wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
"Nowoczesne zasady odżywiania" Campbella
Autor Wiadomość
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2012-06-14, 21:15   

Jazgottt, to jak widac tylko moja rodzina jakas oporna :roll:
Co do zieleniny , jesli rodzice maja dzialke to polecam posadzic jarmuz, rosna w ogromne krzaki , moga stac wlasciwie caly rok w ziemi, ja zrywam przed mrozami i mroze , mam pozniej jak znalazl do szejkow czy takze robie z nich soki, przelwam tylko goraca woda pod kranem na sitku i gotowe do wyciskania ;-) jeszcze co do zieleniny w zimie mozna hodowac trawe pszeniczna , jest to mega latwe i takze tanie, wystarczy kupic zwykla pszenice :-)
_________________

 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-06-15, 01:37   

Trawy pszenicznej jakoś sama nie stosuję, tak samo zresztą jak i pszenicy. Moja Siostra ma też z tym problem (ze zbożami glutenowymi), a Tata się nie badał, choć sądząc z dolegliwości prawdopodobnie też zyskałby na rezygnacji z tych zbóż. Zresztą ani smakiem, ani sposobem stosowania sałacie czy roszponce "na świeżo" nie dorównuje:/ Wyciska się z niej soki, a my jemy głównie w całości warzywa i owoce, soki "od święta". Bez błonnika zielenina traci nieco ze swojej zdrowotności, jak wszystko. Jarmuż na surowo to nawet mi nie wchodzi, tylko młoda kapusta z kapustnych. Rzodkiewka też nie bardzo jest dla mnie, a nie miewam zapaleń trzustki i ogólnie prawie wszystko na surowo mi wchodzi bez problemu, Tata częściej źle trawi, znając do bałabym się mu jarmuż polecać. Jarmuż duszę, bo w szejkach mi trochę szkodził, jakoś mnie wzdęciował i dawał brzydki posmak w ustach, a zamawiam ekologiczny z vegeboxu., więc był świeży, dobrej jakości.

Gdybym z zieleniny musiała pół roku jeść tylko mrożony, i potem duszony jarmuż i sok z trawy pszenicznej, to by był dla mnie smutny i mało apetyczny rok, trochę taka "szkoła przetrwania";) Lubię jeść to, co mi smakuje i chciałabym, aby moi rodzice nie musieli tak się szczypać aby kupić sobie pomarańcze w sezonie, tzn. w zimie, albo jakąś zimową roszponkę. Choć co kilka dni.

Moi rodzice sobie jakoś radzą, nie narzekają, jak na ich możliwości jedzą zdrowo, płatki owsiane, len, jabłko, lokalne warzywa jedzą. Jednak czasem jedzą zbyt monotonnie i Moja Mama czasem zdradza objawy niedoborów, które się wyrównują po suplementach, więc urozmaicona dieta by im nie zaszkodziła. Najważniejsze jednak, że Tata przeczytał "Nowoczesne zasady odżywiania", bardzo ograniczył bezwartościowe, obciążające pokarmy i ogólnie ma się dość dobrze.

Sama mam komfort, że wchodząc do sklepu mogę kupić warzywa i owoce, na które "mam smaka", odkąd tak robię, nie mam problemu z jakimiś złymi reakcjami na warzywa i owoce, z reguły te, które wydają mi się najbardziej apetyczne mój organizm przyjmuje z chęcią:) Rodzice co prawda się nie żalą na swoją sytuację jakoś mocno, ale komfortu takiego nie mają.
 
 
Jagula 
matka-nomadka


Pomogła: 64 razy
Dołączyła: 31 Sie 2007
Posty: 3207
Wysłany: 2012-06-15, 02:03   

jazgott jeśli się nie mylę to trawa pszeniczna jest bezglutenowa
_________________
hxxp://www.alterna-tickers.com]

hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://podniebnekorytko.blogspot.co.uk]Když se doma vaří, tak se dobře daří.
 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-06-15, 02:22   

Mam taką książkę o trawie pszenicznej i tam w ogóle jest ten temat pominięty, czy ona ma gluten, przynajmniej tak twierdzi mój chłopak, bo póki co tylko on tę książkę czytał. Tak więc nie wiadomo, jak to jest. U mnie w ogóle jest nietolerancja raczej na skrobię pszenną lub ziarno jako całość, bo na sam gluten mi nic nie wyszło. Reakcji na trawę nie zbadam, bo nie ma jej na teście nietolerancji i w ogóle jej nie jadłam, choć powinnam powiedzieć nie piłam;)

Jakoś tak wolę się trzymać z daleka od pszenicy i wolałabym urozmaicić dietę rodziców jakoś bez zbóż glutenowych, bo póki co ich jedzą już aż nadto.

Aha, moi rodzice na szczęście też mają takie zwyczaje jak zrywanie czarnego bzu czy pokrzywy, a Tata lubi chodzić na grzyby, tak więc mają trochę zdrowego freeganizmu w sezonie;)
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2012-06-15, 19:34   

jazgottt nie pisalam aby odzywiac sie cala zime jarmuzem ;-) , tylko podalam to jako tania alternatywe i urozmaicenie diety zimowej, co od trawy pszenicznej to jest bezglutenowa, gluten maja tylko ziarna.
_________________

 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-06-16, 18:50   

Mój Tata musiałby jarmuż dusić, na surowo byłby dla niego ryzykowny, i nie rozwiązałby problemu świeżej zieleniny w zimie. Tak więc kiepskie to by było urozmaicenie od szpinaku mrożonego, a potem duszonego, bo to jest główna zimowa zielenina mojego Taty;) Dla innych jednak mrożenie jarmużu i szejkowanie zimą może być dobrą radą:)

Sama kupuję sałatę itp. również w zimie. Może i nie jest taka super jak w lecie, ale jest i to jest dla mnie najważniejsze:) Cena, szczególnie ekologicznej, czasem powala, ale bez tych liści to nie jestem sobą;) Roszponkę zwłaszcza lubię:) Jarmuż jadam jak jest do kupienie w vegeboxie, ale duszę, bo mi szkodzi surowy i mi nie smakuje, a "przemycony" w szejku z owocami psuje smak szejka.

Czy są jakieś badania na to, że trawa pszeniczna wcale nie zawiera glutenu i nie uczula osób źle reagujących na pszenicę? Czy to jest tylko powtarzana przez wszystkich, ale nie do końca sprawdzona teoria?
Dla mnie podstawową wadą trawy jest to, że nie nadaje się do spożycia w całości, tylko sok. Podejrzewam też, że jest niesmaczna. Mam nietolerancję na pszenicę jako taką, nie na gluten, czyli mój organizm ma jej dość. Raczej więc nie będę jej próbować, bo już od jakiegoś czasu omijam pszenicę szerokim łukiem. Zresztą trawę pszeniczną trzeba chyba samemu uprawiać o ile się nie mylę, w sklepach przecież jej nie ma. To też wada dla mnie - bo zajmuje miejsce i trzeba o niej pamiętać;)
 
 
panikanka 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 24 Mar 2012
Posty: 888
Skąd: Toronto
Wysłany: 2012-06-27, 19:14   

Ja trochę pominę tą dyskusję ostatnią a napiszę o wrażeniach z lektury, bo taki był chyba początkowy zamysł tego wątku.

Przeczytałam już z 3/4 „Nowoczesnych...” i jestem zachwycona. Inne lektury poszły w kąt. Jak przeczytam chyba sobie ją oprawię w ramkę jako moją biblię :mryellow: i wszelkim zwykłożercom kpiącym z mojej diety będę cytować odpowiednie jej fragmenty 8-)

Co prawda o większości tez z książki już gdzieś tam słyszałam albo się ich domyślałam, ale tu są one usystematyzowane, jasno wytłumaczone i poparte mnóstwem badań i przypisów do naukowej bibliografii, że i tak szczena opada :!:

Niektóre badania Campbella miały ogólnie bardzo umiarkowane założenia, w tym sensie, że powiedzmy pacjentom z nadciśnieniem zalecał tylko ograniczenie spożycia produktów zwierzęcych, a po krótkim czasie mieli o niebo lepsze wyniki niż odżywiając się standardowo. Można więc się tylko domyślać, jak cudowne wyniki mieliby jedząc tylko rośliny. Tzn tu na wegedzieciaku się domyślać nie trzeba, bo tu wszyscy znają korzyści wegowania :lol:

No i ja też wpadłam na taki pomysł, jak tu wcześniej niektórzy, żeby kupować tą książkę wszystkim na prezent :-D Na pewno moi rodzice dostaną swój egzemplarz na najbliższą nadarzającą się okazję :mryellow: Choć traktują wegetarianizm jako taką ciekawostkę i kiedy ich spotykam pytają się czy nadal to ciągnę... Jedzą typowo i nie są okazami zdrowia, tzn. są okazami niektórych chorób :-| A jak dokończę, to wcisnę ją mojemu narzeczonemu, który jada mięso, pali papierochy i wypija hektolitry coca-coli dziennie i wpiernicza kilogramy słodyczy. Od czasu do czasu chce rzucić któryś ze swoich niezdrowych nałogów, ale coś ciągle brakuje mu wytrwałości, mimo m.in. nieprzyjemnej alergii która go męczy wiosną i latem. Mam nadzieję że ta książka go trochę zmotywuje i zacznie się lepiej prowadzać chłop :-)

Ogólnie to jestem zachwycona możliwości wyleczenia tylu chorób odpowiednim żywieniem, szacun dla natury :mryellow: :mryellow:
 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-06-27, 21:07   

panikanka, mnie też ta książka zachwyciła - tym, że jest taka konkretna i nie ideologiczna:) Twój narzeczony na pewno skorzysta na nawet częściowej likwidacji złych nawyków - sama mam (a właściwie chyba od tego roku powinnam powiedzieć, że miałam:) alergię nasilającą się wiosną i jeszcze kilka lat temu nie byłam w stanie normalnie funkcjonować wiosną, a teraz tryskam na wiosnę energią i objawy mam albo minimalne, albo wcale, a z nosa mi się kiedyś lało równo i to nie był jedyny objaw mnie męczący. Z roku na rok moje żywienie oraz ogólnie tryb życia stawały się zdrowsze i bardziej przemyślane, złe nawyki znikały jeden po drugim. Alergia z roku na rok słabła razem z tymi zmianami, więc trzymam kciuki, że i Twój narzeczony się za siebie weźmie, bo warto:)
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2012-06-27, 21:49   

A mój ojciec dostał ją na iminieny. Pobieżnie przejrzał i podsumował, że do dziś jeszcze zdarzają się jednostki obstające przy twierdzeniu, że Ziemia jest płaska :-? Wątpię, że dotrze do niego przekaz (jeśli w ogóle przeczyta...)
_________________
 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-06-27, 22:07   

Maga, tylko Twój Tata chyba się nie zorientował, że to on jest tym, który twierdzi, że Ziemia jest płaska;)

Moim zdaniem i tak dobrze, że miał styczność z tą książką - jak się np. zdarzy, że lekarz mu coś podobnego zaleci (zdarza się to, choć w Polsce bardzo rzadko wciąż), a potem np. obejrzy w TV jakiś reportaż na podobny temat to za którymś razem może mu coś tam w głowie zaskoczy. Potem może jakaś sąsiadka powie, że córka ją na taką nową dietę namówiła i tak się dobrze czuje i... Przy pierwszym zetknięciu się z tak inną od tego, do czego przywykł, wiedzą o żywieniu i zdrowiu pewnie jakiś dysonans poznawczy czy tego typu zjawisko się w jego głowie tworzy i na początku to normalne, że odrzuca tę wiedzę. Mój Tata gdyby nie kolejne wyniszczające wizyty w szpitalu byłby również mniej chętny stosować dietę w większości roślinną. Najtrudniejszy pierwszy krok:)
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2012-06-27, 22:19   

jazgottt, niestety, mój fada słabo reformowalny. Dietę ma nie taką znowu najgorszą, ale ślepo zaufał panu Montignacowi i unika węglowodanów jak ognia :-/ Nie mogę patrzeć, jak wciąga mięso z soczewicą i popija maślanką...
Reportaży widział już trochę, ale nie trafiają do niego. Zbyt silne zakorzenienia w tradycyjnym modelu odżywiania. Zobaczymy, czy książkę zechce w ogóle przeczytać. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy dotrze do niego, bo sama jeszcze nie czytałam (czekam, aż on pierwszy to zrobi, żeby pożyczyć ;-) )
_________________
 
 
ropuszka 


Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 17 Maj 2012
Posty: 576
Skąd: Wro / B-c
Wysłany: 2012-06-27, 22:36   

maga napisał/a:
Nie mogę patrzeć, jak wciąga mięso z soczewicą i popija maślanką...


Ja bym się cieszyła gdyby mój ojciec tak jadł. 2litry jakiejś chemicznej coli na dzień plus chleb z masłem na 2 milimetry mnie przeraża.
 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-06-27, 22:43   

maga, o ile Twój Tata ma się dobrze to pół biedy, mój miał się fatalnie. Jadł bez sensu, nawet Montignac jest super w porównaniu z niedbałą dietą mojego Taty kiedyś. Może kiedyś jeszcze przeczyta tę książkę, nigdy nie wiadomo. Próbować warto:)
 
 
go. 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Lut 2011
Posty: 6285
Skąd: toro
Wysłany: 2012-06-28, 08:04   

ropuszka napisał/a:

Ja bym się cieszyła gdyby mój ojciec tak jadł. 2litry jakiejś chemicznej coli na dzień plus chleb z masłem na 2 milimetry mnie przeraża.


a mój popiłby to mięcho litrem tigera ;)
Choć wydaje mi się, że to trochę z przyzwyczajeń i lenistwa. Mięso w sosie własnym, kilo ziemniarów i albo coś z octu (grzyby, ryby, dynia), ew. raz jaakiś czas sałata w śmietanie + chałwa, batony czy jakieś inne słodycze obowiązkowo na podwieczorek. To to chyba akurat standardowe nawyki sportowców, żeby się "doenergetyzować" :lol:
Niedawno jak u nich byłam, zrobiłam swój obiad, dostali po szpinaku na czochu, i inną zieleniną i ojcu smakowała (mama jest bardziej otwarta, np. dostała przepis na zupę-krem z cukini i robi ją najlepszą na świecie :D ), ale sama z siebie po nic nowego (raczej) nie sięgnie...

Ja również mam zamiar jeszcze 2 egzemplarze "Nowoczesnych" zakupić i wręczyć, i tacie, i jeszcze jednej rodzince niedługo na urodziny :mryellow:
_________________
"Bez odchyleń od normy niemożliwy jest postęp." Zappa
 
 
Maple Leaf 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 23 Lut 2012
Posty: 952
Skąd: Calgary
Wysłany: 2012-06-28, 13:30   

maga napisał/a:
ślepo zaufał panu Montignacowi i unika węglowodanów jak ognia

Moja Mama tak samo :roll: Nie była może nigdy konkretnie na Montignacu, ale jak odchudzała się po ciąży z moim młodszym bratem, to naczytała się tych wszystkich cudnych książek, w których piszą, że wszystkie węgle są złe. Przyjęła to jako swoją "dietę życia". I teraz ziemniaka zje raz na pół roku, chleba też nie je, ale za to buła tarta do kotleta czy biały ryż są dla Niej jak najbardziej ok. Nie mówiąc o hektolitrach oleju, jakie zużywa na usmażenie tego kotleta :-/
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2012-06-28, 20:28   

jazgottt, właśnie się dobrze nie ma. Tak jak pisałam - nie jest najgorzej z jego dietą, ale nie jada prawie wcale kasz, ziemniaków, nawet gotowanej marchewki unika, bo ma wysoki indeks. Za to wali duże ilości oliwy, bo pan Montignac twierdził, że takie działanie jest ok :-/
_________________
 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-06-28, 23:03   

maga, są już badania na to, że im więcej tłuszczu się spożywa, tym bardziej rośnie oporność insulinowa komórek czy jakoś tak to się nazywa (nie chce mi się teraz szukać i sprawdzać). W każdym razie chodzi mi o to zjawisko, które polega na tym, że owoce i inne węglowodany są niegroźne dopóki procent kalorii pochodzących z tłuszczy nie przekracza 10%. Im bardziej zawartość kalorii z tłuszczu w diecie przekracza 10%, tym slabiej komórki reagują na insulinę i glukoza zostaje we krwi, zamiast trafić do komórek i zostać spożytkowana na szczytne cele;)

Dlatego Montignac poniekąd się nie mylił - dopóki żre się oleje itp. to lepiej spoglądać na indeks glikemiczny pokarmów i ograniczać węglowodany. Jednak nadmiar tłuszczy (jakichkolwiek) i białek, szczególnie białek zwierzęcych, pogarsza stan organizmu, nawet jeśli udaje się taką dietą względnie kontrolować stężenie cukru we krwi. Montignac, Dukan, Kwaśniewski itp. wszyscy szukają sposobu żarcia sporej ilości kalorii z tłuszczu i dużej ilości białka zwierzęcego, czyli próbują trafić w gust ludzi, którzy kupują ich książki, czyli ludzi lubiących mięso, jaja, sery... Udało się tym autorom tak obmyślić diety, że omijają węglowodany, które są dla nas podstawowym paliwem. Diety te działają, ale do czasu:/ Dopóki nerki, wątroba czy inny przeciążony organ nie powie dość. Lub zawał/wylew do drzwi nie zapuka, tak jak to się Atkinsowi przydarzyło biedakowi.

Dlatego do Mojego Taty dotarło, że ma jeść nie to, co lubi, a to czego do tej pory nie jadł za wiele, bo zrozumiał, że gdyby to, co lubił, dawało mu zdrowie, to by nie lądował w szpitalu z tego zdrowia... Ludzi w Polsce uwielbiają jeść tłusto, "konkretnie", czasem da się nawet osobom w wieku naszych rodziców wytłumaczyć, że nie tędy droga. Opornie idzie takie tłumaczenie, ale warto spróbować:)
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2012-06-29, 10:25   

jazgottt, nie wiedziałam o tej zależności tłuszczowo - węglowododanonowej.
Nie orientujesz się może, na co zmarł Montignac? Swego czasu niegdzie nie było wzmianki na ten temat, a bardzo mnie to ciekawi (mógłby to być argument na plus w dyskusji z moim papą :-P )
Jeśli chodzi o jedzenie tego, co się lubi, to tutaj mój ojciec się bardzo hamuje. Uwielbia węglowodany, szczególnie ziemniaki, ale nie je, bo Indeks... Nie wiem, jak przekonać go do kasz (bardzo je lubi, ale nie je, bo indeks :-/ ) i zmniejszenia ilości zjadanych białek.
Liczę na to, że książkę jednak przeczyta i weźmie sobie do serca.
_________________
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-06-29, 10:35   

Skoro Montignac zmarł po długiej i ciężkiej chorobie, to można przypuszczać, że na raka. Niestety żadna dieta nie zagwarantuje, że na niego nie zachorujemy (ale można zmniejszyć ryzyko).

W ogóle to przecież Montignac nie zabraniał węglowodanów, tylko tych "białych" o wysokim indeksie.

[ Dodano: 2012-06-29, 10:36 ]
hxxp://www.montignac.com/pl/michel-montignac/ tu piszą, że na raka prostaty.

[ Dodano: 2012-06-29, 10:38 ]
A propos, etiologia raka prostaty: hxxp://pl.wikipedia.org/wiki/Rak_prostaty#Etiologia
Oczywiście geny mogą mieć znaczący wpływ.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
maga 
mama Zioma

Pomogła: 79 razy
Dołączyła: 03 Cze 2008
Posty: 4625
Skąd: sielsko izersko
Wysłany: 2012-06-29, 10:53   

Lily, ja nie twierdzę, że zmarł z powodu złej diety. Nie wiedząc, na co zmarł, napisałam, że mógłby to być argumet w dyskusji. Atkins ponoć zmarł na zawał, a to już jest argunet za tym, że jego dieta była kiepska.
Montignac nie zabraniał niczego, jedynie nie zalecał tych węglowodanów, które mają wysoki IG (>50) czyli m.in. ziemniaki, gotowana marchew i buraki, kasza jęczmienna, owies itp. Mój tata za bardzo wziął sobie to do serca :->
_________________
 
 
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-06-29, 21:23   

Można zawsze Tatę posłać do Desmond Małgorzaty czy kogoś równie obeznanego w temacie najnowszych badań nad żywieniem. Tylko to się wiąże z kosztami:/
Co do raka prostaty, to na wykładzie o profilaktyce chorób nowotworowych była mowa o tym, że mleko i jego pochodne zwiększają ryzyko raka prostaty. Diety ograniczające węglowodany z reguły zakładają spożycie zbyt dużej ilości białka, w tym mlecznego niestety. Im więcej białka zwierzęcego w diecie, tym większe ryzyko choroby nowotworowej. Oczywiście jakieś minimalne ryzyko jest nawet u osób, które nie palą, nie piją (przy czym palenie bardziej podnosi ryzyko), bazują na diecie roślinnej składającej się z nieprzetworzonych produktów. Tylko jest to o wiele mniejsze ryzyko. Jest też czynnik genetyczny, ale u większości osób ma dużo mniejsze znaczenie niż tryb życia.

Obecnie mamy tyle kancerogenów i innych syfów w środowisku, że musimy się bardziej starać z tym żywieniem niż nasi przodkowie, bo łatwiej nas choroby dopadają.

Z tymi kaszami czy owocami to jakiś obłęd - co teoria to zabrania jednych lub drugich lub obu, a to powinny być nasze podstawowe źródła kalorii w diecie:/ Przynajmniej wyniki badań tak wskazują. Tylko ani owoców, ani kasz nie powinno się raczyć tłuszczem, jeśli już, to małymi ilościami. No i lepiej ziarna i orzechy oleiste w całości jeść. Tak samo jak lepiej jeść owoce niż pić soki owocowe. I tak samo jak lepiej jeść pełnoziarniste mąki, a nie białe.

[ Dodano: 2012-06-29, 21:24 ]
a czy kasza jaglana nie ma czasem indeksu glikemicznego powyżej 50? albo banany. I to i to bardzo zdrowe, odżywcze jedzenie, a przez takiego Montignaca czy innego guru ludzie z tego rezygnują:/
 
 
Mikarin 
szczylowa mama


Pomogła: 16 razy
Dołączyła: 13 Wrz 2011
Posty: 2500
Skąd: Wałbrzych
Wysłany: 2012-06-30, 10:19   

The China Study. Proszę tutaj: hxxp://www.hotmoney.pl/artykul/chinczycy-tyja-w-zastraszajacym-tempie-26099
_________________
hxxp://pierwszezabki.pl] hxxp://lilypie.com]hxxp://daisypath.com]hxxp://daisypath.com]hxxp://www.kornela-m.blogspot.com/]blog? zapraszam!
SELER RULEZ! :D | Nie łączę wegetarianizmu z filozofią, więc jak czasem coś palnę - proszę o wyrozumiałość! Dziękuję :)
hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?p=651569#651569]Zbieram na rower - zapraszam!
 
 
fila 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 29 Sie 2012
Posty: 711
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-11, 18:25   

Kupiłam książkę i myślę, że po przeczytaniu wstępu, jak się rozczytam- nie spocznę, póki nie skończę... Ratunku! ;) (fajnie, że trafiłam na wątek)
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2012-12-07, 11:44   

W koncu też kupiłam...Całą noc czytałam...Myślałam, że mi umysł eksploduje z oburzenia jak czytałam o tych koncernach i blokowaniu wyników badań, mleku dla dzieci, zawyżonych normach cukru w zaleceniach panstwowych...Podziwiam Campbella za jego przenikliwość i zimny upór przez te wszystkie lata by zdobyć finansowanie tak gigantycznych badań...i nie wyjawiać ich jako oszołom, tylko poświęcić całe swoje naukowe życie i jego współpracowników na to by rzetelnie wszystko udokumentować. dzisiaj buzia mi sie nie zamyka w domu...Mam nadzieję, że Tata ja przeczyta!!!
Zszokowal mnie też cały ustep o suplementach i redukcjonizmie i tym lobby suplementowym, że pojedyncza substancja nie działa leczniczo czy zapobiegawczo, osobno tylko w całościowym pożywieniu!
Też miałam myśl, aby wszystim ja porozdawać ;) .
A w empiku podmieniłam na półce pod nakładką bestseller- "Dukana" na Campbella... Już podczas mojego tam pobytu ktoś sie zainteresował. Magia promocji ;)
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
ropuszka 


Pomogła: 6 razy
Dołączyła: 17 Maj 2012
Posty: 576
Skąd: Wro / B-c
Wysłany: 2012-12-07, 20:24   

Ja po przeczytaniu tej książki mam ochotę pożyczyć ją całemu mnóstwu osób,chociaż łatwiej chyba bedzie polecić najpierw "Forks over knives"
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,49 sekundy. Zapytań do SQL: 13