wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Off-topic - trzy powody do warczenia

biechna - 2008-11-03, 13:04

euridice, ad.3 - jest rozwiązanie - wracajcie tu! :mrgreen:
magcha - 2008-11-03, 13:06
Temat postu: Re: trzy powody do warczenia
euridice napisał/a:
Ok, ktoś kiedyś musiał założyć ten wątek ;-)
\
Kilka dni temu ja zamierzałam to zrobić ;-)
Euridicemoże znajdziecie coś w miare taniego?
A to moje:
1. Ukradli nam 2 kołpaki od auta
2. Mieszko marudzi bo rośnie mu kolejny ząb
3. Nadal nie ustalono kiedy będziemy mogli wykupić mieszkanie a chcemy podzielić pokój (mamy jeden) - bez zgody agencji mieszkaniowej nie możemy tego zrobić :evil: . A Mieszko coraz większy.

rosa - 2008-11-03, 13:35

erudice może w stronę wschodnią sie przeprowadźcie, np do zielonki :-) o wiele taniej :-)

1. Szymon znowu rano się awanturował że nie chce iść do szkoły
2. Franek wstał o 5.30 a ja nie mogę spać jak mi się ktoś po domu kręci, robi śniadanko, gada z kotami itp.
3. dopadło mnie gardło, mam głos jak Janice J. , niby seksi, ale wnerwia (nie mogę krzyczeć na dzieci)
4. kot narobił pod kanapą w takim miejscu, że musiałam całą odsuwać. SAMA. bo P po operacji, a chłopcy poszli do szkoły
ja to mogłabym tak ciągnąć i ciągnąć :-D

Kasia B. - 2008-11-03, 13:41

Oooooo nareszcie można pomarudzić :evil:
1. Filip od rana płakał i nie chciał iść do przedszkola.
2. W przedszkolu dostał spazmów i musiałam czekać pół godziny aż mu przejdzie.
3. W przedszkolu epidemia ospy, więc czekam kiedy złapie....

nitka - 2008-11-03, 13:51

euridice, ajlowju za ten temat :) juz jest moim ulubionym

1. wkurzaja mnie wspolpracownicy, i to tak, ze z kalaszem bym wyleciala najchetniej
2. urwala mi sie rura wydechowa
3. jutro spie w Liverpoolu, a tam akurat MTV music awards i oczywiscie brak jakichkolwiek hoteli, cudem udalo mi sie dostac 2 lozka w hostelu, ale ile nerwow wycierpialam :roll:
4. w mojej pracy w sklepie jest 8 stopni celsjusza, nie pozwala mi to nawet zgrabialymi palcami nabijac cen na kase, trzese sie jak osika, w zyciu nie pracowalam w tak niehumanitarnych warunkach
5. itd

[ Dodano: 2008-11-03, 13:54 ]
euridice napisał/a:
w Edim... ah... te mile mieszkanka, słoneczne, z wiktoriańskimi oknami, wszystkie z internem, za ludzkie pieniądze, z miesięczną opłatą za czynsz niższą niż dwutygodniowe, bardzo przeciętne zarobki...
hm, nie odnosi sie to do IOM
5. wszystkie zagrzybiale mieszkania jednopokojowe zaczynaja sie na wyspie od £625 a my ciagle szukamy.

Amanii - 2008-11-03, 14:16

1. wstalam dzis specjalnie wczesniej niż musiałam zeby cos zalatwic w dziekanacie (ostatnia deska poratunku przed skresleniem mnie z listy studentów), wyczekałam się w kolejce, a pani dziekan zbagatelizowała moj problem i właściwie wyszło na to że mogłam spać, przynajmniej byłabym wyspana i w lepszym humorze
2. jw. - wisi nade mną groźba wylotu ze studiów. to znaczy oczywiscie nie wywala mnie na dobre, bo nawet jak mnie skreślą to droga powrotu jest prosta i to czysta formalność i nic nie tracę. z tym ze pismo do rodziców idzie tak czy tak, a oni zachwyceni nie będą oj nie (jak znam życie to zwalą to na moje mieszkanie z facetem itp.)
3. ucze sie do egzaminu ale skupic sie nie moge, nic nie wchodzi, wszystko mnie denerwuje wrrrrrr...

biechna - 2008-11-03, 14:18

OT - mieszkania w Edim :mrgreen:
No chyba nie odpada takoważ opcja u nitki, jak przyjedzie, to się rozejrzy po okolicy i uzna ;-) My płacimy za 2 bedroom 650 (z taxem już, bez prądu i gazu), kuchnia osobna, internet sam się zlatuje, że tak to ujmę :-> Grzyba nie ma i agencji zalezy, abyśmy dbali o mieszkanie tak, żeby się nie pojawił :-)
To mieszkanie z linka niestety tylko na 1,5 miesiąca. Ale jak widać na mojem przykładzie, można znaleźć sporą chatynę za nieduże pieniądze.

- 2008-11-03, 14:19

rosa napisał/a:
ja nie mogę spać jak mi się ktoś po domu kręci, robi śniadanko, gada z kotami itp.
rosa love Cie!
Lily - 2008-11-03, 14:24

wreszcie temat dla mnie :D
1. nie mam domu dla kotów i to jest numer jeden! już kota od tego dostaję!
2. jestem gruba i dalej żrę

na teraz tyle, bo nie będę tu całego życia spisywać :P

rosa - 2008-11-03, 14:35

euridice napisał/a:
"erudice" od "erudycji", podoba mi się :lol:

dopiero zauważyłam że masz zupełnie inny nick :oops: no tak, czytam pierwszą literę i ostatnią, a resztę sobie dopowiadam.
i bardzo mi się "erudice" wydawała adekwatna :-) ale postaram się zapamietać, że to inaczej leci

o 5.30 jeno koty są skłonne rozmawiać. reszta spi, albo udaje że śpi. Franek gada cały czas (jak widać niektórzy nie wyrastają z tego) i musi mieć audytorium. koty ujdą w tłumie.

DagaM - 2008-11-03, 15:41

O nie! Co to za okropny wątek :lol: Ja tu się leczę z marudzenia, a Wy tak ochoczo piszecie marudliwe pościaki, a fe! Obiecuję sobie, że tym bardziej nie będę marudzić :->
- 2008-11-03, 16:20

ja tam myślę, że tu będzie dużo humoru :)
kofi - 2008-11-03, 18:04

1. Mam reumatyzm i nie mogę się wyspać.
2. Nie mam siły, bo jestem niewyspana.
3. Zapewne znowu się nie wyśpię, bo mam reumatyzm.
:evil:

biechna - 2008-11-03, 18:08

kofi, miałam ostatnio to samo, jeno przez zęba. Ale dzisiaj go zabiłam, a Ty bido sobie kości nie pozabijasz :roll: A ja tu sobie tak do Was odpisuję, bo sama nie mam co od się dodać dzisiaj (z naciskiem na dzisiaj ;-) )
Malati - 2008-11-03, 18:32

1 zepsuł nam sie bojler,nie mamy ani ciepłej wody ani ogrzewania.Ratujemy sie jednym grzejnikiem na 3 pokoje o kuchni i lazieńce nie wsponę :evil:

2 pokłociłam sie z kuplem który ostatnio ciagle gra mi na nerwach

3 chyba jakies choróbsko mnie bierze

Tusia - 2008-11-03, 18:39

No równowaga w przyrodzie być musi:
1. Wkurzył mnie szef dziś, wlazł mi na zajęcia z 3 i 4 latkami, jedna dziewczynka zaczęła płakać, bo nie było jej 2 tygodnie w przedszkolu i chciała do mamy, a tu jeszcze ten facet obcy stoi w wielkim czarnym płaszczu! Normalnie w pewnym momencie odwróciłam się od niego i zajęłam tą biedulką (bo on chyba oczekiwał ze ja ją zignoruje i będę z nim gadać :shock: ). Do tego rozwalił mi lekcję całkiem.
2. Byłam na kursach na które muszę chodzić 20 minut piechotą, z torbą wyładowaną nie wiadomo iloma książkami, z misiem, piłka i stertą obrazków, bo są to kursy po przedszkolu, nic tam nie jeździ, a o 16:30 jak wracam to jest ciemno i muszę iść drogą między polami, po której samochody jeżdżą jak po torze wyścigowym!
3. Ledwo zdążyłam na pociąg do domu. A ja NIENAWIDZĘ biegać na autobus lub pociąg!
...
...
...100. Lily ja mam ten sam problem, żre jak świnia a już a gruba jestem jak hipopotam! DO tego wszystkie babki w pracy się odchudzają i gadają tylko o tym. A ja nie znoszę się odchudzać.

Od razu mi lepiej :-P ;-)

olgasza - 2008-11-03, 19:16

niezle jestescie, dziouchy, watek ma dopiero 6 godzin, a juz tyle do czytania ;-)

w sumie moglabym troche pomarudzic, bo marianka daje mi wlasnie w kosc, ale poza tym nadaje sie raczej do watku mruczankowego ;-)

Nova - 2008-11-03, 20:13

1. Wczoraj zepsuła się ulubiona lampa i dvd na którym odtwarzałam muzę.... i nastała straszna cisza.
2. Ciszę tą przerywam okropnym wyciem.... z samotności, niemożności, nieumiejetności.. auuuuuuuuu....
3.Zgubiłam gdzieś swoją moc i nie mogę jej odnaleźć i nienawidzę się za to nieudacznictwo...

Kocham ten wątek, nareszcie sobie postów nabiję :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

zina - 2008-11-03, 20:43

euridice , my wlasnie od dzis surfujemy na gumtree za wiekszym lokum!
Znalazlam dwa fajne mieszkania, jedno z ogrodem nawet ale w Londonie to £200 na tydzien (one bedroom) to dobra cena :->
Marudzenie mi srednio idzie bo choc cisniemy sie w jednym pokoju jest opcja przeprowadzki ;-)

Mam tylko jeden powod do warczenia, paskudna pogoda...ale dziwnym trafem w ciagu 2 ostatnich dni poznalam przez to wiecej osob niz przez cale sloneczne lato ;-)

Chyba naprawde nie lubie marudzic wiec juz stad znikam ;-)

Malinetshka - 2008-11-03, 21:06

euridice napisał/a:
zniekształacana milion razy Malinetshka (dobrze napisałam? :lol: )

Si. :-D

majaja - 2008-11-03, 21:18

Znowu jutro posłucham, że Miron był niegrzeczny, zresztą sama mam ochotę go związać
A poza tym jestem tak zmęczona, że nawet nie mam siły marudzić, a jeszcze jedno pranie muszę zrobić, pościel zmienić.

Alispo - 2008-11-03, 23:32

1.to co zwykle ostatnio,czyli katastrofa z R.i ta cala sytuacja rozwalajaca mnie=niesprzyjajaca szukaniu pracy,a akurat z tym powinnam sie spieszyc:/
2.do tego wypowiedzieli nam mieszkanie-moze to i w sumie dobrze,impuls do tego by nie mieszkac dalej razem... :-/
3.uspilam dzis szczura ktorego uwazam za porazke diagnostyczną..tak czesto czuje niedoskonalosc weterynarii w gryzoniowych sprawach :-/

huanita - 2008-11-04, 08:09

1. nie cierpie rano wsawać!
2. nie znosze rano wstawac!
3. i jak jeszcze pomyśle że mam zaraz wyjść na te zimno i mokro to mnie szlag trafi :evil:

Kasia B. - 2008-11-04, 08:49

U nas powtórka z dnia wczorajszego
1. Marudzienie Filipa od rana, że chce jeszcze spać i nie chce do przedszkola.
2. Płacze i lamenty w przedszkolu.
3. Mam dosyć swojej roboty ]:->

Jagula - 2008-11-04, 16:17

1.źle się czuję
2.pokłóciłam się z W.
3.dowiedziałam się ,że wraca do pracy mój ulubieniec (komentujący za moimi plecami fucked wegetarians....) :evil:

heheheh- myślałam ,że bardziej mi się polepszy jak to napiszę ;-)

Kitten - 2008-11-04, 21:03

Ech... A miałam już nie dyskutować z mięsożercami :roll: . Dowiedziałam się, że 'zalatuję sekciarstwem', a fakt, iż żyję i jestem zdrowa przeczy nauce i zdrowemu rozsądkowi. Podałam gościowi linka do tego forum (z komentarzem, iż są tu ludzie mądrzejsi i bardziej oczytani ode mnie :-P ), i momentalnie mu odeszła ochota do dyskusji :mrgreen:

Wkurza mnie w sumie nie sytuacja (dość zabawna raczej), ale fakt, że dałam się sprowokować przez duby smalone, wypisywane przez ludzi... Dopiero w trakcie się zreflektowałam, że szkoda nerwów. Mam nadzieję, że to był ostatni raz :-P

kocham_tramwaje - 2008-11-05, 15:24

1.remont nad naszymi glowami. jak to jest, ze w bloku WSZYSCY musza robic sobie lazienki?? od czasu jak sie tu wprowadzilismy(ponad rok temu) wierca, kuja, zrywaja komunistyczne boazerie i zakladaja demokratyczne panele, szlag mnie trafia.
dzis przeszlam sama siebie. kladlam mala spac kiedy nagle koles wprost nad jej lozeczkiem zaczal wiercic udarem w podlodze(robi to od mies, pare razy dziennie). nie wytrzymalam zaczelam tluc sie miotla w sufit. nie przestal. wydarlam sie na cala morde "przestan k**wa wiercic!! wytrzymac sie nie da!!". przestal. cala dzielnica przestala. potem bylam wsciekla o to, ze wyszlam na ostatniego chama, ktory sie wydziera. niestety tak to dziala-kolo, ktory se zrobil w mieszkaniu zaklad kamieniarski nie jest be. tylko matka z ryczacym dzieckiem, ktora sie wydziera.
na pochybel!!!!
2.kot. uwielbiam siersciucha. ale jak leje do swiezo zdjetego prania mam ochote przerobic go na etole.
3.Lily, Tusia, przyznaje sie bez bicia-mam depresje przez to, jak wygladam. a jeszcze od jakiegos czasu spotykam sie z negatywnymi opiniami nt puszystosci po ciazy(np. bardzo madre panie z tiwi :evil: ), glowny zarzut"nie trzeba bylo tyle zrec"
jasna cholera. wiele matek ma ten problem. moja miala to samo. ja jadlam w ciazy normalnie a pod koniec 8 mies zaczelam puchnac jak szalona. dochodzi do tego brak czasu, zmeczenie, po prostu deprecha.
moja znajoma np po pol roku od porodu musiala przestac karmic bo zaczela znikac, poszly jej zeby, wlosy, wazyla 40kilo(!!!). czyli-chyba kazda kobieta jest inna pod wzgledem fizycznym, prawda? tak wiec jak slysze, ze kobiety(te grube=niemyslace) sa same sobie winne,bo zra w ciazy i nie cwicza po porodzie-mozna przeciez polozyc malucha na macie edukacujnej i w tym czasie robic brzuszki,wiec o co chodzi?
normalnie otwiera mi noz i mam ochote zabijac.

[ Dodano: 2008-11-05, 15:29 ]
juz mi lepiej. poza tym piekna pogoda dzisiaj. ech poszlabym na spacer z mala. ale moj ukochany kot nas*al jej do wozka. uwielbiam go, zwlaszcza za ta subtelnosc i idealne wyczucie.
dziewczyny trzymajcie sie.
:mryellow: :mryellow: :mryellow:

Amanii - 2008-11-05, 16:04

1. od wczorajszego wieczora próbuję pisać pracę (która miała być na 4 czerwca) i jakoś tak się dzieje że mi nie wychodzi nie wiedzieć czemu... :roll: W międzyczasie z zaciekawieniem śledziłam wyniki meczów, przegrałam 2 zł, obstawiłam kolejne mecze dzisiejsze, machnęłam kumplowi design na bloga (hxxp://revoslaw.blog.pl - prawda, że ładny?) i... może właśnie należałoby siąść do pracy (żeby zdążyć przed meczami o 20:45), ale nie, ja sobie wole na wegedzieciaku napisać że nie udaje mi sie pisać pracy... wrrrr nienawidze tego swojego lenistwa i nieumiejętności organizowania czasu.

2. kot. coś mu się dzieje z oczkiem, rano było całe czerwone i łzawiło jak nigdy. teraz już chyba lepiej, ale nadal poszłabym z nim do weta. tylko żeee...

3. nie mam kasy. wypłata mi się skończyła, jemy prawie same ziemniaki od paru dni, zapożyczyłam się żeby zapłacić za warunek na studiach 200 zł, a tu jeszcze weterynarz, wyjazd się szykuje itp. itd. A z pracą krucho bo mają jakieś problemy i zaczęli ograniczać każdemu pracę do 2 dni w tygodniu żeby nie musieć zwalniać ludzi. wiec przyszła wypłata nie przyniesie poprawy...

Alispo - 2008-11-05, 16:18

euridice napisał/a:
Albo wet się zlituje i wypisze Ci receptę bez kasowania Cię?

wlasnie wlasnie,pamietaj,ze jestem:)
u mnie nawet dostaiesz obiecane mydło gratis :mrgreen:

Lily - 2008-11-05, 16:23

Amanii, może jako powiesz, w aptece, że dla kota, to uda się bez... czasem się zlitują i sprzedadzą, ewentualnie potem receptę doniesiesz?
Amanii - 2008-11-05, 16:43

po konsultacji z Alispo podałam kropelki do oczu, ktore zostały z poprzedniej choroby. Jak nie będzie poprawy to pójdziemy do weta, trudna rada. Dobrze, że ziemniaki da się przyrządzić na różne sposoby :) :) :)
Nimrodel - 2008-11-05, 17:52

Nadia od dwóch dni strasznie marudna i nie chce spać - dziś po dwugodzinnym usypianiu wreszcie zasnęła, a po 20-stu minutach zadzwonił pan listonosz z paczką do J. :evil:
majaja - 2008-11-05, 21:46

Strasznie mi dziś źle
kocham_tramwaje - 2008-11-06, 11:06

euridice, :oops:
Amanii, jak tam kicius?

frjals - 2008-11-06, 13:58

Nie znalazłam dzis w domu żadnej czekolady. Tego się nie spodziewałam. :evil:
kocham_tramwaje - 2008-11-06, 14:00

frjals, moge Ci wyslac na prajwa. moze byc z orzechami? :mryellow:
frjals - 2008-11-06, 14:30

Usatysfakcjonuje mnie tylko na języku ;-) (właśnie liczyłam na orzechową albo migdałową, ech). Ale może dobrze mi zrobi krótki odwyk ]:-> .
Kasia B. - 2008-11-07, 13:31

Filip znowu chory wrrrrrrrr....
rosa - 2008-11-07, 13:50

1. cały czas ktoś coś ode mnie chce, a niestety
2. nie wygrałam w totka i pracować muszę
3. moja matka jest wariatką, myślałam że udało mi się w miarę uodpornić, ale wczoraj załatwiła mnie swoimi tekstami.
4. P mi działa na nerwy, siedzi w domu i wymyśla co mam jeszcze zrobić. niby mu współczuję, wiem że go boli, ale nie mam siły go słuchać

Amanii - 2008-11-07, 14:16

wrrrr... jednak mimo wszystko skreślili mnie z listy studentów. czysta zlośliwość ze strony pani Wiesi z dziekanatu, bo sama powiedziała, że wystarczy żebym w czwartek przyniosła pismo, żeby mnie wpisała z powrotem, i wpisze bez problemu. po co skreślała w takim razie, skoro widziała że tam chodzę, staram się, zaliczam, płaszczę się o przedłużenia... ech... no nic, teraz tylko muszę przechwycić pismo które przyjdzie do mnie do domu zanim zobaczy je ktoś niepowołany (czyt. ojciec :P ).

kicia w porządku:)

Izzi - 2008-11-07, 14:42

..jutro przychodzi właścicielka po kase za mieszkanie a mi jeszcze żadna ze szkół nie przesłała pensji ..wrrrrrrrrr :evil: :!:

rosa napisał/a:
cały czas ktoś coś ode mnie chce
..też mam czasem takie dni.. a ja głupia tak strasznie nie lubię prosić innych o pomoc ..bo niby zawsze sobie sama poradzę..

wrrr wrrr wrrr

Amanii napisał/a:
jednak mimo wszystko skreślili mnie z listy studentów
uuu to niefajnie.. trzymam kciuki cobyś się znów znalazła na liście owej!!
yolin - 2008-11-07, 15:39

[quote="euridice"]1.Lu marudzi jak wściekła i nic nie mogę przez to zrobić :/ Nie wierzę, że to już zęby...

2.Nie umiem zrobić nadziewanych bułeczek! Wyszły mi pierożki, zawiodłam się na sobie :(

Euridice .. naszemu synowi wyszedl pierwszy zabek jak mial 4 miesiace / nikt nam nie wierzyl :roll: dopoki go nie zobaczyli na wlasne oczy
... a ja przymierzam sie do rogalikow, i mam nadzieje, ze nie wyjda nadziewane buleczki!! :mryellow:
Grunt to sie nie przejmowac, przeciez nie masz obowiazku otwierac kazdemu kto zadzwoni do dzwi, ;-)

Kashmiri - 2008-11-07, 15:55

euridice napisał/a:
Straszny ze mnie tchórz, pewnie każdy normalny człowiek otworzyłby, sytał o co chodzi i tyle. Ale nie ja, wyobrażająca sobie "niewiadomojakie" scenariusze

nie musisz wszystkim otwierać. szczególnie kiedy ich nie znasz, jesteś sama z niemowlęciem, a osoba za drzwiami nie budzi zaufania. dobrze zrobiłaś, też bym pewnie nie otworzyła (normalnie otwieram, ale w drugiej ręce trzymam alarm, jakby coś znajdą szybko moje zwłoki i mnie pomszczą :evil: )

Lily - 2008-11-07, 17:43

znowu mi przelali pieniądze na niewłaściwe konto
nie mogę znaleźć domu dla kotów
pić mi się strasznie chce, ale to akurat da się naprawić :)

[ Dodano: 2008-11-07, 17:44 ]
euridice napisał/a:
krzyknęłam (słysząc dzwonek do drzwi) "już otwieram"
ja w ogóle nikomu, kogo się nie spodziewam - nie otwieram
kamma - 2008-11-07, 17:59

O, widzę, że jednak powstał ]:-> No truuuudnooooo, skoro jest, trza się wpisać ;)
1. Okazuje się, że powrót do domu ze szpitala to wcale nie takie miodzio, tylko spory stres.
2. Muszę dużo leżeć i nudzę się niepomiernie.
3. Nie lubię mojego domu. Nie mam kasy, żeby go na swoją modłę urządzić, mimo że pomysłów co niemiara. No i nie mam możliwości, czasu, siły :(

yolin - 2008-11-07, 19:29

Kashmiri napisał/a:
(normalnie otwieram, ale w drugiej ręce trzymam alarm, jakby coś znajdą szybko moje zwłoki i mnie pomszczą :evil: )


jejku Kashmiri, tak zle??
a nie lepiej zamiast alarmu jakas spluwe ?

Ja jakos nie potrafie wykrzesac z siebie zadnego powodu do warczenia... moze powinnam sie wybrac do psychoterapeuty ??? Bo moj maz czasami nie wytrzymuje z tym moim chorobliwym (jak on to nazywa) optymizmem 8-)

Lily - 2008-11-07, 19:32

yolin, to może być uszkodzenie płatów czołowych w mózgu :lol:
moTyl - 2008-11-07, 19:41

yolin napisał/a:
chorobliwym (jak on to nazywa) optymizmem 8-)


ja też na to cierpię :lol:

Lily - 2008-11-07, 19:48

a ja powoli zaczynam chyba cierpieć na wypalenie... za dużo chciałabym pomóc, a nie mogę i mnie to frustruje :/
yolin - 2008-11-07, 21:09

Lily napisał/a:
yolin, to może być uszkodzenie płatów czołowych w mózgu :lol:

dzieki Lily ... to bardzo pocieszajace ! :mryellow: nieuleczalne?

Lily - 2008-11-07, 21:19

yolin napisał/a:
nieuleczalne?
no chyba, chętnie też sobie uszkodzę :mryellow:
frjals - 2008-11-07, 21:47

1. Dziś zmarzłam na dworze i się przeziębiłam :evil: Pewnie będzie zapalenie zatok :-/
JAK JA TEGO NIENAWIDZĘ! :evil: :evil: :evil:
w dodatku B. wyjechał i nawet nie mogę sobie spokojnie pochorować.
2. Jakaś głupia wymiana zdań w internecie rozkręciła się i czuję się z tym fatalnie. Nienawidzę swojego lęku przed ludźmi i swojego poczucia niższości. Nie mogę o tym przestać myśleć, a obiektywnie to nic wielkiego, znam tę osobę, nie jest jakoś straszna, nie odnosi się do mnie źle... Żałuję, że wogóle zabrałam głos. :-? :-x

Lily - 2008-11-07, 21:50

frjals napisał/a:
2. Jakaś głupia wymiana zdań w internecie rozkręciła się i czuję się z tym fatalnie. Nienawidzę swojego lęku przed ludźmi i swojego poczucia niższości. Nie mogę o tym przestać myśleć, a obiektywnie to nic wielkiego, znam tę osobę, nie jest jakoś straszna, nie odnosi się do mnie źle... Żałuję, że wogóle zabrałam głos. :-? :-x
brzmi bardzo znajomo :-(
Jagula - 2008-11-08, 00:00

nie potrafię być asertywna...i z tego powodu po dzisiejszym dniu mogłabym wysmażyć kilkukilometrową listę powodów do warczenia...porąbany dzień i tyle....
majaja - 2008-11-08, 07:44

euridice napisał/a:
W końcu wycofałam się cichcem i zmaknęłam z Lu w pokoju. Straszny ze mnie tchórz, pewnie każdy normalny człowiek otworzyłby, sytał o co chodzi i tyle. Ale nie ja, wyobrażająca sobie "niewiadomojakie" scenariusze

Prawidłowo zrobiłaś, nie masz obowiązku nikomu otwierać drzwi z wyjątkiem policji z nakazem, a nawet wtedy warto zadzwonić najpier na komendę i sprawdzić czy to na pewno policja i na pewno musisz ich wpuścić. Ostatnio moja siostra pilnując nam młodego policji nie otworzyła mimo że z pewnością było słychać że ktoś jest, stwierdziła że o takiej porze to ona nie otwiera nikomu :)
Spóźnię się na zajęcia :(

arahja - 2008-11-08, 12:02

No właśnie, euridice, dobrze zrobiłaś. Jak mi się nikt nie zapowiada na wizytę, też nie otwieram. Nie mam ochoty sobie dnia dezorganizować. :D Wychodzę z założenia, że jak ktoś znajomy, to zaraz zadzwoni i zapyta, gdzie jestem, skoro nie w domu. ;) Z reguły nawet nie podchodzę do judasza.;) My home is my castle, cóż.
Warczeć mogłabym na przeziębienie, ale nie ma sensu - już przechodzi. I mogłabym jeszcze na potrzebę przytulenia się (rzadko się zdarza) i fakt, że nie ma do kogo. Ale to wszystko minie... :)

Alispo - 2008-11-08, 12:14

1.znów sasiedzi dokarmiaja mi koty..tym razem inni sasiedzi..przeraza mnie ludzka bezmyslnosc,tyle jest biednych wychudzonych kotow,moze im podrzuce w zamian za moje kulki na 4 lapach :evil:
2.wlasnie przylazly na "drugie sniadanie"do domu i protestuja ze wyjsc na dwor nie moga,biedne odciete od kolejnej stolowki ]:->
moj tluscioch ma juz pewnie wszystkie choroby do ktorych prowadzi otylosc..musze wreszcie zbadac tego dzikusa,ale nawet nie wiem jak go zapakowac do transportera,chyba najpierw musze go naszpikowac usypiaczami,bo i tak na nic sie zda lecznocowy kaganiec i torba na kota..najgorzej to zawsze z wlasnymi ]:->
3.siedze we Wro a chcialam wreszcie odwiedzic Walbrzych..no ale dla R. to klopot..jakos mnie to nie dziwi..jestem ostatnio wylacznie klopotem.Ciezko mi to pojac jak mozna tak zmienic zdanie na temat drugiej osoby po latach.

kocham_tramwaje - 2008-11-08, 15:57

1.strasznie duzo jaram. jak tylko Mala zasypia, zamykam sie na balkonie i leci papieros od papierosa.nic, ze zimno jak diabli :evil: . wpadlam w jakis dziwny cug. nie lubie tego
2.okres mi sie zaczal. niby nic. normalne. nie mnie jednej przeciez. ale tego tez nie lubie.
3.naczytalam sie o koncu swiata, o proroctwie oriona, o 2012 ( i po kiego??) i mi to spokoju nie daje. chyba mi cos na leb padlo..rowniez nie lubie..


Alispo napisał/a:
Ciezko mi to pojac jak mozna tak zmienic zdanie na temat drugiej osoby po latach.

przykre..

Amanii - 2008-11-08, 17:01

Alispo - też kiedyś nie wierzyłam że po 3 czy więcej latach udanego życia razem, nagle może się to tak po prostu zepsuć.. heh.. teraz już wierzę niestety. Sporo w tym mojej winy, ale nic nie dzieje się bez przyczyny.. Nie znamy się prawie, ale jakbyś chciała spotkać się, pogadać, to wiedz ze ja jestem gdzieś tam. To znaczy chwilowo nie, ale w czwartek wracam :D
Lily - 2008-11-08, 17:03

U nas się poprawiło po 2 latach nieudanego, znaczy jeszcze może się odmienić :) Uszy do góry dziewczyny.
Izzi - 2008-11-08, 18:24

Amanii napisał/a:
że po 3 czy więcej latach udanego życia razem, nagle może się to tak po prostu zepsuć.
..u mnie zepsuło się po ponad 6 latach ..echh ale teraz to dla mnie raczej powód do mruczenia..

..bo do warczenia to ---> brrrr jak ja nie lubię takiego zimna!! ..jeeej już mi nos zamarza i palce i uszy ..a to dopiero jesień!!

Alispo - 2008-11-08, 19:10

Izzi napisał/a:
..u mnie zepsuło się po ponad 6 latach ..

o wlasnie...witam w klubie..
ale ja to zawsze bezsensownie wierze w cuda...

Malati - 2008-11-08, 19:56

dostałam okres ]:->
Lily - 2008-11-08, 20:14

Izzi napisał/a:
..bo do warczenia to ---> brrrr jak ja nie lubię takiego zimna!! ..jeeej już mi nos zamarza i palce i uszy ..a to dopiero jesień!!
hmm, a u mnie wyjątkowo ciepło :)
Alispo - 2008-11-08, 20:31

1.siedze u rodzicow i slucham jak to pani jakastam pisze dobrze o mleku a przeciez jest specjalistką(polecam-Wysokie Obcasy ]:-> )
2.i nie usmiecha mi sie ze za 3 tyg.wracam tu na czas nieokreslony-pewnie wieki..
3.zimno,no wlasnie

kamma - 2008-11-08, 22:36

1. jeszcze tyle czasu do rozwiązania, jestem okrutnie zniecierpliwiona! I przygnębiona wizją spędzenia tego czasu na leżąco.
2. Ciągle zmęczona, muszę odwyknąć od szpitalnego trybu życia i przestać budzić się o 5. Łatwo powiedzieć.
3. Jeszcze taki jeden obrzydliwy powód.... nieważne....

maga - 2008-11-09, 09:58

1. Miałam przerąbaną noc... zasypiałam na 10 min i sie budziłam, więc jestem zombi :-(
2.Dzidek się chyba znów przekręcił głowa do góry (czkawkę ma dziś w okolicach pępka) i mam doła cesarkowego :-(
3.Wczoraj byłam cały dzień z moją mamą i wieczorm myślałam, że ją uduszę :-(
Ale co tam, słoneczko dziś wyszło :-D

koniczynka_k - 2008-11-09, 12:49

1. Zalęgły mi sie myszy w domu :-|
2. Wszędzie sikają :shock:
3. Cały dom śmierdzi myszami :evil:

kamma - 2008-11-09, 16:19

1. Dalej dół jak Wielki Kanion :( Może któreś z moich tabletek sprzyjają obniżeniu nastroju?
Cały czas mi smutno, jestem zupełnie inna niż jeszcze 2 tygodnie temu.
2. Zmęczona.
3. Bezużyteczna.
4. Bez apetytu, jedzenie przestało sprawiać mi przyjemność.
5. Zapewne jak w poprzednich wpisach.

A teraz sprawdzę, czy uda mi się coś wymruczeć.

Kashmiri - 2008-11-10, 08:21

kamma napisał/a:
Bezużyteczna.

Kamma, ależ Ty teraz masz na głowie (a raczej w brzuchu) najcięższą pracę. I robisz ją świetnie. Rośnięcie dzidka to na prawdę trudne zadanie i możesz to zrobić tylko Ty, wszystko inne może poczekać, albo mogą to zrobić inni.

Amanii - 2008-11-10, 09:44

euridice napisał/a:
Pies zjadł w nocy 2 kg jabłek

:lol: wegepies.pl

no to ja też sobie powarczę, dziś mam pełne prawo, nawet, gdybym nie miała powodów (patrz punkt 1) :)

1. dołączyłam do grona okresujących... oczywiście kiedy? wieczorem tuż przed imprezą na którą miałam straaaaaszną ochotę bo dawno nie szalałam na parkiecie

2. poszłam na tę imprezę, do miejsca, gdzie zawsze bawię się prawie do rana jak odwiedzam rodzinny Tarnów. A wczoraj: knajpa świeciła pustkami, nie otworzyli nawet 3 sali gdzie jest zwykle DJ, na parkiecie nikogo, drętwo jak nie wiem.. Posiedziałyśmy z przyjaciółką myśląc że się rozkręci, wypiłyśmy smętnie piwo i poszłyśmy do domu... a ja tak chciałam taaańczyyyyć (mimo okresu, bo jakimś cudem mnie nie bolało)

3. ...ale zaczęło. nie spałam do 5 nad ranem zwijając się z bólu. wstałam, po omacku poszłam do kuchni po tabletkę. nie było chleba więc nie mogłam nic zjeść na "podkład". wzięłam więc tabletkę na pusty żołądek popijając coca-colą (której raczej nie pijam, ale wody nie było a cola sterczała w lodówce), czyli cud że nie rozbolał mnie jeszcze żołądek z tego wszystkiego...

Ale jak już tu jestem to napiszę od razu mruczenie, żeby nie było tak smutno :)
1. jest piękna pogoda i idziemy zaraz na spacer do parku :)
2. jeszcze nie pokłóciłam się z ojcem co jest naprawdę wyczynem, bo jestem w domu już 3 dzień, a zwykle wystarczy kilka godzin
3. cieszę się, bo spotkałam się z przyjaciółką, która studiuje w Łodzi i nie widziałyśmy się od świąt wielkanocnych...
4. przestał mnie boleć brzuch i w ogóle nie wyglądam na osobę która nie przespała nocy, jakoś mam pełno energii, może to ta pogoda

Alispo - 2008-11-10, 10:31

1.mialam dzisiaj zalatwic sto rzeczy+jeszcze isc charytatywnie do pracy,juz widze ten % wykonalnosci moich dzsiejszych zadan :-/
2.nie wyspalam sie,nie wiem czemu
3.nie mam sie komu wygadac

zina - 2008-11-10, 11:24

Poskaraze sie po raz pierwszy i mam nadzieje ze ostatni ;-)
1. Leje
2. Nie poszlysmy z Klara na basen bo nie chciala usnac wczesniej a teraz juz spi kiedy mialybysmy wlasnie wychodzic
3. Jestem wymeczona noca bo choc polozylam sie spac po 19 nie moglam zasnac do 22 kiedy to wlasnie obudzila sie spiaca obok nas Klara a potem raz jeszcze od 2-4 prawie nosilam ja na rekach, spiewalam, masowalam dziasla, robilam herbatke...Snilo mi sie ze juz ma zeby ale rano oczywiscie ciagle nic...

olgasza - 2008-11-10, 12:44

jak wszyscy, to wszyscy ;-)
1. siedze nad tlumaczeniem, czas mnie goni, a konca nie widac. W dodatku nudne to jak - excuzes le mot - flaki z olejem.
2. J. po raz setny rzuca palenie i nie mozna z nim wytrzymac. nastroje ma jak baba w ciazy, raz nieobecny duchem, raz opryskliwy, normalnie z innego swiata, wkurza mnie ]:->
3. wczoraj znow udalo sie zalac sasiadow, chyba po raz czwarty juz. Tym razem wina moja i tylko moja, bezsporna. Moja glupota mnie wkurza, no i jak ja im teraz w oczy spojrze w tej windzie?

kocham_tramwaje - 2008-11-10, 13:22

euridice napisał/a:
kamma, właśnie, Kashmiri dobrze prawi!

podpisuje sie.
euridice napisał/a:
Dookoła mnie bałagan, aż nie wiadomo w co ręce włożyć, a i tak na razie nie mogę włożyć w nic, bo Lu momentalnie by się obudziła

...ja sprzatam kuchnie od 2 tygodni. mam nadzieje, ze dzis finisz :-P

w ogole to nastroj mam do pupy

kamma - 2008-11-10, 16:07

Dzięki, kochani, za wsparcie :) Udaje mi się małymi kroczkami znaleźć sobie jakieś lekkie zajęcia, bo i tak sama ciąża to dla mnie za mało ;) Ale dziś jest dużo lepiej, jedyny na dziś powód do warczenia to klujące się właśnie przeziębienie.
Agnieszka - 2008-11-10, 20:49

1. jutro ostatni dzień długiego weekendu
2. nasza tymczasowiczka (morświnka) jest już w nowym domku (trudno się było rozstać)
3. przerasta mnie bałagan domowy (3 pralki prasowania, kuchnia i sterta naczyń w zlewie....)
4. brak kasy na leki od dr Pietkiewcz (znów pewnie pomogą rodzice)
5. dyskusja z dzieckiem na temat urodzi (nie stać mnie na zaproszenie całej klasy = 24 sztuki do klubiku, kina...........)

Agnieszka - 2008-11-10, 21:25

kochana b chętnie :-)
Nawet obiad proponuję :-)

Agnieszka - 2008-11-10, 21:31

jutro?
rosa - 2008-11-10, 21:37

czy ja też mogę ze swoją górą prasowania się przyłączyć? ;-)
Agnieszka - 2008-11-10, 21:49

Rosa zapraszam, euridice pasuje przedpołudnie co do swojego prasownia musicie uzgodnić, obiad mogę zrobić ja
Lily - 2008-11-10, 22:04

1. Zła jestem, że jak zwykle wieczór spędzam sama. Czuję się jak stara panna.
2. Koty mi się zgubiły na amen - moja wina, trzeba było je brać do domu :/ taaaa....
3. Mam zgagę, muszę wreszcie coś z tym zrobić.

mizumo - 2008-11-10, 22:32

1. ojciec zrobił mi cholerną przykrość i zdenerwował na maxa . :evil: Często tak się zachowuje i w dodatku z premedytacją, a później robi z siebie ofiarę. :roll: Po prostu brak mi słów.
2. Nawet pośród wielu ludzi można czuć się samotnie. Eh...
3. Zero radości dziś... :(

Amanii - 2008-11-11, 00:56

mizumo napisał/a:
1. ojciec zrobił mi cholerną przykrość i zdenerwował na maxa . :evil: Często tak się zachowuje i w dodatku z premedytacją, a później robi z siebie ofiarę. :roll: Po prostu brak mi słów.

Może mamy tego samego ojca? Standard u mnie..

mizumo - 2008-11-11, 18:44

Cytat:
Może mamy tego samego ojca?


Amanii, :lol: :lol: :lol: rozbawiłaś mnie tym tekstem.
Jednoczesnie współczuję, bo u mnie też to jest standard, widać takie niektórzy mają charaktery i chyba już nic tego nie zmieni. Przykre bardzo... . :-/ :-| :-|

babaaga - 2008-11-11, 23:12

1.ech,mam dosyć...coś z p.nie dość dobrze, ja chcę by mnie kochał tak, że ach ach, a nie tak sobie...
2.ech.
3.ech, dół, wkurzają mnie co poniektóre przypadki ze szkoły, z pracy, masakrystyczne rodzinki z zaniedbanymi emocjonalnie dziećmi, które potem ja niby mam naprawiać.. :evil:

Karolina - 2008-11-12, 14:26

Koniczynka - kotka łownego Ci potrzeba:)
babaaga - fajowski avatar - i podobny! :-)

yolin - 2008-11-12, 14:39

koniczynka_k napisał/a:
1. Zalęgły mi sie myszy w domu :-|
2. Wszędzie sikają :shock:
3. Cały dom śmierdzi myszami :evil:

my mamy takie klatki, do ktorej mysza wchodzi skuszona czyms smacznym, poczym klapka za nia sie zamyka i mysze mozna wyniesc gdzies daleko od domu i wypuscic, metoda mniej makabryczna niz kot, lub klasyczne lapki na myszy.

babaaga - 2008-11-12, 15:33

Karolina napisał/a:
babaaga - fajowski avatar - i podobny!
oo, dzięki kochana! :-D nie było za bardzo mojej fryzury aktualnej, to, co najbliżej udało mi się znaleźć :mryellow:
już ok ze mną, więc nie warczę :mrgreen: o, przepraszam,na pracę bym mogła ponarzekać, kolejne kilkadziesiąt funtów w plecy, bo uczniowie nie przychodzą do szkoły :-x a my zbieramy na Zanzibar przecież|!!

yolin - 2008-11-12, 16:38

1.mole
2.mole
3. i jeszcze raz mole.... nie wiej jak zalegly sie w moich wlasnorecznie suszonych grzybach :roll:
wlasciwie zaden to powod do warczenia, ale denerwujace...

kamma - 2008-11-12, 17:44

yolin napisał/a:
i jeszcze raz mole.... nie wiej jak zalegly sie w moich wlasnorecznie suszonych grzybach

jejku, jaka szkoda! Też bym o to warczała...

Ale dziś mam swój powód, w sumie dość zabawny: rano miałam wrażenie, że mam gorączkę, więc szukam termometru... Znalazłam dwa elektroniczne, a ponieważ wiem, ile są warte, mierzę obydwoma. I wyobraźcie sobie, że pokazały niemal identyczną temperaturę: 35 stopni. Może ja już nie żyję? :shock: ;-)

arahja - 2008-11-12, 22:39

kamma napisał/a:
Może ja już nie żyję?


Nie strasz... ;) Ja zwykle mam temperaturę w okolicach 35,5 - u nas to rodzinne. Absolutnie da się z tym żyć, nawet permanentnie. ;)

Warczę, bo uciekałam przed omawianiem poezji na zajęciach, znalazłam zajecia, na których mieliśmy przez cały semestr mielić prozę, byłam wniebowzięta... I zmienili nam w środku semestru prowadzącego, który przyszedł i powiedział: dużo zrobiliście tej prozy, wiec do końca semestru będzie poezja. :evil: I już dawno po korektach, uciec z tych zajęć nie ma jak :cry:

- 2008-11-12, 23:35

kamma, ja też ostatnio mam 35...
biechna - 2008-11-13, 08:23

kamma, mi obydwa elektroniczne ZAWSZE pokazują 35,5 :-) w tym samym czasie stary, zwykły rtęciak - 36,6. To i myślę, że luz 8-)

1. Znowu wymioty :shock: Może to przez 6-cio godzinną podróż samochodem wczoraj?
2. U moich rodziców nie istnieje pojęcie wysypiania się. Albo budzą remonty outside, albo remonty sąsiadów (jedni i drudzy zaczynają o 6 i robią remonty nieustający), albo pozostawione u sąsiadów samotne psy, papugi, wyjące koty... :roll: Dzisiaj - wyjący i szczekający pies. Od 4:30 rano.
3. Książki w Polsce są beznadziejnie drogie, zebrałam rachunki za cały nabytek z tego do Polszy przyljazdu i jestem w szoku :evil:

yolin - 2008-11-16, 20:18

kamma napisał/a:
Może ja już nie żyję? :shock: ;-)


zyjesz, zyjesz... nam to notorycznie sie dzieje.... i zyjemy ;-)

kocham_tramwaje - 2008-11-17, 13:31

nie trzy, a jeden.
i nie do warczenia tylko..brakuje mi odpowiednio mocnego slowa, ktore nie byloby bluzgiem.
REMONTY
w sobote poszlam grzecznie poprosic, zeby miedzy pierwsza a 15 nie wiercili, bo mala idzie spac. przyjelo sie to ze wzglednym zrozumieniem. dziwnie patrzyli, ale przynajmniej nie wiercili.
nie wiertareczka-oni k**wa urzywaja udaru. caly blok chodzi.
dzis od nowa. akurat w momencie, jak mala zasnela, s***wiel zaczal wiercic, zeby bylo ciekawiej-przy otwartych drzwiach, bo przeciez w mieszkaniu sie kurzyc bedzie.
nie wytrzymalam i opieprzylam-dumna jestem z siebie bo uzywalam cywilizowanego jezyka, ale co uslyszalam na swoj temat, to moje.
otoz jestem pieniaczka, nie wspolpracuje, to, ze nic nie moge wytrzymac-inni sasiedzi wytrzymuja, to nic, ze mam male dziecko-moge sobie je wyniesc do drugiego pokoju, to nic, ze mam tylko jeden, moge sobie wyniesc do kuchni, na pytanie-a moze mam je wyniesc z bloku?-jak pani woli, a z pretensjami to do spoldzielni, ze blok z betonu wybudowali i sie trudno wierci.
CZY JEST NA TO JAKIS PARAGRAF?? jak powiedzialam,ze zadzwonie po gliny-rozasmiali mi sie w twarz.
no i przy okazji zlecieli sia sasiedzi, zeby bronic..wiercacego.

k**wa m*c!!!!
wyc mi sie chce. mala nie zasnie, wierca dalej, zamkneli drzwi laskawcy, tluka sie mlotkiem, a ja sie trzese i pale fajke za fajka.
no i jeszcze uslyszalam, ze wypadaloby przeprosic..

nawet kufa na spacer wyjsc nie moge, bo wozek zepsuty.

rosa - 2008-11-17, 13:50

walaija niezły koszmar :-/ normalnie można oszaleć

1. jestem niewyspana, śniły mi się koszmary
2. nie umiem zorganizować życia, takiego codziennego, cały czas się miotam
3. nie pracuję dla siebie ani nie robię tego co lubię

Lily - 2008-11-17, 14:04

1. leje ohydny deszcz i jest zimno i ciemno
2. kotuchy się zgubiły na amen
3. ciągle chce mi się JEŚĆ!
skoro 3, to na tym zakończę...

Amanii - 2008-11-17, 14:06

rozumiem rozgoryczenie (kiedyś mieszkałam miesiąc u mojego chłopa w bloku to codziennie skoro świt mieliśmy taką pobudkę) ALE z drugiej strony: JAK mają skończyć ten remont nie wiercąc? :D im będą mniej hałasu robić w ciągu dnia tym dłużej to będzie trwało, bo ilość roboty do wykonania się nie zmniejszy. Osobiście wolałabym się przemęczyć 2 tygodnie od bladego świtu do nocy (z płaczącym dzieckiem, wyjącym psem, bolącą głową i wszelkimi tego typu konsekwencjami) niż miesiąc wiercenia po godzinkę-dwie dziennie.
Uwierz, że tamci domownicy też już nie mogą pewnie tego wytrzymać, bo nie dość że robota od rana do nocy, syf i hałas w mieszkaniu, mnostwo kasy pewnie na to poszło, robotnicy pewnie cos spartolili itp itd, to jeszcze sąsiedzi się przychodzą skarżyć na hałas :D :D:D Akurat znam tę sytuację z obu stron medalu (remont całego mieszkania, wszystkie ciuchy, sprzęty, buty, włosy, sktóra, WSZYSTKO w białym pyle, napier****anie cały dzień, robotnicy jarają w domu, drą się do siebie, kuchnia w rozbiórce, jeść trzeba na mieście a wodę na herbatę gotować w pokoju, z drugiego pokoju przynosić cukier i łyżeczki itp. szlag moze trafić :P )

także łączę się z tobą w bólu, już niedługo koniec pewnie :) stopery do uszu i trzymaj się :)

co do mojego warczenia: PANI W DZIEKANACIE. i wszystko w temacie. ja nie wiem dlaczego one zawsze muszą być rekrutowane spośród osób najmniej przychylnych ludziom i najbardziej zrzędliwych. Wystarczy jeden ruch myszką w komputerze z jej strony. Ale nie, musi się naględzić, nakrzyczeć na mnie, nasapać jak to ona strasznie dużo ma roboty z tymi studentami... Jeszcze rozmawiając ze mną nie patrzy na mnie w ogóle, muszę wyławiać zdania skierowane do mnie spomiędzy jej gadki z koleżanką o duperelach. I do tego wp**ala ptasie mleczko i pluje nim na moje podania :lol: nie da się chyba bardziej dać do zrozumienia człowiekowi że ma się go w dupie za przeproszeniem :D

kofi - 2008-11-17, 14:10

wala współczuję.
rosa a kto umie zorganizować sobie życie. Ostatnio zadałam takie pytanie koleżance i ona wskazała na mnie. A ja myślałam, że ona umie. :roll:
lily może ktos je przygarnął. Mam nadzieję.
Teraz moje:
1. nie mam siły (PMS)
2. ciągle chce mi się jeść (PMS)
3. ciągle nie wiadomo na co jest chora moja suka (ale wiadomo, że to nie PMS).
I nie można więcej?

Lily - 2008-11-17, 14:13

kofi napisał/a:
lily może ktos je przygarnął. Mam nadzieję.
a ja wątpię, one było półdzikie, nie dało się ich ot tak zabrać
współczuję PMS-u, mnie też to czeka za parę dni, teraz nawet nie mam czym tłumaczyć żarłoczności ;)

kocham_tramwaje - 2008-11-17, 14:16

Amanii napisał/a:
przemęczyć 2 tygodnie od bladego świtu do nocy

tyle, ze to trwa od czasu jak tu mieszkamy..i nie skonczy sie za dwa tygodnie...
niestety..
ale dzieki za pocieszenie
Amanii napisał/a:
PANI W DZIEKANACIE.

faktycznie wszystko wyjasnia :lol:
kiedys mialam teorie, ze baby w dziekanatach to sekcja specjalna jakiegos rzadowego projektu, szkolona w legii cudzoziemskiej np ;-)

Lily - 2008-11-17, 14:19

walaija, niezbędna lektura dla Ciebie hxxp://krypta.whad.pl/html/opowiesci_z_krypty/mlotek_czlowiekowi_sasiadem.htm
swoją drogą my mamy takiego sąsiada, u które remont trwa cały rok, a jak nie ma co robić u siebie, to robi w piwnicy itp. - żeby jeszcze raz a dobrze wywiercił co trzeba - nie, on sobie kilka razy dziennie po trochu... najczęściej jak A. śpi po nocce... (wtedy też zazwyczaj koszą trawę na osiedlu)

kocham_tramwaje - 2008-11-17, 14:21

kofi, a co to ten PMS?
Lily napisał/a:
kotuchy się zgubiły na amen

nie martw sie :-( .na pewno sie znajda. moj kiedys sie wyszlajal na dlugo i wrocil w glorii i chwale.

Lily - 2008-11-17, 14:25

walaija napisał/a:
nie martw sie :-( .na pewno sie znajda. moj kiedys sie wyszlajal na dlugo i wrocil w glorii i chwale.
ale to nie były moje, tylko śmietnikowe... one miały swoje terytorium i nigdzie nie łaziły dalej :(
kocham_tramwaje - 2008-11-17, 14:34

Lily, dzieki za linka. co prawda porady srednio mozliwe do wykonania, ale przynajmniej sie usmialam. co do kotuchow..smutne. nie wiem jak Cie pocieszyc..miejmy nadzieje, ze te lazegi zawsze sobie poradza. moj mimo, ze kanapowiec jakos sie odnalazl pod golym niebem.

wracajac do remontu-przed chwila sie odbylo walne zgromadzenie sasiadek pod drzwiami wiercacych. paplaly na tyle glosno, ze juz wiem, ze nie bede miala zycia z sasiadami
(no ta spod 15 powinna pania przeprosic, ze nakrzyczala..)

moze wywioze mala do rodzicow i sama przeprowadze generalny remont, nie zwazajac na pore. przydaloby mi sie pare polek, zwlaszcza w lazience. i musze skuc farbe z kaloryfera. nie mowiac o podwieszanym suficie i obnizeniu podlogi ]:-> .

a potem sie wyprowadze na wies.

Alispo - 2008-11-17, 14:45

kofi napisał/a:

3. ciągle nie wiadomo na co jest chora moja suka (ale wiadomo, że to nie PMS).


a co sie dzieje?
1.u mnie z kolei kot niedoleczony..ciagnie sie i ciagnie..kurka szewc bez butow chodzi:/
2.pomylily mi sie zmiany w pracy
3.wiec rozwalilam sobie dzien i niewiele wyszlo z dzisiejszych planow i zaraz musze isc po raz kolejny dzis do roboty

Karolina - 2008-11-17, 17:44

Lily - czytałam na twoim blogu, że boisz się następnego kociego pokolenia. Czasem w schroniskach za darmo sterylizują jeśli zwierz jest adoptowany. Lily nie obwiniaj się za te kotki - łatwo jest wziac zwierzaka do domu tylko potem zaczynają się wydatki, na żarcie pół bidy, ale doliczyc weta, piasek do kuwety się nazbiera ze ponad stówka. Nie masz możliwoście ratowania wszytskich kotów i tak robisz co w Twojej mocy a mogłaby przecież przejsc obojętne.
Lily - 2008-11-17, 17:47

U nas nie sterylizują za darmo w schronisku, bo nie ma schroniska dla kotów (choć jest nieformalnie kilka w schronie). W ogóle się tu nic w tej sprawie nie robi, jedynie prywatne osoby (zaledwie parę) coś robią. Być może zaczniemy na bazarkach miau zbierać na klatkę-łapkę, żeby je wyłapać przynajmniej na moim osiedlu (jest ogromne stado), ale jak to zorganizować potem - nie wiem... ja nawet nie mam jak dostarczyć klatki z kotem do lecznicy, bo nie mamy auta.
ewatara - 2008-11-17, 21:34

1. zimno u nas brrrr
2. Jasmi od 2 dni marudna jakaś :roll: jak barometr pogody
3. nie wiem czy uda mi sie pomóc kilku osobom, którym bardzo bym chciała i powinna pomóc, a to trudny orzech do zgryzienia :roll:

kofi - 2008-11-18, 11:09

wala PMS = PreMenstrual Syndrom (dobrze to napisałam?)
Alispo napisał/a:
kofi napisał/a:

3. ciągle nie wiadomo na co jest chora moja suka (ale wiadomo, że to nie PMS).


a co sie dzieje?

Piła jak smok i lała jak strażak. Nerki w porządku, dostaje "lekki" (jak mówią) antybiotyk na zapalenie pęcherza, nie wiem jaki, bo małż jeździ do polikiliniki. We krwi ma niedobór jakiegoś enzymu, co może wskazywac na uszkodzenie wątroby, ale może być efektem zastosowania antybiotyku. Nie miała i nie ma gorączki, jest wesoła, je normalnie.
Jutro znowu siki do badania. Na szczęście już przesypiamy noc bez wychodzenia.
No, dzisiaj na szczęście nie mam za wiele powodów do warczenia.

kocham_tramwaje - 2008-11-18, 11:23

kofi napisał/a:
wala PMS = PreMenstrual Syndrom (dobrze to napisałam?)

no tak :oops:


biedny pieso :-(

Karolina - 2008-11-18, 14:19

Lily napisał/a:
nawet nie mam jak dostarczyć klatki z kotem do lecznicy, bo nie mamy auta.

znam ten ból :-(

iris - 2008-11-18, 18:53

1. samochód mi się zepsuł, a do pracy mam niebotycznie daleko jak na bez samochodu,
2. w sprawie bardzo istotnej myślałam, że już wszystko na dobrej drodze a okazało się, że jednak niestety nie :-(
3. leje, ciemno za oknem, a mąż ciągle do późna w pracy (od roku chyba)

fajnie tak powarczeć - od razu ciut lepiej :-)

Alispo - 2008-11-18, 20:40

Karolina napisał/a:
Lily napisał/a:
nawet nie mam jak dostarczyć klatki z kotem do lecznicy, bo nie mamy auta.

znam ten ból :-(

dziewczyny,a taksowki nie chca u was brac zwierzakow?

Lily - 2008-11-18, 20:42

Alispo napisał/a:
dziewczyny,a taksowki nie chca u was brac zwierzakow?
za opłatą i owszem, niektórzy wezmą - ostatnio babka wioząc kota do lecznicy nasłuchała się, że mu krzywdę robi i że by ją sprał za okaleczanie kotki
zresztą teraz to trzeba zbierać na klatkę-łapkę, a potem zbierać na sterylki; taksówka wypada na szarym końcu ;)

ewatara - 2008-11-18, 22:55

Karolina napisał/a:
Lily napisał/a:
nawet nie mam jak dostarczyć klatki z kotem do lecznicy, bo nie mamy auta.

znam ten ból
oooo tak, ja również, pamietam jak wzięłam ze schroniska szczeniaki bo by tam wyzdychały (jeszcze bez zębów, a karmili je pedigrpal)... :roll:
I tak łaziłam z 4 wyłażącą z koszyka, co sekundę musiałam ktoregoś zawracać i tak około 4-5 km :-?

Malati - 2008-11-19, 10:20

1 cięzka noc za nami młody wymiotował
2 jestem nie wyspana i nic mi sie nie chce
i chyba byłoby na tyle

kocham_tramwaje - 2008-11-19, 10:45

Lily napisał/a:
ostatnio babka wioząc kota do lecznicy nasłuchała się, że mu krzywdę robi i że by ją sprał za okaleczanie kotki
:shock: :shock: :shock:
Jagula - 2008-11-24, 22:33

totalnie kiepski dzień...chyba czasami tak jest ,że wszystko musi w jednej chwili się skumulować...
1. byłam u lekarza z zasmarkanym, kaszlącym dzieckiem bez głosu (straciło go dzień wcześniej) a pan "doktor"
-pierwsze 13 minut poświęcił na uświadamianiu mnie jakie wspaniałe są szczepionki , że wiedzę na ich temat ich szkodliwości czerpiemy (my rodzice) z brukowców. Sprawę by można olać ale to juz trzecia taka akcja w ciągu ostatniego półrocza...a Radziej był szczepiony!!!oni go chcą szczepić powtórnie!
2.po dwóch minutach "oglądu" stwierdził, że dziecko mam zdrowe a na moje pytanie - to kiedy w takim razie mogę go posłać do przedszkola usłyszałam ,że ...dzisiaj
3.zakupy przez inetrnet przyszły za wcześnie ...a nas nie było...ech
no a potem cała masa upierdliwych i dokuczliwych szczegółów...nawet rozlało mi się mydo w płynie na calusieńką łazienkę....

no ...terapeutycznie mi pomogło....

rosa - 2008-11-24, 23:32

jagula, ale jak już jest tak totalnie do d..., to następnego dnia zaczyna się poprawiać, czego tobie życzę
bo ja dzisiaj nie warczę, chociaż zarysowałam samochód, i P się wściekał, ale go olałam

Jagula - 2008-11-25, 10:22

dzięki rosa... też myślę,że dzisiaj musi już być tylko lepiej...
ja właściwie nie jeżdżę zbytnio i nie możemy się zdecydować na auto-inwestycje bo zapewne byłoby total porysowane :mryellow:

Kitten - 2008-11-25, 19:42

Ogłoszono listę stypendiów naukowych :lol:

Uczelnia 1 - 4,6 - nic

Uczelnia 2 - 4,8 - 100pln

Zwrot 'Alma Mater' nabiera nowego, ironicznego wymiaru :lol:

Cóż, przynajmniej opłacę sobie jogę...

dżo - 2008-11-25, 19:52

Kitten, ale kwoty :shock: , to jakiś żart chyba, w sumie nawet na porządna jogę nie starczy, dziadzieją nasze uczelnie, oj dziadzieją ...
Kitten - 2008-11-25, 19:57

dżo, moja szkoła jogi, w przeciwieństwie do niektórych instytucji, dba o studentów i ma dla nich duże zniżki ;-)

W zeszłym roku dostawałam 370... (na drugiej nic, bo to był pierwszy rok). Jakoś nie chce mi się wierzyć, ze kryzys AŻ TAK zaszkodził uczelniom :evil:

Martuś - 2008-11-25, 22:22

Kitten, na UG wszystkie stypendia są ok stówy, na Prawie trochę więcej, na Filozofii najmniej :P
Ja tam wolę korki dawać niż o dobrą średnią się starać, zysk wielokrotnie większy a pracy mniej :mrgreen:

Za to na UW na Filozofii moi znajomi mają 600 pln :shock:

Kitten - 2008-11-25, 22:28

Martuś, moja znajoma na SGH ma ponad 1000 samego socjalnego :shock:

I jakoś zawsze byłam kujonką i nigdy nie lubiłam ocen innych niż 5 :mrgreen: . Szczególnie, jeśli studiuję coś, co mnie interesuje i u wykładowcy, którego lubię... Wtedy przykładanie się do zajęć traktuję jako wyraz elementarnego szacunku, również dla siebie ;-)

A korki zawsze są dobrą opcją :-)

rosa - 2008-11-25, 22:30

kitten ale żyłują, masakra, 10 lat temu na polibudzie dostawałam 250zł, a moja sister na sggw 350zł
Kitten - 2008-11-25, 22:31

Ja na 1 roku dostawałam 250 za średnią niewiele ponad 4...
mossi - 2008-11-25, 22:34

a u nas 340 chyba mają, wszyscy taką samą stawke.
gdzież był ten temat ukryty przede mną?!
dziś nie mam czasu, ale wróce tu :lol:

Martuś - 2008-11-25, 22:39

Kitten napisał/a:
Martuś, moja znajoma na SGH ma ponad 1000 samego socjalnego :shock:

I jakoś zawsze byłam kujonką i nigdy nie lubiłam ocen innych niż 5 :mrgreen: . Szczególnie, jeśli studiuję coś, co mnie interesuje i u wykładowcy, którego lubię... Wtedy przykładanie się do zajęć traktuję jako wyraz elementarnego szacunku, również dla siebie ;-)


Kitten, no nieźle ;)

Mi oceny zawsze zwisały, szczególnie, że w szkole mało było tego, czego mogłabym uczyć się dla siebie, póki były bardzo dobre, to były, teraz są dobre i średnie, to są :P Ale jakbym lubiła swoje studia i się na nich spełniała, a nie męczyła, to pewnie byłaby inna bajka ;)

Kitten - 2008-11-25, 22:45

Martuś napisał/a:
Ale jakbym lubiła swoje studia i się na nich spełniała, a nie męczyła, to pewnie byłaby inna bajka ;)

Dokładnie... ;-) . Ja, za drugim podejściem, znalazłam 'swój' kierunek, i teraz piastuję po cichu ambicje naukowe :mrgreen: . Praca magisterska mojej przyszłej promotorki stała się ostatnio lekturą na innej uczelni, więc poprzeczkę mam wysoko - ale to lubię :mrgreen:

Lily - 2008-11-25, 22:58

euridice napisał/a:
A widniejący na nich napis: "Naturalne źródło magnezu" wciąż jawi mi się jako: "Naturalne źródło glutaminianu" na przemian z jeszcze lepszym: "Naturalne źródło nutramigenu" :roll:
to tylko świadczy o twórczym umyśle ;)
Lily - 2008-11-25, 23:03

euridice napisał/a:
Lily, albo o majakach lub/i początkach czegoś poważniejszego :P
no tak, splątanie to objaw choroby psychicznej :P
kocham_tramwaje - 2008-11-27, 11:45

jeden niezmienny
wierca :cry:
na pochybel..

Jovi - 2008-11-28, 16:59

1. Majsia obudziła się dzisiaj o 6.00 :shock: (jej aktualna norma to 7.00)
2. Najlepszy z mężów wymyślił spacer z wózkiem, to nie był dobry pomysł, Maja dała koncert darcia się aż prawie zwymiotowała, w rezultacie wróciliśmy całą trójką do domu.
3. Z powodu pktu 2. nie mam nic dla Majsi na jutro na obiad.

bodi - 2008-11-29, 22:48

ja mam dzis jeden powód. Przyziemności trzymają mnie jutro w domu i nie pozwola pojechac do Londynu na super-vegan-impreze i spotkanie z wegedzieciakowcami :evil:
daria - 2008-12-02, 14:28

jestem wciąż zmęczona
nic mi nie wychodzi
wkurzona na szefową :evil:

Lily - 2008-12-02, 16:29

1. zamknęli mi sklep spożywczy na osiedlu, w którym kupowałam warzywa
2. kot jest absolutnie nieoswajalny
3. generalnie to jestem (tu epitety)

kocham_tramwaje - 2008-12-02, 16:48

daria, moze idz na l4? skupisz sie na sobie, na ciazy,darujesz sobie stresu.
zwlaszcza, ze ciagle jestes zmeczona..ja pierwszy trymestr przespalam, dopiero w drugim czulam sie swietnie (ksiazkowo)
a Twoja szefowa..@ i tyle.
trzymaj sie

Lily napisał/a:
tu epitety
= zaje***ta laska, k**wa :mryellow:
Lily - 2008-12-02, 16:49

walaija napisał/a:
= zaje***ta laska :mryellow:
raczej poje**** :mrgreen:
kocham_tramwaje - 2008-12-02, 16:50

no i nie przegadasz :mryellow:
Karolina - 2008-12-02, 18:27

Kitten pociesz się ja na UMK dostawałam 70zł ]:-> Wszystko przez to, ze to był najliczniejszy wydział (historyczny) a wszystkie wydziały dostawały po porstu taką samą pulę.
mossi - 2008-12-02, 18:35

zmęczona
zdołowana
mam dość studiów, bo są mega hardcorowe :roll:

Amanii - 2008-12-02, 19:03

Zadzwonił ojciec, że kota Stefana staruszka trzeba będzie uśpić. Jakiś nowotwór żołądka.. :( Wku***wiam się, bo wydaje mi się, że jakby poszli z nim do lekarza jakiś rok temu, kiedy pierwszy raz im powiedziałam że coś jest nie tak (kot je za 3 a chudy jak szczapa) to może dałoby się to wyciąć. Ale oni stwierdzili że "po prostu stary już jest"... 15 lat to i tak piękny wiek, ale wydaje mi się, że można mu było oszczędzić cierpienia..
Miałam 6-7 lat jak go przywiezlismy do domu... zawsze był.. dziwne uczucie.

Lily - 2008-12-02, 19:12

Amanii, przykro mi... my musieliśmy uśpić 17-letnią suczkę, wiem jak to jest :( tez była od zawsze...
daria - 2008-12-03, 09:34

walaija napisał/a:
daria, moze idz na l4? skupisz sie na sobie, na ciazy,darujesz sobie stresu.
zwlaszcza, ze ciagle jestes zmeczona..ja pierwszy trymestr przespalam, dopiero w drugim czulam sie swietnie (ksiazkowo)
a Twoja szefowa..@ i tyle.
trzymaj sie


żeby to było takie proste!
z chęcią bym poszła... chociaz lubię moją pracę i zależy mi na niej
a jak pójdę na zwolnienie to ona będzie musiała kogoś na moje miejsce znaleźć i podejrzewam, że długo w takim razie bym tam nie popracowała.... wróciłabym po macierzyńskim i na pewno by mnie za coś zwolniła :evil:
ale jeśli nadal będzie mi robić problemy to pomyślę o tym!

najbardziej mnie wkurwia (sorki) to, że jak byłam na l4 po szpitalu to przyszłam dwa razy do pracy a Ona mi takie awantury robi :-/

Cytrynka - 2008-12-16, 01:22

A można więcej?
Choróbska, to mój główny problem. Mam dość. Jesteśmy chorzy już miesiąc co najmniej. Najpierw Julcia i Adaś mieli zapalenie uszu, Dominik przeziębienie. Potem Dominik dostał zapalenia krtani, co skończyło się zastrzykiem sterydowym, bo miał zbyt opuchnięte gardło. To zostało zdiagnozowane w środę. W kolejny poniedziałek trafiłam z Adasiem do pediatry (a w środę był zdrowy ponoć) i okazało się, że Adaś jest chory i potrzebuje antybiotyk i choć nie ma zapalenia ucha i anginy, to gardło czerwone jak pomidor a uszy chyba bolą, a Dominik jako powikłanie po zapaleniu krtani dostał zapalenia oskrzeli. Skończyli już antybiotyk. Tymczasem ja w ubiegły czwartek dostałam okres i mnie poskręcało z bólu a w piątek dostałam niestrawności, jelitówki , sama nie wiem czego. Schudłam już dwa kilo, mąż znowu służbowo w Chicago, a ja się męczę. Gdybym chociaż umiała zwymiotować albo miała biegunkę, to by mi ulżyło, a tu nic. Mam mega katar (od miesiąca choruję), dostałam antybiotyk, którego nie wykupiłam jeszcze (mam zażyć, jak będę miała dość, albo jak płukanie nosa nie pomoże). Moje dzieci dziś na obiad jedzą mus jabłkowy ze słoika, bo nie mam siły gotować. Właśnie piję wywar z kminku, mniam. :-?
Trochę mi lepiej jak się wygadałam, dzięki za ten wątek.

[ Dodano: 2008-12-16, 01:30 ]
Jagula napisał/a:
totalnie kiepski dzień...chyba czasami tak jest ,że wszystko musi w jednej chwili się skumulować...
1. byłam u lekarza z zasmarkanym, kaszlącym dzieckiem bez głosu (straciło go dzień wcześniej) a pan "doktor"
-pierwsze 13 minut poświęcił na uświadamianiu mnie jakie wspaniałe są szczepionki , że wiedzę na ich temat ich szkodliwości czerpiemy (my rodzice) z brukowców. Sprawę by można olać ale to juz trzecia taka akcja w ciągu ostatniego półrocza...a Radziej był szczepiony!!!oni go chcą szczepić powtórnie!
2.po dwóch minutach "oglądu" stwierdził, że dziecko mam zdrowe a na moje pytanie - to kiedy w takim razie mogę go posłać do przedszkola usłyszałam ,że ...dzisiaj
3.zakupy przez inetrnet przyszły za wcześnie ...a nas nie było...ech
no a potem cała masa upierdliwych i dokuczliwych szczegółów...nawet rozlało mi się mydo w płynie na calusieńką łazienkę....

no ...terapeutycznie mi pomogło....


jak lekarka zdiagnozowała u Dominika zapalenie oskrzeli (jako powikłanie po zapaleniu krtani) i u Adasia nie wiadomo co, to też usłyszałam, że dzieci chorują, a ja swoich nie szczepię i nie chronię.. Ech. :roll:

[ Dodano: 2008-12-16, 01:42 ]
walaija napisał/a:
Amanii napisał/a:
przemęczyć 2 tygodnie od bladego świtu do nocy

tyle, ze to trwa od czasu jak tu mieszkamy..i nie skonczy sie za dwa tygodnie...
niestety..
ale dzieki za pocieszenie
Amanii napisał/a:
PANI W DZIEKANACIE.

faktycznie wszystko wyjasnia :lol:
kiedys mialam teorie, ze baby w dziekanatach to sekcja specjalna jakiegos rzadowego projektu, szkolona w legii cudzoziemskiej np ;-)

Aaaaaaa, pani w dziekanacie. To dużo wyjaśnia. Jak zaczęłam studiować na dawnym ATK (tak, tak :-P ), w dziekanacie siedziała zakonnica i doprowadzała każdego do furii. Kiedy zobaczyła mnie pierwszy raz po rozpoczęciu pierwszego dla mnie roku akademickiego, na wstępie zapytała: a co pani tu robi (człowiek miał ochotę odpowiedzieć: kwiatki sadzę ]:-> ), a potem...
Trudno było się dostać do niej i coś załatwić, bo wypraszała słowami: proszę nie przeszkadzać, jem jogurcik. I jadła go przez 2 godziny. A dostać się do dziekana, to był wyczyn. Ale kiedyś inna pani, świecka istota tym razem, nie mogła znaleźć moje matury, którą chciałam odebrać na innym kierunku tej samej uczelni. Nie mogła znaleźć, powiedziała mi, że na pewno odebrałam, skoro nie ma. A po miesiącu dostałam od niej odręcznie napisany list z przeprosinami i maturą w środku. Są jednak miłe panie w dziekanacie. :-) (czasem).

Lily - 2009-02-08, 22:13

Smutno, piesa pojechała, nikt nie śpi na moim miejscu na łóżku, nikt nie pilnuje przy jedzeniu...
Jagula - 2009-02-08, 22:19

no smutno bez piesy...czy piesa będzie jeszcze z wizytą?
Lily - 2009-02-08, 22:21

Jagula napisał/a:
no smutno bez piesy...czy piesa będzie jeszcze z wizytą?
jak dożyje to pewnie tak ;)
Jagula - 2009-02-08, 22:25

Lily napisał/a:
Jagula napisał/a:
no smutno bez piesy...czy piesa będzie jeszcze z wizytą?
jak dożyje to pewnie tak ;)
oczywiście myślisz o piesie ;-)
może jeszcze jakaś rewizyta :-P

Lily - 2009-02-08, 22:26

Jagula napisał/a:
oczywiście myślisz o piesie ;-)
no dożyje, nie dożyję ;) choć tego to nikt nie wie
rewizyta pewnie, tylko nie tak zaraz raczej :)

mandy_bu - 2009-02-10, 10:35

[quote="Cytrynka"]A można więcej?
Choróbska, to mój główny problem. Mam dość. Jesteśmy chorzy już miesiąc co najmniej. Cytrynka możemy sobie podać ręce. U mnie choroba idzie 2 miesiąc (każdy po kolei, lub razem). Wczoraj kolejny poranek w przychodni. "To pani zamawiała zapalenia oskrzeli x2? Proszę proszę, nie niestety grypy już nie ma, a o zwykłym przeziębieniu proszę zapomnieć, dawno wyszły". :evil:

sylv - 2009-02-10, 10:38

1. powrót do pracy po tygodniu choroby - moje biurko jest CAŁE zasypane papierami :/
2. nasz cudowny dział księgowości zgubił przesłane im faktury, i teraz sięwypiera, twierdząc, że w ogóle ich nie dostał!
3. pogoda jest obrzydliwa. a ja dalej kaszlę.

nitka - 2009-02-13, 08:33

1. Mam zgagę, bo Antek siedzi mi tyłkiem na przełyku
2. Muszę wszystko ciągle robić sama, i liczyć mogę tylko na siebie
3. Jeszcze dwa tygodnie pracy...

szo - 2009-02-13, 10:10

nitka, na zgagę spróbuj migdały. ja w ciąży z Kają miałam takie megazgagi, że podjeżdżaliśmy pod sklep, ja wyskakiwałam z auta , wpadałam do sklepu i kupowałam paczkę, po 2 przeżutych garściach mega ulga :-D
daria - 2009-02-13, 10:26

boli mnie głowa
boli mnie głowa
boli mnie głowa :-/

Amanii - 2009-02-13, 12:02

1. zawiodłam się na przyjaciółce
2. dostałam opier*** od znajomego, przez coś co powiedziałam przyjaciółce w zaufaniu a doszło do niego. (to nie była jakaś tam zwykła plota... kilka lat się łamałam: powiedzieć? nie powiedzieć? mam nauczkę, nieprędko komuś coś powiem następnym razem, nawet jeśli to ważne i jeśli uważam że tak będzie w porządku)
3. tęsknię za moim Algiem

mossi - 2009-02-13, 14:02

1. śpię i dalej jestem zmęczona i wszystko mnie boli...
2. nie cierpię śniegu! :evil:
3. Na koniec sesji mam poprawkę, a tak dobrze szło... i muszę dłużej we Wro siedzieć, a ja już tęsknię za domem, bo od świąt nie byłam... :-(

Lily - 2009-03-07, 18:29

1. na wadze coraz częściej liczba szatana
2. wszystko mnie dziś wkurza, to chyba PMS (i wku... facet)
3. mało spałam w nocy, teraz spałam trochę w dzień i jestem zupełnie rozbita...

Jagula - 2009-03-07, 19:19

Lily napisał/a:
1. na wadze coraz częściej liczba szatana
2. wszystko mnie dziś wkurza, to chyba PMS (i wku... facet)
3. mało spałam w nocy, teraz spałam trochę w dzień i jestem zupełnie rozbita...

to Cię pocieszę- u mnie waga szatana przekroczona :evil: a wiosny nie widać :->

Lily - 2009-03-07, 19:20

Jagula napisał/a:
a wiosny nie widać :->
dziś deszcz ze śniegiem padał :(
Amanii - 2009-03-07, 19:30

666 kg? :D nieźle :D
Lily - 2009-03-07, 19:31

Amanii napisał/a:
666 kg? :D nieźle :D
z przecinkiem :>
Izzi - 2009-03-10, 19:39

1. ..gdybym tylko była uległą lalą ..ale nie jestem ..i warczę i obrywam za to
2. obrywam także za wypowiadanie własnego zdania
3. obrywam od bliskich :-/

Lily - 2009-03-10, 21:45

Izzi napisał/a:
2. obrywam także za wypowiadanie własnego zdania
za to chyba często się obrywa... ja się zastanawiam, czy kiedyś dojrzeję do tego, by je wypowiadać pomimo tego, że się obrywa...
mossi - 2009-03-10, 23:11

jeden z siła potrójnego warrrczenia! Mój T. powiedział do mojej wspolokatorki ktora bardzo lubi "Kochanie" :roll: mam ochote go udusić poduszka.
nitka - 2009-03-11, 08:29

mossi, Wy zdaje się macie brazylijskie zapędy :mrgreen:
majaja - 2009-03-11, 09:18

jedno wielkie warczenie z powodu pracy, jestem totalnie zdemotywowana, w kościach czuję że jak dojdzie do rozmowy to będzie awantura, bo na pewne rzeczy się nie zgadzam. Pięniądze śmieszne i dokładanie obowiązków, i mam wrażanie, że ich zdaniem że za 200 premii raz na pół roku to powinnam zapieprzać po nocahc i generalnie skakać pod sufit z radości. Ech coś czuję że do wrzęśnia to ja tam nie dotrwam, a one też mnie się z radością pozbędą, bo im "zespół" rozwalam narzekaniem i pretensjami. ]:->
mossi - 2009-03-11, 11:38

nitka napisał/a:
mossi, Wy zdaje się macie brazylijskie zapędy :mrgreen:
haha :-P akurat ja się odcięłam od tej telenoweli już 8 miesięcy temu, a on mi z takim wylatuje :evil: ale za to jaki od rana milutki się zrobił
euridice napisał/a:
nie musisz iść od razu na całość, możesz na razie lekko go poddusić ;) 8-)
na razie powbijałam mu łokieć w żebra jak spał :-P
Amanii - 2009-03-12, 15:06

1. ukruszył mi się kawałek zęba (ładny mi kawałek... 1/4 :/ ) więc będę musiała odwiedzić dentystę i najprawdopodobniej zarządzi wyrwanie (bo nie wiem czy tam jest co ratować). Przysięgłam sobie kiedyś że nie dam sobie wyrwać zęba bez narkozy :) Boję się jak cholera..

2. jechałam dziś na zajęcia tylko po to, żeby usłyszeć, że mogę iść do domu. No cóż nie byłam przygotowana (bo nie miałam kasy na ksero tekstu, a mój dług w punkcie ksero wynosi już parenaście złotych), więc teraz muszę przyjść na konsultacje, zaliczyć ten tekst i 2 dodatkowo... Dobrze, że kserówki będę mogła pożyczyć od ludzi z roku.

3. Zepsułam płytę z oryginalnym Windowsem (400zł) :/ W idiotyczny sposób rzecz jasna..

Ogólnie do niczego się nie nadaję, co tylko dotknę to spier**lę.. Mam dość, najchętniej bym się położyła i przespała resztę dnia, żeby nie zchrzanić już nic więcej... Ale muszę się pozbierać, zrobić obiad i coś zrobić ze sobą...

fasola - 2009-03-12, 22:30

Amanii napisał/a:
1. ukruszył mi się kawałek zęba (ładny mi kawałek... 1/4 :/ ) więc będę musiała odwiedzić dentystę i najprawdopodobniej zarządzi wyrwanie (bo nie wiem czy tam jest co ratować). Przysięgłam sobie kiedyś że nie dam sobie wyrwać zęba bez narkozy :) Boję się jak cholera..


Amanii Nie wyrywaj zęba! Na pewno da się go uratować. Albo zaproponują Ci koronkę albo wkład koronowo-korzeniowy plus koronę. Pamiętaj, że nawet sam korzeń to darmowy i naturalny implant!! Trzymaj się dzielnie :)
Pozdrawiam

Amanii - 2009-03-12, 22:50

mam taką nadzieję.. Nigdy nie miałam wyrywanego zeba i panicznie się tego boje, nie wyobrażam sobie, żeby to przeżyć świadomie, nawet jakbym nic nie czuła (bo tu nawet nie o sam ból chodzi). Ogólnie denstysty się nie boję, czasem nawet mnie relaksuje to całe grzebanie (leczenie kanałowe wspominam milusio :P ). Ale WYRWANIE - nigdy! :D

ogólnie to już mi lepiej :)

Lily - 2009-03-12, 22:59

Amanii napisał/a:
Nigdy nie miałam wyrywanego zeba i panicznie się tego boje, nie wyobrażam sobie, żeby to przeżyć świadomie, nawet jakbym nic nie czuła
to naprawdę nic takiego, jeśli masz zaufanie do swojego dentysty... nie opowiem śmiesznych historii z tym związanych, żeby Cię nie straszyć ;) w każdym razie ja miałam 2 razy w życiu znieczulenie, właśnie do wyrywania, a było to chyba znacznie prostsze niż leczenie kanałowe i inne tego typu przyjemności ;)
sylv - 2009-03-17, 16:11

godzinę szorowałam łazienkę. weszłam do niej przed chwilą i co widzę? mój mąż w pięknie wypucowanym przeze mnie na błysk brodziku od prysznica myje maksymalnie usyfione dywaniki z auta - trzymajcie mnie... :-x
kamma - 2009-03-17, 16:15

sylv, wybacz, ale to mnie rozśmieszyło... Chciałoby się rzec: cali faceci ;)

A może potem doczyści brodzik? Nie trać nadziei ;)

Lily - 2009-03-17, 16:20

sylv napisał/a:
mój mąż w pięknie wypucowanym przeze mnie na błysk brodziku od prysznica myje maksymalnie usyfione dywaniki z auta - trzymajcie mnie... :-x
skąd ja to znam ;) u nas A. myje balkon, na który srają gołębie, a potem płucze te szmaty w wannie ;) i oczywiście uważa, że nic się nie stało, a ja się czepiam zamiast się cieszyć, że on w ogóle myje :) (tymczasem ja dostaję białej gorączki)
sylv - 2009-03-17, 16:53

kamma napisał/a:
Nie trać nadziei ;)

ja myślę... ;-)

Amanii - 2009-03-17, 19:18

Lily napisał/a:
a potem płucze te szmaty w wannie

a w czym ma płukać? :D wanna to jedyne co się mi nasuwa na myśl :D można ją przecież umyć potem..

nie wiem, czasem mam chyba takie "męskie" myślenie o pewnych rzeczach. W domu mojego byłego chłopaka wywołałam wielkie oburzenie myjąc kocią miskę w zlewie kuchennym myjką do naczyń. U mnie w domu (i rodzinnym, i teraz moim) robiło się tak zawsze, nie wiedziałam że nie można :)

Lily - 2009-03-17, 19:22

Amanii napisał/a:
a w czym ma płukać? :D wanna to jedyne co się mi nasuwa na myśl :D można ją przecież umyć potem..
umyć? a po co myć, przecież wystarczy spłukać? bakterii nie widać, więc ich nie ma ;) a potem baba lata i dezynfekuje Domestosem... bo nie chce się kąpać w gołębich gównach :>
Agnieszka - 2009-03-17, 19:24

znów boli mnie noga
zmokłam straszliwie wracając z pracy
utknęłam w drodze do domu w gigantycznym korku

nitka - 2009-03-17, 19:34

Amanii napisał/a:
W domu mojego byłego chłopaka wywołałam wielkie oburzenie myjąc kocią miskę w zlewie kuchennym myjką do naczyń. U mnie w domu (i rodzinnym, i teraz moim) robiło się tak zawsze, nie wiedziałam że nie można :)
Amanii, chybabym Cię wystawiła na balkon, żeby najpierw ochłonąć, gdybyś tak zrobiła na moich oczach ;-)
dżo - 2009-03-17, 21:12

Amanii napisał/a:
wywołałam wielkie oburzenie myjąc kocią miskę w zlewie kuchennym myjką do naczyń

moja teściowa też była oburzona , że myjemy miskę psa tą samą gąbką co nasze naczynia, a mi nawet przez myśl nie przeszło, że można i "trzeba" inaczej,

Agnieszka - 2009-03-17, 21:33

psa/ kota nie mam ale klatkę świnek myje w wannie - najwyodniej

a powarczeć mogę na apetyt dziecka, gdzie to wszystko mieści, je więcej ode mnie - ma fazę jedzenia i non stop coś muszę w małą paszczę zapakować

Lily - 2009-03-17, 21:48

Hmm, w przeciwieństwie do psów nie jem zgniłych kości z trawnika, więc też raczej bym nie myła misek gąbką do naczyń... tzn. nigdy tak nie robiłam. Chociaż nieraz mnie pies po pysku polizał, to tez fakt. Z wiekiem jednak robię się coraz bardziej drobnoustrojofobiczna.
adriane - 2009-03-17, 22:30

U mnie zawsze pies ma swoją myjkę i swoją miskę. Nie wyobrażam sobie inaczej, zwłaszcza, że jego karma jest mięsna. Brzydziłabym sie jeść z takiego talerza psią myjką umytego, gdybym oczywiście o tym wiedziała ;)
Malati - 2009-03-17, 22:32

Wkurza mnie szefostwo mojego wojtka. ]:-> Miał mieć od jutra dwa dni wolne to znowu musi iść do roboty bo im ludzi brakuje.W tamtym tyg było to samo.Widujemy sie tylko parę godzin w ciągu dnia ,mam dosyc czasami :-/
Capricorn - 2009-03-17, 22:40

czarna96 napisał/a:
Widujemy sie tylko parę godzin w ciągu dnia ,mam dosyc czasami :-/


Hm. Ja z moim mężem się głównie rozmijamy w domu. Dzisiaj na przykład wróciłam po 18.00, on poszedł do pracy na 22.00, wróci o 6.00 i pójdzie spać. po 14.00 odbierze maluchy z przedszkola, ja będę w domu ok. 17.45. On znów wyjdzie na 22.00...

Malati - 2009-03-17, 22:44

Capricorn, i tak często się mijacie?
Rany ja jak wojtek pracuje tak dużo i sie nie widujemy to mnie szlag trafia. I szkoda mi też młodego że tak mało czasu spędza z tatą ...to chyba najbardziej mnie męczy.

Capricorn - 2009-03-17, 22:50

często.
agaw-d - 2009-03-18, 00:13

U nas ostatnio podobnie. Dawniej jak byłam w domu z Marcelką, to nawet jak M dużo pracował to każdy jego czas w domu planowałam też, żeby być i trochę tego czasu razem się dało spędzić, a teraz wymieniamy się przy Marcelli. Teraz np. czekam aż wróci z pracy, żeby z nim pobyć, chociaż jutro przez to będę nieżywa, bo będę spała z 4 godziny. Ale nie narzekam, mój wybór :mrgreen:

Kurcze, nie zwróciłam uwagi, że piszę w temacie ...powody do warczenia...więc warczę:
- jestem zestresowana na maksa i zaraz eksploduje chyba
- wkurza mnie, że muszę w środku nocy gotować obiad na jutro
- no i na szczęście nie mogę już znaleźć 3 powodu do warczenia

Jagula - 2009-03-18, 00:15

Capricorn napisał/a:
często.
będąc w Szkocji mijaliśmy się każdego dnia...i jeszcze wolne dni zdarzały nam się rozbieżne :evil: więc trzymajcie się dziewczyny!
sylv - 2009-03-18, 13:27

Jagula napisał/a:
mijaliśmy się każdego dnia...i jeszcze wolne dni zdarzały nam się rozbieżne

przybijcie piątkę :(

a mój kochany mężulo dziś też mi sprzedał powód do warczenia - znaleźliśmy w końcu krzesła, na których nam b. zależało. załatwiłam calą sprawę wysyłki z gościem, pozostaje zapłacić. i teraz mój mąż marudzi, że "kolega mu powiedział" że to drogo za transport.. nadmieniam, iż kolega ten wie kuźwa zawsze wszystko na każdy temat,i ZAWSZE ma rację.. a jako że niestety jest wspólnikiem mojego męża, to nader często "wie lepiej", ZWŁASZCZA ode mnie (ma raczej niskie mniemanie o konsultowaniu się z żoną w sprawach istotnych), i JA teraz mam wydzwaniać znowu do tego gościa z milionem głupich pytań o wagę, cenę za km, itepe.
odmówiłam i wściekłam się przy okazji, bo zawsze jest tak samo: D. traktuje kolegę jak ojca albo starszego brata i cokolwiek głupiego by nie powiedział, trzeba to sprawdzić, po czym zazwyczaj się okazuje, że wcale tak nie jest. drażni mnie ten gość coraz bardziej. póki to był rzczywiście tylko kolega, było do wytrzymania, ale teraz on jest na stałe obecny w naszym życiu - i niekoniecznie mi to pasuje. :evil:

Lady_Bird - 2009-03-18, 14:04

1.Śniego-wiatro pizgawa,
2. Przeziębienie
3. Robota

Wiooooosnooooo, zlituj się!!!

Lily - 2009-04-07, 18:53

1. Zaraz mnie trafi przy tym PIT-ie.
2. (...)
3. (...) (cenzura)

yolin - 2009-04-07, 19:04

ojej Sylv nie zazdroszcze,...
sprobuj sie tym nie przejmowac, a jak Ci sie to nie uda polecam karate (oczywiscie z malzonkiem , to swietnie odstresowuje 8-) )

Agnieszka - 2009-04-07, 19:57

w klasie mamy szkarlatynę czy na podwórku zobaczymy (oby nie trafiło się na święta)
padam ze zmęczenia - główna przyczyna praca
nie zrobiłam wczoraj całych porządków wiosennych
na jutro powinnam spakować dziecko do dziadków i stanąć do garów

yolin - 2009-04-07, 19:59

Agnieszka napisał/a:
nie zrobiłam wczoraj całych porządków wiosennych

... ja tez nie, ale jakos nie warcze 8-) .... a moze powinnam sie zaczac tym przejmowac ;-)

tęczówka - 2009-04-10, 08:18

1.sąsiada po*******ło-przed 7 zaczął ciąć drewno i robi to do tej pory.łeb mi pęknie na pół.
2.nowa empetrójka poszła się wczoraj j**ać-wsadziłam ją do torby razem z niezakręconą wodą.
3.moja matka dewocieje.

Amanii - 2009-04-10, 13:20

tęczówka - spróbuj porządnie wysuszyć i nie próbój włączać przez parę dni - może się wyratuje.. ja tak zalałam laptopa kiedyś, nie działał, po porzadnym wysuszeniu zaskoczył.

a powód do warczenia jest jeden, rodzinny.. nie rozumiem tych ludzi, oni mnie nie rozumieja, chce do domu..

majaja - 2009-04-10, 16:19

adriane napisał/a:
U mnie zawsze pies ma swoją myjkę i swoją miskę
Włąśnie się zastanawiam kiedy ostatnio myłam psią miskę, ona jakoś nigdy nie jest brudna :oops: Tą na wodę to i owszem się myje, Ruda nie będzie piła brudnej wody z miski, więc trzeba jej czasami myć, bo inaczej żyć nie da, ale tą na żarcie... :oops:
adriane - 2009-04-10, 18:57

majaja napisał/a:
adriane napisał/a:
U mnie zawsze pies ma swoją myjkę i swoją miskę
Włąśnie się zastanawiam kiedy ostatnio myłam psią miskę, ona jakoś nigdy nie jest brudna :oops: Tą na wodę to i owszem się myje, Ruda nie będzie piła brudnej wody z miski, więc trzeba jej czasami myć, bo inaczej żyć nie da, ale tą na żarcie... :oops:


Co się przejmujesz, widocznie Twój pies wylizuje miskę do czysta :)

biechna - 2009-04-10, 19:35

1. Kupiłam za długie zasłony i muszę jutro ciąć. A tak bardzo chciałabym mieć wreszcie przed sobą dzień placek!
2. Nie dawałam sobie rady z wyjściem z poczty, drzwi takie ciężkie, pcham je plecami, ciągnę tyłem wózek, dyszę, podchodzi starsza kobieta i otwiera szerzej te drzwi, ja zaczynam jej dziękować radośnie, a okazuje się, że chciała mnie tylko wyminąć i rąbnęła mi tymi drzwiami w plecy.
3. Nie mam czasu na nabycie dżinsowej miniówy, a mam wielką ochotę w takowej chadzać :-P

Syrenka - 2009-04-10, 20:05

1. rozjaśniłam włosy :-( i wyglądam rudo-świniowato :-( :cry: :cry: :cry:
2. dopóki włosy mi nie odrosną, nie wyjdę z domu :-( , więc to tak około roku
3. jeśli nie wyjdę z domu, to nie kupię nic, co by pozwoliło mi zmienić ten świńsko-rudy kolor :-(
4. w czapce nie wyjdę, bo wiosna pełną parą :-(
5. może na łyso się zetnę........................wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

tęczówka - 2009-04-11, 08:34

Amanii, :mryellow:
właśnie w tym problem że ja ją próbowałam włączyć zaraz po zalaniu heheh
ale teraz to mi się z tego śmieć chce,olać ją :lol:
Syrenka napisał/a:
dopóki włosy mi nie odrosną, nie wyjdę z domu , więc to tak około roku
:shock:
jesli Cię to pocieszy,to ja kiedyś zrobiłam sobie kolor"owoc granatu"-miałam nadzieję że nie wyjdzie AŻ tak intensywny,no ale cóż-różowe włosy nie są takie złe ;-)

Syrenka - 2009-04-11, 09:44

tęczówka, wiesz, z różowymi lepiej bym się czuła niż ze świńskimi :-P , bo lubię różowy i właśnie wróciłam ze sklepu, do którego wybrałam sie w takiej chustce na głowie, bo tak teraz modnie :lol: i mam coś, co nazywa się "ultrafiolet" :-) . Wyjdzie róż, fiolet, albo będę świecić ultrafioletem jak ufoludek :-D , ale z ostrożności i z uwagi na Świeta, zrobię sobie na głowie pisankę, taką w paski (tj.pasemka) :roll:
mandy_bu - 2009-04-11, 10:45

:mryellow: Syrenka, wrzuć fotę w tych pasemkach, a serio, to może lepiej położyć ciemny blond, żeby odświnowaciło. ? :-/
Syrenka - 2009-04-11, 17:16

mandy_bu, wiesz, ciemny blond to ja mam z natury, więc jakoś tak głupio by było farbować się na swój naturalny kolor :-P . Miałabym poczucie straconego czasu, kasy, a co z potrzebą zmiany? ;-) , tak więc teraz mam sliczny zajefioletowy kolor z przeplatanymi blond :lol: (liczę, że po kilku myciach nieco zszarzeje ;-) )
mandy_bu - 2009-04-11, 21:13

Syrenka, :lol: odważna kobitko
biechna - 2009-04-23, 16:34

1. Stanley marudzi już kilka dni, dzisiaj spacer z przyjaciółmi mi przez to wcale nie wyszedł, po 15 minutach musiałam drzeć z powrotem z Parku Sołackiego na Wildę :-/
2. W domu kłótnie
3. Zginął gwizdek do czajnika i muszę, o ja biedna, za każdym razem, jak nastawię wodę, pamiętać o tem :-P

fasola - 2009-04-24, 21:28

1. W robocie 13h - jestem wściekła i prawie gryzę :evil:
2. W drodze do pracy potrąciłam wróbelka :-(
3. Dwa powyższe powody w zupełności wystarczą, żeby powarczeć :-?

biechna - 2009-04-25, 07:32

1. M. wrócił o 2 w nocy z imprezy i oczywiście mnie obudził, żeby pogadać :-x
2. Zgrał mi całą muzykę z kompa na płyty :shock: i nie mam pojęcia gdzie co jest :evil:
3. Rozchorowałam się. Może ze złości :->

nitka - 2009-04-25, 08:25

1. Opuściłam fajną imprezę wczoraj, bo A. nie umie pić z butelki
2. A nie umie pić z piersi :evil:
3. Mam głodne dziecko
4. i frustrację od samego rana

chyba kupię dreny i będę go karmić przez nos! O!

Lady_Bird - 2009-04-25, 10:48

1.Przeprowadzka.
2. Jak wyżej.
3. Jak wyżej.

Kat... - 2009-04-25, 21:14

1. Tata wróciła ze szpitala (mogli go tam dłużej przetrzymać)
2. Zygmunt raczkuje i siku to luksus
3. Od południa chodzę płacząca i agresywna na zmianę. Nie wiem może hormony?

żuk - 2009-05-07, 08:43

wreszcie i mi się na warczenie zebrało..za to raz a porządnie :evil:
1. moi współlokatorzy zawiązali tajny spisek przciwko mi i mojemu chłopu z okazji, że przyszły wysokie rachunki i oni twierdzą, że to przez nas. ja tam uważam, że to prąd jest dla ludzi a nie odwrotnie, więc go używam, no i jak mi zimno, to sobie włączę grzejnik..ale jak się okazuje to ja mam być dla prądu :roll:

2.cd. do 1. ponadto jesteśmy z moim lubym jedynymi osobami w tym mieszkaniu, które gotują z przykrywką na garnku, używają energooszczędnych żarówek, włączają pralkę po 22- czyli oszczędzają prąd gaz itp...

3. mam dziś ćwiczenia z biochemii, trwają one 3h, ja nic na nie nie umiem i nie umiem się nauczyć, a 2 osoby z mojego trzyosobowego zespołu ćwiczeniowego nie przyjdą, czyl będę sama :-|

sylv - 2009-05-07, 09:06

Lady_Bird napisał/a:
1.Przeprowadzka.
2. Jak wyżej.
3. Jak wyżej


ooo, jakże ja to rozumiem! WSPÓŁCZUJĘ.

1. Moje koleżanki z pracy (nie lubięsłowa "podwładne" ale taka jest nazwijmy to "hierarchia") schrzaniły ważną rzecz, co odkryłam wczoraj przypadkiem, bo nasz cudowny system komputerowy jakoś tego nie wykrył :/ i kompletnie nie mam pomysłu co z tym zrobić teraz.
ten powód myślę wystarczy za 3.

Jagula - 2009-05-07, 11:34

1 trzeci dzień boli mnie głowa
2 Radziej już tydzień smara
3 wszystko bym zniosła ale dostałam dzisiaj pierwszą wypłatę :evil: ]:-> :roll:

Lily - 2009-05-07, 12:49

Jagula napisał/a:
3 wszystko bym zniosła ale dostałam dzisiaj pierwszą wypłatę :evil: ]:-> :roll:
chyba Cię rozumiem :|
Izzi - 2009-05-07, 13:17

Lily napisał/a:
Jagula napisał/a:
3 wszystko bym zniosła ale dostałam dzisiaj pierwszą wypłatę :evil: ]:-> :roll:
chyba Cię rozumiem :|
oojj ja też :-|
wczoraj mój szef ze szkoły językowej na mojego sms'a :"Hej tydzień temu miałeś mi już na 100% przesłać kasę za marzec i kwiecień" odpisał: "Cześć dziś kasa będzie" ..to było wczoraj a dziś nadal piniendzy nima :-x

Jagula - 2009-05-07, 14:25

Lily mam nadzieję,że nie aż tak dobrze :roll:

I mam wrażenie,że mam świńską grypę :-?

Izzy- co za gość...

Izzi - 2009-05-11, 16:56

Jagula napisał/a:
Izzy- co za gość...
co za gość!! mam dziś jeden mega powód do warczenia - kasy nadal nie dostałam!! najchętniej wyklęłabym go :evil: :evil: uuuuu ale jestem zła!!

Jagula a Ty się doczekałaś w końcu? oby!

gemi - 2009-05-11, 17:08

od rana pada, czasem nawet leje (jest pasqdnie), Ślubny pojechał w delegację na tydzień i mam jakiś wstrętny katar. A że takowego już dawno nie miałam, to wściekam się, bo ciężko mi jest sobie z nim poradzić.

grrrrr :evil:

fasola - 2009-05-23, 17:35

1. Jest fajna pogoda na rower, ale to wcale nie jest miłe gdyż...
2. ... jakieś grypsko mnie złapało, cała jestem połamana, gardło boli i boli...
3. ... i muszę leżeć w łóżku i cierpieć!!! A tak czekałam na weekend :cry:

Jagula - 2009-05-23, 19:20

zdrowiej fasola oby do przyszłego ;-)
fasola - 2009-05-23, 19:33

Dzięki Jagula :) Przynajmniej kot korzysta, bo prawie cały dzień leży koło mnie i mruczy :)
tęczówka - 2009-05-26, 20:19

przedwczoraj cieszyłam się że wychodzą mi zęby mądrości,teraz już się nie cieszę.umieram.mam gorączkę,mdli mnie,łeb boli i gnaty.o dziąsłach nic nie mówię.
miałam jutro jechać na koncert vavamuffin,no ale w takim stanie to nie ma sensu.

majaja - 2009-05-26, 20:37

W niedzielę mam egzamin, w sobotę ćwiczenia do tego egzaminu, baba jest beznadziejna, uczę sie trzeci dzień, ale tak w biegu i na najprostsze pytanie nie umiem odpowiedzieć, rzeż się szykuje że hoho.
fasola - 2009-05-26, 20:54

tęczówka napisał/a:
miałam jutro jechać na koncert vavamuffin,no ale w takim stanie to nie ma sensu

Tęczówka, Może do jutra się wyciszy :) A jak nie to bierz jakąś tabletę i jedź na koncert!!!!!! ;)

mossi - 2009-05-27, 08:57

majaja napisał/a:
W niedzielę mam egzamin, w sobotę ćwiczenia do tego egzaminu, baba jest beznadziejna, uczę sie trzeci dzień, ale tak w biegu i na najprostsze pytanie nie umiem odpowiedzieć, rzeż się szykuje że hoho.
ja mam dziś kolosa zaliczeniowego z ćwiczeń i czuję, że nic nie umiem... do 14 może się douczę :mryellow: jutro poprawka z fizyki i egzamin z angielskiego, a w piątek prezentacja na zaliczenie wykładu :roll: Do tego ta pogoda :roll: mi się chce tylko spaaaać...
malva - 2009-06-20, 11:31

1.wczoraj się strułam i było rzyganko
2.ledwo żyłam
3.dalej ledwo żyję

szo - 2009-06-21, 09:50

1. dlaczego w pierwszy dzień wakacji zaczęło padać :evil:
2. dlaczego pada w drugi dzień wakacji :evil:
3. dlaczego ma padać cały następny tydzień :evil: :evil: :evil:

Ewa - 2009-06-21, 10:04

1. Mam wolną niedzielę
2. Całkiem ładna pogoda
3. Nic ważnego do zrobienia

I DO JASNEJ CHOLERY ROWER W NAPRAWIE!!! :evil:

daria - 2009-06-21, 11:34

szo... ja Ci odpowiem :-P
żebym mogła w spokoju i chłodzie znieść ostatnie dwa tygodnie ciąży :->
a tak serio.. to też wolałabym nieco cieplejszą pogodę i bez deszczu ;-)

szo - 2009-06-21, 11:42

daria napisał/a:
żebym mogła w spokoju i chłodzie znieść ostatnie dwa tygodnie ciąży :->
znam ten ból bo moja kaja urodziła się we wrześniu :-)
nika - 2009-06-30, 02:13

1. Ala jest chora na szkrlatynę :-? I nic oprócz dawania antybiotyków tu chyba nie pomoże,
2. ja chyba też będę na to paskudztwo chora, bo mnie bierze a nie wiem co zrobić, żeby nie wzięło.
3. w związku z 1 i 2 moje plany wakacyjno- wyjazdowe poszły się... no poszły sobie w niepamięć.

Agnieszka - 2009-06-30, 16:50

nika: dototato leczyła Iwa bez antybiotyków, Pola jak pamiętam nie zaraziła się więc szkarlatyna nie musi być wspólnie


1. wczoraj mocno pokaleczyłam palec Braunem (dobrze, że do jedzenia nic nie wpadło)
2. jestem niewyspana bo paluch spuchnięty, bolący a w nocy szeleścił plaster, jak zdjęłam urażałam się i budził mnie ból (przy okazji wyszło, że lewa ręka też potrzebna czyli mam problem z paleniem, krojeniem......)
3. tęskno mi za Adą (oby do piątku)

żuk - 2009-07-04, 08:15

1.wczoraj przyszło do mnie dwóch jegomościów, odkręcili gazomierz, zostawili papiery że właściciel od roku nie płaci za gaz, i poszli..
2. czyli nie mam gazu, woda na kawę próbuje się zagotować już od godziny na kuchence elektrycznej, którą przyniósł ten facet- w ogóle to on zero skruchy, coś tam gadał że mu rachunki nie przychodziły, bo się przeprowadził, a jestem PEWNA, że robił to z premedytacją
3.dzwoniliśmy do elektrowni i wiemy że prądu też nie płaci :evil:

kamma - 2009-07-04, 19:57

żuk, o rany :(

1. Załapałam wirusa od Tyma, leci mi z nosa, leci z oczu, mam gorączkę, na szczęście nie łupie mnie w kościach.
2. Nie mam ciastek, nie mam kokosa, nie zjem dzisiaj kokoloko :(
3. Patrz 1, mam już dość.

arete - 2009-07-04, 22:50

nika napisał/a:
. Ala jest chora na szkrlatynę

Współczuję i rozumiem, Antoś też to ma. :-(
nika napisał/a:
I nic oprócz dawania antybiotyków tu chyba nie pomoże

Ja uważam, że kiedy jak kiedy, ale w przypadku ewidentnej infekcji bakteryjnej antybiotyk jest potrzebny, i nie ma co się go bać czy na siłę unikać, w końcu to dzięki penicylinie dzieci nie umierają już tak masowo na szkarlatynę. Ponadto, szybkie podanie właściwego antybiotyku pozwala uniknąć powikłań np. gorączki reumatycznej. Trzymajcie się!
nika napisał/a:
ja chyba też będę na to paskudztwo chora, bo mnie bierze a nie wiem co zrobić, żeby nie wzięło.

Nie całować i dbać o higienę.

Zuzu - 2009-07-05, 08:32

1. w środę mam ustny egzamin na MISH. Powód 2 i 3 zamykają się w treści 1.
maryczary - 2009-07-24, 10:09

1. Legnica po tornadzie zmasakrowana :( nasz piękny park zdewastowany, drzewa powyrywane z korzeniami...
2. Ja spędziłam tornado w samochodzie (na szczęście nie sama)
3. ofiary śmiertelne na dolnym śląsku... ale pewnie to wiecie bo to numer 1 na tvn.24 np.

Capricorn - 2009-07-24, 10:45

jestem w szoku po tej burzy. U nas było ostro, mocno spektakularnie, waliło z każdej strony, wyłączyliśmy sobie światło - i co chwilę dom rozświetlały błyski. W pewnym momencie ściana deszczu była tak potężna, że po szybach spływał jeden ogromny strumień, czy bardziej nawet blok deszczu. Ale - nie było strachu, nie było jakoś mega niebezpiecznie. Potem niezwykle mocno i gwałtownie spadło ciśnienie - aż w uszach bolało. Dopiero jak włączyłam tvn24 przed północą, to zdębiałam - tyle ofiar śmiertelnych, szok. A ja w ogóle lubię gwałtowne burze.
fasola - 2009-07-24, 18:11

Powinnam mieć dziś dobry humor, gdyż zaczęłam urlop ale:

1. Miała przyjechać kumpela z Wrocka a tu sms, że nie przyjedzie, bo mieli wypadek, nic im nie jest ale auto do kasacji (narzeczony chyba odwoził ją na Dworzec PKP).
2. Po chwili dzwonię i się dowiaduję, że ona jest w szpitalu i czeka na jakieś wyniki :-/
3. Ogólnie rzecz biorąc nic nie wiem i mam moralniaka, bo nie było wiadomo czy w końcu przyjedzie i byłam zła, że leci sobie w kulki, umawia się a potem olewa, a tu taki klops :-(

Ehhhh

Capricorn - 2009-07-27, 17:52

1. nie mogę znaleźć na allegro - ani nigdzie indziej - kamieni, których desperacko potrzebuję.
2. przyszły buty zamówione na allegro. Cudne, ale muszę odesłać na wymianę, bo za małe.
3. rekord - przyszła przesyłka zamówiona na allegro, w której to miała być "Kuchnia weganki", a jest jakaś sekciarska książka dla akwizytorów, o technikach wkręcania ludzi.

ALLEGRO TO ZUO. ;-)

Amanii - 2009-07-27, 17:56

Capricorn napisał/a:
rekord - przyszła przesyłka zamówiona na allegro, w której to miała być "Kuchnia weganki", a jest jakaś sekciarska książka dla akwizytorów, o technikach wkręcania ludzi.


hahaha :D też może się przydać :)

nie strasz mnie z tym allegro, bo właśnie będę zamawiać soczewki :D mam nadzieję, że sprawnie wszystko pójdzie.. Zresztą, nigdy nie miałam żadnych przebojów.. raz tylko dostałam niesłusznie negatywa od niepoważnej kobiety, ale już u niej nie kupię :/

ina - 2009-07-27, 18:25

Amanii napisał/a:
nie strasz mnie z tym allegro, bo właśnie będę zamawiać soczewki :D


Amanii, a jakie zamawiasz? Ja zawsze zamawiam soczewki przez allegro i nie miałam nigdy zastrzeżeń ;)

Capricorn - 2009-07-27, 18:26

Amanii napisał/a:
Capricorn napisał/a:
rekord - przyszła przesyłka zamówiona na allegro, w której to miała być "Kuchnia weganki", a jest jakaś sekciarska książka dla akwizytorów, o technikach wkręcania ludzi.


hahaha :D też może się przydać :)


raczej nie, autor posługuje się głównie (a moze nawet wyłącznie) przykładami szkoleń dla nauczycieli - normalnie wymarzona grupa do wkręcania najwyraźniej. A jak jesteś facetem, i prowadzisz szkolenie dla Pań, to żeby zdobyć ich sympatię udaj, że niechcący upuszczasz kubek z wodą (nie za dużo wody, nie pochlap notatek), czy potykasz się o coś - wzbudzisz w nich uczucia macierzyńskie i z miejsca prezentacja jest Twoja.

Cytat:
nie strasz mnie z tym allegro, bo właśnie będę zamawiać soczewki :D mam nadzieję, że sprawnie wszystko pójdzie.. Zresztą, nigdy nie miałam żadnych przebojów.. raz tylko dostałam niesłusznie negatywa od niepoważnej kobiety, ale już u niej nie kupię :/


nie no, ja generalnie jestem bardzo zadowolona z tej instytucji ;-)

sylv - 2009-07-27, 19:42

ina napisał/a:
Amanii napisał/a:
nie strasz mnie z tym allegro, bo właśnie będę zamawiać soczewki :D


Amanii, a jakie zamawiasz? Ja zawsze zamawiam soczewki przez allegro i nie miałam nigdy zastrzeżeń ;)

ja też kupuję regularnie, jest spoko :)

Capricorn napisał/a:
ALLEGRO TO ZUO. ;-)

dopóki spłaca mój kredyt hipoteczny, mogę zaprzedać mu duszę ]:->

a z warczenia: posypało mi się w aucie wspomaganie kierownicy. magik-mechanik w postaci Taty i jego kolegów z warsztatu rozłożył, złożył i działa, ale z ostrzeżeniem, że jak teraz się posypie to mam wyskakiwać z tysiaka :-? :-/

Amanii - 2009-07-27, 20:14

zamawiam najtańsze, czyli hxxp://allegro.pl/item689596163_3_miesieczne_soczewki_vision_minusy_0_25do_9.html, jak będą kijowe to je oleję, uzbieram kasę i kupię jakieś lepsze.

a z warczenia to:

CHOLERA JASNA :/ w piątek oddajemy mieszkanie. Nie dość, że Alg nie może uzbierać kasy i dzisiaj cały dzień upłynął nam zamiast na pakowaniu i sprzątaniu to na kombinowaniu gdzie by tu pożyczyć, to jeszcze właśnie przed chwilą włączyliśmy telewizor, a ten po prostu ZGASŁ, umarł, zepsuł się. Nie chce się włączyć :/ Więc wychodzi na to, że zepsuliśmy telewizor i pewnie trzeba będzie też za niego zapłacić na koniec :/ Super.

Niby pierdoła, ale to była kropla, która przelała czarę goryczy na dziś...

sylv - 2009-07-27, 20:40

Amanii napisał/a:
zamawiam najtańsze, czyli hxxp://allegro.pl/item689..._0_25do_9.html, jak będą kijowe to je oleję

Amanii, wiem, że jak z kasą krucho, to się szuka jak najtaniej, ale na soczewkach się nie oszczędza. im nowsze (czyli droższe niestety) soczewki, tym większa ich przepuszczalność i tym mniej szkodzą oku. to jednak ciało obce.. zmiany spowodowane przez tanie i kiepskie soczewki, np. łuszczenie się, mogą być potem naprawione jedynie laserowo za ładnych parę tysięcy albo wcale :/

ina - 2009-07-28, 09:48

sylv, a jakich Ty używasz?

Ja używam soczewek od wielu lat, przetestowałam ich sporo. Ostatnio polubiłam soczewki horien ( a są mega tanie).

Amanii napisał/a:
zamawiam najtańsze, czyli hxxp://allegro.pl/item689..._0_25do_9.html, jak będą kijowe to je oleję, uzbieram kasę i kupię jakieś lepsze.


Tych akurat nie znam ;-)

Karolina - 2009-07-28, 10:13

W rossmanie widziałam za 15zł - takie na miesiąc.
Amanii - 2009-07-28, 10:53

Ina - te horien faktycznie tanie, ale muszę jeszcze trochę posiedzieć przed kompem, żeby móc je nosić, bo są od -1, a ja mam -0,75 :P :P :P
sylv - 2009-07-28, 11:00

ina napisał/a:
sylv, a jakich Ty używasz?
Acuvue Oasys. od J&J niestety, ale nie łudzę się nawet, że jakiekolwiek soczewki i płyny nie są testowane. :-/
Izzi - 2009-07-28, 11:10

cd ota:
Amanii napisał/a:
a ja mam -0,75 :P :P :P
ja mam -1,5 a binokulary zarzucam tylko jak prowadzę samochód :-P ..niewyraźny świat jest jakiś pozytywniejszy :lol:

powód do warczenia mam 1 - A. wkurza mnie czasem masakrycznie :evil: jakoś nie mogę pojąć, że on ma zawsze we wszystkim rację :roll:

ina - 2009-07-28, 12:41

Izzi napisał/a:
Amanii napisał/a:
a ja mam -0,75 :P :P :P
ja mam -1,5 a binokulary zarzucam tylko jak prowadzę samochód :-P ..niewyraźny świat jest jakiś pozytywniejszy :lol:


Też nie nosiłam gdzieś do -1,5 ;) . Teraz mam - 2,75 - to jest mój powód do warczenia jakby co :-P

[ Dodano: 2009-07-28, 13:44 ]
Cytat:
Acuvue Oasys. od J&J niestety, ale nie łudzę się nawet, że jakiekolwiek soczewki i płyny nie są testowane. :-/
_________________


Miałam kiedyś soczewki J&J, ale nie byłam zadowolona. Zdecydowanie wolę Bausch & Lomb. Ale pewno te najnowsze są o niebo lepsze.

malva - 2009-07-28, 12:44

no ja mam wade wzroku iny razy dwa ale nie warczę tylko na imprezy sobie kupuję soczewki jednodniowe a tak to w okularach smigam

powod do warczenia: czekam i czekam na tel i sie nie moge doczekac
zapalenie spojowek zonw wrocilo
jest "cięzka " pogoda.bardzo

sylv - 2009-07-28, 14:01

Izzi napisał/a:
..niewyraźny świat jest jakiś pozytywniejszy

jak miałam -1.5 to dawało radę, ale przy -3 to już jest dość niebezpieczne :lol:
ina napisał/a:
Zdecydowanie wolę Bausch & Lomb

nosiłam Soflensy, ale okulista mnie pogonił, że za mało przepuszczalne. Oasysy są jakieś "uwodnione", czy coś takiego, i faktycznie na początku nieco dziwnie..tzn. miałam wrażenie "mokrego oka" ale szybko się przyzwyczaiłam.

devil_doll - 2009-07-28, 15:24

bola mnie kosci, mielismy koszmarna noc, mialam pobudke o 4ej rano nie wyroiblam sie na spotkanie chustowe :/
kamma - 2009-07-28, 19:11

1. Dół jakiś się przyplątał :(
2. No nie umiem warczeć, po prostu nie umiem. ]:-> Ogród wymaga natychmiastowej interwencji, a nie bardzo mam na to czas.
3. Załapałam dziś nerwa, ale już nawet nie pamiętam, o co. Już przeszedł ;)
4. Mam ochotę pobyć trochę całkiem sama, co nie jest możliwym :(

ina - 2009-07-29, 12:17

sylv napisał/a:
Oasysy są jakieś "uwodnione", czy coś takiego, i faktycznie na początku nieco dziwnie..tzn. miałam wrażenie "mokrego oka" ale szybko się przyzwyczaiłam.


Może następnym razem je wypróbuję, skoro okulista poleca ;-)

Amanii - 2009-07-29, 14:50

tylko, że one są dwutygoniowe :(

hej, może się przeniesiemy do tematu "wzrok" bo tu już śmiecimy, a ja pewnie będę miała mnóstwo pytań :P

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=302&start=25

Capricorn - 2009-07-29, 20:52

1. boli mnie krtań, nie wiem już, który dzień, pewnie drugi tydzień jakoś. Jestem ofiarą klimatyzacji w kinie, powinni mi oddać za bilety (84 zł, nie ma to, jak dużą rodzinę mieć). Chwilami mam wrażenie, że się uduszę, szczególnie wieczorami.
2. jestem sfrustrowana swoim kursem na prawo jazdy, niestety, ja na dłoni widać, że teoria z praktyką bardzo się rozmija. Czasem mam wrażenie, że przepisy ruchu drogowego dotyczą tylko L-ek... I jeśli kiedykolwiek zdam ten popieprzony egzamin, to i tak będę musiała potem nauczyć się jeździć "normalnie".
3. głowa mi pęka, 7 godzin w aucie z klimą w pełnym słońcu jest dla mnie zabójcze, da mojej krtani takowoż.

lilias - 2009-07-31, 17:41

Capri na krtań to raczej wapno i to z tych musujących, ale ostatnio jadłam na gardło (cmoktałam raczej i to bez popitki przez około 1/2 godz) kandyzowany imbir. Nie wiem czy miód jadasz, ale robiłam sobie picie z pierzgi i letniej wody. może pomoże, na moje gardziołko pomogło
vegan ciacho - 2009-08-06, 13:32

JEJ
kamma - 2009-08-06, 13:39

vegan ciacho, o rany :shock: Potrząśnij tym swoim J. czym prędzej! :shock:
maryczary - 2009-08-06, 13:42

vegan ciacho, :shock: :shock: :shock: bez komentarza :-x
Capricorn - 2009-08-06, 14:15

vegan ciacho, to ile on ma lat? czternaście? Zapomniał dorosnąć? Nie zauważył, że jest OJCEM? Na jego planecie nie ma odpowiedzialności za swoją RODZINĘ?
tęczówka - 2009-08-06, 14:18

Capricorn, ,albo sól emską weź.mi zawsze na gardło i krtań pomaga :-)
vegan ciacho, ,o cholera.

teraz moje powody:
-przedwczoraj odszedł szczurek ukochany-Bapu.jak schodziłam na dół to żył i skakał normalnie,a jak wróciłam po 10 minutach to nie żył.smutno strasznie bez niego.
-wczoraj zniknął jeden z kocurów-Fasol.chodziliśmy po całym osiedlu,szukaliśmy jego zwłok po różnych kątach i na ulicach,na szczęście nie znaleźliśmy.myślę że ktoś go ukradł,bo jest naprawdę pięknym kotem.gdyby nie był wykastrowany to bym sobie wmawiała że poszedł na panny i wróci...nigdy nie znikał na tak długo,zawsze kręcił się przy domu.
-brat Fasola,Kicha,wariuje.szuka Fasola,który zawsze się nim opiekuje(Kicha jest słabszy).
w sumie to nawet nie są powody do warczenia,tylko do płakania... :cry:

vegan ciacho - 2009-08-06, 15:00

tęczówka mam nadzieje, ze Fasol sie znajdzie :-( Moja kotka zawsze wracala do domu na noc jak wychodzilam ja zawolac. Kiedys nie wrocila, ja sie strasznie zamartwialam, a na drugi dzien po poludniu okazalo sie, ze sasiedzi zamkneli ja przez przypadek w kotlowni :lol:
Jezeli podejrzewasz, ze ktos mogl go ukrasc, to moze popytaj dzieciakow na osiedlu. Nam kiedys ukradli kota i mojej babci tez i w obu przypadkach dzieciaki wszystko wygadaly kto, co i jak ;-)

Capricorn - 2009-08-06, 15:14

vegan ciacho napisał/a:
Juz troche przejzalam na oczy


Gratuluję. To etap bardzo bolesny, ale też mocno oczyszczający. Tylko nie daj się w nic wkręcić, twarde warunki stawiaj.

lilias - 2009-08-06, 17:42

o cholercia, ale się porobiło :shock: vegan Capri ma rację. A swoją drogą moja mama mówiła "kto ma miękkie serce, musi mieć twardą d..., żeby go życie miało w co kopać".

Nie warto dawać się "kopać", mówi Ci to nie raz kopnięta

devil_doll - 2009-08-06, 19:17

Cytat:
Gratuluję. To etap bardzo bolesny, ale też mocno oczyszczający. Tylko nie daj się w nic wkręcić, twarde warunki stawiaj

dokladnie :!: :!: :!: ]:->
moj powod jest koszmarnie duszno :evil: i brakuje mi wawy :-(

biechna - 2009-08-22, 04:29

1. Kolejna noc, kiedy śpię 4 godziny. Staś budzi się głodny ok. 3, karmię go, on zasypia - a ja już nie :roll: od 3 dni słyszę, że wyglądam fatalnie, sine wory pod oczami coraz ciemniejsze :roll:
2. Zostałam wczoraj w sklepie posądzona o kradzież - zapiszczałam przy bramce i sprzedawca z uśmiechem mi mówi "ooo, mała złodziejka, jak piszczy, to coś tam na pewno jest!!!" :shock: Oczywiście, nic nie było i za drugim razem przy ochroniarzu nic nie piszczało, ale miałam ochotę iść do jego kierownika :-?
3. Zaczynam wymiotować ze zmęczenia, czyli jest już naprawdę źle :-|

biechna - 2009-08-22, 07:26

euridice, ale on sobie ładnie śpi, po 10-11 godzin z 1 przerwą. To ja nie mogę spać - to też może mieć związek? No owszem, od paru dnia Stachu raczkuje (pełza? sunie? ;-) ) i ja od paru dni sypiam po 4 godziny, ale czemu to tak? Ponieważ muszę teraz ciągle za nim chodzić i nadzorować, to powinnam chyba jeszcze lepiej spać ;-) No i kładę się wcześnie, ok. 21, godzinę po jego zaśnięciu, zasypiam od razu, ale po pobudce na karmienie już nie śpię.
pomarańczka - 2009-08-23, 18:25

biechna może rzeczywiście jak euridice Ci radzi popij sobie melisy,to trochę pomoże,nie możesz tak długo funkcjonować bo to zbyt męczące.Po prostu skup się na sobie i Stasiu.Jeśli chcesz to mogę przyjść i zabrać małego na spacer,a Ty się w tym czasie położysz?Przemyśl to sobie... :-)
biechna - 2009-08-23, 19:08

pomarańczka napisał/a:
Jeśli chcesz to mogę przyjść i zabrać małego na spacer,a Ty się w tym czasie położysz?

A wiesz, że od miesiąca marzyłam, żeby ktoś mi to zaproponował, a teraz, kiedy to się stało (dziękuję!), to nie umiem sobie wyobrazić, żeby wolny czas wykorzystać na spanie, od razu pomyślałam, co mogłabym w tym czasie zrobić, przetwory, sprzątanie, zakupy na spokojnie... Chyba muszę sobie przypomnieć jak się odpoczywa...
A jeśli sobie nie przypomnę, to skorzystam z oferty przespacerowania mi Stasia :) :*

mossi - 2009-09-03, 19:27

euridice napisał/a:
Gdzie jest słońce, ciepłe wieczory?
w Żorach :-P dzis było duszno, ale wieczór jest naprawdę miły
euridice będzie lepiej zobaczysz ;-)

ja w ramach narzekania powiem, że NIE chce mi się uczyć. Po prostu nie potrafię się zmusić :roll: cały dzień jestem zmęczona tą duchotą i nie wiem czym jeszcze :-/

Lily - 2009-09-03, 20:00

euridice napisał/a:
1) najwyraźniej przyszła mokra, wietrzna, zimna JESIEŃ :-?
wierzę, ze na chwilę, bo u mnie dziś upał, Jagula może potwierdzić ;)
rok temu 3 września byliśmy w Gdańsku, też było ładnie, za to po 9 września zrobiło się paskudnie, dopiero chyba październik przyniósł nowe ładne dni...

mossi - 2009-09-03, 20:04

euridice napisał/a:
Czyżby poprawki? :>
Niestety, jeden durny egzamin :evil:
euridice napisał/a:
Jak tylko łapię gramatykę opisową (przedmiot, który skądinąd lubię) w rękę - dopada mnie niebywała senność :mrgreen:
mozemy podac sobie ręce :mrgreen:
euridice napisał/a:
jak dożyję, to zobaczę ;)
nie taka stara jesteś, dożyjesz ;-) :mryellow:
Jagula - 2009-09-04, 13:50

Lily napisał/a:
bo u mnie dziś upał, Jagula może potwierdzić ;)
dokładnie, gorąco i duszno ..wczoraj myślałam o sobie jak o mokrym skunksie :->
a dziś mokro i chłodniej coś jak szkockie lato :mryellow: -więc to dla mnie wcale nie powód do warczenia- sorry za OT ;-)

Bo powodów do warczenia miałabym kilka ale nie chce mi się jakoś :-P

Lily - 2009-09-04, 15:28

Jagula napisał/a:
a dziś mokro i chłodniej coś jak szkockie lato :mryellow:
dziś oglądałam Szkocję w tv, ładnie tam, ale jak pomyślę o chłodzie i wilgoci to chyba nie chciałabym tam mieszkać, nie lubię tego ;)
Jagula - 2009-09-04, 15:38

Lily napisał/a:
Jagula napisał/a:
a dziś mokro i chłodniej coś jak szkockie lato :mryellow:
dziś oglądałam Szkocję w tv, ładnie tam, ale jak pomyślę o chłodzie i wilgoci to chyba nie chciałabym tam mieszkać, nie lubię tego ;)
i pleśń i pleśń i pleśń jest :->
Phoebe - 2009-09-04, 23:03

Lily napisał/a:
dziś oglądałam Szkocję w tv, ładnie tam, ale jak pomyślę o chłodzie i wilgoci to chyba nie chciałabym tam mieszkać, nie lubię tego ;)


a ja juz chyba nie umialabym sobie wyobrazic Edynburga nie skapanego w strugach deszczu.. :) . kiedys nie lubilam gdy padalo, a dzisiaj ? lubie czasem wyjsc, stanac z szeroko rozpostartymi ramionami, z glowa skierowana ku niebu, tak by czuc krople na twarzy.

"Ktokolwiek powiedział, że słońce przynosi szczęście ten nigdy nie tańczył w deszczu." A/N


Poza tym, odwaze sie skomentowac, ze tam cale to "padanie" wyglada zupelnie inaczej :) . duza zasluge w tym maja sami ludzie. gdy w PL pada - wszyscy siedza w domach, a nawet jak przestanie, to malo kto wyszedlby na spacer, "bo mokro". W krajach gdzie wilgotnosc jest duza i opady czeste [po 4-5 razy dziennie nawet], ludzie sa zmuszeni do prowadzenia normalnego trybu zycia, praca, szkola, rozrywki - czesto przerywane/uprzykrzane sa przez pogode.

ale jak milo popatrzec, gdy wyjdzie slonce [chocby na 20 minut :P ], a ludziom znowu maluje sie usmiech na mordkach i kazdy drepcze dalej w swoim kierunku ;) .

----
a propos warczenia, to jest juz pozno, jestem zmeczona i prawdopodobnie nie usne dzisiaj w nocy do 2-3, poniewaz jest piatek i w dyskotece pod moim domem trwa impreza na calego - slysze piski goracych 13-stek i WSZYSTKIE discopolowe utwory, ktorych dobitnie nie trawie :-> . i tak co weekend.. :roll:

[ Dodano: 2009-09-05, 00:06 ]
oh my.. muzyka ucichla! :lol: mowisz - masz, czy co?! :-D

Phoebe - 2009-09-06, 06:38

euridice napisał/a:
Phoebe, mieszkasz w Edim?! :D


Pomieszkiwalam kiedys :) . Ale ciagnie na stare smieci.

Jagula - 2009-09-07, 08:09

warczę i miotam przekleństwami....
jedna z mam przedszkolaków przyprowadziła swoje dziecko chore (przywitało mnie okrzykiem- ciociu, ciociu- jestem chory)...szkopuł tkwi w tym,że owa mama wie,że moje dziecko ma w piątek zabieg i ma być totalnie zdrowe...i co gorsze siedzi w domu!!!nie ma nic innego do roboty jak zajmowanie się dziećmi....i oczywiście obgadywaniem innych matek...i podnoszeniem wrzasku gdy inne dziecko przychodzi z katarem....
jeśli ta sprawa nie zostanie w ciągu dwóch godzin wyjaśniona zabieram Radzieja do domu i biorę zwolnienie na dwa tygodnie...a przedszkole mogą zamknąć :evil: (drugiej przedszkolance chcą wsadzić nogę w gips :-/ )

zina - 2009-09-07, 08:45

Jagula, kurcze, w glowie sie nie miesci jaka znieczulica :evil:

Walcz o swoje! Trzymam kciuki za Radzieja!

rosa - 2009-09-07, 10:05

jagula masakra! co za babsko! idź na zwolnienie, nie ma co ryzykować
pomarańczka - 2009-09-07, 10:42

Jagula bezmyślna ta mama :-(
Malroy - 2009-09-07, 10:56

ezmyslność to standard chyba, zdarzają się tacy rodzice, np: dzieciaki mogą brać w piątek zabawki do przedszkola, no i dla popisuwy i pokazania jakimi to są bogaczami rodzice dają do przedszkola dziecku pięcioletniemu sterowany zdalnie samochód ?? Nie ma miejsca na taką zabawę, dziecko dobrze tego nie ogarnia, a własne chce mieć to samo, bo przecież kolega ma.
Jagula trzymaj się twardo.

Jagula - 2009-09-07, 16:13

no i powiem wam,że oczywiście owa mama nie zabrała dziecka (zina -chodzi oczywiście o Natasze) a pani dyrektor stchórzyła i nie zadzwoniła...zrobiłam to ja ]:->
zobaczymy jak się to potoczy.....
dzięki za zagrzanie do boju :-P

Lily - 2009-09-07, 16:16

Jagula napisał/a:
dzięki za zagrzanie do boju :-P

No to naprzód!
;-)

zina - 2009-09-07, 18:21

Jagula, :evil: :evil: :evil:
kofi - 2009-09-07, 21:20

Jagula napisał/a:
no i powiem wam,że oczywiście owa mama nie zabrała dziecka (zina -chodzi oczywiście o Natasze) a pani dyrektor stchórzyła i nie zadzwoniła...zrobiłam to ja ]:->
zobaczymy jak się to potoczy.....
dzięki za zagrzanie do boju :-P

Bardzo dobrze zrobiłaś Jagula.
Kobita nawet jeżeli ma w d... inne dzieci to najnormalniej w świecie szkodzi też własnemu. :evil:
Mam nadzieję, że niczego nie złapiecie.

Malati - 2009-09-08, 09:09

====
Kasiula2305 - 2009-09-08, 10:43

1. Moja kocica ma problem z nerkami
2. Brzydka pogoda
3. Czuje sie juz jak słoń.
:evil:

maryczary - 2009-09-08, 12:11

czarna96, :shock: :shock: :shock:
Phoebe - 2009-09-09, 03:05

zara sie jasno zacznie robic, a ja, mimo iz jestem zmeczona - nie moge usnac :shock:
to moj powod do warczenia, ale czuje, ze jak dojdzie do godziny piatej-szostej to chyba nawet zaczne szczekac ]:->

sylv - 2009-09-14, 12:40

1. katar i chyba zapalenie pęcherza nadchodzi
2. w pracy słabo, oj słabo
3. kurs CHF do góry

fasola - 2009-09-15, 20:27

1. Od wczoraj boli mnie głowa (z małymi przerwami).
2. Po powrocie do domu znalazłam wystraszonego kota z ułamanym pazurem i brudną od krwi łapką :-(
3. Kot dalej chodzi jak śnięty (a raczej czołga się) po podaniu "głupiego jasia", jest bez kolacji i od tego wszystkiego chce mi się wyć... :cry:
4. Na domiar złego pokłóciłam się przez telefon z babcią. Mam dość dnia dzisiejszego :-?

Malati - 2009-09-16, 22:47

fasola, mam nadzieję że dzisiaj miałaś lepszy dzień
Amanii - 2009-09-17, 01:39

1. mam bana na wegedzieciaku (bojster - nie pomogło to zdjęcie blokady.. wciąż coś jest nie tak... heeelp! ja kocham moją operę! nie chcę ultimatum "albo ja albo wegedzieciak, bejbe!") :D
2. jestem beznadziejnym leniem i odkładaczem-na-ostatnią-chwilę
3. zauważyłam u siebie poważne problemy z koncentracją... mam chyba jakąś dorosłą wersję ADHD... robić coś dłużej niż 4-5 minut, to naprawdę problem. I każdy bodziec sprawia, że wszystko trafia szlag...

mossi - 2009-09-17, 07:37

OT fasola w Jastrzębiu Zd mieszkasz?

Amanii napisał/a:
3. zauważyłam u siebie poważne problemy z koncentracją... mam chyba jakąś dorosłą wersję ADHD... robić coś dłużej niż 4-5 minut, to naprawdę problem. I każdy bodziec sprawia, że wszystko trafia szlag...
to chyba taki wiek :mryellow:

1. Spałam 10 h i jestem niewyspana, oczy mi się kleją i głowa boli :roll:
2. O 11 prowadzę 3 różne lekcje nic jeszcze nie przygotowałam :roll:
3. Nic mi się nie chce robić, NIC!

Tasak - 2009-09-17, 19:43

1. Znowu nie zobaczę się z siostrą :(
2. Nic mi się nie chcę, nie mam motywacji do działania (tzn. w perspektywie mam, ale i tak nie umiem zacząć robić tego co powinnam..) i bardzo mnie to denerwuje
3. Nie mam nic do jedzenia w lodówce. Chcę już mieszkać samaaa!

fasola - 2009-09-17, 19:45

Mossi, mieszkam mieszkam :) A raz nawet byłam w plenerze z Twoją grupą foto ;)
Czarna 96, miałam lepszy dzień, dzięki.
To tylko mały OT, już się przenoszę do wątku z mruczeniem :)

Amanii - 2009-09-17, 20:01

Tasak napisał/a:
1. Znowu nie zobaczę się z siostrą

ja też... :( :*

moja wina, ze siostra woli Luca? :mrgreen:

mossi - 2009-09-17, 21:58

fasola napisał/a:
A raz nawet byłam w plenerze z Twoją grupą foto ;)
nie moją ;-)
Kat... - 2009-09-17, 22:52

Amanii, jak masz się skupić? Jesteś zakochana przecież. Nie masz się skupiać tylko cieszyć! :-D
Nie mam ani jednego powodu do warczenia. Wyjątkowo bo warczę codziennie w myślach i już tu nie wypisuję żeby się nie powtarzać codziennie.

Malroy - 2009-09-18, 08:19

euridice napisał/a:
1. Łucja oderwała sobie guzik od spodni :-?
2. Mój katalog z Ikea przywieziony z uk z roku 2007 (kolekcjonuję) jest cały mokry :shock: Nie mam pojęcia czemu :-?
3. Tak się zdenerwowałam, że nie pamiętam trzeciego powodu :-P


no beeeez jaj :)

wybacz :*

Alispo - 2009-09-21, 21:34

Ad.Ikea to..
1.pojechalam po 3 rzeczy i zadnej nie kupilam,2 nie bylo"chwilowo" a jedna byla za brzydka ;-) a chcialam sie zekologizować lampką solarną i czajnikiem na indukcję i chciałam miec w czym mielić siemię..i co? :-P
2.przysłali mi zapas pasty do zebow,no fajnie fajnie tylko dostalam niechcianego gratisa -kapsulki z olejem rybim,no k :evil: Musze sie przerzucic na weganskie sklepy jedynie,najwyzszy czas.
3.musze skrócic kolejny ciuch a ostatnio oddalam ze 3 do skrocenia.jestem karłem;)

Tak,moje powody sa tak samo kwestia zycia i smierci :mrgreen: ;-)

Kinia - 2009-09-21, 23:41

ja jeszcze tu nie warczalam..
1. przez temat o slodyczach zjadlam 1/4 czekolady mimo ze od 3 tyg jestem na eksperymentalnej diecie 80-90% raw food i cos czuje, ze jutro bedzie niewesolo. pomijajac ze fizycznie mnie do tej czekolady w ogole nie ciagnelo :roll:
2. mdli mnie od ww czekolady..
3. no nie mam 3 powodu, wiec ponarzekam, ze go nie mam ;)

a czekolade zostawie na wierzchu to mama zje i pozbede sie ustrojstwa :lol:

mandy_bu - 2009-09-22, 09:16

po pierwsze :!: nie udało mi się dostać do lekarza z synuchem (ale wizyta będzie jutro uff)
po drugie :!: młodszemu zaczyna lecieć z nosa, czyli witamy sezon jesienno - zimowy i niekończącą się opowieść kaszlowo -katarową
po trzecie :!: mam spadek energii do 0

olgasza - 2009-09-22, 09:39

Alispo napisał/a:
Ad.Ikea to..
1.pojechalam po 3 rzeczy i zadnej nie kupilam,2 nie bylo"chwilowo" a jedna byla za brzydka a chcialam sie zekologizować lampką solarną


o, o, też mi ona wpadła w oko, jak przeglądałam katalog. Dobrze, że piszesz, że jej nie ma, bo bym niepotrzebnie do Wrocka jechała...

no, to sobie warknę :-)
1. moja praca mnie kompletnie nie bawi, biurokracja na maxa, przerost formy nad treścią, chyba czas na zmiany...
2. się nie wyspałam, bo próbuję ostatecznie odstawić Marianke od cyca i wyeliminować poranne karmienie... W związku z tym od 5.00 musiałam wysłuchiwać jej jęków pt. "mama-cici!", ech no.
3. zapchany nochal i pms. Koniec kropka.

mossi - 2009-09-22, 19:41

1. Jestem beznadziejna!
2. Nie nauczyłam się na egzamin.
3. Jestem beznadziejna!!!

devil_doll - 2009-09-22, 20:17

jestem zmeczona :-?
katrinko - 2009-09-25, 20:03

Po przeziębieniu przechodzącym na nosie wyskoczyła mi opryszczka
moja mama z własnej głupoty wpakowała się w taką kabałę, że ma tydzień, żeby wyprowadzić się z mieszkania - na zawsze
młody mój też przeziębiony, co go cieszy bo nie chce chodzić do przedszkola

nigellla - 2009-09-26, 17:26

1.rodzina 2 +8 się rozpadła (jak ktoś nie wie o czym mówię to nie szkodzi :-P ) współczuję.
2. pochlipuję z w/w powodu :cry: Czuję się jak 5-o latka, która odkryła, że to nie Mikołaj przynosi prezenty.
3.jestem zła na siebie za to,że tak bardzo się przejmuję rodziną 2+8.

maryczary - 2009-09-26, 22:20

nigellla napisał/a:
rodzina 2 +8 się rozpadła
ojojoj :( to jak to teraz będzie? 8 dzisi zostanie z matka lub ojcem????
nigellla - 2009-09-27, 10:10

maryczary - zostały z matką w ich domu.jak jon przychodzi ona musi wyjść (tak przynajmniej było jeszcze przed rozwodem).to jon odszedł do 22-u letniej opiekunki ich dzieci :evil: bez komentarza krew mnie zalewa :evil:
Tasak - 2009-10-01, 21:12

Ostatnio warcząca jestem ponad normę, ale wymienię tylko trzy dzisiejsze powody :)
1. wychodząc z filmu WALL-E banda dzieci na schodach rzucała w siebie popcornem nie przejmując się efektami (oraz innymi ludźmi wokół) ... ja nie wiem po co w ogóle te dzieci oglądały ten film
2. nie wiem po co grupy zorganizowane zawsze pod koniec filmu biją brawo (komu? aktorom?! O.o") a już totalnie zamurowało mnie gdy brawa rozlegały się nie dość, że jednak jak się okazało nie na końcu filmu (co dodatkowo wywołało obowiązkowe salwy śmiechu), to w momentach dających wiele do myślenia, zresztą jak cały film (S.O.S. Ziemia). nie rozumiem i nie zrozumiem
3. oczywiście 5 koszy na śmieci przy drzwiach wyjściowych z sali nie jest wystarczające by nie postawić opakowań po popcornie na schodach przy wyjściu z budynku. to jest dla większości tego idiotycznego społeczeństwa po prostu za trudne wyrzucić coś do kosza nawet jak ma się go pod nosem

warczę bardzo cały dzień.

katrinko - 2009-10-28, 09:16

Właśnie wypaliłam sobie dziurę w bluzce żelazkiem :(
Tempeh-Starter - 2009-10-28, 09:36

ojej, jestem w jakimś innym świecie :-D
rosa - 2009-10-28, 09:40

katrinko napisał/a:
Właśnie wypaliłam sobie dziurę w bluzce żelazkiem :(

ja przeczytałam "w bucie" i chwila szoku, co to za buty, że je trzeba prasować???? :mryellow:

kofi - 2009-10-28, 10:36

1. wczoraj zgubiłam swoją ulubioną bransoletkę z chryzokoli i kamieni słonecznych i chyba jednak na ulicy.
2. jak przyszłam do domu dostałam na talerz cieplutki obiad - i to byłby nawet powód do mruczenia (bo dobry był), gdyby nie to, że:
3. R. wziął plecak i poszedł na siłownię a potem na angielski i wrócił o 22.
(ja nie wiem, czy to jest naprawdę siłownia i angielski i to mnie martwi).

lilias - 2009-10-28, 11:11

kofi co do bransoletki spróbuj do św.Antoniego, jak w domu to się znajdzie, nie ma bata

może spróbuj też wychodzić na zajęcia, kiedy on zostaje w domu, a poza tym po co zaraz te czarne myśli, a kysz z nimi, a kysz

Capricorn - 2009-10-28, 13:18

kofi napisał/a:

3. R. wziął plecak i poszedł na siłownię a potem na angielski i wrócił o 22.
(ja nie wiem, czy to jest naprawdę siłownia i angielski i to mnie martwi).


współczuję emocji. cholera, mam nadzieję, że NIC się u Was złego nie dzieje - ale też wiem, że czasem warto posłuchać swojej podejrzliwości.

sylv - 2009-10-28, 13:54

kofi napisał/a:
(ja nie wiem, czy to jest naprawdę siłownia i angielski i to mnie martwi).

cośpodjrzewasz? czemu? coś się dzieje nie tak?

1. odwołałam kolejno lekarza rodzinnego (b12 itp), badanie kontrolne (na genetyce) i terapeutę z powodu pracy. JAK ZWYKLE robię wszystko kosztem siebie. i nie umiem inaczej.
2. zostałam wrobiona w komisje egzaminacyjne i nie wiem ,czy nie pokrzyżuje mi to planówzimowych, od dawna wychuchanych.
3. padam na ryj. just like that.

kma - 2009-10-28, 15:24

1. dlaczego bałagan robi się sam a porządek trzeba robić?! nie może być na odwrót?!!
2. brak pomysłu na obiad - ileż można robić kotlety z grochu, kasz wszelakich, soczewicy, soi.... i do tego ziemniaki, których jak nie ma to dla mojego męża jakby nie było obiadu - taki potwór kartoflany :P
3. jestem zła że za dużo siedze na forum zamiast w realu (choć sa tego i duże plusy :mryellow: )

lilias - 2009-10-29, 12:17

1. za bardzo przejmuję się pracą,
2. jest mi żle
3. mam ochotę poryczeć, ale w pracy nie mogę

[ Dodano: 2009-10-29, 12:19 ]
4. nie mogę tego wszystkiego rzucić w diabły

[ Dodano: 2009-10-29, 12:22 ]
kurde i do tego wszystkiego wpisałam nie w tym wątku co trzeba, no pochlastać się przyjdzie na razie kalmsa zjadłam :-?

kofi - 2009-10-30, 09:49

"Niezawodną oznaką prawdziwego szczęścia jest to, że człowiek popada w zły nastrój z powodu złej pogody? - ten cytat z Akunina przeczytałam przed chwilą na blogu KMA - wpis z 19 października. Rzućcie okiem dziewczyny - fajny, chyba poszukam sobie tych "Opowieści cmentarnych"...
Ekh R. przeżywa kryzys wieku średniego, ciekawe w jaką stronę się to u niego rozwinie. Gdyby kogoś miał to chyba ubierałby się jakoś lepiej, nie? Na razie tylko intensywnie się perfumuje :lol: :evil:

Capricorn - 2009-10-30, 16:31

1. musiałam poprosić ucznia o pomoc w zaparkowaniu auta pod szkołą,
2. wymusiłam pierwszeństwo, i jakoś mnie nie pociesza, że inni też wymuszają,
3. naleśniki wyszły mi jakieś dziwne.

kufa, no nie umiem jeździć po moim popapranym mieście. I jeszcze pomiędzy naszą ulicą a "centrum" jest cmentarz, no ruch taki, że szpilki nie wbijesz. Cholera, bardzo chciałam być niebucowatym kierowcą, ale chyba nic z tego nie wyjdzie...

Ewa - 2009-10-30, 19:24

Capricorn napisał/a:
1. musiałam poprosić ucznia o pomoc w zaparkowaniu auta pod szkołą,
:mrgreen:
Amanii - 2009-10-31, 09:02

1. Stresuję się dzisiejszą wizytą u rodzinki. Na 100% wypłynie temat jedzenia albo weganizmu, już słyszę te wszystkie żarty i docinki :/ A jutro wpada babcia, więc powtórka z rozrywki... A może przesadzam z tym wróżeniem i będzie miło? Zobaczymy...

2. wyje z tęsknoty za Krzysiem :) mam ochote isc pieszo do Wrocławia... a tu jeszcze całe dzisiaj, całe jutro i pół poniedziałku rozłąki :(

3. Nie działa mi kamerka internetowa :( (dobrze, że jemu działa chociaż...)

nika - 2009-11-26, 15:09

Jestem wściekła :evil: :evil: :evil: , zaraz po przedszkolu pojechałam z Alą do babaci, żeby nie było problemu kupiłam po drodze pierogi mrożone ruskie, sto razy przeczytałam skład, żeby mieć pewność, że żadnego trupa tam nie ma, pierogi wydawały się ok.
Kiedy po ugotowaniu chciałam spróbować, aż mnie cofnęło, w tych pierogach bonusowo są jakiś skwarki, albo boczek, albo nie wiem co, napewno to nie jest cebulka.
Mam aktualnie silny psm, więc tej sprawy tak nie zostawię, nie mogę się dodzwonić do firmy i szlak mnie trafia, nagrałam się na pocztę głosową i kazałam im oddzwonić, Ale tak naprawdę to nie wiem co mogę zrobić, bo jak po prostu pójdę do nich z tymi pierogami to mi 6 zł oddadzą i co. Nie chcę tego tak zostawić, bo nie mozna tak robić jak oni!!!
Jak macie jakiś pomysł, co ja mam z tymi pierogami zrobić , jak dać tej firmie nauczkę i pokazać wszystkim innym, ze tak nie wolno, to prosze o rady.

sylv - 2009-11-26, 18:53

miałam korki - w polowie lekcji okazało się, że mój uczeń ma grypę, ale "tata mu kazał się uczyć" - no żesz kurcze jak można być tak brzmyslnym??? :shock: a ja się w przyszłym tygodniu muszę zaszczepić, i nie mogę się rozchorować :-/
Lily - 2009-11-26, 18:57

Jest zimno, ciemno i do domu daleko (przenośnia).
A dziś widziałam, jak gość na ulicy bił bardzo mocno małego pieska, adrenalina mi skoczyła, ale nawet gdybym miała dość odwagi (nie tylko cywilnej - mógłby mi też przyłożyć), żeby interweniować, to i tak facet był po drugiej stronie ulicy i musiałabym przebiec między samochodami. Debil się oglądał na wszystkie strony, pewnie patrzył, czy ktoś to widział :evil:

mossi - 2009-11-26, 19:57

sylv napisał/a:
a ja się w przyszłym tygodniu muszę zaszczepić, i nie mogę się rozchorować
a gdzie jedziecie? ;-)


Jestem zła, bo muszę się uczyc i pisac pracę, a się opierniczam :roll:

malva - 2009-11-26, 23:31

Amanii napisał/a:


2. wyje z tęsknoty za Krzysiem :) mam ochote isc pieszo do Wrocławia... a tu jeszcze całe dzisiaj, całe jutro i pół poniedziałku rozłąki :(


ze zmęczenia przeczytałam " wyjdę z tęsknoty za Krzysia" hehe :-D

szo - 2010-01-10, 11:13

1. wczoraj padał deszcz
2. dzisiaj wali śniegiem
3. będziemy siedzieć w chacie

Lavinia - 2010-01-10, 15:06

1,nie mam pracy
2.za to w domu mam 14 stopni...
3.i mam jeszcze czarne mysli...

lilias - 2010-01-10, 21:05

Lavinia, ciepło myślę, jutro lepiej będzie, czarne myśli precz proszę
Arielka.v - 2010-01-10, 22:08

za oknem pełno śniegu :/
mam dużo nauki na sesje a mi sie nie chce :-x
jutro znowu poniedziałek

kofi - 2010-01-11, 10:08

Tylko 3?
Nie odzywam się, bo mam ze 100 :evil: .

lilias - 2010-01-11, 10:26

kofi, uwaga, poniedziałek!!! Zaciskamy zęby i uśmiechamy się. co z tego, że wyglądam jak wyszczerzony kojot, ja nie chcę całego takiego tygodnia, wrrr
biechna - 2010-01-11, 10:41

1. Wymiana instalacji wod-kan - czyli mam właśnie rozrytą młotem pneumatycznym kuchnię, w związku z tym...
2... woda jest zakręcona, w związku z tym...
3... nie mogę skorzystać z toalety, a, że tak powiem, bardzo muszę :-> Byle do 17:00 :roll:

patasznikowa - 2010-01-12, 13:39

1. podatki czekaja na rozliczenie
2. podatki czekaja na rozliczenie
3. podatki czekaja na rozliczenie

(bo tu czas do konca stycznia, wiec juz czuje zimny oddech na szyi ;) a nie chce, nie umiem, nie cierpie!)


biechna mam nadzieje ze wode wlaczyli.. na czas :mrgreen:

daria - 2010-01-12, 13:44

spać
spać
spać :cry:

tęczówka - 2010-01-12, 19:08

1.strasznie się spasłam,wkurzam się ale nic nie potrafię z tym zrobić bo kocham jeść ]:->
2.wkurza mnie śnieg i cała ta zima wstrętna,niech już będzie jesień...
3.muszę się uczyć do konkursu a tak baaaaaaaardzo mi się nie chce
ale najgorsza ze wszystkiego jest ta zima.jakby nie było tak zimno to bym tyle nie żarła :lol:

eMka - 2010-01-14, 09:42

Amanii napisał/a:

2. wyje z tęsknoty za Krzysiem :) mam ochote isc pieszo do Wrocławia... a tu jeszcze całe dzisiaj, całe jutro i pół poniedziałku rozłąki :(


jeśli Krzyś to Twój facet, to ja tylko powiem, ze 2 lata tak wyłam, tak odliczałam, od weekendu do weekendu. najgorsze były wtorki. kiedy już zdązyłam ochłonąć po spotkaniu a do następnego jeszcze baaardzo daleko. i od tego wtorku do soboty, tzw. zapychanie czasu. czyli robienie czegokolwiek żeby czas leciał, a nie stał.
oj straszne to było, w ogóle nie nadawałam się do związku na odległość.

a teraz to już przeszłość. mieszkamy sobie RAZEM.

a u mnie dziś:
1. wciąż zaspy, wciąż uwięziona w domu.
2. pierwszy kryzys związany z siedzeniem w domu z dziecięciem. cholera, przecież to dopiero początek wychowawczego... :roll: niechże ten kryzys przejdzie.
3. trzeciego nie ma, ale 2 pierwsze mnie skutecznie zniechęcają do uśmiechów.

della - 2010-01-14, 21:19

1. spanie po cztery godziny snu na dobę w tym tygodniu [jestem półprzytomna] zaowocowało upadkiem ze schodów w domu - nadwerężyłam kostkę i teraz ledwie kuśtykam

2. sesja na karku

3. przemęczenie [uczelnia, praca, dom, nauka, nauka i jeszcze więcej nauki]

tęczówka - 2010-02-18, 10:06

po prawie roku względnego spokoju wróciło do mnie AZS w całej okazałości.od kilku dni jakoś dziwnie mnie skóra swędziała,a dziś obudziłam się z gebą w jednym wielkim parchu.
zaczyna się ]:->

della - 2010-02-18, 22:02

biedna... a skąd się biorą te nawroty? ja wiem, że AZS nie można do końca wyleczyć, ale czy można jakoś zapobiegać nawrotom?
Alispo - 2010-03-01, 18:51

1.zgubilam oczko z waznego pierscionka...
2.a drugi wazny gdzies przepadl przy przeprowadzce..
3.chcialabym sie doczekac jeszcze wazniejszego...♥

Kahela - 2010-03-01, 19:26

1. sesja się ciągnie w nieskończoność.... i nie może się skończyć :-/

2. moje patologiczne lenistwo, nie umiem się zmobilizować żeby w końcu ja zamkąć i mieć z głowy

tęczówka - 2010-03-02, 17:48

della, ,jakby dermatolodzy wiedzieli i chcieli się swoją wiedzą na temat nawrotów podzielić to moje życie byłoby łatwiejsze :mryellow:
czasem mam spokój przez kilka miesięcy,aż tu nagle sru i linieję.
na szczęście wszystko skumulowało się na mordzie :evil: , z resztą ciała mam spokój.
jedyny powód do warczenia to zbliżająca się matura :lol:
Kahela napisał/a:
i nie może się skończyć :-/

ale kiedyś musi! :-)

moony - 2010-03-13, 17:11

Ja, która nie lubi marudzić, się odzywam. Choć może nie będzie to marudzenie, tylko wyrzucenie swojego wkurzenia:
1.) Siedzę w pracy (i wczoraj, i jutro też)...
2.)...gdzie jeden znajomy facet powiedział, że nie wiem, co mnie czeka w małżeństwie, bo mój mąż mnie zdradzi...
3.)...a za oknem jest taka pogoda, że niedobrze się robi, a kibice Lechii Gdańsk wrzeszczą w niebogłosy

biechna - 2010-03-14, 13:21

moony napisał/a:
że nie wiem, co mnie czeka w małżeństwie, bo mój mąż mnie zdradzi...
świetny kolega :roll:

Wolałabym posmęcić koleżance, ale Stachu zasnął, gadać nie mogę, więc wyleję żale tu.
1. Usypiałam dziecko 1,5 godziny :-x
2. Miałam zaplanowaną dłuższą wycieczkę ze Stasiem, miało nie padać - a leje, aż dudni o dach, czeka mnie dzień w domu :-(
3. Oferta pracy, która strasznie mi się podobała i miała być aktualna jeszcze tydzień, jest już nieaktualna :-(

della - 2010-03-14, 20:21

1. mam okres i źle się czuję
2. mam ochotę na słodkie
3. jutro poniedziałek:/ na samą myśl robi mi się słabo. jestem taaaaaka zmęczona, że chwilami mam dość.

Arielka.v - 2010-03-14, 21:57

:!: jutro znowu poniedziałek i uczelnia - nie chce mi sie :cry:
:!: przez caly wieczór coś podjadam (wysokokalorycznego) i nadal jestem głodna :roll:
:!: pogoda ]:->

Tasak - 2010-03-15, 04:13

1. Nie chce mi się spać mimo, że specjalnie w tym celu wypiłam piwo.. szkoda tylko, że za 3 godziny piszę próbną maturę..
2. Piwo się skończyło
3. nie ma mnie tam gdzie być powinnam i to jak bardzo tego potrzebuje..

Lily - 2010-03-15, 09:25

1. Sypie śnieg. Jest całkiem biało.
2. Przytyłam kilogram, czyli to, co niby schudłam.
3. Dzień świstaka znowu mam...

della - 2010-03-15, 20:23

1. jestem zmęczona, wyssana, wyczerpana, wymięta i wyżuta
2. mało się nie zabiłam jak wracałam wśród zamieci śnieżnej [widoczność na góra trzy metry]
3. zmiękłam i zjadłam przebogatą kolację:/

Arielka.v - 2010-03-15, 20:40

:!: mialam wieczorem nie podjadac ale sie zlamałam (pewnie okres się zbliża bo to jest niemożliwe :roll: )
:!: straszna snieżyca za oknem
:!: nie chce mi sie uczyć na kolokwium :-/

Alispo - 2010-03-15, 20:50

1.praca:/
2.pogoda, w sam raz dla kierowcow:/
3.tęsknota..wk..mnie weekendowe życie:/

della - 2010-03-22, 21:58

1. mam bolącego syfa na czole
2. mam multum do roboty, a siedzę jak ta głupia na forum i zabrać się nie mogę:/
3. zjadłam dużą kolację i czuję się z tym fatalnie, grrr...:/

Kahela - 2010-04-04, 14:07

moony napisał/a:
Ja, która nie lubi marudzić
ja własnie od czasu do czasu lubie...
1. Jest niedziela wielkanocna aja siedzę w pracy, podobnie jak jutro :evil: :evil: po 12h, a co :evil: :evil: :evil:

2. od kilku godzin próbuje zacząć się uczyc, bo wisi nade mna ostatni niezdany jeszcze egzamin z sesji zimowej..i nie moge sie wogóle skoncentrować...

3. znów zaczęłam palic... z własnej głupoty, tak mi ładnie szło.. a tu szlag trafił wszystko :evil: :evil: :evil:

zła jestem dzisiaj na wszystko :cry:

kofi - 2010-04-06, 20:12

Nie wiedziałam, że jestem taka głupia - poszłam do lekarza, powiedziałam co mi leży na sercu (tzn. układzie oddechowym, właściwie wycharczałam, resztę było widać), podzieliłam się podejrzeniami, ze to jednak może być alergia, dostałam receptę, polazłam do apteki i wykupiłam płacąc 1/10 swojej pensji za leki dla siebie i Daniela. I okazało się, że jak ta idiotka kupiłam pół siatki sterydów, w ilości na 2 miesiące nieustającego zażywania. Cholera. Dawno u niej nie byłam, zapomniałam, że obiecywałam sobie, że będę wywalała te recepty, albo przynajmniej dokładnie sprawdzała, co to za świństwa mi serwuje. Dlaczego do niej chodzę? Bo nie czepia się o wegetarianizm, jedyna zaleta. I nie warczy jak Daniel dostanie słwotoku u niej, tylko słucha.
W związku z tym bye, bye homeopato-irydiologu, kasa poszła w drugą stronę :roll: .

lilias - 2010-04-06, 20:36

kofi, a może podejdź do apteki, że pani doktor się pomyliła i zapisała za dużo opakowań i chcesz zwrócić chociaż część? spróbuj, w razie czego możesz powiedzieć, że idziesz do kontroli i dopiero wtedy będzie decyzja co do leków, które macie dalej brać. weź paragon ze sobą. ja bym chociaż spróbowała, no bo gwarancji załatwienia sprawy nie ma żadnych :-/
Lily - 2010-04-06, 21:28

kofi, no właśnie, jeśli nie będziesz brała to może zwróć?
kofi - 2010-04-07, 11:58

Właśnie wyrzuciłam paragon. Leków chyba nie można zwracać, w każdym razie, ja na miejscu tego farmaceuty bym ich nie przyjęła.
Aaaale: moja mama zgłosiła się, że chętnie je o d k u p i, bo może jej kaszel to też alergia. ]:-> No super, zawsze coś u siebie znajdzie. 8-) W razie czego teściowa również chętnie je wchłonie (jej alergia jest prawdziwa).
Jestem zła na siebie, bo chciałam pójść do homeopaty, a teraz nie mam już za co. No i nie uśmiecha mi się wdychanie sterydów, chociaż kiedyś już je brałam. W każdym razie jestem zmasakrowana po nocnym kaszlu, katar rzeczywiście przeszedł, z oczu nie kapie - dobre i to. :roll:

nika - 2010-04-14, 00:38

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA :!: . :!: :!: :!: :!:

Okradli mnie, normalnie na mieście ktoś mi musiał wyjąć portfel z torby.
dobrze, że zdążyłam młodej buty kupić do przedszkola.
nigdy mi się to nie zdarzyło wcześniej, miałam ostatnio bardzo krucho z kasą i teraz kiedy pomału sytuacja się poprawia i miałam wreszcie z czym na miasto pojechać to mi to wszystko co mogłam ewentualnie wydać (nawet nie na rzeczy zbędne tylko na mniej niezbędne) zabrali. Już mi się nie chce myśleć nawet o dowodzie, czy kartach. Strasznie lubiłam ten mój portfel, był przepełniony pamiątkami, wizytówkami i to są rzeczy nie do odzyskania, czuję się jakby mi ktoś wyrwał kawałek mózgu, ciągle po niego sięgam, ciągle go szukam bo tam miałam wszystko. I wciąż powraca ta tragiczna informacji, że jego już nie ma :cry: :cry: :cry: :evil: :evil: :evil:

Jestem zła na siebie, że go nie pilnowałam należycie, jak idę z Młodą to nie mam czasu torby pilnować. :-/
Jestem zła na siebie, że tak bardzo się durnym portfelem przejmuję.

Wracam poczytać o dobrowolnej prostocie życia, może uwierzę, że to fajnie, że znowu sobie nic, zupełnie nic niezbędnego do przetrwania nie kupię. :roll:

LucySky - 2010-04-14, 01:28

oj, nika, chyba wiem jak się czujesz. Przykro mi bardzo, że miałaś taki przypadek. Miałam kiedyś podobną sytuację, jeszcze na studiach, wsiadałam do zatłoczonego autobusu i mój portfel ktoś zabrał. Oprócz pamiątek, legitymacji i biletu okresowego miałam tam moją wypłatę za kilkudniowe mycie okien w dużym budynku nad Wisłą, i to było całe 400 zł, to wtedy było dla mnie naprawdę dużo pieniędzy i to własnoręcznie zarobionych. Zasmuciłam się wtedy znacząco. Ciekawe co ktoś sobie za nie kupił.
bronka - 2010-04-14, 10:30

nika, przykro mi :-(
Nigdy nie zrozumiem sumienia złodzieja :-?

Lily - 2010-04-14, 11:54

nika, przykro mi. To ogromny kłopot, i nie wiem jak Ty, ale ja się do rzeczy przywiązuje dość mocno.
angienunia - 2010-04-14, 13:15

nika, doskonale wiem co czujesz. w listopadzie poprzedniego roku napadli na mnie i zabrali mi nowiutka komorke (prezent na urodziny)... niestety ludzie bywaja okrutni... :roll:
tęczówka - 2010-04-14, 14:14

nika, ,przykro mi.no niech się ktoś tym portfelem udławi,nie ma co płakać już:*
ja jakiś czas temu pożyczyłam koleżance mojej koleżanki książkę,ostatnio podeszłam do niej i spytałam czy mogłaby mi ją oddać na co ona"no co Ty,ja od Ciebie żadnej książki nigdy nie pożyczyłam,coś Ci się musiało pomylić".
:shock:
w pierwszym momencie się wkurzyłam,ale zaraz sobie pomyślałam-"wsadź se ją w dupe"(jestem prymitywna :-> ) i powiedziałam jej,że skoro tak twierdzi to ja jej wierzę,mimo że jej tą książkę dałam na pewno.
nie będę się zniżać do jej poziomu ot,co :mrgreen: (tak więc widzisz nika, ,i Tobie i mi coś gwizdnęli,z tym że ze mnie stara się jeszcze zrobić debila ;-) ).
co do moich powodów:
-tak bardzo boli mnie mój wielki łeb,że umieram
-tradycyjnie już:nie chce mi się uczyć do matury
-oczy mnie bolą(i to nie od komputera :shock: ).
pozdrawiam wszystkich marudzących
-

nika - 2010-04-14, 15:48

Oddali mi. Napisałam na NK żeby mi oddali i że mogą sobie kasę zostawić i tyklo na portfelu i dokumentach mi zależy. I mi ktoś z anonimowego konta napisał, że odda. Nawet nie wiem teraz czy nie za szybko wyciągnęłam wniosek, że został ukradziony, może zgubiłam, jakoś nie mogłam tego wyjaśnić w trakcie wymiany kilku zdań przez nk.
No ale portfel był w ganku jak wróciłam do domu :shock: :shock: :mryellow: :mryellow:
Z całą kasą do tego :shock: :shock: :shock:
chyba jestem w większym szoku niż jak go straciałam.

bronka - 2010-04-14, 15:59

nika, :shock: :shock: :shock: żartujesz?
takie rzeczy się zdarzają?

Lily - 2010-04-14, 16:28

nika, wow :)
choć sama kiedyś portfel znalazłam z całą zawartością, w Krakowie, należał do jakiegoś wrotkarza z Poznania ;) przeszukałam go (no bo co miałam zrobić) i znalazłam wizytówkę, zadzwoniłam, a gość nawet nie wiedział, że zgubił ;) w każdym razie miałby duży kłopot
przyszedł z bukietem tulipanów, zabrał portfel i zniknął :P

fasola - 2010-04-14, 17:31

Dawno nie miałam takiego dnia jak dziś:

1. Dostałam wczoraj info od szefowej, że dziś muszę wykonać zlecenie z dziś na dziś, co zepsuło mi cały plan działania na połowę dnia!

2.Tak jak planowałam, poszłam pobrać krew do badań i jak już mi ją pobrali, to myślałam, że zjadę :| Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło. Głowa między nogi, głębokie oddechy i takie tam :| No masakra.

3. A jak wróciłam do pracy, to tak zaczął tak mnie boleć brzuch, że zwijałam się chyba ponad pół godziny. A że akurat zaczął mi się okres, to pewnie utrata krwi (trochę mi jej wzięli na kilka badań) miała na to wpływ. Bo takie bóle to ja miałam wieki temu... Ehh

LucySky - 2010-04-15, 00:00

nika ale super!
bardzo się cieszę, że odzyskałaś co Twoje :-) :-) :-)

Kahela - 2010-04-18, 06:41

nika, strasznie sie ciesze :*
mnie kiedys porftel gwizdnęli na uczelni.. najgorsz, że tam miałam raptem 4 zlote, ale mnóstwo pierdół,które sentymentem trzymałam :-/

ale zły dzień..... :evil: :evil:
1. Mam w wtorek rano leciec do Rzymu, planowałam ta wycieczke od pół roku, i się doczekać nie mogłam..
2. Ten przeklęty pył z Islandii najprawdopodobniej mi uniemozliwi wyjazd....
3. Jestem zajebiście zła :evil: :evil: :evil: :evil:

olgasza - 2010-04-18, 07:51

nika, superhiperfajnie!

Kahela, moja kuzynka też miała lecieć wczoraj na długo wyczekiwany urlop w Hiszpanii i przez pył odwołali loty :-(

dynia - 2010-04-18, 18:26

olgasza napisał/a:
nika, superhiperfajnie!

O jacie cieszę sie razem z Tobą!

olgasza napisał/a:
Kahela, moja kuzynka też miała lecieć wczoraj na długo wyczekiwany urlop w Hiszpanii i przez pył odwołali loty :-(

Mój tato tez miał wczoraj do nas przyleciec i tez odwołali loty wszystkie :-/

nika - 2010-04-18, 21:10

Dzis straszą, że ten wulkan może sobie przez rok tak wybuchać.
Kahela - 2010-04-19, 11:57

a ja dalej nie wiem, czy lecę jutro czy nie... bo jak na razie informacji nie ma.. :evil: Nie wiem czy się pakować, czy nie.. Nie znoszę takiej wielkiej niewiadomej :evil:
A tak się cieszyłam na ten wyjazd :cry: :cry:

dynia - 2010-04-19, 15:03

nika napisał/a:
Dzis straszą, że ten wulkan może sobie przez rok tak wybuchać.

No ale ten to jeszcze pikuś, jego erupcja zawsze poprzedzała wybuch duzo większego w.Katla.

Kahela - 2010-04-19, 15:34

dynia napisał/a:
jego erupcja zawsze poprzedzała wybuch duzo większego w.Katla.
v tego nie słyszałam.. natomiast tu jest wizualizacja tej chmurki
hxxp://met.no/animation.gifm i raczej nic nie wskazuje, żeby się zmniejszała albo przesuwała...

okso - 2010-04-30, 13:52

wkurza mnie to ze w 'normalnym' sklepiej nie ma prawie nic do jedzienia, dzisiaj po calym osiedlu szukalam cieciorki i oprucz takiej z puszki za 6 zl (!) nie ma nigdzie :evil:
Kahela - 2010-05-01, 08:39

jestem w pracy w swięto pracy :lol: i przesiedzieć muszę 12 h :evil: :evil: :evil: :evil: zupełnie bez sensu
pasa deszcz.... jak nie przestanie do jutra do będzę zła :evil: :evil:
a mój licencjat, który powiniem juz zacząć sie pisać, talej jest w fazie delikatnie mówiąc marzeń i zamysłów :evil:

Arielka.v - 2010-05-01, 09:27

Kahela napisał/a:
jestem w pracy w swięto pracy :lol: i przesiedzieć muszę 12 h :evil: :evil: :evil: :evil:


mogę zapytać gdzie pracujesz?
z tego co pamietam (ale nie mam pewnosci) święta Wielkanocne rowniez spedziłaś w pracy.

1. Od rana pada deszcz i nici z naszych planów na dzisiaj.
jak w ciagu tygodnia siedziałam w pracy to był upał, słoneczko, itp. a jak mam 3 dni wolnego i plany w związku z tym to na cale 3 dni zapowiadają deszcz ]:->
2. głowa mnie boli od rana, w nocy źle spałam
3. wczorajszy dzień to jedna wielka katastrofa, obiecuje sobie że już nigdy nie powiem magicznego zdania "czy może być jeszcze gorzej?". Bo jak się okazuje zawsze może być gorzej :evil:

Kahela - 2010-05-01, 11:35

Arielka.v napisał/a:
mogę zapytać gdzie pracujesz?
z tego co pamietam (ale nie mam pewnosci) święta Wielkanocne rowniez spedziłaś w pracy.
si, podobnie jak boże narodzenie i inne teog typu wspaniałe dni... recepcja kochana :evil: i zmiany po 12h :evil: Nie znosze tej pracy z całego serca, ale na razie nie mam na horyzoncie żadnej innej, którą mogłabym z dziennymi studiami pogodzić :-/
biechna - 2010-05-03, 09:16

1. Pada i pada, a miałam wziąć Staśka na majówkę do parku :-/
2. Maleje szansa na to, że spędzę sporą część maja z moją familią :-(

3. Ciągle brakuje teściowej/szwagierce odwagi (uczciwości?), żeby przyznać się, że od dawna mnie tu podczytują :->

Panie, znając Waszą rodzinną skłonność do czytania cudzej prywatnej korespondencji itp., łatwo domyślić się, że tu jesteście - forum łatwo znaleźć, nie jest prywatne, "każdy może przecież tu trafić". Mam tego świadomość. Każdy może też ukrywać to, czy kogoś podczytuje, czy nie. Wg mnie ukrywanie tego przed kimś znajomym jest nie fair.
Dla ścisłości - wiem od dawna. Nie jestem zadowolona. Chciałabym, żebyście albo się przyznały albo przestały mnie tu czytać.
Oczywiście, możemy też udawać, że Was tu nie ma.

renka - 2010-05-03, 09:54

biechna napisał/a:
1. Pada i pada, a miałam wziąć Staśka na majówkę do parku :-/
2. Maleje szansa na to, że spędzę sporą część maja z moją familią :-(

3. Ciągle brakuje teściowej/szwagierce odwagi (uczciwości?), żeby przyznać się, że od dawna mnie tu podczytują :->

Panie, znając Waszą rodzinną skłonność do czytania cudzej prywatnej korespondencji itp., łatwo domyślić się, że tu jesteście - forum łatwo znaleźć, nie jest prywatne, "każdy może przecież tu trafić". Mam tego świadomość. Każdy może też ukrywać to, czy kogoś podczytuje, czy nie. Wg mnie ukrywanie tego wobec kogoś znajomego jest nie fair.
Dla ścisłości - wiem od dawna. Nie jestem zadowolona. Chciałabym, żebyście albo się przyznały albo przestały mnie tu czytać.
Oczywiście, możemy też udawać, że Was tu nie ma.


Pozdrowienia zatem dla owych Pań :-)

Beata to wyjatkowa i bardzo madra kobieta, idealna matka i żona, wiec moga Panie byc dumne, ze tak wspaniala osoba weszla w Pań rodzinne grono :-)

malina - 2010-05-03, 16:28

renka napisał/a:
Beata to wyjatkowa i bardzo madra kobieta, idealna matka i żona, wiec moga Panie byc dumne, ze tak wspaniala osoba weszla w Pań rodzinne grono :-)


I piękna do tego :-)

Pączuś - 2010-05-03, 16:58

biechna napisał/a:

Panie, znając Waszą rodzinną skłonność do czytania cudzej prywatnej korespondencji itp.,


mam podobne doświadczenia niestety :-/

co do powodu do warczenia to mam jeden, ale może robić za trzy. Mrówki w domu :-| z pięknego pniaczka, który za stoliczek robił :evil:

biechna - 2010-05-13, 08:36

...
lilias - 2010-05-13, 10:30

biechna da rady zidentyfikować prześladowców na forum?
Amanii - 2010-05-13, 11:34

nie trzeba być zalogowanym, żeby czytać forum..
poza tym Biechna już prześladowców zidenyfikowała, tylko nie umie ich przekonać, żeby przestali lub się przyznali otwarcie. Tzn tak ja to zrozumiałam.

bronka - 2010-05-13, 14:09

Biechna to śledzenie jest strasznie głupie ( ze strony śledzących oczywiście ;-) )
może szyfruj wypowiedzi?

rosa - 2010-05-13, 14:21

biechna współczuję :-/
arahja - 2010-05-13, 20:27

jeden a porządny: choróbsko trzyma się nieźle, funkcjonować muszę, dziś straciłam niemal doszczętnie głos, a od poniedziałku znów kierat. :/ oby mi się udało jutro dostać do lekarza, bo zaczynam się poważnie bać powikłań.
maga - 2010-05-13, 21:37

1) moje dzxiecko dało dzisiaj czadu i chyba chciało matkę swą wykończyć...
2) mam okres i podle sie czuję w a dodatku boli mnie żołądei i znów mam kaszel.
3) biechna nie jedzie na zlot :-P

biechna - 2010-05-14, 09:54

Dzis mam tylko 1 powod. Godzine temu jechalam ze Stasiem tramwajem, ktory sie wykoleil, rozpedzil sie na lewym pasie, zgarnal chyba 2 auta, przechylil sie i jadac tak skosnie na lewych kolach uderzyl w kamienice. Bylam przerazona, na szczescie Stas nie ma nawet siniaka. Brr. Co rok w maju mam wypadek.
bronka - 2010-05-14, 10:46

biechna, :shock: łomatko szok normalnie! Ale wszystko ok???
biechna - 2010-05-14, 11:03

Nam sie nic nie stalo, choc siedzielismy za kierowca, ja sie poobijalam tylko i poszlam stamtad szybko, nie wiem czy slusznie, bo glowa mi peka z bolu, ale bylam w szoku i od razu ruszylam do domu. Widzialam w TV ze 5 osob jest w szpitalu, a tram skasowal 5 a nie 2 auta. Straszne to bylo, trudno ochlonac :-( Sorry za brak pol. znakow, pisze z telefonu.
dynia - 2010-05-14, 11:07

Matko,Biechna masakra :-/ Dobrze ,że Stachu bez szwanku a Ty jesli uderzyłaś się w głowę i boli to może warto żeby jakiż medyk to ocenił.Trzymaj się bidulko :*
lilias - 2010-05-14, 11:08

biechna, idź do dochtora, kręgi szyjne to ważna rzecz, moja bratowa do dzisiaj nie może się bez bólu dobrze obrócić po wypadku :-/
Malati - 2010-05-14, 11:21

biechna, kochana współczuję przeżyć,najwazniejsze że wszystko z wami w porządku. Ale idź do lekarza,dobrzelilias, radzi. Buziaki
kofi - 2010-05-14, 11:36

biechna ufff, całe szczęście, że jesteście cali. Czytałam o tym wypadku na stronie GW. Na początku nawet pisali, ze 1 osoba nie żyje, ale chyba żyje.
Idź do lekarza, jak powiesz, że z wypadku to CIę przyjmą od razu.
Trzymaj się, współczuję przeżyć.

Izzi - 2010-05-14, 13:46

biechna trzym się i leć do lekarza!!
Lily - 2010-05-14, 13:52

biechna, o matko, a patrzyłam na ten tramwaj w tv i myślałam, czy ktoś z wd tam nie siedział :|
Mam nadzieję, że już dotarłaś do lekarza.

Ponoć ten tramwaj przechodnia przygniótł i to on chyba jest w najgorszym stanie :/

nika - 2010-05-14, 13:54

biechna, nie dziwię się, ze nie możesz ochłonąć po takim wypadku, dziewczyny dobrze prawią z tym lekarzem, choć pewnie to ze stresu Cię boli, ale badanie by Ci nie zaszkodziło.
Kasumi - 2010-05-14, 18:11

biechna, współczuję

Ja warczę na deszcz :evil:
wiem, że potrzebny, ale skutecznie uniemożliwia spacery, a niewyspacerowane energiczne dziecko jest w domu jak mały tajfun :evil:

biechna - 2010-05-15, 07:00

Dzięki dziewczyny :*
Dzisiaj już dobrze, choć spać nie mogłam.
Do tramwaju chyba pół roku nie wsiądę :-|

Amanii - 2010-05-15, 09:14

też czytałam o tym wypadku, na TVN 24, wygladalo bardzo groznie... Ciesze sie ze nic wam nie jest.
bronka - 2010-05-15, 09:15

biechna, :*
renka - 2010-05-15, 09:16

Biechna - wspolczuje doswiadczenia takiego wypadku (w radio Roxy wczoraj sie o nim nasluchalam). Dobrze, ze tak sie to dla Was skonczylo.
Usciski :*

olgasza - 2010-05-15, 10:27

biechna, o kurczę, dopiero teraz doczytałam..
Cieszę się, że nic się wam nie stało! :-*

pomarańczka - 2010-05-15, 10:51

biechna współczuję i cieszę się że Wam się nic nie stało - całe szczęście!
eli - 2010-05-15, 11:36

biechna, trzymaj się. Szczęście w nieszczęściu,że jesteście cali. Daj znać co z Twoją głową. Pozdrawiam
Jagula - 2010-05-15, 11:39

biechna napisał/a:
Co rok w maju mam wypadek.
właśnie założyłam, oglądając relację w tv, że Was tam nie ma- przecież limit wypadków już zaliczony, cieszę się bardzo,że nic się Wam nie stało...
zina - 2010-05-15, 12:07

biechna, jak dobrze,że Wam się nic nie stało!
:*

biechna - 2010-05-15, 12:16

Kochane, dzięki!
Z moją głową dobrze, chociaż wczoraj jeszcze zwymiotowałam po drzemce, myślę, że to ze stresu, byłam przekonana, że przewrócimy się na bok i że ktoś spadając na nas może przygnieść Stasia, straszne to były sekundy.

maga, cieszę się, że Ci przykro, że nie będzie mnie na zlocie ;-)

malina - 2010-05-15, 12:38

biechna, :shock: Co za masakra,slyszałam o tym wypadku jak słuchałam radia w samochodzie.Całe szczescie,ze nic Wam nie jest!
bodi - 2010-05-15, 16:14

biechna, szok :shock:
jeśli wymiotowałaś, idź koniecznie do lekarza, to może byc objaw wstrząśnienia mózgu - zawsze po uderzeniu w głowę lekarze uczulali mnie, by zwracac na to szczególną uwagę. Sprawdź to koniecznie :!:

Cytat:
Typowe objawy wstrząśnienia mózgu to:
* chwilowa utrata świadomości lub przytomności
* ból głowy
* zawroty głowy, czasem karku i szyi
* zaburzenie snu
* mdłości, czasem wymioty
* zakłócony odbiór rzeczywistości
* złe samopoczucie
* drżenie rąk i nóg, także poczucie "miękkich nóg"
* lęki, depresja
* luki w pamięci, zwłaszcza zdarzenie mające bezpośrednio miejsce przed wypadkiem
* problemy z koncentracją

Głównym zagrożeniem przy wstrząśnieniu jest krwawienie mózgu (krwiak śródczaszkowy), powodujący utratę przytomności, bezdech w wyniku zatkania dróg oddechowych, zachłyśnięcie.

Objawy wstrząśnienia mózgu stopniowo maleją, trwają 2-3 dni. Najdłużej utrzymuje sie ból ból głowy i karku.

hxxp://medycynasportowa.magicsport.pl/1113,wstrzasnienie,mozgu.html]stąd

maga - 2010-05-15, 20:28

biechna, zatkało mnie :shock: Jakieś fatum majowe, czy co? Może faktycznie powinnaś skonsultować się z lekarzem? Wymioty mogą być objawem wstrząśnienia mózgu. Warto dmuchać na zimne.

[ Dodano: 2010-05-15, 21:29 ]
No tak... umknął mi post bodi :->

biechna - 2010-05-15, 20:34

bodi, nastraszyłaś mnie, choć czuję się już zupełnie normalnie. Do lekarza nie poszłam, na większość badań nie można wejść z dzieckiem (przerabiałam to rok temu), a nie miałam zupełnie Stasia z kim tu zostawić. Wściekłej pielęgniarce bym już dziecka nie zostawiła, do dziś żałuję, że przed rokiem jak to ciele wchodziłam na rtg itp. zostawiając Stasia obcej, wściekłej, wrzeszczącej na nas kobiecie :->
Wie ktoś, czy jest sens iść na rtg 3 dni po zdarzeniu? :roll:

malina - 2010-05-15, 20:45

biechna napisał/a:
Wie ktoś, czy jest sens iść na rtg 3 dni po zdarzeniu? :roll:

Jeżeli np. uderzyłaś sie w głowe to jak najbardziej.

biechna - 2010-05-15, 20:56

malina, myślisz, że po 3 dniach coś tam się jeszcze "trzęsie"? :-> No może faktycznie powinnam pójść. Jutro mąż wraca, to może podjadę jeszcze do szpitala :roll:
malina - 2010-05-15, 21:17

Wiesz,nie chce straszyć ale przy silnym uderzeniu może powstać np. jakiś krwiak.Zuzia miała prześwietlaną głowepo upadku z wysokości i pan doktor mi szczególowo tłumaczył.Powinnaś w każdym razie dużo leżeć,unikać gwałtownych ruchów,biegania :-P itd no ale to już chyba nieaktualne bo to na początku,przez 1- 3 dni w zależności od samopoczucia ;-) W co i jak mocno sie uderzyłas?
Mala_Mi - 2010-05-15, 21:51

biechna, o rety :shock: .
Dobrze, że wyszliście z tego cało. A do lekarza idź koniecznie.

Humbak - 2010-05-15, 23:01

biechna, straszne... dopiero tu dotarłam...

Mala_Mi napisał/a:
Dobrze, że wyszliście z tego cało. A do lekarza idź koniecznie.
też tak myślę.
tęczówka - 2010-05-16, 11:09

biechna, ,to straszne.cieszę się,że nic się Wam nie stało :-)
ja mam tylko jeden powód,ale dość poważny-dopiero się skapnęłam,że na maturze z wosu,pisałam wypracowanie do końca tzn na wszystkich kartkach i nie zwróciłam uwagi,że ostatnia z nich to brudnopis.zapisy w brudnopisie nie są oceniane tak więc leżę i wyję bo mimo że wypracowanie mam niezłe,to sporej części mi nie sprawdzą,bo po prostu nie mogą :cry:

Amanii - 2010-05-16, 11:32

może ktoś się zlituje i nie będzie bezdusznym biurokratą.. trzymam kciuki
Izzi - 2010-05-16, 12:04

tęczówka napisał/a:
ja mam tylko jeden powód
o kurka!! trzymam kciuki, żeby wsio było ok!!

ja na maturze z biologii podkreśliłam nie ten temat, na który pisałam ..zorientowałam się dzień po ..tylko, że to była stara matura, sprawdzana w szkole

trzymam kciuki!!!!

tęczówka - 2010-05-16, 13:38

dzięki dziewczyny:*
już się chyba wyryczałam.
chociaż wątpię żeby mi to uznali.
eh,życie życie...

lilias - 2010-05-16, 13:48

tęczówka, dobrze będzie :-) nie możesz tego już zmienić to zaakceptuj (trudne, ale podobno wykonalne) pozostałe przedmioty pójdą (albo juz poszły) lepiej . trzymam kciuki i myśl pozytywnie
Gosia. - 2010-05-16, 15:08

no więc tak:
1. mama nie chce zgodzić się na mój wegetarianizm
2. mama wyśmiewa moje znajomości przez internet
3. mój pies szczeka jak idiota, a ja nie jestem w stanie go tego oduczyć
4. mam tłuste brzuszysko, a właśnie idę wpieprzyć nutellę.
5. moja jedyna przyjaciółka mieszka ponad 250km ode mnie...

Ogółem życie jest wprost zajebiste...;/
Fajnie, że jest taki temat, będę zaglądać ;D

tęczówka - 2010-05-16, 17:55

lilias, ,no właśnie w wosie największe nadzieje pokładałam.
z hiry rozsz o wiele trudniej jest mieć 80% niż z wosu rozsz również :-/
tak więc raczej chujnia z grzybnią,jakby któraś z Was potrzebowała sprzątaczki/niani na ten rok akademicki to ja jestem chętna :mryellow:
a jeśli nie,to pliska,ślijcie dobre myśli w stronę mojego egzaminatora,który z tego co wiem,urzęduje w okolicach Zamościa żeby mu serce zmiękło i żeby sprawdził ;-)

bronka - 2010-05-16, 19:17

tęczówka, ja już ślę- a jak nie sprawdzi to Go znajdziemy ]:->
lilias - 2010-05-16, 20:05

bronka napisał/a:
tęczówka, ja już ślę- a jak nie sprawdzi to Go znajdziemy ]:->


a jak znajdziemy, to za przeproszeniem naplujemy na kapelusz ;-)

oczywiście pozytywne myśli wysyłam :mryellow:

moony - 2010-05-17, 15:18

Już o 10 rano powodów było kilka...
1.) Przemokły mi buty...
2.)...w drodze na zebranie w pracy 0 7:50, w dniu, kiedy ja mam wolne
3.) chciałam kupić śniadanie, poprosiłam o bułkę z serem, żeby zjeść na zebraniu - ugryzłam i, o kwa, w środku mięso (chyba zjadłam jakieś pół centymetra ]:-> :oops: )
4.) wody w Odrze coraz więcej, krasnalowi Praczowi wystaje tylko czapka
5.) pada i pada w dniu wolnym od pracy
6.) mąż nie odpowiada na moje sms-y
7.) płyta z nauką niderlandzkiego tak zasuwa, że nie nadążam ze śledzeniem w książce
Idę sobie popłakać.

kofi - 2010-05-17, 15:26

1. pogoda
2. pogoda
3. pogoda
________________
= jestem szczęśliwym człowiekiem, bo jak pisał Charles Bukowski "szczęśliwi są ci, którym potrafi zepsuć humor zła pogoda", czy jakoś tak. ;-)

katrinko - 2010-05-27, 12:31

Chciałam podprażyć składniki do pasty na chleb, a ze płyta powoli się nagrzewa, poszłam pozamiatać kotłownię. Skutek łatwo przewidzieć ]:-> Dym, smród, mieszkania nie wywietrzę chyba przez cały dzień, mimo ze drzwi i wszystkie okna otwarte.
nika - 2010-06-04, 22:29

1. znikło mi z komputera pracę kontrolną na jutro do szkoły i idę bez, bo nie mam siły robić od nowa
2. konam na jakąś kocią zarazę; przylazł do mnie taki jeden rudy podwórkowy zwierz i miał pełno kleszczy, to go odkleszczyłam i mi się mocnym ciosem za to odwdzięczył, ręka mi spuchła i drugi dzień już tak jest sobie spuchnięta i boląca. nie chce iść do lekarza, nie lubię :evil:
3. nie ma mnie na zlocie i cierpię strasznie, a będę cierpieć jeszcze bardziej jak będę miała na to czas
4. padam na pysk a wmawianie sobie, że to dobre, twórcze i kreatywne wychodzi mi coraz słabiej
5. 12 małych uroczych dziewczynek to chyba za dużo jak dla mnie na jedną imprezę.

Lily - 2010-06-05, 06:33

nika, choroba kociego pazura zazwyczaj sama mija hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Choroba_kociego_pazura , ale gdybyś szła jednak do lekarza, to nie daj sobie wcisnąć jakiegokolwiek antybiotyku, bo nie pomoże - musi być dopasowany do tej choroby (koleżanka zjadła całą serię różnych, bo lekarze jej nie wierzyli, że to może być to, podejrzewali autoagresję lub nawet raka :| ).
nika - 2010-06-05, 10:27

Lily, dzięki z info, jak mi sie pogorszy ogólnie to nie będę panikować. Na razie mam spuchnięte i boli, przyłozyłam bańkę chińską (ała!!!) i odessało mi trochę czegoś żółtego ( ble).
Kahela - 2010-06-05, 14:48

1. dawno mnie tu nie było, i nawet nie mam czasu czytać, nie mówiąć o pisaniu :-/
2. jak zwykle weekend w pracy, kiedy jest piekna, słoneczna pogoda
3. powinnam pisac grzecznie lib=cencjat, a tu weny na niego jak od maja nie bylo, tak nie ma dalej :evil:
4. generalnie ogarnął mnie takie "dodupizm" i nie chce puścić od paru miesięcy :cry:

Katioczka - 2010-06-06, 00:54

tęczówka napisał/a:
chujnia z grzybnią

a nawet z patatajnią

1. nie mogę doprowadzić brzucha do stanu względnie pięknego
(jakieś sposoby na ujędrnienie?)
2. alergia na słońce
3. chujnia, grzybnia i patatajnia w domu :(

Zuzu - 2010-06-29, 16:09

Nie zaliczyłam wykładu z Gramatyki Opisowej Języka Polskiego. I nie wiem co mam ze sobą zrobić. Oczywiście wszystkie osoby, które umiały mniej ode mnie zaliczyły. Zaliczyły również te,które napisały to samo, co ja. Tylko ja napisałam innymi słowami. Nie wiem, czy mam rzucać studia, płakać, zdawać, czy rzucać się z Gdańskiego. Za dużo włożyłam w te studia żeby tak po prostu sobie olać i się nie przejmować. Cały rok harowałam jak dziki osioł, żeby mieć potencjalny warunek z WYKŁADU (który jest tylko na zaliczenie gwoli ścisłości). Dno osiągnięte.
arahja - 2010-06-29, 16:19

A tam dno! Zaliczyć możesz także we wrześniu. Zaliczyć możesz na konsultacjach u prowadzącego, jeśli ludzki i pozwoli (a powinien być zapis w regulaminie, że masz prawo do wglądu w pracę i kwestionowania oceny), ostatecznie możesz powołać egzamin komisyjny (łatwiejszy czasem do zdania niż przeprawa z prowadzącym). Na moim drugim kierunku nawet w pierwszym semestrze dwie osoby wychodziły sobie komis po niezaliczeniu kursu mimo zaliczenia kolokwium. Głowa do góry! Co Ci z tej opisówki nie idzie? Może mogę jakoś pomóc, wytłumaczyć? Jak chcesz, pisz na PW, coś wymyślimy :-)
Zuzu - 2010-06-29, 16:32

Niestety, nie jestem z "Tych, Co Zaliczają We Wrześniu" i dlatego się przejmuję. Bo mnie ambicja zżera. Dodam, że cały rok ślęczenia nad książkami i praktycznie niewychodzenia nigdzie + nerwica zżarły mnie również. Wykładowczyni bynajmniej nie jest ludzka (obawiam się, że mści się na wszystkich wokół za głos gorszy od Joanny Senyszyn :roll: ). Zresztą, ona nie prowadzi konsultacji, wszelkie dyżury są tylko dla jej magistrantów :evil: . Ja sobie ŚWIETNIE daję radę i napisałam dobrze, tylko nie tak, jak ona by sobie życzyła. Jak zwykle. A z ćwiczeń z tego przedmiotu mam zasłużone cztery... Na komisa się pchać nie będę... U nas na wydziale jest bardzo wielu wykładowców, którzy czerpią niemal fizyczną przyjemność z uwalania studentów i organizowania komisów. Toteż nie jest to najlepszy pomysł... Dzięki, arahja bardzo, jak nie wyjdzie to skorzystam z PW ;-) . Albo rzucę te studia w cholerę.


Wszyscy u nas jacyś tacy sfrustrowani i nie do życia. Ostatnio na drzwiach gabinetu pewnego doktora, historyka literatury, została wywieszona lista wyników ze sprawdzianu z lektur z baroku i oświecenia. Ok. trzydziestu osób w grupie. 15 osób- ocena niedostateczna. 15 osób- ocena dostateczna. Podpis doktorka- "Z wściekłością i wstydem, dr J. G.". Już nie wspominając o tym, że zorganizował egzamin z tradycji antyczno-biblijnych, uwalając połowę roku. Niech mi jeszcze ktoś powie, że to nie są ciężkie studia :roll:

alken87 - 2010-06-29, 16:40

Ja też służę pomocą, choć wątpię, żeby się przydała bo to raczej nie jest kwestia Twojej niewiedzy ale wrednej baby, która sobie z góry umyśliła, że komuś życie poutrudnia.

Komis to czasem dobre wyjście, o ile jest się pewnym, że nie ma "tajnego spisku" między wykładowcami :roll: u mnie na uczelni na anglistyce jest babon, który uwala 3/4 roku na egzaminie, na poprawce, a także na komisie, bo ona rządzi komisją, która teoretycznie powinna być niezależna.

Zuzu - 2010-06-29, 16:45

Głowa pełna najkrwawszych morderczych myśli. W ciągu pięciu minut w jej gabinecie wszystkie moje plany legły w gruzach. Tak wiem, że przesadzam i dramatyzuję, i że mi przejdzie, ale jestem w ciężkiej desperacji
Kat... - 2010-06-29, 17:16

Zuzu, współczuję.

1. Zygmunt podchodzi na ulicy i bije dzieci.
2. Zygmunt ucieka w bramy, próbuje na ulice i w ogóle mnie nie słycha.
3. Zygmunt robi to wszystko akurat jak mam PMS :evil:

dynia - 2010-06-29, 17:38

Zuzu niefajnie :-(

Kat rozwiązanie jest jedno...szelki(na serio ułatwiają żywot).

eMka - 2010-07-14, 20:08

1. warczę bez obiektywnych powodów
2. strasznie mnie męczy to, że warczę (jak i moje otoczenie zapewne)
3. nie wiem co zrobić żeby nie warczeć, skoro przyczyn warczenia nie znam.


ogólnie fatalnie się czuję.
:-/

rosa - 2010-07-14, 20:23

eMka może PMS?
eMka - 2010-07-14, 20:45

no właśnie najgorsze że nie. okres za 2 tyg dopiero a chodzę taka naburmuszona od ładnych paru dni...
może to te upały? chociaż generalnie cieszę się ze słońca i ciepła.
eh nie wiem.
zjadłam 2 kanapki i mi trochę przeszło.
koleżanka zarzuciła, że może w ciąży jestem i teraz cała drżę.
jutro testuję.

i to czwarty powód do warczenia, bo kurde to zupełnie nieodpowiedni czas na dylematy czy jestem w ciąży czy nie...

Pączuś - 2010-07-15, 07:11

Zuzu napisał/a:
Niestety, nie jestem z "Tych, Co Zaliczają We Wrześniu" i dlatego się przejmuję. Bo mnie ambicja zżera. Dodam, że cały rok ślęczenia nad książkami i praktycznie niewychodzenia nigdzie + nerwica zżarły mnie również. Wykładowczyni bynajmniej nie jest ludzka (obawiam się, że mści się na wszystkich wokół za głos gorszy od Joanny Senyszyn :roll: ). Zresztą, ona nie prowadzi konsultacji, wszelkie dyżury są tylko dla jej magistrantów :evil: . Ja sobie ŚWIETNIE daję radę i napisałam dobrze, tylko nie tak, jak ona by sobie życzyła. Jak zwykle. A z ćwiczeń z tego przedmiotu mam zasłużone cztery... Na komisa się pchać nie będę... U nas na wydziale jest bardzo wielu wykładowców, którzy czerpią niemal fizyczną przyjemność z uwalania studentów i organizowania komisów. Toteż nie jest to najlepszy pomysł... Dzięki, arahja bardzo, jak nie wyjdzie to skorzystam z PW ;-) . Albo rzucę te studia w cholerę.


Wszyscy u nas jacyś tacy sfrustrowani i nie do życia. Ostatnio na drzwiach gabinetu pewnego doktora, historyka literatury, została wywieszona lista wyników ze sprawdzianu z lektur z baroku i oświecenia. Ok. trzydziestu osób w grupie. 15 osób- ocena niedostateczna. 15 osób- ocena dostateczna. Podpis doktorka- "Z wściekłością i wstydem, dr J. G.". Już nie wspominając o tym, że zorganizował egzamin z tradycji antyczno-biblijnych, uwalając połowę roku. Niech mi jeszcze ktoś powie, że to nie są ciężkie studia :roll:


na UW studiujesz?? ja mam to za sobą ;)
da się przeżyć, też na poczatku myslalam, ze wszysto w terminie pozaliczam, ale potem się przejechalam na tym.
Pocieszę cię, ze jest tez sporo normalnych wykładowców ;)

Izzi - 2010-07-19, 17:02

1. podłoga - wypaczona
2. ja - wypaczona
3. wsio - wypaczona

kupiłam fajki i palę na balkonie

mossi - 2010-07-19, 17:28

Izzi, bidulko :*
dynia - 2010-07-19, 18:29

Izzi ale co z tą podłogą ?
Trzym się kochana :*

Jagula - 2010-07-19, 19:15

Izzi napisał/a:
ja - wypaczona
eeee coś Ty, trzymaj się i nie kiepuj na sąsiadów z dołu 8-) :-P
Izzi - 2010-07-20, 10:20

mossi, dynia, Jagula, :*
kochane jesteśta kobitki!

dziś już mi lepiej..

pomarańczka - 2010-07-20, 10:28

trzymaj się Izzi
Izzi - 2010-07-20, 10:32

pomarańczka :*
gemi - 2010-07-20, 16:46

nic mi się nie chce.
A chciałabym, żeby chciało mi się chociaż w 20 procentach tak, jak mi się nie chce.

W sumie mam jedno chcecie - pójść z mężem do filharmonii.
Ale sezaon zaczyna się dopiero na początku października :evil:

tęczówka - 2010-08-02, 19:20

wkurzam się bo znowu wpadłam w jakieś chore fazy żywieniowe,ostatnio tak się nażarłam że miałam-stety niestety- bezowocną sesję ustną z kiblem :-/
chyba sobie muszę rozpisywać co jem w ciągu dnia żeby wyrzutów sumienia nie mieć.

quatrolibro - 2010-08-03, 12:37

1) pomyłka w pracy (pomyłka przy wysyłaniu pliku) -200 zł
2) pomyłka w pracy (literówka) -100 zł
3) pomyłka w pracy (literówka) -70zł

priya - 2010-08-11, 05:23

1. dziecko nr 1 wstało o 5.
2. dziecko nr 1 obudziło dziecko nr 2 i mnie o 5:01
3. dziecko nr 1 udaje, że jest w wieku dziecka nr 2 = dwa niemowlaki do ogarnięcia

Jagula - 2010-08-11, 07:56

priya napisał/a:
1. dziecko nr 1 wstało o 5.
2. dziecko nr 1 obudziło dziecko nr 2 i mnie o 5:01
3. dziecko nr 1 udaje, że jest w wieku dziecka nr 2 = dwa niemowlaki do ogarnięcia
jest jeden plus- dłuższy dzień przed wami :-D
priya - 2010-08-11, 08:13

Jagula napisał/a:
jest jeden plus- dłuższy dzień przed wami
dochodzę powoli do siebie, jak mi się uda iść tym tropem, co Ty, Jagula, to może jeszcze dziś napiszę coś w 'trzech powodach do mruczenia' 8-)
Jagula - 2010-08-11, 08:29

priya napisał/a:
może jeszcze dziś napiszę coś w 'trzech powodach do mruczenia' 8-)

czego życzę :-D
u mnie zaczęło się wiatrzysko i wielka ulewa :-P

moony - 2010-08-11, 09:21

Z wczoraj:
to był najgorszy dzień mojej ciąży, bo:
1.) nie byłam w stanie chodzić, czułam się taaaka ciężka i zmęczona
2.) ludziom coś siadło na mózgi i mieli dziwne pretensje
3.) czujnik alarmowy się zepsuł i nie mogłam wyjść z pracy do 21:50. Wyło na cały rynek.

priya - 2010-08-12, 05:56

Jagula napisał/a:
priya napisał/a:
może jeszcze dziś napiszę coś w 'trzech powodach do mruczenia'

czego życzę
Dzięki. Zapomniałam wczoraj pomruczeć, a znalazłyby się jakieś powody ;-) Zaraz się poprawię.
Jagula - 2010-08-12, 07:10

priya napisał/a:
Jagula napisał/a:
priya napisał/a:
może jeszcze dziś napiszę coś w 'trzech powodach do mruczenia'

czego życzę
Dzięki. Zapomniałam wczoraj pomruczeć, a znalazłyby się jakieś powody ;-) Zaraz się poprawię.
:-> :mryellow:
a ja teraz pomyślałam, ze znowu pobudka była o 5 rano :-P

ronika - 2010-08-22, 22:23

odświeżę, bo widzę, że temat trochę przykurzony, ale cóż lato nie sprzyja marudzeniu ;)
- kolejna samotna noc na recepcji bez zabezpieczeń, alarmu, gdzie po próbie włamania strach siedzieć:(
- jeszcze trzy takie noce w tym tygodniu
- w związku z powyższym po dwóch latach przerwy i przekonaniu, że nie zacznę - palę :!: tylko podczas tych upiornych nocek, za to dużo :-? chcę do domuuuu, byle do 8ej wytrwać

karmelowa_mumi - 2010-09-28, 20:06

Mimo prób zahamowania - jestem chora. A pojutrze wybieram się w 800 - kilometrową objazdówkę po Polsze, z zaraną nocą włącznie. Jestem wku...ta ]:->
dragi - 2010-10-01, 20:07

karmelowa_mumi, współczuję! I szybkiego zdrowienia życzę!

1. Od zimy nie mogę zmobilizować się do napisania mgr...
2. Obecnie mam 1 niepoprawiony rozdział, który napisałam w marcu...
3. Dziś dowiedziałam się, że jak chcę się obronić bez płacenia haraczu w wysokości 800 zł, muszę oddać całą pracę najpóźniej do 18 października :evil:
tzn. wiedziałam że w tym miesiącu już MUSZĘ, ale liczyłam na kilka dni więcej...
ehh moja wina, nie wiem co ze mną nie tak :cry: [/b]

MartaJS - 2010-10-01, 21:24

1. babcia postanowiła naprawić lekko kapiący kaloryfer, ale nie wzięła pod uwagę że nie jest w stanie tego zrobić ze względu na zanikającą pamięć, więc zalała pół pokoju, ścianę itp. a kaloryfer kapie jeszcze bardziej,
2. baza danych, do której miałam do wczoraj wpisać wyniki monitoringu łąk, jest "nowa ulepszona" i tak wolno chodzi że doprowadza mnie do szału, mam wpisane 1/3,
3. cały dzień robiłam dziś za taksówkę. ciągle kogoś na dworzec albo z dworca. parking przed dworcem rozryty, remont, glina, wykopy, zawracanie to za każdym razem nowe wyzwanie.

Ale fajnie się tak wymarudzić ;-)

AZ - 2011-02-04, 14:55

odświeżę, bo dziś jest dzień kiedy moją pasją jest zabijanie ludzi siekierą :evil:
1. za 3 dni mam komisyjne zaliczenie ćwiczeń z biologii, a nie mogę już patrzeć na notatki, bo mi się mózg od tego skręca
2. w całym tym interesie z poprawą doprowadza mnie do szału fakt, że jestem pewna, ze to zdałam, ale szanowna pani doktor trzyma prace w sejfie, żebyśmy się czasem nie dowiedzieli co było źle. uwaliła 13 na 20osób. no co za baba :roll:
3. i jeszcze głodna jestem

seminko - 2011-02-08, 20:40

O! Dobry wieczór! ;-)

1. :mryellow:
2. :mrgreen:
3. ]:->
Lepiej nie dzielić się tym, że zęby trzonowe świeżo mianowanego Żercy/ warkot wiertarki w pustej głowie/ utrata ostatniego źródła utrzymania/ etc.

Fajnie, że jest wątek- nabiorę dystansu.


arahja - 2011-02-08, 21:43

pakowanie do wyprowadzki wystarczy za 5!
fylwia - 2011-02-15, 23:39

Wrrrrrrrrrrr, bo:
1. Mało spałam bo Tymek miał kiepską noc po której marudził cały dzień (zęby chyba chcą wyjść) więc jestem zmęczona jeszcze bardziej niż zwykle.
2. Nie mam czasu porządnie zająć się swoją firmą, która w związku z tym nie przynosi dochodu, a i tak muszę jej poświęcić przynajmniej 2 godziny dziennie.
3. W związku z powyższym jestem zła, że poświęcam czas firmie zamiast dziecku, nadrabianiu zaległości domowych albo czemukolwiek relaksującemu.

Ech... no i takie błędne koło... Nic to, mam co chciałam (co nie znaczy, że nie mogę ponarzekać ]:-> ).
Idę spać, jutro na pewno znajdę 3 powody do mruczenia ;) .

Zapomniałam, że jest jeszcze 4. Psuje mi się laptop - jak by nie było narzędzie pracy - i muszę go pewnie gdzieś odesłać bo jest na gwarancji. I nawet nie mam czasu o tym myśleć albo wolnych rąk, żeby coś z tym zrobić (niby mam backup wszystkiego co ważne, a i tak na samą myśl o jego "opróżnieniu" przed wysłaniem robi mi się słabo :-x ).

AZ - 2011-03-04, 10:08

powód jeden, ale poważny

wczoraj mi się jakiś gościu wjebał w samochód na parkingu, w taki sposób, że obluzował mi się zderzak. jakiś pan, który zaparkował obok mnie, w przypływie dobra spisał mi numery tego pajaca, podał dane do siebie, więc pojechałam dzisiaj z kompletem dokumentów zgłosić zdarzenie na pały.
pan palicjant zebrał dane, zrobił notatkę i wręczył mi kwit zaczynający się od "na podstawie artjakiś zawiadamiam, że przeprowadzone czynności wyjaśniające nie dostarczyły podstaw do skierowania wniosku o ukaranie (tu numer tego gościa)"
no japierdole, całe czynności wyjaśniające to było 10minut rozmowy ze mną :roll: :roll: :roll:

teraz się boję, że jak wjadę w dziurę to mi ten zderzak odpadnie :/

sunny - 2011-03-04, 17:22

AZ napisał/a:
teraz się boję, że jak wjadę w dziurę to mi ten zderzak odpadnie :/


Głupia sprawa, może da się go jakoś domowym sposobem wcisnąć skąd wyleciał?

marcyha - 2011-03-09, 23:43

1. wypisałam się z TOZu o/Włocławek, bo nie potrafię współpracować z idiotami :evil:
2. na usg lekarz czegoś tam nie widział w dzidziusiu i muszę poczekać jeszcze tydzień na usg, na którym już pewnie będzie widać :shock:
3. Dach mi się sypie na łeb :-/
wrrrr, wrrr, wrrrr....
od razu mi lepiej :mrgreen:

kofi - 2011-03-10, 08:15

Marcycha miło CIę widzieć.
Całkiem nowy dzidziuś?
Co z tym dachem? Dachówki lecą?

Capricorn - 2011-03-10, 08:47

marcyha, super suwaczki :) gratulacje :)
bodi - 2011-03-10, 09:11

marcyha, ale się przyczaiłaś ;) gratulacje kolejnego dzidka :D
oby dachówki się szybko naprawiły a na usg wszystko było w najlepszym porządku :D

dynia - 2011-03-10, 09:19

marcyha ja tez gratuluję :)
rosa - 2011-03-10, 13:27

marcyha, wow!!!! gratuluję kolejnego potomka!!!!
priya - 2011-03-10, 13:28

marcyha, gratulacje!
marcyha - 2011-03-10, 17:16

O jany! Pamiętajom mnie, ale miiiiło:) Dziękuję za gratulacje. Jak będę po usg to powiem co tam u Maluszka słychać:). Dach – po prostu przecieka papa, dechy zbutwiałe, grzybol, wszystko do wymiany... doooopa jedna:(
Agnieszka - 2011-03-10, 18:01

marcyha: miło Cie widzieć :-)

ja też sobie powarczę:
1. służba zdrowia
2. przeziębienie Pani Marii i dezorganizacja życia
3. zacięty zamek w pracy

lista może być dłuższa ale 3 pierwsze powody do wwwrrryyyy w zupełności wystarczą na dziś

adriane - 2011-03-10, 18:15

marcyha gratulacje wielkie . Ale fajnie :)
an - 2011-04-02, 15:46

"wścieklizna" mnie ogarnia przez mieszkanie z oknem na hałaśliwą ulicę :(
do tego dzis znowu jakieś niby to "śpiewy"... do mnie docierają, kiedy jestem niewyspana zmęczona i dzięki tym dodatkowym hałasom rozdrażniona :(
i nie ma gdzie uciec :(

i nie mam cierpliwości do szukania innego miejsca zamieszkania :( (a czasami też myślę, że wszystko i tak jest bez sensu :(

sorry

neina - 2011-04-02, 17:47

A dlugo juz tam mieszkasz? Ja zawsze mieszkalam w cichych miejscach, rok temu przeprowadzilismy sie na dosc ruchliwa ulice, na dodatek od strony sypialni. Po jakims czasie zupelnie mi to przestalo przeszkadzac.
Cytat:
(a czasami też myślę, że wszystko i tak jest bez sensu :(

Chyba kazdemu sie czasem tak wydaje, mnie na pewno, mam nadzieje, ze Ci przejdzie.

an - 2011-04-02, 22:11

neina napisał/a:
A dlugo juz tam mieszkasz? Ja zawsze mieszkalam w cichych miejscach, rok temu przeprowadzilismy sie na dosc ruchliwa ulice, na dodatek od strony sypialni. Po jakims czasie zupelnie mi to przestalo przeszkadzac.
Właściwie do hałasu aut nieco się przyzwyczaiłam, mieszkam już ponad rok, gorzej z takimi nieregularnymi, nieoczekiwanymi - jak np nocne wrzaski z przystanku (niedaleko od okna) albo z okolic pubów (w bliskiej okolicy 3), wracający w nocy z imprez ... do tego ostatnio jakieś występy nagłaśniane - nieciekawa muza jak dla mnie i źle słyszalna - tak, że drażni :roll:
Czasem to przeszkadza :->

neina napisał/a:
Cytat:
(a czasami też myślę, że wszystko i tak jest bez sensu :(

Chyba kazdemu sie czasem tak wydaje, mnie na pewno, mam nadzieje, ze Ci przejdzie.

Ja czasami myślę, że tylko nadzieją żyję :roll: (w każdym razie zaczęłam znowu z tym uczuciem melancholii walczyć, ale nie wiem czy metoda będzie skuteczna, to się okaże)
Dzięki

fylwia - 2011-04-03, 21:08

an napisał/a:
"wścieklizna" mnie ogarnia przez mieszkanie z oknem na hałaśliwą ulicę :(
do tego dzis znowu jakieś niby to "śpiewy"... do mnie docierają, kiedy jestem niewyspana zmęczona i dzięki tym dodatkowym hałasom rozdrażniona :(
i nie ma gdzie uciec :(

i nie mam cierpliwości do szukania innego miejsca zamieszkania :( (a czasami też myślę, że wszystko i tak jest bez sensu :(


Oj, znam to, znam... Mieszkałam przez półtora roku przy zakorkowanej ulicy, pod oknem sypialni miałam przystanek autobusowy, puby w okolicy itp. Próbowałam spać z zatyczkami w uszach, ale mi wypadały i kot się nimi bawił. Ale szukanie mieszkania do wynajęcia było strasznym przeżyciem - maile, telefony, wycieczki przez pół miasta, żeby coś obejrzeć - po czym okazywało się, że agent znowu naściemniał i to zupełnie coś innego niż to, czego szukamy... brrr... Gorsze było tylko szukanie pracy ;) . Teraz mieszkamy na zadupiu i jest cicho, za to mamy szczury na strychu...
A co do tego, że wszystko jest bez sensu - to ja też tak miałam bardzo często... teraz nie mam czasu tak mysleć, matkowanie mnie zajmuje w 100%.
An, głowa do góry, czasem bywa gorzej, żebyśmy umieli docenić, kiedy jest dobrze :) . A jak masz ochotę czasem posmęcić albo pośmiać się przy kawie to pisz na PW - mieszkamy w tym samym mieście, pewnie da się to jakoś zorganizować :)

an - 2011-04-03, 21:19

Fylwia
Dziękuję za słowa otuchy, to naprawdę miłe :->

marcyha - 2011-04-06, 10:20

Mieszkam przy ulicy, przez którą przejeżdża 10 000 aut dziennie - z czego połowa to tiry, brrrr.... Ale plastikowe okna mam - i mimo, że plastików nie trawię i jak będę kiedyś dom stawiać, to oczywiście z drewnianymi oknami - to tutaj te platiki to wybawienie - są całkowicie dźwiękoszczelne. Gorzej jak trzeba otworzyć okno :evil:
Trzym się! Będzie lepiej! :-D

Lily - 2011-04-06, 10:26

Ja też ok. roku mieszkałam przy trasie tirów, to rzeczywiście koszmar, wietrzenie staje się poważnym problemem... jak dla mnie za dużo stresu przy tym...
marcyha - 2011-04-06, 11:12

Dla mnie jednak najgorsza jest świadomość, że powietrze, którym oddychamy jest makabrycznie zanieczyszczone, zapylone. Mam nadzieję, że uda mi się stąd nawiać w miarę szybko :-D . Teraz jak siedzę na klopie to mi szczęka lata jak tir przejeżdża ]:-> , a w kuchni robi się ciemno (przez tira, nie przeze mnie na klopie :mrgreen: )
an - 2011-04-06, 22:33

I wy - wszyscy, którzy znosicie podobne niedogodności - trzymajcie się :)
ps Może rzucę pracę (albo sami mnie zmuszą do odejścia :roll: ) bo dziś się kolejny raz miarka przebrała :evil: i potraktowałam ich tak jak oni nas (pracowników) :->

edysqa - 2011-04-26, 11:59

Wiedziałam o tym wcześniej ale dzisiaj jeszcze się utwierdzilam.
Wole zwierzęta niż ludzi.
Jestem wkurzona wiec będę pewnie chaotycznie pisała.
Ktoś nam pod prace podrzucił małą kotke, nie dziką bo lasi się, siedzi na kolanach, mruczy. Usłyszałam z 1 piętra przerazliwe miauczenie, myslalam ze to koty się marcuja ale to już po przecież. Wyjrzalam przez okno w tam mały kotek chodzi po podwórku. Zeszlam na dół już kilka koleżanek było, zastanawiała się nawet jedna czy go wziąć ale to raczej kotka jest a ona kota chce. Wzięłam tego kota na gore do sekretariatu, było kilka osób w tym jedna zajmująca się sterylizacja i kastracja bezdomnych kotów oraz schroniskiem. Prawie wszyscy się śmiali z tegoze go wzięłam i proponowali żeby go z balkonu wyrzucić. :shock:
Jak moze być dobrze, skoro ludzie nie sznuja życia. Jak mogą myśleć z szacunkiem o zwierztach hodowlanych które zjadaja skoro dla innych nie maja żadnych uczuć.

Wypusilam kotka na podwórko bo pod biurkiem nie mogę go trzymać a w domu już mam jedną która nie lubi towarzystwa innych kotów.
Teraz słyszę co jakiś czas ze mialczy on na podwórku a mnie się serce sciska.
Poprosiłam koleżankę żeby kupiła mu jedzenie ale nie wiem czy dawać bo jak raz dam to będzie pewnie tu siedział.
Do schroniska nie zadzwonie bo tam nie jest lepiej niż tutaj, próbuje się skontaktować z Paniami z fundacji ale proszą żeby nie dzwonić przed 15 a dopiero 13 jest :-(

Czasami jest mi głupio ze należę do ludzkiego gatunku

I nie wiem co mam teraz zrobić, wszyscy olali temat ;-(

lilias - 2011-04-26, 12:50

edysqa, ja tak "dostałam" mojego kota. moja ma przechodziła koło śmietnika i znalazła takie małe i płaczące kocię. pani co dokarmia koty wyżaliła jej się, że jeszcze wczoraj go nie było. kot w domu, oswojony, pies i chomik też. więcej mi nie dają przygarnąć, ale jednego zwierzaka jeszcze dokarmiam poza domem. jeżeli masz w planach oddanie kociaka do fundacji i rodzina nie stawia pod murem to może pomyśl czy u Ciebie nie mógłby przeczekać. nic mądrzejszego nie wymyślę, a co do znieczulicy to na niektórych mają wpływ tylko obrazy bo inaczej uważają, że tego czego nie widzą po prostu nie ma. trzymaj się tam. kciuki za znalezienie opieki nad zwierzakiem.
edysqa - 2011-04-26, 13:11

lilias, moja kotka robi awantury przy spotkaniu z innym kotem takie ze ciezko to znieść ;-) wiec moje mieszkanie odpada, rodzice mają 3 koty walczace ze sobą wiec następnych nie przewidują.

Kotek został nakarmiony i chodzi po naszym małym ogrodzonym parkingu, oby tylko nie wszedł pod wjezdzajacy samochod :-(

kofi - 2011-04-26, 14:27

edysqa okropnie mi przykro, że tacy ludzie wokół.
Ostatnio w podobnej sytuacji miałam odwrotne doświadczenia - losem ciężarnej kotki w okolicach mojej pracy zainteresowało się kilka osób, koleżanek, których bym nigdy o to nie podejrzewała, chciaż powinnam, bo same zakocone. Kotka chyba jednak miała dom, bo jej nie widać. Nawiasem mówiąc tak mnie ta kotka wzruszyła, że chciałam ją po prostu sama wziąć razem z przychówkiem. (jakoś nie pomyślałam o zdaniu rodziny wtedy :roll: )

edysqa - 2011-04-26, 14:44

Moj Maz to by ja wziął tak jak ja ale nasza kotka jest niereformowalna jeśli chodzi o inne koty i boje się ze przyjde z nią do domu to będę musiała wyjść od razu :(
Za ok 30 minut mam znów dzwonić do fundacji, powie mi dziewczyna czy maja ja gdzie wziąć.

kofi - 2011-04-26, 17:55

Mam nadzieję, że się uda coś znależć bidakowi.
Lily - 2011-04-26, 18:03

edysqa, i jak z kotkiem?
Ja niestety z podobnych przyczyn nie lubię ludzi :/

edysqa - 2011-04-26, 18:57

Lily, został w pracy, u mnie jest ochrona (emeryci) maja się nim zając a
jutro mam z nim do lecznicy pojechać i zostawić fundacji zajmującej się szukaniem opieki dla kotów.

Cieszę się ze nie tylko ja nie lubię ludzi ;)

Lily - 2011-04-26, 20:50

edysqa napisał/a:
Cieszę się ze nie tylko ja nie lubię ludzi ;)
A ja się ciesze, że znalazłaś pomóc dla kotka ;)
edysqa - 2011-04-28, 21:04

Dziękuje za wsparcie :-)
lilias - 2011-06-09, 11:16

1. wkurza mnie jedna osoba bardzo, bardzo, bardzo- lojalność ujemna, nie mam jak się odciąć
2. jestem beznadziejna i rozdrażniona
3. brak spotkań z fajnymi ludźmi mi doskwiera
4. nie mogę teraz wziąć wolnego z pracy, żeby odreagować

kofi - 2011-06-09, 12:18

lilias napisał/a:

3. brak spotkań z fajnymi ludźmi mi doskwiera

Chciałam zaproponować spotkanie w związku z tym, ale to głupio tak uznać się za fajnego człowieka. ;-) Ale proponuję mimo wszystko. :-)
Ja mam dość męczące najbliższe 3 tygodnie - a potem niiiiic. Tylko okropnie mnie niepokoi,
że Daniel wyjedzie, aż na 2 tyg. na obóz. Nie wiem, jak to przeżyję.

daria - 2011-06-09, 12:21

kofi napisał/a:
Nie wiem, jak to przeżyję


:-) przeżyjesz... zatęsknisz... ja bym chciała choć na dwa dni wyjechać bez Naty :-)

lilias, marsz najakieś spotkanie :-) :*

lilias - 2011-06-09, 12:38

kofi, daria, kochane Wy ludki jesteście :** ( a nie tylko fajne :-) )

daria, parę dni marszu do kofi, mam tylko nijak z pracy teraz się nie urwę i muszę pogłówkować na miejscu :/

kofi, trzymam za słowo, niech mnie tylko jakieś dobre wiatry w Twoją okolicę zapędzą to masz jak w banku, że opiję Cię z herbatki :-)

dasz rady. synek tylko na trochę wyjeżdża :) ale Ci się nie dziwię bo ja też kwoczę (jak tylko mogę, ale też ostatnio na odwyku :roll: ).

olgasza - 2011-06-09, 12:52

Aaa, wątek dla mnie na dziś!

Właśnie pożarłam się z panią z UPS, firma kurierska, wiecie. W zamówieniu podaje się numer telefonu, żeby usprawnić odbiór paczki. Jak się okazało niepotrzebnie. Pani z Poznania poinformowała mnie, że kurier był na miejscu, ale nikogo nie było w domu, więc pojechał. Tymczasem nadawca był na podwórku z dziećmi, 10 metrów obok. Wystarczyło zadzwonić i można by było paczkę odebrać, aaarhg.
Tylko, że "telefon kuriera to jego telefon prywatny, nie ma obowiązku korzystania z niego do celów służbowych". Ludzie, trzymajcie mnie...
No, i zamawiać trzeba od nowa. Przestrzegam przed UPS.

harengere - 2011-08-14, 22:49

Powody do warczenia powiadacie...
1. Ja
2. Moja głupota
3. Mój brak umiejętności lub brak chęci do zdobycia ich(lenistwo).

Chan - 2011-08-18, 15:16

1. Nie mogę puścić przekazu przez internet przez Western Union :roll:
2. Nie mogę się dowiedzieć, dlaczego nie mogę puścić przekazu :-/
3. Muszę się udać do placówki WU osobiście :evil:

No to jadę :-|

Madź - 2011-11-10, 21:11

1. jakaś taka rozwalona jestem
2. nic mi się nie chce
3. nie lubię tego stanu u siebie, więc mi jeszcze bardziej źle, w dodatku obżarłam się czekoladą jak prosię na pocieszenie, i czuję się jak piłka plażowa :lol:

priya - 2011-11-11, 09:43

Madź napisał/a:
jak piłka plażowa
plażowa? tak to ja też bym się chciała po czekoladzie czuć ;-)
kofi - 2011-11-11, 11:46

priya napisał/a:
Madź napisał/a:
jak piłka plażowa
plażowa? tak to ja też bym się chciała po czekoladzie czuć ;-)

Insynuujesz, że czujesz się jak lekarska?
Aż tu zajrzałam z ciekawości, dlaczego priya możesz mieć jakiś powód do warczenia, łabędzico. ;-)

Madź - 2011-11-11, 13:26

kofi napisał/a:
że czujesz się jak lekarska?
:lol:

ta lekarska to lepsze porównanie :-P jeśli chodzi o ociężałość, mnie z plażowąchodziło o stopień nadęcia :lol:

priya - 2011-11-11, 17:13

kofi napisał/a:
Insynuujesz, że czujesz się jak lekarska?
tak, dokładnie to insynuuję ;-)
Madź napisał/a:
mnie z plażowąchodziło o stopień nadęcia
:lol: :lol: :lol:

[ Dodano: 2011-11-11, 17:14 ]
kofi napisał/a:
dlaczego priya możesz mieć jakiś powód do warczenia, łabędzico.
fakt, od jakiegoś czasu mam raczej same powody do mruczenia, co cieszy :-D
an - 2011-11-11, 23:28
Temat postu: pomocy :(
Cos mi sie spieprzylo w laptopie wczoraj w nocy podczas zamykania, nie dało sie zamknąc kompa, wyskoczyło dziwne okienko, że error, jakis redial nie mam pojęcia w czym problem, nie moglam zamknąc normalnie kompa, ani okienka nie da się zamknac, restart czyli ctrl+ alt + delete nie dziala, musialam wciskac power żeby wylaczyc, ale to nie zamykalo systemu
dzis postanowilam przeskanowac Avira i dastałam kolejne okienko którego nie da sie zamknąc i to umiejscowione tam gdzie przesów stronki, nie mam jak przesunąć stronki na dół :-(

Mozilla przestała dzialać przez ta blokadę a przez pewien czas zawiesilo się tez okienko explorera i tez nie chcialo zamknąc, ale samo sie odblokowało i w zamian mam to zablokowane okienko Aviry

jak mam zamknac te okienka?
jak zrestartowac kompa?

Pomocy bo inaczej bede musiała zanieść laptop do serwisu

Przewijanie jednak działa, to kopiuję temat w odpowiednim dziale

+ kolejny edit:

Problem udało się rozwiązać

Mikarin - 2011-11-12, 11:24

Choroba nowotworowa mojego teścia jest poważnym argumentem w rozmowach i jest wyciągana zawsze, kiedy teście na moim niemężu chcą coś wyegzekwować. Niemąż się denerwuje, a po wczorajszej rozmowie dowiedziałam się, ze:
1. szantaż emocjonalny jest mu na rękę, bo inaczej nie pomoże rodzicom, co powinien zrobić, ale nie chce robić (chodzi o stanie za ladą w niedochodowym sklepie)
2. godzi się na szantaż emocjonalny
3. nie chce się uniezależnić od rodziców (płacą mu rachunek za telefon i internet bezprzewodowy)
4. stawia mnie i nasze dziecko na równi z drugą częścią rodziny (gdzie ja postawiłam dziecko i jego na pierwszym planie)
Ustalenia z wczorajszej dyskusji, która trwała do 2 w nocy. Po ostatnim argumencie zakończyłam rozmowę i poszłam spać. Dzisiaj chodzę struta, bo mam wrażenie, że zostałam odsunięta na rzecz wiecznie szantażujacej matki i wyzyskującego ojca (ich zdaniem syn powinien być na każde skinienie pod ich progiem).
Mam wrażenie, że jestem gorsza i może i J. mnie kocha, ale i tak zawsze będe na drugim palnie za jego rodzicami :/

[ Dodano: 2011-11-12, 11:29 ]
J. nie chce zacząć płacić sam swoich rachunków, bo uważa, ze szantaż emocjonalny będzie wtedy różnie często wykorzystywany jak wypominanie powyższego. Moje zdanie się dla niego w tym aspekcie nie liczy, a uważa, że zobowiążania (czyt. jego zdaniem szacunek) wobec rodziców będzie miał całe życie, bo to jego rodzice i status quo nie zmieni.
Nie mam nic względem szacunku do rodziców, ale dużo przeciwko takiej wynaturzonej formie tego szacunku.

Do tego chwilę temu miałam rozmowę z jego starszą siostrą, w której namawia mnie na cichy ślub z J. TYLKO Z JEJ UDZIAŁEM (jakbym nie miała swojej rodziny), a całość jego klanu traktuje to dziecko jako ICH potomka, a nie mojego syna.

No, zaczynam się czuć jak surogatka, bo nie jestem w stanie przeskoczyć ich jakichś tam przyzwyczajeń, a na moją gałąź rodziny twardo się leje ciepłym moczem ;(

Warczę sobie cicho i wytrwale, może przejdzie ...

excelencja - 2011-11-13, 10:29

Mikarin, trzymaj się - i staraj się walić to, bo niezależnie od wszystkiego to przede wszystkim Twój syn. A niemąż... musi zrozumieć - jakoś...

Można wywalić post tego u góry??????
Przecież ten koleś wkleja wszędzie te same brednie kompletnie nie adekwatne do niczego... a może już czas go zablokować? i każde kolejne wcielenie...

lilias - 2011-11-13, 14:50

Mikarin, zostaw sobie czas na to wszystko. nie musisz za niego teraz wychodzić, nie musisz dziecku nawet dawać ich nazwiska, ani wskazać w papierach ojca. tak naprawdę niczego nie musisz jeżeli Ciebie to unieszczęśliwia. pewne sprawy utrudnia kasa, ale nie wiem jak u Ciebie wsparcie Twojej rodziny (na wszelki wypadek). mój małżonek też próbował tańczyć jak mu grali, ale nie dał rady sam. nie byłam skłonna do jakiejkolwiek współpracy w tym względzie i odmówiłam wizyt (trochę to trwało). nie odpuszczaj teraz bo za chwilę będziesz mieszkać z nimi lub z jego mamusią, żeby łatwiej wszystkich obskoczyć kosztem Twoim i dziecka. mój dojrzał, ale jak pisałam trochę to trwało. za to moja ma uwielbia szantaże emocjonalne, ale mam już swoje lata i reaguję tylko w poważnych sprawach. na pierdoły się oburzam i mam włączony olewator i wsteczny. Trzymaj się kochana, dasz radę :**

[ Dodano: 2011-11-13, 14:51 ]
p.s. jak facet kocha szantaż emocjonalny to może mu zafunduj? ]:->

an - 2011-11-13, 15:52

Mikarin - współczuję, nie wiem co mogłabym radzić
Trzymaj się :*

seminko - 2011-11-13, 17:08

Mikarin, dobrze, że to z siebie wypuściłaś, choćby na forum. Pamiętaj, że najważniejsza jesteś Ty i dzieć- dbaj o swój spokój, a jeśli ktoś chce go zaburzyć, nie wahaj się wyjść i kulturalnie zamknąć za sobą drzwi ;-)

Tak naprawdę, też nie wiem, co bym zrobiła w Twojej sytuacji- choroba ojca Twojego niemęża... takie sytuacje powinny łączyć ludzi, nie odwrotnie :-( Na ile możesz pomóc- pomóż, ale nigdy kosztem dziecka, które nosisz pod sercem (a więc swojego spokoju).

Zresztą, jak pisała lilias, nie musisz się do niczego zobowiązywać, choć rozumiem, że Ciebie i niemęża łączy uczucie, chcecie kontynuować ten związek i zależy Ci, zwłaszcza w błogosławionym stanie, na przynajmniej symbolicznym poczuciu bezpieczeństwa; no ok, ale właśnie, czy wiążąc się z kimś wiemy, że wiążemy się automatycznie z całą jego rodziną, problemami ojców, siostrzenic i pociotków..? ;-)

eMka - 2011-11-13, 19:16

1. mój mąż jest palantem.
2. mój mąż jest palantem.
3. mój mąż jest palantem.

Tantra napisał/a:
czy wiążąc się z kimś wiemy, że wiążemy się automatycznie z całą jego rodziną, problemami ojców, siostrzenic i pociotków..? ;-)


no niestety często tak.

lilias - 2011-11-13, 22:10

Tantra napisał/a:
...czy wiążąc się z kimś wiemy, że wiążemy się automatycznie z całą jego rodziną, problemami ojców, siostrzenic i pociotków..? ;-)


a owszem, ale dlaczego zaraz w zabójczej dawce ;-) :-D

Mikarin - 2011-12-01, 18:40

1. ludzie oszukują;
2. jestem naiwna i ufam ludziom;
3. dałam się oszukać przez (już teraz eks) przyjaciółkę z liceum, która miała mi odsprzedać dziecięce ubranka.
siedzę i ryczę, miejmy nadzieję, że chandra zejdzie...

Mikarin - 2012-06-28, 22:25

Odgrzebuję temat, bo z tego co widzę od grudnia nie miałam takiego doła.
Poszłam do pracy, do fundacji, którą prowadza moi wieloletni znajomi - moim przełożonym jest chłopak, 6 lat młodszy, który wszędzie ma burdel, nic konkretnego nie można od niego wyciągnąć, a interesują go tylko randki. Chuja wali na wszystko. Wkurza mnie to.
Teściowa wścibia nos we wszystko, nawet w to, że kupiłam porzeczki w sklepie - i od razu odpytywanka: gdzie kupiłaś? za ile? lubisz? a jadłaś galatetkę? domowej roboty? I wieczne smęcenie: nie idź z synem do pracy, zostaw go u mnie, na kwadrans, na pół godziny, bo ja od wczoraj nie widziałam, przynieś go do mnie. Nie chcę już jej nawet nic mówić, bo J. reaguje na nasze spięcia alergicznie.
I J. ... przepracowany do waleniu na dwa etaty (chociaż od marca pracuje na jednym), nic mi w domu nie pomaga. Dzisiaj się zorientowałam, ze sama sprzątam, robię pranie, niemal wszystkie zakupy taskam do domu sama, zajmuję się jego pocztą, piorę jego ciuchy,m zmywam, sprzątam, zajmuję się szczurami, a on przychodzi z pracy do domu, pogra na kompie, zje obiad i spać. Nawet talerza po sobie nie wynosi. Dzisiaj zrobiłam pół miasta z synem w szmacie, przywiozłam bujaczek, zrobiłam i podałam obiad, jeszcze po nim pozmywałąm, wykąpałam syna, położyłam go spać, teraz dokończyłam służbowego maila i zaraz musze umyć podłogę, bo ostatnie kilka dni nie miałam na to czasu, a od szynszyli strasznie się nosi...
Jestem już zmęczona... i sama ze wszystkim... szaro to widzę... źle mio z tym wszystkim. Już kilka razy próbowałam z J. rozmawiać na ten temat, ale zawsze wykręca kota ogonem, że jest zmęczony po pracy etc.
Nawet jak Kubuś płacze i wołam do J., żeby chociaż do niego podszedł, zobaczył, czy wszystko w porządku, to patrzy na mnie w taki sposób, jakbym zrzucała na niego mój problem... już się nie odzywam i sama zajmuję się synem. Jak widzę minę J., kiedy wołam go, zeby podszedł do Kuby, bo ja np. zmywam i jeszcze moment mi to zajmie, słyszę: "Po co, skoro i tak będzie się radł, nawet jak go pobujam, a ty i tak zaraz do niego podejdziesz. Zresztą ja nie mam cycków". A laktacja z tego wszystkiego mi pada... kolejny smutek.

W sumie nie powinnam tego z siebie wyrzucać akurat teraz i tutaj, ale jestem załamana, siedzę wcinam czekoladę i nie mogę spać...

jagodzianka - 2012-06-29, 04:38

Mikarin napisał/a:
Jestem już zmęczona... i sama ze wszystkim... szaro to widzę... źle mio z tym wszystkim. Już kilka razy próbowałam z J. rozmawiać na ten temat, ale zawsze wykręca kota ogonem, że jest zmęczony po pracy etc.

Przecież ty też pracujesz. Nie dość, że zajmujesz się cały dzień dzieckiem i domem to jeszcze lecisz do roboty, co prawda na pół etatu, ale to i tak jest bardzo, BARDZO DUŻO. Myślę, że wiele kobiet by się nie zdecydowało nawet z dzieckiem, nie dało by rady po prostu. Co to znaczy, że on jest zmęczony? Niech sobie uświadomi, że teraz nie tylko będzie męczony, ale będzie padał z nóg (jak ty), ale dziecko ma swoje potrzeby i koniec. Tak samo powinien się nim zająć, przecież sama go sobie nie zrobiłaś. Nie daj się babo, walcz o swoje! Na szefa i teściową masz mniejszy wpływ, jacy są tacy są, ale z chłopem musisz się dogadać.
A może zostaw mu kiedyś Kubę na dłuższy czas, nauczy się, że nie trzeba mieć cycków, żeby go uspokoić i nie będzie miał wymówki.

mimish - 2012-06-29, 07:34

Mikarin, wiem, ze to nie jest pocieszajace ale tak niestety wyglada sytuacja wiekszosci pracuacych kobiet...dwa etaty (praca+dom). Sprobuj moze robic liste rzeczy do zdrobienia i zostawiaj ja w widocznym miejscu, jesli twoj chlop nie wpadnie na to zeby cos z tej listy zrobic to moze zobaczy ile ty w rzeczywistosci robisz dla niego i dziecka.
alcia - 2012-06-29, 08:02

Mikarin, z tego co widzę - masz prawo mieć doła. Przykro czytać, ze Twój facet umywa ręce od spraw domowych, a już ten opis z dzieckiem - dla mnie makabra :(
Z tym trzeba coś zrobić. Ja bym zadziałała radykalnie. Wcale nie musisz wynosić po nim talerzy, prac mu ubrań, czy posiłków podawać. Jak rozmowy nie działają, może trzeba POKAZAĆ dosłownie- jak wiele dla niego robisz? I że możesz oczekiwać i od niego trochę zaangażowania.. Ja zauważyłam po moim związku, że rozmowy niewiele w takich sytuacjach dawały. I w końcu zaczęłam się bawić - to czego nie byłam w stanie uzmysłowić słowami, uzmysławiałam czynami. Kilka dni bez obiadu nikogo nie zabije ;) a może unaoczni mu, że tym ktoś się zajmuje, posiłek sam na stół nie wjeżdża. Nawet jak jest w pracy i nie może sam ugotować - może dzień wcześniej obrać ziemniaki, zupę przygotować (my tak nocami szykujemy na następny dzień, a raczej k. na ogół szykuje. Teraz. Nie zawsze tak było).

majaja - 2012-06-29, 10:34

Ja nie wiem jak ty dajesz radę. Bez pracy na pół etatu, mając mało absorbujące dziecko nie robię w domu nawet połowy tego co ty.
Mój jak posiedział 3 tygdonie w domu z 4 miesięcznym niemowlakiem to przestał uważać, że w domu z dzieckiem to da sie coś zrobić, a co więcej potem to nawet kumpla upominał,, że mógłby więcej żonie pomagać, bo ona przy małym dziecku to sama przecież rady nie da.

Lily - 2012-06-29, 10:57

Mikarin, kurcze, pamiętam, jak pisałaś, że jesteś przyzwyczajona do bardzo ciężkiej pracy i rozumiem, że teraz starasz się nadal sama wszystko udźwignąć, ale weź no przerzuć trochę na tego chłopa, co? Mycie talerzy po sobie to będzie dobry pierwszy krok :| A jak nie chce - no cóż, następnym razem podaj na tym samym, brudnym ;)
seminko - 2012-06-29, 11:05

Cytat:
A jak nie chce - no cóż, następnym razem podaj na tym samym, brudnym
:shock: o kurczę, nie wpadłam na to, genialne :lol: - no, ale ja już swojego przywołałam do porządku w tym temacie. Czego i Tobie życzę, mikarin:*
Lily - 2012-06-29, 11:06

Tantra napisał/a:
o kurczę, nie wpadłam na to, genialne
To ktoś inny był genialny, gdzieś to już kiedyś słyszałam :P Ale myśl dobra, nie?
seminko - 2012-06-29, 11:08

Cudna :-D
Kat... - 2012-06-29, 11:41

Mikarin, przykro mi. Mi się wydaje, że przejęcie opieki nad dzieckiem na czas jakiś byłoby uświadamiające. Po dwutygodniowym urlopie ojcowskim ojciec D wie, że nawet jak się siedzi w domu z dzieckiem, które teoretycznie większość czasu przesypia trudno jest cokolwiek zrobić czy zaplanować. Niby cały dzień jest, niby pracować jest jak, niby kuchnia niedaleko ale coś zawsze nie po drodze.

Lily napisał/a:
następnym razem podaj na tym samym, brudnym
pomysł genialny w swej prostocie :-)
alcia - 2012-06-29, 12:00

Kat... napisał/a:
ale coś zawsze nie po drodze.

np. wegedzieciak ;)

MartaJS - 2012-06-29, 12:06

Mikarin, nie daj się chłopu wykorzystywać. Nie jesteś jego kucharką i sprzątaczką. Podzielcie się robotą, może niech wybierze sobie jakieś pole które będzie należało tylko do niego i choćby zarastało, to nie ruszysz. A dziecko jest, zdaje się, wasze wspólne - Ty wyinkubowałaś, Ty urodziłaś, Ty karmisz, no to może on też coś weźmie na siebie ;-)
moony - 2012-06-29, 19:38

U nas było podobnie, tylko nie pracowałam. P. nie do końca zdawał się rozumieć, że to też jego dziecko i że powinien się nim zająć. Pomogły rozmowy, uswiadamianie. Cóż, bycie rodzicem to nie jest lekki kawałek chleba.
Teraz B. jest w miarę ogarniety i samodzielny, a P. rozumie, że jeśli on wraca zmęczony o 17 z roboty, a o 18 ja wychodzę bez B. spotkać się z koleżanką to mam do tego prawo, nie marudzi i zajmuje się bobasem.

Malati - 2012-06-29, 20:56

-----
idalianna - 2012-06-29, 22:16

Mikarin, przykro mi.
Szefowi w zależności od możliwości można to czy tamto powiedzieć. Jak zrobisz to w odpowiedni sposób to może zauważy, że coś jest nie tak i to zmieni. A jak on nie "z tych" to po prostu to olej, Ty tam tylko pracujesz, nie wszystko jest na Twojej głowie.
Co do teściowej to chyba najlepiej dla Ciebie będzie jak jej po prostu powiesz, że nie lubisz, jak Ci się we wszystko wpierdala. Najlepiej działa, jak się jest miłym, ale stanowczym. Nie daj się! :*
A to jak się zachowuje J... :shock: Przestań wszystko robić dookoła niego, on musi zauważyć, że to się SAMO nie robi. Zostaw mleko w butli i po prostu gdzieś wyjdź wieczorem, spotkaj się z kimś, idź do kina. Niech zobaczy jak to z dzieciorem jest. Albo zamotaj Młodego w chustę, hejo i zostaw chłopa na kilka dni w domu samego. Jeśli masz możliwość z pracą, a jak nie to chociaż na weekend. Ja bym tak zrobiła. :mrgreen:

martika - 2012-06-30, 10:13

Mikarin mam chyba wątpliwe szczęście czytać drugi raz w ciągu dwóch dni podobną historię małżeńską. W tamtej przyjaciółka poradziła wypisać mężowi na kartce wszystkie czynności jakie ona robi w domu i ich wartość finansową. Tylko tam chodziło o kasę, a w Twoim przypadku o prawo do bycia zmęczonym. Myślę że mogłabyś się zainspirować. Wypisać wszystko co robisz Ty, a co On i pokazać mu różnicę. Facetom trzeba czasem coś obrazowo wytłumaczyć...

Skopiowałam Ci tego posta (ale myślę że historia tam opisana jest nawet gorsza od Twojej) i proponuję zrobić tak jak Zaradna, czyli usiąść wspólnie i podzielić się obowiązkami. Możecie nawet zrobić grafik i powiesić na lodówce :) A jeśli to nie poskutkuje to terapia szokowa :)

Cytat:

W wielkim skrócie sytuacja w tamtej rodzinie wygląda tak: mąż pracuje i zarabia na utrzymanie domu. Żona opiekuje się dwójką dzieci i prowadzi dom. Po pracy mąż wraca i domaga się... w zasadzie wszystkiego. Ma mieć podany obiad, pozmywane po obiedzie, oczywiście wcześniej kupione na ten obiad. Ma mieć czysto w domu. Ma mieć zadbaną żonę (i chętną oczywiście) - bo jak jej niemal codziennie powtarza - wiele kobiet czeka w kolejce na jej miejsce... Dzieci mają być ubrane, zadbane, niemarudzące i niezawracające tatusiowi głowy. A tatuś... tatuś ma mieć święty spokój, bo przecież wrócił z pracy i jest zmęczony. Poza tym, czego ona oczekuje, przecież tylko dzięki niemu mają za co żyć.
Z każdym kolejnym zdaniem, Zaradna robiła coraz większe oczy. Kot ze Shreka to przy niej pikuś. Mamy XXI wiek. Równouprawnienie. Związki oparte na partnerstwie. Terefere jak widać. Zaradna wie, że życie nie jest idealne, my nie jesteśmy królewnami z połową zamku, a nasi partnerzy to nie królewicze na białych koniach. Ale żeby takie coś????

Zaradna wyjęła kartkę i rozpisała:

opieka nad dwójką dzieci (w mieście Zaradnej najtańsza opiekunka do dwójki dzieci, woła sobie 1600zł na rękę, a to wcale nie Warszawa).
sprzątanie (2 x tygodniu 1000zł, a przy dwójce dzieci sprzątanie w zasadzie nie ma końca, piszemy więc 1500zł)
gotowanie (30zł za dzień, oczywiście trzeba zapewnić produkty)
podanie do stołu (w związku z tym, że "kelnerka" ma tylko jednego klienta do obsługi, policzmy jej sam napiwek - 10zł dziennie)
zakupy (w dużych miastach można je zrobić przez internet, wówczas jest darmowa dostawa, w mniejszych trzeba sobie radzić samemu lub można opłacić taką usługę - 50zł za jeden raz)
pranie, prasowanie (Zaradna znalazła ofertę 3zł za koszulę)
usługi seksualne (tylko proszę bez obrazy, ale skoro pan i władca "wymaga" to traktuje żonę jak dziwkę, więc podliczymy to wg odpowiedniej stawki, średnio 100zł za h)

To z grubsza tyle. Podsumujmy:

1600 (opieka)
1500 (sprzątanie)
900 (gotowanie)
300 (podawanie pod nos)
200 (zakupy 4 razy w tygodniu)
1260 (1 koszula + 1 spodnie prasowane 30 razy w miesiącu)
1200 (usługi seksualne 3 x tyg.)
= 6960zł

Taaa, i to jest wartość samych czynności, które kobieta wykonuje w domu. Trzeba jeszcze opłacić rachunki, kupić jedzenie, ubranie, chemię, kosmetyki, coś do domu. Trzeba opłacić ubezpieczenie, samochód, leki, wakacje, czyli kolejna kasa do doliczenia. Jeżeli jakiś mężczyzna daje tyle swojej żonie, proszę bardzo, niech wymaga. Ale jeżeli ten superbohater przynosi do domu 2000zł, to wybaczcie Zaradnej te słowa, ale morda w kubeł i do garów, bo coś nie widać tej kolejki chętnych do zostania niewolnicą.

Zaradna podobną kalkulację zrobiła przed podjęciem decyzji o urlopie wychowawczym. Dopóki była na macierzyńskim, otrzymywała 100% wynagrodzenia, więc była "równym" partnerem w biznesie zwanym rodziną. Ale urlop wychowawczy jest bezpłatny i żeby nie stracić poczucia własnej wartości, ani nie pozwolić wejść sobie na głowę, Zaradna siadła z mężem i wiele czasu szukali ofert opiekunek, żłobków, podliczała paliwo na dojazdy do pracy, nieprzewidziane wypadki typu awaria samochodu, choroba dziecka, opiekunki, jej samej (wówczas miałaby tylko 80% wynagrodzenia) i zgodnie doszli do wniosku, że ona zajmuje się dziećmi i domem, a mąż zapewnia płynność finansową i bierze część obowiązków na siebie. Podzielili się sprawiedliwie. Najpierw spisali długą listę rzeczy, które trzeba robić. Potem każde wybrało te, które sprawiają mu przyjemność i które wykonują bez problemów. Na koniec negocjowali te, których nikt nie chciał. Wiadomo, trzeba to zrobić, ale w zamian on chce mieć święty spokój na meczach, a ona "wychodne" z koleżankami na ploty. Wychodne a nie siedzenie na placu zabaw z gromadką dzieci.
Drogie Panie, nie pozwólcie robić z siebie współczesnych niewolnic. Podliczcie swoich panów, pokażcie im ile warte jest wasze "siedzenie w domu". Jeśli to nie pomoże, zróbcie terapię szokową. Pan i władca bierze urlop... a wy wyjeżdżacie na tydzień. Bez wyrzutów sumienia. Niech sobie radzi :-) Zaradna ma jednak nadzieję, że w Waszych domach panują normalne układy :-)

go. - 2012-06-30, 13:26

martika, powiem krótko! Jestes moją idolką :-D :mryellow: :-D :-D
jagodzianka - 2012-06-30, 17:40

martika, zapomniałaś o zmywaniu. :P Ale ogólem to super podliczenie.
idalianna - 2012-06-30, 21:36

Fiufiu, 7 tysięcy... :lol: Super!
Mia - 2012-06-30, 21:36

Mikarin, przykro mi. Z jednej strony bardzo podziwiam Cię, że to wszystko całkiem ogarniasz, ale z drugiej - wyluzuj, nie wymagaj tyle od siebie! Muszę to napisać: swoim dotychczasowym postępowaniem i zgrywaniem bohaterki po prostu rozpieściłaś faceta! Terapia szokowa rzeczywiście jest tu jak najbardziej wskazana, zwłaszcza jeśli chodzi o obowiązki domowe.
Natomiast w kwestii opieki nad Kubusiem radziłabym metodę małych kroków - mój mąż też na początku narzekał, że synek i tak nie uśnie u niego na rękach, więc lepiej, żebym to ja się nim zajęła kiedy marudzi, a on np. dokończy za mnie obiad. Ale stopniowo nauczył się cierpliwości i uwierzył w swoje siły i więcej mi pomaga. Wiem, że Twój J namiętnie gra w Diablo, mój mąż też dużo czasu spędza przed kompem i pewno każdy wolałby posiedzieć, ja też chętnie częściej zaglądałabym na WD, no ale cóż, przychodzi ten moment, w którym młodzi rodzice muszą uświadomić sobie, że se ne vrati i już nie mogą liczyć na taką samą dawkę rozrywek jak przed porodem i póki dzieć trochę nie podrośnie to nie raz będą dosłownie padać na pysk ze zmęczenia.

I jeszcze jedno - rozumiem, że jesteś teraz w kiepskiej kondycji i być może postrzegasz to inaczej, ale z tego co pisałaś o teściowej, to kobita stara się pomóc jak może, więc może cześciej korzystaj? Może forma oferowania tej pomocy jest irytująca i wygląda na to, że truje dupę ;-) , ale wydaje mi się, że ma dobre intencje i widzi, że się przepracowujesz, warto przyjąć jej wsparcie.

idalianna - 2012-07-06, 23:06

Po czterech miesiącach już mi lepiej, nie wpadam w panikę każdego dnia. Zaczęłam żyć zdrowo, kolorowo, radośnie. Cieszę się. Chodzę po mokrej trawie z Tymem w chuście i pokazuje mu jak pachnie bez, jak wieje wiatr i jak śpiewają ptaki. Jest lepiej. Uśmiecham się. Chociaż mam rany, głębokie i bolą, ale powoli się zasklepiają.
Ale raz w tygodniu nadchodzi taki dzień, kiedy rany są posypywane solą. I kwasem. Muszę spotkać się z D, "wydać" mu Tymka na spacer na godzinę lub dwie. Trwa to chwilę, wyciągam wózek, pakuję Młodego, mówię, żeby wrócił o którejś tam... Wychodzą. Siadam przy oknie, zaczynam ryczeć, nie mogę tego powstrzymać, mam ochotę iść gdzieś na koniec świata, uchlać się, leżeć i ryczeć. Gapię się przez to okno. Czekam. W końcu wracają. D znika z mojego życia. Na tydzień.
Mija mnie na ulicy i nawet nie mówi mi "cześć", odwraca się jakby mnie nigdy nie znał. A przecież jeszcze niedawno mnie znał. A ja jego... tak mi się wydawało.
Czemu on po prostu nie może zniknąć? Dać spokój mi i Tymowi? Nie sprawiać, że rany nie mogą się goić?
Ufff, wylałam z siebie tego trochę, mogę iść spać. Dobranoc.

Mikarin - 2012-07-06, 23:17

idalianna, z ziół majacych działanie łagodzące na napięcie nerwowe masz: kwiat lawendy, melisę i rumianek.
Przytulam cię. Moi rodzice się rozwiedli i też ciężko było przez to przejść - mnie z perspektywy dwudziestolatki - patrzeć, jak się mijają, wywlekają brudy, udają, że nic ich nei łączy...
Minie, spokojnie...
Bądź dobrej mysli :)

Izzi - 2012-07-07, 08:53

idalianna czytając to co napisałaś - przeszły mnie ciarki ..ale ciarki jakiejś takiej pozytywnej energii.. jesteś bardzo mądrą młodą osobą (ja stara baba chyba nie mam w sobie tyle dobrej energii co Ty ;-) ). To pewnie momentami trudne ale pielęgnuj tą mądrość w sobie. Jesteś cudowna matką!
Ściskam mocno i trzymam kciuki, żeby wszystko Ci się ułożyło ;-)

A D. jest do d. ..i nigdy nie dorośnie!

idalianna - 2012-07-07, 22:53

Dzięki, dziewczyny!
MayoNika - 2012-07-16, 16:06

Biblioteka uniwersytecka likwiduje możliwość wypożyczania za kaucją od pażdziernika i będę mogła tylko korzystać z czytelni, narażając strategiczną część ciała na obolałość :( why??
idalianna - 2012-08-06, 21:48

Super, miałam samochód, nie mam samochodu. Znalazłam żłobek w miarę blisko uczelni, żebym mogła wyskoczyć w przerwie nakarmić Młodego. Bez samochodu mi się nie uda. Koleś nie zauważył znaku, super! Przód skasowany. Jestem uziemiona na amen. Mieszkam na zadupiu, bez samochodu się tu nie da. Może będę zapieprzać z Młodym w chuście do dworca 3km, potem jechać 40min kolejką, odstawiać go do złobka, wracać na pociąg i jechać na uczelnię? Wkurzona jestem. Cholera. :-/
go. - 2012-08-07, 07:01

idalianna, a z jego OC nie wyciągniesz kasiorki na naprawę?
idalianna - 2012-08-07, 10:55

Koszty naprawy przewyższają wartość samochodu, nie ma sensu. A za co to dostanę raczej nie kupię nowego samochodu. Żebym ja się jeszcze na tym znała...
MartaJS - 2012-08-07, 17:11

idalianna, a formalności wszystkie załatwione? Policja była? Macie spisane oświadczenie, dane faceta i różne takie? Nowego samochodu nie kupisz, ale może jakiś inny gracik, którym będziesz mogła dojeżdżać.
idalianna - 2012-08-07, 18:16

Policji nie było, teraz się już nie wzywa, gdy nie ma ofiar. Ale oświadczenie mam, zgłosiłam się do jego ubezpieczyciela, ale Ci coś się nie odzywają...
"Nowy samochód" czyli właśnie inny gracik, może nie zupełny złom, ale jakiś taki, którym nie będę bała się jeździć i wsadzać tam Tyma z tym jego fotelikiem dodanym gratis do wózka. Nie mam kasy, żeby dopłacić do interesu. Szczerze mówiąc to żyję tylko z tych groszy, które dostaję od ojca Tymka. :-P A jak pójdzie do żłoba to będę miała równo 50zł miesięcznie na żarcie, dojazdy, ubrania... i wszystko inne. Ha! :mrgreen: Życie jak w Madrycie!

go. - 2012-08-07, 18:21

idalianna napisał/a:
Policji nie było, teraz się już nie wzywa, gdy nie ma ofiar.


można, ale nie trzeba. Od ubezpieczyciela łatwiej dostać kasę, kiedy była.
W nas tir kiedyś wjechał i gość był Ukraińcem nie gadającym w żadnym cywilizowanym języku. Bez policji nic byśmy nie załatwili ;)
Jak coś to są zawsze firmy, które pomagają odzyskać odszkodowanie. Sama miałam dodatkową pracę w takiej firmie. Działało to tak, że oni prowadzili sprawę, nic się nie płąciło. Dopiero po wygraniu grabili 15-25% od otrzymanego odszkodowania

martika - 2012-08-08, 13:50

idalianna - Jak już będziesz wiedziała ile dostaniesz kasy to mogę Ci pomóc w zakupie jakiegoś niedrogiego autka. Mam znajomości ;)

No i żłobkiem się nie martw, jakby coś to my się chętnie Tymkiem zajmiemy :)

Gudi - 2012-08-10, 12:19

1. walczymy o pozwolenie na budowę na adaptację poddasza od maja 2010!!! najpierw nas wychujał jeden projektant, bo po pół roku zwodzenia stwierdził, że mu się jednak nie opłaca, później kolejna babka leciała w kulki i same problemy po kolei wynikały. Co chwilę coś nowego... I dzisiaj kolejny telefon, że o kolejne przynajmniej 2 tygodnie pozwolenie jest zatrzymane, bo jakaś babka wynajęła radce prawnego, który jest na urlopie i nie ma jak się skontaktować!!!! A my się zdecydowaliśmy na dziecko, bo jak mieliśmy dostać pozwolenie w grudniu to byśmy się spokojnie wyrobili w 8miesięcy z budową... a tak co? młoda tuż tuż, a my dalej w czarnej dupie...
2. w związku z powyższym nadal mieszkamy z moimi rodzicami z czym wiążą się wszystkie tego konsekwencje, nie można się pokłócić, nie można głośno "poprzytulać", nie mogę urodzić w domu i takie tam...
3. młoda nie chce ze mnie wyleźć mimo 4cm rozwarcia od 3 tygodni!! a kurwa się oszczędzałam przez prawie miesiąc, łykałam jebany fenoterol, dostałam pieprzone sterydy, a tu nic - najwidoczniej niepotrzebne. Pierdzielone interwencje medyczne ;/

wybaczcie przekleństwa, ale mam po prostu dość walki z wiatrakami

bronka - 2012-08-10, 12:55

Gudi,
1- przynajmniej radość będzie większa i na pewno mnóstwo pomysłów się urodziło podczas tego czekania :-) No i poczęliście dziecko, a gdybyście wiedzieli, ze tyle będzie tyle trwało to jeszcze byście planowali i planowali tylko
2- przytulanie głośne nie jest :-P Jak się pojawi dziecko to i tak się nie pobzykacie głośno- czy mama będzie w domu, czy też nie. No i przynajmniej się nie kłócicie :-P
3- Jesteś 4 cm do przodu. Już tylko 6 i pojawi się wyczekiwana główka :mrgreen:

a tak na serio- trzymaj się:*

idalianna, życzę Ci abyś zakupiła lepsze autko niż miałaś :-)

martika napisał/a:
Mam znajomości

kurcze- to może ja się do Ciebie uśmiechnę, bo zapał mi całkiem opadł do zakupu czterokołowca :->

Ja bym dziś nawet pomruczała, ale wątek mi gdzieś umknął :-P :mrgreen:

Gudi - 2012-08-10, 13:12

bronka napisał/a:
na pewno mnóstwo pomysłów się urodziło podczas tego czekania

właśnie cały zapał gdzieś uleciał... no i będzie bieganie z niemowlakiem po sklepach w celu

bronka napisał/a:
przytulanie głośne nie jest

zależy jak kto lubi:p

bronka napisał/a:
No i przynajmniej się nie kłócicie

były 3 powody, więc o kłótniach już nie pisałam :P ustępują mi trochę teraz w domu, bo w ciąży:P ale i tak wojny są ;/

lamialuna - 2012-08-22, 23:17

boze, ze mnie glownej jedzy i marudy tu jeszcze nie bylo!

tekst Zaradnej - bomba masakra...

to jadziom:
1. chu... pogoda - nie wyrabiam juz
2. zero perspektyw - tzn sa ale nie ma to jak sfrustrowany samiec na bezrobociu siedzacy w domu
3. ja sama

agus - 2012-08-23, 11:46

lamalunia, i jak tam nowy dzień się zaczął? Uścisk.
lamialuna - 2012-08-23, 17:19

agus, dzieki :)
niepokoj mam na imie ostatnio - zaladowalam rece i umysl robotami recznymi i komputerowymi. rozmyslac bede wieczorem..

sanderrra - 2012-08-25, 17:57

Co za paskudny dzień! Nic tylko się narąbać, walnąć na łóżku i ryczeć.

Przede wszystkim:
1. Praca mojego D. W styczniu rzucił całkiem fajną pracę i przeprowadził się spod Warszawy specjalnie do mnie -no to teraz mam. Codziennie siedzi w tej swojej cholernej firmie po 10-12h, a jak już jedzie na delegację to go nie ma i nie ma... Ostatnio w niedzielę ledwo wstał, zjadł śniadanie i ruszył wczesnym rankiem w Polskę grzebać w tych swoich maszynach i robotach. Miał przyjechać wczoraj -nie wrócił „bo jeszcze coś tam muszą poprawić”. Norma, parę razy już to przerabialiśmy. „Przyjadę w jutro ok. 18:00” -OK! Ugotowałam wypasioną kolację, kupiłam wino, przygotowałam deser i od 17:00 wystrojona czekałam na niego stęskniona. I po co? Cholerny pan i władca SZEF zawrócił całą ekipę w połowie drogi, bo dzwonili z tej drugiej firmy, że coś tam chyba nie działa. „I jak mogli zjeżdżać na weekend, skoro mogło się popsuć?”. Ach i jeszcze „mają się nie pokazywać na firmie, póki wszystko nie będzie na cacy”. Ja pier... Ten człowiek serca nie ma! Rozumiem, że czasem może zdarzyć się w pracy jakiś gorący okres, ale tak jest od stycznia. Najgorsze jest to, że mój D. bierze wszystkie słowa tego palanta do siebie i ciągle chodzi przez niego podłamany. I czuję się temu wszystkiemu winna, bo sama go namówiłam na tą pracę. Ach, ciężka dola kobiety automatyka...

W związku z tym...
2. Pretensje, pretensje, pretensje. Jadę do swoich rodziców to mi zrzędzą, jadę do przyszłych teściów- to samo. „Co ten Daniel tak dużo pracuje! To nie jest normalne! Tyle lat się uczył, studia skończył na samych piątkach, a haruje jak po jakiejś zawodówce? Powinnaś coś z tym zrobić...” Boszzzz, a co ja mogę? Natłuc mam temu szefowi żeby się ogarnął, czy co...

No i jeszcze...
3. Ślub i cały weselny cyrk tuż tuż, a ja ze wszystkim sama. Drugi zainteresowany -jak wyżej -wiecznie pracujący. Niby już najważniejsze rzeczy udało nam się załatwić i zostały same pierdółki, ale najwidoczniej przyjdzie mi uporać się z tym w pojedynkę. Na domiar złego (jako jedyna córa i pierwsza wyfruwająca z domu) muszę znosić moich niezaprawionych w przygotowawczych bojach rodziców. Te telefony..., milion pytań..., przypomnienia..., rady..., znowu milion pytań..., Na myśl o naszym ślubie robi mi się słabo, a jedyne z czego się teraz cieszę to to, że już niedługo i będzie po problemie.

Pan narzeczony wróci jutro. Ewentualnie pojutrze. Albo za tydzień. Chyba się jednak przytulę do tego wina -po co ma stać tak samotnie, bezsensu.

Chyba jeszcze będzie 4. (mogę?)
4. W tej sytuacji nigdy nie uda nam się porządnie wystarać o dziecko :( Cholera no!

olgasza - 2012-08-25, 18:48

sanderrra, współczucia.. A nie ma szans na zmianę pracy? Automatyk to raczej rzadki zawód, więc specjaliści chyba poszukiwani są, a nie w każdej firmie jest taki zapierdziel?
sanderrra - 2012-08-25, 19:04

olgasza napisał/a:
sanderrra, współczucia.. A nie ma szans na zmianę pracy? Automatyk to raczej rzadki zawód, więc specjaliści chyba poszukiwani są, a nie w każdej firmie jest taki zapierdziel?


Szanse są, ale nie w tym miejscu gdzie obecnie stacjonujemy. Plan był taki, że przeczekamy tu, w Kędzierzynie moją magisterkę, a później na stałe przeniesiemy się do Krakowa, gdzie D. studiował. Nie zakładaliśmy, że trafi na taką dziką atmosferę w pracy. :/

Wszystko się pokomplikowało. Zastał tylko stres i rozczarowanie.

Mikarin - 2012-08-25, 19:42

sanderrra, przeczekaj do końca ślubu. Na spokojnie, najpierw skup się na tej sprawie. Ja całą ciążę siedziałam sama w domu, bo mój pracował na 2 etaty, koleżanki przestały się do mnie odzywać, bo "ciąża", natomiast kiedy J. skończył pracować na 2 etaty - urodził się Kuba - i znów nie mamy dla siebie czasu. Skończysz magistra i sprawy sie poukładają. Przeczekaj złą passę - najważniejsze to nie dać się ;)
sanderrra - 2012-08-25, 20:26

Mikarin napisał/a:
Ja całą ciążę siedziałam sama w domu, bo mój pracował na 2 etaty, koleżanki przestały się do mnie odzywać, bo "ciąża", natomiast kiedy J. skończył pracować na 2 etaty - urodził się Kuba - i znów nie mamy dla siebie czasu.


No nie pocieszyłaś mnie :-P


Mikarin napisał/a:
Skończysz magistra i sprawy sie poukładają. Przeczekaj złą passę - najważniejsze to nie dać się ;)


Staram się. Chociaż ostatnio coraz częściej myślę o tym, że powinniśmy pieprznąć to wszystko, wyprowadzić się stąd i zacząć układać sobie życie tak na serio.
Dzięki :*

Mikarin - 2012-08-25, 21:07

sanderrra napisał/a:
No nie pocieszyłaś mnie :-P
Musicie dociągnąć do jakiegoś określonego etapu, a potem, jak sama powiedziałaś, macie w planach przeprowadzkę do Krakowa. Najważniejsze to żeby teraz złapać jakiś oddech i bez spinki dojechać do ołtarza, a potem powoli na prostą :)
Pociesz się, ze bywałam w gorszych impasach i da radę przetrwać, głęboki oddech i jedziemy, moim zdaniem jedyne wyjście, inaczej będziesz się szarpać i tylko tracić energię.
A rodzice... chcą dobrze. Mam teściową, która we wszystko wtyka nochal, więc rozumiem, co to oznacza, kiedy kogoś kochasz, ale masz ochotę wcisnąć mu słuchawkę do gardła ;)

jarzynajarzyna - 2012-08-25, 22:23

sanderrra napisał/a:
Natłuc mam temu szefowi żeby się ogarnął, czy co...

o, ja mam zawsze taką ochotę, jak myślę o szefuńciu mojego typa. chociaż rozumiem, że przecież on ma nad sobą innych palantów też... :roll:
mam w każdym razie podobnie, tylko do tego bejbi i tęgiego psa i też dostaję kurwicy, jak typ kolejny raz wyjeżdża i i mnie z tym majdanem zostawia. ostatnio skończyło się tym, że brakło mi rąk do własnego dziecka i spadło mi z krzesła pod stół.
ale - ogólnie da się z tym wytrzymać i jakoś dać radę. chociaż wkurw nie przechodzi :mryellow:

sanderrra - 2012-08-25, 23:10

jarzynajarzyna napisał/a:
ale - ogólnie da się z tym wytrzymać i jakoś dać radę. chociaż wkurw nie przechodzi :mryellow:


A u mnie nie dość, że wkurw, to jeszcze cycki z tej bezsilności opadają. Ostatnio doszłam do wniosku, że jestem w jakimś cholernym zawieszeniu. Siedzę w obcym mieście (D. przeprowadził się do K-K żeby mieć bliżej mojego Opola, a ostatecznie ja przeniosłam się tutaj, bo tak było taniej i wygodniej), nie wiem co mam ze sobą zrobić i tylko czekam na jakieś zmiany - jak na zbawienie. Boszzz, dzisiaj to chyba jakaś kumulacja stulecia jest! :shock:

agus - 2012-08-26, 11:15

sanderrra, szczęście w nieszczęściu, że to tylko okres przejściowy, potem się przeprowadzicie i będzie lepiej. Kraków to duże miasto i może podejście do pracowników - wykwalifikowanych specjalistów przynajmniej - inne.
A co do ślubnych przygotowań - ja też się zajmowałam tym całkiem sama, bo mąż pracował. Plus taki, że mogłam zrobić wszystko po swojemu. ;) Trzymaj się i głowa do góry, będzie dobrze. :)

sanderrra - 2012-08-26, 12:49

agus napisał/a:
sanderrra, szczęście w nieszczęściu, że to tylko okres przejściowy, potem się przeprowadzicie i będzie lepiej. Kraków to duże miasto i może podejście do pracowników - wykwalifikowanych specjalistów przynajmniej - inne.

Oby! Miejmy tylko nadzieję, że te dwa lata miną nam jakoś w miarę spokojnie. :)


agus napisał/a:
Trzymaj się i głowa do góry, będzie dobrze. :)

Dzięki :*

idalianna - 2012-08-29, 21:09

Grrrrrrrr!!!
Opadam z sił. Wściekłość, bezradność, smutek.
Tymo ryczy całymi dniami, a ja nic nie mogę na to poradzić. NIE ROZUMIEM MOJEGO DZIECKA. Nie wiem o co mu chodzi. Wrzeszczy, odpycha się ode mnie. Przytulam go, głaszczę po policzkach, noszę. Nie, wrzask. Jest na mnie autentycznie wściekły. Czasami muszę się powstrzymywać, żeby go nie wywalić przez okno, a zaraz potem wyskoczyć za nim. Ostatnie kilka dni to masakra. Nie leży na macie, nie chce się bawić, nie chce cycka (gryzie i wrzeszczy), nie je też nic innego (z ręki wyrzuca na ziemię albo wali o blat, na łyżeczkę czasem otworzy buzię, ale potem się odwraca, więc maks łyżkę dziennie zjada). Już czasem przestaję słyszeć jak płacze, bo wiem, że i tak nic nie poradzę. Jest trochę lepiej jak go noszę, ale nie zawsze. Ale ja nie mogę go nosić 24 na dobę, nie wyrabiam. Nie zasypia już nawet przy cycku. Jak się uda zasnąć to po 5 minutach się budzi. Wczoraj nie spał cały dzień wlaściwie, wieczorem zasnął i go zostawiłam w łóżku, wrzask. Przychodzę, cycek w buzi, w końcu się uspokaja i zasypia. 5 minut, wrzask. Znów to samo. I znów. W końcu nie przyszłam. Krzyczał i krzyczał, aż wzięłam go do kuchni do krzesełka, ciągle był marudny, ale lepiej trochę. Zasnął po 1 w nocy... Od 8 rano to samo. Kiedyś budził się, uśmiechał do mnie, bawiliśmy się, potem się bawił na macie... Teraz po prostu cały dzień marudzi. Nie mam siły. Ryczę i nie wiem już co robić. Jestem złą matką. Chciałabym umieć się z nim porozumieć. Ale jestem tylko wściekła, nie rozumiem, krzyk, machanie rękami, nogami, wrzask... Nie rozumiem. Czemu on nic nie je? Mleka nie chce. Sam nie je. Na łyżeczkę się zazwyczaj odwraca. Zaraz do żłobka, jak to będzie?...
W dodatku słyszę tylko: czemu to dzieko nic nie umie? Tymku, zrób kosi-kosi. Aaaaa! A pa-pa? Czemu on nic nie rozumie? Inne dzieci to potrafią już dawno. Czy on siedzi? Siedzi, ale się jeszcze przewraca. Co to ma być?! On powinien już chodzić! On nic nie umie! Czemu mama cię nie nauczyła kosi-kosi?
Co zrobić, żeby się porozumieć. Nie chcę, żeby on się ode mnie tylko odpychał, żeby moja rola ograniczała się się do obsługiwania... co też mi nie idzie. Czemu on nie je. Wygląda jakby był głodny, zjada sobie piąstki, ale nie chce jeść.
Nie lubi mnie.
Pan D... to już prawie pół roku. Odpycha mnie jakikolwiek związek z kimkolwiek kiedykolwiek. Nie chcę.
...

jagodzianka - 2012-08-29, 21:21

idalianna napisał/a:
W dodatku słyszę tylko: czemu to dzieko nic nie umie? Tymku, zrób kosi-kosi. Aaaaa! A pa-pa? Czemu on nic nie rozumie? Inne dzieci to potrafią już dawno. Czy on siedzi? Siedzi, ale się jeszcze przewraca. Co to ma być?! On powinien już chodzić! On nic nie umie! Czemu mama cię nie nauczyła kosi-kosi?

Ciekawe ktore dziecko robi kosi-kosi w tym wieku. Zresza przeciez ty go nie tresujesz na najzdolniejszego szczura w wyscigu...
Ida nie pociesze cie, bo ten opis mnie z deka przerazil. Tymo? Ktory przez te kilka dni ktore sie widzialysmy nie plakal ani razu? Moze to jakis skok rozwojowy? F tez ostatnio nie spokojny, chce duzo noszenia, ale nie az tak jak ty opisujesz. Jedzeniem sie nie przejmuj bo dziecko samo sie nie zaglodzi. Sciskam. :* Na pewno minie.

agninga - 2012-08-29, 21:24

idalianna a może mu ząbki idą? u nas może nie tak ostro było ale marudzenie było i brak apetytu i na rączki rzecz jasna.. ząbki 2 wyszły i jest znowu super :-) daj mu jakieś meliski i sobie :-) może być też coś przeciwbólowego jak podejrzewasz że to zębole mogą być. 8-miesięczniak ma chodzić? chyba kogoś pogrzało (sorry, ale puszczaj wszelkie takie uwagi mimo uszu jeśli nie chce ci się dyskutować)
madam - 2012-08-29, 21:41

idalianna napisał/a:
Inne dzieci to potrafią już dawno.

Spoko. Mój dwulatek też nie potrafi kosi-kosi. ]:->

jarzynajarzyna - 2012-08-29, 22:13

idalianna napisał/a:
zjada sobie piąstki

musi, że ząb, bankowo. napierdziela go japa i stąd to. a może jakiś skok dodatkowo? w tym wieku te skoki są już bardzo długie, po kilka tygodni. ma prawo być wkurwiony. Ty tak samo.
na bolące dziąsła kiedyś ciotka pediatra poleciła mi tantum verde - nie aerozol, tylko ten psikający patyczek zapodać ostrożnie na dziąsło albo na smoczek. mam wrażenie, że moja się mniej po tym męczy.
tak w ogóle, to skoki rozwojowe kiedyś się kończą (czekam na to!!!!!!!!), a zęby wychodzą. dacie rade. spój go dodatkowo melisą, to będzie bardziej wyluzowany - sobie tez zapodaj 8-)

Jagula - 2012-08-29, 23:08

euridice napisał/a:
Może T. ma jakiś skok rozwojowy i już niedługo będzie spokojnieszy?
bardzo lubię teorię skoków :-P mnie uspakaja :-P w języku Szekspira znalazłam, oprócz opisu, wyjaśnienie co robić z dzieckiem ;-)hxxp://members.tripod.com/meadowlark_sings-ivil/wisdom/id1.html]hxxp://members.tripod.com/meadowlark_sings-ivil/wisdom/id1.html
Mikarin - 2012-08-31, 15:42

idalianna napisał/a:
czemu to dzieko nic nie umie? Tymku, zrób kosi-kosi. Aaaaa! A pa-pa? Czemu on nic nie rozumie? Inne dzieci to potrafią już dawno. Czy on siedzi? Siedzi, ale się jeszcze przewraca. Co to ma być?! On powinien już chodzić! On nic nie umie! Czemu mama cię nie nauczyła kosi-kosi?
pranie mózgu? Kochana, olej to. każde dziecko rośnie inaczej, samo, niektóre chodzą w wieku 10 miesięcy, inne półtora roku, inne jak skończą 20 miesięcy. Następnym razem się spytaj, czemu pytająca cię osoba nie umie tańczyć na linie. bo przeciez w jej wieku wszyscy juz to potrafią. Albo czy ma swoje dzieci, czy umie zrobić kawę na 7 sposobów. Bo jak to, do 20 roku życia już powinna mieć opanowaną kawę na 6 sposobów + cappuccino. Nie przejmuj się.
Ja też się spinałam, ze dzieci już wszystkie się kulały na bok, a Kuba jak leżał, tak leżał jeszcze miesiąc... ale widać tego potrzebował. Nic na siłę... :*

jarzynajarzyna - 2012-08-31, 19:53

Mikarin napisał/a:
nie umie tańczyć na linie

przeczytałam: "nie umie tańczyć na rurze" 8-)

KasiaQ - 2012-08-31, 20:47

idalianna napisał/a:
nie chce cycka (gryzie i wrzeszczy)

mnie to też wygląda na zęby.... Ala - kiedy zaczęły wychodzić jej czwórki (z tym, że była troszku starsza) właśnie z ich powodu odstawiła się od cycka, bo z bólu nie była w stanie ssać... Mnie jak wychodziła "8" nosiło po ścianach, więc jak najbardziej rozumiem przez co przechodzą nasze maluszki, tym bardziej, że nie wiedzą co się dzieje i dlaczego...
Wiem, że jest Ci ciężko samej, ale ten trudny czas minie i uśmiech na powrót u Was zagości - twarda jesteś babka - dasz radę, wierzę w Ciebie!

idalianna - 2012-08-31, 20:59

Uchhh... w czwartek postanowiłam, że nie będę się spinać i myśleć o tym, że muszę być dobrą/lepszą matką, trochę odpuszczę.
Tymo obudził się z kropkami na całym ciele jak biedroneczka. O 8.30 D. z ojcem przyjechali i zabrali Młodego na 2 godziny. A ja nałożyłam sobie maseczkę na ryj i w końcu trochę ogarnęłam chatę. Dostałam dziecko, które wyglądało jeszcze gorzej, więc postanowiłam podejść do lekarza. I mówię, że gorączka, że sra ciągle, że marudny jak cholera (!!!), że wysypka. Babka zbadała i oznajmiła, że to wirus, trzydniówka i dzieci często są masakrycznie marudne, a kończy się to wysypką. Ucieszyłam się, że to się kiedyś skończy i spędziłam miło dzień - poszliśmy sobie na randkę (a co mi tam!) i obżeraliśmy się wegańskim ciachem siedząc sobie na kocyku na trawce. Aha - olałam blw, dałam mu tylko raz wafla ryżowego do łapy jak się nie mógł uspokoić, a zabawki są całkiem nieinteresujace. I dałam mojemu dziecku DYNIĘ ZE SŁOIKA KARMIĄC GO ŁYŻECZKĄ. :-D Taki jakiś bio z rossmana. I zjadł pół dużego słoika. Haha, no braaawo. On chyba niecałkiem blw, lubi jak się go karmi. :/ Dziś też go nakarmiłam, tym razem jaglanka, a wieczorem łyżeczka pieczonych buraków. I wspólnymi siłami druga połowa tego słoika z jaglanką - Tymo zjadł może połowe z tego. Nie je dużo, ale coś tam próbuje. A teraz śpi już od 45 minut i się nie budzi! :mrgreen: W nocy nie było tak różowo, bo dwa razy był wrzask i przed dobre kilkadziesiąt minut musiałam nosić i śpiewać (dla mnie to nowość, takie coś w nocy 8-) ), a jak jak zombie jak mnie ktoś w nocy wyrwie z wyra. Ale daliśmy radę. Te zębole chyba rzeczywiście go wkurzają, muszę coś na o ogarnąć. Z tabelki wynika, że też skok, więc wszystko na razi - zęby, wirus, skok. Nic dziwnego, ze nie wyrabiam. ]:-> Mój ojciec mówi do Tymola "Młody, ale ty sie zrobiłeś UPIERDLIWY!"... :-P Ale mi już trochę lepiej. Upierdliwy, ale się bardzo fajnie uśmiecha. Achhh... no i dziś poranek był znów miły - otwieram gały i widzę małą ucieszoną japę. 8-)

jarzynajarzyna - 2012-08-31, 22:07

idalianna napisał/a:
nie będę się spinać i myśleć o tym, że muszę być dobrą/lepszą matką

właśnie Ty chyba masz z tym problem, że uparłaś się pokazać wszystkim, że... no właśnie nie wiem sama, co. pojmij, babolu, że dla twojego syna i tak jesteś the best - a co Cię obchodzi zdanie reszty? nie musisz nic nikomu udowadniać, weź.

idalianna napisał/a:
olałam blw

jesssu, już nic nie będzie takie, jak kiedyś :-P

idalianna napisał/a:
KARMIĄC GO ŁYŻECZKĄ. :-D

normalnie policzek w twarz :mryellow:

idalianna napisał/a:
On chyba niecałkiem blw, lubi jak się go karmi. :/

to potworne :mryellow:

idalianna napisał/a:
poszliśmy sobie na randkę (a co mi tam!) i obżeraliśmy się wegańskim ciachem siedząc sobie na kocyku na trawce

o ja, ale z tym typem? czy mówisz o synu? :-P

idalianna napisał/a:
Ale mi już trochę lepiej.

wreszcie 8-)

idalianna - 2012-09-01, 19:25

Faktycznie, jarzyna, masz rację. Coś w tym jest, że staram się wszystkich dookoła, a przede wszystkim siebie (!) przekonać, że sobie radzę. Postanowiłam, że blw jest super ekstra, że dam radę, a teraz taki kloc. A w rzeczywistości jest to całkiem nieważne, mogę go karmić i też jest dobrze (dziś pieluchy całkiem czerwone od buraków, japa też czerwona od buraków, potem pomarańczowa od papki marchwiowej z amaranusem i pietruchą... - moje dziecko zaczęło jeść jak się wyluzowałam i go po prostu karmię kiedy on tego chce, a kiedy nie chce, to siedzi obok i co jakiś czas mu tylko pokazuję łyżkę z żarciem i sprawdzam czy może zmienił zdanie :-P )... Ach... muszę się chyba nauczyć tego, że to wszystko to nie jest jakiś punkt honoru czyco. Jestem zbyt dumna może... jak teraz mi ktoś mówi "haha, a nie mówiłam, że dziecko samo nie je i TRZEBA je karmić". :-/

jarzynajarzyna napisał/a:
o ja, ale z tym typem?

Nie, z innym... :-> :-> :->

ana138 - 2012-09-01, 22:01

idalianna, Marcel miał takie okresy, że tylko blw, potem mu sie odwidziało i chciał tylko łyzeczką. potem znowu na łyzke nie chciał patrzec i wszystko do łapy, takze moze i u was nie wszystko stracone z tym blw, moze Tymo z czasem polubi, albo bedzie chciał miksować. dobrze, ze wyluzowałaś. i przecież cholera radzisz sobie, dziewczyno!! ja jak bym miała w twoim wieku dziecko, to nie wiem.....az sie boje pomysleć. a ty jestes fajną, dojrzała mamą. noooo!!!! fakola im wszystkim pokaż co ci dupe trują i rób swoje :mrgreen:

[ Dodano: 2012-09-01, 22:02 ]
eee.....a co to za randki? z jakim typem? mów tu szybko :mryellow:

go. - 2012-09-02, 10:24

ana138 napisał/a:
eee.....a co to za randki? z jakim typem? mów tu szybko


jeje je :-D

lamialuna - 2012-09-02, 15:44

idalianna, zeby??
u nas kazdy kryzys, choroba, wrzaski a pozniej tantrum oznaczalo zeby...
masowac, na chwile zmienic pokarmy na lzejsza konsystencje bo gryzienie moze bolec... ?

[ Dodano: 2012-09-02, 15:45 ]
a z BLW B byl 90% BLW'owy ale jak juz ogarnal lyzke i widelec to teraz ma fazy by go karmic (2lata) wiec trzeba wyluzowac, obserwowac i to nie jest tak, ze musisz tylko BLW..

Mikarin - 2012-09-12, 09:37

Teściowa tak bioje pianę i do tak szewskiej pasji mnie doprowadza, ze mąż nie wyrabia - z jednej strony już jej nawtykał, z drugiej objechał mnie na całej linii. To babsko rozsadza mi zwiazek od środka, bo za wszelką cenę chce żyć życiem moim i mojego chłopa - i mojego dziecka. Jak nie może się dodzwonić do niego to dzwoni do mnie i ze mną załatwia jego sprawy. Tłumaczenie, proszenie, awantury nie pomagają. Jest impas za impasem, ciągłe bicie piany, obgadywanie, puszczanie wszystkiego na miasto i do sąsiadek, które puszczają na miasto dalej... mam już dość tej baby, to jest jakiś horror! I wieczne krytykowanie tego, ze moja rodzina nie wydzwania do siebie po 3 razy dziennie każdy do każdego. Czemu dla teju kobiety sytuacja, w której każdy żyje swoim życiem jest nienormalna?? Tak trudno jest jej zrozumieć, że nie muszę wisieć na telefonie z moja mamą i babcią i nie jest to rodzaj patologii? I te ciągłe komentarze - że moja babcia jest jakaś dziwna, bo się nie interesuje, mój brat bez oleju w głowie, ja po ścięciu włosów mam małą główkę na dużym "ciałku"... normalnie ryczeć się chce! To jest jakiś koszmar, koszmar dosłownie! Wpycha mi na siłę po 5 kilo owoców do zrobienia w słoiki, gdzie ja z małym dzieckiem w domu i już pracująca kuźwa nie mam czasu się umyć jak należy a ta mi jeszcze dowala roboty i jest obrażona, kiedy nie chcę wziąć i odmawiam... i oczywiści musi pieprznąć swoje: "Niemiła Panu ofiara - pójdźmy do zagrody" i zaraz dzwoni do swojej mamy wyżalić się, jaka to ja nie jestem... Mam dość... nerwowo czuję, że ta baba normalnie pcha się ze mną i moim chłopem do łóżka... jak w jakiejś kiepskiej farsie... Rozmowa nie pomaga, awantura nie pomaga, a jak staram się ograniczyć jej ilość tematów, na które może gadać i psioczyć, to zaczyna bić pianę o wszystko. A najgorsze to, ze idzie chrzest Kuby, na którym będzie moja siostra i mój brat, moja babcia - a nikt ich w życiu na oczy nie widział, bo nie było robionego żadnego wiecu pseudo-rodzinnego, i juz się zaczynaja przytyki, jaka to moja rodzina nie jest dziwna, niezgrana, nieinteresujaća się, ze jesteśmy sobie chyba obojętni i "ona w ogóle nie wie, jakie my mamy układy w rodzinie" (powiedziane z takim przekąsem, ze ma się ochotę babę udusić, ale nie można, bo nie znajdzie się innej opiekunki do dziecka, zostanie wtedy chodzenie z dzieckiem do pracy do zimnego biura...)
jak to nie jest impas, to ja nie wiem, co to jest...

dynia - 2012-09-12, 09:43

Mikarin,to proste dopóki ta kobieta będzie ci dzieciaka bawić to będzie się wtrącać.Jak weźmiesz opiekunkę neutralną ,odbierzesz jej argumenty do pytlowania i tym samm codziennego odwiedzania waszego domu.
Mikarin - 2012-09-12, 09:53

dynia, pozostaje jeszcze sprawa jednej nieruchomości w centralnej Polsce, która wg testamentu po śp. ojcu J. będzie przez dwa lata należeć do niej, a potem do syna. Więc... przez kolejne dwa lata będzie musiała się z nim kontaktować.

A mówiłam już, że laska mieszka z nami przez ulicę???

A jeżeli zabierzemy jej jeden temat, to wynajdzie coś, co rozdmucha to jakichś debilnych rozmiarów! Ręce opadają...

śliwka - 2012-09-12, 09:59

Mikarin, powiedz jej spokojnie, bez atakowania, że nie życzysz sobie takie traktowania. Powiedz, że jeśli chce, żeby ją szanowano to musi też uszanować Ciebie, Waszą prywatność i Wasze zdanie na temat Waszego życia. Jeśli nic to nie da to niestety nie pozostanie nic innego jak pozbawienie jej kontaktów z Wami.
Mikarin - 2012-09-12, 10:13

Iw, już rozmawiałam z J., rozmowę z teściową zrobimy dzisiaj, bo po wczorajszej awanturze z nami zadzwoniła do mojej mamy, a że moja mama byla u koleżanki na imieninach - była pod wpływem alkoholu i powiedziała Ewce kilka ostrych słów, co sądzi na temat jej wpiep%^&@#a się w nasz związek i narzucania się, bicia piany o wszystko... A w piątek chrzest :-?
śliwka - 2012-09-12, 10:50

Takie coś powinnaś sama z teściową załatwiać a nie Twoja mama, no ale już trudno. Powinniście postawić granice i tyle. A ty sama nie przejmuj się tak. Niektórzy ludzie są oporni na zmiany i nic na to nie poradzisz. Postaraj się mieć większą zlewkę na to ludzie mówią, robią itd.
jagodzianka - 2012-09-12, 11:41

Mikarin napisał/a:
bo po wczorajszej awanturze z nami zadzwoniła do mojej mamy, a że moja mama byla u koleżanki na imieninach - była pod wpływem alkoholu i powiedziała Ewce kilka ostrych słów, co sądzi na temat jej wpiep%^&@#a się w nasz związek i narzucania się, bicia piany o wszystko... A w piątek chrzest :-?

Omg, ale czemu ona dzwoni do twojej mamy jak się z tobą pokłóci? "Dzień dobry, Kornelka była dzisiaj niegrzeczna, mówiła brzydkie słowa i pokazała mi język. Proszę postawić ją do kąta albo chociaż obciąć kieszonkowe bo ja tego dłużej nie zniosę!" Przepraszam Mikarin trochę się pośmiałam z twojej teściówki, tobie też radę, myślę, że tak tragicznej sytuacji tylko dystans do niej cię uratuje.
Tak btw wydawało mi się, że jesteś raczej antykatolicka. :P

go. - 2012-09-12, 12:44

Mikarin, jak rozmowa nie pomoże to jesteście na wynajmie nie? Przeprowadźcie się. Może gdzieś bliżej pracy? Byłoby nawet wygodniej? Albo taniej? ;)
Wszystko dla świętego spokoju! Rozważcie też żłoba dla Kuby. Jest w tym wieku, że nie powinniście mieć problemu ze znalezieniem miejsca :)
Może uchroni Cię to przed nerwicą a długodystansowo Wasz związek przed rozpadem?
Ja jestem za radą dyni- jak najbardziej się odseparować od tego toksycznego babska

Mikarin - 2012-09-12, 15:30

jagodzianka, Iw, teściowa ma to do siebie, że z jedną sprawą dzwoni po wszystkich. Z chrztem najpoierw dzwoniła do swojej mamy, potem do J., potem do mnie, a jakpowiedziała, ze nie znam daty, to kazala swojej córce do mniezadzwonić, potem babce, potem znowu zadzwoniła do J. i do mojej mamy, w końcu jak się ze mną spotkała, to powiedziałam, że wieczorem ide do księdza ustalać termin - to mnie wyzwała od niepoważnych i wykonała jeszcze cztery telefony dopóki godzine później sama do niej nie zadzwoniłam i nie podałam terminu oraz godziny.
i się zaczęło... ile będzie osób, ona kupi catering, a moja siostra ma cukrzyce, to ona dla niej zrobi coś innego, niz dal reszty, bo ona wielu rzeczy nie może, mój brat musi być, bo on chyba nie zmądrzeje, a to chrzest, kolejne 5 telefonów i trzy zmiany w menu imprezy po chrzcielnej, sms z prośbą o informację, jakie ciasto upiekę, bo ona zamawia i nie chce zdublować smaku,w końcu zamówiła ciast trzy...
Teściowej się oberwało od mojej mamy, bo zadzwoniła po raz kolejny z jakąś pierdoła i moja mama powiedziała jej, co myśli na temat takiego zachowania i ingerowania we WSZYSTKO...

jagodzianka, jestem antykatolicka, ale mam za sobą moja mamę wierną prawdziwą katoliczkę, teściową i męża przeciw sobie w tej kwestii :P
A rzecz, która zaważyła na podjęciu decyzji o chrzcie jest kwestia... pogrzebu :oops: Ja wiem, ze to głupio może zabrzmieć, ale chcę dla syna w przyszłości pogrzebu religijnego - w jakiej religii pół biedy, ale pogrzebu z sakramentami, obrzędami etc. Jak będzie chciał zmienić religię - ok, nie ma sprawy, w apostazji nawet mu pomogę. Ale pochówek chciałabym, żeby miał wyznaniowy. I drugi powód to... prezenty na I komunię ;-) Cóż, umysł drugoklasisty działa na konkretnych zasadach.

Mikarin - 2012-09-12, 15:33

gosia z badylem, ja moja pracę widzę z okien ;) więc przeprowadzka odpada.
Żłobek najbliższy jest na drugim końcu miasta...
A J. broni swojej mamy strasznie, bo ma już tylko ją. Ta gałąź rodziny ma czterech członków i zaczyna się histeria, bo okazało się jeszcze dzisiaj podczas rozmowy, ze babka wywiera presję, ze rodzinę trzeba "zcementować", więc teraz wszyscy do wszystkich dzwonią z pierdołami... eh....

jagodzianka - 2012-09-12, 16:26

Mikarin, masakra jednym słowem ta zcementowana rodzinka.
go. - 2012-09-12, 19:43

Mikarin napisał/a:
A J. broni swojej mamy strasznie, bo ma już tylko ją.


co kurwa? Chyba ma Kubę i Ciebie przede wszystkim. Dorosły podobno jest. Czas przeciąć pępowinę...

A Ty- silna jesteś. Albo może za silna?
Ja bym mu pokazała... znając siebie pewnie bym się sama z małym wyprowadziła, przynajmniej na jakiś czas, żeby sobie przemyślał czego tak naprawdę chce.
Bo taka sytuacja nie prowadzi do niczego dobrego... i ile można? Rok? Dwa? A może optymistycznie dwadzieścia? :mrgreen:

Figa - 2012-09-22, 22:45

sorry, ze przerwe temat, ja tez chce...
juz znajomi maja dosc chyba moich "problemow" bo mam wrazenie, ze zaczynaja sie lekko izolowac...hm...
ostatnio mam dosc tego, ze:
1. moj 2.5 letni syn stal sie agresywny i jego ulubionym sposobem komunikacji jest wrzask. (juz nie wyrabiam)
2. ze w moim mieszkaniu jest juz tak kurna zimno, a dopiero wrzesien
3. ze nie mam rodziny, ani blizszej, ani dalszej i cholernie zazdroszcze tym, ktorzy maja i moga np wpasc do mamy na obiad albo podrzucic dzieci na godzine (a bardzo nie lubie w sobie tej cechy).
4. mam tez dosc, kiedy wyzej wspomniane mamy mowia mi, jak to sie zapuszczam i jak to powinnam wywalczyc me time, szczegolnie zaczynajac zdanie od "ja na twoim miejscu". bo latwo jest komus naprawiac zycie, jak sie wlasne dzieci widzi tylko wtedy kiedy sie na to ma ochote (bo zawsze komus mozna je podrzucic jak sie na nie nie ma ochoty), jak sie gra w tenisa, chodzi na kursy rozwoju osobistego i zawodowego, wychodzi ze znajomymi przynajmniej dwa razy w tygodniu i w dodatku ma sie kasy w huk.
5. mam tez dosc tego, jak trudno jest mi nawiazac blizsze zwiazki z ludzmi, na dluzsza mete. czuje sie czasami jakbym wrecz odstraszala swoja skrajna jak by nie bylo osobowoscia, a takze nieco pokreconym zyciem.
ech, wylalo sie. lepiej. teraz ide poplakac sobie w poduszke. ;-)

fylwia - 2012-09-24, 11:16

Figa, kochana, przytulam mocno!
Chciałam Ci dużo mądrych rzeczy napisać, żeby Cię podnieść na duchu, ale nie miałam kiedy siąść do kompa a teraz mnie odmóżdżyło kompletnie :( . Trzymaj się dzielnie kobieto, nie dawaj się złym klimatom, może się jakoś spotkamy wkrótce i sobie posmęcimy razem przy jakiejś herbatce? ;)
Bo i u mnie niewesoło. Otóż:
1. Moje dziecko jakieś chore, ale za cholerę nie wiem co mu jest - lekka temperatura już od czterech dni, ciągle "na jęce" koniecznie "do mamy", więc nawet wieczorem czy w weekend nie mogę odetchnąć, o wszystko jest płacz (dziś rano zaczęło się od tego, że przykryłam sobie nogi kołdrą jak już wstawaliśmy, cytuję syna:"znowu places, tsceba dać cystą chusteckę"), chodzi jak pijany, śpimy oboje fatalnie.
2. W związku z tym jestem padnięta i zła, nie mam czasu nie tylko dla siebie, ale nawet do kuchni nie wolno mi iść, więc gotowanie leży.
3. O 10.05 mój syn poszedł spać i za chwilę muszę go obudzić bo idziemy do lekarza, aż mnie ciary przechodzą na myśl o nadchodzącej scenie.
Posmęciłam sobie i wcale nie jest mi fajniej... :(

Lady_Bird - 2012-09-24, 11:25

Figa, trzymaj się kobieto!
Niestety, pod punktem 3. i 5. mogłabym się podpisać. :-(

Figa - 2012-09-24, 14:12

fylwia, Lady_Bird, dzieki dziewuchy, kochane jestescie. kurcze, mysle sobie coraz czesciej, jak to sie dzieje, ze kobiety powinny jednak trzymac sie razem i sie wspierac, a nigdy sie nie udaje. jakie to spoleczne zycie jest skonstruowane, ze nigdy nie ma na wazne rzeczy czasu.
fylwia napisał/a:
znowu places, tsceba dać cystą chusteckę

jejku, az mnie lzy w oczach stanely.

ja w dodatku mam wewnetrzna blokade, zeby mowic o swoich smuteczkach, bo z doswiadczenia wiem, jak to ludzi odstrasza...wiec siedze i w myslach sobie smece, poplacze, a potem pieke ciasto :S fylwia, ja zawsze na spotkania wegedzieciakowe ide z postanowieniem, ze sie z toba nagadam, a nigdy mi sie nie udaje...

go. - 2012-09-24, 14:27

u nas dzisiaj:

mleko ryżowe z pszenicą z miodem
gołąbki na brązowym ryżu, kurkach, cebuli, nasionach różnych w kapuście włoskiej (bez pawia!) +ziemniaki z koperkiem a chłop z surówą kapustowo-kapustową jeszcze ;)
jabłko
orzechy laskowe
i właśnie smażę zmodyfikowane chruściki
na kolacje razowy na miodzie z kiszonymi i swoim sosem czosnkowym (ciekawe co z tego będzie :-P )

śliwka - 2012-09-24, 14:33

gosia z badylem, z takim menu jeszcze warczysz? ;) Chyba pomyliły Ci się tematy, hehe.
Figa a może gosia chciała Ci podać menu na poprawę humoru? :D

bronka - 2012-09-24, 14:35

gosia z badylem, chyba pomyliłaś wątki :mrgreen:
neina - 2012-09-24, 14:49

Figa, a gdzie mieszkasz w Londynie? Może jak przyjadę - za miesiąc, to sobie obie popłaczemy, będzie nam raźniej.
Figa - 2012-09-24, 19:27

neina, w sumie gdzie bym nie mieszkala, spotkac sie musimy :) (plumstead)

Iw napisał/a:
gosia z badylem, z takim menu jeszcze warczysz?


:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

a tak malo brakuje do usmiechu!

Mikarin - 2012-09-24, 20:02

gosia z badylem, wiecie, w sumie to przy takim menu to większość kłopotów blednie... nawet moja teściowa wydaje się mniej potworzasta ;)
Mikarin - 2012-09-25, 11:00

40 minut rwania.............
seminko - 2012-09-25, 11:02

Mikarin napisał/a:
40 minut rwania.............

W pierwszym momencie pomyślałam, że zaczęłaś trenować podnoszenie ciężarów :-P

jagodzianka - 2012-09-25, 11:09

A ja dalej nie wiem o co chodzi.
go. - 2012-09-25, 11:14

jagodzianka napisał/a:

A ja dalej nie wiem o co chodzi.


ząb => przedostatnia strona Brzuszkowe 2013

ps. dopadł mnie ciolizm ciążowy. Mylę dni, tematy, miejsca, pociągi, etc. Musicie mi wybaczyć :mryellow:

bronka - 2012-09-25, 12:27

gosia z badylem napisał/a:
dopadł mnie ciolizm ciążowy

:lol: :lol: :lol:
Ależ Twoja wydajność umysłowa powinna podskoczyć. W końcu masz 2 mózgi :mrgreen:

Lily - 2012-09-25, 13:04

bronka napisał/a:
Ależ Twoja wydajność umysłowa powinna podskoczyć. W końcu masz 2 mózgi :mrgreen:
Ale może się ze sobą słabo komunikują :P
Lily - 2012-09-25, 13:05

gosia z badylem napisał/a:
u nas dzisiaj:

mleko ryżowe z pszenicą z miodem
gołąbki na brązowym ryżu, kurkach, cebuli, nasionach różnych w kapuście włoskiej (bez pawia!) +ziemniaki z koperkiem a chłop z surówą kapustowo-kapustową jeszcze ;)
jabłko
orzechy laskowe
i właśnie smażę zmodyfikowane chruściki
na kolacje razowy na miodzie z kiszonymi i swoim sosem czosnkowym (ciekawe co z tego będzie :-P )


Dopiero teraz zauważyłam, uśmiałam się jak norka :mrgreen:

ana138 - 2012-09-25, 13:23

Mikarin napisał/a:
gosia z badylem, wiecie, w sumie to przy takim menu to większość kłopotów blednie... nawet moja teściowa wydaje się mniej potworzasta

hahhhahaaaa....o matko, ale sie brecham, nie mogę. Gocha, przyznaj sie, zrobiłas to specjalnie, żeby podnieśc dziewczyny na duchu ;-)

Mikarin - 2012-09-25, 13:31

poszłam do dentysty wyrwać ząb i zaczął się łamać. Więc dostałam podwójną dawkę znieczulenia i musiała mi ząb dźwignią podważyć z każdej strony. Łącznie zajęło jej to 40 minut, niemal zemdlałam w trakcie, bo od znieczulenia zrobiło mi się słabo.....
Lily napisał/a:

gosia z badylem napisał/a:
u nas dzisiaj:

mleko ryżowe z pszenicą z miodem
gołąbki na brązowym ryżu, kurkach, cebuli, nasionach różnych w kapuście włoskiej (bez pawia!) +ziemniaki z koperkiem a chłop z surówą kapustowo-kapustową jeszcze
jabłko
orzechy laskowe
i właśnie smażę zmodyfikowane chruściki
na kolacje razowy na miodzie z kiszonymi i swoim sosem czosnkowym (ciekawe co z tego będzie )


Dopiero teraz zauważyłam, uśmiałam się jak norka
Dokładnie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
agninga - 2012-09-25, 21:05

to teraz ja - uwaga ]:->
dostałam mandat za przechodzenie na czerwonym :roll:


... trzeba się dobrze rozglądać czy straż miejska się nie czai - widać w naszym pięknym mieście większych problemów nie mają ;-) optymistycznie?

neina - 2012-09-25, 22:11

Figa, totalnie druga strona - ja Kingston :roll: Niestety zawsze miałam daleko do londyńskich wegedzieciakowców :-( Ale kto wie, może się uda
neina - 2012-09-25, 22:11

agninga, dużo zapłaciłaś?
lilias - 2012-09-26, 08:02

agninga, przykro jak cholera z tym mandatem, ale niech dziecki lepiej nie widzą, że mama na czerwonym przelata ;-) :-P
agninga - 2012-09-26, 10:10

neina - taka przyjemność kosztuje 100kę ..

lilias - no z dziećmi nie przechodziłam; za małe są na ewentualne tłumaczenia o samoodpowioedzialności ;-) niemniej to nie było jakieś wypasione skrzyżowanie... jednokierunkowa, przy Piotrkowskiej, więc właściwie deptaku (którym nie jest, ale każdy tak zakłada..) - łatwo podjąć taką decyzję nie stwarzając żadnego zagrożenia. Ot blisko straży miejskiej, a oni mają do tego prowizję od ilości mandatów co wszystko tłumaczy..

A że 3 powody są w tytule to tego samego dnia była seria z cyklu czarny poniedziałek:
-od rana prawie mieliśmy stłuczkę (na centymetry uniknęlismy)
-potem mój mandat z pośpiechu bo byłam już spóźniona na jazdy ;-)
-na jazdach samochód do warsztatu - godzina do tyłu - nie trzeba się było śpieszyć :evil:

rosa - 2012-09-26, 12:19

agninga, współczuję, też się kiedyś na taki mandat załapałam :evil:
Malati - 2012-09-26, 12:50

agninga, współczuję mandatu.Tutaj w anglii możesz przechodzić na czerwonym pod warunkiem że nie stwarzasz zagrożeni na drodze. Uważam że osoba dorosła potrafi ocenić czy jest bezpiecznie przejść czy nie ,jaki sens stać na czerwonym jak np droga praktycznie pusta? No ale każdy kraj ma swoje przepisy.! 100 zł to trochę dużo :shock:
lilias - 2012-09-26, 14:42

agninga, stówa dużo, ale jakis czas temu koleżanka zabuliła 3 stówki za to samo. nie wiem czy Ciebie to pocieszy, ale lepiej 100 jak 300, nie? ale ona się chyba z nimi wykłócała :roll: stąd może ten hm "bonus". no nic, było minęło i nie wróci :-)
agninga - 2012-09-26, 18:44

300 :evil: chyba musiała faktycznie się narazić... podobno jak się do nich idzie zapłacić to czasem obniżą coś, ale z tymi co wystawiają to lepiej sobie gadki odpuścić ;-)
adriane - 2012-09-27, 11:04

czarna96 napisał/a:
Tutaj w anglii możesz przechodzić na czerwonym pod warunkiem że nie stwarzasz zagrożeni na drodze.


Tutaj w Irlandii, jak stoisz na czerwonym, to policja jest w stanie na swoim zielonym się zatrzymać i cię przepuścić, (autentyczne).
Zwykłym użytkownikom jezdni też się to zdarza, choć Piter twierdzi, że kierowcy tylko ładne dziewczyny przepuszczają, jak chcą się pogapić na ich tyłki ]:->
Nawet w centrum Dublina każdy lezie jak chce (a może zwłaszcza tam).
Niektórym przechodniom zdarza się nawet czekać na zielone światło (ale to bardziej turystów dotyczy niż tubylców).

agninga wspłóczuję mandatu.

Lily - 2012-09-27, 11:08

A w Polsce stoisz i stoisz, masz szczęście, jak są światła i w końcu się samochody zatrzymają ;) Ja po prostu uwielbiam, jak wychodzę w końcu, obliczając, że ktoś się zatrzyma, bo jest jeszcze daleko, a on mnie z tyłu wymija nie zwalniając ani o metr na godzinę. Koolturka.
Figa - 2012-09-27, 14:18

neina, no ale do centrum do sie mozemy razem gdzies wybrac :) w kingston mieszka kashmiri, nie wiem, czy sie znacie, jak nie, zawsze mozecie sie poznac :)
Figa - 2012-09-27, 14:25

fylwia, wyslalam do Ciebie wiad na pw, ale nie wiem,czy doszla, bo mi wariuje ten wegedzieciak troche. nie mam twojego telefonu...wyslij mi go prosze oki? xxx
neina - 2012-10-03, 22:46

Mnie raz przydybali panowie z SOK, jak przechodziłam przez tory, poszli za mną aż na przystanek autobusowy za dworcem. Skończyło się na szczęście na upomnieniu, powiedzieli, że taka przyjemność kosztuje 2 stówy i że taniej przechodzić przejściem ;-)
Figa napisał/a:
neina, no ale do centrum do sie mozemy razem gdzies wybrac :) w kingston mieszka kashmiri, nie wiem, czy sie znacie, jak nie, zawsze mozecie sie poznac :)
odezwę się jak już będę na miejscu :-)
lamialuna - 2012-10-09, 00:19

dynia napisał/a:
Mikarin,to proste dopóki ta kobieta będzie ci dzieciaka bawić to będzie się wtrącać.Jak weźmiesz opiekunkę neutralną ,odbierzesz jej argumenty do pytlowania i tym samm codziennego odwiedzania waszego domu.


co prawda to prawda - niestety...

lamialuna - 2012-10-09, 00:23

gosia z badylem napisał/a:
ciolizm ciążowy
za samo "ciolizm" wybaczone :)
a jak powstalo?

lamialuna - 2012-10-09, 00:29

Mikarin, trzymam kciuki za babona tesciowke,
Figa znam ten bol, emigracja czasem sucks big time. a i tak Wam zazdroszcze bo UK transportowo miod malina!!!
Irlandia takie zadupie, ze urywa.
Fylwia walka trwa - mam nadzieje, ze mlody juz ok?

mialam sie tez poskarzyc, ale moze sprobuje nie...
usciski babony!

go. - 2012-10-09, 12:43

a ja się zastanawiam czy nie pogonić swojego faceta. Marzy mi się święty spokój bez tv, fochów, znudzenia i kontrolowania :-D
jagodzianka - 2012-10-09, 13:11

gosia, ale tak całkiem pogonić?
go. - 2012-10-09, 13:38

jagodzianka napisał/a:
gosia, ale tak całkiem pogonić?


no trochę to się chyba nie da:>
wkurza mnie, że "osiadł" jakbyśmy co najmniej byli po ślubie. Myśli, że z nim będę bezwarunkowo do usranej śmierci chyba. Nic mu się nie chce, i wg niego ja "całymi dniami leżę" (ma wyprane, ugotowane, zakupy zrobione, ogarnięte "w miare" (to nie hotel,zeby bylo pucu pucu na załowanie), dziecko wybawione, nakarmione + mam szkołę i tysiąc projektów już na głowie, ale to on tu tylko pracuje :shock: )
Zresztą ja nie wierzę w miłość na całe życie (no,moze poza macierzyńską ;) . Nudne to to. Trochę wolności, nowych emocji wskazane. Jeszcze akrat czytam "Terapię narodu za pomocą seksu grupowego" i to dodatkowo podświadomiemnie chyba buntuje :P
...bo to chyba nie tylko hormony ciążowe? :mrgreen:

bronka - 2012-10-09, 13:56

gosia z badylem napisał/a:
bo to chyba nie tylko hormony ciążowe?

ja bym jednak szła tą drogą ;-)

jagodzianka - 2012-10-09, 14:04

gosia z badylem napisał/a:
Jeszcze akrat czytam "Terapię narodu za pomocą seksu grupowego"

Nie ma bata, musisz mi to pożyczyć! :lol: :lol:

go. - 2012-10-09, 14:31

dzięki za wsparcie :-P
go. - 2012-10-15, 08:26

No to wczoraj raczej się skończyło. Tylu rzeczy się po nim nie spodziewałam. Od ostatniego mojego wyjazdu on już zaczął spełniać swoje marzenia! W których nas oczywiście nie ma. Motocykle mu w głowie. I sam stwierdził, że nie nadaje się do roli ojca. Trochę kurwa późno. Dzień wcześniej byliśmy na rowerach, rypaliśmy w badmintona, dostałam ostatnią stroktotk w tym roku i ja głupia, naiwna i łatwowierna niczego się nie spodziewałam.
Mam mega żal do niego, ale z drugiej strony jestem już w miejscu gdzie jesteśmy bezpieczni i chciani (chodzi głównie o rosnący intensywnie bęc ;) ).
Wracam do swoich klubów, grup, ludzi za którymi tęskniłam. Choć są mocno przerzedzone :P
Ale naj-najbardziej mnie dołuje szkoła i robota. Do pracy nie mogę wrócić po 2 macierzyńskim. A z robotą cholernie trudno :? Do tego pewnie zawalę szkołę, jest tu mój semestr, ale strasznie utrudniają. A ja czasu nie mam, jestem w niedługo połowie ciąży i chholera nie wiem co z sobą zrobić :roll: Jak się złamię w wrócę do wroca to -powoli dociera do mnie- że wrócę do tego całego szamba. Dodatkowo z brakiem zaufania jakiegokolwiek :-|
W dalszym życiu wystrzegam się choleryków.
I jeszcze bardziej cieszę się, że mam S. i będę miała drugiego bąka. Jak pozytywnie nastraja jak ktoś od samego rana pozytywnie sobie śpiewakuje z wielkim uśmiechem :-D

Mikarin - 2012-10-15, 10:11

gosia z badylem, jeny, przykro mi :( trzy razy kopalam chlopa w dupe za to, że zrobił sobie ze mnie służącą, ale za każdym razem bolało tak samo. A z dzieckiem to już sobie totalnie nie wyobrażam... Buziak ode mnie.
Ale to chyba dobrze, że chłopa pogoniłaś, słuchaj, wiesz? Bo jak przez tyle czasu nic sie nie zmieniło albo było coraz gorzej, to szkoda twoich nerwów i twojego honoru. Ciężko będzie, to fakt, ale zapewne do przodu :*

jagodzianka - 2012-10-15, 11:00

O kurde gocha to rzeczywiście szybko się zreflektował, że się nie nadaje. A ja naprawdę myślałam, że to hormony ciążowe i książka.
Jesteś silną i mądrą babą więc dasz sobie radę na bank. :*
Tylko szkoda, że we wro cię już nie będzie.

go. - 2012-10-15, 11:10

Jagoda, on sam przed sobą nie jest chyba szczery. Stworzył sobie wyimaginowanego "lepszego" siebie i się tego trzyma. A poza tym skąd facet dopóki nie ma dzieci może wiedzieć, że go będą wkurwiać? :evil: 3 miesiące temu go nie wkurwiało, była miłość i co tam jeszcze sobie można wymyślić, teraz wkurwia i nie chce mu się do domu wracać. Bo prawda i szczerość go przerosła?
4 lata psu w dupe. Znowu.
Dobra, chciałam nowych emocji to je mam :-P
Łzy dobrze konserwują tusz woodoorporny do rzęs, wczoraj po pociągu się nie zmywałam/kąpałam, a teraz wyglądam jak świeżutka :mryellow:

jagodzianka napisał/a:
Tylko szkoda, że we wro cię już nie będzie.


zawsze same sobie z resztą Wro możemy skoczyć latem nad morze? :-D

Szukając dobrych stron jeszcze się cieszę, że jak będę mieć przyczepkę rowerową to nie będę jej musiała wtarabaniać na 9 piętro :P

jarzynajarzyna - 2012-10-15, 11:20

Cytat:
Jesteś silną i mądrą babą więc dasz sobie radę na bank. :*

ja to w ogóle mam wrażenie, że ten cały A. czy jak mu tam to tylko na przyczepkę był, nic specjalnie potrzebnego :-P

go. - 2012-10-15, 11:26

jarzynajarzyna napisał/a:

ja to w ogóle mam wrażenie, że ten cały A. czy jak mu tam to tylko na przyczepkę był, nic specjalnie potrzebnego


coś Ty, ja zakochana byłam znowu mega naiwnie :-?
Co nie zmienia faktu, że mam zamiar się pozbierać i być szczęśliwą samodzielną matką, bez tłumaczenia się, domyślania, ryczenia w kiblu, zakazów, nakazów etc.
Już się nie mogę doczekać wiosny, jak drugi bąk się pojawi. S. będzie bujał się na hamaku w ogrodzie, ja będę w chuście sadzić krzaki jeżynowe i śmigać z przyczepką nad jezioro, gdzie S. będzie robił awantury jak się podtopi czy coś ;) I wrócić do jeżdżenia konno! Stanowczo!
A na razie muszę w miarę spokojnie (o ile się da :roll: ) przeżyć zimę z ogroniczającym bebechem ;-)

lilias - 2012-10-15, 11:34

gosia z badylem, Daj Ci Boże szczęście na tej wyboistej drodze, trzymaj się, a finansowo ogarniasz?
bronka - 2012-10-15, 12:01

gosia z badylem, :*** życzę wytrwałości w postanowieniach! i siły.
Czyli w Toruniu teraz stacjonujesz?

moony - 2012-10-15, 12:02

Może poproSzę szwagra, żeby sobie zakola zrobił?
bronka - 2012-10-15, 12:04

moony napisał/a:
Może poproSzę szwagra, żeby sobie zakola zrobił?

?

moony - 2012-10-15, 12:10

Bo ja mam wolnego szwagra na stanie, a gosia lubi facetów z zakolami (mam nadzieję, ze nie zdradzam jakiejś tajemnicy?), tyle że mój szwagier nie ma zakoli.
jarzynajarzyna - 2012-10-15, 12:12

myślałam, że szwagier = mąż siostry? :mryellow:
bronka - 2012-10-15, 12:19

aaaaaaaa :mrgreen:
moony - 2012-10-15, 12:19

Szwagier = brat męża (chyba że się to inaczej nazywa), nigdy nie ożeniony, z córką, którą gosia chciałaby mieć :P
lilias - 2012-10-15, 12:52

moony napisał/a:
Szwagier = brat męża (chyba że się to inaczej nazywa), nigdy nie ożeniony, z córką, którą gosia chciałaby mieć :P


kocham te komplikacje rodzinne :-D w taki razie żona tegoż szwagra to szwagierka? upewniam się tylko ;-)
moony podejrzewam, że brak zakoli to chyba najmniejsza możliwa wada u faceta :-D dawaj tego szwagra :-D

Agnieszka - 2012-10-15, 13:01

Zostawcie tego szwagra moony. Moony poznaj i jak zaiskrzy, to wówczas niech myślą sami zainteresowani. Ja jestem zwolennikiem zakańczania sprawa albo pracy nad nimi a nie wchodzenia w nowe "na już"
moony - 2012-10-15, 13:02

lilias napisał/a:
żona tegoż szwagra to szwagierka?

Chyba tak :)
O, szwagier jest do tego pana podobny, tylko przystojniejszy :P :

lilias - 2012-10-15, 13:02

Agnieszka napisał/a:
Zostawcie tego szwagra moony. Moony poznaj i jak zaiskrzy, to wówczas niech myślą sami zainteresowani. Ja jestem zwolennikiem zakańczania sprawa albo pracy nad nimi a nie wchodzenia w nowe "na już"


nie inaczej :-)

moony - 2012-10-15, 13:03

Dobra, nie umiem wstawiać obrazka, to wstawię link: hxxp://www.google.pl/imgres?q=benno+f%C3%BCrmann&hl=pl&sa=X&biw=1280&bih=685&tbm=isch&prmd=imvnso&tbnid=ZD66Z-5siWW4UM:&imgrefurl=hxxp://amusemedebutante.tumblr.com/post/4278727389&docid=foA8LXpQnR-k4M&imgurl=hxxp://24.media.tumblr.com/tumblr_lj0l5191jo1qblypto1_500.jpg&w=500&h=325&ei=Pvt7UOawKM3CtAbMvIHwAw&zoom=1&iact=hc&vpx=195&vpy=391&dur=2077&hovh=181&hovw=279&tx=172&ty=150&sig=107429012150618050696&page=1&tbnh=154&tbnw=229&start=0&ndsp=27&ved=1t:429,r:14,s:0,i:110
go. - 2012-10-15, 13:18

lilias napisał/a:
a finansowo ogarniasz?


na razie nie. Bezpłatny wychowawczy, w tym miesiącu liczę na rodziców, załatwiam ciążowe L4, to już coś+ dojdą alimenty, i wynajem mieszkania- chociaż kredyt się sam spłaci,a potem będą "nadwyżki" :)

bronka napisał/a:
Czyli w Toruniu teraz stacjonujesz?


dokładnie! i nie zamierzam tego już chyba zmieniać i się znowu w nowe kłopoty ładować :roll:

moony napisał/a:
Może poproSzę szwagra, żeby sobie zakola zrobił?


:mryellow:
Ty, jak podobny to chyba niezły całkiem. Szkoda, że ja jestem jestem pasztetem :-?

moony - 2012-10-15, 13:22

Jakim pasztetem? FFFFFF :P
I dusza człowiek, mówię Ci, nawet kotlety mi robi, wegańskie, o! 187 cm, nieźle zbudowany :P
I pamiętaj, że moi teściowie nie są do końca źli. I byłybyśmy jakoś rodziną ;)

go. - 2012-10-15, 13:24

moony, świrze :mrgreen:
Szkoda, że z drugiego końca PL w takim razie ;)

go. - 2012-10-15, 13:27

ps. czy wie ktoś czy sprawe alimentacyjna musze zalatwiac we Wro? Czy mogę juz "u siebie" jesli bede miala tu stale zameldowanie?
lilias - 2012-10-15, 13:49

hxxp://wyborcza.biz/finanse/2029020,105684,12053891.html

dla miłości nie ma granic :-P ;-) Wrocek nie zagranica, a dobry człek na wagę złota :-)

go. - 2012-10-15, 13:56

lilias napisał/a:
hxxp://wyborcza.biz/finan...4,12053891.html


dzięki! Świetnie, że nie musiałabym tam być wtedy sama.

lilias napisał/a:
dla miłości nie ma granic


ja się na tym braku granic już przejechałam :-|

Mikarin - 2012-10-15, 21:05

gosia z badylem napisał/a:
Ty, jak podobny to chyba niezły całkiem. Szkoda, że ja jestem jestem pasztetem :-?
Wymień lustro, potem pogadamy. A tak poza tym to szkoda :( liczyłam na to, że jeszcze się spotkamy,a tu taka lipa... Gośka... Ale chociaż tyle dobrze, że odcięłaś się od syfu, debilizmu i krótkiej smyczy :)
A za szwagra się weź w swoim czasie :P najpierw ukręć tamtemu jaja, a potem podmaluj oko i atakuj :) Bo włosy w ciązy są najpiękniejsze,więc do 9 miesiąca masz czas ;)

go. - 2012-10-16, 08:21

Mikarin, kto powiedział, że się nie spotkamy. Pisałam Jagodziance, możemy nad jakieś może latem skoczyć wszystkie razem czy coś :-D

Mikarin napisał/a:
A za szwagra się weź w swoim czasie


:mrgreen:
Kurde fajnie by było mieć kogoś kto moich (przeczuwam) obu chłopaków nauczy śmigać na rolkach czy naprawi zaorany rowerek, a ja tam córce mogłabym szyć kiecki i robić warkoczyki ;-)

...fantastycznego "ojca" moim bobasom zapewniłam, nie ma co :-?
No nic, na razie pozostaje mi być matką i pracującym ojcem jednocześnie.

Wiecie co mi poprawia jeszcze maksymalnie humor- pod świerkiem przy wejściu do domu wyrasta chyba z 7 kanii :-D

jagodzianka - 2012-10-16, 09:12

Z tym morzem to świetny pomysł. :P Zresztą Polska wcale nie jest taka wielka, pewnie i szybciej się zobaczymy.
Ja też coś czuję, że będziesz miała drugiego chłopca. Zobaczymy czy się sprawdzi.
A ich stary w ogóle nie poczuwa się? Ma zamiar z Bastkiem się spotykać? Czy spełnianie marzeń tak bardzo go pochłonęło, że ograniczy się do płacenia alimentów?
A Bastek co na to?
gosia z badylem napisał/a:


Wiecie co mi poprawia jeszcze maksymalnie humor- pod świerkiem przy wejściu do domu wyrasta chyba z 7 kanii :-D

Wielkie zazdrooooo! Normalnie pożarłabym wszystkie!
Kurde, moja przyjaciółka swego czasu bajerowała z takim typem z Torunia i często tam bywała więc mogłabym się z nią kiedyś zabrać i się do ciebie wprosić na kanie. :P

jagodzianka - 2012-10-16, 09:16

E, tak mi się przypomniało, w Wysokich obcasach jest artykuł o singielce matce trojaczków. :mryellow:
go. - 2012-10-16, 09:27

jagodzianka napisał/a:
A ich stary w ogóle nie poczuwa się? Ma zamiar z Bastkiem się spotykać? Czy spełnianie marzeń tak bardzo go pochłonęło, że ograniczy się do płacenia alimentów?
A Bastek co na to?


myślisz, że będzie mu się chciało/ew. będzie go stać (w końcu samemu płącąc sobie za mieszkanie+alimenty) co tydzień przyjeżdżac 300 km w jedną stronę, żeby zobaczyć S., który go wkurwia i (zapewne) Leona, którego się wstydzi? Wątpię. Chyba, że jest tak wyrachowany, że będzie pan maczo przyjeżdżał motocyklem grać wspaniałego ojca, najlepiej w deszcz i grad :lol:
jagodzianka napisał/a:
A Bastek co na to?


nic. Nie będzie go pamiętał nawet :)

Cytat:

E, tak mi się przypomniało, w Wysokich obcasach jest artykuł o singielce matce trojaczków.


Czytałam wczoraj. Świetna babka! Tylko ja nie mam takiego dobrego zawodu, żeby mnie było stać na dzienną i nocną opiekunkę :roll:
Generalnie to się boję co będzie, znajdę po macierzyńskim pracę i pewnie po 3 miesiącach nie przedłużą mi umowy, bo 2 mies spędzę na L4 jak S. pójdzie do żłoba :roll: Taką świetną mam wizję...

Dobra, to po drodze nad morze zapraszam do Torunia. Wszystkie się pomieścimy w chacie u rodziców :) A stąd autostradą jest 1,5 godzinki do morza :D

jagodzianka - 2012-10-16, 09:54

gosia z badylem napisał/a:
S., który go wkurwia i (zapewne) Leona, którego się wstydzi?

On tak powiedział? Co za frajer! Daj jego zdjęcie to skopię mu dupę, akurat mam pms więc jestem zdolna do wszystkiego!

go. - 2012-10-16, 09:59

jagodzianka, wiesz, gdyby nic nie miał na sumieniu to by się nie musiał wstydzić. Gdyby był ok wobec nas i się trochę ogarnął. A tak co ma mówić znajomym/rodzinie? "mam swoje dzieci w dupie, wkurwia mnie jak krzyczą 'jak pojeby', nie lubię się z nimi bawić, chodzić na spacery, czas spełniać marzenia?" :lol: Nie, trzeba się wybielić... Pewnie najłatwiej będzie powiedzieć że "do siebie nie pasowaliśmy", albo w ogóle najlepiej, że wszyscy poumieraliśmy :mryellow:
jarzynajarzyna - 2012-10-16, 10:12

dushka, co za palant, kopnij go w dupę i nie użeraj się więcej.

gosia z badylem napisał/a:
będzie pan maczo przyjeżdżał motocyklem grać wspaniałego ojca, najlepiej w deszcz i grad :lol:

:mryellow:

Mikarin - 2012-10-16, 10:12

gosia z badylem, podaj go o takie alimenty, żby się nogami nakrył. Zresztą - moją koleżankę z szynszylowa mąż wyjebał z domu z 3-miesięczną córeczką, skończyło się rozwodem,który poszedł ekstra szybko. Też się okazało, że koleś bujał się po siłowniach po 3 godziny dziennie i miał pretensje do żony, że daje mu po powrocie dziecko na ręce na 5 minut.
Oskub drania, urwij mu jaja - jak to się mówi -

A jak się pedał wstydzi, że to jego, to niech sobie jaja odetnie - wtedy więcej nie będzie płodził :evil: Ja ^%$#@!. Ale ch%$#*^@# pier^%$#@*&^, zaje&^%#%^ to mało :evil:

ja bym go na twoim miejscu wywaliła z chaty jak stoi, wymieniła zamki i spadaj koleś do znajomych albo pod motorem spać :/

No mercy, Gośka. Ja tu węszę inną babę :/ przykro mi, coś mi w tym tekście zazgrzytało jak żwir między zębami, grrr :evil:

Kat... - 2012-10-16, 10:19

Dziewczyny przykro mi, że Wam nie wyszło.
dushka on Cię straszy odebraniem dziecka? Może sobie. Wyobraź sobie, czy chciałoby mu się walczyć o dziecko, które unieruchomi go w domu i będzie cały czas wymagało uwagi? Nie sądzę.
Ale weź też pod uwagę, że Twoja ciąża jest dla niego abstrakcją. Ty to czujesz, Ty jesteś cały dzień i noc z brzuchem, on pewnie o tym jak Cię nie widzi zapomina. Mi, mimo, że trafiłam na super faceta, świetnego ojca też było przykro bo czułam, że się za mało interesuje ciążą. I ja na początku ciąży zapowiedziałam, że ma całą ciążę na wybawienie się, bo ja później przez kilka miesięcy przynajmniej będę go potrzebowała codziennie w domu.
Jego życie się zmieni, może udając, że wcale tak nie jest stara się jakoś na tym strachem panować?
gosia z badylem, o co chodzi z motocyklem? Rzuca rodzinę żeby jeździć? :shock:

go. - 2012-10-16, 10:28

dushka, przykro mi czytać, że ktoś prawie dzieli mój los. Faceci to gnoje. Nie wierzę, że któryś jest inny! Co najwyżej dobrze się maskuje...
Ułożysz sobie życie nieważne czy z nim czy nie! Ja też! Będziemy szczęśliwymi mamami z wspaniałymi dziećmi! :)

Mikarin napisał/a:
i spadaj koleś do znajomych albo pod motorem spać


:lol: :lol:

Mikarin napisał/a:
Ja tu węszę inną babę


nie. to nie wchodzi w gre. Skubany monogamista, zresztą ja byłam jego taką I poważna dziewczyną, a tak to nawet koleżanek nie ma,a i wieczorami nie wychodzi,a pracuje sam zamknięty w pomieszczeniu bez okien :P Po pracy prosto do domu etc. No chyba, że liczyć zdradę z telewizorem i serialami kryminalnymi :-P (tak od miesiąca się wkręcił jak chyba zdał sobie sprawę, że "nie ma o czym ze mną gadać")

Kat..., rzuca nas, żeby spełniać marzenia! i się nie wkurwiać na maksa, że dziecko tyle może srać :-? :lol:

bronka - 2012-10-16, 10:30

gosia z badylem napisał/a:
pracuje sam zamknięty w pomieszczeniu bez okien

no to mu się we łbie od tego pomieszało :-?

Dziewczyny bardzo Wam współczuję. Życzę odważnych i trafnych decyzji.

Kat... - 2012-10-16, 10:37

gosia z badylem napisał/a:
rzuca nas, żeby spełniać marzenia
i nie może ich spełniać z Wami? Kurde w głowie mi się nie mieści. Ja też miałam zupełnie inną wizję swojego życia, przede wszystkim bez dzieci, ale skoro już są to trzeba jakoś to ogarnąć, łatwo nie jest, ale nikomu, kto ma dzieci nie jest. Wszyscy- nawet milionerzy i prezydenci ogarniają kupy swoich dzieci. To może niech on przestanie srać na tydzień bo coś za dużo ostatnio a Tobie się nie chce kibla myć?
priya - 2012-10-16, 10:42

gosia z badylem, :**
Mikarin - 2012-10-16, 10:53

Kat..., brawo :) :lol:
go. - 2012-10-17, 08:03

dushka, mamy zły czas i tyle. Zobaczysz jak rozkwitniemy na wiosnę! :D

Mój wymyślił jeszcze coś, ale aż MI wstyd o tym mówić...

Kumpele mi konto na sympatii głupie założyły, głupie baby :P
Chociaż ja jestem zdania, że jak mam wpaść na nowego tatę to wpadnę. Ale z drugiej strony ile dziewczyn tu z forum przez sieć znalazło partnera ]:->
moony, a jak na imię na szwagier? ;-)

Jeszcze nie miałam gorszej chwili, żeby mi brak bliskości i wsparcia było. Fajnie jakby tak zostało :roll:

jarzynajarzyna - 2012-10-17, 08:46

gosia z badylem napisał/a:
Mój wymyślił jeszcze coś, ale aż MI wstyd o tym mówić...

haha, zaprosił Cię na motor? :-P :-P :-P :-P :-P :-P :-P :-P

go. - 2012-10-17, 08:53

jarzynajarzyna, gss z tego wszystkiego przegapiłam urodziny Bobe :(
Wszystkiego najlepszego dla NIEJ! I jeszcze jej życzę, żeby jej rodzice znaleźli mega robotę :-D

jarzynajarzyna - 2012-10-17, 09:02

dzięki! i nawzajem! :mryellow:
ana138 - 2012-10-17, 14:33

gosia z badylem, ale mi przykro. co to ten twój A wymysla? w głowie mi sie to nie mieści!!! świetna sytuacja do stwierdzenia, że sie nie jest gotowym na ojcostwo :evil:
a to on tak nagle czy już od jakiegos czasu mu biło?
dushka, trzymaj się kobieto.
Gocha ja wierzę, że mimo wszystko są gdzieś tam fajni faceci. na pewno takiego znajdziesz. i będzie miał zakola jak zatoka pucka ;-)

go. - 2012-10-17, 18:15

ana138 napisał/a:

Gocha ja wierzę, że mimo wszystko są gdzieś tam fajni faceci. na pewno takiego znajdziesz. i będzie miał zakola jak zatoka pucka


nie wierzę, że można znaleźć stałego partnera (nie takiego tylko na seks) mając 2 bobasów

ana138 napisał/a:
a to on tak nagle czy już od jakiegos czasu mu biło?


teraz, kwestia chwili. Chociaż ja tam się jednak na nim nie znam jak widać :-|

go. - 2012-10-17, 19:26

Cytat:

Gosia a dopuszczasz jego marnotrawny powrót, czy on ogólże zdurniał rety..


raczej to drugie. Zresztą chyba bym sama nie umiała mu wybaczyć, ani tym bardziej zaufać :shock:
Chociaż wiadomo jak się w ciąży i po z hormonami. Tylko czekam aż będę przez niego jeszcze ryczeć. Od czasu powrotu jeszcze ani razu mi się to nie zdarzyło :shock: :-D Chyba po prostu mnie tak przeczołgał jak nikt inny na świecie, że...własnie ;)

dushka napisał/a:
Gocha a co jego rodziciele na jego akcję..


on jest ukrywacz i krętacz. Gdyby nie internet to by nie wiedzieli, że dziecię w drodze. No chyba, że od S. jak się nauczyłby mówić :lol: Przecież się wstydzi. Powie, że do siebie nie pasowaliśmy i będzie "oczyszczony" z potencjalnych zarzutów
Gdyby S. takie świństwo jakieś dziewczynie zrobił to po pierwsze bym umarła ze wstydu, a po drugie ukręciłabym mu łapy chyba. Ale mam nadzieję, że go lepiej wychowam, wpoję inne wartości. będę się starać

jagodzianka - 2012-10-17, 19:44

gosia z badylem napisał/a:

nie wierzę, że można znaleźć stałego partnera (nie takiego tylko na seks) mając 2 bobasów

No coś ty, jest pełno chłopów co chowają nie swoje dzieci i wcale im to nie przeszkadza.

A wstydzić się to on powinien samego siebie, a nie Gai! Przy okazji, gratuluję cipki w brzuchu!

ana138 - 2012-10-17, 22:50

gosia z badylem napisał/a:
nie wierzę, że można znaleźć stałego partnera (nie takiego tylko na seks) mając 2 bobasów

łoj tam, łoj tam...mozna.
a może sie jeszcze pogodzicie, co? może on ma jakiś kryzys, menopauzę albo cos takiego??? czy zupełnie juz go skresliłaś?

go. - 2012-10-18, 07:16

ana138 napisał/a:

a może sie jeszcze pogodzicie, co? może on ma jakiś kryzys, menopauzę albo cos takiego??? czy zupełnie juz go skresliłaś?


ale i co dalej? Żyłabym w oczekiwaniu na kolejną menopauzę? :P Tak przynajmniej bobasy go nie będą pamiętały, więc chyba lepiej?
Chciałabym, żeby było tak jak wcześniej-wcześniej, ale dlatego wszystko już załatwiam, żeby za bardzo nie było drogi odwrotu ;)

jagodzianka, dziękówki :D

moony - 2012-10-18, 07:35

gosia, szwagier ma na imię Jerzy. Chcesz zdjęcie? :-P
go. - 2012-10-18, 07:57

Cytat:

gosia, szwagier ma na imię Jerzy. Chcesz zdjęcie?


Ewa, a on byłby zadowolony, że nim tak handlujesz? ;) Jak jo to jo, chociaż sobie popatrzę :mryellow:

+ czekam na tego maila co mi wcześniej obiecałaś i czeeekam :>

lilias - 2012-10-18, 11:10

gosia z badylem napisał/a:
... Jak jo to jo, ...


ho, ho krajanka :mryellow:

go. - 2012-10-18, 12:49

lilias, prawie ;) A Ty skąd? przyznaj się:>
lilias - 2012-10-18, 16:25

gosia z badylem, wedle Wisły Grudziądz
go. - 2012-10-18, 16:40

oo, niedaleko :) Macie tak jakiś fajnych samotnych ojców? :P
lilias - 2012-10-18, 19:20

gosia z badylem, nie znam niestety :-) ale się nie rozglądałam ;-)
moony - 2012-10-18, 22:46

gosia, każdy chce być szczęśliwy, c'nie? I nie handluję, tylko swatam ;)
go. - 2012-10-19, 08:14

moony, babo ;)
Kurde, przesrane, mam w sobie tyle miłości że mogłabym ją obdzielić 15 dzieciaczków, 10 nieokiełznanych labradorów i 5 facetów :P (nie no żartuję, cholerną, naiwną monogamistką chyba jestem, ale nie wierzącą w miłośc partnerską już i odpowiedzialność, i stabilnośc emocjonalną facetów shit shit shit)
Od wtorku będę miała popołudniami tyle roboty co by nie myśleć, że będę wracać do domu 21-22. Tylko ciekawe ile w ciąży z bólami krzyżowymi tak pociągnę...
A dzisiaj idę na TSA odreagować, S. w brzuchu też był na ich koncercie ;-)

Dobra, gadajcie o swoich problemach, bo głupio się czuję z tym, że zdominowałam temat :oops:

eMka - 2012-10-21, 17:50

gosia, życzę nieustającego dobrego samopoczucia z powodu pogonienia frajera i nowego lżejszego, bardziej swojego życia.




a u mnie:
1. zmęczenie pracą. bardzo duże zmęczenie. a listopad zapowiada się jeszcze gorzej- koleżanka z pracy wybiera się na 3tygodniowy urlop, bo nie ma z kim dziecka zostawić w tym okresie.. super po prostu.
2. wszystko mi działa na nerwy- wszystko i wszyscy. i nie wiem czy to na okoliczność zbliżającego się okresu czy pierwszych tygodni ciąży.
3. śpię po 12 h i chcę jeszcze więcej, plując sobie w brodę że przesypiam życie.

jagodzianka - 2012-10-21, 18:41

eMka napisał/a:
2. wszystko mi działa na nerwy- wszystko i wszyscy. i nie wiem czy to na okoliczność zbliżającego się okresu czy pierwszych tygodni ciąży.
3. śpię po 12 h i chcę jeszcze więcej, plując sobie w brodę że przesypiam życie.

Ojjjj to mi wygląda na to drugie. :P

eMka - 2012-10-21, 19:40

jagodzianka napisał/a:
eMka napisał/a:
2. wszystko mi działa na nerwy- wszystko i wszyscy. i nie wiem czy to na okoliczność zbliżającego się okresu czy pierwszych tygodni ciąży.
3. śpię po 12 h i chcę jeszcze więcej, plując sobie w brodę że przesypiam życie.

Ojjjj to mi wygląda na to drugie. :P


jak dla mnie trochę za wcześnie na takie objawy i trochę wątpię żeby nam się udało już w pierwszym cyklu, ale kto wie :D

MartaJS - 2012-10-21, 19:46

eMka, u mnie to był pierwszy objaw. Ale równie dobrze to może być zmęczenie i tysiąc różnych rzeczy :-) Nie spiesz się ze sprawdzaniem.
go. - 2012-10-21, 19:49

eMka napisał/a:
żeby nam się udało już w pierwszym cyklu, ale kto wie


nam w poprdzejniej ciązy udało się w "zerowym" także wiesz... ;)
Trzymam kciuki!

eMka - 2012-10-21, 19:57

gosia dzięki :)
MartaJS póki co podchodzę do całego "starania" bardzo spokojnie i z nastawieniem "będzie kiedy będzie".

ale nie o tym temat, także możemy wrócić do wybebeszania swoich złości. ;)

go. - 2012-10-21, 20:16

eee troche pozytywów nie zaszkodzi ;)

A jak ma być o złości to jadę w środę zabrać swoje rzeczy, szybko trzeba się odciąć. I najgorsze -odzwyczaić :roll:

Kaja - 2012-10-21, 22:19

cóż, po raz pierwszy i ja powarczę- dla równowagi do posta eMki- jak nigdy do tej pory wyczekuję miesiączki co planowo 24 ma nadejść- oczekiwanie to zjada mnie w każdym punkcie mego ciała i wszyscy ode mnie uciekają :roll:
jagodzianka - 2012-10-21, 22:21

gosia z badylem napisał/a:


A jak ma być o złości to jadę w środę zabrać swoje rzeczy, szybko trzeba się odciąć. I najgorsze -odzwyczaić :roll:

O, a będziesz miała chwilę na jakąś kawę czy cuś?

Kaja - 2012-10-21, 22:22

Gosiu z badylem- tak mniej więcej poczytałam co tam u Ciebie się podziało- wspieram Cię myślami i gwarantuję, że będzie dobrze, silna jesteś! Facet co pokocha Ciebie i Twoje dzieciaki na pewno gdzieś jest, może całkiem blisko ;-) tylko czas i moment odpowiedni musi nadjeść- może nieprędko i nieszybko... ale nadejdzie ;-)
eMka - 2012-10-22, 07:14

Kaja napisał/a:
cóż, po raz pierwszy i ja powarczę- dla równowagi do posta eMki- jak nigdy do tej pory wyczekuję miesiączki co planowo 24 ma nadejść- oczekiwanie to zjada mnie w każdym punkcie mego ciała i wszyscy ode mnie uciekają :roll:


to trzymam kciuki żeby poszło po Twojej myśli.

go. - 2012-10-22, 08:18

jagodzianka, chyba średnio, mam 5-6 h w jedną stronę, jeszcze muszę do urzędu po wymeldowanie wpaść, na ucze po papiery, spakować całe mieszkanie i chciałam patke odwiedzić, bo jej chłop mówi, że ciężko że całymi dniami płacze tylko. Nic dziwnego. Ale nie wiem czy się z tym nawet wyrobię :(
Ale latem bankowo się widzimy! :-D

Kaja, dzięki za pocieszenie. Ale generalnie to w to nie wierzę. I nie wierzę, że są faceci, którzy są stali i nie ściemniają. No chyba, że na płaszczyźnie przyjacielskiej\
... no, chyba, że szwagier Ewy :-P

jarzynajarzyna - 2012-10-22, 08:31

gosia, może da Ci się jakoś pomóc ogarnąć to? będziesz sama czy z bastkiem? jak co, to mogę podebrać typowi furę i jakoś Ci pomóc, jak masz tyle załatwiania i jeszcze graty z chaty do wleczenia.
go. - 2012-10-22, 08:34

jarzynajarzyna, dzieki babo! Biorę ojca (tylko on ma małe auto fuck), ale jeszcze jakoś w listopadzie z kumplem drugi raz obrócę.
Bąka zostawiam w punkcie żłobkowo-przedszkolnym. Mam minutę od domu fajny z mega zajęciami i dogoterapią nawet :-P i możliwością własnego żarcia, wykupiłam na razie karnet godzinowy. Zobaczymy jak się Bąkowi tam spodoba. Ale raczej myślę, że bardzo :mryellow:

jarzynajarzyna - 2012-10-22, 08:57

łe, to jak się wolisz ze starym wozić, zamiast ze mną, to nie poradzę już nic :-P :mryellow:
jagodzianka - 2012-10-22, 09:03

Cytat:
Ale latem bankowo się widzimy! :-D

Trzymam za słowo. :P

go. - 2012-10-22, 09:16

jarzynajarzyna napisał/a:
łe, to jak się wolisz ze starym wozić, zamiast ze mną, to nie poradzę już nic


stara! a co by było jakby był ścisk na parkingu? Gdzie byś zaparkowała? Byś musiała bez wysiadki do domu wracać :-P

jagodzianka, ja Was też! Trzeba będzie resztę zmobilizować :D

moony - 2012-10-22, 12:35

Jak to latem się widzimy?
gosia, a Ty z uczelni rezygnujesz? Może mogłabyś dojeżdżać na zajęcia? (Chcę Ci tak dać do zrozumienia, że miałabyś gdzie spać i blisko wydziału :-P )

jarzynajarzyna - 2012-10-22, 12:36

gosia z badylem napisał/a:
stara! a co by było jakby był ścisk na parkingu? Gdzie byś zaparkowała? Byś musiała bez wysiadki do domu wracać :-P

te słowa to policzek w twarz dla mnie jako drivera! :mrgreen:

jarzynajarzyna - 2012-10-22, 12:36

moony napisał/a:
miałabyś gdzie spać i blisko wydziału :-P )

od razu ze szwagrem :-P

moony - 2012-10-22, 12:37

Eee, szwagier w Zgorzelcu. Ale to zawsze bliżej niż z Torunia.
go. - 2012-10-22, 12:43

Cytat:

Jak to latem się widzimy?


no nad morze jedziemy wszyscy wrocławscy razem, nie słyszałaś?:> Szwagra też możesz wziąć :mryellow:
No rezygnuję, nie mam wyjścia. Chyba tego mi sto razy bardziej szkoda niż związku z cholerykiem (w sensie po poprzedniej niedzieli zmieniłam o nim zdanie o 180 stopni...). Z bebechem zimą pociągiem się człapać to średnio. Pisałam Ci w mailu :>
Zresztą gin mi powiedział, że mam "wszystko nisko", więc wszystko w dobrym momencie się stało,b o mam zakaz seksienia się i różnych dziwnych rzeczy wykonywania :(

jarzynajarzyna - 2012-10-22, 13:24

gosia z badylem napisał/a:
więc wszystko w dobrym momencie się stało,b o mam zakaz seksienia się i różnych dziwnych rzeczy wykonywania :(

no właśnie, tak to byłby kolejny powód do warczenia, że obiekt jest, a seksu zakaz :-P

a mój powód do warczenia jest taki: wasi cudowni synowie do spóły z moją uroczą córką schowali mi gdzieś pilot do tv i teraz odbieram tylko tvn! :-P nie mam jak zmienić kanału! :-P przekopałam całą chatę i nie wiem, który gówniarz gdzie wsadził :-P

go. - 2012-10-22, 13:27

jarzynajarzyna napisał/a:

a mój powód do warczenia jest taki: wasi cudowni synowie do spóły z moją uroczą córką schowali mi gdzieś pilot do tv i teraz odbieram tylko tvn! nie mam jak zmienić kanału! przekopałam całą chatę i nie wiem, który gówniarz gdzie wsadził


wtedy ostatnio w czwartek? :mrgreen: hehe tak byłyśmy maszyną zajęte że nikt nie zwracał uwagi :-P

moony - 2012-10-22, 21:46

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Usmarkałam się. Sprawdź na rogu, tam gdzie takie drewniane (?) coś (?) stoi, tam go ostatnio widziałam, w sensie pilota. I rzeczywiście Bartek miał go w rękach, ale na pewno nim nie rzucał nigdzie. Bastka chyba nie podejrzewasz?...
(ale my prywatę siejemy na tym forum)

gosia, w sumie racja z tymi dojazdami. A dziekanka żadna nie wchodzi w grę?
A z latem i się widzeniem chodziło mi o to, że dopiero latem, bo myślałam, że wcześniej może.

MartaJS - 2012-10-22, 23:03

gosia z badylem napisał/a:
Zresztą gin mi powiedział, że mam "wszystko nisko", więc wszystko w dobrym momencie się stało,b o mam zakaz seksienia się i różnych dziwnych rzeczy wykonywania :(


Powiedz mu, żeby Ci wsadził takie sprytne niebieskie kółko jak ja mam
hxxp://michael.herbich.pl/product/34-pessar_kolnierzowy_szyjki_macicy_polozniczy.html#Product
Seksić się nie można, ale generalnie łazić i żyć normalnie bez stresu - jak najbardziej.

Mikarin - 2012-10-23, 07:49

jarzynajarzyna napisał/a:
a mój powód do warczenia jest taki: wasi cudowni synowie do spóły z moją uroczą córką schowali mi gdzieś pilot do tv i teraz odbieram tylko tvn! nie mam jak zmienić kanału! przekopałam całą chatę i nie wiem, który gówniarz gdzie wsadził
Z boku na obudowie TV powinnaś mieć klawiaturkę. Jest umiejscowiona mniej więcej w połowie albo coś poniżej. Tam masz pzyciski do zmiany kanałów :mryellow: Bo oczywiście macie płaski, tak? To naciskasz domek i jedziesz strzałkami :) powinnaś miec około 5 przycisków.
go. - 2012-10-23, 09:16

moony napisał/a:
I rzeczywiście Bartek miał go w rękach, ale na pewno nim nie rzucał nigdzie. Bastka chyba nie podejrzewasz?...
(ale my prywatę siejemy na tym forum)


ja widziałam tylko jak Bastek raz dostał nim w głowę, ale już sie nawet nie przejął tym :mryellow:

moony napisał/a:
A dziekanka żadna nie wchodzi w grę?
A z latem i się widzeniem chodziło mi o to, że dopiero latem, bo myślałam, że wcześniej może.


nic nie wchodzi, za darmoche są twarde zasady :( :(

Latem jo- albo pisałam gdzieś, jak macie ochotę posiedzieć przy bluesiorze 2 noce to w połowie listopada jest blues meeting. Zdarzało się, że jamy się o 9 rano kończyły :mrgreen: Zapraszam! :D


Marta, zobaczymy co będzie. Gośc wydaje się całkiem sensowny i jest z jedynej tu porodówki ;) Gadał, że w każdej kolejnej ciązy jest wszystko coraz niżej, więc mam nadzieję, że to tak po prostu natural nisko ;)

Gudi - 2012-10-23, 11:19

gosia z badylem napisał/a:
no nad morze jedziemy wszyscy wrocławscy razem, nie słyszałaś?:>
no to ja mam nadzieję, że gdzieś w zach-pom się rozbijecie bo bym chętnie się przyłączyła;)

ja dziś mam jeden powód do warczenia... wpadł rano ojciec do pokoju i drze się od progu, że mam wstawać bo się nie wyrobię i jestem w jego mieszkaniu i basta... no kurrr... ;/ wdech wydech wdech wydech ;/ jeszcze 2-3 tygodnie i zaczynamy adaptację...

MartaJS - 2012-10-23, 11:36

Gudi napisał/a:
ja dziś mam jeden powód do warczenia... wpadł rano ojciec do pokoju i drze się od progu, że mam wstawać bo się nie wyrobię i jestem w jego mieszkaniu i basta... no kurrr... ;/ wdech wydech wdech wydech ;/ jeszcze 2-3 tygodnie i zaczynamy adaptację...


:shock: :shock: :shock:
Gudi, nie pozwalaj się tak traktować! :evil:

Kat... - 2012-10-23, 11:51

Gudi, ale gdzie się nie wyrobisz? Nie bardzo rozumiem o co chodzi.
go. - 2012-10-23, 12:44

Gudi, :shock:
ale weź poprawkę, ze nasi rodzice się starzeja i coraz bardziej z każdym rokiem będą zrzędzić. Ja też ciężko, bo ciężko ale się z tym powoli godzę...

Z morzem to myślałam o jakimś 3mieście bardziej, bo wtedy bym bibę na chacie zrobiła, a stąd autostradą 1,5 godzinki. Ale Wy oczywiście też możecie wpaść babongu! :D


Mogę jeszcze ja? Mogę? A. chce do nas wrócić! I porozmawiać O PRZYSZŁOŚCI! Kur..!

moony - 2012-10-23, 12:56

gosia, moim zdaniem nie chce mu się szukać mieszkania. No i zawsze mu wygodniej będzie, nie będzie musiał sprzątac i gotować.
Ma nadzieję, że kwestia studiów nie przeważy... tzn. fajnie jakbyś skończyła, ale siedzieć rok z kimś, kto tak przegiął?
Spotkasz się z nim?

go. - 2012-10-23, 12:59

nie, napisałam mu, że ma nie być go jutro w mieszkaniu do 19.
Mantruję, żebym się nie złamała w końcu... A jak widać jestem kur uległa, łatwowierna i naiwna, bo już raz podobną akcję przerabiałam kiedyś i niewiele mnie to nauczyło jak widać :-
Ewa, na pewno wiem, że teraz do Wro nie wrócę, sam będzie sobie musiał płacić czynsz itp. i zobaczymy czy oleje czy co.

go. - 2012-10-23, 13:08

dushka, przerabiałam coś bardzo podobnego. ze 2,5 roku temu.
Trzymam na Ciebie i Was kciuki! Może facetom trzeba ukręcić czasem jaja jak grzyba w lesie żeby coś do nich dotarło? :evil:

jarzynajarzyna - 2012-10-23, 13:32

moony napisał/a:
Sprawdź na rogu, tam gdzie takie drewniane (?) coś (?) stoi

stojak na malowidła :-P

moony napisał/a:
Bastka chyba nie podejrzewasz?...

podejrzewam całą trójkę, dziewucha też ostatnio posiała tubkę z kremem, dobrze się więc składa, że odsunę to drewniane 8-)

MartaJS napisał/a:
takie sprytne niebieskie kółko jak ja mam

o, moja babcia chyba nosi podobne :lol:

Mikarin napisał/a:
Bo oczywiście macie płaski, tak?

nie uwłaczaj mojemu telewizoru! :-P to jest taki normalny, guziczki z przodu ma, ale między nim a anteną jest takie coś, dekoder jakiś? to działa na pilota, guziczki już nie działają teraz.

Gudi napisał/a:
wpadł rano ojciec do pokoju i drze się od progu, że mam wstawać bo się nie wyrobię i jestem w jego mieszkaniu i basta

stare dziady tak mają :-P

gosia z badylem napisał/a:
Mogę jeszcze ja? Mogę? A. chce do nas wrócić! I porozmawiać O PRZYSZŁOŚCI! Kur..!

bezczelny alfons.

go. - 2012-10-23, 13:39

jarzynajarzyna napisał/a:
alfons.


ej bez takich, bo z tego wtedy wynika też kim ja jestem :mryellow:

jarzynajarzyna - 2012-10-23, 14:20

hahahaha, nie no, nie wydaje mi się, żeby to działało na zasadzie przyczyna - skutek :-D
MartaJS - 2012-10-23, 14:31

jarzynajarzyna napisał/a:
MartaJS napisał/a:
takie sprytne niebieskie kółko jak ja mam

o, moja babcia chyba nosi podobne :lol:


Moja też ]:->

Mikarin - 2012-10-23, 15:06

gosia z badylem, nie przebierając w słowach powiem Ci, ze będziesz go warta, jeżeli pozwolisz sobie do niego wrócić. Ostro, wiem, ale sama przerabiałam coś takiego w 2011,kiedy mieszkałam we Wro z chłopem, który zrobił sobie ze mnie służącą, kucharkę, pokojówkę, ochmistrzynię, kurwę i kredyt-bank-bezzwrotny (w sensie ja płaciłam za wszystko, a on chlał, ja robiłam zakupy do obiadu, obiad, po obiedzie zmywałam, a pan wspaniały siadał i fajcząc peta popijał piwko do monitora komputera - i jeszcze miał do mnie pretensje, ze nie usiądę, że go olewam tym ciągłym łażeniem etc.)
Olej chuja, wywal z mieszkania i powinno cię pierdolić, czy śpi pod mostem czy u rodziców. Nie przeczę, że ludzie się zmieniają, jak się nimi porządnie potrząśnie, tego człowieka nie znam i nie wiem, jak się zachowuje i reaguje etc., ale wiem, że jak się spotkałyśmy po raz pierwszy, to nigdy się nie cieszyłaś faktem, ze ON dzwoni i widać było, że jesteś z deka zaszczuta tym typem, więc głowa do góry. Pamiętaj, że w pewien sposób robisz mu przysługę. To rozejście się z Tobą jego też ma czegoś nauczyć. I ciebie też ]:->
Widzisz, ludzie często potrafią kochać, ale nie każdy jest nam pisany, natomiast z wieloma ludźmi musimy dużo przerobić. Zarzuć sobie TO: hxxps://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=bV-hSgL1R74 i trzymam kciuki :*

neina - 2012-10-23, 16:11

gosia z badylem, nawet, jeśli chciałabyś mu dać szansę, to jeszcze nie teraz, niech się facet pomęczy, może wtedy wpadnie na to, co jest dla niego najważniejsze w życiu, może przemyśli swoje błędy. Powodzenia :-)
Gudi - 2012-10-23, 16:19

MartaJS napisał/a:
Gudi, nie pozwalaj się tak traktować! :evil:

w akcji złości też zaczęłam kurwami rzucać... Najgorsze, że obudzili mała ;/
Kat... napisał/a:
Gudi, ale gdzie się nie wyrobisz? Nie bardzo rozumiem o co chodzi.

wszędzie i ze wszystkim się nie wyrobię. Z praniem, obiadem, sprzątaniem. Tak jakbyśmy chodzili zagłodzeni, żyli w brudzie, a dziecko wiecznie w jednej pieluszce zarzygane i zasrane było.
Niestety tak to jest - oni mają swoje zasady, ja swoje, a jesteśmy u nich... I te 4 ściany 10m2 doprowadzają mnie już do szału.
gosia z badylem, ja się mocno nie będę wypowiadać. Ale jak miał z młodym jakiś znośny kontakt to może choć warto rozważyć czy nie chce go utrzymywać? Choć taki weekendowy tata to gówno nie tata czasem...

neina - 2012-10-23, 16:27

Gudi, ale Ty dla dla nich też sprzątasz i gotujesz? Znam takie sytuacje z autopsji, szybko zawsze uciekałam ilekroć ktoś próbował mnie tak traktować. Na litość boską, przecież masz malutkie dziecko, mogło przecież np. nie spać całą noc. Jak F był w wieku Twojej córci, to walczyłam o każdą chwilę snu, a i tak chodziłam nieprzytomna. Nie zazdroszczę sytuacji, życzę szybkiej przeprowadzki.
jarzynajarzyna - 2012-10-23, 17:24

pilot się znalazł, razem z kremem :mryellow: w okolicach drewnianego czegoś :mryellow:

Gudi, a kiedy macie szansę na wyprowadzkę?

go. - 2012-10-24, 05:44

na razie stanęło na tym, że może sobie w listopadzie przyjechać zobaczyć S. i pogadać
Dzisiaj jadę do Wro, ale się nie zobaczymy
Chate chyba sprzedamy i będę myśleć o czymś tańszym i większym tu -jakże ekonomicznie to wychodzi ;) + fajne osiedle się przy wrzosowiskach w lesie buduje :mrgreen:
A on jak się będzie starał to se znajdzie i tu pracę, i znajomych z którymi będzie w kosza mógł pograć, a jak nie to nie ;)
Doszła jedna okoliczność (i to cholera mocna jak pudzian), o której mnie nie poinformował i po części przemawia na jego korzyść, ale z drugiej strony przykro mi, że mi nie powiedział, by go wsparła i może by taki wkurwiony nie chodził
A motor jest tematem zamkniętym :mryellow:
Chyba wczoraj jak gadaliśmy to się poczuł trochę jak ja w zeszłą niedzielę. A mówiłam, żeby nie gadał słów, których nie da się odkręcić, bo coś nieodwracalnego się stanie. Chociaż ja cholera też mam burze hormonów i w ramach wkuwru wczo powiedziałam starym, że będę dzieci rodzić za kasę i se dom wybuduję. Głupi, ciołkowy teks :? :oops:

Oj Mikarin, nie wiesz, to namiętna miłość była. Pełna burz i tęczy na zmianę. Taka normalnie filmowa :-P A nie lubię jak dzwoni jak z kimśjestem bo wtedy wypytuje o wszystko jakbym miała 10 lat, np czy mam zapiętą kurtkę (toż jak będzie mi zimno to zapnę :P

lilias - 2012-10-24, 09:25

gosia z badylem napisał/a:
... A nie lubię jak dzwoni jak z kimśjestem bo wtedy wypytuje o wszystko jakbym miała 10 lat, np czy mam zapiętą kurtkę (toż jak będzie mi zimno to zapnę :P

o matko to to jest terrorysta-kontroler, czyli możesz zapierniczać jak dorosła, a jak wyjdziesz z domu to nie masz się czuć pewnie i trzeba Cie traktować jak dziecko. :shock:

związków idealnych nie ma, ale przetrzymaj go trochę i zabezpieczaj w tej sytuacji interesy swoje i dziecków (emocjonalne i finansowe mam na mysli). nie okazuj, że się łamiesz bo będzie głaskał i obiecywał złote góry i w krótkim czasie ściągnie Cię na własne podwórko, na własnych warunkach. nie wiem czy nie wart powrotu Twój chłop, ale mojego, mimo, że nie najgorszy też miałam ochotę parę razy wykopać w kosmos. udało się jakoś dogadać :-)

Gudi - 2012-10-24, 12:28

neina napisał/a:
Gudi, ale Ty dla dla nich też sprzątasz i gotujesz?

niby czasem tak, ale różnie to wychodzi. Idealni nie jesteśmy, ale się staramy. Niestety dla nich zawsze coś jest jednak nie tak...

neina napisał/a:
Na litość boską, przecież masz malutkie dziecko, mogło przecież np. nie spać całą noc.

Na szczęście J z tych co dają się wyspać, choć tamtej nocy nad ranem po karmieniu nie mogła usnąć i przez 4h ciukmała smoka i jak wypadał to afera, więc ja też spałam z wielkimi przerwami.

jarzynajarzyna napisał/a:
Gudi, a kiedy macie szansę na wyprowadzkę?

jak tylko pozwolenie na budowę się uprawomocni to wchodzimy z remontem dachu... No i liczymy na to, że 3-4 miesiące remont nam wyjdzie. Ale to zależy od kasy, na razie coś mamy, ale nie wiadomo czy nie będziemy musieli ich przeznaczyć na duuużo ważniejsze rzeczy i wtedy mieszkanie z rodzicami na hoho albo jeszcze dłużej.

Gudi - 2012-10-24, 12:30

lilias napisał/a:
związków idealnych nie ma, ale przetrzymaj go trochę i zabezpieczaj w tej sytuacji interesy swoje i dziecków

o to to! nowe warunki życia itp. :) powodzenia! może jednak nie będzie tak źle?

Lily - 2012-10-24, 12:50

gosia z badylem, mam nadzieję, że się Wam ułoży - w bliskości lub "w dalekości".
bronka - 2012-10-24, 14:07

lilias napisał/a:
gosia z badylem napisał/a:
... A nie lubię jak dzwoni jak z kimśjestem bo wtedy wypytuje o wszystko jakbym miała 10 lat, np czy mam zapiętą kurtkę (toż jak będzie mi zimno to zapnę :P

o matko to to jest terrorysta-kontroler

Bez przesady. Mój tez potrafi dzwonić co chwilę jak się stęskni i takimi pierdołami zawracać głowę. A jednak spodnie w domu nosze ja.

Gudi napisał/a:
jak tylko pozwolenie na budowę się uprawomocni to wchodzimy z remontem dachu... No i liczymy na to, że 3-4 miesiące remont nam wyjdzie

nie obawiasz się, ze nadal będziecie jak by trochę u nich? :->

lilias - 2012-10-24, 19:39

bronka napisał/a:
lilias napisał/a:
gosia z badylem napisał/a:
... A nie lubię jak dzwoni jak z kimśjestem bo wtedy wypytuje o wszystko jakbym miała 10 lat, np czy mam zapiętą kurtkę (toż jak będzie mi zimno to zapnę :P

o matko to to jest terrorysta-kontroler

Bez przesady. Mój tez potrafi dzwonić co chwilę jak się stęskni i takimi pierdołami zawracać głowę. A jednak spodnie w domu nosze ja....


zauważył? :-P :mryellow:
może masz rację, ale ja przewrażliwiona jestem w sprawach osaczania, kontrolowania i prześladowania. despoci żyją na tym świecie i mają się dobrze :roll: moje dziecko miało z kimś takim do czynienia :roll:

Gudi - 2012-10-24, 22:40

bronka napisał/a:
nie obawiasz się, ze nadal będziecie jak by trochę u nich? :->

no mam nadzieję, że nie;) adaptację mamy poddasza - co prawda w tej samej klatce, ale 2 piętra wyżej. Może jednak uda się żyć osobo. :)

go. - 2012-10-25, 01:37

Mikarin napisał/a:
, nie przebierając w słowach powiem Ci, ze będziesz go warta, jeżeli pozwolisz sobie do niego wrócić.


cieszę się, że chociaż rodzina i znajomi tu dają mi wolną rękę, bez szantaży emocjonalnych etc ;) Rany, ależ oni są wyrozumiali i wspierający. Aż się nie spodziewałam :shock: :oops: :-D

lilias napisał/a:

o matko to to jest terrorysta-kontroler, czyli możesz zapierniczać jak dorosła, a jak wyjdziesz z domu to nie masz się czuć pewnie i trzeba Cie traktować jak dziecko.


... w sumie przeżyliśmy razem jak i mnie napadli dość mocno i jheszcze parę takich akcji, jak nas tir z drogi zepchnął w poprzedniej ciąży, itd. więc w sumie po tym ja się o niego też martwiłam bardziej niż o swoją dupę. Cholerna nabyta(?) nadopiekuńczość :P
Ja tam w ogóle nie lubię przy ludziach gadać kocham cię, ani się ślinić z kimś na ulicy. Prywata to prywata, bez publiki, nic na pokaz, we dwoje najlepiej :-) Też nie lubię jak wcinam obiad/żłopię piwsko, a współbiesiadnicy mi aż lasery na stół puszczają :-/
Dzięki Kochane Babolce za wsparcie!

Jeszcze dodam, że schrzaniłam po calości- mieliśmy się nie widzieć, ale ja oczywiście zapomniałam wziąć kluczy do mieszkania i mi się przypomniało o te 300 km za daleko, tuż pod klatką... :roll: :oops:
Ale generalnie już jestem wymeldowana :mryellow: I pierwszy raz w życiu stwierdzić mogę, twarby babol ze mnież :mrgreen:

dushka, dajcie sobie czas. Najlepsza metoda. Właśnie testuję :mrgreen:
Zajmij się sobą, swoim "zdrowiem" psychicznym i radością się z ciąży! (haha ale mi składniowo wyszło- miało być: radością bycia w ciąży :mrgreen: ) Mam taki plan działania i powiem, że się wyśmienicie sprawdza! :-D

Mikarin - 2012-10-25, 09:21

gosia z badylem napisał/a:

Mikarin napisał/a:
, nie przebierając w słowach powiem Ci, ze będziesz go warta, jeżeli pozwolisz sobie do niego wrócić.


cieszę się, że chociaż rodzina i znajomi tu dają mi wolną rękę, bez szantaży emocjonalnych etc Rany, ależ oni są wyrozumiali i wspierający. Aż się nie spodziewałam
Gosia, ja tutaj nie chciałam Cię szantażować etc :( przepraszam :-( :-( :-(
go. - 2012-10-25, 11:35

Mikarin, spoko maroko, uśmiech na dzioba! :) :)
Poli - 2012-10-25, 14:21

Gosia gratulacje twardosci :-D Z wlasnego doswiadczenia moge poradzic, ebys nie martwila sie na pszyszlosc , wszystko po koleji ulozy sie , zobaczysz, ja wyrzucilam gnojka jak filip byl maly , studiowalam, wynajmowalismy mieszkanie. I wszystko jakos sie ulozylo.

Wiesz po takim rozstaniu po pewnym czasie czlowiek dochodzi do wniosku , ze wlasciwie ta osoba nie byla nam potrzebna w zyciu, ani nie sprzatala, robila obiadow ani nie opiekowala sie dzieckiem :?: To po prostu byla kula u nogi :-P naprawde.
Jednak rozwaz nie rzucania studniow, jak masz rodzicow przy Sobie to pomoga i dasz rade, ja studniowalam w weekendy , wiec filip byl caly weekend u mamy a ja walczylam tylko z odciagaczem pokarmu , musilam wszedzie z nim lazic, w torbie lezal miedzy ksiazkami :mryellow: .

lilias - 2012-10-25, 16:07

też myślę, że szkoda studiów i z rodzicami u boku dasz rady :)
go. - 2012-10-25, 20:04

lilias, tylko bym musiała pociągiem 300 km dojeżdżać w nocy z pt na sob i w nd wracać nocnym pociągiem . A w ciąży jak ciągle mi srednio dobrze to jest dla mnie problem :-( +kasa za przejazdy i noclegi jak chata pójdzie :-|
więc raczej mam nastawienie że to nie do zrobienia przy moim samopoczuciu i obecnym stanie finansowym :-(

lilias - 2012-10-25, 21:12

gosia z badylem, z unijnych? nie można bliżej? wiesz, przecież nikt tu Ciebie nie naciska :-D nie teraz to później jak okoliczności pozwolą, tylko najpierw warto się rozejrzeć bliżej, nie> :-)
moony - 2012-10-25, 22:21

No przecież mówilam, że nocleg i jedzenie masz zapewnione blisko uczelni.
jarzynajarzyna - 2012-10-25, 23:20

i trochę dalej też :-P
eMka - 2012-10-26, 07:32

można się zawsze na inna uczelnię przenieść. Chyba że jakiś bardzo unikatowy kierunek studiujesz :)
go. - 2012-10-26, 07:59

Dziewczyny, wlaśnie pic w tym, że nie można, bo tyylko niektore uczelnie miały taki "kontrakt" z unią na ten program. I moja specjalnosc taka byla tylko we Wro i nie wiem czy gzieś nie Polska C- Białystok albo Lublin mi się kojarzy chyba :-| +w umowie jest punkt, że robię gdzie robię i jedno miejsce mam "opłacone" z góry na wszystkie lata. Już musiałam pismo składać o odstąpienie od kary za nieukończenie- która też jest zawarta w umowie...
jarzynajarzyna, moony, weźcie, bo się rozryczę :mryellow:

Mikarin - 2012-10-26, 08:00

gosia z badylem, jak dziewczyny proponują - skorzystaj. Ja studia też olałam w pewnym momencie, potem żałowałam. Gdziekolwiek się uczysz - fajnie by było skończyć :*
jarzynajarzyna - 2012-10-26, 12:10

gosia, a ile Ci tego zostało? rok, dwa? przecież to raptem kilka(naście?) zjazdów. może (na pewno?) uda się jakieś opuścić... ]:->
go. - 2012-10-26, 12:13

jarzynajarzyna, rok. to jest problem, jak wróciłam w środę z Wro to w nocy ze środy/czwartek byłam fizycznie odcięta od życia, włącznie z mdleniem po wejściu na 12 schodów :-| Gdyby nie odległość to bym się nie zastanawiała :(
jagodzianka - 2012-10-26, 12:15

A nie możesz się dogadać jakoś żeby np. tylko na same egzaminy przyjechać do końca ciąży? A potem byś już normalnie chodziła.
go. - 2012-10-26, 12:17

dobra, kombinuje dziewczyny, kombinuje, bo mi tak smutno, mam taaaką wspaniałą grupę :mrgreen:
jarzynajarzyna - 2012-10-26, 12:20

Ty, a oni was dobrze kojarzą? może jakby zamiast Ciebie ktoś się zjawił, to przy sprawdzaniu listy obecności by nie wydało się? :-P
go. - 2012-10-26, 12:23

dobrze, bo nas jest z 15stka i co 2 zjady się projekty oddaje :-|
jarzynajarzyna - 2012-10-26, 13:40

dushka napisał/a:
Nie ma co ryzykować zawsze prawda wyjdzie na jaw, każda.

e tam, ja się nazywam w połowie jak ona, to nawet by nie było za bardzo kłamstwo, jakbym powiedziała, że się ja to ona :-P o, albo mamę wyślę, będą się dane osobowe w 100% zgadzać :-P rozważ to :-P

a tak na serio, to
dushka napisał/a:
Może warto pogadać z dziekanem o tym co się dzieje w Twoim życiu, może zgodzą sie jak pisała jagodzianka, żeby na egzaminy przyjechać, chociaż jak piszesz to trzeba projekty oddawać może będziesz wysyłać poczta i tyle. Kto wie może się zgodzą. różnie bywa w życiu.

Mikarin - 2012-10-26, 14:37

To ja też... może... żeby Gosia się nie czuła jako dominantka w temacie... właśnie mnie zwolnili...
jagodzianka - 2012-10-26, 15:28

Mikarin napisał/a:
właśnie mnie zwolnili...

Ten szczyl co cie tak wkurwiał? To i może dobrze, znajdziesz lepszą pracę, z lepszym szefem, będzie git!

go. - 2012-10-26, 16:40

ale zwolnili zwolnili czy umowa wygasła? kurcze, coś zły czas ostatnio i wszystkim dookoła z tego co widzę pod górkę...
Mikarin - 2012-10-26, 18:20

gosia z badylem, zwolnili w sensie wymówili umowę... zobaczymy. W Wałbrzychu z pracą krucho. W końcu dlatego przez półtora roku dojeżdżałam do Kobierzyc do fabryki do Wro :( nie wiem...nie widzę tego... eh...
go. - 2012-10-27, 08:33

Mikarin, wszędzie teraz kupa . W UP na odhaczenie łazi się co 3 miesiące bo tak nie ma roboty. Ale głowa do góry, masz siłę przebicia! (swoją drogą ja też będę myśleć o samozatrudnieniu..)
Albo róbcie rodzeństwo dla Kuby i przeczekajcie kryzys :mrgreen:

Mikarin - 2012-10-27, 10:54

gosia z badylem napisał/a:
Albo róbcie rodzeństwo dla Kuby i przeczekajcie kryzys
Jak nie mam umowy,tonie dostanę ani macierzyńskiego, ani wychowawczego i raczej bardziej się pogrążę...
go. - 2012-10-27, 13:07

Mikarin napisał/a:
Jak nie mam umowy,tonie dostanę ani macierzyńskiego, ani wychowawczego i raczej bardziej się pogrążę...


chyba, że się samozatrudnisz ;-)

go. - 2012-10-28, 07:23

dushka, jejku. Jak zobaczyłam na głównej, że w tym temacie coś pisałaś to już miałam czarne wizje, że Twój chłop znowu coś odwalił :oops:
Maple Leaf - 2012-10-30, 08:36

To ja sobie powarczę :evil:
Wczoraj dowiedziałam się, że operacja oczu, na którą z niecierpliwością i nadzieją czekam od chyba 10 lat raczej się nie odbędzie. Bo "przecież to i tak fajnie, że mi się wada to tego stopnia cofnęła i nie ma co marudzić". Tylko, że nikt, kto nie doświadczył takiej wady nie wie, jak się z tym żyje...
A jakby tego było mało lekarz, który zajmował się moimi oczami od 2. roku życia okazał się być niedouczonym palantem, który nie dość, że wmawiał mi, że na rzeczoną operację czekać do 21. roku życia (a okazało się to nieprawdą, teoretycznie mogłabym ją mieć dużo wcześniej), to na dokładkę wyszło na jaw, że od dwóch lat chodzę ze źle dobranymi szkłami i mam większą wadę, niż mi do tej pory wmawiano.
Żyć, nie umierać...

kofi - 2012-10-30, 09:30

Maple Leaf jaką masz wadę? Mój syn 11-letni ma dość poważną i też czekam z nim do dwudziestego któregoś roku, żeby zoperować.
Maple Leaf - 2012-10-30, 12:21

kofi, ja mam astygmatyzm, soczewki +3,5 i zez (który był operowany, jak miałam 5 lat, ale oko rosło i się zmieniało) :-/

Całe życie okulista powtarzał mi, że muszę czekać do 21. życia, żeby móc poddać się operacji laserowej. Byłam nawet na kilku konsultacjach w klinice, w różnym wieku. A wczoraj pani doktor, która osobiście takie zabiegi wykonuje i generalnie jest sporym autorytetem w tej dziedzinie powiedziała mi, że to bzdura i niekoniecznie trzeba czekać tak długo. Pewnie zależy to od wady wzroku, ale na pewno warto udać się na konsultacje, żeby Twój syn nie musiał bezsensownie czekać taki szmat czasu, jak ja ;-)

śliwka - 2012-10-30, 19:26

dushka napisał/a:
BTW tak się trochę zaczynam zastanawiać co mam niezmutowanego..
Na razie wyszła macica oczy i kręgosłup.
a ja mam jeden jajnik. Tak od urodzenia.

P.S. No i zdominowałam forum ogólne ;)

Mikarin - 2012-10-31, 08:26

śliwka, i tak cię kochamy :)

ja pracuję do 10.11.
Wyglądało to tak, że zarząd w tej fundacji byl dwuosobowy - ten mój mlody wkurwiajacy szef i koleżanka, którą znam kopę lat i która stara się być uczciwa wobec ludzi. Jak ta moja szefowa zwolniła mi miejsce na świetlicy (bo sama dostała pracę) to uprzedziła, że jeżeli ją wywalą, to ona wskakuje na moje miejsce. Wprawdzie umowa mi wygasa dzisiaj, ale A. chce mnie wziąć na umowę zlecenie do 10.11., potem na umowę o dzieło do końca reżyserii przedstawienia "To Tylko Zwierzęta", a potem zobaczymy. Na razie szukam.
A że ten młody wkurwiający szef (wiem, że się powtarzam, ale człowiek mnie tak irytuje, że to, co mam do powiedzenia na jego temat będzie się równało zniesławieniu) oczywiście dorzucił do tego swoją historię, wersję wydarzeń, całą nadbudówkę ideologiczną... cóż...
Wiecie, facet ma 24 lata, razem przez 6 lat pracowaliśmy (za darmo, podkreślam, za darmo!) w jednym amatorskim kole teatralnym. Gdzieś na moim FB jest nawet odnośnik do tej grupy. Potem nasze drogi się rozeszły i chłopak założył swoją organizację. Już pomijając to, że wykształcenie jego skończyło się na drugim poziomie szkolnictwa podstawowego. Człowiek powiedział mi, że moja niechęć względem jego osoby wiąże się z tym, że jak graliśmy byliśmy równorzędnymi aktorami, a teraz on jest pięterko wyżej w hierarchii i to mnie boli. Na co odpowiedziałam mu, że jeżeli to jest dla niego pretekst, żeby innych traktować ludzi jak gówno, to jest mi przykro, sama mam inne zdanie na ten temat i nie będę się z nim dzielić moimi poglądami. ten sam człowiek miesiąc temu powiedział mi, że wegetarianizm to choroba psychiczna, weganie zaś nadają się do oddziałów zamkniętych, a naszą wspólną koleżankę (lat ponad 40) przy jej córce (lat 18) pouczał, jakie popełnia błędy wychowawcze. Tej samej powiedział, ze skoro współpracuje z Vivą! i jeździ na interwencje to taki trochę z niej zoofil... - i puścił to na miasto. Dziewczyna dowiedziała się od życzliwego, kiedy informacja obeszła już miasto.
Z jednej strony - cieszę się niezmiernie, że to bagno mam za sobą. Z drugiej strony - szkoda roboty, bo 3 min spacerkiem od domu, cztery godziny pracy etc. Ale po rozmowie z szefową dziś dowiedziałam się, ze może od lutego będzie dla mnie jakaś praca w innej organizacji, ale co do tego czasu? Gryźć tynk? Tym bardziej, ze w tym miesiącu wyszły zestawienia półroczne i mamy niecały tysiąc do zapłaty za wodę i prąd... Normalnie nie wiem, jak będą wyglądać święta :(
Na razie kombinuję...

semoilna - 2012-10-31, 08:48

Maple Leaf napisał/a:


Całe życie okulista powtarzał mi, że muszę czekać do 21. życia, żeby móc poddać się operacji laserowej.

Piszecie o laserze?
Jesli tak, to bardzo popularna teoria wsrod lekarzy, bo ja tez ja slyszalam od kilku dobrych okluistow, chodzi o to, zeby nie korygowac wady dopoki oko sie rozwija, bo moze to spowoodwac, ze wada bedzie narastac od nowa. Nie znam mechanizmu, ale kazdy lekarz powtarza to jak mantre :) Mialam robiony zabieg w wieku 24 lat i wada znowu narasta :/

sanderrra - 2012-10-31, 21:30

dushka, nie wiem co powiedzieć :-( mocno Cię przytulam!


A u mnie:
1. Przeprowadzamy się. Parę dni temu, kilka minut przed spotkaniem w sprawie podpisania umowy mój D. miał niezłą stłuczkę. Na skrzyżowaniu obok nowego mieszkania. Dosłownie kawalątek. Okazało się, że stary samochód jest do skasowania. Nie wiem jak on teraz będzie dojeżdżał te 50km do pracy. Chyba będzie musiał nauczyć sie teleportować. :-|
2. Babsztyl od starego mieszkania nie chciała dzisiaj odebrać kluczy, bo wielce kur... nie miała czasu. I przez telefon powiedziała, że i tak MUSIMY zapłacić za listopad to możemy je oddać "dopiero" w weekend. Bosko.
3. Podsumowując: póki nie znajdziemy jakiegoś auta D. Będzie tracił milion godzin i pieniędzy na pociągi i autobusy, w listopadzie przyjdzie nam płacić za dwa mieszkania (jakieś 2500zł) a narazie wypłata tylko jedna, bo dopiero co zaczęłam pracować. Nadszedł czas na musową dietę oschudzającą? Zapowiada się ciekawie.

Kat... - 2012-10-31, 22:34

sanderrra, ale jak to musicie zapłacić za listopad? Mieszkacie tam jeszcze? Wypowiedzieliście umowę? Jeśli właścicielka postępuje niezgodnie z umową to nie płaćcie. A a kucja? Odda? Może niech kaucja będzie zapłatą za ostatni miesiąc?
sanderrra - 2012-10-31, 22:48

Kat..., dzisiaj się wynieśliśmy. O przeprowadzce powiedzieliśmy jej ze 2 tygodnie temu, więc muszę jutro poszukać umowy i dokładnie sprawdzić co tam jest na ten temat. Właśnie chcemy zakombinować z kaucją tak jak piszesz - ale nie wiem co ona wymyśli. W sumie niczego nie zniszczyliśmy, także mam nadzieję, że na to pójdzie. W przeciwnym razie będzie nie wesoło.
Kat... - 2012-10-31, 23:14

Hmm jeśli dwa tygodnie temu to może faktycznie będziecie musieli płacić bo zwykle jest miesięczny okres wypowiedzenia. Koniecznie przeczytajcie umowę przed rozmową. Skoro powiedzieliście 2 tygodnie temu, to może zapłacicie tylko za 2 z listopada?
sanderrra - 2012-11-01, 10:27

No i klops. Faktycznie jest miesiąc wypowiedzenia :-? Mam nadzieję, że kobieta zgodzi się zatrzymać kaucję zamiast tych opłat.
lamialuna - 2012-11-03, 19:21

jakos chorobowy nastroj marudny

1. chora, wyplowam pluca - nawet przy maszynie do szycia nie mam sily siedziec
2. rozwod ktory przeraza
3. durna kasa..

Poli - 2012-11-03, 22:40

No to ja takze dolacze do zdolowanych .... przez meza i tesciowa :evil:

Tesciowa wpuscila na nasz ogrodek swoje kury i zżarły nam caly jarmuz :cry: a to jest nasz zapas az do lata , ja codziennie pije szejka z jarmuzu i robie sok do obiadu. I wiecie co maz jej powiedzila NIC - boi sie wlasnej matki , brak mu jaj !!!

I takze mam juz dosc stosunku mojego meza do Filipa, nie szanuje go jako czlowieka, dzisiaj zrobil awantuje ze filip wzial glupia naklejke , filip bardzo ja chcial a ten powiedzial ze jej nie dostanie poniewaz to jego. Nie wazne ze jej nie uzyje , tylko za pewien czas wyladuje w smietniku ! z naklejka to tylko przyklad w naszym domu jest kłótnia o milion takich rzeczy i jedyny argument mojego meza TO MOJE i nie dam mu :evil:
Minus zycia na obczyznie to , brak rodziny aby pomogla :-? normlanie mam ochote sie wyprowadzic od tego dupka ktory widzi tylko czubek wlasnego nosa......

neina - 2012-11-03, 23:10

Poli, współczuję :-( Egoizm najbliższych bardzo boli... Teściowa zrobiła to specjalnie, wiedziała, że sobie nie życzysz jej kur u siebie?
A mnie od dłuższego czasu wkurzają moi znajomi ''kochający zwierzęta''. Co chwila na fb jakieś akcje o pobitym, bezdomnym lub w inny sposób skrzywdzonym psie lub kocie. I wielkie akcje żeby ratować, pomóc, znaleźć dom. Tyyyle w nich empatii. A na obiad kawałek ciała istoty, która przeszła więcej, niż wszystkie zalinkowane razem wzięte :-( No nie wiem, niemożebnie mnie to denerwuje :roll:

lilias - 2012-11-03, 23:35

Poli, wpuściła, czy same wlazły? jakby co to przy mężu sama ją poproś o pilnowanie kur bo zjadły jarmuż dla dzieci inaczej wypadałoby żeby kupowała dla was jarmuż eko. mąż nie chce gadać, sama powiedz przy nim, nie odważy się zająć jakiejkolwiek strony, uprzedź go tylko, że to powiesz i lepiej dla niego żeby Ci nie wchodził w drogę. co do naklejki. przykro mi bardzo, niektórzy "chłopcy" nie lubią dzielić się zabawkami. dla świętego pokoju "tata" niech sobie zrobi swoją zamykaną jaskinię (niech nie myśli, że będziesz pilnować pierdół jak naklejki), a dziecku kup inną naklejkę, albo cały zestaw. może chłopaki złapią wspólny kontakt trochę później :roll: może jakieś wspólne zainteresowania: piłka, hokej, samochodziki,... trzymaj się (i przepraszam jeśli zbyt obcesowo piszę)
Poli - 2012-11-03, 23:58

Kury sama wpuscila na ogrodek , chodza tam codziennie a nas o tym nie poinformowala. Ogrodek mamy na jej ziemi i uwaza ze moze robic sobie co chce. Juz przechodzilam awantury o to, ze nie tak sadze grzadki , sadze truskawi itp , wywalila na smietnik nasze nowe sadzonki truskawek bo ona wie lepiej .

Jak jej powiedzielismy ze jarmuz zjedzony przez kury to powiedziala ze to przez gasienice :-/ tak w pazdzerniku gasienice, zreszta widac to jak na dloni ze obgryzly kury , tam tylko gdzie nie dosiegly sa liscie a reszta gola.
Juz mam przez ten ogrodek tak zszargane nerwy ze mam dosc ...... tesciowa jest strasznie zgorzchniala osoba, wredna i zawsze musi postawic na swoim , a mojemu mezowi brak jaj i to mnie najbardziej boli...
Czesto w towarzystwie gada negatywne rzeczy na polakow itp a moj maz co ??? NIC ostatnio wkurwilam sie jak znow gadala na urodzinach syna ze polacy to tylko przyjezdzaja zabierac prace dunczykom ,itp. Powiedzialam mezowi, mowie ze nie zycze sobie aby gadala negatywne rzeczy o polakach w mojej obecnosci , to maz powiedzial jej pozniej ze jak mowi zle o polakach to tak samo jakby zle mowila o mnie itp ,wszystko w tonie przeprosin raczej . I to wszystko , myslicie ze sie przejela ha ha .


lilias wlasnie obiecalam synowi ze kupie mu przez neta wypasione naklejki a te maz swoje niech sobie w dupe wsadzi :!:

Moj maz raczej nie chce miec wspolnych zainteresowac z filipem, chociaz na poczatku mieli fantastyczny kontakt , az mi lezka sie w oku krecila , nagle sie cos zmienilo i to wyglada jakby meza irytowala obecnosc filipa i wszystkiego sie czepia :evil:

Mikarin - 2012-11-04, 08:56

Poli, przykro mi z powodu zachowania teściowej :( jedyne, co mogę tu powiedzieć, to że Polacy zachowują się niewiele lepiej. W jednej fabryce, w której pracowałam jak chłopcy z Ukrainy przyjechali sobie dorobić też ciągle leciały teksty, że kradną robotę i pieniądze Polaków, bo walą po 12-16 godziny, a nam wolno tylko 8-10. Nie chce usprawiedliwiać twojej teściowej, ale zachowała się jak rasowy Polak :( (a dobrze zrozumiałam, że to Dunka?)
Co do męża nie skomentuję - smutna sprawa :(

yuka66 - 2012-11-04, 09:16

Poli,
Nie czekaj na męża aż stanie w Twojej obronie czy obronie Polaków tylko sama to mądrze rozegraj. Mąż jest pomiędzy młotem a kowadłem.
Ja zawsze w takiej sytuacji odpowiadam, ze pracy nie da się ukraść - widocznie Polacy są lepsi, albo tańsi albo jedno i drugie, skoro duńskie firmy zatrudniają ich a nie Duńczyków.

Jeżeli chodzi o Twojego syna, to zastanów się czy zmiana stosunku Twojego męża do niego nie jest jego reakcją na Twoje złe stosunki z teściową? Domyślam się, że tak jak Ciebie wnerwiają kury teściowej obgryzające Twój jarmuż, tak jego mogą denerwować pewne zachowania Twojego syna.
Absolutnie nie staję w obronie Twojego męża, tylko próbuję Cię zachęcić do spojrzenia na tą sytuację z innej strony i znalezienia jakiegoś kompromisu.

lilias - 2012-11-04, 15:09

Poli, przeprowadzka byłaby chyba zbawieniem dla Was, piszę poważnie. yuka66, dobrze mówi. tak sobie myślę, ze teściowa to może mówić bo widzi, że się denerwujesz. włącz olewator, ucinaj głośno i krótko z uśmiechem (choćby w środku Ci tam wszystko wrzało, ale nie daj jej satysfakcji). pomoże izolacja Twojej rodziny od jej osoby i humorów. trzymaj się
idalianna - 2012-11-04, 22:18

Oj, Poli. Przykro mi.
yuka66 napisał/a:
pracy nie da się ukraść - widocznie Polacy są lepsi, albo tańsi albo jedno i drugie, skoro duńskie firmy zatrudniają ich a nie Duńczyków.

O, o, dokładnie!
Broń się, niech teściowa wie, że się nie dajesz, zaciskaj zęby i pokaż, że masz ją gdzieś.

Może dla męża jakaś terapia szokowa? Na takich to tylko to działa chyba. Uświadom mu, że ma coś cennego. Nie wiem jakie masz możliwości, ale wyprowadzka na "jakiś czas" to czasem chyba dobre wyjście.

Trzymaj się! :*

Poli - 2012-11-04, 22:25

Dziewczny dzieki za wsparcie :-> mam nadzieje ze jakos dam rade , bo juz mam dosc i nie dam sie, i nie pozwole tresowac mojego syna przez meza :!:
go. - 2012-11-05, 08:52

Cytat:

Dziewczny dzieki za wsparcie mam nadzieje ze jakos dam rade , bo juz mam dosc i nie dam sie, i nie pozwole tresowac mojego syna przez meza


Poli, pamiętaj, z facetami trzeba twardo! A jak nie działa to się spakuj i wyjedź gdzieś może. Na tydzień- dwa. Zrozumie i zmięknie. W moim przypadku zawsze się sprawdza :-P

Mikarin - 2012-11-06, 01:34

Eh... siedzę w domu, jutro do pracy na próbę przedstawienia, młody śpi (chwała Ci panie), szczury oporządzone, choć sprzątanie klatek zajęło mi dziś trzy godziny, pomyłam podłogi, popłaciłam rachunki, zaraz przyszyję jeszcze mojemu chłopu naszywkę Sabatonu do plecaka i tak patrząc na te pieprzone rachunki, ponad 4 stówy za wyrównanie za prąd, 150 zł woda... gdzie czynsz w tym wszystkim? gdzie jakaś kasa na życie? Jak my zwiążemy koniec z koniec z końcem? Wiem, że ludzie mają jeszcze gorzej i wiem, że kiedyś sama musiałam przeżyć za 150 zł na jedzenie, ale teraz przy Kubusiu nie wyobrażam sobie takiej biedy :(
Wiem, że to takie pierdolenie, bo Gośka ma gorzej, czy inne dziewczyny, które borykają się same z pracą i wychowaniem dziecka (gdzie w tym wszystkim prowadzą dom - nie wiem), ale dodatkowo dobija mnie fakt nie posiadania pracy. Czuje sie po prostu bezużytecznym ciężarem ;( Debilny świat.
No, to pomarudziłam sobie...

jagodzianka - 2012-11-06, 06:58

Mikarin, a jakieś zasiłki nie przysługują?
go. - 2012-11-06, 08:14

Mikarin, właśnie pomyślałam o tym samym co Jagoda :->
Poza tym kreatywna baba jesteś! Może też pomyślisz o samozatrudnieniu? Robić wtedy można naprawdę wszystko co tylko dusza zamarzy :-D Tym bardziej że zaraz nowy rok i nowe budżety, żeby kasę z urzędów czy tam unii wyciągnąć :mryellow:

ropuszka - 2012-11-06, 08:21

JAK można zaspać 3 raz w tygodniu? tym razem budzik dzwonił co 6 minut przez 1,5h :cry:
go. - 2012-11-06, 08:55

ropuszka napisał/a:
JAK można zaspać 3 raz w tygodniu? tym razem budzik dzwonił co 6 minut przez 1,5h :cry:


szacun za cierpliwość! Ja dla świętego spokoju (wkurzona, bo wkurzona ale ) bym wstała po z 3 drzemkach (czyli 18 minutach :-P

ropuszka - 2012-11-06, 09:16

gosia z badylem napisał/a:
ropuszka napisał/a:
JAK można zaspać 3 raz w tygodniu? tym razem budzik dzwonił co 6 minut przez 1,5h :cry:


szacun za cierpliwość! Ja dla świętego spokoju (wkurzona, bo wkurzona ale ) bym wstała po z 3 drzemkach (czyli 18 minutach :-P


ja nie nacisnęłam drzemki ani razu(chyba że nie pamiętam :lol: ). telefon po odgraniu budzącej melodii sam sobie wstawia drzemki - kiedy się obudziłam budzik był wciąż włączony

KasiaQ - 2012-11-21, 22:29

teściowe.... moja przeprowadziła się niemal 200 km, żeby być blisko swojej ukochanej wnusi, którą się będzie opiekować i zajmować, codziennie brac na spacery itd. a wiecie co? Była przedwczoraj (po 4 dniach) od 18.20-20.15 (i chwała jej za to, bo ponadrabiałam zaległości "w pracy"), a wczoraj? oznajmiła, że nie będzie przychodziła po południu, bo.... jak ojciec wraca do domu o 17, to ona gotuje obiad :shock: na nic sugerowanie, że można rano naszykować i przyjść nam pomóc na te parę chwil - uznała, że nie, bo ojciec nie będzie siedział sam :evil: normalnie jest mi cholernie przykro, bo nie mam nikogo tutaj, na kim mogłabym polegać: mąż od rana do wieczora poza domem, albo coś remontuje/naprawia i się wscieka, jak proszę, żeby choć chwilę zajął się Alą, bo... mu przeszkadzam i nie może zająć się robotą; moja mama chętna zawsze do pomocy - 60 km stąd (kijowy tu jest dojazd, bo jakby mogła przyjeżdżałaby kiedy by się dało), więc też odpada, a ja z tym wszystkim sama... nie wiem, czy mnie jaka depresja nie dopada, choć wolę nie myśleć.... nie mam w ogóle czasu dla siebie, chodzę spać 1-2, bo sprzatam, jak Ala pójdzie spać, a potem pracuję na kompie, żeby wpadło trochę grosza... poszłabym do "normalnej" pracy, ale co zrobię z Alą? do żłobka może pójść jak oboje rodziców będzie legalnie pracowało, a na prywatny nas nie stać, zreszta chyba nawet tu takich nie ma....
sorki, ale i ja musiałam się wyżalić, bo ostatnio tylko chodzę i marudzę :-( chyba magnez muszę zacząć łykać i coś na uspokojenie, bo sama ze sobą i swoimi myślami nie mogę wytrzymać :roll:

Malati - 2012-11-21, 22:51

KasiaQ, przykro mi że się tak źle czujesz. A nie możesz szczerze powiedzieć swojej teściowej o swoich uczuciach o tym jak bardzo potrzebujesz jej pomocy?
neina - 2012-11-22, 00:12

ropuszka, może za późno chodzisz spać?
KasiaQ, wiem jak się czujesz. Franek urodził się za granicą, nie mieliśmy nikogo. Byliśmy po przeprowadzce, więc znajomi zostali po drugiej stronie Londynu. Przeważnie byłam z synem sama 24 godziny na dobę. Porządku to ja wtedy nie miałam, oj nie ;-) Ledwo żyłam. W dodatku jak miał ok 7 miesięcy musiałam wrócić do pracy. Dojazd w jedną stronę zajmował mi prawie 1,5 godziny. Jak wracałam, od razu przejmowałam Franka - wymienialiśmy się opieką nad nim z jego tatą. Pamiętam, że wyglądałam wtedy i czułam się jak zombie. Ile ja bym dała wtedy za godzinę dla siebie, choć raz w tygodniu. Ale jak Franio rósł, to robiło się coraz łatwiej. Czasem trzeba zacisnąć zęby i do przodu ;-) Może uda Ci się jakoś dogadać z teściową, powodzenia :-)

neina - 2012-11-22, 00:14

KasiaQ, a może teściowa niech zaprosi męża do Was na obiad i zjecie razem. A przy okazji trochę pomoże?
Mikarin - 2012-11-22, 10:18

KasiaQ, moje rady są zwykle nie na miejscu, ale ja bym wzięła teściową na stronę i spytalabym się, po co sie przeprowadziła - bo skoro twierdzi, że tak kocha wnuczkę, to niech spędzi z nią trochę czasu, bo dziecko jej nie pozna, nie polubi i prędzej czy później zacznie ignorować. Skoro zaoferowała się, że przeprowadzka jest z powodu kochania tej dziewczynki, to czemu teraz nie chce jej wziąć na spacer czy do siebie na chwilę?
Ja bym zrobiła od razu solenną awanturę :oops: Współczuję, bo wiem, jak to jest, kiedy człowiek słyszy deklarację i liczy na pomoc, a potem okazuje się, że ma do czynienia z osobą niesłowną...
Ja mojej teściowej przy jakiejś awanturze po prostu ją zacytowałam i dorzuciłam szpile od siebie - i pomogło. Ale nei radzę ;)

śliwka - 2012-11-22, 10:58

Wg mnie babcia nie ma obowiązku zajmowania się wnukami. Ma prawo mieć swoje życie, swoje sprawy. Może spędzać czas ze swoim mężem, jeśli ma taką ochotę czy jest to dla niej ważne.
Dziadkowie moich dzieci są daleko i nigdy nie miałam pretensji, że nie zawsze mieli czas czy ochotę przyjechać do wnuków. Kiedy planowaliśmy dzieci to nie liczyłam na niczyją pomoc, to w końcu nasze dzieci a nie dziadków, oni się już mną i moim mężem zajęli w naszym dzieciństwie i mają teraz prawo do swojego życia. Nie należy wymagać, że babcia w każdej chwili, czy wtedy kiedy nam by się przydało, byśmy sobie życzyli miała czas i chęć.

riku17 - 2012-11-22, 11:09

KasiaQ, Też miałam taką sytuację z moją matką. Był to pierwszy i ostatni raz jak poprosiłam ją o pomoc. Teraz jak potrzebuję tak fess pomocy to zostawiam dzidzię ze znajomymi, albo jak ostatnio biorę go ze sobą do szkoły 8-) . A jakiejś niani na parę godzin nie dałoby rady załatwić?? Ja bym chyba zacisnęła zęby robiła swoje ;-) ;-)
neina - 2012-11-22, 11:18

śliwka napisał/a:
Wg mnie babcia nie ma obowiązku zajmowania się wnukami. Ma prawo mieć swoje życie, swoje sprawy
Zgadzam się, ale jeśli nie ma czasu/ochoty, to po co ściemnia, że przeprowadziła się po to, by zajmować się wnuczką. Moim zdaniem nie fair jest po prostu wprowadzać w błąd, nieważne, czy to babcia, czy ktokolwiek inny.
lilias - 2012-11-22, 11:26

śliwka, 100/100

dziadkowie mogą mieć najlepsze chęci, ale rzeczywistość skrzeczy i mogą już nie mieć ani siły, ani cierpliwości do maluszków. nie na darmo natura tak urządziła, że dzieci ma się przeważnie za młodu :-)

Robi - 2012-11-22, 11:52

KasiaQ, odpusc sobie to nocne sprzatanie, przeciez dom nie musi codziennie blyszczec. Lepiej sobie w tym czasie odpocznij. A co do dziadkow, to moze rzeczywiscie tesciowa miala w planach spedzac wiecej czasu z wnusia, ale ja to przeroslo i nie daje rady, a nie przyzna sie. Niestety w takiej sytuacji pozostaje Ci nadal liczyc na siebie.
KasiaQ - 2012-11-22, 22:07

bardzo dziękuję Wam wszystkim! Dzięki Waszym wypowiedziom można spojrzeć na problem jakby z boku i dostrzec "drugie dno" ;)
czarna96, no właśnie jej mówiłam wtedy jak przyszła, że jestem jej taka wdzięczna za pomoc przy pilnowaniu Ali, bo wtedy bez wyrzutów sumienia spokojnie mogę się zająć obowiązkami itp. no i że dla Ali to też jest ważne, a tu taki koment na drugi dzień... poczułam się jak jakiś żebrak, a właśnie jak neina, napisała - po co były te obiecanki cacanki, choć może faktycznie macie rację, że ją to przerosło... nie pomyślałam...
neina, też w tyłek dostałaś... a obiad u teściów faktycznie raz na jakiś czas jest, choć wtedy słyszę (ale to pewnie wszyscy znacie ;-) ) jaki to problem ze mną, bo ja nic nie jem (w sensie, że "kotlecika" nie mam :/ ale jak to ktoś bystry na WD określił: teoria trzech zdecydowanie pomaga :-) )
Mikarin, najchętniej bym tak zrobiła, ale właśnie Ala nie przepada za nią, więc w duchu liczę, że może przez te ich spotkania coś się zmieni... w zasadzie widzę postępy, bo już nie płacze i krzyczy na jej widok i nie chowa się za mnie, tylko woła nie! i idzie do pokoju, ale po chwili wychodzi i w zależności od reakcji teściowej już jest dobrze, albo i nie :->
riku17, chętnie, ale finanse....no i grunt to znaleźć najlepsze dla siebie rozwiązanie - Tobie się udało ;-)
Robi, wiem, że nie musi błyszczeć, ale jestem w takiej sytuacji, że od półtora roku mam ciągle remont :( (zamieniliśmy M3 na domek, gdzie mąż robi generalkę :/ fakt, że już bliżej końca, ale i moja cierpliwość do wiecznego bajzlu się kończy... do tego mąż to niestety typ tzw. syfiarza, który sie przewróci o coś, ale nie podniesie, tylko kopnie dalej i... zresztą co tu dużo mówić, to walka z wiatrakami :( ) cieszę się i owszem, bo widzę postępy, ale jestem już tak zmęczona, że samą siebie wkurzam :p
dushka, nami też niespecjalnie się przejmują, mąż żeby było taniej nawet sam wymieniał okna i też nie mógł liczyć na pomoc, bo kazdy ma swoje problemy, sprawy i ok, nie mamy do nikogo żalu, ale jeśli prosisz o pomoc, a ktoś się wypina, to boli niestety...
a do tego wszystkiego we wrześniu ja i brat pochowałam ojca, ale to taka historia o której trudno i lepiej nie mówić, w każdym razie problemy mnie tak zaczęły przytłaczać, że nie wyrabiam.. Przy chorującej Ali i ja zachorowałam i dostałam antybiotyk (nie dało się inaczej), po którym o mało się nie przekręciłam, i z tego wszystkiego schudłam przez te 2 miesiące 5kg i nie ułatwiają mi życia komentarze w stylu: jak ty wyglądasz dziewczyno, weź się za siebie... jasne, kiedy...
no i znów marudzę, przepraszam...
macie coś sprawdzonego na poprawę nastroju tak od środka? magnez biorę od wczoraj, ale może coś jeszcze?
a z teściową chwilę temu rozmawiałam (jestem honorowa, więc już więcej prosić o pomoc nie będę) i sama od siebie zadeklarowała, że jutro Alę weźmie. Jejku jak się cieszę, bo muszę okna umyć po tej wymianie :) jakoś to będzie, w końcu remont nie trwa wiecznie.
Postaram się spojrzeć na nią łaskawiej i jakoś tak wyrozumiale, bo złość do niczego nie poprowadzi, a skoro mieszkamy blisko siebie....
p.s.
przepraszam za chaotyczność wypowiedzi, ale piszę z doskoku ;)

KasiaQ - 2012-11-29, 00:50

poczytałam wątek Fatty o mamuśkach widzianych przez nią i chyba mnie tak ostatnio wzięło na wieczne marudzenie :oops: widzę, że ma to związek z hormonami, ale wzięłam się do pracy nad sobą i m.in. włączyłam zapomniany tryb "olewanie", co faktycznie ma zbawienne skutki :mryellow:
dziękuję dziewczyny, nie raz dzięki Wam poszerzałam swe czasem ograniczone horyzonty ;-)
niech żyje WD :mryellow:

k.leee - 2012-11-29, 02:50

śliwka napisał/a:
Wg mnie babcia nie ma obowiązku zajmowania się wnukami. Ma prawo mieć swoje życie, swoje sprawy. Może spędzać czas ze swoim mężem, jeśli ma taką ochotę czy jest to dla niej ważne.
Dziadkowie moich dzieci są daleko i nigdy nie miałam pretensji, że nie zawsze mieli czas czy ochotę przyjechać do wnuków. Kiedy planowaliśmy dzieci to nie liczyłam na niczyją pomoc, to w końcu nasze dzieci a nie dziadków, oni się już mną i moim mężem zajęli w naszym dzieciństwie i mają teraz prawo do swojego życia. Nie należy wymagać, że babcia w każdej chwili, czy wtedy kiedy nam by się przydało, byśmy sobie życzyli miała czas i chęć.


Bliskie mi jest to co napisałaś śliwka. Dodam, że jak się autentycznie odpuści ciśnienie, spinanie, pretensje, które są pod spodem, w stosunku do dziadków to może pomóc w bliższej i prawdziwszej relacji.
Powodzenia KasiaQ :-D

Lily - 2012-11-29, 09:45

dushka, no cóż, jak sama wiesz, niedługo u Ciebie będzie podobna sytuacja, chyba nie da się od nich wymagać, żeby dziecko nie biegało. Aczkolwiek współczuję, sama mam sąsiadów okropnych, tyle że dorosłych i imprezujących, piorących w środku nocy i także nocą grających na gitarze :P Jestem czasem bliska morderstwa ;)
Fatty - 2012-11-29, 09:48

dushka, na dzienne ekscesy malca polecam właczenie muzyki- ja tak zagłuszam 3 letniego demona(tak demona- jego siostry były harpaganami ale nie takimi) z góry, a na noc stoppery - jakbyś nie podeszła i tak by to zapewne potraktowali jako wojnę, a jako iż niedługo sama malca bedziesz miała- nie psuj sobie gruntu.
go. - 2012-11-29, 10:31

dushka, my mieliśmy pod sobą wstrętne stare babsko,. któremu przeszkadzało "całonocne przesuwanie ciężkich przedmiotów po podłodze" :shock: . Zmieniając panele położyliśmy grubą piankę wygłuszającą. Wg niej nic się nie zmieniło. Napisaliśmy do spółdzielni i dopiero wtedy doznała olśnienia, że jest ok.
Może ci Twoi też sobie będą nową podłogę robić niedługo? ;-)

MartaJS - 2012-11-29, 10:43

dushka, trudno sobie wyobrazić dziecko, które nie biega i nie wali przedmiotami w podłogę. Możliwe, że nawet młotkiem. Jeśli ich dziecko jest półtoraroczne, to problem się dopiero zaczyna. Może powinni zainwestować w jakiś grubszy dywan czy coś.
Malati - 2012-11-29, 10:47

Cytat:

dushka, trudno sobie wyobrazić dziecko, które nie biega i nie wali przedmiotami w podłogę.


Sorry ale dziecko można od początku uczyć że w nie wali się w podłogę i nie urządza maratonów w domu. :roll:

dushka, ja bym na Twoim miejscu poszła do sąsiadów i spokojnie przedstawiłą swój problem.

seminko - 2012-11-29, 11:04

czarna96 napisał/a:
Sorry ale dziecko można od początku uczyć że w nie wali się w podłogę i nie urządza maratonów w domu.

Poważnie tak się da? Do mojego nie trafiają żadne argumenty. Moi sąsiedzi z dołu sami mają małe dzieci (z czego jedno: "Piszczek- Niszczek", jak sami je nazywają), ale i tak mi głupio. Zęby zjadłam na tłumaczeniu. Jeszcze, jak był niemowlęciem, rozumiałam, że walenie warząchwią w gary to niezbędny element/ etap jego rozwoju. Z upływem czasu nabrałam pewnych wątpliwości, ale też dogadać częściej się da- tyle, że za każdym razem zaczynamy od podstaw. Bo jest tak zaaferowany zabawą, że nie pamięta... ;-)

Lily - 2012-11-29, 11:06

czarna96 napisał/a:
Sorry ale dziecko można od początku uczyć że w nie wali się w podłogę i nie urządza maratonów w domu. :roll:
Hmm, mnie się zdaje, że o ile czasem można powściągnąć jego zapędy (jeszcze zależy od temperamentu), to na pewno nie zawsze, nie przez cały dzień.
majaja - 2012-11-29, 11:17

dushka napisał/a:
Ale nie wpadną na to wcześniej jak się nie dowiedzą o hałasie dobiegającym od nich..
toteż musisz z nimi porozmawiać, zacząć od tego właśnie czy nie byliby w stanie wyciszyć troche podłogi, np. kładąc dywan, bo u was strasznie słychać wszytsko, każde stuknięcie w podłogę. Nie atakować, tylko wskazać że no konstrukcja budynku. Jak są w porządku to będą sie starać coś z tym zrobić.
Nie znam sie na budowlance, nie da się od twojego mieszkania trochę wyciszyć sufitu?

seminko - 2012-11-29, 11:21

Lily napisał/a:
Hmm, mnie się zdaje, że o ile czasem można powściągnąć jego zapędy (jeszcze zależy od temperamentu), to na pewno nie zawsze, nie przez cały dzień.

No po prostu- choćby zająć cichszą zabawą, odwrócić uwagę.

Lily - 2012-11-29, 11:26

seminko napisał/a:
No po prostu- choćby zająć cichszą zabawą, odwrócić uwagę.
Hmm, a to dziecko nie ma potrzeby ruchu, tak po prostu?
dushka, jak im nie powiesz, to nie będą wiedzieć, że Ci to przeszkadza...

seminko - 2012-11-29, 11:35

Lily napisał/a:
Hmm, a to dziecko nie ma potrzeby ruchu, tak po prostu?
Niewątpliwie ma, ale wiedząc to, staram się, zeby w większości wyszalał się poza domem- mieszkamy w kamienicy i ekspresyjność Młodego mogłaby nie spasować sąsiadom. No, ale natura naturą. Myślę, że dziecku sprawia radość, kiedy pojmie swą sprawczą energię :mryellow:
Fatty - 2012-11-29, 19:10

dushka napisał/a:
Fatty a czy po puszczeniu muzyki łomot z góry ustepuje czy też po prostu gra u ciebie a mały wtóruje do muzyki?


ni- po prostu ja go wtedy mniej słyszę :lol: :lol: :lol:

Akurat z tym demonem z góry to trudna sprawa- bo były same dziewczyny też żywotne bardzo, ale jak przesadzały to umieli je uspokoić. A tu trafił się rodzynuś, księciunio najmłodszy i jemu wolno wszystko :mrgreen: (zreszta to taki typ rodziny- gloryfikujący mężczyzn a kobita to puch marny, z tego co chcąc nie chcą się słyszy- akustyka bloku potrafi powalić- wszak słysze nawet jak sąsiad pierdzi w wannie )

Ja rozumiem że dziecko to dziecko, że nie siadzie ze starymi przy stole i nie będzie bawić ich dystyngowaną rozmową- ale młody przegina :P

jagodzianka - 2012-11-29, 20:42

dushka, lepiej z nimi pogadaj, ale tak na spokojnie, bo zanim twoje dziecko też zacznie generować hałasy to będzie też dużo spało. A jak ten maluch z góry będzie je 5 razy dziennie budził to w tedy wkroczysz na wojenną ścieżkę bez zastanowienia.
go. - 2012-11-29, 21:00

jagodzianka napisał/a:
lepiej z nimi pogadaj, ale tak na spokojnie,


wydaje mi się, że większości ludziom nie da się na spokojnie zwrócić uwagi :-P

jagodzianka - 2012-11-29, 21:50

E tam wszystko się da. :P Można zacząć od tego, że rozumiesz, że dzieciak to dzieciak, że też niedługo cię to czeka, że nie wymagasz cudów.
Kat... - 2012-11-29, 22:04

dushka, rozumiem Twoje zdenerwowanie ale niedługo odgłosy z Waszego mieszkania też będą im przeszkadzać- kolki, dawaj cyca ale już, zęby itd. Jeśli teraz poruszysz ten temat to moim daniem tylko zaznaczając, że skoro u Ciebie tak słychać, to za jakiś czas Twoje dziecko będzie budziło ich dziecko i może warto się na to przygotować i położyć dywan czy jakoś inaczej wygłuszyć.
Czasem to nie jest zła wola ludzi ale czują, że ich mieszkanie kończy się na ścianach, nie są przyzwyczajeni do myślenia o sąsiadach. Ja akurat jestem chyba lekko przewrażliwona na tym punkcie, Z absolutnie nie pozwalałam walić, jak walił dalej zabierałam. Na klatce zawsze był zakaz rozmawiania bo się niesie.
Ale dzieci naprawdę jest trudno uciszyć. Na pewnym etapie odwracanie uwagi już nie działa.
Powodzenia.
Oj trudna sytuacja.

MartaJS - 2012-11-29, 22:16

czarna96 napisał/a:
Sorry ale dziecko można od początku uczyć że w nie wali się w podłogę i nie urządza maratonów w domu. :roll:


Ja nie wiem jak. Chyba na rękach nosić cały czas. Moje dziecko biega bardzo dużo. Na dworze, w domu, wszystko jedno. Świruje, jak nie ma możliwości biegania.

Przecież dziecko nie musi walić specjalnie w podłogę, ale jak np. niesie coś, to mu spadnie - jest hałas. To nie musi być jakaś super ciężka rzecz, tak naprawdę wystarczy większa zabawka, wiaderko klocków, książka, niekapek - co chwilę coś rypie o ziemię. Ja nie lubię stukania, walenia, zwykle powstrzymuję szybko jeśli stuka, zabieram to czym rąbie, jeśli jest zbyt głośno, ale gdybym miała wrażliwego sąsiada pod spodem, to bym raczej pracowała nad wygłuszeniem (dywan, wykładzina).

Na szczęście mój sąsiad prawie głuchy.

MartaJS - 2012-11-30, 17:17

To ja się wyżalę teraz. Jeden mam główny powód do warczenia.
Jestem tak wściekła, że zaraz eksploduję.

Od tygodni, właściwie miesięcy czekam na kasę. Zlecenie robiłam całe lato, skończyłam 15 września. Potem czekałam na poprawki, bo zawsze coś może być. Ok.10 października dostałam. Poprawiłam w 2 dni. Po 10 dniach dostałam poprawki od kolejnej osoby, bo jeszcze komuś innemu dali to do sprawdzenia. Poprawiłam w godzinę. I jeszcze trzeci raz, tak samo, drobne pierdoły. 8 listopada naniosłam ostateczne poprawki ostatecznych poprawek i info, że mogę wystawić rachunek. Zapytałam, czy to może być standardowy rachunek, bo czasem niektóre instytucje wolą określone wzory, bo potem łatwiej im rozliczać projekty. Dowiedziałam się, że lepiej w takim razie się wstrzymać, oni się dowiedzą. Dowiadywali się do 20 listopada, kiedy to oznajmili mi, że jak najbardziej zwykły rachunek będzie ok. Wysłałam jeszcze skan do potwierdzenia. Było ok. Jeszcze tego samego dnia nadałam pocztą.

Czekam, czekam, czekam. Gazownia zaraz mi gaz odłączy, święta za pasem, prezenty trzeba kupować, remont rozgrzebany, ZUS zaraz trzeba płacić kolejny, we wtorek muszę jechać do Warszawy. Jakieś tam kwoty drobne przychodziły z innych źródeł, ale to szło na bieżące potrzeby. Od rodziców już pożyczyłam sporo, już mi głupio.

Dzisiaj dzwonią - że pani księgowa by wolała, żeby na rachunku była pieczątka, i żeby im wysłać jeszcze raz, z pieczątką.

KURWA!!!!

Prawo jasno określa, co powinno być na rachunku. Od ponad dwóch lat absolutnie nie musi tam być żadna pieczątka. Nawet podpis nie musi być. Można rachunek wysłać mejlem. Można napisać go ołówkiem na kartce wyrwanej z zeszytu i mają psi obowiązek go uznać.

Tymczasem ja mam ciągle przejścia z księgowymi, którym brakuje na rachunku tego czy owego... rzeczy zupełnie niepotrzebnych, daty urodzenia, NIPu, pieczątki właśnie. Nie wiem, może ktoś tu jest księgowym i wie, z czego to wynika - z niedouczenia, z nadgorliwości?

Miała baba dzwonić do mnie wyjaśniać. Nie zadzwoniła...

MartaJS - 2012-11-30, 17:26

dushka, ale z jakiej racji? Rachunek jest wystawiony prawidłowo. Mają psi obowiązek go uznać... Będę się wykłócać, bo zanim wyślę, zanim zastanowią się, czy jest ok, minie kolejny tydzień...

Na rachunku ma być:
- data i numer
- imię i nazwisko/nazwa i adres moje i klienta
- rodzaj towaru/usługi, cena za jednostkę, ilość
- suma cyfrą i słownie

I koniec! Na tym kończą się wymagania. Reszta to dyktatura księgowych.

excelencja - 2012-11-30, 18:40

MartaJS napisał/a:
Dzisiaj dzwonią - że pani księgowa by wolała, żeby na rachunku była pieczątka, i żeby im wysłać jeszcze raz, z pieczątką.


nie masz pieczątki! Niech spitala! Firma nie musi mieć pieczątki, moja nie ma.

Agrrrrrrrrrr! fight fight!

MartaJS - 2012-11-30, 18:46

excelencja napisał/a:
nie masz pieczątki! Niech spitala! Firma nie musi mieć pieczątki, moja nie ma.


Pewnie że nie musi. Ja mam pieczątkę, ale traktuję ją raczej jako coś co przybijam na kopercie żeby nie pisać adresu. Na rachunku nie musi być na pewno - od 11 marca 2011, wtedy weszło nowe rozporządzenie, umożliwiające m.in wystawianie rachunków przez internet.

Przecież są duże firmy, które wystawiają faktury czy rachunki bez żadnych podpisów ani pieczątek (np. e-faktury z Orange albo moje faktury z gazowni). Babsko pierdzieli i tyle, uczyła się księgowości za faraonów, a potem nie chciało jej się dokształcać. Będę się bić, nie dostanie żadnej pieczątki, chyba że na dupie jej przystawię.

W ogóle ostatnio strasznie wojownicza się zrobiłam, wczoraj wygrałam wojnę z bezczelnym kurierem, chyba to ta ciąża :-)

excelencja - 2012-11-30, 18:51

MartaJS napisał/a:
Ja mam pieczątkę

no ja wiem:) Chodziło mi o to, że możesz jej powiedzieć, że nie masz :P

MartaJS napisał/a:
Będę się bić, nie dostanie żadnej pieczątki, chyba że na dupie jej przystawię.

to mi się podoba :)

lilias - 2012-11-30, 21:57

MartaJS, czemu to tyle u Ciebie trwa? Umowę mieliście spisaną? co do pieczątki, sama może kobietę zmyliłaś tym, że pieczątki raz używasz (koperta, czy umowa) a później nie (rachunek) ;-) :-) luuuuz. tylko to przeciąganie mnie niepokoi :roll: wykonałaś usługę i tak naprawdę powinnaś wystawić rachunek niezwłocznie, chyba, że ze względu na charakter usługi konieczne są konsultacje, poprawki, czy jeszcze inne sprawy, ale tu dobrze jest określić termin na te poprawki w umowie, a nie, że będą za przeproszeniem przeciągać do usranej śmierci
majaja - 2012-11-30, 23:34

MartaJS napisał/a:
nie dostanie żadnej pieczątki, chyba że na dupie jej przystawię.


hxxp://www.google.pl/imgres?imgurl=hxxp://gfx.mmka.pl/newsph/393535/936760.3.jpg&imgrefurl=hxxp://www.mmpoznan.pl/393535/2011/11/15/rezyser-pociagow-pod-specjalnym-nadzorem-w-poznaniu?category%3Dkultura&h=309&w=600&sz=30&tbnid=oR9QxAxfpzNbtM:&tbnh=63&tbnw=122&zoom=1&usg=__eLD2u_eiG7w8SNjf5wc2Ymcm_bc=&docid=_FMsKVQ9f6D65M&sa=X&ei=RjS5UMqIF8yThgf53oCgDw&ved=0CF4Q9QEwBw&dur=1193 ;)

majaja - 2012-11-30, 23:46

Kat... napisał/a:
Czasem to nie jest zła wola ludzi ale czują, że ich mieszkanie kończy się na ścianach, nie są przyzwyczajeni do myślenia o sąsiadach. Ja akurat jestem chyba lekko przewrażliwona na tym punkcie, Z absolutnie nie pozwalałam walić, jak walił dalej zabierałam. Na klatce zawsze był zakaz rozmawiania bo się niesie.
A poza tym nie każdy jest przyzwyczajony/obeznany z mieszkaniej w wielkiej płycie, ja zakładam że jak ktoś nie mówi nic to albo nie słychać albo nie przeszkadza. Do tego znając ludzke doświadczenie z sąsiadami typu: zróbcie coś, bo ten pies za głośno tupie; więc też wiem że niektórzy to mają problemy....
Ja mieszkałam w wielkiej płycie, ale tam same dzieciate rodziny były, sąsiadki pietro wyżej w gumę w domu grały, myśmy z tymi z dołu na zabawę umawiali sie waląc w kaloryfer, nikomu nie przeszkadzało, bo w każdym domu były dzieci

Fatty - 2012-12-02, 09:26

Moje trzy powody do warczenia.

Powód 1: zaczęło się od poszukiwania kobiety dla tego pana:


hxxp://podforak.rzeszow.pl/upload/PB081294.JPG]

Powód 2:..kobiete dostałam, mało jej nie zabił, więc przełożyłam ledwie żywą do małego zbiornika. Ryba odżyła, zrosła się, gniazdo wybudowała, płetwy jej urosły- to też samiec, teraz juz widać.



Powód 3: wczoraj przywiozłam, w nadziei że to samica, rybka była wystraszona i miała złożone płetwy, w dodatku jest malutka jeszcze, trzasnęłam jej zdjecie i patrze se na te płetwe grzbietową



..i kurna też samiec.



A paciemu warczę? Bo ryba piękna ale sławą cieszy się zła, agresora(to też kwestia obsady- nr 1 jest u mnie parę miesiecy i jest grzeczny wobec innych ryb, jedynie inne samce swojego gatunku morduje) - i akwaryści nie chcą brać. Sklepy też nie chcą brać. Jestem w ciornej doopie z 3 samcami i 2 akwariami z których tylko jedno nadaje się jako lokum dla ryb :P

Komu, komu? Zaletą jej, oprócz piękna jest to, że jest iscie pancerna :P

Alispo - 2012-12-02, 11:48

Fatty-a skąd jesteś?
Fatty - 2012-12-02, 11:54

Okolice Rzeszowa.
Nr 3 o ile żyw jeszcze, też dziś odizoluję- póki co boje się włączyć światło .

Mikarin - 2012-12-02, 20:11

Fatty, możesz nawet umyć półtora litrowy słój po ogórach, wyparzyć, nalać wody i niech cholerstwo siedzi. I tak oddycha powietrzem atmosferycznym, więc się bez napowietrzania nie udusi.

Bojowniki wszystkie nie trawią samców. Taki gatunek - albo jeden samiec, a jak nie, to patrz punkt pierwszy (niestety).

Nie warcz, nie ma sensu. Dziś koleżanka oddła mi pożyczone 3 miechy temu auto. Zdewastowane. Z tablica rejestracyjna na taśmę klejącą przyklejoną. Z zajechanym nowym akumulatorem i zjebanym olejem. Jeździła nim miesiąc po wygaśnięciu rejestracji auta, o czym wiedziala i zrobiła to z premedytacją.
Do tego po rozmowie z teściową )nota bene stan auta to po części moja wina, bo dziewczyna to moja koleżanka), kiedy wytknęła mi wszystko, łącznie z tym, że podpisała kiedyś na mnie umowę na miesiąc, z zajmowaniem się Kubą itd. Pożygalam się z nerwów. Wyzwala jeszcze moja matkę od tego, że cąła naszą trójkę wychowała na zasadzie "Zimnego chowu" bezuczuciowego itd, bo "wszyscy ślązacy tacy są " (ona jest z poznańskiego. Fakt, u mnie w domu nie bylo tulenia się, ciągłego mówienia do siebie czule i wydzwaniania po 8 razy dziennie (teściowa tak robi non-stop i mnie to drażni, bo inaczej mnie mama nauczyła żyć), więc mam łatkę "zimnego chowu". Poryczałam się i wyrzuciłabym babę z domu gdyby nie J. Do tego dowiedziałam się, że jak nie zacznę dawać mięsa to dziecko dostanie alergii na mięso (wyszło przy okazji oglądania przez Kubę źdźbła siana z klatki szynszyla: "No tak, uczuleni na siano ial nie będzie, ale na mięso już tak").
Obecnie żołądek mi się skręca i chyba zaraz znów będe wyomiotować (chociaż mam nadzieję, że mnie to ominie...)

majaja - 2012-12-02, 20:21

dushka napisał/a:
Jasne pewnie jak się dogadasz z kims na walenie w kaloryfer, ale nie wtedy, gdy śpisz, a nad Tobą powstaje huk,
jasne, ale ty śpisz w ciagu dnia, prawda?, i dziecko będzie ci spało w ciągu dnia, skąd oni mają wiedzieć że ty akurat spisz i że u ciebie to jest huk
Fatty - 2012-12-02, 21:20

Mikarin napisał/a:
Fatty, możesz nawet umyć półtora litrowy słój po ogórach, wyparzyć, nalać wody i niech cholerstwo siedzi. I tak oddycha powietrzem atmosferycznym, więc się bez napowietrzania nie udusi.

Bojowniki wszystkie nie trawią samców. Taki gatunek - albo jeden samiec, a jak nie, to patrz punkt pierwszy (niestety).


To Macropodus (Wielkopłetw)- nie bojek, ale też labiryntowiec :) Wiem, że się nie udusi ale sytuacja wygląda tak iż godziwe warunki ma tylko numer 1(czyli moja zimnowodna Azja w 100litrach), numer 2 ma ciasnotę a nr 3 siedzi biały we wiaderku skąd skokami próbuje nawiać, aż sobie obtłukł łeb bo ma wybroczynę. Jako rybnie zakręconą babę serce mnie boli ;)

Chciałam samiczkę- ale jakosik nie mogę utrafić z płcią. Co do kilku samców razem- nr 2, w poprzednim zbiorniku był trzymany ze swoim bratem- owemu bratu urosły długie płetwy, a on żeby w zwady nie wchodzić zw swoją męskością się nie obnosił, żyły sobie w zgodzie a trafił do mnie jako samiczka w tamtą sobotę. Dostał w doope, po czym gdy został jedynym facetem na 8 litrowych włosciach i w ciągu tygodnia tak mu płetwy urosły, ze codzień oczy przecierałam, foto z dzisiaj - promienieje testosteronem no.

hxxp://podforak.rzeszow.pl/upload/PC021398.JPG]

..i niniejszym nie ma prawa powrotu do poprzedniego zbiornika, bo takiego brat już go nie będzie tolerował i byłaby rzeź.
Akcja szukania im domu rozpoczęta.

martika - 2012-12-03, 16:24

Dzisiaj jechałam sobie spokojnie samochodem. Nie zauważyłam że facet chce przejść przez przejście bo wyszedł zza stojącego samochodu. Musiałam gwałtowniej zahamować, ale bez przesady. Troszkę gwałtowniej nie nerwowo. Jechałam dość wolno max 50/ h. Facet okazał się dresem z amstaffem. Zaczął się na mnie wydzierać. Mnie to akurat nie rusza bo takie wyzwiska puszczam mimo uszu. Nie denerwuję się za kierownicą (wiem wiem, jestem wyjątkiem). Gdy mnie minął chciałam ruszyć ale facet wziął zamach i z całej siły kopnął w moje boczne lusterko. Połamał je na amen. No i tutaj to już podniosło mi się ciśnienie.... Cały dzień mam z głowy...
martika - 2012-12-03, 16:54

Tak się zdenerwowałam że w pierwszej chwili nie zrobiłam fotki. Potem chciałam zrobić i pojechałam za nim. Wjechałam w małą uliczkę. Gdy zobaczył moje auto zaczął mnie wyzywać, grozić mi, szczuć psem i biec w moją stronę. Musiałam szybko uciekać na wstecznym bo nie wiem jakby się to skończyło dla mojego auta. Niestety nie miałam czasu na robienie fotek :(
AZ - 2012-12-03, 17:08

zgłoś koniecznie.

może jeśli był z psem, to mieszka w okolicy i to jakiś znany lokalny watażka.
zwłaszcza ze pies charakterystyczny.

martika - 2012-12-03, 17:16

dushka napisał/a:
może zgłoszenie tego co zrobił i ze szczuł psem ruszy policyjne d..y, tym nie mniej że to groźna rasa,zgłosiłaś?


No właśnie najbardziej boli i wkurza mnie to że nie mogę tego zgłosić. (Długo by tłumaczyć dlaczego, ale ze względu na dokumenty auta). Policja może się do czegoś przychrzanić jakby była bardzo upierdliwa i dociekliwa ;) Więc jest ryzyko. Samochód nie jest mój i taka jest decyzja właściciela :(
Gdyby było inaczej to na pewno bym nie popuściła.

Na całe szczęście to tanie auto i koszt lusterka na allegro to ok 75-150 zł.

AZ - 2012-12-03, 18:02

75-150zł też na ulicy nie leży ;)
MartaJS - 2012-12-03, 18:04

A ja się dogadałam z tą księgową, uff. Dziś lub jutro mają przelać kasę.

W sumie cała złość mi minęła jak usłyszałam ten podlaski akcent (bo to z Hajnówki) ;-)

martika - 2012-12-03, 18:56

dushka napisał/a:

no to ciężka sytuacja, a co gdyby, odpukać, zdarzył się wypadek..ryzykujesz dużo używając to auto...


Nieee to pierdółka jest, drobna formalność, która i tak jest już w trakcie załatwiania. Prawdopodobnie nikt by i tak nie wnikał.

Teraz martwię się bo moje auto jest mało popularne i tylko jedno takie jeździ po okolicy. A ten świr jest z dzielnicy obok, na której ja często bywam i parkuję. Boję się żeby bardziej nie zdewastował tego samochodu :(

MartaJS napisał/a:
A ja się dogadałam z tą księgową, uff. Dziś lub jutro mają przelać kasę.

W sumie cała złość mi minęła jak usłyszałam ten podlaski akcent (bo to z Hajnówki) ;-)


No to super wiadomość :)

lilias - 2012-12-03, 19:28

MartaJS, :-) aż zazdroszczę, też chcę posłuchać :-D
lilias - 2012-12-03, 19:31

martika, tak mi na myśl przyszedł gaz pieprzowy. samochód rzecz nabyta, ale zdrowie nie :roll: gazem to nawet poszczutego psa można (chociaż to zwierz, ale jednak) :roll:
Fatty - 2012-12-03, 20:05

lilias napisał/a:
gazem to nawet poszczutego psa można (chociaż to zwierz, ale jednak


ja mam gaz pieprzowy kupiony właśnie z myślą o psach(biegające luzem agresory atakujące moją popierdółkę, która bohaterem jest na odległosć ale jak przychodzi co do czego to chowa sie za mnie... i zdarzyło mu się upierdzielić mnie w łydkę, bo chciał ugryźć atakujacego wroga ale bał się doń wyskoczyć- moia łydka była bliżej :roll: ) - sprawa bardzo przydatna a i zgrabna. Zmieści się do damskiej torebki, do kieszeni - martika zakup sobie, tak w razie "w".

Mikarin - 2012-12-04, 08:09

martika, 75-150 zł to i tak niewiele. Ja mam auto do posprzątania (całe w psiej sierści, bo laska jeździła tym samochodem na interwencje), olej zajechany, zajechany nowy akumulator, uszkodzone hamulce, oderwana i zniszczona tablica rejestracyjna z tyłu, kratka (auto było dostawcze) uszkodzona, obluzowana i ciagle skrzypi...
Do tego klientka przetrzymuje dowód rejetracyjny samochodu, a auto dalej zarejestrowane na śp. teścia, więc nawet nie bardzo jest jak zgłosić to na policję i iśc po duplikat.
Teściowa twierdzi, ze to moja wina.
Nie wiem, ile weźmie naprawa, ale pewnie ze dwa tysiące.
Laska ma ciągle wyąłczony telefon, a aut odzyskaliśmy tylko dlatego, że zrobiliśmy jej wlot na chatę o 20:00 (niezapowiedziana wizyta...).

Martwię się o tyle, ze córka tej laski ma ze 12 moich książek, które pozyczylam jej do pracy maturalnej. Nie wiem eraz czy wrócą, a jeżeli tak, to w jakim stanie.....

martika - 2012-12-04, 10:50

Mikarin napisał/a:
martika, 75-150 zł to i tak niewiele. Ja mam auto do posprzątania (całe w psiej sierści, bo laska jeździła tym samochodem na interwencje), olej zajechany, zajechany nowy akumulator, uszkodzone hamulce, oderwana i zniszczona tablica rejestracyjna z tyłu, kratka (auto było dostawcze) uszkodzona, obluzowana i ciagle skrzypi...
Do tego klientka przetrzymuje dowód rejetracyjny samochodu, a auto dalej zarejestrowane na śp. teścia, więc nawet nie bardzo jest jak zgłosić to na policję i iśc po duplikat.
Teściowa twierdzi, ze to moja wina.
Nie wiem, ile weźmie naprawa, ale pewnie ze dwa tysiące.
Laska ma ciągle wyąłczony telefon, a aut odzyskaliśmy tylko dlatego, że zrobiliśmy jej wlot na chatę o 20:00 (niezapowiedziana wizyta...).

Martwię się o tyle, ze córka tej laski ma ze 12 moich książek, które pozyczylam jej do pracy maturalnej. Nie wiem eraz czy wrócą, a jeżeli tak, to w jakim stanie.....


No to faktycznie nieciekawie. Ale jak ona weszła w posiadanie tego auta? Pożyczyliście jej?


Z robocizną pewnie wyjdzie więcej. W moim przypadku nawet nie tyle chodzi o pieniądze, co o tą bezsilność. Łazi taki po osiedlu z groźnym psem i prędzej czy później komuś krzywdę zrobi. A ja mogę tylko się wyżalić i powarczeć na forum...
Nawet gdybym zgłosiła to nie wiem czy by policja coś z tym zrobiła. Jechałam sama i nie wiem czy ktoś by się na świadka zgłosił. Do tego pewnie niska szkodliwość czynu itp.

Mikarin - 2012-12-04, 11:10

martika, pożyczyliśmy na dwa tygodnie, dopóki jej auta nie zreperują. Trzymala auto ponad trzy miesiące i jeździła nim po wygaśnięciu rejestracji auta, wygaśnięciu przeglądu i wygaśnięciu ubezpieczenia. Jesteśmy pozamiatani. W sumie, skoro to znajoma, to nawet nei spisywaliśmy umowy pożyczenia czy użyczenia, bo nikomu przez myśl nie przeszlo, że może tak sprzęt zdewastować...
dushka, wg stróży prawa laska posiadając dowód rejestracyjny może ten samochód nawet sprzedać. Tak, ma do tego prawo, już pytałam. A że ma znajomości w strazy miejskiej, to sprawa oddania dokumentów może się ciągnąć nawet pół roku i może nam unieruchomić auto na amen, nawet na przegląd i do naprawy nie będziemy mogli nim pojechać.
Książki pożyczałam na tegoroczną maturę, więc laska jeszcze się uczy i z nich korzysta. Ale sądząc po zachowaniu jej matki (a do dziewczyny bezpośrednio numeru telefonu nie mam) nie wiem, czy mi wszystkie ksiażki wzróci. W większości są to kserówki :oops: Nie stac mnie było na kupowanie tylu specjalistycznych ksiażek o śmierci w kulturze i literaturze, gotycyzmach i innych trupach, ze większość kserowałam... i mam za swoje. Niektóre mają eks libris, ale większość nie.

martika - 2012-12-04, 11:45

Mikarin napisał/a:
martika, pożyczyliśmy na dwa tygodnie, dopóki jej auta nie zreperują. Trzymala auto ponad trzy miesiące i jeździła nim po wygaśnięciu rejestracji auta, wygaśnięciu przeglądu i wygaśnięciu ubezpieczenia. Jesteśmy pozamiatani. W sumie, skoro to znajoma, to nawet nei spisywaliśmy umowy pożyczenia czy użyczenia, bo nikomu przez myśl nie przeszlo, że może tak sprzęt zdewastować...
dushka, wg stróży prawa laska posiadając dowód rejestracyjny może ten samochód nawet sprzedać. Tak, ma do tego prawo, już pytałam. A że ma znajomości w strazy miejskiej, to sprawa oddania dokumentów może się ciągnąć nawet pół roku i może nam unieruchomić auto na amen, nawet na przegląd i do naprawy nie będziemy mogli nim pojechać.
Książki pożyczałam na tegoroczną maturę, więc laska jeszcze się uczy i z nich korzysta. Ale sądząc po zachowaniu jej matki (a do dziewczyny bezpośrednio numeru telefonu nie mam) nie wiem, czy mi wszystkie ksiażki wzróci. W większości są to kserówki :oops: Nie stac mnie było na kupowanie tylu specjalistycznych ksiażek o śmierci w kulturze i literaturze, gotycyzmach i innych trupach, ze większość kserowałam... i mam za swoje. Niektóre mają eks libris, ale większość nie.


To dziwne co piszesz. Znajomy też pożyczył swoje auto drugiemu znajomemu i policja bez problemu podjęła interwencję. Niestety nie znam szczegółów.

Mikarin - 2012-12-04, 12:51

martika, tylko że do tej pory auto jest zarejestrowane (a raczej było) na osobę zmarłą 14 marca br.; to dośc komplikuje sprawę...
Mikarin - 2012-12-04, 14:47

dushka, no właśnie pożyczyła ubezpieczone auto, po dwóch miesiącach wszystko wygasło. Powiedziała, ze auto stoi u niej pod komendą, więc jest bezpieczne, i nim nie jeździ. od osób trzecich dowiedziałam się, ze laska korzysta z tego auta cały czas, ba, że jest w złym stanie. Wybraliśmy się do niej z mężem, ale najpierw poszliśmy szukać pod tą komendą naszego auta. Nie było. Idziemy pod dom laski - a tam co? Stoi sobie nasza Skoda bez tylnej rejestracji, w środku zawalona cholera wie czym. Zrobiliśmy kilka fotek. Toi było o 20. A że ani ja ani mąz nie mamy prawa jazdy - musiała auto przyprowadzić pod nasz dom. Dopiero na miejscu się zorientowaliśmy, że nie ma dokumentów. I tak czekaliśmy u niej w domu przez półtorej godziny.
Kolejnego dnia zadzowniłam do niej do pracy (laska wszystkie komórki ma powyłączane) i powiedziałam, ze brakuje dokumentów. Obiecała być wieczorem po pracy. Spytałam też, dlaczego nie powiedziała, ze tylna rejestracja odpadła. Powiedziała, ze zapomniała. A ja do niej, dlaczego tak, skoro musiała ja przyczepić, a J. mi powiedział, ze wracała do chaty z taśmą w ręku. Dupy z nas, ze nie przyczepiliśmy się wcześniej.
Wieczorem się nie pojawiła, miała być kolejnego dni, czyli wczoraj, w południe. Do tej pory jej nie ma, kontaktu brak, nikt nic nie wie, ale mam od groma świadków na jej niekorzyść. Tylko nie wiem, czy jest sens się szarpać po sądach. Auto było teścia, przed śmiercią sprzedał je mężowi, więc dowody są, ale nei chce mieć zatargów na drodze prawnej i jeszcze próbujemy załatwić to polubownie. Jeżeli do wieczora nie przyjedzie, to robimy jej wlot na chatę. Znowu. Nie lubię takich sytuacji :/

martika - 2012-12-04, 19:33

Byłam dzisiaj w Straży Miejskiej. Zgłosiłam im że po tej okolicy łazi nerwowy facet z groźnym psem bez kagańca. Tylko tyle mogłam zrobić...
Mikarin - 2012-12-11, 09:06

1. zimowa deprecha
2. dół z powodu braku pracy i ruszenia oszczędności na święta
3. dół, ze nie wyrabiam się w tej wypłacie, którą J. przynosi do domu i przeświadczenie o byciu niegospodarną

....

72. i te wszystkie biedne karpie... ;(

Fatty - 2012-12-11, 19:27

Mikarin, a jakbyś spróbowała dorobić? Sprzedaż internetowa? A może zajęcie się czyimś dzieckiem(nie znam Twojej sytuacji, ale jeżeli póki co jesteś w domu ze swoim to może by przybawić i czyjeś, za jednym zamachem? )
Tylko tak pomysłami rzucam... ja mam dość swojej pracy bo okres gorący a ja urządzenie wielofunkcyjne co jednak mi się nijak w wypłacie nie odbija, a poziom frustracji wzrasta, bo zamiast pochwały za coś tylko wieczne fuczenie, przeradzające się w ryk jak z nadmiaru spraw przy czymś zawalę, ale trzymam się jej pazurkami bo obawiam się, ze nic innego nie znajdę. Za dużo, za dużo.




Dzisiaj pierwszy raz widziałam na żywo futro z lisów- podejrzanie się układało, puszek taki, mówię do dziewczyn, że bidne zwierzaki bo chyba prawdziwe. Ta do mnie, że gdzie by kogoś u nas było stać na futro z lisów, na co włącza się dziewczę trzecie, ową panią znające- jej mąż ma własną lisiarnię , więc czuja miałam dobrego :/

go. - 2012-12-11, 21:52

Mikarin, idź w hade made! Moja kumpela na hm i fakt- robieniu paznokciu -2in1, zarabiaa tyyyyle, ·że nie mogłam długo w to uwierzyć ;)

Fatty, my 2 dni temu prawie rozjechaliśmy lista, dosłownie otarł nam się o reflektor na ciemnej drodze do bydgoszczy...

Ja miałam "przygodę" z wynajmującymi mieszkanie, a właściwie domek (ekhm... gospodarczy), z którymi podpisałam kretyńską umowę. Normalnie cioł dwa i jedna druga. W umowie było "mieszkanie", a właściwie to był nielegalny, nie spełniający żadnych norm domek gospodarczy, bez przeglądu kominiarskiego, z piecem z którego leciała woda, i jak się okazało pod kasetonami sam grzyb (ale dwóm naiwnym babom łatwo wcisnąć, że "domek suchy...). Gość jeszcze to na przekręcie robił, bo chciał żeby mu wpisywać "zwrot pożyczki" w tytule przelewów (sam powiedział, ze wynajem nie jest zgłoszony do US),i umowa "jednostronną" gratis. Rany, nigdy już nic bez ojca budowlańca nie wynajmę(jeśli dom), albo chociaż bez A. bo sama nie jesteś w stanie sprawdzić czy pod farbą nie ma grzyba, czy komin jest jakiś "sczadziały". Napisałam pismo, że jak nie odejdą od umowy bez wypowiedzenie to idziemy do sądu. Nadzór budowlany -kary za takie udostępnianie "budynku" do mieszkania -75 000 i nakaz rozbiórki podobno ;) , Obok rodziców już kilka takich przez ostatnie 2 lata rozebrano. Od skarbówki to pewnie kary tylko z 1000 zł by dostali... A gość mi na to jak na lato, że muszę im ogrzewać, żeby im rury nie pękły, bo nie może odebrać kluczy, bo wyjechał i po świętach będzie. I mam najlepiej tonę węgla mu do piwnicy władować i odśnieżać dach :lol: Już chyba nic sama chyba nigdy nic nie podpisze (szczególnie w ciąży, z hormonami i naiwnością matczyną ;p. Mistrzyni w ładowaniu się w kłopoty :evil: :mryellow:

Fatty - 2012-12-12, 09:22

gosia z badylem napisał/a:
Moja kumpela na hm i fakt- robieniu paznokciu -2in1, zarabiaa tyyyyle,


znam takie dziewczę, coś w tych pazurkach jest- w tej chwili opinię sobie wyrobiła, ze pazurki robi ładnie i dobrze więc ma wzięcie(reklama szeptana, jedna zadowolona dziewczyna polecała kolejnej), gdy zrobi pazury kilkunastu dziewczynom zarabia tyle ile ja przez miesiąc pracy po 8h, od poniedziałku do soboty, ale klientów ma przewaznie więcej- dużo stałych klientek które co miesiąc albo przychodza na "uzupełnienie"(?) albo chcą miec nowe ;)
Teraz akurat syna ma dużego, chyba 6 lat ale wcześniej było to wygodne bo klientki obsługuje u siebie, więc nie musiała kombinować co z młodym.

Mikarin, ja dziecka nie mam, a z wypłatą i tak zjeżdżam na zero(a pod koniec miesiąca zapożyczam sie u mamy :mrgreen: )- to dopiero niegospodarność :mrgreen:
Jakbym tyle nie żarła to może by mi coś zostawało ale niestety- ja żarłok :oops: A zaznaczę że z rodzicami mieszkam wiec teoretycznie co do papusiania w domu jest zawsze.

Też kombinuję aby zająć się jakims hand made - nawet nie dla pieniążka(chociaż byłoby miło- może uzbierałabym na spodnie, bo jak na razie wolę pójść do biedronki niz na lump czy odzieżowy :lol: ), tylko cholernie mnie to uspokaja, a ja ostatnio rozedrgana i byle pierdoła mnie wpienia(wczoraj pani na widok tego, że wydałam jej paragon na cymbałki, natychmiast wyciągnęła rzecz z reklamówki i do mnie, czy ja sugeruję że są uszkodzone- zamiast się uśmiechnać, to się nachmurzyłam, wszak bez powodu)

Mikarin - 2012-12-12, 11:52

Fatty, ja pojechałam na impreze dla dzieci, w jakimś jedynym białym sweterku, takim sukienkowym, i założyłam do tego jedyne dżinsy jakie miałam (impreza w zamku Książ, a ja w kuchni, więc było zimno). Dżinsy, niestety, bezczelne biodrówki, więc tylko do tunik je zakładam, a po ciąży w inne nie wejdę. Że nie palę (a tam reszta palaczy). ktoś do mnie, czy się poczęstuję, odparłam, że nie, na co ktoś uczynny "O widzę, że pani przy nadziei! Gratuluję!" Myślałam, że się po płaczę ...
go. - 2012-12-12, 15:20

Mikarin, a kiedy masz ta wizyta u dietetyczki? :-)
bronka - 2012-12-12, 15:40

Do szczupłych osób nie należę. Kiedyś na przystanku młoda otyła kobieta ( no 100 kg miała na bank) pyta mnie: a pani trzecie w drodze czy taka gruba po ciążach?
Oczy mi z orbit wyszły :-P

go. - 2012-12-12, 20:08

Cytat:

Do szczupłych osób nie należę. Kiedyś na przystanku młoda otyła kobieta ( no 100 kg miała na bank) pyta mnie: a pani trzecie w drodze czy taka gruba po ciążach?
Oczy mi z orbit wyszły


:shock: widać że baba zakompleksiona...

neina - 2012-12-12, 20:20

bronka napisał/a:
Oczy mi z orbit wyszły :-P
Nie dziwię się :shock:
Lily - 2012-12-12, 21:58

OMG, padłam :D No bez przesady ;)
lilias - 2012-12-12, 22:05

bronka napisał/a:
Do szczupłych osób nie należę. Kiedyś na przystanku młoda otyła kobieta ( no 100 kg miała na bank) pyta mnie: a pani trzecie w drodze czy taka gruba po ciążach?
Oczy mi z orbit wyszły :-P


effff! sapnięcie, aż mi grzywkę podniosło :evil: no wiecie co...

neina - 2012-12-12, 22:24

bronka, trzeba było się odgryźć - ''mi zostało po ciążach, a pani po próbie pobicia rekordu wagi''? :-P
bronka - 2012-12-13, 10:23

Musze przyznać, ze mnie to nie zdenerwowało, ani nie ubodło. Zdziwiłam się, bo mało kto w stosunku do obcej osoby używa słowa gruba jeśli nie ma zamiaru kogoś obrazić.
Może gdyby to była koleżanka z liceum, która nadal nosi rozmiar 36 to było by mi przykro. Może ;-) A tak na co dzień to nie mam specjalnych kompleksów :-P Poza tym to było dawno. Przypomniało mi się pod wpływem postu Mikarin :-)

go. - 2012-12-13, 11:06

neina napisał/a:
bronka, trzeba było się odgryźć - ''mi zostało po ciążach, a pani po próbie pobicia rekordu wagi''?


albo zapytać "a pani to taka beka po makdonaldach?" ;-)

LucySky - 2012-12-13, 20:34

to ja też sobie powarczę trzy razy.
1) dzisiaj byłam z dziećmi na fajnym spacerze, dosyć dalekim, byliśmy już blisko domu i syn mój zaczął krzyczeć i wrzeszczeć i uderzać, mnie i nawet wózek z siostrą. Kompletnie nie radzę sobie z takimi sytuacjami, to dla mnie jakaś klęska wychowawcza. Tłumaczę mu, że jak jest wściekły to może tupać, uderzać w poduszkę (na spacerze chwilowo niedostępna opcja) ale do cholery nie może uderzać mnie ani innych ludzi. Trudne to dla mnie.
2) reszta dnia była dramatyczna, dzieci rozwrzeszczane, ja niewyspana, nawet pyszny pasztet w nocy upieczony nie pomógł na smutki.
3) nie radzę sobie z utrzymaniem mieszkania w porządku. Mam taki bajzel, że wstydzę się kogokolwiek zaprosić i siedzę sama z dziećmi, no chyba, że na spacer raz na długi czas z jakąś koleżanką się umówię. Marka już jakoś w miarę nauczyłam utrzymywania względnego (bardzo względnego) porządku, a przynajmniej nie grzebał w szufladach i nie wyrzucał z nich zawartości, teraz robią to razem, taki mały regres, i ta mała Zosia, która tylko chodzi i szuka co by tu na siebie ściągnąć i gdzie zapchać te małe łapki. Ehhhhh
Powarczałam, lepiej mi, dziękuję :-)

stylelife - 2012-12-15, 14:44

Jest w domu tyle roboty, że nie wiem w co ręce włożyć - miałam w planie robienie pierniczków, chcę obiad robić, syf jest wszędzie wypadałoby posprzątać. M. na zajęciach :-| A miałam wreszcie zacząć się uczyć...
lamialuna - 2012-12-16, 00:48

ten syf no nie? kiedys sie posprzatalo gora raz w tygodniu i byl czad - a tu generalka by sie codziennie przydala!!! szkoda zycia no ale tez tak mam, ze potem wstyd mi kogos do domu zaprosic - a dom i tak stary i z zaciekami na suficie... wiec dla odwrocenia uwagi porzadek musi byc... jakis....
LucySky - 2012-12-16, 21:19

lamialuna napisał/a:
kiedys sie posprzatalo gora raz w tygodniu i byl czad
ehh, no właśnie. Ale kiedyś to pomszczę i jak dzieci urosną to im każę myć gary i odkurzać a ja się będę bawić, o! ;-)
ropuszka - 2012-12-17, 10:23

arg

1. mam mnóstwo zaległości uczelnianych
2. dawna znajoma wypisuje straszliwe głupoty na fb, w których zarzuca ludziom zainteresowanym losem psów brak szacunku do ludzi
3. i ogólnie różne poglądy mnie denerwują, a już zwlaszcza jak nabralam nieco asertywności

Fatty - 2012-12-17, 17:51

ropuszka napisał/a:
. dawna znajoma wypisuje straszliwe głupoty na fb, w których zarzuca ludziom zainteresowanym losem psów brak szacunku do ludzi


czyżby osławione "a biednym ludziom i dzieciom to kto pomoże?" ? ;)

Też mnie wpienia ;) kiedyś koleżanka się na mnie rozsierdziła znajdując w moim zeszycie dowód wpłaty na leki dla jakiegoś psiska, że jak to, tyle dzieci jest chorych a ja na psy wysyłam?? :P Moje pieniążki, moja sprawa :P


A ja marudzę bo mam przeniesionego stresa - stres ów dotyczył kumpla z pracy, ale ja jako obserwator bardziej to przeżywam niż on i mnie trzęsie :lol:

jagodzianka - 2012-12-17, 18:57

Fatty napisał/a:
kiedyś koleżanka się na mnie rozsierdziła znajdując w moim zeszycie dowód wpłaty na leki dla jakiegoś psiska, że jak to, tyle dzieci jest chorych a ja na psy wysyłam?? :P Moje pieniążki, moja sprawa :P

Ciekawe ile ona wpłaca na dzieci?

lilias - 2012-12-17, 19:10

jagodzianka napisał/a:
Fatty napisał/a:
kiedyś koleżanka się na mnie rozsierdziła znajdując w moim zeszycie dowód wpłaty na leki dla jakiegoś psiska, że jak to, tyle dzieci jest chorych a ja na psy wysyłam?? :P Moje pieniążki, moja sprawa :P

Ciekawe ile ona wpłaca na dzieci?


pewno nic ]:-> bo lepiej w cudze gary zaglądać i rozporządzać cudzą kasą ]:->

ropuszka - 2012-12-17, 19:36

Fatty napisał/a:
ropuszka napisał/a:
. dawna znajoma wypisuje straszliwe głupoty na fb, w których zarzuca ludziom zainteresowanym losem psów brak szacunku do ludzi


czyżby osławione "a biednym ludziom i dzieciom to kto pomoże?" ? ;)


nie było to wprost zaznaczone, ale znając ją - pewnie tak...

teraz wolę myśleć o tym, że kilka osób zareagowało tak jak ja i napisało w sposób kulturalny, co myśli na ten temat takich wywodów

jaskrawa - 2012-12-20, 00:06

muszę się wygadać, bo znowu nie śpię po nocach.
u mnie jak nie urok to sraczka.
półtora roku po porodzie postanowiłam W KOŃCU iść za radą chyba wszystkich już znajomych i przebadać się u rozmaitych konowałów. wprawdzie problemy z trawieniem prawie zupełnie zniknęły (m.in. dzięki Waszym radom :) ), ale czułam się ostatnio coraz bardziej osłabiona, zmęczona i zdyszana. już po zwykłym osłuchaniu przez internistę, wylazła na światło dzienne prawda, że coś nie tak. serce bije nierówno, raz napierdala, potem zwalnia.
se pomyślałam "a tam, akurat, to pewnie przez to, że myślałam, że się spóźnię na wizytę i stąd zdenerwowanie i nierówny rytm serca". no ale dobra, dostałam skiero do wszystkich możliwych spesziolistów.
badania krwi ogólnie zadziwiająco dobrze, w sensie morfologia i inne żelaza.
tylko kurwa TSH 0,01, co znaczy nadczynność tarczycy i dalsze patataj.
no kurde lipa. dalsze badania hormonów f3 i f4 wykazały lekką nadczynność, ale endo powiedział, że nie ma opcji, by taki wynik TSH to był przypadek i na sto procent jestem chora na tarczycę. pytanie teraz czy to Hashimoto, choroba Gravesa-Basedowa czy jakieś guzy tarczycy. czekam na dalsze wyniki, bo na jakieś tam przeciwciała czeka się da tygodnie od kłucia.
dostałam receptę na jakiś lek na serce, żeby zapobiec ewentualnym migotaniom.
i tak:
1. dziecia muszę odstawić NOW (przez lek na serce)
jak, kurwa? myślałam, że pokarmię ją jeszcze z pół roku i stopniowo odstawię, jakoś w międzyczasie nauczę usypiania bez cyca albo ten cyc będzie coraz krócej itd..
ona w ogóle nie chce spać i cyc jest jedynym sposobem, żeby ją jakoś wyciszyć. żadne książeczki, bajki, mizianie, bujanie. jedyna opcja to jazda autem, no ale przecież nie będzie spała całą noc w samochodzie (nawet jak zaśnie w nim budzi się po przeniesieniu do domu i trzeba jej jeszcze cyc wpychać, żeby się ogarnęła).
więc nie wiem, co robić, w ogóle. bezplan.
2. o kolejnej ciąży, którą planowalim, na razie muszę zapomnieć, bo trza się zdiagnozować i wyleczyć i poziom hormo doprowadzić do ładu. a tak chcieliśmy zdążyć z kolejnym potomkiem przed wielką przeprowadzką, przed którą i tak nie miałam pracować, bo w Warszawicach, na tej cholernej snobistycznej Starej Ochocie (mieszkamy tu przypadkiem!) koszt niani przekroczyłby moją pensję. a teraz fajny plan szlag trafił, bo te wszystkie upierdliwe choroby leczy się miesiącami a nawet latami, zanim pojawią się jakiekolwiek efekty.

i tak o. nic mi się nie chce, płakać mi się chce.
czy ja muszę brać te leki na serce? może poczekam na holtera (2 stycznia), może się okaże, że nie jest tak źle i wtedy konieczność odstawiania wydłuży się chociaż do czasu pełnej diagnozy (czyli pewnie kilka tygodni) i rozpoczęcia brania jakichś tam leków czy hormonów już tych na tarczycę.

Lady_Bird - 2012-12-20, 08:32

Przy nadczynności jednym z objawów są właśnie problemy z sercem. Może jednak najpierw należałoby podleczyć tarczycę?Nie jestem lekarzem i się nie znam, ale ja najpierw poszłabym do endokrynologa. Oczywiście przed zajsciem w ciążę koniecznie musisz wyrównać tsh. W ciąży powinno być na poziomie 0,3-2,0.
Z ta tarczycą to jakaś masakra, chyba mało kto na nią nie choruje, coraz więcej osób i to młodych ma to dziadostwo (sama jestem pod opieką endo juz dłuuugo).
jaskrawa, zdrówka dla Ciebie! :-)

MartaJS - 2012-12-20, 09:44

jaskrawa, myślę, że z braniem leków możesz spokojnie poczekać parę dni, a nawet tygodni. Jeśli Twój stan nie jest alarmujący, a z tego co piszesz, to nie jest :-)
jaskrawa - 2012-12-20, 10:03

Lady_Bird już byłam u endo, nawet dwa razy :D to właśnie endo przepisał mi leki na serce, bo jakieś tam nierówności w pracy pompki się pojawiły, ale ja sama myślę, że źle nie jest. nie czuję się jakoś bardzo źle. wydaje mi się, że szybciej się męczę i jestem po prostu non stop zdenerwowana, napięta. źle śpię. no ale to też pewnie kwestia psychiki i szoku, że cośmi w ogóle takiego się przytrafiło. chwila minie, zanim to jakoś oswoję, przepracuję.
endo stwierdził, że nadczynność jest na razie bardzo lekka, ale to się na pewno rozwinie w którąś stronę - albo Hashimoto (bo to się często zaczyna nadczynnością, a potem przechodzi w niedoczynność) albo Gravesa-Basedowa. a może też guzki. mam być dalej pod kontrolą endo, za dwa tygodnie mam wyniki przeciwciał TSH (chyba tak to się nazywa, nie mam przed sobą papirka teraz), które wykluczą lub potwierdzą G-B. jeśli wykluczą, to dalej sprawdzamy, co będzie.
też się leczysz na tarczycę? a mogę zapytać, co masz?

MartaJS dzisiaj mam echoserce, może konował od tego mi coś zasugeruje po badaniu.

mój endo jest fajny, ale widać u niego kompletny brak znajomości tematyki karmienia. ja wiem, że za chwilę i tak muszę młodą odstawić, bo zacznie się leczenie tarczycy, ale jemu się wydaje, że z dnia na dzień to takie proste. poza tym palnął niezłą bzdurę, bo powiedział, że "wie pani, karmienie dziecka w tym wieku i tak nie przynosi mu korzyści, a tylko ząbki się zaraz zaczną psuć". nie chciało mi się rozpoczynać długiej dyskusji i zaginania go na ten temat, bo pomyślałam, że mu odpuszczę za ogólną fajność. poza tym byłam na wizycie "między pacjentami", więc nie chciałam mu aż tak dużo czasu zabierać, a i tak poświęcił mi go sporo. spoko gość. może przy nastepnej, planowanej wizycie z nim o tym pogadam. chociaż oni nie lubią, jak jajko jest od kury mądrzejsze, no ale może jak mu coś tam zasugeruję, to się chłop dokształci :D

Kat... - 2012-12-20, 10:44

jaskrawa, przykro mi, nie jestem lekarzem więc aż głupio mi radzić, ja się znam raczej na tej drugiej, macierzyńskiej stronie. Ja podobnie jak MartaJS zaczęłabym odstawianie i z lekiem poczekała. Skoro ta nadczynność jest lekka. No ale aż głupio mi cośtakiego pisać, bo jeśli byś zwlekała i coś by się stało? No trudna sprawa, trudna decyzja. Powodzenia i zdrowia
jaskrawa - 2012-12-20, 11:09

Kat... dzięki. wiesz, tak czy owak robię to na własną odpowiedzialność! :)
dziś czuję się dobrze, w zasadzie bardzo dobrze. jakoś jasno na to wszystko patrzę, rozmawiałam z przyjaciółmi, chłopem. zobaczymy, co dziś pokaże echoserce

Mikarin - 2012-12-20, 14:59

jaskrawa, trzymam kciuki za tarczycę. Ja bym poszla do dietetyka - wyrównaj to dietą, bo można, po co się szprycowac lekami...

ja przerejestrowałam auo, zarejestrowalam się w PUP, odebrałam prezent świąteczny - a calosć zajęła mi ponad trzy dni. W domu syf, w kuchni zastój, dziecko samo śmiga w chodziku chatę demoluje, a mnie chce się spać, jestem chora, boli mnie gardło, do świąt jakaś chwilka ia co? i jestem w szczerej dupie czy innym bladym polu, w plecy ze wszystkim...

Kat... - 2012-12-20, 17:29

Mikarin, u mnie to
Mikarin napisał/a:
W domu syf, w kuchni zastój
jest nawet jak jestem cały czas w domu. Po prostu samo się co jakiś czas robi :-)
Mikarin napisał/a:
śmiga w chodziku
a bez chodzika chodzi już sam? To chyba nie jest najzdrowsze z tego co wiem.
martika - 2012-12-20, 18:33

Mikarin napisał/a:
śmiga w chodziku
a bez chodzika chodzi już sam? To chyba nie jest najzdrowsze z tego co wiem.[/quote]

Mało powiedziane ;-)

Fatty - 2012-12-20, 18:36

Ponoć sprzyja to obciążaniu stawów. Fajne są chodziki pchacze(Fisher ma, a teraz coś podobnego zrobiło też Smily)- dziecko ma oparcie(z przodu), i zapiernicza, a jak ma dość to samo zostawi i sobie poraczkuje gdzie chce.


Ja warczę z powodu kleintów- bo mooooja wina moja bardzo wielka wina, ze wszystko takie drogie i nie takie jak być powinno, że Chiny, ze coś tam, ze opakowanie nieładne, że rabat i że dlaczego nie...aaaa, łeb mam taaaaki.

go. - 2012-12-20, 20:30

martika napisał/a:
Mikarin napisał/a:
śmiga w chodziku
a bez chodzika chodzi już sam? To chyba nie jest najzdrowsze z tego co wiem.


Mało powiedziane ;-) [/quote]

m.in. przez to nienaturalne stawianie stóp, wymuszona pozycję do przpdu i chodzenie "na palcach", ciągle mi moi fizjoterapeuci powtarzali ;)

jaskrawa - 2012-12-21, 11:13

Mikarin, wywal ten chodzik w cholerę! kurde, najgorsze jest to, że ktoś sprzedaje takie rzeczy, a mamy, całkowicie nieświadome zagrożenia kupują. bo wydaje się, że skoro jest produkt na rynku, czasem atestowany nawet itd., to można bezpiecznie kupić. to wina prawa, że dopuszcza takie gadżety do sprzedaży, a nie biednych rodziców.

co do mojej tarczycy - cóż, z tego co wiem, to dietą się tego nie wyleczy, można najwyżej wspomagać. nawet tu na WD był jakiś stary wątek o tym, widziałam.

bronka - 2012-12-21, 11:27

gosia z badylem napisał/a:
m.in. przez to nienaturalne stawianie stóp, wymuszona pozycję do przpdu i chodzenie "na palcach", ciągle mi moi fizjoterapeuci powtarzali ;)

plus rujnowanie stawów biodrowych i serowanie problemów z kręgosłupem.
Nie sadziłam, ze ktoś jeszcze używa chodzików :shock:

jagodzianka - 2012-12-21, 11:29

Cytat:
Nie sadziłam, ze ktoś jeszcze używa chodzików :shock:

Ja też nie, a ostatnio co chwilę spotykam. I zastanawiam się: uświadamiać czy nie?

bronka - 2012-12-21, 11:32

jagodzianka, łagodnie zwrócić uwagę na problem chyba nie zaszkodzi :->
Lady_Bird - 2012-12-21, 11:37

jaskrawa napisał/a:

też się leczysz na tarczycę? a mogę zapytać, co masz?



Niedoczynność z hashimoto w pakiecie. W rodzinie mojego ojca to było i padło na mnie. Zawsze jest 50% szans, że się to odziedziczy. Martwię się o małą, chociaż właśnie większe szanse odziedziczenia są jeśli byłoby to u mojego męża. 2x w roku będziemy jej badać tsh coby nie przegapić (tak, mam obsesję).
Dobry endo to podstawa. Ja mam takiego, dlatego w ogóle się nie martwiłam będąc w ciąży.
Co do leczenia dietą to moim zdaniem jest to niepoważne, a już zwłaszcza jak się planuje/jest w ciąży. Ale to moje zdanie i każdy robi jak uważa.

bronka - 2012-12-21, 11:48

Lady_Bird napisał/a:
Co do leczenia dietą to moim zdaniem jest to niepoważne

to byś się mogła zdziwić jakie efekty przynosi. Szczególnie w hashimoto, gdzie medycyna konwencjonalna zajmuje się wyłącznie objawami, a nie przyczyną.
Ale- każdy ma swoje argumenty i dokonuje własnych wyborów

Mikarin - 2012-12-21, 13:44

Chodzik dostałam od mamy. Kuba go nie lubi, raczej lubi średnio, bo go strasznie blokuje i uwiązuje w miejscu, ani usiąść, ani podnieść, ani sie odwrócić. Jest w użytku raz od wielkiego dzwonu, kiedy sterta gratów w chacie zaczyna zagrażać pelzakowi, a wtedy bylo zagrożenie, ze mu sterta ciuchów spadnie na łeb - i nie tylko... Schowam go, bo Kuba i tak woli sobie przy meblach lazić.
W domu dalej syf... ;( Ku***... ;(
I ostatnie z trzech warknięć to takie, że znów ważę ponad 80 kilo i znów wyciągnęłam największe rozmiary spodni. Rycze po nocach, żeby J. nie widział. Czuję się jak słoń, mam wrażenie, że jestem zdeformowana i znów wstydzę się wychodzić z domu. Mam dość...

malva - 2012-12-21, 14:11

Mikarin, nie gniewaj się ,ale ja bym na forum jednak dziecięcym nie klęła ,albo przynajmniej wykropkowała te k***
i slę pozytywną energię ,wiesz ..nawet jakbyś ważyła 150 kilo to i tak jesteś wspaniałą osobą - choć wiem, że nielatwo tak o sobie myśleć..

jagodzianka - 2012-12-21, 14:25

malva, ee nie przesadzaj, przecież dzieci tego nie czytają tylko starzy głównie. :P
riku17 - 2012-12-21, 14:29

Mikarin, biedna ty :-( Jeśli Cię to pocieszy, to u nas też syf, że masakra, nie ugotowane, nie uprane itd ale co z tego :-> A co do tej wagi to nie każdy musi być szczupły prawda? Ja ani grama nie mogę zrzucić od porodu no i co z tego :-P Kiedyś może się uda, głowa do góry! ;-) ;-)
malva - 2012-12-21, 17:33

jagodzianka napisał/a:
malva, ee nie przesadzaj, przecież dzieci tego nie czytają tylko starzy głównie. :P

hemhem, nastolatki czytają :mryellow:
no jakoś tak wiecie , ja się wywodzę ze środowiska subkultury w której się duzo przeklina ,ze tak powiem i w języku potocznym jestem ,no wiecie ,co tu będę się wybielać ;)
ale w internecie warto trzymać poziom ,bo to zostaje na zawsze w sieci

martika - 2012-12-21, 19:16

malva napisał/a:
jagodzianka napisał/a:
malva, ee nie przesadzaj, przecież dzieci tego nie czytają tylko starzy głównie. :P

hemhem, nastolatki czytają :mryellow:
no jakoś tak wiecie , ja się wywodzę ze środowiska subkultury w której się duzo przeklina ,ze tak powiem i w języku potocznym jestem ,no wiecie ,co tu będę się wybielać ;)
ale w internecie warto trzymać poziom ,bo to zostaje na zawsze w sieci


jarzyny nie czytaj ;-)

jarzynajarzyna - 2012-12-21, 20:04

]:->
go. - 2012-12-21, 20:23

jarzynajarzyna, ale se marke wyrobiłaś :mrgreen:
jarzynajarzyna - 2012-12-21, 20:57

a jak tu nie kląć?

1. oszukali mnie tapicerzy. chciałam wymienić gąbkę i powłokę na tapczanie lat 19. wielokrotnie zarzygana przez psa i innych, śmierdząca, stara, podarta. czy ja muszę żyć w takim syfie? jednocześnie nie chcę wywalić tego wyra, jest porządne, przywiązałam się - mam je od 3 klasy podstawówki :mrgreen: przyszło dwóch takich zakapiorów, jeden sznit na bani, drugi dwa przednie zęby weg. no, ale co - nie oceniam po wyglądzie. skasowali zaliczkę 2 stówy, umówiliśmy się na robotę. zadzwonili 5 minut przed umówionym czasem, że nie przyjdą, bo w hurtowni nie ma szmat. ustawiliśmy się na za kilka dni - ta sama śpiewka. a potem: albo telefon milczy, albo odrzucają połączenie, albo odbiera kompletnie najebany. postraszyłam policją - zero efektu. a nie mam ich jak najść w zakładzie, bo urzędują w paczkowie powiat nyski bodajże, to bez sensu się pchać w ciemno 50 czy 60 km :-/
2. otrzymałam urocze przypomnienie ze żłobka, że nie zapłaciłam za grudzień, w którym j. nie była tam ani razu, bo tydzień sama była chora, a potem my byliśmy na zmianę w chacie, bo chłop chory L4, a ja na urlopie. dodam, ze jednostką rozliczenia jest karnet na godziny - ile jesteś, za tyle płacisz. okazało się, że nawet jak się nie chodzi, to się płaci za zadeklarowany karnet :roll: ostatecznie stanęło na 2 stówach za "przytrzymanie miejsca" :roll:
3. oficjalnie jestem od tygodnia w ciąży, a już mnie ta przyjemność kosztowała ponad 7 stów. najpierw prywatnie wizyta 150 (na nfz miejsca za 6 tygodni dopiero), potem badanka 360 - bardzo dokładny znachor, wiec kazał zrobić chyba wszystko możliwe, i usg genetycznie 2 stówy. i nawet filmu mi nie nagrał :evil:
3. dochtór nastraszył mnie, ze dziecko ma coś miedzy nogami - niby wiem, ze na tym etapie dziewczyny tez mają, ale i tak żart był niesmaczny :evil:

a dalej:
4. bobi od tygodnia powyżej 37 - zęby, zęby, zęby... :evil:
5. chłop ciągle w pracy swojej debilnej jednej czy drugiej, na cv nikt nie odpowiada (żodyn! ]:-> )
6. miałam coś zrobić (projekt) na koniec grudnia, a dowiedziałam się, że jest na zaraz.

plus tylko taki, że już nie jest mi tak strasznie niedobrze (choć z gotowaniem lipa nadal) i się nie słaniam (szklanka coli codziennie to nie jest dobry pomysł, ale cóż).

i jak tu, k...wa, nie kląć?

go. - 2012-12-21, 21:03

jarzynajarzyna napisał/a:
, potem badanka 360 - bardzo dokładny znachor, wiec kazał zrobić chyba wszystko możliwe, i usg genetycznie 2 stówy.


co za badania? ja nawet za cały pakiet toxo, cmv, hbs itd nie płaciła połowy :shock:
jarzynajarzyna napisał/a:
3. dochtór nastraszył mnie, ze dziecko ma coś miedzy nogami - niby wiem, ze na tym etapie dziewczyny tez mają, ale i tak żart był niesmaczny


wcześnie jeszcze. MI też ok 12 tc gość mówił, że coś tam tego, ale podobno bardzo często w tym wieku jest przerost łechtaczki u lasek i tak widać po prostu. Teraz wątpliwości nie ma, że Leon będzie Gają, mam nawet na fotce z usg pięknie widoczne "dwa wałeczki" :mryellow:

jarzynajarzyna - 2012-12-21, 21:13

gosia z badylem napisał/a:

co za badania?

do tego różyczka, cytomegalia, jakieś przeciwciała odpornościowe, hiv - cuda na kiju. poprzednim razem zabuliłam 350, ale była w tym pappa i te inne - teraz tergo nie robię, w dupie, znowu wyjdą głupoty i po co mi nerwy. tym bardziej, że na usg wyszło klawo wszystko, a przeca m. się zna super, więc wierzę mu, że nie ma to sensu.

gosia z badylem napisał/a:
wcześnie jeszcze.

no, wiem, w ogóle że tam jakiś kawał pępowiny może też wyglądać jak wacław, więc ocenianie w tym wieku na usg zwykłym to bzdura, 3d mi nie robił wcale. ale i tak stres. chociaż tej nocy, jak zrobiłam test, śniło mi się, że biegły dwie dziewczynki, jedno bobe, a druga mniejsza i ona mnie pyta - "czemu ja nie mam na imię ułada?" a ja - "bo to imię dla chłopca" :-P więc oby się sprawdziło :-P

MartaJS - 2012-12-21, 21:19

jarzynajarzyna, u mnie też początkowo wyglądało jak chłop, a teraz już "na pewno" Kryśka. Hehe, zobaczymy jak się urodzi.

Strasznie dużo za te badania zapłaciłaś :shock: Mój znachor prywatny kasuje 80-150 zł za wizytę, zwykle ok.100 zł, ale w tym jest wszystko, USG, KTG, co chcesz. Tzn. ma cennik wywieszony, z którego wychodzi więcej, ale jak prowadzi ciążę, to kasuje mniej więcej stałe kwoty. Pappa itp. testy osobno się płaci, nie robiłam, krew osobno oczywiście, ale też nigdy nie dałam więcej niż 120 zł za wszystko.

jarzynajarzyna - 2012-12-21, 21:35

tutaj prywatnie ceny są mocno stołeczne mam wrażenie. mam nadzieję już następny raz iść do swojej babki na nfz. niestety, kurde, jestem w takiej lokalizacji, że w ogóle na nfz cokolwiek to zapomnij. pediatra odpada - ci tutaj to są jacyś debile i bandyci, więc prywatnie 100 :-/ dentysta jak coś, to wiadomo, że na nfz nic nie zrobisz, okulista tutaj do niczego absolutnie, umie tylko krople do oczu wypisać. masakra.
a za badania to swoją drogą, ale sama toxo 7 dych, hiv 6 - niby "gdzieś podobno" można za friko, koleżanka próbowała - pojechała w pizdu na drugi koniec miasta, w ogóle nie wiedzieli, czego od nich chce.
no i koleś do mnie - proszę za miesiąc mieć świeżą morfologię. jasne, już lecę. dlatego też nie chcę chodzić do niego, nie jestem w stanie paliatywnym, żeby sobie co miesiąc krew pobierać. moja zlecała co trymestr i było git.

btw. mój samiec zaproponował dzisiaj, by nazwać córę kryśka takoż ]:-> ale ja już nie chcę z "r" w środku, więc nie spapugujemy ]:-> .

go. - 2012-12-22, 09:20

jarzynajarzyna napisał/a:
niby "gdzieś podobno" można za friko


to ściemniactwo jest, bo od prywatnego lekarza nie można badań krwi na nfz zrobić, ale jeżeli już chodzi o jakieś prenatalne, to i od prywatnego się załapujesz :-|

jagodzianka - 2012-12-22, 09:55

gosia z badylem napisał/a:

to ściemniactwo jest, bo od prywatnego lekarza nie można badań krwi na nfz zrobić, ale jeżeli już chodzi o jakieś prenatalne, to i od prywatnego się załapujesz :-|

Ale to co innego, bo do krwi trza skierowanie, a na tego hiva to może sobie każdy. Ja też nie robiłam (tzn robiłam, ale nie tam), ale moja kumpela chyba tak. To trzeba w odpowiedni dzień pojechać gdzieś na Podwalu chyba.

MartaJS - 2012-12-22, 09:59

jarzynajarzyna napisał/a:
btw. mój samiec zaproponował dzisiaj, by nazwać córę kryśka takoż ]:-> ale ja już nie chcę z "r" w środku, więc nie spapugujemy ]:-> .


Mój chłop też nie chciał R :-) ale już chyba się pogodził.

go. - 2012-12-22, 10:21

ej o co chodzi z tym R? :shock:
MartaJS - 2012-12-22, 10:22

O prawdziwą lub wyimaginowaną wadę wymowy, którą niektórzy mają ;-)
go. - 2012-12-22, 10:25

aaaaa :mrgreen:
lilias - 2012-12-22, 11:42

MartaJS napisał/a:
O prawdziwą lub wyimaginowaną wadę wymowy, którą niektórzy mają ;-)
:lol: :lol: :lol:
jagodzianka - 2012-12-22, 15:48

Co się śmiejecie, ja mam prawdziwą i też głównym kryterium wyboru był brak R.
lilias - 2012-12-22, 18:00

jagodzianka, podoba mi się jak ktoś inaczej mówi "r", to takie rozczulające :-) w życiu bym nie wpadła, żeby to było głównym kryterium wyboru imienia :-D
jagodzianka - 2012-12-22, 18:11

lilias, rozczulające, ale jak musiałam spisującym mnie policjantom podać imię ojca (Jeremi) to zawsze wkurzałam się 10 razy bardziej niż to warte. ("Jak? Jegemi?!)
Albo jak ktoś dla kogoś to jest takie zabawne i łazi za tobą i męczy dupsko "pooowiedz rabarbar". :evil:

Mikarin - 2012-12-22, 19:37

jagodzianka, jakos nie zauważyłam tej twojej wady, normalnie wmawiasz sobie :mrgreen:
Darmowe HIV i AIDS robiło się nieco za Dominikańską, wchodziło się gdzies w podwórka. Ale to badania anonimowe dla homo i osób podwyższonego ryzyka. Bylam tam w 2008.
Darmowe :)
Jarzka, mój gin kazał mi wszystko co można robić na NFZ. Byłam u dwóch prowadzących, w końcu dałam sobie spokój z prywatnym, bo i tak by nie przyjechał odebrać porodu więc co się było spinać. Ale 350 zl za badania to kosmos... ja zapłaciłam 10 zł za USG dopochwowe, żeby ciążę potwierdzić i koniec, reszta na NFZ :roll:

Żeście zdominowały wątek :roll:

Suszę głowę J. o drugie dziecko szybciej niż za 5 lat. Żeby za dużej przerwy nie było między maluchami. Na razie oporny jest, ale się zastanawia :roll: A co mi tam, i tak już wyglądam jak słoń, więc jak zajdę w ciążę chociaz aż ak bardzo nie będzie tego widać :-|

jagodzianka - 2012-12-22, 19:44

Mikarin, nie susz tylko działaj. :mrgreen: Co was tak wzięło na te drugie dzieci? Choć i mi ostatnio trochę żal, że F nie jest już takim słodkim bobasem którego można wszędzie zatargać w szmacie, a on albo kima albo się uśmiecha.
Mikarin - 2012-12-22, 19:55

jagodzianka, znajoma moja powiedziala tylko tyle, że przy malej różnicy wieku dzieci się ze soba bawią, nie są aż tak zazdrosne i mniej absorbują rodziców. dziec nie jest samotnym jedynakiem uzaleznionym od znajomych z podwórka i tego, które z rodziców się z nim pobawi :roll: ja mialam rodzeństwo i nie żaluję. I nie chcę, żeby Kuba byl jedynakiem 8-)
jagodzianka - 2012-12-22, 20:11

No tak, ja też bym chciała żeby F miał rodzeństwo. Ale na razie jest tak absorbujący, że sobie nie wyobrażam pod żadnym pozorem.
Mikarin - 2012-12-23, 09:49

jagodzianka, moja mama miała dwie córy rok po roku, dała radę :P
jagodzianka - 2012-12-23, 10:01

Mikarin, ja nie mówię nie. :P Przeca i z trojaczkami ludzie sobie dają radę.
go. - 2012-12-23, 13:47

Mikarin napisał/a:

Żeście zdominowały wątek


to źle? Forum przecież po to, żeby rozmawiać :mrgreen:

Fajna akcja, mieć jedno dziecko ze stycznia-lutego,a drugie z listopada-grudnia, żeby sobie razem do klasy maszerowały ]:->

jagodzianka - 2012-12-23, 17:40

gosia z badylem napisał/a:
Fajna akcja, mieć jedno dziecko ze stycznia-lutego,a drugie z listopada-grudnia, żeby sobie razem do klasy maszerowały ]:->

A to akurat nie koniecznie dobre dla dzieciaków. U mojego brata w klasie były takie dwie, co prawda bliźniaczki, tak nie rozłączne, że gdy jedna szła po świadectwo to odwrócona tyłem bo musiała cały czas patrzeć na siostrę. Wiadomo, zależy od dzieci, rodziców, wychowania, środowiska i wielu innych rzeczy, wcale nie musi tak być, ale jednak coś jest na rzeczy bo niektórzy rodzice bliźniaków specjalnie posyłają do różnych szkół żeby się integrowały z innymi. Myślę, że z takim rodzeństwem może być podobnie.

idalianna - 2012-12-24, 00:41

Mojej mamy znajoma urodziła w styczniu bliźniaki, dwóch chłopców. I w grudniu tego samego roku... znów dwóch chłopców. ]:-> Dwa zaczynają łazić, a kolejne dwa zakolkowane. Masakra! Ale poszli potem razem w czwórkę do klasy. ;-)
go. - 2012-12-24, 19:11

idalianna napisał/a:
Dwa zaczynają łazić, a kolejne dwa zakolkowane.


masakra ]:->
To jak ja z kumpelą- spotkałyśmy się po 3 latach braku kontaktu i odpowiedź na pytanie "co tam" brzmiała: "mam piątkę dzieci. " (...) :shock: "No, najpierw bliźniaki, chcieliśmy mieć trójkę. Rok później druga ciążą i... trojaczki" :mrgreen:

jagodzianka - 2012-12-24, 19:40

gosia z badylem napisał/a:
"No, najpierw bliźniaki, chcieliśmy mieć trójkę. Rok później druga ciążą i... trojaczki" :mrgreen:

Chyba bym sobie jajniki wycięła.

go. - 2012-12-24, 21:55

ja wiem, ze u mnie hormony ciazowe i te sprawy, ale po prostu jak ogladam ten filmik do konca, to sikam ze smiechu :oops:
" a pamietasz jak bawiles sie kupa pieska? myslalem ze to pileczka" :lol:
=> hxxp://www.youtube.com/watch?v=ITJ1JOLpAXQ&feature=share


ps. sor ze pisze bez polskich znakow, ale mam alt w innym miejscu niz zawsze :-P

orenda - 2012-12-27, 00:18

jarzynajarzyna napisał/a:
hiv 6 - niby "gdzieś podobno" można za friko

Badania w kierunku obecności wirusa HIV można zrobić za darmo i anonimowo w Punktach Konsultacyjno Diagnostycznych (PKD), aktualny spis punktów: hxxp://www.aids.gov.pl/?page=testy

Mikarin - 2012-12-27, 11:03

Hm, po przeryczanym pierwszyn dniu Świąt, bo teściowa nie mogła się pogodzic z tym, że Kuba ma też drugą babcię i że pojedzie do niej w pierwszy dzien świąt (wigilię spędziliśmy u teściowej), po tym jak zrobiła awanturę i pokazówę (jaka to ona nie jest samotna i ile to ona nam nie daje z siebie wydzwaniajac po 5 razy dziennie, a my dziecka nie chcemy przywieźć w Święta do niej, bo ona wnuka nie zobaczy) ciągnącą się dwa dni, jak mnie doprowadziła do histerii, swojego syna do płaczu, a moją mamę oczerniła jako awanturnicę - podsumowując, po tegorocznym Bożym Narodzeniu - zastanawiam się nad tym, czy w przyszłym roku nie olac świąt w cholerę i wyjechać za granicę, zaszyć się w lepiance i przeczekać...
lilias - 2012-12-27, 19:02

nie mam siły warczeć
nie mam siły warczeć
nie mam siły warczeć

pałczi - 2012-12-28, 06:03

jestem chora, nie mogę spać bo od razu zatyka mi się nos, boli mnie połykanie śliny, będę dziś cały dzień leżeć :-/ a mam mnóstwo rzeczy do załatwienia, napisania, nauczenia :roll:
Fatty - 2012-12-28, 09:23

Mikarin, ja bym właśnie tak spierniczała. U mnie akurat spokojnie(bo u mnie- dziatwy nie mam ani jeszcze nigdy nie byłam w takim związku aby do teściów jechać), ale u mojej koleżanki święta to zawsze jeden wielki wrzask i pokazówki mamy- taka tradycja chyba.


Ja mam takiego jednego nadgorliwca w pracy i troszku mi się włosy na karku podnoszą momentami ;) Zarządziła, że musimy przyjsć do pracy w niedzielę bo trzeba coś tam zrobić(normalnie w nd nie pracujemy) po czym wzięła sobie na dziś wolne :lol: W doopeczce ją mam, poprzednią niedzielę akurat w pracy byłam, bo była niedziela handlowa- ona nie ;)

Na mój protest, iż ja nie przyjdę bo chce sobie odpocząć usłyszałam standardowe kaśliwe "a po czym Ty będziesz odpoczywać skoro dziecka nie masz??" :lol:

Dziewczę fajne i pracowite, ale nadgorliwie ku uciesze szefa który nowym pracownikiem normalnie zafascynowany - bo nikt z takim wigorem nie nawołuje do charytatywnej pracy w niedziele jak ona ;)

jarzynajarzyna - 2012-12-28, 11:41

Fatty napisał/a:
"a po czym Ty będziesz odpoczywać skoro dziecka nie masz??" :lol:

:roll:
nie wiem, niektórzy na serio myślą, że bezdzietni to leżą do góry wackiem dzień i noc i nie mają prawa być zmęczeni, czy to tylko takie chrzanienie?
powiem Ci szczerze, że przez taką martyrologię sporo znajomości z dzietnymi mi się pokończyło, nie jestem w stanie słuchać i ochoty też nie mam :-P

MartaJS - 2012-12-28, 14:09

O, widzę, że chandra noworoczna, czyli uczucie "znów minął rok i wszystko jest do dupy" dopadło nie tylko mnie :-)

Cóż, mam tylko nadzieję, że wymarudzę się teraz i w Sylwestra będę miała lepszy humor niż zwykle.

1. jestem ciężką, bezużyteczną słonicą, nawet nie jestem w stanie zmienić dziecku pieluchy bez zadyszki (co akurat nie jest dziwne przy tym dziecku), a głupie pozmywanie naczyń skutkuje bólem kręgosłupa, zwierzaków też już nie nakarmię rano, bo nie dam rady, przez co mój chłop musi rano wstawać, a nienawidzi wstawać i potem cały dzień ma skopany, ja zresztą też, bo zawsze mi się wydaje że powinien wstać wcześniej,
2. najbliższe dwa miesiące będę wrastać w fotel jako ciężka, bezużyteczna słonica i dołować się, nigdzie się nie ruszę, bo jest ślisko, poza tym niedługo przestanę się mieścić za kierownicą i w ogóle gdziekolwiek,
3. z dwóch powyższych powodów wyżywam się na psie, dziecku, mężu i kto się jeszcze nawinie, przez co mam poczucie winy i jestem ciężką, bezużyteczną, sfrustrowaną słonicą.

Mikarin - 2012-12-28, 16:35

MartaJS napisał/a:
jestem [...] słonicą
Masz zamiar chodzić w ciąży dwa lata? :shock: Ja bym nie dała rady :P
edysqa - 2012-12-28, 19:27

Zaraz mnie szlag trafi.
Czy tez sie kłucicie ze swoimi facetami, mężami o rodzicow? Wlasnie sie z mężem poklocilam, on uważa ze mój Tata jest burakiem (ma ciężki charakter, zachowuje sie czasami jak prosty chłop z pola ze tak sie wyraze, ale mozna na niego liczyc, zawsze nam pomoże, doradzi - mój mąż mówi ze uważa sie za najważniejszego), a na jego matkę nie mogę słowa powiedzieć, pomimo ze przez nia musieliśmy sie przenieść z urzadzonego mieszkania na wies, daleko, gdzie chalupa sie wali, miała takie długi ze sprzedaliśmy mieszkanie w ktorym mieszkaliśmy (bylo formalnie jej ale ona mieszka w naszym).
Ona u nas nie była od lipca bo nie ma tu jak dojechać, moi rodzice byli bardzo często bo pomagali nam z remontem, robili codziennie po 100 km żeby nam pomoc, a mój mąż nie ma dla nich szacunku,widzi tylko gorsze cechy Taty.
Wigilia była u moich rodzicow, bylismy z teściową, zachowywała sie dla mnie skandalicznie, jak obrazona księżniczka, nie odzywala sie do nikogo, praktycznie nic nie zjadła. Wstawala nagle od stołu zadzwonic, albo zapalić (wcześniej chodziła z moja Mama, wolała ją itd). Jadac do nas na obiad w 1 dzień świat, umowila sie z moimi rodzicami, specjalnie nadlozyli km żeby ja zabrać. Mama mówi ze wsiadła jak do taksówki, powiedziala tylko czesc i cala drogę sie nie odezwała, u nas bylo trochę lepiej ale jak wracali to znów to samo. Nawet nie podziękowała ze ja podwiezli. Moja Mama powiedziała mi dzisiaj ze więcej jej nie zaprosi.
Wywiązała sie teraz rozmowa z moim mężem i oczywiście zaraz bronił mamusi, ze niby jak sie miała zachowywac (chociaż mu nie powiedzialam o wszystkich jej zachowaniach). Juz nie pamieta jak niedawno ja przeklinal, wiadomo co wolno jemu w stosunku do swojej mamusi, nie wolno mnie.
Słowa nie mogę powiedzieć bo on zaraz na mojego ojca najezdza a ja wiem ze nie zawsze on tez jest w porządku. Twierdzi ze przeciez on nie musi nam pomagać ze robi to dla mnie, ze łaski zadnej nie robi, mam na końcu języka żeby mu powiedzieć co mysle o jego matce. Ona jakos nam nie pomaga i chociaz cieszę sie ze mieszkam teraz na wsi, nie zamierzam składać jej poklonow za to. A mam wrażenie ze mój mąż czasami tak myśli, bo mi wlasnie powiedział ze gdyby nie ona to by nas tu nie bylo, ze po ślubie zaooferowala ze "odda" nam swoje 3 pokoje a my jej kupimy mniejsze, ze mam być wdzięczna za to ze to zrobiła. A moi rodzice myśleli żeby sprzedać dom i kupic mniejsze 2ze albo żebyśmy z nimi mieszkali, ale zrobiliśmy to co teściową zaproponowała.
Teraz mi to wypomina jakie to poświęcenie ze strony jego matki.
Ciekawe tylko jakby była zadłużona w tych 3 pokojach skoro mieszkała w 2 i nie dawała sobie rady z kredytami których miała jak sie okazało ponad 60 tys nic nie majac nowego przy tym

Krew mnie zalewa, musiałam sie wygadac, nie chce sie z nim kłócić o rodzine bo jej sie nie wybiera, ale jak on mi mówi zeby mój ojciec tu nie ozyjezdzal dopóki nie przestanie być chamski to ja mam ochotę mu powiedziec żeby jego matka tez nie przyjeżdżała. Ale wlasnie mi powiedział zebym nie zapominala ze mieszkam u niej (bo to tez musiało być na nią).

Normalnie jak sie odezwie to go pogryze, albo on mnie. ]:->

Fatty - 2012-12-28, 20:31

edysqa, ja się doświadczeniem nie podzielę, bo związek nie tak zaawansowany- ale przeraża to co opowiadasz :( Trzym się.


Ja warczę że chyba mam coś w głosie, w zapadniętych policzkach czy podkrążonych oczach bo jestem idealnym kozłem ofiarnym dla klientów - nikt nigdy nie oberwał od ludzi tyle co ja :/
Dzisiaj kobita wrzeszczała przez tel(poradziłam sobie po swojemu- tel przy udzie i tylko od czasu do czasu podnosiłam do ucha aby sprawdzić czy przestała wrzeszczeć), gdy zadzwoniła kolejny raz i odebrał szef na dźwięk męskiego głosu stała się miłą i słodką panią.
Zaznaczę że ani niemiła nie byłam(jestem wcieleniem łagodności w obcowaniu i chyba to mnie gubi), ani Pani powodu na mnie wydzierać się nie miała(chodziło o reklamację - którą przyjęłam, błyskawicznie mimo zapieprzu zapakowałam i wysłałam - to w firmie docelowej się ślimaczyli) ale na mój widok/dzwięk klienci dostają kręćka i jadą po mnie równo... I tyczy to się mnie, wyjdzie szef/szefowa już stygną, opanowują się. :|

Że niepoważnie wygladam jak na swój wiek to wiem... :/ (sytuacja, przychodzi klient, omiata mnie wzrokiem od góry do dołu i pyta: Czy mogę rozmawiać z szefem? Szef wychodzi a klient pyta szefa: Czy są Śmieciaki? Szef nie wie gdzie są śmieciaki ,bo i skąd? To pracownicy rządzą i układają na sklepie, w tym ja )

jagodzianka - 2012-12-28, 21:20

edysqa napisał/a:

Czy tez sie kłucicie ze swoimi facetami, mężami o rodzicow?

Tak! Dobra, może to nie są, aż takie kłótnie jak inne, ale też mnie wpienia, że on potrafi się lekceważąco wypowiedzieć o moich rodzicach(bardziej o tacie). Ekhem, gdyby nie oni to pewnie nie miał by żony i syna bo skończyłabym pod jakimś mostem. Za to jego stara mnie wkurwia też i czasem muszę mu po niej pojechać. Do jego ojca też coś mam, ale jakoś mniej. To chyba po prostu tak musi być. :P
Policjanci zostali wezwani na miejsce zdarzenia, oglądają ciało kobiety w wieku mocno zaawansowanym.
Ciało znajduje się w ubikacji - z głową w sedesie przytrzaśniętą deską klozetową.
Policjanci postanawiają przesłuchać gospodarza domu na okoliczność zdarzenia.
- Czy znał pan poszkodowaną?
- Tak, to moja teściowa.
- Zdzichu, sprawa jasna, pisz! Przyczyna zgonu: śmiertelne zatrucie domestosem w trakcie czyszczenia toalety

Naprawdę odkąd mam teściową to śmieszą mnie takie głupie kawały. :mryellow:
Ale ta twoja teściowa to może tak się zachowywała (jak burak?) bo nie miała co powiedzieć/miała jakieś problemy i była rozkojarzona/jest nieśmiała? Ja też czasem nie potrafię się w towarzystwie odezwać i choć bym nie wiem jak się starała to głową muru nie przebiję, pustka pod czaszką, język jak kołek- no nie da się i tyle.

MartaJS - 2012-12-28, 21:28

Mikarin napisał/a:
Masz zamiar chodzić w ciąży dwa lata?


Nie. Na razie zastanawiam się, jak wytrzymam jeszcze 2 miesiące.

edysqa, to chyba częsta sytuacja. U nas jest inaczej - rodzice męża nie żyją, więc nie mam teściów, a z moimi mieszkamy w tym samym domu, w osobnych mieszkaniach. Raczej jednoczymy się w narzekaniu na nich od czasu do czasu ;-)

edysqa - 2012-12-28, 21:28

jagodzianka, kawał mnie rozbawil :-)
Ona sie tak zachowywała moim zdaniem z zazdrości ze moi rodzice bardziej uczestniczą w naszym życiu niz ona, ale to nie moja wina ze jej syn nie dzwoni do niej codziennie tylko raz na kilka dni i są to bardzo zdawkowe rozmowy.
Moja Mama zapytała ja jak wyszla za nia na papierosa czy czuje sie o coś urazona, czy cos zle powiedziała, to jej odpowiedziała ze jest wigilia i nie będzie o tym mówiła, wiec ewidentnie była na nią obrażona.

Ona w ogole jest jak nie z tego świata, nie łapie co sie mówi, wierzy w każde słowo, weszła do garażu, zobaczyła auto ktorym jeździła kilkanaście razy a powiedziała podobno ze ładny samochód sobie kupiliśmy.
Wiem ze lykala jakieś antydepresanty, moze jej sie pogorszylo.

Ps. Sory za byki w poprzednim poscie, w nerwach pisalam :-)

edysqa - 2012-12-28, 21:34

MartaJS, wytrwasz tak samo jak poprzednio :-)

Fajnie ze sie laczycie w bólu ;-)

jagodzianka - 2012-12-28, 21:45

edysqa napisał/a:
Ona w ogole jest jak nie z tego świata, nie łapie co sie mówi, wierzy w każde słowo, weszła do garażu, zobaczyła auto ktorym jeździła kilkanaście razy a powiedziała podobno ze ładny samochód sobie kupiliśmy.
Wiem ze lykala jakieś antydepresanty, moze jej sie pogorszylo.

To może rzeczywiście coś jest na rzeczy. Może pomyśl, że jest niedysponowana psychicznie i potraktuj to zachowania z dystansem jak dziecko albo chorą osobę.
Normalnie gadam jak moja matka do mnie kiedy wkurzam się na babkę.
Przy okazji, skoro temat słuszny, to się wygadam.
Moja babcia ma taki zwyczaj, że staje na środku domu i krzyczy do kogoś piętro wyżej lub niżej, czasem coś ważnego, a czasem pierdoły w stylu pogoda na jutro w Suwałkach (serio :lol: ). Sytuacja dzisiaj, usypiam przebudzonego Filipa i nagle słyszę:
-Olaaaa (to do mojej mamy, głośno). O cholera dziecko śpi (0.1 tonu ciszej). A te ziemniaki to coś tam i coś tam tralalala (tym samym tonem co na początku).
Czy to jest powiedzcie mi normalne? F oczywiście się rozbudził i koniec drzemki.

edysqa - 2012-12-28, 21:49

jagodzianka, ja tak o niej mysle, albo czasami gorzej ;-p

A mój maz moze na szczescie wybrał ciszę a nie kłótnie, poszedł do lozka i dobrze bo nie chce mi sie patrzeć na niego, chwilowo.

Babcie masz niezlą :-) ile ma lat?

moony - 2012-12-28, 22:42

edysqa, u nas podobnie: jak narzekam na moją mamę to jest dobrze, jak mąż na swoją to też dobrze, ale gdy wkurzamy się na nie swoje matki to już oboje nas nosi.
edysqa - 2012-12-28, 22:44

moony, to juz chyba sie w życiu nie zmieni i zawsze tak bedzie, samemu mozna na swoje gadać, ale drugiej osobie juz nie :--
go. - 2012-12-29, 10:44

u nas dla odmiany identycznie :mrgreen:
W ogóle moi rodzice się mega starzeją, robią się upierdliwi, ojciec strzela fochy i obraża się (pokazując pięknym nieodzywaniem się -ani cześć ani pocałuj mnie w dupisko- przez ileśtam dni/tygodni jak dziecię w przedszkolu swoją urażoną dumę, wyższość czy cholera wie co :-| Jest niereformowalny, nie szanujący niczyich poglądów o ile są inne niż jego i mam ochotę czasami pierdolnąć mu w ryj o

pałczi - 2012-12-29, 11:07

mam dość naszych współlokatorów. denerwuje mnie każdy przejaw ich obecności, to jakimi są syfiarzami (chociaż my też nie jesteśmy święci, to nie mieści mi się w głowie zostawienie GUMY DO ŻUCIA na BRZEGU WANNY), to że żrą mięso i śmierdzi w lodówce... chcę się stąd wyprowadzić ale tu jest tanio i ładne mieszkanie :evil:
niedzielka - 2012-12-29, 12:18

pałczi, pomimo ładnego,taniego mieszkania radzę się jak najszybciej ewakuować. Sama miałam taką sytuację i niestety siedziałam w mieszkaniu, do którego nie chciało mi się wracać a musiałam :-/ Nic nie jest więcej warte niż zdrowie i dobre samopoczucie.
pałczi - 2012-12-29, 14:38

IceTeaGreen, wygląda na to, że najwcześniej będziemy mogli się wyprowadzić w wakacje :-|
marekpiotr1984 - 2013-01-02, 23:17

@pałczi - ale będziecie mogli i to jest najważniejsze! Po prostu zróbcie to! ;)
Daegurth - 2013-01-03, 11:06

Kwestia czasu zapewne. Musimy troche pieniedzy odlozyc, bo przeprowadzka zawsze wiaze sie z kosztami, ktore nie byly przewidziane ;] Do tego trzeba bedzie dokupic troche gratow.

Mnie wkurwia dzis to, ze jestem chory i musze siedziec w domu. Wczoraj urwalem sie z pracy, bo nie moglem juz wysiedziec :-/ . Najgorsze jednak jest to, ze nie moge od wczoraj dostac sie do zadnego lekarza. Mimo wykupionego pakietu w prywatnej klinice, nie moge przyjsc do lekarza wczesniej niz w piatek po 15. Wszystko przez sezon wzmozonych zachorowan na grype.

W konsekwencji musialem wziac 2 dni urlopu wypoczynkowego, zeby nie musiec siedziec w biurze... Wrrrr.

mada - 2013-01-03, 11:26

Daegurth ale lekarz może wystawić Ci zwolnienie na dzień poprzedzający wizytę, a więc zwolnienie może zaczynać się od dzis.
pałczi - 2013-01-03, 12:34

kaszlę jak gruźlik (pozdro D ;) ) a muszę łazić na uczelnię, pada, wsiadłam w tramwaj, którym jechałam do domu zamiast 15 minut - 40. niech drożeją bardziej te bilety :<
Fatty - 2013-01-13, 15:57

Dziewczynka powinna mieć czyściutko fajnie!! Kto to widział, zeby dziewczynka miała w pokoju tak brzydko!! - słowa mojej mamy. Nosz, cholera, mam ćwierć wieku :/


Dodatkowo mam z nią batalie o karmienie ryb. Zaznaczę- ryby są MOJE. Ja wszystko zakupiłam, ja mam na ich punckie hopla, ja o nie dbam. A rodzicielka sypie im żarcie chyba łopatą, ryby rozdęte(zdrowa ryba to głodna ryba), glon wszędzie, nie nadążam z podmianami- rozmawiałam z nią na ten temat, że nie życzę sobie aby je karmiła. Ona ich nie karmi! Nie odpuściłam, siadłam na niej to usłyszałam, że musi je karmić bo one ją proszą! :roll:
Pochowałam żarcie. Patrzę? ryby znowu rozdęte, ledwo pływają, wiec zrobiłam eksperyment- nie karmiłam przez tydzień. Macropodusy wiecznie srające i rozdęte, kardynały kwadratowe - wniosek. Kupiła własne żarcie i sypie im dalej.
Dlaczego chce mi wyzabijać ryby i zniszczyć zbiornik? :-? Nic do niej nie trafia, jak grochem o ścianę- zapiera się, że nie karmi, przyciśnięta do muru wrzeszczy na mnie, że one ją proszą :roll: a jakbym im dawała tyle co potrzebują to by nie prosiły(akurat ryba to typ zwierzaka która zeżre ile będzie miała i padnie jak jej rozerwie wnętrzności). Dżizas!


Czuję się jakbym miała w domu przekorną 4 latkę- 56 lat później!!

Kat... - 2013-01-13, 16:00

Fatty, współczuję. Aż strach pomyśleć na jaką babcię się w przyszłości zapowiada :->
jagodzianka - 2013-01-13, 16:09

Fatty, masakra. Swoją drogą miałam kiedyś rybki i żadna nigdy w życiu, choć starałam się nawiązać kontakt, o NIC MNIE NIE POPROSIŁA!
lilias - 2013-01-13, 16:11

Fatty, a jakby dekiel na kłódkę? a mamusia niech sobie sprawi własne zwierzątko, chociaż może lepiej nie :roll:
Fatty - 2013-01-13, 16:16

ja mam takie ciut oswojone rybie łakomczuchy ;) na widok kogoś podchodzącego do akwarium jest wielka euforia, szybkie pływanie z przodu przy samej tafli i ..mlaskanie ;)

Ciekawą sprawa jest niespójnosć zeznań rodzicielki ;) Najpierw że nie karmi, potem, że musi bo prosiły.. a wersja na dzisiaj brzmi, ze nigdy ich nie karmiła bo nie wie czym :lol:

Ale coś z tym karmieniem ona ma- kupuje parówki i podczas spaceru z naszym burkiem, karmi psy za płotami- jakbym ja zauważyła, ze ktoś podkarmia mojego psa to bym się wściekła. Tłumaczyłam jej, że jak znowu będzie jakaś akcja z otruwaniem psów to będzie podejrzana, ale nie trafia- tylko z wypiekami na twarzy opowiada jak sie wszystkie do niej cieszą gdy idzie ulicą.

Osobniczka kochana ale niereformowalna .

Cytat:
jakby dekiel na kłódkę?

myślałam nad tym ale nie wiem jak to zrobić ;)

Cytat:
a mamusia niech sobie sprawi własne zwierzątko, chociaż może lepiej nie

jest pieseczek, ale on akurat nie dosć że wybredny to i ma w głowie limit spożywanego pokarmu i utuczyć się nie da :P

arahja - 2013-01-13, 16:41

Fatty, a argument, że pozdychają i too much love kills naprawdę nie pomoże?
Alispo - 2013-01-13, 16:48

1. Proszenie ryb rozumiem ;-) ,mialam agentow żebrajacych i jedzacych z reki,ale szczerze wspolczuje..
i rozumiem,bo moja matka tez tak ma z kotem("ona tak prosi","jest taka glodna","przeciez zima jest","ta karma(vegan) pewnie malo kaloryczna" itp.itd. I co przyjade to kot szerszy..
2.dziś wośp=wkurza mnie nagonka na Owsiaka
3.nos zatakany,nie oddycham,i nadal nie poszlam do lekarza,a od tego zalezy moja praca w wielkim skrocie piszac..

blee..

Lily - 2013-01-13, 16:54

Alispo napisał/a:
i rozumiem,bo moja matka tez tak ma z kotem("ona tak prosi","jest taka glodna","przeciez zima jest","ta karma(vegan) pewnie malo kaloryczna" itp.itd. I co przyjade to kot szerszy..
Mam nadzieję, że nie aż tak jak u mojej (ja przez to przestałam do nich jeździć - włączyła mi się desperacja i miałam nawet pomysł, żeby je wypuścić na "wolność" - koty chowane od urodzenia w domu). Patologia.
U nas też kot prosi i to A. go rozpieszcza... Kot go kompletnie zmanipulował, na szczęście jest dość ruchliwy i na razie trzyma wagę akceptowalną...

Alispo - 2013-01-13, 16:57

Lily napisał/a:
Alispo napisał/a:
i rozumiem,bo moja matka tez tak ma z kotem("ona tak prosi","jest taka glodna","przeciez zima jest","ta karma(vegan) pewnie malo kaloryczna" itp.itd. I co przyjade to kot szerszy..
Mam nadzieję, że nie aż tak jak u mojej (ja przez to przestałam do nich jeździć - włączyła mi się desperacja i miałam nawet pomysł, żeby je wypuścić na "wolność" - koty chowane od urodzenia w domu). Patologia.
U nas też kot prosi i to A. go rozpieszcza... Kot go kompletnie zmanipulował, na szczęście jest dość ruchliwy i na razie trzyma wagę akceptowalną...

U mnie cale szczescie bez rozpieszczania..ale zawsze musi cos byc nie tak,bo z kolei mam jednego znerwicowanego psiego niejadka,ktorego jedzenie polega na pilnowaniu miski przed wyimaginowanym wrogiem :roll: /tym wrogiem pewnie ostatnio sa myszy co sa na tymczasie i jest z tego powodu histeria.. :roll: /

Lily - 2013-01-13, 17:13

Z psem to ja akurat miałam inne przejścia pt. "nie wyjdę na spacer, bo tydzień temu coś strzeliło 2 km stąd" :/
Mikarin - 2013-01-13, 18:39

arahja napisał/a:
Fatty, a argument, że pozdychają i too much love kills naprawdę nie pomoże?
Wyobraź sobie, ze j z moją teściową właśnie o to walcze od ponad roku, ze too much love can kill me - i jk grochem o ścianę - a przypominam, że chodzi o ludzi, nie zwierze ;)
Fatty - 2013-01-13, 21:56

arahja napisał/a:
Fatty, a argument, że pozdychają i too much love kills naprawdę nie pomoże?


nie, gdy natrafia się na osobnika który przekonany jest, ze lepiej wie co dobre dla kogoś innego :P

Właśnie zabijam jedną z ryb(od rana właściwie w agonii) temperaturą- humanitarniej byłoby przeciąć mózg czy palnać w łebek ale ja, osobnik co łapie muchy w szklankę i wynosi na pole tego nie zrobi. Mały zwierzaczek, niekontaktowy, nie do miziania, jeden niby z wielu bo rybka ławicowa- ale przykro :(

Gudi - 2013-01-13, 23:03

Fatty napisał/a:
Właśnie zabijam jedną z ryb(od rana właściwie w agonii)

może właśnie wykorzystaj to i powiedz, że z przejedzenia?

neina - 2013-01-13, 23:14

Fatty, właśnie, może pokaż mamie tą rybę?
Fatty - 2013-01-14, 08:28

Zaraz się po nią wybieram, więc pewnie tak zrobię, ale - baby, jak owa ryba była jeszcze w małym akwarium tzw. szpitaliku to stała nad nią i szczebiotała, czy dałam jej jeść.... ;)
neina - 2013-01-14, 13:55

Fatty, ciężka sprawa :-/ Może reprymenda od weterynarza? Coś musi zadziałać :roll:
niedzielka - 2013-01-14, 19:27

Mam jeden ale bardzo irytujący powód do warczenia :evil: Mój P. jest sługą swojej siostry, która na każdym kroku wykorzystuje nasz czas i nasze paliwo. W jaki sposób? A no w taki, że dzwoni do P. kilka razy dziennie i prosi: "pojedź mi tu, pojedź mi tam,załatw to i tamto" Ja już mam tego dosyć! No ileż można? Właśnie wysłała Go do sklepu, zapytałam po co jedzie, to powiedział, że po browar, ale wiem, że to ona dzwoniła :evil: W dodatku jest bezczelna. Przychodzi czasami do mnie (mieszka w tym samym podwórka) i pyta się czy nie mam czasami dla niej jakiegoś swetra, perfum, kosmetyków, itd. :shock: J. zaczął wyć, więc jeśli jest coś nieskładnie to wybaczcie,ale w pośpiechu pisałam.
Humbak - 2013-01-14, 23:47

Fatty napisał/a:
glon wszędzie, nie nadążam z podmianami- rozmawiałam z nią na ten temat, że nie życzę sobie aby je karmiła. Ona ich nie karmi! Nie odpuściłam, siadłam na niej to usłyszałam, że musi je karmić bo one ją proszą!


jagodzianka napisał/a:
Swoją drogą miałam kiedyś rybki i żadna nigdy w życiu, choć starałam się nawiązać kontakt, o NIC MNIE NIE POPROSIŁA!


wybaczcie, fatty, zważywszy zmarłą rybkę przepraszam, jeśli urażę, ale właśnie padłam ze śmiechu... o rany... :->
Coś jest z tymi mamami, moja myszy u siebie karmi, choć psują jej towar. Dopiero tato musi ją pilnować, żeby nie przesadzała, bo jedna mysz w 20 dni zmienia się w dużo myszy ]:->
Okoliczne kundle i koty też karmi...

MartaJS - 2013-01-15, 10:34

IceTeaGreen, chyba P. przydałby się trening asertywności. Niestety jest na świecie sporo takich ludzi, którym dasz palec, to zaraz chcą całą rękę. Nie znają umiaru.

Co do karmienia rybek, hehe... Generalnie na wsi, wśród starszych ludzi jest chyba takie przekonanie, że zwierzę nic innego nie potrzebuje, tylko żarcia. Koza meczy - znaczy głodna (a nie, powiedzmy, potrzebuje rozrywki i towarzystwa). Kury tłoczą się pod siatką na widok człowieka - czyli głodne (chociaż mają pełne koryto ziarna i wielką górę zielonki, ale czekają aż ktoś im rzuci jakiś rarytas albo wypuści na podwórko), pani Marto, pani nakarmi wreszcie te kury, bo patrzeć nie można! Pies szczeka, siada, podbija rękę - nie, niemożliwe, że chce głaskania, uwagi, na pewno jest głodny! Nic ci nie dali jeść, biedactwo, czekaj, mam tu coś dla ciebie!

Z dzieckiem zresztą tak samo. Płacze = głodne. Albo mu zimno. Co z tego, że w dzisiejszych czasach większość dzieciaków przeżarta i przegrzana.

Rybki też głupie nie są, wiem bo całe dzieciństwo miałam, jak widzą człowieka, to gromadzą się w miejscu gdzie sypie się żarło. Ale to przecież nie znaczy, że konają z głodu!

Mikarin - 2013-01-15, 11:31

MartaJS napisał/a:
Rybki też głupie nie są, wiem bo całe dzieciństwo miałam, jak widzą człowieka, to gromadzą się w miejscu gdzie sypie się żarło. Ale to przecież nie znaczy, że konają z głodu!
Moje dawały się nawet głaskać :P Ale to w sumie prawda - a co do dziecka - jak płacze to albo głodne, albo wymusza ;)
jagodzianka - 2013-01-15, 13:02

Cytat:

Z dzieckiem zresztą tak samo. Płacze = głodne. Albo mu zimno. Co z tego, że w dzisiejszych czasach większość dzieciaków przeżarta i przegrzana.

O tak, kupiłabyś mu w końcu to Bebiko bo na pewno masz za mało pokarmu. ]:-> Taki on chudy!

Fatty - 2013-01-17, 18:00

Humbak napisał/a:
[szy zmarłą rybkę przepraszam, jeśli urażę, ale właśnie padłam ze śmiechu... o rany... :->
.


ależ spoko, wszak i ja dostrzegam komizm sytuacji, ale jako iż on mnie dotyczy nie rechocę a po prostu momentami opada mi żuchwa ;)

IceTeaGreen
, też bym się zeźliła ;) Na pytanie, czy nie mam dla niej perfum/kosmetyków zapytałabym co za okazja i kiedy robi wystawna imprezę to może wpadnę i cosik przyniosę :P

Humbak - 2013-01-21, 12:30

1. Za 2 tyg mam egzaminy a właśnie się dowiedziałam, że nie mają dokumentu, który uprawnia mnie do tych studiów. Dokumenty załatwiano w październiku i wtedy dzielili (oni) ludzi na tych którzy muszą chodzić na wszystkie zajęcia i na tych którzy je mają okrojone (ja) - to są dwa różne tryby studiów. Mnie przydzielili do tej okrojonej grupy. Niby mam ten dokument w domu, ale jak uznają to dobrze jak nie to kuźwa, mogli mi to powiedzieć na samym początku, nie ma jak zmienić teraz trybu ani zdać całego semestru... fuc... :evil: :evil: :evil:

2. Dzieci mi zachorowały i nie mam jak pojechać do dziekanatu porozmawiać i dokumenty pokazać :evil: :evil: :evil: :evil:

3. Zaholowali mi autko wczoraj (600zł!!!) plus zapłaciłam ratę za te nieszczęsne studia i skończyła się wypłata :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

właśnie mnie krew zalewa i sobie tak łażę...

bronka - 2013-01-21, 12:54

Humbak, życzę żeby się ułożyło jak najpomyślniej:*
Agnieszka - 2013-01-21, 13:05

Humbak: :evil: a skan dokumentu da radę
na warczenie już nie mam siły, może znajdę jakieś pozytywy

Humbak - 2013-01-21, 15:29

Agnieszka napisał/a:
a skan dokumentu da radę
da jeśli uznają, jak nie, wolę tam być i z nimi pogadać. Liczę na to, że wszystko ułoży się pomyślnie, ale nerwy są olbrzymie :-/
lilias - 2013-01-21, 18:37

Humbak, zrób sobie herbatki, przytul się do dziecków :** jeżeli chcesz tam być (na wszelki wypadek) to będziesz :) nie dziwię Ci się
Agnieszka, mam podobnie i zazdroszczę poszukiwania pozytywów, nawet na to nie mam już siły...

Fatty - 2013-01-31, 09:46

Wszędzie sie żalę, potrzebuje wsparcia :P

Opowiem Wam kawała
Uczelnia wycięła fatysi Wała
Myślała, że zawód ma i z głowy strupa...
..a tu doopa!
Podań musi złozyć protokół
Na uczelnie wrócić jeszcze na poł roku
zaliczyć 17 przedmiotów
i żeby zadowolić zapominalskich idiotów
prace licencjacką napisać, raz jeszcze.

Mam dreszcze :/

Lily - 2013-01-31, 09:50

Fatty, mnie też uczelnia wycięła kiedyś taki numer, tylko u mnie to się nie skończyło szczęśliwie :P
diancia - 2013-01-31, 09:51

Fatty, ten uroczy wierszyk to na faktach?! :shock: :shock: :shock:
Madź - 2013-01-31, 10:07

Fatty, ooo masakra. Współczuję :-/
Fatty - 2013-01-31, 10:08

a łiiii - Uniwersytet Rzeszowski jest sponsorem dzisiejszego opadnięcia żuchwy.


Ja nie szukałam pracy w zawodzie, więc prędko bym sie nie dowiedziała- ale koleżanka z roku startowała, prace by dostała- tylko ten "szczegół" ją zdyskwalifikował.

Madź - 2013-01-31, 10:09

Fatty napisał/a:
Uniwersytet Rzeszowski jest sponsorem dzisiejszego opadnięcia żuchwy.
:lol: :lol: :lol:

alee czemuż tak ?

Fatty - 2013-01-31, 10:12

Otóż studiując sobie na uniwerku nie wystudiowałam wymaganej ilości godzin zajęć i praktyk określonej rozporządzeniem MPiPS z dnia 25.01.2008r. w sprawie specjalności przygotowującej do zawodu pracownika socjalnego :P

Cóz polanowałam się przekwalifikować, to traktować jedynie jako koło zapasowe... ale dziwnie się poczułam gdy się dowiedziałam, ze owego kółka ni mam. Jak nie urok, to sraczka.

Madź - 2013-01-31, 10:13

Fatty, dodupnie.
Oby sięzakończyło bez kolejnych przygód na wyższem szczeblu edukacji :roll:

Mikarin - 2013-02-02, 14:18

Skacze mi cukier. Jadę pożyczyć glukometr od siostry. Shit :evil:
Gudi - 2013-02-03, 19:13

nie mogę się zmotywować do napisania mgr ;/ już przełożyłam termin z czerwca na luty - ale to nic nie pomogło... nie moge zasiąść i koniec. Budowa poddasza wrze i trza jeździć wybierać drzwi, podłogi itp. i o stokroć wolę to niż mgr! a najgorzej, że mam kredyt studencki i muszę! się obronić ;/ zaczynam myśleć o kupieniu sobie napisania mgr... ;/
lilias - 2013-02-03, 21:30

Gudi, bier się! jak coś uwiera to zrób z tym porządek!!! :evil:
p.s. czasem mam podobnie i potem zawsze odchorowuję nadganianie , ale coraz rzadziej, pewno dorastam :-P ;-)

jagodzianka - 2013-02-03, 21:40

Gudi, małymi kroczkami dasz radę. Tylko musisz zebrać dupę. (wiem, wiem łatwo powiedzieć)
Gudi - 2013-02-03, 22:38

jagodzianka napisał/a:
Tylko musisz zebrać dupę

ale ja mam taaaaką wielką dupę.. jutro jest plan - mama ma się młodą zająć, a ja do klepania muszę w końcu ogarnąć moją bazę danych i zobaczyć co tam wyszło czy dupa blada czy jednak jakaś eureka:P

excelencja - 2013-02-03, 23:00

Gudi napisał/a:
nie mogę się zmotywować do napisania mgr ;/ już przełożyłam termin z czerwca na luty - ale to nic nie pomogło... nie moge zasiąść i koniec. Budowa poddasza wrze i trza jeździć wybierać drzwi, podłogi itp. i o stokroć wolę to niż mgr! a najgorzej, że mam kredyt studencki i muszę! się obronić ;/ zaczynam myśleć o kupieniu sobie napisania mgr... ;/


no wiesz... znam to... nie pamiętam kiedy miałam się obronić, ale jakoś 1,5 roku temu chyba...
yyyyy...
nie pocieszyłam, co?

diancia - 2013-02-04, 07:34

Gudi, to ja Cię pocieszę :) brałam się do pisania mgrki przez pół roku, nic mi z tego nie wychodziło (okoliczności obiektywne, ale najczęściej nie :roll: ) aż tu nagle machnęłam 120 stron w 2 tygodnie, przekonawszy uprzednio promotora, że nie, nie zwariowałam i tak, mimo że błyskawicznie machnięte, to rzetelnie :-D wiem, że brzmi szaleńczo, ale da się :D powodzenia!
Gudi - 2013-02-04, 09:53

diancia, wiem, że się da - ja w podobny sposób lic zrobiłam.... ale dziecko mi się teraz pałęta w życiu:> :)
excelencja napisał/a:
no wiesz... znam to... nie pamiętam kiedy miałam się obronić, ale jakoś 1,5 roku temu chyba...
yyyyy...
nie pocieszyłam, co?

pewnie, że tak :) tylko, że jak się nie obronię to kasę muszę oddać już... a tak to za 2 lata mogę zacząć spłacać....

diancia - 2013-02-04, 14:03

Gudi napisał/a:
ale dziecko mi się teraz pałęta w życiu
hihi, mi się też już pałętało, choć w brzuszku, ale bywało niewesoło, jak to pierwszy trymestr (choć wszystkie oczywiste objawy zwalałam na przemęczenie i stres :shock: ). Dasz radę! Szczególnie, że i motywacja finansowa jest ;) powodzenia!
jagodzianka - 2013-02-04, 14:04

Gudi, deadline najlepszą inspiracją!
Madrusta - 2013-02-04, 18:05

Widzę, że nie tylko ja mam problemy z samozaparciem i zaczęciem pisania pracy :-D Zwlekam, zwlekam i kurczę ciężko zabrać się za pracę. Owszem deadline stację co raz bardziej motywujący :mryellow:
lamialuna - 2013-02-07, 20:19

1.nie moge sie wyleczyc - wk...wia mnie podejscie do pacjenta i moja bezsilnosc
2.facet nie chce sie wyprowadzic i psychicznie coraz ciezej
3.niby jestem wredna, ale czemu mnie wszyscy wiecznie wykorzystuja, przetlumacz, zalatw, zadzwon, znajdz, pomoz, wytlumacz... itd

tyci tyci lepiej

powodzenia Wszystkim!

ana138 - 2013-02-07, 20:43

lamialuna napisał/a:
facet nie chce sie wyprowadzic i psychicznie coraz ciezej

???????? :evil:
pisać mi tu ciotka pw szybciutko albo na fejsbuku na wiadomość odpowiedzieć !!!

priya - 2013-02-08, 10:52

lamialuna, a mnie martwi to niewyleczenie, bo widziałyśmy się jesienią i już wtedy ciągnęło się to któryś tydzień, ileż można?? Poza GP nie masz tam żadnych lekarzy, kogoś od homeopatii, TCM czy coś?
sanderrra - 2013-02-08, 16:27

Dziś w pracy (pracuję na placu zabaw):
1. Pięciolatek zrobił takie kupsko w majty, że czuć było z kilometra. Musiałam się wspinać po delikwenta na samą górę konstrukcji i oglądać średnio zainteresowaną całą sytuacją matkę.
2. Jakiś mały bezczel przejechał mi po stopie ciężkim jak diabli mini-qadem. Oczywiście działo się to na oczach rodzicielki - zero reakcji. A gdy za chwilę zrobił to samo mamuśce, to tak go sprała, że aż mnie samą tyłek rozbolał .
3. Kolejny dzieciak wlazł w niedozwolone miejsce i zaczął tam znosić klocki i inne duperele. Reakcja: podeszłam i grzecznie poprosiłam malucha żeby wyszedł uprzednio robiąc porządek. Na co dostałam nie małą zjebkę od matki malca, że to wcale nie on i że sama mam sobie posprzątać. Wzięła dzieciaka i poszli robić zadymę gdzie indziej.

Masakra jakaś :-/

edysqa - 2013-02-08, 17:10

Wkurzam sie na siebie, na swój organizm dzisiaj ;-)
Taki niezdecydowany. 30 dc (cykle mam 26-27 dni) nie miałam żadnych objawów miesiaczki, po południu juz myślałam ze dostałam, a jak na razie to brązowe plamienie i nic, czysto.
Niech sie zdecyduje, albo dostaje albo nie :-D a nie mnie tak denerwuje. Jakis jasny sygnał by mi dal.

Gudi - 2013-02-10, 10:44

sanderrra napisał/a:
to tak go sprała, że aż mnie samą tyłek rozbolał .

ja reaguję zawsze wtedy - nawet jak ktoś walnie do dziecka "że zaraz Ci przyleje" to też reaguje - tak się we mnie wtedy gotuje, że i jakiemuś mięśniakowi bym przypierdziliła. aż się zdenerwowałam :>

jagodzianka - 2013-02-10, 11:11

Gudi, i co mówisz/robisz?
pałczi - 2013-02-10, 11:14

Wrr. Kupiłam wczoraj telefon, 2h po włączeniu na ekranie zrobiła się czarna plama, okazuje się, że to wada modelu i setki ludzi ma z tym problem. I znowu zostanę bez telefonu - teraz mam już dwa do oddania na gwarancję... :evil:
Gudi - 2013-02-10, 15:38

jagodzianka napisał/a:
Gudi, i co mówisz/robisz?

zazwyczaj jak są groźby to teksty w stylu, a może ja panu przyleje? albo ładnie to tak grozić słabszemu?
teksty o słabszym i bezbronnym najlepiej działają. Ale jak ktoś uderzyłby na moich oczach to bym wręcz krzyknęła na pół sklepu! przemoc do dzieci normalnie tak mnie trzęsie na coś takiego...

Gudi - 2013-02-10, 15:39

pałczi, jak oddajesz na gwarancję to nie dostaniesz jakiegoś zastępczego? siostra dostała... w tmobile ma abonament
Fatty - 2013-02-10, 15:54

sanderrra napisał/a:
Dziś w pracy (pracuję na placu zabaw):


olaboga, współczuję


Ja pracuję w sklepie zabawkowym- dzieciaki nieraz traktują rowerki, zjeżdżalnie etc jako plac zabaw(sa informacje "prosimy nie zjeżdżać, nie wsiadać" ale nieletni użytkownik przeważnie nie umie czytać, a jego opiekun olewa to i nieraz sam malucha wsadza na zjeżdżalnię co skutkuje brudnym, zarysowanym buciorami ślizgiem -> trudności w sprzedaży takiego przedmiotu, wszak wygląda jak używany) .
Albo taki maluch bierze lalke i wlekąc ją za nogę, smaruje nią po posadzce sklepu - rodzic sam nie reaguje a na zwrócenie uwagi jest podobna reakcja jak opisujesz: że to moja sprawa żeby te lalkę doczyścić,a najczęściej, ze ta lalka już taka brudna była.

Co do wchodzenia na sprzęty typu domki/zjeżdżalnie raz myślałam, że będę przebiegła i dookoła ekspozycji z takimi rzeczami z dużych klocków wybudowałam płotek :mryellow: Na tyle wysoki aby dziecko samo nie weszło(chociaż były takie co płotek rozbierały) a towar było widać- oczywiście kartka oprośbie nie-wchodzenia też była ale co tam - jak malec nie dał rady wejsć sam, to ...rodzice sami go wsadzali do środka :shock: Na zwrócenie uwagi niektórzy odpowiadali "Ale ona nic nie zrobi tylko sie tam pobawi, pozjeżdża i wyjdzie" (loool! ) lub pytano co mi to szkodzi :P

pałczi - 2013-02-10, 20:15

Gudi, dostałam zastępczy, w domu się okazało, że nie działa. Szlag mnie trafi
edysqa - 2013-02-10, 20:16

Dostałam jednak dopiero dzisiaj okres, krew dziwna jasna, bladoróżowa i baardzo boli mnie podbrzusze i plecy. Jakas masakra :-/
Madź - 2013-02-11, 01:19

nie mogę się wciąż nauczyc odsypiać nocek w pracy - dziś jak się położyłam o 12 w południe to spałam do teraz. Brak snu brakiem snu, ale bez przessdy :evil: cały dzień w dupę :evil: :evil:
ropuszka - 2013-02-12, 19:40

na razie nie marudzę, ale popytam ;)

jakieś dobre książki,filmy o motywacji :?: tylko nie cukrowo-bezowe ]:-> :?:
sposoby na łatwiejsze zasypianie :?: zioła, dźwięki natury, może coś innego :?:

a i jeszcze jedno: ktoś działa na rzecz dzieciów, zwierząt itp we Wro albo się orientuje w tych sprawach :?:

oszum - 2013-02-12, 19:56

ropuszka napisał/a:
sposoby na łatwiejsze zasypianie :?: zioła, dźwięki natury, może coś innego :?:

Słyszałaś może o Niburu Project? Dwa razy w miesiącu (na nów i na pełnię) organizują seanse gongów tybetańskich. Polecam, mega relaksujące! W domu odpalam sobie muzykę w podobnym klimacie, do tego jakaś meliska i oczy same się zamykają ;) .
hxxps://www.facebook.com/pages/NIBURU-PROJECT/
hxxp://www.myspace.com/niburuproject
A co do organizacji we Wro to na dziecięcych się nie znam, ale w zwierzęcych ewentualnie trochę rozeznania mam.

ropuszka - 2013-02-12, 20:00

oszum napisał/a:
w zwierzęcych ewentualnie trochę rozeznania mam


a mogłabyś coś polecić, opisać jak to od środka wygląda :?:

jagodzianka - 2013-02-12, 20:27

ropuszka napisał/a:

jakieś dobre książki,filmy o motywacji :?: tylko nie cukrowo-bezowe ]:-> :?:

Jedz i Biegaj (motywuje nie tylko do tych dwóch wspaniałych czynności :P )

Alispo - 2013-02-12, 21:59

ropuszka napisał/a:

a i jeszcze jedno: ktoś działa na rzecz dzieciów, zwierząt itp we Wro albo się orientuje w tych sprawach :?:

mhm ;-) ropuszka-pytaj jakby co,Wrocek znam, ale lepiej tu nie zasmiecajmy:)

Lily - 2013-02-13, 11:35

edysqa, głupio się spytam - a Ty przypadkiem nie jesteś w ciąży?
A ja tez dostałam okres i łeb mnie boli, bo mnie zawsze wtedy boli, więc sobie warczę.
Pada śnieg i jest całkiem ciemno w domu.
I jakoś nie mogę dokończyć pracy.

diancia - 2013-02-13, 12:10

Lily napisał/a:
a Ty przypadkiem nie jesteś w ciąży?
też o tym pomyślałam... może warto zrobić teścik? :mryellow:
jagodzianka - 2013-02-13, 12:35

diancia napisał/a:
Lily napisał/a:
a Ty przypadkiem nie jesteś w ciąży?
też o tym pomyślałam... może warto zrobić teścik? :mryellow:

ja też tak pomyślałam. Coś w tym musi być. :P

Fatty - 2013-02-13, 13:28

Sąsiad z lokalu obok robi zamach na moje uszy :(
Od sufitu zwieszają się tylko folie, nic tam jeszcze nie ma- ale już załączył alarm. Jakiś ciekawsi zaglądnął - czujka go złapała i wyje. Jakiś wścibski maluch tam wparował- znowu syrena. Cały tydzień taki był, dzisiaj przysłał rbotników, ale nie dał im kodu - chłopy łaziły, to wyło i wyło, w uszach mi pulsuje a lewego to sie nawet nie dotkne :|

edysqa - 2013-02-13, 13:41

jagodzianka, diancia, Lily, chyba nie. Myślałam czy zrobić, miesiaczka trwa, moze tak dla pewności zrobię pozniej.
tcioflove - 2013-02-13, 13:54

to i na mnie chyba nadszedl czas... wczoraj wieczorem zakonczyla sie czterodniowa wizytacja mamy moje chlopaka. ogolnie jest w porzadku, lubie ja ale:
-musze wyszorowac piekarnik bo smierdzi miesem i jest poobklejany roztopionym serem
-to samo z patelnia
-to samo z cala kuchnia bo mama wszedzie kladla noze od miesa
-musze poukladac w szafkach w kuchni bo pozwolila sobie poukladac po swojemu
-mam wyrzuty sumienia ze tak na nia narzekam bo chlopak powiedzial ze ona bardzo mnie lubi
-wyczerpuje sie bateria w myszce a kasa dopiero jutro
- skonczyla mi sie kawa

bronka - 2013-02-13, 20:07

tcioflove napisał/a:
- skonczyla mi sie kawa

tutaj poczułam szczere współczucie ;-)

Warczeć nie będę. Dobrze mi.

seminko - 2013-02-13, 20:17

bronka napisał/a:
tutaj poczułam szczere współczucie
:mrgreen:
Serdeczny kop w pośladki o której rano..? :-P

seminko - 2013-02-13, 20:19

bronka napisał/a:
Dobrze mi.
:-)

A ja tam powarczę, z nudów :-P Wrrrr..... Niech się odczaruje :-P

tcioflove - 2013-02-14, 07:49

bronka napisał/a:
tcioflove napisał/a:
- skonczyla mi sie kawa


na szczescie udalo mi sie wyskrobac dwojke na zwykla puszczalska z tesco :D PRZEZYJE!!! :mryellow:

bronka - 2013-02-14, 10:25

tcioflove napisał/a:
bronka napisał/a:
tcioflove napisał/a:
- skonczyla mi sie kawa


na szczescie udalo mi sie wyskrobac dwojke na zwykla puszczalska z tesco :D PRZEZYJE!!! :mryellow:


uffff :mrgreen:

pałczi - 2013-02-14, 10:34

Chcę się już wyprowadzić, wkurza mnie ta sytuacja - współlokatorzy nagle stwierdzili, że się wyprowadzają, ale mamy tu 2-miesięczne wypowiedzenie i tylko jeśli sami znajdziemy kogoś na nasze miejsce to możemy szybciej się wynieść. A ja chcę już nowe mieszkanie i spokój.
Fatty - 2013-02-17, 19:12

Okres mi sie spoznia a ja zaczynam mieć głupie myśli od czego to :/


jestem przewrażliwiona.

Gudi - 2013-02-17, 20:36

Fatty napisał/a:
Okres mi sie spoznia a ja zaczynam mieć głupie myśli od czego to :/

a prawdopodobieństwo zajścia jest? :>

Fatty - 2013-02-18, 14:39

Cytat:

Fatty, piękne cycki (te z 3. powodów do mruczenia ;) ) w okolicy okresu są dość podejrzane


ja na jakiś czas przed mam je piknę i okrąglutkie właśnie( a że bolą jakby chciały odpaść i sie potoczyć gdzieś pod szafkę to inna sprawa ;) )


Właśnie sie okazało, że jest po mojej myśli :lol: Więc warczę tylko na ciotkowate bóle krzyża :lol:

arahja - 2013-02-21, 12:25

Jeden duży: seeeeeera, seeeeera z majonezem, tłuściocha takiego na białej bule.
Czego mi brakuje? :-/

diancia - 2013-02-21, 13:44

Cytat:
Czego mi brakuje? :-/
może wiosny? szarobura zima się zadomowiła i człowiekowi smaki miesza ;)
co do buły to na taką chcicę piekę sobie kilka domowych, obkładam wędzonym tofu, smaruję majonezem z fasoli i wcinam z czystym sumieniem :)

Alispo - 2013-02-21, 13:57

arahja-z ochoty pewnie i tyle,to sobie zjedz w wersji weganskiej,jak nie masz pod bokiem to moze biala bula z keczupem tudziez musztardą tudziez pieczarką(nie rzadko moje sniadanie ;-) ).
ropuszka - 2013-02-21, 14:12

arahja, ja ciągle mam ochotę na mączno-ziemniaczane: kluski, makarony, białe buły, ciasto francuskie (najlepiej z farszem ziemniaki-tofu-cebulka), frytki, chipsy itp.

co z tego, że wegan :-/

chyba po prostu mi brak dobrego humoru :evil:

Alispo - 2013-02-21, 14:21

ropuszka napisał/a:
arahja, ja ciągle mam ochotę na mączno-ziemniaczane: kluski, makarony, białe buły, ciasto francuskie (najlepiej z farszem ziemniaki-tofu-cebulka), frytki, chipsy itp.

co z tego, że wegan :-/

mam tak samo.ale nie zamierzam przez to warczec ;-) najwazniejsze ze vegan.

Kat... - 2013-02-21, 14:43

A ja zamierzam, bo tak jak nigdy nie byłam z siebie w pełni zadowolona, to teraz to już porażka. Po ciąży zostało mi 8 kg a właśnie wegańskie sery, majonezy, batony i inne niezdrowe rzeczy wcale mi się nie pomagają tego pozbyć. Co się ze mną dzieje? Nie miałam takich ciągot nawet w ciąży, a teraz dosłownie nie mogę się oprzeć żeby nie zajrzeć do lodówki raz jeszcze.
Dzisiaj właśnie jadłam kanapki z wegańskim żółtym serem. Po co ja to kupiłam? Zakochałam się i teraz znowu wyglądam jakbym jakbym w ciąży była :->

Alispo - 2013-02-21, 14:50

Kat... napisał/a:
Nie miałam takich ciągot nawet w ciąży, a teraz dosłownie nie mogę się oprzeć żeby nie zajrzeć do lodówki raz jeszcze.

no to ja mam inaczej,bo u mnie zwykle lodowka szybko swieci pustkami i nie ma co jesc.

arahja - 2013-02-21, 14:57

Może z ochoty. Można mieć niedobór tłuszczy? ;) Praktycznie nic w mojej diecie nie zawiera jakichś wielkich ilości, orzechy jem od czasu do czasu, duszę warzywa w łyżce oleju...
jarzynajarzyna - 2013-02-21, 16:35

Kat... napisał/a:
Dzisiaj właśnie jadłam kanapki z wegańskim żółtym serem. Po co ja to kupiłam? Zakochałam się i teraz znowu wyglądam jakbym jakbym w ciąży była :->

a który to taki smakowity? :mryellow:

Kat... - 2013-02-21, 17:13

jarzynajarzyna, ja do tej pory jadłam tylko jeden inny więc obeznania w nich nie mam ale hxxp://www.evergreen.pl/veganline-naturalny-p-2031.html]on mi zupełnie przypomina prawdziwy żółty ser. Może konsystencja jest bardziej jak w wyrobie seropodobnym ale smak nie do odróżnienia.
jagodzianka - 2013-02-21, 17:14

Cytat:
Dzisiaj właśnie jadłam kanapki z wegańskim żółtym serem. Po co ja to kupiłam? Zakochałam się i teraz znowu wyglądam jakbym jakbym w ciąży była :->

Ja właśnie dla tego zawsze się powstrzymuję przed zakupem. Czuję, że pokonałby mnie na całej linii. :P

jarzynajarzyna - 2013-02-21, 17:30

Kat... napisał/a:
smak nie do odróżnienia.

o, jego znam, ale jak dla mnie smakuje plasteliną :mryellow:

riku17 - 2013-02-21, 21:14

Cytat:
on mi zupełnie przypomina prawdziwy żółty ser.


No co ty, dla mnie on smakuje jak sporo przeterminowana mamba o smaku coli :mryellow: :mryellow:

lilias - 2013-02-22, 00:04

arahja napisał/a:
Może z ochoty. Można mieć niedobór tłuszczy? ;) Praktycznie nic w mojej diecie nie zawiera jakichś wielkich ilości, orzechy jem od czasu do czasu, duszę warzywa w łyżce oleju...


można :) może zrób sobie bardzo niezdrowy ale za to cudny smalczyk wegański? podobno tłuszczyk hamuje smak na słodkie, ale czy na ser to nie wiem :-P
a jakby tak na kokosowym? hę? to nawet zdrowszy by był, ale to chyba na takim bezzapachowym... już się robię głodna :->

Kat... - 2013-02-22, 08:48

jarzynajarzyna, riku17, poważnie? No dobra prawdziwego nie jadłam ponad 4 lata ale właśnie tak zapamiętałam ten smak. No ok, te sery, które jadłam nie były z górnej półki ale żeby plastelina? :-)
Fatty - 2013-02-22, 12:11

Siostra zakatrupiła mi 21 sztuk narybku - 3 tygodniowego.
Pływały sobie w małym akwaryjku 8 l, z zadaniem aby część z nich wyrosła na samiczki

Az tu nagle wczoraj opadają zemdlone jak liście z drzew- jeden po drugim. siostra zamaist zmyć pazur w łazience, poczyniła to w pokoju - i wnuczki mi sie zatruły i fiknęły. :(


W ramach rekompensaty kawe mi dzisiaj zrobiła.

ropuszka - 2013-02-22, 13:12

wypatrzyłam telefon na allegro, bardzo mi się podoba, nawet w dobrej cenie, niestety jest w zestawie ze skórzanym etui :evil: i jak tu sprawdzić czy to czasem nie prawdziwa skóra?
Alispo - 2013-02-22, 14:36

zapytaj:) albo poszukaj tego modelu futeralu w sieci,mnostwo razy mi sie udawalo dochodzic do takich rzeczy.jakby co daj linka,pogoogluje sie;)
idalianna - 2013-02-22, 20:22

Albo zapytaj ile spuści z ceny, jeśli nie weźmiesz futerału. :-P
Alispo - 2013-02-22, 20:26

futerał sie okazał sztuczny:)

nie mam nic do warczenia;) uciekam stąd;)

sanderrra - 2013-02-22, 22:42

Od tygodnia planowałam ten weekend. Szwagierka, jej mąż i znajomi mieli przyjechać do nas na późną parapetówę i moje urodziny. Z tej okazji wzięłam wolne w pracy, zrobiłam chyba ze cztery kursy do sklepu i z powrotem, dźwigałam siaty z zakupami, straciłam pół stypendium, wysprzątałam całą chałupę, pół dnia spędziłam gotując w kuchni i wszystko, wszyściusieńko zrobiłam sama, bo mąż w delegacji. A oni nie przyjadą! Jakiś stary, śmierdzący pijaczyna wskoczył mojej szwagierce pod koła :shock: :-| A dokładnie przetoczył jej się po masce i głową rozbił przednią szybę. Chwała Panu, że nikomu nic poważnego się nie stało (Koleś rozwalił sobie tylko lekko łuk brwiowy). Szkoda mi szwagierki - jest w mega szoku i pewnie nie prędko siądzie za kółko. Takich to ja bym ...... ! :evil:

I już sama nie wiem na co jestem bardziej zła: na to, że narobiłam się niepotrzebnie jak dzik, czy na tego bezmyślnego, zachlanego kutafona. Dobrze, że ich okolice są mega zasypane i jechała bardzo wolno :-/

bronka - 2013-02-23, 13:31

sanderrra napisał/a:
stary, śmierdzący pijaczyna
sanderrra napisał/a:
Takich to ja bym ...... ! :evil:
sanderrra napisał/a:
bezmyślnego, zachlanego kutafona

:-|
Znasz tego człowieka? tak się o nim wyrażasz...
Może to dobry człowiek był i zniszczyła go choroba alkoholowa. Wielu ludzi się tak stacza. Czasem nikt nie wyciągnie ręki, a do takich słów pierwsi :-/ :-/ :-/

Alispo - 2013-02-23, 13:34

bronka napisał/a:

:-|
Znasz tego człowieka? tak się o nim wyrażasz...
Może to dobry człowiek był i zniszczyła go choroba alkoholowa. Wielu ludzi się tak stacza. Czasem nikt nie wyciągnie ręki, a do takich słów pierwsi :-/ :-/ :-/

dokładnie..

sanderrra - 2013-02-23, 14:42

Poniosło mnie z tych nerwów :-| Wiem, że to żadne wytłumaczenie... :oops:
Mikarin - 2013-02-23, 21:20

Wkurzona, bo mnie chłop zagonił do kuchni i jakieś kulki serowe mu robiłam, smazone w głebokim tłuszczu, z rozpędu zjadłam kilka sztuk, chyba cztery - i nie dość, ze mój vegan poszedł się je***, to jeszcze żołądek zaczął mnie boleć, jest mi ciężko i niedobrze. Głupia jestem :(
idalianna - 2013-02-24, 20:24

Ja też wkurzona. Grrrrr! :evil:
D jak co tydzień zabierał Tyma na 4 godziny. Wcześniej Młody słabo jadł więc poprosiłam go, żeby mu dał coś do jedzenia (powiedziałam: jakieś warzywo ugotuj i pognieć, plus kasza lub ryż ew owoce), jeśli będzie chciał. Powiedział, że okej i poszli.
D wraca. Pytam:
- Czy Tymek coś jadł?
- Tak.
- Aha, a co?
- Paczkę biszkoptów i bobofruta.
:evil: :evil: :evil:

riku17 - 2013-02-24, 20:38

Cytat:
- Paczkę biszkoptów i bobofruta.
:evil: :evil: :evil:


oooooooo matkoooo :-? :-? :-?

bodi - 2013-02-24, 21:46

Idalianna,slabo...moze na przyszlosc dawaj Tymka ojcu razem z prowiantem :)
idalianna - 2013-02-24, 22:12

Robiłam tak wcześniej, ale jakiś miesiąc temu uświadomiłam sobie, że to chore, żeby własny ojciec nie mógł dawać dziecku jeść, dałam mu dokładne wytyczne co Tymo je, tygodniowy jadłospis przykładowy... w którym najbardziej niezdrową rzeczą było kilka łyków mleka sojowego. :/ Ale chyba będę musiała wrócić do dawania Młodemu jedzenia "na wynos". Chociaż wtedy pewnie też będzie SIĘ STARAŁ i kupował mu pyszne biszkopty. Nie wiem jak do niego trafić..
riku17 - 2013-02-25, 08:13

To ja też trochę ponarzekam :-/ Od dwóch tygodni od 6 rano do 8 wieczorem nie słyszę nic innego jak wrzask, płacz i narzekanie.... Ja już nie pamiętam tego czasu kiedy mały był fajnym, spokojnym, uśmiechniętym dzidziusiem. Jestem totalnym, społecznym wrakiem - nic nie mogę zrobić, nigdzie nie mogę wyjść, nikt mnie nie odwiedza - bo i co można robić w takim hałasie.....

Masaaaakraaa ile jeszcze... :-( :-(

lilias - 2013-02-25, 08:15

idalianna, możesz tylko zacisnąć zęby i uprzedzić, ze na wizyty u dentysty może sobie już rezerwować czas i gotówkę ]:-> im będziesz bardziej się denerwować tym bardziej może być złośliwy i wchodzić z dzieckiem w jakieś niezdrowe tajemnice przed tobą. na razie dawaj prowiant i chyba musisz się przyzwyczaić, że nie masz na wszystko wpływu :roll: zje te biszkopty i wydali, a w domu zje coś zdrowego :-)
Kat... - 2013-02-25, 09:57

riku17, wiem przez co przechodzisz. D zanim zrobiła się zupełnie samodzielna w poruszaniu i zabawie też non stop wyła. Wstawała- wyła, sadzałam ją- wyła, kładłam- wstawała i wyła. Wraz ze sprawnością i samodzielnością Eryk się wyciszy.

To ja warczę na moje dodatkowe 7-8 kg. Niby niewiele ale jest ostatni moment żeby wykorzystać karmienie do zrzucenia tego a ja nie umiem. Nigdy w życiu się nie odchudzałam i tak jak podejrzewałam to nie dla mnie. Nie umiem jeść mało. Jak jestem głodna to nie mogę o niczym innym myśleć. A ruszać się nie bardzo mam jak. Po drugiej stronie ulicy jest basen ale D nawet z własnym ojcem nie chce zostać :-/ Ostatnio wyszłam do sklepu, po pół godzinie miałam telefon, że ona już jest wycieńczona z ryku :-/ Nigdzie się nie mogę ruszyć sama.

diancia - 2013-02-25, 10:13

Kat... napisał/a:
Po drugiej stronie ulicy jest basen ale D nawet z własnym ojcem nie chce zostać :-/ Ostatnio wyszłam do sklepu, po pół godzinie miałam telefon, że ona już jest wycieńczona z ryku :-/ Nigdzie się nie mogę ruszyć sama.
o kurczę, współczuję... z drugiej strony może to dobry pretekst, żeby nauczyć Małą, że Mama nie zawsze będzie na jej zawołanie, powoli przyzwyczajać do innych opiekunów? Zresztą tak jak patrzę na wiek Danusi, to ona może właśnie kończyć fazę "lęku separacyjnego" - jest duża szansa, że niedługo jej miną histerie z okazji braku Mamy w pobliżu ;) powodzenia! :)
jarzynajarzyna - 2013-02-25, 10:24

Kat..., a basen dla smarkaczy? takie zajęcia są mega wyczerpujące, ja po pół h w wodzie z bobe wychodziłam najczęściej w hipoglikemii, a w ostatnim semestrze wchodził z nią chłop mój, to stracił 4 kilo chyba. wilk syty i owca cała 8-)
Kat... - 2013-02-25, 10:26

diancia napisał/a:
może to dobry pretekst, żeby nauczyć Małą, że Mama nie zawsze będzie na jej zawołanie, powoli przyzwyczajać do innych opiekunów?
nie ma opcji, dla mnie to jest męczenie dziecka ale też opiekunów bo
diancia napisał/a:
ona może właśnie kończyć fazę "lęku separacyjnego" - jest duża szansa, że niedługo jej miną histerie z okazji braku Mamy

Wiem, że to minie. Tzn mam taką nadzieję, jej brat nigdy nie miał takiej fazy, to było dziecko, które czuło się dobrze z każdym, ona jest strasznie do mnie przyrośnięta. Kiedyś się oddzieli, widocznie potrzebuje więcej czasu, trudno. Ale strasznie to męczące :-/

Lady_Bird - 2013-02-25, 11:12

A u mnie odwrotnie. Jak N. była mniejsza to był ryk prawie non stop. Tylko w chuście/na rekach względny spokój. Teraz potrafi zająć się sobą, tzn. bawi się całkiem ładnie a płacze jak chce spać, jesć lub qpka w galotach. Jestem w szoku, że tak to się toczy fajnie. Z mężem zostaje bez problemu, ale on to jest jej druga mama w zasadzie. ;)

a warczę, bo:
1.Jestem chora :/
2. Nie mogę biegać (bo jestem chora) :/
3. Jestem słomiana wdowa i tęsknię okrutnie. Buuu

Fatty - 2013-03-02, 15:20

Mam dzisiaj serdecznego, pracowego wqrwa na niektórych lajtowych rodziców i pociechy wychowywane bezstresowo!!

Ruch jak diabli, przyszła kobita z 2 dzieci, młodsze typu szatan zaczęło brać koszyki i strzelać nimi po podłodze, jeden za drugim. Gdy ruszyłam się młodego powstrzymać i koszyki pozbierać (przecież to popęka! )matka tylko się roześmiała, ze Patryś myśli, ze to piłeczki!
Potem ów Patryś puszczony rozdarł kilka opakowań (jest ryzyko, że wezme sobie to na wypłatę! :[ ) - za rękę gówniarza nie złapałam, bo byłam zajęta z jego matką, potem na monitoringu wyszło, że rozdzierał a jego starsza siostra jako że nie upilnowała, upychała rozdarte zabawki po dziurach aby nikt nie widział

A na koniec dnia, skupić sie nie mogłam na wypisywaniu komuś fv bo jedneo dziecko zafascynowało się tym, iż jak wychodzi ze sklepu z zabawka to bramka antykradzieżowa wyje, wiec łaziło w tę i we w tę, bramka wyje i wyje, ludzie wchodzą i wychodzą ja nie wiem czy to wyje w bramce ten młody, czy ktoś mi cos wynosi, matka nie zainteresowana, wiec proszę ją, aby młody nie wychodził z tą zabawka ze sklepu(cały czas, tam i z powrotem a bramka Piiipipip!! Pipipiiiip! Pipipiiip!) .... to jeszcze mnie jego matka ofuknięta, że jak ja śmię, przecież jej dziecko się teraz uczy ZWIĄZKÓW PRZYCZYNOWO SKUTKOWYCH!!


jaaaaa pierdziele, pójde dzisiaj się wyłądować na basen to chyba rekordy wszelkie pobije

majaja - 2013-03-02, 17:09

Kat... napisał/a:
Wiem, że to minie.
niekoniecznie samo z siebie. A taki 5-latek przyrośniety do mamy to tragedia już jest ;)
jarzynajarzyna - 2013-03-02, 20:05

Fatty, ja nie wiem, że Ty nie rzucasz głośnymi kurwami w tym wszystkim :mryellow:
lilias - 2013-03-02, 20:18

Fatty, przykro :roll: współczuję Tobie takich interesantów, a dzieciom takich rodziców :roll: głupota nie boli
priya - 2013-03-03, 09:41

Fatty, nie macie tam żadnego pracownika ochrony przy tych bramkach? przydałoby się widać ]:->
Mikarin - 2013-03-06, 08:38

1. wstałam rano, spałam z dzieckiem w łóżku. Dostałam noga w twarz (bardzo bolało), kilka łokci w nos i w ogółe pospacerował po mnie, podrapał i pogryzł.
2. puściłam go na podłogę, żeby pobiegał zanim zrobię butlę, to dorwał ołówek i pomalował mi panele.
3. Na koniec ściągnął azalię z parapetu i rozniósł po całym łóżku.

Mąż ma mnie gdzieś, bo twierdzi, ze dopóki nie powiem mu, co ma zrobić, to on palcem nie kiwnie. Od tygodnia latam jak walnięta, bo w sobotę roczek dziecka, zrobiłam mu wczoraj obiad, sama nie jadłam, nie miałam siły po szkoleniu, na którym byłam gotować jeszcze czegoś sobie, poprosiłam, zeby pozmywał, a ten, że mu się nie chce. A mnie ma się chcieć? W nocy dziecku butelke robił ponad 20 minut (gdzie wystarczy wlać wodę z podgrzewacza do butelki, wsypać mleko, rozmieszać i gotowe). I zdziwiony, czemu się wściekam.
Od soboty jestem w ciągłym kursie po mieście, z dzieckiem na plecach, wracam do domu sina na twarzy ze zmeczenia, bo trzaskam kilometry bieżące, a ten mi mówi, ze przecież mogę się wyspać, bo on śpi do 7, a ja wstaję 7:15 (a zdarza się, że 6, 5:40...). O wszystko muszę walczyć...
Mam dość. Zrobię im ten roczek i wyjdę, i niech sobie radzą.

Albo którejś soboty zapakuję dupę i pójde w góry, a ten niech sobie z dzieckiem radzi sam - tak jak ja na co dzień musze sobie radzić - i mam to wszystko w dupie. Już psychicznie nie daję rady.

jagodzianka - 2013-03-06, 14:27

Mikarin napisał/a:

Albo którejś soboty zapakuję dupę i pójde w góry, a ten niech sobie z dzieckiem radzi sam - tak jak ja na co dzień musze sobie radzić - i mam to wszystko w dupie.

Właśnie! Nie daj się dzielna kobieto. :*

lilias - 2013-03-06, 14:44

Mikarin, mocno przytulam :** nie spij z dzieckiem, wręczaj dziecko chłopu i wtedy sama zrobisz mleko czy cos innego. przychodzi do chaty to mu wręczaj dziecko jeno na wrzaski i fochy obu sztuk musisz ogłuchnąć i zachowac stoicki spokój. rozumiem, współczuję i wiem, że poukładacie wszystko :) wiosna idzie i zmęczeni jestesmy dużo szybciej niż normalnie.
Kat... - 2013-03-06, 15:56

Mikarin, bardzo przykro coś takiego czytać, może wytłumacz mu znaczenie słowa obowiązek. Jakbym miała robić tylko te rzeczy, które mi się chce to nikt by dzisiaj jeszcze nic nie jadł ;-)
malwiska - 2013-03-06, 18:04

ojj, utożsamiam się. U mnie jeszcze babas w brzuchu, a chłopu słowo obowiązek nie znane, zapowiada się ciekawie od wakacji.. :-/
eMka - 2013-03-06, 18:22

Mikarin napisał/a:
1. wstałam rano, spałam z dzieckiem w łóżku. Dostałam noga w twarz (bardzo bolało), kilka łokci w nos i w ogółe pospacerował po mnie, podrapał i pogryzł.
2. puściłam go na podłogę, żeby pobiegał zanim zrobię butlę, to dorwał ołówek i pomalował mi panele.
3. Na koniec ściągnął azalię z parapetu i rozniósł po całym łóżku.

Mąż ma mnie gdzieś, bo twierdzi, ze dopóki nie powiem mu, co ma zrobić, to on palcem nie kiwnie. Od tygodnia latam jak walnięta, bo w sobotę roczek dziecka, zrobiłam mu wczoraj obiad, sama nie jadłam, nie miałam siły po szkoleniu, na którym byłam gotować jeszcze czegoś sobie, poprosiłam, zeby pozmywał, a ten, że mu się nie chce. A mnie ma się chcieć? W nocy dziecku butelke robił ponad 20 minut (gdzie wystarczy wlać wodę z podgrzewacza do butelki, wsypać mleko, rozmieszać i gotowe). I zdziwiony, czemu się wściekam.
Od soboty jestem w ciągłym kursie po mieście, z dzieckiem na plecach, wracam do domu sina na twarzy ze zmeczenia, bo trzaskam kilometry bieżące, a ten mi mówi, ze przecież mogę się wyspać, bo on śpi do 7, a ja wstaję 7:15 (a zdarza się, że 6, 5:40...). O wszystko muszę walczyć...
Mam dość. Zrobię im ten roczek i wyjdę, i niech sobie radzą.

Albo którejś soboty zapakuję dupę i pójde w góry, a ten niech sobie z dzieckiem radzi sam - tak jak ja na co dzień musze sobie radzić - i mam to wszystko w dupie. Już psychicznie nie daję rady.


Mikarin a co ty za robota robisz?
dziecko chyba wspólne?
jak nie chce mu się zmywać, to niech nie zmywa. Ty zamknij oczy i niech leży dopóki mu się nie zachce. albo niech je na plastikowych..
dlaczego masz robić 2 osobne obiady (chyba że coś źle zrozumiałam)? nie możecie jeść tego samego?
dlaczego śpisz z dzieckiem? jak lubicie to ok, ale skoro młodzież się rozpycha to może czas na samodzielne spanie?
a Ty dziewczyno wyluzuj, bo się zajedziesz. daj sobie trochę oddechu, wolny wieczór, czy co tam się uda wygospodarować. z mężem rozmawiałaś na spokojnie?

Mikarin - 2013-03-06, 18:30

Postawiłam go przed faktem, że jak przez kolejny rok nic się nie zmieni - pakuję dupę i odchodze z dzieckiem. Mam dość....
Dzięki za wsparcie, dziewczyny. Poczułam się jak totalna służaca, dziś po rozmowie, powiedział, że nie rozumie, o co mi chodzi, wprawdzie na spokojnie, ale nie dogadaliśmy się, więc postawiłam sprawę na ostrzu noża. To nie moze być tak, że to ja - bałaganiarz i nienawidząca zmywać mam w sobie wyrabiac nawyki, a on to olewa.
Na tekst - skoro czegoś nie robisz, to znaczy, ze ci nie rpzeszkadza - jak odpowiedział, ze tak wcale nie jest, to mnie szlag jasny trafił.

Jeszcze dzisiaj ukoronowaniem było na przejściu dla pieszych baba do pięciolatki (Kuba w kombinezonie tygryska) - Zobacz, pani ziewrzątko niesie. Odwróciłam się i mówię babie: - To jest dziecko, nie zwierzę, to duża różnica! A baba do mnie: - No tak ubrany, to zwierzątko. Dziecko zdurniało i pyta mnie: - Czemu pani go nosi? A ja z gulem do niej: -Jak się dzieci kocha, to się je nosi! - i wyrwałam na zielonym.

lilias - 2013-03-06, 20:57

Mikarin, cudne to Twoje "jak się dzieci kocha to się je nosi" :mryellow: zmęczenie nieco zaciemniło Ci obraz faceta :) oni są zupełnie z innej bajki, zadaniowcy i mistrzowie jednopalcowego zarządzania w domu. najlepiej babę wkurzyć to się honorem uniesie i sama zrobi. nie daj sie tak wmanewrować, masz słabsze chwile, ale one naprawdę przejdą. naprawdę wręczaj mu w każdej wolnej chwili dziecko. żadnemu z nich krzywda się nie stanie, a Ty zrobisz to i owo i w domu i dla siebie :) :**
śliwka - 2013-03-07, 08:13

Mikarin, nie daj się, oboje macie po 100% odpowiedzialności za dziecko i Wasze wspólne życie. Może postarajcie się na spokojnie porozmawiać o Waszych potrzebach. Na groźby to faceci różnie reagują.

Mikarin napisał/a:
Jeszcze dzisiaj ukoronowaniem było na przejściu dla pieszych baba do pięciolatki (Kuba w kombinezonie tygryska) - Zobacz, pani ziewrzątko niesie. Odwróciłam się i mówię babie: - To jest dziecko, nie zwierzę, to duża różnica!
a czemu się tak zdenerowowałaś? Człowiek to też zwierzę. Wg mnie to żadna ujma być porównanym do tygrysa - to piękne stworzenie.
kofi - 2013-03-07, 09:16

Mikarin włos się jeży na głowie. Dlaczego Ty masz gotować facetowi obiad, którego sama nie jesz? :shock: Ja rozumiem, ze czasem można rozpieścić, ale to w dwie strony działa.
Dziewczyno, proszę Cię, nie czuj się zobowiązana do takich rzeczy.
A ja jestem zła, bo moje dziecko znowu się wyrwało w szkole do organizowania dnia dziewczynek dla koleżanek z klasy. Idea piękna, tylko, że polega to na tym, że kolega David wychodząc z szatni wymyślił plan: ty kupujesz 7 róż i ja też 7. Tata Davida ma kwiaciarnię, więc to trochę mniejsze obciążenie dla niego, do tego Danielek uznał, że wypada jeszcze coś i naciągnął dziadka na kilogram śliwek w czekoladzie to dziadek chciał śliwki, ja tylko mówiłem o cukierkach, zrobił z origami róże, bardzo pracochłonne (prawie do północy gniótł) do tych śliwek, bo planował, że je zrobi i w każdej umieścił śliwkę. Następnie ułożył śliwki na tacy (dzisiaj rano) i musieliśmy szukać zabezpieczeń, żeby to bezpiecznie przetransportować do szkoły. Część cuksów w ozdobnej torebce (gorączkowe poranne poszukiwania) jako nagrody w konkursach, które zorganizują dla dziewczynek. Z trudem go przekonałam, żeby kwiaty żywe dali wobec tego nauczycielkom, bo to t e ż są kobiety ]:-> .
No, ale nie wiem jak to będzie wyglądało, bo najllepsze z tego wszystkiego jest to, że Daniela na tej imprezie nie będzie, bo idzie na konkurs biologiczny, o czym poinformowała nas wczoraj przez telefon pani od przyrody o 8 wieczorem. I tak by się nie uczył. ]:->
Spóźniłam się do pracy tylko 10 minut :evil: , bo przecież trzeba było mu pomóc donieść tę tacę do szkoły. :evil:

Fatty - 2013-03-07, 10:28

Ja dzień zaczęłam od scysji z mamunią - najpierw naszczekała na ojca(on NIGDY na nią złego słowa nie powiedział), potem na siostrę(ale do mnie, wszak im w oczy nie powie co jej nie pasuje)przyszła kolej i na mnie - nie wytrzymałam, huknęłam.
To się osłuchałam ZNOWU (to już standard), że jestem niedobrą, niegrzeczną dziewczynką i że dostanę w doope. I znowu, że mam bałaganik w pokoiku, a przecież ja jestem dziewczynka a nie chłopaczysko, a dziewczynka powinna mieć w pokoiku czyściutko i fajnie! I że sie wyżywam na niej! :shock:


25 letnia niedobra dziewczynka!

po czym trzasnęła drzwiami i wyszła bez słowa. Ojciec jest be, ja jestem be, siostra jest be... cały świat jest be. Ze wszystkimi jest coś nie tak i wszyscy się sprzysięgli, że będą się wyżywać na biednej Mamusi. Święta jest tylko córka co za granicą mieszka, ona tylko koca mame prawdziwie, i jej się żali jacy jesteśmy dla niej niedobrzy... ale jak córka zjedziedie do domu, to po tygodniu ona też jest be i na nią też się skarży. Dżizas!

Pies który kocha ją szalenie też jest be i ją szarpie na smyczy, ona siły do niego nie ma - 8 kilogramowej bestii. Najlepsze jest to, że żaliła się tak mojej znajomej która ma sporego psa w typie pit bulla, o złotym serduszku dla ludzi ale narwanym na inne psy- i ta to dopiero ma bal, jak jej pies innego psa zobaczy.


To nie jest zła kobieta - tylko jej ze wszystkimi źle. I dochodzi już do tego, że każdy z domu ucieka,żeby z nią nie siedzieć i nie słuchac tego narzekania, gderania i ataków... Ale to też jest źle, bo są pretensje "To ja sama bedę siedzieć??????"

Lata temu gdy chodziła na chór, miała zajęcie- była bardziej znośna. Teraz stwierdziła, że nie bedzie choodzić bo jej towarzystwo nie odpowiada i objechała każdego członka chóru. :|

lucy - 2013-03-07, 20:51

Fatty, u mnie to samo jest... jedyna różnica, że wg matki to ona wszystkim przeszkadza- mnie, ojcu i teraz świętej córeczce... Paranoja, 1,5 miesiąca się do mnie nie odzywa, udaje że nie widzi... Jak mialam złamaną nogę to robiłam zakupy przez internet żeby coś jeść, a w tym samym czasie, córeczka miała przyjechać z akademika to latała do sklepu po każdą zachciankę...
Stwierdziłam, że to olewam, czekam na lepszy dzień nogi i się wyprowadzam....Ta toksyczność po prostu zabija...

Humbak - 2013-03-07, 23:34

Fatty, a twoja mama nie przechodzi menopauzy? Bo by te reakcje pasowały... :->
Kamyk - 2013-03-08, 07:11

lilias napisał/a:
Mikarin, cudne to Twoje "jak się dzieci kocha to się je nosi"

Mnie sie nie podoba taka reakcja. Wiem, ze kazdego czasem nerwy poniosa ale to nic nie rozwiozuje i nikomu dnia nie polepszy. Mysle, ze starsza pani nie miala nic zlego na mysli i na 99% zdawala sobie sprawe, ze to jest dziecko. Uwaga w stylu "Sprawia mi Pani przykrosc, gdy mowi, ze moj synek to zwierzatko" daloby jej furtke do przeproszenia, a tak na atak odpowiedziala atakiem. Wyladowanie frustracji na babcie na pieciolatce to raczej tez nie najlepsze wyjscie. Teraz dziewczynka bedzie albo myslec, ze chustujace Panie sa dziwne, nieprzystepne, warczace (bo taki przekaz dostanie od babci) albo jeszcze gorzej pomysli, ze jest niekochana, bo nie byla noszona w ten sposob.

eMka - 2013-03-08, 08:07

też myślę że babcia nie miała nic złego na myśli, ale to tylko dodatkowo świadczy, że Mikarin jest zmęczona i powinna odpocząć. Jak tam chłop, ogarnął się coś po rozmowie?

ps. w sumie sama chyba miałabym ochotę powiedzieć "a co to pani za zwierzaka niesie"? ale w taki ciepły sposób, żartobliwie.
ps. śliwka też uwielbiam tygrysy

Fatty - 2013-03-08, 09:20

Humbak napisał/a:
Fatty, a twoja mama nie przechodzi menopauzy? Bo by te reakcje pasowały...


już jest po.

Myślę, ze chodzi o to siedzenie w domu - zauważalna poprawa była, gdy w tamtym roku na dzień matki wzięłam ją na wycieczkę(parę dni pozniej żyła wycieczką i nie zrzedziła), gdy poszła ze mną na basen to potem dłuzszy czas byłą pod wrażeniem jak ja wymasowało i była znosniejsza. Jak kiedyś miała chór to też była inna, żyła próbami i tym co na próbie- a teraz ni, wszystcy chórzyści są be, nie będzie na chór chodzić


Od rana siedzi i warczy i gdera, przynajmniej ja mam teraz spokój, bo na mnie jest obrażona, patrzy miną zbitego psa i już zdążyła się po rodzinie pochwalić jak strasznie ją potraktowałam :| <- i to mnie wnerwia, bo ona może do wszystkich skakać, ale jak ktoś nie wytrzyma i jej odpysknie to wielka krzywda :/

Jutro wyjeżdżam na 2 dni, nic w domu nie powiedziałam bo byłby wrzask, ze ona w weekendy i święta z psem nie spaceruje! I nie moge pojechac bo kto z psem będzie wychodził? Ona ma "wolne" od psa..



Mikarin napisał/a:
Jeszcze dzisiaj ukoronowaniem było na przejściu dla pieszych baba do pięciolatki (Kuba w kombinezonie tygryska) - Zobacz, pani ziewrzątko niesie. Odwróciłam się i mówię babie: - To jest dziecko, nie zwierzę, to duża różnica!


olaboga :P Wiać że faktycznie masz dosć bo jesteś nadwrażliwa i nadDRAŻLIWA ;) Wg mnie to było miłe (taki wyraz uznania nad urokiem dziecia )i szkoda ofukniętej kobity :)
Jak nie chcesz słyszeć tak sformułowanych komplementów to tygrysi kombinezon w kubeł i luz ;)

lilias - 2013-03-08, 16:21

Kamyk, starsze panie mają również poczucie humoru, mimo, ze w danej sytuacji Mikarin nie była w nastroju do żartów :-) poza tym zakładam, że obie nie chciały zrobić sobie przykrości tylko komunikacja im nie wyszła. niejednokrotnie się jeszcze spotkają na trasie spacerowej i będą miały okazję pogadać, lub nie :-)
Kamyk - 2013-03-08, 20:30

lilias, Mikarin rozumiem bo kazdemu z nas zdarza sie odreagowac na niczemu niewinnej osobie. Ale nie uwazam, ze jest co pochwalac :-P
Obysmy mialy jak najmniej stresow i powodow do warczenia ;-)

ropuszka - 2013-03-11, 22:55

- coś przeziębieniowego mnie bierze, jak zawsze u rodziców, coś ze zdrowiem musi się stać
- nie mogę się zabrać za uczelniane rzeczy
- tata zjadł mi resztkę pierogów ruskich z tofu, a w lodówce dwa rodzaje kiełbasy i rosół :evil: no tak, a jak chcę coś zrobić "swojego" to mama mówi ,że mam robić w małej ilości, bo "kto to zje" :evil:

Mikarin - 2013-03-12, 07:36

Wiem, że pewnie będziecie się śmiać, ale mnie to przyprawiło o zawał i do tej pory jestem skonsternowana sprawą. Nie bardzo jest z niej wyjście, chyba J. popracuje jeszcze do końca tygodnia albo i dwa dni i odchodzi z pracy.
Jego szef, lat 60, posądził go o romans z szefową, swoją żoną, lat 58. Przyszedł nachlany do pracy i zrobił awanturę, J. z pracy uciekł godzinę szybciej, facet go zwyzywał, nawymyślał, że jakieś podteksty seksualne sobie mówią, w stylu chyba "włącz mi dukarkę" czy coś takiego.....
Nie wiemy, co robić... szarpanie się ze sprawą o mobbing nie da rezultatu, nie opłaca się tez finansowo, J. sie czuje, jakby dostał w pysk aja, jakbym była wciągnieta w jakąś ttanią telenowelę. Nawet szefowa J. się skołowała, bo nei wie, co z tym fantem zrobić, a męża ustawić nei umie aż tak do pionu, zeby dał J. spokój...
Nie musicie komentować tego, co zasżło, bo ja jestem w szoku do tej pory...

[edit:]
Jeszcze chwilę temu się dowiedziałam, że człowiek ów dostał udaru i w stanie ciężkim lezy w szpitalu. Już nie wiem, co o tym wszystkim myśleć...

mada - 2013-03-12, 11:25

Mikarin, nie wiem czy mozna tu zastosować taką analogię, lekarzem nie jestem, ale po udarze mój Tato miał takie stany nerwowo - oskarżycielskie, że nie wiedziałysmy z Mamą na jakim swiecie zyjemy...totalny kosmos co wtedy nie wymyslal. Uważam, że uszkodzenia mózgu, które moga być już przed udarem (mikrowylew lub niedotlenienie) mogą powodować takie jazdy.. współczuję sytuacji
neina - 2013-03-12, 12:18

Mikarin, rany, co za akcja :shock: Może facet się opamięta jak dojdzie do siebie?
sanderrra - 2013-03-12, 19:43

Mikarin jak to czytam, to wcale mi nie jest do śmiechu. Szok! Trzymam kciuki, żeby wszystko się poukładało...

U mnie raczej powody do płaczu:
- mój mąż znowu w delegacji. Częściej go nie ma, niż jest. A jak jest na miejscu, to wraca późno z pracy i jest nie do życia. Wykończy się kiedyś... Nienawidzę jego pracy. Martwię się o niego i cholera tęsknię :(
- Mam jakąś głupią przed-okresową huśtawkę nastrojów. Już nawet nie liczę, że się nam udało...
- Z tego wszystkiego obżarłam się dziś niewegańskich słodyczy. Jakiś czort mnie do nich pociągnął! Zjadłam taką ilość, że nadrobiłam chyba dawkę za te wszystkie wegańskie miesiące. Teraz mam wyrzuty sumienia i jest mi za siebie wstyd.
- Ogółem: jestem bezsilna i zrezygnowana. I tęsknię.

ropuszka - 2013-03-12, 22:10

Mikarin, kosmiczna sytuacja, mam nadzieję, że szefowstwo się dogada i między sobą i z J.

sanderrra, słodycze to straszliwy wróg :-| w połączeniu z mało zaawansowanym wegan jeszcze większy. pamiętaj że to nie przekreśla Twojego weganizmu! może następnym razem przed pójściem do sklepu zobacz sobie na temacie o słodyczach albo na blogu "wegańkie pyszności" kilka dobrych rzeczy i coś z nich wtedy wybierzesz

Mikarin - 2013-03-13, 06:39

ropuszka, na razie czekamy, czy ten szef przeżyje ten udar - jest w stanie krytycznym w szpitalu... dlatego ta sytuacja dla wszystkich jest taka trudna...
mimish - 2013-03-13, 13:14

Zasypal nas snieg. Mlodsza goraczkuje, wiec jestesmy zablokowane w domu a jedzenia juz prawie nie ma. Dostaje szalu z dwojka na glowie. Niemaz od 24 h zablokowany we Francji, spal w jakiejs szkole z setka innych zablokowanych na autostradzie. Awaria pradu wiec nie moze placic karta, zywi sie orzeszkami.
Tusia - 2013-03-13, 15:18

Trzy powody mają być...
1. Zgubiłam dowód rejestracyjny samochodu (koszt wyrobienia wtórnika 73 zł) a nie mam czasu podjechać do UM i stać w kolejkach.
2. 17 marca kończy mi się przegląd, więc kolejna 100.
3. Od wczoraj mam kredyt do spłacenia, co prawda 10 tyś. ale wydane na darmozjada i pasożyta.
4. Coś mnie rozkłada, w pracy wszyscy chorzy.

Lily - 2013-03-13, 20:27

Tusia, dawno Cię nie było, fajnie, że wpadłaś, chociaż warczysz :)
KasiaQ - 2013-03-14, 14:09

właśnie się dowiedziałam, że moja Mama wyleciała z pracy :-/ za długotrwałą chorobę i podobno związaną z tym dezorganizację miejsca pracy (miała wycięty woreczek, przy tym sznit na pół brzucha). Wkurzam się, bo to zakład pracy chronionej i zatrudniają kilkadziesiąt bab, więc straty wielkiej nie było :roll:
a jej popieprzona kierowniczka ostatnio na "dzień dobry" wypowiedziane przez Mamę, odpowiedziała jej: "nie chce mi się, to nie odpowiadam" :shock: ehhh brak słów :evil:

Tusia - 2013-03-14, 15:12

Lily, dzięki. Ostatnio tak dużo się dzieje złych i dobrych też rzeczy w życiu moim, że nie nadążam. Nie mam siły gadać z moimi najbliższymi przyjaciółkami na żywo, a pisać to już w ogóle mi ciężko. Dziś mogłabym napisać jeszcze jedne powód do warczenia, ale może skoncentruję się na słońcu, że świeci i na czwartku, że przed piątkiem ;)

PS: Poza tym, po długiej nieobecności ciężko się wraca, ciężko się przemóc z pisaniem. Ale miło, że ty zawsze mnie rozpoznajesz Lily :)

KasiaQ co za paskudny brak szacunku do ludzi, i po prostu brak kultury ze strony tej baby.

bronka - 2013-03-14, 15:14

Tusia, ja też się ciesze, że wróciłaś :-D
Alispo - 2013-03-14, 17:05

Tusia napisał/a:
Lily, dzięki. Ostatnio tak dużo się dzieje złych i dobrych też rzeczy w życiu moim, że nie nadążam. Nie mam siły gadać z moimi najbliższymi przyjaciółkami na żywo, a pisać to już w ogóle mi ciężko. Dziś mogłabym napisać jeszcze jedne powód do warczenia, ale może skoncentruję się na słońcu, że świeci i na czwartku, że przed piątkiem ;)

PS: Poza tym, po długiej nieobecności ciężko się wraca, ciężko się przemóc z pisaniem. Ale miło, że ty zawsze mnie rozpoznajesz Lily :)

KasiaQ co za paskudny brak szacunku do ludzi, i po prostu brak kultury ze strony tej baby.

Tusia-wracaj i pisz pisz:)

Lady_Bird - 2013-03-14, 17:12

Tusia, welcome back! :-D
KasiaQ, brak słów :-/

Ja warczę bo zzzimno się zrobiło i sypie śnieg. O miesiąc za wcześnie wróciliśmy do krk.

adriane - 2013-03-14, 18:11

Tusia i ja Cię rozpoznaję ;)
Tusia - 2013-03-14, 19:30

Dziewczyny, bardzo mi się ciepło zrobiło :) dzięki :) Wrócę, mam postanowienie takie. A co, na trzydziestkę zbliżającą się ;)
malwiska - 2013-03-14, 23:39

ktoś tu wspominał o słońcu? phi :-P jest mi za biało i za zimno. wrr
diancia - 2013-03-15, 08:33

Lady_Bird napisał/a:
O miesiąc za wcześnie wróciliśmy do krk.
spoko, tylko o tydzień ;) w najbliższą środę +12 ma być :D
bronka - 2013-03-15, 10:57

Tusia napisał/a:
A co, na trzydziestkę zbliżającą się ;)

uuuu- to widzę mój rocznik :mrgreen:

diancia napisał/a:
w najbliższą środę +12 ma być :D

miód lejesz na moje serce. Jeszcze raz będę musiała walczyć z lodem i śniegiem bez łopaty ( bo ktoś się nią zaopiekował pod moją nieobecność) to zacznę warczeć i kląć ]:->

Kaja - 2013-03-15, 13:17

nic mi się nie chce
jestem gruba
nic mi się nie chce
jestem gruba
nic mi się nie chce
jestem gruba
itd... om om

bronka - 2013-03-15, 13:19

Kaja napisał/a:
nic mi się nie chce
jestem gruba
nic mi się nie chce
jestem gruba
nic mi się nie chce
jestem gruba

love :mrgreen:

Gudi - 2013-03-15, 15:21

Kaja napisał/a:
nic mi się nie chce
jestem gruba

taaa a chcesz być jeszcze grubsza co? :)

masakra z tą grubością jest - życie jest niesprawiedliwe;P

ostatnio na tekst siostry, że ja jestem niska, ona wysoka stwierdziłam, "bo ja stałam w kolejce po tłuszcz" :> zaczynam coraz bardziej się z siebie nabijać - może to powoli czas akceptacji zamiast wielkiego niezadowolenia swoim wyglądem?

moje warczenie może się odnosić do ekipy remontowej i zrzędzącego pana Waldka.. noż jak mnie wkurza ten człowiek to nie opiszę!
no i brakuje mi młodego coraz bardziej... tęsknota nie do opisania ;/

Kaja - 2013-03-15, 15:53

Gudi- ciążowa grubość mi absolutnie nie przeszkadza- wręcz przeciwnie- ma się wytłumaczenie ;-) a co pan Waldek wyprawia że Cię wkurza? i co to za młody Ci siedzi w serduchu- ja nie w temacie... tak czy siak przytulam!
Ps. ja też niskam- całe 154cm :mrgreen:

Lady_Bird - 2013-03-15, 16:17

diancia napisał/a:
Lady_Bird napisał/a:
O miesiąc za wcześnie wróciliśmy do krk.
spoko, tylko o tydzień ;) w najbliższą środę +12 ma być :D


Taaa, ja nie ufam już tym oszustom przepowiadaczom. Uwierzę dopiero jak sama zobaczę/poczuję!

lamialuna - 2013-03-25, 21:23

KasiaQ napisał/a:
właśnie się dowiedziałam, że moja Mama wyleciała z pracy :-/ za długotrwałą chorobę i podobno związaną z tym dezorganizację miejsca pracy (miała wycięty woreczek, przy tym sznit na pół brzucha). Wkurzam się, bo to zakład pracy chronionej i zatrudniają kilkadziesiąt bab, więc straty wielkiej nie było :roll:
a jej popieprzona kierowniczka ostatnio na "dzień dobry" wypowiedziane przez Mamę, odpowiedziała jej: "nie chce mi się, to nie odpowiadam" :shock: ehhh brak słów :evil:


strasznie czarna ta szara rzeczywistosc, pani kierowniczka powinna posprzatac troche toalet by pokory do zycia nabrac... a mama sie powinna odwolac do prawa pracy..

Fatty - 2013-03-27, 18:48

Przypomnę, ze Uczelnia wycięła mi wała - zasuwał człek na zaoczne, płacił jak za woły a tu okazało się, że mam tylko 1 z dwóch zawodów(ten mniej przydatny... ) na jakie sie uczyłam bo Uczelnia nie wdrożyła w program zmian jakie weszły w roku 2008 i prowadziła nas starym... poszły pisma do Rektoratu i jaka odpowiedź?

""Pani roszczenia są całkowicie bezzasadne,ukończyła Pani studia wyższe i otrzymała dyplom licencjata na wybranym przez siebie kierunku tj. socjologii.
Głównym celem studiów było kształcenie z zakresu socjologii, a kształcenie z zakresu pracy socjalnej miało wyłącznie charater dodatkowy. Studia na kierunku praca socjalna były możliwe do podjęcia na innych uczelniach."


Nosz japierdolę, kijkiem utłuke.

W tej chwili prowadzony jest w mej mieścince nabór na socjalnych- z jednej strony fakt, nie widziałam się w tym ale zawsze to ciut lepszy pieniadz a i patrzac ze strony człeka pracującego w sklepie - więcej wolnego bo wolne weekendy etc. Innymi słowy: lepiej trochu. A tak to nie ma co startować :(

Lily - 2013-03-27, 18:55

Fatty napisał/a:
a kształcenie z zakresu pracy socjalnej miało wyłącznie charater dodatkowy. Studia na kierunku praca socjalna były możliwe do podjęcia na innych uczelniach."
Yyy, to po cholerę było to kształcenie, jeśli tak jakby go nie było? Bezsens. Może ktoś potrzebował fuchy...
martika - 2013-03-29, 09:12

Zatrzasnęłam kluczki w samochodzie :oops:

Dobre chociaż że pod domem :-(

ropuszka - 2013-04-04, 10:51

zostawiłam blender u rodziców
zostawiłam blender u rodziców
zostawiłam blender u rodziców

:cry:

lilias - 2013-04-04, 15:10

ropuszka, a gdzie zamieszkujesz? mam jeden ręczny w zapasie :)
ropuszka - 2013-04-04, 15:29

lilias - bardzo mi miło :-> , jednak współlokatorka ma jakiś ledwo żywy, jakoś przeżyję kilka dni :-P
lilias - 2013-04-04, 21:25

ropuszka napisał/a:
lilias - bardzo mi miło :-> , jednak współlokatorka ma jakiś ledwo żywy, jakoś przeżyję kilka dni :-P


jakby coś to się odzywaj :)

Fatty - 2013-04-08, 16:51

Perypetie z klientami w pracy. Kiedyś kogoś zaciupie no.

edit

aby sie odstresować poszłam biegać i przyłączył się do mnie mały, puchaty piesek , biegał ze mną przez godzine, pobiegł za mną do domu... nakarmiłam dziada, a teraz wertuje net bo jakiś przechodzień mówił, ze w tamtym tygodniu widział ogłoszenie o podobnym psie w gazecie... a ja miejscowej gazety nie kupuje wiec siedze w sieci, ale nie widze nic takiego :(

Alispo - 2013-04-14, 14:50

padł mi telefon
1.akurat w tydzien weganizmu co mi nie pasuje
2.to moje glowne urzadzenie do internetu
3.to moje glowne urzadzenie do wszelkich notatek/planowania
:evil:

Fatty - 2013-04-20, 14:02

W pracy przyszła Pani zwrócić obuwie - na prośbę o paragon celem wykonania korekty do zwrotu pieniędzy,zaczęła na mnie wrzeszczeć, że go nie dostała, że nawet nie nabijałam tych butów na kasę(zawsze nabijamy) i tak się na mnie darła i jednocześnie grzebała w torebce i jednak znalazła paragon którego rzekomo jej nie dałam.... i aby twarz zachować darła sie dalej, ze powinnam była ją uprzedzić iż do zwrotu musi mieć paragon(a czy to nie jest oczywiste? ), a nie jej takie problemy robić :-|

Pani urzędniczka, ok 40tki - u której bez świstka nic załatwiłabym nic, a którą najwidoczniej trzeba uczyc takich oczywistości .

Wiem, ze bez racji była, ale co sie na mnie wydarła, to moje :(

Gudi - 2013-05-14, 19:34

1. jestem wyrodną matką i nie daję dziecku jeść... poza cycem nie mam nieraz czasu cokolwiek jej dać, a co dopiero ugotować! mam cycki, a dziecko chętne do jedzenia, a nic nie dostaje prawie;/
2. nie mam czasu też sama zjeść i z tego wielkiego głodu właśnie wpierdoliłam całą michę frytek, a do wagi sprzed ciąży wciąż 10kg, a do braku otyłości jeszcze dalej.
3. chłopa prosiłam by nie kupował ciastek... jednak znalazłam i też wpierdzielam;/

go. - 2013-05-14, 20:53

Gudi, dołącz do tematu wsparcia odchudzaczek, w kupie jednego odchudzającego się losu jakoś raźniej :-)
Gudi - 2013-05-14, 21:05

gosia z badylem, wrednie zabrzmi, ale nie umiem odchudząc się wspólne z osobami, które są grube, bo mają 2kg do zrzucenia;> może tak nie jest do końca tutaj, nie zaglądałam, ale tak to zazwyczaj wygląda, a mnie wtedy robi się jeszcze bardziej źle i idę jeść:P
go. - 2013-05-14, 21:25

ej, ja teraz po tej ciąży startowałam z 10 kg nadbagażem. Jak się uda to podbijam stawkę do 14-15stki, co by do wagi sprzed I ciąży dobić ...a 15 to nie 2 :>
O 2 kg to ja generalnie w "normalnych" hormonalnie miesiącach (czyli takim z okresami regularnymi) zmieniam wagę, i w górę przed okresem, i w dół tydzień-dwa po ;-)

Kat... - 2013-05-14, 21:28

Gudi, mój ma zakaz kupowania czekoladowych cukierków marcepanowych bo jak znajdę to też nie umiem się oderwać. Na moje szczęście jak nie jestem w ciąży i nie karmię to nie przepadam za słodyczami więc jeszcze będę się obżerać tylko 2-3 lata :roll:
- nie nadaję do bycia matką dla dziecka, które musi być cały czas na rękach
- nic nie mogę zrobić, jestem uziemiona totalnie

majaja - 2013-05-14, 21:52

Kat... napisał/a:
- nie nadaję do bycia matką dla dziecka, które musi być cały czas na rękach
- nic nie mogę zrobić, jestem uziemiona totalnie
u mnie to samo, to takie wkurzające, radosny, odważny dzieciak, pod warunkiem że matki nie widzi, bo jak widzi to zamienia się w syrenę alarmową, rzuca się do kolan, broń bosze ruszyć się o krok
Kat... - 2013-05-14, 22:20

Taaa u nas to samo. Pięknie bawi się z bratem, sama, z tatą dopóki mnie nie zobaczy. Jak już namierzy to koniec. Ja dzisiaj spędziłam kilka godzin na kanapie. Próbowałam wielu rzeczy jednak to było jedyne miejsce, które nie wywoływało ryku. I tak se siedziałam i płakałam w myślach bo miałam dużo do zrobienia. Ale nie, mi nie wolno nic robić, mam siedzieć. Nawet wkurwiona i nieprzyjemna ale mam siedzieć :evil:
truskawka - 2013-05-23, 10:26

podziwiam Was, ja to już dawno...wyszłabym z siebie i...stanęła jak najdalej stąd :D
Lily - 2013-05-23, 13:08

To wygląda trochę jak psychoza symbiotyczna, która występuje czasem u małych dzieci, u starszych zresztą również:
"psychoza symbiotyczna – skrajnie nasilony lęk i niepokój, z napadami paniki... podczas prób oddzielenia matki od dziecka". ( hxxp://docs6.chomikuj.pl/242974374,PL,0,0,cwiczenia-DRUGIE.doc )
Oczywiście jestem daleka od diagnozowania, to już sprawa dla specjalisty... Zapewne za jakiś czas to minie...

Kat... - 2013-05-23, 13:19

Lily, dzięki, nie jest chyba aż tak ale wiedząc, że coś takiego jest będę obserwować sytuację.

Dzisiejsze powody do warczenia sobie daruję, już nie mam siły warczeć, zobojętniałam. Ile można?

Lily - 2013-05-23, 13:41

Kat..., a D. chodzi sama? Może jak nabierze większej samodzielności, to już się nie będzie tak dramatycznie lepić?
Bonkan - 2013-05-23, 18:05

A ja mam powód do warczenia bo wzięłam sobie małą suczkę i straszy mi kota, mam drugiego psa i się bawi z kotem, a ta go straszy.
qetrab - 2013-05-23, 18:13

Jako, że zawsze lubiłem wtykać kij w mrowisko i robić wszystko na przekór to:

hxxp://www.youtube.com/watch?v=jHPOzQzk9Qo

Nie warczcie :D zawsze jest jasna strona życia :P

Lily - 2013-05-23, 19:18

qetrab, ale na mruczenie jest drugi wątek :P
qetrab - 2013-05-23, 19:21

może i jest, ale chciałem tylko warczaczom powiedzieć, że warczenie do niczego nie prowadzi z wyjątkiem gorszego samopoczucia :P
Lily - 2013-05-23, 20:00

Oj tam, daj ludziom ponarzekać, to taki wentyl bezpieczeństwa.
Kat... - 2013-05-23, 21:17

Lily napisał/a:

Kat..., a D. chodzi sama? Może jak nabierze większej samodzielności, to już się nie będzie tak dramatycznie lepić?
chodzi na razie po kilka/kilkanaście kroczków a potem pada na kolana i raczkuje. Ona jest bardzo sprawna, już jak miała pół roku dobrze raczkowała- wtedy chyba było lepiej niż teraz. Pogadałam z jej ojcem i on też nie sądzi że jest tak źle z nią, po prostu jest strasznie wymagająca.
qetrab - 2013-05-23, 21:45

Lily napisał/a:
Oj tam, daj ludziom ponarzekać, to taki wentyl bezpieczeństwa.


Przecie ja nie na poważnie :D
sam czasem lubię ponarzekać ;)

Fatty - 2013-05-27, 11:27

Wysiadają mi kolana - chodzę więc tak aby je odciążyć i czuje przez to kręgosłup. W środe do Ortopedy i sie boje co mi powie :(
Lady_Bird - 2013-05-27, 11:34

1.Jestem przeziębiona. Moje dziecko też.
2.Nie mogę biegać, bo punkt pierwszy.
3.Pogoda do doopy. To ma być maj?

Fatty - 2013-05-27, 11:50

Lady_Bird napisał/a:
3.Pogoda do doopy. To ma być maj?


Maj, mistrz w robieniu jaj ;)

Tez mam taką specyfikę, że jak zimno i popada to automatycznie śpik do(moich obolałych, cholera) kolan :P

Kotalson - 2013-05-31, 10:03

Ja głównie narzekam na majową pogodę, to nie maj a październik.
qetrab - 2013-05-31, 10:18

No leje już chyba ze dwa tygodnie, a taki był ładny początek maja :/
Fatty - 2013-06-03, 08:32

Wszyscy fuczą "Idż do lekarza a nie do doktora Google", poszła fatka do lekarza:

Cytat:
W środe do Ortopedy i sie boje co mi powie


lekarz zalecił sobie poszukać ćwiczeń na internecie, a najlepiej na jutubie.
Za porade zainkasował 5 dych :P Jak mi ktoś nastepnym razem będzie wykładał o wyższości lekarza nad dr Google to powiem, że google jednak tańsze :P

Lily - 2013-06-03, 09:17

Fatty, o rany, no to pech :P Szkoda tych 5 dych :P
qetrab - 2013-06-03, 11:19

że co? Ja bym takiemu nie zapłacił :P

Przypomina mi się kolega w Irlandii z bólem brzucha. Poszedł do lekarza, który powiedział, że nie wie co mu jest, ale zaleca pić Sprite z solą.... i skasował 50 euro

KasiaQ - 2013-06-13, 21:22

1. Właśnie się dowiedziałam, że teściowa mi obrobiła tyłek za plecami.
2. Skoro wygaduje bzdury mojej krewnej, z którą rozmawiała 5 raz w życiu, to nie chcę myśleć co mówi innym :roll:
3. Jak długo żyję nie spotkałam bardziej fałszywej osoby.
:evil:

qetrab - 2013-06-15, 20:07

1. Zepsuł mi się blender ręczny :cry:
2. Pękł mi kielich od mojego drugiego blendera :cry:
3. Nie mam czym blendować :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Kat... - 2013-06-15, 20:37

qetrab, łączę się w bólu.
-stopił mi się taki mały pojemnikowy w kształcie litery S
-pękł pojemnik do ręcznego
-mam dwa automaty do mleka do naprawy :->

majaja - 2013-06-15, 22:27

- zepsuł mi się młynek: kiedyś nadtopiła mi sie pokrywka, a dziś pękł sam młynek, a on roku jeszcze nie ma
- nie jadę na wakcję, na spływ i cholernie mi źle z tego powodu
- cały dzień boli mnie głowa i plecy, a muszę jeszcze w weekend ogarnąć raport
- połamały mi się okulary - przy współudziale dziecia- mam teraz na taśmę klejącą, (poprzednie też się połamały i nie mam zapasowych) i tak co najmniej do środy

Gudi - 2013-06-16, 15:32

jeden i najważniejszy powód: mój chłop stwierdził, że nie radzę sobie z dzieckiem, jestem złą matka i powinnam oddać dziecko do żłobka, bo się nie nadaję...
Lady_Bird - 2013-06-16, 16:18

Gudi, a co się stało?
Może chłop miał zły dzień...
A matka idealna to niby jaka?Nie znam takiej. :roll: 8-)

lilias - 2013-06-16, 16:42

Lady_Bird napisał/a:
Gudi, a co się stało?
Może chłop miał zły dzień...
A matka idealna to niby jaka?Nie znam takiej. :roll: 8-)


również takiej nie znam :roll: Gudi gwiżdż na depresję. chłop może być rodzicem idealnym, pozwól mu ]:-> chociaż przez parę dni. gwarantuję, że spokornieje ]:-> tekst "przeciez Ty to robisz lepiej" niech Ci bedzie mottem najbliższego tygodnia, albo i dalej. duża buźka :**

qetrab - 2013-06-16, 18:04

lilias napisał/a:
chłop może być rodzicem idealnym, pozwól mu ]:-> chociaż przez parę dni. gwarantuję, że spokornieje ]:->


O tak, zostaw mu dziecko na kilka dni i najlepiej wyjedź na tez czas, następnego dnia będzie Cię błagał żebyś wróciła :P (albo szybciej :) )

Gudi - 2013-06-16, 19:29

qetrab,
nie mam sumienia zostawić... młoda jej głównie na cycu...

jagodzianka - 2013-06-16, 19:34

Gudi, od czego są laktatory. :P
Gudi - 2013-06-16, 19:38

jagodzianka, gdyby młoda z butli zjadła taaaaa
jagodzianka - 2013-06-16, 19:49

No co ty? To już nie wiem. A postawiłaś ją kiedyś w sytuacji bez wyjścia?
A jak tam sytuacja wygląda? Wciąż iskry lecą czy idealny ojciec się opamiętał? Ja bym poszła za radą lilias

qetrab - 2013-06-16, 20:52

Gudi, to chociaż na te 2-3 godziny pomiędzy karmieniem, potem nakarmić i znów na 3 godziny :D
go. - 2013-06-16, 21:41

Gudi, a dlaczeto tak stwierdzil? Bo karmiąc, przewijając, piorąc nie zdążyłaś ugotować obiadu czy co? :roll: A on sobie radzi super świetnie? Czy może za mało męska jest pomoc Ci? :evil:
dorothea - 2013-06-17, 09:27

pierwszy raz piszę w tym wątku bo nie lubię warczeć ale teraz muszę bo :

-muszę zrezygnować z koncertu PORTISHEAD w KRK :( a bilet kupiłam sobie już 2 miechy temu, myślałam, że Tymek już w nocy nie będzie tak cyca potrzebował a tu klops, beze mnie nie zaśnie i jak się przebudza w nocy musi być cyc

- w domu moja mama z babcią (mieszkamy razem) robią mi wyrzuty, że jaka ze mnie matka skoro zostawiam dziecko biednemu, zmęczonemu mężowi(on sam chętnie zostaje z młodym, nie narzeka) a sama ciągle gdzieś! (joga raz w tygodniu, od czasu do czasu akcje vege inicjatywy)

- mama czepia mnie się o porządek "masz czas na głupoty a nie masz czasu żeby posprzątać , jak można w takim syfie mieszkać (brudne garki, nie odkurzona podłoga, kurze na szafkach i to nie może jeden dzień poczekać, musi być porządek non stop!)" ! no masakra jakaś!

Generalnie moja mama i babcia są ok ale mają takie jazdy czasami z tym porządkiem i moim wychodzeniem, że doprowadza mnie to do szału... ale to różnica pokoleń i chyba nic się z tym nie da zrobić :(

Lady_Bird - 2013-06-17, 09:39

dorothea, a jest szansa na pójście na swoje?
I szkoda, że z koncertu nici. :-(

qetrab - 2013-06-17, 10:34

Cytat:
w domu moja mama z babcią (mieszkamy razem) robią mi wyrzut


Ach no tak, wspólne mieszkanie. Naprawdę współczuję :hug:. Ja bym chyba swoją rodzinę pozagryzał, jakbyśmy musieli mieszkać razem.
Mam nadzieję, że uda się wam wynieść na swoje :)

aga40 - 2013-06-17, 12:45

moja tesciowa przyjechala w sobote:
1. z ciastem na mleku, masle i smietanie (mam alergie i wie o tym od dawna)
2.powiedziala, ze moje weganskie ciasto truskawkowe jest niedobre -tesc powiedzial, ze jest lepsze od ciasta jego zony i ze on chce kawalek do domu
3. powiedziala, ze ona chce miesa, bo posilek bez miesa to nie jest posilek i moje zarcie jest niedobre i ze wydziwiam

Alispo - 2013-06-17, 13:10

moje 3 powody do warczenia to tez tesciowa..i jej wtracanie sie w NASZE zycie ,o ktorym nie ma pojecia..
diancia - 2013-06-17, 13:27

aga40 napisał/a:
i ze wydziwiam
uwielbiam ten argument :evil:

Wy narzekacie na teściowe to ja ponarzekam na teścia. Odkąd urodził się Stach, teść - człowiek ogólnie nie mieszający się do niczego, z reguły milczący i pozytywnie działający - zaczął wybitnie interesować się jego wychowaniem. W związku z czym: każe mi usypiać dziecko w wózku, dawać smoka, trzymać go inaczej niż trzymam oraz wciągać po schodach 13kilogramowy wózek. Dżizas, myślałam, że teściowa będzie moją zmorą ]:-> :roll:

neina - 2013-06-17, 13:49

Gudi, bardzo przykre :-( Z doświadczenia wiem, że takie słowa pamięta się bardzo długo, nawet jeśli zostały powiedziane w złości i nie do końca przemyślane. Faceci to betony czasem.
aga40 - 2013-06-17, 14:36

moja tesciowa uwaza sie za potomka neardeltalczyka i mieso musi byc wszedzie. najlepsze, ze jak jedziemy do niej to mieso zawze jest i jeszcze przynosci na stol i kroi przy wszystkich!
moony - 2013-06-17, 15:28

aga40, w Wy pewnie przywozicie sami jedzenie?

Moja teściowa nieco zmiękła, nawet coś mi robi do jedzenia, sałatkę odkłada bez jaja i majonezu, ale co myśli to jej ;) Teść wie, że mnie nie przegada, więc się nie odzywa.

Dziś nie warczę.

qetrab - 2013-06-17, 16:01

diancia napisał/a:
W związku z czym: każe mi usypiać dziecko w wózku, dawać smoka, trzymać go inaczej niż trzymam oraz wciągać po schodach 13kilogramowy wózek.


Skąd ja to znam. Nasza Zosia nie cierpi wózków, noszenia (nosidło czasem akceptuje :) ) i niczego co ogranicza jej ruchliwość, umie chodzić więc chce sama :P
No i teksty co chwila, że wmyślamy mówiąc, że nie lubi wózków, że wszystkie dzieci lubią wózki, że tylko w nosidle ją nosimy, i że ograniczamy jej wolność i tak dalej
A jako żem człek porywczy to powiedziałem co o tym myślę... i w sumie komentarze się skończyły :)

aga40 - 2013-06-17, 16:21

moony, nie przywozimy jedzenia. maz je mieso, a ja jem zilona slate z chlebem i owocami... dziecko pozera tylko suchy chleb u niej i migdaly ;)
AZ - 2013-06-17, 17:21

qetrab napisał/a:
No i teksty co chwila, że wmyślamy mówiąc, że nie lubi wózków, że wszystkie dzieci lubią wózki, że tylko w nosidle ją nosimy,
rozpuszczacie! ]:->
;-)

Lily - 2013-06-17, 18:02

qetrab napisał/a:
No i teksty co chwila, że wmyślamy mówiąc, że nie lubi wózków, że wszystkie dzieci lubią wózki
Eee tam, niektóre dzieci przecież nie znoszą wożenia :P
Alispo - 2013-06-25, 17:12

1.mam zablokowanego fejsa dzieki"zyczliwym",a to ze fejs blokuje bez powodu a jak jest powod to nie blokuje to wkurza nie coraz bardziej :evil:
2.poza tym mialam tam duzo powaznych rzeczy do zrobienia,ktore nie sa pierdołami i nie na rękę mi że czekają :/
3.za 2 m-ce konczy mi sie umowa no i nieco sie cykam.. :-/

Mikarin - 2013-06-28, 06:51

Mam nerwa o inwigilację kilku osób dookoła mnie, które grzebią mi w życiorysie, a nie bardzo chce mi się wszystkim naokoło opowiadać, jakich to z partnerem nie mam kłopotów i awantur. I wkurzam się, bo o ten "brak informacji" jest na mnie wielka obraza majestatu :/
qetrab - 2013-06-28, 09:52

to jak się obrażają to chyba dobrze nie ? :)
bronka - 2013-06-28, 14:04

Mam piekarnik do wymiany :-(
Teraz- w szczycie przetworów kuźwa :-?

Kat... - 2013-06-28, 20:50

Mam dzisiaj tyle, że do jutra bym pisała.
Mikarin - 2013-06-29, 14:08

qetrab, obraają się, bo nie mogą na mój temat podyskutować z cała resztą siata, a że trzymam język za zębami, tym bardziej jest obraza majestatu.
bronka, serdecznie współczuję. A że tak spytam - jakie przetwory robisz w piekarniku? czy tylko słoiki?
Kat..., czasem tak jest :( Trzymam kciuki.

qetrab - 2013-06-29, 23:32

ja tam lubię jak się na mnie ludzie obrażają, wtedy tym bardziej daję im jeszcze więcej powodów do obrażania się :D
Jovana - 2013-07-12, 19:28

sołłł zamówiłam instrumenty dla dziecka, takie sobie półprofesjonalne, ani szajs, ani czad, dostałam dziś paczkę: farbę płatami odchodzącą od marakasów, ze wszystkich metalowych elementów sypie się rdza a ja mieszkam na zadupiu (chociaż mówią na to rio :) , ale nie takim fajnym, tylko z tych co się mu wydaje (temu zadupiu/temu zadupiowi :) , że jest miastem! pada deszcz, coś był zjadła, lodówka pusta :evil:
moritura - 2013-07-14, 13:18

Moja mama właśnie powiedziała, że wegańskie wesele to przejaw nietolerancji i narzucania innym swojej wizji świata (dodam, że nawet nam tego nie dofinansowuje). A myślałam, że mnie to ominie...

I że w zasadzie możemy po USC rozejść się do domów, bo ten ślub nic nie znaczy.

Fatty - 2013-07-14, 14:03

moritura, trzymaj się i nie daj się.

Cytat:

wegańskie wesele to przejaw nietolerancji i narzucania innym swojej wizji świata


.. a wesele "mięsne" byłoby przejawem narzucania czyjejś wizji świata Tobie.
Upierdliwie przypominaj, że to TWOJE wesele - w wersji gdy przegnie pałę, nawet bym zasugerowała aby się hajtała sama i wtedy zrobiła wszystko po swojemu, tak jak "trza" a nie truła za uszami Tobie.

Trzym się.

lilias - 2013-07-14, 15:06

moritura, jeżeli na przyjęciach może nie być alko to na weselu nie musi być mięsa. uprzedź gości na zaproszeniach ("wegańskie wesele" ludzie lubią nowinki) i zaskocz ich naprawdę dobrym żarciem. nie mam pojęcia czy ci się nie popiją do bezmięsnego menu,ale to już inszy problem :)

Powodzenia i nie daj sobie popsuć tego okresu fochami rodzicielki :) wnioskuję, że foszasta nie od dzisiaj, czas się przyzwyczaić i robić swoje :)

żuk - 2013-07-16, 08:08

moritura, ja się od swojej też dowiedziałąm że wege roczek to przejaw nietolerancji i niegościnności, i nieszanowania gości. Także spoko, to raczej ich problem nie nasz, jak spytałam czy brak alkoholu na imprezie jest ok to powiedziała że jak najbardziej, ale brak mięsa nie, bo 'to co innego'. Jednym wpuszczaj drugim wypuszczaj i rób swoje, choć rozumiem nerw bo mi się tez zagotowało wtedy :evil:
a jeszcze powarcze jak już tu jestem, kryzys związkowy, mam wrażenie bycia niekochaną a związek oparty chyba tylko na tym, że dziecko jest :roll: każde moje słowo brane za złą monetę, nic nie mogę powiedzieć bo zaraz jest że sie czepiam. Chciałam wczoraj pogadać tak spokojnie to usłyszałam że znów marudzę. Eh tylko się poryczeć :cry:

ana138 - 2013-07-16, 08:23

żuk, to chyba jednak jest ten sam facet, serio :evil: :evil: :evil:
żuk - 2013-07-16, 08:39

ana138, bo oni są kutwa wszyscy tacy sami :evil:
ana138 - 2013-07-16, 08:52

niestety chyba masz rację. a to gadanie o czepianiu się i marudzeniu doprowadza mnie do szału. mam wrażenie, że najlepiej by było w ogóle się nie odzywać, nie narzucać i nic nie chcieć (ten tekst Eichelbergera, który koko wklejała, mi się przypomniał )
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=14432&start=0

żuk - 2013-07-16, 09:03

ana138, dopiero teraz ten tekst przeczytałam, no wypisz wymaluj o mnie ]:-> Z marudzeniem mam to samo co Ty, chcę zwrócić mu uwagę o coś- czepiam się, jestem smutna lub zła- marudzę, pytam go o coś by np doprecyzować- marudzę, proszę o coś, np by pogadać, zmienić coś, zadbać o związek- marudzę i znowu coś chcę :-| Nie ma dobrego rozwiązania, jest świetnie jak jest po jego, nawet jak coś mu jest nie tak a ja spytam czy coś się stało to marudzę (choć chcę mu pomóc). Że pominę że przy W nie udziela się w ogóle, wszystko na mojej głowie, poglądy jakieś przepraszam pojebane wykazuje na tematy różne, normalnie nie wiem już co mam robić. I dokąd to zmierza :cry: :roll:
Mnemozyne - 2013-07-16, 09:10

ana138 napisał/a:
żuk, to chyba jednak jest ten sam facet, serio :evil: :evil: :evil:

I ten sam co u mnie. :evil:

A tak od siebie:
- ktoś ukradł małej czapeczkę, nowiusią ukochaną mamusi... :evil:
- non stop jestem głodna, ale nie mam apetytu, a na dodatek mimo, że nie jem nie chudnę... :evil:
- niedługo moje urodziny i tracę zniżkę, a nie zdążyłam sobie pojeździć nigdzie w tym roku... :-/

ufff...

ana138 - 2013-07-17, 09:49

żuk napisał/a:
nawet jak coś mu jest nie tak a ja spytam czy coś się stało to marudzę (choć chcę mu pomóc).

oo!!!! to to właśnie!!! to mnie wkurza najbardziej !!!! :evil: :evil: :evil:

diancia - 2013-07-17, 11:06

ana138 napisał/a:
żuk napisał/a:
nawet jak coś mu jest nie tak a ja spytam czy coś się stało to marudzę (choć chcę mu pomóc).

oo!!!! to to właśnie!!! to mnie wkurza najbardziej !!!! :evil: :evil: :evil:
znam to... Mężul kiedyś przyciśnięty do muru przyznał, że jak coś mu leży na wątrobie i on się tak bardzo stara, zeby nie było widać, a ja go wypytuję "co się dzieje?", to się wkurza, że jednak się nie udało ukryć i trzeba będzie o tym gadać... faceci są nieogarnięci :roll:

a ja sobie powarczę na moich rodziców. Nie piszę dokładnie o co chodzi, bo nawet bez Staszka u boku zajęłoby mi to ze 2 tygodnie... stara już jestem, długą historię konfliktów mamy ]:-> zaciskam zęby, prawie już je starłam z nerwów... a pięciolatka we mnie marzy, żeby jednak tym razem było inaczej :roll:

lilias - 2013-07-17, 12:28

diancia, trzymaj sie. będzie inaczej (czyt.lepiej) wprost proporcjonalnie do ilosci kilometrów między wami, lub do ilości dni między wspólnym przebywaniem :** :) ta "pieciolatka" siedzi tez we mnie i staram się, żeby miała jak najlepiej ;)
Maple Leaf - 2013-07-17, 16:56

diancia, przykro mi, że masz takie "przeboje" z rodzicami. Mam nadzieję, że mimo wszystko w końcu się między Wami ułoży. Mówią, że nigdy nie jest za późno... ;-)

Ja też warczę w rodzinnym klimacie. I też za długo by opowiadać, o co dokładnie chodzi, ale brat przyjechał w odwiedziny w Wrocławia... jest od 2-3 godzin, a ja już jestem na granicy wybuchu :evil: Niestety najgorsze jest to, że on swojej winy nie widzi wcale, w niczym. Bo to wszyscy są przecież przeciwko niemu. A już najbardziej nie mogę strawić jego dwulicowości wobec naszych rodziców, którzy na takie traktowanie po prostu nie zasługują :evil:

Fatty - 2013-07-18, 08:18

diancia napisał/a:
jak coś mu leży na wątrobie i on się tak bardzo stara, zeby nie było widać, a ja go wypytuję "co się dzieje?", to się wkurza, że jednak się nie udało ukryć i trzeba będzie o tym gadać... faceci są nieogarnięci


takie wychowanie, że facet twardziel ma być, ma sie do słabości nie przyznawać etc.




Mam dość pracy w obsłudze klienta, dooooooość :roll:

lamialuna - 2013-07-19, 21:16

diancia napisał/a:
że jak coś mu leży na wątrobie i on się tak bardzo stara, zeby nie było widać, a ja go wypytuję "co się dzieje?", to się wkurza, że jednak się nie udało ukryć i trzeba będzie o tym gadać... faceci są nieogarnięci :roll:


nigdy tego k... nie zrozumiem!!!
i jak tu syna wychowac by sie w przyszlosci nie zachowywal tak??!!

ana138 - 2013-07-19, 23:28

no właśnie??????
(tu mi pachnie tematem na osobny wątek ]:-> )

lamialuna - 2013-07-19, 23:31

hahaha osobne forum chyba!!
diancia - 2013-07-20, 07:51

lilias, Maple Leaf, dzięki dziewczyny :* u nas paradoksalnie chyba właśnie ta ogromna odległość wszystko psuje... moi rodzice słabo aktualizują wiedzę na mój temat i w pewnym sensie dla nich zatrzymał się czas na moich 16 urodzinach - to komplikuje dosłownie wszystko :/ mam tylko nadzieję, że w stosunku do Stasia wzniosą się ponad swoje urazy i nie podłamią mojego i Męża autorytetu w jego oczach...

Cytat:
i jak tu syna wychowac by sie w przyszlosci nie zachowywal tak??!!
też się nad tym zastanawiam... jak wychować go na wrażliwego człowieka, acz nie maminsynka; jak pokazać mu, że z życiem trzeba się mierzyć i na bary je brać, ale żeby nie został zamkniętym w sobie draniem...
ana138 - 2013-07-20, 11:40

lamialuna :lol: :lol: :lol:
diancia, to mój R tak ma. Mama traktuje go ciągle jak szesnastolatka. No i niestety podłamywanie autorytetu w oczach dziecka się zdarza :evil: Wszelkie próby rozmowy, rozwiązania problemu trafiają na mur.. :-(

żuk - 2013-07-20, 12:09

ana138, dawaj zakładaj!! moja propozycja tytułu: o co im k.. chodzi???!!! ]:->
ana138 - 2013-07-20, 13:48

żuk napisał/a:
o co im k.. chodzi???!!! ]:->

hahahaha :lol:
jeszcze się nasze forumowe chłopaki obrażą ]:->

strzyga - 2013-07-30, 16:46

To i ja zawarczę (pierwszy raz tutaj):

Padła nam w samochodzie turbosprężarka. Koszt naprawy: 3.000 zł :-/ :-? :shock:

diancia - 2013-08-20, 20:07

1. Co to za pogoda dziś?! mokro, buro i ponuro :(
2. Synek mi się zakatarkował i charczy biedny jak traktor, już 5 dzień :/
3. Jeny, jak ja ostatnio nie lubię mojego Męża!!! Jego złości gromadzonej od lat, a rozładowywanej na mnie od 3 miesięcy; jego odwyku nikotynowego, który zatruwa życie mi i wszystkim napotkanym na drodze i jego przekonania o tym, jak to całe życie ma pod górkę, a teraz to już na maksa :evil: :evil: :evil:

wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!

MartaJS - 2013-08-20, 20:13

diancia, współczuję i przytulam.
ana138 - 2013-08-20, 20:41

diancia, przytulam. ile odwyk trwa? 3 miesiące?
diancia - 2013-08-20, 21:08

dzięki Dziewczyny :*

ana138, niestety nie 3 miechy - wtedy mogłabym zwalić na fajki to jego miłe zachowanie :/ palenie rzucił 10 dni temu, ale faktycznie dziś znów ma pierwszy dzień niepalenia, bo jak tylko coś go wkurzy, to oczywiście fajeczka musi być... kurcze, to naprawdę fajny facet był, a od narodzin Staszka coś mu się we łbie powywracało :evil:

aga40 - 2013-09-03, 06:42

1. moj kot 12 letni ma guza na plucach, nie je juz nic i najprawdopodobniej musze go uspic
2. przeszedl juz kociego hiva wyszedl z niego (choroba uspiona) a mial 20 procent na przezycie
3. jak wytlumaczyc to 2.5 letniemu dziecku, ktore jest do niego bardzo przywiazane i nie oposzcza go na krok w czasie choroby

waszyfko - 2013-09-03, 13:41

1. fatalna pogoda (nie można wyjść na rower, bo pada)
2. zaginął pies przyjaciela
3. poczta polska (od bardzo dawna czekam na przesyłkę i dojśc jakoś nie może)

Mazip26 - 2013-09-04, 13:27

1. kupiony zepsuty telefon
2. nie mogę schudnąć
3. nie mam pieniędzy

bronka - 2013-09-04, 13:28

Utopiłam telefon w kubku kawy :roll: :evil:
I ani się kawki na spokojnie nie napiłam, ani nie mam aparatu :-P Shit :-/

go. - 2013-09-04, 13:36

waszyfko napisał/a:

1. fatalna pogoda (nie można wyjść na rower, bo pada)


a nie słyszałeś kiedyś o pelerynach albo jakiś przeciwdeszczowych spodniach? :mryellow:

bronka, zdolniacho :*

diancia - 2013-09-04, 13:41

bronka, :shock: masz albo malutki telefon, albo ogromny kubek kawowy ;) zrób sobie choć kawkę na pocieszenie :)
go. - 2013-09-04, 13:44

diancia, ja też kawę w pół litrowym pijam :oops:
diancia - 2013-09-04, 13:47

gosia z badylem, ech, tęsknię do tych czasów, kiedy też mogłam takie pijać... czasem strzelam sobie słabiutką w sieciówkach kawowych-tam mają super kubasy :D
bronka - 2013-09-04, 15:27

diancia napisał/a:
ogromny kubek kawowy

no mam :mrgreen:
E wypiłam tę używaną przez telefon- bez przesady :-P Ale miał być relaksik z kawką, a był nerw. Ale- było minęło ;-) jutro idę oglądać nowe aparaty ;-)

zou - 2013-09-04, 16:04

Bronka - jeśli to nie była cola, to jest szansa uratować, tylko rozkręcić, pootwierac co się da, wyjąć baterię i wysuszyć (zostawić do wyschnięcia, wystukać o ręczniki papierowe itd). Może zadziałać jeszcze. Najgorsza jest cola bo i wyżera i klei cukrem....
bronka - 2013-09-04, 16:06

zou, suszy się. Zobaczymy. Miło by było gdyby ożył, ale jakoś się nie nastawiam ;-)
madam - 2013-09-04, 16:25

bronka napisał/a:
Utopiłam telefon w kubku kawy

Bronka, telefon rozkręć ile się da (zawsze synów o pomoc poprosić możesz :mryellow: ) i migiem do ryżu wrzuć. Jest szansa, że ożyje. Poważnie. Mój po takim incydencie służył jeszcze całkiem długo. Potem wpadł do pokala z piwem i ryż raz jeszcze wyciągnął wilgoć z aparatu. Potem młode dziecko wygryzło parę elementów, ale telefon jeszcze działa. :-P

Fatty - 2013-09-06, 07:26

Miałam ja pływajacy telefon, przeżył wszystko aż unicestwiłam go definitywnie... kwasem z kapusty :oops: W torebce wszystko miałam, woreczek z kapuchą się przebił i bye, bye telefonku, nic go nie wskrzesiło.

Ja warczę albowiem moja chopina unieruchomiona bo nogę skręciła... a ja nie mam go jak odwiedzić :/ Ostatni bus w kierunku jego miejscowości odjeżdża o 16ej podczas gdy ja do miejsca startu busa jestem w stanie dojechać dopiero na 17ą. Kolejna z sytuacji, gdzie przydałaby się umiejętność prowadzenia pojazdu :P

I bardzo nie chce mi się do pracy :(

lilias - 2013-09-06, 17:59

aga40, bardzo współczuję. nie wolno moim zdaniem dziecka oszukiwać tylko jakoś dostosować informacje dla niego i jak przyjdzie czas pożegnac przyjaciela. małe dzieci mimo wszystko chyba lepiej to przechodzą. mój koci przyjaciel umarł 20.08.2013r. i nie mogę sobie z tym poradzić
eMka - 2013-09-06, 19:51

1. w internecie napisali, że tylko debil nie da rady obciąć zwykłej karty sim do micro sim. no to jestem tym debilem.
2. karta nie działa
3. nie chcę wydawać pieniędzy na nową kartę.
4. a teraz muszę.

kamma - 2013-09-06, 21:27

eMka napisał/a:
obciąć zwykłej karty sim do micro sim

o czym Ty do mnie rozmawiasz?!
Chyba mogę zająć zaszczytne miejsce wicedebilki ;)
Internet nie ma monopolu ;)

eMka - 2013-09-07, 09:23

kamma spoko, też żyłam w nieświadomości dopóki byłam posiadaczem zwykłego klasycznego telefonu.
Alispo - 2013-09-07, 22:35

1.myszy moje na tymczasie się gryzą
2.ostatecznie musiałam jednego oddzielić,w obawie przed wiekszą utratą krwi.. :roll:
3.pewnie skończy się na rozdzieleniu pojedynczo i z 1 zrobią mi się 4 klatki czyli będzie razem 6 na 25 m2+2 wsciekłe psy ;) a miało byc tak pięknie pokojowo,wczoraj promowałam adopcję"zgranej paczki",tiaaa... ;)

lesiakubajek - 2013-09-28, 13:47

Włącza mi się opcja marudna, bo zaczyna mnie choróbsko dopadać. A tak się zdrowo staram jeść ;/
Niby wiem, że bez diety pochorowałabym się pewnie tydzień temu razem z resztą akademika i umierałabym z bólu zatok, no ale mimo wszystko - tyle ciekawych rzeczy do zrobienia na zewnątrz ;/

Fatty - 2013-09-28, 14:29

Ja mam wqrwa pracowego, jak chyba co sobotę :/ na apodyktyczne babcie, na dzieci wychowywane beztresowo i na co poniektóre mamuśki(wszak nie ma to jak fuknąć na ekspedientke, która zawróciła dziecko ze schodów-mogło zlecieć, matka zajęta czym innym-, wszak to sprzedawczyni dziecka nie upilnowała i młode dało dyla poza wejście, na schody... )

W y k o r k u j ę - NIENAWIDZE pracy w obsłudze klienta.

lilias - 2013-09-28, 15:29

Fatty, w sumie w razie wypadku policja nie będzie miała nic do ciebie, w końcu nie zostałaś zatrudniona na stanowisku opiekunka w kąciku zabaw ]:-> nie wiem na ile możesz sobie pozwolić, ale w kulturalny sposób powiedziałabym patrząc w oczy "mamusi" czy "babciusi", że w razie wypadku policja je pociągnie do odpowiedzialności za niedopilnowanie dziecka. rzadko używam słowa "nienawidzę", ale nienawidzę z całego serca traktowania ludzi jak worki treningowe. nie pasuje przywalić dziecku przy ludziach bo nie ma co udawać, że nadal bywają brutalni opiekunowie), albo sobie w czółko za własną głupotę to trzeba dowalić komuś obcemu. dla mnie tacy ludzie to hieny.
neina - 2013-09-28, 22:04

Fatty, na drugi raz bym odpuściła pilnowania cudzych dzieci - nie masz takiego obowiązku. I może spróbuj być bardziej asertywna i stanowcza w kontaktach z niektórymi klientami.
Fatty - 2013-09-29, 13:02

Po prostu widziałam, że wyleciał w strone schodów, więc wyleciałam, młodego przed nimi złapałam i zawróciłam...a tu zamiast choćby podziękowania ryk, że on nie miał prawa wyjść poza sklep i to moja wina, lol. Dzieciolubem zdecydowanie nie jestem ale empatii we mnie trochę jest, szkoda by było żeby rypnął ze schodów.
jagodzianka - 2013-09-29, 13:38

Fatty, nie wszystkie dzieci spadają ze schodów od razu. A jeśli nawet to może mamuśka chciała mu pozwolić nauczyć się na swoich błędach. Ja też nie lubię jak ktoś pilnuje moje dziecko bardziej ode mnie.
Fatty - 2013-09-29, 15:17

Cytat:


może mamuśka chciała mu pozwolić nauczyć się na swoich błędach

i dlatego hulnęła na mnie, ze go nie przypilnowałam i "pozwoliłam" mu wyjść ze sklepu ;)

Ja wiem, że tutejsze forumowe mamuśki mogą być ok, i pod tym kątem rozpatrujecie sytuacje, ale parę lat w tym siedzę i sporo się napatrzyłam- są rodzice, których postrzegam jako superbohaterów, ale zdarzają się i tacy o których myślę, że mózg został w słoiku na półce w łazience(to jak traktują innych i w odniesieniu do dziecia swojego).
Nie chcę już kontynuować tego tematu bo przeżywam na nowo :P

jagodzianka - 2013-09-29, 20:56

Fatty, cziiiil. Ty w ogóle tą swoją pracę strasznie przeżywasz zauważyłam. :P
Fatty - 2013-09-30, 07:22

Zgadza się - nie dość, że nie jestem ludziolubem z natury, to chyba mam coś w rodzaju wypalenia po 7 latach bycia miłą i grzeczną i posiadania oczu dookoła głowy w tym też na zadzie :P
A jeszcze na wakacjach się szkoliłam z całkiem innej branży i tak mi tam cudnie było, że się wdrożyć z powrotem w ekspedienta żywot nie mogę, i tęsknie :D

Mikarin - 2013-10-06, 06:38

Po roku i czterech dniach od pożyczenia samochodu, bo perturbacjach marsowskich, laska w końcu oddała nam wyremontowane auto, a no poczęstowała mnie tekstem: "Bo część rzeczy się zamortyzowała, ja je niepotrzebnie wymieniałam, zapłaciłam za naprawę auta 1000 zł, ty mi musisz za te części oddać 500 zł". Przypominam, że zatarła tłoki i rozbiła zawieszenie - dwóch mechaników mi to potwierdziło - ONA nie. jej mechanik idzie w zaparte, ze amortyzatory wymieniał, gdzie diagnosta po ekspertyzie pokazał mnie I JEJ przy okazji, że to gówno prawda. Oprócz tego mam do wymiany cały rozrząd za bagatela 500zł. Nikt nie jest w stanie określić, czy silnik został wyremontowany, czy wymieniony, bo nasz mechanik po podniesieniu maski stwierdził, że auto jest zakurzone zupełnie jakby było nie ruszane, albo ktoś nim sobie jeździł po zrobieniu. Pipa mnie straszy jakimś biegłym do tych zamortyzowanych części, gdzie nigdzie nie ma książki serwisowej, księgi pojazdu czy chusteczka wie, jak się nazywa to draństwo, gdzie się umieszcza historie napraw pojazdu.

przypomnę jeszcze, że w czasie, kiedy dorabiałam sobie na lewo w jednej firmie zmieniło się szefostwo i ta pipa została moją szefową, a teraz przetrzymuje moją wypłatę - a jak jej nie odda, to nie mogę dochodzić jej w inny sposób jak telefonicznie czy słownie, bo inaczej stracę zasiłek.

jestem chora od tygodnia, nie moge zbić tego draństwa, a młody już zaczyna pokasływac za mną.

tak się naje****m ze zrzuceniem 5 kilo - odzyskałam je przez te dwa tygodnie choroby i szaleństw urzędowych z samochodem.

Do tego znajoma, moja eks przyjaciółka narobiła mi wokół dupy dzwoniąc do nasztch wspólnych znajomych i twierdząc, że nie odzywają się do niej, bo JA ich namiawam i zmuszam do gloryfikacji mojego dziecka, a jak ona dziecka nie ma, to mają się do niej nie odzywać - poza tym trzepie pokątnie mój profil na FB, a jak przeczytała coś, co skojarzyło jej się z nią - ba, bez nazwisk czy czegokolwiek opisałam jej zachowanie - poczuła się tak urażona, ze zwróciła mi uwagę... przy pomocy kolegi, który mnie strofował chyba z 15 minut na czacie na FB. Tylko że pisał z telefonu komórkowego i wyświetliła się jego lokalizacja - był u tej laski.

Za jakie grzechy ja mam takich znajomych? Może ze mną jest coś nie tak? Czy po prostu mam tyle rzeczy do poprzerabiania w tym życiu, że mi się nawarstwiają oszuści za fałszywymi przyjaciółmi? Nie wiem, pomarudziłam, idę walczyć dalej o swoje - choć powiem szczerze, ze po 9 miesiącach walk o samochód sprawa dalej nie jest zamknięta i mi już siły brakuje...

agus - 2013-10-06, 08:08

Mikarin, pamiętam sprawę z samochodem, a w ogóle to dziwne to, że zakład naprawiający samochód - firma w końcu jak by nie było - nie jest w stanie przedstawić faktury ani historii dokonanych napraw i trzeba się spierać i wzywać diagnostów??
Mikarin - 2013-10-06, 09:20

agus, bo mechanik robił auto na lewo, klientka mu płaciła przez 3 miesiące, auto stało u mechanik przez 3,5 miesiąca.
śliwka - 2013-10-06, 13:07

Mikarin, no to jaki problem? Jak robiła na lewo to jej strata. Nie ma faktur, dowodów żadnych na to, że było coś robione, więc nie ma podstaw do tego, żeby żądać zwrotu kasy.
Mikarin - 2013-10-06, 15:11

śliwka, ale laska przetrzymuje moją wypłate na lewo. Ma moje 700 zł, jak mi ich nie odda, to raczej ona wychodzi na plusie, prawda? A znając te laskę może sobie zatrzymać te pieniądze jako "rekompensatę" za wykonanie nadprogramowych (jej zdaniem) napraw, wtedy ona jest do przodu 700 stów, a ja w plecy wypłatę za 3 tygodnie pracy. Biorąc pod uwagę postępowanie tej laski do tej pory, jaka jest szansa na to, ze mi moją pensję wypłaci??? I dlatego jestem wku.....
śliwka - 2013-10-06, 15:40

Mikarin, no to dupa blada :(
lilias - 2013-10-07, 10:28

niekoniecznie dupa blada. bez dokumentów nie ma prawa do zadnych potrąceń. do tego, żeby potrącono Ci cokolwiek z wynagrodzenia to musisz podpisać zgodę . nie pieprz się tylko oddawaj do sądu pracy i powiedz jej, ze o rozliczeniu za remont auta będziesz rozmawiać jak przedstawi Ci pełną dokumentację remontu inaczej zgłosisz sprawę (fachowca i koleżanki) do skarbówki i na policję o próbę wyłudzenia.

jak jadą po całości to nie rozumiemMikarin, czemu Ty ma się szczypać. co do znajomych, może zrób porządek na fb i napisz oficjalnie co myślisz o pośrednictwie w sprawie obrabiania Ci dupy i usuń plotkarza ze znajomych. mam znajomą, któa strasznie przeżywa to co jej wywinęła inna nasza wspólna znajoma. kiedy próbuje się na temat ich spraw wywnętrzać przerywam i proszę, żeby przestała, bo znam sprawę, ale nie chcę o tym rozmawiać. a to dlatego, że potem się pogodzą a ja później wyjdę na idiotkę. nie ma tak. dorosłe baby jesteśmy.

sonne - 2013-10-17, 14:06

Kolejny powód do warczenia:
1 Idzie zima
2 Idzie zima
3 Będzie zimnoooo
Brrrr....

qetrab - 2013-10-23, 20:12

jestem przemęczony potrzebuję wakacji, siedzę w pracy i nie mam na nic siły :P
chyba idzie deszcz bo mnie wszystkie kości bolą ;/

Fatty - 2013-10-25, 22:01

Mam chopa pracoholika. Pytam się "Idziesz jutro do pracy?" *
-Tak! ale TYLKO na 8 h .

*(zaznaczam, ze to nie typ pracy, gdzie są kilkunastogodzinne dyżury-ale i tak nieraz na tygodniu tyle siedzi-a i nie ma obowiązku pracowania w sobotę)

go. - 2013-10-30, 15:48

1) skończył mi się 100% macierzyński, teraz głodowe 60% będzie... :roll:
Ale spoko za pół roku jeszcze bardziej bede marudzic :roll: :roll:

Mikarin - 2013-10-31, 18:55

wkurw.
w zeszłym roku pożyczyłam dwie chusty - maruyamę Jagodzie i Hoppeditz żonie kolegi Jędrzeja.
Dwa miechy temu napisałam do Jagody sms, ze proszę o zwrot chusty - kolejnego dnia nadała szmatę pocztą i od razu dostałam ją z powrotem.
Do drugiej laski prosiłam się i prosiłam, napisałam sms, po 2-3 miesiącach wiadomość na FB, widziałam, ze są odczytała - i zero odpowiedzi, ale na Candy Crush Saga nowe odznaczenia zdobyła :/
To weszłam na tablicę laski się się spytałam, czy znajdzie dla mnie czas za tydzień, bo się za moim hopkiem stęskniłam i jest mi potrzebny, bo Kuba już duży i potrzebna mi chusta gruba, bo inne mi się wrzynają w ramiona - i ze po chustę sobie przyjadę.
Wchodzę za chwilę na FB, odpisała prywatną wiadomością, a na tablicy takie coś: "Dla wszystkich wtajemniczonych: nie mam w zwyczaju załatwiania prywatnych spraw na forum facebooka!!! Z góry dziękuję i przypominam ze istnieje cos takiego jak prywatna wiadomośc:)" Nosz, jakbym do niej nie pisała!

wkurzona jestem, bo to jest jej 3 umówienie się ze mną i znowu pachnie, ze mnie wystawi i bez chusty zostanę.

Tym bardziej, że jak urodziła - dwa elastyki kupiłam, dałam jej W PREZENCIE - to mi je po czterech miesiącach odwiozła z tekstem, ze już ich nie potrzebuje. Ja nie wiem, co sie dzieje z tymi ludźmi :/

Fatty - 2013-10-31, 19:01

Bo niektóre ludzie to patałachy .



Mnie dzisiaj klient z równowagi wyprowadził, aż mi sie ręce telepały :/ Nigdy na nikogo swojej wewnętrznej suki nie spuściłam, ale temu to miałam ochotę .

Ja sie nie nadaje do obcowania z ludźmi, szczególnie z takimi podróbkami homo sapiens



Cytat:
wkurzona jestem, bo to jest jej 3 umówienie się ze mną i znowu pachnie, ze mnie wystawi i bez chusty zostanę.


a wiesz gdzie mieszka? Jak tak, to jesteś w o tyle komfortowej sytuacji, że wiesz gdzie nasrać pod drzwiami. Ja znam nazwisko, ale nie adres tego buca wiec na razie mu sie omsknie- a cholera, zrobiłabym to.
W celach terapeutycznych.

Mikarin - 2013-10-31, 21:34

Fatty, aż taka nie jestem, ale już wystarczająco się z autem nawycierałam cudzych bram. Naprawdę nienawidze robić komuś wlotu na chatę.
Na razie liczę na to, ze dziunia poczuła się na tyle urażona, ze odda co moje i będzie chciała o mnie jak najszybciej zapomnieć - i tak nic mnie z nią nie łączy, a cięta jest na niemal wszystko, co mnie dotyczy - wegetarianizm, bezpośredniość w rozmowie o seksie, spanie z dzieckiem... jest na wszystko anty i wszystkim czuje się urażona. raz mi zrobiła awanturę jak zamieściłam na tablicy na FB artykuł o coosleepingu - i tak silnie wzięła to do siebie że niemal na mnie nakrzyczała przez to FB...
Miejmy nadzieję, że odzyskam szmatę i faktycznie o sobie zapomnimy...

Fatty - 2013-11-07, 22:21

Odczuwam negatywne skutki traktowania stażystki po koleżeńsku- teraz gdy proszę ją aby cos zrobiła to ze mną polemizuje, albo tak jak dzisiaj: ucieka ze śmiechem na sklep i się chowa :shock: I tak patrzyłam za powiewająca, uciekająca blond grzywą i sie głowiłam czy jaja sobie robi i czy faktycznie ma 22 lata, czy może 3 :/

Staram się głęboko oddychać, ale jak znowu mi utnie taki numer albo gdy znowu będzie mnie odrywać od klepania w kompie swoim żądaniem "poszukania pisiaka bo będzie lobiła pisiupisiu" (tzn. dać jej długopis bo musi cos zapisać. I nie, nie ma wady wymowy) albo, żaleniem, ze jest jej takie straszne ziuziu(czyt. zimno) to mnie trafi szlag wreszcie.

Sama sobie winna jestem, rozpuściłam sobie sreberko :/

neina - 2013-11-07, 22:23

Fatty, :shock:
Masz wyjątkowe ''szczęście'' do ludzi chyba...

Fatty - 2013-11-07, 22:28

Ja jestem tzw "poczciwina", przez dużo osób to, ze chcę być wobec kogoś OK, jest odczytywane jako zaproszenie do włażenia na głowę - i pewnie dlatego taka tendencja :(


Trza cosik zmienić, inaczej dołożę sobie wrzód na żołądek. Wrzód ten nazwać będę mogła jej imieniem.

Jadzia - 2013-11-08, 08:48

Fatty, co za "urocza niunia" :evil: A tak na marginesie nawet mojej 3-latce nigdy nie było ziuziu ani nie chciała pisiupisiu ;-)
go. - 2013-11-08, 11:19

Fatty, na moje to nie Ty rozpuściłaś, tylko to taki typ. Niezależnie czy kogoś się traktuje po koleżeńsku czy inaczej to albo się ma klasę, albo nie. Współczuję, bo mi by się cierpliwość szybko skończyła i nie było by to miłe na paniusi
bronka - 2013-11-08, 12:29

Fatty napisał/a:
"poszukania pisiaka bo będzie lobiła pisiupisiu" (tzn. dać jej długopis bo musi cos zapisać. I nie, nie ma wady wymowy) albo, żaleniem, ze jest jej takie straszne ziuziu(czyt. zimno)

:shock: :lol:
Nagraj ją i wrzuć na fejsbuka :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

kofi - 2013-11-08, 13:20

bronka napisał/a:
Fatty napisał/a:
"poszukania pisiaka bo będzie lobiła pisiupisiu" (tzn. dać jej długopis bo musi cos zapisać. I nie, nie ma wady wymowy) albo, żaleniem, ze jest jej takie straszne ziuziu(czyt. zimno)

:shock: :lol:
Nagraj ją i wrzuć na fejsbuka :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


]:->
Mnie też strasznie drażnią takie infantylne zagrania, tym bardziej, że moja koleżanka z pracy taka właśnie jest. Rany, jakie to męczące. i to udawanie idiotki, kiedy jej wygodnie. Już wymiękam. Tylko ona nie ma 22 lat, a o 30 więcej. Wyobraźcie sobie jak to wygląda. :roll:

faf - 2013-11-08, 22:10

Fatty napisał/a:
teraz gdy proszę ją aby cos zrobiła to ze mną polemizuje, albo tak jak dzisiaj: ucieka ze śmiechem na sklep i się chowa :shock:

:shock: o ja pierdykam. zrzuciłabym chyba ze schodów i patrzyła czy się równo toczy. Fatty, naprawdę współczuję. też parę razy utopiłam ze stażystkami/praktykantkami; teraz się pilnuję, żeby być na "pani", nawet jeśli różnica wieku jest niewielka :roll: z czasem jak oceniam, że człowiek spoko, to luzuję dystans.

Kat... - 2013-11-08, 22:46

faf napisał/a:
pilnuję, żeby być na "pani"
ja w ogóle nie wiem co ludzie mają do tej formy. Dla mnie ona jest taka niewymuszona i naturalna, że czasem aż mi żal przechodzić na "Ty" :-)
Humbak - 2013-11-08, 22:52

Mikarin napisał/a:
liczę na to, ze dziunia poczuła się na tyle urażona, ze odda co moje
pod warunkiem ze nie zgubiła :->
Humbak - 2013-11-08, 22:56

Fatty napisał/a:
Odczuwam negatywne skutki traktowania stażystki po koleżeńsku-
fatty, mnie moja "pomoc nauczyciela" tak załatwiła, że wywalono mnie z pracy :evil: po tym, jak nawiązała ze mną bardziej prywatne relacje = czytaj zdobyła informacje, zaufanie itd. To jedyna osoba której szczerze nienawidzę :evil: I nauczyła mnie nikomu nie ufać, nawet bliskim.
jagodzianka - 2013-11-09, 08:35

Kat... napisał/a:
faf napisał/a:
pilnuję, żeby być na "pani"
ja w ogóle nie wiem co ludzie mają do tej formy. Dla mnie ona jest taka niewymuszona i naturalna, że czasem aż mi żal przechodzić na "Ty" :-)

Ja bardzo tego nie lubię i wkurza mnie, że odkąd mam dziecko to wszyscy do mnie walą "proszę pani".

arahja - 2013-11-09, 11:47

Kat... napisał/a:
ja w ogóle nie wiem co ludzie mają do tej formy. Dla mnie ona jest taka niewymuszona i naturalna, że czasem aż mi żal przechodzić na "Ty"


Mnie się najbardziej podoba czeskie (i ogólnosłowiańskie) wykanie. Nie przedłuża komunikatu, jak nasze: "czy może pani coś zrobić?, czy mogę pana prosić, żeby otworzył pan okno". I jest takie właśnie w pół dystansu między obcym a mną (ale na jednej płaszczyźnie, bo panowanie ma jakiś aspekt podrzędności)

MartaJS - 2013-11-09, 12:04

arahja napisał/a:
Mnie się najbardziej podoba czeskie (i ogólnosłowiańskie) wykanie.


Nie tylko słowiańskie, to samo jest w niemieckim (Sie), francuskim (Vous)...

arahja - 2013-11-09, 13:22

MartaJS napisał/a:
niemieckim (Sie)


Ale Sie to "oni", czyli właściwie większy dystans.

kulla - 2013-11-09, 13:37

Fatty napisał/a:
"poszukania pisiaka bo będzie lobiła pisiupisiu"


To mi się kojarzy z sikaniem ]:-> Przez pierwsze trzy minuty zastanawiałam się nad 'pisiakiem'... od wiadomego do małego psa :P O, matko! Współczuję. Zerowa kultura językowa!

arahja, zgadzam się! Czeskie 'wykanie' jest naturalne, nie dystansuje ludzi za bardzo, ale też wyznacza zdroworozsądkowe granice pewnych relacji. A jak się już załapie, to nie trzeba się zastanawiać tak jak z per pan/pani. Do mnie wiele osób zwraca się per 'ty', chociaż już nawet nie wypada. W Czechach nigdy takiego problemu nie miałam.

Fatty - 2013-11-16, 17:29

Powinno być w weselniku w sumie, ale jako iż jest to kontynuacja wątku o mojej wybitnej stażystce, co ma tendencje do słowotwórstwa zdrobniałego.

Ostatnio zatrzeliła mnie żądaniem podania "Misiołki-siusiołki"

No i kto wie, co to jest misiołka-siusiołka?





















Miska, drodzy wegedzieciakowie, miska!

Też nie załapałam, dopiero po którymś razie "Co Ci podać??" popartego oczami wielkimi jak spodki, westchnęła na znak mojej niedomyślności i powiedziała "no miskę przecież"

:lol: :lol: :lol:

Alispo - 2013-11-16, 19:30

Niesamowita postac.
Jovana - 2013-11-16, 19:59

Fatty napisał/a:
Powinno być w weselniku w sumie, ale jako iż jest to kontynuacja wątku o mojej wybitnej stażystce, co ma tendencje do słowotwórstwa zdrobniałego.

Ostatnio zatrzeliła mnie żądaniem podania "Misiołki-siusiołki"

No i kto wie, co to jest misiołka-siusiołka?



myślę, że to już się kwalifikuje do leczenia :mrgreen:


















Miska, drodzy wegedzieciakowie, miska!

Też nie załapałam, dopiero po którymś razie "Co Ci podać??" popartego oczami wielkimi jak spodki, westchnęła na znak mojej niedomyślności i powiedziała "no miskę przecież"

:lol: :lol: :lol: [/quote]

Mikarin - 2013-11-20, 09:06

Może moje nie do warczenia, bardziej do płaczu. Kuba od 1 listopada jest chory. 40 stopni gorączki przeszło w ostre zapalenie krtani, dziecko mi się dusiło, krzutsiło, rzygało. Dostal najpierw antybiotyk w syropku, potem zastrzyki. Ledwo wybral zastrzyki - wróciła wysoka gorączka, która dwa dni później okazała się anginą ropną. Dziś idziemy do pediatry na kontrolę, ale jak charczał tak charczy, wczoraj dołączył katar ;( Co to jest, że tak się wżarło i wyjść nie chce? Młody ma już trzeci antybiotyk, boję się dzisiejszej wizyty :(
Mikarin - 2013-11-20, 09:09

Fatty, to potraktuj ją na jej poziomie i spytaj, czy pieluchę zmienić. Może cię pokona doświadczeniem, ale wiesz... jaki poziom przedstawiasz, takie traktowania się spodziewaj.
Zaznaczam, że mam niewyparzony ozór i pewnie bym spytała, czy nos rozmiar tena pants, czy poszukać czegoś tetrowego :evil:

rosa - 2013-11-20, 09:11

Fatty, dziewczyna wymiata, niezła polewka!

Mikarin, współczuję choraka :*

żuk - 2013-11-20, 09:43

Mikarin, może bakteriogram?
Mikarin - 2013-11-20, 14:16

dushka, Kuba właśnie dostał czwartą serię antybiotyku... ręce mi opadają.

Za Was trzymam kciuki, zeby było OK po badaniu.

Mikarin - 2013-11-20, 14:17

żuk, badania nie znam, ale pediatra dała mi już na poprzedniej wizycie dałą stertę skierowań na badania - od wymazu z gardła przez morfologię z rozmazem po badanie kału i moczu.

zobaczymy.....

Agnieszka - 2013-11-20, 14:33

dushka, Mirakin: wspóLczuję :-| . Może warto o alergologa zahaczyć - sezon na pleśnie i grzyby. Mirakin u Was szynszyle. Jeśli antybiotyk nie działa warto jak żuk wspomniała bakteriogram i dobrać lek.
go. - 2013-11-20, 15:57

Mikarin, kciuki za Kube! Czekam na dobre wieści!
Fatty - 2013-11-25, 08:22

Spróbowałam amarantusa.

To ma śmierdzieć, że tak powiem kurą?
Zjadłam, aby zjadliwości dodać- z bananem. I siedzę i emituję poamarantusowe trujące gazy(albo z nim faktycznie coś nie tak albo ja nie moge go jeść), ja pierdziele, jak ja do pracy pójde :|

go. - 2013-11-25, 09:12

Fatty napisał/a:
Spróbowałam amarantusa.

To ma śmierdzieć, że tak powiem kurą? |


:lol: :lol:
tak, to to, też jestem fanką :mryellow:
Za to S. z jaglanką, otrębami , suszonymi i mlekiem ryżowym wcina bez problemów. Chyba dlatego, że taki mega miks ;-)

śliwka - 2013-11-25, 09:30

Fatty, ja samego nigdy nie robię tylko trochę dodaję do jaglanki. Też nie lubię amarantusa.
bronka - 2013-11-25, 13:33

Fatty napisał/a:
To ma śmierdzieć, że tak powiem kurą?
Fatty napisał/a:
I siedzę i emituję poamarantusowe trujące gazy(albo z nim faktycznie coś nie tak albo ja nie moge go jeść), ja pierdziele, jak ja do pracy pójde :|

love :mrgreen:

Dla mnie amarantus jest niezjadliwy. Przemycam w zupach. Jak się rozgotuje to nie czuć go wcale.

Kat... - 2013-11-25, 13:37

Ja też do zup żeby nie było czuć.
margrete - 2013-11-25, 15:47

bronka napisał/a:
Fatty napisał/a:
To ma śmierdzieć, że tak powiem kurą?
Fatty napisał/a:
I siedzę i emituję poamarantusowe trujące gazy(albo z nim faktycznie coś nie tak albo ja nie moge go jeść), ja pierdziele, jak ja do pracy pójde :|

love :mrgreen:

Dla mnie amarantus jest niezjadliwy. Przemycam w zupach. Jak się rozgotuje to nie czuć go wcale.


Kurcze, serio?

A ja właśnie chciałam spróbować tego osławionego amarantusa w podstawowej formie, bo do tej pory tylko popping testowałam.

bronka - 2013-11-25, 16:00

Popping jest za***isty bo jest bez smaku :mrgreen:
A taki zwykły sobie ugotuj i spróbuj. Zawsze do zupy możesz wrzucić :-P

margrete - 2013-11-25, 16:40

bronka napisał/a:
Popping jest za***isty bo jest bez smaku :mrgreen:


wiesz, dla mnie to chyba jednak jego minus, trochę jakbym styropian jadła :-P
ja jestem ciekawska w kuchni i z pewnością spróbuję, tylko zapewne z mniej entuzjastycznym nastawieniem ;)

Tak się tylko zastanawiam... (przepraszam wrażliwców) czy to "śmierdzi kurą" rozumieć jako smród kurnika czy gotowanego drobiu...

bronka - 2013-11-25, 17:01

margrete napisał/a:
wiesz, dla mnie to chyba jednak jego minus, trochę jakbym styropian jadła :-P

docenisz :-P

margrete napisał/a:
Tak się tylko zastanawiam... (przepraszam wrażliwców) czy to "śmierdzi kurą" rozumieć jako smród kurnika czy gotowanego drobiu...

:lol:
Dla mnie jest po prostu niesmaczny. Kur nie wyczuwam :lol:

AZ - 2013-11-25, 19:16

raczej kurnika. pamiętam to jako zapach kupy kur :roll:


ale to jest wspomnienie sprzed niemal 4lat, spróbowałam raz i nie zdecydowałam się więcej

lilias - 2013-11-26, 07:31

bronka napisał/a:
Popping jest za***isty bo jest bez smaku :mrgreen:
A taki zwykły sobie ugotuj i spróbuj. Zawsze do zupy możesz wrzucić :-P


o tak, popping jest super. jakis tam smak ma, ale nienachalny ;) najchętniej jadam z deserkiem alpro :)

go. - 2013-11-26, 09:41

Cytat:

Popping jest za***isty bo jest bez smaku :mrgreen:


twardzielka ]:->

bronka - 2013-11-26, 11:19

go. napisał/a:
twardzielka ]:->

:lol: ?

go. - 2013-11-26, 11:27

bronka napisał/a:
go. napisał/a:
twardzielka ]:->

:lol: ?


no że żresz popping z uśmiechem "bez zapity" :-P
Ja tylko jestem w stanie amarantusa strawić jak ktoś inny gotuje, nic nie czuć i najlepiej- nie wiem, że on tam w środku w ogóle jest :lol:

diancia - 2013-11-26, 11:55

Również dołączam do warczenia na amarantus! Czemu to ma w sobie tyle dobrego, a tak bardzo niepyszne jest?! Ani w zupie, ani w chlebie, w naleśnikach, no nie dam rady zjeść i koniec :evil:
bronka - 2013-11-26, 12:00

diancia, popping w ciasteczkach nie przejdzie?
Ja zwykłego daję łyżkę do zupy. Po blisko godzinie gotowania nie wyczuwa tego nikt. A tu łyżka, tam łyżka i paczka schodzi.

diancia - 2013-11-26, 12:04

bronka napisał/a:
Ja zwykłego daję łyżkę do zupy.
na cały gar? A widzisz, ja zawsze tak z 3-4 łyżki, nie przyszło mi do głowy że można mniej :roll: spróbuję do krupniku cebulowego, ma intensywny smak. Choć nie wiem, czy mam serce pyszną zupę amarantusem psuć ]:->
bronka - 2013-11-26, 12:05

diancia, łyżkę na gar. Naprawdę się gubi ;-)
Alispo - 2013-11-26, 12:09

W poppingu problemu nie widze,tez moim zdaniem to bez smaku,moge wcinac na sucho jak bezsmakowy popcorn ;-)
jagodzianka - 2013-11-26, 14:15

no co wy, ja lubię ten amarantusowy posmak w zupie. :mrgreen:
malwiska - 2013-11-26, 14:18

u mnie molom zasmakował, puki co nie kupiłam kolejnej paczki ;)
moony - 2013-11-26, 15:39

U mnie mole wszędzie były, tylko nie w amarantusie :lol:
margrete - 2013-11-26, 22:45

widzę, że pękła bańka amarantusowa ;p Niby wszyscy polecają, zalecają i chwalą, a dopiero teraz wychodzi, że kurzą kupą czuć ;)
priya - 2013-11-27, 10:48

A ja trafiłąm niedawno w Trójce na audycje dla dzieci, w której mowa była o kaszach wszelakich i jakiś tam pan specjalista zachwalał właśnie amarantus jako "kaszę kasz, złotą królową" czy jakoś tak, i zapewniał, ze to najsmaczniejsza kasza ze wszystkich istniejących ]:-> Pomyślałam sobie, że niebawem setki dzieci w Polsce przezyje swoje wielkie żywieniowe rozczarowanie :-P
bronka - 2013-11-27, 10:56

priya napisał/a:
Pomyślałam sobie, że niebawem setki dzieci w Polsce przezyje swoje wielkie żywieniowe rozczarowanie :-P

:lol:

go. - 2013-11-29, 10:01

bronka, ja jeszcze co do poppingu. Jak on stosunkowo wartościowo wygląda do "niedmuchanego"?
bronka - 2013-11-29, 11:40

go. napisał/a:
bronka, ja jeszcze co do poppingu. Jak on stosunkowo wartościowo wygląda do "niedmuchanego"?

Sporo gorzej. O omegach można zapomnieć. Ale mineralne składniki przecież nie uchodzą :->

go. - 2013-11-29, 12:51

bronka napisał/a:

Sporo gorzej. O omegach można zapomnieć. Ale mineralne składniki przecież nie uchodzą :->


wiem, wiem, ale zastanawiałam się czy jest sens się w ogóle męczyć, skoro właśnie gorzej ;) S. za to w jogartach wcina bez problemu. W sumie nawet żąda, żeby mu to wsypać i otręby orkiszowe :shock: :-D :-D

bronka - 2013-11-29, 13:49

męczyć? On naprawdę jest bez smaku. A ma sporo mineralnych.
Agnieszka - 2013-11-29, 14:15

Amarantus (szarłat) do naszych ulubieńców się nie zalicza. Jest bezglutenowy wiec i zakwasy np. do chleba z niego robiłam ale wybija się dla nas smakowo. Popping czasem zagości.
Warczeć też mam na co ale nie mam siły o tym pisać.

diancia - 2013-11-29, 15:05

Agnieszka, dużo sił! Nie na warczenie, a na radzenie sobie z przyczynami warczenia :*
KasiaQ - 2013-11-30, 00:38

nie potrafię dogadać się z własnym chopem, każda rozmowa lub jej próba kończy się awanturą :-| Przy okazji coraz bardziej mi się przy tym odkrywa pokazując swoje inne oblicze, o które nawet bym go nie podejrzewała...
bronka - 2013-11-30, 11:17

KasiaQ, :* zadbaj o siebie i Alę. To najważniejsze.
KasiaQ - 2013-12-01, 22:46

bronka, dziękuję za ciepłe słowa. Nie ma lekko, ale masz rację, warto o sobie czasem pomyśleć... ;)
ana138 - 2013-12-01, 23:22

Kasia, współczuję. u nas tez awanturowo :-/ trzymaj się.
jaskrawa - 2013-12-04, 12:02

Właśnie wlazłam stopą na tablet. Leżał na łóżku. Fakt, był to sprzęt gówniany dość, bateria trzymała słabo, już raz padł mu system i reklamowaliśmy, no ale jednak przydawał się w dalszych podróżach - młoda oglądała na nim bajki i nie marudziła.

A teraz ekran się rozlał i cztery stówy poszły się jeb...ć.
Tak to jest, jak się człowiek, trochę mimowolnie, zaopatrzy w jakiś pieprzony sprzęt elektroniczny. Zawsze wolałam się z daleka trzymać od takich wynalazków, ale ostatecznie pomyślałam, że jednak toto się przyda nam... No to się naużywaliśmy, cztery miesiące był z nami.

Początek beznadziejnego dnia, kiedy czuję się beznadziejnie, mam mdłości i nadal strasznie boli mnie żebro (czy kopiące dziecko w brzuchu może złamać żebro?)

eMka - 2013-12-04, 12:59

jaskrawa napisał/a:
Początek beznadziejnego dnia, kiedy czuję się beznadziejnie, mam mdłości i nadal strasznie boli mnie żebro (czy kopiące dziecko w brzuchu może złamać żebro?)

nie dalej jak pół roku temu zadawałam sobie to samo pytanie. Ale dziecko wyskoczyło, zebra przestały boleć, więc to chyba nie złamanie było. ;-)

-kreska- - 2013-12-04, 14:03

jaskrawa, trzymaj się! Już końcówka! Za najdalej 2 miesiące nie będzie o tym miała czasu nawet pamiętać ;-)
jaskrawa - 2013-12-04, 18:15

eMka napisał/a:
jaskrawa napisał/a:
Początek beznadziejnego dnia, kiedy czuję się beznadziejnie, mam mdłości i nadal strasznie boli mnie żebro (czy kopiące dziecko w brzuchu może złamać żebro?)

nie dalej jak pół roku temu zadawałam sobie to samo pytanie. Ale dziecko wyskoczyło, zebra przestały boleć, więc to chyba nie złamanie było. ;-)


No, to raczej mało prawdopodobne, żeby dziecko mogło tak silnie mnie skopać. Tak czy owak ból żebra (?) budzi mnie w nocy, jak się źle ułożę.
Wiem, wiem, że to już końcówka, jestem twarda, dam radę :D (zupełnie głupi tekst, bo przecież nawet jeśli nie jestem twarda, i tak nie mam innego wyjścia, hahahaha :-P )

kresko, Ty masz dziewczynki z jednego rocznika, tak? wow :D my hero!

Fatty - 2013-12-17, 21:38

Mam zapieprz i niewyróbkę w pracy + dziś wydarła się na mnie klientka (nie miała racji, ale sam fakt, ze ktoś na mnie wrzeszczy mnie rozwala, a niby po tylu latach w handlu powinnam być przyzwyczajona, że na mnie się krzyczy), jestem taka rozdrażniona, że wydarłam się na psa i wlałam mu(też jakiś nabuzowany dziś chodził i na spacerze hulnął mi do nogi) a teraz mam wyrzuty sumienia.

I rok się kończy a mnie przeraża, że u mnie wciaż to samo, wciąż praca której nie lubię :/ bo jest blisko i nie muszę wydawać na dojazdy a innej pewnie nie znajde.
Nie chodzi o zarobki* (*ale najniższa krajowa musi być :P ) chciałabym robić coś co daje mi satysfakcję i co odbieram jako ważne.

qetrab - 2013-12-17, 21:48

heh, skąd ja znam z tą bliskością do pracy, jedyne co mnie trzyma w obecnej to to, że z domu mam 5 minut piechotą
Fatty - 2013-12-17, 21:53

Czyli mamy zbliżony dystans pracowy.
Mam takie zmęczenie materiału, ze jak mi owa kobita przyjdzie w najbliższym czasie to zacznę w nią pudełkami rzucać. Albo czymś cięzszym.

moony - 2013-12-17, 22:21

"Pewnego dnia wypier... nas z pracy i znów będziemy wolni" - czy jakoś tak ;)
jagodzianka - 2013-12-18, 02:16

moony, ciebie to chyba nie wypier... :P
gaba - 2013-12-18, 07:24

No to ja też powarczałam wczoraj i to bardzo. rano wsiadam do auta, ruszam i coś jakbym powietrza nie miała w kole ale nic muszę jechać bo na autobus już nie zdążę, więc jakoś dojechałam. Tydzień temu złapałam gumę, tzn. wyjechałam z nią z parkingu z wielkim gwoździem w oponie więc wczoraj byłam pewna, że po prostu schodzi powietrze z tej załatanej. Wysiadam a tu druga opona przebita. Wrrrrrrr.......... Oczywiście też gwóźdź, równiutki tydzień po pierwszym, znowu rano i na tym samym parkingu. Przypadek???? Chociaż wrogów na osiedlu raczej nie mam. Wpadam do pracy a tam czeka na mnie faktura za ogrzewanie za poprzedni rok (lokal kupiłam w marcu więc już praktycznie po sezonie grzewczym) 1200 zł płatne do 27 grudnia :shock: Taki wydatek przedświąteczny :-( Nie mam i nie zapłacę, niech się wypchają, teraz są święta, pomyślę o tym w przyszłym roku :-D
Fatty - 2013-12-18, 09:27

może gówniażeria się bawi,gaba? U mnie jest taka wesoła grupka młodocianych obszczymurków, co lubią komuś auto nadpsuć- chyba nikt ich za ręke nie złapał, ale często się kręcą przy samochodach(panuje fala wgnieceń i to nie od tego, że ktoś autem w auto puknął), dużo osób ich przegania.


Z dobrych wieści to pies mi chyba przebaczył, a ja w razie czego zacznę spuszczac swoja wewnętrzną sukę na co poniektórych klientów, bo z trzymania jej na uwiezi tylko trzęsa mi się ręce i boli brzuch.
Nie mam predyspozycji do pracy z ludźmi, mam totalnego wqrwa na nich,dlatego tak przeżywam

diancia - 2013-12-18, 09:30

Fatty, jak Cię czytam, to chyba już nigdy w handlu pracować nie będę ;) a jak Twoja prawdziwa pasja? To coś jakby...cmentarnego było? Kurcze, nie pamiętam co to było, a pamiętam że miałaś niezłą zajawkę na to ;)
Fatty - 2013-12-18, 09:45

diancia, to nie tak- jak się lubi ludzi i sie nie bierze tak wszystkiego do siebie to jest ok, mnie wszystko wnerwia ;)
Tak, miałam epizodzik w prosektorium,jakie to piękne było :( Wbrew obiegowej opinii zajęcie bardzo spokojne i sprawiajace satysfakcje: czułam, ze robię coś ważnego, widząc różnicę jaka była gdy kogo dostawałam a jakiego puszczałam dalej(głównie toaleta pośmiertna, ubieranie i kosmetyka)

qetrab - 2013-12-18, 09:45

Fatty, może zacznij grać w jakiś gierki komputerowe, gdzie możesz kilofem ludzi przepołowić itp.... wyżyjesz się :D
gaba - 2013-12-18, 10:41

Fatty napisał/a:
może gówniażeria się bawi,gaba?
też przyszło mi to do głowy, już po prostu nie postawię tam auta, przenigdy?
diancia - 2013-12-18, 11:22

Fatty, czyli dobrze mi kołatało. I co, nie ma szans na taką pracę? Skoro sprawia Ci to satysfakcję? Wiesz, choćby dorywczo, żeby złapać odpowiednią perspektywę. W prosektorium chyba o to nietrudno ]:->
bronka - 2013-12-18, 12:03

gaba, a protokół zdawczo-odbiorczy. Nie robiliście? Stany liczników itp. Przecież to nie Twoje zobowiązania.
Kto zarządza budynkiem? To jest dom? Mieszkanie w bloku?
Pisz pisz - może da się to wyjaśnić.

jagodzianka - 2013-12-18, 22:10

diancia napisał/a:
Fatty, czyli dobrze mi kołatało. I co, nie ma szans na taką pracę? Skoro sprawia Ci to satysfakcję? Wiesz, choćby dorywczo, żeby złapać odpowiednią perspektywę. W prosektorium chyba o to nietrudno ]:->

Znam takiego gościa co też się fascynuje, zrobił jakiś tam kurs, ale z robotą ma problem. Był w jednej na próbie, ale do przepiłowania czaszki zamiast piły elektrycznej dali mu ręczną i potem czepiali się, że za wolno pracuje. :roll:

gaba - 2013-12-19, 06:58

bronka, to taka przybudówka do bloku czteropiętrowego, i niestety moja wina, że nie robiliśmy takiego protokołu bo ja nie miałam pojęcia, co się powinno zrobić. Druga sprawa, że facet powiedział mi, że on nie rozlicza grzejników bo płaci ryczałtem i ja mu uwierzyłam a we wrześniu przyszedł gość od rozliczania, moja pracownica go wpuściła, spisał i przyszła faktura.
Fatty - 2013-12-19, 09:32

jagodzianka napisał/a:
(...) z robotą ma problem. Był w jednej na próbie, ale do przepiłowania czaszki zamiast piły elektrycznej dali mu ręczną i potem czepiali się, że za wolno pracuje. :roll:


pewnie technik sekcyjny. Ja chyba do aż takiej ingerencji miałabym psychiczne opory, byłam przy sekcjach, naciąć bym nie nacieła za to nie miałam problemu ze "składaniem" kogoś gdy było po wszystkim ( pewnie gdzieś w mej podświadomości się kołatało- zszywam=naprawiam=pomagam).
I te specyfike mam, że cały czas nawijałam do "robionej" osoby, że rączkę proszę dać, a teraz ubieramy bluzeczkę, że tak zaszyję brzuszek, ze blizny nie bedzie widać... i mówiłam im dzień dobry i do widzenia i zwracałam sie po imieniu. I delikatna byłam. I chciałabym aby ktoś kiedyś mną sie zajął tak, jak ja zajmowałam się nimi. I kończę już, bo niektórym temat może wybitnie nie pasować.

Zakłady pogrzebowe to najczęściej firmy rodzinne i tu tkwi problem, gdy jest się spoza.

jagodzianka - 2013-12-19, 10:01

Fatty, rzeczywiście masz dryg do tego. ja to jak bym tylko zobaczyła trupa to pewnie bym się poszczała i trauma na całe życie. :P weź poszukaj, a nóż komuś zabrakło pociotków do roboty, a ty się uwolnisz przynajmniej z tego sklepu.
bronka - 2013-12-19, 10:20

gaba, kurcze. Bez protokołu ciężko będzie cokolwiek ruszyć :-/
A blok należy dop spółdzielni? Nie wymagali żadnych stanów końcowych/początkowych? Nic?

malwiska - 2013-12-19, 11:44

Fatty, też byłam na sekcji, ale jedynie jako obserwator. Fajna robota, szukaj!
ana138 - 2013-12-20, 00:00

Fatty, ogladałaś "sześc stop pod ziemią"? tak mi się skojarzyło, jak napisałas o tym gadaniu, podawaniu rączek i zaszywaniu, żeby nie bylo widać ;-)
Fatty - 2013-12-20, 08:06

Nie oglądałam, zawsze późno leciało a ja rano nieszczęśliwa bardzo, jak niedospana ;)

Odnosiłam wrażenie, że jak się z nimi rozmawia to lepiej współpracują. Tylko jedną panią miałam taką, co za życia musiała być niezłe ziółko, i po zakończeniu żywota dawała się we znaki - patrzyła chyba na nas z góry i nam psikusy robiła, bo to aż pojęcie przechodziło :P Ale w tej swojej przekorze, była bardzo edukacyjna ;)
Chyba, że by działalność małą spróbować założyć- bo zakładów pogrzebowych do chuliery, ale zatroszczyć sie profesjonalnie o główną "gwiazdę imprezy" to nie ma komu - ino ja typowy robolek, jakby trza coś wynegocjować, papiery załatwiać etc tom kiepska ;)

ana138 - 2013-12-20, 11:22

ściagnij sobie z chomika. bedziesz zachwycona ;-)
diancia - 2013-12-20, 13:02

Cytat:
ściagnij sobie z chomika. bedziesz zachwycona ;-)
o tak! Genialny serial :D i powodzenia w zawodowych sprawach, fatty! obyś jak najrzadziej tu o tym warczała ;)
Kat... - 2013-12-20, 17:11

Mam tylko jeden powód- dziecko, które wymyśla mi 100 zadań na minutę, ciągle gada i przypomina, i gada i gada i gada i tak mnie tymi ciągłymi żądaniami wkurza, że kończy się na tym, że nie robię nic tylko izoluję się żeby się uspokoić i nie wybuchnąć.
ropuszka - 2013-12-21, 00:38

six feet under aka sześć stóp pod ziemią to mój ulubiony serial ever :!: życiozmieniający ;-)
ana138 - 2013-12-21, 13:00

mój też był, ale teraz spadł na drugie miejsce po breaking bad ;-)
niemniej, jak ktoś lubi takie klimaty, jak ty, fatty, jest to, ze tak powiem, "lektura obowiązkowa" ;-)

malva - 2013-12-22, 08:19

o widzę . że "6 feet under" może być i moim hitem, dzięki :mryellow:
kofi - 2013-12-22, 10:36

Przeziębienie mnie sieknęło i to strasznie, aż się zastanawiam, czy to nie grypa jakaś. Mam taki katar, że nie jestem w stanie funkcjonować. Może to reakcja mojego ciała na pranie ręczne - pralkę mam zepsutą, bo po tym praniu się zaczęło. ]:->
malva - 2013-12-22, 10:44

kofi napisał/a:
Przeziębienie mnie sieknęło i to strasznie, aż się zastanawiam, czy to nie grypa jakaś. Mam taki katar, że nie jestem w stanie funkcjonować. Może to reakcja mojego ciała na pranie ręczne - pralkę mam zepsutą, bo po tym praniu się zaczęło. ]:->

mozesz byc uczulona.. bo nie wiem w czym pierzesz, ja się kiedys tak ząłtwiłam ( miesiąc bez pralki przy małym dziecku:(

kofi - 2013-12-22, 10:50

malva nie jestem raczej, w płynie jakimś...
malva - 2013-12-22, 16:23

kofi napisał/a:
malva nie jestem raczej, w płynie jakimś...

mnie po płynie wywaliło tak , że hej..a wtedy nie byłam taki straszny alergik..

kofi - 2013-12-23, 11:07

malva a co Ci było po tym płynie? Jednak się zastanwiam nad tą reakcją alergiczną, no chyba, że grypą się zaraziłam na imprezie w pracy, ale mało prawdopodobne. Kurcze, wściekła jestem.
I co się na to bierze?

arete - 2013-12-23, 11:55

kofi, może spróbuj wziąć coś przeciwhistaminowego. Ja kiedyś miałam taki katar, ze ledwo funkcjonowałam, pomogły mi tabletki z cetyryzyną.
diancia - 2013-12-23, 12:47

ja też się pochorowałam :/ od wczoraj smarkam, kicham i cierpię na ból gardła. A to wszystko pewnie z notorycznego niewyspania :roll: ech, lecę piec piernik "nie panikuj", bo mi te gosiowe jednak nie zmiękły. Będą na Sylwestra, nic nie ucieknie ;)
malva - 2013-12-23, 13:38

kofi,wysypka na rękach plus tak jakbym była przeziębiona.. brr jak jakies zatrucie czy co..
frjals - 2013-12-24, 18:44

Fatty napisał/a:
I te specyfike mam, że cały czas nawijałam do "robionej" osoby,

to widzę, że mamy podobne podejście do klienta :-) . Szkoda że tak trudno o pracę w tej branży :-( . Szczególnie dla osób z powołaniem.
"Sześć stóp pod ziemią" obejrzyj, jest rzeczywiście niesamowity.

qetrab - 2014-01-01, 10:14

Nienawidzę fajerwerków.
Zosia tak się wystraszyła, że dwie godziny wymiotowała ze stresu...

Agnieszka - 2014-01-01, 15:23

qetrab: ojej, u mnie i dziś strzelają pewnie wieczorem będzie cd. W nocy wyszłam z córką na podwórko (samej nie puszczę) ale nie lubię.
go. - 2014-01-08, 16:32

Mogę? Mogę?

Poza rozklekotaną maszyną do szycia:
1) rozleciał nam się samochów- pracują 2 tłoki, świece do wymiany, komputer co jakąś mieszankę podaje też i nagrzewnica siadła (tyle tylko konkubent wyczaił, boję się myśleć co tam jeszcze jest, wczoraj ledwo przejechaliśmy 5 kg), także chyba na części do sprzedamy
2) zostajemy z 2 bobasami bez samochodu. Chociaż też rzadko był używany- po jakieś większe zakupy (mocno większe, np po pralke ;) ,albo jak któreś z bobasów chore... Reszta zawsze rowerem. No ale ostatecznie latem w Bieszczady rowerem nie pojedziemy...
3) Ciemna masa jestem z niektórych zagadnień życia współczesnego. Mega ciężko mi przyswoić wiedzę ekonomiczną, prawną itp.
4) Od wczoraj przesadzam ze słodyczami. Po cholere mi było smażyć te chrusty :lol:
5) Mam alergie chyba na wszystko co możliwe. Całe życie nie nosiłam/lubiła polarów. Teraz mam pierwszy-mega krój i super wygodny. No i co? Okazało się, że chyba podświadomie ich nie lubiła, bo to co mi pod pachami wyszło to nie węzły od złapania różyczki od Młodej tylko najnormalniejsze uczulenie na polar :roll:

margrete - 2014-01-08, 18:27

go. napisał/a:
No ale ostatecznie latem w Bieszczady rowerem nie pojedziemy...

My z dzieciem nadaktywnym z Białegostoku dojechaliśmy w Bieszczady nie rowerami co prawda, ale też bez samochodu - transportem publicznym (pociągi+autobusy). A jeszcze o Jasło musieliśmy zahaczyć po drodze, także - da się ;)

lamialuna - 2014-01-08, 18:56

dzis warcze nie mrucze:
1. nie ubierajace sie dziecko mnie... denerwuje - nic nie dziala z gadem
2. college do ktorego chodze tak leci w kulki, ze mi sie to w glowie nie miesci. nie dosc, ze poziom jest ponizej 0 to jeszcze robia z doroslych ludzi debili..

uff wiecej ni mam :) punkt 2 robi za kilka punktow

go. - 2014-01-08, 19:19

margrete napisał/a:
go. napisał/a:
No ale ostatecznie latem w Bieszczady rowerem nie pojedziemy...

My z dzieciem nadaktywnym z Białegostoku dojechaliśmy w Bieszczady nie rowerami co prawda, ale też bez samochodu - transportem publicznym (pociągi+autobusy). A jeszcze o Jasło musieliśmy zahaczyć po drodze, także - da się ;)


podziwiam. Chyba masz jakieś lepsze nerwy ;) ja na razie z S. przestałąm nawet przed południem chodzić. Czekam aż ktoś wróci, żeby z nim go zostawić i dopiero coś mogę załatwić :roll:
Mam nadzieję, że ten ciężki okres niedlugo przejdzie i się dogadamy :roll:
Mi kiedyś zdarzyło się z samym S. (młodszym) jechać 5 godzin pociągiem. W upale, z tłokiem harcerzy wisąc 3 godziny przy kiblu z S. w chuście (ok 10 kg). Ale była akcja jak się chuście osrał, a ja miała ze 20 cm kwadratowych na całą operację ogarniania się. Także wiem, że takie podróże to nie na moje nerwy

Kat... - 2014-01-08, 20:11

Ja wiek 3 lat wspominam z łezką w oku. Jechałam z trzyletnim Z (3 tygodnie przed urodzinami) na Woodstock. Sama. Podstawionym Woodstockowym pociągiem. Było świetnie.

Teraz za to strasznie boli mnie brzuch i głowa, mam totalny odrzut od kawy a zasypiam i po uśpieniu dzieci muszę jeszcze upiec babeczki kokosowe i bułeczki cynamonowe oraz sklecić jakiegoś przynajmniej jednego kotleta. Nie mogę olać bo Z nie będzie miał w przedszkolu co jeść jak mu nie dam.

go. - 2014-01-09, 11:01

No nic, my w podróżach bez będziemy mieć obowiązkową wprawkę w marcu, także zobaczymy jak to będzie.

Tu mega demot :mrgreen:

kofi - 2014-01-09, 11:48

go. napisał/a:
Po cholere mi było smażyć te chrusty :lol:

Po cholerę mi było to czytać? ;-)

faf - 2014-01-13, 23:10

mogę też? ubodzy w rozum marnują mój czas i nerwy...
raz: trafił mi się ksiądz kretyn na kolędzie. przyszedł, rzekł parę słaabych tekstów, wyszedł, niesmak pozostał.
dwa: po raz kolejny daję się wciągnąć w pracę non-profit i po raz kolejny okazuje się że primo: wkład kosztuje mnie więcej niż zakładałam na początku, secundo: osoba do której kieruję usługę nie stara się, nie szanuje mojej pracy i marnuje mój czas. a wystarczyłoby przecież 100 pln za 45 min i jest od razu motywacja. 8-)
trzy (ale naciągane): mam postanowienie noworoczne, że od tego roku będę zachowywać się jak dama, ale nie mogę bo przez powyższe co chwila wuj mnie strzela :evil:

Fatty - 2014-01-14, 09:24

Jak damę strzeli wuj to się robi rozkoszna złośnica - jak trza, to ryknij ;)
Kat... - 2014-01-14, 10:06

faf, to jedno z najfajniejszych postanowień noworocznych o jakich słyszałam :-)

Tata wziął młodsze żeby odprowadzić do przedszkola starsze. Miałam niecałą godzinę sama w domu. Co zrobiłam z tym wolnym czasem? Zanim jeszcze doszli do windy niechcący stłukłam lakier do paznokci. Zmywałam swoje nogi, szafki z łazience i podłogę ponad godzinę. Do tego kawałek szkła ze słoiczka wbił mi się z nogę i żeby cokolwiek zobaczyć najpierw musiałam zmywaczem usunąć masę lakieru. Ała. Nie ma to jak dobrze zacząć dzień :evil:

faf - 2014-01-14, 19:43

Dzięki dziewczyny! od razu lepiej. :mryellow:
Kat... współczuję sprzątania. raz przerabiałam taki temat. z tego co pamiętam, to z fug lepiej schodzi jak się odkuwa zaschnięte (ergo: można zostawić na potem dla swojego pana. niech się bawi ;-) ).

Fatty - 2014-01-14, 21:24

Mam przesyt swojej stażystki, byle do końca miesiąca :P

Swoją drogą, zawsze myślałam , że wysokie poczucie własnej wartości to rzecz dobra, a ta osobniczka przeraża mnie totalnym bezkrytycyzmem odnośnie osoby własnej. Przyszła rozanielona, ze jakiś chłopaczek w dekolt jej zaglądał, jaki zawstydzony a sie nie mógł powstrzymać - sęk w tym, że biuścik to ona ma mizerny(niedowagę ma i typ budowy pajączka - deseczka trochu) a ów chętnie eksponowany dekolt wysypany trądzikiem jest - i pewnie to wzrok ściąga(przynajmniej mój).
Kiedyś na wieść o uśmiechających się doń facetach myślałam, ze być może faktycznie jakiś magnetyzm ma, ale z tego co widzę to wystarczy że przyjdzie dostawca czy kurier i powie dzień dobry a ta zaraz zaczyna się dopytywac kto to był, bo tak się na nią patrzył, tak do niej uśmiechał.... byle do końca stycznia! :P

bronka - 2014-01-15, 12:04

Fatty, hehe To masz towarzycho w pracy :mrgreen:
Cały czas czekam na filmik z przemiłą koleżanką od popisika :-P

Fatty - 2014-01-15, 13:02

No nie mam, ale dziewcze jest niereformowalne. Gdy jestem zajęta, przychodzi i zawraca mi doopę, aby jej podać "pisiaka" - długopis, albo "klipsioka"- klipsa antykradziezowego, a taka sama droga może sobie wziąć sama. Stwierdziłam, że tak być nie może, wytłumaczyłam jej, że nie będę jej obsługiwać, że sama niech sobie bierze - to przyznała mi rację i mnie przeprosiła a za 5 minut...

-MECIOŁKE! MECIOŁKE -CIUCIOŁKE MI DAJ!! - stanęła po drougej stronie lady i żąda. Macki mi opadły, całe pzremówienie na nic, jak grochem o ścianę.

Aha, meciołka-ciuciołka to naklejka z ceną.

priya - 2014-01-15, 13:07

Fatty napisał/a:
Aha, meciołka-ciuciołka to naklejka z ceną.
:lol: :lol: :lol: :lol: Nie przypuszczałam, że w tym akurat wątku będzie można się tak uśmiać :mryellow:
kofi - 2014-01-16, 12:03

Fatty ]:-> współczuję.
Mam podobnie, tylko, że nie stażystka to jest, a osoba na równorzędnym stanowisku z większym ode mnie stażem pracy. Wczoraj rozkosznie wyznała, że nie wie jak się wypożycza czasopisma. :shock: Robimy to od 10 lat. To nie wiem, jak -wypożyczała do tej pory, tzn. wiem, pisała na kartkach. Dzisiaj do 19 - latka mówiła "skarbie". Do chłopaka. Ja czasem też tak mówię, ale do osób zaprzyjaźnionych, często bywających i raczej do dziewczyn. :roll: Ekh, szkoda gadać.

lilias - 2014-01-17, 14:02

Fatty, współczuję, ale bym zignorowała (w drugiej kolejności utłukła popierdółkę;) ) jej pitolenie. no chyba, że szefostwo wyda słownik do komunikowania się z delikwentką ;p
faf - 2014-01-17, 18:19

Fatty napisał/a:
byle do końca stycznia! :P

jak to? to kto będzie nas teraz raczył takimi wybornymi historiami? szkoda, bo dziewczyna nadaje się na osobny topic :-> naprawdę będzie mi brakować. z drugiej strony takim dobrem trzeba się dzielić, kto wie, może komuś innemu z wd się trafi ;)

jagodzianka - 2014-01-17, 18:59

Fatty, zakładaj wątek w "muszę wam opowiedzieć" :mrgreen:
olgasza - 2014-01-17, 19:03

Fatty napisał/a:
-MECIOŁKE! MECIOŁKE -CIUCIOŁKE MI DAJ!!

:shock: :mrgreen: ]:-> :roll: :-) :shock:

Maple Leaf - 2014-01-21, 18:14

Muszę powarczeć, bo inaczej wybuchnę :evil:

1) stresuję się ogromnie pewną bardzo ważną dla mnie sprawą, od której zależy moja przyszłość. Niedługo mam dostać odpowiedź na tak albo nie. Problem w tym, że nie wiem dokładnie kiedy tą odpowiedź dostanę, więc siedzę jak na szpilkach, analizuję całe swoje życie (niestety), wkurza mnie cały świat i jestem bardzo nieprzyjemna dla otoczenia, co dodatkowo mnie denerwuje, bo nie lubię siebie takiej :roll: .

2) powyższy stres zżera mnie tak potwornie, że aż sama zaczęłam go realnie zażerać słodyczami. Tak więc od czwartku wmawiam sobie, że idzie w końcu mróz, bo normalnie człowiek tyle w siebie jedzenia nie ładuje, chcociaż wiem, że to nie zima jest tutaj winna. Że już o moich nieudolnych próbach odchudzania się nie wspomnę... :roll:

3) dzisiaj w pracy pogrom. Mam dość ludzi na dzisiaj :-|

Fatty - 2014-02-25, 21:50

Z jakiegoś powodu generuję agresję klientów, jestem rekordzistką pracową w zbieraniu ofuknięć, warknięć i opierdoli -za nic. Cała załoga zauważyła, ze ludzie inaczej odnosza się do mnie a inaczej do kogoś innego z obsługi.
Zastanawiam się o co chodzi - o tępy wyraz twarzy? o to, że jestem mało "mimiczna"?

moony - 2014-02-25, 22:34

Fatty, nie każdy jest towarzyskim bogiem, ale ludziom trudno to zrozumieć Masz nieco inną sytuację, bo pracujesz u kogoś - ja u siebie, uwielbiam zagadywać klientów i ludzie to lubią. Niestety, wydaje im się, że jeśli ktoś obsługuje klientów to musi być uśmiechnięty od ucha do ucha. Na mój podły nastrój ludzie działają akurat leczniczo. Pracuję z dziewczyną, która ma akurat dar przyciągania wszelkich dziwaków, świrów i za wszystko dostaje się akurat jej - i naprawdę nie wiem, o co chodzi, bo się stara, jest miła i ogólnie bez zarzutu.
Fatty - 2014-02-25, 22:55

To pełni chyba taką sama funkcje jak ja u siebie ;) Jakiś czas temu klient urządził awanturę o nieuznaną reklamację i obsługujący go, mój kolega zgłupiał totalnie, poczerwieniał, skurczył się w sobie i pędziłam mu z odsieczą - jak pozniej powiedział zupełnie nie wiedział co zrobić, bo mimo iż pracuje ponad 3 lata to pierwszy raz go taka sytuacja spotkała, wszak od zawsze wszyscy darli sie na mnie :P


Robie wszystko byleby nie obsługiwać, schody namiętnie zamiatam, lece na ochotnika kible myć, do sprzątania magazynów jestem pierwsza. Niestety na full czasu sie nie da.

Robota fajna, załoga fajna, szef ok- a ja się cholera męczę.

alken87 - 2014-02-25, 22:56

Fatty napisał/a:

Zastanawiam się o co chodzi - o tępy wyraz twarzy? o to, że jestem mało "mimiczna"?


ja to chyba muszę mieć wyjątkowo tragiczny wyraz twarzy "w spoczynku" bo od podstawówki słyszę "uśmiechnij się" "musisz więcej się uśmiechać" i jak poszłam do pracy to jest to samo, ciągle ktoś mi zwraca uwagę, że nie jestem uśmiechnięta, a chyba kurde się usmiecham najwięcej ze wszystkich, aż czasem ryj mnie boli. albo siedze na zebraniu firmowym i koleżanka mnie szturcha żebym się uśmiechnęła bo taka smutna jestem, za chwile drugi raz to samo, no a patrzę po wszystkich i wszyscy mają normalny wyraz twarzy tylko ja z głupim rogalem siedzę.

mariaaleksandra - 2014-02-26, 13:33

Musze sie wyzalic...
wyprowadza mnie ostatnio z rownowagi czesto padajace pytanie: "jak Wasze starania?".
pol biedy jak pytaja znajomi z ktorymi w miare otwarcie gadamy... ale pytaja dalsi znajomi, czy dalsza rodzina i czego oni sie spodziewaja? szczegolow z naszego pozycia czy moze info w ktorym dniu cyklu jestem? ludzie nie mysla.
ostatnio odpowiadam wprost ze niedawno poronilam, majac nadzieje ze moze sie troche skrusza, ale rzadko dziala. moze macie jakies rady co powiedziec zeby komus sie glupio zrobilo?

Alispo - 2014-02-26, 13:36

Odpowiadalabym,ze ida przyjemnie,alez ludzie nie mysla.. :roll:
bronka - 2014-02-26, 13:49

mariaaleksandra napisał/a:
jak Wasze starania

:roll:
Ja też bym odpowiadała, ze bardzo przyjemne. Albo, że mąż zawsze był dobry w tych sprawach i nic się nie zmieniło.

Alispo - 2014-02-26, 16:28

ewentualnie mozesz wykonac własną wersję filmowego "orgazmu w restauracji" ;-)
kira - 2014-02-27, 09:11

1. w poniedziałek wyrwałam paskudny korzeń zęba
2. od poniedziałku jestem na ketanolu, bo ból masakruje mi szczękę
3. właśnie zaczął mnie boleć drugi paskudny korzeń do wyrwania

agus - 2014-02-27, 18:37

kira, współczuję, sama właśnie przez to przechodziłam. :( Pamiętaj o płukaniach, lepiej się wtedy goi. I po usunięciu też mnie zaczęły boleć inne zęby, ale to był tylko ból promieniujący, oby u Ciebie tak samo.
kira - 2014-02-28, 09:20

agus, dzisiaj znowu jadę do dentysty. nie przeszło nic a nic. pewnie skończy się na antybiotyku :(
faf - 2014-02-28, 10:56

mariaaleksandra napisał/a:
moze macie jakies rady co powiedziec zeby komus sie glupio zrobilo?

nie wiem... "spierdalaj?"
naprawdę współczuję klimatu :/

hm, moje relacje społeczne też ostatnio mało satysfakcjonujące. wskrzesiłam kontakt z dawną przyjaciółką, ogólnie staram się być delikatna w tej relacji, po czym wczoraj się dowiaduję, że laska rozpowiada po naszych wspólnych, że wychowujemy dziecko bez ślubu kościelnego... w sumie nie sądziłam, że można się nadal takimi tematami ekscytować. :->

bronka - 2014-02-28, 12:08

faf napisał/a:
laska rozpowiada po naszych wspólnych, że wychowujemy dziecko bez ślubu kościelnego...

:shock:
Skąd się tacy biorą to ja nie wiem :lol:

Alispo - 2014-02-28, 12:13

faf napisał/a:
po czym wczoraj się dowiaduję, że laska rozpowiada po naszych wspólnych, że wychowujemy dziecko bez ślubu kościelnego... -

A to dopiero! niespotykane z was istoty ,prawie ufo ;-) :roll:

moony - 2014-02-28, 16:27

faf, może jakieś stowarzyszenie założymy?
faf - 2014-02-28, 17:33

well, a przyjmiesz mnie do grona? ;) najdziwniejsze jest to że my mamy ślub kościelny... no, ale nie będę sprostowywać w towarzystwie, po co ludziom psuć zabawę ;)
Cytat:
Skąd się tacy biorą to ja nie wiem :lol:

z "dobrych domów"? pamiętam jak jej matka ostrzegała nas, jak byłyśmy małymi dziewczynkami, żebyśmy się uważały na x, bo jest z rodziny patologicznej. tzn. wychowywana jest bez ojca. :roll:

go. - 2014-02-28, 17:37

faf, :mrgreen: :mrgreen: Ja czasem jak piszę do moich "normalnych" znajomych smsa to się podpisuje "stara panna z 2" i zawsze się pytają, czy mi tak nie wstyd ]:->
Ale poza tym są spoko

faf - 2014-02-28, 17:47

:-D podoba mi się ;-)
theloudestsound - 2014-03-05, 17:33

Mam jeden powód i to bardziej do ryczenia niż do warczenia

Od piątku męczę się z anginą ropną, dziś pojechałam na zastrzyk, pani pielęgniarka nie mogła znaleźć żyły i dopiero za 3 ukłuciem jej się udało, ale w takim miejscu, że nie da rady założyć wenflonu, więc czeka mnie to samo jeszcze 9 razy :shock: :cry: :cry:
A tak przy okazji za 60 dni mam maturę i póki co czarno to widzę

Maple Leaf - 2014-03-05, 19:05

theloudestsound, współczuję tych zdrowotnych przeżyć. Szczególnie kolejnych 9 zastrzyków. Ale głowa do góry! Kiedyś to cholerstwo odpuści ;-) Zdrówka!

A matura... Mam wrażenie, że każdy (no, prawie) maturzysta budzi się na ileś-tam dni przed egzaminem z przerażeniem, że nic nie umie, wszystkie prezentacje i różne takie niegotowe i że teraz to już nie zdąży się powtórzyć wszystkiego (zadając sobie jednoczesnie pytanie "dlaczego nie uczyłam/em się od początku roku/liceum"). A potem dzieją się cuda i większość jednak zdaje. Czasem nawet ze świetnym wynikiem :mryellow:

olgasza - 2014-03-05, 19:20

theloudestsound, zdrowiej! To i maturę będzie łatwiej zdać :-)
A w ogóle to bardzo smakowitego masz bloga, dopiero teraz go odkryłam i już się ślinię :-)

kamma - 2014-03-05, 19:51

co tam warczenie, mam ochotę gryźć i mordować.
Macierzyństwo jest przereklamowane.

Jovana - 2014-03-05, 20:26

kamma napisał/a:
co tam warczenie, mam ochotę gryźć i mordować.
Macierzyństwo jest przereklamowane.

taa są takie chwile, że człowiek szuka przedszkola z internatem dla dzieciaka :evil:

jagodzianka - 2014-03-05, 20:52

Cytat:
taa są takie chwile, że człowiek szuka przedszkola z internatem dla dzieciaka :evil:

:mrgreen: ]:->

kamma - 2014-03-05, 21:34

Cytat:
taa są takie chwile, że człowiek szuka przedszkola z internatem dla dzieciaka :evil:

pozwolę sobie pożyczyć tę kwestię od czasu do czasu ]:->
na przykład dziś ;)

lucy - 2014-03-08, 19:16

1. miałam być w górach z Kimś, ale chyba mnie olał
2. za szybko się chyba cieszyłam:(
3. zajadam smutki :(

priya - 2014-03-09, 08:16

O, lucy, jesteś! Robimy jakieś spotkanie w BB? trzeba odpowiedni wątek odświeżyć. A tutaj powiem tylko: głask, głask :*
lucy - 2014-03-09, 16:05

kamma, jestem jestem, aczkolwiek ostatnio czasu brak... Dajcie jakiś termin ,mnie generalnie tylko weekendy odpowiadają i to w dodatku co drugi- ale chętnie:))
kamma - 2014-03-09, 20:39

mój najbliższy wolny weekend to pierwszy kwietniowy...
priya - 2014-03-10, 12:41

kamma, lucy, to ja odgrzebię odpowiedni wątek zaraz.
Fatty - 2014-03-13, 10:48

Jatka na dziale z butami,młoda wojuje, butów nie chce mierzyć, wrzask dziki, syrena, wycie wściekłe - ale buty kupić trza. Lece matce z odsieczą, nie wie czy dobre a młodą w histerii opanować ciężko, sprawdzam ja ile wrzaskun luzu ma... i wtem jak młoda nie wystartuje w góre z kolan przykucniętej matki jak źrebie młode, jak mi nie ZAPIERDOLI (wybaczta słowo ale to jedyne godne w tym wypadku! "uderzy" to za mało! ) w łuk brwiowy głową!! Gwiazdy zobaczyłam, łzy mi trysnęły, siedze trzymając zimne nożyczki przy brwi, i pałam nienawiścią do 2 letnich, ubranych w róż i fiolet wrzaskliwych blondynek!!!
Dobrze, że mam grzywke, to nie widac, żem podpuchnięta :/

bronka - 2014-03-13, 11:57

Fatty, :*
Trzymaj się z dala od fioletowych :evil: Po coś Ty tam w ogóle polazła :-P Następnym razem udawaj, że nie widzisz ;-)

neina - 2014-03-13, 13:03

Fatty, o żesz :shock: Mamuśka przeprosiła chociaż?
moony - 2014-03-13, 15:08

Właśnie - co na to matka? Fatty, podziwiam Cię, że jeszcze nie wybuchłaś.
Fatty - 2014-03-13, 17:06

Akcja niezamierzona była, pani przeprosiła, młoda wrzeszczała i rzucała się dalej ;) Jak podrośnie może startować w MMA, cios z bańki ma dobry :P

Już kiedyś tak oberwałam, z trepa w tył głowy - akurat szukałam dla delikwenta butów, były w szafkach niżej, więc ja przykucnięta a młody jakieś ewolucje i fikołki robił na fotelu za mną, wtem jak mi nie przydzwoni...Buty już znalazłam a udawałam, że szukam jeszcze aby dac sobie czas na wyzbieranie się, haha ;) Zawód wysokiego ryzyka normalnie :P

MartaJS - 2014-03-13, 17:22

Oj tak, dzieci mają cios.
Ja właśnie dziś dostałam od Tyma w łuk brwiowy. Bolało...
A to przez to, że babcia nauczyła go "baran baran buc!" - wiecie, taka zabawa dla niemowlaków. I on teraz jak młody koziołek chodzi, tryka wszystkich tą swoją małą posiniaczoną głowizną i zaśmiewa się do łez. Szósta rano, dzieciątko się budzi - i matkę z bańki. Raz, drugi, trzeci. Wstanie Stach, wychodzi półprzytomny z łóżka, kładzie się na kanapie, żeby oprzytomnieć, a Tymo tup tup tup do niego, za włosy i z główki w czoło. Takie to moich dzieci poranne czułości.

A jak już jestem w tym wątku...

Mieliśmy jechać wszyscy do Świętochowa na spotkanie szkół demokratycznych. W sobotę. Dziś czwartek. I co? I jeszcze nic nie jest przesądzone, ale nos mam jak burak, leje się z niego, ropa, gardło spuchnięte i bolące jak szatan, temperatura. Więc chyba gówno. Amen.

Alispo - 2014-03-13, 17:27

Fatty-pracodawca powinien zaopatrzyc Cię w kask ;-)
Marta-ech,doskonale Cię rozumiem jako osoba czasowo niemówiąca..ciekawe co oznacza to czasowo :roll:

Lily - 2014-03-13, 17:36

Fatty, dobrze, że tylko łzy trysnęły, a nie krew...
Jak chodziłam do przedszkola, to na spacer chodziliśmy za rękę z młodszymi - raz jeden chłopiec idąc ze mną w parze podskakiwał i uderzył mnie głową w nos, krew się tak waliła, że musiałam potem siedzieć z głową do góry, przedszkolanka była wkurzona, nie na niego - na mnie ;) No bo jak mogłam się tak dać znokautować :P
Marta, zdrowia życzę...

Mikarin - 2014-03-13, 19:48

1. teściowa.
2. chłop.
3. brak pracy......

kira - 2014-03-14, 14:02

Fatty OMG! :mrgreen:
go. - 2014-03-14, 20:40

1) kocham swoje wspaniałe dzieci, ale marzy mi się powrót do pracy. Jakiejkowiek :mryellow:
2) w weekend ma padać, a ja muszę do szkoły trochę km robić, żeby nie musieć za wcześniej na autobus wstawać
3) obżarłam się jak świnia syfami. Jutro na wadze będzie pewnie 5 kg więcej :mryellow: :-P :-P :lol:
Nie, no hormony szaleją. Nie mam dużych powodów do zrzędzenia, więc chociaż tyle :mrgreen:

kira - 2014-03-19, 13:02

- druga kawa, a nadal mi słabo i sennie
- brak słońca + deszcz
- chyba łapie mnie deprecha

Fatty - 2014-04-01, 18:58

Nie jestem przeciwniczką kastracji psiej, niemniej swoich nie kastrowałam- bo ani nie rozmnażam, ani luzem nie puszczam, burek zawsze pod kontrolą, do tego poprzedni pies przeszedł za tęczowy most po zabiegu- tak wiec wolę unikac interwencji chirurgicznej o ile nie ma fest potrzeby- reasumując: a niech mu se tam te jajka dyndają nieużywane.

Ale teraz nosz ja pierdaszę! :evil: :evil:
Burek, lat 7, im starszy tym gorzej cieczki okolicznych suk znosi- mam go dość! Nie je, nie śpi, ciągle wyje, wrzeszczy płacze, rozmaite wokalizy stosuje, molestuje, i wciąż prosi aby go wyprowadzic na spacer , tak intensywnie że to az pod nękanie podchodzi(tuptuptup za mną, piski, drapanie i pełne wyczekiwania dyszenie- z przerwą tylko na nękanie innego domownika), po wyjściu na spacer totalna szajba, jak wyczuje to wącha trawę namiętnie, dostaje wytrzeszczu oczu i trzęsie się jak w febrze, łańcuszki śliny do samej ziemi zwisają

Do tego cała podłoga ściapana na biało, bo wszak mu "kapie z pędzla", śmierdzi spermą, to trwa już ponad tydzień, szlag mnie trafia!

Sama mu utnę kutwa, na pieńku!! :evil:

Alispo - 2014-04-01, 19:07

Czyli jednak potrzeba jest..
Fatty - 2014-04-01, 19:29

Tak, potrzeba zaszła ostatnio. I chyba ta fest potrzeba.
Gdy był niespełna rocznym szczylem, w szale cieczkowym próbował przez okno wyskoczyć, potem się uspokoił na parę lat, ale od tamtego roku co cieczka to z nim gorzej
Chyba przez całe swoje życie nie nazbierał tyle opieprzy co w tym tygodniu , jest nie do wytrzymania :/ właśnie siedzi za mną, ściąga mnie wzrokiem i wyje przejmująco :/

Mikarin - 2014-04-03, 07:56

Dietę wzięło w łeb - Młody cała noc miał 39 stopni, pół nocy zarwałam i jak wstałam rano, pochłonęłam całą czekoladę. Pocieszam się, że przez dzień się spali :(

Chłopak, który w naszej grupie miał mi pokazać, jak machać kijem okazał się nie przymierzając %^&*@#%# oraz @#^%$*^&* - to jeszcze brzeboleję, ale miałam sobie pomachać kijem pro - i dupa ;( a kije pro to tylko domoróby, nigdzie nie ma tutorialu, a sklepowe i delikatne i drogie.

Jestem największa baba w grupie ... ... ...

Nie mam kiedy na rowerze jeździć :(

to tyle...

kamma - 2014-04-03, 15:29

głowa,
głowa,
głowa...

majaja - 2014-04-03, 22:11

1. mój pracodawca
2. mój pracodawca
3. kasa i mój pracodawca

Nie pamietam kiedy mi się gdzieś aż tak źle pracowało i nic innego na horyzoncie

Mikarin - 2014-04-05, 12:55

psychicznie złamana
psychicznie wykończona
wkurzona przez niezliczoną ilość bab, które mi twardo wmawiają, że mama wychowująca w nurcie rodzicielstwa bliskości nie ma prawa wysiąść psychicznie, tak jak ja teraz...
Syn angina, teściowa angina, moja mama angina, męża rozkłada, mnie się od tych infekcji porobiły na brodzie ni to krosty, ni to gule, w każdym razie pewnie znowu będzie sie goiło 3 tygodnie.
Talk skutecznie wcisnęłam z impetem wagę pod szafę, ze poszła w drobny mak (cóż... moje odchudzanie szlag jasny trafił... again)
szczurom trzeba zrobić porządek, więc przytargałam 6 kilo trocin i siana z zoologicznego i coś sobie w barku naciągnęłam - szlag.
Synowi oprócz anginy ida jednocześnie dwa zęby piątki
sprzątam chatę, która jest coraz brudniejsza
musiałam wczoraj siedzieć u weta godzinę z chorym dzieckiem i szczurem, bo nei miałam dziecka z kim zostawić, a szczur - w sensie jedna z moich pięciu szynszyli - wymagała wizyty w związku z pogryzionym nosem
mało mamy kasy, a święta idą
spałam dzisiaj 4 godziny i mam dość, dość, dość, dość ;( ;( ;(

neina - 2014-04-05, 13:28

Mikarin, o rety, zbiorowe chorowanie jest do d. :-( Wracajcie do zdrowia, a bab nie słuchaj.
moony - 2014-04-05, 18:01

1. Jedno dziecko
2. Drugie dziecko
3. Ja

go. - 2014-04-05, 18:50

moony napisał/a:
1. Jedno dziecko
2. Drugie dziecko
3. Ja
:mrgreen:
Energię ślę Kochana!!

Mnie wkurwiają włąśnie moje (nie)umiejętności informatyczne :evil:

jaskrawa - 2014-04-09, 15:51

moony, będzie lepiej! nasz młody skończył trzy miesiace teraz, już jest TROCHĘ lepiej. chociaż śpi mniej, jakoś i tak jestem w stanie więcej czasu poświęcić Mańce, bo młody może już trochę sam się "pobawić", mogę go odłożyć na fotelik samochodowy czy bujak, jakoś się przyzwyczailiśmy też. chociaż czasem umieram, nawet dość często.
u mnie dziś tak czy owak MORDOR TOTALNY.
1. jestem sama z dwójką - stary wyjechał na trzy dni na jakąś pieprzoną konferencję, z której nie mógł zrezygnować (zgłosił się daaawno temu, gdy nie wiedzieliśmy, że będzie taka awaria) - bo wtedy pracodawca ponosiłby koszty rezygnacji. a mama może przyjechać do mnie dopiero jutro z odsieczą.
2. mam gorączkę, katar, boli mnie gardło (zaraziła mnie Mania, na szczęscie już jej przechodzi) i oko. od ponad roku jest popsute - najpierw to była cysta, potem się odnowiło, myślałam, że samo przejdzie, ale jest coraz gorzej - ostatnio okulistka powiedziała, że to już nie cysta, ale wysychająca rogówka i przepisała jakieś krople. po nich było jeszcze gorzej (do tej pory bolało w nocy, po otwarciu oka gdy się budziłam - w ciąży na siku, a przy młodym do karmienia, po tych kropelkach i mazidle zaczęło oko boleć także w dzień...), więc odstawiłam. no ale dalej jest źle, co kilka dni dolegliwości z nocy przenoszą się na dzień (oczywiście dzisiaj na przyklad), oko łzawi i boli, aż mnie od tego boli pół głowy. półślepa zajmuję się młodymi. w dodatku głodna, bo odstawiłam nabiał, a nie mam sił ani czasu pichcić żadnych wegańskich wynalazków. soi też nie mogę jeść, więc proste tofu odpada. nikt nie może mnie odwiedzić, bo wszyscy w pracy, mam nadzieję, że wpadnie mój przyjaciel po robocie i chociaż trochę ponosi młodego.
oko zakropliłam porządnie solą fizjo i zakleiłam sobie plasterkami z misiem puchatkiem (tylko takie mam w domu...), bo jak jest przez jakiś czas zamknięte to się trochę "samoleczy" i odpoczywa. jak mnie kumpel zobaczy, to upewni sie w przekonaniu, że dzieci to on niekoniecznie.
nie chce m isię nawet zębow myć, młoda bajki ogląda pol dnia, na obiad usmazylam jej jajko i ugotowalam makaron-literki :D (i tak w sumie nic nie je prawie, wiec nie ma sensu się wysilać).
3. młody podejrzanie pokasłuje, jego też pewnie zaraziła. jeszcze tego brakowało...

Fatty - 2014-05-12, 11:30

ja warczę niegroźnie.

Wpadła klientka jak burza, serwując mi od wejścia opieprz, krzyczac że jestem niesłowna, że mi nie odpuści... W potoku słów słysze, że wrzeszczy o jakies ciuszki. Nie mamy ciuszków. Gdy jej to mówię, ona krzyczy dalej, ale się rozgląda i nagle pąs, widać, że jej cos zaświtało po czym mówi "ojej, pomyliłam sklepy".

Niestety spięłam się i teraz napięcie schodzi, cały czas trzęsą mi sie ręce i napiernicza łeb

Jagula - 2014-05-12, 23:50

pomijając zrozumienie dla powyżej warczących, muszę Ci Fatty napisać ( bo jeszcze tego zrobiłam chyba) że bardzo lubię to Twoje warczenie :-P
Mikarin - 2014-05-19, 12:48

Wałbrzych i okolice mają najdroższą wode w całej Polsce. Dziś przełożyło się to na rachunek. 231,17 zł za dwa miesiące. Rozumiem, gdybyśmy szaleli, lali wode non stop, ale tylko myjemy naczynia, myjemy siebie i tyle, i dwie stówy w kanał.... za dwie osoby i małe dziecko, które zaraz tak bardzo się nie brudzi, zeby pralka chodziła non stop :(
lilias - 2014-05-23, 08:08

u nas m3 zw i ścieków 7,38 zł brutto, a u Was ile? bardzo pomogły mi pewne zmiany. na krany perlator (gdzie się dało, bo baterie czasem nie współpracują ;p), pranie wyłącznie w godzinach wieczornych (najlepiej z pełnym wsadem, ale bez przesady), baterie z "mieszalnikiem", prysznic zamiast wanny (albo w wannie, bo nie każdy ma kabinę, ale jednak prysznic ;) ). przymierzam się do zakupu zmywarki, ale na razie nie wiem jak ją wetkać w umeblowanie kuchni, póki co zmywam w misce i płuczę pod bieżącą zimną wodą (bo szybko spłukuje detergenty i naczynia się błyszczą, poza tym łatwiej mi jakieś skorupki namoczyć jak zostaje mi woda z płynem po zmywaniu). mam już wprawę więc idzie mi to migusiem i sama się sobie dziwię, że budując takie stabilne piramidy skorup nie poszłam w kierunku technicznym ;D zwracam uwagę, żeby woda nie lała się jak myję zęby i tak jakoś mocno zmniejszyłam koszty zużywanej wody w domu.

mam trochę hopla na tym punkcie, ale to rzeczywiście u nas zadziałało :)

Lily - 2014-05-23, 08:11

Mikarin napisał/a:
231,17 zł za dwa miesiące.
Woda i ścieki czy sama woda?
Popatrzyłam u nas: 135 miesięcznie za 2 osoby, czyli więcej, a piorę kilka razy w miesiącu, tż się w dużej mierze myje w pracy, ze spłuczki nie cieknie, bo kiedyś wyciekło nam 1000 zł.
Patrzyłam na zestawienia cen, Wałbrzych był na 15 miejscu w województwie ;)

kira - 2014-05-29, 16:49

- kiepska pogoda
- tv działa tylko przy kiepskiej pogodzie, później zanika większość kanałów. nie jestem maniakiem telewizora, ale jak siedzę sama przez 24 h to lubię cokolwiek obejrzeć, żeby nie oszaleć. a tak mam na okrągło jeden kanał z bajkami i drugi z głupotami
- babka od mieszkania mnie wkurwiła dzisiaj :-| nie dość, że płacę mnóstwo kasy za mały, śmierdzący pokoik, to jeszcze ma swoje widzimisie i mi nerwy szarpie. tym samym wróciłam do jarania jednej fajki za drugą :/ nienawidzę tego domu, pokoju i od ciężkiej depresji ratuje mnie tylko fakt, że wyprowadzam się niedługo. wpadam w rozpacz, gdy tu przyjeżdżam. serio. a pokój naprawdę śmierdzi, śmierdzi mi pościel i ubrania i wszystkie moje rzeczy i tylko się zastanawiam, czy ja też tak śmierdzę na mieście i na uni :-/

geronim - 2014-06-10, 12:00

Brak kasy na wakacje :(
TinaM - 2014-06-10, 21:10

1. schudłam, ale mam wrażenie, że zmniejszył mi się tylko biust... i mam teraz więcej kompleksów niż chyba kiedykolwiek wcześniej
2. nie mam swojego miejsca i bardzo mi z tym źle :-(
3. nie mam nic pewnego w życiu (poza rodziną)

no i ze względu na powyższe mam ogromnego jak rów mariański doła :-(

kamma - 2014-06-10, 21:29

TinaM, z chudnięciem to już tak zawsze: cycki pierwsze, to jest nadrzędna zasada ;)
A co do punktów 2 i 3, to nic nie jest przesądzone. W każdej chwili wszystko może się zmienić, nieważne, na jakim etapie życia jesteś. Dołowi się nie dziwię, ale chcę powiedzieć: wszystko jest możliwe. Trzymaj się, uściski ode mnie, a stagnacji i niepewności mówię głośne: a kysz!

TinaM - 2014-06-10, 21:39

kamma, dziękuję :-)
Momo - 2014-06-11, 17:44

Jak reagujecie na "weź się w garść" w ciąży? I czy "macie mamy słuchać" jest wychowawcze?
Fatty - 2014-06-12, 07:32

Nie bywam w ciąży ale na "weź się w garść", weź tą garść i pomachaj nią udzielajacemu rad przed nosem ;)


Mnie bolą plery.
W pracy mam piekarnik(szybko nagrzewajacy się budynek bez możliwosci otwierania okna- owszem, drzwi sa otworzone, ale one są na parterze a sklep na piętrze :P )

W tych upałach bardzo dają mi się we znaki moje żyły na nogach, po 8 h stania w pracy mam problem aby do domu dojść. :(

I klientka podniosła mi ciśnienie ostatnio, stałam taka obolała i upocona, pot mi sie lał po doopie, a pani zdziwiwszy się jaka u nas duchota poczuła się w obowiazku wygarnać mi, że powinnam zainwestować klimę, że taka temperatura na sklepie to igranie ze zdrowiem klientów ,że to się nie godzi i co ja sobie myślę, ogólnie dosyc bojowo podeszla , chyba wyszła z domu na sparing.
Tja, oczywiście jam jest zarządcą budynku, wszystko moja wina :/ A przyszła na 10 minut, ja siedze 8-9 h i czasami ocipiec idzie pod koniec dnia.

Kat... - 2014-06-12, 15:45

Dzisiaj od rana warczę na wszystko.
-Zostałam z dwójką chorych dzieci w domu.
-Nie mam bolerka na sobotnie wesele.
-W połowie robienia próbnego makijażu mała się obudziła z rykiem i wtarła mi łzy i gluty w twarz. Miałam sprawdzać trwałość tego makijażu. Mhm. Super.
-Wychodzę wieczorem a wyglądam strasznie bo kazała mi leżeć obok siebie z mokrymi włosami. A umyłam je tylko po to żeby ładnie wyschły (kręcone, podatne na układanie. Jak źle wyschną to już się nic nie da zrobić)
-ciągle jęczą a ja już jestem na skraju wyczerpania

lilias - 2014-06-13, 08:57

Kat..., włącz baję (do słuchania czy oglądania jakie preferujecie). przygotuj ulubione picie, ciasteczka, czy drożdżówkę, włącz nawilżacz i........... głęboko oddychaj. chore jest marudne i to zarówno dziecko jak i dorosły. trzymaj się :*

p.s. też mam podatne włosy i nawet wolę je jak pośpię z mokrymi ;) może nie będzie tak źle

Fatty - 2014-07-15, 08:36

Umyłam okno.

"łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii, łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii, łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii" zakrzyknęły radośnie Jerzyki i mi trzasneły w szybe 2 kupsztalami :/

lilias - 2014-07-15, 12:42

wkurzył mnie ślubny
rozważam rezygnację z urlopu i wzięcie w terminie, kiedy nie będe musiała go oglądać cały dzień
chyba mam coś z hormonami bo wszystkie babskie części mnie bolą, a do okresu całe 10 dni

bronka - 2014-07-15, 13:10

lilias, :*

Fatty, no przecież to na szczęście :-P

seminko - 2014-07-15, 19:57

bronka, niezmiennie Cię uwielbiam, Ty zresztą wiesz, za co ;-)
Mikarin - 2014-07-16, 08:43

Teściowa. Ja pier$%^&#, żeby ktoś byl tak namolny, upierdliwy, wścibski i "zagłaskujący" na śmierć, to chyba trzeba się takim urodzić albo mieć skrzywienie genetyczne na wpier$%^&*nie się innym w życie i układanie tego życia!
-Twierdzi, ze MUSIMY się przeprowadzić do Gostynia, bo tam nam pracę znajdzie (w końcu ona się Opola w nieznane przeniosła do Wałbrzycha, a ja jestem uparta, że chcę w tym mieście zostać, gdzie w Gostyniu ona mi może załatwić pracę - i nie pomaga nawet rzucanie się papierami, że nei mam uprawnień na przedszkolankę, bo jestem po nauczycielstwie i się po 30 latach zmieniły realia w kwestii zatrudnień w tej grupie.
-Na szczęście nie wie, co szyję do pracy, ale mi naprzywoziła od znajomych tony materiałów, które dobre czasy i lata świetności, przede wszystkim jeżeli chodzi o faktury i wzory pamiętają w latach 70. Obraziła się, kiedy powiedziałam, że jakiegoś tam zaczętego fartucha a la szmizjerki nie będę kończyć (nie dość, ze materiał sztuczny, to jeszcze desenie z prawdziwego głębokiego PRL.
-Chłop robi na czarno i kwestia jego urlopu to kwestia poukładania się spraw w firmie i też tego, ze jego urlop jest urlopem bezpłatnym. Teściowa nie może tego zrozumieć, że można dostać urlopu TYLKO 3 tygodnie, bo przecież syn musi jej tyle rzeczy w domu zrobić, garaż posprzątać, generalnie wymieniała chyba z pół godziny, aż J. wypalił, że nie rzyczy sobie zagospodarowywania swojego urlopu przez mamuśkę - obraziła się.
-J. załatwił zatoki i mial punkcję. Jak już było po wszystkim i zmęczonego chłopa zapakowałam do łóżka zaczęła mnie wypytywać, drążyć temat, co było w tym nosie, jak poszło, czy obie zaoki czy jedna (brzmi, jakby się chciała z troski zapytać, ale po pół godzinie już mielibyśmy telefon z Opola, potem drugi spod Opola i kolejnego dnia już by wiedzieli wszyscy jej sąsiedzi ze wszystkich budynków naokoło, jak już nieraz bywało. Powiedziałam, ze sobie z synem pogada sama, bo nei wiem, na co usłyszałam z przekąsem w głosie: "Ty zawsze albo nie wiesz, albo nie chcesz wiedzieć" (tutaj - że mnie guzik obchodzą jej wycieczki, baseny wyjazdy w góry i nowe zakupy spożywcze i inne pierdółki, strasznie mam mi za złe, że nie interesuję się jej życiem i życiem jej znajomych, których nei znam).
-Wparowała do mnie do domu - zamknęłam drzwi do pokoju z warsztatem do pracy, bo baba wścibska nieziemsko. Akurat w tym pokoju jest telewizor, więc syn siedział bajkę oglądał. Był u niej wczoraj, miał być kolejnego dnia - a ta mi za klamkę i do mnie z tekstem "Daj go zobaczyć (czy "Pokaż go), stęskniłam się!" (no tak, jak małpę w cyrku, trzeba sobie pooglądać dziecko).
-Juz mi powiedziała, na ile i gdzie pojedziemy na urlop, gdzie jeszcze sami z mężem nie wiemy. To mi zapowiedziała, że jak ja nie pojadę, to spokojnie ona zajmie moje miejsce, nawet na tydzień :shock:
-Wysłałam męża na imprezę rekonstrukcyjną do Gostynia - on sie na to napalił jak łysy na grzebień, a mnie rekonstrukcje i wojskowość w ogóle nie kręcą - zresztą, co ja bym robiła na ogromnej plenerowej trzydniowej imprezie paramilitarnej??? Z dzieckiem??? Ten pojechał, a ja zostałam sama, na spokojnie, na trzy dni, akurat, żeby pójść na piknik wege, który był w tym samym czasie w Szczawnie Zdroju. Ledwo się za nim zamknęły drzwi samochodu i jeszcze dobrze z osiedla nie wyjechał (teściowa obserwowała go z okna) zadzwoniła do mnie z tonem osoby współczującej, ze ja taka samotna na trzy dni zostaję, że ja mam już do niej z dzieckiem na bułeczki przyjść, teraz-zaraz, albo ona kolejnego dnia z samego rana przyniesie, bo musi (a syn z każdej bułki zjadł po gryzie i resztę wyniósł do kosza, bo teściowa piec nie potrafi).
-Zmusza dziecko do zakładania majtek (takich slipek dziecięcych) na pieluchę i takiego biegania po mieszkaniu i parku, kiedy ja nie widzę - kilka razy ja zdybałam, była afera, ale dalej robi swoje, bo uważa, że Kubę już trzeba odpieluchować - a Kuba w majtach płacze i szarpie, żeby to ściągnąć, zanosi się wręcz płaczem ze strachu, ale do teściowej to nie dociera.
-jest na mnie obrażona i zbulwersowana, ze nie znam historii Wołynia i oblężeń i że kazałam wyłączyć program, który oglądało dziecko, o przypadkach kanibalizmu z tamtego okresu (ok. 500 przypadków objadania zwłok w pierwszych dwóch tygodniach stycznia trzeciego roku oblężenia), że ja ma OBOWIĄZEK to znać etc.
-Jest na nas zła, ze do niej nie dzwonimy co drugi dzień, a jak ona dzwoni, to średnio mamy czas. Na Boga, mieszka po drugiej stronie ulicy, wydzwania dwa razy dziennie, a jak Kuba u niej jest, to sobie załatwiła komórkę i k*rwa kręci Kronikę Filmową - wszystko, co dziecko robi, normalnie świruje, bo ciągle go kręci, ciągle go fotografuje, ciagle wszystkim wysyła MMSy z Kubą na kiblu, Kubą w kałuży, Kubą jedzacego obiad -

a frustruje mnie to o tyle, ze swoje najstarsze dziecko wykopała do babki do Ozimka, młodszego syna częściowo zlała, potem chciała MNIE mamę zastąpić (powiedziała mi to wprost któregoś razu, a ja miałam być jej "córcia" na zakupy, plotki i kawkę), do Kuby mówi per "synek", do mnie per "dziecko" i nic nie pomaga - rozmowa na ten temat, obśmiewanie, robienie awantur, tłumaczenie - wbiło się babie do łba. Do tego jak zwraca nam uwagę - tak jak mnie ostatnio, ze mi się bluzka zawinęła i wystaje PASEK spodni, to tak głośno, że całe podwórko usłyszało. Jak jej powiedziałam, że kwestia mojego paska w spodniach to nie kwestia publiczna i całe sąsiedztwo nie musi o tym wiedzieć, to odparowała, że jestem niewdzięczna i czepliwa.....


No, to tyle było w zeszłym tygodniu........ eh.........

xexaa - 2014-07-16, 12:36

Mikarin, brak słów. Należy Ci się medal, że jej jeszcze nie zabiłaś, bo naprawdę się należy.
malwiska - 2014-07-16, 16:21

Mikarin, a ja Ci się dziwię, że jeszcze tego nie zrobiłaś ;) Brak słów. :-/
Jadzia - 2014-07-17, 20:18

Mikarin :shock: wylądowałabym już w wariatkowie! Okropna kobieta.
Mikarin - 2014-07-19, 07:41

Dzięki dziewczyny. Jakoś zaparzyłam sobie meliski, dowaliłam herbatką ayurwedyjską i do przodu - bo co zrobię. Mam tak cały czas. Czasami tylko, tak jak wtedy, wiele rzeczy się nawarstwia i mam tak serdecznie dość tej kobiety, że aż boję się odbierać telefony, czy to przypadkiem nie ona dzwoni suszyć dupę, uciekam z dzieckiem na dalej położone podwórko, żeby nie wystawała w oknie i nas nie obserwowała, i kitram ten handmade, który robię w domu, żeby nie wciskała w to nosa, bo potem jest wokół tego taki rejwach, że szok.....

Chwilowo czil-ałt, bo nie dowala więcej, niż ustawa przewiduje 8-)

To powinnam wpisać już jako do mruczanek zadowoleniowych - teściowa moja dała sobie spokój, bo sie na mnie OBRAZIŁA, na męża się OBRAZIŁA i się do nas nie odzywa już trzeci dzień. Ma do nas pretensje, że wyrywała chwasty pod garażem o 6 rano (gdzie strzeliliśmy dychy, po co, z jakiej paki i dlaczego, ale nie powiedziała).
Druga sprawa, że miałam zlecenie na już-zaraz-klientczekajużponadtrzytygodnie, więc J. mi pomagał i zarwaliśmy nockę - ponad 26 godzin dziubałam tę tragedię. Kolejnego dnia musiałam to zawieźć do pracy i mąż mnie podwoził, a dziecko zostawiliśmy u teściowej. Jak usłyszała, że spaliśmy tylko godzinę, bo zarwaliśmy noc puściła do syna oko i niedwuznacznym tonem stwierdziła: "No to ja nie wnikam, coście obydwoje tej nocy robili" i równie niedwuznaczny uśmieszek. A ja zmęczona niestety niezbyt się kontroluję i coś jej takiego powiedziałam (nie pamiętam już dokładnie, ale coś w tonie, że nie jej sprawa), że wyszła trzaskając drzwiami.
Trzy dni się nie odzywa, la la la :) :mryellow: :mrgreen: 8-)

bronka - 2014-07-19, 09:51

Mikarin napisał/a:
teściowa moja dała sobie spokój, bo sie na mnie OBRAZIŁA, na męża się OBRAZIŁA i się do nas nie odzywa już trzeci dzień.

no i gratki! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

seminko napisał/a:
bronka, niezmiennie Cię uwielbiam, Ty zresztą wiesz, za co ;-)

ze wzajemnością :-D

seminko - 2014-07-19, 13:04

bronka napisał/a:
ze wzajemnością

:-D

malwiska - 2014-07-19, 19:57

Mikarin, cieszę się razem z Tobą i wszystkimi tu :D
Jovana - 2014-07-19, 19:58

jak się obraziła i nie przypełza to wrzuć posta do mruczeń :-o
neina - 2014-07-20, 01:26

Mikarin, no to musisz się postarać, żeby teściowa częściej się obrażała ;-)
lilias - 2014-07-21, 17:58

o Wy brzydale jedne, a nie zakładacie klubu przyszłych teściowych, hę? :mryellow: mogę być członkiem :-P bo pewnie mam najbliżej do tego zaszczytu ]:->
Fatty - 2014-08-04, 14:39

Roztapiam się, nie mam cierpliwości do ludzi.

Jestem bliska uduszenia siostry przyjezdnej.


A jako humor sytuacyjny: pewna pani gwizdnęła mi 2 zeszyty do religii ;) Pewno zbyt dosłownie wzięła słowa "Bóg zapłać". ;) Akurat kogoś miałam, nie było jak zatrzymać.

Kat... - 2014-08-04, 20:24

Jutro w nocy jadę nad morze. Sprawdziłam prognozę pogody żeby wiedzieć jakich ubrań wziąć więcej. Ma lać cały wyjazd. A ja się brakiem drugiego kostiumu martwiłam :-/
Lady_Bird - 2014-08-04, 20:33

Kat... napisał/a:
Jutro w nocy jadę nad morze. Sprawdziłam prognozę pogody żeby wiedzieć jakich ubrań wziąć więcej. Ma lać cały wyjazd. A ja się brakiem drugiego kostiumu martwiłam :-/


O, ja tez. Sama z moja dwulatka pociągiem i mam cykora przez te prognozy pogody. :/

xexaa - 2014-08-05, 15:31

Kat... napisał/a:
Jutro w nocy jadę nad morze. Sprawdziłam prognozę pogody żeby wiedzieć jakich ubrań wziąć więcej. Ma lać cały wyjazd.


Przed moim wyjazdem w połowie czerwca prognozy pokazywały prawie codziennie deszcz, a padało dosłownie chwilę. Może nie będzie tak źle, oni pokazują możliwość deszczu ;)

Mikarin - 2014-08-12, 08:46

pięć dni nad morzem z teściową........

................................................................
............................

.

priya - 2014-08-12, 08:57

Mikarin, to nie są trzy powody do warczenia, tylko pięć ;-)
Jovana - 2014-08-12, 12:36

Mikarin napisał/a:
pięć dni nad morzem z teściową........

................................................................
............................

.

parada atrakcji, ubaw po pachy :mrgreen:

go. - 2014-08-12, 15:23

Mikarin, łoboże, w dlaczegośś Ty się w to wpakowała? :shock:
neina - 2014-08-12, 21:17

No właśnie - dlaczego?
kofi - 2014-08-13, 15:55

Khem, Mikarin też będziesz teściową ]:->
Nie, żebym się dziwiła, też nie chciałabym raczej nad morzem z teściową, choooociaż, w sumie, jak jest plaża to nic mi specjalnie nie jest w stanie przeszkodzić, chyba, że piosękarz na plaży - hehe właśnie jak byliśmy parę lat temu z teściową właśnie ;) na Helu (jeden dzień, więc spoko) - i nad morzem i nad zatoką - takie wyjce, jesssssu, to jest dopiero w stanie wkurzyć...

Mikarin - 2014-08-17, 10:42

kofi, jakbys już drugiego dnia miała scenę z płaczem, trzaskaniem drzwiami i ogólny rozstrój nerwowy, bo kupiłam trzy pocztówki, a nie spytałam teściowej do kogo wysyłamy, ile wysyłamy, do kogo z jej znajomych i ile jej kupić - też byś miała kobiety po dziurki w nosie. Ja miałam taką scenę prawie codziennie, docinki co godzinę, na plażę nie poszła z nami ani razu ("bo ma czarny kostium"), 4 dni szukała sobie innego, w końcu nie kupiła nic, opalała sie na balkonie i miała nam za złe, że nie chodzimy z nią po mieście - gdzie ja całe dnie z dzieckiem nad wodą, mąż w wodzie, a na miasto chodziliśmy na pół godziny na obiad i z powrotem. Dwa razy dziennie obdzwaniała znajomych, żeby się wyżalić, jakie to te wakacje nie są złe, bo ona się tylko na balkonie opala, że ja ją traktuję z dystansem i jej nie lubię (bo mam swoje kąpielówki dla Kuby, swoje pieluchy, swoje ubranka i swoje zabawki i nie potrzebuję kolejnych dwóch kompletów z walizy tesciowej). Zresztą, wracałam skrajnie wkurwiona, bo w samochodzie za każdym razem, kiedy się pytałam Kuby, czy chce pić - zanim mi dziecko odpowiedziało ta już mu wpychała butelkę z wodą. Też raz przyszłam z plaży, a ta do męża mojego: "Poprałam Ci, kochanie, koszulki, bo musisz mieć czyste" - gdzie miał jeszcze pół plecaka czystych koszulek, a to był trzeci dzień pobytu nad morzem. Poczułam się, jakbym dostała w pysk.

Zresztą, mogłabym o tym pisać godzinami, a wy byście albo płakali ze śmiechu, albo z wkurwu, bo niektóre sytuacje były tak żałosne, ze aż śmieszne, ale co się potem wysłuchałam, to moje.

Wzięliśmy ją, bo już kilka lat mamy tłuczone przez resztę rodziny, ze ona sama wdowa, nigdzie się nie rusza, nigdzie nie jeździ, a my mieszkamy na miejscu (reszta rodziny pod Opolem i w Poznaniu), i musimy się nią zająć, chociaż jeden raz. To ją wzięliśmy. I żeśmy tak pożałowali, ze dziecko czasami do mnie z płaczem przybiegało, tak go ciągnęla na siłę do swojego pokoju. od powrotu syn nie odstępuje mnie na krok :/

lilias - 2014-08-18, 12:32

Mikarin, jeżeli ktoś jest sprawny i w miarę zdrowy to nie ma co żałować go, tylko życ swoim życiem, dzwonić co parę dni, odwiedzać najczęściej raz w tygodniu i tyle. nic nie musicie. jak reszta taka "opiekuńcza" to niech jej zapewnia rozrywki. w końcu jest era komputerów, internetu i nic nie stoi na przeszkodzie żeby wisieli po pół dna na skypie. ]:->
rozumiem, że mieszkacie oddzielnie, więc wara od waszego prania, śmieci i zakupów. ma swoją kasę na swoje potrzeby i tak kobiecie mówcie. jak ma za dużo niech zbiera na 18-tkę Kuby.

a tak w ogóle to nie macie obowiązku nikogo zabawiać. jeżeli przyszło wam żyć razem to warto szczerze rozmawiać(!) i nie zwracac uwagi na spazmy i szantaże emocjonalne. istnieją ludzie, którzy mają taki system funkcjonowania i jeżeli go nie zmodyfikują nie ma się co certolić tylko ustalić zdrowy dystans. szkoda zdrowia. no i proszę nie utożsamiać teściowych tylko z tym jednym, dość uciążliwym egzemplarzem ;-)

Fatty - 2014-11-16, 13:09

Denerwują mnie szczeniackie zagrania mojego chłopaka, nomen omen lat 28.
Obydwoje dobrze wiemy, że gdy sie mnie łaskocze, zupełnie tracę panowanie nad sobą - rzucam sie tak, że moge zrobić solidna krzywde sobie, albo komuś... zazwyczaj nabijałam sińca albo rozwalałam łeb sobie, a on sie ze mnie nabijał, ze to sama sie skrzywdziłam i że nie mogę mieć do niego pretensji.... a dzisiaj mu w trakcie akcji łaskotkowej przestawiłam nos i jest wielka obraza majestatu :|

jagodzianka - 2014-11-16, 18:57

Fatty, dobra jesteś. :mryellow:
Sowa - 2014-11-16, 20:32

Fatty, mój ojciec ma dokładnie to samo co ty, co mama zrozumiała kiedyś dobitnie i raz na zawsze, porządnie oberwawszy 8-) Pociesz się tym, że teraz pewnie zapamięta :mryellow:
lilias - 2014-11-18, 14:16

Fatty, mam podobnie, już mnie nie próbują łaskotać :)
Mycha89 - 2014-11-20, 12:23

jak ktoś lubi marudzić to zawsze znajdzie sobie powód. Ja zawsze marudzę w poniedziałek bo do weekendu daleko.
wegetable - 2014-11-25, 02:20

1. Upierdliwy współlokator 1
2. Upierdliwy współlokator 2
i...
3. bałagan po który po sobie zostawiają...

Oszaleć można :evil:

magbet18 - 2015-01-25, 23:36

Tak bywa

hxxp://caly-kraj-szamba-betonowe.pl/]Szamba betonowe Olsztyn

janosik83 - 2015-01-27, 14:41

Niektórych kręci warczenie podczas upojnej nocy. :P

hxxp://warszawawypozyczalniasamochodow.pl]Wypożyczalnia aut warszawa

kira - 2015-02-10, 17:54

- nawaliło śniegu, jest ślisko i zimno
- pracuję teraz nocami
- przez powyższe nie mam życia :-/

ediwonder - 2015-02-11, 12:30

Nawet brak życia to nadal życie. Ale łączę się z Tobą w warczeniu. :)
Fatty - 2015-02-21, 21:13

Sąsiadowi zerwał się ze smyczy pies, i gnal z obnażonymi zębami dorwać mojego psa.

Efekt - zdarta skóra, podkrwiony siniak i dziura w mej łydce autorstwa MOJEGO psa :/ Bo na mój wrzask "Spier..! " agresor zahamował(prawie każdy burek tę komende zna), ale moje futro schowało się za mnie i jęło mnie gryźć po nogach, w swym rozumku ufne, że pogryzł wroga :/

Szczęście, że on mały a i ma problemy z zębami bo miałabym tatar z nogi :/

lilias - 2015-02-24, 22:41

Fatty, współczuję, ale ty jednak alfa jesteś :)wow
Fatty - 2015-02-25, 12:41

Ja nie alfa- to pies strachliwy :P Kiedyś myslałam, że takie problemowe zwierzaki to po przejściach muszą być ale on nie, to wychuchane psiątko hodowlane, tylko psychika delikutaśna i straszna chimera z charakteru. Łatwo lęki łapie i sie trzęsie - jakby był człowiekiem to chadzałby do psychologa często.

Niestety animuszu sobie przydaje dziamocząc i zaczepiając- a potem "pańcia, broń!" i czasem się kończy jak ostatnio.

lilias - 2015-02-25, 13:29

Fatty, jaki on duży, ten Twój brytan?
p.s. moja też 30 kilo domowe, rozpieszczone, a na niektóre piesy się czai. ostatnio naskoczyła na grzecznego, małego włochatego (nawet się nieco zjeżyła), aż mi sie wstyd zrobiło, bo przeważnie nie lubi 1 wilczura i 1 alaskana (dosłownie tylko te znajome z widzenia egzemplarze) :roll:

Fatty - 2015-02-25, 15:51

To spanielek tybetański - taki przerośnięty pekińczyk z długim ryjem ;) Z psami był obyty, hodowca miał jeszcze Goldeny, ale na drugi dzień jak przywieźliśmy go do nas pogryzła go ONka sąsiada, później lał pod siebie na widok innych psów, jakiś czas poźniej zaczął wariować i tak to trwa do dziś.

Szukałam niegdyś pomocy/wskazówek na forum o pozytywnym szkoleniu psów, ale naskoczono na mnie, żem wyrodna właścicielka m.in dlatego, że nie mam samochodu :mryellow: i najlepiej abym komuś oddała psa, stwierdziłam, że mam ich w rzyci i tak sobie funkcjonujemy, piesu już ma 8 lat ;)

lilias - 2015-02-25, 22:54

Fatty, :-D dobrze trafił skubaniec
jasonx - 2015-03-17, 12:27

A warczenie bez celu uchodzi, czy nie za bardzo? :D

hxxp://szamba-betonowe-tanio.pl/czestochowa/]szamba betonowe częstochowa

Fatty - 2015-04-02, 17:51

A chciałam sobie ozorem, pogmerac za zębem, za kawałkiem melona który utkwił... i nagle jak mi żuchwa nie pieprznie w zawiasach! Impuls bólu straszliwego mnie przejął na chwilę i zelżał, ale żuchwisko mam odrętwiałe i ostrożnie muszę paszczę otwierać.

Jestem zarłokiem- taka tragedyja no, mam nadzieje, że przejdzie samo :(

lukrecja - 2015-04-03, 09:50

1. pada śnieg.
2. w wielkanoc też ma padać śnieg.
3. pokłóciłam się z dobrą koleżanką o jakąś głupotę.

:-|

Tusia - 2015-04-03, 16:55

1. 1000 zł zostawione u mechanika- kilka z tych zł z powodu mojego zaniedbania.
2. i 3. ... parę słów wprowadzenia, bo to tragikomiczna sytuacja: podjechałam na stacje samoobsługową, odkręciłam kurek, włożyłam wąż w dziurę wlewu paliwa, podeszłam do automatu... Myślałam o rzeczach, które muszę dzisiaj zrobić, jak jechać itp. Chciałam zapłacić, a tu: "awaria drukarki. Więc powiedziałam, co o tym myślę, oczywiście pod nosem, wsiadłam i wycofałam, żeby podjechać do innego stanowiska. Rozległ się dziwny dźwięk, spojrzałam na faceta tankującego obok... Wszyscy widzieliśmy filmiki, na których kobieta odjeżdża z wężem?? tak to ja, ale na szczęście wypadł (nie wyrwałam go :lol: ) wraz z klapką ;) .

Mina faceta obok- bezcenna!
Kilka słów wyjaśnienia: jestem blondynką ;)

Pytanie: czym wyczyścić ślady po taśmie, takiej srebrnej z niteczkami? (jak już ja odkleję bo cholerstwo nie chce dobrowolnie zejść)

kamma - 2015-04-03, 17:00

Tusia, lepszy odjazd z wężem niż z niewłaściwym paliwem ;)
diancia - 2015-04-04, 09:48

1. Nie czuję w tym roku klimatu Świąt, a zawsze tak bardzo lubiłam Wielkanoc, tyle nadziei niosła...
2. Mam frustrującą pracę za śmieszne (ale jakże potrzebne nam) pieniądze i gupią szefową.
3. Zdecydowaliśmy z Mężem bardzo świadomie, że pierwsze 3 lata życia Stasia (i każdego ew. kolejnego dziecka ;) ) będę z nim głównie w domu, ale kurcze tak słabo teraz z kasą i tak bardzo to uwiera w życiu... WRRRR!

ana138 - 2015-04-04, 21:43

diancia, przytulas.
trzymaj sie tam. nie ma szans na jaką lepszą robotę? ty psychologiem jestes, nie?

diancia - 2015-04-05, 07:48

ana138, dzięki Kochana :*

ja na razie nie szukam pracy na pełen etat, bo jeszcze chcę być bardziej w domu, póki Staś nie pójdzie do przedszkola. Od września będę mieć znów fajne zlecenia w badaniach edukacyjnych - względnie mało czasu poza domem, praca jako psycholog i całkiem niezła kasa. Ale do września coś muszę robić i wymyśliłam transkrypcje - mogę robić w domu, a kasa jakaś jest. Ale jednak poświęcam na to 60-80 h w miesiącu, a nawet 500 złotych z tego nie mam, a mam za to niemiłą szefową. Frustrujące :/ choć dziś już mniej :-D

ana138 - 2015-04-05, 21:50

noooo, czyli jest opcja, że bedzie lepiej, to najwazniejsze.
xxx

jagodzianka - 2015-04-06, 20:44

diancia, też robiłam transkrypcje kiedyś. Pamiętam, jak się irytowałam jak dostawałam słabej jakości nagrania, albo respondenta z wadą wymowy... ale grunt to dobre słuchawki. :mryellow: Zresztą jak się wkręcisz to będzie Ci szło o wiele szybciej. :)
diancia - 2015-04-06, 21:27

ana138, jest, jest i tylko to mnie trzyma w pionie na co dzień ;) niedługo może będę w ciąży, potem jeszcze ze 2-3 lata takiej dorywczej pracy i będę mogła szukać "dorosłej posady". Wierzę, że w ogólnym rozrachunku te parę lat razem nam się "opłaca" :->

jagodzianka, wada wymowy czy słaba jakoś to już w ogóle kicha :/ mnie wkurzają bardziej zagrywki szefowej - jak to określił mój Mąż "płaci jak studentowi, wymaga jak od doktora", czepia się totalnych szczególików (spacja nie w tym miejscu itp.), a każdy mój błąd od razu ocenia tak, jak bym była niedbała, olewacka i przygłupia. No, czasem trudno mi do tego złapać dystans, bo jednak mam w sobie gdzieś głęboko cząstkę prymuski, która nie lubi nawalać.

jagodzianka - 2015-04-07, 06:53

diancia, jasne, chyba nikt nie lubi nawalać, szczególnie w pracy. ;/ Trzymaj się i ZEEEN! to Twoja szefowa ma problem, bo więcej czasu i energi poświęca pewnie na wytykanie Ci błędów niż jak by zrobiła korektę. a w ogóle długo już to robisz?
diancia - 2015-04-07, 06:55

jagodzianka, no właśnie, ona i korektę robi, i błędy wytyka, też uważam, że szkoda czasu na to drugie ;)

jagodzianka napisał/a:
a w ogóle długo już to robisz?
same transkrypcje niecałe 2 miesiące, ale robiłam już przy okazji badań edukacyjnych po parę godzin (wywiady, nagrania lekcji itp). A Ty długo się tym zajmowałaś? Może polecasz jakąś firmę? :D
jagodzianka - 2015-04-07, 16:37

diancia, ja przez pół roku około, ale dorywczo więc nie wiem ile by w sumie się poskładało. Pracowałam dla Imas'u i nie miałam żadnych zastrzeżeń (ani oni nic nie mówili), a to była moja pierwsza praca i w ogóle więc na pewno jakieś błędy robiłam. :P Za to został mi po nich nawyk pisania z polskimi znakami i bez błędów.
Fatty - 2015-04-11, 13:56

Miałam ciężki dzień w pracy - 90 % nieletnich zmówiło się, aby dziś wrzaskiem i płaczem domagać się swoich praw, przez co pękała mi głowa, jedna klientka stwierdziła, ze dział obuwniczy i fotele na nim sa idealnym miejscem aby przebrać ok 2 letniemu młodzianowi pieluchę z ładunkiem nutelli :-/ Akurat obsługiwałam kogoś innego ale widzialam klientow zmykających z owego kącika, potem dolecial mnie zapach:/ Nie rozumiem zachowania, przecież gdyby mi powiedziala jaka jest sprawa, pokazalabym jej gdzie jest łazienka :(

A tak to zapach do zagłuszenia(nie ma otwieranych okien), popsykałam testerem perfum dzieciecych i czuć było... kupą w truskawce. I fotele zmywałam, nie zeby ufajdane były ale dla dezynfekcji, cholera, wszak ludzie tam siedzą mierząc małym buty...

I niby krócej, bo sobota a wykończona jestem...

Fatty - 2015-05-08, 17:41

1.Posiałam
2....klucze
3..DO PRACY!


qwa mać :(

Alispo - 2015-05-08, 19:21

Fatty-sytuacja opanowana?
1. Wracam z pracy i mam dość, miałam ciężka jedna sytuacje dzis.
2. Weekend caly zajęty,nie wiem czy sie nacieszę tymi zajęciami skoro jest ich tak dużo
3.chyba brak,wiec mogli byc gorzej...

Fatty - 2015-05-08, 20:00

Przewaliłam mieszkanie, przeszłam sie drogą dopracową czy czasem gdzieś na szybie nie ma, ze znaleziono klucze...

... zaczynam sie zastanawiać ile zmiana zamków kosztuje :(

Jadzia - 2015-05-08, 20:16

Fatty, przeszukaj na spokojnie raz jeszcze te najbardziej prawdopodobne miejsca (ubrania, torebka). My ostatnio szukaliśmy przez pół godziny klucza (a w sumie to karty) do auta...a okazało się, że mąż miał w kieszeni spodni, tylko w nerwach tak sprawdzał tą kieszeń, że nie zauważył i dopiero po przewaleniu całego mieszkania znowu przeszukał spodnie, które miał na tyłku.
Fatty - 2015-05-09, 08:52

Juz patrzyłam, daję sobie czas na cudowne odnalezienie do poniedziałku . Jak wiecznie szukam portfela, tak zawsze byłam pewna gdzie mam klucze - obawiam się, że mogłam nie domknąć kieszeni w moim mini plecaku i "wytrzepałam" je idąc zamaszyście :(
Fatty - 2015-06-10, 18:11

Zewsząd dociera do mnie, że jestem już dużą dziewczynką.

Wczoraj dostałam pierwsze zaproszenie na bezpłatną cytologię ;)
Dziś mama zapytała mnie jak mój facet ma na nazwisko(jesteśmy ze soba 3 lata ;) ) i stwierdziła, ze ładnie się będę nazywać po ślubie....wtf, jakim ślubie? Aż mi sie kupe zachciało. Jestem za mała i w ogóle.


Kurna, mam 27 lat i nie wiem kim chce być gdy dorosnę.

Kat... - 2015-06-11, 08:52

Fatty, ja mam dwa lata więcej, dwójkę dzieci i też jeszcze nie wiem.

Skoro już tu jestem powarczę
1. Jestem zamknięta w domu z 1 chorym dzieckiem, które ma zakaz wychodzenia na dwór i ciągle by tylko oglądało bajki, i z jednym zupełnie zdrowym, które rozpiera energia i marzy o placu zabaw.
2. Dalej nie wiem co chcę robić w życiu. Szukam jakiegoś kierunku lub kursu dla mnie. Mam czas na przygotowanie bo...
3. młoda się nie dostała do przedszkola

Jadzia - 2015-06-11, 10:09

Kat, pierwsze dwa punkty mam takie same (no dobre- u mnie bez bajek ;) )
A 3. Jestem cholernie niewyspana, przed samym okresem, więc wiecie :evil:

kml - 2015-06-11, 10:48

Jadzia napisał/a:
A 3. Jestem cholernie niewyspana, przed samym okresem, więc wiecie :evil:

Może nie dostaniesz :mrgreen:

Okrutna jestem, przepraszam :oops:

1+2+3. Mam męża, więc mam teściową i mam dziecko, którym opiekują się ww.

moony - 2015-06-11, 12:05

Wrrr...
1. To, ile się płaci ZUS-owi jako przedsiębiorca.
2. Nagle okazało się, że bank zaksięgował ww dzień po wpłacie i już jestem wg ww instytucji spóźniona.
3. Ogólna kondycja małych przedsiębiorstw w tym dziwnym kraju.

Fatty - 2015-06-11, 17:56

moony napisał/a:
To, ile się płaci ZUS-owi jako przedsiębiorca.


ano tak... chciałabym się wziąć za coś swojego ale mnie m.in to przeraża :(
W tej chwili mam na stażu dziewczę które jakiś czas miało swoją działalnosć - porzuciła ją, gdy po odliczeniu składek zostawało jej ok 500 zł na życie.


Coś to jest z tym nie tak i nie wiem czemu sie za to nie wezmą - zamiast pomagać małym przedsiebiorstwom z pomysłem, aby kiedyś się rozwinęły dawały pracę większej ilości ludzi, to tylko kłody pod nogi, oplaty, podatki i nabzdyczona baba w urzędzie.

Lily - 2015-06-11, 21:37

Lepiej nic nie robić, niż robić coś legalnie i zarabiać niewiele, bo ZUS pożera takie działalności. Czyli że państwu nie opłaca się obywatel zarabiający na siebie, najważniejsze jest karmienie systemu...
Kat... - 2015-06-19, 12:40

1. D. wsmarowała całą pomadkę ochronną w kolejne prześcieradło (wcześniejsze załatwiła mi inną pomadką oraz kredką do brwi)
2. jak zasnęłam próbując ją uśpić, zakradła się do kuchni (którą wczoraj całą umyłam łącznie ze ścianami) i dostała się do szafki z przyprawami stając na wysokim stołku, po czym zrobiła mi mega mieszankę, pootwierała nowe przyprawy i wszystko jest teraz razem. I wszędzie.
3. Nie mam siły.

Fatty - 2015-08-02, 20:44

Niedługo moje upragnione 3 dniowe wakacje a mi już odwala :( Denerwuję się, bo jak zwykle wydaje mi się, że będę wtedy potrzebna w domu/w pracy a mam odczucie postępuję "egoistycznie" jadąc w pizdu, choćby na te 3 dni. Drogą też się denerwuję, jakieś 3 h w aucie a mi ciężko wysiedzieć, boli mnie zad i non stop chce siku nawet gdy sie odwadniam specjalnie dzień przed- pewnie z nerwów.


Martwię się, ze zadręczę swojego faceta - bo jestem tym wyjazdem totalnie przerażona, że nie uda mi się tego zamaskować. Lubię gdzieś być, ale podróż to dla mnie katorga + to moje głupie poczucie obowiązku.


Mój facet określa to, że jestem "stacjonarna" a ja chyba mam jakąś lekką fobię. Chciałabym to przemóc, dlatego decyduję się na wyjazdy, wiem, że jak przeboleję podróż to nieraz jest bardzo fajnie... ale nie ma poprawy, zawsze mam nerwówkę na kilka dni przed i poczucie, że jestem totalną biczą, że wyjeżdżam z domu a na pewno będę wtedy komuś potrzebna :|

Dodatkowo się zadręczam, że jestem do dupy, bo mój partner akurat z tych co lubią pozwiedzać, ze mną się nie da. Wybiłam mu z głowy łażenie po szlakach, z postępującymi halluksami nie dam rady - nie ma ze mnie pożytku.


Ale jestem jęczydupa!

Alispo - 2015-08-02, 21:00

1.U mnie tez tydzien wolnego pod koniec sierpnia i z kolei sie obawiam tego,ze tak bardzo na to czekam a pewnie zleci w chwile, nic nie odpoczne, nie zrobie nic sensownego i bede sie uzalac nad swoja beznadziejnoscia.
2.ktora wynika z tego,ze zawalam bo za duzo wzielam na siebie
3.wiec mam dola ze jestem beznadziejna i tym bardziej nie moge w takim stanie wziac sie za nic,poza praca po 12h ktora pozwala mi chociaz nie myslec o innych porazkach i włazic na fejsa i wciagac sie we wkurzajace dyskusje i zdjecia z Wooda czy wszelkich super wakacji gdy ja mam przejebane ;)

Byle do 22.8

Lady_Bird - 2015-08-03, 01:12

Bezsenność :evil:
Przeczytane ksiáżki
Przymusowy odwyk od maszyny do szycia.

Fatty - 2015-08-03, 11:57

Trzymać się baby!


Ja jeszcze dorzucę, że podnerwiona swoim psem-ćpunem (cieczki!cieczki,cieczki,cieczki) , wlekąc zaślinionego z chuci, niewspółpracującego kudłacza na smyczy i zrywając reprymendy od przechodniów, że ciągnę pieseczka a pieski powinny wąchać(a to nie normalne wąchanie tylko lizanie chodnika!! Bo tędy szła lejdi z chcicą ) mało co nie spoznilam się do pracy, odstawilam dziada i do pracy wyleciałam w ... klapkach basenowych. Już mam odparzone stopy :/ Kiedy moge to łażę na boso, cholera jego mać.


Ktoś tu sie chyba z jajami pożegna.

lucy - 2015-08-05, 20:26

1. manko w kasie... 100zl nie moje...ludzie niestety nieuczciwi..nie wiem na co liczyłam
2. podjęłam decyzję o rozstaniu- ale dam radę:), nie ma sensu ładować uczuć, czasu w kogoś kto na to nie zasługuje...
3. jutro wstaje po 5 :shock:

Fatty - 2015-08-06, 06:02

lucy, a wiesz na czym to manko?
W moim przypadku, ostatnio tez okrągła stówa manka - rozkojarzona ogólnym chaosem i harmiderem, walnęłam się na terminalu - najpierw trzeba wybrać 1 - płatności, a potem wyklepać kwotę.. a ja od razu 179 zł wpisałam, czyli 1 potraktowało jako przejście do płatności a 79 zł jako kwotę do zapłacenia, widziałam, że chłop się zawahał ale myślalam, że pin sobie przypomina :lol:
Wieczorem wyszło manko, równiuśkie, okrągluśkie, gotówka się zgadzała, przeszłam do wydruków z terminala i olśnienie, ech.

Gdy w moim przypadku się coś takiego zdarzyło, zwróciłam uwagę, bo wiem, że ktoś za to odpowiada... natomiast pan potraktował to jako promocję ;)



Powodzenia co do punktu 2, bo punkt 3 pewnie już wykonany :D

lucy - 2015-08-07, 05:18

Fatty właśnie nie wiem- może nie przeliczyłam dobrze pieniędzy, a może wydałam komuś za dużo. Przyznam, że myśli były zajęte- moją decyzją.

No i odeszłam, usunął mnie z fb, wściekły przyjechał po klucze do mieszkania, oddał mi część rzeczy które mu dałam. Jak dla mnie dziecinada. Cieszę się, że to się już skończyło, choć trochę żal... ale gdzie miejsce dla mnie kiedy on jest w związku ze schizą?

aha, dostałam mandat za jazdę bez pasów, najlepsze jest to, że zdjęłam te pasy, bo mnie raziły 2 minuty wcześniej:/

kira - 2015-08-13, 10:41

1. upał, a ja w pracy cały dzień (2 zmiana :/ )
2. szykują się zmiany w pracy, chyba muszę szukać nowej, bo jest kiepsko
3. nie mam sił na nic, wszystko robię na autopilocie, chwilowo życie mi obrzydło

Mausiak - 2015-08-18, 11:21

1. Narzekanie męża
2. Brak czasu dosłownie na wszystko!
3. Pieniądze nie rosnące na drzewach :(

Fatty - 2015-09-08, 12:39

Dzieciaki mają 6 zmysł - wyczuwają, że pęka mi dziś łeb, dlatego dziś płaczą, krzyczą i usiłują wymuszać ze zdwojoną siłą :P Od rana tylko jedno dziecko wyszło stąd bez ryku...

Byle do 18 bo wysiadam :(

Marchew - 2015-09-21, 15:35

3 x P: pogoda, praca, pani przedszkolanka
Lady_Bird - 2015-09-24, 15:34

1. Ból czy raczej nerwoból. :-/
2. Przedszkolanka z przedszkola córki, ale na szczescie nie z jej grupy. Już wczoraj podniosła mi ciśnienie, ale dziś znowu była wymiana zdań. :evil:
3. Jakoś tak wszystko mnie wkurza. Depresyjnie mi i ble. Wiem, że bieganie by mi pomogło, ale nie mogę, bo punkt 1.

Oj, długo bym mogła tu dziś pisać. :mrgreen:

Fatty - 2015-09-25, 18:51

Ja mam takie niegroźne warczenie...

...bo mojej wodoodpornej softshellowej kurtce się z wieku coś pomerdało, i ochoczo i od razu przemaka., ale później nie daje wyschnąć polarowi pod spodem.

Nie mam serca do przygotowywania posiłków ostatnio- jem byle co, byle szybko i byle jak najmniej garów do mycia stworzyć. Rączo pomykałabym na obiady do jakiejś wege knajpki ale nie ma :(


Czuję się niepelnowartościowa. I jestem zmeczona :(

Fatty - 2015-10-22, 12:08

Wnerwił mnie chłop.

Zawsze gdy wraca ode mnie czekam na smsa, że dotarł do domu- ja spokojna i jest git. Wczoraj wyjechał ode mnie ok 19, obliczyłam więc , ze mniej wiecej ok 19:45 się odezwie.

20 - cisza, pewnie korki.

20:30 - cisza, może do sklepu skoczył

21 - cisza, zaczynam się lekko denerwować.

21:30 - denerwuję się, więc jak zawsze z nerwów dostaje rozwolnienia :/ Dzwonię- sygnał jest, ale nie odbiera. Wydzwaniam i biegam srac na zmianę :/

22- ciągle nic, ciągle nic! Wali jmi serce i dalej WC :/

ok 22:30 jasniepan odbiera !! Bo on już dawno w domku jes.. bo rodzinka z nim jest i bimberek jes i o so si chosi no...


z jednej strony ulga, a zaraz wkur.. jak ta lala, no i boli mnie zadek, chyba jestem ze 2 kg lżejsza............

kira - 2015-10-23, 18:23

Fatty, współczuję. ja z nerwów też zwiedzam wc zawsze :P

dzisiaj warczę, bo:
- okres
- w pracy są nerwy i mnie ciągle telepie w środku, jak o tym myślę; co noc mam koszmary i w ogóle czuję się jak ostatni tchórz
- deprecha jesienna

kitteh - 2015-10-26, 02:26

szajba wyborcza
jesień
szowinizm gatunkowy

Fatty - 2015-10-26, 17:35

Obniżona tolerancja na alkohol.

Nigdy nic mi nie było po imprezach - żadnego rzygania, bólu głowy, nic. Kac szczęsliwie mnie omijał, mówiono, że mam dobre, pijackie geny :D Jedynie wzmożone pragnienie mnie czasem dopadło.

A w tym roku niespodziewanie zaliczyłam pierwszego pawia poalkoholowego(nieświeża musiała być ta żubrówka! ;) ), natomiast wczorajsze 4 kieliszki na weselu sprawiają, że od rana pęka mi łeb i słuch mam jak nietoperz...

Starzeje się :P

Veronique - 2015-10-30, 21:04

Wiek myśle, jest tu kluczem ;-)
U mnie było podobnie, po 25 roku życia sie zaczelo, zaczelam sie sukcesywnie przybliżać do dna ;-) po każdej imprezie było coraz gorzej, az koło 30stki zaszłam w ciaze i zostałam wybawiona plus karmienie i od ponad dwóch lat nie zaliczam przykrych dolegliwości ;-)
Także jest ratunek :-) Polecam :-)

Fatty - 2015-10-30, 21:20

Rozumiem, że abstynencje polecasz, a nie ciążę? :D


Staram się nie marudzić, ale w nastroju jestem marudnym, bo mój ni ma czasu i nimaczasu,nimaczasu, a ja potrzebuje uwagi częściej niż raz na 1,5 tygodnia :(

Veronique - 2015-10-30, 23:21

Ciaza jest dobra na wszystko, rowniez na samopoczucie, stajesz sie taka ważna ;-)
I nie moze nie mieć czasu Twój mężczyzna ;-)
I nie miewasz kaca.
Same plusy ;-)

Fatty - 2015-10-31, 11:19

Niestety- z mojej strony totalny brak chęci(m.in po tym czego się naoglądałam przez 8 lat pracy w zabawkowym) a i możliwości też. Gorzej, bo chłop pro-dziecięcy.

Po piwie mi nic nie jest :P

Veronique - 2015-10-31, 12:51

No wlasnie widzę przy Twoim nicku ze dzieci nigdy :-)
A ile masz lat jesli moge zapytać?

Fatty - 2015-10-31, 14:50

27 :) Myślę, że jak mnie chycą macierzyńskie chcenia ok 40, to jak uda się dożyć i będę mieć z kim może adopcja wejdzie w rachubę.


Chociaz szczerze to wolałabym dużego psa. :P Albo dwa.

kml - 2015-11-01, 21:55

Fatty napisał/a:
27 :) Myślę, że jak mnie chycą macierzyńskie chcenia ok 40, to jak uda się dożyć i będę mieć z kim może adopcja wejdzie w rachubę.


Chociaz szczerze to wolałabym dużego psa. :P Albo dwa.

Oj kiedyś tez tak myślałam, piona :-P Aż mnie niespodziewanie łapło :->

Fatty - 2015-11-02, 19:03

Na szczęście(?) mam poważne utrudnienia natury fizycznej :P Nie czuję się poszkodowana - gorzej partner.
Co będzie, zobaczymy.

Lily - 2015-11-02, 21:21

kml napisał/a:
Oj kiedyś tez tak myślałam, piona :-P Aż mnie niespodziewanie łapło :->
Niektórych nie łapie. Ja mam 39 lat i coraz dalej mi do tego, brr. Na szczęście teraz już nie każdy musi zakładać rodzinę, jest jakiś wybór, który już tak nie dziwi jak 20-30 lat temu.
Fatty - 2015-11-09, 09:17

Dopadł mnie potężny niedowład poczucia własnej wartości :(
kml - 2015-11-09, 13:31

Lily napisał/a:
Niektórych nie łapie. Ja mam 39 lat i coraz dalej mi do tego, brr. Na szczęście teraz już nie każdy musi zakładać rodzinę, jest jakiś wybór, który już tak nie dziwi jak 20-30 lat temu.

Na szczęście niektórzy nie mają wyboru i są zmuszeni założyć rodzinę :mrgreen:

Alispo - 2015-11-09, 15:57

Brak wyboru to dla wielu nieszczęście...
agus - 2015-11-09, 21:20

Cytat:
Na szczęście niektórzy nie mają wyboru i są zmuszeni założyć rodzinę :mrgreen:
Ten tekst mógłby być powodem do warczenia dla kogoś, kto by się przejmował tym, że inni chcieliby mu zaplanować życie i decydować, co go uszczęśliwi. ;)
Lily - 2015-11-09, 21:53

kml napisał/a:
Na szczęście niektórzy nie mają wyboru i są zmuszeni założyć rodzinę :mrgreen:
Na szczęście? Muszą na szczęście? Dla kogo to szczęście?
Fatty - 2015-11-10, 08:50

Z tego co obserwuję - w niektórych przypadkach, po początkowym szoku, zgrzytaniu zębów i jękach "jak my sobie poradzimy" następuje okres stabilizacji i chyba właśnie owego "na szczęście" . Tylko wydaje mi się, że to sprawa mocno indywidualna :)
Lily - 2015-11-10, 10:06

No wiadomo, że człowiek się zazwyczaj godzi z taką sytuacją, ale nie każdy powinien mieć dzieci. Ja nie uważam, że im więcej, tym lepiej.
kira - 2015-11-10, 11:06

- wiozę dziś moje kotki na sterylkę i się bardzo martwię, zwłaszcza o mojego czarnego strachulka :->
- pada deszcz i nie mam na nic sił, a muszę ogarnąć swój pokój, bo jest bałagan jak cholera
- muszę to zrobić niedługo, żeby po przywiezieniu kotek tylko sobie z nimi leżeć i je doglądać, miziać i tulić :->

proszę, trzymajcie kciuki za moje futrzaste dziewczyny!

Lily - 2015-11-10, 17:27

kira, i jak, już przywiozłaś z powrotem? Życzę bezproblemowej rekonwalescencji :)
kira - 2015-11-10, 21:47

o 18 odebrałam je od weta.
śpią w transporterze od czasu do czasu zmieniając pozycję.
ciężkie dni przed nami, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Lily - 2015-11-11, 16:36

A dziś? Wiem, że może być ciężko, niedawno przerabiałam depresję kaftanikową z kotką...
Fatty - 2015-11-11, 17:50

Ja myślałam, że kociska się zawsze kaftanuje po patroszeniu- ale kota mojej siostry po sterylce mała założony jeden szew i kaftanika brak. Na drugi dzień zachowywała się normalnie, tylko odrobinę mniej szalala.


Z warczeń: psycho-kicię sklepową auto trzasnęło. Zwana też była kotkiem pojebuskiem, bo najpierw się łasila i nagle jej coś przeskakiwało we łbie i atakowała z wrzaskiem, a potem znowu mruczanko i ocieranie - ale żal mi zgredziny :( Saszetki które jej nakupiłam dostanie kocur blokowy.

kira - 2015-11-12, 20:12

Teraz lepiej, nie biegaja jak zwykle ale maja apetyt, siku robily w kuwecie. Widac ze sa obolale i krepuje je kaftanik ale wetka mowi ze wszystko ok. Jedna wyplatala sie z kaftanika i przez chwilke hasala jak szalona wiec to chyba dobry znak.
kml - 2015-11-12, 21:59

Lily napisał/a:
Na szczęście? Muszą na szczęście? Dla kogo to szczęście?

Dla mnie :mrgreen:

A z warków, chłop wróci z delegacji dzień później i nie mam z kim dziecia zostawić żeby móc wybyć na spotkanie towarzyskie :evil:

Fatty - 2015-11-14, 11:21

Drugi raz w karierze nazwano mnie kur...., klienci chyba wiedzą o mnie coś więcej niż ja.
arahja - 2015-11-14, 11:39

Fatty, nie ma to jak wychowanie w poszanowaniu innych ludzi.

A ja sobie warknę na dziś: wkurza mnie, że ludziom się przez emocje wyłącza rozum i stają się durniami.

kira - 2015-11-28, 11:51

zrobilam w pracy gwaltowny unik i jak mnie nie &^%%% w barku... dzis ledwie wstalam z lozka, boli jak diabli :-/ smierdze mascia, ubieralam sie ze lzami w oczach. i ide do pracy :-|
kira - 2015-12-09, 20:02

warczę bo jestem głupia bo
- za dużo powiedziałam niewłaściwym osobom :-/
- denerwuję się głupotami, które powinnam mieć w nosie
- przez powyższe czuję się bardzo niepewnie

Fatty - 2015-12-09, 21:16

kira, postaraj się dziś wyspać, umysł przetrawi przez noc co ma do przetrawienia i myślę, że rano będziesz mieć do tego zdrowszy stosunek


Jam podnerwiona na koleżankę z pracy - chodzi i o kota i o calokształt, strasznie mnie drażniła dziś, unikałam kontaktu jak mogłam ale nie było ludzi i siłą rzeczy przychodziła.

Łaknę cukru! Na codzień nie przepadam za słodyczami. Opycham się pektynowymi żelkami (rada z siebie, że je znalazłam) i czekoladą( a toffifee i herbatniki podjadane siostrze tez się liczą? ), chyba nadjeżdża czerwona ciotka z hameryki i moze to też jest powód do tego warczenia wyżej.

kamma - 2015-12-09, 23:21

Cytat:
kira, postaraj się dziś wyspać, umysł przetrawi przez noc co ma do przetrawienia i myślę, że rano będziesz mieć do tego zdrowszy stosunek

podpisuję się :)

ja akurat dziś nie bardzo mam o co warczeć, może tylko o własne roztargnienie, które pozwoliło mi z czystym sumieniem zostawić komputer w pracy, "bo się aktualizuje, a i tak jutro zaczynam od rana i w nocy nic bym nie zrobiła", po czym po przyjeździe do chaty (30 km) przypomniałam sobie, że mam tam zapisane sprawozdania, które miałam dostarczyć jutro rano do drugiej pracy (jedynie we wtorki i czwartki, do 10. każdego miesiąca) :-x

Veronique - 2015-12-12, 13:05

A mi sie dzis całkiem niezle zebrało:
- mam inwazje moli spożywczych! W zaawansowanym stadium - musiałam wyrzucić wszystkie zapasy :-( (quinoi, ciecierzycy, sezamu, amarantusa w kilku postaciach, rożnych mąk, soczewicy, kasz, przypraw, herbat, suszonych owoców, ziaren, orzechów ...słowem wszystko :-( )
- jestesmy same z Daniką na weekend i musze to wszystko sama ogarnąć, umyć (wyrzucać zamknięte paczki notabene? Piszą na necie, ze tak - na razie spakowalam w siatki i postawiłam na balkonie), znieść z 15 kilogramów żarcia na dół do śmietnika :-(
- nie mam octu zeby umyć szafki (wiec kolejna dodatkowa eskapada do sklepu)
- boli mnie głowa od rana jak na kacu a nie wypiłam grama alkoholu
- musze walczyć z inwazją mimo ze moja 20 miesięczna córeczka chce sie bawic i wyjść na rower...
- maz powedzial ze po wczorajszej rozmowie zaproponowali mu prace w Niemczech, a ja kompletnie nie chce sie tam przeprowadzać...a powinnam sie cieszyć ze mu zaproponowali te prace...
Dupa Romana ze wszystkim jest dzisiaj :-(

Martuś - 2015-12-12, 13:34

Veronique, wspolczuje akcji, dwa razy mi sie to zdarzylo, swiadomosc zmarnowanego jedzenia i pieniedzy byla dobijajaca. Tez ostatni raz walczylam w tym roku z Ida przy nodze, najobrzydliwsze sa te larwy. Moja rada to przejrzyj nie tylko kasze i inne suche, ale tez przyprawy, rzeczy oleiste, kawy, herbaty itp. bo to gowno wszedzie wlazi. Mycie szafek octem mozesz sobie odpuscic bo samo w sobie nic nie daje, jedyna skuteczna bron to te pulapki w stylu Raida. Jesli chodzi o zakmniete rzeczy to tez prawie na pewno sa zamolone, jednak jesli po dokladnym przyjrzeniu sie zawartosci nie widzisz pajeczynek i drobnych dzurek gdzies u dolu to mozesz zaryzykowac zostawienie, tylko koniecznie przesyp do szczeplnych sloikow/pojemnikow, zeby w razie czego sie znowu nie rozpelzly.
Veronique - 2015-12-12, 20:15

Wybilam te skurczybyki mam nadzieje wszystkie. Było to nieprzyjemne (pozbawianie istot zycia) ale co miałam zrobic - przeciez nie wyłapie ich do słoika i nie wypuszcze na wolność...
Octem myslalam by umyć szafki w celach tylko i wyłącznie dezynfekcji i usunięcia ewntualnych jaj...czizas - nigdy nie sądziłam ze cos takiego mnie spotka, jak kara jakaś dosłownie ;-)
Zastanawiam sie z czego to sie wzięło, czasem kupuje rożne ziarna, strączki albo orzechy od starowinek na targu, ktorych produkty zapewne nie przechodza rożnych kontroli, choć ponoć w tych sklepowych tez mozna rożne rzeczy spotkać.
Czesto kupuje bio i eko, ale nie mam pojęcia skad sie to cholerstwo wzięło.
Mdli mnie cały dzien od tych przeżyć. Niech maz juz wraca i niech zdecyduje ze zostajemy na Wegrzech...

Veronique - 2015-12-12, 20:21

Aha i większość przypraw poleciała, wszystkie herbaty, olejów juz nie miałam siły i czasu, ale stoją daleko od tej feralnej szafki, i nie widziałam wokół nich ani jednego krecacego sie potwora. Przyprawy tez w innym miejscu mam, ale sporo ich jest w torebkach pootwierane wiec nie chciałam ryzykować, te w sloczkach jeszcze nie zdecydowałam - maz mi pomoże...jutro..w sumie plus tego wszystkiego jest taki ze bedziemy miec gruntownie wysprzątana kuchnie...
eM - 2015-12-13, 08:17

Ja z molami miałam przygodę jakoś na początku tego roku. Co się okazało później, to nie przyniosłam ich z żadnym produktem tylko przyleciały z dworu. Chyba był ciepło i okna były non stop otwarte i po wybiciu jednych patrzę a tu coś znowu przy oknie lata, okazało się, że to mole mi przylatują z dworu.
Jakoś się ich pozbyłam, a raczej mój narzeczony bo dla mnie te larwy są obrzydliwe i nie dałam rady ich zabić, w końcu nie użyłam żadnego specyfiku na nie, a też miałam już w planach, bo miałam wrażenie, że co się jednych pozbędę to pojawiają się następne. Całe szczęście akurat się przeprowadzaliśmy jakoś niebawem, więc teraz mam z nimi spokój. Tylko po rozpakowaniu rzeczy w nowym domu okazało się, że jeszcze jedna się zawieruszyła ;)
Najgorsze jest, że one włażą w najmniejsze szczeliny takie , których domyć się nie da i widać je dopiero jak zaczynają larwy wędrować. Więc tak jak piszę Martuś chyba najlepszym sposobem są jakieś specyfiki typu Raid.
Ja pozbyłam się tylko napoczętych opakowań, całych nie otwartych nie ruszałam, tylko przejrzałam.

Współczuje moli, są naprawdę dobijające, szczególnie pozbycie się ich :-|

dynia - 2015-12-13, 09:09

Veronique te dziady lubią bytować zwłaszcza w produktach BIO, eko...Bardzo współczuje akcji, kiedyś też miałam z nimi przeprawę, musiałam wyrzucić dosłownie wszystkie zapasy kuchenne:(
Sowa - 2015-12-13, 09:16

Veronique, współczuję, brrr... To jedyny stwór, który mnie tak bardzo obrzydza. Miałam je dwa razy na dwóch różnych mieszkaniach, od tego czasu wszystko trzymam w słoiczkach, łącznie z przyprawami i na szczęście jest spokój. Mam nadzieję, że nie wrócą do ciebie.
Veronique - 2015-12-13, 10:39

Dzieki dziewczyny za słowa otuchy, mnie to spotkało pierwszy raz (i mam nadzieje ze ostatni), larwy widziałam tylko dwie w cukrze pudrze - do tej pory nie wiem kto i po co go kupił i dlaczego jest otwarty i w makaronie chili wiec nie musiałam ich dotykać - paczki od razu poleciały do wora i na zewnatrz. Latające gady wybilam - łatwo je złapać na szczescie a te co siedziały na suficie powciagalam odkurzaczem. Obie szafki zdezynfekowalam octem. Zamknięte paczki wsadzilam do wora i balkon - przechodzą kwarantannę. Ktoś wie moze ile trwa cykl rozwojowy takiego mola? Ile dni tam musze trzymać zarcie zeby miec pewność?
Danika jak widziała zbliżającego sie latającego diabła mowila "aj aj aj" i sie cofala. Nie przypadły jej do gustu a ogólnie nie boi sie małych zwierzątek np lubi jak biedronka jej chodzi po rączce.
Jestem na prawde zła na te gadziny, bo musiałam wywalić sporo kaszy jaglanej, D obudziła sie dzisiaj z katarem sporym i byłoby super juz dzis podać spora dawkę jaglanki by osuszyć nos.
Wszystkie sklepy pozamykane w Niedziele na Wegrzech, tylko jakieś jedno cos w promieniu 5 km typu zabka - a tam nie ma jaglanki. Wczoraj kuskus mi sie udało tylko kupić...
A najgorsze ze jako studentka mieszkałam z różnymi ludźmi ktorzy trzymali zarcie w rozmaitych warunkach i nigdy nic takiego nas nie spotkało a tu nagle w warunkach niemal sterylnych (od końcówki ciazy mi odbiło) i taka historia. Częściowo trzymałam rzeczy w sloikach - w ten sposób uratowała sie cześć fig i orzechów. Ale jak pomyśle ile żarcia wywalilam to nie mam litości dla tych małych potworów...

Veronique - 2015-12-13, 10:43

I na początku myslalam ze to sa cmy, nie przyszło mi do głowy co to moze byc, dopiero jak w makaronie znalazłam larwe, wygooglowalam i włosy stanęły mi dęba. Od tej pory wszystko, absolutnie wszystko bedzie w sloikach, tylko co robic z reszta ktora zostanie w paczce? Zawiniecie i przewiązanie gumka receptura chyba nie pomoże...
eM - 2015-12-13, 10:53

Veronique napisał/a:
I na początku myslalam ze to sa cmy (...)

Miałam tak samo, dopiero jak zobaczyłam łażące larwy po suficie kapnęłam się, że to jednak nie ćmy :roll:

Cykl od jaja do larwy coś koło 2 tygodni niby trwa.

Lady_Bird - 2015-12-15, 19:47

smoooog. :-(
No śmierdzi niesamowicie:/ Myślałam, że się uduszę na mieście. Byle do jutra i wypad stąd.

Fatty - 2015-12-16, 19:22

Własna siostra chciała mi "nogę podstawić" - okazało się, że zadzwoniła do właścicielki mieszkania które chcę wynająć w moim imieniu, z informacją, ze rezygnuję, ale przy okazji podsunęła jej kogoś innego. Dowiedziałam się dzisiaj od tej kobity, bo chciała się upewnić.
Nie, nie rezygnuję, ani mi przez myśl nie przeszło.

Po prostu teraz w doomu rachunkami dzielimy się we 3, jeżeli się wyprowadzę to będą je opłacać w duecie - i o to się rozchodzi. Wprost mi nie miała prawa zaoponować, to stwierdziła, że dołek pode mną wykopie. żeby czasem sama tam nie wpadła.

Jest mi przykro :(

Alispo - 2015-12-16, 21:03

O kurcze Fatty, ale słabe :-/ :-/ chyba dobrze, że się wynosisz.
Lily - 2015-12-16, 21:16

O matko, no na pewno byś chętnie płaciła za mieszkanie z kimś, kto Ci nogę podstawia. I to jeszcze siostra :/
Fatty - 2015-12-16, 21:38

Dziewczyny, czuję się jakbym po pysku dostała :(

W piątek będę wiedziała, czy dało się odkręcić.. A moja kochająca siostra, szczebioce do mnie słodko, bo nie wie, ze kłamstwo ma krótkie nóżki i już wylazło - a mnie pieką policzki i nie mogę na nią patrzeć bo mi niedobrze :(

Pani D. - 2015-12-17, 11:16

Fatty, przykro :( a może siostra chce Cie zatrzymać nie ze względu na kasę, tylko na to,ze by za Tobą tesknila? Takie coś nie wchodzi w gre?
Fatty - 2015-12-17, 17:25

Nie- to 3 ulice dalej, a i pracujemy w tej samej firmie :/ Wchodzą w grę względy finansowe + kontrola :/ Typ manipulanta, ale że do czegoś takiego sie posunie to nie wiedziałam.
Tusia - 2015-12-17, 20:09

Dziewczyny te cholerne mole spożywcze potrafią nawet wejść pod zakręconą zakrętkę od słoika. Znalazłyśmy z mama słodko dojrzewające larwy w tych rowkach od słoika.... Wszędzie włażą. W zamkniętych torebkach, woreczkach też mogą być. Wystarczy maleńka dziurka. Moja mama wywaliła wszystko, odsunęła szafki i tam tez miały swoje bazy ;)

Ja po przeprowadzce znalazłam kilka w domu, zrobiłam panikę i wybiliśmy dziady. Niewiele mieliśmy jeszcze zapasów. Myślimy, że przyleciały od sąsiada brudasa z parteru, zauważyliśmy kilka na klatce schodowej....

Powodzenia życzę.

Warczę:
1. Dużo pracy przed świętami. A po świętach ewaluacja zewnętrzna- więc stres.
2. Sprawy zdrowotne niby do przodu, a jednak nic się nie zmienia.
3. Bezsenność od niedzieli, niby coraz lepiej, ale jednak padam na twarz. A tu nic nie posprzątane :-P

Veronique - 2015-12-17, 20:46

Nie spotykam juz żadnych moli latających od kilku dni, żadnych larw, wiec chyba idzie ku dobremu. Zamknięte paczki przechodzą dalej kwarantannę na balkonie w zawiazanych siatkach. Jak wrócimy z Francji i Niemiec po nowym roku mysle ze tam zajrzymy.
A ja dzis znow srednio:

- wypralam sobie swoją ukochana czarna kurtkę w pralce - ktora straciła kształt i cos sie stało z wypełnieniem - jakby zniknęło :-(
- Danika ma wciąż katar, kaszle, lekarz ja widział ale pozwolił lecieć jutro do Paryża gdy weźmie antybiotyk, nawet jakos (wbrew sobie) kupiliśmy ten antybiotyk i zgodziła sie go wziac do buzi ale wyplula natychmiast, i tak było wczoraj i dzis nie wzięła ani jednej dawki (chyba mądra istota wie co robi...) z jednej strony fajnie bo byłam przeciwna i nie jest gorzej a jakby troche lepiej ale z drugiej strony martwię sie bo podroz zajmie pol dnia, lotnisko, samolot potem rer z lotniska do centrum...maz bedzie
robil za odkurzacz, bierzemy nebulizator...ale tak tłoczone miasto to wylęgarnia chorób a ona przeciez jeszcze osłabiona...
- chyba sie zdecydowaliśmy na przeprowadzkę do Niemiec, z wielu powodów mi sie to nie podoba, ale po prostu musze sie nastawić pozytywnie bo moje powody tak na prawde sa dosc błahe...

kira - 2015-12-18, 18:16

- praca
- praca
- praca

no :-/

Fatty - 2015-12-21, 14:57

Tata przywlekł ze szpitala wiruska :D Wczoraj przesiedział cały dzień na tronie, dziś siostrę darło na 2 końce, poszłam do pracy dopadło i mnie - na razie względnie ale się rozkręca... ja piedzielę, ale święta :P
Wafel - 2015-12-22, 19:56

1) przegapilismy lot powrotny do Polski, był wczoraj a my dzis zorientowaliśmy sie przy odprawie , loty sa w cenach poza naszym zasięgiem i siedzimy w miejscu gdZie kompletnie nie ma co robic w związku z czym
2) dziecko wchodzi na mnie, normalnie nie mam jak oddychać, roznosi ja a ja
3) czuje sie śpiąca, wku*wiona, znudzona i wszystko bez sensu

kira - 2015-12-30, 07:04

- zimno, coraz zimniej
- dopadła mnie bezsenność. chyba przeżywam wszystko o wiele bardziej, niż myślałam :-|
- śpię po 2-3 h na dobę. tej nocy zasnęłam koło 22 i obudziłam się po północy. nie śpię do teraz i tak szybko nie zasnę, bo niedługo wychodzę z domu.

Jadzia - 2015-12-30, 10:49

1. przeraża mnie to co się dzieje w Polsce, kolejne ustawy, kolejne nocne głosowania...zawsze byłam gdzieś obok tego, teraz nie potrafię :-/
2. W związku z powyższym los mojej 5latki jest niepewny, nie wiem czy w jej małej szkole utworzą pierwszą klasę, a drugiego roku w zerówce sobie nie wyobrażam
3. Od jakiś 2 miesięcy ćwiczę, mniej jem itd a tu znowu 0,5kg w górę :evil: Co jest grane... starość? ]:->

Veronique - 2015-12-30, 12:50

U mnie raczej smutek niz warczenie...
Jestem psychicznie zdruzgotana, maz z córeczka juz dojeżdżają pociagiem z Paryza do Kolonii, tęsknie za nia niemiłosiernie, popłakuje od czasu do czasu, to nasza pierwsza taka długa rozłąka na 2 noce. Znalazłam w zlewie miseczkę z jej resztką jaglanki i poleciały mi łzy. Pociesza mnie, ze maz napisał, ze cała podroz była kochana, przyklejała naklejki, bawili sie, jedli, wspomniala mnie pare razy ale nie płakała.
Martwię sie ze w pewnej chwili nagle zacznie za mna bardzo tęsknić i bedzie jej przykro i bedzie mnie potrzebowała. Pocieszam sie ze jest w najlepszych z możliwych rękach – swojego taty, otoczona kuzynami, którzy maja rożne zwierzątka – ale i tak martwię sie co sie dzieje w jej malutkim serduszku…
Jak mnie maz do tego przekonał - nie mam pojęcia :-(

kml - 2015-12-30, 13:07

Jadzia napisał/a:
3. Od jakiś 2 miesięcy ćwiczę, mniej jem itd a tu znowu 0,5kg w górę :evil: Co jest grane... starość? ]:->

Karmisz? U mnie po skończeniu karmienia wszystkie problemy z wagą się skończyły. I wymówki się skończyły ]:-> Ech ;)

Jadzia - 2015-12-30, 15:17

kml, karmię, mało.
Fatty - 2016-01-01, 11:18

Miałam wczoraj intensywne 12 h w pracy - ciało chyba nie wytrzymało napięcia, bo wracajac do domu trzęsłam się wcale nie z zimna, chyba magnez i potas dostały po łbie .

Dziś jem banany i piję elektrolity - i dzwonili za mną czy przyjdę dziś do pracy bo remanentu nie skończyłam. To jest nienormalne :/

Fatty - 2016-01-21, 12:01

Mam śniegu po kokardę.

Dość ubierania się w kokoniastą kurtkę, czuję się jak ten biały ludek z Michelin.
I konieczności noszenia śniegowców.

Dość obśnieżonych chodników, po których wędrówka jest wyzwaniem, wydaje mi się, że idę, idę a dojść nie mogę. I dość konieczności ostrożnego stąpania, coś mi się podziało z kolanem i muszę uwazać bardziej niż zwykle.

Wstaje rano, widzę śniegu furę - i myśle sobie : Ble. W kiblu mam 9 stopni! Wiater gwiżdże mi po dupsku :P

Zdaje sobie sprawę, ze zima i tak łagodna ostatnimi czasy, ale mam przesyt chwilowy.

neina - 2016-01-22, 02:27

Czemu w kiblu 9 stopni? Mi jest zimno przy niespełna 20tu, współczuję. Obyś się wilka nie nabawiła ;-) :-P
Fatty - 2016-01-22, 09:53

Bo nie ma tam ogrzewania, a zimno wali przez kratke- już wiem dlaczego poprzedni lokator zatkał ją gazetami :lol:
Lily - 2016-01-22, 10:10

Fatty, my zaklejamy kratkę na zimę, bo inaczej mamy mróz w WC. Z wentylacją jest podobno OK, a kominiarz powiedział, że to normalne, że czasem dmuchnie. Tyle że tego się wytrzymać nie da, trudno siedzieć na kiblu w kompletnym ubraniu :P
Fatty - 2016-01-22, 12:02

Dlatego też dzisiaj biorę gazetkę reklamową z Tesco, drabinę i zatykam :mryellow:


Po zagraniu poniżej pasa mojej siostry nie rozstrzygałam sprawy- postanowiłam zignorować.I widzę, że to błąd , bo zachowuje się tak, jakbym to ja jej krzywdę wyrządziła, tyłek mi obrabia i wojnę podjazdową wszczyna. Nie wiem czy mi bardziej przykro czy bardziej mnie to szokuje..

kml - 2016-01-22, 21:22

Lily napisał/a:
Fatty, my zaklejamy kratkę na zimę, bo inaczej mamy mróz w WC.

Jeśli to jest WC bez piecyka gazowego, to ok. Ale jeśli jest gaz w łazience, to odradzam całkowite zatykanie kratek wentylacyjnych.

Fatty - 2016-01-22, 21:44

kml, jedynym piecykiem gazowym jestem ja po fasolce :mrgreen:

Tam tylko kibelek, spłuczka i półka - aby rąsie myć trze wyjść i podążać do łazienki, drzwi naprzeciwko :D Tam już jest piecyk ;)

Lily - 2016-01-23, 10:02

kml napisał/a:
Jeśli to jest WC bez piecyka gazowego, to ok. Ale jeśli jest gaz w łazience, to odradzam całkowite zatykanie kratek wentylacyjnych.
W ogóle nie mamy piecyka, poza tym WC jest osobno. U nas jest ciepło systemowe, czyli woda i ogrzewanie z elektrociepłowni ;) A gaz tylko w kuchni.
kira - 2016-01-26, 22:43

mam przeokropną grypę żołądkową... to wystarczy i za 10 powodów :-|
Fatty - 2016-01-27, 08:04

Łomatko - kira, trzymaj się i nawadniaj, wiem co za dziadostwo :P
kira - 2016-01-30, 11:59

- miał być wolny weekend, ale idę dziś do pracy, bo na tygodniu miałam wolne :/ szkoda, że spędziłam wtedy czas wisząc nad kiblem, zamiast wypoczywać :-|
- zarabiając takie marne grosze w życiu nie będzie mnie stać na remont pokoju, który planowałam na lato
- ostatnio ciągle mam zły nastrój i nic mi się nie chce. gdzie ta wiosna? :P

neina - 2016-01-31, 15:40

kira, szukaj lepszej pracy! Ja ostatnio rzuciłam trzy i będę szukać, aż znajdę coś fajnego!
kira - 2016-01-31, 21:33

to jest moja nowa praca ;) poprzednią rzuciłam w grudniu, zaczął mi przeszkadzać terror psychiczny :P tutaj wszystko oprócz zarobków jest ok. i szukam ciągle czegoś lepszego :mrgreen:
Fatty - 2016-02-01, 13:59

Też szukam :) Na pracuj.pl wysyłają mi oferty - ale w odniesieniu do mojego życiorysu dostaję głównie oferty "przedstawiciel handlowy"- a ja nie mam wybitnych zdolności interpersonalnych a przede wszystkim nie mam wymaganego prawa jazdy.

A marudzę bo dostałam okresu i jak to często w pierwszych dniach menstruacji bywa: mam straszliwe parcie na pęcherz, a akurat mój nieteść szpachluje mi przedpokój i co 20 minut muszę go przestawiać, az mi głupio ;p

Fatty - 2016-02-04, 08:26

1.Chce mi się kupę
2. Zaraz ma przyjść nieteść do remontu

Co to ma wspólnego? Ano to, że najmojszy wczoraj zdjął drzwi od kibla i zapomniał ich założyć... boje się, że siedząc na tronie usłysze klucz w drzwiach i nieteściu mi wparuje...


qwa!

Tusia - 2016-02-04, 08:43

Fatty, jeżu, dzięki :-) moje problemy zbladły przy twoim. Serio.
-Kolejka w diagnostyce
-Stres w pracy, dzięki podkopującej koleżance.

Lily - 2016-02-04, 09:43

Tusia napisał/a:
Fatty, jeżu, dzięki :-) moje problemy zbladły przy twoim. Serio.
OMG :D
Mnie się śniło ostatnio, że drzwi od łazienki odpadły (w jakimś obcym mieszkaniu) i kąpałam się przy otwartych ;)

Alispo - 2016-02-04, 22:43

Ej, ja wcale nie mam drzwi od łazienki :D
Lily - 2016-02-05, 09:30

Alispo napisał/a:
Ej, ja wcale nie mam drzwi od łazienki :D
Ale chyba nie mieszkasz z nieznanymi sobie ludźmi i w ogóle nie wiadomo gdzie, bo ja wiem, że to było jakieś obce mieszkanie i nie wiem, kto w nim przebywał :P
Fatty - 2016-02-09, 09:11

Zapłacę czynsz i jestem spłukana :P A do końca miesiąca daleko.
Wszystko poszło na remont... potrzebuję dodatkowego źródła dochodu :P

zojanka - 2016-02-10, 12:22

Znowu odsunął mi się termin przeprowadzki - od rodziny męża która mnie zakrzyczała za realistyczne podejście do terminu do tej pory nie doczekałam się "przepraszam", ich kuzyn nam partaczy meble do kuchni i pewnie będzie trzeba zaraz po przeprowadzce szukać fachowca do ich poprawienia, nie mogę nawet komentować tego partactwa - zgodziłam się na to w zamian za jednodniowy wyjazd do rodziny w celu poogarniania spraw po zmarłej osobie. Niedługo urodziny młodego i nawet nie wiem, gdzie i jak je zrobić - trochę wstyd przyjmować gości na kartonach, częstując przypaloną pizzą i niedobrym tortem (w nowym mieszkaniu "zapomnieli" gaz do kuchni dociągnąć, więc będziemy skazani na indukcję, a nauka jej obsługi trochę czasu zajmuje).

Moje dziecko płacze, właściwie ryczy, jak coś jem. Każdorazowo. Od miesiąca. Mogę się wstrzelić w czas jego drzemki, albo słuchać płaczu. Z niczym innym (sprzątanie, gotowanie, pranie) nie ma aż takiego problemu, ale śniadanie czy kolacja to zbrodnia na dziecku - matka powinna się głodzić i już. Zaczynam mieć dość.

Ciocia, której wiele zawdzięczam, potrzebuje pomocy. A ja nie mam jej jak pomóc, bo przebywam w innym województwie - i nie wiem, jak ten problem rozwiązać.

Standardowo z wątku nie korzystam, ale dzisiaj musiałam się wyżalić :-/

Fatty - 2016-02-11, 08:35

zojanko, trzym się.


Co do urodzin.. może z problemu zrób atut?

Cytat:
iedługo urodziny młodego i nawet nie wiem, gdzie i jak je zrobić - trochę wstyd przyjmować gości na kartonach


zapowiedz,że to "karton party", zrób każdemu z gości taką remontową czapeczkę z gazety... dużo takich przegryzek bez konieczności gotowania(tartinki z krakersów, z położonymi nań serem żółtym, pieczarką marynowaną, kapką keczupu i szczypiorkiem są mega)..

zojanka - 2016-02-11, 13:20

Fatty, dzięki za pomysł, nie wpadłam na to. A może być świetna opcja :-)
malfred - 2016-02-26, 11:37

Zarysował mi ktoś auto na parkingu, mam nadzieję, że się spoleruje. :cry:
Fatty - 2016-02-28, 01:41

Dziś dostałam wiadomość, że koty po które mialam jechać jutro, do odbioru będą tuż przed wyjazdem ich właścicieli za granicę, końcem maja, bo chcą się nimi jeszcze nacieszyć.

Z jednej strony rozumiem że cięzko rozstać się ze zwierzakiem... a z drugiej jestem skonsternowana, bo chyba nie tak łatwo znaleźć wspólny dom dla 2 kotów.. napaliłam się, chałupe przyszykowałam.. wokół tyle potrzebujących kotów, chyba nie będę czkać tych 3 miesięcy.

I spuchł mi migdałek, jest ogromny, bolesny po prostu, nawet gdy nie przełykam :( Przez to nie moge spać...

Angina wszechczasów

agus - 2016-03-01, 07:30

Mnie się warczeć nie chce i nie mam siły, po prostu próbuję jakoś przetrwać stresujący czas.

Fatty, ojej, jak się dziś czujesz? Zdrowiej szybko.

Fatty napisał/a:
koty po które mialam jechać jutro, do odbioru będą tuż przed wyjazdem ich właścicieli za granicę, końcem maja, bo chcą się nimi jeszcze nacieszyć.
:shock: :shock: I Ci mówią dzień przed oddaniem? Niepoważne. Chyba bym postawiła na inne koty rzeczywiście potrzebujące...
Mam koleżanki, którym przybywało po jednym kocie stopniowo (jedna z nich ma 4, druga 2) i zwierzaki sobie układały pozytywne relacje, problemem jest tylko zbyt duża różnica wieku, poza tym bym się akurat nie martwiła raczej.

Fatty - 2016-03-01, 09:26

Co do anginy- trochę lepiej ;) Rodzinna mnie opierdzieliła, że nie wzięłam karty informacyjnej z ambulatorium(nic nie dostałam :P ), pani w rejestracji która wypisywała zwolnienie(lekarka tylko podbija) traktowała mnie jak wymuszacza( do jasnej ciasnej, światło przełyku zmniejszone tak,że tabletki krusze,kiślem sie odżywiam, i btw - to moje pierwsze w karierze L4 - a pracuje 9 lat)- nie lubie łazić po konowałach :mryellow:


Co do kotełków - to właścicielka jest mocno emocjonalna z tego co odebrałam i dlatego takie hocki klocki. Na razie jesteśmy ugadani, na 2-3 tygodnie, jak mi potem urządzi rozdzierająca scenę, że prosi jednak o czas do maja to niech szuka kogo innego.
Rozumiem ból, bo się do kotełów przywiązała, ale w przyszłości swojej ich nie uwzględniła, więc takie przedłużanie,a mnie zwodzenie nie ma sensu. Nieskromnie powiem, że uważam się za bardzo dobra pancię dla kota, więc trafią nieźle ;)

Do tego finansowo jeszcze nie wydobrzałam po remoncie, dlatego wolałabym je dostać w marcu bo kocica jest niewysterylizowana i namietnie rujkująca, a teraz są akcje tańszych sterylek.

agus - 2016-03-01, 19:14

Fatty napisał/a:
Rozumiem ból, bo się do kotełów przywiązała, ale w przyszłości swojej ich nie uwzględn
No dokladnie. Nie wiem, gdzie wyjezdza, ale na wyspy mozna teraz zabrac zwierzaki bez kwarantanny, tylko trzeba szczepienia i paszport miec.
Fatty - 2016-03-02, 09:35

Na wyspy właśnie.
Zastanawiam sie czy dobrze robię ;) Bo mało stabilna mi się ona wydaje :mrgreen: , o szukaniu domu tymczasowego też wspominała - i tak sobie myśle, jak się nigdzie w UK nie zaczepią i wrócą, jest szansa, że dziewczę się stawi aby koty jej oddać(a ja już się zdążę przywiązać) - to sie będziemy żreć...

Lily - 2016-03-02, 09:56

Dlaczego ich nie zabierają?
Fatty - 2016-03-02, 10:10

Bo nie jadą "na pewniaka".

Czekam na rozwój wydarzeń, bo dziewczyna mocno rozhuśtana, staram się zrozumieć ale coś mi cieżko ;) jakby co wezmę koty fundacyjne ( ale mojego ktoś nastraszył "nadgorliwymi kociaram"i i się trochę nasrozył ), ewentualnie wkrótce niestety będa nowe liczne "dostawy" kociąt po marcowaniu- tylko tak samo jak nie przepadam za dziećmi, to nie przepadam za kociętami ;) (lubię je na chwilkę :mrgreen: ) wolę starsze osobniki.

Lily - 2016-03-02, 13:33

No wiesz, ja nie wiem, jak można oddać swoje koty z takiego powodu - rozumiem, że ktoś umierający szuka kotom nowego domu, bo nie ma już jak się nimi zaopiekować, ale z kotem jak z dzieckiem - jak się adoptuje, to - moim zdaniem - na zawsze.
U mnie na stronie fundacyjnej ciągle się pojawiała informacja, że ktoś koniecznie chce oddać 2 kotki adoptowane z fundacji, bo właścicielka mieszkania się nie zgadza na koty. Przez te kilak miesięcy można już było dawno inne mieszkanie znaleźć. Ale nie - lepiej jęczeć "zabierzcie ode mnie te koty".

Fatty - 2016-03-02, 15:18

Wiem ;)
Ja się po prostu staram brac pod uwagę, że życie rózne scenariusze pisze - koty są nic nie winne, tylko chwiejność tego dziewczęcia mnie martwi .

Alispo - 2016-03-02, 15:54

Bierz inne, nie ma co z nieodpowiedzialnymi ludźmi sie bawić w kotka ;) i myszkę
Lily - 2016-03-02, 17:42

No, ona chyba nie chce tych kotów oddać. Może jak oznajmisz decyzję, to się też w końcu zdecyduje, czego w ogóle chce. Kotów nie brakuje.
Fatty - 2016-03-03, 10:39

Odczekam te 2 tygodnie - aby nie było, że to ja jestem ta niesłowna ;) Jak później wynikną jakieś rewelacje, to niech pakuje kocią rodzinkę i jadą razem. Opcja, że ich nie odda wydaje mi się możliwa - może to lepiej dla kotów ;)


Bardzo lubię bloga laktoowo - ona chyba drugi raz w UK próbuje, a kota zawsze ze sobą bierze, mimo, ze podróżą niezachwycony.

Lily - 2016-03-03, 11:14

Fatty napisał/a:
Bardzo lubię bloga laktoowo - ona chyba drugi raz w UK próbuje, a kota zawsze ze sobą bierze, mimo, ze podróżą niezachwycony.
Też czytam i oglądam kota z zawsze krzywą miną ;)
agus - 2016-03-03, 17:02

Fatty napisał/a:
aby nie było, że to ja jestem ta niesłowna ;)
Ja tam nie wiem, ale to ona nie dotrzymala umowy chyba, nie? Jak pisza dziewczyny, jest mnostwo kotow w potrzebie.

U mnie sasiedzi dzis muzycznie-ogrodowo i jakos praca mi srednio idzie.

kira - 2016-03-15, 12:31

od niedzieli nic mi nie idzie, ale dzisiaj... weszłam na krzesło, żeby zdjąć robot kuchenny z najwyższej szafki w kuchni. krzesło pękło, ciężkie pudło poleciało mi na głowę,wcześniej zdrapując farbę ze ściany w mega widocznym miejscu (ściana brązowa, a na niej wielkie białe krechy), oczywiście poleciałam z tym wszystkim na płytki. mam guza na głowie i cała jestem poobijana, tym sposobem za jednym zamachem zniszczyłam i krzesło i ścianę. najs.
Fatty - 2016-03-16, 06:41

kira , to znak że czas na nowe (lub nienowe, widzialam cuda w komisie)mebelki :D i kolor na ścianie. Dobrze, że Tobie poza guzem się nic nie stało :)


U mnie idzie serią angina->złamany ząb->rewelacje po antybiotykoterapii ->postrzyknęło mnie, łażę krzywa :lol: muszę przerwać te złą passę. Chociaz koty mam super :)

Kat... - 2016-03-16, 13:07

kira, rany, co tam krechy na ścianie, dobrze, że Tobie nic nie jest

Przebiegł mi drogę czarny kot. Nie wierzę w żadne pechy, znaki ani nic w tym stylu ale chyba wiem dlaczego inni wierzą. Danka zrobiła awanturę w przedszkolu z wrzaskiem jak przy kolce niemowlęcej aż ją brzuch rozbolał. Ryczała i wrzeszczała dobre 10 minut (czyli dla mnie wieczność). Dlaczego? Bo jej się rękaw podwinął :shock: Potem uzułepniałam pojemnik z proszkiem do prania. Oczywiście zasypałam miarkę, jest na samym dole. Złamałam mój ulubiony nóż. Nałożyłam na świeżo umyte włosy zepsutego gluta z siemienia i musiałam myć jeszcze raz. Niby pierdoły ale wrażenie pecha jest.

kira - 2016-03-19, 14:27

- czuję się oszukana w pracy. dopóki pracowałam z dzieciakami, było ok. teraz jestem głównie kasjerką, robię raporty kasowe, nic mi nie wychodzi, ciągle się w tym mylę. nigdy nie chciałam pracować na kasie :-> wolałabym już sprzątać... nie mam głowy do cyferek i pieniędzy. wiem, że mi kiepsko idzie i myślę już o zwolnieniu :roll:
- nie mogłam w nocy spać, bo wczoraj coś poknociłam :-/
- coraz gorzej się czuję i mnie męczy to wszystko

Fatty - 2016-03-20, 10:51

kira, żebyśmy mieszkały bliżej to bym Cię potrenowała - ja kasjerka od 2007, doświadczenie robi swoje, cieżko mnie zamotać nawet jak klient bardzo chce ;) Przyuczałam kiedyś dziewczynę która bała się cyferek - jak klientów nie było trenowalyśmy w kupowanie i wydawanie, pomalutku ale załapała "wydawanie do góry" i inne takie .

Acha i nie chowaj dostanej od klienta kwoty zanim nie wydasz i nie odejdzie- czasami ludzie są zakręceni i wydaje im się, że dali więcej,a czasami serio próbują w bambuko zrobić ;)

kira - 2016-03-20, 11:10

sama operacja na kasie to pikuś, ale już raport dobowy i obrotów towarów to masakra :evil: już nie wspomnę, że po 2-3 razach, kiedy ktoś patrzył mi na ręce, zostałam całkiem sama.
trudno, poszukam czegoś innego, bo nie widzę się na kasie całe życie :P wiosna idzie, mam więcej chęci do życia i zmian, więc czemu nie :P

Fatty - 2016-03-20, 18:14

Powodzenia :)

Ja potrzebuję jakiego kopa w doope, wciąż sie nie moge wyzbierać po chorobie, organizacja leży i widok garów w zlewie mnie osłabia...

Fatty - 2016-03-25, 19:45

Mendoza futrzana, mała, nalała mi na ścianę - czy mogę zwalić to na karb rui? :|
Starannie zagrzebywała- dywanikiem :|

kira - 2016-03-25, 20:09

moja tak robiła, po sterylce przestała. normalnie tyłkiem właziła na ścianę i trzęsła ogonem jak szalona.
teraz zdarza jej się nalać na podłogę, jak kuweta brudna, za co jej nie winię ]:->

Fatty - 2016-03-25, 20:15

Kuweta czysta- żwir dzisiejszy, bo dostały się do górnej szafki gdzie trzymam karmę(jak??), zamknięty strunowo foliowy wór został poszarpany i otworzony zębami a następnie strącony, zawartość w większości wpadła do kuwety właśnie :/ Okazuje się, że źle jest srać w chrupki, bo jak tylko uprzątnęłam kuwetę z mixu silikon + żarcie to zaraz sie ustawiła kolejka do załatwiania potrzeb :/

kira, to co opisujesz wygląda na typowe znaczenie w czasie rui, a moja sobie kucnęła...

Neutralizator kocich smrodów też rozsypany - kocur pachnie zielonym lasem :|

Dzisiaj poznałam czarną stronę posiadania kotów...

kira - 2016-03-25, 20:41

też ją poznałam :P
ale i tak nie wyobrażam sobie zasypiania w swoim łóżku bez kocisk wtulonych we mnie :->

z sikaniem nie pomogę, ale pewnie są na forum osoby, które więcej o tym wiedzą.

Alispo - 2016-03-25, 21:28

Może, ale nie musi, mieć związek z rują
kml - 2016-03-25, 23:10

Fatty napisał/a:
Dzisiaj poznałam czarną stronę posiadania kotów...

Moja kota ma same czarne strony.
- Qpe robi do wanny, a jak łazienka zamknięta, to gdzieś :roll:
- gluci mi ściany, jeśli do razu nie zetrę, to odpada z farbą,
- nie znosi dotykania.
O laniu do łóżeczka noworodka nie wspomnę, ale było minęło :roll: Wredna maupa :evil: Także ciesz się z tego co masz :)

Fatty - 2016-03-26, 07:37

O kurdę, kml :D Ale mam dobre koty.

Na wtorek miała być sterylka, a ona śpiewa i śpiewa, że w niej jest sex.

kml - 2016-03-26, 21:00

Na usprawiedliwienie mojej koty dodam, ze miała bardzo trudne dzieciństwo. Była bardzo chora, ledwo ją odratowałam i długo walczyłyśmy o wzrok. A wiadomo, ze jak kot chory, to nie ogarnia kuwety, więc nauka czystości trwała bardzo długo. I tak jestem wdzięczna, ze poza kilkoma pierwszymi miesiącami życia mojej córki, sika tylko do kuwety. Ciągłe podawanie leków i karmienie "na siłę" pewnie zaowocowały efektem złego dotyku ;) Chociaż jej brat jest przytulaśny, a miał o wiele gorsze zabiegi. Co ciekawe to nie tylko ona z tego miotu z lubością robi qpę do wanny/umywalki (nigdy do zlewu!). A to są koty urodzone w szopie i niektóre z nich miały kontakt z w/w sanitariatami dopiero w wieku dorosłym :-P

Także doceniaj co masz. Ja mam mojej koty po dziurki, tym bardziej, ze miał być tylko tymczas, ale kto takiego kota weźmie.

Lily - 2016-03-27, 08:38

Fatty napisał/a:
Dzisiaj poznałam czarną stronę posiadania kotów...
Witamy w piekle :P Już nie jesteś właścicielką swojego życia :P
Fatty - 2016-03-30, 06:20

Kot slaby po sterylce, boczki sie zapadły, wet od 9 a ja mam żołądek w gardle.
xexaa - 2016-03-30, 08:00

Fatty, trzymam kciuki!
kira - 2016-03-30, 21:54

Fatty, jak kotełek?
Fatty - 2016-03-31, 19:57

Kot po ciężkim poranku, wydobrzał wieczorem. Kamień z serducha. Dzisiaj była na kontroli, szwów nie liże- środe ściągamy. Trzeba przyznać, że kocur sie zachowywał na medal bo opiekowal sie swoją koteczką, była cała w siuśkach wytarzana, zaczęlam ją obmywać mokrą gąbką to się wtrącił, sam ja wyszorował.
Skociałam do reszty no.

kira - 2016-03-31, 20:54

no to ufff. pamiętam, jak moje spędziły pierwszą noc po zabiegu w transporterze, a ja co kilka godzin budziłam się i sprawdzałam, czy się ruszają i oddychają :-> schizowałam nieźle, ale szybko doszły do siebie.
Fatty - 2016-04-08, 12:23

Mysie gówno w płatkach owsianych, już troche ujadłam :/
Fatty - 2016-04-16, 17:56

Mam straszne dziury w pamięci- nie pamiętam co robiłam przed chwilą :/ Problemy z koncentracją, nawet radio mi przeszkadza. Nie wiem czy to roztargnienie czy co innego.

No i sięgam wczoraj po swoją ramoneskę, z uznaniem podsumowując, ze nieby ze sztucznej skórki(bo wszyscy mi odradzali ) ale taka porządna, mięciutka, nie wyciera się i nie łuszczy trochę już ja mam... po czym na tyle ujrzałam sznity kocich pazurów :/ Któryś widać wlazł do szafy i urzadzał wspinaczke po kurtkach :[ na 99 % jestem przekonana, że bury,

kira - 2016-04-17, 21:09

moja Stefa nauczyła się otwierać komodę i wyciąga moje majty od stroju kąpielowego, skarpetki, paski do spodni :mrgreen: :-P zwykle o 5 rano i się cieszy, jak wstaję, żeby to ogarnąć, maupa mała :D
Lily - 2016-04-17, 21:58

U mnie kotka załatwiła 3 pary butów, o ścianach i łóżku nie wspomnę.
Fatty - 2016-04-18, 07:51

Stwierdziłam, że sie porozciągam(bom sztywna jak kij) siadam na macie i słysze dziwne dźwięki z tyłu - a to bura franca drze mate pazurami ... no nie wiem za co one jeść dostają. A zwłaszcza on, szkodnik. Jeszcze gdy krzyknęłam i go zgonić chciałam to łapą na mnie machną.

Stefkowi mam do zarzucenia tylko to, że pazury wbija gdy się przeciąga(gdy szykuje michę, to lubi mi tak na gołej łydce zrobić), natomiast gdy cos jest podarte, rozsypane, stłuczone, pogryzione, rozwleczone, otworzone , wybebeszone stoi za tym burejko :|

Kat... - 2016-04-18, 12:17

Fatty napisał/a:
Stwierdziłam, że sie porozciągam(bom sztywna jak kij) siadam na macie i słysze dziwne dźwięki z tyłu - a to bura franca drze mate pazurami ... no nie wiem za co one jeść dostają.
za to, że opócz tego są totalnie kochane i rozwalające- zaupełnie jak dzieci. :mryellow: 2 razy ćwiczyłam przy Dance jogę. Za każdym razem kiedy byłam w pozycji psa z głową w dół miała czas na psotki- za pierwszym razem wycięła nożyczkami dziurę wielkości głowy na środku firanki, za drugim pomazała podłogę kredkami pastelowymi. Dlatego już nie ćwiczę ;-)
agus - 2016-04-18, 13:53

Fatty, a masz dla nich solidnie przymocowany drapak? Kawał drewna, sznurek sizalowy czy coś w tym stylu? Może problem jest w zbyt długich pazurkach.

Kat..., Danusia pomysłowa. :) Ja jako dziecko też malowałam podłogę i ściany, i zerwałam babci bukiet kwiatów... z doniczek. A nawet nie ćwiczyła jogi. ;)

Lily - 2016-04-18, 15:11

Kat... napisał/a:
za pierwszym razem wycięła nożyczkami dziurę wielkości głowy na środku firanki, za drugim pomazała podłogę kredkami pastelowymi
No tak, moja kotka robi podobne rzeczy, jest tak gdzieś na poziomie 2-latki :P
majaja - 2016-04-18, 21:53

kira napisał/a:
moja Stefa nauczyła się otwierać komodę i wyciąga moje majty od stroju kąpielowego, skarpetki, paski do spodni :mrgreen: :-P zwykle o 5 rano i się cieszy, jak wstaję, żeby to ogarnąć, maupa mała :D
ciesz się, moja suka wyciąga me gacie z brudów i nie daje mi szansy ogarnąć, ten brak miny teścowej gdy wchodzicie do dom a na środku twe majty :mrgreen:
majaja - 2016-04-18, 22:00

Kat... napisał/a:
za pierwszym razem wycięła nożyczkami dziurę wielkości głowy na środku firanki, za drugim pomazała podłogę kredkami pastelowymi.
u nas ostatnio w był lakier do paznoki i zmywacz (2/3 dużej butelki), myślałam, że nie wywietrzę :)
Fatty - 2016-04-19, 07:30

agus, taki do skakania i drapania,z półkami i chałupką dostaną z następnej wypłaty. Mają sizalowy drapak w kształcie kota, ale taki leżący, rzadko go zaszczycą pazurkiem. Kocurzysko każdą nową powierzchnię czuje się w obowiązku sprawdzić pazurkiem.
Kat... - 2016-04-19, 08:39

majaja napisał/a:
u nas ostatnio w był lakier do paznoki i zmywacz (2/3 dużej butelki), myślałam, że nie wywietrzę
oo to u nas też już było. Nowy, jeszcze nie użyty lakier rozlała kiedyś na stole i wsmarowała łapami. Nowe, pierwszy raz założone spodnie pomazała czerwoym lakierem ukradzionym z szafki. W sumie to właśnie kosmetyki muszę najbardziej chować bo już i szminki i podkłady i kredki do brwi były w użyciu...
agus - 2016-04-19, 10:56

Fatty napisał/a:
Mają sizalowy drapak w kształcie kota, ale taki leżący, rzadko go zaszczycą pazurkiem.
Bo musi byc przymocowany. Taki luzny, co sie przemieszcza, jak jest drapany, nie spelnia swojej roli. Dla zachety moze tez kropnij lawenda, u nas pomoglo.
Fatty - 2016-04-20, 06:46

Nawet sie nie przemieszcza, coś takiego hxxp://internetowyzoolog.pl/768-large_default/drapak-dla-kota-sizal.jpg - natomiast po Stefku co się prostuje wbijajac paznokcie na ścianach, na krzesłach lub co gorsza- mojej nodze, widzę, że ona z tych co lubią drapać w pionie. Za 2 tygodnie będę wypłacalna :D
agus - 2016-04-20, 07:08

Fatty, troche koci off topic nam sie zrobil w tym watku, ale jeszcze pociagne: z doswiadczenia: moj kot nigdy nie uzywal drapaka tak jak bylo przewidziane w jego konstrukcji, nie ustawial sie grzecznie tam gdzie powinien itp, dlatego zrobilam sama ze sznurka i kawalka drewna drapak - im bardziej 'surowo' wyglada i nie smierdzi sztucznymi zapachami, tym lepiej.
xexaa - 2016-04-20, 07:08

Kat..., Ty mi się jakoś tak kojarzysz z lakierem do paznokci. Pamiętam Twoją opowieść - mąż zabrał dzieci, Ty bardzo cieszyłaś się z wolnego czasu... I zaraz po ich wyjściu potłukłaś lakier i wolny czas spożytkowałaś na sprzątanie tego bałaganu. Dobrą mam pamięć? ;)
Alispo - 2016-04-20, 07:50

-z psem kiepsko, skóra i kości i ledwo chodzi
-dużo pracy, nie wyrabiam po godzinach jeszcze z Tygodniem Weganizmu
-żremy się z A.o zmywanie itp
Byle do maja, przynajmniej TW odpadnie

dynia - 2016-04-20, 08:55

Kat, dziura w firance widlkości głowy mnie rozwaliła :D
dynia - 2016-04-20, 08:56

Alispo, może jakaś mała używana zmywarka by was uratowała?
Zdrowiaki dla piesa!!!

Lily - 2016-04-20, 09:58

Fatty, polecam kokosową wycieraczkę. Choć niektóre koty muszą drapać w pionie.
Alispo - 2016-04-20, 12:19

Dynia na pewno, ale ogólnie musimy kiedys ogarnac ten nasz syf a zawsze sa ważniejsze sprawy ;)
Kat... - 2016-04-20, 12:32

Cytat:

Kat..., Ty mi się jakoś tak kojarzysz z lakierem do paznokci. Pamiętam Twoją opowieść - mąż zabrał dzieci, Ty bardzo cieszyłaś się z wolnego czasu... I zaraz po ich wyjściu potłukłaś lakier i wolny czas spożytkowałaś na sprzątanie tego bałaganu. Dobrą mam pamięć? ;)
niesamowita! Sama już o tym zapomniałam :-)
kira - 2016-04-21, 21:25

- nie lubię, jak na mnie naciskają, a naciskają mocno w pracy :->
- znowu rozsyłam CV i jestem poszukująca :P
- mam zły humor, normalnie jakbym gasła w oczach, a przecież jest wiosna i do lata blisko :(

Fatty - 2016-04-21, 22:14

kira, trzym się i powodzenia.


Ja muszę zapanować nad jęzorem - nie gadam dużo, ale czasem coś chlapnę - co powinnam trzymac dla siebie. Dzisiaj stało się to zarzewiem konfliktu między 2 osobami: coprawda osoba wszczynająca konflikt podkoloryzowała i przekręciła, co nie zmienia faktu, że wie ode mnie- bo niewinnie palnęłam... ech, nie mam wyczucia :(

Fatty - 2016-05-04, 10:52

Dzięki
Pani D. - 2016-05-04, 18:58

Fatty, warczysz czy mruczysz? :)
Lily - 2016-05-04, 22:18

Fatty, pomyliłaś wątki :P
Fatty - 2016-05-05, 10:29

Puściłabym chałupe z dymem – nastawiłam obiad, poszłam się myć , pindrzyć z kotami bawić- zapomniałam
Dopiero jak mi kłęby dymu zaczęły walić spod drzwi. Wietrzyłam jakies 30 min ale musałam wracac do pracy, przy kotach otwartych okien nie zostawie  Otworzyłam w 2 pokojach ale zamknęłam przed kotami, bo się przewieszą. Boje się, że im zaszkodzi! Mam siebie dość!

kira - 2016-05-06, 04:56

Stefcik chory :-( biega do kuwety z częstomoczem. nie śpię od 5, czekam aż o 8 otworzą gabinet weta, zadzwonię i jedziemy.
trzymajcie kciuki, żeby to nie było nic poważnego :-/

Fatty - 2016-05-06, 07:33

Trzymam, daj znac co ze Stefanią.
Alispo - 2016-05-06, 16:30

Oj,
U mnie też lecznicowo, przez planowany zabieg mojego psiaka opóźni nam się opcja adopcji..trudno, generalnie nic na szybko, ale nasza kandydatka ma lat 14 więc czasu nie ma za dużo do spędzenia w stalym domu...

kira - 2016-05-07, 06:04

pojechałam wczoraj do innego weta, bo nasza wetka przyjmuje tylko wieczorami, a ja całymi dniami w pracy :/
wet prawie nakrzyczał na mnie, że nie podawałam karmy urinal. Stefa dostała zastrzyk (no-spa i coś jeszcze, ale nie dowiedziałam się co :/ ) sika mniej lub więcej, ale już nie wchodzi do kuwety co 5 minut... dzisiaj jedziemy do kontroli, do tego samego weta, bo się martwię (nasza wetka dopiero w poniedziałek przyjmuje, a tu cały weekend przed nami). nie poinformowano mnie, jak długie będzie leczenie, a samo jej nie przejdzie.
w poniedziałek zgłoszę się do naszej wetki, chcę jej zrobić badania krwi i moczu.
czy możecie powiedzieć, o co ewentualnie pytać, na co naciskać?

faktycznie będę się trzymać tej naszej wetki, bo Ci mnie rozwalają. dzisiaj postaram się dowiedzieć więcej, a że jestem kłębkiem nerwów, to ich tam rozniosę chyba :evil:

Edit. Jest lepiej, byl inny wet i duzo sie dowiedzialam

Alispo - 2016-05-07, 07:58

Miała wczesniej podobne problemy?
Po pierwsze badanie moczu-ogolne+osad, krew-mocznik,kreatynina i ogolna morfologia. No-spa ok, ale weź cala historie leków do swojej wetki. Karma-mokra lub namoczone suche, Urinary lepiej po badaniach, ale w ciemno prawdopodobnie bedzie słusznie.Zdrówka!
Ile potrwa leczenie tego nie wie nikt, może pare dni, a może wymagać stałej opieki, badania przede wszystkim, bo na razie można gdybać, ze to stan zapalny bakteryjny lub nie, ale to strzelanie w ciemno.Zdrowia! Byl jakis temat o kotach z problemami uro chyba.

Fatty - 2016-05-12, 07:11

kira, jak Stefek?


Hormony mi wariują, jestem śpiąca, obolała i ciągle płaczę, TŻ patrzy sie na mnie dziwnie, czekolade mi kupuje i podsuwa ale mi co chwile się robi tak niemożebnie smutno i wyyyyyyyje...

Alispo - 2016-05-12, 07:50

U mnie tez kryzys nastroju, od kiedy nie ma Cypisa ciężkie u nas klimaty
Do tego z drugim psem konsultujemy czy i jak robic zabieg na tyłku, żeby nie bylo niespodzianek w stylu nietrzymanie kału ;) Grunt, żeby zdrowy byl..
I żebyśmy szybko powrócili do spacerów z naszą byc może drugą podopieczną.
W pracy tez dużo, a weekend na kongresie kobiet od 7.30, wypocznę, nie? ;)

kira - 2016-05-12, 08:04

Stefek lepiej, chociaż przez weta konowała mało jej nie odwodniłam. dobrze, że mamy zaufaną wetkę. czy UrinoVet Twist Off mogę podać bez konsultacji z wetem? zapomniałam zapytać, a nie wiem czy inwestować.

dzisiaj cały dzień w pracy, ale jakoś przeżyję. do 2 w nocy pisałam scenariusze zabaw. byle do 21 :P

Alispo - 2016-05-12, 10:28

Skonsultuj
kira - 2016-05-24, 07:38

- tak mnie w pracy wkurzyli, że masakra :-/ :-/ :-/ nie zgadzam się na takie warunki i złożę wypowiedzenie. niech szukają innego naiwnego, który za takie grosze przyjdzie do pracy na 13 godzin i jeszcze codziennie będzie sobie zabierał pracę do domu. postawiłam się, to rozpętała się gównoburza. no to adios :D co najlepsze, reszta zawsze taka pyskata trzymała język za zębami, a ja jestem z siebie dumna :P
poczytałam trochę o swoich prawach (umowa zlecenie, ale nosi znamiona umowy o pracę). nie dam się tłamsić.

agus - 2016-05-24, 11:12

kira, trzymam kciuki za Ciebie. U mnie w pracy to czesto ja mowie glosno, w czym problem, inni skarza sie miedzy soba, otwarcie powiedziec juz trudniej. A nie byloby dla Ciebie korzystniej, jakby to oni Cie zwolnili?

Moj powod do warczenia:
marna pamiec
marna koncentracja
jutro egzamin. :-/

kira - 2016-05-25, 07:45

Pewnie ze by bylo. Mialabym zasilek i spokojnie moglabym szukac innej pracy. Ale grafik mam rozpisany do konca czerwca i zadania mam juz wyznaczone na lioiec i sierpien. Obstawiam ze moze zwolniliby mnie we wrzesniu, jak minie goracy okres. Ale nie zamierzam spedzic calego lata w nerwach :P to tylko paca, w dodatku za grosze. Znajde inna :)
Lily - 2016-05-25, 12:06

kira, brawo. Gdyby więcej ludzi tak robiło, rynek pracy mógłby całkiem inaczej wyglądać.
Fatty - 2016-06-16, 18:40

Chyba też powinnam.

Szef do mnie zadzwonił z opierdolem, że kilka spraw nie dokończyłam, że pojedzie mi z wypłaty( z najniższej krajowej nie można! ) bo klientka z allegro skarży się, że buty są źle zmierzone(zmierzone sa dobrze, okazało się, że kobieta mierzy wkładkę linijką- nie zauważyła, że skala zaczyna się nie od poczatku linijki a po 5 mm o które się kłóci)- a ja po prostu sie nie wyrabiam!
Nie jestem tylko na sklepie, tylko jako urządzenie wielofunkcyjne składam zamówienia, sprawdzam towar, wpisuje fv do systemu, wystawiam na allegro, pakuje paczki, wpisuje je w e-nadawce,potem obsługuje , niektórych tzreba pilnowac bo wiem, że kradną, od kilku dni w pracy ani na chwile na doopie nie usiadłam, ani nic nie zjadłam bo po prostu nie mam czasu! :(


I mnie poskładało, bo naprawde zapieprzam, nie wyrabiam a tu z wrzaskiem i groźbami.... Siedze i wyje

Kamyk - 2016-06-16, 18:50

Fatty, nos do gory! Najtrudniej o pierwszy krok. Sprobuj wyslac pierwsze CV. Jak chcesz to moge rzucic na nie okiem I cos doradzic ;-)
kira - 2016-06-16, 19:38

szukaj czegoś innego! ja się rozglądam, ale mam wypowiedzenie gotowe, raz mnie wkurzą i nie ma zmiłuj - drukuję i daję do podpisania.
narazie trzyma mnie to, że grafik się poluzował, mam sporo wolnego czasu dla siebie i robię sobie małe przyjemności, ale wiem, że nie spędzę w tej pracy nie wiadomo ile czasu.
Ty masz mega doświadczenie i poradzisz sobie wszędzie, celuj wyżej w coś lepszego, zmiany są fajne! :D

agus - 2016-06-16, 19:42

Fatty, sciskam mocno. :( Nie wszedzie musi tak byc; moze Kamyk dobrze pisze z szukaniem pracy. &&
Fatty - 2016-06-16, 21:08

Dzięki dziewczyny.

Wysyłałam, jestem też na pracuj.pl - stamtąd przychodzą oferty, przez wzgląd na doświadczenie w handlu: większość tyczy pracy jako przedstawiciel handlowy- a ja ani prawa jazdy, ani charakteru.

Lubię pracować sama, jestem uczciwa, dokładna i nie lubię hałasu. Najlepiej mi było w prosektorium :(

Kamyk, chętnie bym podrzuciła- coś mi się wydaje, że powinnam coś stamtąd wywalić.

Pani D. - 2016-06-16, 22:01

Powarczę pierwszy raz.
Włodek znów chory, ja znowu na l4.
Mój 11 letni pies chyba ma przerzuty, serducho ma bardzo słabe.. Czarno to widzę...
Jestem w dupie. Mam mnóstwo pomysłów na założenie swojej firmy, zmianę swojego życia zawodowego. Mam slomiany zapał, dyzio marzyciel że mnie i tyle :( zero determinacji, niczego nie umiem doprowadzić do końca. Nienawidzę tej cechy w sobie.

Fatty - 2016-06-17, 18:32

Pani D., trzymam kciuki za zdrowienie i piesełka.

Co do firmy- też bym chciała. Może podejdź do tego jak do wyzwania? Na niektórych to działa. Napisz biznesplan, wyobraź sobie, że już jesteś bizneswomen ;) albo poświęć każdego dnia 30 min na zgłębienie jakiegoś tematu.

edit.

czuje sie niepełnowartościowa

Tusia - 2016-07-02, 20:41

Jeden największy przebijający inne powód to śmierdząca współlokatorka w sali szpitalnej: od wczoraj nie myła zębów- a chucha mi z boku, zmusiłyśmy ja z pielęgniarką podstępnie do prysznic, ale co z tego jak majty stare, koszula przepocona... Przepraszam za szczegóły, ale to jest masakra. Czuję się skażona!
dort - 2016-07-02, 22:24

Tusia jakaś masakra, współczuje i życzę jak najszybszego powrotu do domu
kamma - 2016-07-03, 07:19

Tusia, zgroza :shock: Zdrowiej szybko!
Fatty - 2016-07-03, 08:14

O kurcze. Może jakaś maśc mentolowa, taka pod nos, pomogłaby Ci przetrwać.
Tusia - 2016-07-03, 10:40

Dziękuję dziewczyny :-) Jestem uratowana. Poszliśmy z drugą koleżanką -ona już ze łzami w oczach -do pielęgniarki po pomoc. Bo dzisiaj to już zapach bezdomnego się unosił między nami, mimo okien otwartych. I zostałysmy przeniesione di innej sali. Od razu nowe siły w nas wystąpiły. Jutro mam nadzieję wychodzę z zaleceniem trzymania diety. Trzymajcie kciuki :-)
Fatty - 2016-07-06, 09:54

Najmojszy jeżeli ma coś w domu zrobić, dostaje nerwicy - w związku z czym niesłusznie i brzydko mnie obwwarczał wczoraj. Wściekłam się.
Mieliśmy malować salon, ale z jego planowaniem to nie w tym życiu, więc posanowiłam sie za to wziąć sama.
Starłam co zaszpachlowane, odkurzyłam ściany, zabezpieczyłam kanape i podłoge po czym zaczęlam się zastanawiac jak odkręcić lampę do malowania sufitu i ...


.. sraczka mnie złapała, sikam doopą, malowanie odroczone, amen :(

zojanka - 2016-07-06, 18:49

Tusia, nie chcę cię martwić, ale się przyzwyczajaj - do porodu dostajesz jedną koszulę szpitalną, w której musisz zostać do porodu - u mnie to były 3 dni, a że gruba i z długim rękawem, a na sali gorąco, to miałam ochotę pozbyć się jej już pierwszego dnia wieczorem. Po porodzie nieraz nie pozwalają nosić bielizny no i połóg, więc z automatu w salach nie pachnie zbyt ładnie...Na szczęście prysznic i mycie zębów są dozwolone ;-)
Tusia - 2016-07-06, 19:49

zojanka, u nas, z tego co widziałam na własne oczy, bo patologia ciąży i położnictwo obok siebie, dziewczyny po porodach w swoich kicały. Mam nadzieję, że mnie oczy nie myliły :-P
Kat... - 2016-07-06, 20:21

To widocznie zależy od szpitala, ja kicałam w swoich ciuchach i bieliźnie, panie na prośbę zmieniały zakrwawioną pościel, myć się też można było ;-)
Lily - 2016-07-06, 20:37

Tusia napisał/a:
zojanka, u nas, z tego co widziałam na własne oczy, bo patologia ciąży i położnictwo obok siebie, dziewczyny po porodach w swoich kicały. Mam nadzieję, że mnie oczy nie myliły :-P
Tam gdzie moja siostra rodziła też w swoich i bielizna swoja. Moim zdaniem to barbarzyństwo kazać zakładać to, co daje szpital i jeszcze może zamiast majtek mieć tylko podkład... Moim zdaniem po prostu nie należy się na to zgadzać, to szpital, nie więzienie.
zojanka - 2016-07-07, 01:23

ja szczerze mówiąc w ciąży zrobiłam się jakaś potulna i nie miałam siły o nic walczyć, jakby cała waleczność ze mnie wyleciała - chyba nie umiem się kłócić bez kofeiny we krwi ;-) za to co do braku bielizny - to akurat ma uzasadnienie medyczne, rana się wtedy lepiej goi
Kamyk - 2016-07-07, 12:28

Tusia, nie roztaczaj przed soba czarnych wizji. W szpitalu w ktorym rodzilam tez chodzilo sie we wlasnych ciuchach. Bielizne tez mozna bylo miec swoja, choc ze wzgledu na wentylacje warto zaopatrzyc sie w siteczkowe majtki poporodowe, ktore sie rewelacujnie piora. Jedyna rzecza ktora musialam dokupowac to podklady na lozko, bo dostalam tylko 1, a podklady osobiste "skrzydelek" nie maja wiec o poplamienie nie ciezko. Nie wyobrazam sobie jednak 3 dniowego chodzenia w jednej I to nie mojej koszuli...
Kat... - 2016-07-07, 13:17

Lily napisał/a:
Moim zdaniem to barbarzyństwo kazać zakładać to, co daje szpital
ale z drugiej strony, jak trafisz do porodu niespodziewanie i nie masz nikigo kto ci zaraz dowiezie torbę, to dobrze, że mają. Jednak zgadzam się z tym, że to powinno być dobrowolne.
zojanka napisał/a:
co do braku bielizny - to akurat ma uzasadnienie medyczne, rana się wtedy lepiej goi
szczególnie jak się leży naprzeciwko drzwi :-D
Kamyk napisał/a:
warto zaopatrzyc sie w siteczkowe majtki poporodowe,
koniecznie!
kml - 2016-07-07, 13:50

Kat... napisał/a:
szczególnie jak się leży naprzeciwko drzwi :-D

Powiedz, ze porodzie Ci to przeszkadzało ;)

zojanka, :shock: jakie średniowiecze. U nas odzież była dowolna, a prześcieradło zamieniali mi przed każdym obchodem i po 12h od cesarki "zaproponowali" prysznic. Fajny szpital to podstawa :)

Fatty - 2016-07-07, 14:20

Ja sie tak nieporodowo wtrynię, bo mam dzisiaj ujowy dzień - złoty werniks na ścianie wyszedł jak rozmazane goowno, wszystko trzeba będzie jeszcze raz...
Jestem dziś nie do życia, mam najgorszy dzień babskiej poniewierki- zmęczonam cholernie :(

Lily - 2016-07-07, 16:23

Kat... napisał/a:
ale z drugiej strony, jak trafisz do porodu niespodziewanie i nie masz nikigo kto ci zaraz dowiezie torbę, to dobrze, że mają.
No jasne, ale to tak jakbyś nie miała dajmy na to chusteczek higienicznych ;)
kamma - 2016-07-07, 20:57

Fatty, jutro będzie nowy dzień, bez powodów do warczenia (oby cały taki)! Przytulam!

A sama warczę, choć już chyba tylko skowyczę, nad moją ukochaną śp Trójką... Dziś pożegnał się Marcin Zaborski :evil:
Inne powody nie nadają się do ujawnienia, ale są :(
Więc piję piwo. I klnę. Kto by pomyślał, że znam takie słowa mięsne.

Kat... - 2016-07-07, 21:07

kml napisał/a:
Kat... napisał/a:
szczególnie jak się leży naprzeciwko drzwi :-D

Powiedz, ze porodzie Ci to przeszkadzało ;)
po czy w?
W to z jednej strony wszystko przeszkadza a z drugiej masz na większość wylane. Ale po już się czułam normalnie i nie wyobrażam sobie zasnąć z gołą, wietrzącą się cipą i niechcący rozkopać leżąc nogami w stronę drzwi. No ale wiesz, ja ja farbowałam włosy i robiłam sobie hennę rzęs dzień przed porodem żeby się dobrze czuć po, także mam inaczej. Każda z nas ma inaczej.

kira - 2016-07-07, 21:21

Kat poprawiłaś mi humor na wieczór :mrgreen: :mryellow: :mrgreen:
agus - 2016-07-08, 04:23

kamma napisał/a:
Kto by pomyślał, że znam takie słowa mięsne.
Kamma, wstydz sie, pisac takie rzeczy na forum wege! :P

Kat... napisał/a:
niechcący rozkopać leżąc nogami w stronę drzwi
Aaa, to wy o tym. Ja myslalam, ze chodzi o przeciagi od drzwi pomagajace w gojeniu sie rany. ;)

Fatty, :*

U mnie male warczanko dzis, bo P. ma czasem zrywy i wydaje na prezenty to, co ja tygodniami probuje oszczedzic. Gdyby jeszcze z wzajemnoscia, to bym nic nie mowila... No ale nic, zawsze moglo byc gorzej. :)

neina - 2016-07-15, 17:26

kml napisał/a:
Powiedz, ze porodzie Ci to przeszkadzało
a Tobie by nie przeszkadzalo lezec bez gaci przy odwiedzajacych, innych babkach, lekarzach, pielegniarkach idt? Widocznie kazdy ma inaczej. Tu w UK kazdy chodzil w gaciach.
Fatty - 2016-07-17, 13:59

Mole mi się wżarły do szafki z żarciem :(

Główna pożywka to daktyle. Pamiętam,że komuś też zechlały zapasy -czy paczkę cieciorki i soczewicy, nie odpakowane i teoretycznie bez larw też się pozbyć? Kupiłam w poniedziałek :(

Btw, nie jestem już wegetarianką. Ostatnio opucowaliśmy z moim uprażony słonecznik oglądajac film- dziś patrzę, worek ze słonecznikiem też jest urozmaicony. Białko :roll:


I ród mi się sypie, skład który znam całe życie. Jest mi ciężko :(

Kat... - 2016-07-17, 15:31

Fatty napisał/a:
czy paczkę cieciorki i soczewicy, nie odpakowane i teoretycznie bez larw też się pozbyć?
ja bym zostawiła. W sumie nawet jakby były jajeczka a jedzenie by było do gotowania to bym pewnie zjadła. To nie trucizna a mi szkoda wywalać jedzenie. Choć nie przeczę, ze to nieco obrzydliwe.
Fatty - 2016-07-17, 21:07

Kat... napisał/a:
Choć nie przeczę, ze to nieco obrzydliwe.


w sumie, jak sama potoczna nazwa wskazuje, sa to Mole SPOŻYWCZE tj, można uznać, ze zdatne do spożycia :D :D :D

Kat... - 2016-07-17, 21:18

Fatty napisał/a:
Kat... napisał/a:
Choć nie przeczę, ze to nieco obrzydliwe.


w sumie, jak sama potoczna nazwa wskazuje, sa to Mole SPOŻYWCZE tj, można uznać, ze zdatne do spożycia
ahahaha i tak to od dzisiaj będę tłumaczyć :-D
majczi - 2016-07-30, 21:07

A czym wytępić to cholerstwo? Macie jakies patenty? Ja walczę z nimi juz dwa lata i ciągle wracają :( nawet dziś miałam spotkanie z obrzydliwą larwą żerująca sobie w zamkniętym słoju z płatkami owsianymi... Strach cokolwiek jeść i szkoda kupować, bo zaraz dorwą się do tego mole...
Fatty - 2016-07-30, 21:34

Ja się bujam z nimi w ciągu dalszym - dzisiaj ukatrupiłam 5 sztuk, ale w formie dorosłej(3 na lepie, 2 koty dopadły - przyznaję, poszczułam :> )

Ponoć nawet za szafką warto spryskać octem, bo tam mogą wpełznąć larwy i później wylatują motylki żądne płatków :mrgreen:

Mam pułapkę(z lepem, leży na obleganej szafce), szafki co kilka dni octem czyszczę- ale jak wspomniałam, świeża dostawa. W obliczu gdy robactwo zapuszcza larwy w moje jedzonko, nie jestem pacyfistką :mryellow:

Lily - 2016-07-31, 08:50

Kot + lep to 100% sposób, my wytępiliśmy. Mole są smaczne :P
Fatty - 2016-07-31, 09:03

Czyli jestem na dobrej drodze :D

Smakowite muszą być- kocurowi po upolowaniu jednego włączyła się opcja "Rysiu szalony łowca", namierzył zaraz drugiego. Kocica natomiast utylizuje, gdy trzepnięty packa mol- spadnie, wcina jak landrynkę.

Lily - 2016-07-31, 09:35

Tak :) Rybiki też są dobre, muchy oblecą, a żuczki, biedronki, osy i inne są niejadalne, ale dobrze je obserwować. Moje już przybiegają, jak wołam, że mól.
Fatty - 2016-08-27, 20:59

Mam nawrotkę moli :|

Pasuje składać wypowiedzenie, a żadnej pracy na horyzoncie :( Dodatkowo przeglądajac ogłoszenia łapię doła, bo prawie nigdzie nie spełniam warunków :(

Fatty - 2016-09-22, 07:31

MARZNĘ.


Śpik u nosa już jest, gardło co boli- zaczyna się.

Lily - 2016-09-22, 09:12

Fatty, ja zachorowałam 10 września, w samo środek upałów. Wirus nie wybiera i nie ma to nic wspólnego z zimnem :P Ja np. nie chorowałam przez jakieś półtora roku,a teraz mam niekończący się katar :P Widzę też, że ludzie chorują, coś krąży.
Jadzia - 2016-09-22, 09:25

Lily, moje dzieciaki drugi raz już we wrześniu zasmarkane :evil: Ale w przychodni jeszcze spokojnie, bez tłumów kaszlących ;)
Fatty, zdrówka!
Ja nawet nie mam siły narzekać...nazbierało się i niestety nie są to raczej szybko przemijające żale :/

agus - 2016-09-22, 10:34

Fatty, ja tez chora (zatoki glownie), a zlapalam w czasie pobytu u rodzicow, mimo ze tam bylo codziennie 30 stopni (oni wszyscy tez chorzy). Obym dala rady caly weekend w pracy przetrwac. :/ Zdrowka!
Fatty - 2016-09-22, 19:07

Lily napisał/a:
Wirus nie wybiera i nie ma to nic wspólnego z zimnem



ja stara łapiąca infekcje wyga- ale ostatnio to w maju było, więc miałam długą przerwę, jak na mnie. Niestety ja zmarźluch, nawet jak zdrowie względne to mnie telepie.
Ratuję się jak mogę, byle do niedzieli.

Zdrowia!

neina - 2016-09-23, 02:17

agus, call sick ;)
Lily - 2016-09-23, 08:40

agus napisał/a:
Fatty, ja tez chora (zatoki glownie), a zlapalam w czasie pobytu u rodzicow, mimo ze tam bylo codziennie 30 stopni (oni wszyscy tez chorzy). Obym dala rady caly weekend w pracy przetrwac. :/ Zdrowka!

No właśnie, a ludzie sądzą, że ich zakładanie szalika uchroni przed chorobą.
Ja wczoraj wymiękłam i kupiłam tabletki na katar, bo ileż można smarkać...

olgasza - 2016-09-23, 11:59

1. hxxp://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/aborcja-glosowania-w-sejmie,678459.html
2. wkurw na "dobrą zmianę'
3. #PolskaSalwadoremEuropy

:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

neina - 2016-09-23, 13:54

Ale chyba Stop aborcji nie przejdzie? Chyba aż tak głupi nie są?
Jadzia - 2016-09-23, 13:58

neina napisał/a:
Ale chyba Stop aborcji nie przejdzie? Chyba aż tak głupi nie są?

Boję się, że są :/

Kat... - 2016-09-23, 14:51

Marzy mi się teraz szeroko zakrojony protest ale obawiam się, że grupa, którym aż tak zależy jest zbyt mała. Ja bym chętnie na rok,dwa zobaczyła jak kobiety w ramach protestu nie zachodzą w ciąże. Przecież tak im na tym zależy, żebyśmy tylko rodziły i siedziały cicho w domu. Jakby tak ze dwa lata była posucha w tym temacie to może by wreszcie pomyśleli.
Alispo - 2016-09-23, 15:30

Siedziałam do wieczora pod sejmem,chyba jeszcze się nasiedzimy ,szlag trafia :evil:
Lily - 2016-09-23, 16:03

Kat... napisał/a:
Ja bym chętnie na rok,dwa zobaczyła jak kobiety w ramach protestu nie zachodzą w ciąże.
Jest wręcz przeciwnie, rodzi się teraz bardzo dużo dzieci. Wieści prosto z miejscowego szpitala, zresztą na ulicy widzę. Do niedawna w mojej klatce były same bezdzietne pary, teraz jest piątka maluchów.
Fatty - 2016-09-24, 06:42

Ja dzielnie nie rodzę :P Też mnie przeraża.

Dzień chłopaka wkrótce to mam wgląd po ilu chłopa jest w danej klasie - 4-7 sztuk. U mnie było 22 ;)

Teraz tak patrząc po mojej klasie licealnej, Ci co mają dzieci, głównie od 2 sztuk w górę(rekordzistka ma 4 i jej służy macierzyństwo)- to wszyscy zagraniczni. Z tych krajowych to 2 dziewczyny po synku mają. dodatkowo znowu zahaczając o pracę- w lipcu i sierpniu handel kwitnie, chmary przyjezdnych i dzieciaków z silne francuskim/angielskim akcentem, wyposażanie do jednej szkoły i do polskiej szkoły ;) Mnożymy sie nadzwyczaj dobrze, jeno nie w Polszy.

agus - 2016-09-24, 19:27

neina napisał/a:
agus, call sick ;)
Nie moge, bo w zeszlym roku dwa razy mialam zapalenie zatok i szef mnie straszy jakimis konsekwencjami, jak znowu zachoruje. ;)
Na szczescie sie obeszlo, olejek z oregano jest najlepszy! Fatty, polecam, warto wyprobowac przy infekcjach!

Zgroza mnie od dawna bierze, jak slucham co tam w Polsce. Tak jakby i bez tego zycie nie bylo trudne... I choc sie zzymam na angielskosc i rozbuchany kapitalizm tutaj, to jednak kobietom zyje sie latwiej.

Fatty - 2016-09-25, 06:37

Straszna ta ustawa, ale co np. ja mogę zrobić? Coś pisać? chętnie, tylko gdzie słać?
Alispo - 2016-09-25, 09:49

Fatty hxxps://dzialaj.akcjademokracja.pl/campaigns/aborcja_pis?utm_campaign=post_2016-09-23&utm_medium=facebook&utm_source=akcja
Lady_Bird - 2016-09-25, 20:02

-pms,
-maz caly weekend na wyjezdzie,
- sama ze wszystkim.

Oj, moglabym tak dlugo jeszcze. Nazbieralo sie. :-/

Fatty - 2016-09-26, 07:14

Alispo,dzięki.

Lady_Bird, trzym się i patrząc na pasek, wszystkiego naj dla jednego dziecia :)

Lady_Bird - 2016-09-26, 12:32

Fatty, dzieki.
I przy okazji zaktualizowalam suwak;)

Fatty - 2016-10-09, 09:30

Chciałam dobrze, rozciągałam się wczoraj 20 minut, nawet sobie postanowiłam, że ja, odwieczna doopa z WFu będę dażyć do szpagatu - dzisiaj chodze i klikam kolanami i biodrem :/ cała "chrupię".

Dostałam napadu hormonalnej psychozy :/ 2 dni temu naszła mnie taka ochota na słodkie, że aż się trzęsłam i śliniłam, tuż przed 22 wyskoczyłam po słodkie- wróciłam z Monte(bo zozolowate paski typu żelki zjadłam po drodze,żeby czasem nikomu nie dać)- chciałam jeśc celebrując, ale nagle mój facet który nie zwraca na mnie uwagi, uwiesił się na mnie i zaczął mi wyjadać - dobrze się bawił, bo ja wrzeszczałam i płakałam, myslał, że się zgrywam ale ja na serio... tak mnie to rozwaliło psychicznie, że zasnęłam pochlipując, przytłoczona złem tego świata i tym, że nie mogłam sobie zjeśc całego sama i w spokoju :( Dziś dostałam babkiej poniewierki, więc przyczyny wyjaśnione- ale jestem przerażona tym co się ze mną działo :shock:

Pani D. - 2016-10-14, 12:10

Włodek od tygodnia mnie bije, gryzie, drapie. Beczy i wszystko jest na nie. Dwa, trzy takie dni jestem w stanie wytrzymać ale końca tego stanu nie widać :( ja wiem, że chory, że trójki idą, że bunt dwulatka.. No ale ochujać można.

A ja się wpakowalam w drugie dziecko...

Jestem zmęczona.

kira - 2016-10-16, 17:38

- jutro poniedziałek ehhh :->
- zimno i wietrznie, najchętniej zamieszkałabym pod kołdrą. kocham jesień, ale jak mogę ją przeżyć po swojemu :P
- moje książki z allegro idą i dojść nie mogą :-/

Fatty - 2016-10-16, 18:56

Pani D, trzymaj się.


kira, też zaliczam się do licznej frakcji mającej alergię na poniedziałek.

Niby kaca brak, ale jakaś taka niegramotna jestem i wciąż czuję na żołądku zjedzony o 13ej obiad.

kml - 2016-10-19, 20:56

Pani D. napisał/a:
Włodek od tygodnia mnie bije, gryzie, drapie. Beczy i wszystko jest na nie. Dwa, trzy takie dni jestem w stanie wytrzymać ale końca tego stanu nie widać :( ja wiem, że chory, że trójki idą, że bunt dwulatka.. No ale ochujać można.

A ja się wpakowalam w drugie dziecko...

Jestem zmęczona.

Zanim urodzisz drugie, to Włodek już przestanie.... a drugie będzie biło i gryzło Włodka w ramach wyrównania krzywd ;) Trzymaj się!

Fatty - 2016-11-12, 20:11

Chcę sobie dzisiaj pomarudzić, że ja tak serdecznie...SERDECZNIE SPORTU NIENAWIDZĘ. ]:->

Ja wiem, że warto, ja wiem, że lepiej się czuje gdy jakąs aktywność wdrażam, która sprawia, że zakres ruchu mam większy i mniej "chrupiący", tylko niestety nigdy nie będę się zaliczać do tych którzy czerpią z tego przyjemność.

Wkurzają mnie mantry o cudownym działaniu endorfin po wysiłku, o tym, że trzeba to pokochać/znaleźć formę sportu którą się lubi (dla mnie to chyba byłoby żarcie na czas :roll: ) i to zniechęca mnie samą, bo czuję, że i w tym coś ze mną nie tak, odczuwam satysfakcję nie z powodu treningu, a dlatego, że go wreszcie skończyłam. :roll:

Wiem, że warto, potrafię wypracować sobie zdrową rutynę, zauważyć efekty, ale samego aktu sportu(jak i innego, heh) to ja nie cierpię straszliwie, dlatego wolę rano aby później mieć cudowne poczucie, że odwaliłam brudną robotę i że dzisiaj już nie muszę.


I bardzo prosze trzymac kciuki za mój powrót o regularnego pływania - miałam maraton pt: choroba->okres, jak skończyłam to znowu zachorowałam, bujałam się z tym pare tygodni, znów dostałam okresu :roll: teraz znowu jestem chora, ale już kończę :/ i przez to się wybiłam z rytmu,a ciężko mi zacząć.


No ale mnie to wkutwia, że powinnam z radością a nie umiem... Dopóki mi wszędzie nie wmawiano, że POWINNAM się sportem i ćwiczeniami cieszyć maniakalnie wręcz to szło mi lepiej i bez frustracji się obywało.

kira - 2016-11-12, 21:04

ee, ja też nie lubię. nie ma opcji, żebym z radością trzaskała treningi z youtuba :P
rower lubię. i rolki ;)
zawsze powtarzałam chłopakom w pracy, jak swego czasu porządnie schudłam i pytali, co ćwiczę, że wolałabym głodować niż ćwiczyć regularnie :-> taka prawda :mrgreen:

Fatty - 2016-11-12, 22:12

Swojego czasu chodziłam na pilates z siostrą (ona siłownia, fitnessy, brzuchomanie i zumby- regularnie, typ co jak nie ma zakwasów to nie czuje, że żyje), ona z zajęć wychodziła uśmiechnięta i rozluźniona, ja podminowana... może lepiej bym to znosiła, gdyby zajęcia były rano(czyt. szybko miałabym z głowy),a były o 20 i w dzień ćwiczeń od rana do wieczora mnie skręcało, na myśl, że mam zajęcia.
Lily - 2016-11-12, 23:10

Fatty, ja się wkręciłam w siłownie plenerową, która mam pod oknem i wreszcie wiem, o czym mowa. Tzn. owszem, nieraz na początku mi się nie chce, ale się nie spieszę, najwyżej chodzę od jednego urządzenia do drugiego, ale teraz głównie kręcę na orbitreku i widzę, że przede wszystkim daje mi się uczucie spokoju - coś, czego się chyba najmniej spodziewałam. Biegać nie dam rady, nie mam na to sił, zajęcia grupowe odpadają - już widzę ten stres. Zrywami ćwiczyłam w domu po 2-3 miesiące, ale ostatecznie kończyło się frustracją, bo nie było efektów, a za to wiele starań.
A z tym mi fajnie i nogi bolą :P Przytyłam przez ten czas ponad kilogram, ale o tej porze roku i tak by się to stało ;)

Fatty - 2016-11-13, 21:22

O, na plenerową też chadzałam- latem się nie da, bo stada młodzieży tam kwitną(piją, lulki palą, swawolą :P ), jesienią droga wolna ale park gdzie jest siłownia położony jest w takiej "niecce" przy większych opadach go zalewa- tej jesieni ustawicznie był zalany, ogrodzony taśmami i kaczki pływały koło orbitreka :P
Lily - 2016-11-14, 18:08

To bardzo szczęśliwa lokalizacja - dla kaczek :lol: :lol: :lol:
kira - 2016-11-14, 21:04

- fantastycznie zaczęłam tydzień! zaraz po pracy miałam bliskie spotkanie z porcelanowym tronem, wirus jakiś panuje :/ zważywszy na fakt, że miałam mdłości już od 13, to cud, że nie zwymiotowałam na środku hali :-> :mrgreen:
Fatty - 2016-11-16, 09:02

kira, zdrowaś już?

Mnie 8 latka wyujała- miałam podejrzenie, że kradnie(dziwne, że dziecko wchodzac do sklepu z zabawkami, rozgląda się gdzie kto z obsługi stoi,a nie zabawki ogląda), śledziłam z wyczuciem, i bęc- musiałam iść do kasy bo sie kolejka ustawiła. Zajumała 3 pet shopy.
Udało się to wróci :P

Kat... - 2016-11-16, 10:48

Fatty napisał/a:
Zajumała 3 pet shopy
:shock: błagam Cię zgłoś to, sama mam syna w tym wieku i jako rodzic bardzo bym chciała wiedzieć gdyby zrobił coś takiego i jakoś zadziałać wytłumaczyć, ze nie wolno. Poza tym raz się udało, drugi uda to po co przestawać? Ja od razu dostanie po przysłowiowych łapach, to może się przestraszy i więcej tego nie zrobi. Ja bym to potraktowała naprawdę poważnie. Policja nic nie zrobi, za mała kwota, niska szkodliwość- wiem. Ale jeśli dziecko zaczyna od kradzieży w tak młodym wieku to ja się boję, co może z niego wyrosnąć jeśli się w porę nie zareaguje.

Ja mam dużo powodów do warczenia, jednym z nich jest to, że mam strasznie dużo nauki a się jakoś nie umiem do niej zabrać, tracę czas na głupoty i się coraz bardziej stresuję jego brakiem.

kira - 2016-11-17, 20:32

Fatty napisał/a:
kira, zdrowaś już?


tak, jednodniowa niedyspozycja. ludzie wokół też chorują.

Fatty - 2016-11-17, 20:52

Kat... napisał/a:
Poza tym raz się udało, drugi uda to po co przestawać?


to wszak muszę ją złapać :mryellow: Ostatnio mi klientka uniemożliwiła, musiałam lecieć na kase obsłużyć a blondzia w geterkac frozen mi śmignęła z zabawkami. Nagrania mamy, pysk znajomy, ale nie wiem czyje to - czekamy az znów się pojawi.

Fatty - 2016-11-18, 21:43

Obrzydliwy dzień.
Nie wytrzymałam napięcia, poryczałam się w pracy, i nie mogłam uspokoić przez 2 godziny :( Trzymałam się resztką sił, ale mnie rozpierniczył pewien klient i pękłam. Ledwo wyszedł a ja w ryk.

Nie wyrabiam. Jestem totalnie zmęcznona, szef naciska abym została po godzinach bo mam przestój z aukcjami allegro- owszem stoję, bo jedna z dziewczyn jest na macierzyńskim, druga się zwolniła, trzecia jest na chorobowym, zamiast 5 jest nas dwójka na dużym sklepie(a idzie sezon mikołajkowy), więc ganiam obsługuję klientów, na zabawkach, na obuwniczym i przez tel, do tego wpisuje faktury, zabezpieczam, wykładam, nie mam kiedy zjeść, a kiedy mam do tego pieprzonego allegro siąść? Przecież co chwile ktoś jest i coś chce..... Pierdzielone breloczki miałam zmetkowac i wyłożyć a przez te 9 h nie zdązyłam bo cały czas musiałam obsługiwac i robić co innego, i tak leżą pod lada i mnie wnerwiają...

Sama ich tak rozpuściłam- nie mówiłam, że mam za dużo i tak mi dokładali, dokładali, a ja już fiksuję od jakiegoś czasu, tak strasznie mam dość!

kira - 2016-11-18, 22:07

Fatty, ja miałam tak samo na sali zabaw. ile nie zrobiłam i tak było źle i za mało. z obecnej pracy jestem zadowolona. zero odpowiedzialności, ot jestem tylko pomocnikiem w fabryce. o 14 wychodzę i nic mnie nie obchodzi. nikt nie wydzwania, bo klimatyzacja się popsuła, faktura zginęła, w kasie coś nie pasi :-> robię swoje i nara :-> nie zarabiam kokosów, ale spokój jest bezcenny.
a warczę, bo znowu jestem przeziębiona :-/

Fatty - 2016-11-23, 19:56

Kat... napisał/a:
błagam Cię zgłoś to, sama mam syna w tym wieku i jako rodzic bardzo bym chciała wiedzieć gdyby zrobił coś takiego i jakoś zadziałać wytłumaczyć, ze nie wolno.

młoda złapana.
Myślę, że z tą młodą będą problemy - cwana bestyjka podała fałszywe imię i nazwisko ;) , skłamała na temat szkoły do której chodzi i gdzie mieszka, nie wiedziała gdzie jej mama pracuje i nie ma telefonu, więc i numeru do mamy... gdy dotarło do niej, że to się jednak po kościach nie rozejdzie , w czeluściach plecaka smartfon odnalazła. I tak Julka okazała się Patrycją(zmienilam), córką naszej stałej klientki, fajnej kobiety notabene- mieszkają ulice obok, dlatego tak znajoma mi się wydawała.

Matka mówi, że zauważyła, że pojawiają się w domu zabawki nieznanego pochodzenia, ale córa tłumaczyła, że to nagrody za jakieś osiągnięcie w szkole muzycznej, kółku naukowym lub, że pożycza od koleżanek... dziewczę usprawiedliwiało się tym, że chłopcy z gimnazjum kazali jej kraść te Pet shopy i jak się okazało, piasek kinetyczny(a dziś Barbie), grożąc ostrym nożem... ]:->

Tak sobie opowiadam, ale niesmak mam... Generalnie, ciężki dzień.

neina - 2016-11-23, 22:48

Fatty, znaczy ta dziewczynka chodzila do centrum handlowego sama?
Fatty - 2016-11-24, 07:43

To nie centrum handlowe , akurat 100m po sąsiedzku ze szkołą. Jest starsza niż ją oceniłam, drobna.
kira - 2016-11-28, 21:13

choruję 3 tydzień i mam już wszystkiego dość.
czy możecie polecić mi jakiś działający suplement na odporność? mam zapchane zatoki, paskudny kaszel z wydzieliną z oskrzeli, gęsty katar i depresję. ciągle śpię, mam mdłości, boli mnie żołądek, nogi jak z waty, szumy w uszach, zawroty głowy, ciągłe zmęczenie, drętwienie rąk (to pewnie od pracy), zero apetytu (mogę zjeść w pracy kanapkę i później nic :-/ ) . nie jestem w ciąży :->
plis help :->

Jadzia - 2016-11-28, 21:34

kira, dużo jest rzeczy na odporność, każdy musi znaleźć coś swojego. Na pewno polecam wit c (naturalną) i czystek do picia. Ostatnio moja córka bierze parę ziół (vilcacora, andrographis, resveratrol-z rdestu japońskiego) z powodów bardziej poważnych niż niska odporność, ale są to rzeczy stymulujące układ odpornościowy. I "efektem ubocznym" jest u niej bardzo dobra odporność. W tamtym roku była przeziębiona dosłownie co 2-3 tyg. W tym roku szkolnym z powodu choroby opuściła 3dni. Nawet jak reszta domowników chorowała to jej nie ruszyło. Ciekawa jestem jak będzie teraz (mój mąż ma cudnie zawalone gardło...i czekam czy nas zarazi :evil: ).
Dosyć dużo niefajnych dolegliwości Cię dopadło. Robiłaś jakieś badania ostatnio? Może chociaż te podstawowe warto dla spokoju.
Zdrówka!
p.s aaa i nie zapomnij o wit d w okresie jesienno-zimowym ;)

arahja - 2016-11-28, 21:58

kira, to brzmi jak całkiem ostra angina. Na Twoim miejscu poszłabym do lekarza, powikłania od przechodzonej anginy mogą usiąść nawet na serce, szkoda zdrowia.
Lily - 2016-11-29, 10:16

arahja, angina to zapalenie migdałków i gardła wywołane paciorkowcami, przebiegające z wysoką gorączką, a kira nic nie pisze, żeby ją potwornie gardło bolało. Katar itp. objawy nie mają tu nic do rzeczy.
kira, bierzesz witaminę D? Brak apetytu wskazywałby (być może) na anemię z niedoboru żelaza... A drętwienie rąk niedobór B12.

kira - 2016-11-29, 20:59

u lekarza byłam na samym początku, antybiotyk brałam. poprawiło się i znowu mnie wzięło. zresztą po antybiotyku też się schorowałam, czułam w ustach tylko gorzki smak, nic nie jadłam, za to ciągle piłam, szkoda gadać, myślałam, że wykituję :mrgreen: :->
właśnie nie suplementuję zupełnie nic, jutro lecę do apteki i zaczynam łykać witaminy, bo czarno to widzę... u mnie w pracy każdy chory i jeden zaraża drugiego. eh :/

Lily - 2016-11-29, 22:02

kira, to kup sobie jakąś multiwitaminę - mnie kiedyś zmogły 3 choroby jedna po drugiej i to mi pomogło, bo się wystraszyłam. A tak to raczej nie choruję, teraz chyba jakoś lepiej jem czy coś...
Fatty - 2016-12-01, 08:38

Dzisiaj mam pokazną listę:
-Okazuje się, że jestem dorosła bo się wcale nie ucieszyłam, że wali śniegiem,
-Jest mi zimno
-miałam cieżką noc z powodu babskiej poniewierki, a ze ostatnio sprzątałam w torebkach to nie mogłam znaleźć proszków przeciwbólowych bo nie pamiętałam gdzie są (w bałaganie wiedziałam gdzie są), naprawdę mocno mnie dojechało, prawie łaziłam po ścianie.
-mam wory pod oczami
-ciachnęłam się w kciuka jak myłam naczynia, mocno
- o 7 miał przyjść ktoś ze spółdzielni po klucze, bo będa rurę wymieniać w piwnicy, jeszcze nikogo nie było(może odśnieżają? ), do pracy mam na 10, mam tylko nadzieję, ze później nie będzie pretensji, że nikogo w domu nie było :/
Zimno mi!

kira - 2017-01-01, 19:19

- jutro do pracy
- jutro do pracy
- jutro do pracy

:-> :-P

Kat... - 2017-01-02, 21:04

Nie piłam w Sylwestra żeby się obudzić z dobrym samopoczuciem i zacząć rok aktywnie. Obudziłam się chora. Źle się czuję :-(
majaja - 2017-01-02, 22:15

Kat... napisał/a:
Nie piłam w Sylwestra żeby się obudzić z dobrym samopoczuciem i zacząć rok aktywnie. Obudziłam się chora. Źle się czuję :-(
Może spróbuj nadrobić, ze dwie sety i okaże się że zmartwychwstałaś ;)
Lily - 2017-01-03, 10:01

Wódka z pieprzem podobno skuteczna :P
Ja też chora, katar-dusiciel mnie dopadł.

Jadzia - 2017-01-03, 10:46

Lily, jak ostatnio dopadł mnie katar, który przez tydzień nie dał się wydmuchać (myślałam, że w końcu skończy się zapaleniem zatok) to pomógł mi olejek oregano (do jedzenia, nie inhalacji). 2 dni i po katarze. Szczerze tego olejku nie znoszę, próbowałam już na "x" sposobów go połykać, ale nadal nie udało mi się ominąć przyjemności pt."odbija mi się nim przez pół dnia" :evil: . Ale ważne, że pomaga.

Kat, zdrówka.

Lily - 2017-01-03, 17:11

Jadzia, może wypróbuję, dzięki. Jak człowiek chory, to wszystko zeżre :P
kira - 2017-01-03, 20:47

- mam strasznego pms-a i jedno jedyne postanowienie noworoczne: nie cackać się z ludźmi
- z powyższych powodów zrugałam dziś chamskiego ochroniarza już przed 6 rano
- strasznie jestem zmęczona, bolą mnie nogi i plecy i mam dość :-/

Fatty - 2017-01-04, 09:15

kira, kup czekoladę dobrą, ze trzy i się trzymaj.


Mój piesek choruje :(

Ja choruje mniej poważnie niz on, ale ciągle :/ miałam zapalenie pęcherza, przeszłam w gryp, kończę grypę i znów pęcherz, ocipieć można :(
Komuś się objawił jakiś super hit na odporność? Czystek i witamina C1000 nie działają.
Olejek oregano próboałm ale nie regularnie.

Jadzia - 2017-01-04, 09:51

Fatty, już kiedyś pisałam o tym, więc przepraszam, że się powtarzam, u mojej córy taki zestaw poprawił odporność hxxp://medicaherbs.com/pl/protokoly/67-protokol-buchnera-rozszerzony.html (ale uwaga:otoczki z żelatyny, ja po raz pierwszy to olałam, bo młoda nie przełknie zioła na "sucho"). Tylko, że ona zażywa to ze względu na boreliozę. Ale fakt, że choruje mniej. Cały listopad chodziła do szkoły, w grudniu 4dni w domu (ale bardzo szybko wirus pokonany). Ja sama podjadam jej vilcacorę i andrographis jak ktoś obok smarka albo zaczyna swędzieć mnie gardło (prawie zawsze zaczynam tak chorowanie). I przeważnie od razu zdrowieje. Nie wiem jak z zażywaniem tych ziół profilaktycznie przez dłuższy okres czasu. Czy to bezpieczne, w jakich dawkach itd Ale może warto poczytać ;)
Jadzia - 2017-01-04, 10:14

Fatty, jeszcze jeden trop: witamina d. Nie wiem czy suplementujesz. A z rzeczy, które nie wymagają specjalnych zakupów to polecam dodawanie kurkumy, imbiru i tymianku do czego tylko się da. Ja ciągle przemycam (tylko z tymiankiem kiepsko mi idzie, dzieci wyczuwają :evil: ) do kaszy jaglanej, zup itd.
kira - 2017-01-04, 19:36

ja łykam normalną multuwitaminę z rossmanna. codziennie.
oprócz tego od czasu do czasu wypiję takie rozpuszczalne tabletki w stylu pluszz.
schorowałam się mocno niedawno, ale póki co spokój (tfu tfu tfu :mrgreen: :-> )

majaja - 2017-01-04, 19:54

Fatty napisał/a:
miałam zapalenie pęcherza, przeszłam w gryp, kończę grypę i znów pęcherz, ocipieć można
pęcherz - żurawina, nie żałuj se cukru, przecież to nawet drogie nie jest, w Auchan za niecałe 20 kilo często można kupić, a grypa - do tego co pisała Jadzia dodaj pieprz, więcej pieprzu, wszystko jedno jaki, czarny, zielony, czerwony, biały, jaki lubisz. I odstaw tę witaminę C. Z leków to mi właśnie neosine pomogła, chyba nawet na fitnes jutro pójdę, ale bardzo możliwe że to dlatego, że pierwszy raz w życiu musiałam wziąć, jakiś paskudny ten wirus i wyjątkowo zaraźliwy.
Fatty - 2017-01-05, 09:32

Witaminę D biorę jak sobie przypomnę ;) a żebym sobie przypomniała musze ją widzieć- z kolei mój partner uwaza, że mam okropny nawyk zostawiania wszystkiego na wierzchu i mi chowa rzeczy po szafkach :P

Dyrdam z psem codziennie na zastrzyki to jest ten moment, że żałuję iz nie ma samochodu.
Wylatując prosto z pracy i wlekąc go(wszak musi powąchać) to zajmuje mi 35-40 minut w jedną stronę- wpadam z językiem na brodzie tuż przed zamknięciem, jak weterynarz już w kurtce.

Lily - 2017-01-05, 10:41

U mnie z kataru przeszło na kaszel, ale muszę w końcu wyzdrowieć, bo już mi się znudziło, storpedowało moje inne plany i w ogóle.
Jadzia - 2017-01-08, 21:10

Paskudny wirus zamieszkał w moim domu. Najmłodsze z temp 40. Wystarczy za wszystkie 3 powody do warczenia :evil:
kira - 2017-01-19, 18:09

- znowu jestem chora (do dwutygodniowego kataru co jakiś czas już się przyzwyczaiłam :-> )
- znowu jest zimno i też się już przyzwyczaiłam, że rano zamarzam
- ludzie z mojej pracy to kretyni. serio.

Fatty - 2017-01-26, 18:18

Urzędologia i papierologia.

Łojeżu.

Fatty - 2017-02-09, 22:01

Ciśnie mnie ząb. Robiony niegdyś, jeszcze nie boli, a ciśnie, bardzo denerwujące uczucie.

Albo mam drażniących klientów , albo sama jestem drażliwa.

Ludzie też cierpią na syndrom przeniesionej agresji - klient zapytał o mozliwośc reklamacji w razie czego, powiedziałam,że ma na 2 lata i się zaczęło :roll: Oberwałam za "sprzedawców oszustów" co mu nie uznali reklamacji butów, mikrofali, odkurzacza i czegoś w aucie. Pan się ewidentnie na mnie wyżył, po czym zabrał zakupy, paragon i oburzony wyszedł ze sklepu.

5-6 letnia hrabianka. Chciało jej się sikać, ale po skierowaniu do łazienki, odmówila bo uznała że łazienka jest brzydka (czysto ale budynek jest taki typu PRL, łazienka też), powiedziawszy babci, że już jej sie odechciało, następnie zlała mi się na sklepie :/
jeszcze żeby w miejscu stała, ale nie, przeszła parę metrów, znacząc teren obficie. Załatwiałam babci namiar na taxi, bo z obsikaną hrabiną nie będą chodzić po mrozie i nie powiem co robiłam maloletniej hrabinie w myślach.


NIENAWIDZĘ PRACY W SKLEPIE


Jeszcze 2 dni i wolne, jeszcze 2 dni i wolne.

kira - 2017-02-12, 22:11

- boli mnie ząb (zęby), a w sumie cała szczęka i jestem głodna, zła, obolała i zmęczona mimo wolnego weekendu
- w związku z powyższym jutro zaczynam maraton dentystyczny
- coś mi się kołacze w głowie, ale jeszcze sama nie wiem co, widzę furtkę, ale jeszcze jej nie przekroczyłam. drażni mnie, że nie wiem, co z sobą zrobić na płaszczyźnie zawodowej :-> (i nie tylko :-> :-> :-> )

Kotarium - 2017-02-13, 23:24

Praca inżynierska leży i nawet nie kwiczy - jak jej nie ruszę to będę miała rok w plecy, bo nie mam zaliczonego nawet seminarium dyplomowego... a mam pustkę w głowie.
Mam jakieś durne, niepokojące sny.
I do tego łamią mi się paznokcie :-/

kira - 2017-03-15, 13:03

- znielubiłam pracę, najpierw dali mi fajne stanowisko, a teraz przenieśli tam, gdzie nikt nie chce pracować (już po 2 dniach wiem dlaczego :-> )
- nie chce mi się
- brzydzi mnie sama myśl, że muszę wychodzić z domu

Fatty - 2017-03-16, 09:13

- fatalnie sie czuje z powodu babskiej poniewierki, kręci mi się w głowie i jest mi obrzydliwie :( ,
-mam tak opuchniety brzuch, że nie zapnę się w żadne spodnie, ide albo w ociapanych dresach albo w przetartych legginsach
-kufel wpadł za szafke i sie stłukł, zostanie tam chyba po wsze czasy
-złamalam praske do czosnku

a dzień się dopiero zaczął.

Jadzia - 2017-03-16, 21:49

Właśnie wróciłam z wywiadówki. Wycieczka szkolna= jemy pączki, potem mini zoo, potem kiełbaski, potem warsztaty "skąd bierze się mleko", potem wata cukrowa. Kurtyna. Kipię ze złości.
Głowa boli mnie tak okropnie, że tylko cydr chłodzący się w lodówce powstrzymał mnie przed apapem.
Za 3 dni będę trzydziestolatką...zawsze myślałam, że ludzie w tym wieku są odpowiedzialni, poukładani, wiedzą czego chcą i takie tam. A tu nic. Lekko przerażona jestem.

Lily - 2017-03-16, 23:36

Jadzia napisał/a:
Za 3 dni będę trzydziestolatką...zawsze myślałam, że ludzie w tym wieku są odpowiedzialni, poukładani, wiedzą czego chcą i takie tam. A tu nic.
No jasne, że nic, zawsze tak będzie -- w pewnym sensie ;) Tak naprawdę zazdroszczę młodego wieku, choć skończenie 30 było nieprzyjemne, ale teraz wiem, że to jeszcze wczesna młodość :P
Fatty - 2017-03-17, 08:37

Jadzia napisał/a:
Za 3 dni będę trzydziestolatką...zawsze myślałam, że ludzie w tym wieku są odpowiedzialni, poukładani, wiedzą czego chcą i takie tam. A tu nic. Lekko przerażona jestem.


Jadziu, ja mam 29 i tez nie wiem kim chcę zostać gdy dorosnę :D

Jadzia - 2017-03-17, 09:25

Lily, też tak sądzę, że 30 to jeszcze wczesna młodość...ale czuję się tak, ech...jak np na koniec roku jak wszyscy robią jakieś podsumowania, rozliczenia, plany na nowy rok itd. A ja czuję, że można coś było zrobić lepiej, więcej, inaczej itd. Ale to chyba tak już jest jak jest się pesymistą z natury ;) Ale za to ta "30" zmobilizowała mnie do zrobienia kilku rzeczy tylko dla siebie (także od kilku miesięcy wprowadzam jakieś nowości w życie żeby czuć się lepiej sama ze sobą).
Fatty, w sumie to chyba szczęście być całe życie dzieckiem ;)

Fatty - 2017-03-17, 15:09

Jadzia napisał/a:
Fatty, w sumie to chyba szczęście być całe życie dzieckiem


tak, tylko to ma taki słodko-gorzki smak :P

Będąc w liceum, i wyobrażając sobie siebie jako babę dobiegającą trzeciej przeceny ( :mryellow: ) widziałam siebie ze swoją małą firmą, względnie ustawioną, kultywującą swoje pasje, rozwijająca się

Moim jedynym osiągnięciem jest to, że jestem szczęśliwą matką 2 kotów :D I w zasadzie to wszystko? Poza tym nie mam już zainteresowań, rzutami rysuję ale przeważnie czuje się zbyt zmęczona na cokolwiek, więc hobby to rzecz obca.

Ale- ostatnio jestem zafascynowana Nina Burri( jej oczy budzą moją wewnętrzną lesbę)- w wieku 30 lat postanowiła zostać kontorsjonistką ;) i marzenie zrealizowała: nie zraziła się, ze jej koleżanki ze szkoły kontorsji zaczynają w wieku 6 lat :P (oczywiscie nie startowała od zera, zawsze była gibka z natury, później tańczyła w balecie) Więc moze jest nadzieja? :P

arahja - 2017-03-18, 11:09

Jadzia napisał/a:
Za 3 dni będę trzydziestolatką...zawsze myślałam, że ludzie w tym wieku są odpowiedzialni, poukładani, wiedzą czego chcą i takie tam. A tu nic. Lekko przerażona jestem.


Mnie to w tym roku też czeka, ale mówiąc szczerze, to czuję się bardzo dobrze, lepiej niż przy 20. A wtedy miałam całkiem konkretny plan na męża, miejsce do życia i styl życia. Nic z tego nie wyszło, w myśl zasady: "uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić" :-) I nadal nie wiem, czego chcę, ale komu to do czego potrzebne? :)

Fatty - 2017-03-18, 22:34

arahja napisał/a:
I nadal nie wiem, czego chcę, ale komu to do czego potrzebne?



mnie jest chyba potrzebne, ale nie mam pojęcia do czego.

Chciałabym umieć dać sobie spokój. Przykładowo: mam kompleks, że nigdzie nie byłam, mało co widziałam( nigdy nie byłam za granicą, wszystkie wakacje spędzałam nad zalewem 20 km od domu, cokolwiek zwiedzać w naszym kraju zaczęłam jak się spiknęłam ze swoim chłopem- nawiedziłam m.in Wrocław)... a nie powinnam go mieć, bo ja serdecznie nienawidzę podróżować. ]:-> Po ostatnim wypadzie do Lublina(4 h pociągiem w jedna stronę) byłam strasznie wymięta i dochodziłam do siebie kilka dni..

Chciałabym się czegoś pozytywnego naprzeżywać, coś osiągnąć- co mnie samą, w swoich ślepiach podrasuje, wspominać miło będę.. a jakoś mi tak całe życie jałowo?

agus - 2017-03-19, 22:30

Fatty, a kto powiedział, że jak bez podróżowania to ma być jałowo? Ja się wychowałam na wsi, gdzie nie było zwyczaju podróżowania a czułam się obywatelką świata dzięki książkom, i zawsze miałam głowę pełną myśli, koncepcji i pomysłów, eksperymentowałam ze stylami życia, tworzyłam ręcznie różne rzeczy i postrzegałam życie jako pełne możliwości do odkrycia. Teraz znacząco starsza jestem, a dalej mi się nie widzi dopasowywanie się do czyichś standardów i nie uważam, żeby coś mnie omijało. ;)
agus - 2017-03-19, 22:34

Zapomniałam coś napisać, nie o warczeniu jednak, ale do Fatty.
Fatty napisał/a:
ostatnio jestem zafascynowana Nina Burri
Wyszukałam sobie ją na YT, jaka ona śliczna! Naprawdę, naprawdę. A Ty też chcesz zacząć ćwiczyć?
Lily - 2017-03-19, 23:22

Fatty, do podróżowania trochę można się przyzwyczaić, ja też w sumie nie lubię i lubię zarazem. Czego na pewno nie znoszę, to nocowania poza domem, to jest zdecydowanie poza moją strefą komfortu niestety. No i autobusy odpadają ze względu na chorobę lokomocyjna. My podróżujemy po Czechach, raz dotarliśmy do Wiednia. Wcześniej, tzn. w młodości, też ani nie podróżowałam, ani nie byłam za granicą. Teraz w strefie Schengen to jednak dość banalne przeżycie ;) Tutaj po prostu przechodzi się przez most w centrum miasta i jest się w Czechach :P
A przed każdym wyjazdem i tak jestem zawsze chora i niechętna oraz zmęczona na samą myśl. Choć w sumie jak patrzę wstecz, to mi się miło kojarzy. Ale jestem jedną z tych nielicznych osób, dla których podróżowanie nie jest jednym z najważniejszych marzeń.

kml - 2017-03-20, 00:54

Dziewczyny nie przejmujcie się, że nie wiecie czego chcecie. Ja dokładnie wiem, dążę do tego od lat i od lat co chwilę "coś". Zaczęło się od błahostek, a teraz to już poważne sprawy :( Mam już dość. Jak tylko zaczynam wychodzić na prostą, to pojawia się jeszcze większa góra. Wrrr, wrrr, wrrr.
Fatty - 2017-03-20, 08:41

agus napisał/a:
A Ty też chcesz zacząć ćwiczyć?


ale nie tak jak Nina :D zawsze byłam mało rozciągnięta, jestem kawałkiem drewna, ale pilates uprawiam- jak sobie przypomnę. Gdy Nina patrzy tym błękitem to mi kolana miękną, jeżuuuu, jakby nie miała gdzie spac to może ze mną :lol:

Ja podejrzewam, że ta jałowość tkwi we mnie- niechcący przez mamę podsycana w dzieciństwie(ona miała ciężko i to ślad zostawiło, jest bardzo negatywna), ale do jasnej ciasnej jestem dorosła i moge wypracować nowe standardy, tylko jako tak z automatu postępuje wg tych wpojonych(nie próbuj bo i tak ci sie nie uda, lepiej porprzataj). Jestem w mniejszej czarnej doopie niz za czasów LO- ale w takiej ciągłej :lol:
Może być tak, że ciężko mi się z tego wygrzebać, bo zmiana może oznaczać NOWE- a ta czarna doopa jest czarna,ale i znajoma dobrze :P

Fatty - 2017-04-07, 07:37

-problemów zdrowotnych u piesa ciąg dalszy... wesołe jest życie staruszka? :(
-mam widoki na nowa pracę, stresuję się czekaniem, mają mi dać znac do poniedziałku - jakby się powiodło to mój dotychczasowy szef mnie zatłucze. Tylko czemu się tym przejmuję, gdyby szanowano moją prace to bym gdzie indziej nie szukała...
- mam problemy z oddychaniem i trzęsą mi sie ręce, stres wyłazi- musze się zacząć wspomagać farmakologicznie bo wysiądę :(


edit.
punkt drugi nieaktywny, odmówiono.

neina - 2017-04-08, 22:48

Fatty, popros lubego o masaz, bardzo pomaga na stres. I miej gdzies swojego szefa wyzyskiwacza. Zycze Ci, zebys dostala ta prace i zeby byla super!
Jadzia - 2017-04-09, 07:29

Fatty, mam nadzieję, że praca będzie Twoja :)
Fatty - 2017-04-09, 18:48

Niestety- brak mi doświadczenia w pracy biurowej.
Jadzia - 2017-04-11, 11:19

Fatty, szkoda :/
kira - 2017-04-11, 11:41

- katar (znowu 2 tygodnie męki)
- gdzie moja wypłata?! wczoraj miała być na koncie, dzisiaj jeszcze nie ma :-/
- znowu 2 zmiany :-/

Alispo - 2017-04-12, 23:14

-nie nadążam za życiem, tradycyjnie, masa pracy po pracy i mało pomocy, łatwiej ludziom pytać czemu tak a nie inaczej i kiedy niż samemu wyjść z działaniem poza fejsa
-uspilam mysz,o którą długo walczylam, a stały dom miał byc...jutro...to nie była jednoznaczna sprawa,mam nadzieję, że wybrałam lepiej
-boje się o siebie,łapię się na różnych lękach o zdrowie,stres wyłazi i moje fobie

Lily - 2017-04-15, 10:33

Alispo, a z tym Twoim zdrowiem to coś potwierdzonego, czy tak jak ja, jak nic Ci jeszcze nie odpadło, to nie spoglądasz nawet w kierunku przychodni? :P
Alispo - 2017-04-15, 15:23

To drugie.
Fatty - 2017-04-17, 21:55

Jetem taka zazdrosna :(
neina - 2017-04-19, 18:07

Fatty, o co/kogo?
Fatty - 2017-04-20, 08:06

Wszystko :( O pracę, cechy charakteru, wygląd, nawet sprawy łóżkowe które dla mnie są kosmosem, którego nie chcę zwiedzać :/ Mam świadomość, że to mnie zżera i myśleć tak nie powinnam, bo mam sporo, i być może ktoś zazdrości mnie, bo wszak tak to działa- sprzęgło się z brakiem poczucia własnej wartości i czuję ucisk w środku.

Zdaję sobie sprawę, że mogę to wygłuszyć- bo to mi sie tak pojawia, od przypadku, do przypadku- bardzo źle się z tym czuję.

Lily - 2017-04-20, 08:54

Fatty, czy Ty przypadkiem nie cierpisz na dystymię? Tak tylko pytam, mnie samej daleko do "normy".
Fatty - 2017-04-20, 11:24

Ni mam poincia- moja zniżka nastrojowa trwa mniej więcej od liceum, to był dla mnie najcięższy okres, potem się polepszyło, ale nigdy już nie było jak wcześniej. Będzie ze 14 lat.

Zdaję sobie sprawe, że powinnam z tym gdzieś pójść, szczególnie, że "pomagam" sobie alkoholem i coś za często wieczorami jestem nawalona, ale jak sobie pomyśle, że mam się uzewnętrzniać bezpośrednio (bo w necie to mi wychodzi :P ) to mi sie słabo robi.

Fatty - 2017-04-20, 16:25

Mija 24 h od operacji a mój pies nie wstaje i nie sika - gdzie go postawię, tam siedzi i wyje :( - to chyba nie jest normalne po kastracji?

Byliśmy przed południem u weta, wpompowano w niego kroplówkę, ale dalej nic, ani kropli.
Nie wiem czy mam jeszcze czekać, czy organizować auto i jechać do Rzeszowa

Lily - 2017-04-21, 09:49

Fatty, mam nadzieję, że nie czekałaś, normalnie do wieczora powinien był dojść do siebie (tego samego dnia).
Fatty - 2017-04-21, 10:32

Wysikał się dziś rano - w ciągu 2 minut od zdjęcia kołnierza, zrobił siku 3 razy i kupę, szkoda, że wcześniej nie wpadłam na to, że nie sika bo ma abażur na głowie..
Wrzeszczał całą noc, nie chodzi, przysiada, żal na niego patrzeć - ciągnie go rana na tyłku(miał tez usuwanego guza i to go najbardziej boli) - wróciliśmy własnie z kontroli, ponoć nie ma powodu, żeby tak się darł, dostał tabletki "relaksacyjne" bo najprawdopodobniej te jego wrzaski to nie tyle ból, co panika.

Lily - 2017-04-21, 16:55

Fatty, czasem tak reagują na narkozę (wyciem), ludzie zresztą też. Powoli, dojdzie do siebie.
Fatty - 2017-04-21, 21:04

Tylko zabieg miał w środę,a wyje cały czas :( W ciagu ostatnich 24 h spał 2 x po 10 minut.
Na rękach go nosimy na spacery- biegnie pare kroków, siknie i siedzi i tez wrzeszczy :( Serce mi sie kraje, że mu krzywde zrobiliśmy :(

Alispo - 2017-04-22, 09:44

Fatty jakie dostał leki po zabiegu?
Fatty - 2017-04-22, 22:20

Nie mam pojęcia, wyje nadal i przeraźliwie. :( Gdy przysnął nad ranem na łóżku to mój ojciec kimną się na krześle, aby go nie budzić..

Dostaliśmy na weekend jakieś ziołowe tabletki na uspokojenie, i syrop przeciwbólowy(odlany do strzykawki, więc nie powiem nazwy)- ale działa krótkotrwale.
Zrobi kroczka i przysiada z krzykiem, trzęsie się cały. Odmawia spaceru, gdy go wyniosę to szybko zrobi siku, i zawodząc rzuca się w kierunku domu.

Obydwie dziury w psie, goją się ładnie, gdy go wzięliśmy na stół aby przemyć ranę i odkleić kłaki, wrzeszczał przeokrutnie i próbował mnie gryźć- to nie kastracyjna rana jest taki problemem, tylko ta dziura przy odbycie- strasznie cierpi.

Było nie ruszać! :(

Pani D. - 2017-04-23, 23:02

Chodzę wkur....a non stop, okropnie to mnie ( i innych) męczy :(
Fatty - 2017-04-24, 19:33

Perypetii z psem po operacji ciąg dalszy, ropa się zaczęła sączyć(rozwalił mosznę i przy okazji obdarł łapę- rantem kołnierza) W tym tygodniu do weta codziennie- najgorsze, że on nie przestaje zawodzić i wrzeszczeć. :(
agus - 2017-04-24, 21:54

Fatty, jak zrobilo mu sie zakazenie po operacji, to ma prawo bolec :( Lekarz mu przeczyszcza te rane? Biedny ten Twoj psiak, poglaskaj go od nas. I niech mu sie goi szybko xx
Fatty - 2017-04-25, 07:41

Jest czyszczone, antybiotyk dostaje, my mamy go wkładać do letniej wody aby odmoczyć ropę i kłaki odsuwać- siedzi w tej wodzie, wydaje mi się, że mu to ulgę przynosi, ale przy odklejaniu kłaczków i tak chce mnie zjeść.

Tylko wydaje mi się, że te 3 dni po operacji był w stanie z przerwami przejść ze 20 m i bardziej był zainteresowany wysikaniem się- a teraz po posadzeniu na trawie, przy miejscach gdzie wiem, że lubił siknąć wcale nie wstaje i prosi, żeby wziąć go na ręce(on nigdy tego nie lubił).
Wczoraj był na "spacerze" 4 razy- wysikał się tylko na tym pierwszym, o 10, gdy go do weta brałam, potem nic- tylko siedział i płakał. Dzisiaj siostra go podniosła, celem wyniesienia na zewnątrz i psina nie wytrzymała- zasikał jej kurtkę i telefon ;)
Nie wiem jak mogę mu jeszcze pomóc! :(

Miałam wesołego psa z krwawiącym guzem, teraz mam skowyczącą, nie chodząca, nie jedzącą kupkę nieszczęścia, bez guza :/

kira - 2017-04-25, 10:18

fatty mój borze, łzy mi się cisną do oczu :-(

od wczoraj pęka mi głowa (z nerwów), jadę na przeciwbólowych, w pracy zostałam sama na stanowisku i wszystko muszę ogarniać sama. mam śmieciową umowę i zarabiam najmniej ze wszystkich pracowników, a nikt mi nie pomaga :-/
fakt, czuję się doceniona, ale bez przesady :P
ale zaraz porozsyłam CV :D

Alispo - 2017-04-25, 20:03

Fatty może trzeba zmienić przeciwbóle?
Agnieszka - 2017-04-25, 20:56

Fatty: ojejku. Chodzisz do weta więc poproś o listę zaserwowanych leków i dawek, które pies dotychczas otrzymał. Wg mnie zwierzęta są rejestrowane/ opisywane karta ręcznie pisana, w kompie... i skonsultuj to z naszą Ali jest lekarzem zwierzęcym i zapewne coś doradzi. Przyda się nawet jeśli weterynarza będziesz chciała zmienić.
Ja zawsze biorę książeczkę zdrowia futer i proszę o wypełnienie, zabieg, leki wg mnie warto pilnować tego.
Sytuacja trwa dość długo, pies się męczy, po Twoim wpisie brzmi to niepokojąco - przynajmniej dla mnie tak brzmi.
Szybkiego powrotu do formy dla futrzaka.

kira: współczuję, składaj cv i zobaczysz co wyniknie. Kibicuję fajnej i dobrze płatnej pracy. Niestety też mam kichę i kolejnych projektów nie dam rady ogarnąć. Nie wiem jak będzie, co będzie ale liczę się także ze złożeniem wymówienia.

Fatty - 2017-05-25, 07:16

Bardzo proszę o kciuki za Gizmosia, żeby się okazało coś lżejszego niż się podejrzewa :( Dzisiaj RTG klatki, coś tam siedzi :(
Jadzia - 2017-05-25, 07:19

Fatty, kciuki :*
Fatty - 2017-05-25, 12:02

Gizmo składa się głównie z nowotworu :( Cała klatka jest zajęta :(
Teraz zajmiemy się uszczęśliwianiem, póki sie bedzie dobrze czuł :(

Lily - 2017-05-25, 16:46

O fukc, współczuję :(
Agnieszka - 2017-05-25, 18:35

ojej :-( uszczęśliwiajcie się:*
Jadzia - 2017-05-25, 20:25

Fatty, przykro mi :(
agus - 2017-05-26, 16:57

Fatty, moc usciskow dla Was i glaski dla biednego piesia, ma szczescie, ze na Was trafil... :*
Fatty - 2017-05-28, 16:42

Dzięki za wsparcie.

Drugi wet z tej samej lecznicy twierdzi, że to może być gigantyczny ropień :shock: Szczególnie, że pies reaguje na antybiotyki- dzisiaj czuł się bardzo dobrze i odnoszę wrażenie, że mniej się nadyma przy oddychaniu.
Potrzebuje się jeszcze skonsultować, mam wyniki krwi, płytke ze zdjęciami rtg- musze wykoncypowac gdzie.
Co przewyłam to moje ;p

agus - 2017-05-28, 19:39

Fatty napisał/a:
Drugi wet z tej samej lecznicy twierdzi, że to może być gigantyczny ropień :shock:
ło matko, Ty masz przeboje z ta lecznica, wspolczuję! :shock: Kciuki za Gizmosia.
Lily - 2017-05-29, 09:23

Fatty, pozostaje mieć nadzieję, że ma rację - pewnie trzeba pogłębić diagnostykę...
Alispo - 2017-05-29, 17:24

Fatty, jak masz wyniki, ktore moge przejrzec w wersji elektronicznej to pisz priv
neina - 2017-06-11, 04:45

Ojej, no to oby to ropień jednak był! Bo rozumiem, że to się da leczyć?
Fatty - 2017-06-11, 10:31

Niestety, wyrok śmierci potwierdzony - było powtórne RTG, zmiana się powiększyła i jest ciemniejsza, czuć uderzenia serca pod palcami głaszcząc go po prawym boku, tak jest zepchnięte.
Natomiast piesek ma humor fantastyczny, apetyt spory bardzo bym chciała aby tak było do końca. Bawi się, bryka, ogonem wywija- tylko szybciej się męczy.

Mam wyrzuty, że tak cierpiał po tych zabiegach, ta ropa i tygodnie wycia... ale jakbyśmy wiedzieli to byśmy nie cięli :(

kira - 2017-06-11, 12:51

Fatty, współczuję :(
ja też sobie poryczałam przez weekend, u moich kotełków coś nie halo, jedna strasznie napadała na drugą, już sobie wkręcam chorobę. jutro do naszej wetki jedziemy. przykre to - patrzeć na chorego pupila.

Fatty - 2017-06-13, 07:30

kira, i co tam z kotełkami?
kira - 2017-06-13, 19:10

czekamy na wyniki badań. póki co się uspokoiło, ale weekend był mega nerwowy :-|
Lily - 2017-06-13, 19:35

kira, może Feliway do kontaktu? I/lub obróżki antystresowe?
Fatty - 2017-08-10, 07:45

-po długim okresie bycia bez zmian, Gizmowi się pogarsza :(

- mam problemy zębowe :| tarzałam sie po podłodze jak mi poszedł stan zapalny, po opanowaniu go miałam niezwłocznie udac się do chirurga szczękowego- sęk w tym, że nazajutrz po skończeniu antybiotykoterapii dostałam okresu :/ Więc czekam aż to się skonczy a ząb znow zaczyna mi się odzywać- boję, się, ze będzie powtórka z rozrywki, skoro pójsć będe mogła dopiero w środę? :( ( w poniedziałek wziął urlop).
Jutro mam ostatni dzień miesiaczki, może to już nie miałoby takiego wpływu na krzepliwość?

- zadzwoniwszy aby się zorientowac kiedy chirurg przyjmuje, przypomniałam sobie dlaczego zęby leczę prywatnie.

-generalnie zdjęcie rtg ukazało, że mam spieprzone kanałówki :( do poprawy...
-wyglądam jak widmo

arahja - 2017-08-10, 14:56

Fatty napisał/a:
Jutro mam ostatni dzień miesiaczki, może to już nie miałoby takiego wpływu na krzepliwość?


Nigdy nie słyszałam o takiej korelacji, podczas okresu robię wszystko to, co w innych dniach i nie widzę różnicy. Więc jeśli nie masz osobistego negatywnego doświadczenia, nie powinno być problemu.

Lily - 2017-08-10, 16:19

arahja, coś w tym musi być: hxxps://portal.abczdrowie.pl/pytania/wystapienie-miesiaczki-w-czasie-planowanej-operacji-laparoskopowej-usuniecia-pecherzyka-zolciowego
Fatty - 2017-08-10, 20:29

Pytanie, czy akurat sie nie miesiączkuje pada pierwsze, jeszcze zanim spyta o co chodzi i do paszczy zajrzy. Jeżeli tak, przekłada wizytę.


Kutwa jak sie boję

agus - 2017-08-11, 05:28

Fatty, uściski dla Ciebie i glaski dla Gizmusia...
Mnie dentyści też pytali o miesiączkę, ale wyłącznie przed usuwaniem zęba a nie leczeniem. Może kobieta miała wcześniej problem i woli dmuchać na zimne...

Fatty - 2017-08-11, 06:51

Dzięki, aguś.

Własnie chodzi o usuwanie- mam skonsultować, czy siódemka się nadaje do leczenia i tak czy siak, zacząć się pozbywać ósemek.
Już w nocy miałam nadzeję, że zakończyłam menstruację ale niet- jeszcze jest :/
Nie wiem co mogę zrobić aby opóźnić kiełkujący znów stan zapalny i dotrwać do środy- ibuprom łykam.

lucy - 2017-08-17, 20:25

1. dzisiaj dowiedziałam się od starych, że mam się wynieść do końca sierpnia z domu, bo dom jest przeznaczony dla ich wspaniałej młodszej córeczki. Przy okazji powiedziałam ojcu, że będzie dziadkiem i tak jak się spodziewałam - zero radości...
2. matka od dawna o wszystkim wiedziała... czuję się mega oszukana przez nią :-x
3. nie mam gdzie mieszkać, maluszek rośnie i nawet to małe istnienie przestało mnie już cieszyć:((

Fatty - 2017-08-18, 20:21

Lucy, trzymaj się.


Ja mam zniżę nastrojową- nawet problemy z zębami odbieram jako to, że chyba jestem przeklęta. Chce dobrze a wychodzi jak zwykle :(
jestem zmęczona :(

agus - 2017-08-19, 03:56

Lucy, no przecież chyba siłą nie wyrzucą córki w ciąży! Strasznie mi przykro, że nie masz w nich oparcia. Kciuki za znalezienie fajnego lokum dla was.

Fatty, rany, dalej Cię te zęby bolą? Przypomniało mi się, jak dentystka mi kiedyś radziła nie usuwać ósemki po tej stronie, gdzie miałam siodemke usunięta ze względu na obniżanie dziąsła itp - i cieszę się, że posluchalam. Mam nadzieję, że jednak Twoją siodemke da się uratować.

Krótko warkne: wkurza mnie trzeszczaca podłoga w naszym domu, której nie chcą nam naprawić - Ada wróciła późno i ja oczywiście już nie śpię, bo mnie hałas obudził :/ śmiejemy się, że podłoga antywłamaniowa, ale czasem aż za bardzo.

Fatty - 2017-08-20, 15:34

Zębowy update mam taki, że powodem bóli są 3! siódemki spieprzone kanałowo :(
Jest szansa, ze uratuje je tzw "reendo", czyli powtórna kanałówka- pod mikroskopem. Szkopuł taki, że termin wizyty mam na połowę września :( a kiedy kolejne? Chyba znajdę jeszcze 2 stomatologów biegłych w reendo mikroskopowym aby się z tym uwinąć, póki jeszcze można coś uratować.

edit

wizyta w środę - będą mi robić dokładniejsze zdjecia, najprawdopodobniej korzenie wszystkich 3
do resekcji :( , przed reendo.

lucy - 2017-10-16, 10:49

1. Wkopałam się w zakup mieszkania z licytacji, wpłaciliśmy pieniądze i czekamy na wydanie postanowieniu o przysądzeniu własności... Ile będziemy czekać? Tego nie wie nikt? <może ktoś z Was wie jak to przyspieszyć?>
2. Dom pseudo rodzinny w rozsypce... poprostu psychicznie wysiadam...
3. Kręgosłup odmawia posluszeństwa...

Fatty - 2017-12-26, 11:36

lucy, mam nadzieję, ze sprawy idą ku lepszemu.

Sprzątałam dzis lodówkę- wywaliłam tyle żarcia, że aż mi wstyd(nie chodzi o świąteczne).
Rzadko zaglądam do szuflady z warzywami, a tam kalafior i papryka zaczęły żyć własnym życiem(niemąż jakoś w listopadzie zakupił, bo jakiś przepis miał), pieczarki śliskie - te akurat moje, miałam do czegoś wykorzystać, zapomniałam... słoiki... Syfoza jak diabli :oops:

Ajajaj... obiecuję poprawę...

Lily - 2017-12-26, 17:45

To jak to się dzieje Fatty? Bo ja np. praktycznie nie wyrzucam jedzenia...
Fatty - 2017-12-26, 22:19

Kiedyś mi się nie zdarzało, nawet miałam siebie za mistrzynię jedzeniowego recyklingu, a teraz?
Kupię, zaplanuję- nie ugotuję bo późno wracam, albo jem tylko rzeczy płynne bo akurat gryźć nie mogę, odkąd nauczyłam się pić kawę bez mleka, bywa, że po parę dni wcale lodówki nie otwierami zapominam co tam siedzi.

Coś mi utknęło między zębami, takie miałam odczucie, wiec grzebnęłam - wyciagnęłam pół zęba :/ Całą tylną ścianę(i to sięgajacą głęboko! ) i po trochę boków .
Jestem tak zdołowana kwestia zębów, ze tylko westchnęłam i wyrzuciłam do śmieci :(

agus - 2017-12-26, 22:52

Fatty, strasznie współczuję utraty zęba :( Wiem, że to Cię nie pocieszy, ale też mam watle uzębienie, brak czterech zębów nie licząc ósemkek, ścieranie szkliwa, odsłonięte szyjki etc. Niektórzy chyba mają to w genach (u mnie plus marna higiena z braku.świadomości w dzieciństwie). Mocne kciuki za doleczenie i niech Ci dadzą spokój na długo. :*
Fatty - 2017-12-27, 08:45

W dzieciństwie właśnie, solidnie zapuściłam - moi rodzice uważali, że jestem na tyle rozsądną 8latką, że pójdę sama. Owszem, szłam, osłuchałam się więrtła, czasem jęków i gdy przychodziła moja kolej czmychałam. :roll:
Byłaś? Byłam- ściemniałam.
Dopiero później się ocknęłam, chyba 15latką będąc - to jednego mi usunięto na starcie, resztę zaklejono czarnym amalgamatem.


dzieki agus :)

olgasza - 2017-12-28, 00:10

Fatty, współczuję.
A z jedzeniem też tak mam, że chociaż raczej się pilnuję, to i tak co jakiś czas zdarza się mi się wywalić żarło. Oj, muszę jutro zrobić przegląd lodówki w końcu...

Ja warczę, bo przeziębionam od piątku, i już mam dość opryszczki i kataru...

Fatty - 2017-12-28, 08:24

olgasza, trzym się i kuruj.
Jam też smarkata, tak znienacka- od wczoraj, tak rozmyślam o cudownym czymś na odporność- kasza jaglana nie działa, wszak wcinam jej dużo :P

agus - 2017-12-28, 14:26

Fatty, mnie tez zaczynalo brac, ale zaaplikowalam olejek z oregano na przemian z witamina c w proszku (taka do analizy) i przeszlo, kazda z tych rzeczy osobno by nie pomogla...
Jadzia - 2017-12-29, 11:16

pozdrawiam smarkających i mających problem z zębami - też należę do tego klubu :/
Od 2tyg chorujemy, najpierw syn katar, zapalenie spojówek, ucho, potem ja i mąż gorączka, ból mięśni kaszel...jak myślałam, że wychodzimy na prostą to z córką wylądowaliśmy na opiece świątecznej z powodu wycieku z ucha i pęknięcia błony bębenkowej. A to wszystko na urlopie+święta gdzie nie mieliśmy jak dostać się do naszego kochanego pediatry. Wczoraj w końcu mieliśmy u niego wizytę...młody niby zdrowy kilka godzin przed wizytą znowu wył z bólu ucha :/ Okazało się, że u niego obustronne zapalenie uszu, u młodej faktycznie pęknięta błona, ale ładnie się goi. Na szczęście wszystko bez ustnego antybiotyku (na pogotowiu oczywiście dostaliśmy antybiotyk, ale na ew. podanie czekałam aż usłyszę zalecenia pediatry).
Dzieciaki oczywiście oprócz chorych uszek są żywotne jak zawsze więc od 3 dni próbują się skutecznie wzajemnie pozabijać, a mi głowa pęka. Ot taka miła końcówka roku ;)

agus olejek z oregano i wit C to również moja tajna broń :) W jakich dawkach i ile razy dziennie zażywasz wit C "jak Cię bierze"?

agus - 2017-12-29, 18:41

Jadzia napisał/a:
W jakich dawkach i ile razy dziennie zażywasz wit C "jak Cię bierze"?
Ok. pol lyzeczki dwa razy dziennie (Ada mi wyliczyla wedlug masy ciala), czasem wiecej, jak czuje, ze organizm potrzebuje.

Wspolczuje chorobsk akurat na swieta, trzymajcie sie cieplo.

Fatty - 2018-02-16, 11:08

Mam problemy rodzinne, jestem tuż po grypie żołądkowej więc słaba i naprawdę mam dziś za mało cierpliwości na klienta patafiana, objeżdżajacego mnie za to, że reklamówki są płatne :|

edit.
babska poniewierka, akurat mnie nie boli ale czuje się bardzo nie w sosie i kręci mi się w głowie, najchętniej zostałabym w domu

Fatty - 2018-03-21, 09:33

Wisi nade mną gastroskopia, mam nadzieję, że sama nagle wyzdrowieję ;)

btw- mam też zanieść próbkę kału "najlepiej jakby to pani dzisiaj zrobiła, a jutro tak na 13 do mnie z wynikami" - tylko skad ja jej teraz ten kał wezmę, jak ja z tych porannych, już dawno po :mrgreen:

riku17 - 2018-04-24, 09:23

1. Idę wyrywać ósemke
2. Ja i dziecko zostaniemy napromieniowani rtg
3. Mnie i dziecku wstrzykniete zostanie znieczulenie.....

Zastanawiam się czy nie kazać ciąć się na żywca i na oślep bez przeswietlenia....

Fatty - 2018-04-24, 13:56

O kurdę, riku trzym się.

Mój chirurg szczękowy mówi,że bez rtg to się nie podejmuje ekstrakcji ósemek, bo chce widzieć co koło czego i pod jakim kątem..

riku17 - 2018-04-24, 16:28

Fatty a to nie ósemka tylko nadzerka :lol: aż się rozbeczałam na fotelu jak to usłyszałam :mryellow: :oops: :mryellow:
Dostałam jakąś maść na szybszą regenerację komórek z KRWI BYDLĘCEJ. trzy razy to podkreśliła :lol: nie pozostaje mi nic innego jak udać się jutro do zielarskiego po jakieś szamańskie medykamenty :lol:

Fatty - 2018-04-24, 19:09

Kojarzę ów medykament - ktosik mi opowiadał, że używa, Solcoseryl pewnie.
kira - 2018-04-24, 20:47

- mam remont pokoju i bałagan
- nie umiem funkcjonować w bałaganie
- wszystko mnie denerwuje jak cholera :-> :->

Fatty - 2018-05-07, 08:26

Ciotka mi uszczupliła gupiczą populację w akwarium - niechcący. Chciała zgasić lampę, wyłączyła całą listwę razem z filtrem. Gupiki są twarde, ale młode są delikatne. Z 25 sztuk zostało 7. Szkoda mi przecinków .
Fatty - 2018-07-29, 20:36

Umarło Gizmo. Mój mały twardziel.
Jadzia - 2018-07-30, 14:21

Fatty napisał/a:
Umarło Gizmo. Mój mały twardziel.

Fatty, przykro mi :/ tulę

eM - 2018-07-31, 12:46

Fatty napisał/a:
Umarło Gizmo. Mój mały twardziel.

Przykro mi :(

Alispo - 2018-07-31, 19:48

Ojej Fatty, przykro mi...
agus - 2018-08-01, 22:10

Fatty, uściski xxx dzielny był Gizmus.
Lily - 2018-08-02, 09:10

Przykro mi Fatty :(
kira - 2018-08-02, 19:44

przykro mi bardzo :( mieliście dobre wspólne życie. trzymaj się.
Fatty - 2018-08-08, 06:30

Dziękuję dziewczyny.

Przechodzę lżej niż stratę poprzedniego psa, człowiek od ponad roku sie spodziewał... Wielu zarzuca, że go przeciągnęliśmy. Pewnie, że tak. Ciężko było podjąć decyzję bo on mimo wszystko miał dobry humor, prawie przez cały czas. Słabł, zwalniał, kasłał, przestał wchodzić do swojego koszyczka bo musiał spać rozciagnięty, a nie zwinięty ale dalej chciał się bawić, wychodzić na spacery i miał apetyt..

Najbardziej przeżywa tata, mówi, że czuje się trochę jakby go zdradził.
Palimy Gizmosiowi świeczki... tylko szwagier uznał to za zabawne, reszta na czele z ojcem uznała "zaświeć jeszcze ode mnie".

majaja - 2018-08-20, 22:06

nie mogę tego czytać ... nie wyobrażam sobie, że ona odejdzie, to niesprawiedliwe
Fatty - 2019-05-21, 18:16

Wskrzeszę.

*Miałam dzisiaj ujowaty dzień.
*Zlało mnie doszczętnie 3 razy
*Lało tak, że wymyło mi roślinki ze skrzynki na balkonie
*jak je ratowałam to zaciapalam pół mieszkania i wannę
*zamówiona wymarzona roślinka przyszła połamana(ale sprzedawca miły- wyśle nową)
*mam jakiś słabszy okres, gary w zlewie mi śmierdzą a ja się nie mogę wyzbierać
*nie umiem zajmować się nowymi osobami w pracy:/ i się zastanawiam czy to ja jej coś źle mówię, czy ona jakoś dziwnie rozumie... albo nie rozumie.

Fatty - 2021-01-11, 11:10

Wskrzeszę znów.

Wyjeżdżam na weekend = potrzebuję kogoś, kto nakarmi mi koty w sobotę. Moja mama ma problem z wchodzeniem po schodach, więc poprosiłam koleżankę z bloku naprzeciwko.

"Nie, przecież wiesz, ze nie lubię kotów". Umiem przyjąć odmowę. Sęk w tym, że nie oczekiwałam aby się z nimi bawiła, tuliła etc - tylko żeby podskoczyła nałożyć żarcie z puszki i uzupełnić chrupki.

Tym bardziej, że jak jej potrzeba pożyczyć kieckę czy biżuterię na wesele to zaraz pod drzwiami stoi :/

agus - 2021-01-15, 10:25

Fatty napisał/a:
Tym bardziej, że jak jej potrzeba pożyczyć kieckę czy biżuterię na wesele to zaraz pod drzwiami stoi :/
Nastepnym razem wiesz, co zrobic. :D

Przykro mi, w takich sytuacjach sie poznaje prawdziwych przyjaciol... Mam nadzieje, ze ktos zyczliwy sie znajdzie na jutro, trzymam kciuki.

agus - 2021-01-15, 10:25

Fatty napisał/a:
Tym bardziej, że jak jej potrzeba pożyczyć kieckę czy biżuterię na wesele to zaraz pod drzwiami stoi :/
Nastepnym razem wiesz, co zrobic. :D

Przykro mi, w takich sytuacjach sie poznaje prawdziwych przyjaciol... Mam nadzieje, ze ktos zyczliwy sie znajdzie na jutro, trzymam kciuki.

agus - 2021-01-15, 10:25

Fatty napisał/a:
Tym bardziej, że jak jej potrzeba pożyczyć kieckę czy biżuterię na wesele to zaraz pod drzwiami stoi :/
Nastepnym razem wiesz, co zrobic. :D

Przykro mi, w takich sytuacjach sie poznaje prawdziwych przyjaciol... Mam nadzieje, ze ktos zyczliwy sie znajdzie na jutro, trzymam kciuki.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group