 |
wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich
|
|
Przecież Maga urodziła!!! |
| Autor |
Wiadomość |
Christa

Pomogła: 30 razy Dołączyła: 03 Cze 2007 Posty: 1900 Skąd: Australia
|
Wysłany: 2008-12-17, 10:28
|
|
|
| Maga, wspaniala wiadomosc! Ogromne gratulacje! Wracaj do siebie i wstaw jakies foty malego Ziemka! |
_________________ <img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/Uigap11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />
<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/XYtep11.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
Christa
Puszek okruszek, puszek kłębuszek, wystarczy tylko, że się poruszę, zaraz przybiega by ze mną być... - to o Filipku. |
|
|
|
 |
Kashmiri

Pomogła: 11 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 872 Skąd: Kingston
|
Wysłany: 2008-12-17, 12:08
|
|
|
Maga wielkie gratulacje i czekamy na foty! |
_________________

Zapraszam na mój blog - hxxp://www.lianka.pl/]www.lianka.pl |
|
|
|
 |
ina

Pomogła: 51 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 2936 Skąd: południe
|
Wysłany: 2008-12-17, 12:50
|
|
|
Gratulacje |
_________________ hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.mineralcosmetics.pl]KOSMETYKI MINERALNE |
|
|
|
 |
Malinetshka
Paulina

Pomogła: 73 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 5765 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 2008-12-17, 14:07
|
|
|
Gratki serdeczne i wszystkiego dobrego |
_________________ hxxp://www.myticker.eu/ticker/] |
|
|
|
 |
daria

Pomogła: 29 razy Dołączyła: 19 Lis 2007 Posty: 4783
|
Wysłany: 2008-12-17, 15:37
|
|
|
wielkie gratulacje!
i zdrówka! |
_________________ wariatka! |
|
|
|
 |
olgasza
królowa życia

Pomogła: 124 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3140
|
Wysłany: 2008-12-17, 15:40
|
|
|
| maga, gratulejszyn dzielna kobieto! |
_________________ hxxp://ekostyl.blogspot.com/ |
|
|
|
 |
aina1985

Dołączyła: 07 Paź 2008 Posty: 368 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 2008-12-17, 16:31
|
|
|
wielkie GRATULACJE!!! wszystkiego dobrego dla Was |
_________________ hxxp://www.maluchy.pl]
hxxp://pierwszezabki.pl]
 |
|
|
|
 |
moTyl
Pomogła: 21 razy Dołączyła: 13 Paź 2007 Posty: 1488 Skąd: UK
|
Wysłany: 2008-12-17, 17:16
|
|
|
maga gratulacje najserdeczniejsze! też z niecierpliwością oczekuję na opowieść i zdjęcia |
_________________ <img src="hxxp://lbym.lilypie.com/AbSC.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lbym.lilypie.com/HKLrp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Kids Birthday tickers" /><img src="hxxp://lb3m.lilypie.com/Pagrp1.png" width="200" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" />
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=14877&postdays=0&postorder=asc&start=0]Książeczki po angielsku
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=14879]Ubranka dla dziewczynki 0-6 i dla chłopca 0-7, Tummy Tub, Zabawki
hxxps://picasaweb.google.com/105220578670118458536/IPrzyszEMamyMogaBycJakDamy?authuser=0&feat=directlink]Ubrania ciążowe
 |
|
|
|
 |
neina

Pomogła: 44 razy Dołączyła: 23 Paź 2007 Posty: 2342 Skąd: Teddington
|
Wysłany: 2008-12-17, 19:50
|
|
|
maga, gratulacje dzielna mamo! Ziemeczku, witaj |
_________________ <img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/829543.png" border=0> |
|
|
|
 |
YolaW

Pomogła: 39 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 5462 Skąd: Południe :)
|
Wysłany: 2008-12-18, 14:25
|
|
|
maga serdecznie Ci gratuluję, dzielna z Ciebie mama Uściskaj od nas Ziemka Fajnie, że już jest na świecie a Ty obyś szybko doszła do siebie |
_________________ hxxp://www.slub-wesele.pl]
hxxp://slub-wesele.pl/]
hxxps://achtedzieciaki.pl/artykul/17] |
|
|
|
 |
DagaM
Pomogła: 63 razy Dołączyła: 02 Cze 2007 Posty: 3025 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2008-12-18, 21:30
|
|
|
Ogromne gratulacje! |
_________________ <img src="hxxp://lb4f.lilypie.com/LTYcp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fourth Birthday tickers" />
----------------------
www.naturei.pl |
|
|
|
 |
magcha
A to Futro właśnie

Pomogła: 14 razy Dołączyła: 06 Mar 2008 Posty: 1007 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2008-12-19, 09:45
|
|
|
| Gratulacje!!! |
_________________ hxxp://www.baby-gaga.com/]
hxxp://www.suwaczek.pl/]
To jest nasze, przez nas zrobione i to nie jest nasze ostatnie słowo. |
|
|
|
 |
Jovi
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 06 Kwi 2008 Posty: 459 Skąd: Opole/Edynburg
|
Wysłany: 2008-12-20, 23:20
|
|
|
Spóźnione ale serdeczne gratulacje dla Dzielnej Mamy i Ziemka |
_________________ hxxp://lilypie.com]
hxxp://www.alterna-tickers.com]
Soulmates never die |
|
|
|
 |
maga
mama Zioma
Pomogła: 79 razy Dołączyła: 03 Cze 2008 Posty: 4625 Skąd: sielsko izersko
|
Wysłany: 2008-12-22, 19:59
|
|
|
|
_________________
 |
|
|
|
 |
biechna

Pomogła: 65 razy Dołączyła: 09 Cze 2007 Posty: 4587
|
Wysłany: 2009-01-01, 11:12
|
|
|
maga nie zapomnij opowiedzieć nieco więcej i tutaj, plis |
|
|
|
 |
maga
mama Zioma
Pomogła: 79 razy Dołączyła: 03 Cze 2008 Posty: 4625 Skąd: sielsko izersko
|
Wysłany: 2009-01-01, 12:03
|
|
|
Ooooo, pojawił się nasz topic Mogę w końcu podziękować wszystkim za miłe słowa i gratulacje. Napiszę coś niecoś o porodzie, na 100%. Tylko nie w tej chwili, bo mnie trauma porodowa dziś z rana dopadła i się popłakałam. Nie chcę więc na chwilę obecną robić sobie powtórki z rozrywki, tym bardziej, że Krokodylek zaraz pewnie wstanie na cyca. Ale może jeszcze dziś w wolnej chwili się uda coś skrobnąć. |
_________________
 |
|
|
|
 |
biechna

Pomogła: 65 razy Dołączyła: 09 Cze 2007 Posty: 4587
|
Wysłany: 2009-01-01, 14:19
|
|
|
maga, coś było dziwnego z tym tematem, nagle zniknął Ale chyba udało mi się go dzisiaj na dobre przywrócić, więc mam nadzieję, że jak poczujesz się lepiej, to napiszesz więcej o swoim Maluchu
| maga napisał/a: | | bo mnie trauma porodowa dziś z rana dopadła i się popłakałam |
Mam nadzieję, że czas zagoi bolesne wspomnienia, a radość z dzieciaka będzie rosła wraz z nim - i smuteczki pójdą precz :* |
|
|
|
 |
strzeszynek
Pomogła: 7 razy Dołączyła: 31 Paź 2007 Posty: 851 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: 2009-01-03, 01:14
|
|
|
Miejmy nadzieję, że niewątpliwie wspaniały synek szybciutko zatrze te przykre wspomnienia. Tymczasem przyjmij i od nas gratulacje. Wszystkiego dobrego! |
_________________
 |
|
|
|
 |
Pat

Pomogła: 10 razy Dołączyła: 05 Cze 2007 Posty: 449 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 2009-01-03, 13:41
|
|
|
magaspóźnione ale wieeeelkie gratulacje! zapominaj o złym porodzie
| kamma napisał/a: | | Podobno poród był bardzo ciężki, trwał ponad dobę i towarzyszyły mu bardzo silne bóle krzyżowe |
jak najszybciej i "wsiąkaj" na całość w swojego Synka
Trzymajcie się cieplutko w ten zimowy czas! |
_________________ hxxp://www.szipszop.pl] hxxp://www.szipszop.pl] |
|
|
|
 |
YolaW

Pomogła: 39 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 5462 Skąd: Południe :)
|
Wysłany: 2009-01-03, 16:16
|
|
|
| maga napisał/a: | | Tylko nie w tej chwili, bo mnie trauma porodowa dziś z rana dopadła i się popłakałam. Nie chcę więc na chwilę obecną robić sobie powtórki z rozrywki |
maga, rozumiem Cię doskonale miałam podbnie i dopiero po jakimś czasie czułam się na siłach by do tego wrócić i opisać. Do dzisiaj jak to czytam wspomnienia wracają.
Ale ogólnie zapomnisz o wszystkim szybko, zobaczysz - ja jestem na to świetnym przykładem - już mi się chce drugiego Dzidzia Maluszek wynagradza te trudy wspaniale i wszelkie traumy odchodzą w niepamięć, czego Ci z całego serca życzę
A Ziomek jest cudowny |
_________________ hxxp://www.slub-wesele.pl]
hxxp://slub-wesele.pl/]
hxxps://achtedzieciaki.pl/artykul/17] |
|
|
|
 |
kofi
Pomogła: 89 razy Dołączyła: 12 Lis 2007 Posty: 6415 Skąd: jestem ze wsi
|
Wysłany: 2009-01-05, 09:24
|
|
|
Gratuluję, na szczęście wszelkie traumy porodowe się zapomina, wierz mi. |
_________________ hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 |
|
|
|
 |
maga
mama Zioma
Pomogła: 79 razy Dołączyła: 03 Cze 2008 Posty: 4625 Skąd: sielsko izersko
|
Wysłany: 2009-01-13, 14:34 porodowa trauma farmakologiczna
|
|
|
Zacznę od tego, że byliśmy świetnie do porodu przygotowani. Tak nam się przynajmniej wydawało... Szkoła rodzenia, codzienna gimnastyka przedporodowa, dużo informacji nt. ciąży, porodu, połogu. Psychicznie też luzik – nie baliśmy się – zwłaszcza ja – choć wiedzieliśmy, że będzie bolało, bo taka jest natura porodu.
9.12 – kontrolne KTG w przychodni i zaniepokojenie gina małą amplitudą czynności serca. Skierowanie do szpitala – lepiej dmuchać na zimne. No cóż... W szpitalu 2 razy dziennie KTG, wszelkie morfologie, mocze, wymaz na obecność drobnoustrojów, USG – dzidek gotowy do wyjścia. Aha, no i najważniejsze – test z oxytocyny. Macica zareagowała natychmiast silną akcją skurczową. Położna w panice odłączała mnie, żebym czasem im rodzić nie zaczęła.
11.12 – wypis do domu z zaleceniem brania żelaza (spadła mi hemoglobina) i zgłoszenia się za tydzień na KTG. W domciu jeszcze intensywna seria ćwiczeń przedporodowych.
12.12, godz. 6 rano. Budzą mnie wypływające wody płodowe. Niedużo. Bez paniki. Czekam na M, który za godzinę wraca z nocki. Szkoda mi chłopa, bo 12h w robocie, w nocy, a tu taka niespodzianka. Postanawiamy, że on się trochę prześpi, ja sobie poleżę a ze szpitalem się jeszcze wstrzymamy. Ale wody lecą coraz bardziej i jest ich więcej. Na szczęście czyste. Telefon do położnej ze szkoły rodzenia – natychmiast jechać do szpitala! Nie panikujemy – kończę pakować torbę, M pomaga mi się ogolić „tam” (w razie cesarki, zresztą jakoś tak bardziej komfortowo się będę czuła). O 10 jesteśmy na porodówce. Położna pozwala wybrać sobie boks porodowy, potem formalności, badanie (szyjka długa na 1cm, zwarta), KTG (absolutny brak czynności skurczowej) i rutynowo lewatywa – jak dla mnie luzik, chciałam; od razu się lżejsza poczułam. Cały czas jesteśmy w pełni wyluzowani. M zostaje odesłany do domu, ja dostaję relanium, antybiotyk osłonowało dla dzidka i podłączają mnie do oxytocyny. Jednostka za jednostką lecą a u mnie bez zmian. Macica nie reaguje... Ok. 16 zaczynam odczuwać już dość silne skurcze (po którejś z kolei strzykawie oxy..), dzwonię więc do M, żeby przyjechał. No i zaczynamy „aktywny poród” – piłka, drabinki, kucanie, wykroki. Cały czas w ruchu na odległość na jaką zezwala rurka tłocząca mi cały czas oxytocynę...
Kolejna badania nie wnoszą wiele – uporczywy brak postępu porodu. O 19 zmiana personelu. Położna przy moim olbrzymim sprzeciwie masuje mi szyjkę. Mało jej nie zasunęłam z kolana... Informuje mnie, że wyniki wymazu z pochwy są negatywne – mam paciorkowca i będziemy musieli brać antybiotyk.
Skurcze coraz silniejsze, ale spoko, daję radę. Szyjka jednak słabo współpracuje. Cały czas aktywnie próbujemy wspomóc postęp porodu, ale bezskutecznie. W sali obok cichutko, szybciutko rodzi dziewczyna. Oprócz tego porodówka pusta. W międzyczasie pławię się w jacuzzi. Potem zaczynają mi się bóle krzyżowe. Jeszcze do zniesienia. M masuje mi plecy przy każdym skurczu a ja grzecznie oddycham przeponowo. Pomaga. Środek nocy a ja mam 2cm rozwarcia. Po północy krzyżowe zaczynają się nasilać i wkrótce stają się nie do zniesienia. Jesteśmy już mega zmęczeni, ja tracę siły i świadomość mi zaczyna szwankować. Rozwarcie nadal znikome. Całą noc chodzimy po korytarzu, z czasem M musi mnie podtrzymywać, bo nie daję rady. Krzyżowe są tak silne, że w ogóle nie czuję skurczów macicy. Nie daję się też już dotknąć. Na skurczu nie jestem w stanie nic zrobić, przestaję oddychać, zaczynam najpierw jęczeć, potem krzyczeć. Jestem u kresu wytrzymałość. Co kilka skurczy zaczynam płakać, że dłużej tego nie wytrzymam. Dobrze, że jest ze mną M, bo bym chyba ześwirowała. Na skurczu nie wiem, co mam ze sobą zrobić – próbuję na czworaka, przy drabinkach, na piłce. Wszystko na nic... Nie jestem w stanie wciągnąć powietrza do płuc. Gdzie tu miejsce na oddychanie przeponowe??? Krzyk pomaga mi zaczerpnąć powietrze.
W międzyczasie dostaję kolejne porcje leków, nie wiem nawet co. Ok. 3 w nocy w boxie obok zaczyna rodzić Monika (fajna babka – później razem spędziłyśmy 2 dni na sali szpitalnej). Około 5 jej synek jest już na świecie a ja mam wciąż małe rozwarcie... Kolejna kąpiel w jacuzzi nie daje ukojenia. Leżąc w wannie wiję się i krzyczę. Nie jestem w stanie wyjść z niej o własnych siłach. Kolejny skurcz – leżę goła obok wanny i wyję. M pomaga mi się ubrać. Błagam bezskutecznie o środek przeciwbólowy. Odpowiedź brzmi – nie ma środków p/w bólowych na poród... Położna widząc co się dzieje każe mi się położyć na łóżku. Kolejna strzykawa oxy... Po woli przestaję kontaktować. W międzyczasie dostaję drgawek – okazuje się że z zimna i zmęczenia. Między skurczami zasypiam i budzę się krzycząc co 2 minuty. M próbuje odpocząć na kanapie... O 7 kolejna zmiana personelu – położna bada mnie i mamy wreszcie 8cm rozwarcia. Nowa położna każe mi kucać na skurczu. 2 razy udaje mi się to z pomocą Marcina. Później już nie jestem w stanie. Położna kładzie mnie z powrotem na łóżku i każe M przyginać mi na skurczu nogę do klatki piersiowej. Ból piekielny... W końcu dobijamy do upragnionych 10cm. Jak przez mgłę pamiętam ludzi zakładających maski na twarze. Położna składa łóżko do pozycji siedzącej i zaczynamy przeć. Staram się jak mogę, ale co chwilę słyszę nerwowe – zmarnowałaś skurcz! Ból nie do wytrzymania, a do tego nagle czuję przeszywający, okropny, nie do opisania ból nacięcia krocza (bez znieczulenia, nieumiejętnie wykonany). Podczas kolejnego parcia tracę przytomność. Wybudzają mnie krzyki personelu. Spinam się i ostatnią namiastką siły udaje mi się wyprzeć Nasze Dziecko, które ląduje u mnie na klacie. Patrzę na tego maluszka i nie mogę uwierzyć, że to już koniec, że jest już z nami, że się udało, i że jest taki śliczny! Porusza się delikatnie i wydaje cichutkie dźwięki. M przecina pępowinę, ale ja tego nawet nie rejestruję. Na szczęście łożysko wyskoczyło samo zaraz po maluchu. Od razu włącza mi się niesamowity instynkt. W pierwszej sekundzie tak mocno kocham to dziecko, że gdy je zabierają, natychmiast zaczyna mi go brakować.
Kolejny etap – szycie. Położna przypina mi nogi pasami do metalowych podpórek. Ostro... Żartuję sobie z niej, że boi się, że im ucieknę. Przychodzi lekarz i słyszę: “uuuu, szykuje sie grube szycie...”. Jest mi wszystko jedno, byleby zrobił to szybko. Daje znieczulenie, ale mam wrażenie, że to w ogóle nie działa. Szyje mnie na żywca... Boli bardzo, ale co to jest w porównaniu do drogi, jaką właśnie przeszliśmy. Szyje długo. Za długo... Chcę do mojego maleństwa i zastanawiam się, gdzie oni są? Mam wrażenie, że zaszył mi całe wejście... Okazuje się, że musi poprawiać – przebił się do jelita... Wreszcie skończone – wywożą mnie na korytarz a po pół godzinie wreszcie na salę do M i mojego maleństwa! Jestem wrakiem, ale endorfiny trzymają mnie przy życiu. I mam już obok siebie to różowiutkie maciupinko, które delkatnie przysysa się do piersi.
Pierwsze chwile z Naszym Dzieckiem uświadamiają mi, że warto było przejść przez tę traumatyczną, farmakologiczną drogę i usłyszeć pierwsze cichutkie dialogi ojca z synem : “Jak ta mama do Ciebie mówi? Żółwiku? Przecież Ty jesteś Krokodylkiem”.
10.JPG Ziom ma pół godziny |
 |
| Plik ściągnięto 242 raz(y) 440,4 KB |
DSCF3357a.JPG wyglądam upiornie, ale co tam... |
 |
| Plik ściągnięto 269 raz(y) 200,95 KB |
|
_________________
 |
|
|
|
 |
puszczyk

Pomogła: 102 razy Dołączyła: 03 Cze 2007 Posty: 5319
|
Wysłany: 2009-01-13, 15:13
|
|
|
| maga, dzielna kobieto, swoje przeszłaś, ale krokodylek wynagrodził trud. :-* |
|
|
|
 |
maga
mama Zioma
Pomogła: 79 razy Dołączyła: 03 Cze 2008 Posty: 4625 Skąd: sielsko izersko
|
Wysłany: 2009-01-13, 15:15
|
|
|
Aha, zapomniałam napisać - Ziemowit ważył 3600g, mierzył 57cm i dostał cztery 10
Z perspesktywy czasu, kiedy mega emocje opadły, bardzo się cieszę, że udało mi się urodzić drogą naturalną, choć wpomagana farmakologicznie i mocno popruta. Zostaje tylko żal, że w Polsce panuje jednak taki ciemnogród... Ostatnio się dowiedziałam, że gdy wody odejdą, to mozna czekac 2-3 dni, zanim się skurcze zaczną
Gdyby pozwolono nam poczekać, może nie byłoby takiej traumy?
No i wkładam między bajki wszelkie opowieści o przemęczonych położnych, które nie są w stanie chronić krocza każdej rodzącej, bo są tylko 2 na dyżurze a pacjentek multum... Prawie całą noc rodziłam sama a położne sobie siedziały w kanciapie, oglądały seriale, paliły papierochy, żarły i spały... A na koniec mnie ciachnęły tak, że do dziś mam trudności z siedzieniem |
_________________
 |
|
|
|
 |
Martuś

Pomogła: 73 razy Dołączyła: 04 Cze 2007 Posty: 3101 Skąd: Langfuhr
|
Wysłany: 2009-01-13, 15:15
|
|
|
Maga, popłakałam się :''' Przykre to strasznie, że musiałaś przejść przez tyle niepotrzebnych interwencji, które pewnie tylko nasiliły Twój ból.. Rozumiem, co to są bóle krzyżowe przesłaniające wszystko, skurcze porodowe to przy nich pikuś. Ja też wiłam się z bólu, waliłam w jakiś metalowy stojak i krzyczałam, krzyk pozwalał oddychać i poczuć ulgę. Straszne też, w jaki sposób zmasakrowali cię nacięciem Ale tak jak piszesz, przytulenie swojego wyczekanego dziecka jest warte największego cierpienia, i co ważne, o tych wszystkich przykrych rzeczach bardzo szybko się zapomina, wspomnienia bledną, a nasz Mały Wielki Cud zostaje :'''
ps. Pozwolę sobie dodać linka do Twojego opisu do wątku 'Przebieg porodu' |
_________________ hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com] |
|
|
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|