wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Nasze zwierzaki - Debilne pytania świeżo upieczonej koziej mamy

marcyha - 2009-05-16, 20:28
Temat postu: Debilne pytania świeżo upieczonej koziej mamy
No, właśnie. Mieliśmy niedawno taką interwencję - pijaczyna nie dba o kozy, jedna nie wstała po porodzie i miesiąc konała bez wody, jedzona przez robale (no bo pan przecież nie ma na weta). Reszta kóz zawszona, uwiązana w stajence. Nawet nie wiedział, że się właśnie kocą. Jak przyszliśmy - dwa jednodniowe koźlaki przygniecione były zawalonym ogrodzeniem. Na szczęście wyżyły. Słabe, małe. Chyba za wcześnie urodzone. Koza akceptuje tylko jedną z córek, drugą - jak dosięgnie - szarpie za uszka i bodzie. Jeździliśmy do dziada robić kózkom kroplówki i karmić strzykawką. W końcu się wkurzył i dał nam kozę z tymi słabiakami. No i wzięliśmy. Teraz mogę je karmić kilka razy dziennie. Najsłabsza właśnie przed chwilą pierwszy raz zaczęła sama przełykać - strasznie się cieszę! Złożyliśmy do prezydenta miata wniosek o pozwolenie na odebranie mu stada. Ciekawa jestem czy coś z tego będzie. Trzeba wszystkim wyrobić papiery, bo nie mają, a ponoć trudno jest w takim przypadku znaleźć kogoś chętnego do przyjęcia kóz. Będziemy wszystkim szukać domów. Tej kozie, którą mamy u siebie też (jak małe będą już silne).
W związku z tem wszystkiem - szukam znawcy kóz (chciałabym wiedzieć jak najlepiej dokarmiać koźlęta. Ja doję matkę i im podaję w butlach, ale widzę, że ona chyba traci pokarm. Mleko kozie u nas w sklepach tylko UHT więc chyba lipa, nie wiem, może krowie dobre???) No i jeszze duuuuużo innych pytań mam jakby się kto znalazł...

Lily - 2009-05-16, 20:36

Wyczytałam, że jest coś takiego hxxp://www.eurolpol.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=59&Itemid=85
oraz tutaj hxxp://www.kozy.info/faq.php
Nie macie możliwości zakupu mleka od kozy od kogoś, kto hoduje? Pewnie nie, bo byś nie pytała...

Alispo - 2009-05-16, 20:47

Jak sie nie uda od kozy,jak nie matki to innej to sprobujcie z mieszanką mlekozastepcza,jak nie typowo kozia to dla cielat ewentualnie tylko trzeba uwazac na biegunki.
moze jeszcze tu cos pozytecznego znajdziesz: hxxp://209.85.129.132/search?q=cache:P4q-63O7tH8J:www.izoo.krakow.pl/czasopisma/wiadzoot/2007/1-2/4Piotr.pdf+dla+k%C3%B3z+mlekozastepczy&cd=3&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-a]hxxp://209.85.129.132/search?q=cache:P4q-63O7tH8J:www.izoo.krakow.pl/czasopisma/wiadzoot/2007/1-2/4Piotr.pdf+dla+k%C3%B3z+mlekozastepczy&cd=3&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-a

marcyha - 2009-05-16, 21:28

Wielkie Wam dzięki za pomoc :-D . Myślę, że w poniedziałek znajdę kogoś zakozionego. Problem karmienia dziś i jutro. Będę kontynuować dojenie matki, mam nadzieję, że to ją sprowokuje do zwiększenia laktacji. Poza tym jeszcze polecę po mlekozastępczą mieszankę do weta. Dobrze, że nie zaczęłam dokarmiania krowim mlekiem, jak mi ktoś dorazł. U takich słabeuszy to pewno sraczka jak nic! Alipso ten artykulik fajny, sporo konkretów.
Szukam po necie i znaleźć nie mogę - co by mogło prócz dojenia wpłynąć pozytywnie na laktację tej niedobrej kozicy...
Generalnie to jak ta maleńka zaczęła ciągnąć ze smoczka - to był przełom, aż mi skrzydła urosły. Wcześniej była taka słaba, że się przez ręce przelewała, a mleko wlewałam w nią, w ogóle nie przełykała. Teraz jest o wiele silniejsza. Martwi mnie tylko, że matka ją odrzuciła. Taka samotna w kątku siedzi. :cry:

marcyha - 2009-05-20, 13:03

popatrzcie na maleństwa:)
hxxp://picasaweb.google.com/9kotuf/Kozlaczki?feat=directlink]koziełki

[ Dodano: 2009-05-20, 13:14 ]
U moich maluszków coraz lepiej:). Matka karmi normalnie jedną (Malwinkę), niestety odrzuca Amelkę, ale Amelka już wie, że kiedy ja przychodzę - może sobie mamusię possać (ja trzymam cholerę jedną, żeby nie bodła maleństwa). Obie koziczki są już dość silne, zaczynają rozrabiać, mają dobry nastrój. Malwinka, mimo, że może ssać mamę - woli pić mleczko z butelki - szybciej leci :mrgreen: . W ogóle to kozy są fantastycznymi zwierzakami - mogę siedzieć z nimi cały dzień i gapić się na nie jak goopia :mryellow: . Koza matka (Lukrecja) ma mało mleka - nie mogę znaleźć informacji co by tu jej na laktację podać. Mam nadzieję, że normalnie karmiona, wypuszczana na pastwisko (znaczy siem trawnik w firmie mojego TŻta 8-) ) - dojdzie do siebie i będzie miała więcej pokarmu.

nitka - 2009-05-20, 13:14

marcyha, bossskie :-D
marcyha - 2009-05-20, 13:15

...kozy na trawniku robią furrorę - przebiły nawet dinozaury w firmie sąsiada heh :mrgreen:
bodi - 2009-05-20, 13:56

marcyha, cieszę się że koźlaki wychodzą na prostą :)
marcyha - 2009-05-20, 20:39

hxxp://picasaweb.google.com/9kotuf/Kozlaczki?feat=directlink]nowy album koziczek (coś pokszaniłam w starym)
gosia_w - 2009-05-20, 20:41

Ale słodziaki! Gratuluję, że udaje Ci się z karmieniem.
Lily - 2009-05-20, 20:46

ale słodziaki małe :D
nast - 2009-05-24, 13:24

piękne są ! :D
sylv - 2009-05-24, 14:05

euridice napisał/a:
marcyha, jesteś wielka :D

dokładnie!!!

marcyha - 2009-09-29, 19:27

Nie jestem kozią mamą - jestem kozim zabójcą. Czuję się tak, jakbym własne dziecko przez głupotę zabiła. Nigdy sobie nie daruję, nigdy nie odpokutuję tej winy. Nie potrafię myśleć o niczym innym. Nasze koziuszki mają miejsce obok kojca z czterema niedużymi, miłymi psiakami. Puszczane są one wszystkie razem, biegają sobie swobodnie, czasem który pies pogonił kozę, ale nigdy nie wykazywał prawdziwych morderczych instynktów. Kozy też nie bały się tych cholernych kurdupli... Wczoraj na wybiegu nie odliczyła się Malwinka, po chwili szukania mój TŻ znalazł ją w kojcu psów - musiała włożyć nóżkę w szparę w ogrodzeniu, pewnie się szamotała i to sprowokowało psy do ataku - obgryzły jej nóżkę do kości, wciągnęły do kojca, pogryzły też szyję i różek. Nie widziałam tego, nie miałam siły jechać, teraz myślę, że powinnam była pojechać. Nie było naszego weta, TŻ pojechał z płaczącą z bólu Malwiną do innego - wydawało mi się, że dobrze mu doradziłam, bo to jedyny u nas wet, który ma doświadczenie z gospodarskimi zwierzakami... Nie pomyślałam znowu... Z gospodarskimi i schroniskowymi - być może eutanazja zwierząt przychodzi mu ze zbyt dużą łatwością. NIe wiem. Zdecydował, że Malwinę trzeba uśpić. Po pierwszej dawce leku przeciwbólowego Malwina próbowała wstawać. Dostała następne zastrzyki i umarła. NIE WIEM. Teraz, dziś, po pierwsze nie mogę sobie darować, że brakło mi wyobraźni, że była tam ta szpara w ogrodzeniu, że nie pojechałam sama ze strachu, dałam podjąć decyzję człowiekowi, do którego nie mam zaufania, spanikowałam, chciałam żeby przede wszystkim Malwina przestała cierpieć, słyszałam jej płacz przez telefon, to było straszne. Teraz sobie myślę, że może mogłaby żyć bez tej nóżki? Koty żyją, psy. Może koza też by potrafiła? Nie wiem, czy rekonwalescencja nie byłaby dla niej katorgą zakończoną niepowodzeniem. Wet mówił "a widział pan kiedy kozę z trzema nogami?" No nie, ale może są takie. Zrobiłam tyle błędów. Wciąż słyszę ten płacz.
gosia_w - 2009-09-29, 19:55

marcyha, bardzo Ci współczuję!
Lavinia - 2009-09-29, 19:56

Marcyha- strasznie mi przykro :-(
Kasiula2305 - 2009-09-29, 20:15

marcyha, strsznie mi smutno... :(
marcyha - 2009-09-29, 20:26

Nie mogę się z tym pogodzić. Wracają wciąż do mnie obrazy, których przecież nawet nie widziałam. I ten płacz. Może ktoś pomyśleć, że są większe problemy na tym świecie. Pewnie, że tak, ale nie mogę sobie wybaczyć tego cierpienia zdanej na mnie istoty.
kofi - 2009-09-29, 20:40

marcyha przykro mi bardzo...
Nie myśl źle o sobie. Są rzeczy, których nikt nie jest w stanie przewidzieć...
Przytulam.

Capricorn - 2009-09-29, 20:48

marcyha, i mnie jest bardzo przykro, przypomniały mi się emocje, które mną targały po śmierci mojego psa, było mi podobnie ciężko.

trzymaj się...

lilias - 2009-09-29, 20:56

marcyha trzymaj się, nie da się wszystkiego przewidzieć jak mówi kofi. Ale swoją drogą groźne te psiaki :shock:
zina - 2009-09-29, 21:06

Strasznie mi przykro :-(
Mocno przytulam:*

nika - 2009-09-29, 23:40

Przykre to co piszesz, ale tak niestety jest, że uczymy sie na błędach. Jesteś tylko człowiekiem i nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkiego. W tym co się stał nie było Twojej złej woli, zdarzył sie wypadek. Żal maleństwa i straszne jest to, że pewnie bardzo cierpiała, ale na to już nie masz wpływu.
Co do weterynarza to niewiadomo czy Twoja obecność na coś by sie zdała. Wetrynarze i inni lekarze są jakimiś autorytetami i w stresowych sytuacjach, kiedy ciążko nam myśleć poprostu im wierzymy, myślimy potem więc możliwe,że decyzja byłby taka sama.
Stało się coś strasznego i choć można w tym się dopatrywać Twojej winy to zabójcą napewno nie jesteś.

adelak - 2009-09-30, 17:06

a już na pewno nie da się przewidzieć przy takim rozległym inwentarzu dzieci+ psy+ koźlęta+ :cry:
marcyha - 2009-10-04, 21:14

+ koty... i żółw... i rybki (adoptowane też oczywiście)
No, już trochę się pozbierałam na szczęście... Robimy koziełkom na zimę super wypasiony "koźnik" - straszliwa robota, ale dobra żeby przestać myśleć. Nie wiem co mnie naszło - zawiązałam sobie czarny sznurek na nadgarstku - taka żałoba czy cóś... I coś się zrobiłam wylewna w stosunku do kóz moich - ciągle je głaszczę i głaszczę - przy korytku je dopadam, to się dają wygłaskać (generalnie to nie przepadają i nie przychodzą na pieszczotki). Kochane kozieły, mądre, ciekawskie, łagodne stwory :-) . Co jakiś czas to wspomnienie Malwiny chwyta mnie za gardło takim ogromnym smutkiem :cry:

Malati - 2009-10-04, 23:51

marcyha, dopiero teraz doczytałam o Malwinie,tak bardzo mi przykro :-( To nie była Twoja wina,jesteś wspaniałym człowiekiem o wielkim sercu,te kozy maja szczęście że trafiły na Ciebie.Trzymaj się
Alispo - 2009-10-04, 23:58

Podpisuję sie pod tym co pisze czarna:)
topcia - 2009-10-05, 00:21

marcyha napisał/a:
popatrzcie na maleństwa:)

ale cudowne ;-) . Niestety, nie znam się na wychowywaniu kóz, wiec nie doradzę. CIeszę się bardzo, że spotkały Was na swojej drodze życia :-)

[ Dodano: 2009-10-05, 00:29 ]
.
czarna96 napisał/a:
marcyha, dopiero teraz doczytałam o Malwinie


Też dopiero teraz przeczytałam
Wróciły wspomnienia, kiedy trzeba było uśpić jastrzębia znalezionego na polu, któremu kark zżerały robaki. Szok. :-( NO i móJ PIes-ale Bóg darował mi oglądanie Jego odejścia

marcyha - 2009-10-06, 18:14

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie - tutaj na wd czuję, że jestem wśród ludzi "z tej samej bajki"... A kiedy np pożaliłam się w pracy jednej znajomej - zapytała, czy taką kozę to można zjeść, czy się nie nada :roll: . Popatrzyłam tylko jak na kanibala ...
Dziś z kolei Amelka chciała nas do zawału doprowadzić - jeden pracownik przystawił do ściany dechę, to było przy takim niskim daszku wiaty, który z kolei styka się z dachem budynku... Amelkę usłyszano na dachu - zadowolona wędrowała sobie tupiąc z gracją... Na szczęście kiedy zobaczyła żarełko - wiedziała jak wrócić bezpiecznie :-D . Jak mówiłam - kozy to pomysłowe bestie, trzeba mieć oczy naokoło głowy i duuuużo wyobraźni.

topcia - 2009-10-07, 23:57

Cytat:
trzeba mieć oczy naokoło głowy i duuuużo wyobraźni.

jak z dziećmi :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group