wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek niemowlęcy - Baby-Led Weaning

nitka - 2009-11-02, 16:17
Temat postu: Baby-Led Weaning
BLW czyli metoda wprowadzania stałych pokarmów - nieco inna od tej, która obowiązuje teraz i która jest najbardziej popularna wśród Mam.

Ideą tej metody jest wprowadzanie pokarmów stałych do diety dziecka przy całkowitej jego kontroli.

Dziecko nie może zacząć jeść nowych posiłków jeśli nie spełnia kilku wymogów ( musi wykazać gotowość). Oto kilka znaków:

- przede wszystkim musi samo siedzieć
- wykazuje zainteresowanie jedzeniem (wgapia się w talerz matki ;-) )
- żuje

Kiedy wydaje nam się, że nasze dziecko wykazuje gotowość, sadzamy je w jego krzesełku i oferujemy najpierw miękkie (ugotowane) produkty. Ważne, żeby dziecko dostało kilka rodzajów kolorów, smaków i tekstur (miękka gruszka vs. ugotowany ziemniak). Jedzenie koniecznie musi być w takich kawałkach, żeby dziecko mogło spokojnie złapać, utrzymać i operować nim.

BLW zakłada wolniejsze wprowadzanie pokarmów stałych, ale od początku jest to nauka samodzielna.

W założeniu BLW nie można dziecka karmić. Nie wkładamy dziecku nic do buzi. Jeżeli widzimy,że dziecku coś smakuje, a np. nie może tego utrzymać (za śliskie) to trzymamy kawałek w zasięgu dziecka buzi. Antoni w takim przypadku dziubie sobie jak ptaszek. Kiedy natomiast spróbuję mu to coś wsadzić do buzi automatycznie zaciska usta.

Krztuszenie:

Dziecko, które nie ma jeszcze odruchu żucia, nie będzie potrafiło "przemieszczać" jedzenia z buzi do tyłu gardła. Tym samym powinno mieć odruch wypychania językiem ciała obcego. Dziecku z takim odruchem nie powinno być przedstawione jedzenie stałe. Dziecko które nie potrafi chwycić kawałka jedzenia, albo łapie, ale nie wsadza sobie do buzi, to też znak, że zupełnie nie gotowe jeszcze.

Jeśli dziecko, które już samo się karmi weźmie za duży kawałek jedzenia, albo za daleko go umieści, automatycznie zaczyna mu się unosić. To jest bardzo odpowiedni znak, że wszystko jest w porządku - w taki sposób chroni się przed zakrztuszeniem. MEGA ważna jest nasza reakcja w ogóle na jego jedzenie i unoszenie się. Nie wolno uważnie się w dzieciaka wgapiać, gdy ten je. Pod żadnym pozorem nie wolno interweniować, kiedy nam się wydaje, że ugryziony kawałek jest za duży, i np. próbować go wyjąć z buzi dziecka. Kiedy dziecku się unosi cierpliwie, ukradkiem obserwujemy jak sobie radzi.

Generanlie u nas wygląda to tak, że jemy wszyscy razem. Antoni sobie gada do ziemniaków, a my gadamy między sobą. Nie robimy min, pytając " nie dobre?, nie lubisz?" itp. w ogóle nie zwracamy na niego uwagi.

Trzeba zwrócić też uwagę na to, żeby:

- jeśli dziecko nie chce jeść, nie jest zainteresowane tym, co zaoferowaliśmy mu, poczekać tydzień/dwa i zacząć od początku
- nie popędzać dziecka
- nie interweniować (o czym już pisałam), chyba, że faktycznie się krztusi, co zdarza się bardzo rzadko, kiedy wszystkie zasady są spełnione
- nie robić min obrzydzających
- pozwalać dziecku decydować co chce jeść, i ILE
- nie wpychać na siłę
- nie oferować jedzenia niebezpiecznego (np. orzeszki)
- gdy dziecku się unosi nie biec do niego z paluchami, bo się wystraszy i naprawdę odechce mu się jeść na długi czas
- do potraw typu owsianka, kaszka, zupa dajemy łyżkę/czkę i cierpliwie czekamy na efekt ;-)


Wprowadzanie:

Na początku wprowadzania stałych posiłków jemy z dzieckiem tylko jeden, zazwyczaj główny posiłek (w ogóle z założenia BLW odbywa się przy udziale całej rodziny). Dopiero po kilku miesiącach przedstawiamy śniadanie i kolację (również jemy razem)

Nieco chaotycznie, ale nie potrafię już zredagować ładnie myśli (wina laktacji, tzw.lasacja laktacyjna)

oczywiście prawidłowa nazwa i gramatyczna struktura jest z myślnikiem. Użytkowo jak wiatr wieje.

Anja - 2009-11-02, 17:06

nie mogę się doczekać, Nitka. :-) wspomniałam dziś o BLW mojej mamie, a ona temu.. przyklasnęła - widać jestem bardziej od nie zacofana. ;-) :lol:
b.szczelna pisała o BLW w swoim wątku powitalnym... mam więc nadzieję, że się tu również ujawni ze swoimi doświadczeniami. :->

priya - 2009-11-02, 17:36

euridice, może to rzeczywiście trochę czepialstwo, ale... jako również filolog angielski :mryellow: muszę przyznać, że i ja się sporą chwilę zastanawiałam nad znaczeniem tematu tego wątku ;-) Ale to tak nawiasem.
Z przyjemnością poczytam o BLW i może za parę miesięcy spróbuję zastosować.

va - 2009-11-02, 19:02

pisałam dzisiaj o BLW
i nawet myślałam, by założyć stosowny wątek

starszą tak hodowałam, nie wiedząc o BLW
młodszą też, wiedząc i w sumie olewając

ale się jednoczę z ideą :mryellow:

hxxp://rapleyweaning.com/]tutaj jest nieco więcej, to strona autorki jedynej dotychczas książki o BLW, a hxxp://www.kellymom.com/nutrition/solids/solids-how.html#frequency]tu rozpiska wprowadzania

euri, jakbyś to dokładnie przetłumaczyła?
da się znaleźć zgrabny krótki zastępnik czy zawsze w Polsce będzie to BLW?

devil_doll - 2009-11-02, 20:21

baby led weaning w Kanadzie sie uzywa bez myslnikow mimo ze poprawnie powinno byc z myslnikami pisze dokonczony filolog angielski :lol:
biechna - 2009-11-02, 20:24

Mi też położna zapisała bez myślnika w Szkocji, a to ja chyba najpierw nazwą rzuciłam i wszystkich być może wprowadziłam w błąd, darujcie winy i przechodźmy do sedna sprawy :-P Ja tym się mało interesuję, to i nie bardzo chce mi się rozpisywać ]:->
dżo - 2009-11-02, 20:51

va, napisz więcej o swoich doświadczeniach :-)
nitka - 2009-11-02, 21:21

euridice napisał/a:
I jeszcze jedna rzecz - czy w BLW papki są niejako zakazane? Czy od czasu do czasu mogą się pojawić - w mniej lub bardziej gładkiej formie?
euridice, mogą, ale Ty nie możesz dotknąć łyżki :mrgreen:

[ Dodano: 2009-11-02, 20:23 ]
btw. ja bynajmniej nie szłam ze schematem, chociaż oczywiście nie dawałam ANtoniowi orzechów ani np. chleba

nitka - 2009-11-02, 21:25

no i co takiego jest w papce, czego nie możesz podać na talerzu? np.z soczewicy możesz zrobić pasztet i posmarować nim małe wafelki ryżowe
va - 2009-11-02, 21:43

mnie interesował schemat dla alergików i sprzyjał on nam bardzo, BLW jakoś mnie mniej interesowały

Młoda dostała na początek obiadowo w łapkę dynię, batata, normalnego ziemniaka, marchewkę, jabłko (w całości, to skrobania, od krojonego odrywała kawałki i wypluwała), gruszki, potem nastało lato i poszło juz po ludzku: szparagowa, brokuły, cukinie, kabaczki, słowem wszystko :lol:

ryż lubię jej dawać na sypko, bo się łatwo sprząta :lol:
inne kasze to makabra dla rodzica.

także rano, jak najczęściej robię jaglankę z bakaliami, po prostu ją karmię, bo nie mam cierpliwości, zanim nie podniosę poziomu kofeiny we krwi, także jestem czarną owcą BLW, ale tłumaczę jej dlaczego i już

starsza posilała się samodzielnie w wieku 18 miesięcy, w wieku 2 lat, jak już miałam dwójkę, miałam tez spokój z jedzeniem Łucji, podczas gdy na forum rówieśniczym przeczytałam wątek "jaki smoczek wybrać do zupy" :shock:

całkiem przyjemny efekt uboczny, usamodzielnienie dziecka

zaraz odgrzebię fotę z 2007 kilkumiesięcznej Łucji z brokułem u ań:)

euri, dziękuję za wykład
jeżeli masz chęć na więcej, dawaj na priv, ja mam ;-)

edit

domowe, moze nie siedziala akurat, ale sie BLW-owala zdecydowanie ;)


aniowe


[ Dodano: 2009-11-02, 21:53 ]
z pastami bym uwazala, przynajmniej na poczatek, bo BLW moze tez byc pomocne przy odkrywaniu alergii pokarmowych = niechec do czegos moze oznaczac uczulenie na skladnik, warto go wiec omijac

va - 2009-11-02, 23:14

Twoja Łucja, euri, jest piękna.
ja też przelotem, ale powklejam jeszcze ]:->


wszystkie foty poza opisanymi inaczej ostatnimi dwiema pochodzą z tego samego folderu, gdy Łucja miała ok. 7 - 8 miesięcy i lewą dolną dwójkę











;-)


tu była starsza, bo to już w warszawie, co poznaję po obecności karmistołka
jakieś 10 m-cy


YolaW - 2009-11-02, 23:20

euridice, pełna podziwu jestem :) Fajna dokumentacja zdjęciowa!

[ Dodano: 2009-11-02, 23:21 ]
A swoją drogą temat ciekawy bardzo. :)

- 2009-11-02, 23:45

kurdę, nie mam czasu czytać o tym, o co chodzi po krótce??
YolaW - 2009-11-03, 00:06

va, Twoich zdjęć nie zauważyłam wcześniej - super!
Łucje są chyba jakieś zdolne do samodzielnego jedzenia :)

neina - 2009-11-03, 00:32

Ciekawa sprawa. Franek tez czesto je sam, ale on sie szybko wszystkim nudzi i przestaje, pedzi do zabawek na przyklad. Jak jak go karmie to przecietnie zjada 2 razy tyle niz sam by jadl.
puszczyk - 2009-11-03, 07:32

ań napisał/a:
kurdę, nie mam czasu czytać o tym, o co chodzi po krótce??

Niemowlaki jedzą same i nie papki. 8-)

maga - 2009-11-03, 07:59

Ależ piękne dziewczynki! i super sobie radzą :-)
Mnie się ta idea bardzo podoba i jestem od dawna mocno na tak. U nas problemem jest brak krzesełka do karmienia, którego to nie zakupiliśmy ze względu na przeprowadzkową niepewność naszej sytuacji. Niemniej jednak już licytuję na allegro, więc jak dotrzemy do Polski, będzie na nas (mam nadzieję) czekało. Tymczasem co tylko się da Ziom dostaje do łapki. Nie będę się przechwalać, że stosujemy tę metodę, bo tak nie jest. 90% posiłków mama daje łychą. Niemniej jednak wkleję foty samodzielnego Zioma

[ Dodano: 2009-11-03, 08:00 ]
to z jabłuszkiem jest wczorajsze ;-)

karmelowa_mumi - 2009-11-03, 08:07

maga, pomidor wymiata! jakie on minki strzela! :D :D
kofi - 2009-11-03, 08:23

karmelowa_mumi napisał/a:
maga, pomidor wymiata! jakie on minki strzela! :D :D

Ekstaza po prostu.
Jakie słodkie te Wasze dzidziole. :lol:

nitka - 2009-11-03, 10:08

maga, btw, podpatrzone u martki hxxp://www.mothercare.com/Baby-Polar-Gear-booster-seat/dp/B0010YY0RE/sr=1-5/qid=1257238977/ref=sr_1_5/279-2947894-1388063?_encoding=UTF8&m=A2LBKNDJ2KZUGQ&n=44568031&mcb=core

J w sumie nie powinnam stosować żadnej metody karmienia, bo Antoni, mimo, że raczkuje i wszędzie staje, to nie potrafi siedzieć :roll: nie wiem, czy to normalne

adriane - 2009-11-03, 10:22

Bardzo mi się podoba jak maluchy jedzą. Myślałam, że to się nazywa finger food.
Wyszukałam kilka naszych staroci. Zwłaszcza polecam jak Emil 4 ząbkami je naleśniki :) Nie mam niestety na kompie wcześniejszych zdjęć, jak K. i E. byli młodsi, a tam były różne perełki bezzębne (Emil był mistrzem w gryzieniu wszystkiego bezzębnymi dziąsłami, bo pierwszy ząbek mu wyszedł dopiero po roczku.) ;)

biechna - 2009-11-03, 10:32

nitka napisał/a:
mimo, że raczkuje i wszędzie staje, to nie potrafi siedzieć

Staś usiadł mając ponad 9 m-cy, choć już od dawna pięknie chodził wzdłuż ścian, nie martw się, Atła też siądzie.

adriane - 2009-11-03, 10:49

Jeszcze mam dowód na to, że jak się wcześnie dziecku pozwoli samodzielnie jeść łyżką, to potem w wieku niespełna 2 lat dzieciak potrafi czyściutko zjeść zupkę i jeszcze siostrze wyjeść z talerza :mrgreen:
- 2009-11-03, 11:03

biechna napisał/a:
nitka napisał/a:
mimo, że raczkuje i wszędzie staje, to nie potrafi siedzieć

Staś usiadł mając ponad 9 m-cy, choć już od dawna pięknie chodził wzdłuż ścian, nie martw się, Atła też siądzie.
dokładnie, moja Jaga tak miała, wstawała, chodziła a siedzieć samodzielnie nie umiała, dop jak skończyła 9 miesięcy. Po prostu-od urodzenia żywe srebro.

ja też jestem zwolennikiem samodzielnie jedzących dzieci. Jaga od początku była bardzo manualna i już w wieku roczku jadła pięknie sama nawet zupy :shock:



tu pierwszy piernik-twardy bo 1 dzień miał

a tu troszkę inne jedzenie..



i jeszcze 7-mio miesięczny Lew z razową kromką

maga - 2009-11-03, 11:32

Czyli okazuje się, że jednak sporo osób intuicyjnie wprowadza elementy BLW :-)
Dzieciaczki boskie!
nitka, jeśli się dziecka na siłę nie sadza to chyba normalne, że najpierw raczkuje a potem siada. Ziom też nie siedział (do 8 miesiąca chyba?) a brykał jak perszing po chacie. Myślę, że spokojnie Antła możesz karmić w ten sposób. Przecież masz bumbo :-) A co do linka - zastanawiałam się nad takim krzesełkiem, ale koniec końców stanęło na tradycyjnym drewnianym z szerokachnym blatem.
No i jeszcze wygrzebałam foto Zioma jak pije. Zaczęliśmy go uczyć bardzo wcześnie z Doidy Cup (wlewaliśmy dosłownie po kilka kropel). Teraz już spokojnie sam pije (trzeba mu tylko czasem przytrzymać, jeśli szklanka za ciężka.

[ Dodano: 2009-11-03, 11:35 ]
na zdjęciu Ziom ma 9 miesięcy :-D

nitka - 2009-11-03, 12:05

Bumbo sprzedałam, Antoni go nie lubił.

Czyli ok z tym siedzeniem, uspokoiłyście mnie. On bardzo ładnie, i wygodnie siedzi w krzesełku do karmienia, które go trzyma itp, i spędza w nim góra 1/2h. Tylko z tego raczkowania nie siada, no ale widać ma jeszcze czas :) skoro woli stać, niech stoi.

maga - 2009-11-03, 12:11

Ja jestem zdania, że skoro dziecko siedzi stabilnie z podparciem, to mu nie zaszkodzi pół godziny dziennie w krzesełku. Gdyby nie był na to gotowy, osuwałby się zapewne. A swoją drogą - gratulacje dla nowych zębów ;-)
zina - 2009-11-03, 16:18

Podoba mi sie ta idea.
Pamietam jaka bylam zaskoczona gdy 7 msc Klara zaczela mi wyrywac lyzeczke i karmic sie sama warzywami w postaci papki. Moze jesli wtedy bardziej poszlabym za ciosem...
Tyle ze my mieszkalismy w jednym pokoju i ciezko bylo mi jej pozwolic na jakies wieksze ekscesy ;-)
Dawalam jej czesto gotowane na parze warzywa, z ktorym zjadala przewaznie tylko marchewke.
Hummusem na ciastku ryzowym czy chlebie zjadala karmila sie sama dosc szybko.
Sa rozne dzieci i mysle ze sama idea super ale moze nie do konca dla wszystkich tak od razu.

gemi - 2009-11-03, 17:42

maga napisał/a:
jeśli się dziecka na siłę nie sadza to chyba normalne, że najpierw raczkuje a potem siada.
no to Pawełek jest nienormalny, hehe :mrgreen:

Wychodzi na to, że według BLW wprowadzanie posiłków zaczęłabym dopiero w 9.miesiącu. Wątpię, że dałabym radę tyle trzymać go na samej piersi. Delikwent w wieku pół roku ważył 10,5 kilo. Domyślacie się pewnie, jakie miał w związku z tym zapotrzebowanie na mleko. I pomyśleć, że miałabym ciągnąć tak jeszcze 2,5 miesiąca - zostałby ze mnie wiórek ]:->

Sama idea bardzo mi się podoba - i właśnie gotuję kawałki marchewki. Może nie będę ryzykować na razie kaszy jaglanej (sprząta się okrutnie), ale wprowadzę Pawełkowi więcej warzyw i owoców prosto do łapki. W nalbliższym czasie kupujemy też krzesło do karmienia. Wtedy odważę się na więcej. Póki co przymiarki trwają. Może macie jakieś modele tronów godne polecenia?

poughkeepsie - 2009-11-03, 18:08

Gemi, 10.5kg, wow :D Chyba by po Tobie same kapcie zostały ;-) Bardzo fajna metoda jak przyjdzie czas to się też do niej przymierzę, wydaje mi się bardzo naturalna i taka intuicyjna
biechna - 2009-11-03, 20:29

poughkeepsie napisał/a:
wydaje mi się bardzo naturalna i taka intuicyjna

Dlatego zwykłam mawiać, że to, co dla moich babć było normalne teraz jest trendy modne i zachodnie :mrgreen:
Żeby nie było, ja stety niestety papkowałam, wciąz trochę papkuję, dość powoli i opornie wprowadzam całe owoce czy warzywa (choć dzisiaj poszła i śliwa i kawał cukinii i garstka soczewicy), Stach się dławi niemiłosiernie, a ponadto ja jestem leniwa jeśli chodzi o sprzątanie.
Super zdjęcia mi się oglądało :D

[ Dodano: 2009-11-03, 20:31 ]
gemi napisał/a:
Może macie jakieś modele tronów godne polecenia?

Wczoraj nabyłam plastikowe krzesełko z Ikei, używane za 10 zł 8-) Plastikowe, proste jak drut, mój priorytet spełniony - sprząta się dobrze ]:->

dżo - 2009-11-03, 20:47

biechna napisał/a:
Super zdjęcia mi się oglądało

Mi też :-) .
Jeśli dobrze rozumiem cała idea opiera się na uczeniu dziecka jedzenia a nie najadania się przez niego. Czyli eliminowanie któregoś mlekowego posiłku nie wchodzi w grę, tak? Bo chyba niewiele tego samodzielnie jedzonego posiłku ląduje w brzuchu (przynajmniej u nas by tak było).

biechna - 2009-11-03, 21:06

dżo napisał/a:
(przynajmniej u nas by tak było)

U nas tak jest :->

nitka - 2009-11-03, 21:13

dżo, dokładnie. Nawet w "instrukcjach" jest mowa o tym, żeby zawsze pół h przed podaniem posiłków dziecku dać pierś. Nadgryziony burak nie zastąpi dziecku cyca. Ma się nauczyć jeść samodzielnie po to, żeby się najadło kiedy cyca zabraknie :)
maga - 2009-11-03, 21:14

gemi napisał/a:
maga napisał/a:
jeśli się dziecka na siłę nie sadza to chyba normalne, że najpierw raczkuje a potem siada.

no to Pawełek jest nienormalny, hehe

No jest. Ponadprzeciętny też się zalicza do kategorii nienormalnych :-P
BTW - brawo dla Pacia. Coś mnie chyba ominęło...

YolaW - 2009-11-03, 22:27

biechna napisał/a:
gemi napisał/a:
Może macie jakieś modele tronów godne polecenia?


Wczoraj nabyłam plastikowe krzesełko z Ikei, używane za 10 zł Plastikowe, proste jak drut, mój priorytet spełniony - sprząta się dobrze

My kupiliśmy w weekend takie :) Super do sprzątanie i składania, lekkie jak piernik, choć nietsety bez blatu. Kosztowało 50 zł. Fajnie pasuje do stołu. Nie jest jednak dla maluchów nie siedzących i to pewnie.
dżo napisał/a:
Jeśli dobrze rozumiem cała idea opiera się na uczeniu dziecka jedzenia a nie najadania się przez niego. Czyli eliminowanie któregoś mlekowego posiłku nie wchodzi w grę, tak? Bo chyba niewiele tego samodzielnie jedzonego posiłku ląduje w brzuchu (przynajmniej u nas by tak było).

Dlatego to chyba odpada u mam wracających szybko do pracy...wiem, wiem powiecie, że można odciągać, ale ja pewnie bym wolała, żeby ktoś dziecku podał po prostu ten jeden posiłek a ja nie musiałabym latać z laktatorem kilka kolejnych m-cy tylko dla tego jednego karmienia...
Nie zrozumcie mnie źle - bardzo fajna i mądra ta metoda. Choć wydaje mi się, że łatwiejsza do ogarnięcia u dzieci mających wcześniejsze zęby. Ja wprowadzałam jedzenie papkowe, przy następnym kiedyś spróbuję na pewno więcej elementów BLW, ale Olaf mimo późnego usamodzielnienia je ładnie, chętnie i czysto. Każy posiłek je już sam. Faktycznie odkąd je samodzielnie zjada nawet porawy, które wcześniej odrzucał. To samo było z piciem - długo tylko cyc, wszelkie kapki, kubki i inne magiczne wynalazki odrzucał i nagle kiedyś sam pociągnął przez słomkę.
PS. Co tak naprawdę złego jest w papkach? Nie neguję niezaprzeczalnej wartości uczenia radzenia sobie z niezmielonym jedzeniem ale uświadomcie mnie please :) Ja podawałam oczywiście rzeczy do jedzenia samodzielnego łapkami, ale raczej jako przekąskę a nie podstawę karmienia także Olaf bardzo wcześnie ćwiczył już drogę rączka-buzia.
PS. Zdjęcia Waszych Maluchów jedzących super!

Kat... - 2009-11-03, 22:36

Nssmarowałam długie posta ale mnie wylogowało :evil:
Zdjęcia super!
Mi się nie chce szukać ale mam gdzieś udokumentowane pobojowisko po brokułach do rączki. Te małe zielone kłaczki były wszędzie! Ale ile radochy :-)
Od kiedy Zygmunt zaczął cokolwiek jeść, to jemy zawsze razem i każdy ma swoją łyżeczkę. Ja swoją karmię i siebie i Jego, a Zygmunt swoją grzebie, nabiera, wywala na podłogę i stolik, rozsmarowuje i czasem jak np dzisiaj wkłada sobie jedzenie do buzi :-D
Skończyłam już z podawaniem Mu owoców, warzyw i kanapeczek do ręki, bo z Niego taka dobra dusza jest, ze od ust sobie odejmie a psa nakarmi :-D

gemi - 2009-11-03, 23:58

biechna napisał/a:
Wczoraj nabyłam plastikowe krzesełko z Ikei, używane za 10
my polujemy na drewniane jakieś (w końcu chcemy mieć trójkę lub czwórkę dzieci, więc wolałabym kupić raz a dobrze). A może się mylę z tym drewnianym, że takie porządne... Może faktycznie plastik też się sprawdzi.
YolaW napisał/a:
bardzo fajna i mądra ta metoda. Choć wydaje mi się, że łatwiejsza do ogarnięcia u dzieci mających wcześniejsze zęby.
ano właśnie, co z bezzębnymi przy tej metodzie?
maga napisał/a:
No jest. Ponadprzeciętny też się zalicza do kategorii nienormalnych
BTW - brawo dla Pacia. Coś mnie chyba ominęło...
tak jakoś przed miesiącem zaczął się podciągać do siadania, żeby dostać do miski i do łyżki (matka za wolno karmiła chyba ]:-> ) więc mój ponadprzeciętnie ważący syn postanowił wziąć sprawy w swoje łapki. Przypuszczam, że ze wstawaniem będzie podobnie ;-)

Dzisiejsza marchewka została rozrzucona i "wturlana" w panele :mrgreen:

Kat... - 2009-11-04, 00:17

gemi, ja też szukałam drewnianego i mam dokładnie to hxxp://www.allegro.pl/item799734028_krzeselko_do_karmienia_100_bukowe_nowe_promocja.html
jestem zadowolona ale nie mam porównania z plastikowym. Jak się sprząta na bieżąco to jest łatwo. Jak zdąży zaschnąć to trudniej. Ja co jakiś czas wstawiam całą górną część do brodzika i myję gąbką porządnie. Nie wiem jeszcze jak się sprawdzi jako krzesełko+ mały stolik ale mam nadzieję, że dobrze się będzie na nim jadło i rysowało. Z przechowywaniem do następnych dzieci nie byłoby chyba wielkiego problemu, bo się ładnie składa.

Humbak - 2009-11-04, 01:16

Cytat:
finger food

adriane, na większości zdjęć jest chyba raczej 'hand food' :-P

to ja tylko dodam, że jeśli chodzi o krztuszenie to wynika ono po prostu z budowy krtani, która w miarę dorastania niemowlęcia się zmienia - na początku obydwa otwory - pokarmowy i oddechowy są równolegle do siebie ułożone, dopiero z czasem zmieniają ustawienie względem siebie, więc generalnie rzecz biorąc im ostrożniej tym lepiej, zwłaszcza do 3 roku życia ;-)

puszczyk - 2009-11-04, 08:10

gemi napisał/a:
YolaW napisał/a:
bardzo fajna i mądra ta metoda. Choć wydaje mi się, że łatwiejsza do ogarnięcia u dzieci mających wcześniejsze zęby.
ano właśnie, co z bezzębnymi przy tej metodzie?

Pati nie ma jeszcze zębów i więcej zjada jedząc sama, niż gdy ja podaję jej papkę łyżeczkę. Ona wtedy po prostu się nudzi i nie jest zainteresowana. Dziąsła też nieźle rozdrabniają.

adriane - 2009-11-04, 09:28

puszczyk napisał/a:
Dziąsła też nieźle rozdrabniają.


O tak.
Moje dzieci miały pierwszego ząbka dopiero w 13 mies. życia, a z gryzieniem szło im całkiem nieźle. Dziąsła dają radę :-D

biechna - 2009-11-04, 10:55

YolaW napisał/a:
nietsety bez blatu

Nasze ma blat, blat się chyba osobno dokupuje. Zaschnięte od wczorajszej kolacji buraki zeszły dzisiaj bez problemów. Ale powiem wprost, że jakbym miała kasę, to dla przyjemnosci wizualnej kupiłabym drewniane, a tak to mam kupę białego plastiku. No ale Stasia mam na tej kupie, więc w sumie też cieszę oko ]:->

rosa - 2009-11-04, 11:31

Yola blat można dokupić w ikei, kosztuje 14zł :-)

gemi moje drewniane krzesełko po 2 chłopcach było do wywalenia, posklejane i pozbijane gwoździkami, no chyba, że trafią wam się spokojne egzemplarze :-)

kma - 2009-11-04, 17:03

super fotki!
bardzo ta metoda do mnie przemawia.
Jak tylko Olga wykaże gotowość to spróbujemy. Na razie tylko patrzy zaciekawiona jak jemy ale nie wyciąga rąk więc jeszcze poczekamy. Nie siedzi sama ani nie raczkuje tylko robi przymiarki. Ma jeszcze czas, a ja w tym czasie doczytam o BLW :D

dżo - 2009-11-04, 20:56

No to rozpoczęliśmy dziś z brokułem (dopiero przed chwilą doczytałam w zedytowanym poście nitkowym, że ma być wybór czyli kilka warzyw naraz):
hxxp://img519.imageshack.us/i/img2228.jpg/]

Tymon nie był zachwycony, brokuł rósł mu w buzi i generalnie nie zjadł nic. Chyba przyzwyczaił się juz do konsystencji papki.

Poniewaz podaje Tymonowi dwa stałe posiłki dziennie wymysliłam sobie taki plan: pierwszy posiłek - papka i karmienie przeze mnie, drugi - samodzielna nauka. Czy tak mozna? Wiem, ze wszystko mozna 8-) , ale chodzi mi o ideę BLW, czy mozna zrobić taki mix nie mieszając dziecku w głowie?

nitka napisał/a:
MEGA ważna jest nasza reakcja w ogóle na jego jedzenie i unoszenie się. Nie wolno uważnie się w dzieciaka wgapiać, gdy ten je. Pod żadnym pozorem nie wolno interweniować, kiedy nam się wydaje, że ugryziony kawałek jest za duży, i np. próbować go wyjąć z buzi dziecka.

I z tym bedzie najwiekszy problem bo mój mąż panikarz (z rodziny mega panikarzy) zamiast jeśc swój obiad patrzy na Tyma i interweniuje gdy tylko ten zaczyna mieć niewyraźną minę i objawy krztuszenia.

Kat... - 2009-11-04, 21:08

dżo, świetne zdjęcie! Ależ On do Was podobny!
dżo napisał/a:
mój mąż panikarz (z rodziny mega panikarzy) zamiast jeśc swój obiad patrzy na Tyma i interweniuje gdy tylko ten zaczyna mieć niewyraźną minę i objawy krztuszenia.
to może karm tak Tyma jak mąż jeszcze w pracy jest? :-D
gemi - 2009-11-04, 21:14

rosa napisał/a:
gemi moje drewniane krzesełko po 2 chłopcach było do wywalenia, posklejane i pozbijane gwoździkami, no chyba, że trafią wam się spokojne egzemplarze
rosa - ciekawa jestem, jakie miałaś... My baaardzo wstępnie upatrzyliśmy takie krzesełko + stolik z polskiej (i podobno) dobrej firmy Klupś. A u AgiB zobaczyłam takie moim zdaniem nie do zdarcia. Nawet jej niezwykle energiczny Cypek nie daje rady go rozklekotać.
Dzięki dziewczyny za opinie i porady. W niedzielę będziemy pewnie wybierać coś z mężem.

Póki co natchnięta postem biechny o kotlecikach, zrobiłam takowe mojemu szkrabowi. Przepis wymyślony na poczekaniu - ogólnie myślą przewodnią była fasola. Upiekłam bez tłuszczu w piekarniku. Podałam na tacce i Pawełek z początku myślał, że to zabawki i porozrzucał je wokół siebie. Zabrał się za zabawę tacką. Ale gdy kawałek trafił do jego buzi, to chyba zaskoczył i później wyjmował mi kolejno kawałeczki z ręki. Dziś zjadł 3 i na jutro też mu 3 zostały. ...raczej 2,5... bo kawałek dałam naszym szczurzycom. One od razu zakumały, że to nie zabawka :lol:
na jutro idą więc kotlety i jakaś jarzynka (dam się pociąć płatkami od mydła, że brambory zostaną wchłonięte błyskawicznie)

karmelowa_mumi - 2009-11-04, 21:23

gemi napisał/a:
Upiekłam bez tłuszczu w piekarniku.
hm, tak spytam z głupia franc - jak to się robi?

[ Dodano: 2009-11-04, 21:23 ]
dżo, jestem zakochana w synu Twym!!!

dżo - 2009-11-04, 21:24

gemi napisał/a:
Dziś zjadł 3

gemi, 3 kotlety ? :shock: Pawełek ma niezły apetyt :-D .

nitka - 2009-11-04, 21:25

Kat... napisał/a:
to może karm tak Tyma jak mąż jeszcze w pracy jest? :-D
to się mija z ideą BLW.

dżo, przytrzymaj mynża może, najlepiej tak, żeby Tym nie widział, że w ogóle jakieś zamieszanie :-)
Fajny wyrósł btw :)

dżo - 2009-11-04, 21:26

karmelowa_mumi, :-D , wystarczyłoby jedno wspólnie spędzone popołudnie i jak nic odkochałabyś się :mrgreen:
karmelowa_mumi - 2009-11-04, 21:27

dżo napisał/a:
wystarczyłoby jedno wspólnie spędzone popołudnie i jak nic odkochałabyś się :mrgreen:
znając siebie, to raczej wdałabym się z nim w trudną relację :)
dżo - 2009-11-04, 21:29

nitka, chyba bedę musiała dać mu do przeczytania ogólne zasady, o których pisałaś w pierwszym poście. Z założenia nie chciałam tego robić bo wiem jaka będzie reakcja (że znów wymyslam jakieć cuda niewidy), ale skoro są ściśle określone zasady to musimy je znać oboje.
nitka napisał/a:
Fajny wyrósł

ooo, dzięki :-)

gemi - 2009-11-04, 21:32

karmelowa_mumi, już podaję: ja namoczyłam fasolę (około 1/3 szklanki), na drugi dzień ugotowałam ją. Dodałam ugotowanego ziemniaka, marchewkę i pietruszkę, dosypałam suszonej pokrzywy, majeranku, kminku, wbiłam żółtko a kosystencję uregulowałam mąką kukurydzianą. Kotlety nakładałam na blaszkę mokrą łyżką i wygładzałam je. Piekłam w nagrzanym piekarniku (200-210 stopni) jakieś 15 minut (do momentu, aż powstała taka niby skórka). Wykorzystałam to, co można mniej więcej po 7. miesiącu.
Można podać dalej - wszelkie prawa niezastrzeżone :-)
dżo napisał/a:
gemi, 3 kotlety ? Pawełek ma niezły apetyt .
ja raczej miałam wrażenie, że dziś mu nie szło za bardzo... :oops:
dżo - Tymon ma hipnotyzujące wprost spojrzenie 8-)

karmelowa_mumi - 2009-11-04, 21:45

gemi, kochana jesteś, dzięki. ja pewnie zrobię z kaszy jaglanej i jakichś warzywek, tylko bardziej chodziło mi o tą technikę pieczenia, teraz już wiem.. a sucha ta blaszka?
Kat... - 2009-11-04, 21:50

nitka napisał/a:
Kat... napisał/a:
to może karm tak Tyma jak mąż jeszcze w pracy jest? :-D
to się mija z ideą BLW.
to idea jest taka, że wszyscy domownicy muszą być zawsze obecni? Myślałam o śniadaniu np, albo drugim śniadaniu, ewentualnie obiedzie. U mnie domownicy docierają na kolację tylko. Jakby np kolacja była papkowata przy panikującym mężu, a np drugie śniadanie do rączki, to też się mija?
YolaW - 2009-11-04, 23:40

rosa napisał/a:
Yola blat można dokupić w ikei, kosztuje 14zł

dzięki rosa, muszę dokupić, bo blatu mi właśnie brakuje. W domu dosuwam go do stołu, ale u teściowej był już problem...

gemi - 2009-11-04, 23:46

karmelowa_mumi napisał/a:
a sucha ta blaszka?
karmelowa_mumi, wyłożyłam papierem do pieczenia - bardzo ładnie odchodzą od niego po upieczeniu. i cieszę się, że pomogłam.
va - 2009-11-15, 01:53

hxxp://babyledweaning.pl/]babyledweaning.pl

zapraszamy :lol:

nitka - 2009-11-15, 07:42

va i euri (?) :mrgreen:
puszczyk - 2009-11-15, 08:38

Nieźle. :-D Bardzo Lubię Wybór. 8-)
YolaW - 2009-11-15, 15:09

va, gratulacje - fajna stronka. Zapoznam się z nią dokładniej przy drugim dziecku bo teraz już po ptokach :P
kma - 2009-11-16, 14:32

va, superancko!
poughkeepsie - 2009-11-16, 15:04

super :D
va - 2009-11-17, 17:37

va i dwie inne znajome :)
jestesmy w kontakcie z Gill Rapley, tlumaczymy ulotke, beda foty i filmy, wreszcie jakas nisza do zagospodarowania :)

a tymczasem jemy glownie zupy i mi blw bokiem powoli wychodzi, a raczej sie wychlapuje ;)

dżo - 2009-11-17, 21:22

Fajna stronka :-) , va świetnie, że ją stworzyłaś. Mi brakuje jedynie zdjęć. Może to głupie ale wolałabym zobaczyć jakie wielkościowo mają być te kawałki warzyw. Dziś próbowałam z ziemniakiem i burakiem ale Tymon jeszcze kiepsko sobie radzi z trzymaniem kawałków w dłoni, byc może były za małe.
gemi - 2009-11-18, 11:31

va - strona świetna :-) Jasna, czytelna. I kolorystyka trafiła w mój gust :-)
Już kupiliśmy krzesło do karmienia, więc teraz spokojnie możemy eksperymentować z BLW. A porady na stronie baaaardzo się przydadzą.
Brawo za inicjatywę :-)

[ Dodano: 2009-11-20, 13:48 ]
Póki co jedzenie skończyło się tremą przed burakiem, brukselką i ziemniakami. Widocznie siedzenie "na tronie" coś nie służy mojemu bąblowi 8-) Do tego mieliśmy dodatkowe atrakcje - ryk, pół godziny sprzątania i obowiązkowa kąpiel. Warzywa były wszędzie, tylko nie w buzi. Najchętniej były zrucane z impetem na podłogę :-P Jak zgram zdjęcia, załączę dokumentację foto :lol:

Anja - 2010-04-19, 15:08

U nas BLW, tak w ostatecznym rozrachunku ;-) nie wyszło. Za często gdzieś lecieliśmy, a na to trzeba trochę czasu. Teraz Artek najbardziej lubi, jak go karmię łyżeczką, no wygodny jest koleś po prostu ;-) (jeszcze nie wie, że lada dzień to się zmieni... ]:-> ). Ale i tak jestem zachwycona, że we właściwym czasie poznałam ową ideę (nitka, to chyba przede wszystkim dzięki Tobie). Jednak Artek, zwł. jak się nie spieszymy, potrafi sam jeść (choć niestety, jeszcze nie łyżeczką). Ale przede wszystkim, Artek od dawna nie musi jeść papek (choć jak jest to nie pogardzi) - warzywa, kasze, owoce je w normalnej postaci (co jest ułatwieniem dla leniwej matki ofkors). I dla mnie to jest największy plus. Niedawno była u nas szwagierka, która jest ortodontką i powiedziała, że Artek ma świetnie opanowane gryzienie, prawidłowo połyka i w ogóle ma bardzo dobrze rozwinięty aparat gębowy. ;-) . Używała jakiś fachowych terminów, ale ja prosta kobieta jestem, więc nie pamiętam. :-) A większość dzieci ma problemy z gryzieniem jeszcze w wieku przedszkolnym, właśnie dlatego, że "oficjalne zalecenia" są przesadnie ostrożne (szkoda, że się szerzej o BLW nie pisze). A, z innych plusów to lubienie warzyw. Warzywna papka to w sumie nic ciekawego, ale już zaatakować takiego brokuła, czy selera to jest coś... ;-)
A tak w ogóle podziwiam osoby, u których BLW funkcjonuje pełną gębą... :-)

maga - 2010-04-19, 17:47

Anja, u nas też nie wyszło. Tzn. ja się tak na 100% nie angażowałam w to, ale zachęcałam do samodzielności. Jedzenie do łapki i wszystko co się da ręką, oczywiście tak, ale łyżeczką - bieda... A zapowiadało się tak pięknie. Ziom około 10-11 miesiąca posuwał sam łyżeczką a potem się zaciął i chciał, żeby go karmic. Teraz od biedy kaszkę rano zje, ale zupy - porażka. Natomiast pięknie sam pije z kubka, co napawa mnie nie lada dumą od dawna ;-)
daria - 2010-04-19, 18:03

Anja napisał/a:
ale już zaatakować takiego brokuła


no właśnie Nata wczoraj sama zjadała brokułki.. i bardzo fajnie jej szło :mryellow:

dżo - 2010-04-19, 20:55

Tymon zachęcany do samodzielnego jedzenia rączką traktuje to jak niezlą zabawę i wszystko ląduje na podłodze lub jest wgniecione w ubranie więc karmię go sama i tylko z czasem w przypływie weny (na dodatkowe sprzatanie ;-) ) daje mu warzywa i niech robi sobie z nimi co tam chce - najczęściej do buzi nie trafia nic :-| .
Anja - 2010-04-19, 21:14

dżo napisał/a:
do buzi nie trafia nic :-|


Ano właśnie - a propos nie trafiania: jak Artek był bardzo mały, nie pamiętam dokładnie, chyba jak miał z 7 - 8 miesięcy i dawałam mu warzywka, to owszem, podobała mu się ta idea, że może sam sobie wziąć, ale wyraźnie widziałam, że NIE TRAFIAŁ. Owszem, co zjadł, to jego, ale on chciał zdecydowanie więcej, a naprawdę nie potrafił. I co wtedy? Ja jako nadgorliwa matka, martwiąca się nie dość dobrym przyrostem wagi, ech, pod koniec podawałam mu sama. Przyznam, że żałuję, że nie miałam jakiegoś eksperta od blw pod ręką, bo najedzenie się mojego dziecięcia było dla mnie ważne, hmm...

va - 2010-05-03, 23:30

dziewczyny, ja tu z taka prywata
ze szukamy zdjec do kolorowej wkladki polskiego wydania ksiazki o BLW

jakbyscie chcialy, zeby Wasze umazane jedzeniem dzieci byly w srodku, to slijcie fotki na info@babyledweaning.pl

hxxp://babyledweaning.pl/index.php/uwaga-poszukujemy-zdjec-do-polskiego-wydania-ksiazki/]tutaj wiecej informacji

:)

karmelowa_mumi - 2010-05-04, 12:13

va, ja chętnie poślę :)
bronka - 2010-05-07, 11:20

Ja też szybko podawałam warzywa do rączki. Od 7-8 miesiąca. I o dziwo, oboje doskonale wiedzieli gdzie tym trafić :lol:
Kilka razy podałam Frankowi kaszkę, co by sobie rączkami zjadł, ale masakra wyszła :-P
Anja napisał/a:
warzywa, kasze, owoce je w normalnej postaci

no właśnie ja zupy robię jeszcze na krem- żeby lepiej przyswoił. Hmmm :roll: może faktycznie czas to zmienić...
No i Franio świetnie radzi sobie z przekąskami. Upiekłam mu jego ciasteczka- z ziarnami itp. i idzie mu naprawdę dobrze. Jak się trafi coś większego z czym sobie nie poradzi to cwaniak koło psa wypluwa :->

rosa - 2010-06-01, 10:09

euri gratulacje :-)
va - 2010-06-01, 10:56

a widziałam Luśkę przy wybieraniu, pierwsza liga, cieszę się, że wysłałaś!

co do tekstów, to Anglicy muszą je zaakceptować, a oni są rzeczywiście jacyś sztywni i w ogóle słabo dogadywalni :roll:

Lily - 2010-06-01, 14:47

euridice, gratuluję :)
bodi - 2010-06-01, 18:59

euri, gratki :D :D
landri - 2010-06-26, 10:11
Temat postu: Premiera książki
Miłe Mamy z Warszawy i okolic!

Serdecznie zapraszamy na premierę książki, będą ciekawe prezentacje i pyszny poczęstunek :)

hxxp://www.mamania.pl/aktualnosci/premiera-rewolucyjnej-ksiazki-o-zywieniu-niemowlat-bobas-lubi-wybor-29-czerwca,25

Ze względu na ograniczoną przestrzeń prosimy o wcześniejsze zgłoszenia mailem: mamania[at]mamania.pl

Anja - 2010-06-26, 10:15

Fajnie, dzięki za info. :-)
dżo - 2010-06-26, 14:06

Chyba się wybierzemy :-) .
rosa - 2010-06-26, 18:07

dżo a jak będzie tam można zakupić tą książkę to kupisz dla mnie?
ja bym może pojechała, ale jak się trzeba wcześniej zdeklarować to zazwyczaj mi się nie udaje :-/

Humbak - 2010-06-26, 18:19

euri, gratuluję!
dżo - 2010-06-26, 21:41

rosa, kupię :-)
Anja - 2010-06-29, 09:48

kurcze, ciekawe, czy uda mi się dotrzeć. :-? czy ktoś oprócz dżo się tam dziś wybiera?

najlepiej tam dojechać metrem, a potem tramwajem?

LaMandragora - 2010-06-29, 10:28

Anja napisał/a:
U nas BLW, tak w ostatecznym rozrachunku ;-) nie wyszło. Za często gdzieś lecieliśmy, a na to trzeba trochę czasu. Teraz Artek najbardziej lubi, jak go karmię łyżeczką, no wygodny jest koleś po prostu ;-) (jeszcze nie wie, że lada dzień to się zmieni... ]:-> ). Ale i tak jestem zachwycona, że we właściwym czasie poznałam ową ideę (nitka, to chyba przede wszystkim dzięki Tobie). Jednak Artek, zwł. jak się nie spieszymy, potrafi sam jeść (choć niestety, jeszcze nie łyżeczką). Ale przede wszystkim, Artek od dawna nie musi jeść papek (choć jak jest to nie pogardzi) - warzywa, kasze, owoce je w normalnej postaci (co jest ułatwieniem dla leniwej matki ofkors). I dla mnie to jest największy plus. Niedawno była u nas szwagierka, która jest ortodontką i powiedziała, że Artek ma świetnie opanowane gryzienie, prawidłowo połyka i w ogóle ma bardzo dobrze rozwinięty aparat gębowy. ;-) . Używała jakiś fachowych terminów, ale ja prosta kobieta jestem, więc nie pamiętam. :-) A większość dzieci ma problemy z gryzieniem jeszcze w wieku przedszkolnym, właśnie dlatego, że "oficjalne zalecenia" są przesadnie ostrożne (szkoda, że się szerzej o BLW nie pisze). A, z innych plusów to lubienie warzyw. Warzywna papka to w sumie nic ciekawego, ale już zaatakować takiego brokuła, czy selera to jest coś... ;-)
A tak w ogóle podziwiam osoby, u których BLW funkcjonuje pełną gębą... :-)




Tu nie ma co podziwiac... :mryellow: :mryellow: :mryellow: Ja moge napisac, ze podziwiam osoby, u ktorych funkcjonuje karmienie lyzeczka i niemowlecymi ciapkami... A przeciez tez nie ma tu czego podziwiac. To zalezy od dziecka.

Stosowalam BLW, nawet o tym nie wiedzac, juz u mojej najstarszej corki... teraz 8-latki...
Rok czasu karmienia prawie wylacznie piersia... zadne proby karmienia lyzeczka nie funkcjonowaly... W koncu dotarlo do mnie... Ona nie chciala byc karmiona... chciala jesc samodzielnie... :shock: Moje dziecko, ktore dlawilo sie grubszymi papkami, pierwsze co, to chwycilo za ziemniaczanego krokieta (nie wiem, czy to sie tak po polsku nazywa) ze szpinakowym nadzieniem... i go... schrupala... Bylam w szoku, ale jasne bylo jedno... nie dla niej papki!

Srednia byla za to papkowym dzieckiem i rozszerzanie diety przeszla wg haromonogramu... tzn. moze nie do konca, bo karmiona tylko cycem byla cale ponad 7 m-cy i dopiero potem bardzo powoli po kolei... warzywa... potem zboza: orkisz, jaglana, owsiana itp., owoce...

Najmlodsza ma 10 m-cy i... je wszystko raczkami: gotowane na miekko warzywa, miekkie dojrzale owoce, bulka... Nie zje NIC z lyzeczki... Lyzeczka sluzy temu, zeby nie pierdyknac o podloge... :mryellow:

Sa po prostu dzieci, ktore nie chca byc karmione... one chca jesc same...

Aha... no i nigdy nie czulam parcia na to, ze dziecko juz musi jesc... Karmilam dlugo piersia... i wiem, ze mleko matki potrafi nawet jako jedyny posilek zaspokoic zapotrzebowanie dziecka na witaminy i energie do roku czasu (najnowsze badania) a nie tylko przez pol roku. Potwierdza to przyklad moich cor...

W kazdym razie... papki, kaszki, lyzeczka... u nas w 2/3... :mryellow: to znaczy przy dwoch na trzech corach... sie nie sprawdzily.

rosa - 2010-06-29, 19:25

byłyście na premierze? fajnie było?
Anja - 2010-06-29, 21:13

rosa, mi się podobało. :-> tzn. jak ktoś jest w temacie to niewiele nowego było, ale fajnie było posłuchać prowadzących - ciekawie mówiły o swoich osobistych doświadczeniach z blw. chyba nawet trochę za krótkie to było. :-) a, i był świetny model - syn jednej z prowadzących (wydaje mi się, że ponad rok ma) - jak on pokazowo siedział i wcinał... boski był. :-)
a poza tym, dobra miejscówka z fajnym placem zabaw (tu na 100% nie będzie szkła, więc dzieciaki spokojnie można puszczać na bosaka). :->

dżo - 2010-06-29, 21:18

Potwierdzam :-) , choć mocno się spóźniłam i mało usłyszałam, niemniej wystarczająco dużo aby się zmobilizować i zacząć Tymona uczyć różnorodności na talerzu. Miejscówka świetna, warto tam się spotkać w większym gronie :-) .
rosa, książka kupiona :-) .

va - 2010-06-29, 22:47

Anja napisał/a:
(...) ale fajnie było posłuchać prowadzących - ciekawie mówiły o swoich osobistych doświadczeniach z blw. chyba nawet trochę za krótkie to było. :-)


tez odnioslam takie wrazenie. ze mozna by jeszcze mowic i mowic :)

Anja napisał/a:
a, i był świetny model - syn jednej z prowadzących (wydaje mi się, że ponad rok ma) - jak on pokazowo siedział i wcinał... boski był. :-)


ma rok i cztery miesiace, to Czak, chlopiec z okladki ksiazki.

rosa - 2010-06-30, 08:55

dżo dzięki :-)

wiedziałam że będzie fajnie, ale mimo to nie miałam siły się zmusić do wyjścia :-)

Anja - 2010-06-30, 09:16

va napisał/a:
Anja napisał/a:
a, i był świetny model - syn jednej z prowadzących (wydaje mi się, że ponad rok ma) - jak on pokazowo siedział i wcinał... boski był. :-)

ma rok i cztery miesiace, to Czak, chlopiec z okladki ksiazki.

na żywca jeszcze lepszy :-)

puszczyk - 2010-06-30, 09:26

Mam drobną uwagę. Jest jeden minus wprowadzenia tej metody - Pati nie tknie nic co jej podam na łyżeczce. :mrgreen:
blamagda - 2010-06-30, 13:57

Czy mamą Czaka jest taka energiczna ruda dziewczyna, co się zajmuje chustowiązaniem także? Bo pamięta, że chyba prowadziła keidyś warsztat o wiązaniu dzieciów na plecach :-) jak tak, to jaka to wszechstronna babka! :-)
Anja - 2010-06-30, 14:17

blamagda, ta sama. Tyle, że teraz już nie jest ruda, a blond. :mryellow:

A przy okazji wywiad:
hxxp://dziecisawazne.pl/male-dzieci-jedza-same-baby-led-weaning/
Fajnie, że mówią w nim o kursie 1 pomocy - potwierdzam. Mi dał on duży luz, po prostu nie bałam się zakrztuszenia się. :->

LaMandragora - 2010-06-30, 16:20

puszczyk napisał/a:
Mam drobną uwagę. Jest jeden minus wprowadzenia tej metody - Pati nie tknie nic co jej podam na łyżeczce. :mrgreen:


Pytanie, czy gdybys nie wprowadzila tej metody to czy tknelaby lyzeczke?
Moja Soraya na pewno nie. Najpierw odrzucila lyzeczke, zyla tylko o piersi... potem ja, madra glowa, wpadlam na to, ze ona chce sama jesc, a nie byc karmiona... no i BLW. A lyzeczki jak nie tknela tak dalej nie tknie.
NO... i pije z normalnego kubka. Zadne butelki, kubki-niekapki... a normalny kubek (ktory ja je przytrzymuje, bo sama jeszcze nie potrafi, ale jednak).

dżo - 2010-06-30, 21:24

Przegladam książkę "Bobas lubi wybór" (rosa wybacz 8-) ) i gdybym ją przeczytała wcześniej gdy wprowadzałam Tymonowi stałe jedzenie to jest duże prawdopodobieństwo, że zastosowałabym BLW (choć nie do końca jestem pewna czy przełamałabym wewnątrzy lęk czy aby na pewno moje dziecko nie głoduje i czy zapewnia sobie wszystki potrzebne mu składniki odżywcze).
Książkę polecam, wywrotowa jeśli chodzi o sposób żywienia niemowląt, ale przekonywująca :-) .

Malinetshka - 2010-07-01, 19:55

Dziewczyny kochane, ja tak czysto teoretycznie (jak wiecie), chciałam spytać czy nie macie lęku o to, że dzieciak się zakrztusi jedząc wg BLW? Pytam niezłośliwie, po prostu sama mam schiza (osobistego) związanego z moją historią zdrowotną z dzieciństwa (a właściwie całym 14-letnim dzieciństwem).. i nie wiem czy z pełnym luzem umiałabym na dzień dzisiejszy dawać niemowlakowi do łapki całe warzywa.
LaMandragora - 2010-07-01, 20:43

Malinetshka napisał/a:
Dziewczyny kochane, ja tak czysto teoretycznie (jak wiecie), chciałam spytać czy nie macie lęku o to, że dzieciak się zakrztusi jedząc wg BLW? Pytam niezłośliwie, po prostu sama mam schiza (osobistego) związanego z moją historią zdrowotną z dzieciństwa (a właściwie całym 14-letnim dzieciństwem).. i nie wiem czy z pełnym luzem umiałabym na dzień dzisiejszy dawać niemowlakowi do łapki całe warzywa.


Wiesz co? Dzieci sa duzo madrzejsze niz nam sie to wydaje. Moja Soraya raz sie dlawila i ja jej palca w gardlo i mala wykrztusila kawalek jedzenia. Wczoraj patrze, a ona pelzala, cos tam znalazla (gumowe ubranko lalki siostry) i nagle wklada palucha do buzi wykrztusza toto...
Sama sie umiala "ratowac" zanim ja zareagowalam.

Jak je i ma cos wiekszego w buzi, zaduzego dla niej, to normalnie to wypluwa...
NO i zasada w BLW, to: dziecko musi siedziec prosto na krzeselku i nie zostawiamy go z jedzeniem samego.

[ Dodano: 2010-07-01, 20:48 ]
dżo napisał/a:
choć nie do końca jestem pewna czy przełamałabym wewnątrzy lęk czy aby na pewno moje dziecko nie głoduje i czy zapewnia sobie wszystki potrzebne mu składniki odżywcze).
.


Przyklad: moja najstarsza rok praktycznie tylko na piersi... i do tego jedzenie do raczki... jadla tyle co nic... Nie byla niedozywiona.
Jak miala rok to musialam ja z dnia na dzien odstawic od piersi. Na drugi dzien, jak bylismy u meza brata... mala jadla wszystko razem z nami...

Malinetshka - 2010-07-01, 20:50

LaMandragora, wszystko to brzmi logicznie. Natomiast ja mam skrzywione spojrzenie na sprawę właśnie przez pryzmat wady, z którą się urodziłam. Może dlatego mam te obawy..
Anja - 2010-07-01, 21:13

Malinetshka napisał/a:
Dziewczyny kochane, ja tak czysto teoretycznie (jak wiecie), chciałam spytać czy nie macie lęku o to, że dzieciak się zakrztusi jedząc wg BLW?

Malinetshka, pisałam o tym wyżej i było o tym w wywiadzie. :->

dżo - 2010-07-01, 21:19

Malinetshka, podobno dopóki dziecko nie umie mówić nie jest w stanie się zakrztusić (wyczytał to w jakiejś mądrej książce Prokopas mąż Wretki :-) ).
Anja - 2010-07-01, 21:24

dżo, a pamiętasz, jak to było motywowane? i co można uważać za "mówienie" (granica jest przecież płynna)?
dżo - 2010-07-01, 21:30

Anja, prokopas dokładnie to wyjaśniał, ale oczywiście nie zapamietałam, bylo coś o budowie krtani chyba :oops:
Anja - 2010-07-01, 21:44

No to go wypytam. Artek miał ze 2 razy (taką poważniejszą) akcję, że większy kawałek poleciał mu za daleko i już mu oczy z orbit zaczęły wychodzić, ale ja szybko reagowałam. Tym bardziej więc jestem ciekawa "teorii Pokropasa". ;-)
Malinetshka - 2010-07-01, 22:17

Anja napisał/a:
Malinetshka, pisałam o tym wyżej i było o tym w wywiadzie. :->

Dzięki i sorki za to pytanie prawie tuż po tym jak o tym piszesz :> ciężko dziś u mnie z koncentracją..
dżo napisał/a:
Malinetshka, podobno dopóki dziecko nie umie mówić nie jest w stanie się zakrztusić (wyczytał to w jakiejś mądrej książce Prokopas mąż Wretki :-) ).

Ciekawa sprawa.
U mnie było tak, że już w 2-gim tygodniu życia zaczęłam mieć problemy z przełykaniem pokarmu..(płynnego, dodam) nagle robiłam się sina na rękach mamy :-| i zwracałam mleko. Wyglądało jakbym się dławiła...ale może to nie do końca ten sam mechanizm. W każdym razie jak się okazało po 14 latach życia mego, było to miejscowe zwężenie przełyku, tuż nad żołądkiem.

Lily - 2010-07-01, 22:53

Pamiętam, że Karolina pisała, że jej dzieci krztusiły się wszystkim. Jakoś mi się nie wydaje, żeby niemowlak nie mógł się zakrztusić... chyba że chodzi o to, co kiedyś pisała nitka - że się krztusi, gdy zakłócamy mu odruch wymiotny...
dżo - 2010-07-01, 22:56

Użyłam niewłaściwego słowa - dziecku owszem może się zdarzyć ksztuszenie, ale nie udławi się, o to chodziło w mojej poprzedniej wypowiedzi.
Kat... - 2010-07-03, 01:36

Miałam dzisiaj przez chwilkę książkę w ręku i oglądałam jedynie zdjęcia. Miło było zobaczyć tam Łucję :-) Ja na pewno przy następnym dziecku BLW będę uprawiała bardziej. Nie wiem czy jedynie ale na pewno widzę w tym sens.
devil_doll - 2010-07-03, 09:28

Cytat:
Kilkunastozdaniowy rozdział o diecie wege zaleca wegetarianom jedzenie dużych ilości twarogu, bo inaczej nabawią się niedoborów białka.
Weganie, to już w ogóle ryzykują życiem nie jedząc prawie niczego, mają udać się do dietetyka, ale ton jest taki, że już chyba nie ma dla nich nadziei

:rofl: przepraszme euri ale nie wytrzymalam :lol:

dżo - 2010-07-03, 12:33

euridice, ale książka jest o BLW a nie o BLW wegetariańskim ;-) , a autorkami są brytyjki, które jeśli dobrze zrozumiałam miały wyłączność na to co znajdzie się w przekładzie polskim (np. nie zgodziły się aby wybrano zdjęcie, na którym dziecko zjada ciasto).
elsynora - 2010-07-09, 13:23

Postanowiłam włączyć się do tematu, bo szalenie podoba mi się metoda BLW:) Sama miałam zamiar jak najwcześniej dać mojej Orzeszkowej warzywko czy łyżeczkę do łapki, ale wydawało mi się że to tak po roku.. Domyślcie się zatem jak musiałam wyglądać siedząc przed komputerem z rozdziawionymi ustami oglądając Wasze zdjęcia;)) Mam tylko parę pytań... Moja N. jeszcze CHYBA nie ma odruchu żucia.. Tzn. czasem jak ją karmię to wypluwa, ale czy to wynika z tego że nie chce, z tego że za dużo jej dałam do buzi, czy z tego że nie umie żuć, to nie mam pojęcia. Chyba żeby się przekonać musiałabym dać jej jakieś ugotowane warzywko w łapkę? Jak myślicie? Nie wiem co dać na początek i czy w ogóle dawać. Natalka za parę dni skończy 7 miesięcy, do tej pory jadła łyżeczką słoiczkowe breje, no i cycuś mamusi;) Ale jak już pisałam w temacie powitaniowym- chciałabym porzucić te felerne słoiczki na rzecz gotowania w domu. Pomyślałam żeby np ugotować kawałek brokuła i jej dać do rączki, ale co jeśli jednak się zakrztusi?
Druga sprawa to kwestia tego co zrobiłam dzisiaj rano. Na drugie śniadanko zrobiłam N. słoiczkową papkę jabłkową wymieszaną z mąką ryżową, coby było z deka gęstsze. Postawiłam przed nią miseczkę i czekałam co zrobi. Wsadziła łapki. Po paru minutach babrania zainteresowała się miseczką, więc.. dałam jej trochę owej papki na blacik (ma takie samo krzesełko z ikei o jakim tu pisałyście, zaznaczam że blacik ów był czyściutki;)) i wtedy mała PAC rączkę w papkę i MYK do buzi. Załapała. Więc jej dałam znowu trochę na ten blacik i zaczęła wcinać (o ile tak można to nazwać). Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ucieszyłam się że zaczęła łapać drogę papka- buzia, ale zastanawiam się czy to o to tu chodzi? Czy tak można i czy nie zbesztacie mnie że wyrodna matka daje dziecku jeść z blacika zamiast z talerzyka;)

rosa - 2010-07-09, 20:46

to właśnie BLW, brawo!!!
też muszę coś w tym stylu Ziemniaczkowi zrobić, bo on wcale nie chce z łżeczki jeść

ja dawałam marchewkę, brukuł, kalafior, pietruszkę, cukinię, dynię - uparowane
ogórek świerzy, paprykę, maliny, truskawki, banan, jabłko
ryżowe kółka i kuku chrupki

coś tam zawsze z tego wymemła

elsynora - 2010-07-09, 21:06

Straaaasznie się cieszę z Twojej odpowiedzi Rosa! Dzięki :) ) A co do tych warzywek które wymieniłaś to myślisz że w tym wieku mogę jej już podać do rączki takie uparzone kawałki? (do rączki, tudzież przed rączki na słynny blacik:D) ??
Mój ojciec jak się dowiedział że dziecko nie jadło z miseczki tylko ze stolika to stwierdził, że to bez sensu, bo uczę dziecko wywalania jedzenia na blat.
Dzisiaj Natalka dostała pierwszą nie papkowatą zupkę- z kawałeczkami warzyw- i najpierw gryzła, żuła to wszystko, ale raz się troszkę przykrztusiła.. Nie wiem czy jest gotowa na BLW, ciągle się zastanawiam:/

eMka - 2010-07-09, 21:14

elsynora jak Cię ten blacik tak razi, to są takie talerzyki z przyssawką, żeby z blacika nie zleciały. U nas się sprawdza.
u nas blw 100 % nie ma. obiady Lu je sama, kaszki podaję łyżką. nie mam nerwów na sprzątanie chlewika dookoła, który powstaje przy jedzeniu nie do końca stałych pokarmów.. Poza tym moja teściowa, która w dużej mierze się Lu zajmuje prędzej by umarła, niż ją zostawiła z jedzeniem czegoś, bez wtrącania się.

ale uwielbiam patrzeć jak młoda je sama. jak smakuje, ogląda, dotyka, maca i wpycha do paszczki, szukając sposobu, żeby weszło jak najwięcej. cudowne, serce roście.

bronka - 2010-07-10, 10:41

elsynora, ja podaję na talerzyku, Franio z talerzyka wyrzuca na blat, miesza rączkami, wyławia najciekawsze kąski i zjada.
Jak był mniejszy to robiliśmy tak samo, ale wtedy było ok 15 minut sprzątania po każdym posiłku mimo psa na bieżąco zlizującego wypadające pożywienie.
Przyjdzie czas na talerz i miskę ;-)

Anja - 2010-07-10, 11:17

elsynora napisał/a:
Pomyślałam żeby np ugotować kawałek brokuła i jej dać do rączki, ale co jeśli jednak się zakrztusi?

no panic, po pierwsze, dziecko musi się nauczyć odkrztuszać - im wcześniej, tym lepiej, serio! jeśli wydaje Ci się, że córka nie daje sobie sama rady, weź ją na ręce najlepiej do pozycji poziomej (np. na kolano), brzuszkiem do dołu i pójdzie. przerobiłam to wiele razy, syn żyje. :-)
było już o tym w tym wątku, ale się powtórzę - jeśli się tego boisz, idź na kurs 1 pomocy, mi to właśnie dało luz, że naprawdę dziecko tak łatwo nie zejdzie z tego świata... ;-)

tuti - 2010-07-10, 21:43

rosa napisał/a:
byłyście na premierze? fajnie było?


o fajnie ze ktos byl:) ja bylam srcem - i wirtualnie
- moje dziecie to to na filmiku jedzace poziomki :) hxxp://forum.gazeta.pl/forum/w,97130,113614409,113614409,Ksiazka_.html
niestety wege nie bedzie, za kielbaske (z grilla, taka niemiecka z brytyjskiego rynku, niewedzona) dalo by sie pokroic :/

elsynora - 2010-07-10, 22:09

No po dzisiejszym dniu mogę powiedzieć jedno- SZOK SZOK SZOK.
Dzisiaj dałam małej papkę zupkową z kawałeczkami warzyw- znowu nabierała rączkami z blacika i ciumkała łapki. Popołudniu coś mnie naszło i stwierdziłam- już czas. Już czas na ziemniaka (akurat tylko to miałam pod ręką;)). Ugotowałam, przestudziłam, potem Natkę w krzesełko do karmienia, a ziemniak na blat. Wzięła do rączki, obejrzała, a następnie...? MYK do buzi, odgryzła kawałek, pożuła, pogryzła i zjadła. I generalnie wsunęła całego ziemniora! (nie licząc kilku drobniejszych kawałeczków które jej odpadły i spadły na ziemię) :D
TO NIESAMOWITE. Obłęd jakiś. Miałam serce w gardle jak widziałam że wkłada tego ziemniaka do buzi, myślałam że się udławi, a ona jak gdyby nigdy nic wyczaiła że chyba wzięła za dużo, więc odgryzła mniej i.. poprostu zjadła.. Nawet miałam wrażenie że jej wzrok mówi: "Tylko marny ziemniak?!" ;D

Mam jedno pytanie- czy mogę od razu jutro jej podać następne warzywa czy poczekać np. dzień lub dwa? Bo może żołądek musi się oswoić z niepapkowym jedzeniem czy coś?

Hahah, ale się cieszę i jestem dumna :)

Anja - 2010-07-11, 14:54

elsynora, ja bym już jutro jakieś nowe warzywko podała. Ale jest również szkoła, żeby poczekać dłużej. :-> Generalnie warto nowości wprowadzać rano, by mieć cały dzień na obserwację, czy coś nie halo.
Fajnie z tym ziemniakiem! :-) Pamiętam, że jak Artkowi dawałam ziemniaka, to on bardzo chciał go zjeść, tylko nie mógł z powodu śliskiej powierzchni. Nawet mu jakieś wzorki na nim wycinałam, żeby mu nie wypadał z rączek. :mryellow:

rosa - 2010-07-11, 17:06

elsynora chyba nasze dzieci w podobnym wieku :-) ale Ziemek tak chętnie nie je, raczej pociumka, jak kawałek czegoś trafi do buzi to wszystko
elsynora - 2010-07-12, 00:17

Anja zdecydowałam że podam jej już dzisiaj coś i podałam- marchewkę i kalafiora. Część wylądowała oczywiście na ziemi, część na stoliku, ale i troszkę w buzi. Parę razy zaczęło jej się unosić, ale byłam twarda i czekałam żeby poradziła sobie sama. Dałam jej tylko popić, bo butelki jeszcze nie trzyma sama, tzn. trzyma i chce pić z niej, ale jeszcze nie załapała że jak siedzi to musi przechylić główkę żeby leciało;)
Rosa- moja Natinka jest z grudnia 2009:)

rosa - 2010-07-12, 09:11

Ziemek urodził się 02.12.2009 :-)
LaMandragora - 2010-07-13, 17:19

Moja BLW-wowiczka... :lol:
madziulina - 2010-07-14, 00:07

Jaki pożądliwy wzrok :P
Anja - 2010-07-22, 10:22

U nas Młody na dobre zaskoczył jedzenie łyżeczką, a i picie z kubka (to że jest gorąco jest dużym ułatwieniem). Kurde, wygodne to jest - wczoraj się szykowałam na wd spotkanie i choć najpierw trochę z Artkiem posiedziałam przy jedzeniu, to potem zostawiłam mu miseczkę i on sam się karmił (oczywiście już nie siedział na krzesełku tylko latał po pokoju), a ja się mogłam pakować. :-)
Niektórzy ludzie na placu zabaw są zdziwieni, kiedy dajemy Artkowi owoce i jeszcze w dodatku częstujemy ich dzieci. Mam ochotę zrobić mini-wykład, ale... :-)

priya - 2010-07-22, 10:46

Zdaje się, ze czas bym zapoznała się dokładniej z wątkiem. Miko skończył już 8 miesięcy. Nie zamierzam rezygnować z podawania kaszek i zupek łyżeczką, ale chcę też poza tym podawać mu różne rzeczy do samodzielnego jedzenia. Póki co zjada sam chrupki kukurydziane i wafle ryżowe. Zdarzyło mi się też z desperacji podać mu do łąpki skórkę od chleba - był zachwycony, ale nie chcę jeszcze podawać mu pieczywa. Dałam też jabłko, ale krztusił się. Musimy spróbować z warzywami na parze.

[ Dodano: 2010-07-22, 10:48 ]
LaMandragora, Anja, cudnie jedzą Wasze dzieci! spodziewam się, że sporo tu takich fotek, ale narazie prześledziłam tylko początki watku i ostatnią stronę. Zabieram się za dokłądniejszą lekturę.

poughkeepsie - 2010-07-22, 11:17

wow Anja :) kiedy Artur zaskoczył jak się nabiera?Ja na razie daję raz dziennie coś do łapy do zjedzenia samemu najczęściej jak my jemy obiad, dostaje gotowane ziemniaki, fasolkę szparagową, brokuły, kiszone ogórki itp. Oprócz tego trochę chleba, bo uwielbia, chrupki, marchewkę, itd. Ale próbować z kaszkami i zupami (a Jacol kocha zupki nad życie) nie mam zdrowia ze względu na ten syf :/ No i książątko za grzyba nie chce z kubka pić, a kupiłam nawet ten doidy cup, z którego łatwiej.
maga - 2010-07-22, 13:50

Anja, super :-D A ten kubeczek dziwnie jakoś znajomy :-)
Anja - 2010-07-22, 15:08

priya, ja stosuję BLW częściowo, inaczej mi się nie udało i luz. dobre i to, jak widać. a krztuszenia się nie bój. :->
poughkeepsie napisał/a:
wow Anja :) kiedy Artur zaskoczył jak się nabiera?

poughkeepsie, jakiś miesiąc temu chyba i to przypadkiem... 8-) miałam hummus, dałam mu na kanapkach - zjadł mało. pozwoliłam mu karmić mnie łyżeczką - spodobało się bardzo. po chwili przestał karmić mnie i zaczął siebie - tego się nie spodziewałam. :-) i tak ruszyliśmy z łyżeczką.
poughkeepsie napisał/a:
nie mam zdrowia ze względu na ten syf :/

doskonale to rozumiem. ja mu często nakładam na łyżeczkę, a i daję pokarmy gęste, lepiące się do łyżeczki. a dalej on sam.
maga napisał/a:
Anja, super :-D A ten kubeczek dziwnie jakoś znajomy :-)

maga, :-) . fajny ten kubeczek jest, po prostu. :->

Kat... - 2010-07-22, 16:03

Pocieszę Was z tą łyżeczką. To minie- teraz Zygmunt je tak ładnie, że prawie w ogóle nie ma sprzątania a śliniaka używamy sporadycznie. Je 95% sam.
I lubił i lubi makaron świderki. Np Lubella pełnoziarnista. Fantastycznie się je rękami i mało sprzątania :-)

dżo - 2010-07-22, 22:52

Tymon od jakiegoś czasu też świetnie sobie radzi z łyżeczką. Sam zjada śniadania i kolacje co jest dla mnie dużym ułatwieniem bo tym czasie mogę przygotować sobie posiłek. Zupę też chce jeśc sam ale zlatuje mu z łyżki więc mu pomagam. I tak jak pisze Kat...,
Kat... napisał/a:
prawie w ogóle nie ma sprzątania
:-D .
priya - 2010-07-23, 09:01

No to ja dziś dałam do łapki pół jabłka i teraz jest pięknie naznaczone ząbkami, jakby je myszka poskubała :-D Dziś się nie krztusił. Właśnie gotuję mu ziemniaka, kalafior i marchewkę. Do kompletu podam awokado i zobaczymy co sobie wybierze :mryellow: Też tylko częściowo przyjmę zasady tej zabawy, bo szlag mnie trafia przy papkach, tak jak poughkeepsie.
rosa - 2010-07-23, 15:19

Ziemek kaszy nie chce jeść ręką, ale tak mniej więcej od tygodnia otwiera paszczę jak mu podaję na łyżeczce

poza tym muszę wrócić na kilka godzin do pracy niedługo :-/ a babcia która zostanie z Z, zupełnie nie pasuje do BLW

no i małe owoce: malin, poziomka, jagody itp, Ziemek nie umie chwytać paluszkami, więc mu wkładam do buzi, on mieli, połyka i otwiera buzię

upiekłam "ciastka" dla niego - bez glutenu i cukru - mielił sobie, odgryzał, wypluwał, przeżuwał dziąsłem

dzisiaj spróbowałam z zupą - ani na łyżeczce, ani ręką

priya - 2010-07-23, 20:43

A MIko dorwał się do wszystkiego naraz, do kalafiora, marchewki, awokado i ziemniaka. Wszystko wziął w garść niemal jednocześnie, pięknie wymiętolił, wymiętolone włożył do buzi, po czym ogromną większość wypluł i rozsmarował na podłodze i na sobie. Czy to już BLW? :-P ]:->
rosa - 2010-07-23, 21:33

oczywiście że tak :-)
ja nie daję za dużo rzeczy na raz, bo pozrzuca i nic nie zje

priya - 2010-07-25, 08:18

Wczorajsza moja próba nie była już tak udana. Miko bardziej interesował się samym talerzem niż jego zawartością :-|
rosa napisał/a:
ja nie daję za dużo rzeczy na raz, bo pozrzuca i nic nie zje
Fakt. Ale o ile dobrze zrozumiałam, dziecko powinno mieć 'wybór', stąd pomślałam, że jakieś 3-4 produkty powinny być na talerzu.
rosa - 2010-07-25, 09:35

no w sumie tak :mryellow: ale ja daję góra 2, potem najwyżej coś dokładam

nie daję na talerzu tylko kładę na blacik krzesełka (mam to najbardziej popularne z ikea)

moim zdaniem najlepsze warzywa na początek to nierozgotowany brokuł i kalafior, oraz świerzy ogórek
owoce są trudniejsze: jabłko się ślizga, banan rozklapciany, nalepiej Ziemkowi szło z morelą i nektarynką
i coś jak placuszek, kotlecik, też łatwo chwycić, dzisiaj zamierzam zrobić cukiniowo-płatkowy

kawały warzyw muszą być spore żeby łatwo było chwycić, ja na początku dawałam zbyt małe, dopiero po lekturze ksiązki skorygowałam i rzeczywiście jest o wiele lepiej,

z łyżeczki nadal srednio, kaszy troszę zje, ale zupy nic

priya - 2010-07-25, 09:57

Krzesełko do karmienia wczoraj wyniosłam z piwnicy (po Natku) i niestety było w strasznym stanie, stoi w wannie wyszorowane przez moejgo męża, a pokrycie i szelki suszą się. Do tej pory karmiłam Miko różnie, albo na kolanach, albo w foteliku samochodowym, ale on wysiedzieć nie mógł i ostatnio dałam mu talerz na podłogę. To zresztą skończyło się myciem tejże ;-)
Ogórek świeży już można podawać? Moge spróbować. A morele masz na myśli suszone czy świeże? Placuszki też dobry pomysł, wypróbuję. Tylko powiedz mi jakie płatki tam dodajesz? Ja jeszcze w sumie nie zaczęłam podawać glutenu (poza sporadycznym wsadzeneim w łapkę skórki od chleba w wielkiej desperacji w czasie dłuuuugiej podróży samochodem :-P ).

rosa - 2010-07-25, 10:07

ja raczej nie daję zgodnie ze schematem :oops: ogórki daję od początku, ale mam z ogródka
morela zwykła, ze skórką, suszonej nie dawałam jeszcze do łapy

płatki owsiane, albo jęczmnienne, zobaczę co jest, można dac mąkę kuku, gryczaną

makaron dawałam orkiszowy, pożuł trochę

Ziemek nie ma zębów i twarde rzeczy jest mu trudno dziąsłami rozmnemłać

mi szwagierka sprezentowała krzysełko do karmienia, ale nie za bardzo mi odpowiadało, jakieś duż i niewygodne i trude do czyszczenia, a to z ikea po jedzeniu wystawiam na dwór i myję wodą z polewaczki

aha, i staram się aby Z siedział z nami przy posiłku

priya - 2010-07-25, 10:15

rosa napisał/a:
staram się aby Z siedział z nami przy posiłku
Teraz,jak już doprowadzimykrzesełko do stanu używalności, tez tak będę robić, koniecznie! Tak sobie myślę...może już odrobinę glutenu bym mogła dać. Zobaczymy. Dzięki rosa za szczegóły.
elsynora - 2010-07-25, 12:21

Ja daję małej gluten od bodajże piątego miesiąca. Po troszku, nie za często. I póki co problemów nie ma;) Zastanawiam się dlaczego w wege schemacie żywienia niemowląt gluten jest później?
Muszę się pochwalić, że moja N. pięknie wcina już- jabłuszko, wafelki ryżowe, marchewka/kalafior/ziemniak etc. Papkowe podaję łyżeczką, albo butelką, bo ostatnio bardzo marudna się zrobiła jeśli chodzi o kaszki czy zupki (może już jej ząbki idą bo do tej pory bezzębna:D). A i wczoraj dostała kawałek bułki i też zjadła.
Rosa- zdziwiłaś mnie tym ogórkiem! To takiemu małemu ogórek już można?
A i w ogóle mam dylemat bo nie wiem- które warzywa można podać surowe, a które obgotować, lub tylko wyparzyć? Czy np. surową kalarepkę można podać? Hmm..
Aha, Rosa- mam wielką prośbę :oops: -napisałabyś mi na pw przepis na kotleciki które robisz? Bo ja ostatnio w ogóle nie mam czasu na szukanie przepisów, na czytanie, a jak próbowałam ostatnio zrobić placuszki z kaszy jaglanej to mi nie wyszły :evil: Więc może mogłabyś, jeśli masz jakieś sprawdzone, tym bardziej że tak jak mówiłyśmy w innym wątku- nasze dzieci w jednym wieku (Natka jest z 16go;))..

rosa - 2010-07-25, 13:38

elsynora ok, napiszę póxniej pw

np dzisiaj zrobiłam takie kotleciki - do podgezanej wczorajszej zupki która nie weszła (burak z botwina, ziemniak, marchewka) zblendowanej, wsypałam płatki jęczmienne błyskawiczne, odstawiłam, jak wystygło to uformowałam kotlety i na patelni bez tłuszczu usmażyłam
Ziemek zjadł więcej niż zupy wczoraj :-)

priya - 2010-07-25, 13:57

O, a ja mam od wczoraj kasze (jaglanka i quinoa) z cukinia i natka pietruchy. Jakby cos tam dodac jeszcze to tez fajne kotlety wyjdą. Moze na kolacje mu zrobię.
rysia83 - 2010-08-02, 09:57
Temat postu: u Nas BLW wyglkada tak
Kurki by sie przydały, miały by co jeść po Tosi:)

[ Dodano: 2010-08-02, 09:59 ]
:)

rosa - 2010-08-02, 10:15

rysia83, fajne fotki!!! Tosia wspaniale sobie radzi :-)
u nas regres totalny, od kilku dni Z nie chce NIC poza cycem :-/

rysia83 - 2010-08-02, 10:36

a jakbyście widziały jak pomidora je sama łapie kawałki jak rybki ślizga jej sie ale nie daje za wygraną jest uparta;)ale to dobrze poradzi sobie w życiu:)
priya - 2010-08-02, 11:40

rysia83, ależ sprawne ma paluszki! nieźle sobie radzi :-D
rosa, u nas też nie jest dobrze jeśli chodzi o BLW... Mikołaja interesują bardziej naczynia w których/na których dostaje jedzenie niż ono samo... No, chyba że może podjeść z mojego talerza, wtedy się cieszy. A w krzesełku do karmienia nie chce siedzieć. KAszki i zupki podawane łyżeczką w miarę mu wchodzą.

rysia83 - 2010-08-03, 11:47
Temat postu: tosiuloss pomidoross
O to jak Tosias wcina pomidorrrrraaaaaaaa
bronka - 2010-08-03, 13:49

super Tośka rewelacyjna :-D
rosa - 2010-08-03, 14:29

tomato queen :-)
priya - 2010-08-16, 11:35

Mikoś bardzo wział sobie do serca BLW. Dwa dni temu mieliśmy gośći. Gdy nie patrzyłam, porwał ze stołu kawał ciasta marchewkowego i wszamał pół zanim zdążyłam zareagować ;-)
Anja - 2010-08-19, 09:46

priya, :-)
Nie wiem, czy wiecie, we wrześniowym "Dziecku" jest pozytywny artykuł o BLW. :shock: Hurra! :-D
hxxp://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79410,8255890,Bez_papek.html

Katioczka - 2010-08-20, 15:08

obrazek z dzisiaj:
Igor dostał w pojemniczku krokiet ziemniaczany z sezamem i zieleniną,
w miseczce ugotowaną pokrojoną w słupki marchew i kalarepę.
Krokiet ugryzł 2 razy, resztę rozgniótł i dał psu, kalarepy zjadł 2-3 kawałki,
cała marchew wylądowała na podłodze...co teraz? Dać co innego czy przetrzymać gościa do następnego posiłku?

bronka - 2010-08-20, 15:13

Katioczka napisał/a:
Krokiet ugryzł 2 razy, resztę rozgniótł i dał psu

och:) u mnie norma :-)
Franek nauczył psinę jeść borówki nawet 8-)

rysia83 - 2010-08-25, 09:47

Katioczka napisał/a:
obrazek z dzisiaj:
Igor dostał w pojemniczku krokiet ziemniaczany z sezamem i zieleniną,
w miseczce ugotowaną pokrojoną w słupki marchew i kalarepę.
Krokiet ugryzł 2 razy, resztę rozgniótł i dał psu, kalarepy zjadł 2-3 kawałki,
cała marchew wylądowała na podłodze...co teraz? Dać co innego czy przetrzymać gościa do następnego posiłku?


Ja Tośkę przytrzymuje ile chce tyle zjada, kolejny posiłek zje napewno:) przynajmniej u nas to działa, nie zmuszam i nic nowego Tosi nie podaje jak zje za mało..

Anja - 2010-08-29, 10:01

porozmawiałam sobie wczoraj z ekspertką od blw, więc mam teraz odwagę napisać jedną rzecz... 8-)
otóż zawsze zastanawiał mnie przykaz, że dziecko ma siedzieć. no fajnie, tyle ze pokarmy mozna juz wprowadzać w 7-8 miesiącu, a dziecko jeszcze niekoniecznie umie siedzieć. mój Arti nie umial i nie chciał (o wysokim krzeselku w ogóle nie było mowy), a jeść już chciał. więc podawałam mu na leżąco, a dokładniej w pozycji, gdy leżał na brzuszku i podpierał się na łokciach. w sumie, skoro w tej pozycji się bawił, eksplorował świat, to czemu nie miałby sobie przegryźć brokuła? ;-) piszę o tym, bo myślalam, że może jakaś dziwna jestem (choć czułam i widziałam, że jest ok), ale we wczorajszej rozmowie usłyszałam, że niekoniecznie. ;-) inni też tak ponoć robią.
ja widziałam jeszcze jeden plus dawania mu w ten sposób jedzenia - idealna pozycja na wypadek zakrztuszenia się - taką zresztą zaleca się na kursach 1 pomocy. żadne tam klepanie w plecki.
oczywiście, jak Mlody nauczył się siedzieć, zaczął jeść w cywilizowany sposób. :-)

Malinetshka - 2010-08-29, 10:33

Anja napisał/a:
ja widziałam jeszcze jeden plus dawania mu w ten sposób jedzenia - idealna pozycja na wypadek zakrztuszenia się - taką zresztą zaleca się na kursach 1 pomocy. żadne tam klepanie w plecki.

To brzmi dla mnie bardzo sensownie :) dzięki za podzielenie się.

Anja - 2010-10-01, 10:53

Wrzucę, bo fajne, choć trochę OT:
hxxp://online.synapsis.pl/Problemy-z-jedzeniem-u-dzieci/

olgasza - 2010-10-01, 11:26

"Dzieci nie jedzą po trochę wszystkiego, tak jak dorośli. Dorośli robią tak, bo zapłacili za jedzenie i wierzą, że tak jest zdrowo. Jednak te argumenty zupełnie nie przymawiają do dzieci. Dzieci jedzą to, na co mają ochotę danego dnia, 1-2 rzeczy, następnego - coś zupełnie innego lub to samo, by następnego dnia stwierdzić, że nie lubią bananów, choć jadły je przez trzy dni po dwa naraz. Rodziców to denerwuje, ale dzieciom zupełnie nie szkodzi."

to zupełnie jak u nas - mamy dni ogórkowe albo ziemniaczane, żeby potem usłyszeć - ja już nie lubię ogórków i ziemniaków, chcę kapustę!!! :lol:

maga - 2010-10-01, 13:45

Cytat:
Natomiast dzieci, którym jedzenie jest ograniczane, zwykle stają się nadmiernie zaabsorbowane jedzeniem, jakby się bały, że niedługo przyjdzie im głodować.

Co to znaczy, że jedzenie jest ograniczane? Czy chodzi o to, że daje się zbyt małe porcje, czy np. nie ulega prośbom o chjebek, wypowiadanym piętnaście razy dziennie? :roll:
Cytat:
ktoś w otoczeniu dziecka powoduje, że dziecko spożywa nadmierne ilości i robi to stale i uporczywie, aż dziecko samo zaczyna jeść nadmiernie i tyje

Czy chodzi tu o serwowanie zbyt dużych porcji, które dziecko ochoczo pochłania, czy zmuszanie dziecka do jedzenia?
Tak pytam, bo zastanawiam się, czy te problemy nie dotyczą nas :roll:

Anja - 2010-10-01, 15:18

maga, też się zastanowiłam nad tym "ograniczaniem""... no ja pieczywo wydzielam niestety, bo Młody by chyba cały dzień to jadł najchętniej - ale może źle robię? :roll:
maga - 2010-10-01, 19:42

Anja, u nas to samo. Tzn. Ziom je w zasadzie wszystko, ale chjebek rulez. Nigdy nie jest zbyt najedzony, gdy go widzi. Nie cieszy mnie to, bo potrafi urządzić dziką awanturę, gdy nie może osiągnąć celu :-|
Lily - 2010-10-01, 20:34

maga napisał/a:
Czy chodzi tu o serwowanie zbyt dużych porcji, które dziecko ochoczo pochłania, czy zmuszanie dziecka do jedzenia?
Pewnie chodzi o ciągłe podtykanie i namawianie. Znam niestety z bliskiego otoczenia przykład, że dziecko się za przeproszeniem spasło od takiego postępowania babci...
maga - 2010-10-01, 21:56

Tak troszkę ot'owo- mój kumpel w podstawówce był bardzo chudy, więc rodzice wysłali go na kolonie dla dzieci niedożywionych. Wrócił z nich upasiony i tak mu pozostało do dziś :roll:
owieczka - 2010-10-08, 22:23

Idea BLW bardzo mi się podoba i staramy się wprowadzać ją w życie... owoce Junior dostaje do łapki i świetnie sobie radzi dwoma zębami. Niestety ze względu na zbliżający się nieuchronnie mój powrót do pracy zdecydowaliśmy się na łączenie BLW z karmieniem łyżeczką.
Anja - 2010-10-08, 22:31

owieczka napisał/a:
zdecydowaliśmy się na łączenie BLW z karmieniem łyżeczką.

U nas też było "łączenie metod" i wyszło to nam wszystkim na dobre. :-)

nieznajowa - 2010-10-08, 23:15

ja probuję dawac córeczce kawałki ugotowanych warzyw czy owoce i jak na razie nic z tego nie wychodzi :( Papki, papki, papki. I to nie jest tak, ze ona sobie jakos nie radzi z kawąlkami. Po prostu nie chce tak jeśc, pluje...
Anja - 2010-10-08, 23:18

nieznajowa, a dawałaś córeczce np. brokuła? całą różyczkę? i w jakim ona jest wieku? :->
emiwa - 2010-10-09, 00:10

mój Johann bardzo lubi jeść śliwki świeże, wszystko, ale dosłownie wszystko jest usmarowane :-D , ale dziecko zadowolone, tak zabawnie obgryza ząbkami miąższ ze skórki, czasami zje jabłuszko, banana, ale nie chce jeść warzyw, wyrzuca, więc daję mu przetarte, ale kasz czy ryżu nie miksuję.
tylko mam kłopot ze znoszeniem bałaganu :-| , doprowadza mnie do szału. Jak sobie z tym radzicie?

nieznajowa - 2010-10-13, 16:26

Anja napisał/a:
nieznajowa, a dawałaś córeczce np. brokuła? całą różyczkę? i w jakim ona jest wieku?
próbowalam kalafiora. Wcześniej pluła. Dzis W KOŃCU zjadla a nie wypluła :) No może pomalutku, pomalutku...
Ma prawie 8 m-cy.

rathri - 2010-10-21, 18:37
Temat postu: BABY-LED WEANING (BLW) w praktyce
O BLW dużo się pisze, większość też przeczytała książki, ale nic z tego nie wynikło ;d My dopiero się przygotowujemy, ale wiem że najbardziej pomagają mi wasze posty ze zdjęciami i blogi mam, które rozszerzanie diety maja już za sobą, dlatego polecam ten artykuł o BLW bo to nie tylko suche fakty ale realne mamy i dzieciaki które metodę stosują Mnie rozwalił Franek z marchewką lhttp://www.ekorodzice.pl/baby-led-weaning-blw-w-praktyce,40,534,845.html]BLW W PRAKTYCE_ RELACJA MAM

warto też zaglądnąć na tego bloga hxxp://zeszydlo.blox.pl/html ( o tym jak Wojtek rozszerza diete. Idzie mu prawie tak samo dobrze jak Franiowi;d)

ina - 2010-11-05, 11:00

O BLW w Dzień Dobry TVN:

hxxp://dziendobrytvn.plejada.pl/26,39379,wideo,,212173,maluch_je_to__co_chce,aktualnosci_detal.html

lamialuna - 2010-12-03, 16:22

ostatnio jedzac jablko dalam mlodemu polizac i od tego czasu co mam w rece to mi wyrywa, do jablka sie dosysa na maxa.. marchewke tez dalam polizac a tylem liscia salaty sie fajnie dziaslo masuje....
chyba sprobujemy BLW, moooze z miszanka zupek podawanych lyzeczka albo pitych z kubka normalnego - juz zaliczylismy picie herbaty - prawie mi wyrwal kubek i przechylal do gory.
odlot jak imitacja dziecka jest silna nawet w tak malym wieku...

ale dzielnie czekamy do 6tego miesiaca by myslec o jedzeniu ;)
zakladam, ze glownie czekac az dziecko samo bedzie siedzialo? reszta sie dopracuje..
a kontrolowana surowa marchewka jako gryzak juz teraz....??

[ Dodano: 2010-12-27, 11:16 ]
coraz blizej tematu jestesmy... i zastanawiam sie powaznie nad tym siedzeniem. Moze to faktycznie wazny czynnik?

Anija - 2011-01-04, 17:21
Temat postu: Pewnie znów nie w temacie;)
Dziewczęta!
Piszę na pół siedząco. Gajczycja własnie znalazła sobie zajęcie - potraktowała komputer jak djembe;) A teraz rozpracowuje książkę. Nie mam czasu czytać, nie mam czasu pisac. Od 8 rano do 21 jestem z Gajusią sama. Dwie godzinne drzemki = mój obiad, przygotowanie jedzenia dla G. i sprzątanie. Czasu nie mam na nic, dlatego tez piszę tak na szybko i proszę absolutnie się na mnie nie złościć:) Panienka je różne rzeczy, problem mam nie z tym, co, ale... jak??
5 posiłków dziennie. Teoretycznie. Ile w tym samej piersi? <panienka ma 7 miesięcy i właśnie uczy się chodzić, waży 10 kg>
Czy można owoce na kolację podawać? <czytałam kiedyś, że to nie jest mądre, bo owoce gniją przez noc w żołądku, nie wiem czy to prawda i ni ch... nie mam czasu konkretnie poczyttać.
Ile stałych posiłków? Czy po każdym należy dokarmiać piersią?
Co najlepiej na sniadanie? co na drugie?
Jak Wy robiłyście?
Co na obiad? co na podwieczorek? Co na kolację?
Jak eliminowac pierś?
Wiem, to sa podstawy, teoretycznie wiem, ale dziś sie nie na żarty wystraszyłam, bo Gajusia zwymiotowała na mnie, na siebie, na podłogę i na klawiature. Wydaje mi się, że to z przejedzenia.
Wszystko dobrze, zachowuje się normalnie, humor ma świetny, ale zmobilizowała mnie do uporządkowania wiedzy. Jeśli gdzieś tu na forum jest to konkretnie napisane - proszę o odnośnik. Będę wdzięczna. Jesli nie- piszcie.

olgasza - 2011-01-04, 18:25

może ci się przydać wątek: co dzisiaj jadły nasze dzieci: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=382138#382138

oraz schemat żywienia niemowląt: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=214

Co do owoców na kolację, to ja pierwsze słyszę, żeby gniły w żołądku, ykhm.
U mnie, kiedy Marianka była w wieku twojej Gai, dominował cyc, a posiłki "stałe" to tylko na spróbowanie i jako dodatek do piersi.
Jeśli twoja córa się przejada, to może zmniejszyć porcje albo nie dokarmiać piersią po posiłku?

Anija - 2011-01-04, 19:12

olgasza, dziękuję za odpowiedź! Schemat żywienia przejrzałam już kiedyś. I na dzień dzisiejszy więcej nie wiem nic. Wpadłam w popłoch. Jakiś taki cięższy dzień, a raczej popołudnie. Brak mi tu w okolicy wegedzieciaków, jakiegoś "utwierdzacza" w przekonaniach.
rosa - 2011-01-04, 19:24

a ty ją karmisz łyżeczka czy blw?

w pierwszym roku pierś nadal stanowi podstawe pożywienia, nadal karmisz na żądanie i podajesz inne pokarmy

ksiązka o blw
hxxp://www.nowamatkapolka.pl/go/_info/?user_id=710&lang=pl

niezła o karmieniu maluchów jest też
hxxp://merlin.pl/Odzywiaj-dziecko-w-zgodzie-z-natura_Bozena-Zak-Cyran/browse/product/1,605804.html

Anija - 2011-01-04, 19:35

BLW wczoraj spróbowałam pierwszy raz. Działa:) Będę stosować częściej. Karmię łyżeczką i zaczęła jeść po czwartym miesiącu - zalecenie lekarza. Te wymioty dzisiejsze to był pierwszy raz i mam nadzieję, że ostatni... Przed spacerem zjadła zupkę, po powrocie dostała cyca i miała iść spać. Owszem, poszła, ale wcześniej zwymiotowała, co było związane z koniecznością wcześniejszej kąpieli.
Zasadnicze pytanie: podawać jej posiłki stałe podczas wszystkich karmień? Wiem, że głupio pytam, nawet mądrze zdań nie tworze dziś.
Jakoś tak dziś nijako... Się zdenerwowałam. I już. Jajka nie chce jeść Gajczycja. W niczym. A ja się panicznie boje, żeby się nie nabawiła niedoborów. A planowane spotkanie z teściami i konieczność wyjaśniania po raz kolejny dlaczego Gajusia nie je kaszki manny... stanowczo nie mam dziś dobrego humoru;/
Do tej pory dostawała trzy stałe posiłki.
Ostatnio dawałam jej deczko na czwarty. Ale nie wiem, czy dobrze, czy źle... Dziś nie wiem już zupełnie nic.

[ Dodano: 2011-01-04, 19:46 ]
rosa, Książki zakupię obie, dzięki!:)

[ Dodano: 2011-01-04, 21:39 ]
[quote="olgasza"]
Absolutnie nie wmuszam w Gajusie nic, ona po prostu ma duży apetyt... Otwiera szeroko buzie przy każdym posiłku, zajada elegancko.
Od jutra bierzemy się poważnie za BLW. Na chwile obecną najlepiej podchodzą Gajusi chrupki kukurydziane - kocha je chrupać trzema zębami;)

lamialuna - 2011-01-05, 09:43

ja tylko dodam, ze nie kazdemu pasuje karmienie na zadanie - w naszym przypadku bylo kompletna pomylka i baaaardzo zaluje, ze wczesniej sie nie obudzilam...

o owocach na noc podawanych tez w jakiejs ulotce juz czytalam... ale rowniez czytalam, ze suszone owoce w zadnym wypadku bo przeczyszczajace... a nasze dziecko suszone morelki wciaga nosem i rozwolonien nie ma...
zalezy od dziecka....

Anija, ja daje mlodemu na razie kosztowac, oblizywac i potrzymac wszystkiego co gotuje dla nas na parze, plus jablko, suszona morelka i ostatnio pieczywo ryzowe... ale wszyscy na okolo panikuja ze on juz bedzie mial 6miesiecy i juz trzeba jesc!!!

Wczoraj przegladalam ksiazke obecnej guru zywienia lyzeczka Annabel Karmel i ona tam zapodaje dosc szybkie tempo smakow i przypraw...
np jablko z cynamonem - dla mnie jest pomylka na dzien dobry

Ja mysle, ze zaczniemy powoli mixem BLW z lyzeczka.... i cyc do 12-18 miesiecy

Anija - 2011-01-05, 09:49

lamialuna, My chyba też będziemy stosować na początek mix. I... zła jestem sama na siebie za to, że Gajka dostawała stały pokarm wcześnie. Tyle że u nas był mały "okresowy" problem z laktacją.
madam - 2011-01-12, 01:51

lamialuna napisał/a:
w naszym przypadku bylo kompletna pomylka

A jak to? Dla Ciebie słabo, czy dla młodego? Bo u nas - na żądanie dawałam i na żądanie było rzyganie w związku z tym ;-) .
Młody po prostu (z miłości do mnie chyba :lol: ) nie był w stanie oderwać się od cyca i zajadał do upadłego. Teraz już wie, że przytulać się można nie tylko jedząc :lol:

BLW w 100% też nie był w stanie zaakceptować:
primo; najedzony był tak, że marchewką, czy czymkolwiek innym potrafił tylko sprawdzać czy grawitacja nadal działa,
secundo; jak był rzeczywiście głodnawy, to się wkurzał, że żuć trzeba i że to takie proste nie jest. Raptus jeden, no!

Więc dla dobra nas wszystkich połączyliśmy łyżeczkę, pierś (z dużą uwagą, aby żądanie nie było chęcią tulenia się) i BLW.
Działa.

Ja myślę sobie, że ile dzieci, tyle mixów i metod...

lamialuna - 2011-01-12, 22:39

mlody snackowal, nie dojadal gestrzego mleka, bo potrafil jesc i co 20min czasem. przez to spanie sie kompletnie rozregulowalo.... itd

dzis kosztowalismy dynie piżmową... rozciapana widelcem podawana lyzeczka + duzy kawalek byl w lapce. hmmmm jak polykal to jakby mial zwymiotowac, a mina jakby to kwasne bylo...
jutro powtorzymy proces...
suszone morelki i ciastka ryzowe fajnie wchodza...

vegAnka - 2011-01-18, 15:09

fajny temat.
Juz probowalam dawac malej ugotowana marchew i brokuly i makaron, ale ona jakos nie dawala tego do buzi a raczej sie tym bawila i rzucala gdzie moze ;-)
moze jeszcze nie jest dotowa na to? chociaz wczoraj, jak jadlam kanapke, to bardzo jej sie spodobal chleb wiec dalam jej ugrysc i tak podziubala troszke...

lamialuna - 2011-01-18, 20:05

my z nowosci mamy za soba, dynie, ziemniaka z marchewka, avocado i banana... rozne konststencje... zmiksowane sa kompletnie nie na czasie - mlody obserwuje jak ja zuje i malpuje wiec rozdrabniam mu widelcem i duzy kawalek daje do lapki...

jednak taka marchewke ciezko rozgotowac na parze tak by kawalek ktory sobie w ulamek sekundy odgryzie byl w stanie pozniej rozmemlac...

Figa - 2011-01-20, 03:07

moj syn ma 10 miesiecy i z powodu problemow z ukladem trawiennym dopiero od niedawna probuje mu podawac jedzonko inne niz piers. juz juz zajadal zupki, kiedy rozchorowal sie na dobre i skonczyl na antybiotyku plus masa innych chemikaliow. Rezultat jest taki, ze utozsamia wszystko, co nie jest piersia z lekarstwami i nie ma bata, zeby mu cokolwiek wciscnac. Raz mi sie udalo z ziemniakami, ale byly z mojej zupy i w zwiazku z tym z przyprawami (kostka bulionowa). Czy to duzy grzech???
BLW probujemy od samego poczatku i jak na razie Dante nie odkryl jeszcze,ze jedzenie sluzy do jedzenia, a nie do rzucania, miazdzenia, wcierania w ubranie i rozsmarowywania na krzeselku.
Litosci. Nie przybral na wadze nic od miesiaca i zaczynam sie martwic. Jakies rady?

lamialuna - 2011-01-27, 15:57

nitka napisał/a:

J w sumie nie powinnam stosować żadnej metody karmienia, bo Antoni, mimo, że raczkuje i wszędzie staje, to nie potrafi siedzieć :roll: nie wiem, czy to normalne



to tak jak u nas....
ale w zwaizku z tym, ze Brunek wrecz sie rzuca na nasze jedzenie i picie - wyrywa i wogole to postanowilam zaczac.

Mlody daje rade w foteliku stokke, szelkami przypne i siedzimy sobie przy stole...
Czytam te ksiazke o BLW i jest rewelka... jednak mnie troche panika ogarnia...
Nie jestem z tych matek co im mleko tryska na prawo i lewo, mlody od poczatku wszystko wypijal, przecieki sie zdazaja ale nie jak to u kolezanek ze trojaczki moglyby wykarmic.
Brunek mega ruchliwy i zastanawiam sie czy mu ten cyc starczy niczym sie zacznie najadac BLW...
coprawda i pol banana juz sam potrafi skasac i lubi ale ile mozna ciagnac na samym bananie, no i co jak mu sie znudzi?

Do tego panika z zelazem...

Zupki mega zmiksowane i wodniste mu nie wchodza, muszew muszac wiec blw jest poniekad nawet na reke ;)

W ksiazce jednak nie ma przykladowego jadlospisu... i tu polegam bo nie cierpie planowac jedzenia (wyczynem bylo jak gotowalam dla mas), dla nas gotuje to na co wlasnie mamy ochote albo z tego co w szafkach i lodowce.

Glupio mi tez jesc z Brunkiem razem przy stole kiedy my mamy co innego a on co innego...
Jak wy zaczynalyscie z BLW???

[ Dodano: 2011-01-27, 16:23 ]
maga napisał/a:
Zaczęliśmy go uczyć bardzo wcześnie z Doidy Cup (wlewaliśmy dosłownie po kilka kropel).


to chyba faktycznie musze zejsc do kilku kropel ;) . z mojego kubka jak trzymamy go razem mlody fajnie pije, ale jak sam dostanie swoj to kubek lata....

[ Dodano: 2011-01-27, 16:32 ]
dżo napisał/a:
nitka napisał/a:
MEGA ważna jest nasza reakcja w ogóle na jego jedzenie i unoszenie się. Nie wolno uważnie się w dzieciaka wgapiać, gdy ten je. Pod żadnym pozorem nie wolno interweniować, kiedy nam się wydaje, że ugryziony kawałek jest za duży, i np. próbować go wyjąć z buzi dziecka.

I z tym bedzie najwiekszy problem bo mój mąż panikarz (z rodziny mega panikarzy) zamiast jeśc swój obiad patrzy na Tyma i interweniuje gdy tylko ten zaczyna mieć niewyraźną minę i objawy krztuszenia.


'krztuszenie' tez przerabialismy... dobrze, ze po przeczytaniu o tym... ;) choc i tak bylam gotowa wyrwac mlodego z krzeselka i wytrzepac to z niego ;) :)
ale faktycznie po to dzieci maja reflux zeby sobie z takimi zeczami radzic.... sam sobie poradzil, mysle, ze jakbym zaczela mu przeszkadzac to by sie przestraszyl i wtedy by sie faktycznie zaczal na maxa krztusic...

[ Dodano: 2011-01-27, 16:52 ]
LaMandragora napisał/a:
Aha... no i nigdy nie czulam parcia na to, ze dziecko juz musi jesc... Karmilam dlugo piersia... i wiem, ze mleko matki potrafi nawet jako jedyny posilek zaspokoic zapotrzebowanie dziecka na witaminy i energie do roku czasu (najnowsze badania) a nie tylko przez pol roku. Potwierdza to przyklad moich cor...


jakas pozytywna wiadomosc :)

[ Dodano: 2011-01-27, 17:36 ]
eMka napisał/a:
ale uwielbiam patrzeć jak młoda je sama. jak smakuje, ogląda, dotyka, maca i wpycha do paszczki, szukając sposobu, żeby weszło jak najwięcej. cudowne, serce roście.
:-D

[ Dodano: 2011-01-27, 18:02 ]
priya napisał/a:
A MIko dorwał się do wszystkiego naraz, do kalafiora, marchewki, awokado i ziemniaka. Wszystko wziął w garść niemal jednocześnie, pięknie wymiętolił, wymiętolone włożył do buzi, po czym ogromną większość wypluł i rozsmarował na podłodze i na sobie. Czy to już BLW? :-P ]:->


hahaha tego mi nie opowiadalas, dobre!

[ Dodano: 2011-01-27, 19:27 ]
Anja napisał/a:
na brzuszku i podpierał się na łokciach. w sumie, skoro w tej pozycji się bawił, eksplorował świat, to czemu nie miałby sobie przegryźć brokuła? ;-) piszę o tym, bo myślalam, że może jakaś dziwna jestem (choć czułam i widziałam, że jest ok), ale we wczorajszej rozmowie usłyszałam, że niekoniecznie. ;-) inni też tak ponoć robią.
ja widziałam jeszcze jeden plus dawania mu w ten sposób jedzenia - idealna pozycja na wypadek zakrztuszenia się - taką zresztą zaleca się na kursach 1 pomocy. żadne tam klepanie w plecki.


a widzisz, moje tak na sepa do kuchni przychodzi... i lubi jesc na czworakach - choc w krzeselku jest ok, mimo ze sam sie przewraca jeszcze na boki siedzac

[ Dodano: 2011-01-27, 19:57 ]
olgasza napisał/a:
może ci się przydać wątek: co dzisiaj jadły nasze dzieci: hxxp://wegedzieciak.pl/vi...p=382138#382138


wszystko fajnie ale chaos tam... i 44 strony... ja te 7 czytalam caly dzien!!!!!
moze by tak temat - blw co dzisiaj jadly nasze dzieci w wieku niemowlecym?????
moge zalozyc?

Kaja - 2011-01-28, 20:21

lamialuna- Ty podajesz Brunkowi do łapki całą morelkę suszoną? Nie wkłada jej całej do buźki? Ja jutro zaczynam blw- marchewka i burak z ziemniakiem na start- jestem baardzo ciekawa co Lila na to...:)
lamialuna - 2011-01-29, 09:53

Kaja, zaczynalismy z morelka jak mial 4miesiace - jak jadlam to mi wyrwal wiec dalam skosztowac.... przez prawie dwa miechy mysmy mu ja trzymali - teraz je sam... nadgryzam mu tylko z jednej strony dla ulatwienia wymiachiwania miaszu :)

Przede wszystki trzeba siedziec wtedy z dzieckiem :)
Wydaje mie sie, ze juz rozroznia co trzeba wsysac, co ssac a co mietosic - niezwykle to ...

madam - 2011-01-29, 10:56

Mój pierwszą morelę dostał do łapki w wieku sześciu miesięcy. Złapał całą, powąchał, uśmiechnął się i hulaj dusza! Byłam zadziwiona. Nie wkładał do buzi całej, ciumkał sobie po prostu.
Aż wyciumkał całą.
Kaja, powodzenia.

Kaja - 2011-01-29, 11:16

Dzięki za odpowiedzi, dziś dałam małej właśnie suszoną morelę eko i też tak sobie ją lizała i ssała:)

Ja się tylko tego dławienia boję, co robic jak się zadławi (nie zakrztusi) na stronce blw pisze o dorosłym jak go ratowac tzn walic w plecy między łopatkami a potem ściskac pod żebrami :mryellow: jakoś nie wyobrażam sobie potępowac z 6miesięczniakiem... :roll:
W ogóle weszłam kiedyś zielona na stronkę a tam pierwsza info o kursie o udzielaniu pomocy niemowlętom :)

rosa - 2011-01-29, 15:01

my zaczynaliśmy od brokuła, i nadal to ulubione warzywo :-)
powodzenia :-)

lamialuna - 2011-01-29, 20:39

Kaja ktoras z dziewczyn juz pisala o kursie pierwszej pomocy - polecam!
a puki co to wpisz w you tubie cos w stylu - choking baby first aid i zobaczysz wiele filmikow ktore rozjasnia sytuacje. wizualnie wyglada to prosciej, i uwiez mi matka zadziala z predkoscia swiatla ;)

no wlasnie nie bylo eko brokula... ale moze jutro albo w pon cos upoluje nowego bo wieje nuda juz...
szparagowka B zapasowala ale bardziej w formie chyba bo duzo nie zjadl mimo checi ;)

Kaja - 2011-01-30, 21:21

Wczoraj zaczęliśmy- marchewka i ziemnior na start. Lila bardziej była zafascynowana talerzem niż jego zawartością którą prawie całą wywaliła na podłogę- coś tam do buźki trafiło ale to mikroskopijne ilości :-P
mama moja skomentowała - ale Ci się dziecko najadło.. :roll: (jest oczywiście fanem papek i ciągle mi gada o krztuszeniu się)

Dziś wzięła sobie sama kawałek ziemniaka i od razu ugryzła wielki kawał który jej w gardle stanął- trochę jej zajęło złapanie oddechu- ja cała sztywna na to patrzyłam...
Idea super ale kurcze stresuje się...

rosa - 2011-01-31, 09:43

Kaja, ja nie dawałam talerza, tylko kładłam na blat krzesełka
ziemniak jest dosyć kleisty, u nas sie na początku nie sprawdził
dynia jest fajna, miękka

dziecko na początku nie ma się najadać, dla niego jedzenie to mleko
z czasem inne pokarmy zaczynają dominować, to nie dzieje się w tydzień

mozesz spróbować karmienia łączonego - trochę do rączki, coś innego łyżeczką
bo jedzenie nie ma siekojarzyć ze stresem, ani tobie, ani małej
powodzenia :-)

lamialuna - 2011-02-01, 09:21

u nas chyba alergia na jablko...
no i czasem cos probuje podac lyzeczka bo sa dni, ze mlody nie jest zainteresowany niczym - a chcialabym zeby przywyknal do idei czegos codziennie...
najgorsze to to, ze on jest zainteresowany jedzeniem najwczesniej o 17tej..

czasem rozgniatam mu w palcach ziemniaka - jak wczoraj w knajpie i takiego mieli
Kaja latwo nie jest i ciezko sie nie spinac i nie stresowac, szczegolnie z tymi dobrymi glosami na okolo

[ Dodano: 2011-02-04, 12:11 ]
no i masz babo placek, brokul Brunka nie kreci w calosci a rozdziabdziany widelcem z ziemniakiem i marchewka, podany lyzeczka - tak...

no to idziemy na zywiol i obserwacje i laczymy

moj brokol do lapki byl baaardzo mieki - jaki dajecie na poczatek?

[ Dodano: 2011-02-08, 08:10 ]
va napisał/a:
hxxp://babyledweaning.pl/]babyledweaning.pl

zapraszamy :lol:


kurcze szkoda, ze stronka stoi nieaktywowana... poszlo info w tvn'ie i cisza... aktualnosci sa z konkursu fot do ksiazki...
:-/

Capricorn - 2011-03-17, 09:14

va, czy to Ciebie oglądam właśnie w pytaniu na śniadanie?
va - 2011-03-17, 18:48

miedzy innymi :)
rosa - 2011-03-17, 18:49

va, czemu nie dałas wcześniej cynka?
Capricorn - 2011-03-17, 18:58

va napisał/a:
miedzy innymi :)


już po kilkunastu sekundach miałam absolutną pewność, że to Ty :)

cudne byłyście, wszystkie trzy :)

va - 2011-03-17, 19:29

rosa napisał/a:
va, czemu nie dałas wcześniej cynka?

chyba tylko na fanpejdzu fejsbukowym dalam glos, a Marta na strone wrzucila info
jest swietny tekst A. Stein - jakos odgruzowujemy sprawe ogolnie. znow zrywem.

mam taki zachrzan, ze nie odrozniam dni tygodnia, wiec w sumie sorry
jutro w necie bedzie, to linkne :)

Capricorn napisał/a:

cudne byłyście, wszystkie trzy :)


a dzieki :)
jestesmy ogromnie ciekawe, jak to wypadlo, zwlaszcza ze mamy poczucie niedosytu przede wszystkim. zabawne bylo to, ze jak zeszlysmy z tej kanapy, oblepila nas ekipa (czy ktostam) z seria pytan dodatkowych typu "a co zrobic z szescioletnim niejadkiem" :D
mile to.

YolaW - 2011-03-17, 22:33

va, koniecznie podaj linka! :)
va - 2011-03-18, 15:31

hxxp://www.tvp.pl/styl-zycia/magazyny-sniadaniowe/pytanie-na-sniadanie/wideo/rewolucja-w-zywieniu-dzieci/4158282]link

nie moge zainstalowac czegos kluczowego do obejrzenia, wiec sobie odpuszcze

o 23 bedziemy w tok fm dzis.
takie jestesmy spontaniczne
mam nadzieje, ze wyjdziemy poza krojenie marchewki, bo to juz w tym tyg w mediach omowilysmy :lol:

moony - 2011-03-18, 15:52

Poniżej jest opcja obejrzenia w windows media player.
lamialuna - 2011-04-01, 18:11

dziewczyny, swietna robota ze stronka i ksiazka i wywiadami!!!!
choc tvp zagramanica niedostepne do od-ogladniecia :(

kreatywna mam nadzieje uwaga: zapodalam radiowy wywiad połówkowi ku inspiracji a tylko go rozzloscilo...
zadne dziecko nie najada sie na poczatku blw w 15minut a tak troche wyszlo z rozmowy... wiele wymijajacych odpowiedzi bylo.

z wlasnego doswiadczenia widze, ze ta metoda nie uczy cierpliwosci - trzeba byc cierpliwym...
Bruno nie zje niektorych rzeczy bo mu nie pasuje tekstura a na lyzeczce wyciaga dziubek po jeszcze...
u nas sprawdza sie droga srodka... blw + lyzeczka, ale bez wpychania, czesto tez Bruno sprawdza najpierw paluchem co na tej lyzeczce, widelcu jest ;)

Srednio podoba mi sie, ze mowi sie, ze dziecko moze jesc to co dorosli i nie trzeba dodatkowo gotowac.... to tak jak niektorzy veganie wperaja mi, ze mleko sojowe smakuje jak krowie (obu nie lubie ;) ale to juz inna bajka ;) )
Przez pierwsze 2 miesiace gotowalam na parze i grillowalam warzywa ale nie zawsze tak jemy i lubimy jesc ostro - wiec tylko czasem mlody dostaje to co mam na talerzu - a nie czyni nas to nie jedzacymi zdrowo....
dawno temu dziecko dostawalo przemielone to co mama gotowala na obiad, a gotowalo sie prosto... wiec ... dzis wiecej nie napisze bo mam wyjca u nogi ;)

czy mi sie wydaje czy gdzieniegdzie mozna zauwazyc tred, jestes na blw jestes cool?

fylwia - 2011-04-14, 23:11

Jutro startujemy z BLW :) . Eksperymentalnie, póki co... będę relacjonować.

Edit:
Ha, no i stało się, a myślałam, że dzisiaj nie zaczniemy bo mocno marudzący dzień.
Pierwszy wafel ryżowy znika właśnie w paszczy mojego syna, a ja nie mojego syna a ja nie mogę przestać się gapić, chociaż wiem, że nie powinnam.

W parowarze warzywa dochodzą, ale nie wiem, czy mi starczy nerwów ;)

Anja - 2011-04-16, 14:20

va napisał/a:
hxxp://www.tvp.pl/styl-zycia/magazyny-sniadaniowe/pytanie-na-sniadanie/wideo/rewolucja-w-zywieniu-dzieci/4158282]link

Wreszcie obejrzałam - va, fajnie wypadłyście! :-)

squamish - 2011-04-17, 07:49

Va przypadkowo mój Z natknął sie na audycje w TOK fm ,wysłuchaliśmy -fajne wprowadzenie do BLW co mnie zmobilizowało do przebrnięcia przez wątek.Podaje linka bo nie widziałam no chyba ze przeoczyłam hxxp://www.tok.fm/TOKFM/0,89191.html?str=5
(przedostatni temat)

fylwia - 2011-04-17, 23:04

A ja melduję, że mój syn wzgardził warzywami, bo nie mógł ich utrzymać w łapce. Uciekały mu, wyślizgiwały się i sobie odpuścił. Kota polowała na to co spadało ;) . Natomiast wafel ryżowy (organic, bez soli i innych dodatków) - hit! Pierwszego dnia dałam mu na początek, żeby sprawdzić czy w ogóle radzi sobie z jedzeniem. Następnego dnia obejrzał warzywa i spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem... Pokrzątałam się po kuchni a on nic... zero zainteresowania warzywami, pomyślałam, że może pomóc mu wziąć coś do rączki, ale nie o to chodziło. Dałam mu wafla ryżowego - wyciągnął rączkę, wziął i zaczął jeść. Dzisiaj było to samo - warzyw nie jadł, jabłko chciał pojeść, ale mu uciekało i szybko sobie odpuścił. Z ciekawości czy chodzi mu o smak czy o trudności techniczne dałam mu odrobinę zmiażdżonego słodkiego ziemniaka i potem jabłka z łyżeczki - spróbował i wypluł. Potem jak jedliśmy obiad posadziliśmy go w wózku z nami przy stole w ogrodzie i wafla ryżowego chętnie pomemłał. Rzuca się też na kubeczek z wodą gdy mu proponuję.

I teraz mam zagwózdkę: czy powinnam dawać mu codziennie do wyboru parowane warzywa (ciągle te same czy inne wg schematu na ten wiek) i wafla też, czy poczekać jakiś czas z warzywami jeśli nie okazuje zainteresowania? Bo nie wiem czy go do nich nie zniechęcę, a z drugiej strony chcę, żeby miał wybór. Trudno mi te warzywa podać mu w bardziej przystępnej formie niż uparowane al dente i pocięte w długie kawałki (ziemniak, marchew, słodki ziemniak) albo z długim ogonkiem (brokuły). Macie jakieś rady, sugestie? Bo przeczytałam swego czasu ten wątek, przeczytałam książkę o BLW, przeczytałam też schemat żywienia niemowląt i wcale jakaś super mądra nie jestem ;) .

A, dodam jeszcze, że dziwnie było patrzeć na dziecko, które normalnie wszystko zaciekle wkłada do buzi a posadzone w foteliku do karmienia jest onieśmielone jeśli nie wręcz zestresowane :-/ . Fotelik jest nowy, może powinnam go oswić ze sprzętem, posadzić go tam, żeby się pobawił chwilę zabakami?

Edit:
Minęły 2 tygodnie, Tymek powoli się rozkręca :) . Codziennie dostaje warzywa pokrojone w słupki - zwykle 3 rodzaje (były parowane: ziemniek, słodki ziemniak, marchew, dynia, brokuł, kalafior, burak, brukiew i awokado surowe) - nauczył się je podnosić z blatu, trzymać w rączce i wkładać do buzi. Oczywiście z różnym skutkiem, większość ląduje na podłodze (lub trawie jeśli jemy na dworze), kot ucztuje :roll: . Jeszczee lepiej niż ze śliskimi warzywami radzi sobie z waflami ryżowymi i jabłkiem. I codziennie trenujemy samodzielne jedzenie (choć bywają dni, że zupełnie nie jest zainteresowany i wtedy odpuszczamy) i naprawdę widać postępy, mimo, że całe "jedzenie" trwa czasem tylko kilka minut. Niesamowite jak szybko taki szkrab się uczy! Masa bałaganu przy tym oczywiście, ale co tam ;) Jak jest ładna pogoda to jemy w ogrodzie, żeby było mniej sprzątania ]:-> No i wtedy możemy zgodnie z wytycznymi razem usiąść do stołu (bo w mojej maleńkiej kuchni niestety stół się nie mieści). Podsumowując: to wciąż dopiero początek, ale dobrze się zapowiada, jeśli są jakieś mamy, które się wahają to polecam, według mnie warto spróbować :)

lamialuna - 2011-05-11, 17:53

u nas caly czas idziemy na zywiol... z fotelikiem jest tak, ze jak nie ma humoru to jest bunt i Brunek zje tylko na wolnosci...

wypracowalismy poranna kaszke w foteliku a potem to juz jest roznie - jak jemy razem to jest w foteliku i z nami przy stole... jak szybka przegryzka to przylazi do mnie po gryza czy kawalek czegos

ostatnio zauwazylam, ze jak jest wiele rzeczy przed nim to zrzuci wszystko i ostatnie dopiero wsadzi do paszczy... wiec daje po jednej... glownie ze swojego talerza

ogolnie Brunek w wiekszosci je to co my... na wakacjach wciagal organic tubki dla dzieci ale walka byla o pieczywo biale hotelowe, ser, masa jedzenia, ktora w przypadku dziecka nazwalabym fastfood'em....

squamish - 2011-05-26, 09:01

Mój mały polubił brokuł i banany,wafle ryżowe.Nie chce zeby dawać mu coś do buzi ,wykreca sie .Wczoraj odmówił w ten sposób truskawke (swojską !) ale gdy dałam połówke mu do rączki pozarł całą i wylizał rączke byłam w szoku :mryellow:
Niech zyje BLW hip hip hurrrrrrrrrrrra!

lamialuna - 2011-05-26, 12:00

mam pytanie
jak BLW ma sie do faktu iz niektore dzieci nie zjedza czego ze wzgledu na tego teksture itp a z checia zjedza z luzeczki czy wsadzone do dziuba???

Moje mlode ogolnie bardzo lubi jesc raczkami i robi to cudnie, ale jest wiele rzeczy, ktorych w dotyku nie lubi, a jednak uwielbia je jesc i potrafi mnie scigac po domu by mu wsadzic do dziuba....

mamka_klamka - 2011-05-26, 19:55

lamialuna napisał/a:
mam pytanie
jak BLW ma sie do faktu iz niektore dzieci nie zjedza czego ze wzgledu na tego teksture itp a z checia zjedza z luzeczki czy wsadzone do dziuba???

Moje mlode ogolnie bardzo lubi jesc raczkami i robi to cudnie, ale jest wiele rzeczy, ktorych w dotyku nie lubi, a jednak uwielbia je jesc i potrafi mnie scigac po domu by mu wsadzic do dziuba....

Dać łyżeczkę. Niech sam próbuje. :)

lamialuna - 2011-05-27, 12:19

jest zainteresowanie lyzeczka i jest dynka w buzi, ale nie tematem wkladania dynki na lyzeczke.... i dynkja i lyzeczka leca na sciane...

wiec ja lyzeczka wkladam dynke i wilk syty i owca cala... fanatyczni BLW nie jestesmy, bo z reguly fanatyczni nie jestesmy ;)

chcialam tylko zobaczyc czy ktoras z mam BLW slyszala o takiej przypadlosci, ze dzieci nie zjedza niczego co w dotyku mokre, sliskie czy zimne....
juz wyjasniam, wynikiem takiego zachowania sa niewyksztalcone polaczenia nerwowe w mozgu, ktore pomaga sie wypracowac min przez gry paluszkowe itd...

i to, ze dzieci czegos nie lubia jesc nie koniecznie znaczy, ze nie lubia tego w smaku i nie maja na to ochoty... ;)

Figa - 2011-05-29, 04:46

moje doswiadczenie z BLW od kilku miesiecy wyglada tak samo i rece mi opadaja.
Oto schemat
Dante dostaje wachlarz roznosci do wyboru. patrzy i zawsze siega najpierw po marchewke (chyba mu sie kolor podoba). zjada dwa paseczki. siega po wiecej i wciera je sobie w koszulke. nastepnie w spodenki. siega po dokladke brokula, ktory zostaje wtarty w siedzenie fotelika. fasolka szparagowa laduje na mojej bluzce. kalafior na scianie, tudziez szafce kuchennej, tudziez na podlodze (jak nie doleci na sciane lub szafke).
podsuwam mu kuskus, bo wyraza zainteresowanie lyzeczka. pokazuje mu kilka razy gdzie byloby dobrze zeby zawedrowala. juz juz prawie ja wklada do buzki, kiedy w ostatniej chwili postanawia zrobic katapulte za siebie. w czasie 2 sekund podczas ktorych patrze, gdzie plasnelo, moj synek wylewa zawartosc miseczki na tacke i rozciera ja lapkami. bawi sie pysznie.
cale szczescie jestem przygotowana na taka ewentualnosc. mam wiecej! wszystko jednak podziela taki sam los...
Przygotowuje mu nowy posilek, przy akompaniamencie jego placzu, bo oczywiscie jest juz glodny. daje mu ksiazeczke do poczytania i pakuje mu lyzeczka do pyszczka. zjada wszystko jak aniolek.
a ja, choc dziecie pelne i szczesliwe, czuje sie z tym zle, bo rownie dobrze moglabym go karmic przed telewizorem :cry: i co wy na to?

lamialuna - 2011-05-29, 10:59

ja mysle, ze malo ktore dziecko w 100% poddaje sie BLW...
uwielbiam te metode ale dla nas nie wszystkie rzeczy sie sprawdzily.. nie zawsze ze wzgledu na Brunka. Zwyczajny brak mojej cierpliwosci... i checi sprzatania syfu co 2h

Przechodzilismy rozne fazy juz... zaczynalismy tylko BLW, a jak byl kryzys niejedzenia to okazalo sie ze lejacych papek nie lubi - bo wtedy wszystkiego probowalam..

u nas rano jest kaszka karmiona lyzeczka... plus do lapki wafel ryzowy czy kawalek jablka... podnosze je tylko 2razy z ziemi...

potem jest pol pity z np humusem, podrobnione na mniejsze kawalki i po jednym kawalku laduje przed nim (jak wiecej.. wszystko laduje za nim), a jak mam sile siedziec z nim to dostaje te pite w calosci i swoimi 3zebami cos mu sie tam udaje odgrysc i rozerwac paluszkami..

obiad... w zaleznosci, co to, gdzie jemy itp czesto ja karmie lyzeczka jak jest to kasza z warzywami, plus kasza przed nim i warzywa w calosci
czasem zestaw przed nim, w zaleznosci co to jest bo jak pisalam wczesniej jak mam dynie na widelcu to bedzie mnie scigal po mieszkaniu bym mu dala ale sam lapka nie zje, bo mu nie siada tekstura chyba..

jak jemy lyzeczka czy widelcem to mlody zawsze sprawdza najpierw lapka co jest na lyzeczce i potem je.. nie wpycham jak juz sie wierci, nadrobi pozniej w nastepnym posilku, bo on generalnie je malo a czesto. dostaje tez lyzeczke do lapki do experymentowania... jak mial 6 miechow to lapal lyzke z kaszka i sam celowal nia do buzi. ale to juz minelo ;)

banan dostaje albo sam je, albo przychodzi do mnie i gryzie, albo zapodaje mu male kawalki do lapki czy prosto do ryjka - zalezy od sytuacji

kolacja znow chlebek albo kaszka...
w miedzyczasie kawalki jablka czy bakalii itp do lapki

to ile robimy BLW zalezy odwielu faktorow, glownie czasu... mojej cierpliwosci....
pieknie dziala jak jestesmy cala trojka przy stole wiec w dni wybiorcze - jak tata ma wolne.

nie ma co sie poddawac albo katowac, trzeba omijac systemu tuczu gesi ale nie ma co sie katowac za lyzeczke!!!
BLW nawet polowicznie jest cudne, rozwija motorycznie paluszki, raczki, itd.. uczy samodzielnosci i to dziecko jest panem sytuacji majac przy tym swietna zabawe ;)

[ Dodano: 2011-05-29, 10:01 ]
"juz wyjasniam, wynikiem takiego zachowania sa niewyksztalcone polaczenia nerwowe w mozgu, ktore pomaga sie wypracowac min przez gry paluszkowe itd..."

oraz jedzenie paluszkami ;) kukurydza, groszek i inne dziwne, wyzywajace ksztalty :) ))

Anja - 2011-05-29, 20:37

Figa, wyluzuj, rób trochę tak, trochę tak, szukaj tego, co Wam odpowiada.
ja stosowałam wymiennie, różne fazy przechodziliśmy, ważne, by jedzenie było przyjemnością dla Was obojga. ;-)
aa, co do katapulty itp ;-) to ja tłumaczyłam, że "jedzeniem się nie bawimy" (i zabieralam, ograniczalam dostęp itp) i dawałam bardzo małe porcje. u nas to działało - ale każde dziecko jest inne, więc... :-)

Vivi - 2011-05-30, 17:19

Hej, chciałam przyłączyć się do wątku. W lipcu zacznę rozszerzać mojej drugiej córce dietę. Chciałabym stosować BLW. W sumie to nie wiem od czego zacząć, bo pierwszej córce robiłam papki, przy okazji poświęciłam 2 blendery a mała i tak do 9 miesiąca praktycznie na piersi była, a do 1,5 roku musiałam wszystko miksować, bo każda znaleziona grudka kończyła posiłek, straszne to było i chciałabym tym razem tego uniknąć. Można gdzieś jakąś tabelkę dorwać, co dobre będzie na początek?
I jeszcze chciałabym dodać, że Młoda bardzo się interesuje jedzonkiem, daję jej czasem coś do polizania, powąchania. Czekam jednak aż zacznie siedzieć.
Czy warto przeczytać "bobas lubi wybór", czytał ktoś, a może ktoś mógłby pożyczyć?

rosa - 2011-05-30, 17:45

Vivi, moim zdaniem ksiązka fajna, mam do sprzedania za 20 zł + przesyłka
ana138 - 2011-05-30, 18:00

no własnie, ja sie chciałam wciąc w wątek, bo szukam jakiejs fajnej książki o blw. możecie cos polecić? czy oprócz "bobasa" jest cos jeszcze,co warto przeczytac?
rosa - 2011-05-30, 18:10

hxxp://www.babyledweaning.pl/ tutaj jest dużo informacji
MartaJS - 2011-05-30, 20:11

Książkę przeczytać warto, też się wahałam, wydawało mi się, że mogę to robić intuicyjnie, ale jest tam naprawdę dużo praktycznych informacji.
Vivi - 2011-05-31, 08:34

rosa napisał/a:
Vivi, moim zdaniem ksiązka fajna, mam do sprzedania za 20 zł + przesyłka

Chętnie odkupię, skoro piszecie, że warto.

[ Dodano: 2011-05-31, 08:35 ]
rosa napisał/a:
hxxp://www.babyledweaning.pl/ tutaj jest dużo informacji

Dzięki.

rosa - 2011-05-31, 11:11

Vivi, już w miedzy czasie sprzedałam :mrgreen:
Vivi - 2011-06-01, 12:14

rosa napisał/a:
Vivi, już w miedzy czasie sprzedałam :mrgreen:

:-( szkoda

Figa - 2011-06-03, 05:25

lamialuna napisał/a:
jak wiecej.. wszystko laduje za nim

:mrgreen:

lamialuna napisał/a:
czesto ja karmie lyzeczka jak jest to kasza z warzywami, plus kasza przed nim i warzywa w calosci

dzisiaj wyprobowalam wlasnie takie podejscie, nie dawalam mu calego posilku do samodzielnego jedzenia, ale niewielka, symboliczna jego czesc. Pomyslalam, ze moze cala micha zarcia moze byc dla berbecia lekko przytlaczajaca...udalo sie!!! dokarmialam go lyzeczka, w miedzyczasie Dante lapal z ugotowanych na parze warzyw co chcial, a na koniec zainspirowala go lyzeczka i kilka nawet trafilo do buzki przy salwach moich pochwalnych okrzykow :-D

zauwazylam, ze kiedy przysuwam krzeselko do naszego stolu i je z niego, a nie z tacki, to jakos lepiej mu wchodzi. Pewnie fakt, ze siedze przy nim ,a nie stoje nad nim jak kat tez ma jakies znaczenie.

Anja, masz super zdjecie, tez bym tak sobie polezala wsrod gor!

Anja - 2011-06-05, 13:32

dzięki Figa. :-> ja też bym sobie wśród gór poleżała - trochę mi ich brakuje. :-)
i fajnie, że Dante lepiej wcina.
Figa napisał/a:
Pewnie fakt, ze siedze przy nim ,a nie stoje nad nim jak kat tez ma jakies znaczenie.

:mryellow:

MartaJS - 2011-06-14, 17:12

Zaczęliśmy na dobre z BLW. Stach dostaje "drugie śniadanie" łyżeczką, zwykle jakąś kaszkę z jakimś owocem, a przy obiedzie siedzi z nami i sam zajada warzywka.

Wkleję fotki później, naprawdę super to wygląda :-) Całkiem sporo jedzenia ląduje w dziecku, z żuciem i połykaniem nie ma problemu, wcale nie ma z tego wielkiego bałaganu - przy karmieniu łyżeczką jest zdecydowanie większy syf. Psy czają się pod krzesełkiem i wszystko co spadnie jest natychmiast sprzątane. Nawet śliniaka nie nakładam, tylko po jedzeniu raz dwa zmieniam koszulkę i dziecko czyste.

Mam tylko problem z dobraniem miękkości. Jak coś jest za twarde, to Stach tylko to ssie. Jak jest miękkie i bez problemu daje się pogryźć, to z kolei zgniata mu się w łapce, odpadają mu kawałki, on się wtedy wkurza, bo już niósł do dzioba, prawie miał, a tu odpadło. Trudno mi znaleźć taką właściwą twardość.

Tak samo nie do końca jeszcze czuję, jakie duże mają być te kawałki. Jak są za długie, to się łatwo łamią. Jak za krótkie, po jednym kęsie reszta zostaje w łapce i znów frustracja, że nie ma jak się do tego dostać. Nie do końca też Stasiński radzi sobie z podnoszeniem takich śliskich kawałków. Uciekają mu po całym blacie. W końcu zwykle mu się udaje, ale tu też się wkurza, jak mu nie wychodzi, a bardzo chce.

YolaW - 2011-06-16, 20:03

MartaJS, Staś nabierze wprawy, kwestia ćwiczeń :)
rosa - 2011-06-16, 21:11

MartaJS, u nas na początku najlepiej sprawdziły się - parowany brokuł i kalafior, fasolka szparagowa, burak, zielony ogórek, kiszony ogórek, banan, jabłko, śliwka, brzoskwinia, wafel ryżowy

ziemniak - ciężko chwycić, wyślizguje się
marchewka - niespecjalnie, do dzisiaj jakoś nie za bardzo mu pasuje
cukinia - nie za bardzo

Stasio ma ząbki?

MartaJS - 2011-06-16, 21:23

Ząbków niet, ale dziąsłami radzi sobie nieźle. Wczoraj uparowałam brokuł, marchewkę i pietruszkę, tak że były takie bardziej al dente. I szło mu dużo lepiej, trochę pomagałam mu chwycić i ułożyć w łapce, jak widziałam że się frustruje. Pietruszka mu nawet smakowała, to takie dość intensywne warzywo.

Ogórki na razie boję się podawać, bo wydaje mi się za mały - może niesłusznie? Dziś byliśmy w knajpie i dostał do łapki nieduży kawałek ciasta od pizzy, takiego cienkiego. Nie ma mowy, żebyśmy teraz jedli obiad, a jemu nie dali.

Zwykle bierze dwie rzeczy, po jednej w każdej łapce, i na zmianę sobie o nich przypomina :-)

Tak sobie radzi mój smakosz:








Lily - 2011-06-16, 21:25

MartaJS, ale słodki ten Twój konsument :mrgreen:
YolaW - 2011-06-16, 21:26

MartaJS, super sobie radzi :) Dopiero pamiętam, że urodziłaś a tu już BLW stosujecie :)
MartaJS - 2011-06-23, 16:43

Mam problem, a może to nie problem, tylko taki etap, nie wiem.

Na początku BLW wyglądało super. Stach brał kawałki jedzenia - mniej lub bardziej wprawnie, ssał je lub miażdżył dziąsłami, małe kawałki które odpadły przeżuwał i połykał. No, świetna sprawa. A od paru dni robi całkiem inaczej - mianowicie ładuje sobie ogromną ilość jedzenia do buzi, popychając jeszcze piąstką albo dwiema, co oczywiście kończy się odruchem wymiotnym, a czasem - jak np. dziś - normalnym zwymiotowaniem. Przy czym szczególnie go to nie zraża, cieszy się, próbuje wziąć kolejne jedzenie, znów ładuje sobie wielką ilość do dzioba, znów mu się cofa, odruch wymiotny, wypluwa, i tak w kółko :roll:

Nie bardzo wiem co robić. Przeczekać to? Boję się, że w końcu sobie jednak nie poradzi i się zakrztusi albo gorzej. Poza tym moja mama okropnie panikuje w takich sytuacjach - dziś jej nie było jak zwymiotował, chyba padłaby trupem.

Dziś dostał jaglankę - trochę rozgotowaną, ale tak na gęsto, że mógł brać do łapki. Bardzo mu smakowało, ale większość wypluł i zwymiotował, właśnie dlatego że ładował sobie za dużo do dzioba. Potem jeszcze były próby z kalafiorem, który jeszcze niedawno ładnie jadł, właściwie ssał - tym razem po prostu wielkie kawały odgryzał dziąsełkami, po czym krztusząc się wypluwał. No, nieszczególnie mi się to podobało.

rosa - 2011-06-23, 18:15

MartaJS, współczuję :-/ u nas takie zachowanie nie występowało, więc trudno mi coś doradzić
jedyne co mi przychodzi do głowy to może dawaj mu po małym kawałku na raz

MartaJS - 2011-06-23, 21:00

Chyba tak właśnie będę robić - i tylko takie rzeczy których nie da się w całości wsadzić: marchewka, pietruszka w dość dużych kawałkach, ugotowane nie za miękko, żeby raczej ciumkał, wysysał niż odgryzał. Może jeszcze fasolka szparagowa. Brokuł i kalafior nie wchodzi w grę, bo otwiera paszczę szeroko i wkłada tyle ile się uda upchnąć ;-)

Jak karmię go łyżeczką, to też jest bardzo łapczywy, jeszcze nie połknie tej porcji co ma w buzi, a już macha łapkami, wyciąga się, żeby mu dać następną :roll:

seminko - 2011-06-23, 21:17

Kurczę, też to mieliśmy, MartoJS :-/ (zwłaszcza z suszonymi daktylami ;-) ) i do dziś się zdarza...
Chyba jedyne wyjście i tu zgodzę się z Rosą, to wydzielać dobrotki i spokojnie tłumaczyć Małemu Niecierpliwemu, żeby najpierw połknął to, co ma w buzi, zanim zje kolejny kawałek ;-)

MartaJS - 2011-06-26, 08:47

I tak będziemy robić. Powoli i po kawałku.

Póki co problem sam się rozwiązał, bo Stach przechodzi etap zrzucania wszystkiego na podłogę, śledzenia toru lotu i sprawdzania jaki wydaje odgłos :-) więc z jedzeniem robi to samo :-)

koko - 2011-07-20, 21:17

MartaJS, brat cioteczny miał taki etap, kiedy z przeżutego jedzenia robił kuleczkę, którą rzucał o wytapetowaną ścianę. Jedzenie z tej tapety zjeżdżało, co brata doprowadzało do śmiechu takiego z czerwienienie twarzy i wyłażeniem żyły na czole ;-)
fiwen - 2011-08-09, 16:35

Ponieważ moja Gwiazdeczka skończyła już 6 miesiecy i straaaaasznie rwie się do jedzenia (ma 2 zęby), a ja już w ciąży wiedziałam, że BLW to coś dla mnie (i mojego dziecka)..., dałam jej dziś kawałek jabłka. No i szok :shock: Ona odgryzła spory kawał tego jabłka, a ja po prostu wpadłam w panikę i wydłubałam jej to z buzi. Już widziałam jak jej to wpada nie tam gdzie trzeba i dziecko robi mi się sine. Oczywiście nic takiego się nie stało, ale ja nie potrafiłam opanować lęku :evil: Mała siedziała mi na kolanach, pochylona lekko do przodu, sama wzięła jabłko, w niczym jej nie pomagałam - czyli niby wszystko jak trzeba. Przeczytałam "Bobas Lubi Wybór", pogrzebałam w internecie, naoglądałam się filmików na Youtube. Może Wy mi coś podpowiecie? Jak pokonać lęk w sobie? Wygląda na to, że to JA :!: nie jestem gotowa na BLW. :-( :-(
priya - 2011-08-09, 18:57

fiwen, to może zacznijcie od czegoś czym trudniej się zakrztusić? Ja się nie znam, to tylko taka myśl, pierwsza jaka przyszła mi do głowy. Kawałeczek miekkiego banana, chrupka kuku czy coś...
squamish - 2011-08-09, 19:28

fiwen pomyśl o tym że w ten sposób ograniczasz małą.Ona potrzebuje takich doświadczeń i efekty za jakiś czas (zobaczysz !!!) są warte pokonania tego lęku.Nic jej sie nie stanie!Zaufaj własnemu dziecku ,samo swietnie sobie poradzi .Ja przerabiałam z Tymkiem (jeszce przed przeczytaniem Bobas Lubi Wybór -dziwne sytuacje kiedy to niby sie krztusił a ja bach młodego do góry nogami co by go ratować ,bez sensu dopiero po lekturze uświadomiłąm sobie mój błąd i od tamtego czasu pozwalam mu radzić sobie samemu ,i na komentarze moje mamy -pełnych obaw -ucinam ze Tymek swietnie sobie poradzi. Dzis dorwał marchew surową ,odgryzł kawałek i nie pozwolił sobie wyciągnąć ,mymlał aż wkońcu ...zwyczajnie wypluł.
Zacznij z gotowanymi ,miękkimi rzeczami ,co rzecz jasna nie uczula małej -nie wiem brokuł ,kalafior ,teraz jest sezon na kabaczki ,cukinie itp , może dojrzała brzoskwinia.

MartaJS - 2011-08-10, 09:21

Ja bym dała rzeczy do ssania. Fasolkę szparagową na przykład (bez tych nasionek w środku dla świętego spokoju), chrupkę kukurydzianą która się w dziobie rozpuści itp. Ja dawałam też włókniste szparagi :-)

Jabłko ja daję ze skórką, tylko nadgryzione. Wtedy trudniej jest odgryźć kawałek, a łatwiej wysysać spod skórki miąższ. Tylko raz na jakiś czas trzeba te luźne kawałki skórki poodrywać.

Ja dałam sobie spokój niestety z takim całkowitym BLW, daję mu od czasu do czasu różne rzeczy do łapki, ale większość dostaje jako paciaję, raczej nie z powodu mojego lęku, głównie chyba z powodu mojej mamy ;-) po prostu nie mogłam znieść jej nieustannych okrzyków, że się zakrztusi i wpatrywania się w dziecko z napięciem ;-) No i przebieranie jest u nas ostatnio punktem zapalnym, wrzaski jak przy obdzieraniu ze skóry, a nie z ubranek :-P Ale bardzo skutecznie i sprawnie Stach zjada naleśniki (muszę mu różne placuszki zacząć robić, omleciki jakieś z warzywami - dziś spróbuję), zjada też warzywa - fasolkę szparagową najczęściej, surowe całe jabłko dostaje do łapek (zwykle jak znajdę jakieś małe), kawałek pomidora, chrupki kukurydziane i różne takie.

fiwen - 2011-08-10, 13:54

priya Popularne flipsy kukurydziane mała wcina już bez problemu. Jakoś mi umknęło, że to też podpada pod BLW :lol: Banan odpada, bo to mały alergik. Ale muszę jej jabłuszko ugotować na parze, wtedy będzie miękkie i bardziej przyjazne.
squamish napisał/a:
Zaufaj własnemu dziecku ,samo swietnie sobie poradzi
Wiem, że powinnam. Tylko, że teoria to jedno, a praktyka to już trochę inna bajka. :) Popełniłam błąd dając jej za wąski kawałek jabłka i go odgryzła. Myślałam, że będzie raczej ssała albo poskrobie ząbkami. I chyba na razie z surowizny zrezygnuję :-)
euridice napisał/a:
Fakt, że "nauka jedzenia" (BLW czy nieBLW) może być dość stresująca
A w teorii to wszystko tak prosto i pięknie wygląda, i jak się patrzy na te dzieci na Youtube, które z uśmiechem napychają sobie buzie :)
MartaJS napisał/a:
głównie chyba z powodu mojej mamy po prostu nie mogłam znieść jej nieustannych okrzyków, że się zakrztusi
No tak, to na pewno nie pomaga... Podejrzewam, że starsze pokolenie u mnie zareaguje podobnie. Tym bardziej, że moją mamę przeraża nawet to jak Ola sama pije z kubeczka. :-) Dlatego zamierzam ujawnić BLW przed dziadkami Oli dopiero jak już będzie nam naprawdę świetnie szło :-D
MartaJS - 2011-08-11, 21:33

Jeszcze mi przyszło do głowy - może to nie są irracjonalne lęki, tylko Twoja intuicja po prostu. Może trzeba jeszcze poczekać (może tydzień, może miesiąc), może zacząć z czymś innym, inaczej. Chyba nie musisz się obwiniać, że coś z Tobą jest nie tak, bo się boisz. Każde dziecko jest inne, każda matka jest inna, jeśli z wami jest coś inaczej niż w książce, to zwykle książka się myli ;-)
fiwen - 2011-08-11, 21:46

MartaJS napisał/a:
Może trzeba jeszcze poczekać (może tydzień, może miesiąc), może zacząć z czymś innym, inaczej.
Możliwe, że masz rację. Olka jeszcze nie siedzi sama, nie ma krzesełka do karmienia, za to zębiska ma tak ostre jak brzytwy. I apetyt jak wilk :lol: :mryellow: Pewnie nawet nie umiałaby połknąć tak dużego kawałka jabłka, więc przestraszyłam się na wyrost. Na razie dziamie flipsy i jest zachwycona!
squamish - 2011-08-14, 08:24

fiwen ja czekałam długo z bLW bo Tymol usiadł dopiero gdy miał 9 miesięcy.Wiec Twoja mała pewnie rzeczywiscie nie gotowa i nie ma co na siłe.Ale...coś tam tak dla próby możesz jej dawać .
Vivi - 2011-09-01, 21:28

Muszę od siebie dodać, że to ł to super sprawa. Znajomi są w szoku widząc jak młoda je - są pozytywnie zaskoczeni, bo wszyscy oczywiście myślą, że bobasom trzeba papki dawać. U nas fajnie się sprawdza, Mała może dużo nie zjada, ale sadzam ją za to częściej do stolika, i zwykle jest to dla niej super pozytywne doświadczenie. Uważam też, że nie dawanie papek to też dobre ćwiczenie logopedyczne, Malutka bardzo dużo musi pracować języczkiem, żeby sobie poradzić z jedzonkiem w kawałkach i super, na pewno ułatwi to jej naukę głosek.
ana138 - 2011-09-09, 20:01

Zrobiłam mały wstęp do blw, ugotowałam marchew, pokroiłam, zasiedlismy z małżem, zaczelismy jeśc, mały na kolanach i oczywiscie sięgnał i do buzi. małż przerazony - przeciez on ma duzy kawal marchwii w buzi!!! Marcel pożuł i wypluł. ale też mnie troche strach ogarnał, jak to własciwie ma wyglądać? on to bedzie połykał czy wypluwal? no i, cholera, nie stanie mu to gdzies?? help! ;-)
moony - 2011-09-09, 20:34

ana138, siedzące dziecko ma taki odruch jak dorosły - odkrztusi, gdy będzie taka potrzeba. U nas tak dziś było - zakrztusił się, ale chrzaknął i wypluł. Ale to zdarzyło się tylko raz. Cała reszta była odgryzana/ odrywana od całości, mielona dziąsłami i połykana.
Nawet cyknęłam dziś zdjęcie: hxxps://picasaweb.google.com/111875832590195200385/PoRoczkuSkonczone?authkey=Gv1sRgCOn97YypwdWvugE#5650429382277190018

rosa - 2011-09-09, 21:24

ana138, będzie i połykał i wypluwał i przezuwał wyplute, krztusił się, paćkał, rozsmarowywał żarcie po czym się da, rozrzucał, po czym znowu włoży do buzi to co mu się uda
jedzenie to też poznawanie świata, różne kształty i faktury i kolory, a nie paćka w której niewiadomocojest :mrgreen:
Marcel już siedzi?

moony, Bart super wygląda z marchewą!

ana138 - 2011-09-09, 22:39

moony, bart cudny z tą marchwią
siedzi podparty, sam jeszcze nie, juz prawie prawie, dlatego czekam jeszcze, dopiero takie male rozeznanie chcialam zrobić, czy sie zainteresuje i czy w ogole sie chyci za te marchew.
to wszystko z tym rozmazywaniem i rzucaniem i poznawaniem jest dla mnie zajebiste i dlatego chce stosować te metodę. mam tylko schiza z tym zakrztuszeniem, taki relikt czasów papkowych we mnie siedzi

fiwen - 2011-09-13, 16:35

Przestałam się bać BLW :) A oto dowody....
koko - 2011-09-13, 17:22

Śliczna Olinka :-)
U nas Jurko sam wprowadza wbrew nam BLW, w dodatku wybiera wszystko, co aktualnie znajduje się na stole. Ukrywamy się z żarciem.

squamish - 2011-09-15, 10:12

fiwen napisał/a:
Przestałam się bać BLW :)
Szuperowo!Mała świetnie sobie radzi(PS i jest śliczna ;) )Macie fajny stolik do karmienia ,mała sama moze z niego sie ewakuować heh
fiwen - 2011-09-29, 18:09

squamish napisał/a:
Macie fajny stolik do karmienia ,mała sama moze z niego sie ewakuować heh
Fotelik jest super, ale mała nie może sama z niego wyjść. Mogę ją bezpiecznie w nim posadzić i mi nie wypadnie, nie ucieknie. Potrafi w nim długo siedzieć i robić bam-bam rączkami w stoliczek. :-D
Jenny napisał/a:
co to?
Kupiłam używkę na allegro za pare złotych. Nazywa się Bumbo. Dobre dla dzieci od 3 miesiąca (od kiedy dziecko samo trzyma głowę), do 12 miesięcy. Mój mąż mówi, że to wielki nocnik. :mryellow: Ogólnie super sprawa. Naprawdę polecam. Więcej informacji o tym wynalazku można znaleźć na stronie www.bumbo.com.pl
mamka_klamka - 2011-09-29, 18:47

Fiwen, widzę że już dałyście sobie radę z BLW :) Jednak jabłko nie jest dobre na początek. Lepiej zaczynać od czegoś miękkiego. Jeśli jabłko to ugotowane/uduszone. Albo gotowane warzywa typu fasolką szparagowa, marchew itp. Coś, co łatwo wziąć w małą rączkę i rozgnieść dziąsłami.
dmv - 2011-10-04, 01:19

hallo :) my z Nel (ur23 kwietnia11) powoli sie przygotowujemy , tzn plan byl zaczac jakos w 7 mies ale pediatra naciska by juz zaczac wprowadzac cos poza mlekiem bo mala ma problem z perystaltyka jelit.
boje sie troche czy to nie za wczesnie, mloda co prawda oparta o mnie siedzi i do buzi pakuje co tylko sie uda ale.... mala jest...
no i jak sie ma blw do idei trzymania dzieci na piersi do 6 mies minimum ze wzgl na alergeny?

Vivi - 2011-10-04, 11:51

Hej, czy wasze dzieci karmione zgodnie z zasadami blw dają się karmić czasem łyżeczką? Bo ja nawet jak bym chciała to mała mi nie pozwoli na to. Ma prawie 9 miesięcy i do niedawna dawałam jej jeden posiłek dziennie łyżeczką, teraz jednak mi na to nie pozwala wyrywa mi zaraz łyżeczkę i zrzuca jej zawartość na podłogę lub na mnie.
Powiedzcie mi jeszcze jak dajecie napoje, mam doidy cupa, Młoda jednak jeszcze nie czai, że nie może go dowolnie obracać bo się poleje cała, może ktoś z was używa niekapków, sprawdzają się?
Co prawda ostatnio niewiele zjada, ale za to podczas posiłków jest przeszczęśliwa. A i sprytu jej nie brakuje: wyjada ryż po ziareneczku, a wczoraj nauczyła się oddzielać skórkę od bardzo dojrzałych winogron działkowych.
dmv, ja myślę, że na początku i tak większość rzeczy które jej podasz pomemła w buzi i wypluje raczej, może mogłabyś zacząć z czymś delikatnym: ryż, jaglanka, marchew.

rosa - 2011-10-04, 12:44

dmv napisał/a:
no i jak sie ma blw do idei trzymania dzieci na piersi do 6 mies minimum ze wzgl na alergeny?

ja zaczęłam rozszerzać dietę dziecka gdy skończyło pół roku, wczęsniej tylko cycek, potem cycek i blw

Vivi, ja pierwszy raz nakarmiłam Ziemka łyżeczka gdy miał 11 m-cy, chciał, on lubi zupy, ale z poczatku nie szło mu samodzielne jedzenie i wolał być karmiony. teraz różnie, zalezy jaka zupa :mrgreen:
co do picia, to Z zaczął tak naprawdę pić dopiero w okolicach 1,5 roku, najlepiej lubi doidy
niekapek mi się nie sprawdził przy żadnym dziecku, raczej pili łyzeczka, przez slomkę

fiwen - 2011-10-04, 16:10

Vivi Moja jeszcze pozwala mi się nakarmić łyżką, ale tylko jak jest bardzo głodna. W innym przypadku też wyrywa mi łyżkę i się nią bawi, obraca w rączkach, wkłada do buzi... Wiadomoże, że BLW się nie naje. Pije bardzo mało, prawie wcale. Jeśli już to z doidy, pije z niego odkąd skończyła 4 miechy. Niekapek wywalała na podłogę i przestałam jej dawać. Trochę jej w tym piciu pomagam. Sadzam na kolanach i podtrzymuję kubeczek. Jak pije sama to oczywiście rozlewa dużo na siebie i potem muszę ją przebierać. Fajnie było jak były upały i mogła na goło siedzieć :)
Vivi - 2011-10-04, 20:23

Właśnie z piciem u nas spory problem jest, bo Mała chce popijać podczas posiłków, ale jak jej pomagam, to albo za wcześnie zabiorę i wtedy się Mała irytuje, albo daję za długo i też się wkurza, i zwykle chce mi kubeczek wyrwać i robić to samodzielnie, no i wiadomo jak to się kończy. Myślałam, że może z niekapkiem by dawała radę, ale chyba lepiej zrobię jak zainwestuję we większe i szczelniejsze śliniaki i pozwolę jej na naukę picia zanim w domu zimno się zrobi.
ana138 - 2011-10-13, 14:09

nasze BLW...hmmm...nie do końca bezpapkowe, bo młody sobie najpierw rozdrobnił wszystko, a potem wpychał do dzioba ;-)
bałagan był boski.... :mryellow:
Jenny napisał/a:
Samko wyglądał jak krowa, która sobie żuje na łące trawę.

:lol: :lol: :lol: :lol:

koko - 2011-10-13, 21:58

ana138, to jedzenie wygląda, jakby ktoś je już wcześniej jadł... :mrgreen:
rosa - 2011-10-13, 22:20

ana138, niezły jest :-) mój nie umiał paciek chwytać, musiały być kawały żarła :mryellow:
ana138 - 2011-10-13, 22:52

koko napisał/a:
to jedzenie wygląda, jakby ktoś je już wcześniej jadł...

:lol: :lol: :lol: faktycznie :lol: :lol: :lol:
rosa, on sobie dziadyga ręce w tym maczał, az mu sie poprzyklejalo, a potem zlizywał... :mrgreen: :roll:

ana138 - 2011-10-18, 15:33

powiem ci jenny, że ja tez mam stracha. jak mu cos tam za wielkiego wpadnie i probuje wypluwac, to ja w panike wpadam :roll: :roll:
kupilam ostatnio jakies takie ciasteczka i, pełna obaw, dalam mu jedno. a on sobie to elegancko zmielił w buźce i nie bylo żadnego problemu z przełknieciem. potem sobie to maczał w zupinie i zapychał. o wiele lepiej mu poszlo niż z warzywami al dente.
też cholera nie moge sie tak do końca przełamać, próbuję, ale strach w oczach :oops: :-/

koko - 2011-10-19, 09:01

Jenny, ja dałam oleju do gotowanej na sztywno, zmiksowanej jaglanki.
U nas też słabo z jedzeniem, trzęsie się tylko do owoców i tego, czego nie wolno.
Acha, no i krztusi się wszystkim, ci nie jest papką, bo sam odgryza duże kawały i chce je od razu połykać.
Z krzesełkiem to samo, co u Samka.

bodi - 2011-10-19, 11:03

jenny, patrząc na suwaczek myślę że nie ma pośpiechu z tłuszczami, na razie te z Twojego mleka na pewno wystarczają.
fiwen - 2011-10-19, 14:15

Jenny napisał/a:
A al dente się boję ja. I co tu robić?
Ja też się bałam. Najpierw dawałam porządnie ugotowane w wodzie brokuły i marchew i ryż do sushi albo polentę z kaszy kukurydzianej. Jak już załapałam, że mała wypluje na pewno to czego nie podziamdzia i nie połknie, to zaczęłam gotować na parze. Warzywka wychodzą miękkie ale bardziej zwarte niż z wody. Banan i gruszka na surowo są dobre na początek (żeby przełamać lęk mamusi ;) )

ana138 Trochę wyżej w tym wątku pisałam o tym jak ja się bałam. Było - minęło :) :)

Jenny Moja Oli zaczęła BLW jak jeszcze nie siedziała sama. Tak się skubana rwała do jedzenia :) Dawałam jej jedzenie, gdy siedziała mi na kolanach, bo na krzesełko było za wcześnie. I nie szło nam, ja się bałam. Potem kupiłam fotelik bumbo ze stoliczkiem i od tamtej pory moja córa siedzi sobie i wcina tyle ile jej się podoba. Ja tu nie chcę robić reklamy tego fotelika, ale sama miałam problem w czym posadzić niesiedzące dziecko, więc dlatego o tym wspominam.
koko napisał/a:
ja dałam oleju do gotowanej na sztywno,
Też tak robię.
ana138 - 2011-10-19, 16:01

Jenny, a próbowałaś kubek? u nas tez picie średnio, czasem sa dni, ze pije ładnie, a czasem nie chce w ogóle :-/
jesli chodzi o tłuszcz, to moze ziemniak pieczony posmarowany oliwą? ja tak piekłam słodkiego ziemniaka ( sama pierwszy raz próbowalam - pychota!! ), posmarowanego oliwą z przyprawkami i było ok. konsystencję ma fajna do ciamkania.
fiwen, no własnie pamietam, że też sie balaś, a zdjecia Olci jedzącej tak slicznie daja mi nadzieję. naprawdę, zawsze, kiedy mam kryzys blw - owowo - panikarski, to sobie przypominam o was :-> a był jakis moment przełomowy u was?

[ Dodano: 2011-10-19, 15:47 ]
aha - jenny wg schematu, który dostałam od fiwen, awokado mozna dawać od szóstego miesiaca, jeśli dziecko nie jest alergikiem.

fiwen - 2011-10-21, 15:05

ana138 napisał/a:
a był jakis moment przełomowy u was?
Właściwie nie. Na jakiś czas (po akcji z surowym jabłkiem) zaniechałam BLW. A potem żal mi było, jak moje dziecko do wszystkiego co ja jadłam wyciągało błagalnie ;-) rączki. No i znowu zaczęłam stawiać przed nią jedzonko. Potem jeszcze miałam akcję z kawałkiem śliwki, który wodobywałam z dziecka wiszącego do góry nogami, bo inaczej nie chciał wypaść. To była moja wina, bo pomogłam jej donieść tę śliwkę do buzi (jej się wyślizgiwała z łapki). Absolutnie nie wolno dziecku pomagać. :!: Jak się samo naje, tak się naje i już. Czego do dzioba nie doniesie, to się nie nadaje. (ooo rym mi się zrobił :-P )
Z awokado to by trzeba pastę zrobić i umaczać w niej jakiegoś chrupka albo pitę w środku usmarować. Ja mojej Oli piekę małe bułeczki, kroję na kromki i smaruję oliwą albo olejem.

ana138 - 2011-10-21, 21:32

ja mam też problem z tym nie pomaganiem. same łapy się rwą do pomocy, muszę się pilnować :roll:
fiwen, daj przepis na bułeczki :-)

koko - 2011-10-21, 22:14

ana138 napisał/a:
ja mam też problem z tym nie pomaganiem. same łapy się rwą do pomocy, muszę się pilnować :roll:

W sensie że wyżerasz dzieciakowi?

ana138 - 2011-10-21, 23:10

:lol: :lol: :lol: nie...nie jestem fanką jego żarełka ;-)
MartaJS - 2011-10-22, 09:37

Ja zupek dziecia nie lubię, ale kaszki wyżeram mu namiętnie, a jak ucieram jabłuszko (do łapy też dostaje, ale utarte też mu robię), to muszę robić dwa razy więcej, bo nie mogę się powstrzymać :-) Za to suka moja jest maniaczką dziecięcych warzywek. W ogóle BLW u nas rozbija się m.in. o psy, bo Stach odkrył jak fajnie się je karmi z rączki, wyciąga łapkę, a one mu delikatnie z niej wyciągają obiekt albo odgryzają kawałek... potem on kawałek, potem znowu piesek... a potem ja się odwracam i widzę zadowolone dziecko i zadowolonego psa ;-)
ana138 - 2011-10-22, 18:36

MartaJS napisał/a:
potem on kawałek, potem znowu piesek...

:lol: :lol: :lol:
fakt, jaglanke z owocami czasem mu podbieram, jest pyszna :mrgreen:
a dziś próbowalismy bułeczki z pasta awokado, pyszne i poszlo super!!! (młody maczał bułe w paście i wcinał)

emiwa - 2011-10-22, 20:32

MartaJS napisał/a:
Stach odkrył jak fajnie się je karmi z rączki, wyciąga łapkę, a one mu delikatnie z niej wyciągają obiekt albo odgryzają kawałek... potem on kawałek, potem znowu piesek... a potem ja się odwracam i widzę zadowolone dziecko i zadowolonego psa ;-)
dobre :-)
rosa - 2011-10-22, 22:16

to czemu nie gotujecie tej kaszy też dla siebie? :mryellow: ja gotuję gar owsianki i razem ze starym i dziecięciem najmłodszym zasiadamy do śniadania (jak jesteśmy together w domu, bo jak nie to któreś z nas zasiada z dziecięciem)
starsi synowie odmawiają spozywania :evil:

koko - 2011-10-22, 22:48

No właśnie też się zastanawiałam, czemu wyżeracie dzieciakom zamiast sobie zrobić to samo? My właściwie gotujemy sobie to, co Jerzykowi, tylko doprawione (no i my zjadamy). A przepisy na domowe obiady czerpię z prasy kobiecej o dzieciach, z działu "po 5 miesiącu" :-P
U nas na topie suszone śliwki (szał) i jabłko w kawałku do ręki.

rosa - 2011-10-22, 23:32

koko napisał/a:
A przepisy na domowe obiady czerpię z prasy kobiecej o dzieciach, z działu "po 5 miesiącu"

współczuję :lol: królik z marchewką bez królika? :mrgreen: chociaz w sumie nie pamiętam kiedy się wprowadza mieso :-)

koko - 2011-10-23, 09:42

rosa napisał/a:
koko napisał/a:
A przepisy na domowe obiady czerpię z prasy kobiecej o dzieciach, z działu "po 5 miesiącu"

współczuję :lol: królik z marchewką bez królika? :mrgreen: chociaz w sumie nie pamiętam kiedy się wprowadza mieso :-)

Nie jesteś na czasie, raczej "dynia w 70 odsłonach". Ale teraz podsunęłaś mi myśl, żeby wyciągnąć prlowską knigę kucharską - tam wszystko było bez mięsa, fasola a'la łosoś, kasza a'la jagnięcina .... :roll:

ana138 - 2011-10-23, 14:33

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: nooo.....ja tez mam gdzies skitrane takie przepisy. zaraz idę poszukać, może nawet jakis królik z marchewki będzie... koko, jak znajdziesz cos ciekawego, to zapodaj
ana138 - 2011-10-25, 18:38

Jenny, to cieszę sie kochana xxx my mielismy straszna schizę z piciem. dopiero jak dziadyga zobaczył, że mu daję w tym samym, w czym my pijemy, to się przełamał. a teraz nawet czasem łyknie z niekapka ;-)
u nas z zółtkiem ta sama historia :mryellow:
sok z grejfruta? cóż za wyrafinowany gust ma Samko :lol:

koko - 2011-10-25, 20:03

Jenny, super! A skoro sok nie szkodzi i tak bardzo go lubi to... czemu mu nie dawać?
koko - 2011-10-25, 21:37

Jenny napisał/a:
Dziecko to istota społeczna, chce być jak człowiek.

:-D To zabrzmiało jak: ludzie i kobiety.

rosa - 2011-10-25, 21:47

Jenny, alergie mogą się pojawić w każdym momencie. ja nie znam schematu żywieniowego, ale nie widzę sensu rozszerzania diety przed 6 m-cem, ani wprowadzania zbyt wcześnie mocno alergizujących produktów (np. cytrusy).
wg TCM o ile wiem cytrusy w ogóle nie są wskazanie bo wychładzają, osłabiają pracę śledziony i żołądka, obniżając tym samym znacznie odporność i zwiększając podatność na infekcje
ale to jak żywisz swoje dziecko to twoja sprawa
moje dziecko cytrusy jada, ale ma rawie 2 lata :-)

rosa - 2011-10-26, 14:14

nie znam gersona, ale dziecko to nie mały dorosły i nie wszystko co dla ciebie jest dobre będzie dobre równiez dla niego
Lily - 2011-10-26, 14:17

Jenny napisał/a:
szkodliwe olejki eteryczne w gorzkiej białej skórce
Akurat ta skórka jest bogata w bioflawonoidy. Nie demonizowałabym cytrusów, ale niemowlakowi bym nie dawała jednak... To jest i często alergizujące (choć często przyczyną są konserwanty w skórce), i obce w naszym klimacie. Co innego gdybyśmy były Włoszkami czy Hiszpankami.
MartaJS - 2011-10-26, 14:21

Lily napisał/a:
Co innego gdybyśmy były Włoszkami czy Hiszpankami.


W Hiszpanii ponoć rutynowo zaczyna się rozszerzanie diety od soku pomarańczowego. Tak jak u nas od marchewy.
Jedynym powodem, dla którego wstrzymuję się z cytrusami u siebie i Stacha, są pestycydy i konserwanty.

bodi - 2011-10-26, 15:16

w uk typowy poczatek rozszerzania diety to banan, co kraj to obyczaj ;)
rosa - 2011-10-27, 12:47

Jenny, ale o co błagasz? :-)

ja to taka niby mądrala jestem, a jak wczoraj P przeglądał zdjęcia, to zauważyłam że Z w wieku 7 m-cy z bananem w reku siedział :mrgreen:

bodi - 2011-10-27, 18:35

no i sie wydało roska :P ;)
ana138 - 2011-11-11, 22:45

blw idzie oststnio fantastycznie i chyba przestałam się bać :mrgreen: tylko troche mi sie pomysły kończą, co jeszcze sie fajnie sprawdza do podania w łapkę? był banan, gruszka i jabłko, suszona śliwka i morela, brokuł (został odrzucony), marchewka (tez nie bardzo), burak, chlebek z pastami róznymi...hmmm...co jeszcze polecacie? a co z makaronem? nada się? help :->
koko - 2011-11-12, 07:18

ana138, chrupki kuku, fasolka szparagowa, gotowana dynia (surową też dawałam, ale średnio szła), ogórek zielony (chyba, że masz dostęp tylko do opryskańców).
fiwen - 2011-11-12, 14:43

ana138 makaron jak najbardziej się nada. Podziwiam za buraka. Ja jeszcze nie gotowa na plamy z buraka, wszędzie i już na zawsze.... :lol:
go. - 2011-11-12, 16:05

koko napisał/a:
fasolka szparagowa


o tej porze roku ciężko. Chyba że mrożona :roll: myślicie że warto taka podawac na proby smakowe? i nauczyć brządca jej smaku? czy zostawić naturalny bieg porom roku?

koko - 2011-11-12, 16:10

gosia z badylem, u nas jeszcze się jakaś fasolka ostała, więc propnowałam, ale ogólnie jestem zdania, żeby jeść owoce i warzywa sezonowe. Choć w naszej szerokości geograficznej nie jest to zimą zbyt łatwe i chcąc nie chcąc trzeba ratować się mrożonką.
ana138 - 2011-11-12, 16:56

dzięki dziewczynki. ja tez widzialam jeszcze szparagówę w warzywniaku. mam dostęp do ogórasów organic, więc wypróbujemy. a makaron ciemny dajecie?
fiwen napisał/a:
Podziwiam za buraka. Ja jeszcze nie gotowa na plamy z buraka, wszędzie i już na zawsze....

:lol: :lol: ubrałam mu do tej operacji jakies stare łaszki, których nie mogłam doprać. wszystko było bordowe. totalna masakra. ale burak pycha. :-)

go. - 2011-11-12, 17:26

koko napisał/a:
u nas jeszcze się jakaś fasolka ostała,


u nas już pod koniec września była mega włóknista, bleee

ana138 - 2011-11-15, 13:11

Marcel też chętniej jada zupy odkąd zaczęlam dodawać por i troszkę czosnku. Przynajmniej jakis smak sie pojawił.
ana138 - 2011-11-15, 17:15

super ;-) Marcel to mi dziadyga rozlewa, chce łapy do środka wsadzać, ale to jedyna opcja, żeby się w ogóle napił. wczoraj np zrobiłam roibosa do dzbanka, sobie nalałam do kubka, jemu do niekapka, niby, że sobie razem elegancko pijemy herbatkę....gdzie tam...skończyło się na tym, że niekapek poleciał w kąt, a on wyżłopał herbatę z mojego kubka.. :roll: :mrgreen:
ana138 - 2011-11-15, 17:32

no właśnie, wychodzi na to, że jak chcę używać niekapka, to co najwyżej sama sobie mogę z niego popić.... :roll: :mrgreen:
MartaJS - 2011-11-15, 20:30

Stach w tym momencie pije sposobem "rozchlapać i zlizać" ;-)
koko - 2011-11-15, 21:01

Hm hm.. u nas też niekapek sobie można wsadzić. Tak samo butelkę ze smoczkiem. Picie z dorosłej szklanki, jak u Marcela, albo z dorosłej butelki z gwintem. I taka duma i radość, jak się napije.
ana138 - 2011-11-15, 22:31

koko napisał/a:
I taka duma i radość, jak się napije.

ha ha....dokladnie :mrgreen: u nas dorosła butelka tez dziala. tylko chciałabym po każdym piciu nie musiec dziecka przebierać... :roll: :mryellow:
MartaJS napisał/a:
pije sposobem "rozchlapać i zlizać"

:lol: tez dobry sposob. a gdzie sobie rozchlapuje do zlizania?

neon.ka - 2011-11-22, 17:24

Ale wiecie, skoro Wasze dzieciaczki chcą pić ze zwykłych szklanek, to bardzo dobrze, bo jakby się przyzwyczaiły do niekapków albo butelek, to potem trudniej idzie nauka zwykłego picia [mniej chętnie]. Więc teraz co prawda trochę więcej kłopotu [bo trzeba przebierać i asekurować cały czas], ale potem to zaowocuje.
Można tylko zamiast szklanki kupić takie zwykłe dziecięce kubeczki bez przykrywki, za to plastikowe - wtedy mniejsza szansa, że jakieś straty będą w zastawie domowej. :-)

koko - 2011-11-22, 17:49

Są takie fajne, skośne kubeczki...wiecie, o które chodzi i gdzie je dostać?
rosa - 2011-11-22, 18:16

wszędzie

hxxp://www.greenbaby.pl/48-wielofunkcyjny-kubeczek-doidy-cup.html
hxxp://doidycup.pl/
hxxp://www.fabrykawafelkow.pl/dla-dzieci/akcesoria-d/287-kubeczek-doidy-cup.html?gclid=CKKewe_eyqwCFQIm3god6C9m4A

i oczywiście na alegrze
hxxp://allegro.pl/listing.php/search?sg=0&string=doidy+cup

fiwen - 2011-11-22, 18:17

koko napisał/a:
skośne kubeczki...
Doidy? Ja kupowałam na allegro.
ana138 - 2011-11-22, 23:41

neon.ka napisał/a:
Można tylko zamiast szklanki kupić takie zwykłe dziecięce kubeczki bez przykrywki, za to plastikowe

no własnie z tym dupa. mielismy plastikowy, zajebisty, z kubusiem puchatkiem :-> ale tak nim pieprznał o ziemie, że pękł. musi być normalny kubek albo szklanka, inaczej nic z tego. chociaż......ostatnio z niekapka łyka zrobił. wiec może sie jeszcze przekona. a doida tez zakupiona, babcia przywiezie w grudniu, podobno jest rewelacyjna?????

Malati - 2011-11-22, 23:52

neon.ka napisał/a:
bo jakby się przyzwyczaiły do niekapków albo butelek, to potem trudniej idzie nauka zwykłego picia [mniej chętnie].


Wydaje mi się że to zależy od dziecka. Mój pierwszy sey nigdy nie pił z butelki ale używał niekapka, nauka korzystanie z kubka czy szkalnki przeszła bez problemów. Młodszy pije z butelki, niekapki lubi średnio, kubki stosuje z sukcesem i wielką frajdą 8-)


ana138 napisał/a:
a doida tez zakupiona, babcia przywiezie w grudniu, podobno jest rewelacyjna?????

my mamy ale jakiś nic rewelacyjnego w tym kubku nie widzę zresztą gaura także. Woli normalne naczynia ;-)

rosa - 2011-11-23, 09:46

ana138 napisał/a:
podobno jest rewelacyjna?????

ziemek przekonał się do doidy dopiero po roku, dla mnie to jest mega wygodne, bo dziecko z łatwością pije samo, nie trzeba nalewać do pełna, wystarczy odrobina i się wygodnie przechyla

MartaJS - 2011-11-23, 10:17

A ja się zastanawiam, dlaczego niekapek nazywa się niekapek... Zwłaszcza gdy dziecko odwróci do góry dnem i potrząsa...

Stach pije ze wszystkiego, od butelki ze smoczkiem, przez niekapek, aż po zwykły kubek. Oczywiście muszę mu trzymać na razie.

madam - 2011-11-24, 13:12

ana138 napisał/a:
doida tez zakupiona, babcia przywiezie w grudniu, podobno jest rewelacyjna?????

Dla nas tak.
Sprawdza się od samego początku. Niekapków, butelek, smoczków nie używaliśmy wcale - tylko Doidy.
Dzieciowi łatwiej samodzielnie się napić, bo nie leci po bokach i tak jak pisze Rosa - łatwo się przechyla i trzyma w łapkach.

maga - 2011-11-24, 15:02

u nas też doidy się sprawdził rewelacyjnie. Ziomek uczył się pić z niego gdy miał z 4 - 5 miesięcy. Początkowo były to dosłownie kropelki wody, ale już wtedy niezdarnie chwytał w łapki i przechylał. To zaowocowało dość szybko, bo chyba miał z 9 miechów, gdy sam pił z kubka/szklanki :-)
go. - 2011-11-24, 15:47

ja wcześniej o doidy nie słyszałam, ale oglądam własnie na allegro i po Waszych relacjach też się chyba w niego niedługo wyposażymy :D
moony - 2011-11-24, 17:13

gosia, zakupimy razem? Podzielimy się kosztami przesyłki. Ekologicznie będzie, cooooo? :mryellow: (na allegro widziałam, że ktoś sprzedaje z Wro, może można osobiście odebrać?)
ana138 - 2011-11-24, 17:21

dzieki dziewczyny, w takim razie z niecierpliwoscią czekam na doidę, może i u nas się sprawdzi.
moony napisał/a:
gosia, zakupimy razem? Podzielimy się kosztami przesyłki. Ekologicznie będzie, cooooo?

ale wam zazdroszczę, że sie tak macie blisko ... :->

go. - 2011-11-24, 19:33

moony, a pewnie :D jakbys na któregoś była zdecydowana to pisz i się podpinam :D na wrockowy jeszcze nie trafiłam, ale właśnie oddaje się w pełni allegrowej lekturze ;)
ana138 - 2011-11-30, 15:31

Jenny, a robiłas już ogórkową na kiszonych? ja ugotowałam wczoraj, młody zjadł prawie z michą :-D a była taka dosc kwaśna, z czosnkiem i kminkem. nawet nie mrugnał. kapuchę tez będziemy próbować na dniach.
blw jest super :mrgreen: Marcel je juz naprawde fajnie. lęki mineły zupełnie (znaczy moje) :mryellow:

ana138 - 2011-11-30, 15:40

ja też tylko z tatą przez długi czas ;-) ale teraz juz odważnie sama :mrgreen: babcia jak oglada jedzącego młodego przez skype to jest w szoku. na początku sie oczywiscie nasłuchałam, że co ja to robie, że sie dziecko zakrztusi itd..... ale wczoraj babcia w końcu przyznała, że blw jest fajowe :mrgreen: i sie wszystkim chwali, jak jej wnuczek pieknie je ;-)
ana138 - 2011-11-30, 16:23

na warzywkach standardowo, zamiast cebuli por, z ziemniaczkami, liścia akurat nie dałam, bo zapomniałam ;-) dałam czosnek, majeranek, tymianek i kminek. wyszło naprawde mniam. mowie ci, z michą prawie wsunął, tak mu smakowało ;-)
rosa - 2011-11-30, 17:10

ana138, sam umie jeść zupę? wow!
ana138 - 2011-11-30, 18:59

wiesz co, tak pół na poł, sam zapycha łyżką do buzki, a ja nakładam. jak mu dam michę i łyżke to daje radę, ale trzy czwarte wywali ;-)

[ Dodano: 2011-11-30, 19:49 ]
a ogórkowa wylizywał skórka od chleba.... :mrgreen:
kobietki drogie, macie jakies pomysły na kotlety? ostatnio soczewicowe to u nas przebój, ale zastanawiam sie, z czego jeszcze można by cos wykotletować?

koko - 2011-11-30, 21:58

ana138, ja przerabiam na kotlety dosłownie wszystko (ale nie daję dziecku :mryellow: ). Przede wszystkim kasze, ale też warzywa czy jajka. Dobre są kotlety z ugotowanych ziemniaków i kaszy jęczmiennej, albo z kaszy gryczanej i twarogu. Tak naprawdę wszystko jedno, co wpierdzielisz do masy, kotlety i tak wyjdą dobre.
rosa - 2011-11-30, 21:59

ana tym bardziej BRAWO dla M :-)
kotlety to ja robię ze wszystkiego, jako bazę stosuję namoczone płatki (owsiane, jęczmienne) i kapkę bułki tartej i do tego cokolwiek jest - marchewka starta, resztki kaszy, jakiś strączek, resztki uparowanych warzyw, nieograniczonośc pomysłów i zestawień :-)

kofty - z kapusty, albo ziemniaczano-kalafiorowe

no i falafel z cieciorki albo grochu, ale nie wiem czy dla takiego malucha to się nadaje

[ Dodano: 2011-11-30, 22:00 ]
koko, a czemu nie dajesz jerzykowi kotletów?

Jadzia - 2011-11-30, 22:45

rosa , a kotleciki smażone?pieczone w piekarniku? Czy jeszcze inna wersja obróbki? My jemy smażone, Jagnie takich nie dam-ciągle mam w planach zmobilizowanie się i spróbowanie "piekarnikowej obróbki".
Też dołączam się do ochów i achów dla Marcela :-D Jagna z zup sama je gęstą pomidorową z ryżem (czasami nawet niewiele rozlewa), inne zupy są ostatnio bee, chyba, że dostanie w łapę kromkę chleba to wtedy macza chleb w zupie-i takim sposobem udaje się pół miseczki zupy przemycić. Ale gdy była w wieku Marcela to nawet nie śniłam o tym, że może sama zupę wcinać :shock:

ana138 - 2011-11-30, 23:42

kurde.....głodna się zrobiłam od samego czytania...... :-P
ziemniaczano kalafiorowe........hmmmm....mniam, mniam....
a jeczmienną to w ogóle można dawać? bo w sumie to ja tylko jaglaną, gryczana i orkiszowa, a o jęczmiennej jakos zapomniałam..
a co do tych zup, to M jadł nawet ładniej, ale teraz ma fazę na wymacanie wszystkiego, co trafia do buzi :-)

[ Dodano: 2011-11-30, 22:44 ]
a własnie z obróbka też mam problem, bo nie chciałabym smażonych kotletów, a pieczone bardziej sie rozwalają. jak wy robicie?

[ Dodano: 2011-11-30, 23:30 ]
aha - i dzięki za brawa, achy i ochy w imieniu zainteresowanego :mryellow:

rosa - 2011-12-01, 12:44

takie z płatkami z piekarnika są spoko, jak jadacie jaja to myślę że one jeszcze bardziej sklejają
falafele czasmi piekę, ale jak dla mnie za suche
kofty mi nie wychodza pieczone

koko - 2011-12-01, 15:05

rosa napisał/a:

koko, a czemu nie dajesz jerzykowi kotletów?

Ze smażonym chcę jeszcze poczekać.

rosa - 2011-12-01, 15:06

a pieczone?
ana138 - 2011-12-01, 16:51

dobra, biorę sie za pieczenie dziś. dzieki dziewczynki ;-)
Jenny, a to Marcel też akrobacje z lycha robi. trochę reką sobie pomaga, skórka od chleba. a zupy sa bardzo geste. to nie tak, że zasiada, rozumiesz, naklada pieluche na szyje i elegancko je łyzeczką ;-) burdello jest po tym niesamowite :mryellow: ale ma fun i uczy sie trafiać do buziola, więc sprzatam i nic nie mówię :-) ale jak chce, żeby wiecej zjadł, to mu nakładam na łychę i on sobie wtedy pcha do buzki.
ale ale.....znaczy, ze Samko juz się zupełnie zaprzyjaźnił z łyzeczką????

koko - 2011-12-01, 17:48

rosa napisał/a:
a pieczone?

Ale po co? Ma surowe i gotowane. My nie jesteśmy wielkimi fanami obróbki cieplnej ;-)

rosa - 2011-12-01, 22:27

aha rozumiem
ja i stary uwielbiamy kotlety, dzieci średnio :-)

madam - 2011-12-01, 22:53

Mój młody za kotleta matki się wyprze. I ojca. ]:->
jaskrawa - 2011-12-01, 23:53
Temat postu: początkujemy - prośba o radę i wsparcie (jak zwykle :P)
a my dopiero zaczynamy. ja ciągle walczę ze swoim totalnym brakiem cierpliwości i chceniem wszystkiego już. moja córka ma 6,5 mca. od jakiegoś tygodnia-dwóch zaczynam wprowadzać jej normalne jedzonko. dzieć od jakiegoś tygodnia siedzi, pakuje do buzi wszystko, co ma w zasięgu łapek, interesuje się tym, co my mamy w łapkach. chyba gotowa już...
jakieś dwa tygodnie temu zaczęłam od uparowanego brokuła i marchewki. super poszło :) mała brała do łapki, potem do dzioba. większość wypluwała, ale nie zmartwiło mnie to, bo po lekturze książki o BLW wiem, że tak ma być.
ale potem było tylko gorzej z dnia na dzień. gdy ją posadzę w antilopie, to siedzi moment, a potem zaczyna jęczeć. przez chwilę próbuje coś tam złapać do ręki, ale szybko się zniechęca. najdziwniejsze jest to, że ona ma jakąś awersję do używania rączek do jedzenia. próbuje nawet czasem nachylić się nad blacikiem, żeby skubnąć to, co na nim leży, jak piesek. widać, że chce, aby jedzenie znalazło się w buzi, ale kompletnie nie ma ochoty użyć rączek. zrobiłam też taką próbę, że podałam jej kawałek warzywa prosto do buzi - chętnie ją wtedy otwiera i próbuje.
wczoraj osiągnęliśmy spontaniczny sukces, bo poszliśmy na pizzę i żuła brzegi ciasta (sama je sobie zabrała z serwetki leżącej przed nią, zatem jednak można). trochę na pewno zjadła.
dzisiaj rano dałam jej banana - znowu nic, podnosi rączki do góry i jęczy. radziłam się też na forum gazety, dziewczyny doradziły, że skoro je pizzę, to można jej przecież w domu zrobić.
na pizzę akurat dziś czasu nie starczyło, ale zrobiłam pitę ze smarowidłem z groszku, oliwy i ciemnych oliwek (przypuszczałam, że zje niewiele, zatem zrobiłam coś, co sama uwielbiam:D). ale nie chciała. znowu chwila próby złapania kawałka pity (dużego, wydaje mi się, że dałaby radę to złapać, bo w takie duże paski pokroiłam), a potem marudzenie, rączki do góry i próba złapania chlebka bezpośrednio z blaciku buzią. w końcu nie wytrzymałam i dałam jej do dzioba. lizała, ssała, smakowało jej wyraźnie. no ale zero samodzielności, ale przecież nie o to chyba chodzi w BLW...
co robić? doświadczone mamy, u Was też tak było?
jestem pewna, że w krzesełku jej wygodnie, bo z zabawkami jest w stanie dłużej wysiedzieć, a z jedzeniem nie. nie chce jej się nim bawić, mimo że przecież warzywa kolorowe, krojone w duże, wygodne paski...:(((

squamish - 2011-12-02, 07:54

jaskrawa chyba masz za duze parcie żeby Twoja mała juz pięknie jadła,pamiętaj ze ona teraz dopiero bada konsystencje ,zapachy ,uczy sie przeżuwać ,połukać ,byc moze gryzć...ma to być dla niej zabawa a nie stres.A reszta przyjdzie sama .My popełnilismy ten bład że jak mały zaczął sobie jesć wpychalismy mu jedzenie do buzi ,bo pozwalał i cieszylismy sie jak głupki a to opózniło końcowy efekt .I już mi bałagan nie przeszkadza :)Też musiałąm wyluzować i tego też Tobie życze
jaskrawa - 2011-12-02, 09:20

squamish, nie przeszkadzałby mi bałagan i to, że nie zjadałaby nic, tylko się bawiła, rozgniatała, próbowała czy żuła. problem polega na tym, że ona nie chce tego robić. od dwóch tygodni. nie chce. podnosi rączki do góry i nie chce dotykać jedzenia. dotknie raz, a potem jest jęk... no właśnie. to ma być zabawa a nie stres. kończy się po pięciu minutach jej płaczem, żeby ją zabrać, więc zabieram bo nie chcę jej zmuszać do niczego, bo przecież nie o to chodzi. nie zależy mi, by "pięknie jadła", zależy mi, by się bawiła tym jedzeniem, cokolwiek robiła. może je zrzucać na podłogę :D
ale nie robi tego :( ( nic nie robi :( i martwię się, że jak tak dalej pójdzie, dostanie papkę prosto do dzioba, bo przecież za jakiś czas jednak musi coś zjeść.
trzyma ręce w górze, jakby jedzenie ją parzyło.

ana138 - 2011-12-02, 13:17

jaskrawa, a może zamiast do krzesełka, posadź Marysię na kolanach? jedz cos sama, ze swojego talerza, mała najprawdopodobniej zainteresuje sie tym i będzie chciała ci to ukrasc ;-) nie wiem, czy tego juz próbowałaś, ale tak mi sie przypomniało, ze u nas takie były poczatki. ja jadłam, Marcel siedział na kolanach i koniecznie chciał mi to zabrać. być moze dlatego pizza zadziałała, bo wy ja jedliście.

[ Dodano: 2011-12-02, 12:19 ]
a jak nie, to może po prostu poczekaj jeszcze trochę i spróbuj za tydzień, dwa??

Jadzia - 2011-12-02, 16:41

rosa napisał/a:
takie z płatkami z piekarnika są spoko, jak jadacie jaja to myślę że one jeszcze bardziej sklejają

Jadamy. Po ostatniej porażce z pasztetem z soczewicy (wyszedł mega suchy) obawiam się co mi wyjdzie z kotletów z piekarnika. Ale w przyszłym tyg spróbuję pokotletować ;)

jaskrawa - 2011-12-02, 18:37

ana138 napisał/a:
jaskrawa, a może zamiast do krzesełka, posadź Marysię na kolanach? jedz cos sama, ze swojego talerza, mała najprawdopodobniej zainteresuje sie tym i będzie chciała ci to ukrasc ;-) nie wiem, czy tego juz próbowałaś, ale tak mi sie przypomniało, ze u nas takie były poczatki. ja jadłam, Marcel siedział na kolanach i koniecznie chciał mi to zabrać. być moze dlatego pizza zadziałała, bo wy ja jedliście.

[ Dodano: 2011-12-02, 12:19 ]
a jak nie, to może po prostu poczekaj jeszcze trochę i spróbuj za tydzień, dwa??


ana, chyba tak zrobię - tzn. na kolanach. próbowałam, gdy jeszcze nie siedziała, ale chyba za mała była wtedy i w ogóle nie szło nic. potem wyszłam z założenia, że skoro siedzi, to fotelik lepszy, bo mogę mieć ją bardziej na oku.

a teraz dałam jej świeżego ogórasa z lodówki, bo lodówka prawie pusta. i tak za dużo nie zje, jeśli w ogóle cokolwiek, więc chyba jej nie zaszkodzi. ogórkowe lody. ogórek tak bardzo jej się podoba, że przełamała niechęć do użycia rączek wobec jedzenia, trzyma w łapie i ssie zapamiętale. gdy jej upadł (zapomniałam rozłożyć cokolwiek na dywanie, żeby móc dawać kawałki "z odzysku"), odłożyłam brudny kawałek na stół, daleko od niej. wyciągnęła rączki i zrobiła minę pt. "DAWAJ TO!!!".
świetnie sobie radzi, jeśli coś malutkiego od ogórka się odrywa to wypluwa albo przełyka.
może jakoś to będzie :)

ana138 - 2011-12-02, 21:42

no to swietnie!! na pewno sie przełamie. może musi trafic na swoje jedzonko. Marcel np brokula i marchew dokumentnie olewa po dzis dzień. także myslę, że spokojnie sobie próbuj, a bedzie ok. :-)
Poli - 2011-12-02, 21:56

jaskrawa a mi przszlo do glowy, ze moza ona nie lubi konsystencji packatej , w koncu gotowanane warzywa taka maja , a ogorek jest twardy, tak samo jak brzegi pizzy :-)
jaskrawa - 2011-12-02, 22:04

dzięki :)
może się rozkręci. no kurde, MUSI :D . nie chce mi się blendować jej żarcia i wciskać łychą, już tak bardzo się nakręciłam na BLW, że prędko nie odpuszczę :)

koko - 2011-12-02, 22:07

jaskrawa, u nas też bywają problemy z jedzeniem (synek popada ze skrajności w skrajność). Powtarzam sobie, gdy nic nie chce jeść, że przecież sam siebie nie zagłodzi. I tyle :-) W końcu to wciąż cycek jest dla nich podstawowym żarciem.
jaskrawa - 2011-12-02, 22:11

Poli napisał/a:
jaskrawa a mi przszlo do glowy, ze moza ona nie lubi konsystencji packatej , w koncu gotowanane warzywa taka maja , a ogorek jest twardy, tak samo jak brzegi pizzy :-)


coś w tym jest, dlatego wczoraj tę pitę dałam z mazidłem on. no ale też nie chciała, mimo że wymarzone to było do chwytania. no ale może po prostu to przypadek, może akurat w tamtym momencie chciała akurat cycka alboco. statystycznie rzecz biorąc rzeczywiście lepiej idzie z twardszymi.
jeszcze jedno ulepszenie dzisiaj wprowadziłam - podałam brokuła na takiej gumowej podkładce kuchennej (takie zielone, "gumowe" kółko z ikei), bo na blaciku fotelika wszystko się ślizga. i dałam naprawdę wielkie kawałki, a nie pojedyncze "drzewka". łatwiej jej było chyba, bo jednak próbowała tego brokuła złapać. widać, że jej smakuje, bo chętnie to sobie pakuje do dzioba i oblizuje rączki. szybko się zniechęca niepowodzeniami (eh, w genach to ma po swojej starej :( ( ), no ale troszkę się pobawiła.

koko - 2011-12-09, 10:41

Jenny, co do książki - nie poradzę.
Co do krztuszenia - czasami się zdarza, ale zwykle młody sam sobie z tym radzi. Może przejrzyj sobie jakiś kurs pierwszej pomocy? Będziesz się czuła pewniej. Ja miałam szkolenie w pracy (byłam w 9 miesiącu ciąży), zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będzie mi potrzebna wiedza i umiejętność, jak ratować niemowlę. Okazało się, że wykorzystałam to już w 2 tygodnie po porodzie. Jerzyk zakrztusił się mlekiem tak, że nie mógł oddychać, wtedy wydawało mi się, że to trwaaaaa i trwaaaaa. Interwencja pomogła :-)
Co do tej organizacji posiłków... w czym masz problem? W gotowaniu i jednoczesnej opiece nad Samkiem, czy w jedzeniu synchronicznym? Ja albo sadzam Jerzyka w wysokim krześle obok mnie i patrzy sobie, co robię, daję mu spróbować większości składników, daję mu miskę i łyżkę, żeby sobie tłukł, włączam radio i trochę tańczę, bo bardzo lubi na to patrzeć. Przy obieraniu warzyw siadam po prostu na podłodze obok niego na kocyku i z tej perspektywy sobie ogląda, co robię (no dobra, nie oszukujmy się, najczęściej wcale nie ogląda, bo właśnie broi, albo grzebie mi w obierkach. W każdym razie mam go na oku i w zasięgu ręki).

MartaJS - 2011-12-09, 10:48

Jenny napisał/a:
I jeszcze jedno - jaką książkę z przepisami dla małego wegetarianina kupić?


A po co Ci książka? Jest przecież wegedzieciak. W żadnej książce nie ma tylu przepisów na dania dla małego wegetarianina.

koko - 2011-12-09, 11:35

Super zdjęcie :-) Jerzyk w życiu by tak nie usiedział, dziad (dzisiaj zaczął choodzić trzymając się przewróconego krzesła)
A nie możesz w takim razie dawać mu papki?
Nie trzeba od razu walić z karata w plecy, wystarczy, że położysz Samka na swoich kolanach tak, żeby głowę miał niżej, palce zbierzesz w stożek i popukasz nimi między łopatki.
Może łatwo mi mówić, bo sama mam tak, że najpierw działam odruchowo, a po wszystkim dopiero się boję, ale chyba trzeba, żebyś dla dobra Samka z tym strachem swoim się zmierzyła. On jeszcze parę ładnych lat będzie się czymś dławił...

koko - 2011-12-09, 12:13

Jenny, hm... śmiem twierdzić, że jednak gryzące się koty i psy poradziłyby sobie bez ciebie lepiej, niż zaksztuszony Samko ;-) Niestety, trzeba coś z tym zrobić. Może pięćdziesiątkę na odwagę? :-P Myślę, że po pierwszym razie wszelkie strachy przejdą. Wiem, że niełatwo jest w chwili zagrożenia nagle posłużyć się wiedzą, którą zna się tylko z teorii. No ale cóż... odwołaj się do swojego instynktu, może zadziała w głowie szybciej, niż wyobraźnia, która podsuwa ci wtedy czarne scenariusze? (bo wiesz, tak naprawdę umiesz to zrobić)
MartaJS - 2011-12-09, 12:31

Ja generalnie klepię Stacha w plecy jak tylko zaczyna się lekko krztusić. Nie mieliśmy jeszcze sytuacji groźnej, parę razy zwymiotował jak za dużo sobie do buzi naładował, ostatnio taki wielki kawał chleba w buzi zachomikował. On ma to ogólnie dobrze opanowane, a nawet to lubi, co można wywnioskować z tego, że sam chętnie wsadza sobie palce do gardła, wydaje rzężąco-wymiotne dźwięki i cieszy się jak wszyscy zbiegają się przerażeni.
ana138 - 2011-12-09, 17:03

Jenny, super fota ;-) co do groźnej sytuacji, myślę, że zareagujesz instynktownie. u mnie w pracy kiedyś dziecko się zakrztusiło, zareagowałam nawet nie wiem, kiedy, a znałam to też tylko z teorii.
U Marcela raz było groźne zakrztuszenie, ale wtedy R go wyklepał i chyba też trochę za mocno ;-) ale pomogło. dla mnie to też wielki stres :-/
co do książki, też bym chciała taką, bo lubię :-) ale nie wiem, czy w ogóle taka książka jest. może trzeba napisać? ;-) jedyne, z czego czasem korzystam, to hxxp://lubimyczytac.pl/ksiazka/70804/wegetarianskie-niemowle ale nie ma zdjęć niestety. no i przepisów nie ma za wiele, więcej o tym, jaki produkt co zawiera, jakie są dzienne dawki żelaza, wapnia itd...

[ Dodano: 2011-12-09, 16:04 ]
koko napisał/a:
Może pięćdziesiątkę na odwagę? :-P

:lol: :lol: :lol:

MartaJS - 2011-12-09, 17:47

ana138 napisał/a:
Jenny, super fota ;-)


No, super :-) Patrzę na nią i zastanawiam się, która z nas ma dziwne dziecko. On jest przyklejony? ;-)

go. - 2011-12-09, 20:51

MartaJS napisał/a:

No, super :-) Patrzę na nią i zastanawiam się, która z nas ma dziwne dziecko. On jest przyklejony? ;-)


hehe ja też żeby cokolwiek spokojnie w kuchni porobić muszę małego mt do pleców przywiązać :mryellow:
Ale fotka rzeczywiście bomba :D

koko - 2011-12-09, 21:06

gosia z badylem napisał/a:
MartaJS napisał/a:

No, super :-) Patrzę na nią i zastanawiam się, która z nas ma dziwne dziecko. On jest przyklejony? ;-)


hehe ja też żeby cokolwiek spokojnie w kuchni porobić muszę małego mt do pleców przywiązać :mryellow:
Ale fotka rzeczywiście bomba :D

Noooo właśnie :-) Bo po tej focie już się zastanawiałam, czy moje dziecię ma adhd ;-)

ana138 - 2011-12-10, 13:37

MartaJS napisał/a:
On jest przyklejony?

:-D przywiązany pewnie, tylko sznurki wymazane w photoshopie. przyznaj sie jenny :mrgreen:

Poli - 2011-12-16, 21:00

Dziewczyny a jak to jest z trawieniem na poczatku ?, przeciez taki maluch nie pogryzie jedzenia dobrze, i do zoladka trafia dosc spore kawalki i przeciez nie zostana strawione tylko wyjda w takiej formie jak byly zjedzone ?
moony - 2011-12-16, 22:51

Poli napisał/a:
do zoladka trafia dosc spore kawalki i przeciez nie zostana strawione tylko wyjda w takiej formie jak byly zjedzone ?

U nas też tak było i się nad tym zastanawiałam.

koko - 2011-12-16, 23:09

No tak, ale to przecież chyba tak ma być i nie jest to żaden problem? To nie jest pytanie retoryczne, serio pytam.
MartaJS - 2011-12-17, 18:56

Poli napisał/a:
Dziewczyny a jak to jest z trawieniem na poczatku ?, przeciez taki maluch nie pogryzie jedzenia dobrze, i do zoladka trafia dosc spore kawalki i przeciez nie zostana strawione tylko wyjda w takiej formie jak byly zjedzone ?


Założenie BLW jest takie, że na początku rozszerzania diety praktycznie całe zapotrzebowanie malucha pokrywa mleko mamy. Jeśli nawet marchewka albo brokuł przejdzie przez układ pokarmowy w całości, to nie szkodzi. W miarę postępów w nauce gryzienia, żucia, rozdrabniania coraz więcej będzie trawione, a coraz mniej będzie w kawałkach w kupie. Oczywiście zawsze coś będzie, tak jak piszą dziewczyny - w naszej też jest :-)

MartaJS - 2011-12-19, 08:22

Jenny, nic na siłę. Ja też bardzo chciałam BLW, naczytałam się, napaliłam, ale ostatecznie to wprowadzanie diety u nas było dalekie od BLW-owskiego ideału. Dużo kaszek, papek, zupek, stopniowo różne rzeczy do ręki, do tej pory dużo daję łyżeczką. Każde dziecko jest inne, każda mama jest inna. Daj sobie luz.
A co do zapotrzebowania, też każde dziecko ma inaczej, podejrzewam, że jedno w wieku 5 miesięcy już będzie traciło na wadze, jak nie dostanie czegoś więcej, inne w wieku 10 miesięcy mogłoby jechać niemal wyłącznie na cycu... Samko, zdaje się, do chudzielców nie należy.
Nie ulegaj presji w żadną stronę. Sami sobie też czasem coś narzucamy i potem trudno to sobie wybić z głowy. Obserwuj dziecko i siebie, a nie pomylisz się.
To się pomądrzyła czarownica ;-)

go. - 2011-12-19, 09:16

Jenny, my też póki co z BLW raczej znikomo korzystamy. Nasz też się krztusi- jak zmiksujemy kaszę, a jedno ziarenko nie będzie zmiksowane to na pewno nim się zakrztusi :mryellow: do łapy dajemy tylko suszone morelki, chrupole itp, żeby nauczyć go, że nie wszystko ma półpłynną konsystencję. Ma wszystko przyjdzie czas :)
jarzynajarzyna - 2011-12-19, 09:39

w "bobas lubi wybór" pisało, ze dzieci mają bliżej to miejsce, gdzie zaczyna się krztuszenie - jeszcze na języku, nie w gardle i ze od tego daleko do zadławienia. mnie się sama idea bardzo podoba, ale tez nie wiem, czy będę taka odważna, jak przyjdzie co do czego :-P moja tez się często krztusi mlekiem, bo jest łapczywa a z cyca sika fontanna, w dodatku zapada jej się krtań.
ja tez się często krztuszę, a stara jestem :-P

MartaJS - 2011-12-19, 09:49

Stach się generalnie nie dławił nigdy, nigdy nie było dramatycznej sytuacji, natomiast ładował sobie wielką ilość do paszczy i zwracał. Właśnie u dzieci tak to ponoć działa, w razie czego włącza im się odruch wymiotny i to co za daleko zawędrowało wylatuje. Stach jest tu przykładem podręcznikowym, również na to że dzieciom wymiotowanie, ulewanie itp. nie przeszkadza - nie tak jak dorosłym.
go. - 2011-12-19, 11:40

Jenny napisał/a:

Mam tylko nadzieję, że go jakoś tym nie upośledzę, że nauczy się potem jeść stałe pokarmy


ja myślę, że tu większość z nas- rodziców nie była na BLW i z wszystkimi jest ok ;)

ana138 - 2011-12-19, 21:10

jenny może odczekaj troszkę? Marcel tak naprawdę zaczął fajnie jeść zupełnie niedawno, przełomem była skórka od chleba. z warzywami sobie nie radził. a po tej skórce jakos sie ruszyło.
a jak sie nie da, to sie nie da i już. nie stresuj się. na pewno go nie upośledzisz ;-)

koko - 2011-12-19, 21:21

Jenny, u nas jest tryb mieszany :-)
Tzn. podaję posiłki łyżką (ale są tam kawałki, nie papka), a przekąski i owoce Jerzyk dostaje do ręki. Jak skończy jeść posiłek to dostaje też miskę z pozostałym jedzeniem i łyżkę.
Wyłącznie BLW mu nie szło, bo rękami rozgniatał wszystko na okruszki i wściekał się, że nie może jeść. Tłukł łapami w stolik i ryczał.

ana138 - 2011-12-19, 23:15

u nas też tryb mieszany ;-) w sumie ogólnie bardzo podobny schemat posiłku jak u Ciebie ałła ;-)
YolaW - 2011-12-20, 23:39

Jenny napisał/a:
Mam tylko nadzieję, że go jakoś tym nie upośledzę, że nauczy się potem jeść stałe pokarmy

Jenny, przy Olafie nie wiedziałam o BLW, więc karmiłam go tradycyjnie zmiksowanymi papkami, nawet dłużej niż wy czekałam z wprowadzeniem grudkowatej konsystencji, bo Olaf miał pierwszego zęba dopiero w 10 m-cu. I dziś je normalnie, nie zaburzyło to jego zamilowania do normalnego jedzenia. Także nie ma się czym przejmować. Najważniejsze, by posiłki kojarzyły się dziecku z przyjemnością, a nie stresem rodzica, czy to nie ostatni posiłek dzieciaka.
Przy Dianie mam zamiar prowadzać tylko elementy blw i to nie od razu.

Malati - 2011-12-20, 23:50

Ja zarówno w przypadku starszego jak i młodszego miałam mieszaną kombinację co do podawania posiłków. Część w formie papek część do rączki. Ale ponieważ przy drugim dziecku zrobiłam się bardziej leniwa rzadko karmiłam go sama. :oops: Efekt taki że teraz jada wszystko sam,a Harivenu długo potrzebował asysty przy stole. Więc ja polecam zostawienie dzieciom samodzielności przy posiłkach nawet kosztem początkowego syfu wszędzie dookoła ;-)
YolaW - 2011-12-21, 00:39

czarna96 napisał/a:
polecam zostawienie dzieciom samodzielności przy posiłkach

Tym bardziej, że wszelkie papki są łatwe do samodzielnego jedzenia, bo się do łyżki przyklejają, a nie ma krztuszenia się.

aga40 - 2011-12-22, 11:46

Jenny, moja od zawsze je lyzeczka drewniania z bambusa. kupilam kiedys w carrefour w dziale z jednorazowymi talerzami. Plastiku nawet nie probowalam. Metalowa owszem od czasu do czasu. Moja tez ostatnio tylko z mojej reki jesc chce. Od 2 dni tylko chlebki sama zjada a jak cos je to trzeba robic posilek o roznych konsystencjach, bo sie nudzi, np. lyzeczka zupki, kawalek warzywa i tak na zmiane.
ana138 - 2011-12-22, 23:51

Jenny, a mówia, że kobieta zmienną jest :-)
Dominika - 2011-12-24, 09:09

Ja tez sprobuje zmiksowac blw w papkami, ale pozniej. Moj jest zbyt glodny i zbyt maly by sam jesc (chyba) Ale jak mu podalam chrupka kukurydzianego, to wcina go wesolo. Ale gdy jest glodny to go istny szlag trafia i woli byc karmiony lyzeczka (byle szybko i duzo) :->
go. - 2011-12-28, 10:11

jarzynajarzyna napisał/a:
w "bobas lubi wybór" pisało


ej, masz? i pewnie chcesz mi pożyczyć? :->

go. - 2011-12-28, 10:45

Jenny,
po tym co widzę u mojego jadka ;) to czasem się zdarza, że ma jakieś gazy czy inne ruchy jelitowe i wtedy też malutko je. Może ma jakieś problemy z trawieniem/przyswajaniem jeszcze?

MartaJS - 2011-12-28, 10:47

Jenny, wcale nie mało. Stach w tym wieku wcale nie jadł więcej. Miał różne dni, ale generalnie to cyc był głównym posiłkiem w dzień i w nocy.
Też się przejmowałam ilością. Ale jakoś potem przestałam.

jarzynajarzyna - 2011-12-28, 10:59

Cytat:
ej, masz? i pewnie chcesz mi pożyczyć? :->

masz, możesz pożyczyć :mryellow:

go. - 2011-12-28, 11:01

jarzynajarzyna napisał/a:
masz, możesz pożyczyć :mryellow:


ależ superaśnie :mryellow:
w takim razie mam nadzieje, ze nie widzimy sie dopiero po sesji? :-P

Malati - 2011-12-28, 11:03

Jenny, nie przejmuj się mały tak naprawdę dopiero zaczyna przygodę z jedzeniem,poznaje nowe smaki itp . W tym wieku to jeszcze mleko jest głównym posiłkiem dla dziecka, wiec. to ile zjada innych rzeczy nie jest takie ważne. Ważne że wogóle chce próbować innego jedzonka. ;-)
go. - 2011-12-28, 11:12

kurcze, to ja się zacznę martwić, że mój się przekarmia ;) jego hobby to jedzenie :mryellow:
squamish - 2011-12-30, 10:51

Tak sobie podczytuje notatki z wykładów meża i znalazłam fajny fragment o badaniu jaki pzreprowadziłą w 1985 jakaś tam Malczewska ,'badała 'historie pokarmową '10 dzieci w wieku ponięmowlecym bez apetytu.Ich rodzice nie dopuszczali do przeżywania przez nie zdrowego głodu a zatem i potzreby czynnego domagania sie jedzenia:były karmione we śnie lub 'na raty'.W drugim roku życia nie dostawały skórki chleba do gryzienia,ani drugiej łyżeczki do nauki smaodzielnego jedzenia.Matki nie zwracały uwagi na estetyczny wygląd potraw .Dzieci były fizycznie zmuszane do jedzenia,sraszone,zabawiane lub z napieciem chwalone gdy zjadły.Podłozem niechęci do jedzenia nie był jednak rzeczywisty brak łaknienia lecz ubezwłasnowolnienie dzieci podczas jedzenia.Kromka suchego chleba umieszczona wsród zabawek była ignorowana przez dzieci z apetytem,zaś ośmioro 'niejadków' żywo się nią zainteresowało-w tym czworo zaczęło jeść.'
To taki argument na plus BLW;)
U nas BLW w rozkwicie ,młody jest zafascynowany jedzeniem ,sztućcami ,których fajnie juz zaczyna używać ,pije z normalnego kubka.I coraz mniej ląduje na ziemi ;-)

jaskrawa - 2012-01-04, 11:54

a ja mimo lektury BLW mam coraz więcej wątpliwości. mój Marianek jakoś nie chce jeść, nadal. coś tam się dostanie do środka zawsze, ale tylko wtedy, gdy jej się nie uda wypluć tego, co trafiło do buzi. ona nadal nie rozumie, że to, co trzyma w łapce, to jedzenie. papki łyka bardzo chętnie i rozumie, że są jedzeniem.
o krztuszenie się nie martwię, bo świetnie sobie radzi i śmieje się gdy się zakrztusi. ale tak naprawdę do łapki chętnie bierze tylko to, co suche. makaron, skórkę chleba. brokuła rozgniata, ale trochę zje. i pieczonego ziemniaka. nie mogę codziennie na przemian robić brokułów i pieczonych ziemniorów! ja jem bardzo dużo różnych duszonych warzyw z kaszami/ciemnym ryżem i nie mam pomysłu jak jej to podawać. jeśli posmaruję coś sosem, to już nie ruszy tego. nie lubi brudzić sobie rączek.... bawi się tym, ale do dzioba nic nie trafi. jeśli jej nabiorę coś na łyżeczkę, macha nią, aż wszystko z niej spadnie :D
i przez to wszystko mało zjada, śladowe ilości. szybko się nudzi. poza tym mam wrażenie, że jest głodna ciągle. wisi na cycku tyle czasu co noworodek, w nocy budzi się dwa tysiące razy...
gdy próbuję dać papkę, to je bardzo chętnie i śmieje się do tej papki.
trochę jestem zniechęcona już BLW. oczywiście zdaję sobie sprawę, że mleko najważniejsze i tak naprawdę może być tylko na mleku na razie, ale po prostu zmęczona już jestem. nigdzie nie mogę wyjść, bo modyfikowanego Marianek w ogóle nie chce (wie, co dobre, skubana), a odciąganie zajmuje eony. a gdyby zjadła porządny obiadek, to moglibyśmy ominąć może chociaż jeden mleczny posiłek i znękana matka mogłaby chociaż do kina iść. znajomi się ze mnie już śmieją, bo kilka miesięcy temu obiecywałam im, że do kina to pójdę na pewno niebawem, jak uda mi się małą nauczyć pić okazyjnie mm. od tamtej pory minęło tyle czasu, a ja nadal jestem totalnie uziemiona przez niemowlaka jedzącego co godzinę najrzadziej.
aha, gotowanie kaszy na gęsto by ją pokroić totalnie nic nie daje, musiałabym chyba ją wysuszyć na wiór w piekarniku i oblać betonem, żeby się nie rozpadła w małych łapkach więc nie wiem, jak mogę jeszcze podać kaszę inaczej niż łychą.
jeszcze inna sprawa, że dziecko chyba nic nie trawi, bo wszystko wychodzi dupką takie samo jak weszło. od początku czyli od półtora miesiąca. nawet te papki. czy to oznacza, że jeszcze tak naprawdę nie pora na rozszerzanie diety? już sama nie wiem, co o tym myśleć.

ana138 - 2012-01-04, 23:13

nie no...wychodzic bedzie. MArcel dzis wykupał całe sliwki suszone na przykład.
jaskrawa, może odpusc na chwile? sama nie wiem.....MArcel miał takie okresy, że tylko papki na przemian z okresami, ze tylko do łapki. teraz mamy mix.

[ Dodano: 2012-01-04, 22:14 ]
tzn miałam na mysli, żeby sobie jadła te papki chwilowo, jesli ma na nie ochotę. a do łapki cos daj do zabawy, moze sie potem rozkręci

YolaW - 2012-01-05, 00:50

jaskrawa, nic za wszelką cenę wg. mnie. Jak nie wychodzi na razie blw to odpuść jej, wrócicie do tego za jakiś czas. Zwariujesz, lepiej idź do kina :)
jaskrawa - 2012-01-05, 13:20

ana138 napisał/a:
nie no...wychodzic bedzie. MArcel dzis wykupał całe sliwki suszone na przykład.

wiem, że wychodzić będzie. ostatnio zjadła skórkę chleba z pestkami dyni. kupa składała się z pestek dyni, był taki widok, że aż chłopa zawołałam. i taka kupa nie sprawiła jej żadnych trudności... ale chodzi mi o to, że wychodzi nawet marchewka i ziemniak. czyli coś, co teoretycznie powinna już chyba trawić...
Cytat:
jaskrawa, może odpusc na chwile? sama nie wiem.....MArcel miał takie okresy, że tylko papki na przemian z okresami, ze tylko do łapki. teraz mamy mix.

[ Dodano: 2012-01-04, 22:14 ]
tzn miałam na mysli, żeby sobie jadła te papki chwilowo, jesli ma na nie ochotę. a do łapki cos daj do zabawy, moze sie potem rozkręci

chyba tak zrobię :)

[ Dodano: 2012-01-05, 13:25 ]
YolaW, a pójdę :D niech siedzi głodna ze swoim starym :D

a dzisiaj umarłam ze śmiechu nad własną naiwnością. dałam jej papeczkę. karmię ją, ta ślicznie dziobek otwiera. nic nie spadło nawet na blacik krzesełka ani ubranko. czyściutko, pięknie. se myślę - olewam to całe BLW, mam dosyć tego bajzlu, papeczki je ładnie, nie trzeba jej potem pod prysznic wstawiać w ciuchach ;)
wtem ta złapała łapą michę i pociągnęła. cała zawartość wychlupała się na nią, na dywan, na moje spodnie :D
najpierw wymamrotałam tylko "no kurwa" pod nosem, ale potem zaczęłam się śmiać. przy BLW nigdy aż takiego bajzlu nie było, bo kawałki można jakoś pozbierać, a papunia jak wszędzie wsiąknie to KONIEC :D

ana138 - 2012-01-05, 14:27

jaskrawa napisał/a:
wychodzi nawet marchewka i ziemniak. czyli coś, co teoretycznie powinna już chyba trawić...

u nas marchewa też sie czasem pojawi.
jaskrawa napisał/a:
wtem ta złapała łapą michę i pociągnęła. cała zawartość wychlupała się na nią, na dywan, na moje spodnie

:lol: :lol: :lol:

go. - 2012-01-05, 17:30

u nas póki co skośny kubeczek króluje, nawet papka buraczkowa z niego jakoś lepiej/szybciej wchodzi :mryellow:
jarzynajarzyna - 2012-01-05, 21:43

jaskrawa napisał/a:
najpierw wymamrotałam tylko "no kurwa" pod nosem,

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
u mnie to jest komentarz na kolejnego pawia, heh, jak pn raz n przebieram siebie, ją i wycieram podłogę...

YolaW - 2012-01-07, 21:03

gosia z badylem napisał/a:
skośny kubeczek

gosia z badylem, jak toto wygląda i gdzie toto można zobaczyć/kupić?

bodi - 2012-01-07, 21:09

U nas też kubeczek rządzi, młoda aż się trzesie na jego widok :)
Dzisiaj piła koktajl z jagodowcow , śliwek suszonych I siemienia, aż miło :) .

A samodzielnie nawet nieźle sobie radzi z groszkiem zielonym, chwyt jeszcze nie do końca precyzyjny ale coś tam trafia do paszczy :)

Kiedy zaczelyscie podawać pszenice?
U nas na razie (8 mies) ryż, quinoa, gryczanka I kukurydza.

[ Dodano: 2012-01-07, 20:10 ]
Yola, nazywa się to doidy cup, znajdziesz łatwo w googlach, pisze z tel więc nie wstawie obrazka, ale też polecam!

go. - 2012-01-07, 21:59

bodi napisał/a:

Yola, nazywa się to doidy cup, znajdziesz łatwo w googlach, pisze z tel więc nie wstawie obrazka, ale też polecam!


dokładnie! jak nigdy nie pamiętam jak to się nazywa fachowo (choć keteter rektalny już zapamietałam :mrgreen: ). Kupowałam z moony na allegro.
Właśnie Ewa, jak tam u Was? Bartek choć chłonie z niego? :)

ana138 - 2012-01-07, 22:03

bodi napisał/a:
Kiedy zaczelyscie podawać pszenice?

ja jakos niedawno - może ze trzy tygodnie temu.

koko - 2012-01-07, 22:07

Bodi, my dajemy w zasadzie od początku (w sensie - od początku rozszerzania diety oczywiście). Z tym, że głównie pszenicę orkisz.
ana138 - 2012-01-07, 22:27

aaaa.....zapomnialam o kaszce orkiszowej, od szóstego miesiaca chyba mniej więcej
YolaW - 2012-01-07, 23:39

Dzięki za nazwę tego kubeczka, znalazłam już na allegro :)

My pszenicę od początku, tym razem dostosowałam się do wczesnego wprowadzania glutenu w minimalnych ilościach.

go. - 2012-01-08, 10:57

bodi, a my z kolei dajemy od 5 miesiąca , generalnie w sumie mogłabym skopiować post koko ;-)
moony - 2012-01-08, 12:29

gosia z badylem napisał/a:
Właśnie Ewa, jak tam u Was? Bartek choć chłonie z niego?

B. pije w ogóle śladowe ilości, choć co chwilę podstawiam mu pod nos. On woli wylewać i gmerać w środku :P Jeśli sama mu dam, wypije dwa łyki. Może trzeba było bardziej jaskrawy kolor wybrać :mryellow:

go. - 2012-01-08, 15:44

moony napisał/a:
Jeśli sama mu dam, wypije dwa łyki. Może trzeba było bardziej jaskrawy kolor wybrać :mryellow:


:mrgreen:
ja więcej niż 2-3 łyki nie nalewam, bo by S. się znudziło chyba :mryellow:

rosa - 2012-01-08, 19:21

bodi ja pszenicę w postaci makaronu i swojego chleba gdzieś w 9 m-cu chyba
ana138 - 2012-01-12, 19:45

mamy nowy przebój ;-)

By hxxp://profile.imageshack.us/user/ana138]ana138 at 2012-01-12

By hxxp://profile.imageshack.us/user/ana138]ana138 at 2012-01-12

koko - 2012-01-12, 20:00

Jak panisko :mryellow: Super!
squamish - 2012-01-13, 12:42

Super chłop i fajny grubasio!
ana138 - 2012-01-13, 16:32

koko, Jenny, squamish, dzieki xxx
go. - 2012-01-13, 16:49

ana138, kukurydziany potwór, super! :D

U nas próby krzesełkowe od takich "prawdziwszych blw" prób kończą się fiaskiem, bo S. bardziej interesuje co my mamy na talerzach, niż swoje żarcie :roll:

koko - 2012-01-13, 22:01

gosia z badylem, a może poświęćcie się i zjedźcie to samo, co Sebastian? Nie wiem, jakieś warzywa na parze, czy coś... No wiesz, żeby widział, że macie to samo.
jaskrawa - 2012-01-13, 22:49

gosia z badylem, czy Wasz Sebastian też bierze talerz i wywala wszystko? mnie się trochę chce śmiać z tej książkowej sugestii, by pozwalać dzieciom jeść z talerza rodzica. moja córunia bardziej interesuje się samym talerzem niż zawartością :-/
MartaJS - 2012-01-13, 22:57

Stach też tak miał. Dopiero teraz zaczynam dawać mu miseczkę i jak się pilnuje, to jest szansa, że zje trochę zanim wywali :-P
YolaW - 2012-01-14, 00:00

ana138, Marcel jest cudny a mina mówi wszysko, co mysli o kukurydzy :)
ana138 - 2012-01-14, 01:37

gosia z badylem, u nas tez właśnie bardzo fajnie działa jak mamy na talerzah to samo,
YolaW napisał/a:
mina mówi wszysko, co mysli o kukurydzy

:lol: :lol: :lol: tak jest!!!! :mryellow:

go. - 2012-01-14, 07:34

no mamy na talerzach prawie to samo- w sensie warzywa te same, tylko później doprawione + ew. jakieś dodatki
bodi - 2012-01-14, 15:52

dzieki za pszeniczny odzew dziewczyny :)

co do talerzy to u nas Milka też uwielbia wywracać do góry dnem ;)
ale ostatnio ładnie trafia łyżką do buzi, ja nakładam niedużo gęstej zupy, a ona zjada :)

YolaW - 2012-01-17, 21:38

bodi, brawo za samodzielność Milki :) Ile ona już ma?

Ja dzisiaj dałam kawałek miękkiego brokuła (bardziej z ciekawości niż chęci podania jej posiłku). Od razu trafił do buzi, ale zaczęła się krztusić. Nie jakoś mocno, ale trochę mnie to nerwów kosztowało. Chyba nie dla mnie blw na tym wczesnym etapie. Poczekam jeszcze.

lamialuna - 2012-01-24, 22:55

no to wracam tutaj po porade... :)
Brunek jest ciezkim zabkujacym i nigdy nie lubil skrobac zebami marchewki itp...
z twardych pokarmow przejdzie jablko i orzechy...

mial cudny etap okolo 2 miesiecy temu ze sam siadal do porannej kaszki i ja wyjadal lyzka, potem opanowal widelec i teraz nawet przy stole nie chce siedziec by jesc...

chce by go gonic z lyzeczka ... :(
radzcie matule!

squamish - 2012-01-25, 11:31

Może dorasta i stwierdził ,że co sie będzie brudził :-P Pewnie to etap przejściowy.
A z pokarmów stałych nic wiecej nie przejdzie?Kotleciki różnej maści,placki ,pity ,gotowane warzywa...?
Tymek też wtrynia orzechy ,choć w kupie mnóstwo nie pogryzionych kawałków :-D
U nas póki co sielanka.Tymol je całkowicie sam ,nie pozwala sie karmić :-x Opanował też widelec ,łyche(ale swoimi nie chce jeść tylko dużymi!).Ostatnio wykombinował ,że trzeba przechylić miske żeby dobrać sie do końcówki zupy a jeśli to nie pomaga robi coś takiego

[ Dodano: 2012-01-25, 11:31 ]
:-D

[ Dodano: 2012-01-25, 11:37 ]
A propos kaszek to u nas odwrotnie ,zje ale woli te twardsze rzeczy ,uwielbia ziemniory w kazdej postaci i soczewice ,czy gotowaną czy kotlety z tejże.W zasadzie z niejadka zrobił sie żarłok okropny.Ale to on musi mieć prawo wyboru ,jeśli nie pozwole mu czegoś wziąć z mojego talerza,histeria i koniec jedzenia.A jemy z jednego gara ,nie chciałoby mi sie gotować dla niego osobno :roll:

[ Dodano: 2012-01-25, 13:05 ]
Czasami jak mi sie nie chce sadzać jegomościa przy stole i sprzątać po nim ,rozrzedzam mu kaszke i do kubka niekapka albo butli i do łapy,młody wtedy wypija ile chce.

jaskrawa - 2012-02-20, 22:23

to znowu ja w tej samej kwestii, co ostatnio - co byście zrobiły? miksować papki czy trwać w BLW? moje dziecko prawie NIC nie zjada na BLW - z rzeczy do łapki je tylko chrupki kukurydziane, śladowe ilości chleba i wafli ryżowych, brzegów od pizzy lub makaronu. czyli tylko mączne rzeczy. warzyw żadnych nie chce jeść, bardzo szybko nudzi się jedzeniem, bierze coś do rączki i odrzuca niemal od razu, a potem nie ma szans, by do tego wróciła. próbowałam jej dawać już chyba wszystkie warzywa, jakie znam i nic - gotowane na parze, pieczone... weźmie do dzioba, wypluje, potem najwyżej chwilę pogmera w tym jedzeniu, ale nie zjada nic. gdy jej się chrupek czy chlebek zanurzy w jakimś sosie, nie zjada, jakby nie chciała tego "upapranego" dotykać. o jedzeniu mowy nie ma. i tak jest od dłuższego czasu. na początku, gdy miała gdzieś 7-8 mcy coś tam zjadała, zwłaszcza brokuły dobrze szły, ale teraz nawet na nie nie spojrzy.
złamałam się i miksuję jej jaglankę na śniadanie z bakaliami, żeby chociaż nie babrać się już z wodnistymi kupami w ilości pięć dziennie (dzięki kaszce kupki są już takie gęstawe i co kilka dni, więc spoko). niezmiksowanej nie zje.
ma 9 miesięcy i tydzień. w książce o BLW chyba pisali, żeby się nie martwić, jeśli dziecko tak gdzieś do 9 miesiąca prawie nic nie zjada. no ale co potem? czy w tym wieku dziecko musi już jeść stałe pokarmy? czy są dzieci, które "nie nadają się" do BLW? nie rozumiem, dlaczego mała nie umie pojąć, że to, co ma przed sobą to jedzenie. poza tym chętnie wszystko, co złapie bierze do rączki, do buzi itd., nie jest jakaś "wycofana" jest na cycu cały czas.
poradźcie coś, nie bardzo wiem, co robić. wydaje mi się, że dziewczyna jest już na tyle duża, że nie powinna mieć problemów z jedzeniem "z łapki". na ile starczy samo mleko?

rosa - 2012-02-20, 22:40

jaskrawa, mój Ziemek zaczął jeść tan na prawdę jak miał 10-11 m-cy, BLW robilismy od 6 m-ca, cos tam zawsze do brzucha trafiło, jadłam razem z nim, jadł to co my, ale bez przekonania. Papek nie dawałam wcale, cycek ile chciał (dużo), w końcu zaczął się interesowac jedzeniem. nie ma jedynej słusznej drogi, jezeli czujesz sie spokojniejsza dając miksy, a ona chetnie zjada, to chyba ok :-)
ana138 - 2012-02-20, 22:50

rosa napisał/a:
nie ma jedynej słusznej drogi

o wlasnie! dobrze powiedziane ;-)
Jesli możesz jeszcze troche poczekać, to mała na pewno sie rozkreci, ale jesli martwisz się i obu wam to pasuje, to kilka papek nie zaszkodzi ;-) my tez mamy tryb mieszany - troche do lapki trochę miksa.
A dzisiaj przypadkiem odkryłam sposób na warzywa. Marcel nawet nie chciał spróbowac, wszystko było od razu wywalane. ponabijałam mu marchewkę, brokuła itd...na widelec....zadziałało!!!! wsunał wszystko, co do najminiejsego kawałeczka, je je je!!! :mrgreen:

koko - 2012-02-20, 22:56

jaskrawa, u nas tak jak u any138, z tym, że papek nie daję, tylko trochę rozgniatam widelcem co większe kawały. Blenduję tylko orzechy i nasiona.
squamish - 2012-02-21, 08:09

jaskrawa ja bym sie nie stresowała (wiem dobrze sie mówi bo sama to pzrechodziłam).A mój Tymek też 'zosia samosia' podobnie jak Samek Jennyi wolał sam niż być karmiony.Wiec jeśli Twoje dziecie ni chce to nie ma co zmuszać i karmić ja ,jednocześnie delikatnie zachecać do samodzielnej nauki ,dać widelec ,łyche ...W odpowiednim dla niej czasie prawdopodobnie zaskoczy.
U mnie to było tak ze młody zaczał rzeczywiscie jeść i chcieć wiecej jeść (ok 13 -14 miesiaca)kiedy przestałam go karmić piersią ,wcześniej tez sie martwiłam (oczywiscie podszepty rodziny też na mnie wpływały ) ze zagłodze młodego tylko na moim mleku ,bo bywało tak ,ze nie chciał nic jeść tylko wisiał na cycku.Ale teraz z perspektywy czasu wiem ze mu to całkowicie wystarczało ,taką miał wtedy potrzebe.
Co do papek ,ja miałam typ nie bardzo lubiacy taka konsystencje w tym wieku ,musiał mieć coś do zgryzienia ,pomymlania :-D .
Teraz jestem u rodziców i juz nie mam siły im tłumaczyc zeby nie dokarmiali Tymka w miedzy czasie ,bo widząc ze nie je a bawi sie chyba szlak ich trafia.Ja już zaczynam sie śmiać w głębi duszy z tych 'samolocików' .Tymek i tak cwańszy od nich wszystkich chce to je ,nie chce to nie je i wywala zawartość michy na stół ]:-> a nie woła że głodny wiec znaczy że nie chce i tyle!

jaskrawa - 2012-02-21, 09:41

hm... próbowałam już kilka razy dać rozgniecione widelcem warzywa i tak naprawdę tylko dynia wchodzi nieźle. tak poza tym to też w sumie nie bardzo chce jeść. gdy próbuję jej podać coś łyżeczką, łapie łyżkę i bawi się nią. nawala zadowolona łychą w blacik krzesełka itd.. nie próbuje się jednak sama nakarmić, wkładać łyżki do buzi. no ale gdy daję papki, udaje mi się podać jej chociaż ze dwie - trzy łyżeczki strawy, a na BLW nie zjada naprawdę ani trochę. no ale skoro Wasze dzieci, będąc starsze niż moje, trwały niemal tylko na mleku i jakoś nic im się nie stało, to jestem spokojniejsza. może w końcu zaskoczy.
czytając książkę, wyobrażałam sobie to tak, że dziecko ze dwa miesiące faktycznie bawi się jedzeniem, a w końcu, ok. 8 miesiąca powiedzmy, zaczyna jeść. w obliczu faktu, że właśnie leci czwarty miesiąc i nic, zaczynam się po prostu martwić. no ale wiem, wyobrażenia swoje, a dziecko swoje. nie da się go przecież wcisnąć w ramy. pytania i uwagi rodziny też oczywiście czynią spustoszenie w moim przekonaniu o słuszności tej metody ;)
jest jeszcze jeden problem - Walka O Mięso. mój mięsożerny konkubent chce, żeby mała jadła mięso i gdy ta nic nie chce jeść, coraz częściej podrzuca pomysł, by spróbować dać mięso, może jej będzie smakowało i się rozkręci. powiedziałam mu już, że to bez sensu, że to nic nie da, bo warzywa i tak musi zacząć jeść, a mięsa nie musi, bo łatwo je zastąpić, warzyw zaś i kaszy nie. no ale on uważa, że lepiej, żeby jadła chociaż mięso niż sam chleb. boję się, że, jeśli damy jej mięso, rzeczywiści jej zasmakuje i wtedy nie będę miała już żadnego argumentu, by jednak mięsa jej nie dawać. a ja nie wyobrażam sobie robienia własnemu dziecku kotletów, kupowania kurczaczków :( ((
mam wrażenie, że za kilka miesięcy, gdy mała zacznie jeść normalne obiady, będzie wojna, bo on, robiąc sobie mięsny obiad, zacznie ją częstować. to samo będzie u jego mamy. nie mam żadnych sojuszników w rodzinie, bo wszyscy, łącznie z moją naprawdę fajną szwagierką (żoną brata mojego faceta) uważają, że dziecko MUSI jeść mięso. moja siostra eks-wegetarianka też karmi swoje dziecko mięsem.

aga40 - 2012-02-21, 09:53

jaskrawa, pociesze cie: ja tez nie mam sojusznikow, ale co tam!JA miesa nie daje mojej corce. tatus chcial dac i dal (wkoncu to nietylko moje dziecko). mieso wyladowalo na podlodze z odruchem wymiotnym. tatus padline je w pracy. w domu nie ma jej za czesto. moze raz lub dwa na tydzien tylko dla tatusia. jak bedzie wieksza, to jej wytlumacze, co to mieso i decyzja nalezy do niej! zreszta nie stac nas na wiecej padliny. w moim domu rodzinnym padlina byla zawsze i wszedzie, ale jakos mnie do tego nie ciaglo.
paulina - 2012-02-21, 10:23

hyhy metoda: przygotuj mięsko na ostro :mrgreen: raz spróbuje i na długi czas będzi espokój hehehe
a tak powaznie - niektóre dzieci bez miecha ani rusz do pewnego wieku. ja mam takiego. ale ostatnio nie chciał, bo mu żal rybek było - ze się je zabija i w ogóle. wiec jest szansa, że jeśli nawet lubi, to ideologicznie przestanie :-D jak bedzie starszy a ja mu w tym pomogę.

jaskrawa - 2012-02-21, 10:45

dziewczyny, to oczywiste. nie chcę się rozstawać z ojcem mojego dziecka tylko dlatego, że chce karmić mięsem naszą córkę :) pisząc "wojna" nie mam na myśli wojny na śmierć i życie, z trzaskaniem drzwiami i pakowaniem walizek :) a raczej konstruktywne dyskusje. poza tematem mięsa wszystko między nami ok.. jasne, że to nasze wspólne dziecko, jednak prawdę mówiąc uważam, że w tej dziedzinie powinien raczej uznać moją przewagę (co nie znaczy, że ślepo się ze mną zgadzać). mimo że nie jestem ekspertem od żywienia, wiem od niego znacznie więcej, co jest zdrowe, a co nie i sama lepiej się odżywiam. ja się tym trochę interesuję, czytam, dowiaduję się itd.. sam popełnia wiele grzechów żywieniowych, ale to jego sprawa. jednak nie chcę, aby uczył dziecko chodzenia do mc faka. niech on lepiej decyduje w innych sprawach dotyczących dziecka - np. w kwestii przedszkola czy w ogóle edukacji. już teraz to jemu przypada decydowanie, w co małą ubieramy. ma dobry gust (lepszy niż ja).
myślę, że ostatecznie stanie na kompromisie - ja mięsa nie będę jej podawać, ale skoro on chce i mała będzie jadła, no to niech podaje, byle to nie były jakieś świństwa, typu hamburgery czy przesolone wędliny. u babci niech też je, jeśli będzie chciała.

[ Dodano: 2012-02-21, 10:47 ]
paulina, dobre :D

aga40 - 2012-02-21, 11:20

jaskrawa, u mnie hamburgery sa czesto: chlebek z przepisu na buly z forum i kotlety warzywno-kaszowe :P tato ma mieso a mala kotlet takowy. wszyscy sa zadowoleni. co do mc faka, moj maz lubi, ale szkoda mu kasy, bo przelicza hamburgery na gry na konsole :P fryty smazymy w domu, hamburgery tez, od coli zaczal mu brzuch sie pompowac, wiec od 5 lat tylko woda. pokaz twojemu na youtubie jak zarelko od faka nie zmienia sie przez rok chyba-zero plesni. mojego to uspokoilo ;) moj sie kiedys wedlinami i bobaskami tak najadl (nawrzucal w siebie dziadostwa przez lata typu wiecej soli i wody niz miesa), ze teraz jak wezmie kes do buzi to biegnie do WC az sie za nim kurzy! ok nie robmy juz offa, bo nas skrzycza za to! niech zyja hamburgery i BLW ;)
jaskrawa - 2012-02-21, 14:06

aga40 TAKIE hamburgery to jak najbardziej. co do mc faka, to mój chłop jest doskonale uświadomiony, co to za syf, nawet jakąś książkę na ten temat mamy i przeglądał. ale nie przeszkadza mu to. przyjmuję postawę "ojtamojtam", gdy próbuję mu coś uświadomić, na wszelkie moje gderanie wyciąga z uśmiechem colę z lodówki, więc już dawno przestałam mu gderać :) tzn. tylko czasem nie mogę się powstrzymać :)
a co do BLW - no niech żyje, ale u mnie w domu póki co nie chce wyrosnąć :)
dzisiaj był bunt totalny - nawet nie chciała nic dotknąć....

aga40 - 2012-02-21, 15:00

jaskrawa, jak mu zacznie sie pompowac w przodzie, to przestanie :) u mnie wczoraj byl bunt totalny: miala jajco, surowke, cake oliwkowo-serowy. nie chciala nic. wrocilismy do obowiazkow. podrobila, pospiewala, podrobila i wszystko zjadla oprocz jajca. zjelo jej to godzine. dzis znalazlam szostego zeba ;) a moze ona jeszcze nie dorosla do BLW. u nas dopiero cos ruszylo kolo 9 miesiaca. wczesniej nic nie chciala.
daj na luz. dziecko nie da sie zaglodzic! jak zglodnieje to zje! mama zen dziecko je!!!

jaskrawa - 2012-02-21, 17:19

aga40, no właśnie u nas mamy ten dziewiąty i dlatego zaczęłam się trochę martwić. ale racja - mama zen. jak zen to zen. dostała właśnie kawałek mojej kanapki z masłem orzechowym, pół kawałka zjadła. to i tak szok i niedowierzanie, bo do tej pory niczego, co było w czymkolwiek umazane, nie ruszyłaby.
a co do starego - już mu powoli zaczyna się coś z przodu wyrzynać :D ale na razie zrzuca to na zimowy brak ruchu (w naszym parku cholernie ślisko i nie ma jak biegać bez ryzyka wywinięcia orła). dobra tam, trudno. najwyżej będzie na cycu do osiemnastki.

[ Dodano: 2012-02-21, 17:20 ]
* ostatnie zdanie apropos córki oczywiście, nie starego :D

paulina - 2012-02-28, 16:46

brne przez watek ale tak na szybko: jakie polecicie krzesełko i talerzyk? (dobre i tanie!)
i co mam zrobic: moja młoda ma 6 mies bez tygodnia i rwie sie do mojego talerza. wczoraj dałam marchewki talarek, dzis mam te kawałki na otulaczu hehe. mała siedzi, ale nie ma zebow jescze. mozna jej dawac?

rosa - 2012-02-28, 17:35

paulina, ja miałam krzesełko antilop z ikea hxxp://www.ikea.com/pl/pl/search/?query=antilop polecam
mam do sprzedania za 15 zł (z blacikiem) + koszty wysyłki jezeli jesteś zainteresowana

brak zębów nie przeszkadza w jedzeniu - Ziemkowi wyrósł pierwszy jak miał 11 m-cy :-)

jaskrawa - 2012-02-28, 18:15

potwierdzam, że antilop się bardzo sprawdza - bardzo prosty, tani (a od rosy to w ogóle jak widać pół-darmo :) ) łatwo umyć i posłuży długo. niedawno odwiedziła mnie siostra i posadziła w nim swojego syneczka - 20 miesięcy, ale na 97 centylu wzrostu i wagi, więc kawał chłopa. i bez problemu się zmieścił i siedział wygodnie. moim zdaniem sto razy fajniejszy antilop niż te wszystkie drogie krzesełka z "tapicerką", która tylko plamy od żarcia zbiera. w dodatku po złożeniu zajmuje bardzo mało miejsca, a nogi się tak łatwo zdejmuje, że nawet ja to potrafię. leciutkie, można na wakacje zabrać.
cóż, ikea powinna mi płacić.... ;)

[ Dodano: 2012-02-28, 18:18 ]
a co do talerzyka - nie musisz się spieszyć :) my w zasadzie wcale nie używamy, żarcie idzie bezpośrednio na blacik, bo młoda, gdy ma je na talerzyku, bierze go do łapy i wywala zawartość na podłogę, więc bez sensu. do kaszki mamy najprostsze miski z ikei, takie kolorowe są w trójpaku z łyżeczkami. rozmiar jak na teraz mają akuratny.

MartaJS - 2012-02-28, 20:29

Dopisuję się do fanclubu Ikea Antilop. Mamy, używamy, polecamy. Talerzyka zaczynamy używać dopiero teraz (zwykle dorosłego), wcześniej talerzyk był ciekawszy od żarcia i szybko zamieniał się w latający talerzyk. Co innego miseczki.

Widziałam kilka dni temu pewnego trzyletniego wegedzieciaka, który też siedział sobie w tym krzesełku :-)

koko - 2012-02-28, 20:32

paulina, my też mamy Antilopa. Potwierdzam to, co piszą dziewczyny - sprawuje się rewelacyjnie. My żyjemy na kilka domów i ciągle jeździmy w dalekie trasy, w 30 sekund rozmontowujemy to krzesło na czynniki pierwsze i składamy z powrotem.
ana138 - 2012-02-28, 21:32

paulina, my też bez talerzyka, bo był wazniejszy niż jedzenie.
dziąsłami da rade!!!
co do krzesełek - ja mam takie tylko inne ;-) tzn cos w tym stylu:
hxxp://www.bobomarket.pl/p,,64370.html
rewelacyjne na wspólne obiadki ;-)

jaskrawa - 2012-02-28, 22:42

MartaJS napisał/a:
wcześniej talerzyk był ciekawszy od żarcia i szybko zamieniał się w latający talerzyk.

:mrgreen:

KasiaQ - 2012-02-29, 00:34

nie chcę Was zmartwić, ale właśnie sobie przypomniałam, że czytałam coś o krzesełkach z Ikei i odnalazłam ten artykuł - mam nadzieję, że Wam się przyda:
hxxp://finanse.wp.pl/kat,1356,title,IKEA-wycofuje-krzeselka-Antilop-do-karmienia-malych-dzieci,wid,14142048,wiadomosc.html?ticaid=1e011&_ticrsn=3

zawsze lepiej dmuchać na zimne i upewnić jaki model się zakupi ;-)

squamish - 2012-02-29, 06:35

antylopa jest najlepsza do czyszczenia !Wcześniej miałam drewniane i szlag mnie trafiał a to ustrojstwo smig śmig i już :-P
go. - 2012-02-29, 08:19

KasiaQ napisał/a:

nie chcę Was zmartwić, ale właśnie sobie przypomniałam, że czytałam coś o krzesełkach z Ikei i odnalazłam ten artykuł - mam nadzieję, że Wam się przyda:
hxxp://finanse.wp.pl/kat,...1e011&_ticrsn=3

\
ikea moja ukochana :lol:
Z 2 miesiące temu jak byłam obok to wielki baner wisiał, coś w tym stylu- 'prosimy o zwrot dzbanków <fotka > (takich szklanych), przy nalaniu wrzątku pękają' :mryellow:

jarzynajarzyna - 2012-02-29, 08:38

dziewczyny, a można dokupić blacik do tego osobno? myśmy dostali w prezencie i bez tego blatu.
a co do zajebiście łatwego montażu, to nie wiem, wpadła nam jedna ze śrubek do środka do nogi i teraz musimy chyba wyciągnąć pogrzebaczem :mryellow:

martika - 2012-02-29, 08:41

My mamy takie cudo:

hxxp://allegro.pl/super-nowosc-krzeselko-do-karmienia-baby-snug-i2077843201.html

Udało nam się dorwać w lumpeksie za grosze w idealnym stanie. Niestety bez blatu :( Ogólnie ten fotelik jest bardzo fajny. Dziecko, nawet malutkie siedzi w nim bardzo stabilnie. Ma wysoko podparte plecki i zabezpieczenie w kroku. Chyba będziemy go używali jako krzesełko do ogrodu.

koko - 2012-02-29, 08:56

KasiaQ, tak, to była głośna sprawa. Ale żadna z nas nie miała chyba tej serii Antilopa na szczęście.
jaskrawa - 2012-02-29, 09:00

tanio mają, to i zdarzają się buble. ale to się chyba nie zdarza tak często. słyszałam też o tej "aferze" z pasami bezpieczeństwa. sprawdziliśmy nasz model i okazało się, że nie jest z tej pechowej serii :)
co do blaciku, to nie wiem, czy można kupić osobno... można zadzwonić do nich i zapytać, myślę, że tak najprościej.

rosa - 2012-02-29, 12:24

jarzynajarzyna, mozna dokupic blacik bez problemu

ja mam teraz cos w tym stylu hxxp://www.mamotato.pl/product_info.php?products_id=1825
kupiłam za 70 zł w holenderskim komisie w B-stoku, bardzo fajne jest, ale dla małego bobo raczej nie polecam

paulina - 2012-02-29, 22:12

baby snug i trama fajne ale drogie,
sek w tym, ze to moje krzesełko musi byc fest stabilne, bo 5-latek bedzie nim telepał. antilop tego nie wytrzyma chyba, bede sie bała ze przewrócą. dzis u nas marchew i pietruszka i okazuje sie, ze młoda lubi z przyprawami :) przedwczoraj i wczoraj dostała ode mnie duszone z imbirem, czosnkiem, kurkumą i kminem a dzis bez i dzis nie było takiej euforii...

martika - 2012-02-29, 22:18

paulina napisał/a:
baby snug i trama fajne ale drogie,
sek w tym, ze to moje krzesełko musi byc fest stabilne, bo 5-latek bedzie nim telepał. antilop tego nie wytrzyma chyba, bede sie bała ze przewrócą. dzis u nas marchew i pietruszka i okazuje sie, ze młoda lubi z przyprawami :) przedwczoraj i wczoraj dostała ode mnie duszone z imbirem, czosnkiem, kurkumą i kminem a dzis bez i dzis nie było takiej euforii...


To może krzesełko tego typu:

hxxp://allegro.pl/krzeselka-do-karmienia-68-zl-gratis-drewniane-i2121625835.html

Klasyczne i niedrogie. Bardziej stabilne niż antilop.

Robi - 2012-02-29, 22:26

paulina, ja mam wlasnie takie krzeselko jak proponuje martika, jest bardzo stabilne, a i maluch lubi kolo niego dreptac :-)
jaskrawa - 2012-03-01, 12:27

ludzie! moje dziecko zjadło pół kotleta z kaszy! :mrgreen: sama jadłam, a ona tak patrzyła... :D
(kotleta zimnego, z lodówki, z poprzedniego dnia, smażonego w dodatku, zrobionego bez nadziei na BLW, zatem z solą - na szczęście nie jakoś dużo - pieprzem w ilości hurtowej :shock: ) póki co - żyje. dziś zrobię kilka bez soli.
może jest nadzieja, że coś będzie z tego BLW... i że w ogóle zacznie jeść cokolwiek poza mlekiem i kaszą rano...

Dominika - 2012-03-01, 12:30

jaskrawa, no to gratulacje!
Ja tez probuje z blw, bo moj uparciuch zajada nowinki tylko dozowane i sprawdzone przez samego siebie i to w wielkosci rodzynki tylko... (bo lubi lapac malutkie obiekty). :roll:

ana138 - 2012-03-01, 12:44

jaskrawa, super!!!!
Dominika, u nas tez małe obiekty najbardziej atrakcyjne, najlepiej idą rodzynki i groszek :-)

jaskrawa - 2012-03-02, 10:26

no zrobiłam, z masy odłożyłam jej dwa kotleciki bez soli. zjadła prawie całego, a do tego jeszcze dwie troszkę makaronu pełnoziarnistego :)
ja już wcześniej ją częstowałam moim jedzeniem, jasna sprawa. ale baaaardzo rzadko zdarzało się, że coś zjadła. z reguły brała do rączki, a potem wyrzucała. no, tylko chleb zawsze jadła chętnie (suchy, niczym nie posmarowany znaczy)

koko - 2012-03-02, 13:09

jaskrawa, pieprz ziołowy jest fajną przyprawą dla dziecka.
jaskrawa - 2012-03-02, 20:32

jak najbardziej sypię go do kotletów. jej zrobiłam takie jak sobie, z tym, że bez soli po prostu, a tak poza tym z pieprzem czarnym, pieprzem ziołowym i ziołami prowansalskimi. no i dużo natki pietruszki.
paulina - 2012-03-02, 21:50

martika napisał/a:


To może krzesełko tego typu:

hxxp://allegro.pl/krzeselka-do-karmienia-68-zl-gratis-drewniane-i2121625835.html

Klasyczne i niedrogie. Bardziej stabilne niż antilop.


martika takie mam :) po starszaku. prawie je wywalał, jak w nim siedzial, hehe, ale szukam innego z racji na niedomywalnosc tego krzesełka... te srubki to koszmar z elm street jest. ale cos czuje ze sie na nim skonczy na razie, a jak zarabiemy je tak, ze zacznie smierdziec to kupimy nowe hihihi
jaskrawa gratulacje! u nas tez jak sie zaczelo jedzenie, to zadne tam marchewki na parze tylko kotlety z cukinii i maki kukurydzianej, placki gryczane - takie na wodzie, i ...pizza. w ilosciach hurtowych. nalesniki, kotlety z jaglanki to starszy kochal zawsze i od pierwszego wejrzenia. za to warzywa na parze zawsze byly fuj. taki typ, lubi tlusto. do terazszystko musi miec solidnie popsikane oliwa z oliwek (mamy w sprayu, cudowny wynalazek)

Dominika - 2012-03-09, 18:29

Mam takie samo. Tez po starszej siostrze F dostal. Bardzo fajne, ale stoliczek z tego kiepski raczej.
go. - 2012-03-19, 08:29

Doidy cup-prosty,a jaki świetny wynalazek!
Patrzcie jak mój dzidź już łoi dzięki niemu, a my nie musimy nosić wszędzie butli z dopajaczem :mryellow:

jarzynajarzyna - 2012-03-19, 08:32

gosia, a od kiedy bobas daje radę z takiej doidy?
go. - 2012-03-19, 08:39

jarzynajarzyna, wiesz co, nie pamiętam dokładnie, Ewa może lepiej by pamiętała kiedy zamawiałyśmy. Jakoś w grudniu(?) chyba. No to od wtedy, czyli jakoś jak miał z 6-7 miesięcy.
Po tym wegepikniku na Ślęży nawet mój A. się przekonał, że DC to good idea i sam wczoraj wodę z zupy soczewicowej DC właśnie pobawał :shock: :-D :-D

jarzynajarzyna - 2012-03-19, 11:06

danke, danke. to powoli zacznę się za tym rozglądać, może da się gdzieś we wrocu, a nie przez allegro.
Poli - 2012-03-19, 22:11

Nielze doi Gosia ;-) A jak on juz dorośle wyglada na buzi , widac ze juz nie niemowle a kawaler :-)

Moja Lila takze niezle radzi sobie z bidonami , pije z mojego jak gdzies wychodzimy, a w domu pija ze zwyklych szklanek ;-)

go. - 2012-03-20, 08:10

Poli, :oops: :oops: Syn pułku ;)
Właśnie- nie wierzyłam że aż tak to podziała, zero krztuszenia i jaka wygoda :-D :-D

koko - 2012-03-20, 10:28

Nasz Jerz pije ze wszystkiego: doidy, szklanka, łyżka. I ze wszystkiego regularnie się krztusi głównie dlatego, że pije, kiedy ma buzię napchaną żarciem :roll:
paulina - 2012-03-26, 14:25

jarzyna we wro dupa, nigdzie nie było. szukałam. oczy robią jak 5 zł.
jarzynajarzyna - 2012-03-26, 14:59

moja mama próbowała dostać w czewie i też nie było, chociaż wiedzieli, o co miej więcej cho. to chyba tylko allegro zostaje. może kupimy razem i podzielimy wysyłkę na pół?
aga40 - 2012-03-26, 15:26

moja porzucila butelke na rzecz tej cudownej koncowki od wody mineralnej :P dzis u nas byly ciasteczka czysta improwizacja na podwieczorek: maslo na oko, 2 lyzki cukru, wiorka koko, troche pestek slonecznika, maka owsiana i woda. wyszly boskie. myslicie, ze po pieczeniu cos pozywnego w nich zostalo? PET zjadl 2 takie ogromne!

[ Dodano: 2012-03-26, 15:27 ]
jarzynajarzyna, ja widzialam kiedys na jakiej imprezie dzieciaka z taka butelka "kubusia", kubusia wypij i umyj butelke i masz!!!

jarzynajarzyna - 2012-03-26, 16:29

aga, nam chodzi nie o te butelki z dzióbkiem, bo to to akurat masz rację, ale o taki kubasek:
hxxp://allegro.pl/doidy-cup-niezwykly-kubeczek-super-cena-prezent-i2203524940.html

sunny - 2012-03-26, 17:02

WOW ale patent ten kubek... ciekawe jak to działa, że nawet niby +3 miesiące może z tego pić :roll: gosia z badylem Sebastian faktycznie bardzo dojrzale wygląda na tych zdjęciach - super!
moony - 2012-03-28, 13:15

paulina, wiem, że na Ołtaszynie w jednej przyjaznej mamom i dzieciom kawiarni można zakupić...
jarzynajarzyna - 2012-03-28, 13:58

gadaj zaraz, gdzie :-P
moony - 2012-03-28, 18:52

"Mam Czas Cafe", googluj, nie byłam tam, ale piszą, że sprzedają
jarzynajarzyna - 2012-03-28, 20:55

a, to ja wiem nawet, gdzie to jest, gach tam robi niedaleko, to go skieruję ku nim :mryellow:
danke, danke :mryellow:

go. - 2012-03-29, 10:31

jarzynajarzyna, możesz spróbować małej dawać coś z kieliszka wódkowego, też nieźle wchodzi ;-)
MartaJS - 2012-03-29, 10:46

gosia z badylem napisał/a:
jarzynajarzyna, możesz spróbować małej dawać coś z kieliszka wódkowego, też nieźle wchodzi ;-)


O tak :-) Tylko z grubego szkła. Kiedyś do butelek żołądkowej dołączali takie, był moment że Stach regularnie spijał z tego mleczko z witaminką :mryellow:

jarzynajarzyna - 2012-03-29, 11:08

hahahahhahahaha, o ludu, wypróbuję na pewno! :mryellow:
paulina - 2012-04-11, 21:45

aaa racja ja bylam w mamczascafe i widziałam kiedyś! dzieki, bo nie mogłam sobie przypomniec gdzie :D ato właśnie tam!!! a to zaraz koło mnie
jarzynajarzyna - 2012-04-12, 08:29

no my już mamy - po 29 zł mają.
martika - 2012-04-13, 16:54

Wczoraj nabyłam ten kubeczek doidy i jest świetny. Ida chętnie z niego pije.
jarzynajarzyna - 2012-04-13, 20:21

:mryellow:
moja próbuje go zjeść 8-) ale wypija coś tam przypadkiem też.

paulina - 2012-04-20, 22:32

pochwale sie Wam - moja córuś wcina marcheweczke w talarkach, i ziemniaki gotowane w lupinach (eko bio i cholera wie co jeszcze) oraz surowe jablko - strasznie smieszne to, jak je trze swoimi bezzebnymi dziaslami :D oprocz tego je kaszke jaglana Holle z butli i chrupki kukurydziane. ale sie zastanawiam, co dalej jej dawac.
anansi_boy - 2012-04-25, 17:57

Cześ wam. Mój dzidź ma 6 miesięcy i od jakiegoś czasu daję jej do spróbowania różne warzywa i owoce. Uwielbia jeść oliwki, rodzynki i buraczki co wcale nie znaczy że je je cały czas… no może nie uwielbia, ale przynajmniej nie krzywi się jak je je i ich nie wypluwa. Mam takie pytanie, czy to normalne że jak robi kupkę to wychodzą jej nie strawione kawałki? Ach i może to za wcześnie na oliwki, co myślicie?
bodi - 2012-04-25, 18:20

kawalki - najzupelniej normalne :)
oliwki - takich w zalewie nie podawalabym raczej ze wzgl na sol. te w oliwie, czemu nie, byle z umiarem bo jednak tluste sa.

paulina - 2012-04-26, 22:06

z kawałkami w kupie to jest komedia - bo jak powiedziałam to pediatrze, to powiedziała autorytarnym tonem "i dlatego trzeba dawać papki" a przeciez papka wychodzi tak samo mało strawiona tylko że jest papką, więc inaczej w kupie wygląda :mryellow: :mryellow: :mryellow:
i dała mi schemat zywienia dzieci oparty tylko i wyłącznie na słoikach...ufff

jak sobie radzicie z jabłkami? moja prawie 8-miesięczna nie ma jeszcze ani jednego zębiszona, ale bezzebnym dziąsłem odgryzła ostatnio taki kawął jabłka i uparcie chciała go połykać, wymiękłam jak się zrobiła czerwona i wyjęłam jej to z paszczy... kupiłam sobie taki gryzaczko-kondomek :mrgreen: na jedzenie, ale moż esa inne patenty? z marchwią i ziemniakiami sobie radzi, czasem się krztusi ale ładnie wszysto cofa do paszczy, jak odgryzie za duży kawał. ale marchew i ziemniak są śliskie, miękkie, a jabłko twarde i kruche i tu wymiękam nieco.jakies porady?

rosa - 2012-04-26, 22:28

paulina, mój bezzębny był do 11-tego miesiąca i własnie tak samo, czasem skrobał dziąsłem, czasem kawał odłupał i mielił, czasem się zakrztusił i wypluł, ja nie panikowałam, ale jabłko jednak jadl pod moim nadzorem :-)
MartaJS - 2012-04-26, 23:37

Jak Stach nie miał zębów to nie dawałam mu kawałków jabłka (do razu całe wkładał do gęby, tak że z policzków wystawały mu takie kanty ;-) ), tylko normalne całe jabłko, nieduże, ku zgorszeniu i oburzeniu otoczenia - ze skórką, tylko nadgryzione przeze mnie. Dzięki temu większość koszulek i bodziaków z tego czasu ma trwałe i nieusuwalne plamy w miejscu gdzie kapał sok ;-) Nie miał szans nic odgryźć, za to ssał i skrobał fachowo.
Poli - 2012-04-26, 23:43

anansi_boy uwazaj z rodzynkami , moga zawierac plesc i uszkadzac nerki niemowlaka, mi lekarz nakazal unikac rodzynek ponizej 3 rz.

Co do jablek to ja raczej nie daje, poniewaz Lila takze odgryza dawal i pozniej nie moze rozgryźć, za to uwielbia gruszki , one sa mega miekkie jak sa dojrzale i idealne do przezywanie dla bezzebnych ;-)

paulina - 2012-04-28, 22:32

o, faktycznie, MartaJS dobry pomysł, spróbuję. dawałam jej całe ale jakoś mi sie wydawało, że to przesada :)
dzisiaj dostała do pomacania eko-cytrynę :) przekrojoną na pół. ale był wrzask, jak jej zabraliśmy :mrgreen: smakowała najwyraźniej.
i drugie co dziś, to połkneła prawie cały talarek marchwi, robiła miny i po chwili go wyrzygała w "sosiku" z mojego mleka. kurcze, BLW wymaga jednak mocnych nerwów.
zabawne jest to, że młoda, jak od poczatku dostawała normalne jedzenie, to do papek podchodzi z dużą nieufnością :mryellow: jak nie wsadzi łapy i nie rozmaże po blaciku, to nie ruszy. i zsadniczo jedyne, co jej smakuje z papek to marchewka i suszone śliwki. reszta jest fuj.

sunnymartita - 2012-05-18, 21:33

Dziewczyny, cudownie się czyta o waszych doświadczeniach, serce rośnie! Paulina, ubawiłaś mnie tym co powiedziałaWasza Pani dr. Słyszałam to od wielu osób, że papka się lepiej przyswaja, ale od lekarza?!? Ech, to smutne, że oni naprawdę czerpią korzyści z tego, że nieświadome matki wciskają w słoiki i nabijają w butelkę:(
Chciałam się z Wami podzielić moim doświadczeniem, krótkim ale już jakimś. Czesiulo ma 10 mies z kawałkiem. Pożywia się sam od 4 miesięcy. I, o ironio, na początku jadł więcej i chętniej niż teraz. Zdażają się dni kiedy nie je prawie nic za to jedzenie rozgniata, paćka i wyrzuca. Trochę to wnerwiające. Warzyw już prawie w ogóle nie chce jeść, woli bardziej skomplikowane kotleciki i zupki z dużymi kawałami. Ja się spianm nad tymi kotlecikami, a on jednego dnia pożre 4 a drugiego, trzeciego i piątego rozpaćka i wyrzuci. Mam nadzieję, że to taki przejściowy czas.
Doidy to hit! Dopajałam go swoim mlekiem od 4 miesiąca, bo robił sobie 8 godzinne przerwy w ciągu dnia, a teraz mam bąbla który pięknie sam pije. Czasem tylko zakrztusi się gdy weźmie za dużego łyka.
A siateczkę stosowałąm przez chwilę dopóki nie zauważyłam, że ta siateczka się lekko pruje i dziecko może połknąć kawałeczki nitek. Jakoś to mnie zraziło.
Dziewczyny, póki nie ma dobrych śwoerzych owoców, jabłka nie do przebicia. Moja rada dla mam bezzębnych skrzatów to albo chwilę podpiec ćwairtki w piekarniku, albo chwilę podgotować na parze. Ja gotowałam na parze.

[ Dodano: 2012-05-18, 21:36 ]
Aj, zapomniałam. Szukałam jakiś czas temu jakichś opini lekarzy, żeby mojego teścia pediatrę przekonać, bo to, że jestem matką mu nie wystarcza ;) i znalazłam tu opinie lekarza hxxp://www.tatento.pl/forum/index.php?/topic/13-babyledweaning/]hxxp://www.tatento.pl/forum/index.php?/topic/13-babyledweaning/

ana138 - 2012-05-18, 22:13

sunnymartita napisał/a:
na początku jadł więcej i chętniej niż teraz. Zdażają się dni kiedy nie je prawie nic za to jedzenie rozgniata, paćka i wyrzuca. Trochę to wnerwiające. Warzyw już prawie w ogóle nie chce jeść, woli bardziej skomplikowane kotleciki i zupki z dużymi kawałami. Ja się spianm nad tymi kotlecikami, a on jednego dnia pożre 4 a drugiego, trzeciego i piątego rozpaćka i wyrzuci.

jakbym czytała o moim dziecku!!! tyle, że u nas było ok do roku. potem zaczeło wygladac dokładnie jak u ciebie :-/

sunnymartita - 2012-05-27, 22:28
Temat postu: A co podajesz?
Ana, a co gotujesz? Masz jakieś sprawdzone przepisy? Ja mam sprawdzone placuszki z płatków owsianych. Namaczam płatki owsiane, orkiszowe, jęczmienne, co tam mam, na noc. Rano odlewam wodę. NIe płuczę, bo gorzej się wtedy kleją. wrzucam całe jajo, albo galaretkę z siemienia (jajo niestety lepiej skleja), jabłko starte na tarce, namoczoną suszoną żurawinę (dzięki temu jest miękka i trochę wypłukana z brązowego cukru) i mąkę żytnia żeby zagęścić. Ciasto musi być gęste ale lekko lejące. Smażę małe placuszki krótko z obu stron na ol.ryżowym.
Mam jeszcze parę przepisów na surowe. Przywiozłam ostatno od rodziców młody szpinak i zrobiłam to hxxp://www.tatento.pl/tatento-radzi/kategoria-eko-pysznosci/zielony-koktajl-art86.html]zielony koktajl oczywiście z eko bananem. O dziwo, jak mi tak średnio, to Czesiowemu z doidy bardzo smakowało!

ana138 - 2012-05-28, 15:44

sunnymartita, ostatnio to juz ręce załamuje, bo naprawdę nie wiem, co hrabia zje, a czego nie. Zawsze - przejdzie twaróg, kefir, jogurt, owsianka, kasza nominal (dowolna), banan, suszone śliwki i morele, przewaznie -róznego rodzaju kotlety, makaron z sosem, naleśniki z różnymi nadzieniami, placki przeróżne, pierogi. Natomiast zupy i warzywa bleeee.... a kiedys młócił az sie uszy trzesły. :-/ Przemycam warzywa w czym się da - w kotletach, pierogach a nawet w twarogu :roll:
koktajl ze szpinaku u nas wyladowałby na suficie obawiam się. :roll:
nie wiem, o co chodzi z jablkiem. kiedys uwielbiał. teraz gryzie, żuje i wypluwa. potrafi tak całe jablko wymemlac i wypluć...co za cholera ? :-/

jazgottt - 2012-05-28, 22:41

ana138 napisał/a:
nie wiem, o co chodzi z jablkiem. kiedys uwielbiał. teraz gryzie, żuje i wypluwa. potrafi tak całe jablko wymemlac i wypluć...co za cholera ? :-/

Może robi sobie sok z jabłka wykorzystując własną buzię jako wyciskarkę?:)

ana138 - 2012-05-28, 22:54

hahahahha...... to chyba jedyne logiczne wytłumaczenie :mryellow:
jazgottt - 2012-05-28, 23:15

Znam dziecko, co robi tak z pomarańczą i się do tego otwarcie przyznaje, że sok wypija tylko. Soku wyciśniętego świeżo jednak nie chce, woli sama wyciskać:)
sunnymartita - 2012-05-31, 08:43
Temat postu: a warzywka można jeszcze w kopytach przemycić
Haha, sprytek! Ten koktajl jest tylko zielony z wyglądu, a smakuje bananem. Nawet mój szacowny małżonek się skusił:)
A warzywa przemycam jeszcze w kopytach. Po prostu gniotę je razem z ziemniakami i robię zielone, pomarańczowe czy zółte kopytka:)
Ech, co za los, biedna ta matka karmicielka, ciągle na próby wystawiana:)

jagodzianka - 2012-05-31, 10:07

Powiedzcie dobre kobiety, robiłyście coś takiego jak szczepienie glutenem? Czyli, że w 5msc życia daje się łyżeczkę dziennie kaszki manny?
go. - 2012-05-31, 10:13

nie ;-)
excelencja - 2012-05-31, 10:22

też nie ;)
jarzynajarzyna - 2012-05-31, 10:54

ja swojej daję orkiszową mannę dosyć często, chociaż nie codziennie, mniej więcej w takiej ilości - nie wiem, czy to szczepienie :mryellow:
jaskrawa - 2012-05-31, 11:33

ja po prostu dawałam małej skórkę chleba do łapki, gdy zaczęła siedzieć, czyli tuż po skończeniu 6 mcy. to było nasze "szczepienie glutenem" :)
wszystko w porządku z dzieckiem :)

ana138 - 2012-05-31, 15:47

ja dawałam skórkę chleba i orkiszową
jagodzianka - 2012-05-31, 17:38

No to gites. Też dzisiaj dałam właśnie dzisiaj skórkę bo Filip złapał moją kanapkę i ni chu chu nie chciał puścić. A powiedzcie, dajecie od białego chleba czy ciemnego?
jarzynajarzyna - 2012-05-31, 18:13

moja je zupełnie czarny póki co, bo taki mamy. ale jadła też bułki gryczano-zwyczajne.
go. - 2012-05-31, 18:34

jagodzianka napisał/a:
A powiedzcie, dajecie od białego chleba czy ciemnego?


ja białej-pszennej prawie nie jadam, najwyżej "na mieście" gdzieś od czasu do czasu i tylko właśnie "w plenerze" Bąk dostaje "gryza" jak bardzo sępi;) A tak to je to co ja, czyli jakieś razówki& wielozbożówki :)

Poli - 2012-05-31, 21:08

U nas nie bylo szczepienia glutenem, a co do chleba u nas tylko ciemny ;-)
jagodzianka - 2012-06-04, 09:02

Dałam wczoraj Filipowi kawałek ciemnego. Chwilę pociamkał i zaraz zaczął się krztusić jakimś okruszkiem. Ja tam się zbyt nie przejęłam, ale moja mama zaraz przyleciała i rozsiała taką panikę, że mu go wyciągnęła z gęby. Skąd wiadomo kiedy dzieciak sobie sam poradzi, a kiedy trzeba mu pomóc? Bo ja jestem wyjątkowo wyluzowana, ale może za bardzo, nie chciałabym żeby mi się kiedyś udusił na moim własnych kolanach.
Dajecie swoim dzieciakom wszystkie warzywa eko? Wrocławianki macie jakieś sprawdzone miejsca gdzie dobrze i tanio można kupić takie cuda?
A jeszcze o krzesełko miałam spytać, co dobre, a czego mam unikać? bo się przymierzam do zakupu. A może ktoś by chciał sprzedać? ;-)

MartaJS - 2012-06-04, 09:17

jagodzianka napisał/a:
Dałam wczoraj Filipowi kawałek ciemnego. Chwilę pociamkał i zaraz zaczął się krztusić jakimś okruszkiem. Ja tam się zbyt nie przejęłam, ale moja mama zaraz przyleciała i rozsiała taką panikę, że mu go wyciągnęła z gęby. Skąd wiadomo kiedy dzieciak sobie sam poradzi, a kiedy trzeba mu pomóc?


Jak kaszle, krztusi się, możesz go delikatnie poklepać po plecach, pomóc pochylić się do przodu. Będziesz wiedziała.

Moja mama chwilami skutecznie uniemożliwiała BLW ;-) W końcu karmiłam Stacha metodą mieszaną, tzn. BLW było jak mamy nie było ;-)

Ja mam krzesełko z IKEI.

jarzynajarzyna - 2012-06-04, 10:18

jagodzianka, ja łażę do falanstera, tam jest targowisko w soboty chyba 10.30 - 13.00. tylko, że jak pójdziesz o 13, to już nic nie dostaniesz, a z rana zaś kolejki potworne. albo opcjonalnie łażę do targowej, ale tam raczej nie eko już. chociaż wiadomo, lepsze jak w techu :-P
co do grzebania w gębie, to tylko wyciągałam do tej pory makaron z biedry, taką rurkę 5-6 cm, jak sobie wpakowała całą, a tak więcej to nic. ale u nas też z blw słabo, bo rano kaszka (podaję łyżką ja, bo nie mam rano czasu na syfienie), a potem z obiadem różnie, najpierw były zupki, a teraz to jest taki leniwiec, ze życzy sobie mieć podawane do paszczy przeze mnie :-P

ana138 - 2012-06-04, 17:25

jagodzianka, a Fisiek juz siedzi?
u nas na początku też była masakra z krztuszeniem. dopiero nam to jakos porządnie zaczęło iść około 7 miesiąca. wczesniej mialam stresa, a mój małż jeszcze wiekszego :roll: Dawałam więc papki, zupki, a do łapki cos miękkiego. ze skórką od chleba akurat chyba szło mu najlepiej, mimo,ze twarda, chyba ją sobie po prostu porzadnie memlał.
co do warzyw, na poczatku dawałam tylko eko, teraz różnie. ktos kiedys gdzies wklejał takie zestawienie w czym jest najwiecej syfu i co kupowac eko, a co chłonie najmniej syfu i mozna kupować normalne. spróbuje tego poszukać

[ Dodano: 2012-06-04, 17:04 ]
znalazłam ;)
hxxp://kuchnia.wp.pl/zyj-zdrowo/health/1026/1/9/najbardziej-toksyczne-owoce-i-warzywa.html

jagodzianka - 2012-06-04, 20:10

jarzyna, właśnie tam się wybieram od kilku miechów, ale zawsze w sobotę zapominam. :P A powiedz, są tam brokuły?
ana138, z niewielkim podparciem siedzi już całkiem pewnie.
Dzięki za tą listę, właśnie się zastanawiałam czy coś takiego istnieje. Że jabłka najgorzej syfiaste to się zdziwiłam, dobrze wiedzieć.

jarzynajarzyna - 2012-06-04, 20:44

nie, brokułów nie spotkałam.
rosa - 2012-06-04, 21:19

jagodzianka, ja mam krzesełko z ikea z blacikiem do sprzedania za 20zł, ale przesyłka pewnie też by koło 20zł wyszła, bo to niepakowne cholerstwo. stan idealny
jagodzianka - 2012-06-04, 22:02

rosa, piszę pw.
idalianna - 2012-06-05, 22:56

A ja dziś sobie jadłam chlebek razowy z dynią z pasztetem sojowym pomidorowym rozmawiając z Mamą i trzymając Tyma w chuście i nagle mi "ukradł" kawałek. Zakrztusił się kilka razy, cały ryjek umazany w pasztecie... I byłam lekko przestraszona, a moja mama jeszcze bardziej. To tak będzie wyglądać, że się będzie krztusić? Uch.
Jeszcze mu nic SAMODZIELNIE nie dawałam do ręki, na razie to wygląda tak, że oprócz cycka czasem wsadzi łapę w jakieś moje żarcie i ją oblizuje albo ja zamoczę palec np w szejku bananowym i mu podaję jakby, on łapie i wkłada do japy. I otwiera paszczę po więcej. Nie siedzi jeszcze, więc chyba poczekam trochę, jak myślicie? Chociaż jak go podeprę to nieco chwiejnie, ale daje radę. Próbowałam tylko na chwilę, krzesełko na razie niezłożone czeka (też to z IKEI), bo chyba nie powinno się sadzać jak nie siedzi? Niezdrowe to dla kręgosłupa chiiiba?

anansi_boy - 2012-06-07, 15:42

Mój dzidź na początku siedział na moim kolanie a ja mu do pyszczka wkładałam kawałki z mojego talerza (organiczne, ekologiczne, bez soli, bla, bla). Tak było przez miesiąc i młoda traktowała to jako zabawę i coś super fajnego. A w ogóle to na początku nie chciała siedzieć w foteliku a co dopiero w nim jeść. Teraz sama jeszcze nie siedzi ale już ją wsadzamy do fotelika i podpieramy poduszką i kocem.
Z tym zakrztuszaniem to ci nie powiem za dużo bo mało się krztusi. Za to zauważyłam że krztusi się jak chce połknąć za duży kawałek jedzenia, więc daję jej małe kawałki twardsze albo bardzo miękkie większe.

jagodzianka - 2012-06-10, 20:23

My od kilku dni zaczęliśmy BLW i nie zapeszając, idzie nam całkiem dobrze. Na pierwszy ogień poszedł brokuł (byłam taka podjarana, że zapomniałam, że to przecież trzeba dać kilka rzeczy), młodzieniec go pomemlał, porozwalał, possał i tak dalej, narobił trochę syfu, ale nie było źle. I następnego dnia rano- niespodzianka, w pieluszce pozostałości po obiadku. Potem dałam zastawienia: brokuł i marchew, marchew i cukinia, marchew, cukinia, ziemniak, więc na razie lajtowo. Filip sobie super radzi, już się nie krztusi, raz wypluł z buzi taki wielki kawał marchewki, że nawet ja bym go nie połknęła. Tylko martwi mnie jedno: w trakcie każdego "posiłku" raz albo kilka razy Filip zaczyna ni z tego ni z owego płakać tak jakoś dziwnie. Trochę jak by się wkurzał, ale w sumie trochę też jak by go coś bolało, sama nie wiem. Myślałam, że może się denerwuje, ale nie zaobserwowałam związku żeby mu coś np. nie wychodziło, nie mógł dosięgnąć, wkurzał się na coś i w tedy płakał. Ten płacz jest taki nagły i nagle się kończy. Miały tak wasze dzieci? Pomyślałam też, że może on przełyka za duże kawały i jak przechodzą przez przełyk to go boli, możliwe to?
Poli - 2012-06-10, 22:19

jagodzianka, mysle ze wlasnie przelyka duze kawalki i to dla niego jest jeszcze nowosc, wiec reaguje placzem.
idalianna - 2012-06-11, 00:03

Jagodzianka, a Filip już dobrze sam siedzi czy musisz go podpierać jakoś?
Z tym płaczem to myślę, że właśnie chodzi o kawałki jedzenia, pewnie mu trudno, jest zdziwiony i zdenerwowany. Myślę, że trzeba mu dać trochę czasu.
Jak podajesz cukinię? Ugotowaną czy surową?

jagodzianka - 2012-06-11, 07:06

idalianna, ja go leciutko podpieram np. jedną ręką pod boczek i w tedy siedzi pewnie, ma proste plecki itd. Cukinie na prze gotuję, nawet się zdziwiłam, że taka dobra jest sama cukinia bez żadnych dodatków ugotowana.
ana138 - 2012-06-15, 20:50

u nas w ogole ostatnio blw nie dziala. cokolwiek mu dam do łapki - ląduje na podłodze. np - marchewka pokrojona w paseczki - jest gryziona, wypluwana i fruuu....ta sama marchewka rozciapana widelcem i podana do dzioba - zjedzona ze smakiem. a jeszcze niedawno bylo dokladnie odwrotnie :roll:
paulina - 2012-06-17, 22:52

moja tez popłakuje czasem przy jedzeniu kawałków - zauważyłam, ze są dwie przyczyny: albo połknęła coś i zatkało ją (trzeba popić) albo chce się jej kupę, wtedy wysadzam na kibel.
ostatnio hiciorem są kuleczki z kaszy jaglanej, ryż dmuchany i poziomki. a jak zaczynalismy próby z BLW, to się tak, jak piszecie uczyła wypluwać-robiła takie cofki że bladłam ze strachu, ale to był trening. teraz potrafi świetnie sobie cofnąc , jak ugryzie za duży kawał, co zresztą nagminnie sie zdarza.

idalianna - 2012-06-19, 01:19

A my spróbowaliśmy już ze trzy razy. Co prawda Młody nie siedzi sam, ale uznałam, że kilka minut w krzesełku z pasami mu nie zaszkodzi. Za pierwszym razem dałam mu brokuła, marchewę i ziemniaka na parze. Marchewa od razu wylądowała na ziemi, ziemniak dość szybko podzielił jej los, a brokuł był trochę possany. Pomyślałam, że to nienajgorszy początek. I potem było już gorzej - nie było brokuła, więc dostał cukinię i ziemniaka. Rozwalił wszystko poprzez walenie łapą w blat. A trzecie podejście to kompletna porażka - olał żarcie, wychylił się z krzesełka i wgapiał się w falujące drzewa za oknem. Nawet mu podałam kawałek do łapy. Nie zauważył nawet jak mu wypadło... Ech. Może to dla niego za szybko...
go. - 2012-06-19, 10:17

Kilkudniowa, biała buła znaleziona po emocjonujacym, wykonczajacym dniu wakacyjnych przygód
u nas blw ma wlasnie takie konsekwencje :mryellow: Oczywiście ze sprawdzaniem na bieżąco czy jakieś jadło w psiej misce się nie ostało :mrgreen:

idalianna - 2012-06-20, 08:54

Mam takie pytanie: czy muszę wsadzać go do fotelika i dawać jeść codziennie? Bo często jesteśmy cały dzień poza domem i nie wiem jak to ogarnąć. Jest coś, co można dawać "na mieście" czym wszystkiego nie upieprzy?
bodi - 2012-06-20, 11:00

jabłko, wafel ryzowy, flipsy (te juz brudza bardziej, w formie przezutej przyklejaja sie do wszystkiego ). ja zabieralam tez podgotowany brokul, groszek zielony - ale te brudza, wiec musisz miec albo albo sliniak, albo ciuch na przebranie, albo olewczy spokój ;)
ana138 - 2012-06-20, 16:05

ja na początku brałam wafle ryżowe, bo długo je mamlał i nie brudziły. spoko są też chrupki kuku. warzywa do łapki u nas nie przechodza nawet w warunkach domowych, ale owoce jak najbardziej. potem trzeba przetrzeć gębola i gra :mrgreen:
jagodzianka - 2012-06-20, 16:31

jabłko też brudzi, cieknie z niego niespieralny sok. dlatego lepiej brać śliniora ze sobą.
koko - 2012-06-20, 19:49

idalianna, my też często jedliśmy poza domem, poza tym, co wymieniły dziewczyny, brałam jeszcze krojone w kawałki suszone owoce.
go. - 2012-06-21, 08:30

idalianna, my też suszone, ale nie krojone. Na początku odrywaliśmy tylko kawałeczek 1 boku- tak, żeby S. mógł wyciamkać "smak" ze środka, wypluwał po 10-15 min wymemłaną skrókę. Teraz zjada w całości :)
+ dodatkowo banan. Ten ma kształt dopasowany do niebrudzenia- idealnie wchodzi do dzioba :D A jak nie mamy akurat to banana można dostać w prawie każdym sklepiku.
Chrupek nie nosimy, bo nam lubią się -nawet mimo związania gumką- jakimś cudem zawsze wysypać :mryellow:

Poli - 2012-06-23, 22:46

gosia z badylem napisał/a:

Kilkudniowa, biała buła znaleziona po emocjonujacym, wykonczajacym dniu wakacyjnych przygód
u nas blw ma wlasnie takie konsekwencje :mryellow:


A u nas takie, ze wczoraj dorwala sie do kosci naszego psa z jelita , i go wycmokala :shock: a fuj.

Ja biore ze soba jednorazowe sliniaki, naprawde ulatwiaja sprawe , z Libero, suszone owoce miksuje w mikserze i robie batony , lila je bez problemu :) sa miekkie . My takze zabieramy banany ze soba i robie rozne "ciastka", np slonecznik + banan i susze w suszarce do grzybow ;-)

jagodzianka - 2012-06-24, 06:16

Poli, zdradzisz jak dokładnie robisz te batony? ;-)
ana138 - 2012-06-24, 22:04

no własnie Poli, zdradzisz????? ;-)
Poli - 2012-06-24, 22:55

Juz sie spiesze z przepisami , dolacze nawet zdjecie, nie moje, z ksiazki z przepisami ;-) Na obrazku sa batony w otoczce: sezam, popping, platki owsiane orzechy, ja nie uzywam obecnie otoczki dla Lili bo jest za mala, przy wiekszych dzieciach mieszamy pokrojone kawalki orzechow, podam pare przepisow:

1. Kokosowo - kakaowy baton:

100 gr daktyli
100 gr migralow
75 gr kokosu ( zmielony na make)
2 lyzki carobu
1 lyzeczka siemienia / chia ( zmiksowany na make)
2 lyzki oleju kokosowego
1 lyzeczka vanilii

Wrzucamy do food procesor i miksujemy na jednolita mase, formujemy batony. Jesli nie mamy dobrego miksera to proponuje zmielic orzechy w mlynku.

2. Migdalowy

75 gr daktyli
40 gr moreli
75 gr migdalow 50 gr kokosu
1 lyzeczka siemienia
25 gr platkow owsianych 2 lyzki oleju kokosowego

3 Anansowy

50 gr suszonego ananasa
75 daktyli
50 moreli
50 kokosowej maki
2 lyzki kokosowego oleju
50 gr orzechow wloskich
50 gr migdalow

4.Karmelowy:

100 gr daktyli
200 gr orzechow
2 lyzki oleju kokosowego
1 lyzeczka vanilli
2 lyzki carobu

5. Baton truffel

200 gr daktyli
3 lyzki carobu
1 lyzka oleju kokosowego

6. Kokosowy:

100 gr daktyli
150 kokosu
2 lyzki oleju kokosowego
opcjonalnie olejek kokosowy

jeszcze mam sporo przepisow na kulki tego rodzaju , nadaja sie super dla maluchow :-D

jagodzianka - 2012-06-25, 06:33

Kurde wszędzie olej kokosowy. Wyszłoby ze zwykłego? Pewnie musi być stały. :-/
Poli - 2012-06-25, 14:26

jagodzianka napisał/a:
Kurde wszędzie olej kokosowy. Wyszłoby ze zwykłego? Pewnie musi być stały. :-/


Musi byc kokoswy, o to chodzi ze kokosowy "tężeje" , dzieki temu batony sa bardziej zwarte i lepiej sie trzymaja. Ale zamiast oleju mozesz sprobowac uzyc siemienia czy chia :-)

go. - 2012-06-25, 14:35

Poli, ! Jesteś wielka!! :-D :-D
Pipii - 2012-06-25, 14:39

Poli napisał/a:

jeszcze mam sporo przepisow na kulki tego rodzaju , nadaja sie super dla maluchow :-D

podzielisz się?? Przepisy są rewelacyjne!! :lol:

jagodzianka - 2012-06-25, 19:39

Poli, tzn. jak użyć tego siemienia?
Poli - 2012-06-25, 22:14

Jagodzianka po prostu zmielic w mlynku i dodac :-)

Pippi nie ma sprawy , tylko nie dzisiaj bo juz za pozno ;-)

jagodzianka - 2012-06-25, 22:23

Poli, i to mi zastąpi olej? Przecież zmielone siemię to taki lekko wilgotnawy proszek, a olej to olej.
idalianna - 2012-06-26, 00:50

Ja robiłam takie batony, ale bardziej w kształcie kulek. ;) tzn dla siebie, bo moje dziecię nie jada. Nic.
Blender kielichowy. Do środka: orzechy laskowe, włoskie, migdały, słonecznik, dynia, siemię, wióry koko, jakieś inne tego typu (płatki owsiane np), mieliłam to na proszek, do tego daktyle i dalej mielę, aż będzie gęsta masa, dodaję trochę karobu. Z tego formuje kulki, obtaczam w wiórach koko i są. Uwaga, bardzo słodkie toto.

jagodzianka - 2012-06-27, 08:02

Kobity, a takiemu malcowi co najlepiej dać do picia? Kupiłam tego doidy cupa, ale nie wiem co mam do niego wlewać. Wodę? Mam też Alpro ryżowe (pyszka!), mogę mu to kopsnąć czy lepiej nie? Szczerze mówiąc to nie mam zapału żeby sama robić mleczka jakieś dla niego, szczególnie, że podejrzewam że większość skończy na ciuchach i podłodze.
koko - 2012-06-27, 08:08

jagodzianka, te kupne mleka są solone, a czasem (o zgrozo!) dosładzane. Jeśli ci to nie przeszkadza, to spoko. Wodę jak najbardziej możesz dawać, ale też np. pokrzywę, majeranek, itp.
go. - 2012-06-27, 08:14

koko napisał/a:
Wodę jak najbardziej możesz dawać, ale też np. pokrzywę, majeranek, itp.


to też nasz skład :)
+ soki, albo swojo wyciskane (w wieku Filusinskiego-jabłko, marchew dawałam), a w terenie jak się S. nauczył pić z doidy to nie było problemów, żeby w jakimś sklepiku kupić Marwit (np słynny jednodniowy soczek marchewkowy :mryellow: ) i go podać z gwinta:D

majaja - 2012-06-27, 08:15

Ja swojemu starszemu do picia dawałam wodę, ma to ten duży plus, że dziecko nie przyzwyczaja się do picia słodkich rzeczy, to bardzo ułatwia zycie za lat kilka. No i takie zdrowe nawyki są ważne. A mleczka rośłinne zdążysz wprowadzić potem, jako posiłki. Szczególnie jak masz wprowadzać w wproszkowane to wydaje mi się, ze niekoniecznie warto.
jagodzianka - 2012-06-27, 13:12

W takim razie oleję to mleko na razie.
A jak u was wyglądała nauka picia z doidy? Jak mu go trzymam to Filip nawet łapie buzią tam gdzie trzeba, ale jak przechylam żeby coś wleciało do paszczy to się odsuwa. Daję mu też taki pusty żeby sobie pooglądał (ląduje na podłodze po chwili).

rosa - 2012-06-27, 14:25

Ziemek zaczął pić z doidy dopiero około 10 m-ca
KasiaQ - 2012-06-27, 23:54

ja o doidzie dowiedziałam się całkiem niedawno :oops: oczywiście od Was ;-) i Ala od samego początku, czyli też ok. 5-6 miesięcy piła z niekapka - a sama podobnie jak U rosy- ok. 10 miesiąca
Poli - 2012-06-28, 22:10

My nie mamy doidy i żałujemy :-( , tutaj nie ma takich cudow.

Lila teraz pije najchetniej z bidona, jak byla mala od poczatku uczylam ja pic ze szklanki, wiec w domu szklanka a na wyjscia bidon, takze mam niekapek,ale jakos nie byl hitem.

Podaje przepisy, na kulki konfetti :-D podam w wersji pelnej dla doroslych , wiadomo jak dla malca to bez czekolady itp ( jak w poprzednim przepisie wszystko miksujemy na jednolita mase i formujemy kulki tym razem, i do lodówki aby stężało ):

Choco - pomarancza

200 gr daktyli
75 migdalow
3 lyzki carobu/ kakao
2 lyzki maki kokosowej
1 lyzka oleju kokosowego
1 lyzeczka wanilli 3 lyzki soku pomaranczowego
1 lyzka startej skórki pomaranczy
3 krople olejku pomaranczowego

-polewa : roztapiamy gorzka czekolade i polewamy uformowana kulki do lodowki

Pikantny daktyl

200 g daktyli
50 orzechow brazylijskich
75 wloskich
1 lyzka oleju kokosowego
1,5 lyzeczki cynamonu
1 lyzeczka kardamonu
0,5 lyzeczki imbiru

-posypka: mieszamy 1 lyzeczka cynamonu + 2 lyzki carobu/kakao

Egzotyczny

100 g daktyli
50 moreli
50 suszonej zurawiny
100 migdalow
1 lyzka oleju kokosowego
1 lyzka kakao/ karobu
1 lyzka posiekanej gorzkiej czekolady

-posypka: posiekana zurawina.

Bounty- choco

150 gr daktyli
50 moreli
50 cashew
50 migdalow
6 lyzek maki kokosowej
2 lyzki kakao/carobu
1 lyzka oleju kokosowego

-posypka: kokos

Cytryna-kokos

100 gr daktyli
100 gr moreli
10 lyzek maki kokosowek
5 lyzek soku z cytryny
1 lyzka oleju kokosowego
3 krople olejku cytrynowego

-po wyrobieniu masy wrzuc 2 lyzki poppingu z amarantusa.
-posypka : popping amarantysowy

Imbir-kokos

200 gr daktyli
50 gr migdalow
50 gr wloskich
5 lyzek maki kokosowej
1 lyzka oleju koksoowego
1 lyzeczka swierzego startego imbiru albo 0,5 lyzeczki suszonego

-posypka: popping z quinoa

Choco- owsiany

100 gr daktyli
100 gr suszonych sliwek
50 gr migdalow
9 lyzek platkow owsianych
2 luzki kakao/carobu
1 lyzka oleju kokosowego
1 lyzeczka wanilli

-posypka: platki owsiane

Smacznego :-D

idalianna - 2012-07-05, 22:41

Hm, ja daję (to za dużo powiedziane, bo kończy się w sumie na łyku albo dwóch na razie) Tymowi wodę (smakuje mu!) albo właśnie ew mleko sojowe. Ja mam firmy PROSOYA, kupuję od producenta. Jest takie niesłodzone zupełnie, bez chemii super czyste, ale najczęściej gości u nas jednak bananowe - woda, soja, cukier, sól, aromat. Ale bez węglanu wapnia czy innych rzeczy, o których pochodzeniu nie mam pojęcia. Daję mu to co sama jem. ]:->
A co do umiejętności picia, to brak. Ale z kieliszka do wina ]:-> udaje się kilka łyków wody wlać do paszczy. Tzn Tymo łapie za kielich, wkłada sobie do buzi, a ja przechylam i część połyka, a część się rozlewa.
W pieluszkach znajduję WSZYSTKO co trafia do buzi Młodego, bez żadnego rozkładu. Czasami dopiero wtedy np. się dowiaduję, że zjadł sezam. Gdzie? Kiedy? :mrgreen:
Ale tak generalnie to Tym nadal nic nie je. Raczej właśnie próbuje. Najbardziej lubi rzeczy, których chyba nie powinnam mu dawać czyli np pasztet sojowy pieczarkowy. 8-)





rosa - 2012-07-05, 22:58

idalianna, fantastyczne zdjęcia!!!!
bodi - 2012-07-05, 23:44

idalianna piekne foty :D TYm boski :D
seminko - 2012-07-06, 00:53

idalianna, cudny włochacz :mryellow: Boskie fotografie Małego :-)
Pipii - 2012-07-06, 06:54

zdjęcia pierwsza klasa, do czasopisma! A dziecko - przepiękne :-)
koko - 2012-07-06, 07:01

idalianna, ależ on ma fryz!
jagodzianka - 2012-07-06, 07:29

idalianna, świetny, co ty gadasz, że nie je jak widzę, że je? :P I wygląda na 2 latka, a nie jakieś 6 miesięcy.

Ja też nie raz znajduję w pieluszcze sezam albo siemię, to chyba z chleba. Chociaż staram się dawać mu kawałki bez ziaren, te większe wydłubuję.

[ Dodano: 2012-07-06, 07:30 ]
No i zdarza mi się znaleźć kudły psa lub kota w pieli. :mrgreen:

Poli - 2012-07-06, 13:07

Ale piekne zdjecia i Tymek przepiekny , idalianna jak ty robisz takie swietne zdjecia, zdradź sekret :-P
priya - 2012-07-06, 18:42

idalianna, śliczny! Jakie włosy długie. I w ogóle poważniej wygląda, aż spojrzałam na suwaczek ;-)
go. - 2012-07-07, 10:31

idalianna, bomba fociska :D Hodujesz na tym BLW stasznego żarłoka i sępa! :mryellow: :-D Mój też tak zaczynał, a teraz... sępi gorzej niż mój labrador! Wrocławianki się o tym przekonały -na ostatnim spotkaniu najpierw z Bartkiem wyżerał owoce z talerza jagodzianki, a potem warzywa z talerza Mikarin :mrgreen:
moony - 2012-07-07, 13:32

gosia z badylem napisał/a:
na ostatnim spotkaniu najpierw z Bartkiem wyżerał owoce z talerza jagodzianki
Bastek chociaż jadł, bo Bartek tylko rzucał ;)
śliwka - 2012-07-07, 22:11

Dlaczego ja dopiero teraz odkryłam tę metodę :evil: . Nie słyszałam o tym BLW wcześniej jakoś. No a teraz mam właśnie taki problem, że moje dzieci są bardzo niesamodzielne w jedzeniu. Cały czas ich karmiłam łyżką, czy kaszą czy zupą, nawet pomagałam im w jedzeniu makaronu z sosami. Teraz trochę się staram ich usamodzielnić ale kiepsko to idzie. Już zdążyły bardzo się przyzwyczaić do tego, że to ja ich karmię. Oni zjedzą tylko troszeczkę, ze 2-3 łyżki i dalej nie chcą, bo mówią, że im ciężko. A ja się martwię, że jak za mało zjedzą to będą nie dojadać i pomrą mi czy co ;) Strasznie niecierpliwa jestem. Może mnie ktoś jakoś pocieszyć i uspokoić, że nawet jak nie zjedzą całej michy tylko dwie łyżki to nic im nie będzie? Niby wiem, że nie, ale jednak trochę mam obawy. Jak ich karmię ja, to bardzo dużo są w stanie zjeść a sami z 1/8 tego. Wiem, że to jest wątek o niemowlakach a nie o 3 letnich dzieciach ale moje są na etapie niemowlaków w samodzielnym jedzeniu, niestety, dzięki mnie.
jagodzianka - 2012-07-07, 22:19

Iw, ja cię uspokoję. Na bank nic im nie będzie. Może kilka dni pomarudzą, zjedzą mniej, ale przecież się nie zagłodzą. Wątpię żeby od kilki dni niedojadania coś się stało, nawet dziecku.
koko - 2012-07-07, 22:31

Iw, może można jakoś im uatrakcyjnić samodzielne jedzenie? ("kto zje pierwszy, dostaje lizaka" :mryellow: ) Nie znam oczywiście twoich dzieciaków, ale na twoim miejscu np. poszłabym z nimi do sklepu, żeby sami wybrali łyżki/talerze, którymi będą się posługiwać. Albo pozwoliła obejrzeć jakiś film, w którym bohater je sam, a podoba się dzieciakom, i one "też tak chcą". No wiesz, wykreowałabym popyt ;-)
śliwka - 2012-07-07, 22:54

jagodzianka, dzięki, masz rację. To takie durne myślenie przewrażliwionej matki. Boję się o jakieś niedobory itd. Tym bardziej, że zewsząd słyszę, że eksperymentuję na dzieciach karmiąc je wegańsko.
koko napisał/a:
Nie znam oczywiście twoich dzieciaków, ale na twoim miejscu np. poszłabym z nimi do sklepu, żeby sami wybrali łyżki/talerze, którymi będą się posługiwać
bardzo dobry pomysł, nie wpadłam na to. Nagrody za zjedzenie działały na początku, teraz już nie. A z filmem też muszę wypróbować.
jagodzianka - 2012-07-07, 22:57

koko napisał/a:
Albo pozwoliła obejrzeć jakiś film, w którym bohater je sam, a podoba się dzieciakom, i one "też tak chcą". No wiesz, wykreowałabym popyt ;-)


Polecam Papaja, ja przez niego udawałam, że uwielbiam szpinak podczas gdy ledwo co go przełykałam. I oczywiście wsuwałam sama. :mrgreen: :mrgreen:

idalianna - 2012-07-07, 23:51

Dzięki! :oops:
jagodzianka napisał/a:
co ty gadasz, że nie je jak widzę, że je?

Huhuuu, bo to urodzony model! Na zdjęciu wygląda jakby jadł, a w rzeczywistości mleko to całe jego żarcie na razie.
Dałam mu dziś nadgryzioną nektarynkę, ale jak próbował ją złapać to tylko się ślizgała po blacie i spadała na ziemię. ;P Nic mu się zjeść nie udało.

Iw, dziewczyny dobrze piszą - samodzielnie wybrana łyżeczka/talerzyk, bohater do naśladowania... Może też jedzenie w jakiejś atrakcyjnej formie? Wege forma mięsnego jeża. :shock: Tzn. jakieś uśmiechnięte ryjki kanapkowe? Trudno mi coś doradzić. Albo spróbuj po prostu przestać ich karmić, dawać jedzenie ładnie na talerzyku, ale nie uginać się i nie karmić. Trochę pogłodują, ale może skumają, że żeby mieć siłę na zabawę trzeba jeść i tyle? Trudna metoda, ale może trzeba im po prostu to uzmysłowić?

żuk - 2012-07-10, 14:59

przepraszam że się tak wtryniam, ale gdzieś w tym chyba temacie (a może w jakimś całkiem innym :roll: ) chyba nitka pisała o siedzonku dla dziecka niesiedzącego jeszcze, takie to było mechate z zewnątrz i wyglądało trochę jak nocnik, no i ja nie pamiętam nazwy.. byłabym wdzięczna gdyby ktoś wiedział o co mi chodzi i mi powiedział :-)
go. - 2012-07-10, 15:04

żuk, coś takiego:
hxxp://allegro.pl/fotelik-krzeselko-do-karmienia-siedzisko-bebe-pod-i2480802475.html
hxxp://allegro.pl/super-nowosc-krzeselko-do-karmienia-baby-s-i2451183685.html

martika - 2012-07-10, 17:33

żuk My mamy takie - hxxp://allegro.pl/mamaspapas-baby-snug-krzeselko-okazja-i2474682428.html

Niestety nie posiadamy do niego tacki ale i tak sprawdza się dobrze. Dorwałam go w lumpeksie ;) Jest o tyle fajny że w razie potrzeby można go zabrać ze sobą i nie zajmuje dużo miejsca. Można go też używać w ogrodzie.

żuk - 2012-07-10, 21:34

o tak, tak, jesteście niezastąpione! dziękuję :-)
Poli - 2012-07-10, 21:54

My uzywamy bumbo i jest zajebiste :-D nawet teraz sadzam ja na blat jak robie cos w kuchni, przynajmniej siedzi unieruchomiona i nic nie zmajstruje ;-)
idalianna - 2012-07-12, 22:44

Dolnośląski klimat chyba dobrze wpływa na moje dziecię. Dziś obiad we wrocławskiej Vedze na rynku - kotlety z ziemniaków, szpinaku i tofu oraz ziemniaczki, Tymo sobie wkładał do pyszczka mój widelec i trochę tego skonsumował.
Potem zaskoczyła nas burza i deserek w Machinie. Kiedy mama <ja> jadła sobie surową tartę z avocado, bananami i kakao, jej syn <Tymo> siedział sobie na jej kolanach, trzymał w łapkach jej rękę, która trzymała pół morelki, którą dostała do ciasta. Ciumkał i ciumkał, aż mama ze zdziwieniem odkryła, że została sama skórka. ŁAŁ! :shock: :mrgreen:

jagodzianka - 2012-07-13, 11:45

Może napatrzył się na Filipa i też zapragnął być taki grubachny. :P
ames - 2012-07-31, 13:55

i na nas nadchodzi pora :-D :-D powoli przygotowujemy się na rozpoczęcie BLW. Suslik póki co pożera oczami wszystko co jem :mryellow: Siada podnosząc się o różne rzeczy,a czasami nawet wyciągając rączki do przodu siłuje się i nagle bęc i siedzi. Nie jest to jednak zawsze,tak parę razy na dzień. Babcia zasponsorowała wnuczkowi baby snuga i też pierwszego owoca (niekoniecznie najlepszy wybór jak na pierwszy raz,ale rewelacji nie było).



Franio był zafascynowany i pewnie zjadłby o wiele więcej,ale...bałam się :oops:

I teraz mam pytanie do was- czy pierwszy samodzielny posiłek (jest jeszcze ciągle tylko na cycu) powinien być już urozmaicony (np.marchewka plus jakieś inne warzywko/a) czy raczej jak przy karmieniu papkami- najpierw jeden? Przy jednym to Bobas nie będzie mieć wyboru :-/ więc pewnie z ideą się trochę mija?

aaaaaaaa,już nie mogę doczekać się wspólnych posiłków!ale póki co głowa mi puchnie- co,jak,gdzie,ile????

MartaJS - 2012-07-31, 13:59

ames, wydaje mi się, że na pierwszy raz jakikolwiek posiłek to już będzie na tyle duża atrakcja, że wybór nie jest konieczny :-)
ames - 2012-07-31, 14:38

super :-D ,dzięki za odp.to wyląduje moje ulubione warzywko- marcheweczka.
go. - 2012-07-31, 14:45

ames, ale superaśny :D
My przyjęliśmy taktykę, że Bąk jadł z nami i wtedy wybierał ze stołu (w sensie-nawet jak nie dosięgał to pokazywał paluchem i stękał :mrgreen:

ames - 2012-07-31, 15:13

dzięki :-D
Susl jeszcze nie stęka jak czegoś chce więc tego mi nie zakomunikuje pewnie. Jedynie się złości jak zabawki mu wypadają :-P
No i w doidę się zaopatrzymy niedługo. We Wro można ją jeszcze kupić w sklepie Zielona Mama(zachustowani.pl).

jagodzianka - 2012-07-31, 18:25

ames, piękny! Ja na pierwszy posiłek byłam w takim szoku, że to już, że dałam samego brokuła. Było ok.
idalianna - 2012-08-01, 16:04

Super! :mryellow:
Ja tam nie wiem czy potrzebny jest wybór, Tymowi jakby nadal to niewielką różnicę robiło.

Od jakiegoś czasu chciałam się Was zapytać: ile takie 7-8 miesięczniaki jadają? Bo mój to tak z łyżkę pokarmu na dzień, pić nic nie chce... Coraz bardziej sie bawi żarciem, ale nie je, próbuje wkładać do buzi, ale nic mu nie wychodzi, wszystko ląduje na ziemi. Ale nie chce żeby go karmić, czasem próbuję mu coś dać łyżeczką jak jem, ale on jest wybredny (o, wczoraj zjadł łyżeczkę sernika z nerkowców :lol: , ale jabłko, ziemniak czy marchewka to już fu). No nie wiem. :-/

A taką np kaszę dajecie w formie sypkiej tak, że cała kuchnia jest uwalona?

kalimba - 2012-08-01, 20:28

Witam Was wszystkich!
Mam 4 miesięcznego Synka, na razie karmię go piersią i niedawno dowiedziałam się o całej idei BLW i generalnie czuję, że to jest TO!
Na razie powolutku Was podczytuję, ale czy mogę dołączyć?

jagodzianka - 2012-08-01, 21:19

kalimba, śmiało, zapraszamy do działu powitań. :)
A ja wam powiem, że moje dziecko dziś pierwszy raz piło ze szklanki. Kupiłam sobie zielony koktajl w najadaczach.pl, a on tak się przyssał do boku szklanki, że nie mogłam mu odmówić. Przytknęłam do pyszczka, przechyliłam i pił, po prostu pił sobie. :mrgreen:
Tam zdaje się była pomarańcz i cytryna, mam nadzieję, że tragedia się nie stanie. :P

martika - 2012-08-01, 21:31

ames - My zaczynaliśmy od ziemniaczka, bo tylko to mieliśmy eko. Niby jest zasada żeby przez kilka dni wprowadzać tylko jedno warzywo i obserwować maluszka czy nie ma alergii.

idalianna - Nasza Ida zjadała mniej więcej ok 200 g dziennie. Czasem mniej, czasem więcej. Teraz myślę że nawet 400 wciąga, ale mniej ją karmię piersią w dzień. Pije też wodę z bidonu.

kalimba - Witamy :)

jagodzianka - Gratulacje :)

ames - 2012-08-01, 21:46

dzięki dziewczyny :-D

już niedługo zapewne zaczniemy,ale jeszcze ma mi wpaść w ręce zamówiony 'Bobas lubi wybór' więc czekam jeszcze na tą książkę :-P w końcu to będzie ogromne wydarzenie więc muszę się przygotować od każdej strony :-) i lecę do pobliskiego sklepu eko zapytać czy już mają eko warzywa(nad tym pracowali jeszcze).

A i w Realu we Wrocławiu można kupić eko warzywa:)Byłam miło zaskoczona,tylko nie pamiętam skąd one są. W Lidlu też widziałam,ale wszystkie oczywiście sprowadzane z Niemiec i cena dość wygórowana...

kalimba witaj! widzę,że nie jestem sama w tych oczekiwaniach na start :-D

jagodzianka aż mi ślinka pociekła na samą myśl o tym koktajlu więc nie dziwię się Filipowi :mryellow:

idalianna napisał/a:

A taką np kaszę dajecie w formie sypkiej tak, że cała kuchnia jest uwalona?

no właśnie też jestem ciekawa :->

jagodzianka - 2012-08-01, 22:48

ames napisał/a:
idalianna napisał/a:

A taką np kaszę dajecie w formie sypkiej tak, że cała kuchnia jest uwalona?

no właśnie też jestem ciekawa :->

Ja daje różnie, zależy jak mi się ugotuje. Zwykle można to nazwać sypka. Ryż na pewno jest sypki. Najlepiej z jakimiś duszonymi jabłkami albo leczo- F najpierw wywala na stół, a potem robi ruch ręką jak wycieraczka samochodowa. :mryellow:
Ale tak naprawdę, bajzel nie jest aż taki straszny. Kawałek stołu, podłoga w promieniu pół metra max i krzesełko do mycia. No i dzieciak oczywiście od stóp do głów. ;P

ames - 2012-08-01, 23:16

A jak dzieć potem takie drobinki zjada?W którymś miesiącu dzieci potrafią już ruchem szczypcowym łapać malutkie rzeczy- czyli i kaszkę mogą wydziubać paluszkami pewnie. Czy łyżeczką same?Czy może w łapę i na hurra wszystko co się sklei?
seminko - 2012-08-01, 23:47

ames napisał/a:
w łapę i na hurra wszystko co się sklei?

Moje młode preferowało tę opcję :mrgreen: .

jagodzianka - 2012-08-02, 08:00

Filip je stylem mieszanym. Jak mu nabiorę na łyżeczkę, to on ją ode mnie bierze i wsadza sobie do dzioba (serio, serio, ja myślałam, że to jeszcze za wcześnie, a jednak :P ). Najśmieszniejsze, że zwykle mu zostaje na dnie łyżeczki i sobie pomaga paluchem.
A jak mu się znudzi łyżeczka to bierze w łapy i coś mu tam zawsze wpadnie.

kalimba - 2012-08-02, 12:33

Dziewczyny, znajoma ma mały problem, bo córka bardzo mało przybiera na wadze i pediatra kazała rozszerzyć dietę, a jeszcze się tym nie interesowałam. Od czego ma zacząć? Raczej BLW odpada, bo mała musi się konkretnie najeść, więc pewnie jakieś słoiczki, papki, kaszki, w sensie coś, co mama poda łyżeczką. A! Marchewki gotowanej na razie nie je, ale to dopiero początki, więc będzie próbować. Mała ma niecałe 5 miesięcy.
Pipii - 2012-08-02, 12:59

Gotowe słoiczki i kaszki i papki może sobie ta mama podarować, nie dosyć, że są sztuczne, zawierają cukier, dodatki syntetyczne, to na domiar złego - bardzo przyzwyczajają dziecko do nienaturalnych smaków, potem taki malec nie chce jeść zdrowego jedzenia.
Polecam zapoznanie się z literaturą Barbary Temelie i Bożeny Żak - Cyran odnośnie żywienia dzieci "Odżywiaj dziecko w zgodzie z naturą" oraz "Odżywianie wg Pięciu Przemian dla Matki i Dziecka" - nie chodzi tutaj o to, aby propagować Pięć Przemian, ale dwie panie bardzo sensownie piszą o żywieniu dzieci, wprowadzaniu pierwszych posiłków itd itp.
Nie można robić tragedii, jeżeli dziecko nie chce raz, drugi zjeść ugotowanej marchewki, należy podać inne warzywo, albo kaszkę rozgotowaną, a nie od razu pasować.

KasiaQ - 2012-08-02, 14:01

Pipii napisał/a:
na domiar złego - bardzo przyzwyczajają dziecko do nienaturalnych smaków, potem taki malec nie chce jeść zdrowego jedzenia.

i tu się nie zgodzę - nie wszystkie dzieci są takie same - A. była przez jakiś tydzień właśnie na słoiczkach i potem z równą przyjemnością zajadała domowo przyrządzone warzywka i inne smakołyki ;)

Pipii - 2012-08-02, 18:34

To masz szczęście, słyszałam wiele przypadków, że potem dzieci nie chcą jeść gotowanego w domu pożywienia.
jagodzianka - 2012-08-02, 18:35

Ja też znam taki co najmniej jeden.
Co innego jest jak dziecko zwykle je zwykłe, a przez tydzień wyjątkowo słoiki, a co innego jak zaczyna się wprowadzanie od razu od słoi.

koko - 2012-08-02, 20:08

kalimba, poczytaj wątek "Schemat żywienia niemowląt".
KasiaQ - 2012-08-02, 20:21

ja w sumie zaczęłam pół na pół, w większości od słoików :oops: tak właśnie na początku, bo czekałam na eko-warzywka od babci, od teściów co nieco miałam i nowości szły ze słoja - w każdym razie nie zauważyłam, żeby te słoikowe jej bardziej podchodziły - z równym zapałem jadła i domowe papu, zresztą cokolwiek nie dostała :-P (i tak ma do dziś :mryellow: )
kalimba - 2012-08-02, 21:59

Dzięki za odpowiedzi, widzę, ile nauki przede mną. Tytuły książek przekażę dalej, muszę je zdobyć dla siebie :)
A powiedzcie mi, czy na początku BLW pozwala na podawanie łyżeczką tych warzywek? (zanim dziecko nie siedzi samodzielnie)

MartaJS - 2012-08-02, 22:03

kalimba, nie. Dziecko wszystko bierze sobie samo i samo wkłada do buzi. Łyżka jest dozwolona pod warunkiem, że to dziecko ją trzyma ;-)
jagodzianka - 2012-08-02, 22:06

kalimba, puki dziecko nie siedzi to nie wprowadza się pożywienia. ;-)
Rób jak uważasz, nikt ci nie zajrzy do kuchni i nie powie "o nie, nie stosujesz się do BLW, nie możesz już się z nami zadawać" :mryellow:

KasiaQ - 2012-08-02, 23:00

kalimba ja o BLW dowiedziałam się późno (jakoś w okolicach roku Ali) a okazało się, że w połowie stosowałam je od samego początku :-P tzn. rano i wieczorem (i z braku czasu i z pewności, że mi się dzieć najada) karmiłam łyżeczką, a obiad - od samego początku + deser - wcinała sama. Teraz od dawna już zresztą łyżką i widelcem włada sama :mryellow: więc moja opieszałość "krzywdy" jej nie wyrządziła ;-)

[ Dodano: 2012-08-02, 23:05 ]
ale oczywiście każde dziecko jest inne i jeśli mój przykład tu coś namieszał, to :oops:
jak jagodzianka wspomniała - najlepiej jest nie trzymać się sztywno schematów, tylko dopasować je indywidualnie do maluszka ;-)

kalimba - 2012-08-03, 07:32

No właśnie o to pytałam, że jak dziecko nie siedzi samodzielnie, to nie wprowadza się nowych pokarmów wg BLW?! Bo to nieraz dziecko siada późno, a nowe pokarmy to by tak w 6.miesiącu trzeba już wprowadzać.
Oczywiście jak wszystko w ciąży i teraz już, gdy Borys jest z nami, będę robiła tak, jak nam będzie odpowiadało, bo wszelkie sztywne schematy zawodzą, dziecko jest nieprzewidywalne :)
Co z tego, że ja sobie coś zaplanuję, jak B. będzie miał inne plany :)

KasiaQ napisałaś, że obiadki i deserki Ala jadła sama, ale w jakiej formie je podawałaś w 6 miesiącu życia?

KasiaQ - 2012-08-03, 18:34

kalimba napisał/a:
w jakiej formie je podawałaś w 6 miesiącu życia?

papki do łapki :-P nabrudziła, wszystko wokół do mycia/prania, a jak już się zaczynała denerwować - wtedy wkraczałam do akcji ;-) (zresztą od początku posiłki jedliśmy wspólnie, więc zawsze byłam obok) Jak już widziałam, że ładnie zaczyna żuć - dostawała pokrojone owoce lub warzywka na talerzyku i... to był jedyny czas, kiedy nie domagała się uwagi ode mnie :mryellow:
Generalnie podobnie jak Ty - niczego nie planowałam, tylko dostosowywałam do Ali, bo jak cokolwiek chciałam, żeby było po mojemu, nawet wyjście na spacer za 15 min. to ona np. właśnie wtedy zrobiła kupę i nici z planów ]:->

kalimba - 2012-08-03, 20:43

aha!!! Papki do łapki;) czyli robimy je na gęsto? chociaż w sumie to, co dziecko chwyci paluszkami, obliże, skosztuje. Ok, rozumiem :)
Już się nie mogę doczekać. Mam już krzesełko, przestrzeń do sprzątania :) ściany pomalowane farbą zmywalną, czekam tylko na Młodego aż zacznie siedzieć :)
A dzisiaj mój synuś zaczął naśladować po mnie wysuwanie języka, pierwszy raz, więc frajda wielka! Neurony zwierciadlane hehe :)

idalianna - 2012-08-03, 22:01

Papki do łapki...





MASAKRA jednym słowem. A do buzi nie trafiło ZUPEŁNIE NIC!

Ale serio to zaczynam się bać jak to będzie w tym żłobku. :-(

KasiaQ - 2012-08-03, 22:03

kalimba napisał/a:
Mam już krzesełko, przestrzeń do sprzątania :) ściany pomalowane farbą zmywalną,

no to faktycznie się przygotowałaś :mryellow:
kalimba napisał/a:
czekam tylko na Młodego aż zacznie siedzieć

ja nie wiedziałam, że do tej pory się czeka :oops: ale sugerowałam się tym (wyczytałam w jakiejś knidze), że dziecko, które rwie się do jedzenia, zjada wzrokiem twój posiłek i ewidentnie chce - jest poniekąd gotowe - no i moje rzeczywiście było. Poza tym widziałam, że nie jestem w stanie jej już wykarmić samą piersią, a dokarmianie mm nie wchodziło w grę (i z racji przekonań i na szczęście wykrytej później alergii na nabiał) i dla mnie karmienie jej zanim usiądzie, a nastąpiło to niezbyt szybko, bo 7 m. miała, byłoby co najmniej wykańczające :roll:
synuś teraz będzie coraz fajniejszy - hihi wiem jaka to radocha te wszystkie "pierwsze razy" :mryellow:

[ Dodano: 2012-08-03, 22:06 ]
idalianna Tymcio "rozwalił mnie" totalnie :mryellow: :mryellow: :mryellow:
dla Ciebie może i masakra, ale on jak nic zachwycony :mryellow:
p.s.
Ala papu dostawała od początku w miseczce i aż takiego sajgonu nie miałam :shock: :-P :lol:

jagodzianka - 2012-08-03, 22:29

idalianna, a jak kupy? Dalej są takie jak na samym mleku?
U mnie to wygląda podobnie, a do buzi zawsze coś tam trafi (z naciskiem na coś tam :-P ).

Kat... - 2012-08-03, 22:37

idalianna, ja tu wpadłam tylko wyrazić zachwyt Twoim synem i okiem- cudne zdjęcia!
MartaJS - 2012-08-03, 23:05

Też jestem zachwycona :-) Powodzenia :-)
kalimba - 2012-08-04, 08:57

Tymcio mój Faworyt! Czyli aparat też mam przygotować? :)
Mój M. zapytał wczoraj, czy jeden pokój ma wyłożyć folią? :) Powiedziałam, że wystarczy poodsuwać kilka mebli w salonie i dokupić płyny do mycia podłóg ;)
B. już ładnie siedzi mi na kolanach, tzn. muszę go przytrzymywać oczywiście, ale obserwuje nas podczas jedzenie i ma bardzo intrygującą minkę ;) nieraz chwyta to, co jem, np. jabłko, ostatnio ogórek kiszony, wkłada sobie do buzi, więc mam nadzieję, ze to będzie jedna wielka wspólna frajda;)

ana138 - 2012-08-04, 09:00

ja nakładałam papy na łyżeczkę, a mały sam pakował do buzi. też to szło całkiem nieźle.
idalianna, zdjęcia jak zawsze przecudne. Tymo zarąbisty :mrgreen:

ekoludek - 2012-08-04, 23:00

Luśka dostaje obiadki w postaci zupek, które jej podaję łyżeczką, ale w tym samym czasie ma położone na stoliczku warzywa z zupy i pałaszuje sama, nawet się przy tym mocno nie paprze, ale to co dostaje w łatwy sposób może wziąć do rączki, więc wystarczy tylko wcelować do buzi :)

Uwielbia sama zajadać się owocami, które jej kroję na niewielkie cząstki.

Ostatnio furorę robi orkisz ekspandowany - potrafi przy nim siedzieć jak kurka :) ćwiczy przy tym pięknie chwyt pensetowy!


www.GreenFamily.pl
www.ekoludek.com.pl

kalimba - 2012-08-05, 08:38

ana138 no właśnie wydaje mi się, że u nas to może zadziałać, że ja pakuję na łyżeczkę, a B. sobie celuje nią do buzi :)
Wczoraj odwiedziła nas szwagierka z dziećmi (chłopcy 2,5 i 1 r.) i co chwilę im wycierała rączki, buzię, zbierała to, co spadło na stół, krzesełko, podłogę... mówię jej, że będę chciała spróbować BLW i będę sprzątać raz, a porządnie, to się trochę śmieje ze mnie, ale też podziwia, że chcę się na to zdecydować. Ale teraz widzę, jak u niej jedzenie to jedna wielka akcja (tego chce, tamtego nie, to wypluwa, tu zrzuci, wiecie, o co chodzi), a tak to będzie kontrolowana zabawa i naprawdę wierzę, że przyniesie piękne efekty...
ekoludku mówisz orkisz? ja dopiero powoli zaczynam przechadzać się w sklepach pomiędzy półkami z różnymi kaszami, ziarnami, płatkami, trochę przerażają mnie ceny, ale szukajcie, a znajdziecie :)

ekoludek - 2012-08-05, 08:49

kalimba, orkisz ekspandowany jest w przystępnej cenie np. hxxp://greenfamily.pl/pl/p/Orkisz-ekspandowany-naturalny-150g-Bio/3342 możesz też orkisz zastąpić najzwyklejszym ryżem dmuchanym (preparowanym) u nas też się świetnie sprawdza, tylko orkisz wydaje się być zdrowszym ziarnem, a poza tym staram się kurce podsypywać różnorodne ziarna ;)
Martuś - 2012-08-05, 12:00

kalimba, a gdzie dokładnie mieszkasz? Nie wiem, czy musisz mieć wszystko eko, ale nawet w hipermarketach (Carrefour, Leclerc, Auchan) są bio działy, gdzie ceny są stosunkowo przystępne (w Auchan najlepsze moim zdaniem, jest tam tez stoisko z bio warzywami i owocami całkiem dobrze zaopatrzone) a nie eko kasze, płatki, mąki itp. są bardzo tanie.
kalimba - 2012-08-05, 13:40

Dziękuję za info, na pewno wszędzie można znaleźć te produkty, mieszkam w Gdańsku, mam wokół mnóstwo hipermarketów, muszę zacząć się tylko w nich odnajdywać na ww. działach.
ames - 2012-08-05, 16:09

idalianna cudowne foty :!: Tym jest cudny,mały skrzacik :mryellow:
Pipii napisał/a:

Polecam zapoznanie się z literaturą Barbary Temelie i Bożeny Żak - Cyran odnośnie żywienia dzieci "Odżywiaj dziecko w zgodzie z naturą" oraz "Odżywianie wg Pięciu Przemian dla Matki i Dziecka" - nie chodzi tutaj o to, aby propagować Pięć Przemian, ale dwie panie bardzo sensownie piszą o żywieniu dzieci, wprowadzaniu pierwszych posiłków itd itp.

super!muszę się zaczaić na te pozycje.

my mieliśmy parę dni temu okropny upał...zajadałam się arbuzem,a Suslik zaczął na mnie krzyczeć no i...przed generalnym rozpoczęciem BLW (nieowocowym) pałaszował ciężkiego do utrzymania w łapce owoca:







:mryellow:

Dziś też próbował pić z kubeczka- taki rodzaj niekapka,ale kapek. Okropnie się niecierpliwił,bo nie leciało jak nie przechylił i gryzł dzióbek,a on plastikowy,a nie jak smoczek :->

Jak to jest z porami karmienia?Czy posiłki stałe je zawsze z nami czy np.spożywa je częściej czy to zależy od dziecka?

kalimba - 2012-08-05, 17:26

Ames Twój Synuś już tak ładnie siedzi? Cudnie wygląda, no arbuza mojego też już ssał, ewidentnie dziąsła gotowe, czekamy na siedzenie, a jutro wizyta u pediatry, to wypytam o ogólną gotowość do nowych rzeczy :)
chociaż ci moi lekarze dosyć dziwni, jedna spytała mnie np. czy Mały powtarza sylaby, gdy miał 2,5 miesiąca! no, ale cóż :)

ames - 2012-08-05, 17:50

kalimba, sam tak ładnie nie siedzi;) pomaga mu w tym baby snug hxxp://www.mamasandpapas.com/product-baby-snug-green/410421101/type-i/
(dziewczyny wcześniej w tym wątku też o tym pisały). Naciągnęliśmy babcię na podarek i jestem mega zadowolona,bo sprawuje się świetnie :-D

kalimba napisał/a:

chociaż ci moi lekarze dosyć dziwni, jedna spytała mnie np. czy Mały powtarza sylaby, gdy miał 2,5 miesiąca! no, ale cóż :)

:shock: :lol:

kalimba - 2012-08-05, 20:21

A widzisz, bo już się zastanawiałam :) muszę doczytać o tym baby snud'u, a tak na szybko, to fizjoterapeuci go też polecają? Czy przez tych kilka/naście minut dziecko może tak siedzieć?
ames - 2012-08-05, 21:29

znalazłam tylko opinie do fotelika Bumbo,a one są bardzo podobne.
to ich strona więc musieli napisać same pozytywy,ale musi coś w tym być:
hxxp://www.bumbo.com.pl/opinie
Baby Snug'a wybrałam,bo akurat był w promocji w UK i też starcza na dłużej,bo są to jakby 2 foteliki w 1.
Na instrukcji jest napisane żeby dziecko nie siedziało za długo- nie wiem ile to za długo,ale u nas siedzi kilka minut, max koło 10 jak na razie.

idalianna - 2012-08-05, 21:55

Heh, dzięki. Rzeczywiście wygląda na zadowolonego, ale ile ja mam po tym mycia. :-P Nie wiem czy to się opłaca jak na to, że on naprawdę z tych papek nic nie zjada. NIC, nawet nie próbuje, od razu trzepie łapaki w blat, aż wszystko zleci na ziemię i na niego (w pieluszce, we włosach... no wszędzie). A jak dostaje w kawałkach to coś tam niby skubie. Tzn to chyba nie to co u Was, ames, ŁAŁ. :-D On ZJADŁ tego arbuza?! Tym nic jeszcze tak naprawdę nie zjadł, więcej niż łyżkę... ech. Chyba przyjmę inną strategię. Dziś rano dostał do łapki kawałek avocado i cukinii, potem na mieście wafla ryżowego, potem jak był w chuście jadłam morele i on trzymał moją rękę i sobie też coś tam ssał. A na koniec jadłam makaron razowy z warzywami (cebula, czosnek, szpinak, cukinia, papryka, pomidory, z dużą ilością przypraw), on siedział na kolanach i jak leciałam sobie z łyżką to buzi to on podniósł łepek do góry i otworzył dziób, więc mu wpakowałam 1/3 takiego świderka, potem jeszcze kawałek szpinaku i... cukinii i... itd. ;-) Więc chyba będziemy się mieszanie karmić, ale na pewno nie będę mu żadnych przecierów robić. :-P Mogę tak właśnie jedząc trochę tam mu do buzi pakować przy okazji? Jak myślicie? No bo musi coś jeść, jak do żłobka pójdzie, żebym nie musiała tam co 2 godziny z cyckiem latać. :lol:
KasiaQ - 2012-08-05, 23:48

idalianna pamiętam, że ja Ali "pierwsze dorosłe danie" bo nota bene było to na weselu i zapomniałam się przygotować ( :oops: ) zaserwowałam kiedy miała równo 8 miesięcy i w sumie, że nic jej nie było - przestałam się tak przejmować i po prostu zaczęłam wtedy dawać jej do jedzenia to, co ja ;-) a że sama odżywiam się dość lekko - nigdy nie zdarzyło się, aby mi czegoś zjeść nie chciała (z tym, że faktycznie A. kocha jeść - dziś np. po sytym obiedzie co w jej wykonaniu wynosiło 4 wielkie łyżki kaszy, 1,5 jajka sadzonego i ogór kiszony - za godzinę bawiąc się w pokoju zawołała, że chce "jeśśś" ]:-> )
najważniejsze to nie dawać ciężkostrawnych i alergennych produktów, a tak poza tym - obserwować i dostosowywać się do potrzeb malucha ;-)

idalianna - 2012-08-06, 00:08

Właśnie - zawsze mnie to zastanawiało - czemu nie dawać alergennych? Bo Tymo chyba najbardziej lubi pomidory. :-P No i mamy jeszcze codziennie spacerek po naszym ogródku, kiedy je np 8 borówek i 5 jeżyn. A dzisiaj mu dałam kawałek spodu od ciasta (mąka razowa, melasa, oliwa i... orzechy!).
jagodzianka - 2012-08-06, 07:11

Z tymi alergennymi to trzeba uważać tylko przy podejrzeniu alergii. Filip też wcina pomidory. A orzechy i pestki można podawać, ale dobrze zmielone coby się nie zadławił. Zresztą Filip w chlebie szamie dużo pestek, czasem i dynia się trafi, ale takie upieczone miękkie są.
kalimba - 2012-08-06, 08:11

Ja zakupiłam krzesełko drewniane dan chair, nie wiem, czy kojarzycie:
hxxp://www.babydan.com/page1041.aspx?recordid1041=76
więc zaczekam jeszcze chwilę, jak B. zacznie siedzieć, a na razie będzie u nas na kolanach albo na brzuszku.
Chociaż przy następnym dziecku (jeśli Bóg da) zastanowię się nad baby snug'iem.
Gratulacje dla Tymka, wiesz co, ja na pewno będę mieszać style, wracam do pracy ( :-x :-x :-x ), więc nie będę miała okazji karmić tak B. cały dzień, ale już powoli opowiadam wszystkim o zasadach BLW, żeby nie mieszać dziecku w głowie.

ames - 2012-08-06, 18:17

idalianna napisał/a:
On ZJADŁ tego arbuza?!

:oops: :roll: zjadł i najlepsze jest to,że...gryzł i żuł. Musiałam parę razy mu go podać,bo wylatywał mu z łapek,wszystko w soku i ślizgał się przeokrutnie,ale udało się. W koopie potem jedną pestkę znalazłam.

A czy Tym ma jakąś niedowagę?Wygląda na super zdrowego i do tego bardzo radosnego chłopca więc może po prostu jeszcze nie jest gotowy żeby najadać się jedzeniem. Wiem,że ten żłobek Cię stresuje,ale może jeszcze wszystko się zmienić. Jeśli karmienie łyżeczką będzie mu odpowiadało to mieszaj obie metody i zobaczysz.

idalianna napisał/a:
No i mamy jeszcze codziennie spacerek po naszym ogródku, kiedy je np 8 borówek i 5 jeżyn. A dzisiaj mu dałam kawałek spodu od ciasta (mąka razowa, melasa, oliwa i... orzechy!).


Coś tam wcina :mryellow: mniaaam

kalimba napisał/a:
Ja zakupiłam krzesełko drewniane dan chair, nie wiem, czy kojarzycie:
hxxp://www.babydan.com/page1041.aspx?recordid1041=76


Widziałam kiedyś te krzesełka,ale nie wiedziałam co to za jedne. Bardzo ładne są:)

jagodzianka - 2012-08-06, 18:26

ames napisał/a:
idalianna napisał/a:
On ZJADŁ tego arbuza?!

:oops: :roll: zjadł i najlepsze jest to,że...gryzł i żuł. Musiałam parę razy mu go podać,bo wylatywał mu z łapek,wszystko w soku i ślizgał się przeokrutnie,ale udało się. W koopie potem jedną pestkę znalazłam.

On by się chyba dogadał z Filiperem. :P Trzeba zrobić jakiś wrocławski meeting coby sobie brzdące razem zasiadły przy stole. :D

kalimba - 2012-08-07, 08:23

jagodzianka napisał/a:
Trzeba zrobić jakiś wrocławski meeting coby sobie brzdące razem zasiadły przy stole. :D

A co piękne - jednorazowe sprzątanie :) ja się będę zajmować dwójką dzieci, moim i chrześniakiem (roczniakiem), obydwóm przyda się nauka jedzenie i wybierania, a mi zapas detergentów hehe :)

ames - 2012-08-07, 17:19

jagodzianka napisał/a:

On by się chyba dogadał z Filiperem. :P Trzeba zrobić jakiś wrocławski meeting coby sobie brzdące razem zasiadły przy stole. :D


yeah :mryellow: good idea :mrgreen:

wczoraj przyszła do mnie książka "Bobas lubi wybor" i tak w nocy zaczynając ją czytać znalazłam doskonały fragment opisujący Tymka idaliany- masz tą książkę?str. 24,a jak nie to ją tu zacytuję :-D Dzieciak też nie lubił za bardzo zjadać,ale za to dobrze się bawił.

martika - 2012-08-08, 10:49

Moje zdanie jest takie że żadna książka, ani metoda (nawet ta najlepsza) nie zastąpi zdrowego rozsądku, bo można łatwo przegiąć. I nie ma co z góry zakładać że butla to zło, papka to zło itp. Nie wszystkie dzieciaki to podręcznikowe przykłady.
ames - 2012-08-21, 13:36

z arbuzem poszło gładko,bo ta ilość wody chyba sprawiła,że rzeczywiście miałam wrażenie,że jadł :-D Z marchewką i ziemniakiem już tak nie było. Bawił się więcej,wyrzucał,coś tam do buzi wpadło,coś wypadło,coś tam mielił,coś połknął (i tu zrobiłam ogromny błąd- ugryzł zbyt duży kawałek,chciał go połknąć,zaczął krzyczeć,robić się czerwony,a ja zaingerowałam- włożyłam palucha do buzi i niechcący popchnęłam kawałek zamiast go wyciągnąć :oops: ale byłam na siebie zła!!!!). Najlepiej idzie memłanie chlebka- łatwo się trzyma.
Takie to nasze pierwsze doświadczenia :-D

kalimba - 2012-09-02, 14:42

Hej, zaczynamy powoli z rozszerzeniem diety, wprawdzie B. jeszcze nie siedzi, ale dostaje do łapki w bujaczku coś tam, zaczęłam od szpinaku (to zjadał z łyżeczki, którą sam trzymał), krzywił się i wzdrygał, ale domagał się następnej porcji :) dostał do ssania gruszkę, jabłko, to wiadomo, słodkie, więc aż krzyczał, gdy mu zabrałam, a dzisiaj dostał gniazdko brokułu, to dziwnie mu się robiło, jutro kolejna próba i do wyboru z marchewką :) kurczę, myślę, że najfajniejsze w BLW jest to, że później dziecko jest po prostu samodzielne w jedzeniu i nie trzeba ślęczęć nad nim i pilnować "jeszcze jedna łyżeczka za babcię" ;)

I tu mi się nasunęło pytanie - jak 'odbierać' dziecku coś, co mu baaardzo smakuje, a ja wiem, że już wystarczy, tzn. chodzi mi teraz o te pierwsze posiłki i np. gruszkę, którą sobie ssał, zaczynały odrywać się większe kawałki, którymi mógł się zadławić (to było w ogóle jego pierwsze pozamleczne poznanie jedzonka), więc zabierałam, odkrajałam i dawałam znów, ale się wkurzał i krzyczał na mnie :)

Kupiłam w promocji kilka kaszek nestle na wszelki wielki, ale jestem PRZE RA ŻO NA, ile tam jest CUKRU!!! Wiecie może, dlaczego? Ja wiem, że tutaj wszystkie odżywiacie siebie i dzieci zdrowo i takich kaszek nie podajecie, ale wytłumaczcie mi, jak one są dopuszczane do sprzedaży dla 4 miesięcznych dzieci????

seminko - 2012-09-02, 14:48

kalimba napisał/a:
jak one są dopuszczane do sprzedaży dla 4 miesięcznych dzieci????
Ba! ;-)
"Na wszelki wielki" możesz kupić w zdrowej żywności różne kasze instant (ta sama zasada, jak w kaszkach Nestle- zalewasz podgrzanym mlekiem/ wodą)- ja się czasem ratowałam nimi, niektóre dziewczyny z forum też. U mnie były Nomina, nie wiem, czy u Ciebie dostępne: są ryżowe, ale też jaglane, orkiszowe, gryczane, wielozbożowe.

go. - 2012-09-02, 14:51

kalimba napisał/a:
ale jestem PRZE RA ŻO NA, ile tam jest CUKRU!!! Wiecie może, dlaczego? J


o tym jak jak uzależnić dzieci od naszych produktów ;-)

jagodzianka - 2012-09-02, 15:09

kalimba napisał/a:
wprawdzie B. jeszcze nie siedzi, ale dostaje do łapki w bujaczku coś tam,

Mogę się mylić, nie chce mi się teraz sprawdzać, ale wydaje mi się, że w Bobas lubi wybór pisali, żeby nie dawać żarcia jak dziecko jest pod kątem (w bujaczkach czy fotelikach samochodowych) bo jest większe zagrożenie zadławieniem.
kalimba napisał/a:

I tu mi się nasunęło pytanie - jak 'odbierać' dziecku coś, co mu baaardzo smakuje, a ja wiem, że już wystarczy

A skąd wiesz? Idea jest taka, że to dziecko ma wiedzieć, nie ty. Spoko, nie zadławi się, ja też się na początku dygałam. Najlepiej po prostu nie odbierać i problemu nie ma.

neon.ka - 2012-09-02, 15:13

Wątek się robi coraz dłuższy i ciężko się przekopywać przez całość. Co myślicie o otworzeniu kilku mniejszych tematów, które by za takie faq mogły służyć?
Mnie np. teraz interesuje bardzo temat przygotowania się na zimę z myślą o BLW, bo dopiero wtedy będziemy próbować wprowadzać. I chciałabym się dowiedzieć co mrozicie, kiedy, w jakich ilościach, na jak długo, w jakiej formie, co trzeba blanszować, a co nie itd. Znajduję bardzo różne opinie na ten temat w necie, więc chciałabym się oprzeć na tutejszych praktykach, bo są jak wiadomo the best. :-)
Czy założenie takiego tematu będzie ok.?

jagodzianka napisał/a:
Mogę się mylić, nie chce mi się teraz sprawdzać, ale wydaje mi się, że w Bobas lubi wybór pisali, żeby nie dawać żarcia jak dziecko jest pod kątem (w bujaczkach czy fotelikach samochodowych) bo jest większe zagrożenie zadławieniem.
Tak, tak rzeczywiście jest. Nie każą się śpieszyć.
kalimba - 2012-09-02, 18:52

Właśnie jestem na etapie poszukiwania kaszek Numinal i Holle, a co do spieszenia się, to chodzi o to, że jak ja coś jem, to Borys mi wyrywa z ręki, kumacie, wyciąga ręce do jedzenia, więc w tym sensie jest gotowy:) a daję mu w foteliku na tym najbardziej wyprostowanym jak dla niego poziomie, albo sadzam na moich kolanach albo podaję, gdy leży na brzuszku. Tak można? Generalnie mam trochę czasu na rozszerzanie, ale niewiele ;)
A jeśli tak nie powinnam podawać jedzenia, to jak rozszerzać dietkę?

jagodzianka - 2012-09-02, 19:23

kalimba, na kolanach jest ok jeśli trzymasz go tak aby siedział. Ważne, żeby nie był pochylony do tyłu.
kalimba - 2012-09-02, 20:14

Dzięki, tak właśnie będziemy się dokarmiać :) Dziewczyny, czy w jakichś sieciówkach można zakupić Nominal czy Holle? Czy tylko w sklepach ze zdrową żywnością? Dokładnie chodzi mi o Gdańsk... na razie nigdzie nie wychodzę, dlatego proszę o info. Dzięki;)

[ Dodano: 2012-09-02, 21:14 ]
euridice napisał/a:

Kluczyki od samochodu też by z pewnością wyrwał, ale na prawko jeszcze chyba trochę poczeka, mm? ;)

Myślałam, że jak dziecko wykazuje gotowość poprzez sięganie po jedzenie, to można już zaczynać... to jak to w końcu jest?
I pisała któraś o krzesełku baby snug, w które można włożyć takie nie siedzące samodzielnie dziecko, by sobie jadło...

Gdybym nie musiała wracać do pracy, a cycki dałyby się ściągnąć laktatorem, to też bym spokojnie czekała jeszcze ten miesiąc, ale wychodzi jakoś tak samo, że proste jedzonko synuś dostaje. Jak na razie szpinak i brokuł, więc idziemy naprawdę powolutku... a jabłko i gruszka tylko do ssania były :)

kalimba - 2012-09-02, 21:54

Oczywiście Borys jest zainteresowany wszystkim, co go otacza, ale akuratnie do jedzenia wyciąga ręce. Gdzieś było o tym, że jest to wyznacznik BLW, czy się mylę? Są dzieci 6-7.miesięczne, które takich ciągotek jeszcze nie mają, więc to też należy obserwować.
Powolutku, jeden posiłek inny dziennie, a właściwie 'kosztowanie' na początek i jakoś polecimy :)

- 2012-09-02, 21:58

w książce pisze że można zacząć kiedy dziecko wykazuje zainteresowanie i potrafi samo włożyć jedzenie do buzi. poza tym te pierwsze próby będą radczej zabawią a nie jedzeniem, prawda?

my jedziemy z koksem i jestem zdecydowanie zakochana w tej metodzie. Dobry je a ja tylko zdjęcia cykam ;)

co do zadławiania się- dziś jadł jabłko i mielił mniejsze kawałki z pasją, czasem jakiś mu za daleko poleciał,ale radził sobie z odkrztuszaniem wspaniale, ja tylko obserwowałam :)
naszła mnie refleksja, być może dzięki tej metodzie jest mniejsze prawdopodobieństwo zakrztuszenia się jakimś niejadalnym przedmiotem gdyby takowy wpadł w paszczę, jak myślicie?

kalimba - 2012-09-02, 22:07

O, zdecydowanie tak! Dziecko ćwiczy odruch wypychania/wymiotny, a do tego uświadamia sobie, jak daleko mogę coś włożyć, żeby się nie zadławić :)
Mam plan też się w metodzie zakochać :)

ana138 - 2012-09-02, 22:23

kalimba, kaszki holle i nominal można kupic przez internet, np na allegro, albo w internetowych sklepach ze zdrową zywnoscią
kalimba napisał/a:
podaję, gdy leży na brzuszku

????? o tym to w zyciu nie słyszałam !!!
ań napisał/a:
naszła mnie refleksja, być może dzięki tej metodzie jest mniejsze prawdopodobieństwo zakrztuszenia się jakimś niejadalnym przedmiotem gdyby takowy wpadł w paszczę, jak myślicie?

i też mnie sie tak zdaje ;-)

kalimba - 2012-09-02, 22:28

Ana o tej pozycji na brzuszku gdzieś tutaj wyczytałam, że niby dobra pozycja do jedzenia, bo dziecko takie małe potrafi połykać w każdej niemal pozycji :) więc jak samo nie siedzi, to może tak popróbować?!
Co o tym sądzicie?

Zresztą - tak jak napisałaś, to na początku jest raczej zabawą niż jedzeniem.

Ana no widziałam właśnie, że na allegro można kupić, ale ja z tych, co lubią dotknąć zanim kupią :)

kalimba - 2012-09-03, 08:39

Hej, miałam ciężką nockę, bo synek budził się średnio co godzinę i gazy go męczyły... chyba zrobię kilka dni przerwy w rewolucji trawiennej :)
jaskrawa - 2012-09-03, 10:23

kalimba, nie spiesz się z tym. wiem, że chciałoby się już pokombinować, ale fizjologia dziecka ma swoje prawa :)


po wielu miesiącach stosowania BLW, poczułam potrzebę podzielenia się moimi refleksjami nt. tej metody. może przyda się komuś, kto czuje, że u niego niespecjalnie to idzie.
zatem tak: moje dziecko na początku trochę jadło, ale potem dość szybko przestało. jedzenie zamieniło się w zrzucanie, rozgniatanie itd.. gdy miała jakieś 7-8mcy nie jadła zatem nic poza moim mlekiem i chlebem, bo ten zawsze jej smakował. w końcu, w obawie o jej zdrowie (oraz własne, bo czułam, że mojemu organizmowi coraz trudniej karmić nas obie), zaczęłam jej podawać łyżeczką kaszkę jaglaną z owocami. wsuwała. nie miała problemu z tym, że to ja ją karmię. pomyślałam wtedy, że to całe BLW to w naszym przypadku zła metoda, bo dziecko chętnie je papkę z łyżeczki, a sama się karmić za bardzo nie chce. z czasem jednak dziecko zaczęło żądać łyżeczki do trzymania i nauczyła się sama jeść kaszę łyżeczką (oczywiście wszystko dookoła było w kaszce, ale nikomu to nie przeszkadzało :) ).
jednak warzyw na obiad raczej jeść nie chciała, ani też żadnych zupek. także to nasze BLW było takie monotematyczne, ograniczające się do chrupek kukurydzianych na spacerze, trzymania przez nią łyżeczki przy porannej kaszce oraz ewentualnie pieczywa czy ziemniaków.
martwiłam się, martwiłam, że tak niewiele zjada, ale potem pomyślałam, że trzeba wyluzować i zobaczyć, co będzie dalej.
potem zasmakowała w owocach, truskawkach, arbuzach, malinach itd.. i to był przełom. jadła coraz więcej innych rzeczy, rozkręciła się w wieku mniej więcej 13 mcy.
teraz ma 15 mcy i je całkiem sporo. uwielbia owoce, wszelkie kotlety (w tym niestety mięsne, jeśli jest raz na dwa tygodnie u babci albo jej tata ją poczęstuje, nie zabraniam im tego, bo uznałam, że skoro lubi to niech je; liczę na to, że gdy będzie starsza i dowie się, z czego to jest zrobione, sama przestanie jeść i zacznie naśladować matkę. na razie się nie przejmuję, bo i tak tego mięsa niewiele zjada), niektóre warzywa w tym kiszone i świeże ogórki, ziemniaki, marchewkę (ale tylko surową!) itp..
powiedziałabym, że jest nieźle.
plusy BLW? na pewno pomaga dziecku nauczyć się przełykania, gryzienia, samodzielności w jedzeniu. BLW pomogło mi też w uświadomieniu sobie, że ważne jest, abyśmy wspólnie zasiadali przy stole, że dziecko będzie chciało jeść to, co dorośli i wtedy, kiedy jedzą dorośli.
minusy? mam wrażenie (chociaż jestem świadoma, że wcale nie musi ta być), że BLW jest winowajcą tego, że mała nie przepada za zupkami, kaszami, wszelkimi gotowanymi warzywami, wszystkim, co jest papkowate, gęste, miękkie. myślę, że "tradycyjnie" karmione dzieci po prostu przyzwyczajają się do zupek i papek (widzę po kuzynach Marysi) i potem je jedzą (przynajmniej te dzieci, które znam, jedzą, zdaję sobie sprawę, że są takie, które tak czy owak nie chcą). a Mania preferuje raczej twarde, stałe pokarmy. jest to trochę uciążliwe, bo nie ma sposobu na podanie jej tych rzeczy, które chciałabym, aby jadła. np. zmielonych pestek, bo nie zje ani zupy, ani kaszki ani nic, w co te pestki mogłabym wrzucić, poza ciastem lub kotletami, ale te muszą być smażone, bo innych nie ruszy. to samo z kaszą. zje ją tylko wtedy, kiedy jest kotletem z patelni. muszę poszukać sobie kilka przepisów na jakieś wypieki z pestkami, ziarnami, żeby chociaż ze dwa - trzy razy w tygodniu to jadła.
poza tym - myślę, że BLW jest trochę przereklamowane. tzn - owszem, jest to fajna metoda, ale wcale nie jakaś niezbędna (tzn. w "czystej formie" czyli od początku rozszerzania diety, bo wiadomo, że kiedyś trzeba pozwolić dziecku na wybór i samodzielność, nie może jeść papek z ręki mamy do emerytury), aby dziecko nauczyło się prawidłowo jeść. synek siostry dostawał papki i zupki, a gdy przyszła pora zaczął dostawać kawałki. teraz sam się umie ładnie najeść, ma dwa lata. nie krztusi się przy jedzeniu, ma apetyt.
myślę, że ważne jest po prostu, aby nie napychać dziecka żarciem, pozwalać mu decydować. gdy karmiłam Manię kaszką za pomocą łyżeczki, szanowałam jej prawo do przerwania posiłku, gdy była najedzona. przestawała wtedy otwierać buzię i nie wciskałam jej więcej, ani nie stosowałam metody "za babcię, za tatę". nie biegałam za nią też po pokoju, by otwierała dziobek nieświadomie, bawiąc się. nie potrzebuję BLW by to wiedzieć.
myślę, że raczej o to chodzi. o umiar, szanowanie praw dziecka, obserwowanie go, pozwalanie na świadome jedzenie, wtedy, gdy rzeczywiście jest głodne. pozwalanie mu na samodzielność, gdy będzie gotowe. a nie o to, by przez całe miesiące dziecko bawiło się rozgniecionym brokułem. bo u nas tak to wyglądało. młoda nie jadła, ja rwałam włosy z głowy, że nie je. powinnam była wtedy wyluzować i zacząć robić zupki albo w ogóle przestać ją męczyć jedzeniem, bo rozgniatanie tych wszystkich kawałków szybko przestało ją bawić i chyba w ogóle niepotrzebnie sadzałam ją przy tym stoliczku i oferowałam żarcie, które za chwilę lądowało na podłodze. owszem, zabawa fajna, ale w pewnym momencie nawet ją samą zaczęło to nudzić.
generalnie chcę powiedzieć, że ta metoda (przyznaję, pod wieloma względami fajna) wywołała we mnie wiele frustracji i samoobwiniania się, że "u nas nie wychodzi" i "coś nie tak ze mną albo moim dzieckiem". zapomniałam, że każde dziecko jest inne, że na niektóre pewne sprawdzone i dobre metody po prostu nie będą działać, albo będą działać częściowo czy z pewnym.... opóźnieniem. tak się stało u nas. w książce o BLW pisano o tym, że dziecko potrzebuje czasu by zacząć jeść, ale zdaje się, że zakładano, iż ten czas ma nastąpić szybciej niż po ukończeniu przez dziecko roku.
dlatego mam taką radę dla mam, które dopiero zaczynają z BLW: nie zakładajcie, że to na sto procent będzie tak, jak napisano w książce, że każda papka jest zła i że podawanie dziecku przez mamę jedzenia łyżeczką to zbrodnia przeciwko metodzie. można karmić je sposobem mieszanym, o ile dziecko jest zadowolone to nie ma w tym nic złego. tak czy owak nauczy się samo jeść, przełykać i żuć i nie ma żadnego powodu, by musiało to umieć szybciej niż większość dzieci.
moje dziecko lubi, gdy je karmię. najwięcej zaczęła zjadać wtedy, gdy podawałam jej żarcie widelcem, z własnego talerza. do tej pory je w ten sposób. czasem daję jej kawałki, zależy, co jemy. kotlety wcina sama, trzymając sobie w łapce. uczę ją też nadziewać jedzenie na widelec. ale np. ziemniaki chętniej je, gdy jej podam widelcem, bo zbyt szybko i łatwo się rozpadają.
ostatnio uwielbia ogryzać gotowaną kolbę kukurydzy... :)
i tyle. chciałam to napisać. może komuś się przyda, zanim zacznie się martwić, tak jak ja się martwiłam.

kalimba - 2012-09-03, 11:20

jaskrawa dziękuję Ci za ten wpis. Wiele racji piszesz, myślę, że i tak żadnej z nas nie uda się takie BLW w 100%, jest to raczej pomysł na inne od standardowego rozszerzanie diety.
Dzięki raz jeszcze :->

jagodzianka - 2012-09-03, 17:50

jaskrawa napisał/a:
dlatego mam taką radę dla mam, które dopiero zaczynają z BLW: nie zakładajcie, że to na sto procent będzie tak, jak napisano w książce, że każda papka jest zła i że podawanie dziecku przez mamę jedzenia łyżeczką to zbrodnia przeciwko metodzie. można karmić je sposobem mieszanym, o ile dziecko jest zadowolone to nie ma w tym nic złego. tak czy owak nauczy się samo jeść, przełykać i żuć i nie ma żadnego powodu, by musiało to umieć szybciej niż większość dzieci.

W książce nic takiego nie napisali. Właściwie to co opisałaś, o dawaniu dziecku na łyżeczce, widelczyku, ale przy jego czynnym udziale (bierze sztuciec do łapki lub tylko zjada z niego jak ptaszek) też było jako jedna z metod BLW. Blw to w końcu bobas lubi wybór, a nie co do rączki to do buzi. :P Głównym elementem jest szacunek dla wyborów dziecka. Przynajmniej ja tak to rozumiem.

neon.ka - 2012-09-03, 22:42

jaskrawa, muszę Twój post pokazać mężowi, bo on jak na coś się napali, to już absolutnie wszystko inne jest ZŁEM. Nawet łączenie kilku metod ze sobą [czegokolwiek by nie dotyczyły]. Czasem nie możemy się dogadać przez to.
kalimba - 2012-09-03, 22:52

Widzisz, neon.ka przynajmniej Twój M. jest zaangażowany, bo mój zapytał tylko: a nie trzeba by tego brokułu jakoś widelcem rozdrobnić? Jak zaczynam więc tłumaczyć, na co i po co, to mówi: dobra już, dobra...
Czemu tak mało jest o BLW w prasie, TV?

neon.ka - 2012-09-03, 22:56

A widzisz, za to dzięki temu, że Twój nie jest zaangażowany, to możesz robić tak jak uważasz i nie ma przez to kłótni. ;-)
jaskrawa - 2012-09-03, 23:01

jagodzianka, książkę czytałam jakiś rok temu, więc już za dobrze nie pamiętam, co dokładnie tam było. wydała mi się mądra i poniekąd do dziś tak o niej myślę.
nie twierdzę, że napisali, że łyżeczka to zbrodnia czy coś w tym guście. ten fragment, któy napisałam w poprzednim poście" :

"nie zakładajcie, że to na sto procent będzie tak, jak napisano w książce, że każda papka jest zła i że podawanie dziecku przez mamę jedzenia łyżeczką to zbrodnia przeciwko metodzie" - trochę źle zdanie zbudowałam, bo powinno być "nie zakładajcie, że będzie na sto procent tak, jak napisano w książce. nie zakładajcie, że podawanie dziecku jedzenia łyżeczką to zbrodnia przeciwko metodzie". a ja zrobiłam z tego jedno zdanie, które może sugerować, że to w książce napisano, że to zbrodnia. a przecież w żadnym fajnym poradniku nikt tak by nie napisał :)

aczkolwiek wydaje mi się, że było tam coś w rodzaju sugestii, by nie poddawać się w podawaniu kawałków do łapki. autorki wiedziały zapewne, że wiele matek będzie chciało zrezygnować z metody, gdy po kilku próbach z BLW sześciomiesięczne dziecko nic nie zje. i dlatego podkreślały (tak to zapamiętałam), że na jedzenie przyjdzie czas, że na początku każde dziecko tylko się bawi podanymi kąskami itd.. i właśnie o te sugestie mi chodzi - że ja trzymałam się ich przez wiele wiele miesięcy, a w książce, jak zapamiętałam, pisano raczej o kilku tygodniach czy może mniej więcej dwóch - trzech miesiącach. więc zdawało mi się, że moje dziecko, skoro po tym czasie nadal nie je, jest jakieś "zepsute" albo co ;)
wydaje mi się też, że autorki zalecały, by powstrzymać się raczej od mieszania metod, gdyż w ten sposób trochę zaburza się tę naukę samodzielności. był chyba nawet przykład mamy, która bała się polegać wyłącznie na samodzielnym jedzeniu dziecka i trochę je dokarmiała papkami. oczywiście nie chodziło tutaj o fakt jedzenia przez dziecko łyżeczką zupki (cóż, łapką trudno byłoby nabrać coś płynnego, więc gdyby w BLW łyżeczka była "zakazana", ta metoda wykluczałaby jedzenie zup :) ), ale o podawanie jedzenia łyżeczką przez mamę.
gdy czytałam tę książkę, miałam wrażenie, że autorki mocno zachęcają do rewolucyjnego podejścia do rozszerzania diety swoich dzieci. do zaufania dzieciom w kwestii wyboru, sposobu jedzenia, ilości itd.. i z tym się zgadzam, że musi być wybór, że rodzic musi szanować fakt, że dziecko nie ma ochoty na jedzenie lub na dokładkę. jednak wydaje mi się, że wszystko było napisane w tonie nieco narzucającym pewną ortodoksję w stosowaniu BLW. przynajmniej ja tak to odebrałam. i właśnie przez to, że tak odebrałam, mam za sobą wiele nieprzespanych nocy, w ciągu których zamartwiałam się, że "moje dziecko ma już 10, 11, 12 miesięcy, a ciągle żyje prawie wyłącznie dzięki mojej piersi" i że "moje dziecko nie chce jeść warzyw, kawałków, owoców" itd.. do tego, gdy w końcu zaczęło jeść kaszkę (podaną przeze mnie łyżeczką), to martwiłam się, że to już nie jest BLW - no bo nie było. gdzie tu BLW? było to zwyczajne karmienie. gryzło mnie to. oczywiście to nie jest wina książki, ale moja, że zbyt rygorystycznie chciałam do niej podejść. ale - myślę, że ta książka trochę jest tak napisana, że ciężko jest inaczej do tego podejść :)

jagodzianka - 2012-09-04, 07:30

jaskrawa napisał/a:
jednak wydaje mi się, że wszystko było napisane w tonie nieco narzucającym pewną ortodoksję w stosowaniu BLW. przynajmniej ja tak to odebrałam. i właśnie przez to, że tak odebrałam,

Widać co człowiek to inna interpretacja, bo ja po przeczytaniu byłam właśnie wyluzowana, wiedziałam że jak by co to dam mu na łyżeczce, ale tak żeby on sam dziobkiem z niej zjadł jak ptaszek.
Zresztą to metoda jest dla ludzi, a nie ludzie dla metody, już mniejsza o to jak to się nazywa, ważne żeby dzieciak i mamuśka byli kontent. Dlatego, zawsze i wszędzie, pełen LUZ.

Jagula - 2012-09-04, 18:23

jagodzianka napisał/a:
Zresztą to metoda jest dla ludzi, a nie ludzie dla metody, już mniejsza o to jak to się nazywa, ważne żeby dzieciak i mamuśka byli kontent. Dlatego, zawsze i wszędzie, pełen LUZ
o właśnie. Dla mnie BLW to objawienie dające matce luz. Jeśli nie brać pod uwagę sprzątania :-P
jaskrawa napisał/a:
miałam wrażenie, że autorki mocno zachęcają do rewolucyjnego podejścia do rozszerzania diety swoich dzieci. do zaufania dzieciom w kwestii wyboru, sposobu jedzenia, ilości itd..
jak porównuje teraz sposób karmienia starszego dziecka i podejście do karmienia drugiego dziecka to różnica jest rewolucyjna. Po pierwsze nie stresuję się tym czy i ile zjadło. Szczęśliwie trafił mi się egzemplarz, który uwielbia zabawy z jedzeniem od początku i z tego co widać w pieluszce, zjada coś . Co do dokarmiania łyżeczką- uważam ,że trzeba też zaufać sobie, nie polegać sztywno temu co gdzieś ktoś napisał. Mała łapie za moją łyżkę (np. z zupą) i co- mam jej nie dać bo to nie BLW ? Ona ciągnie łyżkę ja pilnuję żeby się nie wylało od razu i jest dobrze . W innych przypadkach dziecko nastawia buzię żeby wpakować mu łychę z zawartością ( to też jej wybór :-P ).
BLW czytam po polsku- i szczerze mówiąc jeżą mi się włosy jak czytam co niektóre mamy pozwalają jeść swoim niemowlakom- więc dystans jest wskazany :-D
jaskrawa dobrze,że napisałaś o swoich doświadczeniach i refleksjach

jaskrawa - 2012-09-05, 14:49

myślę, że inne jest spojrzenie na tę książkę mam, którym BLW od początku "udawało się". dziecko jadło, bawiąc się wyśmienicie. był bałagan, kupa śmiechu i ogólnie fajosko :) w takim przypadku ta metoda zapewne wydaje się być idealna...
u nas było mnóstwo lęku, frustracji i obaw. nie - że się udławi czy że sobie nie poradzi, ale raczej - że roczne dziecko żyje w zasadzie wyłącznie na piersi.
macie rację - trzeba wrzucać na LUZ. ja już wrzuciłam, ale trochę to trwało :) u mnie wrzuceniu na luz pomogło dopiero wywalenie tej książki w najdalszy kąt :D

jagodzianka - 2012-09-05, 15:07

jaskrawa, no i git. :) Jak to mówią, cel uświęca środki. :P
jagodzianka - 2012-09-12, 22:26

Eeeej mój wszystkożerny się popsuł. Teraz jest zdecydowanie wybredny. Ostatnio była faza na jedzenie łyżeczką (sam pakuje do dzioba) i na śniadanie kasza z jakimś owockiem startym na tarce, na obiad zwykle jakieś zupiszcze albo coś innego też do jedzenia łychą. A tu nagle bęc, od kilku dni dziecię zjadało po 3-5 łyżeczek i koniec. Dzisiaj wziął łyżeczkę zupy z soczewicy, ledwo co wpakował do japy i od razu wyciągną, nawet tej jednej nie zjadł, z takim obrzydzeniem normalnie. Fakt, trochę nie doprawiłam, ale bez przesady. Za to brokuła wcina i marchewkę tak jak na początku naszej jedzeniowej drogi- kawałki do łapy.
I teraz nie wiem, bo już przywykłam do łyżeczkowania, co ja mu mogę robić do łapy poza tym brokułem i marchwią? Kasze i inne soczewice jak mu dawać? Macie jakieś sprawdzone sposoby na kotlety pieczone w piekarniku? Bo mi wychodzą zbyt delikatne i rozwalają mu się w rączce.

ana138 - 2012-09-13, 00:03

jagodzianka, my robilismy kotlety namietnie ze wszystkiego, jak była faza "do łapy" i nic łyzeczka nie chciał tknąć. fajne mi wychodziły jak dodawałam zmielone siemię, lepiły sie elegancko. mozesz tez wypróbować cieciorkę, bardzo fajne i twarde kotlety wychodzą. do tego dodaje pestki zmielone, siemie i wszystkie warzywa, jakie mam pod ręka.
jagodzianka - 2012-09-13, 07:50

ana138, a piekłaś czy smażyłaś? Jak pieczone to na ile stopni i jak długo?
ana138 - 2012-09-13, 16:36

głównie piekę, na 180, tak mniej wiecej 15 - 20 minut. jak poleżą robią się twardsze, a jak wkładasz do lodówy, przykryj czymś. ja wkładałam bez przykrycia i robiły się takie rozlazłe. mama mi sprzedała pomysł z przykryciem i sa naprawdę lepsze wtedy.
jagodzianka - 2012-09-13, 20:42

ana138, moje po 20 minutach wyglądają prawie tak samo jak przed włożeniem, dalej papka. Piekłam dzisiaj chyba z godzinę żeby dało się wziąć do łapy. ;/ Ale będę próbować.
idalianna - 2012-09-13, 21:48

Jagoda, jak je lepisz to sobie wysmaruj łapy lekko oliwą - wtedy się robi taka twardsza skórka i są chyba lepsze. Jestem też na etapie prób i zauważyłam, że to sporo daje. ;-)

Tym zjadł dziś 2 arkusze nori. Wkładałam mu do buzi po kawałku, potem sam dostał do łapki. Jak mu potem podałam zabawkę to się na mnie spojrzał dziwnie i otworzył dzióbek, więc mu znów wsunęłam zieleninę. :mrgreen: Jak to dziecko uwielbia glony! :shock: A jak siedzi sobie na moim biodrze, a ja np zbieram z ogrodu bazylię do czegoś, to też od razu wrota się otwierają. Nie wiem czy rośnie mi super weganin-królik czy może ma niedobory żelaza. :-P

jagodzianka - 2012-09-13, 22:22

idalianna napisał/a:
Jak to dziecko uwielbia glony! :shock: A jak siedzi sobie na moim biodrze, a ja np zbieram z ogrodu bazylię do czegoś, to też od razu wrota się otwierają. Nie wiem czy rośnie mi super weganin-królik czy może ma niedobory żelaza. :-P

woooow muszę przetestować czy F też polubi takie świństwa, do tej pory jakoś nie mogłam się zebrać, (chodzi mi o glony bo bazylia jest the best). A nie mówiłaś na niego glonojad jak był mały?
Dzięki, spróbuję z tą oliwą, ale jak mi przejdzie PMS bo dzisiaj to prawie gary potłukłam ze złości.

idalianna - 2012-09-13, 23:39

Jak to świństwa?! Ja to wcinam jak chipsy - przed tv. 8-) I faktycznie, glonojad... ha, sprawdziło się. :>

jagodzianka napisał/a:
ale jak mi przejdzie PMS bo dzisiaj to prawie gary potłukłam ze złości.

Ooo... ale ja dawno tego nie miałam, już zapomniałam jak to jest. Trzymaj się! :-P

ana138 - 2012-09-13, 23:48

o własnie oliwa też.
jagodzianka, a próbowalas uprażyc na patelni bez tłuszcza?
idalianna napisał/a:
faktycznie, glonojad... ha, sprawdziło się

:mrgreen:

jagodzianka - 2012-09-14, 07:25

ana138 napisał/a:
jagodzianka, a próbowalas uprażyc na patelni bez tłuszcza?

Nie? A nie przywrą w tedy po prostu i zrobi się jeden wielki syf?

meines - 2012-09-14, 12:03

Jak Wy to robicie...?Ja jak dałam młodej do ręki ćwiartkę jabłka i zaczęła ochoczo podgryzać i ssać to byłam w siódmym niebie...ale jak już odgryzła szczerbatą szczęką większy kawałek, to serce mi stanęło, zaczęłam jej grzebać w paszczy, a ona się popłakała...Za bardzo się boję bo przecież i tak może jej to wpaść i stanąć i może być tragedia :-/
Jagula - 2012-09-14, 12:50

meines możesz jeszcze chwilkę poczekać (tydzień, dwa) , zauważysz, że dziecko sobie radzi . Mój mąż też zamierał przy pierwszych posiłkach . Teraz już oczywiście się nie boi o małą ( nawet jak coś odkrztusza ) ale wczoraj zadał pytanie czy ona naprawdę musi jeść zupę palcami ? :-P
bodi - 2012-09-15, 21:57

Meines, u nas na początku było megakrztuszenie sie,aż do łez w oczach ;) ale dopóki widziałam ze radzi sobie sama,nie intrrweniowalam: jeśli faktycznie nie mogła sama odkrztusic,co zdarzało się rzadko,klepalam po plecach dłonią złożona w lodeczke. wiem też ze w skrajnej sytuacji poradzilabym sobie,starsza chyba ze dwa razy w młodości zaliczyła oklepywanie do gory nogami ;)
Szczerze mówiąc niebezpieczniejsze wydawałoby mi się grzebanie w buzi dziecka,wtedy dopiero można wepchnąć głębiej jedzenie.nie mówiąc o tym ze dziecko się wystraszy I będzie miało stresowe skojarzenia z jedzeniem.

Poli - 2012-09-16, 23:26

meines ja radze jablko sobie na prazie odpuscic. Sa twarde i ciezko je pogryzc, latwo sie zaksztusic, moja juz roczna i nadal ma problem z jablkiem ,czesto odgryzie zbyt duzy kawalek i jest problem.
neon.ka - 2012-09-17, 23:26

Tak wrócę do tego:
euridice napisał/a:
żuk, pamiętam, nić pisała, chodzi o bumbo, tak? :) -> hxxp://www.bumbo.com/
Od razu mówię, że nie używałam, więc o zaletach/ wadach się nie wypowiem ;)

Hmmmm: hxxp://dziecisawazne.pl/niebezpieczne-krzeselka-bumbo/

meines - 2012-09-18, 12:27

Poli napisał/a:
meines ja radze jablko sobie na prazie odpuscic. Sa twarde i ciezko je pogryzc, latwo sie zaksztusic, moja juz roczna i nadal ma problem z jablkiem ,czesto odgryzie zbyt duzy kawalek i jest problem.


Zatem najlepsze wszelakie ugotowane warzywa?

koko - 2012-09-18, 14:08

meines, jakby co, to siadasz na stołku, nogi złączone wyprostowane, na to kładziesz dziecko z głową niżej niż dupka i pukasz złączonymi palcami między łopatki dziecka ;-) Jak opanuejsz ten ruch, to może mniej będziesz się bała tych zakrztuszeń? U nas jabłko było krztuszotwórcze, a ja jako dziecko prawie w ten sposób zeszłam od moreli (świeżej). Warzywa jak najbardziej z własnego doświadczenia polecam, ziemniak jest super, podobnie dynia. U nas jeszcze sprawdzała się kasza, brokuł. Owoce słabo.
biechna - 2012-09-18, 14:23

meines, jeśli masz się stresować i bać, to wg mnie bez sensu na razie i lepiej odpuścić, niż sobie fundować takie obawy. I dziecko też wyczuje, że czas posiłków jest dla Ciebie stresujący. Wolałabym przy takim strachu postawić jednak - wybaczcie - nie na blw, ale na przyjemny i spokojny wspólny posiłek. I spróbować za jakiś czas znowu.

(Mi też zdarzało się odkrztuszać Stasia do góry nogami ;-) )

ana138 - 2012-09-19, 16:26

jagodzianka napisał/a:
A nie przywrą w tedy po prostu i zrobi się jeden wielki syf?

nie powinny.prażę na małym ogniu na dobrze rozgrzanej patelni, jest ok.
meines, u nas jabłko też sie nie sprawdziło na początku. najlepiej szło ze skórką od chleba, ziemniakiem, kaszą na łyżeczce, która sam wkładał do buzi.
tez uważam, że jeżeli blw kogos stresuje, to lepiej odpuscić. można spróbować za jakis czas. nic na siłę.

Poli - 2012-09-20, 21:19

Ja polecam na poczatek takze miękkie dojrzale owoce, ale naprawde musza byc dojrzale ;-)np : gruszka, banan, mango, brzoskwinia :-)
meines - 2012-09-20, 21:57

taaa, nektarynka u nas króluje, wyrywa mi ją z rąk i smokta:-) nie jest więc tak źle z tym blw, ale i tak papki wpierdziela w mega wielkich ilościach i uwielbia wyrywać łyżkę i z niej zlizywać. jesteśmy na dobrej drodzę i fakt, rację macie drogie Panie, nie ma co się zmuszać do podawania twardości...
koko - 2012-09-21, 08:32

meines, jedzenie ma być frajdą, a skoro mała najbardziej lubi papy zlizywane z łyżki, to może warto olać BLW.
MartaJS - 2012-09-21, 09:25

koko napisał/a:
meines, jedzenie ma być frajdą, a skoro mała najbardziej lubi papy zlizywane z łyżki, to może warto olać BLW.
,

Dokładnie tak. A może olać na jakiś czas. Bo jak znam życie, to za dwa tygodnie może być zupełnie odwrotnie ;-)

meines - 2012-09-24, 11:02

Dzięki za wsparcie duchowe :-)
ames - 2012-09-25, 11:43

MartaJS napisał/a:
koko napisał/a:
meines, jedzenie ma być frajdą, a skoro mała najbardziej lubi papy zlizywane z łyżki, to może warto olać BLW.
,

Dokładnie tak. A może olać na jakiś czas. Bo jak znam życie, to za dwa tygodnie może być zupełnie odwrotnie ;-)


Ale jak sama trzyma tą łyżkę to jest BLW. Chodzi o to żeby dziecko samo zjadało z tej łyżeczki kiedy i jak ma na to ochotę,a nie wkładać mu do buzi i wyjmować- ja tak to rozumiem.

A jak radzicie sobie z zupami?Jak jest część wodnista i warzywka?Suslik najchętniej wszystko by wypijał- nawet kaszę :roll: zlizuje ją językiem z brzegu miseczki.

meines - 2012-10-06, 22:39

myślę, że jest przełom zatem mam takie śmieszne pytanie: jak duże kawałki np ziemniaka dajecie do łapy?
rosa - 2012-10-06, 22:49

ja dawałam ćwiartkę ( ;-) ), ale wystudzonego, ziemniak w poczatkach żywienia nie był Ziemka hitem, śliski i wysuwający sie z łapy
Jagula - 2012-10-06, 22:49

ames napisał/a:
Chodzi o to żeby dziecko samo zjadało z tej łyżeczki kiedy i jak ma na to ochotę,a nie wkładać mu do buzi i wyjmować- ja tak to rozumiem
chyba nie do końca , bo co mogłabym powiedzieć o swoim dziecku, które jest tak wygodne, że w rączkach trzyma jedno a otwiera buzię żeby ładować resztę ;-) ( można powiedzieć łakomczuch :-P , który łamie zasady ;-) ).
ames napisał/a:
Suslik najchętniej wszystko by wypijał- nawet kaszę
podobnie, muszę uważać bo próbuje wciągać nosem.

Czy wasze dzieci tez próbują zawsze rozpocząć zupę od wylanie jej na siebie ?

meines napisał/a:
jak duże kawałki np ziemniaka dajecie do łapy?
różne , musisz spróbować , które będą najwygodniejsze. U nas sprawdzają się wielkości grubej frytki.
Mia - 2012-10-16, 01:59
Temat postu: BLW a tzw. ekspozycja na gluten?
od środy zaczynamy BLW, mam nadzieję, że uda mi się wkrótce przeczytać cały wątek, ale teraz nie mam czasu... więc przepraszam jeśli temat był tu już poruszany, ale zapytam tak na szybko: jak się ma BLW do ekspozycji na gluten?
podawaliście gluten wg zaleceń? (w 5-6 mż? choć u nas już pozamiatane :-P )
jeśli tak, to w jakiej postaci? (kaszkom Nestle mówimy stanowczo nie ]:-> )
z góry dzięki za podpowiedzi!

jagodzianka - 2012-10-16, 08:17

Mia, ja dawałam skórę chleba.
Poli - 2012-10-16, 15:13

Mia ja nie podawalam glutenu i obecnie gluten podaje jak najrzadziej ;-)
ana138 - 2012-10-16, 15:30

Mia, ja podawałam, ale jakos sie zagapiłam i zaczełam chyba w 7 mcu.
Dawałam skórkę chleba i kaszke orkiszową.

Jagula - 2012-10-16, 20:12

Mia u nas domowy chleb ( pszenno-zytnio-orkiszowy ) od 7 miesiąca.
Dziecko na piersi jest w naturalny sposób eksponowane na gluten w pokarmie matki ;-)

Gudi - 2012-10-16, 22:57

Mia napisał/a:
podawaliście gluten wg zaleceń?

ostatnio byłam na wykładzie dietetyczki [naprawdę jest super] i zaleca podawanie glutenu po 1 roku życia najlepiej.

Mia - 2012-10-20, 23:37

dzięki, dziewczyny!
czyli dobrze, że się nie spieszyliśmy :-)

Gudi, a jak dietetyczka to argumentowała? Muszę zgłębić temat, bo z tego na co natknęłam się w necie wynika, że i tak nie ma jednoznacznych badań potwierdzających, że wczesna ekspozycja na gluten zmniejsza ryzyko wystąpienia celiakii.

żuk - 2012-11-05, 14:47

jako że niebawem startujemy z jedzeniem innym niż mójcyc i zamierzamy to robić stosując blw, chciałabym zapytać Was, jak podawałyście dzieciom kaszki? nie chcę dawać z butelki, a inna klasyczna forma to karmienie łyżeczka- czyli można zrobić konsystencję paciaji i niech się sam karmi, ale czy można jakoś inaczej? jakieś sztywne kawałki czy coś? podpowiedzcie :-)
mariaaleksandra - 2012-11-05, 16:28

Z kukurydzianej można zrobić polentę i kroić w rozmaite wzory. Z jaglanki możesz zrobić budyń i niech sobie dziecko macza inne cuda. Zresztą chyba zaczyna się od warzyw i owoców, czyli chwilę później kaszki, to możesz już dać łyżkę i może naśladować innych przy stole?
Ja też jeszcze przed przygodą z blw. Kupiłam książkę, za 1,5 miesiąca zaczynamy. Trochę to ekscytujące, trochę przerażające :)
Czy gotowałyście "fingery" na parze? Zastanawiam się czy kupować parowar...

jagodzianka - 2012-11-05, 20:35

żuk, możesz dawać też łyżeczkę z nabranym żarciem do rączki.
mariaaleksandra, ja gotuję na parze, ale nie mam parowaru tylko taki garnek z dziurami co się wsadza w drugi garnek.

Kat... - 2012-11-06, 00:45

żuk, kasza jaglana jest idealna do robienia kuleczek, ma w miarę neutralny smak i można ją czymś dosmaczyć (suszoną morelą niesiarkowaną np) bo sama w porównaniu z mlekiem będzie niedobra raczej.
ames - 2012-11-07, 17:53

Kat... napisał/a:
żuk, kasza jaglana jest idealna do robienia kuleczek, ma w miarę neutralny smak i można ją czymś dosmaczyć (suszoną morelą niesiarkowaną np) bo sama w porównaniu z mlekiem będzie niedobra raczej.


z kaszy jaglanej nie próbowałam kuleczek,ale rozumiem,że trzeba ją nieco rozgotować?

Jak wasze dzieci jedzą później takie ulepione kulki,wlace,etc.?Mój bierze do łapki (robiłam z ryżu i niepalonej gryczanej) i od razu rozgniata...i na nic te kulki,a jak jest wśrodku jakiś farsz to nic się nie trzyma...zastanawiałam się nad czymś może co lepiej je złączy razem?Próbowałam z żółtkiem(potem na patelnię bez tłuszczu coby się zapiekło),ale niestety efekt jest podobny. Macie jakieś sposoby?

ames - 2012-11-07, 18:31

dubel......
go. - 2012-11-07, 21:12

ames napisał/a:

Jak wasze dzieci jedzą później takie ulepione kulki,wlace,etc.?Mój bierze do łapki (robiłam z ryżu i niepalonej gryczanej) i od razu rozgniata...i na nic te kulki,a jak jest wśrodku jakiś farsz to nic się nie trzyma...zastanawiałam się nad czymś może co lepiej je złączy razem?Próbowałam z żółtkiem(potem na patelnię bez tłuszczu coby się zapiekło),ale niestety efekt jest podobny. Macie jakieś sposoby?


ja poszłam takim tropem, że S. też rozgniatał na początku, nawet czasem teraz mu się zdarza jak już jest "trochę podtankowany". Ale dawałam mu uczyć się konsystencji. Po pewnym czasie sam zajarzył jak to się je ;-)

ames - 2012-11-07, 21:54

właśnie Franolinek też zaczyna jarzyć,bo po rozgnieceniu chwyta i próbuje sobie coś do buzi włożyć. Dziś zupę-krem z jarmużu wcinał właśnie łapkami :-P Myślałam,że może macie jakiś sposób na dłuższe przetrzymanie takiej kulki razem z zawartością środka ;-)
Ale chyba rzeczywiście zluzuję i będę mu podawać tak żeby się bawił 8-)

Kat... - 2012-11-07, 22:38

ames, a może lekko podpiec w piekarniku? Byłaby twardsza. Ale nie wiem czy by się wtedy spektakularnie nie rozsypała.
majaja - 2012-11-18, 00:04

Generalnie nie stosuję BLW, ale dziś wyszło mi danie idealne do tego więc się dzielę dla inspiracji: dynia hokkaido pokrojona w drobną kostkę ugotowana z oliwą i tymiankiem, jak już była miekka to dolałam jeszcze wody i dosypałam kaszki kukurydzianej i ugotowałam na gęsto. Ja nie formowałam kulek, Matylda sama wsadziła łapę i wyjmowała se "kulkami" i do buzi.
zina - 2012-11-21, 10:11

Ruszylismy :-D
Wczoraj Bruno dostal do wyboru: marchewka,brokul i dynia i wybral brokula ;-)
Cmokal sobie przez dobra chwile.
Marchewka jakas sliska za bardzo mi sie wydaje, nie wiem ale mam obawy ze jak ja wciagnie to moze wpasc mu do gardla, hmmmm...

jagodzianka - 2012-11-21, 11:04

zina napisał/a:
Marchewka jakas sliska za bardzo mi sie wydaje, nie wiem ale mam obawy ze jak ja wciagnie to moze wpasc mu do gardla, hmmmm...

E jak śliska to co najwyżej z łapy wypadnie.

Kat... - 2012-11-21, 12:44

zina, ulala :-) , a Bruno już siedzi? Jak mu to podałaś? Bo ja BLW poczekam chyba aż będzie stabilnie siedzieć w krzesełku z tacką. Ale chyba ktoś tu karmił dziecko leżące na brzuchu, Anja? D nie wytrzymuje zbyt długo z leżaczku, to nie jest jej pozycja :->
zina - 2012-11-21, 15:34

Kat..., zerknij sobie na moje fotki na picase, Bruno siedzial mi na kolanach blisko stolu bardzo zadowolony :-)

Z ta marchewka to on daje rady sobie ja chwycic ale poki co tak bardziej ssie niz probuje rozgryzc stad moje obawy :->

no, dobra, wkleje jedna fote ze wczoraj :-)

rosa - 2012-11-21, 21:59

zina, wow, świetnie sobie radzi :-) i niezły wybór :-) (ja rzucałam góra dwa warzywa)
zina - 2012-11-22, 21:02

rosa, dzieki za sugestie, moze mniej znaczy jednak wiecej ;-)

Dzis byly proby z gruszka, marchewka tez juz ladnie zostala starta dziaslami ;-)

Kat... - 2012-11-22, 23:25

Ja dzisiaj dałam do possania słupek jabłka ale odgryzła spory kawałek błyskawicznie. Wypluła bez problemu ale ja się tak przestraszyłam, ze natarłam tym jabłkiem umytego gryzaka i dałam do lizania. Nie sądziłam, że taką panikę to u mnie wywoła.
meines - 2012-11-25, 21:25

Moje dziecko samo wybrało BLW...Ja nie miałam do tego cierpliwości, ale od dwóch dni odmawia jedzenia z łyżki. Sama chce zjeść i koniec. Nie wiem jednak jak jej podać quinoa, soczewicę, czy jaglankę. Jak zrobić z tego kule, które rozwalą się dopiero w buzi? Wspomnianych rzeczy nie złapie w paluchy, tylko to rozmazuje po krzesełku...Jest w ogóle jakaś strona z przepisami, czy coś?
MartaJS - 2012-11-25, 22:42

Z jaglanki to jeszcze się da jako tako lepić, resztę chyba da się tylko metodą rozmazywania ;-) Można lepić kotlety, placki. Niedługo wejdzie w etap chwytu pęsetkowego, Stach miał w pewnym momencie fazę jedzenia ryżu po ziarenku :-) No i wreszcie - łyżka.
zina - 2012-11-26, 09:56

meines napisał/a:
Jest w ogóle jakaś strona z przepisami, czy coś?

Wlasnie wyszla ksiazka z przepisami ale nie mam jej jeszcze.
hxxp://www.mamania.pl/ksiazki/bobas-lubi-wybor-ksiazka-kucharska,35

Co do jaglanki to wczoraj zrobilam po raz pierwszy.
Ugotowalam jak zwykle dla nas wszystkich, pod koniec dodalam namoczona morele i potraktowalam blenderem tak zeby morela sie wymieszala z kasza.
Nie byla zupelnie gladka.
Ostudzona byla dosc gesta ze polozylam przed Bruno takimi kawaleczkami.
Pakowal do buzi calymi garsciami :-D

mariaaleksandra - 2012-11-26, 17:02

zina ekstra zdjęcie!
Kat, możesz posadzić sobie na kolanach, usiąść przed lustrem (masz kontrolę wzrokową) i gotowe! :)

ja mam pytanie. przeczytałam książkę "Bobas lubi wybór", mnie blw przekonuje, ale mąż ma myśli że dziecko takie nie gryzie i trzeba papki. Boi się, że jak dziecku tylko trafi coś stałego do buzi to od razu = udałwieniem. Jak to jest? Blw jest bezpieczne? Dzieć nie zrobi sobie krzywdy jak odgryzie zbyt duży kawałek?

meines - 2012-11-26, 22:08

zina napisał/a:

Co do jaglanki to wczoraj zrobilam po raz pierwszy.
Ugotowalam jak zwykle dla nas wszystkich, pod koniec dodalam namoczona morele i potraktowalam blenderem tak zeby morela sie wymieszala z kasza.
Nie byla zupelnie gladka.
Ostudzona byla dosc gesta ze polozylam przed Bruno takimi kawaleczkami.
Pakowal do buzi calymi garsciami :-D


o,to spróbujemy...tylko,że trochę czasu zajmuje od zrobienia do wystudzenia, a my mamy już taką rutynę, że wstajemy i za chwilę jest śniadanie. Bu,jakoś to trzeba pozmieniać.

Dziś zauważyłam dziwną rzecz - w krzesełku Maja nie chciała jeść śniadania, a jak ja sobie posadziłam na kolanie i od niechcenia dałam łychę z kaszą, to zjadła. No kurde...co za złośliwość :-P

jagodzianka - 2012-11-27, 00:48

meines napisał/a:
tylko,że trochę czasu zajmuje od zrobienia do wystudzenia, a my mamy już taką rutynę, że wstajemy i za chwilę jest śniadanie. Bu,jakoś to trzeba pozmieniać.

A próbowałaś rozłożyć jak najcieńszą warstwą na dużym talerzu? Mi w ten sposób stygnie błyskawicznie.

zina - 2012-11-27, 09:32

jagodzianka napisał/a:
meines napisał/a:
tylko,że trochę czasu zajmuje od zrobienia do wystudzenia, a my mamy już taką rutynę, że wstajemy i za chwilę jest śniadanie. Bu,jakoś to trzeba pozmieniać.

A próbowałaś rozłożyć jak najcieńszą warstwą na dużym talerzu? Mi w ten sposób stygnie błyskawicznie.

Wlasnie tak robimy :-)

zina - 2012-11-27, 09:33

mariaaleksandra, przeczytaj ksiazke i podsun mezowi, warto! :-)
meines - 2012-11-27, 22:53

zina napisał/a:
jagodzianka napisał/a:
meines napisał/a:
tylko,że trochę czasu zajmuje od zrobienia do wystudzenia, a my mamy już taką rutynę, że wstajemy i za chwilę jest śniadanie. Bu,jakoś to trzeba pozmieniać.

A próbowałaś rozłożyć jak najcieńszą warstwą na dużym talerzu? Mi w ten sposób stygnie błyskawicznie.

Wlasnie tak robimy :-)


oszszsz cwaniary!niby takie logiczne, ale dopiero teraz mózg mi się ruszył 8-)

zina - 2012-11-30, 14:07

Mam pytanie czy podawac jakas wode czy herbatke (odrobine choc) skoro zaczelam podawac warzywa i kasze?
Maly meczy sie ze zrobieniem kupki, juz drugi raz na trzeci dzien dopiero.
Steka strasznie w nocy, wczesniej takich problemow raczej nie mielismy.
Czasem robie sok marchewkowo-jablkowy i podaje do kubeczka.
Je rowniez morele suszone, surowe jablka, gruszke...
Wiem ze moje mleko najwazniejsze ale nie wiem co z tymi zaparciami zrobic :roll:

Jagula - 2012-11-30, 18:28

zina robicie "cyc przed i cyc po" ? nic innego mi nie przychodzi do głowy poza tym jeszcze, że organizm musi się przestawić na stały pokarm.
neon.ka - 2012-11-30, 18:59

jagodzianka napisał/a:
meines napisał/a:
tylko,że trochę czasu zajmuje od zrobienia do wystudzenia, a my mamy już taką rutynę, że wstajemy i za chwilę jest śniadanie. Bu,jakoś to trzeba pozmieniać.
A próbowałaś rozłożyć jak najcieńszą warstwą na dużym talerzu? Mi w ten sposób stygnie błyskawicznie.
A słuchajcie... nie można ugotować na wieczór i podać rano? Musi być koniecznie zrobione tuż przed podaniem? [słoiczki to wiem, że każą zjeść na raz albo wyrzucić jeśli coś zostanie, ale do domowego jedzenia to też się odnosi tak rystrykcyjnie?...].
Jagula - 2012-11-30, 19:34

neon.ka im świeższe tym bardziej wartościowe , zaczynam od śniadania dla najmłodszej, potem dla reszty a w tym czasie już przeważnie jest wystudzone
kajaka - 2012-12-07, 11:21

Chcialam od poczatku wprowadzic BLW <w domu bo w zlobku dostaje lyzeczka zmiksowane przezemnie zupki>

ale zauwazylam ze Iria nie ma specjalnie ochoty na jedzenie rekami <na razie wcina tylko slodkie jablka>

ma prawie 9 miesiecy i jest jescze bezzebna, moze to dlatego?

jagodzianka - 2012-12-07, 13:24

kajaka, raczej bezzębność nie jest przyczyną- mój też do 9msca nie miał, a wcinał aż mu się uszy trzęsły.
Może po prostu nie ma ochoty.

neon.ka - 2012-12-26, 01:58

U nas na razie zajadanie się marchewką, pietruszką i ziemniakiem. Rzucanie się łapczywe na słupki warzywne, płacz, gdy nie trafiają one do buzi i ogólnie duży entuzjazm. ;-)

Ale: ugotowane dosyć miękko powodują, że owszem w buzi się rozgniatają, ale zanim do niej trafią, to sam proces łapania warzywka w rękę powoduje, że słupek się łamie na dwa i nic z rączki nie wystaje [druga połowa jest ukryta w piąstce], więc nie ma też co trafić do buzi. Nie wiem - czy lepiej gotować te warzywa twardsze? Ale znowu boję się o zadławienie wtedy bardziej...
No i po drugie - jemy warzywka od 10 dni i ciągle w kupie wychodzą całe kawałki. Czy to długo może/powinno tak być? Czy też może coś robimy źle?

jagodzianka - 2012-12-26, 06:19

neon.ka, myślę, że powinnaś popróbować z optymalną miękkością. Zadławienia się nie bój, naprawdę. :)
Co do kup to u F też jeszcze czasem są.

squamish - 2013-01-02, 06:59

Może ktoś chce knige hxxps://picasaweb.google.com/lh/photo/y12APFHrLmkLbEeuXRiOM9MTjNZETYmyPJy0liipFm0?feat=directlink
Kat... - 2013-01-02, 09:56

squamish, biorę!
Sylwia8 - 2013-01-11, 20:43

Hm, właśnie natknęłam się na ten wątek, poczytałam z wielkim zaciekawieniem i muszę stwierdzić, że jak kilka osób tutaj podobnie wspomniało, stosowałam prawie-BLW u starszej córki, nawet o tym nie wiedząc. Prawie, bo nie dawałam kilku rzeczy do wyboru tylko konkretną rzecz ale za to od początku dziecko jadło samo. Pierwsze 6 miesięcy to był cyc tylko i wyłącznie, od 7 pierwsze dodatki inne niż cyc i woda do picia. Jedzenie na zasadzie miseczka na tacy, łyżeczka do rączki i próbuj trafić do buzi, picie od początku z małego kubeczka normalnego, żadnych niekapków czy nie daj panie smoczków. Zdjęć mam pełno z tego wspaniałego okresu, może potem coś wkleję jak się dowiem jak to zrobić :)
Jedno mogę powiedzieć wszystkim tutaj na potwierdzenie, że to ma sens i na zachętę - moja Maja na roczku jadła swój pierwszy słodycz czyli urodzinowy tort z porcelanowego talerzyka metalową łyżeczką SAMA, siedząc w swoim krzesełku do karmienia przystawionym do stołu i jeden z gości powiedział do żony "zobacz Ewa, tak się teraz KARMI dzieci" :)
Owszem, na początku jest trochę sprzątania dookoła, czasem łącznie z myciem ścian :) Ale naprawdę warto, jak potem roczne czy 13-14 miesięczne dziecko je samo zupę z miseczki. Z młodszą oczywiście mam zamiar robić tak samo, od kilku dni zaczynamy właśnie wprowadzać nowe jedzenie i oczywiście jedziemy tak - ugotowana jaglanka dla mamy, z tego łycha na mały talerzyk dla młodej, TROCHĘ rozdziabane widelcem, łyżeczka i smacznego. Ryż tak samo, warzywa czy owoce dostanie do ręki a wodę w kubeczku, który przystawiam do ust i pozwalam robić małe łyczki.
Nie ma się co bać o zakrztuszenie a w razie czego do góry nóżkami i po plecach :)
Moim zdaniem dziecko "karmione" w taki sposób dużo chętniej je wszystko, no i oczywiście czuje się taaaaakie dorosłe :)
Powodzenia dla wszystkich, Wasze dzieci pięknie się Wam odwdzięczą :)


Próbowałam załączyć jakieś zdjęcia ale wyskakuje w kółko ten sam błąd, którego nie umiem pokonać, nie wiem o co chodzi... Szkoda bo byście się pośmiały

Sylwia8 - 2013-01-11, 20:52

Mogę dodać jeszcze z praktycznych rozwiązań - u nas na początku bardzo sprawdziła się miseczka z taką matą z przyssawką - hxxp://allegro.pl/mata-magiczna-do-wszystkich-miseczek-tommee-tippee-i2904744119.html - dziecko nie wylewało całej zupy od razu na początku tylko dopiero rozchlapywało w trakcie jedzenia :) Oczywiście system sprawdzał się tylko do czasu jak Maja odkryła, że da się miseczkę razem z matą odkleić od tacy ale jakiś czas nam to ułatwiało to jej samodzielne jedzenie.
Agatka - 2013-02-05, 14:08

Mnie rowniez bardzo przypadla do gustu idea BLW. Jednak postanowilam ze na poczatek beda to "papki" ...panicznie boje sie ze sie bejbe zakrztusi/dlawi/// :-x

W zasadzie dopiero zaczelismy z innymi pokarmami niz cyc i wlasciwie zanim przeczytalam o BLW zdazylismy juz troche jesc lyzeczka.
Mlody nigdy jedzenia nie odmawia :-D (na razie) i szlo nam dobrze. Nigdy nie wypluwal i wszystko mu smakowalo.
Ktoregos dnia podalam na talerzyku brokula i radosci jego nie bylo konca :-) . Byl taki zadowolony ,ogladal go ze wszystkich stron na lapkach i ssal. Costam do buzi trafialo jednak nie mam takiego stresa ze bedzie glodny czy cos w tym stylu ( nie pozwolilby na to sam hihi)

I gdzies tu zrobilam blad bo pozniej podalam mu cos lyzeczka. Od tej pory Chlopczyk jakby sie "leni" i czeka az go nakarmie. Jak widzi ze nakladam jedzenie to az krzyczy , widac ze chce. Nastawia dziobek, dotyka raczkami,rozmazuje ale czeka ze to ja go nakarmie.
Nie mam sumienia czekac "co bedzie" jak widze ten ptasi dziobek i prosbe uuuu...uuu ...uuu.. :-D i karmie go.
A moze nie powinnam? Czekac jednak az sam zacznie jesc?

surtsey - 2013-02-06, 17:22

U nas niestety późno zaczęłam samodzielne jedzenie :oops: Ale zaczęłam i jestem dumna :-) tylko mój durny maż mnie wkurza i krzyczy: wszystko usyfione! Rozciapciane! Sama sprzataj! :evil: i za przeproszeniem sama se posprzątam i w odwłoku mam jego pretensje ]:-> nie pozwolę wychowac kolejnej "ofiary" co to nic nie umie.
Sam do tego doprowadził przy starszym synku, a teraz ma pretensje jak średni czegoś nie umie (albo mu się nie chce i mówi, ze nie umie)
Z samodzielnego jedzenia młodego najbardziej zadowolony jest....pies :mryellow: najszybciej mu ida brokuł, kalafior i fasolka szparagowa :mrgreen:

Gudi - 2013-02-20, 16:56

wczoraj robiłam coś z brokułem i dałam małej, dzisiaj tak samo z marchewką... i moje dziecko poznając konsystencje jednego i drugiego tak się krzywi i grymasi na sam widok jakby jadło cytrynę! marchewki kawałek jednak trafiło do buzi i była reakcja wyksztuszenia do tego stopnia, że się porzygała... Mam wrażenie, że nie jest jeszcze gotowa na samodzielne próbowanie, poczekać jeszcze czy codziennie jednak coś podawać do pomacania?
kalimba - 2013-02-22, 23:07

Hej! Nie udzielam się zbyt aktywnie na tym Forum, ale chciałam podzielić się swoim doświadczeniem. Borys ma już prawie 11 miesięcy i stosujemy BLW w połączeniu z karmieniem łyżeczką. Dzisiaj synek lubi sam nadziewać na widelec jedzenie albo zjadać z łyżeczki, na którą mu coś nałożę. Poza tym fajnie siada się wspólnie do obiadu i każdy je sam :)
Nie bójmy się zakrztuszeń, bo to jest naturalna kolej rzeczy - dziecko musi nauczyć się, jak daleko może coś do buzi włożyć, że musi jedzenie rozdrobnić, zanim je połknie, a jak coś trafi nie tam, gdzie powinno, to musi sobie z tym poradzić.
Oczywiście trzeba pamiętać, że jest coś takiego, jak dysfagia - zaburzenie połykania, zwłaszcza częsta u dzieci z obniżonym napięciem mięśniowym w obrębie jamy ustnej. Czasem refluks, skrócone wędzidełko podjęzykowe albo nadwrażliwość dotykowa w obrębie jamy ustnej są przyczynami problemów z jedzeniem, ale to powinien zdiagnozwać specjalista, a my bacznie obserwować nasze Pociechy:)

Polecam na początek oprócz warzyw i owoców wszelkie placki z jajkami (na początek z samym żółtkiem i czymś dodanym. np. banan), łatwe do przyrządzenia, łatwe do łapki i łatwe do zjedzenia :)

Powodzenia i do dzieła;)

Agatka - 2013-03-13, 08:06

Hej witajcie ponownie. My jak zwykle z pytaniami ,watpliwosciami... E co ostaje o lapki to wszystko do buzi i lyka. Ma juz 8 zabkow ale nie chce mu sie gryzc. To znaczy odgryzie kawalek !!banana czy jak wczoraj jablka i krztusi sie. Wczoraj az zwymiotowal tym jablkiem.
Nie na moje nerwy!! :-?

Sam az sie trzesie zeby dostawac w kawalkach, jak widzi lyzeczke to odpycha ja a chce cale jablko do gryzienia...tylko czemu nie rozdrabnia? Nigdy tez nie mial odruchu wypluwania jak tu wiele dziewczyn pisze...Wszystko co do buzi to polkniete. Troche mnie to przeraza.

Na kontroli 8 miesiecznej przedwczoraj dostalismy zalecenie zeby zaczac juz dawac kawalek jasnego chleba bez skorki do raczki. Ale po pierwsze jakos chleb do mnie nie przemawia, sama nie lubie i uwazam ze jest wiele zdrowszych rzeczy a po drugie z tym jego niegryzieniem..

Myslicie zeby poczekac jeszcze moze sie nauczy gryzc? Czy dawac tak jak kaza? :roll:

mariaaleksandra - 2013-05-16, 10:25

Kiedy można zacząć podawać dziecku pestki słonecznika i dyni w całości? Namaczać je wcześniej? I całe migdały kiedy?
Kat... - 2013-05-16, 10:56

mariaaleksandra, nie wiem ale ja bym się bała dopóki nie ma czym pogryźć. Ale ja w ogóle strachliwa jestem ;-)
jagodzianka - 2013-05-16, 11:45

mariaaleksandra, mój czasem zjada prażone, ale wychodzą w całości. Ma dopiero wszystkie jedynki i dwójki, od nie dawna jedną czwórkę. Myślę, że jak będzie miał już chociaż ze dwie to pogryzie i strawi, a tak to żadnej korzyści nie ma czyli wolę dać zmielone.
owca - 2013-06-17, 20:43

:( a my dziś próbowałyśmy bo Ala od dwóch tygodni podejmowała próby zabrania nam jedzenia z talerzy i/lub całych talerzy... Dostała marchewkę, ale to nie był dobry pomysł, bo chyba była zbyt miękka i A. oderwała za duży kawałek. Mój mąż oczywiście wpadł w panikę, krzycząc "wyjmij jej to!" :-x Nie wyjęłam, oczywiście sama wypluła, ale mi nogi zmiękły... Spróbowałam z jabłkiem, ale też się krztusiła. Może ona nie jest gotowa na BLW? Trudno mi powiedzieć czy coś tam mieli w paszczy czy próbuje połykać bo ma bardzo poważną minę przy tym. W weekend dałam jej nektarynkę swoją bo mi wyrywała, to nie miała z nią problemu i aż chciała więcej. Któraś z Was dawała na początku coś utartego? Muszę zaczynać od tej głupiej marchwi? :-|
mariaaleksandra - 2013-06-17, 20:52

Nie musisz od marchwi. Jak sie boisz krztuszenia to daj cale jablko nadgryzione do ssania. Ale przy blw trzeba obserwowac i zaufac. J ze trzy razy sie zrzygala, troche sie krztusila ale to normalne. Teraz sama pptrafi sie obslugiwac ;)
owca - 2013-06-17, 21:00

No właśnie nektarynka była "w całości" może dlatego jej lepiej szło :) Więc i jabłko tak "nagryzę":) Dzięki
żuk - 2013-06-18, 08:47

A my mamy BLW kryzys: W otwiera paszczę i czeka aż nadjedzie jedzenie :roll: Jak ma jeść sam to wszystko niestety rozsmarowuje/zrzuca/rzuca we mnie (wczoraj :roll: ). Jakiekolwiek kawałki sa wypluwane, wchodzi koktail z truskawek. No i co ja mam zrobić? :-/
Anja - 2013-06-18, 08:56

Przeczekać? :->
minog - 2013-06-18, 13:58

kryzysy przychodza i odchodza.przerobilam i przerabiam stale majac 20 mies corke.co jakis czas pojawia sie milosc do czegos konkretnie, czasami jest to danie 1 dnia..czasamifrustracko rzuca wszystkim o podloge-tak!,takie wielkie dziecko! badajac nasze reakcje.ogolnie czekac, przeczekac, probowac ,proponowac..strasznie duzo wysilku ale czasem kiedy dostrzegam ze chetnie probuje nowosci i jakos tak jakby swiadomie decyduje co i ile zje czuje ,ze to ma sens.

ps zeby nie tak slodko czasmai nerw mi skacze i rece opadaja..

żuk - 2013-06-18, 19:33

Przeczekać to stara i niezawodna metoda często przeze mnie stosowana :mrgreen: To też przeczekuję, dla uspokojenia swojego sumienia pakuję do tego koktailu cosięda, owoce, sałata, szpinak, płatki, kasze, orzechy, oleje, W zje wszystko byleby było z truskawkami, to korzystam :-P A inne jedzenie cierpliwie (lub mniej) podaję a potem zbieram z podłogi :->
MartaJS - 2013-08-31, 23:39

Pierwsze spotkanie Tyma z kaszą jaglaną ;-)
Izzi - 2013-09-01, 14:00

MartaJS jakie Twe dziecko jest hmm dorosłe ;-)
..a chwilę temu gratulowałam narodzin :lol:
Normalnie czad!

mariaaleksandra - 2013-09-01, 18:26

zuk moze Cie pociesze... J od paru tygdni jakies 80% diety to cycek, a 20% to chrupki i paluszki zabrane innym dzieciom na podworku. podaje, podaje i proponuje ale ona ma totalny bunt na wszystko co nie jest cyckiem :)
Kat... - 2013-09-01, 19:25

mariaaleksandra, a może próba łyżeczkowa? Dance jak idą teraz czwórki to czasem nie chce gryźć bo ją boli. Jak się zrobi coś lepkiego to może sama jeść. Ale może nie powinnam nic mówić, Zygmunt nie jadł prawie nic poza waflami i cyckiem do drugiego roku życia a nawet później i mnie takie rady tylko frustrowały. Żuk ma rację, jak nic nie wychodzi to przeczekanie zawsze działa.
mariaaleksandra - 2013-09-01, 20:38

kat ale ja probuje lyzka tez. ona nie chce i juz. widocznie nie potrzebuje? lekarka mi powiedziala ze widocznie to typ dziecka ktore rozszerza diete po odstawieniu cycka.
Kat... - 2013-09-01, 21:04

mariaaleksandra napisał/a:
widocznie to typ dziecka ktore rozszerza diete po odstawieniu cycka.
bardzo możliwe. Zygmunt pierwszy raz zjadł tyle ile wydawało mi się, że powinien minimalnie jeść (czyli więcej niż 2 łyżeczki) ponad miesiąc od odstawienia piersi. Miał skończone 2 lata.
jaskrawa - 2013-09-02, 08:57

Dziewczyny, moje dziecko nadal zjada najczęściej po kilka łyżeczek góra (mówię o ilości, bo łyżeczką je tylko zupę, kaszy nie chce żadnej). Przed odstawieniem od cycka (20 miesięcy miała) jadła głównie cycek, obiadu zjadała tyle co nic, najwyżej kawałek ziemniaka, jabłka czy czegoś tam (pisałam wcześniej, chyba nawet w tym wątku, co je, skarżąc się, że tak mało), ale przez większość dni była głównie na cycku.
Żyje, ma się dobrze. Waży niewiele jak na swój wiek, ale urosła dosyć wysoka (75 centyl, jeśli już lecieć tymi głupimi siatkami, ale chcę, aby każda mama, która ma jedzeniowe lęki - jak ja miałam, mogła zobaczyć, że "takie" niejedzące dzieci też mogą normalnie urosnąć). Zdrowa jest bardzo, rozwija się normalnie, a sprawna fizycznie jest niesamowicie.

MartaJS - 2013-09-02, 09:03

Na jedzeniowe lęki polecam nieustająco książkę "Moje dziecko nie chce jeść" Carlos Gonzales, Wyd.Mamania.
go. - 2013-09-04, 15:26

Dziewczyny, syn mi się uwstecznia! Był na blw, a teraz ma okres, że nie chce sam jeść obiadów. Tylko przynosi sztućce i chce żeby go karmić :shock: nadrabia zaległości z późno-niemowlęcego okresu? czy co? :shock:
owca - 2013-09-05, 11:40

gosia z badylem napisał/a:
Dziewczyny, syn mi się uwstecznia! Był na blw, a teraz ma okres, że nie chce sam jeść obiadów. Tylko przynosi sztućce i chce żeby go karmić :shock: nadrabia zaległości z późno-niemowlęcego okresu? czy co? :shock:


Mi to wygląda raczej na chęć zwrócenia uwagi na siebie - skoro karmisz piersią jego siostrę to chce byś nakarmiła go łyżeczką chociaż. On przecież też jest dzieckiem :-P

Kat... - 2013-09-05, 12:13

A ja myślę, że to normalne, jest dzieckiem. Zyga też miewał takie okresy- najokropniejszy chyba w okolicach 3-4 roku życia pot tytułem naaakaaarm mnieee a siostry jeszcze wtedy nie miał.
dort - 2013-09-05, 15:30

gosia również potraktowałam bym to spokojnie - takie rzeczy zdarzają się nawet mojemu Oskarowi ;-)
faf - 2013-09-24, 16:27

ok. głupie pytanie. owoce: jabłko, gruszka, banan trzeba pewnie podawać jakiejś obróbce termicznej na początek, prawda? jak to zrobić, żeby nie straciły konsystencji?
jagodzianka - 2013-09-24, 16:42

faf, ja banana na początek, z uwagi na wychładzające właściwości, podpiekałam i dawałam łyżeczką. A normalne owoce to mogą być surowe.
AzjaB - 2013-09-26, 14:12

A jak to jest z siedzeniem przez dziecko? Ono ma samodzielnie przyjmować pozycję siedzącą, czy posadzone ją utrzymywać? Magda lekko podtrzymywana siedzi prosto, nie chwieje się, ale sama nie usiądzie. Czyli jeszcze czekamy?
ana138 - 2013-09-26, 15:09

posadzona utrzymywać ;-) tzn sama siedziec, ale nie koniecznie potrafić sama przybrać pozycję siedzącą.
AzjaB - 2013-09-26, 15:34

ana dzięki :-) Bo już się zaczyna dziwnie robić, jemy ukradkiem, w tajemnicy żeby dziecko nie widziało... A tak posadzimy na krzesełku, damy jej porcję i niech kombinuje :-)
ymarcin - 2013-11-18, 22:06

Napisałem, też w innym temacie, ale liczę na wyrozumiałość, bo nie wiem czy obydwa tematy są czytane przez te same osoby :) .


ok. 7-8 miesiąca zaczęliśmy wprowadzać pokarmy stałe owoce, syn jadł bardzo chętnie sam, do tego były niestety słoiczki w czasie dnia, niestety z różnych przyczyn dużo by pisać :) , fakt był taki, że doszło do tego, żeby syn coś zjadł, trzeba było pokazać milion zabawek itd. itp, obecnie jest 13 miesiąc i schemat żywienia wygląda tak:

- od ok 10 dni powrót do BLW
- 8-9 śniadanie - chleb z "obkładem" surowe warzywa lub kasza jaglana z dodatkami
- 10-11 II śniadanie jogurt lub serek z owocami lub same owoce
- 14-15 obiad, zupa, naleśniki itd. itp.
- 17 podwieczorek, owoce surowe lub w formie pieczonej
- 19 kolacja chleb z obkładem, kasza jaglana
- 20 butelka MM 210ml
- 1-2 butelka MM 210ml - obecnie zmniejszone do 120ml
- 4-5 butelka MM 210ml - obecnie zmniejszone do 150 ml

Niestety problem jest taki, że w dzień młodzież nie bardzo chętnie je, a powód tego jest pewnie taki, że sporo pije mleka MM w nocy jak na swój wiek i teraz pytanie do was doświadczeni rodzice, co zrobić aby zmniejszyć chęć na mleko w nocy, a zachęcić do jedzenia w dzień. Nasza metoda BLW jest nieraz wspomagana łyżką, ale to dlatego, że robimy to ponownie od 10 dni i nie chcemy za dużego skoku. Czy możecie podać jakieś przykładowe dania na śniadanie, obiad i kolację, bo straciliśmy kompletnie wenę, a chciałbym zrobić mu takie posiłki, które mógłby złapać do ręki, kasza jaglana to jest zjedzone 2 ziarnka, a reszta ląduje na ziemi, ale np. rodzynki, brokuł jest w miarę dobrze jedzony, dlatego szukam pomocy w dwóch sprawach, menu oraz jak ukrócić nocne jedzenie. Z góry dziękuje za pomoc :) .

Posiłki w czasie dnia, to są raczej poskubane i porozrzucane niż zjedzone i w tym cały ambaras, że dużo mleka w nocy jeszcze jest spijane... :cry:

Kat... - 2013-11-18, 22:36

ymarcin, mi się wydaje, że powinniście zacząć od nocy, czyli zmniejszać ilość mleka i może dziecko wtedy będzie głodniejsze w ciągu dnia i będzie chętniej jadło? Bo jak będzie najedzone, to niezależnie od tego co podacie, wyląduje na podłodze a nie w brzuchu. Ja się bałam nie podać mleka w nocy bo będzie ryk ale okazało się, że moja córka chwilę pomarudziła, przytuliła się o zasnęła na trochę. I tak wydłużałam czas podania, że zostało jedno karmienie, a potem nagle już nic. Powodzenia
ymarcin - 2013-11-19, 08:19

Kat... a jak dokładnie to zrobiłaś możesz opisać, nie dawałaś nic, czy wodę, co dajesz rano i wieczorem do jedzenia córce?
Kat... - 2013-11-19, 14:59

ymarcin, opisałam to hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=628804&highlight=#628804]tu- jeden z pierwszych postów. Po kolacji, na którą mamy różne rzeczy- od kanapek, przez pizzę, obiadowe drugie danie, wegańskie kopytka, naleśniki po kaszkę gotowca jak jest już strasznie późno, Dana dostaje ok 120-150 ml mleka (mm sojowe samo albo zmieszane z migdałowo-ryżowym domowym) i następnym posiłkiem jest śniadanie: owsianka/kasza, kanapki albo gotowiec jak jesteśmy spóźnieni. Zalicza kilka pobudek ale dosyć szybko zasypia jak się przytuli. Nawet jak śpimy razem.
Lenka 86 - 2013-12-29, 12:20

Witam!

Ciesze sie,ze znalazlam ten watek tutaj na forum. Moja coreczka ma 6 miesiecy i od pewenego czasu zaczela mi doslownie podkradac jedzenie z talerza ;) jeszcze sama nie siedzi,jedynie na kolanach u mnie i oczywiscie siluje sie juz wstawac i denerwuje,ale to jeszcze potrwa.

Zdecydowalismy sie z mezem jej dawac do possania kawalki: marchewki,ogorka,pimpineli,awokado,banana i w zasadzie bardzo fajnie sobie radzi :)
Chcialam Zapytac jedynie na co trzeba uwazac? Moze czegos nie powinna jesc?
Dzisiaj dalam jej na sniadankk gruszke i zaczela sie krztusic, po czym przestala,ale mnie serce do gardla podkoczylo!
Macie jakies rady dla poczatkujacych z BLW?

Pozdrawiamy!!

MartaJS - 2013-12-29, 12:31

Lenka 86, co to jest pimpinela? :shock:
Lenka 86 - 2013-12-29, 13:01

To warzywo zielone. Smak posobny do ziemniaka,ogorka i zukini ;) bardzo dobre!
Lenka 86 - 2013-12-29, 13:05

Nie wiem jak sie tu fotki wkleja, bo wyslalabym :)
Lenka 86 - 2013-12-29, 20:20

Tak, tak wyglada to :) my to poznalismy na wakacjach na Maderze i zasmakowalo nam.
Lenka 86 - 2013-12-29, 20:24

Tak, tak wyglada to :) my to poznalismy na wakacjach na Maderze i zasmakowalo nam.
Lenka 86 - 2013-12-30, 12:28

Czy na poczatek mozna dac dziecku kawalki gruszki i jablka? Moja mala strasznie sie przy nich krztusi :( wyczytalam gdzies,ze mozna dawac w calosci jablki czy gruszke do raczek. Prosze napiszcie mi co moge na poczatek jej dawac? No i co z tym krztuszeniem? Normalne? Bardzo chcialabym uniknac dawania jej ciapek ale jesli ma sie ciagle biedula krztusic...jakie Wy macie doswiadczenia?
Kat... - 2013-12-30, 13:33

Lenka 86, krztuszenie się, a raczej odruch wymiotny to dobry odruch. Ja bym zaczęła od czegoś miękkiego raczej. Ja dawałam ugotowanego ziemniaka, marchew, pietruszkę. Z miękkich są jeszcze avocado, banan, zależy od Twojego poglądu na jedzenie. Jabłko trudno jest rozpuścić w buzi, rozgnieść dziąsłami czy językiem o podniebienie. D dosyć długo wypluwała 90% jabłka po wymemłaniu, dopiero je odkąd ma czwórki.
Lenka 86 - 2013-12-30, 16:01

Masz racje! Dokladnie tak hak mowisz, z zuemniakiem, marchewka,awokado nie bylo problemow. Jednak przy tym jablku lub gruszce to ciagle sie krztusi i wlasnie dzis zwymiotowala przy jedzeniu :( wiec daruje narazie te owoce sobie. A jak z brokulami na poczatek?
Anja - 2013-12-30, 16:08

Mój syn uwielbiał brokuła. Dobrze się go trzyma w raczce (w przeciwieństwie do równie smacznego ziemniaka na przykład).
Ale ja nie zaczęłam od blw, tylko od mleczka migdałowego i ryzowego własnej roboty - polecam, jeśli dziecię ma trudności z przejściem na pokarm inny od mleka mamy. :-)

Lenka 86 - 2013-12-30, 17:00

No wlasnie zjadla ziemniaka slodkiego,brokul i marchewke i zwymiotowala kilka razy :( moze jej to nie sluzy? Lub za wczesniej na staly pokarm? Sama nie wiem? Jutro sprobuje moze jej zrobic packe z dyni i zobscze jak bedzie?

Jak takie mleczko sie robi??

Lenka 86 - 2013-12-30, 17:41

W ogole jak dlugo mozna karmic dziecko wylacznie piersia? Kiedy trzeba zaczac dokarmiac? Czy naprawde 6miesiecy tylko??
jagodzianka - 2013-12-30, 21:43

Lenka 86, ale dokarmiac czym?
Lenka 86 - 2013-12-30, 22:40

Chodzi mi o jedzenie. Papki lub pokarmy stale. Do kiedy moglabym karmic mala jedynie piersia? Wiadomo,zeby nic jej nie brakowalo i zeby sie rozwijala prawidlowo... Standardowo wprowadza sie od 6 miesiaca z tego co wkolo mowia.
Anja - 2013-12-30, 23:24

Niektórzy prawie rok tak karmią i sobie chwalą. Powody, by wprowadzać ok 6 msc są chyba dwa: żelazo (kończą się zasoby) i pokazywanie różnych smaków (bo, zeby dziecko się porzadnie najadło to chyba rzadkość) - podobno im później się wprowadza różne rzeczy, tym wieksze ryzyko, że się dziecko zafiksuje na trzech rzeczach na krzyż. ;-)

Jeśli Twoja córka wymiotuje, to się, moim zdaniem, nie martw się, ale i trochę odpuść. Cos jej w tym nie podpasowało i tyle. W wielu kulturach zaczyna się rozszerzanie diety mlekiem roślinnym, które po jakimś czasie (nie wiem, dwa tygodnie, miesiąc?) się coraz bardziej zagęszcza, by przyzwyczaić dziecko do innej formy pokarmu niż płyn. Bożena Żak-Cyran poleca migdałowe i ryżowe.
Podawałam Artkowi i gładko poszło chyba dzięki temu właśnie. Tu wątek o mleczku migdałowym: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=2471&postdays=0&postorder=asc&start=0

dort - 2013-12-31, 12:18

Anja jeszcze bym dodała - ciekawość dziecka - u nas Olaf wyrywa się do jedzenia od 5 m-ca - na początek wielką radość miał z ssania ogórka kiszonego (dawaliśmy całe, małe i poręczne egzemplarze) lub jabłka (ssał sobie ćwiartkę, ale dawaliśmy tylko takie twarde, bo miękkie szybko mu się w buzi łamały i to go denerwowało, bo nie wiedział co ma zrobić z takim małym kawałkiem)

teraz to poza warzywami czy owocami do ręki, lubi "mleko" jaglane (ugotowaną jaglankę miksuję z wodą - kombinuje z różnymi konsystencjami czasami dodaje jeszcze jakiś owoc do tego)


myślę, że każdy egzemplarz dzieciaczka inny np. mój z butelki akceptuje jedynie moje mleko lub migdałowe, pozostałe płyny wypija jedynie z kubka lub łyżeczką ;-)

jaskrawa - 2013-12-31, 12:37

Lenka 86 napisał/a:
W ogole jak dlugo mozna karmic dziecko wylacznie piersia? Kiedy trzeba zaczac dokarmiac? Czy naprawde 6miesiecy tylko??


Dokładnie już nie pamiętam, co pisał Dr Gonzalez, ale wydaje mi się, że pisał o tym, że tak naprawdę mleko mamy jest w sumie najlepszym pokarmem przez o wiele dłuższy czas niż się wydaje.
Mogę powiedzieć, jak było u mnie - bez anemii - do co najmniej roku jadła niemal wyłącznie moje mleko. Plus jakieś naprawdę bardzo małe ilości pieczywa, makaronu, jabłek, owoców sezonowych - czyli jeśli chodzi o żelazo to bez wielkiego znaczenia. Na śniadanie przez jakiś czas jadła trochę jaglanki z bakaliami (już nie pamiętam, gdzieś od 7-8 do 11 miesiąca, potem jej się odwidziało), może w niej trochę żelaza było... - dosypywałam tam zmielonych pestek dyni, słonecznika i siemienia - i zmiksowanych rodzynek. No ale tego też dużo nie zjadała, jedną trzecią małej miseczki na cały dzień.
Tak na dobrą sprawę nadal je mało pokarmów bogatych w żelazo, niedawno robiliśmy badania, hemo miała 12,6. Mam wrażenie (gdy rozmawiam z różnymi mamami), że to chyba sprawa genów w znacznej mierze. Przy "dobrych" genach (w kwestii wchłaniania żelaza) dzieć sobie przyswoi żelazo choćby z suchej buły, przy "złych" - problem z anemią będzie się ciągnął nawet przy rzetelnych staraniach rodziców.

Lenka 86 - 2014-01-03, 23:56

Zaciekawilo mnie to mleczko migdalowe..dlaczego trzeba obierac migdaly? Nie mozna w calosci? To mozolna praca musi byc...obieranie migdalow.Potem i tak przecadzamy wszystko przeciez,a tam wiele witamin jest.
No i co z alergia? Czytalam,ze nie powinno sie dzieciom podawac orzechow na poczatku w olole?!

Jeszcze zapytam jakie kasze mozna robic na poczatek ? (6miesiecy)

Bylam dzis u lekarza i chociaz lekarz kompetentna i mila, to nigdy nie slyszala o BLW i jak jej opowiedzialam to odradzila mi. Stwierdzila,ze dziecko samo nie bedzie jadlo tyle ile potrzeba mu?!?! Moja mala jest szczupla i od urodzenia ciagle slysze,ze powinna wiecej jesc,wazyc itp. Juz malo co nie przeszlabym z nia na mleko modyfikowane,ale walczylam i chodzilam na spotkania "laktacyjne". Dlatego martwie sie o nia,czy dostaje co trzeba? Czy stosowanie jedynie BLW jest dla niej wlasciwe? Czy powinnam jej "wpychac" packi,zeby tyla?! Lekarz uwaza,ze mam tak robic :( co sadzicie o tym? Moze taki mix, troche BLW i packi!'?

MartaJS - 2014-01-04, 06:11

Lenka 86 napisał/a:
Zaciekawilo mnie to mleczko migdalowe..dlaczego trzeba obierac migdaly? Nie mozna w calosci? To mozolna praca musi byc...obieranie migdalow.


Nie. Po sparzeniu wrzątkiem skórka schodzi praktycznie sama.

A co do BLW, naprawdę polecam Ci książkę. Teraz akurat mają promocję:
hxxp://www.mamania.pl/ksiazki/bobas-lubi-wybor,15
Tu wymieniamy się doświadczeniami, piszemy o praktyce, ale myślę, że podstawową wiedzę na temat tej metody warto dokładnie zgłębić samodzielnie :-)

Lenka 86 - 2014-01-04, 19:56

Ksiazke przeczytalam wlasnie i maz rowniez. Chcielismy sie dowiedziec wiecej. Mielismy tlumaczenie niemieckie, bo tu ja kupilam. Jak dla nas to troszke za malo informacji,ktore nas interesuja.. Ok.300stron, ktore mozna bylo zawrzec w 100stronach. Dobre na poczatek,ale dla mnie nie wyczerpala tematu...

Mleczko migdalowe moge juz podawac corci? Ma 6miesiecy.

malwiska - 2014-01-04, 20:05

Lenka 86 napisał/a:
Mleczko migdalowe moge juz podawac corci? Ma 6miesiecy.
ja podaję, ale nie codziennie. (G. ma 5 miesięcy)
jaskrawa - 2014-01-04, 20:07

Lenko, przeczytaj sobie jeszcze książkę "Moje dziecko nie chce jeść" Dr Gonzaleza. Też jest promocja na to w mamanii. Nawet, jeśli problem "niejadkostwa" nie dotyczy Twojego dziecka (za małe na pewno by o tym mowić), to jest tam sporo cennych informacji o żywieniu dzieci - przyda Ci się taka wiedza na przyszłość - i właśnie o takim lekarskim gadaniu nt. tego, że dzieci powinny wazyć więcej itd..
Dlaczego miałabyś zmuszać dziecko do jedzenia? Czy córeczka wypadła z siatek centylowych? Nie przybiera w ogóle i nie rośnie?
Moje dziecko od roku przybrało może kilogram (a może nawet mniej). Jest zdrowe, 25 centyl, rośnie. Je ostatnio więcej, ale do roku poza moim mlekiem jadło śladowe ilości. Wyniki krwi ma bardzo dobre. Nie choruje praktycznie wcale.

MartaJS - 2014-01-04, 20:28

jaskrawa napisał/a:
Dlaczego miałabyś zmuszać dziecko do jedzenia? Czy córeczka wypadła z siatek centylowych? Nie przybiera w ogóle i nie rośnie?


Nawet w takim przypadku nie ma powodu, żeby dziecko zmuszać. Będzie to przeciwskuteczne.

Cytat:
Moje dziecko od roku przybrało może kilogram (a może nawet mniej). Jest zdrowe, 25 centyl, rośnie. Je ostatnio więcej, ale do roku poza moim mlekiem jadło śladowe ilości. Wyniki krwi ma bardzo dobre. Nie choruje praktycznie wcale.


Nie wiem, ile Tymo teraz waży, bo waga mi się zepsuła, ale na pewno rośnie, bo widzę po ubrankach, jest okrąglutki, rumiany, rozwija się podręcznikowo, a nawet wyprzedza "tabelki", nie choruje. Żywi się moim mlekiem + niewielkie ilości wafli ryżowych, kaszka jaglana lub orkiszowa w ilości kilku łyżeczek (a i to nie codziennie), czasem owoce, ale tylko takie gotowane z kompotu. Ma 10 miesięcy. Zmuszanie go w jakikolwiek sposób jest niemożliwe, nawet gdybym chciała. Zakładam, że wie co robi.

malwiska - 2014-01-04, 20:36

MartaJS napisał/a:
Zakładam, że wie co robi.
to mądre!

Moje mniejsze ciut,ale zasada ta sama, nie sprawdzałam nawet żadnych siatek. Ważę raz na jakiś czas, przybiera, fałdek przybywa, z ubranek wyrasta, raz je pół dnia, raz ledwo chlipnie. Zdrowy.
Zmuszanie do czegokolwiek zniechęca, a zakazywanie zachęca- no tak jest.

Lenka 86 - 2014-01-05, 19:48

Moja mala od 1miesiaca stoi z waga. Ogolnie od urodzenia malo przybierala. Tzn. Urodzila sie 3720 ale od razu waga spadala. Wyszlam ze szpitala z nia to miala 3300. Pozniej wiecznie wysluchiwalam od poloznej,ze trzeba mala karmic mlekiem modyfikowanym. Bardzo chcialam karmic piersia,bo uwazam,ze to najlepsze dla dziecka. Chodzilam raz w tyhodniu na spotkania z polozona,specjslistka od laktacji. Udalo sie! Mala co prawda nie wiele przybierala( nie ksiazkowo) ale byla pogodna, ruchliwa i czulam,ze nic jej nie brakuje. Lekarz tez byla tego zdania. Teraz uwaza jednsk,ze mals potrzebuje juz wiecej i jesli waga stoi to niedobrze :(

Zaciekawilo mnie to mleczko migdalowe..dlaczego trzeba obierac migdaly? Nie mozna w calosci? To mozolna praca musi byc...obieranie migdalow.Potem i tak przecadzamy wszystko przeciez,a tam wiele witamin jest.
No i co z alergia? Czytalam,ze nie powinno sie dzieciom podawac orzechow na poczatku w olole?!

Jeszcze zapytam jakie kasze mozna robic na poczatek ? (6miesiecy)

Bylam dzis u lekarza i chociaz lekarz kompetentna i mila, to nigdy nie slyszala o BLW i jak jej opowiedzialam to odradzila mi. Stwierdzila,ze dziecko samo nie bedzie jadlo tyle ile potrzeba mu?!?! Moja mala jest szczupla i od urodzenia ciagle slysze,ze powinna wiecej jesc,wazyc itp. Juz malo co nie przeszlabym z nia na mleko modyfikowane,ale walczylam i chodzilam na spotkania "laktacyjne". Dlatego martwie sie o nia,czy dostaje co trzeba? Czy stosowanie jedynie BLW jest dla niej wlasciwe? Czy powinnam jej "wpychac" packi,zeby tyla?! Lekarz uwaza,ze mam tak robic :( co sadzicie o tym? Moze taki mix, troche BLW i packi!'?

Obecnie zaczelam jej robic rozne packi i daje rowniez jej cos do raczki zeby sama skubala rowniez. Nie chce byc karmiona,ale to normalne.
Czy wiecie jakie kaszki moge jej juz dac? Kulurydziana? Manne? Mozecie polecic ksiazke jakas dobra o diecie wegetarianskiej dla dzieci? Ja juz mam dosc tych wiecznych komentarzy ludzi a nawet rodziny,ze jak moge dziecku miesa nie dawac? Ze nie rozwinie sie prawidlowo, ze dlatego jest chuda itp! Ja mam super wyniki krwi,wiec mala dostaje przeciez tez co trzeba! Moje znqjome karmiace maja anemie,a jedza mieso. Moja mama jadla e ciazy watrobke itp. A miala zawsze niska hemoglobine. Nawet teraz. To chyba naprawde genetyczne i nie ma wiele do rzeczt,czy sie je mieso, czy nie...

Poradzcie z kaszkami prosze? Slonecznik,pestki dyni zmielony mozna wsypywac juz malej do "paciek"?

AzjaB - 2014-01-06, 09:54

Ja kupowałam jaglankę, gryczaną, ryżową, kukurydzianą - wszystkie w wersji instant dla niemowlaków i dawałam z owocami. Inne kasze to zależy jak stoicie z glutenem.
Migdały jak sparzysz to skórka schodzi sama, a nie potrzebujesz przecież wiadra ;-) Jakoś jest tak, że mleczko migdałowe nie szkodzi ;-)

Pipii - 2014-01-06, 10:03

Lenka 86 Twoja Córka ma 6 miesięcy, to dobry czas, żeby zacząć wprowadzać pokarmy stałe.
Na początku polecam dawać kaszę jaglaną, gotowaną z Twoim mlekiem lub mlekiem migdałowym :
hxxp://ammniam.pl/pierwsze-dania-dla-maluszka/
po drugie - co dostaje już do jedzenia? na początek nie radzę wprowadzać za dużo nowych smaków, nowych produktów. Zacznij od kaszy jaglanej, ryżu okrągłego, marchewki, dyni, ziemniaka.
Ja nie jestem zwolenniczką kaszek instant - ze względów odżywczych i finansowych ;-) Lepiej kupić eko kaszę jaglaną, eko ryż okrągły, eko kaszę gryczaną niepaloną - dobrze ugotować do miękkości, zmiksować - wychodzi zdrowiej i taniej wg mnie.
Kaszki instant tylko w razie "W" - czyli wyjazdy, wypady ;-) wakacje, gdzie nie ma dostępu do kuchni.
Jeżeli chodzi o książki to polecam "Odżywianie wg Pięciu Przemian dla Matki i Dziecka"
hxxp://www.ceneo.pl/27458
Nie jest to książka strikte wegetariańska, ale nie neguje tego sposobu odżywiania, a są też przepisy podane i utwierdzisz się w przekonaniu, że mleko modyfikowane to ostateczność!!
W skórce migdałowej znajdują się substancje antyodżywcze, które chronią migdał przed zjedzeniem przez roślinożerców, dlatego warto dziecku ją ściągać. Pracochłonne? NIE! Jeżeli namoczysz migdały we wrzątku, wrzątek odlejesz - skórka sama schodzi! a przynajmniej będziesz wiedziała co dajesz dziecku!
Migdały mają dużo białka, wapnia, magnezu, witamin z grupy B!!
Migdały to nie są orzechy! hxxp://www.surawka.webd.pl/orzechy-i-nasiona/10-orzechy-i-nasiona/215-migda.html
BLW tylko wtedy, kiedy dziecko SIEDZI SAMO stabilnie w krzesełku, wcześniej - NIE POLECAM.
Jeszcze jedna ważna rzecz - kupuj dla Córki ekologiczne migdały!!

AzjaB - 2014-01-06, 11:17

Ja trochę w obronie kaszek. Kupowałam te bezmleczne, bezsmakowe, produkowane z pełnych ziaren i bio. Na początek u mnie się sprawdziły, bo pomijając czas, którego wtedy rano córka mi nie dawała, chodziło o konsystencję - gładka i o takiej gęstości jak potrzeba. Miksowana zwykła kasza nigdy nie chciała mi taka wyjść i nie pasowała M. Teraz oczywiście jak jest większa robię zwykłe kasze. A cena? Zależy ile dziecku dajemy, u mnie taka kasza wystarczała na długo, więcnie odczułam tego w "kieszeni".
Lenka 86 - 2014-01-06, 15:07

Kupilam juz kaszki i sprobuje jej dac. Jest jakas roznica,czy podawac kaszke rano,czy wieczorem?

Ile takie mleczko migdalowe moze stac w lodowce? I jeszcze co do samego przygotowywania. Rozumiem,ze zalewam szklanke migdalow wrzatkiem na nlc i rano je obieram, miksuje i dolewam wody przegotowanej? Tak? Czyzalam ,ze na 200gr 500ml wody? Zgadza sie?

Pipii - 2014-01-06, 15:34

AzjaB napisał/a:
Ja trochę w obronie kaszek. Kupowałam te bezmleczne, bezsmakowe, produkowane z pełnych ziaren i bio.

to zupełnie inna para kaloszy :-)
większość Mam niestety, czytając KASZKA INSTANT ma na myśli Nestle albo Hipp z cukrem, mlekiem modyfikowanym w proszku, aromatami i barwnikami :(
Dlatego - zwracam honor ;-)

Mleka migdałowe masz tutaj : hxxp://ekomama.pl/?p=902

100g migdałów obranych ze skórki zalać na noc szklanką letniej wody. Rano wodę odlać, zalać świeżą, z migdałami zmiksować np. blenderem, przecedzić, dokładnie odcisnąć. Tak uzyskany płyn jeśli jest dobrze tolerowany przez dziecko można podawać w ilości do 100 ml dziennie, zaczynając od 1 łyżeczki. W ten sam sposób możemy przygotować również mleko słonecznikowe lub sezamowe, jest doskonałe jako dodatek do kaszy na śniadanie albo deserów.

Anja - 2014-01-06, 15:40

Lenka 86 napisał/a:
Ile takie mleczko migdalowe moze stac w lodowce?

Ja tylko 1 dzień trzymałam, albo w ogóle (ze względu, że to dla tak małego dziecka).

Co do lekarki - ona ma prawo się "nie znać". ;-) Ja stosowałam miks - troche blw (pojedynczy posiłek, np warzywa do rączki), trochę karmiłam (mleczka, kasze).

A w którym centylu (wagowo) jest Twoja córka? I czy urodziła się o czasie?

Lenka 86 - 2014-01-06, 16:47

Czyli te skorki z migdalow odpadna jak zaleje je ta woda? Tak?
malwiska - 2014-01-06, 17:16

może nie całkiem same, ale migdały fajnie z nich wyskakują jak złapiesz palcami, obieranie trwa momencik.
jagodzianka - 2014-01-06, 17:47

Lenka 86 napisał/a:
Rozumiem,ze zalewam szklanke migdalow wrzatkiem na nlc i rano je obieram, miksuje i dolewam wody przegotowanej?

Nie wiem jak inni, ale jak zalewam wrzątkiem i obieram dosłownie po minucie, potem znowu zalewam wodą i zostawiam na noc.

Lenka 86 - 2014-01-06, 18:00

Fajnie,ze to samo mozna zrobic ze slonecznika lub sezamu :)
Pipii - 2014-01-06, 19:14

jagodzianka napisał/a:
Lenka 86 napisał/a:
Rozumiem,ze zalewam szklanke migdalow wrzatkiem na nlc i rano je obieram, miksuje i dolewam wody przegotowanej?

Nie wiem jak inni, ale jak zalewam wrzątkiem i obieram dosłownie po minucie, potem znowu zalewam wodą i zostawiam na noc.

ja tak samo :-)

Pipii - 2014-01-06, 19:16

Lenka 86 napisał/a:
Fajnie,ze to samo mozna zrobic ze slonecznika lub sezamu :)

z nerkowców, orzechów brazylijskich, orzecha kokosowego, orzechów laskowych i włoskich również - ale NIE POLECAM dla takiego maluszka jak Twoja Córka - na początek - migdały, uważaj na sezam, bo on często uczula, a słonecznik jak już to podawaj później - wg mnie tak około 9 miesiąca, może dziewczyny podawały wcześniej?
Słonecznik kupuj też koniecznie ekologiczny, bo nie - eko często jest spleśniały..
ja również polecam robić mleczko dla Niemowlaka codziennie - w małych porcjach, wtedy też masz mniej roboty z obieraniem migdałów ;-)

Kat... - 2014-01-06, 21:22

Ja obieram migdały jak woda wystygnie na tyle żeby być letnio-ciepła ale nie zimna jeszcze.
Humbak - 2014-01-06, 21:58

Ja też podaję kaszki instant, jedynie mi szkoda, że tak trudno je kupić - zamawiam na allegro. Na nasych półkach tylko kaszkę ryżową znalazłam o składzie "ryż".
AzjaB - 2014-01-07, 04:35

Humbak, dokładnie. Dobrze, że dziś można w sieci kupić wszystko. Swoją drogą dziwi mnie dlaczego tak jest... No i nie rozumiem mam, które czują się zwolnione z obowiązku kupowania zdrowego jedzenia "bo w sklepie nie ma..."

Cytat:
Dlatego - zwracam honor

:-)

jagodzianka - 2014-01-07, 14:53

Humbak, no coś ty, ja znam co najmniej 2 miejsca we Wro w których można kupić kaszkę bez dodatków.
Lenka 86 - 2014-01-07, 23:14

Zrobilam mleczko migdalowe :) faktycznie skorka zeszla super po zalaniu wrzatkiem. Zrobilam mleczka malo, aby sie nie zmarnowalo.
Corcia wypila niewiele.
Czy ktos wie jak sie robi kasze kukurydziana? Msm thermomix i slyszalam ,ze w nim mozna samemu wiele robic?

Humbak - 2014-01-08, 00:46

jagodzianka, jak się ma możliwość ruszenia z domu to pewnie tak, ale my raz ciągle chorzy i ciągle w domu lub niewiele poza nim, a dwa bardzo niewózkowi i krótkochustowi, nie dojadę z antośkiem gdzieś dalej bo od razu wrzeszczy że musi wyjść - z chusty, wózka. Mam Auchan niedaleko i już kilka razy się wybierałam i dupex że się tak wyrażę, więc korzystam z wynalazku zwanego sklepem internetowym, ubolewając że płacę za przesyłkę.

ale skoro "a" to "b" - gdzie? :-P

Moony, btw, :* odezwę się :)

Lenka 86 - 2014-01-08, 09:14

Ja jeszcze dopytam...ile mleczka migdalowego mozna na poczatek podawac? Tylko jedna lyzeczke? Malej smakuje i chciala wiecej ale ja nie wiem ile oba moze tego wypic dziennie?

A co z wiorkami robicie? Ja dalam sobiie do musli rano,ale pewnie fajne rzeczy mozna robic z nich.

Lenka 86 - 2014-01-08, 09:19

Anja przepraszam, nie zauwazylam Twoojego pytania. Pisze z telefonu i tu to wszystko ukazuke sie w wersji mini ;)

Nie wiem co masz na mysli z tymi centylami? Tu po prostu ja waza i mierza... 6kg 71cm 6 miesiecy. Urodzona byla 11 dni po terminie... Od miesiaca waga stoi :( (

dort - 2014-01-08, 22:23

Lenka86 na początek dawałam kilka łyżek tego mleczka w zależności na ile miał ochotę, teraz mały rano zjada jakieś 2-3 łyżki kaszy jaglanej świeżo ugotowanej na wodzie, a do tego dodaję jakiś owoc (jabłko, banana, melona czy dynię)(kaszę albo miksuję na różną gęstość i konsystencję lub podaję taką nie zmiksowaną) zjada w porze naszego śniadania bo bardzo chce jeść z wszystkimi :-P a po południu w okolicach obiadu lub kolacji dostaje jakieś ugotowane warzywo do raczki lub kawałek surowego jabłka czy ulubionego ogórka kiszonego

a wczoraj dostał po raz pierwszy ryżu z gotowanym sosem pomidorowym i też mu smakowało, poza tym parę razy udało mu się wpakować raczkę do mojego talerza z zupą :-P

Lenka 86 - 2014-01-08, 22:45

Rozumiem. Bardzo jej smakowalo ale nie wiem czy moze wiecej? Gdzies tsm bylo napisane,ze 1lyzeczke dziennie tylko... Co do kaszy jaglnianej to czytalam,ze od 8-10 miesiaca mozna podawac?
"Kasza jaglana – powstaje z prosa, więc jest bezglutenowa. Zawiera wiele witamin (wi. B1, B2, B6) i składników mineralnych (potas, magnez, fosfor, miedź, żelazo). Jest lekkostrawna i można ją serwować dziecku między 9 a 10 miesiącem życia"

Mozna zwariowac. Kazdy mi co innego mowi. Niektorzy, ze wszystkie kasze mozna juz jej dawac,niektorzy,ze tylko kukurydziana...a dzis uslyszalam od lekarz,ze mleko krowie mozna juz tez dzieciom dawac!? Myslalam,ze na poczatek w ogole! Ogolnie mleka krowiego unikam ale to mnie zdziwilo. Ja bardziej juz kieruje sie intuicja niz tymi tabelami w poradnikach itp. Np. Banana juz malutka je, a mowila lekarz,ze dopiero od 10miesiaca dawac.
Jakie produkty dziecko nie powinno dostawc do 1 roku? Maz jsko dziecko mial alergie na miod i orzechy, koty... Teraz je orzechy, pije miod imamy kota :) za to tesciowa ma na wiekszosc zywnosci. Nie wiem, czy nie musze z tego powodu uwazac na corke?

MartaJS - 2014-01-09, 07:30

Ja zaczynałam rozszerzanie diety od jaglanki, nie wiem czemu piszą od 9-10 mc, nie widzę żadnych przeciwwskazań dla małego dziecka.

Ja od początku daję wszystko (włącznie z glutenem) z wyjątkiem miodu, grzybów, orzechów w całości. Chociaż moje młodsze dziecko jest dość wybiórcze żywnościowo ;-) i właściwie jego dieta poza cycem składa się z rzeczy zbożowych (wszelkie kasze i kaszki, owsianka, wafle ryżowe, chleb), owoce z kompotu, czasem jakaś zupa, ale tylko z naszego talerza dobrze przyprawiona :-P poza tym warzyw zero. Po prostu nie je i już.

Ale u nas nie było alergii. Jeśli masz alergie w rodzinie, to po prostu wprowadzaj nowości ostrożnie.

czindirela - 2014-01-09, 07:47

Lenka 86, ja czytałam, że mleko krowie powinno się podawać stosunkowo późno nawet kolo 2-3 roku życia i lepiej zastępować je albo roślinnym albo mm.
owca - 2014-01-09, 08:06

Lenka 86 - Moja A. miała czulenie na migdały (mleko), tzn za pierwszym razem w wieku 6 msc zareagowała wysypką. Podałam ponownie po 7 msc i było już ok. Z pozostałości po mleku migdałowym (tzn z tej papki) robię twarożek (olej lniany, musztarda, pieprz, trochę soli i jak mam coś zielonego w lodówie to też do tego leci, ale to dla nas, małej nie podawałam jeszcze). Można fajne rzeczy z tego zrobić, kotlety też :-)

Co do kaszy jaglanej to podałam w 6 msc i przyznam szczerze, że pierwsze słyszę by można ją było podawać w okolicach 9 msc.

go. - 2014-01-09, 08:56

owca napisał/a:

Co do kaszy jaglanej to podałam w 6 msc i przyznam szczerze, że pierwsze słyszę by można ją było podawać w okolicach 9 msc.


ja też od jaglanej zaczynałam rozszerzanie. Ale to zaczej na "drinka" do podkaloryzowanie mleka niż do blw się sprawdzała na początku. Nie wiem czy chociaż jedno ziarenko do dzioba trafiało :mryellow:

owca - 2014-01-09, 09:31

go. ja młodej od początku dawałam łyżeczkę - którą głównie machała rozsypując wsio dookoła, ale czasem coś nagarnęła (głownie jednak garścią;)
go. - 2014-01-09, 09:34

Ostatnio jak z faf rozmawiałam to cudnie spuentowała- "nieważne czy jej daję biały ryz czy komosę, bo i tak wszystko ląduje na ziemi" :mrgreen:

U nas rozgniatanie w łapkach było hitem, teraz przeszło na zrzucanie Badylowi, ile śmiechu przy tym jak się piesio cieszy :roll:

AzjaB - 2014-01-09, 12:07

Faktycznie takie ogólnodostępne zalecenia dotyczące wprowadzania pokarmów podają jaglankę po 9 miesiącu, czy jakoś tak... Ale ja też dawałam od początku.
Lenka 86 - 2014-01-09, 23:08

Dzieki za wasze rady i doswiadczenia. Bardzo ciekawe! Jutro zrobie malej kaszke na mleku migdalowym. Jezeli twierdzicie, ze jaglana jest ok, to sprobuje podac. Z czyms ja podajecie? Kiedy mozna wprowadzic soczewice rozne ? Narazie daje M. Packi warzywne z platkami owsianymi, wiramina c i olejem rzepakowym. No i co jakis czas cos dp raczki bo sama sie garnie do jedzenia. Wyrywa lyzeczke mi z reki. Sama chce trzymac. Czytalam w ksiazce o BLW,ze minus jest taki, ze duzo jest papraniny przy tym gdy dziecko je. A ja teraz uwazam, ze wiecej ona papra jak jej daje lyzeczka packi. Wszystki leci w kazda strone swiata! Jak sama je, to duzo mniej brudzi.
jagodzianka - 2014-01-09, 23:15

Lenka 86, a po co witamina c?
Lenka 86 - 2014-01-09, 23:20

Mialam namysli naturalna z soku pomranczowego. Zelazo sie wchlania lepiej z witamina C.
faf - 2014-01-09, 23:59

yep. u nas w menu jest pokrzywa z cebionem. :->
Lenka 86 - 2014-01-10, 01:05

faf a jak robisz te pokrzywe??
Lenka 86 - 2014-01-10, 10:03

Jakie mleko jeszcze mozna podawac maluchom? Ryzowe?
go. - 2014-01-10, 10:19

Lenka 86, ja zaczynałam od ryżowego i migdałowego. Ryżowe ma ten minus, że jest b.mało kaloryczne. Ja podbijałam czasem jego kaloryczność dorzucając zblendowaną jaglankę albo kukurydziankę doń ;)
faf - 2014-01-10, 11:17

pokrzywę normalnie. wg przepisu. zaparzasz, schładzasz, dodajesz wit. C. czasami na wywarze z pokrzywy kaszkę robię :oops:
a patent go. z mlekiem ryżowym z Rossmanna polecam. młodej migdałowe handmade nie podchodziło, za to ryżowym dosłownie zalewała się.

malwiska - 2014-01-10, 11:31

zaczęłam BLW! posadziłam, nasypałam łyżkę jaglanki, zainteresowane było, paplał, gniótł, oglądał, rozrzucał, wsadzał kaszowe łapy do buzi. :mrgreen: podoba mi się.
Lenka 86 - 2014-01-10, 18:42

To dopiero zabawa byla haha! U nas dzis skonczylo sie, ze Madeleine prrzejela wladze nad lyzka i pelna kaszki walila w stol, pozniej raczkami bawila sie. Nie zjadla nic :( ogolnie nic prawie nie je :( to normalne na poczatku?! Karmie ja piersia jak wczesnie, ale jedzenie nie bardzo lubi... Narazie tylko je jak sama trzyma w rece. Chyba sprobuje znow z BLW. Jak Wy mleczko ryuowe robicie? Z jskiego ryzu?
Lenka 86 - 2014-01-12, 22:01

Jeszcze zapytam te , ktore jajka
Jedza. Kiedy mozna dziecku dac jajko?
Ja wlasnie przeczytalam taka broszure, ktora od lekarza dostalam i zdziwilam sie... Jest to z instytutu zywieniowego w Niemczech.
Zalecaja tam dawac dzieciom juz od 4 miesiaca mleko!!!! Ze wzgledu na wapn. Krowie mleko.

A wegetarianom proponuja podawac na poczatek warzywno- ziemniaczano- zbozowa packe. Taki przyklad:
90gr warzywa
40gr ziemniak
8gr platkow owsianych
30gr soku z owocow ( witamina c)
8gr oleju rzepakowego

MartaJS - 2014-01-12, 22:10

Lenka 86 napisał/a:
To dopiero zabawa byla haha! U nas dzis skonczylo sie, ze Madeleine prrzejela wladze nad lyzka i pelna kaszki walila w stol, pozniej raczkami bawila sie. Nie zjadla nic :( ogolnie nic prawie nie je :( to normalne na poczatku?!


Normalne.
Tymo w sumie dopiero teraz zaczyna jakoś sensownie jeść. Jest na pół-BLW ;-)

Jajka - jeśli mała nie jest alergikiem, to żółtko chyba od 6-7 mc, białko trochę później.
Stach bardzo lubił jajka na miękko jako niemowlak. Tymo nie tknie.

jagodzianka - 2014-01-12, 22:27

Lenka 86, nie wtrącam się wam do talerza, ale witamina c jest nie tylko w soku z owoców który bym sobie odpuściła na pierwszy ogień. Po pierwsze zawsze lepiej zjeść cały owoc, po drugie pomarańcze poza witaminami zawierają pół tablicy Mendelejewa, po trzecie dodatkowa robota z wyciskaniem, po piąte połączenie warzyw, płatków, ziemniaków, oleju i soku wydaje mi się obskurwiałe.
Lenka 86 - 2014-01-12, 22:41

Hehe. Juz widac,ze maly indywidualista ;) co bedzie robil to co brat?
Z tym jajem to w internecie znalazlam rozne odpowiedzi... Od 5 miesiecy do od 2lat?!?! Szukalam tez ryby i podobnie, ale nawet od 3 lat!
To tsk jak z tymi kaszami bylo... Jestem pierwszy raz mama i dlatego nie mam pojecia co mozna, a co nie?! Nawet w fachowej literaturze nie ma wyjasnionego porzadnie.W kazdej ksiazce co innego pisza.
Ale mleko krowie od 4 miesiaca to dosyc kontrowersyjne! Ja malej dawalam juz banana , a dzis wyczytalam, ze ok 10miesiaca zaleca sie podawac.badz tu madra?! Jakby mozn bylo to bym ja karmila cycem do 3 roku i potem odrazu by wszystko normalnie jadla ;)

arra - 2014-01-13, 00:36

Witam, dawno mnie tu nie było, ale jest nowe dziecko i nowe potrzeby. Ze starszą córką z jedzeniem nie miałam problemów a z młodym jest jakaś masakra, więc postanowiłam spróbować BLW. Póki co jest ok, dużo bałaganu i zabawy... Zaczęłam trochę na wyczucie, ale posiłkuję się również książką. A pro po mleka czytam: "mleko zwierzęce jest bardzo sycące i może powodować generalny brak apetytu. Nie powinno się go podawać dzieciom poniżej pierwszego roku życia (chociaż od szóstego miesiąca można go używać do gotowania oraz jako dodatek do płatków śniadaniowych)"

Poza tym o wiele więcej wapnia znajdziemy w sezamie czy migdałach niż w krowim mleku...

arra - 2014-01-13, 01:58

Mało się udzielam, ale czytanie tego forum zawsze inspiruje ;-)
Lenka 86 - 2014-01-14, 00:37

Dzisiaj bylam w sklepie ze zdrowa zywnoscia i wpadly mi w oko platki ryzowe. Nigdy tego nie jadlam. Czy wiecie co to jest? Bylo napisane, ze zawieraja sladowe ilosci migdalow,sesamu i mleka. Myslicie, ze mozna dac malej takie platki ugotowane na mleku migdalowym?
arra - 2014-01-14, 00:43

Ja swoim dzieciom takie robiłam, można dodać jeszcze do tego jakiegoś owocka - taki kleik się z tego zrobi
neon.ka - 2014-01-14, 01:37

Lenka 86 tu w pierwszym poście masz zebrane do kupy co kiedy można podawać dziecku: hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=214 . Ja bardzo skorzystałam. Wydrukowałam sobie i zaglądałam, jak miałam wątpliwość.
Co do jajek to według tamtej rozpiski od 7 miesiąca pół żółtka co 2 dni.
Resztę możesz obczaić sama. :-)

Lenka 86 - 2014-01-14, 09:29

Dziekuje Neon.ka !!
malwiska - 2014-01-14, 15:11

Dziś w menu: falefel, ziemniak, marchewka, jabłko. :-)
Lenka 86 - 2014-01-14, 15:28

Mniami! Wszystko do raczki? Jak robisz falafel?
malwiska - 2014-01-14, 15:41

Lenka 86, tak, w takich słupkach. Na blat wywalam wszystko i G. w tym grzebie. Falafel był najlepszy! Robię z przepisu jadłonomii hxxp://www.jadlonomia.com/2013/09/falafel-idealny.html , z tym, że dla G. odłożyłam samej cieciorki z pietruszką, bez przypraw i upiekłam w piekarniku- trochę twarde wyszły, ale poradził sobie z rozmemlaniem. Ziemniaka natomiast schował pod pupę i przesiedział na nim cały obiad. :-D

A moja mama jest największą fanką blw na świecie! :mryellow:

Lenka 86 - 2014-01-15, 00:06

Dziekuje za przepis! Napewno zrobie! Pozdrow mame :) to musi byc super babka z niej :) moja ogolnie popiera, ale sie boi...ratowala mojego brata jak stanal mu kawalek chleba w przelyku i przestal oddychac.. Byl maly ok. 3 miesiecy i moja babciamu dala mu chleb ze skorka! Mama do teraz ma traume... Wiec rozumiem.

My dzis brokulki i ziemniaka slodkiego mialysmy :)


Tak sie zastanawiam. Moze ktos zna odpowiedz... Daje malej zawsze olej rzepakowy do papek warzywnych i sok o zawartosci witaminy c. Chce te packi zamrozic, bo zawsze wuecej lepiej zrobic i miec juz...Wydaje mi sie ze wtedy sok dopiero dac jak odmroze, przed podaniem jej. A olej? Mozna mrozic? Straci wlasciwosci?

I ostanie pytanko z ciekawosci. Co wasze maluchy najbardziej lubia jesc? Co im smakuje? Chodzi o Fingerfood. Moja do tej pory to najbardziej awokado i ogorka zielonego :) chyba ten kolor jej sie podoba haha.

dort - 2014-01-15, 12:23

co do soku i oleju nie odpowiem, jeszcze nie podaje mojemu maluchowi więc nie wgłębiałam się w temat - poza tym zdecydowanie wolę ugotować coś świeżego lub podać coś co było ugotowane dzień wcześniej


a z ulubionych to u nas rządzi ogórek kiszony (zielonego jeszcze nie podawałam) oraz jabłko - skrajne ale zdecydowane smaki :-D

Lenka 86 - 2014-01-15, 12:44

Ogorek kiszony:) to dopiero! Haha. Musze tez sprobowac.
Ja tez jestem za swiezym jedzonkiem, ale mam dziecko,ktore jest ze mna 24h. Nie daje rady obiadow dla nas nawet robic :( jemy poznymi wieczorami, bo wtedy maz pomoc moze po pracy. Wlasnie gotowalam w chuscie z nia i tragedia! Wszystko kopala mi nozkami. Cala kuchnia zgnojona :) wole zrobic wiecej i zamrozic niz sloiki gotowe podawac. Niestety nie zawsze jest tak jakby sie chcialo. A dzis to po prostu caöy czas tylko placze :( podziwiam te mamy. Ktore wszystko ogarniaja!

Humbak - 2014-01-15, 13:12

dort napisał/a:
jabłko
w jaki sposób podajesz? Tak do łapki? Ja się boję, bo tego rozgotować do miękkości się nie da ;)
Lenka 86, nie martw się, ja z Tosiem też nie dam rady za dnia nic zrobić. Przygotowuję wieczorem a w ciągu dnia odgrzewam. Jak coś trudniejszego to też czekam na przyjście ferajny :)

dort - 2014-01-15, 13:20

Humbak daję w łapkę ćwiartkę, na początku jak jeszcze nie łapał o co chodzi z jedzeniem to jabłko musiało być twarde, bo tylko ssał, a oderwane kawałki z niesmakiem wypluwał, teraz to nie ma znaczenia bo wciąga z ciekawością i smakiem wszystko :-P

Lenka 86 mamy wszystko ogarniające nie istnieją - uwierz :-D
kiszony ogórek jest u nas hitem od początku, teraz go już gryzie i zjada po kawałeczku, ale wcześniej wyssysał i oddawał praktycznie suchego :-P dajemy najczęściej całego ogórka, tylko rozmiar poręczny do rączki wybieramy

Lenka 86 - 2014-01-15, 13:21

Ciesze sie, ze nie ja jedyna :) i wapolczuje zarazem, bo wiem co to jest!
Ja moge powiedziec jak u mnie z jablekiem.ja jablko daje malej w calosci, tylko obieram. Jak dawalam kawalki to odgryzala i krztusila sie. Teraz kupuje takie male jabluszka, obieram i jej daje do raczki..ona ma dwa zabki na dole i nimi tak przejezdza i zbiera miaz ;)

AzjaB - 2014-01-15, 17:53

Lenka 86, olej i sok lepiej dodać po rozmrożeniu.
Werka2 - 2014-09-26, 12:13

To prawda, lepiej dolać
lenka86r - 2014-09-26, 21:31

hxxp://bobaslubiwybor.blogspot.com/2011/04/fizjoterapeutka-o-blw-cz-2.html nie wiem czy już było, jak tak to przepraszam :)
Mamamagda - 2015-01-10, 17:00

Hej, odświeżam temat, zaczynamy z Maja zabawę z BLW.
Za 3 dni skonczy pol roku ale od 2 dni cos juz jej podaje oczywiscie w celu poznania i pomemlania.

Ciumkala juz sobie suszone mango, parowania cukinie, pietruche i marchew, surowe jabłko, skórkę od chleba.
Będę jej tez podawac kasze (nie instant) i zupy. Przy pierwszej próboe juz mi wyrywala łyżeczkę 😈

No i zaliczyła pokazowe krztuszenie sie. Czy macie znacie jakies artykuły odnośnie krztuszenia, tak zeby tato Mai mogl przeczytać i sie uspokoić ze to normalne i ze dziecko sie musi tego nauczyć?

Paulis - 2015-01-10, 17:12

Mamamagda, a może daj mu do poczytania książkę, tam jest na ten temat na pewno. Poza tym ja np. była na kursie I pomocy niemowlęciu i dziecku (organizują np. w Koali)i tam oczywiście też jest to wyjaśniane :-)
Mamamagda - 2015-01-10, 20:23

Paulis, na kursie bylismy razem (w koali wlasnie) ale niewiele z praktyki pamiętamy.
A ksiazki nie mam. Warto kupic? Co tam jest czego nie ma w necie?

Sowa - 2015-01-10, 20:38

Ja nie wiem, co jest w necie, ale książka fajnie zbiera chyba wszystkie najważniejsze rzeczy i problemy, tu masz szczegółowy spis treści: hxxp://sklep.doidycup.pl/spis-tresci-bobas-lubi-wybor i sobie zdecyduj, czy będzie ci potrzebna. Chociaż jak dla mnie to można by ją skrócić co najmniej o połowę bez szkody dla treści, dużo się powtarza po kilka razy (ale z drugiej strony jak te podstawowe kwestie są tak wałkowane, to łatwiej je zapamiętać).
zlotooka - 2015-01-10, 23:30

To i my tu się witamy :-) Zosia na razie próbowała marchewkę, ziemniaka (rozmazany na blacie i włosach), pietruszkę, kalarepkę parowaną. Ale większość rzeczy ląduje na podłodze, nie zawsze też jest zainteresowana jedzeniem, a nawet jak jest, to nie zawsze da rade schwycić i trafić do buźki.

Pytanie do bardziej doświadczonych w BLW mam: kiedy zaczęłyście dawać coś innego niż parowane warzywka / owoce? I ile "posiłków" dziennie serwowałyście na początku? (u nas jest jeden na razie)

No i najważniejsze - kiedy Wasze pociechy zaczęły tak naprawdę jeść, a nie się bawić? Mój M stwierdził ostatnio w żartach, że jakbym dała Zosi telefon, to też by go zjadła :-> I chyba ma rację, ona nie odróżnia jedzenia od nie-jedzenia.

Paulis - 2015-01-11, 14:50

Sowa napisał/a:
Chociaż jak dla mnie to można by ją skrócić co najmniej o połowę bez szkody dla treści, dużo się powtarza po kilka razy (ale z drugiej strony jak te podstawowe kwestie są tak wałkowane, to łatwiej je zapamiętać).

A ja myślałam, ze to efekt jak zwykle nieudolnego tłumaczenia na turecki, bo książkę czytałam tylko w tym języku (nie chcieliśmy już wydawać kasy na wersję po polsku) :-)
zlotooka napisał/a:
Pytanie do bardziej doświadczonych w BLW mam: kiedy zaczęłyście dawać coś innego niż parowane warzywka / owoce? I ile "posiłków" dziennie serwowałyście na początku? (u nas jest jeden na razie)


Złotooka ja zaczęłam BLW jak Leonia miała 6m i 2 tyg. i bardzo długo jadała parowane warzywa, ale też zawsze miała kaszę jaglaną na śniadanie z owocami (maliny, jabłko, gruszka, avokado itp) a czasem zamiast warzyw zupy - kremy. Poczatkowo nie jadła więcj niż dwa posiłki ale często zdarzało się, ze tylko jeden, bo nie było mozliwości na więcej. To się zmieniło jak L. skończyła 9m jakoś na przełomie 8-9 m zaczęła dostawać więcej posiłków i były też ona bardziej urozmaicone choć nadal kasza i zupy były prawie i nadal są każdego dnia.
Leonia dość szybko zaczęła jeść naprawdę myślę, że jakoś po 1,5 do 2 m właśnie, ale obecnie mamy mały regres jedzeniowy, który ponoć wg książki Moje dziecko nie chce jeść jest w tym wieku normalny. Zresztą jak prześledzisz trochę wątek Co jadły nasze niemowlaki to zoabczysz dokładnie co i jak jadły nasze Pędraczki, bo zawsze piszemy wiek dziecka. Ja też się początkowo tym sugerowałam :-)

Kamyk - 2015-01-11, 16:16

zlotooka ja nie pamietam juz co dawalam Natlace :oops: ale poczatkowo pisalam codziennie w watku co dzis jadly nasze niemowlaki, a czesto zalaczylam tez zdjecie.
Ksiazka o BLW rzeczywiscie moglaby byc duzo krotsza. Takie kompedium wiedzy jest w ksiazce kucharskiej BLW, ale przepisy zupelnie nieprzydatne. Miecho, nabial, sery :roll:
Co do jedzenia to zalezy od definicji. Marius uwaza, ze Natalka nic nie je, ale jednak zalatwia sie normalnie, wiec cos chyba jednak je. Ilosci rzedu 200 ml to jednak dla mnie jakis kosmos, licze raczej na lyzeczki. Z plusow, ona uwielbia posilki. Je razem z nami, wiec i ja mam czas zjesc cos jak czlowiek. Poznaje duzo smkow, zawsze chwyta za cos nowego jesli cos takiego znajedzie sie na talerzu.

zlotooka - 2015-01-11, 19:14

Paulis, ale tą kaszą i zupami ją karmiłaś chyba?
No bo ja właśnie nie wiem, czy poprzestać na samym BLW, czy dołączyć kasze / zupki podawane łyżeczką...

Kamyk - 2015-01-11, 19:42

zlotooka, kasze i zupki Nati je sama. Dopiero w tym miesiacu czasami podalismy jej pare lyzeczek miedzy jej probami, ale ona niechetnie sie do nich odnosi. Kasze jaglana mozna ugotowac bardziej na "lepko" by mozna uformowac z nich kuleczki, czy inne "kluski". Gryczana wciagala chwytem pesetkowym, teraz je lyzeczka lub widelcem.
My do tego miesiaca bylismy czysto BLW, teraz zgrzeszylismy paroma podanymi lyzeczkami.

Paulis - 2015-01-11, 19:44

Zlotooka,nie, kaszę jadła sama paluszkami, zostało tak do dziś w sumie, bo kasze sporadycznie je sama łyżeczka.Zupkę podawalam w diody Cup a po pewnym czasie już w miseczce i sama je łyżeczka.
Mamamagda - 2015-01-11, 20:15

Maja tez ma łyżeczkę jak jej podawałam kaszkę i zupe ale mam wrazenie ze prędzej sobie oko wydłubie niz cos zje 😈
BLW jest super ale chyba bede podawac jej poki co sama kaszkę a warzywa bedzie jesc sama. tylko to krztuszenie... koszmar jakis...czym najmniej sie dziecko moze zakrztusic?
Dzis znow krztuszenie sie gruszka :-/ masakra.

zlotooka, Zosi sie nie zdarza?

zlotooka - 2015-01-11, 20:47

Dzisiaj zdarzyło się przy gościach, znajoma trochę zbladła :-> Ja miałam lekkie palpitacje, ale na koniec wyleciał z buzi kawałek cukinii i OK. Ale wiesz, ona własną śliną też się krztusi, wierzę w to, że jednak na krztuszeniu i odkrztuszaniu tylko się skończy, bez dławienia.

Kamyk, Paulis, dzięki za rady odnośnie kaszy. Czyli da się samo BLW :-) Jutro spróbuję podać jej ugotowaną na sztywno kaszkę kuku, zobaczymy.
A jak u Was było z krztuszeniem? I ze zrzucaniem na podłogę i na siebie? Długo trwają te etapy?

Paulis - 2015-01-11, 20:51

Mamamagda napisał/a:
Dzis znow krztuszenie sie gruszka masakra.


W jakiej formie podałaś jej gruszkę?Wazne jest, aby na poczatku podawane warzywa i owoce były w miarę miękkie, nie rozgotowane, tak aby dziecko mogło je 'pogryź' dziąsłami. Ja na poczatku nie dawałam twardych owoców, a raz nawet upieczony buraczek okazał się za 'trudny' dla Leonii. Gruszkę czy jabłko ścierałam na tarce, na grubych oczkach i dodawałam do kaszy. Może spróbuj dać avokado też je trochę, nie za dużo rozdranbiając na początek.

Zakrztusić się dziecko może nawet Twoim mlekiem z piersi, krztuszenie jest normalne, trzena natomiast uważać na dławienie bo to może być niebezpieczna sytuacja. Poza tym z czasem będzie lepiej, będzie się mniej krztusić. Mamamagda polecam Ci jednak książkę na pewno można gdzieś kupić używaną :-)

Kamyk - 2015-01-11, 22:28

zlotooka, no u nas z jedzeniem bylo lajtowo, bo krztusila sie raz ziemniakiem, jakis drugi dzin BLW i jeszcze raz czyms, juz nie pamietam co to bylo i to po paru miesiacach.
Za to pokazowo krztusi sie woda przy kazdym posilku :roll:

Niemniej ja tak jak Paulis dawalam na poczatku wszystko mieciutkie, tak na granicy rozpadania sie. Ona jednak od poczatku byla w stanie otworzyc piastke i z niej wylizac, jak Maluch ma mocniejszy scisk to pewnie trudniej.

mariaaleksandra - 2015-01-11, 23:12

Zlotooka, zrzucanie, moze nje zawsze celowe, zdarza sie Jagnie do dzisiaj :) zawsze cos z lyzki/tacki/buzi spadnie, wiec prawiep o kazdym jedzeniu trzeba dookola ogarnac ,ale z czasem tego duzo mniej. Na poczatku rzeczywiscie cala podloge w kuchni i czesc szafek rzeba bylo sprzatac. Ktoras z dziewczyn pisala ze kladzie fotelik na ceracie, ktora pozniej wrzuca do wanny i mniej sprzatania.
Co do blw, to to nie jest religia jedna, ze jak blw to juz nic innego ;) mysle ze jak bedziecie naprzemiennie dawac papki, zupy ze slupkami to wszystkim na dobre wyjdzie. Sztuce zreszta tez dobrze nauczyc sie obslugiwac i dzieciom to wrecz niezle idzie, jak pisze Paulis.
Moja szybko obczaila ze zupe mozna wypic z miski in ie potrzebowa nawet lyzki i spokojnie, minelo jej to :)

Ja nie moge uwierzyc, ze za 2 miechy Jerz bedzie mogl zaczac zabawe, ten czas tak leci. Juz widze jaka bedzie elscytacja starszej, ze mlody tez moze :)

Mamamagda - 2015-01-12, 09:58

Paulis, gruszkę dalam surowa do ciumkania ale odgryzła wystający czubek :-/ czyli lepiej podpiec np zeby zmiękczyć? Sprobuje z avocado jak dostanę dobre. A szparagi od kiedy mozna? Mam akurat zielone.
Ksiazki mi sie nie chce czytac, zwlaszcza ze piszecie ze ponad połowa to bełkot ;-) wole Dostojewskiego :-)
No ale moze sie przemoge, dla dobra Mai :-)
A od kiedy podawalyscie suszone owoce?

Kamyk - 2015-01-12, 10:29

Mamamagda, suszone owoce tak do raczki nie moczone, nie rozcinane, lub rozdrabniane, jak juz opanowala dobrze chwyt pesetkowy to ja dalam dopiero w tym tygodniu.
Za to rodzynki, czy ciete na kawaleczki morele, figi dostawala juz w 7-8 miesiacu, a takze morele i figi moczone i rozciete na pol wzdluz plaskiego boku.

Paulis - 2015-01-12, 10:33

Mamamagda, szparagi jak bym dała tylko sprawdź czy nie są lykowate.suszone owoce dałam też jakoś w7-8 miesiącu a może nawet pozniej.Zaczęłam chyba od figi i daktyli.
Mamamagda - 2015-01-12, 12:34

Dzieki dziewczyny. My dajemy suszone mango i sobie ciumka a jest na tyle duze ze sobie nie wepchnie całego i twarde ze raczej nie odgryzie (chyba ze mocno wymemla najpierw)
Myslalam tez o suszonym jabłku do memlania. Chyba nie zaszkodzi? Albo morela do jaglanki? A te pocięte na kawałki to tak same czy w kaszy czy jak?

Co do szparagów to na wegemaluchu znalazlam ze od 8 miesiaca i juz wszystkie zblanszowałam w wodzie z sola, wiec Maja nie dostanie. Co do łykowatosci, to chyba MartaJS pisala ze wlasnie łykowate dawała, to sobie synek ciumkal a nie odgryzał ;-)

mariaaleksandra, zapomnialam wczesniej napisac ze dokladnie tak samo mysle, ze to nie jedt religia i nie chce do jedzenia dorabiać ideologii. Nie wciskam jej nic na sile, js zawsze z nami albo ze mna, widze ze jej smakuje to daje lyzeczka. A BLW swoja droga :-) bardzo ciekawa zreszta :-)

Dzis Maja zapoznała sie z chrupkami kuku:

Paulis - 2015-01-12, 14:35

Mamamagda, dobre awokado znajdziesz na Targu Pietruszkowym. Mają dostawę eko owoców z Sycylii raz w miesiącu i mają m.i awokado tak pyszne, że jeszcze nigdy nie udało mi się znaleźć tak dobrego w Krakowie. Zresztą sam Targ też bardzo polecam jeśli jeszcze nie byłaś :-)
Mamamagda - 2015-01-12, 15:27

Paulis, nie bylam, gdzie to jest i kiedy?
Paulis - 2015-01-12, 15:31

Mamamagda, Targ jest przy Koronie (w podziemiach jest tabliczka przy wejsciu)w soboty od 8-13_tej i w środy po poludniu.Ja polecam sobotę,
bo jest dużo więcej rolników i dostawców,choć też większe kolejki.Można tam kupić także chleb, jajka, ciasta, soki tłoczone i oleje. Polecam wybrać się rano :-)

zlotooka - 2015-01-12, 16:08

Wczoraj Zosia zakrztusiła się miękką parowaną cukinią, a dziś mięciutkim brokułem. Za to z surowym jabłkiem sobie świetnie radzi (wysysa). Ona chyba na razie nie za bardzo skumała gryzienie, na razie zjada to, co da się wyssać. Tylko że ja przy każdym krztuszeniu dostaję zawału :-(

mariaaleksandra, wiesz, dla niektórych BLW to religia ;-) Ja nie z tych, ale po prostu nie chce mi się gotować i miksować specjalnych dań dla Zosi, uparowanie paru warzywek jakieś prostsze mi się wydaje. Poza tym już widzę te walki o łyżeczkę, wszystko umazane w marchewce, rzucanie miską itd... Chociaż przyznam, że nie próbowałam, może się odwaźę i zobaczymy.

kml - 2015-01-12, 21:43

zlotooka, ja po pierwszym podejściu powiedziałam nie BLW, krztuszenie mnie przerazalo, a sprzatanie denerwowalo. Ale nie wymyslam specjalnych dan, gotuje jakies kasze, straczki i warzywa, ktore rozgniatam widelcem. Tzn. tak robilam, bo teraz juz nie ma potrzeby.
Mamamagda - 2015-01-13, 09:40

zlotooka, ja tez nie gotuje specjalnie.
Rano odrobine jaglanki, potem warzywa. Czego nie zje to miksuje wszystko na gęsta zupe (niezbyt gładko bo takiej malej ilosci blender mój nie ogarnia 😈)

Swietnie jej idzie z chrupkami kuku, warzywa chyba robie za twarde :-/ sprobuje ugotować w wodzie zamiast na parze (Żegnajcie witaminki)

zlotooka - 2015-01-13, 16:24

Jednak znam swoje dziecko :-) Próba nakarmienia jej łyżeczką zakończyła się tak, jak myślałam - łyżeczka została od razu wyrwana i "zjedzona", a jej zawartość zrzucona. To ja już wolę BLW :-) Zwłaszcza, że Zosia jakoś na razie nie rzuca się na jedzenie, czasami w ogóle nie wykazuje zainteresowania, więc nie chcę się stresować i karmić ją na siłę.

Dziś obyło się bez krztuszenia :-)

sylv - 2015-01-13, 22:10

zlotooka napisał/a:
Poza tym już widzę te walki o łyżeczkę, wszystko umazane w marchewce, rzucanie miską itd...

to akurat może CIę czekać i tak, jak zacznie jeść sama łyżką i widelcem - aktualnie przerabiamy ]:->

I tu mam dziewczyny pytanie - kiedy Wasze (Paulis, Kamyk, ktoś jeszcze?) dzieci zaczęły jeść samodzielnie łyżką/widelcem i jak ten proces przebiegał? Olek doskonale wie, do czego służy jedno i drugie, ale ponieważ ma problemy z trafieniem, frustruje się po 30 sekundach i jedno i drugie plus talerz/miska ląduje na podłodze, często z dużym zamachem i potężnym rozbryzgiem (pies zachwycony, ja wcale :roll: ) Podpowiedzi, błagam...

kml napisał/a:
krztuszenie mnie przerazalo,


ja to samo, to jest jedna z moich największych fobii - zakrztuszenie :-| do dziś dostaję palpitacji jak Olek je jabłko/marchew i zaczyna się krztusić...

U nas ogólnie tak, że posiłki płynne je z łyżeczki, pozostałe sam, ale palcami - jak zaczyna z łyżką/widelcem, to się kończy masakrą i i tak karmię go potem :-/

kml - 2015-01-14, 08:43

zlotooka, u nas tez lapanie za lyzeczke, dlatego Pani Dyrektor ma zawsze swoja :P

sylv, Iga podobnie reaguje na niemoznosc zaaplikowania jedzenia do buzi. Tylko poki co z reki nawet nie umietrafic jesli to nie jest cos dlugiego :roll:

Mamamagda - 2015-01-14, 12:57

zlotooka, Majut tez zabiera łyżeczkę, dlatego mam 3 na podorędziu 😎

Nie karmie na sile, Maja przeważnie otwiera dziobek (czasem nawet mnie pogania 😈) a jak juz nie chce to daje jej cos w łapkę, ciumka sobie i potem znow jej proponuje z łyżeczki.

kml, u was Pani Dyrektor a my mówimy na Maje 'szefowa' 😜

zlotooka - 2015-01-14, 19:35

Mamamagda, jak Maja chętnie je z łyżeczki, to pewnie.

A ja już miałam kryzys, chciałam rzucić BLW w cholerę, a dziś poszłam za radą z książki i wsadziłam Zosię do krzesełka tuż po karmieniu. No i zadziałało! Rzuciła się na jabłko, wyciumkała marchewkę :-) A potem na podwieczorek obgryzła jeszcze banana :-) I już-już miała się krztusić, bo odgryzła wielki kawał, ale szybciutko odkaszlnęła i go wypluła.

sylv, a Olo nie krztusi się teraz, jak zaczyna jeść sam?

I jeszcze kilka fotek z ostatnich dni:

Paulis - 2015-01-14, 19:41

sylv napisał/a:
I tu mam dziewczyny pytanie - kiedy Wasze (Paulis, Kamyk, ktoś jeszcze?) dzieci zaczęły jeść samodzielnie łyżką/widelcem i jak ten proces przebiegał?


Sylv Leonia jak miała 10 m, ale jak już pisałam je w ten sposób zazwyczaj zupę, rzadko kaszę czy inne rzeczy i nie wiem dlaczego. Przy gęstszej konsystencji wybiera jedzenie ręką :-/ My mamy dodatkowo talerzyk z przyssawką i taką głębszą łyżeczkę. Dawałam jej łyżeczkę od początku w sumie, z tym, ze akurat nie do zupki, bo zupki piła z Doidy, ale właśnie do kasz i tego typu rzeczy. Pewnego dnia zaczeła ładnie nabierać i wkładać do ust. Trafia prawie za każdym razem, ale ta łyżczka jest też głeboka wiec nawet jak trochę wyleję to zawsze jej coś zostanie i moze dlatego się nie zniechęca. Nie wiem :roll:

Kamyk - 2015-01-15, 22:57

sylv ja tez ok 10 miesiaca podalam lyzeczke i to bylo chyba troche pozno, bo lyzeczka ja bardziej zajmowala niz jedzenie. A trafic do dzioba bylo trudno. Teraz dostaje i lyzeczke i widelec. Fajnie sobie z nimi radzi.
zlotooka - 2015-01-15, 23:17

Kamyk, nie wiem, czy za późno, Zosia już teraz na tym etapie. Choć dziś przez przypadek trochę manny zlizała. Może nawet coś połknęła :-P
Mamamagda - 2015-01-16, 10:30

Maja chwyta łyżeczkę ktora ja trzymam i razem wkładamy ja do dzióbka.
Potem mi ja wyrywa i wsadza sobie w ucho, nos, wciera we wlosy, gryzie i wyrzuca. No to lece z następna, chwyta itd. Trzy łyżeczki sie przydają 😈

Nie chce jeszcze jej dawac miski z kasza w zasięg łapek bo chyba nie ogarne tego bałaganu 😱
Chyba ze bezpośrednio przed kąpielą 😎🚿

zlotooka - 2015-01-17, 21:13

Dziewczyny, ile wasze dzieciaczki spędzają czasu "przy stole"? I kiedy uznajecie, że koniec posiłku? Bo Zosia czasem siedzi pół godziny i tylko wali rączkami w blat, a potem nagle chwyta ogóra czy pietruchę i zajada.
A koniec posiłku u nas, jak już wszystko zostaje zrzucone na podłogę :-P

Kamyk - 2015-01-17, 21:23

zlotooka, zwykle kolo 10, 15 minut, Natalka wyraznie daje znac werbalnie, ze juz koniec posilku
zlotooka - 2015-01-17, 21:48

Kamyk, od początku tak było? Bo Zosia to by mogła godzinami siedzieć w tym krzesełku... Pewnie i cały dzień :-P
Kamyk - 2015-01-17, 22:09

zlotooka, ja mam dziecko, ktore nie przepada, za jakimikolwiek formami zniewolenia. Choc do krzeselka to czesto sie sama pakuje. Jak cos jej sie wyjatkowo spodoba, albo sa goscie i jest co obserwowac to posiedzi dluzej.
Mamamagda - 2015-01-19, 11:15

zlotooka, u nas ok 15 minut.
Czasem Maja ma dosc i sie prezy i piszczy a czasem po prostu wszyscy skonczyli wiec czas na sprzatanie i mycie panienki.

Tez nie chce jej za dlugo trzymac w tym foteliku, bo w sumie sama nie siedzi jeszcze, chociaz zwykle lubi tam przebywać, zwlaszcza memlajac cos w pyszczku ️

kml - 2015-01-22, 19:57

zlotooka, Mamamagda, gdzie nabylyscie fartuszki ochronne? Moja panna dzis stwierdzila, ze jesc bedzie tylko sama :->
zlotooka - 2015-01-22, 21:18

W Ikeai są takie po 2 sztuki pakowane. Ja mam w sumie 4 sztuki, zazwyczaj starczają na 1,5 dnia :-)
Mamamagda - 2015-01-22, 21:34

kml, te fartuszki z ikei sa super, u nas dodatkowo chronią tez poduche od fotelika. Przecieram na mokro a jak juz totalnie syfne to płucze pod kranem ;-)
Małych śliniankow mam pelno i w ogole nie używamy bo to sensu nie ma 😜

zlotooka - 2015-01-22, 21:36

Mamamagda, nakładasz fartuch na poduchę? Ale patent! A ja piorę tą poszewkę po awokado i batacie co 2 dzień :-?
Mamamagda - 2015-01-23, 08:47

zlotooka, tak, otulam dookoła i mam spokoj :-)
Ale tez musze dokupic jeszcze drugi komplet bo jednak mocno sie brudzą :-)

zlotooka - 2015-01-24, 21:03

Po 3 tygodniach BLW znowu mam jakiś kryzys :-( Nie wiem, jakiś regres chyba, więcej jadła w pierwszym tygodniu chyba. Teraz, jeśli już coś w ogóle weźmie do rączki, to zazwyczaj tylko po to, żeby wyciągnąć ją w bok i otworzyć piątkę (a potem nieraz wychyla się przez krzesełko i patrzy, gdzie to leży :-P ). Do buzi bardzo rzadko cokolwiek trafia.

Mam wrażenie, że jedzenie jako takie jakoś jej nie bawi, owszem, lubi się nim bawić rączkami - uderzać, rozciapać, zrzucić, ale nie zjeść... Aż sobie dzisiaj pomyślałam - po cholerę gotuję czy piekę te warzywka, wymyślam co tu jej dać, mogę codziennie dawać po 1 chrupku kuku i wyjdzie na to samo...

Wspomóżcie dobrym słowem kobiety :-/

Kamyk - 2015-01-24, 22:31

zlotooka, zaufaj jej. To, ze nie wiesz ile ona je przy BLW to jest akurat najlepsza strona tej metody. Dzieci wiedza najlepiej ile im jedzenia potrzeba, a ona jest Malutka. Jeszcze dlugo jedzenie ma wlasnie byc najlepsza zabawka, cwiczeniem koordynacji reka-oko, a pokarmem piers ;-) U nas byl mega regres w 11 miesiacu i tez wydawalo mi sie, ze nic nie je, a wlasnie w tym w koncu przybrala na wadze. Teraz za to wciana jak szalona! Jeszcze raz powtorze, zaufaj jej, dawaj madre wybory, a ilosci zostaw Zosi ;-) Chrupki kuku, bym za to ograniczyla, to zywnosc wysoko przetworzona i zapychacz.
zlotooka - 2015-01-25, 09:29

Kamyk, ale ona nie je właściwie nic, tylko zrzuca albo rozgniata. Nawet te nieszczęsne chrupki ;-)

Pewnie masz rację, ona po prostu nie potrzebuje tego jeszcze... a może teraz bardziej fascynuje ją odkrywanie grawitacji :->

Kamyk - 2015-01-25, 09:43

zlotooka, a znajdujesz kawalki w pieluszce? Jak tak to polyka ;-)
A grawitacja bedzie jeszcze dlugo fascynujaca. Moja wciaz zrzuca rzeczy z blatu z mina niewiniatka, rozklada rece i mowi zdziwionym glosem BACH ]:-> 8-) :lol: Komedia :lol:

Paulis - 2015-01-25, 22:44

Kamyk napisał/a:
Moja wciaz zrzuca rzeczy z blatu z mina niewiniatka, rozklada rece i mowi zdziwionym glosem BACH Komedia



Hahaha :-)

Złotooka Kamyk ma rację. Podpsiuje sie pod wszystkim. Ja traktowałam jedzenie Leonii jako zabawę, poczatkowo nie gotowałam jej zbyt skomplikowanych rzeczy, wrzucała warzywa na parę a rano robiłam jakąś kaszę. Nie męczyłam się przy tym, ona prawie nie jadała tylko rozrzucała wszędzie. Miałam sporo wątpliwości po u nas jeszcze był problem z wagą (za niska),ale dałam jej czas i zaczęła jeść kilka miesięcy później. Nam to wszsytko sprawiało dużą radość, nowe smaki, minki, nieustanna zabawa w rozrzucanie i rzucanie, która oczywiście trwa do dziś w najlepsze :lol:
Potraktuj to też jako poznawanie konstystencji i w ogóle ciekawa rzecz do odkrycia przez Zosię :-)

zlotooka - 2015-01-27, 16:18

Kamyk napisał/a:
zlotooka, a znajdujesz kawalki w pieluszce? Jak tak to polyka ;-)

Kamyk, czasami, ale od paru dni nic.
Dzisiaj przy obiedzie tylko bawiła się kubeczkiem, brokuła i fasolkę dotknęła.
No ale cóż, staram się nie przejmować, skoro wcześnie raczkuje, to może późno będzie jadła ;-)

Kamyk - 2015-01-27, 17:37

zlotooka, moze rzeczywiscie nie gotowa, ale za nowa "zabawke" z pewnoscia mamie jest wdzieczna :lol:
Na pocieszenie powiem, ze Natalce kupki zmienily sie na nie mleczne, gdzies w 8 miesiacu, a wczesniej to tylko jakies kawaleczki w pieluszce znajdowalam.

Sowa - 2015-01-28, 12:50

zlotooka, ja bym jeszcze pomyślała nad usunięciem wszystkich rozpraszaczy, łącznie z fascynującym fartuszkiem :P łyżeczką i kubkiem, nie mówiąc o talerzykach i podkładkach. Żeby miała przed sobą tylko warzywka na blacie. No i też mi się wydaje, że Zosia się skupia teraz na innych ważnych sprawach, na jedzenie przyjdzie czas. Widzisz, u nas z kolei ruchowo bardzo słabo, a z jedzeniem pięknie. Każde dziecko ma swoje talenty i swoje tempo.
Aha, no i ja jak miałam wątpliwości i zastanawiałam się, czy BLW czy jakiś system mieszany z karmieniem łyżeczką, to sobie zadałam pytanie - jaki jest mój cel? A że celem jest nauka samodzielności przy jedzeniu i umożliwienie poznawania różnych smaków, faktur, konsystencji + dobra zabawa, a nie napychanie jedzeniem 7-miesięczniaka, który by sobie jeszcze parę ładnych miesięcy poradził na samym mleku, to odpowiedź była prosta :) Powodzenia :)

zlotooka - 2015-01-28, 16:56

No niestety, fartuszek musi być, chyba że będziemy jadły nago... A z łyżeczki dziś zlizała sporo jaglanki! Więc bywa różnie. A wszystkich rozpraszaczy nie usunę, mikrofala i piekarnik w zabudowie, królik na stanie, no i tata :-)
Sowa - 2015-01-28, 16:58

zlotooka napisał/a:
A wszystkich rozpraszaczy nie usunę, mikrofala i piekarnik w zabudowie, królik na stanie, no i tata :-)
]:-> OK, rozumiem, myślałam, że ją rozprasza tylko najbliższe otoczenie :P
Mamamagda - 2015-01-28, 20:13

Sowa, ale karmienie lyzeczka czy system mieszany nie musi oznaczać napychania kasza ;-)
Np Maja podczas karmienia lyzeczka doskonale daje znac kiedy juz nie chce wiec trudno ja 'napchac'
Nie ma opcji 'zjedz wszystko z miseczki' i zawsze priorytet ma BLW, tzn jak sama cos je (zawsze ma cos do lapki) to sie nie pcham z lyzeczka ;-)
Pewnie ze kazdy ma swoje racje i przemyślenia ale nie mozna generalizować 😜

Sowa - 2015-01-28, 20:58

Mamamagda, no wiedziałam, że ktoś się przyczepi, ale nie chciało mi się już precyzować, co mam na myśli. Nie posądzam oczywiście nikogo o ładowanie żarcia na siłę :-D Mądre mamy, które wiedzą co to szacunek do dziecka, na pewno tak nie będą robiły, nieważne jakim sposobem karmią, wiem o tym doskonale! Tak w skrócie to chodziło mi tylko o to, że na oddanie całkowitej kontroli nad jedzeniem, które trafia do paszczy spokojnie można dziecku pozwolić (a już na pewno na tym etapie), a dokarmianie łyżeczką jest wtedy po prostu zbędne (a nie złe), bo maluchowi i tak samo mleko wystarczy. Taka jest istota metody, o której jest ten wątek, o ile dobrze ją rozumiem.
zlotooka - 2015-01-28, 20:59

Mamamagda, ale czarusia :-D

No u nas karmienie łyżeczką odpadło, bo Zosia nie wyraża chęci bycia karmioną. Natomiast sama z łyżeczki potrafi już zjeść :-D
(foto w wątku jedzeniowym)

kml - 2015-01-28, 22:21

Sowa napisał/a:
Tak w skrócie to chodziło mi tylko o to, że na oddanie całkowitej kontroli nad jedzeniem, które trafia do paszczy spokojnie można dziecku pozwolić (a już na pewno na tym etapie), a dokarmianie łyżeczką jest wtedy po prostu zbędne (a nie złe), bo maluchowi i tak samo mleko wystarczy.

To sie mylisz, bo moje dziecko chciało jeść, dopominało się, rozdziawiało dzioba jak jaskółka, a samo do raczki nie brało i bardzo sie denerwowala jesli jej nie karmilam. Jak byla starsza jak sie juz napchala, to czasem sie pobawila jedzeniem na koniec, ale chec samodzielnego jedzenia wystapila u niej jak skonczyla 10,5 miesieca. A i tak nie ogrania.

Kamyk - 2015-01-28, 22:30

kml, ja bym nie ferowala, az tak wyrokow, czy ktos sie myli, czy nie ;-) Ty sie nie zgadzasz, ze mozna oddac Maluchowi CALKOWITA kontrole, a ja jak najbardziej sie z Sowa zgadzam. Nie sadze, ze Iga padla by z glodu gdyby lyzeczka nie wyladowala w jej rozdziawionym jak jaskolka dziobie ;-) co oczywiscie nie znaczy, ze jako matka nie moglas poczuc empati i jej tej lyzeczki zaaplikowac. Kazdy wybiera jak mu pasuje. Niemniej zgodze sie, ze BLW jedank polega na oddaniu dziecku kontroli, co, kiedy, jak, i lyzeczka tu nie pasuje. Jak ktos wybiera metode mieszna to juz nie jest BLW (Baby Led Weaning - Odstawienie "prowadzone" przez dziecko) a wlasnie metoda mieszana, co wcale nie znaczy, ze gorsza ;-)
sylv - 2015-01-28, 22:49

Dziewczyny, za dużo negatywnych emocji po obu stronach... To, że ktoś nie stosuje BLW, nie oznacza "napychania" i braku szacunku do dziecka... :roll: Ja np. miałam "zakrztuszeniową schizę" - i nadal mam - poza tym Olek jest bardzo bardzo drobny, a z apetytem baardzo różnie, więc niestety presja centylowa z tyłu głowy jest mimo wszystko (u chłopaków znacznie silniejsza niż u dziewczynek, wierzcie mi... chłop ma być wielki, silny, itp, itd.. :roll: ja nie należę do osób mało asertywnych, jestem uparta często do bólu, a i tak się temu potrafię poddać), więc stosuję mieszaną metodę, ale nie znaczy to, że hoduję tucznika....

Olek potrafi posługiwać się sztućcami, ale nudzi go to szybko i chyba frustruje, że jest trudniej w ten sposób - dziś dawał bardzo zły przykład Narzeczonej - wyrzucił łyżeczkę po 3 łyżkach i jadł guacamole ręką z miseczki, co Natalka również uczyniła wpatrując w niego bacznie piękne oczy :lol:

Kamyk - 2015-01-28, 23:14

sylv, hej, ale Sowa nie pisala, ze jak ktos nie stosuje BLW to nie szanuje dziecka, czy go napycha ;-) , wrecz przeciwnie. Pisala, ze wie ze sznujace dzieci mamy obojetnie jaka metode wybiora beda wyczulone na ich potrzeby tak by dawac im jesc tyle ile potrzebuja :-D wiec zadnych negatywnych emocji ja tu nie widze :-D

Oczy rzeczywiscie bajeczne i Natalka totalnie zauroczona, szkoda, ze narzyczony bardziej zainteresowany wlacznikami do swiatel :lol:

sylv - 2015-01-28, 23:23

Kamyk napisał/a:
szkoda, ze narzyczony bardziej zainteresowany wlacznikami do swiatel

włączniki włącznikami, ale za ściąganie ciuchów się zabierał :-P ;-) ]:->

Ja tak odebrałam to stwierdzenie:
Sowa napisał/a:
jak miałam wątpliwości i zastanawiałam się, czy BLW czy jakiś system mieszany z karmieniem łyżeczką, to sobie zadałam pytanie - jaki jest mój cel? A że celem jest nauka samodzielności przy jedzeniu i umożliwienie poznawania różnych smaków, faktur, konsystencji + dobra zabawa, a nie napychanie jedzeniem 7-miesięczniaka, który by sobie jeszcze parę ładnych miesięcy poradził na samym mleku, to odpowiedź była prosta

Ale może faktycznie nadinterpretowałam, internet często zaburza przekaz.

Sowa - 2015-01-28, 23:31

Oj, nie zamierzałam wyjść na fanatyczkę, ani nikogo urazić, więc potwierdzę - nigdy mi nawet nie przyszło do głowy, że któraś z tutejszych mam wpycha jedzenie na siłę i bezmyślnie tuczy dzieci, no i nie liczy się metoda, tylko szacunek i empatia. Kamyk, dzięki za uchwycenie tego co miałam na myśli ;)
sylv napisał/a:
dziś dawał bardzo zły przykład Narzeczonej - wyrzucił łyżeczkę po 3 łyżkach i jadł guacamole ręką z miseczki, co Natalka również uczyniła wpatrując w niego bacznie piękne oczy :lol:
Chciałabym to zobaczyć, pokażcie znów kiedyś piękną parę, plis! :D
Kamyk - 2015-01-28, 23:48

sylv napisał/a:
ale za ściąganie ciuchów się zabierał

rzeczywiscie fakty sa bezsporne, zanim udala sie na ratunek do mamy zostala pozbawiona skarpetek :lol: ale to na inny watek ;-)
Dzisiaj naszej idealnie pod kolor ubranej na szaro parce nie cyknelysmy niestety zadnej fotki, bo probowalasmy zapanowac nad dwojka roczniakow, co wcale nie jest takim prostym zadaniem :lol: ale moze sylv wrzuci jakas fotke z poprzedniego spotkania do Zuczkow ;-)

kml - 2015-01-28, 23:56

Kamyk napisał/a:
kml, ja bym nie ferowala, az tak wyrokow, czy ktos sie myli, czy nie ;-) Ty sie nie zgadzasz, ze mozna oddac Maluchowi CALKOWITA kontrole, a ja jak najbardziej sie z Sowa zgadzam. Nie sadze, ze Iga padla by z glodu gdyby lyzeczka nie wyladowala w jej rozdziawionym jak jaskolka dziobie ;-) co oczywiscie nie znaczy, ze jako matka nie moglas poczuc empati i jej tej lyzeczki zaaplikowac. Kazdy wybiera jak mu pasuje. Niemniej zgodze sie, ze BLW jedank polega na oddaniu dziecku kontroli, co, kiedy, jak, i lyzeczka tu nie pasuje. Jak ktos wybiera metode mieszna to juz nie jest BLW (Baby Led Weaning - Odstawienie "prowadzone" przez dziecko) a wlasnie metoda mieszana, co wcale nie znaczy, ze gorsza ;-)

Mozna oddać kontrole, jak najbardziej. Moim zdaniem ja to zrobiłam :) Ale dokarmianie łyżeczką było niezbędne. O cos ciut innego mi chodziło ;)

Mamamagda - 2015-01-29, 07:47

sylv, dokladnie tak samo odebrałam pierwsza wypowiedz Sowy i dlatego sie 'przyczepilam', jako ze stwierdzenie nie bylo to doprecyzowane (co potwierdziła sama Sowa)

Sowa, 'przyczepiłam' się własne dlatego, ze poczułam się, jako matka karmiąca lyzeczka, oceniona jako matka napychajaca. Ciesze sie jednak ze tak nie myslisz o wszytskich karmiących lyzeczka 😜
Prawda, ze internet zaburza przekaz, warto wiec jednak nie stosować skrótów myślowych. Peace 🌈

zlotooka - 2015-01-29, 12:53

Ależ burza się rozpętała, i wszystko przez moje wątpliwości! Dzięki dziewczyny za wszystkie uwagi, my pozostaniemy przy BLW z wielu względów (w tym z lenistwa). Zresztą idzie raz lepiej, raz gorzej, za to karmienie łyżeczką nie idzie wcale :-P

sylv, doskonale rozumiem z tą presją, bo sama ja czuję, mimo że wybrałam BLW, a Zosia ma nóżki i rączki zawodnika sumo ;-) Stąd te moje nerwy, że ona prawie nic nie je, bo przecież POWINNA.
A z krztuszeniem to jest stres rzeczywiście. Ale powiedz mi, jak jest z krztuszeniem u Olka? Bo wg teorii z książki BLW, starsze dzieci też się krztuszą, tylko później i bardziej niebezpiecznie.

zlotooka - 2015-02-20, 16:47

Odświeżam wątek.
Zosia zaczęła otwierać buźkę na zbliżającą się łyżeczkę. I teraz dylemat - karmić ją tą łyżeczką, czy nie? Oczywiście chciałabym, żeby jadła samodzielnie, ale z kaszami i ryżem sobie jednak sama nie radzi. Podaję jej łyżeczkę z nałożoną kaszką, nie wiem jak inaczej (wszelkie kulki jej się rozwalały w rączkach), ale rzadko odpowiednia strona łyżeczki trafia do buzi. Więc to karmienie kusi...

Poli - 2015-02-20, 17:13

Moim zdaniem jak najbardziej karmic lyseczka, przeciez zup nie zje rekoma,niedlugo juz sama bedzie trzymala lyzeczke i probowala jesc ;-)
jaskrawa - 2015-02-20, 18:36

Widzę, że niezła dyskusja była.
wiecie co, nie wtrącam się w dyskusję, ale napiszę Wam co myslę, z perspektywy czasu, mając teraz drugie dziecko. pisałam to zresztą już, ale teraz jeszcze dorzucę, co myślę, bo mam jeszcze jakieś doświadczenie z Jasiem.
szczerze powiedziawszy - wydaje mi się, że w tak wczesnym wieku nie ma najmniejszego znaceznia, czy damy dziecku tę łyżeczkę, nie damy itd. to są detale, duperele, którymi nie warto sobie zawracać głowy :)
konsekwentnie stosowałam u Marysi BLW przez jakieś 3-4 mce (od szóstego licząc) (nawet teraz nie pamiętam ile). na początku zjadła jakieś tam śladowe ilości (to, co trafiło do buzi, ale teraz wydaje mi się, że to raczej przypadek - wynik tego, że dziecko naturalnie bierze wszystko do buzi i częśc rzeczy łyka (to, co się da). ale potem przestała się interesowac jedzeniem w ogole. efekt był taki, ze non stop wisiała na cycu, nie jedząc nic innego nic moje mleko. w sumie to spoko. moj guru, dr Gonzalez, pisze, że przez dłuższy niż nam się wydaje czas, dziecko przezyje na samym mleku i rozszerzanie diety w zasadzie moze nastąpić o wiele pozniej niz lekarze zalecają. spoko. tyle, że może nieco wygpdniej byloby mi, gdyby nie wisiała tyle na piersi, gdyby jednak coś tam zjadała... moze szybciej też noce bylyby nieco bardziej przespane... tego nie wiem. w kazdym razie, w końcu, mając jakieś wewnetrzne obawy, że jednak powinna coś zjadać, mając 8-9 mcy, zaczelam dawać jej łyżeczką (tzn ja karmiłam) jaglankę z owocami, pestkami mielonymi itd. jadła. niewiele, ale jednak. zjadała też trochę ziemniaków (łapką, nie miksowane). ale też nie zawsze. coś tam zjadała, ale to było prawie nic albo nic. staralam się przy tym, by jaglankę jadla sama lyzeczką, ciesząc się, ze chce i jesli uda jej się trafić do dzioba. a potem... przestała chcieć jeść ją w ogole :D
nie twierdzę teraz, że jadła za mało, nie o to chodzi. coś tam jadła, zdrowa była, prawdopodobnie głownie dlatego, że jadla moje mleko :) . ale - teraz puenta - to, że byla na BLW nie sprawilo, że nie jest niejadkiem :D . wg książki moje dziecko powinno chętnie probować nowych potraw, blablabla. dla mojej córki obiady do niedawna byly koszmarem :D . teraz jest nieco lepiej, ale przez wiele, wiele miesięcy martwilam się, gryzłam, rany julek, jesli ktoś jest ciekawy, polecam wątek niejady, wielokrotnie się tam żaliłam.
więc - BLW to nie jest metoda idealna. w zasadzie, ośmielam się postawić tezę, że bez BLW czy z karmieniem "mieszanym", czy w ogole na papkach, dziecko ma szansę stać się koneserem jedzenia w przyszlosci :D . i szybko opanuje sztukę jedzenia sztućcami.
dzisiaj moja Marysia umie jeść łyżką i widelcem, ale szczerze mówiąc nie widzę ŻADNEJ roznicy między jej umiejętnościami, a umiejętnościami dzieci na zupelnie "tradycyjnej" papkowej diecie, karmionymi przez mamy i babcie prosto do dzioba przez dlugi czas.
po prostu jestem zdania, że BLW to fajny wynalazek, ale z innych względów - po prostu dziękli tej metodzie wiemy, że nie ma w ogole żadnego problemu, by dać dziecku to, co i my jemy (pod warunkiem, że zdrowe i bez soli lub z niewielką ilością). i że mozna dziecku dać do łapy kartofla :D . i że mozna dać mu wszystko, co jest w stanie rozdrobnić, a ono się nie udławi. i na tym polega fajność tej metody. jesli chodzi o kontrolowanie ilości, jakieś tam pierdy, to nie wiem..
mój Jasio jest umiarkowanym żarłokiem. w ogóle przestałam sobie zawracać łeb BLW, jakimiś dogmatami z książek, poradników. idę zgodnie z intuicją i po prostu jak mi wygodniej. gdy jemy zupę - karmię go łychą. je chętnie, więc dlaczego mialabym mu utrudniać? przeiceiż wiadomo, że sam nie jest w stanie jeszcze tak sprawnie łychą się poslugiwać. ma rok! nie ma cudów.
a jeśli jemy coś stałego, to daję mu do rączki, a czasem też karmię, bo chce. czasem daję widelczyk - zaczyna nawet kombinowac, bawić się. spoko. fajnie, że poznałam BLW i wiem, że mogę mu tak pozwalać się bawić. ale żadnej ortodoksji nie uznaję. jesli akurat jest coś trudnuejszego do zjedzenia, karmię go, je chętnie. albo trochę je sam, a trochę mu pomagam.
nawet gdy je sam, zjada jakieś dziesięć razy więcej niż Marysia jadła, będąc w jego wieku.
i teraz diagnoza - albo on je więcej, bo takie ma geny, albo je więcej, bo go karmię jednak też "tradycyjnie" - i po prostu poznał, że jedzenie jest fajne, że mozna napełnić sobie brzuszek. a Marysia nie miala takiej szansy, przez to, że tak się upieralam przy BLW (nazywalam to wtedy nawet Bobas Lubi Wypluwać :D ). chociaż ta druga opcja jest raczej nieprawdopodobna :D i trochę się nabijam.
tak czy owak - samej sobie sprzed trzch lat powiedzialabym - wyluzuj. karm dziecko jak Ci ono samo podpowiada. jak chce łyżką, karm łyżką i olej BLW, w ogóle sobie nie zawracaj tym głiwy tylko dlatego, że teraz to jest modne - i inaczej nie wypada, będąc "świadomą i mądrą" matką. a z BLW czerp pelnymi garściami świadomość, że MOZNA dać dziecku kawałek chleba czy warzywo gotowane czy makaron - i ono moze się tym bawić, bez zawału serca naszego, ze je coś innego niż papkę. no i sama świadomość, ze nie musze się bawić w blendowanie. no chyba, że dzieć tak woli.
moim zdaniem "obowiązek" przyzwyczzajania dzieci do sztućców, uczenie samodzielności, powinien pojawić się później. pozwólmy być im dziećmi, niemowlętami.... na naukę będzie jeszcze masa czasu.
u nas w przedszkolu wiele trzylatków jeszcze nie je samodzielnie. i co z tego? nooo trzylatek już moze sam jeśc powinien, ale do trzech lat od szóstego miesiąca to jest dłuuga droga :) generalnie chill out.
chyba założę ruch "slow-child" (analogicnzie do slow food), jako opozycję do trendu "rób tak jak Ci radzimy, a Twoje dziecko będzie rozwijać się szybciej". bo widżę, że te wszystkie super fajne metody, czasem przynoszą, mimo ewidentnuych korzyści, wiele też frustracji i obaw. albo np. odpieluchowywanie. niby wiemy, że trzeba dać dziecku czas, a i tak stwarzamy sobie presję, żeby jak najszybciej.

I jeszcze, żeby nie bylo, że to jakaś krytyka BLW - jesli ktoś je stosuje i podaje dziecku jedzenie tylko zgodnie z tą metodą - i to wychodzi (czyli - albio dziecko je i się wszyscy cieszą. albo - dziecko nie je, ale nikt się nie martwi, bo wiecie, że i tak przeżyje na samym mleku - czyli BLW wychodzi :D ) - to spoko, jak najbardziej popieram i w ogole czad. ale gdy nie idzie - i widzicie, ze rodzi to tylko Wasze martwienie się - weźcie łyżkę :)

zlotooka - 2015-02-20, 19:40

jaskrawa, dzięki za tego posta. Wiesz, mi się wydaje, że jak każda mama pierwszego dziecka, niezależnie od metody, będę czuła jakiegoś stresa i presję. Przy BLW - że za mało zjada; przy karmieniu - że się późno nauczy samo jeść... itd, itp...

Widzisz, moja Zosia dopiero parę dni temu zaczęła jeść z łyżeczki podanej do dzioba, wcześniej nie chciała, a rączką jadła. Więc to mi potwierdziło decyzję o BLW. Ja tam w te opowieści "Twoje dziecko nie będzie niejadkiem" nie do końca wierzę, ale widzę zalety tej metody - dziecko uczy się żuć, trafiać rączką do buzi, odkrztuszać. No i dla mnie to przede wszystkim wygoda. Sadzam ją w krzesełku, daję jej kawałki warzyw czy owoc, i sama siadam w spokoju do obiadu czy śniadania, czytam gazetkę, a Zosia sobie je. Nie muszę jej karmić, obcierać buzi, itd. Bardzo mi się to podoba :-> No ale jak zaaplikowałam jej dziś owsiankę łyżeczką, zrobiła "aaa" i zjadła ze smakiem, to się zaczęłam zastanawiać, czy nie iść tą drogą.
Pomyślę.

Poli, ale czy ona w wieku niespełna 8 miesięcy musi już jeść zupy?

Poli - 2015-02-20, 22:20

jaskrawa zgadzam sie s 100 % ;-)

zlotooka nierozumiem stwierdzenia ze" w 8 miesiacu juz musi jesc zupy", przeciez zupa to sa warzywa :roll: .

zlotooka - 2015-02-21, 19:41

Poli napisał/a:
zlotooka nierozumiem stwierdzenia ze" w 8 miesiacu juz musi jesc zupy", przeciez zupa to sa warzywa .


Chodzi mi o to, że może lepiej poczekać, aż sama te zupy będzie w stanie jeść, niż teraz jej podawać łyżeczką, bo przecież warzywa i tak dostaje, tylko w innej formie.

koralina1987 - 2015-02-22, 10:57

jaskrawa, mądra z Ciebie kobieta. My sie dopiero zbliżamy do rozszerzenia diety ale nie planuję stosowac samego BLW bo dla mnie watpliwa jest ta wygoda o której pisze zlotooka, bo umazane dziecko i pol kuchni przy tym to jakos z komfortem sie nie kojarzy. Aczkolwiek tak jak piszesz wszystko co mozna dac do lapki bedziemy próbować dac ale głównie po to zeby Lila poznala fakturę...tak jak daję jej pędzle czy papier czy kubeczki tak dostanie brokula czy ziemniora. Ja zaczelam sama jesc lyzka w wieku 15 miesiecy (uwiecznione w maminych zapiskach...) a do tego czasu karmiono mnie lyzeczka nikt nawet nie pomyslal o tym zeby dac cos do reki...za to sasiad w moim wieku do 5 roku zycia jadl kasze ze smoczka i jeszcze strzelal nia po scianach... :roll: a mama byla z tych na owczesne czasy nowoczesna (wiecir dynastia i te sprawy... :lol: ) i dostawał wszystko do zjedzenia rekoma wlacznie z zupą która namietnie packal po sobie i wszystkim wkolo...koniec koncow dostawal kasze w butelce bo byl głodny....takze jak we wszystkim wazny jest umiar i podazanie za dzieciątkiem.
zlotooka - 2015-02-22, 11:17

koralina1987, no właśnie to podążanie za dzieckiem chyba jest kluczowe. Zosia od początku nie chciała jeść z łyżeczki podawanej przeze mnie, dzisiaj też nie, w sumie przez to półtora miesiąca zjadła mi coś z łyżeczki może z 3 razy. Pewnie jak bym była super cierpliwa i uparta, i miała z 10 łyżeczek, to w końcu bym coś jej wcisnęła, ale tak by to właśnie wyglądało - wciskanie, czego nie chcę.

Co do bałaganu... hm, jest. Ale ostatnio koleżanka karmiła przy mnie swojego synka łyżeczką i tak pięknie opluł ją i wszystko dookoła marchewką.... Wydaje mi się, że bałagan jest niezależnie od formy karmienia :-( Poza tym i tak kiedyś nadejdzie czas, gdy dziecko będzie się uczyć jeść samodzielnie, kwestia tylko, czy chcemy żeby to było wcześniej czy później.

Tak właściwie to też chciałam stosować tryb mieszany, ale córka odmówiła współpracy. Może u Ciebie będzie inaczej i Lila będzie wszystko wciągać ze smakiem?

I jeszcze jedno - a propos chłopca, który musiał dostać kaszę w butli, bo był głodny. Opierając się na zaleceniach specjalistów twierdzę, że dziecko do 1 roku życia powinno się żywić przede wszystkim mlekiem, i jak jest głodne, to właśnie je powinno dostać (czy to z cyca, czy mm). Rozszerzanie diety nie ma służyć najadaniu się, tylko przede wszystkim poznawaniu nowych smaków.

I myślę że rację ma jaskrawa, że dzieci na BLW pewnie więcej "wiszą na piersi" i później się odstawiają, generalnie ta metoda zakłada długie i częste karmienie. No ale ocena tego faktu zależy już tylko od naszych zapatrywań. Ja np chcę, żeby moje dziecko jak najdłużej najadało się z piersi (znów: wygoda). I to się dla mnie wpisuje w nurt "slow child" bardziej, niż dzieci, które w wieku 9 miesięcy jedzą kilka stałych posiłków dziennie, a cyca nie chcą w ogóle w ciągu dnia (znam takich 2, karmieni łyżeczką).

PS jaskrawa, wygląda na to, że u nas żadna metoda nie działa :-( Z łyżki jeść nie chce, a ja się martwię, czy nie je za mało przy BLW. Chyba jedyne rozwiązanie to zmiana mojego nastawienia ;-)

kml - 2015-02-22, 11:59

zlotooka napisał/a:
I to się dla mnie wpisuje w nurt "slow child" bardziej, niż dzieci, które w wieku 9 miesięcy jedzą kilka stałych posiłków dziennie, a cyca nie chcą w ogóle w ciągu dnia (znam takich 2, karmieni łyżeczką).

Pytanie tylko co jest przyczyna, a co skutkiem. Iga byla karmiona lyzeczka od poczatku, duzo zjadala, ale i cyca ciagla duzo. Jednak od pewnego czasu po cycu jest w stanie spokojnie zjesc pelna porcje kaszy czy obiadku. Nie wyobrazam sobie ja miec glownie na cycu, bo jadlaby co pol godziny. Ona sie zwyczajnie cycem nie najada, najwiecej w tym zabawy ;) Takze teoria do roku glownie dla mleku brzmi dla mnie abstrakcyjnie.

gaba - 2015-02-22, 13:09

jaskrawa, po raz kolejny czytając cię odnoszę wrażenie, że to właśnie chciałam napisać. Zgadzam się w zupełności. Uważam, że wszystkie metody, które są teraz cool i trendy trzeba dostosować do siebie i swoich dzieci indywidualnie i czerpać z nich co najlepsze a nie podporządkowywać się absolutnie. BLW nigdy do mnie nie przemawiało choć stosuję ją naprzemiennie z karmieniem i tak jest nam dobrze.

zlotooka napisał/a:
Wiesz, mi się wydaje, że jak każda mama pierwszego dziecka, niezależnie od metody, będę czuła jakiegoś stresa i presję. Przy BLW - że za mało zjada; przy karmieniu - że się późno nauczy samo jeść... itd, itp...
A skąd pomysł, że przy karmieniu późno nauczy się samo jeść, przecież w końcu chodzi nam o to żeby dzieci jadły sztućcami a nie rękami więc chyba karmienie jest temu bliższe bo dziecko interesuje się łyżeczką, z czasem samo próbuje. Synek mojej siostry, który niczego do jedzenia nie miał w ręku bo siostra panicznie bała się zakrztuszenia w wieku 15 miesięcy wszystkie posiłki jadł sam, łyżeczką albo widelczykiem. Zresztą z moim było podobnie.
kml napisał/a:
Takze teoria do roku glownie dla mleku brzmi dla mnie abstrakcyjnie.
Dla mnie również.
koralina1987 - 2015-02-22, 15:51

zlotooka, chyba polecialam skrótem myslowym bo chodzilo mi o to ze on packal ta zupe majac 1.2.3 i 4 lata i zywil sie ta nieszczesna manna z butelki....ja po naszych traumach okolo porodowych juz nic nie zakladam na 100% postaram sie ogarnac temat jak najlepiej ale wiem, ze na samym BLW nie chcialabym lecieć. Owszem mleko swoja droga ale ogarnac jedzenie tez musimy zanim mloda zostanie z niania takie zycie. Czasami mam wrazenie ze" syndrom opuszczonego cyca" jest bardzo silny szczegolnie u mam pierworodnych. Ja cycowac lubie, wiem że to zdrowe i walczylam o to od pierwszych godzin Lili ale mysle ze przychodzi czas kiedy dziec moze najesc sie tez czyms innym i nie mam na mysli polroczniaka zeby nie bylo, bo jedzenie to kolejna umiejetnosc ktora dzieciak musi opanowac i potrzebuje czasu i rodzicow którzy pokażą mu rozne mozliwosci.
Mamamagda - 2015-02-22, 20:25

jaskrawa, ubrałas w słowa wiele moich przemysleń, dzięki!
koralina1987, zobaczysz jak Lila będzie wolała jeść. A co do balaganu, to jako osoba stosująca karmienie mieszane, mogę przysiąc, ze przy karmieniu 'papkami' jest milion razy brudniej 😈
zlotooka, skoro Zosia otwiera dziobek, czemu jej nie dać? Przecież przez to nie będzie raczej tak, ze nie nauczy się sama jeść do ilus tam lat, skąd ten pomysł?

Ja Mai staram się dawać duży wybór jedzenia do rączki, ale prawie przy każdym posiłku mam jakas papkę dla niej (tylko nie taka gładka, tylko ze sporymi grudkami) i podaje łyżeczka (zjada 1-2 duże łyżki) i zwykle wyrywa łyżeczkę i wkłada do buzi odwrotna strona 😜 ale czasem się udaje dobra i widać ze jest zdziwiona jak trafi do paszczy z jedzeniem :-)

I jakoś się nie martwię czy za mało zjada, wręcz wole, zeby jadła mniej a pila jak najwiecej i jak najdłużej moje mleko :-)

zlotooka - 2015-02-22, 20:34

Mamamagda, tak właściwie to parę razy jej się zdarzyło otworzyć, teraz jej się odwidziało. Łyżeczki mi wyrywa, dzisiaj udało mi się podać jej nieco do dziobka ręcznie :-)

Chyba muszę wyluzować w temacie, chociaż Wasze wypowiedzi wzbudziły we mnie tylko jeszcze więcej wątpliwości :-( (poczułam się jakbym dziecka niczym innym niż mlekiem nie umiała nakarmić)

kml - 2015-02-22, 20:46

gaba napisał/a:
Uważam, że wszystkie metody, które są teraz cool i trendy trzeba dostosować do siebie i swoich dzieci indywidualnie i czerpać z nich co najlepsze a nie podporządkowywać się absolutnie. BLW nigdy do mnie nie przemawiało choć stosuję ją naprzemiennie z karmieniem i tak jest nam dobrze.

Ja się średnio odnajduje w najnowszych trendach ;-) Chustonoszenie, wiaderko, BLW, naturalne rodzenie, cycowanie, spanie z dzieckiem, wielorazowanie, gotowanie do mnie nie przemawiaja. Zdecydowanie nie nadaje sie na ambitne macierzynstwo jak to nazywam ;)

Mamamagda karmienie dziecka to nie tylko papki. Jak ja karmie Ige, to nie ubieram jej nawet sliniaka. Wyjatek zupy, bo czasem cos kapnie na tacke krzesaelka. A tak, to nawet tacki nie mylabym ]:-> I Igi :mrgreen:
A jak je sama, bo ostatnio probuje ostro lyzeczka, a i lapkami sie dopomina niestety, to jest troche tego mycia. Takze mimo iz karmiona lyzeczka, to nie jakos pozno sama je i to wszystko w calosci, a nie zblendowane. Wrecz bym powiedziala, ze na przekor mojej niecheci do samokarmienia sie garnie ]:->

zlotooka jesli karmione dziecko pluje jedzeniem, to nie jest glodne chyba? ;)

Paulis - 2015-02-22, 20:48

zlotooka napisał/a:
I jeszcze jedno - a propos chłopca, który musiał dostać kaszę w butli, bo był głodny. Opierając się na zaleceniach specjalistów twierdzę, że dziecko do 1 roku życia powinno się żywić przede wszystkim mlekiem, i jak jest głodne, to właśnie je powinno dostać (czy to z cyca, czy mm). Rozszerzanie diety nie ma służyć najadaniu się, tylko przede wszystkim poznawaniu nowych smaków.


Zgadzam się; rozumiem to tak, że do 1 r.ż pronujemy dziecku przede wszytkim pierś i w pierwszej kolejności a potem stałe posiłki dokładnie tak, jak napisałaś.Ja już pisałam w innym wątku, że czesto przez agresywne rozszerzanie diety dzieci odstawiają się w 9 miesiącu. Znam też kilka takich dzieci.
Złotooka nie wiem doprawdy jak przekonać Cie, że nie ma się czym martwić i sama zobaczysz, że Zosia zacznie jeść wreszcie. Może nie jest w jakiś sposób gotowa na stałe posiłki jeszcze. Zresztą Leonia w wieku Zosi tez prawie nie jadała ani karmiona ani jak jadła sama a to w dodatku dziecku na granicy siatki centylowej (3 centyl w najlepszym wypadku wtedy). Potem okolo 10m zaczęła naprawdę pieknie jeść i do tej pory je choć nie zawsze z takim samym apetytem wiadomo;-) . Poza tym ona jednak bardzo czesto chce pierś i w dzień karmię ją chyba co 2 h a czasem pewnie i częściej :-)
Zdecydowanie wyluzuj, będzie dobrze :-)

kml - 2015-02-22, 21:01

zlotooka napisał/a:
Chyba muszę wyluzować w temacie, chociaż Wasze wypowiedzi wzbudziły we mnie tylko jeszcze więcej wątpliwości :-( (poczułam się jakbym dziecka niczym innym niż mlekiem nie umiała nakarmić)

Wez Ty :-P Jak dla mnie jest jedna, jedyna prawda. Dzieci sa rozne i kieruj sie swoja intuicja. Jesli cos u Was dziala i obie jestescie szczesliwe, to tak robcie :) Ja pisze z perspektywy innego dziecka, ktore potrzebuje sporo pislkow stalych I wybacz Paulis ale dla mnie opowiesci o samoodstawiajacych sie dzieciach z powodu agresywnego rozszerzania diety sa naciagane ;)

zlotooka - 2015-02-22, 21:26

kml napisał/a:
zlotooka jesli karmione dziecko pluje jedzeniem, to nie jest glodne chyba?

A jeśli wyrywa łyżeczkę, potem drugą, wszystko z nich rzuca, a potem nimi rzuca? ;-)

Kamyk - 2015-02-22, 21:34

A ja i owszem moge sobie wyobrazic jak najbardziej dziecko na samej piersi do roku - dzieci sa rozne ;-) Natalia az piszczy na posilki, wszystkiego probuje i wszystko jadla do tej pory w mikro ilosciach. Jak wszystkiego w ciagu dnia bylo z 50 ml to byl to dobry dzien. Ja akurat nie mam cisnienia na jej jedzenie, wiec jada tylko w krzeselku, po mieszkaniu z lyzeczka, czy chrupakami za nia latac nie zamierzam, bajek czy innych rozpraszaczy tez stosowac nie bede.
A w tym tygodniu dziecko kliknelo i zajada takie ilosci, ze mi oczy na wierzch wychodza, wiec Zlotooka daj Zosi czas ;-) i jestes super mama :-)
A i jeszcze jedno mysle, ze dobra wskazowka do gotowosci jest stan uzebienia naszych pociech. Natalce pierwszy zabek urusl w 10 miesiacu. Teraz ma tylko jedynki. Gdzies czytalam, ze na odstawienie gotowe sa dzieci jak im wyrosna czworki, ale niestety nie pamietam gdzie. Tu tez fajny artykul hxxp://dziecisawazne.pl/dlaczego-warto-dlugo-karmic-dziecko-piersia/

Paulis - 2015-02-22, 22:05

Cytat:
I wybacz Paulis ale dla mnie opowiesci o samoodstawiajacych sie dzieciach z powodu agresywnego rozszerzania diety sa naciagane
_________________


Pewnie może to byc dla Ciebie mit, ja mam po prostu takie dzieci w bardzo bliskim otoczeniu i było to ewidentne więc wierze, że tak sie dzieje, choć nie twierdze, że zawsze, bo dzieci są różne ja wiemy :-)

Kamyk napisał/a:
Ja akurat nie mam cisnienia na jej jedzenie, wiec jada tylko w krzeselku, po mieszkaniu z lyzeczka, czy chrupakami za nia latac nie zamierzam, bajek czy innych rozpraszaczy tez stosowac nie bede.

Dokładnie mam tak samo, pomimo 3 centyla nigdy nie stwarzałam sobie presji w tej dziedzinie, choc może powinnam. Jak rzuca jedzeniem to daję jej jeszcze szanse jedną, bo czasem po chwilowej fascynacji wynikającej z obserowania spadajacej kaszy wraca do jedzenia, a czasem jest to znak, ze nie jest już głodna i zabieram ją z krzesełka. Najczęsciej też sama po prostu staje na krześle i chce wyjść :-)

kml - 2015-02-22, 22:38

zlotooka napisał/a:
kml napisał/a:
zlotooka jesli karmione dziecko pluje jedzeniem, to nie jest glodne chyba?

A jeśli wyrywa łyżeczkę, potem drugą, wszystko z nich rzuca, a potem nimi rzuca? ;-)

Tysz ;)

Paulis napisał/a:
Pewnie może to byc dla Ciebie mit, ja mam po prostu takie dzieci w bardzo bliskim otoczeniu i było to ewidentne więc wierze, że tak sie dzieje, choć nie twierdze, że zawsze, bo dzieci są różne ja wiemy :-)

A pewna jestes na 100%, ze się same odstawiły? Ze mama proponowala cyca w porze posilku, a dziecko nie chcialo? Ze wieczorem do zasypiania odmawialo?
Ja podrazylam temat jak to bylo z tym odstawieniem w kilku przypadkach i np. jedna mama mi powiedziala no juz tak duzo jadla, ze jak dawalam na kazdy posilek co innego niz cyc, to sie dziecko nie dopominalo bardzo. Tylko to nie jest dla mnie samoodstawienie :-) Albo zamienilam cyca na mm - dla mnie j.w. ;)

Paulis - 2015-02-22, 22:53

kml napisał/a:
A pewna jestes na 100%, ze się same odstawiły?


Tak, akurat jestem pewna, bo też mocno dopytywałam(bałam sie, ze nas to też moze czekać :-) ) a w dwóch przypadkach widziałam przy okazji jak to wglądało.
Ale takie historie jak piszesz też oczywiście znam :-)

A tak w ogole to nie wiem czemu, ale ten filmik mi się jakoś skojarzył :D
hxxps://www.youtube.com/watch?v=Me9yrREXOj4

kml - 2015-02-22, 23:27

Paulis napisał/a:
A tak w ogole to nie wiem czemu, ale ten filmik mi się jakoś skojarzył :D
hxxps://www.youtube.com/watch?v=Me9yrREXOj4

Mi tak samo :lol:
Poza tematem, to podoba mi sie patent na cycozaslaniacze :-P

Zeby nie bylo, nie mam nic przeciw BLW, karmieniu w 99,999% cycem do roku itp. Ale po prostu dla mnie to abstrakcja i nie wiem jakim cudem miałabym tak karmić Igę. Taki kawal dziecka potrzebuje zjesc ]:-> Choć może patrząc na wagę Natalki i Leoni dobrze by jej taka dietka zrobiła :->

Paulis piszesz, ze karmisz co 2h - jak radzisz sobie w miejscach publicznych? U nas przy karmieniu jest gimnastyka i calkowite obnazanie matki :-P

Mamamagda - 2015-02-23, 08:06

kml, jak ja karmie Maje łyżeczka to ona chwyta za nią, pakuje sobie we włosy, zrzuca, katapultuje, wciera w blat itp. Kawałki łatwiej mi wyjąc z włosów niż zupkę czy kaszkę 😜
Ale nie narzekam, fajnie jest i uwielbiam nasze wspólne posiłki.

Piszesz, ze kawał dziecka masz ;-) a Iga zawsze była 'taka', tzn na samym cycu tez?

Maja tez niby 3 centyl, nawet poniżej 😈 ale nie schizuje, widzę ze fajnie wyglada, rozwija się, lekarz zawsze chwali, wiec (póki co) się nie martwię 😜

Paulis - 2015-02-23, 10:40

kml napisał/a:
Paulis piszesz, ze karmisz co 2h - jak radzisz sobie w miejscach publicznych? U nas przy karmieniu jest gimnastyka i calkowite obnazanie matki


No róznie to wygląda. Jak wychdzimy gdzieś z mężem a w zasadzie jedziemy samochodem to czesto ją tam własnie karmię, jak jestem w poblizu jakiegoś centrum handlowego to tam (zwykle dysponują pokojem do karmienia), jak w oklicach Rynkach i innych turystycznych dzielnic to idę do jakiejś knajpki przyjaznej mamom albo pytam o możliwość nakarmienia. Jak już nie ma naprawdę jak to daję jej coś innego do jedzenia i zwykle na jakiś czas wystarcza. Leonia też się gimnastykuje i obnaża mnie publicznie :-)
Mamamagda napisał/a:
Maja tez niby 3 centyl, nawet poniżej 😈 ale nie schizuje, widzę ze fajnie wyglada, rozwija się, lekarz zawsze chwali, wiec (póki co) się nie martwię 😜


A ile Maja waży jeśli to nie tajemnica :-) ?

jaskrawa - 2015-02-23, 13:09

zlotooka, miałam dokładnie te same mysli przy Marysi - gdy był tylko cyc, to byłam "zadowoloną z siebie matką", której karmienie piersią wyszło, mimo początkowych trudności. a gdy zaczęło się rozszerzanie diety, zaczęło się martwienie, że nie umiem dziecka jakoś po ludzku (cokolwiek to znaczy) karmić.
ale serio - nie martw się (wiem, i tak będziesz, eh, jesteśmy matkami i nic tego nie zmieni :D ). moje starsze dziecko od dawna nic nie je i naprawdę ma się świetnie :) . jest zdrowa, zdrowiutka, jedna infekcja od początku roku. rośnie (75 centyl!). rozwija się pięknie. a uświęconej kaszy jaglanej nie miała w dziobie od dobrych dwóch lat (a, nie liczę takiej w kotletach). dzieci zawsze coś tam jedzą, jednak, mimo że myślimy, że nie. ja się kieruję teraz jedną zasadą, wlasnie umiar, jak (chyba) karolina1987 powiedziała - i jakiś, mam nadzieję, logiczny rozsądek - czyli do czasu gdy była na moim mleku, starałam się nie martwić, że nie zjadła nic poza mlekiem, jeśli nie miała ochoty. jak odpychała łyżkę, a jedzonko dane do łapki zrzucała, dawałam jej spokój. gdy odstawiłam ją, starałam się, by zjadła chociaż trochę. jeśli nie zjadła łapką - dokarmialam kilkoma łyzkami jedzenia, nie blendowanymi (blendowanych tym bardziej nie lubiła). gdy wyraźnie odmawiała - po prostu próbowałam za jakiś czas. coś tam zawsze zjadła, chociaż bardzo niewiele. widocznie tak już musiało być. teraz nie jest jakoś znacznie lepiej, ale przestałam się spinać. eh, po tylu latach...

Jasiol jest inny. kml pisze, że Igi sobie nie wyobraża na samym mleku. u nas to samo. on po prostu potrzebuje innego żarcia - porządnej porcji. lubi "dobrze zjeść". opycha się wręcz. jest dość pękaty. a Marysia mogła być na samym mleku bardzo długo. dzieci sa rózne, Ameryki nie odkrywam tym stwierdzeniem. dlatego - dla każdego coś innego jest sensowne.
co do kontroli ilości - tak chwalonej w BLW - myślę, że to samo mozna osiągnąć karmiąc łyżeczką. pod warunkiem, że przestrzegamy jednej zasady - to dziecko decyduje o tempie jedzenia. nie pakujemy do dzioba raz za razem, zanim rozdrobni pokarm. i gdy widzimy, że przestaje chętnie otwierać dziób - przestajemy. Jasio po prosu nie zje więcej, gdy nie jest głodny, nawet gdy to ja go karmię (bo akurat np. zupa jest na obiad i tak wygodniej). odpycha łyzkę, buzi nie otwiera, a ja wtedy nie nalegam.
BLW mamy więc takie "częściowe". Bo widzę, że on lubi być najedzony, a sam jednak zjada mniej. Tyle że potem jest [o prostu głodny, wisi na cycu częściej, wyciąga sobie sam z zamrażalki (bo tylko do niej sięga) jakieś mrożonki i próbuje je żuć. Kręci się po kuchni, łapczywie łypie, gdy tylko ja coś jem. Zawsze chce, by się z nim dzielić. Ale właśnie po to, bym i ja mogła spokojnie jeść - pozwalam mu na samodzielność. Więc je sobie sam rączką, a gdy mu się znudzi, to go dokarmiam, dając mu kąski widelcem lub łyżką. Jeśli ma ochotę na próby samodzielnego jedzenia sztućcami, pozwalam mu. Szybko mu się nudzi, więc go potem sama karmię. Skoro otwiera buzię i cieszy się, to znaczy przecież, że jest zadowolony, a przecież wlasnie o to nam chodzi. Więc nie mam poczucia, że go przekarmiam. Jest grubawy, ale nie ma nadwagi, waży zupełnie w normie.

zlotooka - 2015-02-23, 17:06

Ommm... ommmmm.... już się luzuję. Może Zocha jeszcze zaskoczy? Po prostu większość znajomych dzieci z "realu" i stąd wpierdziela, aż miło. A ja wczoraj krokieciki, dzisiaj sosik z makaronem księżniczce podałam, i co? 90% na podłodze :-( Chociaż nie powiem, i tak idzie jej coraz lepiej i zjada coraz chętniej. Ale spokojnie mogłaby się bez tego obejść, cyc to jest to :-)

kml, wydaje mi się, że Zosia nadal nie załapała, że coś innego niż cyc służy zaspokajaniu głodu. A łyżeczki mi nadal wyrywa i próbuje sama się karmić, dzisiaj miała po jednej w każdej rączce i usiłowała schwycić trzecią :-) Rzecz jasna zawartość łyżeczek walała się WSZĘDZIE ;-)

jaskrawa - 2015-02-23, 17:50

Ta.. jakbym czytała o Marysi. Stawałam na głowie, kotleciki, kulki, warzywka pieczone, maczane w jakichs sosach, na sucho, zupy, gdzie tam. Wszystko lądowało na podłodze. Do dzioba trafiał pierwszy kęs, a potem wyrzucała resztę i kategorycznie odmawiała dluzszego trzymania ją w foteliku. Zresztą, na kolanach tez nie chciala jeść, tylko bawić się talerzem np. "Karmiona" łyżeczką, po prostu zaciskała buzię lub wypluwała.
Do niedawna jeszcze wkurzało mnie, że ona NIE LUBI JEŚĆ. A teraz, cóż, kocham ją, więc akceptuję fakt, że jest niejadem. Tak samo jak akceptuję rozmaite dziwactwa starego, siostry, matki i swoje :) Życzę Wam, żeby Zosieńka jeszcze się rozkreciła, bo to zawsze przyjemnie, jak dzieciakowi smakuje kuchnia matki i zajada z zadowoleniem, ale... jeśli tendencja się utzyma, to też można przeżyć. Ale na razie o wiele za wcześnie, by jej prorokowac, że będzie niejadem. Koleżanki córeczka była niejadkiem, a rozkręciła się w żłobku i do tej pory jest nieźle :)
A Jasio szama wszystko jak leci. Tylko jajek nie lubi.

zlotooka - 2015-02-23, 19:55

jaskrawa, no aż tak źle nie jest. To znaczy siedzieć w krzesełku może długo i lubi, ale bardziej niż jedzenie zazwyczaj interesuje ją walenie w blat :-P A jak zjadła prawie całe ćwierć gruszki, to byłam w szoku (jestem do dziś). Ale ostatnio coraz więcej trafia do dzioba, tylko zwykle wylatuje z powrotem przerobione na małe kawałeczki :->

A jeść lubi, uwielbia - oczywiście mleczko z cycusia :-D :-D

panikanka - 2015-02-23, 20:58

Paulis świetny filmik, się uśmiałam i wzruszyłam :-D
jaskrawa dużo mądrości piszesz, fajnie tak poczytać bardziej doświadczoną mamę :-D I bloga założyłaś! Babo jedna, przez ciebie po nocach na internecie siedzę, zamiast z Chomikiem pod kołderką spajkać :mrgreen:
ja też się przyglądam tej dyskusji, bo niedługo i my będziemy rozszerzać dietę, a na razie w temacie jestem zielona bo wolałabym jak najdłużej Chomika tylko na cycku paść, choć już zaczynam wyczówać presję tzw. otoczenia ... :evil: ale na razie Chomik jest kloceł, udo ma jak zapaśnik, fika bryka i nic mu do szczęście nie potrzeba oprócz cyca 8-) więc odpieram ataki tegoż otoczenia. Ogólnie myślałam poczekać aż drab zacznie stabilnie siedzieć, ale będzie co będzie.... może wcześniej się zacznie garnąć do dorosłego żarła... zobaczymy. Najlepszy plan to pewnie nic nie planować ;-)

zlotooka, ty masz za bardzo analityczny umysł :mrgreen:

Sowa - 2015-02-23, 21:27

A wcale że nie musi być bałaganu - u nas jakoś katastrofy nie ma, zrzucania z blatu i rzucania jedzeniem brak, zazwyczaj nic nawet nie zbieram z podłogi. Także to też niekoniecznie ;)

zlotooka, wiem że to może wyglądać, jakby wszystkie niemowlaki jadły, tylko Zosia nie, ale weź pod uwagę, że w wątku Co jadły nasze niemowlaki są prawie same większe dzieci, które już faktycznie jedzą, a nie tylko próbują. U nas też są dni, kiedy zjedzone są trzy ziarenka kaszy, dwa gryzy marchewki i trzy gryzy jabłka ;) W lepsze dni jest np. łyżeczka kaszy i to już jest sporo :) Często niektórych rzeczy w ogóle nie tyka. A mimo to jestem zdania, że Ala pięknie "je". Naprawdę dajcie sobie czas, tak jak mówiły już mądre mamy.

panikanka, też myślałam, żeby czekać, aż Ala zacznie stabilnie siedzieć, ale zorientowałam się, że mogę się i do roczku nie doczekać, he he, no w każdym razie nadal się chwieje jak pijany zając, jedynie w foteliku do karmienia jakoś się stabilizuje. Chociaż Chomik ma szybkie tempo, więc pewnie będzie szybko siedział.

kml - 2015-02-23, 22:01

Mamamagda napisał/a:
Piszesz, ze kawał dziecka masz ;-) a Iga zawsze była 'taka', tzn na samym cycu tez?

Tak. Miala taki okres, ze spadla na 75 centyl :-P jak nie budzila sie w nocy, ale szybko nadrobila jak tylko zaczela wstawac i teraz nawet nie sprawdzam czy wyleciala z siatek ]:-> Ale i tak nie potroi wagi urodzniowej, wiec moze nie jest moze tak zle 8-)

Sowa napisał/a:
A wcale że nie musi być bałaganu - u nas jakoś katastrofy nie ma, zrzucania z blatu i rzucania jedzeniem brak, zazwyczaj nic nawet nie zbieram z podłogi. Także to też niekoniecznie ;)

Jednym slowem jak dziecko jest zarte, to jedzenie laduje glownie w buzi bez wzgledu na to czy jest karmione czy samo je :mrgreen:

Mamamagda - 2015-02-24, 09:10

Paulis, nie tajemnica :-) Maja tydzień temu ważyła 7095, długość 70.

kml, do roku dzieci powinny potroić wagę ur? To super, bo Maja juz potroiła :D

Paulis - 2015-02-24, 09:49

Mamamagda napisał/a:
Paulis, nie tajemnica Maja tydzień temu ważyła 7095, długość 70.


Dokładnie tyle to ważyła Leonia jak skończyła 11 m.

Mamamagda napisał/a:
Maja tez niby 3 centyl, nawet poniżej 😈 ale nie schizuje, widzę ze fajnie wyglada, rozwija się, lekarz zawsze chwali, wiec (póki co) się nie martwię 😜


Maja jest więc na 25 centylu prawie wg siatek WHO :-)

kml - 2015-02-24, 15:54

Mamamagda napisał/a:
kml, do roku dzieci powinny potroić wagę ur? To super, bo Maja juz potroiła :D

Do pol roku powinno podwoić, wiec Maja Ci szalenie dużo przybiera :-) Iga w okolicach 9 miesięcy podwoiła ;)

zlotooka - 2015-02-24, 18:25

panikanka napisał/a:
zlotooka, ty masz za bardzo analityczny umysł


o tak, to moja zmora :-/ zawsze szukam dziury w całym.

panikanka - 2015-02-24, 22:00

ale i tak fajnie się czyta o perypetiach jedzeniowych Zosi :lol: w każdym razie powodzenia :-D
jaskrawa - 2015-02-24, 22:16

panikanka napisał/a:
Paulis świetny filmik, się uśmiałam i wzruszyłam :-D
jaskrawa dużo mądrości piszesz, fajnie tak poczytać bardziej doświadczoną mamę :-D I bloga założyłaś! Babo jedna, przez ciebie po nocach na internecie siedzę, zamiast z Chomikiem pod kołderką spajkać :mrgreen:
ja też się przyglądam tej dyskusji, bo niedługo i my będziemy rozszerzać dietę, a na razie w temacie jestem zielona bo wolałabym jak najdłużej Chomika tylko na cycku paść, choć już zaczynam wyczówać presję tzw. otoczenia ... :evil: ale na razie Chomik jest kloceł, udo ma jak zapaśnik, fika bryka i nic mu do szczęście nie potrzeba oprócz cyca 8-) więc odpieram ataki tegoż otoczenia. Ogólnie myślałam poczekać aż drab zacznie stabilnie siedzieć, ale będzie co będzie.... może wcześniej się zacznie garnąć do dorosłego żarła... zobaczymy. Najlepszy plan to pewnie nic nie planować ;-)

Hahaha, oj tam mój blog, smęty muszę gdzieś wylewać, Ty to masz styl! "Drab zacznie stabilnie siedzieć... ". Love :D

Idę na Twojego bloga :D

Mamamagda - 2015-02-25, 07:46

jaskrawa, ja tez sie cieszę, ze założyłaś blog, bo zawsze lubię Cię czytać :-)

kml, no i dlatego sie nie martwię :-)

Paulis, no to tym lepiej ze 25 :-) ja sprawdzałam na pierwszych lepszych z netu. A nasz lekarz w ogóle tego nie sprawdza i na to nie patrzy ;-)
A ze Leonia to drobinka to wiadomo :-)

amylee - 2015-04-06, 22:16

A Pola żre z łyżeczki, jak szalona :-D Tzn. na razie miała wątpliwą przyjemność spróbować smecty i nifurokaazydu, ale oba jadła bardzo ładnie. W zasadzie wychłeptałaby cały słoik :shock:
Plus siorpie mleko z doidy, jak mnie nie ma w domu.
A jak ja coś jem, to mało wytrzeszczu nie dostanie, no dzisiejszy makaron, to pewnie już by wciągnęła.

I teraz pytanie, bo gdzieś mi się w oczy rzuciło, że dziecku, które tak łypie na żarcie można dietę rozrzeszać wcześniej. Tylko kiedy? I czy jest sens?
My tylko na cycu, ale jakby raz dziennie się posiliła jaglanką, to cycki by się nie obraziły ]:->

Też miałam stosować blw, ale jak Was czytam, to utwierdzam się w metodzie "rób, jak czujesz". No jednak intuicja nigdy mnie nie zawiodła, a teraz z instynktem macierzyńskim do pary też chyba da radę ;-)
Więc pewnie będzie mieszanie blw z łychą, chyba, że tą łychę zdąży znielubić.

W ogóle mam wrażenie, że wszystkie nowoczesne metody wychowawcze, to nic innego, jak ubrane w piękne słowa stare metody wychowawcze...Ja z mamą też spałam (rodziecielstwo bliskości), spędzałam mnóstwo czasu za dnia (nie w chuście, ale jednak), miałam blw, bo zawsze owoc czy tam kromka chleba w łapie, pampersów nie było, a więc wielorazy itd.
A dawno dawno w pole nie chodziło się z dzieciakiem w takiej chuście? A w lasach amazońskich, czy bóg wie, gdzie tam, tak nie noszą? Zanim zrobił się z tego biznes i konieczność posiadania full wypas chust nie wiadomo z czego i za jaką cenę?

Także, o! ;-)

Sowa - 2015-04-06, 22:59

amylee, zdecydowanie poczekałabym, aż pędrak zacznie w miarę prosto siedzieć (i nie ma tu znaczenia sposób karmienia), jedzenie w pozycji półleżącej jest według mnie niebezpieczne. Jakbyś była zainteresowana - w książce "Bobas lubi wybór" była lista fałszywych znaków gotowości do jedzenia stałych pokarmów i wydaje mi się, że było tam właśnie zainteresowanie jedzeniem rodziców (nie mam książki przy sobie, niech mnie ktoś poprawi jakby co), tzn. to nie jest jeszcze powód, żeby dziecku dietę rozszerzać. Pytanie, czego ty chcesz. Jeśli bardzo ci zależy, żeby szybko zastąpić posiłek mleczny stałym, to działaj (choć może jeszcze nie teraz...). Jeśli masz czas, to daj też Poli czas :) My zaczynaliśmy trochę od 6,5 miesiąca, prawdziwą gotowość zobaczyłam po 7. miesiącu.
Dla ścisłości - spanie z rodzicem i spędzanie z nim dużo czasu to nie jest jeszcze rodzicielstwo bliskości, owoc czy kromka w łapie to nie jest jeszcze BLW. To są tylko elementy (charakterystyczne) tych metod, ale sens jest gdzie indziej.
Porządną chustę naprawdę możesz mieć jedną za niewiele ponad 100 zł i to zamiast wózka - jak dla mnie to jest właśnie minimalizm i wiadomo - powrót do korzeni też :) W ogóle te "nowoczesne metody wychowawcze" jak mówisz widzę jako powrót do tego co było wcześniej, zgadzam się, ale nie do pokolenia naszych mam, tylko do kultur tradycyjnych.

zlotooka - 2015-04-06, 23:10

amylee, ja się trzymałam wytycznych WHO, czyli do końca 6-go miesiąca cyc i nic. Tylko że u nas akurat to było w dziesiątkę trafione, bo Zosia dopiero jakoś w zeszłym miesiącu zaczęła naprawdę najadać coś poza i domagać się innego jedzenia. A i tak sam cyc jej nadal wystarcza (np teraz na wyjeździe prawie na samym cycu leciałyśmy), co jest dla mnie mega wygodne :mryellow:
No ale generalnie chodzi o dojrzałość układu pokarmowego, 3- czy 4-miesięczne dziecko nie jest jeszcze gotowe na inne pokarmy, niż mleko.

amylee - 2015-04-07, 00:28

Sowa, a, no to mi troche wyjasnilo. Czytalam, ze jaglanke mozna pakowac juz trzymiesieczniakowi i w zasadzie o niczym innym nie myslalam przy tak wczesnym rozszerzaniu. A czego ja chce? Hm, fajnie by bylo odpoczac od cycowania czasem, ale to czego chce, to zdrowie i zadowolenie Polci, wiec jesli mamy wylacznie cycowac jeszcze dluzszy czas, to tez fajnie.

Co do tego rodzicielstwa bliskosci, czy blw, to oczywiscie takie skroty myslowe byly i zgadzam sie, ze nowoczesne metody, to powrot raczej do kultur tradycyjnych. Mialam na mysli sposob spedzania tego czasu, karmienia itp - w przypadku mojej mamy wpisalby sie w definicje rodzicielstwa bliskosci. Nawet, jesli ona wtedy tego nie wiedziala i nie pomyslala, ze biorac mnie do swojego lozka stosuje AP. Po prostu mnie kochala i robila to, co jej podpowiadalo serce:-)
Szczerze powiedziawszy, to ja juz sie bardzo zdystansowalam do wszelkich metod i poradnikow i zdaje na Pole i na siebie :-)

zlotooka, w podrozy taki cycek, to skarb :-D

Veronique - 2015-04-07, 10:43

amylee
Ja tez uważam ze do konca 6 miesiąca nie ma co kombinować z rozszerzaniem, tym bardziej ze WHO jasno mowi, ze mniejsze dziecko nie jest gotowe i jego układ pokarmowy nie jest na tyle dojrzały by trawic cos innego niz mleko matki czy mm.

Zajrzałam do książki i przytocze fałszywe oznaki gotowości:
- budzenie sie w nocy
- wolniejszy przyrost wagi
- przyglądanie sie jedzacym rodzicom
- mlaskanie
- nie zasypianie po mlecznym posiłku
- drobne dziecko
- duże dziecko

Autorki wspominają, ze o prawdziwej gotowości świadczy głownie to, ze dziecko samo siedzac (lub z drobna pomocą) złapie kawałek jedzenia i wsadzi go do buzi, wsadza zabawki do buzi i próbuje je przezuwać. Moja juz była gotowa dokładnie w okolicach szóstego miesiąca. Jakos tydzien przed dossala sie do jedzonego przeze mnie jabłka. Kilka dni pózniej zwinęła mi cos z talerza wiec stwierdziłam, ze po przekroczeniu 6 miesiąca (czyli rozpoczeciu 7) pozwolę jej na podkradanie mi zdrowych rzeczy z talerza, a jak miała 6,5 - kupiliśmy krzesełko i fartuszki i zaczęło sie na dobre. Ale cyc wciąż grał pierwsze skrzypce do mniej wiecej 8-9 miesiąca.
I dalej cyc wciąż odgrywa istotna role, mimo ze Dani ma prawie 12 miesięcy :-) i potrafi sie najeść czym innym juz.

Czemu sie spieszysz? Samo karmienie jest mega wygodne, szybkie, w domu, w podróży, na spacerze. Mówiłam czasem do męża przed rozszerzaniem ze fajnie by było karmić tylko piersią przez 2 lata i potem dziecko sobie siądzie do stołu i zje nożem i widelcem ;-) normalny posiłek. Bałam sie okresu przejściowego, gotowania itd, ogolnie rozszerzania. Jak dla mnie to było super wygodne i po prostu idealne ze 6 miesięcy nie musiałam sie zajmować kuchnia dla małej.
Tyle z tym roboty i sprzątania ]:->

zlotooka - 2015-04-07, 11:50

Zgadzam się z Veronique, sam cyc to była wygoda...
U nas jakoś rozszerzanie diety nie spowodało zmniejszenia częstotliwości cycowania, tylko doszło gotowanie i sprzątanie... I smierdzące kupy :-P

adamiko - 2015-04-08, 10:20

ja też jestem zdania, że minimum 6 miesięcy to jest odpowiedni wiek na wprowadzanie stalych pokarmów i chodzi przede wszystkim o niedojrzały układ pokarmowy. zresztą dzieci, którym podaje się jakieś pokarmy (papki) wcześniej mają najszczęściej odruch wypychania językiem, który swiadczy o tym, że nie są jeszcze gotowe -owszem jak je się karmi to coś ostatecznie zjedzą, ale to chyba nie o to chodzi.
Odruch gryzienia ukształtowany jest ponoc dopiero po 5-6 miesiacu życia.

A to, ze maluch ekscytuje się na widok jedzenia to nie jest raczej oznaką gotowości do jedzenia innych rzeczy, po prostu interesuje go ta czynność- tak sobie myślę.

4 lata temu byłam jedną z niewielu mam ( w moim otoczeniu), ktore wprowadzały pokarm po 6 miesiącu życia, teraz jest to bardziej oficjalne, co mnie cieszy. :)

Veronique - 2015-04-08, 12:09

adamiko napisał/a:
.

4 lata temu byłam jedną z niewielu mam ( w moim otoczeniu), ktore wprowadzały pokarm po 6 miesiącu życia, teraz jest to bardziej oficjalne, co mnie cieszy. :)


Tak sie niestety czesto cały czas dzieje, moja ciocia (w moim wieku zreszta) ma dziecko w wieku Daniki i ona swojemu małemu podawała jedzonko tuż po ukończeniu 3 miesiąca, bo taki duzy! Przeciez potrzebuje zjeść chłop :shock:
Dziwiła sie, ze moja Daniszka tylko na mleku. I to nie jest przypadek odosobniony mi znany...

adamiko - 2015-04-08, 12:29

tak Veronique- masz rację, ale jednak teraz więcej się o tym mówi i pisze, kiedyś to więkoszość traktowało to jako widzimisie. siostra mojego męża np. wprowadzała po 3 miesiącu bo to niby zapobiega alergiom :-|
Veronique - 2015-04-08, 14:15

A najgorsze jest ze to lekarze zachęcają mamy do takiego rozszerzania diety: tuż po 3 miesiącu. Tak to wlasnie argumentowała moja ciocia, bo lekarz zalecił. :evil: bo jej dziecko jest duże wiec sama pierś nie wystarczy...
Przekazywanie informacji z pokolenia na pokolenie moge jakos zrozumieć, ale zeby wyedukowany pediatra takie farmazony sadził to jest porażka totalna.

Lady_Bird - 2015-04-08, 15:58

Pediatra przy pierwszym dziecku zalecała mi wprowadzać stałe pokarmy w 4. miesiącu (do dzis pamiętam jak zaakcentowała mięsko). Teraz, inna pediatra przy synu też już zaleca wprowadzać stałe. To czemu się tu dziwić?Czy tu na forum komuś pediatra zalecił czekanie do skończenia 6. miesiąca? (Z ciekawości pytam).
Ostatnio z nudów będąc w sklepie zajrzałam na półkę z papkami dla niemowlaków. Szok przeżyłam, bo na słoiczkach, że to już od 4. miesiąca.
My czekamy do skończenia 6. miesięcy, a nawet dłużej. (Leniwa jestem i już widzę ten sajgon). U syna widzę juz gotowość do jedzenia. Do tego pojawiły się zęby. U starszej miałam zagwozdkę, wydawało mi się, że żeby jeść to trzeba mieć zęby. :mryellow:

kml - 2015-04-08, 17:11

Lady_Bird napisał/a:
Szok przeżyłam, bo na słoiczkach, że to już od 4. miesiąca.
:

Nie wszytkie dzieci sa na cycu, a przy karmieniu mm diete rozszerza sie od 4 mc wlasnie.

Sowa - 2015-04-08, 17:27

kml, no tak było, ale teraz zaleca się chyba dla wszystkich dzieci to 6 miesięcy? No bo co za różnica, chyba dzieciom na mieszance szybciej układ pokarmowy nie dojrzewa... Tak mi się gdzieś rzuciło w oczy, ale głowy nie dam.
Lady_Bird - 2015-04-08, 17:41

kml napisał/a:
Lady_Bird napisał/a:
Szok przeżyłam, bo na słoiczkach, że to już od 4. miesiąca.
:

Nie wszytkie dzieci sa na cycu, a przy karmieniu mm diete rozszerza sie od 4 mc wlasnie.


Dzięki za wyjaśnienie. Ufam, że jest jak mówisz, bo wiedzę na temat karmienia mm mam żadną.

amylee - 2015-04-08, 17:59

Veronique, nie spiesze sie. Jak wspomnialam, wyczytalam gdzies, ze jaglanke mozna podawac t3 miesiecznemu dziecku i chcialam sie doinformowac. Nie zalezy mi na jakims szybszym rozszerzaniu, po prostu myslalam, ze moge zaoferowac cos wiecej, niz cyc.

zlotooka, no, zalezy, jak spojrzec na ta wygode...na razie nie wiem, o czym mowie, dla mnie cyc robi se malo wygodny (juz mi sie nie chce chyba, ale sadze i mam nadzieje, ze to chwilowy mini kryzys zwiazany z czestotliwoscia nocnych karmien w ostatnim czasie), ale z drugiej strony, to rzeczywiscoe fantastyczna sprawa i np. dzisiejszy spacer po parku moglysmy kontunuowac (czy kontunulowac?) dzieki cyckom :mryellow: Wiem, ze np. jadac na wakacje tez nie bede miala problemu z myciem, wyparzaniem butli itp.
A co do gotowania, to ja akurat uwielbiam, przez jakis czasm bylam nawet wspolwlascicielka pewnej knajpy, w ktorej przesiadywalam przy garach :-) tych pare warzywnych kawalkow nie zrobi mi roznicy ;-)

Lady_Bird, wlasnie dala mi do myslenia informacja na sloiczkach, ze od 4 m.z. (chociaz nie zamierzam korzystac ze sloikow) oraz to, ze Pola wciaga z lyzeczki z radoscia i usmiechem, podobnie, jak z doidy zreszta.

Sowa, zupelnie nie mam pojecia, jak jest, ale byc moze u dzieci na mm jakies enzymy trawienne tworza sie szybciej? Mm jest inne w skladzie, trudniej i wolniej sie trawi. Mozliwe, ze ma to wplyw na uklad pokarmowy. Ale to dywagacje, trzeba by bylo zapytac pediatre (kompetentnego... ;-) )

No, w kazdym razie upewnilam sie, bo gdzies tam instynktownie czulam, ze cztery miechy, to jednak troche za wczesnie. Inaczej dalabym pewnie bez zapytywan. W takim raziem my czekamy na odpowiedni moment :-)

Veronique - 2015-04-08, 18:50

amylee napisał/a:
Veronique, nie spiesze sie. Jak wspomnialam, wyczytalam gdzies, ze jaglanke mozna podawac t3 miesiecznemu dziecku i chcialam sie doinformowac. Nie zalezy mi na jakims szybszym rozszerzaniu, po prostu myslalam, ze moge zaoferowac cos wiecej, niz cyc.


Cyc jest najlepszym co mozesz zaoferować swojej córeczce w tym wieku.


amylee napisał/a:

[kontunuowac (czy kontunulowac?)


Kontynuować ;-)

amylee - 2015-04-08, 18:57

Veronique napisał/a:
amylee napisał/a:
Veronique, nie spiesze sie. Jak wspomnialam, wyczytalam gdzies, ze jaglanke mozna podawac t3 miesiecznemu dziecku i chcialam sie doinformowac. Nie zalezy mi na jakims szybszym rozszerzaniu, po prostu myslalam, ze moge zaoferowac cos wiecej, niz cyc.


Cyc jest najlepszym co mozesz zaoferować swojej córeczce w tym wieku.


amylee napisał/a:

[kontunuowac (czy kontunulowac?)


Kontynuować ;-)


W obu przypadkach tak myslalam :-P

Veronique - 2015-04-08, 19:11

Lady_Bird napisał/a:
Pediatra przy pierwszym dziecku zalecała mi wprowadzać stałe pokarmy w 4. miesiącu (do dzis pamiętam jak zaakcentowała mięsko). Teraz, inna pediatra przy synu też już zaleca wprowadzać stałe. To czemu się tu dziwić?Czy tu na forum komuś pediatra zalecił czekanie do skończenia 6. miesiąca? (Z ciekawości pytam).
:


Drugi pediatra mojego dziecka (bo mamy dwóch w razie czego: w Polsce i na Wegrzech 8-) ) zalecił wyłączne karmienie piersią do konca 6 miesiąca i pózniej karmienie do conajmniej dwóch lat albo i dłużej. Jego żona, rownież pediatra i konsultant laktacyjny zeby karmić latami, w tandemach, w ciążach i w ogóle karmić, karmić, karmić, spać z dziećmi i ze bedą od tego bardziej inteligentne :mryellow: (Danika, ktora podczas tej rozmowy, jeszcze przesypiala nocą 9h w swoim łóżeczku sie nasluchala i mniej wiecej od tego czasu przestała te noce przesypiac ;-) . Ale to było dawno i od tygodnia znow śpi, juz jej na taka rozmowę z panią doktor nie zabiore wiecej. ;-) )

A na pytanie czemu tu sie dziwić, odpowiem, ze ja za normy i standardy uznaje to co mowi np WHO. Oczekuje od lekarzy uznawania podobnych norm a nie informacji sprzed wielu lat (bo te zalecenia WHO ustaliło dosc dawno temu). Nie zaufalabym pediatrze, ktory nie doszkala sie (w tym lub innych tematach) bo mogłoby byc to groźne dla zdrowia a moze i życia mojego dziecka. Lekarzyna, ktory odcina kupony od tego, ze skończył studia nie jest dla mnie autorytetem. Ale ja w sumie w Polsce nie mam wiele do czynienia z lekarzami, podejrzewam ze ta nasza para pediatrów to jest jeden z wyjątków...
I dlatego pozwalam sobie na zdziwienie :-)

zlotooka - 2015-04-08, 22:32

Nasza pani dr zaleciła wyłączne karmienie piersią do końca 6 miesiąca, ALE podawanie glutenu już od 5-go. I nie widziała w tym sprzeczności :-? [temat glutenu olałam]
Veronique - 2015-04-09, 09:01

Chyba tylko w Polsce istnieje to zalecenie co do glutenu, wiec dla mnie to jakaś perełka, nie wiadomo skąd. Podobnie mam w nosie zalecenia typu najpierw marchew potem ziemniak itd..w każdym kraju podaje sie inne warzywo/owoc a dzieci te same. Ktoś powie, ze chodzi o jedzenie zgodne z klimatem, sezonowe, a co ja mam powiedziec o Danice ktora powstała we Francji, mieszka na Wegrzech, jej mama jest Polka a tata Kurdem urodzonym i mieszkającym całe zycie w Niemczech...daje jej wszystko - alergii brak.
Poli - 2015-04-09, 10:00

Veronique napisał/a:
Chyba tylko w Polsce istnieje to zalecenie co do glutenu, wiec dla mnie to jakaś perełka, nie wiadomo skąd. Podobnie mam w nosie zalecenia typu najpierw marchew potem ziemniak itd..w każdym kraju podaje sie inne warzywo/owoc a dzieci te same. Ktoś powie, ze chodzi o jedzenie zgodne z klimatem, sezonowe, a co ja mam powiedziec o Danice ktora powstała we Francji, mieszka na Wegrzech, jej mama jest Polka a tata Kurdem urodzonym i mieszkającym całe zycie w Niemczech...daje jej wszystko - alergii brak.


W danii takze sa zalecenia co do glutenu, ale nie na zasadzie "obowiazku" jak w polsce, u nas mozna podawac gluten po 6 mz, ale nie trzeba. Takze w przypadku karmienia mm diete rozszerza sie po 6 mz. Zaden lekarz tutaj nie zaleci rozszerzania diety ponizej 6 mz.

Kamyk - 2015-04-09, 10:35

Ze wzgledu na nasz koczowniczy styl zycia Natka jest pod opieka 3 pediatrow i kazdy zalecal rozszerzanie diety NIE WCZESNIEJ niz po ukonczeniu 6 miesiaca. Ale cala 3-jka byla dosc uwaznie selekcjonowana.
Co do wytycznych to one chyba nie sa takie Mlode, bo pamietam, ze na studiach mialam zajecia z doradca laktacyjnym z Centrum Zdrowia Dziecka i ona nam mowila, ze dziecko powinno byc wylacznie na mleku matki do 1 roku zycia (minimum 6 miesiecy), a karmienie laczne do conajmniej 2 roku zycia - bylo to 15 lat temu 8-)

Veronique - 2015-04-09, 10:39

Poli

Ale przynajmniej u Was nikt nie zaleca dawania glutenu przed 6 miesiącem, a ja znam sporo matek które dają juz po 3. I na prawdę nie jest to odosobnione, gdy Dani miała ponad 5 miesięcy, rozmawiałam z fryzjerka w Polsce, ze mam dzidziusia itd, a ona to: to juz jej pani daje "warzywka", "mięsko" ja na to ze ona tylko na piersi, a ona nawet "owockow" i "deserkow" nie?
Była zdziwiona :->

Veronique - 2015-04-09, 10:50

Kamyk napisał/a:
Ze wzgledu na nasz koczowniczy styl zycia Natka jest pod opieka 3 pediatrow


A juz myślałam, ze tylko ja jestem "stuknieta" ;-) (pozytywnie)
Jakie studia konczylas?

Kamyk - 2015-04-09, 12:08

Veronique, miedzywydzialowe studia ochrony srodowiska ze specializacja z toksykologi
Poli - 2015-04-09, 18:03

Veronique napisał/a:
Poli

Ale przynajmniej u Was nikt nie zaleca dawania glutenu przed 6 miesiącem, a ja znam sporo matek które dają juz po 3. I na prawdę nie jest to odosobnione, gdy Dani miała ponad 5 miesięcy, rozmawiałam z fryzjerka w Polsce, ze mam dzidziusia itd, a ona to: to juz jej pani daje "warzywka", "mięsko" ja na to ze ona tylko na piersi, a ona nawet "owockow" i "deserkow" nie?
Była zdziwiona :->


W polsce od zawsze diete dziecka rozszerzalo sie wczesniej, babcia opowiadala mi ze wtedy juz w 2 mz podawalo sie herbatki i budynie do picia, a w 80 latach bylo norma od 3 mz, niestety u nas ludzie nie sa sklonnni do zmian i nowych trendow. U nas w polsce kuleje informocja po prostu. w dani kazda ciezarna dostaje juz ksiazki i broszury, dotyczace rozszerzania diety, zdrowego odzywiania i opieki nad niemowlakiem.

Polskie przychodnie sa porozklejane w reklamach szczepionek i syropkow, moze w koncu powiesiliby rzeczy przydatne :roll:

panikanka - 2015-04-09, 21:52

zlotooka napisał/a:
U nas jakoś rozszerzanie diety nie spowodało zmniejszenia częstotliwości cycowania, tylko doszło gotowanie i sprzątanie... I smierdzące kupy
super zareklamowałaś rozszerzanie diety :mrgreen:

a propos polskich pediatrów, to istnieją normalni jak by co ;-) moja pediatrzyca oglądała Staśka kilka dni przed 6msc i powiedziała, że nie muszę się spieszyć z wprowadzaniem pokarmów bo super się rozwija na moim mleku.

ja tak sobie jeszcze myślę, że niemowlaki takie małe... mają niepowtarzalną już nigdy w życiu możliwość jedzenia najlepszego pokarmu pod słońcem, skomponowanego tylko i wyłącznie dla ich indywidualnych potrzeb, po co się śpieszyć z wprowadzaniem pokarmów stałych. Tzn są oczwiście sytuacje gdy trzeba, bo np. mama wraca do pracy itd. ale tak to myślę żeby dać im czas :-D

Chomik still on milky way :mryellow:

kml - 2015-04-10, 00:09

Sowa napisał/a:
kml, no tak było, ale teraz zaleca się chyba dla wszystkich dzieci to 6 miesięcy? No bo co za różnica, chyba dzieciom na mieszance szybciej układ pokarmowy nie dojrzewa... Tak mi się gdzieś rzuciło w oczy, ale głowy nie dam.

Ale to sa juz oficjalne zalecenia czy jeszcze tylko teoria ;) ?

Podczas mojego krotkiego zycia pamietam conajmniej kilka najnowszych zalecen swiatowej slawy specjalistow, ktore po X latach okazaly sie bzdura ]:-> Albo nawet rownoczesnie krazace sprzeczne ze soba opinie ;) Takze jesli cos mi wybitnie nie lezy, zdaje sie na intuicje.

Tak jest m.in z toria do 6 mz cyc i nic. Bardzo szybko zaczelam podawac Idze wode, pierwsza papke jak skonczyla 5 mies. I bez sensu dalam sie wpedzic w watpliwosci, bo jetem na 1000% pewna, ze moje dziecko bylo juz gotowe i powinnam kontunuowac.

Kazda matka powinna miec mozliwosc podejmowania wlasnych decyzji, bez zbednych komentarzy i komentarzy. W koncu wcześniejsze rozszerzanie diety jeszcze nikogo nie zabilo. Przynajmniej ja nie cierpie katuszy z tego powodu, ze jako trzymieieczniak zjadlam pierwsza marchwinke, a od 6 tyg.z. dostawalam pierwsze soczki na lyzeczce :P

Poli napisał/a:
U nas w polsce kuleje informocja po prostu. w dani kazda ciezarna dostaje juz ksiazki i broszury, dotyczace rozszerzania diety, zdrowego odzywiania i opieki nad niemowlakiem.

Mysle, ze jesli ktos chce, to znajdzie potrzebne informacje. U nas na <darmowej> szkole rodzenia zalecano karmienie do 6 mz wylacznie mlekiem matki.

Veronique - 2015-04-10, 02:49

kml napisał/a:


Podczas mojego krotkiego zycia pamietam conajmniej kilka najnowszych zalecen swiatowej slawy specjalistow, ktore po X latach okazaly sie bzdura ]:-> Albo nawet rownoczesnie krazace sprzeczne ze soba opinie ;) Takze jesli cos mi wybitnie nie lezy, zdaje sie na intuicje.

Tak jest m.in z toria do 6 mz cyc i nic. Bardzo szybko zaczelam podawac Idze wode, pierwsza papke jak skonczyla 5 mies. I bez sensu dalam sie wpedzic w watpliwosci, bo jetem na 1000% pewna, ze moje dziecko bylo juz gotowe i powinnam kontunuowac.

Kazda matka powinna miec mozliwosc podejmowania wlasnych decyzji, bez zbednych komentarzy i komentarzy. W koncu wcześniejsze rozszerzanie diety jeszcze nikogo nie zabilo. Przynajmniej ja nie cierpie katuszy z tego powodu, ze jako trzymieieczniak zjadlam pierwsza marchwinke, a od 6 tyg.z. dostawalam pierwsze soczki na lyzeczce :P



Brzmi to interesująco w ustach kogos kto pisał ze dziecko 7-8 miesięczne musi dostawać mleko matki w nocy na zadanie (bo kwasy tłuszczowe, bo inaczej sie je glodzi nawet jesli uspokaja sie w 3 minuty i zasypia przytulone) a kto sam podaje mm i podawal inne pokarmy przed ukończeniem 6 miesiąca. Podkreślam (zeby nie wzbudzać niepotrzebnych emocji): nie oceniam, nie krytykuje tylko stwierdzam schizofrenie pogladową. Tylko mnie to umocniło, ze nie ma sie co przejmować tym co pisałas. ;-)

Moze sie nie umiera bezpośrednio powodu przedwczesnego rozszerzania diety, ale wyłączne karmienie piersią do 6 miesiąca życia niewatpliwie zmniejsza ryzyko wystąpienia rożnego rodzaju chorób w przyszłości w tym otyłości, cukrzycy itd...i nie mowi tego moja intuicja czy przeczucia. Wiesz przeciez, ze w mleku sa substancje zwiększające odporność dziecka (w tym przeciwciała), która po przyjściu na świat jest bardzo słaba oraz hormony i inne substancje biologicznie czynne pomagające dziecku rosnąć a nie tyć. A w papakach i soczkach tego nie ma.

Całe nasze pokolenie (oczywiście sa chlubne wyjątki) miało rozszerzana dietę od 3 miesiąca i wiekszosc osób nie zdaje sobie sprawy, ze wiele chorób, problemów ze zdrowiem, wagą, które mamy teraz po części wynika z tego. No ale w Polsce jeszcze wiele lat upłynie zanim sie to zmieni, wlasnie przez przekazywanie sobie informacji z pokolenia na pokolenia i intuicje. I tak jak pisałam w jednym z poprzednich postów - tego typu niewiedzę jestem w stanie wybaczyć mojej fryzjerce, czy Tobie ( choc to przykre bo chodzi o zdrowie dziecka) ale na wizycie u pediatry cos takiego nie przejdzie dla mnie...

kml - 2015-04-10, 08:28

Veronique napisał/a:
Brzmi to interesująco w ustach kogos kto pisał ze dziecko 7-8 miesięczne musi dostawać mleko matki w nocy na zadanie (bo kwasy tłuszczowe, bo inaczej sie je glodzi nawet jesli uspokaja sie w 3 minuty i zasypia przytulone) a kto sam podaje mm i podawal inne pokarmy przed ukończeniem 6 miesiąca.

Nigdy nie pisałam, ze dziecko 7-8 mies. musi dostawać na żądanie mleko mamy, o kwasach tez nie ja. Jedynie, ze 7-8 miesięcznica może potrzebować jeszcze w nocy jeść. A co mu dasz Twoja sprawa ;)

A co do kp i otyłości :-P przecież warzywka są mniej kaloryczne :P

Nie neguję dobroczynnego wpływu kp, po prostu nie wierze, że podanie papki pieciomiesieczniakowi jest w stanie zrujnować jego zdrowie. Zresztą nie wszystkie mamy muszą chcieć kp. Znam wiele dzieci na mm i niczym nie odbiegają od mojej.

Veronique - 2015-04-10, 10:47

kml napisał/a:

Nigdy nie pisałam, ze dziecko 7-8 mies. musi dostawać na żądanie mleko mamy, o kwasach tez nie ja. Jedynie, ze 7-8 miesięcznica może potrzebować jeszcze w nocy jeść. A co mu dasz Twoja sprawa ;)

A co do kp i otyłości :-P przecież warzywka są mniej kaloryczne :P

Nie neguję dobroczynnego wpływu kp, po prostu nie wierze, że podanie papki pieciomiesieczniakowi jest w stanie zrujnować jego zdrowie. Zresztą nie wszystkie mamy muszą chcieć kp. Znam wiele dzieci na mm i niczym nie odbiegają od mojej.


W takim razie przepraszam, jesli sie pomyliłam, miałam wrazenie, ze Ty tez cos wspominałas o tym, ze dziecko jest głodne i ze sie poddaje jesli mu sie nie poda piersi co pol godziny w nocy w wieku 7-8 miesięcy. Bo o tym ta nasza rozmowa sie toczyła.

Warzywa sa mniej kaloryczne, ale nie jestem pewna czy tu o kalorycznosc chodzi, tylko o wprowadzenie do układu trawiennego substancji, które nie sa w stanie byc strawione ani przyswojenie, ze to moze cos zaburzać na przyszłość. Nie zglebilam tego tematu az tak dokładnie i nie wiem dlaczego tak wskazują badania.

Zgadzam sie ze nie wszystkie mamy musza chcieć KP, ja nie oceniam tego, ale obiektywnie stwierdzam, ze dla zdrowia dziecka najlepsze jest mleko matki i nie rozszerzanie diety przed 6 miesiącem. Wierze wieloletnim badaniom wielu zespołów badawczych (WHO nie opiera sie na opini jednego czy dwóch pojedynczych autorytetow). Czegoś sie musze trzymać i w tej kwestii wybrałam stanowisko niezależnych ekspertów.

zlotooka - 2015-04-10, 20:07

kml napisał/a:
W koncu wcześniejsze rozszerzanie diety jeszcze nikogo nie zabilo. Przynajmniej ja nie cierpie katuszy z tego powodu, ze jako trzymieieczniak zjadlam pierwsza marchwinke, a od 6 tyg.z. dostawalam pierwsze soczki na lyzeczce

Katuszy ja też nie cierpię, chociaż podobno cierpiałam pijąc te soczki jako 2-miesięczniak :->
Natomiast kto wie, czy moje kilkukrotne zapalenia ucha w niemowlęctwie, zapalenia oskrzeli i alergie w dzieciństwie nie miały związku z wczesnym rozszerzaniem diety, a co za tym idzie - szybkim zanikiem laktacji u mojej mamy? (oczywiście to nie takie proste; karmienie wg zegarka też miało w tym swój udział)
Ja zresztą jako mama mam doświadczenia zupełnie przeciwne, moje dziecko nawet w wieku 6m nie bardzo było gotowe na rozszerzanie diety, a śmiem twierdzić, że i teraz coś poza mlekiem jest mu nie bardzo potrzebne...

Martuś - 2015-04-30, 15:14

hxxp://malgorzatajackowska.com/2014/11/20/taki-maly-problem-z-zupa-i-blw/#more-392 fajny artykuł
zlotooka - 2015-04-30, 16:19

Martuś, dzięki, a ja właśnie o zupie chciałam.

Zosia ostatnio rozszerza swój repertuar zachowań przy piciu z kubeczka. Oprócz odwracania do góry dnem, kręcenia ósemek i walenia w blat, doszło teraz wkładanie rączki do środka.

i teraz pytanie: czy pozwalać jej na takie zabawy, czy je powstrzymywać, żeby nie wylała? (potem się dziwi, że nie ma, o praniu i sprzątaniu nie wspomnę).

Dodam, że Zosia potrafi też wypić cały kubek zupki bez tych atrakcji (jak chce).

Martuś - 2015-04-30, 21:38

zlotooka, mysle, ze po prostu powoli konczyc posilek, bo to znaczy zapewne, ze juz srednio glodna. Niemniej taka zabawa sluzy poznawaniu swiata i uczy zwiazkow przyczynowo - skutkowych, wiec jakos na gwalt bym nie przerywala, tylko powiedziala cos na zasadzie 'wylalas i nie ma zupki'. Co do sprzatania to ja mialam okres, ze karmilam Jasia na golasa, tylko z tetra pod szyja i pielucha na pupie :P Rozkladasz cos pod krzeslem?
zlotooka - 2015-05-01, 09:12

Martuś, rozkładam, ale i tak mycie całkowite, przebiranie, itd.

Martuś napisał/a:
mysle, ze po prostu powoli konczyc posilek, bo to znaczy zapewne, ze juz srednio glodna

Ona to robi często, jak tylko dostanie kubeczek, na początku posiłku.
Ale chyba już pisałam, że moje dziecko nie potrzebuje nic oprócz cyca i zielonego ogórka? :mrgreen:

zlotooka - 2015-05-01, 21:04

Dzisiaj do kubeczkowego repertuaru doszło wrzucanie czegoś do środka. Tym sposobem najpierw żółtko, a potem białko znalazło się w zielonym koktajlu :-P

Martuś, jeszcze chciałam Ci napisać, że Zosia przez 4 miesiące rozszerzania diety chyba raz albo dwa z głodu rzucała się na "normalne" jedzenie. Poza tym dla zaspokojenia głodu tylko i wyłącznie pierś, pozostałe pokarmy dla smaku albo (częściej) zabaw i eksperymentów.

Martuś - 2015-05-01, 23:01

zlotooka, rzumiem, Jas tez sie pozno zaiteresowal stalymi pokarmami, w wieku Zosi ledwo co jadl. Ale jak juz ruszyl to w wieku ok. 16 mies. zjadal zupelnie sam lyzeczka wielka miche kaszy na sniadanie. Chyba tylko uzbrojenie sie w cierliwosc moze pomoc ;)
Kamyk - 2015-05-02, 07:07

Martuś, mowisz, ze z jedzeniem dzieci ruszaja w 16 miesiacu no to dla nas wciaz jest nadzieja :lol:

zlotooka, jak Zosia pstanowi pojsc podobna droga jak Natka to jeszcze czekaja Cie atrakcje typu:
- "wyjadanie" ryzu slomka
- "palaszowanie" kaszy gryczanej spodem kubeczka
- wylewanie zawartosci kubka, talerza na tacke i zlizywanie/zsiorbywanie z owej
- tworzenie wiez (klckami zupelnie nie jest zaintersowana, ale pieczone warzywka sa jak najbardziej cool w tym celu)
- "nakazanie" podania wiekszej ilosci kubeczkow i robienie mikstur w owych
- i wiele wiele innych ]:->

Ja wciaz podchdze do tego na luzie, bo widze jak wiele jej to daje. Koordynacja reka-oko rewelacja, potrafi przelac jeden pelen kubek wody do drugiego bez rozlania kropelki i tak kilkanascie razy.
A i na pocieszenie powiem, ze obecnie w ponad 90 przypadkow na podldze nie laduje nawet okruszek, a w wiekszosci i krzeselko czysciutkie, wiec eksperymenty ograniczyly sie do tacki ;-)

zlotooka - 2015-05-02, 12:39

Kamyk, hehe, punkt trzeci już mamy :lol:

Kamyk napisał/a:
wylewanie zawartosci kubka, talerza na tacke i zlizywanie/zsiorbywanie z owej


Chociaż żółtko w koktajlu zabiło mnie najbardziej.

I jak tu nie zwracać uwagi na "jedzące" dziecko, zgodnie z zaleceniami książki o BLW? :mryellow:

mięta - 2015-05-12, 22:05

Dzień dobry. :D
Od dawna interesuję się tematem rozszerzania diety, o BLW coś tam słyszałam i już mi się sama idea spodobała, a ostatecznie przekonała mnie przez przypadek moja mama. Zapytała mnie co sądzę o matkach, które kupują najdroższe, wypasione zabawki swoim dzieciom, a gdy te rozgniotą jakieś warzywo, pokruszą jakieś ciastko czy wyleją zupę to na nie krzyczą i mówią, że nie wolno, podczas gdy dziecko w ten sposób poznaje świat lepiej niż dzięki najlepszym zabawkom. Postanowiłam więc się przyłożyć do tematu i właśnie kończę książkę! ;)
Jeszcze mam trochę czasu, ale już teraz chciałabym zacząć rozglądać się za potrzebnymi (lub mniej potrzebnymi:D) "gadżetami" do jedzenia, bo ja lubię mieć wszystko wcześniej przygotowane. :D
W związku z tym mam pytanie do Was, jakie i czy polecacie: krzesełko, miski, kubki, sztućce, te takie śmieszne kaftany itp.?
Wiem, że wiele osób poleca Antilop, ale to dość tanie krzesełko i nie jestem pewna, czy w związku z tym będzie dobrej jakości. Jeśli nie, to wolałabym dopłacić parę złotych i zakupić lepszy sprzęt.
Na początku myślałam sobie, że będę chciała podawać dziecku sztućce w razie, gdyby pewnego dnia zachciało mu się naśladować nas i też spróbować nauczyć się ich używać. W książce jest napisane, żeby proponować jedzenie na pustej tacy, bo takie gadżety rozpraszają. A co Wy o tym myślicie?

Jeszcze jedna sprawa dotycząca menu. Co Wy zaproponowałyście swoim wegetariańskim dzieciom na początku? :D W książce jest napisane, żeby podawać 2-3 rzeczy i jako przykład - marchew brokuł i pasek mięsa. :o Generalnie mam zamiar wybrać się do dietetyczki (reklamuje się, że układa diety wegetariańskie, no zobaczymy) po to, by mi żaden "mądry" nie gadał, że przeze mnie dziecko nabawi się niedoborów. Po przeczytaniu podrozdziału dotyczącego wegetarian się przestraszyłam.

Z góry dziękuję za pomoc i przepraszam, że tak się rozpisałam.
Pozdrawiam. :)

panikanka - 2015-05-12, 22:34

mięta, my co prawda na samym początku rozszerzania diety, ale może ci pomogę
Mamy krzesełko z Ikei właśnie tą antylopę, jak je rozpakowaliśmy i złożyliśmy to stwierdziałam, że jest jeszcze fajniejsze niż myślałam, na razie sprawdza się super, jest stabilne,ma dużą tackę, da się łatwo wyczyścić, no i według mnie jest najładniejesze z wszytskich plastikowych krzesełek jakie widziałam bo jest proste (drewniane mi się bardziej podobają, ale są mniej praktyczne) a te wszytske takie duże z regulowanymi oparciami, miękkimi ceratowymi siedzeniami - wydaje mi się że to niepotrzebne bajery, szybko się brudzą i robią brzydkie, są też dużo cięższe.
Ja nie daję Chomikowi żadnych gadżetów, misek, sztućców, bo to rzeczywiście go rozprasza, zresztą rozprasza go jak na razie WSZYSTKO, nie tylko to co leży przed nim ;-) Ale na tacce ma tylko żarło, ewentualnie żarło na łyżeczce żeby sobie sam celował do buzi.
A na początek chyba najlepsze warzywa, gotowane na parze albo pieczone czy gotowane, marchewka, pietruszka, seler, ziemniak, brokuł, burak...

mięta - 2015-05-12, 22:58

panikanka, przekonałaś mnie. :D Mam nadzieję, że małżonkowi uda się kiedyś zajechać do Ikei...

A wodę w czym podajesz? Ja bym chciała, żeby uczył się pić z otwartego kubka, ale podobno są różne jakieś dziwne...
Właśnie zamierzam zacząć od warzyw. Tylko zastanawiam się nad jednym. Jest napisane, że najlepiej dawać okazje do jedzenia najczęściej jak to tylko możliwe, czyli mogłabym w sumie za każdym razem, gdy ja jem, sadzać młodego i dawać mu to co mam ja. Tylko ja nie mam zamiaru cały dzień jeść wyłącznie warzyw na parze. :D No i oprócz tego mam inne wątpliwości co do tego podawania wszystkiego tego co my jemy, ale to może jakoś z czasem opanuję...

zlotooka - 2015-05-13, 08:22

mięta, napiszę Ci jako początkowo ogromna entuzjastka BLW, której z czasem ten entuzjazm opadał i wznosił się jak sinusoida, a teraz stosujemy metodę mieszaną (BLW + karmienie łyżeczką).

- krzesełko: polecam Antilop. Mamy w piwinicy takie wielkie, regulowane, podnoszone itd, Zosia się w nim utopiła i nadal na pewno byłoby za duże! Nie dosięgała nawet do tacki. Antylopa się łatwo myje, jest prosta, i stabilna. Można ją nawet upchnąć w bagazniku (choć na wojaże lepsze takie plastikowe krzesełko turystyczne, my mamy takie: hxxp://allegro.pl/turystyczne-krzeselko-do-karmienia-baby-luca-3-w-1-i5260560541.html)
- sztućce, naczynia - na początek nie polecam, bo dzieć będzie raczej nimi rzucał. Teraz zaczynam dawać Zosi łyżeczkę, czasem trafi sama do dzioba, miseczkę, którą wylizuje :lol:
- kubek: Zosia generalnie wody nie pija (po co, skoro jest cyc??), ale umie pić z Doidy - używamy do zupek, koktajli itd. Jest to super sprawa, ALE: da się rozlać na siebie i wszędzie, więc po posiłku obowiązkowe mycie Zo + kuchni :-/ Drugi efekt uboczny: nie umie pić z żadnych zamkniętych "niekapków", które na wyjścia byłyby przydatną opcją.
- śliniaczki: polecam takie czerwone i niebieskie fartuszki z Ikei, z rękawkami. My pod spód zakładamy jeszcze plastikowy śliniak, bo przy piciu zawsze się poleje :roll: a i tak często body i spodnie do zmiany :roll:
- menu: tym się tak bardzo nie przejmuj! Jeśli będziesz nadal karmić piersią na żądanie, dziecku niedobory nie grożą. A i tak zje to, co samo wybierze (Zosia np odżywia się głównie ogórkiem - na niedobory ma szansę :mryellow: ) Na bilansowanie diety przyjdzie czas, jak dziecko się odstawi (tak mi się wydaje). Na początek najlepsze warzywa na parze: fasolka szparagowa, cukinia, ziemniak. Wy akurat chyba traficie na sezon, więc będzie w czym wybierać :-D
- "dziecko je, to co my" - well... Tu jest moim zdaniem najsłabsza strona BLW! Bo to jest chyba niemożliwe. Tzn czasem uda mi się ugotować coć, co Zo może też zjeść (np wczoraj - zapiekanka z jaglanki, niesolona, ale z suszonymi pomidorami, więc teoretycznie też nie powinna), ale ten brak soli dla niemowlaka eliminuje automatycznie wiele potraw. U nas jest tak: na śniadanie "jemy" mniej więcej to samo, tzn ja jakąś kaszkę z roślinnym mlekiem, Zosia dziubnie z 2 łyżeczki (karmię ją), daję jej do tego trochę koktajlu zielonego (naszego) w Doidy, jakiś owoc, suszony lub świeży (zazwyczaj ląduje na podłodze). Obiad: czasem to co ja, przeważnie warzywa na parze lub jakieś cuda typu kotleciki. Kolacja: ogórek :lol: , do tego kawałek wafla ryżowego z jakąś pastą (np z fasoli - niesolona), zupka specjalnie dla niej ugotowana.

Ach, no i najważniejsze... Życzę Ci, żeby Twój synek szamał wszystko chętnie, jak to opisano w książce, i tak mu zostało na lata... Ale może się zdarzyć, że zamiast tego będzie zrzucał, zgniatał, wiercił się, chciał wyjść... I że nie spróbuje specjalnie przygotowanych super kotlecików jaglano-soczewicowych :-P Przygotuj się na to zawczasu i nie przejmuj się! Ja się nie przygotowałam, i przejmowałam :roll:

Miłej zabawy!!! Kiedy zaczynacie??

mięta - 2015-05-13, 10:50

zlotooka, na początku dziękuję za podpowiedzi i życzenia.:D Fajnie by było, gdyby chętnie jadł, ale ja zawsze wolę nastawiać się do wszystkiego negatywnie, żebym później mogła powiedzieć "a nie mówiłam" albo mieć pozytywne zaskoczenie, a nie martwić się, że miało być tak pięknie a nic z tego nie wyszło. :P Także: będzie bałagan, fura prania, nic w buzi nie będzie lądowało przez najbliższy rok, tylko na podłodze, ścianach i suficie (ewentualnie w trawie). :D
Mam takie nagranie ze swojego dzieciństwa - mama nagrywała (wielką kamerą na VHS) mnie i mojego brata jak jemy. Miałam wtedy 1,5 roku. Siedziałam sobie w krzesełku i łychą wsuwałam jakąś kaszę czy coś. Żadnego rozrzucania po ścianach, wylewania i zlizywania z tacy itp., a mama o żadnym blw nie słyszała. Oby kurczak poszedł w moje ślady. :D

-OK, na początek miseczki i sztućce w szafie, ale... na później, jakie polecacie?
-No właśnie i tu pojawia się pytanie - co to jest Doidy? Warto zakupić? W książce było napisane że to jest jakiś krzywy kubek, ale szczerze mówiąc nie zrozumiałam o co chodzi i jak to ma pomagać. :P Mimo wszystko chciałabym od początku proponować wodę, żeby ten mlekopijca się do niej jakoś przekonał. My pijemy wodę i dobrze by było, żeby i on ją polubił...
-Widziałam, że niektórzy w ogóle sadzają gołe dziecko do posiłku, wtedy przynajmniej odpada pranie, zostaje tylko mycie dziecka. :D (I tak 5-6 razy dziennie!? O mamooooo)
-Moim zdaniem najważniejsza jest różnorodność w tym menu. Chciałabym dać mu do posmakowania dosłownie wszystko co się tylko da (oczywiście w granicach rozsądku!), jedynie mam problem z tym, JAK to podawać. Ale wiem, że mleko to podstawa, więc tym ile zje się nie przejmuję. :) Ano, fajnie z tym sezonem się trafiło, zwłaszcza, że mamy swój ogródek. :D
-No, ogórek to chyba nie jest najlepsza podstawa diety. :D Z tym niesoleniem to będę musiała się tego nauczyć... Ale dla mnie jeszcze gorsze są słodycze. :( Jestem od nich uzależniona, próbuję z tym walczyć, ale ciągle przegrywam. :( Ciężka praca przede mną ;(

A możemy zacząć na koniec czerwca, ale zobaczymy jeszcze jak to będzie z tym siedzeniem i sięganiem po jedzenie...

kml - 2015-05-13, 11:05

Mi Antylopa nie przypadła do gustu :P Zdecydowanie regulowane krzesełko lepiej nam sie sprawdza, szczegolnie, ze lubimy niektore posilki jesc przy stoliku i mozemy opuscic mloda do naszego poziomu. Najlepiej gdybys sobie obejrzala na zywo.
A codo skafandrow to tylko Ideowe, najlatwiej sieje pierze.

zlotooka - 2015-05-13, 12:13

kml, może dlatego, że a) Iga jest duża :-P i dosięgała od razu do tacki, b) nie stosowałyście BLW, a wtedy to nie ma takiego znaczenia.

Antilopy sa w wielu restauracjach, kawiarniach, przed kupieniem możecie sobie młodego przymierzyć.
Doidy:
hxxps://www.google.pl/search?q=Doidy+cup&newwindow=1&espv=2&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=BCRTVdmiOuHnygPx44CYCA&ved=0CAcQ_AUoAQ&biw=1242&bih=585
Zosia ogarnęła samodzielne picie z niego w wieku około 7 m-cy. Tzn jak chce, to pije, jak nie, to robi z tym piciem różne inne rzeczy :lol:

mięta - 2015-05-13, 14:16

No nie mogę, kubek za 30zł, ahahahah:D
Veronique - 2015-05-13, 16:11

Tez uważam ze ten kubek przereklamowany i go niby mam (prezent od rodzicow na własne życzenie zreszta). Nie używamy za czesto, najlepszy dla nas okazał sie zwykły, normalny plastikowy kubek (za kilka złotych). Ten skos powodował u mojego dziecka ze za szybko jej leciało i za duzo wiec sie krztusila. Z normalnym kubkiem sie nie krztusila. I mniej rozlewa. Nawet ostatnio wyjelam z szafy doidy i znow sie spektakularnie zakrztusila - zaśmiewajac sie w nieboglosy z tego (zawsze ja to bawiło). Dla mnie doidy to troche udogodnienie na sile. Przynajmniej moja córeczka nie potrzebowała tego skosu by załapać jak sie pije. A wręcz jej ten skos przeszkadzał.

Jestem wielka fanka blw - zreszta Danika jeszcze większa. Ma juz prawie 13 miesięcy, nie była karmiona łyżeczka i nie jest. Z perspektywy czasu wyglada to tak (uwaga, bedzie przydlugawo):

- je fajnie i z radością (ona z tych co jedzą od razu przy rozszerzaniu, pamietam miała 6miesiecy i kilka dni jak zjadła pieczonego bakłażana i go potem elegancko wysrala niemal w niezmienionej postaci )
- bałagan był nieziemski (wg moich pedantycznych kategorii) - wg teorii znajomych którzy to widzieli i rodziny, wcale nie taki zły, do tej pory mycie obowiązkowe rączek, całej twarzy, czesto zmienianie całego ubranka, mimo fartuszkow ikeowskich, czekam na upały - bedzie jadła w samej pieluszce!
- teraz czasem jest super czyściutko dookoła a czasem gorzej niz jak miała 6 miesięcy. To zależy czy jest głodna. Daje jej bez problemu zupę pomidorowa krem, czy pesto z buraków bez żadnej interwencji w to co z tym robi i nie musze przemalowywac kuchni potem. Nie sztuka dać kawałek ziemniaka i marchewki ;-)
- nie liczyłam i nie liczę tego ile je (jedna z głównych idei blw, ale tu na forum widze, ze dziewczyny skrupulatnie liczą i sie przejmują ze mało...), zaufalam jej totalnie - polecam (bo wtedy sie nie stresuje, stres wyczuwa dziecko i potem mniej je i moim zdaniem to błędne koło), wiem, pewnie ktos mnie skrytykuje, ze mam jedzace dziecko, dlatego nie liczę, ale nigdy nie liczyłam, choc na oko widze ze czasem je mniej a czasem wiecej. Podczas wirusowki nie jadła prawie wcale - tylko pierś (jako mądra przedstawicielka swego gatunku ;-) )
- kupiliśmy jej najtańsze krzesełko z ikei (plastikowe) białe, bez obić, kolorkow itd. Moim zdaniem istotna jest łatwość w myciu (wole drewniane ale obawialam sie ciągłego mycia i tego co sie z farba bedzie działo). Pod dupke jej dałam zwykła mała poduszeczke ktora ubrałam we własnoręcznie uszyta poszewke z zasłony prysznicowej - jedna z lepszych inwencji - myje lub pierze sie super łatwo - schnie w minutach.
- jemy razem w tych samych porach wiec to dla mnie wygoda tez
- zrewidowalam dietę - jemy praktycznie to samo, od początku praktycznie jadlysmy, przeżyłam jedzenie parowanych warzyw (moj maz tez), kasz rozgotowanych by łatwo je chwytac, dzięki temu jedliśmy bez soli, a teraz daje dosłownie szczyptę max do wielkiego gara, jemy pieczone warzywa, kotlety, zupy, sosy warzywne, tarty warzywne robie, hummusy, guacamole, lubimy jesc surowe warzywa (moj maz nazywa to gorilla food) albo warzywa duszone ( pig food - moj maz lubi takie określenia). Generalnie mała je to co my i wg mnie je tak ponieważ zawsze jej to proponowalismy, nie rozgraniczalismy nie udawaliśmy ze ma to samo. A gdy mieliśmy ochote na cos nie bardzo dla niej - to w czasie jej drzemki na przykład. Do tej pory jak mała ma drzemkę, jem sobie marynowane grzybki, korniszony, popcorn i takie tam (wole takie rzeczy niz słodycze).
- to tez jest minusem, ze jemy to samo - bo potrafi sie awanturowac np o piwo. O dziwo działa cos takiego, ze pokojnym głosem mowie jej ze to dla dorosłych, ze dzieci nie piją, wymieniam znane jej dzieci które tez nie piją, i jej siostrę (córka męża ktora ma 10 lat, ktora Danika uwielbia), ze ona tez nie. I daje spokój diablica. To domaganie sie wszystkiego zaczęło sie z miesiac temu.
- w podróży moze byc troche problem ze zdrowym zarciem np. w restauracjach ale ostatnio udaje mi sie przekonać obsługę by podali warzywa bez soli itd.(tez odkąd skończyła rok zluzowalam z tym ze ZAWSZE musi byc zdrowo, eko, itd.) Jak zje raz grillowane warzywa z tłuszczem lub chleb nie na zakwasie to świat sie nie zawali)
- zlotooka wspominała ze niedobory sie nie robią jak sie jest na piersi, ja sama nie wiem do konca jak jest, tzn to nie bedzie argument przeciwko blw -bo moje dziecko je całkiem ok - tylko ogolnie refleksja na temat ogolnie jedzenia niemowlat, jedna lekarka na jakiejs kontrolnej wizycie po przebytej wirusowce - usłyszała szmery nad sercem, co miało oznaczać ze krew jest rozrzedzona i moze brakować żelaza. Zrobiłam morfo podstawowe plus żelazo i ferytyna, żelazo wyszło wszystko lekko poniżej granicy, i duże braki w ferrytynie, hb 10,7. Były głosy ze to fizjologia. Nie wiem, generalnie juz z tego ja wyprowadziłam zmasowanym atakiem koktajli z pietruszki (pije duzo!) i troche dałam actiferolu - bioprzyswajalnego żelaza dla niemowląt zmieszanego z woda. Nie wiem czy jakies błędy popełniłam, w każdym razie o żelazo bardzo dbam teraz i nawet daje jej żółtko raz na kilka dni.

Ogolnie bardzo polecam blw, daje duzo radości i nam i jej. Synek znajomej, ktory ma 1,5 roku je super elegancko i nic nie rzuca na podłogę - tez na blw. Kolejne dziecko, które sie, mam nadzieje pojawi wkrótce ;-) rownież bedzie samo jadło.

koko - 2015-05-13, 16:37

Veronique napisał/a:
Ten skos powodował u mojego dziecka ze za szybko jej leciało i za duzo wiec sie krztusila. Z normalnym kubkiem sie nie krztusila. I mniej rozlewa.

U nas podobna historia z córką. Za to synowi doidy sprawdził się niesamowicie, to był jego ulubiony kubek, pił z niego sam mając jakieś 6 czy 7 miesięcy.

zlotooka - 2015-05-13, 16:44

Żeby nie było - też polecam BLW!
Tylko że u nas nie wszystko z książki się sprawdziło, po prostu.
A co do jedzenia tego samego - ja codziennie wcinam ciasta, domowe, ale jednak z cukrem, na kolację dużo chleba, a na obiad lubię rzeczy w sosach, pikantne, poza tym czasem jem przez 3 dni to samo, a Zosia chciałabym, żeby miała większe urozmaicenie. No ale na pewno da się, jak ktoś się postara. Zosia na razie się nie domaga, jak zacznie, to może już będzie w stanie te moje dania jeść i jej pozwolę.

Veronique - 2015-05-13, 20:43

Ah i jeszcze dodam (to moze byc plus lub minus) - moim zdaniem blw = długie karmienie piersią, choc osobiście widziałam przypadek ze dziecko w wieku 13 miesięcy sie odstawilo. Wspomniany chłopczyk półtoraroczny, pewnego dnia tak sie najadł na kolacje ze zasnął na krzesełku :mryellow: , rodzice go położyli spać i spał do rana. Teraz juz nie domaga sie w nocy piersi. Ani za dnia - od 13 miesiąca życia. Budzi sie czasem, ale piersi nie szuka.
To jedyny znany mi przypadek ze dziecko samo w tym wieku i to na blw podziękowało cycowi. Chciałabym zeby u nas pewnego dnia tak to wlasnie przebieglo!

zlotooka - 2015-05-13, 20:58

Veronique, u nas dziś przed kolacją cyc, na kolację sporo zjedzone, a po kolacji drugi cyc :-P Także wiesz :lol:
Veronique - 2015-05-13, 21:07

I jeszcze co do sztućców, ja dosc szybko kładlam jej łyżeczkę lub widelec na blacie, jakos po 7 miesiącu, zeby sie zaznajomila ze sprzętem, dopiero około 10 miesiąca mozna powiedziec ze robiła z nich użytek jedzeniowy, wcżesniej to były próby i eksperymenty :-) polecam sztućce super lekkie i płytkie.
Teraz ma zestawik a la metalowy po swojej siostrze, styrany, ale fajnie sie nabija porządnym widelcem a nie jakimś plastikiem. Bardzo ja cieszą nabite przez siebie kawałki jedzenia.
Około 7 miesiąca kupiłam jej tez miseczkę z przyssawka, jednego koloru, bez bajerow i to pomogło mojej dziecinie sie skoncentrować na jedzeniu, mniej miazdzyla na blacie...pózniej nauczyła sie odsysac i obserwowała jak leci w dół, teraz (13m) daje jej czasem z przyssawka czasem bez, generalnie je z nich łyżka lub widelcem, a jak skończy wysypuje resztę na blat a potem go czyści rekawami :-)
Na koniec czasem zrywa z siebie fartuch i rzuca na blat.

A jak podawać, po prostu pokroj w słupki kawałki warzyw parowane na początek (u nas hitem była i jest cukinia i brokul, papryka czerwona ma lepsze i gorsze czasy, bakłażan tak samo, buraki sa zawsze dobre dla naszej Daniszki, ziemniak na początku był olewany, teraz wręcz przeciwnie) Sama zobaczysz mięta co Twojemu dziecku bedzie smakować, co nie. My na początku myśleliśmy ze D zje dosłownie wszystko. I w sumie je, wiecej jak jej smakuje, mniej jak nie. Nie przekłada sie to na wagę, jest dosc szczupła - wazy 9.400 przy 78 cm.
O blw i Danice mogłabym pisac godzinami. Moge byc ambasadorka tej metody i robić prezentacje. Pożyczam moja książkę, ale jakos kolezanki czy szwagierka nie bardzo to widza. Jedna dobra znajoma raz widziała Danike 6,5 miesięczna, wcinajaca u niej w domu, z nami przy stole banana (nie w kawaleczkach, po prostu kawal banana trzymała w łapkach jak zwinna małpka i jadła). A najlepsze było ze nic jej wtedy nie upadło na podłogę :mryellow: , siedzieli z mężem i dosłownie sie gapili na mała mówiąc ze czegoś takiego jeszcze nie widzieli, karmiac wtedy swojego 2 letniego synka łyżeczka obok. Maja teraz córeczkę, ktorej niedługo beda rozszerzać dietę, znajoma powiedziała, ze chce zastosować blw :-) 8-)

Veronique - 2015-05-13, 21:16

zlotooka napisał/a:
Veronique, u nas dziś przed kolacją cyc, na kolację sporo zjedzone, a po kolacji drugi cyc :-P Także wiesz :lol:


Rozumiem ]:-> u nas tez tak było, teraz nie karmie przed kolacja (no dobra dzis karmiłam bo mi sie nic na podwieczorek nie chciało robić), ale z miesiąca na miesiac jest coraz mniej piersi. Raz nawet zasnęła bez piersi z tata w łóżku jak poszłam na fitness...bez płaczu.
Ja tego odstawienia nie widze w ogóle. Nie chce stresu, płaczu, historii o "cycusiach które śpią, sa chore, itd", co to w ogóle za słowo: cycus.
Wierze ze Daniszka sama pewnego dnia sie odstawi.... :-P

zlotooka - 2015-05-13, 21:26

Veronique napisał/a:
co to w ogóle za słowo: cycus

Ja takiego używam, zamiannie z cyc, cyculin, cycyś itd. Słowo jak słowo :-P

Też miałam dziś nie karmić przed kolacją, ale było bolesne zderzenie głowy z podłogą i szybki środek przeciwbólowy był potrzebny :-P

Ja też chciałam być ambasadorką BLW, teraz jestem bardziej sceptyczna, przeprosiliśmy się też z łyżeczką, bo czasem Zosi nie chce się jeść samodzielnie, a z łyżeczki wcina. Myślę, że do każdego dziecka trzeba podejść indywidualnie, i nie wierzyć we wszystko z książki BLW :->

panikanka - 2015-05-13, 21:33

Veronique fajnie piszesz o karmieniu swojej córci, super że u Was BLW się sprawdza w 100% A z historii o odstawieniu się 13 miesięczniaka się uśmiałam :mryellow: zasnął z przeżarcia w fotelu i się odstawił :mrgreen: Mi by było chyba smutno jak by Chomik się tak wcześniej odstawił od cycka, tak lubię go karmić ;-) No ale w tej metodzie o to właśnie chodzi, że dziecko odstawia się samo we właściwym dla siebie czasie.
Veronique - 2015-05-13, 21:34

zlotooka napisał/a:
Veronique napisał/a:
co to w ogóle za słowo: cycus

Ja takiego używam, zamiannie z cyc, cyculin, cycyś itd. Słowo jak słowo :-P



Mnie za bardzo sie to kojarzy z zupka, obiadkiem, warzywkami..choc masz racje, nic złego w tych słowach nie ma ;-)
Zależy w sumie jeszcze w jakim kontekście użyte... :-)
Kiedys sie śmiałam przez 15 min jak moja mama stwierdziła ze "umyje Danisi głowę szamponikiem..."

panikanka - 2015-05-13, 21:37

Veronique napisał/a:
Kiedys sie śmiałam przez 15 min jak moja mama stwierdziła ze "umyje Danisi głowę szamponikiem..."
a co zdrobnienia cię tak śmieszą? Moja teściowa by wyraziła tą myśl tak: "Babunia zrobi Chomiczkowi plum plum" :mryellow:
Veronique - 2015-05-13, 22:09

panikanka napisał/a:
Veronique fajnie piszesz o karmieniu swojej córci, super że u Was BLW się sprawdza w 100% A z historii o odstawieniu się 13 miesięczniaka się uśmiałam :mryellow: zasnął z przeżarcia w fotelu i się odstawił :mrgreen: Mi by było chyba smutno jak by Chomik się tak wcześniej odstawił od cycka, tak lubię go karmić ;-) No ale w tej metodzie o to właśnie chodzi, że dziecko odstawia się samo we właściwym dla siebie czasie.


A dziekuje, jestem wielka entuzjastka blw i dlatego pewnie tak sie tym ekscytuję ;-)
Ja tez padlam jak usłyszałam, ze synek jej zasnął przy stole. Nie uwierzyłbym gdybym nie uczestniczyła w kilku jego posilkach. Je takie ilości ze głowa mała, ja myslalam ze Danika je sporo ale to NIC w porównaniu do tego co on je. Pojechaliśmy raz na weekend w gory, mama ugotowała mu owsiankę, zjadł miskę, potem przyszedł do mnie i zaczął machać łapka żebym mu dała spróbować od siebie swojej jaglanki z dodatkami - dałam, powiedział/pokazał ze chce moja porcje (zeby było wesoło po chińsku, jest pol Węgrem pol Chińczykiem wiec komedie miałam darmowa) dałam mu, wyczyścił, potem wygrzebal skądś mandarynki i banana, na koniec zagryzł jabłkiem i dopiero był szczęśliwy. Mały i chudy jest ale brzuszek ma.
Kocha jesc. A jakie ilości je do wieczora nie bede pisac.

Ja bym chciała zeby Dani troche ograniczyła (tak ze 2 razy na dobę fajnie by było karmić) moze by mi sie wtedy udało zmajstrowac jej rodzeństwo... ;-) na czym nam zależy :-)

Veronique - 2015-05-13, 22:20

panikanka napisał/a:
Veronique napisał/a:
Kiedys sie śmiałam przez 15 min jak moja mama stwierdziła ze "umyje Danisi głowę szamponikiem..."
a co zdrobnienia cię tak śmieszą? Moja teściowa by wyraziła tą myśl tak: "Babunia zrobi Chomiczkowi plum plum" :mryellow:


Az strach sie bać co miałaby na myśli ;-) ]:->

Od takich zdrobnień krótka droga do seplenienia - czego nie znoszę. Na naszym ślubie i weselu Dani miała opiekunkę (przyjaciółkę mojej mamy) ktora mówiła do niej mniej wiecej tak: "ślićna dziewcinka jeśteś, źlubmy siobie śpacielek". Od tej pory mam awersję nawet do zdrobnień. Ale babka fajna, Danika sie z nia dobrze czuła, wiec machnęłam ręka. Plus to na prawdę rozluźnialo atmosferę, bo troche byłam zestresowana, impreza była wielka i mnóstwo gości przyjechało praktycznie ze wszystkich kontynentów :-) , wiec stresior był zeby sie wszystko udało. A ta wyjeżdżała z takim akcencikiem i juz sie robiło wesoło. Na szczęście D miała 3 miesiace. I wierze, ze jej nic w głowie z tego nie zostało.
Moja mama ma tez troche tendencje do plum, plum czy am am, a ja po prostu mowie jej ze idziemy sie kąpać czy jesc i ewentualnie pokazuje jeszcze w języku migowym dla niemowląt. Nuda z matka jest.
Moze przesadzam :-P
I voila zrobił sie off top.

kml - 2015-05-13, 22:34

zlotooka napisał/a:
kml, może dlatego, że a) Iga jest duża :-P i dosięgała od razu do tacki, b) nie stosowałyście BLW, a wtedy to nie ma takiego znaczenia.

Nie wiem czy dosięgała, bo w wieku 6 mies. nie siedziała. Jak zaczela siedziec, to dosiegala, a jest srednim dzieckiem, 6-9 mies. nosila ciuchy na 74. BLW nie stosowalam, ale niektore rzeczy dostawala do samodzielnej konsumpcji.

mięta - 2015-05-13, 23:00

A ja mówię mleko. :D W ogóle, przystawiając kurczaczka do piersi śpiewam sobie "mleko mleko mleko, mleko mój kolego" w nadziei, że kiedyś zacznie jakoś reagować na to słowo. :D A słowa "cyc" nie lubię, gdy nie używa go posiadaczka takowego, np. "karmisz go cyckiem" "daj mu cyca" "usypia przy cycku". Moim zdaniem pierś brzmi ładniej, a cyc to mi się kojarzy z waldkiem kiepskim. :O

Wracając do mojego BLW. :D Veronique, BARDZO dziękuję za dodanie mi otuchy swoim pozytywnym doświadczeniem. ;) Ja też staram się jakieś innowacje wprowadzać do naszej kuchni, w ogóle ostatnio trochę eksperymentuję, chce mi się próbować nowych rzeczy i takie tam, a gdy do nas młody dołączy to jeszcze bardziej się postaram. Też myślę, że świat się nie zawali od jednej nie-super-eko-maksymalnie zdrowej rzeczy, bo ja tak sobie ogółem patrzę jak inni jedzą w rodzinie i jak my, to już I TAK odżywiamy się całkiem nieźle, więc te domowe wypieki czy trochę soli (ja trochę, a na męża krzyczę jak tone soli gdzieś sypie, że z moim ojcem na neurologii z udarem wyląduje:/) nie przekreślają całej reszty. Boję się tylko o to co będzie, gdy młody urośnie i zacznie domagać się mięsa, słodyczy, słonych przekąsek i innych kolorowych rzeczy ze sklepu, ale to już inny temat... :( A alkoholu nie pijemy, więc u kogoś tylko może takie rzeczy zobaczyć.
Co do karmienia piersią to ja generalnie mówię tak - JEGO mleko, dla NIEGO się tworzy, więc ja tu nie mam absolutnie nic do gadania. Będzie pił ile będzie chciał. I nie wyobrażam sobie odmówić dziecku jego mleka, gdy o nie prosi. Chyba, że zdarzy się jakaś tragedia i rzeczywiście nie będzie mógł już pić, różnie być może.
A te sztućce, lekkie i płytkie, to w jakimś konkretnym sklepie dostanę, czy mam się rozejrzeć? Coś mi się obiło o oczy:D, że ikeowskie są spoko. Miski widuję ciągle takie z pięknymi rysunkami, może możesz też polecić gdzie dostanę bez bajerów?
I w ogóle, świetne imię, chyba je rozważę przy kolejnym... ;)

A czy jest może jakiś blog w stylu tego słynnego ala'antkowego, tylko w wersji wege? :D Jakieś takie kompendium wiedzy i źródło przepisów, w sensie, nie wiem co przygotować na obiad, wchodzę sobie na bloga i zawsze znajdę jakiś pomysł. :D Jak nie, to ja założę bobas lubi bezmięsny wybór czy coś :P

Dobra, czyli reasumując. Kupuję Doidy, Antilop, te kaftany bezpieczeństwa:D, sztućce lekkie i prostą miskę z przyssawką - choć nie wszystko może się od razu przydać, wiem, wiem. ;) A co na wyjścia? Ostatnio znalazłam w szufladzie butelkę niekapek (było kiedyś w komplecie z czymś, zapomniałam o niej i leżało z innymi niepotrzebnymi rzeczami:P)
A co jeśli kurczak nie będzie siedział stabilnie w wieku 6mcy? Czekać, czy sadzać sobie na kolanach i pozwalać ściągać żarcie z mojego talerza? I jeszcze się upewnię - siedzi stabilnie = siedzi prosto, bez podparcia i nie przewala się, gdy się go posadzi? Niekoniecznie musi sam siadać?

koralina1987 - 2015-05-13, 23:06

mięta, sam siada a sam siedzi to kolosalna roznica:) do BLW powinen siedziec stabilinie (posadzony )zeby sie nie gibal z boku na bok. Lila siedzi odkąd skończyła pol roku ale jeszcze sama nie siada choc coraz czesciej kombinuje w tej materii. Powodzenia zycze!
zlotooka - 2015-05-13, 23:07

mięta, ja trochę oszukiwałam z tym siedzeniem... Kupiłam do Antilopy tą poduchę dmuchaną, i z nią Zocha siedziała przez pierwszy miesiąc gdzieś około, bo tak to się gibała nieco na boki. Potem już siedziała prosto bez podparcia. Siadać zaczęła w wieku 8,5 m-ca.
Ale generalnie dzidź powinien diedzieć samodzielnie (siedzieć, a nie siadać).

A "cyc" oczywiście tylko ja mogę mówić, ew. tatuś ;-)

mięta - 2015-05-13, 23:47

U nas to jest tak, że w pozycji półleżącej strasznie się spina do pozycji siedzącej (nawet bez trzymania mnie za palce), ale jak już mu się uda, to jest pochylony do przodu no i totalnie niestabilnie siedzi. Ma czas, jeszcze... O MAMO JUŻ TYLKO 1,5 MIESIĄCA. :O
Nie znam się na "normach", ale wygląda na dość sprawnego fizycznie, zawsze lubił pozycję na brzuchu, a teraz, gdy nauczył się dwa tygodnie temu przekręcania na brzuch, to właściwie już w ciągu minuty od położenia go na plecach się sam przewraca. I ostatnio też, leżąc na brzuchu oczywiście, przyciąga kolana do brzucha, tak jakby chciał raczkować (haha, głupek, a nie umie! :D ), więc generalnie pełza po całym dywanie (interweniuję, gdy wylezie na panele, bo jednak lepiej walnąć się w miękki dywan niż w deskę). Więc może i nauczy się siedzieć... Bardziej się martwię o chwytanie żarcia i w ogóle o zainteresowanie nim. Zobaczymy... A, i ma pierwszy ząb, więc jest szansa, że będzie miał czym trzeć. :D
I w ogóle, naczytałam się o dzieciach co w wieku 6 miesięcy kompletnie nie siedzą same, a tu dziecko kuzynki jeszcze 5 miesięcy nie miało, jak siedziało samo bez podparcia. A teraz ma 5,5 i ostatnio kuzynka pisała, że wsunął 2,5 palucha kukurydzianego, nie jest blw. Niesamowite, jak różne są dzieci.

Veronique - 2015-05-14, 00:23

mieta
Mam nadzieje, ze moj entuzjazm choc troszkę przyjedzie na Ciebie.
Ja sztućce znalazlamw aptece tu na Wegrzech, rzucily mi sie w oczy w gablotce i kupiłam takie:

hxxp://www.dziecko.eu/sztucce-dla-niemowlat/1021-moje-pierwsze-sztucce-avent.html

( napisane, ze od 12 miesiąca bodajże - a ja polecam do 12 miesiąca ;-) ), leciutkie i płytkie, maja co prawda jakis rysuneczek na końcówce - ale D nigdy sie tym nie zainteresowała jakos...i były dobre na początku, szczegolnie widelec, teraz wygodniej jej takim a la metalowym z ostrzejszymi widelkami - nabija nim elegancko a jak nie wychodzi to bierze w druga rękę i nabija sobie w ten sposob a potem zaciesza ze ma nabite i wola "ooo" i pokazuje :lol: a łyżka spoko cały czas.

Miska jest taka:
hxxp://www.smyk.com/babyono-miseczka-z-przyssawka-i-lyzeczka,p1079105133,swiat-niemowlaka-p
Daniki jest zielona cała i łyżeczkę tez ma w komplecie bardzo spoko, lekka, płytka. Do tej pory używamy.


A imie Danika jest starosłowiańskie z czasów gdy na naszych ziemiach panowało pogaństwo. Oznacza gwiazdę poranną, czyli Wenus :-) Oboje z mężem sie w nim zakochaliśmy. Na Bałkanach czasem mozna je spotkać jako Danica (wymawiane przez c). Na Wegrzech z kolei myślą, ze jestesmy porypani, bo Danika to skrót od męskiego imienia Daniel...nie dosc ze męskie imie nosi to jeszcze jego skrót...na porodowce położna zakładała kartę przyjęcia i nie wiedzieć czemu wpisywala imie dziecka (jeszcze nie urodzonego!) do dokumentów i 3 razy pytała czy to chłopiec a potem rozmawiała o tym z innymi i myślała ze mi na mózg skoczyło chyba od tej akcji porodowej. Do tej pory mamy rożne akcje z tym związane.
Kto to widział by na chłopca Danika mowić :evil:

Veronique - 2015-05-14, 00:27

Ps
I ja tez mowie mleko :-)

Martuś - 2015-05-14, 10:21

mięta, to, co piszesz o synku, o tym spinaniu do siadania itp to norma, moja tez od miesiaca w foteliku tak robi (bo nigdzie indziej nie ma okazji do pollezacej pozycji), pelza itp, ale to nie ma nic wspolnego ze stabilnym siedzeniem. Jednak jesli dziecko samo jeszcze nie siada ok. pol roku (a malo ktore to robi naprawde tzn. z pozycji na brzuchu, nie liczy sie przytrzymanie przy szczebelkach itp), ale posadzone nie 'sklada sie', to wg dobrego fizjoterapeuty mozna je posadzic na chwile na czas posilku (aczkolwiek mam watpliwosci, czy posadzic w wysokim krzeselku, gdzie nozki zwisaja i dziecko musi byc juz naprawde dobrze spionizowane, zeby w nim sie stabilnie trzymac (hxxp://dziecko.siostraania.pl/samodzielne-siadanie-niemowlaka/]tutaj merytoryczny art. o siedzeniu).
Co do gadzetow wszelkich, to tez polecam Antilop, proste rzeczy sa wg mnie najlepsze, a te krzeselka sa mocarne, przez kilkoro dzieci moga przejsc i dalej nie sa zniszczone, potem sa super tez do wszelkich prac plastycznych. Do do misek, sztuccow to ja przy Jasiu mialam plaskie lyzeczki i miski z przyssawkami Tommee Tippee i bardzo sie dobrze sprawdzaly, byly podobne do tych, ktore linkuje Veronique. Teraz to nawet nie wiem, co jest na rynku. Jesli chodzi o kubki, to dawalam Jasiowi ze zwyklego plus potem mial bidony z rurka, niekapkow za bardzo nie kumal, a rurke zalapal i super sie to sprawdzalo na wyjscia itp. Teraz planuje doidy kupic, ale nie pali mi sie na razie. Mam zamiar stosowac takie nieortodoksyjne blw, tak samo jak bylo przy Jasiu, wtedy nie znalam nawet tego pojecia, a robilam duzo rzeczy intuicyjnie, teraz bym to tylko troche zmodyfokowala. Mysle, ze grunt to brak spiny no i pamiec o tym, ze kazde dziecko lubi co innego, jedne wolą wszystko same i w kawalkach, a drugim szkoda czasu i chca byc karmione lyzeczka, bo za szybko je samodzielne jedzenie i jego nieefektywnosc nudzi i frustruje, tak jest szczegolnie z ruchliwymi dziecmi. W koncu istota tej metody jest odstawienie mleka kierowane przez dziecko, czyli proponuje mu sie piers jakis czas przed posilkiem stalym i ono ustala proporcje, kluczowy nie jest udzial lyzeczek czy ich brak, fajnie to jest opisane w artykule, ktory pare postow wyzej linkowalam. Jasiowi czesciowe karmienie lyzeczka nie zaszkodzilo, jak juz gdzies pisalam wsuwal sam kasze majac mniej niz 1,5 roku, mniej wtedy brudzil niz teraz :P

Veronique, mi sie tez bardzo podoba imie Twojej coreczki, szczegolnie wlasnie jego etymologia, dobre dla dziecka urodzonego o świcie ;)

Veronique - 2015-05-14, 11:45

Martuś napisał/a:


Veronique, mi sie tez bardzo podoba imie Twojej coreczki, szczegolnie wlasnie jego etymologia, dobre dla dziecka urodzonego o świcie ;)


Dziękujemy. Tak miało byc, miała sie urodzić o świcie ;-) ale wybrała godzinę 18:01. Za to teraz jest gwiazda poranna, budzi sie z wielkim uśmiechem i tuli do nas.

Co do siedzenia, nie wiem co doradzić, moja siedziała (posadzona przeze mnie) stabilnie w wieku 6, sama zaczela siadać z czworakowania jak miała 9 miesięcy. Moze poduszka o ktorej wspomina zlotooka ma sens? W tym wieku kilkanaście minut do posiłku nie powinno zaszkodzić.
Ja przez pierwszy miesiac jej proponowałam tylko obiad - raz dziennie. Potem jakos po 7 miesiącu dołączyłam kolacje, a jakis czas potem śniadanie. Teraz je 5 razy dziennie (albo wiecej jesli liczyć np. pierś do drzemki). Na początek proponuje raz dziennie...
I na początku przez pierwsze dwa tygodnie siedziała i jadła na moich kolanach. Potem dostała krzesełko - w wieku 6,5 miesiąca gdy byłam pewna ze na prawdę sie interesuje jedzeniem, w sensie ze wkłada kawałki do buzi.

mięta - 2015-05-14, 20:25

Martuś, dziękuję za artykuł. "Zdaniem fizjoterapeutki, jeżeli rodzic sporadycznie posadzi dziecko na chwilę na kolanach, to nic mu się nie stanie. " - ufff. :D Generalnie nie jest źle, bo tak jak wcześniej pisałam G uwielbia być na brzuchu - kładę go na macie na plecach, a on zaraz na brzuch się przewraca. Tak zazwyczaj spędzamy dnie, gdy nie muszę nic w kuchni robić (tam używam leżaczka, którego nie lubi ostatnio, więc i tak lądujemy u niego w pokoju na podłodze zaraz...). Niestety kuchnia jest na dole, a jego pokój na górze, więc nie mogę zająć się czymś w kuchni i tylko "zerkać" na niego. :( Aha i co do pozycji półleżącej, to jak G znudzi się nawet leżenie na podłodze, to ja siadam na takim czymś co się chyba budda bag nazywa i kładę go tyłem do siebie żeby poczytać mu jakieś książki, to wtedy się właśnie spina i "siada". Ale nigdy go nie sadzam obładowanego poduszkami ani nic z tych rzeczy. Przyjdzie czas, to się nauczy siedzieć stabilnie. Bez spiny.

Serdecznie dziękuję za rady. :) Znając życie jeszcze nie raz tutaj wpadnę z błaganiem o pomoc. :D
Już się nie mogę doczekać naszego blw. :) Ach, ten bałagan i brud. <3 Ale fajnie. :D

Martuś - 2015-05-14, 22:34

mięta, u nas tak samo z tym brzuchowaniem, chociaz Jas byl jeszcze bardziej brzuchowy, Ida czasem na plecach polezy. Ja 'jezdze' z mata bo calym domu (mieszkanie poki o male, wiec sie nie najezdze za mocno ;) ), bo Ida nie uznaje lezaczkow itp. tylko podlogowy styl zycias (tzn podlogowo reczny, z przewaga tego drugiego ;) ), a jak lezy sama to szybko sie nudzi, musi byc w centrum wydarzen, najlepiej jak robie jedzenie i wszystko pokazuje. I wlasnie tez nie da sie tak na ugietych nogach posadzic, chyba ze jej sie stopy caluje ;) A co do doczeknia to sam nie wiem, juz raz to przerobilam i mam mieszane odczucia, czy mi sie chce :P Chociaz zaczal sie u nas ten etap zainteresowania jedzeniem poprzedzjacy gotowosc do rozrzerzania diety i jak widze jej proby wypicia tego, co mam w kubku to mysle, ze moze byc smiesznie ;)
mięta - 2015-05-15, 17:12

Ja o to zainteresowanie jedzeniem obawiam się najbardziej. Owszem, z zainteresowaniem przygląda się jak jemy z rodziną, ale tak jak jest to opisane w książce, nie oznacza to gotowości do rozszerzania diety, a raczej zwykłą, naturalną ciekawość wszystkim tym co robią ludzie. A G w ogóle bardzo późno zaczął chwytać zabawki, przez długi czas tylko wyciągał ręce a potem wkładał je do buzi tak jakby sobie wyobrażał, że wkłada sobie właśnie to coś, co widzi. Jego pierwszą zabawką była kierownica taka do wózka niby, dostał ją od moich rodziców "na zająca" (ja nie obchodzę świąt, ale moi rodzice tak) - mama mu położyła ją na kolana w leżaczku to nawalał w nią i włączał te różne opcje, chwytał kierownicę i tak jakby nią kręcił... Aktualnie zabawka przydaje nam się w podróży, zwykle zasypia z jedną ręką na kierownicy a drugą na biegach. :D Teraz chwyta, nawet swoje stopy próbuje zjeść, ale to wszystko takie nieporadne jest.
A Ty Martuś dajesz Idzie napić się ze swojego kubka, jak chce? :)

amylee - 2015-05-15, 18:37

No, tez czytalam, ze zainteresowanie jedzeniem nie swiadczy o gotowosci do rozszerzania diety. Gdyby tak bylo, musialabym urozmaicic menu Poli juz kilka tyg temu, bo od tego czasu robi wielkie oczy i za kazdym razem przyglada sie co i jak jem. Teraz do tego ciumka jakby ssala cyca. Obserwuje z takim zainteresowaniem, ze kazdy posilek moge spokojnie zjesc :-)
Veronique - 2015-05-15, 18:52

Pare stron wczesniej przytoczylam fałszywe oznaki gotowości (wymieniane przez autorki ksiazki o BLW):
Sa to:
- budzenie sie w nocy
- wolniejszy przyrost wagi
- przyglądanie sie jedzacym rodzicom
- mlaskanie
- nie zasypianie po mlecznym posiłku
- duże dziecko
- małe dziecko

Piszą ze dziecko jest gotowe jak np siedząc u rodzicow na kolanach, nie zachęcane,samo ukradnie :-D kawałek czegoś i wsadzi to sobie do buzi. U nas tak to dokładnie wyglądało. 8-)
Wczesniej było duzo gapienia sie i mlaskania - ale sama do buzi nie pakowała nic. I tez zaczęła sie budzić częściej ok 4 miesiaca - ze niby głodna :-/

Veronique - 2015-05-15, 18:57

amylee napisał/a:
robi wielkie oczy i za kazdym razem przyglada sie co i jak jem. Teraz do tego ciumka jakby ssala cyca. Obserwuje z takim zainteresowaniem, ze kazdy posilek moge spokojnie zjesc :-)


Ona juz sie uczy :-) :-D Rewelacja. Fajnie ze ja sadzasz i "jecie" razem. Ja tez tak robiłam.

amylee - 2015-05-15, 21:07

Veronique, uczy sie, uczy, nieswmowita jest. To bardzo przyjemne patrzec na fascynacje dziecka. Dla niej wiekszosc rzeczy jest taka ciekawa. Nie pozostaje nic...jak tylko uczyc sie od niej ;-)
Martuś - 2015-05-15, 21:37

Cytat:
A Ty Martuś dajesz Idzie napić się ze swojego kubka, jak chce? :)

Niee, za wczesnie na to, ale za to zlizuje wode z wanienki ;)

kml - 2015-05-15, 22:09

Veronique napisał/a:
Piszą ze dziecko jest gotowe jak np siedząc u rodzicow na kolanach, nie zachęcane,samo ukradnie :-D kawałek czegoś i wsadzi to sobie do buzi.

Bez wzgledu na wiek?

amylee - 2015-05-15, 22:24

kml, hym, mi sie wydaje, ze jednak trzeba wziac poprawke na wiek. Pola teraz "siedzac" na kolanach wszystko bierze do lapek, a to z kolei laduje w paszczy. Jestem pewna, ze jedzenie wszamalaby z apetytem :-) Ale nie daje jeszcze...bo nie...Sama nie wiem, czemu. Chyba dlatego, ze taki jest obecny stan mojej wiedzy, a ona jeszcze sama nie siedzi. No i na pewno by nie pogryzla i tak latwo nie przelknela, a to by chyba bylo prawdziwym jedzeniem? Niby papka, to jedzenie, ale to prawie, jak mleko...w sensie, ze trzeba podac, a nie ze sama...
Mojej znajomej dzidzia wsuwala marchew i ziemniaki od 4,5msc, teraz ma 5,5, nic jej nie jest...Poza tym piers.To chyba indywidualna sprawa kazdego. Kiedys byly inne zalecenia i jakos maluszki jadly i zyja...No wiem, ze takie podejscie nie do konca jest ok, no ale przeciez dzieciaki kiedys nie byly inne...a teraz who sie jorgnelo, ze mleko najlepsze ;-) Zaraz pewnie, jak ktos na Pedrakach wspomnial, bedzie zalecenie, ze mleko do roku :-) a w swietle.tych komorekacierzystych, moze o dluzej

mięta - 2015-05-15, 22:54

Dawanie stałych pokarmów młodszemu dziecku (tj. młodszemu niż 6mc) nie jest dobrym pomysłem, ponieważ:
-Pokarmy stałe nie są tak obfite w kalorie i składniki odżywcze jak mleko matki czy mleko modyfikowane. Niemowlęta młodsze niż pół roku mają małe żołądki i dla zdrowego rozwoju potrzebują skoncentrowanego, dobrze przyswajalnego źródła kalorii i składników odżywczych.
-Układ pokarmowy niemowlęcia nie jest zdolny przyswajać wszystkich składników ze stałych pokarmów, więc przechodzą one przez układ pokarmowy, nie odżywiając dziecka w pełni.
-Jeśli dziecko dostanie stałe pokarmy zbyt wcześnie, jego apetyt na mleczne posiłki maleje i ilość przyswajalnych składników odżywczych jest niewystarczająca.
-Niemowlęta, które wcześniej otrzymują stałe pokarmy, są bardziej narażone na infekcje oraz w większym stopniu zagrożone alergiami, ponieważ ich układ immunologiczny jest niedojrzały.
Stwierdzono również, że wcześniejsze rozszerzanie diety dziecka może powodować większą podatność na rozwój takich czynników powodujących choroby serca, jak na przykład wysokie ciśnienie krwi.

Z książki. :D
Myślę sobie, że jakby spojrzeć ile dzieci w tych czasach ma alergie i jak często chorują (moja mama jest nianią i po tym, jak jej podopieczny poszedł do przedszkola ona do niego przychodziła tylko w czasie choroby - potrafiła siedzieć z nim 2-3 tygodnie, mieć wolne przez kolejne przykładowo 2-3 a potem znowu był chory i znowu musiała się nim zajmować) to to ma sens.
Poza tym, mój tata był karmiony piersią 3 miesiące a następnie babcia mu dawała mleko prosto od krowy - przypuszczam, że inne pokarmy też wtedy zaczął dostawać. Swój pierwszy dzień dziadka spędził na oddziale intensywnej opieki neurologicznej po wylewie jako najmłodszy na oddziale (50 skończył będąc w szpitalu właśnie). Przyczyna: nadciśnienie. Poza tym nie pamiętam żeby kiedykolwiek był szczupły.
Wierzę, że coś w tym jest.

amylee - 2015-05-15, 23:39

mięta, no, to mnie oswiecilas :-D czyli dobrze, ze sie nie spiesze z rozszerzaniem. Jakos pewnie samo wyjdzie.
No i jednak natura.wie, co robi. Nie bez.powodu laktacja trwa nieraz latami...

kml - 2015-05-16, 00:27

amylee napisał/a:
Zaraz pewnie, jak ktos na Pedrakach wspomnial, bedzie zalecenie, ze mleko do roku :-)

Jakie szczęście, ze mnie to zalecenie ominęło, bo bym oszalała :mryellow:

Veronique - 2015-05-16, 07:04

kml napisał/a:
Veronique napisał/a:
Piszą ze dziecko jest gotowe jak np siedząc u rodzicow na kolanach, nie zachęcane,samo ukradnie :-D kawałek czegoś i wsadzi to sobie do buzi.

Bez wzgledu na wiek?


Ponoć większość zdrowych dzieci zrobi tak wlasnie w okolicach 6 miesiąca. Niektóre 2 tyg wczesniej nie ktore pózniej. 6 miesięcy to umowna granica. Myśle, ze jesli dziecko tak wlasnie zrobi, na dodatek rozdrobni dziąsłami, i połknie - to jest gotowe choćby miało 5 miesięcy i 3 tygodnie.
Idea jest taka zeby zrobiło to SAMO. I zeby siedziało w miarę stabilnie - posadzone.
Wiec oba te czynniki powodują ze u większości bedzie to ok. 6 miesiąca. Na pewno znajdziemy wyjątki w jedna i druga stronę - ale jestesmy żywymi organizmami i nie działamy wg. schematów. Moja kuzynka z tego co twierdzi moja ciocia była gotowa na jedzenie stałych pokarmów w wieku 18 miesięcy :-)

amylee - jesli Twoja Pola bierze do buzki i nie rozdrabnia i nie połyka - to najwyraźniej gotowa nie jest. Tylko bada.

Dla mnie dosc stresująca (ale chyba tylko przez 3 pierwsze dni) byla myśl ze sie zadlawi, mimo ze znałam teorie, ze do zadlawienia droga daleka, widząc takie maleństwo wkladajace kawały czegoś do buzi zastanawiałam sie jak ja bede ratować. I dlaczego nie odświeżylam sobie resuscytacji krazeniowo-oddechowej niemowląt (ktora zaliczyłam na studiach 10 lat wstecz).
Ale oczywiście jedyne co sie stało to zakrztuszenie: RAZ, odruch wymiotny: DWA. Jedynie kiedy krztusila sie spektakularnie i regularnie to podczas picia wody z tego piekielnego doidy ;-)
Pomogła zamiana na zwykły kubek i jednak lekka pomoc. Do tej pory jej daje czasem pic z literatki...:-) albo z zakrętki zwykłej półtoralitrowej butelki jak zapomniałam na spacer wodę w jej butelce (takiej zwykłej, ze sportowym gwintem) - co zdarza mi sie czesto. Taka ze mnie matka ]:->

mięta - 2015-05-16, 13:37

Dokładnie, człowiek to nie zegarek. Chyba nikt nie uwierzy w to, że każde dziecko osiąga gotowość do przyjmowania pokarmów stałych dokładnie w dniu, w którym kończy 6 miesięcy.

Powiedzcie mi, czy to ja jestem nienormalna i mam fobię na punkcie "zdrowego odżywiania", czy to inni rodzice robią krzywdę swoim dzieciom. Na fejsie znajoma polubiła zdjęcie jakiejś dziewczynki, która siedzi w krzesełku do karmienia, buzia cała ufajdana i jakiś kubek trzyma. Myślę - o fajnie, może ktoś na tej mojej wiosce też blw stosuje. Wchodzę w profil, a to kubek po jakimś kremie czekoladowym z biedronki czy coś a la nutella. :O Cofam się do innych zdjęć, a tam (na oko) 3-4 miesięczne leżące niemowlę z lizakiem w rączce, na jednym zdjęciu z czekoladowym a na starszym z tym takim chupa chups... I jeszcze te podpisy dumnej matki: mmm, smakowała czekoladka, pyszny lizaczek, już sama lizaka jem itp. Takie wpisy w grupie blw w stylu "od którego miesiąca można podać to i owo" czy "moje dziecko ma 4,5 miesiąca już jadlo przetartą marchewkę i jabłuszko, co mogę teraz dać, dajcie tabelkę" to już mnie trochę śmieszą, ale... sztuczne badziewia... niemowlęciu... a jechacaż mnie serce boli. :O Błagam powiedzcie, że nie jestem wariatką, bo będę musiała jechać do biedry po nutelle. :P

amylee - 2015-05-16, 17:50

Veronique, wiesz co, nie dawalam jej jeszcze nic poza mlekiem i lekarstwami z kubeczka/lyzeczki. Ale widze, jak by chetnie pochwycila i wpakowala do buzi moje zarcie. Z tym, ze chyba wszystko inne tez, wiec moze o zarcie jej noe chodzi, chociaz ostatnio zaczela ruszac szczekami, jakby cos jadla. Oczywiscie tylko, jak widzi, jak ja jem. No, ale przed 6msc nie bede tego sprawdzac. Teoretycznie, bo faktycznie sprawdze, jak mi pewnie siadzie, posadzona.

mięta, nie jestes wariatka. Mnie krew zalewa, jak widze na fb 3 i 7 latki mojej znajomej na fotach z kfc. Ja rozumiem, raz na ruski rok mozna zabrac, ale oni stale tskie g...a jedza. Z tym, ze nauczylam sie juz nie reagowac werbalnie, bo to nic nie zmieni. A nawet nie chodzi mi o zmiany na czyims talerzu. Zawsze sobie powtarzam: nie moj cyrk, nie moje malpy. Szkoda mi dzieciakow, no ale co ja moge? 10, 15 lat temu probowalam wszystkich naokolo przekonac do wege i opowiadalam, jakie to mieso jesy zle (spozywanie, produkcja itp), dzis niepytania nie zaczynam tematu. Daje przyklad, ze wege zarcie jest mega pyszne i na wszystkich grilach sa zachwyty, a potem hurtowe prosby o przepisy. Poznajac wege kuchnie dwie bliskie mi osoby przeszly na wege (w tym moj malz, juuupiiii, szanse na wege dzieciaka rosna!!!), bez krztyny zachety z mojej strony.
A ja to w ogole mam swira, bo nie znosze przetworzonych produktow i dziwie sie, ze ludzie moga jesc nawet te przesolone pasztety wege, tfu tfu Ale idealem nie jestem i taki pasztet mam w lodowce na wypadek niedoczasu/braku sil.
A ostatnio to w ogole jade na wiadrze kawy i ala snickersach z lidla :roll:
I wlasnie w piekarniku siedza mufiny z rabarbarem :mryellow:

Duzo gadam...a chcialam tylko powiedziec, ze jestes zupelnie normalna. Jak kazdy inny ]:-> ludzie nie wiedza....90% moich znajomych mysli, ze bycie wege jest w huk drogie i NON STOP slysze sakramentalne: to co ty jesz? :shock:
Takze tego ;-)

adamiko - 2015-05-16, 20:43

mięta nie jesteś wariatką, mnie na takie coś też trzepie...

Maks przekroczył 6 mies i jedzenie bardzo go interesuje, chcialby porwac z talerza, ale nie jest jeszcze na tyle stabilny, więc poczekam jeszcze troszkę z podawaniem jedzenia, tym bardziej, ze teraz na wakcje jedziemy to nie chcę sobie tym głowy zaprzątać.

mięta - 2015-05-27, 19:53

Jak dobrze, że istnieje to forum... Bo już serio zaczynałam myśleć, że to ja taka nienormalna jestem, chociaż też nie jestem "święta". Ale ja to co innego, już jestem zepsuta i ciężko mnie naprawić, a tu chodzi o dziecko, któremu chciałabym zapewnić jak najlepszy start.

Dziś nam piąty miesiąc stuknął, a więc został ostatni mleczny miesiąc i już krasnal czuje, że blw się zbliża!:D Ostatnio strasznie się rwie do stołu, to mu kładziemy puste talerze i łyżki i taaaaaak namiętnie je próbuje zjeść!!! Ewentualnie gryzie podkładkę. Raz mama przygotowywała sałatkę i na brzeg stołu położyła taką wielką miskę - zaraz się nią zaopiekował, śmiesznie to wyglądało, bo on by się w tej misce zmieścił. :D Oj oby mu taka sprawność została. Może jest dzieckiem stworzonym do BLW i będzie wszystko szamał od samego początku z uśmiechem na twarzy? :D

adamiko, też właśnie przesunęliśmy sobie wakacje ze względu na rozszerzanie diety. :D Wcześniej myślałam o lipcu-sierpniu, ale ostatnio doszłam do wniosku, że mleczko zawsze pod ręką i tak nam będzie na razie wygodniej. :) Nie wiem tylko jak przeżyję karmienia w miejscach publicznych, wrrr... :/

amylee - 2015-05-27, 21:15

mięta, nasza mala tez sie rwie do zarcia, a jak tylko cos jem, to ona dziamie razem ze mna. Oczy wypatruje za kazdym posilkiem. Wczoraj dalam jej na chwile bulke do polizania i byla zachwycona.
No, ale z jedzeniem to tez chyba soe wstrzymam do wiekszej stabilnosci, czy siedzenia w ogole.

Co do karmienia w miejscach publicznych, to idzie to jakos ogarnac...Raz tylko mialam sutyacje, ze facet w parku sie tak upierdliwie gapil, nachalnie wrecz i zaluje, ze mu nie krzyknelam, czy zgubil cos tutaj. Ale karmilam i to karmienie bylo wazniejsze, niz jakis kretyn. A tak poza tym, to raczej pozytywnie, tzn nie zauwazylam, zeby ktos zwracal na nas szczegolna uwage.
Gdybym nie karmila publicznie, to musialabym albo siedziec w domu albo po godzinie, poltotrej wracac do domu...Ostatnio karmilam przy stoliku w samym centrum miasta w mega kolejce po lody (tzn malz stal po lody a ja obok karmilam). Mam taki patent, ze nie wywalam calego cycka, tylko tyle w zasadzie, ile sie malej do pysia miesci, no i zaslaniam to wszystko pieluszka. A tez np pod koszulke z krotkim rekawem zakladam taka obcisla na ramiaczka, wiec jak podwijam ta z wierzchu, to becem nie swiece i mi sie takie okienko robi jak w bluzkach do karmienia, ktorych mam az dwie, hehe Wtedy z gory nic nie widac, ani z dolu i jest spoko. Moze dlatego nie przyciagam uwagi, bo w zasadzie nie ma na co patrzec.

mięta - 2015-05-27, 21:55

Mi się wydaje, że takie dzieciątko to się do wszystkiego rwie, wszystko jest fascynujące, jedzenie także. Wczoraj np. wyciągnęłam łyżeczkę, a młody był u mojej mamy na rękach. Jeju jak on się wyrwał do tej łyżeczki! On dopiero tak zaczyna będąc na rękach wykręcać się tam gdzie chce iść, wyciągać ręce, rwać się do macania wszystkiego (ciężko mu zrozumieć, że kolorowych naklejek ze ścian nie może wziąć i wsadzić sobie do paszczy...). Robiłam ciasto to nie mógł wytrzymać na leżaku, a jak go wzięłam na ręce to mi wsadził łapę do surowej masy. Aha i pierwszy raz w życiu była taka sytuacja, że jak był u mojego taty na rękach i chciał mi go oddać, to młody tak fajnie wyciągnął w moim kierunku obie ręce. :P
Ale masz rację z tym siedzeniem, też nie zaproponuję jedzenia dopóki pewnie nie będzie siedział. Nie ma co się spieszyć, jeszcze się zdąży najeść w życiu. :D

Tylko, że ja sama tego nie lubię, nie chodzi o innych... Do tej pory karmiłam, poza domami i podwórkami, w samochodzie i na basenie - ale to na takim piętrze w niedzielę o 9 rano, kiedy jest tam całkiem pusto. Nawet przy cioci czy siostrze ciotecznej się wstydzę i zawsze gdzieś tam na ubocze idę. Znaczy dla mnie najgorsze jest samo przystawienie, bo jak już je to jest ok. A jeśli chodzi o spacery to zawsze je planuję tak na max 2,5-3h - karmię bezpośrednio przed wyjściem i po powrocie, nigdy w trakcie. A w chuście to jeszcze mi się chyba nie zdarzyło, żeby młody był AŻ TAK głodny, żeby w niej płakać i domagać się jedzenia. :D Bluzki do karmienia mam 4 ale one to tylko tyle, że zasłaniają pierś, bo wygodne to wcaaale nie są. :/

amylee - 2015-05-28, 15:29

mięta, no, wygodne nie sa, to fakt. Dlatego zamiast nich juz wole swoje dwie nosic ;-)
Z karmieniem mam tak, ze jesli jestem u/wsrod znajomych, to sie pytam, gdzie moge pojsc nakarmic, a np. u tesciowej mowie (prosze) ze musze wyjsc (albo ona/oni ]:-> ), bo mi dziecko rozpraszaja. I rzeczywiscie tak jest, bo mala.jak slyszy glosy, to sie rozglada dookola, zamiast ssac. A tesciowa lubi sie gapic, jakby dziecka karmionego nie widziala. Wkurza mnie to, bo nie wiem, o co jej chodzi.
Tez raczej staram sie unikac karmienia publicznego i wole np w aucie karmic, niz w poczekalni u lekarza. Troche mi smutno z powodu tego zazenowania, bo przeciez robie najbardziej naturalna rzecz na swiecie. Powinnysmy pekac z dumy i radosci przy karmieniu publicznym...no, ale moze by bylo latwiej, gdyby ludzie reagowali normalnie.
Ja lubie patrzec na karmiaca mame (inna, nie siebie), bo dla mnie to jest rajski widok, ta blogosc na twarzy dziecka, spokoj, ufnosc i oddanie...Ale sie nie gapie lub pytam czy moge popodziwiac ;-)

Jesli chodzi o siedzenie, to my chyba za 3miechy sie zbierzemy do rozszerzania diety, takie to moje dziecko chybotliwe jest.
W chuscie tez spoko, mala nie domaga sie zarcia, ale podobno na ryzyko zakrztuszenia i za wolny czas reakcji w razie czego nie powinno sie karmic w chuscie. Gdzies tak kiedys na chustowej grupie wyczytalam.

zlotooka - 2015-05-29, 11:01

A ja tam karmię wszędzie, Zosia domaga się piersi tak często i dobitnie, że innej opcji nie ma. Ostatnio ćwiczyłyśmy karmienie na plaży, na szczęście to Hiszpania, więc nikt się nie gorszył. Gorzej było na imprezie ze znajomymi, trochę się krępowałam ;-)
mięta - 2015-05-29, 21:24

Eeee, ja to nie luuubię... Jeśli już będę musiała to chyba wybiorę najciemniejszy"kąt" w okolicy. :D Na plażę kupiliśmy sobie półnamiot, karmiłam już w nim na podwórku i jest nieźle, wystarczy odwrócić się plecami do wejścia i już nic nie widać:D
A co do teściowej to współczuję, bo ja to od razu ustawiłam męża, że jak karmię to nie ma wstępu do sypialni, oooo nie. Nie wytrzymałabym gdyby ktoś obcy się tak natrętnie gapił. Tylko na niektóre osoby mam "tolerancję".
Te panie co biorą udział w poniedziałkowym flashmobie pewnie pękają z dumy. :D

A wracając do tematu tego wątku, to już po weekendzie przyjadą do mnie ikeowe zakupy, a dziś już wypróbowałam Doidy Cup. :D Chyba użyłabym go, zamiast butelki, gdyby zaszła potrzeba nakarmienia mojego dziecka bez mojego udziału (ale mam nadzieję, że to nie nastąpi:P).

Veronique - 2015-06-03, 11:00

Ja tez karmie wszędzie, szokowała mnie ta amerykańska (?) akcja "nie karmie w toalecie" czy cos w tym stylu z plakatami na których matki siedzą w obskornych toaletach i karmią. Nigdy sama bym nie jadła siedząc na kibelku wiec nie wyobrażam sobie jak mozna tak karmić swoje niemowlę.
Przeciez mozna to fajnie zamaskowac, choćby kocykiem czy pieluszka. Widziałam nie raz mamy wyciągajcie piersi i pokazujące sutki, ja wole dyskretnie ale to ich wybór.
Jedna z naszych znajomych karmi swego roczniaka przy mnie i przy moim mezczyznie normalnie wyciągając cyca jak leci i spokojnie kontynuuje rozmowę :-)

kml - 2015-06-03, 12:10

Veronique napisał/a:

Przeciez mozna to fajnie zamaskowac, choćby kocykiem czy pieluszka.

To się tak da przy tak dużym dziecku? ;)

zlotooka - 2015-06-03, 16:19

kml napisał/a:
Veronique napisał/a:

Przeciez mozna to fajnie zamaskowac, choćby kocykiem czy pieluszka.

To się tak da przy tak dużym dziecku? ;)

No właśnie - moje od jakiegoś miesiąca urządza podczas karmienia dzikie biegi nóżkami :-P Ciężko to zrobić dyskretnie...

Veronique - 2015-06-03, 19:13

kml napisał/a:
Veronique napisał/a:

Przeciez mozna to fajnie zamaskowac, choćby kocykiem czy pieluszka.

To się tak da przy tak dużym dziecku? ;)


No u nas akurat luzik, gimnastyka podczas ssania jej sie włacza rzadko, głownie w domu, właściwie zawsze na zewnątrz ssie spokojnie czasem wymachując rękami ale wtedy daje jej swoją rękę i sie nia bawi...

kml - 2015-06-03, 22:28

zlotooka napisał/a:

No właśnie - moje od jakiegoś miesiąca urządza podczas karmienia dzikie biegi nóżkami :-P Ciężko to zrobić dyskretnie...

U nas teraz jest etap trzy pociągnięcia z cyca, leci gdzieś, wracana cyca i tak w kolo. I cyca nie wolno chować :->

zlotooka - 2015-06-03, 22:38

kml napisał/a:
I cyca nie wolno chować

Ooo tak, u nas to samo, jak tylko chowam, to płacz pełen żalu i zaraz sama sobie wyciąga, a potem się śmieje :lol:

Veronique - 2015-06-04, 15:18

[quote="zlotooka"]
kml napisał/a:
i zaraz sama sobie wyciąga, a potem się śmieje :lol:


Moja tez sie uśmiecha lub wybucha śmiechem jak tylko odsłaniam bluzkę. :lol:

Veronique - 2015-06-08, 19:18

A moja córeczka dzis cały obiad złożony z zupy pomidorowej z quinoa nakarmila mnie łyżka, bacznie obserwując czy nie udaje, ze jem. Ja w podzięce rownież ja karmiłam łyżeczka :-x i tak sie nakarmilysmy nawzajem, czy to jeszcze blw? :-)
Dziwnie mi było karmić ja, podejrzewam ze sie napatrzyla wczoraj jak jej tata dawał mi próbować zupę od siebie (tak dawał ze pol zupy mi swojej dał) wiec ona tez chce sie dzielić! :lol:

Mamamagda - 2015-06-10, 07:19

Veronique, słodko :-) a czy BLW czy nie, to chyba nie tak istotne jak to, ze było Wam fajnie i zjadlyscie razem pyszna zupkę :-)

Nasza Maja awanturuje sie strasznie jak my coś jemy i jej nie dajemy. I wie, WIE, ze ona ma coś innego niż my do jedzenia i chce to co my :oops:

amylee - 2015-06-10, 10:02

Mamamagda, to chyba sie musicie przeniesc na niesolona, malo doprawiona kuchnie...no, ale ziola chyba bylybu ok w takim przypadku ;-)
kml - 2015-06-10, 10:12

Mamamagda, ja jadłam to samo co Iga. W ramach odchudzania się ]:->
Veronique - 2015-06-10, 15:36

Mamamagda
Ja tez polecam jedzenie tego samego z dzieckiem. Moze to wlasnie jest dobry powód by zrewidowac swoją dietę? Uważam, ze siła rzeczy jesli jemy "niezdrowo" (nie zakladam, ze Ty tak jesz, pisze ogólnie :-) ) to dziecko prędzej czy pozniej bedzie jadlo tak jak my. Dlatego tez postanowiłam, ze nie bede sie wiecej ukrywać z zarciem lodów na przykład jak jestesmy na spacerze, daje jej liznąc - ona poki co stwierdza, ze nie fajnie smakuje i wszyscy sa zadowoleni. Jak jadłam ostanio ciasto (a zdarza sie to od wielkiego dzwonu - tez jej dałam spróbować, tak z cukrem, jajkami i cholera wie czym jeszcze). Nie robie halo wokół słodyczy, nie je sie ich u nas na codzień, a jak sie pojawia - to niech próbuje. Poki co po matce gustuje na szczescie w slonych i kwaśnych. Slodkimi czesto pluje.
Oczywiście zluzowalam gdy Danika skończyła rok i tez dodam, ze nie pisze tu o słodyczach typu lizaki, cukierki - kupne kolorowe swiecidelka - tego w ogole nie jemy, nie kupujemy.

mięta - 2015-06-11, 22:34

Dzień dobry! Wróciłam z wakacji a tu MILION czereśni na drzewie. Czy jest coś, co się da z nich zrobić takiego, co dzieciątko mogłoby sobie później zjeść? Na razie nie znam się na tych wszystkich przetworach, słoiczkach, mrożonkach, ale z tego co mówili rodzice, to kompot wychodzi kijowy, dżem ponoć też mama próbowała i wyszedł mdły. Może Wy macie jakieś pomysły? Ja mam już chyba taką fobię rozmyślania, co mój G będzie mógł jeść, co mu zaproponuję jak zacznie i w ogóle... :D

Ech, przyda mi się ta dziecięca bezcukrowa dieta jak nic... :( Tragedia się po tej ciąży zrobiła...

zlotooka - 2015-06-12, 10:18

mięta, dżem z czereśni smaczny jest! Ale bezcukrowego raczej nie zrobisz ;-)

U nas na szczęście nie ma problemu żądania naszego jedzenia (chyba że są to truskawki albo pomidor), ale inaczej chyba byłoby ciężko. Uważam, że jemy wystarczająco zdrowo, jednak są pewne rzeczy, którymi nie podzieliłabym się z niemowlakiem. Dania solone (używam soli, choć bardzo mało), z pieczarkami, twarde warzywa, ogórki kiszone (sól), dania ostro przyprawione (lubię), kupne twarożki i sery męża, no i wszystkie dania o ciężko "chwytliwej" konsystencji... O jedzeniu poza domem nie wspomnę - a sporo jesteśmy u rodziny albo na mieście.
Koniec końców, Zosi zdarzyło się kilka razy jeść normalne, dorosłe, osolone jedzenie, głównie poza domem, bo w domu gotuję bez soli zazwyczaj. Ma się dobrze :-D

mięta - 2015-06-16, 13:45

A jeśli ugotuję czereśnie, poczekam aż się z nich zrobi papka i na ciepło zamknę w słoiku to się nie uda? Ja to się nie znam na przetworach, nigdy ich nie robiłam (dopiero od niedawna mieszkam na wsi i mam ogródek, więc będę musiała się zapoznać:P).

Mam jeszcze jedną małą prośbę o pomoc. W miejscowym sklepiku ze zdrową żywnością mają w tym tygodniu promocję na wszystko, chciałabym się zaopatrzyć w jakieś produkty, które przydadzą się przy stosowaniu BLW. Mogłybyście coś polecić? Proooszę. :)

zlotooka - 2015-06-16, 16:20

mięta, naprawdę ciężko doradzić, co się przyda przy BLW... Moja uwielbia cukinię, truskawki i pomidory, ale każde dziecko ma swój gust przecież, nakupisz czegoś, a on nie zje, i będzie Ci przykro. Poza tym pamiętaj, że przez parę miesięcy Gabryś (dobrze pamiętam?) będzie raczej próbował, kosztował, a nie się zajadał, więc nie potrzeba mu dużych ilości jedzenia ;-)

Co do czereśni, tak pomyślałam, że mogłabyś skorzystać z tego działu forum:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewforum.php?f=37

panikanka - 2015-06-16, 18:24

mięta, powiem ci co ja kupuję w eko sklepach dla Chomika: suszone śliwki (Polskie), suszone morele - można namoczyć, rozkroić i dać maluchowi są bardzo miękkie, albo wrzucić je do kaszy, słodzić koktajle itp., dobre oleje - np. rzepakowy, lniany (warto zapytać żeby były z Polskich ziaren) sezamowy z nieprażonych ziaren sezamu - tu tak samo można dodać do zupy, koktajlu czy polać ugotowane warzywa. Czasami jakiś fajny makaron np. orkiszowy czy gryczany, albo kaszę czy fasolkę, której nie da się dostać w normalnym sklepie, herbatkę czystek.
A większość to i tak warzywa i owoce, które kupuje po prostu na targowisku

mięta - 2015-06-16, 18:25

zlotooka, ŁAŁ, skąd taka pamięć!? :O
Może źle to ujęłam. :D Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że z początku będzie to tylko próbowanie. Ale to nie znaczy, że mogę mu podawać wszystko jak leci, z cukrem i solą, "bo i tak nic nie zje". Chodzi mi o rzeczy zdrowe, które będę mu mogła proponować na spróbowanie, jakieś słodziwa czy inne odpowiedniki rzeczy dla niego "zakazanych":D, może jakieś wegańskie cuda, dodatki itp. - takie "must have" w kuchni. Czy jest w ogóle coś takiego? ;)

Dzięki, zaraz się tam rozejrzę. Pytałam tu, bo chodziło o tą bezcukrowość. Znalazłam w internecie przepis z ksylitolem, ale ja nie wiem czy to może być...

Sowa - 2015-06-16, 19:27

Może makaron taki do łapki (penne, świderki) kukurydziany albo jakiś pełnoziarnisty, ekspandowany amarantus (będzie do zup i kasz), niesiarkowane morele, jakieś wafle gryczane czy inne jeśli zamierzasz dawać. Co do posłodzenia takiego dżemu - może daktylami? Tylko nie wiem, jak się będą z czereśniami komponowały. Ja robiłam dwa lata temu konfitury jabłkowe i jeżynowe zupełnie bez cukru i innych słodzideł, da się. Teraz też będę robić jabłkowe z daktylami.
mięta - 2015-06-16, 19:49

panikanka, Sowa, dziękuję, już notuję. :) Te morele suszone to dobry pomysł, kiedyś przeglądałam w sklepie to chyba wszystkie były siarkowane. Miałam z rossmanna, ale akurat mi się skończyły.
A dlaczego olej lniany ma być z polskich ziaren? Kiedyś mąż kupił na Białorusi, a tam jest jeszcze średniowiecze, więc ja np. mniej bym się martwiła o jakieś zanieczyszczenia czy coś - tam drogi wszędzie są takie ładne, bo samochodów niewiele! (Zresztą, kogo by było stać na samochód, kiedy na jedzenie i ciuchy nie ma...) Tak z ciekawości pytam. :)

Jeszcze mam pytanie, czy Wy wszystko kupujecie ekologiczne, w sklepach ze zdrową żywnością, z certyfikatami itp.? Czy może są rzeczy, które można bezpiecznie kupować w innych sklepach? Martwię się, że nie będzie mnie stać na to, by robić zakupy tylko w eko sklepach. ;)
I przepraszam za zasypywanie pytaniami. :(

Veronique - 2015-06-16, 20:29

Mieta

Ja czasem zamawiam warzywa, owoce i chleb bio z dostawa do domu. Nie zawsze, czasem zapomnę (w tym gospodarstwie dostarczają raz na tydzien w czwartki a zamowienie mozna składać do poniedziałku do północy ;-) ).
Wtedy kupuje normalne na targu, ktory mam blisko.
Nie mam spiny na bio, bo co to tak na prawdę znaczy bio, ze ma certyfikat nie używania środków i nawozów z listy ktorą np. wymyśliła unia, ale moze sa inne srodki, jeszcze do tej listy nie dopisane.
Ale przyjemniej mi sie je i podaje dziecku myśląc, ze ma to mniej chemii...

panikanka - 2015-06-16, 20:44

mięta napisał/a:
A dlaczego olej lniany ma być z polskich ziaren?
chodziło mi raczej o to, żeby nie był z Chin :-D Miły Pan sprzedawca mi kiedyś tłumaczył, że czasem te oleje, ziarna np. len mielony jest właśnie z Chin. A po co ma być z Chin jak mamy swój Polski :-D Nie dość że mniej podejrzany to jeszcze nie trzeba go sprowadzać z końca świata.
Ja w eko sklepach kupuję rzadko, z raz w miesiącu się wybiorę i wydam 50-100zł tak jak pisałam na dobry olej, kaszę, bakalie, słód zbożowy jakieś rarytaski :-) Reszta w normalnych sklepach - szczególnie że coraz więcej fajnych produktów w normalnych sklepach można znaleźć.

Veronique - 2015-06-16, 21:04

I jesli chodzi o must have u nas to sa: kasza jaglana, płatki owsiane, kasza kukurydziana (inne kasze tez ale rzadziej stosujemy), amarantus, siemię lniane, ziarna słonecznika, migdały, nerkowce (ogolnie jakiekolwiek orzechy musza w domu byc), quinoa rownież ostatnio jest podstawa, zawsze musza byc jakies warzywa (w tym podkreśle pietruszke naciowa do robienia koktajli - to moj podstawowy składnik) i owoce. Dobra oliwa, olej sezamowy, olej koksowy.
To sa moje absolutne podstawy ale mogłabym wymieniać dalej długo jeszcze. To takie ABC...
Na pierwszy rzut parowalam Danice po kolei wszystkie warzywa, dawałam banana, jabłko prażone, surowe, ale dosc szybko zaczelam jej proponować dania bardziej złożone; makarony z sosami, zupy, kotlety, kasze z warzywami, kasze z owocami, rożne racuchy, naleśniki, tarty, muffinki, pierogi, surówki, pizzę...długo by pisac, im wiecej jej zaproponujesz i im wiecej spróbuje tym ponoć bardziej bedzie otwarta na nowe smaki ogolnie w życiu. Póki co to sie sprawdza z moja Daniszką... :-)
I na początku uważaj z blonnikiem, to zaburzyć moze wchłanianie niektórych składników a i tak bedzie jadł pewnie mikro ilości.

Veronique - 2015-06-16, 21:08

Ja z kolei juz nie używam oleju lnianego: raz, ze mi nie smakuje a dwa nie wiem ile tych "omeg" w nim tak na prawdę zostaje, używam wiec świeżo mielonych nasion siemienia lnianego, np. do koktajli, kasz, kotletów...
zlotooka - 2015-06-16, 21:28

Veronique, wow :shock: i Danika to wszystko zjada???

U nas must have to truskawka i pomidor :-P . A tak na serio to rzeczywiście suszone owoce, orzechy, nasiona, oleje na pewno przydadzą się, jak nie dziecku, to Tobie :-) Ja polecam jeszcze chrupki gryczane lub jaglane, u nas przydają się czasem jako rozpraszacz uwagi i anty-marudziarz w ciężkich chwilach poza domem.

Eko warzywa kupuję rzadko, zazwyczaj w warzywniaku, na szczęście są dobrej jakości, no ale na pewno nie bez chemii.

amylee - 2015-06-16, 21:47

Ja eko warzyw w ogole nie kupuje. Zaopatruje sie na rynku, bezposrednio u rolnikow. Z marketu zielenine biore wylacznie w sytuacjach awaryjnych.

Jesli chodzi o orzechy, kasze, suszone owoce itp, to kupuje bio, jak akurat nie ma tych zwyklych. Kupuje w markecie, czasem w eko sklepiku. Zwracam uwage na to, zeby np morele byly niesiarkowane itp. No i nie biore tych najtanszych, bo porownalam i wg mnie sa inne w smaku, niz te drozsze (ale nie najdrozsze), tak mam np z orzechami.
Zawsze tez biore produkty paczkowane, a nie te luzem, na wage itp, bo nie wiadomo, ile one tam leza.

Po rozszerzeniu diety nie przejde na bio,eko itp.

A co do produktow, to w miare mozliwosci lepiej kupowac te polskie (w sensie lokalne), bo te z daleka na pewno maja wiecej lub dodatkowe konserwanty na przetrwanie transportu.

Veronique - 2015-06-16, 21:54

zlotooka napisał/a:
Veronique, wow :shock: i Danika to wszystko zjada???



Tak, czasem mikro porcje ale zjada, próbuje i bardzo rzadko sie zdarza ze po spróbowaniu odmówi. Dzis np. plula poziomkami z działki od swojej prababci... :shock: to było cos.
A Zosia odmawia?

kml - 2015-06-16, 22:06

Na wegedzieciaku byl wpis z fota, co warto kupowac eko, bo kumuluje duzo smieci, a na co szkoda kasy. Ale wraz z dyskiem przepadlo :(
zlotooka - 2015-06-17, 09:47

Veronique, Zosia rzuca np. szparagami :-) Nie odmawia nigdy tylko truskawek, pomidora, czegoś z sosem pomidorowym. Reszta - różnie, bardzo często nieruszona lub ląduje na podłodze :-P
Martuś - 2015-06-17, 13:03

Dirty dozen, clean fifteen hxxp://www.strivelife.ca/wp-content/uploads/2014/04/clean-15-dirty-dozen.jpg
I dla równowagi ;) hxxp://www.damianparol.com/pestycydy/

Ja kupowałam przy Jasiu eko owoce suszone, nasiona, jakies bio kaszki i na początek warzywa/owoce/słoiczki. Teraz się jeszcze nie zastanawiłam, ale pewnie bardziej zluzuję ;) Chociaż myślę, że szczególnie suszone owoce warto bio.

mięta - 2015-06-17, 14:38

Dzięki Martuś, ten drugi link do mnie szczególnie przemawia. :D

Szczerze mówiąc nie wiem, skąd Wy bierzecie te "lepsze" warzywa i owoce z targowisk. U nas jest owszem jeden rynek, ale z moich informacji wynika, że ci mili starsi ludzie zaopatrują się w swoje produkty w tych samych hurtowniach, co inne sklepy czy markety. Tylko sprzedają je drożej. Będę musiała to jeszcze zweryfikować, trochę mi tam nie po drodze, ale pojedziemy z małżonem, kupimy i sprawdzimy. :D I nie dziwię się, że wszystko bio, eko jest taaakie drogie. Toż żeby bez chemii coś wyhodować to cud jakiś... Np. nasz bób zaatakowały mszyce, dziś mąż zauważył na kapuście gąsienice, niektóre warzywa są małe, słabe i niewiele będzie do zbierania... Pomijając, że wychodzę sobie wczoraj na spacer a tu ziemniaki nasze przekopane! :D Pewnie dzik jakiś... Zające pewnie też będą na nasze marchewy przychodzić - mój mąż się śmiał, że wtedy będzie czatował z wiatrówką, to się mama śmiała, że podoba jej się taka idea - wegetarianin, mordujący zające, żeby mu nie zjadały marchewek. :D I nici z naszego eko jedzonka z podwórka dla dziecka. :(
Co do kaszy jaglanej, to mam chyba TONĘ w szafie, gdyż małżon przywiózł mi zapas z Białorusi, tam na kg wychodzi to 2zł z groszami. Olej kokosowy chyba tu kupię: hxxp://www.netto.pl/gazetka.html?id=389#/page/7 Ogólnie z Waszych wypowiedzi stworzyłam listę. :) Dziękuję, baaaaaardzo mi pomagacie, dzięki Wam będziemy mieli lepszy start w blw! :)
Mam jeszcze tylko pytanko, gdzieś mi się o oczy obiło, że sól himalajska jest ok dla dzieci, kupujecie? Albo te wszystkie słodziki, też słyszałam, że nie wszystkie są odpowiednie dla dzieci, kupujecie jakieś czy bazujecie tylko na słodyczy owoców?
I ponawiam pytanie, czy istnieje jakiś blog o wegetariańskim BLW, z przykładowym menu, przepisami itp.? Odczuwam potrzebę "bazowania" na czymś - bez tego trudno mi zacząć. W ogóle moja mama śmieje się ze mnie, że mam popsuty starter - jak już robię coś, to robię, ale problemy mam z rozpoczęciem.

panikanka - 2015-06-17, 15:45

mięta może to kwestia samego targowiska. U mnie na dużym rynku większość warzyw i owoców jest rzeczywiście z hurtowni, ale są też rolnicy którzy mają swoje produkty, nie mam labolatorium chemicznego w oczach by zbadać zawartość pestycydów czy witamin, ale niektóre warzywa wyglądają jak z własnej działki, nie są czyszczone, mają obicia, są koślawe, mniejsze, zdarzają się robaczywe owoce, no i po prostu mają smak, ten który się pamięta z dzieciństwa, przynoszę pomidora z rynku i w całej kuchni pachnie pomidorem, pietruszka jest super aromatyczna , no i da się też kupić warzywa, których nie dostanę w marketach, np. wielkie krzaki jarmużu - wolę taki wielki krzaczor sobie powoli obrywać niż kupić gotowy umyty, pokorojny i paczkowany,albo wielkie liście szpinaku, nie żaden szpinak baby, tylko dorosłe, ciemnozielone grube liście. Jesli chodzi o ceny, to niektóre produkty są tam droższe, ale niektóre tańsze, rachunek się wyrównuje.
Martuś, ciekawy artykuł, dzięki

kml - 2015-06-17, 16:10

mięta, ja mam takie samo doswiadczenie, na targowisku sa z tego samego zrodla choc sprzedawcy twierdza inaczej :(
amylee - 2015-06-17, 18:05

mięta, ja uzywam wylacznie himalajskiej. Ale dziecko jeszcze nie je nic poza mlekiem. No i na poczatku chyba nie bede jej nic solic. Pewnie za pare miechow, odrobine, himalajska wlasnie.
Martuś - 2015-06-17, 18:20

mięta, żadna sól nie jest dobra dla niemowlaków, tak samo wszelkie słodzidła, do roku nic takiego nie podawałam (no dobra, od 10. mca gdzieś kiszone ogórki), cukru i innych takich dłużej, na zasadzie, ile czasu się dało bez problemów uniknąć. Ksylitol jest niezalecany dla malych dzieci, a miod do roku w ogole zabroniony, bo moze wywolac botulizm dzieciecy. Nie widzę zreszta potrzeby przyzwyczajania niemowlaka do sztucznie podkreconej slodyczy, owoce, marchew, dynia w zupelnosci wystarcza.

Co do warzyw to tez nie wierze, zeby na bazarach byly jakos lepsze, niz gdzie indziej, prawie kazy kupuje na gieldzie, a jesli ktos sprzedaje swoje, to tez czesto sypie na potege, zeby cokolwiek wyroslo i to bez zadnej kontroli. Juz bardziej wierze w bio marchew z Lidla ;) No chyba, ze naprawde ma sie kogos zaufanego, chociaz np. gleby i tak sie nie przeswietli.

amylee - 2015-06-17, 19:49

mięta, nigdy do konca nie mozna byc pewnym, skad sa warzywa i owoce, ale tak, jak pisze panikanka, te z targu zupelnie inaczej pachna, smakuja, wygladaja...
A do knajpy bralismy jablka z sadu rolnika znanego nam, mieszkajacego po sasiedzku...na pewno nie byly eko, ale wiedzielismy, ze sa swieze itd. Teraz dla siebie biore od pary rolnikow i tez nie narzekam. Mysle, ze co by nie gadali w markecie, na tak wielka skale nie da soe dostarczyc bio/eko produktow.

Do slodzenia koktajli banan, daktyl, do owsianki tez, rodzynki, slodkie owoce. Do zup np marchew. No i jeszcze mozesz sie rozeznac, jakich ziol uzywac. Fajnie bedzie, bo niesolone potrawy inaczej maja inny smak :-)

mięta - 2015-06-18, 19:04

Macie rację z tym słodzeniem i soleniem. W książce niby jest napisane, że ileś tam soli można, ale ja też bym wolała z niej całkiem zrezygnować. Też bym chciała, żeby się dziecko do słodkich i słonych smaków nie przyzwyczaiło. Szczególnie słodkich, bo wiem jak fatalnie na mnie działa uzależnienie od słodyczy z którym nie potrafię zerwać. ;(
Chodziło mi raczej o to, że jak np. zrobię coś dla wszystkich (ja męża mogę zmusić do jedzenia niesolonych i niesłodzonych rzeczy, ale moich rodziców i brata nie da się tak łatwo przestawić...), to powiedzmy, że "nie będzie wieeeeelkiej tragedii", jeśli panicz się na to rzuci i posmakuje odrobinę. Tak, żebym nie musiała dziecku wyrywać z ręki, ale nie żebym codziennie takie rzeczy mu podawała, o nie!

Wczoraj zrobiłam pierwszy raz wegańskie gofry, dziś dałam na posmakowanie mamie która trzymała G na rękach. JAK ON SIĘ RZUCIŁ na tego gofra!!! Obiema rękami mocno do buzi pchał gofra razem z ręką mamy i ona mówi, że ciężko było się wyrwać. Ale gdy już cel osiągnął to na zbyt szczęśliwego nie wyglądał - krzywił się, zdziwiony. Nic nie połknął oczywiście. Czy to już oznacza gotowość do blw? :D
(Żartuję oczywiście, jeszcze nie ukończył 6 miesięcy i nie siedzi sam, bez podparcia.)

panikanka - 2015-06-18, 20:01

mięta, wydaje mi się, że słody zbożowe są najbardziej neutralne ze słodzików, ja bym ich użyła do okazyjnego posłodzenia czegoś dla dziecka
Martuś - 2015-06-18, 21:56

mięta, oj znam dobrze to uzależnienie od słodyczy, złe nawyki z dzieciństwa się za mną ciągną całe życie, więc też zawsze byłam na to wyczulona. Chociaz od czasów przedszkola raczej ciężko słodyczy uniknąć (a w szkole to już w ogóle), ale też nie chciałam nigdy z tego robić zakazanego owocu, raczej staram się nauczyc zachować umiar, juz o tym gdzies tutaj pisalam. Co do słodzenia, to zalezy, co bys chciala, ale jak pisze panikanka, słody są ok, do tego jeszcze daktyle chyba wiekszosc rzeczy poslodza, do niektorych potraw pasuja tez dojrzale banany czy sok jablkowy zageszczony.
kml - 2015-06-18, 21:57

U nas do slodzenia najbardziej sprawdza sie banan + ew. suszone owoce. Sporo sklepowego jedzenia zawierajuz cukier czy sol: chleb, mleko, przeciery pomidorowe :roll: takze moze sie zdarzyc, ze dziecko do roku cos lapnie, wiec z dodawania przeze mnie zrezygnowalam.


Jak wyglada BLW u dzieic zaprawionych w bojach? U nas na tacce krzeselka musza byc dwa talerze (moj i mlodej), rozne rodzaje widelcow/lyzek, oczywiscie tylko doroslych, ze 2 kubki, szklanka i butelka z dziubkiem i kombinacja alpejska karmi mnie i siebie :-/ Dlugo to potrwa? :evil:

zlotooka - 2015-06-18, 22:16

kml, :lol: :lol: :lol:
Zosia jeszcze nie tak zaprawiona, jak np. Natalka czy Leonia :-) Ale u nas ostatnio jest tak:
na tacce kładę jedzonko bezpośrednio - ale jak będzie więcej niż np. 3 kawałki lub owocki, to Zosia "sprząta" i zrzuca, albo miseczkę z jedzeniem, lub kubek z koktajlem, Zosia grzebie w nich łapkami, z których zlizuje. Czasem ma też łyżeczkę, zazwyczaj nią macha, ale próbuje też sobie wsadzić do buzi (po drodze wszystko zlatuje rzecz jasna).
Ale ostatnio jest śmiesznie, bo Zosia chce, żeby ją karmić. Np je truskawkę, a potem podaje mi ją i mam jej podawać do pyszczka, albo podaje mi łyżeczkę, żeby nią karmić :-> A jak już ma dość, to nie zawsze zrzuca na podłogę :!: , czasem kulturalnie oddaje mi miseczkę lub np. wyplutą malinę :lol:

Ogólnie BLW daje nam dużo radości :-D i jeszcze więcej sprzątania :-P

mięta, Zosia też ma zawsze skwaszoną minę, jak próbuje czegoś nowego, a potem zajada ze smakiem (np borówki amerykańskie dziś, jak się skończyły, była awantura, pokazywała paluszkiem na puste pudełko krzycząc "niom! niom!")

kml - 2015-06-19, 00:10

zlotooka, też masz rozrywkowo. Poważnie rozważam wykafelkowanie ściany za fotelikiem ;)
Veronique - 2015-06-19, 03:27

A ja np jestem przykładem gdzie żadne słodziki nie sa potrzebne w kuchni gdy gotuje np jakas kasze to nie kombinuje dodatkowo co by tu dodać zeby było słodsze, nie myśle "o dodam banana czy daktyla zeby dziecku smakowało" tylko dodaje co mogłoby pasować do potrawy, jakies owoce, warzywa...Dodawanie slodzikow maskuje smaki a dziecko powinno sie ich uczyć, poznawać, wszystko jest przeciez nowe dla niego. I nie wiem czy tylko moj egzemplarz tak ma, ale ona jest stanie zjeść lub wypić z radością cos co pewnie dla przeciętnego człowieka "nie ma smaku" ale to cos ma smak - tylko ze naturalny. Ja tez tak jem odkąd rozszerzamy dietę i o wiele bardziej doceniam rożne smaki i aromaty, których wczesniej nie czułam. Maz tez widzi profity tego wszystkiego. A jak potrzebujemy większych doznań to jemy oliwki, ogórki kiszone, robimy oryginalne tajskie żarcie (zrobiliśmy sobie razem kurs gotowania w Tajlandi podczas naszej kilkumiesięcznej wyprawy do Azji) albo używamy przypraw, tez bardzo pikantnych. Staram sie by ta nasza kuchnia była ciekawa choc ogolnie nie lubię gotować i robie niezbędne minimum.
Moze mnie bedzie córka krytykować w przyszłości za okropna kuchnie - w nosie to mam ]:-> . Raz maz usiadł przy stole gdy zrobiłam jakies racuchy z niewiadomo czego (siemię, jakies orzechy, jakas kasza zmielona) i zapytał akcentując każde słowo, autentycznie zdziwiony i troche zniesmaczony "what the hell is that?!", ja oczywiście wybuchnelam śmiechem ale gdy on zobaczył jak Danika wsuwa je ze smakiem po jakimś czasie stwierdził, ze całkiem niezle to cos jest. Gdy widze jaka Danika jest otwarta na nowości, jak próbuje dosłownie wszystkiego wiem, ze zmierza to wszystko w dobrym kierunku.
Jak rozmawiam z mamami - większość dzieci w jej wieku juz "wybrzydza". Ona ma swoje ulubione rzeczy, ale nie marudzi i zawsze cos tam zje. Ja tez taka ponoć byłam, wiec moze to zasługa po części genów a po części podejścia do jedzenia jakie próbuje w niej zaszczepić. Pierwsza córka męża była niejadkiem totalnym, jako kilkulatek żywila sie makaronem z parmezanem i parówkami, jadła sporo słodyczy. Maz mowi, ze zupełnie inaczej ja karmili i inna była idea, nie zeby dziecko poznało smak i spróbowało - tylko zeby sie najadlo a efekt był odwrotny, myśle ze Leanna odnalazła by sie w blw od początku, gdzie mogłaby odkryć ze jedzenie jest przyjemne, jest zabawa, nie jest nudne itd. Do tej pory marudzi przy posilkach - a ma 10 lat, wypytuje szczegółowo o składniki i jak pojawi sie jeden, którego nie lubi - nie je całej potrawy. I moim zdaniem wypytuje by mieć wymówkę. I tych nie lubianych jest dłuższa lista niz lubianych. Ale kombinuje bo juz znam jej preferencje. Ona w ogóle ma dziwne podejście do jedzenia, jakby słodycze były czymś bardziej wartościowym, bo zawsze były negocjacje (rozpoczynane przez nia) ile musi zjeść czegoś zeby moc zjeść cos słodkiego i prośba o wydzielenie z talerza, ja do całkiem niedawna brałam w tych negocjacjach udział ale kilka miesięcy temu powiedziałam, ze nie wiem, ze to ona ma zdecydować ile je, była zmieszana. Nie wiedziała czy ma jesc obiad czy zjeść czekoladę od razu. To wszystko to wina dorosłych jest. Dla niej zjedzenie czegoś wartościowego jest nieprzyjemnym środkiem by zdobyć nagrodę - słodycze.
Maz tez stwierdził ze z młoda nie bedzie deserów po każdym obiedzie, czegoś słodkiego po. Od czasu do czasu jemy cos słodkiego w domu i młoda tez bierze w tym udział zeby po prostu wiedziała ze sa rzeczy słone, kwaśne, ostre, słodkie itd.
Troche mnie przeraża co bedzie potem, bo siostra juz jej robi prezenty, ostatnio poszła do rossmana i kupiła jej ze swojej kasy jakies ciasteczka dla dzieci, była cała dumna i szczęśliwa, ja z jednej strony sie cieszę, ze myśli o siostrze a z drugiej głupio mi ja krytykować za robienie prezentów. Powiedziałam ze jest kochana, ze myśli o niej ale ze dla zdrowia Dani bedzie lepiej jesc np jako przekąski owoce. Ona na to, ze przeciez jest napisane ze to dla dzidziusiow, pokazałam ile w składzie jest cukru i innych "przyjemności" w tych ciasteczkach dla dzidziusiow. Ogolnie problem leży w kwestii myślenia na temat żywienia. Ale widze ze u Leanny jest wielka poprawa.
No nic, rozpisalam sie, małej lecą czwórki wiec po kolejnym wybudzeniu juz mi sie odechcialo spać, ale jednak spróbuje bo jutro bedzie cieżko!

amylee - 2015-06-19, 09:00

Veronique, ostatnio byl wpis na familywithoutborders.com: moje dzieci zjedza wszystko, zasna wszedzie... A, ze chyba Wy rowniez without borders, to chyba Danika ma/bedzie miala bardzo otwarte podejscie do jedzenia/zycia. Pewnie, ze to tylko jeden z czynnikow skladajacych sie na taka otwarta postawe, ale chyba juz widac efekty! Lubie to :-) i mam nadzieje, ze nam rowniez uda sie ta otwartosc zaszczepic (wyboeramy sie zatem na wakacje gdzies dalej, niz nad nasze morze, oby to byl poczatek podrozniczych przygod ;-) ).
Z tym niedosladzaniem fajny pomysl. Mi np. w jaglance wystarcza truskawki, czy brzoskwinie. Moze z dosladzaniem chodzilo o cos kontrnetnego, np. o slodkie wypieki? Bo np. do mufinek swietnie pasuje ten banan, czy zmielone daktyle zamiast cukru.

By the way, z calego serca polecam placuszki z maki owsianej. Czyli zmienione platki wsiane wymieszane z mlekiem (u nas ryzowe, owsiane itp) i jajkiem (u nas banan i/lub glut z siemienia), podsmazone, jak nalesnik i podane z karmelizowana gruszka plus odrobina cynamonu (ale juz sie zasadzam na brzoskwinie z wanilia, borowki z syropem klonowym, czy maliny z bita smietanka). Oooobleeed :mryellow:

kml - 2015-06-19, 09:54

Moje dziecko też nie wybrzydza. Zna smak słodki, bo jaglanka/owsianka zawsze z bananem. Karmiona od początku w imię ma się najeść i odżywić. Jedzenie nie służy do zabawy. Ostatnio szamała serek wiejski, który dla mnie jest niezjadliwy bez dosładzacza. Chetnie wymienia słodki owoc za obiad warzywny. Ostatnio wyjada najpierw wszystko co zielone z talerza. Nawet liście. No i zupełnie bez mojej zgody jest na BLW :evil:

Ech, gdyby dzieci były takie jak chcemy, to byłoby zbyt proste.

Także ten, fajnie, że BLW Was cieszy, ale na niejadka nie ma rady.

zlotooka - 2015-06-19, 09:56

Veronique, mój mąż też od dziecka wcinał wszystko ze smakiem (oprócz mleka i wątróbki :-P ), ja raczej też (tyle że jadłam wolno - co było ogromnym problemem), a Zosia nie wcina wszystkiego i już. Ma swoje smaki i koniec. Tak że mi się wydaje, że nie jest to kwestia tylko takiego czy innego podejścia rodziców, sposobu żywienia, są dzieci bardziej i mniej wybredne. Oczywiście my możemy pomóc lub zaszkodzić, ale dziecka nie zmienimy.
Veronique - 2015-06-19, 10:26

zlotooka napisał/a:
Veronique, mój mąż też od dziecka wcinał wszystko ze smakiem (oprócz mleka i wątróbki :-P ), ja raczej też (tyle że jadłam wolno - co było ogromnym problemem), a Zosia nie wcina wszystkiego i już. Ma swoje smaki i koniec. Tak że mi się wydaje, że nie jest to kwestia tylko takiego czy innego podejścia rodziców, sposobu żywienia, są dzieci bardziej i mniej wybredne. Oczywiście my możemy pomóc lub zaszkodzić, ale dziecka nie zmienimy.


Ale z tego co pisałas, Twoja Zosia je całkiem sporo fajnych rzeczy. Znam dorosłych co nie spojrzeliby na zielony koktail, a Zosia sie w nim babrze i wyjada palcem :-)
Ja myśle, ze jednak rodzice maja ogromny wpływ na to jaki dziecko ma stosunek do jedzenia. Ja np. mam idiotyczną manie zjedzenia wszystkiego z talerza i nie wyrzucania resztek, mimo ze juz zaspokoilam głód. Nie wzięło sie to z mojego charakteru myśle. I oczywiście dzieciaki sa rożne. BLW moze pomoc moim zdaniem wyeliminować takie zle wpływy, jak jedzenie do wyczyszczenia talerza (uczy oceniać jak wielkie porcje chcemy zjeść), rozumieć kiedy na prawdę odczuwamy głód (ludzie zachodniej cywilizacji nie odczuwają głodu), uczy instynktownego jedzenia potrzebnych nam rzeczy i tak dalej.

Veronique - 2015-06-19, 10:30

kml napisał/a:
Chetnie wymienia słodki owoc za obiad warzywny. Ostatnio wyjada najpierw wszystko co zielone z talerza. Nawet liście. No i zupełnie bez mojej zgody jest na BLW :evil:

Ech, gdyby dzieci były takie jak chcemy, to byłoby zbyt proste.

Także ten, fajnie, że BLW Was cieszy, ale na niejadka nie ma rady.


Brzmi jakby to jakas kara była, ze Twoja córeczka pożera sama zielone liście :-) Moja słabo sobie radzi z surowymi liśćmi jeszcze.
Super!
Ja znam dzieciaki jedzace przed telewizorem, karmione łyżka w wieku 2,5 roku, słynne "za mamusie", "za tatusia" i "leci samolot" - to jest przerażajace - dla mnie.

Veronique - 2015-06-19, 10:38

amylee napisał/a:


By the way, z calego serca polecam placuszki z maki owsianej. Czyli zmienione platki wsiane wymieszane z mlekiem (u nas ryzowe, owsiane itp) i jajkiem (u nas banan i/lub glut z siemienia), podsmazone, jak nalesnik i podane z karmelizowana gruszka plus odrobina cynamonu (ale juz sie zasadzam na brzoskwinie z wanilia, borowki z syropem klonowym, czy maliny z bita smietanka). Oooobleeed :mryellow:


Robimy i to :-) i jest to jeden z hitów na kolacje. Dodaje tez jakies orzechy zmielone albo amarantusa albo cos innego zmielonego by podkręcic wartość.

A z tym baby bez granic to cos w tym jest, ostatnio nam tak zasnęła w samolocie ze nie obudziło jej ladowanie, ani gwar zwiazany z wychodzeniem z samolotu, ani zakładanie bluzy, ani przejażdżka autobusem, niosłam takiego bezwladniaka po lotnisku, jakis facet zapytał czy wszystko z nia w porządku. A najlepsze ze w domu w ciszy i ciemności budzi ja niemal szeptanie z innego pokoju ;-)

zlotooka - 2015-06-19, 11:19

amylee, placuszki takowe wcinałam raz sama, bo Zosia zrzuciła od razu ;-)

kml, a ja się pogodziłam z tym, że do najedzenia służy cyc. I w sumie słusznie, pomijając to nieszczęsne żelazo, to najbardziej odżywcze dostępne pożywienie :-D

amylee - 2015-06-19, 11:23

Veronique, u nas to samo. Bo co to tak spac w domu?! Nuuudaaaaa ;-) jeszcze na lozku samemu, nic nie trzesie, nic nie buja, nic nie tuli do siebie ;-) Lepiej sie obudzic, wtedy jest zabawa.


Co do zabawy jedzeniem...ja to kocham! W poznaniu jest taka zajebista knajpa, ze sie je po ciemku, a w dodatku nie wiadomo co! (na wejsciu trzeba poinformowac, czego na pewno nie wezmie sie do ust) BLW dla doroslych :mryellow: Sa sztucce, ale ile frajdy jesc palcami!!! Probowac, odgadywac, wymieniac sie zarciem. Bylismy tam w 10osob i ze smiechu sie splakalismy :-)
Wiem, ze dziecku sie nie wytlumaczy, ze teraz sie bawimy, a teraz jemy, ale mysle, ze instnkt samozachowawczy robi swoje i nalezy pozwolic byc dziecku glodnym. Bo rzeczywiscie jest tak, ze rzadko kiedy pozwalamy sobie na takie uczucie.
Veronique, tez musze zmiesc z talerza do czysta, ale ostatnio z tym walcze.

Czytalam tez badania, niestety prowadzone na naczelnych, ze te z malp, ktore byly czesciej glodne (jadly malo, byly szczuple) zyly kilka lat wiecej, niz te dobrze wypasione. Nie mam pojecia, jakie to bylo zrodlo, ale jakas naukowa gazeta.
Oczywiscie nie mam zamiaru w zwiazku z tym glodzic dziecka. Na dzien dzisiejszy uwazam, ze to tak, jak ze snem...zmeczone dziecko zasypia latwiej...nie raz probowalam Pole ululac, bo bylo pozno, ale ona nie byla zbytnio zmeczona i konczylo sie stresem i placzem...juz od dawna, nawet jak jej sie zdarzy w nocy wybudzic, czekam, az nadejdzie pora i ona sama daje znac o tym, ze chce juz zasnac.
Pewnie podobnie moze byc z jedzeniem...nie bede jej pchac na sile co trzy godziny, ale mysle, ze z czasem poznam, ze jest glodna, tak, jak poznalam, kiedy chce jej sie spac.
Odnosze to oczywiscie do wlasnego dziecka, bo zapewne roznie to bywa.

Koktajle to fajna sprawa, mozna tam upchnac wiele cennych rzeczy :-) zachwycam sie smakiem ananas, pomarancza, salata, natka, ommnommnommm <3

amylee - 2015-06-19, 11:25

zlotooka, to pogodzenie sie z tym, ze jest jak jest BARDZO ulatwia zycie. No stress, po prostu leciec z pradem, jak to kiedys napisalas i nagle znikaja problemy :-)
kml - 2015-06-19, 12:25

Veronique napisał/a:

Brzmi jakby to jakas kara była, ze Twoja córeczka pożera sama zielone liście :-)

Nie, po prostu w szoku jestem. Niby robiłam wszystko wbrew teorii BLW, a tu proszę :roll:

amylee napisał/a:
Pewnie podobnie moze byc z jedzeniem...nie bede jej pchac na sile co trzy godziny, ale mysle, ze z czasem poznam, ze jest glodna, tak, jak poznalam, kiedy chce jej sie spac.

zlotooka napisał/a:
kml, a ja się pogodziłam z tym, że do najedzenia służy cyc. I w sumie słusznie, pomijając to nieszczęsne żelazo, to najbardziej odżywcze dostępne pożywienie :-D


Ech, co ja bym dała żeby moje dziecko nie chciało tyyle jeść. 3h między posiłkami to jest absolutne maximum. Po cycu idzie szarpać drzwi lodówki/bije w blat/pokazuje na szafkę z jedzeniem i się domaga. Może gdybym jej wmuszała jedzenie, byłaby mniej żarta? ;-)

Veronique - 2015-06-19, 12:33

kml napisał/a:


Jak wyglada BLW u dzieic zaprawionych w bojach? U nas na tacce krzeselka musza byc dwa talerze (moj i mlodej), rozne rodzaje widelcow/lyzek, oczywiscie tylko doroslych, ze 2 kubki, szklanka i butelka z dziubkiem i kombinacja alpejska karmi mnie i siebie :-/ Dlugo to potrwa? :evil:


Umknęło mi, u nas Danika od początku miała łyżkę i tzw. widelczyk, wiec gdy dostaje posiłek po prostu nimi je, lepiej lub gorzej ale trzyma i po prostu je. Od kilku dni czasem ma fazę na karmienie mnie swoją łyżka, ale nie zawsze. Jak nie jest głodna to tak czyni wlasnie.
Ja widze, ze Twoja córcia po prostu chce byc samodzielna, jesc sama i przy okazji kopiuje Ciebie czyli Cię karmi. :-)

amylee - 2015-06-19, 12:41

kml, ano widzisz, rozne sa te dzieciaki. Iga najwyrazniej potrzebuje, to sie domaga. Co robic, zycie ;-)
U nas na razie sam cyc, ale przetwy tez max 3h i kto wie, jak to bedzie z innymi posilkami...

A od 7miecha mam podawac kasze manne, czy sa jakies fajniejsze glutenowe propozycje?

panikanka - 2015-06-19, 12:53

amylee ale fajna knajpa!
dla mnie jak dla kml jedzenie jednak nie jest zabawą i nie uważam, że BLW jest cudowną i bezbłędną metodą i lekiem na wszystkie błędy w odżywianiu, które mogą się pojawić w dorosłym życiu. Takie mam odczucia, może się mylę...

no i nie popadajmy też w skrajności, smak słodki też występuje w naturze niech dziecko też go pozna, niech je słodkie marchewki, ziemniaki, brzoskwinie, figi, wszystko co pełnowartościowe nieprzetworzone i niewy-rafinowane z cennych składników.
Jak dla mnie w tej całej sprawie z cukrem chodzi o to, żeby nie dosładzać dziecku wszystkiego jak leci: kaszek, soków czy nawet owowców, ( dodawania cukru do gotujących się warzyw - to dopiero hit zeszłej dekady 8-) ) sałatek, herbatek białym cukrem czy innymi sztucznymi słodzidłami, tak jak to robiło się kiedyś, żeby dziecko "ładnie zjadło" albo żeby "mu smakowało", bo się tak "rwie do słodkiego" no i jak najdłużej ustrzec dziecko przed gotowymi wyrobami cukierniczymi, batonikami itp itd.

Dla mnie nie ma nic złego w dodaniu do kaszy na śniadanie daktyla, kilku rodzynek, czy jakiegoś owoca, które akurat mam pod rękę, bo sama tak jem, że do kaszy śniadaniowej lubię wrzucać bakalie, zmielone pestki, amarantusa czy owoce, żeby taki posiłek był bardziej wartościowy.A staram się robić tak, że jak mamy takie "słodkie" śniadanie, to inne posiłki są już słone. Taki umiar. No ale nie oszukuję- Chomik sam nie szamie kaszy łyżeczką z miseczki 8-) więc my nie BLW więc już sobie idę ;-)

mięta - 2015-06-19, 21:34

kml napisał/a:

Nie, po prostu w szoku jestem. Niby robiłam wszystko wbrew teorii BLW, a tu proszę :roll:


Jak rozumiem, karmiłaś dziecko parówkami, cukierkami, czekoladą, chipsami,żelkami, wyłącznie w pozycji półleżącej, ilość spożywanego pokarmu była ściśle przez Ciebie kontrolowana tj. jak dziecko nie chciało to wpychałaś na siłę, a jak chciało - nie dawałaś, we wszystkim postępowałaś zgodnie z tabelką jakiejś firmy produkującej słodkie kaszki dla dzieci włącznie z zalecanym wprowadzeniem "mięska np. królika" w którymś tam miesiącu, a ogółem dieta rozszerzana od 4mż i już wtedy papka zastępowała posiłek mleczny? Tak mniej więcej wyobrażam sobie postępowanie "wbrew blw". :D Rozumiem, że niezgodnie z blw, ale jeśli całkiem wbrew to tak właśnie to widzę. :D
(Żartuję - od razu mówię, żeby nikt nie pomyślał, że chcę tu kogoś obrazić, nic z tych rzeczy.)

Veronique, mam identycznie z tym zjedzeniem wszystkiego! Właściwie to nigdy nie zostawiam nic na talerzu. Wręcz złoszczę się na męża, bo on potrafi zostawić dosłownie jeden kęs ryżu czy coś w tym stylu, ale po przeczytaniu książki sama się zaczynam gryźć w język, gdy to robi, żeby znowu na niego nie nakrzyczeć. :D
amylee, coś właśnie słyszałam o używaniu ziół zamiast soli... hxxp://www.ekomigdaly.pl/pl/p/Podlaska-przyprawa-w-diecie-bezsolnej-50g/393 - coś takiego np.? Kupiłam dzisiaj, przetestuję.

Mój brat np. je placki ziemniaczane z cukrem, truskawki z cukrem, kiedyś też jadało się chleb z masłem i cukrem... Masakra. :D
Ja rozumiem, że nie jestem w stanie całkowicie uchronić dziecka od słodyczy (tych sztucznych!). Nierobienie z tego "zakazanego owocu" wydaje się być dobrym pomysłem. ;) Ale ja osobiście postanowiłam sobie, że moje dziecko nie pozna słodyczy ani słonych przekąsek tak długo, jak długo to będzie możliwe. Nawet jeśli potem stanie się słodyczowym obżartuchem jak ja, to trudno, ale warto chociaż spróbować. ;) Słyszałam, że do jakiegoś tam wieku człowiek wyrabia sobie nawyki żywieniowe - jeśli to prawda, to chyba warto postarać się, żeby to były zdrowe nawyki...

zlotooka - 2015-06-19, 22:24

kml, nie żałuj, że masz takie dziecko, jakie masz, przecież i tak jest najcudowniejsza na świecie, nie? :-D

A z tym "jedzenie to nie zabawa"... No racja, ale jeszcze chyba dziecko ma się czas tego nauczyć? Dla niemowlaka chyba nie ma wielkiej różnicy między gryzakiem a marchewką, i to, i to wymaga zbadania (bo czym innym są niemowlęce zabawy?) Poza tym eksperymenty pt wrzucanie truskawki do kubeczka, a następnie jej wyławianie, są tak ciekawe... Ja nie mogłabym tego chyba zabronić ;-)

A u nas BLW ma się tak, że dziś znowu Zosia podawała mi kawałki cukinii, żebym jej serwowała do pyszczka. Nie chce sobie rąk brudzić, czy co?

kml - 2015-06-19, 23:22

zlotooka napisał/a:
kml, nie żałuj, że masz takie dziecko, jakie masz, przecież i tak jest najcudowniejsza na świecie, nie? :-D

Nie, to nie tak. Po prostu mi juz moje dziecko tyle razy pokazalo,zenie ma co sobie chciec i planowac, ze mam alergie na wytyczne rob A, to bedziesz miala B ;) Od poczecia mnie tak uczy pokory :P I bardo sobie cenia to w niej, nie lubie potulnych ludzi ]:->
zlotooka napisał/a:
A z tym "jedzenie to nie zabawa"... No racja, ale jeszcze chyba dziecko ma się czas tego nauczyć? Dla niemowlaka chyba nie ma wielkiej różnicy między gryzakiem a marchewką, i to, i to wymaga zbadania (bo czym innym są niemowlęce zabawy?) Poza tym eksperymenty pt wrzucanie truskawki do kubeczka, a następnie jej wyławianie, są tak ciekawe... Ja nie mogłabym tego chyba zabronić ;-)

Nie wiem, ja jestem zwolennikiem teori, zeby uczyc od poczatku jak chcemy. Pewnie problem jest z wyczuciem momentu kiedy jest TEn czas, kiedy nalezy zmeinic taktyke. Np. rodzice karmiacy dzieci karmia je czesto dlugo, bo nie przestaja w pore.

koralina1987 - 2015-06-19, 23:25

panikanka, mam podobne podejscie. My jemy z rana przewaznie amarantusowy budyn lub jaglanke "na slodko". Ale wszelkie owoce typu truskawki czy maliny ida prosto do dzioba bez dosladzania czy polewania ich sztuczna polewa do lodow lub takim syropem malinowym ktory to malin na oczy nie widzial ale tone cukru owszem...(tak tak widzialam takie cuda). Nie uzywam przypraw do gotowania Lili ale jak je chleb no to sol jest. Lila jest karmiona lyzeczka lub palcami zalezy co jemy więc nam do idei blw daleko. Lila dostaje do lapki pewne rzeczy ktore sie nadaja (jablko kalarepe marchewke) ale wtedy ino wysysa trochę soku i masuje dziasla.
Veronique - 2015-06-20, 06:56

zlotooka napisał/a:
Poza tym eksperymenty pt wrzucanie truskawki do kubeczka, a następnie jej wyławianie, są tak ciekawe... Ja nie mogłabym tego chyba zabronić ;-)

A u nas BLW ma się tak, że dziś znowu Zosia podawała mi kawałki cukinii, żebym jej serwowała do pyszczka. Nie chce sobie rąk brudzić, czy co?



O tak, moja jeszcze sobie potrząsa kubeczkiem z truskawka (lub kawałkiem czegoś), lub źga sobie widelcem, albo próbuje wyłowić, czasem pomiędzy eksperymentami bije brawo. (My jej przy jedzeniu brawa nie bijemy) :-P

Z podawaniem u nas tez sie zdarza, ogólnie wszelkie kombinacje, ja jej, ona mi, ona sobie i mi, ona babci i dziadkowi...nigdy ktos jej sam, wtedy kręci główka i mowi " nie nie nie".

Veronique - 2015-06-20, 08:58

Veronique napisał/a:
zlotooka napisał/a:
Poza tym eksperymenty pt wrzucanie truskawki do kubeczka, a następnie jej wyławianie, są tak ciekawe... Ja nie mogłabym tego chyba zabronić ;-)

A u nas BLW ma się tak, że dziś znowu Zosia podawała mi kawałki cukinii, żebym jej serwowała do pyszczka. Nie chce sobie rąk brudzić, czy co?



O tak, moja jeszcze sobie potrząsa kubeczkiem z truskawka (lub kawałkiem czegoś), lub dźga sobie widelcem, albo próbuje wyłowić, czasem pomiędzy eksperymentami bije brawo. (My jej przy jedzeniu brawa nie bijemy) :-P

Z podawaniem u nas tez sie zdarza, ogólnie wszelkie kombinacje, ja jej, ona mi, ona sobie i mi, ona babci i dziadkowi...nigdy ktos jej sam, wtedy kręci główka i mowi " nie nie nie".

milka - 2015-06-20, 22:16

A dla mnie zabawa wydaje sie najwazniejszym etapem poznawania jedzenia. Moje dziecie prawie dwuletnie (21 miesieczne) juz sie nie bawi w miazdzenie i ciapcianie, nie trwalo to dlugo. Dalismy jej wolna wole i sama poprzez obserwacje czlonkow rodziny "nauczyla sie", ze jedzenie sie po prostu je :-)
mięta - 2015-06-22, 12:58

Bo to jest tak, jakby dziecku nie dawać kredek do bazgrania, bo przecież musi się od początku uczyć PISAĆ litery, a najlepiej od razu pełne zdania. :)
kml - 2015-06-24, 17:21

mięta, widzę ogromną różnicę miedzy zabawą kredkami, a jedzeniem. Raz, że cały miesiąc na to pracujemy i nie uśmiecha mi się żeby połowa tego co przygotowuję młodej lądowała w koszu <a najpierw na podłodze>. Dwa, mam duży szacunek do jedzenia i wody. Szczególnie, ze na świecie ludzie ciągle umierają z powodu ich braku. Podobnie nie pozwalam stać młodej i bawić się pod bieżącą wodą. Pozwalam samodzielnie myć ręce i buzię, trwa to trochę dłużej niż robiłabym to ja, ale stać i taplać się dla frajdy nie pozwalam.
zlotooka - 2015-06-24, 20:57

A u nas czasem BLW wygląda tak...
(Taaak... Dużo jedzenia już się zmarnowało...)

amylee - 2015-06-24, 22:21

zlotooka, koooooocham, pieknie <3
Sowa - 2015-06-24, 22:49

zlotooka, hahaha, wow, nieźle :D Co to było?
zlotooka - 2015-06-25, 10:57

Sowa, zupa krem z botwinki. Większość zjadła, ale potem wywróciła kubek do góry dnem i się rozlało...
To tak a propos marnowania jedzenia :-P

mięta - 2015-06-25, 21:29

Jak byłam mała, to mnóstwo kredek gubiłam, łamałam i pomimo, iż tata musiał na nie ciężko zapracować, to niestety - wieeeeeele z nich lądowało w koszu. :(
Z tego szacunku do jedzenia jedyne co teraz mam - to nadwagę, a niestety i tak sporo jedzenia się u mnie marnuje, bo nie umiem dbać o to, by było wszystkiego "akurat". W związku z tym musiałabym być hipokrytką nie pozwalając dziecku próbować samodzielnie jeść, co może być bardzo korzystne dla Jego rozwoju, z powodu marnowania jedzenia. Ale dla Ciebie kml szacunek za takie podejście, chętnie przyjmę Twoje porady jak dbać, by jedzenie w domu się nie marnowało. :)

zlotooka, powoli przyzwyczajam się do takich widoczków. :D

milka - 2015-06-25, 22:13

zlotooka tak sie patrze na to zdjecie i ciesze sie, ze to juz za nami :mryellow: .... o kurcze i na nowo przed nami :shock:
Na mnie niestety presja rodziny by nie marnowac wody i jedzenia rowniez nie zadzialala, wrecz odwrotnie.

Veronique - 2015-06-26, 08:50

Zlotooka
Zdjęcie rewelacyjne :-)
Tez u nas tak bywało :-)

Kml
Nie demonizujmy blw. Ilości jedzenia marnowanie przez niemowlaka sa niewspółmiernie małe do tego co my dorośli marnujemy. W Europie wyrzuca sie 50% kupionego, nie skonsumowanego jedzenia.
Mozna to minimalizować posiadając psa ktory łapczywie czycha na spadające kawalki. Mozna rozłożyć za każdym razem czyste prześcieradło i zbierać spadające kawałki do eksperymentów lub konsumpcji wtórnej. Poza tym jak sie miksuje i podaje łyżeczka - to tez sie marnuje.
Ja ostatnio jak mała zaczyna świrowac z eksperymentami zaczynam wyjadac z jej tacki i tym sposobem marnuje sie jeszcze mniej albo wcale.
Ja myśle ze głównym problemem blw nie sa ilości marnowanego jedzenia a wielki bałagan. Bo z jednego małego kawałka banana lub buraka mozna zrobic cała instalacje artystyczna.
Ale to mija. Ja ostatnio nic nie zbieram z podłogi.
Ja tez nie znoszę marnować jedzenia, wyjadam porcje do konca z talerza choc nie czuje głodu, jem cos by sie nie zmarnowało. Blw uczy oceniać ile zjemy, a przyszłości moim zdaniem uczy ile gotować, przygotowywać....a nie robić cos bo tak wypada, bo ma sie wyrzuty sumienia, poczucie ze sie cos zle zrobiło...paradoksalnie jedzenie wiecej niz ma sie ochote jest jednym z czynnikow powodujących głód na swiecie...

zlotooka - 2015-06-26, 21:20

A u nas ostatnio Zosia jak już nie chce czegoś, oddaje nam, zamiast zrzucać na podłogę. I się nie marnuje :-) No, to co na ubranku albo we włosach to inna sprawa... Ale zazwyczaj to jednak nie jest "zabawa jedzeniem", tylko nieudana próba zjedzenia.
Aha - i już próbuje nabierać łyżeczką z kubka! Wtedy niestety marnuje się najwięcej... Co mnie jednak nie zniechęca, bo widzę krok w pożądanym przeze mnie kierunku :-)

kml - 2015-06-27, 23:47

Veronique, nie demonizuję, po prostu wyrażam swoje zdanie. Mi rozrzucanie jedzenia po podłodze się nie podoba i kropka. I uwierz, u nas to nie są śladowe ilości ;) A moje psy, to nie są śmietniki i nie karmię ich resztkami z naszego stołu, taka dieta im nie służy. Jednak zgadzam się z jednym - niemarnowanie żywności zaczyna się już w sklepie i później przy kuchence, a nie na stole ;)
mięta - 2015-06-30, 21:59

Wybaczcie, ale muszę się pochwalić, a niestety nikt wśród rodziny i znajomych nie podziela mojego entuzjazmu.
Dzisiaj po raz pierwszy przygotowałam obiadek taki, żeby nasz Kurczaczek również mógł coś wsadzić do buźki. ;) Marchewka, kalafior i fasolka szparagowa na parze.
Generalnie popełniłam kilka błędów, ale nie krzyczcie. :( Otóż w książce jest, że jak dziecko samodzielnie nie siedzi, to może jeść z kolan, wsuwać jedzenie z talerza rodzica. Kompletnie się to nie sprawdziło. Pierwsze co zrobił, jak tylko przysunęłam bliżej siebie talerz z moim jedzeniem, to wsadził tam łapy, porozgniatał, pozrzucał (dokładnie tak jak jest to opisane w książce). No i wtedy zrobiłam coś bardzo złego - posadziłam go w krzesełku. Nie gibie się w nim na boki, dobrze siedzi, lekko do przodu pochylony, ale z tego co pamiętam to w książce było napisane, że tak ma być, nie można być pochylonym do tyłu bo to niebezpieczne. Kolejny mój błąd - za długo gotowałam warzywka i wyszły zbyt miękkie, przez co rozpadały mu się w rękach. I jeden nasz wspólny błąd - no ja się starałam twardo jeść też razem z nim, choć co chwila się śmiałam :D ale mój mąż nie dość że caały czas go nagrywał lub robił zdjęcia, to jeszcze wymyślił sobie, że też będzie rękami jadł, a raz nawet złapałam go na "zaczepianiu" młodego, coś do niego gadał. Ech.
Ale generalnie za wielki sukces uznałam fakt, że brał jedzenie i wkładał je do buzi! Odruch wymiotny oczywiście był, bałagan też, nie mam zielonego pojęcia co z tego wylądowało w brzuchu, ale ogółem jestem zadowolona i zachwycona BLW. :)
Mam tylko kolejne wątpliwości.
Podobno z początku należy proponować 1 posiłek dziennie (chociaż mi coś się kojarzy, że w książce było coś o tym by dziecku proponować jedzenie za każdym razem gdy rodzina coś je, bo im więcej będzie miało okazji do "zabawy" jedzeniem, tym szybciej i lepiej się nauczy). No więc czy teraz, kiedy zaczęliśmy, to mamy mu dawać jedzenie tylko raz dziennie, a za każdym innym razem zabierać, wyrywać z rąk itd.? Takie to dziwne jest...
Miałam taki plan, żeby najpierw podawać jak najdłużej warzywa, żeby je polubił, a dopiero potem owoce. Raz, że już się nie mogę doczekać i zastanawiam się tylko jakie by tu mu owoce dać do spróbowania. :D A dwa, jak to połączyć z tym jednym posiłkiem dziennie? Kiedy postanowię mu dać owoc, to mam tego dnia wyjątkowo, przed południem dać owoc a po południu tak jak zwykle - warzywa? Czy może zamiast warzyw?
I jak to jest z tym "wyborem", który lubi bobas? :D ZAWSZE muszę mu proponować przynajmniej 2 rzeczy?
No i jeszcze takie techniczne pytanko. Czerwone porzeczki mi rosną na krzaczku pod domem, jak mam dać je do spróbowania dziecku, kiedy on jeszcze nie chwyta takich malutkich rzeczy? Podobnie groszek, bób? Kalarepka(moja ulubiona:D) też rośnie pięknie, jak mam mu ją podać, normalnie w słupek i niech sobie ją ssie i trze ząbkami? Ogórek świeży jak podajecie - obrany czy nie, z pestkami czy bez? I w ogóle jak z takimi twardymi, surowymi rzeczami?

Przepraszam, że znowu Was swoimi natrętnymi pytaniami zamęczam, ale niestety nie wszystkiego się dowiedziałam z książki. A poza tym fajnie jest poczytać jak to u Was wyglądało... ;)

zlotooka - 2015-06-30, 22:22

mięta, przede wszystkim - gratulacje dla Kurczaczka!
My też za pierwszym razem nagrywaliśmy filmiki, patrzyliśmy wielkimi oczami i śmialiśmy się. Do teraz czasem się nie możemy powstrzymać ;-)
Jedzenie z mojego talerza też nigdy nie zdało egzaminu. W ogóle na kolanach było ciężko. A przebywanie w pobliżu jakiegokolwiek naczynia jest możliwe dopiero od niedawna - bo już ich nie zrzuca :-)

Co do "potraw"... No porzeczek, groszku pewnie jeszcze nie chwyci... Bób - może. Możesz spróbować podawać, niech ćwiczy chwyt pęsetowy, ale będzie mu pewnie ciężko i się może zniechęcić. Szkoda, bo sezon Was minie :-? Ale jest pełno innych rzeczy. Ogórek - ja dawałam słupek taki z ogórka przekrojonego wzdłuż na 4, obrany. Zosia uwielbia(ła)!
Kalarepka - jak ją sparujesz, żeby nie była za twarda, to OK. Pamiętaj, że wszystkie potrawy muszą być na tyle miękkie, żeby G. je przememłał w buzi. On jeszcze nie umie gryźć. Twardsze pewnie wypluje, ale może się zadławić, a tego nie chcemy ;-)

Ilość posiłków - ja na początku jadałam z Zo śniadania i obiady, po jakimś czasie dołączyły kolacje. Fajnie, bo był spokój przy posiłkach (teraz już nie ma, bo Zosia jest mega interaktywna)

Warzywa, owoce - ja nie robiłam takich rozgraniczeń, na śniadanie dawałam zazwyczaj owoc (i kaszkę swoją), na obiad warzywa.
Starałam się dawać 2-3 rzwczy, choć zauważyliśmy, że jak ma za dużo na tacce, to nie chce nic i zrzuca.

adamiko - 2015-06-30, 23:32

mięta- fajnie, że się blw-owujecie!

Ja Ci napiszę jak u nas.
Zaczęłam od jednego posiłku dziennie, ale raz to było przy obiedzie, innym razem rano. Teraz po około 3 tygodniach siada z nami prawie zawsze do obiadku, czasami też do śniadania i jakiś podwieczorek powiedzmy. Ale to wiadomo w nieduzych ilościach coś łapie więc kp się nie zmniejszyło jeszcze.

W to, ze najpierw warzywa póżniej owoce to nie wierzę. Dzieci zawsze będą faworyzowały owoce bo są słodsze, mleko tez jest słodkie, więc ja owoce podaję powiedzmy równowaznie z warzywami.

Ogórka obieram i kroję w słupki. Kalarepę gotowałam na parze w kawałkach i póżniej kroję na takie, zeby chwycił.
Generalanie warzywa gotuję zeby były takie trochę bardziej niż al dente ale nie miękkie, bo się rozwalają.

Super mu się je brokuła, szparagi, swietnie sprawdzają się pieczone warzywa ala frytki z piekarnika (bataty są fajowe!).
Robię też placki z warzyw różnych, bo starszy uwielbia- takie pieczone w piekarniku (mam trochę przepisów na blogu- można modyfikować oczywiście)

Na początku jadł na moich kolanach, ale nie podobało mi się to, więc ciesze się, ze wreszcie siadł i siedzi w krzesłku. No to na kolanach jest wkurzające, ale chodzi o to, zeby miał dobre podparcie też.

Teraz jest taki fajny okres na rozszerzanie diety więc ja bym korzystała z tych dobroci i dawała to na co macie akurat ochotę... .

Veronique - 2015-07-01, 06:21

adamiko napisał/a:


W to, ze najpierw warzywa póżniej owoce to nie wierzę. Dzieci zawsze będą faworyzowały owoce bo są słodsze, mleko tez jest słodkie, więc ja owoce podaję powiedzmy równowaznie z warzywami .


No moja zdecydowanie woli warzywa od owoców. Potrafi wypluc cos słodkiego i czesto jak ma do wyboru cos słodkiego i nazwijmy to "słonego" lub kwaśnego wybierze to drugie. Ja tez mam takie preferencje i do tej pory myslalam, ze to wyuczone ale skoro moja córcia tak robi to moze po prostu taka nasza natura. Pizzę, grzybki marynowane, ogórki kiszone itp stawiam ponad słodycze, ktore owszem zdarza mi sie jesc ale bez szału...

zlotooka - 2015-07-01, 10:52

Mój mąż też nie-słodyczowy, a ja lubię i słone, i słodkie.

A Zosia? Uwielbia owoce, także te kwaśne - wcina czerwone porzeczki bez zmrużenia oka! Woli więc kwaśno-słodkie od "słonego" (no bo bez soli, rzecz jasna). A np banana nie je - chociaż słodziutki :-)

mięta - 2015-07-01, 11:50

We wstępie dziękuję Wam za gratulacje. :D
zlotooka, dokładnie tak jest opisane w książce - że jak dziecko ma za dużo, to zwala. U nas to też się sprawdziło, bo najpierw wymiótł mi cały talerz (a miałam z tyłu położony także brązowy ryż, licząc, że do niego nie sięgnie jednak), niektóre rzeczy śmiesznie do siebie przyciągnął i potem nie widział tego. I gdy zrobił taki porządek - wtedy cokolwiek wylądowało w buzi.
I tu chciałabym wspomnieć, że dziś z rana znalazłam dowód, że jednak coś UDAŁO SIĘ wrzucić do brzucha! Nie było tego zbyt wiele oczywiście, ale się nie zniechęcam. :)

adamiko, a jak pytałam, czy istnieją blogi o wege blw to nikt nic nie podpowiedział! :P Podparcie mówisz... Tylko że on czy u mnie na kolanach, czy w tym krzesełku - plecami wcale nie dotyka oparcia, jest pochylony do przodu i to raczej moja ręka miała większe znaczenie, żeby nie wypadł, bo on się wciąż rzuca na coś do przodu. Nie wiem, czy to jest dobrze. Mam nadzieję, że ta chwila w krzesełku raz dziennie mu nie zaszkodzi, on w nim naprawdę dobrze siedzi, poza tym znacznie wygodniej mu w ten sposób podawać jedzenie - tacka ma brzegi, jest łatwa do czyszczenia, widzę że lepiej mu jest z niej brać jedzenie i wtedy lepiej je, łatwiej wokół krzesełka coś wyłożyć (tego wczoraj nie zrobiliśmy, planuję kupić jakąś byle jaką ceratę). A gdy jest u mnie na kolanach, to raz że ja się nie najem i również jestem do kąpieli, a dwa, że na stole mam taką ceratę trudno zmywalną, nie wiem jak to powiedzieć, taką niby-materiałową, wygląda jak obrus a jest ceratą (z jyska), podkładka nie wchodzi raczej w grę, bo mam taką pstrokatą, że najpierw by nią się zajął - wiem, bo nie raz ją ściągał ze stołu i próbował zjeść. :D No chyba, że bym jakąś białą podkładkę kupiła, jeśli znajdę.

Kurczę, może i macie rację z tym korzystaniem z sezonu i tym, że kolejność warzywa-> owoce nie ma znaczenia...
A uważacie, że powinnam podawać mu coś do jedzenia ilekroć my jemy? Wczoraj jedliśmy z małżonem kolację, młody był u niego na kolanach, standardowo rzucał się na jedzenie. Mąż mu dał... Cebulę. :D Taką prosto z ogródka, przekrojoną, świetnie trzymał ze ten szczypiorowy kikut, memlał memlał, potem w końcu oczy mu poczerwieniały ale nadal chciał memlać. Czy tak może być? W sensie, czy jak my jemy to jemu też można coś dać, czy powinnam na razie się trzymać systemu "1 raz dziennie"? :D Przecież na razie i tak niewiele to "jedzenie" mu daje, poza umiejętnościami. ;)
A co do tych twardych - to ja myślałam, że takie twarde są wręcz bezpieczniejsze, bo skoro gryźć nie umie, to nic nie odgryzie, a przynajmniej sobie possie i pomasuje dziąsła. Koleżanka mi poleciła dać chrupki kukurydziane "na dziąsełka" właśnie. :O A kalarepy z pary nigdy nie jadłam. ;)

My niestety wszyscy uzależnieni od słodyczy... Próbuję z tym walczyć, teraz mam lepszą motywację. ;) Ale oprócz tego na słone przekąski też miewam ochotę, w ciąży też miałam. Mąż lubi też ostre rzeczy, ja tak nie za bardzo.

kml - 2015-07-01, 12:37

mięta, też jestem uzależniona od słodyczy i córkę chciałabym przed tym uchronić. Przy rozszerzaniu diety Igi stosowałam zasadę najpierw warzywa i mam wrażenie, że Iga je preferuje. Szczególnie ostatnio są na topie zielone. Zobaczę co będzie dalej, czy to nie tylko moje wyobrażenie ;)
Pani D. - 2015-07-01, 13:08

hej Dziewczyny,

posiada któraś z Was tę pozycję ??

'The Secrets Of Vegan Baby Nutrition: A Healthy Recipes Guidebook For Babies '
by Nataly Shvinkelstain

Rozszerzanie diety Włodka tuż tuż i chciałabym mieć jakąś bazę...

Edit: dopiero teraz zauwazylam,ze ksiazka wychodzi 10.07 :) jak ja kupie, to podziele sie tutaj wrazeniami :)

adamiko - 2015-07-01, 14:26

Mój starszy dostawał najpierw same warzywa, a szczególnie preferuje owoce i rzeczy kwaśne, więc wydaje mi się, ze zróżnicowana dieta przede wszystkim.

Pani D. nie znam tej ksiązki, ale z chęcią bym poznała.

mięta wiem wiem, mnie też jedzenie na kolanach wkurzało. Jeżeli maluch jest stabilny w tym krzesełku, nie lata na boki to myślę, że to jest ok. Z tą cebulą to bomba!!! O to chodzi w blw :D
Ja nie podaje zawsze jak my jemy, ale zdarza się te 3 razy dziennie, a czasami 2. Jak starszy je owoca to też malemu sie coś dostanie. Myślę, że trzeba podejść na luzie, raz moze być tak, raz tak.

Dawałam twardą marchewkę jako taki raczej gryzak na dziasełka niż jedzenie.

mięta - 2015-07-01, 14:57

adamiko, serio, wydaje mi się, że dobrze sobie radzi w krzesełku, przede wszystkim nie wygląda to niebezpiecznie. A cebula... mój mąż podobno jak był mały wcinał cebulę jak jabłko. Szkoda tylko, że G potrafi sobie odgryźć kawałek i przeszkadza mu na języku, ma odruch wymiotny. Dziś rano przy śniadaniu mąż znowu mu dał, w sumie bardziej do zabawy niż jedzenia, bo mała paskuda w leżaczku jęczy, ale z cebulą świetnie się bawi. Jeśli mu spada i podajemy mu znowu a on się na nią rzuca to znaczy, że mu smakuje?
To ja chyba też dam marchew jako gryzak kiedyś... ;)

Co myślicie o stworzeniu wspólnymi siłami bloga/strony o bobasach które lubią wegetariański wybór? ;)

adamiko - 2015-07-01, 23:12

mięta jestem za, choć ja ledwo mojego bloga ogarniam (na blogspocie co widac zresztą) i czasowo to już w ogóle, ale pomysł projektu swietny! chętnie wezme udział.
panikanka - 2015-07-02, 08:53

mięta fajny pomysł z blogiem, mi też czasem brakuje pomysłów, co by temu dzieciokowi dać w łapę, a jak by bloga pisało kilka osób, to pewnie całkiem prężnie by działał (przynajmniej przez jakiś czas dopóki starczy zapału :mrgreen: )
zlotooka - 2015-07-02, 16:23

mięta, mi się też pomysł podoba, mogłabym teoretycznie coś pisać, tylko że u nas królują potrawy typu czarna porzeczka albo czereśnia ;-) Gotowania tu za wiele nie ma ;-)
mięta - 2015-07-02, 20:46

Cieszę się, że się pomysł spodobał. :) Pogadam z małżonem, bo kiedyś bąknęłam mu o zrobieniu strony o moim niepełnosprawnym bracie z prośbą o 1% i poszłam spać, przebudzam się o 1 a on siedzi nad tą stroną, rano była gotowa. :O Trzeba tylko wymyślić nazwę i takie tam...
zlotooka, myślę, że przyjdzie czas i na gotowanie. ;) ja też na razie nastawiam się na same warzywka i owoce. ;)

Powiem szczerze, że ja to z tych ze słomianym zapałem. :( Mam stos wybranych zdjęć z własnego dzieciństwa i od kilku lat nie mam zapału, żeby je poukładać i powkładać do albumu. Natomiast zdjęcia mojego Kurczaka mam już z 5 miesięcy jego życia poukładane chronologicznie i podpisane w albumie. :D

mięta - 2015-07-06, 18:06

Popełniłam błąd. Mąż dał Kurczakowi ciamkać arbuz... w towarzystwie całej rodziny... Co prawda jadł przepięknie i chyba ani razu odruchu wymiotnego nie miał, ale... Tata mój usiadł na przeciwko, gadał do niego, umył ręce nawet specjalnie żeby mu "pomagać", a jak powiedziałam, że ma sam sobie radzić to mnie wyśmiał, bo przecież za mały jest. Mój błąd, że na to pozwoliłam. Teraz postanowiłam, że poczekam z regularnym podawaniem mu jedzenia aż usiądzie stabilnie (samo siedzenie mu idzie coraz lepiej, już dłużej wytrzymuje) - chyba, że by się na coś rzucił, albo surowa marchewka do masowania dziąseł czy coś...

A co do strony, to domena wegeblw.pl jest dostępna. :D Chyba, że ma ktoś inny pomysł? Do osób chętnych do współtworzenia takiej strony: jak proponujecie się kontaktować, żeby tego wątku nie zaśmiecać? Nowy wątek? Grupa na fejsbuku? Mailowo? Z niecierpliwością czekam na odpowiedzi. ;)

zlotooka - 2015-07-06, 18:20

mięta, nie przejmuj się. Jeszcze wiele takich i innych "błędów" przed Tobą ;-)
A dziadkowie pomagający w jedzeniu od czasu do czasu na pewno w niczym nie zaszkodzą.

adamiko - 2015-07-06, 22:13

mięta jeżeli dziewczyny chetne są fejsbukowe, to ja jestem za fejsbukiem- grupą czy też chatem, bo tak mi najłatwiej- często jestem na telefonie, na kompie ostatnio rzadziej.
wegeblw-super! możemy też tworzyć fanpage'a i razem go prowadzić- dostępne dla większej ilości rodziców.

Dziś moje 7,5 mies dziecko jadło jagody, samo, całe owoce <# :mryellow:

Lady_Bird - 2015-07-06, 22:20

mięta napisał/a:
Grupa na fejsbuku? Mailowo? Z niecierpliwością czekam na odpowiedzi. ;)


Na fb jest grupa wege bobas lubi wybór. :)

mięta - 2015-07-06, 23:30

Lady_Bird, tak, wiem, że takowa istnieje, sama jestem członkiem tej grupy, ale chodzi mi o grupę, do której należeć będą wyłącznie osoby współtworzące stronę, a nie po prostu stosujący tę metodę. :)

adamiko, jestem jak najbardziej za fanpage, to po prostu muss sein.
Grupę zaraz założę o jakiejś niepozornej nazwie, co by nie dołączały osoby niezorientowane w temacie. Myślę tylko jak tu zrobić, żeby swojej tożsamości nie ujawnić wszystkim użytkownikom forum. ;) Proponuję, żeby każda na serio zainteresowana osoba wysłała do mnie wiadomość prywatną - ja w odpowiedzi wyślę link do grupy. Ok? Fajnie by było, gdyby się odezwały również takie osoby, które twierdzą, że nie mają czasu. :D Ja na przykład jestem na początku blw; zero doświadczenia, zero praktyki. A wydaje mi się, że przepisy powinny być ważnym elementem takiej strony - także te osoby z ograniczoną ilością czasu wolnego mogłyby chociaż od czasu do czasu wrzucić jakiś przepis i byłoby super. ;)

amylee - 2015-07-07, 08:56

mięta, z tego co wiem na fb mozesz utworzyc tajna, zamknieta grupe i zaprosic tylko te osoby, ktore chcesz. Nikt tej grypy nie odnajdzie. A nawet, gdyby byla oficjalna, to i tak prosbe o dolaczenie akceptuje administrator grupy.
mięta - 2015-07-07, 10:12

amylee, utworzyłam grupę zamkniętą, a nie tajną, bo bałam się, że nawet jeśli wyślę link komuś to się nie pokaże ta grupa. Tam jest napisane, że tylko administrator może dodawać członków i że grupa nie będzie widoczna, a jak mam dodać kogoś, kogo nie mam w znajomych? Może zmienię na tajną, gdy już wszyscy zainteresowani będą jej członkami. Na razie powysyłam na pw.
amylee - 2015-07-07, 12:18

mięta napisał/a:
amylee a jak mam dodać kogoś, kogo nie mam w znajomych? Może zmienię na tajną, gdy już wszyscy zainteresowani będą jej członkami. Na razie powysyłam na pw.


Ojc, tego juz nie wiem.

mięta - 2015-07-07, 13:12

amylee, dołączysz? :D
amylee - 2015-07-07, 19:27

mięta, dziekuje, bardzo mi milo :-) na razie bede obserwowac...ewentualnie moge dolaczyc bez zobowiazan, poniewaz od kiedy jest bobo praktycznie nie uruchamiam kompa...mysle, ze w chwili obecnej nie znajde czasu na dodawanie przepisow, heh
adamiko - 2015-07-09, 11:34

zapraszam: hxxp://wegebobo.blogspot.com/2015/07/po-miesiacu-naszego-blw-owania.html
zlotooka - 2015-07-09, 11:48

adamiko, skomentowałam :-)

mięta, ja fb nie mam :-) Ale to mała strata dla strony z BLW - przepisami, jako że od dawna już nie gotuję nic specjalnie dla Małej (po tym, jak moje wyroby każdorazowo lądowały od razu na podłodze). Czyli chyba zgodnie z ideą BLW - maluch je to, co rodzice. (U nas: pod warunkiem, że rodzice na każdy posiłek jedzą porzeczki i borówki, he he he :lol: )

Sowa - 2015-07-09, 12:24

zlotooka, ale podajesz jej te kasze itp. czy się całkiem poddałaś i po prostu dajesz co lubi? U nas był czas, kiedy nie chciała kaszy wcale, a teraz znowu chętnie je (ale jak wszystko w małych ilościach).
Co do bloga - świetny pomysł :) To chyba właśnie powinny być przepisy nie na typowo dzieciowe jedzenie, tylko na zdrowe posiłki dla całej rodziny, żeby jeść razem to samo - to w końcu jedno z głównych założeń BLW, tak jak mówisz zlotooka. Ja mogę raz na ruski rok jakiś przepis dodać jakby co. Tyle że nie mam twarzoksiążki i w dodatku nie potrafię robić zdjęć jedzenia (może się nauczę?)

adamiko - 2015-07-09, 16:58

zlotooka dzięki!

Zgadzam się, blw to po prostu zdrowe jedzenie dla wszystkich!

zlotooka - 2015-07-09, 18:40

Sowa, hmm, są dni, kiedy się poddaję, i daję tylko owoce :oops: Ale zazwyczaj rano nakładam jej łyżkę mojej kaszki śniadaniowej (jem różne na zmianę), na obiad to co mam (dziś makaron ryżowy z pesto - poleeeciaaał! :lol: ), na kolację jakąś kanapeczkę jej robię z pastą strączkową. Nie wiem, na razie chyba wszystkie zbożowe są odrzucone całkowicie. :roll:
Sowa - 2015-07-09, 19:04

Aha, rozumiem. No w każdym razie może jej się odmieni :) Ala też czasem czegoś w ogóle nie ruszy, zwykle akurat jak jest coś fajnego, a chleb to by żarła bez umiaru :roll:
zlotooka - 2015-07-09, 20:17

Ach, pomyliłam się - z produktów zbożowych je tylko chrupki (ryżowe aktualnie mamy otwarte) i wafelki od lodów, jak idziemy do lodziarni. :-?
mięta - 2015-07-10, 09:38

zlotooka, a czy tak było od samego początku rozszerzania diety? Pytam z ciekawości, bo G absolutnie wszystko wkłada sobie do buzi, więc nie rozumiem, czemu z jedzeniem miałoby być inaczej. I tak się zastanawiam, czy Twoja Księżniczka też tak miała z początku, a potem wyrobiła sobie gust i już toleruje tylko wybrane produkty, czy od początku tak było, że niewiele lądowało w buzi.
Obawiam się, że musisz się pogodzić z tym, że jesteś matką Księżniczki o wybrednym podniebieniu. :D Moje zdanie jest takie, że dzieci nie są takie głupie, żeby się zagłodzić ot tak sobie - widocznie Jej Twoje mleko w zupełności wystarcza, a jeśli przestanie, to sama zacznie jeść więcej i już. Ja osobiście bym się bardziej martwiła, gdyby dziecko pochłaniało wszystko co się da, bo już bym miała przed oczami, jak robi to samo z chipsami, cukierkami, batonikami itd. a potem cierpi na otyłość. :D

Co do tej strony... W grupie, którą założyłam, są tylko dwie osoby, kolejne dwie nie mają facebooka... Trzeba by było co innego wykombinować, tylko co? Tutaj w pw nie da się zrobić konwersacji. Może lepiej mailowo? Każdy pisząc wiadomość zaznaczy "odpowiedz wszystkim" i już? Bo maila to chyba każdy ma? :D No to może od razu poproszę o maile. ;)

Niniejszym oświadczam, że zapraszam do "współpracy" każdą osobę, która chciałaby mieć swój wkład w tworzenie takiej strony, przy czym zaznaczam, że nie chodzi tylko o przepisy. Może któraś z Was ma znajomą dietetyczkę, która chętnie napisałaby artykuł o tym, że dieta roślinna jest dobra na każdym etapie życia. Może któraś z Was robi piękne zdjęcia, które można by było wykorzystać do upiększania strony. Może któraś z Was ma dziecko-niejadka i chciałaby opisać jak wygląda blw z perspektywy rodzica, którego posiłki lądują zawsze na podłodze, ale się tym nie przejmuje, bo blw i tak jest fajne. ;D A może trafi tutaj mama starszaka, który od początku jadł samodzielnie i chętnie opisze, jak wygląda blw małego wegetarianina "kilka lat później". Albo może po prostu któraś z Was kompletnie nie ma weny do pisania tekstów, ale za to należy do tych osób, które mają milion pomysłów na sekundę i już teraz jest w stanie wymyślić kilka projektów logo.

zlotooka - 2015-07-12, 08:29

mięta, nie, nie było tak od początku. Na początku wszystko ufnie transportowała do buzi (jak się udało), chociaż duża część z tej buzi uciekała :-P A potem się bestia zorientowała, że jedne rzeczy lubi, a innych nie, więc po co próbować? :lol: Ale, ale: wczoraj miała trochę zatkany nos (katar) i nie bardzo mogła się porządnie dossać, myślę że w związku z tym zjadła całkiem porządny obiad i kolację. Dodam, że było to całkowicie "dorosłe" jedzenie - posolone, przyprawione. Takie to smakuje :-)

Co do strony: proponuję założyć osobny wątek pt "zapraszam do współpracy przy stronie o BLW" czy coś, i niech każda zainteresowana osoba pisze do Ciebie pw ze swoim mailem. Ja napiszę zaraz :-)

mięta - 2015-07-12, 14:11

zlotooka, w książce pamiętam jest napisane, że na początku jeśli coś trafi do buzi, to prędzej zostanie to wyplute niż połknięte. Dlatego ja się dziwię tymi kawałkami, które znajduję w pampersie. :D Ale Wasz przykład pokazuje, że niekoniecznie tak pozostanie. Co będzie, to będzie - zobaczymy. :)
Dobry pomysł z wątkiem. :)

Do tej pory mi się wydawało, że dziecko najpierw siedzi 100% stabilnie, a dopiero potem samodzielnie SIADA. Nikt mi nie powiedział, że może być odwrotnie. :( G potrafi usiedzieć sam chwilkę, gibiąc się lekko, ale w końcu i tak na którąś stronę padnie. Ostatnio nawet siedział tak długo, że zdążyłam się zdziwić, sięgnąć po telefon, otworzyć aparat i zrobić kilka zdjęć. :O A wczoraj rano taka sytuacja: opierając się na dłoniach i stopach pupę unosił wysoko, potem ją usadził na podłodze, nogi mając z przodu, po chwili oderwał dłonie od podłoża... I siedział. Chwilę, bo zaraz oczywiście padł. My z małżonkiem w szoku. :O Potem wykonywał takie akrobacje cały dzień - tylko częściej jednak się czegoś trzymał, bo nadal ma kłopoty z równowagą. Dziwne to.

Martuś - 2015-07-12, 15:58

mięta, ale co w tym dzwnego? Jak dziecko ma sie nauczyc siedziec inaczej niz siadajac? ;) U nas takie same wygibasy dokladnie i to jest zupelna norma w tym wieku, powiedzialabm nawet, ze wiekszosc dzieci uczy sie siadac nieco pozniej.
adamiko - 2015-07-12, 21:36

mięta książkowo-prawidłowo- jest wręcz odwrotnie, najpierw siadanie, próby z raczków a poźniej siedzenie stabilne. T również pojawia się, że: nie sadzamy nie siadająch samodzielnie dzieci- one same mają do tego dojśc

To co robi Twój maluch to całkiem normalna rzecz:)

mięta - 2015-07-12, 21:46

Martuś, wszystkie dzieci, które znam (no fakt, nie ma ich zbyt wiele), najpierw stabilnie siedziały, a dopiero później same usiadły. Dlatego się dziwię. Ale to nic. :) Niech robi jak chce. :)
Ja sadzam go z raz dziennie dla "próby", jak sobie będzie radził. No i do jedzenia ewentualnego. A tak to jest dzieckiem podłogowym, większość czasu na podłodze - wiadomo, bywają wyjątki, np. jakaś podróż, wtedy jest w foteliku/chuście/wózku. Ale na pewno nigdy nie obkładam go poduszkami żeby siedział godzinę i się bawił. ;) A jeśli to "książkowo", że siada najpierw, to dobrze - ja się na normach nie znam, dzięki temu zachwycam się wszystkimi umiejętnościami jakie nabywa, a nie martwię, że czegoś jeszcze nie robi, a powinien...

Martuś - 2015-07-12, 23:36

mięta, ale to znaczy, ze ktos te dzieci sadzac musial, a to niedobrze. Sa dzieci, ktore czesto sadzane usiedza troche, zwykle sa to dzieci pulchne, i trzymaja sie bardziej swoja masa niz gotowym do tego kregoslupem. To zreszta nie tylko niedobre dla kregoslupa, ale tez opoznia nauke samodzielnego siadu, bo po co sie starac, jak ktos usadzi, co potwierdza twoje obserwacje. Dokladnie z tymi etapami jak adamiko pisze. A czy sie zna normy, czy nie, to i tak dziecko zawsze niezmiennie zachwyca ;) Ja uwazam, ze jakies ramy warto znac, nie po to, zeby sie nakrecac i porownywac, tylko zeby umiec wylapac rzeczy, ktore moga zaniepokoic w pore, kiedy sa jeszcze drobiazgami i zawczasu dziecku pomoc, jesli zajdzie potrzeba.
Zeby nie bylo nie w temacie, to ja wszelkie kawalki daje wciaz na kolanach, ale niedlugo po krzeselko sie wybierzemy, na takim etapie, jak Ida jest, czyli siadanie z lekkim podparciem jednej reki, mozna wsadzc dziecko na czas posilku do krzeselka i nic mu przez a chwile nie bedzie.

mięta - 2015-07-13, 12:36

Martuś, moja kuzynka mówi, że jak młodego nie posadzi, to jest awantura i wrzask. :) Faktycznie on ważył 4780g po urodzeniu, teraz pewnie z 10kg, 7,5mca. I mówi, że do samodzielnego siadu mu wieeeele brakuje. Za to powoli raczkuje. ;) A ja postanowiłam, że sadzać nie będę, nawet gdyby umiał, bo jaką będzie miał motywację do nauki, skoro go ktoś ciągle będzie wyręczał? :)
Martuś - 2015-07-13, 12:47

Cytat:

Martuś, moja kuzynka mówi, że jak młodego nie posadzi, to jest awantura i wrzask.
Jak go tego nauczyla, to nic dziwnego ;) Tym gorzej dla jego kregoslupa niestety.
mięta - 2015-07-13, 13:22

Martuś, cóż, nie moje dziecko - nie moja sprawa. Różnych innych rzeczy też nie pochwalam.

Kontrargument mojej mamy na wszystkie "zakazy" - sadzania, dawania cukru, soli, mleka krowiego, miodu itd. "My wszyscy tak mieliśmy i jakoś żyjemy". I jeszcze, że człowiek zdrowo odżywiający się też może zachorować na raka i umrzeć. ;) Co odpowiadać?

Martuś - 2015-07-13, 13:34

mięta, ze mozna zyc jakos, a mozna znacznie lepiej ;)
mięta - 2015-07-13, 14:03

Martuś, mój mąż do 1 roku życia jadł surowe mięso, dostawał rozbełtane surowe jajko zmieszane z mlekiem prosto od krowy, od 2mż rozszerzana dieta, a twierdzi, że żyje mu się BARDZO DOBRZE. ;) Z drugiej strony, żył w zacofanym kraju, kiedy jeszcze nie było tyyyyle chemii... A jego mama wyszła z założenia, że im szybciej tym lepiej trzeba rozszerzać dietę, bo to jest lepsze od sztucznych mieszanek. ;)
milka - 2015-07-13, 14:44

Cytat:
że żyje mu się BARDZO DOBRZE.


Uwielbiam tych ktorzy maja sie BARDZO DOBRZE, majac jakies problemy zdrowotne, do ktorych sie przyzwyczaili na tyle, ze juz nawet ich nie zauwazaja :-D

mięta - 2015-07-13, 14:59

On miał tylko obniżone leukocyty trochę i często chorował, ale ostatnio nawet i to mu się poprawiło jakimś cudem. Poza tym wyniki miał wzorowe, czym bardzo chwalił się przed rodzicami - że nie jedząc mięsa taki zdrowy jest. Nic mi nie wiadomo o jego przewlekłych chorobach, do których mógłby się przyzwyczaić...

Czasami sama zaczynam wątpić w te wszystkie zasady...

Martuś - 2015-07-13, 15:28

mięta, nie chce robic tu totalnego OT, napisze tylko, ze pewne rzeczy wychodza czesto po kilkudziesieciu latach lub sa na tyle niespecyficzne, ze nie laczymy ich nijak z bledami w zywieniu i pielegnacji w pierwszych latach zycia. Jesli ktos ma obnizone leukocyty i czesto choruje, to znaczy, ze jego uklad odpornosciowy dobrze nie pracuje. Mozna to oczywicie modyfikowac stylem zycia, ale zawsze sie ma troche mniejsze szanse na idealne zdrowie niz ktos, kto byl karmiony piersia itp. Sama jestem najlepszym przykladem teoretycznie dobrego zdrowia i przymiotow innych ;) Ale istnieje wiele rzeczy, jak czeste infekcje, problemy z metabolizmem, hormonami, wady postawy, zaburzenia integracji sensorycznej, ktore maja na pewno wiele wspolnego z tym, ze bylam karmiona jakims trefnym mlekiem z proszku, pasiona slodyczami, z tym, ze nie raczkowalam, bylam prowadzana za raczki itp. Tego wszystkiego nie widac od razu, malo kto laczy to wszystko z pierwszymi latami zycia, bo przeciez na pierwszy rzut oka wszystko ze mna w porzadku, a nawet lepiej, i podstawowe 'wyniki' tez dobre. Oczywiscie jednego 'trafi' bardziej, drugiego mniej, ale jesli ktos cieszy sie ogolnie obrym zdrowiem w takiej sytuacji, to dla mnie znaczy tyle, ze ma wyjatkowo silny organizm, a nie, ze takie postepowanie z dziecmi jest potencjalnie nieszkodliwe. Dlatego niech to dzieci nas prowadza w powolnym i zdrowym odstawieniu od piersi, ze tak zakoncze mozliwie na temat ;)
amylee - 2015-07-18, 08:01

Yyyy...no to tak...blw u nas takie, ze Bobo wcina wszystko, co jej podam. Gdybym miala czekac az usiadzie, to nie zjadla by nic innego, niz mleko, wiec blender poszedl w ruch i mamy takie oto menu.
Sniadanie: owsianka lub jaglanka z owocem/suszonym owocem kilka lyzeczek
Obiad: 200ml gestej, grudkowatej papki, gdzie jest ryz brazowy lub ziemniak i do tego trzy rozne warzywa + olej [ona zjada to na raz wzzystko :shock: ]
Podwieczorek: banan lub brzoskwinia albo owoc zgodnie z tabela [srednio sie jej trzymam, ale staram sie jakos stopniowo i po kolei wprowadzac, choc wczoraj dodatkowo nachapala sie sliwek]
Kolacja: kaszka jaglana sun baby najczesciej z jablkiem i suszona morela [tego wpiernicza trzy lub cztery lychy od zupy]

W miedzyczasie oczywiscie cyc, ale z przerwa 5h w okolicach obiadu, no i jak zje inny posilek, to juz tak duzo nie ciagnie.

I teraz pytania...
Czy moje Bobo nie je za duzo? Mam swoja teorie, ale chcialam dopytac.
Czy moge kaszke i owsianke przygotowywac na wodzie? Czy powinnam raczej na moim mleku? Ok godzine po sniadaniu i kolacji i tak jest cyc.

Co jej jeszcze dac do zarcia? I czy? Mam wrazenie, ze ona jest non stop glodna :-) a cyc to juz za malo (zawsze zjadala z jednej piersi i szla spac, teraz jak czasem nie dam kolacji, to zjada obie i trzecia na dokladke i budzi sie w nocy czesciej. Po kolacji jakby lepiej spi).

Ogolnie mialam plan wprowadzenia dwoch posilkow na poczatek, ale Bobo widzac jedzenie rzuca sie na nie, jak szalone. Dodatkowo dwa razy zauwazylam placz, ktory natychmiast urwal sie po podaniu posilku.
Od kiedy Bobo je ma wiecej energii i nie drzemie juz co dwie godziny, ale co trzy do pieciu.
Wiec chyba jest ok? Jak myslicie?

I tak przy okazji, choc w ogole caly post chyba bardziej do tematu o rozszerzaniu sie nadaje :roll: Dlaczego np. pomidora wprowadza sie tak pozno? Inne niby neutralne produkty rowniez. Czy to ze wzgledu na jakies szczegolne wlasciwosci? Czy moge podac pomidora teraz, poki jest sezon i szansa na polskie, pachnace pomidorki?

zlotooka - 2015-07-18, 20:31

amylee, na pytania nie odpowiem, bo my chyba w innej bajce żyjemy. 200ml??? :shock: Gdzie oba to mieści???

Pomidora tak późno chyba ze względu na alergeny. Ale Zosia wcina od dawna i nic jej nie jest. Poza tym bez zmian - sterty porzeczek, trochę warzyw, czasem parę klusek czy gryz chleba i łyk zielonego koktajlu. A reszta to cyc :-D

amylee - 2015-07-18, 22:12

zlotooka, też sie zastanawiam. Właśnie zjadła 150ml kaszki Sun baby plus jabłko...znaczy kawałek jabłka na szczescie. I zjadłaby jeszcze, ale się skończyło :shock:

A Zosia nie będzie sobie głowy zawracać, przeta być najlepszy :-D

mięta - 2015-07-18, 22:18

amylee, w sensie, sama to wszystko zjada? łyżeczką??? :O
Kurczę mój to nawet łyżeczki ani żadnego naczynia nie miał w rękach (no może kiedyś tylko do zabawy), na razie dostaje same warzywa i owoce do posmakowania, ja się cieszę z każdej drobinki w pampersie, ale i tak mleko musi być - przed i po "posiłku". 5h przerwy za dnia? Szok. :D No dla mnie to dużo by było, ale to jest Twoje dziecko, skoro twierdzisz, że lepiej funkcjonuje dzięki takiemu menu, no to chyba dobrze robisz.
A pomidory nie są wyjątkiem od zasady "wszystko od początku" - można podawać, tylko ostrożnie jak wszystko. My czekamy aż nam na krzaku dojrzeją, bo te kupne jakoś mi nie bardzo smakują... Przy okazji: jak je podać na pierwszy raz?

A ja ostatnio pisałam, że G sam siada, nie siedząc. Teraz już potrafi usiąść, normalnie się wyprostować i zająć czymś w takiej pozycji. Oprócz tego zaczyna raczkować (stawia swoje pierwsze naprzemienne "kroki":D) i staje już nie tylko przy mnie, ciągnąc mnie za bluzkę, ale i przy meblach. Także już normalnie blw zaczęliśmy, kulturalnie, książkowo itd. :P

zlotooka - 2015-07-18, 22:56

mięta napisał/a:
amylee, w sensie, sama to wszystko zjada? łyżeczką??? :O


Nie no, tak to chyba nie ;-) Zosia próbuje ogarniać łyżeczkę i miskę dopiero od jakiegoś miesiąca, z różnym skutkiem.

A pomidora na początku dawałam bez skórki, mały kawałek.

amylee - 2015-07-18, 23:06

mięta, zjada łyżeczka, tzn ja jej podaję, a ona jak tylko widzi łyżkę, to od razu otwiera buzie. Jak za długo nie zawiosluje, to mówi mmmmmmm ze zniecierpliwieniem.
Sama jestem w szoku, stąd pytania. Po kolacji jeszcze dwa cyce ogarnęła. :shock: Ale spoko, wszystko wychodzi druga strona ;-) :-D
Tylko teraz mam dwa obiady do ogarniania :roll:

Koktajl chętnie pije ze szklanki, czy tam kubeczka jakiegos.

mięta - 2015-07-25, 22:32

Problemy u nas. Chomikowanie w buzi tony jedzenia i jeszcze dokładanie, dopychanie. On bardzo rzadko ma odruch wymiotny. :O Dziwny człowiek... Może mu kiedyś minie. :P

Co do ilości zjadanych pokarmów. Czasem (bardzo rzadko :D ) jestem w stanie oszacować, ile G zjadł. I tak np. dwa placuszki z jagodami to dużo czy mało? Bo ja jak patrzę na jego mały brzuszek to myślę sobie, że dużo. :O Tak tylko z ciekawości pytam, naprawdę rzadko zwracam na to uwagę, ufam, że je tyle ile chce i wiem, że tak ma być. ;)

zlotooka - 2015-07-26, 21:41

mięta napisał/a:
I tak np. dwa placuszki z jagodami to dużo czy mało?

Moim zdaniem dużo. Podobnie jak miseczka borówek wymieszanych z porzeczkami (ilości Zosine) :-D

A jeszcze wrzucam kolaż pt "w ramach popisów wcinam pyszne leczo od babci" :-P

Pani D. - 2015-07-27, 19:05

Hej, Włodek ma już 6,5msca i pora tu zagościć, chociaż mi nie śpieszno nic a nic ;)

No dobra, do konkretów.
Kupiłam sobie tę książkę o której wspominałam wcześniej.

The Secrets Of Vegan Baby Nutrition: A Healthy Recipes Guidebook For Babies '
by Nataly Shvinkelstain


i..... autorka proponuje na pierwszy rzut podac banana. Hm. Potem proponuje jabłko, brzoskwinie i avokado. Ja właściwie chciałam zacząc od warzywa, w myśl zasady żeby przyzwyczajać dziecko najpierw do bardziej "wytrawnych potraw ". Bo niby,że jak zacznie jeść owoce, to potem będziemaiło problem z przestawieniem sie na warzywa. Moze to trochę smieszne, bo jestem weganką, więc nie ma opcji,żeby warzyw jeść nie chciało :-/ Pani Shvinkelstein pisze,żeby zacząc właśnie od owoców, bo sa słodkie jak mleko matki . No to też ma sens.

Jak było u Was? Ma któraś z was tę książkę i zapoznała się z nią?

Ogólnie to zaczynam panikować z tym jedzeniem. On jest taki malutki. Nie ma zębów, nie siedzi samodzielnie... ale tez nie chcę przegapić momentu.

amylee - 2015-07-27, 20:13

Pani D., w ogole, w ogole nie panikuj i zobacz po prostu, co mu smakuje. Przeciez on na razie nie muso jesc, zeby sie najesc, tylko, zeby powoli zapoznac sie z czyms innym, niz cyc i powoli rozszerzac diete.

Ja mam w tym wzgledzie akurat bezproblemowe Bobo.
Rozszerzanie zaczelam od banana danego gdzies tam przypadkiem do pociumkania oraz od jablka. Potem byla brzoskwinia, marchew, ziemniak, brokul, fasolka, ryz brazowy, jaglanka, kalafior, olej lniany...Nasze Bobo czesto je owoce, ale wczoraj rozplywala sie nad gotowana pietruszka. Siedziala u mnie na kolanavh, pietrucha akurat lezala na talerzu, to wziela i zjadla, a co :-D
Normalnie uwielbia banana, ale dzis nim plula i z miloscia wysysala kwasne jablko (akurat zbiego sie to z zapaleniem drog moczowych, co kqze mi myslec, ze masze dzieci sa bardzo, ale to bardzo madre).
Nie widze zwiazku z tym, ze najpeirw podam warzywa, to dziecko pokocha warzywa...po prostu niektore dzieci lubia jesc, poznawac nowe (smaki), a inne nie.
Podla moze jesc lysa kaszke jaglana albo zmieszana z czymkoliwek, wsio rawno, byleby zarcie bylo. Zupka z brokula? Ok. Kombinowane danie, zeby smak byl wyjaykowy? Ok. Ale wciagnie i samego pyra i sie ucieszy.
Zlotooka sie nakombinowala, a Zosia i tak miala to... No...takze tego ;-)
Jak zaczniesz dawac nowe produkty, to poznasz swoje bobo i zobaczysz po prostu, co lubi. Na razie ma mleko i to mu daje wszystkie potrzebne skladniki (pomijam kwestie zelaza).
Jedno jest wazne, im mniej spinki przy tym, tym lepiej dla Ciebie i Wlodka.

amylee - 2015-07-27, 20:15

Acha, Pola tez nie ma zebow, wiec staram sie mielic dania, jakos je tam rozdrabniac. Czasem się zakrztusi, ale nie robi z tego problemu ;-) odkaszlnie sobie i tyle
Pani D. - 2015-07-27, 20:30

amylee, dzięki za Twojego posta!
xexaa - 2015-07-27, 23:07

amylee napisał/a:
po prostu niektore dzieci lubia jesc, poznawac nowe (smaki), a inne nie.

Na przykład mój synurek nie bardzo ;-) Jeśli już coś zje to jest to raczej kasza na słodko (a i to w mikro ilościach). Warzyw, póki co, za bardzo nie uważa.

Pani D. napisał/a:
Moze to trochę smieszne, bo jestem weganką, więc nie ma opcji,żeby warzyw jeść nie chciało :-/

Ja też to sobie cały czas powtarzam.
Najpierw niby dawałam warzywa, a potem owoce, ale jak widać, niewiele to dało. PÓKI CO :mryellow:

Edit: Choć w sumie nie wiem dlaczego wypowiadam się w wątku BLW, skoro dziecko karmię głównie łyżeczką :roll:

amylee - 2015-07-28, 11:31

xexaa, bo blw to chyba nie tylko podanie na tacy kawalkow. Przeciez dziecko tez wybiera, czy zje ta papke, czy nie. Czy woli kaszke, czy warzywa i w koncu czy jakis posilek zastapi chociaz jedno karmenie na poczatek, czy tez nie. Chyba to, co robi Stasiek, to wlasnie blw....Jak ja bym miala czekac na np. samodzielne siedzebie, to Pola ze zlosci chyba by nie wytrzymala. On je nawet, jak lezy na brzuchu, ja akurat ciumkam sniadanie i zawsze musze jej cos wygrzebac ze swojej michy i podqc, bo zyc nie daje :mryellow: czasem rozdrabniam swoimi zebami, czasem odrywam kawalek i ona se tam swoje blw wyczynia ;-)
Przecierane zupki i dania daje jej, jak siedzi w bujaku na najwyzwzej pozycji.

xexaa - 2015-07-28, 12:38

amylee, ale blw to nie wybór dziecka, czym ma nakarmić je matka - warzywami czy owocami, papką czy nie papką. Tu chyba chodzi o to, że dziecko je samo. A moje zazwyczaj nie je samo.
Veronique - 2015-07-28, 12:53

Pani D

Myśle, ze to na prawdę nie ma wielkiego znaczenia co podasz pierwsze warzywo czy owoca. Moja zaczynała w sumie od tego i tego. Ne było rozkminy pt. a co jesli przyzwyczai sie do słodkiego. Jako pierwsze żarcie ever jadła ze mna nadziewana paprykę, ryżem, cebula i bakłażanem. Podkradala mi z porcji siedząc na kolanach. Jakby dostała alergii to nawet bym nie wiedziała od czego. Na drugi dzien szamala banana. Potem troche zluzowalam i gotowałam pod nia (pig and gorilla food - nazywane przez mego męża, kiedys o tym pisałam) i jedliśmy z nia kawałki warzyw.
Sam fakt, ze w rożnych zakątkach swiata rozszerzanie diety zaczyna sie od innego warzywa/owoca świadczy, ze to na prawdę nie ma znaczenia. Moge sie zgodzić, ze sensownym jest rozpoczecie rozszerzania diety od produktów które rosną, dojrzewają lokalnie i sezonowo.
Jeszcze dodam, ze mała bardzo lubi warzywa i lubi tez owoce i nie stawia ich, bo sa słodsze przed tymi pierwszymi.
Uważam, ze dopóki nie bedziesz mu dawać sztucznie dosladzanych rzeczy, to nie bedziesz zaszczepiać w nim miłości do cukru...voila. :-)

amylee - 2015-07-28, 14:18

xexaa, no, tak, racja. Ale co jak nie siedzi? A sa dzieci ktore i na roczek nie siadaja...Wtedy trzeba cos zaproponowac chyba...Moze ja sobie rozumiem po swojemu, daje Poli rozne rzeczy do sprobowania i ona to albo akceptuje albo nie i wg mnie to jest jej led. Ze wybiera zupke zamiast cyca.
A jak dam zupke z doidy i ona sama pije to jest blw czy jeszcze nie? Pije sama, chce...i choc inne kawalki chwyta i wysysa, to przeciez nie kaze jej zlizywac zupy ze stolu, dostala i pije.
Choc faktycznie u nas wiekszosc posilkow na razie jest w formie mielonej, ale ona to tak chetnie zjada, ze nie moge jej tego pozbawic.
Zreszta kij z tym blw i tak kazdy robi po swojemu. Troche sie moda mozna sugerowac, jestem jak najbardziej za tym, zeby pozwalac dziecku na samodzielnosc. Jednak kiedy ona czasem wyraznie sie domaga zarcia i glosno daje znac, ze za wolno wiosluje, to robie jej blw po mojemu, czyli z uzyciem lyzeczki, ktora rownie chetnie lapie, zeby sobie cos tam liznac :-)

Veronique - 2015-07-28, 15:52

amylee

Nie doczytałam, czemu nie dajesz jej kawałków tylko papki? Mojej zaczęły pierwsze zeby powoli rosnąć około 7 miesiąca a moze troszkę pózniej i dziąsłami równo miazdzyla parowane warzywa, rozdrabnianiala całe surowe jabłko, ogórka, wszystko co dostała przynajmniej przerabiala na mniejsze kawałki. Taki ścisk paszczowy dziąsłami jest na prawdę silny!

amylee - 2015-07-28, 17:47

Veronique, nie mowie, ze nie daje, daje. Korzystam z obu sposobow, czesciej z papek i jest nam z tym dobrze.
mięta - 2015-07-28, 20:34

Pani D., jakiś czas temu miałam podobne pytanie z tymi warzywami i owocami i korzystając z rad koleżanek doszłam do wniosku, że nie będę się bawić w żadne tabelki, kolejności, zasady. Kiedy jemy owoce, a G nam marudzi, to damy mu ten kawałek - bo i my możemy spokojnie zjeść, i dziecko zadowolone. Nie zawsze coś do brzucha trafi, ale zawsze to okazja do poćwiczenia. Nie boję się mu dawać rzeczy małych, śliskich, twardych czy brudzących - niech wie, że jedzenie jest różne, nie ciągle w postaci papki. Przy tym wszystkim i ja mam ogromną radość, bo to super uczucie jest, że TWOJE DZIECKO JE SAMODZIELNIE. ;)
Co do tego siedzenia, to ja popełniłam błąd z tym podawaniem jedzenia niesiedzącemu dziecku i chociaż G wcale się nie krztusił, a jedzenie trafiało do brzucha, zrobiłam przerwę. Tydzień później sam usiadł, choć wydawało mi się, że jeszcze mu do siedzenia daleeeeeeekooooooo. Także moja rada jest taka - ucz się na moich błędach i czekaj, naprawdę jest jeszcze czas.

A propos owoców - załączam fotkę atakowanych truskawek przez mojego G. Sezon się kończy, więc poprosiłam siostrę, która sprzedaje owoce, żeby mi odłożyła trochę ładniejszych truskawek. Ostatnio moim głównym celem życiowym stało się rozmyślanie, czego to jeszcze mój Kurczak nie smakował i co jeszcze mogłabym mu zaproponować - nieważne czy warzywa czy owoce. ;)

zlotooka - 2015-07-28, 22:09

Jak już zrobimy tą stronę WEGE.BLW, to będzie można rozsądzić, czym jest BLW, a czym nie :-P

Dla mnie jednak - przede wszystkim podążaniem za dzieckiem w kwestii jedzenia. Wydaje mi się, że podanie czegoś łyżeczką nie jest "przestępstwem" jesli dziecku to odpowiada i się tego domaga. Natomiast kawałki podawane do rączki dają dodatkowe plusy typu ćwiczenie motoryki małej i... chwila na zjedzenie obiadu dla mamy ;-)

Veronique - 2015-07-29, 10:08

Podawanie łyżeczka zblendowanego jedzenia to jest tradycyjny sposob karmienia dziecka, nie blw. A to czy dziecko to lubi czy nie - nie daje podstaw by wpisywać to w blw.
Ja byłam karmiona, jak my wszyscy zreszta, papkami, i lubiłam to, nie buntowalam sie, nie trzeba było ganiac za mna z łyżka ani robić samolocików - ale na blw nie byłam.
Po co to naciągac?
Jak dla mnie każdy moze sobie nazywać to robi tak jak chce ale obiektywnie patrząc karmienie papkami blw nie jest. ;-)
I podkreśle to nie jest żadne przestępstwo, ani cos złego jesli matka czuje, ze tak jest dobrze. Nie oceniam karmienia papkami.

Anja - 2015-07-29, 12:09

amylee napisał/a:
xexaa, no, tak, racja. Ale co jak nie siedzi? A sa dzieci ktore i na roczek nie siadaja...

Wstawiałam gdzieś na początku wątku zdjęcie mojego syna jedzące w pozycji na brzuchu podpierającego się łokciami. Konsultowałam to zresztą. Syn się nigdy nie zakrztusił i bardzo lubił sobie jeść w ten sposób. Siadać nauczył się dopiero jakoś ok 10msc (szkoda było czekać ;-) ).

amylee - 2015-07-29, 14:22

Anja, tez tak czasem daje i rowniez nie ma zakrztuszen.

Veronique, szczerze powiedziawszy mam w powazaniu wytyczne i nazewnictwo :-) Pola je, jak jej pasuje, albo z lapki albo z lyzki i czy to jest blw czy nie, nie mam zamiaru przestac dawac jej jesc lyzeczkq, jesli widze, ze ona tak bardzo to lubi, ze otwiera buzie po jeszcze. Jak tylko daje znwk, ze ma dosc, to zabieram lyche i tyle. Kawalki gotowanych warzyw czy swiezych owocow ma pod reka przewaznje i moze z twgo korzystac o dowolnej porze. Nakczesxiej robi to, jak wszyscy siedzimy przy stole i cos jemy.
Nie pisze w sumie tak stricte personalnoe, raczej ogolnie.

Ja niewiele pamietam z okresu niemowlecta, a juz na pewno nie rozwazalam, czy dostaje marchewke w postaci zmielonej, czy raczej stalej. Przyszedl czas, zaczelam sama jesc bez problemu. Od 2klasy zacselam piec ciasta, kuchnie kocham do dzis. Mama mnie karmila i wg blw powinnam miec trudnosci w gryzieniu, przelykaniu, krzywe zeby i bog wie co jeszcze ;-)

Zlotooka dala mi kiedys jedna zlota rade i w zasadzie we wspolegzystowaniu z dzieckiem tylko z niej korzystam. Podazaj za dzieckiem.
I tyle..........

Pani D. - 2015-07-29, 14:54

Dzięki dobre kobiety za rady :-)

Dzisiaj podniebienia Włodka straciło dziewictwo i skosztowało banana. Rozciapanego widelcem, żadne blw ;-) Młody zrobił minę jakbym mu podała coś ohydneo do jedzenia. Zjadł pół łyżeczki a potem kolejnaą łyżeczkę odepchnął łapką. No to nic na siłę.

Postanowiłam,że teraz przechodzimy przez etap samego smakowania jedzenia, wykluczamy alergię itp. To taki trening przed prawdziwym jedzeniem. Gdy tylko Włodziu zacznie sam siedzieć podążę za BLW. A jeśli mały gałgan nie usiądzie za miesiąc, to może spróbujemy sposobu Anji.

zlotooka - 2015-07-29, 15:54

amylee, wow, dzięki za wymienienie mnie w takim miłym kontekście :-)
Faktycznie offtop zrobiłaś, a chodziło tylko o to, że wątek jest o BLW,a nie o rozszerzaniu diety ogólnie. Nikt tu nie ocenia, co jest lepsze itd.

A ja mam krzywe zęby ;-)

amylee - 2015-07-29, 16:11

zlotooka, wiem, ze nikt nie ocenia i ja tez wcale sie tak nie czuje. Tak tylko mnie cos naszlo :-)
Moje zeby tez nie sa w najlepszym stanie (znaczy z wiekiem coraz barsziej krzywe), ale mam jeszcze mleczne, wiec tego :mryellow: dluga historia

panikanka - 2015-07-29, 18:28

to od papek się robią krzywe zęby? serio mówicie?
amylee - 2015-07-29, 18:47

panikanka,jesli mnie pytasz, to nie wie, napisalam tak tylko, bo nieraz wydaje mi sie, ze panuje przekonanie, ze papki, to samo zlo ]:->
Krzywe to pewnie od butli bardziej...

panikanka - 2015-07-29, 18:52

hehe, a już myślałam, że coś przeoczyłam. ale jakoś nie mogłam sobie tego wyobrazić, że to może pokrzywić zęby :mrgreen:
amylee napisał/a:
bo nieraz wydaje mi sie, ze panuje przekonanie, ze papki, to samo zlo
mam takie samo wrażenie
zlotooka - 2015-07-29, 21:20

Chodzi tylko o to, że jak dziecko dostaje TYLKO papki, przez długi czas (np do roku), to nie uczy się gryzienia. A to ma wpływ na zgryz.
Tak ja sobie koncypuję i tyle pamiętam z książki BLW.

Veronique - 2015-07-29, 21:22

panikanka napisał/a:
:
amylee napisał/a:
bo nieraz wydaje mi sie, ze panuje przekonanie, ze papki, to samo zlo
mam takie samo wrażenie
m

Akurat jestesmy w wątku gdzie jest duzo entuzjastów blw, cóż sie dziwić ze w tym wątku lubimy bardziej blw od tradycyjnego karmienia.
Nie widziałam zreszta by ktos pisał, ze papki sa straszne i zle...

mięta - 2015-07-29, 21:41

Moim zdaniem papki jako takie nie są złe (chyba, że ktoś rosołową kostkę zalewa wodą, wrzuca warzywa, blenduje i to uważa za zdrowy posiłek dla 3-miesięcznego niemowlęcia), ale ja widzę znacznie więcej zalet BLW. Swoją drogą ciekawa jestem jakby G zareagował, gdybym mu łyżeczką coś spróbowała wtłoczyć, ale nie chciałabym próbować. ;)
A, i jeszcze moim zdaniem w karmienie "tradycyjne" wpisuje się również karmienie jogurtami owocowymi, danonkami, kaszkami z milionem dodatków, o słodyczach nie wspomnę. To kolejna zaleta BLW, bo tu podstawą są zdrowe posiłki dla całej rodziny, bez sztucznych syfów. I jeszcze jedna zaleta - wspólne spożywanie posiłków w domu (tu mi się przypomina karmienie jednego z podopiecznych mojej mamy - albo przy bajce, albo "w locie", albo stawanie na rzęsach by łyknął cokolwiek).
Reasumując - jeśli papki, to zdrowe, najlepiej samodzielnie blendowane, bez syfów, ładowane w trakcie wspólnych, rodzinnych posiłków w tak zwanym międzyczasie, nie wciskane na siłę, przy jednoczesnym podawaniu czegoś do rączki.
BLW to BLW. Karmienie łyżeczką z podawaniem chrupka czy banana do rączki to nie BLW.
Ale zaznaczam, że to jest tylko moje zdanie, nikogo nie chcę krytykować. :)

adamiko - 2015-07-29, 23:42

Dziewczyny, wpadam tylko na szybko bo ostatnio z czasem u mnie kiepsko, ale mam na facebooku konkurs nie tylko dla blw-owców :P Zapraszam :) hxxps://www.facebook.com/WegeBoboIInnePrzyjemnosci/photos/a.320327048057246.71006.319114111511873/855479384542007/?type=1&theater
panikanka - 2015-07-30, 12:29

Veronique, masz racje, czasem te dyskusje tak płyną, że zapominam w jakim jesteśmy wątku ;-)
Choć co do papek jeszcze, to może i nikt wprost tego nie napisał, ale ja jednak wyczuwam negatywny ich obraz, choćby w wydźwięku słów jakie się przy ich okazji używa, np. w poście powyżej, że papki się ładuje albo wtłacza (mięta to nic osobistego jak by co ;-) ) A przecież można papki po prostu podawać dziecku, czy karmić łyżeczką, jeśli chce, otwiera pyszczek to je, jeśli nie to nic na siłę.

amylee - 2015-07-30, 13:51

panikanka, dokladnie, chodzi o jezyk. Jakby blw dodawalo dziecku 100pkt do IQ, a papka, rozdrobnione jedzenie czynilo z niego tepa, bezwolna rosline. A przeciez i tu i tu decyduje samo, poznaje smaki, czesto gniecie sobie w lapkach to, co ma w miseczce. Pola wczoraj zamiast jesc wykladala z miseczki na stol, bardzo uwaznie i w pelnym skupieniu i przestala dopiero, jak przelozyla caly posilek na blat ;-) I takie tam.
Ale faktycznie, to watek blw. Dobrze znamy zalety i wady jednego i drugiego sposobu karmienia, powrocmy do tematu :-)

Veronique - 2015-07-30, 13:54

Mieta

Mysle, ze niezdrowe lub zdrowe moze byc zarówno blw jak i karmienie tradycyjne. Mozna dziecku dać do ręki na drugie sniadanie biszkopta do maczania w danonku a mozna zrobic papkę z marchewki ekologicznej i dać na łyżeczce. Nie demonizujmy papek.

Uważam, ze blw jest po prostu najbardziej naturalna forma rozszerzania diety. Sto lat temu nie było blenderow i sloiczkow. W swiecie zwierząt tez nie ma blendowania. Te słynne papki nie sa złem, ale moim zdaniem maja podejrzane kolory i smaki. Osobiście nie chciałabym tego jesc ani tym bardziej zeby mi ktos to wsadzal do buzi łyżeczka . Od przyjaznego podawania łyżeczka jest moim zdaniem niewielki krok od tego by to rodzic zdecydował ile zje maluch, to jeszcze jedna łyżeczkę, czy dwie czy trzy. Jak sie trafi dziecko które, sie zgadza na wszystko, je tyle ile sie mu da, to niebezpieczeństwo jeszcze rośnie. Ja np jadłam tyle ile podali mi rodzice. Do tej pory wspominają ze jak dali dwie łyżki - to zjadłam dwie, a jak dali 10 to zjadłam dziesięć. Bez protestów i samolotów. Jak tak obserwuje swoje dziecko to mam wrazenie ze byłoby podobnie. A to kusi by dać wiecej. Jak sie to ma do potrzeby zaspokojenia głodu?
W wieku dorosłym wypracowałam sobie, ze jem jak jestem głodna i staram sie jesc tyle ile potrzebuje a nie tyle ile powinnam. Możliwe ze karmienie łyżeczka miało na te rozterki wpływ?

Rozmawiałam z moja szwagierka, ktora oddała mi książkę o blw nie skończywszy jej, rozmowa byka krótka, stwierdziła ona, ze to nie dla niej, ze ona jednak musi mieć kontrole nad tym ile dziecko zjadło i czy sie najadlo.
Myśle, ze to jest podstawowa różnica miedzy mamami karmiacymi tradycyjnie i tymi, których dzieci jedzą od początku same. Oddanie kontroli ile dziecko je - jemu samemu. To jest istota blw.
Nie odkryłam Ameryki, te "złote myśli" zreszta pochodzą z książki o ile dobrze pamietam, bo czytałam ja jakis czas temu.

panikanka
Ja staram sie nie używać takich sformułowań jak ładowanie czy wtlaczanie. Zgadzam sie, nic na sile, ale jednak kontrole ma rodzic. A z samego założenia moim zdaniem jest złe i prowadzi w zła stronę. Zdrowe dziecko sobie krzywdy nie zrobi mając do wyboru zdrowe posiłki.
Czy Ty chciałabyś zeby ktos kontrolował ile zjesz, podał to w formie podejrzanej w kolorze i smaku papki na łyżeczce prosto do dzioba?

kml - 2015-07-30, 14:33

Veronique napisał/a:
Sto lat temu nie było blenderow i sloiczkow.

Akurat sto lat temu to dzieci były karmione fatalnie, mleko proso od krowy zagęszczane mąką, cukier w szmatce zamiast smoka. Brr. Poza tym karmienie łyżeczką, to niekoniecznie papki. Idze bardzo szybko podawałam posiłki o normalnej konsystencji, tyle tylko, że to ja podawałam.
Veronique napisał/a:
Myśle, ze to jest podstawowa różnica miedzy mamami karmiacymi tradycyjnie i tymi, których dzieci jedzą od początku same. Oddanie kontroli ile dziecko je - jemu samemu. To jest istota blw.

I o to dokładnie chodzi. Ile 6 czy 8 miesięczników jest się w stanie samo najeść? Nie polizać czy popróbować tylko najeść. A są takie dzieci jak moja Iga czy Pola amylee, które nie chcą się tylko bawić jedzeniem, chcą jeść. Wiem, że ciężko w to uwierzyć mamom, które mają niejadki (a wydaje mi się, że to one są najgorętszymi zwolenniczkami BLW), ale niektóre niemowlaki poza cycem potrzebują dużo pokarmów stałych ;) Kiedy moja półroczna córa domagała się tego co miałam w ręce, to miałam jej ne dać? Czy to by było podążanie za jej potrzebami? Miałam jej położyć na tacce i patrzeć jak płacze? Chciała, więc podawałam. Czasem ręką, częściej łyżeczką. Uszanowałam jej wybór.

amylee - 2015-07-30, 19:05

Veronique, nie wiem, czu dobrze sie rozumiemy...Jesli pisze o zmielonym jedzeniu, to mam na mysli ugtowane przeze mnie danie na bazie warzyw z soczewica kasza lub ryzem i dodatkiem oleju tloczonego na zimno. Jak Pola daje znac, ze juz sie najadla, to sama zjadam reszte i wcale to nie smakuje zle, wrecz przeciwnie.
Czesto podaje nasza zupe, np krem z selera z jablkiem od jadlonomii. A wxzoraj jadla nasze leczo.

Raz zdarzylo mi sie podac danie ze sloiczka, sama tez nie jadam gotowcow i nie mam zamiaru dawac ich dziecku.
Co do karmienia lyzeczka, to jak Pola ma sie najesc, jesli nie siedzi i jeszcze nie operuje zbyt dobrze sztuccami? A wie, ze jest glodna, po prostu wiem to tak, jak kazda mama wie, czego jej dziecko w danej chwili potrzebuje (przewaznoe). Daje jej ta lyzeczke, jak bierze, ale wtedy to jest raczej zabawa, niz jedzenie.

A wczoraj byla taka sytuacja, ze marudzila po cycowaniu, zmienie pieluszki, tak przed snem...marudzila i marudzila, dopoki nie zjadla troche jaglanki. Tyle, ile sama uznala za wystarczajace. Po prostu dzieci sa rozne, jak napisala kml i maja rozne potrzeby.
Pola po chorobie je teraz mniej, wczesniej mozna bylo sie dziwic ilosciom (200ml itp), a mimo wszystko okazalo sie, ze wazy 7kg i jest w dolnej granicy siatki (choc dla mnie statystyki nie sa wymierne).

Odpowiadam tylko, ze moze byc roznie i ze mimo, ze nie blw, to dziecko rowniez samo decyduje o ilosci zjadanego posilku.
Ja tam sobie tak karmie i zdanie, sposoby i doswiadczenia innych szanuje, ale malo mnie interesuja (to zdanie ma miec sympatyczny wydzwiek, zeby nie bylo ;-) )

mięta - 2015-07-30, 19:35

panikanka, hahaha, tak mi się napisało, bo akurat w moim przypadku tak właśnie by to wyglądało - nie KARMIŁABYM go, a próbowała coś mu wcisnąć, bo pokarm przecież ma w postaci mleka, a dać coś posmakować przecież można do rączki. No ale inne osoby KARMIĄ, niech tak będzie. :)
Veronique, źle mnie zrozumiałaś. Chodziło mi o to, że blw wg książki to także zdrowe odżywianie, nie tylko samodzielne jedzenie. Tradycyjne, czyli to co się w naszym kraju przyjęło za normalne - jogurty, danonki, ciasteczka - to już jest niezdrowe. Natomiast MOIM ZDANIEM papki są jak najbardziej w porządku, jeśli są dla dziecka zdrowe, podawanie zgodnie z zaleceniami itp. Inaczej mówiąc - jest różnica pomiędzy odżywianiem tradycyjnym (tak jak wyżej napisałam) papkowym a po prostu odżywianiem papkami. Dla kontrastu podam przykład: jeśli podasz 8-miesięcznemu dziecku na śniadanie kanapkę z nutellą i dasz to zapić soczkiem w kartoniku, ale dziecko będzie jadło samodzielnie, to w moim odczuciu to nie będzie żadne BLW, ponieważ książka zaleca zdrowe odżywianie. MOIM ZDANIEM BLW to coś więcej niż warzywa w słupkach i umorusane od stóp do głów dzieci.
Czasem nie potrafię się wysłowić tak, żeby mnie dobrze zrozumiano, przepraszam. A pod wszystkim tym co napisałaś podpisuję się obiema rękami. ;) Dodam jeszcze, że o ile pamiętam, to w książce było o tym, że papki powstały, gdy dietę zalecano rozszerzać przed 6mż i zostało takie przekonanie, że papki są obowiązkowe.


kml, nigdy w życiu nie uwierzę, że 6-miesięczne dziecko, które do tej pory najadało się tylko mlekiem, nagle dozna olśnienia i stwierdzi, że tymi różnymi mokrymi, śliskimi, kolorowymi "zabawkami" da się NAJEŚĆ. Ktoś musiał je nakarmić czymś innym niż mlekiem, żeby zrozumiało, że czymś innym też da się najeść. I nie zgadzam się, że mamy niejadków są najgorętszymi zwolenniczkami BLW - jestem w grupie BLW na facebooku a tam widuję mnóstwo wpisów w stylu "moje dziecko mogłoby jeść i jeść, co mu podam to zje, nie wiem czy to nie za dużo dla niego, dawać czy nie?". Jest też mnóstwo dzieci, które od samego początku JEDZĄ a nie tylko smakują. Mój własny przykład - przeczytałam w książce, że na początku dziecko prędzej wypluje, niż połknie, że to jest normalne, bo smakuje, próbuje itd. Z takim też podejściem podawałam pierwsze jedzenie. Jakież było moje zdziwienie, gdy znajdowałam potem kawałki jedzenia w pampersie. Po dwóch tygodniach zawartość pampersa jest już całkiem inna (wręcz czasem zaczynam tęsknić za wyłącznym karmieniem piersią:D). Nie mówię, że zjada wybitnie dużo i odstawił się dzięki temu od piersi, ale coś na pewno zjada i to sam. I widać, że lubi jeść i chętnie poznaje nowe smaki. Chociaż nie kontroluję dokładnie ilości zjadanych przez niego pokarmów, to z dzisiejszego obiadku ładny "słoiczek" by się zebrał. ;)

Stwierdzam, że jestem złą matką niepodążającą za dzieckiem. Wczoraj mąż zrobił ciastka słodzone miodem. Młody dziś obczaił, że coś jem i zaraz do mnie przyczłapał. A ja nie podążyłam za nim i NIE dałam mu. Oj, zła ja. :(

milka - 2015-07-30, 20:14

Veronique napisał/a:

Sto lat temu nie było blenderow i sloiczkow. W swiecie zwierząt tez nie ma blendowania.


A co myslicie o tych ludach prymitywnych, gdzie mamy "blenduja" swoimi zebami i slina? I dzieci taka papke z buzi do buzi biora? Jestem zwolenniczka BLW, a przyznam, ze takie fakty mnie zastanawiaja.

zlotooka - 2015-07-30, 20:35

Bardzo ciekawa dyskusja. Nie bardzo chcę się w nią aktywnie włączać, chociaż chciałam tylko dodać, że w założeniu BLW (i nie tylko chyba) przynajmniej do końca pierwszego roku życia dziecko dostaje wszystko, co potrzebne w mleku matki i to nim się "najada". Aczkolwiek uczciwie będzie zaznaczyć, że w naszym przypadku tak to właśnie wygląda, więc może dlatego tak mi to utkwiło.

A jeszcze tak odnośnie podążania za dzieckiem i BLW... Jeśli moje dziecko zjadło trochę warzy w i kaszy na obiad, potem 10 połówek wiśni, potem z 20 porzeczek, i woła dalej o porzeczki, to podążać za nim i dać więcej, czy podążyć za zdrowym rozsądkiem (który nakazuje np przewijać 2 kupy dziennie zamiast 5) i powiedzieć "koniec"? 8-)

mięta - 2015-07-30, 20:47

milka napisał/a:
Veronique napisał/a:

Sto lat temu nie było blenderow i sloiczkow. W swiecie zwierząt tez nie ma blendowania.


A co myslicie o tych ludach prymitywnych, gdzie mamy "blenduja" swoimi zebami i slina? I dzieci taka papke z buzi do buzi biora? Jestem zwolenniczka BLW, a przyznam, ze takie fakty mnie zastanawiaja.


Nie tak dawno na fb głośno było o mamusi, której instynkt podyktował podawanie 2 czy 3-miesięcznemu dziecku pogryzionej przez siebie parówki. Także tego...

Już to pisałam w innym wątku, że moja teściowa swoim synom dawała rozbełtane surowe jajko zmieszane z mlekiem prosto od krowy, pozwalała jeść surowe mięso, dawała miód do lizania, jabłuszko mój mąż posmakował już w 2mż, dawała też kruche słodkie ciastko rozmoczone krowim mlekiem. Takie tam. Mówi, że jak nie można karmić piersią to trzeba jak najszybciej dziecko do jedzenia przyzwyczajać,bo to lepsze niż sztuczne mleko. Ostatnio przeczytałam skład bebiko i zaczynam się nad tym zastanawiać... Co o tym myślicie?

Kamyk - 2015-07-30, 21:41

A ja tu widze wiecej przytykow w strone BLW, niz papek I to na watku BLW :lol:

Czy Natka by jadla z lyzeczki, jakbym jej ja podala. Pewnie tak, bo tak jak Danika jest bardzo wspolpracujacym dzieckiem. Mi jednak blizsza jest idea cyc I nic do roku, niz wczesne wprowadzanie pokarmow, wiec nie czulam takiej potrzeby.

Co do wczesniejszych pytan to zgodnie z zaleceniami naszej homeopatki mielismy zaczac od pyrka, I warzyw, a pozniej mialy pojsc owoce, ale rozszerzanie przypadlo na okres wysypu owocowego, wiec dostawala I to I to. Ma swoje smaki, wiecej jest owocowych, ale np. pieczone kosteczki baklazana to ostatnio zupelny hit.

kml - 2015-07-30, 22:32

mięta napisał/a:
kml, nigdy w życiu nie uwierzę, że 6-miesięczne dziecko, które do tej pory najadało się tylko mlekiem, nagle dozna olśnienia i stwierdzi, że tymi różnymi mokrymi, śliskimi, kolorowymi "zabawkami" da się NAJEŚĆ. Ktoś musiał je nakarmić czymś innym niż mlekiem, żeby zrozumiało, że czymś innym też da się najeść.

Moje dziecko domagało sie jedzenia od ok. 4-4,5 mca, więc musieliśmy się przed nią ukrywać z tym faktem. Zdecydowanie nie traktowało go jak zabawek. Od razu jadła, bawiła się dopiero jak się najadła. Taki instynkt żarłoka widać ]:-> Moze ktoś jej za moimi plecami powiedział, że może się tym najeść :lol:

Kamyk - 2015-07-30, 23:23

kml, o ile dobrze pamietam, to Idze kleik zaczelas podawac w piatym miesiacu, ze wzgledu na slaby przyrost wagi ]:-> oraz ssanie co 1,5h, co bylo dla Ciebie meczace. Czysta hipoteza: moze jej potrzeba jedzenia nie jest wrodzona, a wyuczona, moze gdyby do konca 6 miesiaca dostawala cyc I nic, to jej apetyt wygladalby inaczej.
Nie sadze by byl zloty srodek. Mnie tez czasami ogarniaja watpliwosci jak widze kolejny miesiac I wskazowka ani drgnie. Nie uwazam jednak bym miala niejadka, bo Mloda bardzo lubi posilki, a szczegolnie gdy cos nowego jest na talerzu. Uwielbia rozne smaki, swietnie posluguje sie sztuccami (bez noza ;-) ), pije z normalnej szklanki jak dorosly, no I najwiekszy plus wspomniany przez Zlotooka - mama moze spokojnie zjesc w doborowym towarzystwie swojej wlasnej corki :lol:

Sowa - 2015-07-30, 23:44

Ej, no ale BLW przecież nie wyklucza papek, moja jadła np. gęstą zupę z soczewicy, kisiel z rabarbaru, mus z resztek jaglanki z bananem - i bardzo lubi. Tyle że sama te papki sobie ładuje do paszczy :lol:

amylee napisał/a:
Co do karmienia lyzeczka, to jak Pola ma sie najesc, jesli nie siedzi i jeszcze nie operuje zbyt dobrze sztuccami?

Łapkami może jeść przecież, nie znam 7-miesięczniaka, który by wiosłował sam łyżeczką :D Ze znanych mi przypadków rekordzistką jest Leosia Paulis, która zaczęła jeść zupę samodzielnie łyżeczką w wieku 10 miesięcy (o ile dobrze pamiętam) :) Co do siedzenia, to możesz sobie ją sadzać na kolanach - tak też wyglądały u nas początki. Sadzałam Alę tylko do karmienia, a usiadła sama jak miała skończone 10 miesięcy. Mimo to BLW od początku (miała skończone 6,5-7 miesięcy).

kml - 2015-07-31, 08:27

Kamyk napisał/a:
kml, o ile dobrze pamietam, to Idze kleik zaczelas podawac w piatym miesiacu, ze wzgledu na slaby przyrost wagi ]:-> oraz ssanie co 1,5h, co bylo dla Ciebie meczace.

Oj była taka próba, ale to dwukrotna zdaje się. Iga tak pokochała tej konsystencji jedzenie, że do 10 m życia nie tykała żadnych kaszek, a zupy krem nie zje do tej pory.
Ssanie co 1,5h nie jest męczące. Ssanie co 0,5h jest męczące ]:->
Myślę, że jej potrzeba jedzenia jest wrodzona. Jako niemowlak jadała co 1,5h ssąc 45 minut. Wydaje mi się, że to trochę sporo ;)

amylee - 2015-07-31, 08:59

Ja podalam innr posilki dopieto po 6msc i nie wyplynelo to na mniejszy apetyt. A naprawde wczesniej nic nie dostawala, mimo, ze bardzo bylo widac, ze chce) Wiec...

Z tym podazaniem za dziecmi to rozumiem, ze to jakies ironiczne, nieudane zarty :-) lub zupelnie niezrozumienie sie...skladam to na karb utrudnionej komunikacji pisemniej i koncze temat rozdrobnionego jedzenia, bo nie ma sensu :-) W tym watku oczywiscie.

Troche dystansu, zyjecie akurat w tym kraju i w tej epoce i podazacie za aktualna moda. Kto wie, czy za pare lat nie bedzie wytycznych, zeby do roku wylacznie cycowac... :roll: :-)

Ale racja jest, jak d..., kazdy ma swoja ;-)

zlotooka - 2015-07-31, 14:36

adamiko napisał/a:
Dziewczyny, wpadam tylko na szybko bo ostatnio z czasem u mnie kiepsko, ale mam na facebooku konkurs nie tylko dla blw-owców :P Zapraszam :) hxxps://www.facebook.com/WegeBoboIInnePrzyjemnosci/photos/a.320327048057246.71006.319114111511873/855479384542007/?type=1&theater


Wiem, że zdjęcie Zosi by wygrało... Gdybym tylko miała FB! :-P

mięta - 2015-07-31, 18:58

zlotooka napisał/a:
adamiko napisał/a:
Dziewczyny, wpadam tylko na szybko bo ostatnio z czasem u mnie kiepsko, ale mam na facebooku konkurs nie tylko dla blw-owców :P Zapraszam :) hxxps://www.facebook.com/WegeBoboIInnePrzyjemnosci/photos/a.320327048057246.71006.319114111511873/855479384542007/?type=1&theater


Wiem, że zdjęcie Zosi by wygrało... Gdybym tylko miała FB! :-P


Mogę wstawić za Ciebie. :D

Veronique - 2015-07-31, 21:58

zlotooka napisał/a:
adamiko napisał/a:
Dziewczyny, wpadam tylko na szybko bo ostatnio z czasem u mnie kiepsko, ale mam na facebooku konkurs nie tylko dla blw-owców :P Zapraszam :) hxxps://www.facebook.com/WegeBoboIInnePrzyjemnosci/photos/a.320327048057246.71006.319114111511873/855479384542007/?type=1&theater


Wiem, że zdjęcie Zosi by wygrało... Gdybym tylko miała FB! :-P


Tak samo pomyślałam o mojej Danisi, mamy kilka na prawdę mocnych fot, szczegolnie z jedzenia buraków, ale nie zamieszczę jej fotki na internecie...

zlotooka - 2015-08-01, 00:28

Buraki, powiadasz?
Veronique - 2015-08-01, 02:17

Teksanska masakra ;)
No u nas podobnie z tym, ze buzka cała umazana i całe cialko - jadła w pieluszce :-D
U Ciebie ciekawy wzorek na buzi z kolei, cos a la D'Artagnan...z trzech muszkieterow ;-) u nas bardziej jak Drakula po udanej imprezie. Szanse miałyby wyrównane!

Pani D. - 2015-08-01, 07:20

Ladna Zosia zrobila jodelke on the table ;)
panikanka - 2015-08-01, 22:25

zlotooka, popłakałam się ze śmiechu :mrgreen: autentycznie!!! i te białe ząbki w środku czerwieni :lol:
adamiko - 2015-08-01, 23:02

heloł :D jeżyny
koralina1987 - 2015-08-02, 01:53

Borowki ;)
malina - 2015-08-02, 08:37

zlotooka, o rany :mrgreen: :lol: . Boska Zosia :mryellow: .
A my chyba lada dzień zaczynamy, chcialam poczekać jeszcze trochę do powrotu z wyjazdu ale Marianka rzuca się na wszystko, ciagle poluje na jedzenie, nasze kubki. Ostatnio zwinęła śliwkę, była bio wiec jej pozwoliłam :-p.

Lady_Bird - 2015-08-02, 09:19

Żaluje, ze fot nie zrobilam wczoraj, bo były blw maliny:-)

O rrrany, wlasnie zobaczylam foto Zosi:-) Nie wiem czemu z Dexterem mi sie skojarzylo;)

Pani D. - 2015-08-02, 10:32

adamiko, to taka kurteczka-fartuszek do jedzenia?. Gdzie kupilas?
zlotooka, a Ty skad masz swoj uniform ? Sparwdza sie?
Ogolnie szukam czegos naprawde dobrego. Antyplamowego. Wlodek karmiony byc nie chce. Tylko jak sie bawi jedzeniem to jest nim zainteresowany. Blw w najczystszej postaci mnie czeka. ;)

xexaa - 2015-08-02, 11:09

Wszystkie zdjęcia super, ale Zosia wymiata! Naprawdę teksańska masakra :mryellow:
panikanka - 2015-08-02, 12:04

Pani D. w IKEA są fajne śliniaczki, takie jakby z ceraty, długie, wodoodporne, więc w większości wypadków można spłukać tylko pod wodą i w mig są suche. Widziałam tam też chyba te kubraczki z rękawkami.
mięta - 2015-08-02, 12:16

Pani D., takie fartuszki na całe ręce można kupić w ikei, ale u mnie się totalnie nie sprawdzają. G chyba jest na nie po prostu za mały i mam wrażenie, że bardziej mu to przeszkadza niż pomaga przy jedzeniu. Jak daję mu coś mocno brudzącego to go rozbieram i nastawiam się na szybką kąpiel po. ;)

Ueeeeeeee, a ja dałam młodemu ostatnio buraczki dwa razy i nawet bawić się nimi nie chciał, chyba mu nie zasmakowały. ;( Nigdy takiego fajnego bałaganu nie miałam. :( Co to za BLW w ogóle jest!!! Wypisuję się!!! ;(

hxxps://www.facebook.com/events/1657899127774069/ - może się ktoś wybiera?:P

koralina1987 - 2015-08-02, 12:21

U nas jak widac na zdj.nie ma na szczescie zabawy jedzeniem. Po prostu bierze wsadza do buzi polyka bierze nastepny kawalek i tyle. Bardzo jestem z tego powodu zadowolona i dumna ;) uwazam ze sa tysiace innych rzeczy do zabawy i poznawania swiata niekoniecznie musi to byc rozplaskanr pozywienie. My karmimy sie w wiekszosci lyzeczka ale jest duzo produktow ktore Lila dostaje do miseczki i sama je. Owszem jak sie naje to potrafi rozwalic wsyzstkie pozostale borowki/czastki jablka czy awokado ect. na ziemie ale nie rzuca sie na nie w celu roplaskania raczej probuje je katurlac lub ustawiac jedna na drugiej przez co nie ma za duzego armagedonu w zwiazku z tym. Zreszta przewaznie zjada wszystko lub miska zostaje zabrana przed wywaleniem. Ale owszem zdarzylo nam sie kilka razy tak zabawić.
adamiko - 2015-08-02, 17:59

Maks je bardzo fajnie, dostaje żarełko, wkłada do buzi je, żuje. Jedzeniem się raczej nie bawi, chyba, ze za długo siedzi i mu się znudzi. Czasami wkurza go jak coś jest za bardzo papkowate, to wtedy to ściska w pięsci i robi się większy bałagan. Próbowałam mu kiedyś podać mus to nie podobało mu się to :D
zlotooka - 2015-08-02, 21:17

koralina1987 napisał/a:
uwazam ze sa tysiace innych rzeczy do zabawy i poznawania swiata niekoniecznie musi to byc rozplaskanr pozywienie..

Zosia tak nie uważa :-P
A tak szczerze mówiąc, jedyne co zjada bez "zabawy" (czyli pożera z prędkością światła), to borówki i porzeczki. A dziś np na kolację zjadła "bawiąc się" (czyli rozmazując po sobie i tacce, odkładając na stół i biorąc z powrotem itd) cały wafel ryżowy z awokado i trzema dokładkami paprykarzu. Gdybym jej na tą "zabawę" nie pozwalała, nic z tego by nie trafiło do brzuszka.
Dodam, że przeważająca część zupy z załączonego zdjęcia została zjedzona.

Fartuszki z rękawkami z Ikei, my pod spód wkładaliśmy jeszcze nieprzemakalny śliniaczek. Teraz wystarczy tylko zmywalny śliniak, zresztą jedzenie się już prawie nie marnuje. Jak Zosia czegoś nie chce, to mi oddaje :-) Fajne jest BLW :-)

adamiko - 2015-08-02, 22:13

o kurde, że też nie wpadłam na to, żeby dawać pod to ubranko śliniaczek! dzięki! ja mam też chyba z ikea ale kupiłam w lumpku:)
adamiko - 2015-08-02, 22:25

Dziewczyny a czy ja w tym wątku pisałam o mega sposobie na plamy owoco-warzywne przede wszystkim? Wrzątek!!! Ściągnąć ubranko i przelać wrzątkiem, plama znika- cała.
ajlon - 2015-08-02, 23:55

Dziewczyny, ja dopiero powoli przymierzam się do BLW, córcia ma 4 miesiące. Ale pytanie z innej beczki. Od kiedy podawałyście maluszkom witaminę b12? I czy zacząć podawać w ciemno czy najpierw zrobić jej badania? Zamówiłam już witaminę w sprayu Pure advantage.
zlotooka - 2015-08-03, 22:04

ajlon, powinno się chyba od 6m podawać, ale ja za bardzo tego nie pilnuję :oops: bo mam w tabletkach i ciężko mi podać. Muszę zamówić też ten spray.
Veronique - 2015-08-05, 12:30

koralina1987 napisał/a:
U nas jak widac na zdj.nie ma na szczescie zabawy jedzeniem. Po prostu bierze wsadza do buzi polyka bierze nastepny kawalek i tyle.


I wiele dzieci na BLW robi podobnie. A dałaś jej kiedys na talerzyku np. penne w sosie pomidorowym, albo buraka w kawałkach zeby wzięła sobie i po prostu zjadła?
To nauka samodzielnego jedzenia jest okupiona bałaganem najbardziej - nie zabawy moim zdaniem. Z moich obserwacji wynika, ze dziecko sie bawi jedzeniem przeważnie gdy nie jest wcale albo juz głodne.
Danika rozpoczyna swe eksperymenty gdy ewidentnie ma juz dosc. Nie rzuca jak dzika jedzeniem po kuchni, nie marnuje wielkich ilości, wrzuci sobie na przykład szczyptę jaglanki plus doda kawałek śliwki do kieliszeczka z woda, zamiesza, zachichota i wypije swój koktailik. Ja w tym nic złego nie widze...
Z perspektywy czasu uważam, ze przy BLW nie ma marnowania dużych ilości jedzenia.

Veronique - 2015-08-05, 12:34

ajlon,
Ja mniej wiecej odkąd skończyła rok, tez nieregularnie, ale z tego powodu ze zapominam...

zlotooka,
Ja tez mam w tabletkach, kupiłam sobie odjazdowa marmurową miseczkę z takimze tłuczkiem, jedno stuknięcie i mam proszek, ktory dosypuje np. do koktajli, porannych kasz - jak sobie przypomnę... :oops:

kml - 2015-08-05, 12:58

Veronique napisał/a:

Z perspektywy czasu uważam, ze przy BLW nie ma marnowania dużych ilości jedzenia.

To zapraszam do mnie, pooglądać mniej grzeczne dziecko. Staram się ją trzymać w ryzach i nie dopuścić do wkładania jedzenia w różne dziurki, ale wykorzystywanie go jako maseczek do ciała i włosów czasem odpuszczam :roll: Po każdym posiłku sprzątam i myję dwa razy dłużej niż bym ją karmiła, więc dodatkowo marnuję wodę.

Czy ja już pisałam, że szczerze nie znoszę BLW ]:-> Za co mnie to spotkało :P

panikanka - 2015-08-05, 15:11

kml, uwielbiam twoje posty o BLW :mrgreen:
kml - 2015-08-05, 22:31

panikanka napisał/a:
kml, uwielbiam twoje posty o BLW :mrgreen:

Musicie mi wybaczyć gdzies musze wylewać swoje frustracje, a przecież nie będę tego robić na dziecko ;) Wyobrazcie sobie: 16:30zasiadamy do obiadu. Od razu robię sobie kawkę, a nawet dwie i wypijam duszkiem. 17:00 jest po obiedzie. 19:30 kończę sprzątać i suszyć włosy młodej, 19:45 zasiadamy do kolacji ]:-> ;-) Cały czas staram sie być twarda i nie widzieć tego SYFU. Koło 22 siadam do kompa i czytam, że BLW to wcale nie tak dużo bałaganu, marnowania jedzenia i sprzątania. Pierwsze co myślę "O nie, oni chcą wciągnąć w TO kolejnych nieświadomych" i muszę napisać jak to wygląda z innej perspektywy ;)

Za jakieś 15 lat będę psioczyć na forach internetowych dla gothów, że co ściemniają, ze czarne ściany łatwo przemalować na inny kolor :mrgreen:

Veronique - 2015-08-06, 09:29

Kml,

Ja Ci współczuje w takim razie ale czy mi sie zdaje czy Twoja Iga nie byla na blw od początku? W wieku Igi to juz zazwyczaj tak nie wyglada...w tym wieku po ponad pol roku samodzielnego jedzenia dziecko wie do czego sluzy jedzenie...gdy mowie Danice idziemy jesc ona zaczyna mlaskac i mowić am. Moze Iga nie przeszła jeszcze tego etapu? Teraz sprzątanie zajmuje mi od 3 min do 15 w zależności od tego co je. Od rodzicow dzieci na BLW od samego początku tez słyszę ze z czasem jest tylko lepiej. Przeciez dziecko uczy sie od nas, obserwuje, jesli my nie wkładamy sobie przykładowo widelca do oka to czemu dziecko miałoby to robić?
Jesli chodzi o moje dziecko moge z pełnym przekonaniem powiedziec Danika nie traktuje tego jako zabawy. Czasem robi eksperymenty ale cóż sie dziwić roczniaczce ktora juz sie najadla a inni jeszcze jedzą, nie bedzie przeciez nieruchomo siedzieć przy stole. Czasem zdziera z siebie nonszalancko fartuch lub sliniak albo koszulkę i kręci sie by wstać.
BLW to nie tylko bałagan jak starasz sie przekazać innym "nieświadomym", to fajnie spędzony czas z rodzina, nauka smaków i konsystencji, nazw produktów, koordynacji ręka oko, i wiele, wiele innych. Bałagan to poboczna rzecz, ktora z czasem normalnie znika.
Ostatnio w restauracji moja 15 miesięczna córka jadła makaron w sosie pomidorowym, stół nie był brudny, na podłodze znalazłam jeden kawałek makaronu, my spokojnie sobie zjedliśmy gawędzac sobie (nie nerwowo zmieniając sie i jedząc osobno jak czasem obserwuje inne rodziny). To jest dla mnie BLW. Voila.

mięta - 2015-08-06, 10:31

U nas to jest raczej tak, że bałagan powstaje przy próbach przetransportowania jedzenia do buzi. Ja nie boję się młodomu dawać rzeczy trudnych do złapania - śliskich, małych, mokrych itp., dlatego też często mu się coś wyślizguje i spada. Czasem wali dłońmi w tackę, gdy już mu się znudzi, ale zazwyczaj rozgląda się dookoła i wyciąga do nas ręce, żebyśmy go już wyciągnęli. :D
Ale proponowałabym nie porównywać 7-miesięcznego niemowlęcia, które dopiero co zaczęło przygodę z BLW (choć świadkowie twierdzą, że G nieźle sobie radzi jak na swój wiek:D) z dziećmi powyżej roku, które już rozumieją, do czego służy jedzenie i które już są dużo sprawniejsze manualnie.
I zgadzam się z Veronique, BLW to nie tylko bałagan, BLW to radość ze wspólnych posiłków, nauka przez "zabawę" czyli znacznie atrakcyjniejsza dla dziecka, doskonalenie wielu umiejętności i inne. I to też chciałabym przekazywać na stronie o wege blw, która mam nadzieję niedługo ruszy. ;)

kml - 2015-08-06, 22:59

Veronique, Iga zdecydowanie wie do czego służy jedzenie. Ale jak przeżuwam, to trzeba przecież coś robić ]:-> Na początku rozszerzania diety nie robiła takich cudów, wraz z rozwojem ponosi ja fantazja :lol:
Veronique napisał/a:
Przeciez dziecko uczy sie od nas, obserwuje, jesli my nie wkładamy sobie przykładowo widelca do oka to czemu dziecko miałoby to robić?

Bo jest ciekawym świata małym odkrywcą? To jest baaardzo optymistyczna wersja, ze dzieci robią tylko to co rodzice. Doświadczenia z wkładaniem makaronu do nosa dotyczą nawet kilkulatków.
Veronique napisał/a:
BLW to nie tylko bałagan jak starasz sie przekazać innym "nieświadomym",

Nic takiego nie twierdzę, po prostu widzę, ze ten ważny efekt uboczny BLW jest tutaj marginalizowany.
Veronique napisał/a:
Ostatnio w restauracji moja 15 miesięczna córka jadła makaron w sosie pomidorowym, stół nie był brudny, na podłodze znalazłam jeden kawałek makaronu, my spokojnie sobie zjedliśmy gawędzac sobie (nie nerwowo zmieniając sie i jedząc osobno jak czasem obserwuje inne rodziny). To jest dla mnie BLW. Voila.

Moim zdaniem to jest temperament/charakter głównie. Z tego co piszesz o Danice ogólnie.
Według mojej córki podczas posiłku należy zrobić wszystko co można z jedzeniem lub wdrapać sie na oparcie krzesła i stanąć na nim. Ewentualnie można przysunąć krzesło do okna i próbować nawiać. Siedzieć i jeść - nuda! ;)

Ciekawa jestem jak BLW będzie wyglądało u Zosi :-P

Veronique - 2015-08-07, 12:41

kml,
Na pewno masz racje, ze duża role odgrywa temperament, chociaż z drugiej strony Danika jest bardzo żywym, rozbieganym i aktywnym dzieckiem to przy posilkach najcześciej je w miarę spokojnie. Robi swoje miny, puszcza oczka, wali w blacik i projektuje niczym tata eksperymenty naukowe, ale Tak jak pisałam największy bałagan powstaje gdy nie jest głodna. Moze to jest kluczem?

A skoro mówimy o Zosi zlotookiej, to na podstawie jej opisów ja z kolei wnioskuje, ze Zosia coraz mniej balagani i ze jej mama nie musi sprzątać 2 godziny.
Podejrzewam, ze gdybys pozwoliła Idze "bawić sie" zarciem gdy miała 6 miesięcy teraz moze nie miałabyś teraz takiego szaleństwa? Z drugiej strony chciałabym to zobaczyc :mrgreen:

panikanka - 2015-08-07, 12:55

Veronique napisał/a:
Danika jest bardzo żywym, rozbieganym i aktywnym dzieckiem to przy posilkach najcześciej je w miarę spokojnie
u mnie z kolei jest tak, że Chomik jest raczej aniołkiem i mało rzeczy wyprowadza go z równowagi. Ale siedzenie w foteliku do karmienia dłużej niż 2-3 minuty właśnie go wkurza niemiłosiernie. Gdy nałoże mu już różności na jego tackę do samodzielnego jedzenie, to podzióbie trochę, coś ugryzie, resztę zwali i zazwyczaj zaczyna sobie wcierać jedzenie w oczy ze zdenerwowania i jęczeć i na tym koczą się nasze wspólne rodzinne posiłki. Może gdybym mogła sobie jeszcze przy tym jego BLW spokojnie zjeść śniadanie czy obiad to bym to bardziej lubiła i bałagan by mi tak nie przeszkadzał ;-)
kml - 2015-08-07, 13:36

Z tymi 2h to był żart ;) Ale faktem jest, że ją kapię po każdym posiłku.

Veronique Iga mając 6 mcy nie bawiła się jedzeniem, bo ona je po prostu jadła. To co była w stanie wziąć do ręki jadła sama od początku.
Natomiast jeśli chodzi o temperament, to Iga nie jest strusiem pędziwiatrem. Nawet jest bardzo ostrożna. Ale właśnie siedzenie w tym krześle ją nudzi. Ona najchętniej chodziłaby po domu z jedzeniem i wspinała się gdzie się da - chyba etap małpki przechodzi + od zawsze musi mieć jakieś zajęcie. Łyżeczką to szło 300 razy szybciej i nie było tego problemu. Po BLW to juz tak rozochocona na psoty schodzi z tego fotela, że ciężko okiełznać. Jak byłyśmy na wakacjach, to musiałam ja karmić, bo nie było fotelika. I po 5 dniach dziecko siedziało grzecznie cały posiłek. Tylko żeby tą przekorę namówić na to w domu, widać nie jestem aż tak zdeterminowana.

Nie wydaje mi się, żeby była najedzona. Jesli wyrzuci wszystko na podłogę, to domaga się tego lub po kwadransie melduje się pod lodówką z roszczeniami.

panikanka trafiasz w sedno :-)
Mnie BLW męczy po prostu, a bałagan jest kropką nad i.. Dobrze, ze jest lato, to je w samych majtkach. Jak będzie zimno i trzeba będzie zapierać, to oszaleję :mryellow:

zlotooka - 2015-08-08, 01:29

Skoro zostałyśmy wywołane... Zosia rzeczywiście bałagani coraz mniej, właściwie już nic nie zrzuca, jak już nie chce, to oddaje nam miseczkę i łyżeczkę :-) Ale ona jest cudownym dzieckiem jeśli chodzi o siedzenie w krzesełku, od początku uwielbia w nim siedzieć i to niemal godzinami. Tak więc ja mam czas i na jedzenie, i na kawę :-P

A to o czym piszesz, kml, to chyba nie są minusy BLW, tylko samodzielnego jedzenia przez ruchliwe dziecko. Moim zdaniem BLW nie ma nic do tego - dziecko w pewnym momencie swojego rozwoju robi się bardzo ruchliwe i ciężko mu usiedzieć w miejscu. W pewnym też momencie zaczyna też samodzielnie jeść. Jeśli te momenty się zbiegną - biada wam, rodzice!

A poza tym uwielbiam Twoje posty ;-)

Veronique - 2015-08-08, 06:51

kml napisał/a:


Nie wydaje mi się, żeby była najedzona. Jesli wyrzuci wszystko na podłogę, to domaga się tego lub po kwadransie melduje się pod lodówką z roszczeniami.



Dla mnie to świadczy, ze jeszcze raczej nie wie, ze jedzeniem mozna sie najeść samemu. I wg. mnie wpływ na to ma karmienie łyżeczka. Ale jak podkreslalam juz wielokrotnie, nie uważam, ze to cos złego, po prostu osobiście uważam, ze to nie daje szansy dziecku nauczyć sie, w jego tempie, jak jesc, tempo to narzuca rodzic. Dziecko sie nauczy pózniej tak czy owak. Ale chyba kiedys gdzieś pisałas, ze nie zależało Ci pod tym względem na szybkiej samodzielności.
To sa benefity BLW w wersji hardcore, 6 miesięcy, brak łyżeczki, brak karmienia tradycyjnego - roczny dzieciak jest w stanie sam fajnie zjeść i nie nabrudzic dookoła za bardzo.
Moja Danika jest mega ruchliwa, tez sie wspina, ma takie pokłady energii ze az czasem sie dziwię, skąd ona ma siły na to by byc ciagle w ruchu (przy czym ciagle jest bardzo "grzeczna" :-) ) a jednak do jedzenia potrafi siąść i zjeść, czasem zajmie jej to 5 a czasem 45 min ale jednak je, i je ile chce. Nigdy tego nie liczyłam. I od urodzenia wpisuje sie w 50 centyl. Wiec sie nie glodzi ani nie przezera tym co lubi. Zaufanie jej było najlepszym co mogłam w kwestii jedzenia dla niej zrobic.

Zgadzam sie w 100% ze złotooka, ze jesli ruchliwośc dziecka zbiegnie sie z nauka samodzielnego jedzenia to moze byc wesoło. Właściwie to jest puenta do tego co chciałam przekazać :-) .

Veronique - 2015-08-08, 07:04

zlotooka napisał/a:
Zosia rzeczywiście bałagani coraz mniej, właściwie już nic nie zrzuca, jak już nie chce, to oddaje nam miseczkę i łyżeczkę :-) Ale ona jest cudownym dzieckiem jeśli chodzi o siedzenie w krzesełku, od początku uwielbia w nim siedzieć i to niemal godzinami. Tak więc ja mam czas i na jedzenie, i na kawę :-P



Moja tez oddaje, albo proponuje mi swoje jedzenie :mryellow:
A nie domaga sie kawy? ;-) Moja domaga sie dosłownie wszystkiego co jemy (szczegolnie ja), alkohol juz zrozumiała, ze nie wolno, lodów juz nie moge przy niej jesc, sam wafelek nie wystarczy...na szczęście kawy nigdy nie piłam i nie pije :-)

zlotooka - 2015-08-08, 12:06

Veronique, na szczęście nie, chociaż zaczyna się to też i u nas. Wczoraj na festiwalu musiałam podzielić się gofrem i nadziewanym słonym rożkiem :oops: Zdrowa dieta...
Za to jak wypatrzy gdzieś jagody, borówki, maliny, czereśnie... Ooo, wtedy już tylko głośny krzyk "nio! nio! Nio!" :-P

Chciałam jeszcze napisać jedną rzecz. Jesteśmy teraz na wakacjach ze znajomymi i ich 2-letnim synkiem i mam okazję obserwować na żywo "BLW 1 year after" ;-) Wygląda to mniej więcej tak: chłopczyk woła "mniam, mniam", że jest głodny. Siada do jedzenia między mamą a tatą. Po mniej więcej dwóch kęsach / łyżeczkach zaczy a się wiercić, wstawać, kłaść itd. Następnie łyżeczkę / kanapkę przejmuje mama lub tata, usiłując nią trafić do ruchliwego dzióbka. Po kolejnych paru kęsach zaczyna się wychodzenie od stołu, bieganie wokół z piłką, ganianie po schodach. I co chwilę wołanie "chcesz jeszcze? Chodź, zjedz". Posiłek trwa dobre pół godziny, a nieraz już po jego zakończeniu znowu rozlega się "mniam, mniam!".
Dodam, że chłopiec jest od 7. miesiąca na BLW. W wieku roku - półtora "grzecznie" siedział w krzesełku przez cały posiłek i zajadał wszystko samodzielnie. Dodam jeszcze, że ma bardzo spokojne usposobienie. Tak że tego, nie przypisujmy sobie zbyt wielkich "zasług" lub "win", wiele zachowań dziecięcych naprawdę od nas nie zależy...

Veronique - 2015-08-08, 13:44

zlotooka napisał/a:

. Siada do jedzenia między mamą a tatą. Po mniej więcej dwóch kęsach / łyżeczkach zaczy a się wiercić, wstawać, kłaść itd. Następnie łyżeczkę / kanapkę przejmuje mama lub tata, usiłując nią trafić do ruchliwego dzióbka. Po kolejnych paru kęsach zaczyna się wychodzenie od stołu, bieganie wokół z piłką, ganianie po schodach. I co chwilę wołanie "chcesz jeszcze? Chodź, zjedz". Posiłek trwa dobre pół godziny, a nieraz już po jego zakończeniu znowu rozlega się "mniam, mniam!".
Dodam, że chłopiec jest od 7. miesiąca na BLW. W wieku roku - półtora "grzecznie" siedział w krzesełku przez cały posiłek i zajadał wszystko samodzielnie. Dodam jeszcze, że ma bardzo spokojne usposobienie. Tak że tego, nie przypisujmy sobie zbyt wielkich "zasług" lub "win", wiele zachowań dziecięcych naprawdę od nas nie zależy...


Dla mnie to jest dziwne - ganianie za dzieckiem. Przejmowanie łyżeczki przez rodzica - tez brzmi interesująco i bardzo nie blw :-) Jesli młody siada do posiłku, je dwie minuty, potem chce biegać - niech biega. Zdrowe dziecko sie nie zaglodzi. Ja bym po prostu nie wolała, nie biegała z łyżeczka. Czemu to dziecko nie moze samo biegać z kawałkiem jedzenia w ręce? Danice sie zdarza np przy podwieczorku biegać, wyglada to tak: ja siedzę z miseczką borowek, Danika podbiega bierze jedna, lub dwie lub zapycha buzie, robi cos, wraca, znow cos skubnie, przebiegnie sie, znow wróci...bo sama chce zjeść.
Ci rodzice chyba nie do konca zrozumieli idee blw...
Wybaczcie mi wszyscy, ze jestem niepoprawna entuzjastka oddawania dziecku kontroli nad tym ile je :->

zlotooka - 2015-08-08, 17:03

Veronique, myślę że łatwo oceniać zachowania innych rodziców samemu nie będąc w podobnej sytuacji. Więc może lepiej jednak tego nie robić :-)
Akurat ci rodzice przejęli się z powodu informacji o anemii u synka. Poza tym posiłek trwający 1,5 godziny z dzieckiem - wolnym elektronem jest zwyczajnie meczący... Nie chcę się bawić w ich adwokata, ale zwyczajnie staram się zrozumieć i wczuć w sytuację.
A mama tego chłopca była największą znaną mi entuzjastką BLW ;-)

kml - 2015-08-08, 22:40

zlotooka napisał/a:
Skoro zostałyśmy wywołane... Zosia rzeczywiście bałagani coraz mniej, właściwie już nic nie zrzuca, jak już nie chce, to oddaje nam miseczkę i łyżeczkę :-) Ale ona jest cudownym dzieckiem jeśli chodzi o siedzenie w krzesełku, od początku uwielbia w nim siedzieć i to niemal godzinami. Tak więc ja mam czas i na jedzenie, i na kawę :-P

To masz fajnie :) Zypki czy kaszki też trak je? U nas jest głównie z tym problem.
zlotooka napisał/a:
A to o czym piszesz, kml, to chyba nie są minusy BLW, tylko samodzielnego jedzenia przez ruchliwe dziecko.

A samodzielne jedzenie, to nie BLW? ]:-> Jednak ruchliwe dziecko przy łyżeczkowaniu siedzi spokojnie.

Veronique napisał/a:
Czemu to dziecko nie moze samo biegać z kawałkiem jedzenia w ręce?

Pomijając, ze wszystko upierniczy ]:-> to jest ryzyko zakrztuszenia. U mnie jedzenie tylko w statyce.
Ostatnio wzięłam ją do kąpieli po posiłku. Wychodzimy z łazienki i obie brudne :lol: Musiała mnie dotknąć brudną ręką, a potem sie do mnie przytulić. Sciana przy łazience kwalifikuje się do malowania, mimo iż pilnuję bardzo żeby nie dotykała. Dzieci nie dotykania wszystkiego dookoła brudnymi rękami uczą sie koło 10 lat? :roll:

W kwestii kawy: kroję cebulę, Iga stoi koło mnie. Za kilak sekund odwracam się i siedzi na stole i popija taty kawusie ]:-> Jeszcze trochę i wejdzie na lampę.

Veronique - 2015-08-09, 04:00

zlotooka napisał/a:
Veronique, myślę że łatwo oceniać zachowania innych rodziców samemu nie będąc w podobnej sytuacji. Więc może lepiej jednak tego nie robić :-)


Akurat byłam/jestem w podobnej sytuacji, bo Danika zbliżała sie ku anemii i wlasciwie nie pomyślałam, ze z tego powodu powinnam karmić ja łyżeczka lub biegać za nia z jedzeniem. Uważam, ze to wręcz pogarsza sprawę, pomaga utrwalić dziwny sposob jedzenia lub wręcz zniechęca do tego, z anemii nie wyciągnie, zmęczy i zestresuje rodziców. Dziecko ma zabawę pt "rodzice za mna biegają z jedzeniem".
Opisalas przypadek na forum publicznym, każdy ma prawo wyrazić swoją szczera opinie - nie tylko pochylić głowę nad losem biednych rodziców i dziecka. Nie napisałam, ze sa źli czy owacy tylko, ze bieganie za dzieckiem to nie blw. Generalnie szczerze współczuje im tej sytuacji, szczegolnie anemii ale osobiście uważam, ze nie tedy droga...ale każdy rodzic robi tak jak uważa za najlepsze. Do tego zawsze mamy prawo i nikt nam tego nie odbierze, szczegolnie nie komentarze na forum.

kml
Dziecko które w "locie" dostaje łyżkę do buzi ma większe szanse na zakrztuszenie niz gdy w "locie" zrobi to samo. Wyobraź sobie, ze idziesz albo biegniesz i ktos Cię karmi łyżeczka, juz lepiej samemu iść i jesc kanapkę (z dwojga złego). Sama to przerabiałam, pracując we Francji po naście godzin dziennie - tak sobie ladowalam grafik konsultacji z pacjentami ze jadłam w locie: przemieszczajac, pisząc, robiąc cos, bez sensu totalnie, nie patrząc co jem. Rownież zaczelam iść w stronę anemii, schudłam z niczego na jeszcze większe nic. Przyjrzałam sie diecie, zwolnilam i to pomogło. Idealnym jest by dziecko siadlo, jadło i jeszcze nie nabrudzilo, ale świat takim nie jest...

Veronique - 2015-08-09, 04:11

zlotooka napisał/a:

A mama tego chłopca była największą znaną mi entuzjastką BLW ;-)


To zabrzmiało jak przestroga :-)

amylee - 2015-08-09, 11:08

O matko polko, jakie dyskusje.
Coz...ile ludzi, tyle zdan...
Veronique, a dlaczego karmienie lyzeczka nie uchroni od anemii? Moja corka tylko tak ma szanse zjesc ryz, dynie, kasze, amarantus, owsianke, jaglanke. O ile koktajl z np z jarmuzu wypije z kubeczka, to produkty sypkie sa problemem. Tzn ona je chwyta, ale bardziej sie nimi bawi...ja robilam jej morfo, tragedii nie ma, ale zalezy mi na tym, aby jednak jadla jakos ilosc produktow bogatych w zelazo. Sama na tym etapie tego nie dokona.
Blw ma raz/dwa razy dziennie z warzywami i owocami. Chyba sie powtorze, ale ona bardzo lubi, jak ja karmie i tak samo bardzo lubi jesc sama...Karmiona lyzeczka SAMA DECYDUJE ile zje, bo jak sie naje obraca glowe i nie otwiera buzi, ot co.

Tez uwazam, ze w ogole nie jestesmy w stanie zrozumiec kogos, dopoki sami nie wejdziemy w jego buty. Kazdy tu pisze...u mnie jest tak i siak...no, ale u innych jest inaczej i co z tego?
Ja juz tu zostalam obsmiana, dlatego sie nie udzielam (no, prawie ;-) ).

A wiecie, ze moja mama nigdy nie slyszala o blw, karmila mnie lycha, a jak zauwazyla, ze da sie mi cos wcisnac do lapek, to zostawila mnie z tym zarciem i nigdy nie miala prpblemu, ze nie chce czy nie potrafie zuc, jesc, przelykac i bog wie, co jeszcze. Dawala mi tak i dalej mnie karmila, skutkiem czego jako przedszkolak potrafilam sama przygotowac kanapki, bardzo sie angazowalam w kuchni, a w pierwszej/drugiej klasie SP wzielam sie za pieczenie ciast.
Takze chyba wystarczy zaufac dziecku i wyczuj jego gotowosc...tworcy blw ameryki nie odkryli ;-)

koralina1987 - 2015-08-09, 22:10

amylee, dobrze prawi ;)
Veronique - 2015-08-10, 11:36

amylee napisał/a:

Veronique, a dlaczego karmienie lyzeczka nie uchroni od anemii? Moja corka tylko tak ma szanse zjesc ryz, dynie, kasze, amarantus, owsianke, jaglanke. O ile koktajl z np z jarmuzu wypije z kubeczka, to produkty sypkie sa problemem. Tzn ona je chwyta, ale bardziej sie nimi bawi...ja robilam jej morfo, tragedii nie ma, ale zalezy mi na tym, aby jednak jadla jakos ilosc produktow bogatych w zelazo. Sama na tym etapie tego nie dokona.


Ponieważ, Danika w wieku Twojej Poli nie miała problemów z hemoglobina, oscylowało to w granicach 12,5. Jadła sama, rownież kasze, ryze itp (rozgotowywane, zeby dało sie fajnie chwycić). Rzutem na taśmę miala dobra hemo - nie wynikającą podejrzewam z diety.
Problemy z hemo zaczęły sie pózniej, około 10 miesięcy (gdy Danika potrafiła juz jako tako operować łyżeczka i coraz wiecej jadła), po wirusowce naturalnie hemo spadła, plus Danika zaczela jesc coraz wiecej orzechów, produktów pełnoziarnistych itp, przekroczyłam wielokrotnie zalecana dawkę błonnika i żelazo sie nie wchlanialo. Przedobrzylam. Hemo wynosiła 10,7 ale ilośc czerwonych krwinek była wciąż dobra. Byłyśmy na granicy anemii.
Także samo podawanie dziecku łyżeczka dużych ilości produktów bogatych w żelazo nie zawsze wystarcza.
Danika od początku lubi kwaśne rzeczy, teraz wiem, ze działa naturalnie, podążając za swoim instynktem ( by neutralizować fityniany jak sie tutaj na forum dowiedziałam i zwiekszyć przyswajalnosc niehemowego żelaza) ale niestety zafundowalam jej tak wysokoblonnikowa dietę, ze to niewiele pomogło. :oops:

Podkreśle raz jeszcze, ja nikogo nie oceniam, ale "zwalanie winy" na blw ze rodzice musza biegać za dzieckiem z łyżeczkami jest nie fair. Z tego co widze częściej ganiajacymi rodzicami sa Ci propagujący karmienie tradycyjne. Przypadek opisany przez zlotooka, moim zdaniem, z blw nie ma dużych powiązań. Rodzice mając widmo anemii przed oczami obawiają sie (wiem co czuja) i chwytają sie rożnych pomysłów. Ja "winę" wzięłam na klatę (nie na blw, nie na geny i nie na dziecko nie jedzace wystarczających ilości żelaza) naprawilam i jest coraz lepiej i mam nadzieje, ze tak bedzie...

amylee - 2015-08-10, 12:17

Veronique napisał/a:
amylee napisał/a:

Veronique, a dlaczego karmienie lyzeczka nie uchroni od anemii? Moja corka tylko tak ma szanse zjesc ryz, dynie, kasze, amarantus, owsianke, jaglanke. O ile koktajl z np z jarmuzu wypije z kubeczka, to produkty sypkie sa problemem. Tzn ona je chwyta, ale bardziej sie nimi bawi...ja robilam jej morfo, tragedii nie ma, ale zalezy mi na tym, aby jednak jadla jakos ilosc produktow bogatych w zelazo. Sama na tym etapie tego nie dokona.


Ponieważ, Danika w wieku Twojej Poli nie miała problemów z hemoglobina, oscylowało to w granicach 12,5. Jadła sama, rownież kasze, ryze itp (rozgotowywane, zeby dało sie fajnie chkowycić). Rzutem na taśmę miala dobra hemo - nie wynikającą podejrzewam z diety.


W ogole to nie jest odpowiedz na moje pytanie, no, ale dobra :-)

Ja wypowiedz zlotookiej zrozumialam tak, ze mimo, ze dziecko od poczatku bylo na blw to guzik to dalo, bo po czasie i tak nie chce jesc.
Zdrowe dziecko sie nie zaglodzi, ale to rola rodzica jest czuwanie nad jego dieta oraz dbanie o jakosc i ilosc zjadamych przez nie prduktow. Veronique, sama podalas przyklad zle rozplanowanej diety...uwazasz, ze rodzice niejadka powinni olac temat?
Zlotooka, przepraszam, znow na przykladzie Zo...czy jesli Zo lubi pomidpry i owoce jagodowe to nalezy ja karmic wylacznie nimi? O, sory, nie karmic, tylko podawac, zeby sama zdecydowala, ile zje. To po co Zlotooka kombinuje i przemyca np dynie w koktajlach?
To raczej pytania retoryczne, nie jestem ciekawa odpowiedzi. Posluzyly, jako przyklad, bo wydaje mi sie, ze Zlotooka w calym tym blw rowniez stara sie dbac o jakosc i zbilansowanie.
Rowniez o ilosc, kiedy nie pozwala Zo zjesc kilograma czeresni.
W ogole na tym etapie jest mozliwe oddac dziecku decyzyjnosc w sprawie ilosci i jakosci? Jak?
Nawet przy blw podaje sie dziecku WYBRANE PRZEZ SIEBIE warzywa owoce itp. W ilosci wybranej przez siebie...Rozgotowuje soe ryz, zeby dziecko moglo chwytac...lepi sie jakies cudawianki, zeby zezarlo ta jaglanke choc troche...Jak dziecko podrosnie, zajrzy do lodowki i wybierze, co i ile chce zjesc, to bedzie dopiero jego decyzja. A w pelni swiadoma bedzie w momencie, kiedy bedzie wiedzialo, dlaczego sypie sobie do owsianki zmielone siemie lniane, ktore to samo przynioslo ze sklepu (to tylko przyklad, bo byc moze dziecko pojdzie inna droga-wole uprzedzic). Do tego momentu za diete odpowiedzialny jest rodzic.

Podobnie i ja sie staram, ponoewaz w ciazy odstawilam zelazo i za pomoca diety sama wyprowadzilam sie z anemii. Ja sie zdziwilam, gin sie zdziwil, ale teraz przynajmniej wiem, o czym mowie oraz jestem pewna, ze przy odpowiedniej diecie wyniki moga byc dobre.

Veronique - 2015-08-10, 12:25

amylee napisał/a:


W ogole to nie jest odpowiedz na moje pytanie, no, ale dobra :-)



Odpowiedz masz w całym moim poście ;-)
Wyluszczam: Karmienie łyżeczka nie gwarantuje zapewnienia wszystkich składników. Dziecko na blw moze sie najeść (jak Danika) a miesc niska hemo. I jeszcze dodam: dzieci karmione łyżeczka maja niedobory. Voila.

amylee - 2015-08-10, 12:28

Jakies wyniki badan na poparcie tej tezy? Poprosze :-)
Dzieci karmione lyzeczka moga miec identyczne niedobory, jak dzieci blw. No i co? Jakie to w ogole ma znaczenie? I tu i tu nalezy zastanowic sie, co sie dziecku proponuje do jedzenia.

Veronique - 2015-08-10, 12:32

amylee napisał/a:


Wiesz....nie wazne, jak dziecko jest karmione, dopoki nie pomyslisz, co mu podajesz :-)


Z tym sie zgadzam.

A co do wyników, amylee, pomysl, gdyby dzieci karmione łyżeczka nie miały niedoborów, to nikt z nas nigdy w dzieciństwie nie miałby np. anemii..

amylee - 2015-08-10, 12:37

Veronique, wiesz co, ja od ZAWSZE mam za niskoe zelazo i hemo. Normalne wyniki mam WYLACZNIE wtedy, kiedy pije CODZIENNIE sok z buraka.
Bralam juz chyba wszystkie dostepne na rynku preparaty i laczylam produkty o wysokiej zawartosci zelaza z witC. Kiedys, jak jadlam mieso niedobory mialam takie same. Moze kazdy organizm potrzebuje czegos innego? Moze mi wystarczy burak? Moze to jest prostsze, niz nam sie wydaje? A moze nie? ....

Veronique, ciezko mi sie odniesc do tych "naszych" niedoborow w dziecinstwie, nie znam nawet statystyk (chociaz daleka jestem od snucia osadow na podstawir analiz ilosciowych)...raczej jestem sklonna uwoerzyc w to, ze za te niedobory, o ktorych piszesz byla odpowiedzialna nieodpowiednia dieta, a nie sposob karmienia. Co z tego, ze jako maluch sama wcinalam bialy chlebek ze smietanka i cukrem, co z tego, ze Danika tak pieknie wszystko sama jadla?

W kazdym razie zerkne na ilosc blonnika, moze i u nas go za duzo...A jak przebiegla konsultacja u p. Desmond?

Veronique - 2015-08-10, 20:54

Alez ja to cały czas próbuje przekazać, ze nie sposob karmienia w niedoborach jest najważniejszy...
Nie widziałam sie z p. Desmond mimo, ze miałam juz ustalona wizytę, uznałam, ze spotkanie z dietetyczka weganka w moim rodzinnym mieście bedzie równie pomocne. I takie sie okazało...

zlotooka - 2015-08-11, 00:22

kml napisał/a:
To masz fajnie :) Zypki czy kaszki też trak je? U nas jest głównie z tym problem.

Pewnie, że fajnie :-P
Zupki wypija sama z Doidy, polewając przy tym siebie łącznie z nogami i podłogę też. Taki lajf.
Kaszki są ne-ne nadal, wrzucam do nich borówki i mieszam, czasem coś oprócz nich trafi do pyszczka ;-) Ale gemeralnie przyrządzam je na gęsto, to wybiera paluszkami.
Aha, od jakichś 2 miesięcy próbuje też nabierać półpłynne produkty na łyżeczkę i nią trafia do buzi.

kml napisał/a:
A samodzielne jedzenie, to nie BLW? ]:-> J

Sugerujesz, że przedszkolak wcinający swój obiad jest na BLW? :mryellow: Chodziło mi tylko o to, że każde dziecko prędzej czy później uczy się samodzielnie jeść, i wtedy jest syf, po prostu musi być. Rodzice dzieci na BLW przechodzą ten etap po prostu wcześniej.

A co do reszty dyskusji... To napiszę tylko, że sama mam zagwozdki co do tego wybierania przez dziecko i ilości, nawet pytałam tu żartem, czy mam limitować ilość owoców, czy nie, bo czasem naprawdę nie wiem. Zosia jakby mogła wybierać, to jadłaby dziennie kilo porzeczek zagryzionych dwoma kilami borówek, no ale jednak nie daję jej aż takiej wolności 8-) i uparcie oprócz tego serwuję inne dania. Co zje, to zje, ale staram się, żeby jednak większa różnorodność była.

A z tym błonnikiem podpowiedziałam znajomej, poradziłam też, żeby wyluzowała trochę w kwestii jedzenia ogólnie. Przytoczyłam jej przykład po to, żeby zilustrować, że nawet dziecko spokojnie wcinające wszystko przy BLW w pewnym momencie może się zmienić w nie mogącego usiedzieć wiercipiętka, który zapomina o jedzeniu i nie ma czasu na nie, i lubi być karmiony przez rodziców.

kml - 2015-08-11, 11:20

Veronique napisał/a:
Alez ja to cały czas próbuje przekazać, ze nie sposob karmienia w niedoborach jest najważniejszy...

To po jaką cholerę się użerać z tym syfem? ]:->

zlotooka napisał/a:
Chodziło mi tylko o to, że każde dziecko prędzej czy później uczy się samodzielnie jeść, i wtedy jest syf, po prostu musi być. Rodzice dzieci na BLW przechodzą ten etap po prostu wcześniej.

Wcześniej i dłużej. To po co popędzać temat? Moja Iga już 11 uczy się operować łyżeczką i jak jest już pisałam. A gdyby tak ją dostała w wieku 2-2,5 lat to zajęłoby to kilka miesięcy. Ona po prostu nie dojrzała do samodzielnego jedzenia ]:-> Za to buty potrafi już założyć i zapiąć od dawna, więc chyba to nie kwestia braku manualnych zdolności.

Rysuje mi się obraz mam-fanek BLW - lubią sprzątać ]:->

Veronique - 2015-08-11, 14:53

kml,

Oj, uczepilas sie tego syfu. Twoja córcia musi na prawdę przechodzić ciężka fazę bałaganienia. Każdy rodzic dziecka na blw to przechodzil - ale wbrew temu co piszesz jest to krotkie. Przypomnialas mi, ze ja tez na początku zalilam sie mężowi, ze mnie szlag trafia z tym sprzątaniem ale mam wrazenie, ze to była jakas odległa epoka...

Veronique - 2015-08-11, 15:07

zlotooka napisał/a:

Przytoczyłam jej przykład po to, żeby zilustrować, że nawet dziecko spokojnie wcinające wszystko przy BLW w pewnym momencie może się zmienić w nie mogącego usiedzieć wiercipiętka, który zapomina o jedzeniu i nie ma czasu na nie, i lubi być karmiony przez rodziców.


Ogolnie rozumiem przyświecającą Ci myśl, tylko cieżko mi sobie wyobrazic, ze samo jedzace dziecko nagle otwiera paszczę i chce byc karmione i jeszcze gonione w tym samym czasie przez rodzica. Sam sobie chyba tego nie wymyślił. A ze spodobało mu sie po jednym razie - to mnie to w ogóle nie dziwi.
Czasem przy posiłku Danika poda mi cos do spróbowania albo sama oczekuje i daje jasne znaki bym dała jej od siebie spróbować - z mojej łyżeczki, jest to całkiem nowa rzecz i nie oznacza, ze chce byc karmiona cały posiłek, bezwladnie siedząc i otwierając buzie...
Ruchliwe biegajace dziecko, jedzace niekoniecznie wtedy gdy rodzic poda - tak, biegający za nim rodzic - nie, to moje podejście do tematu. I nie jestem pewna czy tak wyprowadza chłopaka z anemii. W każdym razie, na prawdę szczerze im tego życzę...
I w sumie dobrze im poradzilas by zluzowali troche, ja bym sie rownież przyjrzała diecie i pozwoliła mu jesc gdy jest głodny...

mięta - 2015-08-11, 19:04

zlotooka napisał/a:

kml napisał/a:
A samodzielne jedzenie, to nie BLW? ]:-> J

Sugerujesz, że przedszkolak wcinający swój obiad jest na BLW? :mryellow: Chodziło mi tylko o to, że każde dziecko prędzej czy później uczy się samodzielnie jeść, i wtedy jest syf, po prostu musi być. Rodzice dzieci na BLW przechodzą ten etap po prostu wcześniej.


"Siadaj tu i masz mi tu natychmiast zjeść cały obiad! Nie odejdziesz od stołu dopóki talerz nie będzie czysty!" - samodzielne jedzenie? Tak. BLW? NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE.

A przeglądając resztę dyskusji zastanawiam się, czy gdyby był wątek "karmienie papkami" to czy również uczestniczyłabym w nim właściwie tylko po to, by np. ciągle przypominać jakie to ciągłe miksowanie jest męczące, a mycia po tym hohooooooo i jakie to wkurzające, bo przecież na BLW tego prawie nie ma, no czy nie łatwiej tak? :D

zlotooka - 2015-08-11, 20:21

kml, ja Cię nie próbuję przekonać do BLW, z tego co kojarzę, to Twoja córka sama zaczęła domagać się samodzielnego jedzenia. Czyli może jednak do niego dojrzała? Ja tam sobie myślę, że każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety, niech każdy wybierze coś dla siebie, nie uważam że BLW jest remedium na wszystko i dla wszystkich. W moim odczuciu zalety przeważyły, poza tym moje dziecko nie chciało być karmione łyżeczką. A sprzątanie... zdecydowanie jest ciemną stroną tej metody :evil:

Veronique, tak dla jasności, nie popieram ganiania za dzieckiem z jedzeniem. Kilka miesięcy temu pewnie powiedziałabym "ja nigdy tak nie będę robić", ale wraz z upływem macierzyńskiego czasu coraz bardziej pokornieję, i widząc takie sytuacje myślę "czy ja też tak będę robić?"

Sowa - 2015-08-11, 21:46

mięta napisał/a:
A przeglądając resztę dyskusji zastanawiam się, czy gdyby był wątek "karmienie papkami" to czy również uczestniczyłabym w nim właściwie tylko po to, by np. ciągle przypominać jakie to ciągłe miksowanie jest męczące, a mycia po tym hohooooooo i jakie to wkurzające, bo przecież na BLW tego prawie nie ma, no czy nie łatwiej tak?
Otóż to :) To chyba od początku był wątek z takim entuzjastycznym wydźwiękiem i niech będzie, może i kółko wzajemnej adoracji, w końcu skupia zwolenników tej metody, no i chyba bym wolała, żeby taki pozostał. Ale uwagi z drugiego końca barykady też cenne.

Tak w temacie, to mam parę spostrzeżeń ostatnio. Zauważyłam na przykład, że krzesełko z Ikei jakoś prowokuje do zrzucania jedzenia na podłogę :D Kupiłam to krzesełko do domu rodziców (my mamy Chicco) i to były ciężkie trzy tygodnie... Wszystko leciało na ziemię natychmiast. Chyba chodzi o to, że tam jest taka wąziutka tacka, więc jak dzieć sobie coś chce odsunąć z pola widzenia, to to wywala po prostu. W tym naszym wielkim krzesełku tacka szeroka, więc jest gdzie odsuwać. No i ma plus taki, że tackę można dosunąć do dziecka i jedzenie nie spada mu po brzuchu na podłogę (w Atilopie też wiecznie tamtędy coś spadało). Także tak tylko rzucam temat, może bajzel generuje to krzesło niby takie super do BLW. Chociaż kml wydaje mi się, że ty też masz jakieś inne krzesło, widać Idze wszystko jedno, i tak robi rozpiernicz :P

A jeszcze chciałam wam polecić do przygotowania kisiel - bo jego się nie da zrzucić :D Zrobiłam młodej kisiel z rabarbaru z borówkami (rozgotowałam rababar w małej ilości wody, dolałam rozmieszaną w zimnej wodzie mąkę ziemniaczaną, pogotowałam jeszcze chwilę i już) i ciągle wystawiała rękę poza tackę, ale jej się nie udało go pozbyć :lol: Ale domyć tego gluta z dziecka to znów ciężko...

Przedwczoraj niezłe jaja, bo młoda zasnęła przy drugim śniadaniu :lol:

Veronique - 2015-08-11, 22:50

zlotooka napisał/a:


Veronique, tak dla jasności, nie popieram ganiania za dzieckiem z jedzeniem. Kilka miesięcy temu pewnie powiedziałabym "ja nigdy tak nie będę robić", ale wraz z upływem macierzyńskiego czasu coraz bardziej pokornieję, i widząc takie sytuacje myślę "czy ja też tak będę robić?"


Ja tez wbrew pozorom spokornialam z wydawaniem sądów, jednak mam pewne, ze tak to ujmę, pryncypia, których sie trzymam i w które gleboko wierze jako mama, zaufanie dziecku jesli chodzi o jedzenie to jedno z nich. Jesli chodzi o zabawę w ganianego podczas jedzenia to nie tylko nie zadaje sobie pytania "czy ja tez tak bede robić?" ale czuje i myśle: "nie, ja tak nie chce robić!" Tak podpowiada mi serce i rozum.
Aczkolwiek sa inne sprawy, które mi sie odmienily o 180 stopni...

Veronique - 2015-08-11, 22:53

Sowa,
Rewelacja :mryellow:

kml - 2015-08-12, 11:42

zlotooka napisał/a:
kml, ja Cię nie próbuję przekonać do BLW, z tego co kojarzę, to Twoja córka sama zaczęła domagać się samodzielnego jedzenia.

Ja od początku dawałam jej coś do samodzielnego jedzenia. Dostawała też od początku łyżeczkę, ale tylko ją trzymała. I jak doceniłam i polubiłam karmienie jej łyżeczką, to zaczęła sama jeść. Pfff :-| Niebawem pewnie stwierdzi, że chce być jednak karmiona, przekora mała.

zlotooka napisał/a:
Czyli może jednak do niego dojrzała?

Gdyby ona jadła, a nie bawiła się głównie jedzeniem, to bym tak stwierdziła. Ale ona się bawi, a za chwilę po posiłku domaga sie jedzenia. I co mam zrobić? Pilnować żeby coś zjadła podczas obiadu, żywić ją byleczym i bylejak czy po posiłku zamknąć lodówkę na klucz, żeby nie podjadała?

Sowa napisał/a:
no i chyba bym wolała, żeby taki pozostał.

Chyba też bym wolała, ale cóż ;)
Nie jestem zwolenniczką papek, tylko niezadowoloną mamą pozwalającą na BLW swojemu dziecku - dlatego się tu udzielam. Może kiedyś napiszę coś pozytywnego ]:->
Sowa napisał/a:
Chociaż kml wydaje mi się, że ty też masz jakieś inne krzesło, widać Idze wszystko jedno, i tak robi rozpiernicz :P

Mam inne i je bardzo przeklinam, więc dzięki za uświadomienie, że mogło być gorzej :) To moje ma tyle nierówności, że chyba najbardziej
Sowa napisał/a:
Przedwczoraj niezłe jaja, bo młoda zasnęła przy drugim śniadaniu :lol:

Cos jej dała do jedzenia? ]:->

panikanka - 2015-08-12, 13:59

Sowa, świetne zdjęcie, przypomniała mi się ta historia która kiedyś ktoś tu opisywał, że dziecko jadło jadło, zasnęło w foteliku i się odstawiło od cycka :mryellow:
Veronique, tak na marginesie tej całej dyskusji nasunęło mi się, że zawsze fanatyzm (w sensie bycia oddanym fanem czegoś, w tym przypadku BLW) rodzi jakąś niechęć u ludzi... Nie zrozum mnie źle, sama przyznałaś że jesteś niepoprawną entuzjastką metody i tu zażarcie jej bronisz, a inni dookoła mówią że BLW nie do końca działa tak jak to opisali w książce ( w tym też ja ;-) ) . No a tak w ogóle to fajnie, że u was tak się to sprawdza i ty i twoje dziecko jesteście zadowoleni to chyba najważniejsze :-D

Veronique - 2015-08-12, 15:44

kml napisał/a:


Rysuje mi się obraz mam-fanek BLW - lubią sprzątać ]:->


Tak bardzo lubię sprzątać, ze zatrudniłam panią do sprzątania 2x w tygodniu :mryellow:
A resztki po posilkach Daniki? Zajmuje mi to teraz kilka minut...a dzis była zupa z soczewicy z pomidorami...

Veronique - 2015-08-12, 16:03

panikanka napisał/a:

Veronique, tak na marginesie tej całej dyskusji nasunęło mi się, że zawsze fanatyzm (w sensie bycia oddanym fanem czegoś, w tym przypadku BLW) rodzi jakąś niechęć u ludzi... Nie zrozum mnie źle, sama przyznałaś że jesteś niepoprawną entuzjastką metody i tu zażarcie jej bronisz, a inni dookoła mówią że BLW nie do końca działa tak jak to opisali w książce ( w tym też ja ;-) ) . No a tak w ogóle to fajnie, że u was tak się to sprawdza i ty i twoje dziecko jesteście zadowoleni to chyba najważniejsze :-D


Jesli fanatyzmem nazywasz oddanie dziecku kontroli nad tym ile je i w pewnym sensie co je to okay - moge byc nazwana fanatyczką :-)
A jesli juz taka zaczepka pod moim adresem to nie pozostanę dłużna, karmisz swoje dziecko częściowo łyżka i dziwisz sie, ze Ci BLW nie wychodzi. To dziecku ma wychodzić - nie Tobie...

koralina1987 - 2015-08-12, 16:29

Dyskusja nabiera dziwnego tonu...wciaz nie rozumiem dlaczego osoby karmiace lyzeczka sa postrzegane przez zwolennikow BLW jako te które wciskaja swoim pociechom jakieś chore ilosci jedzenia. Czy dziecko karmione nie ma odruchu "dosc"? Czy to nie widac ze dziecko karmione lyzeczka juz nie zje ani jednej łyżeczki? Ja widze i kończymy posiek nawet jesli to jest koniec po 1 łyżeczce.
panikanka - 2015-08-12, 19:55

Veronique to nie była zaczepka, raczej stwierdzenie faktu tego co się dzieje na forum. Może słowo fanatyzm ma teraz negatywne konotacje, ale chodziło mi tylko o to, że jesteś fanką tej metody o nic więcej.
A jeśli chodzi o mnie to BLW nie podoba mi się nie dlatego, że Staś nie chce siedzieć grzecznie w krzesełku i jeść i nie dlatego że jest wiecej syfu, a głównie dlatego że uważam że lepiej karmić go w przeważającej części płynnymi czy półpłynnymi pokarmami - różnorodnymi kaszkami, kleikami i zupkami a cieżko to zrobic inaczej niż karmiąc go łyżką. Wiem że wg BLW można umoczyć chlebek czy chrupka w zupie, albo dać dziecku zupę w miseczce, czy podać zupę na łyżeczce i niech dziecko sobie radzi, ale to mnie nie przekonuje. Wiem też że jeśli dam tą miseczke z zupę i łyżeczkę to ono przez powiedzmy 3 miesiące będzie to rozlewać, a po 3 miesiącach w końcu coś do buzi trafi, ale sęk w tym, że te płynne pokarmy czy papki zwał jak zwał wg mnie są dobre na początku wprowadzania diety.
No i zgadzam się całkowicie z tym co pisze koralina.

Veronique - 2015-08-12, 20:11

koralina1987,

Mnie rownież dziwi gdzie ta rozmowa zmierza. Tym bardziej, ze w żadnym moim poście nie znajdziesz sformułowań typu "wtlaczac" czy "wciskać" na temat karmienia łyżeczka. Także "atak" panikanki mówiąc dyplomatycznie niepotrzebny i nietrafiony.
Bronię BLW bo jestesmy w wątku o BLW, tak jak z chcecia odpieram zarzuty na temat BLW i uważam, ze warto dyskutować, tak nie mam ochoty na osobiste wycieczki...
Byłoby bez sensu gdyby i tu powstało kółko wzajemnej adoracji...

zlotooka - 2015-08-12, 20:43

panikanka, pamiętam, że też miałam te zupkowe dylematy, nie wiedziałam jak je podawać, kasze się Zosi rozsypywały w palcach... No ale kasz z łyżeczki nie chce jeść do dzisiaj (ostatnio wcinała za to gryczaną po ziarenku paluszkami), zupy przez jakiś czas dawałam jej łyżeczką (tak, wiem, zupełnie nie-BLW), dopóki nie nauczyła się pić ich sama z kubka. Chomik zresztą teraz też by pewnie sobie już z tym poradził.

Veronique, czy Ty oddajesz kontrolę tak całkowicie, np jak chce kilo borówek, to je kilo borówek? Już chyba dwa razy pisałam o moich owocowych dylematach, nikt się nie odniósł. :-(

Sowa, :shock:
A co do krzesełek, to mieliśmy na początku takie duże, jak wsadziłam w nie Zosię, to tackę miała pod brodą i nie była w stanie dosięgnąć nic rączkami. Ale ona raczej niewysoka jest. Antilopa lepsza rozmiarowo, choć po brzuchu leeejeee się, to fakt ;-)

mięta - 2015-08-12, 20:57

koralina1987 napisał/a:
Dyskusja nabiera dziwnego tonu...wciaz nie rozumiem dlaczego osoby karmiace lyzeczka sa postrzegane przez zwolennikow BLW jako te które wciskaja swoim pociechom jakieś chore ilosci jedzenia. Czy dziecko karmione nie ma odruchu "dosc"? Czy to nie widac ze dziecko karmione lyzeczka juz nie zje ani jednej łyżeczki? Ja widze i kończymy posiek nawet jesli to jest koniec po 1 łyżeczce.


Hmmmmmm, pewnie dlatego, że wszędzie można spotkać/zobaczyć (czy to w telewizji, czy gdzieś tam w parku, w restauracji czy na plaży) jak mamy "wciskają" (używam tego słowa specjalnie, bo w TYM konkretnym przypadku tak właśnie jest) swoim dzieciom łyżeczkę z papką do buzi, ocierając łyżeczką górną wargę, zbierając z twarzy resztki i wkładając ponownie, zabawiając samolocikiem czy "za mamusię", włączając bajki byle dziecko zjadło cały słoiczek/całą porcję. Kluczem jest tutaj słowo "Ja" w ostatnim zdaniu. Ty tak robisz i wiele mam karmiących przy pomocy łyżeczki, jednak niestety nie wszystkie, a potem się bulwersujecie, że obrywacie przez tą "wpychającą", a nie "karmiącą" większość. :D
Żeby za daleko nie sięgać pamięcią, kiedy to moja mama karmiła dzieci którymi się opiekowała jako niania (rzecz jasna przy bajkach w tv)... W ubiegłą sobotę na "zjeździe" byłam świadkiem karmienia dziecka jakąś kaszką (rok i dwa miesiące). Chłopak siedzi na kolanach u babci, mama próbuje go karmić, chłopak odwrócony, mina niezadowolona... ;) I powiedzcie same, czy w takim przypadku nie jest to właśnie "wciskanie", a nie normalne karmienie, jakie Wy z powodzeniem praktykujecie? :)

Teraz mam poważne pytanie z innej beczki. Lekarka powiedziała, że musi wdrożyć leczenie niedokrwistości mojego Kurczaka i kazała kupić jakiś preparat w saszetkach... Ja osobiście uważam, że lepsza byłaby dieta, ale sama nie wiem, boję się... Macie pomysł jak dziecku podać takie coś?

zlotooka - 2015-08-12, 21:10

mięta, rozpuścić w czymś na łyżeczce i podać do dzioba? BLW niestety chyba nie przewiduje opcji podawania leków dziecku :-/

A od nas jeszcze mały komiks pt "mamo, zrobiłaś pyszne spaghetti. Wcale nie będziesz musiała po nim sprzątać, HA HA HA :lol: "

Veronique - 2015-08-12, 21:27

Zlotooka

Pamietam, ze chciałam sie odnieść do tego co pisałas o diecie niemalże vitarianskiej Zosi. :-) Chciałam Ci napisac, ze skoro proponujesz jej codziennie na talerzu kilka razy dziennie różnorodne rzeczy i Zosia skrupulatnie wybiera te same to chyba nie ma innego wyjścia jak pozwolić jej na to. Potem pomyślałam, ze to nie takie oczywiste i myśl mi uciekła.
Z Danika mam tak, ze jesli wczoraj wcinala brzoskwinie (za jednym posiedzeniem zjadła dwie olbrzymie - ja po jednej mam dosc) to dzis gdy jej proponowałam odpowiedziała "nie, nie" kręcąc główka, odpychając wymownie owoc ręką - wskazując na jabłko.
A pozwoliłas jej kiedys jesc do upadłego te swoje owocki ukochane? Czy w pewnym momencie przerywalas uznając, ze dostanie bolu brzuszka lub ze jej zaszkodzą? Moj tata zawsze jak widzi Danike jedzaca czereśnie lub śliwki mówi, zeby jej ograniczyć/przerwać bo ona nie wie kiedy przestać i bedzie ja bolał brzuch, zawsze przestawała (a jednak wie) a bolu brzuszka nie zauważyłam...
Ja bym robiła tak, ze na jednym talerzu/miseczce kladlabym cos na czym Ci zależy zeby jadła i te jej owocki, jesli wybierać bedzie tylko i wyłącznie te swoje przysmaki to moze proponować je po posiłku, ale nawet jesli nie zje posiłku i tak jej dać (to nie ma byc nagroda lub kara - ich brak) bo moim zdaniem nabierze do nich emocjonalnego stosunku ze to cos lepszego niz inne żarcie. Moze juz nabrała i dlatego chce tylko to.
Zdarza mi sie Danice dać liznąc loda od siebie, robie to naturalnie, nie spinajac sie i nie obawiając za każdym razem ze tak bardzo polubi, ze nic innego nie bedzie chciała jesc, dzieciaki to wszystko wyczuwają...
Nie wiem zreszta, to moje rozważania...

Juz tez jakis czas temu chciałam dodać, ze np ilości o których piszesz, albo ktokolwiek inny sa nie obiektywne, moja Danika przez moja pewna specyficzna ciocie zapewne zostałaby uznana za niejadka, inni sie zachwycają jak duzo różnorodnych rzeczy je i próbuje, inni sie dziwią ze sporo a jeszcze inni ze cos mało. Ja intuicyjnie czuje, ze jest ok. Rozwija sie wspaniałe, wazy idealnie do swego wieku i wzrostu. A Ty jak widzisz Zosie? Co Ci podpowiada intuicja?

Veronique - 2015-08-12, 21:37

mięta napisał/a:



Teraz mam poważne pytanie z innej beczki. Lekarka powiedziała, że musi wdrożyć leczenie niedokrwistości mojego Kurczaka i kazała kupić jakiś preparat w saszetkach... Ja osobiście uważam, że lepsza byłaby dieta, ale sama nie wiem, boję się... Macie pomysł jak dziecku podać takie coś?


Actiferol? Ja mieszalam z woda i dawałam w kieliszeczku, ktory Danika ochoczo łapała i wypijała do dna, ale to było gdy miała około roku. Gdy jej żelazo wzrosło, intuicyjnie odrzucała te niby wodę, ktora sie minimalnie, prawie nie wyczuwalne smakiem różniła od zwykłej wody - wiec kuracje skończyła sama, nie jak zalecił lekarz. Oprócz tego zmasowany "atak" zielonymi koktajlami i produktami bogatymi w żelazo w obecności witaminy C. A teraz ograniczenie błonnika.
No ale Twój maluszek ma siedem miesięcy, wiec szota sobie nie strzeli, jak mu wodę podajesz?

Veronique - 2015-08-12, 21:52

mięta,
Ja ostatnio byłam świadkiem jak kuzynka mego taty ze swoją matka (czyli babka chłopaka) wlasnie nie inaczej a wciskaly swoimi rekami na sile kawałki jedzenia temu 16 miesięcznemu chlopu, on krzyczał, zamykał buzie, odwracał głowę. Wyglądało to dramatycznie. I Szczerze? Było mi go strasznie żal i prawie łzy mi stanęły w oczach. Teraz juz wiem, dlaczego jest taki grubasek z niego. Plus dieta rozszerzana po 3 miesiącu - lekarz zalecił.

I do mam karmiących tradycyjnie:
Wiem, ze Wy tak nie karmicie swoich dzieci, dlatego nie pisze, ze tloczycie jedzenie, ale dla mnie jest w karmieniu tradycyjnym jakas smutna bierność, wiem, ze Danika by mi na to pozwoliła jak miała 6 miesięcy, ale ja wolałam zeby sama próbowała, miała swoje mleko z piersi w razie czego, miała mamę ktora posprzatala i miała mnóstwo radości, ze moze sama...

mięta - 2015-08-12, 22:07

Veronique, taaak, Actiferol, zapomniałam nazwy a nie chciało mi się biec na dół po książeczkę zdrowia. Wodę mu podaję na przeróżne sposoby bezskutecznie. Mam już doidy, lovi 360, kubek niekapek, butelkę niekapek (taką z innym rodzajem tego "smoczka" czy jak to się nazywa), bidon z Canpola a także butelkę Polaris Kids (wyżłopałam tą mineralną a nalałam Primavery), ponieważ niektórzy ją polecają. I tu żeby była jasność - oddając mu całkowicie "ster" czyli nie dotykając wyżej wymienionych albo gryzie, albo rzuca, rozlewa i wali w blat albo ewentualnie najpierw trochę pogryzie, a potem rzuca i wali w blat. :D Nie potrafi podnieść kubka do góry by mu poleciało, nie potrafi zassać niczego, kompletna porażka. Dlatego w tym akurat mu pomagam (tak wiem, że nie powinnam:P). W przypadku niekapków, bidona, lovi czy butelki Polaris moja pomoc kompletnie nic nie pomaga - bo co może pomóc to, że trzymam butelkę, skoro on nie potrafi jej zassać? :D Natomiast przy normalnym kubku czy doidy gdy mu pomagałam to tylko się krztusił. Ostatnio był mały sukces przy smoothie - widać zasmakowało mu, trzymał oburącz i jakoś tam zbierał ustami zsuwający się gęsty napój, a ja podtrzymywałam dno kubka. Pod koniec zawsze oddaję mu władzę, to wtedy wszystko ląduje na brzuchu (np. gdy zaczyna gryźć kubek po drugiej stronie a dołem mu wszystko leci), tacce, podłodze itp. Jeszcze gdyby np. maczał ręce w koktajlu i je zlizywał albo prosto z tacki to byłabym zadowolona. ;) Ale mimo wszystko widzę, że zaczyna łapać, trochę cierpliwości z mojej strony i może się nauczy pić z doidy.

Ale dobra, zakładając, że płyn z lekiem zrobię mu w doidy, a próbując go tym napoić połowa albo większość rozleje się, to co wtedy? :(

panikanka - 2015-08-12, 22:15

Veronique, chciałam jeszcze raz podkreślić, że nie było moją intencja w żaden sposób cię zaatakować, ciężko czasem się zrozumieć tylko pisząc, z ciekawością przypatruję się temu wątkowi i co jakiś czas pewnie będę się wtrącać ze swoimi uwagami, bo na początku rozszerzania diety bardzo mnie BLW fascynowało, potem w miarę lektur, obserwacji swojego dziecka to się zmieniło, ale już w szczegóły się nie będę teraz zagłębiać.
Chodziło mi o to, że jako niepoprawna entuzjastka BLW masz niejako "przechlapane" (z przymróżeniem oka) bo musisz odpierać ataki niezadowolonych takich jak np. JA kml czy amylee. A jak ktoś jest niepoprawnym entuzjastą i wszystko mu w BLW pasuje to dla mnie jak fan, a fan może czasem być ślepy na minusy, słabości itp. Takie stwierdzenie faktu. Może dobór słów jedynie nietrafny. W każdy razie nie obrażaj się :-D Bo fajnie czytać o różnych dzieciakach i różnych metodach na karmienie i wychowanie.

zlotooka, ok, załóżmy że teraz Staś sobie je łyżeczką zupę z miseczki, bo już się nauczył. Ale ma 10 msc. A co w 6-9msc ? Właśnie o ten pierwszy okres mi chodzi najbardziej.
Jeśli chodzi o o twoje pytanie o "hurtowe" ilości owoców zjadane przez Zo, to ja zdecydowanie ograniczam. Owoce podaje Chomiczkowi 1x, max 2x dziennie, raczej jako przekąskę, czasem wmieszam coś w poranną kaszkę, czasem ugotuję kompot. Ilość też ograniczam. Ale my nie BLW...

mięta, lek to nie jedzenie, ja podałabym dziecku na łyżeczce zmieszane z wodą, ewentualnie twoim mlekiem jak nie będzie chciał wody.
Widzę że jesteś nieźle zaopatrzona w sprzęt :mryellow:

Veronique - 2015-08-12, 22:17

mieta

Ja akurat pomagałam Danice pic, bo sie spektakularnie krztusila z doidy. Pomagałam jej przechylac zwykly kubek. Nie wzbraniaj sie przed lekkim pomaganiem, nie robisz przeciez niczego za niego.
A słomki próbowałaś dawać? Moze zassie?
Jesli masz zużyć saszetkę w ciagu dnia to podaj mu kilka mikro porcyjek, z kieliszka moze sie napije? ;-) , nalej jedna czwarta kieliszka i troche proszku, niech trzyma łapkami ale Ty tez trzymaj, razem przechylcie...Ja bym tak kombinowala.
A ile ma hemo?

Veronique - 2015-08-12, 22:36

panikanka,

Mnie rozmowy o BLW kręcą, "odpieranie ataków" jak to nazwałeś rownież ( choc ja tego w kategorii ataków nie stawiam) dopóki rozmawiamy o BLW, Ty weszłas na moje prywatne terytorium, oceniając moj rzekomy fanatyzm i dodając, ze ludziom sie to nie podoba.
Pomysl tez, ze Twoje minusy BLW dla kogoś innego mogą byc plusami. Także nie wiem nawet jak sie odnieść do Twoich słów o zaślepieniu. Nie jestem typem osobowości ktora miewa idoli, czy autorytety, nie podążam za ideami albo religiami, za duzo rzeczy sie czepiam. Mam super córkę, ktora sama je od 6 miesiąca. Moze to stanowi Twój problem z moimi postami. Opisuje nasz przypadek. Voila.

mięta - 2015-08-12, 22:47

Ano, kombinuję jak koń pod górkę z tą wodą, bo fajnie by było, gdyby polubił wodę tak jak ja, no i też chciałabym, aby na przykład w taki upał mógł się w każdej chwili napić na przykład jadąc w wózku bez jęczenia i wyciągania do mnie błagalnie rączek.

Veronique, hgb 9,3 a saszetki ma dwie dziennie zapisane. :( Łoo, tyle sprzętu i jeszcze kieliszki mam kupić? Jak to będzie wyglądało w sklepie: dzień dobry, poproszę kieliszki dla mojego niemowlęcia? :D Żartuję, przypomniało mi się, że mam taką małą plastikową miarkę wyglądającą jak kieliszek. ;) Na pewno wypróbuję, dziękuję! :) Jeśli chodzi o słomkę to tylko tą z bidonu Canpola - oczywiście gryzł, a miałam nadzieję, że załapie, bo tego przekręcać nie trzeba.

amylee - 2015-08-12, 22:52

Dodam, ze moje non blw dziecie wypije z doidy, z kieliszka, ze zwyklej szklanki, z lyzeczki, z czego podam w zasadzie. Ciagnie z niekapka, chlipie z doidy, wypija ze szklanki, nawet z miseczki sobie wysiorpie. Czasem pomagam trzymac.:
Serio blw czegos uczy? -- przekomarzanka taka ;-)

No i prosze o nie generalizowanie. To ze jakis tam, prawdopodobnie spory, odsetek mam "wpycha" dzieciom jedzenie, nie znaczy, ze wszedzie, gdzie wystepuje lyzeczka, to karmienie odbywa sie na chama :-) chociaz mi rowniez przykro, jak widze takie sytuacje, mysle wtedy zawsze, ze te dzieci prawdopodobnie nie sa wcale glodne albo najzwyczajniej chcialyby byc samodzielne. Dlatego jak Pola lapie za lyzke, to jej ja oddaje. I zzera z lyzki po prostu.

Veronique - 2015-08-12, 23:00

mięta,

No w upały to nawet moja dorosła w porównaniu do Twego synka Danisia chce pierś, i ma w poważaniu wodę. Ale ma tez dni ze woda, woda, woda...a z samodzielnym piciem daj maluchowi czas, ja jak byłam na bilansie roczniaka, pielęgniarka sie zapytała czy sama chwyta kubek i próbuje pic - generalnie w miarę sprawnie robiła to od 10 miesiąca ale książkowo to w okolicach roczku. Pomagaj chłopakowi :-)

Użyj co masz, ja miałam akurat od wódki ale, ze szklane i do tego pamiątki i panna trzasnęła raz jednym o podłogę kupiłam w ikei plastikowe, w komplecie 4 zwykle i 4 na stopce (jak do nalewek ;-) ). Te na stopce rządzą.
Słomke spróbuj za jakis czas. On ma dopiero 7 miesięcy!
Hemo 9,3 - moim zdaniem słuszna decyzja o suplementacji, ja sie rownież wahalam przy 10,7, ale wiem jak niebezpieczne sa skutki niedotlenienia tkanek. Bedzie dobrze!

Veronique - 2015-08-12, 23:13

panikanka napisał/a:
ja podałabym dziecku na łyżeczce zmieszane z wodą, ewentualnie twoim mlekiem jak nie będzie chciał wody. :


Odradzam podawanie żelaza z mlekiem, miedzy innymi wapń zaburza jego wchłanianie.

Martuś - 2015-08-13, 12:44

Veronique, czytam Twoje posty, widze wiele zalet BLW i z wieloma rzeczami sie zgadzam, ale nie zgadzam kompletnie sie z tym, ze w pomaganiu dziecku w jedzeniu, zanim ono sie tego nauczy, jest 'jakas smutna biernosc'. Byc moze masz jakies osobiste doswiadczenia, ktore powoduja takie spojrzenie na sprawe, ale ja np. nie widzialam u moich dzieci ani promila biernosci podczas karmienia lyzeczka. Dawaly zawsze wyrazne oznaki sytosci i byly aktywnymi uczestnikami procesu karmienia. Piszesz, ze pomagalas podtrzymywac doidy, ja tez podtrzymuje, tak samo 'podtrzymuje lyzeczke', bo by sama nie trafila, chociaz chce, czym to sie rozni, co podtrzymujesz? Moim zdaniem definicja BLW jest szeroka, szersza niz dawanie dzieku tylko kawalkow i nie pomaganie mu w niczym. Wklejalam kiedys na ten temat fajny art. Malgorzaty Jackowskiej, dietetyk i promotorki BLW. Dla mnie pojecie baby-led weaning jest szersze, to wlasnie prowadzenie przez dziecko, ono prowadzi, to nie znaczy, ze ty nie mozesz mu pomoc. W takim podejsciu, ze dziecko ma wszystko zrobic samo, jesli nie trafi i wyleje, to trudno, zje piers, wlasnie to mi zgrzyta, ze nie wymagamy od dziecka zupelnej samodzielnosci w zadnej dziedzinie od poczatku, pomagamy sie ubierac, wiazac buty, schodzic po schodach itp, milion przykladow mozna podac. Grunt, to dac sie prowadzic dziecku, pozwalac na samodzielne proby i zauwazyc, kiedy nasza pomoc przestaje byc potrzebna. Tak postepuję w kazdej dziedzinie, dla mnie to takie baby-led raising ;) Z jedzeniem jest podobnie. Nie wiem, jakie Ty masz wyobrazenie o karmieniu lyzeczka, ale Ida aktywnie probuje mi pomagac ja prowadzic, nie wiaze jej lapek ;) czesto w czasie posilku wsadza tez lapke do miski i sobie grzebie. zajada tez posilki z doidy, wciaga wrecz z niego zupy, pije wode i naprawde niezle jej to idzie. Kawalki tez dostaje i super zuje, zakrztusi sie czasem, ale rzadko. Hmm, moze my jednak BLW? :lol: Gdybym jej nie pomagala, to by sie nie najadla, a ona bardzo chce jesc, zjada teraz 3 posilki plus mnostwo mleka, i to mleko jej juz najwyrazniej nie wystarcza, bo bardzo niedlugo po piersi potrafi wciągnać np. poł kubka zupy i po godzinie znow domagać się piersi (i to konkretnej porcji mleka, a nie dwoch lykow). Z Jasiem mam zupelnie inne doswiadczenia, on dluugo nie chcial jesc, tez karmilam go lyzeczka, ale szybko zaczal dostawac jedzenie do raczki, chociaz terminu 'blw' wtedy nie slyszalam, szybko przejal inicjatywe i od wieku ok. 15 miesiecy wiekszosc rzeczy jadl sam. Takze sam fakt karmienia lyzeczka nie przekresla samodzielnosci w jedzeniu, tak samo jak wczesne rozpoczecie samodzielnego jedzenia przez dziecko nie gwarantuje wcale szybkiego zakonczenia balaganu. Dziecku sa po prostu baaardzo rozne, w dodatku same zmieniaja sie jak w kalejdoskopie, ja juz w swoim 7,5 letnim macierzynskim doswiadczeniu niejedna lekcje pokory dostalam i jednego jestem pewna, nie ma uniwersalnych wytycznych doslownie na nic.

mięta, podaj lyzeczka, kieliszkiem albo strzykawka do lekow, lek to nie jedzenie, moze wit. D. tez ma sobie sam wpuscic do buzki, no blagam :lol: (chyba, ze nie podajacie, no ale wiesz, o co chodzi). Leki dawkuje rodzic, przy ruchliwej ulicy tez prowadzi rodzic.

mięta - 2015-08-13, 12:49

A faktycznie, słyszałam, że wit C pomaga a wapń utrudnia wchłanianie żelaza.

Wychodzi na to, że książę preferuje jednak "dorosłe" sposoby picia, czyli otwarte kubki. :D Dziś wypróbowałam kieliszek i doidy - na 100% coś łyknął, bo słyszałam :D Także będzie podawanie tego paskudztwa przez kieliszek. :) Dzięki za pomoc. :)

Jakieś sposoby na przemycanie roślinnych źródeł żelaza w towarzystwie witaminy C w łatwochwytalnych potrawach? ;) Jarmużu pełno w ogródku (mmmmmm, chipsy <3), pietruchy też trochę, także to w każdej chwili pod ręką. ;)

Veronique - 2015-08-13, 13:12

Martuś,

Oczywiście, ze jestem za pomaganiem. I sama tak robiłam z piciem. Czasem dam jej sie napić od siebie wiec sama trzymam jej moja szklankę.
Moim zdaniem, nie potrzebne jest karmienie pod tytułem: ja swoją ręka lub łyżeczka wkładam cos do buzi, ktora czeka otworzona - to jest dla mnie ta bierność. Podtrzymywanie jest jak najbardziej ok (moim zdaniem choc prawie wcale tego nie robiłam), pomaganie w trafieniu łyżeczka ktora jednak trzyma dziecko jest tez ok.
Zreszta wszystko jest ok co odpowiada i rodzicowi i dziecku. Ja tylko pisze co u nas sie sprawdza i co sprawia ze jestesmy happy.
Moj bratanek byl karmiony tradycyjnie, widziałam to pare razy, siadal do posiłku, siedzial w krzesełku, ręce wzdłuż tułowia i jak ktos zaczynał wiosłować łyżka, po prostu otwieral paszczę i czekal az ktos cos tam wsadzi. Godzil sie na to i nawet tego chciał sam. Ale w moim odczuciu była to smutna bierność, dlatego mam taki obraz karmienia tradycyjnego. Jego siostra natomiast jest inna, i chce sie grzebać w jedzeniu, jej mama jej na to nie pozwala i posiłek sie kończy zanim sie zaczął. Jeszcze nigdy nie widziałam, zeby cos zjadła...
Zgadzam sie ze wszystkim w Twoim poście. Dzieci nabierają umiejętności same w rożnym wieku, dodam tylko to co zawsze, ze jesli ktos ma możliwość praktykować cos kilka razy dziennie od 6-7 miesiąca życia naturalnie uczy sie szybko, sa tez egzemplarze które nie praktykują i tez sie szybko uczą. Ja karmiona łyżeczka, w wieku dwóch lat poszłam z moim starszym o rok bratem razem do przedszkola, bo umiałam sie załatwić, zjeść, zawiązać mojemu bratu buty i pocieszyć gdy płakał za rodzicami - to sa opowieści moich rodziców. Nie mam przykrych doświadczeń z karmienia łyżeczka, tylko obserwacje dookoła. Czesto widze takie wlasnie pasywne chwile podczas karmienia...
Nam wyjątkowo przypadło blw to gustu i dlatego moze tak dobrze o tym pisze...

Veronique - 2015-08-13, 13:17

mięta napisał/a:


Jakieś sposoby na przemycanie roślinnych źródeł żelaza w towarzystwie witaminy C w łatwochwytalnych potrawach? ;) Jarmużu pełno w ogródku (mmmmmm, chipsy <3), pietruchy też trochę, także to w każdej chwili pod ręką. ;)


Pietruszka jest sama w sobie bogata w żelazo i wit C, wiec wszelkie koktajle zielone z niej, z owocami - co tam masz pod ręka, do innych zielonych liści w koktailach wyciskam sok z cytryny, zupę z soczewicy zakwaszam np pomidorami, jak je budyń z amarantusa - dostaje kwaśnego owoca do tego...:-)

Cieszę sie ze choc troszkę pomogłam z kieliszkiem. Danika bardzo lubi z niego pić do tej pory :-)
Po actiferolu hemo szybko powinna skoczyć w gore!

kml - 2015-08-13, 13:35

Veronique napisał/a:
Mam super córkę, ktora sama je od 6 miesiąca.

Może stąd Twoje optymistyczne podejście BLW?
Gdyby Twoje córka nie chciała jeść sama do 10 m-cy, a później zaczęła rzucać żarciem zamiast je zjadać, to może miałabyś inne zdanie ;) Też mam kilka gładkich tematów i czasem się łapię na myśli jakby wszystko dobrze robiła, to by nie miała problemów , ale szybko odganiam te myśli, bo przecież tak naprawdę nie wiem jak i co robiła, nawet jak mi co nieco opowie ;)

I powiedz mi czy się mylę - wsadzenie do rozdziawionej buzi łyżeczki nie jest ok, ale podtrzymanie jej i czekanie aż dziecko samo chapnie już tak?

Veronique - 2015-08-13, 14:47

kml napisał/a:


I powiedz mi czy się mylę - wsadzenie do rozdziawionej buzi łyżeczki nie jest ok, ale podtrzymanie jej i czekanie aż dziecko samo chapnie już tak?



Wszystko co lubi rodzic i dziecko jest ok. Dla mnie fakt, ze dziecko je samo, ma z tego frajdę i uczy sie wielu rzeczy jest wazne. Mnie bardziej po drodze jest do drugiej opisanej sytuacji.

Na pewno wpływ na moj optymizm wobec BLW ma moja córka.
I nie uważam, ze moja córka jako jedyna na tym forum potrafi jesc od 6 miesiąca, zaczynam dochodzić do wniosku, ze BLW to troche stan umysłu rodzica - jakkolwiek to nie brzmi i wszelkie dobieranie sie do jego łyżeczki i miseczki powoduje, ze blw okazuje sie nie takie fajne jak pisali i obiecywali...

amylee - 2015-08-13, 15:01

Veronique, kurcze, bo ale nie mozna tak krytykowac karmienia, bo akurat takie przypadki widzialas...To jak stwierdzenie, ze wszyscy Cyganie, to zlodzieje.

U nas jest tak, ze to raczej Pola jest ta aktywna strona. Ja nabieram na lyzke, jak ona odwroci sie w strone miseczki i otworzy buzie. Czesto tez mlaska, a potem otwiera buziaka.

I teraz tak, bierze actiferol, podaje jej rowniez sok z buraka z jablkiem i zielone koktajle. Jak nie ma ochoty na samodzielnosc, to daje lyzeczka, nigdy nie odmowila, wrecz przeciwnie, ostatnio mi tego soku braklo. I co mam sie upierac przy idei blw i nie podawac zamiast dbac o wlasciwa diete jak sie da/w tym przypadku bogata w zelazo, a jest to konieczne/? Bo lyzeczka.... :roll:

Pyyanie nr dwa. Slowem wstepu, na poczatku szlam wylacznie w blw, bo to taka fajna moda, samodzielnosc dla dziecka i w ogole odjazd. Jak wiekszosc /przypuszczam, nie wiem, ale kamienie tu juz zostalu rzucone ;-) / mam sprobowalam z lyzeczka i okazalo sie, ze moje dziecko, kiedy blw jest znikoma czescia, a karmienie tradycyjne przewaza...
- Spi dwa razy w dzien (a nie trzy lub cztery co dwie godziny)
- Ma dluzsze okresy aktywnosci (od 3 do 6 godzin, a nie, j.w.)
- Mam wrazenie, ze jest silniejsza, mocniejsza
- Nie je z zegarkiem w reku co 1,5h (nie liczac spania), mam wrazenie, ze jest bardziej syta
- Sa momenty, ze w nocy chce piers bardzo czesto, ale po kaszce jaglanej na kolacje zasypia w piec sekund i przez pierwsze cztery godzinu nie wola o piers (wczesniej bujalam na pilce plus dawalam cyca i zasypianoe trwalo z 1,5h)

Wniosek mam taki, ze prawdopodobnie samo mleko, to juz za malo. Podobnoe, jak samo blw jest niewystarczajace. U nas, rzecz zapewne calkowicie jasna ;-) ale, w przypadku opisanym wyzej, po co upierac sie przy blw?
Dziecko i tak predzej, czy pozniej samo wszystko ogarnie, a czytajac historie tutaj mam wrazenie, ze blw nijak sie ma do samodzielnosci dziecka w jedzeniu. Ale takie pewne osady, to moze wydawac matka trojki dzieci, ktora pewnie przerobila rozne sposoby i opcje, a nie mamy jedynakow, ktore jedynie porownanie maja z kawalkiem rzeczywistosci jakiegos znajomego dziecka (bez urazy oczyeiscoe dla mam jedynakow).

Sowa - 2015-08-13, 15:42

amylee, ale gdzie tu ta krytyka i rzucanie kamieniami, podaj konkretny cytat, bo ja nie widzę. Przecież Veronique podkreślała już wielokrotnie, że nic nie ma do karmienia łyżeczką, no i przecież, dziewczyny, wiadomo, że to NIE O WAS, kiedy mowa o mamach wpychających żarcie na siłę (które też miałam nieprzyjemność obserwować, nie będę tu opowiadać szczegółów), myślałam że to już dawno było wyjaśnione.
Co do tego, że dziecko lepiej śpi i mniej chce cycać jak się naje - nie dziwi mnie to wcale. Tyle że to jest właśnie "odstawianie dziecka od piersi", a nie baby-led weaning, czyli "pozwalanie na samodzielne odstawienie się od piersi" - nie wartościuję, co jest lepsze, to po prostu właśnie to inne podejście. Ja wolę iść tą drogą, wg której dziecko się samo odstawia, absolutnie we własnym tempie. Moim celem nie było wydłużanie przerw w karmieniu piersią (a że samo się tak stało, to swoją drogą). Już olać to ćwiczenie samodzielności, bo też jestem zdania, że jak się zaproponuje łyżeczkę w odpowiednim momencie, to dziecko po prostu zacznie się nią posługiwać, bez względu jak było karmione. Ja się skłaniam ku BLW właśnie dlatego, że nie wiedziałabym, ILE mam podawać kaszki czy zupki i czy np. 200 ml dla 7-miesięczniaka to za dużo czy podać, jeśli zjada? Nie miałam nigdy takich rozkmin, bo zjadła, ile sama dała radę i nadal tak jest - bywa że 2 łyżeczki, bywa że całą miseczkę.

Martuś - 2015-08-13, 15:57

Sowa, tak gwoli scislosci, to ja tez nie mialam nigdy rozkmin pt. 'ile ma zjesc', bo zjada ile chce, i nie zastepje jedzeniem stalym piersi, takze moim zdaniem to nie ma nic wspolnego z blw. niezaleznie od tego, co i w jakiej postaci dajesz dziecku, to proponujesz jakas ilosc, a ono decyduje, ile z tego zje.
Sowa - 2015-08-13, 16:13

Martuś, w przypadku dziecka, które dobrze wie czego chce - tak. W przypadku potulnego misia - niekoniecznie. Była o tym mowa jakiś czas temu. Ja sobie jestem w stanie wyobrazić, że dziecko je, pomimo że nie ma do końca na to ochoty. Bo sama mam takie, które jest bardzo ugodowe (a na pewno było w wieku pół roku, teraz już powoli charakterek wychodzi).
koralina1987 - 2015-08-13, 16:20

Ale dzieciom się także odbija - i to jest jeden z sygnałów, że chyba wystarczy :) Co do cyca, to niestety nie poznałam dziecka które samo pozbawiłoby się tej frajdy, bo jest najedzone. Co z tego, pociumkać zawsze można ;p
Veronique - 2015-08-13, 17:22

Sowa napisał/a:
amylee, ale gdzie tu ta krytyka i rzucanie kamieniami, podaj konkretny cytat, bo ja nie widzę. Przecież Veronique podkreślała już wielokrotnie, że nic nie ma do karmienia łyżeczką, no i przecież, dziewczyny, wiadomo, że to NIE O WAS, kiedy mowa o mamach wpychających żarcie na siłę (które też miałam nieprzyjemność obserwować, nie będę tu opowiadać szczegółów), myślałam że to już dawno było wyjaśnione.
.


Dziekuje Sowa, juz myslalam, ze oszaleje od ciągłego pisania, ze wszystko co odpowiada rodzicom i dzieciom jest ok...
I podpisuje sie pod całym Twoim postem!

amylee - 2015-08-13, 18:21

Sowa, moze zle sie wyrazilam. Bardziej mi chodzilo o ten negatywny wydzwiek, niz o krytyke.
Fakt, nie czuje, jakby to bylo skierowane do mnie, choc dziwnie czytac takie slowa, podczas,gdy karmi sie w wiekszosci lyzeczka. W kazdym razie nie przejmuje mnie to zbytnio :)

Swoja droga, fajnie, ze blw jest tak slawne, uwazam, ze to fajna metoda, jednak nie wierze slepo wszystkiemu, co ktos tam sobie wymyslil i napisal w ksiazce (nie czytalam, wnisokuje jedynie na podstawie tego, co tutaj jest pisane). Blw praktykuja wszyscy i od dawna, tylko nikt tego wczesniej tak nie nazwal.
A jesli mowa o tym, ze dziecko samo sie odstawia itd., to nie powinno byc tak, ze karmimy piersia, dopoki dziecko swiadomie do lodowki nie zajrzy i nie wezmie czego samo chce? Albo chociaz z blatu? Albo chociaz dopoki nie powie: mamo daj ziemniaka....Przeciez to Wy proponujecie jedzenie, dziecko zjada wylacznie to, co mu podacie, wylacznie wtedy, kiedy mu podacie i w ilosci rowniez takiej, jaka podacie (w sensie np. dwa ziemniaki i trzy słupki marchewki).

Zastanawia mnie, jak to jest, bo widzialam murzynki z pieciolatkami przy piersi...i czy przypadkiem to nie jest samoodstawianie sie, jak takie dziecko wybiera piers lub staly posilek..? Samo. A nie, ze jak tylko usiadzie, to zaraz znajduje sie w krzeselku do karmienia i ma podtykane kawalki do jedzenia?


Tak sie tylko zastanawiam...

mięta - 2015-08-13, 19:30

Sowa, ja również podpisuję się pod Twoim wpisem. ;)

Hmmm, mój Kurczak wczoraj ok. 20 poszedł spać (bez żadnego bujania, lulania, skakania itp., on zawsze zasypia przy piersi a następnie jest odkładany do łóżeczka), w nocy obudził się o 3:30 tylko na mleko, całkiem wstał o 7:30, trochę połaził mi po głowie, po godzinie oboje usnęliśmy i jeszcze ze dwie godzinki spaliśmy. :D A wczoraj akurat był słaby dzień jeśli chodzi o jedzenie. ;)

Jeny, i ja mam 2 miesiące tak się męczyć? Rozrobiłam jedną saszetkę w bardzo małej ilości wody i podawałam kieliszkiem i łyżeczką. Toż to jakaś masakra jest! Ciągle próbował mi to wyrwać, jak na siłę mu wlewałam po kropelce do buzi to niejednokrotnie wszystko ściekało po brodzie. Sama woda spoko, niech rozleje, wyrzuci, cokolwiek, a jak przy tym łyknie to też dobrze. Ale to lek jest i chyba powinien wchłonąć wszystko. A gdzie tu jeszcze druga saszetka? :( Na opakowaniu jest napisane, by jedną saszetkę zmieszać z ok. 1/4 szklanki ciepłej wody lub mleka z piersi. Myślicie, że w tej samej ilości wody mogłabym zmieszać dwie saszetki z rana, a potem cały dzień próbować młodemu wcisnąć ten roztwór "na raty"?
Zaczynam żałować, że młody przez pół roku nie dotknął żadnej butelki. Koleżanki syn ma 4 miesiące a ona daje mu wodę w butelce ze smoczkiem z pełną świadomością (podrzuciłam jej artykuł na hafija.pl a ona mówi, że wie wszystko, ale się nie zgadza:P) i on pije wodę chętnie już w takim wieku i nawet niekapek załapał. A może spróbować normalnej butelki ze smoczkiem? :(
Jest jeszcze jedna opcja - to JA nie potrafię go nauczyć pić. :(

Veronique - 2015-08-13, 20:03

amylee napisał/a:
Sowa, moze zle sie wyrazilam. Bardziej mi chodzilo o ten negatywny wydzwiek, niz o krytyke.
Fakt, nie czuje, jakby to bylo skierowane do mnie, choc dziwnie czytac takie slowa, podczas,gdy karmi sie w wiekszosci lyzeczka. W kazdym razie nie przejmuje mnie ..


A mogłabys mnie zacytować, które to słowa czyta sie dziwnie?
Gdy zachwalam BLW? Czy gdy pisze, ze moja Danika je fajnie?

mięta - 2015-08-13, 20:04

amylee napisał/a:
Swoja droga, fajnie, ze blw jest tak slawne, uwazam, ze to fajna metoda, jednak nie wierze slepo wszystkiemu, co ktos tam sobie wymyslil i napisal w ksiazce (nie czytalam, wnisokuje jedynie na podstawie tego, co tutaj jest pisane). Blw praktykuja wszyscy i od dawna, tylko nikt tego wczesniej tak nie nazwal.
A jesli mowa o tym, ze dziecko samo sie odstawia itd., to nie powinno byc tak, ze karmimy piersia, dopoki dziecko swiadomie do lodowki nie zajrzy i nie wezmie czego samo chce? Albo chociaz z blatu? Albo chociaz dopoki nie powie: mamo daj ziemniaka....Przeciez to Wy proponujecie jedzenie, dziecko zjada wylacznie to, co mu podacie, wylacznie wtedy, kiedy mu podacie i w ilosci rowniez takiej, jaka podacie (w sensie np. dwa ziemniaki i trzy słupki marchewki).

Zastanawia mnie, jak to jest, bo widzialam murzynki z pieciolatkami przy piersi...i czy przypadkiem to nie jest samoodstawianie sie, jak takie dziecko wybiera piers lub staly posilek..? Samo. A nie, ze jak tylko usiadzie, to zaraz znajduje sie w krzeselku do karmienia i ma podtykane kawalki do jedzenia?


Ja niczemu nie wierzę ślepo (hm, pewnie dlatego też jestem ateistką:P), ale jednak po przeczytaniu książki i po rozpoczęciu rozszerzania diety WIDZĘ, że wszystko to co zostało napisane ma sens i w wielu przypadkach się sprawdza. Zanim urodziłam dziecko z taką samą rezerwą podchodziłam do tych wszystkich nakazów/zakazów - chodziki be, poduszki be, kołdry be, leżaczki be i myślałam, że ludzie już na serio powariowali i nie mają do czego się przyczepić. Ale teraz, kiedy mam już dziecko dopiero to rozumiem.
Proponuję najpierw przeczytać książkę - wówczas nie zadawałabyś takich pytań. ;)

Mężowi zachciało się dzisiaj robić pizzę na obiad - pełno blaszek wszędzie, jedna na krześle nawet, pół blaszki zrobiliśmy takiej, by G mógł z nami zjeść. Po posiłku objedzeni udaliśmy się do salonu. A nasz włóczykij SAM wywędrował do kuchni (zawsze na dwór ucieka), w pewnym momencie zrobiło się podejrzanie cicho. Okazało się, że oto nasze dziecko SAMO stanęło przy krześle i zobaczyło resztki pizzy w blaszce i SAMO po nie sięgnęło. A jaki zadowolony! W tym momencie zacytuję ponownie fragment Twojej wypowiedzi: " to nie powinno byc tak, ze karmimy piersia, dopoki dziecko swiadomie do lodowki nie zajrzy i nie wezmie czego samo chce? Albo chociaz z blatu?". Czy Twoim zdaniem powinnam odmówić dziecku piersi, bo sam wziął co chciał? Teoria BLW mówi co innego.

amylee - 2015-08-13, 21:25

Veronique, juz mi sie nie chce ciagnac tematu. Od pewnego momentu zrobilo sie to bez sensu. Kazdy ma swoja racje, podejscie, doswiadczenia, odczucia i niech tak zostanie.

Mieta, przepraszam, ale chyba nie zrozumialas moich wypowiedzi. Badz tez ja niejasno sie wyrazilam. Whateva.

zlotooka - 2015-08-13, 21:42

Dla mnie BLW to przede wszystkim to, co napisała Martuś - Baby-Led Weaning, czyli to dziecko decyduje o tempie odstawiania od piersi. Np moja Zofia to tempo narzuciła bardzo wolne, przerwy między karmieniami nie wydłużyły nam się zbytnio, ona nadal jest raczej na etapie smakowania. Możliwe, amylee, że Twoja Pola przy innej metodzie karmienia też wcinałaby tyle, żeby się najeść i chce po prostu się szybciej odstawić od piersi :->
Ja pomagałam też przy piciu, czasem podaję coś Zosi łyżeczką, jak widzę, że np zupka jej się rozlewa albo paluszkami jej nie idzie. Ona wyraźnie daje do zrozumienia, czy chce tego, czy nie (np podaje mi łyżeczkę i otwiera paszczę). Czy to jeszcze BLW? Sama nie wiem. Może grzeszę :-P

panikanka, z tymi zupkami na początku rozszerzania diety też miałam dylematy, jak pisałam, i w rezultacie pomagałam, dopóki sama nie załapała, albo ich nie podawałam. Jest zresztą też taka teoria (z książki Gonzalesa "Moje dziecko nie chce jeść"), że nie powinno się podawać niemowlętom pokarmów rozwodnionych, bo woda zajmuje w żołądku miejsce, które powinno zająć mleko mamy - najbardziej wartościowy i potrzebny pokarm w tym wieku. Interesująca, dla mnie przekonująca.

A co do tego, amylee, że dziecko zjada tyle, ile damy... No jasne, ale: 1) wg książki BLW zaczynamy podawać stałe posiłki wtedy, kiedy dziecko samo ściągnie coś z talerza rodzica (czyli jest gotowe); 2) podajemy tak długo, jak dziecko chce (czyli tak, powinnam dawać Zosi kilo borówek dziennie), a nie np słupek marchewki i 2 pietruszki. Zresztą u nas na początku Zosia brała po małym gryzku tych słupków, więc łatwo było zauważyć, kiedy jest koniec posiłku. 3) dziecko będzie SAMO domagać się jedzenia, które chce - np Zosia widząc w zasięgu wzroku owoce wyciąga rączkę i krzyczy "nio! nio! nio!", a jak np ja jem sobie podwieczorek, przydreptuje do mnie i wyciąga rączki i szyję w stronę jedzenia. Lodówki jeszcze nie umie otworzyć, ale Iga kml chyba już to praktykuje ;-)

Dla uzupełnienia, żebym nie była posądzona o krytykowanie karmienia łyżeczką: sama chciałam częściowo tak karmić, ale moje dziecko stanowczo odmawiało (łyżeczka wyrwana mamie i zrzucona na ziemię, buzia odwrócona). A potem, jak jej się odmieniło, to mi się odechciało, bo zbyt leniwa jestem. Pomijając plusy i minusy dla dziecka, wydaje mi się, że karmienie łyżeczką jest bardziej uciążliwe dla mamy :-P Bo trzeba siedzieć i tą łyżeczkę podawać, a przecież można w tym czasie wyłożyć dziecku coś na tacę i samemu zjeść :-P (pomijam przypadki typu Staś-Chomik, który nawet przy BLW nie da mamie zjeść spokojnie :mrgreen: ) Oczywiście to tylko moja prywatna opinia.

Veronique, co do ilości owoców... Parę razy rzeczywiście pozwoliłam Zosi jeść tak długo, aż będzie miała dość, i rzeczywiście ten moment nadszedł... Raz skutkiem były 4 kupy następnego dnia... I znów wychodzi moje lenistwo, wolę sobie tego oszczędzić :lol: Ale np dziś na obiad zjadła najpierw budyń jaglany z owocami (tak, tak, budyń też!), a potem poprawiła miską warzyw w sosie. Natomiast bez wątpienia owoce są najbardziej uwielbiane, tylko borówki, maliny i porzeczki zjada bez żadnego "babrania się" w tempie odkurzacza, i tylko na ich widok głośno krzyczy.
A moja intuicja? Mówi mi, że widocznie ich potrzebuje, lubi, więc daję jej 3-4 razy dziennie, w sporych ilościach, proponując także inne rzeczy, które czasem zostaną zjedzone.

kml, z dedykacją dla Ciebie załączam jeszcze fotkę z dzisiejszego jedzenia gazpacho (2 dokładki były :shock: ) Tak a propos zupek i "Zosia już nie bałagani" :oops: Na pocieszenie - sprzątanie po tym zajęło mi z zegarkiem w ręku 5 minut, w tym czasie dzidzię kąpał tata, też się szybko uporał. Ćwiczenie czyni mistrza ;-)

amylee - 2015-08-13, 22:24

zlotooka, z Twoich slow wynika, ze najlepiej dogadac sie z wlasnym dzieckiem i super. Ciesze sie, ze masz do tego zdrowe podejscie i nie podchodziz do lyzeczki, jako wymyslu szatana.
I to o czym piszesz wlasbie jest samodzielnym, swiadomym wyborem, Zo juz wie, co lubi, rozroznia te owoce i pewbie cala reszte tez. Przy okazji nie rezygnuje z cyca, Jej wybor. Pola bo obiedzie cyca wola po ok 2h, czyli jakby ten jeden mleczny posilek ma pominiety.


Kurcze, Pola z talerza zabiera od ok 3-4miesiecy...az jej chcialam wczesniej ta diete rozszerzac (ale nie rozszerzylam), ale wg mnie gotowa nie byla, nie siedziala za dobrze nawet na kolanach...Non mniejsza o wiekszosc. Zoska przeurocza. Lubie foty z Nia i Jej jedzeniem w roli glownej :-)

Kamyk - 2015-08-13, 22:59

zlotooka, ja daje Mlodej to co chce i tyle co ona chce. Ostatnio wciela np. 6 moreli - nic jej nie bylo.

Ja chetnie zapisze sie do grona fanatykow metody :mryellow:

mięta, Natalka dlugo nie umila pic, bo tez chyba zbyt kombinowalam. Z doidy strasznie sie krztusila. Az w koncu dalam jej normalny kubek i poszlo. Obecnie pije z normalnej szklanki tylko nie nalewam pelnej. W wieku Twojego synka Natka najbardziej lubila pic wode z malej politrowej butelki :roll: (podtrzymywanej przez mame)

kml - 2015-08-13, 23:42

Sowa napisał/a:
Co do tego, że dziecko lepiej śpi i mniej chce cycać jak się naje - nie dziwi mnie to wcale. Tyle że to jest właśnie "odstawianie dziecka od piersi", a nie baby-led weaning, czyli "pozwalanie na samodzielne odstawienie się od piersi" - nie wartościuję, co jest lepsze, to po prostu właśnie to inne podejście. Ja wolę iść tą drogą, wg której dziecko się samo odstawia, absolutnie we własnym tempie.

A co to tak naprawdę znaczy? A może jak nie dajesz jeść dziecku, to ono się nie może odstawić, bo jest głodne? ;)


Sowa napisał/a:
Nie miałam nigdy takich rozkmin, bo zjadła, ile sama dała radę i nadal tak jest - bywa że 2 łyżeczki, bywa że całą miseczkę.

I to jest dla mnie sedno sprawy - moje dziecko nie dawało rady zjeść tyle żeby się najeść. Pomijając kwestię braku umiejętności wkładania małego jedzenia do buzi, to ona bardzo szybko się męczy tym. Aktualnie kilka kęsów przy użyciu sztućców i dziecko jest zmęczone. Zabiera się łapkami. Wcześniej tak samo ją męczyło jedzenie łapkami. Tak sobie to tłumaczę, że wcześniej tez ją to męczyło i nie była w stanie się najeść tyle co potrzebowała.

Ok. 7,5 m-ca moja córka domagała się jedzenia co 30 minut. I ja, jako fanka karmienia cycem ]:-> stwierdziłam, ze zastąpię cyca posiłkiem stałym. I uważam to za najlepszą decyzję. Moim zdaniem moje dziecko było głodne. Bardzo szybko zaczęła jeść co godziną, a za chwilę co dwie :shock: Cyckała rzadziej, ale za to dłużej. Moim zdaniem karmienie cycem dla niej trwało do 10 mca, teraz sobie po prostu cycka, a po cyckaniu idzie jeść i pić :evil: Nie wiem jak dziecko ma dać znać, że cyc mu nie wystarcza inaczej?


zlotooka mały ten bałagan, a ściany i mama? ;)


Moim zdaniem BLW nie jest dla wszystkich dzieci i nie na każdym etapie. Nie wiem jakby to miało u nas wyglądać po 6 m-cu życia. Może jakim jej położyła jedzenie na podłodze i jadłaby buzią? :P Jak piesek :D

mięta - 2015-08-14, 00:08

amylee, przepraszam, ale chyba nie zrozumiałaś idei metody. :P

Kamyk, no właśnie ze wszystkich wynalazków najlepiej sprawdzają się otwarte kubki aktualnie. Czasem, jak mi się na moją wodę rzuca (co robi prawie zawsze, nie rozumiem tej fascynacji butelkami:D) to daję mu popić, ale zwykle większość ląduje na naszych ubraniach. Jeszcze z miesiąc temu krztusił się, że hoho. Teraz jakoś dajemy radę, ale... z wodą... a to żelazo przez skórę się nie wchłonie chyba. :P

Ech, mój G to wielki fan łyżeczek jest. Dzisiaj jak mu próbowałam zaaplikować lekarstwo na łyżeczce to natychmiast wyciągał do niej rączki i z trudem udało mi się trafić do jego buzi bez rozlania wszystkiego po drodze. Zaraz po przełknięciu ochoczo się nią zaopiekował - gryzł z każdej strony i nie chciał mi oddać. Zaliczyliśmy również porażkę przy próbie podania mu czegokolwiek innego przy pomocy łyżeczki, bo wsadzał sobie do buzi nie od tej strony, a to co załadowałam na łyżeczkę - spadało. Pomoc przy trafieniu do buzi też niewiele pomaga, bo i tak łyżeczka zostaje mi odebrana i jest traktowana jako gryzak, a jedzonko idzie w odstawkę. Podobnie z kubkiem - też jest to świetna zabawka. ;) Także ten, Kurczak lubi wszystkie wynalazki. :D

A co do ilości zjadanych pokarmów, to ja również uważam, że trzy kawałki pizzy dla takiego niemowlaczka to dość sporo, ale cóż zrobić, nagle zniknął jeden, to trzeba było dać drugi... :roll: Specjalnie zrobiliśmy bez grama soli i cukru, to niech je. A i przypuszczam, że wiele ludzi nie podałoby dziecku śliwek, bo takie wzdymające są, a mój Kurczak ze smakiem wsunął ze 4 połówki renklod z maminego drzewka. ;D

amylee - 2015-08-14, 06:44

mięta, hahahha, niech i tak bedzie. To Twoja ocena, ja mam inne zdanie.
I... Tak bardzo mi wszystko jedno ;-)
Zeby tylko byla jasnosc, jak przeczytasz uwazniej, to zobaczysz, ze nie chodzilo mi o odmawianie piersi, wrecz przeciwnie. No i tyle w temacie.


kml, mam podobne odczucia. Chociaz Pola lubi jesc lapkami, to robi to krotko i szybko, przez co nie zjada tyle, zeby soe najesc. Cyca rownieznssa krotko od urodzenia, najwyzej kilka minut, wiec blw nie pozwala jej na zjedzenie tyle, ile by chciala. Z lyzeczki zmiata, jak odkurzacz i jest zadowolona., tj. kolejnego posilku domaga sie za dwie godziny, a nie za kwadrans. Takze rozumiem w pelni, o czym mowisz.

Veronique - 2015-08-14, 09:43

A ja postanowiłam nie odpowiadać już na zaczepki pt. jakie to BLW syfiaste, nie dla każdego i w ogole lepiej karmić łyżeczka. Szczególnie od osób ktore nawet nie pofatygowaly sie przeczytać kilku stron ksiazki. Tu brak merytorycznej dyskusji tylko jakieś przykłady z księżyca i pytania czy dziecko powinno jesc samo gdy podejdzie i otworzy sobie lodówkę. Ja dodam, ze powinno sobie samo wyhodować warzywa i je nazbierać.
Uważam, ze BLW to świetny sposób jedzenia dla niemowląt. Dla nas jedzenie nie służy tylko po to by sie najeść.

Złotooka, fota jak zwykle wymiata! Tak jak nie zachwycam sie raczej fotkami dzieci na forach to Twoje fotki z BLW sa genialne, mężowi pokazuje za każdym razem :-D . Dzieki za inspiracje do dzisiejszego obiadu.
Tak mi sie tylko nasunęło, Zosia pije zupy tylko z doidy? Nie dajesz jej miseczki i łyżeczki?

amylee - 2015-08-14, 10:57

Veronique, szczegolnie od osob, hehe Myslalam, ze to co piszesz o blw jest wiarygodne i na podstawie ksiazki, ale okej. Rzeczywiscie lepiej samemu przeczytac, bo nigdy nie wiadomo, kto stoi po drugiej stronie internetu. Inna sprawa, ze nie potrzeba mi ksoazki, zebym dostrzegla, ze jedzebie lapkami sprawia mojej corce frajde, ze mozemy wtedy jesc wspolnie, czy, ze jest na to gotowa, bo mi zabiera jedzenie z talerza, czy siedzi, zuje i przelyka ;-) Napisalam, ze blw jest syfiaste? Serio?
Coz, rozumiem, ze czasem trudno jest otworzyc sie na drugiego czlowieka i nie odpowiadac wylacznie kontra. Rozumiem. Wiec dlatego temat zrobil sie bez sensu juz dawno :-) (nie temat blw, na wszelki wypadek dodam...)

Paulis - 2015-08-14, 12:24

Też należę do funclubu BLW, choć nie mam pewności czy słusznie postąpiłam stosując tę metodę u Leosi. Jako matka mega chudzielca, zestresowana tym faktem i zastraszana przez pediatrów i gastrologów zadaję sobie często pytanie jak karmienie łyżeczką miałby wpływ na ilość zjadanego pokarmu przez L. i jej wagę.
Leonia jadała dość chętnie i jak mi się wydawało wówczas całkiem sporo, ale kiedy patrzę na córkę mojej koleżanki, która potrafi zjeść pól opakowania kabanosów na kolację lub około 500 gram borówek amerykańskich właściwie naraz to mam wątpliwości co znaczy dużo ;-) . Z drugiej strony ten 'słynny' gastrolog, u którego byłyśmy na konsultacji powiedział, ze ilości, które zjada L. są jak najbardziej w normie.
I kiedy 6 miesięczna córeczka mojej sąsiadki (BLW) zjada pół banana, kilka malin naraz to też widzę wyraźnie jak BLW działa różnie w przypadku różnych dzieci, bo Leonia w wieku 6m nie była w stanie aż tyle zjeść.
Ale to oczywiście tylko moje doświadczenia, jednostkowe i nie muszą o niczym świadczyć :-)

panikanka - 2015-08-14, 12:54

Veronique, ja książkę o BLW czytałam (co prawda tylko jedną i dość słabą ;-) ) ale zawsze, wiec mogę chyba merytorycznie gadać. BLW mi sie podoba na tyle, ze nawet zaangażowałam sie w tworzenie o nim strony :-) Super jest to że dziecko się odstawia samo od piersi, je ile chce, cyca ile chce, a ja mam luz, że nie muszę mu wciskać jedzenie, martwić się tabelkami, ilościami... Natomiast mi osobiście nie podoba mi się ortodoksyjne podejście do metody bo jak pisałam można być ślepym na jego minusy, za bardzo się spinać, albo wykoślawiać ogólny sens. Tu mi się bardzo podobał post Martuś i kiedys też fajnie pisała o tym Jaskarawa Nie ma sensu oceniać, że jak karmę łyżeczką to już nie BLW, ale za to jak tylko podtrzymuje to już jest ok i jednak BLW, że łyżeczka to bierność, i okropne widoki zbierania dziecku kaszy z brody (sama tak robię i potem zjadam tą kaszę :mrgreen: )

Przykład zaślepienia o który prosiłaś? Podawanie leków metodą BLW, które doradzałaś. To że Twoja Danika piła z kieliszka lekarstwo i sama je odstawiła jak już sie wyleczyła. Być może tak było, ale być może to był tyko przypadek, który ty entuzjastycznie podpinasz pod metodę. BLW to metoda karmienia a nie podawania leków, które nie mają przecież naturalnego smaku i tu rodzic/ lekarz powinien decydować o ilości i dbać by dziecko lek przyjęło.

zlotooka napisał/a:
panikanka, z tymi zupkami na początku rozszerzania diety też miałam dylematy, jak pisałam, i w rezultacie pomagałam, dopóki sama nie załapała, albo ich nie podawałam. Jest zresztą też taka teoria (z książki Gonzalesa "Moje dziecko nie chce jeść"), że nie powinno się podawać niemowlętom pokarmów rozwodnionych, bo woda zajmuje w żołądku miejsce, które powinno zająć mleko mamy - najbardziej wartościowy i potrzebny pokarm w tym wieku. Interesująca, dla mnie przekonująca.

o tym nie słyszałam, ale z tymi zupkami i kaszami to kieruję się książką Cyran Żak i jej podejściem do wprowadzania pokarmów stałych inspirowanych medycyną chińską. tam pisze min, że dla dzieci najbardziej wartościowe są kaszki, zupki z dodatkiem rozgrzewających przypraw, na początku o konsystencji zbliżone do mleka matki, długie gotowanie, przetarcie itp. sprawia że potrawa taka ma dużo energii, jest łato przyswajalna. Z tego co pamiętam Cyran idzie dalej i chyba nie poleca w ogóle żadnych surowizn dla dzieci poniżej 1 roku życia. Dla jasności - ja osobiście podaję sezonowe owoce i warzywa czasem na surowo również. Właśnie z tym mam największy problem, bo jednak 6-7 miesięczne dziecko samo tego nie zje tych papek-zupek.A ja wole Chomikowi dać dwie łyżeczki takiej dobrze skomponowanej zupki, które je chętnie i wyciąga łapy po więcej niż pozwolić na na "sztywne BLW" w wersji surowe pomidory, parowana cukinia, sucha bułka i chrupki kukurydziane, jako jedne z nielicznych pokarmów akceptowane przez Chomika. Takie jest moje podejście. Przy czym nadal uważam że do BLW mi bardzo blisko :-D Znając swojego syna i jego uwielbienie mojego mlika, odstawi sie jakoś przed podstawówką :mrgreen:
BTW. Zosińka śmieszna, uwielbiam cię za to jak konsekwentnie pozwalasz jej się smarować :-D Może dlatego, że potem twój mąż ją myje, nie Ty ;-) 8-)

kml napisał/a:
Moim zdaniem BLW nie jest dla wszystkich dzieci i nie na każdym etapie. Nie wiem jakby to miało u nas wyglądać po 6 m-cu życia. Może jakim jej położyła jedzenie na podłodze i jadłaby buzią? :P Jak piesek :D
kml, wciąż mnie rozśmieszasz :-D
zlotooka - 2015-08-14, 13:35

kml napisał/a:
zlotooka mały ten bałagan, a ściany i mama?

Tylko lodówka trochę do przetarcia, ściany, mam i tata oszczędzeni :-P Ale Zosia tutaj JADŁA, a nie bawiła się - bałagan wynikł z nie do końca perfekcyjnego przechylania kubka :lol:

mięta, co do picia jeszcze miałam Ci napisać... U nas też nie szło kompletnie, tzn kilka łyczków z Doidy - tak (plus oblanie wszystkiego), dopiero niedawno zaczęła pić jak załapała butelkę z dzióbkiem (Nestle Aquarell taka mała), jakoś parę tygodni temu. Kurczaczek jest jeszcze bardzo małym bobo!

Veronique napisał/a:
Zosia pije zupy tylko z doidy? Nie dajesz jej miseczki i łyżeczki?

Z płynnymi produktami - nie. Nalewam do Doidy i daję łyżeczkę, chociaż i tak ulubioną metodą jest zanurzanie paluszków i zlizywanie (stąd ten syf). Nie radzi jeszcze sobie tak dobrze z łyżeczką i miseczką, boję się, że rozlałaby wszystko niechcący. Z Doidy też muszę pomóc, podtrzymać, bo tak to dużo idzie bokiem :-P

panikanka, widzisz, wszystko zależy od tego PO CO rozszerzamy dietę. Jeśli po to, żeby dziecko zjadło, strawiło, przyswoiło, najadło się - to na pewno papki i przeciery są lepsze. Jeśli po to, żeby smakowało, poznawało nowe konsystencje, próbowało, a najadało się nadal mlekiem - to BLW jest lepsze. Podejście zależy zapewne i od rodzica, i od dziecka (patrz: przypadek Igi i Poli, dla mnie np abstrakcja, żeby 7-miesięczna Zosia jadła cokolwiek innego niż cyc, żeby się najeść). A ta medycyna chińska... Hmm... Kurczę, nadal mnie nie przekonuje :-> Może dlatego, że sama uwielbiam surowe, pomidory, sałatę, owoce... 8-)

A w ogóle tak mi przyszło na myśl - fajne są dyskusje internetowe, każdy wypowiada swoje zdanie po n-razy, a na koniec i tak wszyscy stwierdzają, że dla każdego coś innego 8-) I wszystko zależy od konkretnego przypadku 8-)

panikanka - 2015-08-14, 18:03

no tak, tylko, że wszystko co wkładamy do ust w jakiś sposób działa na organizm... chciażby najprościej - rozgrzewająco lub wychładzająco. Swoją drogę jestem na prawdę ciekawa czy Twoja Zosieńka będzie tak samo lubiła owoce w hurtowych ilościach, gdy zrobi się chłodniej. Jeśli będzie wybierała produkty ze swej natury ciepłe, to będzie super potwierdzenie tego, że ta pierwotna intuicja dzieciaków działa. Będziemy w kontakcie w tym temacie, co? ;-)
Wiesz ja też nie wyznaję jakoś tej medycyny bezkrytycznie i sama otwarcie przyznaję, że nie wiem do końca jak jest, dużo czytam na temat odżywiania w ogóle (jako przyszły dietetyk ;-) ) a na codzień kieruje się intuicją...

a twoja puenta całkiem trafna :-D się pokłócili a każdy i tak robi swój bałagan :-D :-D

Veronique - 2015-08-14, 19:36

panikanka, amylee

Widzę, ze na prawdę Wam przeszkadza, ze lubie BLW i o tym pisze. Tyle złości bije z Waszych postów: jak nie fanatyzm to zaślepienie...ze juz nie widzicie czy to ja cos napisałam czy ktoś inny. ;-)
W każdym razie zycze Wam jak najlepiej.

amylee - 2015-08-14, 21:28

Veronique, duze pochlebstwo we wlasnym kierunku... Ani mi cokolwiek przeszkadza, ani nie przeszkadza. Nie mam w zwiazku z ta dyskusja jakichs powaznych odczuc, ot, kazdy wyrazil swoje zdanie aktywnie udzielajac sie w dyskusji. Twoje prawo pisac rozne rzeczy, nasze prawo wyciagac z nich wnioski i odnosic soe po swojemu.
Uwazam, ze panikanka bardzo konkretnie i grzecznie wyjasnil, o co chodzi m.in. z "fanatyzmem" i moze pojde zbyt daleko.wypowiadajac sie za nia, ale mysle, ze jej rowniez Twoje podejscie nie spedza snu z powiek, ani nie powoduje zlosci itp :-)

mięta - 2015-08-14, 21:52

zlotooka, właśnie widziałam, że Zosia sama pije z takiej butelki i fakt, że u Was też to kiepsko z początku szło trochę mnie pociesza. :D

A wracając do BLW-chwalczego klimatu, jaki w tym wątku powinien być, chciałabym powiedzieć, że dzisiaj lek spróbowałam zmieszać ze smoothie i podać na łyżeczce. Na myśl, że będę musiała się tak męczyć dwa miesiące aż mi słabo. SERIO, nie mam pojęcia, jak one to robią, że udaje im się karmić dzieci w ten sposób. :D A to była przecież tylko jedna łyżeczka. Nie wiem, albo dziecko takie "samodzielne" mam, albo to ja księciunia już tak przyzwyczaiłam, że wszystkiego może dotknąć (czyt. rozpieściłam :D ), albo ja nie wiem co. Ale cóż, muszę kombinować, jak napisała panikanka, muszę pilnować, by dziecko lek przyjęło (a gdy leje mu się woda po brodzie to już części leku nie przyjmuje :( ).

Veronique, w książce było napisane, że dziecko nie powinno spożywać błonnika w zbyt dużych ilościach i było wspomniane, że można np. podawać na zmianę ryż brązowy i biały, makaron zwykły i pełnoziarnisty itp. Teraz przez to co napisałaś zaczynam się martwić, że za dużo go jednak w naszej diecie (chociaż jeszcze niewiele zjada:P). Mogłabyś mi pomóc, jakich pokarmów w szczególności się wystrzegać itp.? A i jeszcze jedno. Pisałaś, że wynik hgb 10,7 skłonił Cię do suplementacji, dobrze pamiętam? Na naszych wynikach jest wskazana norma od 10,1. :O Jak to jest?
I masz rację, nie odpowiadaj na zaczepki, bo to nie ma sensu. Super, że stosujesz i lubisz BLW (mi to nie przeszkadza:D) i ja Cię podziwiam, że potrafisz w pełni zaufać Danice w kwestii jej żywienia, bo ja prawdę mówiąc nadal się tego uczę. Uwielbiam ideę BLW, uwielbiam patrzeć jak mój mały Kurczak walczy z różnymi pokarmami, uwielbiam potem sprzątać cały ten bałagan (:D), ale czasem sama siebie muszę "poprawiać", bo wydaje mi się, że za bardzo się rządzę i przesadzam. :D

kml - 2015-08-14, 22:22

Paulis napisał/a:
Też należę do funclubu BLW, choć nie mam pewności czy słusznie postąpiłam stosując tę metodę u Leosi. Jako matka mega chudzielca, zestresowana tym faktem i zastraszana przez pediatrów i gastrologów zadaję sobie często pytanie jak karmienie łyżeczką miałby wpływ na ilość zjadanego pokarmu przez L. i jej wagę.

Wydaje mi się, że nie miałabyś. Tak jak ja nie mam mimo iż staram się ograniczać ilość jedzenia. Jedne dzieci ejdzą więcej, inne mniej.

panikanka napisał/a:
Znając swojego syna i jego uwielbienie mojego mlika, odstawi sie jakoś przed podstawówką :mrgreen:

Przybij cyca :-P Już bym bardzo chciała odstawić mlekopijcę, ale marzenia!

panikanka mam podobne odczucia. Dla mnie (tzn. chciałabym żeby tak było w przypadku Igi, bo ja osobiście tylko smakuję, a smak mam syfiasty) jedzenie to przede wszystkim odżywianie. Także tez wolę zupy i kasze niż warzywa i owoce w słupki ;)

Zupy... zapomnijcie że rozwodnione produkty cokolwiek zmieniają w zapotrzebowaniu na mleko ;) Kolejna ściema :P

Iga leki też piłamz kieliszka. Jesteśmy cool? :mrgreen:
Natomiast mój domowy piesek, jest na etapie wyrzucania jedzenia na tackę, rzutem talerzem na huk i próby jedzenia tylko buzią. Czyli jednak, to był klucz ;) Za to u babci był popis - 7 kg owoców zjedzone widelcem.

Dziewczyny! Dla mnie dyskusja bardzo ciekawa. Różne dzieci, różne podejścia - może skorzystam, a może tylko się oderwę od problemów ;) Także Veronique ja podchodzę luźno do tematu, stąd brak merytoryki i powagi ;) [/quote]

milka - 2015-08-15, 01:11

kml napisał/a:
Przybij cyca


Hahaha, u nas dramaty cycowe, strasznie mnie sutki w ciazy bola i kompromisujemy codziennie, dzieki za chwile usmiechu... to i ja przybijam :)

Veronique - 2015-08-16, 13:01

mięta napisał/a:



Veronique, w książce było napisane, że dziecko nie powinno spożywać błonnika w zbyt dużych ilościach i było wspomniane, że można np. podawać na zmianę ryż brązowy i biały, makaron zwykły i pełnoziarnisty itp. Teraz przez to co napisałaś zaczynam się martwić, że za dużo go jednak w naszej diecie (chociaż jeszcze niewiele zjada:P). Mogłabyś mi pomóc, jakich pokarmów w szczególności się wystrzegać itp.? A i jeszcze jedno. Pisałaś, że wynik hgb 10,7 skłonił Cię do suplementacji, dobrze pamiętam? Na naszych wynikach jest wskazana norma od 10,1. :O Jak to jest?
I masz rację, nie odpowiadaj na zaczepki, bo to nie ma sensu. Super, że stosujesz i lubisz BLW (mi to nie przeszkadza:D) i ja Cię podziwiam, że potrafisz w pełni zaufać Danice w kwestii jej żywienia, bo ja prawdę mówiąc nadal się tego uczę. Uwielbiam ideę BLW, uwielbiam patrzeć jak mój mały Kurczak walczy z różnymi pokarmami, uwielbiam potem sprzątać cały ten bałagan (:D), ale czasem sama siebie muszę "poprawiać", bo wydaje mi się, że za bardzo się rządzę i przesadzam. :D


Oczywiście, ze wiedziałam o zasadzie, ze z błonnikiem sie nie przesadza, ale w praktyce wyszło zle. Zreszta nie słuchałam sie sztywno porad z książki co do wyboru pokarmów bo mi sie to zwyczajnie nie zawsze podobało (książki kucharskiej autorek to juz zupełnie nie polecam) i poleciałam w za duze ilości siemienia, orzechów, pestek, pełnoziarnistych produktów - nie dając praktycznie tych białych. Także dobrze radzą - dawać pol na pol, albo jesli rano jaglanka, to wieczorem albo w południe biały ryż zeby była równowaga.
Łącz produkty bogate w żelazo z zakwaszajacymi. Unikaj łączenia wapnia z żelazem...dawaj do ciamkania suszone morele i figi :-) zreszta ja nie jestem ekspertem, w wątku mamy przynajmniej jedna przyszła dietetyczke, powinna wiedzieć lepiej niz ja ;-)

Co do suplementacji, dwóch niezależnych lekarzy zaleciło suplementację przy hemo 10,7. Kierowana intuicja zrobiłam tez badania ferrytyny, czyli magazynu żelaza i wynik byk bardzo niski wiec kwestia czasu byłoby zrobienie sie anemii. Dlatego zgodziłam sie na suplementację, nie tylko zmianę diety.
Actiferol to zreszta nie jest lek, to suplement diety, zalecany do spożycia po wymieszaniu z woda, nie wiem ile łyżeczek dziennie musiałbyś podać by te dwie zaszetki zrobic. Ja jedna rozbijałam na 2-3 porcje dziennie w kieliszku 25 ml (nalewalam pol kieliszka wody i troche proszku), ładowanie tego łyżeczka moim zdaniem sprawi, ze musiałabyś nic innego nie robić tylko dawać mu łyżeczkę do paszczy. Cały dzien. Technicznie trudne do wykonania.
A przechylenie małego kieliszeczka razem nie działa? Młody sie buntuje?

Veronique - 2015-08-16, 13:06

kml napisał/a:

Veronique ja podchodzę luźno do tematu, stąd brak merytoryki i powagi ;)
[/quote]

O powagę akurat nie apelowałam.
Wręcz przydałoby sie poczucie humoru i troche luzu szczegolnie ostatnio w tym wątku :-)
Ale akurat Ty nie masz z tym problemu z tego co czytam...

mięta - 2015-08-16, 23:29

Veronique, a ile Danika wtedy miała miesięcy? Bo tak czytam: rano to, w południe to, wieczorem to... A u nas to jeszcze nie ma tak wielu posiłków dziennie, a właściwie to wszystko jest dostosowane do naszego chwiejnego trybu życia i do tego, że mały żarłok sępi przy nas jak tylko widzi, że coś jemy - wtedy więc musimy mu coś dać do memłania, by móc spokojnie zjeść, choćby wcześniej jadł z nami i 5 razy. Mąż mówi, że serce go boli, jak widzi te jego oczęta proszące... ;) Może i to niezbyt dobrze, ale trudno - nikt nie jest idealny. :D Poza tym z tego co pamiętam to w książce było napisane, by dziecko jadło z rodziną każdy posiłek... Więc jak to jest?
Jutro mąż ma dzwonić do dietetyczki z mojej miejscowości - ech, mogłam wcześniej pomyśleć i kogoś tutaj znaleźć! ;)

Na opakowaniu jest napisane: z wodą, mlekiem mamy lub w pożywieniu. Mogę podesłać zdjęcie opakowania jak coś. ;) Wiesz co, da się i kieliszkiem, i w kubku, i w niekapku bo gryząc coś mu jednak leci. Tylko, że tyle ile oni zalecają na jedną saszetkę to jest ilość nie do osiągnięcia na raz. Ja wymyśliłam taki sposób, że codziennie rano robię mu w niekapku całą porcję i przez cały dzień różnymi sposobami mu daję. Sprawdza się to, bo zawsze mam przy sobie gotowy, rozrobiony lek i mogę go podać zarówno przez niekapek (jak mówię: nie ssie, ale gryząc coś mu leci i widać, że przełyka) jak i po mikro-łyczku w nakrętce. Nie sposób mu na raz tyle wcisnąć, bo on początkowo podchodzi do całej akcji chętnie, ale potem już nie chce i wypluwa. Wolę już, żeby niechcący mu kropelka poszła bokiem, niż żeby połowę porcji leku z premedytacją wypluł tylko dlatego, że ja mu go próbowałam wcisnąć na siłę. Powolutku, po troszeczku i jakoś idzie.

Veronique - 2015-08-21, 14:22

mięta

Przez około miesiac jadła raz dziennie (w porze lunchu ze mna) potem jakos dołączyłam kolacje i dosc szybko sniadanie, myśle ze jak miała juz 8 miesiecy to miała 3 stałe posiłki (w sensie siadaliśmy wszyscy do żarcia razem, albo ja z nia jak maz był w pracy). Pozostałe posiłki jadłam jak spała albo patrzyła na mnie, nie pamietam by bylo jej przykro czy zeby sie wyrywała. Długo drugim śniadaniem i podwieczorkiem była pierś, teraz pierś jest raczej jak jej sie zachce poza porami.
Wczesniej jedliśmy raczej nieregularnie i ja troche na sile zmieniłam to :-) maz np. w weekendy miał w nosie o ktorej bedzie obiad, lunch czy cokolwiek, czesto jedliśmy na mieście, mnie to odpowiadało bo nie lubię gotować, dziecko zrobiło z nas jedząca razem przy stole rodzinkę :-)
Ale i tak nie przepadam za gotowaniem.
Wiem, ze z tymi saszetkami jest masakra, mnie tez sie to wydawało nieosiagalne na początku a miałam zaleconą jedna saszetkę, ale jakos na początku pomagałam jej pic z kieliszka wołając wesoło woda, woda i potem ona sama sobie golnela, był taki moment ze na prawdę ja ciągnęło do tego żelaza i bardzo chciała pic a potem odrzuciła.
Wazne by to pił wiec w sumie jak mu podasz tak bedzie dobrze. Łyczkami cały dzien moze? Tez zastanawiałam sie czy mozna rozrobić całość i dawać cały dzien, zastanawiałam sie czy cos sie nie utleni, nie wywietrzeje, nie wiem - moj tata chemik powiedział ze nic sie nie stanie i nie popsuje ale ja i tak robiłam świeże porcyjki, 2-3 dziennie.
Jak Wam idzie?

Alexa - 2015-08-21, 16:34

Czytam sobie wątek, bo ciekawi mnie to całe BLW i podoba mi się idea. Zobaczymy co to w praktyce wyjdzie, jak Mikołaj będzie gotowy.
Póki co.....myślę że ma potencjał :-D

Alexa - 2015-08-21, 16:36

Hmmm nie wiem jak wrzucić kilka zdjęć w jednym poście :-/
Veronique - 2015-08-21, 22:26

Alexa,

Super ten Twój bobas, to zdjęcie na brzuszku wyglada jakby sie profesjonalnie zabierał do jedzenia.
Uważaj na podawanie mu jedzenia w pozycji na pleckach, nawet do ciamkania tylko, to sprzyja zakrztuszeniu, zdziwisz sie jak szybko bedzie umiał odgryźć kawał śliwy dziąsłami :mrgreen:

maga - 2015-08-21, 22:32

Dla zainteresowanych - warsztaty BLW w Jeleniej Górze :)
hxxp://alaantkoweblw.pl/warsztaty-blw-w-jeleniej-gorze/

mięta - 2015-08-22, 22:24

maga, jak mężowi powiedziałam o tym to zaraz sprawdził trasę i mówi: "jedziemy! to niedaleko! jedynie 27 minut... i 6 godzin". :O

Veronique, dla mnie kolacje są najbardziej problematyczne - kompletnie nie mam pomysłów, co zrobić i jak, a z tego co piszesz to już zaraz powinnam włączyć trzeci posiłek... Aktualnie to u nas trochę wygląda tak jak karmienie na żądanie. :D Co do żelaza, to my z małżonkiem nadal nie jesteśmy przekonani do sztucznej suplementacji, mąż nawet naciska, żebym mu nie podawała dwóch saszetek tylko jedną. Ale mimo wszystko daję tak jak pisałam - rano całą porcję do niekapka i wtedy zabieram go wszędzie i pomału mu wciskam. Na samodzielność pod tym względem na razie nie ma co liczyć. Zwykle wygląda to tak, że resztkę wlewam mu do buzi właściwie na siłę na koniec dnia. ;P Ale na razie nie reaguje negatywnie na kubek, nadal się do niego rwie i gryzie ustnik. :P

Alexa, to racja, ostrożnie z tym ciamkaniem na plecach. ;) Masz jeszcze spoooooro czasu, żeby się wszystkiego dowiedzieć, np. przeczytać książkę (mi się udało jeszcze za czasów dłuuuugieeeego karmienia, polecam :D teraz mogłabym przeczytać najwyżej 5 stron dziennie). A po zachętę do BLW również zapraszam na priv, chętnie Ci pokażę jakie to fajne jest. :)

Veronique - 2015-08-24, 13:03

mięta,

Moja droga, nic nie powinnaś, to ze organizowałam Danice w wieku 8 miesiecy 3 regularne posiłki, nie znaczy ze inny maluch to zaakceptuje. Nie znaczy tez ze Danika to wszystko jadła i odstawiala sie od piersi. Owszem jadła, ale mikro ilości i pierś była wtedy najważniejsza, do okolo roku tak bylo. Idea blw jest chyba tez taka, zeby dziecko w sumie jadło z rodzina wg zasad jedzenia tej rodziny. Wiec jesli Wy jecie nieregularnie i na zadanie :-) to dzidzia tez tak bedzie jadła i o to wlasnie chodzi moim zdaniem. Ja Danice organizuje w miarę regularne posiłki ale dlatego, ze sama zaczelam jesc regularnie, wierze, ze tak jest dobrze, inaczej nie umiem, zastanawialabym sie czy to juz pora, czy nie, czy głodna itd. Siostra mego męża uważa, ze to głupota i dziecku trzeba dać jesc jak jest głodne. Wychodzą o nas stałe pory z poślizgiem czasem w jedna i druga stronę, godzinnym, czasem wiecej - ale tak mi jest łatwiej. Jak nie jest głodna to wysiadka z krzesła i juz, ale zazwyczaj chociaż te 5 min posiedzi i zje.

Ja tez nie byłam przekonana ze suplementacja jest bardzo konieczna, ale w końcu jednak to zrobiłam by mieć pewność ze jednak jej odbuduje zapas żelaza. Każdy sposob, który sprawi, ze Twój malec odbuduje sobie zapasy żelaza bedzie dobry! Dietetyczka mi powiedziała, ze by nie suplementowala, ale ja zrobiłam tak jak uznałam za stosowne. Zostało mi jeszcze kilka saszetek i raz na jakis czas zamiast wody, daje jej wodę z żelazem. Raz na tydzien moze.
Trzymam kciuki :-)

maga - 2015-08-24, 16:55

mięta, no to macie bliziutko, nic tylko wsiadać w samochód ;-)
ajlon - 2015-08-27, 10:42

Czy stosując BLW trzymacie się tego schematu żywienia niemowląt? Bo się powoli zaczynam dokształcać w temacie :D
zlotooka - 2015-08-27, 21:05

ajlon, ja wcale. Daję to, co mam i intuicja mi podpowiada. Zresztą w te wszystkie schematy nie wierzę, zwłaszcza, że w każdym kraju i epoce jest inny, to chyba nie ma takiego dużego znaczenia...
Veronique - 2015-08-27, 21:15

ajlon

Generalnie autorki ksiazki o blw piszą, ze nie jest to konieczne by sie trzymać schematów. Z tego co pamietam zakładają, ze jak dziecko cos potrafi chwycić, "wymamlac" i połknąć to jest dobre do jego wieku ;-) (wiec nawet sugerują, ze papki i zupy sa na poczatek nie najlepsze - bo dziecko tego nie bedzie umiało samo zjeść). Ale mozna jak ktos chce. Ja do schematów nie zaglądałam, nie podawałam miodu do roku, orzechy (mielone) od około 10 miesiąca, podobnie grzyby - czyli sama sobie wyznaczyłam swój schemat...
Ale nic nie stoi na przeszkodzie, jesli ktos sie obawia powoli wprowadzać zgodnie z np. polskim schematem (co kraj to inny schemat)...
Ja bym nawet nie wiedziała z jakim wprowadzać, polskim, niemieckim czy tureckim? (Tata pochodzenia tureckiego wychowany w Niemczech). Najlepiej byłoby zgodnie z węgierskim, bo tu mieszkamy. Ale rownież podazylam za intuicja. Zasadne wydaje sie żywienie rozpoczynane od produktów sezonowych i lokalnych...
Pierwszym daniem u nas były papryki nadziewane ryżem i bakłażanem, troche poleciałam, na szczęście Danika nie miała/nie ma póki co alergii pokarmowych wiec nic sie nie stało. Bo nawet nie wiedziałabym od czego to...

ajlon - 2015-08-27, 21:52

Zaszalałaś z tym pierwszym daniem :D Tak wcześnie podawałaś grzyby? Pieczarki, boczniaki? Intuicja i sezonowe warzywa to chyba najlepsze wyjście. Książkę mam zaraz się biorę za lekturę :)
mięta - 2015-08-27, 22:00

ajlon, BLW = brak schematów. :D I to jest właśnie fajne. :)

To w takim razie ja poproszę o pomysły na łatwochwytalne kolacje. To jest dla mnie chyba najtrudniejszy posiłek w ciągu dnia, bo ja sama czasem nic nie jem, czasem byle co np. owoce (tak wiem, nie powinno się, dziecku staram się nie dawać owoców o takich porach:D).
A w ogóle to dzisiaj podaliśmy mu pierwszy raz jajko. Ostatnio na rzęsach stawałam, żeby je wyeliminować, ale nic mi kompletnie nie wychodziło, wszystko się rozpadało i no generalnie ostatnio mam kulinarnego doła. :D To chyba jeszcze nie jest czas na weganizm dla nas... Ciężko, oj ciężko zrezygnować mi z wielu rzeczy, a pomysłów na wegańskie posiłki dla całej rodziny brak. :( Pocieszam się tylko, że to jajka od faceta, którego dom widzimy z okna sypialni. :P

Veronique - 2015-08-27, 22:14

mięta napisał/a:
:( Pocieszam się tylko, że to jajka od faceta, którego dom widzimy z okna sypialni. :P


Podoba mi się Twoje pocieszanie ;-)

Ja tez mam problem z kolacjami bo sama ich nie lubie jesc, dzis był jakis koszmar: resztki kluskow z makiem z obiadu, maczane w jogurcie, zagryzione kawałkiem sera żółtego...
Kolacje to u nas bez sensu sa, czesto resztki z obiadu z czymś dodatkowym, wygrzebujemy rożne rzeczy z lodówki i wychodzą takie łamańce, słone ze słodkim itd...
A te kluski to jakaś masakra tez byla, akurat jak maz wrócił z pracy byłam z mała na zewnątrz, czekały na niego na "piecu" powiedział ze jak na to spojrzał to nie był pewien czy to jest cos do jedzenia, gdy juz określił ze to jest jednak jedzenie pomyślał mocno zdziwiony: "why would she do something like that?"...

mięta - 2015-08-27, 22:42

Veronique napisał/a:
mięta napisał/a:
:( Pocieszam się tylko, że to jajka od faceta, którego dom widzimy z okna sypialni. :P


Podoba mi się Twoje pocieszanie ;-)


Przez zmęczenie nawet nie pomyślałam, że niezbyt to korzystnie zabrzmiało... Chodziło mi o to, że to swojskie, wiejskie jaja są, a nie jakieś z pieczątkami (sama takich nie tykam).
A jeszcze chciałam nawiązać do Twojej poprzedniej wypowiedzi o układaniu posiłków, że sama uważam, że regularne jedzenie 5 posiłków dziennie jest dobre, tylko u mnie to gorzej z wprowadzeniem w życie. :P Chyba nawet w książce coś o tym było, żeby dziecko uczyło się jeść posiłki w porach posiłków i tylko wtedy, a nie cały dzień przekąski...

milka - 2015-08-27, 22:46

Tez nie przestrzegalismy oficjalnych schematu zywienia. Tylko odstawilismy sol na poczatku a teraz ja ograniczamy. U nas tez pieczarki bardzo szybko, okolo 8 miesiaca. Wawet pamietam ze ktos sie na forum mocno zdziwil i czulam sie bardzo oceniana. To samo z orzechami, migdalami.
Czytalam ksiazke, ponad 1,5 roku temu. Co mi najbardziej utkwilo w pamieci to przygotowywac normalne posilki, w naszym przypadku tylko bez soli. Jezeli jesz ostro to dalej jesc ostro, nie zmieniac potraw specjalnie dla dziecka. U nas bezsmakowe warzywa w slupki na parze nie sprawdzily sie. Mala jadla u mnie na kolanach, i wybierala co jej pasowalo z talerza.
Wciaz pamietam pierwszy posilek, to byl akurat dzien kiedy sie zdecydowala takze nie bylo jakichs specjalnych przygotowan: pomidory z mozarella i z pesto ( bazylia, slonecznik, oliwa i parmezan) i kawlake bagietki z maslem czosnkowym. Zadnych rewolucji zoladkowych nie bylo!

zlotooka - 2015-08-27, 23:09

Co do kolacji, to u nas jedyny posiłek dnia, do którego zasiadamy całą rodziną. Zawsze są kanapki - chleb najczęściej mojego wypieku (nie zawsze), na to np pasta fasolowa lub jakaś inna, Zosia często je też wafle ryżowe z awokado (uwielbia), mąż wcina jeszcze swoje rybki i serki, a ja np tofu lub gotowane strączki lub masło orzechowe, lub masło... Dzisiaj było też jajko... Oprócz tego pomidor, ogórek, jakieś warzywa czasem na parze robimy (dziś - kukurydza, Zosia spróbowała i zrzuciła), jesienią i zimą zupy (latem było gazpacho), czasem sałatki.

Uwielbiam kolacje!!!

mięta - 2015-08-28, 12:12

zlotooka, super, dzięki za pomysły! Dla mnie właśnie kanapki byłyby najlepszym rozwiązaniem, bo najprostszym, gorzej tylko z tym pieczeniem chleba. Jak go robisz? My mamy maszynkę do pieczenia chleba i robi się go baaaaardzo łatwo, da się w niej zrobić jakąś zdrowszą wersję?
Co do kukurydzy to przedwczoraj mieliśmy na obiad, młody swoją 1/3 kolby dokładnie obgryzł z każdej strony, chyba mu się spodobało. :D Coraz lepiej mu też idzie chwyt pęsetowy/szczypcowy (już tak koło 6 miesiąca starał się chwytać palcami, ale ostatnio doszedł do wprawy), dzięki czemu również polubił borówki! :D

Veronique - 2015-08-28, 14:56

mięta

Te pory to u nas owszem sa, ale wlasnie nie sztywno za bardzo, tzn sniadanie jest rano, lunch miedzy 12-14 a kolacja 18-19...czasem sa tez obsuwy, albo Dani nie jest głodna. Pomiędzy tymi trzema w teorii dostaje przekąskę a czasem, szczegolnie jak sie spotka ze swoim kolega pol Chińczykiem pol Węgrem (2 lata) to wsuwają całe popołudnie: winogrona, borówki, chleb, jabłka, gruszki, zwedza cos ze stołu, pobiegną, wrócą, znowu cos skubną...takie dni tez mamy :oops:
Wczoraj na przykład do południa na placu zabaw stanęli sobie przy ławce, Kion dał znak swej mamie by wyjęła prowiant, Danice zapaliły sie ogniki w oczach, wiec ja rownież wyjęłam śliwki, jabłka i chrupki jaglane i tak sobie stali i jedli podając sobie rożne rzeczy rownież prosto do buzi. Potem niby zrobili sobie krótka przerwę na rozgrzebywanie i kopanie dołu w trawniku ale pózniej wrócili na wyżerkę. A dzis Danika ledwo gryznie cokolwiek...

zlotooka - 2015-08-28, 20:30

mięta, ja piekę chleb na zakwasie, nie w maszynie (tam tylko drożdżowy raczej), przepis na przykładowy bochen umieściłam w tym wątku:
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=16256
Ale w maszynie spokojnie możesz upiec z mąki razowej, poszukaj sobie w necie przepisów, jest multum.

A u nas BLW dzisiaj wyglądało tak: panna spróbowała kabaczka duszonego (wczoraj pożerała), po czym oddała mi miskę i łyżeczkę i czeka. Nałożyłam więc na łyżeczkę, podsunęłam jej pod dzióbek z pytaniem "chcesz?", a ona otworzyła paszczę i wyciągnęła szyję do przodu, jak ptaszek :lol: I tak zjadła parę łyżeczek... BLW, czy nie BLW? :mryellow: :mrgreen: ;-)

malina - 2015-08-28, 21:19

A u nas tak :-) :
mięta - 2015-08-28, 22:36

A ja dzisiaj skorzystałam z rady Veronique, z obiadu zostało mi trochę buraków z pary, więc starłam je, ugotowałam kaszę jaglaną, zmieszałam kaszę z burakami i uformowałam kuleczki. Zjadłam prawie wszystkie, bo książę tylko włożył do buzi i się skrzywił, raczej nic nie przełknął. Chyba nie lubi ani kaszy ani buraków, bo na obiedzie lepiej mu wchodziły ziemniaki niż buraki, a przedwczoraj jak zrobiłam "babeczki" jaglano-jarmużowe do tej kukurydzy to też sprawiał wrażenie, jakby to było niejadalne (a mi tam smakowało).
A co do pór to ja się trzymam tego, że owoce są rano, ale też zdarzają się wyjątki - np. jak była u nas zlotooka po południu i postawiliśmy owoce na stół to zaraz panicz chciał arbuza zgarnąć to mu nie zabranialiśmy. :) Ogółem on lubi owoce - ciekawe czy podobne kuleczki jaglane w wersji bananowej zje jutro. :P

zlotooka, już kiedyś zadawałaś to samo pytanie, gdy Zosia chciała być karmiona. :D Za przepis dziękuję - gdy kiedyś zdobędę zakwas to na pewno wypróbuję. :) A to drożdże są złe? Ja słyszałam, że to najzdrowsza forma ciasta, dlatego też księciuniowi pozwoliłam pizzę zjeść (oczywiście zdrowszą wersję).

malina, uwielbiam takie zdjęcia, u nas teraz 90% wszystkich zdjęć to są te z jedzeniem. Czy Marianna zawsze tak "grzecznie" je, czy tylko tak to na zdjęciach wygląda? :)

malina - 2015-08-28, 22:43

mięta napisał/a:
Czy Marianna zawsze tak "grzecznie" je, czy tylko tak to na zdjęciach wygląda? :)

Hehe,ona jest tak zafascynowana jedzeniem,że siedzi i je :lol: .Dziś jak tata dał jej na kolację kaszkę - z doidy - wciągnęła całą i jeszcze na blacie kawałeczek wafelka wypatrzyła to szybko złapała i zjadła.Czasem jak coś jej kapnie to rozciera po blacie,ogląda później rączki ale ogólnie to siedzi i je,jak porcje kaszki/zupki były za małe to wybuchała płaczem jak się kończyły :-P .
W innych okolicznościach nie usiedzi chwili nawet :-P .

Kamyk - 2015-08-28, 23:05

malina, dla mnie takie JEDZACE dziecko to jakis kosmos. Cudne zdjecia!

U nas bylo troche schematowo, bo zgodnie z zaleceniami homeopatki. Do 10 miesiaca bez jaj, do roku bez glutenu, docelowo mialo byc bez nabialu, ale jakies 3 miesiace temu dostala I pokochala szalenie :roll: Za to od poczatku z sola, ale ja sole symbolicznie.

mięta - 2015-08-28, 23:50

U nas jest tak: wkładamy go do krzesła pustego - wali w tackę. Dostanie jedzenie i je - kulturalnie, ładnie, razem z nami. :D Po jakimś czasie zaczyna znowu walić w tackę z trzech powodów: 1) jak mu coś upadnie i nic nie ma na tacce 2) gdy coś już zje i nie ma nic na tacce 3) gdy mu się znudzi jedzenie. Ostatnio eksperymentuje z wibracjami - wali w tackę i patrzy, jak coś podskakuje - zazwyczaj jest to sypka kasza, bo jak jest jakiś owoc to go je dopóki mu się nie znudzi - wtedy też wali w tackę. Śmiesznie to wygląda. Gorzej, jak jest to coś mokrego i rozbryzguje wszystko dookoła, wtedy i ja obrywam. :D
zlotooka - 2015-08-29, 21:06

mięta napisał/a:
już kiedyś zadawałaś to samo pytanie, gdy Zosia chciała być karmiona.

Pytanie miało być lekką prowokacją :-P

mięta napisał/a:
A co do pór to ja się trzymam tego, że owoce są rano

A czemu, jeśli można spytać? Bo u nas przez cały dzień, tzn na koniec każdego posiłku... :roll:

mięta napisał/a:
A to drożdże są złe?

Nie, ale to zupełnie inny chleb, na zakwasie dłużej wytrzymuje, nie starzeje się tak szybko, no i jak z mąki żytniej, to tylko na zakwasie - na drożdżach nie wyjdzie.

mięta, moja Zosia też nie chciała żadnych kuleczek, kotlecików, placuszków... Jak owoc, to owoc, jak warzywo, to warzywo - najlepiej w całości lub dużym kawałku.

malina, CUDO!!!! :mryellow: :mryellow: :mryellow:

mięta - 2015-08-29, 22:39

zlotooka napisał/a:
mięta napisał/a:
A co do pór to ja się trzymam tego, że owoce są rano

A czemu, jeśli można spytać? Bo u nas przez cały dzień, tzn na koniec każdego posiłku... :roll:


Nie jestem dietetyczką i nie znam się na tym, ale: cukry, w tym owoce, zjadane na noc magicznie odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej, gdyż człowiek nie zdąży tego spalić. To tyle z teorii, ja często jadałam owoce na kolację. :D Może to dlatego wyglądam tak, jak wyglądam. :/

A dzisiaj na śniadanie Młody dostał "jaglanello" - kulki obtoczone wiórkami kokosowymi, znaczy to samo tylko na słodko. To raczył tknąć chociaż odrobinę, choć zdecydowanie bardziej zasmakowały mu śliwki, których zjadł sporą garść. :O

zlotooka - 2015-08-29, 23:16

mięta napisał/a:
cukry, w tym owoce, zjadane na noc magicznie odkładają się w postaci tkanki tłuszczowej, gdyż człowiek nie zdąży tego spalić

Kurczę, a ja wpierdzielam na noc owoce, słodycze, piwo bezalko i Bóg wie, co jeszcze, a tkanki tłuszczowej ani widu, ani słychu nadal :-P Po Zosia na szczęście też jakoś nie widać tych kilogramów pochłoniętych borówek i malin...

Martuś - 2015-08-30, 11:13

U nas tez coraz wiekszy procent BLW w BLW :lol: Mozna juz jesc rownolegle, czasem pomagajac, zaczelo przychodzic naturalnie i w naszym tempie, o to chodzi, ne? ;) Wciaz niestety mam lęki przed zakrztuszeniem jak je wieksze/bardziej sliskie kawalki, ktore odgryza zebiszczami, ale staram sie nad tym panowac.

(OT) Zlotooka, niezmiennie zazdroszcze tego, jak karmienie fantastycznie dziala na Twoja figure, ja mam wrazenie, ze ze mna jest odwrotnie i musze sie pilnowac ze zdwojona sila.

zlotooka - 2015-08-30, 11:41

Martuś, wow, Ida nawet z michą i łychą sobie radzi, zdolna bestia!!!

[OT] a ja tam bym chciała z powrotem moje 5kg... Zamiast ciągle słyszeć, że wychudłam, znikam itd...

Veronique - 2015-08-30, 12:11

Z tymi owocami to ja rownież słyszałam, ze wieczorem lepiej nie (bo w nocy gniją w jelitach ;-) ), a ze rano tez zle bo ze względu na fruktozę powodują nagły wzrost cukru we krwi i równie szybki jego spadek, wiec taka dawka nie jest najlepsza rano dla mózgu.
Generalnie my jemy owoce rano, w południe i wieczorem - kiedy mamy ochote. Rano zawsze z jakas kasza albo zbożem (zeby te nasze mózgi dostały jakas porządną energię). Ja przy wzroście 170 wazę obecnie 53 kg, Danika jest na 50 centylu - 16,5 miesiąca - 10 kg. Także teoria o tworzeniu sie tkanki tłuszczowej u nas rownież sie nie sprawdza.
A dajecie dzieciakom duzo surowych warzyw? U nas dietetyczka zwróciła uwagę, zeby dawać wiecej surowych, wiec robie surówki wszelakie, w koktailach głownie naciowe rzeczy, ale musze kupic porządniejszy blender by robić wiecej jeszcze koktajli z warzyw. Danika średnio lubi surówki. Kocha warzywa ale parowane, duszone, gotowane, pieczone...

Veronique - 2015-08-30, 12:14

Martuś,

Pięknie Ida zajada. Podejrzanie czysto wokół niej. U Daniki tak było w tym wieku przez pierwsze 5 min posiłku ;-)

Alexa - 2015-08-30, 12:17

Martuś ale Ida elegancko szamie. Mój wyrywa mi z ręki jedzenie i chce próbować. Oczywiście ja na to prrrrrrr jeszcze chwila. Ale wczoraj dałam mu polizać jabłko :-P aż się trzęsło dziecko :-P

Słuchajcie, może głupie pytanie, może nie do końca na temat, ale...czy jak dam mu marchewkę do pociumkania (idą zęby, dokładnie widać, że sie dzieje, i to nie jeden ząbak, a chyba kilka na raz, Widać że młody czasem cierpi) to czy to będzie bezpieczne? Dać mu kawałek czy całą, jakis mały egzemplarz? Czy tymi twardymi dziąsłami nie odgryzie i się nie zakrztusi? :-/

panikanka - 2015-08-30, 12:48

co do tych owoców wieczorem jeszcze, to nie słyszałam o uzasadnieniu z tyciem, ale smak kwaśny utrudnia naturalną regenerację wątroby podczas snu, dlatego nie są polecane owoce na noc.
No a poza tym są na tym świecie osoby, które mogłyby zjeść tira słodkich brzoskwiń na kolację i nic by im się nie odłożyło :mrgreen: albo nawet taczkę gofrów z bitą śmietaną i tymi brzoskwiniami. Ja jestem (niestety) jedną z nich.
Martuś, ale duża już Twoja córa, a pamiętam jej zdjęcia takiej maciupkiej w gondoli..

Alexa, dopóki mój CHomik nie miał zębów to dawałam mu całą obraną surową marchewkę w charakterze gryzaka, nie dał rady nic odgryźć, ale sobie tym masował dziąsła. Jak miał dolne ząbki to już potrafił coś tam nimi zetrzeć, a odgryzać kawałki zaczął dopiero z dwoma górnymi i dwoma dolnymi. Więc myślę, że możesz dać i poobserwować ile ma siły :-D

zojanka - 2015-08-30, 13:25

Alexa, ja Czarkowi dałam taką obraną, w całości - za mały żeby sobie odgryźć i się zakrztusić, a sobie poliże i pomasuje tego zęba
Veronique - 2015-08-30, 21:19

Alexa

Ja bym dała do gryzienia marchewkę cała i to najlepiej z lodówki. Danice dawałam co prawda po 6 miesiącu ale wczesniej nie przypominam sobie by cierpiała z powodu zębów, to co miala pod ręka do gryzienia wystarczało i nie skłoniło mnie to do kombinowania.
A propo zębów, Danice wlasnie wyłazi 6 na raz, pomógł naszyjnik z bursztynów...przynajmniej takie jest moje zdanie, bo bez żadnych żeli, środków i leków nawet homeopatycznych sie obyło, było wiecej pobudek w nocy ale nie jakos dramatycznie...a teraz to juz w ogóle luzik, mimo, ze te zeby jej wciąż idą!

A co do BLW moje dziecko chyba sie zaczyna odstawiać, ma apetyt (mimo tych zębów), pije duzo wody i właściwie cały dzien, 12 H potrafi nic nie ssać, mając mnie obok, mnie prowokująca dekoltem w upały. Czasem ssie 5 minut do drzemki (jesli akurat nie jestesmy na spacerze, tak zasypia w wózku lub w samochodzie bez piersi). Ona sama całkowicie steruje procesem odstawiania - my baby led weaning... Wieczorem i rano obowiązkowe KP i ze dwa razy w nocy.
Zastanawiam sie czy to jakas chwilowa sprawa (trwa to juz tydzien) czy ona juz po prostu uznała ze nie chce KP w dzien...dziwnie mi z tym.

kml - 2015-08-30, 23:01

panikanka napisał/a:
Ja jestem (niestety) jedną z nich. D

Nie wiesz co mówisz, zdecydowanie lepiej być ciut za chudą niż za grubą. Ja mimo iż nie przekraczam dziennie 1500 kcal (a częśto mniej), to w ogóle nie chudnę, mimo iż ćwiczę. Na kolacje powinnam chyba oglądać co mamy w lodówce ;) Jeszcze trochę i padnę ze zmęczenia i frustracji. Także zlotooka zazdroszczę, że możesz jeść taaaaakie kolacje :shock: I wydaje mi się, że wyglądasz świetnie :)

A u nas skończył się etap totalnego syfu :) Ufff.

mięta - 2015-08-30, 23:36

Martuś napisał/a:
(OT) Zlotooka, niezmiennie zazdroszcze tego, jak karmienie fantastycznie dziala na Twoja figure, ja mam wrazenie, ze ze mna jest odwrotnie i musze sie pilnowac ze zdwojona sila.


Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami!
Ja to już zaczynam popadać w depresję z tego powodu, nie wiem co jeszcze miałabym przestać jeść, żeby wrócić do wagi sprzed ciąży. ;(
A poza tym Martuś - wooooow, miska + łyżeczka, WOOOOOW! :O Ja nawet nie kładę nic takiego, bo zaraz by wylądowało na podłodze, a łyżeczka byłaby fajna do gryzienia - a nie jedzenia.

Zapomniałam dodać, ostatnio mówiłam o tym, że G zjadł garść śliwek. Wtedy też zaliczyliśmy najdłuższą dzienną przerwę w karmieniu. 8-13 (akurat moje godziny nowej pracy!). :O Kurczę, gdybym ja mu dawała przez cały dzień owoce do woli, które jak widać lubi, to by się zaraz odstawił. :( Na szczęście on wygląda na w miarę drobnego, może nie odziedziczył po mnie skłonności do tycia, to może i mógłby jeść owoce o każdej porze. :P
Veronique, ja to na razie nie bardzo wyobrażam sobie surówki. Taką startą marchewkę na przykład, można? Z surowych to chyba tylko ogórki i pomidory dawałam...

Alexa, ja bym dała, taką zimną z lodówki. :) Raz sama jadłam i dałam mu na chwilę. :)

panikanka - 2015-08-31, 13:29

kml no nie wiem ja mimo pochłaniana codziennie 3000kcal nie daje rady przytyć. ile można żreć??? myślę, że problemy z wagą doskwierają niezależnie czy czujesz się za gruba czy za chuda. a mimo wszystko tobie na powitanie chyba nikt nie powie: Cześć Jadzia, ale gruba jesteś! A mi tak mówią często różni ludzie prosto z mostu... jak mi kiedyś znajomy sprzedawca zawołał przez pół targowiska : A dzień dooooobry, ale wychudłaaaaaaaaaaaaaaaaś!! No obcy człowiek! To już się można chyba wkurzyć. Czasem się czuję jak by mnie za anorektyczke na sałacie brali. No ale to off top, więc już ciiiii.
zlotooka - 2015-08-31, 21:25

panikanka, he he a do mnie kolega z jogi przy pełnej sali: "jeść ci nie dawali???"
koniec OT.

kml - 2015-08-31, 22:39

panikanka napisał/a:
a mimo wszystko tobie na powitanie chyba nikt nie powie: Cześć Jadzia, ale gruba jesteś!

Bo to jest komplement jedynie dla babć :> Ale rozumiem Was, ze dla Was schudłaś też nie, tak jak nikt nie pojmuje dlaczego mnie denerwuje jak mówią Idze jakie ma grubiutkie rączki... bo przecież wałeczki u dzieci są słodkie i tymi słowy wyrażają swój zachwyt.
3000 kalorii dla aktywnej osoby to nie jest dużo :-P

mięta pozwolę sobie wrócić - czy w tej książce napisano coś więcej o niepodjadaniu miedzy posiłkami czy tylko rzucono zalecenie?

Veronique - 2015-09-03, 11:23

kml napisał/a:
panikanka napisał/a:
a mimo wszystko tobie na powitanie chyba nikt nie powie: Cześć Jadzia, ale gruba jesteś!

Bo to jest komplement jedynie dla babć :> Ale rozumiem Was, ze dla Was schudłaś też nie, tak jak nikt nie pojmuje dlaczego mnie denerwuje jak mówią Idze jakie ma grubiutkie rączki... bo przecież wałeczki u dzieci są słodkie i tymi słowy wyrażają swój zachwyt.
3000 kalorii dla aktywnej osoby to nie jest dużo :-P

mięta pozwolę sobie wrócić - czy w tej książce napisano coś więcej o niepodjadaniu miedzy posiłkami czy tylko rzucono zalecenie?


Zależy jeszcze ile jakich kalorii. Pozornie mając taka sama dietę np. 3000 kalorii mozna nie moc przytyć a mozna sie upaść. Widziałam ostatnio ciekawy film australijskiego twórcy z lutego tego roku "That sugar film" cos jak "Super size me" ale australijski i właściwie głownie o cukrze, zawartym rownież w tzw. "healthy food"'. Facet zrobil na sobie eksperyment, z jednego sposobu żywienia przeszedł na drugi zachowując taka sama ilośc kalorii. Przytył chyba w dwa miesiace z 6 kilo (albo wiecej) jesli dobrze pamietam.
Film pokazuje nie tylko oczywiste oczywistości (jak np. ile cukru jest w napojach gazowanych) ale i w rzeczach typu fasolka z puszki, płatki śniadaniowe, musli...itd. Film odrobinkę tendencyjny ale jednen z lepszych jakie ostatnio widziałam. I nie amerykański :-) . Bardzo polecam wszystkim ktorym bliskie jest zdrowie odżywianie.

A z podjadaniem sie wetne, co znaczy podjadanie? Ze sa sztywne pory posiłków i poza nimi nic kompletnie? A jak dziecko jest głodne i ma ochote?
My mamy mniej wiecej 5 posilkow, ale czasem sobie panna zarzyczy cos w innej porze, bo mniej zjadła na obiad. To chyba az takie zle nie jest?

kml - 2015-09-03, 12:23

Veronique napisał/a:
A z podjadaniem sie wetne, co znaczy podjadanie? Ze sa sztywne pory posiłków i poza nimi nic kompletnie? A jak dziecko jest głodne i ma ochote?
My mamy mniej wiecej 5 posilkow, ale czasem sobie panna zarzyczy cos w innej porze, bo mniej zjadła na obiad. To chyba az takie zle nie jest?

U nas jest dokładnie to samo i dlatego pytam. Iga dokładnie wie czego chce i jeśli owoc/warzywo to staje pod lodówką, jeśli suche, to pod szafką... to już nie jest niemowlak. Mimo, że duża z niej dziewczyna, o nie wiem czy to mądre zabraniać tak małemu dziecku jeść. Szczególnie dziecku karmionemu na żądanie w niemowlęctwie.

mięta - 2015-09-03, 13:53

Mogłybyście mi przypomnieć co ja takiego nabazgrałam o tym podjadaniu, bo nie mogę tego znaleźć? :D
Zajrzałam do książki i okazuje się, że w niej podjadanie pochwalają. Jest napisane, że dzieci są z natury "przekąszaczami", bo mają zbyt małe żołądki, by pomieścić na raz dużą ilość jedzenia. Jak dziecko na dobre zacznie jeść stałe posiłki to warto proponować mu zdrowe przekąski, ale nie należy wciskać przekąski kiedy dziecko ma ochotę na mleko - tu w tym przypadku piszą, że o potrzebach dziecka można dowiedzieć się tylko z praktyki. "Przez dobre kilka lat należy podawać dzieciom nawet do 6 posiłków dziennie (wliczając w to przekąski)." Strony 170-171, jeśli chcecie, mogę machnąć fotki, bo nie chce mi się przepisywać wszystkiego. :D
Musiałam gdzieś indziej przeczytać o tych przekąskach, że rodzice/opiekunowie często sprawiają, że dziecko praktycznie non stop coś memle w buzi, na spacerze itd, i że to jest złe. Tak sobie myślę, że jest różnica między przekąskami (oczywiście zdrowymi) między posiłkami, a jedzeniem non stop. Ja bym się na przykład bała, że mi się dziecko przyzwyczai do memlania czegoś ciągle w buzi, a potem urośnie, "wyjdzie z domu", będzie miało dostęp do niezdrowych przekąsek i zacznie po nie sięgać z tej właśnie potrzeby jedzenia czegoś ciągle. :D Z drugiej zaś strony w książce piszą, że serwowanie zdrowych pełnowartościowych przekąsek między posiłkami to sposób na powstrzymanie dziecka od upominania się o słodycze i niezdrowe przekąski. Sama nie wiem.
Wychodzi na to, że u Was wszystko ok kml i Veronique, tylko ja mam jakieś dziwne uprzedzenia przez moją otyłość. :D

panikanka - 2015-09-03, 15:41

kml, Veronique,kontynuując ot - te 3000kcal były szacunkowe. Kiedyś na zajęciach z podstaw żywienia analizowaliśmy swój dzienny jadłospis i wyszło mi trochę ponad 3000, pamiętam, że się zdziwiłam bo wtedy nie prowadziłam jakoś specjalnie aktywnego trybu życia, praca szkoła ale dojazdy samochodem. Wogóle to caraz bardzie wydaje mi się,, że moja figura to nie kwestia odżywiania (kocham jeść gotowaći wydaje mi się że jem dużo) ale jakiegoś ponadprzeciętnego spalania - tak jak w jakimś filmie Woody Allen opwiedział, że on nigdy nie przytyje bo zjadają go własne nerwy ;-) Ale to już inny temat
Veronique - 2015-09-03, 21:01

panikanka,
Geny na pewno robią swoje ale to co zjesz w tych przykładowych 3000 kalorii to zasadnicza różnica. 3000 kalorii z czekolady to nie to samo dla organizmu co 3000 kalorii z orzechów, kasz, warzyw i owoców. Wyglada, ze sie zdrowo odżywiasz i masz super przemianę materii...
Ja sama jestem ciekawa ile kalorii dziennie spożywam, nigdy tego nie liczyłam i szczuplak jestem choc potrafię czasem wciąć cała pizzę i poprawić czymś jeszcze....ale ja tez w sumie zawsze sporo sportu uprawiałam...

Veronique - 2015-09-03, 21:13

mięta,

No ja tez nie widziałam, zeby cos o podjadaniu było od Ciebie :-) , ale dzięki, za sprawdzenie w książce.
Moja w sumie nie memle non stop w buzi, ale łącznie z przekąskami to moze by i nawet lekko ponad 6 razy dziennie wyszło. Nie wiem czy jako przekąskę moge liczyć 3 chrupki jaglane albo pol śliwki, albo pol jabłka... (w osobnych posiłkach) bo Dani czasem przyjdzie do kuchni i powie am am banan (wymawia bamam) i wtedy lecę po owocach, pokazuje i pytam - bo zazwyczaj nie o banana chodzi a o rożne owoce. A czasem konczy sie na niczym i nic nie chce i wychodzi z kuchni, moze chodzi o naukę nazw owoców?
A i otyłość kochana to sie chyba zaczyna przy BMI w okolicach 30, wiec podejrzewam, ze z otyłością nie masz nic wspólnego...

kml - 2015-09-04, 00:07

mięta napisał/a:

A jeszcze chciałam nawiązać do Twojej poprzedniej wypowiedzi o układaniu posiłków, że sama uważam, że regularne jedzenie 5 posiłków dziennie jest dobre, tylko u mnie to gorzej z wprowadzeniem w życie. :P Chyba nawet w książce coś o tym było, żeby dziecko uczyło się jeść posiłki w porach posiłków i tylko wtedy, a nie cały dzień przekąski...

Proszę, cytat odnośnie przekąsek. Ja tez mam za dużo tu i ówdzie, i też jestem przewrażliwiona na punkcie przekąsek, bo mogłabym cały dzień jeść... od małego :evil: I tak mi zostało.

mięta - 2015-09-04, 10:04

Ooo dzięki kml. :D Musiałam z czymś pomieszać. ;) Tak czy inaczej blw=rodzinne posiłki, także słabo sobie to wyobrażam, żeby każdy członek rodziny podjadał cały dzień zamiast usiąść razem do stołu. Co innego powiedzmy 3 posiłki a 2 przekąski, a co innego podjadanie cały dzień, wiecie o co chodzi . :D

Veronique, i tu mnie masz! Nie otyłość, a nadwaga. ;) Kilka miesięcy temu byłam już prawie na granicy otyłości, szczęśliwie trochę udało się zrzucić, ale do "normy" nadal trochę mi brakuje. ;) Także ten... A no chyba, żeby odliczyć piersi, co się w przedciążowe miseczki E nie mieszczą. :D

Veronique - 2015-09-18, 13:14

A ja pozwolę sobie jeszcze wrócić do surowych warzyw. W sumie warto je jesc i ja oprócz surówek: tarta marchewka z cukinia i oliwkami, albo marchewka z brzoskwinia, albo znowu marchewka z kiszona kapusta albo sama marchewka do obgryzania plus czasem cos w koktailu nie bardzo daje Danice surowe warzywa. Zreszta tych wyżej wymienionych mało co zjada...Dietetyczka zwróciła nam uwagę by jednak duszone, parowane czy pieczone zastępować surowymi ale w sumie jesień idzie, potem zima - fajnie je jesc na ciepło...
Dajecie surowce dzieciom? W jakiej formie?

milka - 2015-09-18, 18:21

Veronique u nas surowe w formie salatki. Robie jeden wielki talerz, salata zielona, pomidory, ogorki, buraki surowe, marchewka starta, co mamy akurat jako warzywa. Czasem do tego kiwi, mango. Skrapiam oliwa i cytryna. I mala wybiera co jej sie podoba.
Jak jeszcze byla pod opieka babci, jak pracowalam, niestety przestala jesc ze smakiem warzywa. Uwielbia ziemniaki, chleb bialy i makaron bialy.. a taka radosc byla, ze Blw sie sprawdzilo i mala uwielbia wszystko.
Niestety takie babcine gadanie "hmmm, dobre sa ziemniaczki", "hmmmm, pyszny chlebek" wpaja sie w ten maly mozdzek. Nigdy nie powie "hmm, dobry groszek" tak dla przykladu.. O deserach nie wspomne, tmumaczenie nie daje rady :-/
Od 1,5 miesiaca juz nie pracuje, no wiec serwuje sobie i malej taka salate okolo dwa razy w tygodniu jako posilek i nie ma wyboru, musi jesc co na talerzu, nie ma zmiluj ]:->

ajlon - 2015-09-26, 22:21

Dziewczyny, u nas to już niedługo, ruszamy z Blw :D Przeczytałam książkę i w sumie tam jest napisane że dzieć może wszystko to co ny jeśli odżywiamy się rozsądnie. Nawet masło orzechowe :O choć tego racvzej nie będę dawać ze względu na alfatoksyny, ale migdałowe, słonecznikowe, czemu nie?
Tylko mam wątpliwości co do surowej cebuli, surowego czosnku, pieczarek, kapusty kiszonej i ogórków kiszonych, z przypraw czosnek granulowany. Można od samego początku??



Edit:
A no i generalnie dotąd słyszałam ze do blw dziecko musi już samo siadać. Ale teraz czytam, że może siedzieć podparte na kolanach mamy...?

mięta - 2015-10-02, 10:32

Surowa cebula i czosnek - a czemu nie? Ja dawałam. :D
Pieczarki dopiero po roku, podobno boczniaki tak samo, ale reszta grzybów jeszcze duuużo później.
Co do kiszonej kapusty i kiszonych ogórków to ja słyszałam, że ich właściwości zdrowotne przeważają nad szkodliwością soli, dlatego w niewielkich ilościach nie powinny zaszkodzić... Ale to już jak kto uważa - ja mam kiszoną kapustę z własnoręcznie wyhodowanej kapusty, więc raz podałam Młodemu na spróbowanie, ale jej nie zjadł, bo za twarda. :D Raz też ukisiliśmy mu nasze ogórasy używając soli himalajskiej i daliśmy posmakować. Moim skromnym zdaniem najważniejsze jest, by nie dodawać soli tam, gdzie jest niepotrzebna - a w tym przypadku to akurat sól musi być, bo inaczej by się nie ukisiło. :P

Co do tego siedzenia... Mam wrażenie, że każdy ma swoją wersję. :D Niektórzy mówią, że dziecko musi samo SIEDZIEĆ stabilnie bez podparcia, inni że musi samodzielnie siadać, jeszcze inni, że te kilkanaście minut dziennie na kolanach u rodzica nie zaszkodzi... Aż muszę sama sprawdzić jak to było w książce.

Edit: właśnie na facebooku pojawił mi się niemal identyczny zestaw pytań w grupie o BLW. Przypadek? :D

Veronique - 2015-10-02, 13:41

No ja juz lecę z surowizna, zreszta mała jak kroje warzywa sie dopomina wiec dostaje, marchew potrafi poszatkować jak rasowy królik swoimi 16-stoma zębami, surowym bakłażanem pluje ale plasterek cukini chetnie zje. Cebule tez w sumie lubi próbować, czosnek, i te wszystkie kiszonki o których piszesz mięta - tez daje. Wiec luz.
Ostatnio zażyczyła sobie by przy posiłku siedział z nami jej ukochany pies (przytulanka) i jedyna lalka jaka ma (bobas) i karmiła ich rzetelnie, po równo, poila - sama nie zapominając o jedzeniu.
Po posiłku miałam 3 osobniki do mycia (ale były akurat tortellini z tofu wiec nie było właściwie wielkiego syfu). W ogóle ostatnio kurczę nie ma bałaganu, nawet jak je zupy i kasze... :-x wszystko trafia do buzi, tylko troche spływa po fartuszku lub śliniaczku...

zlotooka - 2015-10-02, 23:12

Zosia też generalnie mniej się brudzi przy jedzeniu. Ale czasem awokado jest wszędzie :-P
xexaa - 2015-10-03, 11:13

zlotooka, wczoraj, przeglądając wątek "Co dzisiaj jadły...", wpadłam na Wasze pierwsze zdjęcia z rozszerzania diety. A teraz widzę to i szok! Zosia to już normalnie dorosła dziewczyna. Cudna jest :mryellow:
Mój Stach ostatnio też sobie obiad wsmarował w oko, ale on głównie łyżeczkowy ;)

malina - 2015-10-03, 14:08

zlotooka, Zosia cudna :mryellow: :-) .Awokado dobrze działa na skórę,Zosia pewnie wie :mrgreen: .
Czy jakiś czas temu pisałam,że Marianka po prostu e i nie robi masakry?To teraz robi :-P .U nas hitem są rodzynki i borówki,jak jest w dobrym nastroju to przynajmniej na 15 minut mam ją z głowy :-P .

ajlon - 2015-10-09, 21:02

Mięta, Dzięki za odpowiedzi!

To chyba byłam ja, ale na grupie pytałam o potrawkę bo robiłam caponate z przepisu jadłonomii :D

W książce właśnie jest że dziecko ma stabilnie siedzieć chociażby na kolanach albo w krzesełku z poduchą za plecami.

My na razie zaczęliśmy od pojedynczych "dań" nie żadne potrawki :D Był już brokuł, fasolka szparagowa, pieczony ziemniak i batat, pomidor, jabłko, gruszka i dynia. A i na łyżeczce mój koktajl -jarmuż, banan, daktyle, siemię lniane. tzn upaćkałam łyżeczkę i jej dałam. Chyba będzie z niej łakomczuszek bo jak piłam ten koktajl to mi wyrwała słoik i zaczęła go lizać :D

zlotooka - 2015-10-14, 20:34

mięta, w sumie to Ty powinnaś się chwalić, bo to tutaj właśnie rzuciłaś ten pomysł :-) Ale już idę za ciosem :->

Otóż strona hxxp://wegeblw.pl]WEGE BLW , czyli baza wege-blw-przepisów i wiedzy na tematy około wege-blw-owe już działa :-D Zapraszam w imieniu swoim i 3 współtwórczyń - wegedzieciakowych mam :->

Promyl - 2015-10-22, 13:37

Dziewczyny co zrobić z mega łapczywym człowieczkiem .... :( zagryza się i urywa mega duże kawałki - raz mało nie umarłam ze strachu, że się udławi .... rany ... czy to znak, że za wcześnie ? ... żuje niby ale jak coś pyszne - banany ... nie ma opcji .... boję się ....
amylee - 2015-10-22, 14:21

Promyl, ale udlawila sie, czy bylo dokladnie tak, jak piszesz, ze prawie umarlas ze strachu z obawy, ze sie udlawi? ... Bo wiesz, 80% naszych obaw nigdy sie nie sprawdza ;-) A tak na powaznie, to Pola wczesniej tez tak robila i pare razy zakrztusila sie az do lez i odruchu wymiotnego. Dawalam wtedy rzeczy bardzo mocno rozgotowane, zeby mogla je zmielic jezykiem na papke. No a surowizne to juz scieralam na tarce i dawalam lyzeczka.
Teraz juz ma zeby, to radzi sobie i z marchewka ;-) mysle, ze na wszystko przychodzi czas....

Promyl - 2015-10-22, 16:11

No właśnie aż oczka wielkie się robią i się krztusi ... kilka razy tak było a banana daję w siatce bo zażera się tak, że naprawdę boję się, że się udusi ... to jej miłość żywieniowa ! :)

Dzisiaj ziemniak poszedł całkiem ok ... najgorsze jest jak zostają takie za małe na trzymanie wygodne kawałki bo ziemniak się rozpada .... i wtedy ona to wciska namiętnie całe do buzi ... jak zmieli ok ale zdarza się, że leci ... trochę obaw mam ....

cóż .... łyżeczką też coś jada sama .... wszystko jest ustrojone ale radość bezcenna :P

zlotooka - 2015-10-22, 19:13

Promyl, Zosia moja bardzo dużo się krztusiła na początku, starałam się nie panikować i nigdy się nie dławiła. Zawsze kasłała, do czego od początku ją zachęcaliśmy, raz nawet zwymiotowała, ale z czasem nauczyła się serwować sobie odpowiednie kawałki i przestała się krztusić.

Czy Zozo się dławi (brak oddechu) czy krztusi (kasłanie, wymioty)? Bo jeśli to drugie, to na bank sobie poradzi i nie ma powodów do paniki :-)

Promyl - 2015-10-23, 06:11

Dzięki dziewczyny .... trochę to uspokajające co piszecie .... wczoraj szło awokado - baardzo smakowało :-)
Promyl - 2015-10-23, 08:56



polowanie na ziemniaka :mrgreen:





Avokado było jedzone i rękami i łyżeczką wszystkim :P .... zjadła ponad połowę 8-)

amylee - 2015-10-23, 10:11

Promyl, suuuodko :-D
panikanka - 2015-10-23, 21:03

wow Zosia już łyżeczkę ogarnia :-D
Promyl - 2015-10-26, 16:27

... je na dwie łyżeczki ... ja nakładam na nie porcje i kładę na stoliku ... Zo bierze tą pełną i nią operuje - do pyszczka i oczyszcza ... w tym czasie napełniam porcją drugą i kładę na blaciku ... także ogarnia połowicznie :P ... nie wiem na ile BLW na to pozwala .. ale ona uwielbia jeść z łyżeczki .... :P
Alexa - 2015-10-30, 16:32

Promyl, sprytnie z tą łyżeczką :-) fajna Zosia pożeraczka.
A my dziś mieliśmy premierę i pierwszą próbę rozszerzania diety metodą BLW. Hmmmm cóż..... Pies się najadł :-P
Jak znajdę pózniej chwilę to wrzucę fotkę.

Promyl - 2015-10-30, 17:50

Alexa, u nas psy po każdym jedzeniu mają mnóstwo sprzątania :P

Dzisiaj znów było awokado ... miłość Zozo zaraz po bananach ... <3


zlotooka - 2015-11-02, 21:31

Dziewczyny, ja tu z małym ogłoszeniem. Na naszą stronę WEGEBLW zbieramy "opowieści mam" - historie mam, które już jakiś czas idą drogą BLW: jak to się zaczęło, rozwinęło, jak jest teraz, co spotkało Was po drodze. Może któraś z Was byłaby chętna taką opowieścią się podzielić? Nie musi być w samych superlatywach :-> Jeśli tak, piszcie do mnie na pw.
Dzięki!

Alexa - 2015-11-03, 08:05

Nasze pierwsze wspólne szamanko.
Byłam pewna, że wszystko z podłogi wciągnął pies, ale na drugi dzień odkryłam w pieluszce kawałki marchewki i brokuła. Ale czy to, że były to kawałki nieprzeżute, nie oznacza, że Mikołaj nie jest jeszcze do końca gotowy? Poza tym bardzo się krztusił. Nie reagowałam, czekałam cierpliwie aż sam wypluje, ale to jednak sporo nerwów.
Działam na razie intuicyjnie, bo nie mam czasu na lekturę wątku, a ksiażkę dostanę dopiero w przyszłym tygodniu :-/ póki co dzieć zdrowy, cycki pełne, więc jakoś mi się nie śpieszy z tym rozszerzaniem diety.
Wczoraj też jadł z nami. Wtarł sobie brokuły w oko :shock:

Pani D. - 2015-11-03, 09:02

Alexa, ale Mikołaj już duży ! :shock: mój Włodek tez się bardzo krztusil, to chyba w miarę normalne. Inna sprawa,że uważam że za wcześnie z nim za zaczęłam mimo,że mial te 6,5 msca. zaczął siadać jak miał 7,5 ; pierwszego ząbki w 8 ; interesuje się i domaga naszego jedzenia jakoś tak dopiero od tygodnia ;) każde dziecko ma swój rytm. Ale tak sobie myślę,że jak dziecko siada to warto mu podawać jedzenie choćby dla zabawy materia, przecież póki co plateliny nie dostanie .:)
Alexa - 2015-11-03, 13:16

Pani D. napisał/a:
Alexa, ale Mikołaj już duży ! :shock: mój Włodek tez się bardzo krztusil, to chyba w miarę normalne. Inna sprawa,że uważam że za wcześnie z nim za zaczęłam mimo,że mial te 6,5 msca. zaczął siadać jak miał 7,5 ; pierwszego ząbki w 8 ; interesuje się i domaga naszego jedzenia jakoś tak dopiero od tygodnia ;) każde dziecko ma swój rytm. Ale tak sobie myślę,że jak dziecko siada to warto mu podawać jedzenie choćby dla zabawy materia, przecież póki co plateliny nie dostanie .:)


Ano duży, wszyscy się pytają, czym ja go karmię i nie chcą wierzyć, że dziecko jedzie cały czas tylko na moim mleku :-P

Wydaje mi się, że u nas też jeszcze wcześnie. Wprawdzie sam już siada z pozycji bocznej, zainteresowanie naszym jedzeniem jest ogromne (wgapia się w jedzącego nieruchomiejąc z ciekawości, jeśli jest w zasięgu, to wyrywa z ręki/talerza/miski, krzyczy, żeby też mu dać). Ząb żaden jeszcze się nie przebił, ale to chyba nie takie ważne, bo dziąsła ma tak twarde, że czasem miażdży mi palce. Natomiast chwyta jeszcze raczej pełną dłonią, a nie dwoma palcami, rozpaćkowując sobie wszystko w łapce a potem na twarzy ;-) no i widać że ma problem, co z tym zrobić, kiedy już jedzenie znajdzie się w buzi.
Na razie w ramach rozrywki i zabawy niech sobie tam ciumka i bałagani, ale bez spiny.

Po wczorajszym żarełku dzisiaj w pieluszce było całkiem sporo marchewki i brokuła :lol: jak on to ukradkiem przemycił, wszystko leciało na psa :mrgreen:

Promyl - 2015-11-04, 12:29

Zosia też się krztusiła ... kilka razy spektakularnie dość .... :o ... banany rwę na malutkie kawałki bo inaczej by się udławiła .. wpycha z rozkoszą do buzi całego najlepiej - kocha :p .... awokado to samo ale to się w buzi łatwiej rozciapuje ... czasami znajduję też kawałki czegoś np. buraka ale nie przejmuje się ... i tak większość posiłków to cyc ;-)
Zofia kocha też soczewicę na maxa -właśnie robię na obiad :-)

Pozdrawiam Was

zojanka - 2015-11-04, 14:43

wlaśnie, kiedy najlepiej wprowadzać BLW - można jak dziecko jeszcze nie siedzi samodzielnie i nie ma zębów? U nas póki co lecą same papki, w dodatku mąż strasznie przewrażliwiony na punkcie zakrztuszeń i z gruntu przeciwny BLW, z drugiej strony nie chcę zbyt długo ograniczać się do papek, bo zauważyłam, że im dziecko starsze, tym bardziej oporne na nowości :-/
panikanka - 2015-11-04, 19:17

dziewczyny moje dziecko nie chce w ogóle siedzieć w foteliku do karmienia. Jak żyć? Tylko na moich kolanach. Łażę codziennie ufajdana żarciem a talerz z którego jem to pobojowisko. Mam dość. Myślę o powrocie do wyłącznego karmienia piersią.
zojanka, BLW można stosować od samego początku rozszerzania diety. Brak zębbów nie przeszkadza - dziecko rozetrze sobie pokarm dziąsłami. Kwestia siedzenia jest już bardziej problematyczna - najlepiej jak by chociaż siedziało posadzone. Jest kilka oznak gotowości do przyjmiowania pokarmów stałych, zerknij np. tu: hxxp://wegeblw.pl/zywienie-niemowlat/ (kryptoreklama :mrgreen: ) Jeśli bardzo boicie się zakrztuszenia, może na początek wybierajcie miękkie warzywa i owoce, np. parowana cukinia, gotowany brokuł, ziemniak, bardzo dojrzałe gruszki. Pamiętaj, że kaszel, odkrztuszanie, plucie oznacza, że dziecko sobie radzi z pokarmem - usówa zbyt duży kawałek jedzenia z buzi.

zlotooka - 2015-11-04, 20:57

panikanka, a może wolałby swoje siedzonko i stoliczek? (mam na myśli takie małe dla dzieci)

Alexa, co do chwytania i zdziwienia jedzeniem - wszystko przyjdzie z czasem. A właśnie ćwicząc w trakcie posiłków najlepiej opanuje te umiejętności.

milka - 2015-11-04, 21:31

panikanka u nas pomogło jedzenie na ziemi, na macie łatwomyjnej, a potem przy stole takim niskim salonowym, i tak zostało. Malou czasem na stojąco je, czasem usiądzie na takiej mini pufie specjalnie dla niej kupionej, ja na ziemi.. ale to kwestia co kto lubi.
panikanka - 2015-11-04, 22:06

zlotooka, milka to jest jakaś myśl z tym małym stoliczkiem... dzięki rozejrzę się za takim
zlotooka - 2015-11-06, 14:24

panikanka, może masz po prostu Chomika - wiercipiętka, nie usiedzi w miejscu, no chyba że u mamusi lub tatusia, toż to zupełnie inna para kaloszy :mryellow:
zojanka - 2015-11-06, 22:24

Panikanka, a przypinasz go pasami? Czarek też nie przepada za krzesłem do karmienia, ale jeśli tylko go w nim usadzimy i odpuścimy pasy, to jest lepiej- tyle że trzeba go wtedy bardziej pilnować
panikanka - 2015-11-06, 23:07

jak ma jakieś przeszkody utrudniające mu ruch (czyli pasy) to się drze :mrgreen: więc nie zapinam
malina - 2015-11-07, 21:59

U nas ostatnio śliniaki są ściągane po 3 sekundach,fartuszek szarpie,tez odpina,do tego uwielbia wcierać sobie jedzenie we włosy :-p.
Wprowadziłam gluten,uwielbia skórki od chleba,a z nowości absolutnym hitem są ogórki kiszone (mamy dostęp do łagodnych i mało słonych - w porównaniu o 'normalnych' eko).
A zupki je tylko gdy podaje je siostra :lol: .

Promyl - 2015-11-09, 07:36

Marianna jak zwykle urocza :-) ... Ja też śladowe ilości glutenu wprowadziłam i ok :-) ... atak przy okazji czy któraś z Was podpowie mi pomysł na ryż dla Zosi .. jaglaną jadła z owocami a ryż nie mam pomysłu jak jen podać .. taki sam to kicha .... jestem za dobrym smakowym od początku ...malina, macie jakieś zęby ?
Veronique - 2015-11-09, 20:45

Promyl

Ja ryż podaje głownie z "zupa pomidorowa" (zblendowany pomidor eko z przyprawami i odrobinka oliwy i troche to wszystko podgrzane, kiedys podawałam z owocami (wlasnie czemu nie z owocem jak jaglanka?) ale D nie przepada za słodkimi daniami głównymi.
A dzis jadła płatki ryżowe ugotowane z figa na mleku nerkowcowym - na sniadanie.
A czasem po prostu daje ryż tak jak jest (a obok np. duszone tofu w kurkumie i jakas surówka) - niech zna smak samego ryzu, why not...
I oczywiście w rożnych daniach, jako dodatek do indyjskich, chińskich, tajskich - ale Twoja Zo chyba za mała na takie mieszanki? (Ja dawałam w tym wieku Danice wszystko spróbować - i było ok).
Ah Dani bardzo lubiła ryż ugotowany - posklejany - brała go sobie w łapki i jadła razem z awokado w kawałkach. Takie wege sushi niemowlęce :-) polecam sticky rice, którego sama do konca nie umiem dobrze ugotować. Mimo, ze kupiłam go w Malezji i nie powinno sie go schrzanić, ale mi nie do konca dobrze wychodzi...

Maz od wczoraj robi sobie detoks - monodietę jaglaną i Danika postanowiła dołączyć ;-) jak tylko go widzi palaszujacego porcje kaszy - biegnie i wola am am, jesli akurat jemy z nim posiłek (choc staram sie mu tego oszczędzić, mowi ze wyostrzyly mu sie juz zmysły i troche cierpi patrząc jak wsuwamy np sałatkę z kiełkami) wiec je nie zawsze z nami, ale jesli juz je, Danika w bardzo dobitny sposob domaga sie jedzenia jaglanki - oddaje swój talerz i nie chce tknąć swojej porcji (tak było dzis rano, olała pyszne śniadanko ryżowe z figą, nerkowcami....) i wcinala na sucho na łyżki kasze jaglana bez żadnych dodatków (tej kaszy od wczoraj pożarla na prawde zatrważające ilości).
W tej jaglance musi cos byc, kuzynka Daniki (15 miesiecy) wczoraj rowniez pod opieka dziadków wciela wielka michę jaglanki z jabłkiem - trzy razy wiecej niz jada normalnie...
Moj maz zaczął sie zastanawiać czego oni tam dodają...

malina - 2015-11-09, 21:04

Promyl napisał/a:
.malina, macie jakieś zęby ?

Promyl,my tak.Wszystkie nawet :mryellow: ;-) .A co do Marianny to dopiero jej wychodzą dolne dwójki ale jeszcze są malutkie,zaczynają dopiero wystawać nad linię dziąseł.
U nas ryż był na słodko,ugotowany na mleku ryżowym,z jabłkiem (starszemu robię z daktylem,rodzynkami i cynamonem).
Właśnie - od kiedy można dawać cynamon i drożdże?

Veronique - 2015-11-09, 21:10

malina napisał/a:

Właśnie - od kiedy można dawać cynamon i drożdże?


Jesli dziecko jest na BLW to nie ma tabelki. Je kiedy mama mu zaproponuje ;-)

malina - 2015-11-09, 21:20

Veronique, kurcze,a coś mi się kojarzyło,że cynamon niespecjalnie dla maluszka.
Czyli tofu też mogę już dac?Orzechy?

Pani D. - 2015-11-09, 21:26

malina, ja swojemu dawałam okare póki co i dobrze zniósł. Cynamonu też już bym się nie bała. Orzechy są ok, oprócz ziemnych. Trzeba słuchać swojego instynktu a wszelkie 'podejrzane' nowinki dawać dziecku rano żeby mieć czas na obserwację. Marianna boska! Taką synową mogłabym mieć :D
zlotooka - 2015-11-09, 22:10

malina, obserwuj Mariankę pod kątem alergii i tyle. Ja też dawałam nie wg tabelek.
A z tym cynamonem coś jest, ale zdaje się trzeba by duże ilości dawać, by mógł zaszkodzić.

Promyl, polecam takie krokieciki z ryżu:
hxxp://wegeblw.pl/krokieciki-ryzowo-soczewicowe/

milka - 2015-11-10, 01:51

U nas cynamon od początku ( tzn około 6 i pol miesiąca) i wszystko w porządku.
Promyl - 2015-11-10, 07:40

Dzięki dziewczyny a właśnie co z tofu ... powiedzmy szczerze, żeby rozkochać w tofu to ono musi być fest doprawione i najlepiej z patelni ... zatem kiedy dałyście lub zamierzacie dać ?

Dzięki za inspiracje ryżowe ... dałam narazie bez polotu czyli z jabłkami z naszej jabłonki zamkniętymi w słoiczki na zimę -smakowało :-)

Promyl - 2015-11-10, 09:15

zlotooka, krokieciki zrobię na pewno - Zo uwielbia soczewicę :-)
Dzięki :-)

zojanka - 2015-11-10, 09:16

Promyl, ja dawałam z brokułami, wprawdzie w formie zupki, ale pewnie jakieś kulki ryżowo-brokułowe też dałoby się skleić.
zlotooka - 2015-11-10, 13:41

Promyl, przecież możesz użyć tofu do jakiegoś dania - rozdrobnione w sosie albo np w paście. Takie z patelni chyba jednak za bardzo tłuszczem nasiąka, ja nie dawałam mojej niemowlaczce :->
malina - 2015-11-10, 13:56

Promyl napisał/a:
powiedzmy szczerze, żeby rozkochać w tofu to ono musi być fest doprawione i najlepiej z patelni ... zatem kiedy dałyście lub zamierzacie dać ?

Ja uwielbiam samo/na kanapki itd.Widziałas to - hxxp://polsoja.com.pl/produkty/bio-tofu/? Dałam dziś kawałek i był szał :mryellow: .
Miałam Cie jeszcze zapytać o ziemniaki - Zo się nie zapycha?U nas same,gotowane nie przeszły.
zlotooka napisał/a:
malina, obserwuj Mariankę pod kątem alergii i tyle

Tego akurat się nie boje specjalnie bo nikt u nas na nic nie ma,bardziej się bałam,że coś może być ciężkostrawne itd.Ale jak zupełnie nie ma ograniczeń to szalejemy od dzis :-D .
W sumie i tak właściwie prawie wszystko co jada starszy jest eko (owoce/warzywa/kasze/płatki/mąki/orzechy/suszone owoce/ser).1,5 km od nas mamy bio bazar dwa razy w tygodniu więc owoce/warzywa itd. wszyscy jemy eko teraz :-) .Nie smażę (placki,naleśniki robię bez tłuszczu),dużo rzeczy pieczonych więc faktycznie może jeść.

Marianka bardzo lubi poznawać jedzenie,wszystkie nowości ogląda,dotyka,macha nimi zanim spróbuje.Uwielbiam ją obserwować.W krzesełku w zależności od nastroju wytrzymuje spokojnie 20-40 min. więc w końcu mogę spokojnie gotować,podrzucam jej co chwile coś nowego :-) .

Pani D. napisał/a:
Marianna boska! Taką synową mogłabym mieć :D

Hehe,dzięki :mryellow: .

Promyl - 2015-11-10, 14:08

Ja też lubię tofu takie samo ale jestem w rodzinie odosobniona :roll: coś podumam ;)

A ziemniaki Zosia uwielbia !! takie po prostu na parze ugotowane ... ale bataty na przykład jej nie za bardzo smakowały ... zwykłe polskie ziemniory rządzą :mrgreen:

a myślicie, że mogę jej dać trochę pęczaku ? Mam dzisiaj na obiad ....

Promyl - 2015-11-10, 14:14

Tymczasem kolejny hit - gruszki:


zojanka - 2015-11-10, 20:31

A Czarek dzisiaj uczył chrupka kukurydzianego jeździć zabawkowym pociągiem, do buzi nawet go nie zbliżył. Chyba nie rozumie idei blw ;-)
Promyl - 2015-11-11, 10:43

Robię krokieciki soczewicowe :) Dam znać czy smakowały ;)
Promyl - 2015-11-11, 15:56

Melduję, że smakowały :)


Promyl - 2015-11-11, 15:57

zojanka, Zosia nie lubi chrupków kukurydzianych ... smaruje nimi blat :P
Promyl - 2015-11-13, 14:43

Za to ... jak się dzisiaj okazało kocha spaghetti z sosem warzywno pomidorowym !!!
Był szał !! Ja rzuciła się twarzą w miskę o niemiałam :P


malina - 2015-11-13, 15:40

Promyl, hehe czad :mrgreen: . Widać, że smakowało :lol: .
panikanka - 2015-11-15, 22:43

a ja ponarzekam sobie trochę w tym pięknym wątku pełnym brudnych dzieci ;-)
czasem mam serdecznie dość tego wiecznego sprzątania resztek żarcia, serio jak muszę sama ogarniać wszystkie posiłki = gotowanie-mycie dziecka i często też siebie-sprzątanie fotelika i podłogi z wspinającym się wszędzie gałganem, to czasem odpuszczam sobie np. na kolację Staś je tylko cycka, bo by mnie chyba szlak trafił.
Jak wy dajecie z tym radę?

zojanka - 2015-11-16, 11:05

my też nieraz odpuszczamy posiłki - nawet nie tyle z powodu bałaganu (ten mamy zawsze, posprząta się na błysk i następnego dnia jest burdel, jaki kiedyś robił się w tydzień, nie wiem jakim cudem :roll: - chyba kwestia małego mieszkania), ale ciężko nam wbić się w rytm. Chciałam po 7 miesiącu przejść z 3 posiłków na 4, udaje się może co drugi dzień. Tak to albo rano młody wymusi cyca, naje się i zanim ma ochotę znów coś zjeść - jest 12, albo strzela focha że on teraz nie chce kaszki/zupki tylko cyca, i już. Nieraz po prostu łączę posiłki i np. zamiast kaszki dodaję mleka do zupki, która miała być na obiad. Krzesełko tak dokładniej sprzątam raz dziennie - tak to po prostu przecieram tackę, czasami po prostu karmię małego na kolanach (nie blw) - pare ciuchów do prania więcej, ale jedno przetarcie krzesła mniej. Poza tym mam psa, więc tym, co spadnie na ziemię po prostu nie muszę się przejmować. No i za radą z forum zainwestowałam w śliniaczki z ikei, do tego zwykły śliniaczek - czasami Czarek wleje sobie np. cały sok do rękawa, ale generalnie nie muszę już go przebierać po każdym posiłku.
amylee - 2015-11-16, 12:51

panikanka, hhehe, dalej karmie lyzeczka ]:-> i widze, ze to cale blw, to pic na wode :lol: ]:-> ]:-> bo podobno bez tego dziecko mialo byc ulomne w kwestii samodzielnego jedzenia ;-) a Polcia juz od dluuuuuuzszego czasu bierze ta lyzeczke i siega nia po owsianke itp. Potrafi zjesc podane warzywka bez wcierania ich w oczy i tylek, coraz chetniej chce pic z doroslej szklanki. Takze ten. Czasem pozwalam i wtedy jest ..hmmm...nieporzadek, ale czesto siadamy razem na macie do jedzenia, wiec tylka ja pozostaje ogarniac. Reszta jakims cudem jest czysta, chociaz nie uzywam sliniaka. Moze jednak bardziej karmie, niz pozwalam na rozpierduche :->
W kazdym razie etap walenia w jedzenie na tacce dawno juz minal. Na reszte tez przyjdzie czas :-)
No i u nas znow wiecej cyca, bo przy mniejszej ilosci waga stala w miejscu :-|

kml - 2015-11-16, 13:48

Też sobie radziłam "wciskając" łyżką ile pozwalała, żeby jak najmniej mogło zostać potencjalnym brudem ]:-> Wszystko fajnie ale jeśli dziecko jest małym owsikiem i ma ułańską fantazję, mamy całą chałupę tylko na swojej głowie + nie mamy zmywarki czy innych udogodnień, to każde 5 minut sprawia, że zaczynamy nie ogarniać. Podobnie jak z jednorazami. Suma summarum wszystko mnie wykańczało, choć to proste i krótkie czynności są...
panikanka, a jadacie już to samo? Dla mnie to było wybawieniem.

zojanka - 2015-11-16, 15:03

ja wogóle nie rozumiem idei "przy BLW się więcej brudzi/jest więcej sprzątania". My akurat mamy karmienie mieszane, raczej z przewagą jedzenia łyżeczką - i serio jest z tym więcej roboty niż przy BLW. Raz, trzeba wszystko zmiksować, a po odgrzaniu takiego zmiksowanego trudniej domyć garnek - także w zmywarce. Dwa, taki kawałek marchewki czy brokuła trudniej jest rozsmarować po ciele i krzesełku niż zupkę czy papkę, która wydaje się wręcz stworzona do tego (przynajmniej zdaniem mojego dziecka). No i przy sprzątaniu kawałków warzyw też jest mniej roboty, niż np. przy wycieraniu z włosów czy krzesła zupki buraczkowej.
kml - 2015-11-16, 15:31

zojanka, pogadamy jak zaczniesz podawać swojemu dziecku dania, a nie pojedyncze składniki. Po drugie dziecko karmione łyżeczkę nie ma szans rozsmarowywać papek po czymkolwiek, a jeśli mama nie jest ślepa i ma wyczucie (ilości podawanej na łyżeczce i ilości łyżeczek) to nawet nie musi zakładać śliniaka. No i po trzecie i 100 raz w tym wątku - karmienie łyżeczką nie jest równe karmieniu papkami.
mięta - 2015-11-16, 18:45

panikanka, to może ja odpowiem chyba jako jedyna "w temacie". ;) Mnie czasem też denerwuje sprzątanie, choć to dwa ruchy ręką. :P Zawsze zrzucam resztki z tacki na folię/ceratę, przecieram tackę, biorę folię/ceratę z resztkami i wytrzepuję na zewnątrz (ewentualnie zbieram i wrzucam do kompostu), potem tylko przecieram ceratę i odkładam do wyschnięcia. Dziecko w tym czasie w kojcu dla bezpieczeństwa. ;) Ja to tak sobie radzę, że po prostu kiedy tylko mogę, to zrzucam ten obowiązek na męża - np. wieczorem, kiedy on już jest po pracy to on sprząta. Ale najbardziej to mnie denerwują niesprane plamy! :P Mimo wszystko nigdy nie przychodziło mi przez myśl, by zacząć go karmić - jak czasem podaję mu zupkę w doidy to to jest po prostu sztuka, by nie pozwolić mu jej zrzucić! On jest tak silny, że nawet gdy trzymam mocno on jest w stanie mi wytrącić z ręki. Dopiero od niedawna znalazł sobie zabawę w zrzucanie - wygląda zza tacki trzymając coś w rękach, zrzuca i patrzy, do tej pory jak coś spadło to niespecjalnie. Wcierać też nic nie wciera w siebie celowo - czasem jak jest brudny i swędzi go coś... No to wiadomo. ;) Ale wszystkie takie eksperymenty wykonuje wtedy, kiedy już nie jest głodny.
W każdym razie myślę sobie, że warto trochę posprzątać, poprać i się podenerwować. ;)

hxxp://wegeblw.pl/a-jakie-jest-twoje-dziecko-przy-stole/ - a tak w ogóle widzieliście już wegedzieciakowe Gwiazdy? :D

panikanka - 2015-11-16, 18:50

zojanka, no tak ale twój dzieć mały jeszcze, Chomik w jego wieku jadł chyba 1 posiłek dziennie dopiero zaczęliśmy rozszerzanie i nie stresowałam się nic a nic ilościami jakie je, ale teraz Staś potrafi zjeść na prawdę dużo wiedzę że, że to jedzenie coraz bardziej mu potrzebne. Śliniaczki z ikei mam niewiele pomagają. Czasami jedzenie wysypuje się mojemu synowi z pieluchy jak go przewijam, ale nie takie przetrawione tylko świeżutkie i się zastanawiam którędy ono się tu chole...a dostało??? :shock:
Aha no i rzeczywiście zojanka, karmienie łyżeczką to nie papki. Ja nie przygotowuje papek.
kml, Staś je w większości to co ja, albo raczej ja jem to co on ;-) zmywarki nie mam :roll: planując swoją kuchnie myślałam, że zmywarki są nieekologiczne i jej nie chciałam, więc teraz mam tak dopasowane meble, że już nigdzie jej nie wcisnę niestety, choć teraz bym chciała..
amylee chyba nie zrozumiałam o co ci chodzi...

Aaa tak btw zastanawiam się czasem jak radzą sobie mamy które kupują dzieciom ładne nowe ciuszki. Co? Nasza garderoba cała ale to tatalnie cała w plamach! Stanisław jest fanem lumpexów podobnie jak jego mama więc mi nie szkoda, ale serce by mnie chyba bolało jak bym patrzyła na takie piękne mięciuchne ciuszeczki ze sklepu pokrywające się powoli kolorowymi plamami...

panikanka - 2015-11-16, 18:58

mięta, no wiem wiem ja zazwyczaj też mam duże pokłady cierpliwości, ale jakoś mnie dopada nerrrrw, szczególnie jak mąż kilka dni pod rząd wychodzi do pracy jak śpimy i wraca jak CHomik już ululany chrapie. Więc wszytskie gotowania, sprzątania, mycia moje, oł jeee
Ale sprzątanie 2 ruchami? no nie wiem.... Najbardziej nie znoszę jak ten dzieć całły w jedzeniu wyciągam go z fotelika z grubsza strzepnę i niosę do łazienki a pod drodze spadają z niego jakieś kawałki jedzenia na podłogę w przedpokoju i łazience i np. przejadę po nich kapciem, wsadzam do wanyy lub nad zlew a ten brudnymi girami i rękami zafajda mi pół łazienki bo chce wszytsko dotknąć. kocham to

Pani D. - 2015-11-16, 20:22

panikanka, doskonale Cię rozumiem. Też mnie wkurza ten cały syf. Mycie rąk przed jedzeniem, ubieranie fartuszkow sruszkow, zapiecie bestii w krześle,podanie jedzenia i armagedon.. U mnie z grubsza zjada z podłogi pies. Małego podnoszę,strzepuje nad krzeselkiem,sciagam sliniak,który zostawiam na tacce. Chwilę wcześniej myje płynem do okien podłogę.Po umyciu paszczy i rąk Włodek ląduje na podłodze a ja wtedy zmywam krzeselko,myje tacę,piore fartuszek i jesZcze raz w razie potrzeby myje podłogę. U mnie jest o tyle łatwiej,ze mam aneks kuchenny więc młody się bawi a ja ogarniam i go widzę. Obecnie Włodek coś już tam je i mniej się wkurzam ale jak był bałagan a on dodatkowo nie zjadł nic , to miałam ochotę kogos zabić :)
zlotooka - 2015-11-16, 20:59

panikanka, myślę, że kluczem jest to, co napisała kml - że jesteś z tym sama i wszystko na Twojej głowie. Wtedy wszystko, dosłownie wszystko wkurza.
Zosia potrafi się nadal nieźle wypaprać (i wszystko dookoła), ale ja ogarniam to tylko raz dziennie sama :-) po obiedzie, którego zazwyczaj nie rusza :-P Rano kaszkę je z ciocią, w południe zupę z ciocią, a wieczorem po kolacji małż zabiera ją do mycia, a ja ogarniam tylko kuchnię. Aha - ostatnio panna coraz częściej ładuje się nam na kolana w trakcie posiłku, łazi z jedzeniem po mieszkaniu, karmi pluszaki itd, więc sprzątanie się mnoży :roll:

A zmywarka jest generalnie bardziej ekologiczna od mycia ręcznego, na pewno mniej wody zużywa.

amylee, nie chcę znowu wszczynać tej dyskusji... ale BLW to nie to samo, a może nie tylko, samodzielne jedzenie...

mięta - 2015-11-16, 21:18

panikanka, my właśnie mamy 95% nowych, nieużywanych ciuszków... I tak, prawie wszystkie poplamione...
Mój małżonek 2x w miesiącu jest w Warszawie, poza tym pracuje w domu, więc mam troszkę lepiej, bo w razie gdybym naprawdę umierała, to zawsze może mi trochę pomóc.
A to ja tylko tak powiedziałam, że 2 ruchami, no wiadomo że więcej trzeba wykonać ruchów, ale są one proste i nie zajmują zbyt wiele czasu. ;) A jeszcze czasem jak nie chce mi się go całego myć po jedzeniu to po prostu szykuję coś, jak ja to mówię, "małobrudliwego". ;)
Ano, ja też mam brudną umywalkę non stop, ale jeszcze nie zdarzyło się, żeby mu po drodze coś wypadało, ja zawsze go rozbieram ze śliniaków przy krzesełku i niosę go na wyciągniętych rękach do łazienki. :D Latem jak jadł goły to z pampka też sporo jedzenia wyciągałam. ;)
Aj, sporo zabawy mamy z tymi dziećmi! :D

strzyga - 2015-11-16, 21:22

zlotooka napisał/a:
A zmywarka jest generalnie bardziej ekologiczna od mycia ręcznego, na pewno mniej wody zużywa

Mniej wody to na pewno, ale czy taka ekologiczna? Te kostki, te nabłyszczacze - trują środowisko o wiele bardziej niż płyny do naczyń :->

amylee - 2015-11-16, 22:12

panikanka, hym...tzn...bo pytalas o balagan, a ja tylko chcialam napominac ,ze u nas nie ma balaganu, bo karmie Pole lyzeczka/widelcem, a jak je sama, to juz tak nie rozpiernicza. Cala reszta, to dygresja :->

zlotooka, wiem, wiem, wiem :-D

kml - 2015-11-16, 22:18

mięta napisał/a:
Dziecko w tym czasie w kojcu dla bezpieczeństwa. ;)

I nie skacze na szczupaka? ;-)
Dla mnie to była największa masakra, bo moje dziecko nie dało się zamknąć w kojcu ani na 2 sekundy, a jeśli się czymś zajęło w tym czasie, to albo wychodzeniem przez okno, albo przegryzaniem kabli czy też innymi samobójczymi czynnościami :roll: Także nie raz była pora zasiąść do obiadu, a śliniak upierdzielony, krzesełko jeszcze bardziej :roll: bo po zupcr zaraz biegłyśmy na spacer, a po powrocie już była głodna i stawałam przy garach :roll:

panikanka napisał/a:
Aaa tak btw zastanawiam się czasem jak radzą sobie mamy które kupują dzieciom ładne nowe ciuszki. Co?

Iga całą wiosnę i lato jadła w pieluchach/majtach :-P Teraz już się ogarnęła mocno. Spieram od razu i nie ma plam, na drogich ciuchach to nawet nie muszę od razu.
Łącze się w bólu z powodu braku zmywarki na własne życzenie i braku możliwości jej wstawienia :(

zojanka - 2015-11-17, 00:13

kml napisał/a:
Po drugie dziecko karmione łyżeczkę nie ma szans rozsmarowywać papek po czymkolwiek, a jeśli mama nie jest ślepa i ma wyczucie (ilości podawanej na łyżeczce i ilości łyżeczek) to nawet nie musi zakładać śliniaka.

To chyba masz wyjątkowo spokojne i grzecznie siedzące dziecko, które na zawołanie otwiera buzię, po czym wszystko grzecznie połyka zamiast wypluwać/rozsmarowywać po krześle, łyżeczki się nie dopomina a jeśli już, to idealnie trafia nią do miski (chyba przyklejonej, skoro nc z niej nie ucieka) i buzi. Mój syn jest tego przeciwieństwem. Co do wyczucia ilości łyżeczek - próbowaliśmy już jedzenia na 3, 2 lądowały upaćkane gdzieś wewnątrz krzesełka, a młody i tak dopominał się tej, którą ja mam w ręku.

mięta - 2015-11-17, 12:21

kml napisał/a:
mięta napisał/a:
Dziecko w tym czasie w kojcu dla bezpieczeństwa. ;)

I nie skacze na szczupaka? ;-)
Dla mnie to była największa masakra, bo moje dziecko nie dało się zamknąć w kojcu ani na 2 sekundy, a jeśli się czymś zajęło w tym czasie, to albo wychodzeniem przez okno, albo przegryzaniem kabli czy też innymi samobójczymi czynnościami :roll: Także nie raz była pora zasiąść do obiadu, a śliniak upierdzielony, krzesełko jeszcze bardziej :roll: bo po zupcr zaraz biegłyśmy na spacer, a po powrocie już była głodna i stawałam przy garach :roll:


Jak skacze? :O Stoi sobie przy krawędzi, kica, gryzie brzegi, trochę zaczyna się wspinać ale na razie nie ma szans na wypadnięcie, aż taki sprytny nie jest. A w kojcu są kolorowe piłeczki, zabawki, książeczki i takie tam, kabli tam nie ma. :D

malina - 2015-11-17, 15:33

U nas w temacie sprzątanie nie ma problemu specjalnie bo Marianka siedzi i je,zaczyna rzucać jedzeniem jak już nie ma ochoty na więcej,większość tego co dostaje po prostu zjada :mryellow: .Gorzej jest z piciem bo jak pije z bidonu to ostatni łyk wylewa jej się z buzi,tak jakby nie wiedziała co z nim zrobić - przebieram ją jakięś 4 razy dziennie,stosy ciuchów w końcu się przydają :lol: .
A tak uwielbiam jej samodzielne jedzenie bo zajmuje jej dużo czasu i dziś na przykład zdążyłam z nią zjeść,a później zrobić zupę,cebularze i wstawić chleb (malinowo-daktylowy mus do rogalików prawie cały zjadłą ),wcześniej bez szans :-) .
U nas hitem jest dalej kiszony ogórek,polubiła pomarańcze (uwielbiam lidla za ich bio banany i pomarańcze) i pora :mryellow: .

Promyl - 2015-11-17, 19:30

malina, ta Twoja Marianna jest do schrupania !!!

U mnie jeśli chodzi o sprzątanie .. mam na etacie dwie bardzo dokładne sprzątaczki ... potem tylko mop, żeby ślinę pozmywać :




A czasem też wysiadam ... chociaż Zosia się stara bardzo ... i ogólnie zaczyna naprawdę brudzić dopiero jak nie ma już ochoty jeść ...

Promyl - 2015-11-17, 19:36

Oraz też uwielbiam samodzielne jedzenie choć czasem potem armagedon ... bo czas płynie .. dziecko szcześliwe, ja zjem i jeszcze ogarnę :P
kml - 2015-11-18, 00:16

zojanka napisał/a:

To chyba masz wyjątkowo spokojne i grzecznie siedzące dziecko, które na zawołanie otwiera buzię, po czym wszystko grzecznie połyka zamiast wypluwać/rozsmarowywać po krześle, łyżeczki się nie dopomina a jeśli już, to idealnie trafia nią do miski (chyba przyklejonej, skoro nc z niej nie ucieka) i buzi. Mój syn jest tego przeciwieństwem. Co do wyczucia ilości łyżeczek - próbowaliśmy już jedzenia na 3, 2 lądowały upaćkane gdzieś wewnątrz krzesełka, a młody i tak dopominał się tej, którą ja mam w ręku.

Moja Iga spokojna i grzeczna :lol: Ona po prostu chciała jeść i akceptowała karmienie ją łyżeczką. Nigdy nie wypluwała, bo odmawiała przyjmowania pokarmu jeśli już się najadła. A łyżeczki nie dostawała do ręki. Jak zaczęła dostawać, to się zaczął bałagan - ale to już era BLW :evil:

zojanka - 2015-11-20, 14:21

jeszcze propo BLW i papek, taka rzecz mnie zastanawia...U nas są albo zupki/papki, albo jakieś spore kawałki do wzięcia do buzi, np. kawałek marchewki czy jaglana kulka. I zastanawiam sie, jak to jest z tym krztuszeniem się - czy mogę młodemu podać drobniejsze kawałki warzyw do ręki? nie zakrztusi się tym? Mgę np. dać łyżeczką zwykłą niezmieloną zupkę, z większymi kawałkami warzyw i pływającymi ziarnami ryżu? Trochę boję się tego zakrztuszenia, niby orzechów się dzieciom nie powinno podawać w postaci niezmielonej do 3 roku życia, a przecież taki ryż jest drobniejszy...I tak na zapas - strączkowce typu fasolka czy ciecierzyca też podajecie niezmielone?
malina - 2015-11-20, 15:31

zojanka, kiedyś rozmawiałam ze znajoma neurologopedą - mowila, ze na poczatek płyn + drobne kawałki to już trudniejsza rzecz do ogarnięcia niż np .same kawałki. U nas rodzynki/borówki od początku września juz, nigdy się nie krztusila nimi.
A właśnie w temacie juz wcześniej chciałam zapytać - czy były sytuacje i ingerowalyscie wyjmując jedzenie z buzi/klepiąc? U nas nigdy nie było potrzeby, odruch wymiotny, kaszel itd. i zawsze sobie radziła sama.

zojanka - 2015-11-20, 16:33

u nas pare razy była potrzebna ingerencja przy zakrztuszeniu - właśnie klepanie w plecki, głowa w dół itd. Ale to przy cycowaniu albo płaczu, zakrztusił się mlekiem czy śliną, więc żadnego jedzenia nie trzeba było wyjmować. Ale mam w rodzinie osobę, która dość długo, nawet jako kilkuletnie dziecko, krztusiła się orzechami czy cukierkami, no i sporo się czyta żeby nie dawać dzieciom takich małych przedmiotów, w tym właśnie orzechów i rodzynek, więc bałabym się zaryzykować
Kamyk - 2015-11-20, 18:20

zojanka, moja Mala od poczatku BLW nigdy sie nie krztusila jedzeniem, za to do teraz zdarza sie jej plynami :roll:

Przy zakrztuszenie dziecko kierujemy glowa w dol ale nie klepiemy po pleckach. Tak mi mowiono I na basenie I jak ogladalam jakies filmiki pierwszej pomocy dla niemowlat.

zlotooka - 2015-11-20, 20:42

zojanka, orzechy są twarde - jeśli utknie w gardle, to kłopot. Ziarenka ryżu, drobne owoce natomiast się rozpuszczą i nigdzie nie utkną. Dzieci powyżej 6 miesiąca życia są zdolne do żucia i tę czynność powinny ćwiczyć.

Zosia krztusiła się i krztusi nadal, ale nigdy się nie zadławiła (zawsze odruch kaszlu, raz zwymiotowała). Dzieci sobie radzą lepiej, niż się spodziewamy :->

kml - 2015-11-20, 21:30

zojanka, Iga pędzlowała zupy, ryże, kasze, strączki - wszystko niezmielone, bo innego by nie tknęła. Za to orzechów czy ziaren faktycznie nie podawałam z tego powodu, o którym zlotooka pisze.
Pani D. - 2015-11-21, 21:30

Hej, mam pytanie.
Chciałam zrobić jakiś deserek dla Włodzia - myślałam o ciasteczkach na bazie papki z mleka migdałowego lub z okary. Wiem,że na ksylitol jest za mały, miodu tezcmu raczej nie podam przed roczkiem ale macie jeskies info o słodzie kukurydzianym?
Czym słodzicie ciastka dla maluchów,żeby nie mieć wyrzutów,że jedzą syf? :-)

Jakie macie spacerowe przekąski ?


Wiecie,podjarałam się bo od kilku dni Włodek zaczał jeśc i mam takiego powera,żeby mu gotować,piec i w ogóle :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

ps. a smażone, to od kiedy>>


ps.2 wieeem,że BLW jest intuicyjne. Napiszcie mi prosze po prstu, jak było u Was a ja już sobie to info przetworzę :mryellow:

malina - 2015-11-22, 01:30

Pani D., ja często do śledzenia używam zmiksowanych rossmanowych bio daktyli (są bardzo miękkie, nie trzeba ich mocy i na gładką papkę się miksują).
U nas dziś były ciasteczka - dwa dojrzałe, rozgniecione widelcem banany, płatki owsiane, trochę wiórkow koko, łyżka mąki orkiszowej i tłuszczu kokosowego, do tego rodzynki, wanilia (kawałek laski). Wymieszać - robie na oko,konsystencja taka żeby się dało lepic, piec w 180' C, na lekko złoto.
Fajne na spacer są batoniki rossmann lub hippa(to samo tylko drozsze), Mariana uwielbia. Małe, lekkie i można nawet do kieszeni wrzucić.

Veronique - 2015-11-22, 05:15

Ja z kolei, ktora nie jestem fanka gotowania i pieczenia, i ktora ponieważ lubi dobrze zjesc (je suis gourmée) marzy o posiadaniu własnego kucharza, upieklam ze dwa razy w moim życiu (za namową Leanny, pierwszej córki meza) ciasteczka owsiane bez cukru. Przepis banalny (płatki owsiane, jabłko, masło, jajka, proszek do pieczenia i domowej roboty dowolny dżem albo powidła). Wszystko sie miesza, formuje ciasteczka na koniec robi dziurke i wkłada w nia odrobinkę dżemu. A potem sie piecze ok 30 min. Danika sie w tym zakochała - ostatnio maz ja kapał, ja przynioslam im po świeżo upieczonym ciasteczku, Danika po zjedzeniu zaczęła wołać ze chce wiecej, a jak wyszłam z łazienki wstała i zaczęła sie wygramalac z wanny nerwowo wołając "am am". I tak ze 3 razy :-) a następnym razem było jeszcze "gorzej" nie chciała przestac ich jesc...
No ale nie wiem, czy używacie masła i jajek - ale mozna tez zrobic wersje weganska.
W ogole mozna kombinować ja następnym razem bede dodawać cynamon albo siemie lniane albo oba na raz...

Pani D. - 2015-11-22, 07:13

Malina i Veronique, dziękuję bardzo za inspiracje! :)
milka - 2015-11-25, 21:27

U nas ta sama baza co u maliny banany rozgniecione zmieszane z płatkami owsianymi, na dodatek z migdałami zmielonymi na proszek. Do tego co znajdzie sie pod ręka, daktyle, rodzynki, semie lniane, mak, sezam, pestki dyni itd. cynamon, olej kokosowy i bardzo często kakao. Czasem resztki jaglanki dorzucamy, tez dobre wychodzą.
zlotooka - 2015-11-26, 14:00

malina napisał/a:
U nas dziś były ciasteczka - dwa dojrzałe, rozgniecione widelcem banany, płatki owsiane, trochę wiórkow koko, łyżka mąki orkiszowej i tłuszczu kokosowego, do tego rodzynki, wanilia (kawałek laski). Wymieszać - robie na oko,konsystencja taka żeby się dało lepic, piec w 180' C, na lekko złoto.


Malina, zrobiłam, dodałam jeszcze popping z amarantusa, a do części karob. Jakie to proste, szybkie i pyszne! A tak się zawsze bałam ciastek robienia :->

Promyl - 2015-11-26, 14:12

malina, zrobię takie ciastka :)
Promyl - 2015-11-29, 20:08

Dziewczyny dzisiaj zrobiłam fajne kotlety z soczewicy .. soczewica czerwona rozgotowana troszkę z odrobiną banana, brokułem i kawalkiem avokado oraz ryżem i odrobiną oleju ryżowego... blender brokuł i awokado, banan widelcem ... wymieszać z soczewicą i ryżem, na zagęszczenie dałam troszkę mąki owsianej... piec w piekarniku takie kotleciki łyżką kładzione w wysokiej temperaturze ok 200 stopni jakieś 10-15 minut - nie za długo bo się przypieką a moja Zosia nie ma zębów :p

Baaardzo smakowały i wygodnie się trzymało ♡

Promyl - 2015-12-01, 09:52

Dziewczyny jak z pomarańczami ...kiedy podawałyście ?
malina - 2015-12-01, 13:10

Promyl, juz jakiś czas temu jak tylko na bio trafiłam. Zwykłych bym nie dała maluchowi...
zlotooka - 2015-12-04, 20:51

A ja dałam zwykłą :oops: Pierwsy raz jakoś niedawno, czyli po roku.

malina, a dlaczego nie chcesz dawać nie-bio?

Martuś - 2015-12-04, 22:59

Ja daje zwykle, już jakiś czas. Oczywiście skórkę dokładnie myje woda z płynem. Skóry cytrusów są grube i zatrzymują większość chemii
malina - 2015-12-05, 07:03

zlotooka, bo dla mnie to za duży syf. Kiedyś jedna leżała u nas kilka tygodni i w ramach eksperymentu zostawilam ja na dłużejjjj, ciagle wyglądała idealnie ]:-> . Za to bio zestawione poza lodówka zaczynają się psuć po kilku dniach (także w środku co przy zwykłych się nie dzieje, zakładam, że jakby nie było w nich chemii to jednak by się psuły od srodka) , dla mnie to mówi samo za siebie. W lidlu są na stałe (tak samo jak banany) , cena bardzo fajna - 6 zł za siatkę - w porównaniu do tej jaka płaciłam w zdrowej żywności jak synkowi kupowałam. Tym bardziej nie widzę powodu do podawania zwykłych skoro te bio są teraz tak łatwo dostępne.
W ogole dla mnie bio jedzenie to inwestycja i rodzaj dbania o zdrowie malucha, większy organizm dużo lepiej radzi sobie z usuwaniem chemii, do tego dziecko już później nigdy tak intensywnie nie rośnie, wole, żeby rosla sobie na zdrowym jedzeniu :-) .

Martuś - 2015-12-06, 17:51

hxxp://www.damianparol.com/pestycydy/ wklejam jeszcze raz, dla rownowagi ;)

Tez uwazam, ze zawsze warto dbac w miare mozliwosci o jedzenie dobrej jakosci. I to wlasnie mozliwosci sa kluczowe. 6 zl za kg to ponad 2 razy wiecej niz normalnie, 1kg u nas schodzi w 2-3 dni, bo to jedne z niewielu dostepnych owocow teraz, raz na jakis czas moge kupic bio produkty, na co dzien nie stac mnie niestety na kupowanie dla nas wszystkich eko jedzenia. Ida ma kupowane czesc osobnego bio, ale je tez coraz wiecej z rodzinnego stolu, zreszta o to chyba w blw chodzi. Mysle, ze jak sama wycisne dla siebie sok i dam jej lyka, to pestycydami nie nasiaknie ;) jw zreszta w artykule, warzywa i owoce to jest zdrowe jedzenie, eko czy nie eko, a srodki chemiczne maja swoje wady i zalety, jak wszystko

malina - 2015-12-06, 21:26

Martuś napisał/a:
6 zl za kg to ponad 2 razy wiecej niz normalnie

To normalnie 2 zł coś kosztuje kg :shock: ?
Martuś napisał/a:
ale je tez coraz wiecej z rodzinnego stolu, zreszta o to chyba w blw chodz

No pewnie.Ale 'normalne' warzywa i owoce bio można kupic niedrogo teraz,jakoś nas nie rujnuje kg marchewki za 2,5 lub max 3 zeta,ziemniaki za 2 zeta czy jabłka za 3,5 i możemy jeść wszyscy ;-) .

Martuś napisał/a:
wklejam jeszcze raz, dla rownowagi ;)

Przytacza badania w których udział brały kobiety - organizm dorosłej osoby,a organizm dziecka/niemowlaka to dwie różne bajki jak dla mnie.Nie uważam zwykłej żywności za skażoną i nie jestem fanatyczką ale zdecydowanie wolę ograniczyć chemię jaka dostaje się do organizmu moich dzieci (nawet gdy to ma być niewielka róznica).
nie chodzi mi,żeby kogoś przekonywać bo każdy karmi dziecko czym chce,zlotooka pytała więc dobrą odpowiedziałam.Dla mnie to mega ważne by tak długo jak mam na to wpływ moje dzieciaki jadły dobrą żywność,nawet kosztem jakiś tam wyrzeczeń (biorąc pod uwagę żarłoczność najstarszego dziecka,które je więcej ode mnie bywa ciężko :-> ) .

A wracając do tematu głownego u nas dziś na kolację były ziemniaki hxxp://www.jadlonomia.com/2015/01/ziemniaki-hasselback.html dla Marianki lekko posmarowany olejem koko i z tymiankiem,a później obrany ze skórki.Nie mogła przestać jesc :-) ,a wczesniej nie przepadała za ziemniakami.Są pyszne,polecam.

Martuś - 2015-12-06, 22:40

malina, tak owszem, 2,80. Bio jablka kosztuja w tym momencie w Lidlu prawie 10 zl za kg, bio ziemniaki 4,60, bio marchew - 7,50 za kg, to sa ceny kilka razy wyzsze niz konwencjonalnie uprawianych warzyw. A ile tego kilogramow tygodniowo schodzi? Na worku pol kg to moze nie sa kolosalne roznice w cenie, na kilkudzieiseciu kilogramach warzyw i owocow miesiacznie raczej znaczne. Dobrze tez wiemy, ze na marchewce, ziemniaku i jablku raczej ciezko wyzyc, zeby byc w tym spojnym to by trzebaby bylo kupowac bio znacznie wieksza game produktow, wszystkie kasze, maki, straczki, ziarna, jesli dzieci jedza to nabial. Nie chodzilo mi zreszta o przerzucanie sie cenami i tym, co kogo rujnuje, ani na rozkminianie na forum, ze chodze w rozpadajacych sie butach, podartych spodniach, internet mam za darmo i nie mam juz za bardzo na czym przyoszczedzic, szczegolnie kilku stow miesiecznie ;) tylko o to, ze nie zgadzam sie, ze normalnie uprawiane warzywa i owoce to 'syf' i karmiac Ide owocami i warzywami z warzywniaka daja jej niezdrowe jedzenie. Ale oczywiscie mozemy miec w tej kwestii rozne zdania, bywa i tak ;)
malina - 2015-12-06, 23:32

Martuś napisał/a:
tylko o to, ze nie zgadzam sie, ze normalnie uprawiane warzywa i owoce to 'syf' i karmiac Ide owocami i warzywami z warzywniaka daja jej niezdrowe jedzenie

To juz Twoja nadinterpretacja bo pierwotnie było o pomarańczach :-P
A co do reszty to rzuciłam przykładowe ceny z bio bazaru w hali O. gdzie jabłka i marchew można za 3 coś kupić :-) .
Martuś napisał/a:
zeby byc w tym spojnym to by trzebaby bylo kupowac bio znacznie wieksza game produktow, wszystkie kasze, maki, straczki, ziarna, jesli dzieci jedza to nabial

Jak dla mnie to lepiej nawet mniej niż wcale.A jogurty bio można za 1,29 kupic :-)

Martuś napisał/a:
A ile tego kilogramow tygodniowo schodzi? Na worku pol kg to moze nie sa kolosalne roznice w cenie,

Zawsze można np. owoce tylko maluchowi kupić,nie zje na raz siatki pomarańczy ;-) ale kończę już 'ot'.

Martuś - 2015-12-06, 23:37

No tak M., ja to wiem, i pisalam przeciez, ze to, co kupuje osobno dla Idy, czyli czego schodza male ilosci, to kupuje bio. Problem zaczyna sie, kiedy jemy wszystko razem, bo musialabym nam wszystkim rowniez kupowac wszystko eko, a to juz rosna koszty baardzo. Mysle, ze to jak najbardziej w temacie blw, ktore wlasnie zaklada jedzenie z rodzinnego stolu, co w roznych punktach i aspektach moze byc problematyczne, to wlasnie jedna z takich kwestii.
xexaa - 2015-12-07, 21:04

Martuś napisał/a:
Problem zaczyna sie, kiedy jemy wszystko razem, bo musialabym nam wszystkim rowniez kupowac wszystko eko, a to juz rosna koszty baardzo.

Że się tak wetnę lekko ;) U nas dokładnie w tym samym momencie skończyło się kupowanie bio warzyw. Bo o ile nie było problemem kupienie jakichś małych ilości tylko dla dziecka, o tyle kupowanie dla wszystkich, gdy dziecko zaczyna jeść z nami, przekracza już nasze możliwości. Zwłaszcza jeśli to dziecko nie zawsze zdecyduje się na zjedzenie posiłku ;)

Promyl - 2015-12-10, 09:14

Dzieki za odpowiedzi :-) pozdrawiam
mięta - 2015-12-11, 12:17

Jestem w trakcie poszukiwania przepisu na tort roczkowy... I niestety wszystko, co znajdę, w jakiś sposób mi nie odpowiada. Chciałabym, aby był wegański, bezcukrowy, zdrowy itd. Ponieważ jest taka a nie inna pora roku, odpadają różne fajne owocki do ozdoby. :( Ale wszędzie, nawet na stronie z przepisami blw, używają cukru do zrobienia biszkoptu. Czy Wy macie jakieś bezcukrowe sposoby na tort, czy jednak korzystacie z tego cukru ("wyjątkowo")? :P
A nawet jeśli przeboleję ten cukier... To jaki krem? Tutaj: hxxp://wszystkojestwglowie.blogspot.com/2015/07/weganski-tort-z-kremem-w-kilku-wersjach.html jest fajny poradnik, ale niepokoi mnie skład tej wegańskiej margaryny...
Macie jakieś sprawdzone patenty?

zlotooka - 2015-12-11, 20:33

mięta, taaaaak, ja też nad tym długo dumałam... W końcu zrobiłam tofurnik na zimno (Jadłonomii), ze słodem ryżowym zamiast cukru. I... Zosia tylko unurzała w nim palec. :lol:
Nie oszukujmy się, tort roczkowy jest dla gości :mrgreen:

A co do kremu - bardzo fajnym patentem jest krem z kaszy jaglanej, można go dosłodzić daktylami lub czymkolwiek. Gotuje się kaszę aż się rozpadnie, a potem blenduje i jak wystygnie, masz krem. Do tego wmieszać olej koko, coś smakowego, i voila (przepis bazowy też znalazłam u Jadłonomii - w przepisie na tartę z jaglanym kremem i owocami bodajże).

A jak już zrobisz ten tort, to czekam na publikację przepisu na WEGE.BLW 8-)

mięta - 2015-12-13, 21:33

Genialny pomysł! Że też wcześniej na to nie wpadłam! Kasza jaglana dobra na wszystko! <3 Zrobię z zamrożonymi przeze mnie latem truskawkami + daktyle dla słodyczy, wyjdzie?

A jak z cukrem w biszkopcie? Przepis znalazłam jeden na bezcukrowy biszkopt, ale z ksylitolem. Nie wiem, może olać to i dać ten trzcinowy, tylko 3/4 zamiast 1 szlanki?

zlotooka - 2015-12-14, 22:05

mięta, olej :-)
mięta - 2016-01-04, 11:29

Tyle gadania, tyle rozmyślań, tyle stresu... Aż w końcu zdecydowaliśmy się na takie coś: hxxp://wegeblw.pl/idealny-tort-urodzinowy-dla-dziecka/

A tak w ogóle, to moje dziecko odkąd się nauczyło mówić piękne i wyraźne "BAM" stało się Miotaczem Przysmaków i teraz gdy tylko się naje, rozrzuca wszystko dookoła z gracją mówiąc teatralnie "BAM". ;)

zlotooka - 2016-01-05, 21:27

mięta, fantastyczny tort! Chyba ukradnę patent na 2-gie urodziny :-)
Pani D. - 2016-01-05, 22:24

mięta, extra tort!

Ja już też po imprezie roczkowej,bo z przyczyn rodzinnych musiałam imprezkę wyprawic tydzień wcześniej. Poszłam na łatwiznę i zamówiłam w sugarszopie. Czekoladowo bananowy,slodzony agawą,daktylami i trochę fruktoza.glutenowy :)

Pani D. - 2016-01-05, 22:26

Taki o.
mięta - 2016-01-06, 13:59

Pani D., WOW! Nie, taki to zdecydowanie nie dla mnie... W ogóle to była moja pierwsza i ostatnia "impreza rodzinna". :P Tyle roboty, stresu, ludzi... Nieeeee, dziękuję. :D
Pani D. - 2016-01-06, 14:13

Mięta, a ile osób było u Ciebie? Ja też narazie pas z imprezami. Kolejna to będzie osiemnastka :) a dajcie spokój,wynajelam domek mad wodą,zamówiłam obiad z mojej ulubionej knajpki,tort fajny,moja mama narobiła sałatek, ciast itp. Wszystko weganskie ale takie w tradycyjnym wydaniu. A i tak nasluchasz się na koniec, że mieli wzdęcia i weganami nie zostaną.łahahah,boki zrywać.... :/ dlatego nie robiłam klasycznego wesela :)
mięta - 2016-01-06, 21:28

10 osób plus Solenizant. ;) My robiliśmy u siebie i wszystko sami robiliśmy (moja mama zrobiła tort dla dorosłych, dwa ciasta i gołąbki z pieczarkami, resztę my z mężem). Starałam się, żeby było zarówno coś "normalnego" (w sensie, że patrzysz i wiesz co to jest:P) jak i coś nietypowego - coś, czego wcześniej nie jedli. Z tych drugich to były flaczki z boczniaków, "smalec" z fasoli, kotlety z ciecierzycy i agaretki - pewnie nikt by nie wpadł, że tradycyjne "zimne nóżki" można zrobić bez niczyich nóg. Podobno atrakcją był smalec (wiem z relacji męża, my z młodym byliśmy wtedy u góry) dziadek zapewniał, że będzie żonę prosić by ode mnie przepis wzięła, siostra cioteczna mówiła, że takiego normalnego to by w życiu do ust nie wzięła a ten jest dobry, wujka sama widziałam, jak tylko co chwilę podchodził i sięgał po kolejną kromkę z tą pastą. Prawie całe 2 bochenki chleba poszły. :P A ja się tylko śmiałam do małżona, że ciekawe czy tak samo jutro będą śpiewali jak ich wszystkich porozrywa od środka, ahahaahh. :D A co tam później mówili o tej wegeimprezie to szczerze mówiąc nie wiem, możliwe, że to samo. ;)
A żeby nie było tak całkiem offtopowo to dodam, że mój roczniak zupy nie dostał, smalec miał przygotowany swój bez dodatku soli, kotlety miał smażone na kapce oleju kokosowego i w wersji wegańskiej, również bez soli, agaretkę też miał swoją - wegańską i bez soli, z groszkiem z naszego ogródka (reszta dostała z puszki). :roll: Rozważam wstawienie agaretki na wegeblw, bo to ciekawy sposób podania zupy. :D

Promyl - 2016-01-20, 10:16

Dziewczyny czy podajecie dzieciakom adzuki .... zawahałam się i myślę ...
zojanka - 2016-01-21, 09:42

ja dawałam Czarkowi w formie mini-kanapeczek z pastą z adzuki i brokułów. Dostał do tego banan na deser, więc w praktyce skończyło się na bananie z dipem brokułowo-adzukowym, chlebek oczywiście wzgardzony :D Całego ziarna bałabym się jednak podać ze względu na ryzyko podduszenia.
malina - 2016-01-21, 10:40

Promyl, ja daję już od jakiegoś czasu - do zupy,do samodzielnego jedzenia...

Ehhh,ja chwilami mam dość - Mariana nie toleruje śliniaków,zrywa po 3 sekundach o ile da sobie założyć.Po prawie każdym posiłku jest do przebrania (nie cierpi) lub do mycia,nie mówiąc o włosach bo często pod wieczór to ma aż sztywne :roll: .Jakbym była z nią sama to luz ale jak jestem z nimi sama to masakra,szczególnie jak za chwilę trzeba jechać do przedszkola czy coś.

Pani D. - 2016-01-21, 13:08

malina, a z fartuchami Ikea też sobi radzi i je ściąga? Ładnie się wysmarowala :) nic,tylko zgolic na lyso,rozebrać i do korytka :)
Promyl - 2016-01-21, 13:31

Dziękuję dziewczyny 💚 !
malina - 2016-01-21, 14:41

Pani D., szarpie i ciągnie pod brodą tak,że rzep puszcza choć najczęsciej w ogóle nie da sobie założyć i od razu wrzeszczy :roll: .
Pani D. napisał/a:
nic,tylko zgolic na lyso

Nie wiem czy w końcu tego nie zrobię ]:-> .Najgorzej,że poza domem też chce jeść sama,ostatnio byłam z kumpelami w kawiarni to nawet wodę chciała pić rączką.Łyzkę po początkowej fascynacji ma gdzieś,jedynie ratują nas tubki ale na raz zjadłaby dwie lub trzy...Muszę jej kupić wielorazowe chyba,fajne ostatnio widziałam bo piersi poza domem nie chce w ogóle.

kml - 2016-01-21, 15:19

malina, ten etap już za nami, ale doskonale Cię rozumiem :( Aż mam dreszcze na wspomnienie ;) Ja miałam to szczęście, że szybko zrobiło się ciepło i mogła jadać nago ;) Powodzenia!
Pani D. - 2016-01-22, 11:45

malina, nie chce cyca poza domem? :shock:

A może do tego fartuszka doszyj sobie, w wolnej chwili :mryellow: takie tasiemki,żeby go związać? Mój też się buntuje ale mam to gdzieś bo wiem,że jeszcze bardziej ryczy przy przebieraniu. Takie życie :)

Ja niestety ostatnio dużo lyzeczkuje bo Młody idzie do żłobka a tam blw nie za bardzo praktykowane :/

zojanka - 2016-01-22, 12:02

Malina, a te tubki wielorazowe gdzie można dostać? Nas by ratowały, bo młody jest na łyżeczki mocno obrażony, ale szukałam i stacjonarnie i w necie i nigdzie nie mogłam dostać :-/
kira - 2016-01-22, 13:42

wtracę się: tu są opisane tubki i sklepy, w których można je nabyć - hxxp://dziecisawazne.pl/filln-squeeze-saszetki-wielokrotnego-uzytku/
Kamyk - 2016-01-22, 23:53

zojanka, masz jeszcze tutaj hxxp://www.bentoshop.de/Sonstiges-Bento-Zubehoer/Little-Green-Pouch-Wiederbefuellbare-Fruchtmusbeutel-4er-Set::1292.html
+ sa duze
Ja juz dwukrotnie mialam wpadke z kupnymi, ze zawrtosc byla posuta. Na szczescie zawsze wycisakam kapke na reke. Dlatego szukalam wielorazowych. Te podlinkowane przez kire tez super.

majczi - 2016-01-23, 08:33

też mi się podobają! i mają je w smyku,fajnie. jak myślicie, od kiedy można podawać takie tubki? (nie zamierzam jeszcze rozszerzać diety, myślę że po szóstym miesiącu jakoś)
amylee - 2016-01-23, 11:00

Dobra, a czym te saszetki roznia sie od takiej gotowej np. po PokiBio?
Przeciez wystarczy mega strzykawa i rowniez beda wielokrotnego uzytku....Fill'n'squeeze ma jakis specjalny otwor, zeby to dokladnie wyczyscic?

zojanka - 2016-01-23, 11:43

Dzięki dziewczyny, z zagranicznych sklepów nie korzystam, ale Fill’n Squeeze wyglądają sensownie, chociaż dość drogo. Jak wam się to sprawdza w czyszczeniu, napełnianiu itd?

Majczi, niby po 6 miesiącu, ale u nas to kwestia tego  że młody nienawidzi łyżeczki - gdyby nie to raczej bym wielorazów nie szukała bo to jednak droga sprawa.

Amylee, ja czasem recykluje takie sklepowe - odcinam dół bo inaczej by się ich nie umyło no i nigdy nie widziałam strzykawki z takim szeroki otworem ;-) ale zawsze część mi potem tym dołem ucieka, przy wielorazie byłoby czyściej no i nie musiałabym mu tubki podtrzymywać i pilnować, żeby się nie rozwinęła.

malina - 2016-01-23, 12:16

majczi, a jakie są w smyku?
Ja kupie chyba cherubbaby, super są bo można otworzyć i wymyc dokładnie, inaczej bym się bala, że coś zostało w zakamarkach, cena też ok i nie trzeba dodatkowych rzeczy do napełniania.
A co do Twojego pytania od kiedy to Marianka od początku rozszerzania diety dostawała poza domem, tak było najwygodniej. Od pierwszego zassania wiedziała co ma robić, zawartość zniknęła w kilka sekund :lol: .

majczi - 2016-01-23, 17:30

zojanka napisał/a:
Majczi, niby po 6 miesiącu, ale u nas to kwestia tego że młody nienawidzi łyżeczki - gdyby nie to raczej bym wielorazów nie szukała bo to jednak droga sprawa.

droga jednorazowo, ale myślę że jak ktoś często kupował tubki jednorazowe to zwrócą mu się koszty.

malina, w smyku są fill'n squeeze hxxp://www.smyk.com/fill-n-squeeze-zestaw-z-saszetkami-do-karmienia-dzieci,p1116719336,swiat-niemowlaka-p ale te cherubbaby są faktycznie tańsze hxxp://cherubbaby.pl/saszetki-wielorazowe/-saszetki-na-pokarm/saszetki-na-pokarm-20-szt.
tylko tak sobie myślę po co aż po 20 sztuk pakują, skoro są wielorazowe?

malina - 2016-01-23, 21:02

majczi, ale są też po 10,za 49 zł.
zojanka - 2016-01-24, 00:40

właśnie też widzę, że cherubbaby tańsze, tylko się zastanawiam, czy młodemu by podpasowały, bo przezroczyste i dziubek na tej ostrej ściance - i czy lepiej wydać więcej na coś co już lubi, czy zaryzykować z tym tańszym :-/
Pani D. - 2016-01-25, 12:03

Help. W żłobku jutro na śniadanie jajecznica. Co mogę zrobić żeby było podobne ale weganskie? nie jestem do końca przekonana czy Smażona tofucznica będzie dobra alternatywa...
malina - 2016-01-25, 12:50

Pani D., a jak bez tłuszczu zrobisz? Nie wiem co Włodek lubi ale można dodać zioła, suszone pomidory, cebulę 'podduszona' na wodzie. Musisz dawać coś co podobnie wygląda? Ja starszej nigdy nie dawałam podobnych rzeczy, nie było problemu, to samo z młodszym teraz.
Sowa - 2016-01-25, 12:58

...i kurkumę dla koloru :) Ja bym zrobiła na łyżce oliwy jednak, ale to ja :)
zojanka - 2016-01-25, 19:23

ale czemu bez tłuszczu? dzieciom w tym wieku nie powinno się tak tłuszczów ograniczać
Pani D. - 2016-01-26, 11:49

Dziękuję za porady :* mąż zrobił wersję light,małemu smakowało. Malina,robię podobne rzeczy bo inaczej mój Włodek dobiera się do misek sąsiadów obok..
BTW niezłą dieta w tym żłobku - w pn parówki i chleb z masłem, dziś jajecznica.. Ale wielki plus za to,że są otwarci na naszą inność :) i nie podgrzewaja jedzenia w mikrofalowce

majczi - 2016-02-26, 12:56

dziewczyny, może któraś z Was ma książki "Bobas lubi wybór" i "Moje dziecko nie chce jeść" do sprzedania? chętnie kupię :)
kml - 2016-03-01, 21:44

majczi, miałam gdzies tą drugą. Szukać?
majczi - 2016-03-02, 08:52

kml, bardzo proszę! bo Bobas Lubi Wybór już mam zarezerwowany na olx, więc jak coś - nieaktualne.
szukam - 2016-03-03, 18:53

cześć:) jestem tu nowa..
trochę poczytałam wątek i postanowiłam się odezwać, poszukać wsparcia;)
Mam córkę, skończyła 4 miesiące póki co kp ale gdy będzie gotowa zaczynam rozszerzać dietę. Zastawiam się, jak się za to zabrać aby w miarę upływu czasu dostarczać jej wszystkie składniki odżywcze, których potrzebuje. Korzystałyście z jakiegoś poradnika lub porad dietetyka aaa i jeszcze jedno pytanko kiedy zaczęłyście podawać suplement z B12??

majczi - 2016-03-09, 19:56

no to oficjalnie przyłączamy się do wątku :-)

dzień przed połowicznymi urodzinami zaprosiłam Kajtusia do wspólnego stołu na pierwszy w jego życiu niemleczny posiłek. efekt bardzo pozytywny - był bardzo zainteresowany zawartością talerza, oglądał, przekładał z rączki do rączki, sięgał po nowe kawałki. a także (na co najbardziej czekałam ;-) ) zjadł kawałek brokuła, marchewkę chciał zjeść, ale była za miękka i pękła tuż nad piąstką. batat i kotlet go nie zainteresowały.

mega się cieszę, że zdecydowałam się na BLW i pierwszy kontakt z jedzeniem był takim fajnym doświadczeniem. jutro na śniadanie też coś dostanie z mojej miseczki.

malina - 2016-03-09, 21:50

majczi napisał/a:
no to oficjalnie przyłączamy się do wątku :-)

Aaaa,jak to :shock: ?Przecież Guziczek dopiero się urodził :-P .
Gratuluje i życzę wspaniałej przygody :-) .

U nas jedzenie wygląda tak (plus zbliżenie ]:-> ).

Sowa - 2016-03-09, 21:52

majczi, fantastycznie :)
kml - 2016-03-10, 21:52

majczi napisał/a:
kml, bardzo proszę! bo Bobas Lubi Wybór już mam zarezerwowany na olx, więc jak coś - nieaktualne.

Napisałam pw :)

malina, wygląda znajomo :mrgreen:

majczi - 2016-03-15, 18:56

cześć :-) u nas w sumie nie ma wielu zmian w kwestii rozszerzania diety, Kajtuś próbuje różnych smaków, ale brak w tym regularności, zależy co jemy. na pewno nie można tego nazwać jedzeniem, bardziej podjadaniem z naszego talerza. kupiliśmy już krzesełko antilop, ale jeszcze nie siedzi w nim stabilnie, więc czekamy.

próbował już: jabłka, marchwi, brokułów (te chyba najczęściej), papryki, ogórka, gruszki, chlebków naan domowego wypieku, hummusu, makaronu razowego, owsianki. większość warzyw ciumka sobie na surowo.

dziś oblizywał marchewki z soczewicowego hummusu (mniam) :-)

Veronique - 2016-03-15, 19:48

To jest wlasnie świetne w BLW ze nie wymienia sie ilości jakie dzidzius je a produkty! Pamietam jak pielegniarka na kontrolnej wizycie zapytała czy Danika je stałe pokarmy, miała wtedy niecałe 7 misiecy a ja jej wymieniłam z 15 albo wiecej rodzajów warzyw ktore próbowała, wiele owocow nie wspominając o kaszach, owsiankach itd...patrzyła nanie z niedowierzaniem.
A tak w ogole to moja prawie dwulatka (23 miesiace) je widelcem, łyżka jak pro. Zaczyna powoli posługiwać sie tez nożem. Czesto nie zakładam sliniaka, bo albo sobie tego nie życzy (i ma racje bo sie nie brudzi nawet jedząc spagetti pomodoro) albo sama tego nie robie bo wiem ze sie nie ubrudzi.
Polecam od razu kłaść łyżkę obok dziecka, niech wie ze to jego i ze w każdej chwili moze próbować jej użyć. Danika potrafiła zjesc kasze łyżka w wieku ok 10 miesiecy.

milka - 2016-03-15, 20:25

majczi gratuluje wyboru :)
veronique twoja wypowiedz przypomniała mni największe obawy życzliwych ludzi wokół, ze dziecko na blw nigdy nie będzie używało sztućców :) wspomnienia mi sie włączają, a tu juz niedługo i my będziemy sie na nowo bawić :)

kml - 2016-03-15, 23:02

A moja artystka dalej bawi się jedzeniem. Aktualnie zabawy nie polegają już na wysmarowaniu się nim, tylko np. kotleta zostawia na talerzu, paski papryki układa na stole wokół talerza, a ziemniaki układa obok. I tak oto ma słoneczko i chmurkę 8-) Używanie sztućców męczy ją, woli jeść rękoma, choć zawsze próbuje sztućcami i zawsze, ale to zawsze jest brudna. Zwykle jest to związane z tym, że nie uznaje jedzenia na siedząco, a nawet przy stole. Zaczynam wierzyć, że bieganie z jedzeniem za dziećmi po domu nie jest związane z wpychaniem im jedzenia, a ich wiercipięctwem ;) Moja często sama się dopomina o przyniesienie talerza w inne miejsce, tak z 10 razy podczas posiłku.
Veronique - 2016-03-16, 12:03

milka

Tez zdarzyło mi sie słyszeć od dwoch koleżanek, ktore karmiły łyżeczka od początku, "no jak to? Nie uczysz jej jesc sztuccami?!", nie bardzo rozumiałam ich pytanie, bo łyżkę Dani miała zawsze w zasięgu ręki, ale najwyraźniej dla nich nauka jedzenia łyżka to bierne karmienie przez doroslego.
Teraz wyglada to tak ze jedna karmi dalej swojego prawie trzylatka łyżka (np tak podaje mu zupę) a druga ściga z łyżka swojego dwulatka (nie pije do Ciebie kml)Owszem temperament dziecka ma duże znaczenie ale tez nastawienie dziecka ogólnie do posiłków od tego pierwszego kęsa rownież. W BLW tez o to głownie chodzi (i w ogole chyba w jedzeniu) z jakim nastawieniem siadamy do stołu, po to by sie najeść? Nauczyć samodzielnie jesc? Celebrować posiłki? Pozwolic na zmysłowe doznania?

majczi - 2016-03-21, 09:22

Kajtek rozwija się w błyskawicznym tempie, ostatnio opanował umiejętność plucia i uderzania przedmiotami o blat stołu. nasze posiłki trwają więc kilka minut, bo mimo że dobrze radzi sobie z łyżeczką (nałożoną trafia sam do buzi), to i tak zaraz wszystko wypluwa i wyrzuca z miseczki. to się tyczy jaglanki/owsianki, natomiast jeśli chodzi o kawałki warzyw to te pociumka, ale ostatecznie i tak rozgniata. w dodatku szybko się nudzi i po chwili przy stole często już zaczyna jęczeć i wyrywać się. taaak, wiem że to normalne, ale... :lol: chyba jak każda matka miałam cichą nadzieję, że moje dziecko okaże się cudownym wyjątkiem i będzie ze smakiem pałaszowało przygotowane posiłki ;-) staram się luźno do tego podchodzić, widzę że rzadko kiedy faktycznie coś zje (tj. niechcący połknie :D ), ale trochę to zaważyło na regularności posiłków, przyznam że czasami odpuszczam i Kajtuś dostaje np. tylko śniadanie... jak to u Was było? podawałyście wszystkie posiłki?
czasami myślę, że może to całe BLW nie jest dla mnie, ale z drugiej strony łyżeczką karmić nie chcę, zresztą tak jak pisałam - potrafi sam nią trafić do buzi, więc po co... ehh, rozterki młodej matki :mryellow:

Veronique - 2016-03-21, 12:18

majczi,

Moim zdaniem Twój synek super sie odnajduje w BLW jak na 6 miesięcznego malca, interesuje sie jedzeniem - wkłada do buzi - a to ze wypluwa to całkiem normalne.
BLW wymaga innego spojrzenia na kwestie jedzenia, jesli Twój cel jest taki by dziecko sie najadlo stałym pokarmem w wieku 6 miesiecy to faktycznie BLW nie jest dla Was. Jesli wyjdziesz z założenia ze najważniejszym pokarmem dla synka w pierwszym roku jego zycia jest mleko a stałe posiłki to dodatki to wtedy to ma duże rokowania na powodzenie :-)
Pisze to jako mama prawie dwulatki ktora była/jest na BLW. BLW wymaga sporego poświęcenia od mamy w sensie bycia dostępna z piersia by zaspokoić głód malucha. To moze byc ograniczające. Ale ja bym tego nie zamieniła na żadne papki i karmienie łyżka. Kolejne młode tez bedzie jadło samo.
A Twój Kajtek, 6 miesiecy - sam łyżka trafia do buzi! Wow! Szacun dla malucha, nie każdy to potrafi, w nim jest potencjał!

Veronique - 2016-03-21, 12:26

A co do ilości posiłków to najpierw przez 2-3 tygodnie mieliśmy jeden wspólny posiłek (najcześciej lunch), potem dodałam kolacje a potem dosc szybko śniadanie. W wieku 7-8 mcy miała 3 stałe posiłki w ciagu dnia plus morze mleka.
Przez stałe posiłki rozumiem fakt, ze siedziała ze mna/nami przy stole i miała do dyspozycji swoją porcje. Czasem porcja np na śniadanie to był jakis owoc tylko. Ale siedziała i miała.
Moim zdaniem regularność posiłków jest wazna, choć to morze pracy przed i po dla tych kilku chwil zabawy z jedzeniem ale nie żałuje. Moja dwulatka je wszystko i wszędzie. Ostatnio jedna pani sie zachwycala jak pięknie jadła w restauracji penne pomidoro bez sliniaka, nie brudzac stołu ani podłogi. Jestem z niej dumna!

majczi - 2016-03-21, 17:20

Veronique, dzięki za posta. oczywiście nie jest moim celem żeby Kajtek najadał się jedzeniem, które dla niego przygotowuję, karmię go piersią na żądanie, więc wiem, że niczego mu nie brakuje. także w tym temacie jestem zupełnie wyluzowana.
bardziej chodziło mi o częsty brak zainteresowania posiłkiem, wyrywanie się i szlochanie już po kilku minutach przy stole. no ale nie zawsze tak jest, więc sama już widzę, że przesadzam. dziś np. na obiad zjadł połowę pieroga ruskiego (rączkami), był nim bardzo zainteresowany, ładnie trafiał do buźki. a jutro może być tak, że wszystko rozgniecie jak tylko zauważy. ale tak jak piszesz - "morze pracy przed i po dla tych kilku chwil zabawy z jedzeniem" :-D
inna sprawa, że widzę że chętniej próbuje jedzenia z dorosłego talerza, najczęściej z dodatkiem soli :oops: staram się ją ograniczyć i wykluczyć, ale to niełatwe. jak gotuję osobno dla Kajtusia to oczywiście nie solę.

Veronique - 2016-03-22, 13:22

Wlasnie mi przypomniałas ze ja w sumie gotowałam i teraz tym bardziej dla wszystkich to samo.
Nie stosowałam soli (teraz odrobinkę) i jakos przetrwalismy a teraz sie odzwyczailismy. I wszystko w knajpach i restauracjach jest za słone dla nas ;-)
Jedliśmy najcześciej proste potrawy, nie smażone (ale to dla nas przeciez tez nie jest najzdrowsze), duzo parowanego, pieczonego, duszonego zarcia...
Dzieki temu córka nie musiała sie przechodzić fazy ze chce to co my bo zawsze było to samo.
Jak woli siedzieć na kolanie i wygrzebywac z talerza Twojego i Tobie to odpowiada to czemu nie.
Ja pamietam ze jak D miała 6,5 miesiaca kupiliśmy antylope bo po każdym posiłku wyglądałem tak jakbym sama dopiero zaczynała przygode z jedzeniem.
Dla niej tez było ok siedzieć w antylopie.
Nic na sile i nic na szybko. Za tydzien, ba moze nawet za kilka dni moze
Mu sie odmienić. My mieliśmy fazy dluuugich posiedzeń przy stole, ekspresowych, duzo zabaw, mniej zabaw, duzo jedzenia, mniej jedzenia, uwielbianie czegoś - niechęć do tego samego...
Na poczatek mu serwuj moze głownie duże kawałki np parowanych warzyw albo kostki z kaszy jaglanej zeby mógł chwytać i sie nie denerwować?

zlotooka - 2016-03-23, 22:46

majczi, oj tak, miałam dużo podobnych rozterek! Dosyć długo to u nas trwało... Zosia najadała się głównie piersią myślę że do roczku mniej więcej. Właściwie dopiero jak zaczęłam regularnie na dłużej znikać z pola widzenia (czyt. wróciłam do pracy), zaczęła się najadać czym innym. A pałaszuje wszystko w ilościach sporych dopiero z jakiś miesiąc-dwa. Cierpliwości :-P

Przyznam, że miałam dużo wątpliwości, bo kierowały mną świetlane wizje, jak to "nie wychowam niejadka" i moje dziecko będzie od razu wszystko wcinać ze smakiem. Dlatego dobrze pisze Veronique - warto cały czas pamiętać, jaki cel Ci przyświeca. Długie kp, wolność dziecka w sferze jedzenia (w sensie niezmuszanie) - BLW jest właściwą ścieżką.

Ostatnio znajoma mnie spytała ze zdzwieniem, czy nie "dokarmiam" Zosi łyżeczką (po tym, jak skończyła jeść zupę w połowie miski. Jadła sama, dodam). Taka byłam zadowolona, że mogę powiedzieć "nie, je ile chce", że nie mam na głowie jeszcze takiego problemu - czy moje dziecko się najadło? Widzę sama, że BLW naprawdę buduje fajne zaufanie do dziecka.

Veronique - 2016-03-24, 21:01

To fakt, buduje zaufanie ale ja sie łapie niestety na tym, ze od jakiegos czasu jak skończy jesc (choć nigdy nie wiadomo kiedy u niej posiłek jest skończony, czy to nie jest np 10 minutowa przerwa na zabawę). Pytam czy chce jeszcze troche i proponuje jej sama trzymając łyżkę. Nie znoszę tego a łapie sie na tym, Danika w 90% ochoczo przytakuje i zjada jeszcze tak 2-3 łyżeczki. Ale tak na prawde po co to robie nie wiem....przeciez ona sama wie najlepiej czy jest jeszcze głodna czy nie, i jesli jest to przeciez zje sama (jak cały posiłek)
Zaczynam chyba myślec ze chciałabym zeby sie porzadnie najadala sama to wtedy nie bedzie myślec o piersi. Obawiam sie ze sama zje tyle zeby sobie zostawić mała rezerwę na mleko. A ja powolutku zaczynam myślec ze fajnie byłoby sie odstawic.
Przeciez BLW z definicji to jest ze dziecko samo steruje odstawianiem...w sumie to chyba moje rozterki sa irracjonalne i musze po prostu zaprzestać tego proponowania (nie ma klimatu ze za kogoś jemy, albo ze jeszcze jedna i jeszcze jedna, po prostu pytam: chesz jeszcze?
I ona mowi tak i chce by jej podać. Ale jakby chciała na prawde to wierze ze sama by wziela...
Eh.
Od jutra koniec z tym!

majczi - 2016-03-25, 19:08

fajnie o tym BLW piszecie dziewczyny z perspektywy mam starszych maluchów. oprócz forum, jestem jeszcze równolegle z lekturą Bobas Lubi Wybór i Moje dziecko nie chce jeść i cały czas jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że dobrze robię. tak naprawdę to nie widzę innej opcji.
wprowadziłam regularne posiłki, przestałam się tak spinać z przygotowywaniem jakiś wymyślnych potraw dla dziecia (myślę, że na to jeszcze mamy czas) i za sugestią Veronique czasami posiłek stanowi tylko owoc lub kawałki warzyw (albo owoce i warzywa do wyboru na jednym talerzyku - bo czemu nie ;-) ). stawiam na różnorodność, ale w prostocie. aczkolwiek próbuje też tego co jemy my - dziś penne z pesto z jarmużu, Kajtuś dostał swoją niesłoną i mniej czosnkową porcję.

a powiedzcie proszę, używałyście może Doidy cup? byłam dziś w dwóch sklepach z art. dziecięcymi i nie mieli tego kubka (sprzedawczynie w ogóle nie wiedziały o co chodzi), a czytałam że jest fajny. sprawdzał się u Was? my do tej pory nie podawaliśmy żadnych napojów.

zlotooka - 2016-03-28, 23:16

majczi, my mamy ten kubeczek (z internetu :-> ), Zosia nadal lubi z niego pić :-)
majczi - 2016-04-02, 21:46

zlotooka, super, mam nadzieję, że Kajtuś też się z nim polubi, zamówiłam dziś przez allegro.

od paru dni sadzamy Kajtka w krzesłku (antillop), ale szczerze mówiąc mam wątpliwości czy nie za wcześnie się na to zdecydowaliśmy, gdyż K. nie siada jeszcze samodzielnie :oops: . jak posadzę go w krzesełku to czasami pochyla się do przodu - czasem z powrotem się oprze o oparcie, a czasem nie. no i nie wiem, bo niby obserwuję go cały czas, ale może powinnismy poczekać z tym...
no tak czy inaczej je chętnie i podoba mu się w krzesełku, a obserwowanie go jak świetnie radzi sobie z jedzeniem jest dla mnie fascynujące.

majczi - 2016-04-05, 11:34

dziewczyny mam pytanie (ciągle pytania :-> ). czy zupy takie typowo na modłę polską lepiej zmiksować na krem, czy podać w całości? gotuję właśnie ogórkową (bulion, starta włoszczyzna i ogórki, ziemniaki w kostkę), chciałabym dziś podać Kajtusiowi, instynkt mi podpowiada żeby to zmiksować, ale z drugiej strony nie chcę żeby później wybrzydzał jak w zupie będzie coś pływać :-/
panikanka - 2016-04-05, 15:03

majczi, kawałki warzyw z zupy będą łatwe do uchwycenia, z kolei jak zupa będzie zmiksowana to będzie łatwiej wypić z kubeczka, więc obie opcje są dobre, próbujcie;-)

w kwestii kubeczka widzę że już zamówiłaś, ale ja tylko powiem, że doidy dla mnie przereklamowane, podobnie jak wszelka zastawa stołowa dla dzieci. Na samym początku używaliśmy zestawu naczyń z ikea, ale szybko wywaliłam go w kąt, bo jakoś plastik mnie odrzuca, do tej pory nie mogę zrozumieć dlaczego właściwie dzieci mają jeść z plastiku? jeszcze plastikowe kubki czy talerze sprawdzą się na samy początku jak dzieć wszystko strąca zrzuca ale sztućce?

zojanka - 2016-04-05, 23:01

majczi, my na tym etapie wszystkie zupy miksowaliśmy, ale to zależy jak młody radzi sobie z gryzieniem, żuciem itd. No i jak ktoś tutaj pisał, łatwiej dziecku jest połknąć zupę krem nisz mieszankę zupa+coś stałego, bo wtedy łatwiej się zakrztusić. Plus warto wziąć pod uwagę, że przy takim małych dzieciach trzeba uważać z solą w diecie - kiszone ogórki sporo jej zawierają, no chyba że to zupa ze świeżych ogórków.

Panikanka, mój dzieć do tej pory wszystko strąca :D chociaż on tylko częściowo je BLW, zwłaszcza odkąd babcia przejęła część karmień, a mąż uznał to za czystsze i skuteczniejsze niż BLW :-/ Więc po prostu szkoda talerzy, zwłaszcza że przy takim rozbiciu ciężko wszystko znaleźć i wymieść, a dziecko tylko czeka na to żeby znaleźć jakiś ukryty kawałek niebezpiecznego szkła ]:-> Co do sztućców, chyba chodzi o to, że plastikowe są mniej ostre, a dzieci raz włożą widelec do buzi, raz do oka...my łyżeczki dajemy normalnie metalowe, ale widelce do ręki tylko plastikowe, bo bezpieczniejsze. Pewnie lepsze i zdrowsze byłyby bambusowe czy drewniane, no ale jak się nie ma, co się lubi... ;-)

kml - 2016-04-07, 10:02

majczi, ja nie miksowałam od początku. Jak już umiała chwytać wybierała grubszą treść rączkami, resztę wypijała z kubeczka bądź miski.

panikanka, jakbyś miała demolatora, to te byś używała plastiku ;) Chociaż sztućców też nie ogarniam, szczególnie widelców.

milka - 2016-04-08, 15:19

majczi u nas doidy cup sie nie sprawdził, Malou pila ze szklanek. Jedliśmy na ziemi także nie było zrzucania.
Przeszukujac komputer, właśnie znalazłam zdjęcie i myśle sobie, trzeba na wegedzieciaka wrzucić. Przestraszyć sie można :) Malou 9 miesięcy, jak te dzieci szybko rosną..

Veronique - 2016-04-08, 15:50

zojanka napisał/a:
majczi
a dzieci raz włożą widelec do buzi, raz do oka...



Ciekawa konkluzja. Ciekawa jestem ktore z dzieciaków na BLW tak zrobilo. Moja córka ma do czynienia z widelcem od zawsze i nożem od jakiegos czasu i nic nie wskazuje na to ze chciałaby włożyć go sobie do oka. No moze gdybym ja takie rzeczy robiła...:-)

Kamyk - 2016-04-08, 20:35

U nas tez stalowe sztucce. Dzieciece by latwiej bylo operowac, ale juz od dawna stalowe. Mloda nidgy nie miala zapedow samobojczych :lol:
Choc jak 8 miesieczniaka zobaczyla moja tesciowa z doroslym widelcem myslalam, ze zejdzie na zawal serca.

Paulis - 2016-04-08, 20:59

No i u nas też stalowe sztućce już od dawna. Nigdy nie widziałam nawet próby włożenia ich do oka podobnie, jak u Natki i Daniki :-) . Co ciekawe ma tak samo z kredkami, od dawna używa zwykłych kredek ołówkowych i choć otoczenie bywa przerażone to Leo bardzo sprawnie je trzyma i operuje :-) . Tak się właśnie zaczęłam nad tym zastanawiać na ile BLW może też wpływać na inne umiejętności, bo wiadomo, ze dziecko ćwiczy wtedy m.in. koordynację ręką-oko.
Veronique - 2016-04-08, 21:07

Oo tak, Dani tez kredki trzyma profesjonalnie. Ołowkowych używamy odkąd miała rok? Chwyt szczypcowy opanowany do perfekcji. Ja osobiście uważam ze BLW miało niebagatelny na to wpływ :-)
I moja babcia tez mowila zeby lepiej jej ten widelec zabrać jak była niemowlakiem...

kml - 2016-04-08, 21:31

Nawet moja zabijaka używa bezszkodowo widelca i noża ostatnio, chociaż chce go wkładać do buzi, co mnie mniej już cieszy ;)

A o co chodzi z kredkami? Dlaczego ołówkowych nie powinno się? Czasem lubię żyć w nieświadomości ;)

Veronique - 2016-04-08, 22:15

A jeszcze a propo BLW i dzieci po okresie niemowlęcym, dla tych ktorzy np twierdza ze dziecko nauczy sie jesc tylko rekami. Gdy podaje mojej niespełna dwulatce posiłek i zapomnę albo nie zdążę jeszcze podać sztućców słyszę: "a widelec?" albo "prosze łyżkę". Sama z siebie. I ona sama wybiera co woli jesc widelcem a co łyżka a do czego potrzebny jej nóż.
Veronique - 2016-04-08, 22:21

kml napisał/a:


A o co chodzi z kredkami? Dlaczego ołówkowych nie powinno się? Czasem lubię żyć w nieświadomości ;)


A o cos chodzi? Moze o to ze trudniej chwycić takie wąskie? A moze ze przebija oko i mózg od razu ;-) My sie nigdy nie zastanawialiśmy i kupiliśmy zwykle kredki. Raz namówiłam meza zebysmy kupili jakieś drogie megawypasione, nietoksyczne, grubsze... itd jak miała ok 10 miesiecy. Ale gdy zauważyliśmy ze u moich rodzicow posługuje sie normalnie normalnymi, cienkimi to juz nie inwestujemy w takie cuda.

zojanka - 2016-04-09, 02:09

Veronique napisał/a:
Ciekawa konkluzja. Ciekawa jestem ktore z dzieciaków na BLW tak zrobilo. Moja córka ma do czynienia z widelcem od zawsze i nożem od jakiegos czasu i nic nie wskazuje na to ze chciałaby włożyć go sobie do oka. No moze gdybym ja takie rzeczy robiła...:-)

Moje ;p na szczęście z łyżeczką, nie z widelcem, skończyło się na płaczu, ale że dziecko me lubi naginać rzeczywistość ("jak to nie da się jeść oczami? a właśnie że się da!") to za jakiś czas mieliśmy powtórkę. Ostatnio już tego nie próbuje, więc chyba załapał, ew. nie ma czasu ponownie sprawdzać, bo rzadziej je BLW. I nie, nikt z nas nie wkłada sztućców do oka, palców do kontaktu też nie, podobnie jak nie wkładamy do buzi kredek i kartek papieru ;p

majczi - 2016-04-09, 21:43

zojanka napisał/a:
Plus warto wziąć pod uwagę, że przy takim małych dzieciach trzeba uważać z solą w diecie - kiszone ogórki sporo jej zawierają, no chyba że to zupa ze świeżych ogórków.

z kiszonych. Kajtek dostaje też słone produkty do próbowania, oprócz ogórków kiszonych jeszcze smakował oliwki, kapary, chleb naan (też jest słony)... przestałam zupełnie solić jedzenie podczas gotowania (my dosalamy na talerzu), więc wydaje mi się, że nic mu się nie stanie od spróbowania (bo przecież to co zje to śladowe ilości) słonego jedzenia. chcę żeby próbował jak najwięcej różnorodnych rzeczy, ale wiem że temat soli jest mocno kontrowersyjny, więc oczywiście nie namawiam nikogo do podawania takich produktów :roll:

tu Kajti z pszenno-ryżowym naleśnikiem: (sorry za jakość)

panikanka - 2016-04-09, 21:59

milka, no rozkosz jedzenia po prostu :-D :-D
Veronique napisał/a:
Ciekawa konkluzja. Ciekawa jestem ktore z dzieciaków na BLW tak zrobilo. Moja córka ma do czynienia z widelcem od zawsze i nożem od jakiegos czasu i nic nie wskazuje na to ze chciałaby włożyć go sobie do oka. No moze gdybym ja takie rzeczy robiła...:-)
Mam podobne odczucia. Zawsze mnie zastanawia to jak szeroko jest rozpowszechnione w społeczeństwie przekonanie o braku instynktu samozachowawczego u dzieci. Jak idzie w kierunku schodów to na pewno po to żeby się z nich rzucić, jak bierze do ręki widelec to na pewno, żeby wsadzić sobie w oko, jak nóż to po to, żeby sobie odkroić rękę :-P ]:-> No wiadomo, że trzeba być ostrożnym, ale jak już dziecko przestaje bezładnie wymachiwać łapami i załapie, że teraz jemy i staramy się trafić tym co leży na tacce albo widelcu do buzi to już jest mała szansa trafienia w oko i sztućce nawet te dorosłe są ok.
Kamyk napisał/a:
Choc jak 8 miesieczniaka zobaczyla moja tesciowa z doroslym widelcem myslalam, ze zejdzie na zawal serca.
moja teściowa ma to do dzisiaj i u niej Chomik je tylko łyżkami, mi to ryba, bo u niej je rzadko. Za to widok noża w ręku dziecka (takiego do smarowania chleba, nie jakiejś siekiery) to już całkiem zawał z ostrymi powikłaniami wielonarządowymi ]:-> :mrgreen: choć nóż tępy jak przysłowiowa d..a, Staś czasem chwyci ze stołu i stara się posmarować chleb, czasem chce coś kroić, absolutnie mu nie zabraniam
Veronique napisał/a:
A moze ze przebija oko i mózg od razu
:-) się uśmiałam :-D
amylee - 2016-04-10, 09:09

W kwestii DOIDY, u nas tylko na poczatku (4/6msc zyvia) dawal rade, pozniej juz nie.

Widelcem je od dawna i nigdy nie probowala wsadzic go nigdzie indziej, niz do swoivh lub naszych ust.

Kredkami bazgra tez juz od jakiegos czasu....A w ogole dlaczego mialoby byc problemem gryzienie ich?! :shock: chceszba lepiej, ze pociucka chwile olowkowe, niz rozgryzie inne... :->
Ps. Kredkami maluje i je sama sztuccami, mimo, ze to blw u nas bylo od wielkiego dzwonu ;-) szybko chciala byc samodzielna

Veronique - 2016-04-10, 10:58

zojanka napisał/a:
Veronique napisał/a:
Ciekawa konkluzja. Ciekawa jestem ktore z dzieciaków na BLW tak zrobilo. Moja córka ma do czynienia z widelcem od zawsze i nożem od jakiegos czasu i nic nie wskazuje na to ze chciałaby włożyć go sobie do oka. No moze gdybym ja takie rzeczy robiła...:-)

Moje ;p


Ale Twoje zdaje sie nie jest na BLW?

Veronique - 2016-04-10, 11:03

panikanka,

u nas tez tepy noz rzadzi, smarowanie chleba, proby krojenia...a ostrych sie nie tyka bo powiedzialam jej, ze to ostre i...kłuje...(jej osobiste slowo na wszystko co straszne, bolesne, zbyt gilgoczace, wzbudzajace negatywne uczucia, kluc moze las iglasty widziany zza szyby samochodu, pazur kota, znalezione ptasie piorko, zbyt intensywne gilgotki...itd :-) )

zojanka - 2016-04-10, 20:27

panikanka napisał/a:

Mam podobne odczucia. Zawsze mnie zastanawia to jak szeroko jest rozpowszechnione w społeczeństwie przekonanie o braku instynktu samozachowawczego u dzieci. Jak idzie w kierunku schodów to na pewno po to żeby się z nich rzucić

a testowałaś? :D Mi kiedyś młody zaczął uciekać na klatkę schodową przy okazji wychodzenia z praniem, więc za którymś razem przetestowaliśmy - a może przestraszy się że tak wysoko i zatrzyma? Gdzie tam, próbował zraczkować przodem, oczywiście był wtedy podtrzymywany przez tatę więc spaść nie zdążył. Było jeszcze kilka prób, każdorazowo komentowanych jak to "nie wolno" i jakie by sobie zrobił "aua", ale niespecjalnie się przejął ;-) Na korytarzu są inne mieszkania, wycieraczki itp., ale jednak schody zawsze są ciekawsze ;> Obecnie mieszkamy praktycznie na szczycie schodów i jak tylko się trochę bardziej odgruzujemy z bagażami, chcemy tam założyć bramkę.

zojanka - 2016-04-10, 20:29

Veronique napisał/a:
zojanka napisał/a:
Veronique napisał/a:
Ciekawa konkluzja. Ciekawa jestem ktore z dzieciaków na BLW tak zrobilo. Moja córka ma do czynienia z widelcem od zawsze i nożem od jakiegos czasu i nic nie wskazuje na to ze chciałaby włożyć go sobie do oka. No moze gdybym ja takie rzeczy robiła...:-)

Moje ;p


Ale Twoje zdaje sie nie jest na BLW?


jest na karmieniu mieszanym, w zależności od tego, kto karmi

kml - 2016-04-10, 22:44

panikanka napisał/a:
Zawsze mnie zastanawia to jak szeroko jest rozpowszechnione w społeczeństwie przekonanie o braku instynktu samozachowawczego u dzieci.

Może mają doświadczenia z małymi kamikaze? ]:->
Moja Iga w skali 1-10 jest szalona na jakieś 5. Ona do tej pory próbuje wsadzić palec do ognia :shock: Stoi przed kuchenką i mówi, ze nie wolno bo gorące, będzie bolało, po czym jak udaje, ze się odwracam wyciąga rękę w stronę palnika! Ją to zwyczajnie kręci :-/ Takze nie ufam :-P

panikanka - 2016-04-11, 14:23

zojanka napisał/a:
a testowałaś?
tak wiele razy, Chomik żyje :-D
kml napisał/a:
Może mają doświadczenia z małymi kamikaze?
kml, wyjątek tylko potwierdza regułę :mrgreen: No dobra, nie kłucę się, może tylko Chomik taki zachowawczy, choć jednocześnie superodważny :-D
kml - 2016-04-11, 18:56

panikanka napisał/a:
kml, wyjątek tylko potwierdza regułę :mrgreen: No dobra, nie kłucę się, może tylko Chomik taki zachowawczy, choć jednocześnie superodważny :-D

Iga nie jest odważna. Boi się wielu rzeczy - np. pochlapać się wodą, upadków (okres nauki chodzenia minął nam bezupadkowo właściwie, bo się pilnowała). Ciepłego się boi, ale ją kusi... diabeł czy inny stwór :mrgreen:

Kamyk - 2016-04-11, 19:06

majczi, ja Mlodej osobno nie gotowalam, wiec od poczatku jadla z sola. Ja sole niewiele, ale jednak wszystko dostawala posolone. Taka diete radzila nam tez moja homeopatka, wiec czulam sie rozgrzeszona :lol: Mloda ma sie dobrze, ale ona ogolnie niewiele je. wiec tak jak I Ty nie namawiam nikogo na solna diete.
panikanka - 2016-04-12, 14:46

Kamyk napisał/a:
Mloda ma sie dobrze, ale ona ogólnie niewiele je. wiec tak jak I Ty nie namawiam nikogo na solna diete.

majczi, Kamyk z tego co wiem sól w diecie dzieci ogranicza się głównie z powodu kształtowania prawidłowych nawyków żywieniowych co ma później znaczenie w prewencji chorób sercowo-naczyniowych (żeby dzieciaki później jako osoby dorosłe soliły mniej). Więc to ma działanie w dłuższej perspektywie, a nie że teraz zaraz coś się dziecku stanie. Nie żebym się jakoś czepiała bo sama uważam, że podanie dziecku od czasu do czasu np. kiszonek nie zepsuje smaku.

Kamyk - 2016-04-12, 17:40

panikanka, sa tez poglady, ze to zle wplywa na nerki itd itp.

Mozna jednak znalezc tez zupelnie druga strone, jak sol pomaga w utrzymaniu rownowagi jonowej, jak pomaga zachowac wlasciwe nawodnienie, jak przeciwdziala pasozytom...

Tak jak w wielu aspektach trzeba znalezc swoja droge. Ja nigdy nie ograniczalam soli, a w 90% przypadkow potrawy poza domem sa dla mnie przesolone, czasami do punktu, ze nie jestem ich w stanie zjesc. Przy badaniach mam zawsze sod na granicy dolnej normy.

Natalki spozyciem sodu, czy nawykami zywieniowymi sie nie martwie, bo ona nie je :lol: To dziecko zyje malinami I miodkiem :mryellow: Wiec to, ze ma dostep do solonych potraw od poczatku jej przygody z jedzeniem niewiele tu zmienia.

Paulis - 2016-04-12, 18:00

Kamyk napisał/a:

Natalki spozyciem sodu, czy nawykami zywieniowymi sie nie martwie, bo ona nie je To dziecko zyje malinami I miodkiem Wiec to, ze ma dostep do solonych potraw od poczatku jej przygody z jedzeniem niewiele tu zmienia.


Ach Natka, zupełnie jak Leonia :-) . Tylko owoce zmieniają się w zależności od dnia, ale i tak wszystkie, które je te niesezonowe :-) . A do tego lemoniada na zmianę z jogurtem naturalnym ;-) . Poza tym nie je nic.
I u nas też mniej więcej od 10 m albo wcześniej nawet potrawy z solą były. Teraz dajemy trochę więcej zwłaszcza mój mąż, ale nie ma to większego znaczenia, bo Leo ma gdzieś nasze potrawy :-) .

zojanka - 2016-04-13, 19:36

[quote="panikanka"]
akurat z tą solą w diecie małego dziecka chodzi przede wszystkim o nerki - są jeszcze nie do końca wykształcone i mogą sobie z taką ilością sodu nie poradzić. My niestety solimy - przysłowiową odrobinę, zawsze to większa szansa, że zje coś z obiadu zamiast nim pluć...Ale przy okazji jakichś badań chyba będę chciała ten sód sprawdzić.

panikanka - 2016-04-14, 13:04

Kamyk, zojanka, fakt, te nerki wypadły mi z głowy
majczi - 2016-05-02, 21:33

u nas dziś na kolację same pyszności :-) spaghetti kukurydziane, cukinia, brokuł, papryka i czosnek w sosie śmietankowym z chilli i pieprzem.
spaghetti okazało się ostatnio hitem,wszelkie penne, czy fussilli się nie umywają ;-)

majczi - 2016-05-18, 09:36

dziewczyny, co myślicie o podaniu rzadkiej kaszki w butelce zamiast mlecznego posiłku? oczywiście pod moją nieobecność, bo normalnie nie ograniczam Kajtusiowi piersi, ale powiem szczerze, że męczy mnie to ściąganie mleka, myślenie o tym, planowanie. zastanawiałam się nawet nad podawaniem mleka modyfikowanego od czasu do czasu (tj. raz-dwa razy w tygodniu na jeden posiłek), ale skład nie wygląda przyjaźnie, więc ciągle się wstrzymuję.

myślę o tej butelce, bo Kajtek normalnie pije z niej moje mleko gdy zostaje z tatą, a wiem że gdy dostanie kaszkę do miseczki to wiele do brzuszka nie trafi i zaraz będzie głodny, wiecie jak jest ;-) czy może macie jakiś inny pomysł na podanie takiej kaszki?

myślałam o zblendowaniu na gładko jaglanki z mlekiem roślinnym, jadły (piły) takie coś Wasze dzieci?

amylee - 2016-05-18, 10:14

majczi, a Ty co myslisz o takiej kaszce? Jesli dla Ciebie to ok, to czemu nie? Ja bym podala, nie odstawiasz go przeciez na rzecz kaszki.
majczi - 2016-05-18, 10:18

amylee, tylko czy kaszka jest w stanie zastąpić mu mleko, gdy nie będzie mnie w pobliżu, o to bardziej chodziło. w sensie czy może być lepszym zamiennikiem mm ;)
Veronique - 2016-05-18, 12:11

Po 6 miesiacu, gdy maluszek ma juz rozszerzana diete taki posiłek nie musi byc traktowany jako zamiennik jakiegokolwiek mleka tylko jako posiłek. A jak zostanie spożyty - czy to BLW czy z butelki w płynnej postaci - to juz sprawa miedzy Wami :-)
Korzystaj z mozliwosci wychodzenia, zajecia sie wylacznie soba. Ja miałam/mam takich okazji wciąż bardzo mało i psychicznie nie wpływa to na mnie zbyt dobrze...

panikanka - 2016-05-18, 14:40

majczi Kajti już duży, zaczęliście wprowadzać pokarmy stałe, myślę, że jeśli męczy cię odciąganie, to możesz śmiało zostawiać mu inne pokarmy, z mlekiem modyfikowanym dałabym sobie spokój, bo po co, jak pije Twoje mleko?? Ja jak wychodziłam a Staś był jeszcze mniejszy i nie radził sobie sam z jedzeniem, to zostawiałam mu własnie mleko roślinne domowe (najczęściej migdałowe) + jakiś miękki owoc, lub płynną kaszkę na takim mleku w butelce (owiniętym w 3 ręczniki, więc jeszcze ciepła i od razu ready to serve :mrgreen: oburączleworęczny Tata wiedział co podać, Chomiczunio chętnie jadł, a ja miałam spokojną głowę, że nie głodny. No chyba, że wychodzisz na bardzo długo, lub Kajti niezbyt chętny do jedzenia...
amylee - 2016-05-18, 17:34

majczi, aaa ;-) no, to jak wyzej np Panikanka pisze. Ja nawet jak z mala wychodzilam cos zalatwiac, to jej bralam kaszke w butle (orkiszowa wydawala mi sie najbardziej syta), bo nie lubie karmic w urzedach itp :|
zlotooka - 2016-05-18, 22:40

amylee, i Polcia szła na to, że butla zamiast cyca? Jakaż wyrozumiała dla mamusi :lol: Zocha nigdy by się tak nie dała nabrać :-P

majczi, ja nie próbowałam, jak Zosia była w tym wieku to chyba po prostu czekała aż wrócę albo zapychała się jakimiś owocami, jak mnie nie było.

amylee - 2016-05-19, 14:35

zlotooka, tak. Ona jak byla malenka, a ja jezdzilam na joge pila troche z butli, potem nie chciala, pila z doidy, potem znow nic nie chciala. W okolicy 10miesiecy pasowala jej wylacznie slomka z kubka, teraz juz pije z normalnego kubka, a na spacerze ze skip hopa.
Moze jej wtedy pasowala ta ciepla kaszka, bylo dosc zimno na dworzu, kto wie.
W kazdym razie od jakiegos czasu i tak nie uznaje kaszek. W ogole malo co uznaje ostatnio, jak jestem w poblizu, hehe Za to ze spaceru z tata wraca z wyczyszczonymi michami :-D

majczi - 2016-05-20, 10:25

dziewczyny, dzięki za wszystkie odpowiedzi!

amylee, a gdzie kupilas te kaszke orkiszowa? rozumiem, ze to blyskawiczna? rozrabialas z woda czy mlekiem roslinnym?

co do owocow zastepujacych posilek mleczny... coz, Kajetan jeszcze nie laczy pokarmow stalych z zaspokojeniem uczucia glodu, wiec gdy sadzam go glodnego do krzeselka, to po prostu ssie palec (znak, ze chce jesc) i zadne owoce czy warzywa go nie interesuja. nie ma wiec szans zapchac go owocami, do glowy przyszla mi ta kaszka z butli, bo to cos podobnego do mleka. wiec moze sie nabierze ;)

amylee - 2016-05-20, 14:46

majczi, kupowalam przez internet, podam Ci nazwe www w priv, bo tu chyba nie mozna tak reklamy umieszczac.
Co do zaspokojenia uczucia glodu...hmm...do tej pory, jak kestem w poblizu, to cyc ponad wszystko. Juz mnie to mocno meczy, wiec jak o ile i jesli niebawem wyjda trojki, to bede podejmowac proby odstawienia...

Acha, kaszke robilam najpierw na wodzie z dodatkiem lyzeczki oliwy czy tam oleju. Teraz czasem proponuje i robie kiz na mleku roslinnym.
Co do zostawiania swojego mleka, to tez nie znosilam uzywac laktatora. Czasem tak wuszlo, ze po peostu nie mialam kiedy odciagnac, chyba przez stres, ze jak chce wyjsc, to musze odciagnav :-/ woec dalam sobie spokoj i wszyscy byli zadowoleni :-)

Veronique - 2016-05-20, 20:37

majczi

W książce o BLW proponują sadzać dziecko do stołu mniej wiecej godzinę po cycu, zeby nie było bardzo najedzone ale tez nie głodne. Ja tak robiłam z Danika i sie to sprawdzalo całkiem fajnie.

zlotooka - 2016-05-21, 11:16

majczi, doskonale to rozumiem, moje dziecko z tych mega cycowych :-P
Ale jak nie było mnie w pobliżu, to jakoś Zosia załapała, że nie ma mleczka i trzeba zjeść coś innego.
Chyba jak miała jakieś 9-10 m-cy to zaliczyłyśmy pierwsze rozstanie na około 6 godzin, z głodu nie umarła ;-) Z tego, co pamiętam, zjadła jakieś "normalne" jedzenie wtedy. (przy mnie - cyc, cyc, cyc)

amylee, wieeeesz.... dzieci się zmieniają. Może Pola sama z siebie ograniczy ilość i częstotliwość? Zosia ma takie okresy, że całe popołudnia spędza przyssana do mnie, a bywa i tak, że tylko cycuś po pracy (obowiązkowo - zawsze!), a potem dopiero po kąpieli, w nocy i nad ranem. Nawet jak jestem obok.
Choć widzę, że odstawienie jest u nas nadal bardzo odległą wizją... 8-) Z drugiej strony - kp ma tyle zalet, także tych praktycznych, że w sumie mnie to cieszy.

amylee - 2016-05-21, 16:08

zlotooka, hehe, no co Ty ;-) no wiem, wiem. U nas tez sa okresy mniej cycowe, co nie zmienia faktu, ze mnie to bardzo meczy i jestem gotowa podjac probe odstawienia. Za jakis czas :roll: na razie im mniej cyca w dzien, tym wiecej w nocy, niestety
Veronique - 2016-05-21, 19:01

A u nas odcycowanie było bardzo realna wizja (karmienie było 3 razy na dobe) , ale podroz do stanów tak wszystko rozregulowala ze teraz jest tysiąc razy na dzien i w nocy plus wiszenie od 5 do 7...
majczi - 2016-07-14, 20:15

Od czterech miesięcy stosujemy z Kajtusiem BLW, do tej pory wierzyłam w jej słuszność, Kajtek książkowo bawil sie jedzeniem, czasami cos trafiało do brzuszka, czasami nie zdążyło przed zrzuceniem na ziemie. Bylam bardzo entuzjastycznie nastawiona, ciesząc się, ze unikniemy traumatycznych doświadczeń związanych z karmieniem łyżeczką, i trwalo to do momentu, aż... nakarmiłam go łyżeczką ;) . Przypadkiem, początkowo nie chętnie, jedliśmy obiad u cioci, gdzie nie miałam ani krzesełka, ani fartuszka, ani nawet nic do przebrania. Kajt siedział wiec na moich kolanach i dostawal wprost do dzióbka kawałki nabite na widelec. Zjadl chyba najwięcej w swoim życiu. W pewnym momencie zaczął się kręcić, odwrócił buźkę, wiec skonczylam karmienie, poszedł się bawić. W domu powtórzyła się ta sytuacja kilka razy, ja akurat cos jadlam, Kajtek podchodził, otwieral buźkę i ja go karmilam, póki chcial oczywiście, nwet go nie wrzucałam do krzesełka. Nie ukrywam, ze ciesze się, widząc ze jest w stanie zjeść jakies wieksze ilości, bo do tej pory musiałam się z tym liczyć, ze wszystko co ugotuje i mu podam wyladuje w 90 % na podłodze.
Reasumując, straciłam troche wiarę w to blw, widząc, ze karmienie lyzeczka nie jest takie straszne jak je malowali... Wiadomo, blw ma swoje plusy, jak choćby to, ze można w spokoju zjeść swój obiad, podczas gdy dziecko zajmuje się swoja porcja, ale ten okropny bałagan i sprzątanie 3 razy dziennie czasami sprawiają, ze mysle, ze nie jest to tego warte. Dodam, ze jestem sama teraz i nawet nie ma kto przytrzymać Kajta, podczas gdy sprzątam z podłogi...
W sumie nawet nie proszę o radę, bo wiadomo ze decyzje musze podjąć sama. Miała ktoras podobnie z ta lyzeczka?

panikanka - 2016-07-14, 21:57

majczi, karmienie łyżeczką nie wyklucza BLW ;-) Dopóki nie robisz samolocików i nie wpychasz Kajtowi jej na siłę do gardła. Nie wpadaj w jakiś zły nastrój, to tylko jedzenie i ma wam obu sprawiać przyjemność. Karmcie się jak Wam pasuje, byle to Kajti decydował czy je i ile je :-D BLW jest dla Ciebie a nie ty dla BLW :-D
kml - 2016-07-15, 10:52

majczi napisał/a:
Reasumując, straciłam troche wiarę w to blw, widząc, ze karmienie lyzeczka nie jest takie straszne jak je malowali...

:mrgreen:
Ortodoksyjne BLW jest strasznie upierdliwe dla mam ;-) Ostatnio czytałam wpis dlaczego z drugim jest łatwiej: ogólnie przy drugim nie stawiamy sobie tak wysoko poprzeczki i więcej patrzymy na swoje potrzeby. Ja to zaczęłam praktykować już przy pierwszym i żałuję, że w tak ograniczonej formie. Także jeśli obojgu Wam pasuje łyżeczka, to co stoi na przeszkodzie? Przecież do pobawienia się i ćwiczeń możesz podać coś małobrudzącego raz na dzień, a kiedy nie masz czasu proponować łyżeczkę. Nie wszyscy mają jakąkolwiek pomoc przy dziecku i w obowiązkach domowych, a wbrew pozorom przy dwulatku (szczególnie jeśli wracamy na pełen etat do pracy) nie ma mniej "biegania" i trzeba oszczędzać siły ;)
Poza tym moje dziecko na BLW bardzo mało jadło, bo się szybko męczyło ;) a później chodziła i miauczała cały dzień z głodu ;)

amylee - 2016-07-16, 18:48

majczi, ja tak mialam. Na poczatku blw, rozszerzanie w wiekszpwci na poczatku blw. Az wzielam lyzke, bo nie lubie az takiego syfu. Tym bardziej, ze syf w pol sekundy, a z jedzenia nici.
Pola jakos tak po roczku dopominala sie o sztucce, od poczatku lubila nasze. Teraz, jak jest glodna, to nie babrze sie w jedzeniu, tylko wola lyzke/widelec. Najchetniej te duze. I zjada sama tyle ile jej soe chce. Jak juz sie znudzi wioslowaniem, to ja karmie, tez wylacznie do momentu, az powie, ze ma dosyc.
Blw to zadna nowosc, moja mama tez tak zaczynala dajac mi owoce do reki i wcale jej to nie podniecalo, jak ortodoksyjnych wyznawcow blw, ot, norma, dziecko chwyta, to mu daje i juz. Ale zebym sie najadla np zupa, to mi juz podawala lyzeczka. Rowniez bardzo szybko nauczylam soe jesc samodzielnie.

zlotooka - 2016-07-16, 21:17

majczi, skoro Kajtuś chce jeść z łyżeczki, co w tym złego?

U nas było odwrotnie: momentami chciałam łyżeczką, nie było mowy, jedzenie lądowało na podłodze, jak piszesz :-> A do najedzenia się cyc, cyc, cyc. Potem przyszedł moment, gdy sama zaczęła prosić o nakarmienie... potem era sztućców - Zosia uwielbia jeść łyżką i widelcem, choć jest BLW-dzieckiem. A teraz ma dni, że chce "siama", a czasem podaje mi łyżkę z prośbą "mama, mlam-mlam!" Tak więc myślę, że Kajtusiowi też może się 500 razy jeszcze zmienić...

A ideą BLW nie jest absolutnie "nigdym przenigdy nie nakarm dziecka łyżeczką!", tylko "podążaj za dzieckiem w kwestii ile, czy i co chce zjeść". IMHO 8-)

Veronique - 2016-07-17, 14:46

zlotooka napisał/a:
majczi, - Zosia uwielbia jeść łyżką i widelcem, choć jest BLW-dzieckiem.


A moze dzieki temu ;-)
Posługiwanie się przez małe dzieci a nierzadko niemowlęta sztuccami jest naturalnie pojawiającą sie umiejętnością u dzieci ktore jedząc wspólnie posiłki z pozostałymi członkami rodziny uczą sie przez obserwacje.
Danika jadła kasze łyżka w okolicach 10 miesiaca.

Ja nie mam potrzeby dokarmiania swojej córki gdy ona zakończy swój posiłek, bo jak wielokrotnie wspominałam jako dziecko współpracujące pewnie przyjęła by jeszcze dodatkowych kilka łyżek. Tylko dzieci maja ta cudowna "umiejetność" jedzenia takich ilości jakich potrzebują, my dorośli jestesmy naznaczeni szeregiem przyzwyczajeń (wpojonych rownież w dzieciństwie) ktore niekoniecznie sa dla nas dobre. Ja do tej pory nie umiem zostawić jedzenia na talerzu mimo ze np. głód zaspokoilam. Nie chce tego uczyć Daniki.

majczi - 2016-07-17, 18:31

Dzięki wszystkim za odzew. U nas od kilku dni uskuteczniamy po prostu karmienie łyżeczką. Chyba potrzebne mi to bylo, bo maly wlos, a oszalalabym od tego sprzątania. Kajtek do treningu dostaje surowe kawałki warzyw, czyli powtórka z początków zabawy z BLW, natomiast posiłki je z łyżeczki i jest ok. W pewnym momencie nie chce i juz, nie otwiera buzi, a tez jest dzieckiem bezproblemowym i współpracującym, wiec wydaje mi sie, ze nie zjada więcej, niż jest to mu potrzebne. Ja w momencie pierwszego sygnału, ze juz wystarczy, po prostu kończę karmienie. Veronique, zdolna Twoja córka jest, i tyle, u nas ostatnio wszystko lądowało na ziemi, zanim Kajt nawet pomyślał, zd mógłby to zjeść. Rozumiem, ze taki regres jest normalny w procesie nauki jedzenia, ale to juz nie bylo na moje nerwy :-D
Różanecznik - 2016-12-16, 22:05

Czasem lepiej dać sobie trochę luzu i można spróbować połączyć obie metody. Ja snowi daję część posiłków łyżeczką a część do rączki i widzę, że zupy czy kaszki też sam próbuje jeść ręką czy łyżeczką, więc wcale nie jest tak że dziecko karmione łyżeczką robi się leniwe i nie próbuje. Po prostu układam przed nim miseczkę czy garnuszek. On ma swoją łyżeczkę i też próbuje jeść. Ma 10 miesięcy.
Różanecznik - 2016-12-16, 22:06

Zrobiłam kiedyś listę prostych pomysłów na dania BLW, które sprawdzały się w przypadku mojej córki. Polecam - [spam]
Izzi - 2017-02-08, 10:24

Hej bardziej doświadczone blw-mamy :-D
Wczoraj F. (prawie 6 mies.) wysępił ode mnie jabłko. Siorbał tak i siorbał i odsiorbał sobie kawałeczek i zakrztusił się/ miał odruch wymiotny ..już sama nie wiem :roll: To był jego pierwszy stały posiłek ever

Czy Wasze maluchy też tak miały na początku?

Kamyk - 2017-02-10, 08:02

Izzi, ja swojej twardych I "kruchych" owocow na samym poczatku nie podawalam, bo przeczytalam, ze moga byc niebezpieczne. Jablko dostawala utarte w miseczce I co udalao sie jej wybrac to jej.
Dla takiego malucha najbardziej przyjazne sa na poczatek pieczone w slupkach warzywa: ziemniak, marchewka itd itp. Latwo chwycic, a mieciutkie.

Izzi - 2017-02-10, 08:53

Kamyk napisał/a:
pieczone w slupkach warzywa: ziemniak, marchewka itd itp. Latwo chwycic, a mieciutkie.
..wczoraj spróbowaliśmy z marchewką i pietruszką ..i było już bez stresu dla matki i śmiesznie dla chłopaka ;-)
panikanka - 2017-02-11, 22:52

Izzi Surowe jabłko nie jest idealnym wyborem na początek ;-) Ja też dawałam mojemu Stasiowi na samym początku początku i sobie wysysał z niego soczek, ale jak już umie odgryźć to może sobie z takim jabłkiem nie radzić. Kawałki jabłka są jednym z najczęstszych przyczyn krztuszenia się takich maluchów, więc z nimi uważaj :-) Tak jak dziewczyny doradziły lepsze miękkie warzywka, jabłka mogą być np. lekko uprażone, gęsta kasza w formie kulek itp. Fajnie że próbujecie BLW :-P
Izzi - 2017-02-12, 23:16

Dzięki:)
panikanka napisał/a:
gęsta kasza w formie kulek
he! dobry pomysł!
Wczoraj delektowaliśmy się brokułem ..a dziś F. nie miał na nic stałego ochoty :roll: :mrgreen:

panikanka - 2017-02-13, 12:04

Izzi, pokombinuj kulki są fajne i na słodko np. z namoczonymi i zmiksowanymi rodzynkami, z tarkowanym jabłkiem i na wytrawnie np. z natką pietruszki, albo z buraczkiem. Zerknij:
hxxp://wegeblw.pl/kuleczki-marchewkowo-paprykowe/
hxxp://wegeblw.pl/kuleczki-jaglane-na-slodko/

Izzi - 2017-06-20, 12:30

Nam idzie już doskonale:) ..i kurcze nic przy chłopaku nie mogę jeść bo po wszystko wyciąga łapki ;-) Ostatnio zakosił mi pomidora z kanapki..

..i nadal nic nie chce siorbnąć z niekapka, kubeczka treningowego, etc. Normalnie Nic! Tylko cyc..

Malati - 2017-10-07, 22:20

Cześć dziewczyny Mam mały problem Stasiu generalnie jest juz w wieku kiedy mógłby jeść coś więcej niż moje mleko. Chciałabym spróbować z BLW, ale młody jeszcze nie siedzi sam. Generalnie bardzo interesuje się jedzeniem czasami daje mu possac jakiś owoc np banana jabłko arbuza czy truskawe. Ale generalnie jeszcze nie podaje mu reguralnie rzadnego jedzenia. Chce poczekać aż sam będzie dobrze siedział i właśnie zastanawiam się czy powinnam czekać. Może usiąść sam za jakiś miesiąc i czy to nie będzie za późno na rozszerzanie diety.? Bardzo podoba mi się idea samodzielnego jedzenia ale okropnie boje się zaksztuszen i to jedyny czynnik który sprawia że czasem myślę żeby robić to w tradycyjny sposób i podawać mu papaki😕
Doradźcie coś mądre kobiety Czy są tu mamy których dzieciaki zaczęły jeść inne posiłki pózniej niż się standardowo powinno?

Fatty - 2017-10-07, 22:38

Malati, a coś jak "Dziamdziak"?

Nie chcę aby zostało potraktowane jako reklama bo co chwila jakiś spam - dziamdziak to taka rodzinna nazwa tego sprzętu hxxp://kidsme.pl/food_feeder.html - wkładasz jedzonko do dziamdziaka(nakładka jak smoczek- dobiera się do wieku dziecka, różnią się wielkoscia dziurek) i niech sobie... dziamdzia. Sprawdzone na wnukach kuzyna.

Acha, są podobne sprzęty ale z siateczka zamiast "smoczka" i tych nie polecam- mała to przyjemność memlać siatkę, dodatkowo mało higieniczne.

Veronique - 2017-10-08, 17:19

Malati,

A przebrnęłas przez ten wątek w całości? ;-)
Na wiele Twoich wątpliwości znalazłabyś odpowiedzi ;-)
W skrócie, gotowość Twojego dziecka jest wtedy jak uda mu się cos porwać z Twojego talerza (może siedzieć u Ciebie na kolanach), wsadzić do buzi i rozdrobnić, połknąć albo i nie (wtedy nie jest gotowy ;-) )
Absolutnie nie jest za późno na rozszerzanie diety, mleko mamy powinno być podstawa diety w pierwszym roku życia a wszystko inne to dodatki i próby, zabawa...
Przeczytaj sobie książkę Baby Led Weaning, potem zobaczysz ze łatwiej się zakrztusic podana papka niż samodzielnie włożonym do buzi kawałkiem czegoś.
Moja córka była na blw od początku i to takim totalnym, jest bardzo otwarta na posiłki, lubi nowości, lubi chodzić do restauracji, kocha sushi itd...
Naszemu Tymonkowi tez zaproponuje taki sposób jedzenia.

Veronique - 2017-10-08, 17:21

I jeszcze powiedz mi kiedy "standardowo dzieci powinny jest stałe pokarmy"? Ja nic nie wiem o żadnych wytycznych :-D
Izzi - 2017-10-09, 09:53

Veronique napisał/a:
"standardowo dzieci powinny jest stałe pokarmy"
standardowo to chyba w 4 mies. czy "standardowo" w BLW? :mrgreen:

..a my jakiś czas temu, byliśy całą ferajną na poprawinach. Ojeeeeej :!: wszyscy siedzący wokół nas nie mogli się nadziwić, jak roczny F. siedzący na kolanach u taty wsuwał mu z talerza jedzenie ;-) Jakaś zachwycona ciotka z boku dokrajała mu drobne kawałeczki jak tata się zagadał :lol:

panikanka - 2017-10-10, 17:58

Malati nie ma na to pytanie jednej odpowiedzi, najlepiej zrobisz słuchając swojej matczynej intuicji i obserwując Stasia.
Z jednej strony oficjalne wytyczne mówią, żeby zacząć rozszerzanie diety dziecka kp w 6 miesiącu życia, bo jeśli zaczniesz później to może grozić mu w skrócie i najprostszych słowach niedożywienie i anemia. Więc musisz się zastanowić czy w Twoim przypadku może to grozić Stasiowi. Bo jeśli cały czas chętnie pije Twoje mleko, jest pogodnym, dobrze rozwijającym się dzieckiem i nie masz do jego rozwoju żadnych uwag, to raczej z dnia na dzień po ukończeniu 6 miesięcy magicznie nie wpadnie w niedożywienie ani anemię. To jest taka statystyka, że około 6 miesząca życia zaczynają wyczerpywać się płodowe zapasy żelaza, ale wyczerpują się powoli a nie że ciach i zero na magazynie i że dziecko potrzebuje więcej składników niż otrzymuje w mleku mamy.

Z drugiej strony w BLW każą zwracać uwagę na sygnały gotowości dziecka do jedzenia, m.in. samodzielne siedzenie lub siedzenie z podparciem i chęć do jedzenia. Do tego jak dziecko zaczyna jeść, to i tak zazwyczaj są to mikro ilości, a podstawą żywienia jest mleko mamy jeszcze przez długi długi czas. Więc to rozszerzanie diety to takie stopniowe przygotowywanie do jedzenia dorosłych pokarmów, a nie od razu wyżera na maxa i zaspokajanie potrzeb żywieniowych ;)

Masz więc 2 opcje:

1) jeśli się bardzo martwisz - olej BLW (ja stoję na stanowisku, że metoda jest dla mnie nie ja dla metody), wsadź Stacha do fotelika, obłóż poduchami (oczywiście tylko na czas jedzenia), żeby siedział stabilnie i zacznij dawać mu coś do jedzenia - np. jakąś fajną kaszkę jaglaną z owocem, zmielonymi pestkami, rozgniecione widelcem gotowane warzywa z olejem lnianym itd. nie musisz zaczynać od totalnych papek, jedzenie może być bardzo miękkie ale zawierać grudki... na całkowicie samodzielne jedzenie rączkami kawałków i BLW możecie przejść w każdym momencie jeśli tylko zauważysz że Staś siedzi prosto i dobrze sobie radzi.

2) Czekaj na to aż usiądzie sam lub będzie siedział stabilnie z podparciem, ciesz się, że omija cię przez jeszcze jeden miesiąc bałagan i karmcie się piersią jak najczęściej, a jak stwierdzisz że synek jest gotowy to dawajcie z BLW :)

ps. mój drab też na imię Staś i mimo, że zaczął siadać równiutko w 6 miesiącu życia, to nie interesowało go wtedy nic a nic jedzenie, więc też rozszerzaliśmy dietę późnej niż wytyczne, on pił mnóstwo mojego mleka, był silnym chłopem a mi się nie spieszyło do całego tego zamieszanie pt. rozszerzanie diety ;)

Izzi - 2017-10-22, 09:51

Malati, F. nie usiadł w 6 mies. Ja, nie mogąc doczekać się rozszerzenia diety zaczełam podawać mu owoce i bidny zakrztusił mi się. Poczekaj aż usiądzie sam.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group