wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
"Mleczny list: przesłanie do moich pacjentów"
Autor Wiadomość
krzysztof

Pomógł: 15 razy
Dołączył: 30 Wrz 2008
Posty: 259
Wysłany: 2012-09-12, 16:47   "Mleczny list: przesłanie do moich pacjentów"

WITAM :->


"Mleczny list: przesłanie do moich pacjentów"
DOKTOR MEDYCYNY M. KRADJIAN ORDYNATOR ODDZIAŁU CHIRURGII PIERSI DZIAŁU CHIRURGII OGÓLNEJ OŚRODKA MEDYCZNEGO SETON W DALY NR 302 – 1800 SULLIVAN AVE. DAILY CITY, CA 94015 USA

hxxp://www.teatrmer.pl/pdf/mleczny.pdf
hxxp://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:cWGOD_GF5TMJ:www.teatrmer.pl/pdf/mleczny.pdf+MLECZNY+LIST+:+PRZES%C5%81ANIE+DO+MOICH+PACJENT%C3%93W+%22&cd=6&hl=pl&ct=clnk&gl=pl&client=firefox-a
hxxp://www.medserwis.pl/nm.asp?p=6176,1,1686,92017
Cytat:

„MLEKO” – samo słowo brzmi pokrzepiająco. „Może wypijesz filiżankę dobrego, gorącego mleka?” Ostatnim razem, kiedy słyszeliśmy to pytanie, pochodziło ono od kogoś, kto troszczył się o nas – a my docenialiśmy jego troskę.
Wszelkie sprawy związane z żywnością, a szczególnie z mlekiem, traktowane są emocjonalnie i posiadają znaczenie kulturowe. Mleko było naszym pierwszym pożywieniem. Jeżeli mieliśmy szczęście, było to mleko naszej matki, przekazywana i odbierana więź miłości. Była to jedyna droga do przetrwania. Jeżeli nie było to mleko matki, było to mleko krowie albo odpowiednio spreparowane mleko sojowe – rzadko było to mleko kozie, wielbłądzie lub indyjskiego bawołu domowego.

Otóż jesteśmy nacją pijących mleko. Prawie wszyscy z nas. Niemowlęta, dorastające dzieci, młodzież, dorośli, a nawet ludzie w zaawansowanym wieku. Pijemy tuziny, a nawet setki galonów* mleka rocznie i dodajemy do tego wiele funtów** produktów mlecznych, takich jak ser, masło i jogurt .

Czy jest w tym coś niewłaściwego? Oglądamy na naszych ekranach telewizyjnych rozpraszające wątpliwości wizerunki zdrowych, pięknych ludzi i słuchamy komunikatów, które zapewniają nas, że : „Mleko jest dobre dla twego ciała.” Nasi dietetycy uporczywie twierdzą, że: „Trzeba pić mleko, bo gdzie znajdziecie wapń?” Posiłek szkolny zawsze zawiera mleko, do każdego posiłku szpitalnego prawie zawsze będzie dołączone mleko. Nie dość tego, nasi specjaliści żywienia mówili nam przez lata, że produkty mleczne stanowią „zasadniczą grupę pożywienia”. Rzecznicy przemysłu upewniali się, czy kolorowe wykresy, głoszące nieodzowność mleka i innych podstawowych środków odżywczych, były bezpłatnie dostępne w szkołach. Mleko krowie stało się czymś „normalnym”.

Możesz być zaskoczony, kiedy się dowiesz, że większość ludzi, która żyje dzisiaj na planecie Ziemia, nie pije ani nie używa krowiego mleka. Co więcej, większość z nich nie może pić mleka, ponieważ wywołuje ono u nich choroby.

Istnieje grupa badaczy z dziedziny żywienia człowieka, która nie popiera picia mleka przez dorosłych. Oto cytat z „Utne Reader” (marzec / kwiecień 1991 r.):
„Jeżeli naprawdę chcesz postępować bezpiecznie, możesz zdecydować się na dołączenie do coraz liczniejszych szeregów Amerykanów, którzy całkowicie eliminują ze swojej diety produkty mleczne. Chociaż brzmi to radykalnie dla tych z nas, których dieta opiera się na mleku i pięciu podstawowych grupach pożywienia, jest to całkowicie wystarczające do życia. Co więcej, ze wszystkich ssaków jedynie ludzie – a w tym wypadku tylko mniejszość, głównie ludzie białej rasy – kontynuują picie mleka poza okresem niemowlęcym”.
* galon amerykański = 3,785 l
** funt = 453,59 g
Kto ma rację? Po co to całe zamieszanie? Gdzie najlepiej szukać odpowiedzi?
Czy możemy zaufać rzecznikom przemysłu mleczarskiego? Czy możemy mieć zaufanie do jakiegokolwiek rzecznika przemysłu? Czy specjaliści żywienia głoszą aktualne poglądy, czy też po prostu powtarzają to, czego nauczyli ich przed laty profesorowie? A co z pojawiającymi się nowymi informacjami, zalecającymi ostrożność?

Sądzę, że istnieją trzy wiarygodne źródła informacji. Pierwszym i prawdopodobnie najlepszym jest badanie natury. Drugim źródłem jest poznawanie historii naszego własnego gatunku. Powinniśmy zaznajomić się również ze światową literaturą naukową na temat mleka.
Zacznijmy od literatury naukowej. Od roku 1988 do 1993 w archiwach „Medicine” zarejestrowano ponad 2.700 artykułów dotyczących mleka. W 1.500 z nich głównym tematem było mleko. Nie brak na ten temat naukowej informacji. Przejrzałem ponad 500 z 1.500 artykułów, odrzucając artykuły, które dotyczyły wyłącznie zwierząt, dociekań ezoterycznych oraz badań nie zakończonych wnioskami.

W jaki sposób streściłbym te artykuły? Były one prawie zdumiewające. Przede wszystkim żaden z autorów nie pisał o mleku, jako o znakomitym pożywieniu, nie wywołującym skutków ubocznych oraz jako o „doskonałym pożywieniu”, tak jak przekonuje nas o tym przemysł. Głównym tematem zainteresowania autorów są: kolka jelitowa, podrażnienie jelitowe, krwawienie jelitowe, anemia, reakcje alergiczne u niemowląt i dzieci, jak również zakażenia, takie jak zakażenie bakterią salmonelli. Bardziej złowieszczy jest strach przed zakażeniem wirusem białaczki bydlęcej, albo wirusem podobnym do wirusa AIDS, jak również niepokój o cukrzycę dziecięcą. Podejmowano także dyskusje na temat zanieczyszczenia mleka krwią i ciałkami ropnymi, jak również rozmaitymi substancjami chemicznymi i środkami owadobójczymi. Wśród dzieci problemami były: alergia, infekcje migdałów i uszu, mimowolne moczenie nocne, astma, krwawienia jelitowe, kolka oraz cukrzyca dziecięca. U dorosłych problemy wydawały się być bardziej związane z chorobami serca oraz zapaleniem stawów, uczuleniami, zapaleniem zatok jak również białaczką, chłoniakiem i innymi nowotworami.

Myślę, że odpowiedź można również znaleźć w rozważaniach nad tym, co pojawia się w naturze – to, co spotyka wolno żyjące ssaki, a co przytrafia się grupom ludzkim żyjącym w zbliżonym do naturalnego stanie jako „łowcy – zbieracze”.

Nasi paleolityczni przodkowie stanowią inną ważną i interesującą grupę
do badań. Ograniczamy się tutaj do spekulacji i pośrednich dowodów, lecz szczątki kości, dostępne dla naszych badań, są godne uwagi. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że te szkieletowe pozostałości odzwierciedlają wielką siłę, muskulaturę (wskazują na to rozmiary przyczepów mięśniowych) oraz całkowitą nieobecność zaawansowanej osteoporozy . Jeśli uważasz, że ludzie ci nie mają znaczenia dla naszych badań, weź pod uwagę to, że nasz kod genetyczny jest prawie taki sam, jak naszych przodków sprzed 50 000 lub 100 000 lat.
CZYM JEST MLEKO?
Mleko jest matczyną wydzieliną okresu laktacyjnego, krótkoterminowym środkiem odżywczym dla noworodków. Niczym mniej, ani więcej. W niezmienny sposób matka każdego ssaka karmi go mlekiem przez krótki okres czasu natychmiast
po narodzinach. Kiedy nadchodzi pora odstawienia od piersi, młody potomek jest zapoznawany z pożywieniem właściwym dla tego gatunku ssaków. Znanym przykładem może być tutaj szczenię. Matka karmi szczenię piersią zaledwie przez kilka tygodni, a następnie odstawia je od niej i uczy spożywania stałego pokarmu. Natura zaprogramowała karmienie piersią tylko najmłodszych ssaków.
Oczywiście zwierzęta żyjące w naturalnych warunkach nie mają możliwości kontynuowania picia mleka po odstawieniu od piersi.

CZY KAŻDY RODZAJ MLEKA JEST TAKI SAM ?
Pojawia się wobec tego pytanie: skąd uzyskać dla nas mleko? Zdecydowaliśmy się na krowę z powodu jej łagodnej natury oraz obfitego dostarczania mleka. Wybór ten wydaje się być w jakiś sposób „normalny” i błogosławiony przez naturę, naszą kulturę i obyczaje. Czy jest to jednak naturalne? Czy picie mleka innych gatunków ssaków jest roztropne?

Wyobraźmy sobie przez chwilę sytuację, w której byłoby możliwe picie mleka innego ssaka aniżeli krowy, np. szczura. A może mleko psa odpowiadałoby bardziej naszej wyobraźni? Ewentualnie mleko konia albo kota? Prawda ? Otóż nie mówię tego poważnie, tylko chcę zasugerować fakt, że mleko ludzkie jest dla niemowląt, mleko psie dla szczeniąt, mleko krowie dla cieląt, mleko kocie dla kociąt itd. Jest to sposób odżywiania wyraźnie przewidziany przez naturę. Kierujmy się tylko własnym rozsądkiem w tej kwestii.

Nie każdy rodzaj mleka jest taki sam. Mleko każdego gatunku ssaka jest wyjątkowe i jest specjalnie dostosowane do wymagań tego zwierzęcia. Na przykład mleko krowie jest trzy do czterech razy bogatsze w białko, aniżeli mleko ludzkie. Posiada ono także pięć do siedmiu razy większą zawartość składników mineralnych. Niemniej jednak, w porównaniu z mlekiem ludzkim, wykazuje ono wyraźny niedobór nienasyconych kwasów tłuszczowych. Mleko ludzkiej matki posiada sześć do dziesięciu razy tyle nienasyconych kwasów tłuszczowych, a zwłaszcza kwasu linolowego. Notabene, odtłuszczone mleko krowie nie posiada kwasu linolowego.
Po prostu nie jest ono przeznaczone dla istot ludzkich.

Nie każdy rodzaj pożywienia jest taki sam i nie każdy rodzaj mleka jest taki sam. Nie tylko właściwa ilość pożywienia ale również odpowiedni skład jakościowy jest decydujący dla najlepszego zdrowia i rozwoju. Programy nauczania dla biochemików i fizjologów – rzadko dla lekarzy medycyny – zaczynają zawierać wiadomości o tym, że skład pożywienia pozwala poszczególnym gatunkom ssaków na rozwój ich charakterystycznych cech.

Bezspornym jest, że charakteryzuje nas zaawansowany rozwój neurologiczny oraz subtelna koordynacja nerwowo-mięśniowa. Nie mamy potrzeby rozwijania masywnego szkieletu albo olbrzymich grup mięśniowych, tak jak np. cielęta. Zastanówmy się tylko nad różnicą pomiędzy wymaganiami związanymi z budową ludzkiej ręki, a dotyczącymi np. krowiego kopyta. Nowo narodzone istoty ludzkie potrzebują w szczególności budulca dla mózgu, rdzenia kręgowego i nerwów.

Czy mleko matki może podwyższyć inteligencję? Wygląda na to, że tak. W godnym uwagi badaniu, opublikowanym w „Lancet” z 1992 r. (tom 339, str. 261- 4), podzielono grupę przedwcześnie urodzonych niemowląt brytyjskich robotników na dwie części (podziału dokonano w sposób przypadkowy). Jedna grupa otrzymywała odpowiednio przyrządzony preparat, natomiast drugiej podawano ludzkie mleko. Obydwa płyny podawano sondą żołądkową. Dziećmi tymi zajmowano się ponad dziesięć lat. Dzieci karmione mlekiem ludzkim osiągały w badaniu ilorazu inteligencji IQ średnio o 10 punktów więcej. No cóż, dlaczego nie? Dlaczego poprawne składanie klocków nie miałoby mieć pozytywnego wpływu na szybko dojrzewający i rozwijający się umysł?

W przeglądzie „American Journal of Clinical Nutrition” (1982) Ralph Holman opisał przypadek niemowlęcia, żywionego jedynie płynami, podawanymi dożylnie, u którego rozwinęła się głęboka choroba neurologiczna. Stosowane płyny zawierały tylko kwas linolowy – zaledwie jeden z niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Kiedy do płynów tych dodano kwas alfa linolowy, zaburzenia neurologiczne ustały.

Pięć lat później, w tym samym przeglądzie, uczeni, pracujący w Norwegii – Bjerve, Mostad i Thoresen – opisali dokładnie ten sam problem u dorosłych pacjentów, żywionych długoterminowo sondą żołądkową.

W roku 1930 dr G.O. Burr z Minesoty, po doświadczeniach przeprowadzonych na szczurach, stwierdził, że braki kwasu linolowego tworzyły syndrom niedoboru. Dlaczego o tym wspominam? Otóż we wczesnych latach 60-tych pediatrzy zaobserwowali patologiczne zmiany skóry u dzieci odżywianych preparatami, pozbawionymi kwasu linolowego. Biorąc pod uwagę te badania, dodanie do preparatu kwasu linolowego rozwiązało problem. Takie jest działanie niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, a mleko krowie wykazuje ich wyraźny niedobór w porównaniu z mlekiem ludzkim.

DOBRZE, ŻE PRZYNAJMNIEJ MLEKO KROWIE JEST CZYSTE
Czyżby? Pięćdziesiąt lat temu przeciętna krowa dawała 2.000 funtów mleka rocznie. Czołowi producenci uzyskują dzisiaj 50.000 funtów. W jaki sposób zostało to dokonane? Lekarstwa, antybiotyki, hormony, plany wymuszonego odżywiania oraz wyspecjalizowana hodowla – oto w jaki sposób.

Ostatnim zaciekłym atakiem wyższej technologii na biedną krowę jest bydlęcy hormon wzrostu (BGH). Ten wytworzony przez inżynierię genetyczną środek ma stymulować produkcję mleka, ale według Monsanto, producenta hormonu, nie ma on wpływu na mleko lub mięso. Są również trzej inni producenci: Upjohn, Eli Lilly i American Cyanamid Company. Oczywiście nie przeprowadzono długofalowych badań nad wpływem hormonu na zdrowie ludzi pijących mleko. Inne kraje zakazały stosowania hormonu BGH z powodu troski o bezpieczeństwo. Jednym z problemów związanych z wprowadzaniem tych molekuł do ciała krów mlecznych jest fakt, że molekuły te przenikają zwykle do mleka. Nie wiem jakie jest twoje zdanie, lecz ja nie chcę eksperymentować z przyjmowaniem hormonu BGH. Innym problemem jest to, że powoduje on wyraźny wzrost przypadków (50 – 70%) zapalenia sutek i wymion. Wymaga to wówczas terapii antybiotykowej, a pozostałości antybiotyków pojawiają się w mleku. Wygląda na to, że społeczeństwo jest zaniepokojone tą sytuacją, a w jednym z badań 43% badanych uważało, że mleko uzyskiwane z użyciem hormonu BGH stanowi zagrożenie dla zdrowia. Wiceprezes ds. porządku publicznego w Monsanto był przeciwny znakowaniu towaru z tego powodu, ponieważ takie znakowanie wprowadzałoby sztuczne rozróżnienie. Kraj jest „zalany” zwykłym mlekiem, wytwarzamy więcej mleka niż możemy skonsumować.
Nie mnóżmy kosztów składowania i nie obciążajmy płatników podatków tylko dlatego, że USDA domaga się skupowania nadwyżek masła, sera czy odtłuszczonego mleka w proszku po cenach dotowanych przez Kongres ! W roku podatkowym 1991 USDA wydało 757 milionów dolarów na skup nadwyżek masła, a w latach 80-tych średnio rocznie miliard dolarów wydawało na dotacje. ( Sprawozdania konsumenckie, maj 1992, 330-32 ).

Każdy karmiący piersią ssak wydziela poprzez swoje mleko toksyny. Są to antybiotyki, pestycydy, inne środki chemiczne i hormony. Mleko wszystkich krów zawiera również krew! Od kontrolerów wymaga się tylko sprawdzania jej poziomu, który nie może przekroczyć określonych norm. Możesz być przerażony, kiedy się dowiesz, że USDA zezwala na zawartość od jednego do półtora miliona białych komórek krwi w jednym mililitrze mleka (stanowi to 1/30 uncji). Jeżeli jeszcze tego nie wiesz, z przykrością oznajmię ci, że innym sposobem nazywania białych komórek krwi to ciałka ropne.
Powracając do istoty rzeczy, czy mleko jest czyste, czy też jest to chemiczny, biologiczny i bakteryjny koktajl? The United States General Accounting Office (Główne Biuro Rachunkowości USA) informuje, że FDA (Ministerstwo Zarządzania Lekami i Żywnością) oraz niektóre stany USA zaniedbują ochronę społeczeństwa przed pozostałościami środków leczniczych w mleku. Władze przeprowadzają badania wykrywające jedynie 4 z 82 leków podawanych krowom mlecznym.

Jak możesz sobie wyobrazić, rzecznik Fundacji Przemysłu Mleczarskiego twierdzi, że sytuacja jest całkowicie bezpieczna. Jerome Kozak twierdzi: „Nadal uważam, że mleko jest najbezpieczniejszym produktem, jaki posiadamy”.

Inni, chyba mniej stronniczy obserwatorzy stwierdzają rzecz następującą: 38 % próbek mleka w 10 miastach było zanieczyszczonych sulfamidami i innymi antybiotykami. ( Ta informacja pochodzi z Centrum Naukowego Interesu Publicznego oraz The Wall Street Journal, 29 XII 1989 ). Podobne badania prowadzone w Waszyngtonie wykazały zawartość 20 % zanieczyszczeń (Nutrition Action Healthletter, IV 1990 ).

Co zatem się dzieje ? Gdy FDA ( Federalny Departament Rolnictwa ) badał mleko, nie stwierdził wielu problemów, stosował jednak bardzo liberalne normy. Przy zastosowaniu tych samych kryteriów FDA wykazał występowanie 51 % próbek ze śladami leków.

Przyjrzyjmy się temu zjawisku, ponieważ jest ono kluczowe dla zrozumienia tych rozbieżności. FDA stosuje metodę analizy krążkowej, w której można wykryć tylko dwa na około 30 leków mogących znaleźć się w mleku. Ponadto test ten jest skuteczny dopiero przy dość wysokiej zawartości domieszki leku. Przy zastosowaniu dokładniejszego testu „Charm II test” można wykrywać 40 leków w stężeniu nawet 5 części na miliard (0,005 ppm) .

Należy tutaj omówić jeden przykry temat. Wygląda na to, że krowy nieustannie dostają zakażenia w okolicach wymion, co wymaga stosowania maści i antybiotyków. Artykuł z „France” mówi nam, że kiedy krowa otrzymuje penicylinę, pojawia się ona w mleku pomiędzy czwartym, a siódmym udojem. Inne badania z Uniwersytetu w Newadzie mówią o komórkach „mleka mastyksowego”, mleka pochodzącego od krów z zakażonymi wymionami. Prowadzono dokładne badania morfologiczne, hodowlę kultur komórkowych, ciągłą analizę w komorze do liczenia komórek oraz mnóstwo innych badań o zaawansowanej technologii. Czy wiesz, jaka była konkluzja? Jeżeli krowa choruje na zapalenie sutek i wymion, w mleku znajduje się ropa. Przepraszam, ale jest to w wynikach badań, wszystko ukryte w takim słownictwie, jak: „…makrofagi, zawierające wiele wodniczek i sfagocytozowanych cząsteczek itd.”

CORAZ GORZEJ
Dobrze, że przynajmniej mleko ludzkie jest czyste! Przepraszam. Szerokie badania wykazały, że mleko pochodzące z ludzkiej piersi u ponad 14 000 kobiet było skażone pestycydami! Co więcej, wydaje się, że źródłem pestycydów jest mięso i – no właśnie – produkty mleczne. No cóż, dlaczego nie? Pestycydy te gromadzą się w tłuszczu, który znajduje się właśnie w tych produktach ( ciekawostką jest fakt, że poziom skażenia mleka podgrupy karmiących piersią matek – wegetarianek był o połowę niższy ).

Jedna z ostatnich relacji wskazała na zwiększoną koncentrację pestycydów w tkance piersi u kobiet chorych na raka piersi w porównaniu z tkanką kobiet chorych na włókniaka torbielowatego. Problem ten przedstawiają szczegółowo inne artykuły w standardowej literaturze medycznej :
1. „Krowie mleko jest przyczyną kolki u niemowląt karmionych piersią” – Lancet 2 (1978): 437.
2. „Kolka u niemowląt karmionych piersią wywołana dietą białkową” – J. Pediatr.I 01 (1982): 906
3. „ Kwestia eliminacji obcych białek z mleka kobiety” – J. Immunology 19(1930): 15


Istnieją dziesiątki badań, opisujących natychmiastowe pojawienie się alergii na krowie mleko u dzieci żywionych wyłącznie piersią. Po prostu alergeny mleka krowiego pojawiają się w mleku matki i są przekazywane niemowlęciu.

Komitet żywienia Amerykańskiej Akademii Pediatrii zrelacjonował kwestię spożywania pełnego mleka w okresie niemowlęcym („Pediatrics”, 1983: 72-253). Przedstawiciele tego komitetu nie byli w stanie dostarczyć żadnego przekonywującego powodu, dla którego powinno się pić krowie mleko przed ukończeniem pierwszego roku życia, a mimo to wciąż zalecali jego spożywanie!

Komentując te zalecenia, dr Frank Oski z Wydziału Pediatrii Północnego Ośrodka Medycznego przytoczył problemy utajonych krwawień żołądkowo-jelitowych u niemowląt, braku żelaza, powtarzających się bólów brzucha, infekcji spowodowanych mlekiem i zanieczyszczeniami, i powiedział :
„Dlaczego mielibyśmy w ogóle je podawać – teraz i kiedykolwiek? W obliczu niepewności, związanej z wieloma potencjalnymi niebezpieczeństwami spożywania pełnego mleka bydlęcego, roztropnym byłoby zalecenie zaprzestania jego spożywania, dopóki nie będą znane odpowiedzi. Czyż nie nadszedł czas, aby zakończyć te niekontrolowane eksperymenty, dotyczące żywienia człowieka?”

W tym samym numerze „Pediatrics” komentował on dalej:
„Według mojej opinii niemowlęta w pierwszym roku życia nie powinny być karmione pełnym mlekiem z powodu związku jego spożywania z występowaniem anemii ( mleko jest tak ubogim źródłem żelaza, że niemowlę musiałoby wypić dziennie nieprawdopodobną ilość 31 kwart /35,247 l /, aby pokryć dzienne zapotrzebowanie 15 mg ), utajonych krwawień żołądkowo-jelitowych oraz różnorodnych przejawów uczulenia na pożywienie. Sugeruję, aby nie konsumowano nieprzetworzonego pełnego mleka krowiego po okresie niemowlęcym z powodu problemów, związanych z nietolerancją cukru mlekowego, jego przyczyniania się do powstawania miażdżycy tętnic oraz możliwego związku z innymi chorobami.

Pod koniec 1992 roku dr Benjamin Spock, prawdopodobnie najbardziej znany w historii pediatra, wywołał wstrząs w kraju, kiedy wyraził tę samą opinię i zalecił, aby unikać podawania mleka dzieciom przez pierwsze dwa lata ich życia. Oto cytat z jego wypowiedzi:

„Chciałbym powiedzieć rodzicom, że podawanie krowiego mleka w opakowaniach kartonowych ma wyraźnie ujemny wpływ na niektóre niemowlęta. Właściwym pożywieniem dla niemowląt jest mleko ludzkie. Bardzo ważne byłoby przeprowadzenie badania, porównującego zakres występowania uczuleń oraz kolki u niemowląt, karmionych przez matki, pozostające na dotychczasowej diecie oraz przez matki – weganki. Osobiście nie spotkałem się z takim badaniem; byłoby to zarówno istotne, jak i mało kosztowne. Prawdopodobnie nigdy nie zostanie ono przeprowadzone. Po prostu nie da to żadnych akademickich czy ekonomicznych korzyści.

INNE PROBLEMY
Przytoczmy tylko problemy związane ze skażeniem bakteryjnym. W mleku można znaleźć bakterie salmonelli, E. Coli oraz gronkowce. Głównym problemem w dawnych czasach była gruźlica, a niektórzy ludzie chcą się cofnąć do tych czasów i domagają się stanowczo mleka surowego, motywując to tym, że jest ono „naturalne”. To szaleństwo! Badania z UCLA wykazały, że ponad jedna trzecia przypadków zakażenia salmonellą w Kalifornii (1980 – 1983) została spowodowana spożyciem surowego mleka. Oto znakomita droga do powrotu do dawniej dobrze znanej brucelozy, a obawiałbym się także i białaczki ( w dalszej części powiemy o tym więcej ). W Anglii i Walii, gdzie nadal konsumuje się surowe mleko, zaobserwowano przypadki chorób powstałych na skutek picia mleka. The Journal of the American Medical Association (251:483, 1984) (Dziennik Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego) doniósł o serii zakażeń, która wystąpiła w kilku stanach USA, spowodowanej przez pałeczki zapalenia jelita cienkiego i okrężnicy, znajdujące się w pełnym, pasteryzowanym mleku. Doszło do tego pomimo zastosowania środków bezpieczeństwa.

Wszyscy rodzice obawiają się, że ich dzieci mogą zachorować na cukrzycę młodzieńczą. Badanie kanadyjskie, zrelacjonowane w American Journal of Clinical Nutrition III’90 (Amerykańskim Dzienniku Odżywiania Klinicznego), opisuje „…istotną pozytywną współzależność pomiędzy konsumpcją niesfermentowanego białka mleka a zasięgiem występowania cukrzycy insulinozależnej na podstawie danych, pochodzących z różnych krajów. „

W innym badaniu, przeprowadzonym w Finlandii, stwierdzono, że dzieci chore na cukrzycę miały wyższy poziom antyciał mleka krowiego w surowicy („Diabetes Research”, marzec 1988). Oto cytat ze sprawozdania z tych badań:
„Wnioskujemy, że albo wzorzec konsumpcyjny mleka krowiego u dzieci chorych na cukrzycę insulinozależną jest zmieniony, albo ich reakcje immunologiczne na białka mleka krowiego są wzmożone, albo też przenikalność ich jelit na białko mleka krowiego jest wyższa niż normalnie”.

18 kwietnia 1992 roku przegląd „British Medical Journal” przedstawił przykuwające uwagę badanie, ukazujące różnicę zasięgu występowania cukrzycy insulinozależnej u pakistańskich dzieci, które wyemigrowały do Anglii. Zasięg ten był około 10 razy większy w grupie pakistańskiej dzieci przebywającej w Anglii, w porównaniu z grupą dzieci pozostających w Pakistanie. Co spowodowało ten bardzo znaczący wzrost? Autorzy badań twierdzili, że dieta w Wielkiej Brytanii pozostała niezmieniona.
Czy można temu wierzyć? Czy tak jest, że dostępność mleka, cukru i tłuszczu jest taka sama w Pakistanie, jak w Anglii, albo że sklep spożywczy w Anglii dysponuje tymi samymi artykułami, co źródła pożywienia w Pakistanie? Osobiście nie dałbym temu wiary nawet przez chwilę. Pamiętajmy, że nie mówimy tutaj o zaatakowaniu cukrzycą wieku dorosłego, typu II, której występowanie jest mocno związane z dietą, jak również genetycznie uwarunkowaną predyspozycją – wszyscy badacze są
co do tego zgodni. Badanie to jest głównym ciosem dla licznych zwolenników postawy, wyrażającej się twierdzeniem :”Wszystko jest w twoich genach”. Cukrzyca typu I była zawsze uważana za chorobę genetyczną lub ewentualnie wirusową, a teraz takie wyniki badań? Tak bardzo sprzeciwiamy się uznaniu diety jako przyczyny tej choroby, że sami autorzy ostatniego artykułu wywnioskowali, że to chłodniejszy klimat Anglii zmienił wirusy i spowodował rzeczywisty wzrost zachorowań na cukrzycę! Tylko mleko mogło mieć związek z pojawieniem się choroby.

Najświeższą relację z tej szczególnej listy doniesień przedstawiono w artykule „New England Journal of Medicine” (30 lipca 1992) oraz w „Los Angeles Times”. Badanie to pochodzi ze Szpitala dla Dzieci Chorych w Toronto oraz od fińskich badaczy.
W Finlandii jest „…najwyższy na świecie wskaźnik konsumpcji produktów mlecznych oraz najwyższy na świecie wskaźnik zachorowań na cukrzycę insulinozależną.
W kraju tym na każde 1000 dzieci na chorobę tę zapada około 40, w przeciwieństwie do 6 – 8 dzieci na 1000 w Stanach Zjednoczonych… Badacze rozważają możliwość zaistnienia sytuacji, w której wytworzone w okresie pierwszego roku życia antyciała przeciw białku mleka atakują i niszczą trzustkę w tak zwanej reakcji autoimmunologicznej, powodując cukrzycę u ludzi, których genetyczna struktura uczyniła podatnymi na tę chorobę… , …. 142 fińskich dzieci z niedawno rozpoznaną cukrzycą”. Stwierdzono, że każde z nich miało przynajmniej osiem razy tyle antyciał przeciw białku mleka, co dzieci zdrowe, a to stanowi jasny dowód na to, że dzieci te miały intensywne zaburzenia układu autoimmunologicznego. Zespół badaczy rozszerzył badanie na grupę 400 dzieci, a obecnie zaczyna eksperyment, w którym 3 000 dzieci nie będzie otrzymywać do spożycia żadnych produktów mlecznych w okresie pierwszych dziewięciu miesięcy życia.
Jeden z badaczy stwierdził: „Badanie może potrwać 10 lat, ale tak czy inaczej otrzymamy definitywną odpowiedź”. Osobiście ostrzegłbym ich, aby upewnili się, czy karmiące piersią matki nie spożywają mleka krowiego, w przeciwnym razie wyniki będą wypaczone poprzez przenikanie białka mleka krowiego do mleka z piersi matki. A jaka była reakcja ze strony stowarzyszenia ds. cukrzycy ?. Jest to bardzo interesujące! Prezes stowarzyszenia, dr F. Xawier Pi-Sunyer mówi : „Nie oznacza to, że dzieci powinny zaprzestać picia mleka, albo że rodzice diabetyków powinni odsunąć produkty mleczne. Są to bogate źródła dobrego białka.” Mój Boże, czy jest to „dobre białko”, jeśli powoduje problem? Czy możemy podejrzewać, że przemysł mleczarski pomagał w przeszłości Amerykańskiemu Stowarzyszeniu ds. Cukrzycy?

BIAŁACZKA ? CHŁONIAK ? TO MOŻE BYĆ NAJGORSZE – ZBIERZ SIŁY!
Przykro jest mi o tym mówić – trzy na pięć krów w Stanach Zjednoczonych jest zarażonych wirusem białaczki bydlęcej! Obejmuje to 80% trzód mlecznych. Niestety, w czasie zlewania mleka po udoju ogromna większość wyprodukowanego mleka zostaje skażona (90 do 95%). Oczywiście wirus ten ginie w procesie pasteryzacji
- jeżeli proces ten został właściwie przeprowadzony. A jeśli mleko jest surowe ?
W badaniu przypadkowo zebranych próbek surowego mleka, wirus białaczki bydlęcej został znaleziony w jednej trzeciej pobranych próbek. Mam głęboką nadzieję, że w porównaniu z normalnymi stadami, stada krów mlecznych przeznaczonych do produkcji mleka surowego są dokładniej kontrolowane („Science” 1981; 213:1014).

Jest to problem ogólnoświatowy. W pewnym szczegółowym badaniu, przeprowadzonym w Niemczech, wyrażono ubolewanie z powodu tego problemu i uznano za niemożliwe powstrzymanie wirusa przed rozprzestrzenianiem się na mleko krów nie zakażonych. Kilka krajów europejskich, łącznie z Niemcami i Szwajcarią, podejmowało próby wycofywania zakażonych krów ze swoich stad i ich uboju. Z pewnością Stany Zjednoczone muszą zajmować czołowe miejsce w walce przeciwko białaczce krów mlecznych, czyż nie? Nieprawda! Jest to błędna opinia. Dr med. Virgil Hulse, specjalista w dziedzinie mleka, bakałarz nauk przyrodniczych ze specjalnością „produkcja mleczarska”, magister w zakresie zdrowia społecznego, twierdzi, że wypadamy w tej dziedzinie najgorzej na świecie ( poza Wenezuelą ).

Tak jak już wcześniej zostało to wspomniane, wirus białaczki zostaje inaktywowany w czasie procesu pasteryzacji. Oczywiście. Niemniej jednak może dojść do wypadków typu „Czarnobyl”. Jeden z nich wydarzył się w rejonie Chicago w kwietniu 1985 roku. W nowoczesnych, dużych zakładach pasteryzacji mleka doszło do „krzyżowego zmieszania” mleka surowego z mlekiem pasteryzowanym. Pociągnęło to za sobą gwałtowny wybuch salmonelozy, na którą zachorowało 150 tysięcy ludzi, 4 osoby w jej efekcie zmarły. Pytanie, które zadałbym teraz ludziom zajmującym się przemysłem mleczarskim, brzmi : „Czy możecie zagwarantować, że ludzie, którzy pili to mleko, nie byli narażeni na przyjmowanie żywych, w pełni aktywnych wirusów białaczki bydlęcej?”. Poza tym interesującym byłoby zbadanie, czy w okresie od 1 do 3 dziesięcioleci po wypadku zanotowano w tym rejonie grupowe przypadki zachorowań na białaczkę. Istnieją doniesienia z innych obszarów o grupowych przypadkach zachorowań na białaczkę; jeden z nich opisano w „San Francisco Chronicle” (10 czerwca 1990).

Co dzieje się z innymi gatunkami ssaków, kiedy zetkną się z wirusem białaczki bydlęcej? Jest to słuszne pytanie, a odpowiedź nie nasuwa wątpliwości. Prawie wszystkie zwierzęta narażone na działanie wirusa zapadają na białaczkę. Obejmuje to owce, kozy, a nawet naczelne grupy ssaków, takie jak małpy rezus, czy szympanse. Wirus jest przenoszony poprzez spożywanie go wraz z pokarmem ( również drogą dożylną i domięśniową ) oraz poprzez komórki obecne w mleku. Oczywiście nie ma przykładów prób przenoszenia wirusa na istoty ludzkie, ale wiemy, że wirus ten może zakazić komórki ludzkie in vitro. Istnieją dowody na tworzenie się ludzkich przeciwciał w reakcji na wirusa białaczki bydlęcej.
Jest to niepokojące. W jaki sposób cząsteczki wirusa białaczki bydlęcej uzyskały dostęp do ludzi i stały się antygenami? Czy były to małe, zdenaturowane cząsteczki ?

Jeżeli wirusy białaczki bydlęcej powodują białaczkę ludzką, można byłoby się spodziewać, że stany rolnicze w USA, w których są liczne stada zakażone białaczką, będą miały większą zapadalność na białaczkę ludzką. Czy tak jest w rzeczywistości? Niestety, wygląda na to, że dokładnie tak. Iowa, Nebraska, Południowa Dakota, Minnesota oraz Wisconsin mają statystycznie większą zachorowalność na białaczkę, aniżeli wypadałoby to ze średniej krajowej. W Rosji i Szwecji obszary z niekontrolowanym wirusem białaczki bydlęcej powiązano ze wzrostem białaczki ludzkiej. Poinformowano mnie również, że wśród weterynarzy stwierdzono wyższy wskaźnik zachorowalności na białaczkę, aniżeli w pozostałej części społeczeństwa. Właściciele gospodarstw mlecznych posiadają również znacznie podwyższony wskaźnik zachorowalności na białaczkę. Ostatnie badania wskazują na to, że limfocyty pochodzące z mleka, którym były karmione nowonarodzone ssaki, uzyskują dostęp do tkanek ciała poprzez bezpośrednie przenikanie przez ściankę jelit.

Optymistyczna wiadomość z Wydziału Nauk Zwierzęcych Uniwersytetu Ubana w Illinois wskazuje na znaczenie perspektywicznego podejścia do zagadnienia.
W związku z tym, że zajmują się oni głównie ekonomią mleczną, a nie aspektami zdrowotnymi, zwrócili uwagę, że wydajność mleka u krów zakażonych wirusem białaczki bydlęcej była większa. Jednakże kiedy białaczka spowodowała trwałą i znaczną limfocytozę ( zwiększoną liczbę niektórych białych komórek krwi ), wydajność spadła. Zasugerowali oni „…potrzebę ponownej oceny ekonomicznego wpływu wirusa białaczki bydlęcej na przemysł mleczarski”. Czy to oznacza, że białaczka jest dobra dla zdobywania zysków, o ile jesteśmy w stanie ją kontrolować? Położyłem zdecydowany nacisk na ten problem i ubliża mi się, że jest to tylko problem ekonomiczny, a nie zdrowia ludzkiego. Nie spodziewajmy się pomocy od Ministerstwa Rolnictwa lub uniwersytetów. Stawki pieniężne oraz presje polityczne są zbyt duże. Pozostaje samotne działanie na własną rękę.

Cóż to wszystko znaczy ? Wiemy, że wirus jest zdolny do wywołania białaczki u innych zwierząt. Zostało udowodnione, że może się on przyczynić do spowodowania białaczki ludzkiej ( albo spokrewnionego z nią chłoniaka ). Kilka artykułów z dużą ostrością porusza ten problem :

1. ”Epidemiologiczne związki populacji bydlęcej i białaczki ludzkiej w Iowa”.
( The American Journal of Epidemiology, 1980 r.);
2. ”Mleko krów mlecznych często zawiera wirusy białaczkogenne”.
( Science 1981r.);
3. ”Strzeż się krowy” (artykuł wstępny z „Lancet”, 1974 r.);
4. ”Czy mleko bydlęce stanowi ryzyko dla zdrowia?” („Pediatrics”, 1985 r.)


W Norwegii przez 11,5 roku poddawano uważnej obserwacji 1422 osoby. Te z nich, które piły 2 lub więcej szklanek mleka dziennie, posiadały 3,5-krotnie wyższy stopień zachorowań na raka systemu chłonnego ( The Medical Journal, marzec 1990 r. )
Jeden z głębszych w swej treści artykułów na ten temat napisał Allan S. Cunningham of Cooperstown z Nowego Jorku. Jego artykuł, zatytułowany „Chłoniaki a konsumpcja białka zwierzęcego” ukazał się w „Lancet” z 27 listopada 1976
r. Wielu ludzi myśli o mleku, jako o „płynnym mięsie”, a dr Cunningham zgadza się z tym . Przez okres jednego roku ( 1955 – 1956 ) prześledził on w 15 krajach konsumpcję mięsa wołowego i produktów mlecznych w gramach na dzień.
Na najwyższych miejscach w tej grupie znalazły się: Nowa Zelandia, Stany Zjednoczone i Kanada. Najniższe miejsca zajęły: Japonia, Jugosławia i Francja. Różnica pomiędzy pierwszym i ostatnim krajem była wyraźnie zaznaczona:
43,8 g/dzień dla Nowozelandczyków kontra 1,5 g/dzień dla Japonii. Prawie 30-krotna różnica! ( Nawiasem mówiąc, w ciągu ostatnich 36 lat zanotowano u Japończyków zaskakujący wzrost ilości konsumowanej wołowiny i mleka, a ich wzorce chorobowe to odzwierciedlają, potwierdzając brak „genetycznej ochrony” zauważonej w badaniach migracji. Dawniej wzrost częstotliwości zachorowań na chłoniaka występował jedynie u Japończyków, którzy wyemigrowali do USA! ).

Interesującym szczegółem jest fakt wybudowania pomnika w japońskiej świątyni Gyokusenji w Shimoda. Upamiętnił on miejsce, w którym po raz pierwszy w Japonii zabito krowę dla ludzkiej konsumpcji. Łańcuchy, otaczające ten pomnik, były podarunkiem od Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Jakie można snuć przypuszczenia, skąd u Japończyków wziął się pomysł jedzenia wołowiny ? A było to w 1930 roku.
Cunningham stwierdził, że w 15 analizowanych krajach istnieje istotny, pozytywny związek pomiędzy zgonami, spowodowanymi chłoniakiem a konsumpcją mięsa wołowego. Oto kilka cytatów z jego artykułu :
„W wielu krajach przeciętne spożycie białka o wiele przekracza zalecane normy. Nadmierna konsumpcja białka zwierzęcego może być jednym z czynników przyczyniających się do powstawania chłoniaka, działając w następujący sposób. Spożywanie niektórych rodzajów protein powoduje wchłanianie fragmentów antygenów poprzez błonę śluzową żołądkowo-jelitową.

Powoduje to z kolei chroniczne pobudzenie tkanki limfatycznej, do której fragmenty te uzyskują dostęp… Chroniczne pobudzenie układu immunologicznego powoduje chłoniaka u zwierząt laboratoryjnych i przypuszcza się, że wywołuje go także u ludzi… Żołądkowo-jelitowa błona śluzowa jest jedynie częściową barierą we wchłanianiu antygenów pożywienia, a krążące antyciała dla spożywanych protein są powszechnym zjawiskiem, są one szczególnie silnymi, limfatycznymi czynnikami pobudzającymi. Spożywanie krowiego mleka może wywołać uogólnione powiększenie węzłów chłonnych, powiększenie wątroby i śledziony oraz rozległy, głęboki przerost gruczołów.
Oszacowano, że w czasie trawienia mleka krowiego uwalnia się ponad 100 różnych antygenów, co wywołuje wytwarzanie antyciał wszystkich kategorii ( może to tłumaczyć, dlaczego pasteryzowane, zabite wirusy mogą być przyczyną chorób ).
A oto kolejne fakty. W przeglądzie „The British Journal of Cancer” (marzec 1990) doniesiono o rozległych, perspektywicznych badaniach z Norwegii. Przez 11,5 roku poddano medycznej obserwacji prawie 16 000 osób. W większości przypadków raka nie zaobserwowano związku pomiędzy występowaniem nowotworu a spożywaniem mleka. Jednakże w przypadku chłoniaka istniał bardzo silny, pozytywny związek. Prawdopodobieństwo zachorowania na chłoniaka było 3-4 razy większe u osób pijących dwie lub więcej szklanek mleka dziennie ( lub spożywających równoważną ilość produktów mlecznych ), aniżeli u osób pijących mniej niż jedną szklankę.

Powinieneś być świadomy istnienia dwóch innych chorób, dotyczących krów. Obecnie nie jest pewne, czy są one rozprzestrzeniane poprzez spożywanie produktów mlecznych oraz czy obejmują one człowieka. Pierwsza z nich to bydlęce gąbczaste zapalenie mózgu BSE, drugą natomiast jest bydlęcy wirus deficytu układu immunologicznego BIV. Pierwsza z chorób powoduje powstawanie jam w mózgach zwierząt. Mamy nadzieję, że jej występowanie ogranicza się wyłącznie do obszaru Anglii. Od dawna wiadomo tu o chorobie, która nęka owce, zwanej scrapie*.
Wydaje się, że BSE została zapoczątkowana poprzez żywienie brytyjskich krów skażonymi częściami owiec, zwłaszcza mózgami. Pokierujmy się teraz zdrowym rozsądkiem. Czy krowy wydają się być mięsożerne? Czy powinny one jeść mięso? Nastąpił „przedwczesny zapłon” umotywowanej chęcią zdobycia zysku praktyki, a Wielką Brytanię ogarnęła fala bydlęcego gąbczastego zapalenia mózgu BSE lub też choroby wściekłych krów. Choroba ta wywołuje zupełne otępienie u nieszczęsnego zwierzęcia i jest nieuleczalna w 100%. Zgodnie z brytyjskim prawem spalono do tej pory w Anglii 100 000 krów. Według podawanych informacji miesięcznie zostaje zakażonych od 400-500 krów. Społeczeństwo brytyjskie jest tym zaniepokojone, konsumpcja mięsa wołowego spadła o 25%, a około 2 000 szkół zaprzestało podawania wołowiny dzieciom. U kilku hodowców bydła zaobserwowano syndrom śmiertelnej choroby, która przypomina zarówno bydlęce gąbczaste zapalenie mózgu BSE, jak również chorobę Creutzfeldt’a – Jakob’a CJD. Jednak Brytyjski Związek Weterynaryjny twierdzi, że przeniesienie choroby BSE na ludzi jest mało prawdopodobne. USDA przyznaje, że brytyjska epidemia spowodowana została żywieniem bydła białkiem zwierzęcym oraz suszonymi, mielonymi kośćmi, wyprodukowanymi w zakładach przetwórczych z martwych ciał owiec, zakażonych chorobą ”scrapie”.

*Scrapie – wirusowa choroba owiec i kóz, kończąca się zwykle śmiercią; atakuje ona centralny system nerwowy i powoduje dotkliwe swędzenie lub ospałość.
USDA zakazała importowania żywego bydła oraz zwierząt przeżuwających z ogrodów zoologicznych Wielkiej Brytanii; twierdzi ona, że choroba ta w Stanach Zjednoczonych nie istnieje. Niemniej jednak może pojawić się problem. „Otępiałe krowy” to zwierzęta, które docierają do aukcyjnych zagród lub do rzeźni odrętwiałe, stratowane, okaleczone, odwodnione albo niezdolne do chodzenia z powodu nadmiernego osłabienia, wywołanego chorobami wirusowymi. Znajdują się one zatem w stanie otępienia. Jeśli nie są zdolne chodzić pobudzane elektrycznymi wstrząsami, są zaciągane przy użyciu łańcuchów do metalowych kontenerów i transportowane do zakładów przetwórczych, gdzie, o ile nie są już martwe, zostają zabite. Odmawia się im nawet „humanitarnej” śmierci. Są one wówczas przetwarzane na pożywienie białkowe dla zwierząt, jak również na inne preparaty. Norki, które były żywione tym białkowym pożywieniem zachorowały na zapalenie mózgu, które w pewnym stopniu przypomina chorobę BSE. Utracono w ten sposób całe hodowle norek, głównie w stanie Wisconsin. Istnieje obawa, że zakaźnym czynnikiem jest prion lub też powolnie działający wirus, prawdopodobnie nabyty od chorych „otępiałych krów”.

Przegląd „The British Medical Journal” (11 kwietnia 1992) w artykule wstępnym, fanaberyjnie zatytułowanym „Jak się masz wściekła krowo”, opisuje przypadki pojawienia się choroby BSE u gatunków, u których wcześniej nie zaobserwowano zakażenia, takich jak np. koty. W artykule tym ujawniono, że w Anglii skażone mięso krów chorych na BSE zostało wprowadzone do spożycia dla ludzi pomiędzy 1986 a 1989 rokiem.” Oczekuje się na wynik tego eksperymentu”. Ponieważ okres inkubacji może trwać do trzydziestu lat, musimy czekać.

Bardziej niepokojący jest wirus osłabiający układ immunologiczny, którego obecność zaobserwowano u bydła na terenie Stanów Zjednoczonych. Jego struktura jest bardzo podobna do struktury ludzkiego wirusa HIV. Obecnie nie wiadomo, czy kontakt żywego wirusa BIV z białkiem może spowodować, że surowica krwi u ludzi stanie się pozytywna dla wirusa HIV. Mówi się, że stopień rozprzestrzeniania wirusa wśród amerykańskich stad jest bardzo duży. USDA odmawia kontroli mięsa i mleka, aby sprawdzić czy są w nich obecne antyciała tego wirusa. Nie posiada ona żadnych planów, aby poddać kwarantannie zakażone zwierzęta. Tak jak w przypadku AIDS u ludzi, tak nie ma lekarstwa na BIV dla krów. Codziennie konsumujemy mięso wołowe oraz produkty mleczne, pochodzące od zakażonych wirusami krów i nie istnieje żadne naukowe zapewnienie, że spożywanie tych produktów jest bezpieczne. Odnoszę wrażenie, że jedzenie surowej wołowiny ( np. befsztyka tatarskiego ) jest bardzo ryzykowne, zwłaszcza po tym, jak doszło do śmiertelnych wypadków zakażenia bakteriami E. Coli w Seattle, w 1993 roku.

Relacje w magazynie „The Canadian Journal of Veterinary Research” (październik 1992) oraz w literaturze rosyjskiej informują o przerażającym rozwoju wypadków. Donoszą one o pierwszym wykryciu w ludzkiej surowicy antyciała bydlęcego wirusa białkowego, osłabiającego układ immunologiczny. Oprócz tego wstrząsającego doniesienia inna relacja z Rosji informuje o obecności wirusa, spokrewnionego z bydlęcym wirusem białaczki, u 5 z 89 kobiet chorych na chorobę piersi („Acta Virologica”, luty 1990). Implikacje takiego rozprzestrzeniania się są obecnie nieznane. Niemniej jednak bezpiecznym byłoby przypuszczenie, że jest mało prawdopodobne, aby te zwierzęce wirusy pozostały w świecie zwierzęcym.

PRZYPADKI RAKA – CZY SYTUACJA SIĘ POGARSZA ?

Niestety tak. Rak jajników – szczególnie złośliwy nowotwór – został skojarzonyz konsumpcją mleka przez pracowników Instytutu „Roswell Park Memorial” w Buffalo, New York. Picie ponad jednej szklanki pełnego mleka dziennie zwiększało u kobiet trzykrotnie niebezpieczeństwo zachorowania w porównaniu z osobami niepijącymi mleka. Wspomniani naukowcy uważali też, że obniżenie zawartości tłuszczu w produktach mlecznych pomogłoby w zredukowaniu niebezpieczeństwa. Tego rodzaju związek został stwierdzony przez licznych badaczy.

W innym ważnym badaniu, przeprowadzonym w Harwardzkiej Szkole Medycznej, dokonano analizy danych z 27 krajów, głównie z okresu lat 70-tych. Ponownie została ujawniona istotna pozytywna korelacja pomiędzy rakiem jajników, a ilością konsumowanego mleka, przypadająca na jedną osobę. Badacze ci twierdzą, że częściowo odpowiedzialny za to jest składnik cukru mlekowego, którego trawienie jest ułatwione poprzez trwale utrzymującą się zdolność trawienia laktozy (stała laktozowa) – przedstawienie problemu jest nieco odmienne, ale konkluzja ta sama.
O badaniu tym poinformowano w „The American Journal of Epidemiology” (listopad 1989).

Zauważono nawet związek spożywania mleka z występowaniem raka płuc. „The International Journal of Cancer” (15 kwiecień 1989) relacjonuje badania dotyczące nawyków spożywania napojów u 569 pacjentów chorych na raka płuc oraz 569 pracowników z Roswell Park Memorial Institute. Ryzyko zachorowania na raka płuc u osób pijących pełne mleko 3 lub więcej razy dziennie było dwukrotnie większe w porównaniu z osobami, które nigdy nie piły pełnego mleka.

Przez wiele lat obserwowaliśmy wskaźniki występowania raka płuc u Japończyków, którzy palą o wiele więcej papierosów aniżeli Amerykanie, czy Europejczycy, ale o wiele rzadziej chorują na raka płuc. Naukowcy z tego obszaru badawczego twierdza, że różnicę powoduje ogólne spożycie tłuszczu.

Nie istnieje wiele sprawozdań, ukazujących związek pomiędzy spożyciem mleka, a rakiem prostaty, jakkolwiek jedno jest bardzo interesujące. Pochodzi ono z Roswell Park Memorial Institute i można je znaleźć w przeglądzie „Cancer” (1989). Przeanalizowano dietę 371 pacjentów chorych na raka prostaty oraz dietę kontrolnej grupy porównawczej. Względny stopień zachorowalności u osób pijących 3 lub więcej szklanek mleka dziennie był o 2,49 razy większy, aniżeli u osób nigdy nie pijących pełnego mleka… Waga dowodu wydaje się potwierdzać hipotezę, że spożywanie tłuszczu zwierzęcego związane jest ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na raka prostaty. Rak prostaty jest obecnie najpowszechniej wykrywanym u Amerykanów rodzajem raka i jest drugą co do ważności przyczyną zgonów, spowodowanych występowaniem raka.

JAKIE SĄ ZATEM KORZYŚCI ?

Czy dla dorosłego człowieka w ogóle istnieje jakikolwiek powód zdrowotny, aby pić krowie mleko ?

Według mnie trudno jest znaleźć chociaż jeden dobry powód poza przyzwyczajeniem. Jednak jeśli się uprzeć, mogłyby to być w najlepszym wypadku dwie przyczyny: mleko jest źródłem wapnia oraz jest źródłem aminokwasów (białek).

Przyjrzyjmy się najpierw sprawie wapnia. Dlaczego w ogóle niepokoimy się
o wapń? Oczywiście chcemy, aby budował on silne kości i ochraniał nas przed osteoporozą. Bez wątpienia w mleku znajduje się mnóstwo wapnia. Jednak czy jest to dobre źródło wapnia dla ludzi ? Sądzę, że nie. A oto uzasadnienie.
W rzeczywistości nadmierna ilość produktów mlecznych utrudnia absorpcję wapnia. Po drugie nadmiar dostarczanego przez mleko białka jest główną przyczyną problemu osteoporozy. Dr Hegsted z Anglii przez wiele lat pisał na temat geograficznego rozmieszczenia występowania osteoporozy. Uważa on, że mleko jest przyczyną osteoporozy.
A oto przedstawione poniżej uzasadnienia:

Liczne badania wykazały, że ilość przyjmowanego wapnia, a zwłaszcza uzupełniających dawek, nie ma jakiegokolwiek wpływu na rozwój osteoporozy. Najbardziej doniosły artykuł na ten temat pojawił się ostatnio w „The British Journal of Medicine” (Brytyjskim Dzienniku Medycyny), gdzie nie może sięgnąć długie ramię naszego (USA) przemysłu mleczarskiego. Inne badania, przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych, faktycznie wykazały pogorszenie się równowagi wapniowej u kobiet po okresie klimakterium, które spożywały trzy szklanki mleka dziennie („The American Journal of Clinical Nutrition” 1985 – Amerykański Dziennik Odżywiania Klinicznego). Inną obserwacją, która może być pomocna w naszej analizie, jest fakt stwierdzenia nieobecności jakichkolwiek udokumentowanych niedoborów wapnia wśród ludzi żyjących na naturalnej diecie bez mleka.

Aby odnaleźć klucz do zagadki osteoporozy, nie patrz na wapń, spójrz na białko. Rozważ te dwie kontrastujące ze sobą grupy. Eskimosi posiadają wyjątkowo wysokie spożycie białka oszacowane na 25% ogólnej ilości kalorii. Mają oni również wysokie spożycie wapnia (2500 mg dziennie). W tej grupie spotyka się najbardziej dotkliwe przypadki osteoporozy na świecie. Drugą badaną grupą były plemiona Bantu z Afryki Południowej. Mają oni w swojej diecie 12% białka, głównie roślinnego oraz zaledwie 200 do 350 mg wapnia dziennie, (około połowa ilości spożywanej przez amerykańskie kobiety). Kobiety plemion Bantu prawie w ogóle nie mają osteoporozy, pomimo rodzenia sześciu lub więcej dzieci i karmienia ich piersią przez długi okres ! Czy kobiety afrykańskie, emigrujące do Stanów Zjednoczonych chorują na osteoporozę ? Odpowiedź na to pytanie brzmi – tak, jednak nie tak często jak kobiety białej rasy albo Azjatki. Tak więc istnieje różnica genetyczna, która może być modyfikowana przez dietę.

Pojawia się oczywiste pytanie :”Gdzie zatem można znaleźć potrzebny nam wapń?”. Odpowiedź brzmi: „Dokładnie tam, gdzie znajdują go krowy, w zielonych roślinach, które rosną w ziemi, głównie w warzywach liściastych”. Ostatecznie słonie i nosorożce rozwijają swoje olbrzymie kości po okresie karmienia piersią, jedząc zielone rośliny liściaste – tak samo zresztą jak konie. Wydaje się, że wszystkie ziemskie ssaki są zdrowe, jeśli żyją w harmonii ze swoim programem genetycznym i odżywiają się naturalnym pożywieniem. Jedynie wśród ludzi żyjących w nadmiernym dostatku szerzy się w sposób nieopanowany osteoporoza.

Jeśli odniesienia do zwierząt nie przekonują cię, pomyśl o kilku miliardach ludzi na tej ziemi, którzy nigdy nie widzieli krowiego mleka. Czy sądzisz, że osteoporoza byłaby rozpowszechniona w tej ogromnej grupie? Zasugerowaliby to zwolennicy spożywania produktów mlecznych ale prawda jest dokładnie przeciwna. Otóż ludzie nie spożywający produktów nabiałowych zapadają na tę chorobę o wiele rzadziej, aniżeli ludzie z krajów, w których są one powszechnie konsumowane.

PROTEINOWY MIT

Z pewnością pamiętamy, kiedy byliśmy dziećmi, jak wszyscy dorośli mówili nam: „upewnij się czy zjadasz dużo dobrego białka”. Kiedy byłem młody, białko było żywieniowym „super produktem”. Oczywiście mleko idealnie pasuje do tego określenia.

Jeśli chodzi o białko, to pamiętajmy o tym, że mleko jest rzeczywiście jego bogatym źródłem – „płynnym mięsem”.
Jednakże nie jest to wcale tym, czego potrzebujemy. W istocie jest to źródło kłopotów. Prawie wszyscy Amerykanie zjadają za dużo protein.

W zakresie tej informacji zdaję się na najbardziej miarodajne źródło, jakie jest mi znane. Jest to ostatnia edycja broszury „Recommended Dietary Allowances” styczeń 1992 (Zalecane Racje Dietetyczne), opracowanej przez National Research Council (Narodową Radę Badań). Dla ciekawości podam, że aktualnym redaktorem tego ważnego opracowania jest dr Richard Havel z Uniwersytetu Kalifornia w San Francisco. Należy najpierw podkreślić, że zalecana ilość białka była obniżana w kolejnych edycjach tego wydawnictwa. Aktualnym zaleceniem dla osób dorosłych w wieku 19 – 51 lat jest 0,75 g /kg /dzień. Jest to zaledwie 45 gram dziennie dla osoby dorosłej o wadze 60 kg. Powinieneś także wiedzieć, że WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) oszacowała dzienne zapotrzebowanie na białko dla osoby dorosłej na 6 g/kg. Wszystkie obliczenia zalecanych racji dietetycznych są dokonywane z dużą tolerancją bezpieczeństwa na wypadek, gdybyś był typem osoby, która chce zjeść trochę więcej „na wszelki wypadek”.

Otóż 45 gram dziennie jest drobną ilością białka. Rozważ również to, że spożywane białko nie musi być białkiem zwierzęcym. Białko roślinne w praktyce jest równie dobre, nie zawiera cholesterolu, natomiast tłuszcz roślinny jest o wiele mniej nasycony. Nie daj się wprowadzić w błąd przez staroświeckie przekonania, że białka roślinne muszą być starannie zrównoważone, aby uniknąć niedoborów. Nie jest to uzasadniona obawa. Prawie wszyscy Amerykanie, Kanadyjczycy, Brytyjczycy i Europejczycy znajdują się zatem w stanie nadmiernego obciążenia białkiem. Stan taki, jeśli jest utrzymywany latami, ma poważne następstwa. Jest to wcześniej omawiana osteoporoza, jak również arterioskleroza oraz uszkodzenie nerek. Istnieje niewątpliwy dowód na to, że złośliwy charakter pewnych chorób, głównie chorób okrężnicy i odbytu, jest związany z nadmiernym spożyciem mięsa. Barry Brenner był pierwszym, który w pełni wykazał niebezpieczeństwa nadmiaru protein dla układu moczowego. Znane wszystkim są niebezpieczeństwa związane z nadmiarem tłuszczu i cholesterolu. Na zakończenie powinieneś wiedzieć, że porównując mleko ludzkie z mlekiem innych ssaków należy stwierdzić, że zawiera ona najniższą ilość białka (0,9%)

CZY SĄ TO JUŻ WSZYSTKIE ZMARTWIENIA ?

Przepraszam, jest ich więcej. Nie zapomnijmy o cukrze mlekowym. Jest to podstawowy mleczny węglowodan. Wydaje się, że natura dostarcza noworodkom enzymatyczne wyposażenie niezbędne do metabolizmu cukru mlekowego, lecz zdolność ta często wygasa w wieku 4 lub 5 lat.

Na czym polega problem z laktozą, czy też inaczej cukrem mlekowym ? Wydaje się, że ten dwucukier jest zbyt duży, aby mógł być wchłonięty do krwi bez uprzedniego rozłożenia go na monosacharydy, mianowicie na galaktozę i glukozę. Wymaga to enzymu laktazy oraz innych enzymów, aby rozbić galaktozę na glukozę.

Zastanówmy się nad tym przez chwilę. Natura obdarza nas zdolnością metabolizmu laktozy przez kilka lat, a następnie wyłącza mechanizm. Czy Matka Natura próbuje nam dać coś do zrozumienia ? Bezspornie wszystkie niemowlęta muszą pić mleko. Fakt, że tak wiele osób dorosłych nie może pić mleka, wydaje się być związany z tendencją natury do porzucania mechanizmów, które nie są potrzebne. Przynajmniej połowa dorosłych ludzi na świecie nie toleruje laktozy. Sytuacja taka nie istniała do momentu względnie niedawnego wprowadzenia stad mlecznych i przyswojenia sobie zdolności „pożyczania” mleka od innej grupy ssaków, kiedy to korzyść przetrwania ochronnej laktazy (enzymu, który pozwala nam trawić laktozę) stała się oczywista. Jednak dlaczego picie krowiego mleka ma być korzystne? Mimo wszystko większość ludzi, w historii świata, je piła. Dlaczego tak się stało, że ludzie rasy białej zachowali tę zdolność, podczas gdy u ludzi pozostałych ras wystąpiła skłonność do jej utraty.

Niektórzy badacze ewolucji uważają, że biała skóra jest dość niedawną innowacją, być może mającą nie więcej niż 20.000 lub 30.000 lat. Wyraźnie dotyczy to migracji pierwotnego człowieka w kierunku północnym do zimnych, stosunkowo słabo nasłonecznionych obszarów, gdzie trzeba było używać odzieży i futer. Cera jasna pozwala na łatwiejszą produkcję witaminy D pod wpływem promieni słonecznych, aniżeli cera ciemna. Niemniej jednak, kiedy na działanie promieni słonecznych była wystawiona tylko twarz, ta niewielka powierzchnia jasnej cery nie wystarczała, aby zsyntetyzować witaminę D pod wpływem światła słonecznego. Jeśli trudno dostępne były źródła dietetyczne i słoneczne, pozwoliło to przetrwać jedynie ludziom, którzy mogli trawić mleko. Wydaje się to być jedynym logicznym wyjaśnieniem dla sytuacji ludzi o jasnej karnacji, posiadających w znacznym stopniu zdolność tolerancji laktozy w porównaniu z ludźmi o ciemnym kolorze skóry.

W jakich proporcjach rozkłada się to zjawisko ? Wśród pewnych grup rasowych, takich jak czarnoskórzy, stopień nietolerancji laktozy w odniesieniu do osób dorosłych dochodzi do 90%. Wśród ludzi rasy białej 20 do 40% nie toleruje laktozy. Rasy orientalne znajdują się pomiędzy tymi dwoma grupami. Rezultatami obfitego spożycia mleka u nich są: biegunka, gazy, zaburzenia jelitowe. Większość amerykańskich Indian w ogóle nie toleruje mleka. Przemysł mleczarski przyznaje, że nietolerancja laktozy szerzy jelitowe spustoszenie aż u 50 milionów Amerykanów. Powstał więc przemysł „nietolerowanej laktozy”, który w roku 1992 miał obroty w wysokości 117 milionów dolarów („Time”, 17 maj 1993).

A co zrobić, kiedy nasz organizm nie toleruje laktozy, a my mocno łakniemy produktów mlecznych ? Czy wszystko jest stracone ? Wcale nie. Wydaje się, że laktoza jest trawiona w dużym stopniu przez bakterie i będziemy mogli cieszyć się smakiem swojego ulubionego sera pomimo nietolerancji laktozy. Podobny pod tym względem jest jogurt. Na zakończenie nadmienię, że – nigdy bym sobie tego nawet nie wymarzył – genetycy chcą połączyć geny, aby zmienić skład mleka („The American Journal of Clinical Nutrition” 1993 – Amerykański Dziennik Żywienia Klinicznego).

Można byłoby również dowodzić, że mleko jest całkowicie pozbawione zawartości włókna i że nawykowe spożywanie będzie wytwarzać skłonności do obstrukcji oraz zaburzeń jelitowych.

Związek spożywania mleka z anemią i utajonym krwawieniem jelit u niemowląt jest znany wszystkim lekarzom. Dzieje się tak głównie z powodu braku żelaza w mleku oraz drażniącego działania mleka na błonę śluzową. Literatura pediatryczna obfituje w artykuły opisujące przypadki chorób jelitowych, krwawień jak również kolek, biegunek i wymiotów u dzieci uczulonych na krowie mleko.
Anemia występuje u nich ze zdwojoną siłą zarówno poprzez utratę krwi i żelaza, jak również na skutek niedoboru żelaza w krowim mleku. Mleko jest również główną przyczyną alergii wieku dziecięcego.

Tekst jest skrótem Mlecznego Listu- przesłanie do moich pacjentów doktora med. M. Krodjian - Ordynatora Oddziału Chirurgii Piersi Ośrodku Medycznego w Seton w Daily, który w całości jest zamieszczony na stronie internetowej Dr Eugeniusza Siwiko z Polskiej Akademii Zdrowia



POZDRAWIAM Z ZIELONEJ GÓRY :-o
 
 
BarakMich 

Dołączył: 10 Sty 2013
Posty: 16
Wysłany: 2013-03-19, 15:33   

W temacie:

hxxp://www.portal.notoeko.pl/baza-wiedzy/eko-dieta/mleko-ktore-wybrac.html]Artykuł o mleku

Artykuł dotyczący wyboru mleka.
_________________
Trzeba zdrowo żyć, być żyć długo.
 
 
Jabłania 

Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 12 Cze 2012
Posty: 1100
Skąd: Kraków
Wysłany: 2013-10-21, 13:55   

hxxp://mamdziecko.interia.pl/pierwsze-lata/zdrowy-maluch/news-dlaczego-maluchowi-potrzebne-jest-mleko,nId,1043092#commentReplyForm-main :evil: :-?
_________________
hxxp://www.zapytajpolozna.pl]

hxxp://www.zapytajpolozna.pl]
hxxp://www.zapytajpolozna.pl]
 
 
Sylwia8 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 20 Wrz 2012
Posty: 944
Wysłany: 2013-10-21, 16:03   

Ale jak przejrzałam trochę komentarzy to wiele jest anty-mlecznych, jednak ludzie wiedzą coraz więcej - na szczęście :)
_________________
Mój wegański blog - hxxp://wszystkojestwglowie.pl
 
 
gosia_w 


Pomogła: 86 razy
Dołączyła: 27 Wrz 2008
Posty: 5545
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-07, 11:39   

A tu inne spojrzenie na tę kwestię:
W związku z dyskusją na temat zasadności spożywania nabiału, którą wywołał nasz wpis z 30 grudnia 2013 r., postanowiliśmy odpowiedzieć na najważniejsze powtarzające się w Waszych komentarzach pytania. Zrobimy to w kilku wpisach, ponieważ zagadnienia te są bardzo skomplikowane.

Kontrowersje związane ze spożyciem produktów mlecznych wywołane są m.in. wieloma strategiami promocyjnymi przemysłu mleczarskiego oraz – z drugiej strony – działalnością środowisk prozwierzęcych. Jednym i drugim zdarza się wybiórcze podejście do badań na ten temat. Naszym nadrzędnym celem jest obiektywizm w informowaniu Was o wpływie tego, co jemy (w tym nabiału) na nasze zdrowie.

Dziś skupimy się na związku spożycia nabiału z ryzykiem osteoporozy oraz gospodarką wapniową w organizmie.

Wiele z Waszych komentarzy odzwierciedla błędne przekonania, panujące na ten temat w środowisku anty-mlecznym. Podstawowe mówi, że białko zwierzęce ma negatywny wpływ na zdrowie kości. Przekonanie to ma źródło w obserwacyjnych badaniach ekologicznych, pokazujących, że mieszkańcy krajów o najwyższym spożyciu nabiału (Europa Północna, USA) mają wyższe ryzyko złamań kości szyjki udowej w porównaniu do mieszkańców Azji czy Afryki:
hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1739864

Twierdzenie to jest jeszcze bardziej umacniane, gdy przytacza się wyniki krótkoterminowych badań interwencyjnych, w których po spożyciu dużej ilości białka zwierzęcego obserwowano wyższe wydalanie wapnia z moczem. Tłumaczono to do tej pory kwasotwórczym wpływem białka zwierzęcego, którego spożycie musi być kompensowane poprzez uwalnianie z kości alkalizujących pierwiastków, takich jak wapń:
hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7054349?dopt=Abstract

Jednak, gdy wnikliwie przyjrzymy się temu zagadnieniu, wyłania się zupełnie inny obraz.

Po pierwsze, jak już wiele razy wspominaliśmy, nie można wyciągać żadnych wiążących wniosków z badań ekologicznych (czyli obserwacji na poziomie populacji a nie poszczególnych jednostek). Prawdą jest, że w krajach, gdzie spożywa się mniej nabiału (lub nie je się go wcale) odnotowujemy niższe występowanie złamań szyjki kości udowej. Jednocześnie jednak społeczeństwa te częściej niż mieszkańcy krajów Zachodu cierpią na osteoporotyczne złamania kręgosłupa. Oto badanie, którego autorzy podkreślają, że mieszkańcy Hong Kongu w większym stopniu niż mieszkańcy USA cierpieli na osteoporozę, a niższe ryzyko złamań kości udowej wynikało z niższego ryzyka upadku, a nie z lepszej jakości kości:
hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21461720

Sam profesor Colin Campbell (nad którego książką "Nowoczesne Zasady Odżywiania" (ang. China Study) Fundacja objęła patronat), zaobserwował w swoich badaniach wyższą gęstości kości u mieszkańców Chin spożywających produkty mleczne:
hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8338050

Jeśli chodzi o wpływ spożycia białka zwierzęcego na gospodarkę wapniową, najnowsze badania rzucają trochę inne światło na to zagadnienie. Przeglądy literatury na ten temat z 2008, 2009 i 2012 roku informują:

- wysokie spożycie białka jest związane z większym wydalaniem kwasów w moczu, jednakże nie wpływa to negatywnie na gospodarkę wapniową;

- wyższa koncentracja wapnia w moczu u osób na dietach wysokobiałkowych może odzwierciedlać fakt, że wyższe spożycie białka zwiększa wchłanianie wapnia, szczególnie jeżeli spożycie wapnia jest niskie;

- białko jest niezbędne dla zdrowia kości i jego niskie spożycie zwiększa ryzyko złamań;

- niskie spożycie białka zmniejsza wchłanialnosć wapnia oraz powoduje wzrost stężenia parathormonu, który zwiększa uwalnianie wapnia z kości;

- wysoka podaż białka jest niekorzystna dla kości tylko w przypadku, gdy nie spożywamy dostatecznej ilości wapnia oraz witaminy D (1000-1200 mg Ca oraz 800-2000 IU witaminy D - wartości dla dorosłych): hxxp://www.nap.edu/openbook.php?record_id=13050&page=355

- wysoka podaż białka może nieznacznie przyczynić się do wyższej gęstości mineralnej kości, choć nie przekłada się to na ryzyko złamań

hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19889822
hxxp://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22127335

Nie oznacza to, że mleko i jego przetwory są niezbędnym elementem diety. Osoby z nich rezygnujące powinny jednak zwracać uwagę na dostarczanie sobie wraz z dietą odpowiedniej ilości białka i wapnia.

hxxps://www.facebook.com/WiemyCoJemy/posts/807817455912079:0
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,62 sekundy. Zapytań do SQL: 13