wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ciąża i poród - cesarskie cięcie ogólnie

poughkeepsie - 2009-07-02, 19:43
Temat postu: cesarskie cięcie ogólnie
Jako, że dzisiaj dostałam pierwszy papier do cesarki, a w przyszłym tygodniu następny to zaczynam zbierać informacje. Jako, że u mnie będzie to zaplanowany zabieg mogę się na niego w miarę możliwości fizycznie i psychicznie przygotować :/ Termin mam na koniec września.
Interesuje mnie wszystko :) Przebieg, samopoczucie po, jak szybko wrócić do formy. O co koniecznie zabiegać w szpitalu, jak wygląda kontakt z dzieckiem po, czy zaobserwowałyście jakieś typowe trudności.
Ogólnie chętnie przyjmę każdą wiedzę i dobre rady :) Z góry dziękuję.

pidzama - 2009-07-02, 21:10

poughkeepsie, będzie ok; ja dowiedziałam się o zabiegu na pół godziny przed i nie miałam czasu się ani przygotować ani zdenerwować :-P
miałam znieczulenie ZO dzięki czemu byłam cały czas przytomna i mogłam obserwować co się dzieje; cięcia w ogóle nie czułam; "dół" był zasłonięty parawanem więc też nic nie widziałam; po wyjęciu Miśka siostra zabrała żeby go zmierzyć, zważyć itp; ale zaraz poszedł po niego anestozjolog ( o dzięki Ci dobry człowieku :!: :-) ) i połóżył Młodego na piersiach - jeszcze nie do karmienia;
zawieźli mnie na sale poporodową i przyszła siostra i spytała czy będę karmić; ze względu na ranę po CC położyła mi go na piersiach i przystawiała do karmienia; bez problemu się przyssał ( i w sumie tak mu zostało na kilka miesięcy :roll: :mryellow: )
więc to że kobiety po CC maja problemy to mit; karmiłam przez rok;
jeżeli chodzi o środki p.bólowe to dostałam jakieś zaraz po; potem jedne na wieczór i chyba jakiś w nocy i to było wszystko; miałam rozpisane więcej ale ból był do wytrzymania i już więcej nie chciałam; naprawdę; wiadomo że szwy ciągneły i bałam się ruszyć ręką żeby ich nie pozrywać :mryellow: ale naprawdę nie było źle; po 12h od zabiegu przyszła siostra i pomogła mi wstać i wziąć prysznić; ciężko było wstać; tzn liczyłam: raz, dwa,trzy - ale ciągle leżałam :mryellow: ale jak już wstałam to nie chciałam się od razu kłaść; ale nie pozwolili mi długo chodzić; następnego dnia wstawałam już sama; wiem że bardzo szybko doszłam do siebie; po tygodniu połogu ?(leżałam dłużej ze względu na wycięcie polipa) ruszałam się już normalnie; no i mialam szwy ściągane 7 dni chyba po;
rana się super zagoiła i teraz prawie jej już nie widać;
wiadomo że na początku musiałam się oszczędzać ale jakoś z perspektywy czasu uważam że bardzo szybko doszłam do formy;
wadą CC jest na pewno ograniczona obecność dziacka na początku; ja tak na 100% zaczęłam się zajmować Miśkiem po 24h :-/
a tak to same plusy; mogłabym rzec: POLECAM :mryellow:

kamma - 2009-07-02, 21:11

poughkeepsie, ja mam za sobą dwie cesarki, też planowane. W wątku gratulacyjnym "Kamma i Dzidek dają czadu" 8-) jest mniej-więcej opisana druga cesarka. Ostatnio wypełniałam ankietę dla Kasieńki, mam tam dokładne opisy obu porodów, jeśli chcesz, to podaj mi maila na priva, wyślę Ci same opisy.
Na co przede wszystkim powinnaś zwrócić uwagę:
1. Żeby nie wykonano zabiegu zbyt wcześnie. Powinien to być przełom 39/40 tygodnia, chyba że akcja porodowa zacznie się wcześniej.
2. Czasami przed operacją podają kroplówkę, prawdopodobnie z jakimś ogłupiaczem (miałam przy drugiej cesarce, przy pierwszej nie), dziwnie się po niej czułam, wolałabym być bardziej przytomna. Możesz spytać, czy to konieczne.
3. Nalegaj, żeby jak najwcześniej pozwolono Ci przystawić dziecko do piersi, w związku z czym leki znieczulające dobrze jest przyjmować jak najkrócej (ale nie katuj się niepotrzebnie ;) ). Położna powinna pomóc Ci przystawić dziecko na leżąco (przez pierwszych 12 godzin po zabiegu nie wolno podnosić głowy). Generalnie rozkręcenie laktacji po cesarce jest trudniejsze niż po porodzie naturalnym. Pamiętaj o częstym masażu piersi w czasie nawału (położna może pokazać Ci, jak to się robi, ale to boli. Po jednej lekcji poglądowej prawdopodobnie będziesz umiała masować sama, a to już mniejszy ból).
4. Jeżeli nazajutrz po operacji będziesz czuła bardzo silny ból pod obojczykami, nie martw się. Będzie to zaszyte w jamie brzusznej powietrze. Zdarza się bardzo rzadko (mi się zdarzyło raz, koszmar, na dodatek lekarz dyżurny nie wiedział, co to jest. Dopiero położna mi objaśniła), ale lepiej być przygotowanym. Przechodzi samo.
5. W ciągu tygodnia od operacji powinnaś dojść do siebie. Ja czwartego dnia już śmigałam, choć jeszcze trochę bolało.

Jak to jest:
1. Nie czujesz bólu, ale czujesz, że wyciągają z Ciebie dziecko i przestajesz być w ciąży - przedziwne uczucie :)
2. Przez kilka dni jest ból i słabość, ból może się utrzymać nawet przez 2-3 tygodnie (przy mojej 2. cesarce), ale stopniowo słabnie.
3. Po tygodniu zdejmują szew.
4. Krwawienie może się utrzymywać do 8 tygodni (dotyczy również naturalnego porodu).


Co jeszcze Cię interesuje? Pytaj :)

[ Dodano: 2009-07-02, 21:13 ]
Cytat:
jeżeli chodzi o środki p.bólowe to dostałam jakieś zaraz po; potem jedne na wieczór i chyba jakiś w nocy i to było wszystko; miałam rozpisane więcej ale ból był do wytrzymania;

o tak, przy pierwszej cesarce odmówiłam przyjmowania leków przeciwbólowych, bo ból był niewielki. Przy drugiej było gorzej, ale pewnie dlatego, że ostatnie 3 miesiące leżałam i miałam słabą kondycję.

nitka - 2009-07-02, 21:39

kamma napisał/a:
(przez pierwszych 12 godzin po zabiegu nie wolno podnosić głowy)
no to świetnie! Dobrze wiedzieć. Ja 8 godzin po cesarce byłam uprzejmie wykopana pod prysznic, i miałam sobie zdjąć opatrunek.
Przede wszystkim najważniejsze, żeby zrobili dobrze znieczulenie w kręgosłup - ale to od Ciebie nie zależy, tylko od anestezjologa. Ja miałam 3 i za którymś razem coś koleś kompletnie zjebał - teraz nie mogę spać z powodu masakrycznego bólu nóg. Ja miałam problemy emocjonalne po cesarce, ale to raczej z powodu ciężkiego porodu zak. cesarką. Te planowane są spoko :)

poughkeepsie - 2009-07-02, 22:02

nie no z Was są chodzące skarbnice wiedzy :D Termin mam na 30.09 moja gin mi powiedziała, że gdzieś tydzień przed do szpitala mnie weźmie, ale to nie znaczy, że od razu mnie pokroją tylko jak będzie wolna chwila, nikt nie będzie rodził, nie będzie planowanych zabiegów, itp. No chyba, że sama zacznę rodzić. Muszę to jeszcze z nią obgadać żeby mąż zdążył dojechać, bo będę w szpitalu jakieś 30km od nas, ale autostradą to 20 minut. Bardzo mnie cieszy, że można żądać położenia dziecka jeszcze na sali operacyjnej, bo mi na tym zależy i na tym żeby jak najszybciej próbować karmić. Czyli te środki znieczulające przy operacji i podawane później nie przeszkadzają w karmieniu?
A powiedzcie mi jak to jest z ojcem, w tym szpitalu, w którym będę może stać w śluzie pod salą i zaraz mu dziecko wynoszą, a jak jest potem w tzw. międzyczasie?W sensie mnie szyją, przewożą, itd. czy mały może być z tatusiem?I czy dziecko jest razem ze mną na sali od razu?
A i doradźcie mi - mąż dostanie 2 tygodnie opieki i zastanawiamy się nad urlopem, ma jeszcze cały i teoretycznie moglibyśmy pojechać teraz gdzieś na 2 tygodnie. Ale w sumie może lepiej by było jakby wziął dwa tygodnie po tej opiece i był cały pierwszy miesiąc z nami w domu? Jak weźmie i teraz i po porodzie to do końca roku zostanie mu 6 dni i to mi się trochę mało wydaje.
Nitka leżeć na płask trzeba żeby się płyn rdzeniowy ustabilizował po tym znieczuleniu w kręgosłup, bo potem mogą być takie problemy jak masz teraz, migreny, drętwienia, itp. Mam nadzieję, że mnie tego nie spieprzą, bo oni tam dużo zabiegów robią, więc anestezjolog powinien mieć wprawę. Ja mam trochę schizę, bo mam astmę i naprawdę całą masę alergii na leki, żeby jakiejś jazdy nie było :/

Lily - 2009-07-02, 22:06

poughkeepsie, to wszystko, o co pytasz, zależy od szpitala. Jedne są bardziej liberalne, inne jak za Gierka. Wybierz dobrze :)
poughkeepsie - 2009-07-02, 22:39

będę w szpitalu w Strzelcach Opolskich, który słynie z rewelacyjnej opieki około i poporodowej także liczę, że będzie dobrze. Zamierzam też zrobić listę i o wszystko wypytać moją gin tylko chcę jeszcze uzupełnić informacje od doświadczonych koleżanek ;-)
kamma - 2009-07-02, 22:56

Lily dobrze prawi. Ja miałam pierwszą cesarkę we Wrocławskim molochu, drugą - w małym szpitaliku w Żaganiu. Zgadnij, którą sobie bardziej chwalę ]:->
We Wro na Dyrekcyjnej pytałam, czy ojciec może być przy cesarce. Powiedziano mi, że nie, ale innymi kanałami dowiedziałam się, że jest to możliwe, trzeba tylko odpowiednio wcześnie zacząć się o to starać. Ktoś na górze musi wydać zgodę.
W Żaganiu nie zdążyłam zapytać, bo zaczęłam rodzić znienacka 8-) Ale: mój mąż był przy synku krótko po jego narodzinach, a gdy ja wreszcie się wybudziłam, zobaczyłam ich obu przy moim łóżku :) Cudny widok (choć nieostry po narkozie 8-) )

kerima - 2009-07-03, 13:24

poughkeepsie,
ja trafiłam na stół na Madalińskiego w Wawie z porodu domowego, więc totalne zaskoczenie i szok, nie wspominam tego dobrze, ale to kwestia chyba moich oczekiwań, nastawienia itp.
U mnie Mąż mógł być na sali za 200 zeta. Biegał między dzieciakiem a mną, ja niewiele z tego wszystkiego wiedziałam (nie wiem czy mi dali jakiś ogłupiacz czy co). Jak usłyszałam 19:03, to się kapnęłam, że już po frytkach :roll:
Warto się dowiedzieć czy dadzą Ci dziecko jeszcze na stole (może tak :-) ), może da się pogadać wcześniej z lekarzem i przystawią do piersi. Walcz o to, próbuj, najlepiej wcześniej, bo na sali operacyjnej raczej nic nie wywalczysz. Ja nie wywalczyłam, bo chciałam tylko, żeby nikt na mnie nie krzyczał, mój Mąż walczył z połową personelu... Bezskutecznie :-( Ale chyba to też zależy od tego, jaki przerób ma dany szpital (pamiętam, że mnie poganiali przy wejściu na salę, bo już następna pacjentka czekała :roll: )
Dziecko mi przywieźli ubrane na salę pooperacyjną chyba po 1 h albo dłużej.
12 h bez możliwości podnoszenia się to chyba w Polsce standard.
Na drugi dzień miałam usiąść, potem zrobić parę kroków, przeniosłam się na zwykłą salę.
Rodziłam w czwartek, w sobotę rano zdjęli mi opatrunek i pozwolili pójść pod prysznic, w niedzielę wypis.

Humbak - 2009-07-03, 13:35

U mnie w obydwu przypadkach tatuś był przy 'wjeździe' na salę i naszym 'wyjeździe', przy samym zabiegu niestety nie, obydwa szpitale tłumaczyły to warunkami szpitala który nie pozwalał na obecność osoby niewykwalifikowanej...

Kamma napisała fajne podsumowanie cesarek :-) jeśli mogłabym dodać coś od siebie to moje różniły się akceptacją tego rodzaju porodu - dobrze to sobie 'przerobić' wcześniej to nie będzie ewentualnych jazd w czasie baby blues jakie miałam ja przy natalii, przy której marzyłam o max naturalnym porodzie
i drugie - poziomem bólu. Widziałam że wiele mam śmigało niemal zaraz po cesarce, jednak ja chyba wrażliwa byłam... przy natalii ból był okropny, kazano mi wstać kilka godzin po zabiegu 'bo będzie coś tam' już nawet nie pamiętam co i dawano mało środków przeciwbólowych bo zaszkodzą dziecku. Odbiło się to i na mnie i na natalce i na całokształcie... kochałam ją ale taki początek macierzyństwa nie był dla naszych relacji zbyt fortunny.

Przy drugiej ciąży pozwolono mi odpoczywać 24h, nawet zalecając że nie powinnam wstawać bo po zabiegu mogę mieć migreny i inne tam kłopoty a mój organizm musi nabrać sił by zajmować się dzieckiem. Dostawałam przeciwbólowe gdy tylko nie mogłam wytrzymać bo mówiono, że te kilka dawek dziecku nie zaszkodzi tak bardzo jak bardzo może zaszkodzić mama która szybko nie wraca do formy i nie opiekuje się maluchem, no i u mnie to była święta prawda. Było cudnie, choć dalej nie śmigałam tak szybko jak niektóre odporne mamy ;-)

Warto wziąć to pod uwagę.
No i paradoksalnie, przy pierwszej ciąży dziecko dostałam po ok6 godzinach, choć miałam już po ok4 być na nogach :roll: A przy drugim dostałam do ucałowania kubusiową nóżkę upaćkaną w maźce (przecudne, najwspanialsze doświadczenie tego zabiegu) i dostałam go na żądanie - jakieś 2h po, był ze mną cały czas.

Co do ssania nie wiem, u natalii był kłopot i skończyło się butelką ale mam wrażenie (po doświadczeniach z kubą) że przebieg porodu i to co było po odegrało większą rolę niż jej nieumiejętność ssania. Przy Kubie był kłopot ale po prostu nie przejmowałam się, wisiał mi na cycu dzień i noc, nie dawałam go sobie odebrać (raz, jak już płakał i nie dał się uspokoić, nic nie pomagało, poprosiłam o dokarmienie, potem już płacz dał się ukoić wiszeniem na cycu) i jakoś poszło.

Druga cesarka pokazała mi jak fajnie może wyglądać poród przy odrobinie empatii szpitala, tego Ci życzę poughkeepsie :-D

Lily - 2009-07-03, 15:16

kerima napisał/a:
Rodziłam w czwartek, w sobotę rano zdjęli mi opatrunek i pozwolili pójść pod prysznic
To dość długo, moja koleżanka miała w trybie pilnym cc wieczorem, a rano o 6 wygonili ją pod prysznic ;)
kamma - 2009-07-03, 17:43

Cytat:
Druga cesarka pokazała mi jak fajnie może wyglądać poród przy odrobinie empatii szpitala, tego Ci życzę poughkeepsie

miałam dokładnie tak samo :) Także, poughkeepsie, dobrze robisz, że zbierasz wywiad zawczasu. To się może bardzo przydać, zwłaszcza że w czasie cesarki i krótko po człowiek jest mocno zakręcony. Ustal z personelem zawczasu, na czym Ci zależy i co będzie możliwe.

Agnieszka - 2009-07-03, 19:04

U mnie planowany, przymusowy pobyt nocny przed w szpitalu. Gruba byłam i trudno mi się było zmieścić na leżance a przed na izbie przyjęć kazali zmyć paznokcie (z moim brzuchem malowanie było wyczynem i zezłościło mnie), potem ostanie usg, wywiad z lekarzem.
Wieczorem przyszedł anestezjolog zrobić wywiad, uspokoić, wytłumaczyć co i jak. Rano prysznic, potem pielęgniarka z maszynką jednorazową do golenia i zakaz jedzenia.
Samo znieczulenie nie należało do przyjemnych ale do przeżycia. Podczas zabiegu czułam się dziwnie (znieczulenie od pasa w dół, ręce mi przypięto) trochę jak łaskotanie, byłam świadoma a na wysokości pasa jest zasłonka, trochę widziałam w odbiciu lamp.
W pogotowiu była maska z tlenem (nie miałam potrzeby). Pamiętam, że nos mnie swędział i poprosiłam o podrapanie. Ex mógł być razem z nami (była jakaś opłata) ale jako wrażliwiec nie zdecydował się i razem z moimi rodzicami czekał pod drzwiami. Wszystko trwało +/- 40 min, dziecko dostałam kilka minut później (po zmierzeniu, ważeniu itp) ale potem zabrali i 8 godz musiałam leżeć, zaglądała pielęgniarka, byli moi bliscy. U mnie wszystko goiło się szybko, nie bolało chyba raz czy 2 miałam zastrzyk p/bólowy. Problem miałam później bo w domu przewróciłam się i szarpnęłam szwy i jak je zawiązałam w supełki wrosły w ciało (pewnie normalnie zdejmowanie bardziej komfortowe).
Adę przyniosłam sobie na pierwszą noc (wcześniej donosili na karmienie), byłam w szpitalu 5 czy 6 dni ale uważam, że nie ma tego złego bo tam przeszłam nawał pokarmu, nauczono mnie przystawiać ssaka b miła położna masowała mi piersi i tłumaczyła wszystko.
Rodziłam w państwowym szpitalu - Żelazna, powodem cc było nieprawidłowe ułożenie dziecka.
Kilka lat minęło ale w razie co pytaj.

acha: blizna duża nie jest, bikini można zakładać :)
zabieg miałam planowany chyba na 8.30 ale się opóźnił z racji natychmiastowego innego cc.

neina - 2009-07-03, 19:27

Agnieszka napisał/a:
ręce mi przypięto
A czemu? Zawsze tak robia?
magcha - 2009-07-03, 20:18

U mnie też planowana (połozenie pośladkowe i nieprawidłowośc łożyska). Moment znieczulenia - średnio przyjemne mrowienie ale z moim krzywym kręgosłupem to pokłony dla anestezjologa :-P . Sam zabieg - tak jak juz napisano - przedziwne uczucie: zero bólu natomiast czujesz jak grzebią ci w brzuchu. Ale ja byłam tak totalnie zagadana z anestezjologiem i całą ekipą, że wcale mi to nie przeszkadzało. Młody zaraz po wyjęciu został zabrany i zważony ale za kilka minut mój mąż go przyniósł (asystował podczas ważenia i całej reszty, no i robił zdjęcia :-D ). Mąż był ze mna cały czas i trzymał mnie za rękę.
Karmiłam zaraz po przywiezieniu na salę, środki p/bólowe brałam rzadko ale nie dopuszczałam do tego by ból mnie uziemił. Wstałam po 12 godzinach ale że było to ok 23.00 to nie łaziłam szczególnie długo ;-) Na drugi dzień było lepiej. Po czterech dobach wypis i juz mogłam sprzątać mieszkanie :mryellow: :mryellow:
Blizna maleńka, bardzo słabo widoczna. Szwy miałam wchłanialne.
Po znieczuleniu zewnątrzoponowym moga wystapić dreszcze. Nie należy się tym niepokoić, jest to reakcja na leki, ustępują po kilku minutach.
Jak dla mnie był to poród bezstresowy, wspominam bardzo miło.

Agnieszka - 2009-07-03, 20:19

chyba tak, zresztą leżanka miała kształt krzyża, w sumie gdybym nie była przypięta pewnie chciałbym np podrapać się po brzuchu
pidzama - 2009-07-03, 20:25

Co do leżanki to mi się kojarzyła się z taką dla skazańców co dostają zastrzyk ]:->
ale pewnie to są względy bezpieczeństwa - tzn. różne mogą być reakcje na znieczulenie/ poród ; np. jakby któs próbował uciec... :shock:

magcha - 2009-07-03, 20:27

pidzama napisał/a:
Co do leżanki to mi się kojarzyła się z taką dla skazańców co dostają zastrzyk ]:->
ale pewnie to są względy bezpieczeństwa - tzn. różne mogą być reakcje na znieczulenie/ poród ; np. jakby któs próbował uciec... :shock:

U mnie takiej nie było...

kamma - 2009-07-03, 20:38

Do jednej ręki mocują aparat do mierzenia ciśnienia, do drugiej wenflon z kroplówką. Pewnie przywiązują, żeby tym przypadkiem nie szarpnąć. A w moim przypadku, przy drugiej cc, było konieczne znieczulenie ogólne, więc wenflon bardzo się przydał ;)
W tym miejscu jeszcze raz pokłony dla mojego dochtora prowadzącego :) za całokształt :)

poughkeepsie - 2009-07-03, 21:21

o mamo to jakaś masakra z tym wiązaniem rąk błe. Znaczy nie ma szans dostać na ręce malucha jeszcze na sali?Jeszcze koniecznie o jedno muszę dopytać czy można mieć okulary, bo ja nienawidzę być w obcym środowisku, bo z moją wadą nie widzę kompletnie nic, więc dziecka nie dojrzę nawet jak mi pod nos podstawią, chyba że na 5cm :/
Lily - 2009-07-03, 21:24

poughkeepsie, mojej siostrze dali do pocałowania i zabrali ;) ale była tak otumaniona jakimś lekiem, że niewiele pamiętała z tego
pidzama - 2009-07-03, 21:28

poughkeepsie, mimo "przywiązania" położyli mi Miśka na piersiach - i tak leżał sobie na mnie podtrzymywany przez anestezjologa - zawsze będę mu wdzięczna za to :-)
Humbak - 2009-07-03, 21:28

poughkeepsie napisał/a:
nie ma szans dostać na ręce malucha jeszcze na sali?
niestety. Natalkę mi pokazali, Kubusia pocałowałam. Ważne tu jest jak szybko dostajesz dzidzię po zabiegu.
kamma - 2009-07-03, 21:40

ja nie dostałam dzieci na sali operacyjnej. Irma miała bezdech i najpierw długo się nią zajmowali, potem przynieśli do pocałowania i zabrali na oddział.
Tyma w ogóle nie widziałam (w tym świecie ;) , bo przecież w czasie cesarki podróżowaliśmy sobie razem :) ), bo byłam nieprzytomna, gdy go wyjęli.
poughkeepsie napisał/a:
czy można mieć okulary,

dopytaj. Ale zazwyczaj na sali operacyjnej nie można mieć absolutnie żadnych metalowych przedmiotów.

poughkeepsie - 2009-07-03, 21:50

ale ja nie mam metalowych okularów. Oprawki są plastikowe, szkła też. No bez breli to dla mnie będzie straszna trauma :(
kamma - 2009-07-03, 21:57

jeszcze jeden problem: niesterylność własnego sprzętu. Musisz spytać lekarza, ale czarno to widzę.
poughkeepsie - 2009-07-03, 22:01

no zapytam zapytam, może mi je po prostu zdezynfekują i tyle. W ogóle to jakiś przerost formy nad treścią na serio, ilekroć oglądam jakieś dokumentalne filmy z zachodu (typu business of being born, orgasmic birth) to widać laski co maja cesarkę o okulary na nosie i nikt od tego nie umiera.
vegan ciacho - 2009-07-03, 22:18

poughkeepsie napisał/a:

A i doradźcie mi - mąż dostanie 2 tygodnie opieki i zastanawiamy się nad urlopem, ma jeszcze cały i teoretycznie moglibyśmy pojechać teraz gdzieś na 2 tygodnie. Ale w sumie może lepiej by było jakby wziął dwa tygodnie po tej opiece i był cały pierwszy miesiąc z nami w domu? Jak weźmie i teraz i po porodzie to do końca roku zostanie mu 6 dni i to mi się trochę mało wydaje.

Ja mysle, ze lepiej jakby zostal z wami w domu przez miesiac. Dla mnie poczatki byly masakryczne i bez meza nie dalabym rady do teraz, chociaz minely juz 2 tygodnie. Ja zajmuje sie malym w dzien, a w nocy wstaje do niego maz i przystawia mi go do cycka, a ja jestem tak nieprzytomna ze zmeczenia, ze rano nawet nie pamietam ile razy go karmilam :-D Do tego oczywiscie dochodzi pranie, prasowanie, sprzatanie i gotowanie :roll:
Co prawda ja nie mialam cesarki, ale nadal wszystko mnie boli i dopiero teraz moge swobodnie usiasc i nie chodze jak kaczka :lol:

poughkeepsie - 2009-07-03, 22:21

Vegan jak super, że jesteś!!! :) Napisz coś więcej jak się czujesz, gdzie zdjęcia małego i w ogóle jak Wam leci?
vegan ciacho - 2009-07-03, 22:55

Zdjecia są tutaj: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=232130#232130
Ja juz dochodze do siebie - z dnia na dzien czuje sie coraz lepiej :-D
A Bartuś na szczescie nie wrodzil sie we mnie i jest calkiem grzeczny, tylko w nocy troche marudzi. Ma nieposkromiony apetyt i regularnie nas osikuje przy przewijaniu :mryellow:

poughkeepsie - 2009-07-03, 23:06

słodziak! :)
zorro - 2009-07-04, 00:15

Miałam dwie planowane cesarki i pierszą wspominam masakrycznie. Niby byłam w świetnej kondycji, młodsza, a pierwsze 'grzebanie w brzuchu' przeżyłam jak gwałt na organiźmie. Druga cesarka to był pikuś. Po obu wstałam po 6-8 godzinach. Najlepiej pamiętam pierwszą cc, chyba dlatego, że to jednak straszna trauma była dla mnie, bałam się przeokrutnie, bo nie lubię szpitali, a tu jeszcze operacja. Obie cesarki na Żelaznej w Wwie. Wchodzisz sobie na salę, zapraszają cię na stół, a stół w kształcie krzyża i rzeczywiście krzyżują. Nogi przypinają paskami, żeby nie spadły (bezwład), ręce, bo do każdej coś jest przyczepione. Przed nosem parawan (dlatego nawet nie wyobrażam sobie, jak niby można położyć wyjęte dziecko na piersiach?). Podczas pierwszego cc podano mi chyba za dużo ogłupiacza, bo znieczulenie zaczęło wpełzać na piersi i nie czułam, jak oddycham - fatalne uczucie, myślałam, że się uduszę. Moment wyciągania dziecka z brzucha nieprzyjemny. Szarpią, jakby ząb mądrości wyrywali. Nacięcie jest małe - pierwsze 10 cm, drugie 14. Drugie powstaje przez 'wycięcie' pierwszego, czyli blizny, chyba dlatego jest trochę większe. Przy cc podaje się oksytocynę, żeby wywołać procesy związane z porodem (więc teoretycznie nie powinno być problemów z karmieniem, ja nie miałam w każdym razie). Przy drugim cc podaje się też antybiotyk. Pierwsze wstanie przy pierwszym cc to była masakra, pod prysznicem myślałam, że zejdę, dlatego bardzo przydał się tzw. mąż. ;) Ojciec dziecku w ogóle się przydaje, ponieważ nie ma się nóg, więc ktoś żywo zinteresowany dzieckiem, jest calkiem na miejscu. Przyniesie szybciutko małego (bądź małą), wyrwie z rąk personelu medycznego. ;) Dziecko zresztą pokazano mi po wyjęciu, a potem dali nam już w ręczniku do przytulenia. Ja mogłam przytulić tylko policzkiem, bo reszta nieczynna. No i na sali operacyjnej mąż też mógł przebywać, a nawet foto cyknął, choć wszyscy zerwali się na równe nogi, by myśleli, że on to im tam zemdleje na widok dziury w moim brzuchu. Za drugą obecność musieliśmy zapłacić 200 pln (niby za fartuch, który musiał przywdziać, cóż taka jest 'Zofia'). Z przyjemnością skonstatowałam rozwój w dziedzinie opatrunków. Przy pierwszym cc przyklejano opatrunek kilkoma plastrami, łatwiej się przesuwał i ciągnął skórę obok, więc było boleśniej. Teraz opatrunek to monolit, więc trzyma lepiej i chroni trochę skórę przed naciąganiem.
Okulary na sali można mieć, nie można mieć pomalowanych paznokci, bo po paznokciach widać, czy ktoś ma zjazd. Hmm... jak mi się coś jeszcze przypomni, to dopiszę. Aha, obecność dziecka: w zasadzie mąż starał się jak najszybciej przynieść go/ ją do nas, ale nasz pierwszy syn miał hipotrofię, więc trafił pod lampę na godzinę. Tam też tata trzymał go za nogę, żeby nie był samotny. ;) Ale cały czas molestował pielęgniary, aż w końcu dali nam dziecko. W sumie nie widzę przeszkód, żeby dziecko nie było z matką. Tylko kobieta po cc jest wielce 'sfazowana' i trudno jest zebrać myśli, szczególnie pierwsze cc to szok i czas szybko leci. Potem nie pamięta się, czy dziecka nie było godzinę, dwie czy może tylko 20 minut... A, jeszcze rana, gojenie się to osobiste preferencje. Ja długo miałam taki cienki wałeczek w miejscu rany, nie była prosta, a gdy już prawie całkiem się wybieliła, urodziłam kolejne dziecko... :mrgreen:

Agnieszka - 2009-07-04, 12:45

Dla mnie cc nie było traumatycznym przeżyciem. Personel szpitala ok. Jedyny mankament to jedzenie (z menu szpitalnego nic prawie nie jadłam) ale dokarmiali mnie znajomi, mąż, rodzice. Nawet trafił nam się nam pokój jedynka (mały ale kameralnie było).
Nie zastanawiałam się wówczas nad szczepieniami (Ada przez kilka obowiązkowych przeszła), zaliczyłam pakiet szpitalny/wyprawkowy kosmetyków J&J który momentalnie uczulił itp.

Martini - 2009-07-07, 19:49

Moja bratowa miała dwie cesarki. Przed pierwszą była zdecydowana rodzić naturalnie. Kiedy zaczęły się skurcze pojechali do szpitala a tam na usg wyszło że maleństwo ponad 4500 i nie ma siły żeby urodziła naturalnie więc cesarka. Bratowa próbowała się kłócić, mówić że da radę, prosić żeby jej dali spróbować, ale nie dali. To było późno wieczorem a ja przyszlam do szpitala rano, jak tylko się dało wejść i oczom nie wierzyłam – była już po prysznicu i chodziła po pokoju (lekko schylona, mówiła że nie może się wyprostować do końca bo wtedy ją ciągnie i boli) sama zajmowała się mała (nie taką całkiem małą 4700! :mryellow: ) Dziecko było od początku z nią w pokoju (podobno pytali czy chce żeby je zabrać, żeby mogła się wyspać, ale nie chciała). Spodziewałam się dużo gorszego stanu po jakby nie było operacji, bratowa też. Brzuch pobolewał ją przez 2-3 miesiące, przy niektórych ćwiczeniach czy podnoszeniu większego ciężaru. po 5 miesiącach zaszła znów w ciąże i już nie miała wątpliwości, że chce znów cesarkę.
Rozmawiała też kiedyś z dziewczyną która miała jedną cesarkę i jeden naturalny poród za sobą i mówiła że nie wie co woli, jedno i drugie boli, goi się, mija trochę czasu nim odzyskasz sprawność.
Ja zamierzam urodzić naturalnie, ale gdyby się okazało, że dziecko jest za duże albo źle ustawione to bym się specjalnie nie zmartwiła. Przyjmuję do wiadomości że po porodzie zostaje rana i gdybym mogła wybrać to wolałabym ją mieć na brzuchu niż w bardziej delikatnym miejscu…
Myślę że plusem takiej zaplanowanej cesarki jest to że można się wcześniej umówić z lekarzem żeby dostać dziecko od razu do przytulenia i karmienia, żeby go nigdzie nie zabrali bo to pewnie gorszy szok dla niego niż sam poród.

Ewa - 2009-07-07, 20:21

Martini napisał/a:
maleństwo ponad 4500 i nie ma siły żeby urodziła naturalnie więc cesarka
Bez sensu jak dla mnie. Osobiście się urodziłam ważąc 4550 i mama urodziła mnie naturalnie. W szpitalu, w którym rodziłam chłopaków, największe dziecko urodzone naturalnie ważyło 6 kg.
pidzama - 2009-07-07, 20:40

Z tego co wiem wskazaniem do CC jest waga powyżej 4kg; a dużo zależy tak naprawdę od ludzi; koleżance kazali rodzić naturalnie mimo że waga dziecka wskazywała powyżej 4kg; męczyła się kilkanaście godzin; dziecko zablokowało się w kanale i urodziło się przyduszone :evil:
Ewa - 2009-07-07, 20:43

pidzama napisał/a:
Z tego co wiem wskazaniem do CC jest waga powyżej 4kg
O jacie, Nati miał 4150, to też miał się przez cesarkę urodzić? Kurczę, mi o tym kompletnie nikt nawet nie wspominał, ja w ogóle nie słyszałam słowa "cesarka" :shock:
pidzama - 2009-07-07, 20:54

tak jak pisałam wcześniej wszystko zależy od kobiety i od lekarzy na jakich się trafi; są kobiety które w dniu kiedy dowiedzą się o ciąży już wiedzą że naturalnie nie urodzą ze względu na ból...znam kilka takich :roll: a czasem są lekarze którzy nie zrobią cesarki choćby było naprawdę duże ryzyko; wracając do mojej koleżanki to to był jej drugi poród; pierwszy też skończył się cesarką po kilkunastu godzinach próby rodzenia naturalnie; ona jest bardzo drobna i w jej przypadku rodzenie dziecka 4,5kg mogło być problemem...
ja chciałam rodzić naturalnie ale jak na usg straszyli mnie rozmiarami dziecka, no i faktem że po dwóch tygodniach nie miałam żadnych oznak świadczących o bliskim porodzie; o zerowym postępie po oxytocynie już nie wspominając to jak zaproponowali mi cesarkę to zgodziłam się bez wahania; zaczęłam mieć niezłą schizę czy coś się nie stanie :-/
ale jak słyszę niektóre historię to też mam wrażenie że CC jest dzisiaj nadużywane... :roll:

Lily - 2009-07-07, 21:10

pidzama napisał/a:
ale jak słyszę niektóre historię to też mam wrażenie że CC jest dzisiaj nadużywane... :roll:
no bo jest - nie jest robione ze wskazań medycznych tylko dla wygody i to niekoniecznie kobiety, lecz lekarza, poza tym szpital za cc dostaje chyba więcej kasy...
co do tych 4 kg to siostra mojej znajomej urodziła właśnie takie duże dziecko, ono się zachłysnęło chyba wodami płodowymi i trafiło pod respirator w CZD, a tam się nadziwić nie mogli, że rodziła naturalnie tak duże dziecko, choć mnie się to wydaje bzdurą, bo przecież wszystko zależy od, ogólnie rzecz biorąc, fizycznych możliwości kobiety i budowy dziecka - główka może być przeciętnej wielkości,a dziecko może być długie przecież i wtedy jest cięższe itp.; w ogóle w Polsce tych wskazań do cc jest chyba za dużo... a może to są tylko wskazania względne...

kamma - 2009-07-07, 21:30

Jest tyle wskazań do CC, bo NFZ skrupulatnie rozlicza lekarzy z każdej cesarki (chcąc oczywiście jak najmniej szpitalom płacić). Jeśli cesarka jest na własne życzenie pacjentki, musi ona sama za tę operację zapłacić. Jeśli ze wskazań medycznych, płaci NFZ. We Wro na Dyrekcyjnej bardzo niechętnie robiono cesarki. Nawet mojej koleżance z silną wadą wzroku i kategorycznym zaleceniem od okulisty robiono problemy.
Ewa napisał/a:
pidzama napisał/a:
Z tego co wiem wskazaniem do CC jest waga powyżej 4kg
O jacie, Nati miał 4150, to też miał się przez cesarkę urodzić?

Ewa, ale Ty to masz warunki do rodzenia dużych dzieci ;) Zresztą tu dziewczyny mówią o zaleceniach lekarzy, a nie widzimisię rodzących (prawie napisałam pacjentek :P ). Jak dziewczyna drobna, z wąską miednicą, to taki duży rozmiar ;) dziecka jest zagrożeniem dla obojga.
Martini napisał/a:
Przyjmuję do wiadomości że po porodzie zostaje rana

Ale to bardzo ładna rana :) A jak już się zabliźni, to wygląda, jakby się brzuszek uśmiechał :)

poughkeepsie - 2009-07-07, 21:54

Kamma nie ma czegoś takiego jak cc na życzenie! Jeżeli kobieta sobie rzeczywiście życzy to musi to załatwić nieoficjalnie, dać łapówę i tyle. Albo znaleźć lekarza, który jej wystawi odpowiednie zaświadczenie. Z tego co wiem to obecnie szpitale dostają dokładnie tyle samo kasy za naturalny poród i cc.
Ewa takie generalizowanie, że każdy da rade urodzić dziecko ponad 4kg jest zupełnie bez sensu. Niektóre kobiety nie są w stanie urodzić nawet 3kg dziecka naturalnie, bo mają niewspółmierność - robi się na to szczególne badania.
Myślę, że wskazań do cc w Polsce jest tyle co gdzie indziej tylko bardzo się ostatnio rozpowszechniły cc "na życzenie" i stąd ta popularność. Teraz NFZ bardzo to skrupulatnie bada i lekarze zaczynają przeginać w drugą stronę. Najważniejszy jest rozsądek, życiem czy zdrowiem matki tez nie ma co ryzykować tylko w imię naturalnego porodu.
Ja bym na siłę mogła próbować, ale nie chcę. Nikt mi nie da gwarancji, że siatkówka wytrzyma i nikt nie wie jak się mój organizm zachowa w związku z astmą. Nie zamierzam ryzykować pogorszenia lub utraty wzroku w jednym oku albo niedotlenienia dziecka.

Ewa - 2009-07-07, 23:08

poughkeepsie napisał/a:
Ewa takie generalizowanie, że każdy da rade urodzić dziecko ponad 4kg jest zupełnie bez sensu.
Ja tego nigdzie nie napisałam. Dla mnie generalizowaniem jest kwalifikacja do cc gdy dziecko ma ponad 4 kg. Takie założenie z góry, że kobieta nie urodzi. Jakoś tak to odebrałam.
kamma napisał/a:
Ewa, ale Ty to masz warunki do rodzenia dużych dzieci
Chyba się obrażę.... :roll: ;-)
kamma - 2009-07-07, 23:14

Ewa napisał/a:
kamma napisał/a:
Ewa, ale Ty to masz warunki do rodzenia dużych dzieci
Chyba się obrażę.... :roll: ;-)

no ja nie wiem, powiedzieć kobiecie komplement, a ona się obrazi :P

Martini - 2009-07-08, 00:09

Ewa napisał/a:
Martini napisał/a:
maleństwo ponad 4500 i nie ma siły żeby urodziła naturalnie więc cesarka
Bez sensu jak dla mnie. Osobiście się urodziłam ważąc 4550 i mama urodziła mnie naturalnie. W szpitalu, w którym rodziłam chłopaków, największe dziecko urodzone naturalnie ważyło 6 kg.


W tym konretnym przypadku lekarz twierdził że dziecko jest za wysoko i jest za duże żeby zejść niżej i się nie wstawi w kanał rodny. Chodziło generalnie o to że ta matka tego dziecka nie urodzi ale z drugiej strony bratowa nie jest specjalnie drobna, biodra jak najbardziej ma, nie wiem, ciężko oceniać, może lekarzowi się spieszyło i tak było łatwiej - grunt, że matka ostatecznie zadowolona :)

kamma napisał/a:
Ale to bardzo ładna rana A jak już się zabliźni, to wygląda, jakby się brzuszek uśmiechał


A tu muszę potwierdzić, ta blizna po dwóch cięciach jest poprostu niedużą ładną kreską, na takiej wysokości, że nawet kostium zakrywa. :->

vegan ciacho - 2009-07-08, 14:16

Jak bylam w szpitalu, to jedna kobieta urodzila dziecko 4950 :shock: Bylismy z mezem w szoku, ale niestety nie widzialam jaka miala budowe. A ciekawa bylam bardzo :-P
poughkeepsie - 2009-07-13, 18:21

Na dzisiejszej wizycie przepytałam dokładnie moją lekarkę i dziwo nie wygląda to tak źle.
Mąż czeka przebrany pod salą - na salę nie biorą w zasadzie tylko ze względu na nieprzewidywalność reakcji faceta, bo sama operacja jest dość krwawa i może fiknąć :) Okulary zdejmą mi do znieczulenia, pielęgniarka może je wziąć i założyć mi na nos już na sali :D Dziecko pokazują zaraz po wyjęciu z brzucha, bierze je pediatra do wszystkich pomiarów, nie jest myte tylko wycierane i zawijane w pieluchę. Jak będzie wystarczająco dużo miejsca nad parawanem można prosić o położenie, jak nie to przykładają do policzka. Rąk nie wiążą, tylko jedną trzyma się wyciągniętą w bok ze względu na wenflon, itp. Na czas szycia, przewożenia, itd. dzieciaczka dostaje tatuś i ma go cały czas. Ruszać można się jak tylko musi zdrętwienie, bo to zależy od rodzaju znieczulenia. Jeżeli jest robione cienką igłą i płyn się nigdzie nie przemieści to nie ma przeciwwskazań. Inaczej leży się 12h.
Dziecko można mieć cały czas przy sobie, chyba, że się nie chce. Przystawiają praktycznie od razu.
Tyle, że muszę się dowiedzieć jak z kąpielą, bo wszystkie dzieci są kąpane w okolicach południa. Chciałabym przynajmniej przy tym być :/
Wypis jest w piątej dobie, doba, w której jest robione cc to doba zerowa.
Neonatologia jest w Opolu, 30km dalej (ale jest autostrada), przysyłają swoją karetkę z inkubatorem.
Wydaje mi się, że to całkiem przyzwoite warunki, prawda?

kamma - 2009-07-13, 18:26

poughkeepsie napisał/a:
Wydaje mi się, że to całkiem przyzwoite warunki, prawda?

a i owszem :)

kerima - 2009-07-14, 09:40

Z tą niewspółmiernością to bywa naciągane, bo często zdarza się w warunkach szpitalnych, kiedy kobieta zmuszona jest do leżenia i główka nie chce się wstawić. Nie jest tak, że drobna kobieta nie może urodzić dużego dziecka, a tej mocno zbudowanej przyjdzie to raczej bez trudu, bo hmmm... nie zawsze to, co widać na zewnątrz odzwierciedla budowę miednicy. No i zakres w jakim główka dziecka może dopasować się do kanału rodnego jest bardzo duży (kości nachodzą na siebie)...
adriane - 2009-07-14, 12:51

Do tego przecież USG nie podaje dokladnej wagi dziecka (pół kilo może być błędu), więc i tu o pomyłkę nietrudno, dziecko może byc mniejsze lub większe niz sie spodziewamy. Ja miałam 83 cm w biodrach a urodzilam Filipa, który ważyl 3650, czyli nie mało jak na moje drobne kości. Do tego ja mam wadę wzroku, krotkowzroczność -7 i -8 dioptrii, ale przeszlam badanie siatkówki po 3 porodach i lekarz powiedział, że mam ją w dobrym stanie i moge nadal dzieci rodzic SN. Tak samo mówil prof. Fijałkowski, że to nie oczami sie rodzi, warto zadbac o pozycje wertykalną do parcia.
poughkeepsie - 2009-07-15, 11:33

nie oczami się rodzi?To opinia ginekologa, rozumiem :) W poród to chyba całe ciało jest zaangażowane, jak masz słabą siatkówkę albo nerwy w oczach to można skończyć niewidomym :/ Teraz się odchodzi od cc uzasadnionej tylko wadą wzorku - kiedyś -7 było graniczną barierą, ale tez teraz są możliwości przeprowadzenia bardzo dokładnych badań siatkówki i innych. Aczkolwiek mój okulista (który jest docentem na uczelni i pracuje w klinice w Katowicach) mówi, że miał takie przypadki, że badania wypadały super, a kobita po porodzie trafiała do niego z odklejoną siatkówką, więc gwarancji nigdy nie ma.
adriane - 2009-07-15, 12:06

Zapewne gwarancji nie ma, ale ja czułam, że porod SN to jest to czego ja chcę , nie bałam sie odklejenia.
poughkeepsie - 2009-07-15, 12:12

no i super :) jak akurat nie będę mieć cc z powodu siatkówki.
Kasumi - 2009-07-20, 21:30

to może i ja się dorzucę ;-)
miałam nieplanowane cc, po niemal dwóch dobach skurczów i przy pełnym rozwarciu, moja córeczka miała "wysokie proste ułożenie główki", jednym słowem nie mogła się efektywnie obniżyć i umiejscowić w kanale rodnym (zatem, mimo moich "warunków" hehe i tak bym jej nie urodziła sn);
ponieważ byłam już nieco zmęczona ;-) to wszystkiego dokładnie nie rejestrowałam (np. niestety podawanych leków, pamiętam tylko cewnik i jakieś cudo na żołądek, chyba żeby wyeliminować potencjalne wymioty)
pierwsze wrażenie na widok sali operacyjnej - paskudnie i zimno, ale personel miły :)
włażę na stół, każą się położyć bokiem z wygiętym w łuk kręgosłupem i znieruchomieć (niełatwe, bo mam skurcze, dodatkowo nasilone oxy), dostaję znieczulenie miejscowe, zaraz potem wbijają mi igłę w kręgosłup (nic nie czuć tylko takie niezbyt miłe "chrupnięcie") i przestaję czuć całą dolną połowę ciała - niesamowite uczucie; potem robi mi się bardzo zimno, mam dreszcze i szczękam zębami, po jakimś czasie czuję duszności, jakby mi ktoś siedział na klatce piersiowej - na bieżąco pytam, czy to ok - tak to normalne reakcje na zzo. Cięcia oczywiście nie czuję, moment wyjmowania dziecka odczułam jak delikatne szarpnięcie, nie przypominam sobie, żebym czuła jak wyciągają łożysko;
Majówkę dostałam do przytulenia (policzek do policzka...) po ważeniu-mierzeniu, w czasie, kiedy mnie zszywali ona czekała w pokoju noworodków a jej tata, który przez cały czas był przy nas w specjalnym ubraniu, czekał na korytarzu.
Maja urodziła się o 20.35, położne przystawiły mi ją do piersi na sali pooperacyjnej, minęła dobra godzina-półtorej;
po wszystkim byłam zmęczona, ale nie mogłam spać, tylko patrzyłam na moją kruszynę, która spała słodko w takiej plastikowej przezroczystej rynience na stelażu z kółkami - dzięki temu mogłam ją cały czas widzieć nie podnosząc się.
czucie w nogach, zapowiedziane przez lekkie mrowienie, odzyskałam po około 5-6h i natychmiast wstałam, żeby się umyć (musiałam i żadna siła by mnie nie zatrzymała w miejscu, choćbym się miała pod prysznic doczołgać - na szczęście doszłam sama a pielęgniarka zaniosła mi wszystkie potrzebne rzeczy do łazienki; aha, łazienka była w sali, nie na korytarzu);
przez cały pobyt w szpitalu dostawałam leki przeciwbólowe - dwie kroplówki z ketonalem, dwa razy jakiś silny czopek, codziennie też przynosili zwykłe tabletki, ale nie łykałam, bo mnie aż tak nie bolało;
szew zagoił się szybko, wyciąganie zewnętrznych nici nic nie bolało, przez cały połóg wstawałam z leżenia na boku, pierwsze dni były ciężkie, bo brzuch ciągnął, ale po tygodniu spokojnie się już poruszałam, uważając, by nie robić gwałtownych ruchów i nie dźwigać;
teraz po ponad 8 miesiącach blizny prawie nie widać, zresztą jest tak nisko, że nawet mocno wcięte bikini mogłabym założyć, gdybym nie preferowała bardziej sportowych strojów basenowych ;-)

poughkeepsie - 2009-08-29, 14:16

zaczynam się już powoli szykować, bo to już 36 tydzień bije. Planowo mam się stawić 21-22.09 do szpitala. Byłam już obejrzeć porodówkę, salę, itd. Mąż będzie na korytarzu czekał, a potem może być już z małym na takim stanowisku, gdzie ważą, mierzą, itd. póki mnie nie wywiozą z sali ;-) Ogólnie ta porodówka taka nieduża, kameralna, wydaje się w porządku.
Czy polecacie jakieś zakupy ekstra związane z cc?Na rozpisce mam tylko koszule rozpinane, majty jednorazowe, i całą resztę pierdół normalnych, rzeczy do mycia, ubawił mnie kubek, sztućce i papier toaletowy :D

vegan ciacho - 2009-09-01, 22:53

pough ale ja ci zazdroszcze tej cesarki. Moze jestem jakas glupia i nie mam porownania, bo jednak wiekszosc mowi, ze sn lepszy nic cesarka z wielu wzgledow, ale ja cala ciaze i porod mialam nadzieje, ze zrobia mi cesarke i teraz gdybym mogla wybierac, to tez wybralabym cesarke :roll:
biechna - 2012-04-16, 14:06

Odświeżam wątek, też mam pytanie.
Cesarkę mam planowaną, tzn. nie na jakąś datę, tylko gdy zacznie się poród, mam jechać do szpitala na zabieg.
Pytanie dotyczy tego, na co przypadkiem natknęłam się, szukając jakiejś szkoły rodzenia. Taką "dla mam cesarkowych" znalazłam tylko w Wawie, z ciekawości zajrzałam w program i przeczytałam:
Cytat:
zdobędziecie wiedzę o rozwoju psychoruchowym dziecka, integracji sensorycznej w kontekście cesarskiego cięcia
dowiecie się, jak pomóc swojemu dziecku po porodzie i jak uzupełniać niedobór stymulacji SI

O co chodzi? Mam się bać? ;-)

biechna - 2012-04-16, 18:41

euridice, dzięki, właśnie nie za bardzo było dla mnie jasne, czy każde cc-dziecko powinno mieć terapię SI, raczej nie spotkałam się z taką praktyką, ale jak tylko obiło mi się o oczy, ciekawość została pobudzona i oczywiście zaczynam zbierać info 8-)
Kawonka - 2012-04-16, 18:47

george napisał/a:
euridice, dzięki, właśnie nie za bardzo było dla mnie jasne, czy każde cc-dziecko powinno mieć terapię SI, raczej nie spotkałam się z taką praktyką, ale jak tylko obiło mi się o oczy, ciekawość została pobudzona i oczywiście zaczynam zbierać info 8-)

Dzieci po CC często potrzebują terapii SI, gdy CC było wykonywane nagle, bo dos ło do zatrzymania akcji porodowej, spadków tętna itp. Ale też nie wszystkie. Jako dostymulacz po CC w przypadku mojego cearskiego syna (niedotlenionego na dodatek) świetnie sprawdziłą się chusta. Terapii nie wymaga, co wyjdzie z wiekiem, zobaczymy, mam nadzieję, że nic.

biechna - 2012-04-17, 09:33

Kawonka, bardzo też dziękuję za Twój głos, uspokoiło mnie to, bo u nas zabieg będzie planowany, więc nie powinno stać się nic niepokojącego, a w chuście też na początku będę nosiła. I, rzecz jasna, życzę, by i Wam terapia nie była potrzebna.
kamma - 2012-04-17, 09:43

george, ja po dwóch cesarkach dorzucę swoje obserwacje:
Irma została wyjęta zbyt wcześnie. Nie było akcji porodowej, ja byłam zbyt przestraszona i niedoświadczona, żeby odpowiednio zadziałać, skutkiem czego cesarka odbyła się zbyt wcześnie, Irma miała dwukrotnie bezdech, leżała przez kilka dni w inkubatorze. Ma spore problemy w zakresie integracji sensorycznej.
Tymek został wyjęty, gdy zaczęła się akcja porodowa. Odszedł mi czop, miałam regularne skurcze, ale dość lekkie. Miał 10 pkt Apgar, nie leżał w inkubatorze, jak na razie jego rozwój nie budzi żadnych obaw. Wydaje się, że SI jest w normie.
Czyli: nie każde dziecko po cc ma zaburzenia SI.
Trzymam kciuki za to, aby wszystko u Was przebiegło jak najlepiej :*

biechna - 2012-04-17, 09:47

kamma, dzięki, kolejna dawka uspokajacza :-) Do szpitala mam się zgłosić, jak zacznie się akcja porodowa, cel jest taki, żeby nie dopuścić do parcia, ale wcześniej wszystko ma iść "normalnie". No to za kilka miesięcy nabędę chustę, a tymczasem czuję się spokojniejsza.
kamma - 2012-04-17, 09:51

cieszę się :)
Agnieszka - 2012-04-17, 10:22

U nas też cc, planowane. Nie było akcji porodowej czyli w umówionym terminie na stół. Powodem było nieprawidłowe ułożenie i nie zgodziłam się na przekręcanie. Dostała 10 punktów i wg mnie SI jest w normie, żaden lekarz nie miał zastrzeżeń do rozwoju, nadpobudliwość też nie w naturze mojego dziecka. Nie nosiłam w chuście.
majaja - 2012-04-17, 10:53

Poza tym samo urodzenie drogami natualnymi tez niczego nie gwarantuje, gdyby nie to że Miron jak na chłopca zaczął mówić bardzo wcześnie to bym powiedziała, że ta druga opcja, obniżona reaktywność na bodźce to cały on. Szczególnie teraz, mając porównanie z Matyldą, dwoje bardzo róznych dzieci.
zorro - 2012-04-17, 12:24

Urodziłam oboje przez cc, planowo, tydzień przed terminem. Oboje bez zaburzeń i nie wymagali tego typu zajęć, choć ze starszym synem byłam na diagnozie, bo on strasznie ruchliwy zawsze był. Ale niczego dziwnego nie zdiagnozowano.
- 2012-04-17, 18:36

moje dzieci też nie mają zaburzeń SI, ale wszystkie porody były rozwiązane przez cc w wyniku komplikacji w trakcie porodu, więc same skurcze macicy były, u Jagody nawet 2h partych.
bodi - 2012-04-19, 23:43

nie chciałam zakładać nowego wątku więc tu się z Wami podzielę :)

jak może wyglądać cesarka:

hxxp://www.theage.com.au/articles/2007/04/14/1175971419538.html]matka przyjmuje poród swojego dziecka przez cc (artykuł po angielsku, a rzecz dzieje sie w Australii)



cc poród lotosowy (skopiowany post z listy dyskusyjnej):
Cytat:
Alfie was born and held up for me to see him, then a member of theatre
staff held him while the cord finished pulsating, they insisted on
keeping him in the sterile field while the placenta was still
attached. If I had to do it again I would actually insist on no screen
and instant skin to skin. I've since heard of women who actually
deliver their own babies during a caesarean!
hxxp://www.theage. com.au/articles/ 2007/04/14/ 1175971419538. html

They did get twitchy about him getting cold and wanted to take him
away to put him under a lamp, fortunately my IM very firmly insisted
that he be given to me ASAP instead.

The cord was clamped and syntometrine administered. The placenta was
delivered and placed in an emesis basin, which the MW held, then Alfie
was passed to me and the placenta placed beside us. Before the surgery
we went through all of this with the registrar and anaesthetist, so
they knew what to do, as normally the anaesthetist would administer
the synto right away so he had to be briefed. He was really cool about
it :)

My IM told me afterwards that actually the placenta came away
incredibly easily, so we could have possibly got away without the
synto at all. It's amazing that even during a caesarean, the uterus
keeps on working and doing it's job! The placenta normally comes away
due to the uterus continuing to contract and it does this during a
caesarean too. So you could potentially negotiate the team waiting and
trying to peel the placenta away (very gently!) and only administer
synto if necessary.

The team had clearly never done a lotus caesarean before and they did
have some doubts and nerves about it at various points. Not enough to
ruin the experience for me at all, but I was very glad to have my IM
there to keep everyone in line. But my experience is proof that it can
be done without prior arrangement.

My birth contract is in the files section, it was a powerful document
to take into the hospital with us, it laid out all our demands and
gave the team a blueprint to work from. Basically I said I would only
sign the consent for for surgery if they met my demands!

I hope you won't need any of this, but it's great to be prepared!
Holly
xx

mama.dama - 2012-04-20, 17:35

wszystkie dzieci sztuk 4 urodziłam przez cc, przy pierwszym miałam skurcze, przy następnych planowanie i żadne nie miało jakichkolwiek problemów. nie jestem przekonana co do tych objawów si, o których piszesz euridice, może się nie znam ale myślę sobie że takie problemy może mieć każde dziecko niezależnie od tego w jaki sposób przyszło na świat. jeśli omnie chodzi wolałabym poród naturalny, ale los zdecydował inaczej, w sumie bardzo nie żałuję bo szybko doszłam do siebie, w drugiej dobie powędrowałam sobie na spacer po szpitalu, a do pełni sił wróciłam po tygodniu :-)
biechna - 2012-08-18, 21:11

Me again 8-)

Mam skierowanie od okulistki na cc.
Lekarz prowadzący ciążę pracuje w jednym z kilku szpitali w moim mieście i ma względem mnie nieprzyjemny plan: położyć mnie w szpitalu ponad 2 tyg. przed terminem porodu i czekać do oporu, aż akcja zacznie się sama. Co w najgorszym razie oznaczać może, jak rozumiem, nawet pieć tyg. w szpitalu.
I stąd moje pytanie: czy muszę rodzić w placówce, gdzie ów lekarz jest zatrudniony, czy mogę zgłosić się do jakiegokolwiek szpitala np. miesiąc przed terminem porodu i tam na miejscu ustalić termin cc? Czy może powinnam iść na prywatną wizytę do któregoś ordynatora, czy jak?
Wie ktoś, jak to działa?
Dodam, że miałam dłuższą rozmowę z ordynatorem szpitala z zupełnie innego miasta i on zdecydowanie uznał, że przy takim stanie mojej siatkówki czekanie na akcję absolutnie nie jest wskazane i najlepiej wyznaczyć termin cc na tyle wcześnie, by akcja się nie zaczęła, ewentualnie rozpocząć ją sztucznie <oxy>, by rozmiękczyć macicę. Mój lekarz nie wydawał mi się nigdy szczególnie kompetentny i teraz mam. Help :->

excelencja - 2012-08-18, 21:43

george napisał/a:
czy muszę rodzić w placówce, gdzie ów lekarz jest zatrudniony,

nie musisz ale wiele by ułatwiło jakbyś poszła na wizytę do lekarza z tego wybranego szpitala.
george napisał/a:
ewentualnie rozpocząć ją sztucznie <oxy>, by rozmiękczyć macicę.

serio? To czemu nie lepiej żeby się zaczęła sama (zaczęła a nie rozkręciła na maxa)? Bo oxy przecież cholernie wzmacnia skurcze.


Ja bym zrobiła spacer do wybranego szpitala i od serca porozmawiała o Twoim problemie z lekarzem czy tam ordynatorem. Jak będziesz miała jedną przyjazną duszę, będzie Ci o niebo łatwiej ogarnąć wszystko tam.

biechna - 2012-08-18, 22:03

excelencja, gdybym czekała w domu na akcję, to do końca nie wiadomo, jak szybko to pójdzie, na jakim etapie dojechałabym do szpitala. Ewentualną oxy podano by mi w dniu zaplanowanego cięcia, tuż przed nim, w zależności od naturalnego "stanu gotowości" macicy do porodu, nie umiem tego tak precyzyjnie wyjaśnić, jak opowiadał mi to tamten ordynator. Generalnie jednak oxy też w planach żadnych nie powinno być: wczesny termin cięcia i już.

Ja planuję objazdówkę po szpitalach w przyszłym tygodniu, ale właśnie nawet nie wiem, czy mogę sobie tak przyjechać, wejść z ulicy i poprosić o termin, czy jak to się robi. Rozmowa na pewno będzie od serca, bo sprawa dla mnie najwyższej wagi :->

excelencja - 2012-08-18, 23:51

Poród to poród, rodzisz gdzie chcesz- o ile są miejsca. W wawie to problematyczne, nie wiem ja w Posen. Bylebyś miała zaświadczenie od okulisty, a to masz.

Kciuki trzymam za pozytywny wynik objazdówki i dobre dusze po drodze.
(samo słowo oksytocyna wywołuje we mnie skurcze- serio- na przykład teraz :) ))

fylwia - 2012-08-18, 23:55

Ja miałam cesarkę w UK, i jako, że była planowana to specjalnie wyznaczono mi datę na tydzień przed terminem, żeby właśnie akcja porodowa się nie rozpoczęła. I miałam zalecenia, że gdyby coś się zaczęło dziać wcześniej to natychmiast mam dzwonić do szpitala, że jadę i przyjechać jak najszybciej. Tłumaczono mi, że planowana cesarka przeprowadzona przed rozpoczęciem akcji porodowej niesie za sobą znacznie mniejsze ryzyko komplikacji, jest prostsza i bezpieczniejsza.
U mojej przyjaciółki z Krakowa, która miała termin tydzień po mnie i miała planowane cc ze względu na wzrok, było identycznie.

Wydaje mi się dziwne to podawanie oxytocyny przy cc, nie słyszałam o tym wcześniej.

biechna - 2012-08-19, 08:38

Bo to podawanie oksy zdarza się b. rzadko i niepotrzebnie o tym napomknęłam, bo nie o to mi w ogóle w moim problemie chodzi :-P
Ale akurat od lekarzy słyszałam, że co do samej operacji, to zaczekanie do pierwszego sygnału nadchodzącego porodu dobrze robi zabiegowi, macica staje się bardziej miękka, łatwiej się tnie, dzieci z cc, które otrzymały wcześniej od ciała matki "sygnał", że się zaczyna, rzadziej mają kłopoty z oddychaniem po porodzie, może jakaś odrobina oksy ma to właśnie zdziałać, ale naprawdę rzadko kiedy lepiej jest ją podać niż ciąć "na twardo", więc nie ma o czym mówić.
Inna sprawa jest właśnie taka, że zaplanowane cc pozwala być gotowemu całemu zespołowi, cięcie nie wypada nagle w nocy itp., a to też sprawia, że operacja jest spokojniejsza. I ja będę o niebo spokojniejsza, gdy dostanę termin. Bez terminu jest cała masa stresów, pomijam organizacyjne, bo te byłyby i przy zwykłym porodzie, ale właśnie nie wiem, gdzie akurat będę, kiedy dojedzie mąż z pracy, żeby zostać z małym, na jakim etapie porodu stawię się w szpitalu, a czas tu jest bardzo istotny. A przecież drugie porody czasem idą jak błyskawica, a ja naprawdę mam siatkówkę w opłakanym stanie...

dorothea - 2012-08-19, 09:53

george, ja jestem świeżo po cesarce, kompletnie nie planowanej, wykonanej już w ostateczności.

Przepraszam za wtrącenie mojej historii, troszkę odbiegnę od tematu.

Poród zaczął się naturalnie wszystko było ok, jedyną ingerencją było przebicie pęchęrza bo za cholerę wody nie chciały mi odejść, po przebiciu akcja nabrała tempa, skurcze regularne, mocne, łagodzenie bólu miałam tylko za pomocą odpowiedniej pozycji i moczenia się w wannie. Niestety potem już tak pięknie nie było bo ok 4godz skurczy partych błagałam o cesarkę, przy partych czułam główkę ale mały za nic nie mógł się przecisnąć, już nie sam ból ale to, że nie mogę go urodzić było dla mnie dobijające. Położna za wszelką cenę chciała abym rodziła sn ja też chciałam-ale się nie dało :(
Cała akcja porodowa rozpoczęła się u mnie we wtorek ok 23 a skończyła cesarką o 18.30 w środę. Mały był za duży jak dla mnie, dlatego nie mogłam go urodzić.
Po tym wszystkim okazało się, że złapał infekcję i kiblujemy w szpitalu już 11 dzień, Tymek leżał w inkubatorze przez kilka dni, teraz w łóżeczku. Cesarka jak dla mnie ok, małego dostałam na sekundę do ucałowania, dostał 8pkt Apgar gdyż po wyciągnięciu nie oddychał ale trwało to chwilkę. Po 12 godz poszłam z pomocą męża pod prysznic, ale nie chodziłam jeszcze sama, jeden cały dzień przeleżałam wstając tylko do wc. Mały był już na patologii.
Zastanawiam się teraz jakie to wszystko może mieć skutki dla niego? ciężka próba porodu sn, cesarka, infekcja i pobyt na patologii, czyli zero bliskości tak ważniej w pierwszych dniach... od początku dotyk zamiast poczucia bezpieczeństwa kojarzyć będzie się mu tylko z kłuciami, badaniami, rurkami, kroplówkami. Boję się powrotu do domu, boję się, że mały nie będzie umiał się zadomowić, że będzie niespokojny, nerwowy, wystraszony. Staram się go teraz oswajać ze sobą, z moim dotykiem, głosem, nawet nie wiem czy rozpoznaje we mnie mamę...

MartaJS - 2012-08-19, 10:08

dorothea, na 100% odrobicie straty.
jagodzianka - 2012-08-19, 10:23

dorothea, taki maluch jeszcze nie zapamiętuje dużo. Zauważ, że już chwilę po zastrzyku potrafi być uśmiechnięty. Zobaczysz, jeszcze wszystko odrobicie. :)
zina - 2012-08-19, 10:59

dorothea, spokojnie, bedzie dobrze.
Mielismy podobne przezycia z Klara, oddzielenie, klucia, karmienie mlekiem przez pierwsze pare dni a potem ssala pieknie piers i mielismy duzo czasu na bycie razem :-)
I u Was tez tak bedzie, zobaczysz :-)

george, jak wiesz mialam 2 cc, pierwsze przy skurczach wlasnie, druga bez.
Oboje dzieci nie mialy zadnych klopotow z oddychaniem .

Jesli w Twoim przypadku zespol lekarzy majacy przeprowadzic cc bylby lepiej zorganizowany z zaplanowanym terminem, nie wahalabym sie.
U mnie wlasnie tak bylo i czulam, ze cokolwiek sie stanie z moim sercem bedzie mial mi kto pomoc, podac leki itp. Dodatkowo anestezjolodzy znali mnie z pierwszego ciecia i staneli na wysokosci zadania. Czulam ze tak po prostu musialo byc.

malina - 2012-08-19, 19:30

dorothea, nie martw się.U nas początek był ciężki,a drugiego tak pogodnego,szcześliwego i uśmiechniętego dziecka nie widziałam.Na początku widoczna była nadwrażliwość na dotyk itd ale pomogły masaże.

george, a okuliści co na to?

biechna - 2012-08-19, 19:44

malina napisał/a:
a drugiego tak pogodnego,szcześliwego i uśmiechniętego dziecka nie widziałam

Wielokrotnie sobie o tym rozmyślałam 8-)
malina napisał/a:
a okuliści co na to?

Nic nie mogą, mam od nich skierowanie na cc, świeżą tomografię oka i zdjęcie, żeby przypadkiem jakiś ginekolog położnik "przesadnie naturalny" nie uznał, że może ściemniam i nie podważył samego papierka z zaleceniem.
A sposób zaplanowania cięcia to już kwestia ginekologów jedynie. Dotychczas wypowiedziało się 2: pierwszy to mój prowadzący, który chce mnie na parę tyg. kłaść na oddział i czekać na akcję oraz drugi, ordynator ze szpitala w innym mieście, który jest absolutnie przeciw czekaniu na akcję i sam zaplanowałby mi cięcie w połowie 39 tygodnia, ok. 10 dni przed terminem.

Boję się, że nie uda mi się zapisać na termin do innego szpitala, bo każdy odeśle mnie do mojego prowadzącego, a ten mi terminu nie wyznaczy :-/
No ale postaram się w tym tyg. dowiedzieć jak to jest w innych szpitalach.

Myślicie, że lepiej pojechać, czy zadzwonić? Ja bym pojechała, ale nie wiem, czy można sobie tak wchodzić na oddział i zaczepiać lekarzy :->

dorothea, trzymaj się słów maliny. Dziecko z pewnością rozpoznaje Cię jako mamę, zna Twój głos, zapach, rytm serca jak nic innego na świecie, ściskam, trzymaj się. A mały z pewnością będzie lubił Twój dotyk: spokojny, znajomy i kojący.

excelencja - 2012-08-19, 22:09

dorothea napisał/a:
Zastanawiam się teraz jakie to wszystko może mieć skutki dla niego? ciężka próba porodu sn, cesarka, infekcja i pobyt na patologii, czyli zero bliskości tak ważniej w pierwszych dniach... od początku dotyk zamiast poczucia bezpieczeństwa kojarzyć będzie się mu tylko z kłuciami, badaniami, rurkami, kroplówkami. Boję się powrotu do domu, boję się, że mały nie będzie umiał się zadomowić, że będzie niespokojny, nerwowy, wystraszony. Staram się go teraz oswajać ze sobą, z moim dotykiem, głosem, nawet nie wiem czy rozpoznaje we mnie mamę...


przeżyłam z Li coś podobnego.
Jakoś to się na pewno odbije, ale czasu nie cofniesz :)
Chyba najważniejsze, żebyś Ty sobie z tym poradziła, ja z moją traumą szpitalną sobie do tej pory nie poradziłam. Będziecie sobie w domku razem się tulić i ściskać i patrzeć sobie w oczy. Dacie radę
Ale moje dziecko ma się dobrze i nasza więź jest cholernie silna.
Będzie dobrze :** Musi

george,

ja bym pojechała, przez telefon nie widać człeka

biechna - 2012-08-24, 22:03

Żeby domknąć tu "mój wątek" chcę tylko napisać, że trafiłam do wspaniałego lekarza, który nie tylko rozwiał moje wszelkie wątpliwości dotyczące "bezpieczeństwa mojego oka a nie-/zaplanowania terminu cc". Czuję się już zupełnie bezpiecznie, wiem, w którym szpitalu chcę urodzić i z jakich względów która opcja jest lepsza (cc w czasie akcji porodowej/ cc w ustalonym wcześniej terminie).
Co za ulga!

zina - 2012-08-26, 09:29

george, super :-)
biechna - 2012-09-19, 20:59

No to miałam ulgę, dopóki nie zadzwoniłam do wybranego już szpitala do położnych, by zadać kilka pytań "organizacyjnych" i dowiedziałam się, że dziecko zobaczę w drugiej dobie i nie będzie mi przez cały ten czas donoszone na karmienie "bo i tak nie będzie pokarmu" :roll:
Alternatywy:
a) wojewódzki moloch i bezosobowe traktowanie, ale dziecko już na pooperacyjnej ze mną, położne nie pomagają, nie mają czasu ("na pewno sobie pani poradzi, może współpacjentki pomogą" - to ad. niewstawanie z łóżka 12 godzin po operacji, gdy dziecko leży tuż obok głodne i do przewinięcia...)
b) inny nieduży szpital, dziecko donoszone na pooperacyjną, z której po 12 h mogę wyjść na oddział położniczy i zażyczyć sobie dziecka 24h/dobę, ale nie ma wizyt (tzn. mogę wyjść bez dziecka na hol, nie ma takich zwykłych odwiedzin, siedzenia taty z dzieckiem itp.) i już teraz krzywo patrzą na to, że mam lekarza z innego szpitala (=mogą mnie odesłać, co też 2 znajomym uczynili...); słynie z niefajnych lekarzy, "rzeźników" i niestety małego doświadczenia w cc;
c) do c) jeszcze nie dzwoniłam ;-)

Zaczyna mnie to wszystko wkurzać :-P

MartaJS - 2012-09-19, 21:05

george, ale czy mają prawo nie dać Ci dziecka, nie donosić do karmienia? Wydaje mi się, że to mogą być jakieś zwyczaje szpitalne, ale prawa pacjenta są takie a nie inne i jeśli twardo postawisz sprawę, to będzie tak jak chcesz. Z drugiej strony - wiadomo, jak to jest w realu z twardym stawianiem sprawy, jak człowiek jest pocięty, obolały i całkowicie zależny...

No żesz kurde, co za głupota, przecież pokarm bierze się od przystawiania dziecka, jak ma się pojawić, jeśli dziecko nie jest przystawiane? :evil:

biechna - 2012-09-19, 21:15

MartaJS napisał/a:
ale czy mają prawo nie dać Ci dziecka, nie donosić do karmienia?

Nie wiem, ale taki mają zamiar, a mnie to dobiło :-/ Więc może jednak lepszy moloch: niemiło, bezosobowo, ale będziemy razem i szybciej wyjdziemy... W piątek muszę tam podjechać.

excelencja - 2012-09-19, 21:19

george,
wojewódzki moloch

Na POPie po pierwsze Ci pomogą- bo jest tam pielęgniarka na stałe, po drugie przez 12 h po porodzie raczej głodny nie będzie...


To moja subiektywna porada, wiem co przeżyłam nie mogąc zobaczyć dziecka po porodzie. I nikomu tego nie życze, a już z całą pewnością nie Tobie.

bodi - 2012-09-19, 21:35

Kurcze,george,że też takie sytuacje w ogóle się jrszcze zdaarzaja...mam nadzieję że c) okaże się ok :***
biechna - 2012-09-19, 21:38

excelencja, :*
Postanowiłam do molocha pojechać jutro rano. Bo cóż mi po położnych-aniołach, skoro wolę kontakt z dzieckiem? Mam nadzieję, że mnie nie zostawią od razu.

zina - 2012-09-19, 21:48

george, dziecko moze spac z Toba w lozku na jakis czas, nie musi byc w lozeczku obok jesli wybierzesz opcje a.
Co do przewijania to gorzej juz...matko co za klimaty, wspolczuje Ci gleboko i wierze ze jednak, ze cos sie uda jeszcze wyznalezc.
Sciskam
:*

Tak w ogole strasznie ciezko mi jest zrozumiec dlaczego jest taki problem w Twojej sytuacji ze musisz sama sobie wybierac szpital, nie masz komfortu rodzenia w placowce, ktora zadbala by o wszystko.
Teraz wiedze ze rodzac w Londynie mialam sporo szczescia jednak.

biechna - 2012-09-19, 21:51

zina, nawet nie wiesz, jak chciałabym być teraz w Edynburgu :-(
fylwia - 2012-09-20, 09:36

George, szok jak dla mnie, zupełnie nie pojmuję tego rozdzielania z dzieckiem :-( . Trzymam mocno kciuki, że by wszystko się ułożyło sensownie i po Twojej myśli!
Malati - 2012-09-20, 10:54

george, nosz kurka co za paranoja. Skąd te kobiety biorą swoje teorie że mleka nie będzie? :shock:

Ja miałam cesarke przy Harivenu i mimo początkowych problemów( które wynikały z wcześniactwa młodego) karmiłam go prawie dwa lata. Nie wiem jaka opcja c licze że będzie lepsza,ale z tych co podałaś naraze tylko a jest dobra Bo słowa njalepsza w tej sytuacji cięzko użyć :-/ Mimo braku pomocy ze strony położnych chociaż będzię mógł przyjśc ktoś z rodziny i w dzień wyręczać cię pzy dziecku. Współćzuję ci bardzo stresu i mam nadzieję że jednak wszytko ułoży się po twojej myśli.

biechna - 2012-09-20, 12:22

Dzięki dziewczyny :*
Dam radę, no bo co? :->
Ustalone. 1.10 stawiam się w molochu, po 1 lub 2 dniach operacja, jeśli zapłacę za poród rodzinny (150 zł...), to tę chwilę, kiedy będę sama po porodzie jeszcze na operacyjnej, mały będzie mógł być z tatą na noworodkach, a potem już we 3 na pooperacyjnej (małego przystawią mi do piersi już w drodze na salę pooperacyjną).
Jestem kontenta, zrobiłam, co możliwe, żeby rozdzielano nas jak najmniej.

MartaJS - 2012-09-20, 13:03

george, super, powodzenia w takim razie!
zina - 2012-09-20, 14:08

george, super, bede mocno trzymala za Was kciuki! :-)
notasin - 2012-09-20, 18:04

george, nie bój się przewijania, ja po cc leżałam z małym cały czas, przewijałam go na swoim łóżku, także nawet wstawać z niego nie musiałam :) ale fakt, że pierwsze naście godzin byłam na pooperacyjnym, wtedy małego przewijały położne. Dobrze, że z mężem będziesz, On Ci przyniesie dzieciątko do przystawienia zaraz po, u nas tak było przynajmniej. Położne tak wcześnie by mi go nie przyniosły :(
koko - 2012-09-20, 18:24

george, super, chyba najlepsza opcja.
biechna - 2012-09-20, 18:24

Dzięki :-)
notasin, to, czy mąż będzie ze mną zależy tylko od tego, czy uda mi się nie urodzić do 1.10. Jeśli zacznie się wcześniej, będę sama, ale na pooperacyjnej i tak będę już z małym i tam ma być też ktoś, kto właśnie podaje dziecko i pomaga w tych początkach, lepsze to, niż czekanie do 2. doby.

excelencja - 2012-09-20, 18:59

A przed 1.10 męża nie będzie czy co? Szpital zasady zmienia od 2.10? :)

Super Dżordż! Będzie pięknie!

biechna - 2012-09-20, 19:10

excelencja, jeśli wcześniej akcja mnie zaskoczy, to jeśli ktoś ze znajomych (a wszyscy są dzieciato-pracujący) nie będzie mógł pojawić się tu niemal od razu, to pakuję starszaka do taksówki, zawożę mężowi do pracy i sama gnam do szpitala, więc różnie może wyjść, whatever, teraz we wszystkim ulgę przyniesie mi myśl, że "a mogłam go 2 doby nie widzieć!" :->
excelencja - 2012-09-20, 19:35

george napisał/a:
że "a mogłam go 2 doby nie widzieć!" :->
_________________


oh yeeeah!

biały lis - 2012-09-29, 21:08

Ja o swoim cięciu dowiedziałam się na 10 minut przed zabiegiem. Cztery dni miałam sztucznie wywoływany poród. Ostatecznie połozna się nademną zlitowała i tak zakręciła lekarza, że zabrali mnie na sale. Na sale hmm na sali porodowej leżałąm dwa dni zaliczyłam obok 12 porodów bo dwa łoża tam były. To mi napędziło wielkiego stracha. Przeszłam na sale operacyjną. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Od chwili wejścia jakieś 15 minut. Znieczulenie zewnątrzoponowe plus cewnik. Anestezjolog opowiadał mi sprośne kawały, żeby odwrócić moja uwagę od tego co się dzieje. Dziwne uczucie, bez bólu tylko drobny dyskonfort rozciąganej skóry na brzuchu. Po chwili krzyk Franka i już było po wszystkim. Malucha zabrali do taty a mnie zszywali kilka minut. Troszke mniej przyjemnie było po zabiegu. Pierwsze dwie godziny leżałam na plecach bo nie można podnosić głowy. Nóg nie czułam. Cesarkę miałam koło południa. Po 3 godzinach usnełam i miałam tak wypoczywać 10-12 godzin. O 12 w nocy przyszły położne i nakazały wstać i się przrejść. Następnie wracać do spania. Rano wstałam już sama i czułam sie całkiem dobrze. Bez problemu dotarłam pod prysznić. Jedyny problem to szwy. Ciągneły mnie bardzo jeszcze przez jakieś 4 tygodnie. Trudno mi było się podnieść z pozycji leżącej. Całość naprawde bez strachu i bólu w porównaniu z moim sztucznie wywoływanym porodem.
rachuciachu i po strachu! ;]

biechna - 2012-12-18, 15:04

Kiedy najwcześniej po cc można bezpiecznie zajść w kolejną ciążę? W necie czytam o okresie 6m-2 lata, dość duży rozstrzał :->
koko - 2012-12-18, 15:23

george, tyś zwariowała chyba! :mrgreen:
biechna - 2012-12-18, 15:28

koko, haha, nie, ja muszę widzisz wszystko bardzo dokładnie zaplanować ze względu na leki, jakie mam brać (oko) :-P A Franciszek to nie jest moje ostatnie słowo 8-)
zina - 2012-12-18, 15:28

Slyszalam ze 2 lata to minimum raczej ;-)
biechna - 2012-12-18, 15:29

zina, ja słyszałam, że 10 miesięcy, w necie wyczytałam co innego i tak myślę, że może ktoś coś wie z jakichś konkretnych, wiarygodnych źródeł w stylu ginekolog czy chirurg.
- 2012-12-18, 15:39

george, :* :D
ogólnie dobre jest sprawdzić grubość blizny przed zajściem w ciążę.
wg medycyny chińskiej dobrze jest odczekać 2 lata między jedną a drugą ciążą, to jest czas na odnowienie się organizmu matki. Ale t dla wszystkich, nie tylko tych po cc.
ogółem o ile dobrze pamiętam co najmniej rok lepiej poczekać

mariaaleksandra - 2012-12-18, 15:40

Moja gin mówi, że od porodu do porodu to 2 lata, czyli w ponowną ciążę możesz zajść po 2 latach minus 9 miesięcy około :)
biechna - 2012-12-20, 09:17

mariaaleksandra, ooo, to jest konkret, dziękuję za info!
poughkeepsie - 2012-12-20, 09:51

dokładnie, moja gin też tak mówiła, że można zacząć się starać po roku od cc, czyli podobnie terminowo jak mariaaleksandra pisze :)
anyanka - 2012-12-20, 11:13

Mi w szpitalu mówili ze minimum 2 lata od cesarki można zachodzić w ciążę. Chociaż słyszałam też że w niektórych szpitalach robia cesarkę jeśli pierwsza ciąża tez tak się skończyła. Ja bym wolała rodzic sn bo od mojej cesarki minęło 13 miesięcy a jeszcze czasem odczuwam skutki uboczne po niej. Choć pewnie dlatego że mi sie zrobił bliznowiec który jest siny...
bodi - 2012-12-20, 12:43

george, wydaje mi się że gin która robiła mi cc przy pierwszym porodzie, mówiła żeby zaczekać co najmniej rok z zachodzeniem w nast ciążę (jeśli blizna goi się bezproblemowo, nie ma komplikacji etc).

natomiast jeśli chodzi o sprawdzanie grubości blizny -- zgłębiałam temat b intensywnie, jako że w drugiej ciąży nastawiałam się b mocno na poród domowy (po pierwszym przez cc), a o ile tutaj w UK rutynowo kieruje sie kobitki na poród sn po pierwszym porodzie cc, to jednak zawsze b mocno naciskają na to by odbył sie on w szpitalu, z powodu słynnego ryzyka pęknięcia macicy (a w sumie chodzi właśnie o bliznę, bo wiadomo że tkanka w tym miejscu jest osłabiona). a więc przekopywałam się przez zasoby netu i sprawdzałam jak to jest z tym ryzykiem, i o grubości blizny ostatecznie doczytałam, że nie jest ona miarodajna, bo wiadomo - można ją (tylko w przybliżeniu) zmierzyć usg w pozycji, że tak powiem, spoczynkowej, a w momencie akcji skurczowej i faktycznego porodu nie wiadomo zupełnie jak się ona zachowa.

powodzenia i realizacji planów :)

mariaaleksandra - 2012-12-21, 14:28

wprawdzie tvn nie lubię, ale trafiłam na taki film hxxp://www.tvn24.pl/czarno-na-bialym,42,m/moda-na-cesarki,295610.html może kogoś zaintersuje.
ciekawa jestem ile prawdy w tych powikłaniach po cesarce przy kolejnym dziecku...

biechna - 2012-12-22, 09:57

Dzięki wszystkim za informacje!
U mnie kolejny poród to byłoby na 100% cc i z pewnością już nigdy więcej nie pozwoliłabym czekać do rozpoczęcia akcji porodowej (za duże ryzyko dla mojego oka, już to wiem po ostatnich doświadczeniach), więc myślę, że macica samym porodem zagrożona nie jest, ale nie chciałabym też, by w czasie ciąży rozeszły się jakieś blizny.
W każdym razie wiem z czym mniej więcej idę do okulisty i mam nadzieję zaplanować dalsze leczenie tak, żeby było optymalnie i dla mnie, i dla oka.
Dzięki, dziewczyny.

mariaaleksandra - 2013-05-28, 14:32

Mam pytanie do tych co mialy 2 lub wiecej cc. Czy ciecie kest zawsze po tej samej bliznie? Zrobil mi sie przerost blizny, ktory boli. Chcialabym go usunac, ale nie wiem czy jest sens jesli w niedalekiej przyszlosci planuje ciaze...
Czy ktoras z Was rodzila naturalnie po cc?

surtsey - 2013-05-28, 14:57

mariaaleksandra, ja miałam dwie cc, drugie cięcie było zrobione na pierwszym, jedynie nieco dłuższe

A i mój wuj, ginekolog-połoznik mówi, ze jesli pierwsze cc było nie ze wskazań w budowie kobiety, to z powodzeniem można rodzić kolejne dzieci naturalnie

- 2013-05-28, 15:21

tna w tym samym miejscu. ale skonsultuj to.
mariaaleksandra - 2013-05-28, 15:38

Ale nie orientujecie sie czy ten przerost wytna w trakcie ciecia czy beda szyc na nim?
surtsey - 2013-05-28, 15:58

wiesz co mojej koleżance lekarz wyciął, ale nie wiem czy to nie była jego dobra wola. Warto popytac lekarzy
Kat... - 2013-05-28, 17:27

Cytat:
Czy ktoras z Was rodzila naturalnie po cc?
na facebookowym profilu Fundacji Rodzić po Ludzku był ostatnio poruszany ten temat hxxps://www.facebook.com/pages/Fundacja-Rodzi%C4%87-po-Ludzku/10150116077700370?fref=ts
strzyga - 2013-05-28, 19:46

surtsey napisał/a:
A i mój wuj, ginekolog-połoznik mówi, ze jesli pierwsze cc było nie ze wskazań w budowie kobiety, to z powodzeniem można rodzić kolejne dzieci naturalnie

Ja ostatnio rozmawiałam z moją ginką i powiedziała po obejrzeniu blizny na usg, żebym nie nastawiała się raczej na poród sn bo cięcie było zbyt wysoko. Mówiła także, żeby się nie przejmować tym zachowaniem 2 lat odstępu między porodami. Zna kobiety, które rodziły rok po roku po cc i wszystko było ok. Radziła jednak poczekać z zachodzeniem w kolejną ciążę aż się skończy karmić.

fylwia - 2013-05-28, 19:51

Ja rodzilam naturalnie po cc, ale oba porody w UK, wiec pewnie troche inaczej to wyglada. Za piereszym razem odradzano mi naturalny porod, bo dziecko bylo ulozone posladkowo z wyprostowanymi nogami I porod mogl byc trudny dla nas obojga. Drugi porod naturalny, ale nie do konca po mojej mysli, bo procedura po cc jest taka, ze ma byc ciagly monitoring. Czyli polozne mialy pilnowac, zebym byla pod ktg a mi ono strasznie przeszkadzalo. Ostatecznie kleczalam na lozku z oparciem a polozna trzymala ktg. Wszystko trwalo 3 godziny od chwli silnych skurczy, z czego parcie 7minut. Wiec przy okazji okazalo sie, ze pierwszy porod moze byc bardzo szybki ;-)
surtsey - 2013-05-28, 20:44

strzyga napisał/a:
Zna kobiety, które rodziły rok po roku po cc i wszystko było ok.
ja znam jedna taka, miedzy dziećmi jest chyba 14 miesięcy różnicy. A teraz juz jest po trzecim cięciu :)
Humbak - 2013-05-28, 20:56

euridice napisał/a:
Kolejny argument (dla mnie) za naturalnym porodem
poza przypadkami z lubością opowiadanymi przez dziennikarzy i lekarzy, kobiety cesarki nie wybierają. Cesarka to ostateczność, nie wybór dla większości kobiet ;-)

Tu są wskazania Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego do cesarki:
hxxp://pulsmedycyny.pl/2582141,72628,ciecie-cesarskie-rekomendacje-polskiego-towarzystwa-ginekologicznego

Cesarka nie jest wskazaniem do kolejnej cesarki, ale dwie cesarki już tak i stan blizny już tak. Tutaj jest ździebko artykułów na temat - hxxp://www.plus-size-pregnancy.org/CSANDVBAC/NewestVBAMCresearch.htm m.in. o tym, że ryzyko przy kolejnym cięciu jest podobne do ryzyka przy naturalnym porodzie po cięciu, poza ryzykiem pęknięcia macicy, które zresztą też nie jest aż tak duże (1,8?% nie pamiętam) - pod warunkiem odpowiedzialnego lekarza, który nie odwali roboty tylko uważnie przyjrzy się za i przeciw.

Dziwi mnie uwaga jednej z kobiet na facebook'u Rodzić po Ludzku, że badanie blizny to "wymysł polskich lekarzy" - ja bym powiedziała, że raczej odpowiedzialność... ale strach polskich lekarzy przed porodem naturalnym po cesarce to insza inszość... :roll:

renka - 2013-05-28, 21:08

mariaaleksandra napisał/a:
Mam pytanie do tych co mialy 2 lub wiecej cc. Czy ciecie kest zawsze po tej samej bliznie? Zrobil mi sie przerost blizny, ktory boli. Chcialabym go usunac, ale nie wiem czy jest sens jesli w niedalekiej przyszlosci planuje ciaze...
Czy ktoras z Was rodzila naturalnie po cc?


Ja rodzilam. Odstep miedzy porodami to 19 miesiecy. Z tym, ze ja mialam naprawde fachowo przeprowadzone ciecie i nigdy nie odczuwalam jakiegos dyskomfortu po.

nemain - 2013-05-28, 21:26

renka napisał/a:
mariaaleksandra napisał/a:
Mam pytanie do tych co mialy 2 lub wiecej cc. Czy ciecie kest zawsze po tej samej bliznie? Zrobil mi sie przerost blizny, ktory boli. Chcialabym go usunac, ale nie wiem czy jest sens jesli w niedalekiej przyszlosci planuje ciaze...
Czy ktoras z Was rodzila naturalnie po cc?


Ja rodzilam. Odstep miedzy porodami to 19 miesiecy. Z tym, ze ja mialam naprawde fachowo przeprowadzone ciecie i nigdy nie odczuwalam jakiegos dyskomfortu po.


Są takie osoby (np. ja), które mają tendencje do bliznowca i bez względu na to jak fachowo są przeprowadzane zabiegi to po prostu ciało się regeneruje tak, a nie inaczej. niestety niewiele da się na to poradzić jeśli jest to bliznowiec :( na mnie wszystkie blizny, szwy itp. widać bardzo i robią mi się właśnie przerosty blizn.

o porodach naturalnych po cesarce można poczytać tutaj: hxxp://naturalniepocesarce.pl/

nemain - 2013-05-28, 21:34

Humbak napisał/a:

Dziwi mnie uwaga jednej z kobiet na facebook'u Rodzić po Ludzku, że badanie blizny to "wymysł polskich lekarzy" - ja bym powiedziała, że raczej odpowiedzialność... ale strach polskich lekarzy przed porodem naturalnym po cesarce to insza inszość... :roll:


chyba nie tylko polskich bo w którejś z książek Iny May też widziałam informacje o konieczności badaniu blizny (chyba w duchowym położnictwie to było)... może chodziło o to, że polskie położne (nie wiem jak za granicą) nie są tego uczone więc porody naturalne po cc w Polsce muszą się odbywać w szpitalu pod okiem lekarza.

Znajoma doula powiedziała mi też ostatnio, że ryzyko pęknięcia blizny po cc w czasie porodu naturalnego (! naturalnego czyli bez żadnych wspomagaczy, oxy etc) jest dokładnie takie samo jak ryzyko pęknięcia macicy w czasie pierwszego porodu wspomaganego oksytocyną.

Humbak - 2013-05-28, 22:01

nemain napisał/a:
naturalnego czyli bez żadnych wspomagaczy, oxy etc)
z tego, co się orientuję, warunkiem narodzin naturalnych po cesarce jest niewłączanie żadnych "wspomagaczy", które przyspieszyłyby poród i tym samym zwiększyły ryzyko pęknięcia, oraz zakaz rodzenia w pozycji leżącej. Może stąd ta niechęć... tyle ceregieli... ]:->
malina - 2013-05-28, 22:17

Humbak napisał/a:
z tego, co się orientuję, warunkiem narodzin naturalnych po cesarce jest niewłączanie żadnych "wspomagaczy", które przyspieszyłyby poród i tym samym zwiększyły ryzyko pęknięcia, oraz zakaz rodzenia w pozycji leżącej

Dokładnie tak mówiła ta położna o której pisałam wcześniej.
JA mam zamiar się z nią skontaktować jak przyjdzie czas bo oboje mamy ogromną chęć i potrzebę przeżycia porodu sn.I wierzę,że dzięki pomocy tej mądrej kobiety się uda.

mariaaleksandra - 2013-05-29, 10:37

dzięki za odpowiedzi.
nemain, ja mam to samo z bliznami. Po byle komarze rozdrapanym miewam paroletnie blizny. Po artroskopii kolana wykonanej perfekcyjnie (widziałam blizny innych pacjentów tego lekarza i widzę swoja..) mam coś brzydkiego. Bo cesarce, która też była dobrze zrobiona, a lekarz od początku się starał (na prośbę męża) żeby zrobić to porządnie, wszyscy na oddziale (położne, i inni dr) byli zaskoczeni, że tak dobrze zrobiona, ale minęło parę miesięcy i jest ohydny przerost...

euridice, dzięki, poczytam. Właśnie się zastanawiałam co to za skrót, ale nie pomyślałam żeby poszukać :)

Po pierwszym cc powiedziałam, że nigdy więcej dzieci, ciąży, porodu. Ale minęło. Chciałam bym jeszcze jedno, i im bardziej o tym myślę, tym bardziej mi się marzy jednak spróbować sn, choć nie ukrywam że po tym co przeżyłam przy pierwszej cesarce, kolejne terminowe cc, zaplanowane, bezpieczne, bez strachu i innych przygód jest kuszące... Jak zajdę w ciążę to będę myśleć :)

nemain - 2013-05-29, 17:13

mariaaleksandra napisał/a:

nemain, ja mam to samo z bliznami. Po byle komarze rozdrapanym miewam paroletnie blizny. Po artroskopii kolana wykonanej perfekcyjnie (widziałam blizny innych pacjentów tego lekarza i widzę swoja..) mam coś brzydkiego. Bo cesarce, która też była dobrze zrobiona, a lekarz od początku się starał (na prośbę męża) żeby zrobić to porządnie, wszyscy na oddziale (położne, i inni dr) byli zaskoczeni, że tak dobrze zrobiona, ale minęło parę miesięcy i jest ohydny przerost...



są jakieś maści, które można stosować bardzo szybko po zabiegu i to ponoć hamuje przerosty. nie pamiętam nazwy, kiedyś stosowałam po innym zabiegu. lekarz na pewno Ci poda nazwę jeśli powiesz, że masz tendencje do bliznowca. Poza tym drugim razem może być sn bez nacięć i innych takich ;) czego Ci oczywiście życzę :)

Cytat:
Po pierwszym cc powiedziałam, że nigdy więcej dzieci, ciąży, porodu. Ale minęło. Chciałam bym jeszcze jedno, i im bardziej o tym myślę, tym bardziej mi się marzy jednak spróbować sn, choć nie ukrywam że po tym co przeżyłam przy pierwszej cesarce, kolejne terminowe cc, zaplanowane, bezpieczne, bez strachu i innych przygód jest kuszące... Jak zajdę w ciążę to będę myśleć :)


jeśli czujesz w środku, że chcesz siłami natury to tak będzie. a nawet jeśli się nie uda to będziesz wiedziała, że starałaś się żeby to marzenie zrealizować :)

to chyba dość normalne, że "chwile" po narodzinach nie chce się następnych dzieci... dopiero z czasem przychodzi ochota na kolejne maluchy :)

fylwia - 2013-05-29, 18:26

Niestety porod sn nie wyklucza blizn...tylko w innym miejscu. Ja mialam spore pekniecie 2 stopnia, szycie trwalo z godzine I blizna jest nieprzyjemnie odczuwalna. Ale to pewnie wina bardzo szybkiego porodu, albo zaniedbywania cwiczen miesni kegla w ciazy...
nemain - 2013-05-29, 18:35

fylwia ja też mam bliznę w tych okolicach :/ pomimo tego, że były tylko 3 szwy (pęknięcie I stopnia) to bliznowiec zrobił swoje... tylko ta blizna mi nie przeszkadza a tkanka jest normalnie unerwiona więc nie mam niedogodności z jej powodu.
bodi - 2013-05-29, 21:40

Fylviarodzilas calkiem niedawno,wiec jeszcze wszystko ma sie szanse unormowac. Ja bylam niezle pokiereszowana po moim porodzie vbac-owym :) ktory mial byc hvbac czyli domowy :) a teraz wszystko jest ok.

Mimo ze teoretycznie zalecenia sa takie ze po pierwszej cc porod sn jest z ciaglym monitorowaniem ktg,ja sie na to nie zgodzilam,i nie mialam ani jednego takiego badania przez caly porod,podobnie nie zgodzilam sie na badanie wewn.

Ale to tak na marginesie,przede wszystkim chcialam napisac ze jestem szczesliwa ze rodzilam naturalnie,to byly najbardziej niesamowite chwile mojego zycia,dajace niesamowita moc.nie zamienilabym ich za nic na cc :-D

Humbak - 2013-06-26, 19:45

Jako że ja już po - postanowiłam napisać ostrzeżenie:
Upewnijcie się, że w szpitalu, gdzie będziecie rodzić wstaniecie z łóżka po cesarce po 6-8 godzinach. Ja teraz leżałam 24h, zanim jeszcze nas przenieśli do sali obok minęło kolejne pół dnia, dostałam antosia po 1,5 dnia od narodzin, mleko przyszło - odrobinę - po 5 dniach, nawału nie było, mija dwa tygodnie, a ja mleka nie mam do tego stopnia, że nawet panie z poradni laktacyjnej powiedziały mi, że trudno i tak się zdarza.

Jak ze szczepieniami - większość wychodzi z tego cało, poza tymi nielicznymi przypadkami... nigdy nie wiadomo, czy na was nie trafi, więc upewnijcie się - 6-8h to dobry czas na odpoczynek, 24h - stanowczo nie... :-|

eMka - 2013-06-27, 09:04

o rany Humbak :shock: myślałam, że już w żadnym szpitalu nikt nie stosuje tej zasady leżenia plackiem całą dobę. Napisz proszę dla przestrogi co to za szpital.
w "moim" pod prysznic zwlekają po 6 h, dziecko jest z matką od razu na sali (w praktyce więc max pół h po cięciu jest już przy cycu).

Humbak - 2013-06-27, 22:37

eMka napisał/a:
Napisz proszę dla przestrogi co to za szpital.
we Wrocławiu przy Chałubińskiego. Dodam, że wszyscy mówili, że tak naprawdę musimy odczekać te 24h na panią rehabilitantkę która przychodzi, każe nam kręcić nóżką, łapką przez 10 minut, wstać, bierze pod pachę i spaceruje 2 metry w tę i z powrotem i idzie sobie. Nie wiem, czy to prawda, ale na to wygląda... :-/

A tymczasem ja żeby nie zwariować postanowiłam zapomnieć o wszystkich myślach o karmieniu, jakie miałam przed porodem... bo wizje i rzeczywistość dobiły mnie na całego... A jak słyszę że "tak bywa" że nie ma mleka po cesarce to nóż się otwiera...

malwiska - 2013-08-22, 16:39

Też napiszę jak było ze mną. Też szybko doszłam do siebie. Gdyby nie ciągnące szwy to już po 5 dniach było spoko. Szwy ściągnęli mi w 7 dobie po i troszkę jeszcze mnie pobolało po tym wyciąganiu ale nazajutrz już śmigałam swobodnie.

Małego dostałam tylko na moment do ucałowania i pojechał na salę noworodkową- nie wiem czy to z racji na późną porę czy dlatego, że się nie upominałam (taka byłam zachwycona, wyciszona, spokojna, że nic mi więcej niż ten całus do szczęścia nie trzeba było więcej) Dostałam go rano na cały dzień i na noc znów zabrano- ale tak wolałam nawet, bo bardzo byłam słaba- trzecią noc już spaliśmy razem i nosiłam na rękach i było super. Wstałam pod prysznic rano- około 9 h po zabiegu- ale musieli mnie przynieść spod tego prysznica gdyż fikłam prawie. Po południu była druga próba ale tez ciemno przed oczami było. drugiego dnia wstałam już sama i odwiedzaliśmy z młodym koleżanki na oddziale obok ;-) Z przystawianiem do cyca to dostałam go rano po zabiegu- ale nic nie skosztował, jakieś krople tylko- więc w szpitalu był na butli, a pokarm pojawił mi się w 3 dobie- już w domu i od tamtej pory już tylko cyc. Więc da się ;-)

mariaaleksandra - 2014-06-12, 14:25

Temat sie juz przewijal w paru watkach, ale moze ktos ma jakies nowe informacje, rady, doswiadczenia (np. Koko?).
Za 3 miesiace mam rodzic drugi raz. Pierwszy porod po 17h skurczy zakonczyl sie cc. Na szczescie bez spadkow tetna, ale szyjka sie w ogole nie rozwierala. Wody odeszly same z siebie po 12 dniach od terminu, akcje skurczowa nakrecili oksytocyna, ktora dala nieznosny bol.
Przede mna decyzja jak rodzic. Zle wspominam cc, dochodzenie do siebie, placzace dziecko i to ze nie moge wstac. I to ze przez 3h tuz po, bylam bez dziecka. Po za tym zrobil mi sie okropny bliznowiec, bolesny i uwierajacy o wszystkie ciuchy.
Mam lekarza, ktory moze wykonac cc, mimo ze bezwzglednych wskazan nie ma. Maz namawia na cc, wlasciw8e cala rodzina. Ja sie boje tego ciecia i dochodzenia do siebie. Marzy mi sie porod sn.
Jak myslicie, jest sens probowac, czy sytuacja sie powtorzy? Moze mam jakas felerna szyjke (mama moja miala podobnie trudne porody). Czym sie kierowac przy wyborze?

go. - 2014-06-12, 14:29

mariaaleksandra, poszukaj jakiejś położnej, która wspiera "trudne"(przez część personelu uważane nawet za niemożliwe) porody sn po cc, pogadaj, może by się podjęła rodzenia z Tobą
malwiska - 2014-06-12, 15:32

mariaaleksandra, polecam Ci stronę hxxp://naturalniepocesarce.pl/?page_id=2 Poprzednia cesarka nie jest wskazaniem do następnych- to na pewno. A czym się kierować? - chyba tym co czujesz, nie tym co doradzają. Wywoływanie tym razem na pewno nie jest dobre, przy porodzie sn po cc nie powinno się podawać oxytocyny, co niestety jest dość popularne. Zawsze możesz spróbować sn, może się uda ;-)
koko - 2014-06-12, 17:49

mariaaleksandra, ja niestety nie mam doświadczenia, bo u mnie kolejność nie ta (tzn. 1 poród dołem, drugi - cc). Ale spytaj any138, ona jest po dwóch cc i chyba to drugie wspomina o niebo lepiej. Zresztą mam kumpelę z podobnymi odczuciami. Ale jeśli masz ochotę na sn (też wolałam), to chyba jak piszą dziewczyny - warto obadać temat i położną.
kml - 2014-06-12, 21:19

malwiska napisał/a:
hxxp://naturalniepocesarce.pl/?page_id=2

Zajrzałam sobie i :shock: 3h parcia :shock: Chyba trzeba być cyborgiem.

malina - 2014-06-12, 22:37

Tu gdzie rodziłam jedno cc nie jest wskazaniem do następnego (oczywiście jeśli nie ma wskazań medycznych).Po całe nocy na porodówce,przy skurczach partych córce poleciało tętno i ze względu na grożącą zamartwicę w kilka minut,po błyskawicznej akcji wyciągnęli ją na świat - na szczęście całą i zdrową,dostała 10 pkt.
W drugie ciązy do samego końca nie wiedziałam jak urodzę bo młody zmieniał położenia - raz był głową w dół,decyzja poród sn,dwa dni później w poprzek,skończyło się cc.
Wiadomo,że bolało ale dla mnie to nie był jakiś wielki problem,hormony zrobiły swoje,za to przy drugie cesarce miałam zespół popunkcyjny,kilka dni wyjętych z życiorysu...
Co do karmienia to dzieci przynoszono od razu praktycznie jeśli było ok wszystko,przystawiały do piersi,jeśli nie położne przynosiły laktator,mówiły co i jak robić by rozkręcić laktację.I moim zdaniem to jest super patent jeśli z jakiś powodów nie ma się od pierwszych godzin malucha przy sobie.
mariaaleksandra napisał/a:
Jak myslicie, jest sens probowac, czy sytuacja sie powtorzy?

To raczej pytanie do lekarza,a może być coś takiego jak 'felerna szyjka'? jeśli zależy Ci na porodzie sn,nie ma wskazań medycznych do cc to czemu nie :-) ?

strzyga - 2014-06-13, 07:00

Wiele zależy tu od miejsca, w którym zrobiono cięcie (wysoko czy nisko - im niżej tym lepiej) i od stanu blizny po cc, który powinien ocenić lekarz. Nie chodzi tu oczywiście o tą widoczną bliznę na skórze brzucha tylko tę w macicy. Można ją monitorować na usg ale i tak nie ma pewności, że będzie dobrze zrośnięta. Im krótszy odstęp od poprzedniego cc tym generalnie większe ryzyko, że macica nie zdążyła się dobrze zrosnąć. A najgorszym chyba scenariuszem jest pęknięcie macicy przy próbie porodu sn :roll:

Nie chcę tu nikogo straszyć tylko uświadomić, że takie dążenie za wszelką cenę do porodu sn po cesarce (zwłaszcza w przypadku niedużego odstępu między porodami) może być nierozsądne.

mariaaleksandra - 2014-06-13, 08:09

Dzieki za odpo.
Naturalniepocesare.pl znam, poszperalam w necie, no co moglam juz dawno przeczytalam, ale malo istotnych informacji...
Denerwuje mnie to ze nie mam wsparcia w mezu ion juz odgornie zdecydowal, nie ma miejsca na rozmowe. Mamy w rodzinie lekarza, kt9ry uwaza ze powinnam pomyslec o dziecku, dla ktorego bezpieczniej bedzie przez cc. Nawet moja przyjaciolka mowi: a co jak sie zaklinuje? Jakos brakuje mi wsparcia w bliskich :/ nawet moja ginekolog ostatnio byla zdziwiona ze dziecko jeszcze sie nie obrocilo, ale przeciez to chyba jeszcze za wczesnie?
A wiecie moze czemu planowe cc robi sie przed terminem?
I jeszcze mam pytanie do rodzacych sn. Czy to ze przeszlo dziecko przez kanal rodny zmienilo w jakis sposob Wasze odczucia w trakcie stosunku? Przepraszam za intymne pytNie, ale to tez argument meza, moze nie bardzo powazny, ale padlo pare razy w trakcie rozmow ze znajomymi, ze cc lepsze, bo kobieta zostaje 'tam' taka sama....

Jadzia - 2014-06-13, 09:01

mariaaleksandra, zrobiłabym tak jak radzą dziewczyny: nie zamykała sobie drogi sn, znalazła położną, która poprowadzi taki poród (wiesz jak było u mnie-szyjka też leniwa, ale odpowiednie wsparcie psychiczne położnych+masaż szyjki swoje zrobiły). Nie wszystko, ale bardzo wiele zależy od naszego nastawienia i odpowiedniej położnej, jej wiedzy, wsparcia i tego jakim daży się ją zaufaniem.
Co do argumentów męża i znajomych: próbując sn też myślisz o dziecku, to dla niego o wiele bezpieczniejszy i mniej stresujący poród (oczywiście poza sytuacjami gdy cc jest konieczna); a dlaczego dziecko miałoby się zablokować w kanale? Jagna była duża? (rodziłam 4kg dziecko z wielką głową (położna 3 razy mierzyła po nie wierzyła ;) i nie zablokowało się); co do cc przed terminem-nie wiem czemu się tak robi, myślę wręcz, że jeśli cc to lepsza jest wersja zrobienia cięcia gdy zaczynają się skurcze itp, wtedy dziecko jest gotowe na poród.
A jeśli chodzi o pochwę po porodzie. Hmm...to zależy czy było naciecie itp Na początku wiadomo, że trochę czasu trzeba jej dać na powrót do formy. U mnie wkurzająca była blizna po cięciu-czułam ją trochę podczas stosunków...ale tak naprawdę tym co mi przeszkadzało w seksie po ciąży był brak libido. Gdy odstawiłam J., to było super :-P (do czasu kolejnej ciąży ;) ). Teraz nie byłam nacinana, ale po pęknięciu (Istopnia) miałam szwy. Goiło się 100 razy lepiej niż po nacięciu, a z seksem...hmm...póki co ten sam problem-mógłby dla mnie nie istnieć :roll:
A na obrót dziecko ma czas. Ignaś choć był spory to bez problemu obrócił się dopiero po 30tyg.
Podsumowując mój elabroat. Nie zamykaj sobie drogi do sn, tylko dlatego, że przy pierwszym dziecku było cc. Ale też nic na siłę i bierz pod uwagę, że może się skończyć cc.
No i moc wsparciuchów Ci przeszyłam :*

dorothea - 2014-06-13, 09:42

mariaaleksandra, ja tez miałam cc przy pierwszym porodzie, też szyjka nie chciała mi się rozwierać. Czułam główkę między nogami ale zaraz potem następowała jakaś cofka i młody wracał, męczyłam się długo i Tymek też. Do dziś nie wiem dlaczego nie mogłam urodzić sn ale przy drugim na pewno próbuję sn! Z tym, że na luzie, bez spiny. Byłam na spotkaniu z położną ostatnio i powiedziała, że wszystko jest możliwe a dużo zależy od tego co w głowie siedzi, od psychiki i nastawienia. Nie słuchaj innych, słuchaj siebie i rób tak jak czujesz. Znajdź dobrą położoną, która rozwieje Twoje wątpliwości. Będzie Ci lżej.
Życzę Ci z całego serca pięknego porodu, niezależnie czy będzie to sn czy cc!

koko - 2014-06-13, 09:55

mariaaleksandra, co do tej piczy po sn, to powiem tak: ja zawsze miałam za ciasno, często stanowiło to dyskomfort. Po porodzie dołem miałam ogromne obrażenia, bardzo duże pęknięcie i nacięcie. Wszystko wygoiłam niemal w tydzień. W ogóle nie pamiętam, że cokolwiek się tam zdarzyło. Zero dyskomfortu, bólu, czegokolwiek, powiem więcej - jest lepiej, niż przed porodem. Co przypadek, to inna historia.
jaskrawa - 2014-06-13, 11:33

pamiętaj, że to czy zabiorą dziecko zależy od szpitala a nie od sposobu rodzenia. tradycyjnie polecam św. zofię, tam nie zabierają dzieci nawet po cc (gdybyś jednak tak miała rodzić bez względu na przyczynę) i pomagają przystawiać na leżąco, tak by nie utrudniać startu laktacji. dziewczyna, z którą leżałam po pierwszym porodzie, była po cc i nawet normalnie nawał miała, w tym samym czasie co dziewczyny po sn.
pytałaś o seks po naturalnym porodzie - u mnie raczej nic się nie zmieniło, z tym, że nie miałam nacięcia (pęknięcie lekkie, kilka szwów, ale małe pęknięcia goją się dużo szybciej niż jakiekolwiek nacięcie). mój facet twierdzi, że teraz jest lepiej. ale nie chodzi mu o czysto fizyczne odczucia (tu jest wg niego bez zmian, ja też tak sądzę, jeśli chodzi o odczucia podczas seksu, ale np. palcem mogę wyczuć, że jest chyba odrobinkę luźniej, a moze po prostu nieco inaczej - ale powtarzam - to niewyczuwalna różnica w trakcie stosunku), ale kwestię bliskości, mojego większego "otwarcia się", wyluzowania, itd.. przed porodem nie miałam specjalnie problemów w tej kwestii, ale może po prostu po porodzie (wspólnym!) zapanowała między nami jeszcze większa bliskość... to jest wg mnie b. ważne. może to powiedz mężowi? takie przeżycia zbliżają, wzmacniają. takie jest moje zdanie, chociaż to kwestia indywidualna.
oczywiście libido to inna sprawa, u mnie zerowe :D przez cały okres wyłącznego karmienia piersią, no ale to nie ma przecież nic wspólnego z rodzajem porodu, a wynika z gospodarki hormonalnej.
a w ogóle co do zdania męża w kwestii cc to szczerze mówiąc nie rozumiem faceta. przecież to Twoje ciało, Twój ból, Twoje emocje. im się wydaje, że to wszystko taki prosty wybór i taka prosta sprawa. zrobią cc i po krzyku. postaw się (o ile sama się zdecydujesz na sn)! to nie on będzie miał świeżą bliznę, nie on przepłacze noc bez możliwości poruszenia się, nie jemu przetną brzuch!).

mariaaleksandra - 2014-06-13, 15:34

Jaskrawa, mam dwie znajome ktorym po cc zabrano dziecko w Zofii, wprawdzie dali ojcu, ale.jednak. myslalam ze to standardowa procedura tam. Bardzo mi zalezy zeby.przy ew cesarce nie izolowali mnie od dziecka...
A szpital, o ktorym piszesz juz wybrany. Co do poloznej macie racje, probuje jakas wybrac, ale opinie wszystkie maja niezla i nie wiem jak wybrac ta.jedyna. moze ktos kogos poleci?

jaskrawa - 2014-06-13, 17:04

Aj, bo chyba piszemy o dwóch różnych sprawach - ja pisałam o tym, że dzeicko razem z mamą przywozili na salę poporodową i było tam z nią... Sorry, pomyliłam te dwie sprawy - po porodzie przy cc chyba nie da się fizycznie od razu dziecka na brzuchu położyć, czy tak? Przecież jednak muszą pozszywać brzuch najpierw itd.. Nie wiem, nie interesowalam się tym nigdy. Tak czy owak, jeśli jest tak jak myślę i przy cc niemożliwe jest położenie dziecka tak od razu na mamie, to super, że w Zofii dają je ojcu i to tym bardziej argument na rzecz Zofii :D .
Co do połoznej - ja I poród miałam z Edytą Dzierżak-Postek. To najlepsza położna na świecie!!! niestety, do niej są kolejki i skoro rodzisz już za 3 miesiące, to możesz się nie załapać. Warto zapytać. Poza tym ona jest teraz kierowniczką Domu Narodzin (chyba), więc tym bardziej może być trudno.
Drugi poród miałam z Dominiką Rybką - cudowne dziewczę. Ale młodziutka, więc nie wiem czy polecać... mój poród poszedł jak po maśle, więc nie "sprawdziłam" jej w sytuacji trudniejszej.
Moja przyjaciółka rodziła z Kasią Kleczkowską - podobno też super.

bodi - 2014-06-13, 18:29

Mariaaleksandra, trzeci raz probuje odpisac ale glupi tel.wysyla wszystko w kosmos,moze teraz sie uda...

Co.do".felernej szyjki", nie myślisz ze to przez oxy? Rozumiem ze mialas indukcje z powodu.odejścia wod? Przy drugim porodzie jesli zacznie sie naturalnie i w swoim tempie, szyjka tez da rade :)

Uważam ze ostatecznie,chociaż dziecko jest wspolne i Twój maz ma oczywiście.prawo do swojej opinii,to ostatecznie Ty bedziesz rodzić i do Ciebie należy decyzja. Jesli czujesz ze chcesz urodzić sn znajdź polozna ktora cie w tym wesprze :)

Jesli chcesz.rodzic w sw zofii to ja mialam b dobre wrazenia po rozmowie z Maria romanowska. Ale wtedy mialam ostatecznie cc,wiec jej nie przetestowalam "w boju".


Co do planowego cc przed terminem: przy pierwszym porodzie mialam takie,wlasnie w zosce, uzasadnienie bylo takie jesli dobrze pamietam,ze tam tak robia :-> naprawde nie pamietam rzeczowych arumentow,nie wiem,moze dzisiaj bardziej bym walczyla o zaczekanie do poczatku naturalnej akcji,a moze tez by sie nie dalo... Chociaż dla dziecka lepiej jest zeby poród zaczął sie naturalnie,nawet jesli ma bycplanowe cc.


Ryzyko pęknięcia blizny przemaglowalam wzdłuż i wszerz, kiedy robiłam rozeznanie przed moim drugim porodem, planowanym w domu. Owszem zagrożenie jest,teoretycznie blizne mozna badać przed porodem ale.nie jest do do końca miarodajne,a w każdym razie zdania na ten temat sa b.podzielone. tak czy inaczej ryzyko jest rzędu 1-2proc. Jesli planujesz rodzić w szpitalu wszelki.sprzet potrzebny w razie awarii bedzie pod reka.

Cc jest błogosławieństwem na wyjątkowe sytuacje, super ze jest taka opcja.ale przy normalnej ciazy lepszy dla dziecka i matki jest poród sn. Takie jest moje zdanie. Tylko dopipnuj zeby zapewnić sobie na ten wyjątkowy i ważny czas jak najlepsze wsparcie. Moim zdaniem dobra polozna warta jest każdych pieniędzy. Ja rodzilam w uk,na polozna nie było mnie stać (wydatek rzędu 9tys zl.), ale wynajelam doule (koszt mniej wiecej taki jak prywatna polozna w Polsce) i to byly jedne z najlepiej wydanych w moim życiu pieniędzy! Ustalilam wszystko co chciałam, i to ona pilnowala zmieniajacyh sie położnych zeby tego przestrzegaly. Nie chciałam byc podlolaczona do ktg,nie chciałam badań wew
n (choćby po to zeby sie nie stresowac "brakiem postepow"), i tak było :)

Powodzenia :)

bodi - 2014-06-13, 18:37

Jeszcze : nie widzę różnicy w seksie po cc i porodzie sn.

Mimo tego ze przy drugim porodzie skurcze parte trwały ponad 2h i bylam mocno poobijana (plus skończyło sie nacieciem), nie zamienilabym go na cc. nigdy w życiu. Chociażby dla chwil kiedy tuz po urodzeniu córeczka leżała wtulona we mnie skóra do skóry... Za pierwszym razem pokazano mi dziecko juz jako zawiniety w rożek toblek i przystawiono do piersi "na samolot".

koko - 2014-06-13, 21:41

bodi napisał/a:

Cc jest błogosławieństwem na wyjątkowe sytuacje, super ze jest taka opcja.ale przy normalnej ciazy lepszy dla dziecka i matki jest poród sn.

Też tak myślę. W kwestii tej szyjki mam trochę inne zdanie, moja za pierwszym razem nie zadziałała (brak postępu rozwarcia mimo skurczy), za drugim razem nawet nie śmiała drgnąć po dwukrotnym masażu, który miał wywołać poród (tydzień po terminie). Zero, ani pół skurczybyka. Różnie może być. Co kobita, to szyjka.
Ja po sn byłam zmasakrowana, mimo wszystko wylizałam się z tego byłskawicznie. Po cc w sumie też szybko poszło, ale wrażenia bólowe po nieporównywalnie gorsze. W szpitalu dwukrotnie ratowałam się ketanolem.
mariaaleksandra, zrozum rodzinę, martwią się o ciebie i dziecko. Nie odbieraj tego jak rozporządzanie tobą i twoim ciałem. Myślę, że wg nich cc to uniknięcie wszelkich komplikacji związanych z sn, chcą wam oszczędzić trudności, martwią się o was.
Nie namawiam cię na żadną z opcji, najważniejsze to chyba skonsultować się z kimś mądrym no i być w 100% przekonaną do swojego wyboru niezależnie od tego, czy to będzie cc czy sn.

bodi - 2014-06-13, 22:04

Cytat:
mariaaleksandra, zrozum rodzinę, martwią się o ciebie i dziecko. Nie odbieraj tego jak rozporządzanie tobą i twoim ciałem. Myślę, że wg nich cc to uniknięcie wszelkich komplikacji związanych z sn, chcą wam oszczędzić trudności, martwią się o was.

100/100 :)

Co do szyjki jeszcze... Moj poród sn trwał dlugo, najpierw rozkrecal sie nieregularnymi skurczami przez 2 dni, potem od skurczy co 10 min do 2.fazy minęło jeszcze ładnych pare godzin... Na wlasne zyczenie (które musiałam kilka razy asertywnie powtórzyć ;) ) nie mialam ani razu robionego badania wewn. Wielka szansa,ze gdybym je miala,dowiedzialabym sie wlasnie ze "brak postępu". I po co by mi byla ta wiedza? Chyba tylko po to zeby sie podlamac ;) Moja doula,obserwując tylko moje zachowanie,ocenila ze ta pierwsza dluga faza,z bolami krzyzowymi, służyła nie rozwieraniu szyjki tylko obracaniu dziecka tak by wtawilo sie odpowiednio w kanal rodny. Chce przez to powiedziec,ze naprawde szyjka moze byc jak kamien przez b dlugi czas, a potem dojsc b szybko do pelnego rozwarcia. (pisze o tym i balazkas,i may, np.)

I podpisze sie pod Koko jeszcze odnośnie bolu, chociaż miałam planowa,lightowa cesarke bez jakichkolwiek komplikacji w trakcie czy tez po, oraz dość dlugi i trudny poród sn, zdecydowanie wybieram sn- również jesli chodzi o ból i dochodzenie do siebie. Nie wiem czy w ogóle jest możliwa rekonwalescencja po cc bez kroplowki z ketonalem,przecież to żywa rana na pół brzucha :->

dynia - 2014-06-14, 16:53

Dziewczyny polecam Wam książkę ''Mundra'' są to opisy i przeżycia 10 położnych,bardzo różne .To co piszą o cc jest nieprawdopodobne.Ja rozumiem,ze czasem nie da się inaczej ale w większości przypadków zabieg ten jest robiony na wyrost.Najstraszniejsze jak dla mnie jest to jakie konsekwencje dla dziecka niesie to za sobą ,chodzi o stronę psychologiczną...Dobra to książka polecam naprawdę wyd.''Czarne''
malina - 2014-06-14, 17:17

dynia, a o jakich konsekwencjach pisza?
dynia - 2014-06-14, 18:17

Cytat:
u dzieci urodzonych przez cc występują namacalne zmiany w metylacji DNA i bardzo wysoki poziom adrenaliny,hormonu stresu czyli kortyzolu,i innych neuroprzekaźników.W czasie cięcia dochodzi do bardzo głębokiego,nagłego pobudzenia układu wegetatywnego do czego dziecko nie jest przygotowane w żaden sposób.Poród trwa tyle godzin,żeby poziom stresu rósł stopniowo,bo sam stres jest potrzebny.Jeśli jednak podnosi się tak nagle ,dziecko w zasadzie do końca życia jest naznaczone ponieważ reaktywność jego układu wegetatywnego już taka zostaje.Przejdź się po oddziale i posłuchaj jak dzieci płaczą...Ja po płaczu od razu wiem jak dziecko się rodziło.Maluchom,które zaznały pierwszego kontaktu ,włącza się schemat:walcz albo uciekaj.One rozpaczliwie się drą bo wołają o pomoc .Dziecko po cesarce będzie się stresowało.

(...) Inny przypadek to niemowleta ,które prze żyły zbyt krótki poród co wpłynęło na ich intergrację sensoryczną.Najdziwniejsze,że 90% polskich neontologów ,czyli osób które powinny być tego wszystkiego świadome,nie ma pojęcia o co chodzi.Nawet swojej córce doradzą żeby wybrała cc...''


Barbara Baranowska,embriolog ,położna ,wykładowczynią Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.Współpracuje z Fundacją Rodzić po Ludzku.Założycielka Fundacji na Rzecz wspierania Położnych im S.Leszczyńskiej

To jeden z wielu fragmentów ,nie bardzo mam jak przepisywać więcej ,odsyłam do lektury.

malina - 2014-06-14, 20:25

dynia, dzięki.
dynia napisał/a:
Najdziwniejsze,że 90% polskich neontologów ,czyli osób które powinny być tego wszystkiego świadome,nie ma pojęcia o co chodzi.Nawet swojej córce doradzą żeby wybrała cc...

To mnie akurat specjalnie nie dziwi ]:-> .
Ze starsza miałam cc po całonocne akcji porodowej,dostała 10 pkt,za to młody przy planowanej cesarce po wyjęciu nie oddychał,musiał byc wentylowany ambu - jak powiedział wyjmujący go lekarz typowe dla planowanych cesarek problemy adaptacyjne...
Zaburzenia SI są częstrze po cc ale u dzieci po sn też często się zdarzają...
A orientuje się ktoś jak jest z 3 porodem po dwóch cc?W zeszłym roku rozmawiałam z jedną,znaną u nas położną i mówiła,że jak najbardziej by poprowadziła taką ciążę.

dynia - 2014-06-14, 20:33

malina w tej książce piszą ,że jak najbardziej możliwe ,dobra położną trzeba znaleźć tylko ;-)
jaskrawa - 2014-06-14, 20:46

Bardzo ciekawe... Dlatego chyba dobrze jest po cc zadbać o integrację sensoryczną nawet trochę na wyrost - nawet jeśli z dzieciakiem jest wszystko ok (przecież nie każde dziecko po cc ma potem problemy) idąc do specjalisty i ćwiczyć - to są proste ćwiczenia, które niemowlęta z reguły bardzo lubią, każdy może je wykonywać w domu. Można dzieciom ten "brak porodu" zrekompensować. Nawet, jeśli to niepotrzebne, na pewno nie zaszkodzi, tak mówi nasza ulubiona fizjo.
Zaskakujące rzeczywiście jest, dlaczego neonatolodzy od razu nie wypisują skierowania na takie wizyty. Ewentualnie do neurologa kierują na wizytę kontrolną po cc, tak? Tyle że neurolog niewiele tu pomoże w tej kwestii, bo u noworodka nie widać czy się sensorycznie będzie dobrze integrował czy nie.
Zresztą, prostych spraw jak bujanie dzieciaka na piłce czy turlanie w kocyku można uczyć w szkołach rodzenia nawet, przecież jakiś procent kobiet urodzi jednak przez cc, więc na "wszelki wypadek" można po prostu pokazać im co robić, gdyby to cc się przytrafiło.

koko - 2014-06-14, 21:56

dyńka, pani, której książkę przywołujesz to z pewnością autorytet i ogromne doświadczenie + wiedza, na szczęście to, co pisze nie jest regułą. Moje doświadczenia są przeciwne, syn przeżył poród niby-naturalny, zaklinowanie w kanale rodnym + próżnociąg. Córka - cc. Syn przez 3 pierwsze miesiące życia wyłącznie ryczał, był nadreaktywny, histeryczny, nadwrażliwy na wszelkie bodźce, nie można było wypuścić go z rąk. Córka - po wyjęciu z brzucha zapłakała jak należy, następnie miała dłuższy kontakt skóra do skóry z tatą. Od początku spokojna, wesoła, kontaktowa, stonowana. Ciekawa świata.
Porównując rozwój psychoruchowy - bardzo, bardzo podobny. Mam nadzieję, że jednak cc nie wpłynęło na córkę tak negatywnie, jak zdarza się to u niektórych dzieci.

malina - 2014-06-14, 22:00

dynia, dzięki ;-) ,zamówiłam :-> .
jaskrawa napisał/a:
idąc do specjalisty i ćwiczyć
Szczerze,że wg mnie nie ma sensu - po pierwsze trzeba by znaleźć fizjoterapeutę zajmującego się niemowlakami (najlepiej po NDT jeszcze),pedagog/psycholog nie będzie odpowiednią osobą u tak małego dziecka...Do tego biorąc pod uwagę koszt - u nas 85zł/50 min - wg nowych wytycznych,które wprowadza PTIS terapia ma sens gdy przerwa mdzy zajęciami nie jest dłuższa niż 3 dni,to ponad 7 stów/msc - racze mało kto może sobie 'profilaktycznie' pozwolić.
I tak np. moja córka nie ma zaburzeń SI,a ja - choć nie urodziłam się przez cc jak najbardziej.No ale to takie ot ;-) .

malina - 2014-06-14, 22:05

koko napisał/a:
Mam nadzieję, że jednak cc nie wpłynęło na córkę tak negatywnie, jak zdarza się to u niektórych dzieci.

Koko,moim zdaniem nie ma co przeginać w żadną stronę - sama nie kumam cesarek na życzenie ale wtedy gdy z medycznego punktu widzenia są konieczne/wskazane to zupełnie co innego.Ja u swojej starszej nie obserwowałam nigdy nic co by mnie niepokoiło - pogodna,wygadana,najlepsza w klasie,wysportowana :-P ;-) :mryellow: Nigdy nie miała problemów adaptacyjnych,zaburzeń lekowych itd. :-P

koko - 2014-06-15, 09:32

malina, właśnie, też tak to widzę.
dynia - 2014-06-15, 10:26

Ta kobieta też o tym pisze .O tym,że jak matka jest świadoma jest w stanie wyciszać i koić przejścia około cesarskie dziecka.Wszystko wymaga czasu ,każdy z nas potrzebuje terapii ;-)
Wiadomo ,że nie ma co dyskutować nad sensownością cc w pewnym przypadkach nie ma innej opcji ,ileś lat wstecz taki poród skończyłby się tragicznie ,także nie ma co demonizować cięcia .Ciekawe są też spostrzeżenia innej położnej pracującej w Skandynawii,ilość cc jest tam odsetkiem ,u nas to są grube procenty,położnicy zmieniają się w chirurgów...

mariaaleksandra - 2014-06-15, 10:51

Dynia, dzieki wlasnie o takie info mi chodzilo, z checia przeczytam ksiazke.

Co do wplywu cc na dziecko uwazam ze zdrowy rozsadek jest najwazniejszy. Tez nie mozna tak ostro o tym mowic, bo czasem jest sytuacja ze konczy sie.tym cc, a takie ostre sloaa wrzucaja matke, rodzicow w niepotrzebny strach, panike i stres.
Cesarkowe dzieci czesciej maja problem z integracja sensoryczna, co nie oznacza.ze.maja go zawsze. Odpowiednia pielegnacja, chwytanie, noszenie (chusta!), moga zdzialac cuda. Nie trzeba.chodzic specjalnie na rehabilitacje. To sa rzeczy, ktorych opiekunowie moga sie.nauczyc na 1-3 spotkaniach z fizjoterapeuta.
A na ruchowe, sensoryczne zdolnosci dziecka sklada sie tak wiele czynnikow, lacznie z usposobieniem dziecka, ze przypisywanie glownej roli sposobie przyjscia na swiat tez jest naduzyciem.

Czyli fajnie by bylo zwiekszyc swiadomosc, zeby ludzie nie mysleli ze planowe cc jest bezpieczniejsze dla matki i dziecka, ale tez nie jest zlem, gdy nie ma innego wyjscia.

jaskrawa - 2014-06-15, 11:29

Dziewczyny, ja nie mówiłam o żadnej rehabilitacji wszystkich dzieci po cc czy spotkaniach noworodka z pedagogiem czy psychologiem... To byłby absurd.
Mówiłam o tym, że dobrze by było odbyć jedną, góra dwie wizyty u specjalisty od SI - który pokaże nam jak "ćwiczyć" z dzieckiem - proste, podstawowe sprawy i pielęgnacja. I to powinno być w ramach NFZ oczywiście - dla dzieciaków po cc.
Jasne, że nie wszystkie mają problemy - chodzi o to, że częściej mają i dlatego.
Inna sprawa, że podstawowa wiedza za zakrsu SI powinna być dostępna dla wszyskich rodziców - nie tylko tych dzieci po cc, ale wszystkich, wystarczyłyby JEDNE zajęcia w szkole rodzenia - uświadamiające o integracji odruchów noworodkowych, pokazujące właściwe sposoby pielęgnacji, podnoszenia, noszenia i bujania. I to wsio. Absolutnie nie mówiłam o żadnej rehabilitacji... Czytajcie proszę ze zrozumieniem.
Nawet jeśli prywatnie trzeba iść - to jest koszt stu złotych - spokojnie wystarczy jednorazowa wizyta.

jaskrawa - 2014-06-15, 23:15

jaskrawa napisał/a:
Absolutnie nie mówiłam o żadnej rehabilitacji... Czytajcie proszę ze zrozumieniem.


Autołajanka: Przepraszam za to "czytajcie ze zrozumieniem", napisałam to jak jakaś głupia pindzia, której się wydaje, że zawsze wszystko czyta ze zrozumieniem, mądrze i dobrze, a mnie za to nikt nie rozumie :D . Sorry. Byłam poirytowana dzisiaj, tak ogólnie.

malina - 2014-06-16, 09:56

jaskrawa napisał/a:
Przepraszam za to "czytajcie ze zrozumieniem",

Spoko luz :-) - domyśliłam się,że to do mnie było ;-) - komunikacja internetowa jest zawodna.
jaskrawa napisał/a:
Dziewczyny, ja nie mówiłam o żadnej rehabilitacji wszystkich dzieci po cc czy spotkaniach noworodka z pedagogiem czy psychologiem... To byłby absurd.

Ja też nie i tak tego nie zrozumiałam - chodziło mi o specjalizację osób,które magą robić kursy SI - w sensie,że dla maluszka najlepiej by było wybrać fizjoterapeutę po kursie SI.
jaskrawa napisał/a:
Inna sprawa, że podstawowa wiedza za zakresu SI powinna być dostępna dla wszyskich rodziców

To na pewno :-) .Ale z tym,że rodzic może sam zapobiec zaburzeniom i wyprowadzić dziecko,które je będzie miało to się nie zgodzę akurat ale to już inny temat.

dynia napisał/a:
Ciekawe są też spostrzeżenia innej położnej pracującej w Skandynawii,ilość cc jest tam odsetkiem ,u nas to są grube procenty,położnicy zmieniają się w chirurgów...

Pewnie duży wpływ na to ma przyspieszanie porodów oksytocyną,mała wiara w mądrość kobiecego organizmu itd.

mariaaleksandra - 2014-06-16, 10:30

Oksytocyna jest w uzyciu nawet nie type z braku wiary.w.kobiety, ale kwestie finansowe, po co trzymac kobiete 2-3 dni zanim porod sie sam rozkreci i placic za jej pobyt, zajmowac lozko, skoro mozna to "popchnac"... nawet kosztem cesarki
koko - 2014-06-16, 12:27

mariaaleksandra napisał/a:
skoro mozna to "popchnac"... nawet kosztem cesarki

Ej, za cesarkę NFZ przecież płaci szpitalowi, oxy + cc to dla szpitala 2 w 1 ;-)

mariaaleksandra - 2014-06-16, 12:42

No oczywiscie ze placi, nawet.wiecej niz za sn
jaskrawa - 2014-06-16, 12:59

malina napisał/a:

jaskrawa napisał/a:
Inna sprawa, że podstawowa wiedza za zakresu SI powinna być dostępna dla wszyskich rodziców

To na pewno :-) .Ale z tym,że rodzic może sam zapobiec zaburzeniom i wyprowadzić dziecko,które je będzie miało to się nie zgodzę akurat ale to już inny temat.

To zależy od stopnia zaburzeń pewnie. Tym bardziej standardem powinna być wizyta u kogoś od SI - żeby mógł ocenić rozwój dziecka. Jeśli wszystko w porzo to ok. A jeśli nie jest to decyzja specjalisty - jak ma wyglądać praca z dzieckiem. Moja fizjo (po SI też) jest zdania, że praca rodzica bardzo wiele znaczy - i w przypadku wykrycia problemów z integracją jakiegoś odruchu w niemowlęctwie wystarczy, że bedziemy sami w domu ćwiczyć - tak jest w przypadku mojego synka (po sn, ale jednak jakiś problem jest). Nie zleciła żadnej dodatkowej wizyty, chyba, że się moro nie zintegruje, wtedy mam się zgłosić. Ale powinno być ok tylko w wyniku naszej pracy z dzieckiem - bo generalnie jest zdrowy i sprawny, innych problemow nie ma, wrecz przeciwnie - ksiazkowy rozwoj fizyczny..
Synek siostry, po cc, nie został zbadany pod tym kątem w niemowlęctwie - i teraz wymaga już rzeczywiscie "grubszej" terapii, niestety, bo ma już cztery lata. I o wiele więcej kasy wydadzą, bo oczywiście tylko prywatnie mogą chodzić (na terapię z NFZ to się czeka eony). Tyle że cztery lata temu moja sio nie miała w ogóle pojęcia o istnieniu SI. W szkole rodzenia nic o tym nie mówią, położne o tym nie mowią, lekarze też nie. Nikt. Cieszyła się, że rozwój motoryczny był ok - mały raczkował, na brzuszek się przekręcał, był sprawnym i normalnym niemowlakiem. A moro się nie zintegrowało... i teraz problemów chłopczyk ma masę w związku z tym. Dlatego mówię o rutynowej kontroli SI w niemowlęctwie u dzieci szczególnie narażonych na problemy tego typu - tak jak dzieciaki z niską wagą urodzeniową czy wcześniaki odbębniają rutynowo neurologa. Albo chociaż uświadamianiu rodziców niemowląt - że moro ma "przejść", odruch zaciskania piąstek też itd i pokazaniu im co moga robic by dziecku pomoc..

mariaaleksandra - 2014-06-16, 21:32

Bylam dzis na wizycie u lekarza ze szpitala w ktorym chce rodzic, rozmawiac o porodzie wlasnie. Wizyta byla dluga, zadalam wszystkie pytania co chcialam, dr zapytal jak chce.rodzic, ucieszyl sie ze chce probowac sn. Nie namawial do tego, powiedzial ze jezeli psychicznie sie nie nastawie ze dam rade to bedzie trudno. Ze w.sytuacji polozniczej, w ktorej jestem, czylo 2 lata po cc, bede traktowana jakby tego cc nie bylo- w sensie ze ten porod moze byc zupelnie inny niz pierwszy. Ze powiklania zawsze moga byc, ale on-szpital ssa po to by w pore na nie zareagowac.
Ze jezeli proba sn sie nie powiedzie, to zdecydowanie lepiej zrobic cc, po probie sn, niz tak z marszu, na surowo. Polecil mi dwie polozne. Niestety opinie o nich sa.rozne i sama nie wiem czy brac ktoras z nich czy poszukac jeszcze.
Co do meza to powiedzial, ze jak ma takie nastawienie to nie musze z nim rodzic, nie kazda para jest stworzona do wspolnego rodzenia. Akurat maz przy pierwszym bardzo mi pomagal, ale z obecnym podejsciem srednio to widze. To jeszcze temat do przewalkowania.
Tak wiec, czekam czy dziecie sie w ogole obroci, blizna bedzie wystarczajaco gruba. Jesli to terminu nic sie nie zacznie to ma przyjac na oddzial, zalozyc cewnik na szyjke (zglosze sie ew jakis czas po terminie :)

bodi - 2014-06-16, 22:02

Mariaaleksandra,fajnie to wszytko brzmi :) na pewno.dr.ma racje w tym ze bardzo wazna jest Twoja wiara w siebie :) co do poloznych to ja bym sie umowila z obydwoma,a przynajmniej zadzwonila, bedziesz miala jakieś swoje wlasne odczucia, to b ważne zebys dobrze sie czuła z dana osoba. No i przede wszystkim sprawdzisz czy one moga Cie przyjac,czy np maja juz komplet pacjentek na ten czas i nie masz sie nad czym zastanawiac ;)

No i masz tu na wątku tez parę sugestii :) powodzenia i kibicuje :)

Kat... - 2014-06-16, 22:37

mariaaleksandra, ja również kibicuje. Bardzo mądrze dr mówi. Może jak nie mąż to mama/siostra/przyjaciółka? Ja rodziłam z mamą, mamy bardzo dobry kontakt i było świetnie. Czułam się bardzo bezpiecznie.
excelencja - 2014-06-17, 00:50

jaskrawa napisał/a:
po porodzie przy cc chyba nie da się fizycznie od razu dziecka na brzuchu położyć, czy tak? Przecież jednak muszą pozszywać brzuch najpierw itd..



oczywiście, że się da, w uk normalnie dzieciak ląduje na piersiach mamy, przecież blizna jest 100 cm niżej!

Tylko w Pl chyba tego jeszcze nie zauważyli...

mariaaleksandra - 2014-06-17, 11:58

Excelencja, u nas.to chyba problem z mentalnoscia. Wymagaloby to wiecej gimnastyki, robi sie dla wygody. Tak potrzebne sa dodatkowe rece to asekurowania malucha, nawet.jak kobieta moze.sama, to przeciez.nie wiadomo czy nie omdleje itd.
Ale to byl wlasnie moj glowny argument dla meza, ze jak cc, to ma zalatwic polozna ktora.bedzie te.2-3 godz trzymala mi to dziecko na klatce. Bardzo zle wsp9minam jak zabrali J tuz po. Lezalam w sali operacyjnej 3h i odliczalam kazda sekunde kiedy wreszcie ja dostane

koko - 2014-06-17, 12:09

mariaaleksandra napisał/a:
Lezalam w sali operacyjnej 3h i odliczalam kazda sekunde kiedy wreszcie ja dostane

Co?? 3h? :shock: U mnie najpierw było całowanie młodej i kontakt głowa do twarzy :mrgreen: a potem chłop dostał ją na gołe klate i tak sobie siedzieli. Mała była ze mną 20-30min od wyjęcia z brzucha, czyli tyle, ile potrzebowali na zszycie rany. Zjechała do sali pooperacyjnej razem ze mną i od razu była przy piersi.
W sumie nawet dobrze, że nie dali mi jej w trakcie zszywania brzucha, bo bardzo źle znosiłam opioid, który mi podali na czas cc.

mariaaleksandra - 2014-06-17, 16:25

Koko, niestety. Procedury szpitalne przewiduja 2h na pooperacyjnej (bez dziecka), potem godz sie cos przedluzalo, J niby pojechala do taty, ale w tobolku i w wozku, dostal dziecko i nic mu nikt nie powiedzial, J sie darla (doslownie, slyszlalam) przez bite 3 godziny. Nie wiedzielismy o kangurowaniu...
jaskrawa - 2014-06-17, 18:10

excelencja napisał/a:
jaskrawa napisał/a:
po porodzie przy cc chyba nie da się fizycznie od razu dziecka na brzuchu położyć, czy tak? Przecież jednak muszą pozszywać brzuch najpierw itd..



oczywiście, że się da, w uk normalnie dzieciak ląduje na piersiach mamy, przecież blizna jest 100 cm niżej!

Tylko w Pl chyba tego jeszcze nie zauważyli...


A jednak, dzięki excelencjo za oświecenie mnie :)
Czyli to kwestia tej naszej "cudownej polskiej tradycji" :/

koko - 2014-06-17, 18:24

mariaaleksandra napisał/a:
Koko, niestety. Procedury szpitalne przewiduja 2h na pooperacyjnej (bez dziecka)

Serio? Nie mogę w to uwierzyć. Leżałam na pooperacyjnej 12h cały czas razem z dzieckiem, potem na nogach szłam na ogólną salę. To standardowe postępowanie w moim szpitalu. Może rodziłyśmy w różnych latach i w międzyczasie zmieniono przepisy?

mariaaleksandra - 2014-06-17, 22:13

Koko, kazdy szpital ma swoje zasady. Ja rodzilam 2012, w Piasecznie, ktory teoretycznie mial bardzo dobre opinie, ale ja bym mu takiej nie wystawila.
koko - 2014-06-18, 09:35

Myślałam, że procedury są jednakowe dla wszystkich szpitali. Kurczę, to naprawdę trzeba wcześniej ostro zlustrować szpital pod każdym względem.
kml - 2014-06-18, 12:02

koko napisał/a:
Myślałam, że procedury są jednakowe dla wszystkich szpitali. Kurczę, to naprawdę trzeba wcześniej ostro zlustrować szpital pod każdym względem.

U mnie w okolicy jedyny szpital gdzie daja ojcu dziecko dokanguroowania po cc jest takbeznadziejny, ze odpadl z miejsca. W tym co rodzilam wprawdzie kontaktu nie bylo, ale jak mnie zszywali, to maz byl z mala i jakmnie wiezli na poporodowa, to mi ja wyniesli na korytarz do calowania, a zaraz mi ja przywiezli i cala trojka siedzielismy 2h na poporodowej :)

strzyga - 2014-06-18, 17:27

Tam, gdzie rodziłam, też dostałam bobika zaraz po wyjęciu z brzucha do pocałowania, a zaraz potem chłopu dali go na klatę. Po około pół godzinie (czas potrzebny na zszycie rany) dostałam go już "na stałe". Rodziłam w 2012 roku. Szczerze mówiąc myślałam, że to standard.
koko - 2014-06-18, 17:45

strzyga napisał/a:
Tam, gdzie rodziłam, też dostałam bobika zaraz po wyjęciu z brzucha do pocałowania, a zaraz potem chłopu dali go na klatę. Po około pół godzinie (czas potrzebny na zszycie rany) dostałam go już "na stałe". Rodziłam w 2012 roku. Szczerze mówiąc myślałam, że to standard.

No właśnie, u nas dokładnie tak samo.

nieznajowa - 2014-06-18, 22:30

strzyga napisał/a:
Szczerze mówiąc myślałam, że to standard.
niestety nie :/ Ja wybierałam szpital właśnie pod kątem tego żeby być jak najszybciej i cały czas po cc z dzieckiem. Nie jest to oczywiste niestety ani dla personelu ani dla matek które niestety tez problemu nie widzą... Mamy w moim mieście jeden szpital gdzie dziecko dostaje się po dobie od cc. Wcześniej łaskawie przynoszą na moment pokazać dziecko, o przystawieniu do piersi nie ma mowy :evil:
wero01 - 2017-04-04, 15:16

nie ma co sie stresowac. ja o cesarskim cieciu dowiedzialam sie godzine przed. mus to mus, byle aby dzieciatko dobrze sie czulo :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group