wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Wiek przedszkolny - Nasze dzieciaczki 2006

priya - 2010-05-21, 15:52
Temat postu: Nasze dzieciaczki 2006
Umiera nasz wątek, więc podejmuję jeszcze próbę ratowania go przenoszac we właściwe mu miejsce, bo przecież nasze dzieci już dawno są przedszkolakami. Miło byłoby mi poczytać o Waszych 4-ro latkach, naprawdę.
priya - 2010-09-06, 21:14

Ludzie, no please! Brakuje mi miejsca, w którym bym mogła o rówieśniakch Nata poczytać i popisać. Nikt nic nie opowie?? Natek do przedszkola dziś wrócił. Zostaje teraz dłużej, do 15. Było dobrze, ale mam wrażenie, że wrócił zmęczony okropnie i jakiś taki rozdrażniony. Ale monologów to ja tu prowadzić nie będę, może bloga założę ;-) ]:->
priya - 2011-03-17, 17:10

No i co? Prawie rok minął a tu ciagle nic poza moimi własnymi postami. Skandal!! ]:-> Matki i ojcowie 5-cio latków, łączmy się!
Rozważam możliwość prowadzenia monologu w tym wątku, a kilka osób, które obiecały mnie czytać jest mi inspiracją ;-) :mryellow:

Katioczka - 2011-03-17, 17:11

ja chętnie poczytam co u was :)
bronka - 2011-03-17, 17:15

Może podciągniemy 2006-2007 bo mój skowronek 2007 jest :-D
priya - 2011-03-17, 17:16

bronka, jasne! A z którego on miesiąca?
bronka - 2011-03-17, 17:18

kwiecień :-D
priya - 2011-03-17, 17:20

A więc 8 miesięcy różnicy między nimi. Toż to rówieśnicy! :-D Fajnie, zyskałam interlokutorkę :mrgreen:
bronka - 2011-03-17, 17:22

priya napisał/a:
A więc 8 miesięcy różnicy między nimi. Toż to rówieśnicy! :-D Fajnie, zyskałam interlokutorkę :mrgreen:

:mryellow:

priya - 2011-03-17, 21:00

Jutro zacznę, dzis padam na ryjek ;-) Ważne, że ożywiłam wątek. Albo dobra, zacznę cosik: na ile Wasze dzieci w okolicach czwartego-piątego roku życia mówią wyraźnie? Bo Nat po pierwsze zasuwa strasznie szybko, a po drugie bardzo niewyraźnie często i nie wiem czy już się martwić, czy słuchać pań z przedszkola i spokojnie czekać.
priya - 2011-03-18, 08:04

Dziś rano Natek przylazł do nas do łóżka, przytulał się, buziaki rozdawał. Miko wstał parę minut wcześniej i łaził po pokoju. Ale po chwili i on wspiął się do nas, położył się z mojej drugiej strony i przyssał. No i zaczął się problem. Momentalnie w Natku wezbrała zazdrość. Powiedział, że chce siku. I że musi zejść z łóżka koniecznie tą stroną po której my leżymy, czyli po moich cyckach i głowie Mikosia. Uparł się, że nie zejdzie inaczej, bo:
a) nie potrafi
b) tamtędy idzie się dłużej
c) tam są moje nogi
d) tam stoi stolik
i jeszcze kilka innych rzeczy... 10 minut się kłócił, próbował stawać na nas, a gdy w końcu zlazł, poszedł do łazienki trzaskając jednymi i drugimi drzwiami tak, że dom się trząsł :roll: Dobrze, że leżałam uziemiona przez młodego, bo nie mogłam ostro zareagować i miałam czas żeby zeszło ze mnie ciśnienie, a miałam ochotę udusić małpiszona... Jakieś pomysły jak reagować w takich sytuacjach?

bronka - 2011-03-18, 11:15

priya napisał/a:
Bo Nat po pierwsze zasuwa strasznie szybko, a po drugie bardzo niewyraźnie często i nie wiem czy już się martwić, czy słuchać pań z przedszkola i spokojnie czekać.

mój małżonek ma 34 i w ten sposób często mówi ;-)

U nas problem zazdrości minął już trochę, bo różnica wieku mniejsza, Frank podrósł i często jest kompanem do zabawy ( albo figurantem ;-) ).
Staram się tłumaczyć, że Frank jest mniejszy, wiele rzeczy nie potrafi, w wielu sprawach potrzebuje pomocy i niestety czasem trzeba ustąpić. W zamian za to Feli chodzi później spać ( o całe pół h) i ten czas jest tylko i wyłącznie nasz- opowiada co było w przedszkolu, spijamy zbożówkę i przytulamy się.

priya, ja bym odczepiła na chwilkę Miko, pomogła Natowi wyjść tą stroną łóżka, którą rzekomo nie potrafi sam i wróciła do karmienia Miko.
Ja często stosuję takie metody, żeby ani jeden, ani drugi nie postawił na swoim :roll:

priya - 2011-03-18, 12:33

bronka napisał/a:
mój małżonek ma 34 i w ten sposób często mówi
:mrgreen: :mrgreen:
bronka napisał/a:
ja bym odczepiła na chwilkę Miko, pomogła Natowi wyjść tą stroną łóżka, którą rzekomo nie potrafi sam i wróciła do karmienia Miko
fakt, proste, a może byc skuteczne, jakoś nie wpadłam na to, choć Miko of course by ryczał, ale przynajmniej by
bronka napisał/a:
ani jeden, ani drugi nie postawił na swoim
... Nat pewnie uznał, że dla MIkosia robię wszystko, a dla niego nic i jeszcze w nim ta złość wzbierała. Czasem brakuje mi umiejętności spojrzenia na świat jego oczami. Po czasie owszem, potrafię, ale postawiona w sytuacji podbramkowej tracę głowę...
bronka - 2011-03-18, 12:37

priya napisał/a:
Nat pewnie uznał, że dla MIkosia robię wszystko, a dla niego nic i jeszcze w nim ta złość wzbierała

to bardzo zrozumiałe jest, ale tylko jak się spojrzy na chłodno :-> ;-)

Bardzo mi zależy na tym, żeby chłopcy nie mieli do siebie żalu z powodu nieuzasadnionej zazdrości. Głupie to i niepotrzebne.
Żaden nie postawi na swoim ( mamusia postawi ]:-> ) ;-)

priya - 2011-03-20, 07:49

Kurczę, mamy naprawdę coraz opważniejszy problem z eskalacją zazdrości u Nata. Kilkadziesiat razy dziennie powtarza, że Miko jest niedobry, głupi, że go nie lubi. Dodatkowo często go popycha, a nawet bije (w tym po głowie). Cokolwiek Mikołaj robi (rysuje, tańczy itd.) Nat powtarza, że robi to źle i brzydko. NIe widzę rozwiązania. Dużo czasu poświęcam Natowi, sporo przytulam, staram się rozmawiać. I tak kończy się awanturami, kopaniem... Jej... Kiedy mu to przejdzie... :-|
rosa - 2011-03-20, 10:46

priya, współczuję, czy był czas że było lepiej?
lilias - 2011-03-20, 18:44

priya, trochę późno i nie wiem czy korzystacie, ale przedszkole by trochę zajęło Nata. chyba taka rozłąka z bratem na trochę dnia by mu dobrze zrobiła.
Trudna sytuacja
hxxp://ebobas.pl/artykuly/czytaj/24/mama-i-tata/zazdrosc-o-rodzenstwo
hxxp://babyonline.pl/wychowanie_rodzenstwo_artykul,5343.html
hxxp://babyonline.pl/maluch_rodzenstwo_artykul,1449.html
hxxp://polki.pl/rodzina_maledziecko_artykul,10009157.html
hxxp://www.babyboom.pl/forum/rodzenstwo-f37/zazdrosc-nienawisc-jak-sobie-poradzic-z-tymi-emocjami-u-rodzenstwa-3722/
hxxp://babyonline.pl/maluch_rodzenstwo_artykul,4364.html

priya - 2011-03-20, 20:45

rosa, tak, było lepiej. Czasem okazywał zazdrość, ale robił to inaczej, nie krzywdził i nie mówił takich rzeczy.
lilias, Nat chodzi do przedszkola. Dzięki za linki. Poczytam, jak wyzdrowieję, bo chwilowo zaniemogłam i sił brak na dłuższe siedzenie przed kompem.
euridice, dzięki. Wczoraj z nim rozmawiałam. Mówił, że "niebardzo lubi dzidziusie" i ze jak Miko podrosnie, to nie będzie już mówił, że jest głupi. Jeśli chodzi o dowartościowanie - staramy się robić to cały czas. Spać prawie zawsze kładę go później trochę niż Mikołaja. Są też inne przywileje. jest dzień słodyczy, którego Miko narazie nie ma, jest skrzynia skarbów stojąca w miejscu, do którego Miko nie ma dostępu, są gry i zabawy oraz wyjścia do ogrodu gdy mały spi. Nie ma właściwie dnia żebym nie spędzała czasu TYLKO z Natkiem przez chwilę chociaż. Panie w naszym przedszkolu są znakomitymi "zaklinaczami dzieci" ;-) i zamierzam jeszcze z nimi porozmawiac. W najblizszy czwartek mamy w przedszkolu zebranie, na którym mają być poruszane zagadnienia zwiazane z lękami, złością itp. emocjami u dzieci. Myślę, że może to być w naszej sytuacji bardzo ciekawa prelekcja.

gemi - 2011-03-20, 22:12

priya, wreszcie dotarłam do wątku i czytam z dużym zainteresowaniem. Dziś już trudno mi uchwycić coś w słowach, więc tylko ścisnę Cię mocno wysyłając wielkiego wspieracza.
A jutro mam nadzieję znaleźć chwilę na podzielenie się sposobem mojej koleżanki, której intuicyjne postępowanie jest dla mnie natchnieniem w wychowywaniu dzieci.

gemi - 2011-03-21, 07:40

może teraz się uda, Hanka już śpi, a Pawełek jeszcze nie wstał...

Po pierwsze zainspirowałam się lekturą "Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci", która to uświadomiła mi, że badzo ważną umiejętnością jest rozmowa z dzieckiem o jego uczuciach. Czyli przede wszystkim zauważanie ich, pomoc w ich nazywaniu i akceptacja. Szybko zauważyłam poprawę stosując bardzo proste wskazówki jedynie z początku tej książki (bo tyle na razie zdążyłam przeczytać i przetrawić).
Po drugie zdumiała mnie prostota sposobu, który zastosowała koleżanka na złość u starszego dziecka względem młodszego (u nich różnica wieku wynosi 6 lat). Gdy starszy znów zaczął poszturchiwać młodszego, powiedziała do niego coś w stylu: "Widzę, jak bardzo złościsz się na brata, że masz ochotę porządnie mu przylać, że jesteś wściekły, gdy poświęcam mu czas, zamiast rozmawiać z Tobą. Na bicie brata jednak nie pozwalam. Masz tutaj miśka - możesz mu zrobić dosłownie wszystko, co chciałbyś zrobić młodszemu bratu, ale jego bić zabraniam." Opowiadała mi później, jak starszy syn z prawdziwą wściekłością szarpał, gdyzł, kopał i rzucał miśkiem. Trwało to dosyć długo. Tyle złości się w nim zgromadziło. Z początku była przerażona, ale pod koniec tego "ataku" poczuła ulgę. Starszy syn również.
Podobno ta metoda pochodzi z książki "Rodzeństwo bez rywalizacji" (tych samych autorek, co "Wyzwoleni rodzice..."). W niedalekiej przyszłości zamierzam ją zakupić i dostosować do potrzeb naszej rodziny.

priya, nie wiem, czy trafiłam w Twoje potrzeby. Tak, czy siak trzymam kciuki za rozwiązanie problemu sporów pomiędzy chłopakami. Pisz, co pomaga, a co jest Twoim zdaniem do kitu. Będę Ci naprawdę bardzo wdzięczna :-)

Anja - 2011-03-21, 08:41

priya, współczuję, chyba nie ma rodzin, w których, gdy jest dwoje, czy więcej dzieci, nie ma tego problemu. Oby tylko był jak najmniejszy. Trzymam kciuki za szybką poprawę. :*
gemi napisał/a:
Po pierwsze zainspirowałam się lekturą "Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci", która to uświadomiła mi, że badzo ważną umiejętnością jest rozmowa z dzieckiem o jego uczuciach. Czyli przede wszystkim zauważanie ich, pomoc w ich nazywaniu i akceptacja. Szybko zauważyłam poprawę stosując bardzo proste wskazówki jedynie z początku tej książki (bo tyle na razie zdążyłam przeczytać i przetrawić).

UWIELBIAM tę książkę. "Stosuję" ją od kilku miesięcy i jest raczej dobrze (myślę, że byłby hardcore). To zwracanie uwagi na uczucia (NVC w sumie) - świetna rzecz. :->

priya - 2011-03-21, 11:41

Anja, dzięki za kciuki!
gemi, jestem Ci bardzo wdzięczna za te uwagi. I za tytuł książki. Postaram się ją zdobyć. O konieczności nazywania uczuć i mówienia o nich wiem, ale wydaje mi się, że nie robię tego do końca dobrze. Ja najczęściej pytam: jesteś zły? a dlaczego? A on przeciez nie umie sam odpowiedzieć na pytanie dlaczego jest zły. To ja dobrze widzę jakie są jego emocje i to ja wiem dlaczego takie są, więc pewnie powinnam mu poprostu powiedzieć: widzę, że jesteś zły, to pewnie dlatego, że mam teraz mniej czasu dla Ciebie itp.
Chociaz powiem Wam, że MIko jest tak samodzielny jak na takiego malucha, że aż sama się dziwię często. Nie wiem co by było gdybym naprawdę musiała się nim zajmowac non stop, nosić itd.
Dziś byłam z Natem u dentysty. Mąż został z Mikołajem. Kiedy jestem z Natem sama, jest przecudowny! Rozmawia się z nim doskonale, wszystko na spokojnie, bez zacisnietych pięści i syczenia przez zęby. Na fotelu był bardzo dzielny. Prowadził z panią doktor takie rozmowy, że wszyscy mieli niezłą zabawę ;-) Potem zrobiliśmy zakupy i odwiozłam go do przedszkola. To były fantastyczne 2 godziny z nim. A popołudniu będę go odbierać, ale już z Mikosiem muszę jechać, bo mąż w pracy. A, i mam nadzieję, że będzie się dobrze czuł w przedszkolu, bo w nocy skarżył się na ból w mostku, potem bolał go brzuszek i wymiotował... Dzielnie powędrował sam do łazienki i umył się bidulek. Przebrałam mu pościel i pogadaliśmy troszkę. Rano przyszedł do nas i był nienajgorszy dla Mikołaja. Śpiewał na zmianę: "miły Miko, głupi Miko, miły Miko" :-P Czytaliśmy sobie razem książkę o chorym ząbku przed wizytą u dentysty :-D

bronka - 2011-03-21, 11:58

priya, Feli też nie lubi Franka ( tak mówi)- może Cię to pocieszy.
I też zdarza się walnąć go po główce. Oczywiście zawsze zaczyna Franek, a Feli tylko biedny niewinny oddaje bratu i wyją kto głośniej.
Wtedy tulę obu ( nie wchodząc w szczegóły kto komu mocniej przywalił) i proszę, aby pocałowali te miejsca, w które wcześniej uderzyli.
Jakoś muszą się bracia nauczyć współgrać. Myślę, że Miko za jakiś czas zacznie być atrakcyjniejszy dla brata. Na razie jest tylko absorbującym mamę bobasem :->

W weekend Frank bawił się ciuchcią, która wjechała pod kredens. Płacz straszny był. Wykorzystałam sytuację prosząc o pomoc Superbohatera który wydobył ciuchcię i pękał z dumy oddając wyjącemu dzidziusiowi, a Frank z radości przytulił go ( jednocześnie wycierając mu w koszulkę babole, o co potem była awantura i tak ;-) )

maga - 2011-03-21, 15:29

priya, ja bym nie pytała "dlaczego". Nat jest za mały, żeby dokładnie rozumieć kłębiące się w nim emocje. Zamiast tego użyłabym stwierdzeń typu: "Widzę, że jesteś zły. Niełatwo jest być starszym bratem. To duża odpowiedzialność." Takie stwierdzenie da mu sygnał, że jest rozumiany. Polecam w/w książkę! Również jestem fanką :-)
priya - 2011-03-21, 16:32

maga, no właśnie wpadłam na to, że nie tak mam mówić o tych emocjach. Spróbuję powiedzieć to, co zaproponowałaś przy najbliższej okazji.
A kiedy Natek wrócił dziś z przedszkola, strasznie się do mnie kleił. To bardzo charakterystyczny "objaw" w ostatnich dniach u niego. Zjadłby mnie gdyby mógł. Mikosia generalnie źle nie traktował, ale jak się rozkręcił to ostatecznie dwa razy mocno walnął brata w plecy, a potem zaczął polewać go wodą z kubka treningowego. Wzięłam go więc spokojnie do jego pokoju, posadziłam na tapczanie i dałam chwilę na uspokojenie się, a gdy się już dało rozmawiać zrobiłam jak radziła gemi. Powiedziałam, że wiem, że jest zły na Mikołaja i czasami z tej złości ma ochotę go uderzyć, ale ponieważ nie chcę by ktoś komuś robił krzywdę, dam mu miśka i poduszkę, w które może walić i rzucać nimi do woli, aż przestanie odczuwać złość. Wyraźnie go to ucieszyło i rozbawiło, powyżywał się trochę na w/w delikwentach i sprawa zakończona. Wspomniałam, że zawsze jak zobaczę, że chce bić Mikołaja, podsunę mu poduszkę lub miśka. Zgodził się. Zobaczymy jak to się sprawdzi w praktyce.

[ Dodano: 2011-03-21, 16:35 ]
bronka napisał/a:
Wykorzystałam sytuację prosząc o pomoc Superbohatera który wydobył ciuchcię i pękał z dumy oddając wyjącemu dzidziusiowi, a Frank z radości przytulił go ( jednocześnie wycierając mu w koszulkę babole, o co potem była awantura i tak )
:mryellow: :mryellow:

Fajnie, że czytacie ten wątek i piszecie, choć nie macie dzieciaczków 2006, dzięki! :-D

bronka - 2011-03-21, 16:37

priya, jesteś super!
Muszę też taką poduszkę chłopakom zorganizować. Najlepiej dwie, bo jeszcze zarzewiem konfliktów będzie ;-)

priya - 2011-03-21, 17:18

bronka napisał/a:
Najlepiej dwie, bo jeszcze zarzewiem konfliktów będzie
bronka, prawie każdy Twój post wywołuje uśmiech na mojej twarzy ;-) :mryellow:
bronka - 2011-03-21, 17:22

priya napisał/a:
bronka, prawie każdy Twój post wywołuje uśmiech na mojej twarzy ;-) :mryellow:

a to miło mi :-D
Muszę przyznać, że spory moich dzieci często mnie bawią :-P oczywiście tylko w duszy, bo twarz pozostaje kamienna ;-)

[ Dodano: 2011-03-21, 17:30 ]
Jeszcze o odpowiedzialności:
maga napisał/a:
Niełatwo jest być starszym bratem. To duża odpowiedzialność


tu się nie zgodzę :-)
Super jest być starszym bratem. Można pomóc, gdy ma się na to ochotę, ale można też zająć się swoimi sprawami.
Próbuję u nas wprowadzić klimat pt. Frank jest mniejszy i bardziej nieporadny, ale nie szkodzi- pomożemy mu i da radę.
Jak Feli powie coś niemiłego na brata, to daję mu do zrozumienia, że nie robi to na mnie wrażenia. Kocham Franka tak samo jak jego. I mówię coś miłego na malucha dla przeciwwagi i dobrego przykładu.

Ostatnio Feli przyszedł jak śpiewałam kołysankę Franiowi i zaśpiewał ze mną - naprawdę było to strasznie miłe :-D I jeszcze go w czółko na dobranoc pocałował :-)

Katioczka - 2011-03-21, 17:33

priya, super wybrnęłaś! :D
ja sobie czytam z ciekawości tak ;)

Anja - 2011-03-21, 19:28

A propos złoszczenia się - na jednym warsztacie babka pokazala nam pudełko złości - takie fajne, z zębami, wyglądające jak mały potwór. :-) Dzieciaki w przedszkolu mogły do niego wrzucać podarte gazety, gdy się zlościły. Babka zachęcała do stosowania czegoś podobnego w domu. :-> Tu jest trochę o zasadach (na szybko wrzucam, w sumie to banały ;-) ):
hxxp://www.edukacja.edux.pl/p-7952-zlosc-w-przedszkolu.php
hxxp://www.przedszkolegronkow.pl/index.php?id=111

maga - 2011-03-22, 14:10

bronka napisał/a:
maga napisał/a:
Niełatwo jest być starszym bratem. To duża odpowiedzialność



tu się nie zgodzę
Super jest być starszym bratem. Można pomóc, gdy ma się na to ochotę, ale można też zająć się swoimi sprawami.

Jedno z drugim się nie kłóci :-) Używając stwierdzenia, że nie jest łatwo być starszym bratem i że to duża odpowiedzialność, wcale nie obarczamy nią dziecka. W/g mnie dostaje on informację, że jego uczucia są rozumiane i szanowane.

rosa - 2011-03-22, 14:26

euridice napisał/a:
A ja jeszcze "Wyzwolonych..." nie przeczytałam, wstyd

ja tez nie, może dlatego ciężko mi się czasami dogadać z F. :-/

priya trzymam za was kciuki, :*
mój F jest strasznie zazdrosny o Ziemka i o Szymka też, on jest z tych najbiedniejszych żuczkow, ale pyskatych za dziesięciu

bronka - 2011-03-22, 14:32

maga napisał/a:
Jedno z drugim się nie kłóci :-) Używając stwierdzenia, że nie jest łatwo być starszym bratem i że to duża odpowiedzialność, wcale nie obarczamy nią dziecka. W/g mnie dostaje on informację, że jego uczucia są rozumiane i szanowane

No może i tak.
Ja mam mocne ciśnienie, żeby Feli nie czuł brzemienia młodszego rodzeństwa.
Ja na razie efekty sa takie, że z własnej woli czasem opiekuje się nim - w sensie jest nad wyraz miły i stara się pomóc w sprawach, których Frank sam nie ogarnie

[ Dodano: 2011-03-22, 14:33 ]
Ja też nie przeczytałam Wyzwolonych, ale ja to ostatnio jedynie książkę kucharska czytam ]:->

priya - 2011-03-23, 10:52

Ja myślę, że może mówienie o odpowiedzialności niekoniecznie, bo on nawet niebardzo pojmie co to takiego. I w ogóle odpowiedzialność kojarzy mi się z taką ciężką chmurą, której nie chcę powiesić nad głową czteroipółlatka. Ale już powiedzieć, że czasem trudno jest być starszym bratem - mogę. I w moim odczuciu to właśnie daje poczucie zrozumienia, jak pisze maga.
Wczoraj i dziś rano było bardzo fajnie. Natek był znów taki jak wcześniej (tzn.przed okresem eskalacji zazdrości). Od czasu do czasu rzucił jakąś pioseneczkę pt. 'Mikoś jest głupi', czasem odepchnął czy wyrwał zabawkę, ale to takie 'normalne', nic z tych rzeczy, które mnie niepokoiły. Jakoś tak się wyciszył, uspokoił trochę. Znów cudownie mi się z nim rozmawiało, przebywało, działało. Może to zasługa tego, że w ostatnich dniach wybitnie dużo go przytulałam, wybitnie dużo mówiliśmy o miłości itd. Może wypełniłam jakąś dziurę, która niechcący powstała... nie wiem. Jeśli uda się pociagnąć to co było wczoraj dalej, to będzie super.

bronka - 2011-03-23, 11:00

priya napisał/a:
Ja myślę, że może mówienie o odpowiedzialności niekoniecznie, bo on nawet niebardzo pojmie co to takiego. I w ogóle odpowiedzialność kojarzy mi się z taką ciężką chmurą, której nie chcę powiesić nad głową czteroipółlatka.

mi też :->

priya napisał/a:
Wczoraj i dziś rano było bardzo fajnie. Natek był znów taki jak wcześniej (tzn.przed okresem eskalacji zazdrości). Od czasu do czasu rzucił jakąś pioseneczkę pt. 'Mikoś jest głupi', czasem odepchnął czy wyrwał zabawkę, ale to takie 'normalne', nic z tych rzeczy, które mnie niepokoiły. Jakoś tak się wyciszył, uspokoił trochę. Znów cudownie mi się z nim rozmawiało, przebywało, działało. Może to zasługa tego, że w ostatnich dniach wybitnie dużo go przytulałam, wybitnie dużo mówiliśmy o miłości itd. Może wypełniłam jakąś dziurę, która niechcący powstała... nie wiem. Jeśli uda się pociagnąć to co było wczoraj dalej, to będzie super.

no to super :-D Pewnie faktycznie brakowało mu tego, a teraz rozumie, że mimo iż pojawił się Miko nadal masz dla Niego miłość i czas.

Ostatnio małżonek rzucił hasło ustąp Frankowi bo jest młodszy. Urządziłam mu pogadankę i przyznał, ze palnął nie myśląc o konsekwencjach.

maga - 2011-03-23, 13:05

Może macie rację. Ja jestem tylko teoretykiem ;-)
W w/w książce piszą o tym, żeby nie bać się poważnych słów, nawet takich, których dziecko nie zrozumie. Mają one podkreślić, że traktujemy dziecko poważnie, partnersko. Ponadto dzieci w ten sposób łatwiej uczą się nowych wyrażeń.
Poza książką, o której mowa, polecam też z cąłego serca pozycję tych samych autorek: "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły." Obie książki czyta się niezwykle szybko i łatwo.

[ Dodano: 2011-03-23, 13:06 ]
priya, fajnie, że się zaczęło lepiej układać :-)

gemi - 2011-03-23, 15:23

maga napisał/a:
polecam też z cąłego serca pozycję tych samych autorek: "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły." Obie książki czyta się niezwykle szybko i łatwo.
niedawno zakupiłam i nawet udało mi się do niej zajrzeć :-) Jak dla mnie wykonywanie wszystkich ćwiczeń znacznie spowalnia proces przebrnięcia przez książkę.

maguś, w kwestii poważnych słów jak najbardziej podzielam Twoje zdanie. Tylko wtedy, gdy oswajamy dziecko z jakimś słowem, zdarzeniem od najmłodszych lat, ma szansę przyjąć je jako coś zupełnie naturalnego.
Większą wagę przywiązywałabym raczej do sposobu, w jaki uczymy dziecko znaczenia tego słowa. Jeśli wyjdzie sztucznie, fałszywie, to dziecko właśnie tak to przyjmie - i to bez względu na wiek.
No, ale ja też praktyki mam jeszcze niewiele 8-)

priya, ależ miło mi się czyta o Waszym przytulaniu i miłym dniu. Więcej takich życzę :-)

priya - 2011-03-24, 20:33

Znów fajny dzień. Widzę jak dużo zależy od mojego nastroju. Gdy jestem zła - Nat od razu również niespokojny, wkurzony, demonstrujący negatywne emocje. Gdy mam dużo cierpliwości i spokoju - wszystko zaraz idzie lepiej :-) Dziś sialiśmy zioła. Chłopcy nakładali ziemię z worka do doniczek łyżkami ;-) Potem Nat robił dziurki i siał. Na koniec podlewał swoją koneweczką. Mamy majeranek, bazylię, cząber, koper i pietruszkę. Inne nasiona wciąż czekają jeszcze, może w przyszłym tygodniu się nimi zajmiemy :-D Takie zaangażowanie zawsze dobrze robi Natulkowi. Jest bardzo pracowity i radzi sobie z wieloma rzeczami całkiem sam. Potem nakładał dla wszystkich kolację: kaszę gryczaną posypywał przyprawami i polewał kefirem. Później kładłam ich spać. Byłam sama z dziećmi, więc musiałam jakoś ogarnąć sprawę, ale nie było problemu, bo Nat stwierdził, że poczeka aż położę Mikosia. Leżał sobie w pokoju swoim i śpiewał piosenki :-D Objawy zazdrości w ciągu całego dnia bardzo sporadyczne i mało istotne.
Na zebraniu w przedszkolu był mąż. Temat: "Najgorsi wrogowie dzieciństwa" (dotyczyło lęków, nerwowości, niepokojów itp. problemów u dzieci). Duża część poświęcona była niefajnej roli, jaką w życiu małych ludzi odgrywają media, głównie TV. Było też o tym jak mówić do dziecka, jak rozmawiać. O konieczności unikania krzyku itd. Muszę jeszcze podpytać męża o szczegóły, bo to, co można usłyszeć w przedszkolu jest zwykle bardzo mądre.

amanitka - 2011-03-24, 23:38

o, ciesze sie, ze tu trafilam. sprobuje tez dotrzec choc do jednej z polecanych przez was ksiazek. u mnie problem zbyt malej kocentracji nad kazdym dzieckiem z osobna :-/ . a potyczki miedzy noe i leo najczesciej maja miejsce, kiedy karmie najmlodszego ssaka :roll: .

priya, milo sie czyta, ze u was dobrze. :-)

Anja - 2011-03-25, 06:18

priya, ale fajnie się czyta, co u Was. :-) No i ciekawe te "pogadanki" w przedszkolu macie. :->
bronka - 2011-03-25, 10:47

priya, ale fajnie macie z tym przedszkolem. Cieszę się, że Nat wyluzował.
My też mieliśmy wczoraj miły incydent- Frank spał, Felkowi śpiewałam kołysankę ...śpij Feleńku, oczka zmruż... a Felek do mnie oburzony, że mam zacząć od początku bo się pomyliłam i zapomniałam o Franku i tak nie można pomijać brata bo śpi :lol:
Przyznałam skubańcowi rację 8-)

gemi - 2011-03-26, 13:16

priya, pięknie piszesz o intuicyjnym byciu mamą. Więc życzę Ci wewnętrznego spokoju, który będzie promieniował na Twoich wszystkich mężczyzn :-)

bronka, jaki piękny przykład tego, że jeden brat potrafi zadbać o interesy drugiego :-)

Przyjemnie się Was dziewczyny czyta :-) i o tym, jak szukacie rozwiązań problemów w bardzo z resztą kreatywny sposób.

priya - 2011-04-04, 10:06

gemi, dziękuję. Spokoju bardzo mi brakuje. Ja z tych wybuchowych niestety... Ale staram się i czasem jest lepiej ;-)
Dziś Natek nie poszedł do przedszkola, bo w sobotę zaczął go boleć ząb a od wczoraj jest spuchnięty jak prosiaczek. Idziemy do dentysty. Ząb jest w trakcie leczenia, jest w nim lekarstwo i teoretycznie powinien już być martwy. Więc martwi mnie ten ból i opuchlizna...

bronka - 2011-04-04, 11:15

priya, zdrówka dla Natka:*
priya - 2011-04-04, 20:14

bronka, dzięki, dzięki. Okazało się, że między ząb a lekarstwo dostała się jakaś drobinka jedzenia i zaczął się stan zapalny od tego. Lekarstwo zostało wyjęte, ząb wyczyszczony, założone nowe lekarstwo. I niestety przez tydzień pojedziemy na antybiotyku. Wolę dać niż czekać aż znów będzie wył z bólu i spuchnie po raz kolejny. Naszczęście on rzadko antybole łykał jak dotąd. Najważniejsze w tym wszystkim jest dla mnie, że mamy taki gabinet i taki zespół stomatolog + pomoc, że Natek bardzo lubi chodzić do dentysty (nawet się cieszył, że idziemy dziś tam zamiast do przedszkola ;-) ), chetnie siada na fotelu, wykonuje o co jest proszony, nie płacze. Biorąc pod uwage, że jego pierwsze życiowe doświadczenia stomatologiczne były traumatyczne, jest to wspaniałe nasze osiągnięcie i jestem dumna z mojego dzielnego chłopczyka.

Sporo czasu spędziłam dziś z nim. Dentysta, potem zakupy, spacerek po mieście, rower, wyprawa autem do mamy mojej koleżanki po odbiór czegoś tam. Był cudny. Rozmawialiśmy dużo, czasem bardzo poważnie. Urodziłam wspaniałego młodego człowieka :-D
Parę razy zachował się wobec Mikosia nieładnie, ale obserwuję i widzę, że obok tych niefajnych zachowań są też bardzo sympatyczne. Tłuamczy mu czasem jak coś zrobić, poakzuje babci jak się nim zajmować ;-) , podsuwa zabawki, kredki itd. jestem więc dobrej myśli.
Niestety poszedł spać kaszląc. mam nadzieję, ze nie rozłoży go za mocno...

gemi - 2011-04-05, 07:30

priya napisał/a:
Urodziłam wspaniałego młodego człowieka :-D
priya, pięknie napisałaś. Zapamiętam sobie to zdanie. A najlepiej zapiszę w kalendarzu.

W ogóle gdy ostatnio czytam Twoje posty w tematach wychowawczych, to mam czasem wrażenie, że już dawno jesteś po udanym wdrożeniu "Wyzwolonych rodziców..."
Myślę, że spory pomiędzy rodzeństwem są wpisane w dziecięcą naturę. I dobrze, że istnieją. Dzieci dzięki temu uczą się funkcjonować w społeczeństwie, wypracowują pewne metody życia w grupie. Więc zamiast unikać konfliktów, lepiej jest (w moim odczuciu, oczywiście) uczyć dzieci rozwiązywać je.

I mam nadzieję, że dzielny Nat wstanie dziś zupełnie zdrowy.
A na ząbka na pewno nie zaszkodzi dodatkowo szałwia do płukania.

priya - 2011-04-05, 10:26

Noc spokojna, ale od rana niestety kaszle cały czas, sucho i dusząco. Pewnie nic poważnego, już przywykłam do jego kaszlu - to najczęstsza natowa przypadłość. Ale do przedszkola nie poszedł. Kicha też na prawo i lewo, więc muszę go podkurować. Ale ponieważ łyka ten antybol z powodu zęba, to pewnie on też podleczy kaszel i katar, tak myślę. Mam rację?
gemi napisał/a:
gdy ostatnio czytam Twoje posty w tematach wychowawczych, to mam czasem wrażenie, że już dawno jesteś po udanym wdrożeniu "Wyzwolonych

Oj, to błędne wrażenie, bardzo. Jedyne co wiem, to że pracować muszę przede wszystkim nad soba, nie nad dziećmi. Popełniam mnóstwo błędów, przede wszystkim jestem zbyt wybuchowa i nerwowa, za dużo gderam i zrzędzę, za dużo krzyczę i miotam się. Moje zachowania są kluczowe dla reakcji dzieci. Dlatego po raz kolejny próbuję wziąć się za siebie właśnie. Proszę mi kibicować!

bronka - 2011-04-05, 10:33

priya napisał/a:
zrobić, poakzuje babci jak się nim zajmować ;-) , podsuwa zabawki, kredki itd

super!!! Mnie też strasznie cieszą takie gesty :-D

priya napisał/a:
Oj, to błędne wrażenie, bardzo. Jedyne co wiem, to że pracować muszę przede wszystkim nad soba, nie nad dziećmi. Popełniam mnóstwo błędów, przede wszystkim jestem zbyt wybuchowa i nerwowa, za dużo gderam i zrzędzę, za dużo krzyczę i miotam się. Moje zachowania są kluczowe dla reakcji dzieci. Dlatego po raz kolejny próbuję wziąć się za siebie właśnie. Proszę mi kibicować!

kibicuję ( i jestem taka sama :-P )

priya - 2011-04-05, 11:36

bronka, a jak Feli, nasz czterolatek? Bo póki co to jest wątek o Natku ;-) Poczytałabym o innych dzieciach co nieco :lol:
bronka - 2011-04-05, 12:01

priya napisał/a:
bronka, a jak Feli, nasz czterolatek?

krótko pisząc- bosssssski jest. ma swoje chimery czasem, biją się z bratem, ale generalnie dbają o siebie wzajemnie niesamowicie. Oboje zawsze pilnują, aby wszystkiego było po 2, żeby żaden nie był poszkodowany itp.

gemi - 2011-04-05, 17:18

priya, jak najbardziej kibicuję. Świadomość i trzeźwy ogląd sytuacji to już więcej, niż połowa sukcesu. Życzę Ci wolnego, uważnego dążenia do obranego celu. Powolne zmiany (takie kroczek po kroczku) są zazwyczaj trwałe. Bo co nagle, to po diable, jak głosi porzekadło (ludowe?) :-)

dziewczyny kochane, dzięki Wam widzę ten przedszkolny czas jako niezwykle wymagający i jednocześnie inspirujący, ciekawy i pełen wzruszeń. Piszcie więc o najmniejszych drobiazgach. Nie zawsze komentuję, ale chętnie podczytuję.

priya - 2011-04-05, 20:41

bronka, ale fajnie, Czekam aż Miko podrośnie na tyle, że będzie w stanie jakoś pogadać z Natkiem, to pewnie też coś zmieni w relacjach między nimi.
gemi, tak, małe kroczki to chyba recepta na moje problemy, jakiś plan muszę opracować żeby stawiać te kroczki w miarę pewnie.
Natul kaszlał cały dzień. I kataru ma troszeczkę. Parzyłam mu mieszankę ziół, o której czytałam tu gdzieś na forum: lukrecja + macierzanka + prawoślaz + szałwia. bronka, wiem, że nie spodoba Ci się to ;-) Sama się dwa razy zastanowiłam, bo prawie na wszystkich tych ziołach pisze, że dla dorosłych sa (lub dzieci powyżej 12 roku życia). Ale zrobiłam taki baaaardzo rozcieńczony napar z odrobiną miodu i mam nadzieję, że pomoże a nie zaszkodzi. Daję też Drosetux, smaruję pulmex'em baby. Na noc dostał Sinecod, bo go dusi i spać nie może. O północy będę budzić na antybiotyk, bo 3 razy na dobe mam podawać. Poza kaszlem nic mu właściwie nie jest. Wesoły, tylko znudzony. Do ogordu chciał iść i na spacer z nami, ale wolałam dziś przetrzymać go w domu. Plus jest taki, że wreszcie tęskni za przedszkolem. W zeszłym tygodniu codziennie marudził, że nie chce mu się tam chodzić ;-)

bronka - 2011-04-06, 11:24

priya napisał/a:
będzie w stanie jakoś pogadać z Natkiem

pogadać to dużo powiedziane :lol:
u nas dialogi wygladaja tak:
Feli: Franeeeek
Fra: Tso?
Feli zadaje jakies pytanie lub polecenie
Fra: acha i kiwa głowa potakując

Feli chętnie to wykorzystuje i zadaje pytania w stylu podzielisz się za mną Twoim ciastkiem. malinkami ? itp. A potem jest- ale Franek się zgodził :lol:

Jak wracam z pracy Franek komisyjnie przegrzebuje mi torebkę w poszukiwaniu przysmaków i jak znajdzie np. banana to nie zawzięcie szuka drugiego ;-)

priya - 2011-04-06, 12:49

bronka, dialog cudny! :mryellow: Ja własnie czekam na to "tso' i "acha" zamiast "yyyy' ;-)
bronka napisał/a:
podzielisz się za mną Twoim ciastkiem. malinkami ? itp. A potem jest- ale Franek się zgodził :lol:
:mrgreen: :mrgreen:
A więc tak jak myślałam: ciekawiej jest mieć dwoje dzieci zamiast jednego ;-) :-P

Nat już w przedszkolu. Noc spokojna, bez kaszlu. Rano trochę kaszlał, ale już mokro, także luz. No i jęczał tak strasznie, że MUSI jechać do przedszkola, że zawiozłam go :-D Dwa dni przerwy dobrze mu zrobiły ;-)
Robię dziś naleśniki. Ucieszy się :mryellow: Mamy trochę problem, nie tyle z jedzeniem, bo on je raczej sporo, ale z obiadami. Mało co mu smakuje. Najczęściej pyta co jest na obiad i zaraz krzyczy "fuj, nie lubię!" Na sniadania i kolacje może sam wybierać co zje. I wybiera coś z tych rzeczy: kanapki (z różnymi dodatkami), popping z amarantusa z mlekiem i miodem, musli, płatki kuku, owsianka, kasza (jaglanka lub quinoa najczęsciej) z owocami, parówka sojowa, czasem racuszki itp. albo twarożek z dodatkami. Je też grzanki i tosty itp. Przemycam mu w tym wszystkim dużo nasion mielonych, pestek itd., więc nie jest tak źle. Ale obiady musi jeść takie, jakie ugotuję i nie ma gadania. Zwykle są dwa dania. Z zup chętnie zjada tylko szpinakową, buraczkową, groszkową, paprykową. Czasem pomidorową. Z innymi jest gorzej, a są i takie, z którymi fatalnie (i praktycznie przestałam je już gotowac, ale wróce za jakiś czas do nich, bo mu się zmieniają smaki co jakiś czas). A drugie danie ulubione to naleśniki właśnie. Zawsze wciąga jeden z soczewicą i jeden z serem. Lubi też kotlety sojowe z mizeria albo kalafiorem na parze, ziemniaki już gorzej, ale coś tam skubnie. Zje tez makaron, ryże, kasze. Ale nad wieloma daniami strasznie marudzi. Nauczył się jednak, że coś tam zawsze zjeść musi. Ale wciąż mnie wkurza to jego "fuj, nie lubie", choć nawet nie spróbował jeszcze ;-)
O jesssuuu, ale elaborat walnęłam, pardon ;-) Piszcie coś o Waszych dzieciach, no! Jest tu kilka mam dzieciaków 2006, ale ukrywają się ;-)

priya - 2011-04-11, 09:15

Odkryłam sytuację, w której Natek nie reaguje na brata źle ;-) Wspomniałam o tym w dzieciaczkach 2009. Mikołaj nie zasypia teraz tak wcześnie jak kiedyś, więc razem kładziemy Natana. Czytamy, śpiewamy, opowiadamy historyjki, po czym gaszę światło, a Mikoś podchodzi do brata i głaszcze go po głowie, przytula, całuje i śpiewa "a-a-a". Natul śmieje się z tego, widzę, że wręcz czeka na ten moment, bawi go to i podoba mu się. Widok ten balsamem na matczyne serce jest ;-) I wspólne kąpiele też udane są generalnie :-D
gemi - 2011-04-11, 10:59

priya, ja myślałam, że chcesz się pochwalić, a nie ponarzekać 8-) :-P Moim zdaniem daleko Natowi do obiadkowego niejadkowania.
Skoro Nat stara się chociaż coś podziubać, to może narzekanie "fuj, nie lubię" jest podsłyszane u dzieci w przedszkolu. Przecież nasze pociechy nie zawsze wyrażają swoje zdanie - często powtarzają po prostu frazy nacechowane mocno emocjonalnie. A wiadomo - temat jedzenia rodzi zazwyczaj mnóstwo emocji :-)

Rozczuliłam się tym a-a-a :-)

bronka - 2011-04-11, 11:30

priya napisał/a:
Widok ten balsamem na matczyne serce jest ;-) I wspólne kąpiele też udane są generalnie :-D

:-D :-D :-D fajnie. Myślę, że szybko Natkowi minie niechęć do brata. Pewnie juz minęła, ale jeszcze z przyzwyczajenie musi coś czasem palnąć :-P

priya - 2011-04-11, 12:16

gemi napisał/a:
priya, ja myślałam, że chcesz się pochwalić, a nie ponarzekać
;-) Jakby mi tu ktoś towarzyszył w chwaleniu się pociechą z 2006 roku, to pewnie bym się rozpisała również, a tak to głupio mi ;-) Obiady są naprawde ciężkie u nas, ale rzeczywiście zawsze jakoś nakłaniam go żeby chociaż dziubnął. Chyba, że widzę, że naprawdę bardzo nie lubi czegoś, to nie wmuszam ofc. Zresztą jemu (jak każdemu dzieciakowi) smaki się zmieniają co jakiś czas i to, co kiedyś kochał teraz jest 'fuj' i odwrotnie. Czasem mnie przeraża poporstu jedzeniowy bilans dnia, kiedy okazuje się że jadł mnóstwo białej mąki, nabiału itp., a mało tego, co naprawdę wartościowe :roll: Dobrze, że nasze przedszkole nie serwuje bułek z nutellą :-P
Ale wracając do chwalenia się, jasne że mam czym!! Natek na przykład pięknie śpiewa, doskonale zapamiętuje teksy i... "choreografię" ;-) :-P piosenek i zabaw z przedszkola. Potrafi pół godziny bez przerwy tańcowac na dywanie i wyśpiewywać. Śpiewa w bardzo wysokiej tonacji, ciężko mu towarzyszyć, ale za to czysto i naprawde ładnie :-D
bronka napisał/a:
Pewnie juz minęła, ale jeszcze z przyzwyczajenie musi coś czasem palnąć
:mryellow: palnąć musi kilka razy dziennie obowiązkowo. Uwielbia eksperymanty ze słowami :'głupi', 'ohydny', 'do niczego' ,'zabić' itp. W różnych kontekstach, w tym również w odniesieniu do Mikosia oczywiście :->
bronka - 2011-04-11, 12:41

priya napisał/a:
Jakby mi tu ktoś towarzyszył w chwaleniu się pociechą z 2006 roku, to pewnie bym się rozpisała również, a tak to głupio mi ;-)

To ja zaczynam: Feli liczy zawzięcie - wszystko. Zobaczy rower- liczy części w rowerze, przy obiedzie ostatnio liczył groszki :-> (chyba mu mak podłożę :-P ;-) )
Robi się coraz bardziej samodzielny, stara się wszystko robić sam.
Chyba ma bardziej umysł ścisły ( w sumie ma po kim) i fałszuje :lol: Teksty zapamiętuje w mig, ale z muzyką średnio :lol:

priya - 2011-04-11, 13:01

bronka, fajny matematyk! a do ilu policzy sprawnie? Bo Nat po 10-ciu zaczyna wymyślac ;-) Czasem liczy dalej dobrze do 20, ale często przekręca wszystko. A najczęściej zamiast 'jedenaście' jest u niego 'siedemnaście' ;-)
bronka napisał/a:
(chyba mu mak podłożę )
:mryellow: :mryellow:
A jak z zabawami? Wco się bawi najchętniej? Natek często jest zwierzątkami różnymi. Wczoraj był kretem i budowaliśmy podziemny korytarz z krzeseł i prześcieradeł. Ale uwielbia też zabawę w remonty/plac budowy oraz w kuchnię/gotowanie. Cżesto rysuje (ale wciąż dominuje barwa nad kształtem), wycina, skleja, przykleja, dokleja ;-) I kocha ogród. Tam też ma plac budowy i wieczny remont ;-) No i sprawy ogrodnicze też go pociągają. Ostatnio nie mogliśmy wyjść na zewnątrz, to zrobił ogórd w domu. Były grządki, narzędzia ogrodnicze, nasionka. potem wyrosły warzywa i gotował z nich obiad :mrgreen:

bronka - 2011-04-11, 13:08

priya napisał/a:
a do ilu policzy sprawnie? Bo Nat po 10-ciu zaczyna wymyślac ;-) Czasem liczy dalej dobrze do 20

do 20 sam, a potem pyta co jest po 20? Padnie odpowiedz 21 i jedzie dalej, po 30 to samo pytanie i jedzie do 39 ;-)
Lubi gotować. Najlepiej duży gar zupy w kuchni. ostatnio ma duże ciśnienie na lego. Dostał 2 małe zestawy ( od lat 6) i buduje samochody, samoloty itp.
No i jest typowym dzieckiem z nadmiarem energii i musi spędzić codziennie chwilę na rowerze/ bieganiu za piłką itp

[ Dodano: 2011-04-11, 13:09 ]
priya napisał/a:
Ostatnio nie mogliśmy wyjść na zewnątrz, to zrobił ogórd w domu. Były grządki, narzędzia ogrodnicze, nasionka. potem wyrosły warzywa i gotował z nich obiad :mrgreen:

ale bosko :mrgreen:

gemi - 2011-04-11, 13:10

Cytat:
gemi napisał/a:
priya, ja myślałam, że chcesz się pochwalić, a nie ponarzekać
;-) Jakby mi tu ktoś towarzyszył w chwaleniu się pociechą z 2006 roku, to pewnie bym się rozpisała również, a tak to głupio mi ;-)
chyba nieprecyzyjnie się wyraziłam. Chodziło mi o to, że apetyt Nata byłby z pewnością przyczyną zazdrości niejednej mamy niejadka. A Twój opis był w klimacie problemu, a nie pochwały. Patrząc na to z boku, uważam, że Nat je całkiem ładnie. A to, że wolałby jeść tylko swoje przysmaki, jest dla mnie całkiem zrozumiałe. Podobnie jak i Twoja frustracja z powodu natowych niechęci do próbowania i skreślanie potraw przed pierwszym kęsem.

Z drugiej strony cieszę się, że owo niezrozumienie zaowocowało pochwałami :mryellow:

priya - 2011-04-11, 20:55

bronka, w takim razie Feli rzeczywiście ścisły umysł ma chyba ;-) Pięknie mu idzie to liczenie! A literki go interesują? Co do nadmiaru energii - Natek też z tego obozu ;-) Dzień bez ogrodu dniem straconym! Rowerek też uwielbia. Ale jeździ wciąż na 4 kółkach. Zamierzam latem spróbowac odkręcić te boczne. No i lubi z nami na wycieczki rowerowe jeździć. Mąz wiezie jego, a ja Mikosia. Ostatnio zapragnął uczyć się jazdy konnej :-D
Klocki lego to chyba byłby u nas również hit. Mam resztki mojego zestawu z dziećiństwa i od jakiegoś czasu świetnie się nimi bawi. Może mu sprawię na dzień dziecka na przykład... Choć aktualnie marzy o nowych cymbałkach i planowałam mu kupić takie wypasione jakich używają w przedszkolu. No, zobaczymy.
gemi, w takim razie rzeczywiście źle Cię zrozumiałam ;-) Zdaję sobie sprawę, że Nat ma dobry apetyt. Czasem cały dzień krzyczy, że jest głodny :-P Ale lubię to poczucie, że daję mu coś wartościowego, no i miło mi gdy mu to smakuje, ale jedzenie obiadu bez marudzenia to rzadkość...Dziś jestem akurat usatysfakcjonowana, bo zjadł 'bogate' śniadanie (marudził przed, ale potem okazało się, ze mu smakuje i nawet wziął dokładkę), w przedszkolu posiłki zawsze są ok, potem w domu odrobinę zupy z dyni, kotlecika z jaglanki i warzyw i ziemniaka - nawet mu smakowało (poza zupą). Na kolację ryż z jabłkami i migdałami i słonecznikiem, więc luz.

amanitka - 2011-04-11, 23:56

dolaczam do mam, fanek swoich synow 2006. :-D
noe - stworzenie boskie. maly wojownik. taki mega-aktywny czlowieczek. uwielbiam patrzec na jego kolejne pozy, taniec i wszelkiej masci akrobacje.
liczenie i alfabet, jak na razie, go nie kreca. ma za to talent do wymyslania niesamowitych nazw wlasnych i lubi budowac z klockow. wczoraj na placu zabaw poznal niewidzialnego kolege - edgara. v zaczal hustac pusta z pozoru hustawke, na ktorej noe dopatrzyl sie kumpla. edgar przyszedl z nimi do domu i zostal z nami. :-)
noe nie jest wielkim smakoszem, ale jak jest glodny to sie upomni, albo sam sobie przygotuje.
od zawsze byl raczej bezproblemowym dzieckiem, ktore nawet sie plakac nie nauczylo.
jest kochajacym bratem. niestety czesto jest tak, ze on cos robi, a lewcio mu 'przeszkadza'. ja natomiast jestem zajeta najmlodszym. noe wtedy popycha brata lub szczypie. lewcio w placz. a matka w stres... od kiedy zrobilo sie cieplej na zewnatrz, i tak jest duzo mniej akcji miedzy bracmi. noe leonarda wiec czasem nie lubi, ale na szczescie jest coraz wiecej momentow, kiedy to odkrywaja wspolna zabawe i wtedy jest bosko! generalnie noe jest raczej opiekunczy wobec lwa. jak zobaczy,ze cos mu trzeba, przychodzi i mi mowi. zdarza sie, ze lew placze i ja nie wiem dlaczego, a noe wie. chetnie tez sie a nim dzieli.
sali, jak na razie nie stanowi zagrozenia, wiec realacja miedzy nimi jest super. starszy brat jest bardzo troskliwy, zabawia najmlodszego, caluje.
ach, kocham te moje dziecie. :-D

priya - 2011-04-12, 09:38

amanitka, fajnie, że dołączyłaś do wątku! Mam nadzieję, że na stałe :-D Miło czytać o Twoim pierworodnym :-D Wymyślanie nazw? to musi być pasjonujące! NAtowi rzadko się zdarza... wymyślonych kolegów też jeszcze nie miał. Widać wyobraźnia Noe pracuje na wysokich obrotach! wspaniale!
No i fajnie, że nie ma u Was takich objawów zazdrości jak u nas. Czekam właśnie aż Miko będie ciut większy, może wtedy zaczną się lepiej dogadywać moi chłopcy. CHoć ostatnio widzę drobną poprawę :-)
Natek to też mały wojownik ;-) Do tego bardzo wrażliwy. Takie połączenie buntu i delikatności. Ale łatwym dzieckiem to on nigdy nie był. CHoć czasem zastanawiam się czy to on ma niełatwy charakterek czy może ja nie jestem przygotowana by być mu dobrą mamą... Pewnie sporo tego drugiego... Wciąż się uczę na tym moim biednym "króliczku doświadczalnym". Mikoś ma łatwiej pod tym względem. To, co przerobiłam już na starszym lepiej mi teraz wychodzi przy młodszym.

bronka - 2011-04-12, 11:13

priya napisał/a:
bronka, w takim razie Feli rzeczywiście ścisły umysł ma chyba ;-) Pięknie mu idzie to liczenie!

Babcia wczoraj z nim usiadła do liczydła i do 70 się nie zająknął, a potem go Frank rozproszył i już skończył, ale i tak jestem w szoku.

kupiłam książkę o matematyce w ujęciu Montessori i będę robić pomoce naukowe :-D

Literki- oczywiście- w przedszkolu się nauczył i zna wszystkie, ale z pisaniem gorzej :-)

Rowerek ma biegowy. Ściga się z tatą ;-)

amanitka napisał/a:
dolaczam do mam, fanek swoich synow 2006. :-D

super :mrgreen: Ja jestem nieco podszyta pod 2006 ;-)

priya napisał/a:
Natek to też mały wojownik ;-) Do tego bardzo wrażliwy

no to mają dużo wspólnego z Felkiem :lol:

priya napisał/a:
To, co przerobiłam już na starszym lepiej mi teraz wychodzi przy młodszym.

Wydaje mi się, ze przy drugim wrzuca się większy luz, który wszystkim wychodzi na dobre :-)

gemi - 2011-04-12, 11:26

impreza w wątku się rozkręca :-)
Cieszę się niezmiernie :mryellow:

priya - 2011-04-12, 16:08

Cytat:
impreza w wątku się rozkręca
Cieszę się niezmiernie
_________________
o tak! ja również się cieszę, mam nadzieję na więcej! Wiem, że mamy na forum więcej 4-5-cio latków, czekam aż ich mamy się odezwą ;-)

bronka, wszystkie litery?? :shock: :shock: WOW, czapki z głów, pokłony do małych stópek mistrza! Niestety, wzbudziłaś we mnie trochę niepokój również (poza zachwytem niekłamanym). Natek potrafi nazwać (i napisać) tylko kilka liter. Z liczeniem jak jest - już pisałam... Kurczę... Jakoś nie widzę siedzenia nad nim i "uczenia" go. To co poznał do tej pory, poznał tylko dzięki zabawie i dlatego, że sam pytał i chiał wiedzieć. Ale skoro jego rówieśnicy (a nawet młodsi ;-) ) wiedzą już tak dużo, to może powinnam bardziej na to zwrócić uwagę? Pocieszający w tej materii jest post amanitki:
amanitka napisał/a:
liczenie i alfabet, jak na razie, go nie kreca
- u nas w zasadzie podobnie. Tzn. może i "kręcą" go, ale nie potrafi...
amanitka - 2011-04-12, 20:03

bronka, szacun dla franka - rachmistrza! :-D
priya, leo rozpoznaje wszystkie litery alfabetu. noego zas literki nie interesuja i ja go nie ucze. kazdy jest inny. ;-) nie niepokoilabym sie.

bronka - 2011-04-13, 12:08

priya, zakładaj czapkę, bo wieje strasznie ;-)

Przede wszystkim sprostowanie- Felek sam zainteresował się liczbami i liczeniem. Ja go tylko popieram w tym gorąco. Osobiście wolę z nim liczyć niż strzelać z patyka ( co nagminnie robi, a ja tego nie lubię potwornie :evil: ). Jest to zasługa przedszkola - liczenie, nie strzelanie- ( grupy są mieszane, pracują często na materiałach Montessori).

priya napisał/a:
Ale skoro jego rówieśnicy (a nawet młodsi ;-) ) wiedzą już tak dużo, to może powinnam bardziej na to zwrócić uwagę?

moim skromnym zdaniem- nie ( stanowczo) masz powodów do niepokoju. Na liczenie jest czas w szkole, ale skoro moje dziecko to lubi to go popieram.
Nie naciskałabym, ale ni wałkowała tematu.

Ufff :-P

U nas absolutna recesja w rysowaniu. smaruje po kartce jak roczne dziecko :lol: Gryzmoli bez ładu i składu :-P

[ Dodano: 2011-04-13, 12:13 ]
Uparł się na trampki ( fajne takie do kostek), ale nie umie wiązać sznurowadeł.
Włożyłam mu dziś gumkę i uczyłam wkładać samodzielnie buty. Nie chcę dokładać przedszkolankom pracy w wiązaniu butów dzieciom :-> Kawałek gumki został i Feli nauczył brata świetnej sztuczki- włożyć do buzi, naciągnąć i puścić :roll: A tak łotra chwaliłam ;-)

amanitka - 2011-04-13, 13:08

bronka napisał/a:
Włożyłam mu dziś gumkę i uczyłam wkładać samodzielnie buty. Nie chcę dokładać przedszkolankom pracy w wiązaniu butów dzieciom Kawałek gumki został i Feli nauczył brata świetnej sztuczki- włożyć do buzi, naciągnąć i puścić A tak łotra chwaliłam

:mrgreen:

priya - 2011-04-14, 20:51

bronka napisał/a:
Feli nauczył brata świetnej sztuczki- włożyć do buzi, naciągnąć i puścić A tak łotra chwaliłam
A to paskuder! ]:-> :mrgreen: :mrgreen:
Włożyłaś gumkę, tzn. zamiast sznurowadeł? bo chyba nie zrozumiałam do końca...
U nas w przedszkolu też grupy mieszane i w ogóle tip-top. Ale na liczenie i znajomość liter poczekamy sobie chyba do czasu szkoły (i nie będę się tym martwić ;-) ). Robiłam dziś z nim puzzle z obrazkami i literkami, ale jak zachwycił się samym kolorowaniem, klejeniem, wycinaniem, tak układaniem i poznawaniem liter znudził się przy drugim obrazku ;-) Bardziej podobała mu się "lekcja" angielskiego (pokazywałam mu obrazki w książce, kilka zabaw, kilka piosenek z kaset itp.). Sporo czasu razem, sporo mojego zaangażowania, ale i tak wieczór cięzki. Ryk, krzyk, bunt na koniec dnia. nie wdaję się teraz w szczegóły. Ostatecznie się dogadaliśmy i poszedł spać wyprzytulany i wycałowany.

bronka - 2011-04-15, 11:23

priya napisał/a:
Włożyłaś gumkę, tzn. zamiast sznurowadeł? bo chyba nie zrozumiałam do końca...

tak. Włożyłam gumkę zamiast sznurowadła. Zawiązałam na końcu. Feli zakładając buty naciąga gumki zamiast rozsznurowywać sznurowadła. Robi to sam. Już bez pomocy dorosłych.

priya napisał/a:
Ryk, krzyk, bunt na koniec dnia.

ostatnio przerabiamy również :roll: Masakra jest czasem :roll:

priya - 2011-04-15, 13:02

bronka, sprytnie z tymi gumkami :-D
U ans dzień znów powitany płaczem, krzykiem o wszystko i o nic... Gdybym umiała zachować spokój w takich sytuacjach, byłoby o niebo lepiej.

bronka - 2011-04-15, 13:25

priya napisał/a:
bronka, sprytnie z tymi gumkami :-D

coś musiałam wymyślić ;-)

Jutro będę robić (Montessori) pomoce naukowe :-D
Jak się uda wkleję w odpowiednim wątku ;-)

priya napisał/a:
Gdybym umiała zachować spokój w takich sytuacjach, byłoby o niebo lepiej.

e tam. Nie można być idealnym :-P

amanitka - 2011-04-16, 02:02

bronka napisał/a:
tak. Włożyłam gumkę zamiast sznurowadła. Zawiązałam na końcu.

wow, bronka, opatentuj to! :mryellow:

bronka - 2011-04-18, 11:35

amanitka napisał/a:
wow, bronka, opatentuj to! :mryellow:

:lol:
Z perspektywy kilku już dni- idzie świetnie. Polecam :-P

Feli lubi robić wrażenie na obcych swoimi gustami kulinarnymi.
Jeśli zdarzy nam się jeść poza domem głośno dopomina się brokułów, szpinaku i sałaty.

priya - 2011-04-18, 12:39

bronka napisał/a:
Jeśli zdarzy nam się jeść poza domem głośno dopomina się brokułów, szpinaku i sałaty.
bronka napisał/a:
Jeśli zdarzy nam się jeść poza domem głośno dopomina się brokułów, szpinaku i sałaty.
:mryellow: :mryellow: Natek ogłosił mi ostatnio, że nie lubi szpinaku ponieważ "dzieci nigdy nie lubią szpinaku" - tak powiedział mu Darek (nasz znajomy). Niniejszym Darkowi dziękuję serdecznie ;-) ]:-> Ale zupę szpinakową z zółtym serem wciąż kocha, więc dobrze jest.
W czasie weekendu dużo obserwowałam sympatycznych zachowań Nata wobec Mikosia. Te niesympatyczne staram się zawsze przemilczeć jeśli się da i jakoś to się układa.
Zaczął go kolejny ząb pobolewać, mam nadzieję uporać się ze wszystkimi przed wakacjami :roll:
A w przedszkolu siali w piątek nasionka do doniczek. Każdy ma swoją donicę, którą przed świętami zabierze do domu. Dziś nie mógł się doczekać kiedy w koncu tam dotrze i zobaczy czy coś wykiełkowało :-D W ogóle Natek czeka na święta bardzo, choć to nie nasze święta. No, ale jest babcia, ma być zajączek z upominkiem i w ogóle tralala :-P

bronka - 2011-04-18, 12:49

priya napisał/a:
A w przedszkolu siali w piątek nasionka do doniczek.

to tak jak u nas :-D

Feli zasiał pietruszkę w przedszkolu i w domu i oświadczył, ze jak tylko wyrośnie to ją zje ]:->

priya napisał/a:
"dzieci nigdy nie lubią szpinaku"

no jasne, ze nie lubią. Konstytucyjnie już :lol:

Fajnie, że kontakt chłopców lepszy- mnie to cieszy mocno, a co dopiero Ciebie priya, :lol:

priya - 2011-04-18, 12:53

bronka, :-D . Natek też zasiał coś jadalnego, bo wciąż powtarza, że na chlebek będzie, ale nie pamięta jak to się nazywało ;-)
amanitka - 2011-04-19, 00:03

bronka napisał/a:
Jeśli zdarzy nam się jeść poza domem głośno dopomina się brokułów, szpinaku i sałaty.

super! moje chlopaki po pobycie u dziadkow, tylko o jajca wolaja. :-x

priya, i ja sie ciesze, ze relacje braciszkowe na dobrej sciezce. :-D

zainspirowalyscie mnie. jutro siejemy. :mryellow:

bronka - 2011-04-20, 10:47

U nas faza na wymyślone zwierzątka. Feli twierdzi, że mamy w domu wiewiórkę ( najczęściej chodzi po suficie, albo siedzi na szafie), biały kotek przychodzi do nas, myszki, chomiczek i jeszcze kilka innych stworzeń :-D

amanitka napisał/a:
super! moje chlopaki po pobycie u dziadkow, tylko o jajca wolaja. :-x

Feli wyczaił, ze na obcych robi wrażenie, ze lubi takie rzeczy jak szpinak, czy sałata, a on lubi robić wrażenie :lol:

[ Dodano: 2011-04-21, 10:53 ]
Kupiam niepozorny pasztet wegański firmy provita - Feli jak posmakowała to zjadł 4 kawałki razowca z tym pasztetem na kolację :roll:
Musze koniecznie upiec jakiś domowy, bo już się kończy :-P

Zrobili w przedszkolu pisanki- malowane, śliczne, al jak przyniósł do domu to z premedytacją zgniótł w drobny mak :->

priya - 2011-04-26, 14:17

bronka, jak coś dopisujesz to nie łącz z poprzednim postem, please! NIe zaglądałam tu, bo myśałam, że nikt nic nie pisał ;-)
Jakie pasztety robisz dzieciom? Co im smakuje? Nat też lubi te kupne od czasu do czasu. Domowe niebardzo :roll:
bronka napisał/a:
al jak przyniósł do domu to z premedytacją zgniótł w drobny mak
]:-> :mryellow:
Nat przed świętami przyniósł z przedszkola tą doniczkę (z rzeżuchą, jak się okazało), do niej wbity kogucik z papieru na patyczku, do tego wiklilnowy koszyczek z siankiem i jajeczkami z wosku oraz ręcznie dzierganym zajączkiem. Śliczne to wszystko.
W czasie świąt pierwszy raz w swoim życiu narysował naszą rodzinę z prawdziwego zdarzenia. Była mama, tata, babcia, Nat i Miko. Wsyzstkie postaci duże, wyraziste, z palcami, twarzą posiadającą wszystkie części ;-) Zachwyciłam się :-D A dziś narysował ukrzyżowanego Chrystusa :shock: Zaczął też dość ładnie i dokładnie kolorować. Dopóki mu się chce, robi to naprawdę fajnie :-D

bronka - 2011-04-26, 14:39

Robię często pasty do chleba- z soczewicy, cieciorki, fasoli, grochu, ale Felek średnio lubił. Ten kupny pasztet zrobił furorę u chłopców.
Pieczony pasztet pyszny jest z orzechów- wklejałam przepis w wątku wigilijnym. Poszukam Ci potem. Bardzo bardzo dobry.

priya napisał/a:
Nat przed świętami przyniósł z przedszkola tą doniczkę (z rzeżuchą, jak się okazało), do niej wbity kogucik z papieru na patyczku, do tego wiklilnowy koszyczek z siankiem i jajeczkami z wosku oraz ręcznie dzierganym zajączkiem. Śliczne to wszystko.

super :-D

priya napisał/a:
z rzeżuchą, jak się okazało

tak myślałam :lol: - w końcu trudne słowo ;-)

priya napisał/a:
A dziś narysował ukrzyżowanego Chrystusa :shock:

8-)

Feli mi sie kompletnie cofnął z rysowaniem i innymi pracami artystycznymi :roll:

Ale liczy już do 99 ;-) No strasznie go na liczenie siekło.

Anja - 2011-04-27, 12:58

bronka napisał/a:
Pieczony pasztet pyszny jest z orzechów- wklejałam przepis w wątku wigilijnym. Poszukam Ci potem. Bardzo bardzo dobry.

bronka, to ja też poproszę, bo u nas podobnie - najsmaczniejszy pasztet to kupny. ]:-> niby sklad ok, no ale... :-)

gosia_w - 2011-04-27, 13:25

to ja wkleję pasztet bronki z wątku świątecznego:

"Wykwintny pasztet z orzechów


- 200 g orzechów włoskich
- 200 g żółtego sera (startego)
- 2 suche bułki
- ok. ½ szklanki mleka do masy
- ząbek czosnku
- sól, pieprz

Bułki namoczyć w ciepłym mleku. Orzechy zmielić lub zmiksować w blenderze. Do zmielonych orzechów dodać namoczone bułki i zmiksować na gładką masę. Dodać utarty żółty ser, sól, pieprz i czosnek i dobrze wymieszać.
Formę wysmarować tłuszczem, posypać bułka tartą lub wyłożyć papierem do pieczenia.
Piec ok. 45 minut w temperaturze 180oC.
Upieczony pasztet dobrze wystudzić przed wyjęciem z formy.


W zeszłym roku zamiast sera dałam kostkę tofu. Bez szkody dla smaku absolutnie. "

bronka - 2011-04-27, 17:40

gosia_w, dziękuję za przysługę :mrgreen:

Anja napisał/a:
bo u nas podobnie - najsmaczniejszy pasztet to kupny. ]:-> niby sklad ok, no ale... :-)

Ja nie kupuję pasztetów z założenia. Wolę zrobić- taniej i zdrowiej. No ale stało się- kupiłam i przepadłam :lol:

Anja - 2011-04-28, 12:55

bronka napisał/a:
Ja nie kupuję pasztetów z założenia. Wolę zrobić- taniej i zdrowiej. No ale stało się- kupiłam i przepadłam :lol:

Ten sam scenariusz. :mryellow: Póki co nie zamierzam kupować (chociaż lubię mieć czasem coś na "czarna godzinę"), tam muszą coś dosypywać przecież... ;-) ;-) Dzięki za przepis.

gemi - 2011-05-12, 07:40

ja na czarną godzinę pasztety zamrażam i w ten sposób udało mi się odejść od kupowania. No i jeszcze działa opcja zbledowanego z przyprawami tofu. Błyskawiczna pasta w 5 minut.

priya, Czy Nat zjadł później zieloną część swojego stroika? :-)

Przepis w wersji z tofu wygląda zachęcająco. Bronka, myślisz, że mogę użyć mleka roślinnego?

bronka - 2011-05-12, 14:26

gemi napisał/a:
ja na czarną godzinę pasztety zamrażam i w ten sposób udało mi się odejść od kupowania.

ja staram się odchodzić od mrożenia ;-) Ale i tak mam wciąż pełen zamrażalnik.
gemi napisał/a:
Przepis w wersji z tofu wygląda zachęcająco. Bronka, myślisz, że mogę użyć mleka roślinnego?

Jak najbardziej. W wersji z tofu na pewno używałam roślinnego mleczka :-D

priya - 2011-05-12, 19:20

Dzięki za przepis! Wypróbuję, choć już słyszę te narzekania natowe ;-)
U nas dziś w przedszkolu zebranie. Mniałam iść, ale siedziałam 2 godziny u gina i mój mąż wymiękł ;-) Stwierdził, że woli żebym położyła chłopców spać, a na zebranie on pojedzie. Czekam więc teraz na relację.
gemi, jakoś zmarniała nam ta zielona część jeszcze przed świętami, więc nie zjadł :->

gemi - 2011-05-13, 11:05

bronka napisał/a:
ja staram się odchodzić od mrożenia ;-)
bronka, ja też. Mój zamrażalnik jest więc zapełniony góra w 1/3. Ale tłumaczę sobie, że lepszy jest pasztet swój odmrożony, niż sklepowy prosto z półki :-D
Ot, taka mała racjonalizacja ;-)

A pasztet sobie zapiszę, bom fanka orzechów włoskich :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group