wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wśród jedzących inaczej - ryby - mięso czy nie-mięso?

maryczary - 2008-09-07, 00:36
Temat postu: ryby - mięso czy nie-mięso?
nie wiem czy dobrze umieściłam ten temat - z góry przepraszam ale nie znalazłam tego tematu nigdzie wcześniej.

Szczerze mówiąc sama nie wiem jak odpowiedzieć na powyższe pytanie. Osobiście jadam ryby i jajka i nasza Adeczka też. Ale się nad rybami zastanawiam coraz częściej - sama nie wiem dlaczego. Obawiam się pytania Ady, skoro nie jemy zwierzątek to dlaczego jemy ryby? No dlaczego? Dlaczego się tak oddziela mięso i ryby? Czy to nie to samo? Dlaczego jak jest wigilia bezmięsna to na stołach króluje karp?

Nie bardzo umiem sobie to uporządkować. Niby uwielbiam ryby ale coraz częściej odzywa się moje sumienie... Już teraz jestem traktowana jak UFO bo nie jem mięsa a jak przestane jeść ryby to mnie spalą żywcem albo pozbawia praw rodzicielskich :mryellow:

Macie może jakieś linki do artykułów? Co o tym sądzicie? Co wiecie o rybim mięsie i owocach morza?

bojster - 2008-09-07, 00:55
Temat postu: Re: ryby - mięso czy nie-mięso?
Ryby to mięso – to dlatego nie umiesz znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania i dylematy.
Że ryby to nie mięso, to tylko propaganda wygodnickich obliczona na to żeby można było coś zabić i zjeść w piątek i w czasie innych postów (wigilia itp.). Więcej mi się nie chce pisać, bo tematy był wałkowany xx razy.

k.leee - 2008-09-07, 00:56

maryczary napisał/a:
Obawiam się pytania Ady, skoro nie jemy zwierzątek to dlaczego jemy ryby? No dlaczego? Dlaczego się tak oddziela mięso i ryby?
Ja też jestem ciekawy Twojej odpowiedzi na te pytania.
maryczary napisał/a:
Już teraz jestem traktowana jak UFO bo nie jem mięsa a jak przestane jeść ryby to mnie spalą żywcem albo pozbawia praw rodzicielskich :mryellow:
Dużo zależy od tego czy Ty sama czujesz się jak UFO i czy dasz się ułożyć na stosie?
biechna - 2008-09-07, 06:30

maryczary, naprawdę nie wiesz, czy rybie mięso to mięso? :->
Według mnie kwestia sporna tu w ogóle nie istnieje. Miała oczy, żyła sobie, ktoś ją zabił, żeby zjeść. Czym innym mogłoby być to, co jesz, jeśli nie "mięsem"?

Karolina - 2008-09-07, 06:32

Ryba to zwierze, owoce morza także. To mi wystarcza.
kamma - 2008-09-07, 07:59

Cytat:
miesnie, czli mieso

O właśnie, o tym chciałam napisać. Definicyjnie, wszelkie mięso to tkanka mięśniowa. To, co ludzie zjadają z ryb, to też ich tkanka mięśniowa, choć wygląda inaczej.
Nawiasem, kiedyś, dla samousprawiedliwienia, ludzie jadali bobry w dni postne, bo uważali, że zwierzęta żyjące w wodzie to nie mięso :shock:

Capricorn - 2008-09-07, 08:03

ryba nie jest mszakiem, paprotnikiem, nie jest nagozalążkowa ani okrytozalążkowa, nie jest ani jedno- ani dwuliścienna.

Za to ma centralny układ nerwowy, ma serce, krwioobieg. Ma oczy. Czy to za mało, żeby uznać ją za zwierzę?

"Owoce morza" to bardzo przewrotna nazwa, na żadnym morskim (ani innym) drzewie jakoś nie rosną.

Podział na królestwo roślin i królestwo zwierząt jest chyba bardzo czytelny.

Kasia B. - 2008-09-07, 08:27

i jeszcze tu hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=3105
:-D

maryczary - 2008-09-07, 16:39

Dziękuję wam bardzo za wypowiedzi i chyba spasuje ryby. Nie będzie to łatwe. Mój "wegetarianizm" wciąż ewoluuje, bo przestałam jest najpierw wędliny pasztety, potem przestałam smażyć itd. głównie ze względów zdrowotnych. Potem doszły do tego względy etyczne.. Nie osądzajcie mnie bo nie mam wsparcia w najbliższych i jest to dla mnie trudne a do tego jestem niedouczona i im więcej czytam o zdrowym odżywianiu tym bardziej zdaje sobie sprawę ile jeszcze nie wiem. Ale powoli się uczę i potrzebuję wsparcia :oops: :roll:
k.leee - 2008-09-07, 16:59

Trzymaj się :-D
Lily - 2008-09-07, 17:23

Wg mnie to oczywista oczywistość, że ryba to zwierzę. Wystarczy poobserwować.
Capricorn - 2008-09-07, 17:37

maryczary napisał/a:
Dziękuję wam bardzo za wypowiedzi i chyba spasuje ryby. Nie będzie to łatwe. Mój "wegetarianizm" wciąż ewoluuje, bo przestałam jest najpierw wędliny pasztety, potem przestałam smażyć itd. głównie ze względów zdrowotnych. Potem doszły do tego względy etyczne.. Nie osądzajcie mnie bo nie mam wsparcia w najbliższych i jest to dla mnie trudne a do tego jestem niedouczona i im więcej czytam o zdrowym odżywianiu tym bardziej zdaje sobie sprawę ile jeszcze nie wiem. Ale powoli się uczę i potrzebuję wsparcia :oops: :roll:


;-)

większość z nas miała pewnie różne wpadki i dziwne przygody po drodze. Ot, niespodziewana żelatyna tu i tam, sery na podpuszczce, pączki na smalcu / łoju...

Wsparcia na tym forum na pewno nie zabraknie, tego jestem pewna.

Ania D. - 2008-09-07, 17:40

Maryczary, masz wsparcie :-) . Wspaniale, że chcesz zmieniać swoje przyzwyczajenia zywieniowe. To fakt, nie jest łatwo, gdy nie ma się wsparcia w najbliższych, ale na forum wiele osób też go nie miało lub dalej nie ma. Mając wiedzę naprawdę da się tak zyć - nie jest to bardzo trudne, po prostu jest inaczej.
biechna - 2008-09-07, 18:44

...
kamma - 2008-09-07, 20:11

biechna napisał/a:
bo "mięso jeść trzeba"

boszszsz, skąd ja to znam.... tak zwany ostateczny argument...
maryczary, ja też wspieram :)

Nimrodel - 2008-09-08, 07:44

MaryCzary
Nie bój się krytyki, bo tu raczej ortodoksyjnych czternastoletnich wegan nie jedzących mięsa od dwóch tygodni nie znajdziesz :mrgreen:
Większość forumowiczów to ludzie otrzaskani w bojach ;-) , i czasem bardzo dziwnych sytuacjach.
Ja osobiście uważam, że stopniowa zmiana diety jest bezpieczniejsza. Mniejszy szok dla organizmu przy odtruwaniu.
A śmiać się z nikogo nie zamierzam, bo będąc z póltora roku wegetarianką (tak uważałam) dla rodziny kupowałam wędliny, a dla siebie galaretę! warzywną :shock:

maryczary - 2008-09-08, 10:53

Nimrodel bardzo dziękuję za ciepłe słowa :o )

ps: co oznacza twój nick? no chyba, że to tajemnica to się więcej nie będę pytać - zaintrygował mnie!

nitka - 2008-09-08, 14:14

ryby czuja bol. To, ze nie mowia, i ze nikt nie patrzy im w oczy, jak je zabija dla ich miesa nie znaczy, ze nie zaliczaja sie do zwierzat. wspieram kazda inicjatywe majaca na celu zmniejszyc miesozryzm, powodzenia maryczary
Amanii - 2008-09-08, 16:13

rozróżnianie mięsa od ryb wzięło się chyba z tradycji postnej, kiedy to wyrzekało się mięsa w piątki, zastępując je rybą (bo mięso = rarytas, a ryba = gorsza, tańsza, itp). Jestem ciekawa, czy w krajach gdzie tradycja chrześcijańska nie miała tak silnych wpływów, też to rozróżnienie jest tak silne. Szczerze mówiąc nie wiem.
Gorzej, że dziś, kiedy ryba już wcale nie jest tak tania, dalej pokutuje ta dziwna tradycja. Myślę, że nie ma to nic wspólnego z niezaliczaniem ryb do zwierząt. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie zaprzeczy że ryba to zwierzę :)
Sama ostatnio usłyszałam na stołówce (przy marudzeniu, że dzisiejszy wariant wegetariański obiadu jest z rybą), że "ryba JEST wegetariańska, a jak ktoś nie lubi to już jego problem" :lol: :lol: :lol:

Aha, i ciekawa jestem czy "sport" zwany wędkarstwem też byłby uważany za taki cudowny relaks na świeżym powietrzu, gdyby zranione i zabijane ryby darły się w nieboglosy... :roll:

BTW widzieliście reklamę "Jedz ryby codziennie"? Szlag mnie trafił. Jedna z wersji jest oczywiście z dzieckiem, które "chce zostać piękną księżniczką", więc wcina rybę. Dżast grejt... kolejne granie na uczuciach troskliwych matek.

Coco - 2008-09-08, 16:38

mnie do dzisiaj dziwi to, ze jak mowie ze nie jem miesa, to slysze pytanie "a ryby jesz"?Duza role odgrywa to z jakich powodow dana osoba przestaje jesc mieso, Jesli kieruje sie tylko aspektem zdrowotnym, to bardziej prawdopodobne jest ze bedzie jadla ryby, gdyz sa one niestety uwazane za bardzo zdrowy pokarm :evil:
Amanii - 2008-09-08, 18:53

chciałam skomentowac na tym youtube, ale nie chce mi się potem odpierać tych wszystkich ataków:) jak ludzie są głupi i się na to biorą to nie mój problem...

"badania dowodzą" - początek 99% reklam... jakie badania? kto przeprowadził? itp itd... :D

"że ryba wpływa pozytywnie na układ odpornościowy i rozwój umysłu dziecka" - nie wątpię... podobnie jak milion innych rzeczy, o których zapomnieli wspomnieć. Rozwój umysłu... myśle że dla umysłu lepiej by było zamiast karmienia dziecka rybą i sadzania przed cartoon network, nakarmić je czymś innym i zagrac z nim w gre edukacyjną. :D
Pomijając fakt, że ryby przy dzisiejszym zanieczyszczeniu wód to jedna wielka toksyna... ale mają dużo omega 3, jedzmy ryby!

"jedz ryby codziennie" - bo umrzesz! a twoje dziecko będzie chorowite i tępe... no i jak troskliwa mama ma się nie wzruszyć czymś takim? jeszcze mu da danonka, żeby miało dużo wapnia... :lol: :lol: :lol:

Najgorsze, że są ludzie, którzy się na to złapią, bo przecież łatwiej uwierzyć reklamie, niż pomyśleć przez sekundę i samemu coś sprawdzić... Już się spodziewam telefonu od ojca :) (nie jest anty-wege, ale czasem mi rzuca hasłem o zdrowych rybach)

bodi - 2008-09-08, 20:09

to chyba wystarczy za komentarz

"Projekt współfinansowany przez Unię Europejską
Instrument Finansowy Wspierania Rybołówstwa"

bojster - 2008-09-08, 21:01

bodi napisał/a:
to chyba wystarczy za komentarz

"Projekt współfinansowany przez Unię Europejską
Instrument Finansowy Wspierania Rybołówstwa"


No właśnie miałem to samo pisać. Rybołówstwo podupada i próbują je jakoś ratować. Tylko dlaczego musimy za to płacić...?

Nimrodel - 2008-09-09, 08:09

a ja akurat wczoraj dostałam takiego maila:


GREENPEACE
INFORMACJA PRASOWA
WARSZAWA, 08.09.2008


ZAGROŻONE GATUNKI MORSKIE W NASZYCH SUPERMARKETACH


Greenpeace opublikował dziś przewodnik „Czy wiesz co jesz? Czerwona lista Greenpeace: gatunki morskie” [1]. Zawiera on spis zagrożonych gatunków morskich dostępnych w polskich supermarketach. Ekolodzy apelują w ten sposób do konsumentów o powstrzymanie się od kupowania gatunków z tej listy.

„Greenpeace przygotował ten przewodnik aby uświadomić konsumentom, które ryby są najbardziej zagrożone wyginięciem. Apelujemy aby zrezygnować z ich zakupu. Mamy świadomość, że to potrzeby konsumentów kształtują rynek. Kluczem do tego, aby sprzedawcy wspierali rozwiązania promujące zrównoważone wykorzystanie zasobów morskich jest świadomy wybór tego co kupujemy.” – mówi Katarzyna Guzek, koordynatorka kampanii morza i oceany w Greenpeace Polska.

Liczba gatunków morskich zagrożonych wyginięciem zwiększa się z roku na rok. Dzieje się tak z winy człowieka. Zapotrzebowanie rynku na produkty rybne rośnie, a co za tym idzie zwiększa się presja połowowa [2]. Aby sprostać zapotrzebowaniom rynku, dalekomorskie floty rybackie prowadzą intensywne połowy z wykorzystaniem technik, które często degradują naturalne środowisko. Sprawia to, że liczebność kolejnych populacji zmniejsza się w drastycznym tempie. Obecnie większość światowych łowisk jest eksploatowana w pełni lub nadmiernie. Oznacza to, że w skali świata ryb jest coraz mniej i jeśli sytuacja ta nie zmieni się, w przyszłości większość ryb jakie kupujemy w supermarketach zniknie bezpowrotnie z mórz i oceanów świata, a co za tym idzie z naszych talerzy.

„Przyszłość zagrożonych gatunków zależy od nas. Jeśli chcemy, żeby z bogactwa oceanów mogły korzystać również przyszłe pokolenia musimy już teraz myśleć o tym, jaki jest nasz wpływ na morskie ekosystemy”, dodaje Guzek.

To właśnie ogromna presja rynku doprowadziła do tego, że nowoczesne floty rybackie przemierzają kolejne akweny w poszukiwaniu coraz to nowych łowisk. Statki, jakich używa się na otwartym morzu to pływające fabryki, ciągnące po morskim dnie ogromnych rozmiarów sieci. Kilkadziesiąt takich statków jest w stanie doszczętnie spustoszyć morskie głębiny i zniszczyć cenne siedliska morskich stworzeń. Konsumenci, detaliści i przetwórcy biorą udział w kształtowaniu popytu i to od ich decyzji zależy, czy w sprzedaży nadal w znajdywać będziemy gatunki zagrożone.

KONTAKT:

- Katarzyna Guzek, Koordynatorka Kampanii Morskiej Greenpeace Polska, tel: 500 236 21, mail: katarzyna.guzek@greenpeace.pl
- Jacek Winiarski, Rzecznik Prasowy Greenpeace Polska, tel: 504 274 080, mail: jacek.winiarski@greenpeace.pl

PRZYPISY:

[1] Przewodnik do pobrania tutaj: hxxp://www.greenpeace.org/raw/content/poland/press-centre/dokumenty-i-raporty/czy-wiesz-co-jesz-czerwona-li.pdf

[2] Presja połowowa - termin określający prowadzenie połowów danego gatunku przez flotę rybacką na konkretnym łowisku. Zwykle używa się wyrażenia wysoka presja połowowa, która oznacza intensywne i długotrwałe połowy na ograniczonym terytorium.

Więcej informacji tutaj:

hxxp://www.greenpeace.org/poland/zagrozone-gatunki-morskie/

krzysztof - 2008-09-30, 11:28

Witam WSZYSTKICH ! :-)

Maria Grodecka w książce "Zmierzch świadomości łowcy" pisze: Najbardziej nieuchwytne dla świadomości są doznania i udręki łowionych na pokarm ryb. Te stworzenia tak niepodobne w niczym do ludzi, żyjące w warunkach tak odmiennych od naszych, o głosie niesłyszalnym dla naszych uszu, najmniej mają szans na to, aby wzbudzić u ludzi uczuciową przychylność. (...) Zabijanie ciepłokrwistych zwierząt, których głos bólu jest dla człowieka słyszalny, odbywa się w rzeźniach, aby oszczędzić naszą wrażliwość. Jednak, te najbardziej cenione przez nabywców, ryby żywe, umierają w zasięgu naszego wzroku, nie budząc u obserwatorów żadnych wzruszeń. A właśnie to ich milczące konanie jest jednym z najokrutniejszych. Przyniesione do domu w torbie, zawinięte w papier, duszą się w trwającej całymi godzinami męczeńskiej agonii. Leżą na kuchennym stole i dyszą otwartym szeroko pyszczkiem, podczas gdy gospodyni krząta się pogodnie po kuchni. A kiedy ryba w tej męce szarpnie się czasem mocniej i spadnie ze stołu, gospodyni podnosi ją ze śmiechem lub z irytacją".

tutaj nieco więcej o " rybach jako nie mięso " :

hxxp://psubraty.zrodla.org/2/rybki.html

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY

Humbak - 2008-09-30, 15:05

maryczary napisał/a:
Dlaczego się tak oddziela mięso i ryby?
Ze zwykłego faktu niewiedzy o rybach i innych żyjątkach sprzed stuleci... ;-)
ryba przez zwykły brak wiedzy o niej była stawiana niżej niż świnia czy pies
a teraz to taki żyjący archaizm... dość ironicznie żyjący właściwie... i tyle

Kitten - 2008-09-30, 17:30

Humbak napisał/a:
ryba przez zwykły brak wiedzy o niej była stawiana niżej niż świnia czy pies
a teraz to taki żyjący archaizm... dość ironicznie żyjący właściwie... i tyle

Ekhm... Ryby SĄ organizmami niżej rozwiniętymi, niż ssaki, i raczej żaden rozwój nauki nie ma szans podważyć tej prawdy. Zapomina się natomiast o drugiej, też niepodważalnej prawdzie - że ryby posiadają OUN i zdolność do odczuwania bólu.

Humbak - 2008-09-30, 20:17

Kitten, nie o dzisiejszą hierarchię mi chodziło... bardziej o moralną i przeszłą niż tą ewolucyjną ;-)
ale dotarłam za to do inszej teorii - podział na mięso i ryby wywodzić się może ze starego testamentu a ten z kolei z ówczesnych rytuałów które za mięso uważały zwierzęta oddawane Bogu jako ofiara... początkowo były to parzystokopytne ino. Mięso nie jest tu słowem pochodzącym od mięśni tylko odwrotnie. Ponoć. Jak znajdę coś więcej napiszę :-P

YolaW - 2008-09-30, 21:17

Kasia B. napisał/a:
rozróżnianie mięsa od ryb wzięło się chyba z tradycji postnej, kiedy to wyrzekało się mięsa w piątki, zastępując je rybą (bo mięso = rarytas, a ryba = gorsza, tańsza, itp).

Słyszałam kiedyś, że podobno to, że chrześcijanie mają nie jeść mięsa w piątki a rybę mogą wzięło się stąd, że jakiś papież chciał wspierać swój biznes rybny. Na początku ten nakaz dotyczył większej ilości dni, ale potem tylko piątku (że niby na cześć męki Pańskiej). Czy to prawda nie wiem...ale patrząc na dzisiejsze działania osób przy władzy to kto wie...

Amanii napisał/a:
Sama ostatnio usłyszałam na stołówce (przy marudzeniu, że dzisiejszy wariant wegetariański obiadu jest z rybą), że "ryba JEST wegetariańska, a jak ktoś nie lubi to już jego problem"

ja dostałam rybę na weselu (zamawiałam wersję wege) :shock:

O reklamie ryby co to dobrze wpływa na WSZYSTKO :shock: to już nawet nie wspominam, bo się wnerwiam jak mi się ta uśmiechnięta ryba przypomni...

maryczary i ja Cię wspieram w walce :) Ja też rybę jadłam najdłużej, a teraz to dla mnie takie mięso jak każde inne czyli na talerzu=zwłoki.

Lily - 2008-09-30, 21:24

YolaW napisał/a:
ja dostałam rybę na weselu (zamawiałam wersję wege) :shock:
i tu znowu dotykamy kwestii definicji wegetarianizmu i weganizmu, które to definicje są jednak wg mnie potrzebne... żeby właśnie takich wpadek nie było
bojster - 2008-09-30, 21:36

Lily napisał/a:
YolaW napisał/a:
ja dostałam rybę na weselu (zamawiałam wersję wege) :shock:
i tu znowu dotykamy kwestii definicji wegetarianizmu i weganizmu, które to definicje są jednak wg mnie potrzebne... żeby właśnie takich wpadek nie było


W piątek będę na trzydniowym spotkaniu/konferencji w 5-gwiazdkowym hotelu. Przy zapisach było do wyboru menu wegetariańskie - zaznaczyłem, ale dodatkowo wyraźnie napisałem że ma być wegańskie. Zobaczymy czy zrozumieją i jakie to wegańskie potrawy w takich "luksusach" będą w stanie zaserwować.

renka - 2008-09-30, 21:51

bojster napisał/a:
Lily napisał/a:
YolaW napisał/a:
ja dostałam rybę na weselu (zamawiałam wersję wege) :shock:
i tu znowu dotykamy kwestii definicji wegetarianizmu i weganizmu, które to definicje są jednak wg mnie potrzebne... żeby właśnie takich wpadek nie było


W piątek będę na trzydniowym spotkaniu/konferencji w 5-gwiazdkowym hotelu. Przy zapisach było do wyboru menu wegetariańskie - zaznaczyłem, ale dodatkowo wyraźnie napisałem że ma być wegańskie. Zobaczymy czy zrozumieją i jakie to wegańskie potrawy w takich "luksusach" będą w stanie zaserwować.


Jak kilka lat temu bylam na pewnym 2-dniowym szkoleniu w bodajze 4-gwiazdkowym hotelu, to nie bylo wyboru menu. Po powitalnym obiedzie (zeby tradycji stalo sie dosc byl rosol a na drugie cos z roslu chyba ;-) ) zglosilam opcje weganska (bo wowczas bylam jeszcze weganka). Zbytnich kulinarnych luksusow mi nie zaoferowano, tym bardziej w wersji wegan - bowiem zamiast miesa dostawalam np. sadzonke z jajka, pieczarki panierowane lub kotlet z zoltego sera ;-) Zupy tez ponoc mialam "specjalne", ale ich mimo wszystko nie jadlam. Za to naprawde dbali o roznorodnosc salatkowa dla mnie, a mi to wystarczalo, bo wowczas przesadnie o linie dbalam ;-)

Ale w koncu hotel 5-gwiazdkowy to nie byle co, wiec moze luksusami weganskimi sie popisza - szczegolnie, ze wczesnieja maja zgloszona taka opcje - byc moze zdaza sie doedukowac w tej kwestii ;-)

Malinetshka - 2008-10-07, 19:47

maryczary, gdybyś czuła, że brakuje Ci morskiego smaku to polecam glony, np. wakame :) możesz posypywać nimi różne dania, np. mi pasuje na ziemniakach.
Flippi - 2008-10-09, 12:12

Amanii napisał/a:
Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie zaprzeczy że ryba to zwierzę :)

Nie dalej jak dwa tygodnie temu rozmawiałam z panem po 50-ce nt. mojego wegetarianizmu. Padło nieśmiertelne ]:-> pytanie: "Ale ryby jesz?" Na moją odpowiedź, że nie jem zwierząt, pan zdumiał się niepomiernie: "Przecież ryby to nie zwierzęta!" :shock: Tym razem ja się zdumiałam i zapytałam, czy to w takim razie może rośliny... "Ryby to ryby" - odrzekł pan. Nie sprawiał wrażenia chorego psychicznie ani półgłówka (przynajmniej w innych kwestiach). Ot, taki sobie przeciętny facet. Myślę, że jest wielu takich ludzi.

neina - 2008-10-10, 00:41

No jak by nie patrzyc ryby naleza do swiata zwierzat, to wodne kregowce przeciez :roll:
Amanii - 2008-10-10, 09:45

moze panu sie z grzybami pomyliło :D
maryczary - 2008-10-10, 10:30

Malinetshka napisał/a:
maryczary, gdybyś czuła, że brakuje Ci morskiego smaku to polecam glony, np. wakame :) możesz posypywać nimi różne dania, np. mi pasuje na ziemniakach.

Malinetshka czy mówisz o suszonych glonach? z chęcią spróbuję :-D , tylko do tej pory jakoś nie wiedziałam jak się za nie zabrać? W jakiej jeszcze postaci jesz glony?
A czym uzupełniasz omega3 itp? Ja dosypuje siemię lniane do czego się da ale nie wiem czy to wystarczające :-/

Malinetshka - 2008-10-10, 10:39

maryczary, o suszonych, rzecz jasna :) Używam jeszcze kombu do gotowania strączkowych (dla lepszej ich strawialności i dla minerałów). Czasem jem też arame i hijiki, ale szczerze powiem, że tak po prostu namaczam i zjadam lub kładę na coś na talerzu ;) Nie do wszystkiego pasuje ten morski posmak.. trzeba się przygotować na to, że czasem połączenie może być nietrafione :P
maryczary napisał/a:
czym uzupełniacie omega3 itp?

Poszukaj na forum tematów odnośnie omega3, troszkę tych wpisów jest :) o olejach, siemieniu, wiesiołku..
Ja jem siemię, także nasiona wiesiołka (mielę i dodaję do koktajli owocowo-ziarenkowych ;) )

natasha - 2008-12-06, 15:38

Malinetshka

ja mam ledwie kilka potraw z glonów jakie jestem w stanie zjeść... wodorosty jakoś mnie obrzydzają :oops: jem tylko wege-sushi i surówkę z wakame i ogórka, no i zupę miso a po za tym nic mi przez gardło nie przechodzi :( jedyne wodorosty, jakie naprawdę mogę powiedzieć że lubię to nori.

Malinetshka - 2008-12-07, 00:45

natasha, wg mnie to, co wymieniłaś to już bardzo dużo :-> jasne, że jak smak nie odpowiada to nie ma się co zmuszać. Chociaż np. kombu w zupie ja w ogóle nie czuję, a minerały przecież jakieś do wywaru przechodzą i o to chodzi :)
natasha - 2008-12-07, 16:41

to kombu to mnie zaciekawiło... widziałam kiedyś przepis na "rosołek" z kombu (brzmi lepiej niż "bulion z glonów" ^^) tyle że tam to kombu po ugotowaniu podsmażało się na łyżce oleju sezamowego i to była cała zupa... może spróbuje twojego sposobu choć trochę boję się efektu ;)
Malinetshka - 2008-12-07, 17:03

Cytat:
może spróbuje twojego sposobu choć trochę boję się efektu ;)

Do zup (szczególnie z dodatkiem strączków) wrzucam po prostu taki prostokąt kombu, odłamuję powiedzmy 2cm/3cm ;) i to się gotuje w garze z zawartością. Moim zdaniem nie ma szansy, żeby to wyczuć w smaku :)
Natomiast ten "rosołek z kombu", o którym piszesz to może być już bardziej specyficzna specyficznosć :mrgreen:

priya - 2008-12-08, 08:54

Malinetshka napisał/a:
Do zup (szczególnie z dodatkiem strączków) wrzucam po prostu taki prostokąt kombu, odłamuję powiedzmy 2cm/3cm ;) i to się gotuje w garze z zawartością. Moim zdaniem nie ma szansy, żeby to wyczuć w smaku :)


Przyznaję :oops: , że choć wege jestem od 15 lat, glony, algi i wszystkie im podobne stanowią dla mnie wciąż temat odległy. Nie żebym nie słyszała o ich doskonałych właściwościach, ale po każdej z prób ich stosowania robiło mi się niedobrze ;) Od dawna leżą w lodówce nori, które małż szanowny zakupił i zrobił nam na kolację wege-suszi. Po 3 kęsach oboje mieliśmy miny nie tęgie. Nie mam pomysłu co zrobić z tym, co zostało...

Jedyne na co było mnie stać to dodawanie spiruliny w proszku do różnych potraw, ale w ilości niewielkiej, żeby jej smak nie był wyczuwalny. Zachęciłaś mnie, Malinetshka, do wypróbowania tych zup z kombu. Przy najbliższej okazji się zaopatrzę i sróbuję :mryellow:

Malinetshka - 2008-12-08, 11:18

priya, warto wrzucać nawet niewielkie kawałeczki moim zdaniem :)
Rozumiem, że komuś takie morskie smaki nie leżą, przecież to jest mocno specyficzne i intensywne :-> (choć moim zdaniem kombu nie ;-) )

maryczary - 2008-12-20, 00:26

Kasia B. napisał/a:

maryczary i ja Cię wspieram w walce :) Ja też rybę jadłam najdłużej, a teraz to dla mnie takie mięso jak każde inne czyli na talerzu=zwłoki.
Z satysfakcją i dumą stwierdzam, że oficjalnie nie jem również niedocenianych ryb. Piszę oficjalnie, bo parę tygodni to ukrywałam z wiadomych, rodzinno-towarzysko-nietolerancyjnych przyczyn.
Malinetshka - 2008-12-20, 11:02

maryczary, fajnie. :) I podziwiam, bo takie zmiany (oficjalne) wobec rodziny to wyzwanie. :) No i że tak przed Świętami.... wow :)
natasha - 2008-12-21, 17:07

maryczary moja rodzina zniosła najgorzej wlaśnie rezynację z ryb ;) byle tak dalej ;) za kilka tygodni nikogo nie będzie to dziwić :)
krzysztof - 2008-12-30, 20:45

WITAM :-o !!!

Bardzo często podnosi się kwestie przewagi "mięsa " rybiego nad produktami roślinnymi gdy chodzi o źródła OMEGA 3 - w rzeczywistości jest odwrotnie .

Odnośnie roślinnych źródeł OMEGA - 3 - głównie chodzi o nasiona lnu - należy jeszcze dodać , iż maja wyjątkową przewagę nad rybami bo w przeciwieństwie do nich są bogate w substancje odżywcze zwane LINALAMI , które obniżają cholesterol ,zmniejszą ryzyko choroby serca , raka piersi , raka jelita grubego i raka prostaty.
Dzięki dużej zawartości linali nasiona lnu okazały się równie przydatne przy redukcji PMS ( różnego typu zaburzenia w okresie przedmiesiączkowym ) u kobiet w okresie przed menopauzą i złagodzeniu nieprzyjemnych objawów menopauzy.

W badaniu 68 rożnych produktów spożywczych ustalono , iż najwięcej LINALI zawierają nasiona lnu - od 75 do 800 -razy więcej niż inne produkty.(1) ważne jest również to ,że nasiona lnu nie zwierają zanieczyszczeń i metali ciężkich , takich jak rtęć , którą dziś , niestety , coraz częściej spotyka się w rybach.(2)

To ,że ryba jest powszechnie wychwalana jako zdrowa żywność :shock: , wynika przede wszystkim z tego ,że dzikie tłuste ryby , jak na przykład łosoś , zawierają dużo długołańcuchowych kwasów omega -3. Ale ŻADEN ŁOSOŚ ANI JAKAKOLWIEK DZIKO ŻYJĄCA RYBA CZY ZWIERZĘ NIE WYTWARZAJĄ SAME Z SIEBIE KWASÓW OMEGA - 3. Dziki łosoś czerpie je m.in. z niektórych ALG zawierających te substancje odżywcze .

Tak na marginesie mogę dodać ,iż dodatkowo większość ryb dostępnych w sklepach ,marketach pochodzi ze sztucznych łowisk - hodowlane ( np. łososie hodowlane są zamknięte w zanurzonej w wodzie klatce w ilości 50 tyś w każdej !!! woda , którą wdychają i piją ,szybko zostaje zanieczyszczona odchodami dlatego rutynowo podaje się im mnóstwo hormonów , antybiotyków i szczepionek , by mogły przeżyć w takich warunkach . Dziki łosoś ma naturalne różowo - pomarańczowe "łososiowe" zabarwienie związane z jedzeniem kryla . Kolor tkanki łososia hodowlanego jest natomiast matowoszary, a ponieważ BAŁABY NIEATRAKCYJNA DLA KONSUMENTÓW , wie do karmy ryb DODAJE SIĘ CHEMICZNIE WYTWARZANA ASTAKSANTYNĘ , żeby uzyskać odpowiedni kolor.

Wiele badań wykazało ,że w porównaniu z dzika rybą ryba hodowlana zawiera znacznie więcej toksycznych związków chemicznych i innych zanieczyszczę , które NISZCZĄ UKŁAD NERWOWY I ODPORNOŚCIOWY I SĄ PRZYCZYNĄ raka oraz wad wrodzonych ( 3 ). Nie można zapominać ,że przedstawiciele "producenci ryb" -
przemysł hodowli łososia - upiera się ,że badania były zbyt ograniczone , żeby móc je poważnie traktować .
JEDNAK w 2004 r. , po 2 latach i 2 mln. WYDANYCH dolarów , opublikowano wyniki badań , zawierających dokładne analizy łososia z całego świata. . Badania , które prowadzili w Cornell i innych miejscach CZOŁOWI EKSPERCI Z CAŁEGO ŚWIATA W ZAKRESIE ZANIECZYSZCZENIA PRZEMYSŁOWEGO , opublikowano w periodyku " SCIENCE" ( 4) .Wykazały one , że poziom PCB , dioksyn i zakaźnych środków owadobójczych , takich jak toxaphene , jest w rybach hodowlanych TAK WYSOKI , że zgodnie ze wskazówkami Agencji Ochrony Zdrowia w St.Zjed. ( EPA - Enviromental Protection Agency ) nie należy jeść hodowlanego łososia częściej niż raz w miesiącu. Stowarzyszenie Producentów Łososia i Pstrąga uznało nowe wnioski z badań za "niebezpieczne , niepokojące i wypowiadane w ciemno ". tej opinii sprzeciwił się Georgie Lucier , były kierownik programu toksykologicznego Departamentu Zdrowia w St. ZJ. , autor ponad 200 opracowań na temat toksycznych środków chemicznych. Popierany przez innych ameryk. uczonych określił krytykowane wyniki badań jako" niezaprzeczalne ".

1.L.Thompson , Mammalian Lignan Production from Various FooodS , "Nutrition and Cance" 1991 , 16(1):43-51
2.Toxic warnings grow for U.S fissh , Associated Press , August 25 , 2004
3. J. Eliperin , Farmed Salomon Raise Concerns : study cities high of chemical fire retardants , " Washington Post " , August 11 , 2004
4.R. Hites et al., Global Assessment of organic Contaminants in Farmed Salomon, " Science"Jan. 2004( 303) :9


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :-o

Lily - 2008-12-30, 21:41

No tak, len jest zdrowy, tylko ja go nie cierpię :/
maryczary - 2009-01-03, 18:15

Malinetshka napisał/a:
maryczary, fajnie. :) I podziwiam, bo takie zmiany (oficjalne) wobec rodziny to wyzwanie. :) No i że tak przed Świętami.... wow :)
nie było innego wyjścia bo jak bym wytłumaczyła, że nie jem karpia... myślałam, że pójdzie gorzej, i choć nie obyło się bez złowrogich spojrzeń i niewybrednych komentarzy to przyjęli to całkiem nie najgorzej. Ale wiem, że przynajmniej teraz dadzą mi spokój z pozostałym mięsem :o )

krzysztof dzięki za wykład. Przeczytałam mojemu S., który jest rybolubny i trochę mu to dało do myślenia mam nadzieję :)

No i muszę koniecznie przytoczyć argument mojej mamy, klasyczna rozmowa o rybach:
Mama: ryba to nie mieso!
Ja: Przecież jest zwierzęciem
M: nie jest.
J: to czym jest? rośliną?
M: Ryba to ryba!
:-P

Lily jak dodaje same nasionka takie nieobrobione to ich w ogóle nie czuć w potrawach, dodaje do rozgniecionych ziemniaków, zup, sosów itp. No chyba że w tej postaci nie są wartościowe.
A jak ty przyrządzasz siemię, że jest takie nieznośne?

Malinetshka - 2009-01-03, 19:03

maryczary napisał/a:
jak dodaje same nasionka takie nieobrobione to ich w ogóle nie czuć w potrawach, dodaje do rozgniecionych ziemniaków, zup, sosów itp. No chyba że w tej postaci nie są wartościowe.

Obawiam się, że niezmielone nie są trawione, tylko w całości wydalane :->

Lily - 2009-01-03, 20:18

A no właśnie, wychodzą całe ;) Ta skorupka jest niestrawna, muszą być mielone/miksowane.
Malati - 2009-01-03, 20:52

Lily napisał/a:
Ta skorupka jest niestrawna, muszą być mielone/miksowane.


albo rozgotowane na klejąca , ciągnaca się papke bleee

maryczary - 2009-01-03, 21:40

Lily napisał/a:
A no właśnie, wychodzą całe ;) Ta skorupka jest niestrawna, muszą być mielone/miksowane.
czyli ty tej papki nie trawisz? a do czego ten niby kisiel dodajecie? Chyba był dziesik ten watek.
Malinetshka - 2009-01-03, 23:52

maryczary, ja stosuję siemię dwojako:
- namaczam na noc w chłodnej/letniej przegotowanej wodzie (robi się "glut" wokół ziarenek), odsączam na sitku, lekko przelewam chłodną przegotowaną wodą, co by wypłukać te niefajne związki, które wyszły do wody z łupinki... wrzucam całość do blendera i mielę, sukcesywnie dodając co mi się akurat widzi :) mleczka roślinne, banany, słód, inne ziarenka namoczone lub zmielone itp. i otrzymuję koktajl.
- mielę w młynku do kawy na sucho i dodaję do potraw (najczęściej do chleba, albo warzyw) Czasem "gluta" z moczenia używam do skóry.
Ale w tej drugiej formie nie przepadam, bo jest specyficzna goryczka i zmienia się smak dania (poza chlebem), więc najczęściej jednak stosuję pierwszy sposób :)

A wątek o siemieniu jest na pewno..

Lily - 2009-01-03, 23:54

czarna96 napisał/a:
albo rozgotowane na klejąca , ciągnaca się papke bleee
no tak, ale jeśli chodzi o kwasy omega to lepiej nie gotować ani nie prażyć...
gluta nie cierpię, fuj :P (mam co jakiś czas akcję z jedzeniem, ale szybko zarzucam)

priya - 2009-01-04, 09:20

Ja stosuję głównie suche zmielone siemię jako dodatek do... no, do prawie wszystkeigo można dodać. Jakoś nie czuję goryczki ani szczególnie nie odczuwam zmiany smaku potrawy. Może dodaję w mniejszych ilościach poprostu.
Stosuję też olej lniany, ale jego akurat nie lubię i istnieje w mojej kuchni tylko ze względu na swoje właściwości. To związek czysto z rozsądku ;-) Znaczy się związek mój z olejem lnianym :-P
Fajny post, krzysztof. Argumenty przekonujące nawet moją mamę :mryellow:

kociakocia - 2009-01-14, 17:03

bojster napisał/a:
Ryby to mięso

absolutnie

maryczary - ciekawa jestem jak tam rybie sprawy sie maja:-)
a tu cos ciekawego:
Jaka ryba?

Obecnie 75 % światowych łowisk jest przełowionych. Oznacza to, że wielkość populacji ryb gwałtownie spada. Łowimy ich zbyt wiele, rabunkowo, nie dając czasu na odnowienie się populacji. Setki tysięcy morskich ptaków, żółwi i ssaków ginie corocznie w sieciach, z czego część jest wyrzucana jako nieopłacalny przyłów. Warto sobie uświadomić, że w niektórych rejonach wykorzystywanych jest tylko 1/10 złowionych istot. W wielu przypadkach brakuje kontroli nad tym, jaki wpływ na ekosystem mają prowadzone połowy. Zazwyczaj firmy rybackie uzyskują dostęp do łowisk zanim zostanie przeprowadzona ekspertyza oddziaływania połowów na środowisko morskie. Duże jednostki łowią znacznie więcej ryb niż powinny. Wiele gatunków popularnych ryb jest na skraju wyginięcia głównie wskutek krótkowzrocznej polityki połowów. Populacje największych drapieżników są obecnie wytrzebione w 90%. Zniknięcie tych gatunków wywrze ogromny wpływ na ekosystemy morskie, w których rozwijać się i dominować będą małe ryby żywiące się planktonem. Te najbardziej zagrożone gatunki to dorsz, gładziec, halibut atlantycki, łosoś bałtycki, rekiny, płaszczki, sola, tuńczyk błękitnopłetwy.

Najbardziej popularne i lubiane gatunki ryb hoduje się na farmach, które mają negatywny wpływ na środowisko. Na przykład niezwykle popularny łosoś hodowany jest w małych zamkniętych przegrodach. Typowa farma może składać się z tuzina takich zagród, mieszczących od 10 do 15 tys. ryb w każdej z nich. Łosoś jest zwierzęciem mięsożernym więc aby wyhodować około pół kilograma łososia, potrzebne są 3-4 kilogramy innych ryb, służących jako pokarm. Wyławia się je w ogromnych ilościach z ekosystemów, w których potrzebne są także innym, nie hodowlanym gatunkom.

Farmy rybne to prawdziwe fabryki zanieczyszczające środowisko. Toksyczne odchody, niedojedzone grudki pokarmu, pasożyty, martwe ryby, odpady chemiczne i pozostałości antybiotyków roznoszą się po całym ekosystemie. Jak podaje organizacja Greenpeace, farma łososia licząca 200 tys. ryb produkuje mniej więcej tyle treści fekalnej, ile 62 tysięczne miasto. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by zdać sobie sprawę ze skali zanieczyszczeń spowodowanych tego typu działalnością.

Może krewetka?

Najbardziej popularnym sposobem połowu krewetek jest trałowanie denne. Trawlery szorują dno morza w sposób przypominający karczowanie lasu – zagarniają i niszczą wszystko po drodze. Są równie skuteczne jak walec drogowy jadący przez puszczę. Trałowanie to połów wielkimi sieciami, które są na tyle obciążone, że suną po dnie niszcząc wszystko na swojej drodze. Stworzenia morskie zamieszkujące głębiny, bardzo wolno rekonstruują swoje zasoby. Powrót do równowagi biologicznej, zakłóconej na skutek trałowania może zająć im dekady a nawet stulecia. W wyniku takich połowów dno morskie jest zamieniane w ‘wykarczowaną’ pustkę, na której nie osiedlają się i nie odnawiają gatunki. Tym kosztem na nasz stół trafiają tropikalne krewetki. W trakcie ich odławiania do morza trafia 75 - 90 procent całego przyłowu – zostawiane są tylko krewetki, reszta nieopłacalnych ekonomicznie, przeważnie już martwych stworzeń, jest wrzucana do morza.

Równie dewastująca jest hodowla krewetek na specjalnych farmach położonych na brzegach mórz tropikalnych. Na potrzeby farm karczuje się przybrzeżne lasy mangrowe, które są miejscem występowania wielu gatunków zwierząt. Chronią też wybrzeża przed erozją. W przypadku zniszczenia, wybrzeże ulega destabilizacji, uszkadzane są rafy koralowe oraz wodorosty porastające dno morskie. W ten sposób dochodzi do załamania równowagi ekologicznej na każdym poziomie tropikalnego ekosystemu.

W przypadku farm krewetek ważny jest także aspekt społeczny. Hodowle wyganiają z nabrzeży rybaków, którzy niemal od zawsze prowadzili na tych terenach tradycyjne połowy. Łamane są zatem prawa człowieka, gdyż interesy hodowców nie są zgodne z interesami lokalnych wspólnot.

…To ty decydujesz, co wybierzesz dziś na obiad…

YolaW - 2009-01-14, 21:30

Dziś w TV mówili, że ryby w Polskich rzekach dostały jakiejś paskudnej choroby, mają taką jakby owrzodzoną skórę i zdychają, a po ich zjedzeniu ma się niestrawność. Fuj!! Mają szczepić te ryby czy coś.
kociakocia - 2009-01-14, 22:40

straszne :-(
maryczary - 2009-01-24, 12:11

kociakocia napisał/a:
maryczary - ciekawa jestem jak tam rybie sprawy sie maja:-)

a wszystko gra i buczy. Już się przyzwyczaili (sporadycznie komentarze się zdarzają ale to normalka), poszło lepiej niż myślałam. Ale Adulka je rybki czasem więc jest uważają że jest "prawie" ok. Ady menu to już moje ustalenia z S. - weekendowym mięsożercą :) ale po tym artykule kociakocia to ja nie wiem czy znowu nie będzie rozmowy z S. :-P :mrgreen:

kociakocia - 2009-01-24, 12:28

kurcze, bo to wszystko nie jest takie proste maryczary ,ale jak tak czlowiek sobie poczta parę mądrych rzeczy, to być może potrzeba troszkę czasu na zmiany.
u nas też dajemy córce 2x w tyg rybe, czasem zapomnę i dam raz :mryellow:

Lily - 2009-01-24, 12:29

kociakocia napisał/a:
u nas też dajemy córce 2x w tyg rybe, czasem zapomnę i dam raz :mryellow:
dlaczego dajesz rybę, jeśli można spytać?
kociakocia - 2009-01-24, 12:30

ale zawsze jak szykuje jej rybe, to robie to z oporem, niestety
Lily - 2009-01-24, 12:31

kociakocia napisał/a:
ale zawsze jak szykuje jej rybe, to robie to z oporem, niestety
szczerze mówiąc nie rozumiem :?
kociakocia - 2009-01-24, 12:43

Oj, to tyci złożony temat, mąż czasem zje rybe, ja podziwiam je w akwarium, jestem Lily bliska tego, by zaprzestac podawania dziecku- w zamrażalniku ostatnie 4 kawaleczki zamrożone... ale prawda jest taka, że B ma lekka anemię, drugi raz złe wyniki, od 6 stycznia zmienilam dzieciakowi diametralnie dietę, dzieki radom stąd, mleko modyfikowane popłynęlo do Wisły, słoiczki stoją i pewnie dam je leniwej koleżance. ryba to z powodu białka, omega... etc. , myślę sobie tak teraz, ze musze odbyć planowana wizytę u dr.Romanowskiej, niech ona mi powie czy prawidłowo ją żywię, czy czegos nie za dużo daję i licze na dobre wyniki badan krwi, mam wielka nadzieje, ze mój tród, szczere chęci i poświęcenie w gotowaniu :mryellow: dadzą wspaniały rezultat, na przekór też tym wszystkim mięsożernym matkom, osobom, które ciagle mi zadaja glupie pytania: a skad dostarczasz dziecku białka, a wapń, itd...itd.. i jak mówie co jej daje to następuje glucha cisza, chyba sa mocno zaskoczone. natomiast pani pediatra mojej B przez telefon jaj ja poprosilam o rozszerzenie skierowania na badanie krwi, bo mala jest wegetarianką i chce by wszystko jej sprawdzili co sie da, to glosem z lamentem powiedziala: ojej, biedne dziecko, ale mieska troche moglaby pani dawac... ach, ... :evil:
maryczary - 2009-01-24, 12:53

kociakocia ja gotuje w domu i nie podaje żadnego mięsa! Ada jak je rybę to max 1 w tyg i tylko u rodziców czy teściów. Nie uważam że ryby pomogą w czymkolwiek (potwierdza to twój artykuł). S. uważa, że ryby są Adce potrzebne i nie mogę na siłę robić to co ja chcę, bo to nasza Dzidziula a nie tylko moja. Ja będę namawiać S. żeby nie jadła - przeczytam mu twój post :-P

Ale do niczego cię nie namawiam, absolutnie. Ale jeśli robisz coś wbrew sobie, to chyba dziwne.

Ada do ponad roku czasu miała baaaardzo niskie żelazo (45, 29 a norma 50-160). Uważałam, że dostarczam jej żelaza ale mimo tego takie wyniki. Więc zwiększyła trochę żelazo i dużo wit C i ostatnio i żelazo podskoczyło do 150! I mięso (najlepsze podobno źródło żelaza) nie miało tu nic do rzeczy.

Rób to co podpowiada ci matczyna intuicja ;-)

kociakocia - 2009-01-24, 12:55

wiem, ja wszystko wiem, ale nad głową mąż mi powtarza, ze tak na razie będzie lepiej dla B, czuję sie w kropce, żeby B jeszcze miała dobre wyniki badan, to wogole bym nie zastanawiala sie nad tym

[ Dodano: 2009-01-24, 12:59 ]
i na dodatek lekarz powiedział mi, zebym wogole najlepiej teraz nie jechala do zadnej przychodni bo panuje epidemia gypy, ze jak nie musze pobierac teraz krwi to, zeby przeczekac, i badz tu czlowieku madry jak na w przyszla sobote mam wizyte u dr.Romanowskiej

Ania D. - 2009-01-24, 13:48

kociakocia napisał/a:
ryba to z powodu białka, omega...

ryba nie jest jedynym żródłem białka, w diecie bogatej w nierafinowane pokarmy i zdrowe jedzenie (bez dań typu galaretki, dżemy, budynie etc) nie ma problemu z białkiem, raczej dostarcza się go więcej niż organizm potrzebuje. A omega 3 - ona jest wrazliwa na wysokie temperatury, więc w rybie poddanej działaniu wysokiej temperatury już jej nie ma.

kociakocia - 2009-01-24, 14:13

no nic...spróbuję, to jest własciwie jedna moja najwieksza zagwostka-watpliwośc w żywieniu B, .... nie dostanie już ryby

p.s. moje odżywianie a niemowlaka to luka w wiedzy, którą poszerzam najszybciej jak tylko mogę, jestem zdeterminowana na maxa by dołożyć wszelakich starań, by dzieciak był dobrze odżywiany i pewnie nie raz jeszcze będę podpytywać.
z wdzięcznością dziekuję za każdą cenną radę i wsparcie

fasola - 2009-01-24, 16:47

A ja Wam coś powiem. Jak byłam dzieckiem, uwielbiałam makrelę wędzoną. Była u mnie w domu dość często. Ale wiadomo, przeszłam na wege to rybek też nie było. Aż tu nagle, chyba 2 lata temu coś się stało. W zasadzie nie wiem dlaczego, ale przechodząc w Auchanie obok stoiska z makrelami tak mi 'zapachniało' ... myślałam, że mnie skręci :|
Nie wiem jak to opisać, ale czułam się, jakbym była palaczem podczas rzucania nałogu.
No ale na szczęście to była jednorazowa akcja, aczkolwiek nie umiałam sobie tego wytłumaczyć...
:)

kociakocia - 2009-01-24, 19:00

ach, małe szaleństwo, bywa fasola, ja tak opędzlowałam całą butelke syropu klonowego od wczoraj :shock: , nie wiem co mnie napadło, ale już nie ma...co za ulga dla mej diety ]:->
fasola - 2009-01-24, 19:14

Kociakocia, ja tej makreli w końcu nie kupiłam. Walczyłam ze sobą, naprawdę walczyłam, ale stwierdziłam, że jeśli ją zjem, będąc wege kilka dobrych lat, przestanę być wege. Pojechałam szybko do domu i szukałam w internecie informacji dot. "wegetarianizm a ryby". No i znalazłam info o semiwegetarianizmie. A jak mawiają: nie można trochę być w ciąży a trochę nie, więc dałam sobie spokój ;)
Pozdrawiam :)

Ps. Nie próbowałam jeszcze nigdy syropu klonowego :shock: :lol:

kociakocia - 2009-01-24, 19:25

waleczne serce fasola :-D
spróbuj! to jest niesamowity smak, ja wczoraj poczyniłam zakupy u naszej tu koleżanki forumowiczki lerki www.evergreen.pl i zanim popakowalam to po szafkach czesc wyjadlam na stojaco , no i nie przypuszczałam, ze taki ulepek wychłepcze bez rozcieńczania... :lol: mam wyżuty sumienia normalnie :roll: :-D

plastikman - 2009-02-26, 10:01

Lily napisał/a:
No tak, len jest zdrowy, tylko ja go nie cierpię :/


Za pare lat lekarz napisze w gazecie, ze jest niezdrowy :] nie sory , bedzie pisac "BADACZE" ONI.

Karolina - 2009-02-26, 10:09

Ignor ;-)
kociakocia - 2009-02-26, 10:36

jakis pasztet znowu mamy :roll:
fasola - 2009-02-27, 19:49

kociakocia napisał/a:
jakis pasztet znowu mamy :roll:

Jeśli z soczewicy, to ja chętnie ;-) :lol:

kociakocia - 2009-02-27, 20:01

fasola, ;-)
krzysztof - 2009-02-28, 16:04

WITAM :-o

Co jeszcze można dodać na temat tkanki ryb gdy chodzi o jej wpływ na organizm człowieka ?

Dziś wiele ryb jest , niestety , zanieczyszczonych METYLORTECIĄ. ( 1 ). To poważny problem, gdyż substancja ta atakuje MÓZG i CAŁY UKŁAD NERWOWY powodując obniżenie poziomu inteligencji U DZIECI.Wiele najnowszych badań łączy kontakt z rtęcią z upośledzeniem UKŁADU ODPORNOŚCIOWEGO i ROZRODCZEGO oraz z choroba wieńcowa.Regularny kontakt z niewielka ilością rtęci W ŁONIE MATKI i wczesnym okresie życia opóźnia rozwój i obniża wyniki testów na skupienie , sprawność układu motorycznego , zdolności językowe , widzenie przestrzenne i pamięć słuchową. W wysokich dawkach rtęć powoduje nie tylko niedorozwój umysłowy , lecz nawet porażenie mózgowe , głuchotę , ślepotę i śmierć.
Ludzie narażeni są na metylortęć GŁÓWNIE przez spożycie ryb. Skala tego PROBLEMU UROSŁA DO TAKICH ROZMIARÓW , że obecnie co 6 kobieta w wieku rozrodczym w Stanach Zjednoczonych ma wystarczająco wysokie stężenie tej toksyny we krwi , żeby uszkodzić rozwijający się płód. Oznacza to , 630 tysięcy spośród 4 mln. dzieci , które co roku rodzą się w U.S , narażonych jest w jakimś stopniu na uszkodzenie układu nerwowego z powodu niebezpiecznego poziomu rtęci, kiedy przebywają w łonie matki.
W 2002 r. badania wśród BOGATYCH MIESZKAŃCÓW obszaru Zatoki san Francisco wykazały , że osoby SPOŻYWAJĄCE RYBY , TAKIE JAK MIECZNIK , DORDA , HALIBUT czy befsztyki z TUŃCZYKA miały niebezpieczne stężenie rtęci we krwi.( 2).Badania , którymi objęto najpierw ludzi o średnich i wysokich zarobkach spożywających ryby dla zdrowia , przeprowadziła dr Jane Hightower ,lekarz medycyny wewnętrznej California Pacyfic Medical Center w san Francisco. Dr.Hightower wyjaśnia:" Odkryliśmy , ze kiedy ludzie jedzą ryby , ROŚNIE U NICH POZIOM RTĘCI. Kiedy przestają jeść ryby , POZIOM RTĘCI SPADA. wnioski są wręcz oczywiste.( 3).
U jednego dziecka odkryto poziom rtęci , który 3 - krotnie przekraczał limit wyznaczony przez EPA i Narodową Nauk stanów Zjednoczonych . Dziewczynka była ospała i coraz gorzej mówiła. Nie umiała już nawet zawiązać butów. Zjadała 2 puszki tuńczyka tygodniowo.
Dr. Hightower zaleciła swoim pacjentom , którzy mieli wysoki poziom rtęci we krwi , aby przez 6 miesięcy zrezygnowali z jedzenia ryb albo jedli ryby nie zawierające rtęci. Kiedy posłuchano jej rady , poziom wyraźnie się obniżył , choć czasami potrzeba było na to kilku miesięcy.
Fakt ryby to najbogatsze źródło niezbędnych długołańcuchowych kwasów tłuszczowych omega - 3 : DHA i EPA - JEDNAK SĄ ONE PRODUKTEM SPOŻYWCZYM ZAWIERAJĄCYM NAJWIĘCEJ PCB , DDT i DIOKSYN , nie mówiąc już o rtęci i innych metalach ciężkich. A rozmiary spustoszenia , jakie wśród tych stworzeń powoduje NADMIERNY POŁÓW RYB , trudno byłoby wyolbrzymić.
Tak bardzo eksploatowała ludzkość oceany , jeziora i rzeki ,że ponad 1/3 gatunków ryb jest zagrożona nawet całkowitym wyginięciem. w ciągu ostatnich 50 lat populacja każdego gatunku DUŻYCH DZIKICH RYB ZMNIEJSZYŁA SIĘ O 90%"
więcej patrz w : R.A Mayers , B. Worm - Rapid worldwide depletion of predatory fish communities , "NATURE" 2003 , 423:280-283
hxxp://www.mindfully.org/Water/2003/Predatory-Fish-Depletion15may03.htm
hxxp://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=hxxp://www.mindfully.org/Water/2003/Predatory-Fish-Depletion15may03.htm&ei=cEupSaPkG56Y1QXroKi5Ag&sa=X&oi=translate&resnum=1&ct=result&prev=/search%3Fq%3DR.A%2BMayers%2B,%2BB.%2BWorm%2B-%2BRapid%2Bworldwide%2Bdepletion%2Bof%2Bpredatory%2Bfish%2Bcommunities%26hl%3Dpl%26client%3Dfirefox-a%26rls%3Dorg.mozilla:pl:official%26hs%3DhYQ

Kiedy badano w ciągu 5 lat sposób odżywiania się ponad 23 tys kobiet po menopauzie , dowiedziano się , ze u osób spożywających najwięcej ryb ryzyko zachorowania na raka piersi było o 50 % WIĘKSZA niż u tych , które jadły mało lub w ogóle. Publikując wyniki badań w " JOURNAL of NUTRITION" listopad 2003 r. , uczeni stwierdzili , ZE WYŻSZE RYZYKO ZACHOROWAŃ NA RAKA PIERSI Z POWODU ZWIĘKSZONEGO SPOŻYCIA RYB OKAZAŁO SIĘ PRAWDZIWE NAWET W PRZYPADKU BIEDNIEJSZYCH GRUP LUDNOŚCI CZY UWZGLĘDNIENIU INNYCH CZYNNIKÓW JAK alkohol , otyłość , stosowanie hormonów itp. ( 4 ). inne badania opublikowane przez organ Amerykańskiego Towarzystwa kardiologicznego wykazały ,że u połowy osób jedzących najwięcej ryb ryzyko śmierci z powodu choroby serca jest ponad 2 razy wyższe.( 5 )
jak wyjaśnić ,ze wśród osób jedzących ryby dużo częściej zdarzają się przypadki raka piersi i choroby serca ? Wydaje się ,ze przyczyną są zanieczyszczenia , szczególnie rtęć. " Ryby nie są jedynie źródłem kwasów tłuszczowych omega - 3 - ostrzegają uczeni - lecz również METYLORTĘCI.(6)


1. M.Janofsky , Report :Most fish in U.S.waters tainted by mercury, New York Times , August 4 , 2004
2. J.Kay , Rich folks eating fish on mercuty too, "San francisko Chronicle " Now.5 , 2002.
3. tamże
4. C.Stripp et al., Fish intake is positively associated with breast cancer incidence rise ,"JOURNAL of NUTRITION" 2003 , 133m (11): 3664-3669
5. J.T.Salonen et al., Intake of Mercury From Fish, Lipid Peroxidation, and the Risk of Myocardial Infarction and Coronary, Cardiovascular, and Any Death in Eastern Finnish Men,"Circulation" 1995, 91:937
6..J.T.Salonen et al., Fish intake and the risk of Coronary Disease "The New England Journal of Medicine" 1995, 333;937

Zanieczyszczenia metalami ciężkimi dotyczą w takim samym stopniu RYB POCHODZĄCYCH Z BAŁTYKU - nazywanego tak dla ścisłości "ściekiem Europy":
hxxp://www.naszbaltyk.pl/zan.php


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :-o

maryczary - 2009-03-01, 19:24

dzięki krzysztof
krzysztof - 2009-04-18, 17:30

WITAM :-o !!!

Indiańska Starszyzna - Wszyscy Stanowimy Jedno :

hxxp://www.youtube.com/watch?v=RM8buuZJXGI

1: 34 - "...I świat stał się marketem. .... A kiedy mówisz "surowce" mówisz o naszych krewnych. O naszej rodzinie. RYBY SA NASZA RODZINĄ , TO NIE SUROWIEC TO RODZINA.Wymagają równego szacunku....."

Film choć króciutki ( ok.10 min ) powinien być puszczany wszelkiej maści mięsożercom tym malutkim i tym starszym - jako edukacyjny - podejmuje szerokie spektrum tematyczne ( dot: Ziemi , ŻYCIA , ludzi , zwierząt....... ).

Każdy możne zerknąć.

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :-o

Lalka - 2009-04-18, 21:29

Film piękny... I święta racja!
Aż mi się smutno zrobiło...

iza_luiza - 2009-04-19, 08:59

euridice napisał/a:
Amanii napisał/a:

BTW widzieliście reklamę "Jedz ryby codziennie"? Szlag mnie trafił. Jedna z wersji jest oczywiście z dzieckiem, które "chce zostać piękną księżniczką", więc wcina rybę. Dżast grejt... kolejne granie na uczuciach troskliwych matek.

widzialam, cos okropnego! :evil:
"Ryba wplywa na wszystko" :-? I ten facet przebrany za usmiechnietą rybę... genialne, doprawdy.
Tu mozna zobaczyc jeden spot: o hxxp://wiadomosci.mediarun.pl/spoty/szczegoly/id106,Jedz_ryby_codziennie]TU. O, i jeszcze hxxp://www.youtube.com/watch?v=SRqK0GPiW_k&feature=related]TU, ten z ksiezniczką. Ja widzialam jak po dobranocce to puscili, grrr...


Ten spot działa na mnie jak płachta na byka, brrrr :-(
Wogóle nie wiem czy zauważyliście, może ktoś to już poruszał, pewnie nie raz, bo nie mam jak doczytać wszystkiego, ale wkurza mnie w tych reklamach taki zakłamany przekaz - jak z tą rybą, że ona tak chętnie wskakuje do tego koszyka na zakupy. Kiedyś był też spot jakiegoś rosołku, kostki rosołowej, z jakimś kogutem który uśmiechnięty od ucha do ucha wskakiwał do gara. I do tego te wszystkie uśmiechnięte świnki i krówki wymalowane na sklepach mięsnych. I co się dziwić, że dzieci później myślą, że zwierzątka to robią dla nas. Słyszałam kiedyś jak moja znajoma tłumaczyła swojemu dziecku, że zwierzątka to dla niego robią żeby nie był głodny i żeby był szczęśliwy i tym podobne brednie. Dziecko potem dorasta w takim zakłamanym widzeniu świata, w pełni czując się usprawiedliwione, że zjada te zwierzątka, bo przecież tak świat jest urządzony i one tak same chcą. A ja, która mojego dziecka nie oszukiwałam i mówiłam jak jest prosto z mostu wywoływałam u znajomych święte oburzenie, że epatuję brutalnością i przemocą, że nic to nie zmieni bo ludzie zawsze jedli mięso i jeść będą nadal, a ja moje dziecko upośledzam niejako i izoluję od społeczeństwa, skazuję na odmienność, itd, itp.

iza_luiza - 2009-04-19, 09:04

fasola napisał/a:
A ja Wam coś powiem. Jak byłam dzieckiem, uwielbiałam makrelę wędzoną. Była u mnie w domu dość często. Ale wiadomo, przeszłam na wege to rybek też nie było. Aż tu nagle, chyba 2 lata temu coś się stało. W zasadzie nie wiem dlaczego, ale przechodząc w Auchanie obok stoiska z makrelami tak mi 'zapachniało' ... myślałam, że mnie skręci :|
Nie wiem jak to opisać, ale czułam się, jakbym była palaczem podczas rzucania nałogu.
No ale na szczęście to była jednorazowa akcja, aczkolwiek nie umiałam sobie tego wytłumaczyć...
:)


Miałam taką jednorazową akcję 11 lat temu jak byłam w pierwszej ciąży :mryellow: podczas zakupów w supermarkecie próbowałam przemycić tuńczyka w puszce, ale mój mąż mnie zmierzył tak wiele mówiącym spojrzeniem, że natychmiast go odłożyłam :mryellow: Na szczęście równie szybko przeszło jak przyszło ;)

krzysztof - 2009-04-19, 10:59

WITAM :-o

"...wyobraźmy sobie śmierć delfina zatłuczonego pałkami , co jest brutalna praktyka stosowana do dziś przez rybaków japońskich...Powszechnie znany fakt , ze te wyjątkowe zwierzęta zawsze pozostawały w niespotykanie dobrych stosunkach z człowiekiem sprawia ,ze MASOWA zagłada delfinów jest szczególnie WSTRĘTNA.Od niepamiętnych czasów są znane legendy mówiące o dobroci delfinów wobec ludzi , którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie . Jacques Costteau opisywał , że delfiny w Mauretanii miały zwyczaj przynoszenia ludziom ryb , przyrodnik Tom Garret podał wiadomość o plemionach Amazonii ,które kultywują przyjaźń z delfinami chroniącymi ludzi przed drapieżnymi piraniami i innymi niebezpieczeństwami ( patrz. L. Regenstein , Will Congress Save the Dolphins ?"Defenders of Wildlife News " styczeń luty 1972 s.30). Opowieści , pieśni i legendy ludów z rożnych kultur opiewały "uduchowienie i cnoty" tych zupełnie wyjątkowych stworzeń . ARYSTOTELES napisał ,że "zwierzę to jest wybitne pod względem siły swoich uczuć rodzicielskich " , a grecki poeta OPPIASZA rzucił klątwę na zabijających delfiny:

Polować na delfiny to rzecz ohydna
Człowiek ,który rozmyślnie sprowadza na nie śmierć
Nie dostąpi już nigdy bogów.
Nawet ofiary , które złoży , nie sprowadzą nań ich miłości.
Dotykając ołtarzy skala je , a wszystkich
Którzy żyją pod jego dachem , okryje hańbą.
Tak jak bogowie wzdragają się na mordowanie ludzi,
Tak też wzdragają się na widmo śmierci sprowadzanej
Na tych władców głębin."
(żródło :Philip Kapleau "Ochraniać wszelkie życie" str. 72,73 wyd. "Pusty obłok" 1985)

Tutaj można zobaczyć w jak " okrutny "( lecz na to nie ma słowa ) sposób pozyskuje się tkankę z delfinów oczywiście w celach konsumpcyjnych na tzw.: "mięso"( :shock: OSOBY WRAŻLIWE NIE POWINNY OGLĄDAĆ PONIŻSZEGO FILMU :shock: ):
hxxp://www.kurczeblade.pl/2005/12/08/rzez-delfinow-w-taiji.html

Natomiast tutaj kilka zdarzeń z udziałem ludzi , rekinów i DELFINÓW:

"Prawdziwy cud!" - tak to wydarzenie zostało skomentowane przez amerykańskie media. Oto wstępny opis tego wydarzenia, który wstępnie udało się nam ustalić. Tedd Endris to serfer, który wyszedł poserfować nieopodal domu. Wszystko było w porządku do momentu, kiedy znikąd pojawił się jeden z największych drapieżników wodnych głębin, żarłacz biały. Potężny rekin najpierw uszkodził deskę serfera, odgryzł jej kawałek i odpłynął dalej. Po chwili drapieżnik zaatakował ponownie, mężczyzna desperacko próbował utrzymać się na desce. Tym razem rekin złapał prawą nogę mężczyzny. Ten ostatni próbował ratować się kopiąc rekina drugą nogą. Trzeci atak był najbardziej dramatyczny, bo rekin wbił zęby w plecy serfera. Na wodzie pojawiła się krew, sytuacja zaczęła być dramatyczna, gdyż drapieżnik stawał się coraz bardziej agresywny. I wtedy nagle... walczącego o życie mężczyznę otoczyły delfiny!
Zwierzęta utworzyły szczelny krąg wokół mężczyzny chroniąc go przed kolejnym atakiem rekina. Delfiny działały w grupie, ich celem było uratowanie życia mężczyzny. Kiedy serfer zorientował się, że ma ochronę, powoli zaczął płynąć w kierunku brzegu. Delfiny niczym strażnicy przez całą drogę broniły go przed drapieżnikiem. Kiedy wreszcie mężczyzna dopłynął do brzegu, jego pomocnicy odpłynęli, zaś on został natychmiast przewieziony do szpitala."
Jego historia natychmiast trafiła do mediów. Zobaczcie program telewizyjny, który opowiada o tej niezwykłej historii:
hxxp://www.liveleak.com/view?i=128_1194556206

"Delfiny uratowały pływaków"
hxxp://www.pmedia.pl/showludzie.php?wid=792

Inne bardzo ciekawe doniesienia na temat zachowań delfinów :
hxxp://www.tvp.pl/sport/aktualnosci/delfiny-swietowaly-ratunek-francuskiego-zeglarza
hxxp://wyborcza.pl/1,76842,5021027.html


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :-o

Lalka - 2009-04-19, 14:35

słyszałam o niezwykłych zdolnościach delfinów i ich wyjątkowych akcjach jak ta... Oglądałam program na ten temat i usłyszałam wypowiedź eksperta, który nagle wystrzelił:
" bohaterskie wyczyny tych zwierząt są opisywane przez media, ale nikt nie mówi głośno o przypadkach kiedy te zwierzęta wypływały z ludźmi na otwarte wody i tam ich zostawiały"

Nie wiem czy w to wierzyć....

Poza tym delfiny to raczej ssaki a nie ryby.

krzysztof - 2009-04-19, 17:25

WITAJ LALKA :-o !!!

Proszę , podaj tytuł owego "programu" oraz autora bo być może jest na tubie.

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :-o

agazima - 2009-04-19, 18:01

ja sie przyznam ze lekarz tybetanski do ktorego chodze i sie lecze na brak okresu polecil mi jedzenie miesa ja mowie ze nie to on chociaz ryb.Co ryby maja takiego ze kobiecie jest potrzebne zeby miec lepsze zdrowie?
Malati - 2009-04-19, 19:53

agazima napisał/a:
Co ryby maja takiego ze kobiecie jest potrzebne zeby miec lepsze zdrowie?


nic ;-)

Lalka - 2009-04-19, 20:12

to raczej kwestia zachcianki- czy smaka, aniżeli potrzeby organizmu.
Jeśli już nie można się opanować to kupujcie chociaż te w ekologicznych sklepach...

fasola - 2009-04-19, 21:16

Tak mi się teraz przypomniało...
Uwielbiałam od zawsze paprykarze :P
Po przejściu na wege było mi troszkę smutno z tego powodu, że nie zjem już nigdy 'szczecińskiego'. Jakaż była moja radość, gdy odkryłam 'paprykarz' z Sante :mryellow:

Malati - 2009-04-20, 08:48

Lalka napisał/a:
Jeśli już nie można się opanować to kupujcie chociaż te w ekologicznych sklepach


A te z ekologicznych sklepów same zdechły? :-P
Ekologiczne ryby i ekologiczne mięso co za irytujaće połączenie pojęć

Capricorn - 2009-04-20, 08:51

czarna96 napisał/a:
Lalka napisał/a:
Jeśli już nie można się opanować to kupujcie chociaż te w ekologicznych sklepach


A te z ekologicznych sklepów same zdechły? :-P


nawet, gdyby same zdechły, to chyba nie znalazłyby tutaj wielu amatorów, podejrzewam.

neuro - 2009-04-20, 08:56

czarna96 napisał/a:
Ekologiczne ryby i ekologiczne mięso co za irytujaće połączenie pojęć


Ekologiczne nie równa się etyczne. To jest mylenie pojęć.

Za wikipedią:
"Żywność ekologiczna określenie żywności produkowanej metodami rolnictwa ekologicznego z dbałością o wyeliminowanie używania nawozów sztucznych i pestycydów.

Ekologiczne metody produkcji żywności mają zapewniać ochronę zdrowia społeczeństwa i środowiska i stanowić system zrównoważony pod względem:

* ekologicznym - nie obciąża środowiska w stopniu większym niż naturalne ekosystemy;
* ekonomicznym - jest w dużym stopniu niezależny od nakładów zewnętrznych;
* społecznym - umożliwia zachowanie oraz rozwój wsi i rolnictwa."

oraz

"Stopniowo ustaliły się ostre standardy i za gospodarstwa ekorolnicze dziś uznaje się te w których:
1) ...
(...)
8) w odżywianiu zwierząt hodowlanych nie stosuje się substancji czynnych takich jak antybiotyki, hormony a stosowana pasza pochodzi z własnego gospodarstwa (o znanych właściwościach),
9) zwierzęta hoduje się w tak zwanym systemie ściółkowym w efekcie powstaje obornik a nie gnojowica."*

hasło "Rolnictwo ekologiczne"

[ Dodano: 2009-04-20, 10:04 ]
euridice napisał/a:

A ten z kaszą jaglaną? Chyba jeszcze lepszy! Planuję niedługo sama taki zrobić.


Z jaglanką jest super! Nawet moi mięsożerni znajomi go zjadali ze smakiem, jak byliśmy w górach :mrgreen:

fasola - 2009-04-20, 19:17

euridice napisał/a:
fasola, spróbuj w tami razie Paprykarza (Paprykarzu?) Primaviki 8-)
hxxp://www.primavika.pl/wwwprima/grafika/produkty/paprykarz.jpg]Obrazek
hxxp://www.primavika.pl/wwwprima/pierwsza.htm
A ten z kaszą jaglaną? Chyba jeszcze lepszy! Planuję niedługo sama taki zrobić.
Moja mama nie chciała uwierzyć, że koło tego cuda ryba nie leżała ;)

Euridice, ale mi teraz smaka narobiłaś :P Trzeba będzie skoczyć do sklepu przy okazji :D
Dzięki ;)
Ps. Jadłam z tej firmy Pastę pomidorową z cieciorką chyba, pychosia :)

Kat... - 2009-04-20, 21:10

fasola napisał/a:
Jadłam z tej firmy Pastę pomidorową z cieciorką chyba, pychosia :)
potwierdzam. Wygarniałam ją Digestivami prosto ze słoiczka jak byłam na spacerze. Ich delikatna słoność i słodycz tej pasty powalają. Świetne połączenie, które pewnie nie brzmi przekonująco. ale co tam. Pycha!
PiPpi - 2009-04-20, 23:07

jadłam ten paprykarz primaviki, jest rewelacyjny! jest na forum przepis na paprykarz autorstwa pomarańczki, bardzo smaczny jest i on :-D
fasola - 2009-04-21, 19:55

Magda Stępień napisał/a:
jadłam ten paprykarz primaviki, jest rewelacyjny! jest na forum przepis na paprykarz autorstwa pomarańczki, bardzo smaczny jest i on :-D


Hehe, znalazłam :) Trzeba będzie pokombinować :D

Lalka - 2009-05-15, 21:33

nie twierdziłam że ekologiczne to etyczne.
Tłumaczę to w ten sposób- że kupując ekologiczne mięso (z ekologicznych hodowli) nie wyrządzamy naturze tak wielkiej krzywdy jak kupując te normalne, ogólnodostępne. Nie wspieramy finansowo tych firm, które hodują zwierzęta na "gotowe puszki czy porcje".

koko - 2009-05-16, 13:12

Lalka, masz rację. Warunki bytowania i prowadzenia zwierząt w rolnictwie ekologicznym są kompletnie inne od chowu stad intensywnych. Natomiast to, czy ktoś w ogóle pochwala chów zwierząt na ubój - to już totalnie inna kwestia...
Lily - 2009-05-16, 23:36

Gdyby miało być tak całkiem ekologicznie to powinniśmy sobie te zwierzęta złapać własnoręcznie. Bo tak to wyręczamy się innymi, nawet jeśli sami nie bylibyśmy w stanie zabić.
Kitten - 2009-05-17, 08:47

Prawda. Dlatego ja odczuwam coś w rodzaju szacunku dla myśliwych - oni przynajmniej nie są hipokrytami.
Lalka - 2009-05-17, 09:06

Mnie chodzi również o to, że nie wspieram finansowo tych, którzy hodują i ubijają zwierzęta w sposób barbażyński!
Wolę wesprzeć już tych którzy inwestują w eko uprawy i hodowle, które mniej obciążają środowisko. Również wolę wesprzeć eko sklepy i ich właścicieli niż wielkie supermarkety.

Malati - 2009-05-17, 09:12

-----
Alispo - 2009-05-17, 09:35

Dokladnie,szczegolnie ze te "super warunki" tak naprawde czesto tylko takie sie wydaja..
koko - 2009-05-17, 11:05

Alipso, akurat w gospodarstwach ekologicznych zwierzęta mają naprawdę bardzo dobre warunki. Bardzo dobre to znaczy, że mają wszystko czego im potrzeba i mogą zachowywać się w sposób naturalny dla swojego gatunku. Pomijam jakieś pojedyncze przypadki (osobiście nie znam, ale pewnie są), gdzie pod nazwą ekologii dzieje się coś zgoła odmiennego.
Ja również nie akceptuję rzezi zwierząt, nie jem mięsa, a w naszym gospodarstwie jest jedna krowa i to na dożywociu. Jednak - jak wspomniały o tym inne osoby - nie można mieszać "etycznego" z "ekologicznym". Owszem, bardzo często te dwie rzeczy idą w parze i np. ja osobiście do tego dążę, ale te dwie rzeczy to nie synonimy.

Malati - 2009-05-17, 11:11

koko napisał/a:
nie można mieszać "etycznego" z "ekologicznym".


Nie mozna mowic o dobru zwierzat nawet tych z gospodarstw ekologicznych jesli w koncowym efekcie zostana one zabite i zjedzone. :roll:

Amanii - 2009-05-17, 11:50

Kitten napisał/a:
Dlatego ja odczuwam coś w rodzaju szacunku dla myśliwych - oni przynajmniej nie są hipokrytami.

Ja np. odczuwam totalny brak szacunku do myśliwych. Oni nie zabijają tych zwierząt w celu zaspokojenia głodu (jasne, potem je jedzą ale to jest "efekt uboczny"), tylko dla rozrywki, sportu, chwalenia się osiągnięciami. Często też mówią że działają dla dobra ekosystemu i zwierząt leśnych O_O. TO jest dopiero hipokryzja. Już więcej szacunku mam dla rzeźników i osób z ubojni.

Znam paru myśliwych (rodziców czy dziadków znajomych). Oni nie jadą na polowanie zdobyć pożywienie. Jadą, żeby spędzić czas na świeżym powietrzu i żeby przywieźć "trofeum". Nie ma to nic wspólnego z pierwotnym myśliwstwem, walką (równą walką! na sprawiedliwych zasadach) o byt. Pozostała jedynie pewna rytualizacja tych czynności, "tradycja", która w moich oczach jednak zupełnie nie usprawiedliwia zabijania bez powodu.

Alispo - 2009-05-17, 12:03

koko napisał/a:
Alipso, akurat w gospodarstwach ekologicznych zwierzęta mają naprawdę bardzo dobre warunki.

To pewnie kwestia subiektywnych odczuc..a naturalne to juz one na pewno nie sa.Z reszta najwazniejsze jest to o czym pisze Czarna.

koko - 2009-05-17, 12:55

Alispo, ja też podzielam punkt widzenia Czarnej - nie akceptuję uboju zwierząt.
Wiesz, np. takie zwierzęta jak kozy, zostały udomowione wiele tysięcy lat temu (jako pierwsze zwierze po psie - mylę się?). Naturalne warunki dla nich to już dawno nie szczyty górskie, ale pastwisko, schronienie, woda, stałe przebywanie wśród reszty stada, przebywanie z potomstwem, naturalne krycie, drapanie się o szczotki... :) To są dobre warunki i takie właśnie zapewnia się w chowie ekologicznym.
Nie jestem weganką, nie widzę nic złego w takim utrzymaniu zwierząt np. na mleko (nie jako bidony z mlekiem!!), ale potrafię zrozumieć, że komuś w ogóle nie podoba się trzymanie zwierząt w gospodarstwie.
Natomiast nigdy nie zaakceptuję ani rzezi, ani "rzezi light" (jak ktoś to potraktował) czyli myślistwa.
Czarna, ja też chciałabym, żeby ekologicznie znaczyło etycznie, ale jak wiesz, większości mięsożerców nie nawrócisz. Jeśli mam do wyboru zło i tzw. mniejsze zło, to wybieram to drugie.

Marcela - 2009-05-17, 18:17

Kitten napisał/a:
a odczuwam coś w rodzaju szacunku dla myśliwych - oni przynajmniej nie są hipokrytami

Ja nie. W mojej opinii są hipokrytami wybitnie : zabijają zwierzęta dla własnej przyjemności zabijania, ale każdy z nich twierdzi, że to dla dobra tych zwierząt, że kontrolują liczebność, że przyroda naprawdę potrzebuje ich interwencji itp bzdury wg mnie... Jeśli chodzi o "równą walkę" to chyba trudno tu mówić o czymś takim, gdy mysliwy posiada sztucer z dużą lunetą umożliwiającą strzelanie z bardzo dużej odległości- zwierzę zostaje zabite nawet niezdając sobie sprawy, że jest obserwowane. Ja nie mam ani odrobiny szacunku dla takich ludzi.

Kitten - 2009-05-17, 19:24

Marcela, chodziło mi o to, że oni faktycznie są w stanie zabić i wypatroszyć zwierzę, żeby je potem zjeść. Inaczej, niż wielu mięsożerców, mdlejących na widok krwi :roll: . Btw, mam dobrą znajomą, która jest myśliwą od pokoleń. . Lubię ją i szanuję, toże ona mnie jako wegetariankę ;-)
Malati - 2009-05-17, 19:36

------
Marcela - 2009-05-17, 22:29

Kitten, rozumiem o czym piszesz. Znam wiele osób pozornie wrażliwych na cieprienie zwierząt którzy są takimi hipokrytami, że dokarmiają biedne pieski i kotki świnkami (które już - rzecz jasna - nie są biedne). Być może myśliwi są na tyle niewrażliwi na cierpienie zwierząt, że zarówno zabijanie jak "obróbka" martwych zwierząt nie robi już na nich wrażenia. W tym kontekście jedzenie mięsa rzeczywiście "trzyma się kupy", pasuje do całego wizerunku osoby. Robią to co robią bo po prostu ich to nie rusza. Jednak "szacunek" dla takich postaci to wg mnie za wiele. Można by równie dobrze darzyć szacunkiem faceta, który od 30 lat zabija masowo 8 godzin dziennie w rzeźni. Jego to też nie rusza. Trudno mi wyobrazić sobie jak wygląda psychika osoby, która zabija dla przyjemności, na której zadawanie śmierci nie robi już żadnego wrażenia. Przepraszam wszystkich, którzy mogą poczuć się dotknięci, ale dla mnie to zwyczajni psychole.
Lily - 2009-05-17, 22:33

Marcela napisał/a:
Znam wiele osób pozornie wrażliwych na cieprienie zwierząt którzy są takimi hipokrytami, że dokarmiają biedne pieski i kotki świnkami
no cóż, ja dokarmiam kotki, co prawda nie świnkami, bo nie dodaje się raczej świnek do karm, ale inne zwierzęta i owszem - nie uważam tego za hipokryzję - alternatywnie mogłam pozwolić, by umarły z głodu (może to lepsze rozwiązanie, nie wiem)
loika - 2009-05-17, 22:47

Marcela napisał/a:
każdy z nich twierdzi, że to dla dobra tych zwierząt, że kontrolują liczebność, że przyroda naprawdę potrzebuje ich interwencji


Myślę, że do pewnego stopnia to jest prawda, równowaga w przyrodzie jest mocno zachwiana, ale są inne, poza zabijaniem, metody kontrolowania liczebności.

Co do myśliwych, Kitten, poczytaj jak to wygląda naprawdę, strzelanie z broni z lunetą, zabijanie młodych, silnych osobników (pada argument z kontrolowaniem liczebności),by zdobyć najlepsze trofeum, bestialskie traktowanie zwierząt. Był kiedyś artykuł w Dużym Formacie (a właściwie jeszcze w Magazynie), w którym było opisane myślistwo od podszewki. Etos, którym się myśliwi chlubią okazuje się mitem. Artykuł opisywał niesamowite bestialstwo.

Kitten - 2009-05-17, 23:03

To nie wina piesków i kotków, że są drapieżnikami.
Regulacja liczebności zwierząt, to nie tylko wymówka, Prawie nie ma już pełnych, samoregulujących się ekosystemów. Rozrastające się niekontrolowanie populacje ostatecznie zdziesiątkowałby zwyczajny głód. Niewątpliwie, wśród myśliwych są zarówno moralne jednostki jak i s***syny. Jak w każdej innej grupie społecznej.

Abstrahując trochę od myśliwych, chciałabym przytoczyć mądre zdanie Alberta Schweitzera: "Etyka, która zajmuje się wyłącznie stosunkiem człowieka do innych ludzi, może być głęboka i żywa. Jest wszakże niepełna." Wegetarianie lubią podkreślać drugą cześc tego stwierdzenia, zapominając o pierwszej. Znam mięsożerne osoby, które są jednymi z najwartościowszych ludzi, jakie miałam szczęście spotkać, i które są dla mnie autorytetami (niekoniecznie w kwestii zywienia ;-) ). I znam wegetarian, za których nie dałabym złamanego grosza. Słowem - nie czuję się upoważniona do odczuwania moralnej wyższości nad kimś, kto je mięso.

[ Dodano: 2009-05-18, 00:25 ]
loika napisał/a:
są inne, poza zabijaniem, metody kontrolowania liczebności.

Jakie?

koko - 2009-05-18, 06:20

Tylko wiecie, kontrolowanie liczebności populacji przez człowieka (tak, jak np. we Włoszech te dziwne mutanty wilko-psów) to jedno, a to, że ktoś z tego zabijania czerpie czystą przyjemność - to drugie.
krzysztof - 2009-05-18, 08:08

WITAM :-o

Tutaj dziewczyny można "zobaczyć" wyznania SKRUSZONEGO MYŚLIWEGO:
hxxp://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2193,article,3525

A jako ,że to temat o RYBACH to można zerknąć tutaj ( 14 post drastyczny ale prawdziwy :shock: ):
hxxp://www.forumveg.webd.pl/topics12/wedkarze-kto-to-taki-vt3838.htm


POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :-o ( bardzo słonecznie )

neuro - 2009-05-18, 08:53

Cytat:
Tylko wiecie, kontrolowanie liczebności populacji przez człowieka (tak, jak np. we Włoszech te dziwne mutanty wilko-psów) to jedno, a to, że ktoś z tego zabijania czerpie czystą przyjemność - to drugie.


I o tym właśnie pisała Kitten. Ludzie są różni i różne motywacje mają, ciężko wrzucać wszystkich do jednego wora. Myśliwi raczej nie zabijają z poczucia obowiązku, ale jeśli działają zgodnie z wytycznymi odpowiednich organów i trzymają się zasad (nie zabijania młodych osobników itd), regulując tym samym liczebność pogłowia zgodnie z założeniami lokalnego leśnictwa...
Z drugiej strony P. opowiadał mi ostatnio, że jego znajomy zapisał się ostatnio do kółka łowieckiego i niestety poszanowania dla tradycji myśliwskiej tam nie uświadczył. Nie wiem dokładnie, ale kiedyś trzeba było chyba przejść ileśtam stopni "wtajemniczenia", żeby stać się myśliwym. A teraz wystarczy tylko papierek-pozwolenie? Ktoś się lepiej orientuje? Tak jak mówiła loika:
loika napisał/a:
Etos, którym się myśliwi chlubią okazuje się mitem. Artykuł opisywał niesamowite bestialstwo.


Cytat:
To nie wina piesków i kotków, że są drapieżnikami.


No właśnie. Przyroda wyewoluowała w ten sposób, że są rośliny, są roślinożercy i są drapieżniki. Nikt chyba nie będzie lisa obwiniał o nieetyczność... To ludzie rozplenili się ponad normę i przez swoją zachłanność zaburzyli cały ekosystem. Zabijają więcej zwierząt, niż potrzebują, by się wyżywić. Całkiem zaburzyli relacje między ilością składników odzwierzęcych (w tym mięsa), a roślinnych w swojej diecie. I są wszystkożerni, znaczy mogą odżywiać się wyłącznie roślinnie. Co (dla mnie) nie zmienia faktu, że akt żywienia się jednego zwierzęcia drugim jest elementem świata natury. Neutralnym. Chodzi tylko o proporcje i potrzeby.

Cytat:
Gdyby miało być tak całkiem ekologicznie to powinniśmy sobie te zwierzęta złapać własnoręcznie.


Trochę nie rozumiem tego argumentu...

A co do wyręczania się, to w części jest to prawda, w części nie. Fakt, że duża liczba osób nie chce widzieć związku między kotletem, a świnką. Ignorancja, co można więcej powiedzieć. Ale np moja rodzina na wsi hoduje króliki i kury, których część przeznaczają na rosół/pasztet i te zwierzęta zabijają własnoręcznie. Nie mają krów, a nawet jakby mieli, to od nich są fachowi rzeźnicy. Nie po to, żeby wyprzeć się odpowiedzialności, tylko żeby sprawą zajął się profesjonalista. Środowisko wiejskie w ogóle różni się w tym względzie od miastowego. Tam nawet dzieci wiedzą, że kurka biegająca po podwórku może stać się elementem obiadu. Nikt przed nimi tego nie ukrywa.
I do razu zaznaczam, że nie mówię o kwestii etycznej ich wiedzy i wyborów, tylko świadomości tego skąd się bierze mielone.

koko - 2009-05-18, 12:01

Neuro, w zupełności się z tobą zgadzam.
Jest tylko jedno "ale": nie do końca wygląda to na wsi tak, że zwierzęta są zabijane "profesjonalnie". Jest wielu wprawnych rzeźników, ale nie jest to standard (oszczędźmy sobie drastycznych przykładów).
O ile sama nie jem mięsa i nie czuję się drapieżnikiem, o tyle jednak dla mnie osobiście wegetariańskie karmy dla psów to przegięcie. Nie mówię o tym, że zaraz trzeba karmić zwierzaka karmą pochodzącą z odpadów z hodowli intensywnej, ale robienie z drapieżnika wegetarianina to działanie wbrew naturze.

Malati - 2009-05-18, 12:03

koko napisał/a:
o tyle jednak dla mnie osobiście wegetariańskie karmy dla psów to przegięcie. Nie mówię o tym, że zaraz trzeba karmić zwierzaka karmą pochodzącą z odpadów z hodowli intensywnej, ale robienie z drapieżnika wegetarianina to działanie wbrew naturze.


Też tak uważam. :-P

koko - 2009-05-18, 13:43

Euridice, kot i pies to drapieżniki, a drapieżniki jedzą mięso, nie zbilansowane wegańskie granulki :) Napisałam też, że karmy pochodzące z odpadów z intensywnego chowu (o których Ty też piszesz) to szit i faktycznie z mięsem mają niewiele wspólnego:) Nie daję ich swoim zwierzakom.
Kupuję im na targu "od chłopa" odapady czy mięso z przydomowego uboju. Niestety, albo trzyma się drapieżniki i karmi zgodnie z ich potrzebami, albo trzeba się przerzucić na świnkę morską :)

Alispo - 2009-05-18, 14:39

koko napisał/a:
Euridice, kot i pies to drapieżniki, a drapieżniki jedzą mięso, nie zbilansowane wegańskie granulki :)

A czlowiek to wszystkozerca,wiec co to w ogole za forum? :-P
Temat o vege-karmach juz byl..

koko - 2009-05-18, 14:53

Alispo napisał/a:

A czlowiek to wszystkozerca,wiec co to w ogole za forum? :-P
Temat o vege-karmach juz byl..

Sorry, ale Cię nie rozumiem :)

Kitten - 2009-05-18, 15:37

Zgadzam się z Euridice. Gdybym miała psa czy kota, też karmiłabym go wegańsko. Ale wcześniej była mowa o zwierzętach bezdomnych - nikt im raczej nie zasponsoruje drogiej wege karmy, wiec lepiej IMHO nakarmić je mięsem, niż dać im umrzeć z głodu w imię wegetariańskiego ideału...
bodi - 2009-05-18, 22:00

Cytat:
According to the Sunday Telegraph, Bramble, living in Bridgewater, Somerset, has just celebrated her 27th birthday, possibly making her Britain's oldest living dog and a contender for the oldest dog in the world.

Bramble's secret to longevity is a vegetarian diet. Ms. Heritage is a vegan and has brought up her pooch on the same diet regime she herself follows (although Bramble does wear a fur coat—but don't go pouring buckets of red paint on her for that little violation).

"She has a big bowl of rice, lentils and organic vegetables every evening," says Ms. Heritage.

(stąd hxxp://dogsinthenews.com/issues/0209/articles/020918a.htm)

koko, ja rozumiem agrument alispo - podobnie jak wszystkożerny 'z natury' człowiek może doskonale funkcjonować na diecie weg*ańskiej, również wszystko/mięsożerne koty i psy moga się na takiej diecie czuć dobrze a nawet świetnie, jak pokazuje wklejony przeze mnie cytat :D

(w skrócie news jest taki, że rekordowo długowieczny pies, który dożył 27 lat, był od malego karmiony wegańsko - i to nawet nie kupna karmą, lecz posilkami gotowanymi przez właścicielkę z ryżu, soczewicy i ekologicznych warzyw)

jeszcze wracając do tematu myslistwa, to bardzo polecam cytowaną przez krzysztofa książkę Zenona Kruczyńskiego wszystkim, ktorzy uważają ze myśliwi spełniają pożyteczną rolę w ekosystemie :P

Marcela - 2009-05-19, 08:37

Nie chciałabym wdawać się w dyskusję na temat tego jaka dieta jest najzdrowsza dla zwierząt - natomiast bardzo mnie intryguje inna rzecz: Jak wegetarianie radzą sobie ze zwierzętami karmionymi mięsem? Wychodzę z założenia, ze mięso kupione przeze mnie (bez względu na to czy zje je pies, mąż czy teściowa) napędza jednak cały ten przemysł, hodowlę, cierpienie. Jakoś trudno mi wyobrazić sobie osobę, która nie jada mięsa ze względów etycznych i karmi swoje mięsożerne zwierzęta innymi. A jednak.... Pomijam kwestie zdrowotne, bo może w przypadku psa (lub tesciowej :mryellow: ) nie są takie istotne. Osobiście nie mam psa między innymi z tego powodu. Zawsze mnie dziwił ten dziwny pęd do posiadania piesków i kotków w domu, a w przypadku wegetarian ta sprawa jest dla mnie jakoś dziwnie niejasna. Chciałabym poznać Wasze opinie.

(Może by wydzielić ten temat? Zdaje się, że nie mówimy o rybach od dłuższego czasu.)

neuro - 2009-05-19, 08:42

Marcela napisał/a:
ak wegetarianie radzą sobie ze zwierzętami karmionymi mięsem? Wychodzę z założenia, ze mięso kupione przeze mnie (bez względu na to czy zje je pies, mąż czy teściowa) napędza jednak cały ten przemysł, hodowlę, cierpienie. Jakoś trudno mi wyobrazić sobie osobę, która nie jada mięsa ze względów etycznych i karmi swoje mięsożerne zwierzęta innymi.


A wiesz, wcześniej o tym nie myślałam (sic!), ale dzięki temu wątkowi zaczęłam się zastanawiać. Nie jedząc mięsa z powodów etycznych, głównie przez karygodne warunki przemysłowego chowu i uboju, karmię swojego kota mięsem z puszki pochodzącym właśnie z takich przedsiębiorstw. Lekka hipokryzja, nie powiem.
Hm.
Jakimś rozwiązaniem byłoby tu kupowanie mięsa z gospodarstw ekologicznych lub od zwykłych rolników i mrożenia go.

Alispo - 2009-05-19, 08:45

neuro napisał/a:

Jakimś rozwiązaniem byłoby tu kupowanie mięsa z gospodarstw ekologicznych lub od zwykłych rolników i mrożenia go.

Jesli chodzi tylko o hodowle przemyslowe to tak..ale sa i puszki takie..
Jest temat o vege-karmach,piszmy tam!

Marcela - 2009-05-19, 08:48

Alispo napisał/a:
Jest temat o vege-karmach,piszmy tam

Tylko że nie chodzi o wege karmy, tylko o moralną stronę karmienia zwierząt mięsem.
neuro napisał/a:
Jakimś rozwiązaniem byłoby tu kupowanie mięsa z gospodarstw ekologicznych

Moim zdaniem to mięso dalej jest zwierzęciem zabitym dla nas, dla naszego psa.

neuro - 2009-05-19, 08:59

Marcela napisał/a:
Moim zdaniem to mięso dalej jest zwierzęciem zabitym dla nas, dla naszego psa.

Tak. Ale pies/kot są mięsożercami, którzy tylko uzupełniają dietę błonnikiem (np kot wżera czasem trawę, ale ciężko powiedzieć, żeby się nią żywił). To jest kwestia tego, co kto pojmuje za zgodne z zamysłem natury. Mając kota nie będę go żywiła marchewką, bo to nie krowa. A że posiadanie zwierzęcia jest często gęsto aktem egoistycznym... Chcąc zmniejszyć swój destruktywny wpływ na środowisko każdy ustala dla siebie właściwy poziom wyrzeczeń. Długo by o tym pisać, wątek jest o czym innym :)
Co do karmy wege nie będę się wymądrzać, bo o niej nie czytałam. Sama idea jest dla mnie cokolwiek dziwna, no ale może to kwestia ignorancji.

[ Dodano: 2009-05-19, 10:01 ]
euridice napisał/a:
neuro, a on taki mięsny jest? Może przerzuć go na vegan karmę, nasz wcina

Muszę poczytać o karmie vegan najpierw ;) Na obecny poziom wiedzy tworzenie sztucznych mieszanek z substancjami organicznymi dla zwierząt mięsożernych nie budzi we mnie zaufania. Poczytam :)

koko - 2009-05-19, 09:30

Ja nie jem mięsa, moje koty i pies - tak. Gdyby te zwierzęta miały być nie-mięsożerne, to przez miliony lat ewolucji wykształciłyby taką budowę i metabolizm, który by im na to pozwalał. Ja też chciałabym, żeby na świecie było pięknie i przyjemnie, ale w naturze istnieje krew i drapieżnictwo. Tak, jak ktoś tu wspomniał - nie można tego oceniać w kategorii "złe" i "dobre". Oczywiście, przemysł mięsny to coś kompletnie innego i staram się do jego utrzymania nie przykładać ręki jak tylko mogę (np. nie kupując karm dla zwierząt i mięsa z różnych zakładów).
Trzymając w domu drapieżnika nastawiamy się jednak na to, że będziemy karmić go mięsem, bo taka jest jego natura. Owszem, mogę wypuszczać moje zwierzęta na całe dnie licząc, że same sobie na coś zapolują, ale nie jest to chyba dobre rozwiązanie.
To, że pies żył na diecie wegańskiej 27 lat nie jest dla mnie argumentem. Niektórzy ludzie całe życie palą papierosy i dożywają 90 lat. Czy to świadczy o tym, że palenie papierosów jest nieszkodliwe?
Kot i pies to drapieżniki. Nie mam zamiaru oszukiwać natury.

kofi - 2009-05-19, 10:11

euri na ile starcza taki worek 2 kg?
Dziewczyny, ja się czuję straszną hipokrytką karmiąc zwierzęta mięsną karmą, ale też sobie myślę, że to są drapieżniki i dlatego powinny jednak jeść mięso. Poza tym kocica pewnie by sobie upolowała mięso. Zgadza się - cczłowiek jest wszystkożerny, my jesteśmy wege i funkcjonujemy świetnie, ale to nasz wolny wybór. Z jeszcze innej strony - w przypadku naszych zwierząt to też przecież nasz wybór - że je mamy, szczepimy, zabezpieczamy i to czy karmimy je Whiskasem czy Royalem, czy wegekarmą.
Nie potrafię sobie tego do końca ułożyć.
Też mi się zdaje, że świnka morska albo królik jest najlepszym rowziązaniem.
Napisała właścicielka 2 psów i kota (oczekując na kolejnego kota) :oops:

koko - 2009-05-19, 11:10

Euridice, niestety, twoje argumenty do mnie nie trafiają. To, że kot i pies nie spędzają całego dnia na łonie dzikiej przyrody to nie oznacza, że musimy brnąć dalej - karmić je wegańskimi kulkami, a w dalszej kolejności np. zmuszać kotka do kąpieli lub nauki "sztuczek".
Otwórz przed kotem drzwi - wybierze, czy chce wyjść, czy zostać w domu. Postaw mu dwie miski - z mięsem i z kulkami - niech też sam zdecyduje, co dla niego naturalne.

koko - 2009-05-19, 13:44

Nic nie wiem o tym, żeby w naturze drapieżniki żywiły się płatkami czekoladowymi albo kasza jaglaną - sorry, w tym przypadku eksperyment z tym "co wybierze zwierzak" jest bez sensu :)
Tarzanie w kupie a żywienie przez całe życie w sposób nienaturalny, do którego zwierzak fizjologicznie i anatomicznie jest nieprzygotowany - dla Ciebie to porównywalna sytuacja?
Dziwne argumenty, myślę, że mnie nie przekonasz, a natury nie oszukasz.

[ Dodano: 2009-05-19, 15:06 ]
koko napisał/a:
Nic nie wiem o tym, żeby w naturze drapieżniki żywiły się płatkami czekoladowymi albo kasza jaglaną - sorry, w tym przypadku eksperyment z tym "co wybierze zwierzak" jest bez sensu :)
Tarzanie w kupie a żywienie przez całe życie w sposób nienaturalny, do którego zwierzak fizjologicznie i anatomicznie jest nieprzygotowany - dla Ciebie to porównywalna sytuacja?
Dziwne argumenty, myślę, że mnie nie przekonasz, a natury nie oszukasz.

Sorry nie doczytałam że chodzi Ci o dzieciaka ;) my fault. Tak czy siak - człowiek jest wszystkożerny, zwierzak mięsożerny. Eksperyment bez sensu zatem wciąż :)

Amanii - 2009-05-19, 15:23

abstrachując od etyczności (ja karmię kota karmą mięsną) - koko, kot nie może żywić się mięsem w czystej postaci. mięso powinno stanowić ok. 70% karmy, ponieważ koty dzikie zjadają zdobycz wraz z futrem/piórami i tym podobnymi bajerami. Więc dając mu samo surow mięso (mimo że dobrej jakości) też czegoś tam mu nie dostarczasz. Przynajmniej z tego co ja czytałam o żywieniu kotów tak to się przedstawiało.
Lily - 2009-05-19, 15:24

Amanii napisał/a:
ponieważ koty dzikie zjadają zdobycz wraz z futrem/piórami i tym podobnymi bajerami.
i zawartością żołądka, a ta zawartość zazwyczaj jest roślinna; podobnie z psami
Amanii - 2009-05-19, 15:39

o właśnie właśnie... a "nienaturalne kulki", które tak demonizujesz są zbilansowane pod tym kątem. Życie kotów domowych już dawno nie jest zgodne z "naturą". Zresztą argument o "naturalności" czegokolwiek jest ultra-słaby w większości dyskusji.

a co do eksperymentu który proponowałaś wcześniej: próbowałam dawać Mirze różnego rodzaju mięso i podoroby - niektórych nawet nie raczyłą powąchać (a było to zanim została "przyzwyczajona" do karmy suchej), granulat wpieprza aż jej się uszy trzęsą. Nie krzywdzisz kota nie dając mu krwistego mięcha, którego nigdy nie miał okazji spróbować. Krzywdzisz go dając mu źle zbilansowane pożywienie i zapewniając choroby na starość.

A instynkt polowania to zupełnie inna sprawa - koty domowe załatwiają go poprzez zabawę i łowienie wszelkiego rodzaju pająków, komarów, rybików, sznurówek, kserówek na psychosocjologię, kserówek na filozofię humanistyki, zasłon, sznurków od żaluzji, żaluzji itself, nóg, rąk, włosów, dredów, elementów odzieży i.t.p. :) Zjedzenie krwistego ochłapu nie zaspokoi chęci polowania. Na pewno nie bardziej niż zjedzenie granulek :)

neuro - 2009-05-19, 15:48

Amanii napisał/a:
kot nie może żywić się mięsem w czystej postaci. mięso powinno stanowić ok. 70% karmy, ponieważ koty dzikie zjadają zdobycz wraz z futrem/piórami i tym podobnymi bajerami


O, słuszna uwaga.
Moje koty zjadają mięso surowe, aż im się uszy trzęsą... Może też od zwierzęcia to zależy? Teraz je przezwyczailiśmy do badziewia kitikato podobnego :roll:

koko - 2009-05-19, 16:20

Nie żywię kotów samym mięsem :) Chętnie oprócz tego zjadaja nabiał, a niektóre nawet pieczywo i groszek konserwowy, czasem skubią trawę - ale mięso jeść muszą.
A to że życie zwierząt domowych "dawno przestało być naturalne więc co im szkodzą wegańskie granulki" to taki sam argument, jak jedzenie w McDonalds, bo człowiek też już dawno nie żyje tak, jak człowiek pierwotny.

Amanii - 2009-05-19, 16:34

tylko że jedzenie w mcDonald jest szkodliwe dla zdrowia, a karmy weterynaryjne wręcz przeciwnie. wegańskie czy niewegańskie, bez róznicy.
koko - 2009-05-19, 18:35

Amanii... stąd o krok tylko do poglądu, że mleko z proszku jest tak samo dobre, jak mleko matki, a obornik - taki sam jak nawóz sztuczny. W końcu zbilansowany skład jest ten sam :)
Amanii - 2009-05-19, 19:47

no tylko ze dość duży ten krok :roll:
koko - 2009-05-19, 20:31

Hm... no to już relatywna sprawa
neuro - 2009-05-19, 21:00

Amanii napisał/a:
no tylko ze dość duży ten krok :roll:


Czy na pewno?

Amanii - 2009-05-19, 22:36

dobrze, to się wytłumaczę, chociaż to już zupełnie nie na temat..

mleko matki - wiadomo, oprócz składu (białka, tłuszczu itp.) daje dziecku przeciwciała i wpływa na odporność. Poza tym sam "proces" czy też "akt" karmienia - więź, poczucie bezpieczeństwa, i tak dalej... no chyba na tym forum kazdy kuma o co chodzi, lepiej niż ja, nie trzeba tłumaczyć.. czyli mleko matki oprócz funkcji odżywczych spełnia też funkcje hmm.. psychologiczne, kulturowe, nie wiem jak to nazwać.. zaspokaja pewne instynkty i potrzeby.

U kotów karmionych "do miski" pożywienie ich instynktów i potrzeb łowieckich nie zaspokaja, bo nie łączy się z polowaniem. Koty domowe mają to oddzielone. Jedzenie to jedzenie, a polowanie to co innego (zabawa z opiekunem, łowienie owadów, zabawek). No chyba że ktoś widział kota polującego na miskę z żarciem. Ja w całej swojej 5-kotowej karierze nie widziałam. Więc dla ich potrzeb wynikających z natury kociej i z instynktów nie ma różnicy czy dostaną do miski mięso "mięsne", czy mięso przetworzone w granulat, wzbogacony o potrzebne mikroelementy, witaminy, przy okazji pomagający dbać o zęby.
Byłaby ewentualnie różnica, jeżeli byś karmiła kota rzucając mu żywe myszy - to byłaby ich NATURA (jeśli już musimy ją tak apoteozować). Dając kotu żarcie do miski nie ma znaczenia co tam włożysz, z punktu widzenia behawioralnego jest to dokładnie tak samo nienaturalne. Za to ma to znaczenie dla ich zdrowia - dlatego warto podawać karmę zbilansowaną. Czy to jest mięso + warzywa, czy karma Royal Canin, czy karma Ami to już nasz wybór. I każdy jest tak samo dobry.

tu jeszcze parę słów weterynarza na ten temat (podkreślenia moje):

Cytat:
Kot poluje, aby zdobyć pożywienie. W domu nie musi polować, ponieważ pożywienie ma dostarczane na miseczce. Mimo wszystko instynkt łowiecki u kota jest bardzo mocno rozwinięty i należy zapewnić mu możliwość jego realizowania. Kot musi mieć zabawki wyglądające jak jego potencjalna ofiara, czyli wszelkiego rodzaju małe gryzonie, które uciekają, piszczą, grzechoczą, dzwonią, są włochate, kolorowe, z piórkami (...)

Wybór między karmą mokrą (puszki i saszetki) a suchą (granulat) oraz między przemysłową a domową jest niezwykle ważny. Karma przygotowywana w domu nigdy nie będzie odpowiednio zbilansowana, więc z góry możemy zrezygnować z jej stosowania. Karma mokra jest owszem smaczna dla kota, ale osobiście odradzam stosowanie tego typu karmy ze względu na to, że większość puszek i saszetek na rynku polskim jest kiepskiej jakości. Osobiście polecam dobrej jakości karmy granulowane zapewniające pełny rozwój kota od oseska do seniora. Polecam karmy suche ze względu na praktyczność i duże możliwości leczenia kotów poprzez stosowanie diet leczniczych np. w schorzeniach dróg moczowych np. syndromu urologiczny kotów, lub niewydolność nerek. (...)

Ludzie są już na tyle świadomi potrzeb kota, że stworzyli coś takiego jak suchy pokarm dla kotów. W tym pokarmie zawarte jest wszystko, co jest potrzebne dla funkcjonowania organizmu kota: białko w ilości ok. 35%, tłuszcze w ilości ok. 15%, węglowodany w ilości ok. 35% i niezbędne witaminy, mikroelementy i dodatkowo specjalne aminokwasy (tauryna) i tłuszcze omega 3 i omega 6 niezbędne do życia.Oczywiście, żeby móc zdać się na suchą karmę trzeba być pewnym, że jest w niej to wszystko, co trzeba. Tylko karmy z tzw. górnej półki zapewniają bezpieczeństwo karmienia tylko suchą karmą. (...)

Suche karmy zawierają wiele dodatków np. odkłaczających, usuwających kamień nazębny, wpływających na jakość skóry i sierści, zmniejszających odór odchodów stałych, podnoszących odporność, zwiększających aktywność, odchudzających lub zapobiegających tyciu po kastracji, mają obniżoną ilość fosforu i magnezu, które są przyczyną powstawania syndromu urologicznego, zakwaszających mocz, również ważne przy syndromie urologicznym kotów, wpływających na odbudowę chrząstek stawowych i wielu innych wspomagaczy organizmu kota, które mają zapewnić jego długie życie, a musimy wiedzieć, że kot żyje ok. 17 lat, czego raczej nie mogą doświadczyć koty żyjące na wolności.


Nie porównujmy kotów domowych z ich dzikimi przodkami. Ich dzicy przodkowie, żyli intensywnie, ale krótko trawieni głodem, niedoborami żywieniowymi i pasożytami nie licząc chorób. Po to człowiek wymyślił nowoczesne żywienie kotów, żeby z tego korzystać. Nie wracajmy do natury, bo kot w domu to już nie jest natura. Nie łudźmy się że stworzymy kotu naturalne warunki, dla niego naturalnymi warunkami jest już środowisko domowe, a w domu może upolować co najwyżej sztuczną mysz i suchą karmę w misce, no ewentualnie nogę swojego opiekuna.


Ale zaraz pewnie zostanie wywęszony kolejny spisek strasznych lekarzy, którzy są na pasku firm produkujących karmy. :lol:

neuro - 2009-05-20, 09:05

Amanii napisał/a:
No chyba że ktoś widział kota polującego na miskę z żarciem.


Na miskę nie, ale wyciągają z niej kawałki jedzenia i się nimi bawią ;-)

Fajny głos w dyskusji Amanii :)

Trochę mi te te peany na cześć suchej karmy, w wielu punktach racjonalne i słuszne, przypominają slogany z opakowań płatków śniadaniowych - "Zbilansowane pożywienie, dowitaminizowane, wzbogacone w wapń...". Mimo to staramy się wybierać jabłko i płatki owsiane, niż płatki kukurydziane sztucznie doładowane witaminami, choć bilans może wyjść ten sam.

Lily - 2009-05-20, 09:12

Amanii napisał/a:
No chyba że ktoś widział kota polującego na miskę z żarciem.
na miskę swoją nie, ale na jedzenie z talerza i owszem ;)
znam psa, który poluje na kawałek marchewki, szczeka na nią i rzuca po mieszkaniu, by na koniec zjeść :)

Amanii - 2009-05-20, 09:38

No tak, jedzenie z miski "łapkami" to standard. Już nawet nie pomaga mata pod miski, jedzenie jest w całej okolicy poprzyklejane do podłogi.

Mój Stefan świętej pamięci "polował" na wodę. To znaczy absolutnie nie napił się wody z miski. Nie, on musiał przyczaić się na kapiący kran (wtedy mama odkręcała mu mały strumyczek, z którego pił). Nawet na starość, gdy już ledwo wskakiwał tam i nie pił z kranu - miska z wodą musiała być na zlewie, bo z miski w swojej "jadłodajni" nie korzystał :D

Mira aktualnie ma misję "komar". Goniła go wczoraj po całym pokoju, a jak wziął i usiadł na suficie to siedziała pod nim z zadartą głową i pełną czujnością przez pół godziny, aż wyłączyliśmy światło i poszliśmy spać (wtedy komar oczywiście zaczął brzęczeć nam nad uchem, ale kota już to nie obchodziło)

[ Dodano: 2009-05-20, 10:48 ]
aha jeszcze gdzieś czytałam że to wyciąganie z miski się wiąże z tym, że kot nie lubi wkładać do miski głowy, bo ociera się wibryskami o jej krawędzie i to go wkurza...

koko - 2009-05-20, 13:10

Zgadzam się ze zdaniem Neuro.
Wspomniałam też o tym, że wg mnie granulki tyleż samo są mięsem, co nawóz sztuczny obronikiem.
Paradoks - w efekcie zwolennicy wegańskich kulek dla drapieżników z poszanowania dla natury - działają przeciw jej prawom i mechanizmom....

Alispo - 2009-05-21, 17:13

koko napisał/a:

Paradoks - w efekcie zwolennicy wegańskich kulek dla drapieżników z poszanowania dla natury - działają przeciw jej prawom i mechanizmom....

Ciekawe ze dla wielu ta"naturalnosc" staje sie duzo wazniejsza niz zycie krow/swin/kur etc. Kwestia wyboru..

Kitten - 2009-05-21, 19:08

Suplementowanie B12 tez nie jest naturalne, ale umożliwia człowiekowi bycie zdrowym weganinem... Podobna sytuacja, jak z tauryną i kotami ;-)
koko - 2009-05-21, 21:16

Alispo, drapieżnictwo jest naturalne. Występuje w dosłownie każym królestwie, od najbardziej prymitywnych jednokomórkowców, po zaawansowane w ewolucji ssaki. Nie jest wytworem wyobraźni człowieka. Przykro mi - jakkolwiek godzi to w Twoje poczucie sprawiedliwości, dobra, emocje itp. - drapieżnictwo jest naturalne.

Za to masowe hodowle, gdzie gwałcone są wszystkie prawa, biologii, etyki, itd. - naturalne nie są. I też nie chcę brać w tym udziału (np. właśnie nie jedząc mięsa i nie kupując swoim drapieżnikom karm z puszki/granulek pochodzących z takiego chowu).

Kitten - człowiek jest wszystkożerny, może zrezygnować z mięsa czy nabiału i suplementować sobie B12 kapsułkami. Kot jest mięsożerny, musiałby sobie suplementować wszystko. Czy to jest dobre?

Kitten - 2009-05-21, 21:25

Jest, skoro jest to dieta korzystna dla zdrowia kota i oszczędzajaca zycie innych zwierząt. Poza tym, jak juz słusznie zauważyły dziewczyny, kot też nie jest czysto mięsożerny. Nieraz widziałam je, wcinające warzywa lub pasące się na trawniku :mrgreen:
Alispo - 2009-05-21, 22:43

koko napisał/a:


Kitten - człowiek jest wszystkożerny, może zrezygnować z mięsa czy nabiału i suplementować sobie B12 kapsułkami. Kot jest mięsożerny, musiałby sobie suplementować wszystko. Czy to jest dobre?

Jakie wszystko?Ze 2,3 skladniki max.,jesli nie 1. Czlowiek moze sie pozbawiac wszystkozernosci to czemu akurat nienaturalne zywienie kota jest tak kontrowersyjne?Nie pisalam,ze drapieznictwo nie jest naturalne,tylko dziwi mnie to ze akurat przy zywieniu psow/kotow ta sprawa jest zawsze numerem 1.A nie zwierzeta hodowane na mieso.A moze byc i wilk syty i owca cala ;-)

koko - 2009-05-22, 05:15

Alispo, no mówiłam - bo to to samo co nawóz sztuczny i naturalny :)

Tak czy siak - wracając do tematu wątku - tak, moim zdaniem ryba to też mięso. Przecież jest zwierzęciem i ma mięśnie.

krzysztof - 2009-05-22, 20:14

WITAM :-o

gdzieś w połowie strony jest o rybach i ich "produkcji"
hxxp://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=hxxp://www.veganoutreach.org/whyvegan/transport.html&ei=N78WSpCBIJPMjAe7lYyFDQ&sa=X&oi=translate&resnum=1&ct=result&prev=/search%3Fq%3Dhttp://www.veganoutreach.org/whyvegan/transport.html%26hl%3Dpl%26client%3Dfirefox-a%26rls%3Dorg.mozilla:pl:official%26hs%3DSKr
hxxp://www.veganoutreach.org/whyvegan/transport.html


tutaj można zerknąć - jest temat "czym karmić nasze zwierzęta ? ":
hxxp://www.forumveg.webd.pl/topics12/czym-karmic-nasze-zwierzaki-vt2997.htm

POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :-o

Kilmeny - 2009-12-02, 20:51

Nie przypominam sobie w tej chwili sytuacji, żeby ktoś mi powiedział, że ryby to nie mięso. No, może z wyjątkiem lekcji religii, ale na niej to już mi w ogóle nie chce się dyskutować (nie, żebym zaczynała, ale jest to bezcelowe: ja nie wierzę, ty wierzysz). Poza tym:
-Ale ryby to też mięso? - pytał mój młodszy brat.
-Tak, i to zdrowe - coś w tym stylu odpowiedziała mama.
Pomijając kwestię, czy faktycznie zdrowe. Ale mięso.

Jak byłam mała, tzn. sobie tego nie przypominam (bo ja niektóre wydarzenia pamiętam, niektóre nie), to lubiłam ryby. Taa, ale wtedy też po plasterek salami się chodziło. A później, gdzieś tak na początku podstawówki, z wyjątkiem sosów (i to tylko tych babci) żadne mięso mi nie smakowało. A rybiego to już w ogóle nie chciałam tknąć. Jak mi kazano jeść, to nigdy go nie wybierałam. Nawet wziąć do ręki nieżywej ryby nie chciałam (i siedzieć blisko niej nie lubię, bo nie lubię tego zapachu), a co dopiero zjeść. A cała rodzina zajadała się wtedy rybami właśnie i "ryba wpływa na wszystko" :roll: .

pomarańczka - 2009-12-02, 22:41

Ależ dziwnie jest ten świat skonstruowany bo jak można myśleć,że ryba to nie mięso ;-) Jak w piosence Niemena "Dziwny jest ten świat"... no cóż :-/
Humbak - 2009-12-03, 00:41

pomarańczka napisał/a:
jak można myśleć,że ryba to nie mięso
no, cóż... hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99so :-/
Tocha - 2009-12-03, 01:01

Ja sie niestety caly czas z tym spotykam. :-/ Spotkalam nawet osobe, ktora zapytala mnie czy kurczak to tez jest dla mnie mieso :shock: Ja na to, ze tak i to nie tylko dla mnie...
Ludziom sie wydaje, ze jak ryba jest tzw. daniem postnym to mozna jesc ja i uwazac, ze to nie mieso.
Nie mowiac juz o tym ile slyszalam hiostoryjek pt.: 'Mialam kolezanke wegatarianke. Nie jadla miesa tylko ryby...'.
Czasem to rece opadaja...

Anja - 2009-12-03, 09:32

A mi ostatnio podpadła zachwalana książka Bożeny Żak-Cyran "Odżywiaj dziecko zgodnie z naturą". Otóż autorka bardzo poleca dietę wegetariańską, nie widzi nic złego w takim odżywianiu również dzieci (co jednak u dietetyków jest rzadkie), przy czym co i raz zaleca by ryby jeść 2 razy w tygodniu... :shock: Dlaczego osoba pisząca o odżywianiu nie zna definicji wegetarianizmu?
Tempeh-Starter - 2009-12-03, 09:46

to niestety świadczy o jej poziomie, proszę pamiętajcie że książkę może dziś napisać / wydać każdy! są setki wydawnictw i firm dystrybucyjnych - zachętą dla wydawcy do wydania pozycji może być tylko chwytliwy temat, dobry tytuł i ładna okładka.

póki co mamy zaufanie do słowa pisanego (ładnie wydanego i z księgarni)
podobnie jak do TV - co by ie pokazali wydaje nam się że tak własnie (chyba jednak ;-) ) jest


jak łatwo sprawdzić czy ryba to mięso czy nie???
trzeba zasiać kawior w doniczce - jak wyrośnie ryba to znaczy że ryba to roślina :-)

Kitten - 2009-12-03, 09:53

Muszę stanąć w obronie książki, którą znam i cenię 8-) .

Autorka poleca wegetarianizm, ale podaje tez alternatywę dla mięsożerców: 2 razy w tygodniu ryby i czasem ekologiczny drób. Btw, zauważyłam, że wielu, zwłaszcza wegan, automatycznie odrzuca każdą publikację, która nie jest ortodoksyjnie wegetariańska, niezależnie od jej wartości merytorycznej. Nie podzielam tego.

Tempeh-Starter - 2009-12-03, 11:04

z postu wynikało ze autorka nie bardzo wie (ale jak poleca osobno z zaznaczeniem, że dla mięsojadów to znaczy że jednak wie więc cofam ;-)

cofam ale nie do końca...
książka o diecie wegetariańskiej (pisana z przekonaniem czy tylko na zamówienie) podająca jako alternatywę karmanie mięsem to jednak dla mnie pomylenie z poplątaniem

tak trochę jak by na końcu książki o zaletach życia w abstynencji zamieścić (tak na wszelki wypadek) kilka spsobów domowej produkcji bimbru - alternatywnie dla tych co jednak lubią sobie golnąć ;-)

Kitten - 2009-12-03, 11:26

Tempeh-Starter, a czytałeś to w ogóle?
Tempeh-Starter napisał/a:
książka o diecie wegetariańskiej (pisana z przekonaniem czy tylko na zamówienie) podająca jako alternatywę karmanie mięsem to jednak dla mnie pomylenie z poplątaniem

tak trochę jak by na końcu książki o zaletach życia w abstynencji zamieścić (tak na wszelki wypadek) kilka spsobów domowej produkcji bimbru - alternatywnie dla tych co jednak lubią sobie golnąć ;-)

Nie zgadzam się. Wegetarianizm może być motywowany bardziej względami zdrowotnymi, niż ideologicznymi - a z tego punktu widzenia, wiadomo, że 1-2 porcje ekologicznego mięsa w tygodniu, nie zaszkodzą. To mniej więcej taka różnica, jak między żłopaniem bimbru i lampka wina od czasu do czasu :-P . Osobiście byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby wszyscy mięsożercy przeczytali książki Żak-Cyran i dopasowali swoje spożycie mięsa do jej zaleceń, tak na początek ;-) .

ag - 2009-12-03, 11:27

Tempeh-Starter napisał/a:
książka o diecie wegetariańskiej (pisana z przekonaniem czy tylko na zamówienie) podająca jako alternatywę karmanie mięsem to jednak dla mnie pomylenie z poplątaniem

Książka Bożeny Żak-Cyran "Odżywiaj dziecko w zgodzie z naturą. Od okresu płodowego do przedszkolnego" NIE jest książką wegetariańską. Autorka przedstawia swoje zalecenia dot. żywienia dzieci, poświęcając jeden rozdział dzieciom wegetariańskim i wegańskim i w nim wypowiada się całkiem sensownie na temat tej diety dla dzieci.

Kitten - 2009-12-03, 11:36

euridice napisał/a:
Kitten napisał/a:
Wegetarianizm może być motywowany bardziej względami zdrowotnymi, niż ideologicznymi - a z tego punktu widzenia, wiadomo, że 1-2 porcje ekologicznego mięsa w tygodniu, nie zaszkodzą.

Ale wtedy to NIE JEST wegetarianizm.

Nie no, srsly? ;-)

Chodziło mi o to, że autor, mający takie podejście, może promować dietę, opartą na produktach roślinnych, jednak uwzględniającą małe ilości mięsa - dla tych, którzy nie mogą z niego zrezygnować. Ograniczenie spożycia mięsa jest na początku łatwiejsze do zaakceptowania i często prowadzi potem do całkowitej z niego rezygnacji.

Anja - 2009-12-03, 14:47

ag napisał/a:
Autorka przedstawia swoje zalecenia dot. żywienia dzieci, poświęcając jeden rozdział dzieciom wegetariańskim i wegańskim i w nim wypowiada się całkiem sensownie na temat tej diety dla dzieci.

I właśnie w tym rozdziale (pt. "Mali wegetarianie") wielokrotnie poleca ryby. :-?

A tak poza tym, książkę sobie chwalę.
:->

Tempeh-Starter - 2009-12-03, 16:23

ag napisał/a:
Tempeh-Starter napisał/a:
książka o diecie wegetariańskiej (pisana z przekonaniem czy tylko na zamówienie) podająca jako alternatywę karmanie mięsem to jednak dla mnie pomylenie z poplątaniem

Książka Bożeny Żak-Cyran "Odżywiaj dziecko w zgodzie z naturą. Od okresu płodowego do przedszkolnego" NIE jest książką wegetariańską. Autorka przedstawia swoje zalecenia dot. żywienia dzieci, poświęcając jeden rozdział dzieciom wegetariańskim i wegańskim i w nim wypowiada się całkiem sensownie na temat tej diety dla dzieci.


bo ja mam taką ogólną tendencję - czym mniej coś znam i o tym wiem tym chętniej się wypowiadam :oops:
trochę mnie pociesza tylko, że nie tylko mi się zdarza :-P

maryczary - 2009-12-04, 00:03

Tempeh-Starter napisał/a:
trzeba zasiać kawior w doniczce - jak wyrośnie ryba to znaczy że ryba to roślina :-)
:mrgreen:
A ja odkąd jestem wege nie zastanawiałam się nad kawiorem. Jem jajka, i właśnie po przeczytaniu posta tempeh starter, zastanawiam się czy mogę jeść kawior, bo przecież to rybie jajka.
Co myślicie? Bo ja za bardzo się nie orientuję w temacie kawioru :(

Kilmeny - 2009-12-04, 00:14

maryczary napisał/a:
Jem jajka, i właśnie po przeczytaniu posta tempeh starter, zastanawiam się czy mogę jeść kawior, bo przecież to rybie jajka.
Co myślicie? Bo ja za bardzo się nie orientuję w temacie kawioru :(

Teoretycznie tak, ale ryby łapie się i wyciska z nich ikrę. Nie wiem, na ile to jest prawdziwe, bo i o rozrywaniu podbrzusza przeczytałam, ale ja bym przy owowege wolała nie jeść. Jak coś źle napisałam, to niech ktoś bardziej uświadomiony to rozjaśni.

bojster - 2009-12-04, 00:24

maryczary napisał/a:
Bo ja za bardzo się nie orientuję w temacie kawioru :(

hxxp://www.google.pl/#q=pozyskiwanie+kawioru

moony - 2009-12-04, 09:31

Ech, też kiedyś myślałam, że jest mięso i ryby. Teraz się tego wstydzę :oops: Przykro mi tylko, że mój mąż się o mnie martwi. Bo, koronny argument, ryby są zdrowe.
Niedobrze mi, gdy czytam o tym, jak się pozyskuje kawior... Przeraża mnie ten świat. Ale - moja koleżanka po obejrzeniu programu o połowach ryb powiedziała, że nie tknie mięsa.

vegan ciacho - 2009-12-14, 16:40

A ja dzis widzialam znajoma w sumie nie moja, tylko mojego meza - podobno wegetarianke, ktora kupowala rybe :roll:
nika - 2009-12-14, 16:49

Może nie dla siebie kupowała, ja w bardzo dawnych czasach też kupowałam mięcho i nawet gotowałam z niego, chociaż nie jadłam.
KaliszAnka - 2009-12-14, 19:53

Jest kawior wege który smakuje bardzoo podobnie do zwykłego kawioru - polecam jeśli uda się znaleźć :) U nas w sklepie w Kaliszu nagle się pojawił jako tańsza alternatywa zwykłego i znikł równie szybko (chyba cały wykupiliśmy :) ) - niemieckiej firmy był ale nazwy nie pomnę. Próbowałam go znaleźć przez internet później ale niestety się nie udało - może komuś się powiedzie :(
vegan ciacho - 2009-12-14, 19:56

nika tez tak na poczatku pomyslalam, ale stala przy regale i ogladala wszystkie po kolei, wiec podejrzewam, ze jednak sobie kupowala :-/

KaliszAnka a co to byl za sklep?

bojster - 2009-12-14, 19:57

KaliszAnka napisał/a:
Jest kawior wege który smakuje bardzoo podobnie do zwykłego kawioru - polecam jeśli uda się znaleźć :) U nas w sklepie w Kaliszu nagle się pojawił jako tańsza alternatywa zwykłego i znikł równie szybko (chyba cały wykupiliśmy :) ) - niemieckiej firmy był ale nazwy nie pomnę. Próbowałam go znaleźć przez internet później ale niestety się nie udało - może komuś się powiedzie :(


Każdy kawior jest "wegetariański", bo to przecież jajka. Podejrzewam że był "tańszą alternatywą" czyli z jakiegoś pospolitego gatunku, np. z bałtyckiej taszy (popularny, najtańszy kawior).

Cytat:
Gatunek poławiany gospodarczo. Mięso samic uważane jest za niesmaczne. Barwiona ikra taszy sprzedawana jest jako imitacja kawioru.


hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Tasza#Znaczenie_gospodarcze

vegan ciacho - 2009-12-14, 20:09

Ojoj, a ja myslalam, ze to jakis nowy vegan wynalazek :shock:
KaliszAnka - 2009-12-15, 11:23

No właśnie wegan jak najbardziej - kawior w 100% roślinny z alg o ile dobrze pamiętam lub jakiegoś innego morskiego zielska.

Sklepik najzwyklejszy osiedlowy w którym na co dzień nawet pasztetu wege nie uświadczysz więc tym bardziej było to zaskoczenie. Myślę, że oni chyba po prostu nie przejrzeli składu i się pomylili myśląc że natrafili na wielce tani kawior rybowy a szkoda... :(

Próbowałam nawet wpisać po niemiecku w wyszukiwarke to (vegetarianische caviar) ale niestety niczego sie nie dowiedziałam o samym produkcie. Może tylko tyle że to się zwie Ersatz Caviar i często robi się je z soi, bakłażana lub innych warzyw. Te warzywne chyba nie smakują tak dobrze ale ten algowy był praktycznie smakowo nie do odróżnienia (no chyba że ktoś jest wielkim smakoszem kawioru to oczywiście różnice wyczuje).

Wpisałam przed chwilą Kawior Wegetariański i oto jest :

hxxp://freshandfine.pl/produkty/?gid=2&id=5

:)

bojster - 2009-12-15, 11:34

Ciekawe, ciekawe. Ale do ust bym nie wziął. :P
Tempeh-Starter - 2009-12-15, 18:49

widziałem coś o nazwie Wasabi Caviar - trawiasto zielone
(granulki wypełnione prawdopodobnie przetworzonym chrzanem wasabi)
to jest technologia produkcji taka jak np. vit A czy E czy tak zwanego sztucznego kawioru (z jakiegoś rybnego płynu i oleju)
warto sprawdzić z czego są same kapsułki
bo bardzo rawdowpodobne że jednak nie z pektyny a z żelatyny...

neina - 2009-12-16, 02:44

bojster napisał/a:
Każdy kawior jest "wegetariański", bo to przecież jajka.

Chyba nie bardzo. Zeby wydobyc kawior, trzeba rybe zabic, nie sklada jajek jak kura.
A ten wege kawior ciekawa sprawa, poszukam jutro w necie, na pewno jest tu do kupienia.

bojster - 2009-12-16, 02:53

neina napisał/a:
bojster napisał/a:
Każdy kawior jest "wegetariański", bo to przecież jajka.

Chyba nie bardzo. Zeby wydobyc kawior, trzeba rybe zabic, nie sklada jajek jak kura.


No nie mów! :roll:

PS. Kury też wcześniej czy później idą w maszynkę do mięsa, wielka mi różnica: zabić przed czy zabić po.

Kilmeny - 2009-12-27, 23:07

Szukam jakiś wegan przepisów. Na jednej stronie jest wyszukiwarka: można oznaczyć m.in. "vege". "O, fajnie", pomyślałam. Ale jak wiadomo... Tak, już pewnie wszyscy się domyślają, że w przepisie była ryba :roll: . I to w pierwszym znalezionym przepisie. Nawet się pofatyguję i w komentarzu zwrócę uwagę.
Capricorn - 2009-12-28, 00:12

Kilmeny napisał/a:
Szukam jakiś wegan przepisów. Na jednej stronie jest wyszukiwarka: można oznaczyć m.in. "vege". "O, fajnie", pomyślałam. Ale jak wiadomo... Tak, już pewnie wszyscy się domyślają, że w przepisie była ryba :roll: . I to w pierwszym znalezionym przepisie. Nawet się pofatyguję i w komentarzu zwrócę uwagę.


na puszce i na niniejszym forum genialnych przepisów jest mnóstwo, i w żadnym ryby nie ma. tutaj szukaj.

kamma - 2009-12-28, 06:56

Capricorn :!: :!: :!: :!: :!: :!: :-D :-D :-D :-D :-D
wracaj bardziej, pliiiiiiiz!!!

Ikona - 2010-03-09, 16:30

Ludzie, przecież to wiadomo:

- śledź, to nie ryba,
- ryba, to nie mięso,
- kartofle, to nie warzywa,
- piwo, to nie alkohol,
- ...

Co, nie ;)

Alispo - 2010-03-09, 17:05

za to ślimak jest rybą ;-)
hxxp://www.wiadomosci24.pl/artykul/ue_zadecydowala_slimak_to_ryba_ladowa_124754-1-3.html]hxxp://www.wiadomosci24.pl/artykul/ue_zadecydowala_slimak_to_ryba_ladowa_124754-1-3.html

a marchewka owocem
hxxp://www.czywiesz.pl/ciekawostki/dla_urzednikow_Unii_marchewka_jest_owocem]hxxp://www.czywiesz.pl/ciekawostki/dla_urzednikow_Unii_marchewka_jest_owocem

alken87 - 2010-04-01, 21:12

Rozmawiałam dziś z koleżanką i zeszło na wegetarianizm i ryby. Mówiła coś o swojej znajomej wege " ona nawet ryb nie je". Ja na to, ze przecież wegetarianie ryb i owoców morza nie jedzą i nic w tym niezwykłego bo "ryba" to mięso ze stworzenia zwanego rybą itp. Ona że no tak ale zna wielu wegetarian i większość z nich je ryby, w dodatku pracuje owa koleżanka w greenwayu i mówi, że klienci się często o ryby dopytują tłumacząc, że w greenwayu w warszawie są ryby :shock: ... (wiadomo, że nie wszyscy klienci greenwaya to wegetarianie ale ma różnych stałych klientów itp. więc wie kto kim jest)
rany, skoro w knajpie wege są ryby, a wielu ludzi jedzących je tytułuje się wegetarianami to już wcale się nie dziwię że reszta mięsożernego społeczeństwa uważa że ryba to nie mięso i to wcale nie dlatego, że jezus je jadł :roll:

fasola - 2010-04-02, 07:52

No to mnie ostatnio zabiło. W moim mieście powstała galeria handlowa i w niej delikatesy Delima. W zasadzie super, bo mają tam różne wege rzeczy, parówki sojowe, wędliny nawet itp. Jak mnie kiedyś najdzie, to sobie kupię :lol:
Ale chyba na mrożonkach czy w lodówach w oczy rzuciło mi się coś takiego jak "Mix wegetariański". Ucieszona oglądam co tam jest ciekawego, a tam wśród pięciu rodzai czegoś do jedzenia, krewetki :|
Tak więc nici z zakupu...

Amanii - 2010-04-02, 08:16

Jak wrócę do Wrocławia i podepnę telefon do kompa, to zamieszczę wam zdjęcie menu z jednej restauracyjki koło mojego mieszkania.
Lubię sobie obczajać nowe miejsca do jedzenia, bo w większości można coś wegańskiego znaleźć - skrzętnie to zapamiętuję, porównuję oferty itp. Byłam więc wielce uradowana, kiedy zobaczyłam cały wydzielony "sektor" w menu "dania wegetariańskie" - wśród takich zwykle można znaleźć coś wegańskiego, albo przynajmniej łatwo je zweganić.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy nie tylko nie było tam nic wegańskiego (wszędzie sery, sosy jogurtowe itp.) ale i dania wegetariańskie należały do rzadkości :D Dorsz panierowany, sałatka z owocami morza i tym podobne przysmaki "wegetariańskie" były w większości :)

bronka - 2010-04-02, 09:16

Amanii, w Bdg w bardzo dobrej restauracji dania jarskie wygladały mniej wiecej tak
- placki ziemniaczane z boczkiem
- ryba z warzywami
- ryba z czymśtam itp
- owoce morza
- naleśnik ze szpinakiem i łososiem
- naleśnik na słodko

:-/

Dziś wielki piątek- post ;-) , przechodziłam koło rybnego i młyn był straszny :->

alken87 - 2010-04-02, 09:18

ja zawsze zapominam poinformować, jak gdzieś idę, na obiad do kogoś, że nie jem ryb, mówię "nie jem mięsa" a mam na myśli także ryby :roll: jeszcze mi się wpadka z ryba na talerzu nie zdarzyła ale jednak muszę się doprecyzować bo na pewno w przyszłości się zdarzy przy takim poziomie świadomości ludzi...tak samo myślą, że krowa już się taka rodzi że mleko z niej się leje strumieniami a zwierzęta same chcą żebyśmy je jedli
o, na przykład hxxp://www.youtube.com/watch?v=TqqQHWUITew&feature=related

maryczary - 2010-08-09, 10:04

euridice, :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
tęczówka - 2010-08-09, 10:40

o jezusiemaryjoijózefieświęci,jaka ta rybka jest urocza!
mój syn koci Kiszka tak samo się wpycha do głaskania jak ona,rozpłynęłam się z zachwytu :-D
łukowskie speluny gastronomiczne(jak ludzie mogą w ogóle jeść w czymś,co się nazywa "Bar Kominek" albo "Bar Ramzes"? :shock: ) za danie wegetariańskie uznają naleśniki z szynką i warzywami oraz z kawiorem( :mrgreen: ).
hxxp://barkominek.pl/menu.htm w sumie mnie to nie dziwi bo na zadupiu jestem jedyną znaną mi weganką/wegetarianką(chociaż znam kilka osób które gdy dowiadywały się o moim dziwactwie również twierdziły że są wege,co nie przeszkadzało im konsumować bułek z szyną,jogurtów z żelatyną i koszenilą.kolesiówa z klasy mnie zabiła gdy stwierdziła że nie je mięsa,tzn je tylko kurczaki i tylko "szyneczkę,kotletów nie tyka").
wytatuuję sobie chyba kiedyś na czole napis"ludzie dlaczego jesteście takimi debilami",bo zauważyłam że ostatnimi czasy jest to moje ulubione zdanie podsumowujące rzeczywistość :-/

assasello87 - 2010-08-10, 00:59

hxxp://www.youtube.com/watch?v=S7qoQS3EiNE&feature=related
Agher - 2010-10-31, 10:11

ale co złego w rybach? są smaczne? czy to robi jakąś różnicę czy to mięso czy nie-mięso, czy mięso krwiste czy bezkrwiste?
Marcela - 2010-10-31, 13:08

Agher napisał/a:
czy to robi jakąś różnicę czy to mięso czy nie-mięso,

komuś kto je mięso nie robi żadnej różnicy, więc może nie zaprzątaj sobie głowy takimi drobiazgami.

excelencja - 2010-10-31, 20:31

napisał/a:
ale co złego w rybach? są smaczne? czy to robi jakąś różnicę czy to mięso czy nie-mięso, czy mięso krwiste czy bezkrwiste?


być może nie zauważyłeś, ale to jest forum WEGETARIAŃSKIE/WEGAŃSKIE - i jak - być może nie wiesz- ani wegetarianie anie weganie nie jedzą ZWIERZĄT - żadnych

maga - 2010-11-01, 09:24

excelencja, popraw cytat, bo wyszło groteskowo :mryellow:
malina - 2010-11-01, 09:52

euridice napisał/a:
Zaiste wyszło ciekawie :mryellow:


Wydało sie :-P ;-)

Pączuś - 2011-04-11, 17:39

Tak się zastanawiam czy naprawdę są ludzie, którzy uważają, że ryby nie czuja bólu??
Powiem szczerze, że na to nie wpadłabym...
Choć sama ostatnio usłyszałam od chrzestnej męża, że jakby wiedziała że nie jem mięsa to by przygotowała rybkę...ech :-/

polena - 2011-04-14, 20:38

A mnie zainteresował temat dlaczego w tradycji Chrześcijańskiej mimo postu od produktow zwierzęcych je się ryby i dowiedziałam się, że to akurat wywodzi się z religii Żydowskiej :) Ryby jako zimnokrwiste, razem z żabami i ślimakami nie były uznane jako mięso.
Lily - 2011-04-14, 20:40

polena napisał/a:
Ryby jako zimnokrwiste, razem z żabami i ślimakami nie były uznane jako mięso.
I żółwiami, które w Polsce w zasadzie dzięki temu wyginęły.
arahja - 2011-04-14, 22:05

Ogony bobrze też można było jeść w czasie postu. I jedzono. ;)
Makaronik - 2011-05-26, 11:40

Ryby to też mięso.
Podobnie jak drób, czy "owoce morza".

Toż to jest tak bardzo logiczne :)

polena - 2011-06-05, 19:43

Jako niewege też mnie to jakoś smieszy... czytalam dziś wywiad z Magdaleną Różdżką, generalnie o jej wegetarianizmie i ekologii i oczywiście powiedziała ze zawsze ma z lodówce ryby i owoce morza a jej mąż mial kiedys ortodoksyjny epizod bez mleka i jaj.

No ja też mam w lodówce ryby itd ale nie rozumiem jakmożna uważać je za nie-zwierzęta, zwłaszcza jak jest się wegetarianinem :roll:

Lily - 2011-06-06, 08:43

polena napisał/a:
ale nie rozumiem jakmożna uważać je za nie-zwierzęta, zwłaszcza jak jest się wegetarianinem :roll:
No ale jak ona je ryby, to już nie jest wegetarianką ;)
polena - 2011-06-06, 13:53

Sorry, jak ktoś nazywa siebie wegetarianinem ;)
Makaronik - 2011-07-05, 17:19

maryczary napisał/a:
koro nie jemy zwierzątek to dlaczego jemy ryby?


Nie jemy ryb, ptaków, jaj - nie jemy żadnego mięsa :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group