wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
101 powodów by być weganinem
Autor Wiadomość
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-12-31, 13:10   

Sylwia8 napisał/a:

Nie macie takiego wrażenia, że im dalej w las tym organizm jakby bardziej chce się oczyścić i sam woła o niejedzenie pewnych rzeczy?...

Nie,to chyba w glowie siedzi(np.jak ktos patrzy ze tamto bylo niezdrowe-ja nie),i odzwyczaja sie czlowiek.Mnie nic nie obrzydza,chociaz juz mocno zmienily sie smaki.
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
dundunkini 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 28 Kwi 2011
Posty: 720
Skąd: Londyn
Wysłany: 2012-12-31, 16:00   

pałczi napisał/a:
dundunkini, no ale przecież do kawy mleko można wlać jakiekolwiek inne, a czekolady niektóre są wegańskie (tyle, że głównie te gorzkie).


No ale wlasnie o to chodzi, ze mi inne mleko, np. owsiane czy sojowe, nie smakuje, a te, ktore mi smakuja, np. orzechowe, migdalowe czy kokosowe, sa dla mnie niestety za drogie. Z czekolada to tez chodzi o mleczna, nie przepadam za gorzka, rzadko kupuje, to nie jest dla mnie substytut czekolady. Ale tak jak powiedzialam, ostatnio wcale nie mam ochoty na slodkie, nie ciagnie mnie do czekolady, wiec moze to juz nie bedzie problem. Postaram sie nie jesc najdluzej jak potrafie, a jak juz nie bede mogla wytrzymac, zrobie jakis czekoladowy deser na bazie avocado, kakao i syropu daktylowego.

Z czestowaniem slodyczami nie mam problemu - nietrudno odmowic, to latwo zrozumiec, gorzej jest jak ktos mnie zaprasza do domu i serwuje cos wegetarianskiego, ale nie weganskiego. Nie jestem jeszcze weganka, wiec nie mam powodu odmawiac, zwlaszcza jak ktos sie postaral i ugotowal cos specjalnie dla mnie.

Ale z reguly odmawiam jogurtow i majonezu, bo tego naprawde mi nie potrzeba!
 
 
malva 
vegan warrior


Pomogła: 35 razy
Dołączyła: 27 Gru 2007
Posty: 1445
Wysłany: 2012-12-31, 16:37   

Alispo napisał/a:
Sylwia8 napisał/a:

Nie macie takiego wrażenia, że im dalej w las tym organizm jakby bardziej chce się oczyścić i sam woła o niejedzenie pewnych rzeczy?...

Nie,to chyba w glowie siedzi(np.jak ktos patrzy ze tamto bylo niezdrowe-ja nie),i odzwyczaja sie czlowiek.Mnie nic nie obrzydza,chociaz juz mocno zmienily sie smaki.

a ja tak mam włąsnie jak Sylwia pisze-- jakby to moje ciało czegoś juz nie chciało :)
np kawą już się nie opijam
jak jestem głodna to wsłuchujęsię w siebie, pytam się co bym zjadła i to jem a są to różne rzeczy-a to warzywko, a to owoc, a to coś na ciewpło..
wcześniej tak nie miałam, jadłąm raczej bezrefleksyjnie
 
 
pałczi 


Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 122
Skąd: Pzn
Wysłany: 2012-12-31, 17:22   

malva napisał/a:
np kawą już się nie opijam
o to to! któregoś dnia się skończyła i nie kupiliśmy 8-)

malva napisał/a:
pytam się co bym zjadła i to jem
to ja tak miewam na zakupach z kolei.

dundunkini, pewnie się da zrobić wegańską mleczną i to lepszą ;) ale mi by się nie chciaaaałooo.
_________________
hxxp://tosmutne.pl/
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-12-31, 17:24   

da sie za to kupic,nawet białą.ale po czasie juz sie chce tylko gorzką;)
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
pałczi 


Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 122
Skąd: Pzn
Wysłany: 2012-12-31, 17:27   

Alispo, gdzie takie dają? to znaczy, na razie nie zamawiałam nic z internetowych sklepów, wystarczały mi działy ze zdrową żywnością w PiPie i mały sklepik z dobrociami (gdzie zwykle przychodzę z listą, więc nawet nie wiem, czy mają takie rzeczy). Na razie widziałam tylko bezcukrową opcję z Wawela chyba za 8 zł :oops:
_________________
hxxp://tosmutne.pl/
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-12-31, 17:34   

poza netem to nie wiem
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
dundunkini 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 28 Kwi 2011
Posty: 720
Skąd: Londyn
Wysłany: 2012-12-31, 19:15   

pałczi, masz racje, ale mi sie w tej chwili nie chce w ogole jesc czekolady i oby to trwalo jak najdluzej! Chociaz nabieram juz ochoty na ten moj deserek czekoladowy z avocado, przed chwila, mimo ze nawet nie myslalam o czekoladzie, przyszlo mi do glowy, ze mozna by jeszcze zmielonych orzechow dodac... wiec powoli mysl o czekoladzie wraca...

a miala nie wracac... :oops:
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-01-01, 17:10   

Fajnie tak się zgadać. Każdy inaczej na to patrzy. Fajnie tak poczytać, o tych różnych podejściach.
W weganiźmie w moim przypadku dwie rzeczy mnie utrudniały krok, jedna to, że pchaja te 1 % białka kurzego np. do chałwy, albo inne tego typu niewegańskie dodatki, ktore psują produkt (w moim odczytaniu oczywiście). I upierdliwość tych własnie spraw ...jak pisał Bojster.
No ale to jedynie niewygoda. I po prostu, kazdy dzien jest dobry by zacząć (jak z tym kawałkiem ciasta...)
A druga sprawa, ale ta już łatwa do przejścia to fakt, że w moim odczuciu weganizm to ciagłe targanie zakupów ;) Tzn. dla 5 osobowej rodziny, gdy teraz gotuję, a nie jestem zmotoryzowana, to na rynek z wózkiem jeżdżę co 2 dzień, i to jest zawsze około 8-10 kg zakupów lekko. Jednak nie chodzi tylko o wzrost spożycia warzyw i owocoów, które mają większą objętość, czy ciężar...lecz o to, że w nie przystosowanej kuchni nie ma odpowiedniego miejsca na przechowywanie tych produktów. (np ziemniaki, marchew, buraki, w kilogramach muszą u nas leżeć na podłodze za szafką, poupychane bo nie ma miejsca.
Tak sobie właśnie marzę, ze jak juz sie urządzę na swoim, to będe miała kuchnię, w której będzie miejsce na produkty surowe, takie osobne, duże i wygodne. Nie jakaś pseudoszuflada w lodówce, albo jakiś koszyk do ktorego trzeba kękac aby coś wyjąć pod stołem. :-/
Mam też nadzieję, że pewne sprawy się da uprościć dawnymi sposobami tzn. np. zamawianiem np 100kg ziemniaków na jesieni do piwnicy... Dla mnie samej, to spoko rowerem daję rade natargać zakupów, ale na 5 osób (tym bardziej że zawsze wszystko wieczorem jest zjedzone, rzadko coś zostaje na dwa dni, no chyba, ze zamrożę), to naprawdę jest spora zmiana w gotowaniu.
Ale jak mówię, to moze dlatego, ze nie jestem u siebie i za dużo tych zmian nie moge dokonywać takich strategicznych. Np porozstawiać nasiona na namoczenie, u siebie to bym zostawiła ze 3 garnki jedne z podkiełkowanym orkiszem, inne z czym innym, aby sobie to uprościć np. w zrobieniu placuszkow wiecej, albo gołąbków do zamrożenia itd...czy farszów, ale to trzeba w pełni władać lodowką, i miejscem w kuchni, odpowiednio wielkim garnkiem, itd...
Fajnie opisała taki plan zakupowo- przygotowawczy aby dania przechodziły jedne w drugie, pani Bożena Żak - Cyran w jednej ze swoich książek. Wtedy gotowanie to taki samograj, a nie loteria i popłoch...Chodzi też o czas dla siebie, a nie że od rana znow na rynek i do kuchni, ale aby z jednego gotowania były 2 lub 3 dania. Np jak gotować ryż czy kasze to większą ilośc, na zupę, na sniadanie i na krokiety czy farsz...Uwielbiam takie gotowanie. jest niesamowicie inspirujace! Normalnie jakbym wygrywała w porządną, mozgożerną grę strategiczną ;) A nie przegrywała w Arkham Horror ;)
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
pałczi 


Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 122
Skąd: Pzn
Wysłany: 2013-01-01, 19:03   

zou napisał/a:
plan zakupowo- przygotowawczy aby dania przechodziły jedne w drugie
rozwiniesz wątek? ;)
_________________
hxxp://tosmutne.pl/
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-01-01, 19:33   

Chętnie lecz nie mam akurat tutaj tej ksiażki...
Zdaje mi się że porady na ten temat są w tych dwu, taki plan tygodnia, spis podstawowych produktów (pewnie każdy może sam to napisać z głowy, ale warto porównać czy się nie pominęło czegoś, typu glony, albo miso, by często wskakiwały do dań, albo własnie kiszonki domowe (żródlo bakterii wspomagających trawienie, a z dodatkiem świeżego ananasa to jeszcze z enzymami wspomagającymi trawienie)).
hxxp://merlin.pl/Odnowa-na-talerzu_Bozena-Cyran-Bozena-Zak-Cyran/browse/product/1,605798.html;jsessionid=CA7C58312C64BEE29352DD78282F19C5.LB6
hxxp://merlin.pl/Energia-zycia-energia-pozywienia_Bozena-Zak-Cyran/browse/product/1,633061.html;jsessionid=CA7C58312C64BEE29352DD78282F19C5.LB6

Np. radzi aby esencjonalny wywar z warzyw robic raz na 3-4 dni, można go przechowac w lodowce i stannowi baze innych dań, chodzi też o namaczanie grubych kasz czy strączków na zapas i podkiełkowywanie zbóż, także o to, że z wywaru można zrobić zupe, z warzyw- pasztet, a z resztek pasztetu na 3 ci dzień znów- krokieciki z dodatkiem kilku marchewek i tak się kręci a nikt nie musi przez 3 dni jeść nagotowanego jednego dania, które zbrzydnie. Poza tym w taki rotacyjny sposób uwzglednia sie też różnorodnośc zbóż i strączków, podobnie ze śniadaniami np, jesli robimy owsiankę, to część dania przed dodaniem np suszonych owoców odkładamy, jako baze na sos typu beszamel na przykład, itd... Każdy wedle fantazji. Dużo tego typu rad, pomyslów, także przepisów na dania, przykładowe listy składników, także jadlospisy np. zgodne z porami roku...Tym bardziej, że na polskie warunki klimatyczne.
Trochę rozdzialów temu poświęconych jest też w tej ksiażce, którą mam przy sobie akurat:
hxxps://www.galaktyka.com.pl/product,,553.html,
Chodzi też o sporządzanie domowych kiszonek, np. kapusty w słoju, ktora dobra jest juz po 2-3 dniach , a służy jako baza do surówek zimą, podobnie posypki z siemienia czy sezamu, (aby o nich nie zpominać, jak nie mamy akurat słoiczka z omegami, to zcasem się nie nadaży z blenderem, a jak raz na 3-4 dni zmielimy, to jest ok)... Chodzi tez o komponowanie posiłków aby nie powodowały one niedoborów witamin i mikroelementów, bo o bialko to raczej martwic się tak nie trzeba...Jak dojade do drugiego domu, to zrobie fotke tych kartek z ksiażek...W sumie te informacje przeplatają się przez wszystkie ksiązki tej autorki, jak ktoś ma dostęp do Empiku, to ostatnio widziałam sporo tych książek, obok Campbella 8-)
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
pałczi 


Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 122
Skąd: Pzn
Wysłany: 2013-01-01, 20:08   

zou, dzięki. my generalnie raczej nic nie wyrzucamy, jak mi zostaną warzywka z zupy, to je wmiksuję zawsze w jakieś kotlety albo zjem tak o. a jak zrobię wielki gar bulionu to i tak pomidorówka na nim schodzi w 2 dni :lol:
_________________
hxxp://tosmutne.pl/
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-01-01, 20:48   

pałczi - dokładnie, też chodzi o niemarnowanie.
Ale nie wiem jak to jest u Was?, bo u mnie jak gotuję dla 1-2 osób np. regularnie, czy wyłącznie dla siebie (to juz pikuś ), to w ogóle nie ma problemu, lecz gdy już dla 5 regularnie, to właśnie waga tych zakupów się wielokrotnie wzmaga i codzienne nanoszenie i robienie dan w dużych ilościach jest tak czasochłonne. (Inaczej gar zupy litrowy inaczej 3 litrowy, inaczej zapiekanka w naczyniu wielkości talerza a inaczej w brytfannie o pojemności 5 litrów...itd.). To wszystko więcej waży, dłużej trwa gotowanie, więcej obrobka (obieranie)..itd. Nie mówiąć juz o zmywaniu, które pochlania ze 40 minut w ciągu calego dnia. Przy weganiźmie przynajmniej ja to mocno odczuwam względem wysiłku. Dlatego dla mnie podstawą jest dobry malakser do cięcia w plastry, tarcia, past, pasztetów, blender żyrafa, mikser koktailowy, młynek. Przy tempie życia w mieście, to reczne sprawienie tych wszystkich czynów, (np obranie ze skórki i pokrojenie ręcznie w plasterki przykładowo tych3 kg ziemniorów i 1 kg marchwi - to dla mnie dzień w dzień tak - to jakiś hardkor. Jestem zajebiście zakochana w sprzetach AGD :) . W które inwestuję mocno i nie żałuję. (Jak policzylam oszczędności na żarciu z 2 lat wege, to postanowilam nabyć niebawem vitamixa i suszarkę lepszą niż ta do grzybów, która ma tylko 5 małych sitek, czyli Sedonkę ;) ale to jeeeszcze za jakis czas. Marze o tym swoim kuchennym królestwie i optymalizacji, aby to wszystko było wydajnie i oszczędnie i jakoś z pomyślunkiem. Co nie znaczy, ze nie doceniam pieprzu tłuczonego w możdzieżu czy domowej masali - ale własnie na te detale mam ochotę manualnie a nie na urobienie się po łokcie dzień w dzień...
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
pałczi 


Dołączyła: 26 Gru 2012
Posty: 122
Skąd: Pzn
Wysłany: 2013-01-01, 21:20   

zou, no my jesteśmy tylko we dwoje, a i tak czasem jak mam zatargać zakupy to popołudnie zmarnowane. także rozumiem. przez jakiś czas mieliśmy ze współlokatorami układ, że jak gotujemy, to dla wszystkich, ale niedługo potrwało jak miałam dosyć targania ]:->
a nie możesz jakoś bardziej zaangażować rodziny w przygotowanie posiłków? nie wiem, jaki tam macie układ, ale zawsze jedno obierze ziemniory, drugie pokroi, trzecie w tym czasie coś... zawsze milej i szybciej to wszystko schodzi. nam się wspólne gotowanie nie zdarza jakoś szczególnie często :P , ale bardzo to lubię.
_________________
hxxp://tosmutne.pl/
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-01-01, 21:27   

zou napisał/a:
Przy weganiźmie przynajmniej ja to mocno odczuwam względem wysiłku.

To raczej nie zalezy od weganizmu(ja nigdy tego w kazdym razie nie odczuwałam) tylko od tego na ile pracochłonne rzeczy sie jada.
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-01-01, 21:36   

pałczi - mam taki moment, że jak przyjeżdzam do domu rodzinnego to podejmuję się gotowania. Wszyscy pracuja od rana do nocy. Jak jestem w Gd. to nie pracuję.W gotowaniu na chacie Siostra robi ze mną zakupy też. To raczej ja z kuchni wyganiam innych ;) . Raczej pisałam o tym aby porównać, że nakupiwszy serów i ryb np za 150zl (gdyby zakupy robil tato, to ono mieści się w lodowce i jest 5-6 obiadów, a jak ja nakupię na raz warzyw za 150zł i owoców, to już do kuchni nie da się wejść ;) a zostana pożarte w 2-3 obiady. Tylko takie różnice z kuchnią wegańska/niewegańską widzę, i to jest pewna różnica w tych gabarytach zakupów. Ale ja to uwielbiam! Tylko lubię zorganizowac sobie. Ale jak skoncze remont, to będe rządzić i wszystko robić u siebie i będzie domowy catering ;) bo ja tam mam u siebie 30 sloików na rożne kasze, strączki, mam spiżarkę wypasiona w szafce a po remoncie wygospodaruje cale pomieszczonko male, więc tylko siadam na zydlu i wymyślam co zrobię...tylko po kilka rzeczy musze wyjść kupić. No i surowizny...Wspólne gotowanie uwielbiam, tak samo jak wspólne spozywanie posiłków. Celebrujemy to z Siostą moją kochaną, a Rodzice i babcia to w róznych chwilach i innym rytmie trochę...
Ech wspólne gotowanie wegańskie to jedna z największych radości życia! Gotujemy jedno i juz planujemy nastepne menu! Zupełnie jak Jamie Olivier i Jenarro! :)
Alispo - własnie moim zdaniem, w mojej kuchni, to zależy od weganizmu, bo o wiele więcej jest rzeczy ciężkich - surowych, do dostarczania do domu i ich obrobienia, niz jak kupowałam mięso. A sytość i lekkość jedzenia jest mniej obciążająca, więc biorą dokładki, cześciej, nie tak jak przy mięsie...i wszystko szybciej schodzi...Przynajmniej tak jest u mnie. Tak samo jak patrzę jakie zakupy maja ludzie w koszykach w sklepie, ci co biora nabial i mięso mają mniej niż my (mamy zawsze caly wózek wypachany), a wystarcza na krócej niż gdyby tyle samo nawieżć mięsa. Ale tak, jak pisze - to moje prywatne spostrzeżenie, ktore bynajmniej nie jest żadnym narzekaniem na weganizm.
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-01-01, 21:54   

zou napisał/a:
Ale tak, jak pisze - to moje prywatne spostrzeżenie, ktore bynajmniej nie jest żadnym narzekaniem na weganizm.

mam inne przez to,ze kupuje duzo przetworzonych rzeczy,a nie prawdziwe warzywa i owoce :roll: -ale nawet zamierzam to zmienic,a nawet chłop chyba bardziej niz ja sie obudził,zeby zaczac lepiej jesc ;-)
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-01-01, 22:26   

Alispo - jak dla samej siebie gotuje, to też korzystam z półproduktów, spoko. Jedank moje gotowanie w domu rodzinnym miało na celu obudzenie, głównie w tacie - zdrowia, naturalnych smaków i tego, by po kilku miesiącach odczuł nie smakowo, ale odczuł oddziaływanie naturalnego jedzenia na siebie, bo żywil sie fatalnie. Przez pół roku było to wegetariańskie a teraz od 1,5 mieś wegańskie. To przyniosło skutek, pierwszy latem- Tata schudł, ale też jak w końcu poszedł po zakupy, to wrocil z refleksją że go "półki w sklepie przerażaja, ile tam jest świnstwa w tych sklepach" :) , zauwazył W KONCU róznicę między pomidorami zimowymi a letnimi. Mama i siostra sa intuicyjnie wegetariankami, nigdy nie 'lubily" mięsa. A babcia - to z powodu 86 lat, staram się gotować jak bardziej naturalne. Dlatego gotuje, że tak powiem " z oddaniem", bo mi zależy aby rodzina załapała to dobrodziejstwo nie tyle smakowo, co aby przez te kilka miesięcy, jak tu jestem, aby zdążyło naturalne jedzenie zadziałać na ciało. Zresztą jak pojechali na święta do kolejnej części rodziny, gdzie siostra opowiadała jak na stół wjeżdzały kolejne mięsa i mięsa, to wszystkim było słabo, a mama nawet...zwymiotowała, tak jej zaszkodziło. Pochorowala się od tego spozycia ciężkich potraw, fakt że miała jeszcze przeziębienie, w ogóle je mało, ale to juz było ponad siły organizmu, tym bardziej po naszej kuchni domowej. A po tamtej wigilii wszyscy narzekali, że nie mogą się wypróżnić, ale nikt nie wiązał tego z tym co było spożyte... :roll: . Ja wrócili do domu, to dwa trzy dni i znów wszystko bylo ok. Stąd te tony warzyw...mam taki cichy plan, aby sobie te rośliny oddziaływały na organizmy ludzi, nawet bez ich świadomości i wiedzy ;) Bo potem jak się "wróci" do smieciowego żarcia, to sie odczuwa ten dyskomfort. I tak jest lepiej, tata juz nie przynosi z zakupów zimą szklanych warzyw, a np. pomarańcze i mandarynki, a maslankę zamienił na sok pomidorowy.
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
malva 
vegan warrior


Pomogła: 35 razy
Dołączyła: 27 Gru 2007
Posty: 1445
Wysłany: 2013-01-02, 13:57   

zou, bardzo fajne podejście
i bardzo trafne spostrzeżenia!
ja kupuje mało przetworzonych rzeczy i rzeczywiście zakupy są duże objętościowo..
w kółko ziemniaki.. marchewa...( równiez dla psów)
banany- codziennie na śniadanie jem 3 banany plus łyżeczka kakao ( zmiksowane) taki mam odjazd- nikt w rodzinie go nie podziela :-P
jabłka-kilo na dwa dni
mandarynki -to ze względu na enzym roslinny do czyszczenia wszystkiego :-D
z przetworzonych rzeczy kupuję tofu, lubię takie smażone w głębokim tłuszczu i polane sosem sojowym
 
 
kofi 

Pomogła: 89 razy
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 6415
Skąd: jestem ze wsi
Wysłany: 2013-01-02, 14:08   

malva nie wierzę, że tak dużo jesz. ;-)
Się upasiesz normalnie, jak tak dalej pójdzie (tofu smażone w głębokim tłuszczu - pycha! ) ]:->
No właśnie - zakupy to ciężka sprawa, szczególnie jak się lubi ziemniaki. ;-)
_________________
hxxp://jak-obloki.blogspot.com/
 
 
bronka 
Supergirls don t cry

Pomogła: 83 razy
Dołączyła: 02 Lip 2009
Posty: 6426
Wysłany: 2013-01-02, 14:22   

zou napisał/a:
Raczej pisałam o tym aby porównać, że nakupiwszy serów i ryb np za 150zl (gdyby zakupy robil tato, to ono mieści się w lodowce i jest 5-6 obiadów,

nie rozumiem. Do tej ryby/ sera i tak trzeba nagotować kaszy/ ziemniaków i jakieś warzywo podać- prawda?
 
 
Alispo 


Pomogła: 127 razy
Dołączyła: 02 Cze 2007
Posty: 5941
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-01-02, 15:21   

malva napisał/a:

z przetworzonych rzeczy kupuję tofu, lubię takie smażone w głębokim tłuszczu i polane sosem sojowym

oł yes,też kocham
za to banany z kakao nie(tzn.kocham,ale staram sie fairtrade'owo jesc,a nie wiem gdzie banany znalezc..),ostatnio zrobilam wyjatek do ciasta,a tak dlugo juz nie jadlam wcale....przestalam po jakims filmie tematycznym..podobnie ananasy,od kiedy kolega uswiadomil mnie na temat produkcji nerkowcow to czasem tylko fair-trade..ech,lajf...z kawą nie tak,z czekoladą nie tak,olej palmowy dawno w odstawke poszedl,jak i koncernowe zarcie..i dobrze byloby lokalnie,eko...jak to moja matka mowi : ograniczenia a nic w zamian-w sumie nieprawda,jemy przeciez rzeczy o ktorych przecietny Kowalski nie ma pojecia(czesto nie ma pojecia o ciecierzycy czy soczewicy nawet ;-)
Ale przydalaby sie wieksza oferta etycznych produktow,tylko najpierw musi byc popyt..

Też nie rozumiem,tak jak i bronka-przeciez nie je sie samej ryby?no chyba ze... ;-) ale to na pewno nie moze nazywac sie obiadem :-P

O co chodzi z mandarynkami?
_________________
facebook.com/dtogon
 
 
malva 
vegan warrior


Pomogła: 35 razy
Dołączyła: 27 Gru 2007
Posty: 1445
Wysłany: 2013-01-02, 15:44   

pytanie broni w sumie logiczne -wlasnie dumałam nad odpowiedzią i owym swoistym paradoksem przez cały czas jak byłam w kuchni :mrgreen:
to ja podam przykład .... no tak ..bananów ...eheheheheheheheh]
jak jadłam na śniadanie 3 kromki chleba z czymś to to objętościowo wypada dużo mniej niż 3 banany,( bo tak ,owszem tak jadłam, nienawidzę jaglanki ) a że zakupy robię co 3 dni to już na samo śniadanie muszę kupić sobie 9 bananów :mrgreen:
bananów się czepiłam bo oprócz tego że mi smakują to zaczęłam też ćwiczyć kalistenikę ,a mięsnie trzeba z czegos zbudować ( tzn tak naprawdę to dopiero robię wstęp do tego sportu..bo miękka buła ze mnie!)
kto czytał 'Hotel New Hampshire" to na pewno pamięta jak młody biegał po schodach codziennie i jadł banany :-P
mandarynki na enzym- rzucam tu linka hxxp://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=12971&start=0]enzym
-absolutna rewelacja -równiez dlatego że hołduję hasłu "przecz z plastikiem ,a wszelki płyny do czyszczenia to plastik) , ja i tak płyn mam w domu, czasem go sobie użyję ,ale generalnie to jadę enzymem wszystko co się da
o fair trade napiszę później bo mam pewne przemyślenia na ten temat .i to nie od dziś :mryellow:
 
 
malva 
vegan warrior


Pomogła: 35 razy
Dołączyła: 27 Gru 2007
Posty: 1445
Wysłany: 2013-01-02, 18:50   

esli chodzi o produkty fair trade to kupuję je od czasu do czasu tzn uściślając- raz na około 6 miesięcy wybieram sobie jakiś fair trade produkt , taki co wiem ,ze mi starczy na długo i go nabywam.. bo chcę pokazać ,ze wspieram ideę ,ale w tym momencie wolę pieniądze przeznaczyć na coś innego..
naszym obowiązkiem jest-jako weganie/wegetariania i wogle ludzie przyszłosci :mrgreen: powinnismy śwecić przykładem i dobrym samopoczuciem :mryellow: ,jeśli jakieś jedzenie -czujemy to jest dla nas korzystne i nie wiąże się z cierpieniem ( ale np nie jest eko) to trzeba jesć 8-)
wogle myśle ze najważniejsze jest być szczęśliwym ze swoją dietą, tak dobracćsobie jedzenie by naprawdę dobrze się czuć
lepszy szczęśliwy wegetarianin niz nieszczęsliwy weganin
chociaż najlepszy to szczęśliwy weganin :-P
a teraz będzie bezpośrednio do Alis:
moja droga- ty ze swoja wiedzą , dośiwadczeniem, odwagą i wytrwałością jesteś na zupełnie innym levelu niz ja - i nie wiem czy kiedykolwiek do ciebie dotrę :mryellow: , bardzo cię podziwiam i tyle i myślę że mimo rezygnacji z wielu rzeczy to co zyskałąś to spokój sumienia ( oraz fajne ,niezaśmiecone różnymi rzeczami ciałko :D )
 
 
zou 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 08 Gru 2010
Posty: 917
Wysłany: 2013-01-02, 20:38   

malva - dzięki, staram sie pomóc ile mogę tutaj.
bronka - u mnie w domu obiadki sa przynoszone przez mamę z przedszkola, bo tam m.in. pracuje. Wszyscy pracuja od rana do nocy w dwóch albo i trzech pracach, i nie stołują się razem. Mama je w przedszkolu, a Tata, to co przyniesione z zeszłego dnia z przedszkola. Tata jadł glównie na noc. Generalnie własnie nie dodawał niczego do mięs/ryb/serów, bo...sie odchudza. Dlatego "odstawił pieczywo", nie je ryżu bo tuczy, nie je makaronu - bo od tego będe gruby jak Włoszka ;) , itd itp. Zatem - Tata jadł głównie białko zwierzece i tłuszcz (np. był w stanie na noc wyjadac majonez ze słoika, nawet pół duzego słoika, i zjeśc całego cammemberta z ręki zanim doszedł z kuchni do pokoju, jak wilk kłap, kłap zebem i po serze. Tak samo śledzie np. lisnera w śmietanie caly pojemnik na raz (ma 1000kcl ten mały pojemniczek- łodeczka, to a'propos). Więc nawet jeśli, ktoś gotuje w miarę zdrowo czyli daje ksze ryż i warzywo, to co tam takie 2 woreczki ryżu, i jakas marchewka z groszkiem horteksu z zamrażalnika - wsyp i po robocie! Przywiezione z marketu! A ten ryż zostawał, i tylko mięso było zjadane, ewentualnie ogórek w occie. Wśród tych obiadków sa dobre rzeczy jak surówki i warzywa, ale zazwyczaj utytłane, mocno rozgotowane na miekko albo jakims dressingu jogurtowym a tego tata nie je, bo "takie błoto". Więc wcinał mięcho i mięcho. I kiełbasę, kabanosa..itd itp. Nawet jeśli inni ludzie robią tradycyjne polskie obiady typu "3 elementy na talerzu", to jest tego roślinnego jest przynajmniej o połowe mniej niż gdy obiad jest wegański, a ja mówię o niezdrowych zwyczajach mego Rodziciela. Teraz to wygląda inaczej, np. od wczoraj znikneła z lodówki kutia z makiem z orkiszu, ze świeżym kremem kokosowym (juz druga po wigilignej, tak tamta z pszenicy zasmakowała, szok normalnie). I nagle Tacie nie przeszkadza, że to zboże, że to słodkie, że wygląda jak deser. Na dodatek ugotowałam ja po skiełkowaniu al dente, myślałam, że nikt nie ruszy! Tata zjadł, a babcie poprosiła by jej zmielić ;) Po prostu organizm się budzi i sięga po wartości odżywcze, mam nadzieję, że Tata odzyska intuicję i wyzwoli się z kręgu bialko- tluszcz- białko- tłuszcz...(Gdyby był na Dukanie pewnie by tym swoim sposobem schudł...), ale niestety...
Niestety u mnie w rodzinie było tak, że najbardziej niezdrowe osoby żywiły sie tym co powinno być do diety dodatkiem, mimo, że jedli mniej, to i tak było kaloryczne i nieodżywcze. Pokutowały dawne teorie diet populaarnych "dieta bez weglowodanów: banan nie, kasza nie, ryż be, makaron tuczy", potem beztłuszczowe "więc light", a na koniec zatem - kurczak, kurczak. A przetworzona żywność ma mnostwo kalorii, jak ten lisner sledź łodeczka wielkości dłoni tysiąc kilokalorii!... Przecież w warzywach 1000 kcl to jest cały stół pożywienia! A mój Tato potrafil zjeść na noc cały słoik śledzi w oleju (tam sa zazwyczaj 4 płaty, cóż to dla faceta ;) , nawet nie odsączyć, tylko tak na szybko, bo przeciez ryba to zdrowie :roll: Itd, Itp...
Alispo - też się tego ucze (nie ignoruję) aby przynajmniej wiedzieć które koncerny itd...i w mairę możliwości się staram nie kupować. Czasem fakt, że to jest takie smutne... Tym bardziej, że czasem człowiek sam chce hodować, jak ja np. mialam ogród, wielka szara piekna renete, orzecha... mogłam obdarowywac ludzi, tyle rodzila jabłek, kiedyś mowiłam dla freeganów tu na forum, że aż leżą na ścieżkach można tylko brać i zbierać...ale mi ścieli...To znaczy nowi sąsiedzi, nie freegusy ;) I znów człowiek musi kupować...
_________________
www.veganfotoku.blogspot.com - roślinna fotokuchnia - aktualny blog
www.wegefotokuchnia.blox.pl - stary blog
"Kuchnia XX wieku to miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie, przechowuje pojemniki i puszki. Kuchnie XXI wieku będą produkować własną żywność, a to sprawi, że każde gospodarstwo domowe będzie w dużej mierze żywnościowo niezależne" S.Meyerovitz na temat kiełków, ziół...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,58 sekundy. Zapytań do SQL: 12