wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dziecko i cywilizacja - "Dziecko w czasach paranoi" - artykuł w "News

Nimrodel - 2008-11-17, 09:26
Temat postu: "Dziecko w czasach paranoi" - artykuł w "News
hxxp://www.newsweek.pl/wydania/artykul.asp?Artykul=28933&Strona=1
bojster - 2008-11-17, 10:22

Ciekawy artykuł, warto przeczytać i przemyśleć.
kofi - 2008-11-17, 11:05

Hie, hie, fajne. :-)
Amanii - 2008-11-17, 14:38

Wreszcie ktoś to powiedział :) Już zaczynałam się zastanawiać czy naprawdę chcę mieć dziecko, bo wydawało mi się, że z moim podejściem do sprawy będę miała najnieszczęśliwsze dziecko ever. Ale widzę, że moje podejście do sprawy nie jest osamotnione :)
Choć pewnie druga strona też ma trochę racji. Jednak mamy trochę więcej możliwości zatroszczenia się o rozwój naszych dzieci, niż mieli nasi rodzice. I trzeba z tego korzystać. Tylko jak ze wszystkiego - z umiarem.
Einstein nie miał maty edukacyjnej i dał radę :) Ale zaszkodzić też nie zaszkodzi :)

dżo - 2008-11-17, 14:48

Artykuł niezły ale dla mnie troche przesadzony i przerysowany, trudno mi uwierzyć w te mamy, które sa 24 godziny na dobę gotowe służyć swojemu dziecku, dla jego dobra.
Nie widze nic zdroznego w poświęcaniu większości swojego czasu dziecku, przeciez taka jest nasza rola. Tak jak ze wszystim należy zachowac umiar i umieć wyważyć, w którym momencie dochodzi do przesady bo przecież zarówno nadmiar jak i niedobór szkodzą, niezależnie w jakiej kwestii (wychowanie, żywienie).

rosa - 2008-11-17, 14:59

niespecjalnie mi się ten artykuł podobał, może dlatego, że moje dzieci są starsze, a mnie wyścig szczurów na żadnym etapie nie pociąga
biechna - 2008-11-17, 16:25

...
zina - 2008-11-17, 16:44

Nigdy, cale szczescie, nie mialam aspiracji do bycia super mama i uwazam rowniez ze wcale nie trzeba byc zbuntowana zeby wychowowac dziecko normalnie i nie poddac sie panujacym trendom.
Zreszta ja nie znam panujacych trendow wychowawczych i jest mi z tym dobrze ;-)

Mysle ze ludzie (w tym mamy) zagubili sie we wspolczesnym swiecie. Chcac jak nalepiej dla siebie i swoich pociech miotaja sie i daja manipulowac marketingowcom.

Karolina - 2008-11-17, 17:13

dżo napisał/a:
trudno mi uwierzyć w te mamy, które sa 24 godziny na dobę gotowe służyć swojemu dziecku, dla jego dobra

ja taka byłam ( no może bez teych głupich kursów naukowych)- i uważam, że wszystko dla dziecka ale tylko pierwszych kilka miesiecy. Potem stopniowo, gdy dziecko chce byc bardziej niezależne, eksplorowac świat należy powoli zwijac swoje opiekuńcze skrzydła.

biechna napisał/a:
nasz maluch ma inteligentnych i mądrych rodziców, no to odziedziczy co trza

też wychodzę z takiego założenia :-)

biechna napisał/a:
A sama będę tzw. wystarczająco dobra, dam cyca, nauczę tańczyć i poczytam bajkę

i już będziesz super mamuską :-D

alcia - 2008-11-17, 18:36

Chyba każdy ma inne pojęcie super-mamy. Dla mnie te z opisu biechny niekoniecznie takie są. Zresztą nie oceniam rodziców w takich kategoriach - na ile kto zajęć chodzi, jak się szkoli do macierzyństwa, na co dziecko wysyła, ile zabaw i zajęć mu dziennie organizuje, ile specjalistycznej muzyki mu puszcza ;)
Dla mnie super rodzice to Ci, którzy mają w sobie dużo ciepła dla dzieci, szanują je i wkładają trochę wysiłku w mądre wychowanie.

biechna - 2008-11-17, 19:43

...
majaja - 2008-11-17, 20:02

biechna napisał/a:
Stosują po kilka metod wspomagania rozwoju mózgu dziecka, chodzą na rozmaite spotkania dla młodych mam,
Dla mnie to całe maniakalne wychowywanie to raczej wyraz braku akceptacji wobec dziecka. Jakby ktoś z góry zakładał, że bez maksymalnej stymulacji dziecko sobie nie poradzi i nie daj boże zostanie hydraulikiem czy fryzjerką. Jakiś braK szacunku dla odrębnej istoty w tym jest. Mnie się zawsze wydawało, że kochający rodzic chce by dziecko było szczęśliwe, a to rzadko da się pogodzić ze spełnianiem marzeń rodziców. Generalnie uważam, że poświęcanie się nie dziala, w końcu i tak wychowujemy własnym przykładem, postawą życiową, i dlatego sfrustrowana, poświęcająca się mama nie wychowa szczęśliwego spełnionego dziecka.
YolaW - 2008-11-17, 20:42

Fajny artykuł :)
Mnie daleko do matki idealnej, staram się bardzo w wielu kwestiach, ale dzięki temu, w innych odpuszczam i nie mam wyrzutów sumienia.

pidzama - 2008-11-17, 22:10

YolaW napisał/a:
staram się bardzo w wielu kwestiach, ale dzięki temu, w innych odpuszczam i nie mam wyrzutów sumienia.

no wlasnie o to chyba chodzi zeby znalezc zloty srodek

Nimrodel - 2008-11-18, 09:08

Amanii napisał/a:
Einstein nie miał maty edukacyjnej i dał radę :) Ale zaszkodzić też nie zaszkodzi :)


Cóz, różnie to moze być...
owszem, stymulacja jest niezbędna do rozwoju, ale ja uważam, że nadmiar bodźców jest szkodliwy dla dziecka.

Nadia nie ma karuzeli nad łóżeczko, maty edukacyjnej, ani różny "grajadeł" też jej kupować nie zamierzam.

Moi znajomi kupili dziecko matę za 280 zł, oprócz wzorów i pluszaków ma jeszcze 6 melodyjek i 3 błyskające swiatełka. Wygląda to jak mini cyrk! :-/

Gdy byliśmy u nich koniecznie chcieli, żeby wsadzic tam Nadię, bo ich Mała to uwielbia. Nadiuszek wystraszył się tych dyndających wszędzie zabawek i ułożonego obok stosu maskotek. Koleżanka koniecznie chciała jeszcze włączyc światełka, ale na szzcęście baterie akurat się wyczerpały :-P

[ Dodano: 2008-11-18, 09:11 ]
dżo napisał/a:
Artykuł niezły ale dla mnie troche przesadzony i przerysowany, trudno mi uwierzyć w te mamy, które sa 24 godziny na dobę gotowe służyć swojemu dziecku, dla jego dobra.
.

oczywiście, że artykuł jest przerysowany - choćby o lepiących się zabawkach :-P
ale w ten sposób łatwiej zwrócić uwagę na temat.
i uwierz mi, znam matki, których zachowanie nazwałabym patologicznym, a one uważają, że są doskonałymi matkami i żyją tylko dla dziecka - jeśli ktoś niczym się specjalnie nie interesuje, a do tego nie musi pracować - to nareszcie zdobywa tozsamość :!: Jestem idealną matką!

[ Dodano: 2008-11-18, 09:17 ]
biechna napisał/a:
[i skoro nie chce mi się czytać o metodach-wspomagaczach rozwoju, bo przecież i tak nasz maluch ma inteligentnych i mądrych rodziców, no to odziedziczy co trza :oops: *
:


to chyba raczej powód do dumy ;-)

ale gratuluję podejścia - mamy podobnie -

Karolina - 2008-11-18, 10:44

Nimrodel napisał/a:
oczywiście, że artykuł jest przerysowany - choćby o lepiących się zabawkach

tak myślisz? :mrgreen:

Ja wolę aby moje dziecko samo się wszystkiego uczyło, naśladując po swojemu innych. Nie jestem fanką nauki mówienia - jak będzie chciało to samo powtórzy słowo, jak chce samo jeśc sztccami to pozwalam. Tak jak z nauka chodzenia - jak dziecko jest gotowe to po prostu to idzie. Te wszystkie kursy....totalna presja niewiadomo kogo tak na prawdę. Gazet, psychologów czy po prostu ludzi, którzy którzy robią na tym kasę ?:roll:

kofi - 2008-11-18, 11:02

Nooo, ja byłam bliska, tylko w moim prowincjonalnym mieście tego nie było 8-)
Nawet się obawiałam, że tak trochę przypominałam te supermatki, ale nie myłam zabawek ]:-> . No i za leniwa na to jestem.

alcia - 2008-11-18, 13:00

Karolina napisał/a:
Ja wolę aby moje dziecko samo się wszystkiego uczyło, naśladując po swojemu innych. Nie jestem fanką nauki mówienia - jak będzie chciało to samo powtórzy słowo, jak chce samo jeśc sztccami to pozwalam. Tak jak z nauka chodzenia - jak dziecko jest gotowe to po prostu to idzie. Te wszystkie kursy....totalna presja niewiadomo kogo tak na prawdę.

zgadzam się całkowicie. Jak czegoś "uczę", to na wyraźne życzenie dziecka (jak wtedy, gdy Kaja zaczęła się interesować literkami. poznała część alfabetu, przeszło zainteresowanie, więc koniec tematu).

A co do zabawek:
Nimrodel napisał/a:
Moi znajomi kupili dziecko matę za 280 zł, oprócz wzorów i pluszaków ma jeszcze 6 melodyjek i 3 błyskające swiatełka. Wygląda to jak mini cyrk!

Jak ja nie cierpię takich rzeczy.... Teraz kupowałam Kai Lalę na urodziny, ona uwielbia się bawić teraz lalkami - więc kupujemy jej taką sporą, bardzo dobrej jakości.. I wszyscy, którym o niej mówiłam od razu pytają: a co ona robi?? :lol:
A mnie właśnie sporo wysiłku (i kasy) kosztowało znalezienie lali, która nic nie robi. Z którą moje dziecko z kolei będzie mogło robić, co tylko zechce :)

majaja - 2008-11-18, 19:04

Nimrodel napisał/a:
i uwierz mi, znam matki, których zachowanie nazwałabym patologicznym, a one uważają, że są doskonałymi matkami i żyją tylko dla dziecka - jeśli ktoś niczym się specjalnie nie interesuje, a do tego nie musi pracować - to nareszcie zdobywa tozsamość Jestem idealną matką!
To akurat nie jest wynalazek naszych czasów, znam dorosłe dzieci takich matek, tak m.in. kompletna nieumiejętność tworzenia związków, jakiś normalnych relacji z ludźmi.
YolaW - 2008-11-18, 20:23

Nimrodel napisał/a:
Nadia nie ma karuzeli nad łóżeczko, maty edukacyjnej, ani różny "grajadeł" też jej kupować nie zamierzam.

Dobre podejście :) Ja niestety kupiłam karuzelkę i w sumie nie jest używana, mama edukacyjna (taka bez bajerów) też bez sensu, bo itak nieużywana po prostu rozkładamy Olafkowi na podłodze koc gdzie ma więcej miejsca i takie zabawki na jakie ma ochotę. Chyba na allegro toto wystawię, bo przy drugim też będzie tylko leżało. Ehh dałam się zwariować, ale co do kupowania zabawek to wszystkie Olaf ma darowane, dużą część używaną a rodzina zakaz kupowania na Mikołaja czegokolwiek, bo Olafek ma się czym bawić.
kofi napisał/a:
nie myłam zabawek . No i za leniwa na to jestem.

hehe ja też nie myję :) I jeszcze się nie lepią :)

[ Dodano: 2008-11-18, 20:25 ]
Myślę, że tu na forum większość z nas stara się być supermamami jeśli chodzi o żywienie dziecka, ale to akurat jest dobre (mogę się mylić z tym wnioskiem, ale nie znam żadnej matki spoza forum, która by się tak "bawiła" z jedzieniem dla Dzidziora :) ). No, ale dobre żywienie to co innego niż mata edukacyjna za 300zł z laserowymi światłami i połączeniem z NASA :mryellow:

Ania D. - 2008-11-18, 20:42

YolaW napisał/a:
rodzina zakaz kupowania na Mikołaja czegokolwiek

Yola, jesli mogę się wtrącić, to zawsze warto mówic o książeczkach. U nas jest już ich pół regału, a ciągle to za mało, bo już wszystko czytamy w obie strony. Czas minie błyskawicznie i potem te książeczki jak znalazł. Tego nigdy nie jest za duzo.

bojster - 2008-11-18, 20:48

YolaW napisał/a:
mama edukacyjna (taka bez bajerów) też bez sensu, bo itak nieużywana


Mama edukacyjna, to rozumiem że nauczycielka, ale co znaczy bez bajerów i dlaczego nie jest "używana"? :mrgreen:

majaja - 2008-11-18, 21:29

Ania D. napisał/a:
Yola, jesli mogę się wtrącić, to zawsze warto mówic o książeczkach.
A masz jakiś patent na przekonanie rodziny by kupili książeczkę a nie enty samochód? Bo moja matka to uważa, że ja nienormalna jestem, a poza tym boję się, że to byłby jakby już jakiś Disney.
bojster napisał/a:
ale co znaczy bez bajerów i dlaczego nie jest "używana"?
Tylko jeden fakultet i nienaucza aktualnie, ale uprawnień jeszcze nie straciła?
Ania D. - 2008-11-18, 22:32

Majaja, nie mam. Moja mama też uważa, że książeczek Pawełek ma juz dużo, ale dla mnie nie ma mozliwości, by kiedykolwiek było ich za dużo. Ja po prostu mówiłam, że Pawełek ma juz b. dużo zabawek (te ciągłe prezenty) i proszę o książeczki - Pawełek przyjmuje z z wielkim zadowoleniem. Staram się też mówic jakie to mają byc, tak mniej więcej. Najlepsze sa o zwierzętach, bo tu trudno o Disneya, można prosić o jakieś ulubione serie (typu Franklin, pan Kuleczka etc) czy książeczki z różnymi pracami plastycznymi dla dziecka (dla mnie jest to super sprawa, bo nie jestem w tym względzie pomysłowa).
Amanii - 2008-11-18, 22:51

sorry za OT alem ciekawa - co jest złego w disneyu?
majaja - 2008-11-19, 07:13

Amanii czy jakieś okazji poczytaj Disneya i dla porównania choćby Pana Kuleczkę czy Franklina. Ja w Disneju najbardziej nie lubię cepowej dydatktyki, a język też często jest brzydki, toporny, do tego upupianie bajek, grafika też mi się nie podoba, bo przesłodzona na maksa.
biechna - 2008-11-19, 08:46

...
orenda - 2008-11-19, 10:55

alcia napisał/a:
A mnie właśnie sporo wysiłku (i kasy) kosztowało znalezienie lali, która nic nie robi.
napisz koniecznie co to za lala, też na gwiazdkę chciałabym kupić, ale taka co gada, śpiewa i tańczy szybko by wylądowała za oknem ]:->
kofi - 2008-11-19, 11:24

biechna napisał/a:
Amanii napisał/a:
co jest złego w disneyu?

Złego to chyba nic, ja uwielbiałam disneyowskie bajki i wyrosłam na mądrą osobę, i gust chyba też mi nie zaniknął pod wpływem popularnej, landrynkowej grafiki ;-)

A może właśnie dlatego masz inny gust, że Ci się ten Disney "przejadł"?
Generalnie to widzę, że dzieci uwielbiają disneyowską estetykę, ze tak powiem, a rodzice troszkę mniej. Chyba się po prostu z tego wyrasta. Nie wiem dlaczego, ale przynajmniej książki Disney'a mają tragiczne przekłady, a może są po prostu tak tragicznie napisane?

Amanii - 2008-11-19, 12:12

Ja uwielbiam Disneya, ksiażeczek czytałam mało, pamiętam że miałam jakieś tam "Piekna i bestia" takie malutkie, ale tam raczej malo do czytania było, wiecej do ogladania.

Ale filmy są cudowne. Jestem wielką wielką fanką Króla Lwa, którego uważam za jeden z lepszych filmów animowanych ever. Zwłaszcza Król Lew 2 (mimo mojej nienawisci do sequeli :P ) jest przecudny, może to "cepowa dydaktyka", ale jak dla mnie ma przepiękne przesłanie. No i piosenki z tych bajek... mistrzostwo.. zwłaszcza ta z Pocahontas ("colours of the wind"). Albo taki Wall-e, ostatnie chyba dzieło jakie wyszło pod szyldem Disneya - płakałam w kinie jak bóbr :D I raczej z tego nie wyrosnę. Cukierkowości nie dostrzegam. Bajka to bajka, taki jej urok. Więcej cukierkowości (i bardziej rażącej) jest w polskich filmach tych nowszych mainstreamowych (typu Grochola itp.. groza momentami: wiecznie zielona trawa, z każdego miejsca w warszawie widać Most Siekierkowski, tego typu motywy :lol: )
Wydaje mi się, że mi to nie zniekształciło poczucia estetyki, bo jednocześnie jako dziecko jarałam się wierszami Brzechwy i Tuwima i baśniami Andersena (w wersji książkowej), a teraz, mimo że zapuszczam przynajmniej 2 razy w roku Króla Lwa, to lubię też filmy w stylu "Rocky Horror Picture Show" :D

Jasne, że klasyki bajkowe (typu kopciuszek) lepiej zapodawać w wersji niedisnejowskiej, bo są ciekawsze po prostu (zreszta czasem zupelnie inna fabuła). Ale ja bym się nie zamykała tak całkiem na Disneya, bo jest w nim sporo wartościowych rzeczy (nie tylko dla dzieci).

Ania D. - 2008-11-19, 12:51

Amanii, wiele obecnie wydawanych książek dla dzieci disneyowskich jest tak okropnych, że nie sądzę, by Ci się podobały. Takiej toporności nie widziałam w żadnych innych książeczkach. Najwięcej można ich kupić w duzych sklepach, jeśli będziesz, to zerknij. Te ilustracje (nie wnikam w tej chwili w teksty, które też są podobne - czyli szybko, szybciej, tanio, najtaniej - dla producenta) są niezwykle prymitywne. patrzę z przyjemnością na książeczki z serii Leśny ludek (i inne tego autora) i to, co zdarzyło nam się dostać Disneya, po prostu usuwam. Tego nie da się pokazywać dziecku, bo to są koszmarki.
dżo - 2008-11-19, 12:55

Amanii, nie można porównywać bajek filmowych disneya z tymi książeczkowymi bo niestety te drugie są merytorycznie fatalne, bardzo proste i tak jak napisała powyżej Ania strasznie toporne. U nas na pewno ich w biblioteczce nie bedzie.
adriane - 2008-11-19, 12:56

Filmy Disneya są fajne, ale książeczki już nie. Zazwyczaj pisane są okropnym językiem , często są to np. streszczenia długich baśni, bardzo okrojone. Tego się nie da czytać! Ale nie tylko Disney wydaje takie bajeczki, sporo tego jest na rynku niestety.
alcia - 2008-11-19, 13:40

orenda napisał/a:
napisz koniecznie co to za lala, też na gwiazdkę chciałabym kupić, ale taka co gada, śpiewa i tańczy szybko by wylądowała za oknem ]:->

hxxp://www.allegro.pl/item482512960_mega_lalka_smoby_roxanne_promocja.html

Droga, ale zrobiliśmy zrzutkę (no w zasadzie wujek chrzestny przejął większą część wydatku :) , a mama zaangażowała się w szycie ciuszków dla lali - Kaja w sobotę oszaleje z radości ;) )


A co do Disneya - zgadzam się z opinią większości :) Ma-ka-bra... Wypożyczyłam kiedys z biblioteki kilka sztuk i normalnie nie mogliśmy tego czytać! Tak durne słownictwo, a raczej dziwne słowo-twory, głupia, prymitywna fabuła... No zawiodłam się, bo z dzieciństwa z czym innym mi się Disney kojarzył. Ale jak już tu pisano - filmy to całkiem inna sprawa. A książeczki lepiej sobie darować.

biechna - 2008-11-19, 16:18

...
YolaW - 2008-11-24, 00:31

bojster napisał/a:
Mama edukacyjna, to rozumiem że nauczycielka, ale co znaczy bez bajerów i dlaczego nie jest "używana"?

:mrgreen: :mryellow:
majaja napisał/a:
Tylko jeden fakultet i nienaucza aktualnie, ale uprawnień jeszcze nie straciła?

nie no mianowanym nauczycielem jestem to nie tak szybko stracę uprawnienia a uczyłam jeszcze w styczniu :)
aniu D. z tymi książeczkami to rzeczywiście dobry pomysł...gdyby jeszcze się udało zdobyć jakieś po angielsku...

Nimrodel - 2008-11-24, 14:58

alcia napisał/a:
[kupujemy jej taką sporą, bardzo dobrej jakości.. I wszyscy, którym o niej mówiłam od razu pytają: a co ona robi?? :lol:
A mnie właśnie sporo wysiłku (i kasy) kosztowało znalezienie lali, która nic nie robi. Z którą moje dziecko z kolei będzie mogło robić, co tylko zechce :)


O, doskonale Cię rozumiem...
A teraz gwiazdka, i już boję się tych śmieci, które Nadia może dostać.
Chyba odwiedzę rodzinkę z katalogiem zabawek - przynajmniej instruktażowo ;-)

[ Dodano: 2008-11-24, 15:00 ]
Ania D. napisał/a:
YolaW napisał/a:
rodzina zakaz kupowania na Mikołaja czegokolwiek

Yola, jesli mogę się wtrącić, to zawsze warto mówic o książeczkach. U nas jest już ich pół regału, a ciągle to za mało, bo już wszystko czytamy w obie strony. Czas minie błyskawicznie i potem te książeczki jak znalazł. Tego nigdy nie jest za duzo.


Karuzelę za 60 zł wymieniłam na ksiązeczki - trochę ich wyszło :mrgreen:

[ Dodano: 2008-11-24, 15:01 ]
Amanii napisał/a:
sorry za OT alem ciekawa - co jest złego w disneyu?


KOMERCJALIZACJA :mrgreen:

[ Dodano: 2008-11-24, 15:05 ]
YolaW napisał/a:
[aniu D. z tymi książeczkami to rzeczywiście dobry pomysł...gdyby jeszcze się udało zdobyć jakieś po angielsku...


W Intermarche kupiłam "Ugly Duck" - po polsku i po angielsku, była jeszcze jedna, ale rysunki mnie zniechęciłay, a ta ma bardzo ładne. Warto poszukać

devil_doll - 2008-11-24, 21:21

YolaW warto poszukac na allegro :) a jak masz jakies konkretne zapotrzebowanie to wiosna moge cos wyslac, na garage udalo mi sie kupic tony ksiazek dla dziecim po pare centow w bardzo dobrym stanie.sa tez ksiegarnie typu american bookstore ale maja PSYCHICZNE ceny :-?
YolaW - 2008-11-24, 22:05

devil_doll napisał/a:
YolaW warto poszukac na allegro a jak masz jakies konkretne zapotrzebowanie to wiosna moge cos wyslac, na garage udalo mi sie kupic tony ksiazek dla dziecim po pare centow w bardzo dobrym stanie.

na allegro jest słaby wybór, wolałabym właśnie jakiś zestawik kupionych tanich używanych książeczek z UK, jeśli bym coś wypatrzyła na e-bayu może by się udało ładnie się do Ciebie pouśmiechać i poprosić o przesyłkę? :) , ale to raczej niedługo przed Twoim przyjazdem do Poland (bywasz często ?), żebym Ci mogła przesłać pieniądze do Polski (bo przelew zagraniczny kosztuje fortunę) - chyba, że jest jakieś inne łatwiejsze wyjście...

devil_doll - 2008-11-25, 07:55

YolaW ja jestem pol roku tu pol tam i na wiosne wracam :lol a wyslac moblabym Ci z polski przez rodzicow bo przyjezdzaja do nas na miesiac :)
YolaW - 2008-11-25, 10:31

devil_doll napisał/a:
a wyslac moblabym Ci z polski przez rodzicow bo przyjezdzaja do nas na miesiac

Byłoby super :) , tylko czy to Im za bardzo nie dodam kilogramów do bagażu a wiadomo na lotnisku pilnują limitów...Nie chciałabym sprawiać kłopotów...Choć kusi mnie ta propozycja :)

biechna - 2008-11-25, 11:17

...
YolaW - 2008-11-25, 11:57

biechna, dzięki wielkie Kochana :) , ale tylko pod warunkiem, że zrobisz to przy okazji a nie specjalnie dla mnie, bo Ty już masz co dźwigać :)
No i raczej blisko czasu kiedy będziesz Ty lub ktoś od Ciebie do Polski jechał, żebym mogła zapłacić, bo tak łatwiej :)

[ Dodano: 2008-11-25, 12:13 ]
Interesuje mnie np. coś takiego:
hxxp://cgi.ebay.co.uk/5-Ladybird-books-2-Usborner-Farmyard-Tales-books-VGC_W0QQitemZ200278631493QQcmdZViewItemQQptZUK_Books_ChildrensBooks_ChildrensBooks_GL?hash=item200278631493&_trksid=p3286.c0.m14&_trkparms=72%3A1301%7C66%3A2%7C65%3A12%7C39%3A1%7C240%3A1318
No i cena super :)

devil_doll - 2008-11-25, 13:13

YolaW o nadbagaz nie ma sie co martwic bo jest 50 kg na osobe :D
Btw ja mam cos takiego co jest na Ebay 6 ksiazeczek lub 8 +plyty cd seria phonics bodajze moge potem wrzucic fotki, jak jestes zainteresowana to moge sprzedac za 15 zeta (kupilam 5 takich zestawow w Kanadzie na wyprzedazy) :)

YolaW - 2008-11-25, 20:20

devil_doll napisał/a:
jak jestes zainteresowana to moge sprzedac za 15 zeta (kupilam 5 takich zestawow w Kanadzie na wyprzedazy)

devil_doll, Kochana ja to z pocałowaniem w rączki obie twe wezmę bez mrugnięcia okiem :) Z nieba mi spadłaś :)

devil_doll - 2008-11-27, 15:21

YolaWpodaj adres na prv to Ci wysle :)
Nimrodel - 2008-11-27, 17:50

devil_doll napisał/a:
YolaW o nadbagaz nie ma sie co martwic bo jest 50 kg na osobe :D
Btw ja mam cos takiego co jest na Ebay 6 ksiazeczek lub 8 +plyty cd seria phonics bodajze moge potem wrzucic fotki, jak jestes zainteresowana to moge sprzedac za 15 zeta (kupilam 5 takich zestawow w Kanadzie na wyprzedazy) :)


devil doll,
jeśli masz jeszcze coś takiego, to też bym była chętna ;-)

Mag.fr - 2008-11-29, 22:42

Ostatnio wpadla mi w rece ksiazeczka disneya sprzed 20 lat, nazywa sie "Contraires" i prawi raczej o kontrastach niz antonimach. Kilka stron normalnie nadaje sie do zeskanowania i puszczenia dalej ale te prawa autorskie...
Na przyklad : na lewo mamy bogactwo, slowa i rysunki : czystosc, uprzejmy sluzacy, czekoladki do lozka, posciel atlasowa, prywatny szofer wiezie Mikeya itd
Na prwao bieda : lezy biedny czlowiek na lawce, trzesie sie z zimna a nad nim policjant z palka, dalej biedna zebraczka, rozwalajaca sie chalupa itd...
Z jakim uwielbieniem pokazane jest bogactwo i z jakim obrzydzeniem biedota, to trzeba zobaczyc chyba na wlasne oczy...

[ Dodano: 2008-11-29, 22:48 ]
A widzieliscie stare filmy z lat 50? Np "Ogrod Mickey" w ktorym ten to wyrusza ze sprzetem iscie artyleryjskim na podboj wszystkiego co sie rusza w ogrodku. Biedne biedronki...i inne zwierzaczki. Mickey tak ich spryskuje ze nic z nich nie zostaje...
Albo inny, cos o cyrku w tytule, w ktorym widzimy jak kogut zneca sie nad kura, normarnie ja torturuje.
A krola Lwa nie lubie. Przeraza mnie taki odgorny podzial na biale i czarne, ten jest dobry a tamten zly, wiec tego trzeba kochac, a tamtego bic...

majaja - 2008-11-30, 18:45

Mag.fr napisał/a:
A widzieliscie stare filmy z lat 50? Np "Ogrod Mickey" w ktorym ten to wyrusza ze sprzetem iscie artyleryjskim na podboj wszystkiego co sie rusza w ogrodku. Biedne biedronki...i inne zwierzaczki. Mickey tak ich spryskuje ze nic z nich nie zostaje...
Mój syn się boi bajek Dysneya.
Karolina - 2008-11-30, 20:02

MAsz rację MagFrMyszka Miki jest rypniętą bajką. W zyciu bym dziecku nie dała oglądac. Dziewczynom chodzi bardziej o pełnometrmetrażówki - Pocahontas, Król Lew itd. One są w porządku (oprócz Timona i Pumby co wpierniczają bezbronne robaczki ;-) )
Malati - 2008-11-30, 20:14

Karolina napisał/a:
(oprócz Timona i Pumby co wpierniczają bezbronne robaczki


Ja uwielbiam te dwie postacie i ich dieta mnie nie zraża ;-)

alcia - 2008-11-30, 20:23

Mag.fr napisał/a:
A krola Lwa nie lubie. Przeraza mnie taki odgorny podzial na biale i czarne, ten jest dobry a tamten zly, wiec tego trzeba kochac, a tamtego bic...

znam wszystkie 3 części prawie na pamięć, bo Kaja bardzo lubi oglądać i z ta opinią się nie zgadzam :) Nawet główny bohater pojawia się czasem w odcieniach szarości.

Malati - 2008-11-30, 20:49

alcia napisał/a:
znam wszystkie 3 części prawie na pamięć


ja też :-) lubie zwłaszcza jedynke i trójkę :-D

Mag.fr - 2008-11-30, 22:09

alcia napisał/a:
Mag.fr napisał/a:
A krola Lwa nie lubie. Przeraza mnie taki odgorny podzial na biale i czarne, ten jest dobry a tamten zly, wiec tego trzeba kochac, a tamtego bic...

znam wszystkie 3 części prawie na pamięć, bo Kaja bardzo lubi oglądać i z ta opinią się nie zgadzam Nawet główny bohater pojawia się czasem w odcieniach szarości.


Przyznam ze widzialam to jednym okiem ale kilka scen mnie przyciagnelo i od razu odepchnelo. Jak np scena w ktorej stary lew-ojciec wyprowadza małego Simbę na skraj swojego królestwa i z wysokiej góry wskazuje na teren poza jego granicami - królestwo wroga, mówiąc mniej więcej coś takiego:- zobacz Simba, dotąd sięga moje Królestwo, tutaj jesteś bezpieczny, ale tam jest już królestwo wroga... Dla mnie wujek Simby to taki potencjalny "terrorysta". No moze juz jestem przewrazliwiona.

Amanii - 2008-12-01, 16:51

to nie jest żadne królestwo wroga, tylko cmentarz słoni :D A to jest dokładnie ten dialog i jego wymowa jest dokładnie przeciwna:

Cytat:
Pewnego dnia Król Mufasa pokazał Simbie całe królestwo:
- Spójrz, Simba. Cała ta ziemia opromieniona słońcem, to nasze królestwo. Czas panowania każdego króla jest jak słońce, wschodzi i zachodzi. Kiedyś słońce mojego panowania zajdzie, a wzejdzie dla ciebie, jako nowego króla.
- Wszystko co opromienia słońce?
- Wszyściutko.
- A to takie ciemne miejsce?
- To już nie należy do nas i nie wolno ci tam chodzić.
- Myślałem, że król może robic co chce!
- Bycie królem to coś więcej niż robienie tego, co się chce.
- Naprawdę?
- Tak.
Mafasa zabrał Simbę ze Skały i oprowadził go po królestwie:
- Wszystko, co widzisz, żyje ze sobą w doskonałej harmonii. Ty, jako król, musisz pojąć istotę tej harmonii i nauczyć się szanować każde stworzenie, od mrówki po antylopę..
- Ale antylopy się zjada!- wtrącił Simba
- Tak, wszystko Ci wyjaśnię. Kiedyś, po śmierci wyrośnie na nas trawa, którą jedzą antylopy. Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia...


Podpisuje się pod tym co powiedziała Alcia - ten film jest miedzy innymi o tolerancji i braku uprzedzeń i dzielenia na lepszytch i gorszych. A już 2 częśc pokazuje to wręcz dosłownie (motyw, kiedy lwy przestają walczyć ze sobą i dostrzegają, że są takie same - cudo). Miłość do wroga też się pojawia. W ogóle dwójkę kocham :)

kocham_tramwaje - 2008-12-01, 19:26

Amanii napisał/a:
Mafasa
Mufasa :-P
:lol:

YolaW - 2008-12-01, 21:16

devil_doll napisał/a:
YolaWpodaj adres na prv to Ci wysle

właśnie posłałam Ci wiadomość :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group