wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Kosmetyki - brudna prawda /czy coś w nich działa
Autor Wiadomość
an 
spec od łudzenia się

Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 12 Lip 2008
Posty: 1316
Wysłany: 2011-05-03, 02:14   Kosmetyki - brudna prawda /czy coś w nich działa

Tekst lekarza Macieja Zatońskiego:
Cytat:
Kosmetyki - brudna prawda
Rynek kosmetyczny przynosi producentom kremów, szamponów i innych “cudownych” środków mających zatrzymać lub powstrzymać starzenie się skóry lub poprawić nasz wygląd miliardowe zyski. Do tego – w przeciwieństwie np. do rynku farmaceutycznego – jest prawie całkowicie pozbawiony kontroli. W tym artykule odpowiem na pytanie – czy stosowanie kosmetyków jest bezpieczne oraz czy rzeczywiście przynosi korzyści osobom, które je stosują.

Czy kosmetyki mogą szkodzić?
W 1994 roku Amerykańska FDA (Food and Drug Administration) przeprowadziła badanie, w którym prawie jedna czwarta wszystkich ludzi przyznała, że doświadczyła reakcji alergicznej przy stosowaniu środków kosmetycznych (toaletowych, makijażu, kremów lub innych środków nawilżających).

Prawdopodobnie nie jest to prawda, ponieważ większość ludzi nie potrafi rozróżnić od siebie takich pojęć jak alergia, podrażnienie czy nadwrażliwość. W tym artykule jednak skupimy się na innym problemie: skąd wiemy, czy jakiś produkt kosmetyczny nie wyrządza nam szkód?

Większość ludzi stosujących kosmetyki nie ma pojęcia co się w nich znajduje. Po pierwsze – z powodu braku odpowiednich regulacji, informacje na opakowaniu mogą być mylne. Po drugie – kto z was rozpoznaje nazwy chemiczne (o ile w ogóle je przeczyta) na butelce szamponu? Dla większości z ludzi nazwy chemikaliów zwartych w kremach i kosmetykach są całkowicie obce. Zresztą – producenci bardzo rzadko podają chemiczną nazwę substancji użytych do produkcji swoich kremów. Nawet gdyby chcieli to robić, pełne nazwy nie zmieściłyby się na etykietach. Skrócone nazwy (prawnie dozwolone do użycia) z reguły nie są dobrym źródłem informacji o produkcie nawet dla profesora chemii na uniwersytecie. To między innymi z tego powodu, nawet osoby uważnie czytające etykiety w poszukiwaniu w składzie kosmetyku związków, na który są uczuleni, często nie są w stanie przewidzieć działania tych preparatów na ich organizm.

Wiemy, że związki chemiczne zawarte w kosmetykach mogą być niebezpieczne dla zdrowia. Niebezpieczne dla życia reakcje nadwrażliwości są rzadkie, ale do innych szkód (takich jak obrzęki, zaczerwienienie, oparzenia chemiczne, przebarwienia, itp.) dochodzi stosunkowo często. Ale czy te same związki mają jakiś korzystny wpływ na skórę?

Środki nawilżające
Te produkty – reklamowane jako „nawilżające” – w pewnym sensie robią to co reklamują – niektóre kosmetyki potrafią spowolnić utratę wody przez skórę. Ale informacja o tym, że są w stanie dostarczyć wodę z zewnątrz do skóry – jest już nieprawdziwa. Skóra nie przepuszcza wody do środka. Związki tłuszczowe mogą spowalniać utratę wody przez skórę – ale już nic ponadto. Podobnie jeśli chodzi o wszelkie dodatki do kremów – takich jak witaminy, proteiny, wyciągi roślinne – nie mają one ŻADNEGO wpływu na stan skóry. Skład kremu to prawie wyłącznie woda. To dlatego krótkotrwały efekt polegający na zamoczeniu martwej warstwy rogowej może dawać złudzenie „gładkości” skóry. Większość witamin w kremach utlenia się („znika”) już po otwarciu pudełka – czyli przy kontakcie z powietrzem. Kremy i środki nawilżające zatrzymują wodę w skórze poprzez zablokowanie możliwości jej parowania w wyniku naniesienia na naskórek warstwy olejów (tłuszczów). Tym samym – im prostszy i tańszy jest taki kosmetyk – tym jego efekt „nawilżający” jest lepszy, a liczba zawartych w nim chemikaliów – a tym samym potencjalnych efektów ubocznych – mniejsza.

Tak więc każda złotówka wydana na drogie kremy nawilżające to oszustwo. Proszę się nie obawiać – żadna firma kosmetyczna nie pozwie mnie za to do sądu.

Kremy i żele opóźniające starzenie
Te po prostu nie działają w ogóle, wbrew temu co wypisują na nich producenci. Jeśli naprawdę chcesz się pozbyć zmarszczek na skórze – udaj się do dobrego gabinetu medycyny estetycznej (takiego, który prowadzi lekarz, a nie kosmetyczka). Jeśli boisz się zabiegów chirurgicznych poproś lekarza o inne działające metody usuwania zmarszczek (wypełniacze lub toksynę botulinową). Wbrew pozorom odrobina bólu i koszty poniesione na takie zabiegi przynoszą oczekiwane efekty – a w perspektywie czasu są tańsze niż kremy.

Także wbrew obiegowej opinii należy pamiętać, że zabiegi estetyczne (takie jak np. botoks) należy zaczynać możliwie wcześnie, aby przez długi czas cieszyć się gładką skórą. Kremy rzekomo opóźniające starzenie zawierają związki takie jak AHA czy BHA, które rozpuszczają martwe komórki naskórka. Dlatego niektórzy poprawnie nazywają je środkami do peelingu lub kremami złuszczającymi. Efekt złuszczenia warstwy rogowej jest wyłącznie tymczasowy. Nie usuwa żadnych zmarszczek (a już na pewno nie w sposób trwały). Dodatkowo niszcząc warstwę rogową naskórka, pozbawia skórę ochrony. W wyniku tego – przy regularnym stosowaniu takich preparatów – skóra staje się grubsza (podobnie jak na dłoniach osób pracujących fizycznie). Wiele osób reaguje na to zwiększając dawki kremów, aby utrzymać poprzedni wygląd. To z kolei powoduje jeszcze bardziej nasilone pogrubianie się skóry i koło się zamyka. To jest główny powód, dla których producenci zachęcają do stosowania ich produktów codziennie dla „najlepszego efektu”. Wszystko po to, aby pozostawić klienta w cyklu złuszczania coraz grubszej warstwy naskórka. Na tym samym opiera się efekt „darmowych próbek” – po zastosowaniu przez 2-3 dni i odstawieniu „próbki” skóra może wyglądać przez jakiś czas gorzej niż przed jej zastosowaniem. Wtedy to właśnie Panie kupują „przetestowany” produkt…. i koło się zamyka.

Niektórzy producenci idą o krok dalej i dodają związki złuszczające do kremów nawilżających (z reguły nie informując o tym na opakowaniu, podając tylko małymi literkami nazwy chemiczne eksfoliantów ukryte w składzie preparatu). Z tego powodu wiele osób nawet nie wie co tak naprawdę robi ze swoją skórą na twarzy. Stosując środek nawilżający w celu zmiękczenia swojej skóry, tak naprawdę robi coś dokładnie przeciwnego. W końcu tuż po nałożeniu kosmetyku rozpuszczona warstwa rogowa naskórka rzeczywiście wydaje się być „miękka”.

Największym problemem jest jednak zniszczenie warstwy ochronnej. Naskórek jest najlepszą naturalną ochroną skóry. To sprawia, że wiele związków chemicznych może przedostawać się do skóry – i to nie tylko z kremu, ale przede wszystkim z innych rzeczy, które mają później kontakt ze skórą, np. chemikaliami w makijażu lub spalinami samochodowymi w mieście). Stąd właśnie częste podrażnienia lub przyspieszone rzeczywiste starzenie się skóry u osób stosujących kremy „odmładzające”. Usunięcie naskórka powoduje także utratę barwnika (melaniny) zabezpieczającej skórę przed promieniami UV. Producenci dodają syntetyczne środki ochronne przed promieniowaniem – ale ich efekt utrzymuje się krótko. Aby zapewnić skórze pozbawionej naturalnej ochrony chemiczne zabezpieczenie przez UV należy stosować odpowiednie środki… Czyli znowu wydać pieniądze na kolejny kosmetyk. Środki chroniące przed UV należy nakładać na skórę co 2 godziny aby utrzymywał się ich efekt ochronny.

Tak więc środki reklamowane jako usuwające zmarszczki i starzenie – nie działają w ogóle, a jeśli działają, to wywierają efekt przeciwny – przyspieszają proces starzenia się skóry. Usuwanie warstwy rogowej może też powodować oparzenia lub sprzyjać rozwojowi raka skóry.

I ponownie jak w poprzednim akapicie – nie bójcie się – żadna firma kosmetyczna nie poda mnie za to do sądu.

Farby i szampony do włosów
Bez względu na to, co piszą producenci na opakowaniach, KAŻDA farba do włosów zawiera detergenty (inaczej by nie działała), każda zostawia chemiczne związki na twoich włosach (na tym polega istota działania barwników), natomiast żadne dodatki (witaminy, białka, aminokwasy, enzymy, wyciągi z rośli) nie mają żadnego wpływu na stan twojego włosa.

JEDYNA różnica między szamponami do włosów suchych, normalnych i tłustych to ilość detergentu z nich zawartego (im bardziej tłuste włosy, tym więcej detergentu). Konsumenci nie lubią „rzadkich” szamponów. Lepiej sprzedają się gęstsze. Dlatego producenci wydają fortuny na testy konsystencji swoich produktów. Mocno płynne szampony w opinii klientów uchodzą za tanie i nieskuteczne (chociaż w rzeczywistości mają takie samo działanie; kosztują też oczywiście mniej).

Detergent zmywa z włosów brud i tłuszcz. Ale jednocześnie usuwa naturalną ochronę lipidową skóry głowy. Wprawdzie ochronna warstwa zregeneruje się w ciągu 6-24 godzin, to jednak większość ludzi woli zastąpić naturalną ochronę – sztucznymi olejami zawartymi w „odżywkach”. Tak na marginesie – nie ma czegoś takiego jak „odżywka” do włosów. To zabieg marketingowy. Włos jest martwy (każdy) nie można go odżywić żadnymi substancjami. Ponieważ odżywki zawierają oleje roślinne, którymi pokrywasz swoje włosy – automatycznie będziesz musiał je częściej myć, żeby pozbyć się z nich tłuszczu, który akumuluje brud i zlepia twoje włosy. Kolejne błędne koło wydatków na producentów chemii kosmetycznej. Dodatkowo każde mycie, „odżywianie”, suszenie w wysokiej temperaturze i czesanie – dodatkowo uszkadza twoje włosy. Jeśli nie wierzysz – spróbuj przez parę dni używać łagodnego szamponu i nie stosować „odżywek”. Już po kilkunastu dniach zaskoczy Cię to, o ile łatwiej utrzymać twoje włosy z dobrym stanie. Poprawi się także ich wygląd.

Jeśli masz uszkodzone włosy (od suszenia, barwienia, itp.), odżywki sprawiają wrażenie, ze stan włosów jest lepszy. Jednak żadne białka, enzymy czy witaminy w żaden sposób nie dostają się do twoich włosów i nie regenerują ich. To mniej więcej tak, jakbyś chciał naprawić rozpadający się dom rzucając w niego cegłami. Jeśli chcesz mieć ponownie ładne, zdrowe włosy – musisz poczekać aż całkowicie odrosną. Oczywiście nie możesz im w tym czasie szkodzić. Używaj przez kilka (kilkanaście) miesięcy prostego szamponu, bez odżywek i bez farb. Nieprawdopodobne? A jednak…

W wielu krajach zabrania się podawania nazw zwyczajowych witamin w składzie kosmetyków. FDA uznało, że stosowanie słowa „witamina” prowadzi konsumentów do błędnego przekonania, że dany składnik oferuje korzystny wpływ odżywczy na skórę lub włosy, z tym samym wprowadza klientów w błąd. To dlatego w USA i większości krajów Europy w składzie kosmetyku zamiast np. witamina E figuruje nazwa chemiczna (tokoferol).

Kremy i preparaty hipoalergiczne

Mają po prostu mniej związków chemicznych – z reguły dotyczy to substancji zapachowych i barwników. Środki te są znacznie tańsze w produkcji, sprzedawane są jednak w wyższej cenie… Bardzo rzadko kremy hipoalergiczne różnią się ilością dodawanych substancji konserwujących. Ilość konserwantów możliwych do dodania jest bowiem ograniczona prawnie. Uwaga także na „naturalne” kosmetyki. Dodając niewielkie ilości naturalnych związków można sprzedać taki produkt znacznie drożej. Jednak jednocześnie do składu należy dodać więcej konserwantów i środków przeciwbakteryjnych. Paradoksalnie – najwięcej szkodliwych kremów można znaleźć z sklepach z naturalnymi produktami.

Większość substancji w kremach jest generalnie bezpieczna do stosowania przewlekłego na skórę. Kosmetyki nie mają żadnego działania odżywiającego. Nie sprawią, że skóra będzie młodsza lub zdrowsza. Dobre kosmetyki to takie, które nie szkodzą. Jedyny efekt ich stosowania to dobre samopoczucie osób je stosujących. Koszt produkcji 100g kremu wynosi przeważnie od 1 do 15 złotych. W kosmetykach sprzedawanych po kilkaset złotych za 30g nie ma wcale żadnych lepszych składników. Kupiłaś ostatnio taki krem? Dałaś się oszukać.
I nie martw się – nikt nie poda mnie za to do sądu.

Co robić, żeby wyglądać jak najlepiej (na swój wiek)?

Na pewno zwróciłaś/eś uwagę, że ludzie w tym samym wieku mogą wyglądać bardzo różnie. Czasami 40-letnia kobieta wygląda na 30 lat, czasami na 50. Dlaczego tak jest? Otóż na wygląd (poza genami) wpływa bardzo wiele czynników. Do najistotniejszych zaliczamy odpowiednią dietę, aktywność fizyczną, zawodową, narażenie na stres, jakość i ilość snu. Wszystkie te czynniki można modyfikować – ale aby były one skuteczne należy wprowadzić zmiany jak najwcześniej. Drugi sposób, to korzystanie z profesjonalnych gabinetów medycyny estetycznej (najlepsze – ponieważ efekty są zawsze odwracalne!) lub chirurgii plastycznej (wersja hardcore; jak efekt Cię nie satysfakcjonuje, zmian nie da się cofnąć). Należy tylko poszukać takiego specjalisty, który sprawi, że „poprawki” nie będą widoczne. Innego sposobu niestety nie ma…

Więcej
1. hxxp://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1602448,1,co-naprawde-przenika-do-skory,index.html
2. hxxp://openlibrary.org/books/OL9921939M/Cosmetics_Unmasked
3. hxxp://www.polscc.org/index.php?option=com_content&view=article&id=48&Itemid=27


artykuł z linka 1:
Cytat:
Co naprawdę przenika do skóry?

Kolagen aktywny, naturalny czy biokolagen – jakkolwiek by się nazywał - nie jest w stanie wniknąć do skóry. Wszystkie preparaty z kolagenem likwidujące rozstępy lub zapobiegające starzeniu – nie maja takiego działania. Niestety, kolagen nie jest wyjątkiem. Wiele substancji, które są reklamowane, jako cudowny składnik kremów czy maści, nie jest w stanie przeniknąć bariery naskórkowej.

Skóra chroni nasz organizm przed wnikaniem do niego różnych niepożądanych substancji. Warstwa rogowa o grubości około 1/100 milimetra wbrew pozorom stanowi bardzo skuteczną zaporę. Jest bowiem genialną strukturą zbudowaną ze spłaszczonych komórek składających się głównie z nieprzepuszczalnego białka, które sklejone są tłuszczowym spoiwem. Są substancje, którym udaje się tą barierę pokonać, wiele jednak nie jest w stanie jej przeniknąć.

Kolagen nawet z ryby nie wpływa na stan skóry

Kolagen jest rodzajem białka, z którego między innymi zbudowana jest nasza skóra. Jest on odpowiedzialny za jej elastyczność. W wyniku starzenia się ubywa nam tej cennej substancji, przez co skóra traci jędrność. Wiele reklam preparatów kosmetycznych chwali się, że zwierają one eliksir piękności i zdrowia, czyli kolagen.

– Może i zawierają –mówi prof. Jacek Arct rektor Wyższej Szkoły Zawodowej Kosmetyki i Pielęgnacji Zdrowia. – Ale co z tego, skoro on i tak nie wnika w skórę?

Profesor wyjaśnia, że reklamowany intensywnie np. rybi kolagen - to nic innego, jak tylko powierzchniowy preparat pozostawiający nawilżającą warstwę.

Kwas hialuronowy tylko w zastrzykach

Modny ostatnio kwas hialuronowy, który wiąże wodę i wpływa na kondycję skóry – niestety, również nie przenika przez naskórek. W młodej skórze kwasu hialuronowego jest pod dostatkiem, co gwarantuje jej sprężystość i brak zmarszczek. Z wiekiem jego ilość maleje. - Można go oczywiście dostarczyć, ale tylko za pomocą zastrzyków, ponieważ jego cząsteczki są zbyt duże, aby przeniknąć przez warstwę ochronną skóry – tłumaczy prof. Arct. Podobnie jak kolagen – tworzy nawilżający film na powierzchni skóry. Tymczasem sklepowe półki uginają się od preparatów z kwasem hialuronowym. Okazuje się, że to tylko hasło reklamowe. Dostarczenie kwasu hialuronowego naszej skórze jest bowiem tylko możliwe w gabinecie lekarza medycyny estetycznej, który może podać go strzykawką.

Kapryśna witamina

Czysta witamina C nie wnika w skórę, a na dodatek jest nietrwała i w kontakcie z powietrzem po prostu rozkłada się. Nie ma sensu, więc wcieranie w skórę preparatów z czystą witaminą C. Możemy ją wprowadzić w głąb skóry tylko pod warunkiem, że zostanie połączona z tłuszczem, np. zamknięta w liposomach, czyli małych tłuszczowych kuleczkach. W Katedrze Chemii Analitycznej Politechniki Warszawskiej przeanalizowano kilkanaście obecnych na rynku preparatów kosmetycznych zawierających czystą witaminę C. Znaleziono ją tylko w jednym. W czasie badań kosmetyków dodano do kilku preparatów 1 proc. witaminy C, szczelnie zamknięto i odłożono na miesiąc. Po otwarciu buteleczek okazało się, że nie było nawet śladu po tej witaminie. - Są bardziej trwałe postaci tej witaminy, np. palmitynian witaminy (palmitynian askorbylu) C, sól fosforanu witaminy C – wyjaśnia prof. Arct i radzi, aby czytać skład preparatów kosmetycznych, które kupuje.

Hormony roślinne bez dowodów

Na rynku kosmetycznym coraz częściej pojawiają się też kremy zawierające tak zwane hormony roślinne – izoflawonoidy, - Nie ma prac naukowych, które potwierdzałyby skuteczność tych składników w walce z procesami starzenia hormonalnego – mówi prof. Arct. - Jeśli chodzi o natomiast o komórki macierzyste zawarte w kremach to absolutnie slogan jedynie reklamowy - dodaje.

Do skóry przenika witamina A czy E, również koenzym Q10,

- Z nowości skuteczne wydają się być niskocząsteczkowe biologicznie czynne peptydy. Wnikają one do skóry i między innymi mogą pobudzać produkcję kolagenu oraz elastyny odpowiedzialnych za jej elastyczność i jędrność.

Tekst: Halina Pilonis
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2011-05-03, 07:57   

O, fajnie. Argument w dyskusji z moją mamą ;-)
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 12