|
wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich
|
Psychodietetyk dla 10-latki |
Autor |
Wiadomość |
dredka
Dredka
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 17 Sie 2007 Posty: 63 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2013-08-09, 21:52
|
|
|
Lilias : co do badań, to wygląda to tak,że przez długi czas Jula miała niedobór żelaza - które było suplementowane co pewien czas - niestety na wiele to nie pomagało.Kiedy wreszcie zrobiło się ok. Nawet nie wiem kiedy kontrolnie od Pani doktor wzięłam skierowanie i wyszło,że ma przekroczony poziom HGB, RBC,HCT , Niby nie dużo,ale ma i to jest niepokojące.Badania miała robione dwa razy,bo pediatra tak się zdziwiła,że nie mogła uwierzyć i podejrzewała błąd w laboratorium.A zna Julkę i jej ubogą dietę od wielu lat.Za dwa tyg.mamy wizytę u Pani hematolog... |
_________________ Aga |
|
|
|
|
lilias
Pomogła: 25 razy Dołączyła: 15 Sie 2012 Posty: 1013
|
Wysłany: 2013-08-09, 22:08
|
|
|
dredka, gratuluję udanego "dzisiaj" mała chce być w "czymś" specem, mama wylądowałaś na stanowisku podkuchennego córa gotując będzie musiała smakować i o ile nie wszystko później zje to na pewno pozna smak, a to już obiecująco wyglądałoby na przyszłość wydaje sie, że u córci Twojej z tym wybiórczym jadłowstrętem ma coś wspólnego nerwica. spróbuj wyczuć/ zaobserwować co wpływa na jej spinanie się, kiedy czuje się źle.
marchewkę je w całości, czy jako surówkę, do której można wcisnąć sok z cytryny i jakiś dobry olej (niektórzy nawet dorzucają czasem podprażony sezam lub orzechy).
a tahina, albo hummus?
Humbak, piękna sprawa. rzeczywiście poszukanie "kluczyka" do drugiego człowieka to pół sukcesu Natalia jest na etapie dbania o tych, których kocha. to też jest sposób, żeby zapomnieć o swoich lękach, czy frustracjach. robienie czegoś dla kogoś daje więcej zadowolenia niż dla samej siebie.
dredka, mała czytuje Musierowiczową? (jeżycjada). tam mechanizm dbania jeden o drugiego w rodzinie jest bardzo pięknie pokazany.
przypilnuj, żeby córeczkę dobrze przebadano. nie odpuszczaj i idź za ciosem!!! trzymam kciuki |
|
|
|
|
qetrab
Pomógł: 21 razy Dołączył: 04 Sty 2012 Posty: 662
|
Wysłany: 2013-08-09, 23:38
|
|
|
dredka, to może po prostu staraj się żeby warzywa były tylko dodatkiem do tego co lubi jeść.
A owoce lubi jeść, np. banany? Może następnym razem przy pieczeniu jakiegoś ciasta zaproponuj w ramach eksperymentu posłodzenie bananami? albo zastąp cukier melasa trzcinową (nie polecam w formie płynnej ), wydaje mi się, że każdy krok w kierunku ''uzdrowienia'' jedzenia jest ważny. Może zaproponuj jej stosowanie różnych mąk, gryczanej, kukurydzianej, żytniej, różnych razowych itp... (nie zawsze to muszą być warzywa). Może z czasem jak zacznie poznawać nowe produkty w kuchni to sama zacznie się interesować wprowadzaniem warzywa do potraw. |
|
|
|
|
dredka
Dredka
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 17 Sie 2007 Posty: 63 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2013-08-10, 07:24
|
|
|
Lilias dzięki
To fakt,dzień minął trochę inaczej niż zwykle...
Czy nerwica? Sama nie wiem.Jedno jest pewne.To co ja przeszłam w życiu, kiedy ona była już na świecie na pewno miało na nią ogromny wpływ...moje stresy,depresja, napięcia może i tez sama mam nerwice (nigdy nie byłam u żadnego lekarza pod tym kątem,ale fakt jest faktem,że ostatni związek rozłożył mnie na łopatki
Co do Julii, od września będzie chodziła na psychoterapię, (ale nie w kier.jedzenia - aczkolwiek może tez pomoże) Chodzi o jej brak wiary w siebie,lęki,nieśmiałość...Terapia jest długa,min.rok ,w grupach 10 - osobowych.Bardzo chciałabym,aby jej to pomogło,choć trochę a później może problem z jedzeniem też zmaleje.
Marchewka tylko do schrupania.Wiem,że surówka jest "bogatsza" w witaminy,ale niestety.Czasami zjadła trochę marchewkowo-jabłkowej lub marchewkowo-ananasowej , ale ogólnie ciężko.
Z czytaniem - tragedia.W ogóle nie ma ochoty na żadną książkę.Choć kiedys było lepiej w tym kierunku.Może to ogólnie przez jej obecny stan - lekko depresyjny powiedziałabym.Na nic nie ma ochoty,ale powolutku idziemy do przodu. |
_________________ Aga |
|
|
|
|
dredka
Dredka
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 17 Sie 2007 Posty: 63 Skąd: Poznań
|
Wysłany: 2013-08-10, 07:39
|
|
|
qetrab no akurat banany najmniej lubi , raz na jakiś czas zje,ale to naprawdę sporadycznie, mimo iż jest słodki.
Latem bardzo lubi owoce jagodowe czyli wszelkie maliny,jagody,borówki, jak i porzeczki,czereśnie,śliwki i te większe brzoskwinie,nektarynki,czasami jabłka,ananasy,mango,kiwi,arbuz,melon itp.
Ale jak ktoś myśli,że uwielbia sałatki owocowe to jest w wielkim błędzie.Owszem czasami zje,ale zdecydowanie woli osobno...
Co do mąk to od dawna stosuje różne,tutaj akurat nie ma problemu.Często mielę w domu różne płatki czy soczewicę.Kukurydziana często jest w naleśnikach lub jakimś cieście.
Ale te warzywa i ich próbowanie jest dla niej mega stresujące,nie wiem jak to będzie z jej szefowaniem w kuchni,bo już mi oznajmiła,że nie chce wszystkiego próbować. Najlepiej jakbym ja to robiła... |
_________________ Aga |
|
|
|
|
dżo
Pomogła: 142 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 5422 Skąd: między polem a łąką
|
Wysłany: 2013-08-10, 11:28
|
|
|
dredka napisał/a: | decydowanie woli osobno... |
wiele dzieci tak woli i to jest zrozumiałe, owoce i warzywa jedzone osobno można lepiej "poznać", nie narazić się na przykrą niespodziankę,
nie trzeba jeść surówek i sałatek, warzywa i owoce jedzone pojedynczo są równie wartościowe, czasem nawet bardziej,
dredka, myślę, że na początek warto zaakceptować to co je Julka, ale tak w 100%, bez zachęcania, zmuszania, szantażowania, nie zwracanie uwagi czasami najlepiej się sprawdza, zbyt duża koncentracja na danym temacie wywołuje sprzeciw, stres, z czasem samoczynnie gama produktów może się zwiększyć,
na ziemniakach, marchewce i kapuście kiszonej też da się zdrowo żyć, o ile nie ma między posiłkami jedzenia śmieciowego, |
|
|
|
|
riku17
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 01 Gru 2011 Posty: 325 Skąd: KRK - no.... Prawie ;)
|
Wysłany: 2013-08-13, 09:44
|
|
|
dredka, współczuję sytuacji. Jak byłam mała to moi rodzice przechodzili o wiele gorszy przypadek z moim bratem. ŻADNYCH warzyw, kilka wybranych owoców i to pokrojonych tak, a nie inaczej, dwie zupy i jedna kombinacja na drugie. Kilkanaście lat później jak stwierdziłam, że dobrze by było mu jakoś pomóc to po kilku wizytach u psychologa i moim pracowaniu nad nim (zachęcaniu, tłumaczeniu, pokazywaniu, zaganianiu do roboty) był pewien progres. Ale w domu rodzinnym każdy brak czegokolwiek zastępuje się garścią tabletek, więc jak można się domyślić moje wysiłki poszły na marne. Nie mam w tym temacie jakoś dużo doświadczenia, ale wydaje mi się, że tu przypadłoby się wiele godzin u psychologa
W każdym bądź razie, trzymam kciuki |
_________________
|
|
|
|
|
vegAnka
Pomogła: 8 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 1319 Skąd: Belgia
|
Wysłany: 2013-08-13, 13:19
|
|
|
dredka, ja powiem tylko tyle, ze ja jako dziecko bylam straszym niejadkiem.
rodzice doslownie siedzieli z pasem obok mnie, abym cos zjadla
od warzyw tez mnie odrzucalo. celubi nie cierpilam! jak moja mama robila kotlety mielone i byla tam cebulka to odrazu odstawialam, lub przebieralam (jak bylam bardzo glodna ). Prosilam mame aby tej cebuli nie dawala i po jakims czasie do niej doszlo i mialam kotlety bez cebuli
chce tylko powiedziec ze w moim przypadku, zmuszanie z pasem w reku, wcale nie pomagalo zjadac warzyw. czulam sie jedynie niezrozumiana, i chcialam aby sie odczepili.
co do braku zelaza, czy twoja corcia lubi pic herbatki? bo jak tak, to moze rob jej z pokrzywy i dodaj ciut stewii aby po slodzic.
zycze powodzenia |
_________________ <img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/eYYdp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://davf.daisypath.com/c79mp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Anniversary tickers" /> |
|
|
|
|
Agnieszka
Pomogła: 193 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 5199
|
Wysłany: 2013-08-13, 17:59
|
|
|
dredka: jak już napisała vegAnka warto wprowadzić pokrzywę np. do picia. Możesz spróbować łączyć ją z sokiem, miętą + cytryną bo sama pewnie nie będzie Julce smakowała. Stewia jest alternatywnym osładzaczem ale o specyficznym smaku, który niekoniecznie każdemu pasuje (nam trąci bagnem).
Ja tez byłam dzieckiem niejadkiem i do tego bardzo wybrednym do tej pory mam produkty, smaki, konsystencje które omijam.
Powodzenia i mam nadzieję że traficie na fajnego hematologa i poukłada jedzeniowo i zdrowotnie. |
|
|
|
|
Humbak
Pomogła: 80 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3936 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2013-08-13, 22:15
|
|
|
vegAnka napisał/a: | ja powiem tylko tyle, ze ja jako dziecko bylam straszym niejadkiem. rodzice doslownie siedzieli z pasem obok mnie, abym cos zjadla | witaj pokrewna duszo do dzis wspominam smak zimnych zup brrr |
_________________ <img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"> |
|
|
|
|
Agnieszka
Pomogła: 193 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 5199
|
Wysłany: 2013-08-13, 23:14
|
|
|
Moi rodzice nie byli tak hc ale monotonia gościła w domowym menu. Koszmarem jest dla mleko i zupa mleczna (przedszkolnie nabyłam traumę) - zbożowych mlek też nie pijam i wszelakie konsystencje budyniowe odpadają. Ryby też stanowiły zmorę. Nie potwierdzam teorii o grupach krwi. |
|
|
|
|
vegAnka
Pomogła: 8 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 1319 Skąd: Belgia
|
Wysłany: 2013-08-14, 11:38
|
|
|
Humbak napisał/a: | witaj pokrewna duszo do dzis wspominam smak zimnych zup brrr | haha cos mi to mowi
Agnieszka napisał/a: | Stewia jest alternatywnym osładzaczem ale o specyficznym smaku, który niekoniecznie każdemu pasuje (nam trąci bagnem | serio?
Agnieszka napisał/a: | Koszmarem jest dla mleko i zupa mleczna (przedszkolnie nabyłam trauma) | OOOO jak wspominam picie mleka w szkole to sorry ale odrazu mnie bierze na wymioty mleko lubilam (krowie) ale nie znosilam "korzucha" na nim zas teraz mleko krowie nie przechodzi, smierdzi mi
Agnieszka napisał/a: | wszelakie konsystencje budyniowe odpadają | ja mam tak z bialkiem jajek, musi byc dobrze ugotowane inaczej nie zjem.
dredka, a czy Julia sie domaga innego menu? jak z jej waga? bo jezeli waga OK, i ona sama nie widzi problem w swoim menu, to po co na sile ja zmuszac? niedobor zelaza mozesz suplementowac przez jakis czas, jezeli herbatka nie zda egzaminu. ja tez mialam do nie dawna jeszcze niedobor ferytyny, pokrzywka pomogla bardzo, ale wczesniej nie czulam sie jakos "zle". |
_________________ <img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/eYYdp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://davf.daisypath.com/c79mp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="Daisypath Anniversary tickers" /> |
|
|
|
|
olgasza
królowa życia
Pomogła: 124 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3140
|
Wysłany: 2013-08-15, 12:29
|
|
|
dredka, a może spróbować takiego sposobu?
hxxp://dieta.mp.pl/aktualnosci/show.html?id=88095
apetyczne zdjęcia czy obrazki warzyw (np. na podkładkach do jedzenia, kubku, lodówce, tle pulpitu na kompie) raczej nie zaszkodzą, a skoro mogą pomóc... Podobnie uprawianie własnych pomidorków na balkonie, czy ziół.
Ja też należałam do grona dzieci, które jadły tylko ziemniaki ze śmietaną i chleb z dżemem (a potem z żółtym serem), a tak naprawdę zdrowo się odżywiać zaczęłam całkiem niedawno. To przecież proces jest i cieszę się, że doszłam do tego sama i nikt na moje wybory (także te niezdrowe) krzywym okiem nie patrzył.
No, nie wiem, trochę to może prowokacyjne, co napiszę, ale nie wydaje się wam, że przemycanie witamin i zdrowych produktów w zupach, kluskach itp. to taki sam zabieg, jak gotowanie zupy na kościach czy dodawanie mięsa do pierogów przez zatroskane mamuśki młodych wegetarian?
Tzn. chodzi mi o to, że w którymś momencie trzeba odpuścić z tą kontrolą i zaufać drugiej osobie/dziecku, że jest w stanie samo zadbać o swój żołądek. Chociaż teoretycznie to my wiemy lepiej i mamy dobre intencje.
Tylko pytanie, w którym momencie przestać się martwić o talerz dziecka i pozwolić mu decydować - jak idzie do szkoły? Czy na studia? Kiedy zaczyna samo sobie gotować? Zarabiać pieniądze? No, bo jasne, że dopóki to ja gotuję obiady, to chciałabym, że cała rodzina je zjadała ze smakiem. A niestety to nie zawsze działa |
_________________ hxxp://ekostyl.blogspot.com/ |
|
|
|
|
Humbak
Pomogła: 80 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3936 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 2013-08-15, 14:07
|
|
|
olgasza napisał/a: | trochę to może prowokacyjne, co napiszę, ale nie wydaje się wam, że przemycanie witamin i zdrowych produktów w zupach, kluskach itp. to taki sam zabieg, jak gotowanie zupy na kościach czy dodawanie mięsa do pierogów przez zatroskane mamuśki młodych wegetarian? | Nie. Ponieważ w wegetarianizmie nie chodzi tylko o prawo wyboru. Nie trzeba niczego przemycać dziecku, które je tylko pewnych rzeczy nie lubi. Przemyca się tym dzieciom, które mają niezdrowe podejście do odżywiania/jedzenia.
A w przemycaniu marchewki chodzi o to, żeby pokazać dziecku, że pod pewną postacią mogą być smaczne. Gdyby mój syn był otwarty na smaki i próbowanie, nie musiałabym tego robić. Przemycając ja przejmuję jego rolę poszukującego dla niego smaku, który by zaakceptował. Mój syn marchewki nie je. I kiedy przemycałam widziałam co mu smakuje a co nie. Gdy mu zasmakowało, mogłam powiedzieć "no widzisz, tu jest marchewka i w tej potrawie ją lubisz". Tak samo mu tłumaczyłam gdy mówił, że nie lubi pomidorów, że je lubi bo je ketchup, nie smakują mu tylko nieprzetworzone. I gdy mówił, że nie lubi ziemniaków, bo lubi, ale jak frytki. Po pewnym czasie dzięki temu zaczął jeść ziemniaki. Gdy dziecko nie jest otwarte na poszukiwania smaków, czasami rodzic musi to robić, dopóki ono samo nie będzie gotowe przejąć ster.
W wegetarianizmie chodzi o coś innego. |
_________________ <img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"> |
|
|
|
|
Kat...
Pomogła: 72 razy Dołączyła: 03 Sty 2009 Posty: 4347 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2013-08-15, 17:43
|
|
|
olgasza, no ja się na zaufaniu do dzieci przejechałam i niestety żeby jadły i nie chorowały i nie miały niedoborów muszę przemycać i pilnować żeby zjadały, podkarmiać. Za każdym razem jak odpuszczałam źle to się kończyło.
Humbak napisał/a: | Mój syn marchewki nie je. I kiedy przemycałam widziałam co mu smakuje a co nie. Gdy mu zasmakowało, mogłam powiedzieć "no widzisz, tu jest marchewka i w tej potrawie ją lubisz". Tak samo mu tłumaczyłam gdy mówił, że nie lubi pomidorów, że je lubi bo je ketchup, nie smakują mu tylko nieprzetworzone. I gdy mówił, że nie lubi ziemniaków, bo lubi, ale jak frytki. Po pewnym czasie dzięki temu zaczął jeść ziemniaki. | u nas podobnie. Działa też inna forma, inny sposób pokrojenia, podania. |
_________________ <img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"> |
|
|
|
|
olgasza
królowa życia
Pomogła: 124 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3140
|
Wysłany: 2013-08-15, 18:52
|
|
|
Wiem, wiem, dziewczyny, tak mi tylko ta myśl zaświtała w głowie, ale nie jestem do niej jakoś bardzo przywiązana Bardziej dywagacja dla rozkręcenie dyskusji
No i miałam na myśli starsze dzieci jednak.
Pewnie nie byłabym taka wyluzowana, gdyby to moje dziecko miało poważne niedobory, alergię, nietolerancję, czy było chore.
Ale z drugiej strony prawie nie znam takich dzieci, które jedzą chętnie warzywa i owoce, z entuzjazmem rzucają się na nowe potrawy i akceptują wszystko, co im się poda. To jakaś wyidealizowana sytuacja i można łatwo wpaść w błędne koło zakładając, że jako rodzic jesteśmy w stanie do niej doprowadzić. I trochę za dużym ciężarem jest branie na siebie całej odpowiedzialności za sposób odżywiania i zdrowie naszych dzieci.
Nie chodzi mi o to, żeby to zupełnie bagatelizować, ale też trochę odpuścić sobie, nie winić się za to, że dziecko się ubogo odżywia, nie organizować całego życia wokół kuchni i jedzenia drugiej osoby. No chyba, że ktoś lubi |
_________________ hxxp://ekostyl.blogspot.com/ |
|
|
|
|
dżo
Pomogła: 142 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 5422 Skąd: między polem a łąką
|
Wysłany: 2013-08-15, 19:43
|
|
|
Ja przemycam bo to lubię (lubię mieć świadomość, że posiłek był wartościowy), z tym że u mnie przemycanie jest jawne, mówię z czego składa się dana potrawa.
Tymon nie zje ugotowanego brokuła, ale zupę brokułową krem bardzo chętnie, z burakami do obiadu też ma kłopot, natomiast z buraczkową babeczką już nie. U nas to jest kwestia formy, nie samej obecności warzywa. Dzieciom bardzo często nie odpowiada wygląd a niekoniecznie smak danej rzeczy. |
|
|
|
|
lilias
Pomogła: 25 razy Dołączyła: 15 Sie 2012 Posty: 1013
|
Wysłany: 2013-08-16, 14:42
|
|
|
każdy przemyt to przemyt, czyli w najlepszym przypadku można go podciągnąć pod dyplomację podoba mi się, że rozmawia się o nim z dzieckiem, że przyjmuje ono do wiadomości, że to samo warzywo w innej formie jest smaczne, akceptowalne, a nawet pożądane (np. fryty)
niektórzy mają szczęście mieć silniejsze organizmy, lepszą odporność na choroby, czy niedobory i tym nawet wieloletnia dieta składająca się tylko z kilku produktów nie zaszkodzi. inni muszą uważać i bardziej pilnować swojej diety. umiejętność przyswajania tego co organizmowi potrzebne nie rozkłada się na całą populację sprawiedliwie |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|