wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek poniemowlęcy - Trening samodzielnego zasypiania

mono-no-aware - 2009-10-22, 21:47
Temat postu: Trening samodzielnego zasypiania
Od około miesiąca probujemy nauczyc Mai samodzielnego zasypiania. Na początku zasypiała przy cycu, w sumie od dłuzszego juz czasu bezproblemowo, szybko i cały akcja trwała ok. 15 min., czasami do pol godziny. Ale ilez mozna :) . Maja ma ok. 16 miesięcy i chciałam, aby trochę odciążył mnie tatuś. Na początku sprobowałam połozyc ją do łozeczka i siedziec obok, przez kilka dni było b. dobrze, potem włączył się mąz i tez było ok. Po tygodniu zaczął się hardkor! I zakończyło się na tym, ze wpadała w histerię, krzyczała prawie godzinę i nie dala się dotknąc męzowi, przytulić itp. Tylko ja byłam w stanie ją ukoic. Głaskłam ręką i spokojnym głosem opowiadałam bajkę. Po takim morderczym tygodniu, kiedy mielismy juz dosyc tego wieczornego zasypiania z wrzaskami postanowilismy zastosować jakąś "sprawdzoną" technikę. Zastosowaliśmy metodę z książki Uśnij wreszcie - jak pomóc dziecku zasnąć - dr Eduard Estivill, Sylvia de Bejar. Dla tych, którzy nie znają opiszę pokróce. Polegała ona na zostawianiu dziecka przez 7 dni w łozeczku i przychodzeniu do niego (aby go uspokoic jesli płacze) w odpowiednich odstępach czasu. Na początku jest to minuta, potem 3, az w ostatnich dniach dochodzi do 13 min. - pierwsze wejście. Nawet było spoko. Tym bardziej, ze w ksiące tej sugerowali, że dziecko będzie płakać nawet do 2 h. Majka padła pierwszego dnia po 20 min., drugie i trzeckiego - chyba po 3 min. - wiec nawet do niej nie weszlismy, żeby ją uspokoić. Potem było 15 min., 10 min., roznie. Więc porownując do tego co było wcześniej, ryki przez godzinę, nasz "stracony" czas, bo musielismy tam siedzić itp. to "rewelacja". Ale czy na pewno??? Dzisiaj jest 8 dzień. Majka dalej płacze! Pada po ok. 10 min. - wiec nawet nie zdązamy wejść. Już jak zbliżamy się z nią do łożeczka to płacze i kurczowo się trzyma. Czyli co??? Metoda ta nie zdała w jej przypadku egazminu? A dostosowaliśmy się do wszystkiego - kąpieli, godziny kładzenia itp. Nie wiemy co robić dalej? Bo do cyca nie chcę już wracać (wystarczy, że ciumcia w nocy) :) i raz dziennie. Chciałabym wyjść gdzieś wieczorem i wiedzić, ze spokojnie zaśnie z mężem, o innej osobie dorosłej chyba nawet nie marzę. :)

Ostatnio też czytałam książkę "Mądrzy rodzice". To jest takie "chemiczne podejście". Generalnie tam jest takie nastawienie, że dziecko bardzo przeżywa tego typu trening usypiania i negatywnie wpływa to na jego nierozwiniąty jeszcze mózg. Jest to spowodowane wysoką dawką hormonów stresu, które wytwarzają się przy płaczu. Płaczu spowodowanego cierpieniem - pozostawienia samego w łóżeczku.

I CO TU ROBIĆ? Poradźcie?

AAA i jeszcze jedna informacja - dzienna drzemka od jakiegoś czasu (ok. 2 - 3 tygodnie) tylko w Mei Tai. Przed tym na zmianę raz w MT, raz przy piersi.

P.S. O tym, że Majka chodziła z "cycem spać o 19.00" a teraz zasypia ok. 20.30 nie wspomnę :)

Tempeh-Starter - 2009-10-22, 22:21

żadna ze mnie super niania :-D ale pamiętam jak to było dawno dawno temu
- nauka bycia samej to podstaw - popołudniowy kwadransik, pół godzinki, godzinka obserwowany tylko czasem b. dyskretnie przez szparkę w drzwiach (u nas był to kojec pełen zabawek do którego córka wędrowała zaraz po poobiednim leżakowaniu)
- jeśli nie macie porannych obowiązków (praca żłobek, wstawanie na budzik) poczekaj aż zaśnie bawiąc się na podłodze
- najważniejsze żeby nie utrwalić zasypiania jako niepyzjemnego i pełnego napięć momentu, zasupinie jest przecież samą przyjemnością (czyż nie ;-)

Kat... - 2009-10-22, 23:16

mono-no-aware, widzę, że jesteśmy w bardzo podobnej sytuacji.
Jak Zygmuś miał pół roku oddzieliłam jedzenie od zasypiania. Tu jest wszystko opisane hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=5404&highlight=metody+wychowawcze
Po dwóch miesiącach wszystko się sypnęło. Wraz z umiejętnością siadania i wstawania skończyło się samodzielne zasypianie. Bidulek nie potrafił sam się położyć więc ja tak stałam nad nim i Go odkładałam. Musiałam być ciągle czujna bo jak już był zmęczony to padał i często uderzał główką w szczebelki. Czytałam, głaskałam, przekonywałam żeby szanownie położył główkę na materacu. Ostatnio doszłam do wniosku, że Zygmunt i tak odpycha moje ręce i potrafi się już położyć sam a usypianie Go przez około 40 minut w niewygodnej pozycji wcale nie jest dobre. Podobnie jak Ty tez chciałabym gdzieś wyjść albo chociaż mieć taką możliwość. Bo czym innym jest siedzenie w domu z wyboru a czym innym z musu. I to na szpilkach bo się zaraz obudzi, trzeba będzie karmić itd.
Poza tym Zygmunt prawie nie jadł w ciągu dnia bo tak się najadał w nocy.
No więc byłam już na skraju i pod wpływem impulsu postanowiłam, że koniec z tym. Zdecydowałam się na zakończenie nocnego karmienia i naukę samodzielnego zasypiania.
Zaczęłam w piątek. Tą samą metodą co poprzednio.
Pierwsza drzemka i płaczu prawie godzina, wieczór- 1,5 i cała noc przespana. Tak od razu. Obudził się raz ale zanim zdążyłam cokolwiek postanowić zasnął. Nawet nie płakał. Coś tam pod nosem pomamrotał i zasnął. Nie mogłam w to uwierzyć. Do teraz nie mogę. Piersi mi prawie pękły :-)
Następnego dnia zasypiał w ciągu dnia 10 minut i wieczorem tyle samo. W nocy była jedna pobudka, 10 minut płaczu i spał do rana.
Od tamtego czasu najdłużej zasypiał dzisiaj- 20 minut. Często tylko jęknie raz i zasypia.
U nas przed drzemką też zawsze jest mycie bo to pora kupy i o dziwo teraz spokojnie daje się odkładać i nawet leży chwilę.
Mnie tez to gniecie, że to już kilka dni, prawie tydzień a On jeszcze tak czasem płacze jak np dzisiaj.
I teraz bardziej mnie to rusza niż wtedy. Bardziej rozumiem dziewczyny, które nazywały moja metodę nieludzką. [Co oczywiście nie znaczy, że się do końca z tym zgadzam. Uważam, że to zależy od sytuacji. Ja jako jedyny opiekun nie mogę spać na podłodze (z łóżka Z by spadł od razu), być ciągle niewyspana, wyssana i tyle czasu poświęcać na usypianie bo i tak się ze wszystkim nie wyrabiam. Karmić i odkładać nie dawałam rady.] Widzę, że tak uważały mamy starszych dzieci. Jak Zygmuś miał pół roku zdecydowanie więcej płakał niż teraz i wtedy łatwiej mi było bo i tak słuchałam płaczu. Teraz jest taki kontaktowy, kochany, wesoły i serce się kraje. Na szczęście od jakiegoś czasu jest bardzo głośny- krzyczy i wrzeszczy jak np coś zobaczy albo chce więc było mi na pewno łatwiej niż by było z miesiąc temu.
Jako że w weekendy nie ma mnie przy dziennym usypianiu postanowiłam wykluczyć też karmienie przed drzemką i tym samym zostawiłam tylko dwa- o 6 i 18 czyli przed spaniem i po obudzeniu.
Nie uwierzyłabym że pójdzie tak łatwo gdyby mi to ktoś tydzień temu powiedział.
Co do strachu Majki przed łóżeczkiem. My to też przerabialiśmy. Ja wiem czym to było spowodowane u nas. On tam po prostu wcześniej nie przebywał. Zaczęłam Go wkładać do łóżeczka dopiero przy tej nauce zasypiania bo wcześniej spał ze mną i źle Mu się kojarzyło. Jak się budził to Go od razu wyjmowałam jakbym Go ratowała. Teraz staram się wrzucać Go tam rano jak ścielę swoje łóżko z książeczkami żeby choć chwilę pobył, żeby Mu się w miarę dobrze kojarzyło a jak się budzi w ciągu dnia to najpierw odsłaniam zasłony, głaszczę Go, daje coś do zabawy a nie wyciągam i robię wszystko z Nim na ręku.
Po sobie widzę, że im bardziej denerwowało mnie to, że On nie śpi bo ja akurat coś chciałam zrobić, tym dłużej zasypiał. Teraz przy usypianiu mam luz. Nad luzem w innych sytuacjach jeszcze muszę popracować ale tu już mam. Może się stresujecie i Ona to wyczuwa?
Acha i jak np pralka jest włączona albo zmywam to nie płacze wcale, jak jest w domu cisza to tak.
Zupełnie nie wiem co Ci poradzić bo jak widzisz jestem w takiej samej sytuacji. U nas jest siódma noc. Myślę, że trzeba dać im trochę czasu. Jeśli po dwóch-trzech tygodniach nic by się nie zmieniło, to trzeba by się zastanowić co się dzieje ale tydzień to jeszcze tak krótki czas, że takie krótkie płacze mogą się zdarzać. W sumie Zygmunt dłużej ryczał jak przy Nim siedziałam i Go głaskałam więc to i tak sukces.
Ja w ogóle jestem bardzo zadowolona bo plusy zdecydowanie przeważają nad minusami. Śpimy całą noc, Zygmunt dużo krócej zasypia, zasypia sam, zaczął jeść i pić bo wcześniej to tylko po kilka łyżeczek próbowała a teraz całą michę wciąga, ja chodzę cała w skowronkach i On to na bank czuje. Minusem jest tylko ten płacz i ja wierzę, że nie potrwa on długo.
A tak w ogóle to bardzo mi pomogła YolaW i bardzo bym chciałabym jej teraz publicznie podziękować. Dzięki Yola:*

maryczary - 2009-10-22, 23:17

mono-no-aware, u nas działa ta metoda ale po odstawieniu smoczka 3 tyg temu mniej więcej zaczął się znów problem z zasypianiem, ale jest coraz lepiej.

A czy 8 dni to dużo? Przecież to nie trwa długo, tylko do parunastu minut. Sama piszesz ze to pikuś w porównaniu z wcześniejszym godzinnym usypianiem. Maja po prostu sprawdza czy przyjdziecie, dopóki nie czuje się bezpieczna (albo wystarczająco zmęczona :-P ) nie chce się uspokoić, to normalne.

Zresztą 16 m-cy spała przy cycu, chyba nie można od niej teraz wymagać przestawienia się w tydzień na inną metodę.
Moim zdaniem metoda działa bo w kilkanaście minut zasypia sama w łóżeczku - to wielki sukces, dla niej i dla Was. A że płacze to normalne - tak wraza swoje uczucia i niepewność do której też ma prawo

Brawo rodzice :)

topcia - 2009-10-22, 23:36

mono-no-aware, a może trochę Jej miesza te karmienie w nocy? I pewnie zasypia przy cycu wtedy?
mono-no-aware - 2009-10-23, 11:32

Też się nad tym zastanawialiśmy czy to karmienie w nocy nie "miesza" jej w główce. Z drugiej strony ona w nocy jest jak w amoku i "nic na nią nie działa" oprócz cyca, nie wiem czy my damy radę psychicznie przez to przejść! Zobaczymy! :) Może warto spróbować. Najpierw jednak muszę uprzedzić sąsiadów o "imprezie u nas" :) , bo mamy dość dobrą akustykę w kamienicy i wszystko nocną porą słychać.

Maja generalnie łóżeczko lubi. My ją wcześniej przez około 2 m-ce trzymaliśmy w kojcu. Krótko, bo krótko, ale zawsze jakieś pół godziny w ciągu dnia w nim przesiedziała. Łóżeczko zawsze traktowała jako rzecz do spania i sypia w nim podczas drzemki w ciągu dnia i wieczorem/część nocy.

Wieczorem jak ma iść spać i słuchamy tego jej płaczu to tak się serce kroi! :(

Tempeh-Starter
Maja nie padnie i nie zaśnie w ciągu dnia gdziekolwiek, jak będzie zmęczona to będzie płakać.
I właśnie boję się też tego, żeby nie utrwalić u niej jakichś schiz związanych z zasypianiem - przez te treningi


j

dżo - 2009-10-23, 22:22

mono-no-aware, nic nie doradzę bo mi się nie udało nauczyć Tymona samodzielnego zasypiania (z mojej winy), pisz jak Wam idzie, może bedziecie dla mnie inspiracją, życzę powodzenia :-)
Kat... - 2009-10-23, 23:31

U nas dzisiaj wieczorne usypianie trwało jedną minutę! :mryellow:
Przed chwilą się obudził i normalnie bym Go wzięła do karmienia (swoją drogą nawet godzina odpowiednia) bo byłabym pewna, że dopóki nie dostanie cycka to nie zaśnie i że się tylko będzie nakręcał, rozbudzi i będzie brykał pół nocy. Wystarczyło pocałować, ułożyć, przykryć i pogłaskać- śpi jak niemowlę :-D Jestem w szoku!

Ale nie ciągle jest tak różowo. W nocy budził się ze 3 czy 4 razy i w dzień płakał chyba z 15 minut, po czym obudził po 25 ale dał się przekonać do ponownego zaśnięcia. Uff

zojka3 - 2009-10-24, 09:14

To ja się nieśmiało pochwalę, że od dwóch tygodni pani matka sie wysypia :mryellow: Nie ma nocnego cycowania, tatuś usypia i spi zresztą z córą, bo jeszcze jej nie przenieśliśmy do łóżeczka własnego ale nie chcemy robić wszystkiego na raz.
Odzyskałam w końcu czas wolny i jest cudownie :-D

Malati - 2009-10-24, 10:52

Kat..., zojka3, gratuluje zadowalających was zmian ,oby tak dalej :-)
mono-no-aware - 2009-10-25, 17:30

A my tez wczoraj w szoku. Maja płakała w łóżeczku wczoraj tylko z minutę. Zobaczymy jak pójdzie dzisiaj :) . Może w końcu zrozumiała o co biega.

Niestety, w nocy nadal stosujemy cyca.

zojka3 - 2009-10-25, 19:03

mono-no-aware napisał/a:
Może w końcu zrozumiała o co biega

gratuluje!
A z nocnym karmieniem zróbcie może porządek jak z łóżeczkiem sie unormuje. Nie ma co dzieciny stresować tyloma zmianami naraz.

ulapal - 2009-10-26, 02:37

zojka3 napisał/a:
Nie ma co dzieciny stresować tyloma zmianami naraz.

otóz to, jak zmieniać coś, to tylko jedna rzecz.

mono-no-aware - 2009-10-26, 11:33

Wczoraj płacz tylko przez ok. 10 sekund! :) Szok. No i my spokojniejsi :roll:
dżo - 2009-10-26, 16:55

mono-no-aware, wspaniale! ależ Wam zazdroszczę, że tak łatwo poszło,
zojka3 - 2009-10-26, 17:24

dżo napisał/a:
mono-no-aware, wspaniale! ależ Wam zazdroszczę, że tak łatwo poszło,

dżo, jak Wy będziecie gotowi na zmiany to i Tymek łatwiej je zaakceptuje. Wasze zdecydowanie i spokój bardzo pomogą w całym przedsięwzięciu. Przekonałam się o tym na własnej skórze i nie wprowadzam już żadnych zmian jeśli nie jestem do nich 100% przekonana.

notasin - 2009-10-26, 20:29

a ja sie chyba nie nadaje na matke :( czytam o tych metodach i nie wyobrazam sobie absolutnie zastosowania ich wobec Inki (dotychczas przy kazdym z podejsc byla MEGA histeria), czuje cala soba, ze to byloby okrutne,, a potem czytam, ze odniesliscie dzieki nim sukces i mysle sobie, ze widocznie musial on byc okupiony tym bolem,, zalamka, to ponad moje sily :(
dżo - 2009-10-26, 20:31

zojka3, u nas problem tkwi we mnie niestety. Ja tak bardzo boję się, że nie dam rady psychicznie wytrzymać płaczu Tymona, że nie jestem wcale przekonana, ze chcę go uczyć czy bardziej uczestniczyć z boku w tej nauce. Ale nie mogę tez zabronić mężowi skoro on jest na to gotowy. Decyzja zapadła, zobaczymy co z tego wyjdzie.

notasin napisał/a:
czuje cala soba, ze to byloby okrutne,, a potem czytam, ze odniesliscie dzieki nim sukces i mysle sobie, ze widocznie musial on byc okupiony tym bolem,, zalamka, to ponad moje sily

notasin, czuję dokładnie to samo,

notasin - 2009-10-26, 21:03

dżo, bardzo serdecznie zycze, zeby sie udalo i zeby Tymon okazal sie chetny do wspolpracy :)
moj P. tak samo miekki w tej kwestii jak ja, wiec licze na to, ze tak jak dotychczas z innymi sprawami bywalo, Inka dojrzeje i do samodzielnego zasypiania, z niewielka nasza pomoca w odpowiedniem czasie.. i juz czuje sie winna, ze to wygodnictwo przeze mnie przemawia :-?

gosia_w - 2009-10-26, 21:14

euridice napisał/a:
Jeszcze przyjdzie czas, że Tymon i Inka zasną spokojnie w swoich łóżeczkach i myślę, że nie musi to być okupione płaczem :)

ja czekam już prawie 4 lata... W małżeńskim łóżku córcia zasypia bez problemu, bo wie, że mama przyjdzie do niej spać. Próbowaliśmy to zmienić, ale bez płaczu nie dało rady i rezygnowaliśmy. Więc może jest taki moment, kiedy trzeba być bardziej twardym, a my przegapiliśmy?

Kat... - 2009-10-26, 21:31

Mi się wydaję, że nie zawsze się da bez płaczu. W życiu są i chwile przyjemne i nieprzyjemne. Przez wszystkie trzeba przejść. Jako rodzice chcemy żeby dzieciom było jak najlepiej, żeby nie płakały- to normalne ale tak się chyba nie da. Nie chcę nikogo namawiać do robienia czegoś wbrew sobie jeśli uważa, że to krzywdzenie dziecka ale ja jestem zachwycona tym nowym życiem. Ja już się nie będę powtarzać bo wszystkie w nim zmiany już opisałam. Chodzi mi o to, że czasem dla dobra dziecka trzeba zrobić coś co mu się nie będzie podobało. Gdybym dalej była taka połamana, zmęczona i wkurzona usypianiem to na pewno nie miałabym tyle ochoty i siły żeby się z Nim bawić. Teraz mam do tego dużo więcej ochoty i jestem bardziej cierpliwa. Ale ok każda sytuacja jest inna.
Malati - 2009-10-26, 21:38

gosia_w napisał/a:
Więc może jest taki moment, kiedy trzeba być bardziej twardym, a my przegapiliśmy?


Myślę że teraz jest taki moment ;-) Teraz córa jest starsza można jej wiele rzeczy wytłumaczyć. Warto spróbować. Nigdy nie jest za pózno
Mój młody śpi we własnym pokoju( a też bardzo długo spał z nami) a mimo tego potrafi mnie sto razy wołać żebym położyła się obok albo wzięła go do siebie.Zawsze mu tłumaczę,kiedy mimo tego pyta sto razy po prostu zawsze mówię że nie przyjdę bo ja jeszcze nie kładę się spać, że jest dużym chłopcem i może spać sam itp. On w końcu pada,pogada, pogada i zayspia.
U nas zawsze jest stały rytuał,kąpiel czytanie bajek ,albo słuchanie jakiś słuchowisk,zostawiam mu zapaloną lampę,nie zamykam drzwi,czasami chomik mu biega po pokoju to ma towarzystwo ;-)

notasin - 2009-10-26, 21:39

Kat... napisał/a:
czasem dla dobra dziecka trzeba zrobić coś co mu się nie będzie podobało

naturalnie, rozumiem to, codziennie cos takiego robie, a nawet kilka razy dziennie ostatnio ;)

Kat... napisał/a:
Gdybym dalej była taka połamana, zmęczona i wkurzona usypianiem to na pewno nie miałabym tyle ochoty i siły żeby się z Nim bawić

problem w tym, ze mnie to usypianie w ogole w niczym poki co nie przeszkadza :D wiec nie mam motywacji.. podejrzewam, ze gdybym ja miala, to nie bylabym taka miekka, ino bardziej uparta..

dziekuje euri za dobre slowa :)

gosia_w, ja tez podejrzewam, ze jest taki moment, ktory mozna przegapic, dlatego sie w ogole frustruje :)

Kat... - 2009-10-26, 21:55

notasin napisał/a:
mnie to usypianie w ogole w niczym poki co nie przeszkadza :D wiec nie mam motywacji.. podejrzewam, ze gdybym ja miala, to nie bylabym taka miekka, ino bardziej uparta..
a no widzisz. To super. Nic na siłę.
Ja się do tego zabierałam prawie 8 miesięcy. Bałam się, że sobie nie poradzę, że nie będę twarda a wiem, ze jeśli zaczynam to trzeba to skończyć a bez pomocy nie dam rady. Okropnie bym się czuła gdybym np kilka godzin próbowała, Zygmunt by się męczył a ja bym stwierdziła, że jednak nie daję rady i np uśpiła Go cyckiem. To wtedy te kilka godzin było by tylko męczeniem Go bez żadnego celu, mieszaniem w głowie. Z tego powodu doczekałam do momentu kiedy mi tak to przeszkadzało, że byłam gotowa na wszystko byle by to zmienić. Motywacja była bardzo silna. A i On mnie odpychał. Ja chyba się wstrzeliłam w odpowiedni moment.

YolaW - 2009-10-26, 22:13

Kat... napisał/a:
A tak w ogóle to bardzo mi pomogła YolaW i bardzo bym chciałabym jej teraz publicznie podziękować. Dzięki Yola:*


Kat..., no co Ty... :oops: Cieszę się, że Zygmuś już zasypia samodzielnie. Skończyły się płacze przed zaśnięciem? Miałaś już swoje wyjście nocne? :)

Kat... - 2009-10-26, 22:18

euridice napisał/a:
Moje dziecko jest wymuszaczem stuprocentowym, nikt jej tego nie uczył, od kiedy tylko zaczęła pełzać i nie mogła czegoś dosięgnąć - wściekły ryk (w wolnym tłumaczeniu: daj mi to natyyyyychmiiaaaast!). A ja te ryki nie reaguję, nie uznaję wymuszania rykiem. Jeszcze się na nauczyła ;)
cały Zygmunt :-D Ale dziwi mnie to, ze gdzie jest krówka wie chociaż pokazałam Mu ją zdecydowanie mniej razy :-)
euridice napisał/a:
jeśli sami "nauczyliśmy" spać dziecko z nami, przy nas, naszym zapachu, cieple, przy piersi, gdzie dziecko czuje się bezpieczne i zrelaksowane, to nagle przekładając je do łóżeczka burzymy jego porządek i poczucie bezpieczeństwa. Porządek, który sami "zbudowaliśmy"
oczywiście i właśnie stąd ten płacz. Dla dziecka na początku to szok. Jasne. Tylko są sytuacje kiedy płacz tu i teraz sprawi, że w przyszłości będzie lepiej.
euridice napisał/a:
usypiałam Łucję na piersi, a kiedy zasnęła - przekładałam ją do łóżeczka. Wilk syty i owca cała
a budziła się w nocy? Są dzieci, które się nie budzą ale jeśli ja uczestniczyłam w usypianiu Z, czy to piersią czy w inny sposób, to przebudzając się darł się niemiłosiernie i tylko cyc był w stanie Go uspokoić. Teraz zasypia sam i nie ma szoku przy przebudzaniu pod tytułem "gdzie ja jestem? gdzie jest cyc? mamooo!!" więc nawet jak się obudzi to wystarczy go ułożyć wygodnie, pogłaskać i wyjść.

YolaW napisał/a:
Skończyły się płacze przed zaśnięciem? Miałaś już swoje wyjście nocne?
Dzisiaj byłam u Niego raz. Czyli zasypianie trwało jakieś 5-6 minut. Jutro albo pojutrze idę pierwszy raz od 1,5 roku do kina :mryellow:
YolaW - 2009-10-26, 22:21

Wogóle moja obserwacja jest taka, że w którymkolwiek wątku o zasypianiu wszyscy dzielimy się na tych, co wybierają naukę spania kiedy mają już dość nocnych karmień, pobudek itp i natych, którym z Tym dobrze i ciąną to o wiele dłużej. Na pewno żadna z grup nie krzywdzi dziecka - wszyscy instynktownie robimy to, co najlepsze w naszym odczuciu dla naszej konkretnej rodziny, dziecka, nas samych. I każdy układ jest ok. Nie ma sensu spać z dzieckiem jeśli potem nie mamy sił funkcjonowac w dzień jak i nie ma sensu uczyć dziecka spać jesli mamy mieć z tego powodu mocne poczucie winy i wyrzuty sumienia. Nie ma co dyskutować co jest dobre a co złe, bo każda z nas ma swoje mocne argumenty i zna swoje dziecko i siebie.
Ja życzę powodzenia wszystkim, którzy decydują się na rozpoczęcie nauki samodzielnego zasypiania :) Ale nie uważam też że jakiś problem mają Ci, którym z tym dobrze.
Myślę, że w każdym z tych układów coś zyskujemy i coś tracimy.

Kat... - 2009-10-26, 22:26

YolaW napisał/a:
Nie ma co dyskutować co jest dobre a co złe, bo każda z nas ma swoje mocne argumenty i zna swoje dziecko i siebie
ja tą dyskusję odbieram nie jak o tym co jest dobre a co złe, tylko co w tej sytuacji lepsze i wygodniejsze a co w innej. I w ogóle YolaW lepiej bym tego nie ujęła.
YolaW - 2009-10-26, 22:27

Kat... napisał/a:
Dzisiaj byłam u Niego raz. Czyli zasypianie trwało jakieś 5-6 minut. Jutro albo pojutrze idę pierwszy raz od 1,5 roku do kina
Kat..., to super!! Baw się dobrze! :)
Kat... napisał/a:
euridice napisał/a:
usypiałam Łucję na piersi, a kiedy zasnęła - przekładałam ją do łóżeczka. Wilk syty i owca cała

a budziła się w nocy? Są dzieci, które się nie budzą ale jeśli ja uczestniczyłam w usypianiu Z, czy to piersią czy w inny sposób, to przebudzając się darł się niemiłosiernie i tylko cyc był w stanie Go uspokoić. Teraz zasypia sam i nie ma szoku przy przebudzaniu pod tytułem "gdzie ja jestem? gdzie jest cyc? mamooo!!" więc nawet jak się obudzi to wystarczy go ułożyć wygodnie, pogłaskać i wyjść.

No właśnie świetnie to napisałaś. Wg. mnie to odkładanie nie jest do końca fair, bo dziecko się budzi w nocy: był cycuś a teraz nie ma....To tez jest szokiem. Kiedyś słyszałam, że to tak jakbyśmy my dorośli zasnęli w swoim pokoju a obudzili się nagle z łóżkiem w środku lasu. Sama tak robiłam, że usypiałam na cycu i odkładałam a wtedy Olaf budził się z płaczem i domagał cycusia. Teraz jak się przebudzi to chwilkę pogada i zasypia w dobrym humorze. Nie ma darcia, bo przecież po obudzeniu zastaje taką sytuację w jakiej zasypiał czyli wszystko jest w porządku.[/b]

topcia - 2009-10-28, 23:10

NIe wiedziałam, że to tak szybko nastąpi. Czuję, że zamyka się rozdział w naszym życiu. Mieszane uczucia. Z jednej strony jestem taka dumna z Wisi (i siebie :-P ) a z drugiej juz taka mniej potrzebna.Tak na turalnie to przyszło. CO jakiś czas, kiedy Wisia nie chciała spać a Ją przez dłuższy czas już lulałam (cycem oczywiście leżąc razem) siadała na łożku a ja dawałam sobie spokój. Udawałam że śpię. Marudziła z pół godziny i w koncu padała i sama zasypiała. Wczoraj było tak samo. Pomyślałam, że dzisiaj zaaranżuję troszki taką samą sytuację. NO i po lulaniu na siedząco (kołysanie przy cycu), kiedy widziałam, że sie już uspokoiła, położyłam Ją i schowałam pierś. Żadnego protestu. MOże dlatego, że była rozbawiona. Wstała i znowu hihihi... POnownie do cyca, po uspokojeniu kładę. I po trzecim podejściu zasnęła bez piersi. :mryellow: :mryellow: :mryellow: :mryellow: . Na spokojnie, byłam kompletnie zrelaksowana i pewnie to czula. Wiedziałam, że już czas. Jakos tak intuicyjnie.
ALe to dopiero druga noc. ZObaczymy jak będzie dalej. NIe zawsze będzie w tak dobrym humorze. No ale piersze lody za nami :lol:
I potwierdzam, co piszą dziewczyny-jeśli Weronisia zaśnie bez cyca, śpi spokojniej i w nocy się tyle nie wybudza.

YolaW - 2009-10-28, 23:23

topcia, gratulacje!! Dla Ciebie i Wweroniki :)
topcia - 2009-10-28, 23:26

Cytat:
topcia, gratulacje!! Dla Ciebie i Wweroniki :)

dzięki :oops: to tak niechcący wyszło :mryellow:

[ Dodano: 2009-11-02, 23:07 ]
Przez dwa kolejne dni a raczej wieczory nie miałam siły kontynuować, więc Weronisia zasnęła z cycą. Spała bardzo niespokojnie. WIele razy sie budziła, przez sen raczkowała po łóżku.
Dzisiaj po krótkim cycowaniu na rękach znowu Ją położyłam i ja obok. Troszkę zdziwiona byla, zaskoczona i zaczęła mi marudzić, domagać się piersi. Wtedy metodą szeptuństwa odwróciłam Jej uwagę opowiadając co dzisiaj robiłyśmy a potem-stały sposób: wyliczanie kto i co poszło spać. Począwszy od zwierzątek, po ludzi znanych i na rzeczach kończąc. Szczególnie przynosi rezultaty jeśli wymieniam znane, wtedy się bardziej interesuje. Działa to jak mantra, która usypia. dzisiaj jeszcze Wisia porozmawiała do siebie, pomachała rączkami i zasnęła-jak to zwykle jest główką w nogach. :lol: Wszystko trwało jakieś 45 minut, pewnie szybciej by zasnęła, ale za wcześnie zaczęłam Ją lulać. Także może da się znaleźć złoty środek-żeby dziecko lżej zniosło odstawianie wieczornego cyca?

mono-no-aware - 2009-11-08, 21:27

Chciałam jeszcze tylko zamknąć wąŧek o zasypianiu. U nas się udalo. Długo było tak, że Maja płakała po odłożeniu w łóżeczku kilka sekund, a potem zasypiała sama po 10 minutach. Nawet uznaliśmy, że tak być chyba musi. Aż nagle ... Maja od około tygodnia zasypia sama, chce położyć się wieczorem w łóżeczku i w ogóle nie płacze. Wiec polecam tą metodę. U nas się sprawdziła. Teraz chyba czas się zabrać za nocne ciumkanie cyca. :)
topcia - 2009-11-08, 23:23

mono-no-aware napisał/a:
chce położyć się wieczorem w łóżeczku

wow, to świetnie ;-)

Kat... - 2009-11-08, 23:31

Gratulacje!
mono-no-aware napisał/a:
Długo było tak, że Maja płakała po odłożeniu w łóżeczku kilka sekund, a potem zasypiała sama po 10 minutach. Nawet uznaliśmy, że tak być chyba musi.
my jesteśmy na tym etapie. Dzisiaj był pojedynczy jęk, ale w ciągu dnia spał 45 minut więc był padnięty.
mono-no-aware - 2009-11-09, 13:01

Kat to jesteście dalej niż bliżej :) .

Mi się dzisiaj w nocy udało dwa razy słownie przekonać Majkę, zeby położyła się dalej spać bez cyca, potem już miałam dosyć wybudzania i wziełam ją do siebie na cyca, który zresztą prawie eksplodował :) .

A w ciągu dnia też sensacja. Majka zasypia w sumie przy piersi lub w nosidle. Dzisiaj bez problemów, ale jak przekładałam ją do łóżeczka do się przebudziła i koniec ze spaniem. Tak mnie to wkur ...., że pomyślałam sobie, a co ... może czas się zabrać za nią i za dnia. Położyłam więc Majkę do łóżeczka i cała akcja trwała ok. 30 min. Praktycznie zero płaczu. Raz tylko weszłam po 15 min., żeby sprawdzić co ona tam wyrabia i wtedy zaczęła mi płakać. A tak to sobie "śpiewała", bru, bru palcem na wardze robiła i takie tam. W końcu pewnie to wszystko ją znudziło i zasnęła :) .

Kat... - 2009-11-09, 13:57

mono-no-aware napisał/a:
Kat to jesteście dalej niż bliżej :)
mam nadzieje. Zasypianie w ciągu dnia dalej trwa dłużej i z płaczem. Po Nim w ogóle nie widać zmęczenia czasem, a nawet jak widać to, robi się wtedy ze strachu chyba bardzo aktywny.
Ostatnio się wysprycił i niezależnie od tego, czy kładę Go o 11 czy o 13.30, robi kupę jak tylko włożę Go łóżeczka. Przed położeniem jest kąpiel więc On sobie siedzi, pluska się i trzyma tą kupę. Jak Mu zakładam pieluchę to nawet nie piśnie, czytamy robi się nerwowy i zaczyna wiercić. Jak Go wkładam do łóżeczka to wstaje i płacze. Po kilku odłożeniach wychodzę i jak wracam po tych 3 minutach kupa już jest. No to trzeba wyjąć, umyć- Z jest w siódmym niebie. Po kim On taki kombinant? ;-)

YolaW - 2009-11-09, 18:04

Kat..., niezły przekręt z Zygmunta :) Sprytny jest, że hej! :)
dżo - 2009-11-09, 18:51

YolaW napisał/a:
niezły przekręt z Zygmunta

dokładnie :mryellow: i jak doskonale potrafi zmobilizować swoje jelita do pracy w odpowiednim momencie ;-)

mono-no-aware - 2009-11-09, 22:00

Kat

Ani mnie nie strasz z tą kupą :) . Majka bardzo często robi kupkę 3 razy dziennie. Aż strach pomyśleć co będzie jak wpadnie na podobny pomysł co Zygmuś! :)

topcia - 2009-11-10, 00:59

Hehehehee, niezłe z tą kupą. Sama bym nie wpadła na podobny pomysł :lol:
zojka3 - 2009-11-10, 06:27

topcia napisał/a:
Sama bym nie wpadła na podobny pomysł

wiesz w tym wieku to trochę nie wypada.....a co tam nie wypada, szalej ;-)

Manu - 2009-11-10, 18:16

my spimy razem w lozku i jedyne co mi przeszkadza to za maly materac i czasami nawet godzinne zasypianie Polci w moich ramionach (prawie fikanie koziolkowna na moim brzuchu) :roll: w ramach treningu samodzielnego zasypiania zaczelam wiec kilka dni (tygodni?)temu czytac sobie ksiazke(aktualnie Obywatelka Gretkowskiej) podczas ekwilibrystycznych przygotowan do snu. Byly slabe protesty ale sie przyzwyczaila i najwyrazniej ulatwiolo jej to zasypianie.
devil_doll - 2009-11-10, 22:25

u nas jak u Manu :-)
topcia - 2009-11-11, 00:14

zojka3 napisał/a:
wiesz w tym wieku to trochę nie wypada.....a co tam nie wypada, szalej ;-)

:lol:

dmv - 2009-12-13, 04:20

my wyciagnelismy Idy materac z jej lozeczka i polozylismy obok naszego, przelazi do nas nad ranem :) ale i tak to robila teraz przynajmniej nas w tym celu nie budzi. Najsmieszniejsze bylo gdy rankiem nastepnego dnia (a mielismy w zwyczaju odkladanie smoczka do lozeczka na czas niespania) spojrzalam na nia i powiedzialam odruchowo: "to co juz nie spimy? to co robi ten smoczek w buzi? prosze go odniesc do lozeczka" i moje dziecko zagubionym wzrokiem spojrzalo na poskladane szczebelki :D
mono-no-aware - 2009-12-13, 10:08

A my jesteśmy na etapie takim. Maja wieczorem idzie chętnie spać, trwa to 10 min. W ciągu dnia też opanowaliśmy samodzielne zasypianie. Czasami dłużej zasypia - do 30 min., to zależy jak bardzo była wcześniej aktywna i ile minęło godzin od porannej drzemki.

Natomiast pogroszyło się w nocy. Budzi się b. często i chce cyca. W święta, a może w sylwestra zamierzamy ją przetrzymać. Ciągle ten temat odkładam, bo na myśl, że mam rano wstać o 5.00 lub 6.00 to mnie ściska (i jeszcze w dodatku po nieprzespanej nocy). Z tym cycem udaje mi się ją przeciągnąć do 7.15, a nawet czasami do 7.40 :) . Więc sami/same rozumiecie jak jest. A ze mnie wielki śpioch!

A pierś u nas już tylko w nocy i czuję, że ledwo tam leci, więc Majka pewnie się tym bardziej wścieka :) .

kociakocia - 2009-12-13, 11:03

moja mała ma 18mcy i mniej więcej od 4-5 ciu mcy w dzień przed porą drzemki pytam jej czy idziemy spać i do misi :) więc jak ona to usłyszy biegnie, staje przy łóżku, mówię do niej : ręce do góry, ściągam bluzę, mówię a teraz noga : daje mi nogę, odpinamy buciki i na widok miśków i 2 smoczków aż się trzęsie :D
wieczorem jest podobnie.
ale nauczylismy ją samodzielnego usypiania w ten sposób, że jak położyliśmy ja do łózeczka, to zaczynalismy układać na półkach, w szufladach, coś się działo, potem sukcesywnie zaczęliśmy wychodzic z pokoju, szuraliśmy kapciami, żeby czuła, że jest obok ruch, potem zupełnie nie było problemu z wyjściem naszym z pokoju bez wrzasku, słucha sobie przytulona do miśków i lezy aż zaśnie :)
no i od pierwszych dni usypia ją muzyka bobasa- usypianki :) moge przesłać komuś na maila, jak chetny, baaaardzo przyjemna chilloutowa muzyczka

dmv - 2009-12-13, 13:50

ja chetnie tego linka poprosze :) Kiedy ida po raz pierwszy na pytanie czy chcesz isc spac ruszyla w kieunku schodow malo nie umarlam z wrazenia, tyle ze u nas pojscie do pokoju to jedno a zasniecie to drugie - my mamy bardzo smieszny uklad pokojow i sypialnia jest na samej gorze obok lazienki tylko, moze bede sobie kapiel strzelac??? :) choc musze przyznac ze coraz dluzej sama zostaje w pokoju, kiedy czegos zapomne i musze pobiec po to, pytam ja czy zostanie na chwilke sama i jesli sama pokiwa ze tak to nie ma problemu, pewnie i z zasypianiem dojrzeje do samodzielnego za jakis czas - sama sie jakos nauczy tylko wsparcie jej trzeba dac - dzieki za sugestie muzyczno szurajace :) tak sobie mysle ze grunt to zeby najpierw wiedziala ze zostanie samej niczym nie grozi :)
dżo - 2010-01-12, 19:59

Zamieszczam poniższe informacje (niestety tylko w formie zdjęć bo nie mam dostepu do skanera) gdybyś ktoś musiał rozważać za i przeciw usypianiu za pomocą metod na "wypłakanie się":

hxxp://img34.imageshack.us/i/img2710xu.jpg/]
hxxp://img695.imageshack.us/i/img2708d.jpg/]
hxxp://img403.imageshack.us/i/img2712r.jpg/]
hxxp://img24.imageshack.us/i/img2713j.jpg/]

mono-no-aware - 2010-01-12, 20:17

A my już nauczyliśmy Mają przesypiać całą noc bez piersi, akurat udało się bezboleśnie. Dwa dni tylko płacz, ale taki kilkusekundowy. Więc od świąt można powiedzieć - jest super!

Co do wypowiedzi - szkodliwości pozostawiania dziecka płaczącego w łóżeczku to powiem tak. W książce "Mądrzy rodzice" jest podobny pogląd. Opisują tam szkodliwość hormonów stresu, które źle wypływają na nierozwinięty jeszcze w pełni mózg dziecka. Ale z drugiej strony nie piszą NIC konkretnego, nie dają żadnej wskazówki jak należałoby to zrobić dobrze.

My na początku też chcieliśmy nauczyć Maję zasypiać przy nas. Siedziałam z nią przy łóżeczku, opowiadałam różne biajki itp. Na początku było bdb., ale po tygodniu były takie histerie i ryk, że ani ja, ani mąż, ani Majka nie dawaliśmy rady!!! (o szczegółach nie będę już pisać). Dlatego w końcu zdecydowaliśmy się na metodę wchodzenia do niej co kilka minut i przetrzymywania płaczu. U nas poszło łatwo, bo Majka płakała nie dłużej niż 20 min., czasami nawet krócej, czasami prawie w ogóle. Po tygodniu już było rewelacyjnie. Więc gdybym miała ją uczyć "łagodniej" samodzielnego usypiania to byłoby o wiele gorzej. O tym, że w nocy się na nią wściekałam i kilka razy nawet potrząsnęłam z nerwów (ponieważ potrafiła się budzić po 10 razy, i po odstawieniu piersi zaraz domagała się znowu ciamciania) nie wspomnę. Nam wszystkim wyszło na dobre zastosowanie tej metody. Teraz dziecko zasypia fajnie, śpi spokojnie i myślę, że praktycznie nie ma już żadnych stresów związanych ze spaniem.

Ale wiadomo każde dziecko jest inne :) .

Kat... - 2010-01-12, 22:09

mono-no-aware, to zazdroszczę. Zygmunt od dwóch dni położony o 20 do łóżeczka nie śpi. Wczoraj 3 godziny, teraz jeszcze nie zasnął i płacze ale to akurat zasługa jego pojebanego dziadka, który żeby zrobić na złość mnie dokucza dziecku. Mądre nie? Myślę, że może to mieć związek z tym, że na raz wykluło Mu się 5 albo 6 zębów (tego ostatniego nie jestem pewna a w strachu przed pogryzieniem odpuściłam zaglądanie)
Ale w ogóle się ostatnio wycwanił i płacze dopóki nie przyjdzie moja mam. Na mój widok płacze jeszcze głośniej. A jak babcia wchodzi to od razu się grzecznie kładzie uspokaja. Tylko mamę to męczy już.

kociakocia - 2010-01-12, 22:39

dżo, dokładnie w ten sam sposób autorka "Mądrzy rodzice" opisuje co się dzieje w mózgu dziecka kiedy narażone jest na stres :-/
dlatego nawet przy usypianiu małej, kiedy nagle ma jakąś kilkudniową szajbę "usypianiowoą', to kładę się koło niej, muskam po buzi pauszkiem i jakoś się uspakaja, napewno znacznie szybciej niż jak nic nie robię...

mono-no-aware - 2010-01-13, 11:41

Kat współczuję Ci! To naprawdę jakieś megapogorszenie, u nas zęby też idą, ale póki co zawsze w tym temacie było bezproblemowo. Maja czasami jak jest bardzo zmęczona i położymy ją po czasie (np. przedłuży się jakaś wizyta) to jest bardziej marudna i popłacze z kilkanaście sekund. Ale tak to jest teraz z zasypianiem rewelacyjnie.

U nas jak chciałam reagować/przytulić itp. w czasie płaczu to było tylko gorzej. A tak to Majka kilka sekund postęka i się kładzie, i zasypia. Więc myślę, że jest to nieporównywalne ze stresem jaki by jej towarzyszył przy "łagodnych" metodach zasypiania :) .

Kat... - 2010-01-13, 13:49

Oficjalnie zgłaszam moje dziecko do adopcji. Nie mam siły! Na dzienną drzemkę nie chodzi spać w ogóle mimo, że się przewraca ze zmęczenia i nawet po viburcolu pcha łapy do japy i ryczy. Dzisiaj ponad godzinę pojękiwał w łóżeczku i musiałam Go wyjąć bo zaczął płakać. I znowu będzie to samo: krótka acz regenerująca drzemka w okolicach 16 i zaśniecie po 22 czyli dwóch godzinach leżenia w łóżeczku. Ciągle z łóżeczka coś pokazuje ale ja nie wiem co i zapala sobie sam światło, przy którym później chyba nie umie zasnąć a jest już zbyt zmęczony na gaszenie. Boże aż się cała trzęsę. Ale czy jestem wkurwiona na maksa czy spokojna na mój widok ryki są największe, wyciszenia zero. Przedwczoraj kładła Go moja siostra, wczoraj mama- zasnął bez pisku nawet. Nienawidzę takich dni!
lilias - 2010-01-13, 14:57

Kat..., nerwy Cię telepią, a ta mała busola odbiera Twój nastrój. Może niech parę dni kładzie go Twoja mama lub siostra? Przestaniesz dostawać szału, a małemu nie będziesz się kojarzyć z nerwami i płaczem przed snem? Złap oddech
Kat... - 2010-01-15, 00:08

lilias, ale to nie tak, ja codziennie jestem przekonana, ze dzisiaj się na pewno uda i wcale się nie denerwuję. Po kąpieli całuję Mu stopy, przytulam, ubieram, czytamy i to wszystko w super nastroju, zrelaksowani, potem wkładam Go do łóżeczka, całuję przez szczebelki i tu się kończy dobra zabawa bo On mimo ogromnego zmęczenia nawet nie chce słyszeć o leżeniu czy siedzeniu. Stoi i coś pokazuje ale nie mam pojęcia co. Próbuję Go przekonać żeby się położył, coś nucę, gadam, proszę żeby się położył ale on z reguły zaczyna wtedy już marudzić albo się kładzie, ja wychodzę i wtedy włącza syrenę.
Dzisiaj natchnięta rozmową o metodach usypiania postanowiłam zostać z Nim w pokoju aż nie zaśnie. Przez cały dzień nie spał, dosłownie się prawie przewracał ze zmęczenia a siedziałam z Nim ponad godzinę, zmarzłam potwornie mimo bardzo ciepłego ubrania i się poryczałam po wyjściu z pokoju. Nie mam na to siły. Coraz boleśniej odczuwam to, ze jestem z tym sama. W takich sytuacjach właśnie. Często mam do wyboru zrobienie obiadu albo usypiania. A takie usypiane mnie wykańcza psychicznie i fizycznie bo nie wiedzieć czemu jak jest mi wygodnie to On płacze a jak siedzę wygięta w nienaturalnej pozycji to jest ok. I jestem w stanie później tylko płakać i muszę odpocząć, czas płynie a ja w lesie ze wszystkim.
No to jutro znowu pewnie będzie ryk. Szkoda mi Go.

kociakocia - 2010-01-15, 11:34

będzie dobrze Kat..., najwyraźniej bardzo potrzebuje Twojej obecności, ja usypiałam moją ostatnio 2h z wygiętą ręką...
LucySky - 2010-01-19, 23:03

Kat... nie wiem, czy to Cię pocieszy, ale u nas nie ma mowy o samodzielnym zasypianiu. Marek ma półtora roku, do dziennej drzemki utulam go w MT, natomiast do snu nocnego albo też MajTy, albo przy piersi. Czasem uda się go uśpić na fotelu bujanym, ale to już jak jest baaaaardzo padnięty. Nie uważam, że to jakiś wielki problem. Chociaż przyznam szczerze, że zazdroszczę mamom, których dzieci po prostu zasypiają w łóżeczku. Dodam jeszcze, że Tyciek śpi z nami na materacu na podłodze i jeszcze nigdy nie przespał nocy :-/ , ale karmię go praktycznie przez sen, więc też nie jest to problem. Myślę, że jaja zaczną się dopiero jak będę chciała go całkiem odstawić od mleka ludzkiego (teraz mamy karmienie tylko wieczorem i w nocy). Ale może to się jakoś samo poukłada.
Trzymam kciuki, żeby Wam się poukładało, a to pokazywanie przez dzieciaka, że chce coś tam to dobijające bywa, Marek pokazuje i mówi "te" i jak mu coś podaję z tego kierunku to kręci głową, że "nie o to nie o to", czasem mi się wydaje, że on wcale nic nie chce, tylko tak się bawi ze mną w zgadywanie. Ze mną, albo mną raczej :roll:

Kat... - 2010-01-19, 23:24

LucySky, to Ci współczuję. Ja nie dałam rady z nocnym karmieniem i teraz mam długo ranne tylko. Z się budzi między 4 a 6 i Go biorę do siebie. Kilka dni temu ssał nieprzerwanie 4 godziny obie piersi na zmianę. Brrr...

A ja słuchajcie dzięki Excelencji, która oczywiście nic o swoich zasługach nie wie, ostatnie kilka razy uśpiłam Zygmula w miarę cicho. Otóż za Jej radą gdzieś tu kiedyś rzuconą, po czytaniu wspólnym położyłam Go łóżeczka z książeczką i sama usiadłam obok ze swoją. Było całowanie przez szczebelki ale udało mi się od nie wiem kiedy przeczytać 50 stron książki na raz! Jupi! Siedziałam sobie, czytał i co jakiś czas cmoknęłam czy poprosiłam żeby się położył. Cicho było :-D Po prawie godzinie siedzenia wyszłam, Z pojęczał trochę i jak przyszłam bo zaczynał się rozkręcać i pogłaskałam Go po nodze to zasnął prawie od razu.
Niby fajnie, że tak cicho i spokojnie ale to ponad 1,5 godziny! Dla mnie zdecydowanie za dużo. Mogłabym wiele w tym czasie zrobić a tak jestem uziemiona. Ale i tak się cieszę. Martwi mnie tylko to, ze nawet po smarowaniu pcha rękę do łokcia do paszczy i przez ten ból Mu trudno zasnąć.

karmelowa_mumi - 2010-01-20, 08:40

Kat... napisał/a:
Kilka dni temu ssał nieprzerwanie 4 godziny obie piersi na zmianę. Brrr...
o mater... u mnie by coś takiego nie przeszło, wyjęłabym cyca na bank, no bo to raczej nie z głodu. Wolę już nosić dziecko, albo być uziemiona przez 2 godziny w inny sposób. Kat, może ten sposób Exce będzie dobry dla Was, daje Z. inną perspektywę, pozwala się naprawdę uspokoić i w następne dnie będzie potrzebował mniej czasu. Oczywiście poza takimi zębowymi okresami. Cierpliwości Kat, to minie.
Kat... - 2010-01-20, 10:24

Ależ ja owszem, mogę wyjąc cyca tylko On mnie wtedy bije i ryczy wniebogłosy. Podczas karmienia śpię, nie mam siły na nic. My wstajemy o 8 rano, ja się kładę koło północy i jakoś sobie nie wyobrażam noszenie Go (wijącego się i kopiącego) o 4 żeby zasnął. I nie będę Mu dawać w środku nocy książeczki. Lubię się przy Nim budzić ale szczerze mówiąc skoro teraz jest tak ciężko z tym ograniczaniem karmienia, to już mam pełne gacie co będzie jak będę Go odstawiać. Ech...
Salamandra*75 - 2010-01-20, 13:57

Kat
mali faceci tacy sa cycowi,chca bliskosci ciepla mamy....
Zobaczysz,że kiedyś to sie skończy musi...Trzymam kciuki
Moje dziecię w nocy nie ssie cyca powoli go oduczyłam,było ciezko ale dałismy rade,za to spi miedzy nami i nie che sie odlepic od taty i mamy..cipełko na zime zawsze mile widziane;-)
>Życze powodzenia wszyskim wege-cycomanom

renka - 2010-01-20, 14:35

Salamandra*75 napisał/a:
Kat
mali faceci tacy sa cycowi,chca bliskosci ciepla mamy....
Zobaczysz,że kiedyś to sie skończy musi...Trzymam kciuki


Nie tylko widocznie chlopcy ;-)
Mnie sie udalo wyeliminowac dzienne karmienie, ktore bylo zawsze przed popoludniowa drzemka, ale niestety zbytnio nie mam sie czym chwalic, bo Fionka bynajmniej nie nauczyla sie zasypiania bez cyca - po prostu od 2 tyg. nie sypia w dzien :->
Twarda sztuka z niej.
Pomyslow na lagodne zasypianie bez cyca mi brak.
Ale na wiosne postanowialm wprowadzic radyklane zmiany - odcycowanie definitywne i obie dziewczyny laduja we wlasnych lozkach (mysle, ze ja sie przeniose tez do innego pokoju, zeby juz nie stosowac zadnych polsrodkow).

Salamandra*75 - 2010-01-20, 14:40

renka powodzenia.....
renka - 2010-01-20, 14:45

Salamandra*75 napisał/a:
renka powodzenia.....


Dzieki, bo jak na razie zbytnio sama w swoje postanowienia jeszcze nie wierze :->
Ale musze zrobic z tym porzadek i sama sobie z glebi serca zycze, zebym w koncu miala na tyle stanowczosci w sobie, by to zrealizowac.

Anja - 2010-02-21, 10:12

To i ja się pochwalę - Artek zaczyna fajnie zasypiać w łóżeczku! :-) Ja to robię metodą, że jak płacze, to go wyjmuję, przytulam i uspokajam. Ku mojemu zdziwieniu jest naprawde nieźle (przynajmniej jak na razie). Płaczu jest mało - raczej piski protestu (ale głośne strasznie). Cały czas przy nim jestem, czytam książeczki, coś opowiadam, na początku puszczam łagodną muzykę. Nie powiem, trwa to czasem dosyć długo, ale Artek potem pięknie śpi (1 karmienie w nocy), a wcześniej potrafił się wybudzać co godzinę, półtorej, dwie...
Ja już od dawna chciałam coś w tym temacie zrobić, bo Artek nigdy nie zasypiał przy piersi i usypianie było nieraz bardzo niespokojne. :-/
Wczoraj wieczorem to Artek pół godziny przed zaśnięciem dostał "głupawki: - uśmiechał się, bawił się przytulankami - wszystko tak na śmiesznie. :-) I w takim spokojnym klimacie sobie kimnął. To był miód na moje serce. :->

dmv - 2010-04-04, 03:54

Renka napisala:
Cytat:
Mnie sie udalo wyeliminowac dzienne karmienie, ktore bylo zawsze przed popoludniowa drzemka, ale niestety zbytnio nie mam sie czym chwalic, bo Fionka bynajmniej nie nauczyla sie zasypiania bez cyca - po prostu od 2 tyg. nie sypia w dzien :->
Twarda sztuka z niej.
Pomyslow na lagodne zasypianie bez cyca mi brak.
Ale na wiosne postanowialm wprowadzic radyklane zmiany - odcycowanie definitywne i obie dziewczyny laduja we wlasnych lozkach (mysle, ze ja sie przeniose tez do innego pokoju, zeby juz nie stosowac zadnych polsrodkow).


Powodzenia Renka. My nie mamy problemu z karmieniem piersia ale z samodzielnym zasypianiem. Miesiac temu Ida miala faze na okropnie dlugie zasypianie i poczulam ze mam dosc siedzenia z nia i czekaia czekania czekania, zaczelam ja uczyc samodzielnego zasypiania. 5,6,7 min itd. niby sie udalo, po krotkim krzyku buntu zasypiala szybciutko sama, nawet sama sie kocykiem przykrywala. Tyle ze w dzien zaczela sypiac tylko pol godz. i marudna sie zrobila okropnie jak nie ona. No i skonczylo sie samodzielne dreptanie do sypialni - na pytanie czy chce isc spac 9 razy na 10 slyszelismy nie. Zaspianie przestalo byc dla niej przyjemoscia. pojechalismy na wakacje -tydzien sypiania z nami i dziecko wrocilo do normy - radosne samowystarczane itd. po powrocie, pierwszej nocy gdy sprobowalismy ja polozyc i wyjsc dostala histerii wiec spasowalismy, nastepnego dnia juz podczas czytania ksiazeczki zaczela sie widocznie denerwowac, gdy obiecalam ze zostane z nia poki nie usnie - natychmiast sie odprezyla. No i co ja mam zrobic? tymczasowo siedze z nia i czytam dopoki nie usnie, czasem jej czasem swoja ksiazke, na razie usypia szybko, a ja mam czas by z nia siedziec, gdy sie to zmieni nie wiem co zrobie. chcialalbym by zrozumiala i zaakceptowala to ze wychodze z pokoju tylko jak to zrobic? no i co bedzie gdy ja przeprowadzmy do jej wlasnego pokoju?

feminka - 2010-06-18, 13:30

A ja już nie wiem, co robić. Moje dziecko (2 lata i 3 miesiące) śpi w swoim łóżeczku, ale w naszej sypialni. Problem w tym, że on nie zaśńie sam. Albo ja albo mąż musimy być w pokoju. Julek leży grzecznie w łóżeczku, coś tam gada ewentualnie, ale cała akcja trwa około 4o minut. Próbowałam wychodzić zostawiając lapmpkę, muzykę, słuchowisko. Bez powodzenia. Mały drze się w niebogłowy "mama przyjdx tutaj". Jak przychodzę to łapie za rękę i prosi "nie wychodź, bądź tutaj". Nigdy nie był zostawiany "na wypłakanie", od zawsze podążam za jego potrzebami, nie miał zadnych traum we wczesnym dzieciństwie, jest zdorywm, wesolym chłopcem. Macie pomysł jak go nauczyć zasypiania bez nas? (w przyszlym tygodniu będzie miał już swój, osobny pokój).
Anja - 2010-06-18, 22:54

feminka, ja mogę napisać tylko teoretycznie, bo mój synek jest dużo mlodszy i mi to jak na razie nie wyszło.
podobno dobrym patentem jest stopniowe, rozłożone na iles tam dni, fizyczne oddalanie się. zaczynasz od tego, że siedzisz metr od łóżeczka, po 3 dniach trochę dalej (i tak dalej... :-> ). tyle wiem z jakiejś książki. :-> Ty juz masz o tyle dobrze, że Twoje dziecię kumate jest i możesz pewne rzeczy tłumaczyć. ja jak próbowałam siedzieć oddalona zaledwie o metr, to był protest. :->
trzymam kciuki. :-)

ag - 2010-06-19, 09:50

Nie mam nawet czasu, żeby śledzić ten wątek. Łukasz ma już 3 lata i dalej go usypiamy. Ale traktuję to jako taki czas bliskości - w ciągu dnia mało mam okazji, rano się spieszymy do wyjścia, po powrocie z pracy tez się po domu krzątam, gotuję - więc przed snem jest taka chwila, żeby go przytulić, rozmawiamy sobie jak minął jego dzień, co robił w przedszkolu. Usypia w swoim pokoju za to w nocy często przychodzi do nas do łóżka - ostatnio robi to tak bezszelestnie, że ja dopiero rano to widzę.
dżo - 2010-06-19, 13:49

feminka, może musicie poprostu jeszcze poczekać, wiele dzieci dużo starszych od Julianka nie zasypia samo. Moja przyjaciółka mająca 5 i 4 latka nadal usypia swoje dzieci i traktuje o jako cadzienny przyjemny rytuał bo można wówczas spokojnie porozmawiać, poczytać itd.
gosia_w - 2010-06-19, 20:58

Ja wieczorem czytam mojej 4,5-latce (15-20 minut), potem jeszcze rozmawiamy, przytulam ją (kilka minut) i wychodzę z pokoju. Ostatnio córcia nas ciągle woła, żebyśmy przy niej posiedzieli, ale to ponad nasze siły, bo wtedy nie mielibyśmy w ogóle czasu na odpoczynek. Niestety usypia coraz później (ok. 21.30). Nawet kiedy się przy niej siedzi. Chciałabym jej pomóc i być z nią przy usypianiu, skoro ma problem z tym, ale staram się też myśleć o sobie i swoim odpoczynku.
feminka - 2010-06-20, 15:04

Anja - próbowałam siadać dalej - bez powodzenia.

Dżo - toś mnie pocieszyła :!: Do 4 lat siedzieć MATKO!

Euridice - wiem, wiem o tych potrzebach. Dlatego póki co go usypiamy.

Wczoraj próbowaliśmy żeby zasnął sam. Drzwi były otwarte, lampka nocna zapalona. Co chwilę nas wołal. Skończyło się na tym, że mój mąż usiadł u niego na łóżku, mały się przytulił i...zasnął w 5 minut. Tyle, że to było o 23 45 (położyliśy do o 21 3o). Tak więc na razie odpuszczam i będę przy nim jak będzie usypiał. Widać naprawdę jeszcze nie jest gotowy usypiać sam. Ale dziś była pierwsza noc w jego pokoju bez nas. I było ok., zawołal mnie o 7 30 dopiero :lol:

Mala_Mi - 2010-06-20, 22:11

dżo napisał/a:
Moja przyjaciółka mająca 5 i 4 latka nadal usypia swoje dzieci i traktuje o jako cadzienny przyjemny rytuał bo można wówczas spokojnie porozmawiać, poczytać itd.
feminka napisał/a:
Dżo - toś mnie pocieszyła :!: Do 4 lat siedzieć MATKO!
Nasze dzieci też zasypiają z nami, a są jeszcze starsze ;-) i dobrze nam wszystkim z tym :-) .
Pisałam już nieraz, więc się będę znowu powtarzała, nie rozumiem tego parcia na samodzielność tak małych dzieci :-/ .

gosia_w - 2010-06-21, 11:58

Mala_Mi napisał/a:
Nasze dzieci też zasypiają z nami, a są jeszcze starsze ;-) i dobrze nam wszystkim z tym :-) .

myślę, że to klucz do sukcesu :-) Nam w pewnym momencie przestało być dobrze. Córcia spała z nami od urodzenia, jak miała 3 lata z kawałkiem, to przestaliśmy się mieścić razem w łóżku. Mąż zaczął sypiać na kanapie, a nasz związek zaczął się pogarszać. Było coraz gorzej, aż skorzystaliśmy z rady dr R. i przenieśliśmy córcię do jej pokoju i jej łóżka (było to na początku grudnia zeszłego roku). Na początku było ciężko, przychodziła do nas co noc. Próbowaliśmy ją odprowadzać, czasem się nie udawało (wyła, wtedy mąż szedł spać do jej łóżka). Potem przychodziła trochę rzadziej. Potem były górki i dołki, czyli okresy kiedy nie przychodziła i takie, kiedy przychodziła co noc. Potem przychodziła sporadycznie. Takie przychodzenie wiąże się dla nas z gorszym wyspaniem, a czasem z niewyspaniem. Kiedy jestem niewyspana, jestem w bardzo kiepskiej formie. Krzyczę na wszystkich wokół.
W maju pojechaliśmy na wakacje, na których spaliśmy razem i po powrocie są znów conocne wędrówki, a do tego wieczorne prośby o posiedzenie przy niej (dodatkowo, oprócz tego mojego siedzenia). Mimo to uważam, że podjęliśmy dobrą decyzję dla naszej rodziny. Nasz związek się bardzo poprawił, więc i dziecku jest lepiej. Wcześniej pytała, czy się rozwiedziemy, albo czy się już nie kochamy i myślę, że coś takiego bardzo zaburza u dziecka poczucie bezpieczeństwa.

Mala_Mi - 2010-06-21, 12:15

gosia_w, to że dzieci zasypiają z nami, nie znaczy, że dzieje się to w naszym łóżku. Bynajmniej...
Dziewczynki do skończenia dwóch lat spały z nami, potem każda przeniosła się do swojego łóżka we własnym pokoju (mają osobne pokoje) i tam właśnie sypiają codziennie. Nie ma nocnych wędrówek, nie ma przychodzenia do naszego łóżka, nie mają takich potrzeb, mimo, że najmłodszy Kosmatek śpi razem z nami. Jagoda też nie przychodziła do nas, kiedy Kalina była mała i spała razem z nami. Obie mają silne poczucie odrębności i przynależności własnego terytorium, to znaczy swojego pokoju.
Jesteśmy z dziećmi, kiedy zasypiają, czytamy, rozmawiamy, śpiewamy, przytulamy się itd., ale wszystko to dzieje się w ich pokojach, w ich łóżkach.
Kosmatka też zamierzamy przeprowadzić do jego łóżka jak skończy dwa lata :mrgreen: .

gosia_w - 2010-06-21, 12:39

dziękuję za wyjaśnienie Mala_Mi, jakoś zrozumiałam, że śpicie razem :-D . U nas nie było po przeniesieniu do własnego łóżka problemów z zasypianiem (oprócz pierwszych 2 tygodni). Był rytuał: mycie (tata), czytanie, rozmowa, przytulanie (mama), picie (tata). Potem córcia zostawała w pokoju sama (drzwi otwarte, lampka zapalona) i po jakimś czasie usypiała. Po wyjeździe się "popsuło" i ciągle nas woła. Próbowaliśmy z nią siedzieć do momentu zaśnięcia, ale ten moment przesuwał się coraz bliżej 22-giej (wcześniej usypiała między 20.30 a 21). Dla niej to za późno (nie może spać tyle, ile potrzebuje), dla nas też (zero wspólnego czasu). Czyli siedzenie przy niej też nie pomaga w szybkim uśnięciu. Ponieważ przed nami kolejne wyjazdy (kilka), to zamierzamy jakoś przetrwać, a potem poszukać rozwiązania długofalowego.
Mala_Mi - 2010-06-21, 13:10

gosia_w napisał/a:
Próbowaliśmy z nią siedzieć do momentu zaśnięcia, ale ten moment przesuwał się coraz bliżej 22-giej (wcześniej usypiała między 20.30 a 21).
Przyszło lato, dzień jest dłuższy, to chyba naturalne, że nie chce się zasypiać tak wcześnie. Nasze dzieci też latem chodzą spać później. Trudno jest zasypiać, kiedy jest jasno.
Nam też łatwo nie jest, mamy do położenia trzy razy więcej dzieci niż Wy ;-) , ale i tak uważam, że warto dać im ten czas.

Anja - 2010-06-21, 13:11

euridice napisał/a:
Czytałam chyba w Magazynie Gaga wywiad z jakąś całkiem sensowną mamuśką (aktorką, nie pamiętam którą) i wywiad czytało się całkiem miło, aż to fragmentu, który brzmiał mniej więcej tak: "Już w drugiej dobie po porodzie wyszliśmy z mężem do kawiarni. Mały został z opiekunką i butelką mleka. Zwijałam się na krzesełku czując obkurczającą się macicę, piersi pękały mi od nadmiaru mleka, ale ja musiałam poczuć, że nadal może być tak jak kiedyś". Z lekka mną to wstrząsnęło :>


Nie tylko Tobą, euri. To była Agata Passent (córka Osieckiej, btw). Hmmm.

gosia_w, a ja bardzo dobrze Cię rozumiem. :->

Mala_Mi napisał/a:
Pisałam już nieraz, więc się będę znowu powtarzała, nie rozumiem tego parcia na samodzielność tak małych dzieci :-/ .

Hmm, ale to niekoniecznie jest ambicjonalne parcie na samodzielność. To raczej - z tego, co rozmawiam z różnymi ludźmi - chęć poprawy zasypiania (które jest co najmniej kiepskie i psuje nastroje CAŁEJ rodziny).
Nie wszystkie dzieci zasypiają przy piersi (jak to ułatwia sprawę!), nie wszystkie reagują na podręcznikowe metody usypiania (kołysanie, głaskanie po główce, kolysanka, trzymanie się stałych godzin itp itd). Do takich dzieci należy mój syn. :-> Ja bardzo szybko stałam się chodzącą encyklopedią w sprawach snu dzieci ;-) i co z tego... Korzystałam z pomocy terapeutki od dzieci - za pierwszym razem pomogła, za drugim razem nie miala pojęcia, o co chodzi (zalecając powrót do smoczka, hmm:-/ ). Przełomem dla nas były warsztaty Doty Szymborskiej o śnie dzieci. Bardzo fajne. Babka zdecydowanie odradzała metodę Ferbera, ale już usypianie w łóżeczku jak najbardziej. :-> Zaczęło być lepiej. Kiedy jeszcze nastąpił kryzys, skorzystalam z pomocy psychologa dziecięcego (Dobry Rodzic Dobry Start - polecam), która to również zdecydowanie poparła tą ścieżkę (zasypianie w łóżeczku oparte o budowanie poczucia bezpieczeństwa u dziecka). I od tamtej pory jest coraz lepiej (choć mój syn jest opornym przypadkiem. :-> Ale generalnie usypianie to przyjemny czas dla nas obojga.
Broń Boże, nie chcę się kłócić, ale przyznam, że jestem wyczulona na potępianie samodzielnego zasypiania. :-> To naprawdę nie musi być trauma dla dziecka. Za mało z kolei mówi się o schrzanionej atmosferze w domu. I to jak schrzanionej!!! A przecież (względnie;-) ) dobry związek rodziców to podstawa dobrej rodziny. :-> Tyle ode mnie - ale się rozpisałam. :roll:

alcia - 2010-06-21, 13:45

A ja nie widzę nic złego w samodzielności dziecka w kwestii zasypiania :)
My też się kochamy, przytulamy, czytamy, dopieszczamy. A kiedy przychodzi pora spania - mówimy dobranoc, rozdajemy sobie buziaki, wychodzimy z pokoju i dziewczyny zasypiają. To dla nich normalne i codzienne. Bez żadnych traum i odrzucenia.

karmelowa_mumi - 2010-06-21, 13:55

euridice napisał/a:
Czytałam chyba w Magazynie Gaga wywiad z jakąś całkiem sensowną mamuśką (aktorką, nie pamiętam którą) i wywiad czytało się całkiem miło, aż to fragmentu, który brzmiał mniej więcej tak: "Już w drugiej dobie po porodzie wyszliśmy z mężem do kawiarni. Mały został z opiekunką i butelką mleka. Zwijałam się na krzesełku czując obkurczającą się macicę, piersi pękały mi od nadmiaru mleka, ale ja musiałam poczuć, że nadal może być tak jak kiedyś". Z lekka mną to wstrząsnęło
_________________
no jak musiała - to poczuła :/

my mamy też ostatnio trudności - mała najchętniej fikałaby do 23, gdy tak zasypia, budzi się normalnie, a potem przez cały dzień marudzi i się pokłada. Ostatnio na hasło: idziemy spać, wędruje do swojego pokoju, kładzie się na materacu i każe ojcu iść za sobą :) Niestety o błogim zaśnięciu nie ma mowy, jest popis przed tatą pt.: demolka czego się da. Kładzenie jej do łóżeczka sprawia, że zaśnięcie jest szybsze - ok. pół godziny z 4 wizytami rodziców na przytulenie. poza tym płacz i wielka krzywda :cry:

Anja - 2010-06-21, 14:00

karmelowa_mumi, trzymam kciuki za to, żeby szybko się poprawiło...
feminka - 2010-06-21, 15:02

Anja zgadzam się z Tobą
Mala_Mi nie mam parcia na smodzielność mojego dziecka. Od jego urodzenia się jest na 1. miejscu, ale siedzenie przy nim codziennie 40-60 minut jest dla mnie i dla męża męczące. zwyczajnie chcieliśmy mieć wieczory dla siebia. Julka kładziemy latem 21 30-22, więc nie jest to wcześnie, a i tak zasypia długo. Chciałabym mu poczytać, poprzytulać go, dać buzi i wyjść. No ale jak pisałam w poprzednim poście - na razie naukę samdzielnego zasypiania odpuszczamy. Za jakiś czas wrócimy do tematu i może pójdzie lepiej.
Alcia - chciałaby, żeby kiedyś u mnie z zasypianiem było jak u Ciebie.

Mala_Mi - 2010-06-21, 22:49

Hej alcia, który to już raz spieramy się na ten temat ;-) ?

Ja też nie jestem za samodzielnością, tylko za przyspieszaniem jej u dzieci niegotowych na to.
Dzieci są różne, niektórym pewne sprawy przychodzą łatwo, innym nie. Warto o tym pamiętać. Po prostu nic na siłę.

feminka napisał/a:
zwyczajnie chcieliśmy mieć wieczory dla siebia. Julka kładziemy latem 21 30-22, więc nie jest to wcześnie, a i tak zasypia długo.
A śpi jeszcze w dzień? Jeśli tak, może po prostu spróbować zrezygnować z dziennej drzemki?
alcia - 2010-06-21, 23:22

Mala_Mi napisał/a:
Hej alcia, który to już raz spieramy się na ten temat ;-) ?

a tam od razu spieramy.. ;)
Po prostu wyrażam swoją opinię, bo rozumiem zmęczenie niektórych mam i uważam za niesprawiedliwe wtłaczanie im przekonania, ze wcześniejsza samodzielność (niż w przypadku Waszych dzieci) musi być jakaś nie w porządku. Nasze się jak najbardziej świetnie czują i tulić się można godzinami w innych porach.. tylko to mam na myśli. U nas np. z rana wskakują mi do łóżka i kokosimy się przynajmniej pół godziny albo i dłużej.
A to "przyspieszanie" nie musi być przyspieszaniem na siłę, tylko zwykłym przyzwyczajeniem do innego systemu niż wspólne leżakowanie aż dzieci odlecą.

feminka - 2010-06-22, 20:02

Mala-Mi - tak, śpi w dzien, przeważnie około 1,5 godziny. Nie ma szans, żeby tę drzemkę skasować, bo Julek nie wytrzymuje. Jesli nie śpi, to od popołudnia wrzeszczy, bije, nic mu nie pasuje - jest nieznośny ze zmęczenia.
Kasumi - 2010-06-22, 20:39

Ja się zgadzam z alcią, nic na siłę, ale trzeba brać pod uwagę także potrzeby mamy/taty. Moje dziecko jest bardzo wymagające, kiedy jest czas aktywności, a ponieważ jestem z Majką wiele godzin sama w ciągu dnia (a często też i nocy, z powodu wyjazdów służbowych jej taty) fakt, że w miarę spokojnie zasypia bez mojej asysty do samego końca, zwyczajnie ratuje mi życie.
Nie prowadziłyśmy żadnych "treningów" co prawda, bywały różne okresy, także noszenia na rękach, bujania, długiego siedzenia... ale ostatnio działa - o dziwo - tłumaczenie (akurat Majka jest bardzo rozwinięta komunikacyjnie, zarówno jeśli idzie o rozumienie jak i produkcję) że wszyscy idą teraz spać, mama/tata też i po 20-30 minutach przedspalnych przytulasów/opowieści/masowaniu plecków wychodzę i obywa się bez protestów, jeśli jeszcze nie śpi (a na ogół nie). Przez jakiś czas słyszę jeszcze komentarze i podsumowania dnia a potem zapada błoga cisza, trwająca do 7 rano :-D Drzemka dzienna jest "samodzielna" w 95% przypadków, bo Majka po prostu zasypia snem sprawiedliwej w pięć sekund.
Życzę sukcesów wszystkim tego potrzebującym :-D

gosia_w - 2010-06-22, 21:20

Moja córcia wczoraj miała mały wypadek w przedszkolu - przewróciła się i upadła na tył głowy. Po południu i wieczorem skarżyła się na ból głowy, miała mniejszy apetyt. Zdecydowałam, ze będzie z mną spała, na wszelki wypadek. Powiedziałam jej o tym - "Mamo, a kiedy będę mogła spać w moim łóżku?". Wyjaśniłam jeszcze raz, że to tylko na jedną noc. Po wieczornym czytaniu/przytulaniu wyszłam z pokoju i była cisza. Zero wołania, marudzenia, itp. Dzisiaj z głową było ok, więc zarządziłam normalne spanie. W konsekwencji - marudzenie, wołanie, po normalnym siedzeniu byłam jeszcze raz, bo wołanie było nie do wytrzymania... Teraz jeszcze nie śpi, ale przynajmniej leży spokojnie. U nas to chodzi o spanie ze mną, a nie o wieczorne siedzenie :roll: Tzn. wieczorne siedzenie jest jakimś mizernym substytutem spania. Od czasu wyjazdu słyszę co wieczór "ja chcę spać z mamą", albo "dlaczego Wy możecie spać razem, a ja muszę sama?".
bronka - 2010-06-23, 12:43

U nas króluje tekst do taty: Ja też chcę spać z mamą!
Chłopcy śpią sami w pokoju. Franek miał ok. pół roku jak go wyprowadziliśmy z naszego łóżka. Feli spał z nami rok. Tak długo z nami spali jak ich piersią karmiłam.
Franek nie ma problemów z samotnym zasypianiem. Feli różnie. No i Felek nad ranem do nas przychodzi. Rano się mocno przytula i mówi, ze mnie kocha 8-)

z_grzywką - 2010-06-28, 17:43

A jak jest/było z Waszymi dziećmi, które nauczyły się stać?
Marcel odkąd zaczął siadać/stawać/czepiać się/zwisać/podciągać - usypianie stało się bardzo, bardzo trudne.
Więc ja go odkładam, całuję w czółko, a on tak wstaje i płacze, więc ja go znów odkładam, całuję w czółko, on wstaje i płacze, czasem jest już tak umęczony, że podczas podciągania pada ale dalej się podnosi itd aż w końcu zmęczony zasypia. Drzemka dzienna tak samo.
Moje pytanie brzmi - czy to się kiedyś skończy, tzn czy się że tak powiem znormalizuje? Ja marzę o tym by nakarmić, położyć, poczytać, ucałować i żeby się chłopak nie szarpał, nie ciągał, nie padał tylko zasnął.

dżo - 2010-06-28, 20:54

z_grzywką, kiedyś pewnie się skończy, pytanie tylko kiedy ;-) . U nas jest dokladnie tak jak piszesz, Tymon wstaje, ja go kładę i tak ze 30 razy. Czasami potrafi mieć zamknięte oczy i dalej wstawać :mryellow: . A nam rodzicom pozostaje być cierpliwymi i wyrozumiałymi 8-) .
z_grzywką - 2010-06-28, 20:58

dżo miałam nadzieję, że powiesz - po siódmym zębie i pełni księżyca syn zaśnie spokojnie ;-)
och :roll:

Kasumi - 2010-06-28, 21:06

z_grzywką, u nas też było wstawanie, a przed wstawaniem na dwie nogi wstawanie na cztery. Przeszło. Teraz za to mamy negocjacje typu: nie chcę tej piżamy, tej też nie, i tamtej nie, ani śpiworka, ani kocyka ani niczego :mryellow:
Choć nie jest łatwo, to na podstawie wcześniejszych doświadczeń wiem, że też przejdzie, więc traktuję to na luzaka i z humorem ;-)
wszystko kiedyś przechodzi
u nas sprawdza się bardzo dokładne tłumaczenie, o co chodzi - co się dzieje, co robimy, co się stanie za chwilę; w pewnym momencie przychodzi akceptacja.

alcia - 2010-06-28, 21:15

z_grzywką, u nas było to samo w tym wieku :) Przynajmniej u Kai, bo Lena od urodzenia była zakochana we śnie..
z_grzywką - 2010-06-28, 21:24

Czyli nie czeka mnie to do 18tki :)

Tłumaczyć, oddychać spokojnie, całować w czółko i czekać aż mu się znudzi :roll:

Ale jedno mnie zastanawia. Czy inne osoby usypiają Wasze "wstające dzieci"? Ciocia/babcia etc? Czy wtedy zachowują się tak samo? Gorzej? Lepiej?

Manu - 2010-07-17, 23:20

Kasumi napisał/a:
z_grzywką, u nas też było wstawanie, a przed wstawaniem na dwie nogi wstawanie na cztery. Przeszło. Teraz za to mamy negocjacje typu: nie chcę tej piżamy, tej też nie, i tamtej nie, ani śpiworka, ani kocyka ani niczego :mryellow:
Choć nie jest łatwo, to na podstawie wcześniejszych doświadczeń wiem, że też przejdzie, więc traktuję to na luzaka i z humorem ;-)
wszystko kiedyś przechodzi
u nas sprawdza się bardzo dokładne tłumaczenie, o co chodzi - co się dzieje, co robimy, co się stanie za chwilę; w pewnym momencie przychodzi akceptacja.


milo mi sie zrobilo na sercu jak to przeczytalam :->
mysmy tak okropnie "usypiali" komendami "do lozka" "spac" biedna Polcie. Teraz sama mowi - pidzame chce. kladzie sie kolo mnie i zasypia raz na kanapie, raz na dywanie innym razem w lozku:)

Kat... - 2010-07-17, 23:28

z_grzywką napisał/a:
Czy inne osoby usypiają Wasze "wstające dzieci"? Ciocia/babcia etc? Czy wtedy zachowują się tak samo? Gorzej? Lepiej?
u mnie usypiała czasem mama i Jej zawsze wychodziło to lepiej. Przy mnie Zygmunt zachowuje sie najgorzej ale podobno to dobrze. No nie wiem :->

Manu napisał/a:
mysmy tak okropnie "usypiali" komendami "do lozka" "spac"
u nas negocjacje potrafią trwać godzinami a po takim "do łóżka" Zygmunt całuje mnie, przytula, idzie, kładzie się i najszybciej zasypia. Nie lubię być taka ostra ale to działa więc tak robię. Oczywiście tylko jak po dobroci nie chce.
Ka.ja - 2010-08-03, 14:04

z_grzywką napisał/a:
A jak jest/było z Waszymi dziećmi, które nauczyły się stać?
Marcel odkąd zaczął siadać/stawać/czepiać się/zwisać/podciągać - usypianie stało się bardzo, bardzo trudne.
Więc ja go odkładam, całuję w czółko, a on tak wstaje i płacze, więc ja go znów odkładam, całuję w czółko, on wstaje i płacze, czasem jest już tak umęczony, że podczas podciągania pada ale dalej się podnosi itd aż w końcu zmęczony zasypia. Drzemka dzienna tak samo.
Moje pytanie brzmi - czy to się kiedyś skończy, tzn czy się że tak powiem znormalizuje? Ja marzę o tym by nakarmić, położyć, poczytać, ucałować i żeby się chłopak nie szarpał, nie ciągał, nie padał tylko zasnął.


Dopiero dziś przeczytałam ten wątek, ale odpowiem - choć może już ten etap wstawania u Ciebie się skończył :-D
Łukasz jak zaczął wstawać, to się zaczęło - potrafił wstać nawet kilkadziesiąt razy (kiedyś doliczyłam do 80 :roll: i... przestałam liczyć). Staraliśmy się po każdym wstaniu ponownie go kłaść, aż dawał radę wstawać tylko na cztery łapki, a potem padał.

Po jakimś czasie to się skończyło, a zaczęły się próby wychodzenia górą z łóżeczka. Problemy ze spaniem skończyły się, jak wyjęliśmy szczebelki. Przez kilka dni Ł. testował nowość czyli głównie wychodził i zaraz był odkładany do łóżeczka. Kiedy utwierdził się w przekonaniu, że jest "wolny" już na stałe - skończyło się wychodzenie i nawet zaczął sam się pakować do łóżeczka, kiedy stwierdzaliśmy, że już czas na spanie.
W tamtym czasie usypianie mogło trwać godzinę, półtorej i było bardzo męczące.

Teraz nadal nie zostawiamy go samego przy spaniu, ale to jest bardziej nasz problem (tzn.mamy i taty), bo oboje pracujemy i wciąż mamy niedosyt,jeśli chodzi o czas spędzany z naszym synkiem. Przeważnie tata (a ja wtedy, gdy taty nie ma) czyta mu wybraną przez Młodego książeczkę i zazwyczaj w ciągu max 10-15 minut Ł.zasypia. :-D

priya - 2010-08-04, 17:15

Starszego synka w tym wieku też musiałam cały czas odkładać, do upadłego. Po jakimś czasie (niestety nie pamiętam jakim :roll: ) poprostu zaczęłam wychodzić z pokoju po włożeniu go do łóżeczka, przeczytaniu książeczki i utuleniu (podkreślam: nie zasypiał w czasie czytania, gdy wychodziłam jeszcze nie spał). Na początku płakał, więc wracałam, po kilku dniach zasypiał sam bez płaczu i tak jest do dziś. Kolacja, mycie, książka, kołysanka, opowiadanie, przytulę i gaszę światło i wychodzę, a on już radzi sobie sam :-D Czekam z utęsknieniem aż do takiego etapu dojdziemy z Mikołajem ;-)
nieznajowa - 2010-08-04, 18:25

u nas od kiedy Ola ma etap ciągłego przewracania sie na brzuszek to robi to także w łóżeczku gdy ją odłożę. Ale dla mnie to znak, że się jej jeszcze nie chce spać i wtedy biorę ją z łóżeczka i jeszcze chwilkę się bawimy, przytulamy. Ciekawec co będzie jak zacznie wstawać ;)
wanillasky - 2011-01-15, 14:51

czesc, dolaczam sie :) tez mam problm z maluszkiem, d pewnego czasu zasypial przy piersi, ma prwie 5 miesiecy, ostatnio podjelam decyzje o nauce zasypiania, oczyiscie w miedzy czasie probowalam juz kiedys zastsowac metode Tracy hogg ale nie daje rady dzwigac i odkladac go milion razy bo moje plecy sa juz wystarczajaco nadwyrezone..;/ kilka dni temu postanowilam odkladac go do lozka i wychodzic 3 dni metoda sie sprawdzala, maly spal jak aniolek:) niestety cos nagle mu sie owidzialo w diniu kiedy zdarzylo mu sie spac p innyc porach niz zazwyczaj zamiast dwoch dluzszych drzemek mial 3 rotsz i od tej 3 zacza sie wrzask w lozeczku do 2 godzin placzu, wieczorem padl wycinczony po paru lykach herbatki, dzis znow to samo, nic nie pamagalo, kiedys jeszcze dal sobie pospiewac, dzis go to jakby jeszcze badzej nakrecalo do placzu, niestety jestem sama w tej walce bo jego ojciec ni nie wspiera a wrecz przeciwnie, gdy mal placze, on idzie do niego i najchetniej bralby go na rece. jestem zalamana bo maluszek jest juz bardzo ciezki a moje plecy coraz slabsze i bolace... wiem ze nikt mi tu nie da konkretnej ady, bo j juz niejedna metode wyprobywalam. acha dzis zasnal ze smoczkiem ale po 28 probach roznych maneww jakie stosowalam zeby unal trwalo to poltorej godziny... chyba ze ktos zn metode ktora sprawdza sie powiedzmy w 8 na 10 przypadkow..? choc jak znam zycie moja sytuacja znajdzie sie wsrod tych dwoch.. pozdrawiam sonia
devil_doll - 2011-01-15, 15:16

metody nie znam dzieci sa rozne, moze miec skok rozwojowy np ale goraco i niezmiennie polecam Science of Parenting www.amazon.ca/Science-Parenting-Margot-Sunderland/dp/0756618800 po polsku madrzy rodzice www.peb.pl/poszukiwania/677035-e-book-margot-sunderland-madrzy-rodzice.html .

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group