wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
To nie szczepienia predysponują do autyzmu
Autor Wiadomość
an 
spec od łudzenia się

Pomogła: 26 razy
Dołączyła: 12 Lip 2008
Posty: 1316
Wysłany: 2011-11-21, 03:14   To nie szczepienia predysponują do autyzmu

hxxp://zatonski.pl/?p=1786]hxxp://zatonski.pl/?p=1786

Cytat:
Autyzm i szczepienia. Raz na zawsze.

Opublikowany przez Maciej Zatoński dnia lis 9, 2011 w Medycyna, Nauka

Ponieważ ignoranci, którzy twierdzą, że nie warto szczepić siebie i dzieci, bo to może „wywołać autyzm” są od dłuższego czasu traktowani przez naukowców jako niedouczeni, prymitywni pseudonaukowcy, o tyle ciągle znajdują oni poklask wśród przeciętnych obywateli.

Człowiek nie znający medycyny (a wbrew temu co się nam wdaje, nie każdy z nas zna się na medycynie najlepiej) łatwo doszuka się nieistniejących związków w swoich obserwacjach. Fakt szczepienia populacji ludzkiej w wieku, w którym rozpoznaje się zwykle autyzm dla wielu jest wystarczającym „dowodem” na przyczynowy związek szczepień z tą chorobą.

Od lat staram się nauczyć moich czytelników podstaw naukowego myślenia. Jedną z powtarzanych przeze mnie do znudzenia tez jest to, że nie można zabierać się do udowadniania nieistnienia związku między różnymi rzeczami. Nie można więc także wykazać, że szczepienia nie mają wpływu na autyzm. Należałoby raczej udowodnić, że szczepienia mają związek przyczynowy z tą chorobą – ale takiego nie wykazano.

Dla naukowca coś nie jest prawdziwe, dopóki się nie wykaże, że jest odwrotnie. Niestety dla krzykaczy, ignorantów i oszustów już niekoniecznie – oni rzucają sobie dowolną tezę („szczepionki powodują autyzm”) i każą udowodnić, że tak nie jest. Widocznie z jakichś powodów nie potrafią zrozumieć, że jest to niemożliwe. Pisałem o tym wielokrotnie.
Naukowiec potrafi!

Jak wykazać, że autyzm nie ma związku ze szczepieniami, skoro dowodzenie tak postawionej tezy jest niemożliwe?

Otóż jaki pisałem ponad pół roku temu (Autyzm. Prawda czy fałsz? – punkt 9) wystarczy udowodnić coś innego. Na przykład wykazać, że istnieją cechy typowe dla autyzmu u ludzi jeszcze przed rozpoczęciem szczepień. Wprawdzie szczepimy dzieci zaraz po urodzeniu… ale mamy jeszcze okres życia płodowego!

Po opublikowanym przeze mnie tekście (o tym, że można jakoś wykazać, że autyzm zaczyna się przed rozpoczęciem szczepień) jedna pani od chorób dziecięcych (tytuł ma profesorski, więc z grzeczności pominę personalia) nawała mnie idiotą i wytknęła mój brak zrozumienia problemu autyzm i szczepień. Zadzwoniła nawet do mnie, aby zwyzywać mnie przez telefon. Powiedziała też, że zachęcając rodziców do szczepienia swoich pociech... przybliżam je do śmierci.

No cóż. Oczekuję teraz telefonu z przeprosinami...

Otóż ukazało się badanie, która wykazało, że... autyzm zaczyna się już w życiu płodowym, gdy dziecko jest w łonie matki.

Naukowcy odkryli, że w korze przedczołowej chłopców z autyzmem znajduje się o ponad 60% więcej komórek mózgowych niż u osób dzieci bez autyzmu. Dlaczego sprawdzano akurat ten obszar mózgu? Bo wiemy, że odpowiada on za emocje, komunikację, zdolności językowe i socjalne. Jak widać nadmiar komórek w mózgu też ma swoje skutki uboczne.

Zespół Erica Courchesne'a odkrył też inne prawidłowości w mózgach dzieci z autyzmem: są zwykle o prawie 1/5 cięższe niż mózgi pozostałych dzieci (to mniej niż wynikałoby to ze zwiększonej liczby neuronów; przy wzroście liczby neuronów o wspomniane 60%, waga mózgu powinna zwiększyć się o około 30%). Jak widać jeszcze sporo przed nami do zbadania w tej kwestii.

Drugim powodem dla badania kory przedczołowej jest prosty fakt - komórki w tej części mózgu powstają wyłącznie w życiu płodowym. Z tego wynika, że zaburzenia funkcjonowania i anatomii mózgu u osób z autyzmem są problemem wrodzonym, a nie nabytym.

Wyniki ukazały się ze wtorkowym (8 listopada 2011) wydaniu JAMA.

Szanowna Pani Profesor! I co teraz?

Szanowni rodzice! Szczepcie swoje dzieci. To ratuje im życie.


Ma ktoś ochotę skomentować na blogu? :>

(ps nie mam już siły na edycję krzaczków dzisiaj)
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2011-11-21, 22:26   

Odważne badania... Potwierdzają moją hipotezę. Sama myślałam, że w okresie płodowym musi być coś widoczne. Dzięki za artykuł :)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2011-11-22, 00:36   

...to nie wyklucza tego, że przyczyną coraz większej ilości przypadków autyzmu są czynniki środowiskowe (tylko 10% tłumaczy się podłożem genetycznym) .
an napisał/a:
Szanowni rodzice! Szczepcie swoje dzieci. To ratuje im życie.

Tak jakby autyzm to było jedyne ryzyko związane z ich użyciem...

Dla kontrastu:
Cytat:
Czy autyzm może mieć przyczyny immunologiczne? Jaką rolę mogą odgrywać szczepienia we wczesnym okresie rozwoju immunologicznego i neurologicznego dziecka?

Zacznijmy od podstaw….i na pozór banalnego przykładu
Czy istnieje związek między zmianami w zachowaniu (psychice) a układem immunologicznym?

Tak. Wiedza na ten temat jest bardzo młoda i zbierana w ramach działu medycyny o nazwie psychoneuroimmunologia. Najprościej można zaobserwować ten związek na przykładzie zwykłej infekcji, której konsekwencją są zmiany w zachowaniu takie jak letarg, zmęczenie, spadek apetytu, brak ochoty na socjalne kontakty i inne. Wzajemne powiązanie między działaniem układu nerwowego, immunologicznego, endokrynnego a funkcjami psychicznymi jest przedmiotem badań od ponad 40 lat. Jednak dopiero od niedawna wiemy, że zmiany behawioralne towarzyszące infekcji niekoniecznie wywołane zostają bezpośrednio przez mikroorganizmy będące przyczyną infekcji, lecz poprzez układ immunologiczny, który używając immunologicznych molekuł uruchamia komunikację z mózgiem i wywołuje określone zmiany behawioralne.

Z doświadczeń na zwierzętach wiadomo, że kluczową rolę odgrywają przy tym prozapalne cytokiny IL-6, IL-8, TNF alfa i inne. Dowiedziono tego już w latach 90-tych poprzez prowokowanie „udawanych infekcji” bez udziału mikroorganizmów (Dantzer 1998), podawanie bezpośrednio do układu nerwowego prozapalnych cytokin (Lenczowski 1998), aplikowanie cytokin poza układem nerwowym (Shimommura 1990). W ostatnich latach wiele badań i publikacji potwierdza mechanizm wywoływania przez układ immunologiczny zmian behawioralnych (np. Jiang 2008) co pozwala jednoznacznie stwierdzić, że zachowanie towarzyszące chorobie można wywołać bez obecności mikroorganizmu, wystarczy aby mózg „myślał”, że infekcja ma miejsce. Te wyniki badań są bardzo istotne w rozumieniu działania szczepień uznawanych jako „bezpieczny trening” układu immunologicznego bez udziału aktywnego patogenu.

Połączenie układu immunologicznego i jego wpływ na zachowanie powinno być już jasne…

Czy znane są przykłady powiązania układu immunologicznego i zaburzeń psychicznych (behawioralnych) u ludzi?

Oczywiście. Zaburzenia psychiczne diagnozowane (tak jak autyzm) na podstawie objawów behawioralnych o udowodnionym do tej pory związku z układem immunologicznym to m.in: depresja, schizofrenia czy też choroba bipolarna. Wyniki badań z ostatnich lat sugerują przyczynowy związek z układem immunologicznym a szczególnie stanem zapalnym/prozapalnymi cytokinami a depresją (Cubała 2006, Miller 2009), schizofrenią (Remlinger 2010) czy też chorobą bipolarną (Remlinger 2010, Drexhage 2010). Co ciekawe skuteczność niektórych leków przeciwdepresyjnych i łagodzących schizofrenię polega właśnie na redukcji stanu zapalnego i redukcji prozapalnych cytokin w organiźmie (Obuchowicz 2005, Laan 2010). Polecam lekturę pracy przeglądowej (Capuron 2011) zwierającej dokładny opis mechanizmu komunikacji między układem immunologicznych a siecią cytokin w układzie nerwowym w kontekście zaburzeń neuropsychicznych. Abstrakt tej pracy zawiera:
“In the context of inflammation, pro-inflammatory cytokines can access the central nervous system and interact with a cytokine network in the brain to influence virtually every aspect of brain function relevant to behavior including neurotransmitter metabolism, neuroendocrine function, synaptic plasticity, and neurocircuits that regulate mood, motor activity, motivation, anxiety and alarm. Behavioral consequences of these effects of the immune system on the brain include depression, anxiety, fatigue, psychomotor slowing, anorexia, cognitive dysfunction and sleep impairment; symptoms that overlap with those which characterize neuropsychiatric disorders, especially depression.”

Czy to przypadek, że dzieci autystyczne często cierpią również na depresję? Przejdźmy teraz do zagadnienia szczepień ochronnych i przyjrzyjmy się ich potencjalnemu wpływowi na zmiany w zachowaniu….
Czy stymulacja układu immunologicznego w ramach programu szczepień może mieć związek z dysregulacją immunologiczną i prowadzić do zaburzeń behawioralnych?

Obecny program szczepień i jego motto „im WCZEŚNIEJ, im WIĘCEJ, im SZYBCIEJ (wiele preparatów naraz) tym LEPIEJ” bazuje na założeniu, że układ immunologiczny noworodka i niemowlęcia jest ułomny i niepełnowartościowy. Właściwością układu immunologicznego niemowląt jest m.in. niewytwarzanie prozapalnych cytokin IL1-B i TNFalfa (Chelvarajan 2004 – doświadczenia na noworodkach zwierząt laboratoryjnych) co powoduje, że nie potrafią one wytworzyć odpowiedniej reakcji immunologicznej na infekcje bakteryjne (nie uwzględnia się przy tym funkcji ochronnej jaką spełnia mleko matki np. Hanson 2007, Silfverdal 2003 i wiele innych). Z tego powodu szczepionki przeciwko Hib, pneumokokom, meningokokom muszą posiadać silne adjuwanty, bez których układ odpornościowy niemowlęcia nie odpowie na zawarty w szczepionce antygen.

Tylko co jest powodem tej „bezczynności i ułomności” układu immunologicznego niemowlęcia?


Ten sam autor znajduje odpowiedź na to pytanie kilka lat później. Kolejne doświadczenia na zwierzętach laboratoryjnych prowadzą do publikacji w 2007 roku (Chelvarajan 2007), która zawiera wniosek, że brak działań prozapalnych uważane w przeszłości za „ułomność i niepełnowartościowość” układu immunologicznego jest istotnym dla rozwoju programem, który ma chronić rozrost tkanek i rozwój dziecka – mimo ryzyka braku odpowiedzi na infekcje bakteryjne:
„(…) this attenuation of proinflammatory cytokine production by neonatal MΦ may be an important developmental program of the neonate rather than a defect. The anti-inflammatory phenotype may be beneficial to the neonate at a time when tissue growth and remodeling events are taking place at a rapid pace. The anti-inflammatory phenotype of the neonate might also be a residual extension of the fetal immune system, which is Th2-polarized to avoid alloimmune reaction with the mother. Thus, the inability of the neonate to respond to infection with encapsulated bacteria may be the risk the organism takes for successful development.

Jaki ma to związek z programem szczepień i zaburzeniami behawioralnymi?

Obecne wytyczne programu szczepień przewidują szczepienia już od pierwszej doby życia również dla niemowląt urodzonych przed terminem i o niskiej wadze urodzeniowej. To oznacza, że prawie 100% niemowląt zmuszane jest do poszczepiennej reakcji immunologicznej zaraz po przyjściu na świat i wiele kolejnych razy w krótkich odstępach w pierwszych miesiącach życia. Na podstawie doświadczeń laboratoryjnych wiadomo od kilku lat, że wczesne wyzwania immunologiczne w krytycznym okresie dla rozwoju (Spencer 2006) mogą poprzez indukcje stanu zapalnego (Zubareva 2009) prowadzić do trwałych zmian w układzie immunologicznym i wywołania predyspozycji w późniejszym życiu do stanu zapalnego (Shanks 2000) i zaburzeń w funkcjach psychicznych (Spencer 2005).
Bez wątpienia, okres w jakim układ immunologiczny zmuszany jest do reakcji ma kluczowe znaczenia dla rozwoju prawidłowych funkcji lub dysfunkcji immunologicznych i behawioralnych.

Czy może mieć to związek z autyzmem?

Do tej pory nie ma żadnych podstaw naukowych, aby wykluczyć, że właśnie ten mechanizm wywołany szczepieniami od 1 dnia życia dziecka nie jest odpowiedzialny za obecną epidemię zaburzeń immunologicznych, neurologicznych i behawioralnych u dzieci. Przeprowadzenie prospektywnych a nawet retrospektywnych badań na dużej populacjach szczepionych pełnym kalendarzem i nieszczepionych z powodów niemedycznych uznawane jest za nieetyczne.

Czy dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu wykazują nietypowość w układzie immunologicznym? Czy można stwierdzić przyczynowy związek?


Bezsprzecznie tak. Na podstawie ogromnej ilości badań dowiedziono, że dzieci autystyczne cierpią pod wieloma względami na dysfunkcje w obrębie układu immunologicznego. Zaliczają się do tego autoimmunologiczne problemy (Goines 2011) jak i podwyższone ilości cytokin TNF alfa (Li X 2009, Chez 2007), generowanie podwyższonej ilości TNF alfa jako odpowiedź na środowiskowe czynniki (Ashwood 2009), na składniki pożywienia (Jyonouchi 2005), stan zapalny mózgu (Young 2011) i inne. Wymienione obserwacje nie wskazują jednak czy deregulacja w układzie immunologicznym u dzieci autystycznych jest przyczyną zaburzeń behawioralnych czy tylko koreluje z nimi.

Wiele badań z ostatnich lat sugeruje jednak, że autystyczne dzieci to część populacji wrażliwa na zmiany wynikające z dysfunkcji immunologicznych – również, jako ubocznego efektu szczepień. Wielokrotnie opisano korelacje (Grigorenko 2008, Emanuele 2010) między stopniem dysregulacji immunologicznej (Ashwood 2011) i stanem zapalnym (Boso 2006) a ciężkością zaburzeń behawioralnych (Ashwood 2011, Ashwood 2011). Przedstawione badania pokazują, że im wyższe wskaźniki stanu zapalnego tym cięższe zaburzenia autystyczne. Ponadto wiadomo na podstawie kilku przykładów, że stopień ciężkości zaburzeń autystycznych wzrasta wraz ze spadkiem komponentów wpływających na zmniejszenie reakcji immunologicznej (Ashwood 2008). Na podstawie badań in vitro zaobserwowano, że u autystyków podobny poziom stymulacji różnymi agentami prowadzi do zwiększonej produkcji markerów immunologicznych (Ashwood 2011) lub dysregulacji produkcji markerów immunologicznych (Onore 2009, Enstrom 2010, Ashwood 2009) w porównaniu do grup kontrolnych.

Dodatkowo z wielu publikacji koncentrujących się na okresie prenatalnym wiemy, że:
aktywacja układu immunologicznego w okresie ciąży może spowodować zmiany w rozwoju mózgu potomka poprzez aktywacje cytokin IL-6 (Smith 2007),
ekspozycja na cytokiny w krytycznym dla rozwoju okresie uznawana jest za kluczowy mechanizm w rozwoju zaburzeń behawioralnych np. autyzm (Parker-Athil 2010),
przy podwyższonym poziomie prozapalnych cytokin u matek zwiększa się ryzyko wystąpienia zaburzeń ze spektrum autyzmu lub zaburzeń rozwojowych (Goines 2011).
Czy te wszystkie wyniki (i wiele innych) mogą być przypadkiem? Oczywiście, że nie. Wymienione immunologiczne mechanizmy w okresie prenatalnym są uznanym czynnikiem ryzyka autyzmu, jednak te same mechanizmy w okresie poporodowym zostaja odrzucane jako możliwa przyczyna autyzmu.

Wielu autorów uznaje, że trwała aktywacja stanu zapalnego mózgu jest istotnym czynnikiem w etiologii autyzmu i innych chorobach neurodegeneratywnych (Pardo 2005, Vargas 2005). Doniesienia naukowe z dziedziny neurobiologii wskazują (bez pokazywania palcem na szczepienia), że właśnie immunologiczne molekuły a przede wszystkim prozapalne cytokiny odgrywają rolę przy powstaniu zaburzeń neurologiczno-rozwojowych, włączając w to zaburzenia ze spektrum autyzmu (Garay 2010 – lektura obowiązkowa!):
“These roles for immune molecules during neural development suggest that they could also mediate pathological responses to chronic elevations of cytokines in neu­rodevelopmental disorders, including autism spectrum disorders (ASD) and schizophrenia.”

Praca przeglądowa (Theoharides 2009) streszcza wiele innych badań pokazujących, że autyzm można nazwać zaburzeniem neuroimmunolgicznym.

Czy oficjalnie uznane poszczepienne powikłania mogą być wywołane poprzez reakcje immunologiczną organizmu?

Tak. Jednym z powikłań poszczepiennych jest poszczepienne uszkodzenie mózgu – encefalopatia, które może zostać wywołane na drodze poszczepiennego zapalenia opon mózgowych. Poszczepienne zapalenie opon mózgowych wywołane zostaje poprzez reakcję immunologiczną organizmu i tak zwaną „burzę cytokin”, w której wiodącą rolę odgrywają prozapalne cytokiny (Wender 2011).
Oficjalne kryteria rozpoznania encefalopatii poszczepiennej to trwała zmiana w zachowaniu i świadomości dziecka, co oznacza m.in. nagłe i trwałe zmniejszenie reakcji na środowisko, nierozpoznawanie znanych już osób, zmniejszenie lub zanik kontaktu wzrokowego, występujące do 15 dni po szczepieniu. Jednocześnie takim zaburzeniom psychicznym towarzyszyć mogą drgawki, zaburzenia snu, krzyk mózgowy, biegunka, gorączka – czytaj więcej >>> Poszczepienne uszkodzenie mózgu – niespójne definicje i kryteria rozpoznania.
Pozostałością encefalopatii poszczepiennej w postaci neurologicznych zaburzeń mogą być upośledzenie umysłowe, zaburzenia mowy, zaburzenia motoryczne i sensoryczne (Weibel 1998), cechy autyzmu (historia Hannah Poling 2008), regres w rozwoju (Dziennik Bałtycki 2008). Wystąpienie każdego z wymienionych zaburzeń w wyniku szczepienia zostało już dawno zaakceptowane przez naukę jako powikłanie poszczepienne. Wystąpienie wielu z nich u jednego dziecka uznawane jest jako przypadek niezwiązany ze szczepieniem, jeśli zaburzenia dziecka zostaną zdiagnozowane jako autyzm. Obecnie bardzo prawdopodobne jest diagnozowanie u dzieci w wieku 2-3 lat wielu przypadków poszczepiennej encefalopatii (zaistniałej np. po MMR w 13 miesiącu życia) jako autyzm.
Nie ma żadnych podstaw do wykluczenia, że poszczepienna reakcja immunologiczna leżąca u podstaw poszczepiennego zapalenia mózgu/poszczepiennej encefalopatii nie przebiegnie mniej gwałtownie i nie zamanifestuje się poprzez regres i zmiany behawioralne w późniejszym okresie niż dopuszczone oficjalnie 15 dni. Z drugiej strony tysiące dowodów empirycznych w postaci historii dzieci, u których nastąpił regres/pierwsze symptomy autyzmu po szczepieniach nie może być przypadkiem. Nie wymaga się od producentów szczepionek mierzenia odpowiedzi immunologicznej w postaci cytokin czy innych immunologicznych markerów przed dopuszczeniem preparatów na rynek. Tym bardziej nieznane są efekty podawania kilku preparatów naraz ani też całego programu szczepień w jego obecnej postaci. Jedyna publikacja zajmująca się mierzeniem poziomu cytokin po szczepieniu DTP lub DTaP (Mascart 2006) pokazuje, jakie różnice zachodzą w zależności od preparatu i potwierdza, że na ten temat poszczepiennej immunomodulacji właściwie nic nie wiadomo:
“(…) However, little is known about the general immune modulation induced by early vaccination. (…)These data demonstrate that the cytokine profile of 6-month-old infants is influenced by the type of formulation of the pertussis vaccine they received at 2, 3 and 4 months of life. Large prospective studies would be warranted to evaluate the possible long-term consequences of this early modulation of the cytokine responses in infants”
Wiele doniesień medialnych i przyznanych odszkodowań za wystąpienie poszczepiennej encefalopatii potwierdza związek tego powikłania poszczepiennego i konsekwencji w postaci zaburzeń ze spektrum autyzmu
>>> Czytaj całość na podstronie Poszczepienna Encefalopatia => Autyzm

Jaką rolę w powstawaniu zaburzeń behawioralnych mogą odgrywać adjuwanty i konserwanty zawarte w szczepionkach?

Rolą adjuwantów jest wymuszenie lub wzmocnienie odpowiedzi immunologicznej na zawarty w szczepionce antygen. Mechanizm działania adjuwantów z grupy związków aluminium jest nadal badany, wiadomo jednak że działanie związków aluminium polega na wzmacnianiu odpowiedzi immunologicznej i mechanizmów prozapalnych (Eisenbarth 2008, Exley 2010) przez co możliwy jest udział adjuwantów zawierających aluminium w chorobach autoimmunologicznych, długotrwałych stanach zapalnych mózgu i związanych z tym komplikacjami (Shaw 2011).
Konserwantem, który ma największy potencjał do wywołania zaburzeń behawioralnych jest do niedawna stosowany Tiomersal zawierający związek rtęci. Związek ten jest bezsprzecznie neurotoksyczny i może przedostawać się do tkanki nerwowej (Burbacher 2005) i kumulować w tkance nerwowej, wywołując neurologiczne szkody (Opinia w sprawie stosowania tiomersalu jako środka konserwującego szczepionki, Główny Inspektorat Sanitarny). Mimo ostrzeżeń naukowców już w 2000 roku o stosowaniu preparatów z Tiomersalem dla dzieci urodzonych przed terminem lub o niskiej wadze urodzeniowej (Stajich 2000) praktyka w Polsce pozostała bez zmian aż do wyczerpania się zapasów tych preparatów (planowane na 2011 rok). Więcej na temat zatrucia związkiem rtęci i autyzmem >>> Czytaj całość na podstronie Zatrucie związkiem rtęci => Autyzm

Podsumowanie


Najczęściej powtarzane hasło o „braku biologicznego mechanizmu” i „czasowym, ale nie przyczynowym związku” wystąpienia regresu lub pierwszych oznak autyzmu po szczepieniu kompletnie ignoruje znany od dawna związek między układem immunologicznych, neurologicznym i funkcjami psychicznymi. Obecna mantra programu szczepień „im WCZEŚNIEJ, im WIĘCEJ, im SZYBCIEJ (wiele preparatów naraz) tym LEPIEJ” nie ma żadnych podstaw w postaci wiedzy o rozwoju immunologicznym niemowlęcia ani badaniach bezpieczeństwa stosowanej praktyki. Immunologiczne molekuły a przede wszystkim prozapalne cytokiny dopiero niedawno stały się obiektem zainteresowanie nauki a ich mechanizm działania i oddziaływania jest prawie kompletnie nieznany (Garay 2010):
“For the immune molecules that we know are important, almost nothing is understood about their mechanisms of action. There is no doubt that many immune molecules will change their functions over development and will affect one another, but how this will affect neural function and development is also completely unknown.”

Tym bardziej nieznany jest pełen efekt programu szczepień na rozwój układu immunologicznego i neurologicznego niemowląt i dzieci. Jak długo taki stan niewiedzy będzie akceptowany? Czy można bez takich podstaw wywierać presję administracyjną i społeczną na rodziców krytycznie nastawionych do szczepień? Czy dotychczasowe (pseudo)badania na temat MMR i Tiomersalu to wystarczająca odpowiedź na poruszoną przez polskiego neurobiologa kwestie „szkodliwości coraz większej ilości szczepień„? Czy obecna kampania powiększania ilości szczepień w okresie wczesno rozwojowym niemowląt a nawet kobiet w ciąży nie pogłębi jeszcze bardziej teraźniejszej epidemii zaburzeń neurobehawioralnych i (auto)immunologicznych?

hxxp://autyzmaszczepienia.wordpress.com/przyczyny-epidemii-autyzmu-ii/]Stąd.
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2011-11-22, 12:48   

Podsumowując - szczepienia mogą być, ale nie muszą jednym z czynników wywołujących autyzm. I tyle.
 
 
neoaferatu
Neo

Pomógł: 34 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 89
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-11-23, 20:34   

Naukowcy i lekarze zajmujący się dziećmi chorującymi na autyzm, zauważyli, że wywoływany jest on przez szczepionki częściej u tych dzieci, u których krewni mają słabszy system immunologiczny i np. w rodzinie były zachorowania na choroby autoimmunologiczne. I tak w tych rodzinach krewni dzieci, u których szczepionki wywołały autyzm, chorują na takie choroby jak stwardnienie rozsiane, Hashimoto i inne autoimmunologiczne. A zatem słabszy układ odpornościowy predestynuje do większego prawdopodobieństwa wywołania u dziecka autyzmu poprzez wstrzyknięcie szczepionki.
Ale to że ktoś ma słabszy układ immunologiczny, nie oznacza jeszcze że koniecznie musi zachorować na autyzm. Jeżeli nie będzie wciąż szczepiony to nie zachoruje. Nie ma genów odpowiedzialnych za autyzm. Autyzm to choroba środowiskowa wywoływana przez czynniki zewnętrzne. Ze strony organizmu czynnikiem ryzyka jest słabszy układ odpornościowy.
Dlatego dawniej autyzm był nieprawdopodobnie rzadką chorobą, a psychiatrzy często latami nie widzieli takich przypadków. Obecnie trwa epidemia autyzmu. Ten lawinowy wzrost zachorowań na autyzm jednoznacznie wskazuje na podłoże środowiskowe tej choroby. Na środowiskowy charakter tej choroby wskazuje także czterokrotnie większa zapadalność chłopców na tę chorobę niż dziewczynek. Chłopcy mają słabsze biologicznie organizmy, dlatego gorzej radzą sobie z toksynami, zatruciami, niedotlenieniem i podobnymi uszkadzającymi czynnikami zewnętrznymi.
_________________
hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
 
malina 

Pomogła: 83 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 2819
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2011-11-23, 22:33   

neoaferatu napisał/a:
Jeżeli nie będzie wciąż szczepiony to nie zachoruje.


A skad ta pewność?
_________________
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
 
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2011-11-24, 08:43   

neoaferatu napisał/a:
dawniej autyzm był nieprawdopodobnie rzadką chorobą, a psychiatrzy często latami nie widzieli takich przypadków

A nie jest tak, że wcześniej był tak samo powszechny, tylko źle (albo w ogóle) diagnozowany? Przecież dawniej przypadki chorób psychicznych były określane (nawet przez lekarzy) jako np. opętania; lżejsze przypadki w ogóle nie wzbudzały podejrzeń, mówiono co najwyżej, że ktoś jest "inny".
Nie piszę zaczepnie, sama chciałabym się dowiedzieć, bo mam mieszane uczucia odnośnie powiązań szczepień z autyzmem :->
_________________
 
 
neoaferatu
Neo

Pomógł: 34 razy
Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 89
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-11-25, 20:52   

Maga, mam stały kontakt ze starszą panią psychiatrą na emeryturze, która jednak wciąż pracuje w poradni psychiatrycznej. Powiedziała mi, że kiedy zaczynała swoją praktykę dzieci z autyzmem były niesłychaną rzadkością, a jej wykładowcy mówili o nich jak o niezwykle rzadkich przypadkach. W miarę upływu lat dzieci z objawami, które określa się jako autystyczne pojawiały się w jej gabinecie coraz częściej. Obecnie ( w roku 2011) co powiedziała do mnie z niewymownym smutkiem co drugie dziecko diagnozowane w jej gabinecie ma autyzm. Czy owa pani psychiatra w latach 60tych i 70tych masowo ignorowała dzieci chore na autyzm? Oczywiście nie! Znała te przypadki - miała je omawiane na studiach, ale w owych latach takie objawy u dzieci były rzadkością, teraz są nagminne. Epidemia autyzmu rozwija się lawinowo.
Co do rozpowszechnianej przez niektóre osoby hipotezy, że kiedyś dzieci z zachowaniami autystycznymi były przeoczane bądź diagnozowane jako inne przypadki. Jest to bardzo wygodne tłumaczenie dla osób, które za wszelką cenę chcą nam wmówić, że żadnych licznych zachorowań na autyzm nie ma, że autyzm zawsze dotyczył co setnego czy co sześćdziesiątego dziecka, tylko lekarze nie potrafili tego dokładnie określić. Tylko że to bezsensowne tłumaczenie, bo we wszystkich starszych podręcznikach dzieci z objawami autyzmu są określane jako bardzo rzadkie przypadki, a nie nagminnie występujące. Poza tym jeżeli nawet byłyby inne określenia na objawy autyzmu to same objawy byłyby rażąco podobne.

[ Dodano: 2011-11-25, 20:54 ]
Ja sama nie mam 20 lat - w czasach kiedy byłam studentką i urodziłam swoją pierwszą córkę - rzadko słyszało się o dzieciach chorych na autyzm, a pamięć mam dobrą. Teraz to powszechne schorzenie.

[ Dodano: 2011-11-25, 20:58 ]
I jeszcze jedno - w populacjach, gdzie nie ma szczepień - autyzm nie występuje lub jest niesłychanie rzadki.
_________________
hxxp://www.suwaczek.pl/]
 
 
 
TomaszOzdowski 


Dołączył: 10 Maj 2012
Posty: 28
Skąd: Lubuskie
Wysłany: 2012-05-11, 22:37   

Dołożę do tego tematu mały kamyczek od siebie. Od kilku ładnych lat mam możliwość zlecania analizy pierwiastkowej włosa i to co ostatnio zauważyłem, w szczególności u dzieci, które są podejrzane o zachowania autystyczne (a kilka analiz takim dzieciom już robiłem) to zwiększona ilość zatrucia metalami ciężkimi - najczęściej są to właśnie glin (aluminium) oraz rtęć. Wniosek jaki osobiście z tego wyciągam jest taki, że usilne wmawianie braku powiązania między rtęcią a autyzmem jest co najwyżej dobrą ściemą. A twierdzenie, że rtęć ze szczepionek nie ma żadnego wpływu na rozwój dzieci po prostu kłamstwem. Tym bardziej, że część szczepionekk z thiomersalem jest podawana w drugiej dobie życia, kiedy noworodek nie ma jeszcze żadnej bariery krew - mózg. Tak więc osobiście całkowicie zgadzam się z neoaferatu, że obecny wysyp autyzmu w głównej mierze ma swoje podłoże w czynnikach środowiskowych.

A jak się to ma do pierwszego artykułu? Moim zdaniem badania te nie mogą stanowić dowodu na brak powiązań rtęci ze szczepień z autyzmem. Niech mnie ktoś kto dobrze zna angielski sprawdzi, ale z tego co się doczytałem w tekście źródłowym podanym przez autora tego artykułu, badania te zostały przeprowadzone na 7 dzieciach z autyzmem i 6 dzieciach z grupy kontrolnej (tylko czy albo aż?!?) i to w dodatku u dzieci w przedziale wiekowym 2 - 16 lat.
Dodatkowo zostały przeprowadzone przez patologów, czyli (jeśli dobrze rozumiem) zbadano ilość neuronów i wagę mózgu u nieżyjących dzieci. Robiono to po ich śmierci a nie w okresie prenatalnym.

Gdyby wykazali na przynajmniej kilkudziesięciu przypadkach że w dzieci, które w okresie prenatalnym miały wspomniane objawy (zwiększoną ilość neuronów oraz cięższy mózg) i tylko u nich w późniejszym czasie stwierdzono autyzm - wtedy takie badania mogły by stanowić niepodważalny dowód na to że autyzm mają dzieci zanim się urodzą.

A na koniec dodam, choć to nie do końca jest o autyzmie, że istnieją badania statystyczne które dowodzą, iż dzieci nieszczepione są zdrowsze od szczepionych. hxxp://zdrowieikondycja.blogspot.com/2012/02/szczepienia-dowod-ostateczny.html] Tutaj przeczytacie artykuł na ten temat
_________________
hxxp://zdrowieikondycja.blogspot.com]Blog PRO - Zdrowotny
hxxp://www.facebook.com/BlogPROzdrowotny/app_208195102528120]10 nawyków dla zdrowia - darmowy fragment do przeczytania
 
 
dorota_1988 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 01 Mar 2010
Posty: 46
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-05-14, 00:13   

To ja dorzucę tym razem coś z drugiej strony: w zalinkowanym artykule autor opisuje kilka badań których wyniki mogą wskazywać na związek autyzmu u dzieci z otyłością, chorobami metabolicznymi i wiekiem ich rodziców.

hxxp://nicprostszego.natemat.pl/10315,wiemy-coraz-wiecej-o-przyczynach-autyzmu

Cytat:

Praca ta opisuje wyniki badań, w trakcie których sprawdzano czy tzw. choroby metaboliczne ciężarnych matek (czyli takie jak cukrzyca, nadciśnienie i otyłość) mają związek z występowaniem u ich dzieci autyzmu lub opóźnień w rozwoju (niekoniecznie wszystko na raz). Badanie było solidne, trwało niekrótko i dało wyniki, które powinny dać wielu z nas - a z właszcza młodym przyszłym matkom - wiele do myślenia. Okazało się bowiem, że szansa na wystąpienie u dziecka autyzmu lub innych problemów rozwojowych jest o 60% większa u matek otyłych w porównaniu z matkami nieotyłymi (otyłość była oceniana według wskaźnika BMI).

Jeszcze gorzej przedstawiają się perspektywy dzieci, których matki dodatkowo cierpiały na cukrzycę lub nadciśnienie.


Cytat:
Na koniec należy dodać tu bardzo ważne ostrzeżenie: jeśli ktoś ma ochotę rzucić się na przyszłe mamy z wściekłym okrzykiem "to wszystko wasza wina", proszę się jeszcze wstrzymać. Po pierwsze, autyzm wywoływany jest przez wiele różnych czynników współdziałających razem. Stan zdrowia matki - często od niej zresztą przecież niezależny - jest tylko jednym z wielu, a i tu wcale nie jest powiedziane, że mama z większym BMI urodzi dziecię z autyzmem. Ale tatusiowie też nie są bez winy (na którą nie mają wpływu): w jednej z prac genetycznych autorzy pokazali bowiem, że zdecydowana większość mutacji, które mogą być (po części) odpowiedzialne za późniejsze problemy rozwojowe dzieci, dziedziczona jest w linii męskiej, czyli od ojca. I zależy bardzo od tego, w jakim wieku jest tata - bo im starszy, tym większa szansa na mutację.

I tu, obok chorób cywilizacyjnych (nadciśnienia, cukrzycy itp.) kłania nam się, jako potencjalna przyczyna coraz większej liczby przypadków autyzmu, kolejna zmiana stylu życia, jaką obserwować mogliśmy przez ostatnie 20 lat - czyli coraz późniejsze decydowanie się na posiadanie dzieci. Innymi słowy, sami jesteśmy sobie winni.
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2012-05-14, 01:58   

dorota_1988 napisał/a:
Po pierwsze, autyzm wywoływany jest przez wiele różnych czynników współdziałających razem.

No właśnie.
 
 
AneczkaK

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 26 Lis 2010
Posty: 105
Wysłany: 2012-05-14, 16:35   

Jednak z tym "kiedyś nie było a dzisiaj jest" nie jest do końca tak pewne.
Pomijam rozwój medycyny który dzisiaj pozwala na wiele więcej niż kiedyś.
Dzisiaj chodzenie do lekarza z dzieckiem to coś normalnego. Widzisz że dziecko dziwnie się zachowuje - od razu umawiasz się na kupę badań, łazisz po dziesiątkach lekarzy.

Kolega mojego męża ma lekki autyzm. Zaatakował w szkole podstawowej koleżankę krzesłem tak że straciła przytomność. Jego zachowanie od wczesnych lat do dnia dzisiejszego jest mówiąc bardzo delikatnie "dziwne". Co zrobiono? Czy rodzice poszli z nim do lekarza? Nie. Przenieśli go do innej szkoły, zatuszowali sprawę. A chłopak o swojej chorobie dowiedział się parę lat temu jak jego ówczesna dziewczyna zagroziła że jak nie pójdzie do psychologa to go rzuci.
Kiedyś pójście do psychiatry było czymś strasznym i póki dziecko swoje zachowanie nie ograniczyło do gapienia się w ścianę i kiwania to nikt nie brał nawet uwagi by przypinać swojemu potomkowi plakietki "wariata".

Zrozumiałym jest że ta pani psycholog o której była mowa wcześniej praktycznie nie spotykała takiego przypadku - w końcu pojawiały się u niej głównie te dzieci których rodzice zostali zmuszeni do tego by posłać do niej swoje pociechy

Coraz powszechniejsza jest opinia że Einstein cierpiał na autyzm (hxxp://www.niepelnosprawni.pl/ledge/x/2419)

Kiedyś mówiono że dzieci są nieznośne, dziwne, zamknięte w sobie, lub "taki jest po prostu ich urok", "wioskowy głupek" , "to wina wychowania" ale mało kto (nawet często i psychiatrzy) jeśli mieli do czynienia z łagodna formą nie łączyli go z chorobą.

Tak samo jest z tarczycą. Przed wybuchem w Czarnobylu problem chorób tarczycy prawie nie istniał. Wypadek (chociaż na pewno się przyczynił do problemu u wielu osób) nie jest tak bardzo odpowiedzialny za tą falę "zachorowań". Kiedyś po prostu nawet lekarze wielokrotnie nie interpretowali problemów z rozwojem, wagą i charakterem z tarczycą. Moja babcia opowiadała o córce znajomej którą wszystkie koleżanki podziwiały że "nieważne ile zje to i tak jest pięknie szczupła" ale jednocześnie była z charakteru nie do zniesienia (co interpretowano jako właśnie efekt jej urody - "gwiazdorzyła"na każdym kroku). Jak umarła w wieku 30kilku lat i mąż zażądał sekcji zwłok okazało się że z mózgu ma galaretę, o tarczycy szkoda mówić. Moja mama też miała chorą tarczycę - poszła się zbadać po wybuchu. Gruczoł był ogromny, na pewno nie rósł od 4 miesięcy.


Dlatego jestem bardzo przeciwna podawaniu "kiedyś nie było a dzisiaj jest" jako poważny argument w dyskusji na jakolwiek temat.
_________________
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/wff2df9hwp53ajdj.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" />

Nie całkiem normalny blog kulinarny: hxxp://potomek-kontra-obiad.folog.pl
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2012-05-14, 17:07   

Z drugiej strony jest cała masa świadectw rodziców, że pierwsze objawy autyzmu pojawiły się tuż po szczepieniu. Nie wiem czy wiecie, że w tym roku we Włoszech sąd przyznał odszkodowanie od państwa rodzicom dziecka z autyzmem poszczepiennym. Jak znajdę to wrzucę link.
 
 
dorota_1988 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 01 Mar 2010
Posty: 46
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-05-14, 19:17   

puszczyk napisał/a:
Z drugiej strony jest cała masa świadectw rodziców, że pierwsze objawy autyzmu pojawiły się tuż po szczepieniu.


No tak, ale to wcale nie oznacza że występuje relacja przyczyna-skutek. Być może chodzi po prostu o to, że objawy autyzmu pojawiają się w pierwszych latach życia w których również otrzymuje się szczepionki.
Dyskusja nad szkodliwością czy nieszkodliwością szczepionek toczy się od lat również na tym forum i jakiego argumentu by nie użyć to zawsze jest to już mocno zużyty argument :-) . Mnie jak na razie zwolennicy tezy o szkodliwym działaniu szczepionek nie przekonali głównie dlatego, że ciężko uwierzyć mi w spisek farmaceutów, lekarzy i naukowców (bądź w ich totalną ignorancję). A jak na razie żadne poważne badanie niczego nie potwierdziło zaś najgłośniejsze badanie którego wyniki wskazywały na to że szczepionki powodują autyzm okazało się oszustwem. :-/
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-05-14, 19:55   

dorota_1988 napisał/a:
No tak, ale to wcale nie oznacza że występuje relacja przyczyna-skutek. Być może chodzi po prostu o to, że objawy autyzmu pojawiają się w pierwszych latach życia w których również otrzymuje się szczepionki.


Tyle że takich świadectw jest bardzo dużo - objawy występują tuż po podaniu szczepionki, w ciągu kilku godzin lub dni, są bardzo wyraźne. Dziecko przestaje siadać, mówić, chodzić, cofa się w rozwoju nawet o kilka miesięcy. Lekarz, który widzi dziecko przez 10 minut i to w nietypowej sytuacji, może zawsze powiedzieć "wydaje się pani". Ja jestem skłonna bardziej uwierzyć rodzicom, którzy obserwują dziecko 24 godziny na dobę i są w stanie wyłapać nawet najmniejszą zmianę w zachowaniu.

Gdyby dziecko moczyło łapy w zimnej wodzie, a potem dostało kataru, byłoby oczywiste, że jedno jest skutkiem drugiego, chociaż nie wynika to z żadnych badań - po prostu bardzo wielu rodziców potwierdziło taki związek przez swoją obserwację. Jeśli dziecko dostaje szczepionkę, a potem ma zaburzenia zachowania lub inne reakcje, mówimy że przecież te dwie rzeczy wcale nie muszą być ze sobą powiązane...

Taka refleksja naszła mnie ostatnio. Boimy się przyrządzić na obiad sałatkę z mniszka czy zupę z pokrzywy, bo przecież można to z czymś pomylić, bo może jakiś pies to obsikał itd. A jednocześnie zupełnie nie boimy się podać dziecku koktajlu podejrzanych substancji, z których spora część jest na pewno mniej lub bardziej szkodliwa. Ciekawe ;-)
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
dorota_1988 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 01 Mar 2010
Posty: 46
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-05-14, 21:25   

MartaJS napisał/a:


Tyle że takich świadectw jest bardzo dużo - objawy występują tuż po podaniu szczepionki, w ciągu kilku godzin lub dni, są bardzo wyraźne. Dziecko przestaje siadać, mówić, chodzić, cofa się w rozwoju nawet o kilka miesięcy. Lekarz, który widzi dziecko przez 10 minut i to w nietypowej sytuacji, może zawsze powiedzieć "wydaje się pani". Ja jestem skłonna bardziej uwierzyć rodzicom, którzy obserwują dziecko 24 godziny na dobę i są w stanie wyłapać nawet najmniejszą zmianę w zachowaniu.

Trudno mi dostrzec w tym jakieś zjawisko na wielką skalę. Być może dlatego że nie spotkałam się z tym na żywo - w mojej naprawę wielkiej rodzinie i wśród znajomych, sąsiadów, itd. nic takiego się nie zdarzyło a wszystkie dzieci są szczepione. To oczywiście nie jest żaden argument (nie znam znowu tak wielu ludzi), ale jeżeli zna się temat tylko z for internetowych, to trochę ciężko w to uwierzyć bo w internecie co chwila można trafić na jakąś totalną bzdurę. :-/
Przypadki o których czytałam zazwyczaj budzą moje wątpliwości. Często jest tak że kiedy dziecku coś jest rodzice szukają informacji właśnie w internecie, dowiadują się że być może to przez szczepionkę, przypominają sobie że rzeczywiście jakiś czas temu dziecko otrzymało szczepienie i już mają wyjaśnienie.
MartaJS napisał/a:

Taka refleksja naszła mnie ostatnio. Boimy się przyrządzić na obiad sałatkę z mniszka czy zupę z pokrzywy, bo przecież można to z czymś pomylić, bo może jakiś pies to obsikał itd. A jednocześnie zupełnie nie boimy się podać dziecku koktajlu podejrzanych substancji, z których spora część jest na pewno mniej lub bardziej szkodliwa. Ciekawe ;-)

Ale przecież szczepionki są badane zanim trafią do użytku więc wiadomo jakie jest ich działanie i ewentualne skutki uboczne. Jak na razie szkodliwość szczepionek nie została potwierdzona, a skuteczność w zapobieganiu ciężkim chorobom - owszem.
Właśnie ten element układanki nie pasuje mi najbardziej - przecież są przeprowadzane badania i nie wynika z nich że szczepionki są tak szkodliwe, więc czyżby świat naukowców był w wielkim spisku? Rozumiem że duża część lekarzy może być ignorantami w tym temacie, przemysł farmaceutyczny ma ze szczepionek duży zysk (ale to nie znaczy że nie podlega regulacji) itd.
Ale wszyscy Ci ludzie wiedzą albo mogą się domyślać że szczepionki mogą powodować autyzm i różne zaburzenia neurologiczne u tak małych dzieci i milczą albo kłamią zaprzeczając temu? Jakoś ciężko mi w to uwierzyć... :roll:
Co nie znaczy że nie czytam ciągle wszystkiego na ten temat :-)
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-05-14, 21:40   

dorota_1988 napisał/a:
Trudno mi dostrzec w tym jakieś zjawisko na wielką skalę. Być może dlatego że nie spotkałam się z tym na żywo - w mojej naprawę wielkiej rodzinie i wśród znajomych, sąsiadów, itd. nic takiego się nie zdarzyło a wszystkie dzieci są szczepione.


Mój kuzyn miał wszczepioną gruźlicę w podstawówce.

Cytat:
Właśnie ten element układanki nie pasuje mi najbardziej - przecież są przeprowadzane badania i nie wynika z nich że szczepionki są tak szkodliwe, więc czyżby świat naukowców był w wielkim spisku?


To nie jest kwestia spisku, to jest kwestia biznesu. Oczywiste jest, że firmy produkujące szczepionki chcą je sprzedać.

Kiedyś czytałam raport, w którym analizowano badania nad szkodliwością aspartamu (popularny słodzik do napojów). Autorzy raportu zestawili wyniki badań z podmiotem, który je zlecał. Okazało się, że niemal wszystkie prace zlecanie bezpośrednio lub pośrednio przez koncerny spożywcze wykazywały, że jest on nieszkodliwy, zaś niemal wszystkie prace "niezależne" wykazywały, że jest rakotwórczy... Przerażające, co?

Że szczepionki powodują skutki uboczne, często bardzo poważne, to wiadomo - wystarczy poczytać... ulotkę szczepionki. Wymienione są tam wszystkie niepożądane działania wraz z częstością ich występowania. Każdeg roku w Polsce rejestruje się ok. 1000 niepożądanych odczynów poszczepiennych, tymczasem z samych informacji na ulotkach wynika, że jest ich kilka-kilkanaście razy więcej. Tych poważnych, nie mówię o podwyższonej temperaturze czy wysypce. Ale lekarze wolą mówić "to nie ma związku..." bo każdy udowodniony związek zmniejsza im "wyszczepialność"...

Nie jestem przeciw szczepieniom w ogóle, moje dziecko jest szczepione na większość rzeczy, chociaż nie według kalendarza, wybieram też szczepionki, które wydają mi się najbezpieczniejsze. Ale nie ufam ślepo ani lekarzom, ani producentom :-)
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2012-05-14, 21:43   

dorota_1988 napisał/a:
Mnie jak na razie zwolennicy tezy o szkodliwym działaniu szczepionek

Ja nie znam zwolenników tej tezy, znam za to całą masę osób, które doświadczyły tego działania na własnej skórze.
 
 
AneczkaK

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 26 Lis 2010
Posty: 105
Wysłany: 2012-05-14, 22:37   

dorota_1988 - biznes is biznes.
Podziwiam cię jeśli wierzysz że obcy człowiek mieszkający na innym kontynencie który nawet nie wie gdzie jest polska wybierze twoje dziecko niż pieniądze.

A aspartam to rzecz przerażająca i jest najlepszym dowodem na to jak bardzo nie obchodzisz naukowców ani ty ani twoje dzieci. Czytałam o całej grupie dzieci która tym świństwem zatruła się na przyjęciu. Rodzice bali się o zdrowie swoich dzieci, jak to cukier jest zły i do niczego go nie dodawali. Wszędzie był aspartam - w końcu nie ma skutków ubocznych. Było ciasto z aspartamem (aspartam w tabletkach do użytku w cukiernictwie możesz znaleźć nawet u nas), napoje z aspartamem. Dzieciaki trafiły na OIOM z krwawiącą wątrobą, wylewem krwi do mózgu - ogólnie na start wymiana kilku narządów. Przyszli panowie w garniturach i nie sprawdzając nawet wyników badań stwierdzili że maluchy zatruły się - niemytymi pomidorami z hamburgerów. Sprawa przycichła, nikogo prawda już nie obchodziła. Prawdziwe wyniki badań trafiły do szuflady i nikt na nie nie spojrzał. Tylko jakaś oszołomów co wszędzie doszukują się spisku.

Chociaż nie popadam w drugą paranoje. Gdyby całym złem na świecie były szczepionki to naprawdę byłoby wiele więcej dowodów. Swoim "zapominalstwem", wyimaginowaną wysypką" przesunęłam u mojej potomkini szczepienia o parę miesięcy aż uznałam że jest już bezpieczniej. Poza tym gdybym widziała że jest słabiusieńka, dziwnie reaguje na różne rzeczy, jest alergikiem to bym nie szczepiła. Ale jako że jest twardą sztuką którą nic nie jest w stanie ruszyć to nie widziałam przeciwwskazań - w końcu mają one też niewątpliwie swoje plusy.


Ale powiem jeszcze o jednej rzeczy którą znam z własnego doświadczenia sprzed niecałych 5 miesięcy.
Wszędzie tak przerażająco straszą rotowirusem. Pokazują go jakby w chwili zarażenia nim cały świat, dzieciństwo dziecka się kończyło (rodzice zabawki z pokoju, łóżeczko i zastępują go szpitalnym sprzętem - czego nie rozumiem bo jak się trafia z jego powodu do szpitala to góra na 2 tygodnie a nie na kilka lat czy nawet miesięcy ale mniejsza z tym), wystarczy ponoć przebywać w jednym pomieszczeniu z osobą chorą, wystarczy że odwróci twarz w twoją stronę a ty się zarazisz - rzecz jasna mnie to też ruszyło i gdyby nie to że nie mieliśmy w pierwszych miesiącach zbyt dużego kontaktu z dużą grupą ludzi, a pieniędzy brak to olałam to szczepienie. Tak czy inaczej parę dni po skończeniu przez Potomkinię 1,5 roku - ja - zaraziłam się rotowirusem. I to takim paskudnym. Siedziałam na kiblu i rzygałam do umywalki. W pewnym momencie nie widziałam nawet sensu wychodzenia z łazienki. Kaszlałam, pociłam się, trzęsłam - tak przez trzy dni. Naprawdę paskudnie. Ale moja pociecha nie widziała powodu by nie być ze mną. Nie dało się jej wyciągnąć z łóżka gdzie leżałam, torturowała mnie skacząc mi po brzuchu, przytulała się i dawała buzi - nie zgadzała się na ograniczenie kontaktu z mamą. Jedyne ograniczenie jakie zrobiliśmy - a raczej ona zrobiła to w tych dniach odstawiła się od cycka. Odechciało jej się po prostu ;) (ale już wcześniej ograniczyliśmy się do 1 góra 2 karmień).
Pozostało bacznie ją obserwować, być przygotowanym na szybkie zareagowanie w przypadku pierwszych objawów i mieć przygotowaną odpowiedź oburzonej lekarki dlaczego dopuściliśmy tak małe dziecko do chorej osoby ;) - ale NIC jej nie było. KOMPLETNIE NIC. Przez te 3 dni nawet nie kichnęła. Tak jak i przez następne dni (bo przecież rotowirus ma trochę czasu na inkubację).
I szlak trafił całą kampanię o tym jak to bardzo zaraźliwy, jak bardzo niebezpieczny jest ten wirus.

Teraz z każdej strony atakują nas reklamy ospy wietrznej. Nikt nie mówi że nie chronią w 100%. A ospa dla 99% dzieci które prawidłowo się rozwijają jest tylko kilkoma dniami dyskusji z mamą czy w to miejsce mogą się podrapać czy też nie. A potem spokój. Natomiast gdy zachoruje na to osoba dorosła która wcześniej nie chorowała (a jak nawet firmy farmaceutyczne mówią - szczepionka nie chroni w 100%) może w najlepszym wypadku zostać bezpłodna.
_________________
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/wff2df9hwp53ajdj.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" />

Nie całkiem normalny blog kulinarny: hxxp://potomek-kontra-obiad.folog.pl
 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-05-14, 22:53   

AneczkaK, uważam, że stres spowodowany brakiem kontaktu z mamą obniżyłby odporność u dziecka i biorąc pod uwagę, że zarażałaś wirusem raczej zanim wystąpiły objawy, to odganianie małej mogłoby zwiększyć szansę na infekcję, a nie zmniejszyć. Mama leczy i tyle:)
 
 
AneczkaK

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 26 Lis 2010
Posty: 105
Wysłany: 2012-05-14, 23:03   

No też tak uważam, ale lekarze zawsze wiedzą swoje i wiem że miałabym u nich wielkiego "minusa" za to że byłam tak nieodpowiedzialną matką ;)
Tą historyjkę przytoczyłam tylko po to by zobrazować że firmy farmaceutyczne specjalnie straszą rodziców by na nich zarobić - dziecko zdrowe, z bezbłędną odpornością nie potrzebuję być faszerowane co godzinę chemią chroniącą 'przed katarem'
_________________
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/wff2df9hwp53ajdj.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" />

Nie całkiem normalny blog kulinarny: hxxp://potomek-kontra-obiad.folog.pl
 
 
neina 


Pomogła: 44 razy
Dołączyła: 23 Paź 2007
Posty: 2342
Skąd: Teddington
Wysłany: 2012-05-15, 00:21   

AneczkaK napisał/a:
w najlepszym wypadku zostać bezpłodna.

W najlepszym, czy najgorszym, bo nie wiem, czy ma sobie badania na płodność robić? ;-)
_________________
<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/829543.png" border=0>
 
 
AneczkaK

Pomógł: 1 raz
Dołączył: 26 Lis 2010
Posty: 105
Wysłany: 2012-05-15, 08:01   

W najgorszym wypadku można umrzeć. To o bezpłodności było sarkazmem ;) ale można mieć szczęście i nie będzie większych problemów ale ogólnie ta choroba dla dorosłych jest o wiele bardziej niebezpieczna niż dla dzieci.
_________________
<img src="hxxp://www.suwaczki.com/tickers/wff2df9hwp53ajdj.png" alt="Suwaczek z babyboom.pl" />

Nie całkiem normalny blog kulinarny: hxxp://potomek-kontra-obiad.folog.pl
 
 
neina 


Pomogła: 44 razy
Dołączyła: 23 Paź 2007
Posty: 2342
Skąd: Teddington
Wysłany: 2012-05-15, 13:55   

AneczkaK napisał/a:
To o bezpłodności było sarkazmem ;)
Tak myślałam ;-) Ja swoją drogą całkiem nieźle ospę zniosłam, najgorsze było swędzenie. Potrafiłam w środku nocy robić sobie kąpiel z sodą i się moczyć, bo tylko to pomagało.
_________________
<img src="hxxp://www.alterna-tickers.com/tickers/829543.png" border=0>
 
 
puszczyk 


Pomogła: 102 razy
Dołączyła: 03 Cze 2007
Posty: 5319
Wysłany: 2012-05-15, 20:17   

dorota_1988 napisał/a:
No tak, ale to wcale nie oznacza że występuje relacja przyczyna-skutek.

To może oznaczać, że trudną ją udowodnić, a nie, że nie występuje.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,67 sekundy. Zapytań do SQL: 13