wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
POTĘGA MŁODEGO KONSUMENTA!!!
Autor Wiadomość
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-05-13, 10:30   

Jak mieszkałam w Krakowie to słyszałam kiedyś rozmowę syna sąsiadów z kolegą na klatce schodowej. Jeden z nich opowiadał o sensacyjnym fakcie, że jego siostra miała pierwszą komórkę w wieku 20 lat. A on w 4 klasie już komórkami handlował :shock:
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2008-05-13, 10:34   

Tobayashi napisał/a:
A gdyby tak to nasze dzieci "rządziły" i "trzęsły klasami" ... Fajnie by było
a oglądałaś 'planetę małp'? ;-)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2008-05-13, 14:37   

rosa napisał/a:

co do przynoszenia do szkoły, to np. nie wiem czy komórka jest gadżetem ale 90% dzieci je posiada. moim zdaniem to jest przegięcie. przecież w szkole jest telefon, jest wychowawca. po co 10-latkowi komórka?
moje dzieci są jednak sporo starsze i ja inaczej patrzę na wiele spraw


aha, a co w sytuacji, w której nie możesz swojego dziesieciolatka namierzyć PO SZKOLE? ;-) pisała matka dziesieciolatka z komórką ;-)
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-13, 15:18   

Cytat:
aha, a co w sytuacji, w której nie możesz swojego dziesieciolatka namierzyć PO SZKOLE?

A co z 10-latkami z czasów "przedkomórkowych"? Ja się chwilami zastanawiam jak ja dzieciństwo przeżyłam... :roll: 8-)
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2008-05-13, 15:27   

Ewa napisał/a:
Cytat:
aha, a co w sytuacji, w której nie możesz swojego dziesieciolatka namierzyć PO SZKOLE?

A co z 10-latkami z czasów "przedkomórkowych"? Ja się chwilami zastanawiam jak ja dzieciństwo przeżyłam... :roll: 8-)


u mnie w domu matka była niepracująca, siedząca w domu. Ja mam inaczej. pracuję dużo. Kończę o różnych porach. często zmienia mi się rozkład dnia. Mój Kacper już jako osmiolatek czasem siedział sam w domu, jakąś godzinkę, czy półtorej. meldował mi się telefonicznie po powrocie do domu.

Po przeprowadzce za miasto jeszcze bardziej sprawy się pokomplikowały, czasem muszę go poinformować, żeby poczekał na mnie na świetlicy, albo poszedł do babci. Taki los dzieci matek pracujących...
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2008-05-13, 16:30   

Od czasu kiedy byliśmy w szkole i jakoś przeżyliśmy bez komórek i innych gadżetów minęło wiele lat niesamowitego rozwoju techniki. Nie tylko dzieci mają komórki, wszyscy je mają - coraz częściej widuję np. nobliwe babcie z telefonami przy uchu. One większość swojego życia przeżyły bez nich, ale świat się zmienił. Skoro babcie nie są izolowane od zmian czyli tzw. postępu, to czemu dzieci miałyby być?

Cytat:
"rządzenie klasą" w żadnym wypadku nie wydaje mi się pozytywne, przecież to narzucanie komuś swojego światopoglądu :shock:


"Rządzenie klasą" w cudzysłowie ujęte to dla mnie posiadanie wpływu, nie narzucanie światopoglądu. Tak jak większość ludzi dorosłych, tak i większość dzieci w klasie biernie, bezmyślnie naśladuje swoich liderów. Gdyby owymi liderami były dzieci takie jak nasze - czyli od małego uwrażliwiane na innych, patrzące szerzej i głębiej, bardziej świadome różnych aspektów naszej rzeczywistości, płynęły by z tego same pożytki :mryellow:

Powiedzmy, że 'trzęsąca klasą', czyli mająca wielki autorytet dziewczyna lansowałaby okazywanie szacunku dla wszystkich i potępiała wszelkie akty poniżania, znęcania się itp. Fajnie by było, co nie? Albo sam fakt, że jest wegetarianką prowokowałby i dzieci i rodziców do dyskusji na temat żywienia - zatwardziałe głowy i tak nic nie ruszy, ale tych bardziej otwartych można by pozyskać na rzecz lepszego, zdrowszego odżywiania. Albo gdyby mówiła głośno, że te wszystkie gadżety dołączane do chrupek ( i same chrupki) i leków to badziewie i trzeba nie myśleć, żeby się na to nabierać. Jak dla mnie - super wizja.
 
 
Karolina 

Pomogła: 114 razy
Dołączyła: 06 Cze 2007
Posty: 4928
Wysłany: 2008-05-13, 17:03   

Tobayashi - przecież po szkole dzieci mogą sobie mieć te komórki. Zresztą uważam, ze sa one szkodliwe, zwłąszcza dla rozwijająceych się dzieciaków. A tu w jednej klasie 30 takich szkodliwców.
_________________
hxxp://s-p-l-o-t.blogspot.com/
 
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2008-05-13, 17:54   

A ja nie zapomnę widoku chłopca, tak na oko właśnie 9-10 letniego z komórką w ręce. Byliśmy wtedy z mężem i naszą trójką łobuziaków (Nataniela jeszcze nie było na świecie) na placu zabaw. Dzieciaki dokazywały równo. Chłopiec stał obok huśtawek. Na jednej z nich huśtała się jego siostra lub koleżanka. Chłopczyk też chciał się pohuśtać, ale nie wiedział co ma zrobić ze swoją komórką. Z kieszeni przy huśtaniu mu wypadała. W końcu zapytał nieśmiało koleżanki, czy jak skończy się huśtać, to potrzyma mu telefon, bo on też by chciał trochę na huśtawkę.
Skomentowaliśmy to z mężem jedynie słowami "uszczęśliwianie dzieci na siłę". Zawsze byliśmy przeciwko komórkom dla dzieci, a ta scenka nas tylko w tym utwierdziła. Żal nam było tego chłopca. Chciał się wyszaleć na placu zabaw, ale przecież już był "duży" i musiał odpowiadać za swój "sprzęt" :roll:
 
 
Tobayashi 


Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 1507
Wysłany: 2008-05-13, 19:58   

Cytat:
przecież po szkole dzieci mogą sobie mieć te komórki


Zgadzam się, że dzieciom komórki nie są potrzebne do życia, tak samo jak mi, ale bywają przydatne :-D . Nie są również potrzebne w szkole - pewnie służą głównie do robienia zamieszania, szpanowania (jeszcze tak się mówi? :oops: ) itp. To kwestia ustaleń wewnątrz szkoły - myślę, że podczas lekcji telefony powinny być wyłączone, po zajęciach można je włączać. Ale, tak jak w przypadku dziecka Capricorn i pewnie wielu innych, służą także słusznym celom :-D

A co do chłopaka z komórką przy huśtawce - nie generalizujmy i nie przesadzajmy. Może ten telefon był tylko zbędnym gadżetem. Ale mógł być także niezbędny chociażby tylko w tym dniu, bo na przykład chłopak czekał na swoich rodziców, którzy nie wiadomo kiedy mieli wrócić i potrzebowali być w kontakcie z synem. Przecież sytuacji mogło być mnóstwo. A to, że nie miał go gdzie włożyć - niedopracowana kwestia praktyczna. Założę się, że setkom dzieci ich komórki nie przeszkadzają w huśtaniu się :-)

Gdybym miała 10-letnie dziecko i komórka miałaby nam coś ułatwić, kupiłabym mu ją - prostą, wytrzymałą, służącą do dzwonienia. I tyle.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2008-05-13, 20:47   

Tobayashi napisał/a:
Nie są również potrzebne w szkole - pewnie służą głównie do robienia zamieszania, szpanowania
niestety dzieci nie mające najnowszego modelu mogą czuć się gorsze...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
k.leee 


Pomógł: 46 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 2701
Wysłany: 2008-05-13, 21:49   

Ewa - historia robi wrażenie.
_________________
hxxp://alterkino.org/]www.alterkino.org
 
 
rosa 
born to be wild


Pomogła: 174 razy
Dołączyła: 05 Cze 2007
Posty: 7459
Skąd: Zielonka
Wysłany: 2008-05-14, 09:21   

Lily napisał/a:
Tobayashi napisał/a:
Nie są również potrzebne w szkole - pewnie służą głównie do robienia zamieszania, szpanowania
niestety dzieci nie mające najnowszego modelu mogą czuć się gorsze...

moi synowie nie mają wcale i nie czują sie gorsi, wszystko zależy od tego jak to dziecku przedstawisz
oczywiście jeżeli S dostanie się do wymarzonego gim., które jest w innym mieście, pewnie się okaże że komóra jest potrzebna. nie wiem jak to będzie, razem podejmiemy decyzję.
na razie do szkoły mają 5 min na rowerze, w domu jest telefon stacjonarny, dzwonią do mnie jak wrócą ze szkoły. chociaż często kończą lekcje o 15, więc wracamy razem :-) na zieloną szkołę pożyczyliśmy komórkę, ale niespecjalnie się przydała

nie jestem technofobką, a nawet wprost przeciwnie :-) ale staram się zachować umiar
na wykładzie na temat cyberprzestrzeni był również poruszany temat komórek, nie są one takie świetne dla dzieciaków
_________________
hxxp://rosa-robi-to.blogspot.com/
And what would life be like without a few mistakes
 
 
YolaW 


Pomogła: 39 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 5462
Skąd: Południe :)
Wysłany: 2008-05-14, 12:44   

muszę powiedzieć, że podczas lekcji komórki nie są problemem - nigdy nie zdarzyło mi się żeby któraś zadzwoniła, albo żeby dziecko klepalo pod ławką smsy (uczę w podstawówce). Wiem, że większość z nich ma komórkę, ale to już nie taka nowość, emocje opadły i myślę, że dzieci traktują je już bardziej jak przydatny sprzęt. Potrafię zrozumiec rodziców, którzy chcą mieć z dziećmi kontakt, choć wiele z nich spokojnie by sie bez komórki obeszło.
Nie wiem jak to jest z rywalizacją między dzieciakami - czy faktycznie ten kto ma lepszą komórę ten ma więcej uznania...takiej rywalizacji nie widzę, ale nauczyciel nie widzi wszystkiego, więc trudno mi oceniać...
Mieliśmy raz przypadek, że dziewczyna z jednej klasy wywoływała kolegę smsem w czasie lekcji na takie niby randki (on wychodził niby do toalety), ale szybko się wydało i był koniec romantycznych schadzek :-P
Dużo większym problemem są chyba jednak te gadżety w chipsach...tak na moje oko...
_________________
hxxp://www.slub-wesele.pl]
hxxp://slub-wesele.pl/]
hxxps://achtedzieciaki.pl/artykul/17]
 
 
antonik

Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 22
Wysłany: 2010-03-12, 11:21   

Tobayashi napisał/a:

A swoją drogą pusty śmiech mnie ogarnia, jak widzę reklamy jakiś żelków czy innych kolorowych pierdołek - jakiś dzieciak bierze jeden do ust i zaraz wybuchają fajerwerki, podkręca się muzyka, wszyscy skaczą, stają się weseli, a świat pięknieje. Potem kupujesz takie badziewie, wkładasz do ust, a tu żadnych fajerwerków :mryellow: Chyba żadne dziecko uświadamiane od małego nie nabierze się na tak prymitywny przekaz.


To nawet nie chodzi o to, że dziecko oczekuje jakiegoś czary-mary. Reklama nie ma obiecywać tak naprawdę skutków, a raczej dopasowywać się do odbiorcy, nieważne od specyfiki produktu. Taka Coca-Cola - co ona ma wspólnego ze świętami? Nic, kompletnie nic - nigdy nie będzie potrawą wigilijną, ale najwyraźniej aspiruje;)
Niemniej jadą ciężarówki, są światełka, ba! Reklama Coli jest bardziej świąteczna niż same święta! Chodzi o sprzedanie emocji.

Tak samo z zabawkami/słodyczami - chcesz być taki? Zjedz batonik.
Nie mniejszy jest wpływ innych dzieci - inni jedzą, to ono też chce i prawdę mówiąc chyba ten aspekt jest najważniejszy. Można wytłumaczyć, że reklama ma zbajerować, można pozbyć się telewizji, ale dziecko prędzej czy później zobaczy kogoś wcinającego czekoladę i koniec. Też chce - nie dla czekolady, a dla "splendoru". Kiedy chodziłem do podstawówki była moda na "oryginalne" produkty odzieżowe, jak czapeczki "Chicago bulls", tudzież buciory - pewnie dalej jest. Reklama Adidasa ma pomniejsze znaczenie, jeśli dzieci zrobią sobie z tego świątynię;) Rodfzice chcą kupić dziecku porządne buty - kupują adidasy, bo są droższe. Dziecko natomiast będzie się nimi chwaliło i szpanowało - kolega więc też będzie chciał mieć takie oryginalne buty.
Nie mówiąc już o swego rodzaju wykluczeniu społecznym: "Nie jesz czekolady? Z księżyca jesteś? Rodzice ci nie pozwalają? Czekolada jest niedobra? Weź się w łeb puknij".
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 11