wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dziecko i cywilizacja - Wychowanie chłopca

Shelly - 2010-01-16, 21:13
Temat postu: Wychowanie chłopca
Widzę, że temat o wychowaniu dziewczynek już jest. Ja jednak mam chłopca i wiem, że przede mną wiele problemów dnia codziennego. Pierwsza sprawa to to, że mój mąż ma lekko "samcze" zapędy - same rozumiecie. Nie żalę się, poradzę sobie, ale już wiem, że będą dyskusje, gdy w przyszłości będę - co jest dla mnie normalne - uczyć syna gotować, sprzątać po sobie itp. Już teraz zdecydowanie reaguję, gdy zdarzyło się mojemu mężowi wyrazić zdziwienie wobec naszego małego synka, że "płacze jak baba". To nawet nie było oschłe, czy zimne, raczej takie specyficzne "pocieszanie".
Jak jest u Was? Czy macie wspólną wizję wychowywania (w kwestii "kształtowania chłopca"), bo przecież tak "powinno" być? Czy Wasi mężowie / partnerzy nie krzywią się, gdy synek sięga po lalkę, albo płacze? Pozdrawiam. :-)

kociakocia - 2010-01-16, 21:28

nie podoba mi się takie podejście ojca do synka bardzo, słyszałam podobną historię od znajomej. czasem faceci mają chyba problem ze zrozumieniem, że to jest dziecko, a nie płeć, że tu należy darzyć, a nie wymyslać, że chlopca trzeba twardą ręką wychowywać :roll: a bywa, że chłop po prostu jest zazdrosny o tą czułość, jaką mama dziecko obdarowywuje, boi się, że wyrośnie mu ciamajda, a nie twardziel... myślę, że dużo by mówić na ten temat...
mamy dziewczynkę i dajemy jej tyle czułości ile możemy, gdyby był chłopiec byloby tak samo, ale mam chyba kilka książek ciekawych w pdf, mogę Ci podesłać na maila, może warto coś mężowi podsunąc do przeczytania... :?:

Kat... - 2010-01-16, 23:49

Ja jestem sama i to chyba właśnie przez to wszyscy dookoła się martwią, że bez męskiego wzorca wychowam babę lub geja. Właściwie wszyscy, których znam w ten sposób "żartują". Ojciec, z którym mieszkamy chce zrekompensować mojemu synowi brak ojca i u mnie takie szowinistyczne teksty lecą ciągle. Bo się marze jak baba, jak beknie to jest prawdziwy chłop, to cz tamto to babskie zajęcie. Do tego przykład jaki Mu daje jest okropny a dzieci się przecież uczą przez naśladowanie.
Ja Zygmunta wciągam we wszystkie prace domowe, które nie są za trudne czy niebezpieczne i uważam, że im wcześniej tym lepiej. Jego ulubione zajęcia to odkurzanie, zamiatanie, mycie. Przecież każdy człowiek powinien potrafić sobie zrobić jedzenie, posprzątać po sobie, uprasować coś. Gadanie, że to babskie jest nie na miejscu. Nie te czasy.
Mnie denerwuje, a często to słyszę, że "chce zrobić z niego dziewczynkę". Boże dziecko, które nie ma jeszcze 1,5 roku i nie wie nawet, że jest chłopcem nie stanie się dziewczynką od noszenia rajstop, ubrań w serduszka czy sprzątania. Dla mnie takie dzieci są bezpłciowe i aż się we mnie gotuje jak słyszę takie rzeczy.

Anja - 2010-01-17, 12:27

kociakocia napisał/a:
nie podoba mi się takie podejście ojca do synka bardzo

kociakocia, myślę, że jest ono dość popularne, skoro większość mężczyzn wychowywała się w tradycyjnych domach. :-/ z tego co widzę wokoło, kobieta musi być naprawdę pewna siebie i swoich jakby nie było femini poglądów, żeby mieć siłę, by nie dopuszczać do powielania schematów.
i jeszcze problemem są rodzice / teściowie. nie wiem, czy zauważyliście, że facet, który w domu i owszem "udziela się", w czasie wizyty rodziców / teściów często "buraczeje". ;-) nie zawsze, ale bywa - jakby nie chciał przy nich stracić twarzy. dotyczy to zarówno "babskich" robót, jak i zajmowania się dzieckiem... ech...
Kat... napisał/a:
Ja jestem sama i to chyba właśnie przez to wszyscy dookoła się martwią, że bez męskiego wzorca wychowam babę lub geja. Właściwie wszyscy, których znam w ten sposób "żartują".

co za bzdura... :-/
Kat... napisał/a:
Ja Zygmunta wciągam we wszystkie prace domowe, które nie są za trudne czy niebezpieczne i uważam, że im wcześniej tym lepiej.

Kat, za dwa lata umówmy chłopaków na wspólne pieczenie ciasteczek. ;-)
Kat... napisał/a:
Jego ulubione zajęcia to odkurzanie, zamiatanie, mycie.

sprytnie żeś się urządziła... :mryellow:
Kat... napisał/a:
Przecież każdy człowiek powinien potrafić sobie zrobić jedzenie, posprzątać po sobie, uprasować coś. Gadanie, że to babskie jest nie na miejscu. Nie te czasy.

Dokładnie. Ale nie wszyscy to rozumieją...

zorro - 2010-01-17, 13:39

Chłopca jest bardzo trudno wychować. Choć oczywiście zależy od charakteru jaki odziedziczył. Z wzorcami w domu nie mam problemu, bo całe szczęście mój mąż ma w sobie pierwiastek kobiecy, ale czasami brakuje mu jednak intuicji. Mam wrażenie, że chłopcy się ze sobą męczą w każdym razie. Bo nawet jak są wrażliwi jak mój syn, to na zewnątrz zawsze pokazują jacy hardzi i niezłomni mogą być. Z przerażeniem czekam na okres dojrzewania.
A co do 'przyziemnych czynności' - syn chodził do przedszkola montessori-waldorfskiego, teraz jest w szkole waldorfskiej, a w tych placówkach dzieci od początku wdraża się w prace domowe. "Aktualnie" w pierwszej klasie robią na drutach. Syn twierdzi, że nie znosi, a ja wiem dlaczego. ;) Bo nie ma cierpliwości.
Fajne są początkowe etapy rozwoju osobowości. Bo na początku najbardziej jest się związanym z matką, więc - co normalne - chce się ją we wszystkim naśladować, także w ubraniu. I tu problem: bo najpierw i owszem chłopcy zakładają koraliki jak mama, chcą spineczek, a potem orientują się, że nie tędy droga. Drugim kamieniem milowym jest przedszkole - i cokolwiek wbijałoby się do głowy w domu, tam ulega poważnej weryfikacji. Pewne rzeczy są TYLKO dla dziewczynek - tak mówią dziewczyny, tego się trzeba trzymać. I nie bez kozery były kiedyś postrzyżyny siedmiolatków - to ważny okres w życiu chłopca i jakby naturalnie odchodzi od matki i coraz bardziej przechodzi pod skrzydła ojca. Dobrze mu to robi. Poza tym, jakie relacje z ojcem, taki jest też w dużej mierze obraz samego siebie oraz później relacje ze swoim synem.
To takie moje wstępne przemyślenia, bo temat kotłuje mi się w głowie od co najmniej siedmiu lat. ;)

rosa - 2010-01-17, 15:01

a wg mnie z chłopcami jest o wiele łatwiej niż z dziewczynkami, albo mi się takie nienajgorsze modele trafiły :)
Shelly - 2010-01-17, 22:34

kociakocia, mój chłop to czuły facet, ino źle wychowany. ;-) Nie bój się, już ja synkowi nie dam krzywdy zrobić - wychowam go na feministę. :lol: Za propozycję książek dzięki - a co masz? Mąż na pewno nie przeczyta, taki egzemplarz, co nie znaczy, że ja - przeczytawszy - nie mogłabym go poindoktrynować. ;-)
zorro napisał/a:
Poza tym, jakie relacje z ojcem, taki jest też w dużej mierze obraz samego siebie oraz później relacje ze swoim synem.

zorro, to jest to, co mnie martwi w kwestii mojego męża. Pocieszam się, że większość facetów relacje z ojcem ma nieszczególne. Jakiś czas temu GW robiła o tym akcję - obraz, jaki się z tego wyłaniał nie był fajny. Ale to chyba nie znaczy, że nasi mężczyźni są przekreśleni jako ojcowie? Chyba jest jakaś nadzieja? ;-)

kociakocia - 2010-01-18, 09:20

Shelly, jak mozesz napisz mi maila, to przeslę co znajdę, i myślę, że wszystko w Twoich rękach :D
Salamandra*75 - 2010-01-18, 09:57

Shelly
Jak sobie myślę,że mały chłopiec patrzy na relacje rodziców na ich codzienne zachwanie przy stole,wśród rodziny,przyjaciół i bierze przykład z tego co widzi.
Sądzę,że jako madra kobieta,znajdziesz dobre rozwiazanie.
Takie mam własne przemyslenia,że to jaki bedzie chłopiec zalezy w duzym stopniu od matki,ona jest w końcu strazniczką domowego ogniska a mężczyzna tylko donosi drzewa do ognia;-)
trzymam kciuki za naszych męzów,ojców i synów.......

- 2010-01-18, 10:12

zorro napisał/a:
Chłopca jest bardzo trudno wychować. Choć oczywiście zależy od charakteru jaki odziedziczył. Z wzorcami w domu nie mam problemu, bo całe szczęście mój mąż ma w sobie pierwiastek kobiecy, ale czasami brakuje mu jednak intuicji. Mam wrażenie, że chłopcy się ze sobą męczą w każdym razie. Bo nawet jak są wrażliwi jak mój syn, to na zewnątrz zawsze pokazują jacy hardzi i niezłomni mogą być. Z przerażeniem czekam na okres dojrzewania.
podpisuję się pod każdym słowem. Też mam to szczęście, ze mój mąż nie jest "samczy", więc nie ma mowy o głupich tekstach jak mały płacze czy bawi się lalkami, czy też zakłada korale siostry. Niemniej jak spotka innych chłopaków to będzie się zderzał niejednokrotnie ze ścianą, wiem :/ ale mój mąż uważa te "typowe" zachowania wśród chłopaków za głupie i sam się męczy w tego typu sytuacjach, więc liczę na to, że nauczy małego,ze nie ma co za tym iść i lepiej zachować swoją osobowość, cenić swoje poglądy i cechy. Tym bardziej, ze mój mąż jest silnym i przebojowym człowiekiem, faceci czują respekt z Jego towarzystwie. Liczę na to,ze młody tym nasiąknie, więc nie martwię się.
kamma - 2010-01-18, 10:51

ań napisał/a:
Niemniej jak spotka innych chłopaków to będzie się zderzał niejednokrotnie ze ścianą, wiem

no właśnie, tego i ja się obawiam. Nasza rodzinka jest bardzo zżyta, dużo się przytulamy, całujemy... I Tymek to uwielbia, często przychodzi sam na przytulasy i okazuje nam max. czułości. Zakłada korale, bawi się domkiem Barbie i kasą sklepową (różową, o zgrozo ;) ). Na widok odkurzacza wpada w amok, dobiera się do szczotki i próbuje sam odkurzać :) Ma w sobie dużo kobiecości, a ja uważam, że to mężczyznom tylko na zdrowie wychodzi. Pytanie, co będzie, gdy zderzy się z "męską" rzeczywistością.
Myślę, że najlepiej jest wychowywać chłopców tak, jak nam serce podpowiada. Nie ograniczać, nie tłamsić. Bawi się lalkami? Świetnie! Uczy się roli taty, kochanego troskliwego i obecnego taty. Grunt, żeby nauczyć go pewności siebie i przez to pomóc wytworzyć stabilną wysoką samoocenę.

kofi - 2010-01-18, 12:31

Daniel też taki jest - na razie jest OK, ale ma raczej fajnych kolegów - niewielu jest takich macho wokół niego. Myślałam, że jako jedyny chłopiec w klasie potrafi publicznie się popłakać. Otóż nie - ostatnio poryczał się jego kolega z ławki i Daniel powiedział, ze go "przytulał i pocieszał". Byłam zaskoczona, ale D. powiedział, że ten chłopiec chyba chciał. :shock: To dopiero 2 klasa. I do tego ma mnóstwo koleżanek ;-) .
Jednak trochę mnie martwi słaby kontakt Daniela z R. - nie maja wspólnych spraw, niewiele razem robią - brakuje takiej równowagi. Daniel prawie cały czas spędza ze mną - pieczemy, gotujemy, sprzątamy, robimy coś w ogrodzie, ale np. ja nie bardzo uprawiam sporty - tylko pływam i jeżdżę z nim na rowerze.

bronka - 2010-01-18, 14:09

Wydaje mi się, że ogromny wpływ mają ojcowie ( o ile oczywiście realnie są). Ich zachowanie chłoną dzieciaki, uczą się szacunku do mamy itp.
Ja mam "problem" z Felkiem i jego " walecznością". Złapie kija i walczy, weźmie tory od kolejki i strzela.
W domu nie ma pistoletów, mieczy itp.
Mąż też jest spokojną osobą. Owszem jak go Feli poprosi to z się z min pobawi i powalczy kijkami na spacerze, ale skąd mu się to wogle wzięło to ja nie wiem :-|

biechna - 2010-01-18, 19:07

Miałam się rozpisać, ale dziecię mi wstało, to tylko polecam książkę "Sposób na Kaina. Jak chronić życie emocjonalne chłopców".
Anja - 2010-01-18, 20:44

biechna, rozpisz się. :-)
- 2010-01-18, 21:07

Anja napisał/a:
biechna, rozpisz się. :-)
taak!

kamma nasz Lwiakos to mega p0rzytulas, jeszcze takiego dziecka nie widziałam, Jaga jest zupełnie inna, a ten-mega empatyczny i czuły, mam nadzieję, że zawsze taki będzie

kociakocia - 2010-01-18, 21:29

ań napisał/a:
mega empatyczny i czuły, mam nadzieję, że zawsze taki będzie
mój mąż takim właśnie był dzieckiem i zostało :) taki mężczyzna to cud :)
biechna - 2010-01-19, 13:17

Rozpiszę się w swoim czasie na pewno, bo temat jest dla mnie bardzo ważny, wiadomo.
Póki co czytam wyżej polecaną książkę:
"Sposób na Kaina"
i przymierzam się do odkładanego od 2 lat "Żelaznego Jana".
Może już w trakcie czytania będę się dzieliła wnioskami i przemyśleniami, bo chętnie poczytam też o Waszych doświadczeniach i pomysłach.
Póki co mam o tyle dobrze, że choć są aspekty, w których mamy z mężem odmienne poglądy na rzeczy istotne, o tyle feminizm nas łączy, więc nie padną zapewne nigdy w tym domu słowa "mażesz się jak baba" czy "zanieś mamie koszulę do wyprasowania" (chyba że Staś będzie za mały, by prasować, a mąż z jakichś względów nie będzie mógł :P moja garderoba jest w 100% niepotrzebująca żelazka, bo ja żelazka nie uznaję ]:-> )
Cieszę się Shelly, że temat powstał i zamierzam się w nim bardziej uaktywnić wkrótce :-D

Humbak - 2010-01-19, 15:11

ań napisał/a:
mój mąż uważa te "typowe" zachowania wśród chłopaków za głupie i sam się męczy w tego typu sytuacjach,
tak jak mój :)
fajny temat, ja się zastanawiam co będzie z mojego szelmy bo choć 'łatwiejszy' na codzień niż córeczka (czytaj: mniej płacze, mniej marudzi itd) to jednak energii w nim dużo, niezależność ogromna - wszystko robi po swojemu, nawet w przedszkolu idzei własnymi ścieżkami, no i ta agresja... lubi kopać piłkę, siłować się, robić fikołki, gryźć (tzn tu chciałaby i co rusz próbuje) - generalnie rzecz biorąc jest milusio a po głowie chodzi 'on jest coraz to silniejszy a agresja wciąż obecna gdzieś tam'
Pomagać lubi we wszystkich pracach które wymagają ruchu - wrzuci rzeczy do pralki, poodkurza, poddkłada na miejsce, ale kuchnia go już nie interesuje, nudno, jedyne co lubi to ciasto robić, resztę oddaje mamusi i idzie do swoich zajęć - zupełne przeciwieństwo męża... tylko w piłce ze sobą się zgadzają :lol:

zorro - 2010-01-19, 23:10

rosa napisał/a:
a wg mnie z chłopcami jest o wiele łatwiej niż z dziewczynkami, albo mi się takie nienajgorsze modele trafiły :)

Ty, Rosa, to szczęście masz chyba ;)
Powiem wam, że najlepsze, co może się przytrafić chłopcu to leniwa matka. ;) Czyli taka, co nie wyskakuje co chwila z propozycjami, nie sprząta świata pod nogami i zajęta jest swoimi sprawami, choć oczywiście do granic przyzwoitości. Moja teściowa taka była i dużo jej przez to zawdzieczam. Sama jestem podobna (chyba jednak chłopcy dobierają sobie partnerki podobne do matek ;) ). Matka Polka i Zawzięty Testosteron to mordercza para dla małego chłopca.
Poza tym - i widzę to po swoich kolegach - czkawką obijają się mężczyznom złe relacje z matką, brak jej bezwarunkowej miłości, połączony z wymagającym ojcem.

kociakocia - 2010-01-20, 10:02

ale często synowie wychowani przez leniwe matki szukaja kobiety, która będzie praczką, sprzataczką, obrobi i męża i dom i dziecko, wydaje mi się, że reguły nie ma, i zgadzam się, bez względu na to jakiej płci ma sie dziecko, że
zorro napisał/a:
matka taka, co nie wyskakuje co chwila z propozycjami, nie sprząta świata pod nogami i zajęta jest swoimi sprawami, choć oczywiście do granic przyzwoitości.
to mądra kobieta :)
Shelly - 2010-01-21, 20:43

Wcięło mi długiego posta, wrrr...
To tak w skrócie: matka mojego męża była tą pracowitą matką niestety. Dużo musieliśmy gadac o tym, czemu nie oplaca mu się, bym ja padała na pysk, a on siedział przed tv z gazetką. ;-) Ja uważam, że moje zmęczenie jest święte i nie jestem w stanie się poświęcać w glorii matki polki. Problem w tym, że choć mąż gotuje, sprząta itp, to jednak wychowanie w konserwatywnym domu robi swoje i jest w nim niepokój - jakby mu to jednak uwłaczało. I pewnie ten niepokój bedzie wpływał na wychowanie syna.
A tak jak się rozglądam, to Polska jednak nadal jest konserwatywnym krajem, jeśli chodzi o podział obowiązków w domu i wychowanie dzieciaków.

zorro - 2010-01-21, 21:24

Masz rację. Daleko tam do wyzwolonych Niemców na przykład (bo są niewyzwoleni ;-) ). Sami znają swoje obowiązki i nie trzeba ich gonić. ;)
kamma - 2010-01-22, 02:40

Shelly napisał/a:
Problem w tym, że choć mąż gotuje, sprząta itp, to jednak wychowanie w konserwatywnym domu robi swoje i jest w nim niepokój - jakby mu to jednak uwłaczało.

to przykre, naprawdę przykre. A przecież bez trudu mógłby być z tego dumny.
Bo jest podporą dla kochanej osoby. Powiedz mu tak czasem, dopieść jego silne ego ;)

zorro - 2010-01-22, 15:15

Niestety wielu mężczyzn żyje, widząc siebie oczami innych mężczyzn. A oni, wiadomo co by powiedzieli, gdyby mieli okazje. Każdy jak jeden mąż zdystansowałby się do prac domowych, 'służeniu żonie' (chyba, że seksualnie) i obśmiał status ojcomatki.
Kat... - 2010-01-22, 16:13

kamma napisał/a:
to przykre, naprawdę przykre
no. Mój ojciec mimo, że przed ślubem był samodzielny teraz nagle ma dwie lewe rączki i u mnie notorycznie są takie rozmowy
t: mam koszulę na jutro?
m:nie wiem sprawdź sobie
t:no i znowu nieuprasowana, znowu jak flejtuch pójdę. Jak bym był kawalerem to by jeszcze wiedzieli ale ja żonaty jestem. No wiesz, to tylko o żonie świadczy
m: dobra jakbyś zamiast gadać wyjął deskę to już byś kończył, masz rączki, umiesz
t:jeszcze tego brakowało blablabla...
Efekt jest taki że moja mama to dla świętego spokoju robi, żeby tylko przestał gadać.
Bo dalej obowiązki domowe to są obowiązki kobiece. Facet nie czuje się często odpowiedzialny za to co się w domu dzieje.

kamma - 2010-01-23, 09:09

Kat..., OMG, ale skecz :evil:
Mój nieślubny na szczęście jest ideałem, choć koledzy w pracy kuszą ;)

grzesiu25 - 2010-01-23, 14:51

Witam wszystkich bardzo serdecznie, bowiem jest to mój pierwszy post. W końcu jako mężczyzna mam prawo wypowiedzieć się na temat wychowania chłopca. Otóż ukończyłem UJ jestem opiekunem- wychowawcą w Domu Dziecka. W wieku 15 lat po raz pierwszy poszedłem do Domu Dziecka jako wolontariusz i.... tak już zostało. Jestem również dalej wolontariuszem w innym Domu Dziecka i w Hospicjum dla dzieci. Jeżeli wychowuję to w 90% samych chłopców, może dlatego że jestem dla nich większym autorytetem. W dzieciństwie nie lubiłem się bawić samochodami, tym bardziej grać w piłkę czy latać za dziewczynami jak głupi. Miałem same koleżanki ( i tak jest do dzisiaj 0 kolegów).Moi rodzice dawali i dają mi do dzisiaj dużo miłości, szacunku i zrozumienia. Pomimo tego że byłem bity i molestowany przez starszych chłopaków nie zatraciłem poczucia swojej własnej wartości i ... jestem normalnym chłopakiem, pomimo tego że w dzieciństwie bawiłem się lalkami, grałem z dziewczynami w gumę czy na skakance. Dzisiaj sam jestem wychowawcą i swoim dzieciom daję to samo co moi rodzice, a chłopcy odwdzięczają mi się za to taką samą miłością. Puenta z tego wszystkiego jest taka: "Dawajmy chłopcu to czego on sam od nas oczekuje, a nie to czego oczekują inni, dożo miłości cierpliwości i zrozumienia. Odrzucajmy wszelkie stereotypy a osiągniemy sukces w wychowaniu każdego dziecka i bądźmy w tych swoich metodach konsekwentni". Tyle.
zorro - 2010-01-29, 20:56

Twój post rodzi wiele pytań.
Anja - 2010-02-03, 22:01

biechna napisał/a:
polecam książkę "Sposób na Kaina. Jak chronić życie emocjonalne chłopców".


muszę przeczytać, skoro polecasz. :-> tymczasem znalazłam warsztaty dla rodziców chłopców, odwołujące się właśnie do tej książki - nawet nie podejrzewałam, że coś takiego może być. :-> jakby to kogoś interesowało, to o warsztatach hxxp://www.rodziceidzieci.com/gabinet/index_main.php?LeftColumn=categorySubDisp.php?IDCategory=18&RightColumn=warsztaty_dla_rodzicow.html]tutaj.

Shelly - 2010-02-28, 11:49

Ciekawe jest to, że - czy tego chcemy, czy nie (choć możemy to łagodzić) - socjalizacja dziewczynek i chłopców przebiega inaczej już od okresu noworodkowego. Nie mogę teraz tego znaleźć, ale robiono ciekawe badania na ten temat. Najbardziej utkwiło mi w pamięci to, że nawet zabawki kupuje się inaczej. Porównywano ilość piłek u niemowląt przed skończeniem pierwszego roku życia i okazało się, że dziewczynki często nie mają żadnej! :-o W przeciwieństwie do niemowląt płci męskiej, którzy to statystycznie mieli trzy sztuki.
biechna - 2010-02-28, 12:11

Shelly, cieszę się, że odświeżyłaś wątek, myślałam o nim od rana, bo chcę na dniach do tematu nareszcie wrócić. Tak, socjalizacja zaczyna się czasem już nawet w okresie ciąży ;-) Chętnie przytoczę różne badania,.
Pamiętam jednak wciąż o dziewczynce, której mama nie kupowała lalek ani misiów, tylko zabawki edukacyjne, autka, piłki - dziewczynka tuliła ciężarówki i woziła je w drewnianym wózku, który przerobiła sobie na zabawkowy wózek dziecięcy. To są bardzo skomplikowane rzeczy. Temat dla mnie do popłynięcia, teraz będę miała trochę czasu, by popływać 8-)

bodi - 2010-02-28, 14:57

różnice w socjalizacji to prawda, ale ja widzę np. że Jagoda ma typowo dziewczęcą skłonnoś do zabaw fabularno-społęcznych. Nawet zestawem skaczących żabek (wiecie, takie plastikowe, którymi celuje się do pudełka) bawi się w taki sposób, że nadaje im imiona i urządza szkołę, przy czym poszczególne zabki mają odrębne osobowości, Klara się wstydzi i płącze, Miranda jest odważna itp.

W wielu badaniach wychodziły te różnice, chłopcy statystycznie mają raczej skłonnośc do budowania, konstruowania, a dziewczynki do tworzenia historii w których główny nacisk jest położony na relacje społeczne.

Pamiętam też, jak kiedyś razem z Jagodą uczestniczyłam w warsztacie teatralnym - dzieci robiły samodzielnie lalki, a potem odgrywały przedstawienie wg wspólnie ułożonego scenariusza. Grupa dziewczyn ułożyła historię o księżniczkach, chłopaki o rycerzach. Fabuła tej drugiej była mniej więcej taka: ten rycerz jest zły, musimy go pokona! Bum, bach, bęc [walka na miecze]. O, a teraz musimy pokonac tamtego smoka [znów naparzanka]. O, a teraz tamten zły czarnoksiężnik chce nas zaatakowa, musimy go pokona! [bam, bam, bam]

:lol:

- 2010-02-28, 15:02

bodi napisał/a:

Pamiętam też, jak kiedyś razem z Jagodą uczestniczyłam w warsztacie teatralnym - dzieci robiły samodzielnie lalki, a potem odgrywały przedstawienie wg wspólnie ułożonego scenariusza. Grupa dziewczyn ułożyła historię o księżniczkach, chłopaki o rycerzach. Fabuła tej drugiej była mniej więcej taka: ten rycerz jest zły, musimy go pokona! Bum, bach, bęc [walka na miecze]. O, a teraz musimy pokonac tamtego smoka [znów naparzanka]. O, a teraz tamten zły czarnoksiężnik chce nas zaatakowa, musimy go pokona! [bam, bam, bam]
wow :lol: z pewnymi rzeczami nie da się walczyć ;)
Anja - 2010-03-03, 13:14

A propos badań co do wychowywania dzieci... Porównywano kiedyś ilość czasu wolnego, jaką dają rodzice dziewczynkom i chłopcom. Pewnie Was to nie zdziwi, że chłopcy dostawali go dużo więcej (jeśli dobrze kojarzę 2-3 razy). Dziewczynki natomiast, w czasie kiedy mogłyby mieć 'wolne", były często angażowane do prac domowych. Te badania były robione ok. 10 lat temu - może teraz wyniki by wyglądały nieco inaczej, choć zapewne nie odwrotnie, na "korzyść' dziewczynek.
rosa - 2010-03-03, 13:47

niezłe

moja sister ma bliźniaki - chłopca i dziewczynkę, mają po 8 lat i chociaż byli tak samo wychowywani to mają kompletnie różne zainteresowania i charaktery

bronka - 2010-03-03, 14:12

bodi napisał/a:
Fabuła tej drugiej była mniej więcej taka: ten rycerz jest zły, musimy go pokona! Bum, bach, bęc [walka na miecze]. O, a teraz musimy pokonac tamtego smoka [znów naparzanka]. O, a teraz tamten zły czarnoksiężnik chce nas zaatakowa, musimy go pokona! [bam, bam, bam]

no to Feli by się tam od razu odnalazł :-/

malva - 2010-03-05, 00:01

baaaardzo ciekawy temat, bardzo
będę śledzić pilnie 8-)

zorro - 2010-03-05, 20:21

Temat w pigułce można by rzec:
hxxp://www.calapolskaczytadzieciom.pl/nowa/pix/kalendarz_2010.JPG

arete - 2010-03-05, 20:37

zorro, fajna pigułka. :-)
adriane - 2010-03-05, 22:16

zorro bardzo fajna notka.

A masz tez pigułkę o dziewczynkach?

bodi - 2010-03-05, 23:13

adriane, to samo pomyslalam :)
zorro - 2010-03-05, 23:17

Niestety nie.
Salamandra*75 - 2010-03-06, 12:08

Super temat...no właśnie,moj syn ma dopiero dwa lata i obserwuje jego zachowanie w grupie.Zawsze wybiera sobie starsza i większa dziewczynkę i ja obserwuje bawi sie tam gdzie ona...coż cały dzien jest z mama może dlatego?
zorro - 2010-03-07, 22:29

A mój ma 7 lat i wybiera chłopców o temperamencie podobnym do jego.
Anja - 2010-03-08, 09:53

adriane napisał/a:
A masz tez pigułkę o dziewczynkach?


możemy stworzyć ;-)

kofi - 2010-03-08, 11:19

Moi chłopcy zupełnie nie przystają do tej charakterystyki - obaj są bardzo empatyczni, wrażliwi, czuli, co w przypadku Igora niestety nie zawsze działało na jego korzyść - koledzy postrzegali go jako mięczaka, który nie umie (nie chce) się bić, jako dziwaka, który mówi, że gąsienica jest ładna (identycznie - w tym roku Daniel zachwycił się gąsienicą). Do tego Daniel niezwykle szybko zaczął mówić i bardzo precyzyjnie potrafi wyrazić swoje uczucia. Pewnie jest w tym zasługa/wina mojego wychowania. R. uważa, że ojciec jest od przynosznenia pieniędzy, karania lub nagradzania, bardzo rzadko - do opieki po prostu. Raczej nie podejmuje wspólnych prac, nigdy nie mieli wspólnych z tatą sekretów, spraw, itp. Bardzo mi się to nie podoba, ale R. niestety wyniósł z domu taki stereotyp ojca - patriarchy i obawiam się, że bardzo mu on odpowiada. Teraz, bo zwykle wypowiadał się o nim z niechęcią. Ciekawe jak będzie z moimi chłopakami?
Daniel jest bardzo towarzyski i bardzo w towarzystwie lubiany, czego nie dostrzega i uważa się za samotnika i dziwaka - nie ma za to jednego, jedynego kolegi-przyjaciela. Igor odwrotnie. Zawsze tylko jednego kolegę, inni na 5 km. To trochę tak, jak ja kiedyś.

malva - 2010-03-08, 11:57

a ja tak odnośnie tematu chciałam się zapytac:
czy uważacie ,że chłopiec powinien umieć się bić?
ja w sumie uważam że dobrze by było by i chłopiec i dziewczynka umieli się bić, własciwie lepiej byloby napisać -umieli użyć siły fizycznej-o bicie jako takie mi nie chodzi..tzn chodzi mi o to by wiedzieć że w awaryjnej sytuacji mam siłę i użyję jej we własnej obronie, jesli ktoś mnie np złapie to wyszarpię mu się ,gdy nie będzie możliwe wyszarpać się ,uderzę..

ale może ja się mylę? może prezentuję dość ekstremalne podejście do tematu?
bo w jaki sposób można nauczyć się ..no tak bić własnie.. nie robiąc krzywdy drugiej osobie
i jak to zrobić -zachęcać dziecko do bicia sie z kolegami?
paranoja trochę jak dla mnie..

kofi - 2010-03-08, 14:10

Uważam, że powinni umieć się obronić. Dlatego chciałam, żeby Daniel chodził na aikido, ale on zdecydowanie odmawiał. Niestety nie widzę takich zajęć sportowych dla dzieci, które niekoniecznie są pod tym względem uzdolnione, tylko takiej gimnastyki np., albo tego aikido, które jest sztuką obrony. Moje dzieci nie są typami sportowców i każde zajęcia sportowe na jakie chodzili cieszyły ich do momentu, kiedy oczekiwano od nich rywalizacji i konkretnych wyników, wtedy rezygnowali.
zorro - 2010-03-08, 22:34

Przede wszystkim powinni umieć ocenić zagrożenie: kiedy się bić, a kiedy uciekać. Ale: tak, powinni umieć stawić czoła i takiemu wyzwaniu. Bo ile można być ofiarą i 'mówić pani'?
{mój syn też odmówił uprawiania sztuki walki ;-) }

olgasza - 2010-03-09, 10:44

kofi, a macie gdzieś zajęcia capoeiry? To bardziej taniec, niż sztuka walki, i rywalizacja nie jest tam najważniejsza...
malva - 2010-03-09, 11:21

ja chciała mcórę w capoeirę wkręcić ,odmówiła zdecydowanie :(
rosa - 2010-03-09, 11:29

ja bym się sama na capoeirę zapisała

moi się nie biją, nie lubią rywalizacji, więc jeżeli już jakikolwiek sport to tylko coś co indywidualnie się robi: rower, narty, basen, rolki itp

gdyby nie ten temat to bym w życiu nie pomyślała, że chłopców jakoś specjalnie się wychowuje, i pewnie ich zepsułam :mryellow:

malva - 2010-03-09, 12:42

rosa napisał/a:
ja bym się sama na capoeirę zapisała


no właśnie ja też i dlatego myślałam ,żeby córa też chodziła inaczej nie miałoby to sensu..
za duzo by mnie w domu nie było..

rosa napisał/a:

gdyby nie ten temat to bym w życiu nie pomyślała, że chłopców jakoś specjalnie się wychowuje, i pewnie ich zepsułam :mryellow:


hehe

,no ja tez się nie zastanawiałam się nad tym, ale po zastanowieniu stwierdziłam żepewne różnice są

Anja - 2010-03-09, 16:35

W najnowszym Sensie jest ciekawy artykuł o wychowywaniu dziewczynek i chłopców.
Kilka rzeczy mnie zastanowiło, ale jedną rzecz muszę sobie zapamiętać - aby mój syn w wieku nastoletnim - gdy nas rodziców może mieć w trochę mniejszym poważaniu ;-) - miał "mentora" - swoisty autorytet, kogoś, kto wprowadzi w dorosłe życie i pomoże się zmagać z wyzwaniami. Niby banalne, niby oczywiste, ale jak przeczytałam, że 'z badań wynika, że czasem wystarczy jeden mądry dorosły spoza rodziny, by zapobiec popełnieniu przestępstwa przez nastolatka', to ciarki mnie przeszły. 8-)

Lily - 2010-03-09, 16:37

Anja napisał/a:
'z badań wynika, że czasem wystarczy jeden mądry dorosły spoza rodziny, by zapobiec popełnieniu przestępstwa przez nastolatka', to ciarki mnie przeszły. 8-)
Ja nie wątpię, że tak jest; gdy patrzę na te bandy włóczące się po osiedlu, chłopców, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić, to jestem pewna, że oni nikogo takie nie mieli i nie mają, i że prędzej czy później duża część z nich wejdzie w konflikt z prawem :?
priya - 2010-03-10, 08:45

rosa napisał/a:
gdyby nie ten temat to bym w życiu nie pomyślała, że chłopców jakoś specjalnie się wychowuje
Mnie przed lekturą tego wątku się wydawało, że chłopców dużo łatwiej niż dziewczynki. Teraz trochę weryfikuję poglądy i bacznie przyglądam się własnym wobec mych dzieci poczynaniom ;-)
malva - 2010-03-10, 09:00

priya napisał/a:
Mnie przed lekturą tego wątku się wydawało, że chłopców dużo łatwiej niż dziewczynki.


ciekawe.. mi się wydawało zawsze że trudniej ,nie ze wzgledu na to że " dziwczynki są grzeczniejsze" czy inne głupie opinie, tylko własnie ze wzgl na pewne społeczne oczekiwania..

Malinetshka - 2010-03-10, 15:19

Jak tak sobie myślę (hipotetycznie) to też mnie się wydaje, że wychowanie chłopca to większe wyzwanie..właśnie ze względu na te oczekiwania społeczne... Do pewnego wieku chłopcu "wolno" być niewinnym i naturalnym, a w niektórych rodzinach/środowiskach od samego początku "nie wolno"... :-/
majaja - 2010-03-10, 20:21

Malinetshka napisał/a:
Jak tak sobie myślę (hipotetycznie) to też mnie się wydaje, że wychowanie chłopca to większe wyzwanie..właśnie ze względu na te oczekiwania społeczne... Do pewnego wieku chłopcu "wolno" być niewinnym i naturalnym, a w niektórych rodzinach/środowiskach od samego początku "nie wolno"... :-/
A jaki to niby jest ten "niewinny i naturalny", pytam, bo mnie akurat się trafił egzemlarz wymachujący z upodobaniem kijami, który nie potrafi chodzić, albo biega albo skacze... Nie rozumiem skąd się wzięło przekonanie że rywalizacja to domena chłopców, ta dzeiwczęca może mniej czasami rzuca się w oczy, bo reguły są bardziej skomplikowane, ale jest.
Generalnie jak Rosa nie widzę by wychowanie chłopca przebiegało jakoś inaczej, jak nie liczysz się z temperamentem i charakterem dziecka to spodziewaj się kłopotów, nie ważne czy to córka czy syn, a te wszystkie grzeczniutkie księżniczki też potrafią dać popalić

zorro - 2010-03-10, 22:29

Myślę, że chłopca dużo trudniej wychować, jak patrzę na dorosłych mężczyzn. W zasadzie więszkość z nich to porażka. Zdewaluowało się pojęcie 'męskości' jako takiej. Co za tym idzie cały etos rycerski wziął w łeb. I jak w tej pustce wartości znaleźć drogowskazy? Tym bardziej, że często ci właśnie nasi mali synowie, jak wynika z waszych opowieści, nie mają właściwych wzorców w domu.
malva - 2010-03-10, 23:45

zorro, ano.. dobrze prawisz..
ale jestem dobrej myśli :-)

Malinetshka - 2010-03-11, 00:08

majaja, chodziło mi o coś innego.
Ale raczej nie umiem opisać co mam na myśli (piszę to po kilku próbach ujęcia myśli w słowa ;) ), więc zostawię to dla siebie.

antonik - 2010-03-11, 02:36

Mi osobiście wydaje się, że rodzice dają sobie zbyt duże pole wpływu. W rzeczywistości chyba jednak nie aż tak wiele od nich zależy. Dziecko w pierwszym okresie życia uczy się podstawowych rzeczy potrzebnych do interakcji międzyludzkich, nawet nie wyrażania, a rozumienia. Uczy się mówić - nie da się "mówić jak baba".

Później natomiast przychodzi konfrontacja z innymi dziećmi, czy to w przedszkolu, czy to na podwórku i świat dziecka nie kończy się już na rodzicach. Zewsząd będą je atakowały stereotypy, opinie, i w pewien sposób będzie musiało sobie z tym radzić samo.

To tak jak z przekleństwami - to, że rodzice nie przeklinają, nie znaczy że dziecko nigdy nie usłyszy niecenzuralnych zwrotów. Miałem taki przypadek, sześć lat, poszedłem do szkoły wcześniej o rok, no i dwójka starszych kolegów z klasy. Byłem w parku - rodzice dosłownie pięćdziesiąt metrów dalej. Oni siedzą w krzakach, taki naturalny szałas, a ja tam idę i chcę się z nimi pobawić - pamietam do dziś, bo to była niezła trauma. Patrzą na mnie i jak nagle jeden z nich nie wypali "wyp***". Nie wiedziałem co to znaczy, ale sama dawka ageresji mnie powaliła.

Powstają zupełnie irracjonalne wartości "bawisz się z dziewczynkami, to jesteś pe**", jasne powtarza po kimś, któryś rodzic/starszy brat musiał nauczyć, ale to nie zmienia faktu, że na tą część życia rodzic nie ma wpływu.

Chłopcy ich lubili, nie wiedzieć czemu. Ojciec jednego z nich siedział w więzieniu, i gdzieś tam to imponowało na zasadzie "a mój ojciec by twojemu wtłukł, tak jak ja tobie". Inny świat - inne wartości. Takie życie w rozdarciu - bić się nie wolno, ale w szkole biją.

majaja - 2010-03-11, 07:11

zorro napisał/a:
Zdewaluowało się pojęcie 'męskości' jako takiej. Co za tym idzie cały etos rycerski wziął w łeb.
Ale ile w tym winy nadopiekuńczych mamausiek, które nie potrafią wymagać i stawaić zadań, za to ukochanym synkom wiecznie podkładają poduszki pod pupę. Większość kobiet też się pogubiłą, gdzieś pomiędzy boginią domowego ogniska (dla wielu kuchtą i sprzątaczką) a kobietą sukcesu, w efekcie większość kobiet to porażka.
alicjamaj77 - 2010-03-11, 07:48

antonik napisał/a:
Mi osobiście wydaje się, że rodzice dają sobie zbyt duże pole wpływu. W rzeczywistości chyba jednak nie aż tak wiele od nich zależy. Dziecko w pierwszym okresie życia uczy się podstawowych rzeczy potrzebnych do interakcji międzyludzkich, nawet nie wyrażania, a rozumienia. Uczy się mówić - nie da się "mówić jak baba".

Później natomiast przychodzi konfrontacja z innymi dziećmi, czy to w przedszkolu, czy to na podwórku i świat dziecka nie kończy się już na rodzicach. Zewsząd będą je atakowały stereotypy, opinie, i w pewien sposób będzie musiało sobie z tym radzić samo.

To tak jak z przekleństwami - to, że rodzice nie przeklinają, nie znaczy że dziecko nigdy nie usłyszy niecenzuralnych zwrotów. Miałem taki przypadek, sześć lat, poszedłem do szkoły wcześniej o rok, no i dwójka starszych kolegów z klasy. Byłem w parku - rodzice dosłownie pięćdziesiąt metrów dalej. Oni siedzą w krzakach, taki naturalny szałas, a ja tam idę i chcę się z nimi pobawić - pamietam do dziś, bo to była niezła trauma. Patrzą na mnie i jak nagle jeden z nich nie wypali "wyp***". Nie wiedziałem co to znaczy, ale sama dawka ageresji mnie powaliła.

Powstają zupełnie irracjonalne wartości "bawisz się z dziewczynkami, to jesteś pe**", jasne powtarza po kimś, któryś rodzic/starszy brat musiał nauczyć, ale to nie zmienia faktu, że na tą część życia rodzic nie ma wpływu.

Chłopcy ich lubili, nie wiedzieć czemu. Ojciec jednego z nich siedział w więzieniu, i gdzieś tam to imponowało na zasadzie "a mój ojciec by twojemu wtłukł, tak jak ja tobie". Inny świat - inne wartości. Takie życie w rozdarciu - bić się nie wolno, ale w szkole biją.



Ale to wlasnie nasza rolą, rodziców jest, dbac o to, aby dziecko miało jak najmniej kontaktu z tak rynsztokowym slangiem i uczyło się polskiej, pięknej mowy. Nie wiem w jakich srodowiskach się wychowywałes, chłopcze, ale ja, jako Mama Damianka nigdy nie puszczam go w towarzystwo nieodpowiednich dzieci. Oczywiscie nie mowie, ze potrafie dopilnowac wszystkiego, bo majac nawet najlepsze intencje nie zawsze mozna miec kontrole nad tym, z kim zadaja sie twoje dzieci. Na przyklad w przedszkolu Matyldy, ktore mi sie nie za bardzo podoba. Czasem martwie sie , czy wystarczajaco zadbalam o to, gdzie ja wysylam. Jednak maz nas zawsze odbiera (mnie z pracy) i jest nam po drodze tak wiec jest to najwygodniejszy wybor.

antonik - 2010-03-11, 08:00

[quote="alicjamaj77"]
antonik napisał/a:

Ale to wlasnie nasza rolą, rodziców jest, dbac o to, aby dziecko miało jak najmniej kontaktu z tak rynsztokowym slangiem i uczyło się polskiej, pięknej mowy. Nie wiem w jakich srodowiskach się wychowywałes, chłopcze, ale ja, jako Mama Damianka nigdy nie puszczam go w towarzystwo nieodpowiednich dzieci. Oczywiscie nie mowie, ze potrafie dopilnowac wszystkiego, bo majac nawet najlepsze intencje nie zawsze mozna miec kontrole nad tym, z kim zadaja sie twoje dzieci. Na przyklad w przedszkolu Matyldy, ktore mi sie nie za bardzo podoba. Czasem martwie sie , czy wystarczajaco zadbalam o to, gdzie ja wysylam. Jednak maz nas zawsze odbiera (mnie z pracy) i jest nam po drodze tak wiec jest to najwygodniejszy wybor.


W szkole były te nieodpowiednie dzieci, w szkole, do jednej klasy chodziliśmy;) Do szkoły różni ludzie chodzą, z różnych środowisk. Nie mam jeszcze "szkolnych" doświadczeń z dzieckiem, ale pamiętam jak to było - inny świat. Człowiek był jakoś tam wychowywany, mniejsza z tym, wiedział co wolno, a czego nie - ale taki dajmy na to siedmiolatek jest już uspołeczniony, chce zabiegać o względy innych dzieci, co więcej - słucha tych dzieci, daje się podpuszczać. Na podwórko nie wychodziłem, bo nie było gdzie, więc rodzice zostawiali mnie w świetlicy i wieczorem dopiero mnie odbierali. A w świetlicy, jak to w świetlicy - różne dzieci zostają, różnie się bawią.
Mój brat na podwórku wkładał na przykład głowę do kosza na śmieci, żeby się przypodobać dwóm takim starszym cwaniaczkom. Rodzic nie może, w moim odczuciu, ciągle siedzieć na balkonie z lornetką i się zastanawiać, co też dziecko w szkole robi, czy mu aby nie dokuczają.

kofi - 2010-03-11, 08:28

alicjamaj77 napisał/a:
Nie wiem w jakich srodowiskach się wychowywałes, chłopcze, ale ja, jako Mama Damianka nigdy nie puszczam go w towarzystwo nieodpowiednich dzieci.

Jak mówi synek jednej z forumowych koleżanek: To taki żart, tak?

Które dzieci są odpowiednie, a które nieodpowiednie?

Getto od przedszkola?

majaja - 2010-03-11, 09:29

kofi napisał/a:
Które dzieci są odpowiednie, a które nieodpowiednie?

Getto od przedszkola?
odpowiednie to te, które mają odpowiendnich rodziców z odpowiednią pozycją społeczną i co za tym idzie materialną. :) Książę Walii też nie od przedszkola styka się motłochem, a Damianek miałby tak wcześnie zostać wrzucony w brutalny świat, a co on gorszy od księcia Walii ;)
alicjamaj77 - 2010-03-11, 10:06

kofi napisał/a:

Jak mówi synek jednej z forumowych koleżanek: To taki żart, tak?

Które dzieci są odpowiednie, a które nieodpowiednie?

Getto od przedszkola?


Przepraszam bardzo, wybacz moja droga ale nie chcialam powiedziec, że inne dzieci sa z natury zle. Wydaje mi sie, ze sa dobre ale trzeba miec tez jakies standardy. NIe moglabym pozwolic na to, aby np. moja Matylda byla w przyszlosci taka galerianką, jeżeli wiesz o czym mówie. Mozna miec dobry lub zly wplyw na dzieci a potem wychdza takie kwiatki: nastolatki sprzedjace swoje cialo za komorke. Jestem zdania, ze wszystkie dzieci da sie anuczyc dobrych wzorow ale nie wszyscy rodzice o to dbaja. Mozna wychowac wszystkie dzieci dobrze. Nie jest to kwestia statusu materialnego tez wydaje mi sie. To znaczy nei do konca tak musi byc. Nie zrozumcie mnie źle.

zorro - 2010-03-11, 10:20

antonik napisał/a:
Mi osobiście wydaje się, że rodzice dają sobie zbyt duże pole wpływu. W rzeczywistości chyba jednak nie aż tak wiele od nich zależy. [...]

Miałem taki przypadek, sześć lat, poszedłem do szkoły wcześniej o rok, no i dwójka starszych kolegów z klasy. [...]

Ojciec jednego z nich siedział w więzieniu, i gdzieś tam to imponowało na zasadzie "a mój ojciec by twojemu wtłukł, tak jak ja tobie". Inny świat - inne wartości. Takie życie w rozdarciu - bić się nie wolno, ale w szkole biją.

Ale to, co mówisz nie zaprzecza teorii, ŻE WZORCE DOMOWE SĄ NAJWAŻNIEJSZE (plus geny). Chłopiec, który ci tak utkwił w pamięci był taki, bo ojciec go tego nauczył: ojciec pokazał mu, jaki jest wzór męskości. Skłaniam się zresztą ku teorii, że dzieci wychowuje się do 7 roku życia, a potem zbiera plony. Jest także bardziej pesymistyczna teoria, która mówi, że w ogóle nie możemy wychować dzieci, bo o wszystkim decydują geny. Dla mnie to akurat dyskusyjne. W każdym razie zeszliśmy tutaj na kwestie językowe - przeklina, nie przeklina - jeśli to miałoby świadczyć o dobrym lub złym wychowaniu (tak jak twierdzą niektóre starsze panie), wyszłoby, że 90% społeczeństwa wychowana jest beznadziejnie. Problem z mężczyznami jest pewnie taki, jak i z kobietami - przedefiniowały się pewne pojęcia i ani kobieta ani mężczyzna nie są już w tym samym miejscu, co choćby 30 lat temu. Kobiety odnajdują się intuicyjnie, mężczyźni mają problemy, bo wychowani się (jak już było wspomniane) przez nadgorliwe mamuśki, tudzież duet mama plus tata (w dwójnasób nadgorliwy) - rodzice usuwają wszelakie przeszkody, więc jedyną walką może być walka szczurów, tudzież niedopuszczenie by ten z lewej wyprzedził cię przed światłami. Wojenek nie ma, szabelką pomachać się już nie da. Kiedyś chłopiec przechodził pewne stopnie inicjacyjne. Zaczynało się, gdy skończył 7 lat i wychodził spod kurateli matki. Teraz pod kuratelą jej potrafi przebywać do jej śmierci, a i ręką zza grobu go głaszcze ona w chwilach trudnych. Kobieta ma naturalną inicjację: staje się kobietą, żoną (czasem ;-) ), matką... Co ma mężczyzna? Większości nawet dziecko nie zmienia perspektywy.

antonik - 2010-03-11, 22:12

majaja napisał/a:
kofi napisał/a:
Które dzieci są odpowiednie, a które nieodpowiednie?

Getto od przedszkola?
odpowiednie to te, które mają odpowiendnich rodziców z odpowiednią pozycją społeczną i co za tym idzie materialną. :) Książę Walii też nie od przedszkola styka się motłochem, a Damianek miałby tak wcześnie zostać wrzucony w brutalny świat, a co on gorszy od księcia Walii ;)


W publicznej szkole nie ma odsiewu. Rodzic też nie może siedzieć w szkole z dzieckiem. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że dziecko ma własne życie, już od w sumie przedszkola (chociaż o tym akurat nie wiem, bo nie chodziłem) i musi sobie jakoś radzić. Mogą je wyzywać, mogą szarpać za włosy...
Przykład - moja znajoma ma dziecko z jakimś Murzynem. Jakimś piszę, bo widziała go może trzy razy w zyciu. Dziecko jest, umówmy się, nieco ciemniejsze niż inne dzieci. W przedszkolu się z niego śmieją, że jest "brudny", tudzież "ciemny". Matka uparcie twierdzi, że nie, że on przecież tak się nie różni. Zamiast nauczyć brzdąca radzenia sobie z takimi komentarzami ona zaprzecza że w ogóle istnieją i wmawia małemu, że jest biały. Mniejsza w sumie o to.

Chodzi mi o to, że dzieci nie są zawsze miłe i troskliwe, bywają okrutne, nawet jeżeli nie robią tego naumyślnie. Getto? Powiem szczerze, że wolałbym, żeby mój syn nie chodził do szkoły z dziećmi, które ze względu na pozycję społeczną rodziców mogą być bardziej skłonne do przemocy, agresji, czy wyzywania. Może przesadzam, ale niedawno widziałem (na Pradze) takie małżeństwo dresiarzy. Ona tipsiara, on stadionowy amant, może 25 lat mieli, wózek z brzdącem i czteroletnie dziecko, wyraźnie się spieszą. Chłopak zatrzymał się nagle żeby podnieść jakiś patyk, na co matka jak nie wrzaśnie "ty sk***, przestań się ociągać", ojciec od razu interweniuje i *pac* małego w głowę.
Tak bardzo jak współczuję temu chłopcu, tak bardzo nie chciał bym, żeby chodził do klasy z moim dzieckiem.

[ Dodano: 2010-03-11, 22:15 ]
zorro napisał/a:
antonik napisał/a:
Mi osobiście wydaje się, że rodzice dają sobie zbyt duże pole wpływu. W rzeczywistości chyba jednak nie aż tak wiele od nich zależy. [...]

Miałem taki przypadek, sześć lat, poszedłem do szkoły wcześniej o rok, no i dwójka starszych kolegów z klasy. [...]

Ojciec jednego z nich siedział w więzieniu, i gdzieś tam to imponowało na zasadzie "a mój ojciec by twojemu wtłukł, tak jak ja tobie". Inny świat - inne wartości. Takie życie w rozdarciu - bić się nie wolno, ale w szkole biją.

Ale to, co mówisz nie zaprzecza teorii, ŻE WZORCE DOMOWE SĄ NAJWAŻNIEJSZE (plus geny). Chłopiec, który ci tak utkwił w pamięci był taki, bo ojciec go tego nauczył: ojciec pokazał mu, jaki jest wzór męskości.


Tak wzorce domowe, ale patrząc z mojej strony zachowanie tego chłopca nie było wzorcem domowym;) To była niezależna od ogniska rodzinnego sytuacja społeczna. Dziecko spędza mnóstwo czasu w otoczeniu nie mającym z domem i rodzicami nic wspólnego; porblemem mogą być zarówno inne dzieci, jak i niewyżyci nauczyciele. Myśl, że te kilkadziesiąt godzin tygodniowo nie mają wpływu na ukształtowanie psychiki dziecka nie wydaje mi się być zbyt prawdopodobna;)

ag - 2010-03-11, 22:32

antonik napisał/a:
Tak bardzo jak współczuję temu chłopcu, tak bardzo nie chciał bym, żeby chodził do klasy z moim dzieckiem.

to chyba mu jednak nie współczujesz - no bo niby gdzie ten dzieciak ma poznac pozytywne wzorce jesli chcesz go odizolowac

zorro - 2010-03-11, 22:58

Nie rozumiem cię. Dziecka nie ustrzeżesz przed 'złem wszelakim' i dlatego ważne jest, co włożysz mu do głowy zanim wyruszy w świat.
Kat... - 2010-03-11, 23:02

zorro napisał/a:
Ale to, co mówisz nie zaprzecza teorii, ŻE WZORCE DOMOWE SĄ NAJWAŻNIEJSZE (plus geny)
bardzo ciekawy artykuł "urodziło nas podwórko " jest w aktualnych Charakterach. Nie ma go w wersji online niestety. Miałam go wrzucić jak (jeśli w ogóle) będzie bo wg niego najważniejsze nie jest to, co się wyniesie z domu ale to, czy to co się wynosi z domu pokrywa się z tym co się poza domem zastaje.
antonik - 2010-03-12, 09:53

ag napisał/a:
antonik napisał/a:
Tak bardzo jak współczuję temu chłopcu, tak bardzo nie chciał bym, żeby chodził do klasy z moim dzieckiem.

to chyba mu jednak nie współczujesz - no bo niby gdzie ten dzieciak ma poznac pozytywne wzorce jesli chcesz go odizolowac


Przepraszam najmocniej, ale nie uważam, żeby moje dziecko było poligonem miłosierdzia dla pokrzywdzonych przez los.

kofi - 2010-03-12, 10:14

zorro napisał/a:
Dziecka nie ustrzeżesz przed 'złem wszelakim' i dlatego ważne jest, co włożysz mu do głowy zanim wyruszy w świat.

No właśnie. Ja też bym chciała, zeby moje dzieci spotykały na swojej drodze samych miłych i sympatycznych ludzi, mówiących pieknym językiem, sama też chciałabym takich spotykać. Ale spotykam też innych, rzadko, jasne bo jednak mam takie środowisko, a nie inne. Ale wiem, że jeśli spotkam chama, nie muszę dostosować swojego zachowania do jego poziomu. Nie muszę. I chciałabym, żeby moje dziecko miało na tyle silnie wpojone pewne normy zachowania - które przekazano mu w domu, nie gdzie indziej, żeby wiedziało, że też nie musi. Nie musi się przyjaźnić z takimi dziećmi, bo zapewnie nie bardzo będzie mu pasowało ich towarzystwo, ale musi wiedzieć, że one są. I to są koledzy z klasy, np. Większość jest jednak "normalna", bez przesady.
Nie wiem, czy dziewczynka zostanie galerianką dlatego, że spotka w szkole inne panny parające się takim zajęciem. To chyba zależy od tego, co wyniosła z domu, co ją interesuje, jak lubi spędząć czas. W elitarnych liceach tez się zdarzają przypadki prostytucji.

antonik - 2010-03-12, 10:30

[quote="kofi"]
zorro napisał/a:

Nie wiem, czy dziewczynka zostanie galerianką dlatego, że spotka w szkole inne panny parające się takim zajęciem. To chyba zależy od tego, co wyniosła z domu, co ją interesuje, jak lubi spędząć czas. W elitarnych liceach tez się zdarzają przypadki prostytucji.


Jeśli będzie wiedziała, że to coś negatywnego, to chyba się tym nie zajmie. No a skąd ma wiedzieć, skoro w domu unika się często rozmów o seksie? Myślę, że to ten problem, streafa tabu wypełniona przez zachowania promowane w środowisku rówieśniczym.

zorro - 2010-03-12, 11:16

A przepraszam, ale to nie moje słowa. ;)
bodi - 2010-03-12, 15:36

kofi napisał/a:
alicjamaj77 napisał/a:
Nie wiem w jakich srodowiskach się wychowywałes, chłopcze, ale ja, jako Mama Damianka nigdy nie puszczam go w towarzystwo nieodpowiednich dzieci.

Jak mówi synek jednej z forumowych koleżanek: To taki żart, tak?

Które dzieci są odpowiednie, a które nieodpowiednie?


nieodpowiednim towarzystwem dla DOskonałego Damianka jest oczywiście Koszmarny Karolek ;)




zorro napisał/a:
Większości nawet dziecko nie zmienia perspektywy.


zorro, święte słowa.

Anja - 2010-03-12, 16:48

kurcze, ja - jak pewnie większość z nas - wychowałam się z kluczem na szyi, czyli również na podwórku. moja mama, bardzo mądra kobieta tak przy okazji, zawsze mnie zachęcała do "socjalizowania się" i absolutnie nie dzieliła moich kolegów i koleżanek na lepszych i gorszych, wręcz przeciwnie, "między wierszami" uczyła mnie, że wszyscy są ok i że wszystkim należy się szacunek. i ja, grzeczna dziewczynka, wzorowa uczennica ganiałam z chłopakami, którzy pewnie czasem zaklęli, ale ja tego akurat nie przejmowałam, bo u mnie w domu się nie przeklinało. i żadna krzywda mi się nie stała (ale to zasługa mojej mamy, która dawała mi siłę nie wdawania się w to, co mi się nie podoba). dlatego, no sorry, obecna tendencja do tworzenia gett i dzielenia świata na 'my' i 'oni' mnie trochę dobija. :-/
jeśli rodzice nie doładują dziecka fajnym podejściem do świata, to owo izolowanie dziecka - śmiem twierdzić na podstawie tego, co miałam okazję obserwować tu i tam - szybko się na nich zemści. i jeszcze ich ukochane wychuchane dzieciątko zaskoczy, także 'rynsztokowym językiem'...

bronka - 2010-03-12, 17:24

Anja napisał/a:
i jeszcze ich ukochane wychuchane dzieciątko zaskoczy, także 'rynsztokowym językiem'...

to się chyba często tak kończy
Obserwowałam "dziewczynki z dobrych domów" na studiach. Ze smyczy spuszczone. Nie będę się rozpisywać. masakra.

Salamandra*75 - 2010-03-12, 20:31

Dziecko czerpie od rodziców już od pierwszych dni zyciaPatrzy na nich czuje atmosfere domu , jak rodzice sie kłócą i krzyczą dziecko jest nerwowe i płaczliwe.Później rosnie obserwuje na relacje domowników, naśladuje ich zachowania..itd.zatem uważam że od domu zalezy jaki człowiek wyrosnie,jeśli rodzice dużo mówia do dziecka ,interesuja sie nim chca czas razem odpowiadaja na pytanie sa szczerzy i uczciwi wobec małego cżłowieka i traktują go powaznie i serio to co ono przezywa to nawet jak spotka na ulicy czy w szkole dzieci z rodzin patologicznych to go nie zmieni.
Silne korzenie=mocne drzewo.A wychowywanie pod kloszem to najgorsze co może być....coś o tym wiem :-/

zorro - 2010-03-14, 00:38

Rodzice nie powinni stosować 'zamordyzmu wychowawczego'. Bo wtedy dorosnięcie do samodzielnosci, to rzeczywiście 'zerwanie się ze smyczy'. Wierzę, że jeśli rodzice mają autorytet wypracowany swoim pozytywnym zachowaniem, a nie strachem, demoniczne społeczeństwo nie jest w stanie zaszkodzić naszym dzieciom. Choć mówię to ja, osoba, która nie posłała swojego syna do 'zwykłej' podstawówki. Ale to ze strachu przed nauczycielami, nie uczniami. ;)
Anja - 2010-07-21, 07:52

Kupujecie / kupiliście chłopakom lalkę? Ja bym chciała szmacianą lalkę płci męskiej, bywają takie?
katrinko - 2010-07-21, 08:41

Mikołaj ma kilka lalek, które dostał w spadku po mojej młodszej siostrze (leżały u mojej mamy), ale nie bawił i nie bawi się nimi. M. in. Barbie :) Z męskich lalek ma takiego skrzata, trolla czy co to jest, brzydkiego jak nieszczęście (jak to troll), sam go sobie wybrał, ale też się nie bawi nim. W ogóle nie interesują go zabawy fabularne.
Kat... - 2010-07-21, 13:22

Anja, jak znajdziesz to daj znać. Ja przeszukałam Allegro i dupa. Jak są to małe i okropnie drogie albo gadają albo robią siku, a ja chcę zwykłą.
Za każdym razem jak jestem w sklepie zabawkowym (rzadko ale się zdarza) to się rozglądam i nie widziałam jeszcze.
Zygmunt się bardzo ładnie pluszakami bawi, karmi je, poi, daje im wąchać kwiatki, układa, przytula ale zwierzęta nie gadają więc wolałabym mieć coś o człowieczych kształtach do gadania z.
Może zrobimy zamówienie u Rosy? ;-)

martka - 2010-07-21, 13:42

Kat..., zwykłą czyli np hxxp://cgi.ebay.co.uk/WILBERRY-FUN-BOY-RAGDOLL-DOLL-JACK-NEW-/280537692985?cmd=ViewItem&pt=UK_Doll_Bears_Dolls_EH&hash=item4151597b39]taką ?
rosa - 2010-07-21, 20:07

ziemek ma chłopczyka szydełkowego o imieniu charlie hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/2010/03/meet-elizabeth-co.html

szymek, a po nim franek miał lalkę bobas i wózek wiklinowy

Anja - 2010-07-21, 20:30

martka, fajna ta lalka!
rosa, jestem pod wrażeniem tego co robisz. chyba najbardziej zaskoczyła mnie karuzelka - czad!

Capricorn - 2010-07-21, 20:44

rosa, no boski Twój blog, dopiero odkryłam!
Malinetshka - 2010-07-21, 20:52

jesoo, ja też! cudeńko! :D
daria - 2010-07-21, 20:57

rosa, ja chcę taką, takiego? dla Naty!! boskieee no!
rosa - 2010-07-22, 08:52

dzięki dziewczyny, bardzo mi miło że wam się podoba moja dłubanina :-)
kofi - 2010-07-22, 08:59

ro-sa. 8-)
No jak Ty mogłaś mnie to robić???
Ty masz bloga!
I ja o tym nie wiem! :shock:
No jak to się stało?
Ooooo, to się biorę do czytania.
Nawiasem mówiąc właśnie dzieję sweterek dla siostrzeńca, znowu odłożę na bok...

Anja - 2010-07-22, 09:28

kofi napisał/a:
ro-sa. 8-)
No jak Ty mogłaś mnie to robić???
Ty masz bloga!
I ja o tym nie wiem! :shock:
No jak to się stało?

Też się zdziwiłam - się nie chwaliła, kurcze...
Jestem bardzo ciekawa reakcji mojego syna na lalkę - czy się będzie nią bawił po prostu. Podobno dzieciaki najbardziej potrzebują lalki, kiedy rodzi się młodsze rodzeństwo. Nie wiem, czy ktoś oglądał kiedyś taki odcinek Superniani, gdy ona to "zaleciła" - miny rodziców chłopca, zwł. ojca - bezcenne :mrgreen:

kofi - 2010-07-22, 09:34

Nie wiem, czy się nie powtarzam, ale najwyżej - Daniel bardzo chciał mieć lalki, R. nie chciał o tym słyszeć, w końcu niania mu kupiła.
Anja - 2010-07-22, 09:39

No właśnie. W sumie to tak jak z samochodami - wiele dzieciaków je lubi, a niektóre kompletna zlewka. Nasz Artek ma fioła na punkcie wszystkiego co ma kółka, ale my go w ogóle w tym temacie nie nakręcaliśmy (choć teraz owszem już mu kupujemy to i owo do kolekcji) - ja wręcz podsuwałam książeczki o zwierzakach... 8-)
kofi - 2010-07-22, 09:47

U nas Igor - był wielkim fanem samochodów - miał taką ciężarówkę, odwracał ją do góry kołami i kręcił tym kołami już jak miał - ja wiem? z 9 miesięcy, może mniej. Daniel bawił się samochodami, ale korby żadnej nie miał. Krótko go kręciły, wolał puzle, układanki, zwierzątka, teraz książki.
dynia - 2010-07-22, 14:03

Roska meeeeega czad ten Twój blog!!!!
Kat... - 2010-07-22, 14:13

Martka fajny!

Aaaaa Rosa! Czy masz je jeszcze?

Właśnie dostałam od rodziny kasę na prezent dla Zygmusia i patrze na to. No znak! :-D

kociakocia - 2010-07-22, 15:02

rosa, weszlam na bloga, chciałam dodać wpis... ale chyba jestem ciemna masa :/
w każdym razie gratuluję, bo są piękne, podoba mi się bardzo ich prosty kształt

p.s. a nie myslałaś by wstawiać do Mimbli swoje dzieła?

Capricorn - 2010-07-22, 15:21

kociakocia napisał/a:
rosa, weszlam na bloga, chciałam dodać wpis... ale chyba jestem ciemna masa :/


ja wczoraj tak długo walczyłam, az mi się udało dodać komentarze :)

dżo - 2010-07-24, 21:00

Anja napisał/a:
Kupujecie / kupiliście chłopakom lalkę? Ja bym chciała szmacianą lalkę płci męskiej, bywają takie?

Nie kupiłam i narazie nie kupię bo widzę, że Tymona nic innego nie interesuje oprócz samochodów.
Anja, szkoda, że nie wieedziałam wcześniej bo bym Ci kupiła taką świetną szmacianke w lumpku (płci męskiej), niezniszczona, angielski wyrób, wystarczyło tylko wyprać.

Anja - 2010-07-24, 21:09

dżo, może jeszcze tam jest ;-)
Anja - 2010-08-09, 14:37

hxxp://www.bumzabawki.pl/PLAYQ_Erwin_maly_pacjent_SIGIKID-263.html
może taka "męska" lalka od biedy? :-P

Katioczka - 2010-08-09, 15:24

chciałam bardzo podziękować za temat

co do lalki, to straszne brzydactwo, co wstawiła Anja,
nie mówiąc już o tym, że mój syn by mu porozwlekał śledziony, jelita i inne narządy po całym domu
:)
ja bym wolała prostą lalkę typu bobas męski/damski

Anja - 2010-08-09, 19:24

Katioczka napisał/a:
co do lalki, to straszne brzydactwo, co wstawiła Anja

:mrgreen:

zorro - 2010-08-10, 09:44

Mnie tam się ta ze śledzioną podoba. Przynajmniej czegoś by się nauczył. Lalki miał dwie i służyły mu tylko do rozebrania. Jak już rozebrał to popodklejał im pieluszki, czyli małe podpaski i tak porzucił. Tyle było z tej 'zabawy'. Ale jego nawet pluszaki nie kręciły. SAMOCHODY to podstawa do dziś, a ma prawie 8 lat. I też nigdy tego nie 'nakręcaliśmy'. Przyszło 'po prostu'. Jak choroba. :)
bronka - 2010-08-10, 09:51

Mi się podoba ta lala z linku Anji . Moi chłopcy nawet misiów nie niańczą. No czasem Felek ułoży do snu. Tylko psy i samochody.
Ale taką z flakami na wierzchu to bym chciała :-D :-P

dżo - 2010-08-10, 12:21

zorro napisał/a:
Ale jego nawet pluszaki nie kręciły. SAMOCHODY to podstawa do dziś, a ma prawie 8 lat. I też nigdy tego nie 'nakręcaliśmy'. Przyszło 'po prostu'. Jak choroba

Mimo, że Tymon jest dużo młodszy ma dokładnia tak samo, tylko samochody potrafią go zająć na dłużej choć staram się podsuwać mu i inne zabawki.

Kat... - 2010-08-16, 23:58

I Zygmunt też. Zabawka musi mieć kółka :-> Jeszcze teraz z okazji zbliżających się urodzin dostał traktor z przyczepą :-)
Moja mama znalazła na wsi metalowe łóżeczko dla lalek z czasów kiedy ja byłam mała, odmalowała je, wyprała pościel (poduszka z pierzem, prawdziwa mała kołderka i prawdziwy siennik :shock: :-) ) zaszyła z powrotem i teraz czekamy na lalę od Rosy :mryellow:
On lubi karmić figurki zwierząt, czasem przytula maskotki, daje pchaczowi wąchać kwiatki- jest nadzieja :-D

Katioczka - 2010-08-17, 00:17

Igor ma wózek do pchania z Ikei (taki niebieski), w którym wozi maskotki

i drewnianego pieska na kółkach
o, takiego:
hxxp://sklep.gepetto.pl/index.php?fs=1&lang=pl&id=products&idgrupa=1&idsub=50&product=23

majaja - 2010-08-17, 06:03

A czego się dziewczyny żeście spodziewały? To są chłopcy oni tak mają, kółka, broń i klocki Lego ;) . M. ma kotka, którego zabiera wszędzie jeśli o tym pamięta, zwykle pamięta jak mu się przypomni albo się boi.
dżo - 2010-08-17, 12:11

majaja napisał/a:
broń

Mam nadzieję, że tego da się jakos uniknąć, nie podobaja mi się zabawy z bronią. Ostatnio w radiowej trójce w trakcie audycji dziecięcej zadzwonił chłopczym i z przejęciem opowiadaj jak to on lubi wojnę :roll:

kofi - 2010-08-17, 21:07

No, niestety nam się nie udało - Igorowi robił prezenty dziadek, a Daniel w "okresie średniowiecznym" - 3-5 lat - uzbierał pokaźny kosz różnych mieczy, zbrój itp. Najfajniejsze z tego były nadmuchiwane miecze i tarcze, które były dołączone do basenu. Była jeszcze armata, którą się podłącząło do węża ogrodowego. Czaaad, szkoda, że się zepsuła, militarny charakter tego "sprzętu" był całkiem nieistotny - fajnie sikała wodą. :mrgreen:
Dodam, że obaj są całkiem nieagresywni. :-)

Malati - 2010-08-18, 09:32

Harivenu też ma jakieś miecze, łuki itp czasami walczy,bawi się w piratów,w piotrusia pana. Ja osobiście nie widze w tym nic złego. Agresywny też nie jest,nigdy nikogo nie uderzył. Ja jedynie nie pozwalam i nie kupuję pistoletów,ten rodzaj broni mnie denerwuje. Uważam że nie ma co demonizować tego typu zabaw,wielu chłopców bawi się w ten sposób bo są chłopcami :-P
kofi - 2010-08-18, 09:45

Zauważyłam, że chłopcy mają jakąś taką atawistyczną chyba skłonność do walenia kijem w coś - np. w zielsko. Kiedyś widziałam to u brata mojego męża - uważałam, że to głupie, potem u syna koleżanki, mnóstwa innych dzieci w końcu u Daniela. Kij, wysokie zielsko i dzieciak tłucze w to zielsko, jakby chciał je skosić, ostatnio widziałam to w filmie Cejrowskiego u Indian amazońskich, którzy karczowali maczetami las. U dziewczyn tego nie zaobserwowałam. :roll:
dżo - 2010-08-18, 21:20

czarna96 napisał/a:
Uważam że nie ma co demonizować tego typu zabaw,wielu chłopców bawi się w ten sposób bo są chłopcami

Nie demonizuję, wiem, że to domena chłopców, pewnie jakoś się z tym pogodzę choć zabawek typu pistolety, strzelby nie zamierzam swojemu dziecku kupować. O dziwo miecze, łuki akceptuję i nie widzę w nich nic zdroznego.

kofi napisał/a:
chłopcy mają jakąś taką atawistyczną chyba skłonność do walenia kijem w coś - np. w zielsko

Rzeczywiście tak mają, szczególnie krzaki lubią poszamotac takim kijem :mryellow:

bronka - 2010-08-19, 10:55

dżo napisał/a:
Rzeczywiście tak mają, szczególnie krzaki lubią poszamotac takim kijem :mryellow:

uffff :mrgreen:

Nigdy żadnego pistoletu Felkowi nie kupiłam, nikomu kupić nie pozwoliłam. Nie przeszkadza mu to strzelać z torów od kolejki, z patyka na spacerze, z banana, kabaczka itp :roll:

kofi - 2010-08-19, 15:20

bronka napisał/a:
dżo napisał/a:
Rzeczywiście tak mają, szczególnie krzaki lubią poszamotac takim kijem :mryellow:

uffff :mrgreen:

Nigdy żadnego pistoletu Felkowi nie kupiłam, nikomu kupić nie pozwoliłam. Nie przeszkadza mu to strzelać z torów od kolejki, z patyka na spacerze, z banana, kabaczka itp :roll:

Standard.
U Daniela w przedszkolu nie było takich zabawek i nie wolno było przynosić, to chłopcy robili z kloców. :-|

majaja - 2010-08-20, 06:33

dżo napisał/a:
Mam nadzieję, że tego da się jakos uniknąć, nie podobaja mi się zabawy z bronią.
M. nie ma broni jako takiej więc biega z patykami albo udaje ninja
gemi - 2010-08-20, 09:10

z ciekawości zapytałam się męża, co sądzi o pistoletech dla chłopców. Skrzywił się tylko i stwierdził - a po co to Pawłowi?
O rany! kolejny dowód na to, że jako rodzice mówimy jednym głosem :-P

a propos lalek - Pawełek swoją pielęgnuje (np. myje jej zęby) kładzie spać, przytula. Pomysł kupna lalki bardzo podobał się również mojemu tacie. Jakoś mnie to nie zdziwiło, bo pamiętam wspólną naukę strzelania z łuku i procy, rozpalania ogniska i wbijania gwoździ 8-)

PS. Śledzę wątek z wielkim przejęciem - rośnie mi naprawdę ciekawy mężczyzna i nie chciałabym czegoś ważnego przegapić

kofi - 2010-08-20, 10:41

Fajnie gemi, podoba mi się taki sposób wychowywania. (Może bez tej procy ;-) )
gemi - 2010-08-20, 14:13

kofi, jako dziewczynce strzelanie z procy baaaaardzo mi się podobało :mrgreen:
arahja - 2010-08-21, 22:03

"zabijanie" kijem krzaków to jedna z ulubionych zabaw mojego dzieciństwa. :)
priya - 2010-08-23, 13:32

A ja marzyłam o karabinie jak byłam mała :roll: I dostałam go w końcu od mojej chrzestnej matki ;-) A pistoletem z odpustu (chyba, nie pamiętam dokładnie) odstrzeliłam sobie pół prawej jedynki nad czym ubolewam do dziś, bo choć nadstawiona, wciąż są z nia problemy i wygląda źle, a żeby zrobić lepiej wciaż kasy brak :roll: A jak reagować na prośby czterolatka o pistolet i inne rodzaje broni to sama nie wiem... Ma miecz zrobiony z drewna w przedszkolu i tym bawi się do woli.
puszczyk - 2010-08-23, 14:18

kofi napisał/a:
Kij, wysokie zielsko i dzieciak tłucze w to zielsko, jakby chciał je skosić, ostatnio widziałam to w filmie Cejrowskiego u Indian amazońskich, którzy karczowali maczetami las.

I to im zostaje do końca życia. :mrgreen:

gemi - 2010-08-23, 14:59

priya, to miałaś bardzo przykrą przygodę :-/
Może dzięki tym przykrym przejściom uzbroisz się lepiej w cierpliwość, by nie ulec w sprawie pistoletów dla swoich kochanych urwisków?

kulka2010 - 2010-08-23, 16:20

o jezu dziewczyny (i chłopcy)!
co za świetny temat.
właśnie dzisiaj zobaczyłam na monitorze małego siusiaka.
myslalam, ze mi "wszytsko jedno, byle bylo zdrowe" ale chyba jednak nie... nigdy nie byłam chłopcem, ba nigdy nie lubiłam chłopców poza moim jednym, heheh

Katioczka - 2010-08-23, 16:26

kulka2010, gratulacje! A jak ludzik-mango dostanie na imię, wiesz już? :)
priya - 2010-08-23, 19:03

gemi napisał/a:
Może dzięki tym przykrym przejściom uzbroisz się lepiej w cierpliwość, by nie ulec w sprawie pistoletów dla swoich kochanych urwisków?
Ja osobiście jestem przeciwna bardzo. Mąż nie trzyma jednak aż tak twardego stanowiska, choć twierdzi że generalnie też nie chce w domu broni ;-) Myślę, że jestem w stanie przekabacić swoje poglądy ;-) , nie wiem tylko do końca jak tłumaczyć Natowi swoje decyzje o niekupowaniu pistoletu. Na moje argumenty odpowiada, że "przecież on tylko na niby" :roll:
kulka2010 - 2010-08-24, 10:44

Katioczka, dzięki wielkie. Wiemy ale niepwiemy do puki prace trwaja:-)
chwilowo najbardziej cieszy mnie brak okresu rozowego i przyzwolenie ubierania na ciemno, jeeeej

Tempeh-Starter - 2010-08-24, 11:21

rozumiem, że karabin jest tutaj symbolem ale staje się też czasem niezłym frazesem

mam 2 znajomych młodszych sporo, i akurat obaj mają synów rówieśników chyba 5 latków
- zero zabawek militarnych
- zero przemocy w tv (nie wiem jak znajdują programy bez przemocy ???)
tatusiowie jednak - młodzi, wykształceni biznesmeni na ostrym dorobku nieustannie ze sobą rywalizują, samochodami, wakacjami, żonami, każdym słowem

chłopcy dokładnie to samo, poziom rywalizacji wyśrubowany aż przykro patrzeć.
może i nie mają karabinów ale tylko patrzeć jak na kolejnym spotkaniu jeden drugiego zadźga kredką z eko-wosku ;-)


problem w wychowaniu chłopców widzę taki że jednak tatusiowie a często i mamusie wola mieć jednak synka-niezłego-fajtera a nie synka-jakąś-ciotę...

Anja - 2010-08-24, 11:31

Tempeh-Starter napisał/a:
tylko patrzeć jak na kolejnym spotkaniu jeden drugiego zadźga kredką z eko-wosku

:mryellow: :mryellow: :mryellow:

Katioczka - 2010-08-24, 11:47

mój syn walnął wczoraj kilka razy młodszego kolegę,
tłumaczę, że bicie boli, ale ona jest na etapie sprawdzania, co będzie jak uderzy...
pani ze żłobka też potwierdza moje obawy-Igor próbuje rządzić dziećmi,
a jak ktoś się sprzeciwia, to w łeb...


jeszcze pytanko: mój syn uwielbia nosić torby, chyba na zasadzie papugowania nas,
ostatnio w Ogrodzie Botanicznym musieliśmy młodemu założyć męża chlebak przez ramię,
szurał nim po ziemi, ale szedł dumny jak nie wiem co...
zastanawiam się, czy nie rzuciły się wam w oczy jakieś fajne torby/chlebaczki w necie?
A, i nie chodzi mi o plecaczek, musi być torba :)

Anja - 2010-08-24, 11:54

Katioczka napisał/a:
mój syn walnął wczoraj kilka razy młodszego kolegę,
tłumaczę, że bicie boli, ale ona jest na etapie sprawdzania, co będzie jak uderzy...
pani ze żłobka też potwierdza moje obawy-Igor próbuje rządzić dziećmi,
a jak ktoś się sprzeciwia, to w łeb...

no cóż, Katioczka, widać trafil Ci się syn typu samiec alfa... ;-)
a tak serio, mam nadzieję, że pani nie ma Ci tego "za złe"?

Katioczka - 2010-08-24, 11:56

nie, pani tylko stwierdziła fakt :)
a syn...cóż...po mamusi taki, ani chybi...

Anja - 2010-08-24, 12:06

jak ktoś Ci się sprzeciwia, to go w łeb walisz? nie idę więcej na cykliczne, jak Ty tam będziesz... ;-) :-P
Katioczka - 2010-08-24, 12:10

Anja, jam samica alfa to i syn taki hop do przodu :)
e tam, nie przyjdziesz...na KGM byłyśmy razem i dymu nie było, nie?
Ja nikogo nie biję, w sytuacjach ciężkich krzyczę tylko, choć podobno najgroźniejsza jestem, kiedy mówię wolno i cicho albo nic nie mówię...

Tempeh-Starter - 2010-08-24, 12:21

Katioczka napisał/a:
czy nie rzuciły się wam w oczy jakieś fajne torby/chlebaczki w necie?
A, i nie chodzi mi o plecaczek, musi być torba :)




www.veganqueen.com :mrgreen:

Katioczka - 2010-08-24, 12:35

Tempeh-Starter, no proszzzz cię...
chodziło mi o coś bardziej hmmm...chłopięcego...

rosa - 2010-08-24, 12:46

mogę ci uszyć jak chcesz :-)

moi trafiło się w życiu kilka pistoletów, na przyssawki itp, ale jakoś bez wielkiego wow, za to miecze, łuki, tarcze do dzisiaj lubią

Katioczka - 2010-08-24, 13:02

rosa napisał/a:
mogę ci uszyć jak chcesz

chcę :)
najlepiej z żabą, kotem albo psem
żeby zmieściło się jedno małe autko, paczka chusteczek i ze 2 ciastka ;)

euridice, torby ho-lo znam, nie wiedziałam, że mają wersję dla dzieci,
dziękuję ślicznie za podesłanie, chyba poczekamy na wiek przedszkolny z nią
(chyba będzie ciut za duża) :)

Anja - 2010-08-24, 16:49

A ja się dziś ucieszyłam, że nie będę przecierać szlaków na naszym placu zabaw. Pewien chłopiec niewiele starszy od Artka przychodzi ze swoim zarąbiście różowym wózeczkiem (jego mama mówi, że sobie zażyczył w sklepie z zabawkami, to mu kupiła). Świat się zmienia. :-> Jeszcze kilka dni temu słyszałam jakąś starszą panią zabraniającą swemu wnuczkowi dotykać dziewczęcego wózka. Ciekawe, co by na to powiedziała... ;-)
priya - 2010-08-27, 20:06

Nat od wczoraj też ma lalkę :-D Dwa dni temu coś go wzięło ni z tego ni z owego i poprosił nas o takową. uśmiechnęłam się sama do siebie, bo akurat czytałam o lalkach dla chłopców tu na WD. Bawi się nią całkeim fajnie. Przytula, karmi, przebiera, kładzie spać. Oczywiście tylko jak sobie przypomni, że ją ma :-P
Katioczka - 2010-08-27, 20:13

od dziś Igorek dołącza do grupy chłopo-lalczanej. A wszystko przez Anję
bo nie przyszła, więc mój syn przejął lalusia od rosy.
Robocze imię: Boluś :)
Syn tuli go i całuje. Ciocia rosa obiecała wydziergać dla Bolusia jeszcze jakieś ubranka :)

priya - 2010-08-28, 06:21

Katioczka, :-D
Nasza lala to dziewczynka ponoć ;-) Nazywa się Tara.

Anja - 2010-08-28, 20:13

Katioczka, :mryellow: A fotkę wrzucisz?
dżo - 2010-08-28, 20:18

Anja, uprzedze fotke i napiszę, ze dredy ma :mryellow:
Anja - 2010-08-28, 20:21

Ooo... :-D
Kat... - 2010-08-28, 20:41

Katioczka napisał/a:
dziś Igorek dołącza do grupy chłopo-lalczanej. A wszystko przez Anję
bo nie przyszła, więc mój syn przejął lalusia od rosy.
Zygmunt też dołączył, i też dzięki nieobecności Anji w Kalimbie :mryellow:
Katioczka - 2010-08-28, 21:18

nie wrzucę fotki, bo nie mam baterii naładowanej w aparacie
nie wiem gdzie ładowarka
powiem tylko tyle-jest cuuuuudny! Ma szary podkoszulek i czerwone spodnie,
czad po prostu!

kofi - 2010-09-17, 19:50

Daniel siedzi i robi na drutach :roll: Chciał, to go nauczyłam, mam nadzieję, że mu przejdzie, bo inaczej narobi mi bałaganu we włóczkach.
Szczerze mówiąc, jednakowoż wolałabym, żeby uczył się wbijać gwoździe, albo układać drewno (tak, trzeba to umieć), bo jego ojciec mało chętny do takich prac. ]:->
Czy to prawda, że w szkołach waldorfskich dzieci robią na drutach?

zorro - 2010-09-17, 20:33

Prawda. Mój syn robi i tego szczerze nie znosi, bo trzeba się bardzo skupić.
rosa - 2010-09-17, 20:53

kofi brawo dla D!!!!

szymon umie robić na szydełku i szyć na maszynie

kofi - 2010-09-18, 10:08

rosa napisał/a:
kofi brawo dla D!!!!

szymon umie robić na szydełku i szyć na maszynie

Ooo, na szydełku to chyba trudniej? Chociaż ja zaczynałam od szydełka.
Daniel dobierał się wczoraj do dziewiarskiej, ale go pogoniłam. ]:->
Zorro jak oni tłumaczą to robienie na drutach? Mój mąż twierdzi, że ma to jakiś związek z nauką matematyki.

Christa - 2010-09-18, 11:37

kofi, Daniel jest swietny z tym robieniem na drutach! Strasznie mi sie to spodobalo!

A co do wozka i lalki, to Max od jakiegos roku ma zarowno rozowy wozek, jak i lale, i co wychodzimy z nimi na spacer do parku, to jestesmy mile zaczepiani przez wszystkie mijane nas osoby. Normalnie 10 na 10 osob skomentuje to z zachwytem :-) . A lale chcialam kiedys nazwac jakos tak swojsko i po polsku, a tu mi Max wyjechal, ze ona ma na imie Jessica, czym mnie wprawil w absolutne oslupienie, ale jak sie okazalo: jego przedszkolna milosc to dziewczynka o tym wlasnie imieniu :mryellow: .

zorro - 2010-09-19, 21:08

Z tego co pamiętam: robienie na drutach stymuluje połączenia międzypółkulowe. :)
Anja - 2010-09-20, 07:57

Cytat:
A jak reagować na prośby czterolatka o pistolet i inne rodzaje broni to sama nie wiem...

Przyznam, że ja też nie wiem, ale wczoraj w książce "Dyscyplina bez krzyku i bicia" natknęłam się na ciekawy rozdział pt. "Zabawa udawaną bronią". Autorzy są przeciwni nie tylko zabawkowej broni, ale i udawaniu, że się strzela z linijki, kanapki itp. :-> Nie dam rady streścić tego rozdziału, ale generalnie przesłanie jest takie, że (oczywiście jeśli chcemy) wpajamy dziecku zasadę traktowania ludzi uprzejmie, a celowanie w nich, nawet zabawką rani ich uczucia i sprawia, ze się boją. Tak więc nawet nie udajemy, że chcemy kogoś skrzywdzić. W zamian proponujemy inną zabawę. (Szkoda, że nie mam skanera)

zorro - 2010-09-20, 10:16

Moim zdaniem nie da się z chłopców tego wyplenić. Tzn. można wbijać do głowy, żeby nie celowali w ludzi, ale w sumie nie wiem, czy to coś da, bo za naszymi plecami i tak bawią się, jak chcą. Tyle, że będą wiedzieli, że zabawa w celowanie do ludzi nie jest fajna. Ale strzelać i tak będą. Widzę to po moim synu i jego kolegach. Obecnie 8-latkach. Mój syn nigdy nie widział nawet zabawkowej broni, a i tak strzelał z patyka (miał dwa lata). Teraz ma jeden pistolet, zresztą po mnie i pistolet nie jest szczególnie ukochany, no bo już jest, ale zdarza się, że sobie o nim przypomni i wyciągnie go z czeluści, żeby posłuchać dźwięku, który wydaje. Nie mam zamiaru z tym walczyć, zabraniać też nie, ale nasze zdanie na temat broni zna. Jest świadomy kontekstu, w którym broń się pojawia. Tego nie wytłumaczysz dwulatkowi... Tym bardziej, że widzi na placach zabaw, że rówieśnicy biegają z giwerami dłuższymi niż oni sami. Nie jest to prosta sprawa.
dynia - 2010-09-20, 10:25

Zorro zgadzam się z tym co napisałaś,mam bardzo podobne przemyślenia w tymże temacie.
bronka - 2010-09-20, 10:26

zorro, no coś w tym jest. To strzelanie z patyka :roll:
priya - 2010-09-20, 10:42

No właśnie. Ja 4-ro latkowi też nie umiem wytłumaczyć. Niby rozumie, ale i tak bawi się w strzelanie i wciąż mi mówi 'mamuś, ale przecież to tylko na niby'. W przedszkolu (waldorfskim) co rok robią razem z ciociami miecze i każdy później taki miecz przynosi do domu. Mamy jeden z zeszłego roku, pewnie jesienią, po święcie marcinowym, trafi do nas kolejny. Lubi sobie czasem 'powalczyć'. Ale to już łatwiej oswoić, bo sport, bo szermierka, bo te sprawy ;-) Ale jeszcze nie użyłam argumentu, że strzelanie
Anja napisał/a:
sprawia, ze się boją.
, a jest tak oczywisty i prosty, że napewno wykorzystam gdy pojawi się okazja. Tyle, że czasem moje dziecko właśnie chce, żeby ktoś się go bał :roll:
Anja - 2010-09-20, 14:01

zorro, pewnie tak i sama się o tym niebawem przekonam. :-) Ale rozdział sobie skseruję (książka z biblioteki) i w przyszłości przetestuję. ;-)
Co ciekawe, doskonale pamiętam, jak się kiedyś sama świetnie bawiłam w wojnę z kolezankami... Hmmm... 8-)

Anja - 2010-10-08, 21:20

No i mamy lalkę od rosy. Od razu wzbudziła zachwyt. Mój i owszem, ale przede wszystkim Młody zaczął się szczerzyć i pytać "tio?". :-> I powiem Wam, że super, że fajnie, tylko czemu powszechnie uważa się, że chłopcy nie powinni bawić się lalkami, hmm? Artek nakarmił Bobby'ego, a potem zaproponował mu przejechanie się jego samochodzikami. :-) Polubił go. A ja wrzucam artykuł:
hxxp://www.edziecko.pl/przedszkolak/1,79345,4138464.html
Macie jakieś inne o tym, że bez lalki nie ma życia? ;-)

zorro - 2010-10-14, 23:45

Mój syn lalkami w ogóle się nie interesował.
Anja - 2010-12-14, 21:37

Zastanawiam się nad kupnem małej zabawkowej kuchenki dla Młodego, bo mi w kuchni nieźle rozrabia i boje się, że to się kiedyś źle skończy (oczywiście nie łudzę się, że taka kuchenka to będzie cudowne rozwiązanie mojego problemu, ale może chociaz trochę pomoże...), no i przeglądam neta, a tam prawie wszystko w różu plus teksty, że to dla "małej / młodej kucharki". Osłabia mnie to. :roll:
dynia - 2010-12-14, 22:03

Ostatnio dzieciaki mialy sobie wybrać balony Jaga wybrała sobie z Dorą jej ulubienicą ,wszyscy obstawiali ,że Ziemo wybierze z Zygzakiem McQuinem nic podobno ,wybrał sobie największy ,'dziewczyński' balon z wszystkich ,wielką rożowa księżniczkę :-P Jakaż była mina sprzedającego ;-)
olgasza - 2010-12-14, 22:11

oj tak, Anja, te stereotypy są wszędzie. Ostatnio byłam kupować zabawki dla przedszkolaków na Mikołaja (niestety nie dla grupy Biedronek) i nawet w hurtowni była wydzielona część chłopięca - klocki, samochody, piłki, roboty i część dziewczęca - lalki, misie, pony, układanki...
No, i wytyczne od dyrekcji też były takie, że dla chłopaków się kupuje oddzielne "chłopięce" prezenty... W efekcie dziewczynki z grupy Marianki dostały laleczki w różowych samochodach lub z różową szafą/garderobą i różowe gumki do włosów, a chłopcy z jej grupy - ogromne koparki i gumowe piszczące krokodyle...

dynia - 2010-12-14, 22:34

Straszna jest ten sztuczna przynależnośc pewne akcesoria TYLKO dla dziewczynek ,pewne TYLKO dla chłopcow i z kolorami tak samo.Muszę powiedzieć,że Ziemo ostanio przepada za różowym :-D
olgasza - 2010-12-14, 22:43

a Marianka za niebieskim :-)
priya - 2010-12-15, 07:56

Marzeniem Nata było posiadanie zabawkowego odkurzacza. Na nic tłumaczenia, że przecież odkurza prawdziwym z nami. Nie lubię takich zabawek w ogóle, ale koniec końców, Aniołek przyniesie mu odkurzacz. Różowy :-D Fajne jest u młodszych dzieci to, że nie czują tej fałszywaj przynależności, o której pisze dynia. On chce się bawić odkurzaczem i tyle. A że na opakowaniu pisze, że to jedno z cudownych akcesoriów dla małej gospodyni ( :evil: ) naszczęście nic a nic go nie obchodzi.
rosa - 2010-12-15, 13:21

anja hxxp://allegro.pl/kuchenka-zabawka-drewniana-z-lat-60-i1360534899.html
aż zalicytowałam, bo cena atrakcyjna, ale spoko, możesz mnie przelicytować :-)

Anja - 2011-06-01, 08:16

Słyszeliście o książce "Lato Garmanna"? Bo ja dopiero przeczytałam o niej hxxp://znak-zorro-zo.blogspot.com/2011/01/swiat-garmanna.html]tu. Spektakl chyba mnie nie kręci, ale książkę pewnie kiedyś nabędę. :-)
Btw, "Problem 'jak wychować chłopca na sensownego mężczyznę w dzisiejszym świecie' właściwie interesuje tylko... kobiety." Oj chyba tak...

Kjójik - 2011-08-24, 19:14

Ja nie znoszę stereotypów!! Od razu mnie dosłownie krew zalewa jak słysze: nie płacz jak baba i że tylko dziewczynki sa grzeczne a chłopcy nie!!!

Moj mąż pochodzi z typowo stereotypowej rodziny - ojciec ma zawsze racje, matka tylko w kuchni i pod nos podsuwa jedzenie jak sie dzieci urodzily to zrezygnowala z pracy - nie bylo innej opcji i siedziala w domku. Chociaż mój mąz doskonale zdaje sobie z tego sprawe to i tak czasem niesiwadomie ma takie zapedy..ale nie moge narzekać: praktycznie tylko on pomywa, odkurza, gotuje obiady(jak jestem w pracy i wracam pozniej)..co w jego rodzinie zostalo podsumowane, że jest pantoflarzem i robi wszystko co mu karze :shock:

Co do Alexa - uwielbia samochody i autobusy ma obsesje na ich punkcie praktycznie, ale pod choinke dostal kuchnie do zabawy wiec chetnie gotuje i pomaga mi w kuchni rzuca wszystko i leci mi pomagać jak tylko powiem, ze robiemy placji czy koktajl..a każdy kto na sodiwedzi obowiazkowo musi spróbować herbatki z jego zabawkowej kuchni :mrgreen: wiec chyba nie jest najgorzej..poza tym staram sie by potrafil wyrazac uczucia(bo niby dlaczego tylko baby moga płakać a chłopakom nie wypada??)pytam sie go czy jest zły i dlaczego - jak widze ze sie denerwuje..albo gdy jest smutny to pytam sie dlaczego i prosze by powiedzial co sie stało..jakos tak ogólnie mi sie wydaje widzac po znajomych dziewczynkom ujdzie wiecej a chlopcow duzo surowiej sie traktuje..ja staram sie tak nie robic.

arete - 2011-09-02, 21:19

Anegdota w nawiązaniu do tematu wątku:

Antek ustala ze mną zasady zabawy w chowanego: Mamo, to ja się najpierw schowam za drzwiami, a potem się wychowam, dobrze? :lol:

Jak widać, czasem chłopiec może postanowić wychować się sam. :mryellow:

maharetefka - 2011-09-02, 21:35

gratuluje dobrze wychowanego syna :lol:
arete - 2011-09-03, 09:54

maharetefka, no oby mu to samowychowywanie wyszło. ;-)
rosa - 2011-09-03, 11:15

arete napisał/a:
Jak widać, czasem chłopiec może postanowić wychować się sam.

i problem z głowy ;-)

Humbak - 2011-09-03, 12:17

arete, rewelacja! :mryellow:
Kjójik - 2011-09-03, 13:55

arete ale się usmiałam :mrgreen: :mrgreen:
arete - 2011-09-08, 21:53

Dziewczyny, dziękuję w imieniu mojego syna - słowo- i znaczeniotwórcy. ;-)
go. - 2011-09-09, 10:57

arete, boski :mrgreen:
koko - 2011-11-02, 08:27

Anja napisał/a:
Kupujecie / kupiliście chłopakom lalkę? Ja bym chciała szmacianą lalkę płci męskiej, bywają takie?

W Ikei jest nawiet lalka-chłopiec-Murzyn :-P (pewnie jeszcze gej na dodatek i żyd).
Malva, co do tych sztuk walki - sama chodziłam przez 10 lat, przez kilka jeszcze sędziowałam zawody sportowe z tej dziedziny.
Uważam, że zdecydowanie warto zapisać dziecko na sztukę walki, niezależnie od płci. A to dlatego, że:
- rozwijają wszechstronnie ciało (o tym wiadomo) i niesamowicie poprawiają kondycję.
- uczą samozaparcia, radzenia sobie samemu w trudnej sytuacji (nie tylko gdy napadnie nas bandzior z brzytwą)
- wzmacniają samoocenę
- uczą szacunku wobec innych ludzi i siebie
- są nieocenione w mądrym rozładowywaniu emocji i wewnętrznej dziczyzny.
To, co wypisałam powyżej, to nie są jakieś pierdy zmyślone naprędce.
Widziałam na własne oczy, jak kilku chłopaków z patologicznych domów i środowisk (z którymi się nawet mocno zakolegowałam) dzięki treningom uniknęło kłopotów życiowych i wyszło na ludzi (no, może w naszym przypadku o klasycznych patologiach nie ma mowy, ale.... czy tak naprawdę jesteśmy normalne? :-P ).
Powiedziałabym tak w skrócie, że sztuki walki chłopaków mądrze poskramiają, dziewczynki - solidnie motywują i oduczają bierności.
Acha, ważna rzecz - moim nauczycielem była kobieta. Na zajęciach panowało totalne równouprawnienie (bywało to naprawdę trudne).
Jeśli tylko nie trafisz na trenera - kretyna, który musi na zajęciach budować swoje poczucie wartości i zgrywać twardziela przed bandą dzieciaków (jak wf-men z "Cudownych lat" - pamiętacie? :mryellow: ), to warto, warto, warto.
Co do tej książki "Sposób na Kaina" - macie w pdf? Albo do pożyczenia? Albo co?

Kat... - 2011-11-02, 08:53

koko napisał/a:
- uczą samozaparcia, radzenia sobie samemu w trudnej sytuacji (nie tylko gdy napadnie nas bandzior z brzytwą)
- wzmacniają samoocenę
....
dziewczynki - solidnie motywują i oduczają bierności.
chyba się zapiszę :)

Ja chciałam Z zapisać na jakieś zajęcia taneczno-baletowe żeby się wszechstronnie rozwinał, ale po tym co napisałaś będę się musiała zastanowić jeszcze.

koko - 2011-11-02, 08:59

Kat, w Wawie jest kilka fajnych sekcji.
magcha - 2011-11-02, 11:44

Koko - jakieś polecasz? Tak dla Mieszka na przyszłość. Zastanawiałam sie nad aikido (na al. Niepodległości). Na razie Miechu ma komplet garów, sztućców i innych gadżetów do gotowania i namiętnie gotuje obiady dla nas i stada pluszaków :-D - cyt:"panda jest mała i muszę się nią opiekować. Ugotuję jej obiad! I kamanki - czyli kanapki :mryellow: [/b]
majaja - 2011-11-02, 15:09

Na tym etapie to nie ma większego znaczenia na którą sztukę walki zapiszecie dziecko, pierwsze kilka lat to są zajęcia ogólnorozwojowe z elementami sztuk walki trochę padów, przewroty co najwyżej, a tak to ćwiczona jest głównie ogólna koordynacja ruchowa.
M. chodzi na judo do Ronina na Potockiej, zajecia w środę prowadzi dziewczyna, która mojemu M. bardzo pasuje.

koko - 2011-11-02, 19:04

majaja, znam tę sekcję ;-) Z tym, że na początku wszystko jedno na co się zapisze do końca się nie zgodzę. Dla dziecka wybierałabym miękkie style. Ale robi się nam tu ot :-)
majaja - 2011-11-02, 19:43

Koko w przyszłym roku nie damy rady wozić go do Ronina, a w jego przyszłej szkole jest tekwondo, mąż się trochę interesował jak w szkole to wygląda, no i bardzo podobnie, tak gdzieś do 10 roku życia. Potem miejmy nadzieję da radę sam jedzić na zajęcia.
koko - 2011-11-02, 21:07

majaja super, że Miron będzie miał możliwość trenowania w szkole. Może jako mama syna, który uczęszcza na takie treningi wypowiesz się w temacie, że tak powiem?
magcha - 2011-11-03, 09:18

majaja napisał/a:
Ronina na Potockiej
Żoliborz to trochę za daleko. Mieszkamy na Mokotowie. Chciałam go zapisać za rok bo teraz to chyba za wcześnie.
priya - 2011-11-03, 09:20

koko napisał/a:
miękkie style
czyli jakie?
koko - 2011-11-03, 09:33

priya: jiu jitsu, nin jitsu, aikido. Nie karate, nie brazylijskie jiu jitsu, nie pochodne: krav maga, kick boxing, kombat.
Fajne są kung fu i capoeira, bardzo dobrze rozwijają ciało, ale są trudne (dla mnie :-P )
Judo i taekwondo moim zdaniem na wyższym poziomie rozwijają w zbyt okrojonym zakresie.

priya - 2011-11-03, 09:42

koko, dzięki. Poszukam w przyszłym roku chyba zajęć z aikido dla Nata w takim razie.
majaja - 2011-11-03, 12:25

[ Dodano: 2011-11-03, 12:25 ]
koko napisał/a:
Judo i taekwondo moim zdaniem na wyższym poziomie rozwijają w zbyt okrojonym zakresie.
tzn? w sensie psychicznym, fizycznym?
Jakbyśmy mieli taką możliwość to byśmy posłali go na jiujitsu, ale w Warszawie nie ma nikogo sensownego, najbliżej to chyba w Białymstoku. Ale generalnie judo to taka olimpijska typowo sportowa forma jiujitsu podobno. Zasada jest podobna podobno, ustępujesz by wygrać. Ale ja naprawdę laik jestem, to działka męża, nie moja.
Zresztą mąż mi tłumaczył, że to samo jest aikdo - aikjiutsu, aikdo jest formą sportową, wg niego ze wskazaniem dla dziewczyn, wyrabia piękne płynne ruchy (jak u Segala), ale to przecież już dużo wyższy stopień zaawansowania w daną sztukę walki, lata treningów. Tego typu niuanse wydaje mi się dotyczą już ludzi dorosłych, jeżdżących po zawodach, często trenujących po całym świecie, dziecko ma się dobrze bawić i ćwiczyć koordynację ruchów. . Jak nam M. latem zrobił salto na stoku Spilbergu, nie poleciał na twarz tylko odruchowo schował głowę i skończyło się na zadrapniach, a mogło być naprawdę groźnie to stwierdziłam że to całe chodzenie chyba zdaje egzamin :)
Generalnie mówimy przecież o 5-7 latkach, w żadnej chyba dyscplinie sportu nie stosuje się w tym wieku poważnych technicznych treningów, w każdym razie dobry trener tego nie robi.

lilias - 2011-11-03, 14:11

sztuki walki polecam, zwłaszcza z instruktorem, który wie jak pracować z dziećmi. dziecko wylatane= dziecko szczęśliwe :-D o ile nie są to treningi na tzw.zawody to nie powinno być problemu kontuzji. aikido fascynujące jest i kojarzy mi się z facetami bardziej ;-) :mryellow:
koko - 2011-11-03, 15:06

majaja dokładnie, judo jest sportem na bazie jiu jitsu. Pod Warszawą jest bardzo dobra sekcja (im dalej od Wawy, tym lepsze sekcje :-P )
Aikido też jest sportem powstałym na kanwie jiu jitsu, jednak dla mniej to bardziej taniec, czy teatr, niż sport i sztuka walki. W każdym razie dobrze rozwija ciało, koordynację, jest spektakularne, ale na ulicę się nie nadaje (no, może w rękach jakiegoś miszcza tak).
Co do tego taekwondo i judo, które w pewnym momecie są ograniczone - chodziło mi o to, że styl pierwszy kładzie nacisk na nogi i kopnięcia, drugi - na rzuty. W obu praktycznie brak uderzeń (no dobra, są szczątkowe). W czasie walki innej, niż sportowa, skrócenie dystansu w taekwondo i utrzymanie go w przypadku judo powodują, że zawodnik staje się praktycznie bezbronny.
Jasne, że małym dzieciom nikt nie daje do ćwiczeń trudnych technik (z niebezpiecznym wykończeniem zwłaszcza ;-) ), ale nawet przy prostej technice wg mnie jest duże znaczenie, czy dzieciak będzie robił twardy blok piszczelą, czy miękkie zejście z linii ciosu...

majaja - 2011-11-06, 22:11

koko napisał/a:
Pod Warszawą jest bardzo dobra sekcja (im dalej od Wawy, tym lepsze sekcje )
To akurat wiem, najlepsza jest za Opolem.
koko napisał/a:
W czasie walki innej, niż sportowa, skrócenie dystansu w taekwondo i utrzymanie go w przypadku judo powodują, że zawodnik staje się praktycznie bezbronny.
Ale to dotyczy każdej techniki walki, gdy zmusisz przeciwnika do walki według innych reguł to zapewne wygrasz. Patrz choćby na ostatnią walkę Najman - Saleta, jak się biedny "bokser" wziął za kopanie to nogę złamał ;) :mrgreen:
koko napisał/a:
W obu praktycznie brak uderzeń
Dla M. nam to pasuje, trochę ograniczeń dobrze mu zrobi.
koko napisał/a:
czy dzieciak będzie robił twardy blok piszczelą, czy miękkie zejście z linii ciosu...
nie ma blokowania na zajeciach dla tak małych dzieci, M. ma trochę padów, czyli nauka bezpiecznego padania. Jiujiusu też zdaje sie od tego zaczyna. Oni mają zabawy mające nauczyć ich np. zatrzymywania sie w miejscu i przybrania określonej pozycji, tak na raz, typowa koordynacja ruchowa.
Mia - 2011-11-07, 23:45

wow, koko, jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy! nasz synek się nawet jeszcze nie urodził, a mąż już zapowiada, że wyślemy go na sztuki walki :roll: i żartujemy, że będzie sobie wieszał w pokoju plakaty Seagala (którego nie trawię) :mryellow: za kilka lat pewnie zwrócę się do Ciebie z prośbą o radę, jakie warszawskie sekcje polecasz :-D
- 2011-11-08, 12:11

Jagoda chodzi do podstawówki sportowej i wszystkie klasy mają judo :D zaczynają chyba za rok. Lew i Dobroszko będą rzecz jasna chodzić do tej samej szkoły. Ciesze się, Jac tez chodził na judo i sporo z tego wyniósł.
Kjójik - 2011-11-08, 20:45

Ja też zamierzam Alexa zapisać na sztukę walki...mamy jeszcze troche czasu co prawda..ale planuje zrobic to dosc wczesnie..dzieki za przydatne info dziewczyny!!

[ Dodano: 2011-11-08, 20:54 ]
Anja napisał/a:
Zastanawiam się nad kupnem małej zabawkowej kuchenki dla Młodego, bo mi w kuchni nieźle rozrabia i boje się, że to się kiedyś źle skończy (oczywiście nie łudzę się, że taka kuchenka to będzie cudowne rozwiązanie mojego problemu, ale może chociaz trochę pomoże...), no i przeglądam neta, a tam prawie wszystko w różu plus teksty, że to dla "małej / młodej kucharki". Osłabia mnie to. :roll:


Nie przejmuj się ja kupiłam kuchnie Alexowi w zeszlym roku pod choinke - tez zawsze razem w kuchni pieczemy ciasta i Alex ogolnie chce pomagać wiec stwierdzilam, że bedzie to dobra inwestycja...Alex robi nam herbatke, obiady gotuje i jak mamy gości to zawsze sie pyta czy chca kawy czy herbaty - moim zdaniem to super prezent dla chłopaka!! My nasza kupilismy z e-baya z zestawem sztucznej żywności i talerzyków, kubeczków i garnków. A jak jeszcze dam mu do zabawy suchego makaronu..to dopiero zaczyna sie gotowanie!! POLECAM!!

justyna1982 - 2011-11-08, 21:16

Ja też zamówiłam u dziadków prezent w postaci kuchni dla Tyma tylko muszę poszukać jakieś fajnej. Ostatnio w Ikei Tym spędził sporo czasu bawiąc się tam kuchenką. Sporty u nas odpadają :( Mąż trochę boi się, że Tym niewieścieje no ale co począć. My rozwijamy jeszcze pasję muzyczną i miłość do zwierzątek.
Martuś - 2011-11-11, 23:04

O,widzę, że tutaj o kuchenkach, u nas też temat na topie, bo Jaś dostanie takową od mojej mamy na święta, po przeczesaniu całego netu sierdziłyśmy, że najlepsza jednak będzie Ikeowa :-) plus pluszowe warzywka, są genialne, Jaś u pewnej swojej koleżanki ;) bawił się nimi kilka godzin prawie bez przerwy, w Ikei oraz w u znajomych stale molestuje kuchenki. Co do innych kuchenek na allegro, to jest jeszcze mega drogi i piękny Kid Kraft, oprócz tego jakieś polskie samoróbki, i malutka ładna kuchenka Boikido, poza tym same plastiki, śpiewające i grające, dla małych kuchareczek ]:->
go. - 2011-11-12, 16:40

Martuś napisał/a:
Ikeowa :-) plus pluszowe warzywka, są genialne


u nas też hitem jest pluszakowy brokuł. KJuż teraz na sam jego widać Bąbel wydaje nieprzeciętnie chrumkający smiech :mrgreen:

madam - 2011-11-12, 21:08

Martuś napisał/a:
drogi i piękny Kid Kraft

Nieprzyzwoita cena. Cóż, jeśli przykładowo czajniczek KidKraft kosztuje 149... :shock:
Nie podoba mi się, nie za taką kasę.

Martuś - 2011-11-13, 12:21

Nie widzę związku ;) mnie się podoba, ale nie podoba mi się cena :P i dlatego bym nie kupiła. Ikea też z resztą z ceną przegina.

Co do warzywek, to mówiłam o tych małych w koszyczkach, ale swoją drogą brokuł jest ekstra, jego już mamy i dzięki niemu Jaś zaczął jeść brokuły :shock: :lol:

justyna1982 - 2011-11-14, 15:39

My też te warzywa i owoce z ikei mamy bo te plastikowe mi się nie podobają takie sztuczne to blee a kuchnie hmm ikea za droga więc szukam mam już na "oku" plastikową (niestety) ale nie różową (takie dominują) ale czerwono srebrną :) Fajne są też takie dwustronne ale u mnie mało miejsca w kuchni i ta mini wersja musi stać dociśnięta do ściany :)
- 2011-11-14, 16:24

justyna1982, moja córa dostała rok temu pod choinkę kuchenkę (na szczęście kolorystyka beżowa) i efekcie gotuje głównie syn :mrgreen: ale On od zawsze do kuchni się rwał. Mamy różne rzeczy do kuchni, garnki z ikea i od znajomych, oraz włóczkowe i filcowe jedzenie, no i pizzę szytą przeze mnie. Ale młody gotuje też klocki, kamienie, kasztany, puzzle, ..co Mu w rękę wpadnie :)
Kat... - 2011-11-14, 16:30

ań napisał/a:
młody gotuje też klocki, kamienie, kasztany, puzzle, ..co Mu w rękę wpadnie
mój też głownie z klocków, kasztanów, puzzli i kredy :-)
priya - 2011-11-14, 16:49

Ja tam kuchenke buduję z krzesełka ;-) Na siedzenie naklejam kartkę z narysowanymi palnikami, a między przednimi nogami robię drzwiczki z kolejnej kartki papieru. Nata to satysfakcjonuje. Garnki i sprzęty kuchenne kolekcjonuje prawdziwe, nasze, jak tylko coś się uszkodzi to od razu zabiera (ma patelnię ze złamaną rączką, rozszczelnione garnki bez uszu itp. ) Dodatkowo kilka plastikowych talerzyków, kubków itp. Gotuje też ze wszystkiego, bardzo często z ciastoliny.
majaja - 2011-11-14, 18:53

a ja tam wolę włączać M. w prawdziwe gotowanie :)
priya - 2011-11-14, 19:45

majaja napisał/a:
a ja tam wolę włączać M. w prawdziwe gotowanie
no wiadomo! Nat też kocha. Obiera warzywa, kroi, wlewa,przelewa, przesypuje, pozmywa nawet z entuzjazmem :-D
lilias - 2011-11-14, 20:02

priya napisał/a:
majaja napisał/a:
a ja tam wolę włączać M. w prawdziwe gotowanie
no wiadomo! Nat też kocha. Obiera warzywa, kroi, wlewa,przelewa, przesypuje, pozmywa nawet z entuzjazmem :-D


chwal, chwal mama koniecznie :-D

seminko - 2011-11-14, 20:37

lilias napisał/a:
chwal, chwal mama koniecznie

Ano, brawo! :-D :-D

[ Dodano: 2011-11-14, 20:44 ]
Mały ma kuchenkę dwupalnikową, ale bez piekarnika, po kuzynie- odsyłam go do niej, jak mi zaczyna kręcić gałkami- nie marzy mi się nas wszystkich zagazować :->

Ale chcę mu zrobić taką "prawdziwą", z drzwiczkami, czterema palnikami etc. ;-) Może wykorzystam Twój pomysł, priya, bo pudeł u nas deficyt ;-)

[ Dodano: 2011-11-14, 20:47 ]
majaja napisał/a:
a ja tam wolę włączać M. w prawdziwe gotowanie :)

Jaka była radość, jak młody mógł wrzucić do zupy ząbek czosnku i liść laurowy..! :-D

excelencja - 2011-11-14, 21:27

justyna1982, poszukaj kuchni drewnianej na allegro - ja tam kupiłam i jest fantastyczna
justyna1982 - 2011-11-15, 14:29

excelencja a mogłabyś podać namiar na tą kuchenkę?
Anja - 2012-11-12, 14:58

Wrzucam artykuł Zawadzkiej: hxxp://dorotazawadzka.natemat.pl/38421,facet-dla-innej-kobiety
ifinoe - 2012-11-17, 18:20

Matylda ma takąhttp://allegro.pl/drewniana-kuchnia-kuchenka-dla-dziecka-krakow-i2800964526.html]kuchenkę Naprawdę fajna i dobrze się trzyma już kilka lat, pomimo intensywnego użytkowania. Poldkowi też pewnie jeszcze posłuży.

Dla chłopca jeszcze pewnie rozważałabym hxxp://allegro.pl/drewniana-kuchnia-kuchenka-eichhorn-z-akcesoriami-i2795003612.html]taką Eichhorna

olks888 - 2013-08-29, 12:00

Witam, przygotowuję materiał dziennikarski wcyhowaniu synka. Poszukuję kobiet, matek, którym mężowie zarzucaja "nadopiekuńczość", a sami są zwolennikami tzw. wychowania "twarda ręką". Możecie mi pomóc? Proszę o kontakt na maila: zgloszenia57@gmail.com

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group