wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Gdy dziadkowie podkarmiają dziecko mięsem
Autor Wiadomość
dusik 
zielono mi...

Dołączyła: 21 Paź 2008
Posty: 32
Skąd: inąd
Wysłany: 2009-08-10, 15:29   Gdy dziadkowie podkarmiają dziecko mięsem

Niedawno dowiedziałam się, że moja babcia, dawała mojemu synkowi kotlet z kurczaka :( Mimo, że wiele razy mówiłam jej żeby tego nie robiła. Przyznała się po tym, jak synek mi to powiedział.

Dziś z kolei, moja mama dała mu kanapkę z "szyneczką" ... masakra... No bo jak tak można dziecku nie dawać!!! Przecież widać, że on taka chce!!! Zaznaczę, że nie daję dziecku mięsa od jesieni ( a ma 3,5 roku) więc smak mięsa zna...

Ręce mi opadły :( Moja mama jest z rodzaju tych co są najmądrzejsze na świecie, a mnie ciągle traktuje jak jakąś małolatę, co sobie cos ubzdurała :(

Nie chcę jej w emocjach nagadać, bo to jednak matka, ale nie wiem co robić :(

I nie chodzi mi tu nawet o zdrowie (bo często z babciami synek sam nie zostaje), ale o podważanie moich decyzji, i podważanie mojego autorytetu jako matki! Noszzzz....

Co ja mam zrobić? Ograniczyć kontakty? Obawiam się, że rozmowa guzik da, bo do mojej matki nic nie dociera, nie tylko w tym temacie, a już przyznać się do błędu? Nigdy.

Mam ochotę się przeprowadzić na drugi koniec Polski po takich akcjach :(
 
 
elvie 
elvie

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 06 Lip 2009
Posty: 40
Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-08-10, 16:03   

Kiepska sytuacja:( Babcie mają chyba takie akcje we krwi! I nie chodzi tylko o karmienie dziecka produktami, których rodzice nie uznają, ale także o szanowanie pewnych zasad.

Przykładowo: wpajasz dziecku, że do obiadu siadamy przy stole i ładnie jemy, a tu jedziesz do babci, która lata za małym z łyżką, kiedy ten się bawi albo ogląda bajkę! :-/

Nie wiem, jak z tego wybrnąć. Obserwuję takie zachowania u mojej siostry i naszej mamy. Wiem, jak obie kobitki zupełnie odmiennie podchodzą do tego tematu i jest mi przykro, że powstają takie konflikty, ale w pełni rozumiem moja siostrę, którą czasem krew zalewa.

Życzę Ci powodzenia w rozwiązaniu tej sprawy!
_________________
elvie
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-10, 17:06   

dusik napisał/a:
Co ja mam zrobić? Ograniczyć kontakty?
No cóż, ja tam jestem dość ostra w takich sprawach i byłoby krótko - decyzje wszelkie wobec dziecka podejmują rodzice, a jak dziadkowie nie potrafią tego zaakceptować, dziecko nigdy, nawet na 5 minut nie zostaje sam na sam z takimi osobami. Krótko i albo ktoś akceptuje warunki, albo będzie musiał pogodzić się z sytuacją.
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2009-08-10, 17:51   

Cytat:
dusik napisał/a:
Co ja mam zrobić? Ograniczyć kontakty?
No cóż, ja tam jestem dość ostra w takich sprawach i byłoby krótko - decyzje wszelkie wobec dziecka podejmują rodzice, a jak dziadkowie nie potrafią tego zaakceptować, dziecko nigdy, nawet na 5 minut nie zostaje sam na sam z takimi osobami. Krótko i albo ktoś akceptuje warunki, albo będzie musiał pogodzić się z sytuacją.
_________________


Jestem tego samego zdania co Ewa
 
 
dusik 
zielono mi...

Dołączyła: 21 Paź 2008
Posty: 32
Skąd: inąd
Wysłany: 2009-08-10, 18:07   

No rzeczywiście chyba nie ma innego wyjścia...

Choć przez chwilę rozważałam również przemoc fizyczną jako środek perswazji ;)
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-08-10, 18:09   

Ja też podpisuję się pod Ewą. Po prostu na razie nie zostawiaj synka samego z dziadkami i pilnuj tego, co chcą mu dać. To jest również dla nich trudna sytuacja, skoro do tej pory mały jadł mięso, a teraz nie je. Trudniej im się dostosować do nowej sytuacji. Ale to Ty podejmujesz decyzje dotyczące dziecka i oni muszą to zaakceptować. Być może zajmie im to trochę czasu, no a Ty musisz być nieugięta, ale w końcu zaprzestaną takich akcji. A jeśli nie, to trzeba będzie przedsięwziąć stanowcze kroki: albo odpuszczasz, albo ograniczasz kontakt.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2009-08-10, 18:12   

czarna96 napisał/a:
Cytat:
dusik napisał/a:
Co ja mam zrobić? Ograniczyć kontakty?
No cóż, ja tam jestem dość ostra w takich sprawach i byłoby krótko - decyzje wszelkie wobec dziecka podejmują rodzice, a jak dziadkowie nie potrafią tego zaakceptować, dziecko nigdy, nawet na 5 minut nie zostaje sam na sam z takimi osobami. Krótko i albo ktoś akceptuje warunki, albo będzie musiał pogodzić się z sytuacją.
_________________


Jestem tego samego zdania co Ewa

Dokładnie. Podpisuję się pod tym.
U nas sytacja taka miała miejsce. Moja mama bardzo chciała dać coś (cokolwiek) do jedzenia zteromiesięcznemu Ziomkowi. Częstowała go ogórkami kiszonymi (bo pcha łapki do buzi, to przecież lepiej, żeby ogórka sobie włożył :evil: ), chlebkiem itp. Zawsze ostro reagowałam na takie akcje i wydawało mi się, że dotarło do niej. Niestety... Któregos razu, jak wyszłam na moment z pokoju, dała Ziomkowi ciasta :-x Myślała, że sie nie wyda, ale misiek za pół godziny rzygnął łupinami z mąki razowej i kawałkami pomarańczy. Wpadłam w szał... ona się nie przyznała do tego i broniła, że może miała na bluzce kawałek i on zjadł 8-) Następnego dnia w kupie były ziarna słonecznina, rodzynka i łuski z mąki... Znaczy sie mama miała na bluzce dość sporo tego ciasta.... Wyraźnie wtedy powiedziałam, że jeśli nie umie uszanować nas z naszym podejściem do wychowywania dzieci to nie zostanie ani na chwilę z Ziomkiem sama. Tak się też stało. Nie wiem, jakby to wyglądało na dłuższą metę, bo z miesiąc później wyprowadziliśmy się za granicę...
_________________
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-08-10, 18:15   

maga, świetnie to załatwiłaś.
dusik napisał/a:
Nie chcę jej w emocjach nagadać, bo to jednak matka, ale nie wiem co robić

dusik, mama jest ważna, ale Twój syn chyba jednak ważniejszy?
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2009-08-10, 18:20   

Też się zgadzam z dziewczynami powyżej - ludzie zachowują się wobec nas tak jak im na to pozwalamy, więc jeżeli nic nie zrobisz, mama nadal będzie podważała Twoje decyzje. Bo w tej chwili z perspektywy Twojej mamy wygląda to tak: "daję wnusiowi mięso, a moja córka nie protestuje", czyli jest OK. Jeżeli chcemy być traktowani jak dorośli, którzy wiedzą, czego chcą, musimy jasno mówić czego chcemy i tego stanowczo wymagać. Nie chodzi o "nagadanie" matce w przypływie emocji, bo jeszcze wyjdziesz na niewdzięczną histeryczkę ;-) , ale o stanowcze powiedzenie "nie" i ograniczenie kontaktów z wnukiem jako konsekwencję nieszanowania Twoich decyzji.
Moi teściowie też kiedyś dali mojemu małemu trochę mięsa, ale zdusiłam wściekłość i nic nie powiedziałam. Za drugim razem, gdy chodziło o ciastko, którego mały nie mógł jeść, nie hamowałam się i powiedziałam co myślę. Od tego czasu już nie próbowali, ale i tak im nie ufam i nie zostawiam ich samych z dzieckiem. Jesteś w o tyle dobrej sytuacji, że synek Ci powie, co dostał u babci. Niestety, rodziców też trzeba sobie wychować :mrgreen:
 
 
dusik 
zielono mi...

Dołączyła: 21 Paź 2008
Posty: 32
Skąd: inąd
Wysłany: 2009-08-10, 18:21   

Kamma, oczywiście że syn ważniejszy, ale chodziło mi o robienie dzikiej awantury (a jak się o tym dowiedziałam to byłam w stanie to zrobić). Po prostu uważam, że to nic nie da (robienie awantury). I zastanawiam się, czy można w ogóle dziadków przekonać do takiego sposobu jedzenia.

Na razie wysłałam jej kilka linków do artykułów o dzieciach wegetariańskich.

[ Dodano: 2009-08-10, 18:24 ]
Moja mama zna moje zdanie, i nie raz wyraźnie jej mówiłam, że mam mu mięsa nie dawać. Stanowczo.

[ Dodano: 2009-08-10, 18:27 ]
Aha, moja mama jest niereformowalna, bo przecież ONA zawsze ma rację. Nawet jak jej pod nos dowody jej błędu podetkniesz, to ona i tak swoje wie... Dlatego widujemy się rzadko ;)

No i rzeczywiscie jedyna konkluzja to chyba ograniczenie kontaktów.
 
 
neina 


Pomogła: 44 razy
Dołączyła: 23 Paź 2007
Posty: 2342
Skąd: Teddington
Wysłany: 2009-08-10, 19:57   

Dla mnie to by byla sytuacja nie do zaakceptowania. Na Twoim miejscu zdecydowanie powiedzialabym mamie, ze to Twoje dziecko i nie zyczysz sobie, zeby dawla mu mieso. Powiedz, ze jesli to sie powtorzy, ograniczysz Wasze konakty z nia, bo wegetarianizm jest dla Ciebie wazny. Jesli nic to nie da, to od Ciebie bedzie zalezalo, czy babcia poniesie konsekwencje.
Moja mama jest wege, do taty mam zaufanie. Do tesciow nie mam, chociaz wiedza, ze ja i W nie chcemy, zeby Franek jadl mieso. Ostatnio jak sie spotkalismy tesciowa zapytala, czy daje juz Frankowi mieso. Jak powiedzialam, ze nie, to ta pyta kiedy zaczne. Ja powiedzialam, ze jesli Franek kiedys bedzie chcial jesc mieso, to mu nie bede zabraniac (mam na mysli wiek, kiedy dziecko moze podjac juz swiadoma decyzje w tej kwestii). Ona na to: to dobrze, jak przyjedziecie do nas, to dam mu i zobaczymy, czy chce :evil: Spojrzalam tylko na nia znaczaco i nic nie odpowiedzialam. Wiem, ze nie moge go spuscic z oka jak tam bedziemy.
Dodatkowo jeszcze za 2 tygodnie jedziemy na slub W brata. bede musiala miec oczy do okola glowy, zeby Franka nikt nie nakarmil jakims swinstwem.
_________________
<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/829543.png" border=0>
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-08-10, 23:19   

Ja gdy widzę że mama podkarmia synka, rzadziej ich odwiedzam i nie zostawiam jego z nimi samych. W konsekwencji teraz mogę ufać mojej mamie i nasze kontakty są częstsze. Nigdy nie dyskutuję na taki temat bo rodzice reagują dośc nerwowo a poza tym to niczego nie zmienia poza wzrostem adrenaliny. A poza tym chyba za bardzo ich kocham żeby na siłę ich ulepiać na moją modłę. Ja nie chcę tego od nich więc też i tego nie robię im. Jedyne o co proszę to o uszanowanie mojej decyzji. W zamian za to staram się ich nie obarczać koniecznością wymyślania co dac mojemu synkowi do jedzenia, co usuwa dość znaczny problem z głowy. Ale muszę przyznać że teraz to moja mama smaczniej gotuje wege niż ja... :lol:
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-10, 23:39   

neina, a może synka lepiej zostawić w domu z kimś zaufanym ? nie będzie łatwo dopilnować na weselu rozkoszne cioteczki i wujków, pełnych oczywiście dobrych intencji :evil: , ale mających najczęściej w nosie twoje zdanie na temat odżywiania dziecka

humbak, jak mamine przepisy fajne, to może podrzuć czasem tutaj :mryellow:
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-08-11, 01:15   

lilias, :mryellow: :lol:
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
nika 


Pomogła: 27 razy
Dołączyła: 30 Sty 2008
Posty: 508
Skąd: Kielce
Wysłany: 2009-08-11, 01:58   

O rety, ja bym sie wściekła makabrycznie :evil: Na szczęście oni wiedzą, że sie tak wścieknę i nie ryzykują ]:-> . Prababci powiedziałm, że jak jej zalezy to możemy ewentualnie ją zjeść jak umrze, bo nie znam nikogo innego kto by chciał zostać zjedzony. Już nie marudzi ]:-> Wiem, jestem potworem, ale tylko jak się mnie sprowokuje :-)

Tak na spokojnie to: nie wiem ile wie Twój syn na temat mięsa, czy On wie dlaczego tego nie jecie? To dla niego musi być strasznie skomplikowane, najpierw je, potem nie. Daj mu jakiś sensowny, zrozumiały powód to sam nie bedzie chciał i jeszcze babci wytłumaczy dlaczego. Moja Ala od zawsze chyba wie na ten temat wszystko (chyba więcej niz powinna), jakoś żyje z tą wiedzą a mięsa nie ruszy.

Jeżeli chodzi o dawanie dzieciom wyboru to nigdy nie dostanie odemnie zgody na ćpanie, jedzenie mięsa i inne "atrakcje", których nie akceptuję i nie zamierzam nawet próbować. Nie pozwolę dziecku zabijać siebie ani nikogo innego, chyba że w sytuacji zagrożenia życia.
Jestem straszna :-?
 
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-11, 06:44   

nika napisał/a:
Nie pozwolę
Tzn. będziesz kontrolować dziecko do końca życia? Dla mnie jedzenie mięsa przez moje dzieci byłoby w pewnym sensie największa porażką, ale przepraszam, nie będę biegać za np. 16-letnim chłopakiem i zaglądać mu w gardło, co on przypadkiem tam przeżuwa... :roll:
 
 
dusik 
zielono mi...

Dołączyła: 21 Paź 2008
Posty: 32
Skąd: inąd
Wysłany: 2009-08-11, 09:04   

Mogłabym się podpisać pod Humbak, oprócz wzrostu adrenaliny nic moje gadanie nie daje :/ Moja mama w mojej obecności nigdy nie próbuje młodemu mać mięsa, bo wie, jak ja reaguje, i że potrafię zrobic awanturę. No ale już o mojej mamie pisałam - niereformowalna :/
Ja jej już naprawdę kawę na ławę wykładałam, tonem oznajmującym. No nic, mam nadzieję, że jednak kiedyś z tym się "pogodzi". Wczorajszą wiadomość musiałam wyładować - skorzystały na tym okna ;)

Co do synka, to ja mu naprawdę tłumaczę, rozmawiamy o tym, no ale to jest jednak dziecko. Wiem, że jest mu trudniej, przez to że mięsa nie "nie je" od urodzenia. Ja się staram jak mogę, ale jak widać nie jest to takie proste jak sie wydaje. Podanie mu "sensownych i zrozumiałych" powodów jednak nie zadziałało. Mam nadzieję, że to jednak kwestia czasu i że będzie on umiał odmawiać. (Wczoraj mieliśmy pogadankę na temat bronienia własnego zdania ;) ).

Dzieki za rady. I widzę, że nie tylko moja mama ma misję "ratowania biednego dziecka" :/

[ Dodano: 2009-08-11, 09:08 ]
Jeszcze tylko dodam, że jak zaczynałam czytać Wasze forum, jak zdobywałam wiedzę o wegetarianizmie, to nie zdawałam sobie sprawy, z tego, że otoczenie może być takim problemem, wydawało mi się, że to są takie "wymyślane" problemy. O jakże się myliłam :/
 
 
huanita 

Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 635
Skąd: Szczytno
Wysłany: 2009-08-11, 09:47   

Ale się zdenerwowałam czytając ten temat :-x Ja tez myślałam że to jaką diete ma moje dziecko nie będzie nikogo obchodziło a jednak jest inaczej i jak widze to dosy powszechne zjawisko :-/

U moich rodziców akurat mama mnie rozumie i spokojnie moge z nią małego zostawic ale ojciec który jest myśliwym od zawsze niestety nie jest w stanie tego zrozumiec :roll:

Niedawno jak byłam u rodziców to mały przyszedł do mnie z kuchni coś tam mieląc w buzi więc się zapytałam co wcina a mały: dzika :shock: ( w kuchni siedział dziadek) Zaczełam małemu tłumaczyc że przecież nie jemy dzików i innych zwierzątek i żeby to wypluł. Młody tak zrobił ale za 2 min sytyacje się powtórzyła więc poszlam do ojca i się pytam po co daje mięso skoro wie jakie mam zdanie na ten temat i zaczeła się kłótnia że to moje wymysły, dziecko krzywdze itd. Powiedziałam że jak będzie tak robił to nie będe z K. przyjeżdzac, a on na to "nie to nie" :-/ Skończyło się tak że jak teraz jade to bardziej pilnuje K. kiedy ojcic jest w kuchni bo nie dociera.
Jeszcze dodam że małemu tłumacze dlaczego nie jemy mięsa i wydaje mi się że coś pojmuje ale dziadek jest dla niego jakimś autorytetem że nikt nie może zabijac zwierzątek ale dziadzia tak.
Mam wrażenie że nie radze sobie z dziadkową sytuacją ale czasami chce jechac i zobaczyc sie z mamą. Dochodzą takie sytuacje ja dziadek się pyta małego kiedy pójdziesz z dziadkiem na polowanie/ na ryby... Tłumacze potem wszystko dla K. ale mały nie może tego pojąc że skoro to takie złe to dlaczego dziadek robi. Zgłupiec mozna normalnie :roll:
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]

hxxp://slub-wesele.pl/]
 
 
dusik 
zielono mi...

Dołączyła: 21 Paź 2008
Posty: 32
Skąd: inąd
Wysłany: 2009-08-11, 10:26   

No właśnie to też jest problem, że dzieci małe nie mogą pojąc, że skoro coś jest złe - zabijanie i jedzenie zwierząt - to dlaczego dziadzio/babcia itd. to robią? Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale wydaje mi się, że dzieci (chodzi mi o te młodsze) maja sprzeczny obraz - bo dobra babcia je mięso; czyli jedzenie mięsa nie jest takie straszne, skoro dziadzio np. to mięso je a jest dobry, kochany itd. Nie wiem czy ktoś zrozumie co napisałam ;)
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2009-08-11, 11:00   

-------
Ostatnio zmieniony przez Malati 2013-11-08, 22:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
nika 


Pomogła: 27 razy
Dołączyła: 30 Sty 2008
Posty: 508
Skąd: Kielce
Wysłany: 2009-08-11, 11:34   

Ewa napisał/a:
Nie pozwolę

Tzn. będziesz kontrolować dziecko do końca życia? Dla mnie jedzenie mięsa przez moje dzieci byłoby w pewnym sensie największa porażką, ale przepraszam, nie będę biegać za np. 16-letnim chłopakiem i zaglądać mu w gardło, co on przypadkiem tam przeżuwa...


Nie zamierzam jej kontrolować bardziej niż trzeba, nie pozwolę znaczy tyle, że nie dostanie na to mojej zgody, nie pozwolę na trzymanie zwłok w lodówce, nie usmażę schabowego. Tak swoją drogą to nie sądzę, żebym miała ten problem, ale ryzyko jakieś tam jest.

dusik napisał/a:
No właśnie to też jest problem, że dzieci małe nie mogą pojąc, że skoro coś jest złe - zabijanie i jedzenie zwierząt - to dlaczego dziadzio/babcia itd. to robią? Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale wydaje mi się, że dzieci (chodzi mi o te młodsze) maja sprzeczny obraz - bo dobra babcia je mięso; czyli jedzenie mięsa nie jest takie straszne, skoro dziadzio np. to mięso je a jest dobry, kochany itd.


Ja próbuję tłumaczyć innych ich wychowaniem, tradycją, przyzwyczajeniem. Dużo rozmawiamy o tym skąd się takie zwyczaje wzięły, o tym jak ludzie odżywiają się w różnych miejscach na Ziemi. Opowiadm jej dlaczego ja kiedyś jadłm mięso i dlaczego przestałam. Doszłyśmy do tego, że większość ludzi poprostu nie zdaje sobie sprawy z tego co jedzą, ani skąd się to bierze, z tego że mięsko nie jest tak poprostu ze sklepu. I ci ludzie nawet nie chcą o tym myśleć bo jest tak jest łatwiej i w sumie nie możemy za bardzo mieć wpływu na to. Możemy jednak swoją postawą pokazać innym, że tak się da, spróbować otworzyć im oczy na sprawy zwierząt. Same jesteśmy najlepszym przykładem, że nasze odżywianie jest lepsze choćby ze względów zdrowotnych, u lekarza bywamy mniej więcej raz do roku :-) , a nie jak dzieci znajomych średnio co dwa tygodnie...
No i tak wychodzi na to, że jak będziemy zdrowe i szczęśliwe, a do tego konsekwentne w swojej (mojej) decyzji to Babcia może kiedyś zrozumie i zaakceptuje nasze życie.
No i jeszcze tłumaczę jej, że absolutnie nie musi się przed nikim tłumaczyć z tego, że nie je mięsa, bo nie robi nic złego a jezeli ktoś ją atakuje i zadaje zadużo pytań na które ciężko odpowiedzieć, to ma całkowite prawo z nim nie rozmawiać, a jak chce może mu pokazać język.
 
 
 
huanita 

Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 635
Skąd: Szczytno
Wysłany: 2009-08-11, 11:49   

dusik napisał/a:
Nie wiem czy ktoś zrozumie co napisałam


No mi chodziłowłaśnie o to co napisałaś ;-)

W sumie to ja dopiero zaczynam miec ten problem jak wytłumaczyc to dziecku że nie jemy mięsa i dopiero sobie uświadomiłam że chyba nie jestem na to gotowa :-/
Teraz pare razy tłuaczyłam to w takim sensie etycznym tzn zwierzątka cierpią bo trzeba im zrobic krzywde żeby je zjeśc itp. teraz patrze że faktycznie mały może zacząc myslec ten jest dobry a ten zły.
Nie bardzo też wiem ile jest w stenie zrozumie 3 letnie dziecko. Może napiszcie jak wy tłumaczycie?
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]

hxxp://slub-wesele.pl/]
 
 
dusik 
zielono mi...

Dołączyła: 21 Paź 2008
Posty: 32
Skąd: inąd
Wysłany: 2009-08-11, 12:02   

Czarna96, ja nie napisałam, że mówię dziecku, że jedzenie mięsa jest złe. Źle mnie zrozumiałaś. Tłumaczę mu to w sposób podobny do Twojego ;) Nie upraszczam sprawy. CHodziło mi o to w jaki sposób dziecko może całą sytuacje odbierać, rozumieć.

Ja również tłumaczę, że każdy ma prawo jeść jak chce itd. Że my dbamy o nasz organizm itd. Nigdy nie użyłam argumentacji opartej na pojeciach dobre-złe.

I nie chodzi mi o drastycznym ograniczeniu, bo moja mama nie ma świetnego kontaktu z wnukiem, sama nigdy nie proponuje że z nim zostanie. Jest "nowoczesną" babcią, jak to ona mówi...
 
 
priya 

Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 12 Lis 2008
Posty: 5315
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2009-08-11, 12:23   

nika napisał/a:
Ja próbuję tłumaczyć innych ich wychowaniem, tradycją, przyzwyczajeniem. Dużo rozmawiamy o tym skąd się takie zwyczaje wzięły, o tym jak ludzie odżywiają się w różnych miejscach na Ziemi. Opowiadm jej dlaczego ja kiedyś jadłm mięso i dlaczego przestałam. Doszłyśmy do tego, że większość ludzi poprostu nie zdaje sobie sprawy z tego co jedzą, ani skąd się to bierze, z tego że mięsko nie jest tak poprostu ze sklepu. I ci ludzie nawet nie chcą o tym myśleć bo jest tak jest łatwiej i w sumie nie możemy za bardzo mieć wpływu na to.


Ja właśnie mniej więcej w takim kierunku też zmierzam/będę zmierzać tłumacząc.
_________________
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,43 sekundy. Zapytań do SQL: 12