wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Mały wegetarianin w przedszkolu
Autor Wiadomość
Bananna 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 452
Skąd: Konin
Wysłany: 2007-08-22, 19:55   Mały wegetarianin w przedszkolu

puszczyk - Pon 29 Gru, 2003
Poszukuję ciekawych rozwiązań problemu z mięsem w przedszkolu. Wiem, że można np. dawać swoje jedzenie dla dziecka, odbierać przed obiadem itp. Proszę o kilka przykładów jak poradziliście sobie z tym problemem. A może w Poznaniu jest jakieś przyjazne przedszkole?

pepper - Pon 29 Gru, 2003
W naszym małym mieście jest chyba z 10 przedszkoli, z tego jakieś 5 w pobliżu. Kiedy szukaliśmy przedszkola dla naszego Filipa (około roku 1995), w pierwszych kilku usłyszeliśmy, że jego wegetarianizm stanowi duży problem, zbyt duży aby przyjąć dziecko.Żadna pani dyrektor nie chciała słyszeć o gotowych obiadach przygotowywanych przez rodziców i przynoszonych do przedszkola wraz z dzieckiem. Znaleźliśmy wreszcie przedszkole, w którym dyrektorka od razu powiedziała, że nie widzi najmniejszego problemu. Filip przychodził z zupką w słoiku, kucharki zupkę podgrzewały w - jak się wkrótce okazało - nowym garnuszku kupionym przez przedszkole na tę właśnie okoliczność.I tak to trwało aż do skończenia przedszkola.Przedszkole, które przyjęło Filipa niczym specjalnym nie wyróżniało się spośród innych(wszystkie to placówki państwowe).Wiele zależy od ludzi.

besz - Pon 29 Gru, 2003
Trudno mi się wypowiadać w praktyce, gdyż jak zaznaczyłam w swoim pierwszym powitalnym poście we wrześniu, Kacper nie jest weguskiem. Niemniej jednak od tego roku szkolnego uczęszcza od do grupy pięciolatków. Na pierwszym zebraniu rodziców Pani Dyrektor zadeklarowała, że jeżeli dziecko jest na jakiejkolwiek diecie (nie wnikając w powody tejże), to należy ją o tym poinformować, jeżeli sytuacja będzie tego wymagała, to również porozmawiać z kucharkami, ewentualnie dostarczyć przepisy, i kuchnia przedszkolna przygotowywać będzie posiłki dla dziecka na diecie. Dodam tylko, iż w moim malutkim miasteczku nie ma specjalistycznych przedszkoli dla dzieci np. chorych na celiakię. Dlatego też "normalne" przedszkole stara się otoczyć opieką również maluszki na specjalnych dietach. Powtarzam jednak, iż nie znam relacji z funkcjonowania tego systemu w praktyce. Poza tym, nasze przedszkole i tak jest 'dziwne", patrząc kryteriami dużych miast i porównując informacje zdobyte m.in. na pl.soc.dzieci: opłata za przedszkole to ok. 60 zł (w zależności od długości miesiąca), comiesięczne czesne to 20 zł, rytmika 10 zł / m-c, angielski - nawet nie wiem, bo nie posyłam do konkurencji Bardzo Szczęsliwy , Komitet Rodzicielski 30 zł rocznie. A przedszkole jest naprawdę milusie.

puszczyk - Czw 01 Sty, 2004
Dzięki. Smile Dodaliście mi otuchy. Będę Was na bieżąco informować czy znalazłąm odpowiednie przedszkole.
Pomyślności w Nowym Roku.

troja - Sob 27 Mar, 2004
Mój synek Rafałek chodzi do przedszkola od zeszłego roku. W moim mieście nie ma przedszkoli wegetariańskich, więc chodzi do "zwykłego". Dogadałam się z p. Dyrektor, że jedzonko będę sama przygotowywała Rafałkowi. No i codziennie noszę koszyk pełen smakołyków. Na śniadanie jakaś kasza z suszonymi owocami, na drugie śniadanie jakis wege wypiek no i na obiad zupa plus surówka. Zupe nosze w garnku, żeby można ją w nim odgrzać. Czasami jakieś dziecko stwierdzi że jedzenie Rafalka jest feee, ale na szczeście mój synek dzielnie to znosi. Nawiasem mówiąc kiedyś czytałam codziennie menu przedszkolne i zgroza mnie chwytała, czym te dzieciaki są karmione.

Azja - Nie 28 Mar, 2004
My również szukamy dla naszej Izy odpowiedniego przedszkola...W Krakowie są dwa waldorfskie, ale dla nas czesne jest zbyt wysokie i tylko do 14.00 są czynne.
Jakiś miesiąc temu znaleźliśmy jeszcze jedno z programem waldorfskim (bardzo nam się podoba ten program!!!) Laughing ...na dodatek - to "zwykłe", samorządowe i czynne do 17.00, ale... pani dyrektor krzywo popatrzyła na nas, gdy dowiedziała się, że Iza jest wegetarianką...posiłki nie są wegetariańskie... Crying or Very sad mówiła, że dziecko - widząc jak inne dzieci jedzą mięso, też będzie chciało i ona nie odmówi... (pomyślałam sobie : co będzie jak jakiś dzieciak zechce zjeść kupę... Wink ). Jak zaproponowaliśmy, że sami możemy jej dostarczać posiłki - odmówiła!!!Szukamy nadal, bo zapisy są już w kwietniu...i narazie w wielu przedszkolach wegetarianizm przyjmują z niechęcią, jakimś strachem, albo traktują jako wymysły i fanaberie Crying or Very sad ...Proponują odbierać dziecko przed obiadem, na dowożenie jedzonka coś nie chcą się zgodzić...
Ale jeszcze nie dajemy za wygraną...Musi być jakieś przedszkole, gdzie zgodzą się na dowożenie jedzonka wege...!!!
Pozdrawiamy...

agnieszka - Pon 29 Mar, 2004
Azja ja mam ten sam problem. Szukam państwowego przedszkola i chcę Adzie prznosić domowe jedzenie. W odpowiedzi dostaję te same słowa. Szczegóły z rozmów są w jakimś innym wątku.

Megan - Pon 29 Mar, 2004
Cytat:
W Krakowie są dwa waldorfskie, ale dla nas czesne jest zbyt wysokie


Azja, możesz podać ile wynosi to czesne, bo bardzo mnie to ciekawi.
Maćku, mógłbyś Ty też napisać jakie sią koszty posyłania dziecka do przedszkola Waldorfskiego w Warszawie?

kasienka - Wto 01 Lut, 2005
niestety macka postow juz nie ma a ja sie zastanawiam nad zmiana przedszkola Zuzi,wydaje mi sie ze nie jest fajnie w tym do ktorego chodzi(w szpitalu jej sie bardziej podobalo...)poza tym mija juz pol roku,a ona nadal ma fazy kiedy nie chce isc,teskni,no i to lezakowanie.mamy w Poznaniu przedszkole waldorfskie,cena nie jest taka odjechana,ale zalozenia???ciekawi mnie na ile idea antropozofii jest realizowana w praktyce,jaki to ma wplyw na dzieci,czy to nie jest jakis dlot???polaczenie swiat chrzescijanskich z idea karmicznosci,rytualy itp...no nie wiemz drugiej strony moze indywidualne podejscie do dziecka,zainteresowanie nim...no i dieta zdrowa,nie ma problemu z wege...czyjes dziecko chodzi do takiego przedszkola?jak tam?

bapsi - Sro 02 Lut, 2005
Mój Bruno, od początku grudnia, chodzi do przedszkola, w którym stosowane są elementy pedagogiki waldorfskiej. Jak dotąd jestem bardzo zadowolona: mój synio zmienia się w oczach, na korzyść oczywiście. W przedszkolu panuje bardzo ciepła rodzinna atmosfera i, co dla mnie jest bardzo ważne, nie ma rozpasania tak charakterystycznego dla wielu przedszkoli, gdzie "przedszkolanki sobie a dzieci sobie".
Co do rytuałów (bo idei karmiczności jakoś nie bardzo wyczuwam) to te w naszym przedszkolu wg mnie nie kolidują z chrześcijaństwem;rytuały są częścią natury i odgrywają w zyciu dzieci bardzo ważną rolę: stwarzają poczucie bezpieczeństwa. Dzieci w tym wieku potrzebują przecież powtarzalności. Na tle rytuałów każde świeto jest prawdziwym świętem. Ja zawsze lubię wszelkie celebracje, a jednocześnie cenię sobie spontaniczność. W przedszkolu synia jest miejsce i na to i na to Smile Ja jestem chrzescijanka i jak na razie nie wyczuwam żadnego zagrozenia.Córeczka Adriane i Peppera również chodzi do tego przedszkola, ale ma dłiuższy staż, więc moze oni sie wypowiedzą
Warto jeszcze zajrzeć tutaj:
hxxp://www.dzieci.org.pl/cgi/forum/ikonboard.cgi?s=c056016e31014e02ea49a6a3b3ab8795;act=ST;f=10;t=443
Moja refleksja po przeczytaniu tego: wszystko zależy tak naprawdę od prowadzących: każda idea moze stać się religią, ale przecież nie musi. Wogóle idea to idea a praktyka to praktyka.Jakoś chaotycznie mi sie piszę, wybaczcie, ale pora późna.
Pozdrawiam

adriane - Sro 02 Lut, 2005
Potwierdzam to co napisała Bapsi. Nie wiem o co Ci chodzi z tą ideą karmicznością. Na święta była w przedszkolu choinka, 6 grudnia Mikołaj przyniósł dzieciom woreczki z prezentami, czyli tak jak i w innych przedszkolach. Teraz szykujemy sie do balu przebierańców. Tam gdzie Karolinka chodzi są przemiłe i zaangażowane panie, ciepla atmosfera, dzieci nie chcą wracać do domu po zajeciach, bo tak lubią w tym przedszkolu przebywać. Polecam pedagogikę waldorfską z pełnym przekonaniem, nie widzę tu żadnych czarów - marów.

kasienka - Sro 02 Lut, 2005
mnie sie wlasnie wydawalo ze to jest troche magiczny sposob odbierania swiata.a o karmicznosci przeczytalam przy okazji antropozofii...czy nie wkracza sie w obreb tego co nalezy do rodzicow,nie przejmuje ich obowiazkow dotyczacych wychowania dziecka?w ogole,dzieki za odzew,troche sie uspokajam,ale chcialabym byc przekonana,zeby jej potem nie zabierac...

pepper - Sro 02 Lut, 2005
Dla mnie magiczność tego miejsca polega na tym, że panie bardzo skoncentrowane są na dzieciach i pokazują im otaczający świat, przyrodę i pory roku poprzez najprostsze metody - wierszyki, korowody (wykorzystujące ruch i słowa mini przedstawienia z udziałem dzieci), proste czynności z użyciem naturalnych materiałów - kamieni, drewna, wełny, kasztanów...
Co do obowiązków dotyczących wychowania dziecka - bywa, że rodzice się z nich nie wywiązują, a przedszkole może ich nauczyć

bapsi - Czw 03 Lut, 2005
W poprzednim moim poście tutaj pisałam o rozpasaniu w wielu przedszkolach. W takich to przedszkolach (np. jedno z publicznych w Międzylesiu, gdzie uczęszczają dzieci mojego brata) dzieci na ogół wychowują się same. I jaki tego skutek? Naśladują siebie nawzajem w przedrzeźnianiu się, biciu, przezywaniu itd. Ja jestem zachwycona tym, że Bruno ma wypełniony czas naśladowaniem tego, co dzieje sie w cudnej, miłej atmosferze, w której nie ma miejsca na to, o czym pisałam wyżej.To znaczy zdarzają się wśród dzieci zachowania niewłaściwe, ale mieszczą się w normie.

Mirka - Pią 11 Lut, 2005

Cytat:
ciekawi mnie na ile idea antropozofii jest realizowana w praktyce,jaki to ma wplyw na dzieci,czy to nie jest jakis odlot???


Celem antropozofa jest wyrobić sobie POCZUCIE JEDNOŚCI z Jednią, z wszechświatem, z wszystkimi bytami, aż do zatraty
poczucia swej osobistej jaźni. Wytyczne, dla osiągnięcia tego celu, są następujące:
1. Pielęgnować braterską współpracę wszystkich członków towarzystwa, której podstawą jest jeden pierwiastek duchowy, wspólny wszystkim mimo różnicy wiary, narodowości, stanowiska i płci;
2. Badać rzeczywistość nadzmysłową ukrytą za spostrzeżeniami naszych zmysłów przez rozpowszechnianie prawdziwej; nauki duchowej;
3. Zgłębiać istotę prawdy, którą zawierają w sobie rozmaite zapatrywania na życie i wszechświat, istniejące u różnych narodów.
Źródłem "wtajemniczenia" i "wiedzy" Steinera o naturze wszechświata i człowieka były osobiste przeżycia, wizje, sny lub inne. Sugestywne wykłady i liczne pisma zyskiwały mu jednakże wielu zwolenników. Jednym z nich był fabrykant
EMIL MOLT, właściciel fabryki papierosów w Stuttgarcie, Waldorf - Astoria AG. On to w 1919 r. postanowił założyć szkołę dla dzieci swych pracowników i w tym celu zaprosił do współpracy znanego wówczas antropozofa Rudolfa Steinera.Steiner opracował program przyszłej szkoły, która stała się wzorem dla innych szkół, zwanych od nazwy fabryki
"waldorfskimi". Pierwsza szkoła waldorfska została utworzona w 1919 roku w Niemczech, w Stuttgarcie. W 1923 r. dokonano otwarcia pierwszej takiej szkoły w Holandii, w Hadze. W latach trzydziestych w Europie istniało zaledwie kilkanaście szkół tego typu. O PEDAGOGICE WALDORFSKIEJ przypomniano sobie pod koniec XX wieku, w związku z "modą" na New Age, dla którego Steiner jest jednym z proroków. Obecnie szkoły te stały się międzynarodowym ruchem na wszystkich kontynentach. Jak stwierdza dokument przygotowany przez antropozoficznych pedagogów, pt. "Wzór planu pracy w szkołach waldorfowskich": "nicią przewodnią przy formalnym i metodycznym kształtowaniu nauczania jest antropozofia."
Każdy dzień w szkole zaczyna się antropozoficzną modlitwą: "Patrzę w świat, w którym słońce świeci, w którym gwiazdy migocą, w którym kamienie leżą, rośliny żyjąc rosną. Zwierzęta czując żyją, w którym mający duszę człowiek daje mieszkanie duchowi; patrzę w duszę, która żyje w mym wnętrzu. Duch Boży, on porusza się w świetle słońca i duszy; w przestrzeni świata, tam na zewnątrz; w głębi duszy, wewnątrz. Do Ciebie, o Duchu Boży, pragnę zwrócić się prosząc, żeby siła i błogosławieństwo ku uczeniu się i ku pracy w moim wnętrzu rosła."
Doborem i układem treści w programie kształcenia tego typu szkoły rządzą trzy uzupełniające się zasady:
1. Całościowości - treści nauczania nie są izolowanymi od siebie informacjami zaczerpniętymi z różnych dyscyplin naukowych, lecz składają się na uporządkowany obraz całego wszechświata, w którym wszystko ze wszystkim łączy się i ma swoje ściśle określone znaczenie;
2. Antropomorfizmu - treści nauczania ukazując wszechświat, ukazują jednocześnie człowieka, gdyż człowiek jest złożony z tych samych co on elementów i podlega dokładnie tym samym prawom i siłom, co wszechświat;
3. Rekapitulacji - jednostka ludzka w swoim rozwoju psychicznym przechodzi fazy odpowiadające fazom rozwoju kulturowego ludzkości. Dlatego w szkole tej: "w dziesiątym roku życia dziecko jest Germaninem, później Grekiem... jako dwunastolatek staje się Rzymianinem, w trzynastym zaś roku życia rycerzem i bratem zakonnym, Kolumbem odkrywającym Amerykę, jako czternastolatek ciągnie z Napoleonem na Rosję".
W planie zajęć szkoły waldorfskiej można wyróżnić trzy odrębne grupy przedmiotów: tzw. przedmioty główne (język ojczysty, arytmetyka, przyroda, geografia, historia, chemia, fizyka); przedmioty artystyczne (rysunki, modelowanie, plastyka, śpiew, muzyka instrumentalna, eurytmia) oraz przedmioty praktyczne (warsztaty, prace ręczne, praca w ogrodzie). Całość uzupełniają: gimnastyka i religia. Dążąc do zapewnienia uczniom harmonijnego rozwoju, do wszystkich przedmiotów przywiązuje się jednakową wagę. Wszak pierwsza ich grupa ma służyć rozwijaniu myślenia, druga - uczuć, trzecia - woli.cechą szkoły Steinera jest wolność i tolerancja, do której chce ona przygotować swoich uczniów. Są one jednak pojmowane bardzo niejasno. Wolność dziecka wiąże się ściśle z bogactwem i różnorodnością form ekspresji. Nie ma zakazów. Co dziecko chce, to "może wyrażać". Im więcej wyrazów dla swej wolności użyje, tym bardziej jest wolne.Aby dziecku nie narzucać form jego ekspresji, w przedszkolu Steinera dzieci bawią się lalkami bez twarzy. Dlaczego to bowiem lalka ma być biała, mieć długi lub krótki nos lub długie czy krótkie włosy? Po co dziecko uprzedzać do ludzi o różnych kolorach skóry, kształtów nosa lub odcieni włosów - twierdzą waldorfscy pedagodzy.Podobna zasada rządzi PRZEKAZEM RELIGIJNYM. W szkole waldorfskiej bardzo ważne są zajęcia z religii. Jak jednak głosi dokument: "Wzór planu pracy w szkołach waldorfskich": "Słowo religia rozumie się tu jednak najszerzej, zgodnie z jego etymologią, a mianowicie jako związek. Szkoła pragnie podtrzymywać i pielęgnować związek, który łączy dziecko ze światem, z którego pochodzi duchowa cząstka jego istoty.To dążenie szkoły znajduje wyraz w święceniu świąt
dorocznych oraz przy wyborze tematów do opowiadań (tj. przy wyborze tzw. materiału narracyjnego)". W ramach tzw. "religii" za materiał narracyjny służą, np. w klasie 2: "bajki norweskie opowiadające o walce prowadzonej przez złe duchy"; w klasie 3: "opowieści celtyckie, w których siły natury objawiają potęgę Boga"; w klasach 5 i 6: "mity i sagi wpółhistoryczne, wpółmitologiczne, tak jak na przykład sagi o królu Arturze"; w klasach 9 -12: "wielkie duchem postacie historyczne, np. św. Augustyn, (...) różne wielkie religieświata, biografie ich przywódców, różne możliwe światopoglądy".
Jest to "RELIGIA BEZ TWARZY". Stosowane nazewnictwo, forma przekazu prawd wiary i cel metodyczny tych zajęć jest daleki od zwykłej katechezy. Przykładem może być opracowanie jednego z religijnych tematów na odbytym w Krakowie w 1993 r. III Seminarium z pedagogiki waldorfskiej. "Nowe Boże Narodzenie", w podtytule dodano: "Przejście od tradycji i wierzeń dziecięcych do realnych doświadczeń we wnętrzu człowieka". Proponowano, by dzieci przeżywały okres od św. Jana Chrzciciela do Bożego Narodzenia jako: "druga połowa roku na zstępującym łuku słonecznym"; Od św. Marcina (11 XI) - "początek ciemnej pory roku"; Boże Narodzenie - "Świetliste Święta". Dziecko więc nie uczyło się historii zbawienia, lecz "historii światła".Religia, w którą wtajemniczany jest uczeń szkoły waldorfskiej, powoli staje się "religią bez Boga". W koncepcji antropozofii nie ma Boga Biblii. Pojęcie o Nim rozmywa się w tezach o energii, świetle i świecie, który jest jego emanacją. Bóg przystrojony różnymi maskami okazuje się nie mieć żadnej twarzy...Transformacja Bożego Narodzenia w "Świetliste Święta" jest uzasadniana wolnością ekspresji, potrzebą odejścia od tradycyjnych i stereotypowych skojarzeń, tolerancją wobec innych religii. Niewiele ma jednak wspólnego z chrześcijaństwem, o czym w informatorach o szkole waldorfskiej nic się nie wspomina.Pedagogika antropozoficzna może być wcielana w życie przez odpowiednio dobrane KADRY NAUCZYCIELSKIE. Dlatego też nie wystarczą tradycyjne kwalifikacje pedagogiczne. Pierwszeństwo w podejmowaniu pracy nauczyciela w szkole waldorfskiej mają absolwenci takich szkół oraz "osoby bardzo zaawansowane w praktykowaniu antropozofii". Kandydaci muszą podjąć dodatkowe studia. Na obowiązkowym, tzw. roku podstawowym, kandydaci na nauczycieli w szkołach waldorfskich wspólnie z adeptami antropozofii "poznają siebie i własny rozwój". Ten rok nastawiony jest na "ożywienie i wzrost sił myśli, uczuć i woli, na umożliwienie poznania prawdy o człowieku i świecie, zmienianie starych nawyków". Dopiero późniejpoznają eurytmię, retorykę, dużo śpiewają, uczą się gimnastyki steinerowskiej, "studiują pewne aspekty geometrii przestrzennej, głównie w celu dyscyplinowania myślenia, pozwalającego przekroczyć limity i ograniczenia przestrzeni euklidesowej". W ten sposób bowiem można przekroczyć granice "starego świata tradycji", a później przekazywać tę niezwykłą umiejętność dzieciom.
W Polsce pierwsza szkoła waldorfska rozpoczęła swoją pracę w Warszawie we wrześniu 1992 r. i była propozycją dla rodziców sympatyzujących z antropozofią lub szeroko pojętym New Age.

pepper - Sob 12 Lut, 2005

Cytat:
Celem antropozofa jest wyrobić sobie POCZUCIE JEDNOŚCI z Jednią, z wszechświatem, z wszystkimi bytami, aż do zatraty
poczucia swej osobistej jaźni.


Podejrzewam jakieś bardzo tradycyjno religilne źródła tego cytatu. Ja nie bardzo wiem, jak rozumieć owa zatratę osobistej jaźni.
Cieszę się, że moje dziecko nie ma styczności z lalkami bez twarzy, chociaz chodzi do przedszkola prowadzonego wg pedagogiki waldorfskiej. Lalki wykonane w przedszkolu Okienko mają twarze, co więcej lalka Karoliny jest podobna do Karoliny, a lalka Magdy jest podobna do Magdy, chociaż dziewczynki są zupełnie inne, mają inne rysy twarzy, inny kolor i długość włosów. Obie bardzo się różnią od lalek Barbie i innych lalek z plastiku.
Nie czuję zbyt mocny, by polemizować z przedstawionym punktem widzenia, ale sugeruję zainteresowanym poszukanie co najmniej kilku źródeł informacji w celu wyrobienia sobie zdania na temat pedagogiki waldorfskiej. Ja osobiście nie zyczyłbym sobie, żeby moje dzieci chodziły do przedszkola, czy też szkoły w których uczy się, że Boga nie ma. A jeżeli tak się okaże, to je wypiszę, chociaż są nieochrzczone. Póki co, nasza pani przedszkolanka jest na Mszy Św. co niedziela obecna. Nie sądzę więc, żeby wpajała dzieciom przekaz zgoła odmienny, oparty na energii, świetle i łukach słonecznych.

puszczyk - Sob 12 Lut, 2005
A tutaj można znaleźć znanych absolwentów szkół waldrofskich: hxxp://www.diewaldorfs.waldorf.net/list.html
Ze strony szkoły waldrofskiej:
"Szkoły waldorskie nie są szkołami światopoglądowymi."

Gość - Sob 12 Lut, 2005
Cytat jest z SEKTY.NET.
W google pod hasłem " antropozofia" jest kopalnia podstawowej wiedzy na ten temat.
Polecam też: hxxp://www.okiem.boo.pl/okiem/index2.html?nauka/steiner.htm&3

Moje doświadczenia w tej materii są niewielkie.
Dziecko bliskich znajomych po roku zostało odebrane z tego typu przedszkola w Warszawie.
Było miło, grzecznie i bezpiecznie. Jasełka , korowody , pieczenie bułek, robienie masła. Wszyscy byli zachwyceni. W pewnym momencie zaczęli się jednak wnikliwiej przyglądać treściom, jakie pod obiegowymi pojęciami były przekazywane dziecku i wpajane mu w trakcie zabawy. Wielkanoc przykładowo, była świętem zajączka itp.
Kolejnych piramidalnych absurdów, nie całkiem zgodnych z ich światopoglądem już nie wytrzymali.
Pozdrawiam

Mirka - Sob 12 Lut, 2005
Ten gość to ja

pepper - Sob 12 Lut, 2005
Wielkanoc już niedługo, będziemy czujni
A zajączek wielkanocny od wieków odwiedza dzieci na Śląsku i nikt nie wiąże tego z antropozofią.

Mirka - Sob 12 Lut, 2005

Cytat:
A zajączek wielkanocny od wieków odwiedza dzieci na Śląsku


Rzecz nie w zajączku, a w przekazie istoty Wielkanocnych Świąt.
I jeszcze ze strony , o której wspomnieałam wyżej:Zagrożenia szkół steinerowskich
Po pobieżnym zapoznaniu się z systemem steinerowskim jawi się on jako tożsamy z chrześcijaństwem, ale taki nie jest.Szkoła daje poczucie bezpieczeństwa i radość uczenia się, ale rezygnuje ze stawiania wymagań, a wychowywanie bez stresów wpływa negatywnie na dalszy rozwój dzieci.Szkoły te są eksperymentem nie tylko pedagogicznym, ale i alternatywną propozycją światopoglądową.W szkołach steinerowskich nie można pracować nie będąc antropozofem.Szkoły te promują antropozofię, czyli wiedzę ezoteryczną, poznanie nadzmysłowe. Antropozofia jest szkołą inicjacyjną, szkołą wtajemniczenia, systemem metod przemiany i rozwoju człowieka ku cywilizacji alternatywnej czyli do stworzenia nowego chrześcijaństwa, nowej sztuki, nowych form nauki, nowej pedagogiki,nowej medycyny itd.Promują synkretyczny religijny światopogląd. Antropozofia nie jest religią, ale drogą lub metodą poznania Boga, świata i człowieka na bazie wielu światopoglądów i różnych religii.Promuje się praktyki parareligijne, nawiązujące do ekologii, rolnictwa, medycyny.Promuje się medytacje wschodnie z otwieraniem się na "świat ducha", który nie jest równoznaczny z Bogiem.Antropozofia dopatruje się "ducha" w materii, równocześnie w kamieniu, roślinie, zwierzęciu i człowieku.Szerzy się wiarę w reinkarnację, ale rozumianą w nawiązaniu do teorii ewolucji Darwina.
Biblia interpretowana jest w świetle wiedzy tybetańskiej. Objawienie jest więc poprawiane.Jezus nazywany jest Wielkim Duchem Słonecznym, Duchem Ziemi, Impulsem Chrystusa itd
Kościół przeciwko
W Sulejówku w 2000 r. odbyła się konferencja diecezjalnych duszpasterzy rodzin na temat steineryzmu. Grono dyskutantów stwierdziło że: STEINERYZMU NIE DA SIĘ POGODZIĆ Z CHRZEŚCIJAŃSTWEM, i że rodzice nie powinni posyłać dzieci do takich szkół.Tylko pozytywy. Teoretycy steineryzmu podają, że szkoły takie skończyli sławni ludzie, np. Helmut Kohl. Jednakże przemilczają fakt, że jej absolwentką jest też słynna terrorystka lat sześćdziesiątych - Ulryka Meinhoff
Pozdrawiam

pepper - Sob 12 Lut, 2005
Bardzo interesujące informacje i w ciekawy sposób podane Wink
Myślę, że jeżeli ktoś będzie zainteresowany pedagogiką waldofską, to poszuka odpowiednich źródeł informacji.Moje dziecko chodzi do przedszkola wykorzystującego elementy pedagogiki waldorfskiej, jednakowoż nie ma tego w nazwie. Przedszkole to nie szkoła. Jak na razie nie widzę żadnego zagrożenia i śmieszą mnie uwagi na temat zagrożeń płynących ze szkół steinerowskich w wątku o małym wegetarianinie w przedszkolu.

bapsi - Sob 12 Lut, 2005
Tyle zamieszania, a ja przeciez już wcześniej napisałam, że idea to idea a praktyka to praktyka. Zawsze trzeba być czujnym. gdy dziecko posyła się do jakiejś placówki, tymczasem w przypadku zwykłych publicznych placówek ta czujność jest zwykle nadmiernie wyciszona, Co tymczasem ma do zaoferowania większość placówek? Stres i brak zaangażowania ze strony prowadzących. Dzieciom na ogół stawia się wymagania zmierzające do tego by był świety spokój. No i nie przekazuje się żadnych wartości Nie promuje się zachowań proekologicznych np. Dlaczego? Ja uważam ze zwykle właśnie z powodu braku zaangażowania wychowawców.
Ja, jak już napisałam jestem zadowolona z naszego przedszkola, co nie umniejsza mojej czujności. Ale wcale nie dlatego, że jest trochę waldorfskie. Ja zawsze staram sie być czujna.Nasze przedszkole było nam najpierw niejako zakoremendowane przez Peppera, no a potem mój mąż miał okazję je obejrzeć i porównać z wieloma przedszkolami, które przyszło mu "zwiedzić" podczas pracy (sprzedawał ksiażki w przedszkolach).
Tobie Kasieńko, skoro masz tyle wątpliwości, radzę po prostu zrobić dokładny wywiad dotyczący konkretnej placówki, którą masz na myśli. Popytaj rodziców, którzy mają swoje pociechy w tym przedszkolu.
Pozdrawiam

kasienka - Sob 12 Lut, 2005
wszystko sie odwleka w czasie,Zuzia ciagle choruje i nie wiem czy nie bede musiala po prostu przestawic sie z powrotem na nocny tryb pracy :( dziekuje za wszystkie spostrzezenia,przeczytam sobie uwaznie.pepper,watek pojawil sie tu,bo nie chcialam pisac nowego tematu,wydawalo mi sie ze juz gdzies byl wczesniej,ale po samokasacji Macka nic nie moglam znalezc.stracilam tez mozliwosc cytowania:)
pozdrawiam.kasia

Mirka - Sob 12 Lut, 2005

Cytat:
Ja osobiście nie zyczyłbym sobie, żeby moje dzieci chodziły do przedszkola, czy też szkoły w których uczy się, że Boga nie ma.


Cytat:
śmieszą mnie uwagi na temat zagrożeń płynących ze szkół steinerowskich w wątku o małym wegetarianinie w przedszkolu


Może rzeczywiście informacje o szkole są trochę na wyrost, ale rozumiałam, że w dyskusji chodzi o wyrobienie sobie opinii , o co tu wogóle chodzi i do czego prowadzi i czy nie jest to cos odlotowego etc.Pedagogika steinerowska, jak każda inna autorska pedagogika jest spójna koncepcją, przeznaczoną do realizacji w całym okresie edukacji dziecka, a zaczyna być realizowana już w przedszkolu.Może ona być znakomita propozycją dla osób, których światopogląd jest zgodny z wyznawanymi przez nia zasadami.
Pozdrawiam

adriane - Sob 12 Lut, 2005
Nie chce mi się nawet tego bełkotu kościelnego czytać. Trzeba wiedzieć, że antropozofia to jedno zagadnienie, a pedagogoka steinerowska, to drugie. Owszem oba wymyślił Steiner, ale nie znaczy to, że są one tożsame. Poza tym nie widzę nic złego w ideii antropozoficznej, ale sama jej nie wyznaję.U nas w przedszkolu panie nawet chciały księdza zaprosić do prowadzenia religii, ale rodzice nie wyrazili takiej potrzeby.

Mirka - Nie 13 Lut, 2005

Cytat:
Trzeba wiedzieć, że antropozofia to jedno zagadnienie, a pedagogoka steinerowska, to drugie.


Antropozofia jest doktryną filozoficzno-psychologiczną stworzoną przez Steinera, która to doktryna jest teoretyczną podstawą pedagogiki waldorfskiej.
pozdrawiam

adriane - Nie 13 Lut, 2005
Zapewniam Cię, że u nas w przedszkolu dzieci przede wszystkim sie bawią i przez zabawę poznają życie. Nie ma zajęć z filozofii i psychologii
Na pewno nie ma tam bezstresowego wychowania, jak sugeruje autor cytowany przez Ciebie, ale dzieci wesoło się bawią lub w skupieniu wykonują jakąś czynność. Nie występuje w przedszkolu dzikie rozpasanie i włażenie paniom na głowy. Dzieci są uczone szacunku dla drugiego człowieka, pomocy innym. Nie zaobserwowałam żadnych elementów indoktrynacji antropozoficznej, nawet sobie tego wyobrazić nie mogę jakby to miało wyglądać, przecież to są malutkie dzieci! Jest ścisła współpraca rodziców z nauczycielkami.

Gość - Nie 13 Lut, 2005

Cytat:
Nie chce mi się nawet tego bełkotu kościelnego czytać.


Kobieto, zanim zaczniesz coś oceniać , zadaj sobie trochę trudu, żeby to przeczytać!
Przecież w postach Mirki są przytoczone próbki filozofii steinerowskiej, a tylko jedno zdanie dotyczy oceny tej całej filozofii przez kościół.Wiedza ezoteryczna, poznanie nadzmysłowe, cywilizacja alternatywna, , wielkie białe bractwo, , piata podrasa piatej rasy i atlantydzi żyjący dziś na dnie mórz, spirytyzm, itp. itp. -- to są bełkoty, ale chyba nie kościelne.I nikt nie dyskutuje o konkretnych przedszkolach, ale o realizującej konretne cele, przemyślanej w najmniejszych szczegółach metodologii edukacji dzieci, realizowanej w przedszkolach i szkołach waldorfskich od dziesięcioleci.Jeśli nieświadomi tego rodzice pracy pedagogicznej wychowawców nie zauważają,no to jest dylemat, ale to wcale nie znaczy , że nie jest ona prowadzona.

Gość - Pon 14 Lut, 2005
A ty kiciusiu , najpierw się przedstaw, jak chcesz brać udział w dyskusji.
Znalazłam artykuł pt. "Wolność w pedagogice waldorfskiej".
hxxp://www.vulcan.edu.pl/eid/archiwum/1998/04/wolnosc.html

A to cytat:
"O tym, że szkoła waldorfska nie ma na celu indoktrynacji antropozoficznej, najlepiej świadczy nauczanie religii. Wolność religijna to, oczywiście, swoboda wyznawania wybranej religii, ale także prawo i możliwość stania się człowiekiem religijnym w przypadku dzieci, których rodzice deklarują się jako ateiści lub zachowują religijną obojętność. Właśnie z myślą o takich uczniach, których zresztą we współczesnych szkołach jest coraz więcej, Steiner opracował program nauczania wolnej religii chrześcijańskiej. Natomiast ci, którzy są członkami określonych Kościołów lub wspólnot wyznaniowych, mogą bez przeszkód uczestniczyć w lekcjach prowadzonych w szkole przez duchownych swoich wyznań. Co więcej, władze szkoły usilnie nakłaniają wierzących rodziców, aby nie zaniedbywali posyłania dzieci na tego rodzaju zajęcia."

puszczyk - Pon 14 Lut, 2005

Cytat:
A ty kiciusiu , najpierw się przedstaw, jak chcesz brać udział w dyskusji.


Laughing Laughing Laughing
Zapomniałam się zalogować. Jak szło to przysłowie z kotłem?

bojster - Pon 14 Lut, 2005

Gość napisał/a:
A ty kiciusiu Laughing, najpierw się przedstaw, jak chcesz brać udział w dyskusji.


Przyganiał kocioł...
Ooo.... nie zauważyłem, że jest post na następnej stronie

adriane - Pon 14 Lut, 2005
No, cóż przeczytalam CAŁY WĄTEK i mam jeden wniosek. Najważniejsze jest żeby dziecko się dobrze czuło w przedszkolu, żeby lubiło tam chodzić, żeby panie kawki nie popijały i nie gawędziły ze sobą, o dzieciach zapominając. A jakie to będzie przedszkole, na jakiej metodzie sie opierające, to już sprawa drugorzędna.I jeszcze: nie popieram bezkrytycznie przedszkoli waldorfskich, sama również mam znajomych, którzy zabrali dziecko z takiego przedszkola, (znajomi wiedzą , że o nich właśnie mówię Wink). Ba, po tym co opowiadali o paniach tam pracujących i ich stosunku do dzieci sama nigdy nie zdecydowałabym się do tego przedszkola posłać dzieci. Śmiem twierdzić, że właśnie podejście pań do dzieci i dobra współpraca przedszkola z rodzicami jest tym co najważniejsze dla małego przedszkolaczka.
Nasze przedszkole opiera się na metodzie Steinera i nie mam nic do zarzucenia paniom, a wręcz przeciwnie robią niesamowicie fajne rzeczy z dziećmi, Karolina i inne maluchy uwielbiają zarówno swoje przedszkole jak i swoje panie.
puszczyk - Pon 14 Lut, 2005

bojster napisał/a:
Ooo.... nie zauważyłem, że jest post na następnej stronie


A może na poprzedniej?
kocioł

bojster - Pon 14 Lut, 2005
Nie no, odpowiadając na twój anonimowy post (a stronie poprzedniej), nie zauważyłem, że już sobie na niego sama odpowiedziałaś (na tej stronie, czyli na następnej).

Azja - Wto 26 Kwi, 2005
Mija właśnie osiem miesięcy, od chwili kiedy Iza zaczęła uczęszczać do przedszkola waldorfskiego. Pora na wstępne podsumowanie. na plus niewątpliwie można zaliczyć ciekawe zajęcia: robienie i pieczenie bułek, zajęcia z ceramiki, malowenie (dzieci malują to co chcą, a nie tematy zadane przez panią). Rytm wszystko odbywa się cyklicznie, zgodnie z porą roku, dniem tygodnia, określoną godziną. W dzisiejszym zwariowanym świecie, gdzie wszyscy się gdzieś śpieszą, ten rytm pozwala dzieciom na wyciszenie się, wprowadza w ich życie element stałości i stabilności. Dzieciaki nie są podzielone na grupy wiekowe, co jest moim zdaniem bardziej naturalne i przypomina rodzinę, gdzie każdy z członków jest w innym wieku (przeważnie). Iza pomimo swego wieku (w maju kończy 4 lata) wykazuje zainteresowanie alfabetem, widząc że starsze dzieci potrafią się podpisać i przeczytać prosty tekst. Dzieciaki pomagają młodszym w ubieraniu, sprzątaniu i innych czynnościach, co niewątpliwie uczy opiekuńczości i odpowiedzialności. Jak na Kraków panie są dosyć tolerancyjne, nie namawiają małej do jedzenia mięsa, a od znajomych wiemy że w niektórych placówkach to się zdaża. Podoba mi się również to, że na spacerach kobiety zajmują się dziećmi proponując zabawy i gry w chwilach gdy maluchy zaczynają dokazywać, a nie wrzeszczą jak opentane (co i tak nic nie pomaga). W parku nie ma czegoś takiego jak piłujące paznokcie wystrojone przedszkolanki, ucinające sobie pogawędkę przy papierosku, w chwili gdy dzieciaki okładają się kijami i bawią w wojnę. Minusy są oczywiście, przede wszystkim nieodpowiedzialni rodzice, karmiący dzieci telewizyjną papką spidermanowo-reklamową, Iza przynosi to popkulturowe błoto do domu w postaci tekstów "załatwię cię mocą lodu" itp. Ale nie jest to raczej element pedagogiki waldorfskiej, tylko brak zainteresowania dziećmi ze strony rodziców. Inna wada to dieta - standardowa polska 4 - 5 razy w tygodniu mięso na obiad i biały chleb, ale na szczęście można stosować zamienniki Laughing. Co do indoktrynacji, to mała nauczyła się kilku kolęd, a w dzień pogrzebu Jana Pawla II, przedszkole było nieczynne, panie przedszkolanki zaś brały udział w uroczystościach na Błoniach.Jeśli ktoś potrzebuje więcej informacji proszę pytać, odpowiem w miarę swych możliwości.

pepper - Wto 26 Kwi, 2005
Dobrze że znalazłaś w miarę dobre przedszkole dla Izy. Czy Iza chodzi chętnie do przedszkola? I czy zajęcia są też krótko - do 13-14?
NIe nazywałbym indoktrynacją dnia pogrzebu Jana Pawła, no bez przesady...

Azja - Wto 26 Kwi, 2005

pepper napisał/a:
NIe nazywałbym indoktrynacją dnia pogrzebu Jana Pawła, no bez przesady...
I ja też nie, nie wiem czemu to tak odebrałeś?
Chodzi o to że z tonu niektórych wypowiedzi można wywnioskować, że system waldorfski, to jakieś antykatolickie sprzysiężęnie stosujące gusła i zabobony. A z moich obserwacji i rozmów wynika że odsetek katolickości wśród wychowawczyń przewyższa średnią krajową i wynosi 100%, no ale może to krakowska specyfika jest...

kasienka - Wto 26 Kwi, 2005
Dziwne troche z tą dieta...Synek znajomych chodzi do przedszkola waldorfskiego w Poznaniu i mają samo zdrowe jedzonko(plus mięsko:).Zuzia została w swoim przedszkolu, nie widziałam żeby panie piłowaly paznokcie Shocked nie mówiąc o papieroskach.W między czasie stoczylismy batalie o tą placówkę, więc powiedzmy że w sumie mamy jakiś tam wpływ na to co sie dzieje(choc ostatnio dzień po dniu dzieci przeżyły odwiedziny ronaldazmacdonalda i smokaoddanonków Rolling Eyes Czekamy aż nowa dyrektorka się oswoi i dojdzie do ładu z bałaganem, który został po poprzednim p.dyr. i zaczniemy rozmawiać na drażliwe tematy.Niestety nie sądzę żebyśmy się spotkali z poparciem innych rodziców, którzy jeśli nie chodzą do maca to tylko dlatego że ich nie stać...
pozdrawiam i życze wszystkim dzieciom miłych chwil w przedszkolu:))

hannzi - Sro 27 Kwi, 2005

kasienka napisał/a:
Dziwne troche z tą dieta...Synek znajomych chodzi do przedszkola waldorfskiego w Poznaniu i mają samo zdrowe jedzonko(plus mięsko:).


Niestety w naszym przedszkolu dieta jest jaka jest i nie da się tego ruszyć (brak zainteresowania ze strony rodziców) Crying or Very sad Wege dzieciaków jest tylko dwoje, i nikt nie będzie specjalnie dla nich cudów wyczyniał...przynajmniej narazie Twisted Evil

kasienka napisał/a:
Zuzia została w swoim przedszkolu, nie widziałam żeby panie piłowaly paznokcie nie mówiąc o papieroskach.

Piłowanie paznokci i papierosy, to wiedza zdobyta empirycznie na podstawie wieloletnich obserwacji. Często chodzimy do pracy przez Planty, dookoła rynku jest wiele przedszkoli, więc panie wychodzą z dzieciakami do najbliższego parku (czytaj Planty). Dzieciaki hasają samopas,a panie dyskutują i dokonują rytualnych inhalacji, oczywiście nikt nie twierdzi, że tak jest w każdym "zwykłym" przedszkolu...ale (przynajmiej w centrum Krakowa) jest to częsty widok.

kasienka napisał/a:
ostatnio dzień po dniu dzieci przeżyły odwiedziny ronaldazmacdonalda i smokaoddanonków Rolling Eyes


Przynajmniej takich atrakcji nie ma

kasienka napisał/a:
Niestety nie sądzę żebyśmy się spotkali z poparciem innych rodziców, którzy jeśli nie chodzą do maca to tylko dlatego że ich nie stać...


Dokładnie o mc śmieciach i pizzach hutniczych rozmawiają rodzice z pociechami, gdy odbieram Izę z przedszkola...poza
tym: marsy, snickersy i inne badziewie, Iza niestety polubiła czekoladę, ale galaretek nie tyka Exclamation świadoma bestyjka Laughing

agapawel - Czw 13 Paź, 2005
wlasnie synek kasienki znajomych to nasz kacper:).chodzil do przedszkola z el.pedagogiki walfdorfskiej na Libelta.przeczytalam sobie caly watek,momentami aż się wzburzalm nieco.jesteśmy(a raczej bylismy,bo teraz rok na obczyznie..) bardzo zadowoleniz tego przedszkola,polecilabym go wszystkim wegusom,którzy szukają przedszkola dla dzieci w poznaniu,nie ma tu bowiem przedszkola ścisle wegetarianskiego,a tam z takiej diety nie robią zadnego problemu-więcej,ewa,tj ukochana przedszkolanka kacpra z radością obserwowala,jak dobrze rozwija się na wegańskiej diecie.juz chyba gdzies kiedys się zachwycalam tym przedszkolem,ale nie wiem,czy te posty jeszcze gdzis są..pieczywo razowe,bez slodyczy,jak to w zwyklych przedszkolach,jako przekąski jablka,marchewki,pyszne zupy,nie na miesie.jesli dzieci mialy na śniadanie platki z mlekie,kacper dostawal sojowe.tak samo z kotletami.nie musielismy nic donosić.rodzinna atmosfera,rytualy,korowody,dzieci cudownie sie rozwijają,gdy do zabawy mają kawalki materialu,klamerki,pienki drzewa.zrobione ręcznie laleczki i zwierzaczkijest to przedszkole spoleczne,więc za miesiac trzeba zaplacic ok,to jedyny minus.bardzo miło wspominam wspólne wyjazdy na ogniska,wspolne swieta z rodzicami,gdzie wszyscy razem bawili się w koleczku..ech,jedna z rzeczy,ktorej najbardziej mi żal w anglii....wlasnie juz znalazłam miejsce,gdzie pisalam kiedyś o tym przedszkolu:)więc wybaczcie powtórkę..ale zachwytów nad fajnym przedszkolem nigdy dosć!

puszczyk - Pią 14 Paź, 2005
Tak - zawsze zazdrościłam wam tego przedszkola, ale finanse i nieciekawy dojazd zaważyły na naszej decyzji.Kamil chodzi do przedszkola na os.Tysiąclecia. Dotychczas jadał to co inne dzieci, tylko oczywiście bez mięsa na kanapkach, do obiadów przynosiłam mu kotleciki z przeróżnych strączkowców i warzywek, a zupę gotowali dla niego osobno. Ogólnie dieta kiepska - raz w tygodniu razowiec, tak to białe bułki i chleb, prawie codziennie ziemniaki (jakby nie istniały kasze i ryż), makarony, naleśniki i pierogi oczywiście z białej mąki, surówka z białej kapusty na przemian z gotowaną marchewką (jakby nie było innych warzyw). Na szczęście udało mi się wytargować pobyt skrócony (oj ciężko załatwić to w przedszkolach) i od listopada będę go odbierała przed obiadem, a śniadanie będę przygotowywała sama.
Oficjalnie Kamil jest alergikiem i nie toleruje w diecie mięsa. Przyznaję się szczerze nie miałam odwagi - pewnie to głupie...

pepper - Pią 14 Paź, 2005
Minęło kilka lat i znowu mamy małych wegetarian w przedszkolu. Musieliśmy poszukać nowego przedszkola blisko (nie w Wawrze) i szybko. Znaleźliśmy podobnie jak wcześniej dla Filipa przedszkole, w którym bez problemu dzieci jedzą zupkę ze słoika. Na początku było różnie, Emil uważał, że do jego talerza dorzucono mięso (sos z pieczarek) albo podano kotleta (z soi). Teraz dzieci przy obiedzie są już spokojne i jedzą same, chociaż Emilowi trochę przeszkadza, ze traktuje się go jak małe dziecko (łyżka do drugiego dania - zgroza).
Karolina natomiast niechętnie chodzi do nowego przedszkola i często wspomina jej przedszkole w Wawrze. Znowu mamy porównanie - podejście przedszkolanek w obu placówkach jest diametralnie różne. Najszybciej jak tylko się da - uciekniemy z nowego przedszkola i wrócimy do tamtego - opisywanego już w tym wątku.

Gość - Sro 19 Paź, 2005
witajcie
jestem tutaj gościem
od jakiegoś czasu nurtuje mnie temat "połaczenia przedszkola waldorfskiego z byciem katolikiem". Dlatego miałbym prośbe do osób uczestniczących w watku (a szczególnie do Mirki), o podanie źródła gdzie mogłabym poczytać o "stosunku kościoła katolickiego do pedagogiki waldordorfskiej) bede wdzieczna

robertto - Czw 20 Paź, 2005

nika19 napisał/a:
witajcie
jestem tutaj gościem
od jakiegoś czasu nurtuje mnie temat "połaczenia przedszkola waldorfskiego z byciem katolikiem". Dlatego miałbym prośbe do osób uczestniczących w watku (a szczególnie do Mirki), o podanie źródła gdzie mogłabym poczytać o "stosunku kościoła katolickiego do pedagogiki waldordorfskiej) bede wdzieczna


Podpytaj Macka.On to jakos godzil i pisal o tym na forum ( niestety listy sie nie zachowaly)
Pzdr. Robert

Gość - Sro 07 Gru, 2005
moj syn tez chodzi do waldorfskiego przeszkola, ale w Niemczech. W "kolebce" Steinera - w Stuttgarcie.Z duzym zainteresowaniem przeczytalam caly watek i pomyslalam, ze moze Was zainteresuje, jak to u nas wyglada...Jedzenie - wegetarianskie, razowe, biologicznie czyste panie przedszkolanki - zaangazowane, zajmujace sie dziecmi magicznosc - nie ma. Jest silne oparcie na rytmie przyrody (rok - cztery pory roku, swieta), rytmie tygodnia (zawsze w pn. erytmia, w kazdy wtorek farbki wodne itp.), rytmie dnia (staly porzadek dnia)dyscyplina - nie wojskowa, ale jest - dzieci sa wyciszone, zrownowazone, samodzielne (ubieraja sie same), sprzataja po sobie, nie wrzeszcza jak opetane, tylko ucza sie dyskutowac ze soba.
I jestem zachwycona.
W Niemczech nie ma takiej histerii prokatolickiej czy prochrzescianskiej, jak w Polsce, wiec nie ma tez tych ciaglych dyskusji - zagraza - nie zagraza. Mam znajomych, ktorzy sie zgadzaja z zalozeniami pedagogiki waldorfskiej (ich dzieci chodza do przedszkola waldorfskiego), znam takich, ktorym ta pedagogika sie podoba, ale nie w calosci, ich dzieci chodza do innych, "normalnych" przedszkoli, ale rodzice staraja sie przejac te elementy, ktore im odpowiadaja (dzieci nie ogladaja telewizji, sa prawidlowo karmione, bawia sie zabawkami wykonanymi z naturalnych materialow). No i jest jeszcze trzecia grupa, ktora odrzuca steinerowska pedagogike w calosci (nieraz nawet nie wiedzac na czym ona polega) i to ich sprawa. Ja jestem zadowolona. Moje dzieci tez. Moj syn (5 lat) chodzi od roku. Przenioslam go z panstwowego przedszkola, gdzie caly dzien spedzal na bieganiu z kolegami po korytarzu i strzelaniu z zabawkowych lub wlasnorecznie zbudowanych z plastikowych klockow pistoletow. Moja corka (2 lata i dwa miesiace) chodzi od dwoch miesiecy. Oboje chodza chetnie, chetnie zostaja i niechetnie stamtad wychodza. Smile Kolezanki, ktore pod moim wplywem pozmienialy przedszkola (konkretnie trzy osoby) - tez. Czy posle dzieci do szkoly waldorfskiej jeszcze nie wiem, ale na "dzien dzisiejszy" jestem bardzo zadowolona z mojej decyzji. Moj maz, ktorego musialam dlugo przekonywac - tez. Pozdrawiam serdecznie.
Halina

agnieszka - Sob 10 Gru, 2005
Halinko w Warszawie gdzie mieszkam jest takie przedszkole oparte na na pedagogice steinerowskiej, ja chętnie posłałabym swoją Adę do takiej placówki. Niestety przedszkole jest w innej odległej dla mnie dzielnicy i czynne do 14, a ja pracuję do 16. dla mnie jest to nierealne

gibusia - Nie 05 Lut, 2006
Czy znacie w Warszawie przedszkola typowo wegetariańskie lub takie, gdzie są dzieci na różnych dietach ( w tym wege). Możecie coś polecić, interesują mnie wasze opinie.

bapsi - Sro 08 Lut, 2006
hxxp://wege.dzieciak.pl/viewtopic.php?t=1017
Gorąco polecam to przedszkole. Co do jedzenia, to dzieci mają do wyboru dania wege i miesne. Niektóre jedzą pół na pół. Są tam też dzieci alergiczne.
Co do reszty to najlepiej pojechać i obejrzeć na miejscu Smile pozdrawiam
Basia
.....Numer telefonu, który jest w podanym przeze mnie linku, jest nieaktualny. Gdybyś chciała nowy, to napisz na priv

robertto - Sro 08 Lut, 2006
Tak, tak to rzeczywiście super przedszkole z elementami pedagogiki waldorfskiej, podobne do tego o którym pisze Halinka z Niemiec.Polecam też przedszkole wegetariańskie do którego chodzą nasze dzieciaki, czyli Puchatka.
My jesteśmy zadowoleni. Dieta bez zarzutu, wysoki poziom zaangażowania prowadzących przedszkole , super kontakty z rodzicami innych dzieciaków ( prawda Gonya Wink ).
Kontakt na przedszkole : hxxp://www.wegetarianskie.waw.pl
Pzdr. Robert

tomek - Sro 08 Lut, 2006
Wszedłem na tę stronę, trochę poczytałem i rzeczywiście wydaje się to być super miejsce. Jedynym minusem jest cena. 800zł miesięcznie to w naszym kraju wiele rodzin ma na całe swoje utrzymanie, a często nawet i tyle nie.

robertto - Czw 09 Lut, 2006

tomek napisał/a:
... 800zł miesięcznie to ...

Masz rację, że to duża kwota, aczkolwiek jeśli chodzi o Warszawę i prywatne przedszkola to utrzymuje się na poziomie średnim.
Tak wysoka cena spowodowana jest między innymi tym , że właścicielom cofnięto większość refundacji , oraz w cene wliczone są zajęcia takie jak : angielski, logopedia, muzyka, koncerty, teatrzyki czy wycieczki za miasto ( ostatnio do piekarni i ekologicznego gospodarstwa Petera), oraz ekologiczne produkty do przygotowywania potraw są niestety nadal droższe.Fajnie by było gdyby, takie przedszkola miały dofinansowanie od państwa takie samo jak przedszkola państwowe, ale to chyba nie w tym stuleciu i nie za tej władzy. W sumie płacimy podatki na dofinansowywanie przedszkoli państwowych z których nasze dzieci nie korzystają i dodatkowo płacimy w przedszkolu prywatnym.Ech....
Pzdr. Robert

frjals - Wto 21 Lut, 2006
Mam nadzieję, że to właściwe miejsce, żeby napisać o naszych doświadczeniach w przedszkolu.Przed zapisaniem do przedszkola wraz ze znajomą przeszłyśmy się po kilku najbliższych. Przeprowadziłyśmy dokładny wywiad z ołówkiem w ręku. O dziwo niektóre panie były tym zdziwione. Smile Właściwie w żadnym nie było z jedzeniem problemu! Dyrektorki albo miały jakieś dzieci np. z alergią, albo nie miały takiego problemu, ale wykazywały chęć współpracy.Wybraliśmy na ul. Glinki (jest najbliżej - tylko 20 min wilczym krokiem).Na początku w rozmowie z p. dyr. ona sama zaproponowała, że może będzie lepiej jeżeli będziemy mu donosić jedzenie. I tak zostało. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby Wilk mógł dostawać to co dzieci poza mięsem - straszna monotonia, prawie ciągle ziemniaki (a on akurat nie lubi).Mnie tylko dziwią godziny jedzeń, ciekawe czy we wszystkich przedszkolach tak jest? Zaczynają śniadaniem o 8 potem drugie śniad. o 10.30 potem obiad o 12 i zupa o 14.30. Te dzieci jedzą co półtorej godziny. My jemy śniadanie w domu, przynosimy mu tylko obiad z pominięciem II śniad. i na zupę np. jogurt. Nie wiem być może za mało mu dajemy jeść? :( W ogóle przedszkole wykazuje dużo dobrej woli np. jak są paczki od Mikołaja, to na naszą prośbę Wilk dostaje zamiast słodyczy (które je tylko w soboty) suszone owoce czy orzechy.Na razie jesteśmy zadowoleni.

agus - Wto 21 Lut, 2006

frjals napisał/a:
Mnie tylko dziwią godziny jedzeń, ciekawe czy we wszystkich przedszkolach tak jest?
Ada chodziła do przedszkola w godz. 8-16, w tym czasie były: śniadanie o 9.00, obiad dwudaniowy z kompotem o 12.00 i podwieczorek o 14.30. Przerwy między posiłkami były dłuższe niż u Was, a i tak panie się wciąż skarżyły, że dzieci jedzą bardzo mało i dużo zostaje.Myślę, że synek jest w stanie Wam powiedzieć, czy bywa głodny w przedszkolu (albo jadłby, bo inne dzieci jedzą Wink), bo tak to trudno powiedzieć, czy te trzy posiłki to dla niego mało czy w sam raz.

kasienka - Wto 21 Lut, 2006
Temat postu: frjals, u nas w przedszkolu pory posiłków podobne jak u agus, ,tylko najpierw drugie śniadanie a obiad o 14:30.Ja też Zuzi zanoszę jedzenie.Pierwsze i drugie śniadanie je przedszkolne(jeśli w ogóle je)na "obiad"dostaje kanapkę,jabłko,banana.Albo cos takiego.Raczej staram się jej nie dawać jogurtów np.bo myślę sobie,że i nnym dzieciom może być przykro,że muszą jeść zupę,a ona ma jogurt;)ale czasem mi się zdarza.Więc Zuzia też je raczej mało...i też się czasem martwię,ale w domu zjada porządny obiad z surówką i póżniej kolację,więc chyba nie jest tak żle.
Najbardziej mnie wkurza namawianie do jedzenia.Ciocie w naszym przedszkolu,a najbadziej dyrektorka mają hopla na tym punkcie...tyle razy im mówiłam,że jak nie chce to musi,ale do nich jakby nie docierało.Ciągle słyszę:mało zjadła,blablabla...Przez to Zuzia ma jazdę na jedzenie,jak idziemy do przedszkola to od razu słyszę,że ona nie chce jeść :(Babki czasem się posuwaja nawet do emocjonalnego szantażu...Uff,mam ich trochę dosyć.Ileż można tłumaczyć?Tobie nie sugerują,że głodzisz dziecko? Wink
Pozdrawiam.k.

frjals - Sro 22 Lut, 2006
No właśnie, mi się też wydawało, że to częściej niż średnia.
Przedszkole jest czynne do 17, jeżeli dziecko po zupie marudzi, że jest głodne to dają mu do zapchania biały chleb (bez niczego) Razz troche nie rozumiem takiej polityki.Też zastanawiałam się czy dzieciom nie będzie przykro, ale z drugiej strony jestem od tego, żeby zapewnić zdrowe jedzenie wedle wiedzy i możliwości. Jogurty zazwyczaj kupujemy duże, owocowe lub naturalne, i przekładany do pojemniczka dodając płatki owsiane, więc tak nie kłują po oczach kolorowymi opakowaniami. Z resztą wydaje mi się, że panie czasem (a może zawsze) sadzają go przy osobnym stole. Być może z tego powodu, ale głowy nie dam.Poza tym nie ma u nas tradycji (tzn. ja jej nie wprowadziłam Smile ) podawania dwudaniowego obiadu - jest albo zupa albo drugie, trudno by mi było codziennie gotować mikro porcję zupy do przedszkola SadJeżeli chodzi o namawianie, to przypuszczam, że jakieś występuje; mówiłam żeby absolutnie nie zmuszać (pamiętam ten horror z własnego dzieciństwa Confused ), ale zawsze gdy Wilk nie doje to pani informuje mnie o tym bardzo zmartwiona.Mam bardzo silne przekonanie, że dziecko sie na śmierć nie zagłodzi. Chociaż czasami Wilk potrafi zadziwiająco długo wytrzymać bez jedzenia, sam nie powie, nie wiem czy nie pamięta?; zapytany stwierdza, że rzeczywiście jest bardzo głodny Smile.

pao - Sro 22 Lut, 2006

Cytat:
tyle razy im mówiłam,że jak nie chce to musi,ale do nich jakby nie docierało

ja mam w inną stronę, bo moja córa to pożera... nie raz tłumaczyłam by nie namawiać do jedzenia i brania dokładek a one dalej z uporem maniaka, a Togashi jak na smoka przystało zjada wszystko...

Agnieszaka - Pią 17 Mar, 2006
Tak czytam jak sobie radzicie ze "zwykłymi" przedszkolami i widze, że ja mam troche inne rozwiazanie. Otóz Mój niespełna 5 latek (jej alez Cyprainek jest juz duzy Rolling Eyes właśnie sobie to uświadomiłam) chodzi do zwyczajnego publicznego przedszkola (w Zamościu wege przedszkola nie ma) na początku chodziłam po paru i pytałam czy przyjma "takie" dziecko jak moje i raczej wszystkie były na tak (chociaz za kazdym razem jakaś PAni uświadamiała mi że robie dziecku krzywde)> w końcu wybrałam takie które jest połozone najbliżej mojego domu (miało dobra opinie i ogolnie mogło byc) Jak wyłożyłam Pani dyrektor czego oczekuje Ona powiedziała że da mi odpowiedz ale wcześniej MUSI NAPISAĆ PISMO DO SANEPIDU Shocked aby okreslili jak to co przyniose z domu ma byc podawane i takie tam (pewnie żeby inne dzieci nie zaraziły sie TĄ chorobą) Sanepid okreslił, że dania przyniesione przeze mnie nie moga byc wnoszone do kuchni, mają byc przynoszone góra na 1,5 godziny przed spożyciem i jeszcze pare innych bzdur.
Na początku Pane przedszkolanki troche sie bały i zadawały mi duzo pytan "a co mamy zrobic jak Pani synek bedzie chciał zjeść szyneczki albo jak zje " ja odpowiadałam spokojnie, że nie bedzie chciał, a One swoje ale dzieci sa takie a takie. Teraz po tych paru miesiacach juz nie pytaja bo widza, że Cypek poprostu nie chce. Nawet widze pozytwyne zmiany bo Pani dyrektor w piatek mowi mi co bedzie w poniedziałek na obiad żebym wiedziała Smile czy mam cos przynosic czy nie.
Przystałam na układ donoszenia obiadów do przedszkola zanosze zazwyczaj tuz przed obiadem aby było ciepłe (mam 2 minuty drogi) JAk narazie nie jest to dla mnie zbyt uciązliwe ale moze z czasem Panie zapomną o wytycznych sanepidu i bede mi podgrzewać jedzonko zwłaszcza ze od wrzesnia do brata dołącza córeczka. Zobaczymy wiem że ludzie musza się przyzwyczaić, że takie dzieci tez sa i mają sie dobrze. Mr. Green

agus - Pią 17 Mar, 2006

Agnieszaka napisał/a:
wiem że ludzie musza się przyzwyczaić, że takie dzieci tez sa i mają sie dobrze.

Racja, u nas też tak było. Nawet na zebraniu rodziców panie wspominały, że niektóre dzieci nazywają się "wegetarianami" i odmawiają nielubianego mięsa. A kiedy zupełnie przy innej okazji poznałam pewnego nastolatka, wegetarianina, okazało się, że jego mama pracuje w tym przedszkolu i opowiadała mu, ża mają tam dziewczynkę, co też nie je mięsa.Najtrudniej jest tylko przetrzeć szlak. Smile

gibusia - Pon 24 Kwi, 2006
przedszkole na Poprzecznej Czy ktoś może mi podać aktualny numer telefonu do przedszkola "OKIENKO" na Poprzecznej, o którym była mowa na tym forum.

bapsi - Pon 24 Kwi, 2006
Numer tel. do przedszkola "Okienko" to 812-16-95
Pozdrawiam
Bapsi

agnieszka - Wto 25 Kwi, 2006
Gdyby ktoś był zainteresowany to nasze przedszkole dietowe (Popiełuszki) w maluchach nie ma pełnej obsady. Nie widziałam jeszcze Pani Dyrektor więc nie potrafię powiedzieć czy to w związku z remontem pobliskiego przedszkola i rozsyłaniem dzieci do pobliskich placówek (ale gdyby tak było, to od wiosny pełnej obsady w maluchach - 3 latkach nie będzie). Warunkiem przyjęcia dietowców jest zaświadczenie od lekarza alergologa, my miałyśmy nabiołowe, wege uznano i jest respektowane.

gibusia - Sro 26 Kwi, 2006
bapsi, bardzo dziękuję za numer tel. do Okienka. Ja też pozdrawiam.

Agnieszaka - Sob 10 Cze, 2006
Mam takie pytanie natury technicznej Wink Otoż staram się małymi kroczkami przyzwyczająć Panie w przedszkolu Cyprianka do tego aby przygrzewały synkowli zupy króre ja przynosze z rana. Jak na razie nie sprzeciwiają się, ale nie moge przekonać Pani intendentki do tego, żeby pozostawione przeze mnie posiłki były przechowywane w lodówce a nie na sali Confused Powiedzcie jak to jest u Was? CZy tez personel ostro przestrzega wymogów sanepidu czy jest bardziej elastyczny?
Jeśli jest tak jak mysle (znaczy że ludzie u Was kierują się zdrowym rozsądkiem) to miała bym kolejny argument w rozmowie z z nieprzystepna Pania formalistką Laughing

pao - Nie 11 Cze, 2006
Surprised jestem zaskoczona. u mnie to pani intendentka osobiście zadbała o zakup malej patelni i małego garnuszka dla mojej Żabki Smile no ale ludzie sa rózni...

Agnieszaka - Nie 11 Cze, 2006
pao, a ja garnek nosze swój w z domu Evil or Very Mad

pao - Nie 11 Cze, 2006
cóż, elastyczność ludzi jest różna... zatem róznie z tym wszystkim bywa... mnie przedszkole mile zaskakuje pod tym względem no ale jak widze nie wszyscy mają tak dobrze...

agnieszka - Nie 11 Cze, 2006
Ada chodzi drugi rok do przedszkola. O naszych doświadczeniach pisałam wcześniej. W pierwszym przedszkolu panie specjalnie dla niej gotowały, odlewały zupy itp, czasem ja coś donosiłam.Drugie przedszkole - totalna porażka, jeździłam z termosami, kanapkami itp. Choć Panie w kuchni były otwarte wszystko zablokowała indendentka (przepisy sanepidu, brak możliwosci wnoszenia i podgrzewania własnych produktów w kuchni, brak możzliwosci zakupu przeze mnie lub przedszkole choćby jadalnego przez Adę masła itp. Oczywiście składając kartę wszystko wypisałam i rozmawiałam z dyrektorką, niestety słowne deklaracje nie znalazły oddźwięku w realiach).Teraz jesteśmy w dietowym przedszkolu, niestety jest biała mąka, cukier itp ale jest ok a Pani Aneta zajmujaca się kuchnia dla dietowców jest Ady ukochaną osobą.

Agnieszaka - Pon 12 Cze, 2006
Czyli moje przedszkole jest takie po środku. Mam nadzieje że uda mi sie jeszcze cos wywalczyc bo od września bede miała w domu dwoje przedszkolaków Smile co jescze bardziej komplikuje noszenie jedzienia uch ale na razie mam chwilowy spokój z noszeniem Cypek przyniósł ospę z przedszkola Confused i siedzi w domu a na dworze w koncu taka ładna pogoda...

pao - Pon 12 Cze, 2006
Temat postu: U nas kucharki mnie pogoniły jak zupę przyniosłam Bardzo Szczęsliwy powiedziały, ze pilnują i specjalnie gabisi robia w małym garnuszku bez mięca i wywarów Smile cóz, chciec to móc, no ale nie kazdy zdaje sobie z tego sprawę a innym tego nie narzucimy

neoaferatu - Nie 18 Cze, 2006
Kochani, a ma ktoś jakieś informacje o przedszkolach we Wrocławiu? Pod kątem ekologicznym, makrobiotycznym, wegetariańskim. Pozdrawiam
_________________
 
 
 
hans 
jestem słowianinem


Pomógł: 13 razy
Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1018
Skąd: śmiesznogród
Wysłany: 2007-08-22, 20:30   

Bananna, super że to wyszperałaś :-D
_________________


hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
 
Bananna 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 03 Sie 2007
Posty: 452
Skąd: Konin
Wysłany: 2007-08-23, 00:53   

:oops: dzięki, skoro cierpię na bezsenność znajdę jeszcze jakieś ciekawe, które mogą się przydać :)
_________________
 
 
 
AKK 

Dołączyła: 09 Lis 2007
Posty: 50
Wysłany: 2007-11-14, 22:30   

z prawdziwa przykroscia przeczytalam uwagi dotyczace pedagogiki waldorfskiej.
W Poznaniu zalozylismy szkole podstawowa oparta na pedagogice waldorfskiej. Bardzo mi przykro,ze sa osoby,ktore neguja ten sposob wychowywania dzieci- nie majac pojecia o czym mowia.... :shock: :-| :-|
 
 
Malroy
[Usunięty]

Wysłany: 2007-11-14, 22:36   

AKK napisał/a:
z prawdziwa przykroscia przeczytalam uwagi dotyczace pedagogiki waldorfskiej.
W Poznaniu zalozylismy szkole podstawowa oparta na pedagogice waldorfskiej. Bardzo mi przykro,ze sa osoby,ktore neguja ten sposob wychowywania dzieci- nie majac pojecia o czym mowia.... :shock: :-| :-|


przykrość odrzuć na bok, choć na chwilę i napisz coś więcej, o czym nie mają pojęcia i co według Ciebie jest nieprawdą.

Bo samo założenie szkoły nic nie oznacza.
 
 
AKK 

Dołączyła: 09 Lis 2007
Posty: 50
Wysłany: 2007-11-15, 08:36   

Gdyby energie wlozona w napisanie/przepisanie/skopiowanie tekstow nt pedagogiki waldofskiej wykozystac na spotkanie z osobami , ktore do takiej szkoly chodza,ucza w niej badz uczyly sie byloby wszystko jasne. A tak to tylko jakies puste hasla majace na celu co ? Bo nie rozumiem?
A przykrosci nie odrzuce,bo zawsze mam takie odczucia ,gdy spotykam sie z nietolerancyjnym,krotkowzrocznym atakiem.
Poniewaz mam b. malo czasu- postaram sie napisac wiecej wieczorem.
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2007-11-15, 09:47   

A propos waldofskich: w Olsztynie jest jedno przedszkole waldorfskie i dzieci jedzą tam śniadanie przyniesione z domu i zupę na mięsie. Bez możliwości przyniesienia własnej.
Jest też jedno z "elementami waldorfskimi" - tam też jedzą mięso, ale obiecywali, że ugotują bez niego. Było jednak zbyt daleko i wybraliśmy inne.
W naszym przedszkolu gotują tylko naszemu dziecku jedzenie wege. Czasem - jak jest coś z żelatyną - Daniel nie je (zabiera do domu dla piesków :lol: ), dostaje wtedy więcej owoców, np. W związku z tym, że do tego przedszkola trudno nam dojechać przenieśliśmy Daniela w tym roku do zerówki w szkole niepublicznej. Myśleliśmy, że i tak będzie do niej chodził, lepiej żeby zaczął od zerówki. Chodził tam 3 dni i zwialiśmy z powrotem do przedszkola, szczęśliwi, że nas znowu przyjęli.
Dyrektorka tej niepublicznej szkoły okazała się być skrajnie nietolerancyjnym, zarozumiałym babusem, który w dodatku nas okłamał: Od listopada ubiegłego roku próbowaliśmy się z nią spotkać. Sekretarka dzielnie broniła dostępu, więc rozmawialiśmy przez nią: zapytaliśmy, czy przyjmą dziecko wege i przygotują mu posiłki. Przez sekretarkę dowiedzieliśmy się, że tak, tylko proszę jak najszybciej włacić wpisowe. Więc wpłaciliśmy - pół roku przed rozpoczęciem nauki. A jak zaczął chodzić okazało się, że przygotowanie jedzenia polega na tym, że mogą je łaskawie podgrzać, obwieszczono nam to w baaardzo nieeleganckiej formie. Gdyby zechciała spotkać się z nami i porozmawiać, wiedzielibyśmy może więcej i nie zawracalibyśmy sobie głowy, ale o cokolwiek pytaliśmy wcześniej odpowiadano nam oczywiiiiście, nie ma probeeemu :evil:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,76 sekundy. Zapytań do SQL: 13