wegedzieciak.pl wegedzieciak.pl
forum rodzin wegańskich i wegetariańskich

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Kary w przedszkolu...
Autor Wiadomość
adamiko 
mama Mikołajka

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 15 Maj 2011
Posty: 483
Wysłany: 2014-02-15, 20:24   

chetnie podczytam, też prowadzę zajęcia z dziećmi przedszkolnymi, ale są to zajęcia popołudniowe i dzieci przyprowadzają rodzice i mam zazwyczaj mozliwość porozmawiania z rodzicem konkretnego dziecka z nadzieją na współpracę
_________________
<a href="hxxp://alterna-tickers.com"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/t/txnywrfsa.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"></a>

<a href="hxxp://alterna-tickers.com"><img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/b/bxo0ld4jh.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers"></a>

hxxp://wegebobo.blogspot.com/
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2014-02-15, 21:53   

polena napisał/a:
Słuchajcie, wyciągnęłam ten stary temat bo jestem po tej drugiej stronie...Prowadzę zajęcia dodatkowe w przedszkolu. Spotykamy się z dziećmi 2 razy w tygodniu po 30 minut. Większość moich grup jest do okiełznania (ciekawe zajęcia, dużo różnych aktywności itp). Nigdy nie byłam zwolenniczką systemu kara-nagroda, wolałabym, żeby dzieciaki lubiły zajęcia po prostu, nie dla naklejki na koniec. No ale sęk w tym, że są nauczone czegoś innego... A co ja mogę zmienić spotykając się z nimi na te pół godziny? Poza tym jest jedna grupa, która po prostu sprawia mi problem. 20 dzieci, z czego połowa chłopaków i ciągłe szturchanie, wygłupy. Stosuję 5 minut na krzesełku, ale nie chcę, żeby traciły zajęcia bo niektórych musiałabym wysyłać tam na każdej lekcji :/ No a w dodatku na nich działa tylko ich Pani, która np. zabrania im zabawy przez najbliższy kwadrans po moich zajęciach (mają siedzieć cicho na dywanie), nie dostają podwieczorku, obiecanego lizaka itp. I wtedy jest jak makiem zasiał.



Polena, przypuszczam ze w tej grupie jest 2 czy 3 chlopcow , ktorzy rozwalaja cala grupe.
Wiem doskonale o czym piszesz i znam ten problem.

Z moich rad to musisz poinformowac bardzo jasno czarne na bialym o zasadach panujacych podczas Twoich zajec.
Tzn. przed zaczeciem zajec , mowisz np ze podczas tych zejec , nie krzyczy sie , jak ty tlumaczysz czy pytasz o cos , dzieci podnosza reke jak chca cos powiedziec i tak dalej.

Tutaj bardzo pomocne sa ilustracje i co bedziecie robic na zjeciach, np kiedy wieszasz rysunek z dorosla osoba z chmorka ( mowi cos ) i dziecka z podniesiona reka oznacza ,ze nie wstaja i krzycza tylko jak chca cos powiedziec maja podnosic reke.
Takie ilustracje sa bardzo pomocne dla tych dzieci "nieokielzanych" , takze daje im pewne poczucie bezpieczenstwa, stalego rytmu pracy i nie sa zdezorientowane. Daja takze sygnal dla dzieci ze masz wszystko pod kontrola.

Druga sprawa tych rozrabiakow sadzaj kolo siebie , takze dobrze aby dzieci mialy swoje stale miejsca, daje to znowu mniej konflikow, wiekszy porzadek i kontrole, wiadomo tych spokojniejszych sadzaj miedzy tymi rozrabiakami.

Wazna jest takze w przypadku malych dzieci Twoja mimika i ze jestes po prostu zla jak nie sluchaj Ciebie i robia na odwrot. Wzmacnianie pozytywnych zachowac bardzo wazne ! tzn w przypadku kiedy ten rozrabiaka , ciagle krzyczacy , nagle podnosi reke jak inni , zaznaczasz to i po prostu chwalisz.

Mam nadzieje ze w czyms pomoglam.
_________________

 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2014-02-15, 22:22   

polena- też pracuję w przedszkolach prowadząc zajęcia dodatkowe- w 8 przedszkolach i 3 szkołach. Dzieciaków mam od cholery. I nigdy nie musiałam zastosować żadnej kary.
A są różne dzieci, różne grupy.
Najostrzejszą akcją jaką robię- jest odseparowanie agresywnego dziecka od grupy- ale to pojedyncze przypadki.

Przeważnie wystarcza, że na początku rozmawiamy, ustalamy zasady. Na początku też staram się jakieś aktywne zajęcia wprowadzić i stopniowo wyciszać, no ale ja mam na to godzinę a nie 30 minut.
Jak jakiś łotr młody :P straszliwie łobuzuje to biorę go na bok, za drzwi czy gdziekolwiek, żeby nie narażać go na śmieszność - i rozmawiam z nim o moich uczuciach i oczekiwaniach i jego uczuciach.
Tych wyjątkowo aktywnych często obarczam asystenturą :)

Nie rozumiem istnienia kar w przedszkolu i nigdy chyba nie pojmę. Zwłaszcza, że widzę, że da się bez.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2014-02-15, 22:59   

MartaJS napisał/a:

Zdaje się, że exce prowadzi zajęcia z przedszkolakami bez kar i nagród. Może jeszcze się odezwie


A no właśnie :P
I dzieciaki bardzo to podkreślają, że u cioci nie ma żadnych nagród ani kar. I myślę, że to ustalenie dużo im daje.
Nie ma kar i nagród, ale musimy się wzajemnie szanować. Do tego ustalamy definicję szanowania.

Ale też przy wyborze aktywności bardzo pilnuję, żeby nie było takich wyróżniających.
Albo takich, gdzie jedne dzieci skończą, gdy inne będą w połowie, bo to samo w sobie generuje problemy, nikt nie lubi długo czekać.
I staram się mieć zawsze coś w zanadrzu dla nudzących się.

I nie mówię, że nie ma nigdy problemów, że nigdy się nie wkurzam.

A i jeszcze mamy takie okrzyki wyciszające :P Dzieci to bardzo lubią:

ja: chcę powiedzieć kilka słow
dzieci: my słuchamy a ty mów!

Albo
ja- GADUŁY!- krzyczę
dzieci- SZA! -krzyczą
ja- gaduły! - nieco ciszej
dzieci: sza! - też ciszej

i tak stopniujemy aż to szeptu.

No i zabawy też stopniowo wyciszam, czyli zaczynamy od fizycznych aktywności, przez lekcję ciszy na przykład albo jakieś zabawy sensoryczne i potem następuje 'ciężka intelektualna praca' a na koniec luźna praca plastyczna.

U mnie ten system się sprawdza.


A! i Jeszcze komunikujemy się w kręgu - to z wiosek bullerbyn wyniosłam.
Zawsze dzieciaki mają milion rzeczy do opowiedzenia i robi się chaos.
No to siadamy w kręgu, mamy 'coś tam głosu' - czyli na przykład pluszaka głosu. Ten kto ma pluszaka, ma głos, każdy mówi to, co ma do powiedzenia i przekazuje głos dalej.
I wszyscy słuchają w skupieniu generalnie. To strasznie fajne.
Po rundce podkreślam, że w ten sposób w bardzo dojrzały sposób się nawzajem słuchali i okazywali sobie szacunek i dzieki temu poznaliśmy swoje zdania na dany temat.

Też staramy się mówić o swoich emocjach. Jak się czujemy.
I na przykład jeden chłopiec powiedział, że jest smutny.
No to wszystkie dzieci po kolei powiedziały mu za co go lubią :) Humor mu się poprawił.
To też super się sprawdza przy dzieciakach, które są regularnie jechane przez nauczycieli i co za tym idzie - dzieci.
'Ciociu bo on zawsze przeszkadza, bo on zawsze jest niegrzeczny'

No to może powiedzmy za co 'go' lubimy. I okazuje się, że jednak wbrew temu co dzieci powtarzają- bardzo lubią tego dzieciaka napiętnowanego.

Dzieci łatwo wchodzą w role, które się im przypisało. 'On zawsze' . Zamiast je w tym utwierdzać, warto pomóc im z tego wyjść. Tak myślę.
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
priya 

Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 12 Lis 2008
Posty: 5315
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2014-02-16, 08:51   

excelencja, fajnie, dużo sie nauczyłam z Twoich dwóch postów, powinnam udać się do Ciebie na praktyki obserwacyjne ;-)
_________________
hxxp://lilypie.com]
hxxp://lilypie.com]
 
 
MartaJS 


Pomogła: 101 razy
Dołączyła: 04 Wrz 2010
Posty: 6041
Skąd: Kosieczyn
Wysłany: 2014-02-16, 08:54   

Ja od przyszłego tygodnia zaczynam zajęcia w szkołach... od zerówki do liceum. Ciekawe, jakie będę miała spostrzeżenia ;-)

exce, jesteś moją boginią.
_________________



hxxp://www.kurazdoktoratem.blogspot.com
 
 
polena 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 01 Sty 2011
Posty: 168
Wysłany: 2014-02-16, 11:53   

Poli, tak, masz rację, dzięki - zacznę zdecydowanie od zmiany usadzenia. Siedzimy w kręgu ale zazwyczaj te spokojne i zainteresowane tematem dzieciaki kłócą się o miejsce koło mnie. Damy łobuzów bliżej ;)

excelencja, dzięki Ci za tego posta. Wyróżniające zabawy są niestety popularne zarówno w mojej szkole (uczę w przedszkolach jako pracownik szkoły językowej/centrum edukacyjnego, które ma swoją metodykę i zestaw zabaw, które niekoniecznie mi się podobają) jak i wśród dzieci, z których niektóre grupy miały już kiedyś zajęcia z kimś innym. Z tego względu system kar i nagród jest dla nich oczywisty. Poza tym jeśli chodzi o gifty na koniec to też ze względu na szkołę jestem zobligowana do rozdania im jakiegoś tam badziewia ale staram się nie traktować tego jak nagrodę tylko oczywisty element na koniec, taki deser;)
Bardzo mi się podobają Twoje metody na "wygadanie" dzieci. Fakt faktem, pół godziny to mało ale staram się dać im chwilę na początku, żeby powiedzieli coś, a dzielą się wszystkim, że idą dziś na łyżwy, że byli w kinie itd ;) Ale pluszaka mamy i chętnie wygorzystam Twój pomysł z pluszakiem głosu!
Krąg jest, teraz najważniejsze to wyciszyć...
Jest też kwestia taka, że mi w zasadzie nie potrzebna jest jakaś klasztorna dyscyplina... Ich "Pani" lubi taki pruski dryl mam ważenie, ale for sake, to jest przedszkole i zabawa, niech będzie wesoło, trzeba trochę poskakać i pokrzyczeć, tylko ja to chcę kontrolować :P
MartaJS, powodzenia ;) Ostatnio przeszłam przez praktyki od podstawówki po liceum i szczerze mówiąc marzą mi się dzieci podstawówkowe. Dojrzalsze niż przedszkolaki ale nie takie zniechęcone do wszystkiego jak gimnazjaliści. Proszę, podziel się spostrzeżeniami ;)
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2014-02-17, 18:01   

MartaJS, wow!!!! miłych zajęć :) Będzie pięknie :)

polena napisał/a:
mi w zasadzie nie potrzebna jest jakaś klasztorna dyscyplina

a to jest w ogóle osiągalne ? :D :D
No chyba, że mówimy o dzikiej fascynacji, bo jak pokazałam dzieciom ptasznika to faktycznie zapanowała klasztorna dyscyplina. Albo jak zasiewają swoje mini ogródki- to robią to w takim skupieniu, że mi kopara opada.

Pracując z grupą i mając określony czas i pewien 'program' - fajnie jest dzieci przygotować do pracy emocjonalnie, bo wtedy sprawniej im idzie, łatwiej im się skoncentrować- zwłaszcza tym jednostkom nastawionym na łobuzowanie :P

Nie ma nic bardziej fascynującego niż obserwowanie relacji w przedszkolu czy szkole. Serio. Mogłaby się na nich gapić godzinami. Dzieciaki są genialne. Dorośli tak bardzo zagubili się gdzieś po drodze...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-02-17, 18:41   

polena napisał/a:
Że nie wspomnę o kilku konkretnch ancymonkach, którzy się nawalają obok i dopiero jak któregoś odsadzę za karę to robi się względnie ok.


No właśnie. Dziewczyny, czytam Wasze posty, wiele się tu można nauczyć :)

I dlatego mam pytanie (chociaż trochę off top, bo nie pytam o przedszkolaków - moja Mańka jeszcze do przedszkola nie chodzi) - czy wg Was odseparowanie (oczywiście na jakiś tam krótki czas typu parę minut - z reguły na rozmowę z dzieckiem, nie cały tydzień stania w kącie;)) konsekwentnie agresywnego dziecka (od innych dzieci lub od bitego rodzica ;) ) to wg Was kara czy naturalna konsekwencja jego zachowania? Jedyną filozofią jaką się kieruję w wychowaniu swojego dziecka jest zdrowy rozsądek i daleka jestem od bycia zasadniczą (że np. "u nas to nigdy żadnych kar"). Dlatego w sytuacjach kryzysowych (gdy nie mogę sobie inaczej poradzić), stosuję - można by rzec - kary. Czyli np. jeśli dziecko bierze jakiś twardy przedmiot i nawala nim w coś, co nie chcę, aby zostało zniszczone - zabieram mu ten przedmiot (żeby przerwać "zabawę") i tłumaczę, dlaczego nie chcę, aby to robiło. Czyli - ktoś mógłby powiedziec, że zabrałam "za karę". Wg mnie to jest pewien rodzaj kary (bo dziecko jest smutne i czuje się "ukarane", bo chciało nawalać dalej), tylko że to słowo stało się... jakby to ująć... zakazane i niemodne ostatnio, jako synonim elementu tresury i błędu wychowawczego, popełnianego przez naszych starych np.
Inny przykład - jeśli młoda usiluje np. odepchnąć jakieś inne dziecko od huśtawki. Biorę ją gdzieś na bok i tłumaczę, a jeśli dalej jest to samo, ta separacja trwa trochę dłużej, na zasadzie - "jesteś niezbyt uprzejma dla innych = nie możesz wrócić do zabawy, posiedź sobie chwilę i się uspokój, zatęsknij za zabawą, także za tym dzieckiem, które chciałaś popchnąć".
Albo - o - bardzo u nas aktualny temat - nie chce się ubrać i wyraźnie, jakby "na złość" olewa nasze prośby o założenie kolejnych części garderoby - nie chce też, by jej pomóc etc. - wiec "za karę" spaceru nie ma wcale. W takich sytuacjach - za karę też (siłą rzeczy, bo inaczej się nie da) - nie ogląda potem bajek - bo doskonale wiem, że gdyby w przypadku odmowy ubrania się i tym samym nie pójścia na spacer (oczywiście to ekstremum, z reguły jednak udaje się ją jakoś nakręcić na ubieranie chociaż trwa to eony, no ale cóż), oglądała sobie potem bajki, na spacery nie chodzilibyśmy w ogóle, bo oczywiście w tej chwili bajki są de best. Dodam, że spacery jako takie lubi i gdy już wyjdziemy, wracać nie chce.
Czy wg Was (macie dużo większe ode mnie doświadczenie z dziećmi, więc pytam jako ekspertów :) ), takie "kary" są ok? Czy w ogóle można to nazwać karami? Bo jeśli tak, to ja się przyznaję jako wyrodna matka ;) - ja stosuję kary i do tej pory nie uważałam, żeby było w samym karaniu coś niewłaściwego (oczywiście o ile "kara"(?) wynika bezpośrednio z zachowania i moją intencją jest, by dzieć coś z niej zrozumiał, a nie wytresowanie go w sensie - wylałeś sok = nie oglądasz przez tydzień bajek - bo to wg mnie jakiś koszmar i mordor).
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2014-02-17, 19:20   

jaskrawa napisał/a:
czy wg Was odseparowanie (oczywiście na jakiś tam krótki czas typu parę minut - z reguły na rozmowę z dzieckiem, nie cały tydzień stania w kącie;)) konsekwentnie agresywnego dziecka (od innych dzieci lub od bitego rodzica ;) ) to wg Was kara czy naturalna konsekwencja jego zachowania?


W takim przypadku moim zdaniem nie ma w ogóle mowy o karach, bo chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom, a to kwestia nadrzędna.

Co do 'nie ubierzesz się, to nie wyjdziemy na spacer' - no to jest naturalna konsekwencja, chyba, że jesteś gotowa na spacer w pidżamie.

A bajki - nie wiem- u nas się tylko w weekendy ogląda. Zatem nie miałam okazji używać tego jako argumentu, ale to nie podchodzi pod naturalną konsekwencję.

Poza tym- niestety to, co mi łatwo przychodzi z nie moimi dziećmi - nie jest już proste w domu...
Dochodzą silne emocje, bezsilność i samokrytyka (bo przecież to ja wychowałam tego małego łotra :) )

I jak to wielokrotnie powtarzam- ciocia ze mnie fajna całkiem, matka już niekoniecznie.
Warsztat mam, teorię w jednym paluszku, ale gdzieś jest taki etap, że emocje idą o krok za daleko.

Soł myślę że warto dążyć do jakiegoś swojego ideału, ale brać poprawkę na to, że jesteśmy ludźmi po prostu. A bycie rodzicem to hard core.


Wiem, że są rodziny, które potrafią do każdej sytuacji podejść ze zrozumieniem. I o ile w przypadku spaceru też potrafię, o tyle w przypadku, gdy bardzo spieszę się do pracy- już kompletnie nie daję rady. Chociaż oczywiście efekt negatywnych emocji moich jest oczywiście- negatywny :)
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-02-17, 20:13   

[quote="excelencja"]
jaskrawa napisał/a:

A bajki - nie wiem- u nas się tylko w weekendy ogląda. Zatem nie miałam okazji używać tego jako argumentu, ale to nie podchodzi pod naturalną konsekwencję.


Eh, też bym chciała redukować bajki tylko do weekendów, no ale - niestety - teraz mam jeszcze cycoholika na głowie, a wcześniej - zaczęło się oglądanie codzienne wtedy, gdy leżałam w początkach ciąży, rzygając i nie mając siły na żadne inne zapełnienie czasu dwulatki niż włączenie kompa :D

No i tak - nie wiem właśnie jak rozwiązać ten problem. Masz, excelencjo, jakiś pomysł?- właśnie na to, żeby dzieć zrozumiał - nie żeby myślał, że jak nie ma spaceru to nie ma bajek i to jest jakaś kara (bo wtedy wychodzi na to, że spacer to jakiś cholerny obowiązek, a nie o to przecież chodzi), ale jednak - żeby tez nie myślała, że skoro się uprze i nie ubierze (czyli coś, do czego nie chcę doprowadzić), to będzie sobie mogła zostać w domu i oglądać. nie wiem jak to właśnie jej przekazać. bo teraz jest tak - jeśli się konsekwentnie nie chce ubrać - mówię jej, że zostajemy w domu, skoro tak. a ona wtedy - włącz bajkę. staram się odwrócić jej uwagę i prosponuję inne zabawy, które lubi, ale ona i tak swoje. jeśli nie włączę - to onba chyba może odebrać to tak, że to "kara" za brak spaceru. czyli trochę absurd, stawiający spacer w złym świetle ;)
a jeśli włączę - wyjdzie na to, że opłaca się nie iść.
co robić?
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
excelencja 


Pomogła: 46 razy
Dołączyła: 01 Sty 2008
Posty: 4973
Skąd: Grójec
Wysłany: 2014-02-17, 20:50   

jaskrawa, ustalić porę i czas oglądanych bajek niezależny od spaceru?
Na przykład przed spacerem?

Bajki obejrzane, limit się wyczerpał...
_________________
<img src="hxxp://alterna-tickers.com/tickers/generated_tickers/c/cz2uabiht.png" border="0" alt="AlternaTickers - Cool, free Web tickers">
hxxp://tropyprzyrody.pl/]
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2014-02-17, 20:59   

Polena zapomnialam napisac o fajnym sposobie uciszania dzieci bez wrzaskow i bez naszych nerwow. Nauczylam sie tego tutaj w dani , w polsce nie spotkalam sie z ta metoda.

Wiec, dzieci siedza w kółko , jedni gadaja, inni smieja sie , jeszcze inni bija , po prostu chaos :-P .
Nauczyciel/pedagog wstaje podnosi reke do gory, dlon rozprostowana i odlicza : 5-4-3-2-1.

Po dojsciu do 1 dzieci powinny podniesc takze reke, przerwac zabawe i siedziec cicho. Jesli dojde od 3 i juz jest cicho , to wrzucam pozytywny komentarz, moja pozytywna rekacja. Jesli dojde do 1 i nadal gadaja to odliczamy od poczatku , tylko glosniej , bardziej stanowczym glosem , mozemy podejsc do tego dziecka co przeszkadza i pokazac mu rozprostowana dlon, co znaczy ze "dorosly " ma cos do powiedzenia ;-) .

Jaskrawa ale brak bajek to nie bedzie konsekwencja nie pojscia na spacer.
Ale probowalas w takiej sytuacji jesli nie chce sie ubrac, powiedziec , ze ok, ale ja ide na spacer . I co zrobi ?
Poniewaz my mieslismy taki problem jak odbieralismy Lile od niani, ze nie chciala ubierac sie, to mowialam ze ja ide do domu , do jutra , to kombinezon wciagala w 5 sekund i byla gotowa do wyjscia ;-) . Juz nie mamy z tym problemu.

Co do bajek, to przeciez Ty decydujesz ile ma ogladac dziennie, jak siedziala za duzo , to wylacz bajki i koniec , chyba nie wezmie pilota i przelaczy kanal :roll:
_________________

 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2014-02-17, 22:33   

jaskrawa, wszystko to racja, a co do rozwiązania - podpisuję się pod jej excelencją. Niezależnie od spacerów ustalić reguły dotyczące bajek - jakie dni, ile czasu, o jakiej porze... I od razu konsekwentnie się tego trzymać, nawet jeśli nowo wprowadzone zasady znacznie różnią się od tego, co dotychczas. Może na początku będą jakieś protesty, próba sił, ale w końcu mała przyjmie to do wiadomości.
jaskrawa napisał/a:
nie wiem jak to właśnie jej przekazać. bo teraz jest tak - jeśli się konsekwentnie nie chce ubrać - mówię jej, że zostajemy w domu, skoro tak. a ona wtedy - włącz bajkę

Może raczej nie odwracaj jej uwagi, a powiedz wprost - "nie będzie bajek, teraz jest pora spaceru". I na każdy protest w odpowiedzi to samo zdanie, jak zdartą płytę.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
polena 

Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 01 Sty 2011
Posty: 168
Wysłany: 2014-02-18, 22:21   

Dzięki, Poli! :)

Jutro mam zajęcia z młodymi łotrami, wdrażam zmiany! Dziś testowałam na grzeczniejszych grupach i było wręcz idealnie :D

edit: ktoś tu kiedyś pisał, że słowo grzeczny w ogóle nie jest dobre i zgadzam się, nie lubię tego co zazwyczaj oznacza. Mam na myśli grupy chętniejsze do kooperacji :P
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-02-20, 09:30   

Poli napisał/a:


Jaskrawa ale brak bajek to nie bedzie konsekwencja nie pojscia na spacer.
Ale probowalas w takiej sytuacji jesli nie chce sie ubrac, powiedziec , ze ok, ale ja ide na spacer . I co zrobi ?
Poniewaz my mieslismy taki problem jak odbieralismy Lile od niani, ze nie chciala ubierac sie, to mowialam ze ja ide do domu , do jutra , to kombinezon wciagala w 5 sekund i byla gotowa do wyjscia ;-) . Juz nie mamy z tym problemu.

Co do bajek, to przeciez Ty decydujesz ile ma ogladac dziennie, jak siedziala za duzo , to wylacz bajki i koniec , chyba nie wezmie pilota i przelaczy kanal :roll:


Próbowaliśmy tego - my się ubieramy i mówimy, że idziemy.
Nie działa, ona totalnie nie boi się zostać sama. Kiedyś (niedawno całkiem) nawet rzeczywiście wyszłam. Wytrzymałam z pięć minut na klatce schodowej, nasłuchując co ona tam może robić w środku. Wracam w końcu, młoda siedziała sobie i 'czytała" jakąś książeczkę...
Nie odważyłam się wyjść na dłużej.

Macie rację - trzeba by ustalić porę bajek i stosować konsekwentnie, bez względu na spacer po prostu. Tylko to cholernie trudne, jeśli młody cycka i śpi niezbyt regularnie. już próbowałam jej wytłumaczyć, że oglądamy np. trzy odcinki. Albo np. że oglądamy tylko wtedy, gdy Jasio nie śpi (żeby czas jego spania wykorzystać na zabawę, bo wtedy mogę jej towarzyszyć). Tej drugiej zależności chyba na razie nie rozumie, a zresztą, boję się, że jeśli zrozumie, zacznie go celowo budzić, by mogła oglądać :D .

"nie będzie bajek, teraz jest pora spaceru". kamma - to mówimy od dawna, ale mam wrażenie, że tym bardziej nastawia ją to negatywnie do wychodzenia, bo to jakby czyni ze spaceru jakiegoś "wroga" bajek, coś przeciwnego temu, co ona lubi. trochę tak, jakby mówić dziecku "nie będzie czekolady, zjesz brokuły". no i wiadomo, że wtedy brokułów nienawidzi jeszcze bardziej...
(przykład od czapy, bo Mania ostatnio zaczęła zjadać śladowe ilości brokułów :D ))

ustalenie dni, w które oglądamy - na razie bardzo trudno mi nie puścić jej choćby przez godzinę dziennie - żebym mogła w spokoju uśpić i nakarmić małego - potrafi się pięknie sama bawić, ale on czasem nie śpi przez np. trzy godziny - i dużo wtedy jest cycowania, odbekiwania, noszenia (gdy czuwa, chusta niemożliwa i nie mam wolnych rąk, a ona chce, byśmy bawiły się naprawdę razem, a nie tylko bym do niej gadała).
inna sprawa, że nie ogarnia jeszcze dni tygodnia - czy w jej wieku już powinna? próbowałam jej wyjaśnić, mogę ją też nauczyć "recytować" nazwy dni, ale to będzie tylko odtwórcza recytacja, jak wierszyk.
myślę, że najlepsze jest po prostu tłumaczenie tak "ilościowo" - dziś już obejrzałaś trzy i koniec, kolejne jutro. no ale potem są dni, że mały jest bardziej niespokojny, na dworze masakra, więc nie ma żadnych dzieci oczywiście (ja to bym nawet w deszcz wyszła) i wymiękam, ogląda więcej.

exce, teraz przed spacerem z reguły ogląda. i widzę, że to zła pora. wtedy to już w ogóle trudno ją wyciągnąć, nawet jeśli wyłączę - z tego powodu, o którym pisałam (że spacer = wróg, bo on "kończy" bajki).
ale masz rację z tą jedną porą. najlepiej chyba obiecać, że po spacerze będzie oglądanie, tylko że to z kolei czyni moje poranki trudniejszymi (młody wtedy nie śpi zbyt wiele).
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
kamma 
Magellan


Pomogła: 147 razy
Dołączyła: 04 Cze 2007
Posty: 7442
Skąd: Bielsko-Biała
Wysłany: 2014-02-20, 09:46   

Cytat:
"nie będzie bajek, teraz jest pora spaceru". kamma - to mówimy od dawna, ale mam wrażenie, że tym bardziej nastawia ją to negatywnie do wychodzenia, bo to jakby czyni ze spaceru jakiegoś "wroga" bajek, coś przeciwnego temu, co ona lubi.

będzie inaczej, gdy wprowadzisz stałą porę oglądania bajek, najlepiej w ogóle niezwiązaną z porą spacerów. Wtedy możesz powiedzieć: "teraz jest godz....., o tej porze chodzimy na spacer. Bajki oglądamy o godz. ...." Przy okazji nauczy się zegarka ;)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]

hxxp://anilanastudio.blogspot.com/
Ostatnio na blogu: Wszystko jest możliwe
"Trzeba wierzyć w człowieka, koleś"
 
 
 
Poli 


Pomogła: 17 razy
Dołączyła: 07 Mar 2011
Posty: 1315
Skąd: Dania
Wysłany: 2014-02-20, 20:58   

jaskrawa napisał/a:



"nie będzie bajek, teraz jest pora spaceru". - to mówimy od dawna, ale mam wrażenie, że tym bardziej nastawia ją to negatywnie do wychodzenia, bo to jakby czyni ze spaceru jakiegoś "wroga" bajek, coś przeciwnego temu, co ona lubi. trochę tak, jakby mówić dziecku "nie będzie czekolady, zjesz brokuły". no i wiadomo, że wtedy brokułów nienawidzi jeszcze bardziej...


Zgadzam sie .

Jaskrawa a co jesli wprowadzicie zasade, ze bajki ogladacie dopiero po spacerze ?
_________________

 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-02-21, 09:23   

kamma napisał/a:
Cytat:
"nie będzie bajek, teraz jest pora spaceru". kamma - to mówimy od dawna, ale mam wrażenie, że tym bardziej nastawia ją to negatywnie do wychodzenia, bo to jakby czyni ze spaceru jakiegoś "wroga" bajek, coś przeciwnego temu, co ona lubi.

będzie inaczej, gdy wprowadzisz stałą porę oglądania bajek, najlepiej w ogóle niezwiązaną z porą spacerów. Wtedy możesz powiedzieć: "teraz jest godz....., o tej porze chodzimy na spacer. Bajki oglądamy o godz. ...." Przy okazji nauczy się zegarka ;)


no, to jej mówię, że jest czas na spacer. nie działa za bardzo. neguje wszystko co powiem.
"nie, teraz nie jest czas na spacer". próbuję ją wciągać w rozmowę dlaczego i że JEST, bo teraz na dworze są dzieci, bo jest słońce itd.. a ona na mnie stosuje metodę zdartej płyty ;)

Poli - tak jest najlepiej (najłatwiej tez bajkami skusić ją do powrotu ze spaceru.. bo oczywiście gdy już jest na dworze to wracać nie chce - wczoraj musiałam ją ściągać metodą "to ja idę, papa" (zadziałało), bo młody się rozryczał, a zrobiło się jakoś zimno i nie chciałam go karmić na ławce.
ale tak czy owak - to nie zawsze ją przekonuje do wyjścia i i tak chce bajki, a nie spacer. to taka gra słowna dwóch uparciuchów. gdy jej mówię, że spacer teraz, bajki potem - z uporem godnym filozofa pyta dlaczego. tłumaczę, że potem na dworze będa pustki, bo wszyscy idą na obiad, że to, że tamto, bleble - a ona wtedy zaprzecza moim słowom. i tak do znudzenia.
jakoś nie umiem wymyślić nic zupełnie nowego, żeby zmienić to jakoś, odwrócić...
dobra znikam, mały się obudził.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-02-21, 11:35   

jaskrawa, u nas (i chyba większości dzieciaków) przyzwyczajanie do każdej zmiany, wprowadzanie zasady trawa 3 dni. Przez te 3 dni trzeba być stanowczym i przygotowanym na wszelkiego rodzaju płacze i tym podobne próby przywrócenia starego porządku rzeczy. Wiadomo, nie jest to dla nikogo przyjemne, ale mus to mus. Myślę, że dla Marysi to też nie jest dobra sytuacja, jak nie wie co ją czeka, czy dzisiaj uda jej się wygrać i zostać w domu z bajkami czy jednak polegnie i da się wyciągnąć na spacer. Sama piszesz, że to jest między wami jakaś gra, walka.
Masz jeszcze faceta, więc może wybierzcie jakiś moment kiedy on będzie mógł wam pomóc rano przez te 2 dni i zepnijcie tyłki żeby było tak jak zaplanowałaś (np że bajki po spacerze). Przed spacerem też najlepiej jakieś stałe zajęcia. Potem jak zostaniesz sama na placu boju będzie ci już łatwiej.
Trzymam kciuki bo wiem co to znaczy uparciuch. :*
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-02-21, 17:47   

jagodzianka napisał/a:

Masz jeszcze faceta, więc może wybierzcie jakiś moment kiedy on będzie mógł wam pomóc rano przez te 2 dni i zepnijcie tyłki żeby było tak jak zaplanowałaś (np że bajki po spacerze). Przed spacerem też najlepiej jakieś stałe zajęcia. Potem jak zostaniesz sama na placu boju będzie ci już łatwiej.
Trzymam kciuki bo wiem co to znaczy uparciuch. :*


O, racja z tymi zasadami. Tylko że myśmy właśnie próbowali zrobić to, o czym piszesz, po porodzie. Facet był wtedy ponad dwa tygodnie w domu i chcieliśmy wykorzystać ten czas na wprowadzenie twardej zasady - rano śniadanie, ogarnięcie się trochę - zęby, ubieranie, trochę zabawy, spacer - po spacerze ze dwie bajki i koniec.
Po dwóch tygodniach facet był gotów strzelić sobie w łeb, bo nie nawykł do tego codziennego namawiania ją do spaceru (ja to przerabiam od wielu miesięcy z przerwami, wiec się chyba przyzwyczaiłam), ma to tylko w weekendy, więc nie zdążył się zmęczyć. Po dwóch tygodniach chodził już na nią obrażony jak małe dziecko, aż mi go szkoda było :D
Jednym słowem - lipa, mimo że staraliśmy się utrzymać ten porządek, ale gdy zostałam z nimi sama, uwierzcie - cholernie trudno było mi wyjsć codziennie na spacer w tych pierwszych dniach samotności z dwójką na raz. Stary nie może zaś co chwilę brać urlopu, weekendy to chyba za mało. Teraz wychodzę już niemal codziennie, mam wrażenie, że coraz łatwiej mi ją namówić. A potem, gdy już się cieszę, że jest ok, znowu strzela straszliwe fochy, od rana NIE NIE NIE.
Nie wspomnę o jedzeniu - żywi się ostatnio głównie chlebem i wodą. Próbowanie czegokolwiek (nie zmuszamy, absolutnie, nigdy nie było zmuszania) - NIE.

Dzisiaj miałam fatalny poranek, bo w nocy młody spał baardzo mało. Potem odsypiał ok. dziewiątej - dziesiątej, wiec pomyślałam, że mam wszystko gdzieś i włączam jej jedną baję (ok. 20 minut), żeby móc chociaż na moment przyłożyć łeb do poduszki. Umówiłam się z nią, że tylko jeden. Zgodziła się. Obejrzała. A potem zebrałam się, nakarmiłam parę razy Jasia, biorę głęboki oddech i mówię, że idziemy na spacer.
Oczywiście NIE NIE NIE NIE NIE.
Pół godziny argumentowania, poszliśmy. Spacer bardzo fajny, znowu ganianie się, dzieci (przytulała jakiegoś chłopca nawet :) ), piaskownica, piłka, chowanie się za drzewami, karmienie ptaków słonecznikiem.
Potem pół godziny argumentowania, żebyśmy wrócili (byliśmy prawie trzy godziny znowu), bo prawie umarłam z głodu. Argument, by wrócić - rysowanie, farby, że będzie tata, że poustawiamy nowe tory kolejki - NIE - obejrzymy bajkę - tez NIE.
W końcu potulnie wróciła, bo chłopiec chciał od niej piłkę pożyczyć, a ona strasznie jest do piłki przywiązana. Więc powiedziała mu, że nie może mu pożyczyć, bo idzie do domu. I poszła bez problemu :D
Bądź tu człowieku mądry.

Wiecie co, najgorsze jest to, że nigdy nie wiem, co ją przekona i co w końcu zadziała. Ona po prostu z założenia jest na NIE wobec WSZYSTKIEGO, co proponujemy. Tu tkwi mój problem chyba. To może nawet nie jest kwestia bajek, niebajek, zasad. Raczej chodzi o nasze koszmarne zmęczenie walką z buntem. Z tym, że jest tak negatywnie nastawiona do świata - ostatnio jakaś pani próbowała ją wsadzić na taki wysoki kręciołek na placyku - ja akurat byłam w drugim końcu placyku. Zaczęła się strasznie złościć "zostaw mnie! zostaw!" - z dziką furią (chociaż w sumie rozumiem ją, ma do tego prawo, by nikt obcy jej nie dotykał, ale jest mi zwyczajnie przykro, że moje dziecko jest wściekłe tak często), a przecież kobita jej pomóc chciała i zapytała najpierw czy ją wsadzić, młoda nic nie powiedziała, a potem się wściekła.
Pierwszą reakcją na większość akcji wymierzonych "w jej kierunku" jest NIE, NIE RÓB, ZOSTAW, chociaż są to rzeczy dla niej przyjemne, do których sama potem się garnie. Zachowuje się trochę jak zbity pies. A przecież nikt jej tu nie bije, jasne, że zdarza mi się wydrzeć na nią, gdy już nie mam totalnie sił i cierpliwości (niestety podnoszenie na nią głosu działa jak trąbka wojskowa - spina ją momentalnie do działania i - mówiąc okrutnie - jak świeżo nakręcony zegarek zaczyna działać). Obala w ten sposób teorie wszelkie - że krzyk nic nie daje. Eeeeh, z bólem przyznam, że gdyby nie mój krzyk (czy raczej podniesienie głosu najczęściej, bardzo stanowcze i ostre), nigdzie nigdy nie bylibyśmy mniej więcej na czas w sytuacjach, gdy jednak na czas być trzeba.
Boli mnie to już, bo to już trwa co najmniej roku a może dłużej.
A może tak ma być i po prostu taki mi się egzemplarz trafił?
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-02-21, 19:39   

Cytat:
A może tak ma być i po prostu taki mi się egzemplarz trafił?

Właśnie taka myśl mnie naszła, masz po prostu beznadziejny przypadek i musisz się z tym pogodzić. ;-) Mi dzisiaj jedna mama na spacerze opowiadała jak to mówiła synkowi kiedy chciała iść na zakupy "nie idźmy do sklepu". Podobno działało.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
jaskrawa 

Pomogła: 19 razy
Dołączyła: 21 Lip 2011
Posty: 2217
Skąd: Międzyborów
Wysłany: 2014-02-21, 20:14   

jagodzianka, znasz odpowiedź :D u nas to też nie działa :D
najskuteczniejsze jest chyba wymyślenie CZEGOŚ EKSTRA, co ją zaskoczy no i anielska cierpliwość - wymyślanie argumentów do czasu, aż jej samej się chyba nudzi ten opór.
ostatnio mam wrażenie, że jest TROCHĘ LEPIEJ (jakoś te nasze rozmowy z niąsą coraz bardziej efektywne), ale już tyle razy tak mi się zdawało...
no nic, moze w końcu się coś ruszy.
_________________
hxxp://dzieciory.pl]dzieciory.pl - trochę niecenzuralny blog o dzieciorach
--
hxxp://www.suwaczki.com/]
hxxp://www.suwaczki.com/]
 
 
jagodzianka 


Pomogła: 10 razy
Dołączyła: 03 Wrz 2011
Posty: 2731
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2014-02-21, 20:42   

Nie martw się, u nas też, dziś testowałam i nic. My ogólnie mamy podobnie ze spacerami, najpierw namawianie na ubranie, potem namawianie na powrót. Dzisiaj już jestem tym taka wkurzona, że mnie nosi, całe szczęście że F zasnął właśnie. No, ale ja nie mam drugiego dziecka więc wyobrażam sobie, że ty masz jeszcze gorzej. Tak, COŚ EKSTRA też u nas działa, ale codziennie nie może być ekstra niestety... Dzisiaj było śmiesznie bo powtarzałam mu, że idziemy na rower, on zlewał, a za 5 razem dopiero zaskoczył nagle i zaczął współpracować.
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]
 
 
mariaaleksandra

Pomógł: 17 razy
Dołączył: 20 Cze 2012
Posty: 1603
Wysłany: 2014-02-21, 23:31   

Na pewno warto wziac poprawke na to, ze taki wiek- buntowniczy. moze nie tyle ze minie, ale z czasem na pewno sie zlagodzi. moze probuj jej dawac wiecej sytuacji gdzie wzglednie to ona wybiera, decyduje? ty wrzuc na mega luz i obojetnosc i moze to jakos zadziala?
i pomysl ze "charakterek" zaprocentuje w przedszkolu i szkole- nikt jej na leb nie wejdzie ;)
_________________
hxxp://alterna-tickers.com]hxxp://alterna-tickers.com]
hxxp://straznik.dieta.pl/]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,6 sekundy. Zapytań do SQL: 13