wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Tężec
Autor Wiadomość
Magdalena

Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 159
Wysłany: 2008-11-17, 10:26   

Oczywiście ja nie szczepię ale moja mama nie omieszkała mnie poinformować że na wsi zmarła kilka dni temu babka podzibana przez kurę. zmarła na tężec
 
 
Nova 

Pomogła: 12 razy
Dołączyła: 03 Lip 2007
Posty: 231
Skąd: Tychy
Wysłany: 2008-11-17, 10:46   

Magdalena napisał/a:
na wsi zmarła kilka dni temu babka podzibana przez kurę. zmarła na tężec

No... Moja matka też niezłe historie wymyślała odnośnie niebezpieczeństw nieszczepienia ale to przebija wszystkie :mrgreen:
Może ta babka miała 100 lat, zmarła na zawał bo się kury przestraszyła i potem została pdzibana przez tą kurę?
Magdaleno nie daj się zwariować ;-)
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-11-17, 10:55   

Mi się ta historia wydaje prawdopodobna.
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2008-11-17, 12:04   

ja już coraz bardziej nie chcę szczepić, będę musiała poważnie pogadać z moim pediatrą bo przy tej szczepiące się jedynie upiera
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Magdalena

Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 159
Wysłany: 2008-11-17, 15:19   

Moja mama nie wymysliła tej historii, jest na 100% prawdziwa, w sumie to nawet trochę wierzy w te moje teorie ale jak gdzieś usłyszy o takim przypadku to od razu mnie informuje. Matko a już miałam tyle spokoju ze szczepieniami a tu ten tel z przychodni...
 
 
zina 


Pomogła: 93 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6308
Wysłany: 2009-04-03, 22:23   

Zapytam z ciekawosci:
ktos w koncu zdecydowal sie zaszczepic na sam tezec?
 
 
 
Manu 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 10 Mar 2008
Posty: 1128
Skąd: Austria
Wysłany: 2009-04-29, 21:48   

zina, ja sie strasznie mecze z tym tezcem...tzn z decyzja... siebie powinnam tez zaszczepic... krztusiec i tezec nie daja mi spokoju. no i jak Polciak skonczy 3 lata - "przeciwkleszczowo"
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]....hxxp://www.tickerclub.com/]
Nagradzanie jest postmodernistyczną wersją kary.
<object width="88" height="31"><param name="movie" value="hxxp://ecosia.org/_images/banner/ecosiaEn88x31.swf"><embed src="hxxp://ecosia.org/_images/banner/ecosiaEn88x31.swf" width="88" height="31"></embed></object>
 
 
Marzenusia 
Marzenusia


Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 66
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-06-10, 12:02   

Tobayashi napisał/a:
Dzisiaj szperałam po necie na temat szczepień ogólnie i znalazłam info, które podaje dr Jerzy Jaśkowski, że pomimo obowiązkowych szczepie dzieci w Polsce, zachorowalność na tężec nie zmałała (w latach 1945-1997). Dla mnie to kolejne potwierdzenie, że szczepienie to pomyłka.
Polecam w ogóle wypowiedzi tego gdańskiego chirurga: hxxp://sonia.low.pl/sonia/ono/3sz.htm.



Oj, dotyczy to wszystkich szczepień, a nie tylko tężca!
Mówi się, że wegetaianie, a zwłaszcza weganie NIE MUSZĄ się szczepić, bo "mają większą odporność" niż mięsożercy...
ale tak naprawdę to szczepionki to wpuszczanie oprócz bakterii też metali jak rtęć, ołów, aceton )uzywany do zmyczacza paznokci) itd... nieważne jaką dawke urzędnicy zakwalifikowali, ale są to TRUCIZNY...
i tak naprawdę to szczepionka jest najwieksza zbrodnia przeciw ludzkosci, zwlaszcza malych dzieci....
jest sporo juz dowodów, ze są szkodliwe, i sposoby jak bronic sie przed naciskami bo "obowiązkowe"...

SZCZEPIENIA.
DOBRODZIEJSTWO, CZY ZŁO KONIECZNE?

Autor: Piotr Stanisławski, Źródło: Magazyn Integracja 1/2008

W Polsce niewiele mówi się o powikłaniach poszczepiennych u dzieci.
W punktach szczepień nie prowadzi się ewidencji takich przypadków. Może
dlatego każdego roku część rodziców przeżywa największy dramat swojego
życia... Choć minęło kilka lat, pani Agnieszce wciąż drży głos, gdy opowiada
o tym, co wydarzyło się w życiu jej córki. Przyszły na rutynowe szczepienie. Sześciomiesięczna Dorotka miała otrzymać potrójną szczepionkę przeciw błonicy,
tężcowi i krztuścowi (tzw. DPT). Chwilę po zastrzyku dziecko wydało dziwny, wysoki
i wibrujący dźwięk, a przerażone pielęgniarki wybiegły z gabinetu. Pani Agnieszka
nie wiedziała, co się stało, myślała, że córka zaraz się udusi. Gdy pielęgniarki wróciły
z lekarzem, uspokajał matkę i zapłakaną dziewczynkę, mówiąc, że wszystko będzie
dobrze i ten stan wkrótce minie. - Pamiętam, jak tuż przed szczepieniem Dorotka się uśmiechnęła - mówi pani Agnieszka. -Pamiętam, bo po powrocie do domu nie zrobiła
tego przez następny rok. Czułam, że tracę dziecko. W domu dziewczynka, niegdyś
wesoła, kontaktowa i lubiąca się bawić, nagle stała się płaczącym i niereagującym
na ulubione grzechotki smutasem. Rodzice coraz wyraźniej czuli, że tracą z nią kontakt.
Nie patrzyła im w oczy, nie pozwalała się przytulić. Przestała zwracać uwagę na odwiedzających ją dziadków. Lekarz w przychodni, widząc, że dziecko nie chce
dać się dotknąć, wyraził podejrzenie, że córka może być wykorzystywana seksualnie.

Mijały miesiące, a z Dorotką było coraz gorzej. Często zapadała na zapalenie płuc
i krtani. Antybiotyki stały się głównym lekarstwem w domu. Gdy skończyła dwa lata,
ktoś z rodziny zasugerował, że mała zachowuje się tak jak dzieci autystyczne. Godzinami układała puzzle i do nikogo się nie odzywała. W końcu lekarz uznał, że choroby córki
to wina matki, bo nie zgodziła się na proponowane dodatkowe odpłatne szczepienia.

- Postanowiłam sama szukać informacji o reakcjach poszczepiennych,
bo nie miałam już wątpliwości, że to one tak wpłynęły na Dorotkę - mówi
Agnieszka Zdrojewska. - Przeszukując strony internetowe, byłam w szoku, widząc,
jak wiele jest matek, których dzieci po zaszczepieniu zmieniły się nie do poznania.



Dramat pani Agnieszki jednak dopiero się rozpoczynał. Dziecko dorastało,
a Sanepid przysyłał matce wezwania na następne obowiązkowe szczepienia
córki. Przysięgła sobie, że już nie da zaszczepić Dorotki. Wezwania ignorowała
albo mówiła, że córka choruje. Udawało się. Trudniej było z drugim dzieckiem.
Próbowała wyjaśnić sprawę w Sanepidzie. Lekarka wręcz nakrzyczała na nią,
kiedy nie zgodziła się zaszczepić drugiego dziecka. Wkrótce z wezwaniem
otrzymała groźbę kary finansowej, jeśli nie zaszczepi dziecka. - Po tym, co
przeszłam, nie zaszczepię dziecka - upiera się pani Agnieszka. - Na pewno
nie pozwolę na to przed jej 3. rokiem życia. Gdy pójdzie do przedszkola,
prawdopodobnie zaszczepię ją na tężec. Potem zobaczę, jestem w trakcie
walki z Sanepidem. Dowiedziałam się, że mają prawo do nałożenia 5 tys. zł kary,
a nawet odebrania mi praw rodzicielskich. Jestem zdeterminowana. Jeśli pozwą
mnie do sądu, to wyjadę do Anglii albo Niemiec, gdzie nie ma obowiązkowych szczepień.
W Polsce jest przymus szczepień, choć wiele krajów już dawno od tego odeszło.

Niedawno pani Agnieszce udało się znaleźć lekarza, który przyjął jej
decyzję ze zrozumieniem. Okazało się, że w jego rodzinie ktoś
miał takie same problemy po zaszczepieniu dziecka.


Prawdziwa wojna

Zasadność powszechnych szczepień profilaktycznych to najbardziej
kontrowersyjny problem współczesnej medycyny. W krajach zachodnich,
a szczególnie w USA można mówić o konflikcie stowarzyszeń rodziców
dzieci, u których wystąpiły reakcje poszczepienne, z firmami produkującymi
szczepionki. Wypłacono już miliony dolarów odszkodowań. Choć koncerny
zaprzeczają istnieniu związku między szczepieniami a chorobami, coraz więcej
przypadków powikłań wymusiło powołanie instytucji badających tę zależność.
W USA powstał VAERS: System Doniesień o Efektach Ubocznych Szczepień.
Powstała organizacja pozarządowa, która zbiera informacje o powikłaniach
poszczepiennych (NVIC: Narodowe Centrum Informacji o Szczepionkach).
Każdego roku instytucje te otrzymują tysiące raportów o skutkach ubocznych
szczepień. Rodziców wspierają niektórzy lekarze i naukowcy. Falę dyskusji
wywołał raport prawnika Alana Philipsa, który podważa główne tezy o potrzebie
i nieszkodliwości masowych szczepień. Duże zainteresowanie wzbudziły także
artykuły i książki dr n. przyrod. Very Scheibner. Po intensywnych badaniach nad
wpływem szczepionek na organizm dziecka uznała, że „nie ma przekonujących
dowodów na to, że szczepionki zapobiegają chorobie. Wręcz przeciwnie - powodują
szereg objawów ubocznych, których konsekwencje są gorsze niż pierwotna choroba.
Za 20-30 lat może się okazać, że szczepionki były największą zbrodnią przeciw ludzkości”. Verę Scheibner często powołuje się przed sądem jako biegłego w sprawach dotyczących uszkodzeń ciała w następstwie szczepień. Pojawianie się kolejnych prac, artykułów
i książek krytykujących szczepienia całych populacji małych dzieci zaczęło wzmacniać
ruchy antyszczepieniowe. Niektórzy nie wahali się użyć stwierdzenia, że program powszechnych szczepień jest największą pomyłką medycyny XX wieku.

Zwrócono też uwagę na naciski lobby farmaceutycznego, które próbuje
wpływać nie tylko na rządowe instytucje zdrowia, aby te refundowały
coraz więcej szczepionek. Podobne praktyki stosuje ono także w stosunku
do instytucji monitorujących jakość szczepionek oraz występowanie
niepożądanych odczynów. Pytano, czy można nadal głosić, że szczepionki
są bezpieczne dla organizmu, skoro władze wielu państw, jak również Światowa
Organizacja Zdrowia, niejednokrotnie wycofywały z obiegu szczepionki (także
w Polsce) z obawy przed wystąpieniem poważnych powikłań, a nawet śmierci?
Producentom szczepionek zaczęto zarzucać, że w kampaniach naciskają na
obowiązkowe szczepienie coraz młodszych dzieci oraz powtarzanie szczepień,
np. co dwa lata. - W Polsce szczepi się nawet kilkudniowe dzieci - informuje
dr n. med. Jerzy Jaśkowski, przeciwnik masowych szczepień. - Stwierdzono,
że maksimum zgonów z powodu nagiego niemowlęcego syndromu śmierci
(SIDS) występuje u niemowląt pomiędzy 2. a 4. miesiącem życia, czyli dokładnie
po pierwszych szczepieniach. Spowodowało to np. w Japonii przesunięcie,
terminów szczepień z dwóch miesięcy na dwa lata. Po tej zmianie gwałtownie
zmalała liczba zgonów klasyfikowanych jako SIDS. W Polsce nie informuje się
pacjentów o możliwości wystąpienia poważnych powikłań poszczepiennych.
Większość lekarzy nie zna nawet kart, które trzeba wypełnić
w przypadku zaobserwowania powikłania.



Prof. Jacek Wysocki należy do orędowników obowiązkowych masowych szczepień
w Polsce. Jego zdaniem osoby, które odmawiają szczepienia, w pewnym stopniu można porównać do pasożytów. Korzystają bowiem z tego, że reszta populacji się zaszczepiła. To dzięki niej wirusy mają przerwaną możliwość krążenia. Jednak ten ochronny płaszcz działa tylko do pewnego momentu. Zdaniem profesora, jeżeli liczba nieszczepionych osób wzrasta do 5-10 proc. populacji, to zabezpieczenie przerywa się i wirus znowu zaczyna krążyć.

- Możemy dyskutować, czy szczepienia mają być obowiązkowe, czy nie -
mówi prof. Jacek Wysocki. - Są kraje, które nie zmuszają nikogo do szczepienia.
Podoba mi się model amerykański, gdzie nie ma obowiązku wykonania szczepień,
jednak rady rodziców wielu szkól podejmują uchwały, aby nie przyjmować dzieci niezaszczepionych, bo stwarzają zagrożenie dla innych. Czyli jest wolność, ale
nie do końca. Na argument ludzi, którzy podważają sens szczepienia przeciw wirusowi,
który już dawno wyeliminowano, prof. Wysocki odpowiada, że nie ma go właśnie dzięki powszechnym szczepieniom. Jeśli odsetek osób szczepionych nagle spadnie, to zaczną
się problemy. Na tym polega jedna z podstawowych różnic między tym, co głoszą
zwolennicy powszechnych szczepień a poglądami ich przeciwników. Ci drudzy wskazują
na przykłady masowych szczepień przeciw konkretnemu wirusowi, które nie przyniosły pozytywnego skutku. W Anglii i Walii w 1995 roku mimo powszechnych szczepień wystąpił dwukrotny wzrost zachorowań na różyczkę w stosunku do roku poprzedniego. W 1989
roku w Omanie, sześć miesięcy po zaszczepieniu 98 proc. dzieci przeciw polio, wybuchła epidemia tej choroby. Amerykańskie Centra Kontroli Chorób (CDC) przyznały, że 87 proc. zachorowań na polio w USA w latach 1973-1983 wywołało podanie szczepionki. Z drugiej strony są dowody wyeliminowania dzięki szczepionkom groźnych wirusów dziesiątkujących całe narody. - Dziś o ospie mówi się już tylko w kontekście ataku terrorystycznego - mówi prof. Wysocki. - Ospa zniknęła dzięki powszechnym szczepieniom. Statystyki pokazują wyraźnie: w 1955 roku zgony dzieci do 5. roku życia stanowiły 45 proc. wszystkich zgonów,
a w 1995 roku już tylko 21 proc. Dzieci umierały głównie z powodu chorób zakaźnych.
Spadek spowodowały szczepienia ochronne. W latach 70. XX wieku w Wielkiej Brytanii pojawiły się informacje, że szczepionka na krztusiec szkodzi, więc spadł odsetek zaszczepiania dzieci o ok. 50 proc. W ciągu kilku kolejnych lat, na krztusiec
zachorowało tam 150 tys. dzieci, a 31 niemowląt zmarło.


Babcia kontra szczepionka

Przeciwnicy masowych i obowiązkowych szczepień (nie brakuje wśród
nich lekarzy) krytykują zwłaszcza tzw. szczepionki skojarzone (jednocześnie
podawane są 3-6 szczepionek). Podobno są najbardziej niebezpieczne i mogą
powodować zaburzenia neurologiczne. Szczepionki, pobudzając komórki do produkcji przeciwciał, mogą jednocześnie blokować produkcję innych przeciwciał. - Rodzice mówią,
że szczepień jest za dużo - dodaje prof. Jacek Wysocki. - Jednak mówią tak do czasu,
dopóki problem nie dotknie ich dziecka. Niedawno do szpitala trafiło dziecko chorujące
na hemofilię typu B. Rodzice mogli zaszczepić je w ubiegłym roku, bo im to proponowano.
Nie zaszczepili jednak, uważając, że to niepotrzebne. Dziecko jest w ciężkim stanie,
zapewne przeżyje, ale jakie będą neurologiczne skutki choroby, nie wiadomo. Teraz
żałują, że nie zaszczepili dziecka. Prof. Wysocki przytacza przykład Niemiec, w których
w 2006 roku część społeczeństwa w obawie przed powikłaniami poszczepiennymi
nie zaszczepiła dzieci przeciw odrze. Zachorowało 1600 dzieci, a dwoje zmarło
na zapalenie mózgu. W mediach odbyła się publiczna debata na ten temat.

Odra, podobnie jak świnka, różyczka i ospa wietrzna, uważana
jest za chorobę zakaźną wieku dziecięcego. Wiele osób, w tym także
lekarzy nic traktuje tych chorób jako zła. Wprost przeciwnie - uważają,
że odgrywają pozytywną rolę we wzmocnieniu układu odpornościowego
organizmu dziecka, wyposażając go w naturalną broń. Dlatego są zwolennikami
po prostu ich „przechorowania". Uważają, że reakcja systemu immunologicznego
na infekcję dziecka zaszczepionego, które zostało zaatakowane wirusem odry
będzie niepełna. Pozwoli to wirusowi na przetrwanie w organizmie. - Nasze
prababcie wiedziały, co robią, kiedy swoje dzieci w okresie dorastania zaprowadzały
do chorujących na odrę czy świnkę - mówi jeden z lekarzy - Dzieci, które przeszły
w sposób naturalny chorobę zakaźną, radzą sobie z nią znacznie lepiej, kiedy znów się pojawi, niż dzieci zaszczepione, które takiej choroby nie przeszły. Poza tym naturalne „przechorowanie” daje odporność na cale życie, a zaszczepienie tylko na kilka lat.

Zdaniem dr Very Scheibner, naturalne zachorowanie na odrę
powoduje wytworzenie ciał odpornościowych nie tylko na tę chorobę,
ale także uodpornienie się na inne schorzenia: chorobę zwyrodnieniową
kości i chrząstek stawowych, choroby skóry oraz atakujące system immunologiczny Przebycie świnki pozostawia w systemie immunologicznym przeciwciała zapobiegające rakowi jajników. - Nie trzeba być lekarzem, aby zauważyć, jak wiele współczesnych dzieci, masowo szczepionych, cierpi z powodu schorzeń alergicznych lub z łatwością zaraża
się przy każdej okazji kontaktu z drobnoustrojami żyjącymi wokół nas. Zapadalność
na niekończące się infekcje w populacjach dzieci „zadbanych szczepieniami" winna
pobudzać świat medyków do zastanowienia się nad wiernością przysiędze
Hipokratesa: primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić) - pisze
w artykule „Syndrom potrząsanego dziecka" dr Vera Scheibner
(„Nexus” nr 1 (3) 1999).


Kto się myli?

Najwięcej kontrowersji dotyczących powikłań poszczepiennych dotyczy
ich rzekomego wpływu na rozwój autyzmu (LINK!). Ponieważ niełatwo określić skalę
powikłań, ze względu na brak ich opisów, trudno udowodnić związek pomiędzy
szczepieniem a wystąpieniem u dziecka spektrum autystycznego. Ponadto
producenci szczepionek przyjęli, że jeśli reakcja dziecka na szczepionkę nie
wystąpiła w ciągu mniej więcej miesiąca od podania, to wszystko, co się dzieje
ze zdrowiem dziecka po tym okresie, nie ma związku ze szczepionką. Przeciwnicy programowych szczepień uważają jednak, że to zbyt krótki okres na rzetelną
ocenę. Ich zdaniem wstrzykiwanie do rozwijającego się organizmu dziecka
„bomby bakteryjnej”, jaką jest szczepionka skojarzona składająca się z różnych
obcych, osłabionych, lecz żywych drobnoustrojów, musi mieć długofalowy wpływ.
- Co pewien czas zgłaszają się rodzice twierdzący, że ich dzieci zaczęły mieć
problemy z autyzmem, jakiś czas po zaszczepieniu - mówi Maria Wroniszewska
z Fundacji Synapsis. - Niesłychanie trudno udowodnić, że jest to związek przyczynowy, ponieważ dzieci przed szczepieniami nie są u nas badane pod tym kątem. Wiele faktów wskazuje jednak na to, że autyzm wiąże się z nieprawidłowym funkcjonowaniem układu odpornościowego. A szczepienie to przecież ingerencja w układ odpornościowy organizmu dziecka. Część narodzonych dzieci na pewno ma opóźniony rozwój niektórych funkcji
i nie są w stanie wytrzymać dawki kilku szczepionek. My zalecamy rodzicom pewną ostrożność. Jeśli był już taki przypadek w rodzinie - a pewne predyspozycje mogą być wspólne - to zalecamy odraczanie szczepień oraz to, by szczepionek nie łączono, ale podawano je pojedynczo. Zalecamy ostrożność, choć jest to sprzeczne z zapewnieniami
firm farmaceutycznych o nieszkodliwości szczepionek. Wbrew zapewnieniom producentów szczepionek, a także niektórym badaniom (np. w Japonii na grupie ponad 30 tys. dzieci nie stwierdzono związku pomiędzy szczepionką MMR - odra, świnka, różyczka - a autyzmem), wielu rodziców dzieci z cechami autystycznymi wiąże je ze szczepieniami. Związek taki potwierdziły badania w Kalifornii. W każdym niemal kraju zachodnim rodzice zorganizowali się, tworząc ruchy antyszczepieniowe. Ich dramatyczne historie, pokazywane niekiedy
w telewizji, opisywane w gazetach czy blogach, w świetle opinii o nieszkodliwości szczepionek, wyglądają na wyssane z palca. Nasuwa się pytanie, kto tu się myli? A ktoś
mylić się musi - albo rodzice, albo współczesna medycyna. W Polsce ani Ministerstwo Zdrowia, ani Państwowy Zakład Higieny (PZH) nie próbują rozmawiać z poszkodowanymi rodzinami i nie szukają przyczyny przyrostu liczby dzieci z cechami autystycznymi, więc
u wielu osób wywołuje to podejrzenia, że na ten temat trwa zmowa milczenia. - To jest niesłychanie trudny społecznie problem - dodaje Maria Wroniszewska. - Z jednej strony
nie chcemy, aby dzieci nieszczepione były nosicielami chorób zakaźnych i zagrażały
innym dzieciom. Z drugiej zaś, ich rodzice prowadzą nierówną walkę, gdyż nie chcą
dalej ich szczepić, a są zastraszani sankcjami, karami pieniężnymi i administracyjnymi. Gdyby lekarze i firmy farmaceutyczne na serio traktowali zagrożenia, jakie, niosą
szczepienia, i starali się o wnikliwsze, badania dzieci przed szczepieniami, to byłaby
szansa na porozumienie. Na razie rodzice mają poczucie, że są ignorowani.
Ja przyznałabym matkom prawo do odraczania szczepień. Nasze pokolenia
chorowały na niektóre choroby i w sposób naturalny się uodparnialy. Teraz dominuje
filozofia chronienia dzieci szczepionkami przed każdą chorobą, tak jakby na nic nie
mogły zachorować. Dr n. med. pediatra Jacek Czelej pisał na łamach „Gazety
Wyborczej”: „Nie można bezkarnie faszerować dziecka wszystkimi możliwymi szczepionkami: przeciw nawracającym infekcjom, grypie, zapaleniu opon
mózgowych itp. Nie jestem zwolennikiem skojarzonej szczepionki przeciw śwince,
odrze i różyczce. Ma ona potrójną siłę rażenia, jest podawana pozajelitowo, może
dawać doraźne i odległe powikłania, a przecież w naturalnych warunkach
dziecko nie zapada na wszystkie te choroby jednocześnie”.


Nie wszyscy równi

Pani Magdalena postanowiła zaszczepić Igorka nie tylko obowiązkowymi
szczepieniami, ale także dodatkowymi, które zalecił jej lekarz. Argument
wydawał się logiczny: od razu zaszczepić dziecko na inne choroby. Ale
Igorek po każdym szczepieniu miał wysoką gorączkę, zapalenie oskrzeli i anginę.
Otrzymywał antybiotyki. Po pierwszym szczepieniu przeciw żółtaczce i gruźlicy,
był tak osłabiony, że spał przez tydzień. Mama musiała karmić go na siłę. Potem
zrobił mu się podskórny wylew na policzku. Po drugim szczepieniu wylądował
w szpitalu z bardzo silnym zapaleniem oskrzeli. Choć każde szczepienie kończyło
się poważną chorobą, lekarze zapewniali ją, że to normalne objawy, bo dziecko
urodziło się po cesarskim cięciu. Pani Magdalena nie rezygnowała z zalecanych przez
lekarza szczepień. Po kolejnym, gdy Igorek miał 6 miesięcy, zauważyła, że syn nic
reaguje na ulubioną grzechotkę. Lekarze znowu ją uspokajali. - Gdy ukończył półtora
roku, przeszedł kolejne szczepienie, tym razem na odrę - opowiada pani Magdalena.
- Przez kilka dni miał wysoką gorączkę, a po niej nagłe zamilkł. Nie mówił już: tata,
mama, baba, przestał też gaworzyć. Tylko krzyczał. Chodziliśmy do lekarzy,
pytaliśmy, co się dzieje. Słyszeliśmy tę samą odpowiedź: „Proszę się nie martwić,
chłopcy tak mają nawet do 5. roku życia”. Nie padło ani jedno słowo o możliwości
powikłań po szczepieniu, choć mieliśmy podejrzenia. Niedługo później u Igorka zdiagnozowano autyzm. Pewna lekarka powiedziała nam, że takie mogą być reakcje
po szczepieniach. Wyznała też, że swojego dziecka właśnie dlatego nie zaszczepiła.

Mama Igorka nie ustąpiła w poszukiwaniu przyczyn poszczepiennych powikłań
u syna. Jej determinacja zaowocowała cofnięciem się niektórych objawów autyzmu.

Pani Magdalena przestała szczepić syna. Napisała oświadczenie w tej
sprawie i złożyła w Sanepidzie. Mówi, że jeśli jeszcze kiedyś urodzi dziecko,
nie zaszczepi go w ogóle. Czytając różne materiały o reakcjach poszczepiennych, postanowiła wprowadzić dietę bez mleka i cukru (zaleca ją również Fundacja Synapis)
i oczyścić organizm syna z toksyn. A było z czego. Badanie włosów Igorka wykazało,
że ma wielokrotnie przekroczoną normę stężenia w organizmie metali ciężkich, zwłaszcza rtęci. To obok miedzi składnik szczepionek. Po trzech miesiącach syn przestał
chorować, znów zaczął mówić i cieszyć się widokiem mamy.


Kara za nieszczepienie

Matki, które obawiają się szczepień dzieci, przekonujemy, że nieszczepione
dziecko może zachorować, czyli szczepienie jest dla dobra dziecka - informuje
Elżbieta Lejbrandt z Mazowieckiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Jeżeli
perswazja nie pomaga, nie możemy nikogo zmusić. Czasem nawet postraszenie
karą pieniężną nic nie daje. W nowym projekcie ustawy o chorobach zakaźnych
to lekarz pierwszego kontaktu ma przekonywać rodziców do szczepienia dzieci.
Projekt przewiduje karę 5 tys. zł - jest to pewna forma nacisku, ale moim zdaniem
nic nie da. Jeżeli matka jest zdecydowana nie zaszczepić dziecka, to nie zmieni tego
i 10 tys. zł kary. Zdarzają się w Polsce decyzje sądowe i kary, ale w woj. mazowieckim
takich sytuacji nie mieliśmy. - Sprawa straszenia rodziców karami najlepiej świadczy
o pozamerytorycznym nacisku koncernów farmaceutycznych - mówi dr Jerzy Jaśkowski.
- Według obowiązującego w Polsce prawa, każdy pacjent może wybrać metodę leczenia. Można się spierać, czy szczepionka jest lekiem. Ale urzędnik nie ma prawa podejmować
tej decyzji za rodziców. Jak to się więc dzieje, że urzędnik niskiego stopnia straszy lub karze rodziców dziecka za brak szczepień, a rodzice nie mają w tej sprawie nic do powiedzenia? Ważniejsze jest pytanie, dlaczego podległe PZH stacje sanitarno - epidemiologiczne zajmują się handlem szczepionkami przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby? Tak jest w kwietniu od lat. Jak instytucja kontrolna może zajmować się handlem szczepionkami?


Odpowiedź nasuwa się sama.

Nie ma oficjalnych danych, wiadomo jednak, że część lekarzy nic szczepi
własnych dzieci albo odracza szczepienia do czasu, gdy dziecko idzie do
przedszkola i szkoły lub też ogranicza je do minimum. Oficjalnie nikt nie przyzna
się do tego, bo stanąłby w konflikcie z pracodawcą i największym dogmatem
współczesnej medycyny. Pediatrzy wiedzą jednak, że od początku lat 90.
obserwuje się stopniowy wzrost zachorowalności, spadek skuteczności
szczepień i trwałości uzyskanej odporności. Przyczyną tego jest m.in. mutacja
szczepów bakterii, które uodparniają się na szczepionki. Dlatego szczepienia
trzeba powtarzać co kilka lat, a niektóre nawet co rok. Nic brak jednak głosów,
że winę za to ponoszą wstrzykiwane do organizmu dziecka dziesiątki
szczepionek bakteryjnych, które osłabiają system immunologiczny.


Szczepić się przeciw grypie czy nie?

- Szczepionka przeciw grypie jest skuteczna, pod warunkiem, że kupujemy
„aktualne” szczepionki. Te z zeszłego roku są nieskuteczne. Zaszczepić się
powinny osoby szczególnie wrażliwe na powikłania grypy, czyli dzieci i osoby
po 50. roku życia, pensjonariusze domów spokojnej starości, przewlekle chorzy
na astmę, chorobę oskrzelowo-płucną, cukrzycę i niewydolność nerek. Ponadto
osoby, które na co dzień stykają się z wieloma ludźmi - informuje prof.
Lidia B. Brydak, kierownik krajowego Ośrodka ds. Grypy WHO
(źródło: Gazeta.pl/Zdrowie).

- Szczepionka przeciw grypie nie daje zabezpieczenia ani trwałego uodpornienia,
trzeba ją powtarzać co roku - uważa dr Jerzy Jankowski, Woj. Ośrodek Medycyny
Pracy i Katedra Biofizyki AM w Gdańsku. - W naturalnych warunkach wirus nigdy
nie wnika bezpośrednio do krwiobiegu. Wstrzykując szczepionkę do krwiobiegu
z pominięciem układu odpornościowego, wpływamy na zaburzenie pamięci tego
układu. Nie wiadomo, dlaczego jedni chorują, a drudzy nie. Brak podstaw, aby
u wszystkich stosować szczepionkę przeciw grypie. Spór o szczepienia nie ustaje.
I nie wydaje się, aby miał się zakończyć. Jednak ruch antyszczepieniowy, zwracający
uwagę na problem powikłań poszczepiennych, wymusił precyzyjniejsze identyfikowanie skutków poszczepiennych, a na producentach szczepionek prowadzenie bardziej rygorystycznych badań epidemiologicznych. Niestety największym zaniedbaniem
systemu szczepień w Polsce jest brak prowadzenia przez lekarzy rzetelnej
rejestracji skutków poszczepiennych. Poza tym nie ma odpowiednich badań,
które wykluczałyby ze szczepień dzieci z opóźnionym rozwojem funkcji
organizmu. Tylko te dwie przyczyny mogą spowodować prawdziwe tragedie.

rt_flu_shot_070920_mn.jpg
ratuj mnie mamusiu!
Plik ściągnięto 7029 raz(y) 15,2 KB

_________________
Kulturę narodu poznaje się po sposobie odżywiania.
 
 
ines4000 

Dołączyła: 29 Paź 2014
Posty: 2
Wysłany: 2014-11-08, 13:41   

hej jestem tu nowa piszę w tym wątku bo mam problem z synkiem odnośnie szczepień, został zaszczepiony w szpitalu a potem w 6 tyg. i był nop tzw nieutulony płacz i nadmierna reakcja na dzwięk i dotyk, na szczęście na nastepny dzień było wszystko wporządku dalej nie szczepiłam obecnie syn ma 21 miesięcy i mam problem bo po pierwsze mieszkamy na wsi po drugie mamy konie, czy jest ktoś tu na forum kto szczepił swoje dziecko na tężec i ma doświadczenie, jeśli tak to poproszę o pomoc albo w tym wątku albo na pw. z góry dziękuję jak ktoś się odezwie
 
 
neina 


Pomogła: 44 razy
Dołączyła: 23 Paź 2007
Posty: 2342
Skąd: Teddington
Wysłany: 2014-11-08, 18:41   

ines4000, może tu znajdziesz jakieś informacje - hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=676610&sid=203277fabba8bbc0d279b4694a54f819#676610
_________________
<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/829543.png" border=0>
 
 
ines4000 

Dołączyła: 29 Paź 2014
Posty: 2
Wysłany: 2014-11-08, 23:31   

neina, DZIĘKUJĘ ;-)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,52 sekundy. Zapytań do SQL: 15