wegedzieciak.pl

[biechna]

Jaaaa, kochani, ale mam wieść
gemi urodziła Bartusia - mały przyszedł na świat w tempie błyskawicznym i wpadł prosto w ręce taty!
gemi, życzę Ci dużo snu i radości, a mężowi gratuluję niezwykłego doświadczenia w odbieraniu porodów swoich dzieci
Ściskam Was kochani i witam Bartka na świecie.
Mam nadzieje, że cała Wasza piątka ma się dobrze i czekam na szczegóły, jak Ty się czujesz, jaki jest Bartuś, jak się w nowej sytuacji odnaleźli Pawełek i Hania :*

[bronka]

gemi gratuluję serdecznie!!!!!
Czekam niecierpliwie na relację

[dynia]

Gratulacje

[Lily]

Wow, gratuluję

[priya]

Ale wiadomość! Gratulacje i uściski gorące!

[gosia_w]

Wspaniale! Gratuluję gemi!

[diancia]

gemi, wspaniałe wieści! Wszystkiego dobrego dla Was! Witaj na świecie, Bartusiu!

[lilias]

Gratulacje dużo zdrowia i jeszcze raz zdrowia

[Jadzia]

Czekam na tą wiadomość od tygodnia... gemi, serdeczne gratulacje! Witaj Bartusiu na świecie. Cieszę się, że mieliście taki cudowny poród. Niesamowite...

[seminko]

gemi, cudnie..!

[MartaJS]

Super wiadomość, właśnie dziś rano myślałam o gemi. Gratulacje!!!

[śliwka]

gemi serdeczne gratulacje! Wszystkiego najlepszego dla Bartusia i całej Waszej rodzinki.

[go.]

Pięknie! Gratulacje!!

[idalianna]

Gratulacje!

[ina]

Gratualcje!

[dorothea]

Gratulacje!!

[krop.pa]

gemi, ogromne gratulacje dla Was!

[olgasza]

hurra! Gratki wielkie!

[Pipii]

gratulacje! czekam na opis przeBIEGU porodu
dzisiaj rano myślałam o Tobie, tak coś mnie naszło, że chyba już rodzisz, urodziłaś :**

[Gudi]

gemi wielkie uściski dla Was!

[Kat...]

gratulajce

[Jagula]

gemi gratulacje, wszystkiego dobrego !

[karmelowa_mumi]

cudowna wiadomość! witaj na świecie maluszku! Gemi gratulacje dla Ciebie i reszty Rodziny

[gemi]

Dziękujemy za założenie wątku i za powyższe (oraz awansem za poniższe ) gratulacje
My też czekaliśmy na tą chwilę i już trochę się nam dłużyło. Więc tym bardziej byłam zdziwiona, że po kilkudziesięciu minutach od dzisiejszej pobudki Bartuś był już z nami. Najpierw wstałam ja, później budzik męża (budzący go tym razem do nieco innego charakteru pracy), a w końcu mój mąż. Następnie położna i dziadek, który miał przyjechać po dzieci, potem zaspane dzieci. Po szybkim pożegnaniu z Pawełkiem i Hanią poszłam się kurczyć i rozkurczać w spokojniejszej atmosferze. Jakoś tak na finiszu zorientowaliśmy się, że położna nie ma szans, by dojechać do nas na czas w tak urokliwie białą pogodę i nawet nie zawracaliśmy sobie tym faktem głowy. Po prostu rodziłam dalej i po chwili wysunął się cały łepek w czepku. Dopiero za chwilę nastąpiło wielkie plum i chłopak-torpeda trafił z donośnym krzykiem w ręce taty (naprawdę się cieszę, że mój mąż w podwórkowych meczach piłki nożnej stał na bramce). Była 6.50 - idealny czas, by wdrapać się na łóżko. Przyjechała pani Grażynka, a niuniek sobie drzemał. Po jakimś dłuższym czasie trafił na wagę i wyciągnął stópki wzdłuż miarki. Taki całkiem słuszny pomiar nam wyszedł - 3900 / 57. Po obfitych pogaduchach oraz wszelakich nakarmieniach i napojeniach wszystkich potrzebujących poszłam zażyć przyjemnej kąpieli. Na koniec nieco polskiej biurokracji, przy czym mój mąż niemalże się obruszył, że w papierach znów widnieje zapis o porodzie bez pomocy fachowej. No cóż - niech zakłada działalność. Dobrze mu przecież idzie!
A Bartuś? Od razu widać, że swój chłopak. Lubi się wylegiwać w naszym łóżku, apetyt ma adekwatny do swojej wagi, kupy zresztą też.
Chyba się zdrzemnę trochę, póki jeszcze dzieci szaleją z dziadkiem.

[Gudi]

gemi, zazdroszczę! cuuudownie;)