|
wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich
|
Poród w domu |
Autor |
Wiadomość |
k8
Gość
|
Wysłany: 2007-06-13, 15:09
|
|
|
Alispo napisał/a: | Strasznie ciezko z tymi porodami w domu:/ a slyszeliscie cos o wroclawiu?albo Dolnym sl.w ogole?w kwestii nie-szczepienia tez.Ze tak sie podepne pod temat o ja niedobra;) |
we Wroclawiu tez pomaga ta pani Ewa, która mieszka w Opolu (już z kilkanaście pewnie czy więcej z tamtego rejonu miała), ale wiem, z emówiła coś osttanio, ze sa 2 czy jedna położne zainteresowane, chętne itd i może coś z tego będzie
a jełśi chodzi o szczepienie, to mam wrażenie, ze pani Ewa niejest jakąś mega zwolenniczka szczepień w ogle
jakby co, to namiary na pianią Ewę na priwa - pisz i pytaj |
|
|
|
|
olgasza
królowa życia
Pomogła: 124 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3140
|
Wysłany: 2007-06-13, 15:47
|
|
|
hej k8! wielkie dzieki za relacje!
cos mi sie zdaje, ze to ty jestes ta dziewczyna, ktora bedzie rodzic 2 tygodnie przede mna, bo p. Ewa mowila, ze nasze terminy niemal sie pokrywaja (tzn. jesli Tobie sie opozni, a mi przyspieszy) i dlatego nie moze nam obiecac na 100%, ze nie bedzie zajeta
no, w kazdym razie ciesze sie, ze moglam przeczytac twoja opowiesc, mam nadzieje, ze mi tez sie uda urodzic w domu...
a co do pani Ewy, to namiary na nia sa tez w internecie na stronie hxxp://www.zdrowarodzina.pl/ |
_________________ hxxp://ekostyl.blogspot.com/ |
|
|
|
|
bajaderka
Pomogła: 53 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 647 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2007-06-13, 15:54
|
|
|
Ja też bardzo dziękuję za ten opis, chociaż raczej będę rodziła w szpitalu...
zaczynam panikować...dziewczyny jak się prawidłowo oddycha przy skurczach...przeponowo, tak? ja pamiętam, że jakoś mi to oddychanie nie wychodziło przy moim pierwszym porodzie, w sumie miałam 18 godzin skurczów, a 15 minut parcia....mam nadzieję, że teraz będzie krócej...uff |
|
|
|
|
kasienka
Pomogła: 123 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 8362 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2007-06-13, 15:56
|
|
|
bajaderka napisał/a: | dziewczyny jak się prawidłowo oddycha przy skurczach... |
no właśnie, tez jestem ciekawa
Cytat: | w sumie miałam 18 godzin skurczów, a 15 minut parcia....mam nadzieję, że teraz będzie krócej...uff |
ja miałam tez około 18h ale z tego 2,5 parte też bym chciała krócej
[ Dodano: 2007-06-13, 16:23 ]
k8, dzięki za opis
Kurcze, chciałabym mieć takie fajne wspomnienia z porodu...Ja jestem niestety z tych bojących i panikar...Jakoś ciężko mi sobie zwizualizować, że dam radę ten ból przetrzymać...No ale, jeszcze trochę... |
|
|
|
|
taniulka
Pomogła: 20 razy Dołączyła: 03 Cze 2007 Posty: 1106 Skąd: Poznań/Melbourne
|
Wysłany: 2007-06-13, 16:31
|
|
|
Bajaderko oddycha sie przeponowo, Tak,żeby Ci sie brzuch unosił a nie klata :)ale przy samym porodzie to wszelkie nauki ida w las. |
_________________ <img src="hxxp://lbyf.lilypie.com/kOPap10.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lbdf.lilypie.com/1IX8p10.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Pregnancy tickers" />
Boże, użycz mi pogody ducha, ażebym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę! Odwagi, abym zmieniała to, co zmienić jestem w stanie i mądrości, abym odróżniała jedno od drugiego. |
|
|
|
|
k8
Gość
|
Wysłany: 2007-06-13, 17:36
|
|
|
olgasza, hehe, jaki ten świat mały...
A Ty z Opola jesteś czy bliżej Wrocławia?
A przy okazji, to u nas była podobna sytuacja 2,5 roku temu. Dokłądnie w termin urodzenia Tymka pani Ewa miała obowiazkową wizytę w Warszawie w NFZ, a na 5 dni przed naszym terminem drugi poród swojej podopiecznej (ale ze 200 - 300 km od nas, w górach i to też priorytetowy).
W sumie jakoś się z tym pogodziliśmy, ze jak się nie uda terminowo, to będą znaki, z etak miało być.
No i jak rano Luaksz zadzwonił do pani Ewy, ze już od kilku godzin trwa, to okazało się, ze ona ze 2h przed pierwszymi moimi skurczami w nocy właśnie wróciła z tych gór (gdize była ze 2-3 dni), położyła się i tak pomyślała, z ew sumie możemy już dzwonić
hehe, więc spokojnie - będzie jak ma być
a co do tego oddychania, to też tak mówiłam i oddychałam tak przez kikka pierwszych godizn, a że jestem rehabilitantką i to jest dla mnie proste, to tak isę zawzięłam, ze po kilku godiznach miałam dość (tym bardizej, ze od samego początku mialam te skurcze b. częste - tak co 7 minut, a potem to juz non stop)
Więc jak przyjechała pani Ewa i zobaczyla jak juz jetsem tym zmeczona, to powiedizała, zebym sobie odpusciła i oddychała naturalnie, jak mi instynkt podpowiada - ważne, zeby nie zatrzymywac powietrza podczas skurczu, bo isę moge niedotlenić, ale jak się nie panikuje, to oddychanie jest naturalne, więc całkowity luz.
W sumie to pani Ewa mówiła (i zreszta tu też o tym czytałam): hxxp://www.t9m.home.pl/twoje9miesiecy/index.php?id=134 , że do porodu naturalnego, oboujętnie czy w domu czy nie, czasem lepiej nic nie wiedizec niż być nafaszerowanym wiedzą, która przeraża ogromem, ilością sposóbó woddychania, technik, pozycji itd - lepiej się poddać rytmowi i już.
OK, spadam już, bo miałąm wejsc do was napisać co wiem i uciekać, a już kolejny raz zagladam i odpisuję itd - ehh, nałóg |
|
|
|
|
kasienka
Pomogła: 123 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 8362 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2007-06-13, 18:01
|
|
|
k8, myślisz, że Wasza położna mogłaby też przyjechać do Poznania? |
|
|
|
|
Alispo
Pomogła: 127 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 5941 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2007-06-13, 18:01
|
|
|
Niezle,niezle,widze ze odleglosc tu nie jest problemem |
_________________ facebook.com/dtogon |
|
|
|
|
Kashmiri
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 872 Skąd: Kingston
|
Wysłany: 2007-06-14, 11:27
|
|
|
k8, fantastyczny opis. czytałam z zapartym tchem |
_________________
Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl |
|
|
|
|
rosa
born to be wild
Pomogła: 174 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 7459 Skąd: Zielonka
|
Wysłany: 2007-06-14, 14:45
|
|
|
k8,
super historia |
_________________ hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes |
|
|
|
|
mossi
Pomogła: 20 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 2010 Skąd: Sari/Wro
|
Wysłany: 2007-06-14, 23:23
|
|
|
poród nie taki straszny jak go malują |
_________________ Ja chcę dobrze ale nie udaje mi się to jak Kaliszowi dieta |
|
|
|
|
k8
Gość
|
Wysłany: 2007-06-15, 21:21
|
|
|
dzięki dziewczyny za miłe słowa
fajnie, ze taki opis się przydaje - można zobaczyć poród z innej strony
czekam też na jakieś inne wypowiedzi, czy opisy, a kto wie, czy za 2 miesiace nie wstawię tu swojego kolejnego - kasienka, olgasza - może i Wasze się pojawią?
pozdrawiam serdecznie |
|
|
|
|
bodi
lucky lucky me :)
Pomogła: 91 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 4234 Skąd: UK
|
Wysłany: 2007-06-15, 23:16
|
|
|
k8, dziękuję za piękny opis potwierdził mi po raz kolejny to, że chcę rodzić w domu |
_________________
|
|
|
|
|
pepper
Pomógł: 4 razy Dołączył: 02 Cze 2007 Posty: 330 Skąd: Irlandia
|
Wysłany: 2007-06-16, 03:33
|
|
|
k8 napisał/a: | z opowiadania tego chłopaka |
Ej, to chyba o mnie było
Fajny opis Przeżyjmy to jeszcze raz |
_________________ www.around-ireland.com |
|
|
|
|
igga
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 06 Cze 2007 Posty: 17 Skąd: NY, USA
|
Wysłany: 2007-06-28, 17:30
|
|
|
Oswieccie mnie prosze, czy w Polsce mozna znalezc polozne, ktore beda prowadzic kobiete w ciazy AZ DO porodu domowego, czy tylko raz z nia rozmawiasz, a potem przyjezdza na sam porod?
Nie mam jeszcze drugiego w drodze, ale planujemy |
|
|
|
|
olgasza
królowa życia
Pomogła: 124 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3140
|
Wysłany: 2007-06-28, 17:43
|
|
|
hej igga, mysle ze na pewno mozna znalezc taka polozna, to chyba kwestia dogadania sie. Z "naszą" panią skontaktowalismy sie w polowie ciąży i to ona prowadzila szkołe rodzenia, do ktorej chodzilismy. Do tego wczoraj byla u nas, zeby dogadac kwestie praktyczne zwiazane z porodem, no i umowilismy sie, ze za jakies 3 tygodnie znowu sie spotkamy. Czyli mamy okazje sie poznac i nie bedzie dla nas kims zupelnie obcym przy porodzie. I to jest bardzo fajne, bo pewnie trudno by mi bylo sie wyluzowac, jak przyjdzie Dzien P przed jakas zupelnie obca kobietą |
_________________ hxxp://ekostyl.blogspot.com/ |
|
|
|
|
martka
Pomogła: 88 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 3822 Skąd: UK
|
Wysłany: 2007-06-28, 19:32
|
|
|
k8, wspanialy opis... nie moglam sie oderwac od czytania. dzieki |
|
|
|
|
k.leee
Pomógł: 46 razy Dołączył: 02 Cze 2007 Posty: 2701
|
Wysłany: 2007-06-28, 20:29
|
|
|
igga napisał/a: | Oswieccie mnie prosze, czy w Polsce mozna znalezc polozne, ktore beda prowadzic kobiete w ciazy AZ DO porodu domowego, czy tylko raz z nia rozmawiasz, a potem przyjezdza na sam porod?
|
Dwójkę moich dzieciaków przyjmował ginekolog-położnik bez asysty położnej. Przed porodem byliśmy u niego kilkakrotnie i omawialiśmy to co było do omówienia, odpowiadał na nasze pytania. Oprócz tego regularna szkoła rodzenia, którą prowadziła położna która wiedziała, że będziemy rodzić w domu.
Mam pytanie do światowców , czy gdzieś na świecie NFZ zwraca za porody domowe, czy wszędzie trzeba bulić z własnej kasy? |
_________________ hxxp://alterkino.org/]www.alterkino.org |
|
|
|
|
igga
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 06 Cze 2007 Posty: 17 Skąd: NY, USA
|
Wysłany: 2007-06-28, 20:32
|
|
|
Dzieki Olgasza
ja wlasnie mialam tak, ze Polozna mnie prowadzila od polowy ciazy... Porod w domu zaczal sie wspaniale (mimo polozenia twarzyczkowego, na szczescie wczesniej przez Polozna wykrytego), ale musielismy jechac do szpitala w polowie ze wzgledu na kupke dziecka w wodach Dzieki temu jednak, ze byla ze mna caly czas ta Polozna, bylo super, i mimo 36 godzin ciezkiej porodowej pracy mialam poczucie kontroli nad tym, co sie dzieje caly czas i mile wspomnienia. Wiem jednak, ze nawet w USA szpitale najczesciej nie przyjmuja obcej poloznej, musi byc zwiazana ze szpitalem jakos.
[ Dodano: 2007-06-28, 20:39 ]
K.Lee,
W USA wszystkie ubezpieczenia sa pol-prywatne: przez szkole albo prace najczesciej. Moje pokrywalo 80% kosztow porodu w szpitalu, ale dostalam od szpitala "financial aid" na pozostale 20%, bo bylam na studiach (czyt. bez kasy). Za porod domowy i polozna tez placilo, ale mniej - 70% - i to jest norma w wielu ubezpieczeniach. Te 30% trzeba pokryc samemu. Czesto jednak polozne maja tzw. "sliding scale", czyli po prostu dostosowuja stawke do mozliwosci klienta.
Innych panstw nie znam pod katem rodzenia, chetnie poczytam... |
|
|
|
|
k.leee
Pomógł: 46 razy Dołączył: 02 Cze 2007 Posty: 2701
|
Wysłany: 2007-06-28, 20:42
|
|
|
Kasienka, namawiam Anię, żeby opisała poród ale ona tylko poczytuje WD i chyba wstydliwa jest, żeby pisać. Prędzej ja napiszę jak to wyglądało z mojej strony |
_________________ hxxp://alterkino.org/]www.alterkino.org |
|
|
|
|
olgasza
królowa życia
Pomogła: 124 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3140
|
Wysłany: 2007-06-28, 21:41
|
|
|
k.leee, opisz koniecznie, mysle ze nie tylko ja chetnie przeczytam. A i połowicę namow! |
_________________ hxxp://ekostyl.blogspot.com/ |
|
|
|
|
ań
Berserk fan
Pomogła: 90 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 6991
|
Wysłany: 2007-06-28, 21:51
|
|
|
k.leee, opisz opisz! zwłaszcza, że 2 razy tego doświadczyłeś!! |
_________________ Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012 |
|
|
|
|
Mala_Mi
Pomogła: 26 razy Dołączyła: 24 Cze 2007 Posty: 753 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2007-06-28, 23:43
|
|
|
kasienka napisał/a: | chociaż nie ma tu Małej Mi |
Witam wszystkich,
jestem już od kilku dni zarejestrowana, ale do tej pory tylko czytałam próbując zrozumieć, co się stało. I prawdę mówiąc cały czas jestem w lekkim szoku. Po początkowej euforii, że jednak forum nie zniknęło z sieci (bo nie powiem przywiązałam się do szacownych koleżanek i kolegów ), przyszedł niesmak , a teraz to sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć . Ale jeśli moje wypowiedzi mogłyby komuś pomóc, to chyba warto coś napisać
Ale do rzeczy.
W domu urodziła się moja druga córka Kalinka (która ma już teraz 9 miesięcy). Decyzję o porodzie domowym podjęliśmy późno (jakiś 7-8 miesiąc). Kiedy na początku ciąży nasza koleżanka położna (która pomagała nam też przy porodzie Jagódki) zapytała czy nie chcielibyśmy rodzić w domu stwierdziłam zdecydowanie, że nie, z biegiem czasu zdecydowaliśmy, że jednak tak.
Z porodu szpitalnego mam wspomnienia dobre (rodziłam w św. Zofii), mieliśmy salę dla siebie, była z nami tylko położna (bardzo dobra), niemniej jednak szpital to szpital, obowiązują procedury, badania rozwarcia, regularne KTG, na każdą fazę porodu przeznaczona jakaś ilość czasu, dziecko ma obowiązkowe szczepienia, jedzenie (mimo że można wybrać wegetariańskie) nie za dobre, nie można przychodzić w odwiedziny z dziećmi (więc byłoby to ciężkie dla Jagódki i organizacyjnie dla nas, bo nie mamy w Warszawie rodziny).
Decyzja o porodzie w domu była dla nas jeszcze o tyle trudna, że Jagódka (pierwsza córka) urodziła się z infekcją wewnątrzmaciczną, przy zielonych wodach płodowych i musiała mieć zaraz po porodzie podany antybiotyk (spędziłyśmy wtedy w szpitalu 12 dni). Na dodatek tuż przed porodem Kalinki okazało się że mam w wymazie jakieś bakterie (na szczęście pojedyncze), które mogłyby być groźne dla dziecka i w warunkach szpitalnych poród odbywa się pod osłoną antybiotyku (rodząca dostaje doustnie jedną dawkę przed porodem), a dziecku od razu robi się badania.
Ale teraz kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, uważam że wpłynęło to na fakt, że nasza decyzja była bardziej świadoma i głęboko przemyślana z uwzględnieniem wielu za i przeciw. Nie był to hura-optymizm, tylko świadome przyjęcie odpowiedzialności za rodzące się dziecko.
Poród zaczął sie wieczorem odejściem wód płodowych (wody były czyste), wtedy właśnie nabrałam wewnętrznej pewności, że Kalińcia jest zdrowa i zapadła ostateczna decyzja - rodzimy w domu (ważne tu było wsparcie Piotrka). Zdecydowaliśmy też, że wezmę antybiotyk (była to decyzja na wyrost, ale ponieważ istniało jakieś ryzyko, woleliśmy nie kusić losu). Skontaktowaliśmy sie telefonicznie z Magdą (położną) i koleżanką umówioną do Jagódki. Ponieważ nie miałam jeszcze skurczów (tylko skurczyki), Magda zdecydowała, że nie musi przyjeżdżać, umówiliśmy sie tylko, że jakby co dzwonimy. Przyjechała natomiast "ciocia Ewa", żeby Jagódka miała z kim zostać w domu, na wypadek gdyby trzeba było jednak jechać do szpitala. Nockę wszyscy poza mną przespali smacznie (ja nie mogłam spać raczej z wrażenia, bo cały czas skurcze nie były mocne, chociaż regularne). Rano przyjechała Magda, zbadała rozwarcie (2 cm), posuchała tętna Kalinki, wszystko było OK. Poszliśmy jeszcze na spacer (była przepiękna słoneczna pogoda, pierwszy dzień jesieni), ja z przerwami na skurczyki, bo zaczynały dokuczać coraz bardziej.
Jagódka (wtedy 2 lata 7 miesięcy) wiedziała, że kiedy zacznie sie rodzić Kalinka przyjedzie do nas ciocia Magda, żeby przywitać Kalińcię po tej stronie brzuszka i ciocia Ewa, żeby bawić się z nią (Jagódką). I kiedy po przebudzeniu Jaguś zobaczyła, że jest ciocia Ewa, po krótkim przywitaniu i przytuleniu z nami (rodzicami), od razu zaczęła się bawić z nią, a potem bez mrugnięcia okiem pojechała do niej prawie na cały dzień i świetnie się tam bawiła (mimo że wcześniej nigdzie bez nas nie wyjeżdżała). Kiedy Jaguś pojechała wszystko zaczęło nabierać tempa. Skurcze w końcu zaczęły być porodowe.
Magda była z nami cały czas w domu, ale "nie przeszkadzała" nam, żadnego zbędnego badania, była w drugim pokoju, co mniej więcej godzinę sprawdzała tylko tętno Kalinki. Śmiała się, że po moich odgłosach skurczowych słychać dokładnie, że wszystko idzie jak trzeba i w jakim jestem momencie porodu. Doradzała też jak Piotrek może mnie masować, żeby ulżyć w skurczach. Byliśmy w pokoju we dwójkę z mężem. Po jakichś 3 godzinach skurczy rozwarcie było już na tyle duże, a skurcze na tyle mocne, że Magda "pozwoliła" wejść do wanny. W wannie, o dziwo, wszystko jeszcze przyspieszyło, ale posiedziałam tam trochę, bo ciepły prysznic dawał ulgę. W którymś momencie poczułam, że już czas i chcę wyjść z wody, mimo ulgi jaką dawała. Położyłam sie na łóżku na boku, żeby chwilę odpocząć (Magda tylko skorygowała stronę, żeby Kalince było łatwiej wejść w kanał rodny), kilka chwil potem Kalińcia była już z nami.
Kiedy Kalinka rodziła sie, klęczałam, nie wiem dlaczego rodziłam w tej właśnie pozycji, samo tak się zadziało.
Niesamowite dla mnie było to jak dobrze mój organizm wie co sie dzieje. To ja sama decydowałam, kiedy co jest mi potrzebne, stałam, chodziłam, klęczałam, robiłam to, co dyktowało mi ciało, a właściwie nie ja robiłam, samo się działo.
Najważniejsze emocje w czasie porodu to wielka wdzięczność dla Piotrka za wszystko co razem przeżyliśmy, dla Magdy za to, że nas wspiera, niesamowita miłośc do Kalińci i łączność z nią, mentalne bycie przy niej i wspieranie jej w jej drodze na tę stronę brzucha.
Niedługo po porodzie Piotrek pojechał po Jagódkę. Dwie godziny po urodzeniu się małej siostry Jaguś trzymała ją na kolanach. Jedno wielkie świętowanie miłości.
Magda została z nami jeszcze kilka godzin. Łożysko zakopaliśmy na naszej działce
Kalinka urodziła się 19 godzin po odejściu wód płodowych, w szpitalu nie daliby jej na pewno tyle czekać (zdaje się, że standardowo czeka się do 12 godzin, co w praktyce oznacza przyspieszanie dużo dużo wcześniej)
Teraz jeszcze, Kasieńko, kilka odpowiedzi na Twoje pytania, na które mimo tak długiego tekstu nie odpowiedziałam wcześniej:
Z kwestii technicznych - całe łóżko pod prześcieradłem wyłożyliśmy folią malarską. Przydało sie też kilka starych ręczników których potem nie żal było wyrzucić.
Troszeczkę popękałam, Magda założyła mi 3 małe rozpuszczalne szwy. Cały sprzęt do porodu Magda miała ze sobą
Miałam też załozożoną dokumentację szpitalną w św. Zofii (bo tam pracuje Magda) i w razie jakby co, to tam mieliśmy jechać
W związku z bakteriami w wymazie u mnie postanowiliśmy zrobić Kalince badania i w trzeciej dobie życia była u nas pielęgniarka, żeby pobrać jej krew. Lekarz neonatolog oglądał Kalińcię w czwartej dobie jej życia.
Do tej pory Kalinka nie miała kontaktu z publiczną służbą zdrowia, co sobie chwalimy , teraz co jakiś czas ogląda ją nasza pani doktor.
Kwestie formalne - położna wypisuje jakiś formularz, z którym się jedzie do jakiegoś urzędu (już nie pamiętam jakiego) i tam od ręki wystawiają akt urodzenia
Położna wystawia też książeczkę zdrowia dziecka
O rety, ale napisałam, ciekawe czy ktoś to przeczyta
bojster, dzięki za odzyskanie tematu ze starego forum , ale drugi i trzeci link mi nie działają . Może warto by to skopiować i wkleić gdzieś tu (jeśli sie da i jeśli ktoś to umie zrobić) |
|
|
|
|
ań
Berserk fan
Pomogła: 90 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 6991
|
Wysłany: 2007-06-29, 00:02
|
|
|
Mala_Mi napisał/a: | O rety, ale napisałam, ciekawe czy ktoś to przeczyta | ja przeczytałam z zapartym tchem super, że już jesteś z nami!! |
_________________ Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012 |
|
|
|
|
agaw-d
Pomogła: 29 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 1005 Skąd: Częstochowa, Banbury (UK)
|
Wysłany: 2007-06-29, 02:47
|
|
|
Mala_Mi napisał/a: | O rety, ale napisałam, ciekawe czy ktoś to przeczyta |
Też przeczytałam! Nie planujemy keszcze kolejnej dzidzi, ale gdyby do to poródu w domu jestem już przekonana! |
_________________ hxxp://portfolia.artserwis.pl/A4815377
hxxp://www.alterna-tickers.com]
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|