wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dom rodzinny - drugie dziecko - dylematy

Christa - 2009-03-17, 09:31
Temat postu: drugie dziecko - dylematy
Nie wiedzialam, gdzie umiescic ten temat, wiec umieszczam go w domu rodzinnym, bo tu mi chyba najbardziej pasuje.

W sumie jeszcze sie nie przymierzamy do staran o drugie dziecko, ale gdzies tam od czasu do czasu pojawia sie temat i z jednej strony chcialabym bardzo, a z drugiej strony troche mnie to przeraza.
Po pierwsze, ze Maxio poszedlby troche w odstawke, bo pewnie na poczatku nowy bejbusiek pochlanialby wiekszosc naszego czasu i energii. I to bedzie dla mnie strasznie ciezkie, bo przeciez teraz Max jest naszym CALYM SWIATEM i caly swiat kreci sie wokol niego. Po drugie jak to tak technicznie mialoby wygladac: Max bardzo ladnie spi w nocy, a tu nagle budzilby sie pewnie co noc od placzu malenstwa i musielibysmy zajmowac sie dwojka naraz... Po trzecie wszystko jest juz w sumie ustabilizowane i nagle znowu stanie na glowie i znowu trzeba bedzie zarywac noce, martwic sie o laktacje, przybieranie na wadze, walczyc z brakiem cierpliwosci, wymuszaniem przez kolejnego potomka etc. Nie wiem, czy mi sie chce... A jak sie trafi niejadek, to po mnie :-/ . Po czwarte jak sobie pomysle, ile czasem jest roboty z jednym Maxiem, to na sama mysl, ze oprocz Maxia bedzie jeszcze jedno dzieciatko, na ktore trzeba bedzie tez uwazac, to od razu mi sie odechciewa...

No i tak sie juz stresuje za wczasu i nie wiem, czy warto sie w to wszystko pakowac...

kociakocia - 2009-03-17, 09:37

Christa, czytając to co napisałaś upewniłam się, że na długo mam dość :-D jedno mi wystarcza :lol: a jak zaczynam rozkładać to wszystko na części pierwsze j.w., to takie same mam myśli... :roll:
zojka3 - 2009-03-17, 09:46

Christa, może jeszcze za wcześnie. Jeszcze nie odpoczęłaś, nie nabrałaś dystansu i oddechu. Jak ma być to będzie. Ja bym się na siłe nie decydowała. Daj sobie trochę czasu, jeszcze jesteś młoda i perspektywiczna ;-)
Mam czasami podobne myśli ale jak sobie pomyslę, że taki drugi dzikus mi się trafi ... :roll:

Christa - 2009-03-17, 09:51

zojka3, fizycznie jestem totalnie wypoczeta. Maxio odkad skonczyl pol roku przesypia noce, poza tym chodze do pracy, wiec dziecko mam jedynie popoludniami i w weekendy :mryellow: , wiec nawet nie ma sie praktycznie kiedy na nie zdenerwowac :-) . Zreszta na razie nic nie planujemy. Musze skonczyc moje studia i wtedy zobaczymy. Po dziewietnaste mieszkamy z Rafala rodzicami, wiec swobodne starania "na zywiol" poki co sa mocno ograniczone, bo ja jestem zbyt skrempowana ich obecnoscia w pokoju obok, no ale czasem strasznie mi sie chce byc w ciazy i miec drugie malenstwo...
lilias - 2009-03-17, 09:57

Łatwo mi mówić, bo dzieci mam duże, ale różnicę między dziećmi mam 2 lata i 4 m-ce i uważam, że całkiem nieźle mi to wyszło. Bardzo chciałam mieć dwoje dzieci i jak byłam w domu z jednym to uparłam się na drugie, pomimo tego, że pierwsze (synek) miało bardzo długo kolki, a co z tym się wiąże chorobę "rączek" (noszenie :/ ). Zastanawiałam się tylko, czy będę umiała tak kochać i czy w ogóle da się kochać kogoś więcej niż moje pierwsze (wtedy maleństwo). Okazuje się , że jest to możliwe i przychodzi znikąd, a ja byłam na bieżąco ze wszystkim co dotyczyło dzieci, bo jedno kończyło pewien etap, a drugie w niego wchodziło. Tak więc Christa rób co Ci podpowiada intuicja i mozliwości ( lokalowe również).

Aha "kogoś więcej" miałam na myśli ilość w sztukach, a nie w sile uczuć :-)

zojka3 - 2009-03-17, 10:03

Christa napisał/a:
Musze skonczyc moje studia i wtedy zobaczymy.

No właśnie, dobrze się trochę ogarnąć ze sprawami, bo potem ciężko jest ciągnąć przy dziecku. Ja byłam taka mądra, ze wiele rzeczy zostawiałam sobie na po porodzie. Wydawało mi się, że wszystko dam radę, dziecię będzie spało 20 godzin na dobę a ja będę żyła jak dotychczas i spełniała się na wszystkich polach.
A ile Ci jeszcze lat studiowania zostało?

Christa - 2009-03-17, 10:11

zojka3 napisał/a:
A ile Ci jeszcze lat studiowania zostało?

3 miesiace :-) . A pozniej musze sie przygotowac do takiego panstwowego egzaminu, ktory bede zdawac w pazdzierniku, wiec w sumie nie jest zle.

maryczary - 2009-03-17, 10:17

Christa ja nie pracuje, tylko wychowuje i jak Ada idzie na drzemkę w dzień (czasem nawet 2 godziny :mryellow: ) to mam wtedy czas tylko dla siebie, nie sprzątam, popijam herbatkę i siedzę na necie. W domu bałagan, a ja mam coraz mniej ochoty na budowanie klocków i czytanie po raz tysięczny tej samej bajeczki o kurczaku :-/ Ogarniam tylko gary i łóżko ścielę, ledwo wyrabiam się z praniem :) bo brudzimy we troje na maksa!

A mimo to... zaczynam myśleć o drugim dziecko!! Kobiety są dziwne i nie do zdarcia! Po za tym że chciałabym mieć troje! Więc muszę się zorganizować ;-)
Teraz zaczynam ruszac powoli z moim biznesem, więc muszę pomyśleć o niani na pół etatu. Rok około odpocznę, zajmę sie interesami i za rok obowiązkowo druga ciąż, bo już tęsknię za takim maluszkiem no i teraz jestem o wieeeeele mądrzejsza i wszystko będzie mniej stresujące i prostsze.

Najtrudniej było mi się przestawić z niezależności na uzależnienie od "kaprysów" małej istoty, która mimo, że nie umie mówić, ani siedzieć i ledwo widzi to rządzi jak się patrzy. Teraz nasze życie jest uzależnione od dziecka i dostosowane do jego potrzeb żywieniowych i spaniowych itd. więc to już nie będzie tak trudne przy drugim Dzidziusiu.
Jestem przekonana, że oboje rodziców, musi chcieć drugiego dziecka i nic na siłę, bo tak wypada albo ludzie gadają itp.
Konkluzja: ja - zmęczona wychowywaniem, marzę o drugim dziecku. Absurd na miarę kobiety! :mrgreen:

Christa - 2009-03-17, 10:24

U nas my oboje chcemy miec drugie dziecko. Rafal chyba jeszcze bardziej niz ja. Tylko ja sie zawsze wszystkim martwie i "wiosluje" na dlugo przed zawodami.
maryczary - 2009-03-17, 10:28

Christa napisał/a:
"wiosluje" na dlugo przed zawodami
uśmiałam sie, bo wcześniej nie słyszałam takiego określenia, no cudne!
A tak serio. Na dziecko nigdy nie ma idealnych warunków, udowodnione naukowo :-P

daria - 2009-03-17, 10:30

to może jeszcze chwilkę poczekajcie? moja przyjaciółka właśnie jest w ciąży, Jej córeczka skończy akurat 3 latka jak urodzi się rodzeństwo... dzieci są już chyba wtedy bardziej kumate...
a jeśli nie możecie się doczekać i Twoja natura mówi: teraz! to działaj! :mryellow:

Malati - 2009-03-17, 10:39

Christa napisał/a:
Tylko ja sie zawsze wszystkim martwie i "wiosluje" na dlugo przed zawodami.



O to tak jak ja.
Marze o drugim dziecku a z drugiej strony ciągle się zamarwiam jak to będzie.Nie mamy własnego kąta,wynajmujemy ze znajomymi mieszkanie mamy do dyspozycji dwa pokoje i tak ledwo sie mieścimy,Nawet nie wiem gzie znalazłabym kąt dla dzidzi.Ponadto bede nadal siedziec w domu i nie pójde do pracy,dodatkowa kasa by sie przydała a ponadto ma dosyć bycia tylko mama i żoną :-/ No i oczywiście jak to ja martwię sie czy z ciąża bedzie wszystko oki czy dziecko bedzie zdrowe.
I gdybym miala to wszystko analizować na zimno to wszytko przemawia za tym żeby pozostać przy jednym dziecku.Ale moje serce ciągle mi podszeptuje że to ważne że bardzo pragnę tego dziecka.Więc się staramy narazie bez efektu i to chyba dlatego że do końca nie jestem na tak,ciągle rozdarta.
Byłam u wrózki :-P pierwsze co mi powiedziała jak rozłożyła karty to to że będe miała drugie dziecko-tak więc to już nieuniknione :mrgreen:

Christa, nie martw się,spróbuj usiąść spokojnie i skupić sie na sobie i poczuć czego naprawdę chcesz.Jeśli wewnętrznie bedziesz pragneła bardzo tego dziecka to nie ma co sie zastanawiać tylko do dzieła.A wszystko sie ułozy tak jak tego będziesz chciała.Życzę powodzenia :-)

Christa - 2009-03-17, 10:50

maryczary napisał/a:
Christa napisał/a:
"wiosluje" na dlugo przed zawodami
uśmiałam sie, bo wcześniej nie słyszałam takiego określenia, no cudne!

To okreslenie weszlo do naszego domowego slownika jakies 10 lat temu, jak wybieralismy sie na splyw kajakowy (ja pierwszy raz) i tak sie balam, ze sobie nie poradze, ze "wioslowalam" juz na miesiac przed wyprawa :-) .

A co do drugiego dziecka..., to wiem tez, ze i dla Maxia, i dla tego drugiego byloby dobrze, gdyby sie wychowywali razem. Sama mam rodzenstwo, wiec wiem, jak fajnie jest miec starszego brata!

- 2009-03-17, 10:58

Cytat:
Konkluzja: ja - zmęczona wychowywaniem, marzę o drugim dziecku. Absurd na miarę kobiety!
:mrgreen:

Christa nie ma się co stresować bo rzeczywistość może Cię mile zaskoczyć. Trzymam za to już dziś za Was kciuki. Jak poczujesz że jesteś gotowa to działaj :)

kamma - 2009-03-17, 11:08

Christa, no właśnie, martwisz się na zapas. Oczywiście, że będzie ciężko :mryellow: Ale prawdopodobnie drugi maluszek jest tego wart. Będzie ich dwójka, będą mieli w sobie nawzajem wsparcie jak już będą więksi...
Aha, a im wcześniej się postaracie, tym mniej będziesz musiała odpowiadać na pytania Maxia "Czy jestem dla was ważny?" :mryellow: My z Irmą mamy teraz urwanie języka, cały czas się upewnia.

Nawet gdybyś teraz zaszła w ciążę, maluch urodziłby się najwcześniej za 9 miesięcy. Max będzie miał już wtedy skończone 2 lata. Nie wiem, jakie będą wtedy Wasze warunki lokalowe, ale skoro on tak ładnie śpi w nocy, to może zechce za ten czas zamieszkać w swoim własnym, wyjątkowym pokoiku?

maryczary napisał/a:
Na dziecko nigdy nie ma idealnych warunków, udowodnione naukowo

:mryellow: no właśnie, im więcej będziecie się nad tym zastanawiać, tym bardziej będziecie sceptyczni.

Ja oczywiście nie chcę Was do niczego na siłę namawiać, staram się tylko znaleźć jakieś plusy, nad którymi będziesz sobie mogła porozmyślać ;)

A poza tym tacy fajni ludzie jak Wy powinni mieć jak najwięcej dzieci :P

Christa - 2009-03-17, 12:55

Ciesze sie, ze odpowiedzialy tez dziewczyny, ktore maja juz drugie dziecko. Chyba chcialabym po prostu uslyszec, ze damy rade i ze nie bedzie tak zle, jak mi sie teraz wydaje :-) .

Co do warunkow lokalowych, to Maxio bedzie mial swoj pokoj juz niedlugo (jak tylko wyjada tesciowie) i taki jest wlasnie plan, ze tam go "przetransportujemy". Tak naprawde i tak caly dzien bawi sie w "duzym", a w naszej sypialni jedynie spi (na szczescie we wlasnym lozeczku).

No zobaczymy jeszcze, ale mysle, ze w koncu sie zdecydujemy. Znaczy sie za jakis czas :-P .

alcia - 2009-03-17, 13:44

Christa, spokojnie :)
Polecam na początek taka różnicę wieku, jaka mam u mnie (2,5r.). Starsze dziecko jest już na tyle duże, że nie trzeba go nosić w ciąży, można w tej ciąży pozwolić sobie czasem na drzemkę, starszak zajmie się sobą bez problemu.. w ciąży jest też na tyle rozumne, ze można z nim swobodnie rozmawiać o nadchodzącym rodzeństwie, co pozwoli uniknąć zazdrości. po porodzie zaś bywa na prawdę pomocne, potrafi być wyrozumiałe i jest już w miarę samodzielne (ubieranie się, jedzenie, sprawy kibelkowe). Dla mnie ta różnica jest perfekto. Tym bardziej, że jest też na tyle mała, że dzieci mają ze sobą świetny kontakt.

A co do Twoich dylematów;


Christa napisał/a:
Po pierwsze, ze Maxio poszedlby troche w odstawke, bo pewnie na poczatku nowy bejbusiek pochlanialby wiekszosc naszego czasu i energii. I to bedzie dla mnie strasznie ciezkie

Jeśli będziecie chcieli, nie pójdzie w żadną odstawkę. Na prawdę wszystko da się fajnie rozegrać. W czasie karmienia można czytać starszakowi. W czasie czynności pielęgnacyjnych można starszaka wciągać w te zajęcia, dla Kai była to prawdziwa frajda, wszystko chciała robić ze mną przy NASZEJ Lence ;) czasem zachowywała się, jak by to ona była matką i musiałam ją do porządku przywoływać ;)
Christa napisał/a:

, bo przeciez teraz Max jest naszym CALYM SWIATEM i caly swiat kreci sie wokol niego.

A to akurat jest dobry powód do tego, by się na drugie koniecznie zdecydować :-P
Christa napisał/a:

Po drugie jak to tak technicznie mialoby wygladac: Max bardzo ladnie spi w nocy, a tu nagle budzilby sie pewnie co noc od placzu malenstwa i musielibysmy zajmowac sie dwojka naraz...

Absolutnie! Starszy dzieciak szybko sie przyzwyczaja, nie słyszy płaczu, śpi normalnie. Przecież my też potrafimy wyłączać sobie wrażliwość na wszelkie szumy, na które nie myusimy reagować, np. płacz cudzego dziecka. Jak dziewczyny były już razem w pokoju (stosunkowo szybko, choć nie pamiętam dokładnie kiedy), mnie z pokoju obok budziło byle kwęknięcie, a Kaja mogła spać jak zabita przy potwornym wrzasku Lenki, nic jej nie ruszało. Tym się na prawdę nie przejmuj...
Christa napisał/a:

Po trzecie wszystko jest juz w sumie ustabilizowane i nagle znowu stanie na glowie i znowu trzeba bedzie zarywac noce

No tak, na to nic nie poradzisz. Choć warto spojrzeć na to od tej strony, że teraz, to jeszcze jesteś na świeżo i jednak starszak wymaga jeszcze jakiegoś tam nakładu pracy. Dużo ciężej byłoby zdecydować się na dziecko, jak to starsze będzie już znacznie bardziej samodzielne, czyli np. powyżej 3 lat, nie mówiąc o szkolniaku.
Christa napisał/a:

, martwic sie o laktacje, przybieranie na wadze, walczyc z brakiem cierpliwosci, wymuszaniem przez kolejnego potomka etc. Nie wiem, czy mi sie chce...

No tu Cię mogę pocieszyć, że przy drugim dziecku nie masz czasu na przejmowanie się takimi :pierdołami" ;) Dlatego wszystko idzie łatwiej, tak naturalniej, spokojniej.. Wiele rzeczy już masz intuicyjnie tak poukładanych, że nie kosztują Cię żadnej energii, przy pierwszym dziecku wszytsko jest nowością, dużo energii pochłaniało przejmowanie się tym, co akurat jest normalne (tylko brakowało świadomości tego), czy wypracowywanie metod na różne problemy wychowawcze. Przy drugim dziecku jest w Tobie więcej luzu. Co do cierpliwości np., przy Kai musiałam sobie na nią ciężko pracować momentami ;) Przy Lence - śmieję się w duchu z jej zachowania, rozbawiają mnie te typowe dla dzieciaków ciągoty do opróżniania szafek (przy Kai często mnie to drażniło), eh, no mam w sobie już tyle luzu, bo rozumiem już bardziej umysł takiego szkraba, to, jak nim hormony władają itp. :)
Christa napisał/a:
A jak sie trafi niejadek, to po mnie :-/

Niejadków robią z dzieci ich rodzice. Nie będziesz miała czasu na pracowanie na tą przypadłość :) . A poza tym jesteś doświadczoną już mamą, nie popełnisz takich błędów, które mogłyby do tego doprowadzić.
Christa napisał/a:
Po czwarte jak sobie pomyśle, ile czasem jest roboty z jednym Maxiem, to na sama mysl, ze oprocz Maxia bedzie jeszcze jedno dzieciatko, na ktore trzeba bedzie tez uwazac, to od razu mi sie odechciewa...

No jest robota, a owszem. Ale poczekasz ze 2-3 lata i będziesz miała dużo łatwiej. Moje dziewczyny bawią się już razem. A to dopiero początek. Potem będzie tak, że gdziekolwiek wyjadę, gdziekolwiek wyjdę, będą dla siebie świetnym towarzystwem. Już teraz nieraz jak Lenka się uderzy, idzie się przytulić i popłakać w ramionach Kai. Nie jesteś dla dzieci tylko Ty, mają też siebie nawzajem. A rodzice jedynaków? : mamo pobaw się ze mną, mamo nudzi mi się, mamo co będziemy teraz robić? mamo, mamo mamo.. Ja oczywiście nie wiedzę nic niefajnego w zabawie z dziećmi, ale chodzi o to, że często zajmują się sobą same, wtedy masz czas dla siebie, czas na obowiązki domowe.. Przy jedynaku z tym znacznie ciężej.

elenka - 2009-03-17, 13:56

christa tak jak piszą dziewczyny na pewno nic na siłę, ale skoro zaczynacie rozmawiać na ten temat i myśleć o tym, to może to jakiś znak? :->
Może warto zostawić sprawy wolno i niech się dzieje...

Ja dopóki nie zaszłam w drugą ciążę nie wiedziałam czy jestem gotowa na drugie dziecko czy nie, zawsze chcieliśmy mieć dwoje dzieci i teraz bardzo się z tego cieszymy, że w lipcu Ryś będzie już z nami i będzie fajną rodzinką, taką o jakiej marzyliśmy.
Mam wielkie oparcie w J. i pomocnych teściów i wiem, że nie będę zostawiona sama sobie przez pierwsze ciężkie miesiące, podobnie myślę jak pisze alcia, że to drugie wychowuje się już bardziej na luzie i naturalnie jakoś tak, bez analizowania każdego kroku i decyzji.
A jak sobie pomyślę, że za 3 lata oboje będą już odchowani, to super mi z tym.
Teraz jestem dla nich przede wszystkim i cały mój świat kręci się wokół domu, potem jak pójdą do przedszkola to chcę pomyśleć o swojej firmie itd.
Dla mnie mała różnica wieku ma więcej plusów niż minusów.

Ale to bardzo indywidualna decyzja więc musicie ją podjąć wy i tylko wy :->

DagaM - 2009-03-17, 14:52

alcia napisał/a:
Niejadków robią z dzieci ich rodzice.
no dziękuję Ci alcia :->
alcia napisał/a:
A poza tym jesteś doświadczoną już mamą, nie popełnisz takich błędów, które mogłyby do tego doprowadzić.
alcia, proszę Cię, nie pisz takich rzeczy, jak pamietam, Christa nigdy nie miała problemów z karmienie Maxia, z tego co pisała, zawsze dopisywał mu apetyt. Dam sobie głowę uciąć, ze z Niną nie dałaby rady, prędzej Ty byś dała, bo masz doświadczenie.
Moje dziecię jest dużym wyzwaniem dla nas i czasami zarzekam się, ze nigdy nie zdecyduję się na drugie dziecko, ale tak naprawdę, drugie dziecko może się okazać zupełnie innym modelem, w każdym razie mamy 50 % szans :mryellow: Na razie wizja drugiego dziecka już mi się nie pojawia. Najlepiej wspominam pierwsze pół roku Niny, a później juz było nam tylko trudniej. A całkiem odwrotnie było u mojego brata, dziecko skończyło pół roku i było coraz łatwiej, a oni nie byli tak zmęczeni jak my.

Christa, nie martw się na zapas, nie da się wszystkiego przewidzieć. Zgadzam się z zojką, pozałatwiaj wszystko, co jest istotne dla Ciebie, studia, szkolenia i co tam jeszcze potrzebujesz, zebys po urodzeniu drugiego dziecka, nie frustrowała się, ze jeszcze chcesz coś zrobic dla siebie, a nie masz jak i kiedy.

rosa - 2009-03-17, 14:54

alcia napisał/a:
Christa napisał/a:
A jak sie trafi niejadek, to po mnie :-/

Niejadków robią z dzieci ich rodzice.

no chyba nie do końca :-/ są w życiu różne sytuacje które mogą się objawiać brakiem apetytu

christa na pewno z dwójką maluchów nie jest łatwo, ale rodzice mają zupełnie inną wiedzę i na wiele pytań znają odpowiedź
poza tym
skoro tak kompletnie niezorganizowana matka jak ja dała radę (może nie do końca, bo mam jednego niejadka) , to co to dla was :-D
moja rada, jeżeli naprawdę tego chcecie to nie planować, tylko do dzieła :-D

Martuś - 2009-03-17, 15:25

Mi się od jakiegoś czasu coraz intensywniej chce drugiego dziecka, wbrew wszelkim racjonalnym przesłankom, nawet mam zamiar wylicytować na allegro adapter do fotelika, którego nam przy Jasiu brakowało, żeby był na zapas :shock: Jak coś kupuje dla Jasia to coraz częściej łapię się na tym, że myślę, czy to się przyda przy drugim dziecku. Najśmieszniejsze jest to, że cały czas mam takie uporczywe wrażenie, że ta dziewczynka (tak, nie mogę się też opędzić od myśli, że to będzie dziewczynka) tam gdzieś na mnie czeka, w dodatku mam czasem wrażenie, że ona będzie miała taki i taki charakter, nie jest to kwestia oczekiwań, bo przy Jasiu czegoś takiego nie miałam, nie projektowałam żadnych moich wyobrażeń na dziecko, to są po prostu takie przemykające gdzieś po głowie myśli wydobywające się z podświadomości. Nie wiem, czy ktoś zrozumie, o co mi chodzi :roll:

No ale na razie to nie mam co o tym myśleć, pewnie jeszcze dobrych parę miesięcy będę karmić i nie chcę tak organizmu obciążać, poza tym boję się wizji karmienia dwójki na raz ;)
No i do tego studia, które już teraz strasznie trudno mi kończyć, brak prawka, co niemożebnie utrudnia mi życie, no i kasa kasa kasa.. poza tym jednak dobrze by było uspokoić nasze burzliwe życie związkowe i zażegnać wszelkie kryzysy (o ile to możliwe w ogóle :roll: )


Ale nie boję się nawet o dziwo organizacji i takich rzeczy, bo z miesiąca na miesiąc jest mi coraz łatwiej i coraz lepiej potrafię się uporać ze wszystkimi obowiązkami (poza nauką..), myślę może naiwnie, że z dwójką bym dała radę, tym bardziej, że najtrudniejsze wydaje mi się pierwszych kilka miesięcy, potem przy dwójce to już chyba z górki...

Wybaczcie, że się tak rozpisałam :roll:

honey - 2009-03-17, 15:27

Jak chcesz dziecka ..ty i twoj maz...to jest to najwazniejsza rzecz w tym caltym interesie...
wszystko inne sie wam ulozyc....zycie zawsze idzie swoim torem...dacie sobie rade....
Ja bylam szalona na punkcie swojego drugiego dziecka.....
Po prostu wiedzialam ze mam drugie... ze w naszej malej rodzince jest dwoje dzieci....i ONA corka gdzies tam na mnie czeka... i to baby jest bardzo chciane i kochane zanim sie jeszcze urodzilo..i ze to jest ten czas...
to bylo dziecko ktore musialo sie po prostu urodzic..:)
Ciekawa rzecza bylo rowniez to ze kiedy bylam w ciazy z pierwszym.bylismy biedni jak myszy pod miotla... brak swojego konta itd. ....
z dniem narodzin malego wszytko sie odwrocilo w szybkim tempie...powstalo prawdziwe pragnienie i silna mobilizacja by posiadac jakis domek i lepsza sytuacje finan. i wszytko przyszlo.....
oczywiscie nie odbylo sie bez wysilku....ale wiedzielismy ze ten wysilek ma jakis sens i pozytek...
wiec zycze powodzenia.. w realizowaniu pragnien...i bycie szczesliwym... ;-)

elenka - 2009-03-17, 15:31

honey dobrze prawi.
Tylko ważne aby chcieć we dwoje tego samego i mieć poczucie bezpieczeństwa wtedy łatwiej ;-)

honey - 2009-03-17, 17:15

a czy moge zapytac....euridice
jezeli to nie jest zbyt prywatne...jakie to powody decyduja o nie posadaniu drugiego dziecka.. ...?
jezeli zbyt prywatne to przepraszam....
zastanawia mnie to po prostu...

Capricorn - 2009-03-17, 17:49
Temat postu: Re: drugie dziecko - dylematy
Christa napisał/a:
Nie wiedzialam, gdzie umiescic ten temat, wiec umieszczam go w domu rodzinnym, bo tu mi chyba najbardziej pasuje.

W sumie jeszcze sie nie przymierzamy do staran o drugie dziecko, ale gdzies tam od czasu do czasu pojawia sie temat i z jednej strony chcialabym bardzo, a z drugiej strony troche mnie to przeraza.
Po pierwsze, ze Maxio poszedlby troche w odstawke, bo pewnie na poczatku nowy bejbusiek pochlanialby wiekszosc naszego czasu i energii. I to bedzie dla mnie strasznie ciezkie, bo przeciez teraz Max jest naszym CALYM SWIATEM i caly swiat kreci sie wokol niego. Po drugie jak to tak technicznie mialoby wygladac: Max bardzo ladnie spi w nocy, a tu nagle budzilby sie pewnie co noc od placzu malenstwa i musielibysmy zajmowac sie dwojka naraz... Po trzecie wszystko jest juz w sumie ustabilizowane i nagle znowu stanie na glowie i znowu trzeba bedzie zarywac noce, martwic sie o laktacje, przybieranie na wadze, walczyc z brakiem cierpliwosci, wymuszaniem przez kolejnego potomka etc. Nie wiem, czy mi sie chce... A jak sie trafi niejadek, to po mnie :-/ . Po czwarte jak sobie pomysle, ile czasem jest roboty z jednym Maxiem, to na sama mysl, ze oprocz Maxia bedzie jeszcze jedno dzieciatko, na ktore trzeba bedzie tez uwazac, to od razu mi sie odechciewa...

No i tak sie juz stresuje za wczasu i nie wiem, czy warto sie w to wszystko pakowac...


Christa, przepraszam za bezpośredniość, ale dla mnie trochę dziwnie ten post skonstruowany.

Masz dużo swoich argumentów przeciw - to właściwie skąd temat? Przecież posiadanie kolejnych dzieci nie jest obowiązkowe. Jeśli dobrze rozumiem, to mówisz, że TERAZ NIE, bo tak podpowiada zdrowy rozsądek.

Nie bardzo rozumiem, czy chodzi o to, że ktoś z zewnątrz próbuje wywierać nacisk? Czy sama jesteś rozdarta wewnętrznie w tej materii?

Od siebie napiszę tylko, że z jednym dzieckiem byłoby mi strasznie nudno ;-)

alcia - 2009-03-17, 18:22

Nie oburzajcie się dziewczyny z tym niejadkowaniem. Takie moje zdanie i już :) (mogę, nie?? :) )
Oczywiście, że nie pisałam o sprawach chorobowych, rosa (i mam świadomość, że takie są).

kłapouchy - 2009-03-17, 20:21

Miałam identyczne zdanie na temat niejadków co alcia dopóki Tomek jakieś 9 m-cy temu z wszystko jedzącego dziecka zmienił się w niejadka ;) i śmiałam się wcześniej w duchu z teściowej jak opowiadała jak się musiała męczyć z Robertem, chlebek w kosteczkę kroić, kombinować, wymyślać, przekupywać, wmuszać itd. no i teraz mam. z tym, że ja w kosteczkę chlebka nie kroję, nie wmuszam i z łyżeczką nie biegam, bo jako matka wyedukowana w temacie wiem, że nie mogę, co nie przeszkadza mi w martwieniu się niedoborami, bo jak dziecko mi ciągnie prawie na samych owocach to mam ku temu podstawy. Dla pocieszenia dziewczynom które obwiniają się za niejedzenie dziecka (też mi się to zdarza fazami) powiem, że bliźniaki mojej dobrej kumpeli są całkowicie rózne - chłopiec totalny niejadek, a dziewczynka pulpecik i ostatnio mi powiedziała "jakie szczęście, że mam bliźniaki, bo gdyby nie to ciągle bym sobie wyrzucała, że to ja pewnie robię coś nie tak i to moja wina". Ale alcia oczywiście może mieć swoje zdanie w tej materii ;) sorki za off top przydługi.
a teraz w temacie - doskonale Cię Christa rozumiem - bo ja też z jednej strony chciałabym bardzo (to chyba instynkt, albo hormony), a z drugiej jak sobie wszystko przemyślę, to mi się odechciewa - ciąża (wszystkie moje ciąże były trudne), problemy laktacyjne, nieprzespane noce, uwiązanie w domu i to teraz gdy moje dziecko przechodzi ostrą fazę buntu dwulatka... ale u mnie problem rozwiązuje się sam wraz z kategorycznym sprzeciwem mojego męża ;)

nitka - 2009-03-17, 20:23

alcia napisał/a:
Nie oburzajcie się dziewczyny z tym niejadkowaniem. Takie moje zdanie i już :) (mogę, nie?? :) )
czyli jak uniknąć takiej sytuacji?
Capricorn - 2009-03-17, 20:31

nitka napisał/a:
alcia napisał/a:
Nie oburzajcie się dziewczyny z tym niejadkowaniem. Takie moje zdanie i już :) (mogę, nie?? :) )
czyli jak uniknąć takiej sytuacji?


nie wydziwiać nad jedzeniem. Nie biegać za dzieckiem z miseczką i łyżeczką. Wierzyć, ze dziecko nie umrze z głodu. Pozwolić dziecku zgłodnieć. Pozwolić dziecku wybierać. Podawać potrawy proste. Stawiać na samodzielność dziecka w jedzeniu. Nie okazywać emocji gdy dziecko nie zje.

kociakocia - 2009-03-17, 20:44

Capricorn napisał/a:
nie wydziwiać nad jedzeniem. Nie biegać za dzieckiem z miseczką i łyżeczką. Wierzyć, ze dziecko nie umrze z głodu. Pozwolić dziecku zgłodnieć. Pozwolić dziecku wybierać. Podawać potrawy proste. Stawiać na samodzielność dziecka w jedzeniu. Nie okazywać emocji gdy dziecko nie zje
podoba mi się, lepiej juz ująć się tego chyba nie da :-D moje dziecko więc sobie od jakiegos czasu zdeczka głoduje i juz ;-)
zina - 2009-03-17, 21:19

Christa, ja pamietam jeszcze Twoj stary watek na kropkowcu, na ktorym wlasnie splodzilam swoj pierwszy post a niedlugo pozniej zaszlam w ciaze :-D

Trudno stwierdzic kiedy jest najlepiej, teraz, za miesiac, za rok.
Mysle ze dla kazdego jest to inny czas ale jak juz drugie sie pojawi to kazda roznica wydaje sie byc raz na korzysc raz troche mniej ;-) Ale pewnie wiecej, tak mysle, jest na plus :-)

Ja mysle o drugim choc pewnie jeszcze troche poczekam dopoki A.nie skonczy studiow i nasza sytuacja mieszkaniowa sie nie poprawi.
Poki co wiecej rzeczy po Klarze zachowujemy.
Nie ukrywam jednak ze jestem gotowa na to nowe wyzwanie i naprawde czuje juz teraz na sama mysl niesmowite rozbrykane motyle w brzuchu :-D ;-)

Jagula - 2009-03-17, 21:34

świadomie nie podjęłabym decyzji o drugim dziecku :-> na samą myśl o przechodzeniu przez wszystko raz jeszcze przechodzi mnie dreszcz strachu...a zapewne jak mnie najdzie ochota to juz będę całkiem za stara ;-)
Marcela - 2009-03-17, 21:41

Capricorn napisał/a:
nie wydziwiać nad jedzeniem. Nie biegać za dzieckiem z miseczką i łyżeczką. Wierzyć, ze dziecko nie umrze z głodu. Pozwolić dziecku zgłodnieć. Pozwolić dziecku wybierać. Podawać potrawy proste. Stawiać na samodzielność dziecka w jedzeniu. Nie okazywać emocji gdy dziecko nie zje.

.... Oczywiście dopóki dziecko nie zacznie chudnąć, mieć objawów niedoborów, bo wtedy - moim zdaniem - warto zrobić cokolwiek, żeby sytuacja się unormowała - tzn. żeby dziecko zaczęło jeśc, jakkolwiek. Czasem wystarczy poszukać przyczyny braku apetytu, czasem nie udaje się jej ustalić. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy pozwolenie dziecku na niejedzenie może być dla niego dość ryzykowne. Tak więc wyluzowanie się ma też swoje granice.

Malati - 2009-03-17, 22:28

Marcela napisał/a:
Zdarzają się jednak sytuacje, gdy pozwolenie dziecku na niejedzenie może być dla niego dość ryzykowne. Tak więc wyluzowanie się ma też swoje granice.


Dokładnie.Mojej znajomej synek( rówieśnik Filipka) miał ostatnio okres niejedzenia.Mama uważala że to chwilowe kaprysy,a młody wogóle nie chciał jeść.Schudł,siny pod oczami anemiczny.Dopiero znajomej matka zwróciła jej uwagę że to nie jest normalne i lepiej żeby przebadała dzieciaka .Okazało się że chłopczyk miał owrzodzony przewód pokarmowy i stąd niechęć do jedzenia.Jest w trakcie leczenia i apetyt pomału mu wraca.Mój syn też potrafi mało jeść ale moge dwa góra 3 dni wytrzymać,póniej nie ma że boli musi zjeść porządny posiłek nawet jak miałabym przy nim siedzieć parę godzin. ;-)

nitka - 2009-03-18, 06:22

Capricorn napisał/a:

nie wydziwiać nad jedzeniem. Nie biegać za dzieckiem z miseczką i łyżeczką. Wierzyć, ze dziecko nie umrze z głodu. Pozwolić dziecku zgłodnieć. Pozwolić dziecku wybierać. Podawać potrawy proste. Stawiać na samodzielność dziecka w jedzeniu. Nie okazywać emocji gdy dziecko nie zje.
czyli zdrowe podejście mam, i nadzieję, że się nie zmieni :roll:
huanita - 2009-03-18, 09:46

ja w sumie tez już chciałabym mieć dzidziusia bo nie chce żeby Kacper był jedynakiem i żeby była maał różnica wieku to trzeba już robić ale niestety kasa... Bez tego nie damy rady :-/
alcia - 2009-03-18, 10:02

czarna96 napisał/a:
Okazało się że chłopczyk miał owrzodzony przewód pokarmowy i stąd niechęć do jedzenia.Jest w trakcie leczenia i apetyt pomału mu wraca.

Czyli tutaj nie mieliśmy do czynienia z niejadkiem, tylko dzieckiem chorym.

Capricorn napisał/a:
nie wydziwiać nad jedzeniem. Nie biegać za dzieckiem z miseczką i łyżeczką. Wierzyć, ze dziecko nie umrze z głodu. Pozwolić dziecku zgłodnieć. Pozwolić dziecku wybierać. Podawać potrawy proste. Stawiać na samodzielność dziecka w jedzeniu. Nie okazywać emocji gdy dziecko nie zje.

Super ujęte.
kociakocia napisał/a:
moje dziecko więc sobie od jakiegos czasu zdeczka głoduje i juz ;-)

No właśnie. I już :) Bo gdyby Twoje podejście było inne, chwilowa faza została by już na stałe. A każde dziecko ma prawo czasem mieć mniejszy apetyt, potem okazuje się, że to były zęby, bunt, czy inne chwilowe sprawy. Nadwrażliwe matki mają wtedy świetne pole do popisu, by z dzieciaka tego niejadka zrobić.

I powiem jeszcze raz - dziecko chore, to inna sprawa.

Christa - 2009-03-18, 10:04
Temat postu: Re: drugie dziecko - dylematy
Capricorn napisał/a:

Masz dużo swoich argumentów przeciw - to właściwie skąd temat? Przecież posiadanie kolejnych dzieci nie jest obowiązkowe. Jeśli dobrze rozumiem, to mówisz, że TERAZ NIE, bo tak podpowiada zdrowy rozsądek.

Capri, jednak zle rozumiesz. Ja nie mowie NIE. Ja sie na razie po prostu glosno zastanawiam. Wbrew pozorom jestem nawet bardziej na tak. Po prostu potrzebuje zachety :mryellow: .

Capricorn napisał/a:
Nie bardzo rozumiem, czy chodzi o to, że ktoś z zewnątrz próbuje wywierać nacisk? Czy sama jesteś rozdarta wewnętrznie w tej materii?


To jest tylko i wylacznie moj dylemat wewnetrzny. Nikt nie wywiera zadnego nacisku, a nawet gdyby, to zupelnie by mnie to nie interesowalo i bym sie tym kompletnie nie przejmowala.

alcia dala mi troche do myslenia. Tzn. chyba nie wzielam tego pod uwage, ze przeciez przy drugim dziecku czlowiek jest juz bardziej doswiadczony i nie zwraca uwagi na pierdoly.

DagaM, wspolczuje Ci, ze macie pod gore. Mnie to wlasnie troche martwi, ze moze teraz jest az za idealnie i ze pewnie z kolejnym dzieckiem bedzie odwrotnie. Ale na to nie mam wplywu, wiec staram sie tym zbytnio nie przejmowac.

Zobaczymy, co zycie przyniesie. Na razie musze pozalatwiac kilka spraw, a pozniej "sie zobaczy" :-) .

alcia - 2009-03-18, 10:06

Wiecie co? A ja wcześniej myślałam, że chcę mieć trójeczkę, ale zmieniłam zdanie. Żadnych dzieci więcej, teraz jest super :) Ciekawe, czy mi przejdzie (na wszelki wypadek zadbam o porządną antykoncepcję).
Ale w sumie po Kai też tak miałam, jak mi podrosła, było z nią luźniej, cieszyłam się większą wolnością, polem dla własnych zainteresowań... i nie myślałam o żadnych zmianach. A tu nagle jak mnie naszło.. całymi dniami myślałam o ciąży, wszędzie widziałam ciężarne, no nie mogłam się opanować, męża na rozmowę wzięłam i dwa tygodnie później spłodziliśmy Lenkę :)
Także ja już nic nie planuję... :)

Malati - 2009-03-18, 10:36

alcia napisał/a:
czarna96 napisał/a:
Okazało się że chłopczyk miał owrzodzony przewód pokarmowy i stąd niechęć do jedzenia.Jest w trakcie leczenia i apetyt pomału mu wraca.

Czyli tutaj nie mieliśmy do czynienia z niejadkiem, tylko dzieckiem chorym.



Zgadza sie Podalam ten przyklad po to ze czasami rodzice mysla ze nie jedzenie dziecka jest chwiolowym kaprysem i samo minie.A nie zawsze tak jest,wiec warto byc uwaznym.

Humbak - 2009-03-18, 13:46

Christa, chyba wszystko już dziewczyny napisały :-D

Przy drugim większość rzeczy to naprawdę luzik, czasem się zastanawiam czy nie powinnam może aż takiego luzika włączać, ale ten luzik powoduje że z dwójką jest naprawdę faaaajnie... :-D

My żałujemy jednego - że nie zdecydowaliśmy się wcześniej na drugie dziecko - 6 lat różnicy to za dużo, a przy dwóch płciach to dużo za dużo. Moje łobuzy się kochają i za sobą przepadają ale się razem nie bawią. Muszę mieć czas osobno dla jednego i osobno dla drugiego i to jest w zasadzie jedyna trudność jaką widzę przy dwójce dzieci. Stanowczo drugie jeśli się chce to max do 4 lat różnicy.
Ha. No to tylko dodam, że wahaliśmy się przed drugim w Twoich dokładnie powodów... :-P natalia była dzieckiem jak to mówię 'po górkę'. A kuba odwrotnie. Nie ma reguły.

Ja osobiśnie na dzień dzisiejszy jeśli mogłaby zmienić coś to jedynie - warunki mieszkaniowe (nieważne u siebie czy u kogoś, na swoim czy wynajmowanym, ale żeby były) i praca do której wracam. Jeśli to macie ja bym tam o takie - sorki - pierdoły jak pieluszki, noce czy jedzenie naprawdę się nie martwiła. Raz się wyśpisz raz nie, raz zje raz nie - wszystko mija nawet najdłuższa żmija ;-) A rodzinka jaką chcesz - jest.

Z jednej rzeczy natomiast jestem dumna - zawsze uważałam, że dzieci powinny przychodzić na świat ukochane i wyczekiwane. Przy obydwu ciążach szalałam z radości, a dzieciaczki od początku były obydwa moim oczkiem w głowie. To jest tak piękne że nie da się opisać i cieszę się, że moje dzieci tak przyszły na świat. :-D

[ Dodano: 2009-03-18, 13:47 ]
czarna96, dopiero teraz zauważyłam - piękny podpis!!! zapamiętam :-)

honey - 2009-03-18, 16:38

ta roznica wieku i decyzja czy za pozno czy tez nie.....to chyba tylko od charakterow dzieci zalezy... :)
u mnie syn ma 8 a corka 2 latka..... i osobiscie nie zaluje ze jest jak jest....
bo dzieci se swietnie dogaduja....bawia....i kochaja....
chlopiec uwaza na siostre i pilnuje by nie wkladala lapek gdzie nie powinna..jest opiekunczy...
a z drugiej strony dogaduja sie w zabawie rowniez......
wiec wszyko gra..

Capricorn - 2009-03-18, 19:14
Temat postu: Re: drugie dziecko - dylematy
Christa napisał/a:
Capricorn napisał/a:

Masz dużo swoich argumentów przeciw - to właściwie skąd temat? Przecież posiadanie kolejnych dzieci nie jest obowiązkowe. Jeśli dobrze rozumiem, to mówisz, że TERAZ NIE, bo tak podpowiada zdrowy rozsądek.

Capri, jednak zle rozumiesz. Ja nie mowie NIE. Ja sie na razie po prostu glosno zastanawiam. Wbrew pozorom jestem nawet bardziej na tak. Po prostu potrzebuje zachety :mryellow: .



aha :D no ale żeby potem nie było na nas ;-) :D

dorotato - 2009-03-18, 20:29

U nas tez jest 2,5 letnia róznica. Chwilami jest niezłe piekło w domu - bo są dwa charaktery, dwa temperamenty. Ale ogólnie nie jest źle. Rzeczywiście tak jak i same pisałyście - przy drugim dziecku nie zwraca się uwagi na pewne rzeczy i ze śmiechem się wspomina to, co się wyprawiało przy pojawieniu pierwszego dziecka.
Chcielismy też, może to zabrzmi okropnie, by w sytuacji gdyby nam coś się stało - mieli siebie nawzajem.

Capricorn - 2009-03-18, 23:28

Humbak napisał/a:

My żałujemy jednego - że nie zdecydowaliśmy się wcześniej na drugie dziecko - 6 lat różnicy to za dużo, a przy dwóch płciach to dużo za dużo. Moje łobuzy się kochają i za sobą przepadają ale się razem nie bawią. Muszę mieć czas osobno dla jednego i osobno dla drugiego i to jest w zasadzie jedyna trudność jaką widzę przy dwójce dzieci. Stanowczo drugie jeśli się chce to max do 4 lat różnicy.


Ja przetestowałam obydwie różnice wieku - dużą (5 lat) i małą (niepełne 2). Dużo bardziej wolę tę mniejszą różnicę, naprawdę jest fajnie. A chłopcy między sobą silnej paczki nie zawiążą, za duża różnica interesów. Chociaż z kolei Olka świetnie radzi sobie z każdym z braci ;-)

Dużo też zależy od tego, jak rodzice kierują relacjami między dziećmi, brat, z którym mam najlepsze relacje jest młodszy ode mnie o rok i pięć miesięcy, ale w dzieciństwie fajnie nie było - z tym, ze moi rodzice usiłowali zrobić z nas bliźniaki - takie same ubrania, itp. Może chodziło o to, żeby chociaż udawać, ze jednak syn był najstarszy, nie wiem. W każdym razie - brakowało tego poczucia indywidualności. Jak łatwo się domyśleć, potem mi się ponadprzecietnie rozrosło ;-)

alcia - 2009-03-19, 09:16

Capricorn napisał/a:
z tym, ze moi rodzice usiłowali zrobić z nas bliźniaki - takie same ubrania, itp. Może chodziło o to, żeby chociaż udawać, ze jednak syn był najstarszy, nie wiem. W każdym razie - brakowało tego poczucia indywidualności. Jak łatwo się domyśleć, potem mi się ponadprzecietnie rozrosło ;-)

tak, znam to (między nami różnica 11 m-cy). Poza tym co wymieniłaś, nas jeszcze wysłali do tej samej klasy. I ojciec zawsze wzbudzał w nas niezdrową rywalizację (popatrz jak Iga to, a Ty... bla bla ba.. i tak ze wszystkim). Nienawidziłyśmy się.

moTyl - 2009-03-21, 15:17

Myślę, że jak już się ma drugiego dzieciaczka to rozwiązania przychodzą do nas same, a jeśli nawet nie to znajdujemy je bez problemu - jest motywacja do szukania.

Ja nie wyobrażałam sobie mojego dziecka bez rodzeństwa, bo nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez moich braci, chociaż zdaję sobie sprawę, że są i rodziny, w których rodzeństwo się nie znosi (no, ale od czego są rodzice ;-) ).

Sama martwię się sprawami organizacyjnymi, ale wydaje mi się (wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli to nie prawda :mryellow: ), że ważny jest ustalony rozkład dnia, szczególnie, że u starszego dziecka dużo się zmieni, więc musi mieć coś na czym zawsze będzie mogło polegać.

Jeśli chodzi o różnicę wieku: dogaduję się świetnie z moimi braćmi: starszym o 3 lata i młodszym o 7 lat, z młodszym o 21 lat nie mam za bardzo kontaktu. W przeszłości jednak ze starszym bratem mieliśmy więcej wspólnych tematów, po prostu wiekowo dopasowanych.

zojka3 - 2009-03-21, 15:42

moTyl napisał/a:
Ja nie wyobrażałam sobie mojego dziecka bez rodzeństwa, bo nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez moich braci, chociaż zdaję sobie sprawę, że są i rodziny, w których rodzeństwo się nie znosi (no, ale od czego są rodzice ).

Niestety i tak bywa :cry: No może nieznosi to za dużo powiedziane ale pełna obojętność...czasami posiadanie rodzeństwa nie gwarantuje "nie bycia jedynakiem" w dorosłym życiu.

nast - 2009-03-22, 22:04

ja mam młodszego brata i z opowiadań mamy wynika że nie było tak źle on sie urodził jak mialam dwa lata i jak mialam 3 lata juz umialam jesc sama marchewke tartą czy tam różne zuoki ( nie roumziem co w tym nadzwyczajnego : D ) ale mimo tego że kłócę się teraz z moimm bratem sporo mogę spokojnie napisać że nic tak nie pomaga w rozwoju dziecka ( mam na myśli empatię itp) nie mówię tu tylko na własnym przykładzie ale też na moich znajomych, dzieci z rodzeństwem łatwiej się dzielą mają więcej znajomych, ale to też nie zawsze jest reguła .
Capricorn - 2009-03-22, 22:09

Polecę jeszcze książkę "najstarsze, średnie, najmłodsze", gdzie można można dużo mądrych rzeczy wyczytać o relacjach pomiędzy rodzeństwem - zarówno gdy są dziećmi (np. jak starsze reaguja na młodsze), jak i już pomiędzy dorosłymi.
ulapal - 2009-03-23, 03:19

Christa, jest rozwiazanie na twoje chwilowe rozterki.
janie chce teraz 2 dziecka, ale wiem jak bardzo pomocne jest towarzystwo w rozwoju. nasi sasiedzi mają 2,5 letnią córke. teraz jak zrobiło sie ciepło to przebywają ze sobą od rana do nocy w prawie wspólnym ogrodzie. razem często jedzą, czasem razem się kąpią. uczą sie dzielić zabawkami, i sie nie bić, bo niestety do rękoczynów juz dochodzi. wiadomo ,ze to nie to samo co własne rodzenstwo 24g/dobe ale zawsze lepiej niz nic.
Maxio mogłby mieć towarzycho, a ty czas na podjecie decyzji

chociaż dzieci i tak przychodza kiedy same chcą i nam rodzicom tylko sie wydaje ze je zaplanowaliśmy. :mrgreen:

maryczary - 2009-03-23, 09:20

ulapal napisał/a:
chociaż dzieci i tak przychodza kiedy same chcą i nam rodzicom tylko sie wydaje ze je zaplanowaliśmy. :mrgreen:

:lol: :lol:

Malati - 2009-03-23, 09:51

Cytat:
chociaż dzieci i tak przychodza kiedy same chcą i nam rodzicom tylko sie wydaje ze je zaplanowaliśmy. :mrgreen:
_________________


racja :mryellow:

rosa - 2009-03-23, 10:31

ulapal napisał/a:

chociaż dzieci i tak przychodza kiedy same chcą i nam rodzicom tylko sie wydaje ze je zaplanowaliśmy. :mrgreen:

gdybym nie wpadła to bym nie miała dzieci, więc wiedziały co robią wybierając mnie ma matkę :-)

tak na prawdę to rzadko kiedy jest dobry moment na dziecko, zawsze znajdą sie jakieś przeszkody

alcia - 2009-03-23, 10:59

rosa napisał/a:
tak na prawdę to rzadko kiedy jest dobry moment na dziecko, zawsze znajdą sie jakieś przeszkody

dokładnie. Dlatego ja szłam z tym na żywioł, wbrew wszystkiemu wokół (rodzina do tej pory uważa, że dwa razy wpadliśmy i nie przegadam ich, że jest inaczej) - jak nam się zachciało, to dziecko się pojawiało i już. Analizując wszystko od podszewki, nigdy byśmy nie znaleźli odpowiedniej chwili.

neina - 2009-05-23, 16:18

Jak jest z karmieniem w ciazy, jak dlugo mozna kontynuowac?
Karolina - 2009-05-23, 17:48

Prawie do konca. Choć są matki, które karmią naraz dwójkę dzieci.
Martuś - 2009-05-23, 21:45

Tak jak Karolina pisze, można w ogóle nie przestawać i karmić dwójkę na raz, choć na pewno niesie to ze sobą pewne trudności. Dużo informacji na ten temat można znaleźć na gazetowym forum 'długie karmienie piersią'.
Jednak trzeba wziąć też pod uwagę, że w ciąży smak mleka się zmienia i często dzieci, jeśli są już wystarczająco duże, same rezygnują ze ssania piersi z tego powodu.

kamma - 2009-05-23, 21:46

neina, a czemu pytasz? 8-) ;-)
neina - 2009-05-23, 22:53

kamma, wlasnie temu 8-) :mrgreen:
Martuś - 2009-05-23, 22:57

neina, no co Ty, jesteś w ciąży???? :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D
mandy_bu - 2009-05-23, 23:05

neina, ???????????????????????????????????????????????????????????????
kamma - 2009-05-23, 23:12

coś przegapiłam :oops: czy właśnie się ujawniłaś? :mrgreen:
neina - 2009-05-23, 23:14

Lo rany, nie nie! Niejasno sie wyrazilam :oops: Zamierzam byc w najblizszej przyszlosci :-)
DagaM - 2009-05-23, 23:17

neina, ja tez na chwile wstrzymałam oddech :-)
renka - 2009-05-24, 00:12

neina napisał/a:
Jak jest z karmieniem w ciazy, jak dlugo mozna kontynuowac?


Ja karmilam Ronke przez pierwszych 6 miesiecy ciazy z Fionka, z odstawieniem nie bylo problemu, mialam wiec 3 miechy przerwy i Fionka do dzis na cycu wisi. Ginekolozka mi mowila, ze spokojnie moge karmic dwojke, ale ja sobie szczerze powiedziawszy nie potraflam i nie potrafie tego wyobrazic. A gdyby faktycznie tak bylo i do dzis wraz z Fionka i Ronka by na drugim cycu wisiala?... :roll: Scenariusz rodem z horroru jakiegos jak dla mnie... (ale to pisalam ja, zdesperowana matka wciaz karmiaca ;-) )

neina - 2009-05-24, 16:55

Martuś napisał/a:
Jednak trzeba wziąć też pod uwagę, że w ciąży smak mleka się zmienia i często dzieci, jeśli są już wystarczająco duże, same rezygnują ze ssania piersi z tego powodu.

To by bylo zupelnie ok, nie chce po prostu odstawiac Franka, kiedy nie jest jeszcze gotowy.
renka napisał/a:
A gdyby faktycznie tak bylo i do dzis wraz z Fionka i Ronka by na drugim cycu wisiala?... :roll: Scenariusz rodem z horroru jakiegos jak dla mnie...

Starsze dziecko chyba tak nie wisi na cycu, raczej wyobrazam sobie to tak, ze raz na jakis czas przychodzi sie przytulic i jak ma ochote to sie przyssie.
A jak jest ze skladem mleka? przystosowuje sie do noworodka?

renka - 2009-05-29, 10:27

neina napisał/a:
Martuś napisał/a:
Jednak trzeba wziąć też pod uwagę, że w ciąży smak mleka się zmienia i często dzieci, jeśli są już wystarczająco duże, same rezygnują ze ssania piersi z tego powodu.

To by bylo zupelnie ok, nie chce po prostu odstawiac Franka, kiedy nie jest jeszcze gotowy.
renka napisał/a:
A gdyby faktycznie tak bylo i do dzis wraz z Fionka i Ronka by na drugim cycu wisiala?... :roll: Scenariusz rodem z horroru jakiegos jak dla mnie...

Starsze dziecko chyba tak nie wisi na cycu, raczej wyobrazam sobie to tak, ze raz na jakis czas przychodzi sie przytulic i jak ma ochote to sie przyssie.
A jak jest ze skladem mleka? przystosowuje sie do noworodka?


Ja tez mialam mnostwo watpliwosci, jak to bedzie z karmieniem Ronki jak urodze Fionke etc. Ale Ronka sama pieknie sie odstawila, wiec czasami to my matki bardziej sie schizujemy, a dzieci sa o wiele madrzejsze od nas ;-)

Co do tego, ze starsze dziecko nie wisi przy cycu... Moze i takie starsze jak Ronka to juz faktycznie nie, ale moja Fionka ciagle wisi... Czasami mam wrazenie, ze sa dni, podczas ktorych spedza czas przy cycu o wiele dluzej niz za czasow niemowlecych...
Moze sa matki, dla ktorych takie dlugie karmienie albo rownolegle karmienie dwojki dzieci o zroznicowanym wieku sprawia przyjemnosc, ale ja niestey sie do takich nie zaliczam i nazwyczajniej w swiecie jestem tym zmeczona. A Fionka jest takim przypadkiem, ze zupelnie nie mam juz koncepcji jak ja odstawic od cyca (brutalne metody konczyly sie jej choroba).

Co do skladu mleka to raczej on sie zmienia - moze dlatego tez dzieci same sie potrafia odstawic od piersi, jak mama jest w drugiej ciazy...

maga - 2009-05-29, 13:15

renka, to może to jest sposób na odstawienie Fionki? ;-) :-P
maryczary - 2009-05-29, 22:10

Cytat:
renka, to może to jest sposób na odstawienie Fionki? ;-) :-P
no niezła metoda :mrgreen: już widzę jak renka skaczę z radości by wcielić ten plan w życie :-P
renka - 2009-05-29, 23:38

maryczary napisał/a:
Cytat:
renka, to może to jest sposób na odstawienie Fionki? ;-) :-P
no niezła metoda :mrgreen: już widzę jak renka skaczę z radości by wcielić ten plan w życie :-P


O tak, od jutra zaczne starania ;-)

A tak na powaznie to ciesze sie, ze teraz jest czas, ze jestem sama, bo przynajmniej nie mam stresow, ze niespodziewane trzecie dziecko moze sie pojawic. Przy trzecim malym dziecku bowiem bym doszczetnie zbizkowala. I nie mam dylematow antykoncepcyjnych :-P

neina - 2009-05-29, 23:55

renka napisał/a:
Fionka ciagle wisi... Czasami mam wrazenie, ze sa dni, podczas ktorych spedza czas przy cycu o wiele dluzej niz za czasow niemowlecych...

Tez tak bylo z Frankiem jeszcze niedawno. Ale postanowilam troche to ukrocic i w ciagu dnia z reguly odmawiam starajac sie zwrocic jego uwage na cos innego. Mam tez zawsze w pogotowiu bidonik z piciem i jak mnie ciagnie za bluzke, to mu daje, z reguly odpuszcza. Gorzej jest wieczorami jak jest marudny. Ogolnie chce ograniczyc karmienie do 2, maksymalnie 3 razy dziennie, moze z Fionka tez by tak sie dalo?

renka - 2009-05-30, 00:04

neina napisał/a:
renka napisał/a:
Fionka ciagle wisi... Czasami mam wrazenie, ze sa dni, podczas ktorych spedza czas przy cycu o wiele dluzej niz za czasow niemowlecych...

Tez tak bylo z Frankiem jeszcze niedawno. Ale postanowilam troche to ukrocic i w ciagu dnia z reguly odmawiam starajac sie zwrocic jego uwage na cos innego. Mam tez zawsze w pogotowiu bidonik z piciem i jak mnie ciagnie za bluzke, to mu daje, z reguly odpuszcza. Gorzej jest wieczorami jak jest marudny. Ogolnie chce ograniczyc karmienie do 2, maksymalnie 3 razy dziennie, moze z Fionka tez by tak sie dalo?


Wlasnie daje sie ograniczyc wylacznie jak jestesmy gdzies poza domem.
A tak to jest masakra.
Ale ogolnie Fionka jest dla mnie trudnym przypadkiem i chyba w odnosnie niej wykazuje sie mega nieudoloscia rodzicielska - niedlugo chyba nowy watek o tym zaloze...
Wg mnie jest rozpieszczona zbytnio - nie ma co ukrywac. I raczej jest dzieckiem o mocnym charakterze (nie wiem kiedy to mozna stwierdzic w przypadku dziecka) i w kasze sobie dmuchac nie da...

DagaM - 2009-05-30, 00:18

renka napisał/a:
Wg mnie jest rozpieszczona zbytnio - nie ma co ukrywac. I raczej jest dzieckiem o mocnym charakterze (nie wiem kiedy to mozna stwierdzic w przypadku dziecka) i w kasze sobie dmuchac nie da...
renka, ja zaczęłam bardziej stanowczo postepowac z Niną, ale skubana ma BARDZO mocny charakter. Czasami łapię się na tym, ze najchętniej wyszłabym z mieszkania bez niej, bo skoro nie chce jeść o żadnej porze dnia, nie daje sobie założyc pieluchy, nie można ubrac jej do wyjścia...to po co sie męczyć? :-P
To cud, ze udało mi sie przeforsować odstawienie od cyca (było ch....rnie ciężko).

[ Dodano: 2009-05-30, 00:20 ]
a wracając do tematu, jednak stwierdzam, że przy takim charakterku jaki ma Ninka, gdyby pojawiło sie drugie dziecko, zatłukłabym sie własnym kapciem :lol:

renka - 2009-05-30, 00:36

DagaM napisał/a:
renka napisał/a:
Wg mnie jest rozpieszczona zbytnio - nie ma co ukrywac. I raczej jest dzieckiem o mocnym charakterze (nie wiem kiedy to mozna stwierdzic w przypadku dziecka) i w kasze sobie dmuchac nie da...
renka, ja zaczęłam bardziej stanowczo postepowac z Niną, ale skubana ma BARDZO mocny charakter. Czasami łapię się na tym, ze najchętniej wyszłabym z mieszkania bez niej, bo skoro nie chce jeść o żadnej porze dnia, nie daje sobie założyc pieluchy, nie można ubrac jej do wyjścia...to po co sie męczyć? :-P


No wlasnie, a u mnie Fionka na dodatek ma zachowania, ktore bardzo mnie sie nie podobaja - szantazuje i terroryzuje. I tu m.in. chodzi o zmuszanie sie do wymiotow (o placzu czy innych histeriach juz nie wspomne).
Dzis sie naprawde wkurzylam jak zaczela sie stawiac i wymyslac rozne rzeczy, zeby przedluzyc moment pojscia spac i po prostu wlozylam ja do wanny, zeby sobie tam powymiotowala... A zazwyczaj to jak zaczynala takie akcje (wieczorem to standard ostatnio) to wszyscy - lacznie ze mna - zestresowani, ze zwymiotuje, bo przeciez przed chwila skonsumowala kolajce - piescili sie z nia, zabawiali etc., zeby tylko obylo sie bez wymiotow, wiec robila swoje. Dzis juz nie wytrzymalam... Ehhhh...

maryczary - 2009-05-30, 00:51

renka napisał/a:
zmuszanie sie do wymiotow
nie wiedziałam, że takie małe dzieci tak potrafią :shock:
renka napisał/a:
po prostu wlozylam ja do wanny, zeby sobie tam powymiotowala
też bym tak zrobiła! nie miej wyrzutów bo krzywdy jej nie zrobiłaś a to jedyne rozwiązanie. Nie moze ona rządzić. Ty też nie daj sobie w kasze napluć ]:->
lilias - 2009-06-02, 22:50

renka dobrze będzie tylko konsekwentnie trzymaj się zasad, które ustalasz. Będzie opór początkowo, ale potem łatwiej i tobie i dzieciom. Gdzieś na forum już pisałam, że wspierałam się książeczkami adele faber i menzlish (chyba dobrze napisałam nazwiska).
renka - 2009-06-02, 23:00

lilias napisał/a:
Gdzieś na forum już pisałam, że wspierałam się książeczkami adele faber i menzlish (chyba dobrze napisałam nazwiska).


Mam ja, ale jakos mam wrazenie, ze ona bardziej trafna ejst przy nieco starszych dziaciach.

Moze zainwestuje tez w "Rozwoj psychiczny dziecka" - moze pomoze ona mi zrozumiec co poniektore zachowania Fionki ;-)

lilias - 2009-06-02, 23:20

Wiesz, chyba każde dziecko ma przejawy buntu, w takiej czy innej formie, ale jednak buntu. Oczywiście,żebyśmy w życiu za lekko nie miały te okresy wracają ;-) Po tych mądrych lekturach to chyba ja po prostu byłam spokojniejsza :mryellow:
arete - 2009-11-14, 19:35

A jak sobie co najmniej podwójni rodzice radziliście/radzicie z zazdrością o młodsze rodzeństwo? Jest ona nieunikniona? Macie sposoby jak sobie radzić z tą fazą?
Ewa - 2009-11-14, 20:34

arete napisał/a:
Jest ona nieunikniona?
Nie jest. Zdarza się, że to młodsze jest bardziej zazdrosne o starsze ;-)
ajanna - 2009-11-19, 11:19

nie miałam czasu czytać całego wątku, ale z tym co napisała Christa na początku się zgadzam. muszę jeszcze wspomnieć, o podwójnym obciążeniu finansowym, o bójkach, o tym, że dzieci zarażają się nawzajem chorobami oraz o tym, że jedno dziecko w niczym nie przeszkadza, a udać się gdzieś z 2 to już wyprawa :roll: i pewnie jeszcze o paru rzeczach zapomniałam :roll: . ale mimo wszystko - fajnie jest mieć więcej dzieci :mryellow:
malina - 2009-11-19, 11:21

ajanna napisał/a:
muszę jeszcze wspomnieć, o podwójnym obciążeniu finansowym, o bójkach, o tym, że dzieci zarażają się nawzajem chorobami oraz o tym, że jedno dziecko w niczym nie przeszkadza, a udać się gdzieś z 2 to już wyprawa :roll: i pewnie jeszcze o paru rzeczach zapomniałam :roll: . ale mimo wszystko - fajnie jest mieć więcej dzieci :mryellow:


Brzmi zachęcająco :-P :mryellow: :lol:

YolaW - 2009-11-19, 23:55

Christa i jak tam? Podjęliście decyzję?
U mnie było tak, że jakjeszcze byłam w ciąży to chciałam jak najszybciej miec drugie. Jak Olaf się urodził to od razu planowałam drugą ciążę mimo, że ciągle byłam po tym porodzie rozklekotana i z czymś walczyłam (mówię o zdrowiu). Potem jednak jak wiecie wszystko się sypnęło, pochorowałam się poważnie, byłam naszprycowana lekami, musiałam zakończyć karmienie, lekarze zabronili na razie myslec o ciąży więc odlożyłam swoje plany. Zaczęłam diagnozowanie, leczenie, wychodzenie z depresji...Udało się. Teraz jestem na prostej, kończę leczenie, oczyszczam organizm z pozostałości leków, coraz lepiej się czuję. Co więcej Olaf to dziecko totalnie bezproblemowe. I co? I odechciało mi się drugiego dziecka na chwilę obecną :-P Zasmakowałam w wolności, chodze do pracy, zaczęłam bardziej dbać o siebie, malować się (siedząc w domu z Olafem nie chcialo mi się). No i dodatkowo wreszcie wychodzimy na prostą finansowo dzięki moim dochodom.
No i gdzie tu miejsce na drugie dziecko? Życie mnie nauczyło, że czasami weryfikuje nasze plany, stałam się bardziej pokorna. Bardzo chcę drugiego dzidziusia, ale jeszcze nie teraz. Jest mi wygodnie z jednym. Wstępnie planujemy ciążę na wczesne lato 2010, ale nie jest to plan do wykonania na 100%, bo różnie może być. Zresztą nie jestem do tego planu wcale jeszcze przekonana :) Teraz postanowiłam zając się sobą, naszymi relacjami, pracą i intensywnie rozwijającym się Olafem.
Wiem, że niewielka różnica wieku jest fajna, bo się dzieci kumpluja, ale Olaf ma sporo kuzynów, kolegów i ciągły kontakt z dziećmi. Także na razie nie.
Mój znajomy (doświadczony ojciec dwoch dorosłych córek - różnica wieku 4 lata), powiedział mi, że teraz docenia taką różnicę wieku, bo dzięki temu dali radę finansowo obie posłać na studia. Gdyby studiowały obie na raz mogłoby byc ciężko o ile wogóle byłoby to możliwe, a obie ambitne i zdolne (medycyna i stomatologia). Myslę, że jest w tym racja. One jako dzieci nie były blisko, ale teraz są dobrymi rzyjaciółkami i mają swietne relacje.
christa moje zdanie pewnie już nieadekwatne do Twojej sytuacji, ale ja wierzę, że trzeba wsłuchac się w siebie no i jednak też na zimno rozważyć wszelkie za i przeciw pamiętając, że dobrego czasu na dziecko nie ma nigdy :) Ale to zawikłane jest! :-P Powodzenia dla wszystkich z dylematami i tych już zdecydowanych.
Ja jeszcze jestem na nie :)

neina - 2009-11-20, 03:32

YolaW, mam dokladnie to samo. Jakbym o sobie czytala.
Tempeh-Starter - 2009-11-20, 09:14

z dzieckiem jak z grypą, trudno wybrać ten najlepszy moment żeby mieć...
moim zdaniem populacja nam kwitnie na ziemi że hej... dzięki wpadkom! :-)

Kat... - 2009-11-20, 20:19

Nawet gdybym miała najwspanialszego partnera na świecie i nie musiała się martwić w ogóle o pieniądze to po dzisiejszym dniu nie chce więcej dzieci. Nie daję rady.
ina - 2009-11-20, 20:33

Ja też na dzień dzisiejszy zostaje przy jednym ;-)
Prawie 11 miesięcy bez przespanej nocy dało mi mocno w kość :roll:

Tempeh-Starter - 2009-11-20, 21:26

o maj, ja jak pomagałem naszej suni-mamie odkarmić szczeniaczki (bo marnie sobie radziła) to przez 2 tygodnie karmiłem co 3h a potem jeszcze przez tydzień co 4h noc, dzień, świątek, piątek i powłóczyłem finalnie nogami - po 11 miesiącach był bym chyba zdolny do dzieciobójstwa.
YolaW - 2009-11-20, 21:49

Tempeh-Starter, to dobrze, że masz takie doświadczenie :) W przyszłości docenisz czyjeś wstawanie... (nie masz jeszcze dzieci, tak?). A co do wpadek to święta racja - niektórzy nigdy by się nie decydowali świadomie. Wogóle nie rozumiem niektórych ludzi. Moja kuzynka ma endometriozę, przy której ciężko zajść w ciążę, poza tym 31 lat na karku i właśnie cudem dosłownie wpadła (myślała, że to niemożliwe). Także stał się cud! A ona narzeka, że to zły czas, że nie chciała bo praca, bo mieszkanie bo tamto bo siamto... Zamisat się cieszyć, że się udało...Zwłaszcza, że jej siostra ma to samo i od 5 lat bezskutecznie się starają z mężem :(
Tempeh-Starter - 2009-11-20, 21:53

ale mówiąc szczerze już mi się po pół roku zatarło w pamięci i bez problemu mogę od początku :)
jako ludzki tata średnio się sprawdzałem gdy moja córcia miała 0-11 mcy ja właśnie kończyłem 19 lat, rzadko bywałem w domu (szczególnie że byłem tzw. trudną młodzieżą)
więc jako psi tata po latach mogłem się popisać ;-)

mam mama - dorosłą, zamężną 25 letnią córkę ;-)

- 2009-11-20, 21:57

a ja chcę mieć i trzecie :) bo po prostu lubię. Tyle, ze narazie robimy sobie przerwę by tej dwójce dać max uwagi.

co do zazdrości-mamy dwójkę dzieci od ponad 1,5 roku i jeszcze nie było scen zazdrości.

YolaW - 2009-11-20, 22:37

Tempeh-Starter, to ty jesteś starszy niż myślałam :-P
renka - 2009-11-20, 22:42

Mi na ten czas dwojka wystarczy w zupelnosci.
No, moze jakis psiak do tego ;-)

Ale mysle, ze jezeliby sie ktos odpowiedzialny kiedys znalazl w moim zyciu to moglabym sie zdecydowac na kolejna dwojeczke - oczywiscie moje dziewczyny by juz musialy byc co najmniej w wieku szkolnym. Roznica wieku pomiedzy owa dwojeczka moglaby byc taka jak pomiedzy moimi dziewczynami. A najlepiej, zeby urodzily sie juz jako 2-3 latki, bo jakos niemowlaki przestaly mnie zachwycac :-> (moze to sie zmieni)

Nie wyobrazam sobie zycia bez Fionki, tylko z Ronka (ona druga, wiec gdyby nie wpadka to by jej nie bylo ;-) ), mimo, iz za latwo czasami nie mam.
I obserwuje pozytywny zalazek wspolnej zabawy miedzy nimi ( w koncu).

Tempeh-Starter - 2009-11-20, 22:44

@YolaW
po prostu jestem infantylny... :-)

renka - 2009-11-20, 22:45

Tempeh-Starter napisał/a:
@YolaW
po prostu jestem infantylny... :-)


Chyba w pewnym wieku to nieuniknione ;-)

Lily - 2009-11-20, 22:47

Tempeh-Starter napisał/a:
po prostu jestem infantylny... :-)
może jak zostaniesz dziadkiem to Ci przejdzie :P
renka - 2009-11-20, 22:48

Lily napisał/a:
Tempeh-Starter napisał/a:
po prostu jestem infantylny... :-)
może jak zostaniesz dziadkiem to Ci przejdzie :P


No nie wiem, jak obserwuje niektore babcie czy dziadkow to bym na to nie liczyla... :->

arete - 2009-11-22, 20:07

Moja intuicja w kwestii drugiego dziecka jest taka, że nie jest to aż takie przewrócenie świata do góry nogami jak w przypadku pierwszego. Nieodwracalność tej decyzji, przemeblowanie trybu życia, priorytetów wydarza się już przy pierwszym dziecku. Drugie wpisuje się w to, co i tak już jest naszym udziałem, co najwyżej przedłuża nasze aktywne rodzicielstwo o kilka lat. Myślę też, mam nadzieję, że przy kolejnym potomku podchodzimy do swojej roli na większym luzie, z mniejszym ciśnieniem i spokojem. Oby. :-)
YolaW - 2009-11-23, 17:36

arete napisał/a:
Myślę też, mam nadzieję, że przy kolejnym potomku podchodzimy do swojej roli na większym luzie, z mniejszym ciśnieniem i spokojem. Oby.

arete, patrząc na doświadczenia znajomych to chyba tak jest :)

ajanna - 2009-11-24, 23:00

ja typowa nie jestem, bo między moją Weroniką, a moim bliźniakami jest 14 lat różnicy :-P . ale mam dokładnie odwrotnie niż napisała Arete, niestety :-( . i to wcale nie dlatego, że byłam młoda i głupia :roll: . dla Weroniki byłam naprawdę idealną mamą, a teraz jestem kłębkiem nerwów i sobie nie radzę :-/
arete - 2009-11-25, 00:01

ajanna, tak jak napisałaś, przy takiej różnicy wieku to prawie jak debiut, na dodatek bliźniaki. Ja z jednym dzieckiem nie daję rady, gdy jestem z nim za długo sama. Na to wszystko nakładają się inne dziedziny życia, frustracje pracowe, nieporozumienia domowe itp. Ech, no łatwo nie jest. Ja się jakoś próbuję pocieszać, bo chyba nie mam wyjścia. ;-) Trzymaj się jakoś, Dzielna Kobieto! :-)
dynia - 2009-11-25, 09:41

arete napisał/a:
. Myślę też, mam nadzieję, że przy kolejnym potomku podchodzimy do swojej roli na większym luzie, z mniejszym ciśnieniem i spokojem. Oby. :-)

Zgadzam się z tym .Przynajmniej u nas tak to wygląda.

renka - 2009-11-25, 12:14

dynia napisał/a:
arete napisał/a:
. Myślę też, mam nadzieję, że przy kolejnym potomku podchodzimy do swojej roli na większym luzie, z mniejszym ciśnieniem i spokojem. Oby. :-)

Zgadzam się z tym .Przynajmniej u nas tak to wygląda.


U mnie podobnie.
Cisnienie sie pojawia z roznych innych powodow.

A u mnie w koncu nastepuje przelom, na ktory z takim utesknieniem czekalam, a mianowicie moje dziewczyny w koncu zaczynaja sie wspolnie bawic :-)
W konsekwencji ja mam odrobine swobody dla siebie :-)

HIP HIP HURRAAA :-)

Tak wiec warto nie pozostawac przy jedynakach/jedynaczkach :-P
No i jak dzieci troche podrosna to jest weselej ;-)

Ale to moje osobiste zdanie - ja nie wyobrazam sobie dziecinstwa bez siostry (starsza o 2 lata). Zas roznica pomiedzy mna a moim bratem (9 lat) jest juz wg mnie zbyt duza.
Tak jakby zupelnie inne pokolenie :->

(no i moje dzieci to 2 wpadki, mimo, ze w pewnien sposob swiadome - i bardzo sie ciesze z tych wpadek, szczegolnie, z tej drugiej)

agaB - 2009-11-25, 17:20

A ja już nie mogę doczekać się drugiego potomka :-D Myślę, że przy drugim dziecku już będę normalnie podchodzić do niego, nie będę się tak bardzo stresować. Doświadczenie zdobywa się przy pierwszym, a jak drugie jest parę lat później, to jeszcze coś się pamięta, a jak różnica jest za duża, to można zapomnieć jak to było.
Między mną a siostrą jest różnica prawie 6 lat. Stanowczo, jak dla mnie za duża, bo jest nam ciężko się dogadywać. Gdy ja była w podstawówce, ona szła na studia. Nie miałyśmy wspólnych tematów.

Lily - 2009-11-25, 17:23

agaB napisał/a:
Między mną a siostrą jest różnica prawie 6 lat. Stanowczo, jak dla mnie za duża, bo jest nam ciężko się dogadywać. Gdy ja była w podstawówce, ona szła na studia. Nie miałyśmy wspólnych tematów.
To tak jak u mnie. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, żebyśmy się kiedykolwiek miały stać sobie bliskie, ale to może już nie kwestia wieku, a różnicy charakterów. Bawiłyśmy się razem, ale w co może się bawić np. 12-latka z 6-latką :>
YolaW - 2009-11-25, 23:20

ajanna, na pewno świetnie sobie radzisz :) Ja Cię podziwiam, że wszystko w ogóle ogarniasz...
renka, gratulacje z powodu zwiększenia ilości czasu dla siebie :)

priya - 2009-11-26, 13:18

Drugie dziecko mam bardzo krótko, ale już wiem, że u nas jest tak jak napisała arete. Już sam poród był zupełnie innym doświadczeniem i zapisał się w mojej świadomości bardzo na plus. Nie zaliczam żadnych baby-blues'ów, dołów, załamek. Czuję się bardzo związana z małym od pierwszej chwili. Nie panikuję, nie boję się, nie stresuję i nie załamuję. Zupełnie inna bajka niż za pierwszym razem...
arete - 2009-11-26, 18:38

priya, takie słowa to miód na moje serce. Niech Wam ta bajka trwa i trwa. :-)
YolaW - 2009-11-26, 21:55

priya, to super!!! Cieszę się bardzo i mam nadzieję, ze u nas też tak kiedyś będzie :)
eMka - 2009-11-28, 10:33

ja obawiam się, że niesiona dobrą passą przy pierwszym dziecku, bardzo się rozczaruję przy drugim. Zanim urodziła się Luiza, myślałam że dziecko to absolutna rewolucja w życiu, całkowite przemeblowanie, wywrócenie do góry nogami, że dziecko ciągle wyje i nigdy nie wiadomo co mu jest, że wyśpię się dopiero jak skończy 2 lata. Że koniec z miłymi wieczorami we dwoje, wolnym czasem i chwilami przyjemności. Byłam nastawiona że będzie bardzo trudno. Tymczasem póki co moje życie jakoś bardzo się nie zmieniło. oczywiście inne priorytety, oczywiście inny rozkład dnia i trochę inne plany, ale daleko do rewolucji.. Jestem szczęśliwa, mam czas dla siebie, póki co udało nam się znaleźć wspólny język z małą, śpimy normalnie i wszystko to wydaje się strasznie łatwe (oczywiście pamiętam że przed nami jeszcze sporo problemów, ale podchodzę do tego ze spokojem). I obawiam się, że podświadomie będę oczekiwała, że z kolejnym dzieckiem będzie podobnie. I że mogę się bardzo rozczarować. Dlatego pewnie świadomie na nie się nie zdecyduje, niech samo zrobi ten krok;)
priya - 2009-11-28, 10:53

eMka, u mnie akurat było całkiem odwrotnie z pierwszym, tzn. nastawiałam się pozytywnie, a było bardzo ciężko na początku. Dlatego teraz jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :-D
elenka - 2009-11-29, 11:10

priya napisał/a:
Drugie dziecko mam bardzo krótko, ale już wiem, że u nas jest tak jak napisała arete. Już sam poród był zupełnie innym doświadczeniem i zapisał się w mojej świadomości bardzo na plus. Nie zaliczam żadnych baby-blues'ów, dołów, załamek. Czuję się bardzo związana z małym od pierwszej chwili. Nie panikuję, nie boję się, nie stresuję i nie załamuję. Zupełnie inna bajka niż za pierwszym razem...


Mam dokładnie tak samo.
Mimo iż przyszło nam przejść przez kolki, to mam wrażenie, że łatwiej to zniosłam właśnie dlatego, że to drugie dziecko.

Aaaa chciałam też napisać o "dzieleniu" miłości. Zawsze się obawiałam, że będę musiała się nauczyć dzielić miłością, że pierwsze dziecko będę kochała mocniej niż drugie itp.
Ale zupełnie tak nie jest - moja miłość do dzieci po prostu jakoś zupełnie naturalnie się spotęgowała i już :-D

priya - 2009-11-29, 15:04

elenka napisał/a:
Aaaa chciałam też napisać o "dzieleniu" miłości. Zawsze się obawiałam, że będę musiała się nauczyć dzielić miłością, że pierwsze dziecko będę kochała mocniej niż drugie itp.
Ale zupełnie tak nie jest - moja miłość do dzieci po prostu jakoś zupełnie naturalnie się spotęgowała i już :-D
Dokładnie! Mogłabym podpisać się pod tymi słowami. Moje obawy były identyczne. Tymczasem okazuje się, że miłości macierzyńskiej się nie dzieli. Ją się mnoży! :-D
arete - 2009-11-30, 20:45

Powiedzcie jeszcze na ile myślałyście/myśleliście o drugim dziecku w kategoriach rodzeństwa, tego, że dzieci będą miały siebie nawzajem, że jak się powiedziało "a", to trzeba powiedzieć "b"? Czy może było to po prostu "chcę i już"? I czy myślicie, że ten pierwszy powód jest jakoś tam gorszy czy niewłaściwy?
YolaW - 2009-11-30, 20:58

eMka, mam podobnie jak Ty :) Jest tak łatwo, że boję się trudności z następnym...
priya, elenka, mam podobne obawy z tą miłością...dobrze się dowiedzieć, że nie ma z tym problemu :)
arete napisał/a:
Powiedzcie jeszcze na ile myślałyście/myśleliście o drugim dziecku w kategoriach rodzeństwa, tego, że dzieci będą miały siebie nawzajem, że jak się powiedziało "a", to trzeba powiedzieć "b"? Czy może było to po prostu "chcę i już"? I czy myślicie, że ten pierwszy powód jest jakoś tam gorszy czy niewłaściwy?

arete, moim zdaniem każdy powód jest dobry :) Ja patrzę na to jak na rodzeństwo dla Olafa no i po prostu chcę kolejne (za jakiś czas). Ludzie decydują się na kolejne dzieci z różnych powodów, bo np.pierwsze dziecko jedt bardzo chore i potrzeba dawcy...niczego nie potępiam.

ajanna - 2009-11-30, 21:19

arete napisał/a:
Powiedzcie jeszcze na ile myślałyście/myśleliście o drugim dziecku w kategoriach rodzeństwa, tego, że dzieci będą miały siebie nawzajem, że jak się powiedziało "a", to trzeba powiedzieć "b"? Czy może było to po prostu "chcę i już"? I czy myślicie, że ten pierwszy powód jest jakoś tam gorszy czy niewłaściwy?


wg mnie jedyny dobry powód to po prostu chcieć tego dziecka dla niego samego i tyle :-)

kamma - 2009-11-30, 21:30

dla mnie ważne było "zrobienie" rodzeństwa dla Irmy. I choć wiedziałam, że różnica wieku będzie już spora i początkowo nie będą mieć płaszczyzny porozumienia, to jednak nadejdzie taki wiek, że ich relacja będzie głęboka i niepowtarzalna.
Oczywiście to nie był jedyny powód. Chcieliśmy też drugiego dziecka, jakoś tak pasowało nam ono do nas :)

Tempeh-Starter - 2009-11-30, 22:45

drugie dziecko - dyplomaty :-D
pomarańczka - 2009-11-30, 22:58

Cytat:
ja typowa nie jestem, bo między moją Weroniką, a moim bliźniakami jest 14 lat różnicy
Gdybym ja teraz zdecydowała się na braciszka,albo siostrzyczkę dla Anity to by była jeszcze większa różnica wieku :-P ale co mi tam ;-) w tym momencie nie myślę o tym :-/
eMka - 2009-12-01, 08:39

arete napisał/a:
Powiedzcie jeszcze na ile myślałyście/myśleliście o drugim dziecku w kategoriach rodzeństwa, tego, że dzieci będą miały siebie nawzajem, że jak się powiedziało "a", to trzeba powiedzieć "b"? Czy może było to po prostu "chcę i już"? I czy myślicie, że ten pierwszy powód jest jakoś tam gorszy czy niewłaściwy?



ja chciałabym mieć drugie dziecko, bo po prostu uważam że to niezwykła radość je mieć. a po drugie uważam że dziecko bez rodzeństwa jest jednak troszkę pokrzywdzone. Ja mam starszego brata i siostrę i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Moja siostra ma córkę jedynaczkę i widzę jak czasami jest samotna, tym bardziej, że siostra z mężem jest rozwiedziona.

arete - 2009-12-01, 19:32

Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi na moje pytanie. Ciesze się, że widzę, że może być różnie i że to jest ok. Moja motywacja do posiadania dziecka w ogóle była dość rozsądkowa; czytałam kiedyś felieton Agaty Passent, w którym pisała o swoich powodach - że chciała tego doświadczyć, że postanowiła zaufać rozpowszechnionym opiniom, że macierzyństwo to niepowtarzalne doświadczenie, miłość niepodobna do innych. Ja miałam podobnie, no i oczywiście to, że znalazłam dla mojego dziecka fajnego tatę i że skoro fajnie nam we dwoje, to pewnie we trójkę też będzie nieźle. Myślom o drugim dziecku towarzyszą myśli o rodzeństwie, nie tylko rodzeństwie dla Antka, ale również w drugą stronę, bo przecież młodsze nie będzie już samo. Gdyby nie te myśli to pewnie nie zdecydowałabym się, jeszcze nie odpoczęłam po Antonim. ;-) Ale może trafi nam się taki "egzemplarz" jak u eMki. :-)
YolaW - 2009-12-01, 22:50

arete, ładnie napisałaś o tym wszystkim a zwłaszcza o fajnym tacie :)
arete - 2009-12-01, 23:00

Yola, dziękuję. :-)
nitka - 2009-12-02, 13:10

arete napisał/a:
jeszcze nie odpoczęłam po Antonim. ;-)
;-) ;-) Tym imieniem naznaczeni Wielcy Wyciągacze Ludzkiej Energii
arete - 2009-12-02, 18:40

nitka, no widzisz, nie ostrzegłam Cie w porę. ;-)
zorro - 2009-12-12, 21:06

Jestem jedynaczką i nigdy nie chciałam mieć rodzeństwa (no, chyba, że 'Starszego Brata' - zawsze jest branie na takich). Chciałam mieć jedno dziecko. Dziecko 'się urodziło' i choć wiedziałam, że macierzyństwo to nie przelewki, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Syn położył na łopatki całe nasze życie. W zasadzie dzielę je na PRZED i PO. Już coraz mniej pamiętam z tego PRZED. To chyba nie byłam ja. Zważywszy, że miałam 29 lat, gdy go urodziłam, to całkiem niezły kawałek PRZED został 'pogrzebany'. Syn darł się cały czas, nigdy nie spał, był superhiper wymagający - wampir energetyczny. Potem przestał się drzeć, zaczął być coraz bardziej uroczy i w tenże uroczy sposób eksploatował nas coraz bardziej. Wiedzieliśmy, że na pewno nie zweryfikujemy swoich planów na jedno dziecko. I nagle, po 5 latach coś się odmieniło (bardziej mnie niż mężowi), poczułam, że jest miejsce na dodatkową energię, że zrobiła się dziura i tę dziurę trzeba wypełnić człowiekiem. Czysta metafizyka hormonalna. ;-P. I stąd wzięła się moja córka. To był strzał w dziesiątkę.
Oczywiście, syn 'chciał siostrę', ale to nie było żadnym argumentem w wyborze, bo dziecka nie robi się dla dziecka. Gdyby tak było, pojawienie się córki, byłoby niewypałem - brat jej dokucza ciągle i wszędzie - relacje między nimi na tym etapie to masakra, a dla nas dodatkowe 'straty energetyczne'. Naiwnie wierzę, że uda mi się ich jednak wychować we względnej zgodzie. (Różnica między nimi to 6 lat.)
Nie mogłabym mieć jednakowóż 'gromadki dzieci'. Po urodzeniu się pierwszego MÓJ rozwój zszedł na drugi plan. I nie mówię tu o rozwoju osobowościowym, bo ten całe szczęście idzie niezależnie swoim torem, ale rozwoju, który był dla mnie zawsze bardzo ważny: rozwoju intelektualnym. Z tym, to chyba się powinnam pożegnać. Mózg niewyspany nie jest w stanie podjąć większych wyzwań.

- 2009-12-12, 21:27

zorro, świetny ten Twój post :)
zorro - 2009-12-12, 21:48

;-)
arete - 2009-12-12, 21:59

Rozumiem frustrację z powodu zastoju intelektualnego. Pamiętam recital Magdy Umer, w którym opowiadała o okresie kiedy jej ambicja ograniczała się do robienia rodzinie kotletów na cały tydzień, a każda książka była za gruba i za trudna. Mówiła w czasie przeszłym, więc liczę, że to kiedyś mija.
zorro - 2009-12-12, 22:25

Hmm... Tak za... yyy... 15 lat?
zina - 2009-12-12, 23:21

zorro napisał/a:
Mózg niewyspany nie jest w stanie podjąć większych wyzwań.

No wlasnie niedalej niz pol godziny temu moj nieslubny przekonywal mnie do przeczytania ksiazki ze 100 esejami o designie bez granic bo przeciez interesuje sie sztuka i chce wiedziec o tym cos wiecej, prawda?
Dzis z pewnoscia juz nie dam rady ;-)

elenka - 2009-12-13, 21:40

zorro mi też się podoba :-)

A chciałam napisać, że u mnie trochę inaczej, że odkąd jest Ryś to więcej potrafię z siebie wykrzesać i chociaż nadal są wieczory gdy szczytem jest obejrzenie serialu, to tak naprawdę dopiero teraz czuję, że się rozwijam twórczo i że ze sobą i nad sobą pracuję.
Tak jakby dzieci dały mi kopa w tyłek na rozruch więc wcale nie musi być tak źle.

dynia - 2009-12-14, 20:39

Zorro ja też jedynaczką jestem i marzenia o rodzeństwie miałam ganz identiko jak Twoje ;-)
renka - 2009-12-14, 22:42

A ja tylko napisze jeszcze (z obserwacji stanu biezacego u mnie ;-) ), ze dobrze miec jednak kilkoro dzieci, bo razniej sie im choruje jakby co i znosi uzmienienia spowodowane zakazami wychodzenia na dwor (pomijajac fakt wzajemnego zarazania sie ;-) ).
Christa - 2009-12-25, 00:15

YolaW napisał/a:
Christa i jak tam? Podjęliście decyzję?


To teraz juz 'na legalu' moge sie przyznac, ze podjelismy :-P .
Troche to trwalo, ale jednak zdecydowalismy sie na drugiego maluszka i choc boje sie jak to bedzie, to jestem gotowa stawic temu czola. Zreszta i tak nie ma juz odwrotu :-) .
Do tej pory jestem jednak w lekkim szoku, ze jestem w ciazy i poki co chcialabym, zeby ten czas do sierpnia trwal jak najdluzej, zebym sie mogla w pelni przygotowac psychicznie. No i nad Maxiem jakos trzeba bedzie popracowac, choc na razie to dla niego troche abstrakcja, bo malo widac i tylko nasluchuje, jak mi burczy w brzuchu :-) .

lamialuna - 2011-12-13, 15:33

odswiezam :)

u nas plan byl na jedno po drugim by mialy siebie na wzajem rosnac i buntujac sie sila wzmorzona rodzicom i swiatu... ale chyba dopiero teraz czuje ze troche odespalam... z drugiej strony jak nie teraz to pozniej chyba juz nie bede miala sily drugi raz sie w to pakowac ;)

osobiscie najbardziej stresuje mnie zazdrosc dziecka. mam juz lalke i kosz taki sam w jakim byloby drugie i wizje ze bede zaciagac do pomocy przy dziecku... ale jednak mnie to przeraza...

sunny - 2011-12-13, 17:13

Między mną a moją siostrą jest 3 lata 8 miesięcy różnicy - rocznikowo 4 lata. Osobiście uważam, że tak 3-4 lata do dobra różnica wieku między dziećmi. Może faktycznie na początku nie będą się ze sobą jakoś szczególnie bawiły, ale nie jest to za dużo, żeby miały ze sobą dobry kontakt przez całe życie, a dziecko 3-4 letnie jest już mimo wszystko trochę bardziej samodzielne, można je wysłać do przedszkola czy do jakiegoś klubu na parę godzin i zająć się noworodkiem, może czasem zanocować np. u dziadków, czy pojechać z nimi na wakacje. Ja pamiętam, że mnie czasem dziadkowie zabierali w weekendy na jakieś wycieczki, czy siedziałam z nimi trochę nad morzem latem, potem siostra dołączyła, jak trochę podrosła.
- 2011-12-13, 17:49

sunny, między moimi dziećmi jest właśnie taka różnica -3 lata 4 miechy i cały czas są zgrana paką. Do tego teraz, jak znów jestem w ciąży to mam z Nimi n prawdę lekko, bo sami sobą się zajmują. Między Lwem a Dobroszkiem będzie też taka różnica mniej więcej i mam nadzieję, ze tez się t fajnie sprawdzi w Ich przypadku. W sumie w miarę szybko zaczęli wspólne zabawy :)
zina - 2011-12-13, 22:21

W moim przypadku roznica pomiedzy dziecmi wyniesie troche ponad 4 lata i taka wydaje mi sie dobra jak nie idealna ;-)
Klara jest bardzo uparta i wymagajaca dziewczynka wiec rok temu na pewno nie bylaby jeszcze za mala a teraz wydaje sie, ze przyjmie wyzwanie straszej siostry.
Sama zreszta dopytuje o rodzenstwo od jakiegos juz czasu wiec fajnie :-)

W naszym przypadku (brak jakiejkolwiek pomocy ze strony rodziny) mala roznica wieku nie wchodzilaby w ogole w gre.
Klara od wrzesnia idzie juz do szkoly wiec mysle ze to czas bardzo odpowiedni na drugie dziecko.

YolaW - 2011-12-14, 00:53

Z moich doświadczeń wynika, że 3 lata to była dobra decyzja, bo Olaf poszedł do przedszkola. Najgorsze jest znudzone starsze i brak możliwości poświęcenia mu czasu.
Taka różnica jak 3-5 lat jest chyba najlepsza, bo będą się jeszcze razem bawić, a jednocześnie omija nas najgorszy hardkor. No i trzeba wziąć pod uwage, że kiedyś dzieci mogą pójść na studia i opłacanie kilku na raz to też spory wydatek, a jedno po drugim to już łatwiej znieść.

squamish - 2011-12-14, 10:13

To mnie pocieszyłyście :-/
Od strony materialnej widze plusy bo wszystko ,całą wyprawke mamy ,ba nawet wielki wór ślicznych ciuszków na dziewczynke!
Tymek ma świetny kontakt z ojcem ,uwielbiają się razem bawić.Więc myśle że to bedzie ich czas na pogłębienie więzi.Będą mogli razem gdzieś wyskoczyć na weekend itp Mam nadzieje że z ta zazdroscią nie bedzie tak zle.
Natomiast inne sprawy przyprawiają mnie o rozstrój żoładka.
Między mną a moim bratem jest dwa lata i cztery miesiace różnicy!I moja mama miała jeszcze gospodarstwo do ogarnięcia(wychowywałam sie na wsi) i niewidomą mame.I ojca leniwca :-/

Kat... - 2011-12-14, 10:17

squamish, u mnie będą niecałe 4 lata i myślę, ze to jednak dobra różnica. Co prawda planowałam ponad 10 ale cóż :-) Między mną i moją siostrą też były 2 lata z kawałkiem i wiem czego się boisz. Ja się najbardziej boję właśnie zazdrości, poczucia niesprawiedliwości i bicia. Ale za 20 lat będą się kochać i przestaną bić :-D
squamish - 2011-12-14, 10:31

[quot="Kat..."]i bicia[/quote]tia coś o tym wiem.Wiecej mój brat chciał mnie załatwić nozem.Niewiadomo kiedy dorwał nóż i do mnie z tekstem-ubijemy Okuline na obiad,próbował mnie wrzucić dos tudni inne takie historie.Żarlismy sie strasznie ale tak jak mówisz
Kat... napisał/a:
za 20 lat będą się kochać i przestaną bić :-D
po 20 latach powinno minąć ]:->
lamialuna - 2011-12-14, 12:48

jakies rady, sprawdzone pomysly na te zazdrosc?
xy - 2011-12-14, 19:41

Jeśli kogoś to interesuje to jeśli chodzi o rozwój intelektualny drugiego dziecka i wzajemna stymulację obojga optymalna różnica wieku to właśnie okolice 4 lat. Niestety nie podam wam opracowania naukowego z którego to pamiętam, bo.. nie pamiętam;) Ale to były poważne badania.
rosa - 2011-12-14, 21:49

lamialuna napisał/a:
jakies rady, sprawdzone pomysly na te zazdrosc?

nie każde dziecko jest mega zazdrosne, mój najstarszy zupełnie lajtowo przeżył narodziny Fra, miał 2,5 roku, za to u 11,5-letniego Fra pojawienie się Ziemniaczka wywołało ogromna zazdrość, z która nadal się boryka :-|

YolaW - 2011-12-14, 23:36

U nas nie ma problemu z zazdrością. Najgorsza była nuda u Olafa. Dwa pierwsze m-ce kiedy Olaf nie chodził jeszcze do przedszkola, bo bylo lato wspominam jako koszmar, myślałam, że mnie do psychiatryka odwiozą. Jak się czasem Olaf zajął sobą ładnie to potem za to było sprzątania na godzinę, no ale coś za coś. Nie na moje to nerwy było... Teraz jak Olaf jest w przedszkolu to jest cudnie, jakbym jedno dziecko miała. A po południu jest T do pomocy, albo zwiewam do pracy :P
Olaf nie jest zazdrosny o Dianę wcale, serio. Na początku chciał zwracać na siebie uwage, ale teraz już nie. Wie, że siostra nie zabiera mu mamy czy taty, że go kochamy. Tak jak napisałam: jak się mu nudzi jest najgorzej - dostaje kociokwiku a ja razem z nim. No a wiadomo jak jest z noworodkiem, jak ryczy to ciężko w tym czasie dostarczać rozrywki starszakowi.

zina - 2011-12-15, 09:03

W naszym przypadku rowniez bedzie miesiac wakacji bez przedszkola ale mam nadzieje ze przezyjemy to jakos ;-)

rosa, bardzo ciekawe to co napisalas...

go. - 2011-12-15, 10:06

rany, mi się już chce drugiej ciąży. Wczoraj pytam mojego- "staramy się o córę za 1,5 roku?", nic się nie zdziwił i tylko powiedział że no tak :mrgreen:
Kurcze jak piszecie w tematach dzieciowych o tworzeniu się relacji rodzeństwa to coś niesamowitego jest!
...jak tu wytrzymać jesczze tyle czasu ;)

jarzynajarzyna - 2011-12-15, 11:12

gosia z badylem napisał/a:
rany, mi się już chce drugiej ciąży. Wczoraj pytam mojego- "staramy się o córę za 1,5 roku?", nic się nie zdziwił i tylko powiedział że no tak :mrgreen:

hahahaha :mryellow: ja wczoraj miałam taki masakryczny dzień, że jak mój chłop wrócił z roboty, to powitałam go wrzaskiem, że jeśli jeszcze raz - nawet żartem - wspomni o kolejnym bachorze, to wychodzę i nie wracam NIGDY W ŻYCIU :mryellow:

bronka - 2011-12-15, 11:28

squamish napisał/a:
To mnie pocieszyłyście :-/

Różnica wieku między moimi chłopcami to 2 lata i 2 miesiące.
Uważam, ze jest akurat. Na chwile obecną chłopcy mają świetny kontakt.
Dwulatek już jest w miarę odcycowany/ odbutelkowany/odpieluchowany i gotowy na przyjęcie rodzeństwa ( przynajmniej mój był).
Organizm kobiety też zdąży się zregenerować.

Mniejsza różnica wielu ( rok) moim zdaniem jest trudna dla wszystkich, ale 2 -2,5 roku jest na spokojnie do ogarnięcia. Człowiek się jeszcze nie rozleniwi, nie odpuści i jest w ciągu pieluchowo- jedzeniowo- kupkowym.


squamish napisał/a:
Między mną a moim bratem jest dwa lata i cztery miesiace różnicy!I moja mama miała jeszcze gospodarstwo do ogarnięcia(wychowywałam sie na wsi) i niewidomą mame.I ojca leniwca :-/

a teraz są inne czasy- pralka itp :-P Moim zdaniem macierzyństwo jest teraz dużo łatwiejsze pod kątem technicznym. Nie ma co porównywać ;-)

Mój 4,5-latek dziś rozpoczął rozmowę nt. kiedy urodzi nam się nowy dzidziuś :shock:
Potem zszedł trochę z tonu i spytał, czy chociaż kotek by się nam w domu urodził 8-)

lilias - 2011-12-15, 12:03

bronka napisał/a:
...
Mój 4,5-latek dziś rozpoczął rozmowę nt. kiedy urodzi nam się nowy dzidziuś :shock:
Potem zszedł trochę z tonu i spytał, czy chociaż kotek by się nam w domu urodził 8-)


dyplomata jeden :lol: :lol: :lol: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
zapowietrzyło Cię? :mryellow:

bronka - 2011-12-15, 12:06

lilias napisał/a:
zapowietrzyło Cię? :mryellow:

zapowietrzyło :mrgreen:

paulina - 2011-12-15, 21:22

my chcemy miec troje :mryellow: na razie jest dwójka. bywa nielekko czasem,ale zasadniczo jest lepiej niż myslałam, że bedzie.
różnica jest 5 lat bez miesiąca, od 3 lat Potwór męczył nas o rodzeństwo, starania trwały ale coś nie szło. w końcu się udało i mam teraz 3 miesięczną Larwę, całkiem słodką acz głośną. Potwór dał nam w kość strasznie - jest dzieckiem wymagajacym, piekielnie ruchliwym (to nie ADHD ale...prawie) i jednocześnie ambitnym, co powoduje wiele frustów, jak nie umie zrobic tego co chce.
bratem jest cudownym - buja, zabawia, zaczepia, przynosi pieluchy, troszczy się, siedzi przy kąpieli małej, wywmyśla, co jej dać, kupić , jak ją ubrać - ale on od zawsze przejawiał instynkt opiekuńczy wobec egzemplarzy w wózeczkach. Zazgrzyta, jak się mała zacznie ruszać i mówić i będą pierwsze różnice zdań. oj, wtedy użyjemy jak pies w studni, bo oboje będą wyszczekani zdaje się. jak nam sie wtedy zdarzy trzecie, to sie będe musiała sklonowac albo zasiac pole melisy.
zazdrość - z nią jest ciekawie. mam trzy ciekawe rodzeństwa wśród znajomych, które obserwowałam.
pierwsze - dwie dziewczynki, róznica 4 lata. mama "przygotowała" starszą na narodziny młoszej, czytając jej książki o tym, że nie trzeba być zazdrosnym. efekt? starsza ma strasznego focha i jest zazdrosna o noworodka i maja problem. uwazam, że zasugerowała starszej, jak ma się czuć.
drugie - starszy chłopiec, młodsza dziewczynka, róznica 2,5 roku. matka - święty człowiek, nie krzyczy, tłumaczy. Nie nastawiali syna, co będzie. jak na wizycie w przychodni dostał ksiązeczkę od lekarki, o zazdrości rodzeństwa, to zaczął wymyślać alternatywną wersję, bo nei zrozumiał, czemu chłopczyk na obrazku płacze i złości sie na widok dzidzisia :mrgreen: :mryellow: :mrgreen: wymyślił, ze pewnei sie przerwócił i stłukł kolano i dlatego tak mu źle :-D Tez opiekuje się siostrą, teraz już są starsi to się trochę leją, ale równo i zazdrości nie ma.
trzecie - starszy chłopiec, młodsza dziewczynka, róznica prawie 4. tez nie ma zazdrości, jest ciekawość, pomaganie albo brak zainteresowania :) bo autka fajniejsze.

mój starszy buraczy sie tylko wtedy, gdy Larwa wrzeszczy a on chce oglądać bajkę. wtedy na chwilę wyłączamy dvd (ogląda tylko z płyt, nie z tv) i wspólnie wymyślamy, jak ją uspokoić, zeby ona sie nie męczyła i on spokojnie obejrzał (o mnie nie wspominając juz, hehe). jest fajnie, jak robimy rózne rzeczy razem. dziś malowaliśmy pierniki, mała już chwyta i było kupe smiechu. potem tez kupę sprzatania.

w ciązy musieliśmy pilnować babć, które w dobrzej wierze próbowały Potworowi tłumaczyć, że "wiesz, mamusia już nei będzie miała dla ciebie tyle czasu.." ucinaliśmy to krótko, pytajac, ską niby o tym wiedzą, jak to będzie? (obje z mężem jestesmy jedynakami, hehe) i to był dobry argument. to fakt, że mam dla niego mniej czasu, ale już w ciązy tak było, bo leżałam na początku i spałam przez 3 miesiące. więc się przyzwyczaił. sęk w tym, ze on jak na razie chyba nie odbiera tego jako konkurencję. tylko raz mnie spytał, czy mała jest wazniejsza - dosłowinie tak - jak powiedziałam, że najpierw ją nakarmię a potem jego. wytłumaczyłam, że nie - tylko ze tak jest wygodniej, bo jak nakarmię jego, to będzie jadł w akompaniamencie wrzasku :-) i że może lepiej najpierw ją? zgodził się :mryellow:

niestety MEN urzadził nas obowiązkiem szkolnym - z jednej fajnie, bo 5 godzin dziennie starszy jest z czapki, ale wraca zmęczony i jakbym ni emiała dziecka. kontakt się rwie. teraz siedzi ww domu, bo chorzy byli, i choć jest urwanie głowy, to mamy więcej kontaktu. jego chodzenie do szkoły ma tez taki minus, ze przynosci wszystkie syfy tego świata do domu i od razu mała to łapie(my zreszta też). pierwszy raz była chora mając 3 dni :-/ a teraz juz drugi raz kończymy. na szczęscei za kazdym razem kończy się na katarze, kaszlu i soli fizjologicznej do nosa. i oby tak zostało. w każdym razie opcja "noworodek i pierwszy rok szkoły/przedszkola" to jest słabe rozwiązanie, jeśli chodzi o zdrowotny aspekt.

struna - 2011-12-15, 22:35

a u nas było tak: Placuszek ucieszył się na wieść o siostrze, rozmawiał z brzuchem, kupił prezent dla siostry i oczywiście dostał od siostry ;-) wyrażał zdrowe zainteresowanie młodą po przybyciu ze szpitala, chciał się z nią bawić itd. Teraz bywa różnie, Morelka nie daje mu budować z klocków, kolorować w spokoju - wszystko chce robić z nim przez co jest wojna bo albo przeszkadza albo niszczy. Ale co rano są całuski i przytulaski, Placek zawsze staje w jej obronie, a mnie niezwykle wzrusza gdy karci koleżanki,że robią krzywdę jego KOCHANEJ SIOSTRZYCZCE.
Teraz na wieść o kolejnym członku rodziny Placek najpierw się ucieszył, stwierdził,że chce brata bo jeszcze brata nie ma, zdeklarował,że przyjmie dzidzię do siebie do pokoju i będzie się dzielił zabawkami. Byłam taka dumna. Aż tu nagle ostatnio wygarnął nam,ze z tym nowym dzieckiem to był głupi pomysł bo mama teraz będzie miała więcej pracy więc będzie więcej krzyczeć, a brata to on w ogóle nie chce bo będzie mu zabierać zabawki. Chyba dotarło do niego,że wiele się zmieni. Powtarzam mu,że kocham go najbardziej na świecie i tak będzie zawsze ale chyba ta sytuacja zachwiała jego poczuciem bezpieczeństwa :-(

rosa - 2011-12-15, 22:46

bronka, urodź kotka plis ;-) :mrgreen:
- 2011-12-16, 09:24

rosa napisał/a:
bronka, urodź kotka plis
:lol: :lol:

u nas nie było zazdrości więc nie doradzę. Tak jak pisze rosa - to po prostu zależy od typu dziecka. I pewnie tez etapu na którym się znajduje. na pewno trzeba wiele zrozumienia i wsparcia dawać dziecku

paulina napisał/a:
w ciązy musieliśmy pilnować babć, które w dobrzej wierze próbowały Potworowi tłumaczyć, że "wiesz, mamusia już nei będzie miała dla ciebie tyle czasu.." ucinaliśmy to krótko, pytajac, ską niby o tym wiedzą, jak to będzie? (obje z mężem jesteśmy jedynakami, hehe) i to był dobry argument.
no, to jest masakra :roll: wiem, ze babcie chcą dobrze, ale te wszystkie komenta są kompletnie nie przemyślane.
majaja - 2011-12-19, 20:01

ań napisał/a:
paulina napisał/a:
w ciązy musieliśmy pilnować babć, które w dobrzej wierze próbowały Potworowi tłumaczyć, że "wiesz, mamusia już nei będzie miała dla ciebie tyle czasu.." ucinaliśmy to krótko, pytajac, ską niby o tym wiedzą, jak to będzie? (obje z mężem jesteśmy jedynakami, hehe) i to był dobry argument.

no, to jest masakra wiem, ze babcie chcą dobrze, ale te wszystkie komenta są kompletnie nie przemyślane.
W danym przypadku to bym nie przesadzała, przecież nie kłamią; inna rzecz, że dziecko rośnie i mniej czasu potrzebuje, zaczyna mieć swoje sprawy. Mnie bardziej wkurzają farmazony z sufitu wzięte typu: to teraz będziesz miał się z kim bawić. Już widzę te zabawy niemowlaka i 7-latka.
YolaW - 2011-12-20, 00:34

zina napisał/a:
W naszym przypadku rowniez bedzie miesiac wakacji bez przedszkola ale mam nadzieje ze przezyjemy to jakos

Na pewno przeżyjecie :)

gosia z badylem napisał/a:
jak piszecie w tematach dzieciowych o tworzeniu się relacji rodzeństwa to coś niesamowitego jest!

To, żeby Ci się jeszcze bardziej zachciało to powiem Ci co dzisiaj Olaf zrobił. Po powrocie z przedszkola jeszcze w kurtce podszedł do Diany i powiedział: Diana I love you. I like you. I love you., a po każdym zdaniu dawał jej calusa w policzka i obejmował jej buzię w dłoniach. Normalnie łzy miałam w oczach, bo to było takie spontaniczne i szczere :)

jarzynajarzyna napisał/a:
ja wczoraj miałam taki masakryczny dzień, że jak mój chłop wrócił z roboty, to powitałam go wrzaskiem, że jeśli jeszcze raz - nawet żartem - wspomni o kolejnym bachorze, to wychodzę i nie wracam NIGDY W ŻYCIU

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

paulina napisał/a:
w ciązy musieliśmy pilnować babć, które w dobrzej wierze próbowały Potworowi tłumaczyć, że "wiesz, mamusia już nei będzie miała dla ciebie tyle czasu.."

Najgorsze są takie teksty. Jak Diana się urodziła i przyszła położna środowiskowa to powiedziała Olafowi, że teraz ma śliczną siostrzyczkę i musi ją kochać :shock: :shock: Ja nie walę takimi tekstami.

paulina napisał/a:
opcja "noworodek i pierwszy rok szkoły/przedszkola" to jest słabe rozwiązanie, jeśli chodzi o zdrowotny aspekt.

U nas też różowo nie jest pod tym względem, ale na razie odpukać oba zdrowe :) Najgorszy był październik i listopad.

paulina napisał/a:
raz mnie spytał, czy mała jest wazniejsza - dosłowinie tak - jak powiedziałam, że najpierw ją nakarmię a potem jego. wytłumaczyłam, że nie - tylko ze tak jest wygodniej, bo jak nakarmię jego, to będzie jadł w akompaniamencie wrzasku i że może lepiej najpierw ją? zgodził się

Super wybrnęłaś, mądrze :)

struna napisał/a:
oczywiście dostał od siostry

Olaf znalazł prezent od siostry pod naszym łóżkiem chyba z tydzień czy więcej przed jej narodzinami :P

go. - 2011-12-20, 11:06

YolaW napisał/a:


gosia z badylem napisał/a:
jak piszecie w tematach dzieciowych o tworzeniu się relacji rodzeństwa to coś niesamowitego jest!

To, żeby Ci się jeszcze bardziej zachciało to powiem Ci co dzisiaj Olaf zrobił. Po powrocie z przedszkola jeszcze w kurtce podszedł do Diany i powiedział: Diana I love you. I like you. I love you., a po każdym zdaniu dawał jej calusa w policzka i obejmował jej buzię w dłoniach. Normalnie łzy miałam w oczach, bo to było takie spontaniczne i szczere :)


urrrooczeee :D :D
żeby zawsze było tak kolorowo... ;)

Mój podjął decyzje (od lutego, bo ma lojalke podpisaną) szukania lepszej pracy, żeby już jak będziemy zachodzić mieć czas nieokreślony najlepiej jejeje :D

YolaW - 2011-12-20, 23:40

gosia z badylem, to gratuluję decyzji :)

gosia z badylem napisał/a:
żeby zawsze było tak kolorowo...

Przeczytałam książkę o rodzeństwie bez rywalizacji i mam nadzieję nie spieprzyć ich relacji :)

Malati - 2011-12-20, 23:46

YolaW, teżmam tą ksiązke ale jakoś czasu brak aby ją przeczytać. Może mogłabyś podać parę wskazówek? :-)
YolaW - 2011-12-20, 23:52

czarna96, trudno to ująć w pigułce, ale poczytaj, warto, a szybko idzie, bo jest sporo obrazków. Z najważniejszych zasad, to np. nie porównywać dzieci; jak się biją to uwagę skupić na pokrzywdzonym, a nie tym co bije; nie wtrącać się w kłótnie o pierdoły jeśli nie krzywdzą się fizycznie; nie proponować rozwiązań zatargów tylko kazać im samemu je wypracować...wiele cennych mądrych porad. Polecam.
Kat... - 2011-12-21, 11:24

YolaW, ja jeszcze tej książki nie mam ale jedno mnie zastanawia: dzieci się biją, uwaga idzie na pokrzywdzonego. A jak on zaczął? Moja siostra tak robiła w dzieciństwie. Prowokowała, zaczynała, doprowadzała mnie do wściekłości a rodzice widzieli tylko biedną młodszą pobitą i na niej skupiali całą uwagę a mnie karę wlepiali. A ona mi się śmiała później w twarz bo często robiła to specjalnie żeby mnie udupić. Co w takim wypadku?
bronka - 2011-12-21, 11:41

YolaW napisał/a:
Z najważniejszych zasad, to np. nie porównywać dzieci; jak się biją to uwagę skupić na pokrzywdzonym, a nie tym co bije;

hmmmmmm u mnie się nie zdarza, żeby jeden bił, a drugi był pokrzywdzony. Oboje są w obu rolach na raz.
Ja zawsze zwracam uwagę na obu. Proszę, aby się przepraszali i nie dochodzę, który kopnął, a który uderzył mocniej i w co :roll:
Swoją drogą to Franek to taki kogucik- 2 lata młodszy, mniejszy, a wyskakuje pierwszy i zaczepia :roll:

go. - 2011-12-21, 13:17

YolaW, dzięki :)
YolaW napisał/a:

Przeczytałam książkę o rodzeństwie bez rywalizacji i mam nadzieję nie spieprzyć ich relacji :)


tą?
hxxp://www.empik.com/rodzenstwo-bez-rywalizacji-faber-adele-mazlish-elaine,12744,ksiazka-p
kurcze, może też bym jej się dorobiła (póki co) z ciekawości :)

YolaW - 2011-12-21, 22:23

Kat... napisał/a:
YolaW, ja jeszcze tej książki nie mam ale jedno mnie zastanawia: dzieci się biją, uwaga idzie na pokrzywdzonego. A jak on zaczął? Moja siostra tak robiła w dzieciństwie. Prowokowała, zaczynała, doprowadzała mnie do wściekłości a rodzice widzieli tylko biedną młodszą pobitą i na niej skupiali całą uwagę a mnie karę wlepiali. A ona mi się śmiała później w twarz bo często robiła to specjalnie żeby mnie udupić. Co w takim wypadku?

Haha u mnie było identycznie, moja siostra mnie prowokowała aż ją uderzyłam, a potem ona była ta dobra, a ja najgorsza. Ale myslę, że dobry rodzić w końcu przyuważy takie rzeczy. Zobaczy kto tak naprawdę jest agresorem. Najlepiej poczytać cały rozdział o bójkach, ciężko mi teraz przepisać dokładnie co i jak, ale trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie wolno bić, a potem dopiero na spokojnie pogadać z awanturnikiem i dotrzeć do sedna problemu, nauczyć jak sobie radzić w takich sytuacjach zamiast bicia. Polecają też mówić o tym, co dzieci czują, coś w stylu: widzę, że jesteś wściekła na siostrę, bo nie chce Ci pożyczyć zabawki itp, itd. Dać dziecku prawo do negatywnych emocji. Chaotycznie piszę, lepiej poczytaj oryginał :) No i nie wlepiać kary bijącemu, skupić się na pokrzywdzonym, ale nie zgnębić tego drugiego.
Wiecie tam są napisane też doświadczenia rodziców i zastanawiające jest to, że często w ciężkiej sytuacji jest nie tylko to najgorsze dzieko, na które rodzice ciągle wrzeszczą, ale właśnie to dobre, stawiane za przykład. Trudno mu jest być tym zawsze najlepszym i trudno znosić nienawiść tego "gorszego dziecka".
bronka napisał/a:
Ja zawsze zwracam uwagę na obu. Proszę, aby się przepraszali i nie dochodzę, który kopnął, a który uderzył mocniej i w co

Tam też są propozycje rozwiązań, co zrobić w przypadku konfliktu bez winnego. I jak sprawić, żeby dzieci poszły na wspólnie wypracowany kompromis. Co do przepraszania to pamiętam, że też mama kazała nam się z siostrą przepraszać, ale to nie rozwiązywało naszego problemu i dalej się nienawidziłyśmy, a przepraszałyśmy tylko dla mamy, bo kazała.
gosia z badylem, to dokładnie ta książka, nie jest droga, warto zainwestować :)

[ Dodano: 2011-12-21, 22:25 ]
PS. Ale wiecie to się łatwo pisze co w książce kazali, w razie konfliktu często kierujemy się emocjami, zakodowanymi w dzieciństwie schematami postępowania. Nie doświadczyłam jeszcze konfliktów między dziećmi, bo Diana mała i wszystko tak naprawdę przede mną, więc jestem tylko teoretykiem na razie. I nie chcę się mądrzyć jakbym wszystkie rozumy zjadła, bo dopiero życie pokaże jak sobie poradzę w sytuacjach podbramkowych.

arahja - 2011-12-21, 22:32

YolaW napisał/a:
Najlepiej poczytać cały rozdział o bójkach, ciężko mi teraz przepisać dokładnie co i jak, ale trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie wolno bić, a potem dopiero na spokojnie pogadać z awanturnikiem i dotrzeć do sedna problemu, nauczyć jak sobie radzić w takich sytuacjach zamiast bicia.


Heh, a ja z kolei z domu, gdzie bić się w kłótni nie było wolno - raz spróbowałyśmy i źle się to dla nas skończyło. Rozwinęłyśmy arsenał najgorszych wyzwisk wyrażanych szeptem, żeby rozładować emocje, a rodzice nie przyuważyli. Do dziś, jak musimy przebywać w jednym pokoju na świętach, potrafimy się tak pożreć o to, czy okno ma być otwarte czy zamknięte, że cały ten arsenał idzie w ruch.

squamish - 2011-12-22, 08:51

arahja napisał/a:
Do dziś, jak musimy przebywać w jednym pokoju na świętach, potrafimy się tak pożreć o to, czy okno ma być otwarte czy zamknięte, że cały ten arsenał idzie w ruch.
przynajmniej coś sie dzieje :lol:
My z bratem do tej pory też sie żremy.Ale on bardzo upierdliwy jest.Zreszta cała rodzinka kłótliwa ,każdy przybiera sobie i gra jakaś tam role.I tak pewnie w każdej rodzince...
YolaW napisał/a:
warto zainwestować :)

też chyba zainwestuje .Nie chce sie nastawiać ,ale wole byc przygotowana chociaż od strony teoretycznej.

- 2011-12-22, 09:24

jak moi się kłócą to zostawiam rozwiązanie sprawy im z reguły a jak nie chcą sie dogadać to proponuję coś albo takie rozwiązanie co obojgu nie leży ]:-> odrazu jest współpraca ;)
generalnie raczej Jagoda ma osobowość porywcza i bije Lwa odruchowo, jesli wiem co się stało i dlaczego to rozstrzygam sprawę adekwatnie, jesli nie to ich sprawa, nie wtryniam si jak nie wiem jaka była sytuacja.

go. - 2011-12-22, 10:41

arahja napisał/a:
Rozwinęłyśmy arsenał najgorszych wyzwisk wyrażanych szeptem, żeby rozładować emocje, a rodzice nie przyuważyli. Do dziś, jak musimy przebywać w jednym pokoju na świętach, potrafimy się tak pożreć o to, czy okno ma być otwarte czy zamknięte, że cały ten arsenał idzie w ruch.


u nas z kolei obrażanki do końca życia były modne :mrgreen:

jaskrawa - 2012-01-01, 14:56

czytam ten Wasz wątek od dłuższego czasu i stwierdzam, że nie mogę się doczekać kolejnej ciąży. nie wiem, kurde, dlaczego.
w pierwszej przez pierwsze trzy miesiące non stop rzygałam i prawie nie byłam w stanie podnieść się z łóżka, a teraz nie pamiętam, kiedy ostatnio noc przespałam, bo moja córunia budzi się na cyca milion razy. czasem popłakuję w domu, bo toto marudzi, nie śpi, nic nie pozwala zrobić itd.. padam na ryj ogólnie, wiadomo.
a jednak chcę drugie! jak widzę Wasze ciążowe suwaczki, to aż gęsiej skórki dostaję :D :D człowiek to jednak masochista :D

YolaW - 2012-01-03, 00:12

jaskrawa, to do roboty!! :mryellow:
jaskrawa - 2012-01-03, 14:52

YolaW plan mam taki by drugie urodziło się, gdy Marian będzie już w takim wieku chodząco-rozumiejącym nieco więcej niż roczniak-półtoraroczniak. Moja siostra ma synka w wieku półtora i nadal często musi biegać za nim, ściągać go z komody, nie pozwalać, by ściągnął sobie zabytkową ciężką maszynę do pisania na łeb itd.
wydaje mi się, że poczekam, aż mała skończy dwa lata i wtedy do roboty. jak się urodzi nowe, to stare może do jakiegoś przedszkola na parę godzin oddam alboco.
chociaż któraś z Was tu pisała, że wtedy wirusy i bakterie przychodzą do domu z przedszkola, no ale trudno.

YolaW - 2012-01-03, 21:27

jaskrawa napisał/a:
jak się urodzi nowe, to stare może do jakiegoś przedszkola na parę godzin oddam alboco.
chociaż któraś z Was tu pisała, że wtedy wirusy i bakterie przychodzą do domu z przedszkola, no ale trudno.

U nas tak było. Przez dwa pierwsze m-ce starszy był w domu i to był koszmar. Potem przedszkole i sielanka, nie licząc okresu chorób (właśnie jeden z nich trwa), wtedy też nieciekawie jest, do głowy dostaję, ale jakoś dzień za dniem leci. Lekko w pierwszym roku nie jest. No i młodsza choruje, bo Olaf znosi jej przedszkolne wirusy.

[ Dodano: 2012-01-03, 21:27 ]
Ale zdecydowanie warto było zrobić drugie :P

go. - 2012-01-03, 22:23

YolaW napisał/a:

Ale zdecydowanie warto było zrobić drugie :P


dobra rekomendacja od dobrej osoby :-D
ja mam drugie "obiecane" jak wylecze zęby :mryellow:

YolaW - 2012-01-03, 22:40

gosia z badylem, to szybko lecz te zęby :) I powodzenia w staraniach!! Trzymam kciuki :)
mandy_bu - 2012-01-03, 22:45

gosia z badylem, :lol: , to życzę szybkiej wizyty u dentysty
go. - 2012-01-04, 20:49

YolaW, mandy_bu, no, mam zamiar po sesji się za to zabrać... choć szczerze mówiąc wolę rodzić, niż leczyć zęby ;)

jaskrawa napisał/a:
będzie już w takim wieku chodząco-rozumiejącym nieco więcej niż roczniak-półtoraroczniak.


a ja mam dokładnie odwrotnie. Chcemy dość szybko, żeby dla obu naturalnym było posiadanie rodzeństwa :) później to może trzecie? ;-)

YolaW - 2012-01-05, 00:21

gosia z badylem napisał/a:
później to może trzecie?

hi hi chciałam trzecie dopóki nie urodziło się drugie, wiesz? :mryellow:

squamish - 2012-01-05, 10:44

YolaW napisał/a:
hi hi chciałam trzecie dopóki nie urodziło się drugie, wiesz? :mryellow:
:mrgreen:
gosia z badylem napisał/a:
Chcemy dość szybko, żeby dla obu naturalnym było posiadanie rodzeństwa :) później to może trzecie? ;-)
No to widze, że rozkręcacie sie reprodukcyjnie :-P ,w takim razie lecz te zęby i do do dzieła!Też bym chciała jeszcze jedno,zawsze marzyła mi sie duża ,głosna rodzina,ale nie wiem czy zdąze .Jeszcze studia mi sie zamarzyły ,kariera :mryellow: ,podróze ... a czas niestety zapieprza jak oszalały...
jaskrawa - 2012-01-05, 14:48

gosia z badylem napisał/a:
YolaW, mandy_bu, no, mam zamiar po sesji się za to zabrać... choć szczerze mówiąc wolę rodzić, niż leczyć zęby ;)

jaskrawa napisał/a:
będzie już w takim wieku chodząco-rozumiejącym nieco więcej niż roczniak-półtoraroczniak.


a ja mam dokładnie odwrotnie. Chcemy dość szybko, żeby dla obu naturalnym było posiadanie rodzeństwa :) później to może trzecie? ;-)


ja też tak myślałam - że dwie sztuki prawie na raz i dzięki temu bardzo szybko wrócimy do normalności - póki nie zobaczyłam jak to wygląda u mojej sio. i szwagierki też. taki dzieć do półtora-dwóch lat jest chyba najgorszy. jeszcze nic nie kuma (że można się bardzo łatwo zabić), a już mobilny i wszędzie wlezie. nie wyobrażam sobie siedzenia z cyckiem non stop z noworodkiem i jednoczesnego biegania za starszym potworem. no chyba, że ma się jakąś babcię do pomocy, to wtedy tak! bardzo chętnie. ale ja nie mam :(

go. - 2012-01-07, 18:03

squamish, Ty masz idealny dla mnie odstęp czasu pomiędzy ciązami :-D
nam też się plany... pozmieniały :mryellow:

malina - 2012-01-07, 18:15

A jest wątek - trzecie dziecko - dylematy :mryellow: ?
jarzynajarzyna - 2012-01-07, 18:43

gosia z badylem napisał/a:
nam też się plany... pozmieniały :mryellow:

a co, zrobiliście drugie JUŻ? :mrgreen:

go. - 2012-01-07, 19:34

jarzynajarzyna napisał/a:
a co, zrobiliście drugie JUŻ? :mrgreen:


daj nam z kwartał :mryellow:
choć pewnie wtedy zaczną mi się prawdziwe dylematy... czy chce mi się JUŻ znosić znowu 10 miesięcy zgagi :-P

jarzynajarzyna - 2012-01-07, 22:25

masakra, to musimy najpierw na browara jakiegoś prawdziwego skoczyć, bo tak to przez następne n miechów już się nam nie uda :-P
YolaW - 2012-01-07, 22:25

gosia z badylem napisał/a:
nam też się plany... pozmieniały

gosia z badylem, ale jesteś tajemnicza :P

malina napisał/a:
A jest wątek - trzecie dziecko - dylematy ?

To muszą być dopiero dylematy :)

agninga - 2012-01-07, 23:34

Z trzecim dylematy? większość jakie znam to wpadki ;-) np bliźniaki po 40tce :-o

Ja, gdybym wiedziała i miała gwarancję :lol: że w ciąże zajdę od razu, odłożyłabym starania do takiego momentu żeby Lenka (starsza) miała skończone 2 latka jak się pojawi drugie. Tak jest trochę młodsza i to faktycznie jest sajgon czasem :roll: Ale potem będzie lepiej ;-)

YolaW - 2012-01-08, 00:34

agninga napisał/a:
większość jakie znam to wpadki np bliźniaki po 40tce

Masakra :shock:

squamish - 2012-01-08, 09:01

gosia z badylem napisał/a:
squamish, Ty masz idealny dla mnie odstęp czasu pomiędzy ciązami :-D
natura sama zdecydowała :mryellow: .Teraz mój chłop juz wie że jak rzucam sie na niego ze spazmami powinna zapalić sie :idea: -libido na maksa= dni płodne bo wg niego to
malina napisał/a:
- trzecie dziecko - dylematy :mryellow:

gosia z badylem napisał/a:
choć pewnie wtedy zaczną mi się prawdziwe dylematy... czy chce mi się JUŻ znosić znowu 10 miesięcy zgagi :-P
rozkminiaj teraz bo potem juz po ptokach.Ale wiesz każda ciaza inna...
gosia z badylem napisał/a:
daj nam z kwartał :mryellow:
to odliczamy...
agninga nie bałaś sie nosić małej w ciaży?Ja mam jakieś lęki :-?

agninga - 2012-01-08, 10:18

squamish na początku o tym nie myślałam - jak trzeba było to Lenę podnosiłam itp - kwestia też ostrożniejszej techniki :-) cykora już miałam w 8mym miesiącu jak np targałam to moje 12 kg na 4te piętro na ramieniu ;-) co było zrobić jak spała po spacerze? Fakt że się dobrze czułam, nie brałam żadnych leków, zero zagrożeń, więc bałam się "mniej" :-?
zina - 2012-01-08, 11:11

squamish, ja czasem podnosze jeszcze Klara choc nie za dlugo bo ona juz wazy ponad 16 kg.
go. - 2012-01-08, 21:46

squamish napisał/a:

agninga nie bałaś sie nosić małej w ciaży?Ja mam jakieś lęki :-?


o tym samym pomyślałam... noszeniu... i to chyba największy nasz opór jednak póki co

agninga - 2012-01-08, 22:34

no właśnie w tym problem że nigdy nie ma gwarancji że ciąża będzie idealna, bez zagrożeń, leków itp. Podnoszenie umiarkowanych ciężarów (zdaje się że do 20kg!) w prawidłowy sposób nie jest wtedy groźna...(choć oczywiście lekarz odradzi). No ale z drugiej strony nie ma też gwarancji na to że zajdzie się w ciąże w przeciągu roku powiedzmy..
sunny - 2012-01-09, 10:35

YolaW napisał/a:
agninga napisał/a:
większość jakie znam to wpadki np bliźniaki po 40tce

Masakra :shock:


Też znam taki przypadek, pierwsze dziecko po 30. potem po 5/6 latach miało być drugie, a wyszły bliźniaki, też właśnie tak na styku 40. urodzin. W sumie to może lepiej bliźniaki jako drugie, bo jak się zaplanuje trzecie a wyjdą bliźniaki to już 4. dzieci w domu, jak nic ;-)

paulina - 2012-01-09, 11:40

majaja napisał/a:
Mnie bardziej wkurzają farmazony z sufitu wzięte typu: to teraz będziesz miał się z kim bawić. Już widzę te zabawy niemowlaka i 7-latka.


a no widzisz, bo nie masz dwójki :)
teraz opowiesc:
smarki sie pochorowały, ja tez. larwa kaszle (masakra, kaszlace 3-miesieczne - serce boli słuchac...) i konieczne inhalacje*. co jest potrzebne do inhalacji? otóz, moje panie, BRAT! który wreszcie na legalu moze stawac na glowie, a delikwentka inhalowana brechta na caly glos, patrzac na to. mój syn spiewa siostrze piosenki, ktre sam wymysla, zabawia ja itp. oczywiscie przez 5 minut nie dluzej, ale za to 85 razy dziennie :)
nikt jej tak nie rozbawi, jak on. co wiecej, on tez ma z tego frajde a jak ona beczy to on pierwszy podnosi glowe. maja jakas magiczna wieź, naprawde.

*inhalacje - gdyby ktos musial, to mam obczajone patenty jak to zrobic dobrze i tanio

YolaW - 2012-01-10, 00:07

zina napisał/a:
ona juz wazy ponad 16 kg.

Wow!! Fajnie waży :) Mój Olaf jeszcze do 14 kilo nie dobił, ale on ma chudego tatę :)

gosia z badylem napisał/a:
o tym samym pomyślałam... noszeniu... i to chyba największy nasz opór jednak póki co

U nas była różnica 3 lata i Olafa już nie trzeba było nosić, bo miał ponad 2 lata jak byłam w ciąży. Dał już sobie wytłumaczyć, że nie mogę go nosić, ale był już na tyle samodzielny, żeby sobie poradzić i np. samemu wejść na fotelik w aucie. Czasem mimo wszystko podnosiłam, ale jakoś bardzo się nie bałam (ciąża też bezproblemowa). A wiecie, jak urodziłam i Olaf pierwszy raz po porodzie mnie zobaczył, to pierwsze co powiedział to było: Mummy, now you can carry me.

squamish - 2012-01-10, 10:51

agninga napisał/a:
jak trzeba było to Lenę podnosiłam itp - kwestia też ostrożniejszej techniki :-)
własnie opracowywuje takoweż!
Generalnie mój dzieć bardzo samodzielny i woli śmigać na swoich dwóch kończynach (czasem czterech gdy naśladuje nasze psiaki :mryellow: ) więc tego noszenia nie mam aż tak dużo ,jedynie przy ubieraniu(zwłąszcza gdy ucieka i trzeba go złapać),podmywaniu dupska w umywalce(ale wtedy jedną noge opieram na brodziku od prysznica ,młodego na kolano i myje mu łapy,buzke ;a potem nogi w zlew i myjemy dupsko).Gorzej ze spacerami.Bo młody też czasem zaśnie ,czasem nie chce mu sie chodzić ,ani wozić w wózku .No i jak zaśnie też trzeba go taszczyc na drugie piętro.Bo normalnie wystarczy trzymać za łapy i sam wchodzi.

[ Dodano: 2012-01-10, 10:53 ]
Ale ja już sama z nim nie wychodze ,czekamy aż mąż wróci z pracy

majaja - 2012-01-13, 07:27

paulina napisał/a:
a no widzisz, bo nie masz dwójki
ale mam młodsze rodzeństwo, a ja byłam najstarsza i ze swojego dzieciństwa pamiętam to trochę inaczej :P Wiadomo, że będę się starała by starszy nie kojarzył siostry tylko z uciążliwymi obowiązkami, ale nie ma bata, by nie był świadom, że jego to też ogranicza, że dla przykładu: w tym roku na spływ nie jedziemy "przez nią", mogę mieć tylko nadzieję, że alternatywa wypali i okaże się choć w części tak atrakcyjna jak spływ.
bodi - 2012-01-13, 11:49

Cytat:
nikt jej tak nie rozbawi, jak on. co wiecej, on tez ma z tego frajde a jak ona beczy to on pierwszy podnosi glowe. maja jakas magiczna wieź, naprawde

moge sie podpisac, u nas jest identiko :)
nikt nie dostaje takich usmiechow jak starsza siostra :) )))
(roznica wieku - 6 lat)

paulina - 2012-01-13, 22:17

wiecie, mi sie wydaje, ze pewnie racja, że jest ograniczenie. ale to tez i kwestia tego,jak się to dziecku starszemu przekazuje. jelsi słyszy 10 razy dziennie "nie hałasuj, bo obudzisz siostrę" "nie pójdziemy tam, bo x jest za mała" itp to się utrwala, że kaszana w zyciu to przez młodsze rodzeństwo. a niektórzy rodzice ciągle to powtarzają. dużo trudniej bywa powiedzieć "a może zamiast do kina chodźmy na plac zabaw?" niż "nie pójdziemy bo z bobasem nie da rady, lepiej chodźmy z wózeczkiem na spacer". wogóle umiejętnośc zaczynania zdania inaczej niż od "nie" to cenna rzecz. ja się ciągle uczę.
jaskrawa - 2012-05-08, 10:38

niedługo chcemy zrobić drugie dziecko. problem w tym, że ja nadal nie dostałam okresu (na pewno nie jestem w ciąży). mija właśnie rok od pierwszego porodu, nadal karmię piersią, przerwy nocne między karmieniami sięgają już 5-6 godzin. w dzień karmię nadal sporo. moja córka je już sporo normalnego żarcia, ale i tak ciągle woli cyc i popija z piersi w ciągu dnia po każdym posiłku, chociaż już na pewno mniej niż kilka miesięcy temu. pytanie mam - jak było u Was - czy dopiero totalna redukcja karmienia piersią do powiedzmy 2-3 razy dziennie przywróci płodność?
generalnie nie spieszy nam się aż tak bardzo z tym drugim dzidziusiem, ale ja bym jednak trochę chciała w ciągu najbliższych powiedzmy 3-4-5 mcy zajść w ciążę i po prostu zastanawiam się, czy to realne i kiedy mniej więcej ta płodność wraca przy zachowaniu karmienia. z ciekawości pytam, jak było u Was.

maga - 2012-05-08, 11:14

jaskrawa, a karmisz w nocy? U mnie było tak, że po definitywnym odstawieniu nocnego cyca (Ziom miał rok i 2 -3 miesiące) po jakimś 1-2 miesiącach pojawił się okres. Karmiłam wtedy jeszcze dość regularnie w ciągu dnia.
jaskrawa - 2012-05-08, 12:23

no właśnie tak, póki co, między 2 a 5 jest jeszcze jedno karmienie zawsze. i potem jeszcze koło 6-7, potem do ósmej śpi. i tak już jest o wiele lepiej, udało mi się wyeliminować kilka nocnych karmień, ale nie ma raczej mowy o tym, by zaczęła przesypiać np. 8 godzin.
powiedz, czy Ty odmawiałaś synkowi cycka w nocy czy sam przestał się domagać?
koleżanka nadal karmi po nocach prawie-dwulatka i trochę mnie przeraża taka wizja :D

Kat... - 2012-05-08, 12:37

jaskrawa, mi po odstawieniu nocnych okres wrócił. Było to jakieś 13-14 miesięcy po porodzie. Coś mi świta, że wystarczy już jedna dłuższa przerwa między karmieniami żeby impuls o powrocie płodności trafił do mózgu.
Ja odmawiałam bo byłam wykończona i na tamten czas nie wierzyłam, że sam kiedykolwiek z tego zrezygnuje. Podejrzewam, że jak uda wam się wyeliminować to nocne, to płodność się pojawi.
Mi po powrocie się włączył taki PMS, że budziłam się z płaczem, że cały dzień będę musiała ze sobą spędzić :-/ . I jestem pewna, że gdyby mnie ktoś wtedy zamknął w klatce z Pudzianem to nie musieliby go później zeskrobywać. Takiego agresora miałam, że szok. To nie dobry czas na myślenie o drugim dziecku. Prędzej o ucieczce jak najdalej.
Na szczęście nie na wszystkich tak samo działają hormony :-)

jaskrawa - 2012-05-08, 13:00

Kat... współczuję PMSa :(
ja już nawet nie pamiętam, jak to jest. ale ja w sumie nigdy jakichś strasznych nie miałam. cholera wie, jak będzie teraz.
jestem nakręcona na drugie dziecko, bo chcę mieć z głowy te wszystkie pieluchy, kupki, zupki. chcę jak najszybciej zacząć NORMALNIE żyć, jeździć z dzieciakami pod namiot, móc je zostawić u babci na dzień lub dwa (teraz nie mogę, bo CYC), wyjść wieczorem na piwo.
poza tym od kilku osób wiem, że najlepszy czas na drugie dziecko jest wtedy, kiedy pierwsze ma dwa lata (i wtedy ma rodzić się drugie), bo najmniej jest problemów z zazdrością itd.. choćby dlatego, że taki maluch nie pamięta potem czasu, kiedy brata/siostry nie było. poza tym - są później w podobnym wieku, etc.

Kat... - 2012-05-08, 13:58

jaskrawa, spoko, nie ma czego współczuć, brałam hormony na wyrównanie i było ok. Teraz znowu o tym nie myślę bo trochę czasu pewnie minie zanim znów będę płodna.
A z tą zazdrością to różnie bywa. Nie tylko wiek ale przede wszystkim zachowanie rodziców ma znaczenie. Ja jestem starsza o 2 lata od siostry, nie pamiętam jak było bez niej, kocham ją jak nie wiem co ale zazdrością jest naznaczone całe moje życie.
jaskrawa napisał/a:
chcę jak najszybciej zacząć NORMALNIE żyć
to akurat rozumiem. Jak Z skończył 3 lata to zaczęłam i dlatego wiadomość o powrocie do kupek-zupek nie bardzo mnie ucieszyła. Jedno dziecko łatwo komuś podrzucić, zabrać na koncert czy Woodstock jak ja Z w zeszłe wakacje, ale jeśli planujesz więcej niż jedno to czas dobry mi się wydaje wybrałaś. Powodzenia :-)
fylwia - 2012-05-08, 14:40

jaskrawa napisał/a:
niedługo chcemy zrobić drugie dziecko.


Jakos nie lubie okreslenia "zrobic dziecko", ale do rzeczy ;-) :
U mnie sytuacja wygladala bardzo podobnie, Tymon jadl sporo roznych rzeczy, ale rzucilby wszystko dla cyca ;) Do tej pory karmie go w nocy, choc ostatnio czesto budzi sie dopiero okolo 4 rano. U mnie okres pojawil sie gdy Tymon mial prawie rok i cztery miesiace, a wtedy jeszcze budzil sie na karmienie okolo polnocy, czyli jadl w nocy co okolo 4 godziny, a czasem znacznie czesciej. Za to w dzien byly dluzsze przerwy, bo karmienia mamy po przebudzeniu, potem do drzemki i na dobranoc. W ciaze zaszlam w nastepnym cyklu po tej pierwszej miesiaczce, ale niestety stracilam ja okolo 7-8 tygodnia. Jestem dobrej mysli, mam nadzieje, ze niedlugo sie uda znowu, ale tez nabralam dystansu do sprawy i nie mysle o tym tak intensywnie jak do niedawna. Zalezy mi na jak najmniejszej roznicy wieku miedzy dziecmi, ale uswiadomilam sobie, ze tak naprawde to nie jest az tak bardzo istotne ;) .
Wydaje mi sie, ze u mnie plodnosc wrocila, kiedy Tymonowi zaczely wychodzic czworki a jego sprawnosc manulana pozwolila mu na swobodne jedzenie innych pokarmow i zmniejszyly sie wypijane porcje mleka. Rownolegle zauwazylam tez u siebie stopniowa poprawe jesli chodzi o libido ;-) .

Poczytaj sobie jeszcze hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1357]ten watek.

jaskrawa - 2012-05-08, 17:43

Kat..., no jasne, że zazdrość zawsze będzie w jakimś stopniu. patrzę teraz na kuzynów mojej Mani, mają ok. 2 lat właśnie i zazdrość się pojawia. o zabawki, o zainteresowaanie dorosłych, noszenie na rękach. i śmiać mi się chce, gdy słyszę jak ktoś mówi do nich "oddaj Marysi zabawkę, ona jest malutka...". co to za argument dla dwulatka? :D
mam wrażenie, że im więcej się im tłumaczy, tym gorzej. jasna sprawa, że to zależy od postawy rodziców, ale po prostu słyszałam ostatnio od kilku matek, że ta zazdrość jest wg nich minimalna w tym wieku, bo dzieci tak wcześnie obdarowane rodzeństwem, traktują je bardziej jak normę (tak mi mówiono, chociaż domyślam się, że różowo to nigdy nie jest), szybko zapominają, że wcześniej mniejszych ludzików nie było. pewnie w ogóle najlepiej by było, gdyby różnica wieku była jeszcze mniejsza, ale nie bardzo wyobrażam sobie wychowywanie roczniaka z noworodkiem przy cycku, bez pomocy innej dorosłej osoby:)

fylwia, też jakoś specjalnie określenie "robić dziecko" nie jest dla mnie ulubionym, ale najprostszym. "poczęcie potomka" brzmi dla mnie patetycznie, a "staranie się o dzidzię" infantylnie i tak dalej. a "robienie" to tak sucho, trochę przedmiotowo i technicznie, adekwatnie do mojego pytania ;)
dajesz nadzieję, mówiąc że dziecko jeszcze jadło w nocy, a płodność wróciła :) , ale może właśnie dlatego straciłaś ciążę, bo jednak za wcześnie się ona pojawiła...? pewnie trudno powiedzieć.
też nie mam jakiegoś straszliwego parcia, że "muszę, teraz, zaraz". kiedy będzie to będzie. fajnie by było, gdyby dość szybko się udało (bo doceniłabym fakt kolejnego porodu wiosną i właśnie tej dwuletniej różnicy wieku), ale płakać nie będę jeśli urodzę dziecko nie za rok, ale za dwa lata. albo trzy. najważniejsze, by w ogóle się udało, teraz tylu ludzi ma problemy z zajściem w ciążę.

YolaW - 2012-05-08, 20:45

Kat... napisał/a:
Coś mi świta, że wystarczy już jedna dłuższa przerwa między karmieniami żeby impuls o powrocie płodności trafił do mózgu.

U mnie tak było. Okres wrócił po 9 m-cach od porodu, wtedy Olaf jadł już stałe pokarmy, ale ciągle sporo cyca zjadał w tym w nocy. Nocne karmienia odstawiłam koło 13 m-ca czyli sporo po powrocie okresu. Teraz z Dianką było podobnie. Właśnie skończył mi się drugi okres, a Diana wciąż jest karmiona w nocy, a że nie pije nic prócz cyca to popija po każdym posiłku (sporo jeszcze pije). W ostatnim cyklu to nawet wydaje mi się, że miałam dwa jajeczkowania w odstępie 2 tygodni :shock: :shock:

jaskrawa napisał/a:
chcę jak najszybciej zacząć NORMALNIE żyć

Ha ha dokładnie wiem o czym mówisz :) Ja cieszę się, że Dianka ma już 10 m-cy i do wolności coraz bliżej :)
jaskrawa napisał/a:
od kilku osób wiem, że najlepszy czas na drugie dziecko jest wtedy, kiedy pierwsze ma dwa lata (i wtedy ma rodzić się drugie), bo najmniej jest problemów z zazdrością itd.. choćby dlatego, że taki maluch nie pamięta potem czasu, kiedy brata/siostry nie było. poza tym - są później w podobnym wieku, etc.

Tutaj się nie zgodzę. Z doświadczeń znajomych wiem, że zazdrośc jest i to ogromna, a dwulatek ma na dodatek często słynny bunt dwulatka i łatwo nie jest. U nas jest różnica 3 lata i mieliśmy o niebo lepiej niż znajomi z różnicą 2 lat, choć i tak jest niezły hardcore. Wg. mnie różnica mięcy posiadaniem 1 dziecka a 2 jest KOLOSALNA! Serio. Jedno dziecko to sanatorium, a dwójka to jazda bez trzymanki. Ja mam czasem takie dni, że mam ochotę się odstrzelić. Najgorzej jak są chorzy, wtedy wymiękam i wyję do księżyca.
Ale nie chcę zniechęcać :) Powodzenia w staraniach :)

maga - 2012-05-08, 21:33

jaskrawa napisał/a:
powiedz, czy Ty odmawiałaś synkowi cycka w nocy czy sam przestał się domagać?

Znam niewiele dzieci, które same przestały się domagać ;-) Moje bynajmniej nie mieści się w tej grupie.
U nas było tak, że zaczęłam rezygnować z karmień najbliższych pory wstawania, czyli na pierwszy ogień poszedł cycek w okolicach 4-5 rano, później coraz wcześniejsze. Tak mi było najwygodniej - uznałam, że będę już w miarę wyspana na ewentualne protest songi. U nas sprawdziło się to idealnie. Po 3-4 dniach wyeliminowaliśmy nocne posiłki. Odżyłam :-)

jaskrawa - 2012-05-08, 22:39

YolaW, to dość szybko Ci wrócił okres. tak jak mojej siostrze, ale ona wróciła do pracy, gdy jej synek miał jakieś 7 mcy i w ciągu dnia dostawał jedną czy dwie butle mm. więc może ta ponad ośmiogodzinna przerwa zdecydowała o powrocie płodności, bo w nocy to jeszcze do roku karmiła ssaka (i nadal karmi, ale tylko rano i wieczorem).
co do przerwy między dziećmi - no może z trzylatkiem u niektórych bywa łatwiej, nie wiem. na razie powtarzam opinie jakichś tam przypadkowo poznanych osób. sama nie mam doświadczenia w tym temacie :) póki co - jedno dziecko :) więc sanatorium :D
zdaję sobie sprawę, że dwójka maluchów w domu to sajgon, ale co zrobić, jeśli człowiek ma wdrukowaną potrzebę posiadania co najmniej dwóch dzieciów? sama mam siostrę, kocham ją nad życie. chcę, aby moja córka też miała siostrę lub brata. kurczę, kilka lat temu moja mama miała bardzo poważną operację, bardzo ciężko byłoby mi samej w tej sytuacji, w szpitalu, przy mamie... psychicznie i fizycznie.

maga, bardzo szybko Wam się udało z tym nocnym jedzeniem. u mnie nie idzie aż tak fajnie, z tym że ja zaczęłam właśnie odwrotnie, bo nad ranem mam najsłabszą wolę, bez względu na to, czy wyspana jestem czy nie :) . wkurzało mnie, że już godzinę - dwie po zaśnięciu to małe już się budzi i chce cycka, ja zazwyczaj jeszcze nie spałam, więc łatwiej było mi ją przekonać do ponownego zaśnięcia bez cycka. poza tym mam wrażenie, że ona przez pierwszą część nocy lepiej śpi, mocniej. jeśli nawet cyca nie dostanie, to jest w stanie zasnąć porządnie na następne kilka godzin. a nad ranem to już nie ma opcji, zasypia na 15 minut i znowu się budzi. dopóki w końcu nie wymięknę, nie zaśnie na dobre. po cycku śpi dalej jak aniołek. może już miałabym te nocne karmienia za sobą, ale mieliśmy trzytygodniową przerwę w "szkoleniu" ;) . najpierw miała katar, więc nie chciałam jej dodatkowo wkurzać, a potem byliśmy prawie dwa tygodnie na wakacjach. w pensjonacie głupio byłoby trochę pozwalać dziecku ryczeć po nocach, pewnie by nas wymeldowano :D więc cyc był niemal na żądanie i dziecko trochę mi się znowu popsuło.
o matko, jak sobie wyobrażę, że mam jeszcze jakieś drugie dziecko przy tym obecnym, to trochę mi słabo, ale dobra tam! trzeba być twardym :D

YolaW - 2012-05-08, 22:48

jaskrawa napisał/a:
zdaję sobie sprawę, że dwójka maluchów w domu to sajgon, ale co zrobić, jeśli człowiek ma wdrukowaną potrzebę posiadania co najmniej dwóch dzieciów?

jaskrawa, trzeba przeżyć i tyle, nie :) Ja też nie wyobrażam sobie posiadania tylko jednego dziecka, moja dwójka jest planowana i kocham ich nad życie, ale nie zmienia to faktu, że czasem chcę ich wysłać na księżyc :)

jaskrawa - 2012-05-08, 23:17

cóż, ja moje dziecko też czasem chcę wysłać na Księżyc, mimo że jest dopiero jedno :D
adriane - 2012-05-08, 23:55

U nas jest rok i 10 miesięcy różnicy między dziećmi. Karolina jak była mała, to nigdy zazdrosna nie była. Teraz Emil bywa zazdrosny i ona też ;)
Na początku jest ciężko z dwójką maluchów ( Emil ma charakterek dość trudny i mocny), ale o niebo lepiej niż z nudzącym się jedynakiem :)

jaskrawa - 2012-05-09, 14:22

adriane napisał/a:
U nas jest rok i 10 miesięcy różnicy między dziećmi. Karolina jak była mała, to nigdy zazdrosna nie była. Teraz Emil bywa zazdrosny i ona też ;)
Na początku jest ciężko z dwójką maluchów ( Emil ma charakterek dość trudny i mocny), ale o niebo lepiej niż z nudzącym się jedynakiem :)


:)
to pocieszające :)

no ale moja ma póki co nie chce rodzeństwa - nad ranem nadal urządza awanturę o pierś (a wcześniej jadła w środku nocy). dzisiaj aż się popłakałam z bezsilności. to już nie chodzi o drugie dziecko, po prostu jestem strasznie zmęczona.

KasiaQ - 2012-05-09, 23:35

Cytat:
po prostu jestem strasznie zmęczona.

spróbuj zamiast cycka podać jej wodę z niekapka(najlepiej tatuś, bo jakby nie było mama=cycuś) po kilku próbach zauważy, że nie warto się budzić na takie atrakcje - u nas podziałało, dodatkowo, jak budziła się w nocy - mimo wycia kilkanaście minut nie dawałam za wygraną - ważna jest konsekwencja ;) głaskałam ją tylko po główce i uciszałam - zawsze działało na nią szeptane "ciiiiiiiiii" - i tak po ok. 3 dniach - wygrałam i karmiłam ją tylko przed spaniem i po wstaniu - miałam więcej czasu aby poleżeć i wyszykować mojemu głodkowi jakieś papu - i automatycznie od tamtej pory (czyli jak miała 9-10 miesięcy) wróciła mi płodność - mam sprawdzone w kilku przypadkach, że aby tak się stało - wystarczy przerwa 6godzinna pomiędzy karmieniami, a organizm dostaje odpowiedni sygnał i za jakiś czas pojawia się okres ;-)

jaskrawa - 2012-05-10, 11:46

KasiaQ, u nas ciiii czasem działa, czasem nie. dzisiaj zadziałało. poszła spać o 22, obudziła się już po pierwszej i ryk. ale jakoś ją utuliłam bez piersi. o drugiej znowu się obudziła i kwęka. znowu utuliłam, zasnęła i spała do piątej :)
no fajnie, o piątej dałam jej pierś, bo pomyślałam, że i tak długo wytrzymała. zwłaszcza, że od razu się wybudziła i byłam pewna, że tym razem nie uśnie bez cycka i będę miała, jak wczoraj, wycie do ósmej, bez cienia spania.
o szóstej znowu się obudziła i awantura. wymiękłam. byłam jej tak wdzięczna, że przespała aż do piątej, że nie chciałam sobie psuć nastroju. zresztą ciamknęła tylko parę razy i zasnęła.
o siódmej znowu się obudziła (śpi z reguły do ósmej).... ja kurde nie mogę!

z wodą próbowaliśmy, ale to nie przechodzi. rzuca niekapkiem (mimo że lubi z niego pić w ciągu dnia), odsuwa się, zaciska usta i jeszcze bardziej płacze, gdy próbujemy jej dać, bez względu na to, kto go podaje - czy ja czy tatuś.

na domiar złego w ograniczaniu cyca nie pomaga fakt, że przez ostatnie kilka dni prawie w ogóle nie chce jeść nic poza piersią. poranna kasza z rodzynkami i jabłkiem już nie smakuje (a uwielbiała ją), obiadu nie chce... mogłaby żyć tylko piersią.
takie wielkie nadzieje wiązałam z BLW, a u nas sprawdziło się tylko częściowo i nie rozwiązało problemu jedzenia. gotowanych warzyw, makaronu, kotletów itd. w kawałkach nie chce w ogóle - żadnych. wszystko, co dostaje do łapki albo na blacik - wyrzuca (i tak robiła prawie od początku, czyli od jakichś pięciu miesięcy, to nie jest chwilowy problem, po prostu nie lubi tak jeść, kombinowałam już na milion sposobów). wszytko wyrzuca. samodzielnie je tylko chleb, banany, jabłko (z tym jabłkiem sobie nie radzi jeszcze zbyt dobrze, bo jednak zbyt twarde, kruche, a mamy nadal tylko 6 zębów). zaczęłam więc wprowadzać papki, no bo chciałam, żeby w ogóle coś jadła poza tym chlebem i mlekiem. fajnie, bo nauczyła się jeść papkowe warzywa i kasze łyżką, sama. i miała z tego frajdę. chociaż zawsze zjadała śladowe ilości, dosłownie kilka małych łyżeczek. a teraz już nawet tego nie chce :(
uwielbia natomiast jeść papier, boję się, że to pierwsze symptomy braku żelaza (wcale nie będę zdziwiona, bo je jak ptaszek, jeśli w ogóle). boję się iść z nią na badanie.
chyba mam jakąś obsesję na punkcie jej (nie)jedzenia, bo dzisiaj w nocy śniło mi się, że dali jej kawał ugotowanego mięsa i ona to rąbała, aż jej się uszy trzęsły :D
obawy pewnie stąd, że mój facet chce, by jadła mięso i nadal jest to kwestia sporna. zachowujemy nadal status quo (czyli bez mięsa), ale jeśli będzie nadal tak jadła to czuję, że będzie słabo.

bronka - 2012-05-10, 12:57

U moich dzieci różnica wieku wynosi 2 lata i 2 miesiące.
Na początku oczywiście było ciężko ( dla mnie). Samo oporządzenie dwulatka i noworodka to jest wyzwanie. Ale szybko zaczęły sie plusy sytuacji.
Chłopcy dogadują się świetnie, dbają o siebie. Zawsze gdy jeden coś dostanie, czeka aż brat też otrzyma. Dziś rano np. Franek sępił ogórka. Miał na niego straszną ochotę, ale stał jak kołek, aż w drugą rączkę dostanie ogórka dla brata i dopiero pobiegł i zjedli razem. Taki przykład z poranka, ale oni tak zawsze i działa to w obie strony.
Kąpią się razem, bawią.

Co do zazdrości. Na pewno jakieś przejawy są. Staram się obu okazywać miłość i podkreślać jacy są ważni. Nie zauważyłam jeszcze, żeby był to jakiś poważniejszy problem.

Jak dla mnie- dużo mniej roboty jest teraz z dwójką bo się razem nie nudzą ;-)

Często myślę o tym, że to bardzo dobrze, że siebie mają.

jaskrawa - 2012-05-10, 16:41

bronka, no właśnie. logiczne mi się wydaje, że im mniejsza różnica wieku, tym lepiej będą się dogadywać.
no ale jeszcze pewnie trochę poczekam na ciążę :)

bronka - 2012-05-10, 16:50

jaskrawa napisał/a:
bronka, no właśnie. logiczne mi się wydaje, że im mniejsza różnica wieku, tym lepiej będą się dogadywać.

Feli ma teraz 5 lat i nie pamięta jak to było gdy był jedynakiem.
Żeby mi uwierzył, ze nie mieszkał w brzuchu razem z Frankiem musiałam podeprzeć się dokumentacją fotograficzną ;-)
Ze zdjęciami jakoś lepiej pojmował bieg czasu.

jaskrawa - 2012-05-11, 18:47

o to chodzi. nie ma poczucia straty. tego: "bo kiedyś, gdy go nie było, to miałem mamę i tatę tylko dla siebie. a teraz on jest. nienawidzę go" :D
majaja - 2012-05-12, 13:36

jaskrawa napisał/a:
o to chodzi. nie ma poczucia straty. tego: "bo kiedyś, gdy go nie było, to miałem mamę i tatę tylko dla siebie. a teraz on jest. nienawidzę go" :D
Niewiele kobiet chyba może sobie pozwolić by np. sześć lat być tylko mamą dla jedynaka, większość ma pracę i jakieś inne jeszcze role do wypełnienia. Oczywiście można wychowywać dzieci w przekonaniu, że świat kręci się wokół nich i mama i tata istnieją tylko dla nich, wszysco co robią to robią dla nich. Ale jak się ma normalne podejście to masz jedno dziecko już nauczone, że mama ma wiecej do roboty i nie skupia wyłącznie na dziecku. W każdym razie u nas jak na razie wielkiego problemu zazdrości nie ma, jakieś ewentualne problemy rozwiązujemy na bieżąco. Choć zazwyczaj mam poczucie, że robimy to na wyrost.

[ Dodano: 2012-05-12, 13:54 ]
Ja nie chcę cię zniechęcać do drugiego dziecka już teraz, tylko nie twórzmy jakiś absurdalnych mitów :)

jaskrawa - 2012-05-13, 11:02

majaja, ja nie twierdzę, że tak jest w każdym przypadku, że rodzeństwo nienawidzi młodszego brata/siostry, jeśli różnica wieku między nimi jest większa niż dwa lata :)
moja siostra jest ode mnie starsza o 7 i jakoś nigdy nie było źle między nami. owszem, była zazdrość, kłótnie i bitwy, ale w granicach normy.
proszę traktować mój poprzedni post "o nienawiści" z lekkim przymrużeniem oka ;)
chodziło mi o to, że jeśli różnica wieku jest większa, to starsze dziecko będzie pamiętało czas "przed bratem" i może doznać poczucia "straty", ale oczywista sprawa, że od postawy rodziców zależy, czy ta "strata" będzie duża czy minimalna. jeśli świat kręci się tylko wokół dziecka i jest ono po prostu rozpuszczone, nic dobrego z tego nie wyniknie, bez względu na to, jak duża jest różnica wieku między rodzeństwem.

Martuś - 2012-05-13, 11:44

Trochę nie rozumiem tej argumentacji, że lepiej, jak dziecko nie pamięta bycia jedynakiem, bo przecież roczne, czy dwuletnie dziecko może tak samo, a nawet myślę, że silniej, przeżyć poczucie straty, tym bardziej, że nie jest w stanie sobie tego zracjonalizować i potrzebuje rodziców intensywniej, niż kilkulatek. To, że po jakimś czasie zapomina, to przecież nie znaczy, że nie przeżywa tego w danym momencie, a to, że dziecko nie jest w stanie za bardzo ani zwerbalizować, ani zapamiętać danego wydarzenia, raczej utrudnia, niż ułatwia 'przerobienie problemu' i może być potencjalnie 'traumatogenne'- ja mam wrażenie, że mam właśnie taką lekką traumę po pojawieniu się mojej siostry (rok i dwa miesiące różnicy) - cóż z tego, że nie pamiętam momentu jej pojawienia i wcześniejszego okresu jedynactwa, pamiętam za to dobrze odczucie zazdrości i wściekłości na to, że zabiera mi przestrzeń, uwagę, przywileje pierwszeństwa i wózek (miałam z 2,5 roku, kiedy musiałam jej go oddać, bo jej wózek ukradli).
Konkludując ;-) ja, osobiście, nie jestem fanką małej różnicy wieku między rodzeństwem, bo uważam po prostu, że im mniejsza, tym trudniej dla rodziców, a często też dla starszaka, nawet, jeśli tego potem nie pamięta, chociaż oczywiście wiem, że nie ma w tej materii żadnych uniwersalnych zasad i zgadzam się w 100 proc. co do meritum, że
jaskrawa napisał/a:
od postawy rodziców zależy, czy ta "strata" będzie duża czy minimalna

z zastrzeżeniem, że, szczególnie w przypadku malutkich dzieci, to, jak przyjmą rodzeństwo, nie jest kwestią 'rozpuszczenia', tylko raczej różnych złożonych czynników.

Maple Leaf - 2012-05-13, 13:22

A ja uważam, że bez względu na różnicę wieku najwazniejsze jest to, jak rodzice potraktują pojawienie się nowego członka w rodzinie. Mam dwóch braci- 3 lata starszego i 6 lat młodszego. O żadnego z nich nie byłam nigdy zazdrosna. Zawsze miałam jednak gorszy kontakt ze starszym, bo odczuwałam swego rodzaju rywalizację między nami (nie chodziło o miłość i uwagę rodziców, ale bardziej o sukcesy w szkole, o "bycie fajnym" itp.). Niedawno sobie to wyjaśniliśmy i okazało się, że on zawsze czuł się gorzej ode mnie i czuł presję, by być lepszym, a ja odczuwałam dokładnie to samo. Tylko przez te lata się nie zgadaliśmy na ten temat. Z młodszym mam lepszy kontakt, bo z nim nie czułam tej rywalizacji. Mam do niego bardziej opiekuńczy stosunek, więcej czasu spędzaliśmy i spędzamy razem. Mimo, że od urodzenia jest oczkiem w głowie rodziców (wiadomo-najmłodszy), to jakoś umiem podejśc do tego na luzie. Rodzice przygotowywali nas na przybycie braciszka, uczestniczyliśmy w każdym etapie ciąży i po jego urodzeniu pomagaliśmy w opiece (z własnej woli). Tak samo pomagał mój starszy brat, gdy ja się urodziłam, ale nasze spięcia są chyba wynikiem charakterów. Tak czy inaczej, uważam posiadanie rodzeństwa za jedną z najwspanialszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkały. Gdyby nie Igor i Iwo, nie wiem jak poradziłabym sobie w pewnych sytuacjach życiowych. Cały czas wiem, że jest na świecie Ktoś, na kogo mogę zawsze liczyć, do kogo mogę zawsze zadzwonić i pogadać, kto mnie kocha i kogo ja kocham bez względu na wszystko.

Za to u mojej cioci sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ma dwie córeczki (8 i 10 lat), różnica wieku jest bardzo mała.Teraz jest już w miarę spoko między nimi, są sytuacje, że nie mogą bez siebie żyć, ale jeszcze parę lat temu tak nie było. Kłóciły się, biły, wyzywały oskarżały o winę za byle co. I wina moim zdaniem była w tym, że ciocia nie przygotowała starszej córki na narodziny siostry. Były ze sobą przez większość czasu nierozłączne, a tu nagle mama znika, nie ma jej kilka dni, a wraca z dzieckiem i dodatkowo poświęca mu więcej uwagi niż jej. Nie bała się tego okazywać fizycznie ;-) Rodzicom dziewczynek sporo czasu i nerwów zabrało załagodzenie tej sytuacji, choć cienie zazdrości nadal są widoczne.

Trochę przydługi wywód, ale mam nadzieję, że oddałam istotę mojego stanowiska w tej sprawie :-)

rosa - 2012-05-13, 23:13

między mną a moja siostrą jest 3 lata i 2 m-ce róznicy, byłam o nią zadrosna okropnie, myslę że nadal trochę jestem :-)
Szymek miał 2,5 roku jak urodził się Fra, i 14 lat jak urodził się Ziem, obu braci przyjął bezproblemowo, natomiast Fra (który miał 11 lat jak się urodził Ziemek) był i jest bardzo zazdrosny :-/ ech, w mamusię poszedł

jaskrawa - 2012-05-14, 18:47

cóż, cóż, tak naprawdę chyba nie ma reguły. tyle głosów, co opinii, jeśli chodzi o tę zazdrość.
jasna sprawa, że trudniej jest mieć dwoje naprawdę małych maluchów, ale myślę, że JAKOŚ da się to przeżyć. ja po prostu chcę mieć małe dzieci z głowy jak najszybciej, niech sobie będą małe "jednocześnie" ;)
karmię piersią, mała umie usnąć wieczorem tylko przy cycku (jasne, gdyby mnie zabrakło, jakoś by usnęła w taty ramionach, ale na pewno byłoby to poprzedzone płaczem, bo przyzwyczaiła się, że zasypia przy piersi). bez wyrzutów sumienia nie mogę zatem nigdzie wieczorem wyjść. na porządne wakacje też tak średnio, bo podróżowanie samochodem znosi bardzo różnie, raz lepiej, raz gorzej. ostatecznie byliśmy nad morzem niedawno. fajnie, super i tak dalej, ale ja wolę jednak bardziej aktywne wakacje, góry, wyprawy, dużo łażenia i zwiedzania. z wózkiem się po górach nie da. mała lubi nosidło, ale wytrzyma w nim góra godzinę, potem ryczy. gdzie zdążymy dojść w godzinę? owszem, pewnie są matki, które z dzieciorami na Rysy właziły i żyją wszyscy, ale wiadomo, że to od dziecka zależy, czy pozwoli. moje nie pozwoli.
i naprawdę, naprawdę, mimo że kocham bycie matką, że kocham moje dziecko ponad życie, ponad wszystko - chciałabym czasem, żeby miała już te 8-9 lat i żeby pojechała sobie na kolonie :)
albo do dziadka na wieś. bez nas. i żeby nie czuła się z tego powodu nieszczęśliwa.
a my wtedy - tam gdzie chcemy.
albo żeby była już na tyle duża, byśmy mogli ją zabrać pod namiot byle gdzie i żeby wędrówki mogły być połączeniem jej chodzenia na nóżkach z noszeniem w nosidle (gdy ją nogi zabolą, wiadomo jak to dziecko).
bo teraz to wszędzie ją trzeba nosić non stop i przecież to nawet dla niej niezdrowe... nie mówiąc o jej komforcie.
i co? urośnie nam na tyle, doczekamy się, by zacząć żyć "bardziej normalnie" (czyli 4-5-8 lat) i wtedy znowu bobas? ja właśnie tego chcę uniknąć i urodzić najszybciej jak się da. przemęczyć się ten pierwszy najtrudniejszy czas, a potem już tylko z górki (pod wieloma względem choćby tych wakacji, zdaję sobie sprawę, że z dwójką dzieci nigdy już nie jest naprawdę z górki)

YolaW - 2012-05-14, 22:35

jaskrawa napisał/a:
i co? urośnie nam na tyle, doczekamy się, by zacząć żyć "bardziej normalnie" (czyli 4-5-8 lat) i wtedy znowu bobas? ja właśnie tego chcę uniknąć i urodzić najszybciej jak się da. przemęczyć się ten pierwszy najtrudniejszy czas, a potem już tylko z górki (pod wieloma względem choćby tych wakacji, zdaję sobie sprawę, że z dwójką dzieci nigdy już nie jest naprawdę z górki)

Ja też nie chciałabym móc się już wreszcie porządnie wyrwać i znowu zapakować w pieluchy, więc jak najbardziej Cię rozumiem, ale uwierz mi, że różnica między dziećmi rok, dwa czy trzy to jest kolosalna różnica :) Ale tak naprawdę są różne dzieci, różne rodziny i to, co sprawdza się w jednej rodzinie nie będzie dobre w innej, więc i tak to, co będzie u Was, to jedna wielka niewiadoma :)

Martuś napisał/a:
Trochę nie rozumiem tej argumentacji, że lepiej, jak dziecko nie pamięta bycia jedynakiem, bo przecież roczne, czy dwuletnie dziecko może tak samo, a nawet myślę, że silniej, przeżyć poczucie straty, tym bardziej, że nie jest w stanie sobie tego zracjonalizować i potrzebuje rodziców intensywniej, niż kilkulatek. To, że po jakimś czasie zapomina, to przecież nie znaczy, że nie przeżywa tego w danym momencie, a to, że dziecko nie jest w stanie za bardzo ani zwerbalizować, ani zapamiętać danego wydarzenia, raczej utrudnia, niż ułatwia 'przerobienie problemu' i może być potencjalnie 'traumatogenne'-

Zgadzam się, jak urodziła się Diana to Olaf już sporo rozumiał i można mu było wiele wytłumaczyć. Mimo to miał na pewno swoją traumę, ale myślę, że mogliśmy ją ograniczyć do minimum.

squamish - 2012-05-16, 07:05

Cytat:
Trochę nie rozumiem tej argumentacji, że lepiej, jak dziecko nie pamięta bycia jedynakiem, bo przecież roczne, czy dwuletnie dziecko może tak samo, a nawet myślę, że silniej, przeżyć poczucie straty, tym bardziej, że nie jest w stanie sobie tego zracjonalizować i potrzebuje rodziców intensywniej, niż kilkulatek. To, że po jakimś czasie zapomina, to przecież nie znaczy, że nie przeżywa tego w danym momencie, a to, że dziecko nie jest w stanie za bardzo ani zwerbalizować, ani zapamiętać danego wydarzenia, raczej utrudnia, niż ułatwia 'przerobienie problemu' i może być potencjalnie 'traumatogenne'
Zgadzam sie! Chyba nie ma zasady na zazdrość wszystko zależy od dziecka,charakteru,rodziców,sytuacji,ogólnej atmosfery w rodzinie...
Jak i nie ma reguły kiedy rodzić drugie dziecko ,zawsze bedą plusy i minusy.W naszym pzypadku natura sama zdecydowała.Choć wcześniej niby planowałam mysląc podobnie jak jaskrawa(a do 35 chciałam urodzić jeszcze drugie dziecko)jak wyjść z pieluch to juz na maksa ,przemeczyć swoje i potem sobie odbić(choć potem przeżyłam duzy kryzys ,to był dla mnie trudny okres kiedy TYmek miał 9-15 miesiecy,karmienie piersią ,nocne,zmęczenie...zmieniłam zdanie no i wtedy okazało sie że za pozno :shock: )!To teoria a w praktyce nie jest tak kolorowo i nie da sie tak hurtem wszystkiego załatwić bez żadnego uszczerbku.Dziś świadomie nie zdecydowałabym sie na tak małą różnice wieku a najtrudniejsze w zasadzie przede mną po porodzie :roll:
Dwa lata (plus czy minus kilka miesięcy) to bardzo ważny okres dla dziecka kiedy potrzebuje ono 100% uwagi ,rodzi sie jego świadomość,buduje tożsamość,uczy sie życia -potrzebuje cierpliwych,kochających rodziców którzy ze wsparciem bedą mu towarzyszyc w tych trudnych chwilach ogarniania świata.Ja teraz przez rózne ciażowe uroki (kurcze nawet nie moge go porządnie przytulić ,ciagle uważam-myśle o tym i ta czujność też zabiera mnóstwo energii) żeby młody mnie nie kopnął w brzuch itp)-nie mam czesto siły,ochoty,cierpliwości...Wiele rzeczy mnie irytuje,ucze sie podzielnosci uwagi między brzuchem-a drugim wymagającym dzieckiem ,do tego dochodzą obowiązki nie tylko związane z 'oporządzeniem' dziecka -obiad,sprzątanie inne trywialne rzeczy- zamiast odpoczywać w ciąży latam żeby wszystko ogarnąć, zasypiam padnięta z opuchniętymi girami i marze żeby na moment rozpłynąć sie w powietrzu.Kiedy twardnieje brzuch nie wiem czy sie kłaść bo akurat TYmek płącze albo coś tam...Wiem,ze to przejsciowe tralalala i cieszy każdy postep dziecka w samodzielnosci ale egoistyczne to bo nie samo w sobie ale dlatego ,że czuje sie choć minimalnie odciażona ble.Także naprawde świadomy,przemyslany wybór z wszystkimi 'za' i 'przeciw' tak ,przysłowiowa'wpadka' czyli w zasadzie pozwolenie na ciaże bo w sumie to by było fajnie mieć drugi i dodatkowo czuje instynkt -nie!
'Ja sie nie skarże na swój los' :mryellow: żeby nie było ale sama na swojej skórze teraz odczuwam wziecie na siebie zbyt wiele kiedy psycha i ciało odmawiają posłuszeństwa :roll:
I jeszcze wkurza mnie ,że mój mąż ma co dwutygodniowe zjazdy na studiach ,może oderwać sie od rutyny ;ja wyjeżdżam wtedy na weekend do rodziców i zostaje na tydzień ( ale i tak moge pomarzyć o chwili samotności mimo ,że rodzice zajmą sie TYmkiem bo jest mój niepełnosprawny brat który człapie za człowiekiem jak cień)wiec w tygodniu po pracy też ma czas tylko dla siebie!Ja od dwóch lat wegetuje w domu bo najpierw karmienie piersią ,potem 'wpadka' i dwa miesiące strasznych mdłości i wymiotów-czas wyrwany z kalendarza wiec o wyjsciu gdziekolwiek możnabyło zapomnieć ,skończyły sie ale nieskończyły sie problemy z sikaniem i nietrzymaniem moczu ,moje wyjscia to tylko tam gdzie jest w poblizu kibel ewentualnie wypad do lasu :roll: A teraz to już dochodzi brzuch i generalne uczucie ociężałosci.Mąz trywializuje ,ze wyjdzie z małym na dwie godzinki na spacer -odpoczne sobie ,jasne ,tylko w co wtedy ręce włożyć( nie mówie o robocie) -czytać,słuchać muzy,kapiel......?I ciągle spoglądam na zegar ,kurde zaraz wrócą ,jak tu sie skupić na sobie i swoich potrzebach ble.Żeby byc szcześliwym człowiekiem trzeba pobyć czasami samamu ale nie na 5min kiedy dawno nie miało sie już nawet tych 5 minut -żeby chociaż usłyszeć WŁASNE myśli a nie 'teraz musisz zrobić to' ,zrobić tak' 'jestes beznadziejna przeciez inni potrafią a ty nie?' bla bla bla
Dziecko wstało czas zacząć swoją szychte :mryellow: Ufff troche mi ulżyło i ciśnienie spadło :-P

[ Dodano: 2012-05-16, 07:31 ]
Ok dokończe jeszcze myśl ,chodzi o to żeby usłyszeć własne myśli a nie tylko te rodem z automatu 'teraz musze zrobić to' 'a potem to','jesteś beznadziejna ze ne umiesz tego wszystkiego zlepić w kupe i ogarnać -tyle babek sobie radzi ....' ;siebie -co tak naprawde czuje,za czym tęsknie ,czego chce ,czego pragne,co dla mnie ważne -to wszystko zeszło na plan enty...I wcale nie chodzi mi o wyjscia ze znajomymi bo takie sie dzieją choć rozmowy i tak schodzą na temat dzieci,pieluch i jaki to TYmek czy inny gagatek jest super!Ja chce pobyć sama choć jeden cały,długi dzień.Takie moje banalne marzenie na dzień dzisiejszy.
A chyba tak najbardziej wkurza mnie ten brak sił ,brak energii ,bo chciało by sie na pełnych obrotach jak najwięcej z siebie wycisnąć żeby nie stracić żadnej sekundy a sie nie da niestety!Oki teraz juz kończe:)

Poli - 2012-05-16, 13:57

Ja takze nie jestem fanka malej roznicy wieku , po prostu uwazam ze jest to za ciezkie dla rodzicow, , mam przyklady w rodzinie.
Bedac w ciazy z lila mowilam sobie ze to moje ostatnie dziecko, ale teraz zachcialo mi sie nastepnego :shock: jednak nie teraz , moze za 5 lat , jak wyjde z pieluch , skoncze karmic i troche odpoczne, zaznam normalnego zycia to moze znowu naladuje baterie i bede miala sily na nastepne dziecko .Chce aby posiadanie malego dziecka bylo przyjemnoscia, naprawde uwielbiam kupowac sliczne ciuszki i ogladac te bajerry dla niemowlakow , wiec jakbym postanowila miec jedno za drugiem to nie bylaby to juz przyjemnosc dla mnie tylko obowazek.

zina - 2012-05-16, 14:07

jaskrawa napisał/a:
bronka, no właśnie. logiczne mi się wydaje, że im mniejsza różnica wieku, tym lepiej będą się dogadywać.


Moze jako dzieci jeszcze tak ale wlasnie pytam ostatnio znajomych o rodzenstwo i z moich wywiadow wynika ze mala roznica wieku nie gwarantuje super relacji w doroslym zyciu.
Znam pare przypadkow roznicy 2 lat wlasnie.

bronka - 2012-05-16, 14:54

zina napisał/a:
Moze jako dzieci jeszcze tak ale wlasnie pytam ostatnio znajomych o rodzenstwo i z moich wywiadow wynika ze mala roznica wieku nie gwarantuje super relacji w doroslym zyciu.

nic nie gwarantuje :->

squamish, fajnie, ze napisałaś taki szczery post. Przynajmniej wiadomo, że jest też taka strona.

Ja też miałam czasem takie ciężkie chwile jak Ty, ale to wynikało raczej ze złej wówczas mojej relacji z mężem ( a raczej jego relacji ze światem).
Przy dwójce w pełni sprawnych rodziców takie sytuacje raczej nie wynikają.

squamish - 2012-05-16, 21:41

Cytat:
Ja też miałam czasem takie ciężkie chwile jak Ty, ale to wynikało raczej ze złej wówczas mojej relacji z mężem ( a raczej jego relacji ze światem).
Przy dwójce w pełni sprawnych rodziców takie sytuacje raczej nie wynikają.
W mojej sytuacji to nie problem relacji z mężem bo akurat na tym polu jest niezle,generalnie oboje jesteśmy nastawieni na samorozwój ,komunikacje itd.U nas to efekt ogólnego przemęczenia i wzięcia za wiele na bary ;mąż pracuje ,po pracy pomaga mi a nocami siedzi w ksiażkach i przygotowuje sie na zjazdy.I oprócz tego ciagle problemy okołofinansowe ,opłaty nas zżerają w dużym mieście -8 miesiecy od przeprowadzki a my ciągle pod kreche :roll: Troche mamy pod górke ale nie ma pewnie tego złego co by na dobre nie wyszło ,hartujemy sie ;-)
YolaW - 2012-05-16, 22:21

squamish, dobrze, że opisałaś jak to jest. Jak ja byłam w ciąży z Dianką to Olaf miał ponad 2 lata i nie było już najgorzej, ale i tak było hardkorowo. Np. własnie się położyłam padnięta z wielkim brzuchem, a Olaf co chwilę dupę mi o coś zawracał i ciągle musiałam wstawać, masakra. Nie było kiedy nacieszyć się tą ciążą.
jaskrawa - 2012-05-16, 23:30

squamish, rozumiem Cię, bo sama też się często tak czuję. uprać, żarcie dla siebie, dla dziecka, spacerek, czyszczenie całej kuchni po każdym posiłku małej itd.. facet chociaż w pracy jest z dala od dziecka, ja jestem z dzieckiem niemal non stop. a ten spacerek... ta.. to samo mam! dwie godzinki. tyyyle wolnego czasu! nie wiem, czy w tym czasie w spokoju zmywać gary (bo jak jestem z małą, to ona czepia się moich spodni, gdy stoję przy zlewie i wisi na mnie, uniemożliwiając przemieszczanie się), leżeć bykiem, czytać książkę, a może się wykąpać, bo rano nie zdążyłam? najlepiej byłoby wziąć gary pod prysznic. i książkę. i czytać ją tam na leżąco jednym okiem, a drugim okiem odsypiać. nogą myć gary.
a Ty masz podwójnie ciężko, bo w ciąży.
i właśnie dlatego jestem za małą różnicą wieku. bo szybciej z bańki.
niespecjalnie wierzę we wszystkie reguły typu "jeśli jest taka różnica wieku, to jest tak, a jeśli tak, to jest tak". temat dot. zazdrości zaczęłam powtarzając czyjeś opinie - w sumie raczej obcych mi ludzi, "polecających" zajście w ciążę jak najszybciej, bo u nich to wszystko działa (właśnie z dwuletnią różnicą wieku). może u jednych to działa, u innych nie. sama nie mam doświadczenia w tym temacie. pewnie najwięcej zależy od tego, jakie są dzieci, jacy są rodzice itd.
co do różnicy wieku, cóż, na rodzinnych spendach widzę, jak bawią się dzieci w podobnym wieku, a jak te, u których różnica wieku jest większa. dwoje bawiących się sześciolatków bawi się naprawdę, dorośli mają je (prawie) z głowy. sześciolatek z dwulatkiem się nie bawi - bo sześciolatek jest jeszcze na tyle egoistyczny, by być zazdrosnym o zabawki, które zabiera mu niewiele rozumiejący dwulatek. dwulatek płacze, bo sześciolatek coś mu zabrał, sześciolatek płacze, bo się nudzi z dwulatkiem.
wolę mieć dzieci w podobnym wieku, bo będą na podobnym poziomie rozwoju, co, jak mi się wydaje, sprawi, że bardziej będą się potrafiły ze sobą bawić. ja bawiłam się najlepiej z kuzynkami w podobnym wieku, a nie z siostrą, starszą o siedem lat.
późniejsza relacja rodzeństwa to moim zdaniem zupełnie odrębna sprawa. my nie mogłyśmy w pełni cieszyć się ze wspólnej zabawy w dzieciństwie. za duża różnica wieku - gdy ona chciała się ze mną bawić "w szkołę", "w sklep" itd., to ja byłam na to za głupia. chciałam biegać, jeździć na rowerku, a nie siedzieć "w ławce" i posługiwać się wyobraźnią jak dziesięciolatka. gdy z kolei ja dorosłam do lalek i wyobrażania sobie ich świata, budowania im domków itd., moja siostra popalała już pierwsze papieroski i zakochiwała się w pierwszych chłopakach... to nie przeszkadza nam teraz być najlepszymi przyjaciółkami, gdy obie jesteśmy dorosłe. tak nas wychowano - że siostra to najbliższa osoba, że powinnyśmy zawsze móc na siebie liczyć i wspierać się. i tak jest.
ale ja chcę, aby moje dzieci już w dzieciństwie mogły stanowić dla siebie towarzystwo - nie tylko jako rodzeństwo, ale jako "koleżanki" czy "kolega z koleżanką". jasne, wiem, że tak czy owak bawiące się dzieci często wymagają interwencji rodziców, że jedno coś drugiemu zabiera, a to się pobiją, a to pokłócą. wiem, że to nieuniknione. ale jeśli moja córka będzie bawiła się ze swoją siostrą/bratem chociaż tak, jak ja się bawiłam z kuzynami w podobnym wieku, to naprawdę będę przeszczęśliwa.
a co do zmęczenia dzieckiem i nową ciążą - wydaje mi się, że to niespecjalnie ma znaczenie czy się ma pięciolatka czy dwulatka czy może siedmiolatka. tak czy owak ma się przy małym dziecku od cholery roboty i patrząc w ten sposób można dojść do wniosku, że nigdy nie ma dobrego czasu na drugie dziecko. no chyba, że starsze ma lat 18 i jest spokojnym, rozsądnym kujonem bez problemów charakterystycznych dla wieku dojrzewania, przy którym można już się tylko zrelaksować i zachodzić w ciążę.
akurat w moim przypadku facet bardzo mi pomaga i teraz, mimo że czasem jestem bardzo bardzo zmęczona, ogarniam jakoś. fakt, męczą mnie nocne karmienia, ale chyba przywykłam, zresztą jest ich coraz mniej, a "złe" noce nie zdarzają się codziennie. myślę, że nasza życiowa sytuacja ma tu niebagatelne znacznie. żadne z nas już nie studiuje, ja nie muszę póki co wracać do pracy ani starać się na wygospodarowanie czasu, by dorabiać w domu. jasne, fajnie by było mieć jeszcze jedną pensję, czasem mamy trudniejsze miesiące i przydałby się każdy grosz, jednak jakoś dajemy radę, kiedyś do tej pracy przecież wrócę, więc wiemy, że to sytuacja przejściowa. jasne, bywam totalnie wypluta, gdy mi młoda marudzi, gdy idą zęby, gdy nie śpi, gdy coś tam. ale to nie jest takie totalne, permanentne przemęczenie. nawet fakt, że jeszcze sobie teraz siedzę w necie, zamiast padać na pysk, gdy ona śpi, świadczy o tym.
zresztą, chcę się zdać na naturę, na instynkt, na moje własne ciało. może nie będzie mi dane zajść zbyt szybko w ciążę, może płodność szybko nie powróci. niech to się samo rozstrzygnie. jeśli chodzi o psychikę - czuję w sobie jeszcze trochę sił, nie jestem zniechęcona, przemęczona, że nie reaguję na myśl o drugim dziecku tekstem "o nie! jeszcze by tego brakowało!" (jak np. moja kuzynka, która ma wcześniaka i jej macierzyństwo naprawdę wydaje się być trudniejsze). może jestem naiwna, może nieświadoma co to znaczy, może jestem masochistką :D
wiem jedno - chcę drugie dziecko :)
co do skupieniu się na potrzebach pierwszego, małego dziecka - przypominam sobie opowieści mojej babci, jak na wsiach wychowywało się dzieci. dzieci rodziły się, kiedy Bóg dał, czyli prawie rok po roku. nikt się nie zastanawiał, czy starsze dziecko poczuje się odsunięte czy coś tam. to było naturalne. noworodek ssał pierś albo spał, starsze trzymało się maminej spódnicy, wspólnie z nią jedząc i naśladując ją w codziennej krzątaninie. po prostu. moja mama ma troje rodzeństwa, dwoje młodszych - półtora roku i trzy lata. nie pamięta, żeby kiedykolwiek była zazdrosna. rodzice wszystkie dzieci traktowali z jednakową miłością i uwagą, u sąsiadów też rodziły się dzieciaki, więc pojawianie się noworodków nie było niczym szczególnie wyjątkowym, ot, naturalna sprawa, że mamy rodzą dzieci, że nie są tylko "moją mamą", ale mamą w ogóle ;) . nie umiem już lepiej tego ująć.
kurde, to chyba w ogóle zbyt indywidualna sprawa, żeby o tym dyskutować.

LucySky - 2012-05-17, 23:25

squamish, dobrze przeczytać takiego posta szczerego.
Mi właśnie w drugiej ciąży brakowało tego skupienia na "nowym" dziecku. Nie mogłam ani do końca zająć się Markiem, bo byłam zmęczona, zniecierpliwiona i nienosząca trzylatków na rękach ;) ani jakoś tak cieszyć się tym nowym życiem w środku. Ale u nas w ogóle było tak, że mi zależało na jak najmniejszej różnicy wieku między dziećmi. Zosia przyszła dopiero niedawno i teraz widzę, że gdyby M. był młodszy, to już kompletny hardkor bym miała. Tyle, że mi przy jednym dziecku niełatwo przychodziło ogarnianie rzeczywistości pt: sprzątanie, obiad z dwóch dań, spacer itp.
jaskrawa napisał/a:
najlepiej byłoby wziąć gary pod prysznic. i książkę. i czytać ją tam na leżąco jednym okiem, a drugim okiem odsypiać. nogą myć gary
:mryellow: o! tak właśnie muszę się nauczyć.
Podsumowując ;-) według mnie naprawdę fajnie jest mieć dwoje dzieci. Pomimo bałaganu jaki mam, pomimo niedosypiania i taszczenia wózka po schodach z niemowlęciem na ręku i szalonym trzylatkiem u boku to na drugiego poTomka zdecydowałabym się ponownie. :-) No i fajnie wygląda taka dwójka jak śpi obok siebie. Dobra, idę do moich garów. Czekają.

squamish - 2012-05-18, 06:09

jaskrawa napisał/a:
wolę mieć dzieci w podobnym wieku, bo będą na podobnym poziomie rozwoju, co, jak mi się wydaje, sprawi, że bardziej będą się potrafiły ze sobą bawić. ja bawiłam się najlepiej z kuzynkami w podobnym wieku, a nie z siostrą, starszą o siedem lat.
Oj to różnie może być,między mną a moim bratem jest dwa lata i też jakos nie po drodze nam było ,też ze względu na płeć.To ja zawsze musiałam sie przystosowywać do jego zabaw ,zawsze nasze zabawy kończyły sie kłótnią albo jakąś rozpierduchą( stąd wyrosłam na chłopczyce :mryellow: )-a to przywiazał mnie do drzewa bo bawilismy sie w indian i zostwił,a to pomógł wlezć na drzewo i też zostawił a zejsć nie umiałam i wrzeszczałam w niebogłosy aż sąsiadka przyleciała i uratowała moje istnienie :-) Albo budowaliśmy z gier ,różnych pudeł,klocków całe wielkie miasta ,brat miał mnóstwo żołnierzyków ,jeden element nie tak doprowadzał do furii mojej albo brata i wszystko śmigało po pokoju...Kłóciliśmy sie masakrycznie ,biliśmy ,zazdrośni byliśmy o siebie jak diabli ...Ale zależy też od rodziców i ogólnej atmosfery w domu,temperamentu dzieciaków ,charakteru bla,bla,bla...

[ Dodano: 2012-05-18, 06:13 ]
Cytat:
a co do zmęczenia dzieckiem i nową ciążą - wydaje mi się, że to niespecjalnie ma znaczenie czy się ma pięciolatka czy dwulatka czy może siedmiolatka.
a mnie sie wydaje,że jednak ta różnica jest!Po pierwsze samodzielnosć dziecka - nie trzeba taszczyć,dzwigać ,samo sie ubierze, umyje...Nie wyobrażam sobie i nie chce wyobrażać jak by to było przy ciaży zagrożonej :-/ tymbardziej gdy mieszka sie daleko od rodziny.
2.Z trzylatkiem już lepiej można sie dogadać niż z małym dwuletnim zwierzątkiem działającym instynktownie.

[ Dodano: 2012-05-18, 06:24 ]
jaskrawa napisał/a:
może jestem naiwna, może nieświadoma co to znaczy, może jestem masochistką :D
wiem jedno - chcę drugie dziecko :)
mój instynkt też mocno mnie zaślepiał :-P .W każdym razie powiem tak przede mna dwa najtrudniejsze miesiace 8 i 9 z wszystkimi nieodogodnosciami ciąży i totalnym brakiem energii.Zjednej strony skupienie na dziecku które teraz bardzo intensywnie sie rozwija ,chłonie wszystko jak gąbka ,uczy ekspresowo i powtarza wszytsko jak mały robocik ,a z drugiej strony obawa o dziecie w brzuchu -co by sie nie nadwyrężyć i nie urodzić za wcześnie ,bo brzuch twardnieje często,TYmol urodził sie w 37 tc wiec tendencja jest ...Do tego dochodzą humory ciażowe od euforii i egzaltacji że aż mojego męża w d... czasem szczypie (bo wie że to przejściowe i dosyć ma informacji na temat nowych ciuszków dla małej itp) po doła strasznego jak wtedy gdy pisałam tekst wyzej.Macierzyństwo generalnie to sztuka poświęceń i zależy indywidualnie jak każda z nas to znosi.Ja zaprzedałam siebie ,mam odczucie że wpadłam nie w swoją role ,jakis schemat dziwny ,pułapke i gram nie siebie.Moja dusza piszczy i walczy o tlen i swoją czasoprzestrzeń (przez dwa lata oprócz dwójki dzieci :) ) nie spłodziłam nic ,nic nie wyszło spod mojej reki i dlatego we mnie odbywa sie ta walka między mną a mną .Każda chce być i istnieć ale jedna zdominowała drugą .No i 'wypociłam' sie do końca ble.

[ Dodano: 2012-05-18, 06:34 ]
Cytat:
co do skupieniu się na potrzebach pierwszego, małego dziecka - przypominam sobie opowieści mojej babci, jak na wsiach wychowywało się dzieci. dzieci rodziły się, kiedy Bóg dał, czyli prawie rok po roku. nikt się nie zastanawiał, czy starsze dziecko poczuje się odsunięte czy coś tam. to było naturalne. noworodek ssał pierś albo spał, starsze trzymało się maminej spódnicy, wspólnie z nią jedząc i naśladując ją w codziennej krzątaninie. po prostu. moja mama ma troje rodzeństwa, dwoje młodszych - półtora roku i trzy lata. nie pamięta, żeby kiedykolwiek była zazdrosna. rodzice wszystkie dzieci traktowali z jednakową miłością i uwagą, u sąsiadów też rodziły się dzieciaki, więc pojawianie się noworodków nie było niczym szczególnie wyjątkowym, ot, naturalna sprawa, że mamy rodzą dzieci, że nie są tylko "moją mamą", ale mamą w ogóle ;)
To były zupełnie inne czasy!I też idylli nie było bo moje babki na ten przykład zostawiały dziecko w becie na miedzy i robiły w polu( ja ze wsi :-P ) i przylatywały tylko na karmienie.Bliskość była zapewniana automatycznie ale bez zbednych sentymentów czy egzaltacji.Dzieciaki wychowywały sie potem same .Nawet moja mama przyznała sie że musiała jednego dnia zostawić mnie paru miesięczną w łózeczku śpiacą i pojechać do miasta (12 km) autobusem (bo cieżko by jej sie było wpakować z wózkiem do ogóra ,a z dzieckiem na ręku nie dała by rady nic załatwic 0tak twierdziła :-/ ),tyle że ja byłam podobno typ statyczny ;-) w co nie bardzo wierze ale przyjmując system wychowawczy onegdaj jako tresure bardziej moge sobie wyobrazić :roll: Moja mama ,mama męża robią wielkie oczy gdy widzą ile wolnosci dajemy TYmowi i na ile mu pozwalamy,tam kiedyś wszystko było jak w zegareczku ,pod dyktando i przede wszytskim na wsi duuuuuuuuuuuuużo pracy!Rodzenie dzieci było mocno instynktowne i też brakowało antykoncepcji ,choc gdyby nawet istaniała to świadomość i brak wiedzy na wsi żadna.

[ Dodano: 2012-05-18, 06:37 ]
jaskrawa napisał/a:
nikt się nie zastanawiał, czy starsze dziecko poczuje się odsunięte czy coś tam. to było naturalne
no właśnie czyli potrzeby dziecka(te emocjonalne) byly bliskie zeru bo przecie 'ryby i dzieci głosu nie mają'.Gdybym Wam wiecej opisała obyczajów wsiowych,zabobonów ,kultury religii włosy by wam sie zjeżyły na głowie więc zaprzestane:)W każdym razie mocno wrażliwe dziecko mogło popaść w różne stany odmiennośći czego ja jestem żywym przykłądem :mryellow:

[ Dodano: 2012-05-18, 06:46 ]
LucySky napisał/a:
Mi właśnie w drugiej ciąży brakowało tego skupienia na "nowym" dziecku
Otóż to ;-) Często miewam wyrzuty :/

[ Dodano: 2012-05-18, 06:58 ]
LucySky napisał/a:
Tyle, że mi przy jednym dziecku niełatwo przychodziło ogarnianie rzeczywistości pt: sprzątanie, obiad z dwóch dań, spacer itp.
Ja też z tych :-) Musiałam długo uczyć sie jakiejś organizacji.Wkurzam sie bardzo kiedy coś mi rozwala rutyne ,np jedziemy do dziadków i Tymek zamiast zapypiać o 11-12 idzie spać o 15 ,tak samo sie dzieje gdy jesteśmy sami z meżemw weeken,młody zaobsorbowany obecnością ojca ,którego ubóstwia ,nie chce drzemki ,pada duzo pozniej.A mi ten czas jest potrzebny zeby np ugotować obiad ,zrobić coś tam,posiedziec na wd :mryellow: (Potem mam stracha ze gdy zostane znim juz sama organizm sie przestawi na inne godziny) Z młodym zrobić obiad dało by sie i sie da ,ale to przedłuza sie wtedy bo on chce we wszytskim uczestniczyć (i wskakuje na stół ,babra sie w wodzie gdy obieram ziemniaki,wrzuca do obranych te nieobrane albo obierki ,albo rozrzuca po kuchni ;albo chce ze mną zamiatać ,ja zamiatam duzą szczotą on przynosi małą sczotke i zmiotke z szafki od zlewu i rozwala(czyt .zamiata) mi kupke śmieci:),chce myś gary ,przysuwa krzesło ,naszczeście mamy stpień wiec nie da rady ale za to wpada w furie bo chce i koniec myjumyju )no trudno zabronić takich mega interesujacych eksperymentów dziecku ,to wszystko go rozwija i zachęca ale ale są dni kiedy zwyczajnie nie mam ochoty ani cierpliwości na takie przygody!

[ Dodano: 2012-05-18, 06:59 ]
Cytat:
Podsumowując ;-) według mnie naprawdę fajnie jest mieć dwoje dzieci. Pomimo bałaganu jaki mam, pomimo niedosypiania i taszczenia wózka po schodach z niemowlęciem na ręku i szalonym trzylatkiem u boku to na drugiego poTomka zdecydowałabym się ponownie. :-)
Ba nawet trójke i więcej ;-)
jaskrawa - 2012-05-18, 10:05

Z tego, co piszesz, LucySky, wynika, że przy trzylatku również pojawia się ta "niemożność" skupienia się na nowym dziecku. I pewnie jednocześnie nie można też na "starym" dziecku. Myślę, że ten problem pojawia się w ogóle przy drugiej ciąży, bez względu na to, w jakim wieku jest starsze dziecko. Bo przecież na każdym etapie rozwoju wymaga uwagi, obserwacji, rozmów. Problemy się zmieniają, ale ciągle są.
squamish, jasne, trzylatka nie trzeba już nosić (najwyżej okazyjnie), jest bardziej samodzielny itd. Ale pojawiają się nowe sprawy. Trzylatek zazwyczaj jest już przedszkolakiem, przynosi z przedszkola choróbska (podobno pierwszy rok, czy to w przedszkolu czy to w żłobku jest najgorszy), zaraża mamę w ciąży, potem dzidziusia... Więc wypadałoby poczekać z dzieckiem do skończenia przez nie czterech lat, kiedy powoli jego system odpornościowy oswaja się już z bywaniem wśród innych dzieciaków. I tak dalej. Zawsze się zjawi coś, co w danym wieku można by uznać za przeszkodę. Moja koleżanka odchowała bliźniaczki, mając przy tym dwa czy trzy lata (nie pamiętam dokładnie) starszego synka. Dała radę. Można powiedzieć, że bliźniaki to też problem, bo przecież nigdy w zasadzie nie możemy się skupić na jednym z nich, od początku, od urodzenia.
Piszesz o zabawach, że kłótnie, że trzeba Cię było ratować. Jasna sprawa, nie mam złudzeń, że dzieci w pewnym momencie robią się samoobsługowe, siedzą jak trusie i wspólnie, w pełnej zgodzie, układają klocki. Ja z moim kuzynem biliśmy się jak wariaci. Byłam troszkę starsza i większa, więc to ja z reguły byłam oprawcą. Z kuzynką, rok młodszą, kłótnie były non stop. Obie byłyśmy uparte jak osły i żadna nie chciała ustąpić w żadnej sprawie. Ale co? Ale przez większość czasu rodzice mieli nas z głowy, podczas rodzinnych spotkań i nie tylko, bo wakacje spędzałam z nimi wspólnie, u babci. Tamte czasy wspominam jako najlepsze w życiu, mimo kłótni, bójek, obrażania się itp.. Zabawy w Indian... Pięknie :D . Myślę, że bratem nie dwa, ale cztery lata młodszym byłoby znacznie trudniej bawić się wspólnie w jakiekolwiek "tematyczne" zabawy. Brat dziesięciolatek pewnie pognałby grać w piłę z chłopakami, zamiast łazić po drzewach z sześciolatką. Mniemam sobie, patrząc na przykłady z własnego życia i własnej rodziny.
Ja też przy jednym dziecku często nie mogę zdążyć ze wszystkim, ale po prostu wyluzowałam. Jeśli nie zdążę, trudno. Staram się jak mogę. Jestem zmęczona. Czy będę mniej? Jasne, pewnie gdy moja córka skończy dziesięć lat i sama będzie sprzątać swój pokój (będzie albo nie będzie, na dwoje babka wróżyła ;) ) i nie wymaże sobie włosów i wszystkiego dookoła jedzeniem...
Nie wiem, czy to się kiedyś kończy.
Mnie brakuje cierpliwości, wszystko chciałabym teraz, zaraz, już. Mimo wielu lat prób praktykowania cierpliwości, swojemu facetowi nie dorastam do pięt w tym aspekcie.
Dlatego wolę mieć rok czy dwa lata hardkoru totalnego niż cztery umiarkowanego. Nie chcę mieć poczucia, że całe lata i wieku zmagam się z pieluchami. Mam tego już teraz po dziurki w nosie, że przyjaciółka jedzie sobie w Alpy, na via ferraty, a ja co najwyżej na zlot mamusiek ;) . Marzę o górach, o Norwegii, o powrocie na Islandię, o plecaku, namiocie, przespanych nocach. Niech się rodzi nowe dziecko, niech rośnie. Zapakujemy w samochód, pojedziemy w końcu byle gdzie, z wielkim namiotem. To jest nasze marzenie w tej chwili.
Poza tym mam chyba naprawdę masochistyczną naturę. Psychicznie czuję się sto razy lepiej, mając dziecko, niż wcześniej, z wieczną depresją, szukaniem dziury w całym. Teraz przynajmniej nie mam czasu o tym wszystkim myśleć i jest dobrze. Gdy jeszcze do tego dojdzie brak pieluch, to I'm in heaven, doprawdy! Nieważne, ile przyjdzie mi za to zapłacić.

majaja - 2012-05-21, 11:21

jaskrawa napisał/a:
Myślę, że bratem nie dwa, ale cztery lata młodszym byłoby znacznie trudniej bawić się wspólnie w jakiekolwiek "tematyczne" zabawy.
nie byłoby, choć pewnie zależy od konkretnego egzemplarza, ja się bawiłam, szczególnie w sklep brat lubił, ale na teatrzyki też dawał sie namówić. Problem pojawił się gdy ja weszłam w wiek dojrzewania, bo go tłukłam za to że za mną łazi, podsłuchuje i takie tam. Gdy jest odwrotnie to jest problem, że siostra gania za kolegami brata, dla rodzica problem, bo bardziej trzeba pilnować, dla brata nie, bo ma więcej kolegów mając fajną czy ładną siostrę w domu :mrgreen:

[ Dodano: 2012-05-21, 11:40 ]
jaskrawa napisał/a:
Dlatego wolę mieć rok czy dwa lata hardkoru totalnego niż cztery umiarkowanego.
wiesz, powiedzenie, że "małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duże kłopoty" ma swoje uzasadnienie w rzeczywistości.
jaskrawa napisał/a:
Mam tego już teraz po dziurki w nosie, że przyjaciółka jedzie sobie w Alpy, na via ferraty, a ja co najwyżej na zlot mamusiek . Marzę o górach, o Norwegii, o powrocie na Islandię, o plecaku, namiocie, przespanych nocach.
z małymi dziećmi podróżuje się łatwiej niż 7-latkiem, słowo, choćby dlatego, ze maluchowi wszystko jedno gdzie, byle z rodzicami, 7-latek ma juz swoje preferencje. Dla malucha spanie w namiocie to taka frajda, że cały spływ masz go z głowy, będzie grzeczny. 6-7-latek już stawia opór, bo nie chce iść spać np i potem pada usmołowany przy ognisku.

Ale za różnicą wieku jest na pewno argument, że w razie potrzeby starsze choć chwilę popilnuje młodszego. Jak masz dzieci w przedziale 1/2 to pilnujesz wszytskich sama ew. z partnerem życiowym i nikim poza tym. Nawet niewiele jest babć, które byłyby w stanie zająć się 2 czy trójka maluchów non stop np przez tydzień wakacji.

lamialuna - 2012-05-22, 15:33

ja sie tu wbije w temat... raz ze rozwazamy drugie, ktore planowo to juz nawet mialo byc urodzone...ale jakos zycie sie potoczylo w innym kierunku...

Jak sobie poradzilyscie z zazdroscia starszego dziecka??

jaskrawa - 2012-05-24, 23:38

majaja napisał/a:
wiesz, powiedzenie, że "małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duże kłopoty" ma swoje uzasadnienie w rzeczywistości.

tak, ale miałam na myśli hardkor związany z tymi niemowlęcymi sprawami, "fizyczny" hardkor, uniemożliwiający pewne sprawy w życiu rodziców, takie jak codzienna, nieprzerwana opieka nad nim. małe dziecko samo się nie naje (nawet jeśli zaczyna grzebać łychą w strawie, trzeba go potem oczyścić, wraz z nim ściany i podłogi większości mieszkania), trzeba je uśpić, umyć, zmienić pieluchę itd.. za małym chodzącym trzeba biegać, żeby się nie zabiło, etc., etc.
pod tym względem z siedmiolatkiem jest pewnie lepiej :D

majaja napisał/a:
z małymi dziećmi podróżuje się łatwiej niż 7-latkiem, słowo, choćby dlatego, ze maluchowi wszystko jedno gdzie, byle z rodzicami, 7-latek ma juz swoje preferencje. Dla malucha spanie w namiocie to taka frajda, że cały spływ masz go z głowy, będzie grzeczny. 6-7-latek już stawia opór, bo nie chce iść spać np i potem pada usmołowany przy ognisku.

majaja, wierzę Twojemu słowu, ale niestety różnie to bywa. z rocznym dzieckiem ciężko mi się wybrać gdziekolwiek choćby ze względu na ograniczoną możliwość przemieszczenia się. trafił mi się niestety taki egzemplarz, że nie zawsze chce zasnąć w samochodzie. a nawet jeśli zaśnie, to budzi się po godzinie. nie możemy się wybrać na wjazd objazdowy, podczas którego spędza się sporo czasu w aucie, bo dla nas taka jazda to ciągły stres, że młoda się obudzi, będzie płakała itd..
jest coraz lepiej, bo coraz bardziej da się ją jakoś zabawić itd.. jednak porównując ze starszymi dziećmi, które znam, widzę, że z nimi pod tym względem nieco łatwiej. można się z nimi bawić w jakieś gry, czytać, etc.. roczne dziecko szybciej się znudzi bezruchem, bo nie można mu jeszcze zafundować zabaw "intelektualnych". dla maluszka sam ruch jest zabawą i pozbawione go na kilka godzin, szybko staje się niezadowolone (mówię o moim dziecku).
jeśli chodzi o aktywność już na wakacjach - cóż, ukochane góry u nas odpadają. chyba już o tym pisałam, z maluchem nigdzie nie pójdę, bo w chuście/nosidle wytrzyma może z godzinę (góra, jak ma dobry humor). co z nią zrobię potem? puszczę na trawę? ze mną sześcioletnią już rodzice po górach chodzili. fakt, to nie były jakieś wysokie szczyty, ale zawsze. gdy zaczęły mnie "boleć nogi", robiliśmy postoje, tata mnie niósł "na barana", gdzieś tam zawsze można było dotrzeć, choćby do Doliny Chochołowskiej czy Białego, a nawet na Sarnią Skałę pod Giewontem :) .
to samo z jakimkolwiek innym łażeniem. w tym roku byliśmy nad morzem - na Helu = chcieliśmy obejrzeć tamtejsze muzeum (te wszystkie fortyfikacje obronne itd., nie pamiętam nazwy), ale nie było jak. z wózkiem tam nie bardzo, bo to taki teren niewózkowy raczej, w nosidełku (takie ergonomiczne, jak mei tai podobne) nie wytrzymywała tak długo, byśmy mogli całość obejrzeć. może by wytrzymała, ale zawsze jest ryzyko, że zacznie jęczeć, marudzić i potem nie wiadomo, co z nią zrobić.
lubi nosidło, wygodne to było na krótsze spacery, plażę itd.. kilka razy nawet zasnęła :)
no ale na pewno nie dla nas opcja "zwiedzanie" bez wózka.
siedmiolatka to już można zainteresować czymś, tak ułożyć "program", żeby dla każdego było coś fajnego. nie przeszkadzałby mi dzieciak przy ognisku :)

majaja napisał/a:
Ale za różnicą wieku jest na pewno argument, że w razie potrzeby starsze choć chwilę popilnuje młodszego. Jak masz dzieci w przedziale 1/2 to pilnujesz wszytskich sama ew. z partnerem życiowym i nikim poza tym. Nawet niewiele jest babć, które byłyby w stanie zająć się 2 czy trójka maluchów non stop np przez tydzień wakacji.


to prawda, mną się zajmowała siostra. ale od jej narodzenia do czasu pilnowania mnie przez nią (takiego np., że siostra jedzie ze mną do babci na przedmieścia i tam ze mną zostaje podczas wakacji, a mama ma labę i przyjeżdża do nas w weekendy) minęło jakieś ... hm... dwanaście - trzynaście lat? a do takiego pilnowania przez chwilę, to pewnie z osiem (strzelam, bo nie pamiętam), gdy siostra była już chyba na tyle odpowiedzialna, by zająć się roczną mną, gdy mama wyszła do sklepu czy gdzieś na moment... nie wiem, czy dla mnie tak długi czas jest argumentem. ja chcę żyć tu i teraz :D i na przykład za 4 lata móc na bardziej sensowne wakacje już z maluchami jechać. im później będzie kolejne dziecko, tym bardziej ten czas oczekiwania się wydłuży...
i nie mówię tu tylko o wakacjach, ale ogólnie - czekam na czas, kiedy będę mogła dzieci zawieźć do babci choćby na dwa dni, żebym mogła je spędzić tylko z chłopem, gdziekolwiek. teraz nie mogę, bo cycek.

Malati - 2012-07-08, 18:56

-----
lamialuna - 2012-08-22, 23:05

no i nie zawsze sie udaje planowanie :(

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group