wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek przedszkolny - Początki w przedszkolu

Kasia B. - 2008-09-02, 15:16
Temat postu: Początki w przedszkolu
No i jak tam u Was pierwsze dni "przedszkolne"?
U nas wczoraj było super, a dzisiaj już Filip trochę płakał w ciągu dnia.
Ciężkie to wszystko kurcze, przykro mi jak płacze i odechciewa mi się tego przedszkola.
Filip mówi, że jutro chce iść...hmmm...zobaczymy rano.
Kiedy jest największy kryzys przedszkolny?

kamma - 2008-09-02, 15:22

Cytat:
Kiedy jest największy kryzys przedszkolny?

Pierwszy tydzień, w skrajnych przypadkach trochę dłużej. Ale Filip reaguje dość spokojnie, myślę, że się w miarę szybko zaadaptuje.
U nas problemy z jedzeniem, ale się nie dziwię - trzy posiłki w ciągu czterech godzin? No ja to bym dała radę, ale dzieci....
Irma odmawia jedzenia zupy i ja się jej nie dziwię, jeśli 1,5 godziny wcześniej jadła drugie śniadanie.
No i podobno dziś się trochę stawiała przeciwko przedszkolnym zasadom, ale pani twardo obstawała przy swoim i sobie poradziła.
Z płaczem nie mamy problemu. Gdy Irma wchodzi do przedszkola, zapomina, że ma matkę ;) Ja też się jakoś trzymam ;)
Filip jest młodszy od Irmy, ale wierzę, że sobie da radę. Skoro deklaruje, że chce iść, to znaczy, że naprawdę chce. Zapewne ma mieszane uczucia. Pewne rzeczy go ciągną (zabawa i zabawki), a pewne martwią (brak mamy).

Kasia B. - 2008-09-02, 15:28

Zobaczymy jak to jutro będzie, wogóle trochę mnie irytuje w tym przedszkolu, że nic nie można się dowiedzieć. Pani ciągle zajęta i zaganiana :-/ W poniedziałek jest spotkanie to może coś się wkoncu konkretnego dowiem.
U nas ten tydzień jest trochę lajtowy, bo zaprowadzamy go na 8, a po obiedzie o 13 babcia go odbiera. Od przyszłego tygodnia startujemy na 8 godzin, czyli do 16.
kamma fajnie, że Irma tak szybko zaskoczyła. Mniej stresu dla Ciebie ;-) :-D
A gotują jej osobne obiadki? Do jakiego przedszkola chodzi?

Malati - 2008-09-02, 15:40

U na strochę łatwiej niż u Was dziewczyny z przebywaniem w przedszkolu bo Filipek chodzi tylko na 3 godziny.Jak narazie jestem z nim cały czas aby się pomału zaklimatyzował.Dzisiaj bawił się z dzieciakami,i gdyby nie to że musiałam interweniowac w postaci tłumacza nie byłabym tam potrzebna.
Przedszkole jest maleńkie,mają jedną sale,łazienkę i plac zabaw,dzieci jest 12.Chodzimy na 9 30 do 12 30.Dzisiaj na początku dzieciaki bawiły się same,pózniej pani posadziła je w kółku i przedstawiały sie pokolei a pózniej słuchały histori czytanej przez panią.Pózniej był skromny posiłek i reszte czasu spędziły na dworze.Podobało mi się ze podczas posiłku dzieci wzajemnie podawały sobie jedzenie,same nalewały sobie picie(oczywiście nie gorące ;-) )podobało mi sie uczenie ich samodzielności.
Filipek ogólnie ma problem z wykonywaniem poleceń bo nierozumie co sie do niego mówi ;-) ale mam nadzieje że z czasem i on i panie będa sobie lepiej radzić.Zresztą panie to najmniejszy problem mają juz doświadczenie z obcokrajowcami.Miewały juz nie anglojęzyczne dzieci.Ale w tym roku jest tylko Filip.Jutro kolejny dzień,młody chce iśc ja równiez cieszę się na ta perspektywę.Dla mnie to okazja żeby zacząc mówić po angielsku i przy okazji uczyć się jezyka( siedząc w domu mam rzadko ku temu okazję)

Karolina - 2008-09-02, 17:03

Tymek znosi przedskozle bardzo fajnie. Wczoraj był 3 godziny, dzisiaj 6. Bardzo mu się podoba, z jedzeniem nie ma problemu. Tylko dzisiaj się rozpłakał, bo po obiedzie dzieciaki leżą i pani czyta książeczkę, i biedaczek pomyślał, że ma iść spać :-( Pozatym jest super, pierwsze spotkanie i rozmowa o diecie w czwartek.
majaja - 2008-09-02, 18:31

Kasia B. napisał/a:
Kiedy jest największy kryzys przedszkolny?
Podobno po tygodniu, jak dziecko zaczyna się orientować to na dłużej, a nie tak teraz dla jego rozrywki :) .
U nas bez problemów jak na razie, myślałam że będzie awantura, że nie można jeżdzić tam rowerkiem jak do żłobka, ale jakoś przeszedł tramwaj.

kamma - 2008-09-02, 18:36

Ja z kolei się bałam awantur o wózek lalkowy (jest różowy ;) ), ale ostatecznie jest ich 5 :)
Cytat:
A gotują jej osobne obiadki?

Nie. Udało nam się zrezygnować z wyżywienia przedszkolnego i robię jedzenie sama, staram się robić podobne, chociaż dzisiaj to była wielka klapa, bo Irma nawet nie chciała spojrzeć na zupę pomidorową.
czarna96, pewnie nie muszę Ci tego mówić ;) , ale Filip na pewno raz-dwa załapie język i lada dzień będzie śmigał po zawiłościach gramatyki ;)

Karolina - 2008-09-02, 18:46

majaja napisał/a:
Podobno po tygodniu, jak dziecko zaczyna się orientować to na dłużej, a nie tak teraz dla jego rozrywki

tak własnie miał mój mąż, mam nadzieję, że Tymek to jakoś lepiej zniesie ;-)

Malati - 2008-09-02, 18:50

majaja napisał/a:
Kasia B. napisał/a:
Kiedy jest największy kryzys przedszkolny?

Podobno po tygodniu


Moja mama pracująca w przedszkolu też mówi że po tygodniu
Dzieci w tym czasie zdązą zapoznać sie z nowymi zabawkami i nie widzą juz nic interesującego w przedszkolu ;-)

ale z naszymi dzieciakami napewno tak nie będzie ;-) :-)

Kasia B. - 2008-09-02, 19:41

czarna96 napisał/a:
ale z naszymi dzieciakami napewno tak nie będzie ;-) :-) "


Chciałabym w to wierzyć :-/
Usypiam Filipa i pytam czemu płakał w przedszkolu, a on mówi - Bo nie było mojej mamy.
Pytam czy dużo płakał, a on wylicza na paluszkach - jedne płakanie, drugie płakanie, trzecie płakanie, dziewiąte i piąte :roll:
No według Waszej teorii przyszły tydzień będzie hard corowy ;-)

Karolina - 2008-09-02, 19:59

KasiaB a na ile godzin teraz zostaje?
Malati - 2008-09-02, 20:04

Kasiu dzieci bardzo często płaczą,jedne mniej inne bardziej intensywnie.Ale zawsze w końcu się aklimatyzują. Wiele zależy też od pań przedszkolanek na ile są w stanie zmniejszyć stres dzieciaków związany z nowa sytuacją.
Filipek napewno sobie poradzi i z czasem bedzie coraz lepiej

Kasia B. - 2008-09-02, 20:16

Karolina napisał/a:
KasiaB a na ile godzin teraz zostaje?


Zostaje na 5 godzin, od 8 do 13. W sumie przed snem gadał, że on chce leżakować w przedszkolu, ale jak przyjdzie co do czego to pewnie będzie marudzenie.

[ Dodano: 2008-09-02, 20:18 ]
czarna96 napisał/a:
Kasiu dzieci bardzo często płaczą,jedne mniej inne bardziej intensywnie.Ale zawsze w końcu się aklimatyzuje. Wiele zależy też od pań przedszkolanek na ile są w stanie zmniejszyć stres dzieciaków związany z nowa sytuacją.
Filipek napewno sobie poradzi i z czasem bedzie coraz lepiej


No właśnie tutaj mały problem, bo dzieci jest 25, a panie tylko dwie. Wątpię, żeby były w stanie te dzieciaki ogarnąć. Wizja Fifka chlipiacego w kącie trochę mnie dołuje...
Ale mam nadzieję, że będzie dobrze jak się Fifek zaaklimatyzuje i oswoi z sytuacją ;-)
Jeszcze tylko półtora tygodnia :roll:

Dominika - 2008-09-03, 09:22

Ja też muszę za parę tygodni zaprowadzic Rońkę do przedszkola. Martwi mnie tylko (miedzy innymi) jak wyglada spanie dzieci w przedszkolu. Ronja jeszcze śpi wciągu dnia i chciałabym by tak nadal było.

A jak Wasze dzieci? Spały chętnie w przedszkolach? Czy panie przedszkolanki mają jakis patent na to?

- 2008-09-03, 11:02

Jaga chodzi od 8:30 do 12, lajtowo znosi, choć dziś jak szłyśmy to stwierdziła, że nie chce tam być beze mnie. Ale jak ubrała kapcie to migiem wparowała na sale zapominając o mnie ;) zobaczymy co będzie jutro.
u nas jedzenie to tylko śniadanie i 2 śniadanie, jak dzieciaki jedzą zupę to Ją odbieram.
zastanawiam się nad opcją by prowadzić Ją po śniadaniu, na 9 i odbierać przed 2 daniem o 14, z własną zupą (jedzą przed 12). tylko nie wiem czy wtedy nie będę musiała płacić pełnej stawki (płacimy teraz tylko za 5h). Pasowało by mi to bardziej bo tak z 5h Jaga jest tylko 3,5 a i ciepłe śniadania na których mi zależy odpadają...

Kasia B. - 2008-09-03, 11:27

U nas dzisiaj masakra :cry:
Zaprowadziłam Filipa rano do przedszkola, jak tylko założył kapcie w ryk.
Połaziłam z nim po przedszkolu przez pół godziny idziemy do sali a on znowu w ryk.
Siedzimy w szatni, on wyje, ja łzy w oczach i oprócz nas trójka innych buczących dzieci z mamusiami...zbiorowa histeria normalnie. Cały się usmarkał i ciągle - ja chcę do domu, ja nie chcę tu zostać. Przyszły jakieś babeczki, chyba z kuchni...i mówią, żeby go zaprowadzić do sali i szybko wyjść...taaaa, łatwo powiedzieć, jak mam wyjść jak on płacze?
A w nosie to mam myślę sobie, ubrałam go spowrotem i wyszliśmy z przedszkola.
Wzięłam dzisiaj urlop, zawiozłam go do babci na wieś do końca tygodnia.
Od poniedziałku spróbujemy znowu, może inne dzieci będą już oswojone i nie będzie takiej płaczliwej atmosfery.
Ja to za miękka jestem do takich sytuacji :-(

- 2008-09-03, 13:03

Kasia B., sama nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu...mama wie najlepiej. Czasem dziecko płacze ale wiadomo, ze zaraz weźmie się w garść, jeśli zas widać, ze naprawdę rozpacza-tez bym zabrała do domu
magdusia - 2008-09-03, 13:28

u nas dwa pierwsze dni rewelacja,
Nadia bardzo kontaktowa ,zaczepia i rozmawia z wszystkimi paniami w przedszkolu,zachwycona całym przedszkolem,dumna że jest ''pszczółką''.
Panie były nią zachwycone.

za to dziś kompletny odwrót ,mówi że nie chce iść,żebym została z nią w przedszkolu,
pokazuje pani język i kategorycznie odmawia zostania w przedszkolu
mimo rozmów i prób przekupstwa z mojej strony ;) ( obiecałam że jak będzie grzeczna to przyjdę po nią z nową grą-taką jaka jest w przedszkolu)
ja wychodzę bez niej i słyszę jej bunt i krzyk(płacz) jeszcze na ulicy.

No i co na to powiecie,ona w pażdzierniku będzie miała 5 lat ,chyba nie powinna juz mieć takich jazd,czy może się mylę?

Pomóżcie :-)
jak wy reagujecie w takich sytuacjach,
jak wy byście pomogły dziecku zaakceptować sytuację?

dodam że ja nie jestem za zmuszaniem dziecka,nie lubię tego robić
chciałabym by Nadia dobrowolnie zaakceptowała tą sytuację a z drugiej strony nie widzę innego wyjścia po za przedszkolem :roll: . ;-) :->

Kasia B. - 2008-09-03, 13:28

wiem, że i tak bez płaczu się nie obejdzie, ale postanowiłam przeczekać te najgorsze dni i liczę na to, że inne dzieci nie będą w poniedziałek już tak płakały, bo to się niestety udziela. Nie mam dużego parcia na to przedszkole jeszcze we wrześniu, dlatego będziemy w miarę powoli go oswajać, chciałabym żeby to była przyjemność dla Filipa, a nie stres. W poniedziałek się dowiem jakie zajęcia dodatkowe będą i ogólnie co się dzieje w ciągu dnia w przedszkolu, bo teraz to taki rozgardiasz jest, że nic się dowiedzieć nie można.
Dzwoniłam do mamy, Filip ma katar i zasnął. Biedaczek zmęczony wstawaniem o 6.30 i jeszcze ten katar, mam nadzieję że nmu przejdzie :roll:

magdusia myślę, że dziecko w każdym wieku musi się oswoić z nową sytuacją.
Ja też nie jestem za zmuszaniem dziecka do przedszkola, chociaż chciałabym żeby chodził.
Także ja Ci nie pomogę i nie dam super rady, bo sama jestem miękka i wrażliwa i jak widać po dzisiejszym dniu łzy mojego dziecka powodują wymarsz z przedszkola :-/
Ale może inne mamy mają jakąś super metodę? :-)

malina - 2008-09-03, 13:36

Zuzia zachwycona,cała droge do przedszkola biegnie i jak ją odbieram po 5 godz to mówi,ze chce zostać.Panie ja chwalą bardzo,wszystko pieknie je,jest mega grzeczna(a normalnie ma jazdy ostatnio) także super.Zero stresu,rano wstaje i od razu chce isc :-)
Kasia B. - 2008-09-03, 13:39

malina rewelacja! zazdroszczę :mryellow:
magdusia - 2008-09-03, 13:44

mam nadzieję i wiarę :) że to tylko chwilowy kryzys
Kasia B. - 2008-09-03, 13:48

magdusia napisał/a:
mam nadzieję i wiarę :) że to tylko chwilowy kryzys


i ja też ;-) i takiej wersji się trzymajmy :-D

bajaderka - 2008-09-03, 20:36

A u nas pierwszy dzień było dobrze, natomiast drugi i trzeci Jagoda płakała :-( wtulała się we mnie i chciała żebym cały czas z nią była....dzisiaj rozładowała sytuację trochę mała Basia, która zaczęła się bawić z innymi dziećmi, Jagoda widząc to trochu się uspokoiła...ale i tak póżniej jak wychodziłam to chciała za mną biec, pani ją przytrzymała, wzięła za ręka i wkręciła ją w zabawę....ale widok mojego dziecka z nosem na kwintę za dobrze na mnie nie działa...
Jagoda wczoraj mówi tak....mamo, będziesz pędzić po mnie jak błyskawica, prawda?
a dzisiaj.....mamo, ale proszę bądż szybsza od tej błyskawicy...
kurczę, chętnie bym ją zabrała z tego przedszkola :->

Malati - 2008-09-03, 21:44

Dziewczyny wspólczuję ,zwłaszcza jeśli sytuacja jest taka że dziecko musi chodzic do przedszkola,kiedy nie ma innej alternatywny.Pocieszające może byc to że te dzieci w końcu sie aklimatyzuja ale fakt faktem często kosztuje je to dużo łez a rodziców stresu.Ja np też obawiam sie tego że młody nie będzie chciał zostawac sam ,albo znudzi mu się przedszkole. Dla mnie jest ważne aby pochodził to 1,5 roku żeby złapał język przed pójściem do szkoły. Jestem o tyle w komfortowej sytuacji że mogę byc z młodym cały czas( moge nawet cały rok z nim tam siedzieć jeśłi mi tylko dyrekcja pozwoli ;-) ) a pózniej planuję byc ciagle na terenie świątyni i reagować na każde wezwanie przedszkolanek.
U nas dzisiaj też było oki,młody zapłakał dwa razy,raz kiedy dziecko zabrało mu jakąś zabawkę,i kiedy dostał do jedzenia popcorn-nie miał zamiaru go jeść ;-)
Dzisiaj dzieciaki dostały instrumenty i śpiewały piosenki o Krysznie,młody był wniebowzięty,bo uwielbia wszelkie intrumenta :-) Oczywiście nadal ignoruje panie :-P
wczoraj mnie zaskoczył bo powiedział do mnie "Are you ok?" :-)

Karolina - 2008-09-03, 21:46

bajaderka napisał/a:
Jagoda wczoraj mówi tak....mamo, będziesz pędzić po mnie jak błyskawica, prawda?
a dzisiaj.....mamo, ale proszę bądż szybsza od tej błyskawicy...

o jejuuuuu....
Tymek dzisiaj podpłakiwał trochę :-/

kamma - 2008-09-03, 22:15

Dziewczyny, to jest tak, że dzieci bardzo przeżywają te rozstania, zwłaszcza gdy dużo czasu spędzały z mamą i do tej pory mama była na każde wezwanie. Ale muszą w wychowawczyni znaleźć oparcie, muszą jej zaufać. Wasza obecność w przedszkolu czy zabieranie dziecka zaburza ten proces. Aczkolwiek w obliczu mega płaczu i rozpaczy raczej lepiej dać dziecku odczuć, że może na nas liczyć, że wcale go nie porzucamy itede.

U nas dziś też porażka, ale innego typu. Irma bardzo chętnie idzie do przedszkola i w ogóle nie płacze ani nie protestuje, ale mamy duży problem z jedzeniem. Irma odmawia jedzenia w przedszkolu. Raz mówi, że chce jeść to samo co dzieci, innym razem, że nie jest głodna, a jeszcze innym, że nie lubi tego czy tamtego. Ogólnie nie chce siedzieć przy stole i panie mają z nią niezłą jazdę. Nawet próbują ją karmić, ale poproszę, żeby tego nie robiły. Irma zawsze miała problemy z jedzeniem. Trochę w tym pewnie mojej winy, ale dzięki paru osobom z wegedzieciaka (dzięki, kochani :* ) wyszłyśmy na prostą i sobie radzimy. Jednak zawsze w nowych okolicznościach problem powraca. A teraz okoliczności są takie nowe, że nowsze już być nie mogą...
Na razie powiedziałam Irmie, że jeżeli nie będzie ładnie jadła w przedszkolu, to następnego dnia tam nie pójdzie.

majaja - 2008-09-03, 22:40

Kasia B. napisał/a:
Połaziłam z nim po przedszkolu przez pół godziny idziemy do sali a on znowu w ryk.
Siedzimy w szatni, on wyje, ja łzy w oczach i oprócz nas trójka innych buczących dzieci z mamusiami...zbiorowa histeria normalnie. Cały się usmarkał i ciągle - ja chcę do domu, ja nie chcę tu zostać. Przyszły jakieś babeczki, chyba z kuchni...i mówią, żeby go zaprowadzić do sali i szybko wyjść...taaaa, łatwo powiedzieć, jak mam wyjść jak on płacze?

Jeszcze z czasów żłobkowych pamietam, że takie przedłużanie rozstań tylko pogarsza sytuację, lepiej powiedzieć, kocham cię, będę po obiedzie albo po leżakowaniu dać na ręce pani i zrobić papa. Porozmawiać i poprzeknywać lepeij w domu, na Mirona bardzo pozytywnie działa piaskownica, jest piaskownica więc jest po co iść, za jakis czas czas będzie fajny kolega czy koleżanka, pomagać maluchowi szukać plusów, ale nie na miejscu, w domu gadać gadać gadać, to pomaga oswoić sytuację

kamma - 2008-09-03, 22:53

majaja słusznie prawi. Gdy z pożegnania robimy ceregiele, wówczas dajemy dziecku do zrozumienia, że to poważna sprawa i że ma się czego bać. Natomiast szybkie i beztroskie pożegnanie mówi dziecku: to nic takiego, zobacz, ja się nie przejmuję. No i właśnie dobrze też dokładnie powiedzieć maluchowi, w którym momencie po niego przyjdziemy. I koniecznie się tego trzymać.
k.leee - 2008-09-03, 22:57

czarna96 napisał/a:
"Are you ok?"
He he - super! Odpowiedziałaś?
U nas jest dobrze :-D Ja na dwa dni prze pójściem Mileny do przedszkola miałem atak paniki ale udało mi się pozbierać :mryellow:
Pierwszego dnia Milka jak zobaczyła, że się z nią żegnamy to nie chciała nas puścić ale Agata z Anią zaczęła się bawić Milką a nas wykopały do domu. Okazało się, że ani razu nie zapytała o nas i było super. Drugiego dnia, podczas czytania książeczki, przypomniała sobie o mnie i zapłakała. Dziś (czyli trzeciego dnia) rano schowała się pod krzesło i powiedziała, że nie pójdzie. Ja jestem miękki i zacząłem wątpić w duchu ale po szybkiej konsultacji z moją twardą żoną wzmocniłem się i powiedziałem, że pakuję jej przysmak do przedszkola ( to nie było przekupstwo bo nie powiedziałem, że jak pójdzie do przedszkola to coś dostanie :mryellow: ). No i pojechaliśmy.W przedszkolu był tylko buziak i pa pa - luzik. Muszę tylko chyba unikać słowa "przedszkole" bo podczas miłej podróży " w to miejsce" gdy usłyszała to słowo to powiedziała, że nie chce tam iść. Mam poczucie, że jak w różnych sytuacjach nie jest pewna czy chce pomidora czy ogórka kiszonego tak w tej nie wie czy chce przedszkola czy być w domu. Ja staram się jej pokazywać , że może mieć jedno i drugie, nas przed i po zajęciach i przedszkole.
Mam głębokie przekonanie, że Milena czuła to, iż miałem problem z rozstaniem (sic!) i w pewnym sensie okazywała mi przywiązanie. Że to ja nie byłem gotowy a nie ona.
Dziś w przedszkolu znowu nawet nie wspomniała o nas :-D Mamy już swój fajny rytuał i wierzę, że będzie dobrze :-D

majaja - 2008-09-04, 07:12

k.leee napisał/a:
Mam głębokie przekonanie, że Milena czuła to, iż miałem problem z rozstaniem (sic!) i w pewnym sensie okazywała mi przywiązanie. Że to ja nie byłem gotowy a nie ona.
No bo każde z nas chciałoby czasami by dziecię zostało byłym premierem i zawsze mieszkało z rodzicami i kotem, nieprawdaż ;) .
Mironowi w końcach edukacji żłobkowej zdarzyło się zrobić awanturę, że on w sobotę też chce do żłobka i ryk, trochę mi się przykro wtedy zrobiło, że czas spędzony z rodzicami to wcale nie jest największa frajda.

Karolina - 2008-09-04, 07:51

Tymuś właśnie trochę pobiadolił, że nie chce iść. Powoli robi się pod górkę :-/
kamma - 2008-09-04, 09:07

U nas na razie OK, Irma zjadła śniadanie w przedszkolu (przynajmniej jadła gdy wychodziłam) i mogła zostać. Żegnam się z nią, mówię, że już idę, i słyszę sakramentalne: "czemu?" :)
k.leee, fajnie, że tak dobrze Wam z Milką idzie. Zastanawiałam się, jak to z nią będzie i bardzo się cieszę, że jest dobrze (obym nie przechwaliła ;) )

babaaga - 2008-09-04, 10:09

początki nie zawsze są łatwe, czasami trudno obiektywnie ocenić, czy dziecko jest już gotowe do przedszkola..ale najczęściej nie obchodzi się bez łez. pamiętam, jak Kacper zaczynał przedszkole, miał z 3,5 roku wtedy..piersze dwa tygodnie przed wakacjami chodziliśmy razem z Kacprem. po wakacjach na początku też parę dni,ale pani nas zachęciła do zostawienia go, powiedziała, że widzi jego gotowość na to. Chodziło oto, że tak jak przed wakacjami był do nas przyklejony, tak po wakacjach odważniej zapuszczał się w nowe tereny, nasza obecność tak naprawdę zaczęła go zatrzymywać w rozwoju. pani powiedziałą,ze pewnie,dla dziecka to komfortowa sytuacja, być w przedszkolu z dziećmi i jeszcze mamą, ale przychodzi czas na rozstanie. no i wtedy
majaja napisał/a:
przedłużanie rozstań tylko pogarsza sytuację, lepiej powiedzieć, kocham cię, będę po obiedzie albo po leżakowaniu dać na ręce pani i zrobić papa.
to fakt. nie możemy dać odczuć dziecku swojego strachu, bo łatwo to wyczuje. no i- kacper płakał jeszcze z dwa rozstania, najgorszy był pierwszy raz...pani go przytulała, a ja z łamiącym się sercem wyszłam.ale podobno szybko doszedł do siebie i zacząl się bawić. fajnie, jeśli w przedszkolu jest pani godna zaufania... powodzenia wszystkim przedszkolakom:)
k.leee napisał/a:
U nas jest dobrze :-D
faaaaaajnie:)
- 2008-09-04, 10:22

u nas spoko, Jagoda troszkę nieśmiało ale z radością wchodzi na salę :) panie Ją lubią a Jaga cieszy się na każdy kontakt z dziećmi :)
Agnieszka - 2008-09-04, 10:25

Nam przy początkach przedszkola sprawdziła się metoda, że idziemy razem. Zaplanowałam tydzień urlopu i poszłyśmy. Siadałam na krzesełku w kącie i:
1-go dnia Ada była przyklejona do mnie, gdy Panie inicjowały zabawy musiałam być z nią i innymi dziećmi
2-go dnia była śmielsza, przychodziła co chwilę a gdy były zajęcia patrzyła w moją stronę
3-go dnia nie przyłaziła tak często więc powiedziałam, że wychodzę na chwilę, wróciłam chyba po dwóch godzinach
4-go dnia zaprowadziłam posiedziałam chwilkę i wyszłam nie było oporu
Kryzys pojawił się po weekendzie ale wytłumaczyłam, że pracuje obok (zresztą była u mnie w pracy i wiedziała, że sąsiedni budynek) i jak coś to Pani zadzwoni i przyjdę.
Początkowo był problem z jedzeniem, nie chciała zwłaszcza obiadu. Ze śniadaniem było lepiej bo kromki chleba, wędlina, warzywa i dzieci mogły same skomponować posiłek. Nie uczestniczyłyśmy w zajęciach adaptacyjnych ale pojechałyśmy na oględziny. Pobawiła się na placu zabaw i poszłyśmy do mnie do pracy żeby zobaczyła jak blisko.
Panie były zaangażowane nawet kucharki przychodziły do płaczących maluszków żeby pomagać (ale przedszkole było małe (przeznaczone do likwidacji i było w nim ok 50 dzieci)

W drugim przedszkolu wspólne chodzenie było chyba 2 dni. Uczestniczyłyśmy w zajęciach adaptacyjnych ale prawdę mówiąc były bez sensu (przeznaczone dla dzieci idących do 1 grupy a Ada zaczynała tam 2 grupę). Zrezygnowałyśmy z nich na rzecz przychodzenia na podwórko przedszkolne i zabawy z dziećmi z jej przyszłej grupy.

Do trzeciego przedszkola poszła z marszu, ale cieszyła się na zmianę placówki. U mnie decyzja zmiany zapadła w ciągu roku (był to chyba listopad) i przeniesienie do innego miejsca odbyło się z dnia na dzień.


Oczywiście każde dziecko jest inne i inaczej może zareagować na zmianę dotychczasowej sytuacji, jednak jeśli można i dziecko potrzebuje obecności bliskich wg mnie warto rozważyć opcję wspólnych pierwszych dni.

Kasia B. - 2008-09-04, 11:18

Agnieszka super pomysł z tym urlopem:-D Od poniedziałku tak zrobię. Chociaż zostały mi tylko 3 dni urlopu :-/
Jeśli Filip się bardziej nie rozłoży, narzie ma tylko katar...
super masz, że Jagula tak się zaaklimatyzowała ;-)
majaja postaram się nie przedłużać rozstań i być stanowcza :mryellow: oj ciężko będzie bo ja miękka jestem :roll: ale damy rade.
k.lee fajnie, że u Was też ok :-D
Karolina jak Tymek dzisiaj?

Zauważyłam pewną zależność, że chłopaki chyba gorzej znoszą te przedszkole...ehhhh....faceci :mrgreen:

k.leee - 2008-09-04, 11:45

hxxp://www.edziecko.pl/przedszkolak/1,79346,2246511.html]"Jak przygotować dziecko" (do przedszkola) może komuś się przyda.
Dziś ani słowa nie było, że "nie chce do przedszkola". Jak dojechaliśmy na miejsce od razu pożegnałem Milenkę, żeby jej później nie odciągać od zabawy ani żeby nie wychodzić bez pożegnania. Koleżanka jak ją zobaczyła , zawołała po imieniu, poszły się bawić i tyle ją widziałem. Jakieś wzruszające i jednocześnie budzące dumę jest dla mnie, że "moja" córcia ma swój coraz bardziej odrębny świat i sprawy.
Dodam jeszcze a propos początków w przedszkolu, że bardzo trudne były dla mnie pierwsze dwa dni jeśli chodzi o przygotowywanie jedzenia. Trudno było mi się przestawić, że wieczory nie są tylko dla mnie ale też na przygotowywanie jedzenia na kolejny dzień. Teraz staram się znaleźć pół godziny w ciągu dnia, kiedy Milka jest w przedszkolu, na odpoczynek (sen), żeby wieczorem być jeszcze na chodzie.
Trzymam kciuki za wszystkie wegedzieciaczki! A może przede wszystkim za ich rodziców ;-)

Kasia B. - 2008-09-04, 12:04

k.leee napisał/a:
[
Trzymam kciuki za wszystkie wegedzieciaczki! A może przede wszystkim za ich rodziców ;-)


to o mnie? :mryellow: :-P
Fajny artykuł, dzięki :-D

kamma - 2008-09-04, 12:05

Ej, a macie tak, że się cały czas łapiecie na czujnej myśli: "gdzie moje dziecko?"? Ja ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego, że nie muszę nasłuchiwać i co chwilę gdzieś zaglądać ;)
magdusia - 2008-09-04, 12:11

no to powiem jak u nas :-) ;

wczoraj rano bunt o czym już pisałam,później o tym rozmawiałam z panią;Nadia kopała :oops:
nie po raz pierwszy się jej to zdarzyło,Pao-wa Gabi doświadczyła tego na własnej skórze :oops:

gdy po nią przyszłam oczywiście była w ferworze zabawy :-) porozmawiałam z nią i panią jednocześnie,Nadia wie że brzydko postąpiła ,przeprosiła z własnej woli i obiecała poprawę :-)
dziś rano już idealnie :-D
buziaczek na dowidzenia i z zapałem wkroczyła do sali :-D
w przedszkolu czuje się pewnie ,to widać :-)



Co do wysyłania dziecka mimo jego woli i szczerego płaczu
to uważam że jeśli dziecko jest nie gotowe a my będziemy je zostawiać na siłę w grupie to oczywiście po jakimś czasie możemy je złamać :-( i już nie będzie protestowało,będzie grzecznie chodziło ,lecz może mieć uraz
tak było z Nadią gdy poszła mając 2 lata i 8 miesięcy :-(
po miesiącu płaczu przyjęła do wiadomości że nie ma odwrotu lecz mówiła mi co jakiś czas że nie lubi przedszkola.
Z dzisiejszym doświadczeniem nie zrobiłabym tego po raz drugi.
Oczywiście piszę z własnego doświadczenia o dziecku nie gotowym ,bo wiadomo sytuacje mogą być różne.

magdusia - 2008-09-04, 12:15

czarna96 napisał/a:
Dzisiaj dzieciaki dostały instrumenty i śpiewały piosenki o Krysznie

Nadia też byłaby wniebowzięta :-)
tatuś już zrobił z niej prawdziwą krysznaitkę ;-)

kamma - 2008-09-04, 12:19

U nas jest troszkę problem z przepływem informacji :(
Mam nadzieję, że to chwilowe, bo wszystkie dzieci są nowe, panie też zresztą, więc nie mam jak się dowiedzieć, co Irma robiła i jak się zachowywała. Zdążę tylko szybko wypytać o najważniejsze rzeczy, a czasem nie zdążę, bo pani bardzo zajęta...
Sama Irma coś tam opowiada, ale ona nie potrafi opowiedzieć o sobie dokładnie :)
Jedno wiem, lubi przedszkole :)

Kasia B. - 2008-09-04, 12:42

kamma u nas to samo, jak zaprowadzałam Filipa na 7.30 to była jedna pani, która opiekowała się dziećmi z wszystkich grup. Dopiero o 8 przychodzą panie z poszczególnych grup i zabierają "swoje" dzieci do sal. Cały czas jest zamieszanie, wrzesięn jest najgorszym miesiącem, tak mówią panie.
Ja chyba zmienię Filipowi godzinę przychodzenie i będzie chodził na 8.30 jak już będzie jego pani i dzieci tylko z jego grupy. Także wrócę do "starych" godzin pracy :-/

malina - 2008-09-04, 14:45

Zuzia super,nie ma najmniejszego problemu.U niej na 26 dzieci są 4 panie więc zorganizowane jest wszystko bardzo fajnie.Zuzia wczoraj chciala zostać dłużej.
Jak jeszcze rok temu myślałam o przedszkolu to przerażała mnie ta wizja,teraz bardzo sie ciesze bo juz nie wyrabiałam z Zuzka w domu :mrgreen:

kamma - 2008-09-04, 16:46

Kasia B. napisał/a:
będzie chodził na 8.30 jak już będzie jego pani i dzieci tylko z jego grupy.

to dobry pomysł, zwłaszcza w kontekście jego smutku i płaczków. Mniej zamieszania jest w jego sytuacji szczególnie wskazane.
Cytat:
Jak jeszcze rok temu myślałam o przedszkolu to przerażała mnie ta wizja,teraz bardzo sie ciesze bo juz nie wyrabiałam z Zuzka w domu :mrgreen:

Miałam tak samo :) Po prostu przestałam Irmie wystarczać :)

- 2008-09-04, 16:46

u nas tak, że w sumie w ciągu tych 3 h to ja nie zdążam nic za bardzo zrobić poza łażeniem tam i z powrotem na trasie przedszkole dom plus najważniejsze-opieka nad Lwem :) - mogę przynajmniej zając się tylko Nim nie rozdwajając się na dwójkę dzieci ;)
od następnego miesiąca planuję wysłać Jag od 9 do 14. Myślę, ze przez wrzesień polubi na tyle przedszkole by zostawać dłużej a mi się przyda trochę więcej czasu na sprzątanie domu i gotowanie.

a jak u dzieci które dostają swoje jedzenie do przedszkola-jak Wasze dzieci się z tym czują, nie ma problemów że mają coś innego a chciały by to co dzieci? Ja Jadze będę dawała tylko zupę, pytałam Ją co o tym myśli i czy to będzie ok, ze Jej zupa będzie z domu, powiedziała, że nie ma problemu bo Ona wie, ze nasza jest bez mięsa a tamta z, no i Ona tylko chce jeść z dziećmi po prostu. Ale zobaczymy jak w praniu wyjdzie. Oczywiście będę się starała gotować taką samą zupę jak w jadłospisie by nie wprowadzać zamętu z obydwóch stron.

kamma - 2008-09-04, 16:52

Irma bardzo kombinuje z jedzeniem. Raz mówi, że chce to samo, co inne dzieci, kiedy indziej - że to samo, ale inne (w sensie-wegetariańskie). W każdym razie zawsze mówi inaczej niż jest możliwe. Ale to nie jest problem przedszkola, a relacji Irma-jedzenie. Rozmawiałam dziś z Irmą o tym wszystkim. Myślę, że tym razem całkiem poważnie powiedziała, że nie lubi zup. Jestem w stanie to zrozumieć. Chcę porozmawiać z paniami, czy wobec tego mogłabym jej przynosić coś innego. Dziś pani ją nakarmiła, zjadła 6 łyżek zupy :shock: A taka była pyszna... W domu Irma zjadłaby ją bez szemrania. I to dotyczy wszystkich posiłków. Ech. Może za tydzień, dwa Irma się przystosuje?
Karolina - 2008-09-04, 17:01

Dzisiaj był najgorszy dzień. Jutro pójdzie na krócej. Jest bardziej przywiązany do Mateusza, który go odwozi. Może ja powinnam powinnam go odprowadzać?
Kasia B. - 2008-09-04, 17:10

Jeśli chodzi o jedzenie to w naszym przedszkolu są dzieci wegetariańskie i siedzą sobie przy osobnym stoliku, nie wiem jeszcze jakie jest menu bo w tym zamieszaniu nic nie mogę się dowiedzieć :-/ W poniedziałek zrobię wywiad.
Karolina jeśli uważasz, że Ty lepiej sobie poradzisz to spróbuj jutro. Prawdę mówiąc to się dziwię, bo to z reguły mamusiom jest trudniej dziecko zaprowadzić.

kamma - 2008-09-04, 18:40

Kasia B. napisał/a:
w naszym przedszkolu są dzieci wegetariańskie

liczba mnoga?! :shock: ;-) Nie w naszej dziurze ;)
Karolina, z tą zamianą osoby odprowadzającej to dobry pomysł.

Karolina - 2008-09-04, 18:53

Haha u nas Mateusz od samych narodzin dużo się Tymciem zajmował. Ja jestem na drugim miejscu ;-)
- 2008-09-04, 20:07

Karolina, zdecydowanie Ty odprowadzaj Tymka
alcia - 2008-09-04, 21:02

ań napisał/a:
a jak u dzieci które dostają swoje jedzenie do przedszkola-jak Wasze dzieci się z tym czują, nie ma problemów że mają coś innego a chciały by to co dzieci?

u mnie nie było takiego problemu, kiedy Kaja zaczynała przedszkole w zeszłym roku (teraz tym bardziej nie ma). Jak ją wypytałam o jedzenie, opowiadała mi o tym, że dzieci jedzą mięso, ale ona nic im nie mówi, żeby im nie było przykro (starałam się jej to wcześniej wpoić ;) ). Zawsze szykowałam jej starannie posiłki, z samego rana opowiadałam co jej dzisiaj zrobię na obiadek, pomagała mi zawsze i z niecierpliwością czekała na swój posiłek, nie interesowały ją posiłki dzieci. Za to dzieci bardzo interesowały się zawsze jej jedzeniem. Podobno do teraz jest kilkoro takich dzieci, które cały czas kombinują, żeby spróbować tego i owego od Kai, bo je ciekawość zżera ;) Bardzo mi się to podoba (na początku miałam chore obawy, że może być na odwrót) :)
Na początku tylko bardzo asekuracyjnie podchodziłam do dań dzieci, które Kaja w wersji wege bardzo lubi. kaja np. zawsze bardzo kotlecikowa była. Więc jak reszta miała kotlety, starałam się jej dać coś tak dla niej atrakcyjnego, by te kotlety jej nie ciągnęły. To też były obawy niepotrzebne, no ale wiecie jak to na początku... ;) Bałam się, ze jakoś uleci jej, że to mięso, zacznie prosić i będzie nieciekawa sytuacja... Ale nic takiego nigdy się nie działo, Kaja jak się okazało, była bardzo świadoma...

Myślę, że wszystko zalezy od postawy innych dzieci. Dzieci z przedszkola Kai z ciekawością podchodzą do jej jedzenia, zdarzają się sytuacje, że robią zbiorowy "bunt" (np. one też chcą pierogi). Kai to schlebia, dlatego absolutnie nie czuje się źle ze swoją innością. Ale staram się zawsze, by było ładnie i smacznie.

magdusia - 2008-09-05, 10:49

u nas wczoraj było zebranie.
zdziwiłam się ale w przedszkolu nie ma dzieci wegetariańskich,
Nadia jako jedyna z grupy nie będzie chodzić na religię

trochę mnie to dziwi ,przecież to nie wiejskie przedszkole ;-)

u nas super,Nadia prosi by później po nią przychodzić,jak najdłużej chce tam być ;-)
dziś nawet wstała o 8ej ,sama :shock: dla niej to nie lada wyczyn ;-)

czy u Was też jest jeden dzień w tygodniu w którym dzieci mogą przynieść swoje zabawki
a w pozostałe książeczki?

Nadia ma zajęcia z angielskiego od 9 do 13ej.Nieźle ,co?

Kasia B. - 2008-09-05, 10:53

kamma napisał/a:
Kasia B napisał/a:
w naszym przedszkolu są dzieci wegetariańskie

liczba mnoga?! :shock: ;-) Nie w naszej dziurze ;)


tak, jest kilkoro dzieci na diecie wegetariańskiej i co najwaźnieszje przedszkole jest państwowe, więc nie jest masakrycznie drogie. W poniedziałek zobaczę co te wege dzieci tak naprawdę dostają na obiad ;-)

alcia - 2008-09-05, 11:16

magdusia napisał/a:
czy u Was też jest jeden dzień w tygodniu w którym dzieci mogą przynieść swoje zabawki
a w pozostałe książeczki?

u nas można zabawki przynosić cały czas. Ale obowiązuje wtedy zasada, że jak dziecko wnosi to na salę, to na czas pobytu w przedszkolu zabawka jest wspólna, wszystkich dzieci. I to mi się już spodobało, bo na początku byłam przeciwna przynoszeniu do przedszkola rzeczy przez dzieciaki.
Ale ja i tak tego unikam...

magdusia - 2008-09-05, 13:18

k.leee napisał/a:
wieczory nie są tylko dla mnie ale też na przygotowywanie jedzenia na kolejny dzień. Teraz staram się znaleźć pół godziny w ciągu dnia

ja wolę przygotowywać rano,jakoś tak wygodniej
po prostu wcześniej wstaję.

alcia - 2008-09-05, 13:23

magdusia napisał/a:
a wolę przygotowywać rano,jakoś tak wygodniej

ja też. Ewentualnie czasem przygotuję sobie coś, by rano szybciej poszło (typu masa na kotleciki, przygotowanie warzyw etc.)
I zawsze mam na czarną godzinę (jakiś kryzysowy poranek ;) ) pierogi zamrożone :)

Karolina - 2008-09-05, 16:07

Tymek chory, w nocy krtaniowy kaszel. A więc dzisiaj pierwszy dzień chorobyy przedskzolnej ;-) Trochę wyluzujemy i od poniedziałku będzie zostawał krótko.
kamma - 2008-09-05, 20:16

U nas dziś trochę lepiej z jedzeniem. Za to zauważyłam, że jedna pani chyba jest uprzedzona do Irmy. Powiedziała mi dzisiaj, że Irma w ogóle nie słucha, taki "pępek świata". Oczywiście, Irma zawsze sprawdza w nowej sytuacji, ile może, ale pępkiem świata to bym jej nie nazwała. Na szczęście druga pani jakoś lepiej to rozumie.
Przyszłam dziś w trakcie zabawy w balonika, więc musiałam cierpliwie poczekać na swoją kolej :)

caroline - 2008-09-06, 18:12

mój Kosmatek już trochę chodzi do przedszkola... ale początki myslę że były względne... chociaż nie obyło sie bez płakania, wymuszania i szantazu.... mysmy mieli około 2 tygodni na przystosowania małego.. przychodziłam razem z synem do przedszkola po śniadanku, oglądalismy wszystko, oglądał dzieci bawiące się... potem nastąpiło przyprowadzanie po sniadanku, zostawianie go na parę godzin i odbieranie przed obiadkiem... to nam zajęło parę dni.. potem już nawet chciał zostawać... ale po jakimś miesiacu kryzys.... za nic w swiecie nie chciał zostawać... ale jakoś udało się... przedszkolanki bardzo pomogły...
majaja - 2008-09-07, 16:07

A ja się strasznie cieszę, że nic nie muszę przygotowywać do przedszkola, normalnie jakby mi skrzydła urosły i doba nowy wymiar zyskała. :D
Karolina - 2008-09-08, 11:10

U nas dzisiaj tragedia. Na dodatek wiozłam kota na sterylkę oczywiście Tymek pojechał ze mną :-( Tak wył, że nie byłam w stanie go zostawić. Pani oczywiście tyłka nie ruszyła, ani jedna ani druga. A jak poprosiłam o rozmowę, to za tydzień może dopiero. To jest jakiś koszmar!!! Prywatne przedszkole a pani nie ma czasu, zeby mi pomóc? Byłam na maxa wkurw, potem jak kocica już została na zaniegu normalnie poryczałam się w tramwaju. Nie wiem czy będe wstanie posyłać Tymka na siłę. Jeśli zostanie w domu to ja także kolejny rok spędzę w klatce. Zero studiów, zero życia i znowu deprecha na maxa. Jeszcze moja matka do mnie dzwoni i mówi, żebym go na siłę nie posyłała, i tekie pierdoły, że ona go dos iebie weżmie. Czemu nikt nie myśli o mnie i Mateuszu. Jedna osoba z nas musi się znów poświęcić. Oczywiście to będę ja, bo ktoś musi zarabiać pieniądze...Dół na maksa :-/
DagaM - 2008-09-08, 11:14

Karolina, no to dlaczego nie chcesz oddawać do do Twojej mamy, skoro źle się czuje w przedszkolu?
- 2008-09-08, 11:16

Karolina, spoko, taki bunt to normalka, Kamma pewnie Ci wyjaśni zaraz. Trzymamy z Tobą!!!

u nas gile do pasa-wirus kataru który zainfekował też mnie i Lwa :-/

Kasia B. - 2008-09-08, 11:30

KArolina, u nas to samo ;-) obie babcie chcą Fifka do siebie zabrać.
A dlaczego nie zostajesz z Tymkiem w przedszkolu? Myślę, że jakbyś przez tydzień z nim zostawała, to powoli by się oswajał.
U nas Fifek dalej choruje :-/ , także siedzi w domu z babcią, ale jak wyzdrowiej to ja chcę z nim chodzić na kilka godzin i zostawać, żeby mnie widział, a później powoli sie oddalać.

Karolina - 2008-09-08, 11:40

Tak tylko moja mama mieszka setki kilometrów z tąd :-/ Po prostu nie ma opcji, zeby Tymek był ze mną w domu. Mateusz ma co rusz nowe zlecenia, musi pracować poza domem. Z dwójką dzieci nie wyrabiam, musze sprzątać gotować. Na dodatek Mia przestała już zupełni spać w dzień czyli ciągłe wycie z niewyspania. Nikt nie moze z Tymkiem być w przedszkolu, no bo jak?...
Kasia B. - 2008-09-08, 11:48

kurcze Karolina :-/
nie możesz mamy poprosić, żeby przyjechała na dwa tygodnie zająć się małą, a Ty będziesz Tymka do przedszkola przyzwyczajać?
Albo wziąć jakąś laskę do pomocy, która by spacerowała z Mią w pobliżu przedszkola, a Ty z TYmkiem w przedszkolu. Ja myślę, że to jest kwestia dwóch tygodni nie dłużej i powinien się przyzwyczaić.

kamma - 2008-09-08, 11:58

Karolina, zachowanie przedszkolanek rzeczywiście jest w tym momencie niepoważne. Ich zadaniem jest wzbudzenie w dzieciach zaufania i poczucia, że dziecko może się do niej zwrócić w razie potrzeby, smutku czy czegokolwiek. :evil: :evil: :evil: A jak ma się zwrócić, skoro one nawet nie próbują go w smutku pocieszyć?
Czy Tymek gorzej reaguje przy pójściu z Tobą, z Mateuszem czy bez różnicy? Może rzeczywiście na początku dobrze byłoby pochodzić z nim trochę? Np. na godzinę dziennie, tak przez 3 dni? Potem trochę dłużej, a Ty trochę się oddalaj? Wiem, że to bardzo absorbujące, ale jeśli odniesie skutek, to wyjdziesz z klatki ;)

magdusia - 2008-09-08, 12:01

u nas katar jakiś się przyplątał do Nadii,
i dziś nie chciała iść do przedszkola :->
nie wiem czy to z powodu tego kataru (?)
całe szczęście udało się pani jakoś łagodnie ją wprowadzić :-P
po chwili całkowicie zaakceptowała sytuację,

obyło się bez kopania :-P

Karolina - 2008-09-08, 12:17

Kamma, masz rację, przedszkolanki zawalił sprawę. Uwazam, ze one mogłyby dużo pomóc, nie było przywitania nowych dzieci, jakiego takiego oficjalnego wejście w grono przedszkolaków. Jestem rozczarowana, niby waldorfskie przedszkole ale jak na mój gust za mało współpracy z rodzicami początkujących dzieci. Nie wiem co sie dzieje, czy Tymek jadł ładnie, jak się bawił, jak się czuł w grupie. Jak tam przychodze to nikt na mnie nie zwraca uwagi, pani jakby mnie nie widziała.
Może faktycznie poproszę mamę, zeby przyjechała nam pomóc. Ona jest autorytetem dla Tymka to może ocś wskóra.

Kasia B. - 2008-09-08, 12:30

KArolina jeśli panie taką olewkę stosują, to tym bardzie powinnaś pochodzić z Tymkiem i zobaczyć jak on się czuje w tym przedszkolu, jak wyglądają zajęcia itp.
Poproś mamę jak jest chetna do pomocy to super :-D

kamma - 2008-09-08, 13:00

Karolina napisał/a:
Jak tam przychodze to nikt na mnie nie zwraca uwagi, pani jakby mnie nie widziała.

U nas jest podobnie, chyba że zwrócę się bezpośrednio do pani z pytaniem. Ale wtedy to już uzyskuję rzetelną odpowiedź. Dobrze byłoby, żebyś zaobserwowała, czy takie zachowanie pań jest permanentne, czy może jedynie związane z trudnymi, również dla nich, początkami. W końcu wszystkie dzieci są nowe. U nas panie nie bardzo zwracają uwagę na rodziców, bo przede wszystkim zajmują się dziećmi. Jeśli posiedzisz troszkę z Tymkiem w przedszkolu, to może coś ważnego rzuci Ci się w oczy.

magdusia - 2008-09-08, 13:11

kamma napisał/a:
Karolina napisał/a:
Jak tam przychodze to nikt na mnie nie zwraca uwagi, pani jakby mnie nie widziała.

U nas jest podobnie, chyba że zwrócę się bezpośrednio do pani z pytaniem

z tego co mi się wydaje to jest zupełnie naturalne rano i tak jest w większości placówek.
Panie powinny jakoś okiełznać dzieci i nie mogą sobie pozwolić na oderwanie się od nich rano czy po śniadaniu-przeważnie wtedy też prowadzą zajęcia ,zabawy z dziećmi.

Przy odbieraniu dziecka jest już większa sposobność by zagadnąć panią,ale cały czas inicjatywa należy do rodzica.
Ja parokrotnie rozmawiałam z panią prowadzącą dzieci,okazała się bardzo sympatyczną osobą, no ale to ja zadawałam pytania.

malina - 2008-09-08, 14:26

U nas super - Zuzia była załamana,ze w sobote nie ma przedszkola.Cały czas mowi czego sie nauczyła itd :-) Panie super,cały czas zajmuja sie dzieciakami,sa zaangażowane na maksa.Szkoda,ze Zuzia nie moze isc na wiecej godzin tak jakby chciała,niestety - kasa...
kamma - 2008-09-08, 15:03

U nas dziś też super, pani od razu pochwaliła Irmę za dzisiejszy obiad :) Mam nadzieję, że teraz to już sytuacja się unormuje i nie będę musiała pytać o jedzenie, a o normalne sprawy :P
Irma dziś uklejona klejem, ale nawet nie zdążyłam zobaczyć, co z niego wykonała, bo musiałam szybko wracać do domu. Mam nadzieję, że jutro zobaczę. I jakie soczyste powitanie miałam :) Z wielkim rzutem na szyję :) Jak to miło, gdy dziecko się za mamą stęskni...
malina, Zuzia chodzi do zwykłego przedszkola czy do tego mini? I w ogóle brawo brawo dla Zuzi :)

caroline - 2008-09-08, 15:15

a u mnie dzisiaj afera przy przyprowadzaniu Kosmatka... odkąd przeprowadziliśmy sie do nowego miasta i mały chodzi do innego przedszkola, zawsze ja go odbierałam... dziś wyjątek odebrać miał mąż... no i oczywiście wiedzielismy że mały za żadne skarby nie będzie chciał wyjść z przedszkola... bo dzieci i wogóle... co dziennie tak jest...mąż przyszedł po małego, a ten "że ja tego pana nie znam"... i zajął sie z powrotem zabawą... afera była... bo przedszkolanki mojego męża nie znały... musiałam przyjechać po niego... jejku.. mąż czerwony jak burak... bo potraktowały go jak jakiegoś przestępcę, który chce dziecko z przedszkola uprowadzić... a mały zadowolony z siebie bo ponad godzinę dłużej mógł się z kolegami pobawić... nie powiem, mam syna pomysłowego... ale wsydu to się najedlismy... :shock:
Karolina - 2008-09-08, 15:24

Widzę, że z przedszkola zadowolone są dzieci w wieku 3,5 roku. Może u nas jeszcze za wcześnie...
malina - 2008-09-08, 15:24

kamma napisał/a:
malina, Zuzia chodzi do zwykłego przedszkola czy do tego mini? I w ogóle brawo brawo dla Zuzi :)

Do prywatnego - są dwie grupy po 12 dzieci.Razem są cztery panie.Przedszkole działa od tego teraz dopiero dletego zależy im bardzo na dobrej atmosferze.Sa bardzo miłe i pomocne,ja strasznie sie ciesz,ze u Zuzi nie było nawet najmniejszego stresu,ona traktuje to przedszkole jak jakaś nagrode czy coś :-)

alcia - 2008-09-08, 15:35

caroline, niezła akcja :lol: :lol: :lol:

Karolina, zależy pewnie od osobowości. Kaja zaczęła chodzić zanim skończyła 3 latka (2 m-ce wcześniej). Sama sobie wymyśliła przedszkole, sama sobie je wyprosiła codziennym nudzeniem, więc chodziła :) Drugiego dnia był kryzys, odwidziało jej się, posiedziałam z nią tam trochę, uspokoiła się, potem Panie wzięły ją na ręce - a ja wyszłam "załatwić coś". Płakała ponoć minutę (dzwoniłam cała zestresowana i mi opowiedziały jak było).
Tego samego dnia w domu wyjaśniłam jej, że było mi przykro jak płakała, że kocham ją bardzo i nie chcę sprawiać, żeby było jej tak smutno, że jak nie chce, to nie musi chodzić do przedszkola, bo posłałam ją tam tylko dlatego że sama prosiła... Przemyślała to, stwierdziła że chce chodzić i od tej pory problemów nie było.
Ona uwielbia przedszkole, przez całe wakacje tęskniła bardzo, nie mogła się doczekać powrotu. Ale to taki typ, po prostu szaleje za dziećmi.

hezer - 2008-09-08, 15:38

Karolina, mój syn w listopadzie skończy 4 lata i wcale nie jest zadowolony, także to chyba nie kwestia wieku, tylko charakteru dziecka i zapewne atmosfery w przedszkolu.
malina, możesz napisać do jakiego przedszkola chodzi Twoja córeczka?

magdusia - 2008-09-08, 16:14

caroline ale jazda :lol: :mryellow:
pozdrowienia dla Kosmy ;-)

Mam wrażenie że Zuzia Maliny to w każdym przedszkolu by się zaaklimatyzowała ;-)
Karolina napisał/a:
Może u nas jeszcze za wcześnie...

kto wie......
może po prostu jest bardziej wrażliwy i potrzebuje czasu.

caroline - 2008-09-08, 16:33

mój też do przedszkola uczeszcza od 3 roku życia... i ogólnie jest zadowolony... bo ma swoich kolegów... a musze dodać ze mieszkamy w takim miejscu gdzie dzieci w jego wieku nie ma wogóle.. wiec to przedszkole jak najbardziej nam odpowiada...
i macie rację ze to zalezy zarówno od samego dziecka jak i atmosfery...

kamma - 2008-09-08, 16:42

caroline, masz naprawdę pomysłowego syna ;) Będziecie mieli co sobie wspominać na stare lata :P
Karolina, Irma była po raz pierwszy w przedszkolu, gdy miała 3 lata i 2 miesiące, to było miniprzedszkole w Gdańsku. Tak się złożyło ;) I powiem Ci, że w tym czasie kompletnie zapomniała o mnie :roll: To zdecydowanie nie zależy od wieku, ale od dojrzałości emocjonalnej (dziewczynki szybciej) i od gotowości do przedszkola, też zazwyczaj chłopcy osiągają ją później. Dlatego uważam, że te przedszkolne początki to jest coś, przez co powinniście przejść wspólnie, Tymek i któreś z Was, rodziców. Aby Tymek zobaczył, że Ty akceptujesz przedszkole i że tam może być naprawdę fajnie.

eenia - 2008-09-08, 17:39

Karolina, u nas pierwsze 3 dni w przedszkolu wyglądały tak, że dwie Panie musiały trzymać Franka który wrzeszczał, za cholerę nie chciał zostać, ale my byliśmy już przygotowani psychicznie na to, przekonani że przedszkole to jest fajne, Panie są fajne i nie popuścimy. Po pierwszym dniu wdać było że Frankowi się podobało, choć on do tego się nie przyznał. Ale drugiego dnia znów walka i krzyki. Czwartego dnia już trochę lepiej było. Umówił się z Panią że jak chce to może siedzieć sobie na krzesełku gdzieś tak na sali i nie musi nic robić jak nie ma ochoty, siedział na nim przez jakiś czas a potem jak już był gotowy sam włączał się do zabawy. Franek miał mega uprzedzenie do przedszkola i bardzo walczył, chyba sam ze sobą, trudno było mu się przełamać i przyznać że jednak jest fajnie. Dziś, mimo że po weekendzie i spodziewałam się powrotu bestii było zupełnie ok,tylko rano trochę marudzenia że nie chce iść, ale bez przekonania. Z mojego doświadczenia zeszłorocznego i tegorocznego ( nie wiem czy pamiętasz ale w zeszłym roku odpuściliśmy i w końcu nie chodził) powiem, że jeśli masz zaufanie do przedszkola i pań, wiesz że to miejsce jest dla niego dobre a Tobie jest potrzebne zeby Tymek chodził do przedszkola to bądź twarda. Ja nie miałam zaufania do tamtego zeszłorocznego przedszkola i głównie dlatego odpuściłam, teraz jestem pewna tego waldorfskiego i chyba Franek też to wyczuł.Jak na tak trudny przypadek i uważam że łatwo nam poszło nawet.
majaja - 2008-09-08, 22:34

eenia napisał/a:
Ja nie miałam zaufania do tamtego zeszłorocznego przedszkola i głównie dlatego odpuściłam, teraz jestem pewna tego waldorfskiego i chyba Franek też to wyczuł.Jak na tak trudny przypadek i uważam że łatwo nam poszło nawet.

Mnie się wydaje że nastawienie rodziców też jest mega ważne, bo jeżeli mamie się wydaje, że coś złego robi dziecku odprowadzając je do przedszkola to i guzik z tego bedzie. Paniom też trzeba dać czas na zapoznanie się z dziećmi, no i dziś tak sobie czytałam, że dziecku też trzeba pozwolić na wypłakanie się i bunt, żeby nie uczyć od małego tłumienia emocji, pierwsza lekcja radzenia sobie ze stresem z negatywnymi uczuciami, kiedyś w końcu trzeba przez to przejść.

caroline - 2008-09-09, 09:53

zgadza się... jak pracowałam w przedszkolu to były i takie mamy ktore krótko pa, buziak na dowidzenia, pomachanie rączką i do pracy.. a były i takie mamy które zanim wyszły to z 20 razy wycałowały małego/ małą wyprzypominały mu że musi iść do pracy.. no i potem był ryk... i uczepianie się spódnicy mamy...
hezer - 2008-09-09, 12:36

caroline, pracowałaś w przedszkolu, napisz proszę, ale tak szczerze, czy na porządku dziennym było mówienie o dzieciach przy dzieciach?
W domu staram się tego unikać a w naszym przedszkolu panie rozmawiają między sobą o Maluchach na sali, nawet nie ściszają głosu... mnie się to nie podoba, ale może to norma i jestem przewrażliwiona?

caroline - 2008-09-09, 14:31

no niestety, w tym przedszkolu co ja pracowałam to było prawda... często opiekunki między sobą rozmawiają o danym dziecku i nawet nie zwrócą uwagę czy dziecko to słyszy czy nie... niestety zmartwię cię bo tak samo sie tyczy plotek dot. rodziców...

ale wiesz mozna rozmawiać ale nigdy nie plotkować czy nie daj boże mówić niepochlepnie o danym dziecku... ja w pierwszym przedszkolu do jakiego małego posłałam spotkałam sie ze straszną gburnością i nie przestzegania tych zasad... a później mój mały pytał sie mnie o przeróżne rzeczy które w jego wieku nie powinien jeszcze wiedzieć...

ale czy tak jest w każdym przedszkolu?... nie wiem... atmosfera zależy przede wszystkim od opiekunek i od dyrektorki... najlepiej pogadaj o tym z dyrektorką...

magdusia - 2008-09-10, 11:16

u nas fajnie :)
co prawda Nadia trochę zasmarkana,ale ufam że wyjdzie z tego sama :)
mam nadzieję że uda mi się niedługo dorwać panią by ją wypytać jak tam w grupie,czy spełnia polecenia ,czy chętnie bierze udział w grupowych zabawach,jak tam na angielskim.

Wczoraj Nadia była na lekcji pianina w przedszkolu,jest też opcja flet -wolałabym flet dla Nadii bo możemy go mieć w domu a pianina nie kupię ;)

kamma - 2008-09-10, 12:11

Nam Irmę też trochę zasmarkało, niestety moja mam sieje na całego... Więc Irma dzisiaj w domu, w trosce o inne przedszkolaki. Jakoś to zniosła, choć cały czas podkreśla, że to na krótko.
Karolina - 2008-09-10, 16:30

Tymek dzis oki, ponoć nie płakał. Był sam 2,5godziny. Udało się bo wczoraj czekałam cały czas na korytarzu i czuł się pewniej. Był radosny gdy go odbierałam, nawet machał dzieciom:) Zobaczymy co jutro będzie.
kamma - 2008-09-10, 18:35

Karolina, super :)
bodi - 2008-09-10, 19:26

Karolina, oby tak dalej :)
- 2008-09-10, 21:02

Karolina, no to jest już dobrze i oby było lepiej :)

my z kataru właśnie wychodzimy, mam nadzieję, ze to ostatnie podrygi. Nienawidzę czyścić małych nosków niemowlęcych...tak mi Go szkoda....

Kasia B. - 2008-09-10, 21:27

Karolina super, my zaczynamy od poniedziałku :-/ :-D zobaczymy jak nam pójdzie :mryellow:
I co zrobiłaś z Mią? Była z Tobą w przedszkolu?

alcia - 2008-09-11, 09:58

Karolina, super! :)
Więc już z górki.

Karolina - 2008-09-11, 14:40

Mia została z Mateuszem w domu (chory). Ale pani zaproponowała, że nawet nią mogę przyjść, posiedzieć w świetlicy. Na szczęście nei ma już takiej potrzeby, tymuś płakał dzisiaj jak go odprowadziłam do sali ale pani od razu po niego osobiście przyszła, zdecydowanie zamknęłam drzwi za sobą i po 10 sekundach już się uspokoił. Polubił przedszkole, śpiewa już pioseneczki, jest radosny i nawet macha na pożegnanie i wysyła buziaki:))) Wszystko za sprawą małego kłamstwka - mówię, że będę czekać na niego ( w domyśle - w przedszkolu) a on sobie w wyobraźni dopowiada, że nie pojadę do domu. I wszystko gra.
babaaga - 2008-09-12, 00:03

to super:) a z jakimi paniami jest Tymek w grupie? i w jakich listkach?:) mamy tam jeszcze trochę znajomych, jest tam wiele ciekawych ludzi(jeśli chodzi o rodziców)..możesz pozdrowić ciocię ewę od nas, mam nadzieję,ze pamięta aga i pawla z kacprem :-) no i jest kilku wege też...
kamma - 2008-09-12, 14:02

Byłam wczoraj na zebraniu. Usłyszałam m.in.: "Jeśli chodzi o religię, to przypuszczam, że wszyscy państwo wyrazili zgodę..." :shock: Spoko, zaraz naniosłam poprawkę, a po chwili okazało się, że i tak nie ma ludzi do prowadzenia religii :) Więc tylko 5 i 6-latki będą miały :P
Natomiast jest trochę problem z Irmy jedzeniem, nadal. Pani Ela mówi, że Irma protestuje przy jedzeniu, bo chce "to samo, co inne dzieci". Myślę, że jest to jeden z jej forteli, a gdy dostanie to samo, to wymyśli coś innego. Nawiasem, właśnie dziś ma dostać to samo :-> Bardzo jestem ciekawa, jak to wyjdzie. Ale gdy ją przyprowadziłam rano, pani posadziła ją przy mięsnej porcji śniadania. Od razu był wrzask: "To nie dla mnie! Ja tego nie będę jadła!"

I wiecie co, prawda jest taka, że Irma chciałaby, żeby inne dzieci jadły to samo, co ona... Ale tego się niestety nie da zrobić :(

caroline - 2008-09-12, 14:15

a ja dzisiaj zostałam wezwana do przedszkola... mój mały pobił sie z kolegą za że tamten nie chciał mu pożyczyć kredki... przedszkolanki ich rozdzielili, a mój mały w przerwie poleciał do szatni i poobcinał sznurówki koledze... mały złośnik... teraz siedzi w pokoju i przezywa, bo za karę musi za własne pieniądze odkupić koledze sznurówki... ale nie takie zwyczajne, tylko takie dziecienne w myszkę miki i świecące... sam takie chciał dostać, a teraz na takie musi wydać własne pieniądze.. no cóż za błędy trzeba płacić... :-|

co do religji w przedszkolu u nas też miała być.. ale w koncu rodzice sie nie zgodzili... bo pare osób było innego wyznania... w końcu rodzice i dyrekcja zgodziła sie że będzie coś w rodzaju filozofii... będą opowiadane takie przypowiastki z każdej religji, z każdego wyznania.. żeby dzieci mogły sie z tym zapoznać... i to nam bardziej odpowiadało...

Karolina - 2008-09-12, 15:12

Jest w Zielonych Listkach, z ciocią Lidką i Olą. Pamiętaja Was, bo jak byliśmy na spotkaniu przed przyjęciem to się na Was powołaliśmy :-D
Dzisiaj Tymuś powstrzymał płacz był na skraju ale się nie rozryczał. Oczywiście jak po niego przyjechałam, to się dopytywał gdzie na niego czekałam...No cóż - mówię prawdę - przy rowerze ]:->

Ewa - 2008-09-12, 22:26

caroline napisał/a:
rodzice i dyrekcja zgodziła sie że będzie coś w rodzaju filozofii... będą opowiadane takie przypowiastki z każdej religji, z każdego wyznania.. żeby dzieci mogły sie z tym zapoznać... i to nam bardziej odpowiadało...

Najpierw zrobiłam takie oczy :shock: , a później spojrzałam na Twój profil.... Londyn ;-) :roll:

Agnieszka - 2008-09-12, 22:38

w przedszkolu do którego Ada chodziła tylko 6 latki miały religię
Malati - 2008-09-12, 23:00

Karolina ciesze się że Tymek coraz bardziej przekonuje sie do przedszkola,oby tak dalej :-)

caroline masz pomysłowego synka,słodki rozrabiaka z niego ;-) :-)

Ja w środe postanowiłam spróbować zostawić Filipa samego w przedszkolu narazie na jakieś 1,5 godziny.Pierwsze 1,5 siedziałam z nim i zaczełam sobie zdawać sprawe że w ten sposób długo potrwa zanim on odczepi się od mamy spódnicy.Po prostu dopóki on mnie widzi wie że tam siedze będzie ciągle to mnie przychodził,bawił się przy mnie itp.Postanowiłam nagle impulsywnie że wstaje i wychodze niech sie dzieje co ma być ;-) Powiedziałam Filipowi ze musze wyjśc i że wróce pózniej zgodził się.Paniom powiedziałam że będę się kręciła w pobliżu i jakby co niech mnie wołają.Ale okazało się że nie było takiej potrzeby młody wogóle nie płakał.Co pare minut podchodziłam do głównych drzwi i patrzyłam przez małe okienko jak sie Filip czuje i zachowuje.Panie ciągle dawały mi znac że jest super.
Nastepnego dnia zostawiłam go już na całe 3 godziny i tez było super.Jak zobaczyłam go jak z innymi dzieciakami idzie gęsiego na plac zabaw i pózniej szaleje na nim to normalnie płakac mi się chciało,że mam już tak dużego synalka :-P Po angielsku mówi juz proszę ,dziękuję i pomału liczy do 10 :-) Jestem z niego bardzo dumna :lol:

kamma - 2008-09-13, 10:27

czarna96, super :) Dobrze to zniosłaś? ;)
Cytat:
Najpierw zrobiłam takie oczy :shock: , a później spojrzałam na Twój profil.... Londyn

Miałam dokładnie tak samo :)
Irma zaczyna coraz więcej opowiadać o tym, co robiła w przedszkolu :) Miło mi tego słuchać :)
A dziś sobota, dzień bez przedszkola.... Irma trochę zasmucona...

kamma - 2008-09-16, 17:47

U nas dziś "czarny dzień" :-? Oczywiście z jedzeniem. Zjadła tylko biszkopty i wypiła sok. Za karę jutro idzie do przedszkola później, dopiero po śniadaniu w domu. Miałam jej wcale nie puścić, ale akurat jutro nie mogę, bo mam wyjazd służbowy. Zrobiłam takie fajne kotleciki z polenty, powycinałam kwiatki, serduszka, a Irma wzięła gryza i wypluła. Natomiast w domu zjadła te kotleciki bez szemrania, sama zresztą o nie poprosiła :shock: Pani chciała ją nakarmić, to została pobita :shock:
Taki nasz kryzys przedszkolny.
Druga kwestia to stosowanie się do zasad, tu też dziś był kryzys i jeden wielki bunt. Ale na głodniaka - to ja się nie dziwię.
Muszę teraz ustawiać wszystkich dookoła, żeby nie robili z tego afery.

Surya - 2008-09-17, 00:07

U Nas się dopiero zacznie ciekawie.... ;-) Idziemy od października do Waldorfskiego na Żytniej.... Jak byliśmy obejrzeć przedszkole tydzień temu, to Vijay był zachwycony, wszystko chciał zobaczyć dokładnie, domagał się opowiadania o każdym szczególiku,tak słodko i aniołkowo.. jednak jak już się zbieraliśmy do wyjścia to rzucał lalki- przytulanki gdzieś w Kosmos, i biegał na szybkim programie :oops: mamy nadzieje , że się jakoś wyrobi ;-) , bo rozpiera go energia na maksa.
Teraz się wybieramy na Dożynki w piątek , więc zobaczymy jak będzie
Chciałabym jakoś mu ten stres, związany z pójściem do przedszkola zniwelować, więc jak będzie potrzeba to będę razem z synkiem. A w wolnym czasie zrobię nareszcie "prawko"

majaja - 2008-09-17, 06:47

A moje dziecię zdążyło się zaprzyjażnić, mam nadzieję dziś Michał będzie, bo jak wczoraj go nie było, to potem wieczorem z Mironem wytrzymać się nie dawało.
eenia - 2008-09-17, 10:06

Franek też się zaprzyjaźnił, z Olkiem to chyba najmocniej, mówi o nim "mój przyjaciel" ale ma też stałą paczkę kilku kolegów :-D ma też jednego wroga :-/ , nie wiem jaka jest prawda, ale panie wspominały że to tamten chłopiec wszystkich zaczepia.. F chodzi do przedszkola bardzo chętnie, jestem zaskoczona bo był tak mocno na nie!
kamma - 2008-09-17, 16:41

eenia, super :)
U nas dziś znaczna poprawa, Irma zjadła solidne śniadanie w domu i, jak można się było spodziewać, zachowywała się dużo grzeczniej niż na głodniaka. Ale też zupę i drugie danie ładnie dziś zjadła :) Wiadomo, pierogi ;)
Jutro mam poważną rozmowę z paniami, bo "Irma rozwala wszystkie zajęcia" i " w ogóle nie słucha" :-( Ja wiem, że ona jest teraz w trudnej sytuacji... Bardziej mi jej szkoda niż się gniewam... Jestem przekonana, że gdy Michał wróci, a teściowa wyjedzie, to stopniowo odzyskamy naszą córkę taką, jaka była kiedyś. I w przedszkolu też się odmieni.

Karolina - 2008-09-17, 19:54

Kamm - taki wpływa ma Wasza tesciowa :-?
k.leee - 2008-09-18, 00:03

U nas od dwóch dni rano przed wyjściem mały bunt. W przedszkolu jak zobaczy dzieci to Milce się micha jarzy i już o mnie nie pamięta. Przypomina sobie dopiero przy nieszczęsnym leżakowaniu zwanym tu odpoczynkiem. Polega to na czytaniu przez panią bajek a dzieci mają siedzieć albo leżeć. No i w tym momencie Milka płacze. Myślę, że ten przymusowy odpoczynek jest dla niej trudnym momentem bo w domu nie odpoczywa od świtu do nocy, nigdy nie była dzieckiem, które po obiadku można było wziąć na kolana i poczytać. Myślę jak jej pomóc w tej sytuacji :roll:
Dziś gdy wyjątkowo przyszedłem prawie pół godziny wcześniej to chciała jeszcze zostać i bawić się z dziećmi.
Pozdrawiam wszystkie wege-przedszkolaki i ich dzielnych ;-) rodziców :-D

Kasia B. - 2008-09-18, 00:16

U nas dzisiaj trzeci dzień i odpukać narazie jest dobrze. Dzisiaj już Filip został na leżakowaniu i pani mówiła, że odpadł od razu. A w domu wieczorem fisiowanie przed snem :evil: Z jedzeniem nie ma problemu, ponoć Fifi ładnie wszystko zjada, co zresztą widać po jego napęczniałym brzuszku :mryellow: Jest też kumpel o imieniu Franio, ale dzisiaj go nie było, pewnie chory. Dzieci w grupie jest 11 na 26 zapisanych, reszta pewnie chora. W sumie to się cieszę, że rodzicie są rozsądni i chorych nie przyprowadzają.
Trzymajcie kciuki za jutrzejszy dzień :-D

Malati - 2008-09-18, 00:25

Kasiu ciesze się że u Was poprawa jeśli chodzi o pobyt w przedszkolu i trzymam kciuki oby ten stan się utrzymał :-)
U nas jak narazie też super,młody juz kolejny dzień zostaje sam w przedszkolu i jak narazie obyło sie bez płaczu.Panie mówiły dzisiaj że musza na niego uważać jak wychodza na plac zabaw bo wszedzie go pełno i na wszystko wchodzi :-P ,fakt ruchowo jest dużo do przodu w porównaniu z resztą dzieciaków i panie są troche zdezorientowane ;-)

kamma - 2008-09-18, 09:23

k.leee napisał/a:
Przypomina sobie dopiero przy nieszczęsnym leżakowaniu zwanym tu odpoczynkiem.

U nas też jest z tym problem i szczerze mówiąc, jestem w szoku, bo Irma uwielbia, jak się jej czyta. W naszym przedszkolu dzieci mają tylko swoje poduszki, na których się kładą i słuchają bajek przez zaledwie 10 minut. Irma podobno nie może usiedzieć. Naprawdę jestem zdziwiona.
Dziś nie poszła do przedszkola, ma zielony katar, a poza tym rano zachowywała się karygodnie :( Chcę spędzić z nią więcej czasu i zobaczyć, na czym polega problem, bo ostatnio jej nie poznaję :(

Kasia B. - 2008-09-18, 11:37

czarna super, że Filipek zostaje już sam, a na ile godzin?
kamma na pewno coś mądrego wymyślisz, będzie dobrze ;-)

U nas dzisiaj poza marudzeniem rano nie było problemu. W przedszkolu buziaczek i do dzieci :mryellow: Ale się cieszę :-D

Karolina a jak tam Tymek?

magdusia - 2008-09-18, 14:01

no ,widzę że coraz lepiej :)
u nas pełna akceptacja przedszkola,
Nadia che tam być jak najdłużej.

Zgadnijcie jakie pierwsze słowo po angielsku Nadia przyniosła z przedszkola? ;)

Karolina - 2008-09-18, 19:05

Tymek ok:) Za bardzo nawet nie znam szczegółów, bo przez ostatnie dni mam egzaminy i wracam wieczorem do domu. Najgorzej, że zasypia w foteliku podczas powrotu a potem ma nieco zrąbany nastrój.
k.leee - 2008-09-18, 19:23

magdusia napisał/a:
Zgadnijcie jakie pierwsze słowo po angielsku Nadia przyniosła z przedszkola? ;)
Fcuk? ]:->
Malati - 2008-09-18, 22:50

Kasia B. napisał/a:
czarna super, że Filipek zostaje już sam, a na ile godzin?


na 3 godziny Kasiu bo tyle trwa pobyt w przedszkolu ;-)

super dziewczyny że dzieciaki tak szybko zaakceptowały nową sytuacje i sa zadowolone :-)


k.leee napisał/a:
magdusia napisał/a:
Zgadnijcie jakie pierwsze słowo po angielsku Nadia przyniosła z przedszkola? ;)
Fcuk? ]:->



:mrgreen: :mrgreen:

Kasia B. - 2008-09-19, 10:01

Wygląda na to, że najgorsze za nami :mryellow: :mryellow: :mryellow:
Teraz, żeby tylko dzieciaki nam nie chorowały i będzie git;-)

magdusia - 2008-09-19, 10:15

k.leee napisał/a:
magdusia napisał/a:
Zgadnijcie jakie pierwsze słowo po angielsku Nadia przyniosła z przedszkola? ;)
Fcuk? ]:->

jeszcze lepiej ;)

a church :lol:

magdusia - 2008-09-19, 10:17

no, chyba wszyscy mamy już z górki ;)
majaja - 2008-09-19, 12:26

No ja właśnie w domu, bo Miron wymiotował i mnie wezwalili, ale jako że to moje "chore" dziecko cała drogę do domu śpiewało, a teraz mnie pogania by na bazarek na zakupy iść to myślę że na jedniodniowej niedyspozycji się skończy.
Karolina - 2008-09-19, 12:34

Tymek dzisiaj w domu, kaszle, smarka. Wogóle już od poniedziałku tylko połowa dzieci przychodziła. Na przyszły tydzień planuję odrobaczanie go, więc mam nadzieję na poprawe kondycji ;-)
kamma - 2008-09-19, 12:44

magdusia napisał/a:
no, chyba wszyscy mamy już z górki ;)

No nie, niestety nie wszyscy. Ale u mnie kryzys nie jest spowodowany bezpośrednio przedszkolem, jeno w przedszkolu najmocniej się objawiający :(
Irma mi się cofnęła w rozwoju :( Poważne!
Wczoraj miała imieniny... Dostała prezenty, które z powodzeniem mogłyby się nadawać dla 1-2latka! Jakiś pies z oczami na pół twarzy, który szczeka, gdy go się dotknie. PRAWIE jak prawdziwy!
Wiem, że trochę offtop, ale to się wszystko łączy z sytuacją w przedszkolu :( [/center]

majaja - 2008-09-19, 12:56

kamma napisał/a:
Dostała prezenty, które z powodzeniem mogłyby się nadawać dla 1-2latka! Jakiś pies z oczami na pół twarzy, który szczeka, gdy go się dotknie. PRAWIE jak prawdziwy!
Ale sama ich sobie przecież nie wybrała?
magdusia - 2008-09-19, 13:08

kamma napisał/a:
Irma mi się cofnęła w rozwoju :( Poważne!

nie rozumiem
często jak bywałyśmy w 'Smyku' to Nadia właśnie lubiła oglądać te zabawki dla młodszych dzieci na baterie bo jest muzyczka,coś się rusza :roll:
ale wcale nie uważam by była cofnięta w rozwoju :-P

kamma - 2008-09-19, 14:01

Cytat:
Ale sama ich sobie przecież nie wybrała?

no chyba! :evil:
magdusia napisał/a:
kamma napisał/a:
Irma mi się cofnęła w rozwoju :( Poważne!

nie rozumiem

nie mówię o samych zabawkach, a o ostatnim zachowaniu Irmy :( A te głupie zabawki to tylko jedna z przyczyn. Dziewczyna jest noszona i wyręczana prawie we wszystkim. Cały czas tiu tiu tiu. Znów wymuszanie płaczem, znów odmowa samodzielnego jedzenia i tak dalej. Mówię Wam, jestem zrozpaczona. Oczywiście wszystko się wyprostuje gdy tylko sytuacja wróci do normy, ale jestem już tym wszystkim strasznie zmęczona.

Kasia B. - 2008-09-19, 18:39

kamma współczuję, w kiepskim czasie ta wizyta :-/
Karolina a jak robisz to odrobaczanie?

Karolina - 2008-09-19, 19:30

Tymi kropelkami orzechowymi. Ciekawe czemu dla ludzi nie wynależli nic w stylu Advocata na kark tak jak u kotów. Działa przez 3 miesiace, czyli perfekt-lek.
Agnieszka - 2008-09-19, 19:50

ja jestem za tym żeby sprawdzać kto zamieszkuje (zarówno konwencjonalnie jak i innymi metodami) i po leczeniu także

gratulacje dla przedszkolaków.

Kamma: już niedługo wszystko wróci do normy.

Karolina - 2008-09-19, 19:56

Agnieszka niestety metody niekonwencjonalne sa dla nas zbyt kosztowne. Dlatego będę odrobaczc "w ciemno". W konwencjonalne metody wykrywania nie wierzę.
majaja - 2008-09-21, 23:09

A masz jakieś konkretne objawy, czy tak na zasadzie wszyscy mają robale, bo ja się obawiam...
Karolina - 2008-09-22, 09:40

Osad na ząbkach, w zeszłym roku dokładnie co miesiąc choroba.Brak apetytu, chęc tylko na słodkie. Pozatym nie wierzę, że nic nie złapał, miał kontakt z kotami i psami, które na pewno były zarobaczone. Owsiki raczej nie, bo one dają jednoznaczne objawy. Raczej glisty. Zwierzaki odrobaczamy systematycznie, teraz czas na siebie ;-)
Kasia B. - 2008-09-22, 12:34

U nas znowu katar ]:-> Fifek siedzi w domu z babcią :-/
kamma - 2008-09-22, 16:30

Karolina, to co piszesz, w dużej mierze pasuje mi do Irmy. Zastanowię się nad odrobaczaniem...
Irma była dziś w przedszkolu po 4-dniowej przerwie. Z jedzeniem szło dobrze, choć nie zjadła zupy, ale ja się nie dziwię - 1,5 godz. wcześniej skończyła jeść połówkę bułki z miodem. Za to niestety nadal nieposłuszna. Ale myślę, że to wymaga czasu, żeby ją z powrotem do pionu postawić. Trzeba tylko świętej cierpliwości i żelaznej konsekwencji. Ale przynajmniej zmniejsza się częstotliwość mówienia "NIE" dla samego "NIE".

majaja - 2008-09-23, 07:05

Karolina napisał/a:
Owsiki raczej nie, bo one dają jednoznaczne objawy.

Tamte objawy do Mirona nie pasują, a potrafisz podać inne obajwy owsików poza zgrzytaniem zębów, bo mnie przekonują że on nie ma, że byłoby widać, fakt, że zębami prawie przestał zgrzytać, najgorzej było w lipcu jak mu dyżurny żłobek nie pasował i zastanawiam się czy najpierw dentysta czy test na robaki. Szkiełko niby mam i czeka, ale z kasą zrobiło się krucho.

caroline - 2008-09-27, 21:45

czes nie było mnie tu parę dni.. no ale cóż choroba ma swoje prawa.. mały złapał wirusa w przedszkolu no i cały tydzień w łóżku...

co do objawów owsików to: zgrzytaniezebów, obgryzanie paznokci, bezsennośc spowodowana swędzeniem w okolicy odbytu czasem ból brzucha czy moczenie nocne... mysmy to przechodzili w zeszłym roku... mały w przedszkolu to złapał..

- 2008-09-28, 11:28

u nas była przerwa bo Jaga złapała mega katar. Ostatnio przywlokła też jakiegoś rota bo 2 razy wymiotowała a Lew miał 1 dzień biegunkę, natomiast my z Jacem jakieś bóle brzucha jednorazowe :roll: pod tym względem przedszkola nie lubię :-?
poza tym od października Jaga idzie od 9 do 14. Dogadałam się z panią kucharką i będzie dla Niej wege zupy robić :) zastanawiam się jak zareaguje na leżakowanie, narazie chce bo dzieci leżakują, zobaczymy.

Malati - 2008-09-28, 12:56

U nas jak narazie wszytko w porządku,młody chetnie chodzi ,zostaje sam i jak narazie dzieci nie chorują.Dostał krótka piosenke do nauczenia i nazwy kolorów.Jak nauczyc 3 latka piosenki? Najlepiej mu ja spiewając,a ja niestety fałszuje straszliwie i melodii nie znam :-P
Filip smieszie wyglada jak sam dziarsko nosi swój worek z rzeczami do przedszkola ;-) ,nie pozwala aby ktokolwiek inny go nosił.Ponado dowiedziałam sie że panie codziennie robia fotki dzieciakom i każde dziecko ma osobny segregator w którym umieszczaja historie tego co dane dziecko i robiło w przedszkolu.Pod koniec roku rodzice dostana te segregtory na pamiątkę :-)

- 2008-09-28, 13:06

czarna96 napisał/a:
Ponado dowiedziałam sie że panie codziennie robia fotki dzieciakom i każde dziecko ma osobny segregator w którym umieszczaja historie tego co dane dziecko i robiło w przedszkolu.Pod koniec roku rodzice dostana te segregtory na pamiątkę
wow. fajna rzecz :)
magdusia - 2008-09-30, 12:56

wczoraj rozmawiałam z z paniami które opiekują się Nadią.

Nadia jest bardzo towarzyska,wszystkie panie w przedszkolu już ją znają:)
garnie się do wszystkich zajęć i nawet do religii na którą miała nie chodzić ;)
panie określiły ją ''maskotką'' grupy,Nadii otwartość( do dorosłych) i szczerość zaskakuje i wywołuje uśmiech na ich twarzach.
Jednakże jest indywidualistką i często lubi się sama bawić.

Z reguły pyta się o wszystko,np.do pani anglistki ''czy mogę się teraz bawić'' sugestywnie potakując głową na tak bo nie jest pewna czy ona rozumie po polsku ;) no i anglistka do niej ''yes you can'' i też potakuje głową,wygląda to wszystko bardzo
komicznie.

Gdy przychodzą rodzice po swoje dzieci Nadia do nich podbiega i przedstawia się im z imienia i nazwiska i mówi ''to jest moja szuflada'' w celu pokazania swoich skarbów.

No to się pochwaliłam :D

alcia - 2008-09-30, 13:40

caroline napisał/a:
co do objawów owsików to: zgrzytaniezebów, obgryzanie paznokci, bezsennośc spowodowana swędzeniem w okolicy odbytu czasem ból brzucha czy moczenie nocne... mysmy to przechodzili w zeszłym roku... mały w przedszkolu to złapał..

o cholerka.... :shock:
No to na bank Kaja ma owsiki. Czyli my wszyscy, tak?
Jejku, nigdy nie interesowałam się robalami, nie znałam objawów.
Jakoś od maja Kaja zaczęła obgryzać paznokcie. W czasie wakacji nie było przedszkola i przestała, teraz znów to robi. W czasie wakacji i jakichś tam wyjazdów zauważyłam, ze zgrzyta zębami (w warunkach domowych nie śpię z nią w pokoju więc nie wiedziałam). I Zdarza jej się raz na jakiś czas posikać w nocy. Bardzo sporadycznie, ale jednak, wcześniej tego problemu nie było. Czy to oznacza, że na 100% mamy owsiki? Jak to się sprawdza i jak leczy?
masakra... ja tak się brzydzę takich rzeczy, sama świadomość, że mogę mieć coś takiego, czy moje dziecko.. powoduje, że dostaję trzęsawicy :roll:

Ewa - 2008-09-30, 13:48

alcia, ale przede wszystkim występuje świąd okolic odbytu. Dziecko nie potrafi usiedzieć spokojnie właśnie dlatego, że swędzi. Zaobserwowałaś, żeby Kaja się drapała? Cała reszta objawów może być spowodowana np. stresem.
Karolina - 2008-09-30, 16:27

Swędzenie pojawia się przed i podczas pełni. Owsiki wtedy wędrują do odbytu aby wyjśc i uwolnic jajka. Przez pozostałą częśc miesiąca może nie by żadnych objawów.
Alciu owsiki to jest zupełnie normalna rzecz, nie świadczy wcale o zaniedbaniu dziecka czy brudzie w domu. Po prostu odrobaczcie się nalewką z orzecha, dokładnie trzeba poodkurzac, umyc podłogi, wywietrzyc. Bieliznę osobistą, ręczniki, pościel wygotowac i wyprasowac. Jaja niszczy jedynie gotowanie, zadna chemia nie poradzi. Robak straszny dopiero jak wylezie :mrgreen:

alcia - 2008-09-30, 16:50

No tego świądu jakoś nie zaobserwowałam, Kaja też raczej mówi o wszystkim co jej przeszkadza/dolega. To może jednak nie?
A jak poobserwuję kupę, to na pewno będzie je widać, jeśli Kaja je ma? Czy owsiki mogą być niewidoczne?

Lily - 2008-09-30, 16:58

Cytat:
Z badań wynika, że w Polsce zarażonych jest 17% dorosłych i 38 % dzieci. W środowiskach sprzyjających tej chorobie, jak np. domy dziecka liczba zarażeń sięga nawet ponad 90%.

Cytat:
Ponieważ owsiki są większe od lambli można je wykryć samodzielnie. Można je odnaleźć na stolcu, ale tylko wtedy, kiedy zarażenie jest bardzo nasilone.

stąd hxxp://www.urwis.pl/dzieci/56.html

Ewa - 2008-09-30, 18:26

Karolina napisał/a:
Owsiki wtedy wędrują do odbytu aby wyjśc i uwolnic jajka.
Muszę zapamiętać, że jedzenie pysznego ciasta przy wegedzieciaku jest niewskazane :-P
alcia - 2008-09-30, 19:01

Lily, dzięki! :)

no to pobawię się w małego odkrywcę :roll: ;-)

kamma - 2008-09-30, 19:05

alcia, powodzenia ;)
Obyś znalazła to, co chcesz znaleźć ;)
Ewa napisał/a:
Muszę zapamiętać, że jedzenie pysznego ciasta przy wegedzieciaku jest niewskazane

Znam niezły kawał o tasiemcu i ciastku, ale lepiej się powstrzymam ;)

Karolina - 2008-09-30, 20:27

Ewa ciasto też wychodzi tą drogą więc luzik ;-)
Tymek ostatnio narzeka na bóle brzuszka... :-/ Znowu ma wzdęcia, w przedszkolu jest nabiał, nie wiem jak się robi normalne testy na alergię? Z krwi czy drapanko?

Humbak - 2008-09-30, 21:40

kamma, zastanawiałaś się może czy te złe zachowanie irmy potrzebuje nie korekty irmy a zmiany przedszkola? a zastanawiam się bo my mieliśmy zmianę zachowania u natalii... ale i ostatnio znajoma tak miała gdy posłała mniej więcej w tym samym czasie co ty irmę swoją córcię do przeszkola... coś nie pasowało, ale skierowała się w inną stronę... i okazało się że trzeba było zmienić placówkę...

a piszę to też z innego powodu - uważam że niepokojące jest gdy w placówce edukacyjnej mają miejsce tego typu zachowania ze strony nauczycielek - w przedszkolu tym drugim natalii charakterystyczne było to że zaczęła właśnie temperować swój charakter - nagle siedziała przy stole, robiła się samodzielna, zadawała więcej pytań niż dotąd, ciekawiło ją wszystko, rozszerzyła słownictwo itd itd... irma jest bardzo silną osobowością ale i mądrym dzieckiem... może warto byłoby przyjrzeć się czy chodzi do miejsca w którym pobyt faktycznie jej się do czegoś przyda oprócz spędzenia czasu?

pytam bo nie wiem jak tam jest :-)

dort - 2008-09-30, 21:52

Karolina napisał/a:
Z krwi czy drapanko?
- zakraplają alergen na skóre i to miejsce delikatnie nakuwają igłą, ale tak jak pisałam juz wczesniej te testy sa malo precyzyjne, z tego wzgledu, ze sprawdzaja bardzo malo "skladników" - mi np. wyszło, że mam uczulenie na zboże, jak w trakcie konsultacji z lekarzem zapytałam się na jakie to zboże to mi wyjaśnił, że oni robią mieszankę 5 zbóż i mogę mieć uczulenie na jedno z nich lub na wszystkie :( dopiero w biorezonansie wyszło,że alergie mam jedynie na pszenice

poza tym jeżeli ma sie na coś uczulenie to wtedy to miejsce mocno swedzi, a tu trzeba siedziec kilka minut i nie wolno nic z tym zrobic, nawet sie podrapać - to może być uciążliwe dla Tymka

alcia - 2008-09-30, 22:08

Tak jak pisała dort - testy skórne raczej nie są dobre dla takich maluchów.
majaja - 2008-09-30, 22:54

alcia napisał/a:
o cholerka....
No to na bank Kaja ma owsiki. Czyli my wszyscy, tak?

Nie zrzędz, mi wychodzi że jednak nie owsiki, i raczej nie robale a coś się dzieje. Generalnie robale nie powodują temperatury, a u Mirona jest, objawy bez żadnego związku z pełnią, spi normalnie, aż za dobrze, żadnego drapania, obryzania paznokci, na wadze przybiera.

Karolina - 2008-10-01, 08:32

Majaja mogą byc przyczyną temperatury. Oczywiście nie chodzi mi tu o Twojego synka. Po prostu zarobaczenie to jest moim zdaniem pierwsza rzecz jaką powinien brac lekarz pod uwagę, tak samo jak sposób odżywiania. Robaki to nie przybysze z kosmosu, tylko banalni mieszkańcy naszych organizmów, tak samo jak bakterie.

[ Dodano: 2008-10-01, 08:34 ]
Dort, szukam jakiś refunowanych testów, chodzi mi o nabiał.

dort - 2008-10-01, 08:39

Karolina ja własnie byłam na poczatku na takich refundowanych i to je powyzej opisuje, może jednak warto zainwestować w ten biorezonans i raz i porządnie mieć przebadaną tą alergie, bo tak jak pisałam moze Tymek mieć jeszcze na coś uczulenie, zazwyczaj jak dzieciaki mają juz ta alergie pokarmową to uczula je kilka rzeczy :-/
kamma - 2008-10-01, 11:21

Humbak, dzięki za refleksje.... Też się nad tym dużo zastanawiam. Irma korzysta na pobycie w przedszkolu. Mimo szaleństw i buntu najwyraźniej szybko łapie, co pani mówi (może tak szybko, że po chwili zaczyna się nudzić), bo zna nowe wierszyki, piosenki i ma więcej wiedzy o świecie... Dużo rozmawiałam z paniami i ich podejście mi odpowiada. Ustaliłyśmy, że Irmie potrzeba żelaznej konsekwencji, bo tu już chodzi nie tylko o zdobywanie wiedzy i umiejętności, ale również o przystosowanie społeczne. Irma musi nauczyć się funkcjonować w grupie.
Co do jedzenia, to problem jest starszy niż przedszkole i wierzę, że damy sobie radę, jeśli tylko nie będziemy sprawy wyolbrzymiać.
Teraz Irma od kilku dni nie chodzi do przedszkola (przeziębiona), jest ze mną w domu i chwilami z Michałem. Bez teściowej. Zobaczymy, jakie będą efekty ;)
Aha, zmiana przedszkola niemożliwa, w Żaganiu nie ma miejsc!! Zresztą chyba i tak Irma chodzi do najlepszego z 5 żagańskich przedszkoli.

Karolina - 2008-10-01, 14:02

Wiem Dort, niestety na razie same długi u rodziców, Mateusz zaczyna działalnośc, jeszcze za studia nie zapłaciłam. Na minusie będziemy jeszcze z pół roku. Nie wspominam o kasie na jakieś ubrania itd.
Na razie podejrzewam tylko nabiał, Tymek ma zawsze wzdęty na maksa brzuszek, bez nabiału wszystko ok. Czy to może byc tylko nietolerancja laktozy, czy na to też mozna zrobic badania?

magdusia - 2008-10-01, 14:39

mam do Was pytanie;
czy ktoś posyła swoje dziecię na religię w przedszkolu?
jestem ciekawa jak wyglądają lekcje religii dla przedszkolaków,
pytam bo Nadia bardzo chce chodzić na religię.
Może Ania D wie?

Ja mam pewne obawy,nie chciałabym by ktoś wkręcał memu dziecku np.poczucie winy

Ania D. - 2008-10-01, 14:41

Magdusiu, Pawełek nie chodzi do przedszkola, więc sie nie orientuję, jak to jest z religią dla przedszkolaków.
Agnieszka - 2008-10-01, 14:46

Karolina: o diagnostyce nietolerancji laktozy:
Najpopularniejsze metody pomiaru wchłaniania laktozy przez układ pokarmowy to test tolerancji laktozy, test oddechu na obecność wodoru i badanie kwasowości kału. Testy te nie wymagają hospitalizacji pacjenta i są wykonywane w szpitalach, klinikach, czy gabinetach lekarskich.

Testy na tolerancję laktozy wymagają zachowania postu przed badaniem, a następnie spożycia płynu zawierającego laktozę. Po spożyciu, w czasie 2 godzin, pobiera się kilka próbek krwi w celu oznaczenia zawartość glukozy. Na tej podstawie ocenia się, w jakim stopniu organizm trawi laktozę.

Zwykle, gdy laktoza znajdzie się w układzie pokarmowym, jest rozkładana przez enzym laktazę do glukozy i galaktozy. W wątrobie następuje przemiana galaktozy w glukozę, które przenika do krwiobiegu i podnosi ogólny poziom cukru we krwi. Jeśli laktoza nie jest w pełni rozkładana, poziom cukru we krwi nie wzrasta i wynik badania potwierdza nietolerancję laktozy.

Ilość wodoru w wydychanym przez człowieka powietrzu jest zwykle bardzo mała. Jeśli natomiast laktoza nie zostanie całkowicie rozłożona w okrężnicy, ulega fermentacji bakteryjnej i wtedy wytwarzane są różne gazy, w tym wodór. Wodór jest wchłaniany z jelit, transportowany z krwią do płuc i wydychany.

Test polega na spożyciu napoju zawierającego laktozę i analizie wydychanego powietrza w równych odstępach czasu. Zwiększona zawartość wodoru w wydychanym powietrzu wskazuje na niewłaściwe trawienie laktozy.

Ponieważ, na dokładność wyników może mieć wpływ spożywanie pewnego rodzaju żywności lub leków oraz palenie tytoniu, powinno się unikać ich przed badaniem. Test jest dostępny zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych.

stąd: hxxp://www.food-info.net/pl/intol/lact.htm

Może warto zgłosić się do poradni alergologicznej (najlepiej takiej przyszpitalnej) i porozmawiać z lekarzem. Szukając możliwości zrobienia Adzie testów refundowanych, z krwi znalazłam właśnie taką opcję (dzieci przychodzą na oddział rano i po pobraniu wracają do domu)

kamma - 2008-10-01, 15:54

magdusia, moja Irma nie chodzi, ale z zasłyszanych ciekawostek wnioskuję, że naprawdę różnie mogą te zajęcia wyglądać. Na pewno jest uczenie pacierza, przeżegnania się i tym podobnych rytuałów, na pewno jakieś opowiadania o Bogu, o Jezusie... Słyszałam też, że bywają opowiadania o diable i niestety straszenie dzieci, że ich (niewierzący) rodzice pójdą do piekła. Bywa, że dzieci są wypytywane o uczestnictwo całej rodziny w mszy. Myślę, że musiałabyś popytać rodziców dzieci ze swojego przedszkola, bo katecheta to zawód niestandaryzowany i w każdym przedszkolu może to wyglądać inaczej.
magdusia - 2008-10-01, 17:41

kurczę,ona tak chce :roll:

a ja nie chcę by ktoś jej wkręcił jak pisałam poczucie winy czy grzechu
czy niedostatku''daj nam chleba naszego'',''przebacz nam nasze winy''

jak to dobrze rozegrać :?:

[ Dodano: 2008-10-01, 17:43 ]
a i zajęcia prowadzi siostra zakonna

kamma - 2008-10-01, 18:49

A wdrażałaś ją trochę w mitologię chrześcijańską? Ma o tym jakieś pojęcie? Bo jeśli tak, to może puść, ale trzymaj rękę na pulsie.
No i na Twoim miejscu pogadałabym koniecznie z kimś, kto wie, jak te zajęcia wyglądają. Nie wiem, czy akurat z zakonnicą, bo może lepiej się nie zdradzać z innowierstwem....

Lily - 2008-10-01, 18:52

magdusia napisał/a:
''daj nam chleba naszego'',''przebacz nam nasze winy''
mnie najbardziej powala powtarzane po setki razy "dla jego bolesnej męki" - pewnie tego nie rozumiem, ale mi to brzmi jak jakieś napawanie się cierpieniem :roll:
magdusia - 2008-10-02, 12:06

kamma napisał/a:
A wdrażałaś ją trochę w mitologię chrześcijańską?

nie,nie widziałam takiej potrzeby.
kamma napisał/a:
No i na Twoim miejscu pogadałabym koniecznie z kimś, kto wie, jak te zajęcia wyglądają.

szczerze mówiąc nie wiem czy ktokolwiek zrozumie moje obiekcje,
zauważyłam też że zakonnica jest sama podczas zajęć z dziećmi
kamma napisał/a:
lepiej się nie zdradzać z innowierstwem....

ja się nie utożsamiam z żadną religią czy wyznaniem
ale jak juz pisałam wcześniej Nadia jest nieco skrysznaizowana przez swojego tatę
i myślę że Nadia się z tym nie kryje :-P
ale fakt ,nie chciałabym by Nadia była potraktowana jak materiał do nawrócenia.
coś czuję że jeśli już to będę musiała z zakonnicą pogadać

magdusia - 2008-10-02, 12:57

no to jeszcze wam napiszę :-P
Nadia wieczorem mówi wiesz ja w piątek muszę być w przedszkolu bo będzie różaniec. :roll:
albo; Nadia mówi wiesz są trzy osoby
chwila przerwy
są trzy osoby mocy
kryszna
bozia
chwila przerwy
i jezus

istna komedia :roll:
:-P

alcia - 2008-10-02, 13:01

magdusia, ciężka sprawa. Sama jestem ciekawa jak zareaguję, gdy Kaja mi zakomunikuje, że chce chodzić na religię... Ale chyba jednak uznałabym, że jest na to za młoda.
Capricorn - 2008-10-02, 13:12

magdusia napisał/a:

są trzy osoby mocy
kryszna
bozia
chwila przerwy
i jezus


CZAD :D

u nas w przedszkolu religię mają tylko sześciolatki, młodsze grupy nie.

magdusia - 2008-10-02, 13:19

mówię Ci capri ,tylko boki zrywać ;-)

Nadia właśnie w zerówce.

Capricorn - 2008-10-02, 13:21

magdusia napisał/a:

Nadia właśnie w zerówce.


sugerowałam się suwaczkiem, nie pomyślałam, że już jest w zerówce.

magdusia - 2008-10-02, 13:23

jakoś tak dali ją do grupy łączonej 5 i 6cio latków
kamma - 2008-10-02, 13:28

magdusia napisał/a:
zauważyłam też że zakonnica jest sama podczas zajęć z dziećmi

Hm, ciekawa jestem, jakie ma przygotowanie pedagogiczne.

Pisząc "innowierstwo" miałam na myśli nie-katolicyzm, czyli wszystko, wszystko, włącznie z wszelkimi a-izmami ;)
Kurcze, religia nie jest dla dzieci. Tak samo jak polityka. Wyobraźcie sobie, że przychodzi do przedszkola jakiś radny albo poseł i opowiada w możliwie przystępnym języku o systemach politycznych ;) Dla mnie to to samo.
Jak już wcześniej pisałam, w naszym przedszkolu szczęśliwie 4-latki nie mają religii, ale tylko dlatego, że nie ma kto ją prowadzić :shock: Gdyby jednak była, i gdyby Irma chciała chodzić.... Hmmm.... chybabym ją puściła. Dlaczego? Bo ona ma trzeźwe spojrzenie na wiele spraw i sama rozwija swój system wartości - w sposób, który mi się podoba.
Faktem jest, że jako dorosła chce być katoliczką, ale utożsamia to z możliwością wzięcia ślubu w kościele, więc właściwie nie ma pojęcia, o co w tym wszystkim biega. A rozmawiam z nią o religiach bardzo dużo (sama pyta). Kolejny dowód na to, że religia nie jest dla dzieci.

magdusia - 2008-10-02, 13:35

kamma napisał/a:
Bo ona ma trzeźwe spojrzenie na wiele spraw i sama rozwija swój system wartości

otóż to,też na to liczę

Ania D. - 2008-10-02, 14:06

A ja myślę, że to nabardziej naturalne na świecie, że religia jest dla dzieci. Dzieci poznają różne rzeczy, jedne wprost inne pośrednio, np. obserwując zachowania rodziców. Wszystko odpowiednio dozowane. Dlaczego wiara ma być czymś, co dziecko ma poznawać jako dorosły? Dla rodziców, którzy zyją wiarą to normalne, że ich dzieci od małego uczestniczą w modlitwie, uczęszczają z rodziną na msze św, biorą udział w świętach kojarząc z czym się one wiążą. Tu nie ma nic takiego, co jest dla dzieci groźne czy złe, tak, jak od małego dzieci poznają cały świat i to, jak się wszystko układa między ludźmi. Po prostu ważny element życia, dziwne byłoby, gdyby wierzący rodzic odsuwał dziecko od poznawania zasad wiary, bo jeszcze za wcześnie. W ten sposób można od dzieci odsuwać wszystko.
magdusia - 2008-10-02, 14:29

ja uważam że dzieci powinny poznawać istotę rzeczy,tym bardziej że z reguły same są tego ciekawe i pytają.
Rzecz w tym że religie często niosą ze sobą coś więcej niż owa istota rzeczy
i to więcej nie jest niestety na plus dla tych religii a i dla dzieci tym bardziej.

kamma - 2008-10-02, 14:53

Religia i wiara to nie to samo :(
Poza tym, dzieci rodziców wierzących poznają religię przede wszystkim dzięki rodzicom, nikt obcy się w to nie miesza. A rodzice wiedzą, co dziecku przekazują i mogą być spokojni. Obawy magdusi dotyczą tego, że nie wie, co dokładnie zostanie Nadii w przedszkolu przekazane, i ja się tym obawom nie dziwię.
Magda, to może sama też zacznij opowiadać Nadii o chrześcijaństwie? Ale na swój sposób - tak, jak Ty to widzisz. Ja tak robię, a Irma będzie miała możliwość sama zdecydować o swojej ścieżce. Myślę, że Nadia będzie mogła w ten sposób wyrobić sobie szersze spojrzenie na religię katolicką i dowie się, że nie jest to jedyna opcja. I że ludzie różnią się w podejściu do religii, bogów itd. Tak samo, jak np. różnią się w sposobie odżywiania, a nie znaczy to, że jeden jest lepszy, a drugi gorszy.

hezer - 2008-10-03, 00:36

Magdusia, Michał (4 lata) ma raz w tygodniu 20 minut religii, podoba mu się bardzo, bo dobrze się bawi, jest wesoło - śpiewają piosenki Arki Noego. Może u Nadii w przedszkolu też wiąże się to z jakimiś przyjemnościami, zabawą i dlatego chce w tym uczestniczyć. Z mojego doświadczenia wynika, że straszenie diabłem "wyszło z mody" ;-) Wszystko zależy jednak od prowadzącego.
Karolina - 2008-10-03, 12:14

U nas po rodzinie krąży pewna opowiastka:
Mój kuzyn w pierwszej klasie podtawówki zaczął chodzic na religię. No i pewnego razu wida było, że coś z nim nie tak, jakiś strachliwy się zrobił. Wreszcie mama zapytała -----Co się stało na zajęciach?
-Ksiądz powiedział, że za mną ktoś chodzi! (pewnie chodziło o anioła stróża) ;-)

ajanna - 2008-10-06, 19:57

Magdusia co prawda to było b dawno temu, ale miałam podobną sytuację z Weroniką :roll: . posłałam ją na tę religię w przedszkolu. ale kiedy dowiedziałam się, że katechetka (świecka) przepytuje dzieci, czy były w niedzielę w kościele, a jeśli nie, to czemu :shock: wypisałam ją z tej imprezy. na pocieszenie powiem tylko, że to taka wprawka, bo prawdziwa przeprawa czeka Cię, kiedy rówieśnicy Nadii będą szli do pierwszej komunii :evil:
kamma - 2008-10-06, 20:49

Dziś się okazało, że jednak znaleźli u nas kogoś do prowadzenia religii. Panie zaprowadziły w tym czasie Irmę do innej grupy, mówiąc, że to w nagrodę, że jest taka grzeczna. Nie podoba mi się ten sposób, bo przecież nie zawsze będzie grzeczna, znając ją ;) I co jej wtedy powiedzą, że za karę?
No, ale właśnie, jeszcze o tym chciałam napisać! Irma dziś się bardzo ładnie zachowywała w przedszkolu :) Słuchała, nie szalała, nie grymasiła. Zastanawiam się, co jest przyczyną - 1,5 tygodnia w domu i stęsknienie się za przedszkolem, wprowadzony przeze mnie system motywacyjny czy powrót do normalnego życia (wreszcie!)? Zresztą, czy to ważne? Bardzo się dziś cieszę :)

Ewa - 2008-10-06, 20:53

ajanna napisał/a:
prawdziwa przeprawa czeka Cię, kiedy rówieśnicy Nadii będą szli do pierwszej komunii :evil:
Czemu wszyscy ciągle o tej komunii... Przeszłam takową komunię z Anią i naprawdę nie musi być tragedii. U nas najpierw był płacz, ale wystarczyło kilka spokojnych rozmów, tłumaczenia. Skończyło się tym, że jej w końcu w ogóle nie obeszło to, że klasa idzie do komunii, a już po tej imprezie powiedziała, że mieliśmy rację i dobrze, że nie poszła, bo dzieci w klasie przez jakiś tydzień/dwa przechwalały się wciąż kto więcej dostał kasy :evil: Była tym bardzo zdegustowana.
Malati - 2008-10-06, 20:53

My dzisiaj do przedszkola nie poszliśmy bo Filip jeszcze troche przeziebiony.Co prawda nie sądze żeby mu to zaszkodziło ale może zarazić ine dzieci.
Ja sie bardzo ciesze ze nie mam dylematów co będzie z moim dzieciakiem w trakcie zajęc z religii ;-)
Kamma super że mała była dzisiaj grzeczna życze takich miłych dni ciągle :-)

Kasia B. - 2008-10-07, 08:50

Ja chyba zrezygnuję z przedszkola :-( Filip we wrześniu był AŻ 8 dni...Od czwartku znowu siedzi w domu, ciągle jest przeziębiony. Nie wiem czy to dobrze dla tak małego organizmu, żeby ciąglę walczył z jakimiś wirusami? Teraz ma zapalenie gardła :-/ Poprostu załamka...
Malati - 2008-10-07, 10:36

Kasiu przykro mi że Filipek ciagle choruje. :-( Jeśli chodz o to czy posyłac go do przedszkola czy nie to niestety jak dla mnie rozwiazanie nie jest jednoznaczne.Z jednej strony wiele dzieci odchorowuje swoje początki w przedszkolu i w końcu przestaja łapać infekcje.Jest szansa że kied minie ten okres przejsciowy coraz mniej dzieci będzie chorowało i twój maluch również przestanie
No ale każda kolejna choroba to kolejny lek a to z pewnościa nie jest dobre no i myśle że ciągła walka z drobnoustrojami tez niekoniecznie jest korzystana dla organizmu,Podobno odpornośc dziecka kształtuje sie do 5 roku życia ,więc może warto poczekac jeszcze chociaz rok.
Podstawowymm problemem w tej sytuacji jest to rodziece posyłaja swoje chore dzieci do przedszkola,więc jak twój młody wyzdrowieje to złapie coś innego,jak dla mnie błędne koło.Niestety częst rodzice nie mają wyjśca muszą dac chore dzieciaka bo nie moga pójść na zwolnienie.a niestety nie ma przepisów które pozwolałaby dyrekcji przedszkola odmówić przyjęcia chorego dzieckia,nawet brakuje higienistek które mogłyby ocenic stan zdrowia dziecka

Nie wiem na ile możesz sobie pozwolic na to aby młody siedział jeszcze w domu,bo ty pracujesz tak?
A dużo innych dzieci z przedszkola jest chorych,ile dzieci liczy grupa Filipka?
która to juz infekcja małego i jaki czas upłynął między jedną a drugą?

dort - 2008-10-07, 10:43

u nas Oskarek też od wczoraj w domu, bo jest mocno zakatarzony i ogólnie dobrze sie czuje, ale przede wszystkim ze zględu na inne dzieci nie wysyłamy go do przedszkola - nie wiem czy to przeziębienie to akutat załapał w przedszkolu, cos mi się wydaję, że to dziadek go podczas weekendowego pobytu poczęstował chorobą ;-)
Kasia B. - 2008-10-07, 11:22

czarna96 napisał/a:


Nie wiem na ile możesz sobie pozwolic na to aby młody siedział jeszcze w domu,bo ty pracujesz tak?
A dużo innych dzieci z przedszkola jest chorych,ile dzieci liczy grupa Filipka?
która to juz infekcja małego i jaki czas upłynął między jedną a drugą?


Tak, ja pracuję. Ostatecznie może dalej zajmować się nim babcia (moja mama), ale Filip przy niej robi się niemożliwy czym doprowadza do furii mojego męża i mnie:-/ Ale chyba nie będziemy mieli wyjścia...
W Filipa grupie jest 25 dzieci, z czego przychodzi 9-12 - reszta choruje.
To jest jego trzecia infekcja. Trzy dni w przedszkolu i półtora tygodnia w domu, tak to wygląda u nas :-|
Chyba będę go puszczała tylko dwa razy w tygodniu w pon. i czw. wtedy ma rytmikę i będziemy go odbierali przed leżakowaniem. Za przedszkole i tak muszę płacić, żeby miał miejsce w grupie w przyszłym roku.

Capricorn - 2008-10-07, 12:09

Ewa napisał/a:
ajanna napisał/a:
prawdziwa przeprawa czeka Cię, kiedy rówieśnicy Nadii będą szli do pierwszej komunii :evil:
Czemu wszyscy ciągle o tej komunii... Przeszłam takową komunię z Anią i naprawdę nie musi być tragedii. U nas najpierw był płacz, ale wystarczyło kilka spokojnych rozmów, tłumaczenia. Skończyło się tym, że jej w końcu w ogóle nie obeszło to, że klasa idzie do komunii, a już po tej imprezie powiedziała, że mieliśmy rację i dobrze, że nie poszła, bo dzieci w klasie przez jakiś tydzień/dwa przechwalały się wciąż kto więcej dostał kasy :evil: Była tym bardzo zdegustowana.


Trochę nie ten wątek, ale napiszę tutaj, jak to wyglądało u nas. Kacper zawsze na religię chodził średnio chętnie, ale postanowił, ze do komunii pójdzie. Pomagałam mu się przygotowywać, tłumaczyłam "na język wspólczesny" teksty modlitw, przykazań, itd. Wyjaśniłam mu jak mogłam najlepiej całkowicie niematerialny wymiar tej imprezy. Tymczasem, w szkole katechetka głównie zbierała pieniądze na kolejne "dary", kwiaty, inne pierdołki, kazanie podczas mszy pierwszokomunijnej proboszcz poświęcił głównie na wyrażenie swojego "zaskoczenia" z otrzymanych "dla dobra wspólnoty kościoła" "darów", oraz zachwytu nad profesjonalizmem rodziców, którzy to wsyprzątali kościól przed uroczystością. Przez następny tydzień w szkole katechetka szczegółowo przepytywała dzieci, jakie dostały prezenty, i ile kasy :shock: Nic chyba bardziej nie zraziło mojego syna do Kościoła niż te okołokomunijne akcje.

Lily - 2008-10-07, 12:12

No bo jak powiedział Tischner "Nie spotkałem nikogo, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Lenina, natomiast wielu straciło ją po spotkaniu z własnym proboszczem"...
Ewa - 2008-10-07, 12:28

Lily napisał/a:
"Nie spotkałem nikogo, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Lenina, natomiast wielu straciło ją po spotkaniu z własnym proboszczem"...
O mamo, fantastyczne zdanie ]:->
magdusia - 2008-10-07, 13:14

Nadia mówi wczoraj;
pamiętam jedno zdanie z religii
ja;to powiedz
N; za nami grzecznymi.
i powiem wam że nie zamierzałam jej wcale uświadamiać że nie chodzi o grzecznych a grzesznych
bo w końcu taka modlitwa to niezła afirmacja
lepiej niech sobie afirmuje że jest grzeczna a nie grzeszna :)

później pogadałyśmy trochę
powiedziałam jak ja się zapatruję na na temat grzechu
po czym Nadia do mnie;
wiesz w co ja wierzę? ,że takie słowo jak 'grzech' nie istnieje

no to se pogadałyśmy trochę ;)

magdusia - 2008-10-07, 13:26

i druga rzecz
Nadia poszła wczoraj po raz pierwszy w rozpuszczonych włosach ,tylko w opasce
no i od razu znalazła sobie fryzjerki ;)
wracając z przedszkola mówi że ma na następny dzień umówioną wizytę u fryzjera dziecięcego
i że ona nie może tylko 5 dni w tygodniu chodzić do przedszkola musi 7 bo nie może opuścić żadnej wizyty u fryzjera .
dziś też poszła w rozpuszczonych włosach ;)

kamma - 2008-10-07, 14:52

magdusia, super, że Nadia tak się świetnie zaaklimatyzowała i najwyraźniej znalazła przyjaciół :)
Ja zaś w tej chwili oczekuję na powrót dziecięcia z przedszkola i jestem bardzo ciekawa, czy dziś też była taka grzeczna :) Jeśli tak, to mam dla niej mały prezent. I rozmawiałam dzisiaj rano z przedszkolanką: mówiła, że wczoraj Irma była jak zaczarowana, kompletnie inne dziecko!!! Przez cały dzień była super grzeczna, w ogóle nie trzeba jej było napominać.
Stawiam więc na powrót sytuacji domowej do normy jako na główną przyczynę. Irmie wreszcie zeszły te napięcia, jej świat znów jest uporządkowany, nie miała potrzeby się wyżywać. Obym tylko nie przechwaliła ;)

Karolina - 2008-10-07, 15:42

Tymek dzisiaj zwierzył się, że Michał, kolega z przedszkola powiedział mu, ze lubi kitkę Tymcia :lol:
kamma - 2008-10-07, 19:09

Kasia B., a Filip idzie do przedszkola całkowicie doleczony? Ja teraz Irmę przetrzymałam 1,5 tygodnia w domu, doleczyłam, wzmocniłam... Zobaczymy, co to da.
Aha, dziś znów była chwalona, więc to nie było jednorazowo :) Panie niezmiennie używają określenia "jak zaczarowana". A gdy sobie przypomnę, co mówiły jeszcze w połowie września.... Pani Wiola: "Rozpuszczona, pępek świata!" Pani Ela: "Ja rozumiem, że to pierwsze dziecko...." (w sensie, że łatwiej o błędy wychowawcze ;) ). Ja je zapewniałam, że zachowanie Irmy się poprawi, gdy teściowa wyjedzie. Ale jakoś nie mogły w to uwierzyć. Właściwie nic dziwnego, że są w szoku, bo z ich opowiadań wynika, że Irma była naprawdę nie do zniesienia.
Z jedzeniem dalej są jazdy, ale też nie takie wielkie jak wcześniej. Niniejszym odpuszczam gotowanie posiłków podobnych, bo to się w ogóle nie sprawdza.

majaja - 2008-10-07, 22:37

Lily napisał/a:
No bo jak powiedział Tischner "Nie spotkałem nikogo, kto stracił wiarę po przeczytaniu Marksa i Lenina, natomiast wielu straciło ją po spotkaniu z własnym proboszczem"...
Uhm, jestem tego przykładem, po ostaniej awanturze z pewnym redemptorystą stwierdziłam oficjalnie, że moja noga więcej w kościele nie stanie (chyba że takim zlaicyzowanym jak w Czechach). Tematu religii w przyszłości już się boję, bo jakoś średnio widzę swój wyważony stosunek do tego cyrku.
Kasia B. - 2008-10-08, 08:43

kamma wydawało mi się, że był doleczony...W takim razie teraz zostanie w domu do przyszłej środy i zobaczymy co będzie dalej. A czym wzmacniałaś Irmę?
Cieszę się, że jej zachowanie uległo poprawie :-D Wiem coś o tym bo właśnie przy mojej mamie Filip dostaje fisia i nie możemy go ogarnąć ]:-> Dlatego bardzo mi zależy na tym przedszkolu, ale jak będzie tak dalej chorował to nie wiem...

Karolina - 2008-10-08, 08:58

Oj dziewczyny nie zazdroszczę :-/ Moja mama to własnie na odwrót , wszystkie dzieci wychodzą na prostą. Musze się pochwalic, ze zaczęła studia pedagogiczne 8-)
alcia - 2008-10-08, 09:17

Karolina, tylko pozazdrościć. Ja ostatnio przechodzę mini kryzys braku jakiegokolwiek wsparcia. Mieszkamy w rodzinnym mieście (czyli dwie big familie), a jesteśmy pozostawieni sami sobie, zero pomocy, żeby chociaż ktoś wziął dzieciaki na godzinkę :roll: Raz, kiedy Lena miała 13 m-cy mój ojciec wziął je razem na 1h (przedłużyło im się do 3).
I tyle.
Ja uwielbiam niezależność, ale jakoś tak dołuje mnie to, że chociaż czasem, tak symbolicznie... no wiecie :-|

rosa - 2008-10-08, 10:14

rozumiem cię świetnie alcia, i życzę dużo siły
Ewa - 2008-10-08, 10:50

alcia napisał/a:
no wiecie :-|
Wiemy, aż za dobrze. Dasz jednak radę. Pociesz się, że ani się obejrzysz a pójdą do szkoły i masz większy luz. Ja się ostatnio tego trzymam ;)
kamma - 2008-10-08, 11:34

alcia napisał/a:
Ja uwielbiam niezależność, ale jakoś tak dołuje mnie to, że chociaż czasem, tak symbolicznie... no wiecie

no właśnie... Troszkę to przechodziłam, ale nie w takim natężeniu jak Ty, więc westchnę razem z Tobą, ech...
Chociaż po ostatnich przejściach-przegięciach w drugą stronę, to marzy mi się odcięcie. Myślę, że 400 km wystarczy :P A rodzina zza płotu jest już nauczona i jakoś to leci.
Cytat:
A czym wzmacniałaś Irmę?

Oprócz leków (przeciwzapalnie dostała Eurespal) dawałam jej Ceruvit i Bioaron, ten drugi ma szczególnie prosty skład i podaję nadal. Działa wzmacniająco i poprawia apetyt podobno, zobaczymy :P No i oczywiście dogrzałam mieszkanie i pilnowałam chodzenia w kapciach, bo u nas to bardzo ważne.
Kasiu, mam nadzieję, że Ci się uda, bo chyba rzeczywiście dla Filipa lepsze przedszkole niż babcia ;)

Malati - 2008-10-08, 12:07

kamma napisał/a:
Kasiu, mam nadzieję, że Ci się uda, bo chyba rzeczywiście dla Filipa lepsze przedszkole niż babcia


Ja też mam taką nadzieję i trzymam kciuki :-)

Mój młody odkąd zaczął przedszkole był chory dwa razy,ale jakoś przeszło szybko tak że praktycznie mam wrazenie że te infekcjie nie miały miejsca. ;-) Może dlatego że nie byliśmy u lekarza ii nie brał zadnych leków,no i chorował maks 4 dni.Mam nadzieje Kasiu że skończy sie szybko epidemia w przeszkolu i pomału wszystko wróci do normy i filipek przestanie chorować.

Kasia B. - 2008-10-08, 12:40

alcia współczuję Ci braku pomocy, z dwojga złego lepsza taka babcia jak nasza niż żadna. Filip jest w niej zakochany z wzajemnością.
Karolina masz niesamowitą mamę :-D
kamma bioaron też stosowałam, ale na opakowaniu jest info, że można przez 14 dni podawać, widziałaś?
czarna dobrze, że Twój Filipek nie choruje ;-)

magdusia - 2008-10-08, 13:28

kasia :)
pyłek pszczeli bardzo pomaga

Jagula - 2008-10-08, 13:38

my mamy w dalszym ciągu problem z wyegzekwowaniem prawa każdego dziecka do przedszkola w Szkocji :evil: a czas ucieka...
Kasia B. - 2008-10-08, 14:16

magdusiu kochana mam ten pyłek, właśnie kupiłam.
Ale jak go podawać? Bo w wersji rozpuszczonej w wodzie nie przechodzi :-/
Czy można go dodawać do potraw? Czy obróbka termiczna nie niszczy dobroczynnego działania pyłku?

Lily - 2008-10-08, 14:19

Ktoś pisał, że można z miodem. Raczej nie należy podgrzewać, bo podobnie jak miód straci swoje właściwości.
A jeszcze... znacie to hxxp://miodymanuka.pl/ ?

Kasia B. - 2008-10-08, 14:35

Lily z miodem też nie za bardzo wchodzi ten pyłek, ale będę próbowała.
Fajna stronka, ale nie widzę info czy dzieci mogą to brać.

magdusia - 2008-10-08, 14:36

Kasia spójrz hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1848]tu
ja podawałam z sokiem owocowym takim o intensywnym smaku :)
fajnie jest też pyłek na noc namoczyć w wodzie (nie musi jej być dużo) jest wtedy lepiej przyswajalny.
No i jasne mieszaj z potrawami :)
choć oczywiście najlepiej jest go przyjmować na pusty żołądek.

Kasia B. - 2008-10-08, 14:41

O Madzia dzięki! Poczytam zaraz :mryellow:
Lily - 2008-10-08, 14:42

Kasia B. napisał/a:
Fajna stronka, ale nie widzę info czy dzieci mogą to brać.

Cytat:
Haffejee i Moosa (1985) przeprowadzili badania, w których miód był podawany, niemowlętom i dzieciom przyjętym do szpitala z nieżytem przewodu pokarmowego, w miejsce glukozy w płynie nawadniającym (roztwór elektrolitów). Terapia miodem dała statystycznie znaczącą redukcję czasu trwania biegunki spowodowanej infekcją bakteryjną (z 93 godzin do 58 godzin).

kamma - 2008-10-08, 16:14

Koniec dobrej passy. Dziś Irma znowu dała popis w przedszkolu. Ale mam pewną hipotezę.... Może słuszną. Wczoraj byliśmy przecież na usg i Irma prawie wcale nas nie widziała, a spędziła ten czas z moją mamą. Dziś więc staramy się ją nasycić nami i zobaczymy, jak będzie jutro. Trzymajcie kciuki!
magdusia - 2008-10-08, 17:37

kamma myslę że dobrze kombinujesz,
ja Ci powiem że Nadia na swoją babcię reaguje właśnie tak że jest niegrzeczna
poza tym to jest tak że ja się inaczej odnoszę do dziecka a inaczej babcia.
Metody wychowawcze też są różne.....no i dziecko może być trochę zdezorientowane :->

Kasia B. - 2008-10-08, 20:12

Taaaaaaaaa skąd ja to znam :evil:
kamma myślę. że masz rację odnośnie hipotezy.

Karolina - 2008-10-09, 09:05

alcia napisał/a:
jesteśmy pozostawieni sami sobie, zero pomocy, żeby chociaż ktoś wziął dzieciaki na godzinkę

Alcia moja mama zajmuje się Tymkiem tylko w wakacje, dla jasności :mrgreen: Przez cały rok jesteśmy 24h z dziemi. Więc wiem co czujesz :-/

kamma - 2008-10-09, 18:12

Dzisiaj znowu było źle. Irma zrobiła awanturę o pędzelek, bo koniecznie chciała czerwony, a nie brązowy. Ale powiem Wam, że taką awanturę jestem jeszcze w stanie zrozumieć... Dzieci przywiązują się do przedmiotów i to jest normalne. Te wcześniejsze akcje to dotyczyły nie wiadomo czego, a teraz przynajmniej powód jest jasny. Z czymś takim to sobie poradzimy.
Za to z jedzeniem dla odmiany znaczna poprawa :)

majaja - 2008-10-10, 06:59

A ja odebrałam pierwszą skargę, że nie uważa i nie chce się uczyć :shock:
Malati - 2008-10-10, 11:03

majaja napisał/a:
A ja odebrałam pierwszą skargę, że nie uważa i nie chce się uczyć :shock:


hahah dobre.Bardzo bym się dziwiła gdyby 3 latek potrafił na długo skupic swoja uwagę i wyrazał chęci do nauki ;-) Mój filip sie uczy ale bawiąc się ;-) .Czego oni tam uczą takich maluchów,liczyc i czytac?Nie za wcześnie?

Karolina - 2008-10-10, 11:05

Tymek stał się żarłoczny, je ogromne ilości jedzenia, a potem skarży się na ból brzuszka :roll:
kofi - 2008-10-10, 12:27

Karolina napisał/a:
Tymek stał się żarłoczny, je ogromne ilości jedzenia, a potem skarży się na ból brzuszka :roll:

Może dzieci intuicyjnie przed zimą tak wcinają. Daniel też je bardzo dużo, prawie tyle ile my i omdlewając z przejedzenia kończy posiłki. Normalnie zaczynam mu odmawiać dokładek.

kamma - 2008-10-10, 12:57

Rozmawiałam dziś z panią, ciekawa to była rozmowa. Więc tak: Irma ogólnie jest grzeczna, słucha pani. Ostatnio miewała tylko takie bezsensowne jazdy, że chce akurat różową serwetkę i czerwony pędzelek. Jest to coś, co rozumiem, jak już wcześniej pisałam. Wystarczy konsekwentnie nie ulegać i uczyć dojrzalszych sposobów załatwiania takich spraw. Więc to mamy już odhaczone: ogólne rozwydrzenie zakończone :)

Dalej: pani powiedziała, że choć Irma jest jakby nieobecna w czasie zajęć, to jednak dużo na nich korzysta, a wyrwana do odpowiedzi zawsze jest w temacie. Jest jedną z dwóch osób w grupie, które zawsze potrafią odpowiedzieć na pytanie i formułują ładne wypowiedzi. Co dowodzi, że jest bystra i że potrzebuje więcej bodźców (bardziej intensywnej nauki), to już moja refleksja. No, ale tego się nie da zrobić, dzieci w przedszkolu jest więcej, a głównym zadaniem rozwojowym Irmy jest w tej chwili nawiązanie poprawnych relacji i zachowań społecznych. Postaram się więcej ją uczyć w domu. Szkoda, że na naszej zapadłej wsi nie mamy zbyt wielu możliwości. Ale i tak, dopóki Irma nie podgoni rówieśników pod względem rozwoju społecznego, wszelkie zajęcia dodatkowe raczej nie wchodzą w grę.

Trzecia sprawa: jak dziś przyszłam do przedszkola, pani rozmawiała z innymi rodzicami i ku własnemu zdumieniu usłyszałam, że "Nikola w ogóle nie słucha i pani w ogóle nie daje sobie z nią rady" - zdanie, które było wypowiadane również pod adresem Irmy. Zastanawiam się więc, na ile jest to problem Irmy, a na ile pani. Wiecie, ta pani nie jest zła. Ona po prostu stara się być taka dobra i wszystko załatwić wyrozumiałością i miłością. A czasem trzeba się postawić. Nauczy się ;)

Więc ogólnie: jest ok :)

Karolina - 2008-10-10, 14:18

kofi napisał/a:
omdlewając z przejedzenia

własnie własnie. Od dzisiaj ogrniczamy porcje, bo wczoraj prawie płakał z bólu.

majaja - 2008-10-12, 22:15

Ja się staram nie przejmować, chce jeść to je, nie chce to nie je.
Wysłuchałam ostanio, że mojemu dzieciu nieustannie ratowane jest nieustannie życie, więc zasugerowałam, że za byle siniak to awantury robić nie będziemy, a poza tym znamy swoje dziecię, a poza tym dziecię ma twardy łeb, więc nie ma co się przejmowac. :)

dort - 2008-10-14, 11:54

Cytat:
majaja napisał/a:
A ja odebrałam pierwszą skargę, że nie uważa i nie chce się uczyć :shock:


hahah dobre.Bardzo bym się dziwiła gdyby 3 latek potrafił na długo skupic swoja uwagę i wyrazał chęci do nauki ;-) Mój filip sie uczy ale bawiąc się ;-) .Czego oni tam uczą takich maluchów,liczyc i czytac?Nie za wcześnie?



wcale nie za wczesnie - w Oskarka przedszkolu, uczą się czytać i liczyć dzieci juz 3-letnie, oczywiście tylko te,które maja taka potrzebę - a praktycznie wszystkie 4-latki posiadają te umiejetności

kamma - 2008-10-14, 12:14

U nas wygląda na to, że sytuacja się unormowała :D Wreszcie :D
Tylko nadal myślę, że grupa 4-latków jest dla Irmy za mało stymulująca i dlatego ona myślami buja w obłokach. Oglądałam ostatnio ich podręcznik: główne zadania to "doklej misiowi kokardę, dokończ kolorować obrazek, dorysuj liściom ogonki"... A z bardziej ambitnych: "Pokoloruj tę parę kapci, która jest ustawiona prawidłowo". Irma niewiele robi w tych ćwiczeniach. Trochę pokoloruje, lubi naklejać, ale nigdy nie poświęca temu zbyt dużo czasu. W pełni rozumiem, że może ją to nudzić. Z drugiej jednak strony, takie ćwiczenia poprawiają koordynację i przygotowują do nauki pisania. A z koordynacją u Irmy jest średnio. I z wytrwałością ;)
Zresztą nadal jako główny plus przedszkola spostrzegam możliwość rozwoju społecznego. Cała reszta przyjdzie i tak.

magdusia - 2008-10-14, 12:39

a w zerówce dzieci poznają dwie literki tygodniowo ;)

[ Dodano: 2008-10-14, 12:45 ]
u nas fajnie ,Nadia poznaje wiele nowych zabaw ,piosenek
po polsku i angielsku :)
a w domu słyszę ''wash your hands'' albo ''all little boys and all little girls''.

kamma - 2008-10-14, 12:45

a w domu wszystkie w jeden dzień...
Co poradzić, gdy dziecko chore i nie może iść do przedszkola (1,5 tyg. temu) ;)
Teraz Irma ogląda tablice z opisami sukcesów sześciolatków i pyta: "A czemu tam jest jeden?" "A czemu tam jest M?" ;)
Dobrze, że zerówka już w przyszłym roku :)

Ewa - 2008-10-14, 12:55

magdusia napisał/a:
a w zerówce dzieci poznają dwie literki tygodniowo ;)
Tja, pani mnie ostatnio uspokajała, że powolutku będą się wszystkiego uczyć, po kolei każdą literkę. A Gabryś wczoraj wypożyczył już 4 książkę od początku roku z biblioteki ;-) W ten weekend chciał cioci przeczytać rozdział "Julki i Julka", zaczął czytać, a ciocia "widzę, że znasz to już na pamięć". Zrobiła wielkie oczy jak powiedziałam, że to nowa książka, Gabryś jej jeszcze nie czytał ;-)
magdusia - 2008-10-14, 12:57

Ewa napisał/a:
a ciocia "widzę, że znasz to już na pamięć"

tia ;)

a swoją drogą od kiedy Gabryś czyta?
i jaką metodą go uczyłaś?

kamma - 2008-10-14, 13:00

Cytat:
"widzę, że znasz to już na pamięć"

heh, bez komentarza :)

A wczoraj właśnie zapisałam Irmę do biblioteki miejskiej, była zafascynowana :) Pierwszą książkę już prawie całą przeczytałyśmy :)

Ewa - 2008-10-14, 13:07

magdusia napisał/a:
i jaką metodą go uczyłaś?
Jaką? Ja stosowałam tylko jedną metodę "Gabryś daj spokój, czytać będziesz się uczył w szkole" ;-) W końcu się poddałam i sama byłam zdziwiona jak kiedyś poprosiłam, aby mi coś przeczytał, to zobaczę jak mu to idzie. Miałam wtedy taka minę jak moja ciocia w ten weekend :mrgreen:
magdusia napisał/a:
a swoją drogą od kiedy Gabryś czyta?
Zaczął czytać w zeszłym roku, w okolicach wakacji. Jak już się nauczył, to miał okres odrzucenia i prosił o czytanie, ale sam czytać nie chciał. Wiosną wypożyczyłam mu na swoją kartę w bibliotece książkę dość grubą, ale z bajkami dość krótkimi, aby za jednym przysiadem był w stanie przeczytać całą. Wyłapał później podziw u mnie i u znajomych, że w wieku 5,5 lat przeczytał samodzielnie taką książkę i to go chyba na nowo zachęciło. Teraz ma swoją kartę w bibliotece i czyta bardzo chętnie. Trzeba go pilnować, żeby się rano ubrał, bo inaczej z książką siedzi ;-) Poza tym dla niego ważne jest, że (poza mną) bardzo lubił książki tata i bardzo lubi czytać starsza siostra. Już parę razy słyszałam, że on chce lubić książki tak jak Ania :-D
Przyznam, że ja do tej pory jego zainteresowanie literkami odbierałam normalnie. Załapałam, że jest to jednak wyjątkowe gdy sobie nie dawno uzmysłowiłam, że gdy był w wieku Nataniela znał już cały alfabet, a przecież Nati jest kompletnie daleki od tych kwestii. Jak patrzę na Natiego, to dopiero sobie uzmysławiam, że u Gabryśka to jednak dziwne było/jest :mrgreen:

alcia - 2008-10-14, 13:17

Ewa napisał/a:
Trzeba go pilnować, żeby się rano ubrał, bo inaczej z książką siedzi

o tak, potwierdzam, widziałam na własne oczy. Jak Gabryś nagle znikał i nie było go przez jakiś czas, okazywało się, że jak zwykle czyta książkę :) Dobry jest...
A jak się obudziłam rano, ledwie oczy odkleiłam, Gabryś już siedział z książką przy mnie: "Mogę Ci to przeczytać??" :lol:

Mala_Mi - 2008-10-14, 13:19

kamma napisał/a:
Oglądałam ostatnio ich podręcznik:

To u Was w przedszkolu czterolatki mają jakieś podręczniki :roll:

kamma - 2008-10-14, 13:54

Tak, "ABC czterolatka". Nic specjalnego, szczerze mówiąc. Może w dalszych częściach będzie bardziej ambitnie.Chociaż podejrzewam, że dla "przeciętnych" czterolatków ta książka może być jakąś frajdą.
alcia napisał/a:
"Mogę Ci to przeczytać??"

Irmie też cały czas czytał, nawet nie wiem, kto kogo namawiał, bo Irma uwielbia słuchać :) No i uwielbia Gabrysia :)

Karolina - 2008-10-14, 14:09

U nas dzieci niczego sie nie uczą, nie mają książek ;-) Nie ma wogóle nauki takiej naukowej 8-) Raz w tygodniu jest eurytmia, wycieczka, codziennie długi pobyt w ogrodzie, zajęcia plastyczne. Mi się podoba, bo przedszkole stawia przede wszystkim na rozwój umiejętności społecznych, poczucie samodzielności, siłę osobowości :-)
alcia - 2008-10-14, 14:35

Mala_Mi napisał/a:
To u Was w przedszkolu czterolatki mają jakieś podręczniki :roll:

u nas też mają. Bardzo fajne zresztą :)

Karolina napisał/a:
U nas dzieci niczego sie nie uczą, nie mają książek ;-) Nie ma wogóle nauki takiej naukowej 8-)

Nie chodzi o jakąś typowa naukę, przerabianie materiału.. To bardziej zabawa póki co, ćwiczenie sprawności rączki (różne szlaczki, nie szlaczki, wycinanki i tym podobne), skupienia itp. To my - rodzice decydowaliśmy i wszyscy byli za, po obejrzeniu tych książeczek. Poza tym dużo materiałów do prac/zabaw przygotowują Panie. Ale to jest dla nich znaczna pomoc, a dla dzieciaków frajda (Kaja uwielbia takie ćwiczenia, przerabiamy tego tonę rocznie ;) )

arahja - 2008-10-14, 17:56

Ewa napisał/a:
Teraz ma swoją kartę w bibliotece i czyta bardzo chętnie. Trzeba go pilnować, żeby się rano ubrał, bo inaczej z książką siedzi ;-) Poza tym dla niego ważne jest, że (poza mną) bardzo lubił książki tata i bardzo lubi czytać starsza siostra. Już parę razy słyszałam, że on chce lubić książki tak jak Ania :-D
Przyznam, że ja do tej pory jego zainteresowanie literkami odbierałam normalnie. Załapałam, że jest to jednak wyjątkowe gdy sobie nie dawno uzmysłowiłam, że gdy był w wieku Nataniela znał już cały alfabet, a przecież Nati jest kompletnie daleki od tych kwestii. Jak patrzę na Natiego, to dopiero sobie uzmysławiam, że u Gabryśka to jednak dziwne było/jest :mrgreen:


Niesamowite! Warto wspierać dzieci, gdy chcą czytać - tego chyba nikomu nie trzeba uświadamiać. Byłam podobnym dziwolągiem w zerówce, a pochodzę z rodziny nieczytającej. Do biblioteki wolno się było zapisać od czwartej klasy, wyjątkowo mi pozwolili :lol: Mnie to niesamowicie kręciło - i kręci do dziś, za to panie w szkole zawsze miały ze mną problem. Tak naprawdę dopiero od piątej klasy podstawówki moja wychowawczyni "wzięła się" za mnie, wtedy to byłam w siódmym niebie. :-) Ale wcześniej i później, w gimnazjum... szkoda słów. Nuda na lekcjach...
Inna rzecz, że nigdy nie przeszłam do końca procesu socjalizacji i do dziś trzymam ludzi na dystans, poza dwoma lub trzema akurat bliżej.
Rozpisałam się... Ale osobiście czuję coś ciepłego na myśl o dzieciach mających taki pociąg do czytania jak mój. :)

Ania D. - 2008-10-14, 19:13

Alcia, a mogłabyś napisać, jakie książki ma Kaja?
kamma - 2008-10-16, 09:05

Karolina napisał/a:
Mi się podoba, bo przedszkole stawia przede wszystkim na rozwój umiejętności społecznych, poczucie samodzielności, siłę osobowości

To bardzo dobre cele, zwłaszcza dla trzylatków. Jednak starsze dzieci mogą mieć większą potrzebę stymulacji, Irma najlepszym przykładem. Słuchajcie, wczoraj zrobiła sama!!! dodawanie i odejmowanie co jeden od pięciu. Wyrecytowała w górę i w dół. A raz kiedyś jej tylko powiedziałam, jak to się robi z pomocą paluszków.

alcia - 2008-10-16, 09:36

Ania D. napisał/a:
Alcia, a mogłabyś napisać, jakie książki ma Kaja?

ok, sprawdzę to jak po nią pójdę do przedszkola i Ci podam (nie mam tego w głowie).

Ania D. - 2008-10-16, 09:49

Super, bardzo jestem ciekawa, bo chcę kupić Pawełkowi kilka tego typu książek.
Ewa - 2008-10-16, 10:46

Ania D., bardzo fajne są teczki dla 2,3,4 i 5-latków. Gabryś takie przerabiał, teraz Nati.
Przykładowo:
hxxp://wysylkowa.pl/ks927542.html
hxxp://www.swiatksiazki.pl/webapp/wcs/stores/servlet/ExtendedProductDisplay?catalogId=10201&storeId=10001&productId=122668&langId=1
albo różne takie:
hxxp://www.edukacyjna.pl/lista.php?poddzial=186

Karolina - 2008-10-16, 10:50

Kamma, z Tymkiem chodzą dzieci w różnym wieku, cztero, pięciolatki. Ale nasze przedszkole to wogóle jest inne, więc już nie ciągnę tematu ;-)
Tymek:
-W przedszkolu będzie pożar, przyjadą strażacy. Coś tam jeszcze sobie wyobrażał i na koniec rzucił - I bedą spalinowe listki hahahahha ( przedszkole nazywa się "kolorowe listki") ;-)

alcia - 2008-10-16, 11:52

Ania D. napisał/a:
chcę kupić Pawełkowi kilka tego typu książek.

my kupujemy już prawie 2 lat różne tego typu. Pełno jest tego w księgarniach czy nawet marketach. Kaja bardzo lubi takie zabawy. Zawsze jest ryk, jak mówię, że kończymy ;)
Dzięki temu ma bardzo sprawne rączki. Gdybyście widziały, jak ona rysuje - oczy mi na wierzch wyłażą jak widzę, co potrafi już zrobić :shock: Rysuje na poziomie dziecka z końca podstawówki (moim subiektywnym zdaniem ;) . Na prawdę, bardzo sprawnie posługuje się już różnymi sprzętami do pisania/rysowania, wszystko dzięki takim ćwiczeniom, które dla niej są tylko zabawą (dla mnie też) :)

Karolina - 2008-10-16, 12:14

Alcia to ja proszę - wrzuc rysunki na picasse! Bardzo lubię ogląda dziecięce dzieła. Zresztą talent Kaja po mamusi ma chyba :-D
alcia - 2008-10-16, 12:51

Karolina napisał/a:
Alcia to ja proszę - wrzuc rysunki na picasse!

oki, wrzucę. To są takie "dzikie" rysunki, szkice, nie jakieś dokładne "prace". Ona produkuje tego mnóstwo dziennie i zaskakuje swoją spostrzegawczością, jak rysuje coś po raz pierwszy. Nigdy jej nie uczyłam jak się coś rysuje, wiesz o co mi chodzi... nie lubię czegoś takiego - takie wpajanie schematów. A ona sama potrafi coś tak trafnie ująć, że szok :)
Czasem coś odnajduję na jakiejś kartce i pytam K., czy on to narysował, a on na to, że myślał, że to ja ;)
Jak robiłam biżuterię - rysowała mi projekty biżu, czadowe były :mrgreen: teraz zaczyna mi Mei Taie projektować, hehe ;)
I tak całe mieszkanie nam zawala takimi "grafikami" - pełno małych karteczek tu i tam (k. je regularnie wywala, co mnie do szału doprowadza). Zaraz coś pozbieram i wrzucę.

- 2008-10-16, 12:55

u nas też masowa twórczość i taki sam nasz szok na poziom tych prac. Jagoda generalnie rysuje całymi dniami, wszędzie gdzie się da. zapisuje w rysunkach wszystko co się dzieje na około Niej, śmieję się, że zostanie komiksiarą, bo niezłe te Jej grafiki, i opowiada nimi wszystko.
Ania D. - 2008-10-16, 13:26

Ewa, Alcia, dziękuję. Pawełek średnio lubi rysowanie, bardzo lubi wszelakie układanki, sklejanki, klocki. Kupuje mu różne książki, ale wolę takie, które ktoś juz sprawdził i jest zadowolony. Często przeglądam w księgarni i są różne, czasem bardzo dobre, czasem słabe, niewarte kupowania. Ewa, zaraz sobie cos zamówię z tych, co podałaś, dziękuję.
alcia - 2008-10-16, 13:52

ań napisał/a:
u nas też masowa twórczość i taki sam nasz szok na poziom tych prac. Jagoda generalnie rysuje całymi dniami, wszędzie gdzie się da. zapisuje w rysunkach wszystko co się dzieje na około Niej, śmieję się, że zostanie komiksiarą, bo niezłe te Jej grafiki, i opowiada nimi wszystko.

no u nas dokładnie tak samo :)
To może ja się niepotrzebnie zachwycam jej talentem, bo to po prostu typowe dla tego wieku?? :) Spojrzałam teraz bardziej obiektywnie na karteczki, które znalazłam w pobliżu biurka i może lekko przesadzam z tym poziomem ;) . Ale mnie i tak zachwycają :->

Agnieszka - 2008-10-16, 18:56

U Ady w przedszkolach:
1 rok (gr łączona 3 i 4 latki) - materiały własne Pani

2 rok (4 latki) nie bardzo pamiętam ale chyba zestaw dla 4 latków (odpowiednik tego co w 5 latkach)

3 rok (5 latki) "Pięciolatek - Bawię się i uczę" hxxp://www.mac.pl/swiat_naucz_przed.php?id=1&ip=153-020

4 rok (6 latki) "Wesoła Szkoła sześciolatka"
hxxp://sklep.wsip.pl/webapp/wcs/stores/servlet/ProductDisplay?catalogId=10155&storeId=10051&productId=93107&langId=1000

W 1 klasie Ada pracuje z książkami i materiałami "Wesoła Szkoła". Ten zestaw jest zarówno w szkole z rejonu przedszkola (mamy kontakt z dzieciakami), u koleżanki z innej części Warszawy, jak i u nas w szkole (też inna dzielnica, inny rejon)

acha: do różnych prac domowych i ja i babcia kupowałyśmy niektóre z materiałów widoczne na stronie podanej przez Ewę

- 2008-10-16, 20:03

też wrzuciłam foty rysunków Jagi na picasę. Alcia, moim zdaniem Kaja ma naprawdę duży talent!!
alcia - 2008-10-16, 20:11

ań napisał/a:
Alcia, moim zdaniem Kaja ma naprawdę duży talent!!

Jagoda też, rewelacja! :)

- 2008-10-16, 20:21

alcia napisał/a:
ań napisał/a:
Alcia, moim zdaniem Kaja ma naprawdę duży talent!!

Jagoda też, rewelacja! :)
Ty, to może to norma jest? ;)
majaja - 2008-10-17, 07:06

Agnieszka napisał/a:
1 rok (gr łączona 3 i 4 latki) - materiały własne Pani
T osię zmieniło, teraz maluchy też korzystają z podręczników, ale przyznaję że nawet nie wiem z czego, wiem tylko że jakieś elementy matematki mają co mnie akurat cieszy, bo Miron lubi cyferki. A co do rysowania, jak mówicie, że wasze dzieci mają talent to pewnie mają, Miron cały czas jest na etapie zwykłych bazgrołów, zazwyczaj nawet nie jest w stanie powiedzieć co to jest, a jak już powie to zwykle to jest motor. Ogólnie zainteresowania ma "typowo" męśkie: maszyny budowlane, pociągi itp.
Agnieszka - 2008-10-17, 19:15

Majaja: ale Wasze przedszkole było naszym trzecim przedszkolem :-)

podziwiam prace małych artystek, Adzie w wieku 3-4 lat najlepiej wychodziło siano i pajęczyna ;-)

Karolina - 2008-10-17, 19:39

Alcia, Ań - rewelacja.
Tymkiem się nie pochwalę, na razie nie posunął się w rozwoju rysunkowym od kilku miesięcy kiedy to miała samochodową obsesję ;-) Teraz woli rysowac na komputerze. Bardzo lubi rysowa ale raczej totalne abstrakcje ;-)

Malati - 2008-10-28, 22:16

U nas narazie 2tyg przerwy w przedszkolu.
Ostatnio młody przyniósł własnoręcznie przyklejone do kartonu liście i podstawke pod świeczki którą sam posypał brokatem.Wzruszyłam sie na widok jego pierwszych prac :-) ;-)

joannasu - 2009-08-27, 21:16

wznowie temat bo juz niedlugo znowu stanie sie aktualny - dla mnie wlasnie jest ale z drugiej strony (pracuje w przedszkolu) - i chcialabym was mamy zapytac co byscie zmienily, co waszym zdaniem jest wazne, jak waszym zdaniem powinna przebiegac
adaptacja przedszkolna? Pytam ot z ciekawosci ale mysle ze mamy/rodzice ktore/ktorzy maja to jeszcze przed soba tez moga sie czegos dowiedziec, przygotowac sie na to co je czeka i byc moze tak tym pokierowac by bylo jak naj mniej stresujace dla dziecka i ich samych:)

nika - 2009-08-28, 01:25

Czuję się jakbym szła na wojnę. :roll:

Ala idzie wreszcie do przedszkola i choć całe lato nie mogła się doczekać to wczoraj oznajmiła, że jednak się nie wybiera i że się wypisała :shock: .
Do tego sprawa jedzenie jeszcze nie załatwiona, bo nie mogłam dorwać kierowniczki, powinno się udać, ale wątpię żeby poszło łatwo. Naszczęście jedzenie dowozi tam jakiś katering więc moze im jakoś wytłumaczę, że dla nich bez znaczenia kto żarcie dziecku przynosi: ja czy firma.
No i jeszcze obawiam się, że oni zam będa mieć religię (choć miałam nadzieję, że nie bo to w sumie nie jest takie normalne przedszkole tylko świetlica wiejska i nie wszystko tam robią jak w przedszkolu) do wczoraj o tej religi nie myślałam, ale jak wymyśliłam to się stresuję :-/ .
Już to widzę jak oznajmię Pani najpierw, że nie jemy mięsa, nie słodzimy i mleka też nie, a potem dodam ze religia też odpada :-? :roll: Egzorcystę wezwą. :-/

I nie mam jak iść się dowiedzieć czy dogadać wcześniej bo mi się Ala pochorowała i co chwilę lata do ubikacji (miała jakiegoś wirusa żołądkowego, ale wyleczyłam teraz to mi się wydaje, że ze stresu ma biegunkę) i jestem uziemiona w domu. A po za tym to tam nikogo nie było jak zglądałm w czasie wakcji.


joannasu
Ja dopiero zaczynam "przygodę" z przedszkolem i nie wiem co można zmienić, ale słyszłam o fajnym według mnie pomyśle na adptację.
W przedszkolu było wyznaczone miejsce (coś na wzór altanki) i tam mogli siedzieć rodzice ile chcieli, była jakaś kawa, herbata, ale najważniejsze mi się wydaje to, że Oni tam byli i dzieci wiedziały że są. No i rodzice mogli sobie popatrzeć jak opiekunowie sobie radzą z ich pociechami. Rodzice nie brali udziału w zajęciach tylko byli tyle czasu ile potrzebowały dzieci i na ile mogli sobie pozwolić. Oczywiście było to przedszkole prywatne (i bardzo drogie)

priya - 2009-08-28, 09:28

nika napisał/a:
Ala idzie wreszcie do przedszkola i choć całe lato nie mogła się doczekać to wczoraj oznajmiła, że jednak się nie wybiera i że się wypisała :shock: .


Mój Nat też zaczyna od wtorku. Obawiam się jak będzie, bo na każdą wzmiankę o przedszkolu zaczyna wymyślać czegóż on to nie zrobi, żeby do przedszkola nie chodzić. Najczęściej syczy przez zęby, że przedszkole rozwali, "ciocię" (panią przedszkolankę) wyrzuci do kosza, a na dzieci będzie pluł :roll: Generalnie nie jest agresywny i chyba nie bardzo wie co mówi, ale tak właśnie próbuje sobie radzić z emocjami jakie wzbudza w nim perspektywa nowej sytuacji.
Próbowaliśmy już w czerwcu. Jeden tydzień przechodził ładnie, potem już codziennie siedziałam w przedszkolnym korytarzu, a próby wyjścia kończyły się katastrofą. Możliwość przebywania na terenie przedszkola dopóki dziecko się nie zaadoptuje istnieje u nas, ale co z tego? Wysiadywanie godzinami na przedszkolnym krzesełku wcale mi się nie uśmiecha. Wolałabym te kilka godzin odsapnąć sobie po trzech latach przebywania z młodym, zanim za dwa miesiące pojawi się kolejny maluszek. Mam więc sporo obaw, ale zobaczymy...
Naszczęście omijają nas dylematy żywieniowe. W bielskim Waldorfie z zasady mięsne posiłki nie istnieją. Sprawę jajek (jesteśmy lakto-wege) już obgadałam w czerwcu i wszystko załatwione.

puszczyk - 2009-08-28, 09:39

Weronika też idzie i tematu jedzenia jeszcze z nikim nie omawiałam, ale do tego samego chodził Kamil i mogłam przynosić swoje.
Dla mnie dużym ułatwieniem byłoby gdybym mogła tam posiedzieć i zobaczyć, że wszystko jest ok. W końcu to ja najlepiej znam swoje dziecko i umiem poznać jak się czuje. Niestety nie ma takiej możliwości w tym molochu. :-(

huanita - 2009-08-28, 09:50

My jesteśmy po trzech dniach adaptacyjnych i musze powiedziec że było fajnie i dla małego się strasznie podoba. Tylko boje sie tego rozstania bo w czasie tych trzech dni to on tylko "z mamą" i z dzicmi nie chciał sie bawic.
Dodatkowo dzisiaj i wczoraj w nocy sie posiusiał do łóżka co mnie troche martwi.
Jeśli chodzi o jedzenie to zupy są nie na mięsie ani na niczym takim a drugie dostanie bez kotleta... To jedyne rozwiązanie na jakie sie zgodzili

alcia - 2009-08-28, 12:52

Moja Lenka też zaczyna we wrześniu. Jeszcze nie teraz, bo w przyszłym tygodniu zaczynamy urlop.. Ale w połowie września zacznie chodzić. Może to nawet lepiej, bo te dzieciaki, którym ciężko się będzie przystosować do nowej sytuacji byc może już się wypłaczą do tej pory.. nie chciałabym ją narażać na takie akcje jak pół wyjącej sali, bo błyskawicznie zrezygnowałaby z chodzenia tam ;)

Na razie jest b. chętna i ciągnie do przedszkola bardzo. Co prawda często zaznacza, że będzie chodziła ze mną, ale poprawiam ją, że mamusia w tym czasie będzie pracowała i jakoś to przyjmuje do wiadomości. No zobaczymy. Mam nadzieję, że się uda.. a jak nie - trudno, damy jakoś radę... :)

joannasu - 2009-08-28, 19:08

No to opowiem wwam jak jest w moim przedszkolu.Przede wszystkim jest tak ze nowe dzieci przychodza co 2 dzien (najgorzej ma to ostatnie bo choc zaczelismy 18 sierpnia ono przyjdzie w polowie wrzesnia - ale tak mamy w statucie i rodzice zapisujac dziecko do nas godza sie na takie warunki), pierwsze kilka dni mama siedzi w grupie (mamy kanape) pije kawe/herbate i po prostu jest a dziecko (w mojej grupie maluchy zupelne - okolo i nieco powyzej roku oraz kilka 2 latkow) poczatkowo bawi sie u jej stop i z czasem wybiera sie na dalszy rekonesans, co chwila sprawdzajac czy mama jeszcze jest:) Po 2 - 3 dniach (w zaleznosci od dziecka) mama opuszcza grupe (w holu jest kawiarenka dla rodzicow z calego przedszkola, czesto jest jeszcze ktos z tzw komitetu rodzicielskiego kto ewentualnie podtrzyma na duchu, opowie jak to bylo z jego dzieckiem, ect) zawsze przed wyjsciem mowi ze wychodzi i ze wroci za... dziecko przewaznie zawsze zaczyna plakacale mama wychodzi, jesli nie uda nam sie uspokoic dziecka idziemy z nim do/po mame i cala akcja czyli siedzenie na kanapie zaczyna sie od nowa. Wszystko dzieje sie w tempie na jakie zezwala dziecko bo od tego jak przebiegnie ten trudny proces zalezy jak dziecko bedzie w przyszlosci reagowalo na zmiany, nowe trudne sytuacje. I co jeszcze jest super wazne i pewnie dla siedzacych u nas mam super trudne ze po jakims czasie my probujemy dziecku pomagac rozwiazywac konflikty, wycieramy lezki, dziecko przychodzi do nas sie "wyplakac", to bardzo wazny moment oznacza ze wytwarza sie wiez i ze takie dziecko nawet jesli uroni kilka lez z powodu rozstania dobrze, bezpiecznie sie u nas czuje. W wiekszosci wypadkow dzieci potrzebuja okolo 10 dni i jest dobrze.
puszczyk - 2009-08-29, 07:42

alcia napisał/a:
Ale w połowie września zacznie chodzić. Może to nawet lepiej, bo te dzieciaki, którym ciężko się będzie przystosować do nowej sytuacji byc może już się wypłaczą do tej pory.. nie chciałabym ją narażać na takie akcje jak pół wyjącej sali, bo błyskawicznie zrezygnowałaby z chodzenia tam

Rozważam taką opcję, ale z drugiej strony tamte dzieci już się zżyją, a Weronika będzie nowa...
joannasu, taki system mi odpowiada. :-)

joannasu - 2009-08-29, 08:44

puszczyk ma racje tamte dziecijuz sie beda "kolegowac" i byc moze trudno bedzie jej wskoczyc w te kolezenstwa ale to wszystko zalezy od osobowosci dziecka, sa takie co przychodza pierwszego dnia i maja problemy z integracja i takie co z roznych przyczyn zaczynaja w polowie roku i jest tak jakby od zawsze nalezaly do grupy, wiec nie sie co na zapas stresowac
priya - 2009-08-29, 09:17

joannasu napisał/a:
W wiekszosci wypadkow dzieci potrzebuja okolo 10 dni i jest dobrze.


Oby u nas też było to koło 10 dni! Nat ma już jakąś tam zaprawę, bo cały zeszły rok chodził na zajęcia dla 2-latków 2 razy w tygodniu (ja razem z nim). A w czerwcu - jak już pisałam - próbował sił codziennie po 4 godziny. Dodatkowo, w grupie do któej teraz dołączy ma starszą koleżankę i starszego kolegę, których bardzo lubi (zwłaszcza koleżankę :mryellow: ) i liczę na to, że ich obecność pomoże mu wejść w tą grupę.

alcia - 2009-08-29, 11:54

puszczyk napisał/a:
z drugiej strony tamte dzieci już się zżyją,

no właśnie wszystko zależy od Weroniki. MOja Lenka nie jest typem zżywającym się, nie czuje integracji z grupą. Ona się po prostu bawi i wszystko jej lata ;) Także takiego akurat problemu nie mamy.

Ale też inna sprawa - Kaja zaczynała miesiąc później, jak się miejsce zwolniło. Ona była już bardzo dojrzała i "świadoma" wszystkiego, lekko zawstydzona itp. Mimo to błyskawicznie się "przyjęła" w grupie i nie było żadnych takich problemów, więc myślę Puszczyku, że nie musisz się o to martwić :)

Jagula - 2009-08-31, 23:23

Przede mną jutro pierwszy wrześniowo- powitalny dzień- mam tremę - mamy troje nowych maluszków...ale ja i tak zawsze martwię się o mamy :mryellow: pamiętam jak to jest i wiem już jak zaradzić choć moje dziecko, które całkiem niedawno wysyłałam do przedszkola jest już starszakiem :shock: :mryellow:

Trzymam kciuki za wszystkie przedszkolaki :-D

huanita - 2009-09-01, 07:53

A ja właśnie odprowadziłam K.do przedszkola i musze napisa że jestem w szoku bo wcale nie płakał :shock: :-D Nawet sie nie zmartwił że ide :-) Spodziewałam się że będzie coś zupełnie odwrotnego i wogóle stanie się jakaś apokalipsa a tu nic.... Pewnie później mu się udzieli jak inne dzieci będą płakac ale ja juz tego nie bede widzie i się sama nie rozrycze. A jak tam u innych mam?
Magdalena - 2009-09-01, 08:02

U nas podobnie, Maciuś (niecałe 3 lata) od tygodnia chodzi do przedszkola i nie chce z niego wychodzić. Aż mi normalnie głupio było jak sie krzywił i marudził jak po niego przychodziłam ;-) :-)
alcia - 2009-09-01, 10:11

U nas też premiera Lenkowa. Miałam jej teraz nie zaprowadzać, tylko po urlopie dopiero (w połowie miesiąca). Ale że nakręcam ją przedszkolowo od jakiegoś czasu.. i jako że widziała, ze Kaja dziś idzie - była przekonana, że ona też i od rana się do tego przedszkola szykowała. Więc odprowadziliśmy ją. W przedszkolu nieco onieśmielona, ale dumna jak paw. Wzięła panią za łapkę, rozdała nam po buziaku na do widzenia i zniknęła w gąszczu wyjących maluchów.

Boję się o nią.. i martwię się, czy dobrze zrobiłam. Może lepiej by było, gdybym wywołała wojnę i nie puściła jej tam dziś i jutro.. Byłaby na mnie zła, ale przynajmniej nie złapałaby jakiejś traumy i w połowie września poszłaby chętnie. A teraz boję się, że te wyjące maluchy nakręcą ją negatywnie. I boję się, że się boi. No i poryczałam się przed chwilą w domu. I mam ochotę tam do niej lecieć.
Mój maluszek... :(

I tak musiałam tu wpaść po jakąś otuchę...

huanita - 2009-09-01, 10:49

alcia napisał/a:
I mam ochotę tam do niej lecieć.
Mój maluszek...


Moje słowa ;-)

puszczyk - 2009-09-01, 11:18

Weronika też się popisała, bo już na wstępie zapowiedziała, że nie mogę z nią nawet wejść do budynku przedszkola. Potem zobaczyła rybki w akwarium i powiedziała, że ona tego nie je. :mrgreen: Gdy weszła do sali trochę zepsuły jej nastrój płaczące maluchy (głównie chłopcy) i stwierdziła, że chce wracać, nawet pojawiła się jakaś łezka, więc szybko zabrałam ją do pogodnych dzieci i zaczęła się bawić, powiedziałam że idę, czego chyba nawet nie usłyszała zajęta samochodem.
Odbieram ją przed obiadem, ciekawe co będzie jutro?
No i wreszcie otwarcie powiedziałam o wegetarianizmie (jak Kamil chodził to ściemniałam z alergią). Najpierw poprosili o zaświadczenie od lekarza, ale potem dali spokój i mogę przynosić swoje jedzenie.

alcia - 2009-09-01, 11:22

puszczyk napisał/a:
dali spokój i mogę przynosić swoje jedzenie.

no to fajnie :)

Ale dzielne są te nasze dzieciaki (i mamy też, z wyjątkiem alci chyba ;) )

puszczyk - 2009-09-01, 11:45

Dzielne mamy? Od rana popijam melisę. :lol:
elenka - 2009-09-01, 13:41

Brawo dla Was dzielnych Mam i przedszkolnych premier waszych maluchów.
Ja za rok będę portkami trząść jak Krzysio pójdzie do przedszkola :roll:

zina - 2009-09-01, 15:15

alcia, trzymam kciuki za mamy Lenki ;-)

Klara prawdopodobnie zadebiutuje w przedszkolu od nowego roku i juz pomalu nastawiam sie na to psychicznie.
Ostatnio pani zadzwonila z innego ze jest dla niej miejsce od pazdziernika i z przerazeniem ponoc na twarzy (relacja A.) musialam chwile sie zastanowic a potem powiedzialam ze jeszcze nie potrzebujemy:-> :-)

alcia - 2009-09-01, 15:49

No to relacja:

Panie były przekonane, że Lenka już gdzieś chodziła (żłobek czy tym podobne) - bo taka samodzielna - sama na kibelek, sama pochłonęła błyskawicznie cały obiad (były w szoku ile je), wszystko sama sama... Uśmiechnięta, cudna Lenka, zero problemów.. Jak ją odbierałam, było tylko kilkoro dzieci Wszystkie płakały za mamami, a Lenka bawiła się wózkiem i lalą :) Za to urządziła dzika awanturę jak chcieliśmy ją z przedszkola wyprowadzić. Więc przebieranie butów było już w dzikim wrzasku i pół godziny jej nie mogliśmy uspokoić (po tym znów od razu poznałam, że nie spała.. a ona jednak bez spania ani rusz).

Także rewelacja, jestem b. zadowolona :)

zina - 2009-09-01, 16:10

alcia, swietnie! :-D
elenka - 2009-09-01, 16:48

alcia ale bosko, będziesz mogła kilka godzin dziennie w spokoju popracować.
Zazdraszczam :mrgreen:

Malinetshka - 2009-09-01, 16:53

Super, że z Leną tak się udało :D zuch dziewczyna :) i zuch mama dziewczyny :D
dynia - 2009-09-01, 17:05

U nas też debiut przedszkolny ,ja wiem że Jaga już duża ale przeżywaliśmy wszyscy ;-)
Wróciła i powiedziała ,że było FANTASTYCZNIE! :mryellow:

nika - 2009-09-01, 17:41

U nas było na razie tylko rozpoczęcie roku i spotkania wgrupach, ale raczej dla rodziców niż dla dzieci. Wyrecytowałam Dyrektorce wszystko co miałm do powiedzenia na temat jedzenia i o dziwo nawet na chwilę nie pojawiła się opcja, że nie :-D . Wyraziła natomiast ogromne zainteresowanie tematem, bo nigdy się z tym nie spotkała wcześniej. Mogę przynosić obiady i co tam chcę. tylko obiecałam jej że poszukam jakiś informacji na temat sanepidu i wyżywienia własnego, mam nadzieję, że znajdę coś co "brzmi jakoś legalnie".
Wkurzyłam się trochę bo mi moje maleństwo zapisali do zerówki, a miała być normalnie w grupie przedszkolnej, jeszcze sie nie dowiedziwłm, na jakiej podstawie podzielili pięciolatki, bo część jest w zerówce, część nie :-/ (myślę że mieli mało sześciolatków i dołożyli młodsze dzieci, bo rok 2004 to u nas na wsi był bardzo obfity w dzieci i zrobiło by się im ciasno)
Sporo rodziców było zszokowanych tą zerówką i część dzieci będzie przeniesiona, ale ja nie wiem jeszcze, Ala w sumie zadowolona z tego. No i wcale po tej zerówce nie musi iść do szkoły, więc chyba tak już zostanie.
No ale w zerówce jest bonusowo religia. Na szczęście zaczynam dorastać i coraz lepiej radzę sobie z mówieniem stanowczo "nie" no i pani sobie zanotowała, że "nie" i tylko przez chwilę dziwnie popatrzyła jak robiła listę obiadów na jutro i też było "nie".
Wogóle to przeżywam to wszystko bardziej niż Ala, a schody zaczną się dopiero jutro, jak ją tam będę musiała zostawić :cry:

huanita - 2009-09-01, 19:03

U nas też ok bo mały zadowolony. Pani powiedziała że troche popłakał ale nie wiem kiedy dokładnie bo wszystkie mamy rzuciły sie na ta biedną panią żeby wiedzie jak ich dzieci ;-) Poza tym mały posiusiał się na leżakowaniu :-/ Teraz z nim poszłam na spacer i zrobił fu w majteczki... Dzisiaj w nocy też posiusiał do wyra... :-/ Wiem że to zmiana sytuacji bo dawno mu się to nie zdarzało. A i jeszcze jak weszlismy po małego to siedział sam w kącie z dala od wszystkich dzieci :-/
renka - 2009-09-01, 21:28

huanita napisał/a:
U nas też ok bo mały zadowolony. Pani powiedziała że troche popłakał ale nie wiem kiedy dokładnie bo wszystkie mamy rzuciły sie na ta biedną panią żeby wiedzie jak ich dzieci ;-) Poza tym mały posiusiał się na leżakowaniu :-/ Teraz z nim poszłam na spacer i zrobił fu w majteczki... Dzisiaj w nocy też posiusiał do wyra... :-/ Wiem że to zmiana sytuacji bo dawno mu się to nie zdarzało. A i jeszcze jak weszlismy po małego to siedział sam w kącie z dala od wszystkich dzieci :-/


Huanita, to na pewno ma zwiazek z emocjami. Przedszkole to dla niego duze przezycie, ale mysle, ze tez fakt, iz za jakis czas pojawi sie rodzenstwo ma tez ogromne znaczenie.
Buziaki i przytulasy dla Kacpra :*

Moja Ronka tez debiutowala dzis w przedszkolu - chetnie zostala i zabralam ja bardzo zadowolona - wstepnie na 3 godz. dzis zostala (i tak planuje ja zostawiac w przedszkolu nie dluzej niz 5 godz., gdyz jeszcze na rok przedluzam wychowawczy na Fionke). Dwoje dzieci z jej grupy (jest w II grupie) plakalo, ale panie w miare sprawnie sobie z tym radzily z tego co widzialam.

Z dieta wege nie ma problemu - mozna tez donosic wlasne jedzenie (na wlasna pisemna odpowiedzialnosc - ponoc wymog sanepidu).
Ja na razie postanowilam nie donosic, tylko liczyc na wene pan z kuchni (na kartce napisalam krotkie wytyczne), ale Ronka jadac tam bedzie tylko obiady, na ktore sklada sie II danie (miala byc tez zupa, ale na prosbe wiekszosci rodzicow oba posilaki zostaly rozdzielone, bo ponoc wiekszosc dzieci nie byla w stanie zjadac od razu zupy i II dania, wiec zupa bedzie podawana wraz z podwieczorkiem).
Dzis np. bylo spaghetti z miesnym sosem - Ronka dostala jakis inny sos - pomidorowy (byc moze to byl ketchup) i jablko. Ronka wszak poczatkowo opowiadala mi, ze pod spodem bylo mieso, ktorego nie zjadla - ja miesa nie widzialam, a talerz zlustrowalam, bo akurat przyszlam w porze obiadu, a pozniej mowila, ze nie bylo miesa, wiec w sumie nie wiem o co jej chodzilo...
I tak cudnie bylo widziec swoje dziecie trzymajace poprawnie widelec, a przede wszystkim samodzielnie jedzace (w domu bowiem ciagle ja ja karmie).
Ale juz zupy w domu sama zjesc nie chciala...

Alcia
- fajna masz ta Lenke ;-)
Ja nie wyobrazam sobie zostawienia Fionki, ale jak dzis przyszlysmy po Ronke to nie chciala wychodzic z sali, tylko chciala zostac i bawic sie z dziecmi. Scene okrutna mi zrobila ;-)

joannasu - 2009-09-01, 22:10

dzielne mamy jestescie :-) bo z tego co przeczytalam wynika ze bardziej to przezywacie niz wasze dzieciaczki. Bedzie dobrze, przedszkole nie takie straszne.
renka - 2009-09-01, 22:20

joannasu napisał/a:
bardziej to przezywacie niz wasze dzieciaczki.


O, to na pewno - przynajmniej w moim przypadku.
Najpierw malo sie nie poryczalam ze wzruszenia widzac swoje dziecie z jaka frajda bawi sie z innymi dzieciakami i pania czy to w pociag czy w niedzwiedzia (pozniej panie nas wygnaly w koncu ;-) ).
A w domu tylko zerkalam na zegarek czy juz sie zbierac, zeby po nia jechac. Nawet tel. mialam wlaczony i pod reka (bo glownie mam wyciszone dzwieki) ;-)

alcia - 2009-09-01, 22:38

renka napisał/a:
Ja nie wyobrazam sobie zostawienia Fionki, ale jak dzis przyszlysmy po Ronke to nie chciala wychodzic z sali

No widzisz sama :) A Lenka uczestniczy w życiu przedszkolnym Kai prawie od początku swojego życia. W zeszłym roku to już nagminnie zostawałyśmy na trochę w przedszkolu, bo lubiłam sobie zawsze pogadać z naszymi paniami na sali, kiedy przychodziłam po Kaję, a Lenka lubiła sobie posiedzieć wśród zabawek :) I tak ją to zaczynało wciągać, że stwierdziłam, że czemu nie.. spróbujemy od września. Z Twoją Fionką może być podobnie, wkrótce może zacząć się domagać przedszkola :)

A co do stresów przedszkolnych... To takie ciężkie przeżycie dla mnie. Maluch, który dotąd zawsze był otoczony naszym ciepłem, wyrastał w poczuciu bezpieczeństwa, nagle zostaje sam w obcej przestrzeni - zdany na siebie, opuszczony... Wiem, że tego chce, bo inaczej bym dzieciaczka w przedszkolu nie zostawiła. Ale skąd mam wiedzieć, co czuje pół godziny później? Może czegoś się boi? Może mnie potrzebuje? może chciałaby się przytulić, a mnie nie ma? Może boi się, że nie wrócę?
eh..
na szczęście okazało się, że jednak jej się podobało i fajnie się bawiła. Ale mogło być inaczej i tego się bałam... ale już nie będę :)

huanita - 2009-09-02, 08:57

renka napisał/a:
Buziaki i przytulasy dla Kacpra :*
Dzięki :-)

Ja dzisiaj troche rozczarowana... Małemu wczoraj się podobało i dzisiaj rano też ładnie poszedł ale ak weszłam z nim do sali to złapał mnie za ręke i w płacz... Tłumacząc mu jakoś się wyrwałam to złapał mnie za noge. Pani starała mi się pomóc go zagadac i radziła żebym tak nie przedłużała... ale to masakra była. Zostawiłam go w końcu na podłodze razem z panią i jak zamknełam drzwi to zaczął wogóle histerycznie płakac. Czuje się podle.

puszczyk - 2009-09-02, 09:58

huanita, u nas dzisiaj podobnie :-( , Weronika trzymała mnie za ubranie, więc pani musiała ją przytrzymać żebym mogła wyjść. Po takiej akcji nie wiem co będzie w następne dni.
Wczoraj mówiła o przedszkolu pozytywnie, rano chętnie szła, dopiero gdy zobaczyła budynek stwierdziła, że chce iść ze mną na spacer, zachęciłam ją smacznym śniadaniem, ale na sali znowu był kryzys.
I co będzie dalej... Macie jakieś rady? Jak rozmawiać z takim dzieckiem na temat przedszkola?

alcia - 2009-09-02, 10:07

huanita, :(
Kurcze właśnie czegoś takiego się bałam, bo Lenka właśnie spokojnie mogłaby zrobić taką akcję mimo, że jej się podobało wczoraj.
Ale trzymaj się jakos i nie zamartwiaj, jak zniknęłaś za drzwiami, na pewno po 5 minutach bawił się już spokojnie z uśmiechem na twarzy!

U nas dziś znów fajnie. Cały czas z Konradem udajemy, że nam to obojętne, czy będzie chodziła do przedszkola, czy nie. Gdybyśmy okazali, ze nam to na rękę, od razu by się zaczęło stawianie (to taki buntownik, że non stop trzeba przy niej kombinować, by nie dawać jej pretekstu do jej słynnego "nie"). Także od rana mówiła na zmianę - raz że idzie, raz że nie.. chyba chciała wyczaić na czym nam bardziej zależy ;)
Poszła z uśmiechem, pocałowała mamę.. i znów zniknęła za drzwiami łapiąc obcego dzieciaka za łapkę (to nie w jej stylu!) i pławiąc się w ochach i achach pań na sali.

Ja się znów pobecałam po opuszczeniu przedszkola :)

[ Dodano: 2009-09-02, 10:09 ]
puszczyk napisał/a:
Macie jakieś rady? Jak rozmawiać z takim dzieckiem na temat przedszkola?

Kaja w zeszłym roku po tygodniu chodzenia zaczęła się wykręcać.. Ja za każdym razem to samo - zero okazywania, że mi zależy.. Pytałam, czy chce chodzić, czy nie. Ona, że nie. Oki, więc tylko dzisiaj pójdziemy - zabierzemy podusię i pidżamkę i powiemy pani, że rezygnujemy z miejsca, inne dziecko się ucieszy, że może chodzić.
I tu protest na maxa :) Przy każdym kryzysie tak robiłam i zawsze działało.

kamma - 2009-09-02, 10:15

huanita, puszczyk, rozpacz dziecka w takiej sytuacji jest naturalna (tylko Lenka jakaś dziwna jest ;) ) i powinna szybko się skończyć. Najlepszym sposobem jest konsekwencja i traktowanie pójścia do przedszkola jako najnormalniejszej czynności pod Słońcem. W ciągu tygodnia, góra dwóch, dzieci zaczynają akceptować nową sytuację, a nawet zauważać jej walory :) Jeśli rozpacz trwa dłużej, trzeba się zastanowić, czy dziecko jest już gotowe na przedszkole.
Jeśli macie taką możliwość, możecie prowadzić dzieci do przedszkola na krótko, np. na godzinę, i codziennie wydłużać ten czas o pół godziny. Aż któregoś dnia dziecię Wam powie: "nie chcę do domu!" ;)

puszczyk - 2009-09-02, 10:52

kamma, takiej konkretnej odpowiedzi było mi trzeba. Oby Weronika zaważyła walory nowej sytuacji.
kamma napisał/a:
Aż któregoś dnia dziecię Wam powie: "nie chcę do domu!"

I urządzi histerię z tarzaniem po podłodze. :mrgreen:

kamma - 2009-09-02, 11:26

Najczęściej w drugim tygodniu przychodzi kryzys, dziecko zaczyna rozumieć, że to już "na stałe", ale nie każdego dzieciaka to dotyczy, a poza tym, jak się już przez to przebrnie, to potem z górki. Cudownie jest patrzeć, jak pod wpływem przedszkola dziecko nabywa nowe umiejętności, jak się zmienia i rozwija.
huanita - 2009-09-02, 12:51

kamma ja właśnie tak myślałam żeby na początku zostawac z nim jakiś czas bo jestem na zwolnieniu więc nie ma problemu. później sobie pomyślałam że może to nie bedzie dobry pomysł bo zadna mama nie zostaje tylko Kacper taki wyróżniony i nie będzie chciał się bawic z panią i dziecmi tylko z mama za rękę :-? Dodam że w tamtym tygodniu były właśnie takie trzy dni adaptacyjne po kilka godzin że dzieci chodziły z rodzicami więc jest odrobine oswojony.
No zobaczymy co bedzie :roll:
Jeśli chodzi o sposób z pójsciem do przedszkola z dzieckiem żeby powiedziało pani że oddaje miejsce dla innego dziecka to całkiem cwany i chyba wypróbuje jutro :-)

puszczyk - 2009-09-02, 14:28

huanita, trzymam kciuki żeby się ułożyło.

U nas ok. :-) Weronika powitała mnie uśmiechnięta i podobno zaraz po moim wyjściu uspokoiła się. Uff.
Przyniosła nowe słowo "leżak". :mrgreen:

dynia - 2009-09-02, 15:24

U nas był ryk Jaga nie chciała wracać :lol:
alcia - 2009-09-02, 15:35

no jaki pozytywny dzień u naszych przedszkolaków :)

Mnie duma rozpiera, bo Panie mi Lenkę tak wychwalają.. Że najlepiej przystosowana z całej grupy, lepiej nawet od tych najstarszych trzylatków :) Ładnie je sama, siedząc przy stoliku, nie trzeba za nią gonić, nie wstaje od stołu w czasie posiłku.. ładnie słucha Pań i nie ucieka na placu zabaw. samodzielna, uśmiechnięta. Dziś nawet już spała na leżaku..
Kurcze no nie spodziewałam się, że tak łatwo pójdzie z tym przedszkolem :)
Jutro zaczynamy urlop, mam nadzieję, że PO nic jej się nie odwidzi...

nika - 2009-09-02, 15:36

:-D
Do jedenastej siedziałam w przedszkolu, był płacz, awantura, nawet plucie :-/ . Wkońcu namówiłam ją na układanie puzzli, a potem powiedziałm, że boli mnie głowa i pójdę do domu po tabletkę i wrócę przed obiadem, Jak wróciłam to nie chciała iść do domu i zastanawiała się czy w przedszkolu można mieszkać :lol:

priya - 2009-09-02, 17:37

U nas pierwsze dwa dni minęły doskonale. Nat z zadowoleniem jechał ze mną do przedszkola, tylko po wejściu na góre nieco go wczoraj zamurowało i mówi:"oj, jak dużo ludzi". Potem ubrał kapcie i usiadł na ławce w korytarzu mówiąc, że musi trochę odpocząć. Nie ponaglałam go. Po kilku minutach, gdy korytarz opustoszał, uznał że jest gotowy, dostałam buziaka i... polazłam do kina, na randkę z mężem :mrgreen: To drugie nasze wspólne kino od kiedy mamy dziecko. Musimy wykorzystać jeszcze najbliższe dwa miesiące zanim pojawi się drugi maluszek :-P
Dziś rano trochę marudził, że nie chce iść, ale jednak poszedł. Akcja z ławeczką i odpoczywaniem się powtórzyła, potem już spoko. Jak go odbierałam był wesolutki. Ponoć pięknie je i w ogóle jest ok. Tylko do ogródka nie chciał iść i 'ciocia' musiała go długo namawiać, ale się udało. Jestem dobrej myśli, choć liczę się z kryzysem, który często nadchodzi po kilku gładkich dniach.

kamma - 2009-09-02, 20:56

Gratulacje dla przedszkolaczków i dzielnych mam!!! :)
dżo - 2009-09-02, 21:27

Poczytuje ten wątek przygotowując sie mentalnie do tego co mnie czeka za dwa lata :-) i cieszę się, że Wasze dzieciaczki tak ładnie się adoptują w nowej sytuacji.
renka - 2009-09-02, 23:32

Ronke tez trudno mi bylo dzis zabrac do domu - tak jej sie spodobalo.
A dzis uslyszalam od niej - w odpowiedzi na moje pytanie, czy polecen pań slucha tez tak jak moich (czyli opornie) - ze panie lubi, a mnie nie... (babci, dziadka etc. tez nie).
Ale pozniej powiedziala, ze mnie lubi, a nawet kocha, wiec w sumie ok ;-)

PiPpi - 2009-09-02, 23:34

ja czekałam na Twój wpis renka;) może ktoś coś więcej napisze o zachowaniu Ronji, na pewno to norma, tylko o co loko?
renka - 2009-09-02, 23:37

Magda Stępień napisał/a:
ja czekałam na Twój wpis renka;) może ktoś coś więcej napisze o zachowaniu Ronji, na pewno to norma, tylko o co loko?


Wg mnie moze chodzic o to, ze jedyna osoba, ktora na dzien dzisiejszy od niej cos WYMAGA jestem ja. Podobnie jezeli chodzi o zakazy, nakazy etc.
Dlatego chyba zaczne sie oswajac z mysla, ze takie teksty moge slyszec niejednokrotnie, szczegolnie, gdy zacznie nawiazywac relacje z W....

PiPpi - 2009-09-02, 23:52

smutne to, co napisałaś. smutne, ze dziadkowie są jacy są. że W. będzie miał na Nią wpływ taki a nie inny ale jedynym stałym elementem, na który możesz mieć wpływ jesteś Ty sama.
Ewa - 2009-09-03, 07:38

renka, jeszcze się nasłuchasz ;-) Ja od Nataniela kilka razy dziennie słyszę, że jestem niedobrą mamą - za każdym razem gdy mu czegoś nie pozwolę albo go przyłapię na czymś czego mu nie wolno, to jak tylko zobaczy, że widzę co robi od razu krzyczy, że jestem niedobrą mamą ;) Gabryś kiedyś przodował w tekstach "utrudniasz mi życie", "przez Ciebie jestem nieszczęśliwy" itp. Teraz jak już jest bardzo zły ogranicza się do tekstu "jesteś podła" Ostatnio spodobał mi się tekst córki koleżanki m(6 lat), która wykrzyczała mamie, gdy ta ją za coś strofowała "jaką ty jesteś mamą, skoro nie potrafisz dziecka dobrze wychować" Dzieci tak radzą sobie z emocjami i ograniczeniami jakie rodzice stawiają, choć nie powiem dobijające sa takie teksty od własnych dzieci. Zawsze jednak jest coś na pociechę, ja np. przed chwilą usłyszałam od Nataniela, który zjadł śniadanie, że robię im najlepsze kasze na śniadanie ze wszystkich mam :-D
kamma - 2009-09-03, 07:46

renka napisał/a:
Wg mnie moze chodzic o to, ze jedyna osoba, ktora na dzien dzisiejszy od niej cos WYMAGA jestem ja. Podobnie jezeli chodzi o zakazy, nakazy etc.

jasne, że tak :) Niemal wszystkie dzieci to przechodzą. Irma też często mówi, że nie lubi taty, albo że mnie kocha bardziej niż tatę, ale czasami i ja jej się narażę ]:-> A już dziadkowie to są super kochani i w ogóle, bo niczego nie zabraniają 8-)
Nie przejmuj się, renka, masz po prostu normalną córkę ;)

huanita - 2009-09-03, 08:57

Dziś znowu mam za sobą okrytne porzucnie w przedszkolu :roll:
Wczoraj małego jak odbierałam to oczywiście szczęsliwy i zadowolony z przedszkola. Dzisiaj rano gorzej niż wczoraj bo zaczął płakac już w domu :-| Ale jak wyszłam z bloku to juz było słychac płacz dzieci. Kacper tez płakał oczywiście więc jak weszłam do sali to 5min z nim posiedziałam aż przestał płakac i zaczął sie bawic a potem szybko ucałowałam i wyszam. Oczywiście słyszałam jak się rozryczał. Z dobrych rzeczy to ze przestał sikac do łóżka :-)

Malati - 2009-09-03, 10:20

-----
puszczyk - 2009-09-03, 11:09

U nas dzisiaj podobnie, chęć powrotu do domu na widok budynku przedszkola, pani wzięła ja na ręce, bo nie chciała mnie wypuścić...
priya - 2009-09-03, 15:10

A my mamy za sobą trzeci super dzień. Rano to już nawet zapomniał dać mi buziaka z wrażenia, bo wiedział że czwartek jest dniem pieczenia bułeczek. :-D Przywołałam go do porządku i dostałm w końcu cmokaska na pożegnanie, ale zaraz potem pędem poleciał do sali.
renka - 2009-09-03, 23:16

priya napisał/a:
A my mamy za sobą trzeci super dzień.


My tez :-)
Choc Ronka - dzis zostala na pelne 5 godz., tak jak planuje ja zostawiac - bardzo sie ucieszyla na moj widok i chciala juz wracac do domu ;-)

Ale przez trwajaca wciaz dezorganizacje Ronka dzis zjadla zupe na miesie w przedszkolu :->
Tak wiec od jutra zabieram ja pol godz. wczesniej, co by nie zalapala sie na nieoplacony przeze mnie podwieczorek (w ramach niego wchodzi wlasnie m.in. zupa) ;-)

nika - 2009-09-04, 00:16

A u nas rano było ok i strasznie chciała zostać do końca, ale około 14 zadzwonili bo Ala panią pogryzła i jest w totalnej histerii :shock: pobiegłam tam jak szlona. W sumie to chyba poszło o to że nie chciała wejść na stołówkę i pani ją wzięła z rękę, a potem to to już samo poszło :-? . Przegadałyśmy sprawę i zdecydowała się jutro pójść i zostać tylko do obiadu (czyli tak jak było w planie). Ja chyba sie nie wyśpię dzisiaj bo jakoś mi się ciężko zrobiło od tego. Żal mi jej i tych pań. :evil:
huanita - 2009-09-04, 08:27

A ja juz mam dosyc... Wczoraj jak po niego przyszłam to siedział sam prze stoliku z herbatą bo pani kazała mu jeśc kanapke z pasztetem.jak nas zobaczył to z takim zalem przybiegł. Powiedziałam pani że miało nie by mięso a ona że zapomniała że pasztet to mięso :roll: I jeszcze dodała że jest wogóle niesamodzielny i nie chce się ubierac i pół godziny po leżakowaniu się z nim męczyła. Tu moge jej przyznac racje bo nie lubi tego robic ale ciągle cwiczymy w domu i z tego co widziałam to większośc dzieci nie umie. A rano to nawet go nie prosze żeby się ubrał bo jestem zadowolona jak go zagadam żeby sama mu coś założyc.
NIe mam siły. Nie wiedziałam że będzie aż tak ciężko. I jeszcze straciłam zaufanie do tych pań przez te mięso. Potem spotkałam panią wice dyr. i zaczełam jej tłumaczy raz jeszcze że mały nie dostaje mięsa od urodzenia i nie wiem jak przyjmie to jego organizm. Nagadałam się i pani powiedziała "dobrze" patrząc się na mnie jak na chora psychicznie. Mam wrażenie że przez ten mój młody wiek to myślą ze jeszcze mi okres buntu nie przeszedł i sobie wymyślam.

puszczyk - 2009-09-04, 08:32

priya, super. :-)
renka, no nieźle z tą zupą. :mrgreen:
nika, mała bardzo przeżywa to wszystko, oby się uspokoiło.

Weronika dzisiaj została w domu, bo ma katar i powiększone węzły na szyi , ale nie mówiłam jej, że to jest powód zostania w domu.
Wiecie co jest śmieszne - Weronika na przedszkole mówi "bim bam" (tak nazywała kościół od dzwonów, potem szkołę, a teraz do tej grupy dołączyło przedszkole ) :lol:

kamma - 2009-09-04, 09:17

huanita napisał/a:
I jeszcze dodała że jest wogóle niesamodzielny i nie chce się ubierac i pół godziny po leżakowaniu się z nim męczyła.

no halo! To przecież trzylatek! Ma pełne prawo być niesamodzielny, a pani ma obowiązek wspomagać jego rozwój w tym kierunku. Ja nie wiem, czego ona oczekuje - że trzylatki się same sobą zajmą, a ona sobie kawkę wypije? :evil: huanita, niestety nieciekawie się to przedszkole przedstawia :( Trzymam kciuki za Kacpra i za Ciebie!

Karolina - 2009-09-04, 10:00

huanita napisał/a:
I jeszcze dodała że jest wogóle niesamodzielny i nie chce się ubierac

sorry, ale to nie jest jeszcze wiek, że KAŻDE dziecko powinno się samo ubierać. Tymek, mimo bardzo dużej samodzielności miał kłopoty z ubieraniem ;-)
To chyba przedszkole w takim "starym stylu" co?

puszczyk - 2009-09-04, 10:33

huanita napisał/a:
Wczoraj jak po niego przyszłam to siedział sam prze stoliku z herbatą bo pani kazała mu jeśc kanapke z pasztetem.
:evil: :roll:
huanita napisał/a:
I jeszcze dodała że jest wogóle niesamodzielny

:shock: A czego one oczekują?
huanita, walcz o swoje, kurczę, a może warto się rozejrzeć za innym przedszkolem.

Lily - 2009-09-04, 10:35

huanita napisał/a:
Wczoraj jak po niego przyszłam to siedział sam prze stoliku z herbatą bo pani kazała mu jeśc kanapke z pasztetem
to nic się nie zmieniło od moich czasów? :shock: (chore :/ )
huanita - 2009-09-04, 10:38

Cytat:
To chyba przedszkole w takim "starym stylu" co?
_________________


To pani dyrektor zarządziła chyba taki styl.
Dzięki dziewczyny bo już myślałam że jestem nadopiekuńczą matką która pomaga się 3 letniemu dziecku ubierac :roll:
Dzwoniłam pokilku przedszkolach żeby się dowiedzie jak u nich z dietą bez mięsa i wszędzie powiedzieli że to za duzy kłopot i nie da rady :-( nawet w prywatnych tak mówili.... Masakra to znaczy że moje dziecko nigdy nie pójdzie do przedszkola bo nie je mięsa?
Jeszcze mam do was takie pytanie. Czy jest w was możliwośc zostawienia dziecka do obiadu czyli do 12?

kamma - 2009-09-04, 10:40

zawsze jest taka możliwość, tylko pytanie, jak z opłatą. To Twoja sprawa, o której godzinie zabierzesz dziecko z przedszkola. Mogą jednak kazać Ci płacić normalną stawkę za pobyt (nie wiem, jak za wyżywienie).

[ Dodano: 2009-09-04, 10:48 ]
huanita, a myślałaś nad donoszeniem swojego jedzenia Kacprowi? Irma jest chyba jedynym wegetariańskim dzieckiem na wszystkie żagańskie przedszkola i bez własnego wyżywienia byłoby krucho. Inna sprawa, że w przedszkolu mogą się nie zgodzić, bo sanepid itede :( Ale spytać warto, u nas się to świetnie sprawdza.

puszczyk - 2009-09-04, 11:15

huanita, Weronika chodzi na tzw. pobyt skrócony do 5 godzin i odbieram ją przed obiadem. Na pierwsze i drugie śniadanie daję dla niej swoje jedzenie. Początkowo robili problemy, bo podobno są przepisy, które w takim przypadku nakazują każdorazowo pobranie próbki jedzenia żeby się zabezpieczyć gdyby dziecko się zatruło.
Za pobyt skrócony nie płaci się opłaty stałej, więc oszczędzisz kasę. :-)
Jeśli nie potrafią zapewnić małemu odpowiedniej diety, to najlepsze rozwiązanie.

elenka - 2009-09-04, 11:17

huanita współczuję, może jednak spróbuj się przejść osobiście i pogadać w innym przedszkolu o diecie itd.
Z tym prywatnym to mnie zaskoczyłaś, bo przecież powinno im zależeć na klientach :roll:
Z tym ubieraniem to się nie przejmuj, a tą panią to się powinno zrównać z podłogą. moja mama pracuje 30 lat w przedszkolu i często mają 3 latki z pieluchami, które uczą dopiero się załatwiać, a o ubieraniu się to nie wspomnę. Od tego Panie tam są przecież :!:

kofi - 2009-09-04, 11:41

kamma napisał/a:
huanita, a myślałaś nad donoszeniem swojego jedzenia Kacprowi? Irma jest chyba jedynym wegetariańskim dzieckiem na wszystkie żagańskie przedszkola i bez własnego wyżywienia byłoby krucho. Inna sprawa, że w przedszkolu mogą się nie zgodzić, bo sanepid itede :( Ale spytać warto, u nas się to świetnie sprawdza.

No właśnie parę lat temu (w Ol.) opcja z przynoszeniem własnego absolutnie nie była brana pod uwagę.
Do 12 z tego co wiem, to przyjmują tylko jak brakuje im dzieci, chyba, że po prostu nic nie powiesz i będziesz zabierała przed obiadem i tyle.

Humbak - 2009-09-04, 14:49

huanita, a może łatwiej byloby Ci rozmawiać z Paniami gdybyś każdą ich uwagę potraktowała nie do siebie tylko jak temat do dyskusji odnośnie wychowania Twojego synka?

Bo np pani powiedziała że jest niesamodzielny... a więc mówi to po coś, a Twoim zadaniem byłoby nie przypuszczać tylko dowiedzieć się - od niej - po co. Można zawsze zapytać - czyli uważa Pani że jest niesamodzielny przy innych dzieciach, bo innych Pani nie ubiera? Czy jest mniej niesamodzielny? Czy chodzi tylko o ubranko czy o coś więcej? Zapytać wprost - rozumiem że mówi to Pani byśmy więcej tej umiejętności ćwiczyli z synkiem w domku tak? Wyciągać od niej jak najwięcej konkretów. Raz, że można się wtedy ciekawych rzeczy dowiedzieć jeśli ta pani ma doświadczenie, dwa, zobaczy, że nie może przy Tobie szafować wyrazami i zdaniami rzucanymi w powietrze, jeśli się odezwie musi to zrobić po coś.

Chyba najgorsze co może być to milczenie lub domysły po co ktoś mówi to co mówi. Warto chyba dowiedzieć się pytając wprost, w związku z tym a tym, czego się oczekuje od Ciebie i synka. Tak sobie pomyślałam czytając Twoje posty. Dużo w nich obwiniania siebie (niepotrzebnie) i poczucia skrzywdzenia (hihi przemilczę :-> )

huanita - 2009-09-04, 14:55

Humbak ale ty jesteś mądra ;-) Troche mi dało do myślenia ;-) Teraz juz szybko lece po małego i zobaczymy

[ Dodano: 2009-09-04, 15:57 ]
No już jestem. Jak weszlismy to pani siedziała z małym i namawiała go żeby założył spodenki a była już godzina po leżakowaniu ;-) Oczywiście poczekaliśmy az się ubierze ale jak wiedział że ma iśc do domu to ubrał się szybko. Powiedziałam pani że pracujemy w domu nad ubieraniem łatwych rzeczy. Ogólnie to takie sceny robi jak jest zmęczony a w przedszkolu spa nie chce ale troche głupio mi było że musiała tyle siedzie tylko nad nim.
Poza tym powiedziała ze wogóle nic nie zjadł przez cały dzień ale mam nadzieje że to minie.
jeśli chodzi o to żeby porządnie pogadac to cięzko bo zawsze dzieci płaczą i jest masakra.
Oj może w następnym tygodniu będzie lepiej

joannasu - 2009-09-04, 19:03

Huanita Humbak dobrze radzi porozmawiaj z pania ale sie nie sumituj, trzylatki moga ale nie musza byc samodzielne. Trzylatek to jeszcze male dziecko i ma prawo nie umiec, zwlaszcza na poczatku drogi przedszkolnej. Probuj go namawiac na samodzielne ubieranie (np w weekendowe poranki kiedy nie ma stresu i nerwow nigdzie wam sie nie spieszy i nie do konca wazne jak dlugo cala procedura potrwa) ale nie rob z tego "cyrku" tylko dlatego ze jakas tam pani powiedziala ze... Bedzie dobrze zobaczysz :-)
Lily - 2009-09-04, 19:05

Jak miałam 6 lat to dzieci z mojej grupy chodziły pomagać trzylatkom ubierać się po leżakowaniu. Tak że to nic nowego, że trzylatek jeszcze nie umie się ubrać i Kacper na pewno nie jest jedyny ;)
dżo - 2009-09-04, 19:51

huanita napisał/a:
Humbak ale ty jesteś mądra

oj tak, mądra i to bardzo, chciałabym byc taką mądra mamą :-)

dusik - 2009-09-04, 22:07

U nas też w tym roku debiut przedszkolny.
Mimo moich obaw, pani dyrektor zgodziła się na przynoszenie mojego jedzenia, choć był to dla niej pierwszy taki przypadek :D

Młody też bez problemów zostaje, choć dziś mówił, żebym z nim została. Ale pokazałam mu jeździk i i mogłam spokojnie wyjść ;)

Humbak - 2009-09-04, 22:45

dżo, no co ty... :oops:
Ja ostatnio miałam to szczęście być nie tylko u mądrej ale i spostrzegawczej mamy czyli Ewy, dzięki której mój niesforny dwulatek zaczyna mniej się rzucać na podłogę a jego mama coraz lepiej sobie daje radę z takimi sytuacjami... ale to temat na inny wątek ;-)

priya - 2009-09-05, 09:56

Lily napisał/a:
dzieci z mojej grupy chodziły pomagać trzylatko ubierać się po leżakowaniu.


I właśnie w naszym przedszkolu bardzo podoba mi się to, że grupy są mieszane wiekowo. Widzę jak 5-cio latki chętnie pomagają maluszkom i uczą je tego, czego same jakis czas temu nauczyły się od starszych od siebie.
Poza tym uważam też, że 3-latek wcale nie ma obowiązku umieć ubierać się samodzielnie i dziwi mnie, że pani w przedszkolu woli siedzieć godzinę, czekać i narzekać niż pomóc mu trochę uwinąć się z tym sprawniej. Przecież to, że mu pomoże nie znaczy że on niegdy nie nauczy się robić tego sam.

alcia - 2009-09-05, 11:15

zgadzam się z \Humbak. Ale chciałam coś dodać w innej sprawie - nie zalwialabym spraw dietowych przez telefon.. Jak szukasz innego prz\edeszkola - zawsz\e warto moim zdaniem przejść się, spytać o wolne miejsca, pogadać z dyr. o dziecku a dopiero potem delikatnie wspomnieć o diecie i możliwych rozwiązaniach.
Jak wyskakujesz z czymś takim przez tel. od razu na wstępie, spławiają Cię, bo to kłopot, którego lepiej szybko się pozbyć. W cztery oczy sprawa wygląda inaczej :)

kamma - 2009-09-05, 12:19

alcia, podpisuję się. U nas tak było.
agaw-d - 2009-09-05, 21:39

Tak sobie podczytuje i nastawiam się, bo Marcelka od 20 września ma iść do nowego przedszkola. Wcześniej chodziła do klubu przedszkolaka nie było żadnego problemu z zaklimatyzowaniem, ale teraz miała 3 miesiące przerwy no i to nowe przedszkole, nowa pani, dzieci itp. Stresa mam ogromnego tym bardziej,że M wyjechał i Marcelinka średnio sobie z tym radzi, a dokłada się jeszcze na to mega bunt 3-latka. Boje się, że tym razem tak łatwo nie pójdzie.
W razie czego to liczę dziewczyny na wasze rady.

huanita - 2009-09-07, 08:50

Dzisiaj znowu płacz ale byłam na to nastawiona po weekendzie. Zauważyłam że z ta samodzielnością u małego nie jest tak źle bo on wszystko umie tylko trzeba pomocy przy zakładaniu np koszulki przez głowe albo ciężkich butów. Taka róznica że na weekend byliśmy u dziadków gdzie było duzo znajomych dzieci więc mały nie chciał tracic czasu na marudzenie. Zastanawia mnie czemu panie nie odpuszczają z obowiązkami dzieci na początku. W końcu i tak mają tyle stresu bo nowe miejsce.
Pomyslałam że teraz zmieniac przedszkole to bez sensu więc jak tu się nie uda to zabiore go a nowe znajdziemy od września za rok.

Tobayashi - 2009-09-07, 13:38

huanita napisał/a:
Pomyslałam że teraz zmieniac przedszkole to bez sensu więc jak tu się nie uda to zabiore go a nowe znajdziemy od września za rok.

Albo w zimie - wtedy niektóre przedszkola także przyjmują nowe dzieci, a z miejscami robi się trochę luźniej, bo część rodziców rezygnuje.

joannasu - 2009-09-07, 17:31

Zastanawia mnie czemu panie nie odpuszczają z obowiązkami dzieci na początku. W końcu i tak mają tyle stresu bo nowe miejsce.

wlasnie, a poza tym co to za podejscie ze od razu zarzuca sie rodzicow "bledami wychowawczymi jakie popelnili" (zdaniem pan przedszkolanek).... w glowie sie nie miesci, totalny brak profesjonalizmu. Nie mam zamiaru cie do nich uprzedzac ale uwazam ze jesli cos ci nie lezy rozmawiaj z nimi, grzecznie, spokojnie acz stanowczo, w koncu to twoje dziecko i one (panie przedszkolanki) az/tylko wspolwychowuja, ty nie oddalas synka do domu dziecka gdzie nagle obcy ludzie o wszystkim decyduja... trzymajcie sie dzielnie... i nie rezygnuj z przedszkola zbyt szybko (pochopnie?), adaptacja jest trudna i wymaga czasu, dajcie go sobie do konca wrzesnia, jesli sie nie poprawi mozesz zawsze jeszcze poprosic o rozmowe na spokojnie i wtedy razem z pania przeanalizowac co i jak i dlaczego twoje dziecko ma (potencjalnie) problemy z adaptacja. Bedzie dobrze zobaczysz :-)

nika - 2009-09-07, 22:31

ja mam pomału dość, znowu płacz i awantura o zasady, o dwunastej do mnie dzwonili i zabrałam to nieszczęście do domu, ale nie mogę jej ciągle zabierać jak robia awanturę, przecież moment nauczy się, że tak się to załatwia. Czuję się uwięziona w domu , miałam tyle planów co do tego co sobie pozałatwiam :-( . Siedzę i waruję przy tel. Wiem, że to minie, ale nie wiem ile wytrzymam. Najdziwniejsze jest to, że jak już przestanie beczeć to całkiem normalnie rozmawiamy o przedszkolu i w sumie to mam wrażenie, że jej sie podoba. no zwariuję normalnie. :roll:
majaja - 2009-09-07, 22:32

huanita napisał/a:
Zauważyłam że z ta samodzielnością u małego nie jest tak źle bo on wszystko umie tylko trzeba pomocy przy zakładaniu np koszulki przez głowe albo ciężkich butów.
czyli wniosek dla ciebie, że trzeba mu szykować ciuchy z którymi sobie radzi. Moje doświadczenie jest takie( i jeszcze ze żłobka), że jak rozmwaiam z paniami jak z normalnymi ludźmi, którzy też mają jakieś swoje obserwacje i uwagi, mniej bardziej słuszne to okazuje się, że ta niezadowolona pani, która marudzi bardzo lubi moje dziecko i jakąs tam rację ma. Mamy wbrew pozorom nie mają patentu na mądrość, czasami z boku widać lepiej. Ja właśnie zastanawiam się czy zwrócić uwagę przyjaciółce na niektóre zachowania jej syna, tylko jak to zrobić by ona tego nie odebrała jako krytyki to pojęcia nie mam.
kamma - 2009-09-07, 22:57

nika, jak to u Was jest - wychowawczyni dzwoni, żeby odebrać Alę, bo Ala robi awanturę? Masz rację, że w ten sposób Ala szybko się nauczy, jaką ma "moc" ;) Wychowawczyni musi zdobyć jej zaufanie, musi pokazać, że jest tak samo silna i gotowa jej pomóc jak mama. Więc mimo awantury Ala powinna zostać w przedszkolu. A jak wyglądają te awantury? To jest rozpacz czy wściekłość?
nika - 2009-09-08, 10:22

Właśnie tak robiła, dzisiaj jej powiedziałam, żeby nie dzwoniła, bo mnie nie ma w domu, jadę do miasta i mam pilne sprawy bez szansy na wcześniejsze przybycie. Ali powiedziałam to samo.

Awntury są głownie o to,że mlodej nie podobają się zabawy np. nie wie co ma zrobić, powiedzieć (jest trochę nie śmiała), wtedy zamiast powiedzieć zaczyna płakać i nie chce sie bawić, Pani chce z nią porozmawiać to jest natychmiast histeria, jak chce ją ktoś dotknąć, albo wystarczy, że wyciągnie rękę to gryzie :roll: . Zachowuje się jak mały przestraszony piesek, pewnie tak się czuje :-( Nigdy nie miała takiej sytuacji, że zostawała bez mamy lub taty na tak długo ( nie miałm takiej możliwości).
Wychowawczyni wydaje mi się naprawdę w porządku, mam wrażenie że dzwoni w samoobronie :-/
Widzę w tym sporo mojej winy, bo zawsze starałam sie jej przkazać to że jest wolnym człowiekiem i ma prawo decydować o sobie i swoim życiu. Do niedawna całkiem się to sprawdzało i byłam dumna, że tak świetnie sobie radzi z samodzielnym myśleniem, ale teraz widzę, że na decydowanie o sobie to jeszcze trochę za wcześnie.

Dziś kazałam jej słuchać się Pani we wszystkim i bawić się tak jak wszystkie dzieci. :-/ Wszystko sie we mnie buntuje przeciw takiemu "kazaniu", ale musi nauczyć się żyć w społeczeństwie to moje maleństwo, buntować się zacznie później jak będzie wiedziała chociaż przaciwko czemu.

huanita - 2009-09-08, 12:29

nika ja zgadzam się z tym co napisała kamma. U nas znowu rano była histeria :roll: Szliśmy pół godziny a przedszkole jest naprzeciwko naszego bloku :-/
dusik - 2009-09-10, 18:14

U nas przedszkolakowanie w miarę ok, był mały kryzys.

Za to dziś pojawił się katar :/ Tzn. po przedszkolu chłopaki moje pojechali na pola i łąki i mam nadzieję, że to może jakieś pyłki, albo pył z pola (ale wątpię).

Czym zaatakowac katar? Zrobiłam nebulizację solą, herbatkę z lipy na noc, nogi oliwą z czosnkiem natrę.

Macie jakieś sposoby na początki kataru???

nika - 2009-09-10, 19:27

U nas też katar i zrobiłyśmy sobie dzień wolnego, od wczoraj wieczora daję młodej Citrogrept i herbatę malinową , juz jej lepiej jutro znowu idzie.
A i się pochwalę, jak ostatnio była w przedszkolu to nikt po mnie nie dzwonił i nie było żadnej awantury :-D :-D :-D

puszczyk - 2009-09-10, 20:09

nika, super! :-D
U nas drugi dzień bez płaczu. :-) Pani mówi, że Weronika bawi się sama, więc zastanawiam się kiedy się rozkręci, bo np. na placu zabaw zaczepia dzieci i zaprasza do zabawy.
Co do kataru to od piątku obydwie moje dziewczyny też miały ten problem. Smarowałam pod nosem maścią majerankową, starałam się oczyszczać (Weronika strasznie tego nie lubi) i nacierałam ją na noc płynem ziołowym typu Amol.

Karolina - 2009-09-10, 20:43

U nas także katar od 3 dni. Od wczoraj jadą na homeo, Mijce zaczęła się krtań, dostała songię i na razie lepiej :roll:
kamma - 2009-09-10, 20:49

ha, u nas katar od wczoraj :evil: Ale lekki, wierzę, że w poniedziałek będzie po sprawie.
Jagula - 2009-09-10, 21:05

w moim przedszkolu też się zaczęło :evil:

bo z maluchami sobie poradziłyśmy- no ale tylko trójka świeżaków ;-)

dusik - 2009-09-10, 22:58

Widzę, że nie tylko u mnie katarowo :(

Ja pozbierałam kilka wskazówek z forum i zastosowałam- bańki postawiłam (dziecko miało radochę, że będzie więcej przeciwciał, bo u nas na topie "Było sobie życie" ;) ), czosnkiem stopy natarłam, lipa z cynamonem i imbirem. Ale mlode nos ma zatkany (gęsty, głęboki katar, a nie wodny...). Przebierałam go niedawno, bo miał piżamke mokrą.

Zdrówka dla wszystkich smarkatków.

joannasu - 2009-10-04, 18:42

Wrzesien juz za nami i jak to jest z waszymi przedszkolakami? Juz dobrze czy ciagle maja jeszcze trudnosci?
puszczyk - 2009-10-04, 20:12

Weronika w sumie była we wrześniu tylko 6 dni w przedszkolu. Jutro idzie pierwszy raz po dłuższej przerwie. Wirusy trzymajcie się na dystans. :mrgreen:
nika - 2009-10-04, 21:37

U nas też chorobowo i więcej było niechodzenia niż chodzenia, jutro zaczynamy po dwutygodniowej przerwie i też się dużo nie nachodzi bo 22 wyjeżdżamy na 18 dni i tak trochę bez sensu będziemy ciągle od nowa zaczynać. Wierze w to, że tym razem pójdzie łatwiej :-)
ag - 2009-10-04, 23:14

A Lukasz na razie trzyma się dzielnie, ani razu nie chorowal. Oby tak dalej..
huanita - 2009-10-05, 09:41

U nas też chorobowo ale po każdej przerwie nie ma problemu z powrotem do przedszkola. Tylko czasem mu się nie chce wstac ale nie ma żadnego płaczu
kamma - 2009-10-05, 10:33

U nas 1,5 tygodnia przechorowane, ale lekko, leczone tylko syropem z cebuli. Ale Tymek się zaraził i musiał wziąć antybiotyk :( Ale też już zdrowy.
Mam nadzieję, że w tym roku Irma się wreszcie uodporni.

eenia - 2009-10-05, 10:51

U nas gładziutko, nie chorowali, chodzą chętnie, Mia zaadoptowała się bez problemów. Ja do tej pory opuścili 1 dzień z całkiem innych niż zdrowotnych powodów ;-) Uwielbiam nasze przedszkole :-D
priya - 2009-10-05, 11:07

Nat we wrezśniu opuścił 3 dni ze względu na lekkie przeziębienie. Teraz coś mi pokaszluje, ale póki co nic się większego nie dzieje, więc do przedszkola poszedł. Łez nie było ani razu, ale kilka razy protestował i trzeba było kombinować jak go przekonać, żeby wszedł do sali. Generalnie start wypadł nam dobrze, znacznie powyżej moich oczekiwań 8-)
babaaga - 2009-10-05, 11:16

u nas też jaś bezproblemowo raczej..chodzi na razie 3 godziny dziennie do przedszkola w kacpra szkole, bardzo fajnego.pierwsze dni byl z nami, po jednej godzinie, w następnym już został sam. płakał rano, przed przedszkolem i przy rozstaniu, co było dla mnie masakrą z tą nogą złamaną, bo mi się do kuli przyczepiał ;-) ale po paru dniach przestał, i o dziwo, świetnie się bawi, dużo rozumie(a w domu go nie uczyłam angielskiego, osłuchał się ino wcześniej), i w ogóle jest cudowny:")))przynosi rysunki, bawi się z dziećmi. w zeszłym tygodniu było spotkanie dla rodziców dzieci obojęzycznych i nasłuchałam się masy zachwytów nad kacprem i jasiem, miło :-D
kamma - 2009-10-05, 12:04

babaaga napisał/a:
z tą nogą złamaną,
:shock: :shock: :shock:
przegapiłam :shock: :shock: :shock: I jak Ty teraz dopieszczasz te wszystkie uwielbiające Cię dziecioki? ;)
Fajnie, że się najmłodsi łatwo aklimatyzują. Ja z kolei mam nadzieję, że Irma po przerwie znowu będzie jak zaczarowana.

agaw-d - 2009-10-05, 20:03

Marcelka dopiero drugi tydzień chodzi, bo to nowe przedszkole i nie wyrobili się z otwarciem od 1 września. Jak na razie super, podoba jej się,chociaż rano troszkę marudzi, ale to tylko gdy nie chce jej się wstać. Ja jestem bardzo zadowolona, bo to prawdziwe przedszkole, wcześniej chodziła do klubu przedszkolaka, nie mieli zajęć żadnych, nie rysowali, a zawsze jak się zaszło to bajka była włączona. Tutaj codziennie przynosi swoje rysunki, wyklejanki itp. Apetyt ma ogromny w przedszkolu, jest 6 godzin i w tym czasie zjada: śniadanie, drugie śniadanie, obiad dwudaniowy i podwieczorek :shock:
Malati - 2009-10-05, 20:24

----
babaaga - 2009-10-05, 20:50

kamma napisał/a:
przegapiłam
no, bo nie pisałam ;-) 3 tygodnie już w gipsie, bieda, i jeszcze parę następnych przede mną.pracować nie mogę, a moje własne dzieciaki jakoś przez gips dają radę przejść :-> buziaki,lof:)
kamma - 2009-10-05, 21:10

babaaga, narysuj sobie na gipsie czterolistną koniczynkę ode mnie ;)

Irma była dzisiaj bardzo grzeczna w przedszkolu. Zawsze spotyka ją w takiej sytuacji jakaś nagroda. Dziś sama ją sobie wybrała... Chciała zostać dłużej w przedszkolu :mryellow: na placu zabaw. Co ciekawe, w przedszkolu są dwa place: jeden od frontu - dla maluchów, drugi od tyłu - dla starszaków. W zeszłym roku Irma chodziła na ten pierwszy, w tym - na ten drugi. Ale dzisiaj chciała pobyć trochę na tym maluchowym placu. Ona bardzo się przywiązuje do rutyny, do miejsc, do rytuałów... Tak autystycznie poniekąd.
Zostałyśmy jeszcze ponad godzinę, Tymo drzemał w MT, słoneczko świeciło :)

puszczyk - 2009-10-09, 10:16

U nas wreszcie się ułożyło. :-D Dzisiaj obyło się bez marudzenia, że nie chce iść do przedszkola. W przedszkolu sama zakłada papcie, a potem każe mi stanąć przed szatnią, bierze śniadaniówkę i sama maszeruje do sali. Ale jestem z niej dumna. Drugi powód do dumy to namalowany przez nią obrazek z gruszką. Widzę, że na tle innych prac, ta jej wygląda bardzo dojrzale, no ma talent dziewczyna. :-)
Pojawił się katar, mam nadzieję, że podleczymy go przez weekend.
nika, trzymam kciuki.
eenia, cieszę się z Tobą, a to jakieś specjalne przedszkole?
babaaga, Jasiu lubi być wśród innych, pewnie ma to po mamie. 8-) Zdrowiej kobieto. Wcinaj sezam i brokuły. ;-)
kamma, niezła nagroda. Dobrze, że na noc nie chciała zostać. :lol:

[ Dodano: 2009-10-09, 10:19 ]
A własnie jak u Was z jedzeniem? Ja daję małej pierwsze i drugie śniadanie, a odbieram ją przed obiadem. Staram się robić to samo co w przedszkolu np. dzisiaj na drugie śniadanie dostała budyń karobowy z kaszy jaglanej. Trochę muszę nakombinować. :roll:

kamma - 2009-10-09, 10:27

puszczyk napisał/a:
obrazek z gruszką. Widzę, że na tle innych prac, ta jej wygląda bardzo dojrzale

to dobrze, bo niedojrzałe gruszki bardzo szkodzą na żołądek ;)
Brawo dla Weroniki!!!

Irma mimo kaszlu chodzi dalej do przedszkola, trochę w tym mojej złośliwości, bo w zeszłym roku panie mówiły, że błędem było zawieszenie jej, gdy się Tymek urodził. To w tym roku żaden katar nie będzie powodem do zawieszenia.
Mieliśmy przedwczoraj w przedszkolu Święto Pieczonego Ziemniaka, impreza mająca na celu zebranie środków na nowy plac zabaw. Było bardzo fajnie, choć ciut za głośno. Irmie najbardziej spodobało się malowanie twarzy. Gdy ona mizdrzyła się przed koleżankami, podeszła do mnie jedna z przedszkolanek i mówi: "Irma jest wspaniała, to bardzo inteligentna dziewczynka, prawda?"
Ja na to: :shock: "Tak, Irma jest niezwykła, ale płaci za to swoją cenę". Pani zdumiona pyta "jaką?", a ja, że "ma problemy z podporządkowaniem się". Na to pani: "Miałam z nią do czynienia i nigdy nie miałyśmy takich problemów" i dalej mi słodzi na temat Irmy. Byłam w szoku. Wychowawczynie Irmy wszem i wobec ogłaszają, jaka ona jest krnąbrna i uparta, że są "wszystkie dzieci i jest Irma", że do Irmy trzeba osobno mówić. Żałuję, że tamta pani nie zajmuje się Irmą. Chociaż teraz Irma ma jedną nową wychowawczynię, panią Marysię, i mówi, że bardzo ją lubi. Pani Marysia więcej się z dziećmi bawi niż pani Wiola. A gdy pytam, jak się Irma sprawowała, to czasem westchnie, że "uparciuszek z niej", ale na ogół nie ma większych uwag. A pani Wiola dużo się na Irmę skarży.
No nic, za rok do szkoły.

malina - 2009-10-09, 10:48

.
kamma napisał/a:
Wychowawczynie Irmy wszem i wobec ogłaszają, jaka ona jest krnąbrna i uparta

No własnie,widać ile zależy od podejscia.Jak mnie to wkurza,że komuś się nie chce wysilić i nie ma miejsca na indywidualne podejscie :roll:

kamma napisał/a:
"Irma jest wspaniała, to bardzo inteligentna dziewczynka, prawda?"

I tego się trzymaj :-)

alcia - 2009-10-09, 11:06

kamma, fajnie, że się lepie układa :)
puszczyk, cieszę się, że i u Ciebie już jest dobrze :)

A Tobie, eenia, takiego przedszkola tylko pozazdrościć... To waldorfskie, bo ktoś pytał..

Ja ostatnio nie pisałam, bo ciężko u nas było, byłam tak przybita, że nie miałam ochoty o tym rozmawiać.
U Leny po pierwszych zachwytach przedszkolem przyszedł czas na bunt. Ona jest potwornie zbuntowana i bez powodu.. więc wyobraźcie sobie co się działo, jak miała jakiś powód.
Zaczęła mocno się stawiać, że nie chce chodzić do przedszkola. 3 dni temu rozstawałam się z nią w tak potwornym płaczu, że jak weszła na salę, usiadłam obok na ławeczce i sama się rozpłakałam. Sama się sobie dziwiłam, że ją tam zostawiłam w takim stanie, ale uznałam na szybko, że muszę to przemyśleć na chłodno, bo jak bym teraz podjęła niewłaściwą decyzję, następnym razem będzie jeszcze gorzej. Zresztą wtedy i tak musiałam iść do pracy, z nią się nie dało, a K. nie było w domu.
Porozmawiałam potem z wszystkimi paniami o Lence i wszystkie zgodnie mówiły, ze jest bardzo samodzielna, dojrzała, świetny przedszkolaczek i na prawdę psychicznie gotowa na przedszkole, że są dzieci, które sobie nie radzą, ale ona na pewno do nich nie należy. Przemyślałam też to sama w domu, na spokojnie... nie chcę, by czuła się przeze mnie odrzucona. Ale w końcu uznałam, że poza przedszkolem daję jej całą siebie aż do snu i to najlepsze wyjście dla naszej rodziny. Bo jak by nie chodziła, do południa jesteśmy razem tylko chwilę (potem długo śpi), a i tak muszę gotować, robić zakupy i załatwiać z nią wszelkie sprawy, potem karko wraca z pracy i tyle.. ja zaczynam ze swoją i kończę nocą, codziennie niewyspana, dzieci do mnie lgną a ja je odpycham, bo muszę pracować. Z Kają kontaktu już wtedy prawie wcale nie mam. Nie może tak być.

No i w rezultacie uznałam, że zaufam paniom, zobaczymy jak będzie dalej.. Kolejnego dnia płakała, ale trochę, wczoraj już szła sama chętnie, tylko po wejściu na salę zrobiła podkówkę, a dziś K. ją odprowadzał i było już normalnie.
Dobrze zrobiłam? Kurcze to mi się takie straszne wydaje, płaczące dziecko zostawiać na pastwę losu, nie mogę się pogodzić z tamtym jednym dniem, kiedy ją taką zostawiłam. Wiem, że dzieci płaczą, niektóre cały miesiąc (u nas codziennie widzę wyjące maluchy jak tam przychodzę), ale Lenka jest mała i mam tą świadomość, że nie jestem aż tak zdesperowana, że w razie czego może zostać w domu.
Zrobiłam jej krzywdę? Jak myślicie? Ciężko mi, bo z Kają nigdy nie miałam takich problemów.

malina - 2009-10-09, 11:22

alcia napisał/a:
Zrobiłam jej krzywdę? Jak myślicie?


alcia,nie zrobiłas! To normalne,ze każde dziecko dopada kryzys czasem,jakbyś np. ja zabrała to potem by było gorzej.Nie zostawiasz jej tam na nie wiadomo ile godzin itd.

alcia napisał/a:
to mi się takie straszne wydaje, płaczące dziecko zostawiać na pastwę losu

Nie zostawiłas jej na pastwe losu!Po to są wykwalfikowane panie by się zając dzieckiem,na pewno wiedzą co w tej sytuacji robić.Wiem jaka to masakra jest bo Zuzia po kilku miesiącach zachwytu miała kryzys - płakała,błagała,zebym jej nie zostawiała,bała się,ze po nią nie przyjde kilka razy pani musiała ja zabierac siła :-( Miałam mega doła bo musiałam chodzić do pracy,mieszkałysmy same wtedy itd.Na szczcie nie trwało to długo,zreszta po moim wyjsciu szybko się uspokajała,jak przychodziłam po nią to nie chciała isc.

kamma - 2009-10-09, 11:25

alcia napisał/a:
płaczące dziecko zostawiać na pastwę losu,

nie zostawiłaś jej na pastwę losu. Zostawiłaś z wychowawczynią i całą masą świetnych dzieciaków, wśród których niemal na pewno znajduje się pierwszy przyjaciel Leny. Żeby dziecko zaczęło prawidłowo funkcjonować w przedszkolu, musi w trudnej chwili zwrócić się o wsparcie do wychowawczyni, która zastępuje tam matkę. Lenka jest gotowa do przedszkola. Co się więc stało? Po pierwszej fascynacji odkryła, że to już na stałe. Że nie ma nad tym władzy, że nie może być tam, gdzie akurat chce. Sprawdziła jeszcze raz - faktycznie, nie ma władzy. Jeśli dalej będzie w porządku, to zrobiłaś dobrze. Zresztą sama podajesz mocne po temu argumenty. Będzie dobrze :)

lilias - 2009-10-09, 17:58

alcia wszystko jest w porządku, córcia ma kochających rodziców, jest zdrowym i szczęśliwym dzieckiem i nie dzieje jej się żadna krzywda. Każdy ma prawo do większego lub mniejszego buntu jak napotyka na swojej drodze ograniczenia. kamma fajnie to opisała
kamma napisał/a:
... Lenka jest gotowa do przedszkola. Co się więc stało? Po pierwszej fascynacji odkryła, że to już na stałe. Że nie ma nad tym władzy, że nie może być tam, gdzie akurat chce. Sprawdziła jeszcze raz - faktycznie, nie ma władzy. ... Będzie dobrze :)

taka jest kolej rzeczy, dorośli pracują, dzieci chodzą do przedszkola, szkoły, a po południu cieszą się sobą i razem spędzają czas. alcia jesteś pozytywna dziewczyna i koniec :) wycofanie się z przedszkola nie uszczęśliwi ani ciebie ani Lenki, a szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.

martka - 2009-10-09, 23:18

alcia, no co Ty, bardzo dobrze zrobiłaś. zaufałabym paniom wychowawczyniom jak najbardziej. moi też wyją za każdym razem i panie muszą ich siłą ode mnie zabierać, ale wiem, że krzywda im się nie dzieje, generalnie mają radochę z czasu spędzanego z dzieciakami innymi, a moja szkoła się sama nie skończy.

(dziś Filip wbiegł do przedszkola sam, po minucie się odwrócił, przypmniał sobie, że przecież miał się rozpłakać i dopiero zrobił scenkę ;-) )

priya - 2009-10-10, 10:28

puszczyk napisał/a:
A własnie jak u Was z jedzeniem?

To naszczęście u nas temat bezproblemowy. Narazie Natan zostaje w przedszkolu do 13, czyli załapuje się na jeden posiłek. Jest to codziennie inna kasza (a w piatki chlebek na zakwasie pieczony przez panie przedszkolanki) z róznymi wegetariańskimi dodatkami. Ale nawet jak będzie zostawał dłużej, problemu nie będzie. Drugim posiłkiem jest zupa, zawsze całkowicie wegetariańska 8-)
alcia, w ogóle by mi do głowy nie przyszło, że zrobiłaś coś złego. Rozumiem Twoje emocje, ale nie sądzę żebyś musiała się martwić. Moim zdaniam postąpiłaś najlepiej jak się dało. Zgadzam się całkowicie z przdmówczyniami.

eenia - 2009-10-10, 11:48

priya napisał/a:
puszczyk napisał/a:
A własnie jak u Was z jedzeniem?


Moje dzieciaki są w przedszkolu od 8.15 do 15-16. Dostają tam wszystkie posiłki, w grupie z nimi jest jeszcze jedna dziewczynka wege i panie gotują dla nich po wegetariańsku. Czasami tylko ( raz na tydzień mniej więcej) szykuję im coś na obiad jak np. są pierogi ruskie czy coś takiego bo uczuleni są na białko mleka.
Generalnie jadłospis jest niezły, no i ciągle idzie ku lepszemu. Np. jajka w przedszkolu tylko 1 używają, chleb z piekarni tradycyjnej bez chemii i polepszaczy, drugie śniadania złożone z orzechów, pestek, rodzynek, owoców. Herbata słodzona miodem, zero słodyczy, serków, jogurcików itp:) Jedynie pojawia się czasami budyń czekoladowy, to wtedy daję dzieciakom moim deserki ryżowe.
Zupy są wegetariańskie, jedynie w okresie jesienno-zimowym raz na tydzień-dwa jest rosół na mięsie, wtedy gotowany jest bulion wegetariański dodatkowo.
W całym przedszkolu jest na razie 3 wegetarian, ale jadłospis wiszący w hallu uwzględnia te zamienniki wegetariańskie z literką W a pod spodem legenda W-wegetarianie :-P

majaja - 2009-10-10, 12:51

alcia napisał/a:
Dobrze zrobiłam? Kurcze to mi się takie straszne wydaje, płaczące dziecko zostawiać na pastwę losu, nie mogę się pogodzić z tamtym jednym dniem, kiedy ją taką zostawiłam. Wiem, że dzieci płaczą, niektóre cały miesiąc (u nas codziennie widzę wyjące maluchy jak tam przychodzę), ale Lenka jest mała i mam tą świadomość, że nie jestem aż tak zdesperowana, że w razie czego może zostać w domu.
Ja w takich chwilach skupiam się na tym, że alternatywą jest zmęczona i sfrustrowana matka i nieobecny ojciec, no bo ktoś pracować musi.
priya - 2009-10-10, 13:07

Wracając na chwilę do posiłków - w bielskim Waldorfie wszystkie posiłki są z założenia wege, niezależnie od diety dzieci (w naszej grupie mamy 3 małych wegetarian). Dla mnie, jako lakto-wege, problem stanowiły ciasta z jajkami, które mamy pieką dla swoich pociech na urodziny (jest taki zwyczaj, że w dniu urodzin mama małego jubilata częstuje wszystkie dzieci z grupy). Ale dogadałam się z paniami tak, że informują mnie zawsze z wyprzedzeniem o zbliżających się urodzinach i wtedy przynoszę dla Nata ciasto bez jajek. Właściwie robię ciasto całkiem wegańskie i korzysta też jeden chłopczyk, który uczulony jest na mleko :-)
malina - 2009-10-10, 13:11

priya ,a Twoj synek chodzi chyba do tego samego przedszkola co dzicko naszych znajmomych :-) Zazdroszcze Wam tego przedszkola.
priya - 2009-10-10, 13:35

malina, jeśli chodzi do Waldorfskiego w BB, to napewno to samo :-D Też bym go zazdrościła innym, gdybym tu nie miseszkała :mryellow:
alcia - 2009-10-10, 19:54

malina, kamma, lilias, martka, priya, majaja, dzięki! Już mi lepiej. Wcześniej cały czas byłam rozdarta między postawą, że to normalne i trzeba przeczekać.. a taką, że pokazuję jej, że nie liczę się z jej odczuciami i pokazuję, że nie może mieć dla mnie zaufania.
No ale kończę już z takimi rozterkami.

kamma - 2009-10-10, 20:38

alcia, zawsze możesz dopieścić Lenkę po powrocie z przedszkola :)
alcia - 2009-10-11, 11:41

kamma napisał/a:
zawsze możesz dopieścić Lenkę po powrocie z przedszkola :)

oj dopieszczam ile wlezie :)

taniulka - 2009-10-11, 12:30

Nadia poszła do waldorfskiego przedszkola i jesteśmy badzo zadowoleni. Jak dotąd nie zapłakała ani przez chwilę, chętnie tam chodzi. Podoba mi sie tam, że dzieci są w mieszanych wiekowo grupach.

[ Dodano: 2009-10-11, 12:40 ]
Zastanawiałam się jak to będzie gdyż w sumie nie miała nawet 3 lat kiedy poszła. Są psychologowie dziecięcy którzy twierdzą, i rozmawiałam z pedagogami, którzy myślą tak samo, że mimo wszystko edukacja przedszkolna powinna się zaczynac od 4 roku życia. Obserwując co sie dzieje zgadzam się z nimi. Chciałabym być w swoim życiu w na tyle komfortowej sytuacji bym nie musiała posyłać dziecka do przedszkola jeżeli tego nie chce. Na szczęście w przypadku Nadii wszystko poszło bardzo gładko i naturalnie.

majaja - 2009-10-11, 22:11

taniulka napisał/a:
Są psychologowie dziecięcy którzy twierdzą, i rozmawiałam z pedagogami, którzy myślą tak samo, że mimo wszystko edukacja przedszkolna powinna się zaczynac od 4 roku życia. Obserwując co sie dzieje zgadzam się z nimi.
Obserwując M. to bym powiedziała, że idealny wiek to 2 lata, bo wtedy najbardziej dziecko interesuje sie światem zewnętrzym, to rozstanie jest względnie mało bolesne, ale ja nie jestem teoretyk. :mrgreen:
puszczyk - 2009-10-12, 08:04

Pewnie jak zawsze zależy od konkretnego przypadku...

Weronika zasmarkana, znowu nie poszła. :-|

kamma - 2009-10-12, 10:35

taniulka napisał/a:
Są psychologowie dziecięcy którzy twierdzą, i rozmawiałam z pedagogami, którzy myślą tak samo, że mimo wszystko edukacja przedszkolna powinna się zaczynac od 4 roku życia.

nie ma reguły. Irma poszła w wieku 4 lat i było to zdecydowanie za późno.

Zsypana na brzuszku, pleckach, dłoniach, stopach i szyi. Siedzi w domu.

renka - 2009-10-12, 11:40

Alcia - jak sytuacja z Lenka?
Wg mnie dobrze, ze ja poslalas, w koncu nie zostawiasz jej tam na caly dzien, tylko na kilka godzin, a ona faktycznie jest bardzo samodzielna w wielu sprawach.
Gdybym miala taka mozliwosc i Fionka spelniala takie warunki samodzielnosci jak Lenka to mysle, ze Fionke tez bym na kilka godz. poslala.

U Ronki przedszkole wg mnie jest mega trafione - bardzo tego potrzebowala. Duzo pozytywnego wyniosla podczas tych kilku tyg. bytnosci tam, zawsze z checia tam idzie, choc czasami jak ja dobieram to tuli sie i mowi, ze chce juz wracac do domu (zostaje zawsze na max. 5 godz.).
Zapisalam ja dodatkowo na kurs tanca (jedne zajecia tyg. po 45 min.) - zachwycona jest.
Dodatkowo maja angielski obowiazkowo (4 x w tyg.), co tez jej sie bardzo podoba.

Niestety w zeszlym tyg. miala 2 wpadki - posikala sie tak na maxa.
Pierwsza sytuacja wg mnie ma silny zwiazek emocjonalny, druga byc moze tez.
Ale ogolnie podejrzewam u niej tez cos z ukladem moczowym (czesto popuszcza, duzo i czesto sika, a wcale duzo nie pije - i cyklicznie to powraca) - jestesmy w trakcie wstepnych badan i bardzo sie stresuje, zeby to byla zwykla infekcja, a nic powazniejszego....

lilias - 2009-10-12, 12:24

renka trzymam kciuki, na pewno to nic groźnego
alcia - 2009-10-12, 13:45

renka napisał/a:
Ale ogolnie podejrzewam u niej tez cos z ukladem moczowym (czesto popuszcza, duzo i czesto sika, a wcale duzo nie pije - i cyklicznie to powraca)

może ma jakąś infekcję rzeczywiście. Kaja miała tak chyba 2x - takie okresy trwające około tygodnia, że strasznie często latała siusiu, bardzo małe ilości wysikiwała i często nie zdążała na czas. Ja jej nie badała (bo samo przeszło), ale też myślę, że to była jakaś infekcja.

A z Lenką OK - dziś bez protestów, choć wchodząc na salę znów wyskoczyła podkówka i rozpłakała się trochę.. Ale słuchałam za drzwiami i przestała po paru sekundach. Później wpadłam tam jeszcze coś zapłacić i przy okazji spytałam - okazało się, że Lenka fajnie się bawi i humorek ma świetny :) Także myślę, że już będzie dobrze, tylko te rozstania mogą być jeszcze na smutno.. zwł. po weekendzie.
Ona też nie zostaje na długo - gdzieś na 5,5-góra 6h.

Nova - 2009-10-14, 16:50

Amelia od 2 listopada idzie do przedszkola i w związku z tym mam pytanie odnośnie zaświadczenia od lekarza: jak ono wygląda i czy musi być od pediatry? Może brzmi to dziwnie ale ja jak zwykle mam problemy w najbardziej prozaicznych sprawach :mrgreen:
Amelia w związku z nieszczepieniem i unikaniem problemów z tym związanych nie należy do żadnej przychodni a prywatny pediatra jak się dowiedział co potrzebuję stwierdził, że zaświadczenie może być wystawione tylko przez przychodnie do której dziecko należy :roll:
Prawda to?

snowcherry - 2009-10-14, 17:59

Niesamowicie się czyta takie wypowiedzi "z drudiej strony barykady" :) Dla nauczyciela to wygląda kompletnie inaczej :) ciekawe co powiedziałoby dziecko jakby mogło ubrać emocje w słowa
Jagula - 2009-10-16, 19:20

Nova napisał/a:
Amelia od 2 listopada idzie do przedszkola i w związku z tym mam pytanie odnośnie zaświadczenia od lekarza: jak ono wygląda i czy musi być od pediatry? Może brzmi to dziwnie ale ja jak zwykle mam problemy w najbardziej prozaicznych sprawach :mrgreen:
Amelia w związku z nieszczepieniem i unikaniem problemów z tym związanych nie należy do żadnej przychodni a prywatny pediatra jak się dowiedział co potrzebuję stwierdził, że zaświadczenie może być wystawione tylko przez przychodnie do której dziecko należy :roll:
Prawda to?


nie wiem czy rejonizacja jest nadal obowiązkowa- ale przecież masz konstytucyjne prawo decydować o sposobie leczenia a więc i wyborze lekarza... coś mi się wydaje,że ten pediatra się chciał wykręcić

renka - 2009-10-28, 12:02

Kurcze, dziewczyny, jak wasze pociechy sie przyjely w przedszkolu pod katem zdrowotnym?
Bo u nas wirusy daja sie jednak we znaki.
Na razie na szczescie obywa sie to bez antybiotykoterapii, ale widze, ze dotychczas Fionka bardziej wszystko lapie i ciezej przechorowywuje, u Ronki zas nagminnie pojawia sie katar, teraz takze mocny kaszel.
Przetrzymalam Ronke 2 dni w odmu, dzis zawiozlam ja do przedszkola, mimo kaszlu, jutro ide do lekarza na osluchanie, czy cos sie jednak nie dzieje.
Fionce kaszel sie zmniejszyl, a od wczoraj wieczorem znow kaszle...
Ehhh...

puszczyk - 2009-10-28, 14:26

renka napisał/a:
Kurcze, dziewczyny, jak wasze pociechy sie przyjely w przedszkolu pod katem zdrowotnym?
Bo u nas wirusy daja sie jednak we znaki.

Weronika była w domu 2,5 tygodnia, jutro idzie pierwszy dzień po chorobie. W sumie były już 4 infekcje. Próbujemy dalej. :roll:
Na razie obyło się bez antybiotyku, chociaż obydwie miały zapisany...

huanita - 2009-10-28, 15:21

U nas praktycznie non stop chory i dopiero antyiotyk pomógł ale za kilka dni wirus jelitowy dopadł małego. Dzisiaj pierwszy dzień w przedszkolu po wirusie.
nika - 2009-10-28, 16:21

Zdrowotnie tu u nas nie najlepiej :-( więcej siedziała w domu niż w przedszkolu. starm sie leczyć ją bez antybiotyków, więc moze dlatego dłużej schodzi, ale wieżę, że dzięki temu nabierze jakiejś odporności. Teraz mamy przerwę bo sobie wyjechałyśmy na wakacje. Mam nadzieję, że żadnego świństwa stąd nie przywieziemy.
kamma - 2009-10-28, 19:30

Irma już drugi rok w przedszkolu, ale i tak choruje. Teraz na przykład całą grupę rozłożyło, Irmę też. Ma zapalenie oskrzeli i ucha. Ale to pierwsza poważniejsza infekcja w tym roku. Mam nadzieję, że niebawem to się skończy.
gosia_w - 2009-10-28, 19:43

u nas też już drugi rok w przedszkolu. Jak do tej pory były dwie infekcje wirusowe (lekkie, tylko katar), a teraz jakaś niezidentyfikowana choroba objawiająca się bolącym brzuszkiem (wokół pępka) plus wczoraj były dwa razy wymioty. I po dziecku widać, że chore, jak ma katar, to zachowuje się normalnie, pełna energii, bawi się, a teraz się pokłada, płacze itp. Na szczęśćie nie cały czas, ma też lepsze chwile.
dort - 2009-11-03, 22:22

Oskar też drugi rok zalicza i również coś tam łapie, ale jest zdecydowanie lepiej w porównaniu do tamtego roku
właśnie dopadł go jakiś wirus, który dziesiątkuje całe przedszkole - przy okazji ja również się nim poczęstowałam i siedzimy z tego powodu w domu, ale bardziej ze względu na to, żeby nie zarażać innych niż na przebieg choroby - mały ma katar i trochę kaszle z tego powodu, poza tym nie wie co ma zrobić z nadmiarem energii i zapewne w ramach jej rozładowania rozbija codziennie przynajmniej jeden słoik, a wczoraj dodatkowo jeszcze miskę :-P

Malati - 2009-11-04, 00:06

U nas jak narazie była raz drobna infekcja,obyło się bez leków,samo przesżło.
Przed nami decyzja dotycząca dalszej edukacji Harivenu :-P Teoretycznie od stycznia powinnien pójść do szkoły,według mnie to zawcześnie on nie jest na to gotowy.Rozmawiałam też o tym dzisiaj z dyrektorką przedszkola i ona również uważa ze powinien jeszcze zostać w przedszkolu.Harivenu jest bardzo żywiołowy,ni epotrafi jeszcze na długo skupić uwagi.Musi mieć możłiwość wybiegania się wtedy na jakiś czas jest w stanie usiąść na tyłku ;-) Jak on miałby się teraz skupić w szkole ? Dyrektorka powiedziała że pogada z dyrekcją szkoły i przedstawi swoją opinię i zobaczymy.
Kto wogóle wymyśłił żeby w takim wieku posyłać dziwci do szkoły? :roll: Ten ' ktoś" podejmując decyzję chyba nie brał pod uwage dobra dzieci? :-/

puszczyk - 2009-11-04, 08:16

dort napisał/a:
ale bardziej ze względu na to, żeby nie zarażać innych niż na przebieg choroby

Bardzo ładnie. :-) Gdyby wszyscy tak robili oszczędziłoby to wielu dzieciom "uroków" choroby.
Weronika chodzi od zeszłęgo tygodnia, rano jest pogodna. Tylko jednego dnia po przedszkolu bardzo płakała, pewnie odreagowywała jakiegoś stresa przedszkolnego, chociaż nie udało mi się dowiedzieć o co konkretnie chodzi.
W poniedziałek ma pasowanie na przedszkolaka. 8-)

dort - 2009-11-04, 11:04

dziękuje puszczyku :-D Oskar właśnie z tego powodu pochorował się - pewna mama uparcie prowadzała dwójkę swoich chorych dzieci do przedszkola pomimo, że przedszkolanki prosiły, aby dzieci zostały w domu i nie zarażały innych :-/
malina - 2009-11-04, 11:18

dort napisał/a:
pewna mama uparcie prowadzała dwójkę swoich chorych dzieci do przedszkola pomimo, że przedszkolanki prosiły, aby dzieci zostały w domu i nie zarażały innych :-/


I nie mogły odesłać tych dzieci?U Zuzi w przedszkolu jest tak,ze jak tylko jakieś dziecko ma oznaki infekcji od razu dzwonią po rodziców by zabrali dziecko.

dort - 2009-11-04, 11:22

tu tez tak zazwyczaj wygląda, ale widocznie rodzice byli odporni na te prośby :->
Malati - 2009-11-07, 13:16

euridice, Harivenu będzie chodził do szkoły w świątyni. Jest to szkoła prywatna i bardzo nam zalezy aby tam własnie się uczył.I wszystko co napisałas jest prawdą ale jest to tylka jedna strona medalu.Dzieciaki spędzają też czas w szkolnych murach mają zajęcia muszą się uczyć itp.Nie ma tego materiału tak dużo jak w polsce ale jednak juz 4 latki uczą sie czytać i pisać,co jest dla mnie nieporozumieniem.Mojej kuzynki córeczka drugi rok chodzi do angielskiej szkoły i ma problemy.Wynikają one głównie z tego nie jest w stanie za długo skupić sie na odrabianiu lekcji,szybko traci zainteresownaie,czuje się zmęczona itp.

Dla mnie system edukacji w anglii jest troche nie przemyślany. W wielu przypadku od małych dzieci wymaga się dużo,pózniej poziom nauki się obniża i co tu ukrywac angielska młodzież wiedzą nie grzeszy :roll: Studia są płatne.Kraj nie inwestuje w edukacje młodych ludzi tylko sponsoruje leniów dając im duże benefitów.Ale ma się to zmienić i mam nadzieję ze zmiany zaczną wprowadzać od rodowitych anglików-będą pierwszą grupą której ukrócą pomoc socjalną. :-/

Rozmawiałam wczoraj ze znajomą która pracuje jako niania.Pracuje wu bogatych anglików którzy już trzylatki uczą pisana, liczenia itp.Moja znajoma uważa że Harivenu też powinien już się tego uczyć. A ja uważam że to jakiś żart.Moje dziecko nie potrafi jeszcze dobrze rysować bo ciągle nie ma skoordynowaniej ręki a ma juz pisać. :roll: Odbiera się dzieciom dzieciństwo,powinny beztrosko się bawić a nie uczyć sie i ćwiczyć pisanie w wieku 3 lat. Ponadto ja nie będe mojego dziecka teraz uczyła pisać czy czytać bo uważam że od tego jest szkoła. :roll:

olgasza - 2010-08-31, 10:45

hm, odkurzam zeszłoroczny wątek, bo to już jutro, już jutro...

Mamy początkujących przedszkolaków - zapraszam do grupy wsparcia!

priya - 2010-08-31, 12:40

Natan wraca do przedszkola w poniedziałek, bo narazie jeszcze remont trwa. Chociaż to nie jego początki, to coś przebąkuje że nie chce iść. Wakacyjna przerwa zrobiła swoje :-| Mam nadzieję, że jednak gładko pójdzie u nas, bo to już w końcu duży facet z doświadczeniem ;-) A za początkujące dzieci i ich rodziców mocno trzymamy kciuki!
dynia - 2010-08-31, 13:32

Ziemek też idzie pierwszy raz do hiszpańskiego przedszkola .Co to będzie,co to będzie ajajajaj ;-)
nika - 2010-08-31, 14:04

Ala tym razem bardzo chce i strasznie nie może się doczekać, pewnie do jutra jej przejdzie :-/
arete - 2010-08-31, 23:44

Widzę, że nie tylko ja gryzę palce z nerwów. Najgorsze, że zupełnie nie wiem czego się spodziewać, jakiej reakcji. No i samo przedszkole jako instytucja to dla mnie wielka niewiadoma. Chyba dziś nie zasnę. :roll:
alcia - 2010-09-01, 00:01

MOje jutro też pzrechodzą przedszkolny come back. Kaja - luz. Ale ciekawa jestem jak Lenka to odbierze. Będzie w nowej grupie, co może ją zestresować... więc dołączam do grona zaniepokojonych...
Christa - 2010-09-01, 00:33

olgasza, dynia, arete, bedzie dobrze! Ale dokladnie wiem, co przezywacie, wiec tym bardziej cieplo bede o Was myslala.
priya - 2010-09-01, 07:40

No, od wieczora Nat znow BARDZO chce wracać do przedszkla (byłam tam wczoraj pomagać przy sprzątaniu po remoncie i chyba moje opowiadania o przedszkolu go zachęciły). Uff! Teraz trzymam kciuki za Was i czekam na relacje po pierwszym dniu!
olgasza - 2010-09-01, 08:52

no, młoda odprowadzona. Rano był foch, że ona nie chce iść, ale obeszło się bez łez... Na szczęście kochana pani Lucynka pamiętała, że Marianka chce mieć znaczek z bocianem na swojej szafce, więc to była miła niespodzianka. Poza tym sprawdziłam jadłospis i tylko w piątek będę musiała donieść jakąś wege-zupę zamiast rosołu i coś zamiast ryby, uff.
Jak u was?

puszczyk - 2010-09-01, 09:08

Weronika nie chciała wstawać, ale jak jej powiedziałam, że idzie do przyjaciółek to robiła wszystko chętnie. Czyli w drugim roku już dużo łatwiej.
Trzymam kciuki za debiutujące w przedszkolu dzieciaki.

ifinoe - 2010-09-01, 09:29

Matylda też już w przedszkolu. Poszła chętnie, zobaczymy, jak dalej. Jak ją będę odbierać, dostanę jadłospis na 10 dni i będę kombinować, co jej donosić. Niestety okazało się, że wszystkie zupy są na mięsie, wbrew temu, co mówiono mi na zabraniu przed wakacjami.
maryczary - 2010-09-01, 09:41

Boszszsz a ja siedzę w domu i kminię.
Ada odprowadzona w pierwszy dzień do przedszkola. Poszła zadowolona na maksa. Prawie biegłyśmy do sali z szatni. A w sali niespodzianka: dzieci straszliwie ryczą!!!!! Ada w szoku! I z takim szokiem ją zostawiłam.
I siebie tez...

Nie wiem teraz co zrobić? Czy isc po nią zaraz po obiedzie o 12.30? Czy poczekać do podwieczorku, wtedy razem z S. bedziemy mogli po nią przyjść.

Ni zdążyłam pani powiedzieć, że ma pieluche do przytulania w szatni zostawioną... cholera, zrnowu ryczę...

[ Dodano: 2010-09-01, 09:56 ]
Matko, dopiero 9.55, jak ja przeżyje do tego obiadu?????????????????

bronka - 2010-09-01, 10:22

Felek przed drzwiami odmówił posłuszeństwa. Krotka pogadanka. W sali jeszcze wypisywałam dodatkowe dokumenty. F posiedział na krzesełku, poszedł siusiu z Panią. Był bardzo spokojny.
Do końca tygodnie zostaje tylko do 12. Od poniedziałku odbieram po obiedzie. Zupy przynoszę i kotleciki też. Co drugi dzień obiad na słodko- jakieś pyzy, naleśniki- wtedy będzie jadł to co reszta.
Panie bardzo pozytywne, ciepłe i miłe. Aż dziwne.
Tylko jeden chłopiec chlipał cichutko.

Feli zrobił mi papa i poszłam 8-)

dynia - 2010-09-01, 10:30

My dopiero 13 zaczynamy także jeszcze wszystko przed nami ;-)
gosia_w - 2010-09-01, 11:20

A mój starszak powiedział: "Mamo, zostań ze mną". Nie chciała się ode mnie odkleić. Ani rok, ani dwa lata temu nie było takiej sytuacji. Strasznie mi smutno, martwię się o nią.
arete - 2010-09-01, 11:35

Christa, dziękujemy za wsparcie, też wierzę, że będzie dobrze. :-)

U nas na wejście wszystko było ok. Antka zawiózł tata, pojechał raczej chętnie, choć rano deklarował, ze nie chce do przedszkola, tylko do babci. Zrobił "cześć" z panią, a potem od razu pobiegł na salę i zaczął zaglądać do szafek. ;-) Z tatą pożegnał się bez specjalnych emocji. Mam nadzieję, że dobrze mu tam i że nie płacze.

bronka - 2010-09-01, 11:35

gosia_w, będzie dobrze :->
Marzena Nowak - 2010-09-01, 11:39

My jesteśmy w totalnym szoku. Blanka w czerwcu była na liście przyjetych dzieci w grupie Stokrotek. Ucieszyłam się bo znam tam 4 dziewczynki. Z dwiema przez ostatni tydzień intensywnie się spotykała żeby się zaprzyjaźnić. A tu dzisiaj okazuje sie, że Blanka jest w całkiem innej grupie. Moje dziecko jest skołowane, my tez. Jak otworzyliśmy drzwi do sali to 80 % dzieci ryczało. MASAKRA! Pani przedszkolanka Blankę wzięła za rękę i zamknęła za nami drzwi. No i tyle. Przyszłam do domu i w płacz. Zaraz melisa poszła w ruch. O 12.30 pójdę po nią.
bronka - 2010-09-01, 11:42

Marzena , no masakra! Idź do kierownika placówki. Tak nie można robić :evil:
kamma - 2010-09-01, 12:38

To, że dzieci płaczą, to normalne. Muszą w tej trudnej sytuacji otrzymać wsparcie od wychowawczyni, co będzie początkiem zaufania i więzi między nimi. Jednak to, że Blanka nie znalazła się w obiecanej grupie, jest bardzo nie w porządku. Marzena, walcz!

Irma początkująca w zerówce, więc nie będę się rozpisywać. Wszystko ok :)

bronka - 2010-09-01, 12:52

Felek już w domu. Zaryczany- nie chciał do domu 8-)
Christa - 2010-09-01, 12:56

arete, u nas to byl klucz do przedszkolnego sukcesu, ze Maxia odwozi tata, a nie mama. Ja go natomiast odbieram i choc poczatkowo bylo cos w stylu, ze tata jest ten zly (bo zostawia), a mama jest ta dobra (bo odbiera), to na szczescie szybko to minelo i juz oboje jestesmy ci dobrzy :-) .

Marzena, rany, ale nieprzyjemna sytuacja. Mam nadzieje, ze wyjasnisz to z dyrekcja. Tak naprawde nie mozna robic.

Aha, z doswiadczenia wiem, ze gorszy od pierwszego dnia w przedszkolu jest niestety drugi dzien, bo czesc dzieci nie chce nawet ponownie wejsc do budynku (z racji, ze juz wie, co je tam czeka - nie bedzie mamy etc.). Tak wiec trzymam kciuki za jutrzejszy dzien!

gosia_w - 2010-09-01, 13:17

bronka napisał/a:
Felek już w domu. Zaryczany- nie chciał do domu 8-)

Super!

excelencja - 2010-09-01, 13:34

Marzena Nowak, jak to? tak bez adaptacji? nieludzkie...

Ja dziś idę na dzień otwarty do klubiku z Lilakiem, a generalnie szukam jakiejś miejscówki żeby chociaż na pół etatu chodziła, choć bardzo boję się chorób, układ odpornościowy przebudowuje się dopiero ok 3 roku życia.

bronka, gratulejszon :)

zina - 2010-09-01, 14:57

Klara zaczyna przedszkole za miesiąc. Na początek to tylko dwa poranki z obiadem ale i tak jestem ciekawa jak sobie poradzi.
Przedszkole wege więc przynajmniej z tym nie będzie problemu :-)

powodzenia dla wszystkich przedszkolaków!

- 2010-09-01, 16:06

u nas debiut w zerówce, Jaga bardzo zadowolona. Chodziła do tego przedszkola przez pół roku jak miała 3 lata więc znamy personel, jest bardzo fajny zwłaszcza panie z kuchni :D dieta wege uwzględnione :D
narazie Jag chodzi na 5h, Lew dziś rozpaczał rano jak szłyśmy ciekawe co będzie jutro.

przyznam, ze gdybym miała Lwa tam teraz zostawiać to bym przechodziła katusze...a jeszcze jak więcej niż na pół dnia...masakra...przedszkole jest super, ale jak dla mnie Lwia za mały, a jeszcze do tego nie dojrzałam

ifinoe - 2010-09-01, 17:10

gratulacje dla wszystkich przedszkolaków i oby drugi dzień oraz kolejne były coraz łatwiejsze:)

u nas dzisiaj luzik, żadnych awantur...Matylda bawiła się na tyle dobrze, że zapominała pójść do łazienki na czas i dwie pary majtek siknięte...spać nie chciała...w tej chwili bestia twierdzi, że jutro koniecznie też chce iść do przedszkola, tylko odprowadzić ma ją tata ;)

gosia_w - 2010-09-01, 17:32

Ja odebrałam zapłakane dziecko - jakieś nieporozumienie z panią. Potem się okazało, że córcia jest po prostu mega głodna, bo prawie nic nie zjadła na obiad (odprowadzam ją po drugim śniadaniu, odbieram przed podwieczorkiem). Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej.
ag - 2010-09-01, 17:41

uff, my przezylismy pierwszy dzien w nowym przedszkolu nadzwyczaj dobrze. Łukasz od razu pobiegł bawić się samochodami, z mamą się zapomnial prawie pozegnać. Odebrala go opiekunka po obiedzie, panie w przedszkolu powiedzialy podobno, ze rezolutny jest. Wrocil zadowolony bo dostal w prezencie literkę jakąś. Jutro też się wybiera... oby ten entuzjazm się utrzymał :-)
arete - 2010-09-01, 20:59

U nas w zasadzie w porządku, bez większych emocji Antoś pożegnał się z tatą i natychmiast pobiegł eksplorować salę. Nie płakał wcale. Do domu wracać nie chciał, bo był zajęty zabawą, tata musiał obiecać, że przyjadą jutro. ;-) Jedyny problem jaki mamy to niechęć do sikania do przedszkolnej toalety, zresztą każdej niedomowej. Nie chciał tam zrobić siusiu i koniec. Dobrze, że dałam spodnie na zmianę. :-/
maryczary - 2010-09-01, 21:20

Ada zadowolona i mówi, ze było fajnie i chce jutro też iść :)

No i nie ma tam problemu z wege dietą, pani kucharka bezproblemowa i dyrektorka też :)

Marzena Nowak - 2010-09-01, 22:19

[quote="kamma"]To, że dzieci płaczą, to normalne. Muszą w tej trudnej sytuacji otrzymać wsparcie od wychowawczyni, co będzie początkiem zaufania i więzi między nimi. Jednak to, że Blanka nie znalazła się w obiecanej grupie, jest bardzo nie w porządku. Marzena, walcz!"


Oczywiście, że byłam u kierowniczki. Powiedziała, że żadnych zmian nie było na listach ale to jeszcze sprawdzi. Stwierdziła, że to nawet lepiej dla Blanki że jest w grupie Muchomorków(trzylatków) a nie w Stokrotkach bo to są trzy-cztero latki. Za rok znowu by zmieniała grupę-dzieci, panią.
Tym argumentem mnie przekonała. Blanka chodziła już do tego przedszkola w tamtym roku przez 3 mies. (od kwietnia). No i faktycznie w tym roku z tamtymi dziećmi nie poszła bo to już czterolatki. Dziś zmieniła grupę i za rok znowu-nowa pani, nowe dzieci? To chyba bez sensu!? :-? :-?

maryczary - 2010-09-01, 22:20

Marzena Nowak, dobrze, ze sprawa się wyjaśniła :-)
olgasza - 2010-09-02, 08:38

a u nas dzisiaj rzeczywiście gorzej :-/ O ile wczoraj nikt nie płakał, to dziś na korytarzu rozgrywały się sceny rwące serce na strzępy. W sali było trochę lepiej, ale Mariance bródka drżała, oj drżała...
No, nic, byle do obiadu. Zaniosłam jej zupę naszą na pociechę, a teraz się zastanawiam, czy jeszcze by nie iść spać :-P

kofi - 2010-09-02, 08:41

Zajrzałam z ciekawości bo ten etap dawno za nami, faaajnie dziewczyny, cieszę się, że dzieciaki chętnie poszły, oby to trwało do czerwca. :mrgreen:
maryczary - 2010-09-02, 08:43

olgasza napisał/a:
a u nas dzisiaj rzeczywiście gorzej :-/
u nas tez ale zadnych dramatów nie było. Rozpłakała się jak ją do sali zaprowadziłam, ale pani ją wzięła na ręce i git :)
bronka - 2010-09-02, 10:32

Felek od rana chciał do przedszkola :-) Bardzo chętnie sie przebrał, poszliśmy do sali, zamieniłam słowo z opiekunką, a Felek do mnie: no idź już do domu :lol: skubany :mrgreen:
gosia_w - 2010-09-02, 11:41

zazdroszczę bronka. U nas znowu na pożegnanie "mamo, możesz nie iść?".
Christa - 2010-09-02, 12:25

Nie przestaje trzymac kciukow za Was i Wasze dzieciaczki. Oby ten drugi dzien wcale nie byl taki najgorszy :-) .
ifinoe - 2010-09-02, 12:57

jedyny problem, to że Matylda zmieniła wczoraj zdanie co do tego, kto ma ją odprowadzić do przedszkola, nawet kazała zadzwonić do taty, żeby mu przekazać, że to jednak mama odprowadzi

a dziś moje dziecko zignorowało pożegnanie z mamą w przedszkolu, w końcu jest tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia ;)

olgasza - 2010-09-02, 15:43

no, i już po drugim dniu. Jak przyszłam to młoda siedziała na dywanie wpatrzona w ścianę, nawet mnie nie zauważyła. Ale potem mówiła, że było fajnie, jadła, spała, nie płakała. Pani Krysia powiedziała, że bardzo cicha i spokojna jest, ale cieszę się, że jej się podoba. Uff.
gosia_w - 2010-09-02, 16:17

U nas też lepszy dzień :-D
arete - 2010-09-02, 21:17

Jakie dzielne te nasze przedszkolaki. :-) U nas dziś też dobrze, Antek zachowuje się jakby chodzenie do przedszkola było najnormalniejszą rzeczą pod słońcem i jakby chodził tam od zawsze. :-) Mam nadzieję, że tak mu zostanie.
dynia - 2010-09-02, 21:19

Super dziewczyny,że tak wszystko gładko u Was przebiega :-) Mam nadzieję,że u nas będzie podobnie ,póki co jutro mamy spotkanie organizacyjne dla rodziców trzylatków.
zina - 2010-09-02, 21:23

dynia, bardzo jestem ciekawa jak będzie u Was?
Czy Ziemek mówi już coś po hiszpańsku? Chce iść chętnie do przedszkola?
Klara codziennie tylko mówi że chce już iść i mam nadzieję że będzie równie entuzjastyczna jak rozpocznie :-)

dynia - 2010-09-02, 21:49

Zina mówi już trochę po hiszpańsku,dużo rozumie no ale wiadomo,że nie jest to jeszcze taka forma komunikacji jak w ojczystym języku,niemniej cieszy się bardzo .Mówi ,że nareszcie będzie miał kolegów w swoim wieku i będzie z nimi mógł grać w piłkę(wiadomo priorytet :lol: )Jutro się wszystko okaże jak będzie to wyglądać planowo,czy będzie spanie czy nie,czy system dwójdzielny tak jak u Jagi,zobaczymy ale też raczej jesteśmy pozytywnie nastawieni na ta przedszkolną przygodę :-)
agaB - 2010-09-02, 22:05

arete napisał/a:
U nas w zasadzie w porządku, bez większych emocji Antoś pożegnał się z tatą i natychmiast pobiegł eksplorować salę. Nie płakał wcale. Do domu wracać nie chciał, bo był zajęty zabawą, tata musiał obiecać, że przyjadą jutro. ;-) Jedyny problem jaki mamy to niechęć do sikania do przedszkolnej toalety, zresztą każdej niedomowej. Nie chciał tam zrobić siusiu i koniec. Dobrze, że dałam spodnie na zmianę. :-/


Dołączam się do grona grupy wsparcia. :-D
arete, nasze dzieci podobnie się zachowują. Może dlatego, że urodzili się w tym samym czasie, bo różnica między nimi jest chyba 2-3 dni).
Cypek też jest odprowadzany przez tatę, nie płacze, a jedyny problem (jak u arete) jest niechęć do sikania na obcą toaletę. U nas wczoraj były 3 wpadki. Dobrze, że panie miały spodnie zapasowe. Dzisiaj zapakowałam aż 5 par i co się okazało :mryellow:
Ani jednej wpadki, a młody z przedszkola wracał zadowony.
Jak kładł się spać chciał już iść do przedszkola. Mam nadzieję, że to mu zostanie :-D , bo ja mam wtedy czas na edukowanie mojego niemowlaka. W końcu trzeba zaczynać od pierwszych miesięcy.

bronka - 2010-09-03, 10:18

dynia napisał/a:
nareszcie będzie miał kolegów w swoim wieku i będzie z nimi mógł grać w piłkę(wiadomo priorytet :lol: )

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

U nas super- lepiej być nie może. Feli biegnie do przedszkola i nie chce wracać do domu :-P

magcha - 2010-09-03, 11:03

My co prawda nadal żłobkowi ale wiek w zasadzie przedszkolny :-D .
Mieszko poszedł od 1 wrzesnia do nowej, najstarszej grupy w żłobku (w tym samym budynku co dotychczas ale piętro wyżej). Kiedy zorientował się, że jest w innym miejsu a co gorsza są inne panie - odmówiła współpracy :-( Nie przypuszczałam, że tak zareaguje :-( . Byłam troche rozgoryczona - w założeniu było, że będzie "stara", znajoma opiekunka, żeby dzieci szybciej oswoiły sie z nowym miejscem ale niestety była dopiero od 9tej! Dzieci witała nowa pani i był dziki wrzask, uspokoiły sie dopiero po przyjścu znanej im pani. Szkoda, ze tak to zorganizowali :-/ . Wczoram poszedł do złobka z entuzjazmem a dziś znów niespodzianka - płakał ok 10 minut po moim wyjściu (stałam pod drzwiami :cry: ). Nie wiem co się stało :-( .

bronka - 2010-09-03, 11:06

magcha, będzie dobrze.
W naszym przedszkolu p.dyrektor mówiła, że lepiej jak popłacze i emocje zejdą. Chociaż w placówce widziałam tylko jedno chlipiące maleństwo.

magcha - 2010-09-03, 11:10

bronka napisał/a:
magcha, będzie dobrze.
W naszym przedszkolu p.dyrektor mówiła, że lepiej jak popłacze i emocje zejdą. Chociaż w placówce widziałam tylko jedno chlipiące maleństwo.

Mam nadzieję, że tak będzie ale zdziwiła mnie ta zmiana nastroju - wczoraj tak się cieszył, że idzie do żłobka a dziś juz w drodze płakał.

agaB - 2010-09-03, 22:44

U nas na szczęście było dobrze, choć Cypek szedł z przedszkola trochę posępny i mówił, że będzie płakać w domu. A rano stwierdził, że idzie do przedszkola z tatą, gdzie będzie się z nim bawił.
gosia_w - 2010-09-04, 12:39

U nas po 3 dniach w przedszkolu katar :roll:
ifinoe - 2010-09-04, 13:36

gosia_w napisał/a:
U nas po 3 dniach w przedszkolu katar :roll:


u nas też - glut do pasa :(

ale Matylda przedszkolem zachwycona

olgasza - 2010-09-04, 13:50

u na też glutki, ale skromne na razie :-)
Za to przed chwilą wyrżnęła brodą w chodnik na hulajnodze, warga rozcięta i spuchnięta, dobrze, że zęby całe...

agaB - 2010-09-04, 15:02

olgasza napisał/a:
u na też glutki, ale skromne na razie :-)
Za to przed chwilą wyrżnęła brodą w chodnik na hulajnodze, warga rozcięta i spuchnięta, dobrze, że zęby całe...

A co zrobiłaś z tą wargą. Czy w takiej sytuacji trzeba tamować krew jakąś np. chusteczką, czy samo przeszło krwawienie bez żadnej interwencji.

olgasza - 2010-09-04, 15:25

nic nie zrobiłam, tym bardziej, że w drugiej ręce miałam psa na smyczy... Krwawienie ustało, w domu obmyłam, sprawdziłam, czy zęby są na swoim miejscu i wszczęłam postępowanie pocieszające :-)
puszczyk - 2010-09-04, 16:54

...a u nas grypa żołądkowa. Super, po trzech dniach... Ciekawe co będzie dalej?
arete - 2010-09-04, 21:48

U nas też choróbsko, cały dzień jęczł, że go w buzi boli, a wieczorem gorączka ponad 38. Spodziewałam się chorób, ale już po 3 dniach? Masakra. :cry:
puszczyk napisał/a:
Ciekawe co będzie dalej?

Śię boję pomyśleć. :roll:

ifinoe - 2010-09-04, 22:02

rany kota, ten wysyp choróbsk po 3 dniach jest z lekka przerażający :shock: zdrówka dla wszystkich chorutków

u nas, odpukać, już chyba lepiej - katar znacznie mniejszy niż rano, innych objawów brak, humor i apetyt dopisują

gosia_w - 2010-09-04, 22:07

Trzymajcie się mamy chorych przedszkolaków!
U nas katar duży, ale humor świetny. I córcia się smuci, że pewno nie będzie mogła pójść do przedszkola w poniedziałek, więc chyba już pierwszy stres minął.

Dorota - 2010-09-05, 10:38

U nas też katar i to dość duży :-/
W nocy trudno Julii było oddychać bo ma taki zapchany nos i jeszcze te bezdechy, że sama nie zmrużyłam oka :-( Na piątek mamy umówiony zabieg usunięcia 3 migdałka ale chyba będzie trzeba przełożyć.
Pozdrawiamy wszystkie chore dzieciaczki.

Lienka - 2010-09-05, 13:54

U nas również zaczęło się przedszkole, więc i zmagania przedszkolne. :roll:
Jaśminka najpierw pełna entuzjazmu, radości, że tam idzie (nie umiała się doczekać przedszkola, mówiliśmy jej jak bardzo tego zazdrościmy, że jest tyle dzieci, której małej zawsze mało itd), teraz nie chce tam w ogóle chodzić, codziennie płacze jak tam idziemy, a jak wracamy prawie do wieczora powtarza ( ze 300 razy), że nie chce więcej tam iść, od wczoraj nawet mówi tak straszne rzeczy, że chce umrzeć :shock: , bo jak jej nie będzie to nie będzie tam musiała chodzić :-( ! Szok normalnie… Najpierw narzekała na to, że nie mogę tam zostać, co oczywiście tłumaczyłam jej wcześniej, żeby się przygotowała, no ale spodziewałam się tego, a teraz powiedziała, że pani zabrania im otwierać oczy jak leżakują (Mała prawie nigdy w dzień nie spała, nie lubi tego) więc teraz i tak fajnie, że leży cicho na łóżeczku, ale żeby dziecko nie miało prawa otworzyć oczu :roll: ?? Pewnie się bidulka boi, chyba, że trochę przeinaczyła to co pani im mówi, może mówi coś w rodzaju: „teraz dzieci zamykają oczka i śpią itp.” ? a ona tak to sobie przeinacza, że nie maja prawa otworzyć oczu? Nie wiem … :roll:
Ale jeszcze jedna rzecz, dotycząca jedzenia, najpierw zaakceptowali to, że nie je mięsa bez niczego, teraz muszę mieć jakieś pisma od lekarza, że mała może być na diecie bezmięsnej, że może mięsa nie jeść, ze mogę swoje jedzenie przynosić, czy któraś z Was dziewczyny już to pisała? Jak to załatwiłyście? Same napisałyście, a lekarzowi tylko do podpisu, czy lekarz to sam ma napisać? I jak to pisemko ma wyglądać, ma ktoś z Was może gotowe?
Z góry dziękuję za podpowiedzi
:->

kofi - 2010-09-05, 14:02

Lienka napisał/a:
Ale jeszcze jedna rzecz, dotycząca jedzenia, najpierw zaakceptowali to, że nie je mięsa bez niczego, teraz muszę mieć jakieś pisma od lekarza, że mała może być na diecie bezmięsnej, że może mięsa nie jeść, ze mogę swoje jedzenie przynosić, czy któraś z Was dziewczyny już to pisała? Jak to załatwiłyście? Same napisałyście, a lekarzowi tylko do podpisu, czy lekarz to sam ma napisać? I jak to pisemko ma wyglądać, ma ktoś z Was może gotowe?
Z góry dziękuję za podpowiedzi
:->

Lienka a masz jakiegoś zaufanego lekarza, który by coś takiego podpisał, albo napisał? Od nas w jednym przedszkolu też czegoś takiego chcieli, więc od razu je sobie odpuściłam i szukałam innego. Brzydko, że najpierw przyjmują, a potem chcą dodatkowych zaświadczeń. Dobrze, że przynajmniej możesz przynieść swoje. Ufff, jak się cieszę, że to już za mną, bo widzę, że trochę się zmienia, ale nie wszędzie.

Lienka - 2010-09-05, 14:44

No właśnie nie bardzo, chodzę do jednej i tej samej lekarki, w sumie ona wie o naszym wegetarianiźmie (o ile nie zapomniała ;) ), ale nie wiem czy to podpisze, w sumie jak się dowiedziała, to nic złego nie mówiła, tylko tyle powiedziała, że ona się na tym nie zna, ale jak ja wiem jak ułożyć dietę, itd to ok (więc w sumie fajna i pozytywna reakcja).
Tylko, że teraz jak nie szczepimy jeszcze (kolejna inność w naszym wydaniu ;-) ) to nie wiem czy nie będzie chciała / bała się podpisywać takich rzeczy... mieszkam w małym mieście, więc o jakichś specjalistach od wege nie ma mowy, my że tak powiem przecieramy u nas wege szlaki ;) znajomi podpytują już na przyszłość, a inni którzy mają starsze dzieci, woleli żeby dzieci w przedszkolu jadły mięso, ale ja nie chcę korzystać z takiej opcji...

olgasza - 2010-09-05, 19:42

Lienka, niewesołe początki macie :-/

Z tym zaświadczeniem nie pomogę, od nas (na razie?) nic nie chcieli.
Ale trzymam kciuki za adaptację Jasminki, choć jakbym takie teksty od Marianki usłyszała, to pewnie bym poważnie pogadała z wychowawczyniami. Nie mają tam na miejscu jakiegoś psychologa wczesnodziecięcego, żeby poobserwował jej zachowanie w ciągu dnia? Albo chociaż z Tobą pogadał?
Uściski!

ifinoe - 2010-09-05, 20:05

Lienka, rzeczywiście niewesoło to wygląda, niestety ja też nie jestem w stanie pomóc w kwestii zaświadczenia - w naszym przedszkolu niczego takiego nie chcieli

a Matylda już się chyba uwinęła z przeziębieniem, ma nieco jeszcze zatkany nas i czasem odkaszlnie, ale o ile nic się nie pogorczy, to spokojnie może iść w poniedziałek na przedszkola...bestia tak bardzo chce tam iść, że nawet pije zioła, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie, ale grunt, że nie pluje ;)

Lienka - 2010-09-05, 22:01

olgasza napisał/a:
Ale trzymam kciuki za adaptację Jasminki
dzięki :-D trzymaj mocno ;-)
olgasza napisał/a:
Nie mają tam na miejscu jakiegoś psychologa wczesnodziecięcego, żeby poobserwował jej zachowanie w ciągu dnia? Albo chociaż z Tobą pogadał?
nie ma, ja myślę, że bardzo, bardzo tęskni za mną. Do tej pory cięgle ja z nią jestem sama, Kuba w UK cały czas, więc jest mocno przywiazana, a jak się skarży to zazwyczaj na to, że tęskni bardzo za mną i babcią, a to z nami jest na okrągło (tzn jak ja byłam w pracy to z maą, a przez wakacje ciągle ja i mała.
Wiele moich koleżanek wyjeżdża gdzieś na dzień, na dwa, czasem tydzień, i dzieci są wtedy z ojcami, babciami, my cały czas razem, razem, nawet jednego dnia nie byłyśmy osobno, do tego Kuba jest w Anglii, więc to przywiązanie do jednego rodzica wydaje mi się jest tym większe. Jak po nią przychodzę, to się uśmiecha, i chce zostać w przedszkolu i dalej się bawić bylebym była obok niej, więc raczej tak strasznie jej tam nie jest, tylko chciałaby, żebym i ja tam była. Oby co dzień było lepiej, prosiłam panie, żeby ją zapoznały z jakimiś dziewczynkami, bo sama może się wstydzi podejść, a jak zacznie sie bawić to powinno być ok, ale myślę, że one są zajęte tymi dziećmi które ciagle płaczą... a Jasmi uspokaja się i siedzi w kąciku, choć ostatnio powiedziła, że zaczyna już wychodzić do dzieci i sie bawić, więc może będzie lepiej- oby...

[ Dodano: 2010-09-05, 22:05 ]
ifinoe napisał/a:
bestia tak bardzo chce tam iść, że
... super, zazdroszczę :-D , może i u nas w końcu tak będzie.
Myślę, ze najbardziej tu chodzi o jej przełamanie się do wyjścia do dzieci, dlatego też tak bardzo zależao mi na zajęciach adaptacyjnych, których oczywiście u nas w mieście nie ma, nie robili nigdy tego i teraz też nie robią :roll: , w dużych miastach to ponoć norma, u nas w okolicznych wsiach już nawet robią, ale w mieście nie :evil: bezsensu, im samym (przedszkolankom) byłoby lepiej, łatwiej, gdyby to zorganizowały, bo przecież chyba lepiej się pracuje jak dzieci nie płaczą? Jak dziecko ma czuć sie bezpiecznie w miejscu którego nie zna, z osobami których nie zna itd :roll:

agaB - 2010-09-05, 23:58

My jutro znowu idziemy do przedszkola. Cypek jest bardzo chętny. Na szczęście nie ma żadnego kataru.
Czytając wasze posty, gdzie pisałyście, że dzieci po 3 dniach są chore, to trochę się przeraziłam.
Trzymajcie się zatem cieplutko.

puszczyk - 2010-09-06, 00:23

Lienka, ojej, tak mi się zrobiło smutno gdy przeczytałam o Twojej córeczce... Tym bardziej że sama pamiętam co przeżywałam. Właściwie niewiele mam dobrych wspomnień z tamtego okresu.
Jak reagujesz gdy Jaśminka mówi o tym co czuje?

olgasza, jak warga małej, spuchnięta?

Dużo zdrowia dla przeziębionych przedszkolaków.
Z Weroniką na szczęście lepiej, już nie wymiotowała i zaczęła jeść.

olgasza - 2010-09-06, 08:46

puszczyk, no to uff, że przeszło. Marianki warga sina, ale nie dokucza jej, dziękujemy :-)
Odprowadziłam ją do przedszkola i przed wejściem się rozkleiła, że nie chce zostawać, buu :-(
No, ale pani Lucynka ją przytuliła i zagadała, więc chyba długo nie popłakała. Ja spisałam jadłospis i teraz będę kombinować, co by tu zmienić. Na szczęście pani intendentka to taka fajna kobita, sama zaproponowała, żeby zgłaszać jej propozycje, co by mogli kupić dla wszystkich, otwarta jest nawet na kotlety sojowe ;-)

dynia - 2010-09-06, 08:53

olgasza napisał/a:
. Na szczęście pani intendentka to taka fajna kobita, sama zaproponowała, żeby zgłaszać jej propozycje, co by mogli kupić dla wszystkich, otwarta jest nawet na kotlety sojowe ;-)

Super :-D

neina - 2010-09-06, 11:35

olgasza napisał/a:
puszczyk, no to uff, że przeszło. Marianki warga sina, ale nie dokucza jej, dziękujemy :-)
Odprowadziłam ją do przedszkola i przed wejściem się rozkleiła, że nie chce zostawać, buu :-(
No, ale pani Lucynka ją przytuliła i zagadała, więc chyba długo nie popłakała. Ja spisałam jadłospis i teraz będę kombinować, co by tu zmienić. Na szczęście pani intendentka to taka fajna kobita, sama zaproponowała, żeby zgłaszać jej propozycje, co by mogli kupić dla wszystkich, otwarta jest nawet na kotlety sojowe ;-)

Super, wiec jednak jak sie chce, to mozna :-)

bronka - 2010-09-06, 11:37

U nas bosko!
Feli chodzi bardzo chętnie.
Ogromnym plusem jest niesamowita otwartość pracowników przedszkola i mieszane wiekowo grupy.

Humbak - 2010-09-06, 12:01

U nas jakoś poszło, jakoś poszło ;)

Kuba co rano mówi, że nie chce, potem jest zadowolony i opowiada w domu, że "ma kolegi" :-)
Dziś rano mruczał idąc "nieeee chcę do przedszkola, nieeee chcę do przedszkola" - kiedy do niego weszliśmy przebrał się i oświadczył, że nie zje zupki :lol: . Idąc do sali upewnił się "teraz idziesz do pracy?" powiedziałam, że tak i zapytałam, czy mogę po niego przyjść po obiadku - ucieszył się i powiedział "no dobrze" ]:->
A potem usiadł do śniadanka i pomagającej przy kuchni pani oświadczył "będę płakał", na co pani promiennie odpowiedziała "dobrze, kochanie, tylko może najpierw zjesz śniadanko?"
Kuba stwierdził, że chętnie i trzy razy mu mówiłam do widzenia zanim stwierdziłam że to bez sensu i będzie lepiej jak sobie pójdę :mryellow:

Myślę, że poranne "niee chcę" mogę spokojnie - jak narazie - zignorować.

gosia_w - 2010-09-06, 12:02

Córcia poszła dziś z małym katarem, bo bardzo chciała iść do przedszkola :-D
priya - 2010-09-06, 12:06

Humbak napisał/a:
oświadczył "będę płakał", na co pani promiennie odpowiedziała "dobrze, kochanie, tylko może najpierw zjesz śniadanko?"
:lol:

Nat dziś zalicza wielki powrót po wakacjach. Wczoraj mówił wieczorem, że nie pójdzie, że nie lubi, że chce być ze mną w domu i grać w gry. Dziś rano już nie marudził, poprostu zebrał się i poszedł. Będzie dłużej niż w zeszłym roku, odbieram go po 15, mam nadzieję, że będzie ok. Obaw oczywiście mam znacznie mniej niż przed rokiem, więc przede wszystkim trzymam kciuki za Wasze początki!

ifinoe - 2010-09-06, 12:27

gosia_w, świetnie

zostawiłam Matyldę jeszcze w domu, chociaż już żałuję tego kroku ;)

gosia_w - 2010-09-06, 12:34

ja właśnie nie chciałam żałować ;-)
zdrówka dla Matyldy :-)

renka - 2010-09-06, 13:07

U nas dzis dziewczyny przechodza tegoroczna inicjacje przedszkolna - Ronka drugi rok (ale zmienilysmy przedszkole na nowe, wiec na swiezaka znow poszla), Fionka debiut calkowity. Fionka rano chwile poplakala, ze nie chce isc, Ronka ze zdecydowanie wiekszym entuzjazem sie do niego zbierala. Ale Fionce spodobal sie stroj, ktory miala dzis zalozyc, powiedziala, ze wglada jak tancerka i juz bez problemu sie szykowala do przedszkola. Dlugich rozstan nie bylo, dziewczny oniesmielone pozostawilam, ale panie sprawnie sie nimi zajely, pozniej dyrektorka wyslala mi smsa, ze wszystko ok, bo widziala, ze sie sama mocno stresuje.
Niedlugo je odbieram, wiec bede znac ich wrazenia po pierwszym dniu.
Mam nadzieje, ze beda pozytywne i Fionka w koncu bardziej sie uspoleczni i "odmamusiuje"...

kofi - 2010-09-06, 13:10

renka dziewczyny razem są w grupie?
renka - 2010-09-06, 15:26

kofi napisał/a:
renka dziewczyny razem są w grupie?


Dzisiaj byly, dlatego moze pierwszy dzien w przedszkolu bardzo im sie podobal i ponoc ani razu o mnie nie pytaly - nawet Fionka ;-)
Ale mysle, ze poprosze chyba jednak, zeby Fionka byla w mlodszej grupie. Na razie kilka dni beda razem i panie poobserwuja, ale jednak roznica miedzy nimi, jezeli chodzi o rozwoj, jest jeszcze widoczna.

Lienka - 2010-09-06, 18:14

puszczyk napisał/a:
Lienka, ojej, tak mi się zrobiło smutno gdy przeczytałam o Twojej córeczce... Tym bardziej że sama pamiętam co przeżywałam.

no dobijające :-(
na szczęście dziś już tego nie mówiła... chociaż i tak ciągle mruczy, że nie chce tam iść, ale w sumie mniej niż wczoraj ...
puszczyk napisał/a:
Jak reagujesz gdy Jaśminka mówi o tym co czuje?


Jak reaguję? Przytulam ją, całuję, głaszczę, tłumaczę, staram się ja pocieszyć, mówię żeby tak nie mówiła, bo byśmy strasznie wszyscy byli smutni ja by takie coś się stało, … że przecież zawsze chciała chodzić do przedszkola, żeby poszła się z dziećmi bawić, a jak się wstydzi, to żeby poprosiła Panią o pomoc (którą sama już o to prosiłam iles razy pewnie na darmo... :roll: , itd. Itd. Itd.
Dużo tego, ale nie pomaga tak jakbym chciała… chociaż dziś też zmierźliła rano i po drodze do przedszkola, popłakiwała, a jak przyszłyśmy na miejsce, to sama weszła do sali, nawet mi nie dała buziaka :shock: , tylko poszła z panią, aż się zdziwiłam, … ale jak wróciła to znów płacze i narzeka, ze już nigdy nie chce tam iść, że tęskni za mną tak bardzo i łezki jej lecą…
Dziś się wkurzyłam, bo dyrektorka przedszkola żąda ode mnie tego zaświadczenia od lekarza, ze dziecko nie musi jeść mięsa, itd., że ona konsultowała się z kilkoma specjalistami nt temat, dzwoniła po lekarzach, a oni powiedzieli jej, że wegetarianizm dla dziecka to coś złego, że nawet zupki mają na mięsie (jakbym się nie domyślała), po to żeby dzieci mogły rosną :shock: , a mała w bilansie dwulatka miła już wzrost prawie jak trzylatek- cudem pewnie… :roll:
Poszłam do lekarki, a ta powiedziała, że mi nie podpisze tego :evil: , że ona o tym naszym wegetarianizmie nic nie wie, że to nie jej wymysł (<-- :evil: ) itd., jedyne co mogła to napisała, że jest zdrowa i nie ma zmian w narządach …
A dyrektorka jeszcze powiedziała, że nie mogę nosić własnego jedzenia, bo sanepid … Boże…
Dziewczyny, żadna nie ma takich problemów????? Nikt Wam nie robi problemów takich co do jedzenia?
Na jutro zaniosę ten wpis od lekarza, ale nie będzie pewnie zadowalający, plus moje wypociny na ten temat, że nie życzę sobie, żeby dawali jej mięso, jak ktoś ma pomysł na takie pismo to help help
Mam dość, a zapowiadało się tak dobrze, w marcu rozmawiałam i było ok., to teraz mi mówi, że nie, bo ona zrozumiała, że dziecko jest uczulone, a jak jest zdrowe, to nie może się przynosić, totalny bezsens, potem dziwić się, że ludzie kłamią …

Marcela - 2010-09-06, 19:14

Lienka napisał/a:
dyrektorka przedszkola żąda ode mnie tego zaświadczenia od lekarza, ze dziecko nie musi jeść mięsa

Nie wiem skąd jesteś, ale jest wielu lekarzy przyjaznych ludziom wege. Myślę, że spokojnie każdy z nich napisze takie zaświadczenie.

agaB - 2010-09-06, 20:21

U nas dzisiaj znowu dobrze, choć mały coś delikatnie płakał przed spaniem.
Jeszcze zauważyłam, że Cypek się zmienił, stał się spokojniejszy i chce przez cały czas bawić się z dziećmi. Dzisiaj jak przyszliśmy do domu, zapytał się, czy przyjdą do nas dzieci.

renka, kiedy nas odwiedzisz?

neina - 2010-09-08, 16:50

Lienka, i jak sie sprawa rozwia? Takie zaswiadczenie, to najpredzej chyba prywatnie.
Lenka - 2010-09-08, 21:47

Tez mysle, ze prywatnie da rade, za kase prawie kazdy podpisze... Takie kombinacje, tragedia :-/
Lienka - 2010-09-10, 16:24

dziewczyny, tak więc sytuacja przedstawia się u nas następująco:
udało mi się załatwić zaświadczenie, poszłam w naszym mieście do lekarki, pediatry, ordynatorki szpitala, słyszałam, ze koleżanka wegetarianka rodziła tam i nie było problemów, okazało się, że ma ileś dzieci wege i wszystko jest ok, ładnie się rozwija itd, powiedziała, że dyrektorka nie miała prawa ode mnie tego żądać, ale niech będzie, przebadała ja od stóp do głowy i wszystko jest ok, mam to zaświadczenie :-D , dzwoniłam tez do Kuratorium Oświaty i powiedzieli mi i oni, że nie miała prawa tego żądać od nas!, a nawet, ze powinni dostosować dietę dla niej!!! chociaż nie będę się już kłócić, bo nie chcę złośliwości i żeby to się odbiło na małej, a odbieram ja szybko, więc dam jej resztę naszego obiadu w domu. ale ile je sie nerwów nażarłam, to masakra... Myślałam, że będę musiała brać urlop w pracy, ze będę musiała jeździć po jakichś dużych miastach itd, a dowiedziałam się, że dyrektorka kazał jej podawać "normalne" jedzenie do momentu kiedy nie doniosę tego zaświadczenia :evil: ale i tak jej w tych dniach nie było, jak ja się o tym dowiedziałam, zresztą domyślacie się pewnie :evil: jakby jej cos takiego dała, to chyba bym wyszła z siebie i nie wiem jakby się to skończyło!
No, ale najważniejsze, że papier jest, mam nadzieję, że będzie już spokój :roll:

Lenka - 2010-09-10, 21:24

To świetnie Lienka! Dobrze, że udało Ci się załatwić to zaświadczenie ;-) Pozdrawiam
dżo - 2010-09-10, 21:28

Czyli wychodzi na to, że dyrektor nie zezwalający na posiłki wege działa niezgodnie z prawem. Warto wiedziec.

Lienka, dobrze, że masz to juz z sobą.

puszczyk - 2010-09-11, 00:43

Lienka, super, że się udało załatwić. No i trzymam kciuki za Jaśminkę, niech się dzielnie trzyma.

Weronika w porządku, choróbsko szybko przeszło, a do przedszkola chodzi chętnie.
Denerwuje mnie za to kilka spraw w jej przedszkolu. Np. to że nie wolno rodzicom wchodzić na salę, dzieci wołamy przez niesprawny domofon (o tym dowiedziałam się dopiero dzisiaj i czekałam jak głupia aż Weronika przyjdzie). Pogadać z nauczycielką mogę tylko na zebraniach. :roll:

neina - 2010-09-11, 02:39

Lienka, no to super, a jak mala? Dalej sie opiera?
puszczyk, rany, niektorym chyba sprawia przyjemnosc utrudnianie zycia innym :roll:

priya - 2010-09-11, 06:56

Lienka, super. Szkoda, że wciąż takie walki trzeba toczyć.
puszczyk, :shock: beznadziejnie, ja prwaie za każdym razem jak jestem w przedszkolu to rozmawiam chwilę z paniami, nie wyobrażam sobie inaczej...

[ Dodano: 2010-09-11, 06:58 ]
Nat też już ma katar (i sprzedał go Mikosiowi). Ale może do poniedziałku się wykurujemy.

bronka - 2010-09-11, 10:52

puszczyk no jakaś chora akcja :roll: W sumie najważniejsze, ze Weronika chodzi chętnie.
Lienka mam nadzieję, ze to koniec kłopotów

Humbak - 2010-09-11, 11:17

Puszczyku, ale Ty masz prawo widzieć co robi Twoje dziecko w przedszkolu... u nas jest to tak rozwiązane, że rodzice mogą przychodzić na tzw. obserwacje tzn w pomieszczeniu znajduje się "krzesełko obserwacji" i rodzic, który chce popatrzeć jak pracuje grupa może przyjść, posiedzieć sobie (nie ingerując w działania jakie mają miejsce na sali) i obserwować tak długo, jak zechce.
A teraz, kiedy jest okres przejściowy to przy odprowadzaniu porannym wogóle rodzic może dłużej przebywać, bo czasem trudno jest od razu oddać dziecko i wyjść.

Nie wyobrażam sobie mojego niepokoju, gdybym nie mogła Kuby zobaczyć w grupie z dziećmi, ani sama nie odprowadzić go do sali... bardzo Ci współczuję...

dynia - 2010-09-11, 11:52

Tutaj jest tak,że dzieci mogą być odprowadzone tylko do bramy,rodzice nie mają wstępu do budynku .Rozmowy z rodzicami są o ustalonej godzinie raz w tygodniu.W sumie tak sobie myślę,że to nawet lepiej.
priya - 2010-09-11, 12:05

dynia napisał/a:
tak sobie myślę,że to nawet lepiej.
dlaczego?
Lily - 2010-09-11, 12:08

Ja bym się bała, że skoro wejść nie można, to się tam mogą jakieś straszne rzeczy dziać i nikt nic nie wie.
kofi - 2010-09-11, 12:21

Lienka super, że znalazłaś lekarkę, która dała zaświadczenie. Ja też wiedziałam, że nie mogą żądać takiego zaświadcznia, bo państwowe przedszkole jest dla wszystkich, ale z drugiej strony wiedziałam, że mogą mi skutecznie życie obrzydzić, jak będę na siłę forsowała swoje i olałam sprawę, w sumie na zdrowie nam wyszło.
U nas był domofon w Igora zerówce, tłumaczą względami higieny i czystości, mnie się to też nie podobało, ale Igor chodził do tego przedszkola już długo i wiedziałam jak tam jest, a jak chciałam to olewałam sprawę i wchodziłam i już. ]:->
W Daniela szkole jest napisane, żeby rodzice nie wchodzili do szatni, bo "Dzieci poradzą sobie same", wierzę, ale czasem też wchodzę, bo jak Daniel się z kimś zagada, to będzie siedział pół godziny.

renka - 2010-09-11, 13:26

priya napisał/a:

Nat też już ma katar (i sprzedał go Mikosiowi). Ale może do poniedziałku się wykurujemy.


U nas tez niestety.

Lienka - super, ze z dieta tak pozytywnie zalatwilas :-)

A ja mam pewien dylemat. Dziewczyny sa razem w grupie, widze, ze jakos bardziej staja sie zzyte ze soba tym faktem, Fionka mam wrazenie nieco "wydoroslala" w niektorych kwestiach. Ale tak sie zastanawiam, czy to dobre, zeby byly razem w grupie, bo mam wrazenie, ze wchodza w pewna symbioze emocjonalna i jedna bez drugiej nie moze sie obejsc.
Byc moze to chwilowe, jest w tym oczywiscie duzy plus, ale tak sie zastanawiam, czy to korzystne dla indywidualnego rozwoju kazdej z nich.

priya - 2010-09-11, 15:02

renka, nie znam się, mogę tylko powiedzieć, że u nas w przedszkolu Waldorfskim jest sporo rodzeństw w tej samej grupie i mam wrażenie, że zachęca się do takich rozwiązań, tzn. nigdy nie spotkałam się tam z rozdzielaniem rodzeństwa do różnych grup. A że przedszkole jest placówką NAPRAWDĘ waldorfską, myślę, że stoi za tym jakiś mądry argument.
kamma - 2010-09-11, 16:40

Lienka, SZOK, co przeszłyście :shock: Swoją drogą, to chyba niezgodne z Konstytucją - ewiddentna dyskryminacja ze względu na przekonania. Może byłoby warto czasem ten argument wykorzystywać w szczególnie nieprzyjaznych przedszkolach.
dynia - 2010-09-11, 20:07

priya napisał/a:
dynia napisał/a:
tak sobie myślę,że to nawet lepiej.
dlaczego?

Bo niektórzy rodzice są naprawdę straszni ,takie tulaski i podsiadywanie na sali razem z dzieckiem wcale nie pomaga mu w rozstaniu i pobycie w nowym miejscu,trudniej mu się zaaklimatyzować.Przecież panię są tam po to,żeby pomagać dzieciom w trudnych chwilach gdy mamy nie ma.Poza tym,panuje tutaj niezły porządek po dzwonku kiedy dzieci ze zbiórki są już odprowadzone do salek jak się spóźnisz nie wejdziesz ,no chyba ,że byłeś u lekarza etc.Gdzieś już pisałam dla maluchów są dni adaptacyjne ,w wyznaczonym terminie dzieciak przychodzi z rodzicami .Oczywiście w trakcie zajęć możesz wejść do budynku meldując się wcześniej w portierni ,pozałatwiać swoje sprawy ale porozmawiać z wychowawcą można tylko w wyznaczonym dniu tygodnia no chyba ,że zajdzie nagła potrzeba.Wiecie co jest zajefajne ?Wszyscy respektują te prawa,wszystko działa bez zarzutu.Tutaj wychodzi się z założenia ,że jeśli oddajesz dziecko do placówki to darzysz ich zaufaniem a oni starają się najlepiej jak potrafią ,nie masz zaufania,nie podobają ci się reguły to siedź z dzieckiem w domu :-P

priya - 2010-09-12, 07:01

A mnie się jednak podoba rodzaj współpracy na linii rodzic-przedszkole jaki jest w przedszkolu Nata. ALe skoro jesteś zadowolona, to chyba super, każdy ma inne nieco oczekiwania, miło więc, że Twoje są spełniane :-)
dynia - 2010-09-12, 10:14

Priya ja na razie tylko teoretyzuję,bo Ziomal zacznie dopiero od piątku,zobaczymy jak Młody zniesie rozstanie w ogóle :roll: Ja jestem w sumie cienka jak żur więc taka narzucona dyscyplina pozwoli mi się jakoś trzymać w ryzach :roll: Póki co, w teorii pomysł mi się całkiem podoba.
priya - 2010-09-12, 10:44

dynia, I see. Trzymam kciuki za Ziomka i za Ciebie!
dynia - 2010-09-12, 11:18

Dzięki Priya :*
agaB - 2010-09-13, 10:46

Ja bym nie wytrzymała w takim przedszkolu, gdzie przez domofon wzywać dziecko. Jak próbowałam sobie wyobrazić, że tak by było u mojego dziecka, to aż ciarki mi przeszły. Tak można robić, ale ze starszymi dziećmi.
U nas w przedszkolu, jak dziecko płacze jest przytulane i zabierane do specjalnej sali, aby móc je wyciszyć rozmową i zabawkami. Fajnie, to wygląda, jak panie szybko biegną z dzieckiem płaczącym na rękach do tej sali. Efekty, ponoć są bardzo dobre i dla płaczącego dziecka i dla całej grupy.
A u nas czas kaszlu i kataru, ale na szczęście bez gorączki. Ale niestety drugie dziecko- 2 miesięczne się zaraziło i jest bardzo biedne, a ja bardzo bałam się, żebyśmy Łucja nie wylądowała w szpitalu.

priya - 2010-09-13, 10:48

agaB, przytulasy! Przechodziłam podobne historie w zeszłym roku. Nat przywlókł z przedszokla jakieś choróbska, a miesięczny miko był przez to na antybiotyku i groził mu szpital. Ale obeszło się bez, czego i Wam serdecznie życzę!
Humbak - 2010-09-13, 11:46

agaB napisał/a:
U nas w przedszkolu, jak dziecko płacze jest przytulane i zabierane do specjalnej sali, aby móc je wyciszyć rozmową i zabawkami. Fajnie, to wygląda, jak panie szybko biegną z dzieckiem płaczącym na rękach do tej sali. Efekty, ponoć są bardzo dobre i dla płaczącego dziecka i dla całej grupy.
super - też jestem zwolenniczką takiego podejścia, jeśli tylko jest to możliwe (czasem po prostu się nie da)

U nas po pierwszym płaczkiwym tygodniu Kuba pędzi do przedszkola, nie żegnając się nawet ze mną :lol: W sumie fajnie :)

gosia_w - 2010-09-13, 13:17

U nas od samego rana jest: "Mamo, czy możemy iść już do przedszkola?" :-D :-D :-D
dżo - 2010-09-13, 13:28

My wprawdzie jeszcze nie przedszkolaki tylko przedprzed ;-) , ale poczytuję wątek aby sie odpowiednio przygotować na za rok. Chodzimy na zajęcia 2 godzinne 2 razy w tygodniu, narazie mamy okres adaptacyjny, ale juz widze jak ciężko bedzie ymonowi zaakceptować fakt, że w pewnym momencie mnie nie będzie. Nie wiem co źle robię, coś na pewno, on jest taki uwiązany mojej "spódnicy" choć cały czas staram sie go motywować do samodzielności.Patrząc na inne, mniejsze dzieci, które doskonale sobie radzą zaczynam coraz częściej mysleć gdzie popelniłam błąd. Czy to możliwe, aby dziecko poprostu takie było? Możliwe, że częściowo winę za ten stan ponosi fakt, że Tymon cały czas jest tylko ze mną, popołudniami z tatą a tak poza tym nie ma kontaktu i możliwości obcowania z naszą rodziną, z kimś innym.
nitka - 2010-09-13, 13:47

dżo, wiele daje odcycowanie.
kamma - 2010-09-13, 15:07

dżo napisał/a:
Czy to możliwe, aby dziecko poprostu takie było?

tak, po stokroć tak :) A i nitka słusznie prawi, odcycowanie sporo zmienia, choć symbiotyczny rys charakteru do pewnego stopnia się utrzyma. Ma to swoje dobre i złe strony.

renka - 2010-09-13, 16:11

dżo napisał/a:
My wprawdzie jeszcze nie przedszkolaki tylko przedprzed ;-) , ale poczytuję wątek aby sie odpowiednio przygotować na za rok. Chodzimy na zajęcia 2 godzinne 2 razy w tygodniu, narazie mamy okres adaptacyjny, ale juz widze jak ciężko bedzie ymonowi zaakceptować fakt, że w pewnym momencie mnie nie będzie. Nie wiem co źle robię, coś na pewno, on jest taki uwiązany mojej "spódnicy" choć cały czas staram sie go motywować do samodzielności.Patrząc na inne, mniejsze dzieci, które doskonale sobie radzą zaczynam coraz częściej mysleć gdzie popelniłam błąd. Czy to możliwe, aby dziecko poprostu takie było? Możliwe, że częściowo winę za ten stan ponosi fakt, że Tymon cały czas jest tylko ze mną, popołudniami z tatą a tak poza tym nie ma kontaktu i możliwości obcowania z naszą rodziną, z kimś innym.


Dżo
- mozliwe.
Tymon to taka Fionka. Bardzo balam sie tego, jak to bedzie posylajac ja do przedszkola, ale obylo sie bez wiekszych problemow. Za rok wiele moze sie zmienic. Naprawde. Wiec nie zamartwiaj sie na zapas, ok? ;-)
Dodam jeszcze, ze ja Fionki nie przygotowywalam, z Ronka, zanim poszla do przedszkola w zeszlym roku, rok wczesniej chodzilam raz w tyg. na zajecia do zlobka artystycznego. Fakt, ze u Fionki ta lagodna adaptacja przedszkolna ma niewatpliwe zwiazek z obecnoscia Ronki, ale niejednokrotnie Fionka mowi, ze nie chce isc do przedszkola, bo chce zostac ze mna, a jak juz je zawozimy to jest luz.
Wiekszy problem u nas nieodlacznie stanowia infekcje...

dżo - 2010-09-13, 18:09

kamma, bardzo Ci dziękuję za to co napisałaś. Mam tendencję do wkręcania sobie różnych rzeczy. Moje wyobrażenie jakim będe rodzicem mija się z tym co robię bo dziecko mam takie a nie inne poprostu. Odcycowanie pewnie by nas troche rozdzieliło, ale ja jestem zbyt leniwa, nie chce mi się jeszcze rezygnować z piersi bo to takie wygodne (nie muszę wstawac o 5, mam zawsze picie pod ręką itp.).

renka, jeśli dobrze pamiętam Fionka długo cycała, prawda? Ona tez jest z tych wiecznie trzymajacych się maminej "spódnicy"?

renka - 2010-09-13, 18:33

dżo napisał/a:


renka, jeśli dobrze pamiętam Fionka długo cycała, prawda? Ona tez jest z tych wiecznie trzymajacych się maminej "spódnicy"?


Fionke karmilam 2,5 roku.
Przez caly ten czas praktycznie nie odstepowala mnie na krok - szczegolnie, jak bylysmy "wsrod ludzi". Teraz jest juz o niebo lepiej, choc nadal czesto sie do mnie klei i trzyma przyslowiowej "maminej spodnicy".

excelencja - 2010-09-13, 19:35

dżo, są dzieci spódnicowe i mniej spódnicowe :)
Ale pewnie fakt nie-przebywania z innymi ludźmi regularnego (którzy się nim zajmują) ma swoj wpływ.
Spokojnie - oswoi się.

dżo - 2010-09-13, 21:01

renka napisał/a:
Przez caly ten czas praktycznie nie odstepowala mnie na krok - szczegolnie, jak bylysmy "wsrod ludzi

U nas dokładnie tak samo. Widać niektóre typy tak mają, trzeba mi poczekać na zmiany, dobrze, że jest nadzieja, że kiedyś tam nastąpią. (Często myślę sobie że mój syn jest taki jaki jest bo ktoś tak gdzieś na górze chce utrzeć mi nosa za moje wcześniejsze zarozumialstwo - obserwując specyficzne zachowania dzieci zawsze twierdziłam, że u mnie na pewno by tak nie było :roll: :oops: ). Koniec OT :-) .

Lienka - 2010-09-13, 21:56

Dziewczyny dzięki jeszcze raz za wsparcie i mile słowa,

kamma napisał/a:
Lienka, SZOK, co przeszłyście :shock:
właśnie :roll:

kamma napisał/a:
ewidentna dyskryminacja ze względu na przekonania. Może byłoby warto czasem ten argument wykorzystywać w szczególnie nieprzyjaznych przedszkolach.
też tak pomyślałam, tym bardziej, że:

Chciałam napisać, że wszystko już ok, ale niestety nie jest ok. Chociaż dyrektorka przedszkola dostała zaświadczenia lekarskie i inne rzeczy, które sobie życzyła.
Dzisiaj przychodzę do przedszkola, a córeczka mówi mi, ze zjadła dzisiaj zupkę (ja: ?- przecież miała nie dostawać zupek, bo przygotowują je na mięsie!!! ), a potem jak zjadła, to zaczęła jeść naleśnika i zaraz zwymiotowała wszystko! – Czujecie to? Człowiek lata po lekarzach, załatwia pisma, których nie mają prawa żądać, a oni mimo to nie szanują decyzji rodziców, mało to!- dowiedziałam się wszystkiego od dziecka, nie od pani! Żadna z nich nawet nie pisnęła o tym! - ba, na nawet próbowały się wyprzeć - jedna udawała, że nie wie czy mała dostała zupę, a druga zaprzeczała! Potem im mówię, że przecież dziecko mi mówi, że zjadło, a potem zwymiotowało, to chyba nie wymyśla, a one potem, że one tylko są tu „od sprzątania” , więc nie rozumie, czy dyrektorka im kazała, czy same zapomniały??? Nie wiem i pewnie się nie dowiem, poszłam do dyrektorki, powiedziałam o tym, ona jakby wiedziała o całym zajściu i też nic nie wie jak to się stało! Normalnie ludzie szok :shock: , jestem oburzona! Normanie o mało szlag mnie nie trafił! Co za bezczelność :evil: i totalny brak szacunku co do tego o co prosi rodzic!

[ Dodano: 2010-09-13, 22:07 ]
dżo, trzymam za Was kciuki! On jest jeszcze malutki i wiele się może zmienić, fajnie, ze chodzicie na te zajęcia, przyzwyczaja się pomału :->


my mamy podobnie:

dżo napisał/a:
Czy to możliwe, aby dziecko po prostu takie było? Możliwe, że częściowo winę za ten stan ponosi fakt, że Tymon cały czas jest tylko ze mną, popołudniami z tatą a tak poza tym nie ma kontaktu i możliwości obcowania z naszą rodziną, z kimś innym.

Mała też ciągle jest tylko ze mną lub mamą, więc też widzę, że te przywiązanie jest silniejsze jeden rodzic rodzic-dziecko, ale takie zajęcia adaptacyjne super pomysł! nowe osoby w około, może masz możliwość na jakąś opiekunkę, którą wynajęłabyś choćby na godzinkę tygodniowo na początek? ja też tak zaczęłam robić, ale było to ze względu na nianię trochę nieregularne i ostatnio prawie wcale, bo opiekunka przez wakacje ciągle była gdzieś poza miastem...
A teraz jak się zaczęło przedszkole mała siedzi ciągle z boczku w przedszkolu, ale myślę, że po jakimś czasie będzie ok, byleby z tym mięsem się poukładało, bo jak nie, to nie skończy się to dobrze :roll:

agaB - 2010-09-13, 23:35

Lienka , życzę ci dużo cierpliwości i jestem zszokowana tym, co musisz przejść w tym przedszkolu.
Mala_Mi - 2010-09-13, 23:44

dżo napisał/a:
juz widze jak ciężko bedzie ymonowi zaakceptować fakt, że w pewnym momencie mnie nie będzie. Nie wiem co źle robię, coś na pewno, on jest taki uwiązany mojej "spódnicy" choć cały czas staram sie go motywować do samodzielności.Patrząc na inne, mniejsze dzieci, które doskonale sobie radzą zaczynam coraz częściej mysleć gdzie popelniłam błąd. Czy to możliwe, aby dziecko poprostu takie było? Możliwe, że częściowo winę za ten stan ponosi fakt, że Tymon cały czas jest tylko ze mną, popołudniami z tatą a tak poza tym nie ma kontaktu i możliwości obcowania z naszą rodziną, z kimś innym.
dżo, nie martw się na zapas, Tymek zanim pójdzie do przedszkola przejdzie pewnie nie jedną metamorfozę. Przyjdzie jego czas i pożegna się z Tobą, będziesz tylko z rozrzewnieniem wspominała, że kiedyś byłaś jego całym światem.
Z Jagodą było podobnie - nie lubiła rozstawać się z nami (znaczy się rodzicami), rzadko (jeśli nie w ogóle) bywała z innymi, na zajęciach przygotowawczych w przedszkolu (nota bene zaczęła je, jak miała 2 i pół roku) trzymała się mnie albo swojego taty i na krok niemal nie odchodziła. A potem przyszły wakacje, miała wtedy 3 i pół roku i właściwie z dnia na dzień zmieniła się. Pierwszego dnia w przedszkolu po wakacjach została bez żadnych problemów, zadziwiając tym mnie i cały personel przedszkolny. Wszyscy się dziwili, bo to naprawdę była inna dziewczynka. Potem w przedszkolu nie miała żadnych problemów z adaptacją, a przez trzy lata chodzenia tam ani razu :!: nie powiedziała, że nie chce iść.
dżo, nic na siłę, na wszystko przyjdzie czas. Poza tym nie za wcześnie dla niego na zajęcia przygotowawcze w przedszkolu?
priya napisał/a:
nigdy nie spotkałam się tam z rozdzielaniem rodzeństwa do różnych grup.
U nas tak jest. W przedszkolu są dwie grupy mieszane wiekowo - obie dla 3-, 4- i 5-latków i kiedy do przedszkola przychodzą rodzeństwa, jedno idzie do jednej a drugie do drugiej grupy, nawet bliźniaki. Na początku wydawało się to dziwne, ale teraz widzę sens - każde dziecko ma szansę zaistnieć w grupie samodzielnie - starsi nie muszą zajmować się młodszakami, maluchy mają szansę wykazać się samodzielnością. Dzieci oczywiście mogą się odwiedzać (sale są tuż obok), wspierać w trudnych chwilach, spotykają się na podwórku, ale na co dzień funkcjonują odrębnie.
priya - 2010-09-14, 07:09

Mala_Mi, czy to też waldorfskie przedszkole? Myślałam, że mają jakieś unormowane zasady działania w takich sytuacjach.
Anja - 2010-09-14, 09:57

dżo, a ja myślę, że Twój Tymon taki jest i nic w tym złego (a nawet dzięki temu możesz spokojnie rozmawiać na spotkaniach WD :mryellow: )... no i zazdroszczę Wam tych zajęć, świetna sprawa z wielu względów. podobno - jeśli ktoś tak może - to jest właśnie idealne rozwiązanie, by dziecko uczęszczało na zajęcia przygotowawcze. potem przedszkole przyjmuje ono dużo spokojniej. tak słyszałam. :->
Humbak - 2010-09-14, 10:22

Anju, odpada problem strachu przed miejscem, natomiast rozstanie z mamą i pozostanie przy osobie znanej/obcej to zawsze wydarzenie, bez względu na to, czy dziecko zna miejsce czy nie...
dżo napisał/a:
obserwując specyficzne zachowania dzieci zawsze twierdziłam, że u mnie na pewno by tak nie było
Dżo, jak ktoś się do tego nie przyznaje to albo nie pamięta, albo nie chce pamiętać, albo kłamie, albo miał po prostu do czynienia z taką liczbą dzieci, że pozbawiło go to złudzeń ;-)

Dżo, ja nie widzę nic niepokojącego w zachowaniu Tymona - U kuby grupa próbowała zostawić dzieci dopiero po pół roku wspólnych zajęć przystosowawczych a i to dzieci płakały przy pierwszych próbach zostawiania.
To, że tymon jest z Tobą na pewno wpływa na jego przywiązanie, ale to nie jest żadna wina, tylko tak jest i już, wydaje mi się, że niepotrzebnie my mamy nadajemy temu negatywny ton, zamiast się cieszyć, że mogliśmy w tym pierwszym okresie być z dziećmi i nawiązać z nimi taki kontakt.
A doświadczenie pomaga w każdej sytuacji, także tej gdy trzeba zostawić mamę na chwilę i sobie gdzieś pójść. Może warto Tymona ćwiczyć w tej kwestii w różnych sytuacjach, nie tylko tej przedszkolnej? Nie wiem, jakie macie warunki, więc trudno mi tu coś podpowiedzieć - my np zostawialiśmy kubę na chwilę z sąsiadką przy piaskownicy przed domem żeby pójsć po soczek dla niego, albo został w domu drugiej bo ja musiałam wyjść z psem itd... cokolwiek, nawet na spotkaniu z wegedzieciakowcami można go zostawić żeby pójść siusiu itd itd

Mala_Mi - 2010-09-14, 10:56

priya napisał/a:
Mala_Mi, czy to też waldorfskie przedszkole?
Nie, to nie jest przedszkole waldorfskie. To przedszkole integracyjne prowadzone wg autorskiego programu pani dyrektor. Bardzo dobre zresztą :-) .
priya - 2010-09-14, 12:46

Humbak napisał/a:
odpada problem strachu przed miejscem, natomiast rozstanie z mamą i pozostanie przy osobie znanej/obcej to zawsze wydarzenie, bez względu na to, czy dziecko zna miejsce czy nie...
tak, kiedy nat miał dwa lata też chodziłam z nim przeze rok na takie zajęcia. Mimo wszystko, gdy miał zostać tam beze mnie było na początku ciężko. Ale to się da przebrnąć, teraz już uwielbia tam chodzić :-D
idare - 2010-09-14, 13:16

Lienka, chce tylko napisac, ze przechodziłam dokładnie taką samą historię z przedszkolem jak Ty, też były zaświadczenia, pisma, cuda różne, dzieci miały nie jeść zup, ja przynosiłam zamienniki mięsa, wszystko miało być super. Niestety w efekcie wszystko wyglądało inaczej, bylo kilka miesięcy ciągłych "dziwnych sygnałów" od dzieci, raz przyłapaliśmy przedszkolanki na karmieniu naszych dzieci żelkami i galaretką, bo zapomniały, że to też mięso, drugi raz oglądając w domu zdjecia z wycieczki przedszkolnej, natrafiłam na takie na którym moj synek siedzi przy ognisku nad talerzem z kiełbasą!!!!! po rozmowie z dzieckiem uslyszalam ze panie powiedzialy ze to sa sojowe kielbaski :( po prostu zalamka. rozmowy z paniami nie skutkowaly, ze strony pani dyrektor padały propozycje zabrania dziecka z przedszkola jesli nam nie pasuje. w koncu pewnego dnia, tak jak zwykle zanieśliśmy do przedszkola jakieś zamienniki mięsa itd. usłyszeliśmy od pani przedszkolanki że ona nic nie wie na ten temat że dziecko jest na diecie wegetarianskiej!!! po prawie roku chodzenia do przedszkola!!!!! i że mamy iść do pani dyrektor na rozmowe, tam otrzymalam pismo ktorym pani dyrektor poinformowala mnie ze jesli nie przedstawię całej gamy różniastych badań, to skieruje sprawe do sądu o znęcanie się nad dziećmi, ponieważ ona oraz presonel zaobserwowali u dzieci różne nieprawidłowości, np. sucha skóra dłoni :shock: :evil: powiedziała mi że uważa że dieta wege jest bardzo niezdrowa i że w ogóle musi zrobić wgląd w sytuację rodziny :evil: po prostu niewyobrażalne.
Historia ta skończyła się tak, że jeszcze tego samego dnia zabrałam moje dzieci z tego przedszkola, pismo od pani dyrektor schowałam w szufladzie, czekałam aż przyjdzie wezwanie do sądu, byłam już na tą ewentualność doskonale przygotowana i zabezpieczona, zasięgałam rady prawników, porobiłam różne badania, oczywiście żadne z tych badań pani dyrektor nie wysłałam, ponieważ uważałam, że wyglądałoby to tak jakbym się tłumaczyła, a nie będę bo nie mam z czego. wezwanie do sądu nie przyszło, a dzieci poszły do innego przedszkola do którego przynoszę swoje własne jedzenie od a do z i nie ma żadnego problemu

powodzenia życzę

priya - 2010-09-14, 13:43

idare, :shock: :shock: aż mi się słabo zrobiło. Gdzie my żyjemy??współczuję Tobie, Lience i wszystkim, których spotykają podobne sytuacje i cieszę się, że nie musiałam się borykać z takimi problemami osobiście.
bronka - 2010-09-14, 13:43

idare, no masakra! :shock:
zina - 2010-09-14, 14:45

idare, wspóczuję takich przejść!
W głowie mi się po prostu nie mieści jak można się tak zachować! :evil:

kamma - 2010-09-14, 15:35

Lienka, masakry ciąg dalszy :evil: Teraz masz przynajmniej mocny argument w dłoni: nie stosując się do zaleceń lekarza wyraźnie szkodzą dziecku. Ja bym się nie patyczkowała i zagroziłabym, że jeśli dziecko trafi do szpitala, to pociągnę ich do odpowiedzialności prawnej. No co za tupet, jeszcze Cię okłamywać na dodatek! ]:->
idare, niewiarygodne, po prostu nie do wiary. Konstytucja RP przewraca się w grobie!

bronka - 2010-09-14, 15:45

Lienka, dopiero doczytałam. Zabierz swoje dziecko z miejsca, gdzie je źle traktują! Nic nie jest tego warte! Nawet jeśli przebrniecie temat diety- zawsze będzie źle!
Lienka - 2010-09-14, 20:15

Bronka, ach, gdyby to było takie proste to już bym ją wzięła, ale niestety nie mam tutaj auta żeby ją wozić gdzieś indziej, a to przedszkole jest najbliżej. Miejmy nadzieję, że to był tylko błąd i przypadek, który już się nie powtórzy, dyrektorka ma co chciała, do tego reakcja dziecka była też baaaardzo konkretna, więc mam nadzieję, że da im to do myślenia!!!
Ja nawet jakbym była taka głupia, żeby na ich miejscu coś dać takiego dziecku, bo; „ inne dzieci jedzą więc niech ma, bo matka jej biednej mięska nie daje” to bałabym się, że zatruje dziecko po takiej reakcji jak wymioty, (przecież może mieć alergię na to skoro aż tak bardzo i szybko organizm zareagował !) a wtedy mogą nawet „beknąć” za przytruwanie dziecka, tym bardziej, że mają moje pismo o nie zgadzaniu się na podawanie mięsa i zaświadczenia lekarskie itd., a do tego dzwoniłam do Delegatury Kuratorium Oświaty i wiem do czego mam prawo !!! Więc miejmy nadzieję, że takie bezmyślne już nie będą… dzisiaj było ok., pytałam małą co jadła, potwierdziło się z tym co mówi pani, a mała mi powie wszystko, jest kumata i nawet jak by nie wiedziała jak coś się nazywa to mi to opisze, że rozumiem o co chodzi, tym bardziej, ze obok jest jadłospis i można dodać 2 plus 2.
Idare współczuję tych przejść, co za bezczelność i brak szacunku dla woli rodziców, ja też pracowałam z dziećmi i nie było do pomyślenia, żeby robić takie rzeczy, czy zgadzałyśmy się z czymś takim czy nie, rodzic prosi to tak się robiło.

kamma napisał/a:
Teraz masz przynajmniej mocny argument w dłoni: nie stosując się do zaleceń lekarza wyraźnie szkodzą dziecku. Ja bym się nie patyczkowała i zagroziłabym, że jeśli dziecko trafi do szpitala, to pociągnę ich do odpowiedzialności prawnej. No co za tupet, jeszcze Cię okłamywać na dodatek! ]:->

Kamma - Tak też chyba zrobię, wszystko ma swoje granice!

dżo - 2010-09-14, 21:36

Mala_Mi napisał/a:
dżo, nic na siłę, na wszystko przyjdzie czas. Poza tym nie za wcześnie dla niego na zajęcia przygotowawcze w przedszkolu?

Mala_Mi, dziękuję, chciałabym być taką mądrą, wyważoną mama jak Ty, brakuje mi niestety Twojej mądrości życiowej, intuicji.
Wiem, że Tymon jest malutki i nie zmuszam go do niczego. Te zajęcia traktuje jako formę oswojenia sie z innym otoczeniem, dziećmi, paniami poniewaz za rok planuję poslać Tymona do przedsszkola na jakies 4 - 5 godzin a od lutego 2012 na większośc dnia, stąd pomysł na tak wczesną adaptację.
Poza tym podoba mi sie pedagogika montessoriańska, chcę podpatrywać prace pań i kontunuować ją w domu bo Tymon należy do dzieci bardzo absorbujących i wymagających ode mnie inicjatywy a ja kiepsko sobie z tym radzę

bronka - 2010-09-15, 11:00

Lienka, nie chcę sobie wyobrażać co musi czuć Jaśminka :roll:
Obce miejsce, bez mamy, ludzie nieprzychylni, ciągłe zgrzyty, dzieci coś jedzą, czego Ona ma nie jeść, wokół komentarze, jazda bez trzymanki.
Postaw się na chwilę w Jej sytuacji

Lienka - 2010-09-15, 20:29

Kochana, ja to robię na okrągło, to główny temat moich codziennych myśli, zmartwień, ale co mam zrobić? Dać ją do innego przedszkola?- do którego? jak się przecież ledwo zaczęło przedszkole, nigdzie nie przyjmują, a wszędzie są listy rezerwowych, po drugie nigdzie nie masz gwarancji, że gdzieś indziej będzie lepiej, pytałam jej nawet czy chce iść do innego przedszkola, ale powiedziała, że nie chce, myślę, że panie chyba, aż tak nie gadają, bo pytałam jej czy coś jej mówią o tym mięsie, proponują, komentują itd., to mówiła, że nie (a jeśli to robią między sobą to tak, że nie słyszy tego, wychowawczyni na początku roku też nie robiła żadnych problemów, przyjęła to tak po prostu, normalnie, powiedziała, że jak np na chlebie będzie np szynka to dadzą jej coś innego np dżem, nie robiła głupich, dziwnych min, ani głupich komentarzy- nic, tylko potem był ten cały cyrk z dyrektorką :roll: ), może faktycznie ze strachu, bo wiadomo co 98% Polaków myśli o mięsie i o karmieniu nim dzieci. Nie wiem, tak sobie tłumaczę (jak złość mi przechodzi ;-) ), tak też mówią mi inne osoby, żeby spojrzeć na to z inne str, może mają rację.
Nowe przedszkole nic nie gwarantuje, a jako nowe dziecko w grupie na pewno nie będzie mieć łatwiej, a wręcz przeciwnie, bo inne dzieci będą się już znać, a ona jako nowa, byłaby pewnie wyalienowana. Do tego ja sypiam po 4 godziny najczęściej, to nawet jeśli bym ją dała gdzieś indziej, to bym musiała spać jeszcze krócej, z pracy mam zrezygnować? Nierealne.
Oczywiście przeżywa te przedszkole, ale tak jak wiele innych dzieci, (ja też nie lubiłam chodzić, uciekałam nawet), ale mam nadzieję, że się przyzwyczai, że tamta sytuacja z zupą, to tylko pomyłka kucharki, inne dzieci też popłakują więc to normalne, przedszkolanki mówią, że jest coraz lepiej (ja też to widzę, teraz ten płacz jest taki bardziej grymaśny, trochę czasem aktorski…
A teraz nawet mi mówiła wierszyk który się nauczyła w przedszkolu, opowiada czym i w co się bawiła i to z uśmiechem na buzi , tylko tęskni za mną (to się powtarza, nic innego w jej żalu), a w innym przedszkolu też mnie nie będzie przecież, ani mojej mamy, tu chodzi przede wszystkim o nas z tą tęsknotą.
Jak rozmawiam z innymi osobami, to też wiele opowiadają z własnych doświadczeń (np. o celowym otwieraniu zimą okien, żeby się dzieci przeziębiły- to nie u nas, ale gdzieś indziej, i to w nie jednej placówce się stosuje), i też nie jest wesoło, albo prywatne nianie itd (takich rzeczy się nasłuchałam, że mam dość :roll: ) .
Tutaj nie ma tak po prostu takiej łatwej sytuacji, a do pracy z nią chodzić też nie mogę przecież… A co do jedzenia, które mają inne dzieci na talerzu, to nie ma żalu, że czegoś nie je itd., opowiada po prostu co sama jadła (tak „o” po prostu), a wegetariańskiego przedszkola nie ma u nas, więc do tego się musi przyzwyczaić, później też będzie widzieć, że inni coś jedzą, a ona nie. Ona jest przede wszystkim do nas bardzo przywiązana i nie chce być gdzieś gdzie nas nie ma, to jest ten główny problem, i to o tym mi mówi, że : „tęskni, tęskni, tęskni, bo tam nie ma mamusi”

priya - 2010-09-16, 09:50

Ja wczoraj zaprowadziłam Natka, otwieram drzwi do sali, a tam malutki chłopczyk, który dopiero zaczyna przygodę z przedszkolem, szlocha żałośnie na kolanach 'cioci'. Ona go tuliła i tak pięknie do niego mówiła, a on cały rozżalony, normalnie wpuściłam swoje dziecko, wyszłam i pobeczałam się, strasznie mnie ta scena ruszyła, choć osobiście już tego nie przeżywamy. No i dumna byłam z przedszoklanek w naszym przedszkolu, że tak cudnie się dzieciakami zajmują.
bronka - 2010-09-16, 10:16

Lienka ja mam porównanie dwóch przedszkoli w których był Feli i jednego klubu malucha. W jednym nam robili głupie miny z dietą ( zresztą gdzieś o tym pisałam). Feli nie lubił tego miejsca i pamięta o tym do dziś. Aktualne przedszkole jest cudowne pod każdym względem, a nie jest to przedszkole wege, ani prywatne. Duży moloch, ale ludzie przychylni dzieciom.
We wrześniu dzieci się wykruszają z przedszkoli- może warto sprawdzić.
I trzymaj się:*

dżo - 2010-09-16, 13:46

U nas dziś bardzo udany dzień, Tymon się ode mnie odkleił ;-) i nawet poszedł sam z wychowawczynia do sali zabaw :-) a ja mogłam poczytać w szatni książkę (nasłuchując czy moje dziecię nie płacze).

priya napisał/a:
strasznie mnie ta scena ruszyła

Ja teoretycznie też należę do twardzieli , ale takie sceny łamią mnie bardzo, płaczę razem z maluchami.

olgasza - 2010-09-16, 15:32

dżo, to świetnie, że Tymon się puścił w świat :-)

U nas też dobrze, mimo kilkudniowej przerwy i tego, że wiele dzieciaków z tych najmłodszych grup wciąż płacze z tęsknoty...

Lienka - porażka z tym waszym przedszkolem, mam nadzieję jednak, że dyrektorka spuści trochę z tonu i znormalnieje.

Lienka - 2010-09-16, 21:25

dzisiaj i wczoraj z jedzeniem ok, dostaje tylko to co ma dostawać :-> , tęskni oczywiście nadal, popłakuje, za mną :roll: (- z tego co sama opowiada), ale jak po nią przychodzę to chce zostać w przedszkolu, tylko, że ze mną- ale niestety tak nie da rady...
dzisiaj pokazywała czego się nauczyli, co robili itd, mama nadzieję, że idzie ku lepszemu :->

priya - 2010-09-17, 09:18

Lienka, mam również taką nadzieję. Powodzenia! (nawiasem: ja jakoś nie mam zaufania chyba do ludzi, nie wiedziałabym czy wierzyć przedszkolankom w to co mówią np. na temat żywienia dziecka czy nie; skąd mieć pewność że jednak nie podają czegoś, czego nie chcemy żeby dzieciak jadł?)
kamma - 2010-09-18, 12:08

priya napisał/a:
skąd mieć pewność że jednak nie podają czegoś, czego nie chcemy żeby dzieciak jadł?

od dziecka.

priya - 2010-09-19, 07:30

kamma napisał/a:
od dziecka.
wydaje mi się, że dziecko nie zawsze może być świadome co je... jeśli np. podadzą zupę na mięsie to co? Może smakować inaczej niż domowa, ale przecież dzieciak nie zakuma chyba o co chodzi.
renka - 2010-09-19, 10:04

priya napisał/a:
kamma napisał/a:
od dziecka.
wydaje mi się, że dziecko nie zawsze może być świadome co je... jeśli np. podadzą zupę na mięsie to co? Może smakować inaczej niż domowa, ale przecież dzieciak nie zakuma chyba o co chodzi.


Dokladnie.
Mieso nie jest na tyle charakterystyczne i wyczuwalne w niektorych potrawach, zeby dziecko wiedzialo dokladnie, co zjadlo. Dorosli wegetarianie niejednokrotnie potrafili zaliczyc niefajne wpadki z jakims daniem, a co dopiero maluchy.

Ja generalnie przyjelam taka postawe, ze nie inwigiluje do konca, co moje dzieci jedza w przedszkolu i jestem przez to zdrowsza ;-) . W panstwowym Ronka miala wege diete, czasami ja pytalam, czy jadla to co dzieci, czy cos innego (jak byla np. kielbasa, kotlet, spaghetti z miesem etc.). Dwa razy sie spoznilam, wiec dostala zupe - nie wiem, czy byla na miesie. Raz czy dwa zjadla rybe i wtedy powiedzialam paniom, ze ona ryb tez nie je.
W tym przedszkolu dyrektorka mi wysyla w kazdy poniedzialek rano menu wegetarianskie i mniej wiecej wiem, co jedza (choc byly w nim wpadki w stylu ryba, filet z indyka - ale to skorygowalam). Ale nie wnikam, czy faktycznie to jest w 100% wege, na czym dokladnie sa zupy etc.

kamma - 2010-09-19, 14:56

aaaa, jeżeli macie wyżywienie z przedszkola, to zmienia postać rzeczy. Ja donosiłam jedzenie, więc zawsze wiedziałam, co dziecko powinno dostać.
daria - 2010-09-19, 15:04

a tak się zastanawiam, bo jedna znajoma, nie je mięsa, dzieciom też nie daje, ale doszła do wniosku, że w przedszkolu dziecko może zjeść te 3 razy w tygodniu mięso i nie będzie to dla niej tragedią, ale....
jak potem takiemu dziecku wytłumaczyć, dlaczego w domu nie jada się mięsa, a w przedszkolu można i co jeśli dziecko polubi.. przecież w tym momencie robi się dziecku trochę zamieszania w głowie.. no jakoś dziwne to mi się wydaje, co myślicie?

kamma - 2010-09-19, 16:04

daria, masz absolutną rację! Taka postawa jest niespójna etycznie i może bardzo namieszać również w relacjach rodzinnych. I nawarstwić trudne pytania i wątpliwości, np. "Jestem gorszy od rodziców, bo jem mięso, a oni mówią, że szkoda zwierzątek". Trudniej wytłumaczyć dziecku, dlaczego się jest wegetarianinem, skoro się je karmi mięsem. Skoro wegetarianizm jest taki dobry i zdrowy, to dlaczego się tego dobra i zdrowia odmawia własnemu dziecku?
renka - 2010-09-19, 16:19

daria napisał/a:
a tak się zastanawiam, bo jedna znajoma, nie je mięsa, dzieciom też nie daje, ale doszła do wniosku, że w przedszkolu dziecko może zjeść te 3 razy w tygodniu mięso i nie będzie to dla niej tragedią, ale....
jak potem takiemu dziecku wytłumaczyć, dlaczego w domu nie jada się mięsa, a w przedszkolu można i co jeśli dziecko polubi.. przecież w tym momencie robi się dziecku trochę zamieszania w głowie.. no jakoś dziwne to mi się wydaje, co myślicie?


Jak dla mnie nie stanowi to wiekszego problemu. Ja zawsze dziewczynom podkreslam, ze my nie jemy miesa w domu (wiedza, ze mieso to martwe zwierze), ale jezeliby one chcialy w przedszkolu jesc to co inne dzieci, czyli jakies miesne dania, to zeby mi zasygnalizowaly to, a ja wtedy pomysle nad tym. Co nie oznacza, ze w razie czego beda jadac mieso tez w domu. Tak im mowie. My mieszkamy z moimi rodzicami, oni codziennie mieso jedza w nieumiarkowanych ilosciach, ale nigdy nie chowalam dziewczyn w przeswiadczeniu, ze sa "lepsze", bo miesa nie jedza, czy tez np. dziadkowie sa" gorsi", bo mieso jedza.

[ Dodano: 2010-09-19, 16:25 ]
kamma napisał/a:
Trudniej wytłumaczyć dziecku, dlaczego się jest wegetarianinem, skoro się je karmi mięsem. Skoro wegetarianizm jest taki dobry i zdrowy, to dlaczego się tego dobra i zdrowia odmawia własnemu dziecku?


Pewnie wszystko zalezy od tego, w jaki sposob argumentuje sie dzieciom fakt, iz nie je sie miesa. Ja nie naduzywam terminu" wegetarianizm", w kwestie zdrowotne tez sie nie zaglebiam w rozmowach z nimi, bo dla mnie najistotniejsze jest przekazanie im, ze mieso to martwe cialo zwierzat. I jezeliby mialy kiedykolwiek ochote jesc mieso, to chcialabym, zeby robily to z pelna swiadomoscia tego, ze mieso nie rosnie na drzewach, tylko wlasnie jest to usmiercone zwierze.

A tak swoja droga to, ze dziecko je mieso w przedszkolu czy u dziadkow (jak to czasami u niektorych bywa), nie oznacza od razu, ze sie je "karmi" miesem. Mozna jasne reguly ustalic, ze w domu miesa dziecko nie bedzie dostawalo.

Nie chcialabym, zeby moje dzieci czuly sie ani "gorsze" ani "lepsze" przez to, ze nie jedza miesa. Chcialabym, zeby rozwijaly sie spolecznie zdrowo, bez poczucia, ze odstaja w grupie, a kwestia diety, zeby nie dominowala w ich kontaktach z rowiesnikami czy gdziekolwiek indziej. Moze tez dlatego temat diety czy wegetarianizmu jest na tym etapie poruszany u nas marginalnie, bo uwazam, ze w zyciu sa wazniejsze sprawy niz wartosciowanie czlowieka przez pryzmat tego, co ma na talerzu.

kamma - 2010-09-19, 17:29

Wartościowanie jest łatwe. Pomaga uporządkować świat. I dzieci robią to bez względu na to, jak rodzice tłumaczą im kwestie wegetarianizmu.
Ja właśnie specjalnie tłumaczę im, co jest dobrego w wegetarianizmie, bo wszędzie dookoła spotykają się z przeciwnymi przekonaniami na ten temat. Irma już jechała z tekstami w stylu: "moja dieta jest niepełnowartościowa i dlatego mam kłopoty z pamięcią i nie jestem tak mądra jak inne dzieci".
Poza tym uważam, że lepiej jest być wegetarianinem niż jeść mięso. Inaczej nie byłabym wege. Dzieciom naprawdę niewiele trzeba, żeby takie proste fakty sobie na swój sposób zinterpretować.
(oczywiście tłumaczę, że nie należy nikogo oceniać ze względu na zawartość talerza, że człowiek jest wszystkożerny i od jego decyzji zależy, co będzie jadł. Że mięso w niewielkich ilościach nie jest szkodliwe, a w nadmiarze wszystko może zaszkodzić itd)

Capricorn - 2010-09-19, 18:03

daria napisał/a:
a tak się zastanawiam, bo jedna znajoma, nie je mięsa, dzieciom też nie daje, ale doszła do wniosku, że w przedszkolu dziecko może zjeść te 3 razy w tygodniu mięso i nie będzie to dla niej tragedią, ale....
jak potem takiemu dziecku wytłumaczyć, dlaczego w domu nie jada się mięsa, a w przedszkolu można i co jeśli dziecko polubi.. przecież w tym momencie robi się dziecku trochę zamieszania w głowie.. no jakoś dziwne to mi się wydaje, co myślicie?


moja opinia jest zbliżona do tego, co napisała renka.

Nie znamy powodów, dla których owa znajoma mięsa nie je. Nie wszyscy niejedzący mięsa są wegetarianami ideologicznymi.

A dziecko i tak - wcześniej czy później - będzie samo za siebie stanowić.

orenda - 2010-09-19, 19:24

renka napisał/a:
Nie chcialabym, zeby moje dzieci czuly sie ani "gorsze" ani "lepsze" przez to, ze nie jedza miesa. Chcialabym, zeby rozwijaly sie spolecznie zdrowo, bez poczucia, ze odstaja w grupie, a kwestia diety, zeby nie dominowala w ich kontaktach z rowiesnikami czy gdziekolwiek indziej. Moze tez dlatego temat diety czy wegetarianizmu jest na tym etapie poruszany u nas marginalnie, bo uwazam, ze w zyciu sa wazniejsze sprawy niz wartosciowanie czlowieka przez pryzmat tego, co ma na talerzu.
dwiema łapkami się podpisuję pod tym wpisem. Właśnie wczoraj mieliśmy wspaniały dzień z "innymi" dziećmi i nikt nikogo pod tym względem nie oceniał.
dynia - 2010-09-19, 20:55

orenda napisał/a:
renka napisał/a:
Nie chcialabym, zeby moje dzieci czuly sie ani "gorsze" ani "lepsze" przez to, ze nie jedza miesa. Chcialabym, zeby rozwijaly sie spolecznie zdrowo, bez poczucia, ze odstaja w grupie, a kwestia diety, zeby nie dominowala w ich kontaktach z rowiesnikami czy gdziekolwiek indziej. Moze tez dlatego temat diety czy wegetarianizmu jest na tym etapie poruszany u nas marginalnie, bo uwazam, ze w zyciu sa wazniejsze sprawy niz wartosciowanie czlowieka przez pryzmat tego, co ma na talerzu.
dwiema łapkami się podpisuję pod tym wpisem. Właśnie wczoraj mieliśmy wspaniały dzień z "innymi" dziećmi i nikt nikogo pod tym względem nie oceniał.

Ja ta też się mogę tylko pod tym podpisać .

Christa - 2010-09-20, 06:32

Powroce jeszcze do kwestii ufania, ze dzieciaczek faktycznie miesa w przedszkolu nie dostaje. Max 2 razy w tygodniu chodzi do domowego przedszkola, gdzie sami zanosimy nasze jedzenie i od niedawna 3 razy w tygodniu chodzi do przedszkola prawie wegetarianskiego - daja tam dzieciom tunczyka (ale nie ma tam miesa, jajek i mleka). Jakis tydzien temu, jak odbieralam Maxa, zobaczylam, ze na lunch byla potrawa z tunczykiem, wiec zapytalam, czy na pewno Max dostal cos innego i jedna z przedszkolanek powiedziala, ze sama jest weganka i ma baczenie na Maxia, zeby na pewno nikt sie nie pomylil, jak jest cos z tunczykiem.
renka - 2010-09-20, 18:16

Christa napisał/a:
Powroce jeszcze do kwestii ufania, ze dzieciaczek faktycznie miesa w przedszkolu nie dostaje..


Ja wlasnie staram sie ufac, ze dziewczyny faktycznie dostaja wegetarianskie jedzenie, choc nie do konca jestem pewna zup - obiady bowiem sa cateringowe. Dyrektorka mi mowila, ze zupy nie sa na miesie, czasami sie zdarzal np. zurek z kielbasa.
Nie wnikam glebiej, tak jak pisalam - staram sie ufac, ze dostaja to, co jest podane w przesylanym co tydzien menu - i jestem przez to nieco spokojniejsza.
A wnikac sie boje, zeby sie w razie czego nie rozczarowac (czego oczy nie widza...) :->

Alispo - 2010-09-20, 19:48

Christa napisał/a:
Max 2 razy w tygodniu chodzi do domowego przedszkola, gdzie sami zanosimy nasze jedzenie i od niedawna 3 razy w tygodniu chodzi do przedszkola prawie wegetarianskiego - daja tam dzieciom tunczyka (ale nie ma tam miesa, jajek i mleka).


Z czego wynika takie menu?

daria - 2010-09-20, 20:11

dziewczyny, wszystko co piszecie jest ok. ale mi chodziło o prostą kwestię..
ta znajoma nie je mięsa ze względów zdrowotnych, trochę ideologii pewnie też w tym jest, ale głównie chodzi o zdrowie..
no i jeśli tłumaczy już takiemu trzylatkowi, że nie jemy w domu mięsa bo jest beee itp. to jak dziecko ma odebrać fakt, że w przedszkolu ma jeść to fe? o to mi chodziło..

jeśli dziecko np. powie mamo, ale przecież to jest niezdrowe, niedobre dla mnie, dlaczego mam to jeść?
albo? skoro inne dzieci jedzą to znaczy, że nie jest to takie złe.. i próbowałem, mi smakuje, to dlaczego nie mogę jeść?

ja zresztą będę miała prawdopodobnie taki problem za 2 lata bo w jeleniej póki co nie ma przedszkola wegetariańskiego i z tego co wiem, w żadnym nie można dawać swojego jedzenia, może coś za 2 lata zmieni się..

Capricorn - 2010-09-20, 20:12

daria napisał/a:

no i jeśli tłumaczy już takiemu trzylatkowi, że nie jemy w domu mięsa bo jest beee itd. itp. to jak dziecko ma odebrać fakt, że w przedszkolu ma jeść to fe? o to mi chodziło..


a skąd wiesz, że mu tłumaczy?

a czy ona go nakłania do tego, żeby jadł w przedszkolu mięso? czy tylko mówi, ze jak zje, to nie będzie dramatu?

daria - 2010-09-20, 20:16

Capricorn napisał/a:
a skąd wiesz, że mu tłumaczy?


hmm, w sumie to nie wiem, czy mu tłumaczyła już, że istnieje mięso, którego nie jedzą, muszę zapytać ;-) no ale wydaje mi się, że chyba zrobiła to?

czy trzylatek jest za mały na taką wiedzę?

kiedy Wy zaczęłyście uświadamiać swoim dzieciakom, że nie jedzą mięsa bo... ale inni jedzą...?

nie nakłania go, ale jeśli kilka razy w tygodniu na obiad jest mięso i zupa też na mięsie to jaki to dziecko ma wybór, tylko nie zjeść obiadu, albo zjeść...

ifinoe - 2010-09-20, 20:58

U mnie jest teraz taki problem, że Matylda nie chce jeść zup które jej przygotowuję w domu i zanoszę do przedszkola. Staram się, żeby to były zupy analogiczne do przedszkolnego menu, ale nie jestem w stanie dopasować ich 100% pod względem wizualnym i konsystencji.

Na razie tłumaczyłam, że my nie jemy mięsa, bo to zwierzątka, że wolimy żywe zwierzątka, a w zupkach w przedszkolu jest mieso, że wolałabym, żeby jadła zupę od mamy... Matylda kiwa głową, powtarza moje słowa, ale potem zupę chce jeść tę samą, co inne dzieci. Z innymi produktami nie ma problemu - kanapki na śniadanie i podwieczorek zamiast z wędlina lub serem je z masłem i warzywami, bo żadnych past nie lubi. Drugie danie je przedszkolne minus kotlet lub gulasz, a potem koło 18:00 ze mną ciepłą obiadokolację najczęściej strączkowo-warzywną.

Stwierdziłam że będę cały czas dawać dla niej moje zupy i powtarzać pogadanki. Przedszkolanki są bardzo przejęte i pilnują, żeby każde dziecko jadło tylko to, co życzy sobie rodzic. Zawsze dają jej najpierw moją zupę, ale bestia jak się uprze, że nie - to nie, nawet jeśli tę samą zupę zjada z apetytem litrami w domu.

renka - 2010-09-20, 21:22

daria napisał/a:
a tak się zastanawiam, bo jedna znajoma, nie je mięsa, dzieciom też nie daje, ale doszła do wniosku, że w przedszkolu dziecko może zjeść te 3 razy w tygodniu mięso i nie będzie to dla niej tragedią, ale....


Jezeli zatem sama jest wege ze wzgledow zdrowotnych to dlaczego w stosunku do dziecka luzuje ta kwestie? Wygoda? Czy dziecko nie moze miec wege diety w przedszkolu? O to ja zapytaj.

Ja nie jestem wege ze wzgledow zdrowotnych, bardziej ideologiczne kwestie mnie zawsze interesowaly w tym temacie, ale troche przewartosciowalam priorytety przy dzieciach, bo tak naprawde one i ich komfort sa dla mnie najwazniejsze.
Jak na razie zalezy mi na tym, zeby miesa nie jadly, nie dostaje tez od nich szczegolnych sygnalow, zeby byly zainteresowane miesem (sporadycznie ta kwestia sie pojawia, ale jak mowie, ze ok, jak chca to moga jesc mieso, to jak na razie ochota im przechodzi).


Ifinoe
- a moze te zupy przedszkolne niekoniecznie sa na miesie?
Pytalas dokladnie?
Oni sami gotuja czy catering jest?

ifinoe - 2010-09-20, 21:28

renka napisał/a:
Ifinoe - a moze te zupy przedszkolne niekoniecznie sa na miesie?
Pytalas dokladnie?
Oni sami gotuja czy catering jest?


są na mięsie na pewno - sami gotują...niestety w tej chwili matylda jest jedyna na diecie wege, więc nie ma szans, żeby gotowali dla niej zupę osobno

renka - 2010-09-20, 21:28

daria napisał/a:


czy trzylatek jest za mały na taką wiedzę?

kiedy Wy zaczęłyście uświadamiać swoim dzieciakom, że nie jedzą mięsa bo... ale inni jedzą...?



Nie jest za maly.
Ja zaczelam "uswiadamiac" dziewczyny w momencie, gdy zaczely sie interesowac tym, co inni (czyli np. dziadkowie) maja na talerzach ;-)

daria - 2010-09-20, 21:30

renka napisał/a:
Jezeli zatem sama jest wege ze wzgledow zdrowotnych to dlaczego w stosunku do dziecka luzuje ta kwestie? Wygoda? Czy dziecko nie moze miec wege diety w przedszkolu? O to ja zapytaj.


w przedszkolu odmówili podawania własnych obiadów..

renka - 2010-09-20, 21:34

daria napisał/a:
renka napisał/a:
Jezeli zatem sama jest wege ze wzgledow zdrowotnych to dlaczego w stosunku do dziecka luzuje ta kwestie? Wygoda? Czy dziecko nie moze miec wege diety w przedszkolu? O to ja zapytaj.


w przedszkolu odmówili podawania własnych obiadów..


To jest niestety duzy problem...
Ja sama w zeszlym roku mialam z tym problem, ale udalo mnie sie znalezc panstwowe przedszkole (troche daleko), gdzie Ronka miala przygotowywane wege jedzenie.

A jak u Was wyglada sytuacja cenowa z prywatnymi badz domowymi przedszkolami?
Duzo drozsze sa od panstwowych?
Bo wieksza szansa na to, ze w prywatnych moga isc na jakies udogodnienia pod tym katem.
Chyba, ze ta znajoma nie jest z Jeleniej :->

daria - 2010-09-20, 21:36

nie, ta znajoma nie z jeleniej :-)

ja zapisałam już Natalię do przedszkola, znam tam dyrektorkę, ale jeszcze nie pytałam o dietę, mam nadzieję, że jakoś się dogadamy :-)
to jest prywatne przedszkole, jedyne 80 zł drożej niż w państwowym, które jest u nas jedno chyba tylko.. reszta to prywatne :->

renka - 2010-09-20, 21:39

daria napisał/a:
dziewczyny, wszystko co piszecie jest ok. ale mi chodziło o prostą kwestię..
ta znajoma nie je mięsa ze względów zdrowotnych, trochę ideologii pewnie też w tym jest, ale głównie chodzi o zdrowie..
no i jeśli tłumaczy już takiemu trzylatkowi, że nie jemy w domu mięsa bo jest beee itp. to jak dziecko ma odebrać fakt, że w przedszkolu ma jeść to fe? o to mi chodziło..
.


Tak sobie mysle, ze jezeli dla niej nie stanowi to zbytniego problemu i godzi sie na to, to tak naprawde problemu nie powinno byc, zeby maly byl skolowany. W jej interesie bowiem teraz bedzie lezalo to, w jaki sposob bedzie to argumentowac dziecku - np. pomijajac aspekty zdrowotne jedzenia, badz niejedzenia miesa.

Christa - 2010-09-21, 05:44

Alispo napisał/a:
Christa napisał/a:
Max 2 razy w tygodniu chodzi do domowego przedszkola, gdzie sami zanosimy nasze jedzenie i od niedawna 3 razy w tygodniu chodzi do przedszkola prawie wegetarianskiego - daja tam dzieciom tunczyka (ale nie ma tam miesa, jajek i mleka).


Z czego wynika takie menu?


Alispo, wydaje mi sie, ze z wygody (w przedszkolu jest kilkoro dzieci zydowskich, hinduskich, wegetarianskich, wiec zeby sie nie rozdrabniac i nie gotowac 5-ciu wersji obiadu, gotuja po prostu jedna, no chyba ze jest tunczyk, to wtedy dla wegetarian gotuja jeszcze cos innego). Poza tym sa tam tez dzieci z roznymi alergiami, wiec latwiej im sie dostosowac.

priya - 2010-09-21, 09:36

Nat bardzo wcześnie wiedział, że mięso istnieje i że inni je jedzą, bo w domu jest babcia, która wprawdzie mało, ale jednak jada, głównie - jak już - ryby i parówki. Więc musiał się dowiedzieć, że parówki mogą być nie tylko sojowe, no i że wielu ludzi je jada i jada też ryby i inne mięso oraz jajka, których my nie jemy. Przeszedł nad tym od razu do porządku dziennego, nigdy nie chcaił jeszcze skosztować. Czasem bawi się tylko, że gotuje coś z jajkiem na przykład.
W przedszkolu nie ma mięsa, ale bywają jajka (tylko jak ktoś ma urodziny, wtedy rodzice przynoszą ciasto dla dzieci). Panie nie robiły najmniejszego problemu, poprosiły żebym przynosiła jakieś swoje wypieki dla Nata, czasem są rdzice, którzy proszą mnie żebym upiekła coś dla całej grupy z okazji uropdzin ich pociechy, czasem przynoszę tylko dla 'niejajecznych' ;-) , a na wszelki wypadek w przedszkolu są eko-ciastka owsiane bez jajek. I panie zawsze bardzo pilnują, żeby nat dostał to, co ma dostać. On też nigdy nie narzekał, że jadł coś inengo niż pozostałe dzieci.

rosa - 2010-09-21, 09:39

christa, a dlaczego właśnie tuńczyk a nie inne stworzenie?

[ Dodano: 2010-09-21, 09:40 ]
priya, fajne to wasze przedszkole, pozazdrościć :-)

dynia - 2010-09-21, 09:45

rosa napisał/a:
christa, a dlaczego właśnie tuńczyk a nie inne stworzenie?


Zapewne ,przez to iż jest jadany przez Żydów ,Hindusów,Muzułmanów .Każdy z przeze mnie wymienionym ma jakieś obwarowania religijne co do możliwości spożywania danego gatunku mięsa ,więc pewnie wybrali złoty środek(pomijając weg(etari)an :-P ).

rosa - 2010-09-21, 09:55

aaaaaaaaaaaa, dżi, ale ja tępa jestem, dzięki dyniula
Christa - 2010-09-22, 02:03

rosa, :-)
dynia, wlasnie dlatego.

bronka - 2010-09-22, 11:04

daria, mój trzylatek nie kuma zależności mięso-zwierz. Rozumie, ze nie jemy mięsa. Jak zobaczył ostatnio billboard z wędlinami zaczął się śmiać i stwierdził, ze to jest bleeeee i my tego nie jemy. Jakoś tak naturalnie- nie jem i już.
W przedszkolu też- je swoje bez zbędnych komentarzy.

maga - 2010-09-22, 21:44

daria - my Ziomowi tłumaczymy od momentu, gdy zaczął zwracać uwagę, co babcia ma na talerzu. Mówimy, że to jest mięso, że Ziomek tego nie jada i my też nie jadamy, bo to zwierzątko, a my wolimy, żeby zwierzątka żyły/ wolimy je głaskać/ bawić się z nimi itp. Nie wiem, ile z tego rozumie (zapewne niewiele), ale jest mocno przejęty i często gdy widzi mięso mówi, że to mięso, ale Ziome tego nie je :-) Teraz czekam na trudniejsze pytania - dlaczego babcia je a my nie :roll:
renka - 2010-09-23, 11:55

maga napisał/a:
Teraz czekam na trudniejsze pytania - dlaczego babcia je a my nie :roll:


Jak dotad u nas takie pytanie jeszcze nie padlo, mimo, ze zaczely obcowac z dziecmi, ktore mieso jadaja (one jedynie sa na diecie wege, Ronka byla jedynym dzieckiem na diecie wegetarianskiej w poprzednim przedszkolu).

maryczary - 2010-09-23, 19:45

bronka napisał/a:
mój trzylatek nie kuma zależności mięso-zwierz
mimo, ze Adce od dawna tłumaczę, że mięso to zabite zwierzątko, ale ona nie wie co to znaczy zabite, nie kuma bazy jeszcze - błogosławiona nieświadomość.

A tłumaczymy jej podobnie:
maga napisał/a:
Mówimy, że to jest mięso, że Ziomek tego nie jada i my też nie jadamy, bo to zwierzątko, a my wolimy, żeby zwierzątka żyły/ wolimy je głaskać/ bawić się z nimi itp.
Tak jak alcia kiedyś podkreślała - nigdy nie krytykuje tych co jedzą mięso, tylko tłumaczę, ze każdy z nas jest inny i do tej inności ma prawo.
Marcela - 2010-09-25, 23:55

renka napisał/a:
to, ze dziecko je mieso w przedszkolu czy u dziadkow (jak to czasami u niektorych bywa), nie oznacza od razu, ze sie je "karmi" miesem.

.... a tylko zezwala na karmienia dziecka mięsem przez innych. Dla mnie to jest zupełnie to samo. Dopóki decyduje rodzic to właśnie on "karmi" dziecko. Czasem może cudzymi rękami. Ale z pozostałą częścią postu Renki zgadzam się całkowicie.

feminka - 2010-09-27, 11:05

Daria, a gdybyś spróbowała powiedzieć, że dziecko ze względów religijnych jest wege? Np. jesteśćie wyznawcami Harry Krischna? Uszanują?
daria - 2010-09-27, 11:42

feminka napisał/a:
Daria, a gdybyś spróbowała powiedzieć, że dziecko ze względów religijnych jest wege? Np. jesteśćie wyznawcami Harry Krischna? Uszanują?


o! nie wpadłam na to ;-)
zapytam :-) dobry pomysł, dzięki :-)

priya - 2010-09-27, 12:13

feminka napisał/a:
Harry Krischna?
Hare Kryszna jakby co, daria, bo nie będziesz wiarygodna z tym Harrym, Harry to co najwyżej czarodziej może być, ale on mięso jadał zdaje się ;-) :-P :mryellow:
rosa - 2010-09-27, 12:22

harry :lol:
kamma - 2010-09-27, 12:30

priya napisał/a:
Harry to co najwyżej czarodziej może być, ale on mięso jadał zdaje się

ale głównie czarodziejskie, o ile dobrze pamiętam ;) Coś jak sklonowany schabowy ;)
daria, przecież nie musisz mówić, jakiego jesteście "wyznania". Adwentyści, jakby co, również przeważnie nie jadają mięsa, choć u nich to nie jest postulat konieczny.

priya - 2010-09-27, 12:46

kamma napisał/a:
nie musisz mówić, jakiego jesteście "wyznania".
oczywiście, też tak uważam; jesli w ogóle potrzebny Ci taki argument to wystarczy powiedzieć że ze względów religijnych i tyle.
kofi - 2010-09-27, 13:01

daria napisał/a:
feminka napisał/a:
Daria, a gdybyś spróbowała powiedzieć, że dziecko ze względów religijnych jest wege? Np. jesteśćie wyznawcami Harry Krischna? Uszanują?


o! nie wpadłam na to ;-)
zapytam :-) dobry pomysł, dzięki :-)

Nie uszanują. :-| Prędzej będą wytykać palcami. Ja jestem przeciwna kłamaniu.

neina - 2010-09-27, 13:05

Okazalo sie, ze w przedszkolu, do ktorego Franek sie kwalifilowal w zwiazku z naszym poprzednim miejscem zamieszkania, ciagle trzymaja dla niego miejsce, mimo, ze sie przeprowadzilismy. (to jakies specjalne przedszkole, tylko w jednej dzielnicy, jakis super program rzadowy tam wdrazaja podobno) Zadzwonila dzisiaj do nas babka i pyta, czy chcemy to miejsce, czy maja oddac komus innemu. No i zdecydowalam, ze chcemy. To jest 2,5 godziny dziennie, od 9.30. Przez pierwszy tydzien bede chodzic z nim, potem bede niedaleko, zebym mogla sie szybko pojawic w razie potrzeby, no i potem zostaje sam. Martwie sie troche, bo Franek bardzo niewiele mowi po angielsku.
daria - 2010-09-27, 13:20

to może załatwię sobie od lekarza zaświadczenie, że Nata nie je?

ehhh, pójdę pogadać z dyrką, przecież to przedszkole prywatne, to chyba nie będą robić problemu ]:->

priya - 2010-09-27, 14:04

daria, pogadaj, pogadaj. Nie powinni tak naprawdę wnikać w przyczyny. Jestes wege i już, nie musisz sie nikomu tłumaczyć przecież. Mam nadzieje, że będzie dobrze. Kofi ma rację, że za 'inność' religijną mogą jeszcze zacząć Cię za plecami obgadywać. Nas pewnie tak obgadują nie jedni :-| , chociaż akrat nie w przedszkolu, tego jestem pewna :lol:
Neina, powodzenia! Kciuki za Franka i Ciebie!

zina - 2010-09-27, 15:06

neina, dzieciaki w tym wieku bardzo szybko łapią i powtarzają podczas zabawy.
Będzie dobrze, powodzenia! :-)

bodi - 2010-09-27, 15:59

neina, ja jeszcze bym się dopytała jakie piosenki, wierszyki itp są wykorzystywane w przedszkolu, wtedy możesz je też wprowadzać do zabaw w domu, żeby Franek szybciej je ząłapał. U nas na początku zerówki widziałam jak Jagodzie wzmacniało pewność siebie jeśli znała jakąś piosenkę i mogła się włączyć do zabawy razem z innymi dziecmi.
Powodzenia :D

zina - 2010-09-27, 21:46

bodi, dobrze prawi :-)

Na pewno Franek szybko opanuje angielski repertuar szczególnie, że to tylko 2,5 godziny dziennie. No i ta wygoda, że możesz z nim być w tym samym pomieszczeniu przez pierwszy tydzień bardzo na plus.
Klara zna sporo angielskich słów ale i tak uczę ją parę podstawowych jak powiedzieć, że np.chce iść do ubikacji.
Też się trochę denerwuję ale bardziej z emocji niż z samego strachu, że nie da rady.

neina - 2010-09-27, 23:04

Dzieki kobietki :-) mam nadzieje, ze bedzie dobrze.
excelencja - 2010-09-28, 15:00

dziś Lilka drugi dzień w przedszkolu i już poznała nowy wyraz - 'kiełbasa' :/
bronka - 2010-09-28, 15:08

excelencja napisał/a:
dziś Lilka drugi dzień w przedszkolu i już poznała nowy wyraz - 'kiełbasa' :/

Przepraszam, ale aż buchnęłam śmiechem. Edukacja. Polska edukacja.
Feli od czasów przedszkola mówi: nie rozmawiajmy o mięsie

excelencja - 2010-09-28, 18:14

bo dzieci na śniadanie miały kabanosy...
Potem siedziałyśmy w domu przy stole, a Lilka mówi "ja jem kiełbasę"
na co ja: :shock:
co????
Aż jej wytłumaczyłam, że to, co dzieci jadły to martwe zwierzątko i ona tego nie je, ale jak chce to jej kupię takie sojowe...
Dobrze, że byłam przy tym śniadaniu, inaczej byłabym przekonana, że ona też tego kabanosa jadła/// fuj

dżo - 2010-09-28, 20:50

excelencja, przywyknij do takich śniadań. W przedszkolu mojej siostrzenicy smażona kielbasa na śniadanie byla normą.
A w tym, do którego chodzimy teraz z Tymonem obiady są wege i nie wege do wyboru. Firma cateringowa się stara, wege posilki są urozmaicone i wymyslne, i o dziwo sanepid nie ma zastrzeżeń, nie trzeba robić próbek, a II śniadania i podwieczorek rodzice donoszą (obiady tez mogą ale w termosie bo nie ma opcji podgrzewania). Jasno więc wynika z tego, że kwestia posilków w placówkach przedszkolnych jest tylko kwestią dobrej woli dyrektorów i personelu, a nie wwytycznych sanepidu.

excelencja - 2010-09-28, 21:08

to przedszkole jest znajomej i już i tak sobie wzięła do serca moje uwagi ( a propos margaryny, cukru, spaghetti), ale są subtelne, bo mi to w sumie wisi, co jedzą inne dzieci, dla mnie ważne jest, że mogę Lilce dawać co chcę.
Przerażające, że w moim mieście jest JEDNA firma cateringowa i generalnie klienci nie mogą wybrzydzać ... so- nasz klient nasz pan - nie działa.
A co tam, że posiłki w ogóle to dziecięcych brzuszków nie są dostosowane...

zina - 2010-09-28, 21:39

dżo napisał/a:
excelencja, przywyknij do takich śniadań. W przedszkolu mojej siostrzenicy smażona kielbasa na śniadanie byla normą.

:shock:
Zupy mleczne ze naszych czasów przy tym to pikuś ;-)
Nawet w Anglii tradycyjne chips and fish dzieciakom na śniadanie raczej nie podają, jeszcze nie słyszałam przynamniej :->

neina - 2010-09-30, 13:30

My juz po pierwszym razie, bylo fajnie, Franek szybko sie ode mnie odkleil i bawil sie ladnie z dziecmi i paniami. Pani twierdzi, ze moglabym go juz jutro samego zostawic.
Musialam podpisac stos papierkow, m.in. dotyczacych diety. Powiedzialam, ze Franek jest wege, pani powiedziala, ze tu i tak nie ma miesa, dopytala, czy nie jest wegan. Pan naliczylam 8 na ok 20 dzieci. Jak wychodza na dwor, to jest 1 na dwoje. Ogolnie bardzo pozytywne pierwsze wrazenie, zobaczymy jak bedzie jutro.

renka - 2010-09-30, 16:13

neina napisał/a:
My juz po pierwszym razie, bylo fajnie, Franek szybko sie ode mnie odkleil i bawil sie ladnie z dziecmi i paniami.


No i super :-)

Mi wczoraj Fionka po raz pierwszy powiedziala, jak je odbieralam, ze jej sie w przedszkolu podoba i chcialaby zostac dluzej. Bo do tej pory codziennie przy odbiorze pojawialo sie zdanie: "Ja juz tu nigdy wiecej nie chce przychodzic". Ale do przedszkola, o dziwo, zawsze szla z olbrzymia checia.

zina - 2010-09-30, 19:06

neina, super, oby tak dalej! :-)
My zaczynamy za tydzien :-)

priya - 2010-09-30, 20:11

neina, fajnie, daj znać jak będzie dalej.
renka, fajnie, powinno być coraz lepiej.

renka - 2010-09-30, 20:39

priya napisał/a:

renka, fajnie, powinno być coraz lepiej.


Wlasnie u nas od poczatku bylo ok, tylko Fionka tez od samego poczatku przy odbieraniu jej powtarzala jak mantre: "Nie chce tutaj nigdy wiecej przychodzic". A kazdego kolejnego ranka bezproblemowo sie szykowala do przedszkola. Ona jest takim typem kokieteryjnym, tak wiec ta "niechec" poprzedszkolna moze z tego wynikac, ze w pewien sposob chciala przykuwac moja uwage.

bodi - 2010-09-30, 21:54

neina, renka, super :)

zina, trzymam kciuki za Klary pierwsze kroki w przedszkolu :D

zina - 2010-09-30, 22:26

bodi, dziękuję bardzo :-)

renka, super, że Fionka się przekonała :-)

neina - 2010-10-01, 11:25

Zostawilam go, mam troche stresa. Ale jak wychodzilam, to tylko powiedzial papa i wrocil do zabawy, wiec chyba bedzie ok.
renka, a jak ja zostawiasz, to jak reaguje?
zina, na ile godzin Klara idzie?

zina - 2010-10-06, 18:31

Od 9 do 12.30 dwa razy w tygodniu.
Dziś cały czas siedziałam razem z Klarą.
Niestety jeden chłopiec, który rozpoczął wczoraj cały czas popłakuje i nie chciałam być blisko niego stąd byłyśmy trochę w starszej grupie.
Klara cały czas szczęśliwie bawiła się sama dopiero w ogródku odzyskała energię i pobiegała z innymi dziećmi.
Jutro zamierzam się trochę oddalić.

zina - 2010-10-07, 15:46

Jest dobrze, a nawet bardzo :-)
Klara dała mi buziaka na pożegnanie i wesoła bawiła się cały dzisiejszy poranek z dziećmi i Paniami.
Byli nawet na zewnątrz w parku podczas gdy ja zerkałam jak sobie radzi z chodzeniem za ręke.
Zrobiłam zakupy i porozmawiałam z miła osobą gotującą dzieciom obiady, bardzo smaczne zresztą :-)
Wczoraj był ryż z soczewicą i warzywami a dziś makaron pełnoziarnisty z sosem pomidorowym i czymś jeszcze czego nie pamiętam ;-)

bodi - 2010-10-07, 15:53

zina, super :D :D
dynia - 2010-10-07, 15:56

Super Zina :-D
U nas też dobrze uffff ;-) Ziemek lubi przedszkole,uwielbia panią i pani powiedziała,ze bardzo ciężko nasz synek tam pracuje i się stara ;-) Wraca zawsze umazany 'sprzętem artystycznym' czasem twory swe przynosi do domu jak np cudnej urody naszyjnik z makaronu . Zostaje długo bo 7,5 h no ale mam nadzieję,że mu to nie zaszkodzi ;-) Rano już ze swojego rządku macha nam na pożegnanie i wysyła całusy :-)

priya - 2010-10-07, 20:16

zina, dynia, pięknie!
zina - 2010-10-07, 20:47

dynia, :-D
neina - 2010-10-08, 00:26

zina, dynia, fajowo :-) Franek jak go zostawilam plakal, po tym jak panie sprzatnely zabawki, musialam przyjsc go uspokoic. Potem dostal kataru z brzydkim kaszlem i nie chodzilismy pare dni, moze pojdziemy jutro.
zina - 2010-11-04, 12:30

Po pięknym początku przyszedł kryzys ]:->
Wczoraj Klarę do przedszkola odprowadzał A. i niestety buczała bo chciała z nim iść na plac zabaw :roll:
Potem pani mówiła,że chcieli wyjść do parku bo pięką pogodę mamy a Klara dwa w drodze wpadła w histerię, zaczęła krzyczeć i cała grupa musiała wrócić.
Dziś rano przez godzinę starałam się ją zachęcić do ubrania.
Normalnie wychodzimy o 8.30, dziś grubo po 9 się ledwo udało.
Musiała wziąć swoją laleczkę, ciastko do torebki i jabłko i dwa klocki brązowe i cała masę innych rzeczy.
Myślałam że już nie wyjdziemy z domu i dobrze ,że mam rower bo byłybyśmy sporo spóźnione.
Przed przedszkolem oporna ale jak zobaczyła kotka ucieszyła się.
Potem koleżanka Surya przyszła ale i tak chciała żebym została.
Mam nadzieję, że dziś nie zrobi takie numeru jak wczoraj bo mamy piękną pogodę i na pewno grupa wyjdzie na zewnątrz.

priya - 2010-11-04, 12:49

zina, trzymam kciuki za Klarę i za Ciebie. Takie kryzysy to normalka. Nawet mój czterolatek, zaprawiony przedszkolak, wczoraj beczał w drzwiach przedszkola :shock: Będzie dobrze!
bronka - 2010-11-04, 12:52

zina, trzymam kciuki za szybki koniec kryzysu. Twoja Klara to niezła osobowość jest :-P :mryellow: ]:->

Feli bez zmian- zachwycony przedszkolem 8-)

ifinoe - 2010-11-04, 13:09

Matylda też zachwycona przedszkolem, pomimo trzech tygodni przerwy, znów chodzi z radością...tyle tylko, ze domaga się, że to ja mam ja odprowadzać, a nie tata...na razie mogę to robić, ale nie wiem, co pędzie dalej, jak zacznę - mam nadzieję - pracować
emaliia - 2010-11-04, 15:34

Mój Gabi też ma za sobą pierwszy dzień w przedszkolu. Kiedy szliśmy ściezką prowadzącą do szkoły gabi krzyczał: ide dzieci! ide!! dzieci ide!! Pięknie ubrany w granatowy sweterek i spodnie został w szkole a ja wróciłam do domu. Byłam zadowolona, że tak łatwo poszło, wbiegł na początku do klasy, zawinął kołko, poczym wrócił dał mi całusa w policzek i pobiegł sie bawić. Jak to Gabi, nie byłam zaskoczona, on uwielbia dzieci, uwielbia towarzystwo maluszków tych starszych i młodszych, on bez ludzi nie umie egzystować.
Jakie było moje zdziwienie kiedy przyszłam po niego i zobaczyłam go siedzącego u Pani na kolanach. Czytali ksiązeczke, inne dzieci siedziały wokół nich i słuchały. Mój gabi łkał. Musiał długo i mocno płakać. Wskoczył mi na ręce i dosłownie wypychał mnie z tego pomieszczenia. "Mama dom, mama jesc, mama spać" Nie spodziewałam sie tego po nim, zaskoczył mnie.
Więc żeby tak nie uciekać szybko z "tego miejsca" usiadłam z nim na krzesełku i wypytałam o wszystko co robił, gdzie sie bawił, czym, z kim, gdzie siedzial przy lunchu itd aż sie troszę wyciszył i inaczej spojrzał na otoczenie. Generalnie pod koniec dnia powiedział że "dzieci egejn" czyli tłumacząc : chce znowu isc do szkoły i bawić sie z dziećmi. No super facet normalnie. Zobaczymy jak nam pójdzie jutro. Wrrr drże bo wiem że może mu sie włączyć przed szkołą hamulec lub inne dziwne histerie. Na wszystko się przygotowuję żeby mnie znów nie zaskoczył.

bronka - 2010-11-04, 15:37

emaliia, trzymam kciuki za pozytywne nastawienie młodego przedszkolaka
zina - 2010-11-04, 22:00

emaliia, powodzenia! :-)

Klara całe szczęście oszczędziła dziś wszystkich i dała namówić się na spacer :-)

olgasza - 2010-11-05, 09:14

u nas po przerwie chorobowej (2 tygodnie) niestety pojawiła się niechęć do zostawania w przedszkolu :-( Panie też to zauważyły, no ale one się tym tak nie przejmują, bo rotacja jest spora - co rusz dzieci chorują, nie ma ich tydzień-dwa, potem przychodzą na kilka dni i znów chorują... W dodatku mają tam jakąś reorganizację, grupa starszaków od kilku dni jest bez nauczycielek (są chore), więc porozdzielali dzieciaki po młodszych grupach i myślę, że to też stresuje Mariankę. Ojoj.

emaliia, powodzenia dziś i napisz, jak poszło!

emaliia - 2010-11-05, 17:31

Dzięki za wsparcie wirtualne.
Słabo poszło dzisiaj. Niestety po około 1/2 godz telefon, że nic nie działa na niego ani propozycje wszelkich zabaw ani spacer ani rowerki ani ksiazeczki ani album ze zdjeciami jaki na dzisiaj mu przygotowałam ze wszystkimi bliskimi mu osobami, koledzy, dziadkowie, wójkowie, ciocie, ciuchcie, traktorki, kotek, konik :( Mówiły że oglądał i płakał nad nimi hehe śmieje się bo to miało pomóc nawiązać mu kontakt z jego Panią. Plan był taki że on jej o wszystkich bliskich osobach miał opowiedzieć(najlepiej jak umie) no ale może nastepnym razem sie uda, dodam jeszcze kilka fotek, zapełnimy caly album ;) pozniej Panie z przedszkola dodadzą do tego albumu zdjęcia swoje i dzieci innych z dnia dzisiejszego jak się bawiliśmy, będziemy pracować nad pozytywnym nastawieniem. Wracając; kiedy przyszłam spędzilismy tam nieco czasu razem dopóki nie przestał płakać (generalnie trzymałam sie na dystans)a po godzinie poszliśmy do domu, kiedy był jeszcze w miare dobrym humorku, nie chcialam przeginać. W odpowiednim czasie z wesołą minką powiedzial wszystkim bay bay i wrócilismy do domku(godzine wczesniej niz inne dzieciaczki). We wtorek kolejne podejscie. Jak go przyzwyczaić do mojej nieobecności? Zostawialam go juz wczesniej po znajomych na krótkie chwilki i było bezproblemowo a tu coś nie idzie. Wyraznie widac żę to miejsce mu nie służy. Cóż zdarza się. To nawet nie jest kwestia języka bo rozumie wg mnie 80% . No niestety innego przedszkola mu nie wyczaruje, mieszkamy w malutkiej miejscowości. Bedziemy próbować aż do skutku, wiem że szybko się zaadoptuje, wierze w to, taki jest Gabi, uwielbia dzieciaczki, uwielbia jak się dużo dzieje wokół.
ps. zaskoczyly mnie informacją że do tego czasu zanim Gabi sie nie zaadoptuje na dobre nie będą pobierały ode mnie opłat :) hmmm

zina - 2010-11-05, 19:55

emaliia, no to fakytcznie super z tymi opłatami :-)
Drugi dzień to jeszcze zbyt krótki czas, żeby sie mogł oswoić. Z czasem będzie lepiej.

U Klary w przedszkolu pani dała mi do wypełnienia ankietę co Klara lubi robić, w co się bawić, jak reaguje gdy się czegoś boi itp.
Przyniosłyśmy też zdjęcia z ostatnich wakacji na wsi z kurami i kotem.
Podoba mi się to zainteresowanie rodziną i pochodzeniem dziecka jak również nauka podstawowych słów w jego języku.

bronka - 2010-11-06, 20:02

zina napisał/a:
super z tymi opłatami :-)

też jestem zaskoczona. Bardzo pozytywnie oczywiście :-)

martka - 2010-11-06, 22:18

emaliia, będzie lepiej, powolutku. Gabi jest przeciez taki towarzyski :-D . przeżywa rozstanie z Tobą, bo do tej pory przecież się prawie nie rozstawaliście w ciągu dnia. wspaniały układ z tymi opłatami. czasu trzeba młodemu i wszystko będzie dobrze :-)

p.s. zarezerwowałaś bilety? ;-)

u nas przedszkolnie wszystko ok. szczegolnie teraz jak od tygodnia P. ich odwozi, bo ja muszę być w pracy wcześniej. jedyny problem jest taki, że uważaja za świetną zabawę popychanie innych dzieci i rozwalanie np. wieży z klocków budowanej przez innych :-> . cóż, pracujemy nad tym. jak ich sie rozdzieli to są jak aniołki, ale za to w duecie... ]:->

zina - 2010-11-26, 22:17

Klara pomalutku oswaja sie z przedszkolem choć jeszcze popłakuje.
Mówi strasznie dużo ale głównie po polsku co ją czasem frustruje.
Pomaga zabawa w przedszkole z zabawkami w domu i czytanie książeczek o takiej tematyce.
Często pyta mnie dlaczego ktoś na obrazku jest sam bez mamy a w nocy czasem pokrzyczy ,że chce mamę.
Myślę jednak,że będzie coraz lepiej.

olgasza, emaliia, a jak u Was?

emaliia - 2010-12-10, 08:25

Dzięki kobietki. Zina czy Klara w podobnym czasie zaczeła przedszkole?
U nas już na szcęście wczoraj Gabi pierwszy raz byl caly dzień z widocznym zadowoleniem.
Mielismy 1,5 tygodniowią przerwę(śniegi i mrozy) i balam sie że zapomnial przez ten czas o przedszkolu i będziemy mieć trudny początek a on wręcz był stęskniony. Kiedy rozebral sie, pobiegł sie bawić i nawet nie zrobiło mu się przykro(ostatnim razem nie płakał już ale za to bylo mu bardzo przykro, mimo to dał rade zrobic całą sesje po raz pierwszy).
Dzisiaj idziemy po raz kolejny i można powiedzieć że to będzie jego trzecia pełna sesja w przedszkolu, mam nadzieję że 2ga bez smutku i tęsknoty za mamą, bo widzialam wczoraj że swietnie sie bawił do końca i z pewnością nie tęsknił.
Podsumowując: było trudno, jemu i mnie i najgorsze mamy juz za sobą ;) )

zina - 2010-12-10, 22:00

emaliia, dobre wieści, teraz już będzie coraz lepiej :-)
Klara rozpoczęła przedszkole dokładnie w wieku 2 lat i 8 miesięcy ale to cały czas tylko dwa razy po pół dnia bo na więcej nas póki co nie stać niestety.
Ale widzę ogromne korzyści z tego teraz.
Śpiewa jeszcze więcej niż do tej pory, czuje sie pewniejsza w grupie, łapie angielski bardzo szybko :-)

bodi - 2011-01-04, 11:04

zina, fajnie że Klara coraz lepiej się odnajduje w przedszkolu :) No i za chwilę chyba będziecie dostawać dofinansowanie, to dla 3-4-latków, więc będzie mogła chodizć częściej, jeśli tego wszyscy chcecie?
Z językiem tez u nas było tak, że szkoła baaardzo dużo Jagodzie pomogła, jednak motywacja to podstawa :)

bronka - 2012-09-03, 10:29

Odświeżam wątek :-D

Syn mój najmłodszy ukochany wyruszył dziś pierwszy raz do przedszkola :-D
Nogami zawijał z radości. Zobaczymy jak będzie jutro :-D

seminko - 2012-09-03, 10:36

bronka, :-D

My też w trakcie inicjacji :mrgreen:
Mówi mi daimonion, że... będzie dobrze :-)

bronka - 2012-09-03, 10:36

Tantra, masz stresa :-P ?
seminko - 2012-09-03, 10:38

A jak :-P Wmawiam sobie, że wcale nie, ale tak naprawdę to siedzę tu (cisza, spokój... ]:-> ) i wiem, że najchętniej bym stała pod oknami budynku :lol:
priya - 2012-09-03, 10:42

A mnie dzieci zwiały z szatni. W sensie, że uciekły ode mnie do swoich sal ;-) Mikoś jako przedszkolak pełną gębą (bo w czerwcu miał pierwsze wprawki), buty zdejmował w biegu. A Nat po raz pierwszy w nowej sali z nową panią rozpoczął zerówkę. Również nie raczył poczekać na matkę :-P
Dziwnie mi z tą ciszą w domu...
Powodzenia wszystkim przedszkolakom i rodzicom! :-D

bronka - 2012-09-03, 10:50

Tantra napisał/a:
A jak

:mrgreen:

priya, u mnie małżon odprowadził, bo ja ze stresu nie zdążyłam się ubrać ]:->
Ale reakcja dzieci- jak u Ciebie :-D

seminko - 2012-09-03, 10:51

My przyszliśmy lekko spóźnieni, akurat na śniadanie. Wiecie, co miały jeść dzieci? Po pół kromki białego chleba z pastą rybną. Ani cienia choćby ogórka do tego. My braliśmy opcję bez wyżywienia, więc na talerzu Symfonisty wylądowała grahamka z pastą z cieciorki i pomidorem, przyniesiona przeze mnie, wyróżniała się mocno :lol: No, nic, pierwsze koty za płoty- tygodniowego menu jeszcze nie dostałam, więc nie bardzo jeszcze wiem, do czego upodabniać posiłki młodego ;-) wiadomo mi tylko, że na obiad planowany jest- uwaga, uwaga!- makaron z masłem i cukrem... Dobrze, że sama donoszę posiłki ;-)
Ale jak patrzyłam na odchodnym (i złapałam się na tym, że mam wilgotne oczy :-P ), to Młody w ogóle nie zwracał uwagi na zawartość talerza ;-)

bronka - 2012-09-03, 11:02

Tantra napisał/a:
Po pół kromki białego chleba z pastą rybną. Ani cienia choćby ogórka do tego.

pewnie pół roku podawali ogórki i w końcu zrezygnowali, bo nikt tego nie jadł :-|

Ja też się ciesze, że moje dzieci z termosami, chociaż przyznam, że u nas się starają. Zawsze są warzywa, marchewki do pochrupania, ziemniaczki przy obiedzie ułożone na sałacie itp.

Tantra napisał/a:
makaron z masłem i cukrem...

ha! Czyli wege :lol:

seminko - 2012-09-03, 11:11

bronka napisał/a:
Tantra napisał/a:
makaron z masłem i cukrem...

ha! Czyli wege
:lol:
A to dlatego, że poniedziałek i brak świeżego białka po weekendzie ]:->

śliwka - 2012-09-03, 11:14

Ja też dziś posłałam Agatkę, bo Antek przeziębiony.W zeszłym tygodniu były 3 dni na zajęciach adaptacyjnych. Pewnie też tam Anto załapał wirusa. Bardzo im się podoba jak do tej pory w tym przedszkolu, ale chodziły tam po 3h tylko a nie na cały dzień. Dziś Aga tam sama jest, ciekawe jak sobie radzi. Też się denerwuję. Jedzenie też ja donoszę i też podobne do tego co dają w przedszkolu. Na śniadanie płatki kukurydziane z mlekiem dla wszystkich a ja normalnie-orkiszowe z owocami suszonymi, migdałami, siemieniem i pewnie też się wyróżniało. Oby jej się nie zachciało tego co inne dzieci jedzą. Trochę dużo roboty z tym przygotowywaniem wszystkiego naraz, pakowanie, poranne odgrzewanie itd. i zakupy w ostatniej chwili, echh. Ale coś za coś. Teraz będę miała mnóstwo czasu dla siebie i możliwość szukania pracy.Trochę siedzę jak na szpilkach...A jak jeszcze Antoś pójdzie jak wyzdrowieje, to już całkiem dziwnie będzie.
maga - 2012-09-03, 11:15

Gratuluję szanownym mamom i przedszkolakom!
Ja się dziś ucieszyłam, że dziecko moje już do przedszkola przywykło, bo jak zobaczyłam, co tam się dzisiaj działo, to nie wiem, czy Ziomas by się nie zniechjęcił ;-)
Tantra, no menu jak sie paczy Masakra...

seminko - 2012-09-03, 11:17

bronka napisał/a:
przyznam, że u nas się starają

:-) Fajnie, bo nawet, jeśli Twoje dzieci jedzą domowo, to widzą, że generalnie je się z atencją dla warzyw ;-)

priya, no to powodzenia :-) i łączę się w ciszy w mieszkaniu :lol: (choć u mnie remont ulicy pod oknami)

seminko - 2012-09-03, 11:26

Iw, ja wywalczyłam tyle, że mogę przechować pewne produkty na miejscu (np. karton z mlekiem ryżowym w ichniejszej lodówce, suche płatki). Przydaje to trochę roboty pani kucharce, ale odwdzięczę się jej jakoś. :-) Bo nasze przedszkole leci na kateringu, kuchnię ma ograniczoną do lodówki i mikrofali :roll:
Iw napisał/a:
Oby jej się nie zachciało tego co inne dzieci jedzą

na to bym nie liczyła ]:->
Iw napisał/a:
Teraz będę miała mnóstwo czasu dla siebie i możliwość szukania pracy

Mam podobnie, choć na wd pracy nie znajdę :-P
maga, a co się tam działo? :lol:

bronka - 2012-09-03, 11:38

maga napisał/a:
bo jak zobaczyłam, co tam się dzisiaj działo, to nie wiem, czy Ziomas by się nie zniechjęcił

aż się boję spytać :->

Tantra napisał/a:
Iw napisał/a:
Teraz będę miała mnóstwo czasu dla siebie i możliwość szukania pracy

Mam podobnie, choć na wd pracy nie znajdę :-P

:lol:

maga - 2012-09-03, 11:51

Nie no, chyba moja wypowiedź została zbyt drastycznie zrozumiana ;-)
Generalnie - pierwszy dzień po wakacjach, więc duże zamieszanie. Sporo nowych dzieci, niektóre płakały. Hardcore'a nie było, jeno warunki mało sprzyjające adaptacji. Ziomas jest ciut niepewny w nowych sytacjach, więc mogłoby mu się to nie spodobać.

śliwka - 2012-09-03, 11:52

Tantra napisał/a:
Oby jej się nie zachciało tego co inne dzieci jedzą
na to bym nie liczyła
jak próbowałam im dawać płatki kuku z mlekiem sojowym na zlocie to nawet spojrzeć w tę stronę nie chcieli. Nie są przyzwyczajeni i mam nadzieję, że tak pozostanie :) Obiad zrobiłam podobny jak w przedszkolu:zupa jarzynowa, potrawka z warzyw kolorowych + ryż (u mnie brązowy)+ surówka z marchewki i jabłuszka,podwieczorek: kisiel, wafelek (ja dałam Agatce wafel ryżowy w czeko gorzkiej), owoce; kolacja: kanapki, warzywa.Czyli nie takie złe to jedzenie dziś. No i herbatę (ziołowo-owocowa) też musiałam dać bo tam słodzona, czarna. Co będzie dalej to nie wiem, nie mam jadłospisu na dalsze dni jeszcze.
bronka napisał/a:
Zawsze są warzywa, marchewki do pochrupania, ziemniaczki przy obiedzie ułożone na sałacie itp.
to się chwali.
Tantra napisał/a:
maga, a co się tam działo?
też jestem ciekawa.

acha, już doczytałam.

bronka - 2012-09-03, 11:54

maga, uffff - bo już myślałam, ze jakieś dramaty :-P

Ja dużo odpuściłam w kwestii diety. Może za dużo. Chyba generalnie robię coraz mniej radykalna :-P

seminko - 2012-09-03, 12:05

bronka napisał/a:
Chyba generalnie robię coraz mniej radykalna

bronka, uwierzysz, że ostatnio spojrzałam na płatki kuku w sklepie? :-P Po prostu wiem, że się nie da inaczej w większości przedszkoli.

Zaraz idę po młodego. Szybko zleciało. Na razie będę odbierać go przed drzemką, bo młody nie ma w zwyczaju spać. Ale tylko przez tydzień, mam nadzieję dostać jadłospis w międzyczasie i potem ruszymy z koksem;-)

maga - 2012-09-03, 12:07

Ja też musiałam sporo odpuścić. Nie jestem w stanie wszystkiego kontrolować a nie mam zamiaru robić kwasów (ani Ziomkowi, ani kobitkom w przedszkolu).
śliwka - 2012-09-03, 12:12

Tantra napisał/a:
Zaraz idę po młodego. Szybko zleciało.
aaa, to tak na krótko na razie. To luz. My od razu na głęboką wodę... Odbieram około 18:00.

My i tak wszystkie posiłki musimy donosić, bo nie płacimy za jedzenie przedszkolne, więc mam wpływ na to co jedzą głównie. Ale jeśli coś tam zjedzą z własnej woli a nie będzie wegańskie, z wielką ilością cukru raz na jakiś czas to trudno. Ale mam nadzieję, że nie będą miały na to ochoty. Zobaczy się...Ostatnio Antoś pytał pani w przedszkolu czy ciastka, które podała są z krowy mleka i czy na pewno bez :mryellow:

seminko - 2012-09-03, 12:15

Tak, bo, jak pisałam, nie mamy menu- jeszcze :-)
Dostanę menu=> wyprawię Młodego z menażką i lunch- boxami na dobre ;-)

bronka - 2012-09-03, 12:21

Iw napisał/a:
My od razu na głęboką wodę... Odbieram około 18:00.

:shock: ło. No to rzeczywiście głęboka woda.
Ja gdybym nie pracowała to bym posyłała tak do obiadu. Teraz angażuje babcię do odbioru około 15. Moim zdaniem to i tak bardzo długo na pobyt poza domem :->

maga napisał/a:
a nie mam zamiaru robić kwasów

takie samo miałam przesłanie przy odpuszczaniu. Feli nie zje mięsa, bo się brzydzi. Zapewnił mnie ( sam z siebie), że usiądzie z Frankiem przy stole i powie mu co można jeść, żeby się nie pomylił :-P Nie wiem jak Franek zareaguje. Zobaczymy.

maga - 2012-09-03, 12:33

Ziom też mięsa nie zje (powody chyba są te same co u Falka), ale marti mnie picie słodzonej herbaty i generalnie coraz większe ilości słodyczy :-/ Nie chodzi mi absolutnie o to, żeby mu zabraniać, ale o to, że np. przestał pić w domu wszelkie niesłodzone napary - mówi, że niedobre :-x No i fazuje na cukier :-(
śliwka - 2012-09-03, 13:09

bronka napisał/a:
Teraz angażuje babcię do odbioru około 15. Moim zdaniem to i tak bardzo długo na pobyt poza domem
większość dzieci w tym przedszkolu zostaje cały dzień. Jak rodzice pracują cały dzień a babcie daleko to nie za bardzo jest inna możliwość. Ja mam zamiar jak najszybciej znaleźć pracę i też nie będę miała innego wyjścia poza zostawianiem dzieci na cały dzień.
bronka - 2012-09-03, 13:28

maga napisał/a:
przestał pić w domu wszelkie niesłodzone napary

no się pewnie chwilowo zafascynował słodkim. Przejdzie mu pewnie.
U nas dzieci noszą swoje podpisane bidony, a personel intensywnie namawia, żeby to była woda.

Iw napisał/a:
Jak rodzice pracują cały dzień a babcie daleko to nie za bardzo jest inna możliwość.

Rozumiem. Dlatego napisałam, ze gdybym nie pracowała. Wiem, ze czasem nie ma innego wyjścia. Taki niestety system :-/ Nie mniej- dla mnie to jest zbyt długo.

śliwka - 2012-09-03, 13:34

bronka napisał/a:
Nie mniej- dla mnie to jest zbyt długo.
dla mnie też. Zobacze jak dzieci będą reagować, wtedy się zastanowię i najwyżej może znajdę coś na pół etatu.
bronka - 2012-09-03, 13:37

maga napisał/a:
No i fazuje na cukier :-(

u nas jest faza na kawkę z miodem ;-)

Iw, ja rozumiem. Tak się zdziwiłam jak napisałaś, że na głęboką wodę- do 18. Ale jak najbardziej rozumiem różne wybory różnych ludzi. Ja też jestem całe dnie poza domem. staram się to zmienić, ale jak na razie zupełnie odwrotnie mi to wychodzi :->

seminko - 2012-09-03, 14:45

No my już po, młody skubnął nawet trochę makaronu :-P Tylko rozwalił całą drzemkę maluchom, myślę, że panie odetchnęły po naszym wyjściu ]:-> Jedzenie generalnie w niełasce, sedes takoż :-> Masakra. Ale bawił się bardzo dobrze i nie chciał wychodzić :-P
Poli - 2012-09-03, 14:47

Tak szczerze dziewczyny to troche mnie zszokowalo , ze u nas w przedszlolach nadal takie same menu jak 30 lat temu :shock: , to za moich czasow byla czarna z cukrem itp. tylko zamiast platkow kuku to kasza manna, u ble :-P
Ja takze boje sie co to bedzie, a Lila bedzie musiala isc do zlobka przed przedszkolem, ale chociaz to wiem, ze nikt nie poda jej czarnej z cukrem czy makaronu z cukrem, poniewaz ludzie sa tutaj bardziej swiadomi odzywiania , jedynie bedzie problem nabialowy, gloryfikacja nabialu jest masakryczna :roll:

bronka - 2012-09-04, 16:45

Jak u Was? :-D
Moje malutkie dziecko znów zawijało nogami biegnąc na salę. Nawet na brata nie poczekał. Pani go pochwaliła, ze zachowuje się jak stary przedszkolak :mrgreen:

śliwka - 2012-09-04, 17:13

bronka, no to świetnie. Zuch chłopak!
Agatkę pani też wczoraj pochwaliła, że mądra, że się pierwsza udziela, że bardzo rozwinięta. Wczoraj przed podaniem kolacji pani przedszkolanka zadzwoniła do mnie, bo w pudełku z kolacją Agatki jest WĘDLINKA i dzwoni bo nie wie o co chodzi. Wyjaśniłam jej, że sojowa to się zdziwiła, bo tak samo jak mięsna pachnie i wygląda. Ale chwała jej za to, że się przejęła rolą i skoro nie była pewna to zadzwoniła.
Dziś Agata rano powiedziała, że nie chce iść do przedszkola, że chce w domu się bawić. No ale jak zawiozłam to się nie oglądnęła nawet za mną i pobiegła do dzieci i dziś jak odbierałam przed 15:00 to nie chciała wyjść. Jutro już będzie z Antkiem to pewnie będzie jej raźniej.

bronka - 2012-09-04, 17:18

Iw napisał/a:
Ale chwała jej za to, że się przejęła rolą i skoro nie była pewna to zadzwoniła.

aż jestem zaskoczona :D
Iw napisał/a:
Jutro już będzie z Antkiem to pewnie będzie jej raźniej.

Antek już wydobrzał?

śliwka - 2012-09-04, 17:22

bronka napisał/a:
Antek już wydobrzał?
tak, o dziwo katar trwał niecałe 2 dni.
bronka napisał/a:
Iw napisał/a:
Ale chwała jej za to, że się przejęła rolą i skoro nie była pewna to zadzwoniła.

aż jestem zaskoczona
ja też. Ale pewnie dlatego, że młoda i taka dość otwarta i serdeczna. No i oglądała tę Uwagę w tvn z Alcią i Gzyrą i zapamiętała, że dzieci wegańskie są nawet zdrowsze od tradycyjnie żywionych.
bronka - 2012-09-04, 17:23

No to super :-D
excelencja - 2012-09-04, 21:05

A ja się z czasem radykalizuję.
W tamtym roku dostosowywałam menu do przedszkolnego- płatki kuku, pączki, makaron, ciągle ziemniaki.
Nie mogę winić tylko diety, ale końcówkę roku szkolnego przejechałyśmy na katarach i wirusowych problemach skórnych. Zaczęły się wakacje, wróciłam do normalnego jedzenia.
Po 2 tygodniach problemy się skończyły.

I dziękuję pięknie, koniec ze ślepym słuchaniem jadłospisu pani jadłospisowej, w nosie mam to, nie będę ryzykować zdrowia dzieciaka dla jakiś chorych racji (żeby jej nie było przykro, że ma inne, żeby im nie było przykro, że ma ładniejsze - blablabla) O! Idę robić zdrowy obiadek na jutro :P

excelencja - 2012-09-04, 21:06

bronka, Iw, Tantra ogromne gratulacje i dla Was i dla maluchów!
seminko - 2012-09-04, 21:36

bronka, :mryellow:
Moje też. Musiałam go wywabiać z przedszkola, wspomagając się wizją betoniarki na ulicy ;-) :-P
Ale dopiero jutro zostanie na dłużej (bo dziś wreszcie mam menu, więc obiad Młode zje już tam ;-) )

seminko - 2012-09-04, 21:38

exce, :-D , dziękuję :-)
śliwka - 2012-09-04, 21:38

excelencja napisał/a:
I dziękuję pięknie, koniec ze ślepym słuchaniem jadłospisu pani jadłospisowej, w nosie mam to, nie będę ryzykować zdrowia dzieciaka dla jakiś chorych racji (żeby jej nie było przykro, że ma inne, żeby im nie było przykro, że ma ładniejsze - blablabla) O! Idę robić zdrowy obiadek na jutro
podoba mi się!
Dopiero początek i ja już świruję. Na śniadania na razie zostają w domu, w przedszkolu słodkie kulki, płatki itp. z mlekiem inne dzieci mają. Podwieczorki typu danio z białą bułką - czym to mam zastąpić, żeby było podobnie? Do tej pory na takie przekąski jadły migdały,morele, kalarepkę itp. Nie widzę powodu, żeby coś zmieniać. Na razie nie zauważyłam, żeby dzieci źle się czuły z tym, że jedzą coś innego niż inne dzieci np. wśród kuzynów, kolegów.

seminko - 2012-09-04, 21:43

excelencja napisał/a:
ciągle ziemniaki

Masakrrr, też kombinuję, jak to ominąć.
excelencja napisał/a:
Idę robić zdrowy obiadek na jutro

O. :-D :-P

zorro - 2012-09-04, 22:15

O kurczę, mnie by to gotowanie wykończyło (ale co robić, rozumiem).
Dodam tylko, że żadne z moich dzieci nigdy nie skarżyło się, że ''jemy inaczej''. Dzieci są super, przyjmują pewne rzeczy bez zdziwienia.

mimish - 2012-09-05, 09:18

U nas nowe przedszkole i wiele zmian..remont domu, narodziny siostry (tydzien temu). Misia chodzila caly zeszly rok do prywatnej placowki, mala grupa, spokoj, porzadek. Teraz znalazla sie,w 15osobowej grupie z jedna pania, 80cioro dzieci na podworzu szkolnym, plastikowe wszedzie porozrzucane zabawki..dla mojej pedantki to chyba zbyt wiele. Pierwszy dzien byl ok ale wczoraj masakra..zwymiotowala z placzu, trzymajac sie kurczowo mojej nogi czego nigdy nie robi, dodam ze caly zeszly rok byl ok, w lato byla na polkoloniach i tez byla zadowolona. Pani w przedszkolu wydaje sie byc mila, widac ze sie stara. Wszystkie dzieci poza trojka (wtym moja corka) zostaja do 15, owa trojka do 12. Moja m. Nie sypia w dzien, nie chce tez zeby jadla w szkole z wiadomych powodow. Dostaje tylko kubek zupy o 10 ale to same warzywa bez miesa sa, plus drugie sniadanie z domu.

Nie podoba mi sie, ze jak odbieram ja o 12 to dzieci jedzace w szkole jedza juz od 11:50 a owa nieszczesna trojka siedzi z kubkiem wody..wczoraj jej tlumaczylam dlaczego tak jest ale nie wiem czy zrozumiala do konca..

Dzis pojechala z tata, nie plakala ale miala lzy w oczach pytajac dlaczego mnie tu zostawiacie, jaj juz wole byc sama w domu..

Rozpisalam sie ale ciezko mi na duszy..a M. konczy dzis 3 lata i smutno mi ze ten dzien w przedszkolu znow popsuje jej humor..

śliwka - 2012-09-05, 10:04

mimish, współczuję. To na pewno przez te wszystkie zmiany. Myślę, że z czasem się oswoi, ale rozumiem, że trudno Ci o cierpliwość w takich sytuacjach.
Życzę Wam, żeby jak najszybciej mała się przekonała do tego przedszkola i polubiła tam chodzić.
A Misi z okazji urodzin życzę dużo uśmiechów i radości. :-D

bronka - 2012-09-05, 10:47

mimish, :-( biedna Miśka. Mam nadzieje, że się zaaklimatyzuje.
Feli też bardzo krótko kiedyś był w przedszkolu,którego nie lubił :-/ Zabraliśmy go stamtąd bardzo szybko. W naszym nie było kłopotów. Zawsze chodził chętnie. Od samego początku.

U nas bez zmian- czyli bardzo dobrze :mrgreen:

zorro napisał/a:
O kurczę, mnie by to gotowanie wykończyło (ale co robić, rozumiem).

A ja widzę dużo plusów ( więcej niż minus- poranne wstawanie). Moje dziecko je to co ja ugotuję i promujemy wegetarianizm wśród personelu :-D

justyna1982 - 2012-09-05, 12:00

Mi też gotowanie nie przeszkadza przecież i tak muszę w domu obiad ugotować dla mnie i męża kwestia organizacji :) Mój Tym też się inny chyba nie czuje sam głośno mówi, że on mięska nie je a ryby w sklepie mu śmierdzą - ostatnio na całe gardło głosił taki monolog w sklepie :) Jedynie co chyba smaki mu tato robi na normalny chlebek czy też bułki ale wie, że nie może jedynie co to sobie powącha :) ))
Dla Misi sto lat i dużo radości.

mimish - 2012-09-05, 19:19

Dziekujemy za zyczenia! Mam nadzieje ze z kazdym dniem bedzie lepiej w przedszkolu...a jak nie to ja wypisze. ot co :evil:
seminko - 2012-09-05, 19:33

mimish, pisałam sporo i mi wcięło, więc w skrócie: Najlepszości dla M!
Warto obłaskawić przedszkole, no ale przecież nie na siłę. Kawałek życia w nim dziecko spędza, więc fajnie, żeby było OK. Inne przedszkole nie wchodzi w grę?
Widzę, że Misia i Symfonista oboje zodiakalne Panienki (z tym, że mój nietypowo, jak na Pannę, bałaganiarz)

Ja dzisiaj wynosiłam swoje dziecko z przedszkola pod pachą :-> Sam nie zamierzał się żegnać :lol:

zorro - 2012-09-05, 21:08

bronka napisał/a:
zorro napisał/a:
O kurczę, mnie by to gotowanie wykończyło (ale co robić, rozumiem).

A ja widzę dużo plusów ( więcej niż minus- poranne wstawanie). Moje dziecko je to co ja ugotuję i promujemy wegetarianizm wśród personelu :-D

A jeśli się jeszcze czuje misję, to w ogóle. ;-)

excelencja - 2012-09-05, 21:14

Iw, Zamiast serków kupuję deserki owocowe w słoiczkach, a w zasadzie to w pojemnikach jak jogurty marki auchan w czteropakach.

A mnie gotowanie na maxa przeszkadza, choćby dlatego, że w domu nie gotuję nigdy 2 dań i nie pakuję wszystkiego w pojemniczki :P

Nie robię pierogów częściej niż 2 razy w roku, nie piekę pączków raz w tygodniu, a drugi raz rogalików. I tak dalej i tak dalej.

A no właśnie Iw zamiast słodkich świństw typu bułki Li ma ciemne pieczywo, zamiast płatków śniadaniowych naszą jaglankę lub owsiankę z owocami i odrobiną mleka sojowego, zamiast ciastek na podwieczorek owoce + ew. ciasteczko owsiane domowe, wafel ryżowy, chrupki.

Ano i wodę do picia, bo dzieci mają zawsze napoje słodzone.

seminko - 2012-09-05, 21:21

No, właśnie- jutro w menu mojego dziecka widnieje to: hxxp://recepty-rady-tipy.webnode.cz/news/bratislavska-veprova-kyta-na-smetane/
Ja donoszę posiłki (młody alergik). Jak to zweganić? Poczułam się bezradna. Fajnie, żeby to było podobne do zawartości reszty talerzy przedszkolaków.
Już myślałam, że knedlik zastąpię wykrojoną w odpowiedmni kształt białą bułką...
Mięso- nie wiem. Mam kotlety z jagieł/ soczewicy/ warzyw, ale to nie podobne. robi dało by radę, ale teraz już nie kupię, a młody nie przepada...
Grrr.

bronka - 2012-09-05, 21:24

Tantra, ja bym zrobiła knedlika z sejtanem.
seminko - 2012-09-05, 21:27

Iw napisał/a:
Podwieczorki typu danio

hxxp://www.bioapetit.cz/potraviny/ryzovy-dezert-rakytnik-125g-amunacek
Rozważ to. Chyba z syropem gluko- ale bezmleczne. Dzieci lubią ;-)

seminko - 2012-09-05, 21:29

bronka napisał/a:
Tantra, ja bym zrobiła knedlika z sejtanem.

Bronka, też bym zrobiła, gdyby moje młode nie było uczulone na soję ;-) [/b]

agninga - 2012-09-05, 21:29

ja na razie bez problemów żywieniowych bo Lena poszła na 2-3 godz. w przerwie od śniadania do obiadu (karnet na godziny wykupiliśmy). Całe lato chodziła obok tego przedszkola i była ciekawa więc w sumie start jest niezły, aczkolwiek wczoraj i dzisiaj na koniec już było trochę płaczu... wczoraj podobno nie chciała przyznać się że chce siusiu ( i w końcu nie robiła), a dzisiaj wzruszyła się podobno bo taka dziewczynka jest co ciągle płacze i Lenka się za nią wstawiała, aż w końcu się jej nastrój udzielił... zabawnie mi potem pokazywała jaką miała buźkę w podkówkę jak odbierała ją babcia ;-) Niestety dzisiaj też wróciła w katarkiem...
Ogólnie to dzisiaj był jakiś kryzys dnia trzeciego ;-) bo iść do przedszkola też jakoś za bardzo nie chciała (chociaż bez scen i szła normalnie). Zobaczymy jak będzie dalej..

bronka - 2012-09-05, 21:30

Tantra, ja też je bardzo lubię :-D
bronka - 2012-09-05, 21:31

Tantra, sejtan nie jest sojowy.
seminko - 2012-09-05, 21:36

bronka napisał/a:
Tantra, sejtan nie jest sojowy.

Ja wiem, z zasady pszenny, ale kupny niestety "jest" => sos sojowy w składzie choćby.

bronka - 2012-09-05, 21:41

:-| no to trza płukać mąkę ;-)

u mnie pachna gołąbki na jutro :-)

justyna1982 - 2012-09-06, 09:32

A u nas na dzisiaj zupa szpinakowa więc zapewne moje dziecko się nią zapcha i na drugie nawet nie popatrzy bo to ulubiona zupka :)
seminko - 2012-09-06, 09:42

Kit. Zapakowałam mu burgera z soczewicy i ryżu, do tego osobno warzywny sos i... wykrojony miąższ z grahamki (na kształt knedlika) :lol:
I zupa ziemniaczana.

Jutro w planach ulubiona pomidorówka, więc liczę, że zapcha się, jak Tym szpinakową, bo na drugie znów wieprzowina (chyba jednak kupię to robi ;-) )

Niezmiennie cały w uśmiechach od progu przedszkola :-D

śliwka - 2012-09-06, 10:11

excelencja napisał/a:
Iw, Zamiast serków kupuję deserki owocowe w słoiczkach, a w zasadzie to w pojemnikach jak jogurty marki auchan w czteropakach.
ooo, dobry pomysł. Dzięki.
Jednak nie będę na siłę się dopasowywać. Na drugie danie dzieciaki w przedszkolu codziennie mają jakiś kotlet, pulpet, filet itp. Ja w domu kotlety robię rzadko, najwyżej 2 razy w tygodniu. A. i A. wolą jeść jakieś dania jednogarnkowe, makarony na różne sposoby i gęste zupy. Kotlety tak sobie im wchodzą. Uwielbiają surowe warzywa. Jak się dostosowywałam przez te kilka dni to dzieci prawie nic nie zjadły na obiad.
Tantra napisał/a:
hxxp://www.bioapetit.cz/p...k-125g-amunacek
Rozważ to. Chyba z syropem gluko- ale bezmleczne. Dzieci lubią
dziękuję. Nie znam tego. A gdzie toto można kupić? W Evergreenie?
seminko - 2012-09-06, 10:18

Amuniaczki kupuję w Czeskim Cieszynie w zdrowej żywności. Nie wiem, jak z dostępnością u Ciebie. A, sprawdziłam- nie mają syropu glukozowego, tylko ta karamelova slozka... :-P
bronka - 2012-09-06, 10:53

Iw napisał/a:
W Evergreenie?

na pewno

Tantra napisał/a:
A, sprawdziłam- nie mają syropu glukozowego, tylko ta karamelova slozka... :-P

wydaje mi się, ze ostatnio zmieniali składy

śliwka - 2012-09-06, 11:03

Tak, jest w evergreenie. hxxp://www.evergreen.pl/deserjogurt-sivaczek-rokitnik-p-716.html
maga - 2012-09-06, 14:23

Tantra, co to jest robi?
Jeśli chodzi o dopasowywanie potraw do przedszkolnych, to ja już sobie dałam z tym spokój. Tzn. czasem staram się, żeby było podobnie, ale jak mi się nie chce - olewam. Ziomas na początku bardzo chciał jeść to co dzieci (tylko w naszej wersji) i bardzo tego pilnował. Roboty miałam od zaj.. i trochę (zanosiłam mu 3 posiłki), więc bardzo się cieszę, że już nie ma parcia na żarcie podobne.
Ziomas dziś po raz pierwszy został w przedszkolu na 2 godziny dłużej (więc kolejny posiłek nam doszedł :-> ). Mam nadzieję, że nie będzie znudzony, bo niedługo nie będzie miał wyjścia - będzie zostawał min. do 16

bronka - 2012-09-06, 15:23

maga napisał/a:
bo niedługo nie będzie miał wyjścia - będzie zostawał min. do 16

czyli wszystko na dobrej drodze? :-D

maga - 2012-09-06, 15:36

Mamy spory problem lokalowy, ale pomijając to - wszystko na dobrej drodze. Innej opcji nie ma :-)
seminko - 2012-09-06, 20:45

maga, tu popatrz a propo's robi :
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=11130

Fajnie, że Ziom się aklimatyzuje :-)



[/i]

maga - 2012-09-06, 21:09

Tantra, dzięki. Nie wiedziałam, że coś takiego istnieje.
Ziomas dał spokojnie radę, nic się nie działo, więc uff. :-)

seminko - 2012-09-06, 21:20

No :-) U nas też UFF :-)
Ale bardzo mi dziwnie w takim pustym mieszkaniu ;-) :-P
maga, wspieram mentalnie Waszą inicjatywę :-D życzę Dobrego! :-)

maga - 2012-09-06, 21:47

Tantra napisał/a:
bardzo mi dziwnie w takim pustym mieszkaniu

Ja dziś o 14.30 czułam się bardzo dziwnie. Ogarniał mnie jakiś taki niepokój, że zapomniałam dziecka z przedszkola odebrać :lol:

seminko - 2012-09-06, 21:54

maga napisał/a:
Ogarniał mnie jakiś taki niepokój, że zapomniałam dziecka z przedszkola odebrać

Łehehe ;-) Mnie się wydaje, że maly śpi (choć normalnie nie śpi już w ciągu dnia) i chodzę na palcach :-P

seminko - 2012-09-07, 14:07

Ja chyba też wrzucę na luz z tą partyzantką dietową. Połowa podwieczorków to słodkie kupne bułki/ rogaliki :shock: , nie ma bata, żeby bez piekarnika wymyśleć coś zdrowego, co by podobnie wyglądało.

A wczoraj młode me zasnęło po obiedzie razem z grupą :shock: Ciekawe, czy w domu też zechce spać (od dawna już nie śpi, próby usypiania go ok. południa to dla nas dwie godziny wyjęte z życiorysu :lol: )

excelencja - 2012-09-07, 15:18

Tantra, mały piekarnik elektryczny kosztuje kilkadziesiąt zł :)
seminko - 2012-09-07, 16:33

exce, :shock: idę przeczesywać sieć. Dzięki, nie przyszło mi to wcześniej do głowy :*
bronka - 2012-09-07, 16:59

Tantra, mój śpi w przedszkolu jak susełek. Za dużo emocji, żeby wytrzymać bez drzemki ;-)
śliwka - 2012-09-07, 21:47

Dziś pani przedszkolanka mnie zaskoczyła, bo mówi, że ona nie wie ale może to od tej naszej ekologicznej diety te bliźniaki takie mądre są i bardziej rozwinięte niż ich rówieśnicy :) Może chciała się podlizać albo rzeczywiście tak się zaczęła zastanawiać...
Dzieciakom się podoba. Nawet mnie nie zauważają, że przychodzę po nich i muszę ich długo wołać, żeby w ogóle zechciały ze mną wyjść. Cieszę się. Dziś mogłam sobie nawet poleżeć i się podkurować, bom przeziębiona.

gosia_w - 2012-09-08, 05:00

Iw napisał/a:
może to od tej naszej ekologicznej diety te bliźniaki takie mądre są i bardziej rozwinięte niż ich rówieśnicy
:-D
maga - 2012-09-08, 08:57

Iw, superancko! Fajnie takie coś usłyszeć i fajnie zobaczyć, że dzieci się dobrze czują w przedszkolu :-D
seminko - 2012-09-08, 09:09

Iw, fajnie! :-D Młodego panie też chwalą, że mądrala i śmieszek :-)
No,ale... zaczyna się :roll: Rano skarżył się na ból ucha, czuje się nie- dobrze, zapchany nos... Podłapał jakieś cholerstwo albo przewiało go na placu zabaw :roll: Teraz śpi, a ja sama w domu (niemąż w pracy), nie mam jak wyskoczyć do miasta po cokolwiek. Mam syrop z cebuli na miodzie i syrop lipowy ze zdrowej żywności. I czopki paracetamolowe, których na razie nie użyłam (gorączki niet). Uch...

priya - 2012-09-08, 09:12

Iw, pięknie! :-D
Tantra, u nas też. Obaj kichają na prawo i lewo. Nat w nocy kaszlał :roll: A już prawie zapomniałam jak to jest mieć chore dziecko :-|

seminko - 2012-09-08, 09:24

priya napisał/a:
już prawie zapomniałam jak to jest mieć chore dziecko

priya, no właśnie...
Kaszel też u nas w pakiecie, zapomniałam dopisać.
Zdrowia dla Młodych:*

seminko - 2012-09-09, 11:43

priya, jak sobie radzisz? Co stosujesz? Młody nic nie chce, pije po parę łyków mleka ryżowego z miodem, zjadł dziś jedną suszoną morelę, ze niby w ramach śniadania ;-) Ja się wciąż martwię, bo jemu nawet picie nie bardzo wchodzi.
Syropu z cebuli nie chce. Wypił łyżeczkę syropu z lipy (kupny, na cukrze)

priya - 2012-09-10, 11:42

Tantra, moi jednak nie są chorzy, ufff! Pokichali w sobotę sobie i na tym koniec. A noc z kaszlem nie wiem skąd, bo później już cisza.
Ja tam w razie choroby nie wnikam w skład leków zbyt szczegółowo, o ile coś pomaga - daję. Ale to ja. Nie jestem żywieniowo radykalna ;-) Zdrówka młodemu!
Mikoś ma troszkę problem z zostawaniem w przedszkolu. Jedzie chętnie, ale potem przed salą włącza mu się lampka alarmowa i nie chce się odkleić ode mnie. Wnoszę go na rekach i siadam z nim na krzesełku, potrzebuje ok. 15min. żeby się oswoić. Potem czekam na pierwszą lepszą okazję by się wymknąć. Ale nie ukradkiem. Jasno mówię, że idę i że przyjadę później. nie chcę żeby myślał, że się zgubiłam ;-) Potem jest już ok. Nie płacze, wciąga się w zabawę, a jak przyjeżdżam po niego to nie chce iść do domu.

bronka - 2012-09-10, 11:57

U nas na razie chorobowo cisza. Ale z Felkiem też nie było żadnych dramatów. Ot- raz -dwa razy do roku się przeziębią/ zawirusują. Obowiązkowo muszą załapać jelitowe wirusy- raz/ dwa na sezon. Na tym właściwie ( odpukać) koniec.

W sobotę Frank był lekko zawiedziony, ze w weekend nie ma przedszkola :-P

maga - 2012-09-10, 19:13

bronka napisał/a:
W sobotę Frank był lekko zawiedziony, ze w weekend nie ma przedszkola

U nas na początku było identycznie. Ziom chciał w weekend toczyć :mryellow:
Dziś mieliśmy mały krysys - Ziom nie chciał zostać, trzymał się mnie kurczowo, popłakiwał. Gadałam z nim długo, tłumaczyłam, że muszę do pracy, że przyjadę wcześniej, jak się wyrobię, ale nie dało to nic. Pani musiała go ode mnie odkleić, ale nie płakał. Jak przyszłam po niego, nie było widać śladu porannej niechęci. Zapytany, czy dał radę odpowiedział, że jasne, że tak :-)

justyna1982 - 2012-09-10, 21:57

A u nas choroba pani dr stwierdziła wirus bostoński (wysypało go) czy jakoś tak samo przejdzie ale zaraźliwe i ma siedzieć w domu - płacz bo nie może iść do przedszkola a ja jutro do szpitala wszystko na raz, później ja się pojawię z dzidzią to nie wiem czy chęci do przedszkola dalej będą.
mimish - 2012-09-11, 08:26

U nas juz bez placzu ale tez bez wiekszej chceci. Jak odbieram Misie o dwuastej to mowi ze bylo fajnie ale cieszy sie ze nie musi zostawac a obiad i spanie. Dzis rano schowala sie pod lozko i nie chciala isc. Wychowawczyni mowi ze M jest bardzo ostrozna i niesmilo podchodzi do grupy..co jest dla nas nowoscia..ale podobno dzieci sa bardzo rozne w domu i szkole. Daje jej czas do konca miesiaca i jesli dalej bedzie taka niechetna to pomyslimy o zmianie.
KaliszAnka - 2012-10-05, 13:20

U nas płacz był przez pierwszy tydzień. Majty codziennie zlane, a Kuboł nie nosi pieluch już od paru dobrych miechów i załatwia się praktycznie sam. Po prostu chyba czuł się niepewnie i bał się zapytać co i jak z łazienką.

Teraz do przedszkolnej sali idzie już bez problemu sam (buzi, papa oczywiście zrobi) ale zachwycony nie jest. Co dzień rano mówi, że przedszkola nie lubi. Jak ma gorsze dni to broda mu się trzęsie ale zgrywa dzielniaka :)

Nasz nie ma jeszcze 3 latek i też zostaje tylko do 12. Codziennie jak jest odbierany mówi, że w przedszkolu było super ale opowiadać za dużo nie chce.

Panie na co dzień zalatane, niewiele mówią ale na zebraniach opowiadały, że Kubek jest raczej outsider. Broi, wygłupia się ale z dzieciakami bawić się nie chce :/ Za to chętnie i dokładnie wykonuje wszystkie zadania.

Jak nie miałam dziecka to wydawało mi się, że kamery w przedszkolach z możliwością podglądu przez rodziców to głupota - dzisiaj sama bym wiele dała za możliwość obserwacji jak on sobie radzi w grupie, bo na co dzień z dziećmi nie ma praktycznie żadnego kontaktu i znikąd czerpać takich informacji :)

KaliszAnka - 2012-10-05, 13:33

Tantra - apropos "udawaczy mięsa" - u nas czasem (choć nie ma takiej potrzeby, bo mały póki co nie zje niczego co nawet przypomina mięso) za takowe robią różne placki/omlety etc. Może i u was się sprawdzą w roli czegoś co ma nie odbiegać wizualnie od mięsowego talerza?
bronka - 2013-09-02, 14:38

Są jakieś tegoroczne Świeżaki? :-D
frotka - 2013-09-02, 15:56

Moja Pola dziś zaczęła przygodę z przedszkolem. Choć zarzekała się, że raczej nie zostanie, to będąc na miejscu w biegu tylko wysłała buziaka. Nie będzie jednak tam chodzić każdego dnia (chyba ze będzie chciała). Ja jeszcze do pracy nie wracam i umówiłam się z babkami, że będę ją przyprowadzać, kiedy nam będzie to odpowiadało. Chciałam żeby miała kontakt z dziećmi w zimny i deszczowy czas, kiedy to już nie spędza się całego dnia na zewnątrz.
bronka - 2013-09-02, 17:19

frotka, czyli pierwszy kontakt pozytywny :-D
mimish - 2013-09-02, 19:10

U nas w tym roku nauka ze mna w domu. Chociaz w przedszkolu bylo ok to mloda wolala zostac teraz ze mna. Mozepojdzie za rok jak ida nam sie dostac miejsce w przedszkolu freinet...
frotka - 2013-09-02, 19:36

bronka napisał/a:
frotka, czyli pierwszy kontakt pozytywny :-D

No w sumie tak. Mam jednak świadomość, że tam gdzie nie ma przymusu codziennego chodzenia (tak jak u nas), jest dużo łatwiej. Pola wie, że jeśli nie będzie chciała tam chodzić, nikt nie będzie nalegał, zmuszał, czy przesadnie zachęcał :-)

biechna - 2013-09-04, 09:07

bronka napisał/a:
Są jakieś tegoroczne Świeżaki?

Mój też, ma 4 lata, więc to zupełnie inny start niż 3-latka, kompletny luz, do przedszkola biegnie w podskokach :-) Jedyne co mnie martwi, to ilość spożywanego tam cukru, spróbuję coś z tym zrobić, bo młodzieniec ma straszną korbę, słabo i krótko śpi, obiad po przedszkolu zjada dopiero ok. 19, a mnie męczy wizja popsutych zębów i grubości.

madam - 2013-09-04, 10:53

bronka napisał/a:
Są jakieś tegoroczne Świeżaki? :-D

A są.
Trzyletni, najprawdziwszy świeżak.
Dużo emocji. Ambiwalentych i trudnych. Uśmiecha się i płacze jednocześnie. Jest zadowolony i dumny ze swojej samodzielności, a z drugiej strony: "Mamo, będę się wciąż o Ciebie martwił".

biechna napisał/a:
Jedyne co mnie martwi, to ilość spożywanego tam cukru

I nabiału... :roll: Co w połączeniu z cukrem oprócz wizji "popsutych zębów i grubości" roztacza przede mną obraz chorób i zaglucenia.

frotka - 2013-09-04, 15:14

No ja tam noszę swoje jedzenie. Może wyglądamy jak jakieś skończone dziwadła, ale chociaż spokojna jestem, że to czego nauczyłam swoją niespełna trzylatkę odnośnie jedzenia, nie zostanie zaprzepaszczone. A w naszym przedszkolu to normalnie jakaś masakra. Babka mi mówiła, że zdarzają się frytki mrożone z torebki, parówki, drożdżówki, zupa mleczna. Białe pieczywo też (chociaż to pewnie jest norma jeśli chodzi o placówki). Mała siedzi tam tylko do 13, więc takie noszenie jedzenia w pojemnikach nie jest bardzo uciążliwe. Do przedszkola zanoszę trochę owsianki lub kaszy i jakąś przekąskę - banana, jabłko, sok pomidorowy, racuchy, itp. Pola obiad zjada już w domu. Jeśli chodzi o słodycze - zaniosłam im owoce suszone i batoniki owsiane w razie gdyby częstowały dzieciaki cukierkami lub innym badziewiem. Pola wydaje się być zadowolona. Z resztą ona i tak ze wzgl. na niejedzenie mięsa i alergie jest przyzwyczajona, że najczęściej je zupełnie inaczej niż wszystkie dzieci :-)
biechna - 2013-09-04, 20:47

frotka napisał/a:
No ja tam noszę swoje jedzenie.

U nas nie można donosić, napycham Staszka kaszą w domu przed wyjściem. Też chodzi do 13, bez obiadu. Przedszkole jednak trochę się szczyci swoim podejściem eko, programem Zdrowy Przedszkolak itp, więc porozmawiam o owocach na 2 śniadanie zamiast paczki wafelków/ drożdżówki/ biszkoptów. Z tyłu budynku jest założony ogródek warzywny, rodzice byli dziś gorąco zachęcani, by włączyć się w pracę przedszkola, poprowadzić zajęcia, przyjść przeczytać bajeczkę itp, więc chyba spróbuję to miejsce "dźgnąć" kulinarnie.
Poza tym jesteśmy zadowoleni :-)

biechna - 2013-09-04, 20:50

A w ogóle dzisiaj byłam odebrać Staśka kwadrans przed czasem i okazało się, że właśnie był na religii- na którą nie chcemy go posyłać. Dzisiaj wieczorem było zebranie, na nim dopiero zapytano nas, kto na religię chodzi, kto nie. Religia jest, a wszystkie angielskie, rytmika z panią pianistką czy tańce zostały wycofane, wg mnie to absurd i uważałabym tak nawet będąc w pełni zaangażowaną katoliczką, nie powinno tak być. Synek będzie zostawał sam w sali na czas religii, wymyśliłam sobie na pociechę, że to pół godziny pracy indywidualnej... :roll:
KasiaQ - 2013-09-04, 21:45

bronka napisał/a:
Są jakieś tegoroczne Świeżaki? :-D

my również :-D
u nas własne jedzenie nie stanowi problemu, więc korzystam :mryellow: jak spojrzałam na to ich "menu" to ciekawa jestem kto dzieciakom ustala taki jadłospis :shock: na śniadanie m.in. chleb z szynką konserwową, czy serkiem topionym, z nutellą czy zupa mleczna... Na obiad głównie wieprzowina, jak nie gulasz, to pieczeń, to jakaś mielonka :shock: muszę aż zapytać, co to ma być, bo mnie zmroziło :-P no chyba, że tak tu mówią na kotleta mielonego :-P
a wrażenia ? generalnie najgorsze są poranne rozstania, a z plusów, to dziś niezbyt chciała wracać, bo nie śkońciła układać i została pochwalona za pomaganie pani w sprzątaniu zabawek :-D No i dziś się odblokowała i poszła z panią zrobić siku. Przez te 2 dni co prawda bez wpadki, ale nie poszła do wc się załatwić, także myślę, że już mamy z górki. Cieszę się jak nie wiem :mryellow:

biechna - 2013-09-05, 11:14

Widziałam ostatnio artykuł, jak to dzieci masowo tyją w wieku 4-6 lat, kiedy to "rodzice mają ścisła kontrolę na dietą dzieci" i ręce mi opadły. Kto ma wtedy taką kontrolę? Bo niestety większość dzieci musi iść do p-kola. I w większości przedszkoli jedzenia donosić nie można :-?
- 2013-09-05, 13:29

my też Debiut...narazie ciężko bo jako jedyny jest "nowy" i dzieci nie wychodzą do niego same, a wręcz 2 razy chłopcy Go odganiali :/
z jedzeniem ok, zupy na maśle, -dania dostosowują; deser to owoce :)

Agnieszka - 2013-09-05, 15:58

biechna: Jak interesowałam się kiedyś tematem posiłków to wyszło, że menu ustala intendentka z kucharką, normy którymi się posługiwano były stare a w praktyce gotowane było to, na co pozwalała stawka i wg gustu personelu.
przeczytaj: hxxp://dziecisawazne.pl/zdrowy-przedszkolak-chce-zmienic-diete-przedszkolna-swojego-dziecka/
niestety nawet opcja namówienia dyrekcji na zmiany może niewiele dać bo sami rodzice nie będą zainteresowani ale próbować warto. W niektórych miastach proponowane rozwiązania są takie: hxxp://wiemcojem.um.warszawa.pl/files/propozycje_posilkow.pdf (co nie oznacza, że wszystkie państwowe placówki wcielają)
i jeszcze: hxxp://www.umtychy.pl/artykul.php?s=1146,803
a tu ze strony UM Tychy: hxxp://www.umtychy.pl/www_5.1/plikia/male_ogrodki/warsztaty_kulinarne_vi2013.pdf (sami zobaczcie, ciekawe kto z naszych opcji jedzeniowych tam pracuje ;-) )

squamish - 2013-09-05, 20:55

Tymek też w przedszkolu póki co zamiast do 14 zostaje do 11:30 (od 8:00 ) i ogólnie ciężko ,trzy pierwsze dni płakał ,wczoraj z żalu im zasnął :/ dziś było troszke lepiej na 'dowidzenia ' posyłał paniom buziaki aczkolwiek ciagle powtarza ,ze nie chce do przedszkola ;aż serce sie kraje:( no i śmierdzi perfumami :/ bo panie go noszą (to akurat mnie pociesza)
biechna - 2013-09-05, 21:16

Agnieszka, ja się właśnie zastanawiam, jak to ugryźć, chyba zacznę od rozmowy z dyrektorką po weekendzie (wydaje się bardzo miła i rzeczowa) i jeśli się zainteresuje i gdy ruszy grupa mailingowa rodziców, napiszę o pomyśle na wprowadzenie drobnych zmian w menu. Przedszkole niby brało udział w akcji Zdrowy Przedszkolak, poza tym podobno realizują jakiś program eko- założyli ogródek warzywny, rodzice mogą przychodzić i coś z dziećmi piec czy gotować, więc widzę uchylone okno. Zobaczymy. Dzisiaj znowu Staśko wrócił zasłodzony. I zakatarzony już strasznie. Nie dośc, że w ogóle miał słabą odpornośc, to na tym cukrze będzie jeszcze gorzej :-| Zrobię, co w mojej mocy.
squamish, fajnie, że Tymek zostaje krócej i że panie go noszą i przytulają, przykro, że ciężko mu teraz :* Mam nadzieję, że szybko poczuje się tam naprawdę dobrze. U mojego Stasia już po 2-3-dniach rok temu widać było zupełny "brak gotowości przedszkolnej", jeśłi u Was minęły 4 dni i nikt nie bierze Cię na rozmowę, to pewnie Tymi wg pań ma szanse wkrótce się "zadomowić", trzymajcie się.

Mój Staśko wciąż pozostaje trochę z boku (doszedł do zgranej grupy 4-5-latków), ale dzisiaj mówił już, że było przesuper.

squamish - 2013-09-05, 21:23

Jednego chłopca panie odelegowały w pierwszym dniu.Chłop rozmawiał wczoraj z dyrektorką i wg niej placz Tymka nie jest tragiczny tzn nie jest histeryczny a na rękach sie szybko uspokaja.Powiedziała,że będzie ok .Ale ja mam kaca moralnego ,że wystawiam go na taki stres :/
biechna - 2013-09-06, 09:05

squamish, różne są sytuacje, ja miałam ten komfort, że spokojnie mogłam czekać, aż Staśko zechce pójść do p-kola, zechciał w okolicy 4 urodzin, ale już nie było nigdzie w okolicy miejsc, więc poszedł mając 4,5 roku. Teraz widzę, że jest na to gotowy i choć stres też jest, to on jednak chce. Byłoby mi bardzo trudno, gdybym musiała go rok temu gdzieś zostawić, tym mocniej współczuję Wam stresów i obaw. Przedszkola chciałam dla dobra Stasia i by był wśród dzieci, a nie z powodu pracy czy innych zewnętrznych czynników, także swobodnie mogliśmy się wycofać- bardzo doceniam taką komfortową sytuację :-> Pisz, jak Tymek, dyrektorka ma doświadczenie i jeśli czujecie, że możecie jej zaufać w ocenie sytuacji, to oddychaj głęboko i spróbujcie przeczekać ten trudny start.
lilias - 2013-09-06, 11:42

biechna, przeważnie w pierwszym roku po pójściu do przedszkola (żłobka) dziecko częściej choruje niż wcześniej i później. u mnie tak było. pierwszy rok pójścia w większe skupisko dzieci to była masakra. Staś jest podminowany bo dużo się w jego życiu zmienia :) moje oba sztuki były od śniadania do obiadu w przedszkolu i nawet cienia nadwagi nie było. też się tego bałam, zwłaszcza, że moje wracały do domu i jadły "drugi" obiad bo po prostu były głodne. zakładam, że te przedszkolne porcje to raczej niezbędne minimum :-)
squamish - 2013-09-07, 07:58

Biechna no właśnie nie musiałabym jeszcze posyłać Tymka do przedszkola stąd ten kac ,myślałam że skoro łaknie towarzystwa dzieci ,ludzi i nowych sytuacji szybko sie tam zaklimatyzuje .Choć w wczoraj było już całkiem ok .
Natomiast te trzy godziny bez Tymka to dla mnie duuuży oddech.
Po przedszkolu nie widze żadnych negatywnych zmian w zachowaniu typu jakaś lękliwość,płaczliwosć ,budzenie sie w nocy czy moczenie .W przedszkolu też przez ten tydzień sie nie zmoczył ani razu .Mą ż mnie dopinguje zebym nie wymiękała :)

biechna - 2013-09-07, 13:53

squamish napisał/a:
Choć w wczoraj było już całkiem ok

Super, cieszę się :-)

squamish - 2013-09-12, 21:10

Jak tam wasi początkujący? Tymek ten tydzień siedzi w domu -wszyscyśmy chorzy:/ brrr zaczęło sie
madam - 2013-09-12, 21:39

squamish napisał/a:
nie musiałabym jeszcze posyłać Tymka do przedszkola stąd ten kac
squamish napisał/a:
Natomiast te trzy godziny bez Tymka to dla mnie duuuży oddech.

Chyba jednak musiałaś posłać go do przedszkola. Co jak co, ale duuuży oddech - ważka sprawa. ]:->

U nas młody służy do przenoszenia wirów z przedszkola i zarażania nimi nas. :-P Jelitówkę paskudną przywlókł. Sam zdrów jak ryba.
Wybawiony i zadowolony. Mówi, że jest szczęśliwy. Nam też zdecydowanie lepiej. Odetchnęliśmy, możemy spokojnie pracować. Myślę, że on wyczuwa i docenia tę w nas zmianę. Myślę, że był gotów. W przedszkolu najbardziej brakuje mu jaglanki i książek. ;-) Mama i tata nie istnieją w tym obszarze.

KasiaQ - 2013-09-12, 22:18

squamish napisał/a:
Jak tam wasi początkujący?

pierwsze 3 dni - nic ciekawego :-P na czwarty dzień - już się oswoiła, bawiła z dziećmi, jadła i było ok. Ale wróciła z katarem i rumieńcami jak malowane, bo panie po spacerze nie zdjęły jej bluzy wciąganej przez głowę i była wieczorem z temp. 38,2, więc do pon. ją podkurowywałam ;-)
W tym tyg. całkiem nieźle :-) Co prawda rano marudzi przy rozstaniu, ale jak ją odbieram protestuje, że nie chce iść do domku i chce tu zostać ]:-> Pomaga paniom sprzątać zabawki, podobno jest grzeczna i... pociesza inne dzieci :shock: :-D

biechna - 2013-09-13, 10:28

squamish napisał/a:
Jak tam wasi początkujący?

Tak sobie, ja się tam mocno zaangażowałam, już planuję dzieciom zajęcia, czytanie bajek i z dziewczynami teatrzyki, ale dzisiaj pierwszy raz trudno było Staśkowi tam zostać, strasznie płakał- i strasznie cicho przy tym- serce się kraja, bo ja w tym czasie siedzę w domu i ogarniam, mógłby spokojnie sobie tu z nami być. Ale poczekamy do końca września. Ja uważam, że nie każdemu p-kole służy i dopuszczam taką opcję u Staśka. Zobaczymy.

lilias - 2013-09-13, 11:23

biechna napisał/a:
squamish napisał/a:
Jak tam wasi początkujący?

Tak sobie, ja się tam mocno zaangażowałam, już planuję dzieciom zajęcia, czytanie bajek i z dziewczynami teatrzyki, ale dzisiaj pierwszy raz trudno było Staśkowi tam zostać, strasznie płakał- i strasznie cicho przy tym- serce się kraja, bo ja w tym czasie siedzę w domu i ogarniam, mógłby spokojnie sobie tu z nami być. Ale poczekamy do końca września. Ja uważam, że nie każdemu p-kole służy i dopuszczam taką opcję u Staśka. Zobaczymy.


ważne jest żeby dziecko nie było świadkiem naszych rozterek.wrazliwsze dziecko ma cały czas w głowie to co słyszy i widzi w domu (nie nastawia się tylko na działanie w przedszkolu). jak zdecydujecie tak będzie, ale żeby dac sobie i dziecku równe szanse dobrze jest zadbać o komfort psychiczny dziecka. bo to, że jest kochane przecież nie podlega dyskusjom. powodzenia. dla mnie początki były trudne więc wiem, że każdy rodzic tak ma :)

biechna - 2013-09-13, 13:33

No jasne, że mu nie mówię "wiesz co, ja nie wiem, może cię wypiszę z tego p-kola, parę rzeczy mi się nie podoba", zresztą, mimo paru niefajnych rzeczy, które są totalnie wbrew moim poglądom nt. bycia z dziećmi (np. czarne kropy przyklejane na bluzeczki i na wielką tablicę dzieciom "niegrzecznym") ogólnie jestem zadowolona i się mocniej zaangażowałam, w przyszłym tyg. 2x idę dzieciom takie małe zajęcia zrobić - skoro nie mogą mieć na razie rytmiki przy pianinie ani angielskiego z anglistką, to ja zrobię, co umiem. Dzisiaj rano był płacz, ale odbierałam roześmiane dziecko, zjeżdżające po rurze na placu zabaw, w międzyczasie dzwoniłam do p-kola, robił obrazki dla rodziców z koleżanką przy stoliku. Jest OK.
lilias - 2013-09-13, 13:44

biechna, podziwiam za zaangażowanie :) super z tymi zajęciami dla dziecków. nie podejrzewałam Cię o "takie" przemowy do synka, po prostu te małe radarki są wyczulone na nasze rozterki, niepewność i niepokój :)
dżo - 2013-09-13, 15:05

....
jaskrawa - 2013-09-13, 16:31

Zajrzałam sobie do Waszego wątku... trochę szok, naprawdę w przedszkolach dają dzieciom słodycze? Mojej sio synek poszedł w tym roku, tam na deser czy podwieczorek mają owoce... Chodzi do zwykłego państwowego.
Kat... - 2013-09-13, 17:50

Nasze zwykłe państwowe jest w budynku gimnazjum (oddzielne wejścia) i raz w tygodniu są czekoladowe płatki na mleku, na podwieczorek pączek czy ciasto. Drugich śniadań nie ma, są dwa obiady :-) Myślę, że menu jest robione pod dzieci gimnazjalne bo tam jest jedna kuchnia.
madam - 2013-09-13, 18:49

jaskrawa napisał/a:
w przedszkolach dają dzieciom słodycze?

U nas w państwowym, jak się okazało nie. Wyjątkiem są urodziny dziecka i przyniesione z tej okazji smakołyki.

Malena - 2013-09-13, 21:18

bronka napisał/a:
Są jakieś tegoroczne Świeżaki? :-D


:->
Nel co prawda zawrotnej kariery przedszkolnej nie zrobiła, bo smarkula z niej straszna, ale 3 dni była. Pierwszego dnia ja zaprowadziłam, obawiałam się rozstania. Zupełnie bez entuzjazmu poszła do sali z panią (której de facto ciocią nazwać nie chce), po prostu pożegnała się ze mną, odwróciła i poszła. Ja wróciłam do domu, położyłam małego spać i rozryczałam się jak bóbr. Siedziałam cały czas z telefonem przed oczami i czekałam na znak z przedszkola, że moje dziecko jest w spazmach. Po 4 godzinach (i z ogromnymi wyrzutami sumienia, że od razu na tak długo ją zostawiłam)poszłam po nią. Jak weszłam do sali, to nawet na mnie nie spojrzała, tylko dalej zajmowała się swoimi "sprawami", a ja mogłam w spokoju na jej temat porozmawiać z opiekunką. Następnego dnia nie miała nawet czasu się ze mną pożegnać, tylko wbiegając na salę rzuciła przez ramię "Będę za tobą tęsknić, mama". Wątpię żeby tęskniła... Gdy przyszłam po nią okazało się, że mają jeszcze wycinać jeżyki i pani poprosiła żeby jej dać 10 minut. Odwróciłam się więc z młodym do drzwi i usłyszałam :"Jeszcze 4 minuty mama. Wytrzymasz.". Faktycznie, dałam radę. Trzeciego dnia po odebraniu powiedziała: "Przyszłaś o kilka minut za wcześnie. Miałaś być o drugiej." Odbieram ją 13:30. No i tego dnia na wieczór już były katar, gorączka i wymioty. Biorąc pod uwagę niezły start, rozważam zostawianie jej do 15, jak już pogoda będzie niezbyt podwórkowa.

Malena - 2013-09-13, 21:23

jaskrawa napisał/a:
naprawdę w przedszkolach dają dzieciom słodycze?

Szukając przedszkola dla Nel natrafiłam na to i dostałam potężnego wytrzeszczu: hxxp://www.hipopo.pl/pages/hipopo/program/rytm-dnia.php]HIPOPO Zerknijcie na I podwieczorek i II podwieczorek. Pomijam, że ogólnie jadłospis przytłaczający, szczegółów nawet nie chciałam poznać.

melodia - 2013-09-13, 22:19

Wątek o słodyczach w przedszkolu...podobnie jest w bardzo wielu przedszkolach :-(

hxxp://forum.tarczyn24.com/viewtopic.php?f=9&t=197

Anja - 2013-09-14, 07:52

U nas tez nie daja slodyczy, nawet na urodziny.
biechna, trzymam za Was kciuki.

squamish - 2013-09-14, 10:50

W 'naszym' przedszkolu są trzy grupy wiekowe 3latki,4 i 5latki.Rano jest tak straszny hałas i do tego płacz dzieci ze ja sama tego nie wytrzymuje a co dopiero powiedzieć takie świeżaki a Tymek jest bardzo wrażliwy na hałas -to pierwsza sprawa.Opis przedszkola jest piekny bo leży tuż przy lesie i prawdopodobnie starsze dzieci mają tam jakieś programy edukacji leśnej plus wypady do lasu natomiast młodsze nie bo jest tylko jedna pani przedszkolanka.Przy płaczacych dzieciach pomagają dwie panie wożna i jakaś tam jeszcze które wykształcenia pedagogicznego nie mają.Jedna z tych pań rozwaliła mnie tekstem: Tymek co jutro zrobim,y z twoim króliczkiem(zabiera żeby nie czuł sie samotny) jak bedziesz płakał-wyrzucimy przez okno,pamiętasz? Ta sama pani przy wyprowadzaniu Tymka z przedszkola wypowiadała sie na temat zostawania Tymka cały miesiac do 11:30 tia jakby miała do tego kwalifikacje:( I generalnie oni tam mają jakis problem z płaczem dzieci ,pierwszego dnia jedno dziecko najmłodsze 2,5 baaardzo zawodziło wrecz histerycznie i ta sama pani : no w tym roku mamy fajne dzieci tylko to jedno płacze -rece opadają.A pan konserwator (którego wtedy nota bene ujrzałam pierwszy raz idąc z Tymkiem rano do przedszkola) ni z gruszki ni z pietruszki -no Tymek piątka to co dziesiaj nie będziesz płakał? Cholera masakra ,nie mówiąc juz o menu:/
Z drugiej zaś strony Tymek w domu jest nie do wytrzymania ,łatwo wpada w złosć ,rzuca czym popadnie,bunt ogólny i najgorsze nie ma normalnej zabawy z LIlką popycha ją ,szturcha na każdym kroku,gryzie ,bije masakra jakaś.Dylemat mamy ,jest jeszcze zaraz blisko przedszkole prywatne ale koszt w porównaniu do publicznego(ok 140 zł miesięcznie) to 500 zł fakt dziadki zadeklarowali płacić połowe ,pojade tam w poniedziałek i rozejrze sie ,opis mają fajny ale co mi po opisie jak potem to wyglada zupełnie inaczej

biechna - 2013-09-14, 11:28

squamish, wielkim plusem przedszkola prywatnego dla małych wrażliwców są małe grupy, my też bierzemy taką opcję pod uwagę (i też bez pomocy finansowej nie udźwigniemy tego), tam nawet jeśli panie podobnie by Wam nie podpasowały, to jednak mogą być bliżej dzieci, lepiej je poznać i lepiej się nimi zająć, nie mówiąc o większym "pedagogicznym" polu do popisu przy organizowaniu jakichkolwiek zabaw.
Teksty w Waszym przedszkolu- jak dla mnie- okropne.
My czekamy do końca września, obserwujemy Stasia, ja panie w tym czasie też lepiej poznam, bo się tam z zajęciami i czytaniem wybieram, zobaczymy.
dżo, chciałam Ci coś napisać, ale chyba nie masz chęci wałkować tego tematu ;-) :-) Ja w każdym razie też licho widzę jesień i zimę "w domu".

squamish - 2013-09-14, 11:49

biechna napisał/a:
squamish, wielkim plusem przedszkola prywatnego dla małych wrażliwców są małe grupy, my też bierzemy taką opcję pod uwagę (i też bez pomocy finansowej nie udźwigniemy tego), tam nawet jeśli panie podobnie by Wam nie podpasowały, to jednak mogą być bliżej dzieci, lepiej je poznać i lepiej się nimi zająć, nie mówiąc o większym "pedagogicznym" polu do popisu przy organizowaniu jakichkolwiek zabaw.
no właśnie i widze w opisie że jest opieka psychologa ,logopedy ,fajne zajecia hxxp://www.kolorowyswiat.edu.pl/ .Tym jest impulsywny i do tego autonomiczny ,dziś np leci mu z nosa ,kaszle a on uparł sie ,że chce nago i koniec,sposobem udało mi sie go ubrać to si zsiurał no i tak musiałam go rozebrać:) I moze być tak że po miesiacu faktycznie sie 'złamie' ( nie lubie tego słowa) i będzie chciał chodzić albo będzie chodził z musu .Póki co powtarza ciagle,że nie chce ,nie pójdzie do przedszkola albo pozniej.Ten tydzień kiedy kwilił raczej był blisko tych pań natomiast boje sie ,że pozniej kiedy juz zacznie bawić sie z dziecmi i pojawią sie takie sytuacje jakie dzieją sie teraz tzn Tymek będzie zabierał zabawki,bił ,popychał inne dzieci itd itp zrobią z niego kozła ofiarnego,przylepią łatke łobuza albo tyrana grupy choć może ja teraz w amoku uprawiam czarnowidztwo i przyjmuje najgorsze scenariusze bo moze być też tak że w przedszkolu bedzie super pokorny i grzeczny:) Nic póki co za miesiąc jest zapłacone ,w poniedziałek znów kolejna próba zobaczymy.Plus jest taki ,ze po 12 latach nie jeżdżenia autem musiałam sie zmusić żeby wsiaść za kierownice i dojechać ten kawałek :) Biechna pomysł z zajeciami w przedszkolu przedni ja też coś pomysle ,zapytam czy mogłabym wpadać od czasu do czasu z gitarą i pośpiewać czy moze zorganizujemy kilku rodziców i bedziemy robić wypady do lasu
Humbak - 2013-09-14, 21:28

squamish, teksty dla mnie jako przedszkolanki, nie do przyjęcia :-? Jak one tak na dzień dobry to co dopiero potem... :-/

z prywatnymi też trzeba uważać... ale tak czy inaczej jest lepiej niż w molochu państwowych. Z moich obserwacji - panie w prywatnych mają mniej "papierków" kwalifikujących za to więcej predyspozycji i umiejętności. Ale to tylko moje doświadczenie, nie jakaś statystyka.
Moja znajoma znalazła wyjście - wysyła malucha do przedszkola pod miastem zamiast w mieście. Tam dzieci mało i panie są przez to też milsze, cieplejsze, mają więcej cierpliwości.
Nas prywata kosztuje całą kasę jaka nam zostaje po podatkach, żarełku itd. ale nie żałujemy... czasem tylko marzy mi się, żeby nie musieć posyłać dzieci do prywatnych i wreszcie odetchnąć. Mojemu mężowi marzy się - nie dorabiać. :-> Ale my mieszkamy w takiej okolicy, że wyrzuty sumienia by mnie zabiły. Wolimy bidę i uśmiechnięte dzieci ;-)

squamish - 2013-09-15, 08:31

Humbak napisał/a:
squamish, teksty dla mnie jako przedszkolanki, nie do przyjęcia :-?
Humbak nie nie to nie był tekst przedszkolanki ,ta jest bardzo miła i taka ciepła osoba ,sama matka trójki dzieci ,tam są dwie panie do pomocy ,takie od wszystkiego i jedna z nich to ta która częstuje takimi tekstami
Kat... - 2013-09-15, 10:07

squamish, to idź z tym do nauczyciela. U nas w poprzednim przedszkolu była przeukochana pomoc, pani M., którą wszyscy totalnie uwielbiali. I kiedyś Z się w domu popłakał, że on nie chce iść do przedszkola bo pani M. da im syrop :shock: . Od razu poszłam pogadać z nauczycielką. Nie po to żeby skarżyć, ja wiem, że ona w ten sposób chciała dzieci zmotywować, ze miała dobre intencje, że pewnie się nie zastanowiła nad tym jakie takie słowa mogą mieć konsekwencje (np dzieci omawiające leczenia a to najprostsza forma podania) więc prosiłam o sprostowanie i niestrasznie dzieci. Rozmowa była bardzo miła, a potem dowiedziałam się, że pani dyr nawet przyszła do dzieci na pogadankę o syropach. A raczej ich braku :-)
madam - 2013-09-15, 11:09

Humbak napisał/a:
jest lepiej niż w molochu państwowych.

Hmmm... U nas w okolicznych placówkach prywatnych w grupach jest tyle samo dzieci, co w państwowych.
squamish, nawet jeśli to nie były teksty przedszkolanki, tylko "wspomagającej" - to i tak nie do przyjęcia!

excelencja - 2013-09-15, 13:59

squamish, zdecydowanie należy moim zdaniem powiedzieć jasno nauczycielce, że słyszałaś takie teksty i są na maxa niewłaściwe. Może ona już tego nie zauważa...
squamish - 2013-09-17, 07:17

Dziewczyny napewno bede interweniować ale póki co Tymol chory także kolejny tydzień w domu
biechna - 2013-09-17, 10:50

squamish, uuu, życzę zdrowia. I skutecznej interwencji.
My się chyba jednak wycofamy, to miało być dla synka coś dobrego, a wyszło inaczej, w każdym razie intensywnie szukam dzieci, z którymi mógłby się regularnie widywać poza placówkami i spróbuję jeszcze znaleźć jakieś kameralne przedszkole prywatne, nie chcę "złamać" dziecka. Wiem, ze to dopiero początki, ale on gaśnie w oczach, prawdę mówiąc średni widzę sens kontynuacji :->

Malena - 2013-09-17, 12:20

squamish, współczuję przejść w przedszkolu. Niektóre osoby nawet nie pomyślą co ich słowa mogą dla dziecka oznaczać. Niektóre nawet nie są w stanie sobie wyobrazić. Dużo zdrówka dla Tymka, my już po wirusie...

Moje dziecko wczoraj oświadczyło, że za wcześnie ją odbieram i chce dłużej bawić się z dziećmi. Chodzi teraz na 4 godziny i od października chyba puszczę ją na dłużej. Nie wiem, źle się z tym czuję żeby się jej "pozbywać" na tyle czasu, ale ona jednak tego chce...

biechna, my właśnie zapisaliśmy Nel do prywatnego (na państwowe nie mamy szans, bo ja nie pracuję). Jest tam klaustrofobicznie jeśli chodzi o przestrzeń. Został zagospodarowany zwykły dom, z niewielkim podwórkiem. Ale jest naprawdę fajnie, nie ma tam ludzi z przypadku. Poza tym grupa Nelki liczy 7 dzieci - dla mnie super, bo mała ma się z kim pobawić, a jednocześnie każde dziecko otrzymuje tyle uwagi, ile potrzeba.

KasiaQ - 2013-09-17, 18:26

squamish, nie pozostawiłabym takich komentarzy bez echa, ni emoże być tak, że niekadra pedagogiczna w ten sposób wpływa na dzieci, chyba im się funkcje pomyliły :roll: Pomoc pomocą, ale pewne kwestie należą/ powinny należeć do wychowawcy...
Zdrówka dla Was!
biechna, u nas już na spotkaniu dyr-a mówiła, że m-c wrzesień jest najgorszy, najbardziej płaczliwy, dziecko musi się oswoić z nową sytuacją, która wiadomo nie jest dla niego łatwa. Super, że masz pomysły i możliwości na zorganizowanie alternatywy, powodzenia w każdym razie :-)
Malena, hihi super! nie miej wyrzutów - dla niej to świetna odskocznia, Ty możesz skupić się na synciu. Grupa 7 osób? Jak dla mnie marzenie :mryellow: U Ali ok. 20 dzieciaków lata po małej salce, choć niemal nigdy nie ma kompletu, czasem widzę, że jest "tylko" 15, w każdym razie przy dwóch paniach naprawdę nie ma do czego się przyczepić :-D
Ala z radością rano szykuje się do przedszkola, pilnuje, żebym jej spakowała jedzenie i wzięła poduszkę :mryellow: Trudno mi w to jeszcze uwierzyć i nie pozostało mi nic innego jak trzymać kciuki, żeby już tak zostało ;-)


Kat... - 2013-09-17, 18:46

Malena napisał/a:

Moje dziecko wczoraj oświadczyło, że za wcześnie ją odbieram i chce dłużej bawić się z dziećmi. Chodzi teraz na 4 godziny i od października chyba puszczę ją na dłużej. Nie wiem, źle się z tym czuję żeby się jej "pozbywać" na tyle czasu, ale ona jednak tego chce...
u nas to samo, miało być do 13 ale było zdecydowanie za wcześnie. Jak bylam ostatnio o 16 to też marudził :-) A wypowiadam się, bo jest nowy w tym przedszkolu, przenieśliśmy go.
KasiaQ napisał/a:

biechna, u nas już na spotkaniu dyr-a mówiła, że m-c wrzesień jest najgorszy, najbardziej płaczliwy, dziecko musi się oswoić z nową sytuacją
to prawda ale płacz trzylatka jakoś wydaje mi się łatwiej zrozumieć, to jest mniejsze dziecko, ma mniejszy repertuar wyrażania się niż prawie pięciolatek. W tym wielu to się rzadziej zdarza więc jest bardziej dramatyczne.
mimish - 2013-09-17, 19:29

squamish, czytam twoj opis i ja bym dziecko zabrala jednak. Po roku w takim miejscu wiecej bedzie szkody niz korzysci...
karol59 - 2013-09-24, 14:35

Ja zamierzam puścić dziecko do przedszkola nie wcześniej niż w wieku 4 lat. Pamiętam co rodzice przechodzili z moją siostrą, gdy ta poszła w wieku 3 lat.
Humbak - 2013-09-24, 21:16

karol59 napisał/a:
zamierzam puścić dziecko do przedszkola nie wcześniej niż w wieku 4 lat.
karol59, tylko jeśli mogę coś poradzić - do grupy która jest choć trochę nowa. Jeśli wejdzie do takiej która 'od lat' się zna i dogaduje, twój maluch do końca przedszkola może mieć problemy z adaptacją a ty możesz się rozczarować i zacząć szukać winnego w być może dobrym przedszkolu.

p.s. na tym forum wypada się przedstawić. Zapraszam do działu "powitania" ;-)

Malati - 2013-09-24, 21:56

-----
Humbak - 2013-09-24, 21:58

czarna96 napisał/a:
Powiedziały ze sobie super radze z dzieciakiami i jak zrobie kurs to mogłabym zostać na stałe. Jest to moje marzenie :-D
świetnie :D
basia.872 - 2013-09-29, 12:39

Hej. Jestem tutaj nowa, ale bardzo zaciekawił mnie ten temat. Mojemu synkowi przedszkole również bardzo się spodobało. Tyle zabawek i bardzo miłe Panie :) ciesze się, że tak szybko posłąliśmy go chociaż ma już 3 latka. Z jedzonkiem też nie narzeka, także jesteśmy dumnymi rodzicami przedszkolaka :)
squamish - 2013-10-04, 22:56

Jeju zbieram sie z napisaniem i ciągle cuś...TYmek po pierwszym tygodniu w przedszkolu rozchorował sie na maksa i przesiedział w domu trzy tygodnie aż:) Z tym poniedziałkiem powrócił jednak oczywiście z mega buntem ale gdzieś tam przez te trzy tygodnie ułożyło mu sie w głowie,przeskoczyło,grupa sie uspokoiła z płaczem no i rezultat jest taki ż e ten tydzień było bardzo pozytywnie,zostawał już do 14 ,przestawił sie na drzemke przedszkolną a dziś byłam dumna jak nic bo jego praca min zawisła na tablicy i pani go pochwaliła i ogólnie była w szoku bo ładnie poprzyklejał części ciała i narysował równiutko oczy ,nosek i usta ,no i po został na piętnastominutowych 'tańcach' ,myśle że będzie ok i kamień z serca.A panie przez ten tydzień też wydawały sie bardziej pozytywne ,żadnych dziwnych tekstów ,jestem happy:)
biechna - 2013-10-06, 22:15

czarna96, brzmi świetnie i życzę, by to marzenie się spełniło!
squamish, o jak dobrze, że jest lepiej, kamień z serca, nie?
U nas trudna sprawa, bo my się do p-kola zniechęciliśmy, a w międzyczasie synek je polubił. Teraz choruje i codziennie pyta, czy jutro wreszcie tam pójdzie :->

squamish - 2013-10-07, 06:49

biechna o widzisz:)
Kuzwa Tymek też znowu chory :( W nocy dostał temperatury i znów luka w przedszkolu:/

lilias - 2013-10-07, 10:40

pierwszy rok w przedszkolu lub żłobku dzieci sporo chorują to niestety norma :/
biechna, daj dziecku szansę zwłaszcza, że jak pisałam wcześniej w pierwszym roku chodzenia i tak będzie sporo chorował, więc będzie wtedy w domu ;) no i najwazniejsze synusiowi się tam podoba :) wiem po sobie, że najczęściej to my mamy więcej problemów ze zmianami w życiu naszych dzieci niż one same :roll:

frotka - 2013-10-07, 15:40

A u nas mała rozpoczęła przedszkole 1 września, super jej sie podobało. Zaliczyła w miesiąc trzy choroby - w tym jelitówkę. Raptem była tam w sumie może 12 dni i pewnego dnia, gdy miałam ją zaprowadzić powiedziała, że nie chce tam iść. Gdy zapytałam, dlaczego odpowiedziała "Mam już dość tego przedszkola", "Pójdę za siedem lat" :mryellow: . Więcej nie poszła. Jakoś mi szczególnie nie zależy na tym oddawaniu jej (i tak była tam tylko od 9 do 13, a ja miałam rozwalony cały dzień). ja nie jestem jakimś szczególnym miłośnikiem przedszkoli i w ogóle instytucji edukacyjnych (włącznie ze szkołą - choć sama tam pracuję). Posłałam ją tylko dlatego, ponieważ już miałam wyrzuty sumienia, że ją tak w domu trzymam, a może ona potrzebuje większego kontaktu z dzieciakami, a te nasze w rodzinie to może za mało. Sama jednak wybrała i mam czyste sumienie. Plusy są tego takie, ze zaoszczędziłam (placówka była prywatna), nie muszę się spinać, co jej spakować do jedzenia, by jadła podobnie do innych, no i nie wydaję tyle na paliwo, a dzieciak jest szczęśliwy :-) .
dżo - 2013-10-07, 18:16

Tymon miał dziś iść pierwszy raz, w nocy dostał gorączkę i nie poszedł. Jutro kolejna próba.
rosa - 2013-10-07, 21:50

dżo, wyczuł :mrgreen: a co to za przedszkole? jakieś koło was?

u nas ziemciuch chodzi, niezbyt chetnie co prawda, ale bez histerii. zostaje na 5-6 godzin, jedzenie mu przygotowują oddzielnie więc spoko, coś tam zje, ale dla niego to za mało, bo całe popołudnia żre jak dzik. Panią ma bardzo fajną, lubi ją i ma do niej zaufanie, dla mnie to ważne. z grupą sie integruje srednio, on nie jest przyzwyczajony do dzieci w takiej ilości :-)

dżo - 2013-10-07, 21:58

rosa, wegańskie, NVC, niedaleko nas, na inne bym się nie zdecydowała choć i tak mam tyle wątpliwości, że T. chyba to czuje i ma opór.
squamish - 2013-10-08, 07:26

A propos chorób te mnie przerażały najbardziej chociaż jako że TYmek mało chorował przez te trzy lata myślałam ze ma dobrą odporność a tu go już drugi raz ścięło z nóg w przeciagu miesiąca ,wyrok z wczoraj zapalenie ucha i pierwszy antybiotyk:( No ale jak trza to trza
Ale Wam zazdroszcze wegetariańskich/wegańskich przedszkoli 8-)

Malati - 2013-10-08, 12:10

----
squamish - 2013-10-24, 06:35

Tymek znów powrócił z płaczem ,chociaż wg pani przedszkolanki potem sie rozkręca i o dziwo ,czego najbardziej sie bałam, fajnie zgrywa sie z grupą ,nie wykazuje zadnych zachowań agresywnych ,żadnych szturchań,gryzienia ,popychania,furii tak jak w domu hm więc to chyba my gdzieś jesteśmy chyba zapalnikami :roll: .Ma zajecia dodatkowe -angielski ,taniec i gimnastyke korekcyjną .,jakoś szczególnie nie jestem za tymi zajęciami dodatkowymi ale jak są darmowe to czemu nie ,taniec bardzo młodemu odpowiada,podglądałam go ostatnio przez szpare drzwi :-P
rosa - 2013-10-24, 08:34

Ziemka przedszkole nie jest wegetariańskie, ale mają kuchnię na miejscu i przygotowują mu oddzielnie zupę, z drugich dań wybiera to co dla niego jadalne
jak dla mnie to za dużo na słodko tam jedzą, no ale coś za coś, nie muszę gotować dla niego i zanosić, bo to mnie po prostu na tą chwilę by przerosło
kilka razy zdarzyło się mu zostać dłużej, aż do podwieczorku, czyli około 7 godzin i był zadowolony (zwłaszcza jak na podwieczorek ciasto i można 3 dokładki zjeść :mrgreen: )
na zajęcia dodatkowe nie chce chodzić, w cenie jest rystmika i 0,5h ang i to mu się nawet podoba, ale bez szału. lubi być dyżurnym :mrgreen:

jak dla mnie to mogliby więcej czasu na dworze spędzać jak jest ładna pogoda i to w sumie jedyne co mi nieco przeszkadza (ale ja jestem mało wybredna i mam skrzywienie na punkcie świeżego powietrza :mryellow: )

squamish napisał/a:
o dziwo ,czego najbardziej sie bałam, fajnie zgrywa sie z grupą

i o to chodzi :-)

dżo, i jak? Tymon wystartował?

czarna96, Gaura odważny chłopak!

dżo - 2013-10-24, 09:42

Po falstarcie w wybranym bardzo dokładnie przeze mnie przedszkolu, które okazało się totalną porażką jest dobrze, a nawet bardzo. Inne przedszkole, inne standardy.
Tymon zaczął w ten poniedziałek, drugiego dnia został już sam na 5 godzin, trzeciego zażyczył sobie abyśmy przyjechali po niego później. Dziś wstał o 6.15 z hasłem "wstawaj, rób śniadanie, jedziemy do przedszkola" :mrgreen:
My nie dowierzamy i czekamy na kryzys ;-)

rosa - 2013-10-24, 10:30

dżo, o ja cie!!!! brawo dla Tymona :mrgreen:
mój Fra poszedł do przedszkola jak miał 4,5 i kryzysów nie miał :-)
napiszesz co było nie tak z porażkowym przedszkolu?

biechna - 2013-10-27, 16:20

dżo, wow, nic nie wiedziałam, a to niespodzianka, cieszę się :)
U nas choroba za chorobą, w październiku 3 dni w przedszkolu i więcej raczej nie będzie :-/

Salamandra*75 - 2013-10-27, 18:08

Dzielny facet powodzenia!
squamish - 2013-11-07, 10:20

U nas sukces od dwóch tygodni TYm nie choruje aczkolwiek ciagle utrzymuje mu sie kaszel .Ale do przedszkola chodzi .Bardzo niechętnie ,najgorsze są poranki kiedy budzi sie i pierwszy tekst -dzisiaj nie musze isć do przedszkola,mam wolne? :-( I kwilenie .W przedszkolu rozkręca sie i podobno nie płacze.Mam nadzieje,ze przyjdzie dzień kiedy pójdzie tam z radoscią a nie z musu.
KasiaQ - 2013-11-27, 23:44

squamish, przekonał się bardziej Tymo?
u nas sukces pełną parą, wreszcie się doczekałam :mrgreen: Ala pod drzwiami daje mi buziaka, wbiega do sali i.. tyle ją widziałam :lol: W głównej mierze to zasługa pani, która słyszę na powitanie jak jej mówi "cześć Alu, jak się cieszę, że cię widzę. Tyle tu na ciebie czekałam" - aż się serce raduje :-D
Co do chorowania, odpukać, jeszcze ani razu od września, nie licząc małego kataru, nie była chora. Panie nie mogą się nadziwić, a ja zwalam na dietę :-P 8-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group