wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Pokolenie pierogów i czipsów
Autor Wiadomość
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2009-04-16, 21:17   Pokolenie pierogów i czipsów

hxxp://www.odwazsie.pl/odwagi/1,97775,6428524,Pokolenie_pierogow_i_chipsow.html

Cytat:
Pokolenie pierogów i chipsów

Jak się odżywiają polskie dzieciaki? - Tak jak należy - twierdzą rodzice. A dzieci: - Nie jemy śniadań, drugich śniadań i kolacji, tylko chipsy i słodycze ze szkolnych sklepików

Profesor Marian Sygit, szef Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie, wraz z zespołem bada zwyczaje żywieniowe polskich gimnazjalistów. Na zlecenie głównego inspektora sanitarnego przebadał 21 tysięcy dzieci i rodziców z całego kraju. Raport z badania ogłoszony będzie w czerwcu, ale prof. Sygit już się przyjrzał wynikom. Co w nich znalazł?

- Około 7 proc. uczniów gimnazjów ma nadwagę, a 2 proc. - otyłość - mówi prof. Sygit. Co ciekawe, dzieci mówią, że nie jedzą śniadań, a rodzice, że jedzą. Wygląda na to, że rodzic wie, co powinien robić, i nie chce się przyznać, że tego nie robi!

Ok. 30 proc. gimnazjalistów wychodzi z domu bez śniadania, niemal tyle samo nie zjada drugiego śniadania. Niektórzy dostają kanapki, ale wyrzucają je (dziewczyny), bo modne jest odchudzanie. Obiad w domu je ok. 60 proc. Podwieczorki to rzadkość. Kolację zjada znów tylko 30 proc.

- Dzieciaki są zwyczajnie głodne. Szukają, co by tu przekąsić, a w sklepikach szkolnych są chipsy, słodycze i hamburgery - mówi profesor. - Część badanych nastolatków (znów głównie dziewczęta) jest otyła z powodu złych diet i efektu jo-jo. Powyżej trzech posiłków dziennie je mniej niż 15 proc. uczniów. Trzy - niecałe 60 proc. Pozostali jeszcze mniej i to jest niepokojące!

Jedenastka na makaronie

43-letnia Bożena to mama najliczniejszej szczecińskiej rodziny - 11 dzieci. Najmłodszy sześcioletni Kuba nie pamięta taty, który zmarł na raka przed pięcioma laty. Żyją z renty i zasiłków. - Mam jeszcze parę pierścionków po mężu - opowiada Bożena. - W lombardzie zastawiam je, wykupuję i tak w kółko.

- Moja zasada żywieniowa? Przetrwać! - mówi. - A do tego najlepsze są makaron, ziemniaki i mięso. Warzywa to u nas rzadkość.

Obiady dzieci jedzą w szkołach. - Ale i w domu chcą - mówi mama jedenastki. Rozmawiamy w kuchni. Część dzieci już zjadła, reszta szykuje śniadanie - parówki z keczupem. Do tego chleb z margaryną i herbata, a dla młodszych - kakao. Kuba po śniadaniu nalewa sobie szklankę coli.

Domowy obiad to najczęściej pomidorowa lub ziemniaki i mielone. Surówek dzieci nie lubią. Gdy z obiadu zostanie zupa, dojadają ją na kolację. Jeśli nie, robią kanapki z kiełbasą albo naleśniki.

Pod koniec miesiąca pierścionki są już w lombardzie i trzeba przystopować. Na obiad dla wszystkich potrzebne jest 14,20 zł. Będą łazanki: dwie białe kapusty (1,50 zł sztuka), dwie paczki mielonego (8 zł) i cztery makarony (po 80 gr, czyli 3,20 zł). Kapustę poddusić, mięso podsmażyć, makaron ugotować, wszystko wymieszać.

Chłopcy najchętniej jedliby ziemniaki i pulpety, Kamil trzy razy dziennie ryż albo makaron ze śmietaną i cukrem. Wszyscy uwielbiają serki homogenizowane (w promocji 60 gr sztuka). - Jak jest trochę kasy, kupię krówki albo gumy rozpuszczalne - mówi Bożena.

Mieszkają w kamienicy w podwórku studni, któremu trochę oddechu daje duża brama. Jak wygląda dzień wolny? Śpią do godz. 10. Sprzątanie, pranie i biegną na dwór.

Komentuje dr Ewa Rychlik, adiunkt w Zakładzie Dietetyki i Żywienia Szpitalnego Kliniki Chorób Metabolicznych i Gastroenterologii Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie:

- Pani Bożenie trudno zapewnić dzieciom dobrą dietę przy tak ograniczonych funduszach. Ale może zmodyfikować żywienie. Trzeba zachęcać dzieci, by jadły podawane do obiadu w szkole warzywa, zwłaszcza surówki. Skoro wracają głodne, to może nie zjadają całego obiadu? Jeśli tam zjedzą obiad, w domu nie trzeba dawać im drugiego. Można go zastąpić mniejszym posiłkiem, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na warzywa, owoce, ryby. Serki warto czasem zastąpić kefirem czy maślanką. Lepiej odzwyczaić Kubę od picia coli, a Kamilowi ograniczyć makaron ze śmietaną i cukrem. Od czasu do czasu można kupować słodycze.

Z przekarmiania czy choroby?

Starszy syn (Kasia nie chce ujawniać imion dzieci) ma pięć lat i 10 kg nadwagi. Młodszy, roczny, ma niedowagę.

- Nie wiadomo, co gorsze - martwi się 30-letnia mama.

Mieszkają w popegeerowskich blokach w wiosce między Szczecinem, a Gorzowem Wlkp. Warzyw nie uprawiają. Niczego nie hodują. Jedzenie kupują w sklepie. Ile wydają, nie kontrolują. Tyle, ile trzeba.

Kasia sama nie wie, kiedy Starszy zaczął tyle jeść. Na śniadanie: parówki lub ser, keczup, dużo chleba i soków. Obiad: ziemniaki z masłem i ogórki w occie. Albo makaron i klopsiki w sosie pomidorowym. Surówek nie lubi, szczególnie z kapusty. Zje pomidory w śmietanie, buraczki. Kolacja: najlepiej chleb, paprykarz szczeciński i ser. Nie przepada za wędliną. Lubi naleśniki, kopytka. Między posiłkami pił dużo soków, ale Kasia dowiedziała się, że tuczą.

- Ostatnio lekarz stwierdził, że syn ma chyba coś z tarczycą. Zalecił dietę. No i teraz trzeba go gonić od jedzenia. A jak tu gonić, skoro i dorosłemu jest ciężko na diecie? - pyta Kasia.

Dziadkowie przychodzą z chrupkami, lizakami, cukierkami. A lekarz straszy, że w szkole będzie tragedia, bo dzieciaki grubemu żyć nie dadzą. Kasia zastanawia się, jak odchudzić syna? I czy to jest w ogóle możliwe?

Dr Rychlik: U pięciolatka 10 kg nadwagi to znaczna otyłość. Powinien mieć dietę ustaloną przez lekarza, najlepiej wspólnie z dietetykiem, i być pod stałą kontrolą. Przestrzeganie diety jest jednak rolą pani Kasi. W diecie powinny się znaleźć umiarkowane ilości produktów zbożowych - nie tylko chleb i makaron, ale i kasza, ryż, płatki. Parówki trzeba zastąpić chudą wędliną. Ser - przede wszystkim twaróg chudy lub półtłusty. Warzywa powinny być przy każdym posiłku. Paprykarz szczeciński zawiera sporo tłuszczu i lepiej podać pastę rybną. Owoce są bardzo wartościowe, ale w diecie dziecka z otyłością powinny być ograniczone, zwłaszcza te zawierające dużo cukru (winogrona, banany). Zamiast soków owocowych, trzeba przekonać dziecko do warzywnych, np. pomidorowego. Chrupek, cukierków chłopiec w ogóle nie powinien jeść. Od święta można mu dać mały kawałek ciasta biszkoptowego lub drożdżowego.

Dr Barbara Garanty-Bogacka z Pracowni Propedeutyki i Chorób Dzieci oraz Poradni Zaburzeń Metabolicznych Pomorskiej Akademii Medycznej: To sposób żywienia typowy dla naszych pacjentów. Jeśli są obawy, że może to być otyłość chorobowa (z powodu niedoczynności tarczycy czy nadczynności kory nadnerczy), lekarz rodzinny powinien zlecić badania poziomu hormonów tarczycy i hormonu przysadki, czyli TSH. Dla rodziców sygnałem, że przekarmiają dziecko, może być jego wzrost - dziecko grube z przekarmiania zwykle aż do okresu dojrzewania jest wyższe od rówieśników.

10-letni wegetarianin

Mama Kamila, Wanda Willim-Becker, instruktor kundalini jogi, zawsze pyta męża i syna, na co mają ochotę. Nie jedzą mięsa, rzadko ryby i jaja. Rodzice codziennie wożą 10-letniego Kamila ze wsi Dobra do szkoły prywatnej w Szczecinie (15 km). Po drodze mijają wioskę, w której są gospodarstwa ekologiczne. Tam kupują warzywa.

Kamil na śniadanie dostaje owsiankę z owocami. Także pieczywo z warzywami, gomasio (prażonym sezamem) i olejem lnianym. Nie lubi masła i żadnych smarowideł. Chętnie macza chleb w oleju lnianym czy oliwie wymieszanej z sosem sojowym. Na obowiązkowe drugie śniadanie Kamil zabiera pieczywo (rzadko białe) z warzywami, oliwą, sezamem i oscypkiem. W młodszych klasach dostawał jeszcze termos z zupą. Teraz kończy lekcje ok. godz. 14.30, więc mama zabiera go na obiad. Posiłek w domu to zupa (na wodzie, gotowana według kuchni pięciu przemian - metody wywodzącej się z tradycji chińskiej).

- Czasem zagęszczona płatkami owsianymi. Tak pożywna, że Kamil zwykle drugie danie chce dopiero za godzinkę, półtorej - mówi mama. Na drugie mogą być np. pieczone ziemniaki, buraki, ryż z tofu w sosie paprykowo-pomidorowym (wyłącznie z warzyw). Koniecznie surówka, np. sałata lodowa z prażonym słonecznikiem w sosie winegret.

Po godz. 19 rodzina nie je już nic ciężkiego, najwyżej owoce, sałatkę czy oliwki. A rano przed śniadaniem piją sok, np. z marchwi. Kamil w ogóle nie je mięsa. Mama uzupełnia mu białka i tłuszcze daniami z fasoli, soi, zielonych warzyw, płatków, z olejem i oliwą. Jedzą prażone orzechy, migdały, rodzynki, ryż, kasze. Zamiast słodyczy - słodkie owoce.

Dużo czasu spędzają w ogrodzie i na spacerach. Latem Kamil gra w piłkę, jeździ na rowerze, rolkach. Zimą zaś - na łyżwach.

Wanda: - Moja zasada? Słuchaj swego ciała, ono ci podpowie, co jest dla niego dobre.

Dr Rychlik: Sposób, w jaki odżywia się Kamil, ma wiele pozytywnych cech. Posiłki są regularne, urozmaicone. Dobrze, że je nasiona roślin strączkowych - częściowo mogą zastąpić mięso. Jednak całkowita zamiana produktów mięsnych na strączkowe jest możliwa u dorosłych, ale nie u dzieci. 10-latek niedługo wejdzie w okres dojrzewania, a to się wiąże z większym zapotrzebowaniem na energię i składniki pokarmowe. Mięso, drób, ryby są źródłem pełnowartościowego białka, witamin z grupy B, żelaza, cynku. Jadłospis dzieci i młodzieży powinien zawierać produkty mięsne, ryby przynajmniej dwa razy w tygodniu, a także sery twarogowe i napoje mleczne fermentowane. Większe ilości sosu sojowego nie są zalecane - zawiera za dużo soli.

Dr Garanty-Bogacka: Podoba mi się dieta Kamila, ale nie wolno jej stosować u małych dzieci do drugiego roku życia i w okresie dojrzewania. Trzeba systematycznie kontrolować, czy Kamil nie ma niedoborów np. żelaza.

Miłośnicy chińskich zupek

Stanisława Borysewicz prowadzi świetlicę środowiskową Caritas w zamożnej dzielnicy Szczecina. Dzieciaki przychodzą po lekcjach i zostają do godz. 18. Zawsze mają przekąskę ok. 14.30 i kolację o 17, zwykle ciepłą, bo pani Stasia uważa, że musi nauczyć dzieciaki normalnie się odżywiać.

- W domu przyzwyczajone są do chińskich zupek, pizzy z mrożonek, hamburgerów, chipsów i coli - mówi. - Mielone z ziemniakami i pomidorowa to już obiad wystawny.

Pani Stasia zachodziła w głowę, co jest z pomidorową. Jej zupy z warzywami dzieciaki nie chciały. Zapytała więc matki, jak robią swoje. Usłyszała: rosołek z kostki rzucasz na wodę, do tego przecier pomidorowy i zabielasz mlekiem plus ryż lub makaron.

Dzieciaki nie znają fileta, zwłaszcza z indyka, owoców, warzyw (co najwyżej jabłko, marchewkę, ogórka). Papryki i kasz nie tkną, bo nie wiedzą, co to jest.

- Dzieci od razu ustawiają się na "nie". A my uciekamy się do różnych sposobów - opowiada Urszula Adamczyk, nauczycielka, wolontariuszka w świetlicy. - Mówimy: Masz tu porcję. Zjedz trzy łyżki. Jeśli po tych trzech łyżkach nie będzie ci smakowało, zostawisz. A jak zasmakuje, zjesz. I często jedzą do końca.

W świetlicy panie wraz z pielęgniarką pedagogiem uczą mamy i dzieci, jak gotować, zrobić kanapkę, jak ułożyć produkty, jak ładnie podać. W jaki sposób ograniczać sól, bo dzieci solą na potęgę. No i że w ogóle istnieją inne przyprawy niż sól i pieprz.

Dr Rychlik: Dania gotowe - zupy z torebki, pizza - mogą być spożywane tylko od czasu do czasu. Na co dzień dzieci powinny zjadać pełnowartościowy obiad. Zupę najlepiej przygotować na wywarze warzywnym. Kostka rosołowa zawiera sporo soli i glutaminianu sodu, który może wywoływać reakcje alergiczne.

Do obiadu zawsze powinny być warzywa. Ziemniaki z kotletem mielonym czy sosem nie wystarczą. Co drugi, trzeci dzień ziemniaki dobrze jest zastąpić kaszą, ryżem, makaronem. Dzieci nie chcą jeść kaszy, bo nie są do niej przyzwyczajone. Niezwykle rzadko jedzą bardziej zalecany ryż brązowy czy makaron pełnoziarnisty.

Na szczęście łatwo jest przyzwyczaić dzieci do potraw mniej słonych. Bardzo cenna jest inicjatywa pań ze świetlicy, łącząca edukację z praktyką.

Dr Garanty-Bogacka: Wszelkie zupy w proszku i zupki chińskie są dla dzieci złe, zawierają złe tłuszcze trans i są toksyczne dla wątroby dziecka. Tak samo chipsy i frytki.

Sześć ulubionych produktów polskich gimnazjalistów (według badań GIS): pierogi, słodycze, jogurty, mięso, zupy, chipsy.

Sześć najgorszych produktów: bigos, wątróbka, flaki, cebula, szpinak i pietruszka.
 
 
PiPpi 
:)


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1974
Skąd: wrocław
Wysłany: 2009-04-16, 22:02   

zasłyszane na placu zabaw
mama do kilkulatki:
-nie dostaniesz lodów, bo nie jadłaś obiadu. masz, jedz. ( wręczając pączka na obiad) .

btw. euridice, nie oceniam tej kobiety ;-)
_________________
hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl]hxxp://www.fotosik.pl] hxxp://pierwszezabki.pl]
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
 
arahja 


Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 23 Cze 2008
Posty: 1148
Skąd: brno
Wysłany: 2009-04-17, 11:46   

Podziwiam panią Wandę, że zdecydowała się opowiedzieć dziennikarzom o diecie swojej rodziny i mam nadzieję, że przed publikacją dostała tekst do autoryzacji.

Pomyślałam, że warto dodać kilka słów do tego, jak stworzono akapit o 10-letnim wegetarianinie i jak to wpłynie na przecietnego odbiorcę.
Mamy na początku jakąś niekompetencję albo zagalopowanie dziennikarza (ryby...). Z tekstu nie wynika, by rodzina je jadła, ale w pierwszym zdaniu są wymienione.
Powielony stereotyp - pierwszy minus
Wspomnienie o prywatnej szkole, codzienne wożenie dziecka do szkoły wskazują na dobry status materialny tej rodziny, za czym idzie powiązanie: wegetarianizm - dieta możliwa tylko przy większych dochodach. Kolejny stereotyp, z którym na co dzień się zmagamy. Spotęgowanie tego wrażenia pojawia się, gdy wymienione jest np. gomasio czy sos sojowy. Na szczęście, pozostałe produkty pozwalają na korzystną dla nas refleksję co do koniecznych wydatków - tylko czytelnik tego nie zrobi. On juz wcześniej się dowiedział, co trzeba "mieć", żeby móc być wege. Zwłaszcza w kontraście z rodziną dwa akapity wyżej. Różnorodność wymienionych produktów też sprawia wrażenie nie wiadomo jak wielkiego potrzebnego nakładu środków, żeby było możliwe takie zywienie.

Potem te nieszczęsne komentarze "specjalistów"... Mam wrażenie, że pierwsza osoba nie bardzo wie, co znajduje się w poszczególnych wymienionych przez mamę Kamila składnikach pożywienia. Upiera się przy mięsie, straszy niedoborami. O dziwo, przy poprzednich historiach nie była tak radykalna, a przecież znacznie gorsze niedobory grożą dziecku na czipsach czy makaronie ze śmietaną i cukrem.
Druga pani też chyba szuka na siłę, do czego można by się przyczepić. Żelazo, największy straszak - wszyscy doskonale wiemy, że wcale nie jest niezastępowalne.

Fakt, że tę historię opisano w artykule dotyczącym zaburzonego żywienia, jest niestety wiele mówiacy.

Obawiam się, że przecietny czytelnik nie wyczyta z artykułu tego, co my - nie skontrastuje czipsów i coli z prostym, zdrowym jedzeniem. A nawet jeśli to zrobi, pozostanie w przekonaniu, że wegetarianizm jest poza zasięgiem "normalnych" ludzi, niemających czasu czy środków na uczynienie jedzenia czymś priorytetowym.
 
 
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-04-17, 13:56   

Taak, też czytałam ten artykuł, zszokowała mnie Jedenastka na makaronie :shock: .
a komentarze do wegetarianina oczywiście rozczarowują, ale czego się można innego spodziewać :roll: . Dietetyczny beton i tyle. Oni wiedzą swoje, nie widzieli pewnie żadnego dziecka będącego wege od poczęcia.
_________________

 
 
dynia 
natulku :)


Pomogła: 152 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5252
Skąd: El Mundo
Wysłany: 2009-04-17, 16:39   

Jakiś czas temu spotkałam się już z tym artykułem w Wyborczej i szczerze powiedziawszy rozsierdził mnie maksymalnie,napisany jest w sposób tendencyjny ,bardzo nie obiektywny i generalnie pozostawia wiele do życzenia ech :roll:
_________________
<img src="hxxp://lb1m.lilypie.com/2ar3p2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/PNYBp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" /><img src="hxxp://dhbm.daisypath.com/wdZip1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Happy Birthday tickers" />

Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu. Stanisław Lem
 
 
Cytrynka 


Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 962
Skąd: Olympia, USA
Wysłany: 2009-04-17, 17:14   

11-tka na makaronie...Ja w pewnym sensie rozumiem tę panią - choć nie pochodzę z rodziny wielodzietnej. Rozumiem ją o tyle, że sama przez wiele lat jadłam śmiecie, bo nie miałam odpowiedniej wiedzy. Pamiętacie lata osiemdziesiąte, jak nic nie było w sklepach? Priorytetem zakupowym dla wielu ludzi był cukier (kilometry kolejek), sól, mąka (oczywiście biała, bo skąd inna, szczególnie w mieście). Rozmawiam czasem z bliskimi mi osobami o zakupach i słyszę, że trzeba zrobić zapasy: mąka (nadal biała), cukier, mleko w kartonie, ryż (biały). Nigdy nie słyszałam o robieniu zapasów fasoli, brązowego ryżu, sezamu, ciecierzycy itp. (nie piszę o WD oczywiście). Moja własna mama odżywia się źle, nie przepada za warzywami i owocami. Lubi za to mięso (prawie na szczęście nie kupuje wędlin, może zauważyła, że to jest niezjadliwe), frytki, mięso, jajka i zupy zabielane mąką i serkiem topionym. Wielokrotnie na moje sugestie, że powinna jeść więcej warzyw i owoców, słyszałam, że jej nie stać. Siłą przyzwyczajenia jest tak wielka, że ludzie czasem nie przyjmują do wiadomości, że właściwie każdy człowiek, który ma jako taki dochód (choćby najniższy) może decydować co kupuje. Mama 11-tki ma synka, który nalewa sobie colę. To jej wybór czy tę colę kupi, czy zamiast tego hebatę owocową. Tyle, że trzeba jeszcze wpaść na pomysł, że można coś zmienić. A jak już się wpadnie, trzeba mieć siłę na przeprowadzenie zmian. A komentarze...dietetycy uczą tak jak sami byli uczeni.

[ Dodano: 2009-04-18, 07:47 ]
Nie podoba mi się jeszcze komentarz dotyczący zupy wegetariańskiej chłopca (na wodzie), sugerujący, że nie można się nią najeść i jest niepełnowartościowa.
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2009-04-23, 00:33   

Cytrynka napisał/a:
Pamiętacie lata osiemdziesiąte, jak nic nie było w sklepach?
Pamiętam. Do dziś widzę te półki wypełnione octem, i kartki na co się dało, np. masło. U mnie w domu biednie było, więc ja zyłam makaronem z cebulą i serem, a brat zupami owocowymi, jako że akurat rósł, to efektem są niedobory w kręgosłupie. amiętam pierwsze razowe chleby kupowane już w Warszawie, które ostrożnie trzeba było jeść bo kamyki się zdarzały, rozmnażanie jogurtu bo takich rarytasów nie było. Generalnie PRL rozwalił kuchnię polską, mam koleżanki w pracy które w ogóle nigdy fasoli nie jadły, soczewica czy cieciorka to dziwactwo, a przecież soczewica to taki stary z tej części swiata strączkowiec, kiedyś bardzo obecny w kuchni.
A tak w ogóle, kiedyś liczyliśmy, i wyszło nam że najtańsze danie to ryż ze szpinakiem, a zaraz potem jest ryż z duszonymi warzywami, takimi podstawowymi, marchewka, seler.
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-04-23, 08:55   

majaja napisał/a:
Generalnie PRL rozwalił kuchnię polską
coą w tym jest ja widzę że przez to ciężko jest im zrozumieć że wegetarianizm to zdrowy wybór... Nie było prawie niczego a u nas w rodzinie wszyscy raczej zdrowi i wychowani nie na gotowcach ale robionych swoich daniach... na mięsie. Tak więc po co kupować drogie glony, orzechy jak można tak jak dawniej? :/
Wspólny punkt który rozumie poprzednie pokolenie to mcdonaldsy, batony zamiast obiadu czy glutaminiany sodu. Nie rozumieją jednak nagonki na słodycze, no bo jeśli dziecko obiad zje, wyszaleje się na dworze to co mu zaszkodzą słodycze? Tak było kiedyś i trudno wytłumaczyć że dziś dzieci szaleją na dworze mniej a słodycze są wszechobecne i zniechęcają do obiadu... :roll:

U mnie wśród znajomych jedyni chorzy to cukrzycy - i u nich krytykuje się słodką kuchnię, bo obiad, śniadanie i kolacja nie mogą być słodkie... muszą być warzywno-mięsne...
Tak więc u wszystkich z pokolenia wstecz szybciej wytłumaczę 'nie dawaj cukierka' niż 'nie jedz mięsa'... właśnie dlatego że kiedyś nic nie było a są dziś w dobrej kondycji...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 12