wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dom rodzinny - kłopot z teściową

z_grzywką - 2010-05-31, 11:42
Temat postu: kłopot z teściową
Wiem, że to problem stary jak świat ale mi na samą myśl o teściowej zaciskają się zęby. Zawsze miała jakieś ale. A to, że herbaty nie słodzę, że bawarki w ciąży nie piję, a to, że jestem szczupła (?), że wybraliśmy dla Marcela imię takie - a nie Adam, że gdy mały płacze biorę go na ręce, że mój małżonek wszystko robił bardzo wcześnie a Marcel nie, no i teraz gwóźdź do trumny - mięso a raczej jego brak.
Przecież ja nic nie jem a że dziecku mięsa odmawiam? Co ja chcę z niego wegetarianina zrobić?
Najbardziej wpienia mnie to, że zamiast ze mną porozmawiać, zapytać a czy to dobre czy nie a co zamiast mięsa etc, on wychodzi z założenia, że nic nie wiem i bez mięsa Marce nie ma szansy być zdrowym dzieckiem. Wczoraj szlag mnie trafił już na amen kiedy to próbowałam trochę poopowiadać o odżywianiu i o tym, że są badania CZD itd - w pół mojego słowa T wstała i wyszła.
No i co ja mam biedna zrobić :(

Capricorn - 2010-05-31, 11:48

nie mieszkasz z nią - olej.

mieszkasz - spróbuj jak najszybciej to zmienić.

z_grzywką - 2010-05-31, 11:53

A kysz. Mieszkać - nigdy.
Tylko wiesz, martwię się o Marcela. No bo to jednak babcia. I nie chciałabym zaszczepić w nim mej niechęci i nerwa. Ale jak to zrobić jeśli mam ochotę tą kobietę rozszarpać na kawałki.

Capricorn - 2010-05-31, 12:00

z_grzywką napisał/a:

Tylko wiesz, martwię się o Marcela. No bo to jednak babcia. I nie chciałabym zaszczepić w nim mej niechęci i nerwa. Ale jak to zrobić jeśli mam ochotę tą kobietę rozszarpać na kawałki.


Wiesz, ja jestem radykał, od razu zaznaczam, bo nie wszystkim to pasuje.

Teściowej powiedziałabym raz - na osobności - że proponujesz, aby swoje życzliwe komentarze zachowała dla siebie. Ograniczyłabym wizyty u niej - jesli bywasz - bo żadna to dla Ciebie przyjemność. Możliwe (choć to nieudowodnione naukowo), że dzieci potrzebują w jakiś-tam sposób babci. Ale - dużo bardziej potrzebują matki, która NIE JEST MĘCZENNICĄ.

z_grzywką - 2010-05-31, 12:19

Mariusz na szczęście stara się koić moje nerwy ale i on z matką nigdy lekkiego życia nie miał. I wcale się nie dziwię.
I marzę bym ja miała taki układ z teściową jak Mariusz z moją mamą.

Trudno cokolwiek tłumaczyć, porozmawiać jeśli ktoś nie słucha.
Teściowa uważa, że tylko mięso ma tyle żelaza. No więc ja wyjaśniam, że ja podaję Macelowi to to to i to, wspomagam wchłanianie żelaza etc ale widzę, że to jakby w ogóle nie dociera. Że skoro nie daję mięsa to nie ma sensu mnie w ogóle słuchać bo co ja wiem.
Wczoraj Mariusz wkroczył do akcji i powiedział, że gdy będzie duży i będzie chciał jeść mięso to będzie jadł. Teraz nie musi i nie będzie (mój kochany, mięsny jeszcze mąż cmok cmok :) ).
Mariusz ma dobre podejście. On co jakiś czas sobie jakieś mięso kąśnie, ale na co dzień je to co mu gotuję i się zajada. I rozmawiamy na temat odżywiania i dorosłego i dziecięcego i on na szczęście nie patrzy na mnie jak na wariatkę, tylko wspiera mnie. Poza tym widzi, że Marcelowi niczego nie brakuję, że jest żywy, rozwija się dobrze. Więc chyba krzywdy mu nie robię.
Tylko czemu zawsze po wizycie u teściów czuję się jak smarkata, która się bawi w wychowywanie dziecka a tak na prawdę g*wno wie :(

pomarańczka - 2010-05-31, 12:20

z_grzywką napisał/a:
No i co ja mam biedna zrobić :(
z_grzywką nie martw się na zapas, bo i po co :-/ To Ty jesteś mamą Marcela nieprawdaż ? Z teściowymi to tak już bywa ( nie przejmuj się ;-) imię dla mojej córki też nie podobało się babci i brak mięsa w diecie dziecka też) No cóż :roll: , nigdy nie byłam taka "doskonała" jak ona,oczywiście na moje wielkie szczęście :-)
z_grzywką - 2010-05-31, 12:25

dziękuję Euri właśnie przed chwilą, podczas karmienia Marcela, pomyślałam, że może coś wydrukuję i zawiozę do przeczytania. Może to coś pomoże. Kto wie.

Capricorn wiesz co, ona się obraża, gdy ktoś jej zwróci uwagę na cokolwiek. Albo absolutnie nie przyjmuje tego, tzn odczeka chwilę i udaje, że nic nie zostało powiedziane.

maga - 2010-05-31, 12:31

z_grzywką napisał/a:
ona się obraża, gdy ktoś jej zwróci uwagę na cokolwiek. Albo absolutnie nie przyjmuje tego, tzn odczeka chwilę i udaje, że nic nie zostało powiedziane.

Czy moja matka jest Twoją teściową? :roll:
z_grzywką, z tego, co napisałaś, podtykanie pod nos wyników badań, wywiadów itp. niewiele da. Przerabiałam... Te typy tak mają i nie da się zmienic ich spojrzenia na świat. Myślę, że powinnaś raczej starac się zmienic cos w sobie - mam tu na myśli zdynstansowanie się do tego, co ktoś uważa a co kłóci się z Twoimi poglądami. Ja walczę o to cały czas, ale nie jest to łatwe...

dynia - 2010-05-31, 12:35

Z grzywką hxxp://glutenfreevegan.wordpress.com/page/3/]Tutaj jest tez fajna tabelka do wydrukowania ,z dokładnymi wartościami odżywczymi,różnice widac gołym okiem, tesciowa może zajrzec ;-)
Capricorn - 2010-05-31, 12:35

z_grzywką napisał/a:

Capricorn wiesz co, ona się obraża, gdy ktoś jej zwróci uwagę na cokolwiek. Albo absolutnie nie przyjmuje tego, tzn odczeka chwilę i udaje, że nic nie zostało powiedziane.


to rób tak samo.

Capricorn - 2010-05-31, 12:54

z_grzywką napisał/a:
pomyślałam, że może coś wydrukuję i zawiozę do przeczytania. Może to coś pomoże.


daj sobie spokój, jeśli masz jechać tylko po to. Typy wszechwiedzące są niereformowalne.

tak, jak napisała maga - olej ględzenie teściowej, a zabierz się za pracę nad sobą. Wypracuj w sobie mechanizmy ignorujące takie typy. I nie traktuj teściowej jako osoby stojącej ponad Tobą, bo tak nie jest. Jeśli źle znosisz odwiedziny u niej - po prostu przestań odwiedzasz. Ona zdania już nie zmieni, a nawet jeśli je odrobinę zreformuje, to i tak zrobi to w taki sposób, żebyś się nigdy nie domyśliła. Wcześniej Świętego Graala znajdziesz, niż usłyszysz od niej pochwałę. Nie czekaj więc na to, i nie czyń z tego swojego celu życiowego, bo szkoda czasu, naprawdę.

nosek do góry, i rób swoje :D

rosa - 2010-05-31, 13:18

zawsze można powiedzieć stanowczo, że po prostu nie zamierzasz na ten temat rozmawiać

moja matka też była w ten deseń, nieźle się naużerałam bo obie jesteśmy z tych najmądrzejszych i mocno kłótliwych, ale teraz po latach to już na tematy żywieniowe rzadko rozmawiamy

powodzenia

z_grzywką - 2010-05-31, 15:50

rosa ale z drugiej strony ja nie widzę powodu by nie wyjaśnić komuś, że ciągłe zajadanie się mięsem nie jest dobre. a zwłaszcza karmienie tym dziecka.

Kłopot w tym wszystkim jest taki, że ja tak na prawdę wrażliwcem jestem. I oprócz tego, że dostaję szczękościsku i staram się jak najmniej brać do siebie, to jednak biorę do siebie i potem jest mi przykro.
No ale spróbuję popracować nad swoją postawą.

Jagienka - 2010-05-31, 16:16

Ja ciągle jako argumenty podaję Teściowej i Jej rodzinie WHO itp., ale jak kiedyś wspomniałam o zaleceniach WHO odnośnie karmienia piersią, usłyszałam cyniczne: "a tam, światowa organizacja zdrowia", kiedy dodałam, że to chyba wystarczający autorytet w kwestii żywienia i zdrowia, usłyszałam równie cyniczne: "a tam autorytet"
Moja Teściowa sama jest dla siebie największym i jedynym autorytetem :lol:
zatem ciężko bywa podczas niektórych rozmów. Pocieszający jest jedynie fakt, że nabrałam ostatnio nieco odwagi i jak słyszę totalne brednie, to wprost o tym mówię. Ona zazwyczaj wtedy zmienia temat albo się usmiecha (a co ten uśmiech oznacza, to juz nie wnikam, mam to gdzieś)

z_grzywką - 2010-05-31, 16:24

"a tam autorytet..."
:mrgreen:

samaja - 2010-05-31, 18:29

z_grzywką, ja na Twoim miejscu podrukowałabym co się da i dałabym do poczytania,
zapewne nic to od razu nie da , ale niech ma i niech wie, czym Ty się kierujesz.

Ja sama jeszcze dziecka nie mam, ale mam mamę , która zamartwia się tym , jak ja się odżywiam :roll: , ona już nawet nie ględzi , nie gada ( to już mamy za sobą ) tylko się zamartwia i tym wpędza mnie w ogromne poczucie winy , :cry: jak widzę tą jej zgnębioną minę podczas obiadu niedzielnego , to aż mi czasami głupio.

Już jakiś czas temu naznosiłam jej ogromne ilości różnych opracowań , książek, artykułów i mimo , że wiem doskonale , że ona i tak wie lepiej , niż Ci wszyscy którzy to pisali ,
to coś tam chyba jednak czytała/przeglądała ;-) .
Oczywiście wolałaby , żebym jadła "normalnie ", ale mam wrażenie , że mimo wszystko i tak jest teraz jakaś spokojniejsza.

(Na poczatku jak jej dałam jakieś tam ksiązki do poczytania, to jak je zostawiłam na półce w pokoju , tak w takim samym miejscu i pozycji zobaczyłam je 2 tygod pózniej , więc nie zniechęcaj się od razu , bo Twoja tesciowa też pewnie z podobnym zapałem podejdzie do czytania tych "madrości " ;-) . )

moony - 2010-05-31, 19:16

Ciężka sprawa... Z doświadczenia wiem, że najlepiej zastosować postawę "obicia w lustrze" - czyli robisz tak, jak Twoja teściowa - tak jak napisała Capricorn Niestety, ale to działa. Przerabiałam to z jednym takim upierdkiem w pracy.
Trzymam kciuki :*
Fajnie, że mąż jest po Twojej stronie. Niestety, zbyt często zdarzają się tacy, co wolą się w ogóle nie odzywać, by nie narazić się mamusi...

z_grzywką - 2010-05-31, 20:10

moony wiem, że jest to sposób ale nie wiem czy ja będę tak potrafiła.
Ja zostałam nauczona w domu innego zachowania. Zostałam nauczona szacunku. Jeśli z kimś rozmawiam - słucham, jeśli ktoś ma inne zdanie niż ja mogę się nie zgadzać - ale akceptuję, nie przeklinam, używam słów "przepraszam, dziękuję, proszę". W moim domu, w mojej rodzinie panują dobre stosunki. Wiadomo - bywa różnie ale zawsze możemy na siebie liczyć.
Zupełnie inaczej niż w rodzinie męża i dlatego jest mi z tym wszystkim ciężko.

Pączuś - 2010-05-31, 20:26

Ja bym zastosowała bierny opór ;) czyli olewać co mówią i robić po swojemu, w takich momentach po prostu nie podejmuję dyskusji, zbyt sobie cenię święty spokój, zeby przekonywać osoby, których i tak nie da się przekonać :)
z_grzywką - 2010-05-31, 20:32

amen
devil_doll - 2010-05-31, 21:43

jak juz zostalo napisane, niektore typy sa niereformowalne , olac.
moony - 2010-06-01, 12:37

z_grzywką, oczywiście, szacunek należy się każdemu, ale... piszesz, że jesteś wrażliwcem (znam tę przypadłość, poza tym ciężko przychodzi mi wyrażanie swoich poglądów, nie mam siły przebicia). Słuchając w spokoju i z szacunkiem tego, co mówi Ci teściowa, podkopujesz pod sobą dołek. Nie odbieraj tego, proszę, jako jakikolwiek atak na Twoją osobę. Chcę po prostu powiedzieć, że Cię rozumiem i jak najbardziej popieram Twoje zdanie w kwestii wychowania synka. A jeśli ktoś Cię atakuje za Twoje poglądy, to należy się bronić, bo nikt inny poza nami samymi tego nie zrobi.
z_grzywką - 2010-06-01, 14:30

moony ależ bronię. Tylko na spokojnie, usiłuję tłumaczyć swoje racje. Co i tak niestety nie przynosi żadnego skutku więc w tym samym czasie mogłabym równie dobrze np. patrzeć w okno. Efekt byłby taki sam, tylko ciśnienie by mi nie skakało ;)
Jagula - 2010-06-01, 18:01

z_grzywką napisał/a:
wiem, że jest to sposób ale nie wiem czy ja będę tak potrafiła.
Ja zostałam nauczona w domu innego zachowania. Zostałam nauczona szacunku. Jeśli z kimś rozmawiam - słucham, jeśli ktoś ma inne zdanie niż ja mogę się nie zgadzać - ale akceptuję, nie przeklinam, używam słów "przepraszam, dziękuję, proszę".
Rozumiem , przeżyłam i regularnie wraca do mnie ten problem jak bumerang....musisz to przetrzymać i jednak regularnie podsuwać fakty...ile ja nocy nie przespałam zaciskając zęby ;-) trzymaj się dzielnie i trzymaj fason :-D
Pączuś - 2010-06-01, 21:35

Ma jeszcze jedną radę (robi się ze mnie Pączuś dobra rada :) , ja z moim narzeczonym ustaliłam, ze w sprawch spornych z moja rodziną ja się tym zajmuję (no chyba, ze bylby jakiś personalny konflikt) a w sprawch spornych z jego rodziną to on to załatwia. wg mnie to jest dośc dobry uklad, przynajmniej u nas się sprawdza, ja się z moją mamą pokłocić, bo wiem ze na nastepny dzień się pogodzimy, a jakbym się z tesciem scieła to pewnie niemiła atmosfera by dluzej byla.
rosa - 2010-06-02, 08:46

pączuś kochana, ale gdy w grę wchodzi dobro dziecka to już nie jest tak łatwo :-)

z_grzywką toż ja właśnie dlatego napisałam o zaniechaniu dyskusji, aby ciśnienia nie podnosić niepotrzebnie i nie stresować się :-)

eMka - 2010-06-02, 11:17

Pączuś napisał/a:
Ma jeszcze jedną radę (robi się ze mnie Pączuś dobra rada :) , ja z moim narzeczonym ustaliłam, ze w sprawch spornych z moja rodziną ja się tym zajmuję (no chyba, ze bylby jakiś personalny konflikt) a w sprawch spornych z jego rodziną to on to załatwia. wg mnie to jest dośc dobry uklad, przynajmniej u nas się sprawdza, ja się z moją mamą pokłocić, bo wiem ze na nastepny dzień się pogodzimy, a jakbym się z tesciem scieła to pewnie niemiła atmosfera by dluzej byla.


przyjęliśmy podobną taktykę. ja co prawda roboty nie mam, bo moja rodzina jest z tych niewtrącających się. gorzej druga strona, dlatego trochę muszę męża wspierać, ale główną odpowiedzialność przejmuje on. na szczęście to są osoby, które przy odpowiedniej argumentacji, potrafią w miarę zaakceptować nasze decycje albo przynajmniej je uszanować.

nie znoszę natomiast ludzi, którzy zawsze wiedzą lepiej i nie docierają do nich żadne moje słowa. takie osoby zlewam, bo nie warto strzępić języka. mój teść trochę tym trąca, ale on nie ma większej mocy decyzyjnej w domu, więc nie przejmuję się nim zbytnio.

moony - 2010-06-03, 14:38

z_grzywką, a często musisz widzieć się z teściową? Mieszkacie w jednym mieście? Jesteś zmuszona zostawiać dziecko pod jej opieką?
Anja - 2010-06-03, 23:08

z_grzywką, no temat dla mnie założyłaś. ;-) Szczegóły się różnią, ale podobieństw wiele - także między nami, bo ja też z przejmujących się... :-/ Niestety, nie mając już siły (po latach prób ocieplenia kontaktów), zastosowałam w czasie ostatniej wizyty metodę odbicia w lustrze. I wiesz co - obrazili się. Ponoć nieprędko znowu przyjadą. Hip hip hurra!!!
z_grzywką - 2010-06-04, 10:48

moony nie zostawiam Marcela pod opieką teściowej ponieważ: a. nie chce jej się odwiedzać wnuka, b. gdy my pojedziemy i mały np. się rozpłacze T się krzywi i od razu oddaje mi dziecko albo płaczące sadza na podłodze.
maryczary - 2010-06-04, 11:16

z_grzywką napisał/a:
ależ bronię. Tylko na spokojnie, usiłuję tłumaczyć swoje racje
no właśnie i tu tkwi problem. Nic nie tłumacz(!!!), jak ktoś gada, słuchaj jednym uchem a drugim wypuszczaj. Nie tłumacz bo to cie stawia w pozycji podrzędnej - dlaczego ty masz się tłumaczyć??? Z jakiej racji? Czy teściowa Ci się tłumaczy jak podejmuje jakieś decyzje dotyczące jej życia? Nie! Więc ignorowanie tego typu uwag nie jest brakiem szacunku czy wrażliwości a zwyczajnym sposobem na życie wg własnych przekonań i tyle.

NIC NIKOMU NIE MUSISZ UDOWADNIAĆ więc tego nie rób. Wysłuchaj wszystkiego z szacunkiem i rób swoje. To działa :) Uwierz, że prawie wszyscy przez to przechodziliśmy lub wciąż nieustannie przechodzimy, z czasem włączy Ci się olewator czy tego chcesz czy nie :mrgreen:

[ Dodano: 2010-06-04, 11:20 ]
z_grzywką napisał/a:
nie zostawiam Marcela pod opieką teściowej ponieważ: a. nie chce jej się odwiedzać wnuka, b. gdy my pojedziemy i mały np. się rozpłacze T się krzywi i od razu oddaje mi dziecko albo płaczące sadza na podłodze.
tym bardziej ignoruj jej "dobre" rady...
śnieżynka - 2010-06-08, 19:07

Jestem za!!! działaj w myśl zasady; "tłumaczy się tylko winny". Fajnie jest dyskutować z osobą, która jest otwarta i słucha. Jesli teściowa tego nie robi, po co sobie nerwy szargać... Trzymam kciuki.
arkkisa - 2011-08-19, 13:44

z_grzywką skąd ja znam takie zachowania teściowej.. Potrafi tylko wyzywać i robić dziwne miny.. no ale co tam.. trudno :( I nic jej nie odpowiada.. tak bywa z teściowymi.. :/
Chan - 2011-08-19, 16:12

A ja nie mam najmniejszych kłopotów z przyszłą teściową :mryellow: Ona nie akceptuje mnie, bo jest rasistką :mrgreen: Z kolei ja akceptuję, to że ona mnie nie akceptuje - nie muszę się przecież wszystkim podobać ]:-> Podobna sytuacja jest z moim ojcem - też jest rasistą, więc ma problemy z zaakceptowaniem "zięcia" :mryellow:
Reasumując "teściowa" jest dla mnie lodowato uprzejma, a mój padre względem TZa - na szczęście tak samo.
Na szczęście od "teściowej" dzielą mnie tysiące km i ryzyko niespodziewanego najazdu nie wychodzi w grę. Poza tym nasi rodzice nie mają wpływu na nasze życie (nie ten wiek i nie te czasy :-P ), choć baaardzo by chcieli ;-)

poszukiwana - 2015-10-23, 16:29

Cieszę się, że trafiłam na ten wątek i przeczytałam wszystkie rady. Chyba sobie je wydrukuję i będę ciągle czytać... Mam dokładnie taki sam problem z teściową... Tylko niech ten olewator mi się juz włączy!:)

maryczary napisał/a:
z_grzywką napisał/a:
ależ bronię. Tylko na spokojnie, usiłuję tłumaczyć swoje racje
no właśnie i tu tkwi problem. Nic nie tłumacz(!!!), jak ktoś gada, słuchaj jednym uchem a drugim wypuszczaj. Nie tłumacz bo to cie stawia w pozycji podrzędnej - dlaczego ty masz się tłumaczyć??? Z jakiej racji? Czy teściowa Ci się tłumaczy jak podejmuje jakieś decyzje dotyczące jej życia? Nie! Więc ignorowanie tego typu uwag nie jest brakiem szacunku czy wrażliwości a zwyczajnym sposobem na życie wg własnych przekonań i tyle.

NIC NIKOMU NIE MUSISZ UDOWADNIAĆ więc tego nie rób. Wysłuchaj wszystkiego z szacunkiem i rób swoje. To działa :) Uwierz, że prawie wszyscy przez to przechodziliśmy lub wciąż nieustannie przechodzimy, z czasem włączy Ci się olewator czy tego chcesz czy nie :mrgreen:

[ Dodano: 2010-06-04, 11:20 ]
z_grzywką napisał/a:
nie zostawiam Marcela pod opieką teściowej ponieważ: a. nie chce jej się odwiedzać wnuka, b. gdy my pojedziemy i mały np. się rozpłacze T się krzywi i od razu oddaje mi dziecko albo płaczące sadza na podłodze.
tym bardziej ignoruj jej "dobre" rady...

samolociara - 2016-03-16, 08:40

ehh te teściowe..... Mama to zawsze mama

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group