wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek przedszkolny - Problem z dietą w przedszkolu

bronka - 2010-01-12, 17:12
Temat postu: Problem z dietą w przedszkolu
.....
orenda - 2010-01-12, 17:16

thehoneypot, współczuję kontaktu z twardogłowymi. Nie daj se wkręcić, że jesteś potworem lub że coś robisz nie tak. Życzę siły na jutrzejszej rozmowie, myślę, że musisz być bardzo stanowcza i pewna siebie. To powinno podziałać, a przynajmniej, żeby Ci nie weszli na głowę.

[ Dodano: 2010-01-12, 17:17 ]
thehoneypot napisał/a:
Ale przedszkolanka ŻĄDA zaświadczenia od lekarza! - żeby podpiąć do akt dziecka.
Ty zażądaj respektowania Twoich zasad wychowawczych w stosunku do Twojego dziecka!
bronka - 2010-01-12, 17:26

A jak Wy sobie radzicie?

Nie miałyście problemów z dietami??

Agnieszka - 2010-01-12, 19:08

moje dziecko zaliczyło 3 przedszkola, wszystkie były państwowe choć rozważałam "Kajtuś Czarodziej" ale w rezultacie się nie zdecydowałam. Niestety wszystkie z dojazdem przynajmniej przez pół miasta ale po drodze do pracy
1 - bdb, przeznaczone do zamknięcia ale z racji tego w przedszkolu było tylko 45 dzieci (komuś lokal był potrzebny), wcześniej były dzieci wege, nawet pytano czy garnki swoje chcę przynieść. Zgrzyt z nową Panią dyrektor (zmieniła się w trakcie) - wyjaśniłyśmy sobie ale przyjazność Pań kucharek, wychowawczyń, intendentki wielka i donosić domowe jedzenie też mogłam. Czasem wpadam na kogoś z rodziców (pracuję obok), panie tam pracujące (jedna ma morświnkę od nas) i to bardzo sympatyczne spotkania.
2 - mimo wcześniejszych ustaleń dietowych totalna porażka. Wszystko taszczyłam w termosach i robione było pod jadłospis przedszkolny (bo podobno dzieci Adzie wyjadały) bez opcji podgrzania choć Panie kucharki były bardzo otwarte. Ciągłe rozmowy, pretensje. Nawet kasza dla dzieci do obiadu była robiona ze smalcem, buraczki ze skwarkami (podobno dzieci innych jeść nie chciały). Gdy zaczęłam wnikać w temat menu przedszkolnego, norm, dekadówek powiedziano mi (nie dosłownie out). Bałam się zmieniać Adzie przedszkole, nie wiedziałam jak powiedzieć ale zmieniłam. W rozmowie przygotowującej (akurat wówczas I ospa) usłyszałam "mama to fajnie" i bez okresu adaptacyjnego ze mną obok weszła do nowej placówki z marszu. Nowe przedszkole to totalny spontan po tym, jak któryś raz zostałam wezwana na rozmowę (rozmowy oczywiście w trakcie moich godzin pracy więc zwalnianie się itd albo w czasie opłat kiedy stoi kolejka rodziców, którzy już dawno byli by w domu)
3 - zostało do końca. Ada poza wege miała inne obwarowania dietowe więc zaświadczenie od alergologa przynieść musiałam (placówka dietowa). Tam dochodziła do końca i bardzo lubiła to przedszkole. Mogłam donosić jedzenie, przy diecie candidowej honorowano nas, były inne wege dzieci i wszystko z akceptacją ze strony personelu. Przyjaźnie z innymi dziećmi i rodzicami trwają do dziś.


Czasem warto zmienić placówkę, pomyśl nad tym.

mono-no-aware - 2010-01-12, 20:29

Nasi znajomi mają 4,5-letniego synka w jednym z gliwickich przedszkoli i też się co chwila jakieś akcje :) . Znajoma jednak jest ostra i co i raz robi im "naloty" jak to skwitowała :) .

Ale sobie myślę, że jeśli nastawienie personelu ma być negatywne do dziecka to może rozejrzeć się za inną placówką. Z drugiej strony na początku chyba zawsze jest ciężko. Ludzie uważają, że ich dieta mięsna jest najzdrowsza, i my chcemy przez swoje fanaberie zrobić krzywdę dziecku :( . Ahhhhh - samo życie.

bronka - 2010-01-12, 23:09

...
excelencja - 2010-01-12, 23:37

no niesamowity prymitywizm
kofi - 2010-01-13, 12:32

Olsztyn jest też strasznie zaściankowy i w przedszkolu sic. integracyjnym dyrektorka powiedziała, że przyjmie Daniela, jeśli przedstawię jej zaświadczenie od lekarza, że D. może nie jeść mięsa. Argument "bo jeżeli nam zasłabnie...". W żadnym abssssolutnie nie było mowy o przynoszeniu jedzenia - argument "bo sanepid". I w ogóle nikt nie chciał ze mną gadać. Daniel chodził do niepublicznego przedszkola na 2 końcu miasta, bo tam była fajna dyrektorka, która zdecydowała, że będą mu gotować wege.
Co do wychowawczyni - słabo - nawet jak się ją upomni, opieprzy, spróbuje przekonać i będzie pozornie sprawiedliwie i normalnie go traktowała coś tam będzie w niej siedziało. Współczuję, bo wygląda, że to beton jakiś. W ogóle jakiś chory problem - że dzieciak w przedszkolu się posikał. Niespełna trzyletni. :shock: I co z tego? W szkole się zdarza, a co mówić na początku przedszkola - nie wie, jakie są zwyczaje, mógł się najnormalniej w świecie wstydzić powiedzieć, mógł nie wiedzieć z kim gadać na ten temat, mógł byc tak zaabsoborwany zabawą, że nie zdążył.
Powodzenia.

Arielka.v - 2010-01-13, 17:08

Cytat:
tak dużo sika przez tą warzywną dietę


:shock: i tacy ludzie pracują z małymi dzieci.
gdzie ona sie uchowała z taką wiedzą? :roll:



thehoneypot, nie przejmuj się takim gadaniem ludzi bo to nawet nie jest warte uwagi.
jesli o mnie chodzi to takie zachowanie wychowawczyni czy teksty tego typu uważam za jawną dyskryminacje. :roll:

Jagula - 2010-01-13, 17:47

thehoneypot ewidentnie tu widać zła wolę przedszkolanki- skoro dyrektorka wyraziła zgodę na własne posiłki. Bo stwierdzenie ,że dziecko sika po warzywach jak dla mnie (przedszkolanki) d e b i l n e ! Co ja mam powiedzieć matkom (liczba mnoga podkreślam) czterolatków , którym zdarza się posikać??? Że sikają po boczku ? kiełbasie??? czy kotletach???
Tak naprawdę mogłabyś mieć pretensje do tej babki, że nie dopilnowała Twojego dziecka i się posikało ]:->
Nie daj się- bo decyzję co zrobić - musisz podjąć sama ;-) pozostaje Ci argument,że tylko chyba w Polsce i być może w innych "postkomunach" dieta wege jest taka dziwna - ja to mówię :-P :-> jak już nic innego nie skutkuje ;-)

kociakocia - 2010-01-13, 19:16

współczuję na maxa! wyobrażam sobie jaki to musi byc dla Ciebie stres :( ręce opadają jacy ludzie bywają puści :-/

pozostaje mi trzymać kciuki, żeby udało się Tobie przekonać ich bez większych dyskusyj. ;) żyjemy w 21 wieku, a nie średniowieczu, wszystko jest bardzo proste, wystarczy odrobina dobrej woli. może taki argument zaskutkuje :roll:

dziewczyny dobrze mówią, konkrety mów i bądz stanowcza, nie może być tak, że przyjmują dzieciaka po uzgodnieniach z rodzicem, a potem piętrzą sie problemy!

bronka - 2010-01-13, 21:27

...
mono-no-aware - 2010-01-13, 22:16

Moja Majcia też robi 2 - 3 kupki na dzień, ale je jak najęta, więc to pewni stąd.
Mają dzieciaki dobrą przemianę materii i tyle :) .

Fajnie, że się dogadaliście z personelem! Choć pewnie coś jeszcze nie raz wyskoczy, to galaretka z żelatyną, to znowu coś innego.

bronka - 2010-01-15, 11:11

No muszę się pochwalić. Przestał już sikać w majtki. Normalnie chodzi do ubikacji jak w domu. Chyba wychodzi na prostą:)
mono-no-aware napisał/a:
Choć pewnie coś jeszcze nie raz wyskoczy, to galaretka z żelatyną, to znowu coś innego.

pewnie tak:/ , ale już nie jest źle. Poza tym jadłospis jest na tydzień z góry więc mam jakąś kontrolę nad tym co tam dają.
pozdrawiam serdecznie i dzięki za wsparcie

kociakocia - 2010-01-15, 11:32

stresował się maluch pewnie, cieszę się i ja, że już wszystko gra :mryellow:
topcia - 2010-01-15, 23:22

Jagula napisał/a:
, że nie dopilnowała Twojego dziecka i się posikało ]:->

równie dobrze też mogło się posikać pod wpływem stresu-dzieci świetnie wyczuwają negatywne nastawienie do nich.
JEśli tak jest (nie wiesz jaki ma stosunek podczas Twojej nieobecności) to zabrałabym dziecko. PO co ma mieć takie złę doświadczenia już na starcie edukacji. A w ogóle to wzięłabym przedszkolankę na rozmowę osobistą i powiedziała, co czuję. Wbrew pozorom ta strategia u mnie się sprawdza jak do tej pory zawsze. KIedy mówisz o swoich uczuciach, emocjach druga strona zaczyna Cię wtedy rozumieć. Tylko tak na spokojnie, bez atakowania i oceniania ;-)

bronka - 2010-01-17, 19:35

topcia napisał/a:
wzięłabym przedszkolankę na rozmowę osobistą i powiedziała, co czuję

Tak właśnie zrobiłam.

topcia - 2010-01-17, 23:26

thehoneypot napisał/a:
Tak właśnie zrobiłam. Mi pomogło. Jej też. Felek też już przestał sikać.

fajowo :-)

bronka - 2010-01-18, 12:43

Dzisiaj poszedł do przedszkola z radością. Sam odniósł rzeczy do szafki. Papa i poszedł w długą.
Swoja drogą bardzo się cieszę, że istnieje takie miejsce jak WD.
Wyżaliłam się Wam i od razu mi ulżyło. Mój mąż się na tą całą sytuację zdenerwował i tyle miałam z niego pożytku. Nie jest wege, ale bardzo popiera mnie i dzieci.
Pozdrawiam Was serdecznie

karmelowa_mumi - 2010-01-18, 12:59

thehoneypot, bardzo Ci gratuluję spokoju, opanowania, rozmowy, oby to był tylko incydent, który się nigdy nie powtórzy. Niech małemu będzie spokojnie
Agnieszka - 2010-01-18, 13:27

Jestem zawsze za rozmową ale niestety nie zawsze bywa pozytywnie. Fajnie, że finał ma happy end :-) . Szczęśliwego przedszkolakowania :-)
maharetefka - 2010-01-18, 13:40

hej, jesli napisze cos, co ktos juz pisal, to przepraszam, nie mam czasu czytac calego watku. nikt nie ma prawa prosic o zaswiadczenie od lekarza, ze dziecko uczulone jest na mieso. moj mlody chodzi do panstwowego, a od zaswiadczenia wymigalam sie, mowiac, ze bierze leki przeciwko alergii i nie moge na razie przerywac leczenia. a jak wiadomo nie da sie zrobic testow dzalergicznych dziecku, ktore jest na antychistaminach. jesli cos pokrecilam, to tylko z pospiechu. ;-) powodzenia :roll:
Agnieszka - 2010-01-18, 13:49

polemizować nie będę ale w zwykłych przedszkolach była rozmowa, umowa i lista rzeczy, które nie są jadalne
w placówkach specjalistycznych (dietowych) na wege raczej nie było potrzebne zaświadczenie ale na różne obwarowania dietowe tak. No i zmieniałam przedszkole w trakcie roku, i w sumie życzliwość dyrektora też było ważne zawsze mogła powiedzieć, że jest komplet (a był) i nie może przyjąć mojego dziecka.

ewakotowska - 2010-02-12, 22:15

Mój synek chodzi do zwykłego państwowego przedszkola. Mieliśmy ostrą jazdę z dietą przeciwgrzybiczną + wycofanie wszystkiego, co krowie. Nie chodził do przedszkola 2,5 miesiąca. Szkoda było chłopaka trzymać tyle w domu i zdecydowaliśmy, że będzie chodził z własnym żarciem. No i chodzi. I nikt nie robi problemu. Pani dyrektor opowiadała mi jak to sama wpadła 2 lata temu na pomysł coby kupić mikrofalówkę do odgrzewania, bo była jakaś dziewczynka z dietą i ona wtedy pomyślała sobie, że takich dzieci może być więcej :) I nosimy w pudełeczkach, panie odgrzewają. Zapytałam kiedyś, że może ja jakieś podanie powinnam napisać w tej sprawie, bo słyszałam że to jakś podkładka dla sanepidu jakby co, to się uśmiechnęła i powiedziała, żebym nie przesadzała :) Więc można. W małym miasteczku.
maga - 2010-02-13, 08:51

ewakotowska, to masz wielkie szczęście... U nas jest problem w tej materii. Żadne przedszkole nie chciało się zgodzić na donoszenie żarcia dla córeczki mojej kumpeli. W jednym udało się wreszcie osiągnąć zgniły kompromis w sprawie żarcia, ale koniec końców okazało się, że dziecko je same słodkie rzeczy. Ba, mało. Nawet woda do picia okazała się truskawkowym badziewiem... No i rozwalili dziewczynie wszystko, co do tej pory udało jej się z dzieckiem w kwestii diety wypracować... Mała teraz nie chce nic jeść :evil:
ewakotowska - 2010-02-13, 08:58

Oj, maga to faktycznie straszna kicha! Jak by mi ktoś tak rozpieprzył tę ciężką dietową pracę... No załamka po prostu :cry:
renka - 2010-02-13, 10:13

ewakotowska napisał/a:
Więc można. W małym miasteczku.


Z tego co wiem, to w mniejszych miasteczkach o dziwo jest latwiej pod tym wzgledem, mimo, iz moznaby podejrzewac je o pewna zasciankowosc, a wieksze miasta o bardziej rozwiniete spojrzenie pod roznym katem. A jednak niestety nie zawsze tak jest.

rosa - 2010-02-13, 10:58

mieszkam w tym samym małym miasteczku co ewakotowska :-) i cieszę się że idzie ku lepszemu, bo ja Frankowi nie mogłam do jedzenia przynieść NIC, ani uprosić chociażby o jajko sadzone zamiast kotleta. nie było to co prawda to samo przedszkole
Dorota - 2010-02-13, 15:31

Jeśli chodzi o dietę to faktycznie jest ciężko coś załatwić w przdszkolu publicznym. Przez ostatnie 2 tygodnie dzwoniłam i jeździłam do różnych przedszkoli by zorientować się przed zapisami w marcu. Przy okazji udało mi się załatwić Juli przedszkole od zaraz z donoszeniem własnego obiadu i już w piątek byłyśmy na próbę. Juli bardzo sę podobało ale i tak będę jeszcze rozglądać się za dietowym.
ewakotowska - 2010-02-13, 16:00

Dorota, to trudna decyzja. Bądź czujna, bo bywa tak, że przedszkole pasuje nam z jakiegoś tam powodu i usypia naszą czujność w innych kwestiach. Ważne jest jak Twoja córeczka się tam czuje. Jeśli wynegocjowałaś donoszenie posiłków, to duży sukces. A czasem może się okazać, że dietowe, ekologiczne, katolickie, czy jakieś tam wybrane z innych powodów jest do niczego pod względem kadry, warunków itd. Nie żebym się mądrzyła na siłę, ale my taką wpadkę zaliczyliśmy. Życzę Wam dobrych wyborów.
rosa - 2010-02-13, 16:10

Dorota, a to dietowe na marymoncie? Agnieszki Ada tam chodziła i były zadowolone, aha i Miron majaji chyba tam uczęszcza. możesz podpytać dziewczyny, ale z tego co wiem to przedszkole fajne
Dorota - 2010-02-13, 18:38

Dzięki dziewczyny :-D
Na Marymont mam nie po drodze i troche za daleko. Wiem że dietowe jest przy Pl. Bankowym i na Śniegockiej. Może ktoś będzie wiedział jak tam jest?
Oczywiście w tym co jest to Julii podoba się i nie może doczekać się poniedziałku - co jest bardzo fajne :-D ale jeśli chodzi o kadrę to jest taka sobie.

zorro - 2010-02-15, 14:43

W Warszawie w większości przedszkoli kilka lat temu też był motyw 'sanepidowy', czyli że nie można niczego przynosić od siebie, 'bo sanepid nie pozwala'. Przedszkole na Śniegockiej jest najfajniejsze :-) - polecam, mój syn kocha je do dziś.
ifinoe - 2010-02-15, 20:48

zorro, a jak w przedszkolu na Śniegockiej wygląda żywienie wegedzieciaków? Będę próbować zapisać tam Matyldę.
Marzena Nowak - 2010-03-29, 23:59

No i mnie dopadł problem diety w przedszkolu.
Blanka 1 kwietnia rusza do publicznego przedszkola. Dotychczas chodziła do Klubu Malucha ale niestety zamykają obiekt no i nie ma wyjścia, trzeba dać dziecko do większej placówki. Pani kierowniczka powiedziała, ze w przedszkolu nie ma wege dzieci. Mają dwójkę na diecie bezglutenowej i robią dla nich specjalne zakupy. Powiedziała, ze jest otwarta ale jeszcze musi to z kimś skonsultować. Bardzo się ucieszyłam. No ale dziś dowiedziałam się, ze pani nie ma zamiaru gotować dla Blanki osobno bo to jest nasze widzimisię. Co innego jeśli byłoby zaświadczenie od lekarza. Kurcze, jutro idę porozmawiać z kierowniczką bo już nic nie rozumiem. Stresa mam co niemiara. Ja tam mogę gotować ale czy oni się na to zgodzą?
A tak swoją drogą to w czym konkretnie nosicie jedzenia do przedszkola?

alcia - 2010-03-30, 09:18

Marzena Nowak napisał/a:
A tak swoją drogą to w czym konkretnie nosicie jedzenia do przedszkola?

w termosie z atestem. Wtedy wpisują w kartę przedszkolną, że dziecko jest na wyżywieniu własnym i sanepid nie ma się czego czepiać. Oni wtedy nie ponoszą odpowiedzialności za jedzenie dzieciaka, cała jest na rodzicu. Teoretycznie mają tylko nakładaćc z termosu na talerz (u nas też podgrzewają)

Marzena Nowak - 2010-03-30, 10:11

alcia, gdzie można kupić taki termos? On ma jakieś przegrody na jedzenie?
Marcela - 2010-03-30, 10:44

Marzena Nowak,
Są różne, jednokomorowe i z "piętrami", musisz poszukać. Radzę kupić jakiś porządny, który długo trzyma ciepło. Takie zwykłe plastikowe, tanie "termosy" trzymają ciepło bardzo krótko.A już najgorsze są te "piętrowe", złożone z kilku miseczek nakładanych na siebie. One nawet nie są szczelne, wszystko sie rusza po krótkim nawet uzytkowaniu. To są jedynie pojemniki do przenoszenia obiadów a nie termosy. Ja oprócz termosu stosuję jeszcze stary sposób mojej babci (w przypadku niewielkich ilości jedzenia) Np pieczone jabłko z cynamonem i rodzynkami wkładam do małego słoiczka (im więcej pustego miejsca w słoiku tym szybciej stygnie), zakręcam, owijam folią aluminiową, potem gazetą i na koniec wkładam to wszystko w grubą czapkę :-D i mocno zawiązuję troczki. Trzyma ciepło kilka godzin.

bronka - 2010-03-30, 10:47

Marzena Nowak, ja nosiłam w takiej torbie termoizolacyjnej dla niemowląt avent. Super trzyma ciepło.
Wytrwałości Tobie życzę!!! i powodzenia na rozmowie z kierowniczką.

alcia - 2010-03-30, 10:48

hxxp://www.allegro.pl/listing/search.php?sg=0&string=termos+obiadowy
:)
tak, są różne termosy obiadowe, ale najczęściej z dwiema, albo trzema przegrodami.
Fajna sprawa, jak gdzieś wyjeżdżamy, to też często ładujemy sobie do termosu obiadek na później. A na co dzień właśnie do przedszkola używamy.
My mamy akurat taki badziewny (kasy akurat nie mieliśmy jak kupowałam i wzięłam taki najtańszy), ale marzy mi się taki wypasiony. Te lepsze trzymają temperaturę. Ten nasz, to taka prowizorka. Ale ma te przegrody na jedzenie, więc można ładnie zapakować różne składniki posiłku.

Marzena Nowak - 2010-03-31, 21:05

Dzięki dziewczyny za informacje ale raczej nie będzie mi potrzebny termos. Przynajmniej nie do przedszkola.
Rozmawiałam z kierowniczką. Okazała się bardzo ciepłą i otwartą osobą. Nawet posiada jakąś wiedzę na temat wegetarianizmu co mnie miło zaskoczyło. No ale nie obyło się bez pytania: "co Wy jecie zimą bo latem to rozumiem są pomidory, sałata, ogórek" ;-) Porozmawiałam sobie z kobietą no i skończyło się na tym, że będą robić dla Blanki osobno zupy (nawet oliwe z oliwek chce specjalnie kupić aby dodawać do zup). Drugie danie je jak reszta dzieci z tym, że ja donoszę kotlety, gulasze, itp. Oni podgrzewają. Pani kierowniczka będzie drukować mi jadłospis na cały tydzień. Już pierwszy dostałam :-) Super! Bardzo radosna wyszłam z tego przedszkola. Żałuję teraz tylko, że nic nie wspomniałam o mleku. Wyszło mi z głowy a tam co śniadanie to mleko do picia, zupa mleczna, kakao, itp. Tego ostatniego to nawet Blanka jeszcze w życiu nie piła :roll:

[ Dodano: 2010-03-31, 21:14 ]
Acha, mam jeszcze pytanie. Czy Wy ufacie kucharkom, przedszkolankom, że one nie dodadzą mięsa albo nie poleją sosem dania dla dziecka wege?
Ja myślę jeszcze jutro uświadomić panie, które będą się Blanki grupą opiekować o konsekwencjach podania mięsa organizmowi, które nigdy go nie spożywało. Jeśli oczywiście dam rade (czyt. nie będę ryczeć :oops: ).

dżo - 2010-03-31, 21:48

Marzena Nowak napisał/a:
Czy Wy ufacie kucharką, przedszkolanką, że one nie dodadzą mięsa albo nie poleją sosem dania dla dziecka wege?

Marzena Nowak, myślę, że bardzo często kucharki
Marzena Nowak napisał/a:
poleją sosem dania dla dziecka wege
itp. z przyzwyczajenia, braku doświadczenia, ze ktoś je inaczej, także warto z nimi osobno porozmawiać, wytłumaczyć spokojnie, powodzenia i gratuluję, że tak ładnie Wam się ułożyło :-) .
Marzena Nowak - 2010-04-01, 09:14

Uf, no i poszła Blanka pierwszy dzień do przedszkola. Ja oczywiście się popłakałam (melisa nie pomogła) :oops: Córka nie płakała ale nie chciała nas puścić (byłam z M) ale po zapewnieniu, że po nią przyjdziemy uspokoiła się i wyszliśmy. Ach, teraz ciągle myśle co robi.
alcia - 2010-04-01, 09:31

Marzena Nowak, trzymaj się, dzielna mamo! Też przez to przeszłam, już 2x ;) I wiem jak to jest siedzieć pół dnia, nie móc się niczym zająć i tylko myśleć o swoim szkrabie - co tam sobie porabia, jak się tam czuje..
:)

Marzena Nowak - 2010-04-01, 11:45

alcia napisał/a:
I wiem jak to jest siedzieć pół dnia, nie móc się niczym zająć i tylko myśleć o swoim szkrabie - co tam sobie porabia, jak się tam czuje..


Ach, no właśnie! Czyste szaleństwo te macierzyństwo!

Agher - 2010-10-31, 10:17

a nie łatwiej dawać dzieciakom normalne jedzenie i nie wydziwiać? nie będzie problemu z przedszkolami!

Nie lepiej żeby dziecko samo mogło zadecydować - gdy będzie bardziej świadome - [b]co chce jeść i kim chce być?[b] bo narazie to narzucacie im swoją wolę bo WY tego chcecie, a nie Wasze Dzieci...

priya - 2010-10-31, 11:49

Agher napisał/a:
a nie łatwiej dawać dzieciakom normalne jedzenie i
normalne, czyli mięcho i czekoladowe batoniki, tak? Otóż oczywiście, że łatwiej. ALe nam nie chodzi o to żeby było łatwiej.
Agher napisał/a:
Nie lepiej żeby dziecko samo mogło zadecydować - gdy będzie bardziej świadome
Lepiej. I zdecyduje. A póki co nie je mięcha i czekoladowych batoników bo MY tego nie chcemy, bo MY jesteśmy jego rodzicami i MY decydujemy. Tak samo jak WY decydujecie, że mięcho i batoniki WASZE dzieci będą jadły. Skąd wiesz - nawiasem - że nasze dzieci chcą jeść coś innego niż jedzą? Znacie się? :evil:
Agher napisał/a:
i kim chce być?[b]
Wszak wiadomo powszechnie, że wszyscy wegetarianie planuja całe życie swoich dzieci przed poczęciem ]:-> Rozpędziłeś/aś się. Zanim się rozbijesz na najbliższym drzewie poprosimy może chociaż o jakieś przedstawienie się.
Marcela - 2010-10-31, 13:06

Agher napisał/a:
narzucacie im swoją wolę

każde wychowanie warunkuje w pewnym sensie "narzucenie swojej woli". I nie ma to znaczenia czy jest to wychowanie katolickie, danonkowe, "mięsożerne", czy inne

Tak więc argument wytrącony z ręki, bo każdy wychowując stosuje swój model wychowania. Mówiąc dziecku "nie" gdy chce pożreć przydrożnego peta też narzucasz mu swoją wolę. Nie pozwalając jeść wyłącznie czekolady też.

bronka - 2010-10-31, 15:28

nie karmić trola
alcia - 2010-10-31, 20:35

Agher napisał/a:
a nie łatwiej dawać dzieciakom normalne jedzenie i nie wydziwiać? nie będzie problemu z przedszkolami!

pewnie że łatwiej :)
Agher napisał/a:
Nie lepiej żeby dziecko samo mogło zadecydować - gdy będzie bardziej świadome - [b]co chce jeść i kim chce być?[b]

ano pewnie że lepiej i tak właśnie będzie.

Cytat:
narzucacie im swoją wolę bo WY tego chcecie, a nie Wasze Dzieci...

a tu wyłazi szydło z worka i różnica między myśleniem Twoim a moim. Ty uważasz, że powinnam dziecku narzucać Twoją wolę, a ja wolę narzucać mu swoją.. jak każdy inny rodzic. A że Twoje podejście jest idiotycznie i absurdalne, to chyba nie muszę Ci tłumaczyć. (wystarczy, byś wyobraził sobie.. czy wyobraziła.. że w analogicznej sytuacji Ty miałabyś karmić dziecko wegetariańsko, bo narzucenie mu mojej woli będzie bardziej na miejscu, niż narzucenie mu Twojej woli).
I tyle do Ciebie.

Marcela - 2010-10-31, 21:16

alcia napisał/a:
I tyle do Ciebie.

dodam jeszcze, że każdy rodzic ma konstytucyjne prawo wychować swoje dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. I finito.

Prosiaque - 2012-08-12, 21:46

Drodzy i szanowni ,
jak to sobie wszytsko poczytałam, to mi słabo. młody dostał sie do placówki publicznej, tam mam mu donosic jedzenie, zwłaszcza danie obiadowe. zupy robią na kościach ( masakra jakaś...) więc przed mną 2 czy 3 lata taszczenia z nadzieją że żywienie wege wypali. musze ponoć zostawiać dla sanepidu drugą próbkę każdej potrawy.
jeszcze tylko zastrzec że nie zycze sobie księdza w poblizu dziecka i jakoś ro będzie. Wegetarianin czy inny świr :-P zawsze musi mieć pod górkę :mrgreen: :mrgreen:

jagodzianka - 2012-08-12, 22:37

Prosiaque napisał/a:
musze ponoć zostawiać dla sanepidu drugą próbkę każdej potrawy.

:shock: :shock: :lol: To widać któraś z pań będzie miała darmowe wege obiady. Czegoż to ludzie nie wymyślą?

jazgottt - 2012-08-12, 22:46

jagodzianka napisał/a:
Prosiaque napisał/a:
musze ponoć zostawiać dla sanepidu drugą próbkę każdej potrawy.

:shock: :shock: :lol: To widać któraś z pań będzie miała darmowe wege obiady. Czegoż to ludzie nie wymyślą?


Euridice robiła nie tak dawno temu taki wykład-pogadankę, nie wiem, jak to wydarzenie nazwać. Mówiła wtedy, że też będzie nosić obiady razem z tą próbką do przedszkola i że zna realia działania przedszkoli od kuchni i to normalne, tzn. to nie panie w przedszkolu wymyślają. Mogłoby chyba być tak, że sobie same tę próbkę naszykują jednak, chyba.

eMka - 2012-08-13, 10:23

a ja myślę, że to nie żadne przepisy tego wymagają, tylko czyjeś widzimisię. Lu chodzi do przedszkola publicznego- jedzenie ma oddzielne- zupę i drugie danie robię jej ja i nikt żadnych próbek dla sanepidu nie żąda. A przecież przepisy są wszędzie takie same.
fylwia - 2012-08-13, 10:23

Ja chciałabym wysłać Tymka na przedpołudnia do przedszkola, ale jest problem z jedzeniem. Jest opcja wegetariańska, ale to mnie zupełnie nie satysfakcjonuje, a wegańska nie wchodzi w grę, bo oni zapewniają posiłki a donosić własnych nie można. Jedyne co mogę robić to wymyślać mu jakieś alergie :roll: . Albo odpuścić i pozwolić go faszerować serem i innymi takimi... Oprócz tego masa cukru w tym wszystkim...
Strasznie jestem rozczarowana...

bronka - 2012-08-13, 10:33

jagodzianka napisał/a:
To widać któraś z pań będzie miała darmowe wege obiady

na pewno naje się łyżką zupy i próbką kotlecika wegan :roll:

Przepisy wszędzie są takie same. Niektórzy po prostu je nad interpretują. Co za problem przynosić próbki? Pewnie po tygodniu i tak im się znudzi i zasugerują, żeby sprawę pominąć.

feminka - 2012-08-13, 13:28

Rodzice JUlka kolegi mówili mi, że odmówiono im przyjęcia dziecka do kilku publicznych przedszkoli w Szczecinie. A dziecko nie jest wegetarianinem tylko jest dzieckiem na diecie bezglutenowej :-/
Ja do publicznych nawet nie próbowalam. Znalazłam prywatne, w którym pani dyrektor poprosiła mnie o kartkę z wyszczególnionymi produktami, których moje dziecko nie je i z moimi propozycjami zamienników tych składników. Można? Można.
W wielu publicznych placówkach robi się wielki problem z małej rzeczy. Byle tylko rodzicom, którzy nie pasują do głównego nurtu życie utrudnić.

Agnieszka - 2012-08-13, 14:14

feminka: i przedszkola mogły odmówić bo celiaklia wymaga warunków szczególnych (w przedszkolach dietowych jest odrębna kuchnia, stawka żywieniowa wyższa, często własny wypiek pieczywa/ciast a mąki i inne używane produkty z odpowiednim oznakowaniem zwłaszcza dla dzieci bezglutenowych). Niestety alergików (o różnym podłożu) przybywa a placówek takich jak na lekarstwo :-|
Co do pozostałych przedszkoli (zwłaszcza państwowych) to dobra wola dyrektorki, intendentki i pozostałych pracowników. W I przedszkolu mojego dziecka nawet zapytano czy chce oddzielne garnki przynieść, oliwę... (były tam już dzieci wege więc nie byliśmy tacy straszni a i personel oswojony w tematyce, co nie znaczy, że zwłaszcza na słodkie potrawy dzieć się nie załapał).
Etap przedszkolny już daleko za nami i pewnie optymistycznie brzmieć nie będę ale w szkole sytuacja nie wygląda lepiej.

feminka - 2012-08-13, 15:12

O szkole to nawet póki co boję się myśleć :-| Bo już się chyba na prywatną nie zdecydujemy...
jagodzianka - 2012-08-13, 15:31

bronka napisał/a:
jagodzianka napisał/a:
To widać któraś z pań będzie miała darmowe wege obiady

na pewno naje się łyżką zupy i próbką kotlecika wegan :roll:

Haha racja, nie wiem czemu zrozumiałam, że trzeba całe porcje przynosić.

feminka napisał/a:
szkole to nawet póki co boję się myśleć :-| Bo już się chyba na prywatną nie zdecydujemy..

A czemu? W szkole chyba nie ma obowiązkowych obiadów?

mimish - 2012-08-13, 15:45

W Belgii tez nie wyglada to lepiej. Moja M. idzie do panstwowego przedszkola od wrzesnia, musze odbierac ja od 12 (inne dzieci zostaja do 15) zeby mogla zjesc wege posilek ze mna. Szkola nie chce donoszonych obiadow i termosow, akceptuja tylko kanapki. Obiad serwowany w szkole to mieso codziennie, raz w tygodniu ryba a raz w miesiacu dzien wege (najczesciej makaron bialy z pomidorowym sosem...)
Prosiaque - 2012-08-13, 18:01

mimish, co za masakra...myslałam że poza naszym ciemnym krajem jest lepiej... swoją drogą ta planeta sie wykończy hodując tylu zaciekłych mięsożerców od kołyski. jak wcześniej potrzebowałam z róznych przyczyn podpierać się tu i tam kupnymi obiadkami to okazało się, że dań wege dla dzieci w słoiczkach, tzn dla dzieci starszych niz 6m, jest tyle co kot napłakał wyjąwszy deserki...

[ Dodano: 2012-08-13, 19:18 ]
fylwia, wymyślam młodemu "alergie". swoją drogą mój syn nie je w ogóle białego sera, nawet jak troszkę zaproponuję, może dziecko ma jakąś mądrość w sobie i nie będzie jadło dziadostwa... z drugiej strony zgniłym kompromisem z mojej strony będzie akurat przymknięcie oczu na dziwne dania jarskie byleby mięcha nie jadł.
W przedszkolu. gdzie idziemy, nie daje się dzieciom słodyczy. piją wodę.
a w prywatnym klubie malucha widziałam na stronie www wstrząsające foto, gdzie tłumek 2-3 latków jadł kolektywnie PO PĄCZKU W TŁUSTY CZWARTEK. :shock:

Agnieszka - 2012-08-13, 20:00

Prosiaque: mimo wszystko namawiam do wnikliwości bo spotkałam i takie placówki gdzie w daniach wegetariańskich np. kasza, buraczki na ciepło była słonina, smalec bo... bo dzieci tak lubią (zapewne do wszystkiego można dorobić teorię). Jeździłam z termosami, gotując wg jadłospisu bo inaczej dzieci chciały to, co moje dziecko miało i znów pojawiał się problem. Długo tak nie wytrzymałam.
W szkole rozwiązujemy kwestie inaczej (we własnym zakresie i przerwa na obiad w domu). Nie mam kanapkowego dziecka, plecaki ciężkie więc termosu z posiłkiem nie dawałam a na suchym po tygodniu czy dwóch by miała dość.

Prosiaque - 2012-08-13, 20:07

Agnieszka, będę mu szykować obiady. dopytam szczegółów. dziękuję Ci za wskazówki, co do gotowania podobnych rzeczy jak u innych...
Agnieszka - 2012-08-13, 20:24

Bym zostawiła i początkowe Twoje własne jeśli przedszkole nie zaznacza inaczej. Proponuj zakup zamienników (nawet gotowców i zobacz co oni na to...). Niezależnie można monitować wydział edukacji, wydział zdrowia danej gminy czy są placówki specjalistyczne, honorujące diety, w planach otwarcie.... Warto grupowo jak jest taka możliwość.
Figa - 2012-08-13, 23:15

fylwia, to faktycznie rozczarowanie. czy to jedyne przedszkole, do ktorego Tymek moglby pojsc? Moze popytaj, w innych moze jest inaczej?
ja osobiscie tez sie martwie o to zywienie, i to ogromnie, bo jestesmy vegan na maksa (jak to mnie niedawno przedstawiala kolezanka na placu zabaw) i nie przymkne oczu na nabial ani na jajeczka ani na zupke warzywna na kostce rosolowej o smaku chicken. w szkolach juz jest lepiej, bo te obiady na miejscu i tak sa ledwo zjadalne, wiec to normalne, ze wiekszosc dzieci przynosi wlasne (kanapki i czipsy).
moja znajoma ostatnio donosi jedzenie dla swojej coreczki, nie wege, tylko malej nie smakuje przedszkolne i nic nie chce tam jesc. jakos panie same zaproponowaly i jest ok.
tak mysle, ze jak w mojej dzielnicy to sie uda to moze i u was fajne miejsce z ok personelem sie znajdzie ;-)

a odnosnie wymagania debilnych zaswiadczen, to jeszcze w polsce dyrektorka przedszkola zarzadala ode mnie w niejasnym celu zaswiadczenia, ze jestem "samotna matka". autentycznie sie usmialam, bo kto mi mialby takowe wystawic, babcia? sasiadka? (zalozywszy, ze zgodzilabym sie je przyniesc). potem chciala zobaczyc odpis rozprawy alimentacyjnej, tlumaczac to wszystko tym, ze tutaj jak w rodzinie i przedszkole jest czescia zycia itd. stara panna cholera jasna, seriale by sobie wlaczyla.

renka - 2012-08-14, 09:10

Figa napisał/a:

a odnosnie wymagania debilnych zaswiadczen, to jeszcze w polsce dyrektorka przedszkola zarzadala ode mnie w niejasnym celu zaswiadczenia, ze jestem "samotna matka". autentycznie sie usmialam, bo kto mi mialby takowe wystawic, babcia? sasiadka? (zalozywszy, ze zgodzilabym sie je przyniesc). potem chciala zobaczyc odpis rozprawy alimentacyjnej, tlumaczac to wszystko tym, ze tutaj jak w rodzinie i przedszkole jest czescia zycia itd. stara panna cholera jasna, seriale by sobie wlaczyla.


To akurat wg mnie nie jest debilnym zaswiadczeniem. Dzieci samotnych rodzicow i dzieci z rodzin wielodzietnych dostaja wiecej punktow w rekrutacji przedszkolnej/szkolnej w naszym kraju (maja zatem pierwszenstwo w dostaniu sie do placowki) i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Ciezko jest dostac miejsce w przedszkolu, wiec ludzie kombinuja i oszukuja, np. zyjac w zwiazkach konkubenckich sciemniaja, ze kobieta jest samotna matka, zeby dziecko mialo wieksze szanse na dostanie sie do placowki. I zdarzaja sie sytuacje, gdzie osoby, ktore faktycznie sa samotnymi rodzicami maja przez to pod gorke. Nie rozumiem zatem oburzenia w tej kwestii.

[ Dodano: 2012-08-14, 09:33 ]
feminka napisał/a:
Rodzice JUlka kolegi mówili mi, że odmówiono im przyjęcia dziecka do kilku publicznych przedszkoli w Szczecinie. A dziecko nie jest wegetarianinem tylko jest dzieckiem na diecie bezglutenowej :-/
.


Tak sie zdarza niestety, ale chyba tak jak Agnieszka pisala - moze to byc wynik tego, ze przedszkole nie jest przygotowane odpowiednio pod tym katem. Jak ruszalo obecne Fiony przedszkole to byla wlasnie dosyc grubsza sprawa z tego powodu, ze nie uwzglednialo dzieci na specjalnych dietach (dieta wege nie podchodzi pod to). Ale cos tam z czasem pozmieniali i od nastepnego roku specjalne diety byly uwzgledniane, z tym, ze trzeba przyniesc zaswiadczenie od lekarza.

[ Dodano: 2012-08-14, 09:37 ]
Agnieszka napisał/a:
Co do pozostałych przedszkoli (zwłaszcza państwowych) to dobra wola dyrektorki, intendentki i pozostałych pracowników.


To niestety prawda.

[ Dodano: 2012-08-14, 09:45 ]
jagodzianka napisał/a:

feminka napisał/a:
szkole to nawet póki co boję się myśleć :-| Bo już się chyba na prywatną nie zdecydujemy..

A czemu? W szkole chyba nie ma obowiązkowych obiadów?


Nie ma. Tak wiec trudniej wystarac sie o respektowanie swoich dietowych fanaberii :->

feminka - 2012-08-14, 14:51

Jagodzianko, obowiązku jedzenia obiadu nie ma. Ale nie chciałabym, aby mój syn jadł obiad po 16, wtedy, kiedy go odbierzemy ze świetlicy. Chciałabym, aby zjadł na przerwie obiadowej coś ciepłego po prostu.
jagodzianka - 2012-08-14, 17:37

A opcja dania czegoś w pudełku/termosie?
feminka - 2012-08-14, 19:28

Być może rozważę. Zobaczymy. Póki co cieszę się, że nie mamy problemu z dietą w przedszkolu :-)
Figa - 2012-08-14, 23:38

renka napisał/a:
Dzieci samotnych rodzicow i dzieci z rodzin wielodzietnych dostaja wiecej punktow w rekrutacji przedszkolnej/szkolnej w naszym kraju (maja zatem pierwszenstwo w dostaniu sie do placowki) i chyba nie ma w tym nic dziwnego


ok, rozumiem twoje stanowisko, jednak jest wciaz niejasne kto niby mialby takie zaswiadczenie wystawic? to ze ktos nie jest zamezny nie oznacza ze jest samotnym rodzicem, wiec urzad stanu cywilnego odpada. jesli nie bylo rozprawy alimentacyjnej tudziez pozbawienia lub ograniczenia praw rodzicielskich, wowczas mozna sie zwrocic pewnie do opieki spolecznej, ktora, jesli sie nie jest na zasilkach tez nie poswiadczy. akt urodzenia tak, choc tylko jesli ojciec nie uznal dziecka od urodzenia, poza tym i tak trzeba go przeciez przedlozyc przy zapisach do przedszkola, wiec wymaganie dodatkowego zaswiadczenia w kwestii samotnego rodzicielstwa jest moim zdaniem wymyslem.

dodam tylko, ze mialo to miejsce w roku 2002, kiedy zamykano przedszkola, bo swiecily pustkami, a corka byla juz w przedszkolu jakis czas. wiec o co tak naprawde chodzilo? dyrektorka przedszkola zabierze ten sekret do grobu ]:->

mono-no-aware - 2012-08-29, 20:31

Prosiaque napisał/a:

W przedszkolu. gdzie idziemy, nie daje się dzieciom słodyczy. piją wodę.
a w prywatnym klubie malucha widziałam na stronie www wstrząsające foto, gdzie tłumek 2-3 latków jadł kolektywnie PO PĄCZKU W TŁUSTY CZWARTEK. :shock:


Ja bym się temu w praktyce przyjrzała, bo u nas też na I podwieczorek jest Owocowa Kraina a w praktyce wygląda to tak, że jest np. jabłko, banan, jogurt owocowy słodki, soczek, galaretka owocowa. U nas pod tym kątem trochę się zmieniło, bo była grupa rodziców, która chciała zmian w menu, ale to dłuższa historia. Woda też jest niby do picia, ale na śniadanie herbata z cukrem (my chodzimy po śniadaniu), przy obiedzie kompot cukrowany i różne takie tam. Ja bym na początku ostro kontrolowała menu, co pewnie może się wiązać z "negatywnym" nastawieniem do Twojej osoby ;) .

excelencja - 2012-08-30, 14:52

Czy tylko mnie nie przeraża pączek w tłusty czwartek?
... może dlatego, że ja wtedy zjadam 5 sztuk, a nie 1...

w przedszkolu L. pączku są raz w tygodniu a nie raz w roku :P

bronka - 2012-08-30, 15:41

excelencja napisał/a:
Czy tylko mnie nie przeraża pączek w tłusty czwartek?

Dołączam do Twojej niechlubnej grupy :-P

bronka - 2012-08-30, 17:38

]:-> no i leżysz Euri po całości :lol:
maga - 2012-08-30, 18:54

No ale co innego wegański, pieczony pączek a co innego jakiś niewiadomoskądniewieadomonaczymsmażone
Mikarin - 2012-09-01, 20:20

maga napisał/a:
No ale co innego wegański, pieczony pączek a co innego jakiś niewiadomoskądniewieadomonaczymsmażone
a jak wiadomo, najlepsze paczki smaży się na smalcu..... nie krzyczeć, koleżanka po gastronomiku mi powiedziała...
Lily - 2012-09-02, 09:33

Mikarin napisał/a:

a jak wiadomo, najlepsze paczki smaży się na smalcu..... nie krzyczeć, koleżanka po gastronomiku mi powiedziała...
Pytanie tylko, czy cukiernie "jadące po taniości" smażą na smalcu, czy na fryturze opartej na oleju palmowym.
Ja jadam czasem pączki (w tłusty czwartek), ale mam trochę więcej niż 3 lata.

Mikarin - 2012-09-03, 08:28

W ogóle jeżeli chodzi o pączki i 3-latka moje zdanie takie, ze nie powinno się. To jest produkt smażony, do tego jeszcze w głębokim tłuszczu, a co za tym idzie bardzo obciąża przewód pokarmowy, wątrobę szarpie obcęgami niemal. Coś o tym wiem ;)
Już na słodką bułkę na cieście cukierniczym patrzyłabym podejrzliwie, a pączki to samobój... :( ja nie wiem, co ci ludzie sobie myślą... rozumiem, ze tłusty czwartek, ostatni dzień imprezy słodyczowej przed postem, ale dziecko nie potrzebuje atomicy na żołądek i wątrobę w imię jakiejś tradycji... LUBIĘ pączki (już coraz mniej zresztą), ale dziecku bym nie dała.

bronka - 2012-09-03, 10:26

Mikarin napisał/a:
To jest produkt smażony, do tego jeszcze w głębokim tłuszczu, a co za tym idzie bardzo obciąża przewód pokarmowy, wątrobę szarpie obcęgami niemal. Coś o tym wiem ;)
Już na słodką bułkę na cieście cukierniczym patrzyłabym podejrzliwie, a pączki to samobój... :( ja nie wiem, co ci ludzie sobie myślą... rozumiem, ze tłusty czwartek, ostatni dzień imprezy słodyczowej przed postem, ale dziecko nie potrzebuje atomicy na żołądek i wątrobę w imię jakiejś tradycji... LUBIĘ pączki (już coraz mniej zresztą), ale dziecku bym nie dała.

Dlaczego jesz pączki skoro masz poważne kłopoty z wątrobą?

priya - 2012-09-03, 10:44

Ja z frakcji tych, co smażą w tłusty czwartek i dzieci tuczą tym, co nasmażyły ]:-> :lol:
seminko - 2012-09-03, 11:33

Ja też czasem smażę dla dziecka... :oops: Nie mamy piekarnika, więc wszystkie placki/ kotlety lądują na patelni. Ofc nie smażę na (we?) fryturze :lol: , czasem wręcz na prawie suchej patelni, dbam o jakość oleju, no ale jednak...
Mikarin - 2012-09-03, 15:52

bronka napisał/a:
Dlaczego jesz pączki skoro masz poważne kłopoty z wątrobą?
Bo lubię :) a wiadomo, że ludzie lubią to, co niezdrowe. Poza tym moja pokrojona wątroba będzie się za mną ciągnąc do końca życia, więc jeden pączek raz na jakiś czas mi nie zawadzi. Zawsze muszę go odchorować, ale robię to świadomie :) i dumna z tego nie jestem :(
priya, tam wiesz... chrusty, pączki, insze faworki... ślinka cieknie! Ale pączka co tydzień...? 3-latkowi...? nie. To tak a propos jakiegoś wcześniejszego wpisu, którego nie mogę znaleźć, ze dzieci dostają pączka co tydzień...

Agnieszka - 2012-09-03, 16:22

Też jestem ze smażących bo brak mi piekarnika. Jednak codziennie dzieć nie jada smażonego i generalnie kasza z sosem/ parowanymi/ gotowanymi warzywami i surówka obskakuje II danie, alternatywnie są pieczone rzeczy (prodiż), jednogarnkowe warianty, od jakiegoś czasu wolnowar itp.
Nie wiem jak teraz ale w przedszkolach funkcjonowała dekadówka czyli na 10 dni wytyczone menu (z państwowymi placówki miałam doświadczenia i na tydzień zawsze jadłospis wywieszony) a to, że często repertuar potraw pod personel, smaki większości dzieci (słodkie) to już inna historia no i stawka jedzeniowa też istotny czynnik (dietowe placówki mają wyższą bo m.in bezglutenowe produkty są droższe, mleko sojowe też inaczej wychodzi niż krowie).
Menu Euri przedszkolne super ale mogę być mało obiektywna bo znam i wiem, że b. smacznie gotuje.

bronka - 2012-09-03, 16:28

Mikarin, tak się złapałam Twojego zdania, że
Mikarin napisał/a:
dziecku bym nie dała

i spytałam czemu sama jesz.

Jak moje dzieci były mniejsze i nie jadały słodyczy wcale to też takie założenia miałam. Teraz jak mam ochotę na smażone to jem, a dzieci razem za mną. Tak samo ze słodkim.
I w całym moim eko-wege-żywieniowy-pierdolcu z obrzydzeniem do plastikowych warzyw, pestycydów, sztuczności, konserwantów i siarkowanych owoców raz-dwa razy do roku jadam z dziećmi pączki.

jazgottt - 2012-09-03, 21:17

Jakby nie było to smutne, że tradycję jedzenia pączków w tłusty czwartek kultywuje się obecnie bardzo chętnie, a posty nie bardzo. Mówię tak o ogóle społeczeństwa, bo wegetarianie, a tym bardziej weganie mają post cały rok;)
Poza tym wiele osób w ogóle nie przejmuje się religijnym aspektem tego typu tradycji, bo od religii odeszła, a jedzenie pączków w tłusty czwartek mimo to kultywują. Sama nie jem pączków i nawet mi się nie chce, wyglądają dla mnie jak coś niejadalnego. Moim zdaniem jedzenie pączków w tłusty czwartek jako jedyna forma nawiązania do tradycji, postów itp. klimatów nie jest dobrym pomysłem - bierzemy z przeszłości najmniej wartościowe zwyczaje:/ Ahaś, żeby była jasność mojego stanowiska - nie jestem związana z żadną religią.

Nie wnikam oczywiście w wybory rodziców, czy pączki dzieciom serwują, czy nie, to jest akurat kwestia śliska i każdy indywidualnie sobie to rozstrzyga:) Tak ogólnie naszło mnie na refleksje:) Sama jeśli zdecyduję się na dziecko nie będę obchodziła tłustego czwartku specjalnie dla niego, a nawet jeśli by dziecko chciało i by mu zależało, bo byłoby duże na tyle, że dowiedziałoby się o tej "tradycji" (dla mnie to za duże słowo, inaczej rozumiem tradycję, dlatego wzięłam w cudzysłów, proszę się nie czepiać:) to dostało by jednego pączka i tyle. W przedszkolu to inna bajka, ciężko odstawać od reszty - ale nie wiem, czy posyłałabym 3 letnie dziecko do przedszkola, możliwe, że dopiero 4-5 letnie, chyba, że by samo się dopominało:) im dłużej małe dzieci uchroni się od syfów, tym lepiej się odporność i ogólnie organizm rozwinie, nawet jak w wieku szkolnym zmieni nieco nawyki pod wpływem rówieśników, to już nie to samo co traktowanie pączkami od kołyski prawie;)

majaja - 2012-09-03, 22:03

jazgottt napisał/a:
Poza tym wiele osób w ogóle nie przejmuje się religijnym aspektem tego typu tradycji, bo od religii odeszła, a jedzenie pączków w tłusty czwartek mimo to kultywują.
z jakiej to niby tradycji, której religii wywodzi się tłusty czwartek? :shock:
jazgottt napisał/a:
im dłużej małe dzieci uchroni się od syfów, tym lepiej się odporność i ogólnie organizm rozwinie,
no cóż, moim zdaniem chowanie dziecka pod kloszem, chronienie jak nadłużej przed wszelkimi syfami jak to nazywasz to raczej osłabia odporność, ale to moje zdanie
Lily - 2012-09-03, 22:11

bronka napisał/a:
I w całym moim eko-wege-żywieniowy-pierdolcu z obrzydzeniem do plastikowych warzyw, pestycydów, sztuczności, konserwantów i siarkowanych owoców raz-dwa razy do roku jadam z dziećmi pączki.

Ech, ciekawe, co byś zrobiła w takim miejscu jak ja, gdzie nie ma żadnego eko, no może kasza eko by była, ale warzywa tylko plastikowe ;)
Ach, jak ja "kocham" ten wegedzieciakowy idealizm, ciekawe, czy te trendy w życiu każdego użytkownika są naprawdę tak mocno zaznaczone, jak się to wydaje sądząc po niektórych wpisach.
Nic osobistego, tak ogólna refleksja na temat forum i jego mieszkańców.

jazgottt - 2012-09-03, 22:39

majaja napisał/a:
jazgottt napisał/a:
Poza tym wiele osób w ogóle nie przejmuje się religijnym aspektem tego typu tradycji, bo od religii odeszła, a jedzenie pączków w tłusty czwartek mimo to kultywują.
z jakiej to niby tradycji, której religii wywodzi się tłusty czwartek? :shock:
jazgottt napisał/a:
im dłużej małe dzieci uchroni się od syfów, tym lepiej się odporność i ogólnie organizm rozwinie,
no cóż, moim zdaniem chowanie dziecka pod kloszem, chronienie jak nadłużej przed wszelkimi syfami jak to nazywasz to raczej osłabia odporność, ale to moje zdanie


Czy to nie jest czasem ściśle powiązane z postem, to jest tłusty czwartek jest dlatego, że jest też post? czy się mylę? tak sądziłam, ale może to ma jakąś inną genezę?
wg wikipedii sprawa ma się tak:
"Tłusty czwartek – w kalendarzu chrześcijańskim ostatni czwartek przed wielkim postem, znany także jako zapusty. Tłusty czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. W Polsce oraz w katolickiej części Niemiec, wedle tradycji, w tym dniu dozwolone jest objadanie się."

w każdym bądź razie w przypadku np. bożego narodzenia jest tak obecnie, że tradycja powoli schodzi na psy i święta służą w wielu domach jako okazja do wsparcia centrów handlowych i obżarstwa.przecież to nie o to w założeniu chodziło. zresztą kiedyś ludzie chorowali i umierali z głodu, więc świętowali tłusto. obecnie warto by wprowadzić nową tradycję, chudy czwartek czy coś w tym stylu, bo głównymi przyczynami zgonów są choroby cywilizacyjne, przynajmniej w naszej części świata, tzw. cywilizowanej, a one z obżarstwa i kiepskiej jakości jedzenia się między innymi biorą.

Dopiero teraz zauważyłam, że Euri podała już definicję:)

jazgottt - 2012-09-03, 22:44

euridice napisał/a:
jazgottt napisał/a:
Poza tym wiele osób w ogóle nie przejmuje się religijnym aspektem tego typu tradycji, bo od religii odeszła, a jedzenie pączków w tłusty czwartek mimo to kultywują. Sama nie jem pączków i nawet mi się nie chce, wyglądają dla mnie jak coś niejadalnego. Moim zdaniem jedzenie pączków w tłusty czwartek jako jedyna forma nawiązania do tradycji, postów itp. klimatów nie jest dobrym pomysłem - bierzemy z przeszłości najmniej wartościowe zwyczaje:/ Ahaś, żeby była jasność mojego stanowiska - nie jestem związana z żadną religią.

Masz rację, też tak czuję.
Ale hedonizm bierzę górę ;-)

bronka napisał/a:
Jak moje dzieci były mniejsze i nie jadały słodyczy wcale to też takie założenia miałam. Teraz jak mam ochotę na smażone to jem, a dzieci razem za mną. Tak samo ze słodkim.
I w całym moim eko-wege-żywieniowy-pierdolcu z obrzydzeniem do plastikowych warzyw, pestycydów, sztuczności, konserwantów i siarkowanych owoców raz-dwa razy do roku jadam z dziećmi pączki.

Yup :) Podobnie mam :)


Obecnie dorośli są jak dzieci i wszystko jasne;) hedonizm nie jest zły, ale dobry też nie jest, zależy jak na to spojrzeć. Mnie się pączki ani lody z hedonizmem nie kojarzą:) jakby mi ktoś podstawiał pod nos szejki banan-truskawka gdziekolwiek bym była, w pracy, w podróży, to by było dla mnie smakowe szczęście:)

Co do tego, że jak się samemu je np. pączki w tłusty czwartek lub słodycze, to i dzieciom się daje, to u mnie nie byłoby problemem, mam super zdrowy gust żywieniowy:))) jeśli jadłabym pączka, to dałabym i dziecku, w sumie to jest fair, bo dzieci chcą jeść to samo co mama i albo trzeba jeść zdrowo, albo częstować, inaczej głupio wychodzi;)

jagodzianka - 2012-09-04, 08:32

jazgottt napisał/a:
w sumie to jest fair, bo dzieci chcą jeść to samo co mama i albo trzeba jeść zdrowo, albo częstować, inaczej głupio wychodzi;)

Albo kitrać się po kontach z czekoladą. :P

seminko - 2012-09-04, 11:28

Lily napisał/a:
Ech, ciekawe, co byś zrobiła w takim miejscu jak ja, gdzie nie ma żadnego eko, no może kasza eko by była, ale warzywa tylko plastikowe

Aż tak źle nie jest ;-) , ale rzeczywiście gorzej z dostępem.
Moje dziecko pod kloszem nie żyje, choć z racji alergii ma mocno okrojoną dietę, zwłaszcza kupne słodycze, i w tym jest plus. Ale zdarzyło mu się zajadać przeładowane jakimiś polifosforanami czy innym shitem słone paluszki, frytki w knajpie też się przewinęły, święta nie jestem :-) Myślę, że najważniejsze są przyzwyczajenia wyniesione z domu i to dosłownie z domu: śniadania, obiady, kolacje, a ewentualne wybryki dietowe traktować z przymrużeniem oka ;-)

śliwka - 2012-09-04, 13:46

majaja napisał/a:

jazgottt napisał/a:
im dłużej małe dzieci uchroni się od syfów, tym lepiej się odporność i ogólnie organizm rozwinie,
no cóż, moim zdaniem chowanie dziecka pod kloszem, chronienie jak nadłużej przed wszelkimi syfami jak to nazywasz to raczej osłabia odporność, ale to moje zdanie
Niekarmienie słodyczami osłabia odporność dziecka? Nigdy o czymś takim nie słyszałam. Kontakt z bakteriami np. przy zabawie w ziemi, piachu, na podłodze, a nie życie w sterylnych warunkach podnosi odporność, rzeczywiście, ale cukier czy gorący tłuszcz?
Ale tak w ogóle to też jestem zdania, że pączek dla dziecka raz na rok nie może mu zaszkodzić. Chociaż wolałabym wyrabiać w dzieciach dobre nawyki. Ja zostałam wychowana na pączkach i drożdżówkach i wcale nie jest mi dobrze z tym. Wolałabym ich nie lubić. A niestety ciągnie mnie jak cholera.

Figa - 2012-09-06, 00:51

a ja w paczkach najbardziej lubie lukier i dzem w srodku.

[b]euri[b], a moze zapodalabys przepis na takowe vegan paczki? z drozdzami jestem troche na bakier, mamy love hate relationship (ja je kocham, a one mnie nienawidza i nie chca rosnac, wychodza twarde z piekarnika, ze tylko szyby w radiowozach wybijac).

Figa - 2012-09-06, 00:53

Tantra napisał/a:
przeładowane jakimiś polifosforanami


a w skladzie nie bylo napisane .... ]:->

seminko - 2012-09-06, 10:00

Figa, było, ale za późno przeczytałam. Został poczęstowany przez koleżankę w ferworze zabawy w kąciku malucha w centrum handlowym. Wracam z zakupów, widzę, że młody je już któryś z kolei. Dopiero wtedy dorwałam opakowanie. Najpierw mnie zmroziło, ale potem machnęłam ręką. Nie umrze od tego. W każdym razie więcej o paluszki nie prosił ;-)

Przypomniałam sobie, że prosiłaś mnie wieki temu o przepis na kulki daktylowe, chyba w wątku o kinder party? :oops: Rzadko bywasz na forum, więc pozwolę sobie tu zrobić mały OT:
namaczam daktyle, rodzynki, żurawinę, morele, cokolwiek dobrego mam w szafkach ;-) , namaczam (można razem) nerkowce, migdały czy co tam mam (nerkowce dobrze sklejają). Odsączam, dodaję karob, miksuję. Sypię do jednego głębokiego talerza wiórki koko, do drugiego np. karob. Lepię z uzyskanej masy niewielkie kulki, obtaczam w karobie/ kokosie, wstawiam do lodówki na parę godzin. Voila :-) W zasadzie w tych kulkach można upchnąć wszystko, nawet płatki owsiane ;-)

albercik7 - 2012-09-25, 15:26

Dramat, przedszkola powinny w menu mieć potrawę wegetariańską jeśli jest taka potrzeba. Trochę dobrej woli wystarczy bo to naprawdę nie jest żaden kłopot dla kucharza/kucharki.
Lily - 2012-09-25, 19:50

albercik7 napisał/a:
Trochę dobrej woli wystarczy bo to naprawdę nie jest żaden kłopot dla kucharza/kucharki.
Teraz często w przedszkolach jest catering, co może komplikować sprawę... ale i tak powinien być jakiś wybór.
mono-no-aware - 2012-10-11, 10:33

Lily napisał/a:
Mikarin napisał/a:

a jak wiadomo, najlepsze paczki smaży się na smalcu..... nie krzyczeć, koleżanka po gastronomiku mi powiedziała...
Pytanie tylko, czy cukiernie "jadące po taniości" smażą na smalcu, czy na fryturze opartej na oleju palmowym.


Z tego co mi wiadomo stosują fryturę, stąd my w ogóle nie jadamy kupnych pączków (a w przedszkolu jak jest na podwieczorek to przynosimy swoje ciasteczko). Frytura z tego co ja wiem to nie jest produkt roślinny, tylko mieszanina tłuszczów zwierzęcych z roślinnymi. Z innej beczki - jest stosowana do smażenia frytków, zapiekanych ziemniaczków i innych produktów, np. które można dostać na mieści z różnych budek (i nie tylko).

seminko - 2012-10-11, 10:40

Znacie ciasto "Kopiec kreta"? To właśnie kochane dzieci z naszego przedszkola mają jutro na... drugie danie (obiad) :shock: Na szczęście donoszę posiłki. I tu moja umiejętność kombinatoryki osiąga szczyty. Przyszła mi na myśl jakaś kupka z kaszy gryczanej, z czymś ;-) ...
bronka - 2012-10-11, 10:42

Tantra napisał/a:
Znacie ciasto "Kopiec kreta"? To właśnie kochane dzieci z naszego przedszkola mają jutro na... drugie danie (obiad) :shock:

ale w wersji wytrawnej?

Tantra napisał/a:
Przyszła mi na myśl jakaś kupka

:mrgreen: ]:->
mnie też się nie najlepiej kojarzy :-P

seminko - 2012-10-11, 10:51

bronka napisał/a:
ale w wersji wytrawnej?

Przypuszczam, że jednak tak, bo do tego zaplanowano surówkę z kiszonej kapusty ;-) Ale w pierwszym momencie, jak rzuciłam okiem na menu, to mnie zatkało... Już ostatnio mieli jakąś wersję chałki na drugie danie, i to na słodko... Takie są te czeskie smaki...
Z kucharką trzymam sztamę, ale ona nie bardzo się orientuje, bo catering dowodzi żarło, ona tylko rozdziela posiłki, podgrzewa, ale nie zna składu potraw ;-)

seminko - 2012-10-11, 10:52

bronka napisał/a:
Tantra napisał/a:
Przyszła mi na myśl jakaś kupka


mnie też się nie najlepiej kojarzy

Dobra- kopiec gryczany może lepiej zabrzmi :mrgreen:

priya - 2012-10-11, 16:43

mono-no-aware napisał/a:
Frytura z tego co ja wiem to nie jest produkt roślinny
Frytury są zapewne różne. My kupujemy taką 100% palmową czasem. Ona właśnie z przeznaczeniem do gastronomii jest.
Kat... - 2012-10-11, 16:56

Tantra, hxxp://atakciasta.blogspot.com/2012/08/weganski-kopiec-kreta.html]wegański kopiec kreta :-)
seminko - 2012-10-11, 18:26

Kat..., super, poczekam jednak, aż młody wyjdzie z alergii na soję (tofu). To raz, a dwa- wolałabym jednak, żeby na obiad jadł obiad, a nie deser :-) Jakkolwiek zwichrowane są zwyczaje żywieniowe po tej stronie rzeki ;-)
bronka - 2012-10-11, 18:33

Tantra, a zrób mi przyjemność i napisz jak tłumaczą kopiec kreta po czesku :mryellow:
seminko - 2012-10-11, 18:40

bronka napisał/a:
Tantra, a zrób mi przyjemność i napisz jak tłumaczą kopiec kreta po czesku :mryellow:

Krtkuv kopecek? Piszę bez czeskich znaków, bo nie mam na klawiaturze. :-P

seminko - 2012-10-11, 19:23

Czyta się: krtków kopeczek ;-)

A kit- w ślad za magą spinać się nie będę, bo można zwariować- napiszę Wam, jak ma dokładnie wyglądać to drugie danie: rzeczony kopiec, chleb, surówka z kiszonej kapusty. Aaaaa!

Prosiaque - 2012-10-13, 20:50

Drogie,
Melduję, że w przedszkolu Filipa bardzo chcą zrobić dziecim dobrze tzn np dają nutellę do sniadania, dżemy i inne takie, pierwsze menu zwaliło mnie z nóg. NIemniej :
1. Sanepid każe zostawiac próbki przy grupach dzieci powyżej 6, więc próbek obiadu nie zostawiam.
2. Olałam walkę z cukrem bo kwestie mięsa są ważniejsze dla mnie, poza tym jest w grupie dwójka z ciężka cukrzycą, no i to w praktyce znaczy że jakimś cudem menu stopniowo się poprawia. mniej słodyczy , jest brążowy ryż, itd. jak jest galaretka daję mu deser alpro
3 moje dziecko ostatnio wyciąga ztalerza w domu wszystko co dobre i zdrowe, rzuca na blat mówiąc "mama zje!" a je tylko to co najbardziej z całości śmieciowe. w przedszkoleu też tak potrafi, naiwnie liczę, ze jakos się z tym uporam. pozdrawiam Was
:-D :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group