wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Rodzice Aniołów
Autor Wiadomość
Malena


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 419
Skąd: Warszawa-Ursus
Wysłany: 2012-07-19, 13:08   

Dziękuję dziewczyny.

kkaachaa, dziękuję, powoli dochodzę do siebie. Na razie ciężko mi rozmawiać, choć po porodzie jest łatwiej.

ana138, nie wiem co się stało - synek umarł. Wczoraj go urodziłam. Lekarz ze szpitala podejrzewa, że to przez mój układ krzepnięcia. Brałam acard, ale mógł być za słaby. Nie wiem, pomimo badań, jakie zrobiłam, nie wykryto niczego w mojej krwi. Może przyczyna była inna? Nie mam pojęcia. Za 3 tyg. będzie wynik z badania his-pat łożyska.
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2012-07-19, 14:23   

Malena, straszne to, bardzo ci współczuję. Myślę o was często, strasznie mi smutno.
Dziewczynki, a jak w ogóle sytuacja w szpitalu? Straciłam pierwsze dziecko 9 lat temu w Polsce i pamiętam, że szpital, lekarze i ich podejście, to był największy koszmar. Czy coś się w naszym kraju pod tym względem zmieniło?
Kolejne dziecko straciłam w Irlandii i doświadczenia szpitalne były już trochę lepsze, nie leżałam na sali z kobietami w ciąży, pielęgniarki były delikatne i współczujące. Trzeci raz był największym koszmarem, bo trafiłam w nocy do szpitala na dyżur lekarza pakistańskiego, który potraktował mnie okropnie, powiedział między innymi, żebym nie histeryzowała i, że powinnam być już do tego przyzwyczajona, skoro to moje trzecie poronienie :shock:
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2012-07-19, 15:11   

Malena, :cry:
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
dort 


Pomogła: 56 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 2569
Skąd: okolice
Wysłany: 2012-07-19, 15:26   

dziewczyny bardzo mi przykro :-(
_________________
syn 02.09.2005r. i syn 09.06.2013r.
 
 
seminko 
samosiejka

Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 18 Lip 2010
Posty: 2027
Skąd: znad rzeki
Wysłany: 2012-07-19, 15:33   

Malena, przytulam i myślę:*
_________________
"wiara w to,że okoliczności działają na naszą korzyść, ostatecznie sprawia, że tak jest." Chris Prentiss
 
 
maharetefka 


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 19 Gru 2008
Posty: 1566
Wysłany: 2012-07-19, 18:10   

dziewczyny, przytulam mocno :-(
dodam jeszcze, ze moja najlepsza przyjaciolka stracila ciaze przy mnie (obie bylysmy wtedy w ciazy, tydzien roznicy tylko), bardzo dlugo nie potrafilam o tym normalnie z nia rozmawiac, a moje slowa pocieszenia byly pewnie banalne i denerwujace. minelo juz 6 lat, teraz bol minal, no i pojawila sie na swiecie dlugo wyczekiwana coreczka :-) a my czasem rozmawiamy o tamtym malenstwie, ze byloby w wieku mojego josha...
_________________
go vegan!
 
 
Malena


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 419
Skąd: Warszawa-Ursus
Wysłany: 2012-07-19, 21:49   

Odpowiadam na pytanie - nie dla osób o słabych nerwach...

ana138 napisał/a:
Dziewczynki, a jak w ogóle sytuacja w szpitalu?


Szpital to przykra konieczność, z każdym pobytem coraz mniej mnie zaskakuje. Czy rodziłam dziecko żywe, czy martwe, miałam (i mam) kolejne, coraz bardziej negatywne wspomnienia. Jak teraz rodziłam, to owszem na IP była bardzo sympatyczna i ciepła lekarka. Na oddziale lekarz też wykazał się ogromnym taktem. I fajnie było do 12:00 - do zmiany. Osoby, które potem się pojawiły, to z powołaniem nie miały nic wspólnego. Jak się wszystko zaczęło i skurcze były już bolesne, spytałam położną, czy mogę gdzieś urodzić w spokoju, gdzie będę mogła skupić się na oddychaniu, a nie na powstrzymywaniu jęków i stęków. Powiedziała, że jęczeć mogę wszędzie, a na sam poród zabierze mnie do zabiegowego. Pół godz. później przyszedł czas na ponowienie dawki leków i lekarz (gwiazdor szpitala) przy badaniu stwierdził "szyjka to jakaś masakra" i zamilkł. Dobrze, że znam swój organizm, to zorientowałam się, że nadal jest szczelnie zamknięta. Na moje pytanie jedynie "odchrząknął łaskawie. Więc poszłam z tą moją masakryczna szyjką i silnymi bólami z gabinetu na salę. Po drodze jeszcze raz poprosiłam o jakieś miejsce, w którym będę mogła w spokoju urodzić. Ze strony położnej zlewka totalna, po lekach dodatkowo musiałam wracać do łóżka i na godzinę się położyć, żeby tabletka nie wypadła. Leżałam i walczyłam sama ze sobą żeby nie krzyczeć. Przerwa między skurczami trwała zaledwie minutę i na nowo walka o ciszę. Koszmar. Jedynym miejscem, gdzie czułam się swobodnie i mogłam pojęczeć, była toaleta. Gdy minęła godzina, wstałam z łóżka i strasznie ze mnie pociekło, że aż wylewało się bokiem. Kaczym krokiem doszłam do wc i tam wszystko wyleciało mi na podłogę. Przysiadłam na muszli, żeby ogarnąć podłogę i nagle coś poczułam, więc szybko się poderwałam, a ze mnie wyskoczył Krzyś. Ułamki sekundy dzieliły go przed zanurkowaniem w muszli. Podtrzymując malucha (żeby nie dyndał na pępowinie między moimi nogami) drugą ręką z grubsza ogarnęłam podłogę, otworzyłam drzwi na korytarz i zawołałam położną. Ta przyszła, sprawdziła, że faktycznie urodziłam i "zaprosiła" mnie do zabiegowego. Na pomoc nie mogłam liczyć, więc wolną ręką zgarnęłam swoje rzeczy, w drugiej ciągle trzymając dziecko i poszłam korytarzem jakieś 10 metrów do gabinetu. Tam została odcięta pępowina, a później było łóżko, zapinanie pasów, anestezjolog. W tym czasie gwiazdor stał cały czas tyłem do mnie i raczył mi tylko odpowiedzieć na pytanie o rodzaj znieczulenia. Mam nadzieję, ze chociaż do zabiegu się obrócił.
Po wszystkim była zmiana personelu i znowu pojawiły się jakieś ludzkie, wrażliwe i cierpliwe osoby.

Przepraszam za tak szczegółowy opis, ale tak to u mnie wyglądało.
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-07-19, 21:54   

Malena, przykro mi :-( Dobrze, że już masz to za sobą.
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
seminko 
samosiejka

Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 18 Lip 2010
Posty: 2027
Skąd: znad rzeki
Wysłany: 2012-07-19, 22:15   

Malena, bardzo mi przykro, że musiałaś przez to przejść.:*

Ja straciłam ciążę na wcześniejszym etapie, ale podobnie to u mnie wyglądało. Też urodziłam w toalecie (taka klitka z prysznicem, brodzikiem, sedesem, paroma wieszakami- miałam się tam przebrać do zabiegu, no i w sumie wtedy większość tego, co miało się dziać, przebiegła)
Lekarz mógł już tylko przeprowadzić kosmetyczne czynności, pod narkozą.
Był miły, ciepły.
Pamiętam, że pytałam, czy można było określić płeć dziecka, kształt, wygląd, cokolwiek. Mówiąc dosadnie- czy było do czegokolwiek podobne (trzeci mc) (bo ja nie chciałam patrzeć). Pokręcił głową.

Ale ta ciąża była właśnie taka: dziecko się właściwie nie rozwijało. Sama miałam wątpliwości, czy chcę doczekać końca ciąży, skoro... tak wygląda sytuacja. Gin mnie pocieszał, że może jeszcze się zmienić, ale ja czułam, że wszystko zmierza ku jednemu rozwiązaniu.

Urodziłam nazajutrz po wielkanocnym poniedziałku, cóż za ironia.
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2012-07-19, 22:31   

Malena, po prostu nie wiem co napisać. Kochana tak bardzo bardzo mi przykro.. Trzymaj się :-(
 
 
evel 
szczęśliwa mama!


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 11 Lip 2012
Posty: 415
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-07-19, 22:37   

Malena, co to był za szpital?

Bardzo mi przykro...
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]
 
 
KasiaQ 


Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 26 Lis 2011
Posty: 829
Wysłany: 2012-07-19, 23:06   

łzy się cisną do oczu.... przesyłam ciepłe myśli i życzę dużo siły! jesteście bardzo dzielne dziewczyny, naprawdę....
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2012-07-19, 23:10   

sylv, przykro mi
wierzę mocno ale to wiesz

[ Dodano: 2012-07-20, 00:10 ]
Malena, bardzo mi przykro

[ Dodano: 2012-07-20, 00:12 ]
kkaachaa, przykro mi


Dobrze, że powstał ten wątek, tak silna potrzeba na tym forum do tej pory nie miała ujścia.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2012-07-19, 23:47   

Malena..normalnie nie wierze ze tak to wyglądało.nie wiem jak dałas rade przez to przejść..bez pomocy...w takich warunkach... :cry:
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
Ostatnio zmieniony przez ań 2012-07-20, 09:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Gudi 


Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 01 Cze 2011
Posty: 1893
Skąd: Szczecin
Wysłany: 2012-07-20, 00:04   

Malena, cholernie dzielna jesteś! niesamowicie... a takich patafianów lekarzy to się powinno za .... wieszać...
_________________
 
 
moTyl 

Pomogła: 21 razy
Dołączyła: 13 Paź 2007
Posty: 1488
Skąd: UK
Wysłany: 2012-07-20, 00:13   

sylv, bardzo mi przykro :cry:


Malena, słów brakuje! :cry: Przesyłam ciepłe myśli :*
_________________
<img src="hxxp://lbym.lilypie.com/AbSC.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lbym.lilypie.com/HKLrp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3m.lilypie.com/Pagrp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" />
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=14877&postdays=0&postorder=asc&start=0]Książeczki po angielsku
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=14879]Ubranka dla dziewczynki 0-6 i dla chłopca 0-7, Tummy Tub, Zabawki
hxxps://picasaweb.google.com/105220578670118458536/IPrzyszEMamyMogaBycJakDamy?authuser=0&feat=directlink]Ubrania ciążowe
 
 
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-07-20, 05:09   

sylv :-(
Malena życze Ci jeszcze więcej sił niż masz żeby ogarnąć rzeczywistość.I przytulam...
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
 
 
Malena


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 419
Skąd: Warszawa-Ursus
Wysłany: 2012-07-20, 12:57   

sylv, Tantra, przykro mi z powodu Waszych maluszków. Kasia i Grześ odeszli też wcześnie (11 i 10 tc), a teraz jak widzicie...

Tantra, o śmierci Grzesia dowiedziałam się przed Wielkanocą i po świętach pojechałam do szpitala.

evel, a jakie ma znaczenie szpital? Takich ludzi, jak pielęgniarka i lekarz z tej feralnej zmiany można znaleźć w każdej placówce. Tylko ja niestety mam jakiś wyjątkowy dar do przyciągania "ewenementów". Dla zaspokojenia ciekawości mogę powiedzieć, że to przy Starynkiewicza. Ale naprawdę chyba najlepiej, jak można zajęli się mną inni lekarze (dr Luterek na IP i dr Dziadecki na oddziale - i za to jestem im bardzo wdzięczna). Pozostałe położne, poza tą przy porodzie, były bardzo pomocne, cierpliwe i życzliwe. Potrafiły dyskretnie wkroczyć, gdy jeszcze nie wiedziałam, że ich potrzebuję. Zdecydowanie gorsze zdanie mam o Madalińskiego - tam już nigdy się nie pojawię.

A czy jestem silna? Pewnie na tyle, na ile życie mnie "przetestowało". Jakby nie patrzeć, wyjścia nie miałam. Nie mogłam wstać, powiedzieć "to nie dla mnie" i wrócić do domu. Musiałam stawić temu czoła. Teraz jakby troszkę lżej - o tyle, że nie jestem chodzącą trumienką dla Krzysia. Poród to dla mnie pierwsza faza pożegnania. Takiego, które jest już odczuwalne na sercu. Wiem, że jeszcze długo będzie bolało. Dopiero co (11 lipca) opłakiwałam 4 rocznicę pożegnania z Kasią. Ale wiem też, że dam radę przez to przejść. Mam dla kogo żyć - mam Nelkę i Sebka. Mamy siebie. Miłość dodaje sił, jak nic innego. I wiem też, że jeszcze kiedyś spróbujemy zostać rodzicami. Jest w nas wola walki. Z każdą "stratą" jakby mniejsza, ale ciągle jest.
 
 
dort 


Pomogła: 56 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 2569
Skąd: okolice
Wysłany: 2012-07-20, 13:15   

Malena współczuję i podziwiam i nawet nie potrafię sobie wyobrazić ogromu bólu w takiej sytuacji, ja byłam na początku ciąży (12tc.) i czułam się jakby walec po mnie przejechał - ściskam
_________________
syn 02.09.2005r. i syn 09.06.2013r.
 
 
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2012-07-20, 14:04   

Chciałam tylko powiedzieć, że po poronieniu nie zawsze trzeba udać się do szpitala na łyżeczkowanie. Tak jak i w przypadku porodu, natura sama sobie umie poradzić, macica oczyści się sama. Znam osoby, które pozwoliły, aby wszystko toczyło się naturalnym trybem i do szpitala nie poszły (12-13 tydzień).
Sama przechodziłam poronienia 3 razy i nie jest to temat tabu dla mnie. Dwa razy byłam w szpitalu na łyżeczkowaniu, bo nie wiedziałam, że można bez tego się obejść.

Uściski dla wszystkich doświadczonych w ten sposób.
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
Paticzang 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 16 Sty 2008
Posty: 645
Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-07-20, 14:28   

Malena fatalne przeżycie, łzy cisną się do oczu a słów brak... mocno Cię przytulam!
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
Malena


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 419
Skąd: Warszawa-Ursus
Wysłany: 2012-07-23, 09:01   

Zgadza się adriane, nie zawsze trzeba. Niestety, albo stety raczej, ale moja szyjka w ciążach trzyma bardzo mocno - nie skraca się i nie rozwiera. Nawet 3 tyg. po obumarciu dzidziusia, po kilku dawkach leków, potrafi być "niewzruszona". Dzięki temu po Grzesiu dorobiłam się stanu zapalnego macicy. Ból nie do opisania, przez 2 miesiące ryczałam, jak bóbr. Więc natura nie dla każdego...

Dziewczyny z doświadczeniem, mam do Was pytanie - jak powstrzymać laktację? Dzidzi nie ma, a ze mnie leje się strumieniami. Biorę piguły, które nic nie dają. Może potrzeba więcej czasu... Ale moje piersi są jak kamienie, bolą, swędzą. Boję się, że pozatykają mi się kanaliki i będę musiała odciągnąć mleko, a później jeszcze ciężej będzie to zahamować. Nie wspominając już, jak to działa na moją psychikę - ciało chce, a tu nie ma kogo nakarmić :-(
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-07-23, 09:16   

Malena, jeśli piguły nic nie dają, to nie wiem czy naturalne metody pomogą, ale ja przy odstawianiu Stacha piłam szałwię. Zmniejszało laktację. I ściągałam takie minimum, żeby tylko poczuć ulgę. Strasznie mi przykro, że przechodzisz takie coś :-(
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
kkaachaa 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 11 Maj 2011
Posty: 167
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-07-23, 09:20   

Malena, też 'walczę' z pokarmem. Po porodzie dostałam Bromobergon na zahamowanie laktacji. Nic mi się nie działo, piersi miękkie. Ale brałam przez 10 dni, jak mi kazali (tyle, że po pół tablety, bo mi słabo po tym się robiło). Odstawiłam po tych 10 dniach i 2 dni pózniej obudziłam się rano z mega cycami, twardymi jak kamień. Zadzwoniłam do znajomej położnej. Powiedziała, że w tej sytuacji piersi trzeba opróżnić, żeby nie doszło do zapalenia. Jak nie masz temperatury, to wypróbuj to, co ja. Ugotuj ziemniaki w łupinach (najlepiej stare), roztłucz i takie ciepłe (tylko się nie poparz) nałóż na piersi, owiń się folią i poczekaj aż się to wystudzi. Potem, takie ciepłe piersi trzeba rozmasować, tylko bardzo delikatnie, zeby nie uszkodzić tych kanalikow. Jak rozmasujesz, to delikatnie opróżnij, aż zmiękną. Jak się coś przytyka, to poproś swojego faceta żeby przetkał (zassał czyli - serio - to pomaga). i tak do skutku.Ja 2 dni sie meczyłam, zanim piersi zmiękły. Z powrotem zaczęłam brać leki i na 3 dzień juz były miękkie. Pomagał mi też termofor. Rozgrzewałam i takie cieple opróżniałam. U mnie nie lało się strumieniem, ale tak kapało powoli, dlatego moze 2 dni mi zeszło.
Oprócz tego, jak już piersi zmiękną, to pomaga ciasne obwiązywanie się bandazem elastycznym. Trzeba mocno ścisnąć. Do tego ze 3 szklanki dziennie szałwii. Ponoć hamuje laktację. Mnie to wszystko pomaga, póki co jest dobrze. Mam nadzieję, że Tobie tez pomoże.
Trzymaj sie, kochana, wiem, co czujesz. Straszne to jest. Mnie też to dobija. Mleko kapie, a wraz z nim łzy...
 
 
Malena


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 419
Skąd: Warszawa-Ursus
Wysłany: 2012-07-25, 12:47   

MartaJS, kkaachaa, dziękuję za rady - dzisiaj już to dobrze wygląda, nawet odważyłam się nie zakładać wkładek laktacyjnych. Załapałam się po drodze na gorączkę i laktator poszedł w ruch. Po jako takim opróżnieniu piersi i ich rozmasowaniu wszystko zaczęło się normować, z herbatką z szałwii przepijaną oczywiście.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,45 sekundy. Zapytań do SQL: 13