wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak przekonać męża do wegetarianizmu?
Autor Wiadomość
Kasia B. 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 849
Skąd: Warszawka
Wysłany: 2007-09-10, 14:23   Jak przekonać męża do wegetarianizmu?

Proszę Was o rady, wskazówki, własne doświadczenia.
Chciałabym przestawić mojego męża na wegetarianizm, bo męczy mnie
to jego jedzenie mięsa. Macie jakieś pomysły jak to w "dyplomatyczny"
sposób zrobić. Sprawa jest dosyć trudna, bo na wszelkie argumenty reaguje
typowo tzn.blokadą i nie przyjmowaniem niczego do wiadomości....

Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi :-)
 
 
 
Malroy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-10, 14:26   

napisz więcej, co próbowałaś, jakie mu argumeny przedstawiałaś, jaki on jest? Bo na Twoje pytanie to można tomiszcza pisać, na pewno parę osób przedstawi swoje historie, które btw są dostępne na forum, może z nich coś wywnioskujesz.


Ja bez szczegółów niey podejmuje się pisania bo by mnie ręce rozbolały.
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-10, 14:29   

Cytat:
Jak przekonać męża do wegetarianizmu?

Nie przekonywać. Im bardziej będziesz się starała, tym bardziej będzie stawać okoniem. Możesz jedynie z nim rozmawiać jakie to dla Ciebie trudne i dlaczego. On jednak sam musi podjąć swoją decyzję, a Twój nacisk będzie w tym przeszkadzał. Wyobraź sobie, że to on chciałby naciskać, żebyś Ty zaczęła jeść mięso. Jakbyś się czuła z takim naciskiem? Rozmawiaj z nim, ale nie przekonuj na siłę, że to Ty masz rację, a on się myli...
 
 
honey 


Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 08 Cze 2007
Posty: 428
Skąd: hameryka
Wysłany: 2007-09-10, 14:46   

potwierdzam...
nie przekonywac..
po prostu naucz sie bardzo dobrze gotowac...:)
zdobadz wiedze nt. bycia i zycia wege ludzi ale nie argumentuj. z mezem ..to wiedza dla ciebie..
przyjdzie czas sam zapyta
nic na sile
_________________
dzisiaj liczy sie tylko teraz,teraz licze tylko na dzisiaj ..a jutro....to sie zobaczy jutro
 
 
Kasia B. 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 849
Skąd: Warszawka
Wysłany: 2007-09-10, 14:56   

Marloy przerabiałam już chyba wszystko, kupiłam książki-nie tknięte.
Ciągle nawijam o tym jakie mięso jest niezdrowe-nie trafia do niego, bo rośliny
też są nawożone, a soja modyfikowana itp. Czytałam mu sama w jakich
warunkach są trzymane zwierzęta w rzeżniach i na farmach itd. Generalnie opór totalny.
Wszyscy koledzy w pracy jedzą mięso, więc on nie chce być "dziwolągiem".
Ewa masz rację im bardziej naciskam, tym większy jest opór.
Honey też masz rację, gotować się uczę, ale nie zawsze mam czas, a poza tym nie mam wpływu na to co w pracy jada mój małżonek, chociaż staram się robić dla niego śniadanie...
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-09-10, 14:57   

to nie nawijaj, że mięso jest niezdrowe, po prostu gotuj to, co uważasz za słuszne, a jemu pozostaw wolność wyboru. Jeśli chce jeść mięso to niech sam przyrządza, a poza tym i tak byś go nie przekonała, ni nie zmusiła. To niewykonalne, jest dorosły, sam decyduje.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-10, 16:03   

nie wniosę nic nowego: nie przekonywać.

im bardziej starasz się przekonać tym większy budzi się w rozmówcy opór. to naturalne, ale w przypadku partnerstwa taki opór najczęściej odbieramy osobiście a to już boli. i to boli obie strony.

u mnie to bartek mnie nawracał z siłą i uporem maniaka. zasypywał mnie masą argumentów, badań, informacji że muszę jeść chociaż ryby. dodam, że bardzo martwił się przede wszystkim o dziecko co to dopiero się rozwijało. prosił, groził, błagał, straszył bym choć na czas ciąży chociaż ryby jadła. a ja ze stoickim spokojem odpowiadałam na każdy zarzut zgodnie z moją wiedzą, intuicją i przekonaniami.

nie agitowałam, nie przekonywałam, ot jadłam po swojemu, gotowałam po swojemu i spokojnie odpowiadałam na jego zarzuty. chwilami mogło to na wojnę wyglądać, z tym, ze była to walka jednostronna, bo ja jej nie podjęłam. po prostu stałam przy stanowisku a układ był jasny: ja mięsa nie spożywam, nie gotuje, nie chce w domu. zatem bartek walczył i co rusz tracił kolejne argumenty, a ze i tak ja gotowałam to jadł wegetariańsko, bo mu sie gotować dla siebie nie chciało ;)

wściekał się złościł ale efekt taki, ze po czasie (długim, nie ukrywam) sam zaczął zmieniać pewne rzeczy w swojej diecie. efekt taki, że dziś jest wegetarianinem i nie wyobraża sobie by wrócić do mięsa. i powiem, ze gdyby nie jego upierdliwość z nawracaniem mnie to pewnie by nadal mięso jadł, bo choć to mnie chciał zmienić, to nasłuchał sie tylu rzeczy, że w końcu sam sie zmienił :)

ale powtórzę po raz kolejny: nic na siłę, wszystko w swoim czasie :)
poszanowanie wyboru drugiego człowieka jest tym, czego każdy z nas pragnie zatem warto to okazywać innym :) uszanuj jego wybór i nie daj sie stłamsić z twoim.
 
 
Kasia B. 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 849
Skąd: Warszawka
Wysłany: 2007-09-10, 16:16   

pao dziękuję Ci bardzo za odpowiedź, zależy mi właśnie na takich odpowiedziach "z życia wziętych" :-)
Ja mięsa nie gotuję osobiście i nie mam zamiaru.
Ale wyeliminować mięsa z domu całkowicie nie mogę, właśnie dlatego że szanuję jego wybór. Ja robię zakupy i jak chce, żebym mu kupiła wędlinę to kupuję, bo co mam zrobić?
Ale z drugiej strony wkurza mnie widok kielbasy w lodówce. Oj ciężko ciężko ;-)
 
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-10, 16:19   

Cytat:
Ja robię zakupy i jak chce, żebym mu kupiła wędlinę to kupuję, bo co mam zrobić?


ja bartkowi raz kupiłam jakieś parówki. miałam opory, nie bardzo chciałam, ale w końcu uległam. kupiłam, przyniosłam i od razu powiedziałam, ze więcej tego nie zrobię. bardzo źle sie z tym potem czułam. aura jaka jest przy stoiskach mięsnych mnie niesamowicie uderza i to bardzo przykre dla mnie doznanie. nie był zbyt szczęśliwy ale uszanował.

a w domu mięso bywało, bo kupował sobie jakieś rzeczy, teraz sam woli o tym zapomnieć i sam sobie wymówki robi, że takie rzeczy do domu znosił.

w tej chwili jedyne mięso jakie jest to dla kota i ryb. choć żywymi robakami nie potrafimy nakarmić.
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2007-09-10, 17:15   

Kasia B. napisał/a:
a poza tym nie mam wpływu na to co w pracy jada

i bardzo dobrze Twój mąż to partner a nie marionetka którą należy kontrolować
gotuj gotuj gotuj i nie każ mu się nad tym zachwycać - z czasem będzie coraz więcej rzeczy które będzie lubił - na imprezie, wycieczce, pracy, domu... i wegetarianizm okaże się nie dziwactwem a jedzeniem innych potraw
jest wiele osób których partnerzy jadają mięso tylko od czasu o czasu np. u kogoś - dążenie najpierw do takiej sytuacji wydaje mi się bardziej naturalne. a czy mąż zostanie wegetarianinem czas pokaże :)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-10, 17:48   

Cytat:
i wegetarianizm okaże się nie dziwactwem a jedzeniem innych potraw


bartek początkowo niemal obrzydzeniem reagował na moje obiady ;) ale nie dlatego że ja źle gotuję, ale dla zasady...
 
 
biechna 


Pomogła: 65 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 4587
Wysłany: 2007-09-10, 18:37   

...
Ostatnio zmieniony przez biechna 2010-05-25, 20:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2007-09-10, 18:51   

u mnie ględzenie nic nie dało...nic tylko pysznie gotowac żeby zapomniał o kotletach :) w jakimś stopniu skutkuje...
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-10, 18:53   

Cytat:
że wpływa to na stopień "zrozumienia" i jedności między nami;


ja tak nigdy nie uważałam (przynajmniej nie świadomie) ale zaskoczył mnie bartek, gdy po jakimś czasie bez mięsa to on stwierdził, że jego wcześniejsza dieta i zachowania z nią związane niszczyły nasza relację. ja nawet o tym nie pomyślałam a on mi to postawił jako tezę.
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2007-09-10, 19:10   

szczerze Ci pao zazdroszczę i marzę o takiej refleksji od mojego mięsożercy
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-10, 20:09   

mój niemięsożerca (już od prawie 3 lat :) ) nie raz mnie zaskoczył... chyba najbardziej gdy zdecydował sie jednak nie jeść ryb, a sądziłam, że w jego wypadku to niewykonalne. już samo odstawienie czerwonego mięsa a potem drobiu było w moich oczach wielkim sukcesem :)

Jagula, życzę CI tego i jeszcze wielu innych pozytywnych zaskoków :)
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2007-09-10, 21:12   

Mój mąz wege nie jest, ale aktualnie nawet jak sam robi sobie kanapki do pracy to bez mięsa, gdy moja ciotka obdarowała go 2 kg kiełbas - oddał, sam z siebie.
Nigdy go nie przekonywałam, zwłaszcza że czołowy argument- najpierw, że i tak nie dożyję 30, a jak dożył - że 40.
Staram się dobrze gotować, sam się przekonał, że bez mięsa da się żyć :)
 
 
Kasia B. 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 849
Skąd: Warszawka
Wysłany: 2007-09-11, 09:25   

Wielkie dzięki za Wasze odpowiedzi, wiem temat trudny jest bardzo.
Mam nadzieje, że mój mąż też kiedyś podejmie taką decyzję jak twój pao.
Szczerze Ci zazdroszczę :-) Narazie mój rzucił palenie, od 3 miesięcy nie pali. Może to będzie początkiem jego zmiany stylu życia, pożyjemy zobaczymy.
Tak poza tym, to bardzo Kocham mojego męża, żeby nie było :lol:
 
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-11, 10:34   

Cytat:
Narazie mój rzucił palenie, od 3 miesięcy nie pali.


mój też od tego zaczął :) choć musiałam mu trochę pomóc ;)

a co do trzech miesięcy to po tym czasie właśnie przyznał się że postanowił nie jeść mięsa. wpierw powiedział znajomym (badał teren czy co? ;) ) a na końcu mi ;)
 
 
Malinetshka 
Paulina


Pomogła: 73 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5765
Skąd: Łódź
Wysłany: 2007-09-11, 12:21   

Kasia B. napisał/a:
Narazie mój rzucił palenie, od 3 miesięcy nie pali.

To ogromny sukces - gratuluję! :)

Podpisuję się rękami i nogami pod: NIE PRZEKONYWAć.
Kiedy nie jesteśmy na coś gotowi to wszelkie urabianie przez kogoś naszej osoby jest męczące i z reguły przynosi odwrotny efekt.. Gdyby kilka lat temu ktoś mi wciskał dziesiątki argumentów i namawiał do niejedzenia mięsa - wkurzałabym się i na pewno byłoby mi bardzo ciężko z taką presją. Mimo tego, że wówczas już wiedziałam (rozsądkiem), że z mięsa lepiej by było zrezygnować. Ale najzwyczajniej w świecie nie byłam do tego wewnętrznie przygotowana. Wtedy miałam także zbyt małą wiedzę. Podświadomie byłam przekonana, że zasłabnę gdy odstawię mięso ;) i gdy próbowałam go nie jeść jakiś czas to tak się właśnie czułam ;) Potęga podświadomości :-P
Ja mieszkam jeszcze z rodzicami, jedzą mięso, ale uwielbiają moją kuchnię :mrgreen: i mięsa jedzą coraz mniej. Ale do niczego ich nie przekonuję, nie krzywię się widząc w siatce z zakupami udka kurczaka czy inne mięso.. Wiem, że po prostu tak na razie mają i może kiedyś przyjdzie dzień gdy sami całkowicie zrezygnują z mięsa, z własnej woli. Tata powiedział mi, że gdyby mu ktoś tak non-stop gotował to mógłby już w ogóle nie jeść mięsa ;) Ale wiem, że to póki co jest wykręt, bo gdyby naprawdę był na to już gotowy to zadbałby o bezmięsne potrawy wszędzie (praca, miasto czy kanapki własnoręcznie klecone itd.)
Staram się z bliskimi dzielić tym, co zakupię i przygotuję, gdyż wiem, że dam im wtedy coś dobrego od siebie. I jeśli tylko mają ochotę to zjeść (a mają zawsze :mrgreen: ) to jestem ukontentowana ;)
Kasiu B., spróbuj psychicznie odpuścić mężowi, a myślę, że zdziwisz się jego reakcją.. :) Z czasem może się okazać, że zacznie sięgać po książki, które kupiłaś, ale to nastąpi prędzej wtedy gdy nie będzie czuł nacisku :) (oj wiem to po sobie - nie cierpiałam sięgać po lektury szkolne głównie dlatego, że "pani kazała" :evil: ;) )
_________________
hxxp://www.myticker.eu/ticker/]
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2007-09-11, 19:13   

Kasia B. napisał/a:
Narazie mój rzucił palenie, od 3 miesięcy nie pali.

To już coś, mój palenie rzucił dla skrzynki piwa :) , więc doceniaj kobieto - o ekologię dba :)
 
 
biechna 


Pomogła: 65 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 4587
Wysłany: 2007-09-11, 19:55   

A tak teraz coś zajarzyłam, że mój na mnie taką presję wywierał i tak mnie przekonywał, że wreszcie przestałam palić... dla świętego spokoju :shock:
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-11, 20:04   

mój bartek rzucał palenie odkąd go znam... próbowaliśmy wszystkiego ale nic nie działało i wciąż wracał. przynajmniej do dnia gdy powiedziałam:
rzucasz palenie to Cię zamelduję.
podziałało ;)
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2007-09-11, 20:04   

Temu mojemu łatwiej przyszło rzucenie palenia....może uzależnienie od kury jest silniejsze :mryellow:
 
 
pao
[Usunięty]

Wysłany: 2007-09-11, 20:09   

wcale bym sie nie zdziwiła... różne rzeczy dodają do kur... ponoć kurczaki to najbardziej nafaszerowane świństwami mięso.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,46 sekundy. Zapytań do SQL: 13