wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek szkolny - obiady w szkole

gibusia - 2009-12-11, 17:23
Temat postu: obiady w szkole
Proszę uświadomcie mnie jak rozwiązujecie problem obiadów w szkole. Donosicie i kuchnia odgrzewa czy wasze dzieci jedzą obiad w domu?
szo - 2009-12-11, 17:53

gibusia, mój syn jada obiady w domu
rosa - 2009-12-11, 18:38

moi też w domu
chodzą do państwowych szkół

Agnieszka - 2009-12-11, 19:06

U nas jest Pani Maria, która odbiera i podaje domowy obiad przygotowany przeze mnie.
Szkoła państwowa, osiedlowa. Kuchnia jest na miejscu ale ze względu na ilość wydawanych posiłków nikt się nie będzie bawił z takimi jak my. Ja wracam około 17.30 i nie wyobrażam sobie mojego dziecka przynajmniej bez talerza zupy, na samych kanapkach.

W społecznych i prywatnych zazwyczaj posiłki obsługują firmy zewnętrzne i rodzice miewają większy wpływ.

zorro - 2009-12-11, 20:54

U mojego syna jest 'firma zewnętrzna', ale on nie chce jeść tych tworów.
gibusia - 2009-12-12, 15:50

Moja Kasia oczywiście wege, ale też alergiczka. Od września idzie do szkolnej zerówki. Cały czas zastanawiam się jak to zorganizować. Czyli żadne z waszych dzieci nie jada w szkole. Pozostaje mi niania albo praca elastyczna. Zastanawiałam się czy nie zgodziliby się odgrzewać, ale mam też obawy czy nie wrzuciliby mojego jedzenia do mikrofali.
Agnieszka, a skąd masz panią-nianię? polecona czy szukałaś jakoś?

Agnieszka - 2009-12-12, 19:46

Nasza babcia od znajomych choć ogłoszenia też były.
Zajmowała się Adą zanim poszła do przedszkola, potem miała inne dzieci z naszego podwórka a gdy nastał czas szkoły wróciła do nas

gibusia: pogadaj może uda się z własnymi posiłkami, może w grupie zerówkowej będzie mama, która nie pracuje i byłaby zainteresowana

dorotato - 2009-12-14, 21:59

My testujemy już 3 firmę i nie jest wesoło. ta ostatnia wydawała się sensowna, ale po 2 miesiącach sa juz skargi. Chociaż jedzenie jest ciepłe :( .
kofi - 2009-12-14, 22:41

U nas wielka ściema z obiadami była powodem do szybkiej rezygnacji ze szkoły niepublicznej na rzecz publicznej. W tej publicznej Daniel oczywiście nie je obiadów, ale nikt nie ściemniał i nie obiecywał.
Je ciepłe śniadanie (parówkę sojową :oops: ) i wraca dość późno na obiad do domu (czasem nawet o 17). Trudno.

gibusia - 2009-12-16, 12:08

Jeszcze dopytam o świetlicę i zajęcia w tym samym wątku. Skoro większość je obiady w domu, to rozumiem, że nie korzystają ze świetlicy i z zajęć w ramach świetlicy. Po powrocie ze szkoły i obiedzie jeżdżą na jakieś zajęcia dodatkowe czy siedzą w domu z nianią lub z rodzicem?
szo - 2009-12-16, 12:14

Mój syn siedzi na świetlicy raz w tygodniu w trakcie zajęć ma tzw.okienko kiedy jego klasa ma lekcję religii.
Dwa razy w tygodniu ma lekcje angielskiego w prywatnej szkole po 60 min.

rosa - 2009-12-16, 12:33

moi nie siedzieli na świetlicy, chodzili do babci (klasy 1-3), a jak podrośli to do domu. ale ja kończę pracę około 15 i za 5 min jestem w domu, do szkoły jest niedaleko, to małe miasteczko
zajęcia dodatkowe to nie jest niestety konik moich synów, na angielski zmuszam żeby chodzili, kółka przedmiotowe są w szkole po lekcjach, coś tam sobie wybrali
ale jak byli młodsi to mieli więcej zapału, teraz wolą w domu posiedzieć, zwłaszcza zimą :-)

Agnieszka - 2009-12-16, 18:36

Ada uczęszcza do świetlicy ze względu na zajęcia dodatkowe. Bywają takie zaraz po lekcjach i takie trochę później więc czaka na nie na świetlicy (zazwyczaj o 14 jest już do odbioru). Niestety bywają i takie kiedy jest odbierana przez nasza Panią babcię zjada obiad i wraca bo właśnie w późniejszej porze wypada coś dodatkowego.
k.leee - 2009-12-16, 20:44

Do szkoły nie donosiłem jedzenia ale chyba jakoś tak u nas było, że jedno z nas pracowało w niepełnym wymiarze godzin, więc to nie był "cały dzień" bez obiadu.
Teraz jak Kuba jest starszy i bywa, że nie ma go wiele godzin to też jedzie na kanapkach.Rano w domu je zupę i potem jak wraca obiad.
Rozwiązaniem jest danie zupy w termosie, własnej miseczki i łyżki. Ja bym chyba nie chciał, żeby mojemu dzieciu podgrzewali jedzenie w szkole ale są też tacy którzy nie lubią jedzenia z termosu i wolą garnek po szkolnej grochówce ;-)

Agnieszka - 2009-12-16, 20:56

Garnek można negocjować własny (przynajmniej czasami)
Zimą Ada ma w termosie picie ciepłe ale czasem noszę sama opatuloną butelkę.Plecak z książkami i tak nie na jej gabaryty za ciężki (nawet wygrała konkurs klasowy :-? - było sprawdzanie wagi plecaków i dzieci) a sama włazi na górę (klasa na II p) i przemieszcza się po szkole.

kofi - 2009-12-17, 08:50

Daniel chodzi do świetlicy, ostatnio zamiast do świetlicy - do biblioteki. Nie daję mu termosu, bierze wodę, której i tak nie wypija. Ostatnio nie je też kanapek, bo mówi, że nie ma czasu (bo np. oglądał na przerwie książkę z kolegą). Przeraża mnie to. :roll:
Kilmeny - 2009-12-17, 21:23

Ja też w końcu wegedzieciakiem jestem :-P , no to coś o sobie napisze. Jadam w domu, jakoś nigdy w szkole nie jadłam obiadów. Do szkoły różne rzeczy brałam, najlepiej nie wymieniać wszystkich. W podstawówce czasem były to np. jakieś czekoladki, miałam nawet przez pewien czas fazę na kinder pingui :-? . Pod koniec zeszłego roku szkolnego zaczęłam korzystać ze szkolnego sklepiku (jakbym dopiero co go odkryła): Grześki i chipsy :roll: . Ale na szczęście to pod koniec, bo w wakacje postanowiłam zrezygnować z niezdrowego jedzenia (w moim mniemaniu, bo o białym pieczywie na przykład to w ogóle nie przyszło mi myśleć, ale np. pizze poszły w odstawkę). Wróciłam do starych, dobrych jabłek (różne miewam fazy, ale jabłka uwielbiam praktycznie od zawsze). Ale w sumie to powinnam rozważyć te obiady w szkole. Bo jak wracam o 15 to spokojnie, ale różnie się zdarza... A w ogóle to wiem, że powinnam sobie urozmaicić jadłospis, ale różnie te owoce wytrzymują szkolne warunki... Poza tym zrobię sobie kanapki, ale razowego pieczywa nie ma w domu (podobnie jak paru innych produktów, które spożywam tylko ja), a mnie się nie chce wychodzić, jak jest tak zimno i jeszcze nos zapchany.
adriane - 2009-12-21, 13:22

Cytat:
Rozwiązaniem jest danie zupy w termosie, własnej miseczki i łyżki.


Właśnie się nad termosem zastanawiam, bo u nas panie wprawdzie podgrzewają jedzenie, ale często w mikrofali, co mi nie pasuje.

Czy w termosie zupa czy też drugie danie jest bezpieczne tzn. nie skisi się to jedzenie jak kilka godzin dziennie będzie czekało gorące na spożycie?

malina - 2009-12-21, 17:49

adriane napisał/a:
Czy w termosie zupa czy też drugie danie jest bezpieczne tzn. nie skisi się to jedzenie jak kilka godzin dziennie będzie czekało gorące na spożycie?


Zupie nic sie nie stanie,daje Zuzi do przedszkola,od 1,5 roku i zawsze bylo w porzadku wszystko.

adriane - 2009-12-21, 21:24

Dzięki malina :) A polecasz jakiś termos konkretny?
malina - 2009-12-22, 15:25

adriane napisał/a:
Dzięki malina :) A polecasz jakiś termos konkretny?


mamy jakis zwykły,cos w tym stylu hxxp://www.allegro.pl/item861827084_termos_stalowy_0_35_l_pokrowiec_gratis_hit_astra.html

nie polecam tego hxxp://www.allegro.pl/item841739359_termos_kubek_termite_warhead_one_twist_0_4_l_stal.html

Mamy 2 taki i to jakas porazka bo po chwili od zakrecenia wywala nakretke :roll:
Reklamowalismy,wymienili gume i dalej jest to samo.

adriane - 2009-12-22, 17:30

Ja myślałam o obiadowym termosie, bo czasem np. kotlety albo warzywa daję do obiadu, reszta szkolna. Taki na zupę to by się znalazł w domu. Może faktycznie najpierw z zupą zacznę :)
gibusia - 2010-02-14, 20:19

Właśnie obawiam się podgrzewania w mikrofali. Jeśli chodziłaby na świetlicę, to termos byłby jakimś rozwiązaniem . Nie wiem jednak czy na samej zupie dałaby radę. Ona sporo je i często. Mam w domu taki okrągły garnek-termos na drugie danie, ale wiem, że on nie trzyma dłużej niż 2-3 godziny. Przetestowałam. No cóż, myślę dalej, może coś wykombinuję.
Kat... - 2010-02-14, 21:40

Moja siostra ma taki hxxp://www.allegro.pl/item909003430_termos_obiadowy_berghoff_0_9l_szeroki_wlew.html i używałam go kilka razy. Bardzo fajne rozwiązanie z tym mniejszym pojemnikiem. Ja robiłam np do środka kaszę w gęstym sosie warzywnym a na gorę do tego pojemniczka wrzucałam kotlety.
gibusia - 2010-02-15, 09:08

Fajny termos. A wiesz może jak długo trzyma ciepło?
Kat... - 2010-02-15, 12:56

Nie wiem ale jeśli przed użyciem potrzyma w nim troche gorącą wodę i włoży bardzo ciepłe jedzienie, to o ile ten termos nie będzie stał w zimnym, mroźnym miejscu, powinien dobrych kilka godzin wytrzymać. Może jedzenie nie będzie gorące a ciepło-letnie ale to lepsze niż zimne z pojemnika wg mnie. No ja na długo nie wychodziłam więc trudno mi się wypowiedzieć.
Kashmiri - 2010-02-18, 09:47

to ja się wyłamię - jasmin je w szkole. mają bufet, i kilka dań do wyboru więc po prostu nie częstuje się tym, czego nie je. czasem jest to całkiem znośny lunch, np barszcz ukraiński, jakaś sałatka, czasem po prostu je ciepłe ziemniaki. wtedy staram się na wieczorny posiłek przygotować jej coś, co by sensownie uzupełniło taki obiad.

ja rano jestem ćwierćprzytomna i ledwie daję radę dać jej jakieś śniadanie i wyprawić za drzwi. nie wyobrażam sobie siebie i akrobacji z termosem. z resztą pewnie na drugi dzień by go zgubiła ;)

kofi - 2010-02-18, 09:50

Kashmiri napisał/a:
pewnie na drugi dzień by go zgubiła ;)

He, he, to tak jak Daniel. Barszcz ukraiński w szkolnej stołówce - to by Daniela zachwyciło.

gibusia - 2010-02-23, 14:24

Kashmiri, a mogę zapytać gdzie dziecko chodzi do szkoły, że ma taki wybór? Starsze dziecko sobie wybierze, ale nie wiem czy świeży pierwszoklasista będzie umiał przeczytać całe menu i wybrać.
bodi - 2010-02-23, 14:39

gibusia, Tbilisi :D
Kashmiri - 2010-02-23, 21:38

gibusia, jak pisze bodi - mieszkamy teraz w tbilisi. ale to, że ma wybór to chyba bardziej kwestia międzynarodowej szkoły, niż tego konkretnego miasta.
a gruzja swoją drogą ma teraz wspaniały wegański akcent w postaci postu. postne tutaj oznacza bez jakichkolwiek składników odzwierzęcych, również bez jajek i mleka. prosisz postne - dostajesz wegańskie :mryellow: w szkolnym barku też jest teraz zawsze coś postnego.

Pinia - 2010-10-08, 08:36

Moje dziecko odmówiło spożywania szkolnych obiadów. A ze tanie nie są to w sumie mi to na rękę. Zakupiłam mały termos Stanley i ładuję do niego rano bardzo gęstą zupę albo jakiś eintopf (dziasiaj np. cieciorka z warzywami, wczoraj zupa dyniowa). Gorące pewnie nie jest ale w miarę ciepłe. Drugi ciepły posiłek zjada o 17-18 (no i śniadanie na ciepło). Jedyny minus to to, że rano trzeba miec dodatkowe 5-10 minut.
kofi - 2010-10-08, 08:55

Coś takiego znalazłam - mały i mam nadzieję lekki.
hxxp://allegro.pl/stanley-heatkeeper-termos-obiadowy-z-lyzka-i1232455770.html]termos

Pinia - 2010-10-08, 08:58

Dokładnie taki mamy - ja niestety pakuję obiad przed 7 rano a zjadany jest o 13 ale w sumie to i tak chyba rozwiazanie optymalne na chwilę obecną.
gibusia - 2010-10-08, 10:26

Ostatecznie stanęło na tym, że noszę zupę wegetariańską, a na drugie dostaje to, co jest dla wszystkich, tylko bez mięsa. Zabieram ją ze szkoły ok. 16 , więc dojada w domu. Mówi jednak, że dzieci obrzydzają jej jedzenie tzn. śmieją się, że je warzywa i jak to dzieciaki, robią głupie miny i mówią blee, kiedy ona zajada no. brukselkę. Dlatego staram się, aby to moje jedzenie było jak najbardziej podobne do ich jedzenia, tyle że wege. Noszenie innych dań raczej odpada, bo dzieci się śmieją, a ona źle się z tym czuje.
Pinia - 2010-10-08, 10:37

Czytam i otwieram oczy coraz szerzej ze zdumienia. Choć w sumie chyba nie powinnam się dziwić - mnie też koledzy z pokoju latami prowokowali wypowiedziami nt. mojej diety.
rosa - 2010-10-08, 12:31

gibusia, masakra, nieststy Frankowi też koledzy dokuczali z powodu np. kiełków w kanapce, dzieciaki potrafią być bardzo nieprzyjemne, ale mam nadzieję że Kasia nie przejmuje się za bardzo
Jagula - 2010-10-08, 12:46

gibusia napisał/a:
dzieci się śmieją
też to przerabialiśmy- a takie komentarze mozna było słyszeć głównie od dzieci rodziców , którzy nie popierali diety wege . Moje dziecko samo się broniło opowiadając o martwych zwierzątkach i syfach w mięsie 8-) Ostatecznie musiałam robić więcej -kotlecików/ pulpecików i placuszków bo dzieci chętnie próbowały i podjadały nasze jedzenie ;-)

Teraz przechodzimy na system termosowy ( myślę o gęstej zupie i jednogarnkowym drugim daniu) . Oprócz tego do szkoły będzie zabierane II śniadanie i podwieczorek ( świetlica jest do 16).
Potem zmieniamy szkołę - a tam już jest do wyboru opcja wege - muszę się jej jeszcze dokładnie przyjrzeć.

Makaronik - 2011-07-05, 17:49

Jeśli dziecko koniecznie musi jadać obiady w szkole, to powinniśmy nalegać, aby były one wegańskie. Gdy szkoła spełni ten warunek (dlaczego nie?), to dziecko może sobie jadać obiady w szkole. Jednak jedzenie obiadów w szkole nie jest konieczne - można to inaczej zorganizować.
Agnieszka - 2011-07-05, 18:24

Makaronik: problem posiłków dla dzieci, które nie jedzą mięsa jest w wielu placówkach (przedszkolnych i szkolnych) i o tym fakcie przekonał się już nie jeden rodzic. Masz doświadczenia w skutecznym przeforsowaniu takiego menu w szkolnej stołówce?
Bardzo chętnie o tym przeczytam bo u mnie nie przeszło nawet odgrzewanie tego co ja bym doniosła.

dorotato - 2011-07-05, 22:17

My mimo, że mamy opcję vege w szkole - mamy termosy :) . I albo jest gęsta zupa, albo II danie . Wiem, że dzieci muszą zjeść cos ciepłego jeśli długo są poza domem.
Termosy nas uratowały.

Agnieszka - 2011-07-05, 22:26

dorotato: jestem bardzo ciekawa nalegań Makaronika i ich skuteczności. Zwłaszcza w publicznych placówkach gdzie funkcjonują programy mleczne a większośc personelu/ rodziców przekonana o dobroci nabiału i korzyści z jego jedzenia. Niestety moje dziecko nie kanapkowe, na owocach, surówkach zwłaszcza w zimę trzymac nie zamierzam więc tym bardziej ciekawa jestem wszelkich innych rozwiązań.
dorotato - 2011-07-05, 22:46

Agnieszka napisał/a:
dorotato: jestem bardzo ciekawa nalegań Makaronika i ich skuteczności.

Wiesz ja też, tym bardziej, że mam (Ty tez) za sobą juz troche doswiadczeń w tym temacie.

Agnieszka - 2011-07-05, 23:38

No właśnie też zaliczyłaś różne placówki, kuchnie i podejście do żywienia.
Poczekajmy na porady najchętniej poparte doświadczeniem rodzicielskim i rozwiązywaniem takich kwestii proponowane przez Makaronika.
Doświadczenia i różne sposoby cenne są.

Poli - 2011-07-06, 18:59

A ja mam problem z innej beczki, u mojego syna w szkole , mozna wykupic abonament na mleko . I moj syn przyszedl z broszurka, ze on chce pic mleko , inni w klasie pija i on takze chce :-? Naprawde nie wiem co mam zrobic .........
lilias - 2011-07-06, 19:19

Poli, alergia, nietolerancja na mleko nie wchodzi w grę? może mu wytłumacz, że pije inne zdrowsze dla niego wersje mleka np. owsiane, z quinoa, czy sojowe. jeżeli bardzo chce je pić w szkole to będzie nosił z domu. nie możesz kategorycznie zabronić bo będzie chciał jeszcze bardziej. może na razie ponegocjuj :roll: :roll:
Agnieszka - 2011-07-06, 19:32

Poli: nie potrafię doradzic w takich sytuacjach bo dzieci bywają różne. Gdy jest alergia z pewnoscią łatwiej. jak pisała lilias rozmawiaj, tłumacz, zastosuj alternatywę albo jeśli bierzesz pod uwagę takie rozwiązanie zgódź się i zobacz co wyniknie.
U mojej córki jest program mleczny (przynajmniej w klasach początkowych), jedyna z klasy nie pija i nie jest to problem dla niej (nie jest vegan: jada masło, jajka, miód).

Jagula - 2011-07-06, 21:33

Agnieszka napisał/a:
(nie jest vegan: jada masło, jajka, miód).
moje dziecko tez a mleka nie pija, Twój syn jest starszy - możesz już mu wytłumaczyć jak wygląda produkcja mleka, do szkoły można mu pakować mleko alternatywne.

Makaronik napisał/a:
Gdy szkoła spełni ten warunek (dlaczego nie?)
a dlaczego ma spełniać " fanaberie" każdego rodzica ? I to w kraju gdzie nadal wegetarianizm ( weganizm szczególnie) jest uważany za dietę szkodliwa dla dziecka ?
Makaronik napisał/a:
Jednak jedzenie obiadów w szkole nie jest konieczne - można to inaczej zorganizować.
Jak ? Masz pomysł ? Osobiście nie wyobrażam sobie,że dziecko jest ponad 6 godzin poza domem bez ciepłego posiłku ( szczególnie kiedy jest zimno).
Lily - 2011-07-06, 21:38

Jagula napisał/a:
Osobiście nie wyobrażam sobie,że dziecko jest ponad 6 godzin poza domem bez ciepłego posiłku ( szczególnie kiedy jest zimno).
I pomyśleć, że przez 12 lat chodziłam do szkoły bez żadnego śniadania ;) (miałam w szkole osobliwy odruch wymiotny).

Wymaganie w Polsce posiłków wegańskich na stołówkach to raczej walka z wiatrakami. Może w Kiełczowie dałoby się zorganizować, ale w większości szkół nawet wegetariańskie nie przejdą, bo jest jeden obiad dla wszystkich i tyle.

Jagula - 2011-07-06, 21:55

Lily napisał/a:
I pomyśleć, że przez 12 lat chodziłam do szkoły bez żadnego śniadania ;) (miałam w szkole osobliwy odruch wymiotny)
zazdroszczę :-P ja w tym okresie zjadałam w szkole śniadanie , obiad -a drugi obiad w domu. Klucha ze mnie była niezła :->
Lily napisał/a:
jest jeden obiad dla wszystkich i tyle
o to mi właśnie chodziło, dobrze jest kiedy można donosić swoje obiady....
Lily - 2011-07-06, 21:58

Jagula napisał/a:

zazdroszczę :-P ja w tym okresie zjadałam w szkole śniadanie , obiad -a drugi obiad w domu. Klucha ze mnie była niezła :->
Hmm, ale ja na wsi wychowana, to może dlatego. Miałam 6 minut drogi do domu i w domu obiad. A nie jadłam, bo inne dzieci przynosiły kanapki z kiełbasą, która budziła we mnie najwyższe obrzydzenie ;)
Jagula - 2011-07-06, 22:16

Lily napisał/a:
Miałam 6 minut drogi do domu i w domu obiad
ha! a tego to jeszcze bardziej zazdroszczę ;-) i gdyby moje dziecko miało tak blisko do szkoły to pewno też by jadło w domu- sytuacja idealna ( jeśli ktoś może zaserwować ów obiad oczywiście).
Agnieszka - 2011-07-06, 23:31

Też nie lubiłam w szkole jeśc i szybko przestałam się bac kuchni.

Poli: a jakie są relacje u Was z rówieśnikami. Ostatnio byłam u znajomych i była dziewczynka, która początkowo co chwila pytała Adę co je i czy nie jada mięsa (wege była) ale rodzice sami mówili o tym że jedzą inaczej, ona jedyna taka i sporadyczny kontakt z takimi dziecmi. Moja córka akceptowana szkolnie, podwórkowo i wśród dzieci znajomych tradycyjnie żywionych. Podwórkowe dzieci jak wpadną zawsze coś dostaną i nie marudzą, smakuje. Z wege dzieciakami też się spotyka (teraz bardziej sporadycznie bo spotkaniowo często brakuje jej rówieśników i pyta czy same maluchy tylko). Dla nas to normalne, że ludzie są różni (przynajmniej na tym etapie - dziec ma 10 lat, alergie nam nie są obce, gadamy dużo i od małego).

rosa - 2011-07-07, 07:01

Poli, a ile on ma lat? ja jestem mega liberalna żywieniowo w stosunku do starszych dzieci, więc bym pozwoliła :-)
Agnieszka - 2011-07-07, 19:14

Rosa: odpowiem za Poli - jeśli dobrze pamiętam pociecha ma 11
Poli - 2011-07-12, 13:39

No wlasnie ma 11 i nie wchodza w gre zadne alternatywy mleka krowiego , poniewaz zna smak krowiego mleka, tak kramiony u babc czy znajomych :-| i mowi ze to nie jest mleko.

Jeszcze zobaczymy, na pewno mu nie zabronie kategorycznie , poniewaz dowiem sie pozniej na wywiadowce, ze filip zbiera resztki od rowiesnikow ;-) , jak bedzie nalegal to prawdopodobnie zgodze sie, ale jeszcze zobaczymy ,mam nadzieje ze zrozumie, ze to nie jest dobra alternatywa.

Jak na zlosc nie mamy tutaj zadych znajomych wege w poblizu , znam srodowisko raw foodistow w dani i jak sa spotkania to jezdzimy, ale w okolicy nikogo !!!! Wiec jestesmy takimi outsiderami i mysle,ze to jest najgorsze, poniewaz moj syn tylko widzi innych jako miesozercow itd. Nie wspomne o fakcie ze tutaj jest pelno mysliwych i wszyscy namawiaja naszego syna aby zaczal chodzic na polowania, a ja caly czas sie nie zgadzam.....Nie rozumieja dlaczego, przeciez to takie meskie dla malego chlopca , uczyni z niego prawdziwego mezczyzne :-?

To se ulzylam :roll:

lilias - 2011-07-12, 16:57

Poli, co do męskich zajęć to lepszy już futbol, judo lub majsterkowanie (modelarstwo np.). rzeczywiście ciężko, że nie macie blisko znajomych wege a dzieciaki nie lubią się specjalnie wyróżniać z grupy :roll: a nie dałoby się zapoznać z jakimiś okolicznymi wegusami chociażby przez takie duńskie wd? albo może w jakiś szkołach jogi (jeżeli są w pobliżu, oczywiście).
Agnieszka - 2011-07-12, 18:16

Poli: u nas goszczą inne dzieci, przedszkolna koleżanka córki, podwórkowe klasowe, dzieci znajomych a nie wszystkie wege/vegan. Wiedzą, że u nas pewnych rzeczy się nie jada i już. Oczywiście wymagałam przedszkolnie, szkolnie w menu (urodziny, poczęstunki z różnych okazji, obiadów w szkole nie jada), ludzie w naszym otoczeniu też musieli się do nas przyzwyczaic. Mleko uczulało więc sama też czyta etykietk, dyspensy bywają. Jeśli kiedyś podejmie inną decyzję dietową z pewnością nie zrobię potrawy ale jej wybry uszanuję. Zapewne wiele przede mną: zielone szkoły, kolonie, obozy, etap nastoletni i jakoś będziemy musiały to okiełznac. Pożyjemy, zobaczymy. Póki co cieszę się, że lubi mleka zbożowe, kasze, lody sorbetowe.....Jeśli czegoś nie chce zjeśc, to nie zmuszam. Ubolewam, że nie lubi bakłażana czy innych rzeczy, których fanem jestem. Im starsza tym częściej uzgadniamy kulinaria.
Poli - 2011-07-13, 17:01

Dzieki dziewczyny za rady :-> , z moim synem lezy problem tutaj,ze byl "psuty" pod wzgledem diety od urodzenia przez babcie, a ma ich az cztery ;-) . W tej chwili jest odseparowany od babc , poniewaz mieszkamy w dani, ale jak jedzie na wakacje, a nie dlugo to bedzie to bedzie dalsze psucie:a prosze buleczka z szyneczka, a na snidanko platki nestle z mleczkiem a tu kurczaczek na obiadek itd.
W tej chwili moj syn jest na obozie i takze je co inni czyli dieta miesozerna, nikt dla niego nie bedzie specjalnie gotowal :roll: .

A tutaj gdzie mieszkam na jutlandi caly czas ktos nie jedzacy miesa jest uwazany za kosmite , w kopenhadze jest cywilizacja -mozna powiedziec, a tutaj masakra !!! Wiec trzeba sie przyzwyczaic po prostu.Mam kontkat z veganami ( surowymi) jezdzimy na rozne imrezy, ale to znowu jest stolica, tutaj nic sie nie dzieje.

Wiem ,ze z corka bedzie inaczej, ktora bedzie od poczatku wychowywana bez wtracania sie babac tutaj, jedynie bedzie problem ze srodowiskiem , u mojego syna caly czas uswiadamiaja w szkole ( nauczyciele), ze mieso jest niezbedne do zycia , takie zdrowe itd. Dookola pelno mysliwych , wchodzisz do kogos domu a na scianach same martwe glowy......

Nie wiem czy wiecie, ale dania jest narodem spozywajacym najwieksze ilosci miesa, a w szczegolnosci wolowiny i to jeszcze krwistej,.......

Coz trzeba jakos sobie dac rade , mam nadzieje ,ze powoli zacznie sie to zmieniac , takze tutaj na jutlandi :idea:

lilias - 2011-07-13, 19:23

Poli napisał/a:
...
Nie wiem czy wiecie, ale dania jest narodem spozywajacym najwieksze ilosci miesa, a w szczegolnosci wolowiny i to jeszcze krwistej,.......

Coz trzeba jakos sobie dac rade , mam nadzieje ,ze powoli zacznie sie to zmieniac , takze tutaj na jutlandi :idea:


Bardzo współczuję :-/ Dania rzeczywiście ma hysia na punkcie hodowli zwierząt ( i oczywiście mlecznych również). a co potem zrobić z nadwyżkami mięsa? wcisnąć ludziom jak nie obcym to swoim "bo takie, zdrowe".

Podziwiam, że w domu masz ustaloną hierarchię w sprawie żywienia rodziny. Trzymaj się tam mocno, a synuś jest chociaż tyle do przodu, że wie co zdrowe, że nauczysz go pewnych zasad, z których potem skorzysta lub nie.

Co do babć to może lepiej zapraszać je po jednej do siebie i działać na własnych zasadach? to tylko taka luźna sugestia bo wykonalność pewno trudna, ale pomarzyć trochę o utemperowaniu tego psucia wnuka można :mryellow:

nieznajowa - 2015-06-21, 14:57

czy jest tu gdzies temat dotyczący termosów obiadowych?
dżo - 2015-06-21, 20:07

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=5571&highlight=termos
nieznajowa - 2015-06-21, 21:10

dżo, dziękuję
mireczkuss - 2015-06-22, 14:59

dieta dzieci w dzisiejszych czasach to masakra
ania555 - 2016-04-26, 20:59

Lepiej uważać na to co serwują szkolne stołówki...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group