wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Kotka coraz bardziej agresywna wobec dziecka...
Autor Wiadomość
katrinko 
zła matka


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 130
Wysłany: 2012-01-31, 23:47   Kotka coraz bardziej agresywna wobec dziecka...

W sierpniu zeszłego roku wzięłam do siebie na prośbę koleżanki piwniczną kotkę, około roczną, czyli teraz ma ok, póltora roku. Nie jest to kanapowa, przytulska kicia, pieszczoty owszem - czasem, kiedy sama przyjdzie, nie przepada za zabawami, najchętniej ucieka na dwór (a niewychodząca miała być). Myszy łapie. Charakterek pokazała niedługo po sterylce, kiedy sprała i poustawiała sobie psy. Niestety, próbuje "ustawiać" też Tomka - do tej pory było to zazwyczaj atakowanie nóg, kiedy ich drogi gdzieś się przecięły lub zbliżyły. Ostatnimi czasy jednak podrapała go też parę razy po buzi - kiedy podszedł za blisko do Nadii leżącej na krześle, siedzącej na szafce :/ Dzisiaj wpadł na nią cofając się i skoczyła na niego z pazurami - ma kilkucentymetrową krechę na policzku, podobną na szyi :/ Rozumiem, że małe, hałaśliwe i ruchliwe dziecko to nie jest mile widziane przez kota towarzystwo, ale pilnujemy, żeby Tomek nie dokuczał jej, nie męczył, żadnego ciągnięcia za ogon, ściskaia itp.
Złapałam diablicę wieczorem, żeby obciąć jej pazury, skończyło się na tym, że mam dziurę od pazura pod okiem (nie pierwszy raz obcinałam jej w końcu!), a ona pazury w komplecie. B. wyrzucił ją na dwór ("z tym kotem jest coś nie tak!"), wpuszczę ją na noc oczywiście, ale prawdę mówiąc nie wiem jak postępować dalej.
Humory Kici Nadii pogorszyły się, kiedy przygarnęłam drugą kotkę, dwa miesiące temu. Jest w podobnym wieku i Nadia jej nie toleruje. Fela w zasadzie jest u mnie na tymczasie, ale czy i kiedy znajdę dla niej dom nie wiem. Rozumiem, stres, zazdrość? Ale nawet gdybym szybko oddała Felkę, wątpię czy Nadia by się uspokoiła, jakoś nie bardzo mi się chce w to wierzyć. Nie wiem jaka może być jeszcze przyczyna, a przede wszystkim nie wiem, co z tym zrobić. Kiedy będzie cieplej, najrozsądniej chyba będzie "wyprowadzić" ją do ogrodu tak, żeby miała jak najmniej do czynienia z Tomkiem, ale co zrobić teraz?
 
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 10:00   

katrinko, spryskiwacz na wodę i obcinanie pazurów u weta. niestety po takich akcjach u nas jak startowanie z pazurami do dziecka, dwa razy złapałam swojego cholernika i wlałam kapciem męskim po kociej szynce (kot po żyrandolu, ja po żyrandolu, kot za kanapą, ja za kanapą- do skutku :-) ) . zaprzestał ataków. u moich rodziców jest stadko i spryskiwacz jest na porządku dziennym i listewka na postrach (trzepnięcie w mebel czy po nogawce, żeby spłoszyć aktualnego agresora). no i jak ma być domowa to bym jej raczej nie wypuszczała :roll:
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-02-01, 10:28   

katrinko, ja nie jestem kociarą, tzn. nie mam za sobą pokoleń wychowanych kotów, ale doświadczenie mówi mi, że nie można z kotem iść na wojnę, bo robi się do tego coraz bardziej agresywny. Może to zależy od kota, ale ja się zupełnie nie zgadzam z lilias. Kota nie da się zazwyczaj nauczyć tak jak psa różnych rzeczy, do kota to my musimy się dostosować. U mnie działa odwracanie uwagi - akurat może to być zabawa, ale jeśli się nie lubi bawić, to może jakieś smakołyki? Był czas, kiedy kot na mnie aktywnie polował, aż się go bałam (miałam rany po zębach na nogach), teraz też mu się to zdarza, ale wiem, że to są nadmiary energii do rozładowania. U Ciebie sytuacja jest inna, bo kotka poluje, więc to nie instynkt łowiecki prawdopodobnie każe jej to robić.

Wypróbowałaś już Feliwaya, krople Bacha i hxxp://animalsvet.pl/pl,produkty,pokaz,kalm-aid ?

Jeśli chodzi o obcinanie pazurów "na żywca" to podziwiam, nie odważyłabym się :lol:
Skoro na to pozwalała, to znaczy, że jest bardzo łagodnym kotem ;) Ja kotu obcinam tylko gdy głęboko śpi, inaczej na 100% byłabym pogryziona, podrapana, a kot by uciekł.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-02-01, 11:27   

Lily napisał/a:


Wypróbowałaś już Feliwaya, krople Bacha i hxxp://animalsvet.pl/pl,produkty,pokaz,kalm-aid ?

I jeszcze ewentualnie jesli uznajesz miesne karmy to RC Calm,ale raczej polecam powyzsze.Poza tym wybrac sie z kotem na ogolne badania,zeby sprawdzic czy to na pewno sprawy stresowe czy moze kot jest niespokojny,bo chory i zle sie czuje.
I najwazniejsze SPOKÓJ czyli tam jak pisze Lily-nie isc z kotem na wojne,bo wtedy to dopiero bedzie agresorem ze strachu...
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 11:34   

Lily, nie poszłam na wojnę z kotem :roll: zdarzyło się i tyle, zwłaszcza, że kot dręczył dziecko, a nie mnie no i po kapciu tego procederu zaprzestał. poza tym wiem, ze kot to nie pies, ale głupi nie jest i uczy się żyć z ludźmi i resztą domowego zwierzyńca pod jednym dachem. kota mam 10 lat, psa i chomika trochę krócej (zwłaszcza chomika krócej), no i stado kocich zwierzów u rodziców. kot normalny, NIE BITY czy chowający się przed ludźmi
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-02-01, 11:39   

katrinko, skąd jesteś? Może jakiś behawiorysta koci?
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
Mikarin 
szczylowa mama


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 2500
Skąd: Wałbrzych
Wysłany: 2012-02-01, 12:24   

Kot mojego chłopaka taki jest - J. może z futrzakiem robić co mu się żywnie podoba, ale tylko on. Kot potrafi wejśc komuś na ramię i uchapać do krwi, a potem uciec. Ale my znamy przyczynę - poprzednia dziewczyna J. wsadzała kota do siatki i kopała jak zrobił coś nie po jej myśli, więc kot teraz jest agresywny to wszystkich oprócz J.
Chociaż moja koleżanka zrobiła też takiej przytulonej ( w sensie przygarniętej) kotce niespodziankę. Kotka rzuciła się na płaczące dziecko - mała miała wtedy chyba z 6 miesięcy czy jakoś tak. Kotka ugryzła dziecko w dolną wargę i uczepiła pazurami po plecach. Monika nie miała dla kota litości - złapała od razu kota za kark i wyrzuciła przez okno - świadomie, bo mieszkała na niższym pierwszym piętrze. kot miał 24 godziny zakaz wstępu do domu pod jakimkolwiek pretekstem, nawet dania do miski czy tego, ze na dworze padał deszcz. Podziałało na futrzaka, bo przy dziecku teraz chodzi jak w zegarku.
Fakt, dziewczyny dobrze piszą, że z kotem na wojnę się nie idzie, bo potem szczochy będa szły wszędzie i o każdej porze, będzie gryzienie, drapanie etc, ale weź pod uwagę, ze kot może miec zaburzenia hormonalne wywołane sterylizacją. To nie jest tak hop-siup, że się kotkę wysterylizuje i jest cacy. Ja tak chciałam szynszylkę sterylizować, bo była nerwowa i się dowiedziałam od pani wet, ze samica (samiec też) na sterylizację może zareagować w dwójnasób - albo się mega uspokoić, albo pokazać taki charakterek, jakiego jesteś świadkiem. Ja bym szukała pod tym kątem.
_________________
hxxp://pierwszezabki.pl] hxxp://lilypie.com]hxxp://daisypath.com]hxxp://daisypath.com]hxxp://www.kornela-m.blogspot.com/]blog? zapraszam!
SELER RULEZ! :D | Nie łączę wegetarianizmu z filozofią, więc jak czasem coś palnę - proszę o wyrozumiałość! Dziękuję :)
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=651569#651569]Zbieram na rower - zapraszam!
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-02-01, 13:45   

Mikarin napisał/a:
Monika nie miała dla kota litości - złapała od razu kota za kark i wyrzuciła przez okno - świadomie, bo mieszkała na niższym pierwszym piętrze.
Cud, ze go nie zabiła :|
lilias, no dobra, zdarzyło się i zadziałało, natomiast wydaje mi się, że zazwyczaj efekt może być odwrotny (jak ja np. kota mocniej przytrzymam gdy on nie chce, a potem wypuszczę, to za chwilę "mści się" skacząc mi na nogę i gryząc).
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-02-01, 13:55   

Moim zdaniem to nie jest tylko kwestia efektów czy skutków ubocznych danej metody. Słabo się znam na kotach, lepiej na psach. Pewnie, że szarpanie psa na kolczatce czy obroża elektryczna daje czasem super efekty. Nie jest tak, że to są metody nieskututeczne i dlatego ludzie z nich rezygnują. Tak samo jest z dziećmi. Lanie, straszenie itp. bywają bardzo skuteczne, ale jednak rezygnujemy z nich na rzecz innych metod. Bo szacunek, bo powstrzymywanie się od przemocy, bo etyka, i tak dalej. Bo da się inaczej, chociaż czasem wymaga to więcej wysiłku.

Nie wiem, czy nie trzepnęłabym kota kapciem, gdyby mi dziecko do krwi podrapał. Ale byłby to raczej impuls, którego bym potem żałowała, a nie metoda, którą bym zalecała ;-)
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-02-01, 14:02   

MartaJS napisał/a:
Nie wiem, czy nie trzepnęłabym kota kapciem, gdyby mi dziecko do krwi podrapał. Ale byłby to raczej impuls, którego bym potem żałowała, a nie metoda, którą bym zalecała ;-)
Zgadzam się ;)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
fylwia 


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 09 Cze 2010
Posty: 318
Skąd: Windsor
Wysłany: 2012-02-01, 14:31   

Katrinko, ja nie jestem żadną specjalistką od kotów, mam jedną kocicę już prawie 10 lat - wziętą ze wsi gdy była jeszcze malutka. Jakieś półtora roku trwało zanim się "udomowiła", zaufała mi, zaczeła przychodzić po pieszczoty, na kolana itp. Teraz mam okaz kanapowy w zimie i przesiadujący na płocie latem (ale to dopiero od dwóch lat, od kiedy mamy ogród, wcześniej bała się wychodzić na dwór). Nie wiem na ile da się udomowić kota, który musiał sobie dłużej radzić sam, walczyć o swoje, polować itp.
Jak czekaliśmy na dziecko to też się baliśmy o jej reakcje, ale nie jest źle. Mój niemąż dbał o to, żeby była głaskana i zadbana wtedy, kiedy ja byłam skupiona na dziecku. Kiedy nasz syn zrobił się bardzo ruchliwy zaczął się bardzo kotem interesować, kotu się ten nadmiar uwagi wyraźnie nie podobał, były drapnięcia. Nauczyliśmy go, że kotka można tylko głaskać - pokazują oczywiście jak to się robi, także przechwytując jego walące kota z zapałem rączki. Często też głaszczemy ją wszyscy razem, albo jedno z nas razem z Tymkiem - kotka od razu się rozluźnia, jak wie, że jest pod opieką dorosłych. Teraz jak leci do kota to po to, żeby zrobić delikatne "gaaaa, gaaaa" i kot już się tak nie denerwuje jak widzi pędzące w swoją stronę dziecko. Oczywiście zdarzają sie nieporozumienia, ale sporadycznie ;) .
I jeszcze jedna rzecz, która bardzo pomogła - codziennie Tymon daje kotu kolację. U nas wygląda to tak, że nasypujemy kocich wege chrupków do kuli z otworkami, za którą ona sobie normalnie biega i zjada co wypadnie (można dać do jakiegoś kubeczka, miseczki czy czegokolwiek i po prostu rzucać po jednym - nasza uwielbia takie "polowanie"). Kulę wręczamy dziecku, a ono kotu :mrgreen: . Tymek różne cuda z nią wyprawiał na podłodze, łącznie z karmieniem z ręki, teraz już się zabawa trochę znudziła, ale relacje kot-dziecko dużo na tym zyskały. Dla naszej kotki ten kto ma karmę rządzi i już ;) .

Co do karania kota - ponoć to zupełnie nie działa, wręcz przeciwnie. Mieliśmy kiedyś epizod z załatwianiem się - kot po lecie zapomniał jak się załatwiać w domu. Zastanawialiśmy się co zrobić i pamiętam, że wyczytalismy wtedy, że absolutnie nie karać jeśli chcemy ten problem rozwiązać. Już nie pamiętam, czy coś wtedy zrobiliśmy szczególnego, czy po prostu przeczekaliśmy, obserwując dodatkowo (i sprzątając dodatkowo ;) ). Wszystko szybko wróciło do normy.



MartaJS napisał/a:
Nie wiem, czy nie trzepnęłabym kota kapciem, gdyby mi dziecko do krwi podrapał. Ale byłby to raczej impuls, którego bym potem żałowała, a nie metoda, którą bym zalecała ;-)


Otóż to... ;-)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
Przepraszam za brak polskich znakow, wiekszosc postow pisze z telefonu.
 
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 14:32   

Lily napisał/a:
MartaJS napisał/a:
Nie wiem, czy nie trzepnęłabym kota kapciem, gdyby mi dziecko do krwi podrapał. Ale byłby to raczej impuls, którego bym potem żałowała, a nie metoda, którą bym zalecała ;-)
Zgadzam się ;)


ok, rozumiem, ale przyznam, że bardziej opisałam co nam się przydarzyło niż jako zalecenie dla potomnych ;-) zadziałałam na zasadzie impulsu. ucieszyłam się tylko potem, że kot odpuścił bo nie chciałam się go pozbywać, a J.by nie popuścił :roll: no i teraz kot jest zaprzyjaźniony nawet z drapanym dzieckiem :-)
 
 
Mikarin 
szczylowa mama


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 2500
Skąd: Wałbrzych
Wysłany: 2012-02-01, 14:37   

Lily napisał/a:

Mikarin napisał/a:
Monika nie miała dla kota litości - złapała od razu kota za kark i wyrzuciła przez okno - świadomie, bo mieszkała na niższym pierwszym piętrze.
Cud, ze go nie zabiła
Nooo, nie wiem... widziałam koty skaczące za gołębiami z drugiego piętra i lądujące na cztery łapy - i wcale nie były to dachowce. nawet nie chodzi tutaj o sam fakt wyrzucenia za okno, tylko dosadne wystawienie kota za próg domu. Powiem wam, że metoda drastyczna, ale w moim przypadku się sprawdziła z jednym kotem i z jedna szynszylą, która chciała mi za wszelka pokazać, ze rządzi... Cóż, ignor na zwierza przez 24 godziny, ale połączony z odizolowaniem od otoczenia domowego - brutalne, ale czasami nie ma innej opcji. Ja na szynszyla nie miałam, bo to nie pies, żeby go wytresować :( Fakt, kilka komend kojarzy, ale to i tak mało.
Moim zdaniem kapeć na tyłek nie zawsze pomaga, a dosadne danie zwierzowi do zrozumienia, kto jest panem jednak bywa pomocne. Na Dzidka, kota, zadziałało, na szysnzylkę Aspazję zadziałało, ale np. na szynszylkę Józkę czy kotkę Baśkę już trzeba było stosować inne metody, bo na agresję reagowały agresją. Z Baśką nie dałam sobie rady :( Miałam z nią stycznosć bardzo krótko, poza tym nie była moim kotem, więc nie słuchała moich komend.
Natomiast dobry efekt dało w przypadku Lily i Sticha, dwóch kotek mojego kolegi, stosowanie krótkich komend i reakcja natychmiast jak się zwierza znalazło np. na stole - za kark i na podłogę.
wszystkim zawsze powtarzam, ze nie można pozwolić kotu wejść sobie na głowę, innemu zwierzowi tez nie, bo chodzi o ustalenie hierarchii - szefem jest człowiek, a nie zwierzę. To jedyna rada,jaką mogę dać. Atakujący zwierz nie traktuje Cię jako szefa.katrinko, w ogóle nie pasuje mi to, ze przygarnięta została piwniczna kotka i jest traktowana jako taka nie wychodząca :/ Jeżeli od małego się chowała na zewnątrz, to czemu teraz trzymać ja w zamknięciu? Dla jej dobra?
katrinko napisał/a:
Myszy łapie
Sama widzisz, ze instynktu zwierza nie przechytrzysz. Weź zignoruj to, że jest zima - przecież kot sobie proadzi - poza tym ma gdzie wrócić, i na pewno nie jest to piwnica.
U mnie w bloku, na tym samym piętrze, czyli 9, mieszka babka, która przygarnęła piwniczną kotkę, wysterylizowała kota, ale wypuszcza ja na szwendy, bo inaczej kot wariacji odstaje. Wszyscy w bloku kota znają, i jak tylko zbliża się wieczór ktoś zawsze kota przywozi na to 9 piętro. Nawet mimo zimy! Kotka rano idzie na spacer z sunią, a potem wieczorem wraca z łajzów do domu. To też jest jakiś sposób, poza tym pamiętaj, ze zwierz rok czasu żył, wychował się na zewnątrz i niejedno musiał przeżyć, sam fakt zamknięcia w przestrzeni domu może być dla niej stresogenny. Do tego drugi kot na MAŁYM terytorium - masz drugi powód :(
Przypuszczam, ze tutaj może tkwić problem. Zastanów się nad tym, bo w sumie to nie mój kto, tylko tak sobie na głos gdybam i myślę...
_________________
hxxp://pierwszezabki.pl] hxxp://lilypie.com]hxxp://daisypath.com]hxxp://daisypath.com]hxxp://www.kornela-m.blogspot.com/]blog? zapraszam!
SELER RULEZ! :D | Nie łączę wegetarianizmu z filozofią, więc jak czasem coś palnę - proszę o wyrozumiałość! Dziękuję :)
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=651569#651569]Zbieram na rower - zapraszam!
 
 
lilias
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 14:40   

a tak co do nauki kotów, mój przychodzi na wołanie, na zastrzyki również, reaguje na słowo wyłaź jak zastawi miskę, jak wychodzę z pokoju dziecka to wołam, że wychodzimy i idzie ze mną bez względu na to czy właśnie spał czy obserwował z oddali chomika :-) nawet po sterylizacji nie załatwił się gdzie indziej jak do kuwety, biedak się słaniał, trzeba go było podtrzymywać, ale szedł do kociej toalety. :-) dobry kot, jakoś się dotarliśmy :-)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-02-01, 18:03   

Mikarin napisał/a:
Nooo, nie wiem... widziałam koty skaczące za gołębiami z drugiego piętra i lądujące na cztery łapy - i wcale nie były to dachowce.

To są mity. Owszem, koty prawie zawsze lądują na 4 łapach - tylko czy będą to łapy całe? Wystarczy poszperać w sieci i można znaleźć wiele historii, w których kot poważnie się połamał lub zginął spadając nawet z parteru. Zresztą hxxp://miau.pl/zabezpieczenia/
Mikarin napisał/a:
w ogóle nie pasuje mi to, ze przygarnięta została piwniczna kotka i jest traktowana jako taka nie wychodząca :/
Ja też mam kota z podwórka, nie wychodzi, nie domaga się, zaakceptował ten stan. Parę razy wyszedł na smyczy, ale boi się teraz tamtego świata znacznie bardziej niż kiedy mieszkał na zewnątrz. Na pewno bym go już nie wypuściła.
lilias, kot się uczy, ale głównie tego, co jemu pasuje :P Trzeba zobaczyć naszego jak A. wraca z pracy - drze się jak opętany i prowadzi go do szuflady, bo tam jest coś, co kocha :> I doskonale wie, że to A. jest dystrybutorem, nie ja. Jak A. wstanie z krzesła to kot przez sen wędruje za nim, a ja mogę w kuchni siedzieć, trzaskać szafkami i nic ;)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
katrinko 
zła matka


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 130
Wysłany: 2012-02-02, 00:24   

Dziękuję za odzew, później wczytam się jeszcze dokładniej. Feliway chodził mi po głowie, ale nie pamiętałam jak się nazywa, zamówię go jak najszybciej - wydaje mi się, że może pomóc, syrop uspokajający też mam na uwadze - dzięki, Lily. Do weterynarza też się wkrótce wybierzemy, na wszelki wypadek. I na obcinanie pazurów, bo policzek mam dzisiaj nieco spuchnięty, nieco siny, nieco obolały, w najbliższym czasie sama się za to nie wezmę. Swoją drogą, zawsze obcinałam im na żywca, w czasie snu - pobudziłyby się chyba?
Nie zamierzam iść z kotami na wojnę, ale jeśli łapię na gorącym uczynku (drapanie czy łapanie zebami dziecka/mnie), nie wzdragam się przed klapsem czy podniesieniem głosu. Kapciem nie tłukę. Nie wydaje mi się, żeby to nakręcało kocią agresję, chyba ze to taka pamiętliwa bestia, że mści się dopiero po pewnym czasie i to na młodym? Wątpię... Spryskiwacza używałam przy pierwszej naszej kici, żeby nie czuła się zbyt swobodnie na kuchennym blacie wśród jedzenia, ale z marnym skutkiem, więc zarzuciłam tę metodę.
Mikarin, to nie tak, że ja wolnego kota w domu więżę. Nadia znalazła się gdzieś na osiedlu mieszkaniowym, nie była dzika, być może miała wcześniej dom (to samo dotyczy zresztą Feli). Staram się koty trzymać w domu właśnie dla ich bezpieczeństwa - jest u nas ogrodzone podwórze, ogród, za ogrodem spory obszar łak, pól, nieużytków, ale z drugiej strony domu jest kilkanaście metrów do bardzo ruchliwej ulicy. Kilka miesięcy temu na tej ulicy został śmiertelnie potrącony pies mojej szwagierki. Nadii poczatkowo nie wypuszczaliśmy, ale uciekała (tzn nie od początku pobytu u nas, zaczęło się to później, kiedy się już z nami oswoiła). Widzę, że łazikuje dość rozsądnie, nie chodzi raczej w stronę ulicy, szybko wraca i miauczy żeby ją wpuścić czekając na oknie lub koło drzwi , więc teraz już ją wypuszczam kiedy tylko tego chce (ale nie na noc). Przyczyną stresu nie jest więc na pewno trzymanie w małym mieszkaniu.
Dzisiaj było spokojnie, ale też mało czasu spędziliśmy razem w domu. Tomek tylko raz się na nią poskarżył, krew się nie lała. Mam wrażenie, że ona odruchowo wyciąga pazury kiedy tylko Tomek jest w zasięgu jej łapy, tak żeby nie zapomniał :/ Tyle, że mały, podobnie jak kot, uczy się głównie tego, na co sam ma ochotę, a omijać kota z daleka najwyraźniej nie chce :roll: Jutro przeczytam wątek jeszcze raz uważniej.
Aha, MartaJS, o ile wiem w moim mieście (Kędzierzyn-Koźle) ani bliskiej okolicy nie ma zwierzęcych behawiorystów.
 
 
 
fylwia 


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 09 Cze 2010
Posty: 318
Skąd: Windsor
Wysłany: 2012-02-02, 11:07   

Ja się wczoraj nawymądrzałam a dzisiaj mój syn chodzi ze śladem pazura na policzku... Przyznaję, że małam ochotę kotu przyłożyć, choć to wbrew moim zasadom, ale się powstrzymałam.
Mam nadzieję, że przynajmniej dzieć zakumał, że kota nie należy łapać za ogon.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
Przepraszam za brak polskich znakow, wiekszosc postow pisze z telefonu.
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-02-14, 11:24   

Jenny napisał/a:
Ale może nie powinnam pozwalać kotce spać w łóżeczku dziecka?
Koty źle reagują na ograniczanie terytorium. Przeganianie może nasilić objawy stresu (lizanie, agresję).
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-02-14, 22:59   

A czego probowaliscie z preparatow uspokajajacych?
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-02-18, 09:07   

jeśli chodzi o obcinanie pazurków - u nas idzie to bardzo łatwo :) konkubent bierze kocisko za skórę na karku (trzeba uważać, żeby nie złapać zbyt blisko głowy, bo to może kotka boleć, trzeba trzymać tam, gdzie skóra jest najluźniejsza), a ono wpada w jakiś rodzaj letargu, poddaje się po prostu, nie wydaje mi się, aby to było bolesne. ja wtedy obcinam pazurki sekatorkiem i tyle. po zabiegu kota puszczamy i zachowuje się całkowicie normalnie :)
 
 
Mikarin 
szczylowa mama


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 2500
Skąd: Wałbrzych
Wysłany: 2012-02-18, 09:13   

jaskrawa, ja tak pomagałam większości znajomych ścinać pazurki i kotkom i fretkom. Wet powiedział, ze łapanie za skórę na karku kojarzy im się w chwytem mamy - jak maluch za daleko sobie pójdzie, mama łapie ząbkami za kark i zanosi malucha do gniazda/legowiska.
Kłopot w tym, że nie wszystkie zwierzęta tak reagują. Są takie, które na ten chwyt reagują wzmożoną agresją :(
_________________
hxxp://pierwszezabki.pl] hxxp://lilypie.com]hxxp://daisypath.com]hxxp://daisypath.com]hxxp://www.kornela-m.blogspot.com/]blog? zapraszam!
SELER RULEZ! :D | Nie łączę wegetarianizmu z filozofią, więc jak czasem coś palnę - proszę o wyrozumiałość! Dziękuję :)
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=651569#651569]Zbieram na rower - zapraszam!
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-02-18, 09:25   

Mój kot nie lubi łapania za kark, obcinam jak śpi, nie ma siły mnie podrapać - czasem tylko wyrywa łapki.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-02-20, 10:45   

Lily, a próbowałaś łapać w różnych miejscach? ja dopiero po czasie odkryłam "akceptowalne" miejsce na karku. gdy się ją złapie zbyt blisko głowy, to zaczyna miauczeć, widać, że ją boli, to samo zbyt blisko pleców. jednak po kilku próbach udało mi się odkryć miejsce, którego złapanie powoduje, że kot jakby "tracił przytomność" :D . tzn oczy ma otwarte, oddycha, nic mu w zasadzie nie jest, ale po prostu w ogóle przestaje się poruszać, nie reaguje na żadne bodźce. jak po naciśnięciu odpowiedniego guzika, może go po prostu jeszcze nie znalazłaś?
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-02-20, 10:50   

Nie mam takiej potrzeby, sprawdza się obcinanie we śnie. On nie tyle miauczy, co się wyrywa. Wiem, że jest tam jakiś punkt rozluźniający, dlatego jak kotka łapie kociaki, to one sobie wiszą spokojnie ;)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
katrinko 
zła matka


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 130
Wysłany: 2012-02-20, 14:49   

Przez ostatnie 3 tygodnie nie powiem, żeby się kotka uspokoiła, ale większych zatargów nie było. Zamówiłam Feliway, od kilku dni chodzi i czekamy na efekty. Muszę wypróbować to łapanie za kark, chociaż w sumie i tak nie ma mi za bardzo kto pomóc :/ Spróbuję jeszcze karmienia kota przez Tomka, chociaż nie wiem czy się uda, bo synek jak tylko ma okazję, próbuje sam zjadac kocią karmę :/
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,52 sekundy. Zapytań do SQL: 13