wegedzieciak.pl

[Kashmiri]

Wspaniale Gratulacje!

[alcia]

Elenka, gratuluję z całego serca!
Szczęśliwych chwil razem

[iris]

gratulacje ogromne!

[martka]

ogromniaste gratulacje

[renka]

OLBRZYMIE GRATULACJE DLA WAS

[kociakocia]

ooooooo!!! ale nius cudowny! wielgaśne gratulacje , zdrówka, uśmiechu, niech się chowa radosny bąbel

[aina1985]

no to super, wielkie gratulacje

[notasin]

Gratulacje, wspaniale wiesci

[dynia]

SUPERMEGACZAD!!!!Rysiek witaj chłopaku

[Lienka]

super, wielkie gratulacje !!!

[neina]

Gratuluje

[elenka]

Dziękujemy wszystkim za gratulacje i ciepłe słowa. Aż się zryczałam ze wzruszenia, a poza tym hormony mi szaleją maksymalnie więc nie ma się co dziwić.
Wyszliśmy już wczoraj do domku w drugiej dobie, rodziliśmy w Pyskowicach i po raz drugi jesteśmy bardzo zadowoleni.
Jak znajdę chwilkę, to opiszę cały poród i wrzucę zdjęcia, póki co odnajdujemy się wszyscy czworo w nowej sytuacji

[daria]

elenka, witajjjj, to ja już wiem, dlaczego nie mogłam urodzić, musiałam zaczekać aż wrócisz
trzymajcie się ciepło :*

[zina]

Wchodze na neta po paru tygodniu nieobecnosci a tutaj taki news!!

elenka, super ze bulka z maslem!
Rysku chlopie witaj na swiecie

[Lavinia]

elenka- gratulacie!!!!!

[blamagda]

Elenka, wyrazy zazdrości i ogrrromneeee gratulacje! całusy dla Rysia!

[topcia]

Elenka, niesamowicie sie cieszę! Gratuluję!

[ań]

elenko! Cudnie!!!

[migotkax]

GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Takie dobre info to mozna codziennie czytac!!!!!!

[Tobayashi]

No to wielkie gratulacje!!! (Wlasnie jestem w TG)

[priya]

Gratulacje ogromne! Wiedziałam że moj wakacyjny wyjazd musi przynieść jakiegoś dzieciaczka na WD ) Wszystkiego dobrego! Elenko, opisz swój poród, chciałabym się podbudować, bo mnie czasem strach oblatuje

[elenka]

Priya dla podbudowania Ciebie i nie tylko krótki opis porodu
A więc wszystko się zaczęło o 23.00 w poniedziałek 6 lipca kiedy, to gdy wstałam z łóżka wody zalały mi nogi i podłogę. Nagle ciśnienie mi skoczyło i zaczęła się wielka radość, a jednocześnie panika, że to już, że zaraz znów muszę przejść przez poród, że już nie ma odwrotu.
Ale spokojnie poszłam pod prysznic, na łóżku rozłożyłam podkład i próbowałam zasnąć, oczywiście bezskutecznie. Czekałam na pierwszy skurcz, zaczęło się od bólu brzucha takiego miesiączkowego, a od 1 zaczęły się regularne skurcze co 5 minut. Kilka razy wchodziłam do wanny, w momentach rozkurczu przytulałam się do śpiącego J. i odlatywałam jak na haju.
Po 2.00 zadzwoniliśmy do rodziców aby powoli się szykowali i przyjechali do Krzysia.
Około 3.00 skurcze były już tak silne, że mogłam je znieść tylko na czworaka albo szybko drepcząc w miejscu, w między czasie dopakowywałam torbę i pisałam instrukcję dotyczącą posiłków dla Babci

Droga do szpitala minęła nam na wspólnym głośnym oddychaniu, ok. 3.30 zbadał mnie dyżurny lekarz i stwierdził 3cm rozwarcia, trochę byłam zawiedziona, jakoś liczyłam na więcej, chciałam na gotowe przyjechać do szpitala, a nie czekać i czekać
Ale cóż, jedziemy windą na porodówkę, tu dwa porody w toku, my wypełniamy formalności, ja depczę w miejscu cały czas.
Po badaniu położna prosi mnie o położenie się na ktg, jest mi tak przyjemnie chłodno gdy nie ma skurczu i gadamy sobie z nią miło, a gdy skurcz oddychamy.
Jestem dużo spokojniejsza niż przy pierwszym porodzie i łatwiej mi zapanować nad swoim ciałem, wyobrażam sobie każdy skurcz jak górkę do przejścia z której przyjemnie się zbiega. I tak sobie idzie to ktg i mija nam godzinka i okazuje się, że już 7cm rozwarcia i nie ma nawet czasu iść pod prysznic albo poskakać na piłce
Nagle o 5.30 zaczynają się parte skurcze, ja na klęczkach na fotelu, a J. głaszcze mnie po włosach... ufff... trochę mi się pokrzyczało, położna namówiła mnie na to aby potańczyć na podłodze i w trakcie kołysania bioder czuję jak główka zsuwa się na sam dół, niesamowite uczucie
Ostatnie minuty w dziwnej pozycji prawie na siedząco z tyłkiem zwisającym w dół z fotela, położna trzymałam mnie za biodra zaczynam przeć i już wiem, że to koniec i radość wielka gdy kładą Rysia na moim brzuchu. Jest taki ciepły, trochę siny, bo owinięty pępowiną wokół szyi, ale wszystko okazało się być oki i zaraz zaczął płakać, a ja razem z nim ze szczęścia.
Przyjemne ciepło i ulga rozlało się po całym moim ciele. Pękłam w jednym miejscu i położna założyła jeden szew na śluzówce.
Potem trochę się pokomplikowało, bo łożysko nie chciało się urodzić, czekaliśmy godzinę i nic pomimo prób mojego parcia. Lekarz zdecydował się na zabieg, przyjechał anestezjolog znieczulił mnie - obudziłam się okryta kołderką, a Jarek z Rysiem czekali już na mnie obok.

Dużo lepiej i szybciej dochodzę do siebie, w sumie nie czuję się jakbym rodziła dziecko gdyby nie wiszący brzuchol, który mi o tym przypomina
Ale przy dwójce dzieci mam nadzieję szybko schudnąć
Póki co organizujemy się i ogarniamy w domu, mimo iż łatwo nie jest, to jest po prostu PIĘKNIE

---

rysio4.jpg

Plik ściągnięto 271 raz(y) 272,31 KB

rysio7.jpg

Plik ściągnięto 257 raz(y) 262,14 KB

[Capricorn]

Przecudny jest! I założę się, że Krzysio nagle wydaje wam się taaaaaaaaaaki duuuuuuuży

[kasienka]

elenka, cudownie że trafiłaś na takich ludzi tak to bym mogła rodzić, no! i jeszcze anestezjolog do łożyska, mi to łożysko wyszarpnęli prawie i na dolarganie zrobili łyżeczkowanie...

[pidzama]

elenka, cudna historyja; Rysio cud miód