wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Dom rodzinny - teściowa raz jeszcze

eMka - 2010-08-13, 20:43
Temat postu: teściowa raz jeszcze
jak z tematu wynika, chodzi o moją teściową. historia dla mnie przykra i pisze to głównie, żeby się wygadać, bo ręce mi opadły i nie zamierzam ich raczej podnosić.
- z teściową moją od samego początku układało się kiepsko. zajęłam miejsce ukochanej przez lata, wrośniętej już w rodzinę dziewczyny, z którą B rozstał się niecały rok wcześniej.
- na początku z trudnością odpowiadała mi na moje "dzień dobry", zero rozmów, obrażona, na tyle bezczelna, że potrafiła wejść wieczorem do pokoju i powiedzieć "koleżanka to już chyba będzie szła?"
- sytuacja zmieniła się diametralnie, kiedy zamieszkaliśmy z B. nagle inna kobieta: miła, kontaktowa, chyba wyczaiła, że albo mnie "zaakceptuje" albo po prostu straci kontakt z synem i że z braku laku niech będzie ta, skoro sytuacja zaszła tak daleko.
- nasze dalsze kontakty były poprawne, z mało zobowiązującymi rozmowami, zwykłą troską o nas, obiadek niedzielny czasem, lampka wina w imieniny, itp.
- kiedy na świecie pojawiła się Luiza przybyło tematów do rozmowy, jako babcia dobrze sie sprawdzała
- od czasu do czasu pojawiały się drażliwe tematy, typu zdrowie dziecka na wege diecie, brak chrztu, itp, ale raczej bez większych dyskusji i emocji.
- teściowa opiekuje się Luizą kiedy jestem w pracy, codziennie 8 h.
- wczoraj przypadkiem wyszło, ze Lu nie zjadła II śniadania które jej przygotowaliśmy, więc teściowa podała jej kolejno pół pączka, danonka i 2 czekoladki kinderki
- ja na to stanowczo powiedziałam, że nie karmimy Luizy takimi rzeczami, a po południu doniosłam o tym B, który wpadł w szał i dziś matkę swoją konkretnie z*ebał za dokarmianie dziecka, poniosło go dość mocno. ale generalnie to wyszło tak, że pewnie ja go do tego podburzyłam.
- po południu kiedy odbierał Lu chciał ją przeprosić za sporo nieprzyjemnych słów, chociaż generalnie dalej podtrzymywał nasze stanowisko dot. jedzenia. przeprosin nawet nie wysłuchała bo zaczęła się jatka na mnie.
- nie było mnie przy tym więc pewnie to co mi b przekazał, to zaledwie część. że jestem niewierząca, dziecko nieochrzczone (chociaż nigdy się chrzcinom nie sprzeciwiałam- b jest wierzący i ja to szanuję), że co ja w ogóle wniosłam do rodziny, co moja rodzina nam dała w porównaniu do niej (nie ukrywam że moja rodzina jest zdecydowanie mniej zamożna niż oni), że wymyślam jakieś diety ( b jest wege 4 razy dłużej niż ja... ), że nawet nie wiem jak się do niej zwracać (używam formy bezpłciowej, bo mamo nie zamierzam do niej mówić), że może chociaż brat b będzie miał normalną kobietę... że nie doceniamy jej starań, bla bla... ogólnie wyszło mnóstwo rzeczy do tej pory nieporuszanych, które do tej pory nie stanowiły problemu, miła kobieta okazało się kobietą obłudną, a nasze poprawne stosunki, były utrzymywane dla pozorów.

nie ukrywam że jest to bardzo przykre, bo przez ostatni czas było ok między nami, oprócz początkowego okresu, umiałyśmy się dogadać. nigdy za nią jakąś bardzo nie przepadałam, ale starałam się być w porządku i utrzymywać poprawne stosunki.
b zacietrzewil się strasznie, powiedział, ze nie będziemy tam wozić Lu, ja też nie wyobrażam sobie z nią gadać w pn i widywać ją 2 razy dziennie przez 5 dni w tyg.
nie bardzo wiemy co zrobić z Luizą i moją pracą, prawdopodobnie zaangażujemy mojego tatę i siostrzenicę, ale nie ukrywam że to taka trochę nie do końca pewna opieka.
ogólnie fatalna sprawa, dół, porażka.
i tak właśnie się chciałam wyżalić jak bardzo fałszywie dookoła.

lilias - 2010-08-13, 21:13

eMka, może po prostu na trochę musicie od siebie z teściową odpocząć, wiesz jej syn na nią nawrzeszczał, ona odreagowała ( w końcu temperamenty się dziedziczy ;-) ) i sytuacja chociaż nieszczególna to atmosfera się trochę oczyściła. Kochać jej nie musisz, a poprawne stosunki są sporo warte :-D (chociażby dobra opieka nad córcią). Myślę, że fajnie by było gdzieś bez rodziny na kawę z nią pojechać i pogadać. Wiesz, nic nie jest na zawsze, a jak pomyślę, że przyjdzie na nas kolej jako na teściowe to zimny pot mnie oblewa, brrr.....

p.s. możesz jej spokojnie powiedzieć, że masz problem, żeby mówić "mamo" i czy mogłaby zaproponować coś co by wam obu odpowiadało i było mniej na dystans. Jesteś jej synową, żoną kochanego synka, daliście jej świetną wnuczkę raczej to widzi :-D Powodzenia, dystans jest ok, ale poprawne stosunki też nie są złe :-) .

Lily - 2010-08-13, 21:17

Mogę tylko napisać, że współczuję sytuacji. Może trochę ochłonie i zacznie mówić innym tonem? A może nie...
samaja - 2010-08-13, 21:41

eMka,ale może ona nie jest wcale obłudna :roll: ,
może "to wszystko" siedziało w niej , nie mówiła nic wcześniej , bo nie chciała poruszać takich tematów, żeby utrzymać poprawne stosunki z Tobą , aż w końcu jak doszło do jakiejś kłótni ( o paczka , batonik i takie tam ) wyrzuciła z siebie wszystko za jednym razem.

Ja bynajmniej jej nie bronie , ale zawsze dobrze jest patrzeć od dwóch stron.

eMka - 2010-08-13, 21:51

samaja no nie do końca, bo co innego coś w sobie dusić i nic nie mówić, a co innego myśleć jedno, a mówić drugie. zresztą moje "nieprzepadanie" za nią w dużej mierze wynikały z jej cech dla mnie niezrozumiałych: zawsze dobra mina do złej gry, najważniejsze jest to co inni pomyślą, zachowywanie pozorów za wszelką cenę. wykazałam się wielką naiwnością myśląc, że mnie to nie dotyczy. wydawało mi się, że jest ok, a okazuje się, że w głębi jej duszy od początku i ciągle byłam osobą zupełnie inną, niż sobie wymarzyła.

scenariusz przewiduję taki, że emocje trochę opadną, pewnie ona nas jakoś przeprosi, Bartek ochłonie, ja ochłonę, choć na pewno nie zapomnę. na pewno nie będzie tak jak wcześniej, dla mnie korzyści płynące z poprawnych stosunków z teściami, są zdecydowanie mniej warte niż uczciwość.
jakkolwiek by się to nie skończyło, jest mi po prostu bardzo przykro.

renka - 2010-08-13, 22:26

eMka - bardzo niefajna sytuacja. Nie dziwie sie, ze jest Tobie przykro.
Ja jestem osoba, ktora zbyt wiele bierze do siebie, wiec pewnie na Twoim miejscu bym sie przejela tym, co tesciowka by na mnie nagadala.
Ale fajnie, ze B. stoi twardo za Toba. Podoba mnie sie to.

Cale szczescie, ze ja nie mam jeszcze zadnej tesciowej :->

kofi - 2010-08-14, 10:23

eMka cokolwiek o niej myślisz, doceń że jednak zajmuje/zajmowała się Waszym dzieckiem codziennie przez 5 dni w tygodniu. To dużo, naprawdę.
Martuś - 2010-08-14, 10:35

Może nie każdy się zgodzi z tym, co napiszę, ale jakby mi się ktoś zajmował za darmo przez większośc dnia dzieckiem i robił to z troską, to takie rzeczy, że dziecko raz zjadło danonka i czekoladkę byłyby dla mnie ostatnim powodem to tak zażartej awantury. Chyba, że nie chodzi Wam o to, że od jednego niezdrowego posiłku dziecko sie zatruje, tylko o podważnie Waszego autorytetu i zalecen, jednak myślę, że nie warto od razy zakładac, że babci intencje były niecne, z jej strony wcale nie musiało byc to działanie z premedytacją pt zasabotuję ich dietę, tylko raczej na zasadzie - dziecko nie chce jeśc, przecież nie może byc głodne, więc podam mu coś extra, coś reklamowanego, pysznego i specjalnie dla dzieci, pełnego mleka, z atestami bla bla bla, na pewno zje i będzie zadowolone. Trzeba też wziąc pod uwagę, że w wiekszosci ludzie z poklenia tesciowych zazwyczaj maja jakas niezrozumiala przyjemnosc w obdarowywaniu dziecka slodyczami, tak byli wychowani, takie byly czasy, i ich perspektywa jest zupełnie inna. Jesli Wam sie to nie podoba, to możecie tłumaczyc i proponowac alternatywy, na pewno mozna znalezc cos, co jest w miarę zdrowe, a jednoczesnie jest lakociem i co babcia z przyjemnoscia bedzie mogla podac okazjonalnie wnuczce. Druga sprawa jest taka, że w mojej opinii bezwzględne wymagania można stawiac w relacji klient - usługodawca (czyli w tym wypadku rodzic - płatna opiekunka/klub malucha), ale w sytuacji,gdy ktoś Ci pomaga i poświęca kupę swojego czasu na to, żebys ty mógł zarabiac pieniądze, to powinno się takiej osobie okazywac dużą wdzięcznośc, nieunioknione w takiej sytuacji jest rowniez pojscie na rozne kompromisy, czasem konieczne jest przymknięcie oka na pewne rzeczy, na pewno ostatnia właściwą rzeczą jest robienie awantury, nawet jesli wg Waszych zasad osoba, z której pomocy korzystacie zrobiła rzecz niedopuszczalną.
Co do calej klotni, no coz, typowy schemat, emocje opadna i pewnie bedziecie dalej sie poprawnie do siebie odnosic. Moim zdaniem to Twoj maz tu powinien kluczowa role odegrac, przeprosic, ze sie uniosl, ale tez powiedziec, jak sie czujecie w tej sytuacji z powodu tego, co ona powiedziala. Bo ze tesciowa sama zacznie szczera rozmowe to raczej watpliwe. W dodatku może ona wcale nie myślec o Tobie tak źle po całości, może ogólnie raz myślec raz lepiej raz gorzej, mogła tak po Tobie pojechac bo sama czuła się dotknięta i niezrozumiana.

eMka - 2010-08-14, 10:38

kofi ale my to doceniamy, naprawdę. nie raz jej to dawaliśmy do zrozumienia. ale mieliśmy ustalone zasady dot. jedzenia i pewnych innych rzeczy, a ona je złamała i jeszcze twierdzi, że jesteśmy niewdzięczni.
co to za pomoc czy to przy dziecku czy inna, którą potem się wypomina. w złości, wiem to- ale jednak coś w tym musi być.

dziś już luz z mojej strony, chociaż nie zamierzam utrzymywać z nią kontaktów, skoro ma na mój temat takie zdanie. nie wiem jak tam B i jego stosunek do sprawy, pogadamy jak wróci z pracy.

samaja - 2010-08-14, 11:05

Martuś napisał/a:
Może nie każdy się zgodzi z tym, co napiszę,


Ja się zgadzam ;-)

Chociażby dlatego , że mamy , babcie i tesciowe nie są w stanie zrozumieć , ze pączek , danonek i kinder czekolada jest zła.

To nie znaczy , że mają tym opychać dziecko , bo nie rozumieją ,
ale jesli generalnie stosuja się do Waszych zaleceń jedzeniowych, a to się sporadycznie zdarzyło , to można by przymknąć oko i tylko upomnieć / bez jakiś wielkich wojen.

Inne rzeczy wypłyneły przy okazji , bo zapewne tak się babka wkurzyła , że została zrugana za paczka , ze musiała odreagować ;-) , i przypomniała sobie w 30 sekund , co ewentualnie może z kolei ona Tobie zarzucic.

zojka3 - 2010-08-14, 12:03

samaja napisał/a:
Chociażby dlatego , że mamy , babcie i tesciowe nie są w stanie zrozumieć , ze pączek , danonek i kinder czekolada jest zła.

dlatego nie wolno przymknąć oka nawet ten jeden raz. Jakby babcie to rozumiały to by nie dawały w ogóle a jak raz przymkniesz oko to się nie skończy na tym jednym razie.
Niestety znam to z doświadcznia choć pewnie każda babcia jest inna ;-)

Capricorn - 2010-08-14, 12:35

Myślę, że w powyższym przypadku reakcje były mocno przesadzone z obu stron. Najpierw wybuchnął Twój mąż - zamiast spokojnie powiedzieć, ze nie życzycie sobie podawania dziecku takiego jedzenia, potem wybuchła teściowa, skupiając się na tym, jaka to jesteś "nieodpowiadająca ideałom". Obydwie strony potrzebują teraz chwili, aby ochłonąć.

Na pewno należy docenić fakt, o którym pisała Martuś - babcia opiekuje się dzieckiem przez znaczną część dnia, i pewnie nie pobiera za to wynagrodzenia. Robi coś, czego robić absolutnie nie musi.

[ Dodano: 2010-08-14, 12:38 ]
zojka3 napisał/a:
samaja napisał/a:
Chociażby dlatego , że mamy , babcie i tesciowe nie są w stanie zrozumieć , ze pączek , danonek i kinder czekolada jest zła.

dlatego nie wolno przymknąć oka nawet ten jeden raz. Jakby babcie to rozumiały to by nie dawały w ogóle a jak raz przymkniesz oko to się nie skończy na tym jednym razie.
Niestety znam to z doświadcznia choć pewnie każda babcia jest inna ;-)


hm, no przy takim podejściu do sprawy to chyba najlepiej będzie nie pozostawiać dziecka z babcią bez jednoczesnej obecności matki czy ojca dziecka aż do wieku, kiedy dziecko samo powie: "dziękuję, ja tego nie jem".

lilias - 2010-08-14, 12:39

samaja napisał/a:
Martuś napisał/a:
Może nie każdy się zgodzi z tym, co napiszę,


Ja się zgadzam ;-)

Chociażby dlatego , że mamy , babcie i tesciowe nie są w stanie zrozumieć , ze pączek , danonek i kinder czekolada jest zła.

To nie znaczy , że mają tym opychać dziecko , bo nie rozumieją ,
ale jesli generalnie stosuja się do Waszych zaleceń jedzeniowych, a to się sporadycznie zdarzyło , to można by przymknąć oko i tylko upomnieć / bez jakiś wielkich wojen.

Inne rzeczy wypłyneły przy okazji , bo zapewne tak się babka wkurzyła , że została zrugana za paczka , ze musiała odreagować ;-) , i przypomniała sobie w 30 sekund , co ewentualnie może z kolei ona Tobie zarzucic.


zdanie Martuś podzielam

eMka dlaczego pasuje Ci wtłaczanie teściowej w ramki "uśmiechniętego, zadowolonego, bezpłatnego i bezgłosego usługodawcy"? zobacz siebie w takiej sytuacji i pomyśl jakie to wspaniałe i wielkoduszne :-/

eMka napisał/a:
...scenariusz przewiduję taki, że emocje trochę opadną, pewnie ona nas jakoś przeprosi, Bartek ochłonie, ja ochłonę, choć na pewno nie zapomnę. na pewno nie będzie tak jak wcześniej, dla mnie korzyści płynące z poprawnych stosunków z teściami, są zdecydowanie mniej warte niż uczciwość. ...

Jestem zszokowana oczekiwaniem przeprosin od teściowej jeżeli , jak dobrze zrozumiałam, to jej syn pojechał i zrobił awanturę. Można się wściekać, ale dobrze wiedzieć, że negatywne i gwałtowne wypowiedzi z jednej strony sprowokują negatywne i nie mniej gwałtowne wypowiedzi z drugiej strony. Moim zdaniem nie masz zaufania do teściowej albo nie jesteście w stanie wypracować kompromisu to nie powierzaj jej swojego dziecka.

Moja teściowa też mnie nie chciała, miała inną kandydatkę na synową. Teść był w stanie prawie swobodnie ze mną rozmawiać po około trzech latach od ślubu, ale ja swoimi dziećmi zajmowałam się sama. Nie prosiłam i nie byłam zależna od teściów jednego dnia. Nie uważałam się też za kogoś od nich lepszego, po prostu nie było nam po drodze i tyle. Nie jest fair moim zdaniem oczekiwać bezwarunkowej akceptacji od całkowicie obcych ludzi, jeżeli nawet we własnej rodzinie różnie z tą akceptacją bywa. Ze swojej strony nie mogę takiej akceptacji z siebie wykrzesać, więc takowej nie oczekuję. Docieranie się bywa bolesne i wcale krótkie nie jest.

zojka3 - 2010-08-14, 12:54

Capricorn napisał/a:
hm, no przy takim podejściu do sprawy to chyba najlepiej będzie nie pozostawiać dziecka z babcią bez jednoczesnej obecności matki czy ojca dziecka aż do wieku, kiedy dziecko samo powie: "dziękuję, ja tego nie jem".

nie wiem co by było najlepiej zrobić przy takim podejściu. Ja reaguję na takie sytuacje za każdym razem i tak uważam za słuszne. Można wyrazić swoje zdanie/prośbę w grzeczny sposób, nie trzeba iść od razu na noże.

Capricorn - 2010-08-14, 13:05

lilias, no tak samo do sprawy podchodzę.
dynia - 2010-08-14, 17:55

Capricorn napisał/a:
lilias, no tak samo do sprawy podchodzę.

Ja też ;-)

eMka - 2010-08-14, 18:46

lilias napisał/a:

eMka dlaczego pasuje Ci wtłaczanie teściowej w ramki "uśmiechniętego, zadowolonego, bezpłatnego i bezgłosego usługodawcy"? zobacz siebie w takiej sytuacji i pomyśl jakie to wspaniałe i wielkoduszne :-/


absolutnie nie pasuje mi takie wtłaczanie i nigdy nie miałam takiego zamiaru. nie pasuje mi natomiast niemówienie wprost, a za moimi plecami i tylko w wyniku wybuchu złości, bo wcześniej nigdy na mój temat z bartkiem nie gadała. co do bezpłatności, do teściowa obraziła się za naszą propozycję wynagrodzenia. obraziła się również, kiedy życzliwie zaprotestowałam na codziennie obiady, które nam przygotowywała. zupełnie nie odpowiadało mi to, że nie dość że zajmuje się Lu, to jeszcze nam obiady robi. a o tym, że ją to uraziło również dowiedziałam się okrężną drogą.
propozycja oddania Lu na 2 dni w tyg. do klubu malucha, żeby miała więcej czasu na swoje sprawy, również nie zyskała jej aprobaty, więc kto się wtłacza w ramki?



lilias napisał/a:
Jestem zszokowana oczekiwaniem przeprosin od teściowej jeżeli , jak dobrze zrozumiałam, to jej syn pojechał i zrobił awanturę. Można się wściekać, ale dobrze wiedzieć, że negatywne i gwałtowne wypowiedzi z jednej strony sprowokują negatywne i nie mniej gwałtowne wypowiedzi z drugiej strony. Moim zdaniem nie masz zaufania do teściowej albo nie jesteście w stanie wypracować kompromisu to nie powierzaj jej swojego dziecka.

syn ją przeprosił, bo jak ochłonął, to rzeczywiście dotarło do niego, że niepotrzebnie się aż tak oburzył. Mogła też się zezłościć, rozumiem to, ale zupełnie nie rozumiem dlaczego wyżyła się na mnie, w dodatku pod moją nieobecność.
nie, nie mam zaufania do teściowej, jako do człowieka ogólnie, szczególnie teraz. jak się okazuje nie lubi mnie, nie akceptuje wielu moich cech i zachowań, jednocześnie ćwierkając "moja kochana synowa" i inne tego typu farmazony. ale wiem że jako babcia dziecku krzywdy jako takiej nie zrobi, bo jest jej oczkiem w głowie. dobrze się nią zajmuje i oprócz jedzeniowych wybryków, nie mogę narzekać. ale gdybym miała jakąś sensowną alternatywę, to nie zostawiałabym dziecka u niej.

co do przymykania oka, to jest to prosta droga do tego, ze słodycze staną się normalne w diecie dziecka, a może i kawałek piersi z kury nie zaszkodzi. uważam, że jeżeli mamy jasno określone zasady, to należy ich przestrzegać. Tym bardziej że moja teściowa jest jeszcze młodą, otwartą osobą. ma wiedzę nt żywienia, bo sama chodzi do dietetyka.

lilias - 2010-08-14, 19:47

eMka, jeżeli nie odpowiada Ci , że teściowa gotuje Wam obiad to się mówi "dziękujemy bardzo" mamy obiad u siebie i wychodzicie. nie odpowiada Ci zostawianie dziecka u teściowej to nie zaprowadzaj. połowa Polaków chodziła do żłobka, albo miała płatne opiekunki. Oczywiście wiąże się to z dodatkowymi dla Ciebie obowiązkami, ale to przecież nie jest problem. Po kolei każda z nas tak ma.

Staram się Ci powiedzieć, że "nic na siłę". Jeżeli czegoś nie chcesz to zmień to i nie szukaj winnych swojego dyskomfortu jeżeli zmieniać nic nie chcesz. teściowa Twoja jak Ty i ja tylko człowiekiem jest, tak samo ma swoje poglądy i odchyłki. Kochać jej nie musisz, tak jak ona nie ma obowiązku Ciebie kochać. Im szybciej zmniejszycie obie swoje oczekiwania wobec drugiej strony tym szybciej funkcjonowanie obok siebie będzie nawet przyjemne.

tak na marginesie to wielka szkoda, że B. powtórzył Ci zbyt dokładnie słowa swojej rodzicielki. w amoku i złości mówi się nie tylko jak uważasz prawdę, ale też rzeczy, które po prostu na zasadzie oddania ciosu mają komuś zrobić przykrość, mają zaboleć i nie są w żadnym stopniu sprawiedliwe. W czasie kłótni jakoś nikt nie obrzuca się zaletami i sukcesami drugiej strony tylko wyciąga swoje kompleksy i lęki i ubiera je w niewybredne słowa.
Lepiej odpuścić bo inaczej Wam się spirala złości i niechęci nakręci, a teraz po takiej akcji naprawdę możecie poukładać swoje stosunki na zdrowszych dla obu stron zasadach
Powodzenia, więcej nie będę Ci przynudzać przecież to Twoje życie, Twoja rodzina. ja mogę tylko spojrzeć na to z boku i powiedzieć co widzę, albo co sama przerobiłam.

samaja - 2010-08-14, 20:20

Jako że sledzę ten wątek to się jeszcze raz wtrącę 8-)


lilias napisał/a:


tak na marginesie to wielka szkoda, że B. powtórzył Ci zbyt dokładnie słowa swojej rodzicielki.


Dokładnie to samo sobie pomyślałam po przeczytaniu pierwszy raz pierwszego postu ,
po cholere on Ci powtarzał tak dokładnie co jego matka w złości na Ciebie nagadała :shock:

Dobrze , że jesteście sobie bliscy , ale w tym wypadku mógł zachować dla siebie co mama jego do niego powiedziała.

Lilias Ci mądrze radzi , to co pisze może wydawac się obcesowe na pierwszy rzut oka , ale jak się zastanowisz przyznasz jej rację .

kofi - 2010-08-14, 20:34

eMka napisał/a:
propozycja oddania Lu na 2 dni w tyg. do klubu malucha, żeby miała więcej czasu na swoje sprawy, również nie zyskała jej aprobaty

No to kiepsko - znam takie klimaty, moja mama mocno protestowała, jak szukaliśmy niani dla Daniela, ale zdawałam sobie sobie sprawę, że będzie się później zachowywała jak Twoja teściowa, więc jakoś drogą okrężną udało nam się jej wyperswadować pomysł, że ona zajmie się Danielem i całe szczęście.
Teściowa nie zachowała się OK, bo skoro zobowiązała się do opieki nad wnuczką - powinna pamiętać, że wnuczka ma rodziców, którzy decydują o tym, co ona je. Z drugiej strony - nie chcę CIę martwić, ale to prawie niemożliwe znaleźć kogoś, kto nigdy nie poda dziecku słodyczy (z mięsem - wbrew pozorom - łatwiej). Mieliśmy świetną, troskliwą nianię, ni cholery nie udało się jej wytłumaczyć, że nie chcemy, żeby kupowała Danielowi jakieś pączki, albo bułki słodkie. Tłumaczyła, że jak kupuje sobie, to on tak patrzy i nie może mu nie dać. Wrrrrr, straszne to było, i co? W końcu była pracownikiem, mogliśmy się z nią rozstać. Ale uznaliśmy, że jej zalety przewyższają jej wady i niestety Daniel czasem jadł słodkie bułki. :roll:
Z jeszcze innej strony - naprawdę zdecydowanie polecam instytucję niani, chociaż wiem, że znalezienie odpowiedniej graniczy z cudem.

dżo - 2010-08-14, 21:22

eMka napisał/a:
i tak właśnie się chciałam wyżalić jak bardzo fałszywie dookoła

eMka, się chciała wyżalić, nie oceniajcie sytuacji, którą znacie jedynie z pisemnego przekazu bo takowy nigdy nie oddaje prawdziwego obrazu.
Na pewno jedna jak i druga strona popełniły błąd (krzyki, obraźliwe teksty) i tylko Wy sami eMkamusiecie znaleźć sposób na porozumienie. Przemyśl na czym Ci tak naprawdę zależy.

Najtrudniej jest wymagać od osób bliskich, którzy świadczą nam przysługę (przynajmniej ja tak mam). Zatrudniając opiekunkę dużo łatwiej jest respektować przestrzeganie zasad a wszelkie "trudności", o których wspomniała kofi można pokonać mówiąc, że dziecko ma alergię (np. na jaja zawarte w drożdźówkach).

devil_doll - 2010-08-14, 21:50

Cytat:
ale zupełnie nie rozumiem dlaczego wyżyła się na mnie, w dodatku pod moją nieobecność.

chciala dowalic Twojemu mezowi w klotni.wiec poleciala po Tobie bo meza pewnie to zabolalo.
grunt to wypracowac porozumienie i podpisze sie pod dziewczynami. powodzenia :)

eMka - 2010-08-15, 15:44

ja już tak na koniec:
dziękuję za wszystkie odpowiedzi, te wspierające i te krytyczne. jestem osobą, która bardzo bierze do siebie pewne rzeczy, dlatego ta sytuacja mi mocno uprzykrzyła życie w ostatnich dniach. i bynajmniej nie chodzi tu o tego nieszczęsnego pączka, co zdanie jakie ma mama mojego męża na mój i mojej rodziny temat. bartek zdecydowanie okroił jej przekaz i 80 % tego co powiedziała zachował dla siebie. no ale mi to 20% jak widać wystarczyło.
postaram się oczywiście jakoś porozumieć z teściową, zupełnie nie zależy mi na konfliktach szczególnie że zajmuje się Luizą. no ale lubić to my się nie będziemy.
jak tylko zacznę pracować na miejscu (bez mega kosztownych dojazdów do innego miasta), Luiza będzie chodzić 2 dni do klubu malucha, co jest już postanowione od dawna, mimo babcinych protestów.
i to tyle z "historii jednego pączka" ;-)

Ginia - 2010-08-29, 20:31

Jeżeli mogę się wtrącić, to powiem tak: "UNIKANIE" kobity w niczym Wam nie pomoże, wręcz niepotrzebnie zaostrzycie Wasze stosunki, doprowadzisz do tego że mąż będzie się na nią gniewał, a bądż co bądz kobita nie jest taka zła, a co ważniejsze zawsze będzie jego matką, która mimo innego światopoglądu chce tylko Waszego dobra (mimo, że tego tak nie widzicie). Co prawda nie ma co wojować, bo starych drzew sie nie przesadza i nie zmienicie jej, ale możecie doprowadzic do wspólnej akceptacji, a to jest bardzo ważnew rodzinie, do której Ty teraz też już należysz. Na Twoim miejscu wyciągnęłabym tę przysłowiową dłoń i otwarcie z nią porozmawiała (bez osób trzecich i pośredników typu mąż). Bardzo fajnie przedstawiłaś problem, uważam że ta subiektywność przemawia za Twoim zdrowym rozsądkiem, wiec idź do niej z kwiotkami i poproś ją o chwilę. Niech Cię wysłucha i powiedz otwarcie jak Ci przykro i że nie chcesz żeby to tak trwało w nieskończoność, że nie wiesz za co Cię tak nie lubi, bo przecież obie kochacie dzieciaka i chcecie dla niego jak najlepiej, że fakt o różnym sposobie żywienia nie jest powodem aby się nienawidzieć.... itd. itp. Myślę, że kobita weźmie sobie to do serca i doceni Twój wysiłek, na pewno bedzie wiedziała że Ci ta rozmowa i ten ruch nie przyszedł tak łatwo tym bardziej, że Cię tak uraziła. Uwierz mi, że rozmową można bardzo dużo osiągnąć, jasne że jedna rozmowa nie uczyni z was przyjaciółek, ale jeżeli powiesz jej od serca to co myślisz (bez obelg, złośliwości i mordobicia :*) ) to wam zaprocentuje! Czasem warto...
Katioczka - 2010-08-29, 20:47

eMka, no no! Idź do kobity z kwiotkami ;)
eMka - 2010-08-29, 21:02

ginia sprawa dawno załatwiona. poszłam do "kobity", powiedziałam co mi leżało na sercu i tyle. oczywiście okazało się, że była pewna, że to ja wysłałam małżonka na awanturę do niej, bo przecież synusiowi by do głowy nie przyszło mieszać matkę z błotem z własnej inicjatywy. po wyjaśnieniu tej i kilku innych spraw, zakończyłyśmy temat. B również już się z mamusią pogodził.
:-)

Ginia - 2010-08-29, 21:09

No to super!!! :-D PS pytanie troche nie na temat ale skąd wytrzasnęłaś takie fajne imię dla córy?
eMka - 2010-08-29, 21:12

:) oglądaliśmy "Ogród Luizy" i obojgu nam się baaardzo imię spodobało.
daria - 2010-08-29, 22:32

eMka, szkoda, że z moją teściową nie da się tak prosto załatwić sprawy ;-)
moony - 2010-08-30, 12:53

daria napisał/a:
eMka, szkoda, że z moją teściową nie da się tak prosto załatwić sprawy


Hm, ja się ze swoimi teściami dogaduję, bokiem puszczam ich (szczególnie teścia) przytyki a propos mojego wegetarianizmu. Ostatnio teść puścił taki tekst: "A. wychowuje dziecko zgodnie z książką, robi jej jakieś przecierowe zupki i co się mamy dziwić, że ona niejadkiem jest? Przecież WSZYSCY wiedzą, że dziecko czasem potrzebuje czekoladę czy lizaka zjeść" :shock:
Dobrze, że mieszkają 160 km od nas i często do spięć, mam nadzieję, dochodzić nie będzie.
eMKa, trzymam kciuki, żeby się wam obu wspólne sprawy układały, kobity ;)

emiwa - 2010-09-02, 17:31

moja teściowa jest "fajowa" :-D , jak trzeba pomoże, ogólnie nie wtrąca się; a na spotkania rodzinne specjalnie dla mnie gotuje dania wegańskie :-> ;

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group