wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek szkolny - Likwidacja obowiązku nauki.

Ania D. - 2008-10-02, 21:16

Szkoła nie uczy tylko życia, poza tym raczej nie ma problemów, gdy rodzice chcą uczyć swoje dziecko czy dzieci w domu. Problemem jest raczej to, czy mają oni dość siły i wiedzy, by temu podołać. Uczenie swoich dzieci samego zycia we współczesnym świecie to za mało, by potem mogły one utrzymać siebie i przyszłą rodzinę. Nie uważam też, by rodzice wegańscy byli najlepiej do tego przygotowani, to, że ich menu jest takie, a nie inne nie musi przekładać się na ich moralność, wiedzę etc.
Lily - 2008-10-02, 21:20

Nie mam dzieci, ale wg mnie zniesienie obowiązku nauki spowoduje, że dzieci z zaniedbanych środowisk zostaną całkowicie zepchnięte na margines, gdy rodzice nie będą posyłać ich do szkoły. Ja sobie cenię fakt, że chodziłam do szkoły, nie chciałabym tego czasu spędzać z rodzicami. Nie każdy ma cudowną rodzinę i znajomych.
Ewa - 2008-10-02, 22:14

Cytat:
Myślę, że ludzie nie będący na diecie ekowegańskiej nie mogą być bardzo bardzo dobrymi Rodzicami
:shock: :shock: :shock:
Capricorn - 2008-10-02, 22:18

Tosiek napisał/a:

Myślę, że ludzie nie będący na diecie ekowegańskiej nie mogą być bardzo bardzo dobrymi Rodzicami.


aha.

Lily - 2008-10-02, 22:25

Tosiek napisał/a:
Ja mam o wiele więcej przykrych wspomnień ze szkoły. Tam po raz pierwszy dostałem w nosa tak, że mi krew poleciała (od starszego ucznia). Tam po raz pierwszy wyśmiewano się ze mnie. Tam po raz pierwszy negatywnie mnie stresowano.
poza szkołą też są ludzie, którzy mogą stresować - zazwyczaj nawet ci sami
Tosiek napisał/a:
Myślę, że ludzie nie będący na diecie ekowegańskiej nie mogą być bardzo bardzo dobrymi Rodzicami.
to już nie brzmi dobrze :shock: (co najmniej)
frjals - 2008-10-02, 22:35

Ale to jakis żart, co nie? :roll:
Jakiś prima-aprilis może ekowegański dzisiaj mamy?

Ania D. - 2008-10-02, 22:37

Tosiek, nie ma obowiązku posyłać dziecka do szkoły, można je uczyć samemu w domu. Czy jesteś przygotowany na to, by temu podołać? Wspaniale, że Twój dziadek mógł się uczyć zawodu, ale z taką wiedzą dziś raczej nie utrzymałby rodziny. Musiałby np. szukać sobie klientów nie tylko w swoje wsi, ale w szeroko pojętej okolicy. Do tego przydałaby się znajomość obsługi komputera i internet.
Ja nie zachwycam się szkołami, ale wiem, że nie dałabym rady uczyć dzieci w domu. To wymaga ogromnych przygotowań. To, co proponujesz, to wylanie dziecka z kąpielą (zlikwidować szkoły i niech każdy sobie sam radzi).
Razi mnie też bardzo stawianie na piedestale rodziców wegańskich jako jedynie najlepszych. To nie sama dieta czy jej brak stanowi o człowieku i jego wartości. Czasem jak czytam słowa niekórych walczących wegan, to się cieszę, że nie muszę być w ich towarzystwie. Nie ma tam szacunku i tolerancji, jest tylko ich jedynie słuszna droga, którą najlepiej wcielać siłą, agresją i atakiem na innych. Takie prawdy, które próbowano narzucać siłą były wiele razy w historii i nie prowadziły one do ich rozpowszechnienia. Dla mnie, jeśli nie ma miłości dla każdego człowieka, to bez względu na to, czy jada mięso czy ser, nie ma mowy o tym, byśmy jako ludzie się rozwijali i przechodzili na dietę jarską. I podkreslam raz jeszcze, że samo bycie weganinem nie oznacza, że dana osoba jest uosobieniem moralności, mądrości i prawości.

Capricorn - 2008-10-02, 22:41

frjals napisał/a:
Ale to jakis żart, co nie? :roll:
Jakiś prima-aprilis może ekowegański dzisiaj mamy?


Tosiek lubi mieć wejścia. A potem znów zniknie na dłużej. I cykl do powtórki.

alcia - 2008-10-02, 22:41

Nie jestem bardzo bardzo dobrym rodzicem, ale na pewno nie przez kuchnię, jaką prowadzę. :roll:
frjals - 2008-10-02, 22:50

Capricorn napisał/a:
Tosiek lubi mieć wejścia. A potem znów zniknie na dłużej. I cykl do powtórki.

A w sumie..., niech mu będzie, przynajmniej jakiś ruch na forum ;-) ]:->

Ewa - 2008-10-02, 23:44

frjals napisał/a:
A w sumie..., niech mu będzie, przynajmniej jakiś ruch na forum ;-) ]:->
:mrgreen:
biechna - 2008-10-03, 00:51

1. W szkole nie chodzi o naukę "życia" ale o zdobywanie wiedzy. Poza wiedzą, dziecko uczy się relacji społecznych. Że ktoś mu przywali w nos to co, to mam je zamknąć w domu? No way. Poza stresem czy przykrymi sytuacjami to też miejsce poznawania rówieśników - z rozmaitych środowisk. To wg mnie ważna sprawa, bo poznawanie świata i życia to nie tylko grzebanie się we własnym, np. ekowegańskim podwórku, ale odkrywanie też innych światów. Wg mnie takie chowanie się w swoim gronie, to odrywanie się od rzeczywistości. Nie zgodziłabym się na taką możliwość izolowania dzieci.
2. Dieta a moralność to dwie różne sprawy.
3. Na jakiej podstawie zakładasz, że ludzie stosujący daną dietę, nie mogą być dobrymi rodzicami? Czy twierdząc tak, zauważasz, że stajesz w jednym z jakichś, no nie wiem, "obozów", jedni przeciwko drugim? To jest wg Ciebie dobre? To jest dobry wzór dla dziecka? Gdzie tu chociażby szacunek do drugiego człowieka i jego wyborów?
"Dziecko, tamci ludzie nie mogą być dobrymi rodzicami,
bo nie są ekoweganami" :roll:

kłapouchy - 2008-10-03, 09:25

A mnie intryguje jedno - kto kliknął dwa razy tak ;)
Capricorn - 2008-10-03, 10:17

właściwie to powinniśmy nie karmić trolla. Jednak, na wypadek gdyby autor ankiety rzeczywiście chciał wzbudzić debatę nad nauczaniem domowym, to kilka uwag:

- nauczanie domowe nie jest w Polsce zabronione, po przejściu określonych procedur można uzyskać zgodę na uczenie własnego dziecka we własnym zakresie,
- niepokojąco wygląda fakt, iż chcąc uczyć własne dzieci we własnym domu wykazujesz jednocześnie, Tośku, duże problemy w zakresie stylistyki i interpunkcji w ojczystym języku,
- człowiek jest istotą społeczną, potrzebuje kontaktów z innymi ludźmi, w tym z grupami o innych niż jego własne priorytetach. A dziecko nie jest naszą własnością, nie dla siebie go wychowujemy. Wcześniej czy później pójdzie daleko w świat, ja wolę, zeby moje dzieci zachwycały się jego pięknem, a nie bały się go.
- zniesienie powszechnego obowiazku edukacji może mieć katastrofalne skutki - w niezwykle szybkim tempie możemy wyprodukować całe miliony analfabetów, ludzi życiowo niezaradnych, daleko bardziej wykorzystywanych przez system ekonomiczno-polityczny.

kofi - 2008-10-03, 11:14

Iiiii Capri Ty to jesteś (jak i ja) trochę stroną w tym "konflikcie" :mrgreen:
Mnie tylko interesuje kto może uczyć dzieci rodziców nieekowegańskich, bo jednak chciałabym, żeby moje dziecko trochę edukacji liznęło - ono wręcz o tym marzy, a nie mam uprawnień, się okazało. :-|

rosa - 2008-10-03, 12:07

Tosiek napisał/a:

Myślę, że ludzie nie będący na diecie ekowegańskiej nie mogą być bardzo bardzo dobrymi Rodzicami.

a mógłbyś rozwinąć ten temat? normalnie mnie powaliłeś na kolana kolego

ja uważam siebie za średnią matkę, nie mam cierpliwości, ani wielu innych porzebnych rodzicowi cech. a co dziwne po przejściu na weganizm jakoś nie stałam się supermatką.
pewnie za mało eko ;-)

Jagula - 2008-10-04, 00:21

Tosiek napisał/a:
Myślę, że ludzie nie będący na diecie ekowegańskiej nie mogą być bardzo bardzo dobrymi Rodzicami.
trąca mi jedynie słuszną racją :->

Ania D. napisał/a:
I podkreslam raz jeszcze, że samo bycie weganinem nie oznacza, że dana osoba jest uosobieniem moralności, mądrości i prawości.
racja
rosa napisał/a:
ja uważam siebie za średnią matkę, nie mam cierpliwości, ani wielu innych porzebnych rodzicowi cech. a co dziwne po przejściu na weganizm jakoś nie stałam się supermatką.
pewnie za mało eko ;-)
:mryellow: :mryellow: :mryellow: i znowu racja :-P

sama rozmyślam o nauczaniu domowym (gdzie macierzystą szkołą byłaby nasza polska w Czechach :-> ) na wypadek gdyby coś się nam w przyszłości zazębiła nasza szkocka rzeczywistość ale (a może dzięki temu ), że mam wykształcenie pedagogiczne nie jestem pewna czy podołałabym temu....

Malinetshka - 2008-10-11, 16:15

Tosiek napisał/a:
Dzieci są własnością ich Rodziców

Tosiek napisał/a:
Chcę zapracować sobie prawidłowym wychowaniem moich Pociech tak aby opiekowały się mną jak będę niedołężny.

:roll:

Marcela - 2008-10-11, 16:21

Tosiek napisał/a:
Dzieci są własnością ich Rodziców
Własnością? Na pewno nie.
Nie lubię traktowania dzieci w sposób tak przedmiotowy. To są odrębne istoty , są "swoje własne". U nas są tylko gośćmi.
Znam wielu rodziców, którzy wiszą na swoich dorosłych dzieciach i za wszelką cenę nie chcą wypuścić ich na wolność. Taki rodzaj "pasożytowania" na drugim człowieku.

[ Dodano: 2008-10-11, 16:24 ]
Tosiek napisał/a:
Chcę zapracować sobie prawidłowym wychowaniem moich Pociech tak aby opiekowały się mną jak będę niedołężny

Może lepiej zapracuj sobie na to, by nie być niedołężny. Stary wcale nie musi oznaczać niedołężny, niezdolny do zajęcia się sobą.

Lily - 2008-10-11, 21:12

Tosiek napisał/a:
Ja nie chcę w przyszłości kasy-emerytury. Chcę zapracować sobie prawidłowym wychowaniem moich Pociech tak aby opiekowały się mną jak będę niedołężny.

Nie chcę wysyłać-odsyłać Dzieci do szkół aby One później nie odesłały mnie do ... hospicjum. <- to skrajny przypadek odbierania Dzieci Rodzicom przez urzędników pseudoedukacyjnych.
aha, czyli czysty egoizm tobą kieruję? no to powodzenia, bo w ten sposób to możesz sobie zapracować na nienawiść
Alispo - 2008-10-11, 22:44

Tosiek napisał/a:

Dla porównania:
Tarzan - nauczony Życia przez naturę,
informatyk - wegetujący przy maszynie, nie umiejący pozyskać pożywienia w naturze.
To tylko takie kontrastowe porównania. Myślę, że wiecie co mam na myśli.


raczej wiecie...
tylko zyjemy raczej w swiecie informatykow niz Tarzanow..chyba ze chcesz zamknac dziecko w ekoveganwiosce..ale czy ucieczka jest wyjsciem?

magdusia - 2008-10-13, 13:50

.......tylko mnie nie zjedzcie.........

ja tęsknię za takim światem jaki opisuje Tosiek
za tarzanami a nie informatykami :)
i za brakiem przymusu w jakiejkolwiek dziedzinie :)

Lily - 2008-10-13, 14:37

magdusia napisał/a:
ja tęsknię za takim światem jaki opisuje Tosiek
za tarzanami a nie informatykami :)
i za brakiem przymusu w jakiejkolwiek dziedzinie :)
to zrozumiałe, ale skoro świat jest jaki jest, to nie ma wielkiego wyboru - trzeba się jakoś przystosować...
Flippi - 2008-10-14, 15:36

magdusia napisał/a:
.......tylko mnie nie zjedzcie.........

Spoko, Magdusia, mięsa nie jadamy :lol: Nawet z wegetarianina :mryellow:

majaja - 2008-10-15, 07:09

magdusia napisał/a:
ja tęsknię za takim światem jaki opisuje Tosiek
za tarzanami a nie informatykami
i za brakiem przymusu w jakiejkolwiek dziedzinie

Ale świat który opisuje Tosiek nie jest światem bez przymusu, tylko ciężkiej walki o byt, światem gdzie nawet dzieci nie mogą sobie pozwolić na bezstroską zabawę bo muszą zdobywać pożywienie, a tabu jest równie dużo jeśli nie więcej niż w naszym świecie. To tylko nasz idealistyczny romantyzm sprawia, że takie życie wyda się nam cudowne.

magdusia - 2008-10-15, 13:02

majaja,
przykładów życia bliżej natury może być wiele
może być tak jak piszesz dużo tabu i inne niechlubne przykłady
ale można się również bez tego obyć
to wszystko kwestia świadomości ludzkiej :)

a ''idealistyczną romantyczką'' chyba jestem ;) :)
i cieszy mnie to niezmiernie bo moje ideały mnie uskrzydlają ;) :)

Tosiek napisał/a:
Jestem za tym by Dzieci miały zabawę w Życiu ... ale nie jakimiś kiczowatymi przedmiotami imitującymi przyrodę (lalkami, plastik'pieskami' itp.)

popieram całą sobą :)

neuro - 2008-10-15, 13:27

To jakaś kiepska prowokacja :shock: :-?
kofi - 2008-10-15, 14:09

Tosiek napisał/a:
O maleńkiego Tarzana z tego co pamiętam zatroszczyły się małpy więc w jakimś sensie cząstkę swego Życia miał beztroską.

Był cząstką natury zatem.
Tosiek napisał/a:
zapraszam na: warsztaty uprawy ziemi z pomocą koni, suszenie jabłek, naukę ciesielsko-stolarskich prac.

A to już kultura. Agri-kultura.
Natura i kultura się wykluczają niestety. Małpy nie uprawiały ziemi. Więc może Tarzan akurat nie jest najlepszym przykładem.

Lily - 2008-10-15, 15:41

Da się metodą ludową zrobić komputer? Siekierą może? ;)
Capricorn - 2008-10-15, 15:47

Tosiek napisał/a:
A CO NAPISZECIE O SAMOUCTWU?


że o czym? :shock:

Ewa - 2008-10-15, 18:29

Capricorn napisał/a:
Tosiek napisał/a:
A CO NAPISZECIE O SAMOUCTWU?


że o czym? :shock:

No to, Capri, ktoś kto jest przeciwny obowiązkowi nauki nie musi poprawnie pisać :mrgreen:

Amanii - 2008-10-15, 20:34

ani wiedzieć, że Tarzan jest postacią fikcyjną :) halooo ktoś zamknie ten temat? :D
bodi - 2008-10-15, 22:58

e tam, zaraz zamykac, zabawnie jest :mryellow:
majaja - 2008-10-16, 07:07

Tosiek napisał/a:
Poźniej było twarde 'zderzenie' z rzeczywistością i szok jakbym dostał kopa w tyłek i wylądował w świecie kłamstwa, obłudy itp. dorosłych. Sięgając pamięcią wstecz gdybym miał być teraz Dzieckiem to nie chciałbym mieć tych chwil beztroski aby w przyszłości nie było wielkiego "kopniaka" od Życia.
Sytuacja odwrotna jest równie trudna jak nie bardziej. Dostając takie kopniaki od samego początku swojego życia nie wyrastasz na zaradnego dorosłego tylko sfrustrowanego i niepewnego. A tarzan jest kiepskim przykładem głównie dlatego, że nierealnym, dzieci wychowane przez zwierzęta stają się nimi, nie potrafią mówić, często nie utrzymują postawy pionowej, nie są w stanie przyswoić podstawowych norm społecznych.
Poza tym wszystkim mamy demokrację, pluralizm, możesz żyć jak chcesz, kupić kawałek ziemi gdzieś na Podlasiu np i utrzymywać się z uprawy ziemi i rękodzięła, w końcu wiele nie potrzebujesz? :mrgreen:
A jeżeli chcesz, by twoje dzieci nie oddały cię do hospicjum to najlepiej daj im dobry przykład, zrezygnuj ze swoich planów i marzeń, zaopiekuj się swoimi rodzicami, prawdopodobieństwo że twoje dzieci odwdzięczą ci się tym samym jest bardzo duże.

biechna - 2008-10-16, 16:13

No błagam nie zamykajcie tego tematu :lol: Tarzan doprowadził mnie do szalonej radości :mrgreen:
Ania D. - 2008-10-16, 21:30

Dla mnie temat jest ciekawy, tylko moje zdanie jest takie, że sposób życia proponowany przez Toska jest nierealny we współczesnym świecie.
Warto tak wychowywać dzieci, by iść za ich potrzebami, są takie, które pragną poznawać świat, kształcić się i być wśród ludzi, są takie, które mogłyby zostać na ziemi i ją uprawiać. Nie dla każdego szczęściem jest taki sam los.

alcia - 2008-10-16, 22:41

Ania D. napisał/a:
Nie dla każdego szczęściem jest taki sam los.

Otóż to. Dziecko wychowane w takich warunkach, o których pisze Tosiek, może zapragnąć w życiu czegoś innego niż uprawa ziemi. I wtedy może się okazać, że do niczego innego nie jest przygotowane.

Wiesz Tośku... Ja chodziłam do szkoły, uczyłam się grać na pianinie, wiolonczeli, chodziłam na lekcje rysunku, kurs architektury, grę na gitarze, uprawiałam siatkówkę, strzelectwo sportowe, itd itp (powyżej liceum już nie wchodzę, lista byłaby długa)...
a potrafię uprawiać ziemię, znam się na tym wystarczająco dobrze, by sobie radzić z tym samodzielnie, liznęłam też różnego rodzaju rzemiosła (na niskim poziomie, ale więcej nie potrzebowałam).

Chodzi mi o to, ze takie rzeczy się nie wykluczają. Można kształcić dziecko wszechstronnie i równocześnie nauczyć tego, co dla Ciebie najważniejsze.
Mój ojciec był bardzo kiepskim ojcem, mimo to nie zastawiłabym go na pastwę losu, gdyby potrzebował kiedyś pomocy. więc da się to rozegrać bez kurczowego trzymania dziecka przy sobie, w jakimś zamkniętym środowisku, jako swą własność.

YolaW - 2008-10-16, 22:54

Tosiek napisał/a:
Przykład ze wsi: przybył uczący się starszy wnuczek do babci, babcia powiedziała by poszedł obsypać ziemniaki w ogródku, wnuczek na to: Babciu, ale jak to się robi?
I jak taki człek uczony w szkołach później ma dać sobie radę w życiu.

I babcia mu powiedziała jak to się robi, więc wnuczek uczący się w szkole potrafi i takie rzeczy. Czyż nie jest bardziej wszechsronny niż jego kolega który potrafi TYLKO obsypać ziemniaki w ogródku??
Brak mi logicznego rozumowania u Tośka, a co do chowania dzieci na przyszłych opiekunów, to może lepiej inaczej się zabezpieczyć (jakiś 3 filar czy coś), bo na to, że Dzieci się Tobą zajmą gwarancji nie masz mimo super ekowegańskiego wychowania najlepszego ekowegan rodzica.

rosa - 2008-10-17, 00:10

jestem inżynierem a moją pasją jest rękodzieło. potrafię zrobić mnóstwo rzeczy i nie widzę aby moje wykształcenie mi w tym przeszkadzało
mój starszy syn, po ostatnich rozmowach o hołmskulingu, powiedział, że woli swoje beznadziejne gimnazjum od czegoś takiego. tak więc zapatrywanie rodziców, niekoniecznie zgadzają się ze światopoglądem dzieci. mam dzieci duże, wiele z nimi przeszłam, ale ZAWSZE staram się szanować ich zdanie

a dzieci to wychowujemy dla świata a nie dla siebie

majaja - 2008-10-17, 19:22

Ania D. napisał/a:
Nie dla każdego szczęściem jest taki sam los.

Dokładnie. JA do tego kompletnie nie rozumiem tego kultu pracy na roli, pewnie dlatego że zawsze byłam w tym strasznie kiepska by nie powiedzieć żałosna, tym bardziej szanuję ludzi którzy chcą i potrafią, ale gdyby coś lub ktoś zmusił mnie bym się tym zajmowała to utopiłabym się choćby w kałuży. ;) A byłam wychowywana na taką matkę Polkę co to i ziemniaki posadzi i podłogę wypastuje do połysku, i strasznie byłam w tej roli nieszczęśliwa.

Lily - 2008-10-25, 10:33

Tosiek napisał/a:
LIKWIDACJĘ OBOWIĄZKU SZKOLNEGO
będziesz uczył te dzieci, których rodzice stwierdzą, ze nie muszą umieć czytać ani pisać? czy też uważasz, że to zbędne? zdajesz sobie sprawę z konsekwencji masowego analfabetyzmu w pewnych środowiskach?
Żabka - 2008-10-25, 12:21

Nie wydaje mi się, aby Tosiek patrzył na sprawę długodystansowo. Brak mi również argumentów popierających wątek. Czyli rozumiem, że należy znieść szkolnictwo ponieważ doświadczyłeś ciężkich chwil w szkole (a kto ich nie miał ?) i przed tym chcesz uchronić swoje dzieci. Czy jesteś pewien, że z tymi uprzedzeniami (wynikającymi z Twoich wypowiedzi) stworzysz swojemu dziecku najlepsze możliwe środowisko i przykłady do rozwoju. Hmm.. musze przyznać, że nie przemawia to do mnie. Rozumiem, że są ludzie, którzy edukują swoje dzieci w domach, ale wymaga to ogromnego wysiłku, wiedzy i systematyczności. A co z kontaktem z rówieśnikami? czy nie uważasz, że w taki sposób możesz stworzyć niepotrzebne bariery, które będą rzutowały na przyszłe zdrowie psychiczne pociechy? To, że będzie się czuło gorsze może, będzie miało problemy z akceptacją samego siebie.
Zgadzam się, że po części w tym co starasz się tutaj przeforsować jest jakaś prawda, by dzieci bardziej polegały na swoich możliwościach, ale nie wydaje mi się, że tędy prowadzi droga. Dla niektórych dzieci szkoła to jedyne miejsce, które często jest ucieczką przed smutną rzeczywistością, miejsce, w którym uczą się jak spełnić swoje marzenia, nie możemy im tego zabierać. Dlatego jeżeli ktoś chce sam uczyc swoje dzieci - ma taki wybór. Nie popadajmy w paranoje i nie wysuwajmy takich wniosków, że szkoła to samo zło.

majaja - 2008-10-29, 07:09

Tosiek napisał/a:
Czytałem wiele bajek o Cyganach, którzy mieli o wiele więcej sprytu i zaradności życiowej w porównaniu do wyedukowanych inteligenciaków.

Jak sam wspomniałes to były bajki, ja osobiście bym wolała by moje dziecko przestrzgało powszechnie uznawanych wartości takich jak nie kradnij, nie oszukuj. Życie to nie bajka, w realnym życiu ktoś bez wykształcenia, umiejętności czytania i pisania jest łatwą ofiarą i tyle.
Tosiek napisał/a:
Mi takich ludzi żal bo widzę, że stracili swoje 'JA', swoją prawdziwą spontaniczną naturę.
Skoro założenie krawata powoduje że tracisz własne JA to współczuję, chyba trudno jest żyć z tak słabą psychiką ;)
rosa - 2008-10-29, 08:16

w gimnazjum u Szymka w klasie są dzieci, które same zrezygnowały z obowiązku nauki, trzeci raz powtarzają 1 klasę, pojawiają się średnio raz w tygodniu. ale na pewno są sprytne i zaradne, bo mają nie najgorsze ciuchy, komórki itp.
Amanii - 2008-10-29, 08:48

Tosiek napisał/a:
Czytałem wiele bajek o Cyganach, którzy mieli o wiele więcej sprytu i zaradności życiowej w porównaniu do wyedukowanych inteligenciaków.

A ja czytałam wiele bajek o kosmitach, którzy przylatywali na Ziemię i zamieniali w marchewki wszystkie dzieci które nie chodziły do szkoły :idea: argument dokładnie tej samej wagi, czyli żadnej.

Tosiek napisał/a:
Nie wszyscy muszą umieć czytać i pisać, ktoś może mieć inne zdolności komunikacji np. poprzez gesty, mimikę.
nie wierzę w to co czytam :)

Tosiek napisał/a:
w budowlach na budowie których kręcą duże interesy cwaniaczkowie chciwi kasy.

ufff.. dobrze, że wszystkie "budowle" w których się uczyłam bezużytecznej sztuki czytania i pisania (łącznie z tą obecną) zostały zbudowane pareset lat temu. Wtedy świat był lepszy, więcej było analfabetów, mniejsza urbanizacja...
Rozumiem, że twój dom został wybudowany za darmo, a pieniądze to też zło i cała gospodarka świata powinna opierać się na barterze?

Miałam się nie dać sprowokować, bo to czysty nonsens, ale po prostu śmiech mnie ogarnął :) I tak mam wrażenie, że te posty to fake i pisze je grupka gimnazjalistów chcących sobie porobić jaja z "eko-świrów na jakimś wegeforum". Ale jeśli jesteś prawdziwy Tośku, to muszę Cię zmartwić - żyjesz w utopii, tworzysz sobie fantastyczną krainę wyobraźni, która nie ma nic wspólnego z życiem i lepiej, żeby twoje dzieci jednak poszły do szkoły, bo inaczej możesz je poważnie skrzywdzić.

Żabka - 2008-10-29, 10:47

Amanii napisał/a:
A ja czytałam wiele bajek o kosmitach, którzy przylatywali na Ziemię i zamieniali w marchewki wszystkie dzieci które nie chodziły do szkoły


:mryellow: :mryellow: :mryellow:

Lily - 2008-10-29, 13:07

Tosiek, może Ty lepiej śpij w nocy, niespanie Ci nie służy :) Poza tym na Twoim miejscu pozbyłabym się komputera, bo to przecież wymysł cywilizacji, czyli siedlisko zła wszelkiego.
rosa - 2008-10-29, 13:30

euridice napisał/a:
Lily napisał/a:
na Twoim miejscu pozbyłabym się komputera, bo to przecież wymysł cywilizacji, czyli siedlisko zła wszelkiego.

rzeczony T. świetnie wie, jak się tą piekielną maszyną posługiwać, np. do wysyłania pw z osobistymi wycieczkami :-/

no nie!
mam nadzieję że go zbluzgałaś ostro ;-)

Lily - 2008-10-29, 13:47

euridice napisał/a:
rzeczony T. świetnie wie, jak się tą piekielną maszyną posługiwać, np. do wysyłania pw z osobistymi wycieczkami :-/
ugh :evil:
kofi - 2008-10-29, 14:05

euridice napisał/a:
Lily napisał/a:
na Twoim miejscu pozbyłabym się komputera, bo to przecież wymysł cywilizacji, czyli siedlisko zła wszelkiego.

rzeczony T. świetnie wie, jak się tą piekielną maszyną posługiwać, np. do wysyłania pw z osobistymi wycieczkami :-/

Wszystko przez to, że do szkoły chodził ]:-> , skażony, znaczy się.

nitka - 2008-10-29, 14:13

grrrr, o wy moje paskudki, jak ja was lubię :mrgreen:
biechna - 2008-10-29, 21:46

Och, jakże miło widzieć ruch w moim ulubionym wątku :mrgreen:

Tosiek, słuchaj, a jak już Twoje dziecko do szkoły pójdzie, to będziesz je raczej zniechęcał, czy zachęcał do nauki? Masz jakiś plan, jak ustrzec je przed czytaniem i pisaniem, komputerem i chęcią eksplorowania świata po swojemu, niekoniecznie drogą wstecz, polecaną przez tatę?

edit:
Tosiek napisał/a:
Nie wszyscy muszą umieć czytać i pisać, ktoś może mieć inne zdolności komunikacji np. poprzez gesty, mimikę.

Aaaaa, przegapiłam to, rewelka :mrgreen: Ja sobie zapisuję co cenniejsze myśli na gorsze dni ]:->

rosa - 2008-10-29, 22:04

po wydarzeniach z gim simona :evil: zaczynam odbierać pomysł tośka jako całkiem niezły
z pewnością byłoby lepiej gdyby niektórzy do szkoły nie chodzili

Amanii - 2008-10-30, 08:39

Lily napisał/a:
na Twoim miejscu pozbyłabym się komputera, bo to przecież wymysł cywilizacji

wymyslem cywilizacji jest też np. widelec i krzesło, więc jeśli jest się naprawdę "tró" eko to ma się niełatwe zadanie :)

kocham_tramwaje - 2008-11-08, 12:15

przebrnelam przez temat i momentami nie wierzylam w to co czytam.
Tosiek, nikt Ci nie kaze nosic krawata i posylac dziecka do szkoly. jesli uwazasz, ze nauczysz swoje dziecko zycia sam-droga wolna.
czemu sie tak pieklisz? argumenty, ktore podajesz dla mnie sa troche z sufitu.
ale to Twoje argumenty.
szkola nie jest dobra, ale nie jest tez zla.
nie przyszlo Ci do glowy, ze sa dzieci dla ktorych pojscie do szkoly jest jedyna szansa, zeby
-zjesc-nie wazne, ze nie vegan, wazne ze w ogole
-oderwac sie od patologii, na ktora sa skazane w domu
-nauczyc sie czytac i pisac-to takie zle? czy poznawanie swiata przez nauke, jest e-e? n
bez szkoly zostaje im ulica. a do czego to prowadzi-niejeden streetworker moglby Ci godzinami opowiadac.
mam zle wspomnienia ze szkoly(kto ich nie ma??). do tej pory mam traume po biolcy w liceum, kiedy tuz przed matura mialam dodatkowe odpytki bo baba mnie chciala upupic. i do tej pory potrafie rozwiazywiac zadania genetyczne. po co? nie wiem.
albo matma? moze faktycznie przysluzylo sie to logicznemu mysleniu. ale co sie nameczylam to moje.
ale-to tez mnie zycia nauczylo. czy zaluje, ze chodzilam do szkoly? ze zycie brutalnie mnie wyrwalo z beztroski i nie moglam juz zdzierac kolan na trzepaku i na stercie pustakow? wydaje mi sie, ze gdybym mogla w nieskonczonosc sie bujac, wspomnienia nie bylyby tak smaczne i prawdziwe.
zastanawialam sie kiedys nad edukacja w domu. ale:
1.nie mam podstaw. fakt-moglabym przypomniec sobie pare, rzeczy, moze moglabym cos odkryc na nowo, moze byloby to fajna mobilizacja, ale nie jestem czlowiekiem renesansu i nie bede sciemniac, ze jest inaczej. mam swoje pasje, potrafie szyc, malowac, naprawic kran, zrobic meble i sadzic marchew. ale czy moje dziecko bedzie chcialo tego samego? :-/ .poza tym-takie umiejetnosci sa cenne. ale nie zyjemy w czasach kiedy to bylo wystarczajace.
2.spedzam ze swoim dzieckiem 24 ha na de. juz marze o tym kiedy pojdzie do przeszkola. i nie dlatego, ze chce sie jej pozbyc i oddac w rece byle komu. jednak przebywanie dziecka ciagle w tym samym (malym gronie) nie sprzyja jego rozwojowi.
i nie zgodze sie z Toba, ze dziecko to wlasnosc rodzicow. to pozostawie bez komentsa..
3.moje dziecko jest na tyle male, ze zastanawianie sie nad zniesieniem obowiazku szkolnego jest dla mnie zbytnim wybieganiem w przyszlosc. jestem przeciwniczka planingu. zycie jest bardziej przewrotne niz Ci sie wydaje.
nie mam nic przeciw ekovegan wioskom. ale to troche jak getto. jesli bedziesz trzymal swoje dziecko w zamknietym swiatku-nie bedzie mialo sie przeciw czemu buntowac. po prostu. oby nie zbuntowalo sie przeciw Tobie-to byloby Twoja najwieksza zyciowa porazka. a jesli w przyszlosci zechce jesc mieso i zostac zakonnica-nie bedzie juz Twoim dzieckiem? zamykajac swoje dziecko i odgradzajac je od swiata-pamietaj o kontestacji.
posylajac dziecko do szkoly-nie skazujemy go automatycznie na wyscig szczurow. wiekszosc rodzicow dzis cala odpowiedzialnosc za to jakie sa ich dzieci zrzuca na szkole. zapominaja, ze pierwsza szkola jaka dziecko otrzymuje jest zycie rodzinne.
a podstawowy blad rodzicow-brak rozmowy, permamentna niewiedza nt swojego dziecka, zero oparcia i zero zaufania. moi tez ze mna nie rozmawiali. nad moja glowa toczyla sie ambicjonalna bitwa pani ze szkoly i starych-kto wie lepiej.
nie chcesz-nie posylaj dziecka do szkoly. ale nie ma jedynie slusznej drogi.
nie krytykuj tych, ktorzy to robia.
kazda "religia" jest dobra. ale fanatyzm nie prowadzi do niczego dobrego.

Capricorn - 2008-11-08, 12:28

Tosiek napisał/a:

Chcecie, oddawajcie swoje Dzieci komuś innemu aby 'wyprał im mózgi'


wychodzi, że najprościej byłoby odsyłać je do Ciebie w tym celu. ;-)

rosa - 2008-11-08, 15:33

Capricorn napisał/a:
Tosiek napisał/a:

Chcecie, oddawajcie swoje Dzieci komuś innemu aby 'wyprał im mózgi'


wychodzi, że najprościej byłoby odsyłać je do Ciebie w tym celu. ;-)


Capri, przecież już ustaliłyśmy że Kacper i Franek jadą do Tośka po nauki, bo stopnie jakie przynoszą za prowadzenie zeszytów są równie żenujące jak same zeszyty ;-)

walaija bardzo dobrze napisane!

majaja - 2008-11-08, 21:24

walaija napisał/a:
i do tej pory potrafie rozwiazywiac zadania genetyczne. po co? nie wiem.
Może dlatego, że na oko licząc, mam ze dwa razy tyle latek co Tosiek, to moje doświadczenie jest takie, że nigdy nie wiadomo jaka wiedza komu i czemu do czego się przyda, życie lubi płatać figle :)Generalnie nie rozumiem niechęci do wiedzy, ale ja ciekawski człowiek jestem i cieszę, że jestem dorosła, nie mieszkam w domu i nikt mnie za to nie gnębi.
Tosiek napisał/a:
To Dziecko, nie ucząc się wcześniej matematyki, potrafiło z myśli wypowiedzieć wynik jakiegoś skomplikowanego mat.działania.
Normalnie bardzo ciekawa jestem jakie to skomplikowane zadanie było, ale pewnie co najmniej kapitalizację odsetek wyliczył, albo może nawet liczbę PI do 30 miejsc po przecinku. I nie tłumacz, że to nikomu nie potrzebne, to tylko proste zadanie matematyczne, co to było dla takiego Dziecka nieskażonego nauką. ;) Mojemu kumplowi z klasy nauka matematyki nie przeszkodziła i działania typu 128*128 wyliczał szybciej niż my na kalkulatorze, niektórzy tak mają i już :)
hathayoga - 2008-11-09, 19:03

Powalił mnie argument o Tarzanie :D
Gdyby to ode mnie zależało, wolałabym żeby moje dziecko wyrosło na informatyka, niż Tarzana ;)

Capricorn - 2008-11-12, 18:23

odpowiedzialność za dziecko - przed sobą samym i wobec prawa - nie oznacza, ze jesteś właścicielem dziecka.

Bardzo męczące jest to Twoje trollowanie.

majaja - 2008-11-12, 18:41

Konwencja Praw Dziecka
hxxp://www.brpd.gov.pl/prawa_dziecka_fr.html

Dziecko nie jest twoją własnośnością i dzięki temu, jeśli nie będziesz się wywiązywał należycie z opieki nad można odebrać ci prawa rodzicielskiei dziecko. Ty chyba nie rozumiesz pojęcia własność? Odsyłam do art. 140 kc, bardzo pasuje do dzieci, nieprawdaż? ]:->

Lily - 2008-11-12, 18:46

Tosiek, a Ty czyją jesteś własnością? Kto ma prawo do Twoich narządów i Twojej duszy?
Mala_Mi - 2008-11-12, 19:12

Tosiek napisał/a:
Moja Córuś jest nie tylko moją własnością, jest GŁÓWNIE moja i mojej Żonki.
Biedne dziecko :shock: :-?
Kitten - 2008-11-12, 21:46

Tosiek napisał/a:
Gdy w przyszłości Córuś weźmie ślub nie będzie moją własnością :)

Przejdzie na własność męża? ]:->

Bosche... :-x :roll:

Lily - 2008-11-12, 21:58

A w ogóle jakaś refleksja mi się nasunęła, że widocznie niektóre osoby chcą tkwić w dawnych wiekach i technologicznie, i światopoglądowo :roll:
agus - 2008-11-12, 22:00

OT: Zaglądam tu raz po raz i widzę, że nic się nie zmieniło: Tosiek nadal prowokuje z sukcesem. ;) Dobrze, że nie mam aż tyle czasu, żeby go trwonić na polemizowanie.

Wg mnie ta dyskusja byłaby bardziej konstruktywna, gdyby skupiła się na ustaleniu kanonu, którego powinniśmy uczyć nasze dzieci, nie tylko w kwestii wiedzy, umiejętności praktycznych, ale też systemu etycznego, co wywołałoby znów chyba najwięcej - nieuniknionych - kontrowersji. Kto gotów zacząć? 8-)

biechna - 2008-11-13, 19:52

Lily, chcą chcą, i niech sobie tkwią, może i lepiej ]:-> ale żeby dziecko tak pokarać odbierając szanse na wolny wybór, np. na wybór "współczesnego świata", bo ani toto nie wypowie się, ani nie podpisze, ani nie przeczyta niczego, a ziemniaka za to świetnie wykopie? Brr!
Co do posiadania córusi na własność, toś tosiek pojechał. Mieszka jeszcze z Tobą córka, czy już uciekła? :-P
A co do uczenia dzieci kanonu etycznego, to co tu dyskutować, każdy z nas ma jakiś tam kanon i go dziecku przekazuje, a ono sobie go modyfikuje lub nie, nie ma co ustalać, bo inne rzeczy uznajemy za istotne, bardziej lub mniej właściwe, etyczne itp. Jakby mi ktoś z zewnątrz zaczął uczyć kanonu etycznego, to jest duża szansa, że uczyłby sprzecznego z moim, i byłabym o to zła :->

alcia - 2008-11-13, 23:47

Tosiek napisał/a:
Załóżmy, że zagubiło się Dziecko jakiejś Mamie. Ktoś inny je znalazł i pyta, woła 'czyje to Dziecko?' W końcu ta Mama usłyszała to wołanie i odpowiada 'moje, moje'. Dla mnie wyrażenie 'moje' odnosi się do własności, posiadania?

mówię też "moja muzyka" kiedy słyszę przyjazne brzmienie. Mówię " moje klimaty" kiedy spotykam się z ludźmi o spójnych poglądach. Mówię "moja przyjaciółka" o osobie, z którą wiele mnie łączy, "moje miasto" o mieście, w którym mieszkam.. itd itp. Nie wiem jak można to jeszcze wytłumaczyć. Powyższe przykłady nie mają nic wspólnego z WŁASNOŚCIĄ, POSIADANIEM.

majaja - 2008-11-14, 07:00

Tosiek napisał/a:
Załóżmy, że zagubiło się Dziecko jakiejś Mamie. Ktoś inny je znalazł i pyta, woła 'czyje to Dziecko?' W końcu ta Mama usłyszała to wołanie i odpowiada 'moje, moje'. Dla mnie wyrażenie 'moje' odnosi się do własności, posiadania?

To o czym piszesz to jest więź, a nie własność. Własność będziesz realizował wtedy gdy zamiast pozwolić dziecku rozwijać się zgodnie z możliwościami wyślesz je do pracy na roli dla osiągnięcia korzyści gospodarczych (w końcu to najtańsza siła robocza).

kofi - 2008-11-14, 08:16

Tosiek napisał/a:
Po porodzie moją Córcię kłuli w szpitalu (mówili, że badania jej robili) Żony na niedzielę do domu nie chcieli wypuścić. Coś czułem, że jest nie tak jak powinno być. Później dowiedziałem się, że Córcię kłuli w główkę by jej jakieś badania zrobić (sz....ag by ich trafił, niech se sami swoje głowy ponakłuwają).

Tu masz rację - chamstwo ostatnie :evil: , w tym momencie akurat szpital potraktował Twoją córkę, jako swoją "własność". Ostatnim q.restwem jest dla mnie to, że w szpitalach wykonują różne badania i zabiegi nie informując o tym - rodziców dziecka, albo nawet samego dorosłego pacjenta. Przychodzi babus, bez pytania wkłada ci igłę i nie raczy nawet zapytać, czy się zgadzasz, a jak pytasz po co ledwo odburkuje albo i nie.
W zasadzie to nie miałabym nic przeciwko zniesieniu obowiązku nauki i publicznej służby zdrowia, bo tego też chce Korwin-Mikke, gdyby świadomość ludzi w tym kraju była inna. A jest niestety tak, jak pisały wyżej dsziewczyny - dla wielu dzieci szkoła i nauka jest jedyną szansą, żeby wyrwac się z domu, dostać ciepły posiłek, dostać ubrania (sama nosiłam dziewczynom ubrania do szkoły), pobyć wśród rówieśników, zapomnieć o gnoju w domu (w sensie przenośnym ten gnój). Gdyby wszyscy rodzice dbali o dzieci i troszczyli się o to, żeby zapewnić im właściwy i wszechstronny rozwój - OK.
Poza tym, z tego co się orientuję niejaki K-M jest zwolennikiem kary śmierci, a to dyskwalifikuje go w moich oczach.

Mala_Mi - 2008-11-14, 08:23

Zawsze można nie iść do szpitala albo się z niego wypisać.
Przy przyjmowaniu do szpitala podpisujesz papiery, że zgadzasz się na leczenie i badania.

Ania D. - 2008-11-14, 09:23

Tosiek, ale własnie odcinając dziecko od nauki pisania, czytania sam go pozbawiasz mozliwości decydowania o sobie. Ktoś, kto nie potrafi czytać, nie będzie znał np. swoich praw jak pacjenta w szpitalu. Żona była w ciazy, szkoda, że nie wiedziała, że w szpitalu pobiera się krew dzieciom by robić im badania (inna rzecz, w jaki sposób się to robi, olewając rodziców). jesli ktoś nie orientuje się w tym, co go może czekać, to jest manekinem, z którym się robi, co się chce. Dlatego jest tak wazne, by dzieci miały wielka świadomość wielu rzeczy, spotykały się z wieloma sprawami nie ograniczając się do uprawy roli. Pisałeś o swojej i zony bezradności w szpitalu, ale gdybyście wcześniej czytali o tym lub rozmawiali z jakąś położną ze szpitala, to mogłoby to wyglądać inaczej. Nie sądzę, by w innych krajach było diametralnie różnie, wszędzie, gdzie trafia człowiek nieświadomy podstaw może spotkać się z czymś takim. Odcinanie dzieci od wiedzy o świecie, współczesności skazujemy na bycie takimi niewolnikami wobec urzędu, szpitala, policji etc.
Jesteś zafascynowany innymi możliwościami komunikacji, ale w komunikacji potrzebne są dwie osoby. Ktoś, kto potrafi nadawać komunikat bez słów potrzebuje jeszcze odbiorcy, który go zrozumie. Czy zakładasz, że np. rejestrując w USC swoje dziecko urzędnik popatrzy tylko na Ciebie i zrozumie, o co Ci chodzi? Bez wypełnienia papierka, jak by one nie denerwowały, po prostu tego nie zrobisz. Myślę, że mała jest szansa na to, by żyć w zupełnym oderwaniu od techniki i świata, najlepszy przykład to poród Twojej zony. Czasem człowiek jest skazany na innych i bez znajomości realiów tego świata można być tylko ofiarą, która nie będzie miała na nic wpływu. Odcinając dzieci od tego skazujemy je na życie manekina, który nie będzie miał ani swojego zdania ani wpływu na to, co inni z nim zrobią.

majaja - 2008-11-14, 21:52

kofi napisał/a:
Poza tym, z tego co się orientuję niejaki K-M jest zwolennikiem kary śmierci, a to dyskwalifikuje go w moich oczach.
I uważa, że miejsce kobiety to jest przy garach.
kocham_tramwaje - 2008-11-19, 10:41

Tosiek, kazdy z nas przechodzil cos niefajnego-poczawszy od przedszkola na studiach skonczywszy, nie wspominajac o tym jak w pracy moze byc przekichane.
przeciez nie musisz posylac dziecka do szkoly z internatem. gdzie jest napisane, ze jest na to skazana?
wiesz co-nie uchronisz dziecka przed swiatem. domyslam sie, ze chcesz dla cory jaknajlepiej. ale jak ja odizolujesz-nie uodpornisz na zycie.
a najwazniejsze to z dzieckiem ROZMAWIAC. musi ono miec poczucie bezpieczenstwa-nie wazne co by sie dzialo-byleby w domu bylo kochane, akceptowane, rozumiane. to cala recepta.
przede wszystkim-wyluzuj troche. jak sie domyslam masz malutkie dziecko i przepelnia Cie misja prowadzenia przez zycie. i fajnie. ale nie fanatyzuj. nie stan sie wiezniem( i nie doprowadz do tego zeby Twoje dziecko sie nim stalo) wlasnej ideologii.
a wiesz z czego sie biora sytuacje o ktorych piszesz?
z tego, ze dzieci sa samotne, nie maja oparcia w starych, odpowiedzialnosc za dziecko zrzuca sie na szkole-najlepiej z internatem. to jest smutne, ale prawdziwe. nie usprawiedliwiam tych co Ci wyrzadzili krzywde. tylko, ze nic nie jest proste.
wychowaj swoje dziecko najlepiej jak potrafisz, ale nie daz do idealu-bo nie ma czegos takiego.
w temacie ktory zalozyles najbardziej mnie razi to, ze na sile chcesz przekonac innych do swoich racji i kazdego kto sie z Toba nie zgodzi ostro krytykujesz.
wybacz, ale nie zdobedziesz zaufania i nie przekonasz do swoich racji przemoca.
kazdy rodzic ma swoje patenty na wychowanie dziecka i tego nie zmienisz.

kofi - 2008-11-19, 10:54

Tosiek napisał/a:
Nie miałem wtedy osiemnastu lat i patrząc dziś wstecz powinienem domagać się odszkodowania od MENu za pozostawienie mnie wówczas bez opieki.

A nie od rodziców za to, że Cię do takiej szkoły wysłali? Byłeś ich własnościa, więc zdecydowali za Ciebie, tak?
Rozumiem, że ta trauma po internacie to główny powód chęci rezygnacji ze szkoły dla Twoich dzieci. Nie widzisz analogii?
Jak wspomniano wyżej istnieje możliwość homescholingu w Polsce i w Twoim przypadku najlepiej byłoby ubiegać się o to.
Nawiasem mówiąc - moje młodsze dziecko jest bezgranicznie szczęśliwe, że chodzi do szkoły. Dzisiaj był przeszczęśliwy wkładając kamizelkę z tarczą szkoły (żeby nie było: nie znoszę mundurków i zupełnie nie rozumiem jego entuzjazmu) - jest z niej bardzo dumny - kamizelka - decyzją rady rodziców- jest elementam stroju galowego i (czego kompletnie nie rozumiem) dzieci bardzo chętnie się w nie ubierają :shock: , mundurki nie obowiązują. No pewnie - on do szkoły chodzi dobrowolnie, ale gdyby ta szkoła nie była obowiązkowa i gdybym miała Twoje poglądy, to naprawdę zrobiłabym mu świństwo nie wysyłając go do niej.

kocham_tramwaje - 2008-11-19, 12:03

kofi napisał/a:
on do szkoły chodzi dobrowolnie
wlasnie.
Tosiek, bierzesz cos takiego pod uwage?

nitka - 2008-11-19, 19:44

Tosiek napisał/a:
włanczając

well, zlikwidujmy te szkoly. i tak nic nie daja :roll:

Ania D. - 2008-11-19, 19:46

Tosiek napisał/a:
Skoro bolą znaczy, że jest to niezdrowe.

Tosiek, spróbuj wyjść z ciemnego pomieszczenia na ostre światło słoneczne, będzie tak samo i ból identyczny.

Capricorn - 2008-11-19, 19:57

Tosiek napisał/a:

Dziś rano przeszło mi do głowy, że np. sztuczne oświetlenie na czczo z samiuteńkiego rana nie jest zdrowe dla oczu dziecka.


To bardzo interesujące, mam nadzieję, że znajdziesz czas, żeby tę myśl mocno rozwinąć, chętnie poczytam.

pidzama - 2008-11-19, 21:18

Ja bardzo lubilam chodzic do szkoly; byl nawet moment w moim zyciu kiedy na wakacjach nie moglam doczekac sie wrzesnia :oops: bo mialam fajnych znajomych, bo tam krtecilo sie zycie towarzyskie; bo tam mialay miejsce moje pierwsze milosci; dzieki szkole poznalam mnostwo ludzi; niektore przyjaznie przetrwaly do dzis inne nie - zycie; uczyc tez sie lubilam;
a wracajac do tematu to nie podjelabym takiego ryzyka nauczajac moje dziecko sama; moze Misiek wybierze taka droge ze wyksztalcenie nie bedzie mu potrzebne ale jezeli bedzie chcial byc np lekarzem? to pretensje moze miec tylko do mnie ze nie dalam mu szansy i wybralam za niego...

kofi - 2008-11-20, 09:05

Tosiek napisał/a:
Dziś rano przyszło mi do głowy, że np. sztuczne oświetlenie na czczo z samiuteńkiego rana nie jest zdrowe dla oczu dziecka. Pełno tego począwszy od domu poprzez m.in. autobusy, tramwaje a skończywszy na tych molochach zwanych szkołami.

No dobra, ale widzisz alterantywę dla sztucznego oświetlenia? Czy praca (jakakolwiek) po ciemku jest zdrowsza? A w zimie w naszym klimacie prawie cały czas jest ciemno. Wolę, żeby jednak moje dziecko w szkole siedziało przy świetlówce, niż po ciemku.
Korzystamy z mnóstwa niezdrowych rzeczy - np. z komputera. ;-) - kontynuując Twoje myślenie - opłacamy - dobrowolnie - koncerny, które produkują oprogramowanie (no, chyba, że je kradniemy), a także fabryki sprzętu, w których pracują zniewoleni ludzie.

Lily - 2008-11-20, 18:40

Co światło elektryczne ma do wegańskości?
Kitten - 2008-11-20, 20:37

Tosiek napisał/a:
szkoda, że tak wiele wegan(-ek) w wirtualnej rzeczywistości :(

Tak się zastanawiam, czemu jeszcze nie wyrzuciłeś swojego kompa?

majaja - 2008-11-21, 07:10

Tosiek napisał/a:
Gdybyśmy nie używali tak wiele energii elektrycznej to chmur było by mniej. Przez to więcej słoneczka i światła naturalnego.
:shock:
kofi - 2008-11-21, 08:22

Tak od jakiegoś czasu mnie to intryguje i nie wiedziałam, gdzie zadać to pytanie:
Czy świece sa wege?
(Natchnęła mnie reklama Plusa - ta z malowaniem bombek - nie wiem czy znacie?)
Jeśli ze stearyny - to nie, jeśli z parafiny - to tak, woskowe są niewegańskie...
No wiem, może przeginam, tak tylko sobie myślę.
A sen zimowy też mi się marzy, chociaż może z trochę innych powodów. ;-)

kocham_tramwaje - 2008-11-21, 11:21

Tosiek napisał/a:
Gdybyśmy nie używali tak wiele energii elektrycznej to chmur było by mniej.

hmmm
no na pewno nic sie nie dzieje bez przyczyny.
ale moj drogi-zeby to stwierdzic, potrzeba lat badan, obserwacji i wyciagania wnioskow.
jakby to powiedziec-tym sie zajmuja naukowcy. jasne-jest wiele naukowcow-samoukow, ale w wiekszosci jadnak ten sprzet i przede wszystkim lata nauki sa potrzebne.. chyba, ze sie myle :roll:
a komputer, przepraszam, masz na korbke? internet z powietrza? czy moze w piecu kaflowym?
nie wysmiewam Twojego stylu zycia. tylko jesli chcez byc az takim radykalem-badz nim od poczatku do konca. i nie opowiadaj, ze nie korzystasz z szatanskich wymyslow cywilizacji.

co do drzemania zima przy kominku-powiedz to wszystkim tym, ktorzy sa skazani na dozywotnie siedzenie przy kaloryferze w bloku.
Tobie sie udalo spelnic marzenie. po prostu. ale prosze Cie nie ublizaj tym, ktorzy nie zyja wedlug Twojego sposobu.
Tosiek napisał/a:
Szkoda, że tak mało wegańskich ludzi w najbliższym otoczeniu, szkoda, że tak wiele wegan(-ek) w wirtualnej rzeczywistości :(

zdajesz sobie sprawe, ze na tym forum jest "tylko" 17% wegan?
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1119&postdays=0&postorder=asc&vote=viewresult
bardzo Cie proze wypowiedz sie na temat reszty, bo jestem szalenie ciekawa, jaki masz do nich stosunek.

magdusia - 2008-11-21, 11:26

kurczę ,jaka ciekawa dyskusja ;)

też bym chętnie przy kominku zimą na wsi się wylegiwała :-P :-D

Capricorn - 2008-11-21, 13:57

Tosiek napisał/a:
Kofi ze Wsi
Mnie kręci Życie bliższe naturalnemu i marzy mi się misiowe zimowe spanie i wypoczywanie przy kominku lub kuchennym piecu kaflowym, który rozświetla pomieszczenie naturalnym światłem. Poprzedniej jesieni, zimy i wiosny z Żonką używaliśmy minimum prądu a światło mieliśmy ze świeczek, częściowo spełnia się moje marzenie.


hm, a jak się ma ta wizja do wysyłania przez Ciebie prywatnych wiadomości o godz. 3:24 w nocy?

kocham_tramwaje - 2008-11-21, 14:13

Capricorn napisał/a:
hm, a jak się ma ta wizja do wysyłania przez Ciebie prywatnych wiadomości o godz. 3:24 w nocy?

no wiesz capri, kominek grzeje, swiatlo swiecy przyjemnie nastraja, wszyscy spia, coby wiec nie pospamowac ;-)
a tak na serio, to dyskusja w tym watku wydaje mi sie coraz bardziej absurdalna..

magdusia - 2008-11-21, 14:41

Cytat:
a tak na serio, to dyskusja w tym watku wydaje mi sie coraz bardziej absurdalna..

mi tam całkiem fajnie się to czyta :-P

Amanii - 2008-11-21, 17:15

Tosiek napisał/a:
Poprzedniej jesieni, zimy i wiosny z Żonką używaliśmy minimum prądu a światło mieliśmy ze świeczek, częściowo spełnia się moje marzenie.

dobrze że masz córke na własność, która przecież po to jest, żeby się wami zaopiekować jak już sobie zniszczycie wzrok na starość :)

Capricorn - 2008-11-21, 17:27

Amanii, no ale głowa nie boli jak przy jarzeniówkach.
fizia - 2008-11-21, 18:11

Tosiek napisał/a:

Gdybyśmy nie używali tak wiele energii elektrycznej to chmur było by mniej. Przez to więcej słoneczka i światła naturalnego.

ha ha ha :mrgreen: Honorowy doktorat się koledze należy :mryellow:

kamma - 2008-11-21, 19:02

Tosiek napisał/a:
marzy mi się wrzucenie drogiego laptopa a najlepiej kilku kontenerów el-sprzętu do wulkanu w Afryce

Ale to pozostanie w sferze marzeń, bo podróże są nieekologiczne, prawda?

frjals - 2008-11-21, 20:06

kamma napisał/a:
bo podróże są nieekologiczne

niszczenie sprzętu w ten sposób też :-/ .
Tosiek napisał/a:
nawrót choroby wegenetkomunikacyjnej

życzę szybkiego powrotu do zdrowia... :roll:

Lily - 2008-11-21, 20:10

Tosiek napisał/a:
... to co się dzieje teraz to nawrót choroby wegenetkomunikacyjnej
a ja myślałam, że ekoweganizm leczy wszystko...
majaja - 2008-11-21, 21:14

Tosiek napisał/a:
jeden komp-laptop wylądował na śmietniku

Nie wolno wyrzucać sprzętu elektrycznego na śmietnik (ekolog od siedmiu boleści), tam jest masa metali i innej chemi która jest w stanie skazić na przykład wody gruntowe :evil: Do wulkanu też nie wolno.

Capricorn - 2008-11-21, 21:17

majaja napisał/a:
Tosiek napisał/a:
jeden komp-laptop wylądował na śmietniku

Nie wolno wyrzucać sprzętu elektrycznego na śmietnik (ekolog od siedmiu boleści), tam jest masa metali i innej chemi która jest w stanie skazić na przykład wody gruntowe :evil: Do wulkanu też nie wolno.


no właśnie.

rosa - 2008-11-21, 23:15

magdusia napisał/a:
Cytat:
a tak na serio, to dyskusja w tym watku wydaje mi sie coraz bardziej absurdalna..

mi tam całkiem fajnie się to czyta :-P

to jeden z moich ulubionych wątków :-D

Capricorn - 2008-11-21, 23:18

rosa napisał/a:
magdusia napisał/a:
Cytat:
a tak na serio, to dyskusja w tym watku wydaje mi sie coraz bardziej absurdalna..

mi tam całkiem fajnie się to czyta :-P

to jeden z moich ulubionych wątków :-D


ja tez nawet lubię ten rodzaj humoru.

Alispo - 2008-11-21, 23:48

kofi napisał/a:

Jeśli ze stearyny - to nie, jeśli z parafiny - to tak, woskowe są niewegańskie...


odpowiedzialas sobie:) a moze ktos wie co to jest wosk warzywny?pewnie jakis roslinny pseudowosk,Ikea ma troche takich swiec.

to tak a propos nauki :mryellow: ;-) a co,przy swieczce mozna sie uczyc;)

Capricorn - 2008-11-21, 23:53

Alispo napisał/a:

to tak a propos nauki :mryellow: ;-) a co,przy swieczce mozna sie uczyc;)


pewnie, ze można. W moim "domu rodzinnym" nie było prądu do momentu, gdy skończyłam jakieś 10 lat. Czytałam ksiązki (pasjami ) i uczyłam się przy świeczce lub, w wariancie ekskluzywnym, lampie naftowej. I już w pierwszej klasie stwierdzono u mnie sporą wadę wzroku (jakieś +3,5 dioptrii). Z okularami bujam się do dziś.

Aha - było z dala od zgiełku, było "eko" (bez prądu, wody bieżącej, itp) - i jakoś nie mam dobrych wspomnień z całokształtu.

Lily - 2008-11-21, 23:53

Alispo napisał/a:
a co,przy swieczce mozna sie uczyc;)
dawniej często nie było prądu i uczyłam się przy świeczce; co niektórzy przychodzili do szkoły bez odrobionych lekcji tłumacząc to brakiem prądu :mrgreen:
hxxp://www.candlewonder.com/vegetablecandles.html fajne świeczki ;)

kofi - 2008-11-22, 15:01

Alispo napisał/a:
kofi napisał/a:

Jeśli ze stearyny - to nie, jeśli z parafiny - to tak, woskowe są niewegańskie...


odpowiedzialas sobie:) a moze ktos wie co to jest wosk warzywny?pewnie jakis roslinny pseudowosk,Ikea ma troche takich swiec.

No dobra, ale skąd można dowiedzieć się, z czego są zrobione świece, które chce się kupić. Nie ma składu...
Ja widzę, że kolega T. milczy na niewygodne tematy. Typu świece lub utylizacja elektroniki.
Tosiek, a jakim Ty, przepraszam, dysponujesz areałem? Bo ja mam 1/100 ha i nie mam czasu drzemać przy kominku wieczorami (nawet nie zawsze mam czas w nim rozpalić). Teraz zima idzie, to liście trza zgrabić, rośliny pookrywać, ogród przekapać (przy moim areale to pług nie wchodzi w rachubę). A w środku zimy też jest co robić - bo w domu dobrze kwiaty sobie przygotować do rozsady, już pomijam, że warto się zająć dzieckiem. No ja to jeszcze potrzebuję literatury, teatru i tp. rozpusty. Bo tak w o ogóle to to, że nie jemy mięsa, nie znaczy, że koniecznie odrzucamy kulturę, tak na marginesie, bo zdaje się, że Ty właśnie tak (mam na myśli kulturę materialną i niematerialną, nie osobistą).

biechna - 2008-11-24, 20:32

walaija napisał/a:
dyskusja w tym watku wydaje mi sie coraz bardziej absurdalna..

jak dla mnie - rewelacja :lol:
mój mąż ("zwierzątkożerca, przed którego inwazją nie mam się gdzie ukryć") też lubi, czytam mu na głos :-P

kofi napisał/a:
T. milczy na niewygodne tematy

T. milczy chyba dlatego, że zaczął się leczyć, vide:
Cytat:
spadł śnieg, sen zimowy, jak coś bardzo ważnego to kontakt telepatyczny

PiPpi - 2008-11-24, 20:48

nie ptwierałam tego tematu bo myślałam, że tu smęty jakieś będą ale się myliłam ! mamma mia! zostawiam go sobie do wikliwej analizy na czarną godzinę :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Capricorn - 2008-11-26, 19:26

kofi napisał/a:

Ja widzę, że kolega T. milczy na niewygodne tematy.


kofi, nie wywołuj Tośka z eko-wegan wioski ;-) :D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group