wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Artykuły o rodzinie - O niefortunnych konsekwencjach skupiania się na dziecku

Anja - 2010-08-21, 10:23
Temat postu: O niefortunnych konsekwencjach skupiania się na dziecku
hxxp://dziecisawazne.pl/jean-liedloff-o-niefortunnych-konsekwencjach-skupiania-sie-na-dziecku/
trochę inne spojrzenie niż to, do którego przywykliśmy... :->

dżo - 2010-08-21, 13:10

Anja, a Ty co o tym spojrzeniu sądzisz?
Cytat:
Całodniowe bawienie się z niemowlęciem, rozmawianie z nim i okazywanie mu swoich uczuć pozbawia je możliwości obserwowania jego przyszłego życia w bezpiecznej bliskości matki, co, według dziecka, byłoby dla niego właściwe

Dość kontrowersyjne zdanie.
Nie da się przełożyć wychowywania dziecii w plemionach na nasze "cywilizowane" z jednego bardzo prostego powodu: my nie żyjemy w grupach, stadach gdzie dzieci całe dnie przebywaja razem, od siebie nawzajem sie uczą. Nasza kultyura jest jednostkowa, sami sobie, zamknięci w cztereech ścianach, od czasu do czsu spotykający sie z innymi.
Jak mamy nie skupiać sie na dziecku skoro w ciągu dnia jest ono tylko z nami (najczęściej tylko z mamą) i nie ma współbraci do zabawy? To naturalne, że wymaga od nas uwagi.
Poza tym raczej większość rodziców angażuje swoje dzieci do wszelkich prac i nie odmawia im uczestnictwa w codziennych czynnościach domowych.
Mimo wszystko artykuł mi sie podobał :-) .

Anja - 2010-08-21, 15:37

dżo, jeszcze nie wiem, co o tym sądzę. :-> bardzo chętnie posłucham innych.
artykuł dał mi jednak do myślenia, myślę, że coś w tym jest.
kiedyś słyszałam, jak dwie fajne mamy przestrzegały przed typowym w naszej kulturze nadmiernym koncentrowaniem się na dziecku - podobno mści się to potem, gdy rodzi się drugie dziecko.

Humbak - 2010-08-21, 17:34

Anja, mi osobiście bardzo się ten artykuł spodobał. Wiele w nim powtarza to mówiła p. Homfray na swoich wykładach - że dziecko żyje w świecie dorosłych i mogąc obserwować jak oni żyją swoim życiem, uczą się jak być dorosłymi w przyszłości.

Są jednak rzeczy o których artykuł nie wspomina, czyniąc próby przekształcenia naszego sposobu życia z dziećmi na ten jaki autorka zaobserwowała w plemionach. Np. na naszej wsi dzieci też wychowują się zgodnie ze wzorem
Cytat:
Często zdarzało się, że postawaliśmy przez parę dni lub tygodni w wioskach Indian Yequana, widząc dzieci bawiące się całymi dniami bez nadzoru starszych
statystyki wypadków zanotowanych na ostrym dyżurze są jednak niewesołe. Nie jestem pewna czy autorka liczyła i analizowała tą kwestię - myślę że poddała ją subiektywnemu 'nie widziałam więc nie ma, na pewno nie ma' Ja wychowywałam się na wsi i też nie widziałam, więc bardzo się zdziwiłam gdy na studiach zobaczyłam statystyki z raportów medycznych o liczbie wypadków dzieci pozostawionych bez opieki na wsi.

Co do
Cytat:
Dzieci nie tylko nie biły się ze sobą, lecz nawet nie sprzeczały się.
to wg mnie to jest bardzo fajne i bardzo prawdziwe - dzieci przebywając ze sobą uczą się ze sobą rozmawiać, jeśli w dodatku biorą dobre wzorce od dorosłych to mają podstawę do której mogą się odnieśc w swoich kontaktach z równieśnikami (tak jak ja to zaobserwowałam u natalii - często odzywa się do koleżanek wyrażeniami i tonem jaki my z mężem używamy). Dziś jednak w hodowli klatkowej (czyli my w bloku z drzwiami do mieszkań typu >no name< i kratką naokoło posesji) jest to mało realne, chyba że nagle do jednego bloku wprowadziłoby się sporo ciężarnych kobiet ;)

Cytat:
Natychmiast i radośnie podporządkowywały się starszym.
co do radośnie to nie wiem :lol: autorka nie prowadziła wywiadu z dziećmi tak tylko wydedukowała, ale nie była wśród nich jako koleżanka dzieci tylko jako kolejny dorosły więc była traktowana jak inni dorośli a więc z szacunkiem. Także jak tam z tą radością jest to ja nie wiem... niemniej jednak wydaje mi się że to bardzo prawda co jest napisane o pewności dorosłych - gdzie jasno i nieodwołalne postawione są granice tam dzieci są spokojniejsze bo wiedzą że bunt i tak nie ma sensu to raz, a dwa, wiedzą że jest ktoś kto wie lepiej i komu mogą zaufać. Są bezpieczne. I to najwazniejsze.

Z tym buntem jeszcze - w Polsce im biedniej w domu tym mniejszy bunt... im więcej dzieci także... do okresu dojrzewania, ale w plemionach jak na wsi - bardzo szybko idzie się do roboty i to ciężkiej, kto wtedy ma siły na bunt na jaki mogą sobie pozwolić nasi nastolatkowie. Ja jednak bardzo negatywnie na to patrzę, przynajmniej w kontekście tego, że my jednak w dżungli nie mieszkamy i warunki życia, powodzenia, osiedlenia się itp panujące u nas są zdecydowanie inne.

dżo napisał/a:
Nie da się przełożyć wychowywania dziecii w plemionach na nasze "cywilizowane"
dokładnie tak myślę. Nic dodać nic ująć :-)

Zastanawia mnie też co to znaczy 'nadmiernie' w kontekście opieki nad dzieckiem i nie chodzi mi tu o skrajności ale raczej gdzie leży granica.

dżo - 2010-08-21, 21:35

Humbak napisał/a:
Zastanawia mnie też co to znaczy 'nadmiernie' w kontekście opieki nad dzieckiem i nie chodzi mi tu o skrajności ale raczej gdzie leży granica

Szkoda, że autorka artykułu nie podała kilku przykladów dla zobrazowania tej nadmierności.
Odniosłam wrażenie, że opisywany przypadek matki i jej synka był raczej z kategorii skrajnych
Cytat:
łaził po niej, czasami uderzał ją, krzyczał do niej „zamknij się!“
Poświęcanie swojego czasu dziecku, aby pomóc mu się rozwijać, poznawać świat nie grozi raczej takim zachowaniom.
Anja - 2010-08-22, 12:46

Dziewczyny, pozwolę sobie zacytować fragment książki (nie o wychowaniu), który kiedyś dał mi do myślenia. :->
"Wczoraj odwiedził mnie Allen z synem Joeyem. jak ten chlopiec szybko rośnie! Ma już siedem lat (...). Tutejsze [Francja] metody wychowawcze różnią się bardzo od sposobu, w jaki wychowujemy dzieci w moim kraju [Wietnam]. Tutaj rodzice wierzą, że 'wolność jest niezbędna dla prawidlowego rozwoju dziecka". W ciągu dwóch godzin naszego spotkania Allen caly czas musiał obserwować syna, gdy ten bawił się, krzyczał i ciągle nam przerywał, tak, że właściwie nie mogliśmy porozmawiać. Dalem chlopcu kilka ilustrowanych książeczek dla dzieci, zajął sie nimi przez krótką chwilę, po czym odrzucił i znów zaczął nam przeszkadzać. On po prostu domaga się, by nieustannie zwracano na niego uwagę."
Fragment pochodzi z książki "Cud uważności".

Humbak - 2010-08-22, 13:19

Anja, świetny cytat, pokazuje, że tak naprawdę my rodzice często dajemy dziecku wolność nie precyzując dokładnie co przez to rozumiemy. W montessori wszystko jest dużo prostsze - dzieci mają wyłącznie wolność w doborze czasu i miejsca - pracy :P O wielu kwestiach decydują jednak rodzice.

Ja mam nie tyle doświadczenie z dawaniem niedokładnie przemyślanej wolności co z poświęcaniem nadmiernej uwagi dziecku - najstarszemu: tak byłam zajęta byciem mamą że nie zorientowałam się, że to ciągle ja organizowałam dziecięciu memu czas, a że w sposób ciekawy ;) to dziecię podłapało i było radośnie bierne w wyborze zajęcia, aktywne w jego zabawie. Skutek - dłuuuuugi okres czasu w którym cała rodzina musiała zebrać się w sobie i wspierać owo dziecię w nauce dokonywaniu wyborów - czyli po prostu jak spędzić wolny czas... i nie wyręczaniu jej w tym wspieraniu. Udaje się, ale przestroga dla mnie była niezła - przy młodszym staram się uważać. Na ile - zobaczymy :)

Dlatego ten artykuł i cytaty jakie podajesz są mi bliskie, Anju :)

dżo - 2010-08-22, 13:49

Humbak napisał/a:
przy młodszym staram się uważać

Humbak, rozwiniesz?
Humbak napisał/a:
byłam zajęta byciem mamą że nie zorientowałam się, że to ciągle ja organizowałam dziecięciu memu czas

Mam wrażenie, że u mnie jest podobnie choć wynika to z faktu, że moje dziecko domaga się aby mu organizoać czas, sam nie chce i jeszcze nie umie, a ja boję się, że moge przegapić moment i będzie podobnie jak i u Was:
Humbak napisał/a:
dłuuuuugi okres czasu w którym cała rodzina musiała zebrać się w sobie i wspierać owo dziecię w nauce dokonywaniu wyborów - czyli po prostu jak spędzić wolny czas

Anja - 2010-08-22, 21:24

Hmm, ja się baaardzo dużo koncentruję na moim dziecku, ech... :-> Co będzie dalej, zobaczymy, chciałabym jednak by stopniowo się usamodzielniał, w zdrowy (montessoriański ;-) ) sposób. Ha. :->
Niedawno przeczytałam opis książki "Sześć podstawowych zasad. Jak wychować zdrowe i szczęśliwe dzieci" i o mało nie padłam ;-) :
hxxp://www.nowamatkapolka.pl/go/_info/?user_id=523&lang=pl

dżo - 2010-08-22, 21:38

Anja napisał/a:
Niedawno przeczytałam opis książki "Sześć podstawowych zasad. Jak wychować zdrowe i szczęśliwe dzieci" i o mało nie padłam

Opis brzmi bardzo zachęcająco ;-) .Poszukam w bibliotece, chcę ja przeczytać, a nóz widelec autor nie jest wcale heretykiem :mryellow:

dynia - 2010-08-23, 09:04

Bardzo mi się podoba ten artykuł.Zgadzam się z założeniami autorki,mamy dośc podobną wizję na metody wychowawcze ;-)
nika - 2010-08-25, 01:29

Mam tą książkę: "Koncepcja Kontinuum" po polsku w wersji elektronicznej, jak ktoś chce to się podzielę.

Jeszcze nie przeczytałam, ale początek ma niezły ;-)

Kat... - 2010-08-25, 01:43

nika, a nie "W głębi kontinuum"? Jeśliś chętna do podziałki, to ja poproszę. Na PW ślę maila.
Katioczka - 2010-08-25, 01:52

Anja napisał/a:
Niedawno przeczytałam opis książki "Sześć podstawowych zasad. Jak wychować zdrowe i szczęśliwe dzieci" i o mało nie padłam

Straszne to. Nie dla mnie. Na pewno.

nika - 2010-08-25, 15:17

Kat... napisał/a:
nika, a nie "W głębi kontinuum"?


oczywiście masz rację :oops:

Wysłałam

Malati - 2010-08-25, 15:19

nika, ja również poproszę o książkę. Mój email to boloyang@o2.pl Dzięki :-)
okso - 2010-08-27, 11:43

Katioczka napisał/a:
Anja napisał/a:
Niedawno przeczytałam opis książki "Sześć podstawowych zasad. Jak wychować zdrowe i szczęśliwe dzieci" i o mało nie padłam

Straszne to. Nie dla mnie. Na pewno.


nie mam dzieci i raczej nie planuje ale tez uwazam ze to STRASZNE... nie chcialabym zeby mnie ktos tak "wychowywal"

daria - 2010-08-27, 11:45

nika, czy ja też mogę prosić na maila książkę? :mryellow:
nika - 2010-08-27, 12:59

jakby ktoś nie dostał maila, to trzeba szukać w spamie, często mnie tam wrzuca z automatu :-P
cynamon - 2010-08-29, 09:29

Mi się na początku "w głębi kontinuum' bardzo spodobało, ale po przeczytaniu całości miałam wrażenie, że jesteśmy zbyt daleko tamtych indian, żeby to się dało przelożyć. Fajnie, że oni tak żyją, może nawet im trochę zadzroszczę, ale moim zdaniem iwększość teorii jest nie do przeniesienia na nasz grunt...
gemi - 2010-09-15, 07:00

Anja napisał/a:
Niedawno przeczytałam opis książki "Sześć podstawowych zasad. Jak wychować zdrowe i szczęśliwe dzieci" i o mało nie padłam :
hxxp://www.nowamatkapolka..._id=523&lang=pl
nie wiem, czy autor pisząc tą książkę wziął pod uwagę taką tendencję, że dzieci na ogół przewyższają rodziców wzrostem i podobno kilkoma punktami IQ. Istnieje więc ryzyko, że któregoś pięknego dnia, gdy tata z wybranką swojego życia popijając razem niespiesznie kawę nagle usłyszą od 2-metrowego syna:
-"Jazda stąd, teraz ja tu odpoczywam!!!"
-"Ależ synku, dlaczego?"
-"Bo JA tak mówię."
Po opisie wywnioskowałam, że książka jest pisana jakby z punktu widzenia nastolatka przechodzącego intensywny bunt i negację wpojonych mu zasad ]:->
Sięgnę po książkę, jak mi się pomysły na komedie skończą, alebo jeśli na WD umrze wątek "ja się popłakałam ze śmiechu"

Humbak - 2010-09-15, 09:09

Cytat:
W przeszłości rodzice słuchali głosu rozsądku i dlatego nie narzekali, że wychowywanie dzieci jest najcięższym doświadczeniem ich życia. Głos zdrowego rozsądku u współczesnych rodziców zagłuszony został przez psychologiczny bełkot
ten głos rozsądku u mnie w domu przerabiają wciąż moi rodzice, wiele z tego sprzedali mi a ja zdążyłam już podać dalej... dzięki :-?

Cytat:
To rodzina, w której centrum i najwyższą władzą są dorośli, a dzieci są uczone od małego przede wszystkim posłuszeństwa.

Cytat:
Jako konstruktywną jego zdaniem opozycję stawia sytuację, kiedy za dawnych czasów „Matka przychodziła z pracy, żeby odpocząć i oczekiwała, że dzieci ułatwią jej ten odpoczynek i nie będą się jej plątać pod nogami. Kiedy ojciec wracał do domu, nie miał najmniejszego zamiaru baraszkować z dziećmi przez cały wieczór, „odbudowując” wzajemną więź. Wracał do domu, aby spędzić cichy wieczór z żoną, wybraną partnerką na całe życie. Po obiedzie mama i tata odpoczywali, rozmawiając przy kawie w salonie, a dzieci zajmowały się swoimi sprawami, a także odrabiały (same) zadane lekcje. Nie udawały się do Kraju Niechcianych Dzieci.”

:shock: :-? :shock:

landri - 2010-09-25, 09:31

Kat... napisał/a:
nika, a nie "W głębi kontinuum"? Jeśliś chętna do podziałki, to ja poproszę. Na PW ślę maila.


Ta ja jako wydawca tej książki napiszę tylko, że po necie krąży stare, pełne błędów tłumaczenie - kto widział nowo wydane, odczuje różnicę.

To tak abstrahując już od kwestii zwykłego piractwa...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group