 |
wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich
|
|
Stop odstrzałowi krukowatych na Mazurach |
| Autor |
Wiadomość |
MartaJS

Pomogła: 101 razy Dołączyła: 04 Wrz 2010 Posty: 6041 Skąd: Kosieczyn
|
Wysłany: 2011-10-28, 20:26
|
|
|
| wegedyniak napisał/a: | " rozdziobią nas kruki i wrony "
Z jakiej to lektury? |
Ee, łatwa zagadka. A to:
nie rozdziobią nas kruki i wrony
z jakiej?
Krukowate to niezwykle sympatyczne i inteligentne ptaszyska. Jedne z najmądrzejszych ptaków. Najbardziej "ludzkie", jak się wydaje.
Dobrze, że ten odstrzał wstrzymany, bo to hańba była i wstyd, głównie dla RDOŚ, który głupotę i barbarzyństwo przyklepał. |
_________________
hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com |
|
|
|
 |
Mirka
Pomógł: 31 razy Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 999
|
Wysłany: 2011-10-28, 21:32
|
|
|
| MartaJS napisał/a: | | Krukowate to niezwykle sympatyczne i inteligentne ptaszyska. Jedne z najmądrzejszych ptaków |
Przekonałam się o ptasiej mądrości, kiedy razu pewnego, wracając z pracy i rozkoszując sie myślą o spokojnym popołudniu (rodzinka gdzieś się na kilka godzin wyniosła), zobaczyłam na trawniku w moicm ogrodzie leżącą na plecach bez ruchu wielgaśną szarą wronę. Nie moglam jej tak zostawić ze względu na koty. Wronisko wydawało się być martwe, ale zobaczyłam w pewnym momencie, że jednak stara się poruszać głową i dziobem. Została załadowana delikatnie za pomocą łopaty do kociego transporterka i chcąc nie chcąc udałam się do pobliskiego weterynarza.
I tu okazało się , iż z faktu że wrona znalazła się na moim trawniku wynika moja za nią wyłączna odpowiedzialność, co wiązało sie z koniecznościa dostarczenia wrony do ZOO na drugą stronę Wisły , w piątkowy wieczór. A jak nie mam do dyspozycji samochodu, to mogę zawołać taxi, albo jechać autobusem. Żadne prośby, o sprawdzenie, czy ptak nie jest sparaliżowany, czy przeżyje transport autobusem, etc. nie pomagały, ale pani weterynarz wyraziła chęć poinstruowania mnie, jak fachowo ptaka należy uchwycić, aby wyjąć go bezpiecznie z transporterka i okazać do badania w ZOO.
Rozpoczęła demonstrację i w tym momencie "martwa" wrona złapała ją dziobem za palec i nie chciała puścić. Rozpętało sie piekło, wrona wisiała na palcu weterynarki, a ja zostawiwszy jej odpowiedni banknot na taksówkę udałam się do domu. |
|
|
|
 |
MartaJS

Pomogła: 101 razy Dołączyła: 04 Wrz 2010 Posty: 6041 Skąd: Kosieczyn
|
Wysłany: 2011-10-29, 09:16
|
|
|
Ja swojego czasu hodowałam srokę od pisklaka. Niesamowicie mądre to było stworzenie. Jak zaczęła latać, odwieźliśmy ją do takiej niby-leśniczówki, bo we wsi zaraz ktoś by ją zabił z jej ufnością do ludzi. Kradła oczywiście jak sroka różne drobiazgi, ale przede wszystkim... papierosy Niestety w końcu zabił ją jakiś pies, chowała się z psem - jeździła mu na grzbiecie i to ją zgubiło. |
_________________
hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com |
|
|
|
 |
priya
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 12 Lis 2008 Posty: 5315 Skąd: Bielsko-Biała
|
Wysłany: 2011-10-29, 09:38
|
|
|
| MartaJS napisał/a: | nie rozdziobią nas kruki i wrony
z jakiej? | 'nie rozdziobią nas kruki, ni wrony, ani nic!" |
_________________ hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com] |
|
|
|
 |
Mirka
Pomógł: 31 razy Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 999
|
Wysłany: 2011-10-29, 14:49
|
|
|
| MartaJS napisał/a: | | Ja swojego czasu hodowałam srokę od pisklaka. Niesamowicie mądre to było stworzenie |
Miałam podobne doświadczenia z sójką, ktora wypadła jako piskle z gniada i została przez nas przygarnięta.
Z psami i kotami starała się nie kontaktować, natomiast do niej należały górne rejpny domu, te niedostępne dla kota np. wysoki stary piec kaflowy, czy żyrandol nad stołem. Reagowała na swoje imię Maryla i awanturowała się skrzecząc okrutnie, jeśli na piecu nie stał dzbanek ze śmietaną, którą uwielbiała.
Lubiła wszelkie tłuszcze, a najbardziej masło. Nie zdarzyło się, żeby nie zauważyła leżącej na stole kostki masła. Najgorszw było to, że po wbiciu dzioba w masło, zaczynała machać głową i rozrzucać kawałki masła dookola.
Ulubiona zabawa Maryli, to siadanie ni z tego ni z owego na głowie lub ramieniu delikwentki i wyrywanie dziobem z włosów spinek, wszelkich metalowych, błyszczących ozdób. Często bywało to bolesne i nie zawsze bezpieczne.
Jadąc w lipcu na Mazury musieliśmy ją ze sobą zabrać. Mieszkaliśmy w kempingowej przyczepie, a Maryla, której nie udawało się wfrunąć do środka przez wąskie drzwi, opanowała sztukę wskakiwania przez okienko w dachu, zabezpieczone siatką na komary przyklejoną lekarskim plastrem.
Tak długo podskakiwała stojąc od góry na tej siatce, az siatka urywała się i Maryla była w środku przyczepy. Nie uchowały się nigdy jagody, czy borówki przyniesine przez dzieci z lasu, jesli nie były schowane do szafki.
W sierpniu zniknęła i chcemy wierzyć, że przyłączyła się do innych sójek. |
|
|
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|