wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Ciąża i poród - głupie pytania zadawane kobietom w ciąży :)

poughkeepsie - 2009-09-04, 22:04
Temat postu: głupie pytania zadawane kobietom w ciąży :)
jak boga kocham jak ktoś mnie jeszcze zapyta "a boisz się porodu" to chyba zdzielę :D
Kolejne moje ulubione (no dobra wiem, że jestem duża, ale czy ludzie nie mogą wykazać więcej taktu? :) ) "a na pewno będzie jedno?" no i oczywiście nieśmiertelne "jak się czujesz" co jest miłe, ale nie codziennie 50 razy ;-)
A Wasze ulubione? :)

Capricorn - 2009-09-04, 22:11

już gdzieś pisałam, moje "ukochane" pytane brzmiało: "DŁUGO JESZCZE?" - szybko nauczyłam się odpowiadać: "dziękuję, ŚWIETNIE się czuję " ;-)
mandy_bu - 2009-09-04, 22:18

poughkeepsie, ha ha ha mnie też wszyscy pytali, "a może to będą bliźniaki?" ]:-> . Obydwie ciąże miałam zagrożone i musiałam się oszczędzać, a podczas drugiej długo leżeć, a wtedy moim znienawidzonym pytaniem było: "jak ty urodzisz skoro tylko leżysz, nie ćwiczysz, nie ruszasz się" :?:
elenka - 2009-09-05, 06:42

pough a najlepsze jest to, że jak urodzisz to nagle większość przestaje się o Ciebie troszczyć i z dnia na dzień już przestają pytać jak się czujesz :lol:
Tak jakby to było tylko na czas ciąży :roll: ]:->

vegan ciacho - 2009-09-05, 10:36

Moim ulubionym pytaniem bylo: Ale dziecku to chyba bedziesz dawac mieso? :evil:
Kasiula2305 - 2009-09-05, 13:51

hihihi fajny temat, no fakt pytania padaja identyczne, ja najbardziej nie lubie tego pytania.
- a co to bedzie?
odp. moja jest bardzo szybka - co, co? no nic, rodzina nam sie powiekszy i tyle.
- No tak, ale czy chlopiec czy dziewczynka?
odp. -a no chlopiec :P

kamma - 2009-09-05, 13:59

Mnie też tak pytali, wprawdzie już po narodzinach Irmy:
- I CO się urodziło?
Odpowiadałam niezmiennie:
- Człowiek!

poughkeepsie - 2009-09-05, 14:10

o tak, albo te komentarze jak mówię, że chłopiec, że mąż pewnie zadowolony. Szlag mnie trafia bo ja wojująca feministka jestem i zawsze się pytam czy z dziewczynki miałby nie być zadowolony?
kasienka - 2009-09-05, 14:29

kamma napisał/a:
- I CO się urodziło?
Odpowiadałam niezmiennie:
- Człowiek!

mojej mamy koleżanka odpowiadała, że piesek ]:->

moim najgłupszym pytanie było
"a chcesz wiedzieć?" odnośnie płci...

Jak była w ciąży z Emilem to często słyszałam, że to super, bo będzie "parka". W ogóle tego nie kumam, ale co zrobić ;)

Capricorn - 2009-09-05, 14:37

kasienka napisał/a:

Jak była w ciąży z Emilem to często słyszałam, że to super, bo będzie "parka". W ogóle tego nie kumam, ale co zrobić ;)


jak Wojtek się urodził, to jedna ze znajomych mojej teściowej "pogratulowała" mi tekstem: "i co, nie udało się?" i szyderczym śmiechem :shock: Odpaliłam jej prymitywnie: "a pani się udało?" (ma trzy córki). Trudno, zeszłam NA CHWILĘ ;-) do jej poziomu, ale naprawdę nie zdzierżyłam.

puszczyk - 2009-09-05, 14:38

A jak już się ma parkę to mówią, że teraz to już wszystko jedno, bo już jest chłopiec i dziewczynka. :mrgreen:
Capricorn - 2009-09-05, 14:43

puszczyk napisał/a:
A jak już się ma parkę to mówią, że teraz to już wszystko jedno, bo już jest chłopiec i dziewczynka. :mrgreen:


ja po trzecim dziecku (chłopiec - chłopiec - dziewczynka) usłyszałam, że "wszystkie dzieci w domu" - normalnie trzeba było mi tłumaczyć oso chozi - a chozi o to, że skoro masz już co najmniej jedno dziecko każdej płci, więc zaprzestań reprodukcji.

kasienka - 2009-09-05, 14:43

Jak wszystko jedno, to już może być piesek chyba, albo kotek, nie? ]:->

prywata : puszczyk, próbuję się z Tobą skontaktować. Wczoraj pisałam pw, dziś dzwoniłam, pisałam sms i nico, a wiesz co... ;)

puszczyk - 2009-09-05, 14:48

kasienka, :mrgreen: na forum siedze to nie mam czasu na inne sprawy. ;-)
kamma - 2009-09-05, 15:07

O właśnie, u nas też "wszystkie dzieci w domu" ]:->
I jak miałam w brzuchu syna, to że "M musi być dumny", jakby, kurka, z córki nie mógł być dumny.

pidzama - 2009-09-05, 16:44

dla mnie najgorsze pytania były już po terminie; jak mnie ludzie widzieli to zawsze pytali: kiedy pani rodzi? strasznie mnie to wkurzało bo już też chciałam być po; a raz na mój widok sąsiadka spytała: pani jeszcze chodzi? miałam ochotę odpowiedzieć jej że nie chodzę tylko sie kulam :evil:
Capricorn - 2009-09-05, 17:19

dlatego ja nikomu nie podawałam wyliczonej daty porodu ;-) na szczęście (dla mnie) zawsze rodziłam kilka dni przed terminem.
lilias - 2009-09-05, 20:42

moja pierwsza ciąża była zagrożona i sporo leżałam w szpitalu, a bardzo często słyszałam: "a studia? co z twoimi studiami?"

a najciekawsze pytanie usłyszałam od położnej jak mierzyła mnie jakimś przedmiotem i w końcu strzeliła: " to którędy przyszła pani rodzić?" :shock:

vegan ciacho - 2009-09-05, 21:06

lilias napisał/a:
to którędy przyszła pani rodzić?" :shock:

:shock:

lilias - 2009-09-06, 12:20

wąskie biodra :-/ za to po dwóch porodach drogą naturalną w wannie nie siądę komfortowo , kość ogonowa mi zawadza :-P

jak długo myślałam, to wymyśliłam, że mogło jej chodzić o wskazania do cesarki, ale pewności nie mam :mryellow:

frjals - 2009-09-06, 12:43

No dobra, a jakie pytanie waszym zdaniem powinno paść w kierunku znajomej/koleżanki w ciąży? Kiedy dowiaduję się o stanie odmiennym jakiejś mojej znajomej, to interesuje mnie jak ona ten stan znosi, wiadomo, że każda inaczej, więc pytam banalnie jak się czuje. Jeżeli jest studentką, to ciekawi mnie jak rozwiązała sprawę swojej nauki... itd. To oczywiście może irytować usłyszane po raz setny, ale prawdę mówiąc to nie wiem, lepiej w ogóle nie rozmawiać o ciąży? Pomijać ten fakt i spotykając wielki brzuch zza którego wyłania się kobieta omijać go wzrokiem i mówić "eee, ładna pogoda, prawda?" A może wymyślać pytania, których ciężarna jeszcze nie słyszała, np: "czy czujesz wpływ księżyca na wody płodowe?" :->
puszczyk - 2009-09-06, 12:48

frjals, :mrgreen:
Te pytania nie są głupie tylko oklepane i często zadający je, sami znają odpowiedź lepiej niż zapytana, a przynajmniej tak im się wydaje.

Sama ostatnio zapytałam Bajaderkę jak się czuje. :lol:

Capricorn - 2009-09-06, 13:55

ja lubiłam pytanie o samopoczucie, z tym, że w moich przypadkach jakoś bardzo nieczęsto padało.
lilias - 2009-09-06, 13:56

frjals, wszystko zależy od sytuacji. oczywiście jak spotykasz znajomą w ciąży, to jest ona na chodzie i różne pytania na temat nauki, czy samopoczucia są zrozumiałe, bo "ciąża to nie choroba"i sporo dziewczyn pracuje, czy uczy się do końca ciąży i dalej. natomiast kiedy leżysz w szpitalu bezterminowo (czyli być może do końca ciąży), bez poduszki i możliwości opuszczania łóżka to zadawanie pytań typu: jak się czujesz? co ze studiami? jak dzieciątko? doprowadza leżącą do rozpaczy, czasami zaprawionej histerią (strach i hormony). Czyli wszystko zależy od sytuacji i zażyłości spotkanych osób. no ja to tak odbieram.

[ Dodano: 2009-09-06, 14:01 ]
Capricorn napisał/a:
ja lubiłam pytanie o samopoczucie, z tym, że w moich przypadkach jakoś bardzo nieczęsto padało.


tzn.wyglądałaś kwitnąco, czy uzewnętrzniała się burza hormonków?

ja się dowiedziałam chyba pierwszy raz , że jestem wariatka :-P

Capricorn - 2009-09-06, 14:13

lilias napisał/a:

Capricorn napisał/a:
ja lubiłam pytanie o samopoczucie, z tym, że w moich przypadkach jakoś bardzo nieczęsto padało.


tzn.wyglądałaś kwitnąco, czy uzewnętrzniała się burza hormonków?



nie, nie wyglądałam kwitnąco, męczyły mnie mdłości i problemy z ciśnieniem (miałam bardzo niskie, więc często bolała mnie głowa). Niemniej jednak, te dolegliwości były na tyle znośne, że zdecydowałam się chodzić do pracy praktycznie do końca każdej ciąży. Ale ani w pracy, ani tym bardziej wśród tzw. krewnych nie doczekałam się życzliwego zainteresowania moim samopoczuciem. Dalam radę bez tego. ;-)

lilias - 2009-09-06, 14:18

I to jak dałaś, świetne masz dzieciaki :-D (podczytuję oczywiście)
rosa - 2009-09-06, 17:47

mnie ciągle pytają o płeć dziecka i są bardzo zdziwieni że nie wiem, nie koniecznie chcę wiedzieć i że jest mi wszystko jedno
gemi - 2009-09-06, 18:00

rosa napisał/a:
mnie ciągle pytają o płeć dziecka i są bardzo zdziwieni że nie wiem, nie koniecznie chcę wiedzieć i że jest mi wszystko jedno
skąd ja znam te klimaty... moja rodzina nawet wmówiła mi, że wiem, tylko nie chcę powiedzieć :-P
loika - 2009-09-06, 19:03

Irytujących pytań z okresu ciąży nie pamiętam. Pamiętam natomiast niezrozumiałą dla mnie dążność do dotykania mojego brzucha, nawet przez zupełnie obce mi osoby, jak gdyby brzuch przestał być częścią mojego ciała.
Pamiętam jeszcze komentarz zupełnie obcej kobiet, stojącej za mną w kolejce do kasy która to po dokładnym oględzin mojego ciała, stwierdziła z absolutną pewnością, że dziecka to ja sama urodzić nie będę potrafiła.

Capricorn - 2009-09-06, 19:07

loika napisał/a:
niezrozumiałą dla mnie dążność do dotykania mojego brzucha, nawet przez zupełnie obce mi osoby


och, tak!

ja mam w ogóle uraz przed dotykiem, miałam taką scenę raz, ze mojego brzucha postanowiła z zaskoczenia dotknąć dziewczyna z mojej grupy na SUM (znajoma,bo koleżanka to byłoby za dużo powiedziane). Odepchnęłam ją od siebie z taką siłą, że aż było mi trochę wstyd, bo ona z kolei, nie spodziewając się takiej mojej reakcji, lekko uleciała korytarzem.

poughkeepsie - 2009-09-06, 19:33

a mnie w sumie nikt nie chciał i nie chce macać, dziwne nie? :) Na palcach jednej ręki mogę takich macantów z zaskoczenia policzyć iw sumie to były wszystko dobrze mi znane osoby. Myślę, że to dlatego, że ja taka więcej groźna jestem i ludzie się boją mojej reakcji :D Mama moja czasem dotyka, ale zawsze się pyta czy może - zresztą to strasznie zabawne jest, bo mały najwyraźniej już czuje przed babcią respekt, bo chociażby nie wiadomo jak wyrabiał to jak ona dotknie zamiera jak trusia :)
Fri, nie stresuj się, wiadomo, że najbardziej oczywistym i normalnym pytaniem jest to o samopoczucie, to tylko męczy jak się powtarza 50 razy dziennie ;-) Ale pytanie czy się boję porodu mnie rozwala, i to same babki mnie o to pytają niedzieciate. Nie, myślę, że to jak popołudniowa herbatka będzie :/

frjals - 2009-09-07, 09:33

lilias napisał/a:
"ciąża to nie choroba"i sporo dziewczyn pracuje, czy uczy się do końca ciąży

oczywiście, chodziło mi o czas po rozwiązaniu :-)
Cytat:
Nie, myślę, że to jak popołudniowa herbatka będzie :/

no wiesz, ja się nie bałam ;-) :lol:

Kasiula2305 - 2009-09-07, 09:57

"ciąża to nie choroba" ja nie wiem jak mozna to w ogole porownywac, jest to zupelnie inny stan :-P

Na poczatku ciazy, tez starsznei nie lubialm jak mnie ktos glaskal po zoladku, ale od niedawna jak mam juz duzy brzuch to jakos mi to w ogole nie przeszkadza ;)

rosa - 2009-09-07, 11:01

mi dotykanie nie przeszkadza wcale, ale ja w ogóle lubię dotyk
porodu to się bałam dopiero za 2 razem, teraz wcale o tym nie myślę

poughkeepsie - 2009-09-07, 12:22

mnie ta cesarka zaczyna nieco przerażać, strasznie nie lubię być tak na łasce osób trzecich wrrr.
A i jeszcze jedna irytująca nieco rzecz - mam 2 tygodnie do stawienia się w szpitalu i nagle wszystkie moje koleżanki chcą mnie odwiedzać, no ludzie! 9 miesięcy jestem w ciąży i całą siedzę w domu, a po porodzie nie planuję przeprowadzki na marsa na najbliższe 5 lat. Jakoś mało kto pomyśli, że może ja już nie mam siły ani ochoty na przyjmowanie gości :/ Niby to miłe itd. ale mnie głupio tak odmawiać jak leci.

Humbak - 2009-09-07, 14:52

ja nic nie miałam przeciwko dotykaniu, o ile ktoś wcześniej zapytał, bo nie wiem co bym na to powiedziała np sąsiadowi... ]:-> ;-)

ale ja baardzo lubię dotykać dzidziusia w brzuszku, jest w tym dla mnie coś słodkiego, takie maleństwo, choć właścicielka opakowania niczym tatuś po porodzie może się wtedy czuć na drugim planie, przyznaję :-P

mnie najbardziej odrzucały nie tematy pytań ale ton w jakim były stawiane, czym innym jest odpowiedź na setne - jak się czujesz? dzidzia nie chce wyjść z brzuszka? a czym innym - co ty tu jeszcze robisz? :roll:

lilias - 2009-09-08, 11:10

Kasiula2305 "cytatą poleciałam", teraz też :-D

pough, może koleżanki wychodzą z założenia, że po porodzie nie będzie wypadało tak od razu pchać się w odwiedziny, a teraz chcą każda dobrą radą i ciepłym słowem jakoś ciebie wesprzeć. Z jednej strony wrrr, ale z drugiej miło mieć tylu przyjaciół, nie?

poughkeepsie - 2009-09-08, 14:42

Lilias mam poważne podejrzenia, że po prostu chcą obejrzeć wieloryba na żywo :D Ja już chyba biję rekordy z tym marudzeniem, mój mąż już ledwo daję radę, ale jestem okropnie zmęczona tą ciążą :/ A potencjalnym ciotkom rzeczywiście głupio odmawiać, bo się mogą przydać ;-) Także jutro i pojutrze łaskawie się daję zwizytować :) Następna partia w przyszłym tygodniu, no chyba, że urodzę :D
lilias - 2009-09-09, 09:40

e tam zaraz wieloryba ;-) a one to co? dzieci po kieszeniach nosiły :mryellow: więcej uśmiechu proszę, bo mała maruda się urodzi i co wtedy :-D proponuję wygodne siedzisko, taboret, albo puf pod nogi i maraton ulubionych filmów, moga byc komedie. Byle wszystko znane, bo jak trzeba się będzie zwlec, żeby chociaż kogoś do chałupki wpuścić, to nie żal (bo wszystkie kwestie znane na pamięć :-P ). jak masz ulubione kwiatki, to poproś męża o zakup w ramach odstresowania i postaw w widocznym miejscu, a co :mryellow: I patrz pcham się znowu z radami, ale pracuję nad sobą i sie ograniczam :-D

[ Dodano: 2009-09-09, 09:50 ]
aha, powyższe stosuje na chandrę, a kwiatki kupuję sama, bo mój mąż jakby mi przyniósł kwiatki tobym sie zrobiła podejrzliwa :-D

gemi - 2009-09-15, 12:50

frjals napisał/a:
Cytat:
Nie, myślę, że to jak popołudniowa herbatka będzie

no wiesz, ja się nie bałam
Ja też nie :-)
Ale pytanie, czy się boję, słyszałam ze wszystkich stron. A później widziałam malujące się zaskoczenie u rozmówczyni i jakby na poparcie tego, że się bać powinnam, byłam zarzucana opowieściami o niezwykle trudnych i traumatycznych porodach - jej, matek, znajomych, ciotek, sióstr, nieznajomych, opisów z gazet, itp.
Ale mnie nie było tak łatwo wystraszyć :lol: Byłam odporna jak stonka ziemniaczana

vegAnka - 2009-09-15, 16:00

gemi napisał/a:
Ale mnie nie było tak łatwo wystraszyć Byłam odporna jak stonka ziemniaczana
:lol: kurcze jak to zrobilas gemi?
gemi - 2009-09-15, 21:31

vegAnka napisał/a:
gemi napisał/a:
Ale mnie nie było tak łatwo wystraszyć Byłam odporna jak stonka ziemniaczana
kurcze jak to zrobilas gemi?
wierzyłam w dobry scenariusz i wizualizowałam sobie piękny poród. Widać, że moje wizje były silniejsze niż ten cały horror z opowiadań
marcyha - 2009-10-02, 16:39

Najdziwniejsze pytanie w czasie mojej ciąży - kiedy oświadczyłam mojej mamie, że będzie znów babcią - mama na to: ojejej, Kasia jest w ciąży???!!! (Kasia to moja siostra, zatwardziała stara panna bez partnera, heh!). Nie mogło mamie dojść do głowy, że to u mnie dzidzia :lol:
daria - 2009-10-02, 19:23

gemi napisał/a:
wierzyłam w dobry scenariusz i wizualizowałam sobie piękny poród. Wi


ja tak samo robiłam i to działa :mrgreen:

marcyha - 2009-10-04, 20:31

daria napisał/a:
gemi napisał/a:
wierzyłam w dobry scenariusz i wizualizowałam sobie piękny poród. Wi


ja tak samo robiłam i to działa :mrgreen:

qrka, na wszelki wypadek już teraz zacznę wizualizować :mrgreen: . Przypomniał mi się fragment książki, której tytułu nie pomnę - kobitka pisała, że podczas parcia czuła się jak rozwijający się pąk kwiatu :shock: . No ja się jakoś tak nie umiałam poczuć - za mało widać wizualizowałam heh :lol:

Martini - 2009-10-05, 10:15

marcyha napisał/a:
podczas parcia czuła się jak rozwijający się pąk kwiatu

brzmi to trochę jakby za dużą dawkę dolarganu dostała ;-) ale pewnie wszystko możliwe!

kma - 2009-10-22, 11:41

Jak mówiłam teściowej że się nie boję porodu (trochę sie bałam ale starałam sie na tym za bardzo nie skupując żeby nie stresować nie potrzebie siebie i dzidzi) to mi powiedziła: "Bo nie wiesz dziecko co cię czeka" - jakby strasznie jej zależało na wystraszeniu mnie.
ale na szczęście poród był lekki :D
i wrażenie że ludzie traktują mój brzuch jakby nie był częścia mnie - ludzie jak go głaszczą to chcą pogłaskać dzidziusia nie mnie
na pytanie o płeć "Czy wiesz juz co sie urodzi?" - mówiłam że jak się urodzi to zobaczę na własne oczy, kobiety tyle wieków nie wiedziały przed porodem "co" się urodzi i dawały radę, dziecko potrzebuje trochę intymności :-D - choć sama jak nie byłam w ciąży to było jedno z pierwszych moich pytań :-D

katrinko - 2009-10-23, 23:56

Najśmieszniejszym dla mnie pytaniem, które usłyszałam w ciąży było "jak znosisz upały?" Nie jest może dziwne samo w sobie, ale zadano mi je jakoś w kwietniu, kiedy ja-zmarzluch dopiero nieśmiało przymierzałam się do krótkiego rękawka.
Pytania o samopoczucie i płeć dziecka nie przeszkadzają mi nawet w większych ilościach, chociaż to drugie brzmi zwykle "wiesz już co będzie, dziewczynka?" i tłumaczę, że nie :)

jola holka - 2009-11-25, 17:34

powodzenia mamuski :)
moony - 2010-07-19, 16:55

Postanowiłam odświeżyć wątek :) U mnie dziś, po coming oucie w pracy padły pytania:
- I co? Więcej jesz? :mrgreen:
- A ile masz lat? :mrgreen:
i oczywiście - A chcesz wiedzieć, czy chłopiec, czy dziewczynka?

Kaja - 2010-07-19, 19:35

JAK SIĘ CZUJESZ? URODZIŁAŚ JUŻ??? :-x : kiedyś te pytania mnie nie drazniły ale jak w końcówce ich ilość się podwoiła to cierpliwości mi brakuje.. zwłaszcza że setki razy powtarzałam, że jak cosik się będzie dziać to dam znać. ehh
moony - 2010-07-29, 17:09

Koleżanka z pracy codziennie zadaje mi jedno pytanie: "jak się dzisiaj czujemy?" :mryellow: Jak Pan Doktor w szpitalu.
I dziś znajomy na wiadomość, że jestem w ciąży: "a w której?" :mryellow:

sailormoon - 2010-08-04, 21:15

Najgorsze jest "czy urodziłaś już?" pod koniec ciązy. Mnie to dobijało;-/
Prosiaque - 2010-08-15, 12:39

ulubione pytania w ciązy :mrgreen: :
1. czy jesz mięso?
2. czy dziecko będzie jadło mięso?
3. Ile utyłaś?

moony - 2010-08-15, 13:28

Zaczyna mnie wkurzać macanie po brzuchu ]:/
Capricorn - 2010-08-15, 13:44

moony napisał/a:
Zaczyna mnie wkurzać macanie po brzuchu ]:/


ja na to nigdy nie pozwalałam. polecam.

moony - 2010-08-15, 20:57

Uch. Przychodzę do pracy i ani się obejrzę, a już koleżanka ta jedna właśnie od dziwnych pytań mnie dotyka. Ostatnio aż odskoczyłam. Jak wrócę do pracy może jej już nie będzie (bo zatrudniona na sezon), a jak będzie to obiecuję wykazać się większą asertywnością. Ostatnio zapytała: "gdzie jest dzidziuś? Tu?" I pokazuje żołądek. Na co ja jej równie mądrze odpowiadam, że nie wiem jak ona, ale tu mam żołądek, a o ile mi wiadomo dzidzia jest w macicy. Reakcja: "aaachaaa" :-?
Prosiaque - 2010-08-15, 21:33

moony, nie dawaj się macać, niech spadają na drzewo. :-D ja się nie dawałam.
fiwen - 2010-08-16, 09:41

Najgłupsze co mnie do tej pory spotkało: "Oooooo... przytyłaś już? A ile?" :evil:
Jadzia - 2010-08-16, 09:52

fiwen napisał/a:
Najgłupsze co mnie do tej pory spotkało: "Oooooo... przytyłaś już? A ile?" :evil:


Taaa...cudowne pytanie. Z serii tekstów tego typu zawsze rozwalały mnie: "oo...już widać wszystkie krągłości" albo " jesteś cała taka pulchniutka jak pączuś" ]:-> Miałam ochotę dosłownie udusić rozmówcę. Przytyłam w ciąży sporo, ale tego typu tekstu mogliby sobie darować ze względu na chwiejny stan emocjonalny ciężarnej ;-)

mimish - 2010-08-16, 11:45

Ja przytylam 15 kg...uwazam ze za duzo i w drugiej ciazy bede sie pilnowac. Przytylabym jeszcze bardziej gdyby nie owe "wkurzajace" komentarze "o jaka jestes pulchna". Reasumujac takie uwagi denerwuja ale tez potrafia pomoc, przeciez nadmierna tusza w ciazy nie sluzy ani dziecku ani matce.
Inesita - 2010-08-17, 13:27

Mnie niedawno obcy facet w tramwaju zapytał ile przytyłam :-x
Od razy wszyscy dookoła odwrócili głowy żeby usłyszeć...Powiedziałam, że w sam raz :-P

fylwia - 2010-08-17, 22:05

Inesita, wow, aż trudno w to uwierzyć!

Moje ulubione pytanie usłyszane i w ciąży (a właściwie powtórzone w ciąży bo słyszałam je jeszcze przed): "Ale dziecku będziesz dawać mięso?", które brzmi mniej więcej jak "Ale na pewno nie jesteś aż tak szalona i zamierzasz to dziecko karmić Prawdziwym Jedzeniem?" Wrrr...

Inne pytania póki co mnie nie irytują, standardowe to: na kiedy mam termin, czy to chłopiec czy dziewczynka, czy wszystko w porządku, jak tam brzuszek itp. I na szczęście nikt mnie specjalnie nie próbuje dotykać, bo nie wiem jak bym się zachowała... Raz tylko zaskoczyła mnie koleżanka, ale ją bardzo lubię więc nie przeszkadzało mi to. Jeśli kogoś nie znam albo nie lubię to nie uznaję niepotrzebnego dotyku tych osób, więc mogłabym zareagować ostro (i bez ciąży mi się zdarzało, a widzę po sobie, że w trzecim trymestrze zawarczeć nietrudno ;) ).

Lily - 2010-08-17, 22:06

A ja się dziwię, jak można w ogóle wpaść na pomysł, żeby kogoś tak obmacywać :roll:
kofi - 2010-08-17, 22:14

Moja siostra, która niedawno urodziła synka, była (no ja też jestem) zgorszona tym, że wszyscy w szpitalu obmacywali jej cycki. Miała problemy z pokarmem i każda położna/lekarka/pielęgniarka przychodziła i bez pytania je cisnęła. Jakby D. była dmuchaną lalką. :roll:
Lily - 2010-08-17, 22:16

Cytat:
Moja siostra, która niedawno urodziła synka, była (no ja też jestem) zgorszona tym, że wszyscy w szpitalu obmacywali jej cycki.
Mnie w ogóle takie instrumentalne podejście do ludzkiego ciała strasznie mierzi. I nie przekonuje mnie argument, że dla tych osób (personelu medycznego) to codzienność i że to normalne. Brrr. Chyba bym dała po łapach :-?
kofi - 2010-08-17, 22:18

Właśnie się dziwię, że ona nie dała.
Ale była mocno spanikowana tym brakiem pokarmu, chyba dlatego się na to godziła.

gemi - 2010-08-18, 07:07

założę się, że po takim obmacowywaniu i obściskiwaniu wcale jej tego pokarmu nie przybyło.
Może i kiedyś nie umiałabym powiedzieć NIE w takiej i podobnych sytuacjach. Lecz macierzyństwo uczy mnie stawiania granic i domagania się tego, by inni respektowali moje prawa.

Jednym z bardziej dziwnych pytań, które teraz słyszę od ludzi, gdy idę na spacer: "i jak ty teraz do pracy wrócisz?"
Myślę sobie wtedy: "normalnie - po prostu pójdę do domu. Tam czeka mnie mnóstwo pracy" :mrgreen:

Inesita - 2010-08-19, 12:54

Najgorzej to chyba być po terminie. Te bombardowanie pytaniami: jeszcze nie urodziłaś?
Już nawet do sklepu nie chodzę, bo mi tam babka żyć nie daje. Za to mąż chodzi i biedak codziennie musi zdawać raport z mojego stanu zdrowia :-/

z_grzywką - 2010-08-23, 21:08

Ja powiem szczerze nie miałam problemu ani z głaskaniem po brzuchu (zawsze uprzedzonym pytaniem - czy można) ani z pytaniami. Do obłędu doprowadzały mnie jednak pytania świeżo po porodzie. A jak? a bardzo? a długo? a jak pierwsza noc? a jak druga noc? a jak karmienie? a ssie? a kupa? a boli? a szyli?
Jadzia - 2010-08-23, 22:26

z_grzywką, czyli mówisz, że po porodzie to dopiero się zacznie ;-)
z_grzywką - 2010-08-23, 22:40

Akurat takie mam doświadczenia ;)
cynamon - 2010-08-25, 12:16

Ja z kolei jestem totalnie uczulona na dotykanie mojego brzucha ]:-> I nie rozumiem, czemu ludzie pozwalają sobie na takie rzeczy... Niestety, jestem w takich chwilach bardzo mało urocza.
z_grzywką - 2010-08-25, 12:22

cynamon, wiesz ja nie miałam nic przeciwko gdy np. ktoś z mych bliskich pytał czy może poczuć Marcela, siadaliśmy wtedy, ochotnik przykładał dłoń do brzucha i czekał ;) Nie czułam, nie widziałam w tym nic złego.
Nie miałam jednak takiej sytuacji, że ktoś z marszu macał mnie po brzuchu. To byłoby nieakceptowalne :evil:

koko - 2011-01-17, 09:41

U mnie też padają te wszystkie, stałe pytania + dotykanie brzucha. Wnerwia mnie to przekraczanie bariery intymności, jakby duży brzuch był przyzwoleniem na zadawanie wszystkich pytań (także w większym gronie) i dotykanie. Ciąża to stan fizjologiczny, tak jak miesiączka, choć jakoś podczas tej drugiej nikt nie pyta: mocno krwawisz? masz skrzepy, czy raczej takie rzadkie? ile to już trwa dni i kiedy się skończy?
Rozbawiło mnie za to jedno z pytań - ok. 10 tygodnia powiedziałam mojemu najbliższemu współpracownikowi, że jestem w ciąży. Jakiąś godzinkę potem mówię: idę do sklepu. Na co kumpel: zawieźć cię? ;-)
Co do dotykania brzucha: w mojej książce o ciąży poradzono, żeby po niechcianym dotknięciu zrobić to samo osobie dotykającej :-D

maga - 2011-01-17, 18:28

Aisha, :mryellow:
koko - 2011-01-17, 19:35

Aisha napisał/a:
w razie konsternacji powiedzieć, że ciąża i stolec to tak samo fizjologiczne procesy ;-)


Tylko zachwyty nad ich efektami są różne...

gemi - 2011-01-20, 07:52

koko, :mrgreen:
a to już zależy od wieku. Mój dwulatek zachwyca się swoją kupką, bije jej brawo i chce wszystkim pokazywać :lol:

A ja znów bardzo lubię, jak ktoś (dobry znajomy oczywiście) przykłada ucho do mojego brzucha 8-) i nasłuchuje. Bardzo się tym rozczulam... :-)

moony - 2011-01-20, 21:59

To ja może nie z pytaniem, ale stwierdzeniem, którego używają niemal wszyscy i które mnie rozwala:
Ktoś: -Na kiedy masz termin?
Ja: - 28. lutego.
Ktoś: - To dobrze, że mamy rok nieprzestępny, bo mały obchodziłby urodziny co cztery lata, ha, ha, ha.
No ha, ha, ha.

Velana - 2011-01-20, 22:11

moony napisał/a:
No ha, ha, ha.

No ha ha ha, przeciez sama nie wpadlabys na to :-P

MartaJS - 2011-01-20, 22:11

To może też nie pytanie, ale tekst który słyszałam ciągle w ciąży i słyszę też teraz kiedy karmię, a wpienia mnie okrutnie :mryellow:

MUSISZ JEŚĆ!!

No, faktycznie, oddychać też muszę, i różne takie ;-)

Velana - 2011-01-20, 23:08

MartaJS napisał/a:
MUSISZ JEŚĆ!!

He he, ja slysze go cale zycie bo naleze do tych wybrednych z jedzeniem :oops: a moj dziec ma to po mnie :evil: i niestety musze przyznac ze zaczynam tez to powtarzac :roll:

A jeszcze co do terminu to po pierwszej ciazy mam nauczke nikomu nie mowic dokladnej daty. Teraz okreslam raczej jako drugi tydz. lipca. Przy pierwszym razie jak juz bylo po terminie to ciagle ktos przychodzil i mowil: No jak nie urodzilas jeszcze? Przeciez mowilas ze na drugiego? :evil: Tak jakbym nie spelnila swojej obietnicy :-?

madam - 2011-01-20, 23:28

koko napisał/a:
ok. 10 tygodnia powiedziałam mojemu najbliższemu współpracownikowi, że jestem w ciąży. Jakiąś godzinkę potem mówię: idę do sklepu. Na co kumpel: zawieźć cię? ;-)

Ten typ lubiłam najbardziej, słodka troska ;-)

A z innych, też fajnych;
Kumpel (na imprezie)- Co Ty? Nie powinnaś leżeć już?
Ja (siódmy miesiąc) - :shock:
Kumpel - A jak urodzisz teraz to co?
Ja - To syn będzie, a co?

Albo takie, zdarzyło mi się ze trzy razy:
- Ty w TYM stanie nie chodzisz na jogę, hę?
Ja, zgodnie z prawdą - No oczywiście,że nie. Na jogę jeżdżę rowerem.

[ Dodano: 2011-01-20, 23:33 ]
euridice napisał/a:
koko napisał/a:
Co do dotykania brzucha: w mojej książce o ciąży poradzono, żeby po niechcianym dotknięciu zrobić to samo osobie dotykającej :-D

O dokładnie, to Ci chciałam poradzić :mryellow:


Tak, tak to działa idealnie!

rosa - 2011-01-21, 08:06

moony napisał/a:
To ja może nie z pytaniem, ale stwierdzeniem, którego używają niemal wszyscy i które mnie rozwala:
Ktoś: -Na kiedy masz termin?
Ja: - 28. lutego.
Ktoś: - To dobrze, że mamy rok nieprzestępny, bo mały obchodziłby urodziny co cztery lata, ha, ha, ha.
No ha, ha, ha.

ja mia lam z F termin na 01.04 - też ludzie komentowali :mryellow: urodził się chłopina tydzień wcześniej, ale zachowaniem pasuje na prima-aprilis :-)

koko - 2011-01-21, 10:07

rosa, moony dlatego ja mówię, że mam termin "na wiosnę" (czyli tak między marcem a czerwcem ;-) ).
A nawiązując do waszych 28 lutego i 1 kwietnia, to jak piosenka Wilków stała się przebojem, każda kolejna osoba z miną odkrywcy i dumna ze swojego pomysłu, tak jak u was, mówiła mi "Baśka miała fajny biust ha ha ha!"

ana138 - 2011-01-23, 13:56

28 luty...magiczna data, to był moj poczatkowy termin i tez w kółko słyszałam - ojej, dobrze, że to nie rok przestepny!!!! uuuu...wkurzające.
dotykanie brzucha mnie dobija, ale sposób z dotykaniem potem osoby, która ciebie dotyka jest super!!!!! zaczne stosowac....szkoda, ze tak pozno....
oczywiście pytanie o mięso!!!! masakra.... od znajomej usłyszałam - a co to biedne dziecko winne, że wy mięsa nie jecie...... :shock:
no i moje ulubione - chyba beda blizniaki... tak, tak, przytyłam, jestem duża, rzucilam palenie, wiec mam wrazenie, ze przybralam podwojnie i co z tego??????
noooooooooo....wyrzuciłam to z siebie!!! :mryellow:

moony - 2011-01-23, 14:03

Ostatnio koleżanka z pracy zaskoczyła mnie pytaniem, czy może dotknąć brzucha, bo pamięta, że właśnie strasznie się wkurzałam, jak mnie taka jedna łapała za brzuch w 3. miesiącu. Pozwoliłam więc, a ona zrobiła to w tak łagodny i ciepły sposób, że błogość na mnie spłynęła.
AZ - 2011-01-23, 18:46

Velana napisał/a:
Przy pierwszym razie jak juz bylo po terminie to ciagle ktos przychodzil i mowil: No jak nie urodzilas jeszcze? Przeciez mowilas ze na drugiego? :evil: Tak jakbym nie spelnila swojej obietnicy :-?

na drugiego, a określiłaś dokładną godzinę? bo jak nie to się obietnica nie liczy, zbyt nieprecyzyjna ;-)


moja matka miała ze mną termin na 1 marca, jej koleżanka na 3 marca (obie lekarki, miały rodzić pierwszy raz) to się umówiły, ze moja przetrzyma mnie jeden dzień, magdę się przyśpieszy jeden dzień i będziemy miały razem urodziny. ostatecznie ja jestem z 12lutego a magda 15marca i tyle wyszło z umawiania :lol: :lol:
przy okazji ojcowie nasi (całe studia mieszkali ze sobą w jednym pokoju w akademiku) sobie umyślili, ze będą razem świętować pępkowe.
jak sobie o tym myślę to mi się śmiać chce zawsze :lol:

emiwa - 2011-01-23, 19:04

miałyśmy z przyjaciółką ten sam termin porodu-27 listopada, ja urodziłam 13 grudnia, a ona 27 października :)
gemi - 2011-02-03, 08:03

Jenny napisał/a:
"A witaminy Pani regularnie przyjmuje?"
ja przyjmowałam regularnie :-) W pożywieniu :mrgreen:
Kwestia szprycowania ciężarnych sztucznymi preparatami doprowadziła nas do wymiany doświadczeń w sprawach tricków stosowanych na lekarzach :-D

Ostatnio głupie pytanie udało się mojemu tacie:
- córka, a ty właściwie na kiedy masz termin?
- no, już niedługo. Gdzieś w połowie lutego
- a na którego dokładnie?
- na dziewiętnastego.
- czyli do dziewiętnastego?
- tak, tato, do dziewiętnastego do godziny 19.19 :-P A jak się spóźnię, to muszę zaczynać ciążę od nowa

Uwielbiam takie dialogi. Później przez kilka dni na samo wspomnienie leżę i kwiczę z radości :mryellow:

bronka - 2011-02-03, 12:32

gemi, terminu należy się trzymać.
Ja miałam termin na 31 maja. Urodziłam 31 maja o 12.00 :mrgreen:

Capricorn - 2011-02-03, 12:41

bronka napisał/a:
gemi, terminu należy się trzymać.
Ja miałam termin na 31 maja. Urodziłam 31 maja o 12.00 :mrgreen:


no brawo :)

ja nigdy nie podawałam konkretnego terminu - też niedobrze, bo reakcja łatwo przewidywalna: TO TY NIE WIESZ KIEDY RODZISZ?

bodi - 2011-02-03, 15:52

ja skorzystałam z rady którą przeczytałam w jakiejś mądrej książce ciążowej (chyba u Kitzinger) i wszystkim mówię że termin mam dwa tygodnie później niż w rzeczywistości ;) :P

podobnie nie przyznaję się do planów rodzenia w domu, co by nie wysłuchiwać głupich komentarzy :)

bodi - 2011-02-03, 16:31

wiesz Aisha, wychodzę z założenia że po porodzie będzie mnie mniej obchodziło co ludziska wygadują, zresztą można wtedy zawsze się przyznać że "z powodu głupich komentarzy takich jak twoje podawałam nieco zmienioną datę :P "

a przed porodem wiem że potrafi to być nieźle wkurzające.

gemi - 2011-02-03, 16:39

bodi napisał/a:
podobnie nie przyznaję się do planów rodzenia w domu, co by nie wysłuchiwać głupich komentarzy
a tutaj ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu wcale się nie nasłuchałam. Zazwyczaj koleżanki były ciekawe, zadawały konkretne, zupełnie normalne pytania i życzyły powodzenia.

bronka, zakasowałaś wszystkich :mrgreen:

no wiecie, ale żeby tacie nie powiedzieć... :-P Myślałam, że po pierwszym wnuku, który ośmielił się przyjść 2 dni później, niż przewidywała godzina zero, znaczenie słowa "termin" będzie mu znane.

Za to mój mąż uchodzi wśród kolegów za kogoś w rodzaju szamana, bo ostatnio przyznał się do naszego domowego porodu. Sytuację nakręca fakt, że owo wyznanie padło na piwie w gronie przyszłych ojców. A większość z nich blednie na dźwięk słowa "pępowina" :mrgreen:

moony - 2011-02-03, 17:16

gemi napisał/a:
A większość z nich blednie na dźwięk słowa "pępowina" :mrgreen:

Ano :-> Mój mąż powiedział, że nie chce przecinać. Co tam, sama to zrobię ;)

maga - 2011-02-03, 17:29

moony, mój też tak mówił a jak finalnie drżącym głosem się tego domagał :mryellow:
moony - 2011-02-03, 17:47

No mam taką nadzieję, że jak przyjdzie co do czego... Jak położna go zapyta, to głupio będzie odmowić :mryellow:
bodi - 2011-02-03, 17:54

gemi, żeby nie było ;) niektórym znajomym mówię, ale tym wybranym :D
moony - 2011-02-08, 17:23

Z dziś - tez nie pytanie, raczej stwierdzenie i znając panią Basię z warzywniaka, która to zdanie wypowiedziała wiem, że nie złośliwe, tylko troskliwe :) :
"To pani jeszcze chodzi..."

Lily - 2011-02-08, 17:24

moony napisał/a:
"To pani jeszcze chodzi..."
No bo powinnaś już do góry brzuchem leżeć :lol:
Kutira - 2011-08-01, 14:02

czy Waszych brzuchów też wszyscy dotykają jak talizmanów? w dodatku bez pytania, zabawne to, bo w innej sytuacji nieciążowej, nikt nie zrobiłby tego, bo podpadałoby pod zachowanie zgoła seksualne.. :)
Lily - 2011-08-01, 14:04

Kutira napisał/a:
czy Waszych brzuchów też wszyscy dotykają jak talizmanów? w dodatku bez pytania, zabawne to, bo w innej sytuacji nieciążowej, nikt nie zrobiłby tego, bo podpadałoby pod zachowanie zgoła seksualne.. :)
Ja właśnie nie wiem, o co chodzi z tym dotykaniem, słyszałam, że ludzie tak robią - ale jak to tak kogoś obmacywać? W życiu na coś takiego nie wpadłam, siostry brzucha to może raz dotknęłam jak mi kazała...
MartaJS - 2011-08-01, 14:11

Potem tak samo bez pytania dotykają dziecka...
sunny - 2011-08-01, 14:21

Ale tak obcy ludzie Wam te dzieci dotykają? W ogóle sobie tego nie wyobrażam, jak można tak podejść do obcego dziecka/brzucha i je macać :-/ Ja nie lubię nawet, jak obcy ludzie blisko mnie stoją, co innego znajomi, to nie problem.
sunny - 2011-08-01, 14:37

Dobra, 5 lat studiów socjologicznych, a ja nadal nie rozumiem ludzi ;-) żeby tak obce dziecko macać albo brzuch :-x brzuch to już jest mimo wszystko dość intymne miejsce, no nie jest to dłoń w każdym razie. Był chyba kiedyś taki przesąd, że dotykanie brzucha przynosi szczęście, to pewnie stąd się to bierze.
Lily - 2011-08-01, 14:38

Ja z dzieciństwa pamiętam jakieś szczypanie w policzki, niemiło to wspominam :roll: Podchodzi jakaś obca baba czy facet i tarmosi :/
moony - 2011-08-01, 15:51

Moje dziecko jest najczęściej dotykane w stópkę wystającą z chusty i jakoś mi to nie przeszkadza :) Sam B. jest wielce zadowolony i śmieje się do dotykacza.
tora - 2011-08-01, 17:05

dzwonię do brata:
ja: będziesz wujkiem
on: zajebiście!
ja: ale podwójnym
on: pierdolisz!

Klasyczne pytania - jako że mnie już nudziły, walę w odpowiedzi co mi na język przyjdzie:

(jak jeszcze nie znałam płci)
ktoś: jedno czy dwujajowe?
ja: jak będą chłopcy, wolałabym, żeby mieli po dwa jajka

ktoś: ale gdzie ty je mieścisz?
ja: jedno po pachą, a drugie na plecach

neina - 2011-08-01, 20:39

tora, świetne odpowiedzi, chciałabym zobaczyć miny pytających :lol:
Ja nawet nie zaglądam do wózków obcych, bo myślę, że nie każdemu rodzicowi może się to podobać.
W UK ludzie są znacznie bardziej na dystans i nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja z powyższych i dobrze, bo bardzo by mi się nie podobało.

MartaJS - 2011-08-01, 21:07

Stacha też najczęściej ludzie tarmoszą za nóżkę, albo próbują ciągnąć za rączkę, niby "cześć". Nigdy nie był tym szczególnie zachwycony, a ostatnio włącza mu się faza strachu przed obcymi i jeszcze bardziej mu się nie podoba. Kurcze, nie rozumiem tego, przecież to jest człowiek, czy obcego człowieka można macać po nogach i rękach?

Brzuch tylko jedna znajoma mi macała, ale potem przeprosiła, bo przypomniało jej się, jak ją ktoś tak samo macał.

A co do pytań, najczęściej ludzie mnie pytali, czy nadal nie jem mięsa. Odpowiadałam standardowo - jem, ale tylko ludzkie :mryellow:

koko - 2011-08-01, 22:11

U nas też dotykanie stópek wystających z chusty. Ostatnio matka koleżanki z ogólniaka pocałowała Jerza w policzek :-> Faktycznie, ludziom ciężko oprzeć się dzieciakowi w chuście.
Dotykania brzucha nie znosiłam, ale jak ktoś kładł mi rękę na brzuch to rewanżowałam się tej osobie tym samym.

paulina - 2011-08-08, 13:19

a ja znam od znajomych taką historię: w windzie jedzie sobie para ciąży, dosiada się starsza pani. od razu maca ciężarną po brzuchu. na co mąż ciężarnej tak samo kładzie rękę na brzuchu starszej pani - szok! - i pyta: i jak się pani teraz czuje? fajnie?
gwarantuję, ze ta pani juz ochoczo macac nie będzie :)

priya - 2011-08-08, 15:23

Obca osoba macająca brzuch - fuj, fuj, fuj. Ale jeśli znajomi - kompletnie mi to nie przeszkadzało.
moony - 2011-08-09, 18:43

Hm, parę postów wyżej pisałam, że nie przeszkadza mi jak obcy łapią B. za stopę... Otóż w sobotę miało miejsce zdarzenie, które wytrąciło mnie z równowagi. Idę sobie, B. w chuście, gadam przez telefon. Z tyłu słyszę jakieś ochy i achy męskim głosem. I nagle, ni z gruszki, ni z pietruszki, z mojej lewej strony kątem oka widzę rękę całą w tatuażach (nie mam nic przeciwko, po prostu wytatuowana ręka kojarzy mi się z narkomanem, który zaatakował mnie w dzieciństwie) już-już prawie chwytającą. wrzasnęłam "proszę nie dotykać!", obracam się i widzę chlopaka maksymalnie w moim wieku, który pyta "a dlaczego?". A dlaczego, no kwa... rozbroił mnie. "Bo nie lubię jak ktoś narusza moją i mojego dziecka przestrzeń osobistą" i poszłam. Mogłam powiedzieć, że to nie towar w sklepie :evil:
nemain - 2011-08-17, 12:32

u mnie od kilku dni króluje pytanie:
- to kiedy to będzie?
i telefon od rodziny pod tytułem "to co, to już dziś?"

mówię, ze nie wiem, a oni na to "no na pewno masz jakieś przeczucia"
:evil:

same pytania mnie nie drażnią, ale za te nieszczęsne przeczucia mogłabym pogryźć ]:->

Mikarin - 2011-09-13, 21:46

Mnie najbardziej denerwuje pytanie w stylu: "To teraz już jesz mięso?" A jak usłyszałam od ginekologa, któremu ciężką kasę płacę za każda wizytę, że wegetarianizm jest jak ideologia Świadków Jehowy i przetaczanie krwi, to się we mnie gotuje. Dziś koleżanka mamy, pielęgniarka, powiedziała mi, że teraz to muszę jeść mięso, bo inaczej dziecko mi urośnie jakieś z niedorozwojem, obniżoną odpornością i innymi... Płakać mi się zachciało. Od 14 lat jestem wegetarianką, w sumie z przymusu, ale nigdy nie było na mnie takiej nagonki jak teraz w ciąży...
seminko - 2011-09-13, 22:05

MartaJS napisał/a:
jem, ale tylko ludzkie

No.
;-)

[ Dodano: 2011-09-13, 22:18 ]
Mikarin napisał/a:
Od 14 lat jestem wegetarianką, w sumie z przymusu

..?
Możesz napisać cos więcej?

ana138 - 2011-09-13, 22:40

Tantra napisał/a:
Mikarin napisał/a:
Od 14 lat jestem wegetarianką, w sumie z przymusu
..?
Możesz napisać cos więcej?

tez mnie to zainteresowało... ;-)

Mikarin - 2011-09-14, 19:47

jak miałam 14 lat wycięli mi woreczek żółciowy z powodu kamicy. W międzyczasie wywiązał się refluks. Po operacji próbowali dawać mi mięso do jedzenia, ale mnie od tego boli żołądek, ma problemy z jelitami przez dwa kolejne dni. Od mięsnych wywarów i innych pochodzenia zwierzęcego po prostu mnie mdli. Po rosole mam taką migrenę od żołądka, że nic,tylko spać, bo żadne leki nie pomagają.Walczyłam długo, żeby we mnie takich świństw nie wmuszali, bo naprawdę jak miałam zjeść mięsko, to od małego mnie cofało... Więc oficjalnie od 15 roku życia nie jem mięsa, produktów typu mączka kostna, żelatyna, i inne. Od razu mnie mdli. Dlatego zawsze mówię, że jestem wege z przymusu - organizm mnie do tego zmusił.
Teraz jestem w ciąży i jest jeszcze gorzej, bo mój żołądek nie przyjmuje NICZEGO wysoko przetworzonego. Od razu wyczuwam konserwanty w pieczywie, nawet razowym.
Ale nagonka trwa ;) bo ciągle się mnie pytają, ile mięsa zjadłam i czy jem. Kłamię jak z nut, żeby mieć święty spokój, a paróweczki podrzucam mojemu chłopakowi. Jemu zwisa, skąd dziecko dostanie swoje aminokwasy, czy z cielaczka, czy z fasolki, byleby dostało. Wybrałam fasolkę i on jeden się mnie nie czepia,w przeciwieństwie do położnej, dwóch pielęgniarek i ginekologa :)

martika - 2011-09-15, 09:56

Mikarin napisał/a:
Mnie najbardziej denerwuje pytanie w stylu: "To teraz już jesz mięso?" A jak usłyszałam od ginekologa, któremu ciężką kasę płacę za każda wizytę, że wegetarianizm jest jak ideologia Świadków Jehowy i przetaczanie krwi, to się we mnie gotuje. Dziś koleżanka mamy, pielęgniarka, powiedziała mi, że teraz to muszę jeść mięso, bo inaczej dziecko mi urośnie jakieś z niedorozwojem, obniżoną odpornością i innymi... Płakać mi się zachciało. Od 14 lat jestem wegetarianką, w sumie z przymusu, ale nigdy nie było na mnie takiej nagonki jak teraz w ciąży...


Zmień ginekologa. Swojemu ginekologowi powiedziałam i nie robił żadnych problemów, moja koleżanka chodziła do 3 innych i też uznali wege za coś zupełnie normalnego. Co więcej, w przynajmniej dwóch szpitalach w Trójmieście możesz po porodzie wybrać sobie dietę wegetariańską czy nawet wegańską...

Może powinna powstać lista ginekologów, którzy akceptują wegetarianizm w ciąży i nie robią głupich uwag...

sunny - 2011-09-15, 10:15

Myślę, że w ogóle nie trzeba chyba się lekarzowi spowiadać z diety, chyba że ktoś ma jakieś wątpliwości. Mój mnie w ogóle nie pytał o dietę, mówił tylko, że mam się odżywiać dobrze i zdrowo, na co ja mu mówię, że się odżywiam: kasze, warzywa, owoce, te sprawy. On mówi mi - no właśnie i na tym się skończyła nasza dyskusja o diecie ;-)
Pipii - 2011-09-15, 10:19

martika napisał/a:
Może powinna powstać lista ginekologów, którzy akceptują wegetarianizm w ciąży i nie robią głupich uwag...

bardzo cenne! Popieram!

Mikarin - 2011-09-15, 10:54

Jestem za. Szczególnie, że jestem z Wałbrzycha i ciężko by mi było jeździć do Wrocławia w zaawansowanej ciąży.

Do innych pytań, które mi ludzie zadają, należy: "A jak urodzisz, to dziecku też zakażesz jeść mięsa? Przecież nie będzie się wtedy prawidłowo rozwijać." Zawsze wzruszam ramionami i odpowiadam: "Będzie chciało, zje z tatusiem." Ludzie się wtedy krzywią i mówią: "A jak ci dziecko powie, że chce? Skąd będziesz wiedzieć?" Z tego już się śmieję i nie kontynuuję tematu.

martika - 2011-09-17, 14:14

Nie mam pomysłu na tytuł takiego wątku..

Jeśli chodzi o ginekologów z trójmiasta to:

Michał Szafran - Gdańsk
Mirosław Skóra - Gdynia

martika - 2011-09-18, 13:12

Jenny napisał/a:
Może "sprawdzeni i polecani ginekolodzy położnicy"


Hehe, no właśnie ja swojego nie polecam za bardzo, drugi raz bym go nie wybrała, choć ma swoje plusy. Nie faszeruje witaminami i innymi cudami, nie wysyła na niepotrzebne badania, no i nie ma też nic przeciwko wegetarianizmowi w ciąży :)

Apulejusz - 2011-09-22, 10:58

Moja gin zareagowała całkiem przyzwoicie kiedy jej powiedziałam, że jestem wege, bąknęła coś tylko o tym, że do prawidłowego rozwoju dziecka są potrzebne omega 3 ja na to, że jem świeżo mielone siemię lniane i olej lniany. Ona na to, że potrzebne jest zwłaszcza DHA, które jest w rybach. Z kolei ja na to, że olej lniany połączony z odpowiednią grupą produktów generuje DHA w naszym organizmie, potem opowiedziałam jej moją historię z wrodzoną anemią (byłam drugim dzieckiem rodziców z konfliktem serologicznym), o tym, że mięso powoduje sklejanie się czerwonych krwinek, że białe są silniejsze, i że wyzbyłam się tej anemii zostając 8 lat temu wegetarianką. Powiedziała tylko: to bardzo interesujące. Przy drugim spotkaniu (kiedy przyniosłam jej wzorową morfologię) nie odezwała się ani słowem na ten temat.

PS ponieważ podczas badania usg okazało się, ze miałam delikatnie odklejoną kosmówkę, celowo zapytałam czy dieta ma na taki stan rzeczy wpływ, a moja gin powiedziała, ze absolutnie nie, że to raczej kwestia budowy macicy lub jej skurcze uniemożliwiły prawidłowe zagnieżdżenie się płodu. Byłam zaskoczona (pozytywnie) taką odpowiedzią i wiedziałam już, że to ona będzie prowadziła moją ciążę.

sunny - 2011-09-26, 12:43

Apulejusz a z czym najlepiej łączyć ten lniany olej? Właśnie ostatnio też czytałam o tym DHA, że jest ważne także przy karmieniu piersią.

Może to w sumie bardziej komplement, ale zaczyna być denerwujący ;-) Ostatnimi czasy sztandarowe pytanie: Półmetek, niemożliwe, gdzie Ty mieścisz to dziecko? Wolałabym usłyszeć: ale ładnie i zgrabnie wyglądasz :-P :mrgreen:
Ja tam nie wiem, ale wg mnie to ten brzuch już widać, szczególnie, jak coś obcisłego ubiorę, ale ok - kłócić się nie będę.

jarzynajarzyna - 2011-09-26, 14:05

sunny napisał/a:
Półmetek, niemożliwe, gdzie Ty mieścisz to dziecko?

nienawidzę komentarzy z tej serii. a im dalej w las, tym tego więcej.

a z idiotycznych rzeczy, to mój chłop usłyszał w pracy, że jeśli nie jem mięsa, to trzeba koniecznie pobrać dziecku krew i sprawdzić - i miało to nastąpić oczywiście jeszcze w stanie prenatalnym, żeby se ktoś nie pomyślał, że chodzi o po porodzie :shock:
drugi news był taki, że skoro on nie je mięsa, to pewnie już więcej dzieci nie zrobi - bo soja powoduje u facetów niepłodność. a trzeci - że najwięcej nieplanowanych dzieci majstruje się w połogu. heh, no już widzę, jak kilka dni po porodzie uprawiamy dziki seks - w końcu krocze otwarte jak nigdy :roll:

może to nie są pytania zadawane kobietom w ciąży, ale ja gorszych bzdur nie słyszałam :mrgreen:

a co do dha, to ja się wspomagam aptecznym - omegamed vegetarian. niestety na lniany olej w dowolnej ilości miałam odruch wymiotny i obawiam się, że już nigdy w życiu się nie przełamię do tego :-/ chociaż na pewno lepiej wsuwać olej, niż tabsy, pod każdym względem, i zdrowotnym, i finansowym. ale u mnie to nie przejdzie niestety. może po porodzie się coś zmieni w tej materii, mam nadzieję.

Salamandra*75 - 2011-09-26, 14:07

a ja usłyszałam nie jesz nabiału na pewno wypadną Ci zęby a masz takie ładne...........grrrrrrrrrr
ani jeden ząb mi nie wypadł!!!!

Apulejusz - 2011-09-26, 14:45

sunny napisał/a:
Apulejusz a z czym najlepiej łączyć ten lniany olej? Właśnie ostatnio też czytałam o tym DHA, że jest ważne także przy karmieniu piersią.


sunny najlepiej z tofu i chlebem pełnoziarnistym lub jak radzi dr Budwig z twarożkiem (z tym że nie jest to wersja dla mnie bo mam straszliwe obrzydzenie do nabiału w ciąży:). Bardzo dobrze przyswaja się też świeżo zmielone siemię lniane w połączeniu z warzywami więc można sobie np nim posypywać kanapki (od 1 do 3 łyżek siemienia dziennie zapewnia odpowiednią dawkę omega 3). Ja robię sobie szejki z siemieniem i sezamem prawie każdego ranka (4 banany, jabłko lub gruszka, 2 liście sałaty lub pół natki pietruszki + wcześniej zmielony sezam - 1 łyżka i 2 łyżki takiegoż siemienia = miksuję razem i piję sobie taką bombę omegowo- magnezowo-wapniowo-żelazową).

Dobra koniec offtopa :-)

martika - 2011-09-26, 15:00

Chyba mam wyjątkowe szczęście. Mnie nikt głupich pytań nie zadaję. Jedna z sąsiadek mnie tylko wkurza nazywając mnie grubaskiem, a poza tym to wciąż słyszę komplementy o tym jak ładnie wyglądam w ciąży :mrgreen:
sunny - 2011-09-26, 15:10

Apulejusz dzięki, o paście Budwig słyszałam, nawet już sobie taki miks zapodawałam. Banany są podobno średnio wskazane w ciąży, bo zamulają perystaltykę, ale ostatnio mi się zatęskniło za koktajlem, więc może jednak do nich wrócę. Wczoraj mnie babcia poczęstowała super soczkiem - buraczki, kiwi, jabłka, pietruszka, coś tam jeszcze, ale to trzeba mieć sokowirówkę, bo wyciskane draństwo jest.
Apulejusz - 2011-09-26, 15:24

sunny napisał/a:
Apulejusz dzięki, o paście Budwig słyszałam, nawet już sobie taki miks zapodawałam. Banany są podobno średnio wskazane w ciąży, bo zamulają perystaltykę, ale ostatnio mi się zatęskniło za koktajlem, więc może jednak do nich wrócę. Wczoraj mnie babcia poczęstowała super soczkiem - buraczki, kiwi, jabłka, pietruszka, coś tam jeszcze, ale to trzeba mieć sokowirówkę, bo wyciskane draństwo jest.


nie ma za co :-) o bananach słyszałam ale jakoś nie mam problemów, może ze względu na błonnik w gruszce czy jabłku tudzież sałacie w tym szejku no i zmielone ziarna też poprawiają perystaltykę. Choć wiem, że będę musiała te banany ograniczyć lub wyeliminować, bo nawet już coraz mniejszą ochotę na nie mam i łapie się na tym, że sokowirówkowe soki mi na śniadanie najbardziej wchodzą. A Twój soczek ciekawy, dzięki - jeszcze nie piłam połączenia kiwi-burak :-)

Pipii - 2011-09-26, 15:59

dziewczyny, uważajcie z tymi surowymi śniadaniami, bo one bardzo, bardzo wychładzają..
Lily - 2011-09-26, 16:55

Pipii napisał/a:
dziewczyny, uważajcie z tymi surowymi śniadaniami, bo one bardzo, bardzo wychładzają..
Ja myślę, że nie każdego, mnie np. wszystko wychładza ;) , ale są osoby, którym zawsze ciepło, bez względu na to, co jedzą, cały rok śpią przy otwartych oknach itp. Ta teoria jednak nie dla każdego będzie prawdą.
sunflower_ren - 2011-09-26, 18:04

Lily napisał/a:
mnie np. wszystko wychładza ;)

Skad ja to znam... :-|
I jeszcze mam w pracy 17 stopni ;(
Zamarzam :cry:

Pipii - 2011-09-26, 19:25

Owszem, zależy to od konstytucji danej jednostki - jedni są z natury "zimnokrwiści", inni - wręcz parują od gorąca ;-)
Czy Twój pracodawca nie powinien się zająć tą temperaturą? Nie ma jakiś wytycznych, jaka ma być w miejscu pracy? Może zażądaj grzejnika? No, chyba, że pracujesz w chłodni.. :roll:

koko - 2011-09-26, 20:05

jarzyna, bo soja faktycznie nie jest zdrowa dla facetów.
sunny - 2011-09-26, 20:21

Apulejusz napisał/a:
sunny napisał/a:
Apulejusz dzięki, o paście Budwig słyszałam, nawet już sobie taki miks zapodawałam. Banany są podobno średnio wskazane w ciąży, bo zamulają perystaltykę, ale ostatnio mi się zatęskniło za koktajlem, więc może jednak do nich wrócę. Wczoraj mnie babcia poczęstowała super soczkiem - buraczki, kiwi, jabłka, pietruszka, coś tam jeszcze, ale to trzeba mieć sokowirówkę, bo wyciskane draństwo jest.


nie ma za co :-) o bananach słyszałam ale jakoś nie mam problemów, może ze względu na błonnik w gruszce czy jabłku tudzież sałacie w tym szejku no i zmielone ziarna też poprawiają perystaltykę. Choć wiem, że będę musiała te banany ograniczyć lub wyeliminować, bo nawet już coraz mniejszą ochotę na nie mam i łapie się na tym, że sokowirówkowe soki mi na śniadanie najbardziej wchodzą. A Twój soczek ciekawy, dzięki - jeszcze nie piłam połączenia kiwi-burak :-)


Mogę spytać babci, co dokładnie tam było, bo sobie gdzieś wynotowała przepis podany w radiu.

Co do temperatury, to wg kodeksu w biurze nie mniej niż 18, na hali magazynowej - nie mniej niż 14 o ile dobrze pamiętam

jarzynajarzyna - 2011-09-26, 20:29

koko, wiadomo, ogólnie też nie uważam, żeby to w ogóle była najlepsza i najzdrowsza z roślin dla każdego, ale ile to taki chłop by musiał tego zeżreć, żeby mu faktycznie zaszkodziło? tym bardziej, że "nie jem mięsa" wcale nie musi równać się "zapycham się soją" :-D ale taki stereotyp rządzi chyba wszędzie...
sunflower_ren - 2011-09-26, 20:42

Pipii napisał/a:
Czy Twój pracodawca nie powinien się zająć tą temperaturą? Nie ma jakiś wytycznych, jaka ma być w miejscu pracy? Może zażądaj grzejnika? No, chyba, że pracujesz w chłodni.. :roll:


Dziś z ciekawości próbowałam poszukać jaka jest minimalna temp w miejscu pracy, ale jakoś nic nie znalazłam sensownego. Aczkolwiek długo nie szukałam, bo czas nie pozwolił. Pracuję w aptece i w lato mieliśmy 20-22 stopnie, a teraz jest 17, chyba przez chłodne noce. Jak zaczną grzać może będzie lepiej..

sunny - 2011-09-27, 06:50

sunflower_ren napisał/a:
Pipii napisał/a:
Czy Twój pracodawca nie powinien się zająć tą temperaturą? Nie ma jakiś wytycznych, jaka ma być w miejscu pracy? Może zażądaj grzejnika? No, chyba, że pracujesz w chłodni.. :roll:


Dziś z ciekawości próbowałam poszukać jaka jest minimalna temp w miejscu pracy, ale jakoś nic nie znalazłam sensownego. Aczkolwiek długo nie szukałam, bo czas nie pozwolił. Pracuję w aptece i w lato mieliśmy 20-22 stopnie, a teraz jest 17, chyba przez chłodne noce. Jak zaczną grzać może będzie lepiej..


To jest zapisane w przepisach BHP, jest taki zapis na 100% - chyba nawet na stronie PIP można to znaleźć. Z pamięci podałam powyżej te 18 i 14 stopni. W aptece to raczej chyba 18, bo to bardziej pod biuro niż pod magazyn podpada ;-)

majaja - 2011-09-27, 07:41

jarzynajarzyna napisał/a:
ale ile to taki chłop by musiał tego zeżreć, żeby mu faktycznie zaszkodziło? tym bardziej, że "nie jem mięsa" wcale nie musi równać się "zapycham się soją" ale taki stereotyp rządzi chyba wszędzie...
ja w takim przypadku mogę rozmówcy odpowiedzieć zgodnie zresztą z prawdą, że prawdopodobnie je więcej soji niż my, to powszechnie stosowany wypełniacz w wędlinach, kiełbaach itp, natomiast u mnie w kuchni domunją soczewice i fasole. I z tego co mi wiadomo to męska płodność tak statystycznie rzecz biorąc stale się pogarsz, więc może wystarczy staje jeść za dużo, a to wbrew pozorom wcale nie takie trudne.
Mikarin - 2011-09-27, 11:01

Mój mężczyzna mięsożerca jakoś soję wcina, fasolkę mi podjada, soczewicy nie lubi :D A przy mojej kuchni i sposobie życia wyleczył się z impotencji względnej... to chyba nie świadczy najgorzej.
Ah, i mój ginekolog, który tak psioczył na mój wegetarianizm jak zobaczył wynik morfologii zamknął się na amen. Moja mama jak ją zobaczyła to padł komentarz: "15 hemoglobiny! z taką morfologią to ty nie musisz mieć tak często robionych badań." Czyli wszystko w normie :P

Lily - 2011-09-27, 17:00

Jenny napisał/a:
Soja zawiera kwas fitynowy blokujący przyswajanie ważnych minerałów
Kwas fitynowy i tak stale jemy, przecież wszystkie zboża są tego pełne ;)
Mikarin - 2011-09-27, 17:26

Bo w sumie chyba nie o kwas fitynowy chodzi...
"Soja jest rośliną najbogatszą w białko [...] Najzdrowsza jest soja w postaci fermentowanej, np. pasta z soi kiszonej po azjatycku albo sos sojowy z fermentowanej soi, zawiera bowiem białko i tłuszcz w łatwo przyswajalnej postaci, podczas gdy soja niefermentowana jest ciężkostrawna. [...] mleko sojowe, jako twór sztuczny, przetworzony, poddawany procesom przemysłowym, ma tak samo niewielką wartość jak przemysłowo konserwowane mleko krowie."
E. Kowalewska, Pokochaj wegetarianizm, Warszawa 2010, s.129.

Lily - 2011-09-27, 17:31

Mikarin napisał/a:
Bo w sumie chyba nie o kwas fitynowy chodzi...
Głównie chodzi chyba o fitoestrogeny, no i o fakt, że praktycznie 100% soi to GMO.
koko - 2011-09-27, 21:22

Lily, większość, ale nie 100% na szczęście. Ciekawe tylko, jak długo...
sunflower_ren - 2011-09-28, 08:42

sunny napisał/a:
sunflower_ren napisał/a:
Pipii napisał/a:
Czy Twój pracodawca nie powinien się zająć tą temperaturą? Nie ma jakiś wytycznych, jaka ma być w miejscu pracy? Może zażądaj grzejnika? No, chyba, że pracujesz w chłodni.. :roll:


Dziś z ciekawości próbowałam poszukać jaka jest minimalna temp w miejscu pracy, ale jakoś nic nie znalazłam sensownego. Aczkolwiek długo nie szukałam, bo czas nie pozwolił. Pracuję w aptece i w lato mieliśmy 20-22 stopnie, a teraz jest 17, chyba przez chłodne noce. Jak zaczną grzać może będzie lepiej..


To jest zapisane w przepisach BHP, jest taki zapis na 100% - chyba nawet na stronie PIP można to znaleźć. Z pamięci podałam powyżej te 18 i 14 stopni. W aptece to raczej chyba 18, bo to bardziej pod biuro niż pod magazyn podpada ;-)


Czyli poniżej normy, ale w sumie co z tego :roll:
Chyba musieliby ocieplić budynek czy coś, żeby cokolwiek się zmieniło..

Mikarin - 2011-10-04, 07:53

:D 17-18 stopni... Bogowie... ja dwa lata temu na hali produkcyjnej pod Wrocławiem pracowałam w temperaturze 8 stopni, czasami było mniej. Dziewczynom na magazynie spadała do 0 stopni, bo rampy wyładunkowe były pootwierane. Autokar dowożący nas z Wałbrzycha do Wrocławia nie raz, nie dwa nie miał ogrzewania albo kierowca nie włączał, kiedyś dziewczyny z Bielawy cały tydzień jechały autokarem z uszkodzonymi środkowymi drzwiami, które cały czas były otwarte i śnieg się sypał do środka, bo na zewnątrz było -10 do -25.
A fakt jest taki, że wg przepisów BHP pracownik ma prawo odmówić wykonania powierzonych mu czynności służbowych z temperaturze niższej niż przewidziana w kodeksie pracy. U mnie kończyło się to natychmiastowym zwolnieniem z powodu niedopełnienia obowiązków służbowych :evil:
sunflower_ren, ale zaczęli ci już grzać, mam nadzieję? Bo jak pomyślę o tym, ze to apteka, niewiele pewnie się tam ruszacie, bo nie zawsze jest ruch, to się człowiek nie rozgrzeje :(

Pipii - 2011-10-04, 08:02

Mikarin napisał/a:
sunflower_ren, ale zaczęli ci już grzać, mam nadzieję? Bo jak pomyślę o tym, ze to apteka, niewiele pewnie się tam ruszacie, bo nie zawsze jest ruch, to się człowiek nie rozgrzeje :(

spirytus macie ;-) ]:-> ]:->

sunflower_ren - 2011-10-04, 09:48

Mikarin, temperatury o których napisałaś mnie przerażają :shock:
Grzać jeszcze nie zaczęli, a mieli ponoć od października..
Ja mam rękaw krótki i 2 długie, ale nie jakieś tam cienkie tylko już porządniejsze.
Dobija mnie jak ludzie mówią nawet, że tak tu zimno :roll: Np. przed chwilą przyjechał facet z towarem i się mnie pyta czy tu jest klimatyzacja włączona ]:->

Apulejusz - 2011-10-04, 17:36

Jenny napisał/a:
A ja nie jestem w ciąży ale za to pewna Pani na mój widok (karmiłam Samka) zadała rewelacyjne pytanie swojemu 3letniemu wnusiowi.
No więc siedzę sobie w hallu Sadyby Best Mall. Karmię. Idzie babka, wgapia się we mnie więc staram się udawać, że patrzę prosto w oczy Samkowi i jej nie widzę. Ona podchodzi jeszcze bliżej i mówi do swojego wnusia najsłodszym głosem jaki ma w zanadrzu:
"Zobacz Krzysiu jaka wspaniała dzidzia. Mógłbyś taką dzidzię uderzyć? No powiedz, mógłbyś uderzyć takiego maluszka?"


:shock: :shock: :shock: naprawdę biedny wnusio :(

maharetefka - 2011-10-04, 17:43

Jenny, ale hard core! :shock:
Mikarin - 2011-10-04, 20:11

Jenny, babcia wychowywała mojego kolegę z podwórka. Jak dziecko było złe, to babcia mówiła: "Kochanie, nie bij innych dzieci, masz uderz babcię". Teraz dorosły wnuk regularnie babcię bije. Wszyscy o tym wiedza, ale ona twardo zaprzecza.
AKCJA=REAKCJA
Jestem ciekawa, na kogo to dziecko wyrośnie... Bo po takim tekście można się domyślić tylko jednego - że "wnusio" już teraz bije inne dzieci...

Apulejusz - 2011-10-04, 21:06

Mikarin napisał/a:
Jenny, babcia wychowywała mojego kolegę z podwórka. Jak dziecko było złe, to babcia mówiła: "Kochanie, nie bij innych dzieci, masz uderz babcię". Teraz dorosły wnuk regularnie babcię bije. Wszyscy o tym wiedza, ale ona twardo zaprzecza.
AKCJA=REAKCJA
Jestem ciekawa, na kogo to dziecko wyrośnie... Bo po takim tekście można się domyślić tylko jednego - że "wnusio" już teraz bije inne dzieci...


ech, niektórzy dorośli mają dziwne wyobrażenie o wychowaniu. Myślą, że jeśli będą "przyjmować na siebie" lub kierować w stronę innych złość/agresję/niezadowolenie to pociecha im kiedyś odpłaci samą dobrocią... . Mam taką sąsiadkę, która przyjęła ten sposób wychowania... teraz ma dorosłego syna żula, chama, który żyje z jej pensji, traktuje ją w okropny sposób, a ona widzi w nim ideał...

Mikarin - 2011-10-04, 21:42

Apulejusz, nie streszczę Ci historii mojej rodziny. Powiem tylko tyle, że rodzice się po 5 latach rozwodzenia w końcu rozwiedli, a moja siostra "wypięła się" na mamę.
Moja mama zawsze mówiła, że bez względu na to, co się dzieje, zawsze wszyscy jesteśmy jej dziećmi. Powoli zaczyna do mnie docierać, co miała na myśli, wysłuchując tyle lat oszczerstw i obelg z ust pierworodnej córki... Ale to prawda, gdy było bardzo źle nigdy nie pozwoliła nam odczuć, że ktoś jest ważniejszy albo ze komuś nie przebaczy.
Ale usprawiedliwianie własnego dziecka z jego złego postępowania jest zboczeniem. Moim zdaniem kobieta psychicznie nie dorosła do tego, by pozwolić dziecku dorosnąć. Mój eks-narzeczony był z rodziny patologicznej, gdzie ojciec był właśnie takim żulem z bramy. J. miał czwórkę rodzeństwa, sam był najstarszy, najmłodsza siostra miała 17 lat. Z tej rodziny nie piła tylko matka, cała reszta była współuzależniona, pierwsza czwórka z nosem w kieliszku, Amelce już też serwowali driny. Potrafili się z tym świetnie maskować, bo wyszło dopiero po pół roku czasu. W takich sytuacjach ta pępowina, o której piszą w opisach porodów lotosowych NIGDY nie jest przecięta. Nie ma czegoś takiego jak uniezależnienie się dziecka od matki i matki od dziecka (to drugie jest nawet częstsze niż pierwsze). Ta matula z Twojej wypowiedzi to właśnie matka uzależniona od dziecka...
P.S. ja sypię takimi historiami, ale pochodzę z miasta biedaszybów i niektóre patologie mam pod nosem. Trudno przy tym zachować obiektywizm, co jeszcze jest normą, a co już nie. Czy matka dająca dziecku w twarz postępuje w porządku? Często widzę takie zachowania na mieście i u mnie nikt na to nie reaguje. Chyba już tak się do tej degeneracji przyzwyczajamy ;(

neon.ka - 2011-10-04, 23:23

Jenny napisał/a:
Ona podchodzi jeszcze bliżej i mówi do swojego wnusia najsłodszym głosem jaki ma w zanadrzu:
"Zobacz Krzysiu jaka wspaniała dzidzia. Mógłbyś taką dzidzię uderzyć? No powiedz, mógłbyś uderzyć takiego maluszka?"
Oczywiście pierwsze skojarzenie po przeczytaniu takich słów narzuca się samo, i oczywiście Jenny to Ty byłaś przy tej sytuacji, więc znasz najwięcej szczegółów [odbieranych wszystkimi zmysłami].
Niemniej jednak... Ja zawsze sobie staram się powtarzać, że tak naprawdę nie mam prawa osądzić niczyjego zachowania [a przynajmniej jego intencji], jeśli nie znam dogłębnie jego samego i wszystkich zaistniałych wcześniej okoliczności. Zdarzyło mi się niejednokrotnie, że coś oceniłam bardzo negatywnie, po czym okazywało się, że prawda wyglądała zupełnie inaczej.
W przypadku tej babci... być może rzeczywiście mają już jakieś problemy z tym chłopcem, i to, co zrobiła miało w jakiś sposób oddziałać na niego. A może jeszcze zupełnie inną rzecz ukrywa historia tej rodziny... Nie mówię, że to było idealne zachowanie, ale być może pod tymi słowami było ukryte zupełnie coś innego, niż właśnie nam się narzuca na pierwszy rzut oka...
Ja osobiście bardzo boję się skrzywdzić swoją oceną druga osobę. Bo wiem naprawdę niewiele...
Chociaż, tak jak napisałam, to Ty Jenny byłaś tam i widziałaś. I słyszałaś. No i masz małe dziecko, więc jesteś na takie rzeczy wyczulona.

Pipii - 2011-10-05, 07:04

neon.ka zgadzam się z Tobą w 100%, jednakże ja na miejscu Jenny byłabym mocno przerażona.. :shock: WSPÓŁCZUJĘ!
maga - 2011-10-05, 07:48

Jak przeczytałam historię Jenny, to mi skoczyło ciśnienie, ale w sumie neon.ka, je obniżyła. Faktycznie nie ma co oceniać nie znając sytuacji rodzinnych. Od razu przypomniała mi się historia sprzed 30 lat. W zaprzyjaźnionej rodzinie miało się urodzić drugie dziecko. Starszy synek, lat 3-4, od samego początku mówił, że urodzi mu się brat i on go będzie bił. Niestety faktycznie się tak stało - braciszek się urodził i od samego początku dostawał łomot od starszego :-/ (nota bene po kilku latach okazało się, że starszy ma jakieś porblemy psychiczne). Być może i tutaj zaistaniała podobna sytuacja?
Mikarin - 2011-10-05, 10:17

neon.ka, maga, fakt, ale po takim tekście człowiek może sie wydygać. Ja bym się wydygała...
Apulejusz - 2011-10-05, 20:59

Mikarin napisał/a:
neon.ka, maga, fakt, ale po takim tekście człowiek może sie wydygać. Ja bym się wydygała...


macie racje dziewczyny, moze zbyt pochopnie oceniamy... Nasze jednoznaczne skojarzenia z przykladami z wlasnego doswiadczenia zyciowego pokierowaly rozmowe na taki a nie inny tor... a moze slowa, choc przerazajace, znaczyly co innego...


Mikarin
, wiem o czym piszesz jesli chodzi o wspoluzaleznienie. Krzywdzaca slepota matki na zlo i glupote dziecka to straszna choroba fatalna w skutkach dla niej, dla niego i otoczenia...

Mikarin - 2011-10-06, 11:05

Kolejne głupie pytanie: "Ale wiesz, ze nie możesz jeszcze kupować ciuszków, bo to za wcześnie i przyniesie ci pecha?"
I wczorajsze od koleżanki: "Kopie już?" Na co ja: "Pewnie kopie, ale jak ma 8 cm, to raczej tego nie czuję..." Jakby to kopanie było najważniejsze...

jarzynajarzyna - 2011-10-06, 14:11

Mikarin napisał/a:
"Ale wiesz, ze nie możesz jeszcze kupować ciuszków, bo to za wcześnie i przyniesie ci pecha?"

omg, też sobie to dałam wkręcić. no comment.

Mikarin napisał/a:
"Kopie już?"

o, a na to zawsze przychodziły mi do głowy same chamskie odpowiedzi :mryellow: chociaż i tak dla mnie hitem są moi starzy, którzy potrafili codziennie pytać, czy się rusza. a ja mam generalnie schiza idiotycznego na tym punkcie, zawsze miałam wrażenie, że skoro się nie rusza, to coś jest nie tak, a oni to dodatkowo potęgowali jeszcze. i na nic były moje prośby i tłumaczenia, żeby mi dali spokój.

sunny - 2011-10-06, 14:24

jarzynajarzyna napisał/a:
Mikarin napisał/a:
"Ale wiesz, ze nie możesz jeszcze kupować ciuszków, bo to za wcześnie i przyniesie ci pecha?"

omg, też sobie to dałam wkręcić. no comment.


Ja przeprowadziłam jakiś czas temu zadziwiający dla mnie dialog z moją babcią. Do tej pory nie wiem o co jej chodziło, kobieta wykształcona, w dodatku lekarz :roll:
Babcia: Ale nie kupujcie teraz za dużo.
Ja: Ale czego za dużo.
Babcia: No dla dziecka za dużo.
Ja: Ale czego za dużo, ciuszków, czy zabawek?
Babcia: No wszystkiego nie kupujcie teraz.
Ja - oczy jak spodki: Ale czego wszystkiego?
Babcia: No łóżeczka, wózka, ubranek, to się potem kupi.
Ja: Ale kiedy potem, w sensie w listopadzie/grudniu?
Babcia: Nie no, potem, po porodzie się kupi...
Ja: :shock: :shock: :shock:
Zobaczyłam siebie jak po wyjściu ze szpitala, z tym berbeciem owiniętym w "rąbek z głowy zdjęty" radośnie podążam w kierunku centrum handlowego w celu nabycia odzieży, pieluch oraz wózka :->

A pytania o to jak się czują albo o dziecko na razie mnie nie męczą, to jest miłe. Przynajmniej na razie osoby pytające mają raczej dobre intencje. Mój mąż często jeździ do naszych dostawców i w połowie firm wszystkie kobiety wiedzą o mojej ciąży, jestem w centrum zainteresowania, choć część mnie na oczy nie widziała, tylko mailowo lub telefonicznie się znamy :lol: Takiego mam pleplę ;-) a podobno faceci nie plotkują.

Mikarin - 2011-10-06, 15:24

sunny, mój się posunął jeszcze dalej. Świsnął mi z wielką furią zdjęcie z USG i pokazywał ludziom w pracy :shock: dostał taki o'per że to się w głowie nie mieści. potem bez mojej wiedzy robił sobie skany i nosił na komórce, zeby mu się fotki "nie poniszczyły". Ale hitem sezonu było to:
Kornela (Ja): To powiem ginekologowi, zeby ci zgrał zdjęcia na pen drive, bo można zrobić sobie kopię i mieć w razie W.
Jędrzej (dumny tatuś): To super, zaniosę pokażę mamie.
K.: OK, tylko niech tego nie kopiuje dalej, proszę...
J.: A dlaczego nie?
K.: :evil: Bo twoja mama ma tendencję do kopiowania i rozsyłania fotek po wszystkich znajomych jakich ma.
J.: No ale co w tym złego?
K.: :shock: Słucham?
J.: No ale o co ci chodzi? Przecież ty też czasami pokazujesz zdjęcia znajomym.
K.: Tak, ZNAJOMYM, a nie nieznajomym, których nie znam. nie chcę, żeby oglądali moje trzewia.
J.: Dziecko jest też moje.
K.: DZIECKO będzie można OGLĄDAĆ, jak się URODZI. Teraz to jest część mojego organizmu i nie życzę sobie, żeby ktoś mi w trzewia zaglądał. A rentgenem swojej złamanej ręki też się wszystkim chwalisz?
J.: Nie ma różnicy między takim urodzonym, a takim jeszcze nie. Pooglądać można.
Resztę, czyli niemal awanturę, możecie sobie dopowiedzieć. W sumie, to nie wyobrażam sobie, jakbym miała np. skanować moje zdjęcie USG i zamieszczać w necie, na przykład tutaj. Albo zakładać takiej ośmiotygodniowej "fasolce" konto na NK, a takie cuda też się kiedyś zdarzały :shock:

jarzynajarzyna - 2011-10-06, 16:12

pęka z dumy, to i mu na mózg padło :mryellow:
przejdzie mu (chyba?) :-P

jarzynajarzyna - 2011-10-06, 16:44

Cytat:
Mama cały czas w domu opowiada o swoim nowym niemowlęciu, którym się opiekuje. Synek jest zazdrosny o mamę i powiedział, że nie lubi nowego podopiecznego mamusi i że maluch dostanie od niego lanie.

jebnięta.
sorry :-P

Mikarin - 2011-10-06, 21:24

jarzynajarzyna, przejdzie, przejdzie. Zaraz po tej rozmowie byliśmy u gina. Dziecko się schowało, pliki się nie skopiowały, a potem mieliśmy jeszcze jedną spokojniejszą rozmowę w tym temacie i już wszystko wyjaśnione, ale on dalej obstaje przy swoim - ale mięknie, mięknie jak fasolka w barszczu :D
Jenny, szkoda słów...

Mikarin - 2012-02-06, 19:14

Hit ostatniego miesiaca:

A kiedy kładziesz się do szpitala i czekasz porodu?

I oburzone spojrzenie dziewczyny, kiedy zaczęłam się śmiać prosto w nos, bo nie wytrzymałam :mrgreen:

Jabłania - 2012-07-15, 21:59

To ja też dopiszę kilka głupich pytań, które uszłyszałam :-D :

-to nawet nie dasz dziecku plasterka szynki??? (pytanie zadane w pracy)

-to co teraz będzie ze zwierzętami? Co teraz zrobisz z psem? Co zrobisz ze szczurami? (pytania zadane ze złośliwym uśmieszkiem przez koleżankę w pracy)

-w którym szpitalu chcesz rodzić ? (w tydzień po tym jak mi wyszedł pozytywny test) :D

-kiedy wybierasz się na L 4 ? (pytanie zadane w pracy na samym początku ciąży, przez znaną donosicielkę :) )

Gudi - 2012-07-15, 23:05

w sumie od ludzi nic głupiego jeszcze nie usłyszałam raczej, ale...

pierwsze smarowanie oliwką brzucha celem uniknięcia rozstępów [nie udało się], mój T zalał pępek i przerażony, że "Jagoda się udusi - przecież oddycha przez pępek" myślałam, że padnę... :) dobrze, że wiedział jak się dzieci robi;P

seminko - 2012-07-15, 23:08

Gudi, :mrgreen:
Maple Leaf - 2012-07-16, 09:09

Gudi napisał/a:
"Jagoda się udusi - przecież oddycha przez pępek"

Gudi napisał/a:
dobrze, że wiedział jak się dzieci robi;P

:lol: :lol: :lol:

Paticzang - 2012-07-16, 13:37

Jabłania napisał/a:
-to nawet nie dasz dziecku plasterka szynki??? (pytanie zadane w pracy)

to pytanie to chyba z milion razy słyszałam plus: ale paróweczkę to będziesz dawać? Bo są takie specjalnie dla dzieci...

Najlepsze pytanie jakie usłyszałam od "życzliwej" z pracy to:
- Kiedy zamierzasz wrócić do pracy? (byłam wtedy w 8 tyg. ciąży) odpowiedziałam że urodze w weekend a w pon. przyjdę do pracy :D buahhaha - roześmiałam się. Życzliwa powiedziała Oooo widzę ze wszystko już masz zaplanowane... chyba stwierdziła że mówie serio bo później chodziła i opowiadała innym że głupia jestem bo na zwolnienie nie chce iść i wracam do pracy po porodzie zamiast się dzieckiem zająć. Nieźle nie? Cóż na głupotę nie ma rady!

Jeszcze jedno było dobre:
- Ale teraz jak jesteś w ciąży to myślę że zaczniesz jeść mięso?
Odp.: No wiadomo! To ja już zaczynam! buahaha :lol: :mrgreen:

mabo85 - 2012-07-17, 09:36

Gudi napisał/a:
przecież oddycha przez pępek" / dobrze, że wiedział jak się dzieci robi;P


Gudi :D aż się popłakałam ze śmiechu :D hehehe no to jest chyba najlepszy tekst o jakim słyszałam :) )))

Gudi - 2012-07-17, 10:51

mabo85 napisał/a:
aż się popłakałam ze śmiechu :D hehehe no to jest chyba najlepszy tekst o jakim słyszałam


fajno ;) ale zabiłby mnie chyba jakby się dowiedział, że to napisałam ;P

jagodzianka - 2012-07-17, 11:44

Gudi napisał/a:

pierwsze smarowanie oliwką brzucha celem uniknięcia rozstępów [nie udało się], mój T zalał pępek i przerażony, że "Jagoda się udusi - przecież oddycha przez pępek" myślałam, że padnę... :) dobrze, że wiedział jak się dzieci robi;P


Hahaha, masakra! :mrgreen: :lol: :mrgreen: :lol:

A słyszałam o kolesiu który myślał, że dzieci robi się właśnie przez pępek. :mryellow:

Salamandra*75 - 2012-07-17, 11:47

ha haa niezłe:P
Jabłania - 2012-07-17, 20:04

Gudi napisał/a:
"Jagoda się udusi - przecież oddycha przez pępek"


:D :D :D Hahaha :mryellow:

A powracając do "życzliwych" w pracy, to ja wczoraj, po powrocie z urlopu wpoczynkowego dowiedziałam się, że za moimi plecami "życzliwa koleżanka" obgadywała mnie, że "wstydziłabym się, że nie poszłam na L 4 tylko przychodze do pracy i jeszcze w nowe obowiązki się pcham" (akurat moja ciąza pokryła się z tym, że zmienili mi trochę zakres obowiązków).

Ta sama "koleżanka" zapytała mnie ostatnio, czy teraz jem mięso, na co ja odpowiedziałam, że nie, a ona na to "ale dziecku będziesz dawać? Nie rób tego dziecku!!!".

A dziś koleżanka zadzwoniła do mnie do pracy specjalnie po to, aby spytać, czy dalej nie jem mięsa i powiedziała, że musimy sie spotkać żeby o tym porozmawiać :D

:D

Najbardziej denerwują mnie pytania czy jem mięso i pouczanie w tym względzie. Dziwne, że dziewczynie z mojej pracy, która przez całą ciążę piła alkohol, "bo ją to relaksowało" i jadła mnóstwo żarcia z McDonalda itp "bo jej smakowało" nikt nie powiedział złego słowa, natomiast to, że ja nie jem mięsa jest dla niektórych problemem :/

Malati - 2012-07-17, 22:52

Jabłania, rany co ty masz za koleżanki! ]:-> Trzymaj się od tych bab z daleka :roll: Normalnie ręce opadają :roll:
Jabłania - 2012-07-19, 21:18

No w mojej pracy jest kilka takich osób... :evil:
Ale na szczęście są też takie, które są normalne ;)

[ Dodano: 2012-09-01, 21:11 ]
Napisałby Ktoś coś śmiesznego :) ;)

anyanka - 2012-10-09, 20:57

Będąc w ciąży słyszałam różne okropne rzeczy np:
- od początku czułam że będę mieć chłopca a moja matka na to "a jak ci się urodzi dziewczynka to nie będziesz jej kochać?? :evil:
- byłam wtedy jeszcze na normalnej diecie choć miesa przez 1 połowę ciąży jeść nie mogłam odpychało mnie, wymiotowałam od zapachu, itd. Zawsze słyszałam teksty ze będę miała anemię i niedobory witamin i co? Wszystkie badania były super :-)
- jestes niecierpliwa to może nie powinnaś mieć dzieci - wtedy jeszcze nie wiedziałam że w ciąży jestem

Mikarin - 2012-10-09, 21:08

Jabłania napisał/a:
-to co teraz będzie ze zwierzętami? Co teraz zrobisz z psem? Co zrobisz ze szczurami? (pytania zadane ze złośliwym uśmieszkiem przez koleżankę w pracy)
Ja usłyszałam na temat moich pięciu szynszyli: "No, to teraz na pewno te szczury pójdą w odstawkę" - w sensie, ze trzymanie zwierząt przy małym dziecku spowoduje alergię.
Lily - 2012-10-09, 21:34

Tak jakby nikt nie miał dzieci i zwierząt jednocześnie :roll: Ja nie wiem, skąd ten cholerny przesąd...
koko - 2012-10-09, 22:09

Lily napisał/a:
Tak jakby nikt nie miał dzieci i zwierząt jednocześnie :roll: Ja nie wiem, skąd ten cholerny przesąd...

No jak to skąd? Przecież wiadomo nie od dziś, że zwierzęta domowe masowo mordują niemowlęta.

Lily - 2012-10-09, 22:11

koko napisał/a:
No jak to skąd? Przecież wiadomo nie od dziś, że zwierzęta domowe masowo mordują niemowlęta.
No tak, zwłaszcza koty... zabierają dzieciom oddech (o ile ich wcześniej nie zabije toksoplazmoza).
Gudi - 2012-10-09, 22:13

Lily napisał/a:
Tak jakby nikt nie miał dzieci i zwierząt jednocześnie

a na dodatek tak jakby nigdy człowiek nie żył jednocześnie ze zwierzętami pod jednym dachem...

Jabłania - 2012-10-22, 12:49

Ostatni hit :)
Pytanie zadane przez dozorczynię w samym środku ciąży, gdy brzuszek już był spory, ale do rozpakowania daleko :)
-Co, nie chce dzidziuś wyjść?

gemi - 2012-10-22, 13:17

gdy idę z moją dwójką i brzuchem słyszę dość często w tonie materialistycznym:
wersja nr 1 - gdy nas ktoś nie zna: "trzecie dziecko? To Państwo musicie mieć chyba super warunki, co?"
wersja nr 2 - gdy ktoś wie, że mamy skromne M2: "trzecie dziecko?! To gdzie wy się pomieścicie?"

Podobnie jest z moim wiekiem.
wersja nr 1 - gdy idę bez dzieci z brzuszkiem: "oj młodziutka pani jest jak na matkę"
wersja nr 2 - wycieczka z dwójką i brzuszkiem: "To pani pewnie po trzydziestce, skoro już trzecie w drodze?"

Lady_Bird - 2012-10-22, 13:24

gemi, :mrgreen:

A mi nikt nie zadał głupiego pytania w ciąży, buuu
:-P

Jadzia - 2012-10-22, 13:25

gemi, o matko! Obcy ludzie potrafią być naprawdę bezczelni ]:->
kamma - 2012-10-22, 13:29

Lady_Bird, nie przejmuj się, może cię jeszcze spotkać całe mnóstwo komentarzy i głupich pytań zadawanych kobietom z dziećmi. Dam przykład z własnego życia:
Jadę z małą Irmą w wózku, robimy zakupy na targu, a facet przy straganie łapie się za "pierś" i pyta mnie:
"Bar mleczny otwarty?"

Jabłania - 2012-10-22, 13:34

Bezczelność obcych ludzi czasem nie zna granic :shock: :->
moony - 2012-10-22, 13:39

kamma, :shock: :shock: :shock: Trzba mu było prysnąć w oko.
go. - 2012-10-22, 13:47

kamma, ale wsiur! Ja pierdziele :shock: :shock:
koko - 2012-10-22, 15:36

kamma napisał/a:
Lady_Bird, nie przejmuj się, może cię jeszcze spotkać całe mnóstwo komentarzy i głupich pytań zadawanych kobietom z dziećmi. Dam przykład z własnego życia:
Jadę z małą Irmą w wózku, robimy zakupy na targu, a facet przy straganie łapie się za "pierś" i pyta mnie:
"Bar mleczny otwarty?"

:shock: Trzeba go było złapać za jaja i spytać, jak tam na fermie?

gemi - 2012-10-22, 16:00

jadzia, jakoś nie odbieram tego jako bezczelność (co innego tekst, jaki usłyszała kamma). Po prostu wieczorem mamy z mężem ubaw po pachy. Lubię się chichrać z takich tekstów powstałych, gdy ludzie oceniają po pozorach.

...a tym wnikliwiej dociekającym o sprawy mieszkaniowe mówię, że planujemy jeszcze kolejne dzieci :mrgreen: Widok ich min jest naprawdę bezcenny 8-)

mabo85 - 2012-10-22, 18:30

Byliśmy ostatnio u znajomych na herbatce i ponieważ znamy się dość krótko, padło pytanie:
- M. to co ty w ogóle jesz? Skoro nie jesz mięsa, ryb, jajek... ????
Moja (nie wege) przyjaciółka wkurzyła się i odpowiedziała: Trawę !!!
Chyba ona bardziej się irytuje tym pytaniem niż ja czasami ;)

strzyga - 2012-10-22, 19:02

Mnie i męża też czasem pytają zaciekawieni "to co wy właściwie jecie, skoro nie jecie mięsa?". Zawsze odpowiadamy wtedy: SAŁATĘ :mryellow:
koko - 2012-10-22, 19:59

strzyga napisał/a:
Mnie i męża też czasem pytają zaciekawieni "to co wy właściwie jecie, skoro nie jecie mięsa?". Zawsze odpowiadamy wtedy: SAŁATĘ :mryellow:

My mówimy, że odżywiamy się energią z telewizora.

neina - 2012-10-22, 20:21

koko, przygarniam sobie Twój tekst, extra :mrgreen:
gemi - 2012-10-22, 21:15

koko, uwielbiam Twoje teksty :mrgreen:
mabo85 - 2012-10-22, 21:20

koko dobry tekst :D hehehehe
ana138 - 2012-10-22, 21:21

koko, :lol: :lol: :lol: sprzedaję dalej :mrgreen:
Jabłania - 2012-10-22, 21:40

No tak, pytania "to co wy właściwie jecie?" to standard :)
Mikarin - 2012-12-06, 10:40

A ja ostatnio ciągle słyszę (a propo ciąży): "Ty chcesz jeszcze jedno dziecko? Po TAKIM porodzie? Ale to chyba nie już, tylko za jakis czas... za kilka lat... teraz za wcześnie..." Z przestrachem jakby to oni mieli się tym dzieckiem zajmować :P
go. - 2012-12-06, 10:46

Mikarin napisał/a:
A ja ostatnio ciągle słyszę (a propo ciąży): "Ty chcesz jeszcze jedno dziecko? Po TAKIM porodzie? Ale to chyba nie już, tylko za jakis czas... za kilka lat... teraz za wcześnie..." Z przestrachem jakby to oni mieli się tym dzieckiem zajmować :P


a coś już planujecie? :)
I generalnie miała to samo! Tylko z jeszcze lepszymi tekstami "Drugie? Już? Zabezpieczać się nie umiecie?" :shock: :-/

Lady_Bird - 2012-12-06, 10:50

gosia z badylem napisał/a:
"Drugie? Już? Zabezpieczać się nie umiecie?" :shock: :-/


Co za chamstwo. Jak w ogóle tak można do kogoś powiedzieć? I co to kogo obchodzi?
A te osoby co tak mówią to dzieciate czy nie?

Mikarin - 2012-12-06, 10:50

gosia z badylem, planujemy ciągle ]:-> córa za dwa lata, jak da radę. Jak nie - to będzie mały chłop w domu :)
Ja chcę mieć dwójkę, J. też, więc zobaczymy :mrgreen:

dort - 2012-12-06, 10:51

gosia z badylem napisał/a:
"Drugie? Już? Zabezpieczać się nie umiecie?" :shock: :-/

boskie, cóż za wyczucie ]:->

dynia - 2012-12-06, 10:53

koko napisał/a:
strzyga napisał/a:
Mnie i męża też czasem pytają zaciekawieni "to co wy właściwie jecie, skoro nie jecie mięsa?". Zawsze odpowiadamy wtedy: SAŁATĘ :mryellow:

My mówimy, że odżywiamy się energią z telewizora.

Mistrz :lol:

go. - 2012-12-06, 11:46

Lady_Bird napisał/a:
A te osoby co tak mówią to dzieciate czy nie?


jedna laska niedzieciata i jednak parka z jedynakiem gimnazjalnym :roll:

gemi - 2012-12-07, 11:36

gosia z badylem napisał/a:
Drugie? Już? Zabezpieczać się nie umiecie?" :shock: :-/
hmmm.... dotarło do mnie, że miałabym spory kłopot z odpowiedzią na to pytanie 8-)
Ludzie mają ułańską fantazję w prowadzeniu dialogu z ciężarówkami :-D

mabo85 - 2012-12-09, 13:16

gosia z badylem napisał/a:
"Drugie? Już? Zabezpieczać się nie umiecie?" :shock: :-/


Szczyt !!! aż ręka korci żeby takim to w twarz krzesełkiem przywalić!

go. - 2012-12-09, 15:21

mabo85, cudny avatar <3 :D
mabo85 - 2012-12-09, 20:01

Dziękuję bardzo :) ))
Fatty - 2012-12-10, 22:51

gosia z badylem, trzeba było wyjaśnić, że "produkcji" zaprzestaniesz jak bedziesz mieć latorośli na drużynę piłkarską ;)
MartaJS - 2012-12-10, 23:04

Hehe, komentarze na temat kolejnych dzieci to kolejny wielki temat, szczególnie jak ktoś się zdradzi, że chce mieć więcej niż dwójkę ;-)
koko - 2012-12-11, 13:36

MartaJS napisał/a:
Hehe, komentarze na temat kolejnych dzieci to kolejny wielki temat, szczególnie jak ktoś się zdradzi, że chce mieć więcej niż dwójkę ;-)

No właśnie. Jak ktoś będzie mieć drugie dziecko, to na pewno wpadka, a jak trzecie - patologia. Jak nie ma żadnego - na pewno któreś jest "felerne", a jak jest jedno: "kiedy następne? bo to nie ma co czekać". Nie dogodzisz.

gemi - 2012-12-12, 13:02

koko, dokładnie :-)
Póki co marzy nam się skrajna patologia :mrgreen: Powinnam iść z tym do opieki społecznej, zanim nas zgłoszą "życzliwi"?

mabo85 - 2012-12-13, 23:54

Koko - prawda!
go. - 2012-12-14, 20:41

koko napisał/a:

No właśnie. Jak ktoś będzie mieć drugie dziecko, to na pewno wpadka, a jak trzecie - patologia. Jak nie ma żadnego - na pewno któreś jest "felerne", a jak jest jedno: "kiedy następne? bo to nie ma co czekać". Nie dogodzisz.


:lol: racja... :lol: :lol: :lol:

Lily - 2012-12-14, 20:56

Taaa, ja się zastanawiam, ile osób skrycie myśli, że nie mamy dzieci, bo jestem wegetarianką...
koko - 2012-12-15, 19:49

Lily napisał/a:
Taaa, ja się zastanawiam, ile osób skrycie myśli, że nie mamy dzieci, bo jestem wegetarianką...

Pół biedy jeśli myślą skrycie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group