wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Inne problemy - Problem - pleśń

alcia - 2008-12-23, 15:03

euridice, ja bym po prostu umyła całą lodówkę - tak zwyczajnie szmatką z jakimś płynem. Nie wyrzucałabym niczego z lodówki, chyba, że miało by bezpośredni z nią kontakt.
Ale zastanowiło by mnie skąd tam się wzięła. Może za ciepło jest w Waszej lodówce? Bo że za dużo wilgoci, to chyba prawie pewne...

- 2008-12-23, 15:38

ja też bym po prostu umyła,i nie wyrzucała niczego co nie było bezpośrednio pleśnią dotknięte.
czasem się zdarza, że coś mi spleśnieje, ale nie wyrzucam całej lodówki ;)

Kashmiri - 2008-12-23, 15:47

ja bym też poprostu dobrze umyła i przestawiła na zimniejszy profil. sprawdź też, czy drzwiczki się dobrze domykają.
ps. W ankiecie brakuje opcji: Nie, ale przydarzyła mi się gorsza historia, z karaluchami... :oops: ;-)

Martuś - 2008-12-23, 15:59

Kasia, wyluzuj :lol: Nam się różne historie z pleśnią (głównie tym, że coś spleśnieje w garnku czy kubku, np fusy od kawy ]:-> najczęściej z powodu burdelomaństwa Tomka.. ) zdarzają cyklicznie, musiałabym wyrzucić siebie i całe mieszkanie, gdybym się tym tak przejmowała ;) Ja spleśniałe rzeczy, w zależności od tego, co to za rzecz ;) albo dokładnie myję i traktuje wrzątkiem, albo myję sprejem Milton (polecam, można go dostać np w sklepach z art dziecięcymi). Na Twoim miejscu bym umyła lodówkę Miltonem, ew. spirytem przetarła to 'skażone' miejsce ;)
- 2008-12-23, 16:07

hxxp://www.allegro.pl/item465222621_milton_spray_do_dezynfekcji_500_ml_najtaniej.html ten? chyba sobie kupię, dzięki Martuś!
dynia - 2008-12-23, 16:43

Póki co jakby miltona brakło ocet albo amoniak do mycia się nada .Nie bój Euri u nas to też czasem się to zdarzy ;-)
Lily - 2008-12-23, 17:35

U mnie też bywa, po prostu ją myję wtedy dokładnie. Zresztą w lodówce mam sporo wilgoci i nie przechowuję za dużo warzyw, bo pleśnieją. Woda z octem pewnie będzie pomocna.
Malati - 2008-12-23, 18:28

euridice, na początku potraktuj paskuctwo zwykłym domestosem i pózniej umyj lodówkę. W anglii grzyb to niestety czesty lokator,ja mam w łazieńce ,pojawia sie w kuchni przy oknach.My traktujemy gada domestosem i znika,co pół roku stosujemy środki na grzyby ale raczej do lodówki to się nie nada to toksyczne okrutnie :-/ Ale domestos powinnien załatwic sprawę
Amanii - 2008-12-23, 18:44

Euridice wiedzialam, zawsze wiedzialam ze jesteś moją bratnią duszą :D :D :D Jeżeli czegokolwiek się boje i brzydze na świecie, to nie są to ani robale (za wyjatkiem szczypawek), ani pająki, węże czy cokolwiek ale właśnie pleśń :) Mam fobię, nie mogę na nią patrzeć, nawet stać 2 metry od niej nie moge bo wiem ze ona tam JEST. Czasem na nagły widok pleśni panicznie piszczę, czasem mam wizje ze na mnie przeskakuje np. albo oplata mnie mackami :D Ja bym co prawda nawet nie pomyslala o wyrzucaniu wszystkiego z lodówki, ale rozumiem Cię :)

Po tym małym wstępie będzie sobie wszystkim łatwiej wyobrazić jakim horrorem była dla mnie moja przygoda z pleśnią. Otóż wyjęłam pewnego poranka ostatnią kromeczkę ciemnego chleba z zamykanego pojemnika, w którym go trzymam. To był ten taki chleb z długimi kromkami pakowanymi po 5 czy 6 w folie. I tę właśnie dłuuugą kromkę posmarowałam sobie masełkiem, nałożyłam serek, pomidorka, oprószyłam ziołami i czosneczkiem. Zadowolona zajadam, ale coś było nie tak.. Jakiś dziwny posmak, zapach (jak mi się wydawało) popiołu. Myślałam że za dużo shishy wypaliłam dnia poprzedniego, czy coś. Ale coś mnie tknęło tak w okolicach 3/4 kanapki, popatrzyłam na nią od spodu a tam.. zielona puchata pleśń :shock: :-? Wydałam dziki wrzask, wszystko stanęło mi w gardle, przełyk mi stanął dęba itp... Czułam się strasznie przez cały dzień. Nie zatrułam się ale jak wspominałam że zjadłam ok 10 zm spleśniałej kanapki to mi aż łzy stawały w oczach... Jak już parę tygodni później przeprosiłam się z ciemnym chlebem i zaczęłam go kupować na nowo, to każda kanapka była przed smarowaniem lustrowana ze wszystkich stron :D
Obrzydliwość :D

kocham_tramwaje - 2008-12-23, 20:26

dziewczyny uwielbiam Was. Ciebie Amanii, za puchate kromki, Ciebie euridice, za projekt wyrzucenia lodowki.
lacze sie z Wami w bolu, tez nienawidze plesni. zdarza nam sie taki pluszak, jek nie schowamy czegos do lodzi-u nas pieronsko cieplo wiec do rana puchatek gotowy :-P :-P :-P
zdarza mi sie sparzac talerze, albo wygotowywac garnki przed uzyciem.
po trzykroc :-P

Malati - 2008-12-23, 21:29

euridice napisał/a:
walaija, szczerze żałuję, że lodówki nie sparzę ani nie wygotuję :mrgreen:



hahahah,dobre :lol: :lol:

arahja - 2008-12-23, 23:10

A propos, przypomniał mi się mus jabłkowy mojej babci w wersji bez konserwantów - zawsze się pojawiał kożuszek pleśniowy i co z nim robiłyśmy? Ano - na łyżkę i w kubeł. Reszta na kanapkę :D Mała byłam wtedy, ale zdążyło mnie to jakoś zahartować. ;) Euri - nie panikuj, od pleśni się nie umiera :) Wymyj lodówkę i wystarczy :) U mnie to niestety stały lokator (zapominam notorycznie o kubkach poukrywanych w pokoju :P ), wciąż jeszcze żyję ;)
Lily - 2008-12-23, 23:23

Tak szczerze mówiąc to nie spotkałam się z natychmiastowym zatruciem pod wpływem pleśni, a zdarzyło mi się nieraz coś nadpleśniałego zjeść. Natomiast ogólnie mam na tym punkcie fobię i czepiam się ludzi, którzy chcą odkroić i jeść, bo pleśń jest rakotwórcza,a to się pewnie kumuluje. Często ze sklepu już się takie "napoczęte" przynosi, przynajmniej u mnie i to jest prawdziwy problem, bo ile jedzenia można wywalić...
adriane - 2008-12-24, 00:08

Cytat:
A propos, przypomniał mi się mus jabłkowy mojej babci w wersji bez konserwantów - zawsze się pojawiał kożuszek pleśniowy i co z nim robiłyśmy? Ano - na łyżkę i w kubeł. Reszta na kanapkę


U nas w domu też zawsze się tak robiło.
Ja się aż tak pleśni nie boję jak niektóre tu osoby, ale teraz już nie zjadam jak coś jest nadpsute.

bojster - 2008-12-24, 01:10

euridice napisał/a:
Na Akademi Medycznej w Gdańsku był następujący przypadek


Straszna historia... Ja długo robiłem tak że jak kawałek spleśniał, to odkrajałem / zdejmowałem i wyrzucałem, a resztę jadłem. Dopiero z czasem się nauczyłem wyrzucać całość, najpierw (nauczony doświadczeniem) ze względu na smak (bo całość było czuć pleśnią w mniejszym lub większym stopniu), potem dopiero jak się gdzieś dowiedziałem że to są trujące związki. Nie przyszło mi wcześniej do głowy, bo skoro ludzie zajadają się serami pleśniowymi... :roll:

Martuś - 2008-12-24, 01:23

ań napisał/a:
hxxp://www.allegro.pl/item465222621_milton_spray_do_dezynfekcji_500_ml_najtaniej.html ten? chyba sobie kupię, dzięki Martuś!

Tak ań, to ten ;) Naprawdę polecam, on jest na bazie jakiegoś rozcieńczonego spirytu chyba, ale ma super delikatny, kwiatowy zapach, i rzeczywiście dezynfekuje świetnie - wystarczy popsikać np mega śmierdzący śmietnik na pieluchy i odczekać ze 2 min - zostaje tylko pachnąca łączka ;) Mieliśmy wcześniej chusteczki dezynfekujące, ale wychodzą dużo drożej i strasznie mocno walą spirytusem, aż się można zaciągać, jak ktoś lubi :lol:

Bojster, ale ta pleśń z serów to zupełnie inny gatunek pleśni, nietoksyczny dla człowieka (przynajmniej mam taką nadzieję :lol: )

Ja też wywalam wszystko z najmniejszą ilością pleśni i jeśli muszę się rozprawić z czymś zapleśniałym, to staram się to trzymać jak najdalej od twarzy i nie wąchać.

kocham_tramwaje - 2008-12-24, 01:27

bojster napisał/a:
ludzie zajadają się serami pleśniowymi... :roll:

ale to jest inny rodzaj plesni.

bojster - 2008-12-24, 01:31

walaija napisał/a:
bojster napisał/a:
ludzie zajadają się serami pleśniowymi... :roll:

ale to jest inny rodzaj plesni.


Wonia tak samo. :-P

biechna - 2008-12-24, 09:30

euridice, i jak samopoczucie? :-)
Nam też spleśniała kiedyś lodówka, tzn. też taki kawałeczek; umyliśmy solidnie, wywaliliśmy to, co blisko niej stało, potem po prostu bardziej dbaliśmy o lodówkową czystość. Zdarzało się nam też poznać dopiero po smaku czegoś - chleba np. - poznać, że spleśniał (no ohydne, wiem...), więc i czasem się zjadło jakiegoś dziada. Ale żyjemy!! :mryellow: i mamy się dobrze ;-) Więc nie bój 8-)

kocham_tramwaje - 2008-12-24, 11:14

bojster napisał/a:
Wonia tak samo. :-P

no nie wiem :lol:
kiedys cos mi w domu strrrrrasznie jechalo. sprawdzam kosz z praniem. nic. kuwete nicponiow. czysciutko. po dlugich poszukiwaniach- paczke od rodzicow-przyniesiona tego samego dnia. no tak-siarczysty plesniak :-P
:lol:

arahja - 2008-12-24, 14:31

Cytat:
Powiem Ci jedno - masz szcęście, że jeszcze żyjesz. Aboslutnie nie wolno tak robić!


15 lat temu nikt o tym nie wiedział. Jadłyśmy jakieś 2 lata z siostrą te musy i nic się nam nie stało, nawet myślę o tym z uśmiechem na paszczy - cóż, siła uwielbienia dla ulubionych jabłek. ;) Jak ktoś nas kiedyś uświadomił, to nauczyliśmy się wyrzucać całość i dziś już nie zajadam się pleśnią :-P Ale wtedy to wiejskie warunki były, my zahartowane. ;)

kocham_tramwaje - 2008-12-24, 15:37

Kod:
Nie, nigdy, jak mogłaś do tego dopuścić!

to mnie najbardziej rozbawilo. my wzorowe wegekurydomowe :lol:
(oczywiscie nie zaprzeczam, ani nie potepiam, jesli ktoras ma w domu jak w laboratorium)
ech..czasem to jest walka z wiatrakami :lol:

[ Dodano: 2008-12-24, 15:38 ]
i jeszcze kod. no nie moge :lol:

olgasza - 2008-12-25, 12:06

boskie jestescie!!!

a teraz sie przyznam - tez mi sie zdarza, jak cos jest lekko nadplesniale, odkroic, a reszte zjesc... :oops:

Karolina - 2008-12-25, 12:15

Lily napisał/a:
Tak szczerze mówiąc to nie spotkałam się z natychmiastowym zatruciem pod wpływem pleśni

na przykład króliki są bardzo wrażliwe ma mykotoksyny, od razu umierają.
Aby plesń się nie pojawiła - zamykać worki z warzywami, wszystko musi być w szczelnych opakowaniach(sposób mojej mamy) aby wilgoć się nie ulatniała. Jak już się pojawi to można umyć wnętrze citroseptem, nie zapominajac o uszczelkach przy drzwiach.

Karolina - 2008-12-25, 12:30

Nie wiem czemu tak się skopiowało. Poprawiam.
Amanii - 2008-12-25, 16:15

Karolina napisał/a:
Aby plesń się nie pojawiła - zamykać worki z warzywami, wszystko musi być w szczelnych opakowaniach(sposób mojej mamy) aby wilgoć się nie ulatniała

hmm.. dziwne, ale ja wlasnie wszystko z worków zawsze wyciągam, bo jak cos jest w folii to momentalnie sie poci i plesnieje... ten chleb mój nieszczęsny był właśnie w szczelnie zamkniętym pojemniku i stało się co się stało. jakby był mniej szczelnie zapakowany to przypuszczam że by po prostu usechł..
to ja już nic nie wiem :)

Lily - 2008-12-25, 17:44

Amanii napisał/a:
ale ja wlasnie wszystko z worków zawsze wyciągam, bo jak cos jest w folii to momentalnie sie poci i plesnieje
dokładnie - ja też tak robię, bo inaczej szybciutko pleśnieje
rosa - 2008-12-25, 18:09

euri czy zauważyłaś że ktoś zagłosował na drugą opcję? :-D nie ja ofkors
bo ja robię tak jak olgasza :oops: no ale z drugiej strony, czego sie spodziewać po osobie nie myjącej bananów ani jagód (na które mógł nasikać sami-wiecie-kto) :-D

arahja - 2008-12-26, 18:48

Karolina napisał/a:
Aby plesń się nie pojawiła - zamykać worki z warzywami, wszystko musi być w szczelnych opakowaniach(sposób mojej mamy) aby wilgoć się nie ulatniała. Jak już się pojawi to można umyć wnętrze citroseptem, nie zapominajac o uszczelkach przy drzwiach.


No właśnie - ja jak poprzedniczki mam mieszane uczucia. Wszystko z worków wyciągam, a już zwłaszcza, jeśli trzymam warzywa w lodówce (mam za małą, żeby wszystko się zmieściło). Kiedyś mi lokatorka na noc świeżo pokrojony szczypiorek zawinęła, rano znalazłam zgniłą zupę szczypiorową na lodówkowej półce. ;)

Jagula - 2008-12-26, 19:18

Kurcze....
Jestem też pleśniofobem i zapytam się tak- ponieważ w naszych dyskusjach o przyszłości stwierdziłam,że chyba wolę biedować w innej części Europy ponieważ w tej strasznej, wilgotnej Szkocji wszystko jest spleśniałe- jaka dawka pleśni w pomieszczeniach zamkniętych jest szkodliwa???i jak długo trzeba być narażonym na jej działanie? i co robić żeby jej unikać? (wietrzę i zmywam przestrzenie za meblami "syfem" do ubikacji). Pojawia się wszędzie- za łóżkami, szafkami, w oknach, szafach ....J e s t o b r z y d l i w i e > Nie wiem czy zdecyduję się mieszkac tutaj kolejną jesień i zimę...

- 2008-12-26, 20:55

Jagula napisał/a:
Kurcze....
Jestem też pleśniofobem i zapytam się tak- ponieważ w naszych dyskusjach o przyszłości stwierdziłam,że chyba wolę biedować w innej części Europy ponieważ w tej strasznej, wilgotnej Szkocji wszystko jest spleśniałe- jaka dawka pleśni w pomieszczeniach zamkniętych jest szkodliwa???i jak długo trzeba być narażonym na jej działanie? i co robić żeby jej unikać? (wietrzę i zmywam przestrzenie za meblami "syfem" do ubikacji). Pojawia się wszędzie- za łóżkami, szafkami, w oknach, szafach ....J e s t o b r z y d l i w i e > Nie wiem czy zdecyduję się mieszkac tutaj kolejną jesień i zimę...
no właśnie, mam ten sam problem na chacie :/ właśnie mnie Jac pędzi od komputera, żebym grzyba usuwała ;)
kocham_tramwaje - 2008-12-26, 21:11

Jagula, ,
a moze to Wam pomoze?
hxxp://www.allegro.pl/item506252372_pochlaniacz_wilgoci_henkel_metylan_duzy_3_tabl.html
hxxp://www.allegro.pl/item506284650_pochlaniacz_wilgoci_humistop_4_razem_5_wkladow.html
albo takie :-/
hxxp://www.allegro.pl/item511405482_osuszacz_powietrza_pochlaniacz_wilgoci_desa_711.html

- 2008-12-26, 22:12

walaija, dzienks
biechna - 2008-12-27, 07:21

Jagula, my solidnie ogrzewamy pomieszczenia, żeby ściany nie były zimne. W rogach przy ścianach, które są najzimniejsze, np. jedna jest zewnętrzna a druga to też ściana nieogrzewanej klatki, dostawialiśmy takie małe grzejniczki i włączaliśmy codziennie na trochę, żeby nie weszła wilgoć właśnie. Poza tym pouszczelnialiśmy okna i dziury między podłogami a ścianami (tak tak ;-) ).
Nasza współlokatorka nie bardzo się tym przejmowała i już ma pleśń w oknie u siebie w sypialni.
W łazience i kuchni używamy Dettolu przeciw pleśniom do mycia (co jakiś czas).

Jagula - 2008-12-27, 13:29

dzięki dziewczyny - działam...teraz dokładnie się pakuję- wszystkie ciuchy oglądam z każdej strony- co suche i bezpieczne- do wora plastikowego...niestety- moja zielona kurtka doskonale miała zamaskowaną pleśń...plecak- spleśniały...moja nowa koszula wyjściowa- jeszcze z metkami- spleśniała ...chodzi mi nawet po głowie czy tego nie wyrzucić w pierony...

Co dziwne mieszkamy w nowym domu(jest suchy)- a najdziwniejsze cuda dzieją się w mojej szafie (wnękowej)- nie wiem - może mam za dużo rzeczy :-> i wentylacja jest słaba...No i faktycznie - w miejscach "narożnych"- tam gdzie na zewnątrz nie ma żadnej - sąsiedzkiej - izolacji.
Z tym dogrzewaniem lekki problem- bo kontaktów nie ma w korytarzach- no i ciężko dogrzać szafę ;-) tak poza tym to nie żałujemy celsjuszy bo w domu jest dwójka dzieci...chodzę i zrzędzę na tą wszędobylską wilgoć!!!!
Mam nadzieję,że jak zaczną nas witać w macierzy i ściskać to nikt się nie skrzywi z niesmakiem mówiąc,że dziwnie śmierdzimy :->

biechna - 2008-12-27, 18:55

Jagula, a masz możliwość zajrzenia za tą szafę? W moim przedostatnim mieszkaniu właśnie za szafą cała ściana była porośnięta... Kapnęłam się po przerośniętych pleśnią plecakach i ubraniach. Tak się wściekłam, że rozwaliłam tylną ścianę szafy i znalazłam to coś :shock: ; wszystko zmyłam domestosem, ale po dniu odrosło jeszcze większe; koleś z councilu, do któego zadzwoniłam przerażona, przysłał nam jakiegoś "specjalistę od wilgoci" który mierzył wilgoć ścian i od ręki dostaliśmy dla landlorda papierek, że musimy z uwagi na rodzaj pleśni się czym prędzej wyprowadzić (żeby nie było kłopotów ze zwrotem kosztów). Uważajcie tam na siebie :*
Takiej pleśni jak my na pewno nie macie, bo my wszyscy wymiotowaliśmy ;-) Ale lepiej kupić przedłużacz i podgrzać choćby i szafę, tak na wszelaki przyszły wypadek (tfu tfu) :-)

elenka - 2008-12-27, 19:06

euridice mi się też zdarza uchodować pleśniaka, ale raczej na jakimś pozostawionym w szafce kawałku chleba w folii albo w fusach w zapomnianym kubku
Zawsze wyrzucam i myję i tyle.

Myślę, że nie ma co tak panikować, za dużo się tam w tej akademii naoglądałaś tych dziwnych przypadków ;-)

Jagula - 2008-12-27, 20:11

biechna napisał/a:
Jagula, a masz możliwość zajrzenia za tą szafę?
nie to wnękowa :roll: ale już wszystko zdezynfekowane (sama szafa jak się okazało nie jest zapleśniała- najwyraźniej spleśniały wilgotne ciuchy- o co tu przecież nietrudna- a zwłaszcza na Skye gdzie pada najwięcej chyba w całym UK) a reszta się pierze...ech...już się nie wkurzam - myślami jestem w suchym miejscu :mryellow:

euridice - szczęściaro- da mnie pleśń pozostanie teraz w ścisłym skojarzeniu ze szkockim mieszkankiem (choć rok temu nie było takich problemów....)

orenda - 2008-12-27, 20:27

O bosz... jednego dnia bym nie wytrzymała w zapleśniałym mieszkaniu... koszmar...Dołączam do pleśniofobów.
Udanej walki z grzybem dziewczyny!

kocham_tramwaje - 2009-01-09, 18:47

HA! a ja mam plesn w pralce
jak do tego dopuscilam?
otoz-pare dni temu, bralam udzial w triatlonie po kuchni, jednoczesnie piec tysiecy rzeczy do zrobienia a pod nogami Mala slalomem. kabaret. wszystkie to znamy. cos sie rozlalo, szybko wytarlam i sciere wrzucilam do pralki. pralke zamknelam. i zapomnialam. mialam natychmiast zrobic pranie, ale kolejne piec tysiecy rzeczy lezalo odlogiem.
no i ta sciera przelezala samotnie pare dni w pralce, a dla towarzystwa wychodowala sobie zielonego pluszaka.
i co teraz :-/
myslicie, ze pranie w 95 stopniach zalatwia sprawe?

Malati - 2009-01-09, 19:30

walaija napisał/a:
myslicie, ze pranie w 95 stopniach zalatwia sprawe


myśle ze załatwi ale dodatkowo wlej w miejsce proszku jakis silny wybielacz .Ja tak robie co jakis czas profilaktycznie zeby pozbyc sie bakterii które niestety ale bytuja w pralce i przenosza sie na ciuchy

dżo - 2009-01-10, 10:04

walaija, możesz też wsypać do pralki kilka opakowań sody i taką pustą pralkę nastawić na pranie w 90 stopniach, powinno wystarczyć aby pozbyć się zarodników pleśni,
topcia - 2009-01-11, 18:10

Ja mam takie pytanie ad. pleśni. Właśnie zauważyliśmy, że jaglana EKO! ma pleśń na dole opakowania (w srodku oczywiście) i nią karmiliśmy Weronikę :evil: ]:-> ]:-> ]:-> ]:-> ]:-> ]:-> Jutro dzwonię do firmy i nie będzie to miła rozmowa :evil:
Wiadomo, jak pleśń sie lubi z candidą.
Czy gotowana z 10 minut ma jeszcze jakieś działanie w organizmie? BO dwa dni temu Weronika miała pogorszenie-w kupce dużo "twarożku" (to akurat dobrze że wydala, 34 temp. ciała, katar, łzawienie, lekkie opuchniecie twarzy, wypryski i trwało to dobę tylko dobę. :roll:

Lily - 2009-01-11, 21:49

topcia napisał/a:
Jutro dzwonię do firmy i nie będzie to miła rozmowa :evil:
a gdzie ją kupiłaś? bo jeśli w sklepie to do sklepu odnieś, to nie musi być wina producenta, mogło zawinić złe przechowywanie - ekologiczność nie ma tu nic do rzeczy ;)
kocham_tramwaje - 2009-01-11, 21:50

topcia, na przyszlosc-proponuje przesyp jaglanke do szczelnie zamykanego sloika.
raz, ze to chroni przed molami (w miare :-/ ) dwa, ze widzisz co sie z nia dzieje.
My trzymamy wszystko w sloikach i na razie zdaje egzamin (tfu-tfu-tfu ;-) )
topcia napisał/a:
Czy gotowana z 10 minut ma jeszcze jakieś działanie w organizmie?

teoretycznie nie powinna :roll: . jak masz pediatre ktoremu ufasz, to zapytaj po prostu.

Lily - 2009-01-11, 21:52

walaija napisał/a:
teoretycznie nie powinna :roll:
moim zdaniem to bez znaczenia, pleśń to pleśń, gotowanie zabija bakterie, a nie toksyny...
bodi - 2009-01-11, 21:57

topcia napisał/a:
jaglana EKO! ma pleśń

oprócz tego co pisały dziewczyny dodam tylko, że wlaśnie eko produkty są bardziej podatne na pleśń, bo nie mają konserwantów takich jak np. związki siarki (pisała o tym kiedyś Mirka, bodajże jeszcze na starym forum, że wszystkie kasze itp, sypkie produkty w zwykłych sklepach są konserwowane siarczanami)

Malinetshka - 2009-01-11, 22:12

topcia, a to na pewno jest pleśń? może głupie pytanie, ale nie widziałam tej kaszy Waszej :-> a przychodzi mi na myśl jeszcze taka "pajęczynka", którą produkują właśnie mole spożywcze, tworząc kokony... Zastanawia mnie po prostu skąd pleśń w suchej kaszy. Ale może po prostu dostała się do niej wilgoć..
topcia - 2009-01-12, 20:35

Niestety, cały magazyn mają zapleśniały :-/
ulapal - 2009-03-23, 04:06

nam w bristolu w mieszkaniu swiezo odmalowanym po miesiacu zaczela z katow wylazic plesn. zapytalismy o to w agencji z ktorej wynajmujemy, i powiedzielinam,ze zle uzywamy wentylacji, a w mieszkaniu oczywiscie nie ma odpowiedniego szybu wentylacyjnego, to koles powiedzial- no przeciez sa okna, to jest wntylacja!!!!!
tęczówka - 2009-03-23, 14:21

tak czytam sobie seobie ten temat i gały mi ze zdiwienia wyłażą-u mnie notorycznie coś pleśnieje w kubkach,bo nie chce mi się wynosić ich do kuchni,ile jabłek kożuchem pod moim łóżkiem się pokryło,to nie zliczę :shock:
czy wdychanie pleśni(wiecie o co mi chodzi :mryellow: ),jest tak samo szkodliwe,jak zjedzenie jej?
zjedzenie czegoś pleśniowego z deczka też mi się zdarza,wielokrotnie zdarzało w przeszłości :lol:

Humbak - 2009-03-23, 16:08

ja też mam już tej pleśni dosyć... :-/ Mieszkanie jest ok, wszystko jest ok, a wszystko na parapecie co nie posieję to obrasta pleśnią... padają mi pietruszki, groszek, koperek, a nawet szczypiorek z cebulki :shock:
Nic z tego nie rozumiem... wietrzymy, wilgotność ok 40% a tu taki klops... :-?

Malinetshka - 2009-03-24, 13:50

Humbak, może jakaś ziemia nie-teges? Ja właśnie zauważyłam, że w skrzynce z natką pietruszki (która mi się nie udała, bo użyłam nasion zebranych latem w ogródku) też pojawiła się pleśń :> tak jakby na powierzchni ziemi, gdzieniegdzie.. Ale w takiej samej ziemi rosną sobie bazylia i rukola i jest ok. Więc nie wiem co jest grane... może zbyt obfite podlewanie?
tęczówka napisał/a:
czy wdychanie pleśni(wiecie o co mi chodzi :mryellow: ),jest tak samo szkodliwe,jak zjedzenie jej?

Może nie tak samo, ale JEST szkodliwe... pleśń jest jednym z większych alergenów.. i pewnie to nie jeden jej minus.

topcia - 2009-03-24, 21:42

Humbak napisał/a:
to obrasta pleśnią... padają mi pietruszki, groszek, koperek, a nawet szczypiorek z cebulki

to już w ziemi muszą być zarodniki a przy szczypiorku w cebluli. U mnie to zal. od cebuli właśnie-raz jest, raz jej nie ma

kociakocia - 2009-03-24, 22:40

Malinetshka napisał/a:
może zbyt obfite podlewanie?
jak tak miałam jak za duzo podlewałam
Humbak - 2009-03-25, 23:01

Nie podlewałam za dużo ani za mało - tzk mi się wydaje...
ale ziemia to pierwszy podejrzany którego nie podejrzewałam... no i jakość... choć ja mam nasiona bio więc nie powinny

Uratowałyście moją wiarę w to że posadzenie następnej porcji nasion ma sens! :-P

Lily - 2009-03-25, 23:03

Humbak, a może wsadzenie czosnku do ziemi by pomogło? u mnie też ziemia na balkonie pleśniała... chyba taką ze sklepu przyniosłam, ona w worach foliowych leży, to i pleśnieje...
Humbak - 2009-03-25, 23:15

ponieważ wywaliłam wsio, czosnek wypróbuję następnym razem ;-)

Ale polewałam całość citroseptem i nie pomagało, zaledwie ograniczało pleśń, a ponoć grapefruit też mocny...

topcia - 2009-03-26, 03:26

Humbak napisał/a:
choć ja mam nasiona bio więc nie powinny

a to ma jakieś znaczenie ?

[ Dodano: 2009-06-16, 02:10 ]
DOstałam od znajomej mailem. Może trochę reklamy zrobię, ale co tam:


"Zwykle zwracacie się Państwo z pytaniem o grzyby candida albicans. Jest to w tej chwili 90% maili i telefonów jakie otrzymuję. Oczywiście grzyby są podstawą toksyną, która zanieczyszcza nasz organizm, ale pamiętać też trzeba o czymś, co zwykle zauważamy, ale bagatelizujemy â�� pleśń.

Pleśń jest jedną z najbardziej toksycznych substancji . Jest to przyczyna 90% wykrywalnych nowotworów wątroby. Jest na tyle toksyczna, że jej niewielka ilość może zatrzymać pracę wątroby na kilka dni, a tylko wątroba może zneutralizować pleśń. I najciekawsze jest to, że problem jest powszechny i pleśń jest w zasadzie wszędzie w dzisiejszej żywności, jest to problem łatwy do rozwiązania pod warunkiem, że o nim wiemy. O tym dzisiejszy newletter.

Wszystko co ma pochodzenie roślinne lub zwierzęce może spleśnieć. Proces ten nie zachodzi w żywych organizmach; dochodzi do niego po śmierci. Jest to pierwszy proces gnilny a dopiero potem bakterie wkraczają do akcji. Jest to odwieczny cykl przyrody i bardzo potrzebny- nazywa się biodegradacją.

Niektóre pleśnie wytwarzają bardzo toksyczne substancje, które są jedną z najsilniejszych trucizn. Aflatoksyny są neutralizowane w wątrobie â��jeśli oczywiście nie jest ona nadmiernie przeciążona i ich dawka nie jest zbyt duża. Pleśnie potrafią zatrzymać prace wątroby, potrafią się niszczyć po kawałku, doprowadzić do stanu zapalanego, marskości i raka. Wiele badań naukowych wykazało, że to pleśń i aflatoksyny są pierwotną przyczyną raka wątroby. Wątroba walczy z pleśniami zwykle 2-3 tygodnie a kiedy nie daje rady zneutralizować toksyn, poddaje się. Pleśnie mają już tylko pole do popisu.

Rodzaje pleśni:

1) ZEARALENON â�� występuje w płatkach zbożowych, przeważanych produktach spożywczych. Najczęściej obecny w chrupkach kukurydzianych i prażonej kukurydzy. Wywołuje hiperestrogenizm a w konsekwencji niepłodność. Wysoki estrogen to ryzyko raka piersi, to przedwczesne dojrzewanie dziewczynek. Dodatkowo zearalenon obniża odporność i może wywołać zanik grasicy. Uważajmy zatem na pop corn w kinie i chrypeczki kukurydziane podawane małym dzieciom namiętnie przez rodziców jako wdrażanie do gryzienia i przekąskę etc.

2) SPORYSZ â�� jedna z najbardziej popularnych pleśni. Obecna w płatkach zbożowych, winie, miodzie i ziarnistym pieczywie. Zatrucie sporyszem powoduje niewydolność wątroby, która objawia się alergiami pokarmowymi. Dodatkowo powoduje zmianę zachowań dzieci i dorosłych. Nietypowe zachowanie, ciągłe zmiany nastroju, depresje, nagłe okrucieństwo i agresja, do tego bardzo częste katary i alergia pokarmowa. Oto objawy zatrucia sporyszem.

3) CYTOCHOLAZYNA B â�� znajdujemy są w makaronach i kluskach. Szczególnie niebezpieczna dla osób już chorób na wątrobę. Cytocholazyna B blokuje rozwój komórek i martwe rejony wątroby nie mogą się zregenerować.

4) KWAS KOJICA â�� przyczynia się do tworzenia złogów metanolu. Prowadzi to do uszkodzeń trzustki, inwazji przywry trzustkowej i powoduje rozwój cukrzycy. Toksyna ta znajduje się w ziemniakach i kawie.

5) PLEŚŃ SORGO â�� występuje w zbożu o nazwie sorgo i kaszy jaglanej. Najłatwiej zatruciu ulegają ludzie starsi. Toksyny te powoduję krwawienia, brak apetytu, udary i przebarwienia skóry.

6) PATULIN â�� jest to podstawowa toksyna pleśniowa owoców. Powstaje najczęściej przy stłuczeniu owoców i jest o tyle niebezpieczna, że może rozwijać się w jelitach w formie wykwitów. W takiej zainfekowanych pleśnią miejscach bakterie jelitowe, pałeczki okrężnicy oraz Shigelle wywołują infekcję a przy długotrwałym takim stanie nawet guzy. Pleśń Patulin jest tak podstępna, że do reinfekcji wystarczy jedno zepsute winogrono czy nadgnita czereśnia.

PROFILAKTYKA:

Nie potrzeba tu wielkich rzeczy i tak naprawdę, jak się zaraz Państwo przekonacie, aby nie dać się pleśni wystarczy jeden produkt. Najpierw jednak kilka rad do zastosowania w codziennym życiu.

-nie jedz surowych płatków zbożowych. Gotuj je zawsze z dodatkiem niewielkiej ilość witaminy C

-nie jedz niczego co ma na powierzchni pleśń. Najczęściej odkrawamy kawałek pokryty pleśnią i resztę zjadamy, myśląc że jesteśmy bezpieczni. A to nieprawda. Jeśli na powierzchni pojawiła się pleśń to jej zarodniki są w danym produkcie spożywczym i nie nadaje się on w ogóle do jedzenia. Trzeba go wyrzucić.

- dobrze obieraj ziemniaki i nie jedz ich jeszcze lekko zielonych. Usuwaj tzw. oczka. W nich jest najwięcej pleśni.

-cokolwiek gotujesz dodaj do tego odrobinę witaminy C. Ona niszczy pleśń.

-suszone owoce, szczególnie te pakowane, kupuj zawsze z produkcji organicznej ( inaczej bio), bo masz pewność, że są nie słodzone i nie są moczone w oleju dla większego połysku. Jednak to za mało jak na owoce. Suszone owoce powinno się moczyć w wodzie z sokiem cytrynowym przynajmniej 6 godzin.

- nie pakuj chleba do foliowych reklamówek â�� szybciej pleśnieje

- nie jedz w ogóle orzeszków ziemnych z puszki. Nie są zdrowe, są za słone i prawie zawsze mają w sobie pleśń â�� choć jej nie widać.

-uważaj a herbatę w torebkach. Niestety zawiera sporo pleśni.

I tu rodzi się pytanie jak właściwie żyć i jak nie dać się zwariować. Bo przecież nie przestawimy się nagle na pieczenie samodzielne chleba, robienie serów, makaronów etc. Jest na to bardzo prosty sposób.

CODZIENNIE STOSUJ 500MG WITAMINY C !!! Jest to najłatwiejszy sposób na zneutralizowanie pleśni w naszym organizmie. Już 500mg dziennie wystarcza aby wątroba pracowała sprawnie i nie dochodziło do zatrzymania jej pracy przez pleśń. Witaminę C najprościej jest łykać, albo warto też wrzucać 1 tabletkę do gotowania ryżu, makaronu, co cukiernicy, do płatków zbożowych. Przechowywanie produktów psujących się, ale posypanych witaminą C zapobiega pleśni, a nie wymaga od nas szczególnego wysiłku.

UWAGA NA DZIECI. Je trzeba chronić szczególnie. Bo przecież nie mamy możliwości zapanować nad tym aby nie zjadły niczego nadgnitego, aby nie zjadły truskawki, czereśni obitej czy nadpsutej. Codzienna dawka witaminy C chroni nasze dzieci przed pleśnią.

Traktujmy zatem grzyby, drożdże i pleśnie dokładnie tak samo â�� jako niewidzialnego ale groźnego wroga naszego zdrowia.

Naturalną witaminę C w dawce 500zm i 1000mg kupisz tutaj: hxxp://www.naturalnaciaza.pl/zamowienia.html

Już wkrótce w sprzedaży nowa broń przeciwko grzybom, drożdżom i pleśniom â�� OREGANO. Nowy produkt, który obok Paraprotexu będzie przede mnie polecany w walce w grzybicami. Najbardziej cieszy fakt, że OREGANO może podawać dzieciom poniżej 1 roku życia na wszelkiego rodzaju infekcje i na podniesienie odporności.

Przypominam Państwu, że w dniach od 20go do 27go nie będzie mnie w kraju, więc zamówienia za moim pośrednictwem będą niemożliwe. Każdy z Państwa znający swój numer klubowy może samodzielnie składać zamówienia wypełniając formularz hxxp://91.206.210.210/formularze/zamowienie_pojedyncze1.php

Pozdrawiam serdecznie

Marzena Kopta

Niezależny Dystrybutor CaliVita International"

[ Dodano: 2009-06-16, 02:44 ]
walaija napisał/a:
HA! a ja mam plesn w pralce

są ponoć pralki z nanotechnologią-antypleśniowe i grzybicze

Martuś - 2009-11-04, 21:33

Kurcze, mam zarąbisty problem, dałam Jasiowi plasterek eko sera wyciągnięty z lodówki, sama sobie z drugim zrobiłam kanapkę, jem i czuję pleśń :-x Niestety, on ten swój plasterek już zdążył zjeść :( Nie wiem co teraz zrobić, nigdzie tej pleśni fizycznie nie było widać, po prostu czuć było w smaku, opakowanie było otwarte parę dni temu, data ważności do 11.11, nie wpadłam cholera na to, że coś może być nie tak, jestem taka wściekła na siebie i panikuję ;( Jedyne na co wpadłam to podanie mu kilku kropel wit. C (na szczęście miałam) i Dicofloru, kurde, mam nadzieję, że nic mu nie będzie :(
orenda - 2009-11-04, 22:06

Martuś napisał/a:
Kurcze, mam zarąbisty problem, dałam Jasiowi plasterek eko sera wyciągnięty z lodówki, sama sobie z drugim zrobiłam kanapkę, jem i czuję pleśń :-x Niestety, on ten swój plasterek już zdążył zjeść :( Nie wiem co teraz zrobić, nigdzie tej pleśni fizycznie nie było widać, po prostu czuć było w smaku, opakowanie było otwarte parę dni temu, data ważności do 11.11, nie wpadłam cholera na to, że coś może być nie tak, jestem taka wściekła na siebie i panikuję ;( Jedyne na co wpadłam to podanie mu kilku kropel wit. C (na szczęście miałam) i Dicofloru, kurde, mam nadzieję, że nic mu nie będzie :(
ja dziś też zjadłam i dałam Liwii kawałek tofu spleśniałego (grzyba dopiero później zauważyłam, jak wyjęłam, żeby ukroić kolejny kawałek ), póki co żyjemy, ale na początku się wystraszyłam. Martus, będzie dobrze.
Tempeh-Starter - 2009-11-04, 22:23

:-P mówiąc szczerz to mam na temat grzybków pleśniowych zupełnie przeciwną opinię :-P
topcia - 2009-11-05, 00:53

orenda napisał/a:
kawałek tofu spleśniałego

no właśnie. Nie oglądam tofu jak podaję Weronice a trzeba by było zacząć. Na wierzchu będzie diać pleśn czy w może być jedynie w środku? CHyba jeśli już, zaczyna pleśnieć z wierzchu najpierw no nie? Ale pytania zadaję.... :oops:
MOja homeopatka powiedziala ostatnio, żeby nie wpadać w pranoję, bo ludzie do pleśni są przystosowani w jakiś sposób. Też w sumie sądzę, że gdyby było inaczej całe społeczeństwo by sie pochorowało. Każdy spożywa produkty spleśniałe pewnie, tyle , że nie zwracają na to uwagi

Tempeh-Starter - 2009-11-05, 09:46

dokładnie tak jest

ja tylko chcę powiedzieć że to nie pleśń jest szkodliwa (oczywiście jeśli mówimy o tej szkodliwej) tylko jej metabolity
czyli jednak to co było w głębi tofu a nie na jego powirzchni

pamiętajmy jednak o pleśniach i innych drobnoustrojach które są dobroczynne - to dzięki nim mamy przecież probiotyczne jedzenie
czyli takie które staje się lepeij przyswajalne, wartościowsze bez przemysłowej technologii, siłami samej natury... :!:

... kiszonki, bałkańskie jogurty, kaukazkie kefiry, nasze poczciwe zsiadłe mleko, serki pleśniowe, tofu, miso, natto no i oczywiście Tempeh :-)

magdusia - 2009-11-05, 12:48

Tempeh może i ja się nie znam :-> ,ale dla mnie gnicie i fermentowanie to zupełnie inna sprawa,inne bakterie w tych procesach biorą udział,jedne są szkodliwe dla organizmu ludzkiego a inne go wspierają.
Nigdy bym nie wpadła na to by oba procesy wrzucić do jednego wora.Przecież fermentacja pod wpływem probiotycznych bakterii nie ma nic wspólnego z pleśnią a co więcej gdy np podczas domowej produkcji kiszonek pojawi się pleśń to przecież je wyrzucamy bo zagnieździły się tam nie te bakterie o które nam chodzi..........

Tempeh-Starter - 2009-11-05, 16:03

no pewnie że szkodliwe i dobroczynne (no i jeszcze niektóre obojętne pewnie) z punktu widzenia człowieka - zupełnie co innego z puntu widzenia systematyki gatunków jedno i to samo ;-)

najbardziej w życiu strułem się wiele lat temu serkiem topionym, niefortunnie odwinąłem go ze sreberka z tej lepszej strony jak dojadłem do drugiego końca okazało się że tam siedzi wielki, czarny, pylący się na brunatno glut. pierwsze objawy już po 40 minutach 2 dni 39C przeżynający na pół ból brzucha i mieszkanie w kiblu (na domiar złego było to za granicą na wyjeździe - masakra)

Amanii - 2009-11-05, 16:09

Tempeh-Starter napisał/a:
wielki, czarny, pylący się na brunatno glut

ooo stary, załatwiłeś mi schizę na wieczór tym tekstem :D

topcia - 2009-11-06, 00:21

Sądziłam, że bakterie fermentacyjne wykluczają pleśń. Mogą razem współistnieć? No ale w sumie tofu jest już po fermentacji, więc nie ma ich.... No i pakowane próżniowo-wiec nie mogą być zapleśniałe. Po otwarciu ew. moze się rozwinąć.
YolaW - 2009-11-21, 20:55

Ja miałam kiedyś cos takiego, że jak jeszcze kupowaliśmy chleb regularnie to w pewnym momencie nasz ulubiony razowiec zacząl mi jechać w smaku pleśnią - był świeżutki, pachniał ładnie ale ten smak był bardzo wyraźny. Było tak przez kilka dni, potem było ok. Po jakimś czasie znowu to samo. Mój T twierdził, że nic nie czuje, ale parę osób potwierdziło ten spleśniały smak. Myślicie, że po prostu do pieczenia użyli spleśniałej mąki?
topcia - 2009-11-22, 01:25

YolaW napisał/a:
Myślicie, że po prostu do pieczenia użyli spleśniałej mąki

nio. Też kiedy jeszcze jedlismy chleb tak mieliśmy. W masowej produkcji nikt tam się nie przygląda, czy produkty są zdrowe ;-)

Marcela - 2009-11-28, 18:15

aneta8206, wymyć, przemyć szmatką z octem, dobrze wysuszyć.
Tempeh-Starter - 2009-11-28, 23:45

czy wiecie że w Belgii, tak popularne jak u nas ulotki pizzy są w skrzynkach na listy ulotki usługi odpleśniania i odgrzybiania domostw?
To bardziej zapleśniały kraj niż dżungla amazońska
Wilgoć na maksa, nie za ciepło więc nigdy nie schnąca + brak norm wentylacji w budownictwie mieszkaniowym (stojące powietrze)
Te z Was które boją się / brzydzą pleśni niech lepiej tam nie jadą :-P

Jagula - 2009-11-29, 14:02

Ooooo!!! To i w Szkocji powinny być w ten sposób zapychane skrzynki :mryellow:

Ja tam stawiam na Szkocję jednak (i tam się trzęsę o np. kiszony barszcz czy zakwas na chleb- bo nigdy nie wiadomo jak i skąd przebiega atak)

biechna - 2009-12-01, 22:16

YolaW, też tak miałam z ulubionym chlebem, normalnie jeszcze trochę i zacznę chleb piec, jakbym nadwyżki czasu jakieś miała :-P
YolaW - 2009-12-01, 22:59

biechna, ja już piekę od dłuższego czasu :)
Tempeh-Starter - 2009-12-01, 23:14

mojej szwagierce w Belgii zapleśniał cały dom! (wynajmowany)
1/2 osobistych rzeczy z szaf nadawało się tylko a śmietnik - wszystko na zielono
jak wyjmowało torebkę której rok nie używała zostały jej w rękach same uszy
okazało się że całe poddasz wyłożone jest 30cm warstwą wełny mineralnej - luzem, a że dach tu i tam podciekał wszystko zamieniło się w gigantyczną 200m kw zapleśniałą gąbkę którą 1/2 roku mieli tuż nad głowami, (oni + ich dwójka małych dzieci)
wyprowadzak - a właiwie bardziej ucieczka nastąpiła w trybie błyskwicznym

jak o tym opiwidali to mimo że jestm super odporny (poliżę żabę i takie tam bez problemu :-D ) to aż miałem pawia w gardle. brrr

topcia - 2009-12-02, 00:16

Cytat:
mojej szwagierce w Belgii zapleśniał cały dom! (wynajmowany)
1/2 osobistych rzeczy z szaf nadawało się tylko a śmietnik - wszystko na zielono
jak wyjmowało torebkę której rok nie używała zostały jej w rękach same uszy
okazało się że całe poddasz wyłożone jest 30cm warstwą wełny mineralnej - luzem, a że dach tu i tam podciekał wszystko zamieniło się w gigantyczną 200m kw zapleśniałą gąbkę którą 1/2 roku mieli tuż nad głowami, (oni + ich dwójka małych dzieci)
wyprowadzak - a właiwie bardziej ucieczka nastąpiła w trybie błyskwicznym

bujasz :->

Tempeh-Starter napisał/a:
(poliżę żabę i takie tam bez problemu

o mamo-to takie hobby? A może szukasz księżniczki?

Tempeh-Starter napisał/a:
to aż miałem pawia w gardle

we mnie nie powoduje to odruchów wymiotnych-raczej zdziwienie. ALe dobrze wiedzieć, bo zastanawialiśmy się nad belgią. Dzięki

[ Dodano: 2010-02-01, 00:52 ]
Czy w produktach sfermentowanych, typu miso pleśń może się rozwinąć?

Arielka.v - 2010-05-25, 19:26

Nigdy nie miałam problemów z pleśnią ale ostatnio naczytałam się o jej szkodliwości i stałam sie strasznie czuła na jej punkcie.
Ostatnio mój ulubiony chleb czuć było pleśnią więc zakończyłam jego kupowanie.

Kilka dni temu z kolei kupiłam łuskaną pszenicę.
Nie przyglądałam się za bardzo tym produktom.
Dzisiaj chciałam ją namoczyć na jutrzejszy obiad i znalazłam na nich coś dziwnego.
Na niektorych ziarenkach pszenicy jest coś takie jakby szare czy ciemno zielone (ciezko okreslic) , jest to bardzo suche i po "potarciu" pszenicy w rękach znika. zastanawiam się czy to brud czy może jednak pleśń?
Nie czuć co prawda pleśnią tylko pszenicą ale sama nie wiem co to jest.
troche boję sie boje jej uzyc bo nie chce nagotować pleśni na obiad :roll:
pamiętam jeszcze z domu rodzinnego, ze jak w skladziku lezala pszenica to tez czasami cos takiego na niej było jednak nie zmienia to faktu ze wtedy tez mogla to być pleśń.
Może Wy mi coś doradzicie?

dżo - 2010-05-25, 21:00

Arielka.v, to może być sucha pleśń, na Twoim miejscu nie jadłabym tej pszenicy.
Arielka.v - 2010-05-26, 19:55

dżo, no wlasnie wolę nie ryzykować.
ale jak sobie pomysle ze spleśniała pszenica trafia do sprzedaży to boje sie pomyśleć jaka jest przerabiana na mąke nie mowiąc już o pieczeniu chleba :-x

topcia - 2010-05-27, 02:30

Arielka.v napisał/a:
jaka jest przerabiana na mąke nie

Arielka.v, czy uważasz, że ktoś na to zwraca uwagę? Albo na kaszę gotowaną w barach? :roll:
Jeśli masz podejrzenia, to wyrzucaj, szkoda zdrowia. My nie jedne opakowanie kaszy już wyrzuciliśmy :->

Domisio - 2010-06-02, 16:54

Niedawno pojawiły się truskawki i moja mama wczoraj kupiła całą skrzynkę. Przed jedzeniem oczywiście je umyła i przełożyła do dużej miski i tak się złożyło, że nie zdołałem zjeść wszystkich i zostały w tej misce na noc (nie w lodówce). Dzisiaj po południu miałem akurat ochotę na truskawki i zobaczyłem, że jeszcze nie wszystkie są zjedzone. Dopiero po zjedzeniu paru zauważyłem, że na niektórych jest pleśń szarego odcieniu, jakby były nią porośnięte. Oczywiście nie były całe nią pokryte, ale tylko np. z jednej strony, dlatego tego nie zauważyłem zanim zacząłem je jeść. Czy zjedzenie tych kilku truskawek może mi jakoś zaszkodzić czy nie jest to groźne? Czy ta pleśń jest bardzo toksyczna? Pozdrawiam i proszę o potraktowanie tego pytania na poważnie ;-)
Lily - 2010-06-02, 16:57

To jest taka choroba roślin, szara pleśń hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Szara_ple%C5%9B%C5%84
Nie sądzę, żebyś zauważyła jakieś skutki zdrowotne po zjedzeniu takich truskawek, chyba że masz na to uczulenie (sama na pewno wiele takich skażonych w życiu zjadłam).

dżo - 2010-06-02, 16:57

Domisio, nic Ci nie będzie :-) .
Domisio - 2010-06-02, 21:18

To zdjęcie dałem tylko dla przykładu naprawdę wyglądało to nieco inaczej, jestem pewien, że to była pleśń, a nie żadna choroba, bo wcześniej tego nie było, pojawiło się dopiero następnego dnia :-P ale miło mi, że dożyje jutra ;-)
Lily - 2010-06-02, 21:22

Domisio napisał/a:
jestem pewien, że to była pleśń, a nie żadna choroba, bo wcześniej tego nie było, pojawiło się dopiero następnego dnia :-P

Cytat:
Może infekować prawie wszystkie owoce w czasie ich przechowywania w chłodni
Ale to Cię chyba nie przekonuje ;) Szara pleśń, jak nazwa wskazuje, to rodzaj pleśni ;)
topcia - 2010-06-03, 00:03

NO jasne, że to pleśń, widać gołym okiem. CO nie wyklucza, że to także "choroba" owocu. Jak zwał, tak zwał.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group