wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Wegetarianka w ciąży
Autor Wiadomość
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2007-08-24, 22:41   Wegetarianka w ciąży

robertto


Wegetarianka w ciąży

Gdy zaszłam w ciążę, byłam wegetarianką od prawie dziesięciu lat, a mój mąż - przez pięć. Żyliśmy w mieście, w którym pozostawanie wegetarianami było uważane za prawie normalną sprawę. Nigdy nie czuliśmy się osamotnieni lub wyobcowani ze względu na nasz sposób odżywiania się. Jadaliśmy typowe wegetariańskie pokarmy: dużo nasion roślin strączkowych i ryż, a od czasu do czasu jajka i przetwory mleczne.
Mamy zdrowego, bystrego, wysokiego i przystojnego 14-letniego syna wegetarianina, który waży 54 kg i ma 175 cm wzrostu, co oznacza, że już mnie przerósł. Nigdy nie jadł mięsa i nigdy tego nie żałował.

Zapoznając się z wynikami badań i literaturą na temat wegetariańskich dzieci dowiedziałam się, że mój syn pasuje do pewnego wzorca, który się właśnie kształtuje, a który jest rezultatem powszechnej dostępności informacji na temat diety wegetariańskiej.

Jego stan zdrowia i możliwości umysłowe
przewyższają średnią jego wieku
i jest to zjawisko,
które już zostało odnotowane
u wegetariańskich dzieci.

Drugim plusem tej diety jest utrzymywanie się niskiego poziomem cholesterolu w organizmie, co wiąże się z obniżonym ryzykiem wystąpienia arteriosklerozy, osteoporozy i chorób serca. Mój syn jest na diecie wegetariańskiej od momentu poczęcia i dzięki temu prawdopodobieństwo, że będzie miał kłopoty zdrowotne w starszym wieku, jest dużo mniejsze.
Za jakiś czas zasady zdrowej diety, w której zmniejsza się udział produktów pochodzenia zwierzęcego a zwiększa - roślinnego, będą nauczane w szkołach i zastąpią stare "Cztery Grupy Pokarmowe"*, z którymi wzrastała większość z nas. Nowa piramida pokarmowa ustanowiona w 1992 roku przez Amerykański Departament Rolnictwa zachęca do stosowania diety wegetariańskiej, a mięso i przetwory mięsne umieszczono w kategorii produktów zbędnych, niekoniecznych w zdrowej diecie. Ta postawa zradykalizuje się jeszcze bardziej, gdy kontynuowane badania nad żywieniem potwierdzą zagrożenia związane ze spożywaniem mięsa.
Różnorodna węglowodanowa dieta roślinna zapewnia dostateczną porcję białka, jeżeli tylko ilość spożywanych węglowodanów jest odpowiednio duża. W rzeczy samej, ostatnimi czasy, w publikacjach na temat diety wegetariańskiej, problem dostarczenie odpowiedniej ilości białka, jest już rzadkim zagadnieniem. Kładzie się natomiast nacisk na spożywanie pełnoziarnistych zbóż i mniejszą ilość produktów mlecznych. Produkty mleczne coraz częściej postrzegane są jako źródło zagrożenia podobnie jak i inne produkty pochodzenia zwierzęcego. Mimo że argumenty natury etycznej w stosunku do produktów nabiałowych nie są tak silne jak w stosunku do mięsa, to ryzyko wysokiego poziomu cholesterolu i zanieczyszczeń związkami chemicznymi jest równe temu, jakie istnieje w przypadku spożywania mięsa.
Aktualne wyniki badań naukowych optują za dietą wegetariańskiej, ale zmiana zwyczajów kulturowych i nawyków żywieniowych na skutek nowych informacji zawsze jest długim procesem.

Trawienie pokarmów u wegetarianki w ciąży przebiega łatwiej niż u ciężarnej kobiety spożywającej mięso. W okresie ciąży proces trawienia zmienia się dramatycznie. Po pierwsze, staje się bardziej efektywny, dzięki czemu jest absorbowana większa część każdego składnika odżywczego, po drugie, pokarm przesuwa się w przewodzie pokarmowym wolniej, co oznacza, że pokarmy pozostają w układzie trawiennym dłużej. Po pewnym okresie zalegania w jelitach mięso zaczyna gnić i mogą pojawić się przykre dolegliwości. Spożywanie więc mniejszych ilości produktów pochodzenia zwierzęcego (lub wcale) oznacza mniejsze obciążenie układu trawiennego, szczególnie w okresie ciąży.
Ciężarne kobiety na całym świecie mają podobne odczucie, że w tym stanie mięso staje się dla nich szczególnie nieprzyjemne ze względu na jego wygląd, zapach i smak. Odnosi się to także do tych kobiet, które przed poczęciem regularnie spożywały mięso. Podobnie jak inne awersje kobiet w ciąży,może być to przejaw wrodzonego mechanizmu obronnego.


Mięso psuje się o wiele szybciej niż produkty roślinne, może także pochodzić od chorych zwierząt - prawdopodobnie organizm ciężarnej jest tego świadomy.
Jeżeli kobieta przed zajściem w ciążę stosowała dietę wegetariańską przez przynajmniej parę lat, to nie powinna mieć wątpliwości co do swego sposobu odżywiania się, ponieważ doświadczyła, że dieta ta zapewnia jej dobre zdrowie i siłę. Organizmowi potrzeba pewnego czasu, by przystosował się do nowej diety. W trakcie procesu zmiany diety, zawierającej dużą ilość mięsa na roślinną, układ trawienny będzie potrzebował pewnego czasu na oczyszczenie się. Gdy przystosuje się już do trawienia zbóż i nasion roślin strączkowych, zmieni się skład soków trawiennych to trawienie stanie się bardziej efektywne. Na przykład, w diecie z niższą zawartością białka organizm absorbuje więcej wapnia, więc potrzebuje go mniej. Dobrze ułożona dieta roślinna zapewnia kobiecie w ciąży zarówno dużo wapnia jak i odpowiednią ilość białka, nie obciążając nadmiernie układu trawiennego.
Instytut Medyczny wchodzący w skład Narodowej Akademii Nauk, która określa wartości zalecanych racji składników odżywczych, w raporcie wydanym w 1992 roku stwierdza, że prawdopodobieństwo dostarczenia odpowiedniej ilości witaminy A u ciężarnych wegetarianek jest większe niż w przypadku kobiet spożywających mięso. Niedobór witaminy A wiąże się ze zwiększonym ryzykiem poronień, więc kobiety ciężarne stosujące dietę wegetariańską zwiększają szansę utrzymania ciąży.
Obecnie dzięki badaniom naukowym odkrywa się wiele różnego rodzaju działań ochronnych ze strony wielu składników pokarmowych, które raczej występują w diecie wegetariańskiej niż tej zawierającej mięso. Na przykład: błonnik zawarty w owocach, warzywach i całych ziarnach zbóż sprzyja dobremu trawieniu, czy witamina C, wspomagająca absorpcję żelaza i wzmacniająca układ odpornościowy. Liczne badania wykazują, że ryzyko niedoboru żelaza u wegetarianek w ciąży jest mniejsze niż u kobiet ciężarnych spożywających mięso.
Ilość białka w diecie wegetariańskiej przestała być już zagadnieniem, wprost przeciwnie, specjaliści zajmujący się zdrową dietą, zalecają zmniejszenie udziału mięsa we wszystkich rodzajach diet, ponieważ nadmiar białka jest niekorzystny: obciąża organizm i spowalnia przemianę materii. Ponadto duża ilość białka w pokarmach sprzyja ucieczce wapnia z organizmu, czego rezultatem może być osteoporoza. W okresie ciąży poziom wapnia w organizmie kobiety jest bardzo ważny dla prawidłowego rozwoju szkieletu płodu. Również w tym przypadku wegetarianki w ciąży są w korzystniejszym położeniu niż niewegetarianki.

Według badań przeprowadzonych w ostatnim czasie istnieje związek między niedoborami kwasu foliowego i wadami wrodzonymi u płodów. Ten składnik odżywczy znajduje się w surowych zielonych warzywach, nasionach roślin strączkowych, kaszach i pełnoziarnistym pieczywie, a brak jest go w większości diet zawierających mięso. Jeżeli kobieta w ciąży spożywa dostateczne ilości węglowodanów pochodzących ze zdrowych pokarmów, to prawdopodobieństwo dostarczenia organizmowi odpowiednich ilości innych składników odżywczych jest większe niż w przypadku niewegetarianek.
Ciąża jest takim stanem, w którym kobiety doświadczają ściślejszego związku ze swoim ciałem i lepiej odczuwają jego naturalny rytm. Pełniejsze odczuwanie własnego ciała w okresie ciąży przygotowuje kobietę na zmiany, które zachodzą w jej organizmie. W pierwszym trymestrze większość kobiet cierpi z powodu nudności. Rezultatem tego jest zwracanie przez kobiety większej uwagi na potrzeby własnego organizmu: zmiana sposobu odżywiania się na bardziej lekkostrawny oraz - co jest najistotniejsze - pozbycie się niekorzystnych nawyków. Pojawienie się nagłej niechęci do kofeiny, palenia papierosów i jedzenia mięsa jest powszechnym zjawiskiem w tym okresie. Dzięki temu organizm ciężarnej oczyszcza się bez konieczności głodowania, co byłoby dla młodej ciąży czynnikiem traumatyzującym.
W ciągu pierwszych 8-10 tygodni płód wykorzystuje zapasy pokarmowe istniejące w organizmie matki i nie wymaga większych ilości dodatkowej energii, a więc nudności zmuszające kobietę do ograniczenia pokarmów, nie mają wpływu na rozwój płodu. Pewność, że zapasy istnieją, jest wówczas, gdy kobieta odżywiała się prawidłowo przed zajściem w ciążę. Dziewięć miesięcy poprzedzających poczęcie jest równie ważne dla zdrowej ciąży, jak i dziewięć miesięcy następujących potem.
W drugim trymestrze apetyt kobiet w ciąży wzrasta dramatycznie. Organizm przygotowuje się do ostatnich trzech miesięcy, w których płód rozwija się w tak znacznym stopniu, że zapasy zgromadzone w łożysku nie zapewniają już mu dostatecznego odżywienia. Wzrost apetytu w tym czasie jest zjawiskiem naturalnym. I nawet w tym czasie, troska o dostateczną ilość białka w diecie jest już - w świetle dostępnych badań naukowych - zdezaktualizowana i można mieć pewność, że lekarz, czy dietetyk, którzy rozważają zagadnienie dostatecznej ilości białka w pożywieniu, mają nikły stan wiedzy na ten temat. Niedobory żelaza, kwasu foliowego i cynku są dość powszechne u kobiet w ciąży, ale prawdopodobieństwo występowania tych niedoborów u wegetarianek jest zawsze mniejsze, niż u kobiet stosujących tradycyjną dietę.

Lista podstawowych wskazówek
zapewniających możliwie najzdrowszą
wegetariańską ciążę:

1. O zdrową ciążę zaczynamy troszczyć się 9 miesięcy przed poczęciem.
2. W okresie ciąży mądrość ciała uzewnętrznia się szczególnie silnie. Można więc z większą niż na ogół precyzją śledzić sygnały płynące z ciała. Aby wsłuchać się w siebie - zwiększyć świadomość w odczuwaniu tych sygnałów, można wykonać następujące ćwiczenie. Usiąść lub położyć się ze stopami ułożonymi nieco wyżej, pobyć przez pewien czas samej w spokoju. Oddychać spokojnie, bez wysiłku, zamknąć oczy. Odczuwać.
3. Zapisywać to, co się jada i zmienić dietę tak, aby spożywać codziennie:
- co najmniej pięć porcji owoców i warzyw,
- co najmniej pięć porcji węglowodanów (najlepiej produktów pełnoziarnistych),
- co najmniej dwie porcje pokarmów białkowych.
4. W celu lepszego trawienia, żuć pokarm długo i jadać często. Przez całą ciążę wykonywać stosowne ćwiczenia fizyczne. Postarać się znaleźć czas na uprawianie w doniczkach lub skrzyneczce ziół na napary do picia lub, jeśli mamy odpowiednie warunki - warzywa do jedzenia. Obserwowanie rosnących roślin jest bardzo relaksujące.
5. Ufać swojemu ciału i apetytowi. Potrzeby organizmu i jego rytm ulegają zmianom w trakcie ciąży.
6. Mieć przekonanie, że dobrze ułożona dieta wegetariańska przed poczęciem i w okresie ciąży jest najlepszym darem, jaki kobieta może podarować swemu przyszłemu dziecku. Zdrowy początek jest bezcenny i będzie owocował przez całe późniejsze życie.

O swojej drodze do wegetarianizmu, problemach i wegetariańskiej ciąży opowiada Monica Leal z Texasu.

Moje spotkanie z wegetarianizmem zaczęło się siedem lat wcześniej, zanim zaszłam w ciążę. Gdy miałam 20 lat, wykryto u mnie gruczolistość i usłyszałam, że prawdopodobnie nigdy nie zajdę w ciążę, chyba że poddam się poważnej operacji. Na operację nie zdecydowałam się, zaczęłam poszukiwać alternatywnych metod leczniczych. Przeszłam kurację odtruwającą organizm, w tym oczyszczanie jelita grubego, terapię megawitaminową, a także wprowadziłam drastyczne zmiany w moim sposobie odżywiania się. Zaczęłam zdrowiej jadać i wykluczyłam wszelkiego rodzaju junk food z mojej diety. Mimo, iż dietetyczka, która zleciła mi taką dietę, nie była wegetarianką, uważała, że produkty mleczne są źródłem śluzu w organizmie człowieka, więc wykluczyłam również mleko i jego przetwory. Po kilku miesiącach mój cykl menstruacyjny zaczął się stabilizować, nastąpiła też poprawa stanu moich zatok, z którymi zawsze miałam kłopoty. Mój stan zdrowia poprawił się tak znacznie, że po przeczytaniu jeszcze kilku lektur na temat wegetarianizmu, zdecydowałam, że zrobię ten jeden krok dalej i zostanę wegetarianką.
Porzucenie wszelkiego pożywienia, które kiedyś miało fizjonomię sprawiło, że poczułam w sobie jakiś wyższy rodzaj energii i czystości. Przez następne sześć lat byłam prawie weganką, nie jadłam jajek, a sery tolerowałam w niewielkich ilościach. Zauważyłam, że zjedzenie częściej niż 1-2 razy w miesiącu sera wywoływało u mnie ponownie zatokowe bóle głowy. Przeziębienia i grypy mogły szaleć wokół mnie i zapadali na nie wszyscy inni w pracy, a ja - nie, choć przedtem chorowałam dość często.
Wtedy też przeczytałam, że nawet te tzw. naturalne witaminy są związkami chemicznymi, a organizm człowieka nie traktuje ich jako pożywienia. Wycofałam się więc z zażywania preparatów witaminowych i zaczęłam stosować zioła, pyłki pszczele, pszczele mleczko i niebiesko-zielone glony. Szczególnie dobrze robiły mi glony i w znacznym stopniu przyczyniły się do poprawy mojego stanu zdrowia. Dieta i zioła uregulowały mój cykl menstruacyjny, ale nadal nękały mnie objawy napięcia przedmenstruacyjnego, które ustąpiły, gdy zaczęłam stosować wodorosty. Myślę, że to właśnie dzięki wodorostom zniknęły te przykre objawy, ponieważ wodorosty zawierają rzadkie pierwiastki śladowe, które są najczęściej nieobecne w dietach wielu ludzi zarówno wegetarian, jak i niewegetarian.
Gdy zaszłam w ciążę moja wiara w wegetarianizm była tak silna, że nie miałam żadnych wątpliwości, że jest to najzdrowsza dieta, także i dla kobiety w ciąży. Jednak wszystkie książki, do których miałam dostęp w tamtym czasie i które były moim jedynym oparciem, mówiły o diecie laktoowowegetariańskiej, a nie wegańskiej. Niepokoiłam się o wapń. Zdecydowałam się więc na odstąpienie od mojej diety i przez całą ciążę piłam ogromne ilości surowego koziego mleka. To był ogromny błąd! Kozie mleko jest lepiej przyswajalne i wytwarza w organizmie mniej śluzu, niż pasteryzowane krowie mleko, ale jest przy tym bardzo tłuste. Wiedziałam o tym, ale wydawało mi się, że nie będę miała później trudności ze zrzuceniem nadwagi. Nie miałam racji! Przybrałam na wadze o 9 kg więcej, niż powinnam i jeszcze po trzech latach nie udało mi się schudnąć.
Nie wydaje mi się, żeby absorpcja wapnia z koziego mleka była dostateczna, ponieważ po narodzinach dziecka okazało się, że stan mojego uzębienia się pogorszył. Nie zamierzam popełnić takiego błędu przy następnej ciąży. Zyskałam więcej informacji na temat diety wegańskiej i pewność, która pozwoli mi pozostać wierną mojemu wegańskiemu ja.
W rzeczywistości zdążam w kierunku diety składającej się głównie z surowych pokarmów i myślę, że będę ją kontynuować w czasie drugiej ciąży. Dieta ta składa się z dużej ilości świeżo wyciśniętych soków warzywnych, w tym i z zielonych warzyw, a także kiełków, orzechów, nasion, oraz mleka z orzechów i z nasion. Będę również jadać tofu, tempeh, pełnoziarniste kasze, nasiona roślin strączkowych, a także inne, których nie jada się na surowo, ale zdecydowanie jestem w trakcie procesu zwiększania udziału w mojej diecie pokarmów surowych. Doszłam do wniosku, że taki sposób żywienia nie tylko będzie właściwy w okresie ciąży, ale będzie bliższy diecie optymalnej.
Błąd, który popełniłam w czasie pierwszej ciąży, to opychanie się białkiem. Wiem oczywiście, że stan ciąży wymaga większych ilości białka w diecie, ale myślę, że przedobrzyłam. Stosowałam się do ilości białka podawanego w tabelach składników pokarmowych. Dopiero później dowiedziałam się, że surowe produkty wysokobiałkowe zawierają enzymy i w związku z tym są lepiej przyswajalne przez organizm. Białka więc potrzeba znacznie mniej. W następnej ciąży będę jadać surowe pokarmy białkowe, czyli skiełkowane nasiona roślin strączkowych, moczone nasiona, mleko orzechowe itp. Postaram się też bardziej słuchać swojego organizmu, a nie naśladować wskazania tabel pokarmowych. Tabele są ważne oczywiście, ale istotne są również sygnały pochodzące od własnego ciała, pod warunkiem naturalnie, że sygnały te nie są zafałszowane przez spożywanie junk food.
Myślę jednak, że mój sposób odżywiania, w okresie pierwszej ciąży generalnie był bardzo dobry. Nigdy nie brałam żadnego preparatu żelaza, a wysoki poziom tego pierwiastka zawdzięczam piciu herbat ziołowych i niebiesko-zielonym algom. Przez całą ciążę czułam się świetnie, nie miałam nudności, ani zaparć, hemoroidów, nadciśnienia, ani też żadnych innych dolegliwości często towarzyszących stanowi brzemiennemu.
Obecnie mój synek ma 3 i pół roku. Był w pełni karmiony piersią i nigdy nie miał mięsa w ustach. Nigdy też nie zjadł cukierka, ani żadnych innych słodyczy. Podaję mu czasem smakołyki, ale przygotowuję je z pełnoziarnistych produktów z dodatkiem miodu lub syropu klonowego. Dziecko ani razu nie było u lekarza z powodu choroby. Te kilka przeziębień, które mu się przytrafiły, były lekkie i szybko z nich wychodził dzięki terapii ziołowej. Zaobserwowałam, że te przeziębienia występowały wkrótce po spożyciu sera. Ser jest dla nas rzadkim pokarmem i jadamy go tylko, od czasu do czasu, na przykład, gdy jemy pizzę na przyjęciu urodzinowym u kogoś. Mój synek nie pija krowiego mleka, ani napojów gazowanych, nie jada też jajek. Jego skóra w dotyku jest jak jedwab, jest pięknym dzieckiem, silnym i pełnym energii. Jest żywym dowodem na to, że zdrowa dieta wegetariańska jest optymalnym sposobem odżywiania się, zarówno dla kobiet w ciąży, jak i dla dzieci.

O swoim synku, perypetiach z lekarzem i problemach i wegetariańskiej ciąży opowiada Debra Newby z Californii

W zeszłym tygodniu udałam się do pediatry na badanie kontrolne z moim 19-miesięcznym synkiem Wesley�em. W poczekalni, zanim weszliśmy do gabinetu lekarskiego, Wesley dokładnie obejrzał rybki w akwarium, potem pootwierał wszystkie szafki i następnie zajął się zasłonami. Lekarz zbadał kręcącego się cały czas chłopca - okazało się, że jego ciężar ciała i wzrost są w porządku. Następnie zaczął zadawać pytania. Zapytał, czy podaję synkowi pełnotłuste mleko. Odpowiedziałam, że nie i że on pije mleko sojowe. Czy dlatego, że dziecko nie toleruje mleka, czy z wyboru? - zapytał doktor. Odparłam, że z wyboru i że jesteśmy wegetarianami. Lekarz odwrócił się i zaczął wypełniać kartę. Po chwili przerwał, odwrócił się i zapytał z niedowierzaniem: Czy Wesley jest wegetarianinem? Gdy potwierdziłam, lekarz zaczął mówić, że należałoby zrobić badania krwi i określić poziom żelaza. Ale po chwili zawiesił głos. Spojrzał na mojego synka, którego rozpierała energia, zajętego rozkładaniem krzesła na części. Wtedy powiedział: Myślę, że to nie jest konieczne. Dziecko rozwija się dobrze. I tak rzeczywiście jest. Wesley nigdy nie spróbował nawet pokarmu pochodzenia zwierzęcego, za wyjątkiem miodu. Mimo że niektórzy z moim znajomych martwili się tym, że nie jadałam produktów pochodzenia zwierzęcego w okresie ciąży i wychowuję moje dziecko na diecie wegańskiej, to gdy teraz obserwują mojego synka, przyznają, że rzeczywiście ta dieta nie wyrządziła mu żadnej krzywdy. Wtedy z reguły wynajdują różne wymówki, dlaczego podają własnym dzieciom mięso i mówią: Próbujemy zmniejszyć ilość mięsa, które spożywamy.
Wegetarianką stałam się kilka tygodni wcześniej przed poczęciem Wesley�a, mojego drugiego dziecka. Właśnie skończyłam czytać książkę Johna Robbinsa Diet for a New Amerika i podjęłam decyzję. To było to! Ja i moja córka Melissa nie będziemy więcej jadły mięsa. Córeczka miała wtedy prawie dwa latka. Wiedziałam, że aby nasza rodzina nadal pozostawała w harmonii po wprowadzeniu tej ważnej zmiany, muszę również przekonać do tego mojego męża. Powiedziałam mu, że mam pewną bardzo ważną książkę, którą powinien przeczytać. Po przeczytaniu, powiedział - tak. To było w styczniu 1990 roku.
Przejście na dietę wegetariańską było dla mnie bardzo łatwe. Odczuwałam wręcz ulgę, że nie muszę już wpychać w siebie mięsa, aby dostarczyć mojemu organizmowi "pełnowartościowego białka". Zaszłam w ciążę kilka tygodni po zmianie sposobu odżywiania się. Moja ciąża przebiegała bez żadnych problemów. Nie cierpiałam z powodu nudności i miałam dużo energii. Jadałam dużo roślinnego białka, prawdopodobnie więcej, niż w istocie potrzebowałam. Nadal jednak miałam w pamięci głos lekarza, który opiekował się mną w pierwszej ciąży. Mówił, że muszę spożywać dużo białka, naturalnie mięsa i jajek, jeżeli chcę urodzić zdrowe dziecko. Zaczęłam kolekcjonować wegetariańskie książki kucharskie i czytać wszystko na temat żywienia, co wpadło mi w ręce. Nigdy nie powiedziałam mojemu lekarzowi, że jestem wegetarianką. Zorientowałam się, że na temat żywienia wiem prawdopodobnie więcej, niż on, a poza tym odpowiedzialność za moją decyzję muszę ponosić sama. Od czasu do czasu nachodziły mnie wątpliwości, czy nie wyrządzam krzywdy mojemu przyszłemu dziecku, ale w zasadzie byłam przekonana, że zapewniam mu najlepszy początek życia.
Po dość łatwych dziewięciu miesiącach bez zastosowania żadnych lekarstw, bez przecinania krocza, ani innych medycznych zabiegów urodziłam pięknego zdrowego synka, który po 15 minutach od porodu już łakomie ssał pierś.
Wiem, bez cienia wątpliwości, że postępuję właściwie wychowując dzieci w wegetariańskiej rodzinie. Moje dzieci nie cierpią na żadną alergię i rzadko się przeziębiają. Nie mogę zrozumieć, że odpowiedzialni rodzice nie decydują się na wychowywanie swoich dzieci na diecie wegetariańskiej, jeżeli wiedzą o obecności hormonów w mleku, skażonym mięsie oraz zanieczyszczonej glebie i wodzie, do czego przyczynia się intensywna hodowla zwierząt. Ile dzieci mówi, że karczochy i brokuły są ich ulubionym pożywieniem? Moje tak mówią!

O swoim - jak je nazywa - dużym, rodzinnym przedsięwzięciu, perypetiach z lekarzem i problemach wegetariańskiej ciąży - opowiada Valerie Schultz z Californii.

To było duże rodzinne przedsięwzięcie: mój mąż Randy, nasze trzy córeczki i ja wszyscy razem przeszliśmy na wegetarianizm. Postanowiliśmy spróbować żyć bez jedzenia mięsa przez jeden miesiąc. To było w lutym 1989 roku, od tamtego czasu nie jadamy już go więcej.
W tym czasie nasze dwie starsze córeczki Morgan i Zoe miały 6 i 4 latka. Fakt, że nie muszą już jadać mięsa stworzeń, z którymi odczuwały duchowy związek, a którego smaku i tak nie znosiły, odbierały jako ulgę. Najmłodsza Raven miała pół roczku i była karmiona wyłącznie piersią, jedyne mięso, z którym miała kontakt, to jego pozostałości w moim pokarmie, zanim nie przestałam go spożywać. Randy i ja przeszliśmy na weganizm (mój mąż zrobił to pierwszy). Dzieci nadal jadały jajka i nabiał. Wszyscy jesteśmy szczupli, zdrowi i nie mamy żadnego poczucia winy.
Pewnej zimowej nocy postanowiliśmy mieć jeszcze jedno dziecko i w styczniu 1991 roku poczęliśmy naszą czwartą córeczkę. Podobnie jak wtedy, gdy przeszliśmy na wegetarianizm, tak i teraz czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce, na temat wegetariańskiej i wegańskiej ciąży: pisma, książki, wywiady, książki kucharskie, periodyki medyczne. Było mnóstwo sprzeczności, ale to, co przeczytałam, upewniło mnie, że noszenie wegetariańskiej ciąży jest zdrowe.
Nie powiedziałam mojemu lekarzowi, że przeszłam na wegetarianizm od czasu ostatniej ciąży, ponieważ nie chciałam znaleźć się w sytuacji, w której musiałabym się bronić. Czułam się jednak jak tchórz. Po prostu przytaknęłam, gdy spytał się, czy się dobrze odżywiam. Lekarz znał mnie już dzięki trzem poprzednim ciążom: byłam dziwną, ale wzorową pacjentką. Odmówiłam wykonania wszelkich prób ciążowych i nie godziłam się na żadne interwencje w czasie porodu, karmiłam moje córki piersią przez długi czas i stosowałam tylko naturalną kontrolę urodzin, czyli owulacyjną metodę Billingsów.
Ciąża przebiegała bez problemów. Martwiłam się jednak o spożywanie dostatecznej ilości białka i zażywałam preparat żelaza, w obu przypadkach - niepotrzebnie.
Mariah Earth przyszła na świat sześć dni po terminie i ważyła 3,6 kg, tylko 113 g mniej niż najlżejsza z jej siostrzyczek. Poród był ciężki, ale skuteczny, co przypisuję codziennemu piciu herbatki z malinowych liści. Gdy położono mi córeczkę na piersi, natychmiast podniosła główkę i popatrzyła na mnie! - Jest taka silna - pomyślałam sobie - Chyba dlatego, że jest wegetarianką. Od razu zaczęła ssać pierś. Obecnie Mariah ma sześć miesięcy i nigdy nie chorowała. Nie miała ani kolki, ani żółtaczki, ani zapalenia ucha, ani też żadnego uczulenia. Jest bystra i kochana, spokojna i radosna, żywa i różowiutka. Sami wyciągnijcie wnioski!

Sharon Yntema
tłumaczenie: Ewa K. Suskiewicz

Tekst jest prezentacją dwóch rozdziałów z książki pt. "Wegetarianka w ciąży".
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,33 sekundy. Zapytań do SQL: 13