wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Rodzice Aniołów
Autor Wiadomość
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-07-09, 09:01   

Tantra, formalnie pewnie może. Moje poronienie to był właściwie taki większy i bardziej bolesny okres. Więc trudności byłyby raczej, hmm, techniczne.

Czasem przyczyny nie da się określić. Kiedyś napisałam tekst o tym, właśnie wtedy, miałam taką potrzebę - żeby z biologicznego punktu widzenia napisać, sama dla siebie... Może znajdę go i wkleję tutaj.
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
seminko 
samosiejka

Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 18 Lip 2010
Posty: 2027
Skąd: znad rzeki
Wysłany: 2012-07-09, 09:04   

MartaJS napisał/a:
Moje poronienie to był właściwie taki większy i bardziej bolesny okres

Rozumiem. Ja trochę później.

Jeśli znajdziesz, wklej swój tekst.
_________________
"wiara w to,że okoliczności działają na naszą korzyść, ostatecznie sprawia, że tak jest." Chris Prentiss
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-07-09, 09:11   

Kiedy studiowałam biologię, na ćwiczeniach z genetyki robiliśmy doświadczenia na muszkach owocowych – tych samych, które latem pojawiają się w naszych domach nad koszykiem z owocami. Zamykaliśmy w słoju z pożywką parę dorosłych, zdrowych muszek i czekaliśmy, aż pojawią się młode. Zwykle po dwóch tygodniach w słoju latało już spore stadko. Ponieważ po wykładach byliśmy przygotowani teoretycznie, wiedzieliśmy, jakich kombinacji genów możemy się spodziewać, jakie muszki pojawią się w słoju i w jakich proporcjach. Na przykład – że będzie to połowa samców i połowa samic, ale analizowaliśmy też inne cechy, które dawały się zauważyć pod lupą. Na ćwiczeniach jednak okazywało się, że proporcje w stadku młodych muszek nie są dokładnie takie, jak rozrysowaliśmy sobie w tabelce w zeszycie. Nie wszystko było zgodne z naszym teoretycznym modelem. Zupełnie tak, jakby pewnej części muszek brakowało. I rzeczywiście tak było – nie wszystkie muszki wylęgły się z jajek, nie wszystkie przeżyły stadium larwy, chociaż miały do tego najlepsze warunki. Niektóre kombinacje genów, które mieliśmy rozrysowane w naszej tabelce i które rzeczywiście zaistniały wśród muszego potomstwa, okazały się letalne, czyli śmiertelne, mimo że znakomita większość muszek z tej samej pary rodzicielskiej zdrowo latała po słoju.

Ludzie to nie muszki owocowe, choć pod względem budowy molekularnej i ogólnych zasad funkcjonowania biologicznego jesteśmy do muszek bardzo podobni. Muszki mnożą się szybko i mają dużo młodych jednocześnie, ludzie oczekują na upragnione dziecko miesiącami, a czasem latami. Ale bezlitosne prawa genetyki i statystyki działają tu tak samo. Nasze maleństwa, choć zwykle rodzą się żywe i zdrowe, czasem też trafiają do tej zupełnie przypadkowo dobranej grupy z taką pechową kombinacją genów, która nie pozwala im przeżyć.

Najważniejszym nośnikiem informacji o wyglądzie i funkcjonowaniu naszego ciała jest cząsteczka DNA (kwas dezoksyrybonukleinowy). W chemiczny sposób zapisana jest tu informacja o tym, w jaki sposób z prostych związków – aminokwasów - tworzyć złożone struktury białkowe o najróżniejszych funkcjach, które są podstawą życia. Gdyby rozwinąć DNA z jednej komórki, miałoby ono łączną długość 2 metrów, więc musi być w bardzo skomplikowany sposób pozwijane w specjalne pakiety, zwane chromosomami. Każda (prawie każda, ale o tym za chwilę) komórka w naszym ciele ma dwa bliźniacze zestawy takich pakietów, dwa zestawy genów – jeden od ojca, drugi od matki. Genów jest bardzo wiele, tak jak wiele jest białek odpowiedzialnych za różne rzeczy w naszym organizmie – trawienie, oddychanie, wydalanie, odporność, przekazywanie informacji, budowę tkanek – ale każdy występuje w postaci pary. Pary te mogą być identyczne lub różne (np. jedno z rodziców przekazuje do pary odpowiedzialnej za kolor oczu gen niebieskich oczu, a drugie - brązowych), mogą współegzystować na wiele sposobów, mogą maskować się nawzajem albo działać równolegle, ujawniając się jako cechy pośrednie. Każdy z nas jest niepowtarzalną kombinacją dwóch zestawów rodzicielskich genów, odpowiedzialnych za prawidłowe działanie naszych ciał. Jednak rzadko zdajemy sobie sprawę, że część z nich mogą stanowić geny, które w nieco innym zestawieniu nie pozwoliłyby nam przeżyć. Tylko po prostu szczęśliwie trafiliśmy na inną kompozycję. Para genów, w której jeden jest letalny, a drugi nie, może być zestawem niezbędnym do prawidłowego działania organizmu, jednak gdy trafią się w tej parze dwa takie same geny letalne – mały organizm nie może się prawidłowo rozwijać i umiera.

Jak już wspomniałam wcześniej, komórki naszego ciała mają po dwa zestawy pakietów DNA, czyli chromosomów. Wyjątkiem są komórki rozrodcze, czyli komórki jajowe i plemniki – one mają tylko po jednym zestawie. Kiedy łączą się ze sobą przy zapłodnieniu, nowa komórka, będąca pierwszą komórką dziecka, ma znów dwa zestawy. Ten magiczny, niesamowity akt jest bardzo złożony na poziomie molekularnym i komórkowym, uczestniczy w nim mnóstwo ważnych substancji i struktur. Chromosomy muszą wykonać bardzo wiele skomplikowanych ruchów, tańców, przetasowań – najpierw podczas wytwarzania komórek jajowych i plemników, potem podczas zapłodnienia. Pakiety informacji wędrują holowane na specjalnych mikroskopijnych niciach, rozwijają się i skręcają na nowo, sklejają się i znów rozdzielają, wymieniają się genami między sobą... Procesy te od milionów lat odbywają się tak samo w każdym żywym organizmie, od pantofelka do słonia, od muszki owocowej do człowieka. Jednak komórka to nie komputer, a przecież nawet komputery czasem się psują. Im bardziej złożony organizm, tym większe prawdopodobieństwo pomyłki. Czasem pęknie nić, na którym holowany jest chromosom. Czasem jakieś białko nie dotrze na czas, żeby skleić rozdzielone części genetycznych pakietów. Czasem coś zostanie przymocowane nie tam gdzie trzeba. Czasem zestaw chromosomów podzieli się nierówno, jeden plemnik dostanie ich za mało, a drugi za dużo, i zaniesie taki nietypowy pakiet do komórki jajowej. Takie błędy noszą nazwę aberracji chromosomowych. Nie wszystkie z nich są śmiertelne, niektóre powodują upośledzenie (przykładem aberracji chromosomowej jest zespół Downa), niektóre drobne błędy mogą nie mieć większego znaczenia, zwykle jednak nowy organizm z takim niepełnym lub nieprawidłowym zestawem informacji nie może żyć długo.

Natura wydaje się okrutna i rozrzutna. Tyle małych istnień powołuje do życia, żeby chwilę później umarły. Ale jednocześnie jest oszczędna. Nigdy nie niszczy więcej, niż to konieczne. Na najmniejszy błąd odpowiada całym zestawem mechanizmów naprawczych. Zdziwilibyśmy się, jak wiele białek w naszych komórkach odpowiada za reperację uszkodzonych chromosomów, usuwanie mutacji, wykrywanie nieprawidłowości, kontrolę właściwego działania. Bez nich ten kosmicznie skomplikowany mechanizm, dzięki któremu na świecie ciągle dzieje się cud narodzin, nie mógłby działać. Jednak czasem i one zawiodą. Czasem już nie da się nic naprawić.

Ale przecież tak często się udaje.
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
seminko 
samosiejka

Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 18 Lip 2010
Posty: 2027
Skąd: znad rzeki
Wysłany: 2012-07-09, 09:42   

Dzięki za ten tekst.
Moja matka mnie "wyklęła" za moje poronienie. Bo moja wina.
_________________
"wiara w to,że okoliczności działają na naszą korzyść, ostatecznie sprawia, że tak jest." Chris Prentiss
 
 
koko 


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 08 Maj 2009
Posty: 6187
Wysłany: 2012-07-09, 21:11   

Tantra napisał/a:

Moja matka mnie "wyklęła" za moje poronienie. Bo moja wina.

:shock:
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-07-09, 21:19   

Tantra, współczuję.

Myślę, że są rzadkie sytuacje, kiedy to jest faktycznie "wina" kobiety, no nie wiem, jak matka chleje itp. Jednak w większości przypadków nie ma w tym żadnej naszej winy. Przyczyną są wady wrodzone u dziecka, czyli to co napisałam, czasem jakieś niewykryte/niewykrywalne problemy zdrowotne u matki, czasem, zwłaszcza w pierwszej ciąży, coś tam nie zadziała jak trzeba, szlaki jeszcze nie przetarte.

A jednak jest w społeczeństwie jakieś piętno na tym, nadal wielu ludzi utożsamia poronienie z aborcją :shock:
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2012-07-10, 09:00   

MartaJS napisał/a:
nadal wielu ludzi utożsamia poronienie z aborcją

myślę, że masz baardzo dużo racji. Do tego pewnie dochodzi ukryte gdzieś w czeluściach nieświadomości zbiorowej przekonanie, że kobieta, która poroniła, jest kobietą niepełnowartościową, nie spełniła swojej zasadniczej roli. A prawdą jest przeważnie to, co pisałaś wcześniej: natura wie, co robi.
Współczuję z całego serca mamom wszystkich Aniołków. To jest dla nie niewyobrażalny ból.
Nie straciłam wprawdzie żadnego dziecka, ale od początku obu ciąż mówiono mi, że mam się do nich za bardzo nie przywiązywać. Ten strach jest straszny. Życzę Wam, aby kolejne dzieciątka, które powołacie na świat, uśmiechały się wo Was co rano.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
mimish 


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 29 Maj 2010
Posty: 1080
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2012-07-10, 09:10   

Moj ginekolog zawsze uzywa slowa zarodek, plod. Dziecko mowi po porodzie. W pierwszej ciazy strasznie tego nie lubilam, teraz rozumiem coraz bardziej. Spotkalam wczoraj w szpitalu kobiete, ktora wlasnie stracila dziecko/plod, powiedziala, ze to juz 3 raz i ze jest ciezko ale tez latwiej nie nastawiajac sie od poczatku na dziecko. Mowila, ze bedzie probowac za 3-4 miesiace, byla spokojna, pelna nadzieji.
_________________
<img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/fe7jp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />

<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/35u2p2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-07-10, 10:13   

mimish napisał/a:
Moj ginekolog zawsze uzywa slowa zarodek, plod. Dziecko mowi po porodzie. W pierwszej ciazy strasznie tego nie lubilam, teraz rozumiem coraz bardziej.


Kiedyś w jednym tekście na temat praw kobiet, a dokładnie macierzyństwa, tekście o takim raczej feministycznym przekazie, użyłam słowa "dziecko" właśnie w kontekście poronienia. Jedną z moich znajomych bardzo to zdziwiło, zwłaszcza że kilka zdań wyżej pisałam o prawie do wyboru, o legalnej aborcji. Napisałam jej, że to nie jest takie proste. Też mnie irytuje, jak politycy - dla czysto politycznych celów - nazywają "dzieckiem" zapłodnioną komórkę jajową. Ale wszystko zależy od sytuacji. Jeśli kobieta pragnie dziecka, jeśli od początku czuje, że ta drobinka w macicy jest jej dzieckiem, nikt nie ma prawa mówić jej, że to nie jest, nie było dziecko. Dla niej to zmarłe dziecko, a nie obumarły zarodek. Cała ta tematyka i nazewnictwo zostało zawłaszczone przez dyskurs pro-life kontra pro-choice i naprawdę można się pogubić.

Nie wiem czy znacie książkę Justyny Bargielskiej "Obsoletki". To taki nieduży zbiorek opowiadań na pograniczu groteski (a może nawet nie na pograniczu), właśnie m.in. o utracie dziecka, o poronieniu, o macierzyństwie, chociaż nie tylko o tym. Pisana z humorem, choć często czarnym. Wydaje mi się, że Justyna w tym zbiorku w pewnym sensie odzyskuje ten temat, wyzwala go z ideologicznego sporu, znajduje język, jakim można o tym mówić. Bardzo polecam.

Jenny, przykro mi, że nie znajdujesz tu pocieszenia, ale wiem, że masz się do kogo zwrócić. Trzymajcie się.
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-07-10, 12:23   

Jenny w każdym razie powodzenia!
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
Ostatnio zmieniony przez squamish 2012-07-10, 12:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-07-10, 12:36   

Jak widać z każdego ludzkiego nieszczęścia można zrobić pole do konfliktu i pretekst do udowadniania, czyja racja jest lepsza... Czy nie lepiej się skupić na przeżyciach, emocjach, a nie na ideologii? :roll:
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
go. 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Lut 2011
Posty: 6285
Skąd: toro
Wysłany: 2012-07-10, 13:05   

Jenny, taka jest rola forum- różni ludzi wymieniają się swoimi poglądami, doświadczeniami, łączy nas tematyka forum.
Dziewczyny chciały dobrze. Chciały rozmawiać. Ty zresztą też
Przywyknij, że jesteśmy różni
Uszanuj prawo do własnego zdania/religii/filozofii etc., tak jak sama chcesz być szanowana
Wszystkich nas dotykają rzeczy dobre, złe, tragiczne. Nikogo z nas to nie omija.
Bóg (jakkolwiek by go nie nazwać)powinien być wszystkim wyżej pojętymdobrem, a nie prowodyrem wojen religijnych


MartaJS, z mojej strony szacun za przemyślenia i fakt, że się nimi podzieliłaś!
_________________
"Bez odchyleń od normy niemożliwy jest postęp." Zappa
 
 
mimish 


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 29 Maj 2010
Posty: 1080
Skąd: Bruksela
Wysłany: 2012-07-10, 13:22   

W moim zyciu nie ma tego Boga co u Jenny, nie znaczy to ze nie zyczylam dobrze, wspolczulam, modlilam sie. Przykro sie robi, ze takie sztywne podzialy sa wciaz obecne, nawet w tak smutnych chwilach..
_________________
<img src="hxxp://lb5f.lilypie.com/fe7jp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Fifth Birthday tickers" />

<img src="hxxp://lb2f.lilypie.com/35u2p2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Second Birthday tickers" />
 
 
gemi 
Matka Polka ;)


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 30 Wrz 2008
Posty: 2460
Wysłany: 2012-07-10, 13:28   

Jenny, jeśli czujesz, że tak będzie dla Was lepiej, to idź za tym głosem. W zeszłym roku odsunęłam się od forum m.in. z religijnych powodów (choć wyznaję Boga nieco inaczej, niż Ty). Wróciłam. Ale z przekonaniem, że lepiej będzie, gdy WD pozostanie przestrzenią wielokulturową, różnorodną politycznie i religijnie (włączając w to ateizm). I lepiej dla tego miejsca, gdy nie będziemy wzajemnie przekonywać się do wyznawanych opcji politycznych i wiary, bo to rodzi niepotrzebne konflikty - niejeden taki konflikt miałam okazję prześledzić.

A tak w temacie - podczytywałam wątek z racji trudnych początków ciąży. Niepokojące bóle i kompletna niemoc wzbudzały refleksję, czy wszystko w porządku. A mam tendencję do brania wszelkiej winy na siebie. Poza tym kilka moich znajomych straciło dzieci i szukałam wskazówek, jak być z nimi w takich sytuacjach, gdy mi o tym opowiadają.
Dziękuję Wam.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-07-10, 14:41   

Moja koleżanka z dzieciństwa straciła dziecko w 5 miesiącu, już nigdy nie zaszła w ciążę... nie wiem, czy nie mogła, czy nie chciała :( Smutne to wszystko...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2012-07-10, 23:17   

MartaJS, swietny jest Twój tekst. Bardzo ciepły i delikatny, choć mówi o czasem tak cieżkiej do zaakceptowania prawdzie :*
Tantra, :( masakra. Kobiety przechodzace przez taką stratę chyba najbardziej potrzebują wsparcia i zrozumienia własnej matki..
Jenny, trzymajcie się. Trochę nie rozumiem tego, że odmawiasz ludziom prawa do wspierania Cię na swój własny, wolny sposób :/
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
seminko 
samosiejka

Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 18 Lip 2010
Posty: 2027
Skąd: znad rzeki
Wysłany: 2012-07-10, 23:35   

i wszystkie kochane, które mnie o to zahaczyły:*, moja matka to ... hmm... typ kukułki.
Lubi wyrzucać z gniazda i żalić się, że nie ma--- yyy.... partnerów do gry w szachy ;-) nic już publicznie nie powiem na jej temat.
Ja tez nie byłam łatwym dzieckiem, przemaglowałam rodziców na wszystkie sposoby (w tym wyskakiwanie przez okno)
Wiem, co znaczy słowo: ciężko :->
 
 
gemi 
Matka Polka ;)


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 30 Wrz 2008
Posty: 2460
Wysłany: 2012-07-11, 12:18   

Tantra napisał/a:
Ja tez nie byłam łatwym dzieckiem, przemaglowałam rodziców na wszystkie sposoby (w tym wyskakiwanie przez okno)
Tantra, wszystko jedno, co miałaś na koncie. Są sytuacje, w których nikomu nie powinno się odmawiać wsparcia. Może więc i dobrze, że się choć trochę podzieliłaś i doświadczyłaś kobiecej troskliwości :-)
_________________
"Nowego kłamstwa słucha się chętniej aniżeli starej prawdy" (A.Czechow)
 
 
seminko 
samosiejka

Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 18 Lip 2010
Posty: 2027
Skąd: znad rzeki
Wysłany: 2012-07-11, 16:23   

gemi, masz rację. Dziękuję Wam za dobre słowa:*
_________________
"wiara w to,że okoliczności działają na naszą korzyść, ostatecznie sprawia, że tak jest." Chris Prentiss
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2012-07-11, 20:15   

gemi, racja
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
seminko 
samosiejka

Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 18 Lip 2010
Posty: 2027
Skąd: znad rzeki
Wysłany: 2012-07-11, 20:50   

Ale teraz, po tych doświadczeniach, na świecie gości mój wspaniały syn, który rozwija się cudnie, a ordynator stwierdził, że jestem stworzona do rodzenia :-D Czego i Wam, dziewczyny, które będziecie pisać jeszcze w tym wątku (oby jak najmniej), życzę i wierzę, że tak będzie:*

Z matką kontakt sporadyczny i przeważnie kończy się kłótnią albo innymi świństwami, wylałam przez to morze łez, może właśnie dlatego czasem lepiej dać spokój, tym bardziej, że nie zostawiłabym dziecka pod jej opieką, jakkolwiek bolało mnie, że nie będzie miał takiej troskliwej Babci, jak inne dzieci. Ma cudowną "Ciocię- Babcię" i to grunt :-D

[ Dodano: 2012-07-11, 20:53 ]
"nic już publicznie nie powiem na jej temat"
Nie jestem konsekwentna ;-) Ale już koniec OT, przepraszam Was. Po prostu chciałam wyjaśnić, dopowiedzieć.

[ Dodano: 2012-07-11, 21:08 ]
Jenny napisał/a:
nie mogę czytać, że ktoś śle mi dobre myśli

Jenny: słanie dobrych myśli nie jest wbrew Bogu, ani chrześcijańskiemu, ani jakiemukolwiek innemu. Twoje odczucia są Twoimi, Twoje łzy też i tak samo prawo do interpretacji tego, co inne Kobiety Tobie mówią/ piszą. Masz prawo być wściekła nawet na cały Bogu ducha winny świat:* Ale ten świat nie życzy Ci źle. Ani ludzie na forum.
Bardzo mnie wzruszył Twój opis, dziękuję Ci za niego, pomógł mi trochę określić się wobec tego, co sama przeżyłam, a co trochę wypierałam ze świadomości...

Jakkolwiek jesteśmy różne, na poziomie kobiecej współtożsamości myślę z Tobą równolegle, wspieram Cię myślami i dobrze, że masz oparcie w Bogu: ja nie mam takiej wiary, straciłam ją, choć sama kiedyś wierzyłam, SAMA uwierzyłam(w domu nie było tematu Boga, byłam chrzczona na własne życzenie w wieku 15 lat).

Myślę o Was i o pozostałych, dotkniętych tym doświadczeniem:*
_________________
"wiara w to,że okoliczności działają na naszą korzyść, ostatecznie sprawia, że tak jest." Chris Prentiss
 
 
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-07-13, 06:29   

Tantra napisał/a:
słanie dobrych myśli nie jest wbrew Bogu, ani chrześcijańskiemu, ani jakiemukolwiek innemu. Twoje odczucia są Twoimi, Twoje łzy też i tak samo prawo do interpretacji tego, co inne Kobiety Tobie mówią/ piszą. Masz prawo być wściekła nawet na cały Bogu ducha winny świat:* Ale ten świat nie życzy Ci źle. Ani ludzie na forum.
Bardzo mnie wzruszył Twój opis, dziękuję Ci za niego, pomógł mi trochę określić się wobec tego, co sama przeżyłam, a co trochę wypierałam ze świadomości...

Jakkolwiek jesteśmy różne, na poziomie kobiecej współtożsamości myślę z Tobą równolegle, wspieram Cię myślami i dobrze, że masz oparcie w Bogu: ja nie mam takiej wiary, straciłam ją, choć sama kiedyś wierzyłam, SAMA uwierzyłam(w domu nie było tematu Boga, byłam chrzczona na własne życzenie w wieku 15 lat).
Tantra świetnie to napisałaś!
Współczuje relacji z mamą Moje też nie są lepsze :-/ Więc rozumiem...
MartaJS świetny tekst!

Często myśle o Myślozbrodni.Straciła synka w zaawansowanej ciązy.Ciekawe co u niej i jak sobie radzi.Tak troche konspiracyjnie usunęliśmy ją z listy ,chciałyśmy uszanować jej 'cisze' w temacie ,ale nie wiem czy nie było to właśnie takie 'uciszenie' sprawy .Bo przecież jesteśmy tu też po to zeby sie wspierać w trudnych chwilach choćby wirtualnie.
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
 
 
machok 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 17 Maj 2012
Posty: 163
Wysłany: 2012-07-13, 06:45   

@Euri jeśli masz koleżankę w takiej sytuacji, zapytaj czy chce porozmawiać. Ja mam dwoje dzieci, w ciąży byłam 4 razy. I jakoś tak jest, że jeśli mnie pyta bliska osoba, z ciepłym zainteresowaniem to zawsze chcę mówić. To jest dziedzina ogromnej samotności. Poza matka, po pewnym czasie, nikt już nie pamięta o tamtych dzieciach. A one są dziećmi. I w najmniej odpowiednich momentach zdarzają się fale żalu, przykrości czy niezrozumienia sytuacji czemu mi to się przydarzyło
Dla mnie najgorsze w reakcjach były namawiania, żeby probowac jeszcze. Namawiania namolne, optymistyczne i... bezduszne.
Kto nie przeżył nie zrozumie. Mam dwójkę dzieci i dość trudną syt materialną, nie chce ryzykować trzeciej straty. Moja sprawa. Wiem, ze tak źle finansowo nie jest, żeby się nie wykarmiło, czy coś... Ale to wszystko daje wybór na niepróbowanie wiecej. A tu takie hura optymistyczne poganianie.
Opowiadać się chce. Strach tylko, czy inne matki to zniosą.
Czy nie ocenia: pojechalas do szpitala z koleżanką, nie z mężem??? Tak chciałam. Nie on odmówił, ja. Dla mnie to kobiece sprawy, pewne tabu. Rozmawialam z nim dużo, okazał
wsparcie jak nikt. Ale nie chciałam.
Czasem chce się opowiedzieć, czego się nie da, jak to jest chodzić ze zmarłym dzieckiem
w brzuchu, bo lekarze mówią ze lepiej czekać na "samoistne oczyszczenie". Co przy tym
wieku ciążowym oznacza, ze i tak będzie zabieg tylko czekają na start. Ja wytrzymalam tak tydzień. Potem zażądałam zabiegu. Czułam się jak żywa trumna. Ciąża rośnie, a dziecko nie...
Koszmar.
Za drugim razem było podejrzenie zaśniadu, nowotworu łożyska. Szczęście niepotwierdzone. Po histopatologie szłam sama. Zaznaczam, ze tak chciałam.
Ta ulga, ze to TYLKO poronienie była aż nieprzyzwoita. Ale tak się cieszę, ze żyje dla dwójki starszych dzieci. Sytuacje są rozne. Ale wydaje mi się, ze większość kobiet ma moment, ze chce pogadać. Najlepij na żywo, ze by ktoś łapał łzy spod rzęs, a nie tylko klawiatura wiecznie słona....

[ Dodano: 2012-07-13, 07:00 ]
Przepraszam, za błędy. Nie mam siły poprawiać
_________________
Robię to dla zdrowia www.majastepanow.wordpress.com
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2012-07-13, 15:37   

squamish, co z myślozbrodnią??? nic nie wiem.
machok, straszny, straszny koszmar. kiedy to wszystko się stało? Aniołki są młodsze, tak?
masz rację z tym, że czasem by się chciało o tym porozmawiać, ale strach, czy inne matki to zniosą, czy inni chcą o tym słuchać. Czy nie palną czegoś, co zaboli.
ja długo rozmawiać nie mogłam, z nikim, nawet z mężem nam nie szło. dopiero chyba się przełamałam, jak Marcel się urodził, nie wiem, czemu. ale to też, nie z każdym.
Tantra napisał/a:
Jenny: słanie dobrych myśli nie jest wbrew Bogu, ani chrześcijańskiemu, ani jakiemukolwiek innemu. Twoje odczucia są Twoimi, Twoje łzy też i tak samo prawo do interpretacji tego, co inne Kobiety Tobie mówią/ piszą. Masz prawo być wściekła nawet na cały Bogu ducha winny świat:* Ale ten świat nie życzy Ci źle. Ani ludzie na forum.

dokładnie, podpisuję się.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
machok 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 17 Maj 2012
Posty: 163
Wysłany: 2012-07-13, 16:49   

Ana138 własnie, że tak dziwnie było. Moje urodzone dzieci są starsze. Dwoje najmłodszych straciłam. Może gdyby była inna kolejność to prób byłoby wiecej...
_________________
Robię to dla zdrowia www.majastepanow.wordpress.com
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,48 sekundy. Zapytań do SQL: 12