wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

Artykuły o rodzinie - Nie jestem z waszego plemienia

k.leee - 2010-11-18, 15:27
Temat postu: Nie jestem z waszego plemienia
"Kiedy stajemy się matkami, to umieramy. Wszystkie to wiemy, ale decydujemy, że nie będziemy na ten temat mówić - rozmowa z pisarką Rachel Cusk "

więcej:

hxxp://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,8642830,Nie_jestem_z_waszego_plemienia.html?as=1&startsz=x

Zafascynowała mnie jej odwaga i otwartość w mówieniu o rzeczach "trudnych". Polecam.

daria - 2010-11-18, 15:29

chyba już jest ten tekst na forum ;-)

hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=6844&postdays=0&postorder=asc&highlight=rachel+cusk&start=50

k.leee - 2010-11-18, 20:17

daria napisał/a:

chyba już jest ten tekst na forum ;-)

Cytat:
k.leee, już jest o Cusk, w temacie "Ciemna strona macierzyństwa"

Wpisałem w wegedzieciakową wyszukiwarkę tytuł artykułu ale nie było żadnych wyników :roll: Po autorze trza mi było szukać :roll:

A co do artykułu to podoba mi się zwłaszcza to , że opisuje swoje relacje z matką, bez opluwania jej ale też bez jej wybielania. No i , że tak otwarcie pisze o swoich trudnych uczuciach.

Euri , może skasujesz ten temat jak już jest gdzie indziej?

Katioczka - 2010-11-18, 21:05

mnie się podoba stanowisko tej pani, jedna rzecz tylko bije mnie po oczach i sercu-
że zdecydowała się na dzieci w imię eksperymentu (w dużym uproszczeniu, ale ogólnie o to chodzi)
jak dla mnie okropne wytłumaczenie...

Katioczka - 2010-11-18, 22:14

oczywiście, że dziecko jest projektem, ale, na Boga, nie tylko przecież!
A tu ani słowa o uczuciach, miłości, instynkcie nawet.
Ogólnie jej wypowiedzi są suche i nagie, macierzyństwo jest odczarowane
do tego stopnia, że aż się odechciewa...czytać...
a "ciuciania" i
euridice napisał/a:
"och" i "ach", stópki, włoski, zupki, kupki, cud-miód

przeszliśmy do macierzyństwa-wojny, eksperymentu z góry skazanego na niepowodzenie.
Ja nie lubię takiego tonu, wszędzie są dobre i złe strony, tu zabrakło mówienia o dobrych,
jest za to nadmierne skupianie się na wadach, błędach, ciemnych zaułkach.
Ale, jeszcze raz podkreślę, że w wielu punktach się z nią zgadzam, choćby z tym,
że przyjęto ogólnie, że matkom nie wypada narzekać i mieć "złych" myśli o swoim dziecku

arete - 2010-11-18, 22:34

Wiele myśli pani Cusk pojawia się i w mojej głowie. Poruszyło mnie to co mówi o zmianie relacji z matką, o powracających wspomnieniach z dzieciństwa, widać nie tylko ja tak mam...
dynia - 2010-11-19, 08:59

arete napisał/a:
Wiele myśli pani Cusk pojawia się i w mojej głowie. Poruszyło mnie to co mówi o zmianie relacji z matką, o powracających wspomnieniach z dzieciństwa, widać nie tylko ja tak mam...

Ja na dokładnie takie same przemyślenia się załapałam...

Tempeh-Starter - 2010-11-19, 09:12

Powiem Tak,
Młode ssaków z natury agresywnych czyli takie np. misiaczki, pieseczki, koteczki, małpeczki czy bobaski zostały wyposażone przez naturę w słodkie buźki. Zadanie słodkiej buźki to zmniejszanie poziomu agresji rodziców
Więc że macierzyństwo to nie rurka z kremem wiadomo już od paru milionów lat ;)

kasienka - 2010-11-19, 09:32

Tempeh, dobre. Zapamiętam sobie tę rurkę z kremem :) [ostatnio probowalam sobie przypomnieć w jakim kontekście okresliles mnie jako bezinteresownie nieżyczliwą, ale nie mogłam. Jednak to określenie zadomowiło się w moim słowniku ;) ]

Co do tekstu - ja się cieszę, ze takowe się pojawiają. Choć akurat ten artykuł podobał mi się najmniej. Bardzo podoba mi się Badinter, Rich. Ta ostatnia świetnie pisze własnie o umieraniu, o tym ze wraz z macierzynstwem znika nasze poprzednie życie, ze prócz doslownwj śmierci która zdarzyć się może, a strach przed nią towarzyszył kobietom od wieków, własnie ta smierć mentalna jest równie przerażająca.

A teraz czekamy na książkę o rozwodach :mrgreen:

blamagda - 2010-11-19, 09:48

Mam wrażenie, że tytuł i hasło przewodnie wywiadu z pisarką narzucają nam pewien sposób interpretowania tego, co pisze, a przecież bodaj najważniejszymi zdaniami, jakie padają na temat macierzyństwa są te:

P: Pani coś straciła, stając się matką?

Odp: Wszystko! Każdy traci wszystko. Traci się wolność, sposób, w jaki się żyło, kim się było. To doświadczenie śmierci, umiera twoje stare 'ja', ale potem się odradzasz. Myślę też, że dzięki temu doświadczeniu stajesz się bogatsza, bo wchodzisz do świata, w którym padają prawdziwe pytania o to, co dobre, i o to, co złe. Myślę, że o moralności można zacząć rozmawiać dopiero wtedy, kiedy stajemy się rodzicami.

P: W jaki sposób następuje to odrodzenie?

Odp: Poprzez twoje dziecko. To ono cię kształtuje. W przeciwieństwie do wielu ludzi, którzy uważają, że to oni mają wszystko pod kontrolą, oni kształtują swoje dzieci, ja uważam, że to dzieci pozwalają nam się przeobrazić.

Anja - 2010-11-19, 12:27

Tempeh-Starter napisał/a:
Zadanie słodkiej buźki to zmniejszanie poziomu agresji rodziców

:lol:
To już wiem, czemu mój syn jest taki uroczy (przynajmniej dla mnie ;-) )...

devil_doll - 2010-11-21, 15:15

dla mnie artykul, podobnie jak" History of mother love" Badinter byl odmitologizowaniem mitu matki :-> i odpowiedzia na piekne foldery pelne usmiechnietych dzieci i szczesliwych matek.
Katioczka - 2010-11-21, 15:23

pytanie tylko, kto tworzy mit matki? Nie trzeba oglądać folderów, reklam itp.
Wystarczy trochę wyobraźni. Ja nie wiem, dlaczego wszyscy tacy zdziwieni, jak im się dziecko
urodzi i są problemy-kolka, spać nie chce, płacze, choruje, ulewa....
nosz kufa, lalkę rodzisz czy dziecko?
Wystarczy popatrzeć na siebie-zawsze uśmiechnięta, czysta, świeża? Nie zdarzyło się mieć biegunki,
wymiotów, chorować? A relacje z partnerem-zawsze różowe i słodkie???
tak samo z dzieckiem. Po co tworzyć mit i po co go obalać? Nie lubię ani jednego ani drugiego podejścia.
Nie jestem matką polką ani mamusią-ciuciusią ani
kobietą-stękającą-wiecznie-próbującą-cały-czas-odczarować-macierzyństwo.
Dla mnie bycie matką to przygoda, nauka, praca. Jest ciężko, jest czasem zabawnie i lekko. Jak we wszystkim.
Jakbym pisała książkę o macierzyństwie, to stanęłabym gdzieś pośrodku, trochę psiocząc i trochę zachwycając się cudem, jakim jest życie, dziecko i bycie matką.
Ale to tylko moje zdanie.

devil_doll - 2010-11-21, 15:52

mit tworza same kobiety i dyktatura kolorowych czasopism. mam swoje lata na dziecko zdecydowalam sie poniekad z rozsadku i nie zaluje. wiem, ze mozna olac czasopisma etc a dyktatura czesto zaczyna sie w szpitalu i w rodzinie.
po prostu nie lubie sciemy i udawania, ze wszystko jest cacy.
czesto spotkalam sie z ostracyzmem mowiac, ze nie jestem szczesliwa siedzac z dzieckiem w domu i pracujac z nim przy nodze :->
dla mnie to byl wybor podytkowany wypadkowa innych zdarzen i syt. jaka mamy.
dla mnie narodziny dziecka byly sumboliczna smiercia przejsciem do innego zycia, nie lepszego, nie gorszego po prostu innego. nie oddalabym macierzynstwa, nie zrezygnowalabym z posiadania dziecka co nie znaczy, ze zawsze odnajduje sie w roli matki czy tez zony.
Cytat:
Myślę, że ważne, żeby taki głos się pojawiał, żeby mówić o tym, że matka też może czuć się ŹLE, że macierzyństwo jest/bywa trudne, a nie tylko "och" i "ach", stópki, włoski, zupki, kupki, cud-miód.

o wlasnie .

Tempeh-Starter - 2010-11-21, 16:18

ja byłem ojcem małego dziecka dawno temu, potem guzik mnie to obchodziło
teraz przez WD i dzieci moich młodszych znajomych widzę ogromne zmiany
Kiedyś dziecko miało się jakby przy okazji (może nie tak jak w XVII wieku, kiedy z 3 urodzonych roku dożywało 1 więc nikt nie speszył się z nadawaniem imion ;) )
Ale teraz pod naporem cywilizacji sukcesu, rywalizacji i konsumpcji zamiast mieć dzieciaka realizuje się "projekt dziecko" a potem "akcję zdrowie", "kryptonim wychowanie" oraz "program z kołyski w gwiazdy"...
wyobrażam sobie jakie to musi być obciążające i frustrujące... :-|

rosa - 2010-11-21, 17:54

Tempeh-Starter napisał/a:
Kiedyś dziecko miało się jakby przy okazji

o, to mój sposób na dzieci ;-) i ich wychowanie w dużej mierze :mryellow:

malva - 2010-11-22, 14:38

rosa napisał/a:
Tempeh-Starter napisał/a:
Kiedyś dziecko miało się jakby przy okazji

o, to mój sposób na dzieci ;-) i ich wychowanie w dużej mierze :mryellow:


i mój poniekąd ;-)

[ Dodano: 2010-11-22, 14:39 ]
blamagda napisał/a:
Mam wrażenie, że tytuł i hasło przewodnie wywiadu z pisarką narzucają nam pewien sposób interpretowania tego, co pisze, a przecież bodaj najważniejszymi zdaniami, jakie padają na temat macierzyństwa są te:

P: Pani coś straciła, stając się matką?

Odp: Wszystko! Każdy traci wszystko. Traci się wolność, sposób, w jaki się żyło, kim się było. To doświadczenie śmierci, umiera twoje stare 'ja', ale potem się odradzasz. Myślę też, że dzięki temu doświadczeniu stajesz się bogatsza, bo wchodzisz do świata, w którym padają prawdziwe pytania o to, co dobre, i o to, co złe. Myślę, że o moralności można zacząć rozmawiać dopiero wtedy, kiedy stajemy się rodzicami.

P: W jaki sposób następuje to odrodzenie?

Odp: Poprzez twoje dziecko. To ono cię kształtuje. W przeciwieństwie do wielu ludzi, którzy uważają, że to oni mają wszystko pod kontrolą, oni kształtują swoje dzieci, ja uważam, że to dzieci pozwalają nam się przeobrazić.


nooo,dla mnie to esencja, piękna esencja

lilias - 2010-11-23, 00:12

nie będę oryginalna. blamagda, przytoczyła z wywiadu to co moim zdaniem najważniejsze. Bardzo długo nie wiedziałam, że nie muszę być idealna jako żona i matka, i że guzik powinny mnie obchodzić cudze oczekiwania i wyobrażenia o moim macierzyństwie. Jest parę takich momentów w życiu, kiedy "umieramy i rodzimy się na nowo". Macierzyństwo jest jednym z takich przełomowych momentów. Kiedyś bym protestowała, teraz uważam że taka jest prawda. Jestem zupełnie innym człowiekiem niż przed urodzeniem dzieci i to jest fakt.
Anja - 2010-11-23, 13:35

Katioczka napisał/a:
Ale to tylko moje zdanie.

Katioczka, lubię to. :-) Bardzo.

Katioczka - 2010-11-23, 16:05

devil_doll napisał/a:
dyktatura czesto zaczyna sie w szpitalu i w rodzinie

a tego to już nie rozumiem...
Co ma rodzina do MOJEGO dziecka? A szpital????

Anja, cieszę się, że nie tylko ja jestem z tych wypośrodkowanych
gdzieś pomiędzy "kuźwa, wystrzelę dziś dziecko w kosmos, macierzyństwo jest przereklamowane"
a "jest pięknie, jest cudownie"
Poza tym macierzyństwo postrzegam jako wzbogacające doświadczenia,
nie czuję, by coś umarło, odeszło...jest inaczej

dynia - 2010-11-23, 18:29

euri jak ładnie to napisałaś i ja już nie muszę się trudzić :mryellow:
Katioczka - 2010-11-23, 18:38

euridice, ja wcale nie twierdzę, że Cusk stoi na stanowisku "bycie matką=śmierć",
w wielu miejscach zgadzam się z jej myśleniem, natomiast bije z jej pisaniny jakaś surowość
której nie lubię. Nie jestem z tych, co to nieustannie zachwycają się dzieckiem, widzę też ciemne strony bycia matką (jeśli można tak to nazwać), ale niekoniecznie chcę skupiać się na tym,
co mnie ominęło, co straciłam itd.

Stąd moje stanowisko umiejscowione gdzieś pośrodku...

co do propagandy szputalno-rodzinnej...mam odwagę żyć po swojemu, jak komuś się nie podoba-
trudno. "Dobre rady" nie raz słyszałam, ale i tak swoje wiem ;)

Tempeh-Starter - 2010-11-23, 19:07

(siedzę ja sobie przy biurku i pracuję z rzadka odrywając wzrok od ekranu, patrzę, a tu koło mojej furtki pardują sobie członkowe forum WegeDzieciak :-D )

skupiając już wcześniej zawartą myśl - wydaje mi się że w trakcie 2-3 dekad jakoś straszliwie wzrosło ciśnienie

Czytałem na jakimś blogu piękny tekst od dzieciństwie w latach 80 i 90 (moje było jeszcze trochę wcześniej)
autor opisuje sytuacje od których aż łza się w oku kręci ze wzruszenia
a najciekawsza jest konkluzja
przykładając dzisiejszą miarę do tamtych okoliczności wszyscy byli byśmy dziś uznani za wychowujących się w patologii ;)

Katioczka - 2010-11-23, 19:26

euridice, ładne masło maślane ci wyszło :)
wiem o co chodzi, tak samo nikogo z wd personalnie nie ganię/oceniam/chwalę

Pewnie, że matka ma prawo do poczucia totalnej czarnej dupy
zgadzam się w pełni :)
jednak obstaję przy swoim-wydźwięk, sposób wypowiedzi p. Cusk nie bardzo mi podszedł,
zabrakło mi krztyny ciepła, tego "czegoś"-no jakaś oschła ta baba jest, no! :)

[ Dodano: 2010-11-23, 19:31 ]
aaaaaa, jeszcze jedno
odnośnie różnic w wychowywaniu pokoleń

prace domowe
ja i siostra( lata 70.-80.): obieranie ziemniaków, drobne zakupy,
sprzątanie w swoim pokoju, odkurzanie, wyprowadzanie psa,
rozwieszanie prania, trzepanie dywanów itp.

dzieci siostry (lata obecne): NIC
siostra twierdzi, że skoro nie chcą nic robić w domu-nie muszą... :shock:

Lily - 2010-11-23, 22:22

Tempeh-Starter napisał/a:
przykładając dzisiejszą miarę do tamtych okoliczności wszyscy byli byśmy dziś uznani za wychowujących się w patologii ;)
Ekhem, jak czytam, z jakich powodów dziś się odbiera ludziom dzieci, to ja pewnie bym się wychowywała w domu dziecka :roll: I wcale nie chodzi o alkohol czy przemoc.
Tempeh-Starter - 2010-11-23, 22:25

dzieciństwo 70-80

prace domowe domowe:
wychodzie z psem, chleb i gazeta, sprzątnie w pokoju, wynoszenie śmieci, odkurzanie dywanów, mycie wanny i umywalki, pastowanie butów, odgrzewanie obiadu i zmywanie po swoim obiedzie
prace domowe szkolne - nikt z rodziców w życiu nie zajrzał mi do zeszytu, chyba żeby podpisać dwóję albo uwagę w dzienniczku
kieszonkowe: 0zł (jak coś chciałem musiałem wyjęczeć)
majątek własny: rower start od dziadka, zegarek NRD, magnetofon kasetowy Panasonic (!), karton komiksów, karton zabawek, 1/2 kartonu kaset magnetofonowych i książek, pudełko żelaźniaków, piłka

dżo - 2010-11-23, 22:33

Tempeh-Starter napisał/a:
"projekt dziecko" a potem "akcję zdrowie", "kryptonim wychowanie" oraz "program z kołyski w gwiazdy"...

Serio? A konkretniej? bo nie wiem czy dobrze zrozumialam

Tempeh-Starter - 2010-11-24, 09:50

@dżo
opieka prenatalna (z tego co słyszę przypomina nowy rodzaj religii ;)
specjalna dieta na wartościową i obfitą laktację u matki
telewizja 0-1, gryzaki, idaki, przewijaki, bujaki, foteliki, różne pampersy na różną porę dnia ;)
niania i lekarka domowa
osobna, antyalergiczna kuchnia
baby-phone w domu i kamery internetowe w przedszkolu
w przedszkolu angielski, joga, plastyka, (w zerówce dochodzi jeszcze jazda konna)
szkoła społeczna od 6rż
itd

Jagienka - 2010-11-24, 11:08

Tempeh-Starter napisał/a:

opieka prenatalna (z tego co słyszę przypomina nowy rodzaj religii ;)
specjalna dieta na wartościową i obfitą laktację u matki
telewizja 0-1, gryzaki, idaki, przewijaki, bujaki, foteliki, różne pampersy na różną porę dnia ;)
niania i lekarka domowa
osobna, antyalergiczna kuchnia
baby-phone w domu i kamery internetowe w przedszkolu
w przedszkolu angielski, joga, plastyka, (w zerówce dochodzi jeszcze jazda konna)
szkoła społeczna od 6rż
itd

to prawda ;-)
umysły matek są zaśmiecane coraz nowszymi teoriami - każda z nich przedstawiana jako jedyna słusznie istniejąca, konieczna do stosowania bez względu na wszystko... A jeśli nie, to jesteś złą, leniwą matką krzywdzącą swoje dziecko.
Pamiętam jak chłonęłam to wszystko, dumna byłam gdy udało mi się coś wcielić w życie (np. wysadzanie na nocnik w wieku 6 miesięcy) i cierpiałam gdy okazywało się, że coś jest ponad moje siły i nie daję sobie rady tak świetnie, jak mamuśki z forum (nie tego), przechwalające się, jak to sobie świetnie ze wszystkim radzą...
teraz przyjęłam jedną zasadę - nie dać się zwariować i tego zamierzam się trzymać.

Lily - 2010-11-24, 12:20

Myślę, że są jednak znaczące różnice pomiędzy Warszawą a małą wsią podkielecką ;) Ale nie ma się co czarować, czasy się zmieniły bardzo, zwłaszcza u nas po przemianie ustrojowej, wyzwań dla rodziców i dzieci jest o wiele, wiele więcej.
huanita - 2010-11-25, 11:41

euri uwielbiam Twoje posty :-D mogę się pod tobo podpisać wszystkimi kończynami :-)
gemi - 2010-11-26, 18:53

tak myślę i dumam i tylko jedno mi do głowy przychodzi. Najlepiej jest dać sobie samej prawo do własnych wyborów życiowych. I konsekswentnie się tego trzymać. A jak się ktoś oburza i nie szkoda mu na to oburzenie energii, to już jego sprawa i jego strata (energii) :-P
majaja - 2010-12-01, 13:49

Katioczka napisał/a:
Pewnie, że matka ma prawo do poczucia totalnej czarnej dupy
zgadzam się w pełni :)
jednak obstaję przy swoim-wydźwięk, sposób wypowiedzi p. Cusk nie bardzo mi podszedł,
zabrakło mi krztyny ciepła, tego "czegoś"-no jakaś oschła ta baba jest, no! :)

No właśnie, matka i taka oschła, nie wypada, skoro jest matką ma obowiązek być bardziej ciepła i wyrozumiała i to nie tylko dla włąsnych dzieci.
A prawo do wyboru własnej drogi zyciowej oczywiście fajna i konieczna rzecz, ale pomyślcie ile razy usłyszałyście powiedziane wprost, że robicie krzywdę własnemu dziecku (najlepiej od własnej matki, którą po latach amnezja dopadła i wydaje jej się, że była taaaką dobrą matką) i ile energii kosztowało was trzymanie się dalej włąsnych przekonań i stawianie granic; w czasie gdy czego jak czego ale energii to akurat miałyście deficyt.

Katioczka - 2010-12-01, 20:14

majaja, chodziło o oschłość p. Cusk jako człowieka-tak ogólnie,
wcale nie uważam, że matka ma być ciepłą kurą zagarniającą skrzydłem zbłąkane kurczęta...

majaja - 2010-12-02, 11:37

Katioczka napisał/a:
majaja, chodziło o oschłość p. Cusk jako człowieka-tak ogólnie,
jedym słowem nieważne co mówi i jaki to ma sens, tylko że ma oschły sposób wypowiadania się czyli nie ma racji bądź jej racja jest mało istotna :mrgreen:
Katioczka - 2010-12-02, 12:27

majaja, ważne co mówi i jaki to ma sens,
przecież nie raz podkreślałam, że zgadzam się z wieloma rzeczami,
tylko nie podchodzi mi sposób, w jaki jest przedstawiona/jak się wypowiada.
Dobra, nieważne.

devil_doll - 2010-12-10, 00:28

o terrorze szpitalnym, , podmiotowym traktowaniu pacjentki moglabym napisac ksiazke a ja jestem asertywna i potrafie stawiac granice.dzieki takim doswiadczeniom swiadomie 2 dziecka miec nie bede.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group