wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Ciągły katar
Autor Wiadomość
jazgottt 
jazgottt

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 26 Wrz 2011
Posty: 268
Skąd: Warszawa Kabaty/ Chełm
Wysłany: 2012-08-07, 23:24   

Lady_Bird napisał/a:
Ja zaś mam odwrotnie do MartyJS. Jak jest zima to strasznie chce mi się cytrusów. Pomarańcze/ mandarynki to często mój pierwszy posiłek. Latem dla mnie one nie istnieją. Mój mąż ma tak samo.


O, to widocznie ja też tak mam, już dawno nie jadłam pomarańczy ani mandarynek/klementynek (które uwielbiam:), bo w lecie i na wiosnę one są moim zdaniem niesmaczne, jakby niedojrzałe, po prostu nie jest na nie sezon. Są jak pomidory w zimie - da się zjeść, ale czuć w smaku, że to nie to.

W zimie to często jest mój pierwszy posiłek. choć nie zawsze, jem co lubię i co mi nie szkodzi, więc może być też kasza na śniadanie jak mam wenę:) szczególnie gryczana, kasza i mąka, świetnie mi robią, jem głównie nie paloną, bo palona mi nie smakuje. Mąka gryczana to dla mnie baza na chleb, a rutyna w niej zawarta jest w zimie jak znalazł i dla zakatarzonych też powinna być pomocna gryka. Mandarynki + gryka i mamy rutinoskorbin, zdrowy i smaczny. Dorzucić do tego orzecha brazylijskiego i pestki dyni i mamy rutinoskorbin plus z selenem i cynkiem:) Potem może być coś gotowanego, niczego sobie nie żałuję, oby pełnowartościowe i smaczne było i mi nie szkodziło:)

Zapoznałam się już z różnymi historiami uleczeń, na forach polskich i zagranicznych. Jednych z kataru wyleczył dopiero 100% rawfood i to oparty głównie na owocach i zielonych liściach, innych jedzenie tylko gotowanego pożywienia. Ktoś tam się jeszcze znajdzie, że mu dieta Kwaśniewskiego na wszystko pomogła. Wierzę każdej z tych osób, mnie najbardziej "leczy" bezglutenowo-bezsojowy weganizm z ograniczoną ilością tłuszczy, szczególnie olejów. Nie dla każdego będzie to opcja idealna, bo nie każdy tak jak ja ma nietolerancję na mleko i jaja, soję i zboża glutenowe, a po mięsie to mi stawy puchły i bolały i to też nie każdy tak ma, szczególnie że miałam tak mając ok 16 lat, czyli bardzo wcześnie. Pomaga mi głównie stosowanie się do wytycznych z wykładów o profilaktyce chorób układu krążenia i nowotworów, wiedza sprawdzona i rzetelna, nie namawiająca do żadnych skrajnych rozwiązań. Takie podejście cenię, ale nie każdy musi:) Pełnowartościowe jedzenie, sen, słońce, ruch. Nic odkrywczego:) Nic tajemniczego:)

Pipii, mnie nie razi wcale, że polecasz TCM, tylko to, że czasem zapominasz podawać, skąd bierzesz informacje, to jest że jest to Twoja opinia, że np. acerola niszczy wątrobę lub że to opinia TCM, żeby ktoś nie pomyślał, że to fakt niezbity. No i że nie potrafisz się czasem chyba pogodzić, że chińska tradycyjna medycyna to nie jedyny sposób na zdrowe, szczęśliwe życie. Nikt z nas nie ma wiedzy absolutnej, dlatego każdy może dorzucić coś od siebie do dyskusji i uważam, że Twoje uwagi są tak samo cenne jak innych osób i moje, bo oparte w dużej mierze na własnym doświadczeniu. Tylko czasem nieprzyzwoicie pewnym tonem wyrażasz opinie, które tak na dobrą sprawę nie mają naukowego potwierdzenia. To nie odmawia im racji bytu oczywiście:)
 
 
NaZdrowie 

Dołączyła: 13 Wrz 2012
Posty: 33
Wysłany: 2012-09-13, 19:59   

jazgottt napisał/a:
Odcinanie dzieci od najbardziej obfitych żródeł wit. C na czas infekcji, szczególnie infekcji wirusowej, podczas gdy ludzie tej witaminy nie produkują w przeciwieństwie do większości zwierząt, jest cokolwiek dziwne. Może jestem nienormalna, że mnie pomarańcze nie wychładzają, a wręcz rozgrzewają? Tylko jem albo dużo pomarańczy, albo gotowany posiłek, nie robię w żołądku koktajlu mołotowa. Przy końskiej dawce wit.C jaką mam z kg pomarańczy naczynia krwionośne się uszczelniają, w jaki sposób ma to niby pogarszać sytuację? Jem ostatnio coraz więcej i więcej świeżych owoców i warzyw (gotowane też jem) i coraz mniej marznę. Jak to się ma do wychładzania? chyba takie rzeczy bierze się na wiarę, nie na logikę, tak mi się wydaje czytając ten wątek.


Tak się składa , że w pomarańczach tak wiele wit. C nie ma :) a jeszcze mniej , jeśli zerwane niedojrzałe, a zazwyczaj takie są zrywane i transportowane plus dawka chemii.

Witaminę C znajdziesz w innych warzywach , zieleninie i owocach w Polsce.
 
 
NaZdrowie 

Dołączyła: 13 Wrz 2012
Posty: 33
Wysłany: 2012-09-13, 20:09   

jazgottt napisał/a:
Jakoś nie wierzę, że nam, kuzynom małp, szkodzą owoce, nawet tropikalne (poza osobami uczulonymi). Moim zdaniem w medycynie chińskiej dorobiono teorię, dlaczego owoce cytrusowe są w zimie niepożądane, bo ich nie było, bo nie było importu, więc musiały być niepotrzebne, aby całość się zgadzała;) ogólnie medycyna chińska jest ok, często zdaje się mieć więcej sensu niż nasza typowa zachodnia medycyna współczesna, ale chyba nie ma co bezkrytycznie w nią wierzyć od a do z. Jedyny problem to to, że ludzie często jedzą niedojrzałe owoce, warto potrzymać je trochę poza lodówką i pozwolić dojrzeć, w przypadku bananów powinny całe być żółte.


Owszem, tylko to dojrzewanie w sklepie na półkach nie jest "naturalne" , a i mniej wartości odżywczych w takim owocu.
Nasi kuzyni, małpy, jedzą też termity ;)
Ostatnio zmieniony przez NaZdrowie 2012-09-14, 07:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-09-13, 20:22   

Mnie się nie chce zimą cytrusów, ale faktem jest, że wtedy są najlepsze. Za to chce mi się nieraz jabłka i mój żołądek tego wymaga, bo nabawiam się chronicznej zgagi. Za to teraz jabłka mi smakują bardziej, jednak mniej mi służą. Z tego wniosek, że każdy musi słuchać własnego organizmu.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
NaZdrowie 

Dołączyła: 13 Wrz 2012
Posty: 33
Wysłany: 2012-09-14, 07:14   

Lily napisał/a:
Mnie się nie chce zimą cytrusów, ale faktem jest, że wtedy są najlepsze. Za to chce mi się nieraz jabłka i mój żołądek tego wymaga, bo nabawiam się chronicznej zgagi. Za to teraz jabłka mi smakują bardziej, jednak mniej mi służą. Z tego wniosek, że każdy musi słuchać własnego organizmu.



Tak Lily, słuchać swego organizmu. To co innym służy , niekoniecznie będzie służyć nam.
 
 
NaZdrowie 

Dołączyła: 13 Wrz 2012
Posty: 33
Wysłany: 2012-09-14, 10:38   

Agnieszka napisał/a:
jazgottt: może dodam, że jestem fanem jedzenia tego co sezonowe i rośnie lokalnie. TCM czy ajurweda podobnie, jak staropolska kuchnia wbrew pozorom mają blisko do siebie (mimo różnic klimatycznych, stosowanych upraw itd). Oczywiście to moje zdanie i zgadzac się z nim nie trzeba.
Mam dziecko które chorowało i moje zainteresowania leczenia dietą wynikały również z sytuacji, które paraliżowały mi życie (i sprawdziły się). Nie oznacza to, że nie leczę, nie badam dziecka w sposób klasyczny. U nas akurat ten komfort że młoda jak chce, to cytrusa może zjeśc (ale nie w infekcji a poza tym fanem szczególnym nie jest - bardziej to atrakcja np w gościach)


I ja też jestem zwolenniczką sezonowych i które rosną lokalnie przygotowane w różnej postaci, aby służyły i dobrze czuć się :-)
 
 
NaZdrowie 

Dołączyła: 13 Wrz 2012
Posty: 33
Wysłany: 2012-09-14, 12:59   

jazgottt napisał/a:
Lady_Bird napisał/a:
Ja zaś mam odwrotnie do MartyJS. Jak jest zima to strasznie chce mi się cytrusów. Pomarańcze/ mandarynki to często mój pierwszy posiłek. Latem dla mnie one nie istnieją. Mój mąż ma tak samo.


O, to widocznie ja też tak mam, już dawno nie jadłam pomarańczy ani mandarynek/klementynek (które uwielbiam:), bo w lecie i na wiosnę one są moim zdaniem niesmaczne, jakby niedojrzałe, po prostu nie jest na nie sezon. Są jak pomidory w zimie - da się zjeść, ale czuć w smaku, że to nie to.

W zimie to często jest mój pierwszy posiłek. choć nie zawsze, jem co lubię i co mi nie szkodzi, więc może być też kasza na śniadanie jak mam wenę:) szczególnie gryczana, kasza i mąka, świetnie mi robią, jem głównie nie paloną, bo palona mi nie smakuje. Mąka gryczana to dla mnie baza na chleb, a rutyna w niej zawarta jest w zimie jak znalazł i dla zakatarzonych też powinna być pomocna gryka. Mandarynki + gryka i mamy rutinoskorbin, zdrowy i smaczny. Dorzucić do tego orzecha brazylijskiego i pestki dyni i mamy rutinoskorbin plus z selenem i cynkiem:) Potem może być coś gotowanego, niczego sobie nie żałuję, oby pełnowartościowe i smaczne było i mi nie szkodziło:)

Zapoznałam się już z różnymi historiami uleczeń, na forach polskich i zagranicznych. Jednych z kataru wyleczył dopiero 100% rawfood i to oparty głównie na owocach i zielonych liściach, innych jedzenie tylko gotowanego pożywienia. Ktoś tam się jeszcze znajdzie, że mu dieta Kwaśniewskiego na wszystko pomogła. Wierzę każdej z tych osób, mnie najbardziej "leczy" bezglutenowo-bezsojowy weganizm z ograniczoną ilością tłuszczy, szczególnie olejów. Nie dla każdego będzie to opcja idealna, bo nie każdy tak jak ja ma nietolerancję na mleko i jaja, soję i zboża glutenowe, a po mięsie to mi stawy puchły i bolały i to też nie każdy tak ma, szczególnie że miałam tak mając ok 16 lat, czyli bardzo wcześnie. Pomaga mi głównie stosowanie się do wytycznych z wykładów o profilaktyce chorób układu krążenia i nowotworów, wiedza sprawdzona i rzetelna, nie namawiająca do żadnych skrajnych rozwiązań. Takie podejście cenię, ale nie każdy musi:) Pełnowartościowe jedzenie, sen, słońce, ruch. Nic odkrywczego:) Nic tajemniczego:)

Pipii, mnie nie razi wcale, że polecasz TCM, tylko to, że czasem zapominasz podawać, skąd bierzesz informacje, to jest że jest to Twoja opinia, że np. acerola niszczy wątrobę lub że to opinia TCM, żeby ktoś nie pomyślał, że to fakt niezbity. No i że nie potrafisz się czasem chyba pogodzić, że chińska tradycyjna medycyna to nie jedyny sposób na zdrowe, szczęśliwe życie. Nikt z nas nie ma wiedzy absolutnej, dlatego każdy może dorzucić coś od siebie do dyskusji i uważam, że Twoje uwagi są tak samo cenne jak innych osób i moje, bo oparte w dużej mierze na własnym doświadczeniu. Tylko czasem nieprzyzwoicie pewnym tonem wyrażasz opinie, które tak na dobrą sprawę nie mają naukowego potwierdzenia. To nie odmawia im racji bytu oczywiście:)


Tak, zgadzam się, znaleźć właściwy dla nas sposób odżywiania i życia zgodny z nami, właściwe i dobre odżywianie to takie , po którym czujemy się dobrze :)
Ja ani neguję surowego ani gotowanego:) A jeśli ktoś potrzebuje coś znaleźć w medycynie wschodniej albo zachodniej co potrzebne i pomoże, to jak najbardziej:)

Zdrowia wszystkim życzę!
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2012-09-14, 15:16   

NaZdrowie napisał/a:
Owszem, tylko to dojrzewanie w sklepie na półkach nie jest "naturalne" , a i mniej wartości odżywczych w takim owocu.
Nasi kuzyni, małpy, jedzą też termity ;)


A ja mam pytanie, czy małpą w ogrodach zoologicznych zyjacych na naszym klimacie serwujemy takze sezonowe produkty ?? czy innym zwierzeta ??? Nie ,serwujemy ich naturalna diete . Czlowiek takze pochodzi tropikow , to dlaczego nie mamy jesc tego co dla nas jest najbardziej naturalne ? Pewnie ze pozywienie ktore rosnie blisko nas bedzie najlepsze ale co zrobic jak nie rosnie ?

Ja osobiscie juz nie moge sie doczekac na pomarancze :-D Jem tylko w sezonie, poniewaz takie sa najabardziej wartosciowe a sezon to niestety nasza zima :-(
_________________

 
 
NaZdrowie 

Dołączyła: 13 Wrz 2012
Posty: 33
Wysłany: 2012-09-14, 17:18   

Poli napisał/a:
NaZdrowie napisał/a:
Owszem, tylko to dojrzewanie w sklepie na półkach nie jest "naturalne" , a i mniej wartości odżywczych w takim owocu.
Nasi kuzyni, małpy, jedzą też termity ;)


A ja mam pytanie, czy małpą w ogrodach zoologicznych zyjacych na naszym klimacie serwujemy takze sezonowe produkty ?? czy innym zwierzeta ??? Nie ,serwujemy ich naturalna diete . Czlowiek takze pochodzi tropikow , to dlaczego nie mamy jesc tego co dla nas jest najbardziej naturalne ? Pewnie ze pozywienie ktore rosnie blisko nas bedzie najlepsze ale co zrobic jak nie rosnie ?

Ja osobiscie juz nie moge sie doczekac na pomarancze :-D Jem tylko w sezonie, poniewaz takie sa najabardziej wartosciowe a sezon to niestety nasza zima :-(


Pominęłaś duży fakt, my nie jesteśmy małpami:)


Według Twojej opinii wszyscy do Afryki mamy jechać i tam mieszkać?:)

A co to Afryka ma żywić całą Planetę bananami?Tam i tak głód panuje.. :(
Ostatnio zmieniony przez NaZdrowie 2012-09-14, 19:11, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2012-09-14, 21:53   

NaZdrowie napisał/a:


Pominęłaś duży fakt, my nie jesteśmy małpami:)


Według Twojej opinii wszyscy do Afryki mamy jechać i tam mieszkać?:)

A co to Afryka ma żywić całą Planetę bananami?Tam i tak głód panuje.. :(



NaZdrowie, ale to ty jako pierwsza odnioslas sie do malp :?:

I nie pisalam nigdzie abysmy wszyscy przeprowadzali sie do afryki, tylko jest dziwna rzecza negowanie calego pozywienia eksportowanego, nawet tego co moze naszemu organizmowi dobrze sluzyc :-) .
_________________

 
 
NaZdrowie 

Dołączyła: 13 Wrz 2012
Posty: 33
Wysłany: 2012-09-14, 22:28   

Poli napisał/a:
NaZdrowie napisał/a:


Pominęłaś duży fakt, my nie jesteśmy małpami:)


Według Twojej opinii wszyscy do Afryki mamy jechać i tam mieszkać?:)

A co to Afryka ma żywić całą Planetę bananami?Tam i tak głód panuje.. :(



NaZdrowie, ale to ty jako pierwsza odnioslas sie do malp :?:

Nie ja a jazgott:)

I nie pisalam nigdzie abysmy wszyscy przeprowadzali sie do afryki, tylko jest dziwna rzecza negowanie calego pozywienia eksportowanego, nawet tego co moze naszemu organizmowi dobrze sluzyc :-) .


I ja również nie jestem przeciw:) ale jeśli u nas jest sezon na nasze rodzime owoce, to dlaczego by jeść eksportowane:)

Jeśli dobrze Ci służą egzotyczne - i masz dostęp do ekologicznych dojrzałych, to dobrze:)
 
 
niedzielka 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 20 Lip 2009
Posty: 475
Skąd: wioska in centro
Wysłany: 2012-09-15, 18:32   

Z tymi ekologicznymi owocami i warzywami nie ma co przesadzać. Najlepiej to wypośrodkować. Ekologiczne mają najczęściej dużo więcej zarodników pleśni niż te nieeko.
_________________
hxxp://tickers.cafemom.com]

<img src="hxxp://sddf.lilyslim.com/I63Sp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="LilySlim Diet days tickers" />

www.fundacjamama.pl
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-09-15, 18:38   

IceTeaGreen napisał/a:
Z tymi ekologicznymi owocami i warzywami nie ma co przesadzać. Najlepiej to wypośrodkować. Ekologiczne mają najczęściej dużo więcej zarodników pleśni niż te nieeko.


Nic dziwnego, skoro nie są spryskane środkami grzybobójczymi :roll:
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
niedzielka 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 20 Lip 2009
Posty: 475
Skąd: wioska in centro
Wysłany: 2012-09-15, 18:46   

ale jakie są konsekwencje ze spożywania stale pleśni... :-/
_________________
hxxp://tickers.cafemom.com]

<img src="hxxp://sddf.lilyslim.com/I63Sp1.png" width="400" height="80" border="0" alt="LilySlim Diet days tickers" />

www.fundacjamama.pl
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-09-15, 19:28   

Ja akurat mam fioła na punkcie unikania pleśni. I mimo że nic eko nie jadam, to i tak wszędzie widzę spleśniałe marchewki, pietruszki itp. W sklepie osiedlowym to nie warto kupować niczego... bo zazwyczaj kwitnie :/
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 12