|
wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich
|
wege-niewege dialogi |
Autor |
Wiadomość |
Lily
Pomogła: 425 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 18041
|
Wysłany: 2009-01-10, 22:37
|
|
|
Lenka, jaki program?
bo jak np. oglądam Bojarską to ona oczywiście każe jeść dużo nabiały, zwłaszcza wegetarianom - ja nie dałabym się namówić na codzienne jedzenie serków i jogurtów, bo już dawno tego nie jem (bardzo sporadycznie), jedynie ser żółty jem - bo lubię po prostu... ale też nie codziennie |
_________________ hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański |
|
|
|
|
strzeszynek
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 31 Paź 2007 Posty: 851 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: 2009-01-10, 22:43
|
|
|
walaija, w jakimś sensie mam podobnie. Teściowa na samym początku, jak się mały urodził, doradzała mi mieszanki, bo moje mleko nie jest pełnowartościowe, jeśli nie jem mięsa... Co jakiś czas pytano mnie, czy ja JESZCZE karmię, a po pół roku, to było oczywiste, że już nie powinnam. Moja bratowa rzekomo miała problemy z chudym mlekiem, gdzieś je badała. Ja wrzuciłam na luz, zaufałam sobie i małemu, karmię do tej pory. Mogłam sobie darowac, bo przez pół roku miałam restrykcyjną dietę, nic, tylko wyrzucałam kolejne alergeny. Ale się zawzięłam i nie żałuję.
Hehe, przebiję ten tekst chyba. Przez długi czas moja teściowa martwiła się o niedorozwój naszego synka, spowodowany niechybnie tą straszną dietą. Czemu? Mały nie siadał w wieku 6 miesięcy, nie chodził "jak inne dzieci" (a to, że to było świadome - tzn.daliśmy czas jego ciałku na wzmocnienie się, a nie ciągaliśmy go pod pachy po pokoju, itp.- to bez znaczenia...). Kiedy jej powiedziałam, że to o niczym nie świadczy i ja też zaczęłam chodzic, jak byłam znacznie starsza niż rok, usłyszałam: "widocznie to U WAS rodzinne...". No, ale przynajmniej niedorozwój w mojej rodzinie ma głębsze korzenie |
_________________
|
|
|
|
|
kocham_tramwaje
Pomogła: 14 razy Dołączyła: 07 Wrz 2008 Posty: 997
|
Wysłany: 2009-01-10, 23:18
|
|
|
strzeszynek, ...
a jesli chodzi o chude mleko, to zacna mamusia telefonicznie stwierdzila, ze moze mam zly pokarm (komentarz do sytuacji, gdy mala plakala przy cycu, bo po cesarce mialam malo mleka) i powtarzala to do znudzenia podczas kazdej telekonferencji. |
_________________ hxxps://www.facebook.com/pages/Poduszkarka/1391382977755418?ref=hl
hxxps://www.facebook.com/pages/Flash-Decor/114932025350210?bookmark_t=page |
|
|
|
|
strzeszynek
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 31 Paź 2007 Posty: 851 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: 2009-01-10, 23:52
|
|
|
Ech, najlepiej nie reagowac. Ja tam moją teściową poza tym lubię, nie lubię tylko mądrości życiowych branych nie wiadomo skąd. No i wkurza mnie, kiedy mam rozmawiac na takie tematy z kimś, kto nawet nie pofatygował się poczytac o żywieniu czegoś ponad gazety dla kobiet. Bo jak tu z kimś takim rozmawiac?! No, ale podejrzewam, że nie tylko rodzice użerają się z domorosłymi specami ds. globalnego żywienia Najgorsze, że to się rozprzestrzenia... Czy to nie czas, by Ministerstwo Zdrowia (a może od razu - Obrony Narodowej lub jakiś Sztab Zarządzania Kryzysowego) zajęło się tą epidemią...? |
_________________
|
|
|
|
|
maga
mama Zioma
Pomogła: 79 razy Dołączyła: 03 Cze 2008 Posty: 4625 Skąd: sielsko izersko
|
Wysłany: 2009-01-11, 15:19
|
|
|
strzeszynek napisał/a: | Teściowa na samym początku, jak się mały urodził, doradzała mi mieszanki, bo moje mleko nie jest pełnowartościowe |
No my przeszliśmy przez to samo. Pod koniec ciąży teściowa zalecała mi kupić "na wszelki wypadek" chociaż jedno opakowanie mieszanki, bo a nuż się przyda? Jak tłumaczyłam dlaczego nie będę tego robić to się prawie na mnie obraziła. I mówiła oczywiście "a co ci szkodzi?". Za to moja mama dała lepiej do wiwatu... W 5 dobie życia naszemu synkowi zaczęły się kłopoty z brzuszkiem i sporo płakał. Ja miałam akurat nawał pokarmu, ale moja mama i tak wiedziała, że to nie żadne kłopoty z brzuszkiem... Otóż kazała kupić mieszankę i dokarmić, bo przecież ja nie mam pokarmu, a to co mi leci jest bez wartości, bo przecież "nic" nie jem Pokłóciłam się z nią ostro i na zakończenie usłyszałam, że jestem głupia i że się przejadę jeszcze. I jak zwykle jej sztandardowe "do widzenia" (zawsze tak mówi, jak brakuje jej argumentów) |
_________________
|
|
|
|
|
Lenka
weganka
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 12 Cze 2007 Posty: 352 Skąd: Bieszczady ;)
|
Wysłany: 2009-01-11, 16:35
|
|
|
Program "Agentka do zadan specjalnych"
W sumie to moja rodzina nie interesuje sie, co ja jem. Siostra nie chce sluchac o zdrowym jedzeniu, bo mowi ze jest chuda i nie musi sie zdrowo odzywiac. Coz... No comment. Moi rodzice nie interesuja sie, czy cos suplementuje (B12), co jem na obiad, ile razy dziennie jem... Gotuje sobie sama, jadlospisy wymyslam sama. A oni raz na czas jak sobie cos przypomna to mowia, ze mnie wysla do dietetyka... Obcy ludzie za to czesto pytają: "Co jesz?", "Nie boisz sie niedoborow", "Mieso jest zdrowe" itp. I dyskusja gotowa |
|
|
|
|
wiosna
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 07 Sie 2008 Posty: 68 Skąd: okolice Kluczborka
|
Wysłany: 2009-01-11, 18:33
|
|
|
ja też pamiętam niezliczone ilości tego typu rozmów. Pytanie "to co Wy jecie" doprowadza mnie - zależnie od nastroju - do śmiechu przez opadnięcie rąk aż po zażarcie pokazywane niezadowolenie
Ale zdarzyła mi się ostatnio sytuacja szokująca, pierwsza tego typu. Kiedy byliśmy w odwiedzinach u znajomej, przyniosła ciasto. Powiedziałam jej, że ślicznie dziękujemy, ale jesteśmy vegan i nie jemy takich ciast. A ona najaturalniej w świecie zabrała ciasto na bok stołu i powiedziała "to co ja Wam mogę dać? mandarynki - jedzcie"
Jakież to miłe po dziesiątkach głupich dyskusji |
|
|
|
|
kocham_tramwaje
Pomogła: 14 razy Dołączyła: 07 Wrz 2008 Posty: 997
|
Wysłany: 2009-01-11, 19:44
|
|
|
wiosna, milutko, nie powiem |
_________________ hxxps://www.facebook.com/pages/Poduszkarka/1391382977755418?ref=hl
hxxps://www.facebook.com/pages/Flash-Decor/114932025350210?bookmark_t=page |
|
|
|
|
mandy_bu
Pomogła: 23 razy Dołączyła: 30 Gru 2008 Posty: 1260
|
Wysłany: 2009-01-12, 09:54
|
|
|
moje ulubione pytanie "to co Ty jesz jak nie jesz mięsa?" |
|
|
|
|
Lenka
weganka
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 12 Cze 2007 Posty: 352 Skąd: Bieszczady ;)
|
Wysłany: 2009-01-12, 20:00
|
|
|
Ja nie za bardzo lubie te pytania "To co ty jesz" wymawiane z przerazeniem/zdziwieniem/zdumieniem itp... Mowię wtedy"Zaloze sie ze jem bardziej urozmaicone posilki niz Ty" i to ucina dyskusję Ale wlasnie, czy macie jakies smieszne odzywki? Nie chamskie, ale takie ucinające dyskusję. Jak ktos pyta czemu nie jem, mowie ze dbam o linię ( jestem szczupla ). W domu, gdzie moge sobie pozwolic na glupie zarty, bo rodzinka mi dokucza, mowie np. "Jakbym chciała macac trupy, poszłabym na patologa" albo " Trupy sie grzebie w ziemi, a nie je". Na nabiał: " Nie jem cudzych wydzielin ciała"... Juz wtedy nikt nie mowi, ze mi zielone wlosy urosna od szczypiorku, ani tym podobne teksty. |
|
|
|
|
assasello87
miau O_o
Dołączyła: 06 Sty 2009 Posty: 72 Skąd: z nad morza
|
Wysłany: 2009-01-12, 22:14
|
|
|
ja tampoprostu mowie " nie jem mięsa" dlaczego: " bo nie"
a jak ktos zaczyna "aaa jestes wege?" to odpowiadam "tak ale nie bedziemy o tym rozmawiac"
a jak zaczyna docinki robic to wtedy jestem chamska. |
_________________ ... |
|
|
|
|
kocham_tramwaje
Pomogła: 14 razy Dołączyła: 07 Wrz 2008 Posty: 997
|
Wysłany: 2009-01-12, 22:48
|
|
|
jak bylam na pierwszym roku studiow mieszkalam w mieszkaniu mojej ciotki.
dla niej nie jedzenie miecha to dramat. tak wiec modlila sie za mnie i zostawiala pod moja nieobecnosc prezenty-batony i miecho w lodowce. zwykle rozdawalam kolegom na studiach, dostajac w zamian zielenine .
wtedy-bylam wege jakies dwa lata, moze trzy- takie pytania jeszcze dzialaly na mnie jak plachta na byka. najbardziej lubilam tekst jednej znajomej, kora pytala czy jem jajka. na odpowiedz "owszem" musialam wysluchiwac wykladu na temat aborcji. przy czym nie byla przeciwna jedzeniu jajek, tylko to byl jej koronny argument przeciw wege, a raczej wytknieciem niekonsekwencji-ze niby nie jem zwlok a nie dopuszczam do powstania niewinnych kurczat. a musialam wysluchiwac-bo zazwyczaj zaczynala w windzie albo w tramwaju.
teraz takie pytania mnie ani ziebia ani parza. jak mnie juz ktos na prawde rozsierdzi- pomijam wzgledy ideologiczne, a lece zdrowotnymi. |
_________________ hxxps://www.facebook.com/pages/Poduszkarka/1391382977755418?ref=hl
hxxps://www.facebook.com/pages/Flash-Decor/114932025350210?bookmark_t=page |
|
|
|
|
Capricorn
2radical4u
Pomogła: 89 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 6526
|
Wysłany: 2009-01-12, 23:01
|
|
|
walaija napisał/a: | zazwyczaj zaczynala w windzie albo w tramwaju.
|
|
_________________ this is the strangest life I've ever had...
Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę. |
|
|
|
|
strzeszynek
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 31 Paź 2007 Posty: 851 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: 2009-01-12, 23:25
|
|
|
walaija napisał/a: | musialam wysluchiwac-bo zazwyczaj zaczynala w windzie albo w tramwaju. |
Cóż za podstępnośc...
[ Dodano: 2009-01-12, 23:25 ]
Mnie ostatnio teśc przekonywał, że jajek nie powinnam jeśc, bo to lata To tak abstrakcyjnie, chociaż na temat. |
_________________
|
|
|
|
|
Kitten
Pomogła: 16 razy Dołączyła: 06 Wrz 2007 Posty: 1197
|
Wysłany: 2009-01-13, 00:40
|
|
|
Ciekawam, co teściu pija, że widuje latające jajka |
_________________ hxxp://www.suwaczek.pl/] |
|
|
|
|
assasello87
miau O_o
Dołączyła: 06 Sty 2009 Posty: 72 Skąd: z nad morza
|
Wysłany: 2009-01-13, 07:11
|
|
|
M; Kot chcesz pizze/
ja: nie dzieki
M: czemu
ja: no mieso
M: ale dobra jest naprawde
ja: wiem ale mieso
M: ale nie ma swini ani krowy. tylko kurczak. i to mało.
xD |
_________________ ... |
|
|
|
|
wookie
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 10 Lut 2008 Posty: 109 Skąd: Zakopane
|
Wysłany: 2009-01-22, 20:15
|
|
|
walaija napisał/a: | strzeszynek, ...
a jesli chodzi o chude mleko, to zacna mamusia telefonicznie stwierdzila, ze moze mam zly pokarm (komentarz do sytuacji, gdy mala plakala przy cycu, bo po cesarce mialam malo mleka) i powtarzala to do znudzenia podczas kazdej telekonferencji. |
Moja teściowa gdy Oli miał 3 miesięce i straszne kolki kazała mi odciągnąc troche mleka do kieliszka i zawieżć do mleczarni żeby sprawdzili czy jest dobre, bo na peno boli go brzuch z głodu zaznaczam że wtedy nie byłam jeszcze wege. |
_________________ <img src="hxxp://lb4m.lilypie.com/vpnup2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3f.lilypie.com/cXnAp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" /></a> |
|
|
|
|
fasola
sztuczne zęby robię
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 23 Sty 2009 Posty: 245 Skąd: Uzdrowisko Śląsk/ SJZ
|
Wysłany: 2009-01-23, 23:51
|
|
|
Nie zapomnę zdarzenia na początku mojej 'wege-drogi', kiedy to byłam z ciotką u jej znajomych późnym popołudniem. Stół suto zastawiony, no i oczywiście jak częstują, to trzeba się uśmiechnąć i wytłumaczyć co i jak. Na to gospodyni domu mówi, że ma sałatkę. A że ja miałam za sobą już wiele specyficznych sytuacji, zapytałam tak z uśmiechem: "Rozumiem, że wegetariańska?", na co kobitka: " Tak ... z kawałkami indyczka, ale to najwyżej sobie je wybierzesz" (w sensie - na bok tego indyczka z sałatki)
A tak poza tym, mam znajomych, którzy długo mnie znają i moje postępowanie nadal jest dla nich niepojęte, jak i przyjaciół, którzy zaakceptowali mój wybór i na każdym spotkaniu czy imprezie biorą to pod uwagę ustalając menu
Ale jeżeli ktoś już za bardzo stara się mnie "uświadomić" to po prostu mówię, że ludzie, którym w jakiś sposób na mnie zależy, nie robią żadnego problemu ze stylu mojego życia, a zdanie innych jest dla mnie bez znaczenia i nic mnie nie interesuje (zbyt wiele razy nadwerężałam swój aparat mowy bezskutecznie).
Pozdrowionka
Wege z kotem na kolanach |
|
|
|
|
strzeszynek
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 31 Paź 2007 Posty: 851 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: 2009-01-24, 01:59
|
|
|
fasola napisał/a: | A tak poza tym, mam znajomych, którzy długo mnie znają i moje postępowanie nadal jest dla nich niepojęte, jak i przyjaciół, którzy zaakceptowali mój wybór i na każdym spotkaniu czy imprezie biorą to pod uwagę ustalając menu
Ale jeżeli ktoś już za bardzo stara się mnie "uświadomić" to po prostu mówię, że ludzie, którym w jakiś sposób na mnie zależy, nie robią żadnego problemu ze stylu mojego życia, a zdanie innych jest dla mnie bez znaczenia i nic mnie nie interesuje (zbyt wiele razy nadwerężałam swój aparat mowy bezskutecznie). |
Amen.
Ja mam kłopot o tyle, że bardzo mięsożerna familia od strony mojego męża nie bardzo wie, co można mi dac (teściowa np. robi więcej surówek) i zazwyczaj muszę kombinowac. Jak mam dobry humor, to pół biedy, jak nie, trochę mnie nosi, że tacy egoiści Ale wetuję to sobie przy okazji imprez organizowanych przeze mnie. Przykładowo na urodzinach małego, mimo pewnych sugestii, zrobiłam wszystko "po swojemu", mężowi zapowiadając, że jak chce po swojemu, to niech sam robi I musieli zjeśc, aż przyjemnie było patrzec Mój mąż kochany, to mnie zresztą rozbraja kompletnie. Ilekroc robi obiad, są tylko ziemniaki i chociaż to ON gotuje, ja i tak muszę stac przy garach. A książek kucharskich pełno, wegedzieciak dodany do zakładek, puszka... Patrzą, a nie widzą
Raz mnie tylko zaskoczyła bratowa (ze strony męża właśnie), która na przyjęciu komunijnym swojej córki, oprócz tony mięsiwa, zrobiła specjalnie dla mnie pieczarki faszerowane ryżem. Kompletnie się nie spodziewałam... Było przepyszne |
_________________
|
|
|
|
|
maryczary
kocham życie
Pomogła: 22 razy Dołączyła: 25 Sie 2008 Posty: 2167
|
Wysłany: 2009-01-24, 11:41
|
|
|
wiosna napisał/a: | A ona najaturalniej w świecie zabrała ciasto na bok stołu i powiedziała "to co ja Wam mogę dać? mandarynki - jedzcie" |
aż mi się łezka w oku zakręciła z rozczulenia.. serio. To bardzo miła przemiła reakcja, która zdarza się właśnie raz na dekadę!
MOja rodzina już ogólnie dała mi spokój, choć czasem coś powiedzą bo język aż świerzbi
Ale jak idziemy w odwiedziny do rodziców czy teściów to starają się mi daogadzać, żebym nie musiała jeść wspomnianych pyr z ogórkiem konserwowym
Teściowa ostatnio zrobiła 2 rodzaje gołąbków (przerażająca nazwa):
1. z ziemniakami, kaszą gryczaną pieczarkami i chili
2. z ziemniakami, kaszą gryczaną i bryndzą
No pycha było!
assasello87 A ryby, to na końcu odstawiłam - jak chyba większość, i powiedziałam o tym tydzień przed świętami żeby nie zabijali tyle karpi, bo mój S. i Ada też nie będą jedli - była afera, oj była. Moja mama pogawędkę z S. czy on wie co ja robię i co on o tym myśli itd. S. staną walecznie po mojej stronie - jak zwykle No cyrki były. Ale się już uspokoiło, pomijając sporadyczne (nieuniknione) komentarze.
Ale S. zawsze dogadzają, bo on mięsożerca, a jak (szczególnie u teściowej) wybiera wege tak jak ja zamiast kotlecika to wielkie zdziwko!
A argumenty przerażonych mięsożernych matek są wynikiem paniki na nieznane i nie trzymają się kupy: ten nieszczęsny tekst ryby to nie mięso! a co? roślina? no nie! czyli mięso!! nie mięso też nie - ryba to ryba!
Moja mama choć stara się zdrowo odżywiać i dużo czyta to jednak nie miała dla mnie argumentów, wszystkie potrafię obalić, bo mówiła cokolwiek, byle mówić, a to nie wystarczy!! Ale robi to dla mojego dobra w jej mniemaniu, więc po prostu zaakceptowałam fakt i już. Trza się uodpornić. |
_________________ hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com] |
|
|
|
|
Lily
Pomogła: 425 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 18041
|
Wysłany: 2009-01-24, 11:49
|
|
|
Kitten napisał/a: | Ciekawam, co teściu pija, że widuje latające jajka | może po prostu bywa na demonstracjach antyrzadowych
mnie zawsze zadziwia, że po tylu latach wegetarianizmu (a to już ponad 9) niektóre osoby ni z gruszki ni z pietruszki potrafią mi zaproponować, żebym sobie np. wzięła kawałek indyka itp., a doskonale wiedzą, że ja tego nie jem - naprawdę myślą, że dla ich przyjemności zjem kawałek tych zwłok? mnie wystarczy sam widok, który jest dla mnie już wystarczająco obrzydliwy, odwykłam po prostu... |
_________________ hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański |
|
|
|
|
isadora
Pomogła: 6 razy Dołączyła: 18 Gru 2008 Posty: 439 Skąd: Lubliniec
|
Wysłany: 2009-01-24, 18:33
|
|
|
Ja jak komuś mówiłam, że jestem wegetarianką, to kilka razy zdarzyło się, że usłyszałam "współczuję twojemu mężowi..." Nie wiem dlaczego? Przecież nie zmuszam go do rezygnacji z mięsa.
Moja córcia też je mięso (no chyba, że jesteśmy same w domu, to wtedy jest tylko wege) i najbardziej dobija mnie jak moi teściowie w wielkiej tajemnicy i z poczuciem misji kupują cielęce paróweczki, bo takie zdrowe i delikatne. Kiedy ja mówię, że tam nie ma ani grama cielęciny, to oni twierdzą, że w paróweczkach po 19 zł za kilogram na pewno jest i to jest zdrowe i wartościowe dla dziecka. No i oczywiście wlewają w nią hektolitry mleka z kartonika, bo mleko przecież takie zdrowe... Generalnie uważają mnie za kosmitkę |
|
|
|
|
Cytrynka
Pomogła: 11 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 962 Skąd: Olympia, USA
|
Wysłany: 2009-01-24, 18:57
|
|
|
Ha, a ja mam dzisiaj imprezę urodzinową męża. Będzie jedno danie mięsne (kupne kulki z mięsa), ale reszta będzie wegetariańskie bądź wegańskie. Zaraz będę robiła pasztet Ani D.
Zrobiłam już kotleciki z zielonej soczewicy i daktyli, kotleciki z ciecierzycy i ziemniaków (Karoliny?, kurczę nie pamiętam kto podał przepis), leniwe (dla tradycjonalistów, którzy lubią polską kuchnię - impreza wybitnie polonijna za wyjątkiem jednego Amerykanina z krwi i kości), fasolka szparagowa z razową bułeczką tartą, ziemniaki z ziołami, kasza gryczana z pieczarkami i cebulką, sałatka jarzynowa (taka prawie tradycyjna - bez jajek u mnie), sałata (sałata, awokado, pomidory, papryka, ogórek kiszony), może razowiec na bananach i jak zdążę to piaskowiec (a jak nie to kupne ciasto), brokuły i mała marchewka do chrupania z sosem jogurtowy (albo bez). Razowiec na zakwasie, biały chleb na zakwasie, taca serów. Ciekawe czy się odważą spróbować
Moja mama była bardzo zaskoczona jak jej powiedziałam co zamierzam zrobić (a co z mięsa?). Być może niesłusznie, ale wydaje mi się, że była zdegustowana tym, że nie będzie nic do jedzenia...
[ Dodano: 2009-01-24, 18:59 ]
Ciekawa jestem komentarzy moich gości, ufam, że mają klasę i nawet jeśli będą niezadowoleni z menu, swoje odczucia zachowają dla siebie.
Aha, jakiś czas temu mój wybitnie mięsożerny znajomy bardzo zachwalał razowiec na bananach. |
|
|
|
|
fasola
sztuczne zęby robię
Pomogła: 2 razy Dołączyła: 23 Sty 2009 Posty: 245 Skąd: Uzdrowisko Śląsk/ SJZ
|
Wysłany: 2009-01-24, 19:17
|
|
|
Cytrynka, ale mi teraz smaka zrobiłaś |
|
|
|
|
Krawowianka
ovo-wege
Dołączyła: 18 Sty 2009 Posty: 12 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2009-01-24, 19:33
|
|
|
A ja lubię pytania w stylu ''to co ty jesz ?'', bo mogę szerzyć wege-wiedzę
bez wyrzutów sumienia, że robię to na siłę-no bo przecież sami chcieli wiedzieć: tak czy nie?
Ostatnio zaprosiła mnie do siebie kuzynka (nie byłam u niej 100 lat i ona nie wiedziała, że jestem wege), powiedziałam jej, na to usłyszałam sztandarowe ''to co ty jesz?'', więc jej powiedziałam z czego mniej więcej składa się moja dieta. A ona zdziwiona i uradowana jednocześnie-to my to wszystko mamy, przyjeżdżaj, nie umrzesz u nas z głodu (dodam, że tam nie ma sklepów,tylko raz na jakiś czas przyjeżdża sklepowóz z artykułami tzw. pierwszej potrzeby). Jadę do niej w przyszły weekend, myślę, że ona naprawdę jest zaciekawiona-jak będzie zobaczymy. |
_________________ Jak się nie ma co się lubi,
to się lubi co się ma. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|