wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek przedszkolny - czterolatek=masakra

- 2008-12-31, 00:13
Temat postu: czterolatek=masakra
:roll:
ostatnio czuję się względem mojego dziecka jak dr Jackyll i Mr. Hyde... a Ona też zdaje się posiadać dwie różne osobowości :roll:
Generalnie ostro teraz próbuje stawiać na swoim, odmawia wszelkim prośbom (typu "J. posprzątasz zabawki?" J: "nie posprzątam."), jak Jej coś nie wychodzi to się drze, krzyk jest Jej sposobem radzenia sobie z niewygodnymi sytuacjami, stawia się co kilka minut i generalnie wrzask rządzi...a ja wymiękam...nie lubię wrzasku i jazzzgotu(wyrosłam z kapel metalowych pod koniec LO ;) ) i głowa mi pęka, w dodatku wkurza mnie to, ze ten mały berbeć próbuje mi rozkazywać i tak mocno się stawia. Generalnie jest nie miła od samego rana i często na starcie mam już Jej dosyć :-/ :-/ Oczywiście po jakiejś długiej chwili jest z powrotem miła i fajna i wtedy cieszę się tym i Ją często przytulam itd. ale za chwilę znów mi się obrywa :roll:
ręce mi opadają i potrzebuję się dowiedzieć czy Wasze czterolaty te takie jazdy fundują czy tylko ja mam przesrane?
help....

aha, dodam, że staramy się z Jacem poświęcać jej dużo czasu, codziennie jest wspólna zabawa i czytanie książeczek itp. Poza tym nigdy sobie nie dajemy wleźć na głowę i trzymamy mocną sztamę z Jacem jak Jaga ma jazdy.

alcia - 2008-12-31, 00:27

Kaja tez ma jazdy. Ale teraz rzadziej, jakieś pół roku temu było apogeum.
Ale ogólnie - ona chce bajkę, albo coś w tym stylu. Ona czegoś tam nie ubierze, bo bla bla bla...
Na pewno nie jest tak ostro jak u Ciebie.. Ale Kaja teraz ma taka fazę na łatwe wybuchanie. Czasem coś źle zrozumie np, albo powie jej się coś bardziej stanowczo, kiedy przegina.. A ta ryyyyyykkk na całe gardło. A raczej wrzask. I nie uspokoisz jej... trzeba przeczekać chwilę, zanim zacznie cokolwiek docierać.
Ma tez jazdy na bezsensowne stawianie się. Nie bo nie i już. I z tym jest najgorzej, bo jak tu reagować... W takiej sytuacji ma głęboko gdzieś kary, które jej się wyznacza, czego nei powiesz - wszystko jej obojętne, albo nawet jeszcze gorzej - sama zaczyna za nas recytować co w związku z tym nastąpi i wielce zadowolona z siebie.
No przejawia już takie zaczątki bezczelności ;) Ja nie wiem jak reagować w takiej sytuacji. zawsze jakoś reaguję, ale nie znalazłam skutecznego wyjścia.

Ale wiesz co? Ja się nie przejmuję. na wrzask reaguję zawsze w taki sam sposób: "Idź do swojego pokoju, pokrzycz i wróć jak Ci przejdzie" (tłumaczę jej czasem, ze ja nie lubię krzyku, hałasu, jak chce zostać przy mnie, niech mówi do mnie normalnie, a jeśli jednak musi pokrzyczeć, to tam... Pytam, czy chciałaby żebym do niej krzyczała zamiast mówić, czasem jej nawet zademonstruję ;) ). Na ogół nawet nie muszę tego mówić, sama się oddelegowuje ;) Wraca po chwili i mówi - już mi przeszło mamusiu. I bez słowa wracamy do przerwanej czynności.

- 2008-12-31, 00:34

alcia napisał/a:
Ale wiesz co? Ja się nie przejmuję. na wrzask reaguję zawsze w taki sam sposób: "Idź do swojego pokoju, pokrzycz i wróć jak Ci przejdzie"
kurczę, my też tak Jej mówimy, ale Ona wtedy panicznie "nienie, ja nie chcę, będę grzeczna" itd :shock: :roll: po czym po 2 sekundach znów diabeł wychodzi :roll: :roll:
też nie wiem jak skutecznie reagować...

DagaM - 2008-12-31, 06:10

, Mala_Mi pewnie pomoże Ci, ale nie wiem, czy przypadkiem nie wyjechała na Sylwestra...
arete - 2008-12-31, 07:54

, a może tak objawia się u Jagody zazdrość o Lewka?
- 2008-12-31, 09:04

arete napisał/a:
, a może tak objawia się u Jagody zazdrość o Lewka?
w sumie czytałam o rozwoju psychologicznym czterolatków i Jaga wszystkie te schematy wali jak na dłoni. Tylko czemu z takim natężeniem :roll: tzn wiem, jest od zawsze bardzo konkretna i silna charakterem...taka jest i już. Tylko ja wymiękam coraz szybciej i ostatnio mam już doła jak łapię się na tym, że nie chce mi się z Nią gadać nawet jak robi te swoje jazdy, a przecież wiem, że to taki etap rozwoju, że emocje Nią targają i sobie najzwyczajniej nie radzi... to ze mną chyba coś nie tak...
- 2008-12-31, 09:57

euridice napisał/a:
Mysle, ze to wazne, ze masz tą swiadomość tymczasowosci tych jazd Jagody, tego się trzymaj i czekaj na etap rownowagi :)
euridice, :* dzięki, zapominam czasem, że od 8 miechów śpię w odstępach po 2 godz :roll: ;-)
alcia - 2008-12-31, 10:00

ań napisał/a:
w sumie czytałam o rozwoju psychologicznym czterolatków i Jaga wszystkie te schematy wali jak na dłoni

właśnie, dlatego ja się nie przejmuję. czasem wytrąca mnie z równowagi, zwłaszcza jak jestem zmęczona, niewyspana... Ale tak normalnie przyjmuję to prawie ze stoickim spokojem, bo wiem, że tak to jest w tym wieku i już. Też się czasem boję, że jakoś to ze mnie wyłazi, że mnie takie zachowania drażnią, z Lenką jest łatwiej, nie ma takich problemów i martwię się, by nie wyczuwała czasem, że ona jest ta złą, a Lenka cacy.
Ale staram się z tego powodu jak najczęściej ją tulić, całować, mówić jej na każdym kroku jaka jest fajna, jak ją kocham. I chwalę za wszystkie dobre zachowania, staram się z nią dużo rozmawiać.

Strasznie mnie zabolało, jak kiedyś na nią nawrzeszczałam w czasie jakiejś takiej jazdy.. i ona kilka chwil później, jak już normalnie rozmawiałyśmy, powiedziała mi, że chciała by mieć na imię Lena, że Lenka to piękne imię, a Kaja jej się nie podoba. :(
Od tej pory baaaardzo uważam by wszelkie krytyczne uwagi w stronę jej jakichś niefajnych zachowań, zaraz zostały złagodzone dobrymi słowami podkreślającymi jej zalety.

bodi - 2008-12-31, 10:18

ań, pewnie cię to nie pocieszy ale moja Jaga tez ma takie jazdy. Też jest wrzask w reakcji na najmniejsze niepowodzenie lub coś nie tak - np chciała po coś sięgnąć, a ja jej to podałam.

mówię jej na jej wrzaski tak jak alcia, niestety reakcja jest jak u Ciebie - Mamo, musisz byc przy mnie, stan tu przy mnie itp - przy czym ja musze wziąć pod uwagę że ona w tej chwili jest do mnie szczególnie mocno przyklejona w reakcji na niepowodzneie przedszkolne.

Najgorzej na mnie dziala taki wrzask z samego rana, jeszcze zanim na dobre zaczniemy dzień. Ogólnie mam słaba odporność na to jak ktoś na mnie krzyczy :?

kamma - 2008-12-31, 11:11

Witam w klubie rodziców masakrycznych czterolatków ;) Tyle, że u nas to ostatnio zelżało, więc jest nadzieja, Dziewczyny :)
alcia napisał/a:
na wrzask reaguję zawsze w taki sam sposób: "Idź do swojego pokoju, pokrzycz i wróć jak Ci przejdzie"

u nas to zupełnie nie działa, jest jeszcze większy wrzask na nutę "nie chce mi się!!!"

Generalnie było u nas podobnie jak u , bo Irma jest równie charakterna jak Jagoda, do tego moi rodzice za płotem i ich dywersyjne akcje, do tego moja problematyczna ciąża, w której nie bardzo mogłam się Irmą zajmować. Ale gdy byłam ostatnio w szpitalu, Michał przykręcił Irmie śrubę i zastosował szczególnie radykalne metody. U nas najgorsze było ignorowanie tego, co się do Irmy mówi. Totalne puszczanie mimo uszu. No i oczywiście bunty i protesty dla samej przyjemności (?) protestowania. Za każdą taką akcję Michał zabierał Irmie jedną zabawkę, którą mogła odzyskać dzięki właściwemu zachowaniu. W ciągu tygodnia mieliśmy odmienione dziecko! Wiem, że ta metoda wydaje się drastyczna, ale w sumie wszystko się dobrze ułożyło. Wcześniej stosowaliśmy system motywacyjny ze słoneczkami, ale przestał działać.
Myślę, że masakryczne czterolatki to normalny etap rozwojowy, indywidualizm sięga zenitu (potem będzie gorzej w okresie dojrzewania ;) ), proces uspołeczniania dopiero się rozpoczyna... Przeżyjemy :)

malina - 2008-12-31, 11:28

u nas to samo :roll: , z idealnego,bezproblemowego dziecka Zuzia przemienia sie w potworka.Wrzaski,wykłócanie się,wymuszanie rykiem itd,protesty - ja czasem wymiękam już.Jak cos jest nie po jej mysli - wrzask i tak co jakis czas.W chwilach spokoju jest kochana,rozumie,ze zle sie zachowuje i obiecuje ,ze juz nie bedzie i tak jest - do czasu,a potem jazda zaczyna sie od poczatku.
dort - 2008-12-31, 11:45

kamma my też w desperacji zaczęliśmy zabierać zabawki, bo Oskar jest super uparty facet (zazwyczaj to skutkowało, aż do dzisiaj) - bo dzisiaj skończyło się na tym, że zabrałam mu wszystkie zabawki, a on nawet się za bardzo nie przejął - bawi się spinaczami do bielizny ;-)
kamma - 2008-12-31, 12:11

Irma jest typem chomika, więc na nią podziałało :)
va - 2008-12-31, 12:36

, nie znam sie na czterolatkach, doradzic wiec nie doradze, ale z drugiej strony spojrzalam, no i wiem, ze by skutecznie reagowac i z przyjemnoscia brac sie za bary z codziennoscia, trzeba byc wypoczetym i zrelaksowanym, w miare mozliwosci.

wiem, ze Ty potrafisz zadbac o to, robiac to, co lubisz, ale moze Tobie jako mamie lepiej by zrobilo jednak wydalenie Jagody do tego przedszkola?

pochoruje i przestanie. a Ty moze nie bedziesz jak nowo narodzona, ale w czasie jej nieobecnosci Lewko pewnie ma drzemke, a Ty bys mogla wtedy ladowac akumulatory?

moze rozwazcie to jeszcze raz?

ja wlasnie zaczelam szukac niani na dwa dni do poludnia, bo choc sajgonu nie mam, to wieczorow i tak nie mam dla siebie, bo pracuje. to za malo. Ania, nalezy nam sie chwila oddechu, zanim padniemy bez sil. przytulam.

kamma - 2008-12-31, 12:52

jest jeszcze jeden plus przedszkola: rozwój społeczny. W domu tego nie zazna w takim stopniu jak w przedszkolu.
- 2008-12-31, 12:55

jeju, dziewczyny, już mi lepiej...normalnie każdy Wasz post jest dokładnie tym co u nas! Puszczanie mimo uszu, obiecywanie, że się już tak nie będzie nigdy itd...dzięki, żeście to wszystko napisały bo przynajmniej wiem, że nie tylko u nas taki hardcore i wiem że każda z Was mnie zrozumie jak będe miała słabszy moment i potrzebowała wyżalki-jak to było wczoraj. :*
a więc wspierać się będziemy i jakoś przeżyjemy ;)

va rozumiem Twój argument o przedszkolu i sama tak uważam, toteż narazie nie podnoszę na głos tematu i poczekam do wiosny i zdrowej Jagody co by znów rozważyć czy by Jej choć na te ostatnie ciepłe miesiące nie dać z powrotem, bo Ona sama tego potrzebuje-tęskni do tych dzieci :/ szkoda mi Jej a mi rzeczywiście przydało by się trochę luzu bo cały dzień jestem z Nimi sama, Jaco po 17 wraca i często jest sam wypompowany, dop po obiedzie przejmuje pieczę nad dzieciakami-tj koło 19

[ Dodano: 2008-12-31, 12:58 ]
kamma napisał/a:
jest jeszcze jeden plus przedszkola: rozwój społeczny. W domu tego nie zazna w takim stopniu jak w przedszkolu.
ja wiem, Ona chodziła do przedszkola, ale od listopada cały czas chorujemy wszyscy przez to przedszkole- Lew zaliczył już 2 antybiotyki :-( a Jaga właśnie wychodzi z zapalenia krtani/oskrzeli i prawie płuc. Jac pracuje na zewnątrz więc chorować nie może...ja też nie za bardzo bo jak w takim stanie zajmować się dziećmi itd... dlatego puścliśmy narazie przedszkole w diabły

ps.a pomysł z zabieraniem zabawek fajny! bo czekające nagrody rzeczywiscie nei zawsze zdają egzamin :?

alcia - 2008-12-31, 14:18

dort napisał/a:
my też w desperacji zaczęliśmy zabierać zabawki, bo Oskar jest super uparty facet (zazwyczaj to skutkowało, aż do dzisiaj) - bo dzisiaj skończyło się na tym, że zabrałam mu wszystkie zabawki, a on nawet się za bardzo nie przejął

u nas było to samo. darowałam juz sobie wszelkie kary tego typu :)

kamma - 2008-12-31, 14:21

ań napisał/a:
a więc wspierać się będziemy i jakoś przeżyjemy

oczywiście :)
I może to naprawdę nie potrwa długo, znaczy ta masakra :) Irma bywała już naprawdę nieznośna, a teraz jest wspaniała. Po wizycie u dziadków najczęściej znów zaczyna świrować, ale teraz to już dość łatwo nad tym panujemy.
My też chwilowo nie puszczamy Irmy do przedszkola. W tej chwili z Irmy grupy chodzi 7 dzieci, reszta ma zapalenie oskrzeli albo płuc :shock: A i ta siódemka kaszle. I ospa się panoszy i zastanawiamy się, czy Irmy nie zaszczepić, bo to nie jest już ta sama ospa, na którą my kiedyś chorowaliśmy; ma o wiele cięższy przebieg niż za naszych czasów :(

bodi - 2008-12-31, 15:12

kamma, rozwiń proszę jeśli możesz temat ospy, mnie tez to interesuje bo Jagoda nieszczepiona. myślałam wręcz o celowym wystawianiu jej na choroby wieku dziecięcego, żeby miała odporność na całe zycie.

Ospa jest w dodatkowych szczepieniach?

kamma - 2008-12-31, 15:42

to może nowy temat :)
- 2008-12-31, 17:24

kamma napisał/a:
to może nowy temat :)
tak, zakładaj
malina - 2008-12-31, 17:30

ań napisał/a:
jeju, dziewczyny, już mi lepiej...normalnie każdy Wasz post jest dokładnie tym co u nas! Puszczanie mimo uszu, obiecywanie, że się już tak nie będzie nigdy itd...dzięki, żeście to wszystko napisały bo przynajmniej wiem, że nie tylko u nas taki hardcore i wiem że każda z Was mnie zrozumie jak będe miała słabszy moment i potrzebowała wyżalki-jak to było wczoraj. :*
a więc wspierać się będziemy i jakoś przeżyjemy ;)


Dokładnie!A Zuzia w domu tylko takie szopki odwala i to najczęsciej przy mnie,w przedszkolu(odpukać,do tej pory złapała tylko jedną lekką infekcje) jest idealna,nie mogą sie jej nachwalić :roll: U moich rodzićow też jest super bo oni robią wszystko co ona chce,potem ze mną jest jeszcze większy problem :-/ Kurcze,ona czasem tak daje czadu,że mam ochote jej przylać :-/ :-(

- 2008-12-31, 18:07

malina napisał/a:
Kurcze,ona czasem tak daje czadu,że mam ochote jej przylać
mam to samo, choć wiem, że nigdy na Nia bym reki nie podniosła, ale za to zdarza mi się wydrzeć pod koniec dnia jak się nazbiera :/
bajaderka - 2008-12-31, 23:11

, to i ja dołanczam do mam masakrycznych czterolatków....ja sobie wmawiam, że jak Jagoda nie przechodziła buntu dwulatka to teraz musi sobie nadrobić....tak jak opisujecie dziewczyny ... z istoty dobrze ułożonej ;-) przemieniła się...o w kogoś takiego ]:-> .... u nas skupiało się wszystko na Krzysiu , tak jakby na nim sobie wszystko odreagowywała....wrzeszczała, przeklinała...tak, tak....w przedszkolu w ich grupie jest większość chłopców :evil: , biedny Krzyś dostawał cięgi takie że hej...teraz się trochę uspokaja...Jagoda nadal nie lubi przedszkola....odkąd zaczęła chodzić nie ma fazy na fajne teksty :-/ ....chociaż ostatnio jest poprawa, bo powiedziała przy stole wigilijnym...o Kasia pierła i kominek się zapalił :-P powoli wraca moja Jagoda ;-)
Jagula - 2009-01-01, 17:33

ań napisał/a:
alcia napisał/a:
Ale wiesz co? Ja się nie przejmuję. na wrzask reaguję zawsze w taki sam sposób: "Idź do swojego pokoju, pokrzycz i wróć jak Ci przejdzie"
kurczę, my też tak Jej mówimy, ale Ona wtedy panicznie "nienie, ja nie chcę, będę grzeczna" itd :shock: :roll: po czym po 2 sekundach znów diabeł wychodzi :roll: :roll:
też nie wiem jak skutecznie reagować...
mamy tak samo :-| dotego dochodzi tupanie nogami i histeryczne zawodzenie...niedawno Radziej obcował z dwulatkiem więc do repertuaru dołączył pisk...
Kiedyś skutkowały kary w pokoju (4 minuty) ale ostatnio jest jak z Jagą...jest taki płacz jakbym go co najmniej zamykała w zimnej i ciemnej komórce...

super ,że poruszyłaś ten temat bo ostatnio mieliśmy z tego powodu lekką załamkę i stwierdziliśmy zgodnie,że to zapewne nasza wina - rozpuściliśmy sobie dziecko i mamy za swoje...

dynia - 2009-01-01, 17:35

u nas to samo ,bierzemy na przeczekanie ,nic innego nam nie przychodzi do głowy.Potem napiszę coś jeszcze ale gonić muszę ;-)
Kasia B. - 2009-01-01, 18:39

Jeny normalnie Was Kocham Dziewczyny za ten wątek.
U nas masakra totalna, do ktorej dochodzi zasuwanie jak maly motorek caly dzien :evil:
Jestem przerazona jak to bedzie jak drugie dziecko sie urodzi.
Filip wogóle sie nie słucha powtarzamy po kilka razy, juz miałam nawet myśl żeby iść z nim do laryngologa bo głuchy jest :-/ Ale widze, ze to jest normalne to mi troche lzej :-D

eenia - 2009-01-01, 19:39

Hmmm, no u nas nawet nie ma takiego hardcoru. Franek jest do pogadania, dość grzeczny, z nowych objawów ciężko znośnych to jęczenie, a to nie ma siły a to coś tam, jęczy i jęczy :roll:
- 2009-01-01, 21:08

eenia, szczęściaro ;)

Jagula no właśnie ja tez doła już miałam, że może coś spieprzyłam po drodze... ale teraz już mi troche lepiej, wiedząc że to jednak norma wiekowa i przeczekac trzeba

ale zastanawiam się..
-wiedząc, ze to taki wiek po prostu to czy trzeba za każdym razem reagować twardo i stanowczo czy można czasem puścić mimo uszu? nie chcę zaś zachęcać jej do brojenia...ale z drugiej strony jak wiem, ze Ona przez to niejako musi przejść i moje gadanie nic nie zmieni to czasem mam ochotę olać trochę dla własnego zdrowia psychicznego...

a druga rzecz co mnie martwi to fakt, że jak Ona jedzie z koksem to ja mam ochotę uciec gdzie pieprz rośnie, nie chce mi się z Nią gadać ani nawet być w jednym pokoju jak zanadto zahardkorzy :roll: normalnie nie podobają mi się takie odczucia u mnie-że mi się z Własnym dzieckiem gadać nie chce...

kamma - 2009-01-01, 21:24

ań napisał/a:
normalnie nie podobają mi się takie odczucia u mnie-że mi się z Własnym dzieckiem gadać nie chce...

ale to jest zupełnie normalne. Gdyby to nie była Twoja córka, to po prostu poszłabyś sobie. Nic dziwnego, że nie masz ochoty przebywać w towarzystwie kogoś, kto jest dla Ciebie niemiły. A co będzie, jeżeli rzeczywiście w takiej "gorszej chwili" odsuniesz się od Jagi? Jak myślisz, czego ją to nauczy? Może tego, że niemiłe zachowania sprawiają, że ktoś nie ma ochoty z nią przebywać, czyli że nie wychodzą jej na dobre. To cenna lekcja.

bodi - 2009-01-01, 22:26

kamma, ja staram się Jagodzie klarować własnie to o czym piszesz. Mówię jej że musze odpocząć bo np. nie chcę słuchac jej krzyków, albo że sprawiła mi przykrość swoim zachowaniem - i pytam jak sama by się czuła gdybym ja albo W tak się zachowali wobec niej.
Malati - 2009-01-01, 23:50

ań napisał/a:
wiedząc, ze to taki wiek po prostu to czy trzeba za każdym razem reagować twardo i stanowczo czy można czasem puścić mimo uszu?


mysle że jeśli jej zachowanie nie czyni krzywdy fizycznej drugiej osobie czy tez jej samej to mozna czasami po prostu nie reagować. Tak naprawdę nie każde wybryki dziecka wymagają kary i wielkich tłumaczeń. Dzieci psocą bo są dzećmi ;-) ,nie słuchają sie dorosłych bo dzięki temu rozwijaja wlasne ja własna tozsamośc.To cięzkie chwile dla wszystkich ale nie bezowocne

ań napisał/a:
normalnie nie podobają mi się takie odczucia u mnie-że mi się z Własnym dzieckiem gadać nie chce.


twoje odczucia sa jak najbardziej naturalne i myslę że wiele rodzicow takie miewa. Nie miej z tego tytułu wyrzutów sumienia,pamiętaj ze jestes tylko człowiekiem masz prawo byc zła,zmeczona,znechęcona czy niemiec ochoty oglądac przez dchwile swojego dziecka zwłaszcza jak daje popalić.Dużo sił życzę

- 2009-01-02, 09:05

czarna96, dzięki za tego posta :)
majaja - 2009-01-04, 00:05

czarna96 napisał/a:
mysle że jeśli jej zachowanie nie czyni krzywdy fizycznej drugiej osobie czy tez jej samej to mozna czasami po prostu nie reagować. Tak naprawdę nie każde wybryki dziecka wymagają kary i wielkich tłumaczeń. Dzieci psocą bo są dzećmi
U nas działa, choć mam nadzieję, że t nie cisza przed burzą, bo jak posłuchałam waszych 4-latkach to ciarki mnie przeszły.
gibusia - 2009-01-11, 20:02

ań, u naszej czterolatki podobnie - wrzask, płacz co 5 minut, narzekanie i ględzenie, męczliwość nóg, niezwykle szybkie zmiany nastroju ,przedrzeźnianie, udawanie jakichś dziwnych głosów, hałaśliwość, ogromna drażliwość, obrażanie się non-stop, absorbuje człowieka maksymalnie, ciągle coś gada, śpiewa na cały regulator, krzyczy, buzia się nie zamyka i co sekunda wydaje polecenia co mamy robić i co ona chce; coś mówi, a potem zaprzecza i kłóci się, wpada w histerię i furię, problemy z zasypianiem, a w nocy przemieszczanie się z powodu potworów.
Czekamy aż przejdzie. Łączę się z tobą w bólu:)

alcia - 2009-01-11, 20:23

gibusia napisał/a:
a w nocy przemieszczanie się z powodu potworów.

o tak.. potwory ;) Wczoraj 3 razy do niej wstawałam przez potwory.

bodi - 2009-01-11, 21:42

gibusia napisał/a:
co sekunda wydaje polecenia co mamy robić

skąd ja to znam ;)
normalnie mały tyran się zrobił, rozstawia nas wszystkich po kątach.

z budzeniem w nocy też podobnie, z tym że nie mówi co się stało, po prostu mnie woła. i TYLKO mnie, W. wygania zdecydowanie :?
czy Wy też tak macie, że tylko mama może utulić przy takim nocnym kryzysie?

alcia - 2009-01-12, 00:38

bodi napisał/a:
czy Wy też tak macie, że tylko mama może utulić przy takim nocnym kryzysie?

u nas nie. Tata zrobi to szybciej, Kaja przy mnie bardziej się roztkliwia ;) Oboje chodzimy, w sumie ostatnio karko częściej. Pod tym względem nigdy u nas nie było, że od tych spraw jest mama, więc Kaja nas oboje tak samo akceptuje, Lena też. Ale na pewno przy mnie obie bardziej "świrują", jak już przyjdzie co do czego.

- 2009-01-12, 08:31

alcia napisał/a:
Ale na pewno przy mnie obie bardziej "świrują", jak już przyjdzie co do czego.
no, też zauwazyłam taka prawidłowość... Jaga ma tez cos takiego ostatnio, ze jak się cos stanie to chce do mamy i tylko do mamy.
mandy_bu - 2009-01-12, 09:46

:mryellow: cóż też mam czterolatka i może to banalnie zabrzmi, ale przy życiu trzyma mnie konsekwencja i milion twórczych rozwiązań na każdą okazję (btw: nie sadziłam,że jestem w stanie wygenerować z siebie tyle pomysłów) acha ań tez mam małego bąbla (10 miesięcy) doskonale Cię rozumiem (te nieprzespane noce :-/ ). Mnie dodaje otuchy myśl, że wreszcie dorosną i ten trudny czas minie. (Choć nie myślę tu o czasie dojrzewania ;-) . ), ale ten okres, też ma piękne chwile i tego się trzymam!

[ Dodano: 2009-01-12, 09:50 ]
Jaga ma tez cos takiego ostatnio, ze jak się cos stanie to chce do mamy i tylko do mamy.[/quote]
Mama to cały wszechświat! Jedyna przystań bezpieczeństwa ech to bywa trudne....

Jagula - 2009-01-12, 17:14

gibusia napisał/a:
ań, u naszej czterolatki podobnie - wrzask, płacz co 5 minut, narzekanie i ględzenie, męczliwość nóg, niezwykle szybkie zmiany nastroju ,przedrzeźnianie, udawanie jakichś dziwnych głosów, hałaśliwość, ogromna drażliwość, obrażanie się non-stop, absorbuje człowieka maksymalnie, ciągle coś gada, śpiewa na cały regulator, krzyczy, buzia się nie zamyka i co sekunda wydaje polecenia co mamy robić i co ona chce; coś mówi, a potem zaprzecza i kłóci się, wpada w histerię i furię, problemy z zasypianiem, a w nocy przemieszczanie się z powodu potworów.
Czekamy aż przejdzie. Łączę się z tobą w bólu:)

no dosłownie cały zestaw "dolegliwości" ...a obecnie do szału doprowadza mnie wieczne obrażanie się i rozkazywanie...
Ale jest u Was tak,że -po obrażeniu odpowiadam - to ja też się obrażam na ciebie- i za chwilę mam nieziemska histerię i szloch-"kocham cię mamusiu" ???

kamma - 2009-01-12, 17:46

A my pozwalamy Irmie przychodzić do nas w nocy. Oczywiście chwalimy ją za noce przespane w całości u siebie, ale też wie, że jeżeli nas potrzebuje, to może w każdej chwili przyjść. I wiecie? Wcale tak często z tego nie korzysta!
- 2009-01-12, 20:07

Jagula, :lol: sory, ale rozbawiła mnie histeria Radzieja pt"kocham Cię mamusiu" :lol: :lol:


ja dziś wymiękam na maxa. Po kąpieli delikwentki, korzystając z tego, ze Lew zasnął zwiałam na spacerek a Jaco zajął się potworem... :roll: od wczoraj przegina pałę, kłóci sie o wszystko (np wymysla sobie, ze słyszała domofon i ktos idzie i neguje jak mówię, ze przesłyszała się, a potem sie drze kto idzie i gdzie jest bo juz powinien był wejsć :roll: :roll: ) na wszystko ma inną swoja wizję, nic się nie podoba, drze się, ciagle sprzeciwia i oczywiście krzykiem, rozkazuje, jest ogólnie do bani... Dzis nie dałam rady bo już wczoraj cały dzień była niedobra i wydarłam się na Nią wieczorem. Kapali się z Lwem i ciagle szalała w tym brodziku oblewając Go po twarzy i głowie, co jak wiadomo małe dzieci nie do końca lubią...zwracałam uwagę z 5 razy-NIC. w końcu sama wzięłam kubek i Ja oblałam-oczywiscie bunt i żal. I po chwili znów TO SAMO :evil: więc kazałam Jej wyjśc z wanny skoro nie potrafi sie wspólnie bawić, oczywiste ryk, bunt, krzyk, na koniec dodała do repertuary bicie mnie :-/ szlag, wydarłam się na Nią, i wyprosiłam z łazienki. Poszła naburmuszona... Cholera nienawidzę takich akcji gdy staram sie i staram by nie krzyknąć na Nią a ta tak długo mnie maltretuje że w końcu ryczę ze zdwojona mocą. Fuck.
A obok się wkurzam, że bez sensu to wszystko-muszę reagowac stanowczo(jak dziś z wyproszeniem z kąpieli mimo próśb że juz będzie grzeczna i chce sie kąpac dalej) bo jak nie to będzie dalej nieznosna skoro i tak idzie po jej stronie w końcu...ale z drugiej strony wiem, ze to wiek taki i taki charakter i z boku sie cieszę, ze jest silna i konkretna, ale cholerka...wysiadam, wymiękam, i mam ochotę wysłać Ja na tydzień w KOSMOS!! AAAAAAA!!!
:-?

ewatara - 2009-01-12, 22:27

, a co na to Twój Jack? on chyba po psychologii, co mówi i jak reaguje? trzymam kciuki za rychłą poprawę sytuacji. Jasmi też czasem potrafi niezły teatrzyk odprawić, ale generalnie czytając to nie powinnam narzekać, choć kto wie co jeszcze mi wymysli, a może to ten wiek :roll:
Jagula - 2009-01-12, 23:30

dodam Ci tylko,że Radziej w takiej sytuacji jak znalazła się Jaga wychodziłby z łazienki obrażony a skończyłoby się straszliwą histerią. Rozmawiam ostatnio z mamami czterolatków i póki co - dziękuję,że Radziej nie kłamie...
Właśnie w tym momencie opowiedziałam Wojowi o czym piszę ;-) i stwierdził tylko "jak to" :-> i przypomniałam sobie co opowiadał naszym teściom :->

alcia - 2009-01-12, 23:31

ań, Kaja nie odwala aż takich akcji, ale też ostatnio krzyczę regularnie. Na ogół jest fajniutka (już bardziej Lena to istna diablica ;) ]:-> ), ale czasem potrafi być tak bezczelna, arogancka, czy ściemnia, eh.. nerwy mi puszczają.
Ale jednak moja Kaja jest całkiem inna niż Jagoda. Ja bardziej mam problem z jej delikatnością.. Potrafi płakać prawie bez powodu, łatwo wpada w histerie.

a poza tym do szału mnie doprowadza przy jedzeniu! :evil: Zrobiła się tak ślamazarna, każdy posiłek, to przynajmniej pół godziny z głowy (często dłużej), wszystko je zimne..

- 2009-01-12, 23:35

Cytat:
a poza tym do szału mnie doprowadza przy jedzeniu! :evil: Zrobiła się tak ślamazarna, każdy posiłek, to przynajmniej pół godziny z głowy (często dłużej), wszystko je zimne..
też ostatnio na tapecie...
ewatara, poczekaj aż jaśmi 4 latka skończy, to TEN wiek :evil:

hetepheres - 2009-01-13, 10:43

Wszystko co opisalyscie - wlasnie przede mna i G.
Mieszko skonczyl trzy lata.
A ze wdal sie i w mamusie i tatusia jesli chodzi i gadulstwo, wymyslanie dziwnych zabaw, nadmiar energii - zpowiada sie niezla imprezka.
Juz teraz mam na koncie kilka sytuacji, w ktorych ciezko bylo mi sie opanowac gdy Mieszko zaczynal swoje koncertowe wystepy...
A przeciez trza byc twardym nie mietkim ;)
Chodzi mi o to,ze dzieciaki sa przesprytne i jak widza, ze mamy chwile slabosci z ich powodu - z premedytacja wykorzystaja to przy najblizszej okazji...
To tez jest element ich samodoskonalnia, uczenia sie, ze jak jest akcja (jego super ekstra glosna, krzykliwa akcja) to i musi byc reakcja (moja - to zalezy-raz stanowcza i konsekwentna, raz na skraju cierpliwosci...).
Staram sie wiec mu tlumaczyc ile wlezie i na ile starcza mi sil i argumentow - ze za zle zachowanie jest kara (dotkliwa, bo zabranie ulubionej zabawki do odwolania, 3 min w samotnosci, i inne takie - na szczescie bez ogolnorozumianego "wychowawczego" klapsa) , za dobre - suuuper nagroda - np. wymyslam jakas zabawy, inna niz zazwyczaj-ostatnio bylo to robienie masek-patent na kilka :nagrod" :-P .
I wiem jedno - to, jak zachowuje sie maly czesto jest odzwierciedleniem mojego humoru, nastroju jaki panuje w domu. Gdy mam ZNP (czyli hocki klocki przedokresowe),to mnie nosi -> a Miezka nosi ze zdwojona sila...
Dziekuje za ten watek!!

Malati - 2009-01-13, 22:44

hetepheres napisał/a:
Gdy mam ZNP (czyli hocki klocki przedokresowe),to mnie nosi


oj tak mam to samo.
Bardzo wyraznie widze u siebie jak hormony maja wpływ na moje zachowanie.Co miesiac tydzien czasami półtora tyg przed okresem chodze jak bomba zegarowa,Wiele sytuacji naprawde bzdetnych doprowadza mnie do szału.Staram sie pamietac o tym ze wiele moich reakcji na zachowanie Filipka jest tak naprawde przesadzonych własnie poprzez huśtawki hormonów.Mówie sobie ze to nie młody przesadza tylko ja reaguje za mocno ,Staram sie usunąc w kryzyowych sytuacjach gdzies na bok na chwilke zeby zebrac mysli i sie uspokoić.Pomaga czasami na dłuzej czasami trzeba to powtarzac wciagu dnia kilkakrotnie ;-) .Czasami wrzasne i nie mam z tego tytułu jakiś wyrzutów sumienia :-P
Tak wiec kobietki głowy do góry,nie bądzcie dla siebie takie surowe.Mamy na głowie dom dzieci niektóre jeszcze pracuja zawodowo do tego dochodza hormony,jak tutaj nie oszaleć czasami ;-) ? A my dajemy rade,codziennie wstajemy i stawiamy czoła nowemu dniu.Dzieci daja nam popalić ale tez dzieki ich wybrykom doskonalismy sie cwiczymy własna cierpliwość ,umejetnośc empati czy wrecz odgadywania o czym mysla i czego chcą :-) ,Byc kobieta a tym samym byc matka to jest dopiero coś!!! :-D

mandy_bu - 2009-01-14, 11:02

A wiecie ja w cale nie uważam, że to "taki wiek", choć na pewno pewne zachowania są typowe właśnie dla 4 latków. Każda z nas ma jakiś "kłopot" dotyczący zachowania swojego dziecka i jest to naturalne. Sądzę, że należy pamiętać, że mamy do czynienia z "niedojrzałym osobnikiem", który po prostu nie potrafi nam "normalnie", czyli w dorosły sposób zakomunikować o co mu chodzi. Myślę, że niewielu z nas świadomie patrzy na swoje problemy, i w konsekwencji nie potrafi ich zwerbalizować, a co tu mówić o 4 latku, czy innym 3 latku. Patrząc rozwojowo ten wiek to nie charakteryzuje się jakimś "szczególnym" kryzysem. Z moim 4 latkiem, też mam "klopoty" w dogadaniu się, wiem , ze u mnie jest do głownie podyktowane bardzo wieloma zmianami, które się w naszej rodzinie wydarzyły w przeciągu ostatniego roku. Przeprowadziliśmy się, rozpoczęło się przedszkole no i "najgorsze", że urodził się braciszek. Tyle zmian jest trudne do zaakceptowania, nawet dla dorosłego. No i jak ma to przeżyć 4 latek? Mój wrzeszczy, tupie, boi się straszydel itd. itd. itp.
gibusia - 2009-01-14, 13:32

To poczytajcie sobie to o czterolatku, najlepszy jest pierwszy fragment:)

hxxp://www.babyboom.pl/dzieci_3_5/rozwoj/rozwoj_psychofizyczny_czterolatka.html

- 2009-01-14, 14:12

mandy_bu napisał/a:
ten wiek to nie charakteryzuje się jakimś "szczególnym" kryzysem.
skąd masz te informacje? bo w książkach o psychologii dziecka stoi jak byk, że 4-ro latki przechodzą przez trudny okres i wszystkie rzeczy które wymieniały dziewczyny są typowymi zachowaniami czterolatka.

gibusia, fajny link :)

kamma - 2009-01-14, 14:35

, na Twoim miejscu byłabym jeszcze bardziej stanowcza i konsekwentna. Jeśli Jaga narusza osobiste granice innych osób (a tak ewidentnie było w przypadku chlapania Lwa), to zwracaj jej uwagę raz, a nie pięć razy. Potem od razu wyciągaj konsekwencje: szybciej się nauczy, że nie żartujesz i że nie dasz się naciągnąć na obietnice bez pokrycia.
Co do upierania się przy swoim (jak z tym, że ktoś idzie), może po prostu od razu weryfikuj, co jest prawdą, jeśli tylko da się to zrobić.
Powodzenia!
U nas w zasadzie jest spokój, o dziwo :shock: Jedyny problem, że Irma często ignoruje to, co się do niej mówi. Ale z tym można żyć ;)

dynia - 2009-01-14, 15:59

4 lata to jest własnie bardzo przełomowy i kryzysowy etap w rozwoju dziecka.Psychologowie wszędzie to podkreślają.Dopiero 5 latek daje odsapnąc rodzicom ,na co liczę po cichu ;-)
U na różnie od Jago czysto anielskiej ,zajmującej się bratem ,sprzątającej ,nawet odkurzającej ,posłusznej ,no cud miód do rany przyłóż do potworka,wrzeszczącego ,piszącego ,nieposłusznego,grymaśnego ,generalnie nieznośnego do potęgi ]:-> Czasem sil brak ale muszę sie konsekwentnie prowadzic chodź czasem mam ochotę wyjść z siebie i stanąć z boku :-?

[ Dodano: 2009-01-14, 16:02 ]
Cytat:
• Zaczyna się interesować różnicami płci.

No własnie u Jagi daje się to wyraznie dostrzec ale jest to nawet zabawne czasem .Siedzi całymi dniami i studiuje atlas anatomiczny :roll:

mandy_bu - 2009-01-14, 17:27

spoko Ań, pisząc szczególnym miałam na myśli w zasadzie jeden kryzys dominujący w tym okresie tzw. fazę edypalną. Tzn. w tym czasie dziecko po raz pierwszy (jak zauważyłyście) odkrywa swoją tożsamość płciowa. ("jestem chłopcem, czy dziewczynką"),w tym czasie zaczyna się rywalizacja z rodzicem o drugiego rodzica (matką lub ojcem). A wiem to z rozwojówki psychoanalityczki Melanii Klein. Tak naprawdę najtrudniejszy dla dziecka jest 1 rok życia, potem kryzys na przełomie 2 roku. Po 5 roku życia tak do 9 powinno być z górki. Choć słyszałam o nowym "kryzysie" 7 latka. :-/
I co do konsekwencji zgadzam się z kammą. Pozdrawiam

- 2009-01-14, 18:32

mandy_bu napisał/a:
I co do konsekwencji zgadzam się z kammą
konsekwencja u nas jest na wysokim poziomie, ale własnie to powoduje u Jagi takie masakra bunty, bo Ona jest naprawdę silna osobowość i bardzo chce stawiać na swoim jak natrafia na mur z naszej strony(z Jacem działamy jako team, nigdy przeciw sobie) to lecą pioruny...dlatego czasem chciała bym miec troche spokoju i puścić mimo uszu Jej gadki i mimo oczu Jej zagrania... zwłaszcza, że wiem, że najzwyklej w świecie sobie z emocjami nie radzi.
Malati - 2009-01-14, 18:35

ań napisał/a:
.dlatego czasem chciała bym miec troche spokoju i puścić mimo uszu Jej gadki i mimo oczu Jej zagrania... zwłaszcza, że wiem, że najzwyklej w świecie sobie z emocjami nie radzi.


No to zrób to czasami. :-)
Naprawde myślisz ze to zle na nią wpłynie, ze to niewychowawcze? Myśle ze jak jej czasami odpuścisz to nic sie złego nie stanie ;-)

- 2009-01-14, 18:37

czarna96 napisał/a:
Naprawde myślisz ze to zle na nią wpłynie, ze to niewychowawcze? Myśle ze jak jej czasami odpuścisz to nic sie złego nie stanie
też tak sobie na boku myślę, byle nie za często ;)
majaja - 2009-01-15, 07:53

ań napisał/a:
wiedząc, ze to taki wiek po prostu to czy trzeba za każdym razem reagować twardo i stanowczo czy można czasem puścić mimo uszu? nie chcę zaś zachęcać jej do brojenia...
ja całkiem odpuściłam strzelanie, brakowało mi argumentów, a moje tłumaczenia tylko nasilały problem, więc dałam sobie spokój i no się znacznie uspokoiło. Przeklinanie też odpuściłam, bo jak 3-latkowi wytłumaczyć dlaczego nie powinno się używać takich słów, przejdzie mu samo, tylko bardziej pilnujemy własnych języków.
magdusia - 2009-01-15, 12:34

ań napisał/a:
konsekwencja u nas jest na wysokim poziomie, ale własnie to powoduje u Jagi takie masakra bunty

w takim razie bym się zastanowiła czy za bardzo nie przykręciłam śruby ;)

- 2009-01-15, 13:17

magdusia napisał/a:
czy za bardzo nie przykręciłam śruby
no stąd moje gdybania czy może by nie odpuścić trochę. No zrobię jakieś fusion postaw git na czuja i będzie :)
Jagula - 2009-01-18, 15:57

Radziej miał obiecane czytanie Emila ze Smalandii. I czytamy.Postać Emila wydaje mi się bardzo znajoma :-> :mryellow: nawet zażartowałam sobie z mężem,że chyba nie powinniśmy jej czytać bo książka może stać się niewyczerpanym pokładem inspiracji ;-)
Na pewno jest dobra dla rodziców w ramach odstresowania ;-)

majaja - 2009-01-18, 16:09

Jagula napisał/a:
Radziej miał obiecane czytanie Emila ze Smalandii. I czytamy.Postać Emila wydaje mi się bardzo znajoma
Taaa, Emil rulez, my co i rusz wracamy do Emila, teraz będę szukać jakiegoś porządnego wydania Pipi. I się pocieszam, że skoro Emil wyrósł na ludzi bez jakiś szczególnych teorii psychologicznych to i nam się uda ;)
malina - 2009-01-18, 18:25

A u nas od jakiegoś czasu spokój (mam nadzieje,że nie zapesze ;-) ) Zuzanna jest jak anioł,szczegolnie w porównaniu do tego co jakiś czas temu serwowała.Jak dawniej bezproblemowa,radosna i słodka.Chyba zaczne się modlić,zeby juz tak zostało :mrgreen:
kamma - 2009-01-23, 20:52

A propos nocnych potworów: u nas jest taki jeden. Gdy Irma nie może zasnąć, mówi, że boi się STRASZNEJ KROPKI!
Marzena Nowak - 2011-01-09, 14:40

No i co, mineły 2 lata a problem jest ciagle aktualny :->
Moja Blanka za parę tyg kończy 4 lata. Ma niestety objawy typowego czterolatka. Jest nieznośna, niecierpliwa, złosliwa, bucząca. Kilka razy w ciągu dnia potrafi wyprowadzic mnie z równowagi. Nieraz mi jej szkoda. Kiedy coś złego zrobi jest ryk, kara a jak sie uspokoi to rozmowa. Gdy sie pytam dlaczego to zrobiła mówi, że nie wie. Klei się do mnie i przeprasza. Ona się trochę zachowuje jak ja przed miesiaczką :-P Sama nie wiem czego chce, wszystko mnie denerwuje. Kurcze, jeśli ja jako dorosła osoba źle sie z tym czuje to co dopiero taki mały człowiek.
Tak czy inaczej, nie jest łatwo!
Może jakies nowe rady?

xy - 2011-01-10, 13:39

Pytanie tak małego dziecka dlaczego coś zrobiło troszkę mija się z celem, bo ona "po" naprawdę nie wie najprawdopodobniej. Możesz ją zapytać w trakcie dlaczego coś "takiego" robi, to może by coś sensownego powiedziała, pod warunkiem, że byłabyś w stanie opanować nerwy i zapytać spokojnie. Dobrze byłoby zapoznać się z jakąś psychologia rozwojową w wydaniu dla pedagogów..Oraz co się może wydać banalne, czy jej nie brakuje jakichś składników odżywczych - witaminek, tłuszczów, białek, cukrów - ja wiem, że to może brzmieć kuriozalnie i że każdy rodzic dba żeby dziecko było dobrze odżywione, także proszę mnie za to nie zjeść;) W tym wieku po prostu one zużywają dużo energii a każdy organizm jest inny i może potrzebować czegoś więcej niż inne. Więcej Ci nie poradzę, bo nie znam szczegółów:)
zorro - 2011-02-05, 00:53

Przeczytałam co prawda tylko wstęp, a potem po łebkach, więc kajam się, ale zdanie z pierwszego wpisu mnie 'zainspirowało'. Otóż chodzi o pytanie: 'posprzątasz zabawki?'. Gdzieś kiedyś obiło mi się o uszy, że to forma może niestety wpływać na niekorzystne stosunki między rodzicami a dziećmi. ;-) Bo jeśli pytasz, to ci odpowiadają. Zgodnie ze stanem swej duszy. Otóż podobno, nie należy pytać, lecz formuować swe chęci w formie poleceń: 'Proszę posprzątaj zabawki'. Staram się tego trzymać, a ew. niezgodności wyjaśniamy w drodze negocjacji, czyli "że ci pomogę i jak." ;-)
maharetefka - 2011-07-26, 21:38

cudny watek :mrgreen: , czuje sie pocieszona :lol:
priya - 2011-07-27, 09:53

maharetefka, :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
maharetefka - 2011-07-27, 10:01

gibusia napisał/a:
ań, u naszej czterolatki podobnie - wrzask, płacz co 5 minut, narzekanie i ględzenie, męczliwość nóg, niezwykle szybkie zmiany nastroju ,przedrzeźnianie, udawanie jakichś dziwnych głosów, hałaśliwość, ogromna drażliwość, obrażanie się non-stop, absorbuje człowieka maksymalnie, ciągle coś gada, śpiewa na cały regulator, krzyczy, buzia się nie zamyka i co sekunda wydaje polecenia co mamy robić i co ona chce; coś mówi, a potem zaprzecza i kłóci się, wpada w histerię i furię, problemy z zasypianiem, a w nocy przemieszczanie się z powodu potworów.
Czekamy aż przejdzie. Łączę się z tobą w bólu:)

a to rozczulilo mnie na maksa! jakbym o joshu czytala :mrgreen:

LucySky - 2012-08-22, 23:12

Ten wątek trochę poprawił mi nastrój, bo okazało się, że nie jestem jedynym człowiekiem na świecie, który niezbyt dobrze znosi zachowanie czterolatka. ;-)
Martwi mnie jedna rzecz - obgryzanie paznokci.
Pojawiło się w kilka tygodni po urodzeniu siostry, więc to według mnie główny powód. Ale - proszę poradźcie - co mogę zrobić, żeby to obgryzanie syn porzucił? On w każdej sytuacji, w której pojawia się jakiekolwiek napięcie (na przykład - na placu zabaw gdy chce wejść do pociągu, w którym są już inne dzieci albo ktoś nieznajomy pyta go o coś) zaczyna obgryzać. Potem płacze, że bolą go palce. W samochodzie obgryza nawet pazury u stóp, dzisiaj głośno zapytałam przy nim męża, czy to możliwe, że on ma jakieś niedobory i z paznokci pozyskiwać chce substancje mineralne, syn odparł, że ma niedobór nożyczek. :-) Mam wrażenie, że on w ten sposób napięcie wewnętrzne uwalnia, ale to nie jest dobra metoda, bo uszkadza ciało swoje tym. Jak mogę mu pomóc?

Kat... - 2012-08-23, 02:14

Kiedyś widziałam ten wątek ale przeczytałam cały dopiero jak mnie dotyczy. Ale mi ulżyło. Jęczenie Z doprowadza mnie do szału i robi ze mnie wiecznego krzykacza. Teraz przynajmniej wiem, że nie jestem sama i że to minie :-)
kamma - 2012-08-23, 03:13

LucySky, odpowiedź narzuca się sama - redukując napięcie. Gdy widzisz, że się czymś stresuje, albo nawet gdy zaczyna obgryzać paznokcie, to rozejrzyj się, co może być przyczyną w danym momencie. I staraj się jakoś to załagodzić, oswajać go z tą sytuacją.
Jeśli obgryza paznokcie od dłuższego czasu, to mogło mu to już wejść w nawyk. I wtedy samo obgryzanie nie jest bezpośrednim sygnałem sytuacji stresowej. Wygaszanie stresorów, czy też oswajanie ich (objaśnianie, tłumaczenie) powinno stopniowo doprowadzić do zaniku nawyku. Możesz go np. brać za rączkę, gdy zaczyna obgryzać, ale nigdy nie krytykuj ani nie komentuj w jego obecności, bo to może wyrobić w nim przekonanie, że coś z nim nie tak, i pogłębić stres.

Kurcze, a ja już zapomniałam, jak to jest z czterolatkiem w domu... I ten wątek uświadomi mi, że lada chwila czeka mnie powtórka z rozrywki. Choć na razie jest spokojnie. Odpukać w niemalowane!!!

bronka - 2012-08-23, 12:24

LucySky, ja zastosowałam osobno metodę objawową. Kupiłam żel do paznokci z piołunem. Smarowaliśmy pazurki. Po wepchnięciu do buzi rozlewa się gorycz. Skuteczne.
Oprócz tego oczywiście starałam się jak najwięcej rozmawiać z dzieckiem na temat jego problemów.

[ Dodano: 2012-08-23, 12:43 ]
Jest też teoria dotycząca pasożytów.

LucySky - 2012-08-23, 22:24

dziewczyny, dziękuję za odpowiedzi :-)
Kat no właśnie mi w całej tej sytuacji z marudnym, wrzeszczącym, nieposłusznym czterolatkiem przeszkadza to, że krzyczę na niego. Staram się tego nie robić, bo to do niczego nie prowadzi, ale po prostu czasem puszczają mi nerwy. Chociaż ten wiek ma też wiele zalet, niekończące się, śmieszne monologi, coraz większa samodzielność, coraz ciekawsze książki do czytania przed spaniem...
kamma tak się staram robić, brać go za rękę, kiedy gryzie, zauważyłam już, że mówienie o tym nie pomaga. I mam wrażenie, że u niego to już niestety jest nawyk, dzisiaj przy bajce obgryzał, no chyba, że kot Filemon aż takie emocje w nim wzbudza, kto wie. ;-) Postaram się jak najwięcej z nim gadać podczas takich sytuacji z napięciem. Czyli rozmowa, tłumaczenie są dobre na wszystko.
bronka te pasożyty to mi chodzą po głowie już od jakiegoś czasu, w sensie przenośnym nie dosłownym. Kiedyś robiłam mu badanie. podczas pełni, ale nic nie wyszło. Chociaż podobno te badania są i tak bez sensu. Możesz mi napisać co to za żel? Chciałabym spróbować. :-)

zorro - 2012-08-24, 00:30

Mój syn zaczął obgryzać paznokcie, gdy urodziła się jego siostra, a na dodatek poszedł do szkoły. Przeszło mu dopiero, gdy dwa razy załapał jakąś grypę żołądkową i miał namacalny dowód na to, że niezdrowo jest obgryzać paznokcie. Przedtem wiedział, że brudne, ale nie mógł się powstrzymać.
LucySky - 2012-08-24, 00:58

no właśnie, jeszcze jak gryzie w domu, to spoko ;-) , ale jak na placu zabaw po zabawie w piasku widzę łapy w buzi to jestem naprawdę niepocieszona. Tłumaczenia nie pomagają, że bakterie, że jajka robali.
Dzisiaj byli u nas znajomi - cały czas do nich wesoło gadał, choć pierwszy raz w życiu ich widział. A ta dziewczyna, która była nie mogła uwierzyć, że można nie jeść mięsa. Jestem pierwszą wegetarianką jaką poznała :lol:

zorro - 2012-08-27, 16:44

Czyli w zasadzie powinnaś trzymać kciuki, żeby te bakterie zadziałały. ;-) Żartuję, oczywiście, ale u nas tylko ciężki ból brzucha pomógł... I to raz nie wystarczyło, bo myślał, że przypadek. Do dziś mu współczuje, bo to jeden z nielicznych przypadków, gdy chorował i czuł się niezwykle podle.
bronka - 2012-08-27, 17:23

LucySky napisał/a:
Możesz mi napisać co to za żel? Chciałabym spróbować. :-)

jeśli nawykowe to spróbuj koniecznie. W aptece zapytaj- żaden konkretny. Wygląda jak lakier do paznokci. Z pędzelkiem. Z naturalnym wyciągiem z piołunu. Osobiście polecam.

LucySky - 2012-08-28, 01:22

dzięki, zapytam w sklepie zielarskim, może mają, jak nie to w aptece.
dżo - 2012-12-19, 22:28

Kat... napisał/a:
Kiedyś widziałam ten wątek ale przeczytałam cały dopiero jak mnie dotyczy.

:mrgreen: zajrzałam tu dziś bo T. zaczął etap "czterolatka nie do opanowania" jak to określono w książce "rozwój psychologiczny dziecka".
Wymiękam, krzyczę, wieczorami padam z nóg. A najgorsze jest to o czym wspomniała bodi, zaczynanie dnia w klimacie niezadowolenia, bicia, szarpania, rozkazów i wrzasków.
Z Waszych obserwacji: po jakim czasie ten stan mija? (kamma pisała, że z pięciolatkami jest dużo lepiej, oczekuję bardziej satysfakcjonującej odpowiedzi ;-) ).

- 2012-12-19, 22:49

ha, ja teraz znów mam w domu 4-ro latka.
No i generalnie jest o wiele bardziej znośnie niż Jagodą w tym wieku.
Da się z Nim dogadać
z rzeczy cięższych do zniesienia jest tylko to, że jak Mu co nie idzie to szybko się denerwuje i wtedy jęczy oraz to głośniej,
albo fiksuje się na jakimś jednym słowie albo kilku i w kółko tworzy zdania z tym :roll: ogólnie często gada to samo, najczęściej coś słowotwórczego i kompletnie bez sensu, i zamęcza nas tym, bo gada nonstop
ah, no i jest kompletnie utożsamiony ze szczurem, ale z tym da się żyć ;)
jest leniuchem jak trzeba sprzątać, choć pokierowany potrafi byc dobrym kompanem do sprzątania

kamma - 2012-12-19, 23:06

dżo napisał/a:
zaczynanie dnia w klimacie niezadowolenia, bicia, szarpania, rozkazów i wrzasków.

my to mamy od niemal 4 lat z Tymkiem... I zauważam stopniową poprawę. Teraz już nie dostaję po twarzy każdego ranka, a tylko czasami ;)
Mój 4-latek charakteryzuje się przede wszystkim głuchotą ;) Mówię do niego, a on NIC.
Dzięki temu nie musi się szczególnie buntować.
dżo, jak Ci odpowiedzieć, kiedy to mija? Wiek ok. 5 lat jest decydujący, ponieważ mniej-więcej w tym wieku dzieci zaczynają wychodzić poza egocentryzm dziecięcy (czyli nieumiejętność przyjęcia cudzego punktu widzenia). Dobry wpływ na rozwój ma w tym okresie częste przebywanie z rówieśnikami. Każde dziecko ma swój punkt widzenia, uważa swoje potrzeby za najważniejsze, no i nieuchronnie dochodzi do konfliktów. Dzięki temu dzieci zderzają się z informacją, że ICH punkt widzenia nie jest jedynym właściwym. Stopniowo uczą się dochodzenia do kompromisu, do szanowania potrzeb innych osób, do współpracy.
Duże znaczenie ma też temperament dziecka, zwłaszcza jego próg reakcji na różne bodźce (zmysłowe i emocjonalne).

eMka - 2012-12-20, 21:31

gibusia napisał/a:
ań, u naszej czterolatki podobnie - wrzask, płacz co 5 minut, narzekanie i ględzenie, męczliwość nóg, niezwykle szybkie zmiany nastroju ,przedrzeźnianie, udawanie jakichś dziwnych głosów, hałaśliwość, ogromna drażliwość, obrażanie się non-stop, absorbuje człowieka maksymalnie, ciągle coś gada, śpiewa na cały regulator, krzyczy, buzia się nie zamyka i co sekunda wydaje polecenia co mamy robić i co ona chce; coś mówi, a potem zaprzecza i kłóci się, wpada w histerię i furię, problemy z zasypianiem, a w nocy przemieszczanie się z powodu potworów


z ust mi to wyjęłaś. Zastanawiam się tylko czy u mojej 3,5 latki zaczęło się wcześniej i wcześniej się skończy czy to dopiero początek i w wieku lat 4 osiągnie szczyt. (jeśli dożyje do tego szczytu, bo teraz czuję się już wykończona).
Staram się być spokojna, staram się wspierać, histerie olewam, staram się rozumieć, ale czasami już mi cierpliwości brakuje.

lilias - 2012-12-20, 23:06

kamma napisał/a:
...Dobry wpływ na rozwój ma w tym okresie częste przebywanie z rówieśnikami. Każde dziecko ma swój punkt widzenia, uważa swoje potrzeby za najważniejsze, no i nieuchronnie dochodzi do konfliktów. Dzięki temu dzieci zderzają się z informacją, że ICH punkt widzenia nie jest jedynym właściwym. Stopniowo uczą się dochodzenia do kompromisu, do szanowania potrzeb innych osób, do współpracy.
Duże znaczenie ma też temperament dziecka, zwłaszcza jego próg reakcji na różne bodźce (zmysłowe i emocjonalne).


najdziwniejsze jest też to, że w pewnym momencie dziecko poza domem zachowuje się w towarzystwie rówieśników, cioć czy babć w sposób ogólnie uznany za przyjemny (tzn.nieagresywny), a w domu wraca "potwór". pytanie "dlaczego"?

- 2012-12-20, 23:57

lilias napisał/a:

najdziwniejsze jest też to, że w pewnym momencie dziecko poza domem zachowuje się w towarzystwie rówieśników, cioć czy babć w sposób ogólnie uznany za przyjemny (tzn.nieagresywny), a w domu wraca "potwór". pytanie "dlaczego"?
jak rozmawiałam o tym z Agnieszka Stein to powiedziała, że przy rodzicach, w domu, dziecko czuje się bezpiecznie i pozwala sobie na pełne odkręcenie zaworu, natomiast poza domem musi sie pilnować...

najgorsze, że moja już 8-mio latka z pewnych zachowań tej głośnej 4-ro latki wcale nie wyrosła :-?

lilias - 2012-12-21, 00:58

ań napisał/a:
...najgorsze, że moja już 8-mio latka z pewnych zachowań tej głośnej 4-ro latki wcale nie wyrosła :-?
w każdym z nas siedzi czasem coś z małego dziecka, a córcia nie ma daleko (czasowo) :) przerażające jednak, że nawet w nas coś takiego siedzi i co gorsza wyłazi :roll:

nie mam pojęcia dlaczego w dziecku siedzi przekonanie, że wrzask, rękoczyny, złe słowa jest dozwolone. ostatnio w autobusie byłam przerażona. to był chyba dzień wrzeszczących dzieci, bo na jeden autobus przypadła dwójka (ale za to po kolei). wsiadła młoda mama z cztero-, pięciolatkiem. było sporo miejsc wolnych, ale zaczął napierać na siedzącego mężczyznę (wiekowo spokojnie mógł być dziadkiem tego ludzika). rozpychał się łokciami, jęczał, wył bo on chce do okna. mama się wstydziła, ale tylko zasłaniała go od reszty pasażerów. słyszeliśmy oprócz awantury, że jej nie kocha, itd. mężczyzna odszedł, a "potwór" zadowolony siedział. straszny na twarzy dziecka jest złośliwy wyraz twarzy (myślałam, że tylko dorośli tak mają). dokładnie na przystanku, kiedy mama z synkiem wysiadła, wsiadła inna mama z córeczką, ale że ludzi dużo i godziny szczytu, miejsc siedzących nie było. dziecko tylko wsiadło zaczęło tupać i wrzeszczeć, że chce siedzieć. było w amoku. mama tłumaczyła, że nie ma miejsc, ale wrzask trwał. po dwóch przystankach syrena się wyłączyła. tutaj chociaż nie było rękoczynów i wyzwisk w jej kierunku. normalnie ręce opadają... :roll:

Kat... - 2012-12-21, 12:23

lilias, sorry ale albo to co opisujesz jest normalne, albo ja jestem okropną matką i ręce opadają. A czego oczekujesz od zmęczonego czterolatka w tłoku? Tego, że będzie siedział nieruchomo i nie odzywał się czy jeśli już się odezwie to będzie mówił wierszyki i będzie tylko i wyłącznie zadowolony?
Wiesz przecież sama jako matka, że dzieci nie rozumieją do pewnego wieku, że nie wszystko musi być tak jak chcą i mają prawo powiedzieć, że coś im się nie podoba. A to, że nie robią tego tak jak dorośli... Z też zawsze koniecznie chce siedzieć przy oknie i widzieć co jest za nim i zawsze jest zawiedziony jak takiego miejsca nie ma. Nie zachowa tego dla siebie, nie powie mi później, on to wyjęczy tu i teraz. Mnie też denerwuje czasem jak np kopie. Ale jak nie słucha to co mam niby zrobić? Uderzyć go? Rzucić się na jego nogi i unieruchomić ryzykując upadek?
To jest też przecież wiek testowania reakcji, tego na ile można sobie pozwolić. Uważasz, że matka powinna poważną rozmowę przeprowadzać w środku zatłoczonego autobusu? Ja też bym to odłożyła na jak wysiądziemy jeśli normalne prośby byłyby olewane.
Może to niedoskonałość komunikacji internetowej ale mnie jako matkę małego dziecka właśnie taka postawa jak Twoja boli. Ocena. Ręce opadają, że dziecko jest dzieckiem.

MartaJS - 2012-12-21, 12:28

lilias napisał/a:
nie mam pojęcia dlaczego w dziecku siedzi przekonanie, że wrzask, rękoczyny, złe słowa jest dozwolone.


Bo jest dzieckiem i nie umie jeszcze w nasz, dorosły sposób wyrażać i kontrolować emocji. A ponieweż te emocje przeżywa, więc też je wyraża na swój sposób.

Trzeba najpierw umieć wrzeszczeć ze złości, żeby nauczyć się być cicho mimo złości.

Kat... - 2012-12-21, 12:33

No proszę Marta jak zwykle ujęłaś to prosto i zwięźle.

lilias sama napisałaś dlaczego dzieci uważają, ze są dozwolone. A skąd mają wiedzieć kto na co zezwala? Może gdzieś indziej właśnie takie zachowania są dozwolone? Gdyby to nie było normalne, nie występowałoby u wszystkich/większości dzieci. Funkcjonowania w społeczeństwie gdzie zasady są wynikiem umowy trzeba się nauczyć. I to nie tylko problem dziei ale także niektórych obcokrajowców. To co dla nas dorosłych czasem jest oczywiste, pożądane lub nie, dla innych czy dzieci czy "obcych" nie musi tak od razu.

lilias - 2012-12-21, 15:03

Kat..., nigdy nie będą dla mnie normalne rękoczyny, wyzwiska, ani u dziecka, ani u dorosłego. u większości dzieci jakie znam (i znałam)nie występują aż takie napady agresji i wściekłości. załamuje mnie raczej nie zauważanie problemu, bo uważam to za problem. myślę, ze dziecko o coś woła, że potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, uwagi i czasu dorosłych, pewnych reguł.

Kat... napisał/a:
No proszę Marta jak zwykle ujęłaś to prosto i zwięźle.

lilias sama napisałaś dlaczego dzieci uważają, ze są dozwolone. A skąd mają wiedzieć kto na co zezwala? Może gdzieś indziej właśnie takie zachowania są dozwolone? Gdyby to nie było normalne, nie występowałoby u wszystkich/większości dzieci. Funkcjonowania w społeczeństwie gdzie zasady są wynikiem umowy trzeba się nauczyć. I to nie tylko problem dziei ale także niektórych obcokrajowców. To co dla nas dorosłych czasem jest oczywiste, pożądane lub nie, dla innych czy dzieci czy "obcych" nie musi tak od razu.


to my jesteśmy pomiędzy naszym dzieckiem i resztą świata i jakoś chyba jednak trzeba mu pomóc w niego wejść i nie jest najlepszym sposobem udawanie, że wszystko jest ok, bo inni mają tak źle jak ja (nie wszyscy jednak, zapewniam). nie lubię traktowania dzieci jak bezrozumne istoty. myślą, czują, uczą się. każde z nich ma swój potencjał. na bycie sobie samemu sterem i okrętem przyjdzie czas, a teraz potrzebują nas i naszego czasu, uwagi, oczywiście jedne potrzebują więcej, inne mniej.

kiedyś jak kobieta z dzieckiem ok. 4-5 lat wchodziła do pełnego autobusu to zawsze znalazł się ktoś kto ustąpił miejsca, a mama siadała i dziecko brała na kolana, ludzie w tym tłoku wymieniali się staromodnym, proszę i dziękuję. mamie było lżej, a dziecko nie było całe roztrzęsione, rozhisteryzowane, spocone, i co ciekawe uczyło się tego prostego proszę-dziękuję. od kiedy na miejsca siedzące babcie i mamy zaczęły usadzać dzieci (na miejsca, które ustąpił inny dorosły dla nich) same stojąc w tłoku i zaczęły się takie sceny histerii ludzie ignorują takie zachowania i komentują, "siedź, co będziesz ustępować, w takiej sytuacji to niewychowawcze". nie sądzę, żeby takie uwagi i popisy własnego dziecka były przyjmowane jak komplementy.

mam podejście zdroworozsądkowe, nie bawię się w domowego psychologa. jak jest problem szukam rozwiązania. nie wierzę w "samo przejdzie", wierzę, że wychowywanie to cholernie skomplikowana i ciężka praca :roll: mam świadomość, ze nie wszyscy podzielają moje zdanie, ale takie mam :roll: to chyba normalne, że się różnimy

MartaJS - 2012-12-21, 15:11

Myślę, że wszystko zależy od skali. Na pewnym etapie rozwoju to są chyba zachowania normalne, w pewnych granicach. Ja w sumie nie widuję zbyt wiele histeryzujących dzieci. Owszem, zdarzają się sceny, wrzaski, rzucanie się na ziemię, szczególnie w dużych sklepach, ale żeby to było jakieś masowe zjawisko - nie powiedziałabym.
mariaaleksandra - 2012-12-21, 15:14

Polecam książkę "Rodzicielstwo przez zabawę". Bardzo fajnie jest tam napisane jak sobie radzić z emocjami dziecka m.in.
Jak kupowałam to książkę, to raczej przypadkiem. A jest w niej tyle ciekawych rzeczy, że nawet jak ktoś nie ma i nie planuje dzieci, to żeby się uporać z niektórymi swoimi emocjami, warto ją przeczytać. Zacytowałabym parę fragmentów, ale jest ich tyle, że najlepiej ją po prostu przeczytać ;)

Kat... - 2012-12-21, 15:16

lilias napisał/a:

to my jesteśmy pomiędzy naszym dzieckiem i resztą świata i jakoś chyba jednak trzeba mu pomóc w niego wejść
oczywiście. Jednak na to potrzeba czasu. Nie podoba mi się ocenianie rodzica po jednym zaobserwowanym zachowaniu dziecka. Matka przeważnie wie co w danej chwili zadziała, co nie. U nas pouczanie, tłumaczenie i wszystko to, czego pewnie oczekiwałby ode mnie tłum w takie chwili, odniosłoby skutek odwrotny do zamierzonego. A jeśli dziecko ma jakieś problemy rozwojowe? Jeśli jest nadpobudliwe? Tego nie widać. Rodzice stają na głowie żeby dziecko wprowadzić w ten trudniejszy dla niego świat, a i tak są w oczach innych nieudacznikami co rozpieścili bachora.
U nas w domu nie było wielu rzeczy, których Z się nauczył w przedszkolu, np szantażu emocjonalnego, wartościowania. I 500 razy mogę sobie tłumaczyć na przykładach ale on będzie powtarzał po pani Eli.
lilias napisał/a:
nie wierzę w "samo przejdzie", wierzę, że wychowywanie to cholernie skomplikowana i ciężka praca
a ja mam zupełnie odwrotnie. Skoro na pewnych etapach wszystkie lub prawie wszystkie dzieci zachowują się tak samo, to widocznie to jest etap, który trzeba przejść. Rozmawiałam ze znajomymi na temat metod jakimi posługiwali się ich rodzice. U każdego z nas wyglądało to inaczej, jedno reagowali na jakieś zachowania ostro, inni wcale i wszystkim nam tak samo przeszło, nie zostało bo rodzice nie nauczyli.
lilias - 2012-12-22, 11:37

Kat... napisał/a:
Rozmawiałam ze znajomymi na temat metod jakimi posługiwali się ich rodzice. U każdego z nas wyglądało to inaczej, jedno reagowali na jakieś zachowania ostro, inni wcale i wszystkim nam tak samo przeszło, nie zostało bo rodzice nie nauczyli.


widzę to trochę inaczej. każdy z nas zamyka się w swoim domu i nie wszystko pokazuje innym. u jednych w domu notoryczne "darcie kotów" i wszystko załatwiane wrzaskiem, albo za pomocą pięści, u innych drze się jedna strona, drugie słucha i ustępuje, albo się odcina, u jeszcze innych pełna kultura z obu stron ze sporadycznymi wybuchami. modeli tysiąc i jeden, a radzenie sobie ze stresem nędza i rozpacz. przygnębia mnie, że dzieci i młodzież coraz częściej nie dają sobie rady z tym co czują i liczba samobójstw i morderców nieletnich wzrasta. ja tylko obraz całości przekładam na elementy.

Kat... obserwuję (niechcący uczestniczę) i odbieram. wierz mi, że wolałabym w takiej sytuacji wysiąść z dzieckiem z autobusu i przejść do następnego przystanku, żeby trochę ochłonęło razem ze mną niż stwierdzić, ze wszystko jest ok, reszta ma uczestniczyć, słuchać, ustępować i co tam jeszcze komu do głowy przyjdzie :roll: czterolatek to już duże dziecko, ale często emocjonalnie zatrzymane przez dorosłych na etapie co najwyżej dwulatka. proponuję popracować z grupą 28miu ośmiolatków na etapie emocjonalnym czterolatków. masakra i wstyd. większość z tych dzieci świetne obsługuje komputer i pilot od telewizora. za to dopiero poznają słowa przepraszam i dziękuję (o dzień dobry można pomarzyć, kulą się w sobie-usztywniają w słupki, uciekają z oczami, udają, że człowieka nie widzą. co najgorsze są też dzieci, które we wściekłości potrafią rzucić się na drugie z nożyczkami, dusić, kopać i okładać nauczyciela (przy okazji lecą różne k... i ch...). są również takie, które np. nie lubią swojego imienia i nazwiska i dostają totalnej wściekłości jak je usłyszą, życzą sobie Niuniuś, albo Jacuś (nie Jacek). w domu mając jedno człowiekowi się wydaje, że ma horror, ale na zewnątrz już w większej grupie to co to jest? skąd w szkołach tyle się teraz tłucze o agresji i są specjalne programy? te dzieci nie są z księżyca, to dzieci z rodzin np. lekarzy, prawników, recydywistów, biedaków i biznesmenów. pełen przekrój. dużo dzieciaków jest naprawdę fajnych, ale część agresywna rośnie w liczebność. :roll: smutne to

może zbyt przygnębiająco to widzę, ale uważam, że agresja jest zła i trzeba reagować od od przysłowiowego "zawsze". pisałam już o tym, więc więcej nie będę. i żeby nie było, nikim nie pogardzam i nie uważam za gorszego człowieka. uważam tylko, że odsuwanie od siebie momentu rozwiązywania problemów działa na niekorzyść wszystkich.

co do czasu rozwoju dziecka tak przyszło mi na myśl pytanie, czemu ojcowie(tatowie) w sporej części, nigdy nie byli w stanie nawiązać takiej więzi z dzieckiem jak matka, a czasem nawet babka? mam podejrzenia, że dlatego, że w swojej wygodzie("zalataniu") często oczekiwali na jakieś "później": kiedy dziecko będzie siadać, kiedy nie będzie robić w pieluchy, albo kiedy będzie można się dogadać. przecież mamy świadomość, że traciły na tym obie strony i takie "czekanie" nie ułatwiało potem niczego.

no nic. co złego to nie ja

Wesołych, Zdrowych i Spokojnych Świąt :) lecę do garów. Duża buźka :-)

bodi - 2012-12-22, 16:17

lilias napisał/a:
wolałabym w takiej sytuacji wysiąść z dzieckiem z autobusu i przejść do następnego przystanku, żeby trochę ochłonęło razem ze mną

czasem można tak zrobić, a czasem nie... może właśnie jechali odebrać starsze rodzeństwo ze szkoły, i matka nie chciała żeby czekało? Albo na umówioną godzinę do lekarza/urzędu/gdziekolwiek?

tak jak pisała Kat, ludziom łatwo przychodzi osądzanie na podstawie pięciominutowej obserwacji.

lilias - 2012-12-22, 17:54

bodi, zlituj się. wychowałam dwójkę i mam na bieżąco kontakt w dziećmi. zawsze szukam rozwiązania problemu i myślę, że każda mama czy tata też mogą. nikt nie obiecywał, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie.

zresztą napisałam co miałam na myśli. ponownie najlepszego i już tu nie zaglądam, bo wystarczy, że napiszę coś innego niż się oczekuje i już atak, albo przypisywanie mi złych intencji. szczerość i obszerność wypowiedzi działa na moją niekorzyść. wystarczyłoby przecież napisać "hej, jest ok, a będzie jeszcze lepiej", "samo przyszło, samo przejdzie".

jako rodzic przechodziłam wszystkie etapy, z poczuciem winy włącznie, więc niech każdy ze swoim etapem robi co uważa, ale niech coś robi, bo przeczekiwanie niczego nie da. same zaobserwujecie, że przy odpuszczaniu sobie im dalej tym gorzej

excelencja - 2012-12-22, 20:39

dżo, u nas dramatyczny etap był jak Li miała 3 lata i kilka miesięcy, czyli poszła do przedszkola tego, do którego chodzi.
Niedobrze mi się robiło, jak miałam iść po nią, bo prawie codziennie wyprowadzałam ją histeryzującą.
Zaczęłam ją ubierać od lewego zamiast od prawego buta i szła lawina, nie do opanowania, nie do zatrzymania.

To chyba był najgorszy czas w naszej wspólnej drodze. Tłumaczyłam sobie, że odreagowuje stres z przedszkola, ale to był chyba taki etap.

Teraz takie napady zdarzają się też, ale niezwykle rzadko, raz na kilka tygodni może rzadziej.
A wtedy przeważnie 2 razy dziennie.

Teraz jest rewelacyjnie, strasznie mi fajnie z tą kobietką.

excelencja - 2012-12-22, 20:41

lilias, kompletnie nie rozumiem czemu dziwi Cię taka sytuacja w autobusie.
To jest normalne.
Niestety. Dzieci tak robią.

karmelowa_mumi - 2012-12-22, 20:49

u nas sie zaczal ten etap ]:-> biore na przeczekanie :evil:
dżo - 2013-01-07, 17:34

U nas etap porannego bicia ucichł, za to powitanie na dzień dobry brzmi "sio" i wszystko co się nie podoba jest komentowane słowem "sio" :mryellow:
Kawonka - 2013-01-07, 19:05

dżo napisał/a:
za to powitanie na dzień dobry brzmi "sio" i wszystko co się nie podoba jest komentowane słowem "sio" :mryellow:

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

rosa - 2013-01-07, 22:29

dżo napisał/a:
za to powitanie na dzień dobry brzmi "sio" i wszystko co się nie podoba jest komentowane słowem "sio"

drobiowa trauma? ;-)

karmelowa_mumi - 2013-01-08, 08:40

dżo, wiem, ze Wam może nie do smiechu, ale wyobrażam sobie słodkiego Tymona wyganiającego Was "sio!" :)


u nas zaczęło się jakby dojrzalsze wyrażanie swojej niezależności:

- jestem na ciebie zła
- jestem na ciebie obrażona

to takie ćwiczenie zwrotów, bo następuje w najmniej spodziewanych momentach, np. między całowaniem mojej twarzy a zapewnianiem: jesteś mamusiu kochaniuteńka :)

gemi - 2013-01-08, 22:02

karmelowa_mumi, niezłe zestawienie :-)
Gdybym nie wiedziała, że przytaczasz słowa Twojej czterolatki, pomyślałabym, że cytujesz jakiegoś schizofrenika.

lubię mojego zbuntowanego czterolatka, nawet wtedy, gdy nie potrafię się z nim dogadać. Czasem tylko mam ochotę wstawić go do szafy 8-) Lecz coś tak czuję, że uznałby to za świetną zabawę :-D

kamma - 2013-01-09, 11:11

karmelowa_mumi, fajnie, że zauważyłaś, że Mary, mówiąc brzydko, trenuje na Tobie. O wiele łatwiej to znieść, gdy wiemy, że w ten sposób uczy się czegoś ważnego i pożytecznego. I zresztą tak powinno być - dom rodzinny ma być "poligonem" różnych zachowań. Miejscem, w którym bezpiecznie można wypróbować to i owo.
Tymek również często mówi, że się na mnie obraża. Ale zdarza mu się również powiedzieć, że jestem zła i że mnie nie lubi (to w sytuacjach, gdy na coś nie pozwalam). I właśnie uświadomiłam sobie, że nie reaguję prawidłowo. Trochę za bardzo to zlewałam ostatnio. Czas pogłębić rozmowy o emocjach.
Ale rzecz najbardziej zdumiewająca - Tymek nie jest MASAKRYCZNYM czterolatkiem. Wprost przeciwnie - powiedziałabym, że to takie małe "złotko". Wszędzie go pełno, eksperymentuje, trochę testuje, ale obecnie o wiele łatwiej mogę się z nim dogadać niż kiedykolwiek wcześniej. Być może, gdyby nie Irma, u której bunt czterolatka trwał 3 lata, i gdyby nie Tymkowa agresja od urodzenia, obecnie byłabym bardziej zmęczona tym testowaniem, ignorowaniem i wyładowywaniem się. Ale naprawdę - to, co mamy teraz, to są wczasy w porównaniu ze wszystkim dotychczasowym.

Co jest najgorsze? Wymaganie, żebym to ja wszystko dla niego robiła. I wrzask, gdy zrobi to ktoś inny. Chodzi o takie czynności, jak zapalenie światła w łazience, przekrojenie kanapki, podanie picia, podmuchanie gorącego dania... Tak, to mnie męczy, Michała wkurza, a Irmę doprowadza do rozpaczy pt. "on mnie nie kocha".

Kat... - 2013-01-09, 11:31

kamma napisał/a:
takie czynności, jak zapalenie światła w łazience, przekrojenie kanapki, podanie picia, podmuchanie gorącego dania
dlatego właśnie pisałam o niesamodzielności Z. On wszystko zrzuca na nas niech ktoś tak się zaczyna prawie każde jego zdanie. Od roku ma stołeczek pod drzwiami łazienkowymi a i tak prawie za każdym razem mówi, żeby mu zapalić, a jak mu się powie żeby zrobił to sam to no tak zapomniałem- wymówka na wszystko. Nic nie wie, nic nie pamięta. :roll:
priya - 2013-01-09, 15:22

Mikoś niedawno dopiero skończył 3 lata, ale coś już się w nim zmienia. Trudniej mi go ogarnąć. Jest bardziej śmiały, czasem za bardzo. I w związku z tym eksperymentowanie rozszerza poza obszary domowe. Potrafi podejść do obcego rodzica w przedszkolnym korytarzu i oznajmić mu, że jest "starą głupią babą" ]:-> Mnie to w sumie nie rusza, bo wiem, że nie pojmuje sensu tych słów w taki sposób w jaki my go odbieramy i jestem świadoma, że właśnie "ćwiczy sobie" i sprawdza reakcję. Ale obcy ludzie często patrzą na mnie spode łba ;-)
dżo - 2013-01-09, 17:37

priya, pocieszę Cię, Tymon na któryś zajęciach powiedział prowadzącemu, że ma śmierdzące skarpetki 8-) . Na szczęście pan wyluzowany, ale ja niestety zapadająca się pod ziemię.
bronka - 2013-01-09, 17:48

dżo napisał/a:
Tymon na któryś zajęciach powiedział prowadzącemu, że ma śmierdzące skarpetki 8-)

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Bossski! :mrgreen:

priya - 2013-01-09, 18:35

dżo, dowcipniś :lol: :lol: :lol:
Fatty - 2013-01-09, 22:24

Cytat:
lilias, kompletnie nie rozumiem czemu dziwi Cię taka sytuacja w autobusie.
To jest normalne.
Niestety. Dzieci tak robią.


...z tym, że jej nie chodziło o zachowanie dziecka a o reakcję/brak interwencji matki. Wiem, dziecię do opanowania trudne ale ja uważam że w takich sytuacjach trzeba zainterweniować/uczyć a nie zignorować. Zignorowanie w tego typu sytuacji to przyzwolenie. Owszem, to raczej nie czas i miejsce na pogadankę - ale powstrzymać. Próbować chociaż.Nie rozumiem obruszenia dziewczyn z poprzedniej strony na posty lilias - potraktowały to chyba nie wiedzieć czemu jako atak personalny, a wszak nie było to biadolenie na to, ze dziecko jest dzieckiem tylko na stagnację.

Mam taką klientkę, jak którą tylko widzę to zaraz patrzę czy idzie z synem czy bez. Jak sama to ok, miła kobieta jak z nim to łomatko, wołam kogoś do pomocy. Bo będzie wywalanie butów z półek, rozpakowywanie zabawek, wywracanie stolika do góry nogami i skakanie po jego dnie, zrzucanie towaru z półek(wysuwa rękę i zgarnia jak leci, patrząc co zrobię) -przy tym nachalnie wpatruje się w oczy jakby pytał "i co mi zrobisz?", wywracanie stojaków, - matka widzi, ale nie reaguje. Dopiero jak podbiegnę aby złapać lecący stojak i odsuwam od niego dziecko, to ona tylko się czerwieni i przeprasza- ale młodemu nic nie powie, nie przywoła go, nie weźmie za rękę, a trąba powietrzna sieje zniszczenie dalej i tak buńczucznie wpatruje się w oczy. Czasami mam wręcz wrażenie, ze on czeka na naszą reakcję bo matka olewa go totalnie, tylko się czerwieni i jęczy " o jezu". Mały jest szefem - ale nie moim ;)

zorro - 2013-01-11, 00:02

Dorzucę swoje trzy grosze "na temat sytuacji w autobusie", w zasadzie luźnio związane uwagi.
- Nie wiemy, co zdarzyło się ZANIM matka wsiadła do autobusu, więc nie oceniałabym ostro kogoś w takiej sytuacji, tym bardziej, jeśli nie widziałam zajścia, a widzę ją jedynie oczami osoby trzeciej.
- To, że sami mamy dzieci nie świadczy o tym, że wiemy o wszystkich dzieciach wszystko. Dzieci to ludzie, a ludzie miewają przeróżne charaktery. Do tego jeszcze tak małe dzieci potrafią być na różnych etapach rozwoju. Czterolatek czterolatkowi nie równy.
Przy okazji: czytam właśnie ciekawą książkę, "Tacy są chłopcy". Autor: Anthony Rao i Michelle Seaton. Polecam.

va - 2013-01-14, 00:00

lilias napisał/a:

kiedyś jak kobieta z dzieckiem ok. 4-5 lat wchodziła do pełnego autobusu to zawsze znalazł się ktoś kto ustąpił miejsca, a mama siadała i dziecko brała na kolana, ludzie w tym tłoku wymieniali się staromodnym, proszę i dziękuję. mamie było lżej, a dziecko nie było całe roztrzęsione, rozhisteryzowane, spocone, i co ciekawe uczyło się tego prostego proszę-dziękuję. od kiedy na miejsca siedzące babcie i mamy zaczęły usadzać dzieci (na miejsca, które ustąpił inny dorosły dla nich) same stojąc w tłoku (...)


trafne, bardzo mi sie podoba.
bardzo istotne przesuniecie akcentu z my na pepek swiata ;)

olgasza - 2013-01-14, 00:14

kamma napisał/a:
Tymek również często mówi, że się na mnie obraża. Ale zdarza mu się również powiedzieć, że jestem zła i że mnie nie lubi (to w sytuacjach, gdy na coś nie pozwalam). I właśnie uświadomiłam sobie, że nie reaguję prawidłowo. Trochę za bardzo to zlewałam ostatnio. Czas pogłębić rozmowy o emocjach.

kamma, możesz jakoś rozwinąć? Jaka jest prawidłowa reakcja? Dziś Marianna przed snem walnęła popisówę, bo wyłączyłam komputer i bajkę (23.00, wcześniej ostrzegłam, że jak zaraz nie pójdzie do łóżka, to wyłączam). Szlochy trwały z 15 minut naprzemiennie z "jesteś bardzo bardzo bardzo zła" i "nigdy więcej już ci nie dam całuska" :->
Jednak w chwili, kiedy próbowałam coś wyjaśniać, to się jeszcze bardziej nakręcała, więc po prostu przeczekałam cały ten wybuch, ignorując dopóki nie zasnęła. Źle?

zorro - 2013-01-14, 02:02

A ile Marianna ma lat?
Dobrze jest dzieci wcześniej ostrzegać, że "jeszcze pięć minut i wyłączam, bo jest późno", albo "jeszcze dwie minuty i zbierasz kredki, bo trzeba iść spać", a potem przypominać, że upływa czas (tak na oko odliczając). Jeśli potem jest szloch, pozwalam się wypłakać, ale co jakiś czas (krótki) przychodzę do córki, żeby krótko wytłumaczyć jej: "umawiałyśmy się, jest późno", i "jak się uspokoisz trochę, to przyjdę do ciebie na chwilę." Ale właściwie dostosowuję swoje zachowanie do sytuacji i stanu wściekłości dziecka. Musiałabym sama być niesamowicie wściekła, żeby nie przyjść nawet na chwilę przed snem, gdy płacze. Nie przypominam sobie w tej chwili, żebym tak zrobiła. Zawsze sobie wyobrażam, że ona jest taka mała i nie potrafi sobie radzić ze swoimi uczuciami. Że ja stara nie zawsze sobie daję radę. A poza tym, jeśli już mija czas rysowania, bądź oglądania, mówię, że zacznę liczyć do trzech i jak nie znajdzie się w łazience, to sama ją tam zanoszę. Jeszcze nigdy nie musiałam. Ale liczę na tyle wolno, żeby zdążyła.

kamma - 2013-01-14, 10:50

olgasza, chodzi mi o reagowanie na słowa "jesteś zła", "nie lubię cię". Dobrze znamy zasadę, aby nie oceniać człowieka, tylko zachowanie. A takie zdania w ustach dziecka to właśnie ocena osoby. Oczywiście spowodowana brakiem kompetencji, zarówno emocjonalnych, jak i językowych, żeby dziecko zachowało się "odpowiednio". Warto wykorzystać tę sytuację, żeby nauczyć dziecko komunikowania emocji (konsekwencją będzie zwiększenie łatwości opanowania ich). Czyli w tej sytuacji możemy powiedzieć np. "Rozumiem, że złościsz się na mnie, bo nie pozwoliłam ci dłużej oglądać bajki". Początkowo efekty będą marne, ale stopniowo dzieci uczą się samodzielnie używać takich komunikatów.

W tej sytuacji, którą opisałaś, raczej nie było szansy na szybsze i "lepsze" załagodzenie sprawy. Ja również staram się tłumaczyć, ale gdy nie ma efektów, a nawet efekt jest odwrotny, bo wzmaga reakcję emocjonalną, to należy raczej dążyć do wyciszenia.
i podpisuję się pod każdym słowem zorro.
Dobrze jest zapobiegać takim sytuacjom poprzez zapowiadanie, przygotowanie na to, co będzie.

Kat... - 2013-01-14, 11:15

Zygmunt nie mówi mi, że jestem zła, tylko ciągle chce sprawić chyba żeby było mi przykro. Ciągle mi mówi jak to kocha wszystkich dookoła a mnie nie albo najmniej, jak to za wszystkimi tęsknił a za mną nie. Staram się nie pokazać, że mi przykro (nie jest mi przykro), mówić, że ja go kocham najbardziej na świecie, że ja tęskniłam. To jest dobra reakcja? Bo nie wiem czy nie poczuje, że mnie to nie obchodzi np.
kamma - 2013-01-14, 22:04

Kat..., a może właśnie lepiej powiedzieć, co ktoś może poczuć w tej sytuacji? Rozumiem, że nie jest Ci przykro, bo masz świadomość tego, że on Cię testuje, sprawdza granice Twojej miłości? Myślę, że dobrze mu zrobi zderzenie z Twoimi uczuciami. Dasz mu również sygnał, że słowa mogą ranić. Że należy być odpowiedzialnym za swoje słowa. Możesz mu np. powiedzieć, że jest Ci przykro, gdy tak mówi. I reszta tak, jak mówisz, czyli zapewnianie o Twojej miłości i tęsknocie.
Humbak - 2013-01-14, 23:54

Kat... napisał/a:
Staram się nie pokazać, że mi przykro
Podpisuję się pod kammą. Wydaje mi się, że powinnaś mu pokazać, że jest Ci przykro (nawet jeśli nie), po to po prostu, żeby widział, że takie zachowanie sprawia ludziom przykrość. Nie chodzi mi absolutnie o obwinianie ani obciążanie, raczej uświadamianie.
Kat... - 2013-01-15, 00:54

No niby tak ale ja dalej nie czuję tego. Dla mnie to taki trochę szantaż emocjonalny. mamusi jest przykro :roll: I w sumie rozumiem, że bardziej kocha babcie, bo babcia jest ode mnie fajniejsza. Czas z nią spędzony jest lepszy. Ja też ją kocham jak nie wiem co. Jasne żebym chciała żeby to mnie najbardziej kochał ale mogę mu to kazać? Wymusić mówiąc że przecież mamusi jest przykro? Albo mnie znienawidzi albo zacznie kłamać żeby mnie zadowolić.
zorro - 2013-01-15, 01:27

Ale to przecież jasne, że kocha Ciebie. A mówi, jak mówi, bo jest zły i lepszych słów zapewne mu brakuje. Widzę też, że ma rywala/kę (sorry, nie śledziłam, co się dzieje na forum, nie pamiętam, czy masz córkę, czy też drugiego syna). Kurcze, to dopiero jest wyzwanie dla uczuć. Nie wymagaj deklaracji. Przytulaj i próbuj żartować. Poczucie humoru rozwiewa smutki.
Kat... - 2013-01-15, 01:36

No właśnie nie wymagam, ja wiem, że mnie kocha ale wiem też że może czuć się lepiej z babcią i ją kochać bardziej. Ona była jego drugim rodzicem przez jego pierwsze 2 lata życia, ona przecinała pępowinę, pomagała mi. Ona się nie złości, nie krzyczy. Zawsze jest kochana.
Nie wiem na ile pojawienie się siostry ma na to wpływ a na ile etap rozwoju.
Nie mówi tego w złości. Uśmiecha się przy tym złośliwie. Przeciąga, chyba chce żebym myślała, że powie, że mnie a jednak znowu chodzi o babcie. Obracam w żart czasem ale szanuję.

- 2013-01-15, 10:27

Kat..., wierz mi, mama jest najważniejsza.
co do reakcji na Jego teksty-chodzi o to aby nie udawać, że to jest ok, bo nie jest. Jeśli robi Ci się nie miło-powiedz Mu o tym otwarcie. A jeśli nic nie czujesz to po prostu Go uświadom, że takie słowa nie sa przyjemne, że jak tam mówi to bardzo łatwo może kooś zranić.

olgasza - 2013-01-15, 11:05

kamma, dzięki za wyjaśnienie!
Pogadałyśmy rano o tym i wczoraj obyło się bez wieczornej histerii. O uprzedzaniu i sygnalizowaniu mijającego czasu raczej pamiętamy, to raczej była kwestia tego, że ona to przypominanie traktuje jak brzęczącą muchę, nie dociera do niej, że wchodzę co 5 minut i mówię i że to już przedostatnia gra/ ostatnia bajka, a ja też czasem ulegam i mówię no, to ok, jeszcze jedna...

zorro, młoda ma 5,5 roku, jest dość ogarnięta, ale meganiezależna. Podobnie jak u mnie komunikaty typu "powinnaś/musisz/zrób to i to" działają jak płachta na byka i automatycznie wywołują ostry bunt. Lepiej działa wyjaśnianie, prośby, umowy, negocjacje i przekupstwa ]:-> No, ale w tym przypadku już po prostu nie dałam rady.. Ale nie zostawiłam jej samej, o nie! Śpimy w tym samym pokoju. Po prostu leżałam i milczałam i serce mi pękało... A jak zasnęła, to odpaliłam kompa ]:->

bronka - 2013-01-15, 11:32

olgasza napisał/a:
meganiezależna

chyba nie jesteś zaskoczona? :-P :mrgreen:

olgasza napisał/a:
A jak zasnęła, to odpaliłam kompa ]:->

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

przepraszam, ze tak się wcięłam, ale nie mogłam nie zareagować :mrgreen: :lol:

kamma - 2013-01-15, 11:42

Kat... napisał/a:
wiem też że może czuć się lepiej z babcią i ją kochać bardziej.

ale to nie jest ze sobą związane. Możliwe, że czuje się lepiej z babcią. Babcie mają łatwiej - mogą robić z wnukami to, co chcą, w przeciwieństwie do matek, które robią to, co muszą. Babcia może wybierać spośród całego spektrum aktywności z wnukiem, matka musi najpierw wypełnić obowiązki opiekuńczo-wychowawcze. Babcia, jeśli nie chce, nie musi brać na siebie żadnych obowiązków wobec wnuków. Dlatego wnuki często czują się lepiej z babciami. Ale zapewniam Cię, że to mama jest nr 1.
ań napisał/a:
A jeśli nic nie czujesz to po prostu Go uświadom, że takie słowa nie sa przyjemne, że jak tam mówi to bardzo łatwo może kooś zranić.

o, dokładnie to miałam właśnie napisać :)

Kat... - 2013-01-15, 13:12

kamma napisał/a:
ań napisał/a:
A jeśli nic nie czujesz to po prostu Go uświadom, że takie słowa nie sa przyjemne, że jak tam mówi to bardzo łatwo może kooś zranić.

o, dokładnie to miałam właśnie napisać :)
ok teraz rozumiem. Dziękuję bardzo.
zorro - 2013-01-15, 15:33

olgasza napisał/a:
zorro, młoda ma 5,5 roku, jest dość ogarnięta, ale meganiezależna. Podobnie jak u mnie komunikaty typu "powinnaś/musisz/zrób to i to" działają jak płachta na byka i automatycznie wywołują ostry bunt. Lepiej działa wyjaśnianie, prośby, umowy, negocjacje i przekupstwa ]:-> No, ale w tym przypadku już po prostu nie dałam rady.. Ale nie zostawiłam jej samej, o nie! Śpimy w tym samym pokoju. Po prostu leżałam i milczałam i serce mi pękało... A jak zasnęła, to odpaliłam kompa ]:->

Dobrze zrobiłaś. :) Rozumiem problem w każdym razie, sama mam podobną córkę. Dlatego z ojcem, który tak nie potrafi ma ona na pieńku i żeby się na nim odegrać mówi, że kocha tylko mnie. ;-) Naprawdę w sprawie kwestii "kochania" bądź też nie, proponuję dowcip, żart. Sprawdza się to wielu przypadkach. Jeśli się powiedziało raz, że jest nam przykro, to już nie ma co powtarzać wiecznie komunikatu, bo się znudzi. Pamiętam, że łapałam wtedy syna, ściskałam mocno, śmiejąc się i mówiłam, że ja i tak go kocham i go nie puszczę i zaczynały się wygłupy, no i zapominał o wszystkim. Chyba, że był strasznie zły. To zupełnie inna bajka. ;)
I tak na przykład, gdy moja córka się rzuca na ziemię, bo coś jej się nie podoba, to wszyscy się rzucamy obok i bawimy się, że pływamy. Trudno jej zachować pokerową twarz. No chyba, że jest BARDZO zła i nic się nie da zrobić, wtedy zaprzestajemy. Ale z drugiej strony pokazujemy, że owszem, jest zła, przyjmujemy to do wiadomości, ale nie damy się wszyscy ogarnąć jej złości. Bo złość ma to do siebie, że potraktowana zbyt serio po jakimś czasie ogarnia wszystkich. Jak choroba.
Kat..., pojawienie się konkurencji ma KOLOSALNE znaczenie. Skutki tego trwają latami. Twój syn może być po prostu zazdrosny.

gemi - 2013-01-16, 12:25

zorro napisał/a:
Kat..., pojawienie się konkurencji ma KOLOSALNE znaczenie. Skutki tego trwają latami. Twój syn może być po prostu zazdrosny
właśnie czytam (kolejny już raz) książkę o tym, że mogą trwać i całe życie. Na szczęście można temu zaradzić (uff, dla mnie ta lektura to wielka ulga i nadzieja w kryzysach). Pewnie wiele z Was czytało "Rodzeństwo bez rywalizacji" autorstwa Mazlish i Faber (dziewczyny reklamowały tą pozycję na forum).

zorro, mam wielką ochotę wypróbować zabawę w pływanie 8-)

zorro - 2013-01-16, 13:27

Polecam ;-) Ostatnio wszyscy leżeliśmy na podłodze w kuchni. Ledwo się mieśliliśmy.
Humbak - 2013-01-17, 00:49

Kat...,
Kat... napisał/a:
wiem też że może czuć się lepiej z babcią i ją kochać bardziej. Ona była jego drugim rodzicem przez jego pierwsze 2 lata życia, ona przecinała pępowinę, pomagała mi. Ona się nie złości, nie krzyczy. Zawsze jest kochana.

Trochę się zastanowiłam czytając to, czy nie umniejszasz siebie na rzecz babci. A może chciałabyś trochę tak jak ona... sama nie wiem, nie chcę niczego sugerować, ale bardzo mnie zastanowiły Twoje słowa.

Zafira - 2013-02-06, 22:06

Moje dziecko też ma teraz taki etap,że ręce mi opadają.Nie słucha wcale, zachowuje się jakby było głuche, mówię, powtarzam po 20 razy, bez skutku,a jak zabiorę zabawkę i powiem stanowczo,że np. idziemy się kąpać, to wyje w niebo głosy.Jak czegoś nie pozwalam w sklepie to drze się, zwraca na siebie uwagę.Teraz niestety ma ciężkie zapalenie płuc i leżymy w szpitalu, cały dzień z nim w małym pokoju z innymi pacjentami jest bardzo trudny do zniesienia dla mnie.Wymusza, krzyczy, bije mnie, chce biegać,a nie wolno mu biegać, nawet pielęgniarki mu zwracają uwagę i nic to nie daje.Wyzywa mnie ostentacyjnie przy ludziach z pokoju, np. mówi do mnie"dam Ci w dupsko!, już Cię nie kocham, jesteś wstrętna baba, nienawidzę Cię"..dodam,że wyniósł to z przedszkola, bo my się tak do niego nie odnosimy.Dziecko ma 4 lata teraz.
A dziś w szpitalu zawołał "tatusiuuu!!!", mój mąż się go pyta"co chciałeś?".A on przy wszystkich krzyknął"Ty głąbie!"...wstyd mi jest za niego, już nie wiem co mam robić, ostatnio zachowuje się skandalicznie.Teraz jest chory i rozumiem jego poirytowanie,ale momentami przesadza grubo :-? .

mimish - 2013-02-07, 09:27

Zafira, wlos sie jezy..co to za przedszkole?
priya - 2013-02-07, 09:37

Zafira, rany, współczuję, zwłaszcza szpitala. Niech mały zdrowieje szybko. Rozumiem Cię, bo też się zwykle (za) bardzo przejmuję tym, co o moich dzieciach pomyśli sobie otoczenie. Ale zdaje się, że trzeba zapomnieć o ludziach dookoła o i wstydzie i skupić się tylko na relacji z dzieckiem. A czy Marcelek wcześniej też był taki bardzo buntowniczy i agresywny (w sensie np. bicia rodziców itd.)? Czy to dopiero teraz w okolicach 4. roku życia się włączyło?
U nas bardzo wyraźnie widać różnice charakteru, nie związane z wiekiem, pomiędzy dziećmi. Ze starszym synem dogadywanie się często szło jak po grudzie. Od młodszego natomiast od zawsze (z wyjątkami oczywiście) słyszę "dobrze mamusiu", "niech będzie" itp. I wciąż nie mogę się nadziwić, przywykłam już do ciągłego oporu ;-) I ciekawa jestem, czy Mikoś w okolicy 4 urodzin też pokaże nam jeszcze co potrafi czy już zostanie tak jak jest.

Zafira - 2013-02-07, 21:10

Nie chodzi mi już o tych ludzi w szpitalu, chociaż teraz jest ich pełno, szpital jest nabity na maksa, sama jestem przeziębiona i nawet spokojnie wysmarkać się nie można, wszędzie ludzie,a co tu dopiero mówić o dziecku.Dziecko jest niewątpliwie rozdrażnione, bo chore, bo nie może biegać,ale Marcelek zawsze był buntownikiem i zawsze był uparty, chciał stawiać na swoim, zaś na nakazy reagował krzykiem i histerią.Dziś był niegrzeczny w szpitalu, wariował, bałam się,żeby nie szarpnął za wenflon.Zwracana uwaga nie pomaga, wydaje się głuchy na wszelkie prośby.Wreszcie posadziłam go w łóżku szpitalnym za karę i nie pozwoliłam mu wychodzić.To znowu zaczął się drzeć"jesteś wstrętna, nie lubię Cię, pójdziesz do więzienia, znajdę sobie inną mamusię!!!" i pokazał na mamę kolegi obok,że ją sobie weźmie.Jest mi bardzo przykro i czuję się w takich chwilach bezsilna.On nie zdaje sobie sprawy z wypowiadanych słów i szczerze nie wiem gdzie to usłyszał?.
A przedszkole do którego chodzi moje dziecko, ro przedszkole prywatne,ale różne dzieci są,a mój syn podłapuje wszystko w lot,a już zwłaszcza to co złe.Czasem też musi zostać u mojej rodziny,a oni też nie przebierają w słowach, niestety jednak muszę go czasem tam zostawiać i iść do pracy.Na niego bardzo szybko przechodzą negatywne emocje,a nie trudno o takie, kiedy musi zostać z moją mamą i z trójką dzieci mojej siostry, która ma tyle roboty przy tych dzieciach,że podrapać się nie ma jak(wszystkie jej dzieci są jeszcze malutkie, najmłodsze 6 miesięcy, najstarsze 4 lata).Jak są wszystkie w czwórkę to szaleją strasznie, jest jeden wielki ambaras.

priya - 2013-02-08, 09:52

Zafira, a jak reagujesz gdy syn mówi Ci przykre rzeczy? Sama piszesz, że wiesz, że on nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi, dla niego to sposób na rozładowanie emocji i tyle. Nie należy więc jego słów rozumieć dosłownie. Moźna mu oczywiście powiedzieć, że nikomu nie jest miło słyszeć takie rzeczy, ale skupiłabym się przede wszystkim na tym, co on tak naprawdę czuje. Wiem- to trudne. Zwykle gdy mój sześciolatek unosi się złością, też mam problem by wejść choć na chwilę w jego skórę i tak zaczynają się przepychanki między nami. Ale zdarza się, że reaguję łagodnie, zaskakuję go. I już parę razy przyznał, że chodzi mu głównie o to, żeby go przytulić... Oczywiście nie twierdzę, że u Was też o to chodzi. Podaję tylko przykład jak zakamuflowane potrafią być dziecięce komunikaty i jak dzieci nie radzą sobie z jasnym komunikowaniem emocji.
Tak czy siak - siły życzę i dobrych rozwiązań. no i szybko wracajcie do domu!

Zafira - 2013-02-08, 23:05

priya napisał/a:
Zafira, a jak reagujesz gdy syn mówi Ci przykre rzeczy? Sama piszesz, że wiesz, że on nie zdaje sobie sprawy z tego co mówi, dla niego to sposób na rozładowanie emocji i tyle. Nie należy więc jego słów rozumieć dosłownie. Moźna mu oczywiście powiedzieć, że nikomu nie jest miło słyszeć takie rzeczy, ale skupiłabym się przede wszystkim na tym, co on tak naprawdę czuje. Wiem- to trudne. Zwykle gdy mój sześciolatek unosi się złością, też mam problem by wejść choć na chwilę w jego skórę i tak zaczynają się przepychanki między nami. Ale zdarza się, że reaguję łagodnie, zaskakuję go. I już parę razy przyznał, że chodzi mu głównie o to, żeby go przytulić... Oczywiście nie twierdzę, że u Was też o to chodzi. Podaję tylko przykład jak zakamuflowane potrafią być dziecięce komunikaty i jak dzieci nie radzą sobie z jasnym komunikowaniem emocji.
Tak czy siak - siły życzę i dobrych rozwiązań. no i szybko wracajcie do domu!

Ciężko jest mnie wyprowadzić z równowagi, jestem dla niego z reguły bardzo cierpliwa, tłumaczę mu,że tak nie wolno,że jest mi przykro, mówię o swoich emocjach.Bardzo często go całuję, przytulam, wręcz chyba za często,ale on nie jest takim całuśnikiem, jest raczej samodzielnym urwisem,a nie takim przymilaskiem.Jest energiczny, baaardzo żywiołowy, rozbiegany, nie może się skupić na niczym, bo jest strasznie niecierpliwy.On lubi coś głupiego powiedzieć i śmieje się z tego, robi sobie żarty, dobrze się bawi, czasem nie skutkuje,że tłumaczę iż tak nie wolno, bo to jeszcze potęguje jego zachowanie, jeszcze bardziej mnie sprawdza i posuwa się dalej, śmieje się przy tym i z uporem maniaka powtarza złe zachowanie, patrzy na mnie,śmieje się i bawi go to,że ja się denerwuję.Potrafi celowo przystawić mi pistolecik na kulki do twarzy...ja oczywiście mówię,że nie wolno, mówię do niego spokojnie, tłumaczę,a on wystrzela i bada moją reakcję.Szybko się nudzi, trzeba z nim dużo pracować, bo jak się nudzi, to mu głupoty przychodzą do głowy i wówczas jest najbardziej złośliwy.Dziś był nawet grzeczny w szpitalu, zauważyłam że jego zachowanie jest też spowodowane ciągłymi zmianami, do których on nie przywykł,a w nowej sytuacji zachowuje się jakby mu było wszystko wolno.On musi mieć zasady, zakazy, musi znać reguły..a to,że raz jest w przedszkolu, raz u mojej mamy,a teraz w szpitalu działa na niego tak,że rozrabia.Jesteśmy w szpitalu już tydzień i codziennie te same schematy, mycie, jedzenie, odpoczynek w podobnych porach i już widzę,że poznał reguły i zasady bycia w tym miejscu i dziś był o dziwo grzeczny, też energiczny,ale nie mówił brzydkich słów.No ale tak jak mówię, pójdzie do mojej mamy i znowu nie będę mogła nad nim zapanować..ech.

priya - 2013-02-09, 08:33

Zafira, podziwiam w takim razie za umiejętność zachowania spokoju. No i za to, że wciąż potrafisz przytulać, okazywać miłość w takich sytuacjach. Mnie jest z tym ciężko, łatwo się irytuję, a wtedy nie mam ochoty na przytulanki. Może przydałaby się Wam wizyta u jakiegoś dobrego psychologa dziecięcego? Nie wiem sama co Ci podpowiedzieć, tak skrajnie trudno u nas nigdy nie było. Pojawiają się problemy innego typu, których genezy zarówno neuro-psycholog jak i logopeda dopatrują się w samym porodzie i pierwszych miesiącach życia. Czasem żywiołowość, brak koncentracji i cierpliwości to objawy, które da się minimalizować różnego typu ćwiczeniami, masażami itd.
Momo - 2013-05-21, 21:34

:-) Czy zaglądają tu jeszcze dziewczyny, które założyły ten wątek? Zastanawia mnie czy wystarczy w tych wszystkich sytuacjach ta wiara, że dziecko z tych zachowań wyrośnie? Że naprawdę wystarczą rozmowy, cierpliwość i zachowanie spokoju? Bo mi też ręce czasami opadają... Napiszcie, jak jest teraz, jaki jest efekt waszego "pokojowego" ustosunkowania?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group