wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Rodzice Aniołów
Autor Wiadomość
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-07-06, 09:09   

Jenny jak sie czujesz psychicznie?Jak sobie dajesz ,dajecie rade z Samkiem ,wiadomo on malutki ,nie rozumie Waszego bólu ,płaczu?
Przytulam...
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
 
 
 
Berserk fan


Pomogła: 90 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 6991
Wysłany: 2012-07-06, 11:38   

Jenny, przykro mi bardzo [*]
_________________
Jag 2004; Lefo 2008; Dobr 2012
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2012-07-06, 11:42   

Jenny, przytulam Was mocno.
 
 
aga40 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 13 Gru 2011
Posty: 711
Wysłany: 2012-07-06, 12:54   

nie wiem jak jest w polsce, ale u nas prochow nie mozna w domu trzymac. moja tesciowa posadzila swojej corce sliczna biala roze w ogrodzie, aby zawsze byla kolo niej...
 
 
Paticzang 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 16 Sty 2008
Posty: 645
Skąd: Poznań
Wysłany: 2012-07-06, 13:27   

Jenny napisał/a:
Bardzo boję się o życie Samka i Adama. Bo zawsze wiedziałam, że życie jest kruche ale dopiero teraz to sobie bardzo wyraźnie uświadomiłam.

Jak czytałam wczoraj to co napisała kkaachaa to właśnie o tym samym pomyślałam o czym Ty piszesz dzisiaj. Człowiek zaczyna patrzeć inaczej na życie, zastanawia się nad czymś takim jak życie... myślę że Twoje doświadczenie - to co Cię spotkało i to że dzielisz się Tym z innymi to nic innego jak uzmysłowienie tego co jest ważne - życie innych i własne!
Ciężko mi nawet pisać co czuję bo słowami nie da się tego wyrazić ale chyba każdy wie o co chodzi.
Jeszcze raz Jenny ściskam i przytulam mocno! Jagódka-Aniołek czuwa nad całą Waszą rodziną!
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
aga40 

Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 13 Gru 2011
Posty: 711
Wysłany: 2012-07-06, 14:44   

nie rozsypala, bo nie mozna. posadzila roze, bo corka jest na cmentrzu troche daleko od domu w grobowcu rodzinnym. takim sposobem corka jest z nia. wiesz, rok pozniej urodzila zdrowego syna!
moja mama tez stracila dziecko, ale moj brat jest pochowany 50 metrow od domu...
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-07-06, 16:22   

Jenny, a nie da rady jakoś ominąć tych przepisów? Ktoś sprawdza co zrobiłaś z prochami po odebraniu z krematorium? Jeśli nie da rady to może uda wam się zachować chociaż część?
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
Malati 

Pomogła: 71 razy
Dołączyła: 10 Cze 2007
Posty: 3924
Wysłany: 2012-07-06, 16:50   

Jenny, właśnie a może uda się zachować część prochów? Mojego znajomego ojciec po śmierci też został spalony Część prochów pochowano resztę jego syn wziął i zawiózł do Indii żeby wrzucić do Gangesu. Jest to jakieś rozwiązanie.
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-07-06, 18:34   

Jenny, współczuję...
Co do prochów to mój znajomy rozsypał prochy swojej mamy nad Morskim Okiem, więc chyba da się jakoś te przepisy ominąć... w końcu nie jest to już żadne zagrożenie epidemiologiczne.
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
martika 


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 09 Cze 2007
Posty: 717
Skąd: Trójmiasto
Wysłany: 2012-07-06, 20:40   

Na razie rozsypywanie prochów i trzymanie ich w domu nie jest legalne. Dozwolony jest jedynie pochówek na cmentarzu, albo w szczególnych przypadkach (podczas rejsu) w morzu.

Podobno prawo w tej kwestii ma zostać niedługo zmienione, ale z tego co się orientuję to zezwoli jedynie na rozsypywanie prochów w tzw. ogrodach pamięci.

Nikt jednak nie sprawdza czy prochy faktycznie spoczęły na cmentarzu, więc możesz zaryzykować.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
Ostatnio zmieniony przez martika 2012-07-07, 09:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
koko 


Pomogła: 40 razy
Dołączyła: 08 Maj 2009
Posty: 6187
Wysłany: 2012-07-07, 08:51   

Dziewczyny, miałyście rację pisząc, że to temat tabu. W moim bliższym otoczeniu dwukrotnie zdarzyło się poronienie - raz dotyczyło to mojej mamy, raz - bratowej niemęża. W pierwszym przypadku 3 miesiąc ciąży, w tym drugim - niecały miesiąc przed planowanym porodem. Wybaczcie, nie myślę o was jak o "wprawce", ale być może nauczycie nas, jak rozmawiać o stracie dziecka tak, żeby nie tworzyć kolejnych tabu, a jednocześnie nie grzebać w otwartej ranie.
Szczerze i mocno wam współczuję.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2012-07-07, 10:59   

ja nie byłam w stanie w ogóle rozmawiać o stracie dziecka (dzieci) chciałam się zaszyć gdzieś i uciec przed całym światem. cierpiałam bardzo długo i nawet się cieszyłam, że ludzie traktowali to jak temat tabu, bo przynajmniej nikt mnie nie przymuszał do rozmowy.
Teraz wiem, że to nie było dobre. Tylko ciężko mi odpowiedzieć na pytanie, jak "powinno się" zachowac w takiej sytuacji, co mówić, żeby nie rozgrzebywać ran. ludzie są różni, na pewno więc nie ma tu uniwersalnej recepty. jedno jest pewne - milczenie i omijanie tematu nie jest dobrym wyjściem.
jenny myślę o was często, przesyłam wsparcie i przytulam mocno.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
Malena


Pomógł: 8 razy
Dołączył: 18 Lut 2010
Posty: 419
Skąd: Warszawa-Ursus
Wysłany: 2012-07-07, 12:35   

To i ja się przywitam w wątku - mama 2 aniołków: Kasi i Grzesia. I przyznam Wam rację, że mówienie o stracie jest bardzo ważne, a niestety, często jest to tematem tabu i bliscy zachowują się jakby dziecka w ogóle nie było. A przecież było i jest w sercu, zawsze będzie. Ja się nauczyłam rozmawiać, choć jak odeszła Kasia świat mi runął w jednej chwili. Wtedy nie chciałam widzieć nikogo i rozmawiać nawet o przysłowiowej pogodzie. Gdy odszedł Grześ już było prościej. Łatwiej było mi się z tym "pogodzić", choć zupełnie tego nie rozumiałam. I wtedy nauczyłam się głośno mówić, co czuję i czego oczekuję. A oczekuję pamięci po moich aniołkach, po moich dzieciach.

Jak się ogarnę bardziej czasowo i pogodowo (ta temp. mnie wykańcza), to opiszę moją historię, jak to u nas było. Zostawiam moc uścisków dla innych aniołkowych rodziców!
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2012-07-07, 13:53   

Jenny napisał/a:
ana138, nie miałam pojęcia, że Ty też to przeszłaś

Tak, trzy razy, jedna ciąża była bliźniacza.pisałam ci jakis czas temu pw, nie dostałas ?
nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę słowa poronienie. jest wstrętne i okropne i właśnie sugeruje, że to ja - ja to zrobiłam.
macie imiona dla swoich aniołków. ja nawet tego nie byłam w stanie zrobić. Myślę, że byłam w stanie jakiegoś kompletnego wyparcia, nie chciałam nawet pogrzebu ani nie chciałam znać płci.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2012-07-07, 14:26   

oooo....a ja go w wysłanych też nie mam. musiało się coś pochrzanić.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
Robi 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 27 Paź 2011
Posty: 153
Skąd: Dublin
Wysłany: 2012-07-07, 15:41   

ana138, ja tez nie chcialam znac plci, dziecka, ani zabierac go ze szpitala, myslalam, ze tak bedzie mi latwiej i szybciej zapomne. Pierwsza dziecko stracilam w 5 miesiacu, drugie w 10 tygodniu. Jenny, mi tez bylo duzo lzej na sercu za kazdym razem jak komus opowiedzialam co nas spotkalo i wywalilam cale moje zale na zewnatrz.
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2012-07-07, 20:59   

Robi napisał/a:
Pierwsza dziecko stracilam w 5 miesiacu

o matko...aż mnie zatrzęsło. to musiało być straszne.
ja traciłam swoje ciąże jakoś koło dziesiątego tygodnia, blizniaczą na dwie raty - jedno dziecko około ósmego, drugie znowu w dziesiątym. wiem, że to boli niezależnie, czy ciaża trwała krótko czy dłużej, aczkolwiek,jak słyszę o stracie w piątym czy siódmym miesiącu, to aż mi łzy napływają same do oczu.
Robi, jak po tym wszystkim przeszłaś trzecią ciążę?
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
Robi 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 27 Paź 2011
Posty: 153
Skąd: Dublin
Wysłany: 2012-07-07, 22:23   

ana138, trzecia ciaza to byl jeden wielki stres, zreszta nie bez powodu, okazalo sie, ze mam zespol antyfosfolipidowy (najprawdopodobniej dlatego stracilam wczesniej malenstwa). Codziennie robilam sobie zastrzyki, a ostatni miesiac spedzilam w szpitalu, bo na USG okazalo sie ze pepowina zle pracuje i w kazdej chwili moze byc konieczna cesarka. Udalo mi sie dotrwac do 30 tygodnia. Potem maly byl 6 tygodni w szpitalu wiec znowu nerwy. Ale teraz kawal chlopa z niego.
 
 
Kat... 


Pomogła: 72 razy
Dołączyła: 03 Sty 2009
Posty: 4347
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-07-07, 22:27   

Ja nie pamiętam dokładnie ale to był maks 10 tydzień.
ana138 napisał/a:
wiem, że to boli niezależnie, czy ciaża trwała krótko czy dłużej, aczkolwiek,jak słyszę o stracie w piątym czy siódmym miesiącu, to aż mi łzy napływają same do oczu.
mi też :-(
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/d/drq9l8b04.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/n/nxoasmhk1.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
 
 
ana138 
vel uma ;)


Pomogła: 20 razy
Dołączyła: 22 Sty 2011
Posty: 3886
Skąd: Irlandia
Wysłany: 2012-07-07, 22:48   

Robi, u mnie też podejrzewali ten zespół antyfosfolipidowy, czy to chodzi o odmienne grupy krwi matki i dziecka, czy mi sie cos miesza? wiem, że testy miałam na to robione.
u mnie ciąża z Marcelem, to był też jeden wielki koszmar, miałam krwawienia i byłam pewna, że znowu się nie uda. chyba dopiero około siódmego miesiąca zaczęłam wierzyć w to, że być może będę miała dziecko.
a czy wam w ogóle podawano jakieś przyczyny straty dziecka? czy, tak jak ja, nie miałyście w ogóle pojęcia dlaczego? chodzi mi o jakies medyczne wyjaśnienia.
_________________
hxxp://fajnamama.pl]
hxxp://fajnamama.pl]
 
 
Robi 

Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 27 Paź 2011
Posty: 153
Skąd: Dublin
Wysłany: 2012-07-07, 23:19   

Dzieki dziewczyny. ana138, nie to nie grupykrwi, tylko to znaczy, ze masz we krwi przeciwciala, ktore powoduja miedzy innymi powstawanie zakrzepow. U mnie przy pierwszej ciazy cala wine lekarze zwalili na nadcisnienie, na ktore sie leczylam. Lezalam miesiac w szpitalu, a oni mnie mieli gdzies. Jak sie skarzylam na plamienia to dostalam czopki przecwgrzybiczne! Zaczelam czuc skurcze zamiast ruchow dziecka i dalej slyszalam, ze wszystko ok. Na koniec wypisali mnie ze szpitala, a po kilku godzinach jak moj lekarz zrobil usg, okazalo sie, ze dziecko nie zyje. Nikt mi nie zlecil zadnych dodatkowych badan. po prostu sprawe zostawili.
Przy drugiej pojechalam do dobrego lekarza, prywatnie, tam dostalam zlecenie na rozne badania, ale kiedy wrocilam z wynikami bylo juz za pozno.
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-07-08, 07:32   

Ja straciłam moją pierwszą ciążę ok. 7 tygodnia, czyli bardzo wcześnie. Nie miałam zabiegu, wszystko samo się oczyściło, więc też nie miałam traumatycznych przeżyć szpitalnych. Mimo to bardzo to przeżyłam - strasznie się oboje cieszyliśmy tą ciążą, myśleliśmy już o tej kropelce jak o naszym dziecku. Dopiero po jakimś czasie, kiedy się pozbierałam, nadałam tej kropelce imię - Wojtuś - i czasem zapalam mu lampkę na cmentarzu, wśród dziecięcych grobików, bo przecież takie małe coś nie może mieć grobu.

Jest to rzeczywiście temat tabu i dopiero kiedy sama straciłam ciążę, różne osoby z mojego otoczenia zaczęły o tym mówić. Naprawdę wiele osób przechodzi przez to, m.in. moja znajoma w 7 miesiącu. Dowiedziałam się też, że mam zmarłe rodzeństwo.

Mnie nie razi słowo poronienie ani strata, nie kojarzy mi się z moją winą.

Bardzo dużo informacji jest na tej stronie www.poronienie.pl. Również jest tam tekst o nietrafionych pocieszeniach. Ludzie mówią "to właściwie jeszcze nie było dziecko" albo coś w tym stylu - i ranią w ten sposób jeszcze bardziej.
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
Mia 


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 20 Sie 2010
Posty: 843
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-07-08, 22:22   

ana138 napisał/a:
a czy wam w ogóle podawano jakieś przyczyny straty dziecka? czy, tak jak ja, nie miałyście w ogóle pojęcia dlaczego? chodzi mi o jakies medyczne wyjaśnienia.
tak, ja i mąż rozmawialiśmy z super ginekologiem - bardzo profesjonalnym, a przy tym serdecznym, ciepłym, wyrozumiałym. Powiedział wtedy, że natura wie co robi - jest mądrzejsza od nas i z tego powodu często nie dochodzi do prawidłowego zagnieżdżenia zarodka w macicy, bo być może zarodek miał tak silne wady genetyczne, że dziecko nie przeżyłoby lub urodziło się bardzo chore... Ale moje poronienie (jedno na pewno, a mam powody przypuszczać, że było ich dwa, z tym, że za pierwszym razem nie spieszyłam się tak z robieniem testu ciążowego) to była tzw. ciąża biochemiczna (jak dla mnie też okropne określenie :-( ) :
Cytat:
O ciąży biochemicznej mówimy wtedy, gdy testy potwierdzają informację o zapłodnieniu, jest jeszcze jednak zbyt wcześnie, aby zaobserwować ją podczas badania ginekologicznego lub ultrasonografem.
hxxp://ciazabiochemiczna.info.pl/]stąd
U mnie wyglądało to podobnie jak u MartyJS - samo wszystko się oczyściło... test wyszedł pozytywny, a kilka dni później dostałam jakby spóźniony okres, więc to był maks. 5-7 tydzień, czyli 2-4 tygodnie od zapłodnienia, ale i tak bardzo to przeżyłam, bo przecież mogłam mieć dziecko :-( Natomiast domyślam się, że im później się to zdarzy jest tym ciężej, także przytulam Was wszystkie mocno!
Ja bardzo długo ukrywałam te wydarzenia i teraz żałuję, bo naprawdę bardzo przydałoby nam się wtedy dodatkowe wsparcie, mój mąż nie dawał rady w pojedynkę. Nawet rodzinie powiedzieliśmy dopiero, kiedy dowiedzieliśmy się o ciąży z Romkiem i byłam na zwolnieniu praktycznie od samego początku do końca I trymestru - właśnie ze względu na wcześniejsze poronienie.
Ale zanim nie zaszłam w ciążę z Romkiem żadne zwierzenia, a tym bardziej słowo poronienie jakoś nie mogły mi przejść przez gardło, nawet w rozmowie z najbliższymi. Teraz z perspektywy czasu wydaje mi się, że było tak ze względu na potworny lęk, że to moja wina, że moje ciało do niczego się nie nadaje, że nigdy nie będziemy mieli dziecka... Dopiero kolejna ciąża mnie odblokowała, choć lęk o R towarzyszył mi jeszcze długo, jednak baaardzo starałam się być dzielna i spokojna, żeby nie zaszkodzić stresem maleństwu, pielęgnowałam w sobie nadzieję i mniej więcej po 20 tc zaczęłam wierzyć, że tym razem się uda i jak wiecie udało się. Ale nadal często wracam myślą do Maleństw z października i grudnia 2010 i zastanawiam się co by było gdyby...
_________________
<img src="hxxp://lpmf.lilypie.com/k22pp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Premature Baby tickers" /><img src="hxxp://lbdf.lilypie.com/t1frp2.png" width="400" height="80" border="0" alt="Lilypie Pregnancy tickers" /><img src="hxxp://davm.daisypath.com/f7xmp2.png" width="200" height="80" border="0" alt="Daisypath Anniversary tickers" />

Mój blog parentingowy: hxxp://ronja.pl/
 
 
squamish 

Pomogła: 18 razy
Dołączyła: 10 Kwi 2010
Posty: 2159
Skąd: Calisia city
Wysłany: 2012-07-09, 05:27   

Dla osób z otoczenia to naprawde ciężki orzech do zgryzienia dlatego pewnie łatwiej łączyć sie duchowo w bólu niż o tym gadać pewnie zeby nie urazić ,nie powiedzieć coś głupiego, jeszcze bardziej nie zranić.Ale to taka nasza chyba mentalność martyrologicznego duszenia w sobie emocji i uczuć i zostawiania wszystkiego w czterech ścianach .Czas na zmiany!

Moja babcia straciła synka kilka dni po porodzie.Rzadko mówiła o wujku Krzysiu ,zawsze ze łzami w oczach,ból nosiła w sobie.
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/] hxxp://www.suwaczki.com/]
Do sprzedania/oddania hxxps://picasaweb.google.com/lh/myphotos
 
 
seminko 
samosiejka

Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 18 Lip 2010
Posty: 2027
Skąd: znad rzeki
Wysłany: 2012-07-09, 07:51   

MartaJS napisał/a:
przecież takie małe coś nie może mieć grobu.

Formalnie?

Ja straciłam pierwszą ciążę, na wczesnym etapie rozwoju. Na razie nie chcę o tym pisać.
_________________
"wiara w to,że okoliczności działają na naszą korzyść, ostatecznie sprawia, że tak jest." Chris Prentiss
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,49 sekundy. Zapytań do SQL: 12