wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Ile kosztuje utrzymanie dziecka/dzieci?
Autor Wiadomość
frjals 
ískalt tófa


Pomogła: 23 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 1706
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-05-16, 20:13   

Jagula napisał/a:
Utrzymanie dziecka kosztuje tyle ile są w stanie/chcą wydać rodzice

nic dodać nic ująć
dżo napisał/a:
gdy Tymon urośnie i nadal będziemy mieszkać w Warszawie to nie wyobrażam sobie nie korzystać z atrakcji jakie daje nam duże miasto (teatr, galerie, zajęcia ruchowe ...)

też tak kiedys myślałam. A teraz - nie mam - nie korzystam :-| .
_________________

 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2009-05-16, 20:15   

Jagula napisał/a:
Utrzymanie dziecka kosztuje tyle ile są w stanie/chcą wydać rodzice.


I wszystko w temacie :D dokładnie tak jest.
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-05-16, 21:49   

No właśnie, po co pokazywać świat który kosztuje jak można pokazać mu ślimaka za rogiem a nuż zostanie zoologiem... to wystarcza przedszkolakowi ale co potem? dalej tego ślimaka bo zoolog to dobry zawód?

Ja chyba chcieć to chciałabym wydawać mniej... ale widzę jak dzieci ciągną do pewnych rzeczy i tak bardzo bym chciała by pieniądze nie przesłaniały im horyzontów... by nie musiały czekać do 30tki żeby odrywać coś co mogły odkryć lata temu same tylko dlatego że mogły, a gdy dosięgną 30tki by mogły już sobie budować coś swojego...

nie wiem, nie jestem zwolennikiem gwiadek z nieba dawanych dzieciom, uważam że wypracowane bardziej się ceni niż ofiarowane, ale czasem myślę że byłoby mi po prostu ŁATWIEJ. Czy bym się mniej cieszyła? nie sądzę, teraz zmęczenie i ograniczenia finansowe powodują że się nie cieszę i chciałabym mieć choćby to doświadczenie za granicą na które rodziców nie było stać i mogłabym mieć teraz lepszą pracę... albo inaczej spojrzeć na to co mam...
chciałabym żeby moim dzieciom było łatwiej niż mi...

nie wiem czy ślimak wystarczy ;-)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
Ostatnio zmieniony przez Humbak 2009-05-19, 15:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
elenka 

Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 02 Lip 2007
Posty: 2710
Skąd: TiDżi
Wysłany: 2009-05-16, 21:50   

devil-doll mi chodziło bardziej o to, że często to czysty szpan rodziców przed ich znajomymi i zapewnienie sobie samym poczucia, że dbają o swoje dziecko, że harują od rana do nocy i ich dziecko chodzi na trzy języki, ale nie mają czasu aby dwa zdania z nim zamienić :-/
Ale jak się ich zapytasz czemu tyle pracują, to odpowiedzą, że dzieci dużo kosztują.

Piszecie o tych dodatkowych zajęciach, a ja się zastanawiam czy to faktycznie jest takie niezbędne? Ja na żadne nie chodziłam, poza kółkiem plastycznym w podstawówce i zajęciami z filozofii w liceum, ale one były darmowe i jakoś nie uważam się za słabo rozwiniętą ;-)
Babcia od dziecka bawiła się ze mną ucząc mnie wycinać, lepić, przyszywać guziki, robić zabawki, rodzice zachęcali mnie do czytania i szukania swojego hobby.
Zastanawiam się na ile jesteśmy sami, podejmując odpowiedni wysiłek rozwijać nasze dzieci.
_________________

 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-05-16, 21:52   

elenka napisał/a:
Piszecie o tych dodatkowych zajęciach, a ja się zastanawiam czy to faktycznie jest takie niezbędne? Ja na żadne nie chodziłam, poza kółkiem plastycznym w podstawówce i zajęciami z filozofii w liceum, ale one były darmowe i jakoś nie uważam się za słabo rozwiniętą
no tak, ale w takim razie po co się starać?
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
Ostatnio zmieniony przez Humbak 2009-05-19, 15:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
elenka 

Pomogła: 34 razy
Dołączyła: 02 Lip 2007
Posty: 2710
Skąd: TiDżi
Wysłany: 2009-05-16, 21:55   

Humbak napisał/a:
po co się starać?


Nie użyłabym takiego sformułowania, bo jeżeli się jako rodzice nie staramy, to ma to dla mnie pejoratywne znaczenie.
Powiedziałabym, że powinniśmy się starać tylko na innej płaszczyźnie, może że więcej sami się angażować, sobie powierzać edukację pozaszkolną, sami przejmować inicjatywę pokazując chociażby tego ślimaka, a nie zawozić na kolejne zajęcia. :->
A wtedy może da się zaoszczędzić na fajne wspólne wakacje.
_________________

 
 
Humbak 


Pomogła: 80 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3936
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-05-16, 21:59   

elenka napisał/a:
sami przejmować inicjatywę pokazując chociażby tego ślimaka, a nie zawozić na kolejne zajęcia
natalka chodzi teraz na tańce towarzyskie... ale ja nie umiem...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/q/qbfxwgk3a.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/z/zv7rbqnhj.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/3/3hcbwsnal.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
Ostatnio zmieniony przez Humbak 2009-05-19, 15:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
poughkeepsie 


Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 08 Lut 2009
Posty: 1306
Wysłany: 2009-05-16, 22:02   

Elenko, a ile lat temu to było?Czy nauczyłaś się sama lub miałaś tak dobry poziom w szkole aby nauczyć się biegle przynajmniej jednego języka obcego?Jeżeli nie czy jest Ci to potzrebne w Twojej obecnej pracy?
Ja też bym nie chciała żeby pieniądze, a raczej ich brak stanowił przeszkodę w rozwoju mojego dzecka w wybranym przez niego zakresie. Mnie np mama chciała zapisac na balet,a el ja nie chciałam i odpuściła. Ale za to chodziłam do ogniska muzycznego i całe długie bardzo lata na angielski. Kończyłam też drugi kierunek równolegle do podstawowego też prawo, ale po angielsku, sfinansowali to rodzice. Dzięki tym pieniądzom mam lepsze wykształcenie, pracę i lepsze możliwości rozwoju osobistego, bo taka znajomośc języka pozwala czytać a oryginale książki, oglądać filmy, itp. Nie miałabym szans się tak naczuczyć go w żadnej państwowej szkole. Rodzice zawsze dawali pieniądze na takie rzeczy, ale jednoczesnie nie zmuszali mnie do niczego czego sama bym nie chciała robić.
Dzisiejszy świat jest jaki jest, można jak pisze Humbak poprzestać na ślimaku, a można inwestować w chociażby edukację i inne rodzaje ruchu. To na pewno da dziecku lepsze szanse w dzisiejszym świecie - ono może chcieć hodowac miód w Bieszczadach, ale może chcieć pracować w korporacji zagranicą.
Wydaje mi się, że to kwestia zapewnienia dziecku lepszej szansy.
Wydatki jeszcze przede mną, ale o ile jestem jak najbardziej za recyklingiem wszystkiego co się da, ubieraniem dziecka w używane ciuchy,generalnie korzystanie z drugiego obiegu w miarę możliwości, to nie chciałabym oszczędzać na edukacji i rozwijaniu zainteresowań, bo to się zwróci w przyszłości dziecku.
I pewnie, że jest łatwiej, gdy rodzice pomagają, nawet jak się jest dorosłym.
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-16, 22:16   

elenka napisał/a:
Piszecie o tych dodatkowych zajęciach, a ja się zastanawiam czy to faktycznie jest takie niezbędne?
Moim zdaniem tak, o ile dziecko chce na nie chodzić. W przypadku Gabryśka pani psycholog zalecała dużo zajęć dodatkowych, bo sama przyznała, że szkoła nie pozwoli mu się rozwinąć. Testy dały pani psycholog obraz dziecka, które potrzebuje dużo bodźców stymulujących bo inaczej go rozniesie a do przodu nie pójdzie. Pani w szkole po kilku miesiącach potwierdziła te słowa, ja widzę już to sama. Zajęcia plastyczne organizowałam mu zawsze sama, więc na takowe pieniędzy mi faktycznie szkoda. Jednak np. kwestii karate sama mu nie zapewnię. Poszedł na akrobatykę (te akurat darmowe) i pani po kilku miesiącach stwierdziła, żeby to ciągnął, bo ma do tego ogromne predyspozycje. Jeżeli na drugi rok będą płatne to chyba zapłacę, niech chodzi. Angielski - dla mnie bez dyskusji, Gabryś ma duże predyspozycje do języków obcych, a do tego ogromne chęci do nauki tychże. Teraz bardzo chce grać w szachy i ja mu tego nie zapewnię, bo nie lubię i nie umiem. Mój mąż był maniakiem szachów, więc poprosiłam swojego brata (dobrze gra), aby zagrał z Gabryśkiem i powiedział czy cosik po tatusiu "odziedziczył" w tej dziedzinie. Brat był w szoku jak zagrał z nim dwa razy. Dał mi wystarczająco do zrozumienia, że może być w tym naprawdę dobry i co - mam olać? Nie ma z kim grać w domu, więc będę szukać kółka szachowego. Nie wszystko się da zapewnić w domu, poza tym jak dziecko jest takim typem jak Gabryś, to coś zrobić z tym trzeba ;) . Dziecku często takie zajęcia się nudzą, a w przypadku Gabryśka widzę, że jemu to potrzebne jak rybie woda ;-) Lubi wszelkie zadania, książki, rebusy, krzyżówki, wyklejanki - kupuję, bo dlaczego nie. Jest bardzo rozwinięty intelektualnie i mnie to cieszy. I czy moim zdaniem utrzymanie dziecka jest wysokie? Hm.... utrzymanie dwójki jest dla mnie mniejsze niż dla mojego brata utrzymanie jedynaczki. Dlaczego? Bo ja owszem, wydam na dodatkowe zajęcia czy dodatkową książeczkę edukacyjną, ale ubiorę dzieci w ciucholandzie i buty z CCC. Mój brat musi kupić wszystko firmowe, ciuchy w galeriach, buty nike czy inne takie. Przybory szkolne koniecznie firmowe, bo inne to obciach. Dziecko pija tylko soki, woda jest be. Codziennie actimele czy tym podobne badziewie itp. itd. Tak więc wszystko zależy od rodzica, od jego systemu wartości i tego jaki system wpoi dziecku.
Ostatnio zmieniony przez Ewa 2009-05-16, 22:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ajanna 

Pomogła: 75 razy
Dołączyła: 11 Cze 2007
Posty: 1651
Skąd: Barcelona
Wysłany: 2009-05-16, 22:16   

to prawda, że dziecko kosztuje tyle ile chcemy i możemy na nie wydać :->

jednak są wydatki, których nie przeskoczymy - np. w W-wie obecnie babysitterka dla jednego dziecka życzy sobie 2 tys. zł/msc :shock:

co do wyborów i oszczędności, to oczywiście można próbować, choć nie zawsze się udaje - mi z jednym dzieckiem wychodziło i karmienie w 100% piersią i pieluszki wielorazowe. z bliźniakami natomiast szybko zaczęło się dokarmianie/odciąganie, a z pieluszkami skapitulowałam ze względu na brak czasu. (co do lekarzy, to prawie wszyscy, mówili "ale 2 pani nie wykarmi", ani doradcy laktacyjni nie pomogli). podobnie było z zakupem wózka - używane wózki bliźniacze nie trafiają się tak często, a te co się trafiały były droższe od nowego :shock: . zresztą przy jednym dziecku w ogóle można się zastanawiać, czy wózek jest potrzebny/czy będziemy z niego korzystać - czasem okazuje się, że chusta/nosidło, a potem od razu spacerówka wystarczy. b wiele gadżetów jest całkiem zbędnych - nawet te na pozór oczywiste - np. wanienka czy nocnik - moje dzieci z nich nie korzystały/nie korzystają. na pewno dużo można zaoszczędzić kupując używane ciuchy/zabawki/mebelki - jeśli się ich nie dostanie :-P . gotowanie też może się opłacać, choć z drugiej strony, kiedy zacznie się inwestować w te wszystkie ekologiczne produkty :roll:

na pewno każdy rodzic ma swoje przekonania/styl życia, których nie odpuści - ja np. chociaż od urodzenia ubieram moje dzieci (i całą rodzinę) w lumpeksach - zawsze kupuję im nowe buty. podobnie jest z jedzonkiem bio - mam hopla na tym punkcie :p

jeśli chodzi o starsze dzieci - to sprawy się komplikują :roll: na pewno warto inwestować w to, co dziecko bawi - w przypadku mojej córki najlepszą inwestycją były wszelkie "plastyczne" gadżety, w przypadku chłopaków - kredki i flamastry służą tylko do tego, żeby je rozsypać i rozjeżdżać autkami - autka to była świetna inwestycja - zwł. w przypadku Olafka :lol: . ale, żeby wiedzieć, co dziecko bawi, trzeba różnych rzeczy spróbować - pokazać mu je i obserwować reakcję. i tu na pewno kluczowy jest jednak czas i uwaga. mnie nie do końca przekonują te teorie, że można z dzieckiem spędzać mało czasu, ale za to twórczo :roll: naprawdę trzeba duużo czasu, żeby zrozumieć potrzeby dziecka - jak my sami nie możemy dobrze, żeby zrobił to ktoś inny - opiekunka/babcia itp.

potem zaczynamy delegować dziecko na zajęcia dodatkowe i to b dużo kosztuje, bo dziecko chce wielu rzeczy spróbować - musi spróbować, żeby wiedzieć, czy je interesują, a poza tym jego zainteresowania też się zmieniają. moja córka przez całe lata chodziła na różne zajęcia: plastyczne, taniec, kurs kroju i szycia, kursy i szkoły językowe, kółko teatralne itd. moja mama kiedyś skwitowała kolejne porzucone zajęcia słowami "no i co? chodziła i nic z tego nie wynikło". ja się z tym nie zgadzam - chodziła i dużo z tego wynikło - nauczyła się czegoś, poznała nowych ludzi nauczycieli/rówieśników, dowiedziała się czegoś o sobie i o świecie i szuka dalej :-) . a ja się b cieszę, że stać mnie było na to, żeby jej te wszystkie zajęcia opłacić.

co do presji na modne zabawki/ciuchy/gadżety, to zaczyna się ona już w przedszkolu :roll: . mnie doświadczenie nauczyło, żeby nie wysyłać dziecka do prywatnych, drogich placówek, bo tam ta presja jest jeszcze większa :-( . u dziewczynek te ciuchy są b ważne - mam nadzieję, że u chłopców będzie inaczej :->

BTW uczyłam kiedyś w podstawówce, gdzie większość dzieci miała dosłownie wszystko - w sensie materialnym - zabawki, gadżety, zajęcia, ciuchy, wycieczki, ale brakowało im czasu i uwagi rodziców, którzy na to wszystko harowali :-/ . i te dzieci strasznie się do mnie kleiły i były strasznie spragnione uwagi i bliskości :-(

przepraszam, że się tak rozpisałam :oops:
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
bodi 
lucky lucky me :)


Pomogła: 91 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 4234
Skąd: UK
Wysłany: 2009-05-17, 00:06   

co ty, ajanna, nie przepraszaj :) to bardzo cenne co napisałaś.

Bardzo mi się podoba takie podejście:
Cytat:
moja mama kiedyś skwitowała kolejne porzucone zajęcia słowami "no i co? chodziła i nic z tego nie wynikło". ja się z tym nie zgadzam - chodziła i dużo z tego wynikło - nauczyła się czegoś, poznała nowych ludzi nauczycieli/rówieśników, dowiedziała się czegoś o sobie i o świecie i szuka dalej :-)
_________________

 
 
devil_doll
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-17, 06:28   

Cytat:
potem zaczynamy delegować dziecko na zajęcia dodatkowe i to b dużo kosztuje, bo dziecko chce wielu rzeczy spróbować - musi spróbować, żeby wiedzieć, czy je interesują, a poza tym jego zainteresowania też się zmieniają. moja córka przez całe lata chodziła na różne zajęcia: plastyczne, taniec, kurs kroju i szycia, kursy i szkoły językowe, kółko teatralne itd. moja mama kiedyś skwitowała kolejne porzucone zajęcia słowami "no i co? chodziła i nic z tego nie wynikło". ja się z tym nie zgadzam - chodziła i dużo z tego wynikło - nauczyła się czegoś, poznała nowych ludzi nauczycieli/rówieśników, dowiedziała się czegoś o sobie i o świecie i szuka dalej :-) . a ja się b cieszę, że stać mnie było na to, żeby jej te wszystkie zajęcia opłacić.

i o to mi chodzilo.
ja jako dziecko i nastolatka mialam duzo zajec pozalekcyjnych bo TAK chcialam i ciesze sie, ze moi rodzice mogli mi to umozliwic i tego samego chcialabym dla swojego dziecka aczkolwiek nie jestem zwolennniczka robienia czegos na sile.


Kod:
Hm.... utrzymanie dwójki jest dla mnie mniejsze niż dla mojego brata utrzymanie jedynaczki. Dlaczego? Bo ja owszem, wydam na dodatkowe zajęcia czy dodatkową książeczkę edukacyjną, ale ubiorę dzieci w ciucholandzie i buty z CCC. Mój brat musi kupić wszystko firmowe, ciuchy w galeriach, buty nike czy inne takie. Przybory szkolne koniecznie firmowe, bo inne to obciach. Dziecko pija tylko soki, woda jest be. Codziennie actimele czy tym podobne badziewie itp. itd. Tak więc wszystko zależy od rodzica, od jego systemu wartości i tego jaki system wpoi dziecku.

ot co :) ja z domu wynioslam przekonanie , ze nie trzeba miec super duper urzadzanej chaty czy modnych gadzetow ale WARTO inwestowac w edukacje i wyksztalcenie :)
 
 
majaja 
wybuchowa wredota


Pomogła: 52 razy
Dołączyła: 12 Cze 2007
Posty: 3450
Skąd: warszawskie Bielany
Wysłany: 2009-05-17, 06:40   

A poza tym to chyba ciężko oddzielić co jest wydatkiem na dziecko. Gdyby nie Miron pewnie nadal byśmy tułali się po zapyziałych mieszkaniach z kimś wynajmowancyh (odpadłaby hiopteka do spłaty), gdyby nie Miron na spółkę z suką nie musielibyśmy zbierać na remont mieszkania, nie mając hipoteki do spłaty i mieszkania do remontu pewnie nie buliłabym za podyplomówkę boby mi się nie chciało tak dla sportu,z drugiejstrony częściej byśmy chodzili choćby do kina. ;) A co do zwrotu inwestycji to mój mąż snuje marzenia, że M. zostanie piłkarzem czy koszykrzem i skosi taaaką kasę, że hundnie rodzicom jakimś mały domek w górach. ;) W ogóle to pewnym sensie inwestycja w dziecko już nam się zwraca, takiego systemu motywacyjnego to nawet w najlepszych korporacjach nie ma :)
 
 
Capricorn 
2radical4u

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 6526
Wysłany: 2009-05-17, 10:07   

majaja napisał/a:
A poza tym to chyba ciężko oddzielić co jest wydatkiem na dziecko.


dokładnie. Poza tym, aby mieć w miarę wiarygodne kwoty w dłuższej perspektywie czasowej trzeba by corocznie aktualizować wydatki o wskaźnik inflacji. I w ogóle.

Dla mnie dziecko to i tak przede wszystkim inwestycja emocjonalna - chociaż nie ukrywam, że zabieram moje dzieciaki w różne ciekawe miejsca, oraz staram się nie blokować im możliwości rozwoju zainteresowań (np. Kacper już od jakiegoś czasu ma do dyspozycji lustrzankę cyfrową, bo robi naprawdę dobre fotki. I literaturę fachową też ma, i umie z niej użytek zrobić.)
_________________
this is the strangest life I've ever had...

Niniejszym oświadczam, iż wszystkie moje wypowiedzi zawierają wyłącznie moje spojrzenie na omawiany temat. Nikogo do niczego nie nakłaniam. Dziękuję za uwagę.
 
 
ajanna 

Pomogła: 75 razy
Dołączyła: 11 Cze 2007
Posty: 1651
Skąd: Barcelona
Wysłany: 2009-05-17, 14:06   

majaja napisał/a:
W ogóle to pewnym sensie inwestycja w dziecko już nam się zwraca, takiego systemu motywacyjnego to nawet w najlepszych korporacjach nie ma :)


coś w tym jest :lol:
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
agaB 

Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 20 Gru 2008
Posty: 767
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-05-20, 14:02   

ajanna napisał/a:


BTW uczyłam kiedyś w podstawówce, gdzie większość dzieci miała dosłownie wszystko - w sensie materialnym - zabawki, gadżety, zajęcia, ciuchy, wycieczki, ale brakowało im czasu i uwagi rodziców, którzy na to wszystko harowali :-/ . i te dzieci strasznie się do mnie kleiły i były strasznie spragnione uwagi i bliskości :-(

Zgadzam się, że czasami możemy się zagalopować i dać dzieciom dużo zajęć, na które chcą lub chciały chodzić, a nie mieć czasu dla nich. Ile mogę, to sama organizuje zajęcia. Mogłabym małego już zawozić na zajęcia dla maluchów, ale twierdzę, że jeszcze sama moge douczyć się zabaw edukacyjnych dla niego i nie mam zamiaru "sfiksować", że od maleńkości zawozić dziecko na zajęcia. Co będzie później zobaczymy, czas pokaże.
A odnośnie patrzenia, czy dziecko jest moją inwestycją, to twierdzę, że jest ono dla mnie darem i dzięki niemu mogę widzieć spaniałe rzeczy, które nie dostrzegam jako osoba dorosła.
Jest darem za który powinno dziękować się może nawet każdego dnia.
 
 
Ewa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-05-20, 19:25   

A właśnie doszłam do wniosku, że w przyszłym roku szkolnym muszę Gabryśkowi znaleźć kolejne zajęcia, bo albo on sfiksuje albo ja. Kurczę, ale mi się egzemplarz trafił, nie do zdarcia :roll:
 
 
ulapal 

Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 07 Cze 2007
Posty: 448
Skąd: Suwałki/Bristol
Wysłany: 2009-06-05, 14:08   

i ja cos czuje ze codzienne zajecia pozalekcyjne to u nas bedzie standart, zeby chaty nie roznioslo, ani dziecko z braku laku w towarzycho nie popadlo... tyle ze my poki co mamy angielski za friko... ale za to za harcerstwo sie tutaj buliiii.
_________________
<img src="hxxp://lilypie.com/pic/2009/10/02/dEVB.jpg" width="62" height="80" border="0" alt="Lilypie - Personal picture" /><img src="hxxp://lb3f.lilypie.com/ZOAxp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Third Birthday tickers" />
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 8