wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
kiedy uśpić?
Autor Wiadomość
Didier 

Dołączyła: 24 Sty 2011
Posty: 146
Skąd: Białystok
Wysłany: 2012-08-01, 16:52   kiedy uśpić?

czy nadchodzi taka chwila, kiedy jest się pewnym, że to już TEN MOMENT? jak zdecydować kiedy uśpić zwierzaka? mam problem :cry:
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2012-08-01, 19:10   

Myślę, że wtedy, kiedy wiesz, że nie będzie lepiej i myślisz sobie, że on nie zasługuje, żeby tak cierpieć. Trudno się zdecydować, ale można przynajmniej zapewnić mu spokojne przerwanie cierpienia. To strasznie smutne, wiem.
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-08-01, 19:36   

Kiedy cierpi, nie ma rokowań na poprawę (np. zaawansowany wiek, śmiertelna choroba), kiedy jakość życia spada do zera.

Niedawno uśpiłam króliczycę. Miała już kilkanaście lat. Od 2-3 lat nie widziała. Od ok. roku miała sparaliżowane tylne łapki i postępujący zanik mięśni. Ale próbowała się poruszać za pomocą samych przednich łapek, jakoś ciągnęła ten tył za sobą. Jakiś czas temu sparaliżowało jej również jedną przednią łapkę. Wtedy rozważałyśmy z mamą uśpienie. Nie była już w stanie sięgnąć sobie wszędzie, trzeba było kilka razy dziennie przekładać ją z miejsca na miejsce, żeby nie było odleżyn, myć niektóre części (zwłaszcza tył), jedzenie kłaść pod nosem. Ale... była w niej chęć życia. Kiedy słyszała człowieka, strzygła uszami, ruszała nosem. Próbowała jakoś tam utrzymywać higienę. Nie cierpiała, tak nam się wydawało, na pewno nie bardzo. Ale kiedy padła jej czwarta łapka... to już był ten moment. Trzeba było ją karmić, myć całą. To już nie było życie.

Myślę, że można było zrobić to też wcześniej. Trudna decyzja...
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
moony 
wyjątek od reguły


Pomogła: 49 razy
Dołączyła: 25 Lis 2009
Posty: 3740
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-08-01, 20:10   

Mój pies został uśpiony, gdy już nie mógł sam chodzić i nie chciał jeść. Ogólnie był chory, miał raka wątroby. Pod koniec życia przestał widzieć i wpadał na ściany, drzewa. Dzień po tym jak odmówił jedzenia mama zawiozła go do weterynarza.
_________________
mój muzyczny blog ---> www.ewabujak.blogspot.com
hxxps://www.facebook.com/they.can.rock.me?ref=hl
 
 
Fatty 

Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 30 Maj 2008
Posty: 1192
Wysłany: 2012-08-01, 22:51   

Mojego szczura wykańczał nowotwór- był coraz słabszy, chudł, ale były jeszcze te iskierki w oczach, apetycik, cieszył się gdy mnie widział. Moment nadszedł, gdy zaczęły wysiadać mu płuca i zaczął mieć poważne problemy z oddychaniem :( - nie pozwoliłam mu się udusić
 
 
Didier 

Dołączyła: 24 Sty 2011
Posty: 146
Skąd: Białystok
Wysłany: 2012-08-02, 11:00   

no właśnie, smutno... boję się, że podejmę tą decyzję a potem będę się zamęczać że mogłam jeszcze poczekać :-(
mój pies ma 13 lat, należy do średnich psów (ważył ok 20 kg, teraz może 10), jest kundlem ze schroniska był w bardzo dobrej kondycji dopóki nie trzeba go było wykastrować, co też uczyniliśmy w tym roku, wiem za późno, ale żaden wet nie poinformował mnie, że im wcześniej tym lepiej, ta operacja podziałała jak katalizator chyba, bo po niej już nie doszedł do siebie - najpierw zapalenie pęcherza, moczył się pod siebie, potem zaczął bardzo tracić na wadze, wyniki krwi pokazały, że ma bardzo zniszczoną wątrobę, więc dawałam mu leki od wątroby, potem było nieco lepiej, od początku dało się zauważyć, że odbiera mu tylnie łapy, bardzo ciężko mu utzrymać tył w pionie, czasami się przewraca, cały czas leży. teraz jesteśmy na wsi więc cały czas spędza na podwórku ale normalnie muszę już z nim wychodzić dwa razy w nocy i znosić go. Całymi nocami nie śpi i chodzi po domu bo nie może się ułożyć
już prawie byłam zdecydowana ale gdzioeś w necie rzuciła mi się wypowiedź jakiejś pani doktor, że to zrzucanie z siebie ciężaru opieki i to mnie jakoś dobiło :cry:
ciężko mi na niego patrzeć, sterczą mu wszystkie kości, wygląda jak anorektyk i nie ma apetytu, tylko pije
 
 
Pipii 

Pomogła: 37 razy
Dołączyła: 14 Lut 2011
Posty: 1721
Skąd: śląsk
Wysłany: 2012-08-02, 13:01   

a co na to weterynarz?
 
 
Didier 

Dołączyła: 24 Sty 2011
Posty: 146
Skąd: Białystok
Wysłany: 2012-08-02, 14:07   

weterynarz nie mowi tak uspic albo jeszcze nie, mowi jednak ze bedzie coraz gorzej i nie ma nadziei; do tego wymacałam mu za przednimi łapami takie jakby no nie wiem, narośle, mój mąż mówi na to mięsak ale nie wiem czy to to w każdym razie to go boli, dlatego nie wiem jak mam go znosić na spacer i wnosić do domu, bo on się nie daje dotknąć pod brzuchem
edit.
na początku ten "mięsak" był tylko za łapami a teraz czuję że ma też z przodu na szyi i klacie takie mniejsze rozsiane ale dużo, na początku myślałam że to pogryzione ale jednak nie
no i nerki bardzo źle działają, trafiły mu się w życiu ze trzy złośliwe kleszcze mimo że był zabezpieczony
 
 
yuka66 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 03 Cze 2011
Posty: 137
Skąd: Kopenhaga
Wysłany: 2012-08-02, 15:48   

Ja bym uśpiła. Nie zgadzam się z opinią, że eutanazja to ucieczka od opieki nad zwierzęciem. Sama chciałabym się poddać eutanazji, gdybym cierpiała i nie byłoby szansy na poprawę.
_________________

 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-08-02, 15:52   

Ja właśnie mam taką refleksję, że gdyby to dotyczyło człowieka, nie moglibyśmy nawet tego rozważać. Okrutne to (wobec ludzi). Didier, a jak on się miewa psychicznie, jak reaguje na Ciebie? Te guzy to może powiększone węzły chłonne... chociaż tak tylko gdybam...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
Maple Leaf 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 23 Lut 2012
Posty: 952
Skąd: Calgary
Wysłany: 2012-08-02, 17:21   

Didier, ja byłam całkiem niedawno w podobnej sytuacji. Nasza suczka (owczarek niemiecki) miała 9 lat. Do pewnego czasu była okazem zdrowia, nie chorowała, nic jej nie dokuczało. Mniej więcej rok temu zauważyliśmy, że ma problemy z tylną częścią ciała- coraz ciężej jej się wstawało, zdarzało jej się "nie wyrobić" skacząc przez murek itp, ale weterynarz zwalił to na jej masę ciała, więc ją delikatnie odchudziliśmy, jednak problem pozostał. Na szczęście przypadkiem trafiliśmy do porządnej kliniki dla zwierząt, gdzie zrobili jej badania i wyszło, że ma zwyrodnienie bioder i trzeba się zastanowić nad operacją. Poradzili nam jednak najpierw ją wysterylizować (wiem, że to strasznie późno i do dziś nie mogę sobie tego wybaczyć). Po zabiegu bardzo szybko doszła do siebie, rany dobrze się goiły. Ale podobnie jak u Twojego psa, od tego momentu zaczęły się jej problemy ze zdrowiem (taki właśnie katalizator)- jakieś problemy z uszami, biodra, mięśnie... Jakiś miesiąc po zabiegu sterylizacji zrobiła się strasznie osowiała, cały czas leżała, nie chciała z nami przebywac w pokoju (co do tej pory było normą) i w ciągu jednego dnia bardzo powiększył jej się brzuch. U weterynarza okazało się, że ma ogromny krwotok wewnętrzny, bo prawdopodobnie pękł jakiś guz. Na usg widać było tylko zalane narządy. Zaproponowano nam dwie opcje: otworzyć psa i sprawdzić, jakie narządy są zajęte przez domniemany nowotwór, z tym, że nie było pewności, że sunia przeżyje wogóle operację, i ewentualnie zastanowić się, czy można jeszcze ją wyleczyć bądź uśmierzyć jej chociaż ból ALBO od razu ją uśpić. Chociaż serce nas bolało i była to jedna z najtrudniejszych decyzji, zdecydowaliśmy się na opcję drugą. Tak samo wtedy, jak i dziś, uważam, że to była właściwa droga. Ciężko jest pożegnać członka rodziny, przyjaciela, ale jeszcze trudniej jest patrzeć, jak cierpi i się męczy. Uważam, że dobrze zrobiliśmy, bo dzięki temu Tekila odeszła szybko i we śnie, bez bólu.
 
 
Pipii 

Pomogła: 37 razy
Dołączyła: 14 Lut 2011
Posty: 1721
Skąd: śląsk
Wysłany: 2012-08-02, 18:32   

dlaczego sterylizowaliście zwierzęta w tak słusznym wieku?
 
 
Maple Leaf 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 23 Lut 2012
Posty: 952
Skąd: Calgary
Wysłany: 2012-08-02, 18:41   

Pipii, w naszym przypadku było tak, że długo się do tego zbieraliśmy. Z jednej strony chcieliśmy tego dla naszej wygody i dla jej zdrowia, bo wiedzieliśmy, że nie będzie miała szczeniąt. Z drugiej strony odradzał to nam weterynarz, bo twierdził, że to zawsze wiąże się z komplikacjami bez względu na wiek i stan zdrowia psa. Dopiero kiedy trafiliśmy do kliniki, o której wspominałam, lekarze doradzili nam sterylizajcę dla jej zdrowia, skoro wiadomo było, że nie będzie kryta. Zarówno oni, jak i my sądziliśmy po ówczesnym stanie zdrowia, że pies jeszcze kilka lat będzie żył i miało to zapobiec ewentualnym guzom itp.
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2012-08-02, 19:10   

Spotkałam się z opinią, że chociaż sterylizacja w późnym wieku to zawsze dla suczki ryzyko, jednak z każdą cieczką rośnie też ryzyko ropomacicza.
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
Didier 

Dołączyła: 24 Sty 2011
Posty: 146
Skąd: Białystok
Wysłany: 2012-08-02, 22:05   

Pipii no nie ukrywam że w moim przypadku to po prostu niewiedza :-( z kolei regularnie bywaliśmy u weta to przecież wiedział w jakim wieku jest pies i że nie jest kastrowany, powinien mi zwrócić na to uwagę wcześniej czy nie :?:
natomiast węzły chłonne to być raczej nie mogą ponieważ ta jakby narośl jest duża, tak na długość dłoni tylko węższa

Lily no właśnie ten stan psychiczny ... z jednej strony czasem, coraz rzadziej, przychodzi po czułości, żeby go podrapać a jednocześnie jest osowiały tak na mnie patrzy, tak smutno, trochę spode łba jakby mi chciał powiedzieć tak wiem co mnie czeka a trochę ten jego wzrok jakby czuł upokorzenie kiedy go tam czyszczę np pod ogonkiem (kiedyś trzymał dumnie do góry a teraz kręgosłup właśnie mu nie pozwala a pod tym opuszczonym ogonem potworne odleżyny mu się robią więc trzeba o to dbać) no normalnie patrzy na mnie ze wstydem

no wiem pewnie przypisuję mu to spojrzenie ale no po prostu jak człowiek :cry

mam przy tym taką refleksję że tak samo jak trudno jest trafiuć na dobrego lekarza tak samo trudno trafić na dobrego weterynarza a teraz on mi mówi że to moja wina bo powinnam zareagować wcześniej, taka jego postawa jeszcze bardziej mnie dołuje a z drugiej strony jestem wściekła
 
 
Lily 


Pomogła: 425 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 18041
Wysłany: 2012-08-02, 22:10   

Didier, pewnie niedługo się samoistnie sytuacja wyklaruje :( Smutne to bardzo... Zadbaj, żeby nie cierpiał (niekoniecznie mówię o eutanazji)...
_________________
hxxp://www.wegetarianskiblog.blox.pl]Blog wegetariańskihttp://www.zielonastrona.blogspot.com], blog mniej wegetariański
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2012-08-03, 11:47   

Didier my mieliśmy straszne obiekcje przed pożegnaniem naszej Nadinki, która w wyniku zwyrodnień kręgosłupa przestała chodzić. Dwa razy udało nam się ją postawić na nogi, za trzecim już nie, leżała tydzień, najpierw jeszcze trochę jadła, potem już nie chciała, była wynoszona na spacery (collie, na szczęście mąż ją nosił), potem nie chciała już nawet pić. Ja wiedziałam, że już czas ją pożegnać, czułam się strasznie, patrząc jak cierpi, ale mąż nie chciał o tym słyszeć. Zawieźliśmy ją do kolejnego weterynarza, który kiedyś wyciągnął ją z ciężkiej choroby wątroby, po kolejnych badaniach kobieta nas zwymyślała, że to sadyzm pozwalać psu się tak męczyć. I to R. przekonało. Tylko, że Nadinka nie umarła tak jak powinna - ona nie lubiła tego gabinetu i nawet nie mogłam jej pożegnać, bo musiałam wrócić do domu z dzieckiem.
Na szczęście kobieta ominęła przepisy i mogliśmy sami pochować naszą sunię w miejscu, które lubiła.
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
Didier 

Dołączyła: 24 Sty 2011
Posty: 146
Skąd: Białystok
Wysłany: 2012-08-04, 17:05   

dzięki dziewczyny, ja już wczoraj pochowałam Gucia :cry:
weterynarz powiedział, że na siłę możemy mu przedłużyć życie jeszcze o jakieś dwa tygodnie ale powiedział też jaka będzie jakość jego życia w tym czasie; mąż chciał mi tego oszczędzić i i pojechał sam, trochę jestem zła bo wiedział że chcę go sama pożegnać ale z drugiej strony doceniam co zrobił

pochowaliśmy go za ogrodzeniem na wsi, na górce osłoniętej jodłami, będzie mu szumiał las...
 
 
samaja 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 14 Gru 2009
Posty: 94
Wysłany: 2012-08-05, 00:40   

Trzymaj się Didier , pierwsze dni "po" są zawsze strasznie puste :cry:
 
 
yuka66 

Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 03 Cze 2011
Posty: 137
Skąd: Kopenhaga
Wysłany: 2012-08-05, 11:39   

Trzymaj się, wiem jak to jest, sama pochowałam moją prawie 19-letnią kotkę miesiąc temu.
_________________

 
 
ames 


Dołączyła: 21 Lis 2011
Posty: 332
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-08-05, 19:22   

Didier bardzo współczuję :cry:

Gucio biega terasz szczęśliwy i bez bólu za TM...[*]...

Wiem jaka to trudna decyzja...ciężko się zebrać po tym i zawsze masa pytań w głowie pozostaje,ale wiedz,że zrobiłaś wszystko co mogłaś aby mu ulżyć.

Pipii napisał/a:
dlaczego sterylizowaliście zwierzęta w tak słusznym wieku?


W późnym wieku sterylizuje się tylko zwierzęta jeśli jest zagrożenie życia. Wiadomo,że ryzyko operacji zwiększa się z wiekiem,ale skoro nie ma innego wyjścia, a jest szansa na uratowanie zwierzęcia to chwyta się każdej deski ratunkowej.
_________________
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]

hxxp://www.suwaczki.com/]

susowe wariacje=moje rękoczyny :P hxxps://www.facebook.com/Sus.Toys
 
 
Didier 

Dołączyła: 24 Sty 2011
Posty: 146
Skąd: Białystok
Wysłany: 2012-08-06, 15:33   

dziewczyny dziękuję wam za dobre słowa, rzeczywiście jest ciężko bo miejsca przypominają różne sytuacje, wczoraj pożegnaliśmy na grobie Gucia, było mi strasznie przykro że zostaje tam sam, wróciliśmy ze wsi nie miałam siły wywalić jego misek, cały duży worek karmy oddaliśmy do schroniska, stamtąd go wzięłam :cry:
przypominają się sytuacje kiedy na niego nawrzeszczałam albo skarciłam kiedy nie chciał słuchać, taki był z niego osiołek, jak kot chodził swoimi drogami i udawał że nie słyszy :-/
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2012-08-06, 16:12   

Didier trzymaj się, Gucio przemierza teraz tęczowe łąki spokojny i wolny od cierpienia.
(Ja przez rok ryczałam, jak zobaczyłam collie na ulicy).
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
Maple Leaf 


Pomogła: 4 razy
Dołączyła: 23 Lut 2012
Posty: 952
Skąd: Calgary
Wysłany: 2012-08-06, 21:01   

Didier, bardzo Ci współczuję. Trzymaj się.
 
 
adriane 


Pomogła: 51 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 3064
Skąd: teraz Irlandia
Wysłany: 2012-08-06, 21:03   

Jeszcze jest opinia buddyjska, że jak się skróci zwierzakowi (czy też człowiekowi czasem) życie, to nie może się jego karma wypełnić, bo każdy ma jakąś tam porcję cierpienia po coś. Moja mama 2 tygodnie temu uśpiła ( jak to się ładnie mówi) swoją suczkę.
_________________
Ada, mama Emila 2002, Karoliny 2000 i Filipa 1991.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,47 sekundy. Zapytań do SQL: 13