wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Przebieg porodu
Autor Wiadomość
Salamandra*75 
Salamandra*75

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 11 Lis 2007
Posty: 1294
Wysłany: 2017-05-07, 20:25   

Pani.D.niespodzianki są najlepsze 😉 a trzecie to bardzo dobry pomysł.Pozdrawiam serdecznie 😊
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
pati.wu

Dołączył: 17 Maj 2017
Posty: 2
Wysłany: 2017-05-17, 14:44   Re: Przebieg porodu

Martuś napisał/a:
Chciałam się Was zapytać, jak krok po kroku przebiegał u Was poród - w necie można znaleźć trochę suchych faktów, ale każda kobieta jest inna i inaczej u niej poród przebiega, dlatego takie bezpośrednie relacje będą dla mnie bardzo cenne. Z takich pytań technicznych to: Ile czasu trwał poród? Jakie były pierwsze sygnały, że się zaczyna? Kiedy pojechałyście do szpitala? I czy jeśli poród zacznie sie odejściem wód, to nie można już w ogóle chodzić i trzeba do szpitala pędzić? Proszę o w miarę łopatologiczne relacje :)

edit 13/01/09: Wstawiam do pierwszego posta linki z opisami porodów z różnych wątków, żeby było je wyraźnie widać, mam nadzieje systematycznie dodawać nowe:



hxxp://wegedzieciak.pl/vi...er=asc&start=50 - mój wątek
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...er=asc&start=25 - Momo
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...er=asc&start=50 - Elenka
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...er=asc&start=25 - siwa
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=2582 - Magda Stępień
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=78695 - zina
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...er=asc&start=25 - agata
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...er=asc&start=50 - Wicia
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...r=asc&start=100 - ań
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...r=asc&start=125 - YolaW
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...er=asc&start=25 - orenda
hxxp://wegedzieciak.pl/vi...er=asc&start=25 - va
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=171921#171921 - maga
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=4715&postdays=0&postorder=asc&start=150 - kamma
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=4713&postdays=0&postorder=asc&start=125 - biechna

(jeśli kogoś pominęłam, to proszę na pw)


Moj poród przebeg w sumie szybko.w miare rerularne skurcze ale bardzo lekkie co 25 min miała od 11 rano.o 18 juz wiedziałam ze stanie sie dzis skurcze stały sie czestsze i intensywniejsze. o 19 przeszłam juz do sali porodowej... skurcze juz bolą, ale jeszcze do wytrzymania.. pozniej gdy juz jest ciagły skurcz naprawde boli... ale osttanie chwile podoru, juz sama akcja gdy trzeba przec... to ja juz w ogole wtdy nie czułam żadnego bólu. emocje sa tak wysokie ze mysli sie tylko o tym małym cudzie.. najlepsze przezycie na całe zycie..
 
 
Pani D. 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 11 Maj 2014
Posty: 612
Skąd: Wołów
Wysłany: 2017-06-11, 02:15   

Nie mogę spać, to sobie popiszę. Poród mialam fantastyczny. Po przespanej nocy, po śniadaniu zaczęły się pierwsze skurcze. Od razu były one dość mocne. Przeczyscilo mnie. Wsiadlam z mężem do auta i przejechalismy 30 km na porodowke do trzebnicy. Godzinę po przyjęciu na oddział urodziłam młoda. W sumie zajęło mi to jakieś niecałe 5 godzin. Położne extra, jestem zadowolona. Młoda 55 cm i 3060 g wagi. 10 punktów. :)
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxps://www.suwaczki.com/]

Zaraź się pasją do drewna. www.drewtak.pl
Masz pytania? Na wszystkie odpowiem :)
 
 
panikanka 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 24 Mar 2012
Posty: 888
Skąd: Toronto
Wysłany: 2017-06-11, 08:42   

Pani D wielkie gratulacje, super poród 😊
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

www.wegeblw.pl
www.zdrowieodkuchni.info
 
 
eM 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 12 Lip 2013
Posty: 416
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-11, 13:40   

Pani D. gratulacje!
Super, że tak szybko.
_________________
A. 03.2017
M.I. 11.2020
 
 
Veronique 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 14 Lis 2014
Posty: 922
Skąd: Tübingen
Wysłany: 2017-06-11, 20:47   

Wow, gratuluje!
Czyli zdążyłaś w piątek do fryzjera? ;-)
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]

hxxp://www.maluchy.pl]

Anyone who doesn't go crazy can't be normal.
 
 
Sonka 


Dołączyła: 25 Lis 2016
Posty: 21
Skąd: Katowice
Wysłany: 2017-06-13, 08:08   

Pani D., zazdroszczę tak szybkiej akcji!
I po cichu sobie też tak udanego porodu życzę ;)
_________________
<img src="hxxps://lb1f.lilypie.com/1nNAp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie First Birthday tickers" />
 
 
Veronique 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 14 Lis 2014
Posty: 922
Skąd: Tübingen
Wysłany: 2017-10-02, 08:51   

Mój błyskawiczny poród pośladkowy

Obudziłam się rano z lekkim bólem przypominającym bol miesiączkowy (ale niezbyt silnym). Przytuliłam się do męża i Daniki, która jak co noc przyszła do naszego lozka. Powiedziałam do H ze cos pobolewa mnie brzuch ale nie jestem pewna co to oznacza. Napisałam wiadomość do położnej, która odpisała abyśmy zaprowadzili Dani do przedszkola a potem byli przed 9 rano w domu narodzin, gdzie miałam urodzić gdyby Tymonek (jeszcze wtedy nie wiadomo było ze tak będzie miał na imię) postanowił się jednak obrócić glowa w dół w ostatniej chwili. Zajęłam się wyprawieniem naszej córeczki do przedszkola, pomogłam się jej ubrać, potem zjadli razem przyszykowaną przez tatę owsiankę (ja wyjątkowo kompletnie nie miałam ochoty na nic do jedzenia), dałam jej drugie śniadanko i lunch do plecaka. Po zaprowadzeniu jej do przedszkola porozmawiałam chwile z przedszkolanką o zaginionych gumowcach Daniki (które się odnalazły :-) ), ucałowałam córeczkę i pojechaliśmy do domu narodzin. Zajęło nam to około 5 min.
Gdy zobaczyłam naszą Chris, to się rozpłakałam bo nagle zaczęłam myśleć ze baby jest w pozycji poprzecznej i mogę zapomnieć o domu narodzin, ba nawet o klinice która się specjalizuje w porodach pośladkowych i ze czeka nas tylko cesarka. Chris przytuliła mnie i powiedziała ze po kształcie brzucha już widzi ze dzidziuś na pewno jest w pozycji pionowej ale musimy za pomocą usg określić gdzie ma główkę. Okazało się ze w okolicy żeber. W sumie to mnie to ucieszyło, zresztą dalej nie byłam pewna czy rodzę i myślałam ze dzidzia się jeszcze obróci. Chris zbadała szyjkę i po jej minie pomyślałam: Aha, jest taka spokojna i się uśmiecha wiec pewnie nie mam żadnego rozwarcia albo maksymalnie 1 cm.
- Weronika, masz około 7 cm rozwarcia, wsiądźcie do samochodu i prędko do kliniki! Aha, i jakby Ci pękł pęcherz płodowy, odeszły wody w trakcie jazdy i poczujesz chęć parcia, szybko dzwońcie - ja dojadę i urodzimy ambulatoryjnie - powiedziała na prawdę spokojnym głosem.
- ?! Ale ja nie mam za bardzo bóli? Jak to?
- Ciesz się ale nie zwlekajcie.
Mieliśmy co prawda wszystkie rzeczy na poród zarówno do domu narodzin jak i kliniki w samochodzie jednak nie wzięliśmy fotelika myśląc ze to na prawdę jeszcze nie czas. A ze nasz dom był po drodze, wstąpiliśmy do domu, wyjęłam jeszcze z szafy ubranko na tańce dla Dani (aby moja mama nie musiała szukać po południu).
Pojechaliśmy 30 km do kliniki. W drodze jednak zaczęłam czuć skurcze intensywnie wiec rozpłakałam się drugi raz i mówię do H:
- ale ja nie chce urodzić w samochodzie....
Hasan prosił mnie abym wytrzymała...;-)
Skurcze już były tak mocne, intensywne i częste, ze jedyne co mogłam robić gdy się pojawiały (co minutę) to tylko powolne oddychanie przeponowe w skupieniu.
Dojechaliśmy. Wody nie odeszły, nie urodziłam - jest sukces. Była godzina 9:50.
Jakoś dokustykalam do recepcji. Pani wysłała nas na drugie piętro. Ta droga od recepcji na porodówkę trwała może 3 min ale ja myślałam ze trwa wieczność. Mijali nas ludzie i widząc mnie idąca ale słaniającą się z bólu uśmiechali się ze zrozumieniem:
- H, dlaczego oni się ze mnie śmieją?!
- Kochanie, oni się uśmiechają! Wiedza co się zaraz stanie, ze pojawi się nowe życie!
Na drugim pietrze młoda dziewczyna w różowym ubranku (nasza położna, tam każda rodząca dostaje swoją położną) czekała na nas w drzwiach.
- to Pani z dzidziusiem w położeniu pośladkowym?
- Tak...niemal wypłakałam z bolu - i muszę zrobić siku...
Przedtstawila się (nie zapamiętałam imienia), zaprowadziła nas do toalety a potem naszej sali porodowej, przytulnej z zasłoniętymi zasłonkami ), lampkami solnymi, wanną, na która spojrzałam tęsknie wiedząc ze nie będę mogła z niej skorzystać...
Wskoczyłam na łóżko i ustawiłam się w pozycji na czworakach w której pozostałam kolejne 50 minut aż do urodzenia Tymonka. Przyszedł jakiś przemiły pan (pomocnik położnej? Drugi położny?) który był na prawdę miły ale jako jedyny mnie denerwował ;-) , przedstawił się, uśmiechał i powiedział, ze musi mi założyć wenflon, bo to jest jednak poród pośladkowy - wysokiego ryzyka i później może nie być czasu w bólu żeby się szamotać i zakładać. Zastanawialiśmy się z H jak tego uniknąć, nie chcieliśmy się zgodzić ale przyszła nasza położna i powiedziała ze to jest niestety wymóg do porodu pośladkowego. Na wszelki wypadek.
- okay, dobra rob - pomyślałam i podałam mu przedramię. Właśnie nadszedł mega skurcz i pan to zauważył i powiedział ze poczeka.

Poczekał, jeszcze pomagając mi oddychać widząc ze odlatuje z bólu, założył co miał założyć i poszedł. A ja wiedziałam ze ten wenflon nie będzie nam potrzebny (i nie był).
Potem przez chyba 20 minut były skurcze takie ze ledwo nad nimi planowałam. Było już 10 cm, pęcherz płodowy cały a ja nagle poczułam się wyczerpana, już chciałam położyć się na boku a tu nagle przyszedł mega skurcz na którym znów spektakularnie (jak podczas porodu Daniki) pękł pęcherz i chlusnęły wody.
- są super czyściutkie - zawołał uradowany H
Usłyszałam położną wykonująca telefon i może po około 30 sekundach wszedł do pokoju lekarz, przywitał się i przedstawił.
Zaczęły się parte. Cóż tu dużo pisać. Hardcore na całego. Za każdym razem gdy nadchodził skurcz prosiłam Hasana by mocno z całych sił ściskał moja rękę - miałam wrażenie ze to dodaje mi siły. Co prawda między nimi było na prawdę OK, żartowaliśmy z lekarzem, rozmawialiśmy o Kielcach i o drużynach piłki ręcznej. Lekarza rozbawiały moje pytania:
- Od tej chwili ile to będzie trwało?
- Teraz już możemy liczyć w minutach
- Ale bardziej 5 czy 20 minut?
- Coś pomiędzy...
- A czy możemy dzisiaj iść do domu?
- Najpierw może niech się urodzi dzidziuś a potem porozmawiamy...
No i faktycznie po 15 minutach urodziłam nóżki i pupę, po kolejnych 5 główkę.
Gdy nóżki się urodziły, zmiana temperatury i zimno jakie poczuł Tymonek sprawiło ze wyrzucił odruchowo raczki do góry. H. zauważył ze był lekko niebieskawy (nie powiedział mi tego w tym momencie) Zatem, uwaga będzie hardcore, lekarz musiał włożyć rękę i opuścić te raczki sprawnym ruchem, co uczynił, po czym na kolejnym skurczu o 10:53 urodziła się główka. Ból zniknął całkowicie. Kocham to uczucie! (tak dobrze znane z pierwszego porodu)
Od razu położyłam sie na plecach i położyłam maluszka na piersi. Przykryli nas ręcznikami i kocykiem. Do łożka wskoczył H i tulił nas oboje.
Położna powiedziała, ze dadzą mu 9 punktów (-1 za kolor), po 3 minutach dostał już 10 a w książeczce Tymonka zapisali ze ma 10. Położna czekała z nami około 20 minut na urodzenie łożyska, które się super fajnie samo urodziło (nie jak w Budapeszcie, położna je wyciągnęła w sumie na sile), po czym gdy ustało tętno, H przeciął pępowinę. Położna pobrała jeszcze z niej trochę krwi (badania wyszły super, wszystkie parametry wskazywały ze nie doszło do niedotlenienia, mimo ze te raczki w gorze sprawiły ze urodzenie się główki trochę się przedłużało (Tymonek mial tętno około 80 przez ponad 5 min) i ta interwencja "ręczna" była stety/niestety konieczna, choć nakrzyczałam na lekarza w czasie jej trwania
- Przestań!!!! ;-) Nie rób tego!!!
Położna mnie dokładnie obejrzała i powiedziała,
- super, żadnego pęknięcia :-)
Kolejna dobra wiadomość :-)
Tymon przez ponad dwie godziny cały czas był u mnie na piersiach, albo u taty, nikt go nie zabierał, nie dotykał, nie badał.
Po jakimś czasie położna przyniosła nam obiad. Wypasiony na maksa, 100 % wegetariański (ta klinika jest eko i serwują tylko wege posiłki). Oboje dość głodni zjedliśmy kotleciki orzechowo- warzywne, zupę z pietruszki, pietruszkę duszona, surówkę, budyń i ciasto. Następnie położna obejrzała maleńkiego, zmierzyła i zważyła (3200g, 48 cm, główka 34 cm) Potem tata przejął Tymonka a ja poszłam pod prysznic i zrobić siku.
Czułam się super, czułam wielka różnice po tym jak urodziła się Danika, po nacięciu i szwach ledwo mogłam chodzić. Teraz była bajka.
Potem pojechaliśmy na kilka godzin na oddział poporodowy, poleżeliśmy z 5 godzin i puścili nas do domu po konsultacjach z pediatra i ginekologiem. W sumie mogliśmy jechać wcześniej ale lekarze byli zajęci - wiec czekaliśmy głównie na nich.
To było niesamowite doświadczenie. Ekspresowe. Intensywne. Piękne. Cala akcja odkąd poczułam bole miesiączkowe trwała 3 godziny a taki prawdziwy ból, może 1,5 h max. Nie roztrząsam już dlaczego Tymon wybrał sobie taka pozycje do narodzin (a przed porodem bardzo to okupowało moja głowę) tylko cieszę się, ze dane mi było urodzić go w ten sposób, naturalnie bez żadnych leków, interwencji itp.
A nawet podoba mi się teraz, ze wybrał sobie taki oryginalny sposób, ponoć tylko 3 procent dzieci właśnie tak ustawia się do porodu. I w większości przypadków nie da się ustalić dlaczego, chociaż moja położna mówi ze może tak bardzo dawało mu poczucie bezpieczeństwa bicie mojego serca ze nie chciał się od tego dźwięku oddalać.
H był wielkim wsparciem dla mnie. Już drugi raz był ze mną w tych chwilach i czuję, ze jesteśmy jeszcze bliżej.
A Tymon czuje się mega dobrze w jego ramionach, jest bardzo spokojny i najczęściej od razu odlatuje w sen.

Już myślę o następnym dziecku, chyba mnie pogrzało!
_________________
hxxp://www.maluchy.pl]

hxxp://www.maluchy.pl]

Anyone who doesn't go crazy can't be normal.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,58 sekundy. Zapytań do SQL: 12