wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
objawy zapalenia jelit - help!
Autor Wiadomość
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-03-11, 00:08   objawy zapalenia jelit - help!

od jakiegoś czasu coraz bardziej odstawiam nabiał, niemal zupełnie go wyeliminowałam (jem go ewentualnie poza domem, gdy nie ma nic innego no i czasem coś słodkiego) - głównie ze względu na odwieczną zgagę, wcześniej, jeszcze przed ciążą, lekarz zdiagnozował u mnie jelito drażliwe czy tam wrażliwe, jakoś tak to się nazywało. czytając Campbella, WD itd., doszłam do wniosku, że odstawienie mleka i przetworów, może mi tylko pomóc.
niestety - im zdrowiej (tak mi się wydaje) się odżywiam, tym gorzej się ostatnio czuję... fakt, że zdecydowanie poprawił się stan włosów (do niedawna wypadały w stopniu umiarkowanym, teraz przestały zupełnie), pazury mocne, nie przeziębiam się wcale, ogólnie gdyby nie niewyspanie, mogłabym powiedzieć, że jestem w świetnej formie, no ale jest jeden zasadniczy problem - jelitowy mianowicie. wzdęcia non stop, wizyty w toalecie bardzo częste... prawdę mówiąc mam wrażenie, że wszystko przeze mnie przelatuje jak przez dziurawe sitko, jeśli wiecie, co mam na myśli. za dużo błonnika? węglowodanów? może kiszone warzywa powinnam odstawić? zauważyłam już, że suszone owoce mi szkodzą, odstawiłam daktyle, które bardzo lubię, czasem zjem dosłownie kilka. fakt, od kiedy nabiału mniej, to jest więcej strączków. skądś to białko muszę... dużo kasz (orkisz, jaglana, gryczana, jęczmienna, brązowy ryż, quinoa - codziennie przynajmniej jeden posiłek jest z jakimś zbożem - oczywiście gotowanym, na ciepło, a prawie codzienne dwa, czasem nawet trzy na ciepło. makaron głównie pełnoziarnisty. dużo pestek, orzechy, migdały. codziennie jakieś gotowane warzywa, prócz strączkowych - marchewka, ziemniak, pietruszka, seler, bakłażan, cukinia, brokuły, buraki, kapusta tylko kiszona, ogórki kiszone etc... smażonego mało, jeśli już to jakieś kotlety, w których nie ma surowizny, więc w zasadzie tylko podsmażam na oleju rzepakowym nierafinowanym. czasem skuszę się na jakieś słodycze - niewegańskie, zwyczajne czekoladki czy coś tam. apetyt na słodycze mam przeogromny. najgorsze jest to, że w niektóre dni jeśli nie zjem czegoś słodkiego, jest mi wręcz niedobrze, jakbym nie mogła strawić jedzenia się czuję. po niemal wszystkim co jem, mam zgagę. nieważne, czy jest to warzywo, kanapka czy kasza. tylko po jaglance nic mi nie jest. paradoksalnie nie mam też dolegliwości zgagowych po pieprznych potrawach. raczej rzadko takie jadam, ale jeśli już się zdarzą, to nie ma problemu...
jeśli powinnam odstawić rośliny strączkowe, to czy wystarczy mi białka, żelaza? ile można jeść kaszy? sama nie wiem, co robić, co jeść. dzisiaj po razowym chlebie (nie powinnam go jeść, ale nie miałam w domu innego, mój facet taki kupił, sama chleba nie piekę, bo mało mam czasu z niemowlakiem, wystarczająco dużo już stoję przy garach, poza tym mój piekarnik jest do dupy) jestem wykończona. w kiblu chyba z pięć wizyt, zgaga od rana, w dodatku brzuch mi pęka w szwach. prawdę mówiąc mam trochę dość i myślę, żeby sobie zrobić jutro Dzień Odwrotu. rano zjeść białą bułkę z serem żółtym, na obiad gotowane ziemniaki i marchewka, na kolację biały ryż z duszonym jabłkiem. ale nie mogę przecież się tak żywić, bo za chwilę dostanę anemii. karmię dziecko, które dopiero zaczyna jeść stałe posiłki (dzisiaj niestety prawie nic nie ruszyła, a ostatnie kilka dni były całkiem niezłe pod tym względem), ale i tak jest głównie na mleku. gdy policzyłam, ile muszę zjeść pestek, kasz i orzechów, by na diecie wegańskiej wyrobić się z dziennym zapotrzebowaniem karmiącej np. na cynk, to myślę, że to prawie niemożliwe. do dziennej dawki dla karmiącej brakuje mi jakieś 5-6 mg. a mam wrażenie, że im więcej jem roślin, tym gorzej się mają moje jelita. co robić? nie chcę iść do lekarza, bo - znajoma wegańska dietetyczka będzie chciała mi wcisnąć za kasę jakieś swoje białkowe preparaty, poza tym wizyta u niej to kolejna stówa, mój zwykły internista nawet nie wie, co to jest kasza jaglana i zapewne zaleci mi, bym przestała karmić już to dziecko i zaczęła brać helicid (który kiedyś oczywiście pomagał). nie mam pomysłu, jak z tego wybrnąć. boję się, że mam jakieś zapalenie jelit czy co :(
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-03-11, 00:17   

Hmm, z razowego chleba może przerzuć się na graham, myślę, że masz za dużo błonnika w diecie, co wcale nie jest takie dobre. Pestki i orzechy też u wielu osób dają efekt przeczyszczający niestety. Może w ogóle więcej warzyw, a mniej kasz? Jeśli jaglanka Ci służy, to wcinaj. A zespół jelita drażliwego ściśle wiąże się ze stanem psychicznym, choć oczywiście dieta też ma wpływ.
A na owoce jak reagujesz? Mnie paradoksalnie surowe owoce leczą zgagę.
Aha, o białko się nie martw, jak jesz odpowiednio kalorycznie, to na pewno go nie zabraknie.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-03-11, 09:13   

Lily, no właśnie razowego nie jadam raczej, raz mi się zdarzyło i sytuacja pogorszyła się rzeczywiście.
Zazwyczaj jem chleb pszenno - żytni, żytni, orkiszowy, graham właśnie. Zresztą chleba nie jem zbyt dużo.
U mnie jabłka też działają dobrze na zgagę, ale nie mogę jeść więcej niż jedno dziennie, bo wzdęcia, po gruszkach wzdęcia, w sezonie zimowym raczej trudno o inne nasze świeże owoce ;) . Cytrusów nie mogę. Masz rację z tym, że więcej warzyw, mniej kasz, muszę w ten sposób podziałać. Co do pestek i orzechów - wiadomo, że są bardzo zdrowe, prawdę mówiąc nie mam pomysłu, czym je zastąpić, żeby nie mieć niedoborów. Przy karmieniu wszystkiego trzeba o wiele więcej zjadać i to jest ból. Zwłaszcza, jeśli strączki też działają fatalnie, mimo sypania dużej ilości kminku do nich. Kminek poprawia sytuację, jeśli nie dosypię go, to muszę się liczyć z wyleceniem w powietrze :D . Jednak nie rozwiązuje problemu do końca. Znacie jeszcze jakieś sposoby na "zneutralizowanie" wzdęciogennego działania strączków?
Najgorsze jest to, że jeśli zrezygnuję z warzyw strączkowych, orzechów i nasion, to co będę jadła? Jaglankę i warzywa korzeniowe na okrągło? Nie mam pomysłów już :(
Sosów pomidorowych za dużo też nie mogę, bo zbyt duża ilość = zgaga.
 
 
kasienka 


Pomogła: 123 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 8362
Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-03-11, 10:27   

Dwie rzeczy mi przychodzą na myśl:

1. Herbata z jagód - to jedyne co moja córka mogła pić i jeść (te jagody) w trakcie bardzo ciężkiego zapalenia jelita. Susz kupisz w aptece lub sklepie z ziołami.

2. Woda z sodą, powiedzmy na szklankę wody pół łyżeczki do łyżeczki zwykłej sody oczyszczonej. Powinna pomóc na zgagę, a przy okazji może na coś jeszcze, bo jest dość wszechstronna.
 
 
yuka66 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 03 Cze 2011
Posty: 137
Skąd: Kopenhaga
Wysłany: 2012-03-11, 10:55   

Moje koleżanki z Indii używają proszku asafoetida inaczej hing do strączkowych razem z turmenic. Sprawdź czy możesz to w Polsce kupić, jeśli nie to jestem gotowa ci wysłać pocztą. I po jedzeniu zawsze mają jako przegryzkę nasiona z kopru włoskiego (fennel seeds).
No i wybieraj te lżej strawne strączkowe czyli z tego co wiem soczewicę i fasolkę Mung.
_________________

 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2012-03-11, 11:12   

jaskrawa, a może masz zakwaszony organizm? Może powinnaś spróbować odkwasić? Albo jakieś robale/candida? Ja się nie znam za bardzo, ale też miała zdjagnozowane ZJD, ale zaparciowo-bólowe. Po odstawieniu słodkiego mleka mi przeszło. Teraz mam jakieś jazdy refluksopodobne, poczytałam, że przyczyna może być zakwaszenie organizmu i jestem w trakcie kuracji proszkiem zasadowym. Zobaczymy, czy coś to da :roll:
_________________
 
 
mizumo 

Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 27 Mar 2008
Posty: 326
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-03-11, 11:12   

Może powinnaś też na jakiś czas całkowicie odstawić gluten i wszystko co na drożdżach? Wiele osób z problemami jelitowymi odczuwa ulgę po odstawieniu glutenu, bo ten może powodować podrażnienia.... spróbuj jaglanej, ryżu, quinoi, amarantusa, czerwonej soczewicy, gotowanych warzyw, pestki czy orzechy najlepiej namoczone i zmiksowane w formie mleczek... powinno pomóc :)
_________________
"Czasem więcej dobrego może zrobić jeden serdeczny uśmiech, dobre życzliwe słowo, aniżeli bogaty dar pochmurnego dawcy..."
 
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-03-11, 11:17   

I może jakiś probiotyk - Enterol? Stosuje się przy biegunkach szczególnie. Na Twoim miejscu wspomogłabym się też jakimś preparatem witaminowo-mineralnym.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Agnieszka 

Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5199
Wysłany: 2012-03-11, 13:37   

jaskrawa: dziewczyny już dużo napisały.
Jeśli chodzi o zioła możesz próbować estragon, majeranek, pieprz ziołowy, w kuchni indyjskiej wzdęciom zapobiega asafetida (nie wiem czy będzie smakować i jak maluch zareaguje)

zgaga (nie wiem jak z ziołami, czy nie uczulają) ale możesz próbować mieszankę: rumianek, korzeń arcydzięgla, kminek, koper włoski, dziurawiec i łyżkę tej mieszanki do kubka/szklanki i zalać wrzątkiem, parzyć 15 min, pić ciepłe małymi łykami (max 3 szklanki dziennie)

Porcje jedz mniejsze, wolno i częściej. Pomyśl przynajmniej o czasowym odstawieniu glutenu. Może polenta trochę zainspiruje bo zastosowań ma wiele: spód do mini pizzy, kostka do zupy, plastry jako danie po grecku. Najłagodniejsze ze strączków: soczewica czerwona, mung (do gotowania warto glona dodać), niektórzy polecają najpierw skiełkować.
Pomyśl o badaniach takich z krwi żeby zobaczyć jak wygląda stan organizmu (B12 też bym sprawdziła ale jeśli wyjdzie w dolnej granicy z uwagi na zaburzenia przewodu pokarmowego raczej zastrzyki)
Jak tolerujesz banany (tu jestem za opcją za eko, raz na jakiś czas).
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-03-11, 16:59   

jaskrawa, współczuję bardzo, znam ten ból. Zgagi nigdy co prawda nie miałam ale wzdęcia męczyły mnie przez lata całe. I to i na diecie mięsnej i na wegetariańskiej i wegańskiej. Dopiero wprowadzając pierwsze pokarmy mojemu Z odkryłam co powoduje u mnie te problemy (i to niedokładnie). U mnie to jest jakiś dodatek do żywności. One są do gotowych produktów pakowane wszystkie razem więc nie rozszyfrowałam który to dokładnie ale po przyrządzeniu jedzenia od podstaw bez półproduktów problem właściwie nie występuje. Jak już zdarzy mi się coś zjeść i to w towarzystwie czegoś ciężkostrawnego (co samo nie wywołuje aż takich sensacji) to mam murowane wzdęcie i rozregulowanie na kilka dni.
Może też jesteś na jakiś E, emulgator czy stabilizator wrażliwa i nawet niewielkie dawki dostarczane regularnie w jakiś jedzeniu dają takie efekty? Wiesz jak ja Z karmiłam to odstawiłam już prawie cały nabiał, przez jakiś czas jadłam tylko herbatniki mające na końcu składu gdzieś serwatkę w proszku. Wysypka się utrzymywała. Nie wierzyłam żeby taka ilość mogła mieć wpływ, odstawiłam i wysypka zniknęła natychmiast prawie.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-03-11, 22:30   

bardzo Wam dziękuję za te cenne rady. jesteście kochane, nie ma jak WD :)
Lily, wracając do tego, co powiedziałaś, apropos związku ZJD ze stanem psychicznym, to u mnie chyba to nie to, raczej niedopasowana dieta... siedzę z małą w domku, spokój, cisza, dziecko mam naprawdę dobre, grzeczne, faceta też :D , żadnych większych stresów poza tym, że mała nie chce spać, że cycka w nocy się domaga i takie tam zwykłe problemy matki karmiącej. siedzę na wychowawczym, sytuacja zawodowa ustabilizowana :D
co do preparatów witaminowych - chyba dobry pomysł. mogłabym na jakiś czas przejść na dietę lekkostrawną, taką zalecaną dla matki karmiącej noworodka - gotowana marchewka, ziemniak, buraki itd. tylko nie wiem, jak z pieczywem. bo chyba po żadnym nie czuję się dobrze, ale najlepiej jest chyba po zwykłych pszennych chlebach czy nawet bułkach. no i nie wiem, co na ten chleb. ten nabiał jednak? sama już nie wiem :(
co do probiotyku... muszę poczytać, jak one w ogóle działają, bo do tej pory nie interesowałam się tym.
kasienka dzięki za info o herbatce z jagód! poszukam i znajdę. sodę doraźnie stosuję, gdy jest kiepsko, zawsze pomaga, ale mam jakiś opór przed nadużywaniem tego.
yuka66, poszukam tego proszku, może gdzieś przez net da się to kupić. co do soczewicy - zarówno po czerwonej jak i po zielonej jest tak samo, czyli tak sobie. raczej wzdęciowo. prawdę mówiąc zaczynam się już do tego przyzwyczajać, a że soczewicę uwielbiam :D jem ją z całą świadomością skutków, tak jak się pije wódkę ze świadomością, że rano będzie kacor :D
maga co do robali czy candida to jakieś badania musiałabym zrobić, w sumie dobry pomysł. i tak się wybieram na badania, bo muszę sprawdzić, czy nie mam niedoborów przez to "przyspieszone" trawienie. pewnie mam.
mleko odstawiłam, bo ewidentnie zgagowało, zresztą od dawna czystego mleka nie pijam, jeśli już to przetwory jadałam do niedawna, jogurt, ser itd.. no ale dolegliwości nie minęły po odstawieniu nabiału :(
co do odkwaszania - czytałam coś o tym, ale musiałabym się wybrać do dietetyka po poradę, ostatecznie tak zrobię, bo sama nie dam rady tego przeprowadzić. prawie wszystkie zboża są kwasotwórcze o ile mi wiadomo (wiem, że na pewno poza kaszą jaglaną), więc nie bardzo wiem, co miałabym jeść...
mizumo, do przemyślenia z tym glutenem, ale nie mam przekonania, czy to jest problem. po urodzeniu dziecka jadłam przez parę tygodni sporo białego pieczywa (w szpitalu i potem), białych bułek nawet, bo się wkręciłam, że ma być lekkostrawnie, żadnych ciężkich ziaren, strączków... czułam się fantastycznie, fakt, że dorobiłam się jakiegoś zaparcia raz czy dwa, ale nie było żadnej zgagi, żadnych wzdęć. super było.
wszystko, co zalecasz, jem (i piję). amarantus, quinoa, jaglana (tak, jaglaneczka pomaga!), brązowy ryż... ale nie jest za dobrze :(
Agnieszka, dzięki za info o ziołach. estragonu w sumie nie używam, dzięki! majeranku i pieprzu ziołowego jak najbardziej tak, ale nie wystarczają najwyraźniej jako ochrona przed wzdęciami. asafetida - tak, już yuka66 mi o tym pisała, muszę sprawdzić toto :) co do ziół polecanych przez Ciebie jako środek na zgagę - jesteś pewna, że mogę pić dziurawiec i arcydzięgiel, karmiąc niemowlaka (10 mcy, więc to już nie taki maluszek, ale jednak...)? napisz proszę, co myślisz.
strączki chyba żadne mi nie służą, a kiełkowanie.... hm... kurczę, strasznie dużo z tym roboty, w ostateczności może powinnam, ale nie mam serca do tego. obczaję, czy to taki wielki deal. może nie taki diabeł straszny...
(UFFFF... właśnie coś przypadkiem kliknęłam i ten mój post mi zniknął, już myślałam, że go nie odzyskam. prawie poszłam się zabić! :mrgreen: no ale jednak dało się wrócić do strony z nim...)
co do glutenu - jak już pisałam - wcześniej nie miałam z nim problemu. gdy jadłam sporo białego pieczywa, nic mi nie było. ani zgagi ani wzdęć. mam wrażenie niestety, że każde inne mi nie bardzo służy, a białe chyba najbardziej :(
B12 suplementuję, ale badania krwi planuję zrobić, tak jak pisałam już.
banany rzeczywiście dobre są. po większej ilości bananów, zdecydowanie stabilizują się sprawy jelitowe :) , no ale nie jem ich za dużo, bo na dużo eko nie mam kasy, a dużo tych zwykłych to raczej nie chcę jeść :)
jem duże porcje i często, bo ciągle jestem głodna. jestem głodna właściwie non stop. większość dnia spędzam na gotowaniu, jedzeniu, wydalaniu i karmieniu dziecka (mlekiem i jedzeniem). zostają dwie godziny na spacer i jeszcze trochę czasu na wegedzieciaka :)
euri, jeśli to przejściowe problemy w związku ze zmianami w diecie, to byłoby cudownie. ale wiesz, to nie tak, że ja do wczoraj jadłam zupełnie inaczej, a od dzisiaj to, co piszę. po prostu odstawiłam jogurt naturalny, ser żółty i twaróg. i tak nie jadłam ich dużo, więc czy ja wiem?
good point o tym długim żuciu. długie żucie = długie życie :) muszę o tym pamiętać, a stale zapominam. to przez ten wieczny głód :)
Kat, muszę zrobić test i przez jakiś czas nie jeść ani grama przetworzonych produktów, bo jednak teraz mi się zdarzają. a to jakieś ciastko, bo ciągle jacyś goście są, albo my w gościach albo trafię na kiosk na spacerze, a jestem oczywiście głodna i strasznie mi się chce słodkiego. muszę się starać zawsze nosić ze sobą prowiant.
z drugiej strony to ja już nie rozumiem mojego organizmu. niedawno przez kilka dni zrobiło się zupełnie normalnie, mimo że jadłam to samo, co zwykle. i wcale nie był to czas totalnego wyeliminowania czegokolwiek z diety....

no nic, będę myśleć. najpierw na badania krwi (i innych ludzkich substancji ;) ) muszę iść, żeby sprawdzić, na czym stoję i czy już czas na panikę. dziękuję Wam. jeśli coś Wam jeszcze do głowy przyjdzie, to będę wdzięczna za napisanie.
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-03-11, 22:38   

jaskrawa, powodzenia w testowaniu wszystkich tych porad.
Miło się Ciebie czyta :-)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
gosia_w 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Wrz 2008
Posty: 5545
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-03-12, 06:55   

jaskrawa, ja mam pomysł, żebyś poszła na wizytę do dr Romanowskiej.
 
 
Pipii 

Pomogła: 37 razy
Dołączyła: 14 Lut 2011
Posty: 1721
Skąd: śląsk
Wysłany: 2012-03-12, 07:14   

z Twojego opisu wynika, iż masz w bardzo kiepskiej formie Śledzionę (wg TCM) stąd te wzdęcia, biegunki - to też niedobór w Nerkach może być.
Niejedzenie wszystkiego tutaj nie pomoże. To trzeba leczyć. Popieram gosię_w mogę na PW podać Ci inne namiary na lekarzy TCM w Wawie. Bo do Romanowskiej są spore kolejki.
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-03-12, 08:47   

dzięki. to poproszę namiary. czy to są drogie wizyty? czy dietą nie można wzmocnić Śledziony?
 
 
Pipii 

Pomogła: 37 razy
Dołączyła: 14 Lut 2011
Posty: 1721
Skąd: śląsk
Wysłany: 2012-03-12, 09:14   

wizyta około 100 zl, czasami ponad 100 zl. Zioła - jeżeli chińskie - miesięczna kuracja ok 300 zł, akupunktura - od 50 do 100 zł za jeden zabiag. Nie znam dokladnie cen Warszawskich lekarzy.
Dietą się da, oczywiście, ale może trzeba wzmocnić ziołami. Nie jestem w stanie stwierdzić tego tylko czytając Twój opis. Wysyłam PW z telefonami.
Przygotuj się na to, iż niektórzy lekarze mogą Cię przekonywać do jedzenia mięsa, zup na mięsie, jaj.
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-03-12, 10:47   

Pipii, dzięki, odpisałam Ci, ale jeszcze się chyba nie wysłało...
300 zł za zioła? 100 zł za wizytę to jeszcze nie tak źle. uh... nie będzie mnie stać na takie leczenie, mimo wszystko, aż tak źle nie jest. jestem na wychowawczym i żyjemy z jednej pensji :( . gdyby to miała być jednorazowa sprawa, to ok, ale prawdopodobnie to musiałoby potrwać.
co do akupunktury - chodziłam kiedyś na zabiegi, do jakiejś wietnamskiej pani doktor (nazwiska nie pomnę, to było jakieś 4 lata temu), miałam regularne bóle kręgosłupa i jakieś okoliczne dolegliwości. nic nie pomogło, mam od tamtej pory sceptyczny stosunek do tego. moja ciotka też chodziła, gdzieś w Łodzi. na jakieś zabiegi wspomagające odchudzanie. nic to nie dało, ciocia nadal otyła. mojej przyjaciółki mama próbowała dzięki akupunkturze rzucić palenie i też bez żadnego skutku :( nie bardzo w to wierzę. tzn. być może niektórym pomaga, mi nie pomogło, mimo że byłam pewna, że mi pomoże, przeżywałam wtedy okres fascynacji azjatycką kulturą itd.
po paru miesiącach, gdy zaczęłam biegać i więcej medytować w pozycji lotosu, problemy z kręgosłupem minęły całkowicie.
tak czy owak dzięki za namiar, zadzwonię, może się umówię i zobaczę. może nie będą potrzebne mi zioła za 3 stówy...
 
 
Pipii 

Pomogła: 37 razy
Dołączyła: 14 Lut 2011
Posty: 1721
Skąd: śląsk
Wysłany: 2012-03-12, 10:55   

jest akupunktura i Akupunktura. Wiele jest konowałów w tej sztuce, niestety. Te osoby, które Ci poleciłam są OK. Sprawdzone.
Tak, leczenie wg TCM jest drogie. Zioła są drogie. Nie wiem jakie zioła Ci są potrzebne, dlatego nie jestem w stanie napisać ile one będą kosztować, ale trzeba się przygotować na to, iż zioła chińskie to spory wydatek - leczenie jest długoterminowe, na ogół. No, ale działa.
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-03-12, 11:03   

muszę zatem iść na pierwszą wizytę i sprawdzić :)
co do akupunktury - nie wiem, nie wiem, nie wiem :) pewnie masz rację, jest masa partaczy. z tym, że te osoby też były polecone. mi wietnamską panią doktor polecili Wietnamczycy, którzy oczywiście się u niej leczyli i zawsze im ponoć pomagała :(
dziękuję za pomoc :)
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-03-12, 11:06   

jaskrawa, ja się wyłamię z chińskich tendencji i napiszę, że mojej mamie (przypomniało mi się) na podobne problemy pomogła kuracja sylimarolem (ostropest). Niby to problemy z jelitami, ale jak się wątroba usprawniła, to i tamto się uspokoiło.
Pipii, wiem, że masz inne zdanie ;)
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Pipii 

Pomogła: 37 razy
Dołączyła: 14 Lut 2011
Posty: 1721
Skąd: śląsk
Wysłany: 2012-03-12, 11:43   

Lily zdziwię Cię - akurat w przypadku tego problemu ostropest jak najbardziej może pomóc :-) )
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2012-03-12, 12:29   

ok, fajnie fajnie, skoro przeciwdziała wzdęciom, ale w necie hxxp://www.abczdrowia.com.pl/index.php/ostropest-plamisty czytam, że nie jest zalecany podczas karmienia piersią :(
czyli chyba odpada... no chyba, że mi powiecie, że ktoś tam stosował i nic się nie stało, krzywa wieża w Pizie nadal stoi, lodowce się nie rozpuściły i nie trafiła w nas kometa, ani też żaden niemowlak nie dostał sraczki :)
co myślicie?
 
 
diancia 


Pomogła: 7 razy
Dołączyła: 01 Lut 2011
Posty: 2447
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-03-12, 12:42   

jaskrawa, ja też Cię będę zachęcać, żebyś poszła na konsultację do sprawdzonego naturopaty, niekoniecznie TCM ;) co do tego, o czym pisałaś - że lepiej się czujesz na jedzeniu "niezdrowym", to moim zdaniem jest tylko chwilowe, bo np. łatwiej jest strawić białe pieczywo niż razowe, ale za to mniej zostaje dobrego w organizmie, więc na dłuższą metę będziesz bardziej osłabiona na takiej 'łatwej" diecie.

Wiadomo, że na wizytę trochę się czeka niestety, więc trzeba jakoś doraźnie sobie poradzić. Skoro jaglanka dobrze Ci robi, to jedz jej ile wlezie, na słodko, na wytrawnie (z warzywami chyba nawet lepiej robi niż z owocami), w formie kotletów/pasztetów/jako dodatek do zup czy warzyw/owoców.

Przeciwbiegunkowo polecam ryż brązowy, ale porządnie ugotowany (w sensie nie al dente ;) ) traktowany tak jak jaglanka czyli w każdej zjadliwej dla Ciebie formie :)

Rezygnacja czasowa z glutenu też może być pomysłem - nie musisz mieć nietolerancji glutenu, żeby źle się po nim czuć. Z tego co piszesz, masz osłabiony układ pokarmowy i warto go bardziej nie przeciążać, a właśnie spożywanie glutenu może się przyczynić do pogorszenia sytuacji. Myślę, że nawet 3-4 tygodnie bezglutenowe odciążą znacząco organizm.

Przede wszystkim dużo sił i zdrówka życzę! :)
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
Agnieszka 

Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5199
Wysłany: 2012-03-12, 14:13   

jaskrawa: co do dziurawca zdania podzielona, arcydzięgiel raczej nie przenika do mleka.
Pipi dobrze radzi, umów się. Z tego co wiem R zazwyczaj polskie zioła polecają (zatem koszt mniejszy), akupunktura przecież nie musisz.
Kiełkowanie nie jest takie trudne; ja na takie sytuacje zalewam ziarno wodą (miska, pojemnik), 2 razy dziennie zmieniam wodę i zazwyczaj 2 drugiego ziarenko się otwiera i pojawia kiełek - to wystarczy.
 
 
Pipii 

Pomogła: 37 razy
Dołączyła: 14 Lut 2011
Posty: 1721
Skąd: śląsk
Wysłany: 2012-03-12, 16:30   

jaskrawa z tego, co piszesz byłaś leczona akupunkturą objawowo - tu boli, to wkłujemy tu. To na pewno nie przynosi korzyści, nie ma prawa. Przykre to, że trafiłaś na takich konowałów. Niestety, czasami nawet Wietnamczycy i Chińczycy nie znają się na leczeniu, leczą, nie mają efektów, potem się zmywają i jazda do innego kraju - naciągać. Dlatego - jeżeli chodzi o terapie naturalne czy tradycyjne, najlepiej chodzić do SPRAWDZONYCH, dyplomowanych lekarzy / terapeutów. Romanowskich mogę polecić z zamkniętymi oczami i podpisać się pod tym rękami i nogami. Tak, szczególnie p. Anna poleca zioła polskie, p. Krzysztof - to różnie bywa.. Oczywiście - możesz powiedzieć, że nie chcesz akupunktury, akupunktura to tylko ok. 15% całej terapii TCM, także - masz duże szanse, że możesz jej uniknąć.
Oczywiście - nie naciskam na to, abyś umówiła się do lekarza TCM - ważne, abyś poszła do kogoś mądrego - innego terapeuty, naturoterapeuty, ale SPRAWDZONEGO i dyplomowanego - w Polsce niestety szerzy się szarlataństwo jeżeli o to chodzi, bo nie ma prawnego uregulowania odnośnie medycyny tradycyjnej i alternatywnej. TCM traktuje się na równi z bioenergoterapią, z "terapeutami" po 3 dniowym kursie "widzenia aury" i innymi takimi New Age.. Także - jeżeli ktoś da Ci namiar na dobrego naturopatę, sprawdzonego i z dyplomem - idź jak najbardziej, nie tylko TCM na świetne wyniki terapii. Ja po prostu się skupiam na TCM i dlatego o tym piszę. Zdrowia!
Arcydzięgiel spokojnie można stosować podczas karmienia, ale oczywiście lepszy jest chiński niż litwor - chiński działa pięknie krwiotwórczo, jest ciepły, czyli ogrzewa Nerki i Śledzionę.

[ Dodano: 2012-03-12, 16:32 ]
Na zgagę spróbuj pić ciepłą herbatę miętową. Na pewno nie zaszkodzi przy karmieniu piersią.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,36 sekundy. Zapytań do SQL: 7